lounge | No. 103 | Jul-Aug '18

Page 1

#

U S T A

LOUNGE #103

|

LIPIEC - SIERPIEŃ 2018

|

B E Z C E N N Y

ISSN: 1899-1262

|

WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL



#

US TA

DH AN US H

WER O N I K A K OS I Ń S K A

M I R O S Ł A W J A XA K W I A T K O W S K I

Gwiazdę kina indyjskiego pytamy o to, dlaczego pokochał niemieckie słowo wunderbar

Fotografka mody opowiada nam, dlaczego tak bardzo lubi portretować ludzi

Zdradza nam sekret, w jaki sposób można w Polsce tworzyć dobre wino

S T R . 2 2

S T R .

S T R . 8 6

5 2

REDAKCJA :

redaktor naczelny

zastępca redaktora naczelnego

dyrektor kreatywny

M A R CI N L EWIC K I marcin@loungemagazyn.pl

RAF A Ł STA NOWSKI rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

FILIP Ł YSZ CZ EK filip@loungemagazyn.pl

WSP ÓŁPRA C A : Kuba Armata, Szymon Bira, Antonina Dębogórska, Luiza Dorosz, Harel, Marta Kudelska, Katarzyna Kwiecień, Anna Górska-Miciorek, Michał Massa Mąsior, Baśka Madej, Julka Michalczyk, Mikołaj Typa, Malwa Wawrzynek, Agnieszka Żelazko

OKŁAD K A : fot. Przemysław Choła modelka: Magdalena Nowak Rysunki powyżej (oprócz tego oczywistej jakości): Anna Ostapowicz

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Lipowa 7, 30-702 Kraków tel. (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.p

Drogi Czytelniku, jeśli zdecydujesz się na kontakt z redakcją Lounge, Administratorem Twoich danych będzie wydawca: spółka MADMEN sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy ul. Lipowej 7, 30-704 Kraków, wpisana do rejestru przedsiębiorców pod numerem KRS 0000567296, posiadająca numer NIP: 6793113681, REGON: 3620577320, z którym możesz skontaktować się pod podanymi wyżej adresami, mailem i numerem telefonu. Twoje dane będą przetwarzane wyłącznie w celu komunikacji, a podstawą prawną będzie prawnie uzasadniony interes Administratora (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

Dane, które nam podasz mogą zostać przekazane jedynie podmiotom, za pośrednictwem których odbywa się komunikacja jak np. Poczta Polska lub podmiotom, które obsługują nasz system informatyczne lub pocztowy, a przechowywać będziemy je tylko na czas korespondencji z Tobą. Przetwarzanie danych osobowych ma charakter dobrowolny, ale jest nam niezbędne do udzielnie Ci odpowiedzi. Masz prawo do żądania dostępu do nich, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, do wniesienia sprzeciwu, przenoszenia ich. Możesz także wnieść skargę do organu nadzorczego.

1


I M P R E Z Y I OT WA R C I A Dwie wyjątkowe osobowości, mgr inż.arch. Bogusław Barnaś oraz dr inż.arch. Mirosław

Sulma - dwa ściśle ze sobą związane obszary, jakimi są architektura i iluminacje.

To był wspaniały wieczór. Następne kreatywne spotkania już wkrótce.

zdj. Jakub Gil

zdj. ES System

KREATYWNY ES-SYSTEM - KOLEJNE SPOTKANIE ZA NAMI

PREMIERA NOWEGO KATALOGU KARE W czwartkowy wieczór 14 czerwca w krakowskim salonie KARE miała miejsce premiera najnowszego katalogu Home Couture the Perfect Look 2018/2019. To kolejna już

2

edycja przewodnika po aktualnych trendach i kolekcjach KARE, która tym razem była też okazją do spotkania dla profesjonalistów zajmujących się tematyką wystroju

wnętrz. W trakcie obfitującego w atrakcje wieczoru, mieli oni możliwość odkrycia nowych inspiracji oraz sesji zdjęciowych, stanowiących zapowiedź kolejnego sezonu.



I M P R E Z Y I OT WA R C I A

JAGUAR I-PACE ELECTRIC TOUR W KRAKOWIE

fot. Car Master | Jaguar

25-27 czerwca 2018 Car Master Autoryzowany Diler marek Jaguar Land Rover

4



I M P R E Z Y I OT WA R C I A zdj. Filip Łyszczek | lounge

NOWA GENERACJA BIŻUTERII NA POLSKIM RYNKU Marka ekskluzywnej i nowatorskiej biżuterii oraz zegarków THOMAS SABO, która od 1984 roku wytycza trendy w personalizowaniu i stylizacji kobiecych oraz męskich akcesoriów, nareszcie dostępna jest także w Polsce. Jej pierwszy salon otwarto niedawno w Krakowie. Misją marki jest two-

rzenie produktów, które będą inspirować i fascynować ludzi. Biżuteria i zegarki nie tylko dla niej, ale również i dla niego, sygnowane charakterystycznym TS, od maja tego roku dostępne są również w Polsce. Pierwszy w naszym kraju salon THOMAS SABO mieści się w Kra-

kowie - w Galerii Krakowskiej. Dla tutejszych fanów marki niezwykłe kolekcje, nowości, a także promocje można obserwować na facebook’owym profilu Thomas Sabo Polska (facebook.com/ThomasSaboPoland), na którym niebawem dostępny będzie również sklep on-line.

KRAKOWSKIE EDO I NOWE SMAKOWE TRENDY Pomysł degustacji nie jest nowy, ale już same potrawy serwowane w krakowskim Edo, na pewno tak. Szczególnie, że ta właśnie restauracja już od wielu lat słynie z promocji dobrej azjatyckiej kuchni w Krakowie. Trudno w jednym wpisie wymienić wszystkie potrawy z no-

6

wego menu, które mieliśmy okazję spróbować tego wieczoru, ale na szczególne wyróżnienie zasługują wietnamska sałatka Bún bò Nam Bo czy pochodzące z kuchni chińskiej bułeczki Gua Bao. Naszej uwadze nie umknęła nowa odmiana kultowej już zupy - Tonkotsu Ramen oraz Kake Udon.

Degustacja została poprowadzona przez Szefa kuchni Tomasza Stanka, który od przeszło 12 lat jest prekursorem i miłośnikiem azjatyckich smaków. Nic dodać nic ująć, pozostaje nam tylko życzyć państwu – itadakimasu! (smacznego)



NA LUZIE Fot. Materiały prasowe

POCAŁUNEK OD PIĘKNEJ NIEZNAJOMEJ Mamy wakacje - sezon festiwali. A festiwale to, oprócz dużej ilości koncertów i alkoholu, czas zupełnej swobody. Moment kiedy pozwalamy sobie na szaleństwo, którego każdemu czasem brakuje. Właśnie w takim terenie - na festiwalu Roskilde w Danii - fotografka imieniem Johanna Siring zrealizowała swój projekt Kiss Of A Stranger. Podchodziła do obcych ludzi, robiła im zdjęcie, a następnie ich całowała. A później robiła drugie. Obserwowała jak, zmienia się twarz, w jaki sposób wszyscy podlegamy tym samym instynktom. Pocałunek daje radość, rozluźnia i pokazuje, że wszyscy jesteśmy równi. To czyste dobro - Johanna ma na to dowody. www.johannasiring.com

HERBATKA PRZELANA Z UST DO UST Jeśli zdarza wam się popadać w rutynę, a ta rutyna zaczyna was przytłaczać, jest dla was nadzieja. Ronit Baranga, izraelski artysta znalazł rozwiązanie - stworzył kolekcję ceramiki “Body of work”. To zbiór talerzy i kubków, które, ręcznie wyrabiane z gliny, są ozdobione częściami ludzkiego ciała. Na niektórych talerzach figurują palce, z kubków i misek wystają zmysłowe, rozchylone usta. Takie usta właśnie można zalać kawą, a każdy poranek będzie urozmaicony. A gdzie podacie komuś kolację na takiej zastawie, możecie liczyć na co najmniej delikatne zaskoczenie. Ronit Baranga to nie tylko artysta, to człowiek praktyczny. Tworzy uroczą sztukę użytkową. www.ronitbaranga.com

MĘŻCZYZNA Z MĘŻCZYZNĄ, KOBIETA Z KOBIETĄ Walka o równouprawnienie wszystkich orientacji seksualnych jest już powszechna tak jak hummus i Instagram. Społeczności LGBT na całym świecie otwarcie manifestują swoją odmienność walcząc o tolerancję. Bo są miejsca, gdzie wciąż jej brak. Przykładowo, w niektórych krajach Azji, jak Uzbekistan. Właśnie w imieniu członków tych nieakceptowalnych grup wystąpiła ostatnio organizacja Voices4. W ramach protestu członkowie społeczności LGBT stanęli przed Konsulatem Uzbekistanu na Manhattanie i… zaczęli się całować. Postanowili zwalczyć nienawiść jej największym wrogiem - miłością. Podziałało? Tego nie wiem, ale widowisko musiało być ujmujące.

8



PSYCHOLOGIA

KOCHA, LUBI, ZDRADZA „JAK SIĘ DOWIEM, ŻE MNIE ZDRADZASZ, TO MASZ PRZERĄBANE!”. WEDŁUG ESTHER PEREL, WIĘKSZOŚĆ PAR NA TYM KOŃCZY ROZMOWĘ O ZDRADZIE. PEREL TO WYBITNA PSYCHOTERAPEUTKA PAR, ZNAWCZYNI TEMATU ZDRADY, NA KTÓRY POŚWIĘCIŁA PONAD TRZYSTA OSIEMDZIESIĄT STRON SWOJEJ NAJNOWSZEJ KSIĄŻKI: K O C H A , LUBI, ZDRADZA. NOWE SPOJRZENIE NA PROBLEM WIERNOŚCI I NIEWIERNOŚCI W ZWIĄZKU.

ANTONINA DĘBOGÓRSKA Psycholog, absolwentka psychologii ogólnej UJ. Jest autorką warsztatów i wykładów poświęconych dynamice związków romantycznych. Więcej informacji można znaleźć na fejsbukowej stronie: Inteligencja Erotyczna

Autorka zauważa, że dyskusja wokół tematu zdrady jest trudna. Trudno przebić się przez intensywne emocje. Zdrada podważa nasze poczucie wyjątkowości. Często burzy bezpieczną bazę, jaką zbudowaliśmy z naszych własnych przekonań i iluzji. Ponadto trudno podać jej bezpośrednie przyczyny. Wcale nie jest tak, że zdradzają wyłącznie osoby w nieszczęśliwych związkach. Ponadto czasem sami jesteśmy na tyle szczęśliwi w swoim związku, że umyka nam „nieszczęśliwość” partnera. Czasem zdradzamy, bo nie lubimy partnera, a czasem bo za bardzo lubimy. Zostajemy zdradzeni, bo w związku było za dużo tego, albo tego samego za mało. Prawdziwy, głęboki powód, dla którego doszło do romansu, może być tak enigmatyczny, że dopiero w gabinecie u psychoterapeuty okaże się, co tak właściwie się stało i dlaczego. Esther Perel przygląda się zdradzie z wielu perspektyw. Przytacza fascynujące historie swoich klientów. Rozbiera zdradę na czynniki pierwsze. Wskazuje jej komponenty: tajność, seksualny podtekst i zaangażowanie emocjonalne. Który z nich najbardziej boli? Który z nich decyduje, że zdrada jest zdradą? Autorka wyraża nadzieje na to, że jej książka zainspiruje pary do tego typu rozmów. Pisze: Romanse mogą nas wiele nauczyć o związkach: czego od nich oczekujemy, czego – jak nam się wydaje – pragniemy, do czego rościmy sobie prawa. Otwierają jedyne w swoim rodzaju okno na świat naszych osobistych i kulturowych przekonań o miłości, żądzy i zobowiązaniu. Przyglądając się po-

10

tajemnej miłości z innego punktu widzenia, mam nadzieję zachęcić was, czytelników, do otwartej, uczciwej i skłaniającej do refleksji eksploracji współczesnych związków w najróżniejszych odsłonach. Chciałabym zachęcić do rozmowy z ukochaną osobą i poruszenia kwestii takich jak: wierność i lojalność, pożądanie i tęsknota, zazdrość i zaborczość, wyznawanie prawdy i wybaczanie. Zachęcam do kwestionowania poglądów, wypowiadania tego, co niewypowiadane, do odwagi w przezwyciężaniu seksualnej i emocjonalnej poprawności. Pięć lat temu, przeczytałam pierwszą książkę Esther Perel, I n t e l i g e n c j ę E r o t y c z n ą . Chwilę później poznałam autorkę na konferencji w Krakowie. Trudno mi opisać ogrom wrażenia, jaki wywarła na mnie jej praca, wtedy trochę bardziej smarkatej niż teraz - studentce trzeciego roku psychologii. Jej podejście do psychoterapii par i seksualności nadały kierunek mojemu myśleniu, poszukiwaniom, mojej edukacji i karierze. Sięgnijcie do moich tekstów w Lounge dwa, pięć, czy dwadzieścia wstecz - w każdym z nich będzie zawarta myśl Perel. Albo cytat. Bez najmniejszej przesady mogę powiedzieć, że jej twórczość mnie ukształtowała. Choć nie spodziewałam się, że jej kolejna książka wywoła we mnie taką burzę.

To co łączy i dzieli mnie i mojego chłopaka, jest dla mnie niewyczerpanym źródłem całego repertuaru emocji i przemyśleń. Ta miłość przez lata rodziła pytanie na każdą moją odpowiedź. Potwierdzała i zaprzeczała moim teoriom. Myślę teraz o nas jako o potencjalnych zdrajcach. Czy to nas kiedyś spotka? Zdradzę go? A on mnie? A co to w ogóle dla nas znaczy? A właśnie! Gdzie są nasze granice? Czy wkurzyłabym się gdyby zrobił to czy tamto? A tamto to już zdrada? Wstałam. Maszeruję do sypialni. Śpi. - Ej! Kochanie! Śpisz?! - że niby pytam. - Trochę śpię, a co? - Chce zapytać, co musiałabym zrobić, żebyś uznał, że cię zdradziłam. Gdzie się zaczyna dla ciebie zdrada? Gdzie jest granica? - Kochanie! Też mi brakuje tych twoich głębokich, związkowych rozkmin, ale dopiero się obudziłem, poza tym… Za chwilę zaczyna się mecz! - nagle odżył, podskoczył, pobiegł do kuchni i wsypując czipsy do miski krzyknął: - Pogadamy po mundialu! Po czym wychylił głowę zza lodówki, stanął, otworzył butelkę piwa, badawczo zmierzył mnie wzrokiem i wycedził: - Jak się dowiem, że mnie zdradzasz, to masz przerąbane!

****** Któregoś popołudnia mój chłopak udał się na drzemkę, a ja zasiadłam na leżaku z książką. Już na wstępie zaczęłam łapać się na wpatrzonych w dal refleksjach. Sąsiad na balkonie obok kłócił się z szefem, a ja przeżywałam zachód słońca w rozkminach. Gotowałam się.

źródło: K o c h a , L u b i , Z d r a dza. Nowe spojrzenie na problem wierności i niewierności w związk u , Esther Perel, tłum. Magdalena Zielińska, Wydawnictwo: Znak Literanova.


REZYDENCJA GUBAŁÓWKA Bajeczny widok na góry, niezliczone możliwości pieszych wędrówek i rowerowych tras, bliska odległość do wyciągów narciarskich, krystaliczne powietrze - to właśnie tu możesz cieszyć się urodą polskiej przyrody.

Kościelisko, ul. Butorów 6 | www.rezydencjagubalowka.pl


FELIETON

WARSAW CALLING 5.56. Ekspres Intercity Premium z Krakowa do Warszawy Centralnej. Jeden mężczyzna nerwowo zakreśla markerem bardzo ważne akapity tekstu. Kobieta odpaliła laptopa jeszcze 15 minut przed odjazdem pociągu. Klika i klika. Mimo że dokładnie mogę obserwować jej ekran, to i tak nie rozumiem, w co klika. Jestem od niej młodszy, pewnie mam trochę lepszy wzrok, a nic nie mogę na tym ekranie dostrzec.

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf mody i reklamy. Technikę szlifował w International Center of Photography w Nowym Jorku, a także pod okiem Bruce’a Gildena i Wojciecha Plewińskiego. Na co dzień pracuje w Krakowie. Specjalizuje się w nietypowych portretach i koncepcyjnych sesjach. Nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, co można obserwować na jego stronach madmassa.com krakowtumieszkam.pl

Linijki przypominające książkę telefoniczną. Klik, klik. Zaczyna się nachylać do ekranu. Chyba też nie rozumie... Jednocześnie ci spragnieni, pod pretekstem śniadania, zamawiają małą jajecznicę i dużego browara, tłocząc się w kolejce do kilku miejsc w wagonie konsumpcyjnym, zwanym kiedyś Warsem. Siedzi też facet w brązowych chinosach, prążkowanej eleganckiej koszuli z krótkim rękawem. Takiej, jaką często można dostrzec na weselach, kiedy wujkowie ściągają marynarki do rosołu. Ma potwornego pecha, usiadł, usnął, zachrapał, ślina lekko pociekła z kącika ust. Nagle jednak wszedł postawny typ, także w prążkowanej koszuli, ale z długim rękawem i poprosił o zwolnienie miejsca. Chrapiący pewnie z zaspania pomylił przedział. Zaraz przejdzie konduktor z czytnikiem, poprosi o bilet i nieugięcie o dokument, po nim kobieta z wózkiem i poczęstunkiem. Wypowie formułkę wcale nie zachęcającą do wypicia kawy 3w1. Serio, ktoś to jeszcze pije? Jakieś trzy minuty później facet z napisem: Służba sprzątająca - dbam o czystość. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego pojawia się on akurat trzy minuty po kobiecie z wózkiem. Ludzi jeszcze parzy gorąca kawa, a on robi bezproduktywny kurs zbierania kubków i śmieci przez całe pendolino. No dobra, skończyli, wszystkie produkty marketingu twardogłowych z centrali spółek kolejowych się wyczerpały. Można odetchnąć i pomyśleć, jak sensownie zaplanować spotkania w stolicy. Żeby tylko facet na korytarzu nie mówił głośno przez co chwilę tracący zasięg telefon. RODO chyba mu się

12

nie przyjęło, bo wyrzuca z siebie co chwilę imiona i nazwiska, razem z dokładnym opisem, co na temat wymienionych osób sądzi. Generalnie o nikim nie ma dobrego zdania, kilka postaci ewidentnie zaszło mu za skórę. Aż mam go ochotę zapytać o imię i nazwisko mojego kolegi. Być może mógłbym zainteresowanemu powtórzyć. Czuć jednak wakacje, zieleń za oknem już odrobinę nabrała żółtego odcienia, jak co roku, kiedy zbliża się okres urlopowy. Padają coraz częściej pytania: A pan gdzie w tym roku na wakacje? Chciałbym powiedzieć, że na „Hałaji”, ale jak co roku przegapiłem tanie loty i będzie się trzeba zadowolić czymś bardziej przyziemnym. Już nawet poczułem przez chwilę klimat. Kobieta jednak z książki telefonicznej przeszła do prezentacji i wyciągnęła kanapkę. Szeleści papierem, klika w powerpoint. Prawa ręka na myszce, lewa oparta o podłokietnik z kanapką uniesioną ku górze, rąbek sreberka co jakiś czas wchodzi mi w pole widzenia. Gość na korytarzu przez chwilę nie miał zasięgu, ale chyba chodzenie tam i z powrotem ten zasięg mu poprawia. Tłuką się talerze po jajecznicy, czas na drugi browar po śniadanku, w końcu przed nimi ciężki dzień. A ja już sam nie wiem, co ze sobą zrobić. Duży w prążkowanej usnął, ten od markera też, wyschnie mu chyba do Warszawy ten mazak... Dobrze mu tak, bo trzeci raz mnie kopnął. Kopiąc, za każdym razem się budzi, ale nie przeprasza. Pewnie myśli, że to ja kopię. Facet z korytarza zmył się do wagonu konsumpcyjnego. Komunikat z radiowęzła mówi najpierw

w języku polskim, że z zupełnie niezależnych od spikera przyczyn, spóźnimy się o 15 minut. Następnie formułka wypowiedziana jest w języku angielskim. Dobrze, że nie jestem obcokrajowcem, być może miałbym kłopot ze zrozumieniem, od kogo nie zależy opóźnienie. A i przy okazji dowiedziałbym się, że po angielsku lotnisko to „lotnisko”. Bo kiedy dojadę już do Warszawy, to będę mógł przesiąść się na pociąg to the Lotnisko Chopina station. Ludzie zaczynają wstawać, bo już widać zabudowania. W samolocie, nieomal kiedy tylko dotknie on ziemi, słychać dźwięk odpinanych pasów i w przejściu zaczynają tłoczyć się ludzie czekający do wyjścia. Tutaj na głowy siedzących, lecą kurtki, nerwowo ściągane są torby z laptopami, aktówki i inne niewielkie bagaże. Trwa telefoniczne zamawianie taksówek i tłumaczenie, z której strony podjechać. Ktoś wsadził mi trzeci raz łokieć w żebra, ale już wysiadam. Za chwilę zaczerpnę świeżego powietrza z widokiem na znienawidzony przez PiSowców Pałac Kultury. Ten sam, który został zawarty w kadrze pierwszego polskiego wydania czasopisma Vogue. Cała Polska mówiła wówczas o zdjęciu Juergena Tellera, że niby przypadkowe, bezsensowne, obraźliwe, itd. A ja lubię Tellera, podoba mi się jego sposób widzenia świata. Być może jestem wśród mniejszości, która znała jego twórczość przed głośno komentowanym w Polsce zdjęciem. Uważam, że zdjęcie z Wołgą spełniło swoje założenie. Zrobiło wiele szumu i na pewno zostanie zapamiętane jako pierwsze zdjęcie z okładki polskiego Vogue’a. Miłej kawy i do zobaczenia za dwa miesiące.



I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Artystyczne oblicze księgowości

fot. Jakub Gil

15 czerwca w siedzibie Księgowości Polskiej na Zabłociu odbył się wernisaż wystawy prac malarki Aleksandry Batury, podczas którego koncert zagrał, cieszący się zainteresowaniem na całym świecie zespół Recycling Band. Wystawę można oglądać w siedzibie firmy przy ul. Ślusarskiej 9 do końca września. Polecamy i zapraszamy!

14



N A P O C Z ĄT E K fo

ZOSTAWMY JUŻ TE DZIADY ip Fil t.

z Łys

cze k

MAMY SOBIE COŚ, POLACY, SCHIZOFRENICZNEGO, A NAWET MASOCHISTYCZNEGO. NIEDAWNO PRZEZ MEDIA ORAZ INTERNET PRZETOCZYŁY SIĘ DWIE FALE HEJTU – NAJPIERW OBERWAŁO SIĘ „ZIMNEJ WOJNIE” PAWŁA PAWLIKOWSKIEGO, A POTEM WSZYSTKIM TYM, KTÓRZY ZACZĘLI WIESZAĆ PSY NA POLSKIEJ REPREZENTACJI. WIEM, PEWNIE ZDZIWIŁO WAS TO ZESTAWIENIE. TU ARTYSTYCZNY FILM NAGRODZONY W CANNES, A TAM GRUPA FACETÓW BIEGAJĄCA PO TRAWIE. ALE, PATRZĄC Z PUNKTU WIDZENIA PSYCHOLOGII SPOŁECZNEJ, COŚ TE DWIE HISTORIE ŁĄCZY. CO? JEDNO SŁOWO: KRYTYKA.

Zimna wojna, fot. Kino Świat

RAFAŁ STANOWSKI Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda Da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.

Pawlikowskiemu dostało się nie wiadomo za co. Nakręcił kolejny mocny film, który dostał ważną nagrodę – za reżyserię, na najważniejszym festiwalu kina autorskiego na świecie - w Cannes. Takiego sukcesu polskie kino nie oglądało od dawna, a przynajmniej od czasu, gdy Pawlikowski odebrał Oscara za Idę. I co się stało? Polska podzieliła się na dwie drużyny, jak na mundialu. Jedna grupa słusznie biła brawo, doceniając osiągnięcie zdolnego rodaka, a druga zaczęła drążyć dziurę, podkopując lub wprost dyskredytując ten sukces. Było w tym coś ze społecznego masochizmu – popsujmy sobie humor w imię, no właśnie, trudno zrozumieć czego, bo na pewno nie racjonalnie rozumianego patriotyzmu. Zaczęto nawet pokrętnie dyskredytować wynik frekwencyjny Zimnej wojny, choć w film – w kategorii kina artystycznego – cieszył się zainteresowaniem publiczności (85 tysięcy widzów po 1 weekendzie, 300 tysięcy po drugim). Kino artystyczne często uderza w czułe punkty, otwiera zabliźnione rany, ale to nie znaczy, że robi złą robotę. Krwawa niedziela, Paula Greengrassa,

16

to podwód o dumy dla Brytyjczyków, choć nagrodzony niegdyś na festiwalu w Berlinie film oskarża ich o tragedię, która wydarzyła się w 1972 roku i zapoczątkowała wieloletnią wojnę terrorystyczną z IRA. Podobnie amerykański Fahrenheit 9.11, Michaela Moore’a, nagrodzony Złotą Palmą w Cannes, a krytykujący politykę George’a W. Busha po tragedii z 11 września. Mamy więc Pawlikowskiego, który wygrał, na swój sposób, mistrzostwo świata. I mamy polskich piłkarzy, którzy walczyli o podobne trofeum, ale polegli w fatalnym stylu. Spadła na nich fala hejtu, w tym wypadku zasłużona, bo chłopaki totalnie się podłożyli. Co tymczasem śpiewali kibice w social mediach (i na stadionie pewnie też)? Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. Otóż stało się, mleko gotowane przez ekipę Adama Nawałki wykipiało i rozlało po mundialowej murawie. Ale nie wolno tego krytykować, trzeba naszych głaskać po głowie, być z nimi do końca, rozczulać się nad tragizmem Lewego, Grosika i reszty, rozdartych zapewne w romantycznym weltschmerzu, niczym Kordian, Werter i Konrad. Do cholery, zostawmy już te Dziady.


WYDARZENIA

GOADUPA FESTIVAL GOADUPA TO FESTIWAL DLA TYCH, KTÓRZY PRAGNĄ ODERWAĆ SIĘ OD WŁASNEJ CODZIENNOŚCI I CHCĄ PRZENIEŚĆ SIĘ NA KILKA DNI W ŚWIAT, W KTÓRYM POTRZEBY DUSZY I SERCA STAJĄ NA PIERWSZYM MIEJSCU. BIESZCZADY TO MAGIA SAMA W SOBIE I JEDNA Z NAJPIĘKNIEJSZYCH KRAIN W POLSCE. KIEDYŚ MEKKA HIPISÓW, ARTYSTÓW I ZBŁĄKANYCH WĘDROWCÓW, DZIŚ KULTOWE MIEJSCE NA MAPIE POLSKI, KTÓRE KONIECZNIE TRZEBA ODWIEDZIĆ PRZYNAJMNIEJ RAZ W ŻYCIU. Misją organizatorów jest połączenie muzyki, sztuki i natury w integralną, wzajemnie przenikająca się i piękną całość, tak, aby każdy mógł znaleźć element lub doznanie, które go uszczęśliwi, zachwyci i zaspokoi. Dla osób szukających zapomnienia w muzyce czekają w tym roku aż cztery różne sceny. Main stage to główny punkt wydarzenia, gdzie grają znani producenci i dje poruszający się w nurcie psychedelic trance. Ciekawe propozycje czekają na wielbicieli wolniejszego, czujnego progressive trance, energetycznego full on, jak i szybkiego, mocnego tempa dark trance czy hi tek. W tym roku na głównej scenie usłyszeć będzie można kilkudziesięciu artystów z Polski i zagranicy, między innymi Atmosa, Etnicę, Aes Dana, Pleiadians czy Will O Wisp. Druga sceną jest Chill&Groove, to rarytas dla poszukiwaczy dubowych, etnicznych chillujących klimatów, poprzetykanych setami techno i bardziej skocznymi rytmami. Tutaj czekają na was między innymi Parvati in dub, Etnica in dub, Halfred czy znany

wszystkim polskim fanom Jurek Przeździecki aka Epi Centrum. Zen Canyon to scena zbudowana w środku lasu nad małym, bieszczadzkim kanionem. Klimatyczna, wypełniona magicznymi instalacjami, poprzetykana kocami i hamakami pozwala odpocząć od bieszczadzkiego słońca i zanurzyć się w dźwiękach dojrzałej elektroniki. Wieczorem aura nieco się zmienia – scena odkrywa swoje, drugie oblicze, dzięki mappingom, UV i pokazom audiowizualnym uaktywnia się nocny wymiar instalacji. Fani ambientu, przestrzennych, chillujących dźwięków szukajcie małej, leśnej sceny Zen Canyon, czekają tam na was piękne, kojące sety idealnie komponujące się z leśną aurą miejsca. Czwarta scena to ogromna niespodzianka dla wszystkich fanów wydarzenia, dotąd nie praktykowana przez innych polskich organizatorów podobnych festiwali. Goadupa jako pierwsza podarowała ludziom scenę o przewrotnej nazwie „Life stage”, czyli

scenę całkowicie poświęconą muzyce instrumentalnej. Usłyszycie psychodeliczne odsłony między innymi space rocka, jazzu, stonera czy hip hopu. Patronami artystycznymi czwartej sceny to Soulstone Gathering oraz Gadafest. Spodziewajcie się prawdziwych gwiazd polskiej sceny muzyki psychodelicznej takich jak Weedpacker, Spaceslug i Sunnata oraz reprezentantów połączenia dojrzałego hip hopu i elektroniki jak Gadabit i Flute Piano Beatz. Muzyka to najważniejszy element festiwalu, ale nie jedyny. Organizatorzy zadbają również o strefę rozwoju duchowegoo. Uczestnicy festiwalu będą mieli możliwość uczestniczenia w różnego rodzaju warsztatach duchowych, kursach rozwoju osobistego, zajęć jogi, żonglerki czy masażach klasycznych i energetycznych. Będą też ciekawe wykłady, pokazy filmowe czy prelekcje związane z rozwojem duchowym, zdrowiem czy ekologią. www.goadupa.pl

Fot. PinkF_ | Archiwum festiwalu

POSŁUCHAJ TECHNO W BIESZCZADACH


WYDARZENIA

MŁODE TALENTY SZTUKI OGŁOSZONO ZWYCIĘZCÓW KONKURSU STYPENDIALNEGO DLA MŁODYCH ARTYSTÓW ZAJMUJĄCYCH SIĘ SZTUKĄ WSPÓŁCZESNĄ, ORGANIZOWANEGO FUNDACJI VORDEMBERGE-GILDEWART.

Czas trwania wystawy: 29.6–23.9.2018 Miejsce: Galeria Beta, MOCAK Pierwszą nagrodę, w wysokości 40 tysięcy franków szwajcarskich, otrzymała Diana Lelonek. Wyróżnienia po 15 tysięcy franków szwajcarskich przyznano Maciejowi Cholewie i Małgorzacie Goliszewskiej.

fot. MOCAK

Coroczny konkurs stypendialny Fundacji Vordemberge-Gildewart odbywa się w różnych krajach europejskich. W tym roku Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie zostało po raz drugi zaproszone

18

do przygotowania jego edycji w Polsce. Aby dokonać jak najobiektywniejszego wyboru, prośbę o zarekomendowanie najciekawszych młodych twórców wysłano do najważniejszych instytucji prezentujących sztukę współczesną w Polsce. Do konkursu o Nagrodę Fundacji Vordemberge-Gildewart 2018 zakwalifikowanych zostało 16 artystów. Fundacja Vordemberge-Gildewart rozpoczęła działalność w 1981. Celem statuto-

wym tej instytucji jest wspieranie artystów, którzy nie ukończyli 35. roku życia. Jury przyznaje wybranemu twórcy nagrodę wystarczającą na pokrycie kosztów działalności artystycznej przez okres dwóch lat. Zadaniem kuratora zaproszonego przez Fundację jest zorganizowanie wystawy wybranych artystów oraz zaprezentowanie portfolio każdego z nich.



WYDARZENIA

RADAR KULTURALNY KRAKÓW 29.06-30.08

GORĄCE FILMY W BARANACH W Kinie Pod Baranami w Krakowie można odbyć fascynujące podróże z najciekawszymi filmami ostatnich lat. Wystartowała 12. edycja wakacyjnego festiwalu filmowego Letnie Tanie Kinobranie. W programie niemal 150 tytułów ujętych w 9 cykli tematycznych. Bilety kosztują tylko 8 zł. Przed nami dwumiesięczny maraton filmowy podzielony na 9 tygodni tematycznych, których wspólnym mianownikiem w tym roku będzie motyw czasu. Na ekranie zostaną pokazane najgłośniejsze tytuły ostatnich lat, w tym laureaci najważniejszych filmowych nagród, nietuzinkowe produkcje niezależnych twórców z całego świata, zabraknie również filmowych klasyków. Jak co roku, na repertuar festiwalu mieli wpływ widzowie, którzy mogli zgłaszać swoje propozycje filmów.

Kinobranie to nie tylko projekcje kinowe, festiwalowi będzie towarzyszyła również seria wydarzeń specjalnych. Kolekcjonerzy filmowych afiszy będą mieli okazję upolować wymarzony plakat filmowy podczas tradycyjnego Plakatobrania, nie zabraknie także klimatycznych seansów pod gołym niebem w przestrzeni renesansowego Pałacu pod Baranami. Uczestnicy festiwalu wezmą udział w akcji promocyjnej Zbieraj KINO. Po emocjonujących pokazach filmowych na widzów czekać będzie specjalnie przygotowana strefa relaksu na terenie Kina. Aby przybliżyć rodzime kino przyjeżdżającym do Krakowa zagranicznym turystom, wybrane polskie filmy będą prezentowane z angielskimi napisami. Kino Pod Baranami Rynek Główny 27, Kraków

GDYNIA 4.07-7.07

ODLOTOWY FESTIWAL Lineup festiwalu Open’er powered by Orange budzi jak zawsze respekt. Na lotnisku Gdynia-Kosakowo zagrają zespoły z pierwszej klasy, a do tego czeka nas moc wrażeń związanych z modą czy kulturą. To po prostu #mustbe tego lata. Trudno wytypować, kto jest największą gwiazdą. Plejada znakomitych nazwisk jest wyjątkowo długa. W Gdyni zagrają: Depeche Mode, Gorillaz, Massive Attack, Nick Cave & The Bad Seeds, Noel Gallagher, Arctic Monkeys, Bruno Mars czy powracający do gry Dawid Podsiadło. Ciekawie zapowiadają się także wydarzenia związane z modą, w ramach których zobaGorillaz

20

czymy młodych, zdolnych projektantów – Karolinę Miko (zdobywczyni nagrody Złota Nitka), Jagodę Bartczak (zwyciężczyni Art & Fashion Forum), Adriana Krupę, Martynę Słowik czy utalentowane absolwentki krakowskiej SAPU - Kalinę Kocembę, Wero Urbaniak i Katę Haratym. W ramach wydarzeń związanych ze sztuką zostaną pokazane głośne spektakle teatralne - „Wesele” Jana Klaty, „Cezary idzie na wojnę” Cezarego Tomaszewskiego oraz „2118.Karasińska” Anny Karasińskiej i Magdaleny Rydzewskiej. Lotnisko Gdynia-Kosakowo


WYDARZENIA

20.07

PORTRET WIZJONERA MODY Wizjoner. Buntownik. Geniusz. Alexander McQueen. Zwykły chłopak z biednej dzielnicy Londynu stworzył wartą miliony dolarów, luksusową markę. Stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon sztuki współczesnej. Geniusza światowej mody, który odszedł w tragicznych okolicznościach, pokazuje brytyjski dokument: McQueen. McQueen zwykł mawiać: Moje pokazy mody to sex, drugs and rock n’roll. Mają elektryzować. Wywoływać emocje. Szok i atak serca. Skąd czerpał wielką wewnętrzną siłę, dzięki której podbił hermetyczny świat haute couture? Projektował dla brytyjskiej królowej i największych gwiazd, takich jak Rihanna czy Nicole Kidman. U szczytu sławy popełnił samobójstwo. Jaką tajemnicę kryło jego życie? M c Q u e e n to oparta na faktach historia artysty – równie fascynująca, jak jego dzieła. Opowieść o człowieku, któremu niezwykła wrażliwość i energia pozwoliły wspiąć się na szczyty sławy i świata pop kultury. Dla wielu projekty McQueena były jak niezwykłe senne fantazje, a ten film uświadamia również ich znaczenie, napisał magazyn Vogue. Film wejdzie do polskich kin 20 lipca.

Fot. Gutek Film

20.07

SICARIO IDZIE NA WOJNĘ Wojna z terroryzmem to również walka z handlarzami narkotyków. Wpadniemy w sam jej środek wraz z filmem S i c a r i o 2 : S o l d a d o , kontynuacją przeboju kinowego sprzed trzech lat. Matt i Alejandro powracają na pogranicze amerykańsko-meksykańskie, by dopaść Carlosa Reyesa, narkotykowego barona, który trudni się także przemytem broni dla terrorystów. To co miało być szybką i stosunkowo prostą misją, wkrótce przeradza się w prawdziwą wojnę. Okazuje się bowiem, że Pentagon wydał zgodę na użycie oddziałów specjalnych i ciężkiego

uzbrojenia do bezwzględnej walki z sojusznikiem terrorystów. Alejandro podejmuje się samotnej misji po drugiej stronie granicy, która każe mu się cofnąć w głąb mrocznej przeszłości, o której tak pragnął zapomnieć. W rolach głównych ponownie zobaczymy Benicio Del Toro oraz Josha Brolina, a film wyreżyserował Włoch Stefano Sollima, który doskonale czuje kryminalny puls, jest autorem głośnego dramatu S u b u r r a i serialu G o m o r r a opowiadającego o włoskiej mafii. Film wejdzie do polskich kin 20 lipca.

Fot. Monolith

21


R O Z M O WA

KINO ODNALAZŁO NASZĄ RODZINĘ O WYMOWIE SŁOWA „WUNDERBAR”, KARMIE ORAZ WIZERUNKU INDII W FILMACH REALIZOWANYCH PRZEZ ZAGRANICZNYCH REŻYSERÓW Z DHANUSHEM, GWIAZDĄ KINA INDYJSKIEGO, ROZMAWIA KUBA ARMATA

fot. Brio Films @Sebastien Bossi

22


R O Z M O WA

W

Europie nieznany, w Indiach wielbiony i wynoszony na piedestał. Gwiazda produkcji tollywoodzkich oraz bollywoodzkich, które przecież przed kilkoma laty w Polsce święciły niebywałe triumfy, a nazwiska Shah Rukh Khana czy Amitabha Bachchana na stałe zagościły w świadomości rodzimego widza. Dhanush, który wciela się w głównego bohatera w Niezwykłej podróży fakira,

który utknął w szafie, Kena Scotta (film od 20 lipca w polskich kinach), jak przystało na aktora z Indii, nie tylko dobrze gra, ale też świetnie tańczy oraz śpiewa. Jest w końcu autorem wielu popularnych w swojej ojczyźnie piosenek, a niektóre z nich biły rekordy popularności na YouTube. Prywatnie bardzo skromny, uprzejmy, pogodny. Człowiek, w którym nie ma nawet krzty gwiazdorstwa.

23


R O Z M O WA W Indiach jesteś prawdziwą gwiazdą. Masz na koncie ponad 40 ról w popularnych tollywoodzkich oraz bollywoodzkich produkcjach, za które zresztą dostałeś wiele nagród. Nam – Europejczykom przedstawiasz się dopiero za sprawą Niezwykłej podróży fakira… - To prawda, recepcja mojej osoby w Indiach a w Europie jest zupełnie inna. Chcąc się przedstawić, muszę powiedzieć, że przede wszystkim zajmuję się aktorstwem. Pochodzę z Ćennaj, miasta na Wybrzeżu Koromandelskim nad Zatoką Bengalską. To największy ośrodek kulturalny, ekonomiczny i edukacyjny południowych Indii. Tam przede wszystkim też pracuję. Mam zresztą swoją firmę producencką, bo i w tę działkę przemysłu filmowego od jakiegoś czasu mocno się zaangażowałem. Choć sama nazwa firmy nie ma z Indiami zbyt wiele wspólnego, bo to Wunderbar Films. Dobrze słyszę? Niemieckie Wunderbar? - Dokładnie (śmiech). Słowo, które po niemiecku oznacza „wspaniale”. Wiąże się z tym dość zabawna historia. Kiedy zajmowałem się jeszcze krótkim metrażem, zastanawiałem się, jak można by nazwać własną firmę. Nic nie przychodziło mi do głowy. Pewnego dnia wraz ze znajomym poszliśmy do kina na Bękarty wojny, w reżyserii Quentina Tarantino. A tam co chwilę krzyczą z tym charakterystycznym akcentem: wunderbar, wunderbar. Za każdym razem bardzo nas to bawiło. Co więcej, spodobał nam się dźwięk tego słowa, ale i to, co ono oznacza. Trochę na zasadzie żartu postanowiłem nazwać tak moją firmę. Kiedy zacząłem angażować się

24

w znacznie większe projekty i założyłem firmę producencką z prawdziwego zdarzenia, pomyślałem, że w kwestii nazwy nie warto nic zmieniać (śmiech). Jak w ogóle zainteresowałeś się aktorstwem? - W dość niespodziewany sposób. Zacząłem się tym zajmować w wieku 16 lat. Uczyłem się wtedy jeszcze w szkole i w pewnym sensie w tę stronę popchnął mnie mój ojciec. W tamtym momencie aktorstwo nie było czymś, co specjalnie mnie interesowało. Tymczasem ojciec wierzył, że mam talent i mogę coś w tej materii osiągnąć. Nie studiowałem aktorstwa, po prostu zacząłem to robić. To chyba najlepsza szkoła, z której wiele czerpałem i czerpię po dziś dzień. Nadszedł w końcu moment, kiedy zaczęło mi to sprawiać naprawdę dużą przyjemność. Pamiętam, że wtedy podziękowałem ojcu za to, że wcześniej rozumiał mnie dużo lepiej niż ja sam. Wiedział zresztą, co mówi, bo sam był reżyserem. To wiele pomogło? - Na pewno, zacząłem od ról w jego filmach. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest wielu bardziej utalentowanych i lepiej wyglądających aktorów, ale ja po prostu miałem szczęście. A to w tym zawodzie jest naprawdę ważne. Spotykałem na swojej drodze właściwych ludzi we właściwym czasie. Wielu rzeczy się od nich uczyłem, a ich być może ujmowało to, że chyba jestem dość pojętnym uczniem.

Wspomniałeś o swojej debiutanckiej roli u ojca. Co to był za film? - To była dość poważna opowieść o grupie nastolatków, którzy czują się mocno pogubieni w społeczeństwie, w jakim przyszło im funkcjonować. Film dotykał wielu społecznych problemów, pokazując chociażby, jak złe doświadczenia z młodości i nieodpowiedzialne rodzicielstwo wpływać może na dalsze losy młodych bohaterów. Skąd pochodzi twoja rodzina? - Wychowałem się w środowisku, gdzie jedną z najważniejszych wartości była pokora. Mój ojciec na początku nie miał zupełnie nic. To, dokąd udało mu się dojść, zawdzięcza wyłącznie swojej ciężkiej pracy. Jednocześnie jestem mu ogromnie wdzięczny, bo dał nam wspaniałe życie. A nie było mu łatwo. Podążał od jednej wioski do drugiej w poszukiwaniu pracy, zatem do tego, by zostać filmowcem, musiał przebyć naprawdę długą i krętą drogę. Wydaje mi się, że reżyserem został przede wszystkim dlatego, że zawsze miał w sobie dużo historii do opowiedzenia. Choć pewnie nigdy nie spodziewał się, że będzie mógł to zrobić za pomocą medium filmowego. Aż w końcu pojawiła się szansa i tak to się wszystko zaczęło. Zatem to chyba kino odnalazło naszą rodzinę. Kiedy się urodziłem, wciąż mieliśmy sporo problemów, moi rodzice walczyli o godne życie. Dzięki nim jestem w miejscu, w którym obecnie się znajduję. Cieszę się, że mój ojciec mógł prowadzić mnie przez życie. Podobnie chciałbym zrobić z moimi dwoma synami.


Wiele zmieniło się, odkąd jesteś gwiazdą? - Trudno powiedzieć. Życie weryfikuje wiele rzeczy. Wciąż mieszkam w Ćennai i tam pracuję. Mam jednego dobrego przyjaciela, z którym znam się od czasów dzieciństwa. Guru, bo tak ma na imię, przeszedł ze mną bardzo dużo. Takie wartości wciąż są dla mnie niezwykle istotne, bez względu na to, co dzieje się wokoło. Jak na swój wiek masz naprawdę duże aktorskie doświadczenie. W filmie Kena Scotta jest wymagająca, zarówno pod względem choreografii, jak i synchronizacji, scena taneczna. Czy po produkcjach bollywoodzkich, gdzie stanowi to chleb powszedni, było to w ogóle dla ciebie jakimś wyzwaniem? - Skomplikowane choreografie i taniec to ważna część kina, z którym jestem związany. Początkowo za każdym razem stanowiło to dla mnie spore wyzwanie, ale z czasem przyzwyczaiłem się i wydaje mi się, że w tym okrzepłem. Oczywiście i tym razem musiałem się nauczyć nowych ruchów i zrobić to najszybciej, jak tylko potrafiłem, z uwagi chociażby na to, że żaden budżet nie jest z gumy. Chyba poszło jednak całkiem


R O Z M O WA nieźle, bo reżyser mówił, że innym to zajęło sześć tygodni, a mnie w sumie jeden dzień (śmiech). Film Kena Scotta podejmuje wiele istotnych tematów związanych z hinduską kulturą i tradycją. Jedną z nich jest karma. To ważna część twojego codziennego życia? - Zawsze staram się być otwarty na to, co przede mną i co mnie spotyka. Wierzę, że ludzie stają się dokładnie tymi osobami, którymi pragną być. Duchowość jest dla mnie niezwykle istotna, zatem wierzę w karmę. Staram się, by każdego dnia moje myśli, mój umysł kierowały się w stronę optymistycznych tonów. To bardzo pomaga w codziennym życiu. W filmie dla twojego bohatera symbolem marzeń o poszerzaniu horyzontów, lepszym świecie jest popularny szwedzki sklep IKEA. Bliskie ci miejsce? - Prawdę mówiąc, to była moja pierwsza interakcja z IKEĄ w prawdziwym życiu (śmiech). Nigdy nie kupowałem tam wyposażenia domu, a nawet nie jeździłem na obiady, choć słyszałem, że to dość popularna praktyka. W Indiach oczywiście mamy takie sklepy, w dodatku cieszą się dość dużą

26

popularnością, ale ja jakoś do tej pory trzymałem się od nich z daleka. Jak twoi rodacy oceniają sytuacje, gdy reżyserzy z zagranicy robią filmy o Indiach? Mam na myśli chociażby Danny’ego Boyle’a i jego Slumdog. Milioner z ulicy czy Johna Maddena i Hotel Marigold. Te filmy są popularne czy panuje przekonanie, że pokazuję Indie z nie najlepszej strony? - Filmy, o których wspomniałeś, cieszyły się dużą popularnością w Indiach, zwłaszcza Slumdog… Nie użyłbym chyba stwierdze-

nia, że pokazują moją ojczyznę ze złej strony, ale na pewno trzeba wziąć poprawkę na to, że jest także druga strona medalu - piękna, pełna historycznych, kulturalnych wartości. Mam nadzieję, że jakiś reżyser odnajdzie to i pokaże na ekranie, bo zarówno ja, jak i moi rodacy wolelibyśmy zobaczyć tę stronę Indii. Gdybym sam robił taki film, skupiłbym się właśnie na tej wspaniałej różnorodności. To byłby taki feel good movie, o bohaterze, który przyjeżdża do Indii i odkrywa ich piękno. R o z m a w i a ł K U B A A R M ATA



FILM

FILMOWE OKO KUBY ARMATY WHITNEY reż. Kevin Macdonald USA/Wielka Brytania, 2018,

120 minut

Ceniony brytyjski reżyser Kevin Macdonald polskim widzom dał się poznać piętnaście lat temu, kiedy nakręcił świetny fabularyzowany dokument, Czekając na Joe. Wszechstronność to w ogóle klucz do jego twórczości, bo dobrze się on czuje zarówno w kinie fabularnym, jak i w roli dokumentalisty. Dowodem chociażby realizowany przez blisko sześć lat Marley, poświęcony największej legendzie muzyki reggae. Macdonaldowi najwyraźniej muzyki było mało, bo postanowił zmierzyć się z kolejną ikoną światowych scen, jaką przez lata była Whitney Houston. Daleko temu filmowi do jednowymiarowej laurki, a znacznie bliżej do Amy, Asifa Kapadii. Tragicznej opowieści o mrocznych kulisach sławy, niewyobrażalnej wręcz presji i skomplikowanej relacji z bliskimi. Właśnie im, łącząc to z materiałami archiwalnymi, głos oddaje Kevin Macdonald. Nie jest jednak biernym słuchaczem, a raczej osobą, która zadaje trudne i niewygodne pytania. I właśnie to stanowi chyba największy walor zrealizowanego „bez znieczulenia” dokumentu. Pozycja nie tylko dla fanów piosenkarki!

OKO NA JULIĘ

zdj. mat. prasowe

reż. Kim Nguyen Francja/K anada/Maroko, 2017, 96 minut Film Kima Nguyena (reżysera nominowanych do Oscara Wiedźm wojny) to najbardziej oryginalne love story ostatnich miesięcy. Chociażby dlatego, że jego bohaterowie nigdy nie spotkali się twarzą w twarz, a za jedyny kontakt służy im przypominający pająka robot-dron. Wszystko to spowodowane jest faktem, że Gordona, pracownika amerykańskiej firmy ochraniającej rurociąg położony na północnoafrykańskiej pustyni, od Ayushy dzielą tysiące kilometrów. Poznają się jedynie poprzez słowa, które za sprawą kanadyjskiego reżysera, a zarazem scenarzysty, dobierane są tu wyjątkowo uważnie. Mimo nowych technologii, będących clue Oka na Julię, Nguyen nie zabija w tej historii romantyzmu. Wręcz przeciwnie, co chwilę łapiemy się na byciu wzruszonym. Kameralna opowieść o miłości w dobie niespokojnych czasów oraz politycznych konfliktów urzeka każdą kolejną sceną. Nie ma tu efekciarstwa, a zastępują je prostota i szczerość. Na ten film warto zwrócić uwagę z jeszcze jednego powodu – kapitalnej roli wschodzącej gwiazdy brytyjskiego kina Joe Cole’a, znanego chociażby z popularnych seriali Peaky Blinders czy Black Mirror. Premiera: 20 lipca Ocena: �����

28

Premiera: 6 lipca Ocena: �����


FILM

NIEPOCZYTALNA

Od dobrych kilku lat Steven Soderbergh, reżyser takich klasyków, jak Seks, kłamstwa i kasety wideo, Traffic czy Erin Brockovich, zapowiada, że nie będzie już więcej kręcił filmów. Później się z tego wyłamuje, do kin trafia jego kolejna produkcja, a on sam, mówiąc szczerze, nie wychodzi na tym najlepiej. Potwierdzeniem kiepskiej formy Amerykanina jest niestety Niepoczytalna. Niezależny, (bardzo) niskobudżetowy thriller, nakręcony za pomocą… iPhone’a. Nikt by pewnie Soderberghowi tego nie wypominał, gdyby wszystko trzymało się tu kupy. A w historii młodej kobiety (w tej roli Claire Foy), która wbrew własnej woli zamknięta zostaje w szpitalu psychiatrycznym, tak niestety nie jest. Od scenariuszowych absurdów aż się tu piętrzy, a poczucie strachu z każdą kolejną sceną zastępowane zostaje poczuciem rozczarowania. Niepoczytalna przypomina trochę film zaliczeniowy studenta szkoły filmowej. I to raczej przeciętniaka, nie prymusa. A że przy pomocy iPhone’a może powstać świetna rzecz, za sprawą Mandarynek udowodnił przed kilkoma laty Sean Baker. Premiera: 27 lipca Ocena: �� �

zdj. mat. prasowe

reż. Steven Soderbergh USA, 2018, 98 minut


FOTOGRAFIA

BOGACTWO FLORENCKIEGO RZEMIOSŁA FLORENCJA JEST MIASTEM ARTYSTÓW. NIE TYLKO, PIĘKNO STOLICY TOSKANII WSPÓŁTWORZĄ OD WIEKÓW RÓWNIEŻ WYBITNI RZEMIEŚLNICY. OPOWIADA O NICH PROJEKT FOTOGRAFICZNY „WORK W(HE)RE” MARCINA GIERATA I ALESSANDRO POSSATIEGO, POKAZYWANY W CZASIE PITTI IMMAGINE UOMO.

Zdjęcia portretują mistrzów fachu – szewców, kapeluszników czy brązowników, a także miejsca, w których poddają obróbce materię. Zderzają posągową urodę ludzi, którzy podejmują często trudne, pełne wysiłku zajęcia z magią miejsc zlokalizowanych w zaułkach Florencji. Przypominają, że równie ważne jak wyobraźnia czy zdolności manualne jest genius loci – otoczenie ma istotny wpływ na to, co tworzymy. Jakże to piękne spojrzenie, zwłaszcza w tak unikalnym mieście, jak Florencja! Marcin Gierat maksymalnie utrudnił sobie robotę, zbliżając swoją pracę do rzemieślniczego fachu, z którym nierozerwalnie łączą się wysiłek, ubrudzone palce i otarcia na rękach. Z szafy pełnej fotograficznych technik wyciągnął tę, która nieco się już przykurzyła – odmianę mokrego kolodionu, która nazywa się ambrotypia. Proces wykonania zdjęcia może trwać maksymalnie 10

30

minut. Srebrna płyta, uczulona w roztworze azotanu, musi być mokra, gdy wkłada się ją do aparatu. Nie ma zbędnego czasu, do którego przyzwyczajeni jesteśmy w erze fotografii cyfrowej i filtrów Instagrama. Tak jak w działaniach szewca czy rzeźbiarza, jeden fałszywy ruch może zniszczyć całą pracę. Gierat nie ucieka jednak całkowicie od nowoczesności, wnętrza pracowni pokazuje przy pomocy współczesnego sprzętu. W ten sposób buduje pomost między tym, co realne i wirtualne. Między tym, co było, a to co nadeszło. Prace krakowskiego fotografa uzupełniają wywiady wideo z uczestnikami nagrane przez Alessandro Possatiego, kuratora i pomysłodawcę projektu. Dopowiadają to, czego nie sposób przekazać w postaci zdjęcia, pokazując ogromne bogactwo florenckiego rzemiosła. R A FA Ł S TA N O W S K I


FOTOGRAFIA

KLIMATYCZNY KOKTAJL BAR Z LETNIM OGRÓDKIEM

RYNEK GŁÓWNY 6, TEL: 12 4216522 FB: BUDDA DRINK & GARDEN


DESIGN

CHWILA ZAMKNIĘTA W CERAMICE

fot. mleko living

OD JAKIEGOŚ CZASU MIERZĘ SIĘ Z TEMATEM CERAMIKI. NIE TO, ŻE PRÓBUJĘ SAMA COŚ UKRĘCIĆ NA KOLE GARNCARSKIM, ALE SZUKAŁAM CZEGOŚ CO SPIĘŁO BY ŁADNĄ KLAMRĄ MOJE ZAMIŁOWANIE DO JEDZENIA I DO ZIELONEJ HERBATY. SZYBKO OKAZAŁO SIĘ, ŻE ZNALAZŁAM W KRAKOWIE DWIE PRACOWNIE, KTÓRE IDEALNIE WPISAŁY SIĘ W MOJE POSZUKIWANIA. OD ZAWSZE MIAŁAM WRAŻENIE, ŻE CERAMIKA TO COŚ BARDZO OSOBISTEGO, SZCZEGÓLNIE TA WYPALANA W MAŁYCH FIRMACH. O JAKOŚCI TAKICH PRZEDMIOTÓW CHYBA NIE MUSZĘ NIKOGO PRZEKONYWAĆ. DLATEGO POSTANOWIŁAM ODWIEDZIĆ I POROZMAWIAĆ Z PROJECTORIUM I MLEKO LIVING.

Z KRAKOWA DO EMIRATÓW Kamila pracownie ma dość daleko od centrum. To był jeden z tych dni, gdzie gorące miejskie powietrze mieszało się z zapachem zbliżającej się burzy. Wysiadłam z autobusu na Prokocimiu i trochę bezradnie udałam się na poszukiwanie adresu, który miałam wpisany w notesie. Po kilku lekkich zagubieniach, znalazłam się w okolicach tamtejszego parku i pięknej wieży ciśnień, pod którą, trochę jak w bajce znajdował się mały domek. Kamilę poznałam kilka dni wcześniej na kolejnej edycji krakowskiego Kiermashu – od pierwszej chwili urzekły mnie jej cudne czarki, podstawki pod pałeczki i talerze. Chwilę pokręciłyśmy się po jej pracowni i z kubkiem gorącej kawy usiadłyśmy na niewielkim tarasie z widokiem na opusz-

32

fot. projectorium


DESIGN

kwiatów, czy mieć wrażenie, że przeglądamy się w tafli jeziora. Gdy tak siedzimy i pijemy kawę słuchając brzęczenia pszczół Kamila opowiada o początkach jej przygody z ceramiką. Początkowo miała zajmować się architekturą wnętrz, ale gdy siedziała w domu podczas urlopu macierzyńskiego poczuła potrzebę robienia czegoś. Takim wentylem okazała się właśnie ceramika. To początkowo niezobowiązujące hobby doprowadziło ją aż do… Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie na zlecenie jednej z restauracji w Dubaju przygotowała całą zastawę. Teraz gdy wspomina tę historię, sama nie może się nadziwić jak udało się to wszystko ogarnąć, ale teraz siedząc w swojej niewielkiej pracowni, wie, że nie ma dla niej już rzeczy niemożliwych.

fot. projectorium

czony pałac Jerzmanowskich. Projektantka zaczyna opowiadać jak to wszystko się zaczęło.

odnosi się w nich do przyrody, która podsuwa jej gotowe rozwiązania, pety barw, ale także nazwy poszczególnych cykli.

- Z wykształcenia jestem architektem wnętrz. W trakcie urlopu wychowawczego, kiedy większość czasu spędzałam z dziećmi w domu, miałam silną potrzebę robienia czegoś kreatywnego, zdobycia nowych umiejętności. Rozważałam kursy tapicerowania, stolarki meblowej – czegoś co łączy się z zawodem jakim się zajmuję, aż znajoma podrzuciła mi informację o organizowanych w mieście warsztatach ceramiki. I tak się zaczęło. Nieśmiało bardzo. Nic nie wskazywało na to, że ta decyzja tak bardzo wpłynie na moje przyszłe życie – byłam świeżo po skończeniu studiów, a na swoim koncie miałam już kilka sukcesów w ogólnopolskich konkursach architektonicznych – wydawało się oczywiste, że pójdę za ciosem i będę projektować wnętrza - opowiada.

- Stąd pojawiło się określenie „emocjonalne krajobrazy” w odniesieniu do moich prac. I zdecydowanie w tym kontekście ta sezonowość jest bardzo widoczna. To co za oknem, to jak się czuję danego dnia – czy świeci słońce, czy pada śnieg, determinuje i wpływa na moje decyzje: wybór szkliwa, kolorystykę naczynia czy jego formę. Ceramika sama w sobie jest mocno osadzona w naturze i mówi się, że pracuje się „na żywym organiźmie”, który reaguje i zachowuje się dobrze lub źle w zależności do tego jak się z nim obchodzimy. Stąd te zależności– ceramika – natura – pory roku wynikają same z siebie. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że zdjęcia na ulotkach, które dołączam do moich prac, także zmieniają się w zależności od pory roku - kontynuuje.

Jak sama podkreśla, prace są jej odzwierciedleniem – trochę jej oczami. Bardzo często

Patrząc na ceramikę Kamili można faktycznie poczuć zapach pól, łąk, poczuć pod palcami delikatne muśnięcia płatków

fot. projectorium

33


DESIGN

MAGIA PRAWDZIWEGO KUBKA Szukając kolejnej ceramicznej pracowni, wróciłam bliżej centrum. W kolejnym urokliwym miejscu, na ulicy Kapucyńskiej, gdzie mamy wrażenie, że czas i tępo miasta odrobinę zwalnia swoją pracownię otworzyło MLEKO LIVING. Ich bardzo minimalistyczne, przypominające ciepłe mleko patery, kubki, wazony czy miseczki podbiły serca wszystkich fanów lekko surowego stylu. Kasia i Michał stworzyli markę bardzo oszczędną, ale nie pozbawioną lekko filuteryjnego uroku.

I faktycznie coś w tym jest. Ręcznie wykonywana ceramika ma ten wyjątkowy sznyt. Gdy raz spróbujesz kawy, herbaty, posmakujesz dania z ręcznie wykonanego przedmiotu - nie ma odwrotu. Jest w tym jakaś intymność, delikatna przyjemność, pozwalająca w pełni rozkoszować się chwilą. Brzmi banalnie, prawda? Niemniej, we wszystkich przedmiotach wykonywanych ręcznie ukrywa się wiele historii. Poznając ludzi, którzy je tworzą, odkrywamy jej karty i dodajemy swoje własne. Zarówno Kamila jak i Kasia i Michał, tworzą przedmioty z duszą. Patrząc na ich projekty można powiedzieć, że to dwa zupełnie inne style. Jednak łączy je pasja i potrzeba dzielenia się z otaczającym ich światem i zamykania chwili w niewielkich przedmiotach. A to akurat im udaje się świetnie. M A R TA K U D E L S K A

34

fot. mleko living

- Rok temu lista naszych planów była bardzo długa i różnorodna. Jednak teraz wiemy, że chcemy się w pełni poświęcić ceramice. To bardzo złożona dziedzina, której tajniki poznaje się latami. Chcemy się w tym doskonalić, odkrywać nowe techniki oraz promować ręcznie wytwarzaną ceramikę. Wiemy z doświadczenia swojego i klientów, że kto raz wypije z kubka, na którym widać ślady toczenia na kole garncarskim, nie chce już pić z innego.

fot. mleko living

- Najczęściej inspiruje nas codzienność. Gdy potrzebujemy nowego naczynia do domu po prostu je robimy, tak jak nam podpowiada intuicja. Nasze mieszkanie jest pełne takich eksperymentów, które testujemy zanim zdecydujemy się je sprzedawać. Dlatego też lubimy robić ceramikę na zamówienie - każde zlecenie to nowe wyzwanie i szansa na odkrycie czegoś nowego – opowiadają, a ja popijam chłodną wodę z ich niewielkiego kubeczka w drobne kropki. Gdy pytam Kasię i Michała o plany na przyszłość, odpowiadają:



MOTO

USTA ZŁOŻONE DO POCAŁUNKU

DETOMASO PANTERA GTS SPECIALE

COŚ SPECJALNEGO W NAZWIE I W RZECZYWISTOŚCI. NIECZĘSTY PRZYPADEK. ZNALEZIONY W PRZEDWAKACYJNEJ PODRÓŻY DO PÓŁNOCNYCH WŁOCH UNIKATOWY DETOMASO PANTERA GTS SPECIALE. ZMATERIALIZOWANA IDEA ARGENTYŃSKIEGO KIEROWCY, KONSTRUKTORA I PRZEDSIĘBIORCY ALEJANDRO DETOMASO. STWORZONY DZIĘKI PRACY AMERYKAŃSKIEGO PROJEKTANTA TOMA TJAARDA ORAZ WŁOSKIEGO KONSTRUKTORA GIANA PAOLA DALLARY PRACUJĄCEGO WCZEŚNIEJ DLA FERRARI, MASERATI I LAMBORGHINI.

36

S

amochód został oparty na sztywnym „monocoque”, konstrukcji tak modnej w dzisiejszych zaawansowanych pojazdach sportowych i wyczynowych. Stylizacja DeTomaso Pantera GTS Speciale wpisana pozostaje w klasyczny kanon supersamochodów lat 70. Charakterystyczny kształt klina, otwierane światła, mnóstwo ostrych krawędzi i dodatkowo dostępne tylko w modelu Speciale, utrzymane w stylu wyścigowej specyfikacji (ówczesnej Grupy 5) poszerzone błotniki, boczne listwy progowe i spojler tylny. Ten ostatni swym wyglądem przywodzący na myśl uwydatnione usta...

Absolutna perfekcja. DeTomaso Pantera GTS Speciale została zbudowana w czasach, gdy na ustach całego motoryzacyjnego świata był jeszcze ciągle czterokrotny triumf Forda GT 40 w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. I korzysta z jego sławy. Napędzana świetnym 5.7-litrowym silnikiem Forda z rodziny Cleveland V8. 330 KM i 450 Nm dziś już nie robi specjalnego wrażenia , ale w latach 70. oznaczało przepustkę do świata supersamochodów. Dziś również docenimy urok czystego, radosnego brzmienia wolnossącej jednostki, która w DeTomaso Pantera GTS Speciale wypuszcza na wolność spaliny za pośrednictwem ośmiu (!) końcówek układu wydechowego. Znajdźcie drugi taki samochód!


MOTO Brzmi i drży jak żywe stworzenie. Supersamochody takie jak ten można uznawać za wyraz ekscentryzmu, ale w przypadku Pantery warto też zauważyć pragmatyzm. Wybór silnika Forda jako jednostki o stosunkowo prostej budowie i znacznej wytrzymałości oznaczał możliwość obsługi w niezliczonych serwisach amerykańskiego giganta. DeTomaso Pantera GTS Speciale to nadzwyczaj udana synteza włoskiego stylu i temperamentu z amerykańską mocą i agresywnością. Tytułowe „usta złożone do pocałunku” oznaczają więc w tym przypadku wyraz szacunku dla jego pomysłodawców i twórców.

LUIZA DOROSZ heelsonwheels.pl *** Wyrazy serdecznego podziękowania należą się właścicielom i obsłudze Salonu ACHILLI MILANO S.R.L. którzy udostępnili mi ten ten niezwykły egzemplarz motoryzacyjnej historii.

Foto: Patr yk Patynowsk i Hair: Iwona Kaim Stylist: Euro Moda, Karen Collection, Marcoshoes

37


CIEK AWE MIE JSCA

POCZUJ PIĘKNO ZIOŁOWEGO ZAKĄTKA

zdj. Dominika Koszowska

WŚRÓD MALOWNICZYCH PÓL I LASÓW DZIEWICZEGO PODLASIA, Z DALA OD MIEJSKICH ZANIECZYSZCZEŃ I ZGIEŁKU CYWILIZACJI, ULOKOWANY JEST ZIOŁOWY ZAKĄTEK. MIEJSCE TCHNIE SPOKOJEM I SIELSKOŚCIĄ ŻYCIA, KTÓRE TUTAJ WYDAJE SIĘ ZWALNIAĆ I TOCZYĆ SWOIM LENIWYM TEMPEM, ZGODNYM Z NATURĄ I CYKLAMI PÓR ROKU. MOŻNA TU ODNALEŹĆ AUTENTYCZNE PIĘKNO AGROTURYSTYKI, SPĘDZIĆ NIEZAPOMNIANY CZAS I ZBLIŻYĆ SIĘ DO NATURY.

38

PRZEŚPIJ SIĘ W CHACIE Ziołowy Zakątek posiada szerok bazę noclegową. Pokoje mieszczą się w zabytkowych wiejskich domach z połowy XIX wieku, przenoszonych z różnych miejscowości województwa podlaskiego. Przytulne pokoje doskonale oddają klimat sielskiej, wschodniej wsi. Wszystkie budynki zbudowane są z drewna i konserwowane tłoczonym na zimno olejem lnianym. W Ziołowym Zakątku funkcjonuje także pracownia ceramiczna, oferująca tradycyjne wyroby rękodzielnicze oraz warsztaty.

Goście mogą skorzystać również z kąpieli ziołowych, pomagających w naturalny sposób podreperować zdrowie. W ofercie SPA znajduje się szereg zabiegów pozwalających zrelaksować się oraz wypocząć. Zabiegi wykonywane są z użyciem naturalnych komponentów: kąpiele prozdrowotne i relaksacyjne, zabiegi na twarz, ręce, stopy i całe ciało oraz różnego rodzaju masaże. Można skorzystać m.in. z rytuału ziołowego SPA lub odbyć kąpiel z pianką w piwie.

Nieopodal zrekonstruowany został także zabytkowy, XVII-wieczny drewniany kościół wraz z ogrodem biblijnym. W Ziołowym Zakątku, wśród aromatycznych ziół i dziewiczej natury, istnieje możliwość zorganizowania romantycznej uroczystości ślubnej - agroturystyka oferuje kompleksową organizację różnego rodzaju imprez i wydarzeń.

KUCHNIA PROSTO Z NATURY Na tych czystych i pięknych terenach wciąż żywa jest tradycja zielarska, rdzenni mieszkańcy Podlasia od pokoleń zbierają



CIEK AWE MIE JSCA

rośliny lecznicze, korzystając z ich dobrodziejstwa i prozdrowotnych właściwości. W Ziołowym Zakątku goście mają okazję zapoznać się z historią ziołolecznictwa i tradycyjnego zbioru roślin. Na potrzeby restauracji prowadzony jest również ekologiczny warzywniak, gdzie warzywa uprawiane są w sposób organiczny, w oparciu o tradycyjne metody uprawy. Dania serwowane w restauracji pełne są aromatycznych ziół i przypraw. Składniki potraw zbierane są również w okolicznych lasach i na pobliskich polach, dzięki czemu posiadają wyjątkowy smak i wartości zdrowotne.

zdj. Dominika Koszowska

MAGICZNY OGRÓD Wśród dobiegających zewsząd aromatów ziół i przypraw goście mogą komponować własne mieszanki herbaciane, tworzyć nalewki na bazie cennych surowców zielarskich, jak również zasięgnąć wiedzy zielarskiej podczas przemierzania ścieżek edukacyjnych Podlaskiego Ogrodu Botanicznego. Zgromadzono tu rośliny wykorzystywane przez człowieka dawniej i obecnie w kuchni, lecznictwie, barwierstwie, budownictwie, tkactwie oraz w celach ochronnych i magii. W Ogrodzie gromadzone są przede wszystkim rośliny lecznicze i aromatyczne. Obecnie znajduje się tu około 1500 taksonów, w tym 85 gatunków objętych ścisłą i 13 częściową ustawową ochroną. Specyfiką Ogrodu są kolekcje populacji dziko rosnących roślin leczniczych pozyskiwanych z obszaru Wschodniej Polski, stanowiące materiał badawczy wykorzystywany m.in. przez współpracujące z Ogrodem instytucje naukowe. Ogród regularnie wydaje Index Seminum i prowadzi wymianę materiału nasiennego z 45 instytucjami krajowymi i zagranicznymi. W 2012 roku przy Ogrodzie powstał Ośrodek Edukacji Przyrodniczej prowadzący zajęcia dla dzieci, młodzieży szkolnej oraz studentów wyższych uczelni. Nieodłącznym elementem działalności zielarskiej i botanicznej jest również firma producencka Dary Natury, powstała ponad 28 lat temu z miłości do ziół i szacunku do podlaskiej tradycji – jej produkty można kupić w sklepie internetowym darynatury.pl. ziolowyzakatek.pl

40


LATO W MIEŚCIE TO CZAS PIWNYCH OGRÓDKÓW, MIEJSKICH PLAŻ I LEŻAKÓW. TO PORA NA CHWILĘ WYTCHNIENIA OD MIEJSKIEGO ZGIEŁKU, A JEDNOCZEŚNIE CZAS ROZRYWKI, ZABAWY I SPOTKAŃ Z PRZYJACIÓŁMI. NIEZALEŻNIE OD TEGO, JAKI JEST TWÓJ SPOSÓB NA CELEBRACJĘ LATA, NASZE PROPOZYCJE ZASPOKOJĄ GŁÓD LETNICH WRAŻEŃ.

Letni Taras Widokowy i orzeźwiające koktajle z widokiem na Wisłę Jeśli tęsknisz za chwilami relaksu, odwiedź położony na 5. piętrze hotelu Sheraton Grand Krakow Taras Widokowy z Lounge Barem. Stąd do leniwego urlopu nad wodą już niedaleko. By poczuć atmosferę wakacji, rozłóż się na eleganckim leżaku lub sofie, zamów orzeźwiający koktajl i spoglądaj na skąpaną w słońcu rzekę. Wieczorami Taras Widokowy zachwyci Cię magiczną atmosferą, tworząc idealną scenerię do spotkań we dwoje.

Czy gorące od sportowych emocji SomePlace Else? A może odwiedzisz SomePlace Else, które w sezonie letnim otwiera zielony ogródek, a w gorących sportowych miesiącach zamienia się w prawdziwą strefę kibica? Na miłośników sportu czeka 10 plazmowych ekranów, a apetyt podczas kibicowania poskramia smakowite menu. Dodatkowo, w czerwcu i lipcu na jego karty trafia sezonowa oferta Jack&Burger, czyli pairing amerykańskiej whisky i burgerów, również dla wegetarian.

UWAGA! KONKURS! W KTÓRYM Z TYCH MIEJSC WOLAŁBYŚ SPĘDZIĆ JEDEN Z LETNICH WIECZORÓW? PODZIEL SIĘ POMYSŁEM NA CELEBRACJĘ LATA I WEŹ UDZIAŁ W KONKURSIE! Opisz w kilku zdaniach, jak wyobrażasz sobie wieczór we dwoje na Tarasie Widokowym lub w SomePlace Else. Możesz dołączyć też zdjęcie lub krótkie video (max 30 sek.) i opublikować je na fanpage’u Lounge pod konkursowym postem. Na Wasze kreatywne pomysły czekamy do 27 lipca. Jury wybierze te najciekawsze i nagrodzi je: 1 miejsce – voucher na pobyt (z 1 noclegiem) w Sheraton Grand Krakow z romantyczną kolacją na Tarasie; 2 miejsce – voucher na romantyczną kolację ze sportową nutką w SomePlace Else oraz nagroda pocieszenia w postaci upominków od redakcji Lounge. Regulamin na stronie: loungemagazyn.pl


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

10. JUBILEUSZOWA NOC Z DESIGNEM

fot. Domar

WROCŁAW 22.06.2018 GALERIA WNĘTRZ DOMAR

42

Galeria Wnętrz Domar we Wrocławiu już po raz dziesiąty stała się miejscem największego na Dolnym Śląsku wydarzenia w świecie polskiego wzornictwa. Jubileuszowa Noc z Designem to ponad 30 wystaw, warsztaty, pokazy specjalne, debata o kondycji polskiego wzornictwa a przede wszystkim okazja do przyjrzenia się dorobkowi polskich projektantów na przestrzeni dziesięcioleci. Dyrektorem artystycznym jubileuszowej Nocy z Designem była uznana na świecie polska projektantka Dorota Koziara, która prowadzi własne studio w Mediolanie. Wystawy przygotowane na 10. Noc z Designem będzie można jeszcze przez najbliższy miesiąc oglądać w Galerii Wnętrz Domar.


43


FELIETON

N A U S T A C H W S Z Y S T K I C H CHYBA NIC NIE PORADZĘ NA TO, ŻE GDY MYŚLĘ O USTACH, PIERWSZE CO MI PRZYCHODZI DO GŁOWY, TO KASIA NOSOWSKA I JEJ WSPANIAŁE „UST NIGDY DOŚĆ”. ZARAZ ZA NIĄ, MIMOWOLNIE POJAWIA SIĘ KIM KARDASHIAN, KTÓREJ USTA SĄ TAK IDEALNIE SKROJONE POD DZISIEJSZY KANON PIĘKNA, ŻE CHYBA JUŻ NIE MOGĄ BYĆ BARDZIEJ „CACY”.

MALWA WAWRZYNEK

Chciałam napisać o tym, jaki to świat jest zły, sztuczny i napompowany, jak to operacje plastyczne i dążenie do tych „idealnych ust” niszczy twarze Ashley Olsen, Donatelli Versace i Nicole Kidman, ale po chwili porzuciłam ten temat. Zamiast tego postanowiłam uczepić się wspomnianej Kim, która choć jest już na ustach wszystkich, nadal jest dla mnie pewnym nieodgadnionym fenomenem, który nie wiedzieć czemu wciąż lubię analizować. Tym razem jednak nie będzie o tym, że Kim to celebrytka totalna, pozbawiona wszelkich granic i skrupułów. O nie, dzisiaj będę pisać o tej Kim, o której w mediach, zwłaszcza w polskich mediach mówi się bardzo mało. Będę pisać o Kim-bizneswoman. Już dawno miałam wziąć się za ten temat, ale wciąż brakowało czasu. Pojawił się on całkiem niedawno, przy okazji dwóch zaskakujących informacji, jakie przeczytałam w internecie. Pierwsza z nich to nominacja owej siostry Kardashian do prestiżowej nagrody CFDA, poważanej instytucji decydującym o tym, kto w modzie robi dobrą robotę, a kto niekoniecznie. Tak się złożyło, że CFDA nie tylko postanowiło uhonorować Kim za całokształt pracy i wkładu włożonego w branżę mody i urody, ale nawet stworzyło dla niej specjalną kategorię, w której niezaprzeczalnie nie ma sobie równych. Na początku czerwca Kim odebrała nagrodę w kategorii „Influencer”, przypieczętowując tym samym dekadę swojej działalności i real-

44

nego wpływu na odzieżowe i urodowe trendy. Tak dokładnie jest. Może nam się to podobać lub nie, możemy przeklinać klony wyskakujące na Instagramie, możemy zastanawiać się, co Kim na siebie włożyła, możemy robić wszystko, ale nie możemy negować tego, że jako influencerka Kim radzi sobie doskonale. Pani Kardashian-West radzi sobie także jako bizneswoman. Na dowód tego, w internecie pojawiła się druga, z początku nieco zaskakująca wiadomość, że oto Kim zdobi okładkę drukowanego wydania Business of Fashion, które tworzone jest przez redakcję rzetelnego i profesjonalnego portalu o tej samej nazwie. Potrzebowałam dłuższej chwili, aby zrozumieć jak, po co i dlaczego. Potem zdziwiłam się moim zdziwieniem, bo przecież Kim oprócz celebrytki totalnej, jest także totalną kobietą sukcesu. Sukces pojmuję w tym kontekście w sposób amerykański, czyli kariera, pieniądze i szafa przepełniona ubraniami od najlepszych projektantów. W takim rozumieniu sukces pani Kardashian jest nie do zakwestionowania. Imperium, które buduje w towarzystwie swojej mamy, sióstr i męża jest jednym z najważniejszych i najbardziej wartościowych biznesów obecnego rynku mody. Kim Kardashian mogłaby wypuścić bezbarwną szminkę ochronną, a w ciągu kilku godzin stałaby się ona najczęściej hasztagowanym przedmiotem na Instagramie. Ignorowanie tego fenomenu to ignorowanie mechanizmów, jakie

rządzą współczesnym biznesem w takich dziedzinach jak moda, uroda, sport i jedzenie. Kim zdołała zbudować własną markę, która konkretnej grupie odbiorców potrafi sprzedać wszystko. Trzeba dodać, że ta grupa jest powalająca w swoim rozmiarze i z pewnością stanowi znaczącą większość młodego pokolenia. Nie można Kim odebrać tego, że w ostatnich latach stworzyła mega trend kosmetyczny (konturowanie, ciemne brwi, długie rzęsy, szminka nude), z którym niektórzy wizażyści wytrwale walczą, chociaż i tak wiedzą, że startują z przegranej pozycji. Ile jeszcze potrwa era Kim Kardashian? Trudno mi wyrokować, bo podobnie jak inni, kilka lat temu myślałam, że to tylko okres przejściowy, chwilowa sława na fali popularnego programu telewizyjnego i tymczasowego zaćmienia młodych odbiorców. Później żarty się skończyły i Kim wraz z całą rodziną dokładała do swojego imperium kolejne cegiełki warte miliony dolarów. Dzięki temu dziś jest na ustach wszystkich. Już nie tylko bezmyślnie wpatrzonych w nią dziewczyn, ale też całej branży mody, która chcąc nie chcąc musiała w końcu docenić jej potencjał i wpływ na kreowanie nowych trendów. Dziś o Kim mówią wszyscy i coraz rzadziej wspominają jej niesławne początki kariery, a coraz częściej dostrzegają korzyści płynące z wykorzystania jej wizerunku i podjęcia biznesowej współpracy.


LOOKBOOK L’Oreal Professionnel 2018

włosy: Tomsz Marut/Barbara Książek/Klaudia Matysiak stylizacja: Gosha Team G.Kusper /B.Chojnowska mua: Barbara Rębiś foto: Łukasz Sokół

Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl


NEWSY Fot. Jakub Bors

BOLA MIESZA ENERGIE Marka Bola, tworzona przez projektantkę Olę Bajer, prezentuje najnowszą kolekcję i kampanię na sezon wiosna/lato 2018. Projektantka, absolwentka SAPU, ASP Katowice i MSKPU, eksploruje znaczenie słowa omen. Kolekcja O m e n, zaprezentowana publiczności podczas pierwszej jesiennej edycji KTW Fashion Week, stanowiła zwieńczenie modowego tryptyku opowiadającego o osobistych zmaganiach projektantki z poszukiwaniem inspiracji, godzenia artyzmu z codziennością i emocjonalnym zaangażowaniu, które niezmiennie towarzyszy pracy twórczej. Najnowszy sezon, nazwany

46

O m e n H i g h, to płynne przedłużenie estetyki, która wyewoluowała w trakcie pracy nad jego poprzednikami. Projektantka coraz śmielej miesza energie odzieży sportowej z elegancką i awangardową, tworząc zupełnie nową i unikalną jakość ubioru. Do oferty wracają więc ozdobione fantazyjnymi i nieoczywistymi wzorami dzianinowe zestawy, przywodzące na myśl estetykę total look. Tym razem są jednak łączone z szortami lub spódniczkami i utrzymane w zdecydowanie jaśniejszej i letniej kolorystyce, podobnie jak dzielone bluzy z suwakami, które swoją drogą są niepozorną

nowością w marce, do tej pory wiernej zatrzaskom. Kontrastującym elementem formalnym stały się plisowane spódniczki i sukienki wzorowane na strojach do tenisa. Podobną funkcję mają zapinane na suwaki koszulki i sweterki polo, jak również bluzy ze stójkami. Kolekcję uzupełniają wdzięczne i praktyczne płaszcze ortalionowe ze wstawkami z dzianiny i obszerne wiatrówki z lamowanymi szwami. Wszystkie motywy graficzne pojawiające się w kolekcji, zarówno nadruki jak i dzianiny, są autorskimi projektami Oli Bajer.



NEWSY Fot. Weronik a Kosińsk a

KWIATOWA PODRÓŻ WALERII TOKARZEWSKIEJ Kolekcja D a i s y D a y Walerii Tokarzewskiej - Karaszewicz na sezon letni 2018 jest inspirowana miłością do kwiatów, które są integralną częścią lata, oraz ich bogatej i różnorodnej kolorystyki. W ubraniach widać również zamiłowanie do rękodzieła, objawiające się w mnogości kwiatowych zdobień, którymi są wyszyte elementy odzieży - góry sukienek, topy, kurtki, rękawy tunik. Motyw kwiatowy pojawia się w total looku - kwiaty zdobią długie rękawiczki, płaszcze, spodnie, spódnice, koszule, sukienki, nadruki, nawet falbany posiadają florystycz-

48

ne kształty. Nadruki zabierają nas również w sentymentalną podróż do szafy babci. Ubrania zostały uszyte z jedwabiu, żakardów, satynowych bawełn, zwiewnych, lekko transparentnych szyfonów. Zdobienia wykonane są z cekinów, koralików, szklanych i akrylowych kryształów. W kolekcji występuje również autorska biżuteria - duże cekinowe i kwiatowe kolczyki, pierścionki z wiodącym motywem kwiatowym i duże kolorowe naszyjniki. Wszystkie tkaniny i produkty występujące w kolekcji zostały sprowadzone z Azji. Cała kolekcja została wykonana własnoręcznie przez projektantkę.

Waleria Tokarzewska – Karaszewicz to polska projektantka młodego pokolenia, stylistka i podróżniczka. Dyplom projektanta obroniła w 2015 roku w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Wszystkie kolekcje od początku do końca wykonuje własnoręcznie. Jej markę cechuje wielobarwność, eklektyzm, mnogość zdobień, awangarda, najwyższa jakość tkanin i produktów użytych w projektach.


NEWSY Fot. Marek Makowsk i

ŚWIADOMA KOLEKCJA MMC MMC Studio zaprezentowało najnowszą kolekcję AW 18/19 (jesień/zima 18/19), w której zauważyć można odważny kontrast kobiecości oraz męskości. Duet Ilona Majer i Rafał Michalak ponownie oczarowali publiczność kreatywną interpretacją modnych trendów. Zaprezentowanym ubraniom i dodatkom towarzyszy hasło przewodnie - J’AI CONSCIENCE, czyli „mam świadomość”. Majer i Michalak od lat z pełną świadomością tworzą własną markę, nie starają się na siłę przypodobać publiczności, lecz wybierają tych, którzy potrafią docenić wartość pro-

jektów MMC. Drugim z hasłem, które się pojawia na tkaninie, jest JE DOUTE, czyli „ja wątpię”. Odnieść je można do kreatywnego podejścia duetu, który lubi przetwarzać trendy oraz dokonywać ich dekonstrukcji, tworząc własny, oryginalny styl.

i chłodnego beżu, skóry licowe, zamszowe i lakierowane. Dopełnieniem kolekcji są buty stworzone we współpracy marką Ryłko, w których MMC Studio postawiło na łączenie ze sobą różnych faktur.

Duet wykorzystał ciekawe i niebanalne połączenia tkanin - w tym sezonie zobaczymy m.in. grube wełny i ultra lekkie jedwabie. Nie zabrakło również klasyków marki: płaszczy i kultowych już puchówek. Projektantka Ilona Majer podkreśla, że w tym sezonie kolorystyka jest bardzo subtelna i stonowana - dominują odcienie ciepłego

49


50

Fot. arch. Rober ta Kupisza

WYDARZENIA


WYDARZENIA

LATINA ROBERTA KUPISZA Inspiracją do stworzenia kolekcji L A T I N A b y Q π ш Robert Kupisz na sezon lato 2019 była różnorodność kultur i obyczajów mieszkańców Ameryki Południowej. Robert Kupisz przez ponad 20 lata zawodowo tańczył tańce latynoamerykańskie, więc temat najnowszej kolekcji na sezon wiosna/lato 2019 jest mu bardzo bliski. Pracując nad kolekcją skupił się jednak nie na rozrywkowej części życia Latynosów, a na ich często dramatycznych losach. - Kolekcja LATINA to nie tylko gorące tańce i karnawał, to także życie w fawelach, gdzie codziennością mieszkańców jest widok wojsk, wojny gangów i przemoc. Ich życie dzieje się tu i teraz dlatego mimo trudnych warunków próbują żyć normalnie: organizują konkursy piękności, gorące imprezy z nowoczesną, bardzo dra-

pieżną muzyką i bawią się jakby jutra miało nie być - mówi projektant. Kobieta Kupisza jest niezwykle seksowna, strojem podkreślona jest jej drapieżność, odwaga i siła. W damskiej części kolekcji oprócz falbaniastych sukienek, cekinowych topów, czy jeanowych szortów, nie zabrakło mocnych akcentów: kurtek w kolorach moro, ortalionowych spodni i bluz z kapturem czy skórzanych marynarek z szerokimi ramionami. Towarzyszy jej mocny, mroczny facet, ubrany w skórzane spodnie i marynarkę lub wojskowe spodnie i kurtkę w moro, czasami w wygodny zestaw dresowy. Facet Kupisza nie obawia się zaszufladkowania, gdy ubiera się w połyskujący garnitur z cekinów. Wygląda w nim super sexy i nie martwi się

o konwenanse. Bawi się moda i stawia na nowoczesność. Na projektach pojawiają się wielobarwne motyle z cekinów i nadruki będące mocnymi manifestami. - Tym razem użyłem hasła LIBRE (z hiszpańskiego WOLNY) i znaku równości, które są bardzo uniwersalne i dotyczą nas wszystkich bez względu na szerokość geograficzną w której mieszkamy. Na koszulkach pojawia się też motyw karabinu, ponieważ chciałem dać broń kobietom. Ale nie w dosłownym znaczeniu, bardziej symbolicznym - jako siłę napędową do walki o swoje prawa - mówi Robert Kupisz. Scenografia do pokazu to również autorski pomysł Kupisza. Na rusztowaniu wybudowano przekrój mieszkań w faweli, odkrywających przed widzami sceny z codziennego życia favelados.


R O Z M O WA

JEST COŚ W LUDZKICH OCZACH, CO BARDZO MNIE PRZYCIĄGA WERONIKA KOSIŃSKA NALEŻY DO MŁODEJ FALI NIEZWYKLE ZDOLNYCH ARTYSTÓW OBIEKTYWU, KTÓRZY TRAKTUJĄ FOTOGRAFIĘ MODY JAKO SPOSÓB NA PRZEKAZYWANIE EMOCJI. O SWOIM PIERWSZYM APARACIE, POSZUKIWANIU PIĘKNA I FOTOGRAFOWANIU ZNANYCH OSÓB ROZMAWIA RAFAŁ STANOWSKI Czy pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie, z którego byłaś dumna? - Na początku swojej drogi dość łatwo było mi się zachwycić, przyjemność fotografowania przyćmiewała wszystko inne. Z czasem coraz trudniej mi o zachwyt, który przetrwa próbę czasu, ale cenię to sobie. A pierwszego zdjęcia, niestety, nie pamiętam. Twój pierwszy aparat? Na ile sprzęt jest dla ciebie ważny, a na ile jest nim ludzkie oko? - Gdy miałam dziesięć lat, dostałam od Dziadka malutki automatyczny aparat firmy Kodak. Mam go do dzisiaj i czasem robię nim zdjęcia swoim przyjaciołom. Sprzęt jest istotny, bo pomaga oddać to, co noszę w głowie, ale to właśnie głowa, wrażliwość, sposób patrzenia są dla mnie najistotniejszymi elementami w fotografowaniu. Czy fotografia jest dla ciebie poszukiwaniem piękna? - Kiedyś poproszono mnie o podanie swojego motta i pierwsze, co mi przyszło do głowy, to zdanie: Pstrykam, kiedy mi się podoba. Tak, mnie w fotografii chodzi o piękno, to eteryczne, melancholijne, czasem sentymentalne i jak czasem odnoszę wrażenie – niemodne. I przede wszystkim kocham fotografię za to, jakie budzi we mnie poczucie – bycia zafascynowanym, beztroskim dzieciakiem, którego w sobie uwielbiam. Zauważyłem, że lubisz portrety – co jest w nich takiego szczególnego? - Jest coś takiego w ludzkich oczach, co bardzo mnie przyciąga i powoduje, że podchodzę coraz bliżej i bliżej. A potem się okazuje, że robię wiele bliskich ujęć. Za tobą projekty Nowo Obsadzeni i Światłoczuli. Czy lubisz fotografować znanych ludzi, czy mają w sobie coś, co sprawia że robienie im fotografii jest szczególnie ciekawe?

52

powszechne, jak zjedzenie śniadania lub wypicie kawy? - Każdy z nas patrzy troszkę tendencyjnie, bo przez własne okulary, a ponieważ moje są dość różowe, to dla mnie ta rewolucja ma w sobie dużo ciekawych i fajnych rzeczy. Zawód stoi i ma się nieźle. Na ile fotografia stała się pracą zespołową? Co decyduje dzisiaj o powstaniu dobrego zdjęcia? - Każda osoba w zespole jest jego ważną częścią i potrafi pociągnąć cała sesję w górę, ale też w dół. I to na każdym etapie – od przygotowań do postprodukcji.

Weronik Kosińska, arch. prywatne

- Bardzo lubię pracować z aktorami czy muzykami. Nie chodzi o bycie znanym, tylko o spotkanie z osobowościami z artystycznego świata, z którymi można coś wspólnie stworzyć. Wiele z tych spotkań noszę w sercu i planuję powtórzyć. Żyjemy w czasach, w których mamy nadprodukcję zdjęć, niemal każdy może uważać się za fotografa, często z niezłym efektem, wspomagany filtrami Instagrama lub innej aplikacji. Jak do tego podchodzisz? - Nie jestem mocno instagramowa i pewnie znaczna część tego zjawiska mnie omija. Jeśli komuś robienie zdjęć i komponowanie ich sprawia przyjemność, to dla mnie świetnie. Nikt nam nie każe tego oglądać ani komentować. Instagram dokonał pewnej rewolucji w myśleniu, stał się uniwersalnym językiem komunikacji, opartym w dużej mierze na wizualności. Czy dla ciebie jako fotografa to pozytywny aspekt, czy może dokonał pewnej dewaluacji tego zawodu, bo zdjęcia stały się tak

Jesteś z tych, którzy patrząc na pierwszą okładkę polskiego wydania Vogue’a, byli na tak, czy na nie? - To nie był rodzaj piękna, który mnie porusza, ale doceniam nieszablonowe podejście. Polscy fotografowie mody coraz częściej pojawiają się w międzynarodowych mediach. Czy można mówić o czymś takim, jak polska szkoła fotografii, czy dostrzegasz coś, co was łączy? - Mimo wszystko wydaje mi się, że jeszcze za dużo czerpiemy z zewnętrznych inspiracji. Fotografia to również biznes, w którym oprócz pomysłu fotografa liczy się odwaga klienta zamawiającego zdjęcie. Czy w tym kontekście jesteśmy konserwatywni, jeśli chodzi o pomysły na sesje zdjęciowe? - Polski rynek mocno się zmienia i myślę, że idzie w dobrą stronę. To, czego bardzo bym życzyła sobie i wszystkim fotografom i artystom w ogóle, to większego zaufania i swobody ze strony klientów, gdyż nie bez powodu oddają swoją wizję w czyjeś artystyczne ręce. Rozmawiał R A FA Ł S TA N O W S K I


Bluzka: Uterque Sukienka: Mango Buty: Mango Apaszka: Emilio Pucci Pierścionek: YES

BEYOND CONTROL Zdjęcia: Modelka: Makijaż & Fryzury: Stylizacje: Asystentka stylistki:

WERONIKA KOSIŃSKA ANIA AUGUSTYNOWICZ / SPECTO MODELS AGA BRUDNY KAROLINA FICNER WERONIKA WERDIN

53


Bluzka: MSGM Marynarka: Zara Spodnie: Asos Buty: Mango Rajstopy: Calzedonia

54


Marynarka: Uterque Spodnie: Uterque Bluzka: Reserved Apaszka: Uterque

55


56


Bluzka: &other stories Spรณdnica: Zara Pasek: Mango Rajstopy: Calzedonia

57


WYDARZENIA

POLSKIE WYSTAWY O MODZIE NA WAKACJE POMYSŁ NA SPĘDZENIE LATA 2018 R.? MUZEALNY RAJD PO POLSCE W POSZUKIWANIU WYSTAW ZWIĄZANYCH Z MODĄ! POŁĄCZENIE SUKNI Z PORCELANĄ, FOTOGRAFII I FILMU CZY ODWRÓCONEGO SPOJRZENIA NA STROJE TO TYLKO WSTĘP DO DALSZYCH DYSKUSJI I POSZUKIWAŃ. GOTOWI?

KASIA KWIECIEŃ www.fashionbranding.pl

1

MODA - MILTON H. GREENE FOTOGRAFIE Wrocławska wystawa to retrospekcja doświadczeń fotografa, który został okrzyknięty „cudownym dzieckiem fotografii kolorowej”. Obserwator życia, reporter i słynny portrecista artystów Hollywoodu patrzył na modę w kontekście budowania obrazu. Stąd na ekspozycji znajdziemy dzieła, które są właściwie gotowymi okładkami lub plakatami – Greene komponuje je jak projektant graficzny, zostawiając miejsce na tytuł, tekst i inne dodatkowe redakcyjne elementy. Postrzegając modę jak sztukę traktował zdjęcia z reżyserską precyzją, niezależnie od tego, czy były wykonane w studiu czy w kulisach pokazu nowych kolekcji. Jego fotografie zdobiły m.in. okładki takich magazynów jak Life, Vogue czy Haper’s Bazaar. Richard Avedon określił go „największym fotografem kobiet”. Wystawę możemy oglądać w Hali Stulecia we Wrocławiu, w Sali Cesarskiej od 22.06. do 29.07.2018 r.

58


Co łączy artystów i projektantów mody? To pytanie stawiają sobie i nam twórcy ekspozycji „Dialogi w wyobraźni” w Muzeum Zamkowym w Pszczynie. Wystawa opowiada o znaczeniu i percepcji formy, koloru, historii, a także świata roślin i zwierząt. To przed zwiedzającymi stoi zadanie odkrycia związków między strojami i przedmiotami, które są tam pokazane. Zbroja samuraja i elegancki wieczorowy płaszcz, suknia Diora i porcelana z przełomu wieków to tylko wstęp do własnych poszukiwań i wewnętrznych dialogów – nie tylko fanów mody!

WYDARZENIA

2

DIALOGI W WYOBRAŹNI

Ubiory z kolekcji Piotra Szaradowskiego (Muzealne Mody) zestawione ze zbiorami Muzeum możemy zobaczyć na wystawie „Dialogi w wyobraźni” w Stajniach Książęcych w Pszczynie będzie od 13.06. do 30.11.2018 r.

3 zdj. mat. promocyjne

BOWNIK REWERS Bownik, absolwent filozofii na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie oraz fotografii na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, interesuje się zmianami w kulturze i wpływem zmian cywilizacyjnych na codzienne życie. A na modę patrzy przez pryzmat treści, które generuje. Od dwóch lat fotografuje stroje znajdujące się w muzeach, wykorzystując ich konwencję – neutralne światło oraz szare tło. Nie są to jednak zwykłe zdjęcia, bo pokazują ubrania odwrócone na lewą stronę. Ten symboliczny gest ma przywołać możliwość innego, często pomijanego odczytania. Artysta zwraca uwagę na to, że nieobecny rewers jest wyrazem demokracji rejestrów i w przeciwieństwie do prawej strony ubrania, nie skupia się tylko na utrwaleniu uproszczonego znaczenia, a raczej dopuszcza do głosu to, co do tej pory nie było reprezentowane. Wystawa „BOWNIK Rewers” w CK Zamek w Poznaniu, zorganizowania przez Galerię Fotografii pf, czynna jest od 23.06. do 31.07.2018 r.

4

DIOR I IKONY PARYSKIEJ MODY ADAMA LEJA Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi to przestrzeń, której warto poświęcić czas! Oprócz stałych wystaw do 26.08.2018 r. możemy oglądać ekspozycję „Dior i ikony paryskiej mody Adama Leja”. Pierwsza część ekspozycji to stroje i akcesoria Christiana Diora z kolekcji Adama Leja, jednego z najznakomitszych specjalistów od haute couture. Widzimy zatem kunszt i istotę słynnego New Looku oraz dalsze etapy rozwoju tego domu mody, a więc zmiany w tendencjach i obyczajach. Druga część wystawy to kreacje tzw. wysokiej mody z kolekcji m.in. Niny Ricci, Pierre’a Balmain, Jeanne Lanvin, Coco Chanel czy Elsy Schiaparelli i Huberta de Givenchy. Więcej o wystawie „Dior i ikony paryskiej mody Adama Leja” na stronie Muzeum.

59


ESSENTIALS

2

1

3

4

5

6 7

8 9

10

11

13 12

14

15 16

1. Bluza EVOKAII (289 pln) 2. Kapelusz HATHAT (189 pln) 3. Woreczek zapachowy HERBANIMALIA CANDLE (39 pln) 4. Wisiorek TWOJE PH (139 pln) 5. Koszula PACH (179 pln) 6. Skarpetki OBWARZANEK (26 pln) 7. Szal OLIVIA DROCHLIŃSKA 8. Bluzka PROVOKE (279 pln) 9. Szorty FLORAL ESCAPE (120 pln) 10. Pasek do aparatu fotograficznego STRAPOPHILIA (110 pln) 11. Nerka MI TA (210 pln) 12. Torba CADO (159 pln) 13. Portfel ALICJA GETKA LAB (220 pln) 14. Notes MAGDA TEKIELI (60 pln) 15. Okulary K.BLOK (299 pln) 16. Biustonosz SENVENIU (120 pln) WSZYSTKIE PRODUKTY MOŻNA KUPIĆ W KONCEPT SKLEPIE IDEA FIX W KRAKOWIE PRZY UL. BOCHEŃSKIEJ 7. 60


R O Z M O WA

ZAFIXOWANI NA PUNKCIE POLSKIEJ MODY

Jakie widzisz zmiany w postawie klientów, jeżeli chodzi o moment rozpoczęcia działalności i teraźniejszość? - Zmienia się świadomość o wartości rzemieślniczej pracy, docenia się prawdziwy kunszt i potrafi się go odróżnić od masowego wyrobu, który szybko kończy swoje życie. Coraz więcej osób widzi biżuterię przez pryzmat osoby, która go zaprojektowała i wykonała,dzięki temu stajemy się sobie bliżsi i znaczymy dla siebie dużo więcej niż anonimowa transakcja. Czym inspirujesz się teraz, a czym inspirowałaś się podczas tworzenia pierwszej kolekcji? - Cały czas najbardziej inspiruje mnie świat minerałów, roślinnych tkanek widzianych przez mikroskop i architektura. W najnowszych projektach można dopatrzeć się inspiracji kwiatami konwalii. Jak przebiega proces tworzenia? - Noszę w głowie niezliczoną ilość pomysłów i część z nich doczekała się realizacji za sprawą impulsu w postaci pięknych kamieni naturalnych, które udało mi się kupić w muzeum przyrody. Inne projekty nabierają kształtu po wielu próbach z kawałkami barwnej żywicy mieszanej z różnymi materiałami. Kim chciałaś być będąc dzieckiem i jak patrzysz na to z perspektywy czasu?

- Nie pamiętam kim chciałam być jak byłam dzieckiem, na pewno był taki etap kiedy chciałam czarować i rysować, mieć własnego konia i piękny kolorowy ogród. Chyba nigdy nie umiałam się określić w ramach jednego konkretnego zawodu i może dlatego studiowałam wzornictwo przemysłowe. Co sprawiło, że zaczęłaś projektować? - Tworzenie było częścią mnie od zawsze i moje projektowanie nie zaczęło się od studiów, ale od kreatywnej zabawy, chociaż teraz tak ją nazywam, kiedyś była po prostu najlepszą z możliwych zabaw: budowanie szałasów, układanie lego w najróżniejsze kompilacje, przebieranie się z bratem, mieszanie eliksirów i wszystko to co robi dziecko, kiedy ma przestrzeń by rozwijać własną osobowość. Myślę że to był początek kreatywnego umysłu. Czy w każdym projekcie pozostawiasz cząstkę siebie? - W każdym projekcie odzwierciedlona jest moja wrażliwość i sposób patrzenia, jeśli robię coś co lubię i czuję to nigdy nie będzie to tylko poprawny, komercyjny projekt. Jeśli Twoja marka miałaby być kojarzona z jakąś osobą, kim ona by była? - Myślę, że to mogą być różne osobowości, ale taka najbardziej wyrazista to para japońskich architektów, którzy żyją u zbocza góry

w ultra nowoczesnym betonowo-szklanym domu pełnym rzadkich okazów roślin i brył górskich minerałów. Kto motywuje Cię do działania jako projektanta, ale też jako przedsiębiorcę? - Najbardziej motywują mnie spotkania z klientami, którzy wybierają najbardziej odważną i okazałą biżuterię, pytają się o każdy szczegół i możemy tak rozmawiać godzinami.

fot. Michał Kalisz

NA PYTANIA IDEA FIX, ODPOWIADA MAŁGORZATA SZEWCZYK, ZAŁOŻYCIELKA MARKI MONOPOLKA, KTÓREJ NIEZWYKŁĄ BIŻUTERIĘ ZNAJDZIECIE W KRAKOWSKIM KONCEPT SKLEPIE.

Jak widzisz modę w przyszłości? - Wydaje mi się, że urośnie ranga rzemieślników, cenione będą produkty wytwarzane tradycyjnymi metodami a jednocześnie pospolite staną się zunifikowane i ogólnodostępne wzory drukowane 3D w każdym domu. Jakie jest Twoje dzisiejsze marzenie związane z modą? - Marzę o rozkwicie różnorodności i żeby mogły przetrwać te marki, które są tworzone przez niezwykłe i unikatowe umysły. Chciałabym, żeby standardem był szacunek do własności autorskiej. Jaka jest Twoja Idea Fix? - Obsesyjnie myślę o kształtach, które można ubrać.

61


P R AW O W M O D Z I E

SPÓR O CZERWONE PODESZWY

NA USTACH WSZYSTKICH JEST OSTATNIO GŁOŚNY WYROK TRYBUNAŁU SPRAWIEDLIWOŚCI UNII EUROPEJSKIEJ, ROZSTRZYGAJĄCY SPÓR MIĘDZY HOLENDERSKĄ FIRMĄ VAN HAREN, A CHRISTIANEM LOUBOUTINEM, NA KORZYŚĆ PROJEKTANTA.

fot. Louboutin

Louboutin powiedział kiedyś: Nie zniósłbym, gdyby ktoś spojrzał na moje buty i powiedział O Boże! Wyglądają na takie wygodne! Projektant ewidentnie nie mógł też znieść myśli, że ktoś na widok jego butów powiedziałby: O Boże! Czerwona podeszwa? To tak jak w sklepach Van Haren!, co zaowocowało sprawą przed TSUE. Szczerze powiedziawszy, specjalnie się Louboutinowi nie dziwię. Różne rzeczy jestem w stanie w modzie znieść. Mam nawet w swojej szafie półkę „kiczu kontrolowanego”, z cyklicznie rosnącą kolekcją świątecznych swetrów inspirowanych Dziennikiem Bridget Jones. Przeżyłam kreszowe dresy (co prawda w błogiej, dziecięcej nieświadomości trendów, ale uważam, że mogło mnie to spaczyć na całe życie!), przeżyłam skarpetki w sandałach (z trudem, ale jednak), przeżyłam nawet (z jeszcze większym trudem) białe kozaczki. Jest natomiast coś, czego przeżyć nie mogę – podróbki i żerowanie na cudzej renomie. Z punktu widzenia konsumenta należy powiedzieć, że nie jest żadnym prestiżem noszenie torebki z logo YSL kupionej na bazarku w Bułgarii, ani też produktów ewidentnie „inspirowanych” pracami projektantów i wykorzystującymi ich najlepsze pomysły. „Jakieś” buty z czerwoną podeszwą, nawet jeśli Louboutinów nie udają celowo, zawsze będą wyglądać jak próba żerowania na marce. I nigdy Louboutinami nie będą. Tak jak spaghetti à la carbonara to nie to samo co spaghetti alla carbonara. Różnica jest subtelna na pierwszy rzut oka, a jednak zasadnicza w praktyce – carbonara ze śmietaną? Och, proszę… My, kobiety od dziecka karmione jesteśmy miłością do butów. Kopciuszek nauczył nas

62

tego, że głównym kryterium w poszukiwaniach partnera na całe życie jest to, czy potrafi rozpoznać nas po idealnie dopasowanym do stopy pantofelku (moim zdaniem, to trochę słabe kryterium, ale ponoć „żyli długo i szczęśliwie”). Wyobraźcie sobie jednak co by było, gdyby królewicz, zamiast szklanego bucika założył Kopciuszkowi na stópkę jakieś plastikowe badziewie. Sądzę, że bajka miałaby zgoła inne zakończenie. W sprawie między Christianem Louboutinem a Van Haren chodziło o to, czy zastosowanie koloru czerwonego do podeszwy obuwia może podlegać ochronie na gruncie prawa znaków towarowych. Warto dodać, że Louboutinowi nie chodziło tu o konkretny kształt podeszwy, ale o zaznaczenie pewnej figury celem umiejscowienia koloru w konkretnym miejscu buta. Innymi słowy – gdyby Louboutin zdecydował się na produkcję obcasów w czerwonym kolorze, w jego opinii produkcja takich butów przez kogoś innego nie podlegałaby ochronie z prawa znaków towarowych, przynajmniej do momentu, w którym projektant zdecydowałby się na rejestrację i tego znaku. Van Haren swoją linię obrony opierał na wywodzonym z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/95/WE z dnia 22 października 2008 r., zakazie rejestracji lub konieczności unieważnienia zarejestrowanych oznaczeń, składających się wyłącznie z kształtu zwiększającego znacznie wartość towaru. Chodzi o to, aby nie doprowadzić do monopolu na rynku, będącego efektem tego, że tylko jeden producent uprawniony jest do produkowania elementu, który pozwoliłby mu śrubować ceny.

Sąd w Hadze zadał Trybunałowi pytanie – czy „kształt” w rozumieniu Dyrektywy to tylko cecha trójwymiarowa towaru, związana z jego konturem, rozmiarem i objętością czy też odnosić się może do koloru. Trybunał w swoim wyroku podkreślił, że czerwone podeszwy Louboutina nie mieszczą się w zakresie zakazu – istotą chronionego znaku nie jest bowiem kształt, a kolor. Wskazanie kształtu ma na celu tylko i wyłącznie umiejscowienie koloru w konkretnym miejscu buta. Co ciekawe, jak wcześniej wskazywał rzecznik generalny Maciej Szpunar, obuwie projektanta można by rozpatrywać pod kątem tegoż przepisu. Dostrzegał on niebezpieczeństwo zmonopolizowania koloru w związku z elementem kształtu towaru, co stanowiłoby przeszkodę dla konkurentów rynkowych. Jednocześnie, rzecznik stwierdził że zakaz nie ma uzasadnienia, gdy korzyść materialna wynika z reputacji znaku lub właściciela. Całe szczęście, Trybunał dostrzegł to, czego nie zauważył rzecznik – Louboutin zarabia na swoich butach niebotyczne pieniądze nie dlatego, że mają czerwoną podeszwę, ale dlatego, że dzięki tej czerwonej podeszwie wszyscy wiedzą, że ma się na nogach Louboutiny. A to przecież prawda stara jak świat, że ubieramy się nie dla samych siebie, ale dla poprawienia sobie humoru i samooceny, głaskanych podziwem innych ludzi. Przecież dokładnie o to chodziło w Kopciuszku, czyż nie?

ANNA GÓRSKA-MICIOREK K ancelaria prawna Pakulski Kilarski i Wspólnicy



kurtka i spรณdniczka: Adrian Krupa kamizelka: Weave kolczyki: Zozo design

64


Sukienka: H&M Rękaw: 1683atelier

ULTRA VIOLET Zdjęcia: Modelka: MUA: Stylizacje: Asystentki stylistki:

PRZEMYSŁAW CHOŁA MAGDALENA NOWAK ALEKSANDRA KOŁODZIEJCZYK KAROLINA FICNER ALEKSANDRA KOWALCZUK & WERONIKA WERDIN

65


Bluzka i spรณdnica: MAX MARA

66


kurtka i spรณdniczka: Adrian Krupa kamizelka: Weave kozaki: Steve Madden kolczyki: Zozo design

67


Fu t r o : Wa l e r i a To k a r z e w s k a Spodnie: Alkai Buty: Aldo

68


69


kurtka i spรณdniczka: Adrian Krupa kamizelka: Weave kozaki: Steve Madden kolczyki: Zozo design

70


Kaszkiet: reserved Kolczyki: H&M

71


ROK 1992. THIERRY MUGLER PREZENTUJE ŚWIATU SWÓJ PIERWSZY AUTORSKI ZAPACH, ANGEL. WYDARZENIE TO NIE MIAŁO NIC WSPÓLNEGO Z ZASKOCZENIEM. TO BYŁ SZOK! ANGEL T O O R I E N T A L N O - A P E T Y C Z N A R E W O L U C J A .

Zapach zrodzony ze wspomnień i marzeń, który stał się rzeczywistością i nikogo nie pozostawił obojętnym, wywołując skrajne emocje od uwielbienia do nienawiści.

fot. mat. promocyjne

Ś W I AT Z A PA C H Ó W

STRZEŻ SIĘ ANIOŁÓW...

DRINK ME. EAT ME! Thierry Mugler postanawia zmaterializować swoje wyobrażenie zapachu doskonałego, o którym myśl towarzyszy mu od 10 lat. W tym celu zwraca się do właściciela marki Clarins, Jacques’a Curtin Clarins jako lidera branży kosmetycznej. Cel jaki stawia Mugler wydaje się nie tylko absurdalny co niewykonalny. Oczekuje zapachu, który będzie jak wspomnienie słodyczy znanych z dzieciństwa, zapachu tak apetycznego, że osobę, która go nosi chciałoby się zjeść. Idea zamknięcia smakowitych akordów w zapach wydaje się niedorzeczna.

72

dzisiaj, minęły dwa lata, a Cresp stworzył w tym czasie ponad 600 kompozycji, by osiągnąć zamierzony cel. Tak narodził się Angel. Kombinacja bergamoty, kokosu, waty cukrowej, miodu, paczuli, czekolady i karmelu. Zapach-hybryda, który miał być jak projekty Mugler’a będące odzwierciedleniem jego własnego świata. Angel to nie kompozycja poszczególnych nut. Angel to kreacja budowana warstwami.

A STAR IS BORN...

Jednak Mugler stawia na swoim. Zuchwałość przeniesienia marzeń do rzeczywistości daje początek nowej rodzinie zapachowej czyli akordowi Gourmand, który ma oddać słodycz deseru. Być apetycznym łakociem zaklętym w zapachu.

Jak zaprezentować „anielski” zapach? W tylko jeden możliwy sposób, zamknąć go we flakonie w kształcie gwiazdy. Symbol, który bardzo często wykorzystywał w swoich projektach w latach 80. Jak sam powiedział: To nie ja wybrałem gwiazdę. To ona wybrała mnie.

Wyzwanie podjął perfumiarz Olivier Cresp, który w tym czasie eksperymentował z wykorzystaniem syntetycznych składników. Zanim jednak powstał Angel, jakiego znamy

Idea tak śmiała, że wręcz niemożliwa do zrealizowania. Pierwsze próby z ręcznie szlifowanym flakonem okazały się fiaskiem, gdyż szkło było zbyt kruche i uniemożliwiało

pracę nad nim. Po wielu próbach gwiazdę Muglera wypełnił soczyście niebieski płyn, a jego marzenie zostało spełnione. Thierry, wierząc że każdy z nas ma swoją gwiazdę, zapragnął uczynić z flakonu talizman, który miał przynosić szczęście - a szczęścia się nie wyrzuca. Dało to początek rewolucyjnej koncepcji flakonu z wielokrotną możliwością uzupełniania, dzięki The Source of Angel. Estetyka Angel jest bardzo mocno związana ze stylem, który lansował Mugler w swoich projektach. Ultra kobieca sylwetka o mocno zarysowanych ramionach, zaznaczoną talią i śmiałą linią bioder tworzyła postać kobiety z innego świata. Nierealnej istoty, która jest skrajnie glamour. Inkarnacją Angel została Jerry Hall, teksańska syrena o blond włosach i magnetyzmie równym sile oddziaływania Angel, któremu nie sposób się oprzeć. M I K O Ł A J T Y PA


FELIETON

DEKLARACJA FRYZJERA. DOBREGO FRYZJERA. ODCINEK 1. DŁUGIE WŁOSY On powiedział do niej: - To co kocham w tobie najmocniej, to Twoja naturalność. Ona uśmiechnęła się, w duchu dodając: - Gdybyś wiedział, ile ona co miesiąc kosztuje. Mam już swoje lata, z których większość spędziłem z nożyczkami w rękach. Pracowałem w różnych miejscach. Żeby dojść do takiego momentu, w którym wiem już, że pewnych rzeczy nikomu nigdy na głowie nie zrobię. I wiem też, co zrobić, by czyjaś głowa wyglądała, jakby fryzjer tylko podcinał końcówki. Kochana, Twoje włosy to Ty. One ciebie wyrażają. One mówią coś światu o Tobie. Powiem ci, jak zrobić, żeby mówiły o Tobie: Moje włosy są zadbane, bo ja umiem dbać o siebie. Zatroszczę się więc o projekt, który mi dasz do zarządzania. Zatroszczę się o Ciebie, mój mężczyzno. Bo potrafię się zatroszczyć o siebie. Zatroszczę się o ciebie, świecie. Bo tak jak nie pozwolę spalić swoich włosów tanią farbą a la platynowy blond, tak nie pozwolę naruszyć siebie, swoich granic i swojego dobra. Ten tekst jest pierwszym z serii “gdybyś wiedział, ile trzeba się nastarać, żeby nie było widać, ile w tą naturalność jest roboty włożone”. Będę przedstawiał nowoczesne zabiegi i propozycje fryzjerskie, które zastąpią koszmarne strzępienie końcówek maszynką i ładowanie ton odżywki na spalone farbą z sieciówki włosy. Często przychodzą do mnie klientki, które chcą mieć długie włosy. Tyle tylko, że ich włosy są w takim stanie, że sypią się przy byle dotknięciu. Jeśli, kochana, chcesz mieć długie włosy, to wprowadzamy kilka zasad. NOŻYCZKI Nigdy, ale to nigdy nie pozwól ścinać sobie włosów maszynką. Strzępi ona niemiłosiernie końcówki. Włos pęka na długości. Jeśli chcesz mieć długie, pozwól wyprowadzić je nożyczkami do dobrego stanu. RÓŻNE DŁUGOŚCI Codziennie wypada nam trochę włosów. Rosną nowe. Więc tak naprawdę nie ma czegoś takiego, jak stała długość, bo jak się uważnie przyjrzysz, to masz miliony róż-

fot. Katarzyna Widmańska

nych długości. Tu ci rosna króciutkie przy grzywce. Jak popatrzysz pod światło, to wystają w długości takie już odrośnięte. No i te, które może już kładą się na ramionach, może sięgają poza nie. Podcięcie końcówek nie załatwia sprawy. W następnym artykule napiszę o pewnym magicznym urządzeniu, które rozwiązuje sprawę i pokażę Ci, co zrobiło z włosami mojej klientki. NAWILŻANIE Twoje włosy od pewnej długości są już martwe. Domyślam się, że to nie jest fajna informacja, mieć świadomość, że to, co ma wyglądać na zdrowe, de facto jest już martwą strukturą. Ale nie musimy o tym mówić głośno. Tylko tak między nami. Bo to ważne jest, żeby to, co już jest martwe, nawilżać na wszelkie sposoby. Ja mam swój, magiczny, bo wtłaczam różne oleje, preparaty keratynowe i inne substancje nawil-

żające przy użyciu ognia. O tym opowiem ci też osobnym tekstem. Więc Kochana, do dzieła. Ty walczysz o siebie, a ja o Twoje włosy. I to wszystko zostanie między nami. Bo przecież to, co inni kochają w nas, to nasza naturalność. I niech taka pozostanie.

OSKAR BACHOŃ www.oskarbachon.pl/blog Studio Stylizacji i Wizażu ul Hieronima Wietora 3/2 lok. 1 tel. 602 635 037

73


KOSMETYKI

NAZYWAM SIĘ CZERWIEŃ CZERWIEŃ JEST KOLOREM KRÓLÓW I KRÓLEM KOLORÓW. SYMBOLIZUJE SIŁĘ, NAMIĘTNOŚĆ I ŻYCIE, JAK RÓWNIEŻ WŁADZĘ, REWOLUCJĘ I WALKĘ. UZNAWANA JEST ZA BARWĘ SZCZĘŚCIA I POWODZENIA JAK RÓWNIEŻ JEST OZNAKA ŻAŁOBY. CZERWIEŃ TO KOD, TO SYGNAŁ. OZNAKA AMBICJI, ENERGII, EKSTRAWAGANCJI I EKSTRAWERTYZMU. OD TYSIĘCY LAT SŁUŻYŁA DO PODKREŚLANIA UST I POLICZKÓW JAKO OZNAKI ZDROWIA I WITALNOŚCI. JEST ABSOLUTEM ŁĄCZĄCYM SKRAJNOŚCI. JEST DOBREM I ZŁEM. ŻYCIEM I ŚMIERCIĄ. ALFĄ I OMEGĄ. MOŻNA JEJ NIE LUBIĆ ALE WARTO SPRÓBOWAĆ.

R O U G E P U R C O U T U R E N O1 Yves Saint Laurent, 179 zł Formuła stworzona dla efektu gładkich i połyskujących ust, by kolor ikonicznej czerwień zawładnął wszystkimi zmysłami. Zamknięta w złotym etui, staje się obiektem fetyszu ponieważ „usta należą do Yves Saint Laurent”.

ROUGE DIOR NO 999 Dior, 165 zł Legendarna czerwień stworzona przez Christiana Diora. Bogata i seksowna, która idealnie pasuje każdej kobiecie. Bogata w składniki pielęgnacyjne m.in. w kompleks przywracający równowagę lipidową. Ubierz swoje usta w czerwień.

74

ROUGE G DE GUERLAIN NO 214 Guerlain, 149 zł / etui 80 zł Intensywny kolor wzbogacony roślinnymi polimerami i srebrzystymi kryształami dla niespotykanego i długotrwałego blasku. Bogactwo składników pielęgnacyjnych m.in. jojoba, masło mango i kwas hialuronowy dla maksymalnego komfortu. Coś jeszcze? Ty decydujesz, które etui najlepiej oddaje Twój charakter. To nie pomadka, to klejnot!

L’ABSOLUE ROUGE LANCOME NO 132 Lancome, 149 zł Ekspertyza Lancome zamknięta w nowej odsłonie kultowej pomadki. Bogata pig-

mentacja dla świetlistego efektu, który trwa. Wzbogacona o Pro-Xylane, ikoniczną cząsteczkę Lancome znaną z produktów pielęgnacyjnych dla zapewnienia idealnie nawilżonych i miękkich ust.

ROUGE ALLURE CHANEL NO 99 Chanel, 175 zł Intensywny kolor i blask ukryty w tajemniczym etui. Jeden klik i gotowe! Wysoka koncentracja bardzo drobnych pigmentów dla intensywnego efektu już po pierwszej aplikacji. Kompozycja zielonej herbaty i olejku ze słodkich migdałów dla optymalnego komfortu i nawilżenia ust. M I K O Ł A J T Y PA


URODA

KOREANKI KOCHAJĄ MASECZKI W PŁACHCIE D L A C Z E G O ? JUŻ TŁUMACZYMY KOREANKI CODZIENNIE SIĘGAJĄ PO MASKI W PŁACHCIE. NOSZĄ JE ZE SOBĄ DO PRACY, ZABIERAJĄ DO SAMOLOTU, APLIKUJĄ, ODPOCZYWAJĄC W WANNIE. TO, ŻE PODCHODZĄ DO PIELĘGNACJI SKÓRY BARDZO POWAŻNIE, JUŻ DOBRZE WIEMY. ICH PIĘKNE, ZDROWE I ODŻYWIONE CERY SĄ NAJLEPSZYM PRZYKŁADEM NA TO, ŻE WIEDZĄ CO ROBIĄ. W CZYM, TKWI FENOMEN KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI I DLACZEGO AZJATKI MAJĄ TAKĄ PIĘKNĄ CERĘ? Odpowiedź jest prosta: wyznają teorię SKIN FIRST, MAKE-UP SECOND, według której najpiękniejsza jest zdrowa, nawilżona i rozświetlona cera. Pielęgnacja i ochrona przed słońcem jest podstawą, a makijaż już tylko kwestią wyboru. Dlatego tak mocno koncentrują się na dbaniu o skórę i stąd słynne „koreańskie 10 kroków”, w których podstawą jest dwuetapowe oczyszczanie, tonizowanie, nawilżenie i ochrona filtrem. Dopiero na tak przygotowaną cerę, jeśli mają ochotę, nakładają delikatny i naturalny makijaż. Azjatyccy producenci kosmetyków nie pozwalają nam się nudzić podczas pielęgnacji, wymyślając coraz to nowsze „gadżety”. Bąbelkujące maseczki w płachcie, myjące

pianki i sztyfty, esencje, mgiełki do twarzy, piękne designerskie opakowania, cudowne zapachy, wszystko to powoduje, że dbanie o skórę zamienia się w prawdziwą zabawę. Świat zachodni uważa, że w dbaniu o cerę jest tyle przyjemności co w nitkowaniu zębów. W Korei to coś, z czego można czerpać przyjemność... -mówi Charlotte Cho, autorka S e k r e t ó w u r o d y K o reanek.

JAK ZACZĄĆ SWOJĄ PRZYGODĘ Z K-BEAUTY? Dla nas Europejek, 10 kroków pielęgnacji może się wydawać „pożeraczem czasu”, którego przecież mamy tak mało. Ale na 20 minut z innowacyjną maską w płachcie, która jest jednym z większych odkryć azjatyckiego rynku Beauty, na pewno każda z nas znajdzie chwilkę.

Koreańskie podejście do pielęgnacji zawitało do Polski jakiś czas temu, a Polki szybko zakochały się w innowacyjnych maseczkach w płachcie. Maska w płachcie, nazwana została przez Koreańczyków „duszą” rytuału, nie bez powodu. To ten moment, w codziennym pędzie życia, w którym możemy na moment zwolnić. To maksymalna dawka tego, czego akurat potrzebuje nasza skóra. Maseczki są wyprofilowane i dopasowują się do kształtu twarzy, mocno przylegając ułatwiają wnikanie cennych składników w głąb skóry i zapobiegają ich wyparowaniu. Aplikacja jest szyba, łatwa i wygodna.

Miłego maseczkowania!

PIBU Beauty www.pibubeauty.com

75


MAD LIPS Zdjęcia: Modelki: Makeup: Stylizacje: Asystent fotografa:

76

MICHAŁ MASSA MĄSIOR | MADMASSA.COM KAROLINA, ANGELIKA, EWELINA | UNIQUE AGENCY MARCIN KULAK MARCIN WYPYCH LORA MAKEY


77


78


79


80


81


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Wianki 2018 VIP After Party powered by PEPSI

fot. Jakub Gil

23 czerwca 2018 Hard Rock Cafe Krakรณw

82


mysł z y m za pobud

y

Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas


NEWSY

BEZMLECZNE LODY PRZY SZWEDZKICH STOLIKACH rają się jak mogą dopasować do nowej rzeczywistości. Jednym z nich jest IKEA. Ten popularny producent mebli już jakiś czas temu wprowadził do swojego bistro wegańskie hot dogi i klopsy, a teraz rozpoczyna testy roślinnych lodów.

Mają się składać głównie z owoców, ale testowane są również roślinne bazy - sojowa oraz owsiana. Czy ten pomysł się sprawdzi? Będziemy mogli przekonać się sami. Już w 2019 roku.

zdjęcia: mat. promocyjne

Wszyscy dobrze wiemy, że moda na weganizm przeszła już najśmielsze oczekiwania. Wegańskie opcje możemy dostać w każdym bistro i każdym sklepie w większości dużych, a nawet mniejszych miast. Nic więc dziwnego, że wszystkie duże koncerny sta-

Z PUSZKI, BUTELKI, CZY MOŻE BEZBARWNĄ? Zwykła, poczciwa Coca-Cola już dawno przestała nam wystarczać. Dlatego marka namiętnie wprowadza na rynek nowe smaki: cola waniliowa, cytrynowa, wiśniowa. Wśród producentów wymyślnych wariacji króluje Japonia, gdzie można dostać popu-

84

larny napój w naprawdę wielu odmianach. Ostatnio wprowadzono tam do sprzedaży smak sakura. Co w nim zaskakującego? Nie smak - ten przypomina zwykłą colę z cytryną - ale wygląd. Ta Coca- Cola jest bowiem przeźroczysta. Wygląda zupełnie jak woda.

Taki zabieg ma budzić dietetyczne skojarzenia i tym samym zwiększyć sprzedaż napoju. Podziała, czy nie - tego nie wiemy. Ale z pewnością udało się producentowi stworzyć coś zupełnie nowego.


NEWSY

POLSKI ZAKWAS W WIELKIM ŚWIECIE

Tomasz Nowakowski i Bartek rychcik odpowiadają wspólnie za sukces sieci odważyli się ostatnio na duży krok: wprowadzają swoje wypieki na rynek amerykański. Just Baked, bo tak będzie się w Nowym Jorku nazywać piekarnia, otworzy się w dwóch punktach na Manhattanie. Warto dodać, że pieczywo sprzedawane w Stanach będzie przygotowywane i pieczone w Polsce, a dopiero w takim stanie wysyłane do USA. Ma to umożliwić osobistą kontrolę nad jego jakością. Cóż więcej mogę dodać, gorąco polecam wszystkim, w Polsce i Ameryce!

Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl

MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową

OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!

zdjęcia: mat. promocyjne

1925 to rok założenia rodzinnej piekarni Nowakowski. Dbający o domowe tradycje właściciele sprzedali ją w 2005 roku sieci Gorąco Polecam troszcząc się, by idea i jakość pozostały bez zmian.


R O Z M O WA

W POLSCE TEŻ POWSTAJE DOBRE WINO OD 10 LAT WRAZ ZE WSPÓLNIKIEM PRODUKUJE WINA W KRAKOWSKIEJ WINNICY. DOŚWIADCZENIE BUDOWANE NA PRÓBACH I BŁĘDACH ZACZYNA OWOCOWAĆ ŚWIETNYMI PRODUKTAMI. WINNICA SREBRNA GÓRA TO DZIŚ JEDNA Z NAJBARDZIEJ KOJARZONYCH WINNIC, KTÓRA OTWIERA SIĘ NA ENOTURYSTYKĘ. O TYM, JAKA WINOROŚL ROŚNIE NA BIELANACH, JAKIE SĄ JEJ CECHY I JAK DEGUSTOWAĆ WINO ZE WSPÓŁWŁAŚCICIELEM WINNICY, MIROSŁAWEM JAXA KWIATKOWSKIM ROZMAWIA BAŚKA MADEJ Jaka historia wiąże się z miejscem, od którego zapożyczyliście nazwę, i w którym produkujecie wino? - Winnica Srebrna Góra, to jedna z największych winnic w Polsce i jest jedyną w granicach administracyjnych Krakowa. Szczęście posiadania takiego miejsca w Krakowie zawdzięczamy Kamedułom, którzy gospodarują na tych gruntach od 400 lat z małym wyłączeniem okresu powojennego, kiedy władza komunistyczna im je zabrała. Niemniej po transformacjach, pod koniec ubiegłego wieku, ziemie po-

86

wróciły do macierzy i zakon zdecydował się je wydzierżawić. Srebrną Górę dawniej nazywano Pagórkami Świętego Stanisława. Na zmianę nazwy prawdopodobnie miała wpływ uczta, podczas której fundator zakonu, Mikołaj Wolski otrzymał te ziemie od ówczesnego właściciela Sebastiana Lubomirskiego , jako rekompensatę ofiarowując mu srebrną zastawę. Od momentu, kiedy Kameduli przywędrowali tutaj i przez 10 lat patrzyli jak powstaje ich klasztor, zaczęto nazywać to miejsce Eremem Srebrnej Góry. Dlatego naturalnym było dla nas, że pra-

cując na stokach Srebrnej Góry, u podnóża klasztoru o tej samej nazwie, właśnie tak nazwaliśmy winnicę. Jakie wino produkujecie w Winnicy Srebrna Góra? Skąd taki, a nie inny dobór nasadzeń? - Nasza winnica pokazuje jak specyficzną rzeczą może być uprawa winorośli w Polsce, w tak zwanym chłodnym klimacie. Zderzają się tu dwie szkoły dotyczące winogrodnictwa i stosowanych odmian, i chyba nigdzie indziej na świecie nie prze-


Jak uzyskać efekt powtarzalności w produkcji wina? Każdy rocznik to inne warunki - co zrobić, żeby smakowało rok w rok tak samo, a nie diametralnie inaczej? - Zastanówmy się, czy jest to konieczne, aby wina zachowywały powtarzalność. Generalnie im dalej na północ, gdzie klimat robi się chłodniejszy, tym trudniej jest ją uzyskać i dlatego roczniki mogą się różnić w diametralny sposób. Na południu, gdzie wahania klimatyczne są mniejsze, różnice między rocznikami nie są aż tak duże. Zdajemy sobie sprawę, że są osoby, które oczekują od win powtarzalności. Jest też grupa odbiorców bardziej wyrobionych

nikają się one tak, jak w Polsce. Mam na myśli wykorzystanie winogron z dwóch różnych grup. Pierwsza to Vitis vinifera, europejska winorośl właściwa, która stanowi gros upraw w Europie oraz na świecie, czyli: Chardonnay, Riesling, Pinot Gris, Gewürztraminer, Pinot Noir, Zweigelt, itp. Zakres występowania winorośli przesunął się ostatnimi laty zarówno na północ jak i na południe. Obecnie w Danii, Finlandii, Szwecji, a wcześniej już w Kanadzie i na południowej wyspie Nowej Zelandii uprawia się winorośl z powodzeniem. W tym kontekście Polska jako kraj chłodnego klimatu zaczyna się jawić nieco inaczej. Tu pojawia się druga grupa winorośli zwana do niedawna hybrydami, których obecna oficjalna nazwa brzmi PIWI. Są to odmiany, które zostały przystosowane do pracy w chłodnym klimacie, i które charakteryzują się podwyższoną odpornością na choroby grzybowe, z którymi winiarze w krajach południowych borykają się w znacznie mniejszym stopniu. Są to krzyżówki winorośli europejskiej Vitis vinifera z winoroślą amerykańską lub azjatycką. Przyszłość tych międzygatunkowych mieszańców należy do nas, bo właśnie w krajach takich jak Polska sprawdzają

i wyrafinowanych, która nie przywiązuje do tego wagi. Dla nich najważniejsza jest jakość wina. Bardzo wielu producentów staje przed dylematem, które gusta zaspokoić. Niektórzy odwrotnie – usiłują pokazać to, co najlepsze w danym roczniku. Dobrym przykładem kompromisu są szampany – ich podstawowe linie są kupażowane w taki sposób, aby zawsze smakowały tak samo. Ale szampany rocznikowe lub prestiżowe potrafią się od siebie bardzo różnić. Ten sam

Jakie to wina, powiedz coś o ich podstawowych cechach: słodyczy, kwasowości, taninach, alkoholu i ciele. Co je warunkuje? - Zahaczamy o dwie kwestie. Jedna, to równowaga pomiędzy kwasami, cukrami i alkoholem w przypadku win białych i dodatkowo garbnikami w czerwonych. Druga, to równie ważna harmonia między smakiem i zapachem. Jako producenci, staramy się tworzyć dobrze zbalansowane wino, które sommelierzy będą następnie oceniać w kontekście równowagi smakowo-aromatycznej. Żeby stworzyć wino

R O Z M O WA

dylemat stał przed nami. Zdecydowaliśmy więc, że nasze podstawowe wina, czyli kupaże, staramy się kształtować tak, aby ich powtarzalność była w każdym roczniku jak największa. Manipulujemy kilkoma rodzajami win bazowych, aby uzyskać ten jeden charakterystyczny styl. Druga linia naszych win oznaczona niebieskimi etykietami to wina jednoodmianowe, co do których przyjęliśmy zasadę wykorzystywania najlepszych cech danego rocznika. Mogą się więc one między sobą różnić. Tę sama zasadę przyjęliśmy również dla win autorskich oznaczonych czarną etykietą.

Zdjęcia: Robert Słuszniak/Spheresis Photo

się one znakomicie. Niemniej w dobrym siedlisku jak np. srebrnogórskie, również Vits vinifera pokazuje duże możliwości. Jednak w miejscach, gdzie pojawiają się trudności, na przykład z długością okresu wegetacyjnego, fenomenalnie sprawdzają się PIWI. Przykładem wina wytworzonego z tych odmian jest nasze wino Cuvée Blanc, które zdobyło ostatnio złoty medal w międzynarodowym konkursie Galicja Vitis, i które śmiało staje w szranki z winami wyhodowanymi z Vinifer.

rozpatrywane później w takich kategoriach, staramy się zastanawiać jakie w danym roku zalety będą wynikać z wysokiej lub niskiej kwasowości, lub z dużej dojrzałości gron, która wpływa na zawartość alkoholu. Jak zachowa się w tym towarzystwie cukier resztkowy? Czy będziemy tworzyć wino wytrawne? Czy też chcąc zbalansować pozostałe elementy, np. garbniki lub kwas, będziemy chcieli zostawić trochę cukru?

87


R O Z M O WA

KILKA ZASAD ŁĄCZENIA WIN Z POTRAWAMI Tak naprawdę, aby móc swobodnie stosować zasady łączenia win z potrawami, warto przejść przynajmniej podstawowy kurs wiedzy o smakach i aromatach. Niemniej bardzo nam pomoże znajomość kilku podstawowych zasad. W degustacji wina ważne są zmysły. Pod warunkiem, że nie degustujemy na ślepo, angażujemy w zasadzie je wszystkie. Jaką rolę w degustacji pełni nos, a jaką usta? Jak je wykorzystać? - Wielu sommelierów podkreśla, że nos i usta to elementy nierozerwalnie łączące się ze sobą. Podobnie jak jama ustna łączy się z nosową, tak dzięki zmysłowi smaku i zapachu możemy w pełni doświadczyć harmonii smakowo-zapachowej o której mówiłem. Podstawowym elementem, który o tej harmonii decyduje jest smak: słodki, słony, kwaśny, gorzki i umami. Wpływają one nawzajem na siebie – mogą się znosić lub wzmacniać. Ale mamy jeszcze do czynienia z zapachem i aby móc go w pełni odczuwać, musimy wino wprowadzić do jamy ustnej. Wino w kieliszku ma inną temperaturę, zaś po wprowadzeniu do ust, kiedy zaczyna się podgrzewać, ujawniają się cząsteczki aromatyczne, które jeszcze nie były wyczuwalne. Napowietrzanie wina w ustach powoduje, że wydziela ona zwiększone i nieco inne składniki aromatyczne, niż wino nie dotlenione. Percepcja w tym przypadku odbywa się nie poprzez nos, ale dopiero w jamie ustnej. Co ciekawe, okazuje się, że połączone jama ustna i nosowa odpowiadają nie tylko za smak i aromat ale także wrażenia innego typu, np. dotykowe. Na przykład biorąc wino do ust oceniasz jego teksturę – czy wino jest wodniste, czy pełne, lepkie, gęste, oleiste. Na te wrażenia dotykowe wpływa m.in. obecność cukrów, wyższych alkoholi (np. glicerolu), garbników i kwasów. Do tej samej grupy zaliczamy: wrażenia ściągające (garbniki), wrażenia termiczne (temp. podania wina), pseudo termiczne (np. rozgrzewające alkoholu) i wrażenie pieczenia (ostrości). Do tego dochodzą elementy słuchowe, np. odgłosy które wydaje wino musujące. Te wszystkie rzeczy odbywają się w naszej przestrzeni zmysłowej. Sommelierzy tak naprawdę analizują, czy dane wino zachowuje wspomnianą harmonię aromatyczno-zapachową, a na nią składają się te wszystkie elementy i wrażenia: aromatyczne, smakowe, dotykowe i słuchowe. Jak wpływają na smak wina geografia i rocznik? - Terroir rozumiemy jako cały zespół różnych cech do których zaliczamy: klimat, mikroklimat, położenie, nachylenie, wiatry, zbiorniki wodne, poziom wód gruntowych, charakterystykę gleby i wiele innych elementów, które czynią siedlisko wyjątkowym. Jeśli spojrzymy na to z tej perspektywy, to wszystkie wina na świcie są unikalne, gdyż terroir potrafi się dalece się od siebie różnić. Sam czynnik klimatyczny jest zmienną, która może powodować niuanse nawet w obrębie jednego siedliska. Na przykład na jednej górze może występować różne nachylenie stoku, inna gleba, osłony, gospodarka wodna czy zróżnicowana ekspozycja na słońce. W efekcie stosując identyczne metody winifikacji uzyskamy dwie różne wariacje wina. Terroir jest determinantą, która decyduje tym, czy wino będzie wielkie. Oczywiście równie ważna jest wiedza enologa, ale na nic się ona nie zda, jeśli materiał wyjściowy, na którym pracuje nie będzie najwyższej jakości. Rocznik z kolei, zwłaszcza w krajach chłodnych, może decydować o sukcesie lub porażce. R OZMAWIAŁA BAŚK A MADE J

88

1

Zasada komplementarności (równowagi) – szukamy w potrawie podobnych cech jakie ma wino, np. oceniamy ciężar potrawy i ciężar wina, a następnie analizujemy aromaty i smaki i dobieramy je na zasadzie podobieństwa do potrawy. np. do dania z nieco słodkim, gęstym sosem śmietanowym można poszukać pairingu serwując krągłe i pełne wino.

2

Zasada przeciwieństw (kontrastu) – określamy cechy wina i potrawy i szukamy czego w winie lub potrawie brakuje, dodając element brakujący. Do tego samego sosu śmietanowego możemy więc dodać wino o dużej kwasowości, która przełamie słodycz śmietany i jej ewentualną tłustość.

3

Zasada regionalności (moja ulubiona) – dobieramy do potrawy wino z regionu, z którego pochodzą produkty wykorzystane w potrawie. Przykład: zupa szczawiowa i loarski Muscadet, kiszona kapusta i alzacki Riesling, dziczyzna i Lagrein (Górna Adyga), carpaccio wołowe i Bardolino bądź Valopolicella z Veneto, Vitello tonnato i piemonckie Dolcetto. Generalnie, jeśli mamy do czynienia z potrawą, którą jesteśmy w stanie umiejscowić w jakimś regionie, można być pewnym, że wino produkowane na tym terenie będzie do niej pasować. Ich wzajemne relacje kształtowały się przez tysiące lat, wyrosły z kulturą mieszkańców, związane są w tym samym siedliskiem, są to więc sprawdzone połączenia. Dobrą zasadą jest też serwowanie wina, którego użyliśmy przy przygotowaniu potrawy, np. jeśli gotujemy Brasato al Barolo, podajmy do niej Barolo. Warto mieć także świadomość klasycznych i ponadczasowych zestawień, takich jak szparagi i Sauvignon Blanc. Tych zasad jest wiele, temat warty zgłębienia.

4

Zasada „indywidualizmu konsumenckiego” („anarchistyczna”) – najwłaściwiej dobranym winem do potrawy jest to, które nam najlepiej smakuje i sprawia największą przyjemność.


PROSECCO

IS ALWAYS THE ANSWER AND WE HAVE GOT PROSECCO!

ZAPRASZAMY CIĘ DO WYPRÓBOWANIA NASZEJ NOWEJ LINII PIW I WIN


ALKOHOLE 90

PODCZAS TEGOROCZNEGO ŚWIĘTA ARDBEG DAY, OBCHODZONEGO RÓWNIEŻ W POLSCE, PRODUCENCI JEDNEJ Z NAJBARDZIEJ DOCENIONYCH, TORFOWYCH WHISKY NA ŚWIECIE ZNÓW STANĘLI NA GŁOWIE, ŻEBY PORWAĆ NAS W WIR SWOJEJ SZALONEJ MARKETINGOWEJ PRZYGODY.

Tym razem odpalając przy tym wehikuł czasu. W czerwcu tego roku destylarnia Ardbeg pod zadziornym hasłem „Peat & Love” zabrała swoich miłośników w podróż do końcówki lat 60. na szkocką wyspę Islay, z której czerpie swój rodowód. Skąd „Peat”, dlaczego „Love” i o co z tym całym Ardbeg Day chodzi? Torf (ang. peat) to nic innego jak znane nam z lekcji geografii szczątki roślin nawarstwiające się przez miliony lat pod powierzchnią ziemi, najczęściej traktowane przez człowieka jako rodzaj opału. To właściwie najmłodsze stadium węgla, powstałe w wilgotnych warunkach. Skąd jednak torf w whisky? Używa się go do osuszania jęczmienia, z którego w kolejnych etapach powstaje alkohol. Używa, bądź nie używa. I tutaj zaczyna się cała zabawa. Torf podczas spalania daje mało ciepła i dość nikły płomień, daje natomiast sporo gęstego,

lepkiego dymu, który łatwo „przykleja się” do pobudzonego do kiełkowania w magazynach jęczmienia. Wykopki torfowe w Szkocji, zwane inaczej „czarnym weselem”, nie są obce naszej kulturze. Popularne w polskich wsiach słowińskich kopanie torfu tworzyło rodzaj obrzędu zrzeszającego lokalną ludność, a zdobycz wykorzystywano do opału, użyźniania gleby i ściółki dla zwierząt. Destylarnie, które unikają torfowania, tworząc lżejsze whisky, podczas procedury osuszania ziarna „okadzanie” dymem zastępują strumieniem gorącego powietrza. Ci, którzy się jednak na to decydują, tworzą prawdziwy specyfik. Przeprowadzony mariaż plonów z dymem nie jest chwilowy. Będzie trwał aż do momentu, w którym otworzymy w domu swoją butelkę, a nawet jeszcze długo, długo po jej otwarciu. Proces ten nadaje finalnie whisky charakter trud-

ny do porównania z jakimkolwiek innym alkoholem. Będzie on wyraźnie ziemisty, dymny, wędzony, piwniczny, lepki, słony… Szkoci mówią: możesz go kochać albo nienawidzić, ale choć raz w życiu musisz spróbować. Destylarnia Ardbeg tworzy jedną z najbardziej torfowych whisky na świecie. W wersji 10-letniej, określanej jako podstawowa, skala pomiaru zawartości specyfiku odpowiedzialnego za wymienione aromaty winduje aż do 55 ppm (dla porównania, za mocno torfowe whisky uznaje się już te o stężeniu fenoli mierzonym na milion cząsteczek mieszaniny bliskim 20 czy 30 ppm). Nie o pomiary jednak i cyferki w corocznym, czerwcowym święcie tego „zadziornego ducha Islay” – bo tak określany jest Ardbeg – chodzi… SZYMON BIRA

pełną wersję tekstu znajdziecie na loungemagazyn.pl

zdjęcia: Krzysztof Drelichowski EDI Studio

PEAT & LOVE – ARDBEG GROOVES



ŻELAZKO W KUCHNI

Te k s t i a r a n ż a c j e : AGNIESZKA ŻELAZKO www.zelazkowkuchni.pl Zdjęcia i produkcja: ADAM CISOWSKI www.adamcisowski.pl

JAK ZROBIĆ SOBIE LAS? UWIELBIAM PRZYPADKI! TE MAŁE I DUŻE. WIDZICIE KRZESŁO NA ZDJĘCIU POWYŻEJ? NIEBIESKIE, POPLAMIONE, TROCHĘ ODRAPANE. KLIMATYCZNE I PIĘKNE. ADAM ZNALAZŁ JE PRZEZ PRZYPADEK, PODCZAS REMONTU DOMU. STAŁO NA STRYCHU, ALBO W GARAŻU, NIE PAMIĘTAM. PRZEŻYŁO TAM ZE CZTERDZIEŚCI LAT, TROCHĘ OPUSZCZONE, A DZIŚ JEST W CENTRUM WYDARZEŃ. STAŁO SIĘ NASZYM ULUBIONYM ARTEFAKTEM WYKORZYSTYWANYM PODCZAS SESJI ZDJĘCIOWYCH. FOTOGRAFUJEMY NA NIM SZPARAGI, LODY, ALBO BABECZKI Z KREMEM WANILIOWYM I SMAŻONYM RABARBAREM. Przepis na krem odkryłam również przypadkiem. Ponieważ nie mogę jeść mleka, zastanawiałam się z czego można byłoby zrobić lekką masę o konsystencji budyniu. Po wielu próbach padło na kaszę jaglaną i to był strzał w dziesiątkę. A jeśli już o kremie mowa, to podam Wam przepis. Wystarczy ugotować kaszę jaglaną (najpierw trzeba ją przelać zimną wodą, a później wrzątkiem), przestudzić, dodać łyżeczkę cukru waniliowego, pół łyżeczki miodu, pół łyżeczki cynamonu i odrobinę wody. Zmiksować na gładką masę i pod-

92

jadać na potęgę lub robić babeczki i inne desery. Przeczytałam ostatnio jak zrobić sobie las w domu. W drogerii albo sklepie zielarskim trzeba kupić olejki eteryczne, którymi można skropić dywan, pościel, ręczniki. Można też wykorzystać kominek aromaterapeutyczny, który ma miskę (wlewamy do niej wodę i po 6 kropli olejku sosnowego, jodłowego oraz jałowcowego) oraz świeczkę typu tea-light służącą za podgrzewacz. Dlaczego o tym piszę? Bo my też zrobiliśmy sobie las i to przez przypadek. STACJĘ LAS, bo tak nazywa się nasza firma, którą współ-

tworzymy. Nigdy nie myśleliśmy, że książka kulinarna, którą zrobiliśmy w tamtym roku będzie początkiem tylu życiowych przygód. Najnowszą z nich jest STACJA LAS, w której robimy zdjęcia kulinarne nie tylko na własne potrzeby, ale również dla firm. Pamiętajcie, że w życiu nie ma przypadków… Niezależnie od tego, czy to krzesło, krem z kaszy jaglanej, czy… własna firma. Wszystko dzieje się po coś, a my to zauważamy lub nie. Zauważajcie zatem, zarówno na spacerze w lesie, podczas gotowania lub przy kominku. Zawsze.


ŻELAZKO W KUCHNI

BAGIETKA Z PASTĄ Z BOBU ZIELONYM GROSZKIEM I CZERWONYM PIEPRZEM W dzieciństwie wszystko, co zielone, było „fe”. Zielona pietruszka w zupie – wyławiana na brzeg talerza. Szczypiorek – zbędny dodatek. Brukselka, brokuły, szpinak – o nie! Teraz jest inaczej. Uwielbiam wszystko, co zielone. Tak samo jest z pastą z bobu. Chcecie poznać przepis? Bób ugotuj w lekko słonej wodzie z dodatkiem pół łyżeczki cukru (dzięki temu będzie smaczniejszy, bardziej jędrny). Obierz ze skórki i wrzuć do blendera. Dodaj sok z wyciśniętej cytryny, oliwę lub olej rzepakowy, sól i pieprz do smaku. Osobiście lubię, kiedy pasta z bobu jest dobrze przyprawiona, więc nie żałuję ani soli, ani pieprzu. Zblenduj całość na gładką masę (pamiętaj, by zacząć blendować dopiero wtedy, gdy bób trochę przestygnie, w przeciwnym razie ostrza blendera mogą się łatwo stępić). Odstaw pastę na 20 minut, by składniki mogły się połączyć. Po tym czasie posmaruj pastą świeżą bagietkę, udekoruj ugotowanym groszkiem i jajkiem przepiórczym. Na końcu posyp czerwonym pieprzem lub ulubionymi przyprawami. Pasta z bobu smakuje też dobrze z rukolę lub kawałkami grillowanego boczku. SKŁADNIKI: 1 kg świeżego lub mrożonego bobu garść zielonego groszku 1 cytryna 6 łyżek oliwy lub oleju rzepakowego sól, czarny pieprz (drobno mielony)i czerwony pieprz (w ziarenkach) 4 jajka przepiórcze do dekoracji Świeża bagietka

• • • • • • •

INSPIRACJA

GDY FAZA NA SŁODYCZE NIE CHCE MINĄĆ Gdy skończą Wam się ciasteczka i inne słodkości, a będziecie chcieli coś przegryźć, polecam pumpernikiel z serkiem i owocami. Sam pumpernikiel jest dość wytrawny, ale słodkawy, do niego dodaję serek mascarpone lub inny biały ser (wymieszany z miodem) a na wierzchu układam owoce: truskawki, borówki, awokado, pestki granatu – wszystko co mam pod ręką. Spróbujcie!

93


ALKOHOLE fot. pexels.com

ORYGINALNY SMAK WÓDKI WÓDKA TO JEDEN Z NAJBARDZIEJ POPULARNYCH TRUNKÓW. CO DECYDUJE O JEGO JAKOŚCI? WBREW POZOROM NIE ZAWSZE JEST TO CENA. NIEZWYKLE WAŻNY JEST SPOSÓB PRODUKCJI I SKŁADNIKI, KTÓRYCH UŻYWA SIĘ W CZASIE PROCESU WYTWARZANIA I DESTYLACJI. DZIĘKI TEMU ORYGINALNA WÓDKA MOŻE W PEŁNI ZASŁUGIWAĆ NA MIANO LUKSUSOWEJ.

Wódka towarzyszy ludzkości od starożytności. Już Arystoteles wspominał o destylacji alkoholu, wytwarzano go również w Egipcie, Mezopotamii oraz Chinach. Następnie proces ten stosowali Arabowie, nazywając go Al Koh’l, co oznacza substancję oczyszczoną. Początkowo sprzedawano ją jako

94

leczniczy eliksir, a jego produkcja była ukrywana w tajemnicy. Od końca średniowiecza napój zaczęto pić dla zabawy, a królowie szybko docenili jego wartość, zastrzegając sobie monopol na produkcję. W XIX wieku historia wódki weszła w nową erę dzięki wynalazkom technicznym, a przede wszyst-


ALKOHOLE kim dzięki udoskonaleniu procesu redestylacji, która służy do oczyszczania alkoholu. To jeden z najważniejszych elementów, który stanowi o bogactwie smaku i jakości trunku.

Przykładem takiej wódki jest Deluxe Original Vodka z gorzelni Mińsk Kristall (istnieje od 1839 roku), do produkcji której stosuje się specjalnie selekcjonowane zboża i wodę artezyjską, a następnie poddaje siedmiokrotnej destylacji i filtracji. Trunek, aby zyskać doskonały smak, odbywa kilkudniowe leżakowanie w towarzystwie kamieni szlachetnych, a następnie jest przez nie przepompowywany Dzięki temu nabiera szlachetności i zyskuje aksamitny wyraz, w pełni zasługując na klasę ultra premium, niemalże nieosiągalną na rynku. Warto wspomnieć, że wódka ta nie powoduje tzw. „syndromu dnia następnego”, czyli pospolitego kaca. Nie boli też po niej głowa. Są to zatem cechy, na które czekały całe pokolenia smakoszy wysoko procentowych alkoholi.

fot. mat. prasowe

Do produkcji najlepszych wódek stosuje się wodę artezyjską, która jest mniej zanieczyszczona, a także jest w zasadzie wodą organiczną. Woda ta powoduje, że już wódka jest czystsza, lżejsza w smaku i delikatniejsza. Wódka taka nie pachnie jak przeciętna i znacznie lepiej sprawdza się w rozmaitych drinkach. Znaczenie ma także sposób destylacji spirytusu i ilość procesów, które się przeprowadza. Możemy kupić wódki o nawet 194-krotnej destylacji spirytusu. Mimo to nie zawsze będziemy usatysfakcjonowani walorami smakowymi i zapachowymi. Jak więc wybrać wódkę, która zaskoczy nas aromatem i smakiem?

Wysokiej jakości wódki przywracają trunkowi dobre imię. Epoka komunistycznej gorzałki odeszła już w przeszłość, współczesna wódka kojarzy się z doskonałym smakiem i estetycznym opakowaniem, które doskonale uświetniają. /red./

95


NA KONIEC

DZIEŃ DOBRY! PISZĘ TEN TEKST I MYŚLĘ: JAK DOBRZE, ŻE ON SIĘ NIE MUSI KLIKAĆ… NIE MUSZĘ WPROWADZAĆ TU SŁÓW KLUCZOWYCH, NIE MUSZĘ GENEROWAĆ TYTUŁU Z OBOWIĄZKOWYM „CLICKBAITEM”, NIE MUSZĘ NIKOGO ZACHĘCAĆ, BY TU ZAJRZAŁ. ŻYJEMY W CZASACH KOMUNIKACYJNEGO PARADOKSU. NIGDY WCZEŚNIEJ KOMUNIKACJA NIE BYŁA TAK PROSTA. A JEDNOCZEŚNIE NIGDY WCZEŚNIEJ W HISTORII LUDZKOŚCI PRZEKAZY NIE BYŁY TAK IDIOTYCZNE.

HAREL Krytyk mody, autorka bloga HARELBLOG.PL

Sporo znajomych redaktorów pisze teksty, których wcale nie chce pisać, by potem czytelnik czytał rzeczy, których wcale nie chce czytać (i klikał w to, w co wcale nie chce klikać, lecz tytuł: Na punkcie tego gadżetu oszalały wszystkie celebrytki skutecznie wabi tysiące kursorów czy - już bezpośrednio na smartfonach palców wskazujących). Bardzo jestem ciekawa, jak za kilkadziesiąt lat będzie się określać te czasy. Na pewno pojawi się słowo „eksperyment”. Bo jesteśmy królikami doświadczalnymi, z tymi wszystkimi gadżetami (na punkcie których oszalały celebrytki), wygięciem szyi (nad którym rehabilitanci załamują ręce, choć z pewnością wkrótce „amerykańscy naukowcy znajdą genialne rozwiązanie”) wgapianiem się w jeden i ten sam ekran przez pół dnia. Już na oczach mojego pokolenia dzieją się historie nieprawdopodobne, wystarczy spojrzeć na blogi kilkanaście lat temu, a potem na ich dzisiejsze wersje. Najpopularniejsze polskie blogerki zgodnie przyznają: na ich strony już nikt nie zagląda. Ludzie chcą obrazka, najlepiej, żeby obrazek mówił i żeby od razu odsyłał na stronę produktu, który reklamuje. Bo przecież obrazek reklamuje, prawda? Przecież żadne zdjęcie nie pojawia się ot tak, po prostu, jak dawno temu na łamach raczkujących fotoblogów, gdy nikt nawet nie marzył o złotówce z jego tytułu.

96

W sumie nic złego w obrazkach, gdyby tylko pozostawiały wybór. A coraz częściej nie pozostawiają, jak więc mamy pielęgnować sztukę rozmowy? Nie czytamy - przeglądamy. Nie rozmawiamy - komunikujemy się. Znalazłam wspaniały mem odnośnie wprowadzonych pewien czas temu obrazkowych reakcji na sms-y w iPhone’ach. So happy to live in a time when we finally have universal symbols of just barely giving a shit - rzecze. Wspaniale, nie musimy odpowiadać, wystarczy dodać serduszko, uniesiony kciuk albo komiksowe „ha ha”, by rozmówca odczuł nasze głębokie poważanie. Czuję się staro, gdy dzieci mówią mi: dzień dobry pani. Ale jeszcze starzej, gdy ze znajomymi wymieniamy podobne doświadczenia, że często dzieci nie mówią nic, choć mijają nas codziennie. Ok, dzieciom można wybaczyć, w końcu biorą przykład z rodziców. A to, że wchodząc w 80% miejsc i mówiąc „dzień dobry”, czuję się jak legendarny Czesio z Włatcuf Móch (pisownia oryginalna), któremu absolutnie nikt nigdy nie odpowiadał, jest codziennością. Aż mam ochotę rzucić: bierzmy przykład z psów. One zawsze się witają. A jak się nie lubią, dają sobie o tym otwarcie znać i omijają szerokim łukiem. Nie chcę wysnuwać tezy, że zwierzęta mają lepiej opanowaną sztukę komunikacji, na pewno jednak są w tym bardziej szczere.

Miało nie być poważnie, tylko lekko i wakacyjnie. Trzydzieści modeli bikini, które musisz mieć tego lata. Może więc na koniec przedstawię moją ulubioną ostatnio grupę, rozsianą po całym świecie, zwaną Clickbait Crusaders. Przemierzają Internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu najbardziej absurdalnych „klikalnych” tytułów, by podać odpowiedź, zanim sami wpadniemy w pułapkę. Ich strona Stop Clickbait ma już kilkanaście podkategorii i wersji językowych. Przesłanie jest proste: „My klikamy, byś ty nie musiał”. A zestawienie informacji śmieszne i straszne jednocześnie. Ostatnie przykłady? Wiemy, co się stanie z połkniętą gumą do żucia! (- strawisz ją normalnie). Oto, co się stało, gdy facet próbował schłodzić napój za pomocą klimatyzacji! (- napój się schłodził). Córka Eminema wyznaje prawdziwe uczucia do ojca! (- bardzo go kocha, proste). Skąd te absurdy? Z nowego systemu wartości, który tzw. klikalność przedkłada nad wszystko inne. Czyli nieważne, czy cię przeczytają, ale ważne, że cię klikną. I tabelka się zgadza. Pilnie poszukuję sposobów skutecznej walki z tym zjawiskiem. I zastanawiam się, czy wystarczy robić swoje, pisać, czytać i uparcie mówić „dzień dobry”, czy uderzyć z poważnym kontratakiem. Może ogłoszę konkurs na najbardziej klikalny tytuł przedsięwzięcia…



SZKOLÄ„ NAS NAJLEPSI CHRISTOPHE GAILLET Z EKSKLUZYWNYM SZKOLENIEM W STREFIE FRYZUR

STREFAFRYZUR.COM

FACEBOOK.COM/SALONYSTREFAFRYZUR


SOKÓŁKA ZIELENISZ Miasto w parku

NOWY BUDYNEK W SPRZEDAŻY! GDYNIA, UL. JANKI BRYLA

T E L . + 5 8 7 8 5 1 1 1 1 • HO S S A .G DA .P L


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.