2 minute read

MIARA KULTURY NA PRZYSZŁOŚĆ

FELIETON

„Dziś miarą naszej kultury winno być ponowne zalesienie ilości pól i nieużytków, niesłusznie lasom odjętych, do czego w zachodnich europejskich krajach czynione są usilne starania, z inicyatywy i przy pomocy rządów. Rozszerzające się bowiem dzikie pola, pastwiska i niezalesione pustkowia przyczyniają się w znacznym stopniu do zmiany na gorsze klimatu, zmniejszenia i nierównomierności opadów atmosferycznych”. Tak w 1910 roku napisał Zygmunt hr Broël-Plater, właściciel gospodarstwa leśnego w majątku Białaczów na ziemi opoczyńskiej. Prezes Wydziału Leśnego Centralnego Towarzystwa Rolniczego w Królestwie Polskim, a w już w odrodzonej Polsce prezes Oddziału Warszawskiego Polskiego Towarzystwa Leśnego, obchodzącego w tym roku 95-lecie działalności.

Advertisement

Przypominam tę wypowiedź nie tylko z racji rocznicy działalności Towarzystwa, w którym mam zaszczyt działać, ale przede wszystkim po to, aby wykazać, że już ponad 100 lat temu nasi poprzednicy byli świadomi wielu funkcji pełnionych przez lasy, w tym także ich dobroczynnego wpływu na klimat. Wspomniane „zmiany na gorsze”, w tym spadek i nierównomierność opadów atmosferycznych, to właśnie to, czego doświadczamy współcześnie.

Jakkolwiek klimat jest zjawiskiem wysoce skomplikowanym i trzeba przyznać, że nie jesteśmy jego panami, mogącymi dowolnie sterować jego parametrami, mamy jednak niewątpliwy wpływ na mniejszą lub większą jego „antropogeniczną składową”. Składowa ta, oprócz redukcji źródeł zanieczyszczenia powietrza, zawiera w sobie wszelkie działania związane z poszerzaniem terenów zielonych, a zwłaszcza lasów.

Tego, jak obecność pokrywy leśnej lub jej brak wpływa na temperaturę i wilgotność, doświadczyłem Zacheusz

tej wiosny podczas badań prowadzonych na powierzchniach poklęskowych na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Hulający wiatr, wszędobylski pył i osypujący się spod stóp piach towarzyszyły mi przez niemal cały pobyt w odtwarzanym lesie.

Przypominam, że w sierpniu 2017 roku huragan zniszczył ogromne połacie lasu. Obecnie jest tam ponownie wprowadzane młode pokolenie lasu. W uprawach na uboższych siedliskach przeważa sosna i brzoza. Tam, gdzie warunki glebowe na to pozwalają, leśnicy starają się uzyskać bogatszy skład gatunkowy. Niestety, pracę tę utrudniają harce pogodowe. Przykładem może być późny, majowy przymrozek, którego doświadczyły młode dąbki posadzone w ubiegłym roku. Jednego dnia można było zaobserwować listki wynurzające się z nabrzmiałych pąków, a parę dni później te same listki straszyły ciemnobrązową barwą po zwarzeniu przez niską temperaturę. Na innych uprawach, gdzie drzewka były chronione przez bliskie sąsiedztwo starszego drzewostanu, listki dębów były nadal zielone i rozwijały się.

Każde działanie wzmacniające klimatotwórczą funkcję lasu (do nich zaliczyć można tworzenie leśnych gospodarstw węglowych) należy witać z zadowoleniem. U podstawy tych działań musi leżeć świadomość, że najważniejsze jest, aby las po pierwsze istniał, po drugie, był stabilny i odporny na zagrażające mu czynniki. Przecież zależy nam, aby ryzyko unicestwienia leśnego ekosystemu na dużym obszarze było jak najmniejsze.

Raz jeszcze odniosę się do słów hrabiego Broël-Platera: dziś już na pewno wiemy, że „miarą kultury” jest utrzymanie zasobów leśnych w jak najlepszej kondycji, a tam, gdzie to możliwe – również powiększenie.

This article is from: