2 minute read

POTRZEBA IDEI

FELIETON

Potrzeba wielkich idei

Advertisement

Zacheusz

Trudno spamiętać wszystkie lektury szkolne, ale z niektórych pozostają w głowie cytaty. I tak z „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego utkwił mi w pamięci gorący spór między Cezarym Baryką a Szymonem Gajowcem. Młody Cezary, zawiedziony realiami sklejającego się po latach zaborów państwa polskiego, wykrzyczał swojemu mentorowi: „Polsce potrzeba na gwałt wielkiej idei!”. Przypomina mi się to zdanie w kontekście całej Europy jednoczącej się po latach istnienia żelaznej kurtyny, która to ciągle tkwi w podświadomości całych grup społecznych po obu jej stronach, choć od jej demontażu minęło już ponad 30 lat. Tu także widać poszukiwanie na gwałt wielkich idei, które połączyłyby podzielony na różne sposoby kontynent. Zwłaszcza że wartości, na których się przez wiele stuleci opierał, są coraz bardziej kwestionowane.

Nowy Zielony Ład wydaje się jedną z owych wielkich idei, mających tchnąć w europejskie narody nowy zapał i zdwoić wysiłki w marszu ku świetlanej przyszłości, w obecnej wersji mającej polegać na życiu w pełnej harmonii z naturą. Wśród celów wymienia się ochronę różnorodności biologicznej, innym razem kładzie nacisk na ochronę klimatu, traktując w dużym uproszczeniu oba cele jako tożsame, przyjmując, że najlepszą do nich drogą jest pozostawienie jak największej powierzchni bez ludzkiej ingerencji. Zostawiając chwilowo na boku pytanie, czy jest to najwłaściwsza droga, można zastanowić się, na ile jest ona realna.

Rdzeniem Nowego Zielonego Ładu ma być ścisła ochrona pierwotnych ekosystemów. Jeśli nie znajdzie się wystarczająca powierzchnia spełniająca to kryterium, to – parafrazując wypowiedź międzywojennego facecjonisty Franza Fiszera – resztę dobierze się z ekosystemów zniekształconych. Oczywiście – owo dobieranie zacząć się musi od ekosystemów stosunkowo najmniej zniekształconych, do których należą lasy. Stąd bezwzględne egzekwowanie przyjętych wielkości może skutkować w praktyce zdławieniem gospodarki leśnej. Cóż, jak zauważył Damastes w wierszu Zbigniewa Herberta, „cel był wzniosły, postęp wymaga ofiar”. Dotyczyć to będzie jednak tylko Starego Kontynentu. Popytu na produkty leśne, a zwłaszcza na drewno, nie da się powstrzymać. Będzie on zaspokajany przez import spoza Europy, z tych rejonów świata, które nie będą prowadzić równie restrykcyjnej polityki wobec swoich zasobów przyrodniczych. Być może z takich, gdzie gospodarka daleka jest od tego, by można było ją nazwać zrównoważoną.

Jak wpłynie to na stan zasobów przyrodniczych w skali globu? Na razie można jedynie spekulować. Musimy zdać sobie sprawę z tego, jaki jest stosunek powierzchni Europy, a ściślej biorąc tej jej części, która należy do Unii Europejskiej, do całkowitej powierzchni lądowej kuli ziemskiej. Czy reszta świata wpadnie w zachwyt i weźmie przykład, czy też wzruszy ramionami na wieść, że w jakimś zakątku globu urządzono wielki rezerwat ścisły, po czym wróci do swoich codziennych zajęć?

Na koniec pozwolę sobie na osobisty akcent. Przyznam, że jest mi smutno, gdy sprawy, którymi się zajmowałem przez większość zawodowego życia, czyli odnawianie i pielęgnowanie lasu, mają zostać uznane za nieważne i niepotrzebne czy wręcz szkodliwe w świecie Zielonego Ładu. I pozwalam sobie na pewną nieufność wobec tych, którzy kwestionują kompetencje leśnika do kształtowania ekosystemów leśnych, a równocześnie nie mają wątpliwości, jeśli chodzi o ich własne kompetencje do kształtowania globalnego klimatu.

This article is from: