Carskie bydełko O tym, jak traktowano żubry w czasach carskich
Powszechnie wiadomo, że wszelkie zawieruchy wojenne nie sprzyjają dzikim zwierzętom, które padają łupem wojsk (własnych lub nieprzyjacielskich), powstańców, partyzantów i – w równie pokaźnym udziale – głodującej z powodu licznych rekwizycji ludności. Ale przejęcie Puszczy Białowieskiej przez carów rosyjskich w wyniku trzeciego rozbioru Polski (1795 r.) na szczęście nie odbiło się zbyt negatywnie na ostatnich w świecie żubrach. Owszem, w późniejszym okresie, gdy przez Puszczę szły wojska Napoleona lub kiedy powstańcy listopadowi i styczniowi prowadzili tu działania zbrojne, żubry faktycznie to odczuły. Na szczęście carskie służby łowieckie z czasem stawały się w pełni świadome wyjątkowej rzadkości zwierzęcia, którym się opiekowały, i znajdowały sposób na to, by chronić go od zagłady, tak jak robili to ich poprzednicy za czasów królów polskich. Tuż po rozbiorach, w okresie panowania carycy Katarzyny i jej następcy Pawła, do Puszczy wkradło się sporo chaosu. Znaczna jej część na wschodnich rubieżach została całkowicie wykarczowana. Na szczęście już 10 września 1802 r. car Aleksander I wziął żubry pod ochronę. Za ich zabicie groziła wysoka kara pieniężna (2 tys. rubli) lub zsyłka na Sybir dla tych, których nie stać było na płacenie. Polecenie ochrony żubrów otrzymał litewski gubernator wojenny na piśmie, a brzmiało ono następująco:
43