lounge | No 117 | December '19 - January '20

Page 1

W ŚR O D K U : L OOKB OOK GA L E R I I K R AKOWSKI E J

LOUNGE #117

|

GRUDZIEŃ ‘19 - STYCZEŃ ‘20

|

B E Z C E N N Y

ISSN: 1899-1262

|

WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL


Salon fryzjerski Viru czesze Hery Nadwiślańska 11/332 664 377 232



DARREN ARONOFSKY

P RZEM E K K RU PS K I

KATARZYNA KONIECZKA

Słynny reżyser mówi, dlaczego został producentem i filmowym, a w pracy lubi otaczać się przyjaciółmi.

Współtwórca kultowego Miejsca, które obchodzi 15-lecie istnienia, opowiada o swoim zachwycie nad polskim vintage designem.

Niezwykła projektantka i kostiumograf studiuje hardkor, by tworzyć kreacje dla takich gwiazd, jak Lady Gaga czy Fergie.

S T R .

S T R .

S T R .

1 6

36

5 0

REDAKCJA:

redaktor naczelny

zastępca redaktora naczelnego

red. działu Uroda

M A R CI N L E W I C K I marcin@loungemagazyn.pl

RAF AŁ STA NOWSKI rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

A DRIA NA GOŁ ĘB IOWSKA adriana@loungemagazyn.pl

WSPÓŁPRACA:

Kuba Armata, Oskar Bachoń, Elena Ciuprina, Harel, Natalia Jeziorek, Karolina Kowalewska, Katarzyna Kwiecień, Michał Massa Mąsior, Julka Michalczyk, Magdalena Olszowy, Kinga Rajchel, Daria Rogowska, Elvis Strzelecki, Rafał Urbanowicz, Malwa Wawrz ynek, Agnieszka Żelazko.

OKŁADKA: fot: Aga Rzymek modelki: Gabrysia i Natalia Sukienki: Yoshe Biżuteria: Swarovski Skład graficzny: Filip Łyszczek

2

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Lipowa 7, 30-702 Kraków tel. (12) 633 77 33 info@loungemagazyn.p Drogi Czytelniku, jeśli zdecydujesz się na kontakt z redakcją Lounge, Administratorem Twoich danych będzie wydawca: spółka MADMEN sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy ul. Lipowej 7, 30-704 Kraków, wpisana do rejestru przedsiębiorców pod numerem KRS 0000567296, posiadająca numer NIP: 6793113681, REGON: 3620577320, z którym możesz skontaktować się pod podanymi wyżej adresami, mailem i numerem telefonu. Twoje dane będą przetwarzane wyłącznie w celu komunikacji, a podstawą prawną będzie prawnie uzasadniony interes Administratora (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

Dane, które nam podasz mogą zostać przekazane jedynie podmiotom, za pośrednictwem których odbywa się komunikacja jak np. Poczta Polska lub podmiotom, które obsługują nasz system informatyczne lub pocztowy, a przechowywać będziemy je tylko na czas korespondencji z Tobą. Przetwarzanie danych osobowych ma charakter dobrowolny, ale jest nam niezbędne do udzielnie Ci odpowiedzi. Masz prawo do żądania dostępu do nich, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, do wniesienia sprzeciwu, przenoszenia ich. Możesz także wnieść skargę do organu nadzorczego.

Całostronicowe reklamy na stronach: 1, 3, 5, 7, 9, 13, 22, 23, 39, 43, 45, 55, 56-63, 67, 81, 83, 85, 91, 93, okł. II, III, IV



wydarzenia

KARNAWAŁ: CZAS, GDY ŚWIAT STAWIAMY NA GŁOWIE Przekleństwa, libacje, parodie mszy i seksualne orgie. A wszystko to w samym środku średniowiecza, za mniej lub bardziej cichym przyzwoleniem władzy świeckiej i duchowej. Antropolodzy do dziś zastanawiają się jak w „bogobojnych” czasach możliwe było zawieszanie na czas karnawału niemal wszystkich reguł. I przede wszystkim: czy i jak to zjawisko objawia się w dzisiejszych czasach? CHWAŁA NA WYSOKOŚCI OSŁU!

fot. Pixabay

Młoda dziewczyna z dzieciątkiem na ręku wjeżdża wierzchem do katedry. Zatrzymuje się przy samym ołtarzu, by lada chwila usunąć się w cień. Na środku zostaje on: osioł. Zaraz rozpoczną się uroczyste czytania tekstów biblijnych, sławiące osła, wierni zamiast „Amen”, odpowiadać będą „IHAAAA!”. A wszystko to w uroczystej liturgii napisanej przez lokalnego arcybiskupa.

4

Opis noworocznych obrzędów, obchodzonych na pamiątkę ucieczki Maryi z Jezusem do Egiptu, przypomina bardziej współczesny performance, niż średniowieczne uroczystości. Jednak obchody święta osłów we francuskim Sens przebiegały i tak nadzwyczaj kulturalnie. W innych miejscowościach potrafiono ołtarze przekształcać na stoły biesiadne, w kościołach organizować huczne imprezy, na których nie brakowało alkoholu i seksu, zaś bogaci szlachcice musieli usługiwać żebrakom. W średniowiecznym karnawale świat dosłownie stawał na głowie. A święty na co dzień Kościół i władze

świeckie, nawet jeżeli oficjalnie protestowały, to w praktyce niewiele z tego wynikało. „NIE POTRZEBUJE BÓG NASZEJ OBŁUDY” Powód dla którego tolerowano wszelkiego rodzaju „święta głupców” był dosyć prosty: człowiek ma dwie natury - tą mądrą i dobrą, ale również tą głupią i złą. I (to porównanie z jednej ze średniowiecznych apologii karnawału) tak, jak podczas fermentacji trzeba co jakiś czas wypuścić powietrze z beczek z winem, tak też i człowiek raz na jakiś czas musi dać upustu podlejszej części swojej osoby. Jednak czy natura ludzka zmieniła się od średniowiecza? W XX wieku rosyjski literaturoznawca Michał Bachtin, analizując dzieła Dostojewskiego i Rabelais’ego zwrócił uwagę na zjawisko karnawalizacji w literaturze. Wraz z „ucywilizowaniem” ludowych świąt, funkcje społeczne, które wcześniej spełniały, przenosiły się na łamy powieści. Czas nieustającej zabawy

Tezy Bachtina dosyć szybko zdobyły popularność w innych dziedzinach nauk humanistycznych. Wielu badaczy dostrzegło, że w ostatnich kilkudziesięciu latach „karnawał” przestał być okresem stawiania świata na głowie, a objął całą naszą kulturę. Rozrywka i zabawa miałaby towarzyszyć życiu we wszystkich jego aspektach: od zakupów, przez pracę zawodową, aż po naukę i zdobywanie informacji. Jednak wbrew pozorom wnioski z tego płynące nie brzmią optymistycznie. Współczesny filozof Umberto Eco zwrócił uwagę, że karnawalizacja kultury stała się męcząca i, paradoksalnie, nudna. Cały urok średniowiecznych świąt głupców polegał na tym, że były one wyjątkiem od zasady, swoistym wentylem bezpieczeństwa uniemożliwiającym totalitaryzację życia przez jego „poważny” pierwiastek. Co jednak zrobić, gdy wyjątek sam stał się zasadą?

R A FA Ł U R B A N O W I C Z



felieton

GDYBY ŚWIAT BYŁ INSTAGRAMEM Gdyby świat był Instagramem albo innym portalem społecznościowym, a moje życie wyglądało jak przedstawione na fotografiach tam zamieszczanych... to jakie by ono było? W poniedziałek w godzinach śniadaniowych wskakiwałbym ze swojego jachtu do błękitnego morza. Moje nienagannie muskuły byłyby skąpane w miękkim świetle słonecznego #morning poranka.

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Michał Massa Mąsior - fotograf zajmujący się portretem i reklamą. Swój fach szlifował u boku Wojciecha Plewińskiego i Bruce’a Gildena. Wykładowca Krakowskich Szkół Artystycznych. Na łamach magazynu Lounge dzieli się swoimi przemyśleniami, nie tylko o fotografii madmassa.com

6

Chwilę później zajadałbym się #seafood świeżymi owocami morza, popijając je szampanem. Praw-dopodobnie zrobiłbym kilka zdjęć skał otaczających mój jacht. Przypadkowo byłyby to zdjęcia dnia. Wtorki spędzałbym serfując z koleżankami #friends w kompletnie innym miejscu świata, by potem wybrać się z nimi na wycieczkę #cycling rowerową. Ubierałyby na siebie obcisłe #lycra kombinezony, które z uwagi na wydatne #boobs biusty nie byłyby się w stanie dopiąć. Dziesiątki kilometrów pokonanych z #smile uśmiechami na twarzach nagradzalibyśmy sobie zim-nym #drinks drinkiem, #coffee kawą i kolorowymi #delicious ciastkami, jak to na klasycznych #ro-adbike bike cofee ride’ach. Oczywiście wspomniane wypieki nie miałyby nic wspólnego z kiepską #fuckdiet dietą, bo byłyby to ciastka bezglutenowe, beztłuszczowe i pozbawione kalorii. Popołu-dniowe światło odbijające się w ich #butt pośladkach - tych #girls koleżanek - i moich opalonych łydkach prowadziłoby nas do okolicznej dyskoteki, w której kończylibyśmy kolejny piękny dzień. W środy koleżanki z roweru wyskakiwałyby na okoliczny #swimmingpool basen hotelowy, by wy-począć na dmuchanych #pink flamingach. Ja skupiłbym się na sportach zimowych, zdecydowanie tych ekstremalnych. Tak więc kolorowe plecaki, szerokie, #skiing modne narty, zapakowane do #heliskiing helikoptera. Wyskakiwałbym z niego niczym młodzi bogowie #mountains gór, by przez cały dzień cieszyć się dziewiczym, puszystym #snow śniegiem, jazdą

po stromych, skalistych sto-kach. Wywijanie salt, szybka jazda między ośnieżonymi choinkami, przybijanie #highfive piątek z kumplami po fachu. Słońce tym razem odbijałaby się od najnowszego modelu moich gogli. Finał w barze #Apreski w towarzystwie kompletnie innych #friends #polishgirl #model koleżanek i kolegów. Czwartki pewnie spędzałbym na małych #shopping zakupach. Chwila oddechu, zdjęcie z książką, bo w piątek czeka mnie najlepsza #nightlife impreza tygodnia, po której w sobotę o po-ranku, bez przyziemnego kaca wyjeżdżam na #weekend, by w #monday poniedziałek z powrotem wrócić na mój jacht. Choć kto wie, być może będę bawił się z #dog psem jadąc samochodem #4x4 terenowym przez pustynię albo postanowię odwiedzić dzikie zwierzęta na #safari i przypad-kowo się z nimi #photography, #travelphotography sfotografuję… Właśnie mi to wszystko wyszło bokiem, tak jak bokiem wychodzą mi zdjęcia z Instagrama... Świat, jaki proponują nam media społecznościowe, to wolna miłość, nagość, bogactwo, podróże, słońce, zabawa i sama przyjemność. Praca jakby nie istniała, a jeśli istnieje, to zwykle jest związana z kole-gą/koleżanką, którzy są w podróży z Warszawa Okęcie AirPort to... i tutaj zwykle pada nazwa su-permodnego miasta na innym kontynencie. Jeśli tego mało, to post niżej można popatrzeć na nie-pełną odzież jakiejś innej koleżanki lub kolegi. Kiedy goliznę fotografował Helmut Newton, to jego zdjęcia były od-

krywcze. Gdy Jeanloup Sieff po-kazywał damskie pośladki albo goliznę Ives Saint-Laurenta, to pobudzał emocje wszystkich. Dzi-siaj golizna zaczęła być traktowana w taki sposób, jak w latach 90. traktowały ją czasopisma ero-tyczne. Nałożona łopatą na talerz. Trudno intrygować, skoro wszystko jest podane bez niedopo-wiedzeń. Z drugiej strony jeszcze kilka lat temu modne fotografowanie pod światło i nasycone za-chody słońca stały się nudne, bo powtarzalne. Dużo trudniej jest pomyśleć i podążyć mniej popu-larną, ale autorską ścieżką. Osobistym sposobem widzenia świata, poprzez filtr swoich doświad-czeń. Ale za to ciekawiej i oryginalniej... #idzlepsządrogą. Tym samym chciałem Wszystkim, którzy doczytali do końca, życzyć pięknych, białych świąt, ośnieżonych choinek i wielu interesujących, osobistych zdjęć. Do przeczytania w przyszłym roku!



felieton

CAŁY TEN KICZ Piątkowy wieczór. Wchodzę do radiowego studia i spotykam kolegę, który na winylach zjadł zęby i wiedzę o muzyce ma niemałą. Mówi mi, że czytał mój ostatni felieton, więc ja z automatu zaczynam mu opowiadać o pomyśle na kolejny. Konkrety – że będzie o „Christmas Time”, czyli całej tej kiczowatej otoczce Świąt, z Mikołajami, gazowanymi napojami, ciężarówkami, cukierkami, choinkami itp. w roli głównej. Coś w stylu – „ta cała świąteczna jazda jest ok”.

fot. Simon Matzinger / Pexels

Kolega mówi, żeby lepiej ten kicz odpuścić, bo to pojęcie względne. Poza tym wszystkie kolorowe wariacje zabijają ducha Świąt, którego podstawą jest przecież bliskość z rodziną, z dala od waśni i politycznych gadek. Trudno się nie zgodzić. Z drugiej jednak strony, wyobraźcie sobie Święta bez „Kevina”, reklam, ozdób, słodyczy, zapachu ciast – czegoś by mimo wszystko brakowało. Ja nazywam to „kiczem kontrolowanym”.

8

Najlepszym przykładem tego zjawiska jest niemiecki zespół Scooter – przez jednych wyszydzany, przez drugich wielbiony. Tworzą mało wysublimowaną muzykę taneczną, którą zanuci każdy bywalec zakrapianej domówki, ale jeśli istnieją ponad 25 lat, mają wierną publikę, a w dodatku jako jedni z niewielu z lat 90. przetrwali, to szacunek im się należy. Dodam, że mój drugi kolega z radia, z powołania grunge’owiec, z wyboru buntownik, też lubi Scootera. Co jednak niemieckie trio wieszczów dance’u ma do świątecznego szału? Poza tym, że mieli kiedyś numer Dutch Christmas, to dla mnie jako dziecka ostatniej dekady XX

wieku, które kochało zapach delikatesów w grudniu, stanowią element beztroskiego krajobrazu dzieciństwa, czegoś bajkowego. Im starsi się stajemy, tym bardziej podchodzimy do tego sceptycznie i zaczynamy traktować takie rzeczy niczym coś obciachowego. Wtedy przychodzi pora na fazę nr 2 – „a może…”. „A może” jednak w tym szaleństwie jest metoda? Może cały ten świąteczny kicz nie jest obciachem lub inaczej – jest kiczem kontrolowanym? Nagle bowiem okazuje się, że na koncert Scootera w Polsce przychodzi spora grupka małolatów (i to nie do końca dla beki, czy hipsterskiej mody) i bawi się dobrze. Podsłuchali How Much Is The Fish w wykonaniu ojca przy goleniu (pomnożone przez 10) i po kilku latach zrozumieli, że czasem warto się po prostu wyszaleć, zamiast świrować i stylizować się na cynicznych intelektualistów, sączących eko lemoniadę ze słoików w modnej knajpie. I tu dochodzimy do sedna sprawy, mianowicie pojęcia „kontrolowany”. Jeśli jesteśmy świadomymi odbiorcami, to świąteczny

komercyjny szał nie zabije w nas chęci na rozmowę z bliskimi przy wigilijnym stole, a Scooter nie przeszkodzi w słuchaniu jazzu. Do bycia świadomym trzeba dorosnąć, co niektórym zajmuje długie lata. Kiedy już jednak wejdą w fazę nr 3 (fazę świadomego człowieka), to otrzymają możliwość kontrolowania tego, co ich otacza. Oczywiście nie mam tu na myśli przycisku odmieniającego losy świata, lecz umiejętność decydowania, ile wezmę z tego, co serwuje mi otoczenie oraz jak to następnie przetworzę w swojej głowie. Dwie figury, które przedstawiłem powyżej (świąteczną otoczkę i Scootera) stanowią doskonałą alegorię rzeczywistości, w której żyjemy – świata pozorów. Pozory, choć mylą, mają swój urok, którego nie warto im odbierać. Wezmę więc energię Scootera, smak barszczu i czekoladek (na deser), kolory reklam i brzdęk bombek, a następnie pójdę pogadać z bliskimi, czego i Wam życzę.

E LV I S S T R Z E L E C K I



zdj. mat. promocyjne

imprezy

Hamlet współcześnie w Słowackim czyć można Marcina Kalisza, w roli Ofelii towarzyszy mu Agnieszka Judycka. Wykreowane przez nich postacie są bardzo współczesne. To ona - wyemancypowana, śpiewająca manifesty Johna Lennona jest równoprawną partnerką duńskiego księcia - podbija emocje spektaklu. Bolesną prawdę o człowieku można odnaleźć w postaci

Klaudiusza, granego przez Wojciecha Skibińskiego. Uwagę przykuwają drugoplanowe duety: Janicki i Stroka, Jackowski i Światłoń. Ogromnym atutem spektaklu jest scenografia Małgorzaty Szydłowskiej i multimedia zrealizowane przez Dawida Kozłowskiego. www.teatrwkrakowie.pl /mat. pras./

zdj. mat. promocyjne

| M. Lewicki

9 listopada br. na deskach Dużej Sceny Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie miała miejsce premiera Szekspir / Wyspiański: Hamlet, w reżyserii Bartosza Szydłowskiego. Oglądając krakowski spektakl ma się poczucie, że Szekspir pisał go o nas - tutaj i teraz, o naszych lękach, słabościach, tęsknotach i relacjach z innymi. W roli Hamleta zoba-

Zapach i klasyka w perfumerii Dragonfly Listopad to miesiąc premier nowych zapachów w świecie niszowych perfum. Nie inaczej było w krakowskiej perfumerii DRAGONFLY Olfactory Studio. 16 listopada mieliśmy okazję brać udział właśnie w takiej premierze. Perfumiarz Jakub Pietrynka zaprezentował licznie przybyłym gościom, swoje dwa nowe zapachy, w tym bardzo

10

ciekawy „Endless Forest”. Twórca zamknął fascynację sztuką perfumiarstwa i pasję tworzenia w minimalistycznych, klasycznych flakonach. A źródłem dla tego zapachu był las o orientalno - drzewnej woni. Wieczór zakończył pokaz prac malarskich, inspirowanych również tymi perfumami.



felieton fo

PIKNIK NA SKRAJU DROGI ip Fil t.

z Łys

cze k

Wygraliśmy znowu Eurowizję dla dzieci. Piękna sprawa, ale myślę sobie, dlaczego nie wygraliśmy nigdy Eurowizji dorosłej? Skąd to się bierze, że osiągamy sukcesy w dziedzinach niszowych, by nie powiedzieć wprost – mniej prestiżowych, a tam gdzie blichtr, kamery i ogólnoświatowa euforia, jakoś nas nie ma.

RAFAŁ STANOWSKI Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda Da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.

I nie chodzi mi tylko o fakt, że ktoś nie głaszcze nas, mówiąc jacy to jesteśmy piękni, mądrzy i wspaniali. Mamy dziwną zdolność do realizowania się tam, gdzie reszta stawki albo nie wkłada pełnej energii w działanie, albo po prostu sobie odpuszcza. Widać to w sporcie, gdzie często jesteśmy mistrzami w nietypowych dziedzinach, jak lądowanie precyzyjne samolotem, psie zaprzęgi czy freestyle futbol. Nie mówię, że to źle, nawet bardzo dobrze, cieszę się z sukcesów, tych wszystkich psistrzostw świata, ale przyznacie, że – racjonalnie na sprawę patrząc – to jakiś odlot. Wiem, wiem, polscy siatkarze należą do najlepszych na świecie i drżą przed nimi nawet arcymistrzowie z Brazylii. Ale ten wyjątek tylko potwierdza regułę, bo w futbolu, koszykówce, rajdach samochodowych czy Formule 1 spektakularnych sukcesów nie odnosimy. I nie mówię tu o fakcie, że raz na jakąś dekadę pokonamy Niemców albo Włochów, albo że zakwalifikujemy się na te czy inne mistrzostwa, albo że Robert Kubica załapie się do najsłabszego teamu w stawce. Chciałbym, abyśmy rozdawali karty, wciągali asy z rękawa, i to nie w jednym rozdaniu, ale z sezonu na sezon, z dekady na dekadę, z pokolenia na pokolenie. Oglądałem ostatnio finał „Top Model”, tu jak zwykle działo

12

się dużo i pięknie, gala lśniła od złota. Skończyła się właśnie ósma edycja, co pokazuje, że nie brakuje pięknych Polek i Polaków, i nie brakuje Polek i Polaków chcących pięknych ludzi oglądać. I zaraz potem przypomniałem sobie, że zabrakło Polek i Polaków, którzy by chcieli oglądać bliźniaczy program „Project Runway”, który po dwóch edycjach przepadł bez echa. Lubimy popatrzeć na fajne dziewczyny i przystojniaków, ale kiedy trzeba zainteresować się czymś, co mniej wpada w oko, na przykład projektami ubrań, machamy ręką ze znudzenia. Łykamy to, co najłatwiej wchodzi bez popijania, te wszystkie „Warsaw Shore’y” i inne „Big Brothery”, w których uczestnicy zmagają się z poważnym dylematem intelektualnym „czy wyjdę dzisiaj z domu”. Zajmujemy się tematami, które nie mają większego sensu. Wokół nas dzieje się tyle fascynujących zjawisk, a my utykami w pół drogi, na wyboistym poboczu intelektualnym, gdzie rosną tylko chwasty i zalegają śmieci. Wokół dzieje się tyle pięknych spraw, o których warto mówić, pisać, pokazywać. Polacy tworzą innowacyjne rozwiązania, które mogą zmienić bieg świata, jak choćby projekt Syntoil, dzięki któremu można przerabiać zużyte opony. Musimy zmienić sposób myślenia. Uciec od konsump-

cyjnego popędu, który zabija w nas to, co sprawiało, że świat nie upadł, co pozwoliło nam wyjść z jaskini, potem wsiąć na statek, zbudować silnik parowy, a niedawno polecieć w kosmos. Trzeba znów poczuć presję, nie wyjścia do marketu, ale działania, choćby po to, by uratować naszą planetę przed zaśmieceniem, przegrzaniem i zabetonowaniem. Ale to się nie stanie, jeśli nadal będziemy tkwić w chocholim tańcu, czytając gazetkę reklamową lub łykając iluzje z Instagrama. Bajkowe wizje wypełniają nam codzienność, spychając na dalszy plan to, co powinno być sensem naszego istnienia. Proponuję zacząć od małych kroków. A przede wszystkim od pytania „co dzisiaj zrobiłem, by świat stał się lepszy”.



zapowiedzi

20.12

NETFLIX

Wiedźmin wychodzi z cienia

To będzie najbardziej gorąca premiera tej zimy na Netfliksie. 20 grudnia zobaczymy pierwszy odcinek serialu Wiedźmin, zrealizowanego na podstawie książek Andrzeja Sapkowskiego. Geralt z Rivii, samotny łowca potworów, stara się odnaleźć swoje miejsce w świecie, w którym ludzie często okazują się gorsi niż najstraszniejsze monstra. Na swojej drodze spotyka potężną czarodziejkę i skrywa-

12.12

POLSKA

Osoby, które miały szczęście zobaczyć kilka odcinków przedpremierowo zwracają uwagę na niezwykle wysoki poziom realizacji, który – zdaniem niektórych – przewyższa nawet Grę o tron. - Serial jest wierny sercu i duchowi historii. Jest znakomicie zrobiony, ale bądźcie przygotowani

na pewne różnice. Wierzę, że fani książek, a nawet gier wideo, polubią tę adaptację – pisze na Twitterze Will Franklin, który miał okazję zobaczyć Wiedźmina. W postać Geralta z Rivii wcieli się Henry Cavill (Mission Impossible - Fallout, Liga Sprawiedliwości), a w pozostałych głównych rolach wystąpią m.in. Anya Chalotra jako Yennefer i Freya Allan jako Ciri. Producentką serialu jest Lauren Schmidt Hissrich, która pracowała przy takich produkcjach, jak Daredevil czy Umbrella Academy.

Wielkie piękno Afryki

W grudniu odbędzie się 14. edycja festiwalu filmowego AfryKamera, największego wydarzenia kulturalnego

14

jącą niebezpieczny sekret młodą księżniczkę. Teraz we trójkę muszą odnaleźć się pośród czyhających na nich na Kontynencie niebezpieczeństw.

w Europie Środkowo-Wschodniej poświęconego Afryce. W ramach blisko stu projekcji na terenie całej Polski zaprezentowane zostaną filmy fabularne, dokumenty i animacje o Afryce. Impreza odbędzie się w 15 miastach Polski, m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu. Ruszyła właśnie sprzedaż karnetów na pokazy filmowe w Warszawie i biletów na otwarcie. AfryKamera to interdyscyplinarny festiwal, którego misją jest oparte na pozytywnym przekazie pokazywanie bogactwa kulturowego i filmowego Afryki. Impreza skupia ludzi zafascynowanych wielobarwną kulturą Afryki, od lat udowadniając, że to właśnie do tego kontynentu należy przyszłość kina. Sercem festiwalu jest Warszawa,

mniejsze odsłony wydarzenia goszczą także inne miasta w Polsce. Tegoroczną edycję festiwalu promuje plakat z artystyczną fotografią Chi-Chi Ude autorstwa Honoraty Karapudy. - Co roku pokazujemy Afrykę w sposób nieoczywisty, udowadniając, że kino z tego kontynentu jest tak różnorodne, jak zróżnicowana jest jego kultura. Czternasta edycja AfryKamery to nie tylko bardzo mocny film otwarcia, czyli najlepszy debiut reżyserski z tegorocznego Festiwalu w Wenecji „Umrzesz mając 20 lat” w reżyserii Amjada Abu Alaly, ale i ciekawe kino gatunkowe, takie jak komedia czy nawet western - komentuje Przemysław Stępień, Dyrektor Artystyczny festiwalu. Jestem przekonany, że zarówno nasi stali bywalcy, ale też wszyscy widzowie, dla których to będzie

pierwsza przygoda z afrykańskim kinem, nie wyjdą z pokazów zawiedzeni - dodaje Stępień. Tegoroczny program filmowy festiwalu to trzy bloki tematyczne: AfroSelekta, w którym prezentowane będą najlepsze filmy twórców afrykańskich, ekologia w Afryce, czyli filmy poświęcone środowisku oraz Afryka w polskim obiektywie z produkcjami polskich twórców. Ponadto podczas festiwalu odbędą się pokazy filmów dla dzieci w ramach sekcji AfroKids – oraz dwa bloki krótkich metraży Afroshorts: Duchowość i Tożsamość. Festiwal ma również bogaty program wydarzeń towarzyszących: warsztaty dla dzieci, koncerty, spotkania autorskie, odczyty literackie, debaty oraz pokazy multimedialne.


Trzy razy Sylwester

KRAKÓW

Andrzej Dąbrowski, Krystyna Prońko, Ten Typ Mes oraz Ralph Kaminski w ramach projektu Albo inaczej, Jan-rapowanie oraz The Dumplings na Rynku Głównym.

The Dumplings

W alei Róż największa sylwestrowa prywatka, prowadzona przez Hirka Wronę, wieńcząca obchody 70. urodzin Nowej Huty, a na Rynku Podgórskim wielka sala balowa rodem z minionych epok. Tegoroczny Sylwester w Krakowie to trzy lokalizacje z międzypokoleniową rozrywką. Koncert na Rynku Głównym w Krakowie otworzy jeden z najciekawszych raperów młodego pokolenia: pochodzący z Krakowa Jan-rapowanie, który zyskał sympatię zarówno wśród fanów hip-hopu, jak i szerszej publiczności. Tuż po nim odbędzie się koncert projektu Albo inaczej, który powstał z ramienia Alkopoligamii w 2015 roku i z marszu podbił serca fanów

muzyki w całej Polsce. Podczas Sylwestra w Krakowie wystąpią legendy polskiej piosenki – Andrzej Dąbrowski i Krystyna Prońko. Całości dopełnią występy czołowych postaci polskiej sceny hip-hopowej (Ten Typ Mes, Tetris) oraz wokalistów młodego pokolenia: Piotra Zioły, Pauliny Przybysz i Ralpha Kaminskiego. Natomiast tuż po północy na scenie na Rynku Głównym zagra duet The Dumplings, prezentujący nasiąkniętą głębokim basem taneczną elektronikę. Będzie to jednocześnie ostatnia okazja, aby na żywo posłuchać duetu, który wkrótce zawiesza swoją działalność.

czeniem obchodów 70. urodzin Nowej Huty. Z kolei Rynek Podgórski podczas ostatniej nocy roku 2019 zamieni się w wielką salę balową rodem z minionych epok, a goście Podgórskiego Balu Sylwestrowego wezmą udział w wyjątkowej, uteatralizowanej zabawie. Wodzireje – tancerze poprowadzą naukę tańców towarzyskich (od rumby i samby po salsę, walca i twista). Zabawę zakończy około 1.00 w nocy gigantyczny noworoczny walc, który odtańczą wszyscy goście balu.

Na Sylwestra w Nowej Hucie zaprasza z kolei jeden z najbardziej uznanych polskich dziennikarzy muzycznych, Hirek Wrona, który w sylwestrową noc wcieli się w rolę didżeja na największej krakowskiej prywatce w nowohuckiej alei Róż. Potańcówka będzie zwień-

Ludzie i zwierzęta Na obrazach Agaty Kus widać pewne i energiczne pociągnięcia pędzlem. Jej ekspresyjne malarstwo ma charakter kolażowy – w ramach jednej kompozycji artystka zestawia ze sobą różne kadry, które intuicyjnie dobiera i łączy. W efekcie powstaje złożona i nieoczywista narracja. Punktem wyjścia są kadry z filmów oraz zdjęcia znalezione w internecie lub rodzinnym albumie, zrobione przez nią albo jej znajomych. Głównymi motywami pojawiającymi się na obrazach są ludzie i zwierzęta. Te ostatnie występują w roli symbolu, sugerując określone cechy człowieka. Dodatkowy kontekst interpretacyjny pojawia się

do 19.01 KRAKÓW

w tytule pracy bądź haśle czy fragmencie wiersza namalowanym na obrazie. Agata Kus (ur. 1987) uprawia malarstwo i rysunek, tworzy kolaż i wideo. W 2012 roku ukończyła studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Leszka Misiaka. W 2018 roku obroniła doktorat na tej uczelni. Zwyciężczyni Międzynarodowego Biennale Sztuki Mediów WRO 2015, w 2017 roku nominowana do Nagrody „Spojrzenia” Deutsche Banku i Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki, w latach 2011 i 2018 finalistka Nagrody Fundacji Vordemberge-Gildewart.

Siostry, 2016, olej / płótno, 170 × 140 cm kolekcja prywatna

W Bunkrze Sztuki w Krakowie można zobaczyć pierwszą tak dużą wystawę obrazów i obiektów ceramicznych młodej artystki – Agaty Kus. Tytuł ekspozycji nawiązuje do The Rocky Horror Picture Show, amerykańskiego musicalu filmowego z 1975 roku. W ten sposób artystka sugeruje, że mamy do czynienia z wystawą prac, które mogą budzić sprzeczne emocje – niepokój, ale także rozbawienie. Jej kolorowe obrazy – podobnie jak opowieści filmowe – tworzą złożone narracje pełne ludzi, zwierząt i obiektów. Często łączą je skomplikowane konteksty.

zapowiedzi

31.12

15


rozmowa

Darren Aronofsky: MNIEJ PRESJI, WIĘCEJ ZABAWY

Darren Aronofsk y, fot. Wiola Łabędź

16


rozmowa

Darrena Aronofsky’ego kojarzymy przede wszystkim jako reżysera. Nic dziwnego, bo takie filmy jak Pi, Requiem dla snu, Zapaśnik czy Czarny łabędź wpisały się w kanon kina współczesnego. Tymczasem jak się okazuje, 50-letni amerykański filmowiec jest również prężnym producentem i właśnie o tym postanowiliśmy z nim porozmawiać. Okazja nadarzyła się w Toruniu podczas festiwalu EnergaCamerimage, którego Aronofsky był jednym z gości. Rozmawia Kuba Armata.

Dziewięć lat temu na festiwalu Camerimage promowałeś jako reżyser swój film Czarny łabędź. Tym razem w charakterze producenta jesteś tu z Pacified, Paxtona Wintersa. W której z tych dwóch ról czujesz się obecnie bardziej komfortowo? - Czarny łabędź ma już tyle lat? Naprawdę?! Czas tak szybko płynie. Zawsze miło wrócić na ten festiwal, choć jak się okazało, zdążył on w międzyczasie zmienić miasto (z Bydgoszczy na Toruń - przyp. aut.), więc siłą rzeczy musi być trochę inny. Bez wątpienia dużo łatwiej być producentem, bo wtedy spoczywa na tobie znacznie mniejsza presja. Kiedy jesteś reżyserem, całe twoje życie z ostatnich kilku lat z chwilą projekcji odzwierciedlone zostaje na ekranie. Każdy seans znaczy naprawdę wiele, a towarzyszy temu wszystkiemu spory stres. Wyobrażam sobie, że dla mojego reżysera, Paxtona, to musi być bardzo intensywne doświadczenie. Ja po prostu staram się dobrze bawić (śmiech). Można w ogóle porównać emocje jakie towarzyszą ci na planie w roli reżysera i producenta? - To bardzo różna praca. Jako producent nie jesteś aż tak bardzo emocjonalnie zaangażowany w dany projekt. To spoczywa na innych. W tym oczywiście na reżyserze, który jest odpowiedzialny za każdą, najmniejszą nawet decyzję, za każdy wybór. Producent stoi nieco z boku, dzięki czemu jest w stanie obiektywnie ocenić sytuację, nie kierując się w tym aż tak bardzo emocjami.

Pokaz ywany na festiwalu Pacified to film, którego akcja rozgrywa się w brazylijskiej faweli przed igrzyskami w Rio de Janeiro. Na jakim etapie się w niego zaangażowałeś? - Paxton od dawna jest moim przyjacielem. Poznałem go prawie dwadzieścia lat temu w Stambule, kiedy promowałem tam Requiem dla snu. Szybko się zakumplowaliśmy. Kiedy zaczynał pracę nad swoim filmem, a uważałem, że to interesujący projekt, zapytał mnie, czy mógłbym zostać kimś w rodzaju ojca chrzestnego całości. Bardzo mi to schlebiło i starałem się, oczywiście zachowując pewien dystans, pomóc mu najlepiej jak tylko potrafiłem. Czy dla ciebie takie sytuacje, w których pracujesz ze swoim przyjacielem, są ułatwieniem czy może pewną trudnością, bo wiadomo, że takiej osobie znacznie ciężej powiedzieć „nie”? - To ciekawa kwestia. Myślę, że tak naprawdę obie te odpowiedzi są właściwe. Na szczęście nie jestem typem producenta, który wyłącznie mówi „nie”. Być może wynika to z faktu, że zazwyczaj niespecjalnie zajmuję się kwestiami związanymi z finansami. Staram się być raczej producentem kreatywnym, skupiając się na rozwijaniu pomysłów, idei, a nie na limitach w budżecie. Jeżeli już, to raczej stawiam się po tej drugiej stronie i naciskam, żeby zdobyć na coś dodatkowe pieniądze. Trudno byłoby zatem nazwać mnie typem srogiego producenta (śmiech). Wolę ośmielać twórców, dodawać im otuchy, by odważnie

17


rozmowa Pacified, reż. Paxton Winters

starali się realizować własną wizję i pomysły, nawet jeżeli wydają się one na nieco ryzykowne. Jeżeli łączą mnie dodatkowo z kimś stosunki przyjacielskie, to na pewno z taką osobą mogę pozwolić sobie na pełną szczerość. Nie musimy bawić się w żadne konwenanse, zastanawiać się czy ktoś kogoś nie uraził. Możemy wyrażać swoje myśli w bardzo bezpośredni i jasny sposób. Skoro nie trzymasz ręki na finansach, jak wygląda Twoja współpraca z reżyserami? - W kwestii finansów nie mam zbyt wiele do powiedzenia, jakoś specjalnie mnie te kwestie nie zajmują. W większości przypadków, zarówno ja, jak i moja firma produkcyjna (Protozoa Pictures - przyp. aut.) zajmujemy się sprawami stricte kreatywnymi. Chociażby pracą nad tekstem, by dana historia opowiedziała została w optymalny sposób i potrafiła przekazać widzowi możliwe dużo emocji. Każdy przypadek zresztą jest indywidualny. W Pacified sprowadzało się to do wielu kwestii. Od pomocy przy sprawach związanych z castingiem, po przeglądanie i analizowanie kolejnych nagranych scen. Skąd w ogóle pomysł na to, by obok reżyserii zająć się właśnie produkcją, w dodatku nie tylko swoich filmów? - Rzeczywiście czasami zajmowałem się produkcją swoich filmów, jak chociażby Za-

18

paśnika. Myślę, że jest w tym sporo zabawy. To bardzo ekscytujące, kiedy masz możliwość współpracy z twórcami, w których naprawdę wierzysz. Sam zresztą zawsze starałem się szukać producentów, będących prawdziwymi autorami, bo oni potrafili zrozumieć reżysera. A czemu to robię? Sam do końca nie wiem. Bardzo lubię ten moment, kiedy poszczególne elementy stają się jedną całością. Także w roli producenta potrafi sprawić to dużo frajdy. Czy takie doświadczenia pozwalają Ci rozwijać się nie tylko jako filmowiec, ale i jako człowiek? - Mam cichą nadzieję, że wszystko co robię jest w pewien sposób interesujące i uczy mnie czegoś nowego. Jestem przekonany, że praca przy Pacified wiele mi dała. Byłem chociażby kilka razy w faweli, miejscu z niesamowitymi widokami, ale i szalenie niebezpiecznym. Poza tym uważam, że dobrze jest otaczać się w pracy przyjaciółmi. Staram się zazwyczaj to robić. W końcu cała moja firma składa się z przyjaciół. Myślisz, że twoje doświadczenie reżyserskie pomaga w pracy producenta? - Z pewnością, bo znam tę rzeczywistość od drugiej strony. Wiem czego reżyser potrzebuje, ale również jakie są ograniczenia. Z taką wiedzą na pewno łatwiej wspólnie

opracować strategię, nie tylko jak zrealizować film, ale też jak na nim zarobić. Czego, jako producent, szukasz w projektach, zanim zdecydujesz się stać się jego częścią? - Zazwyczaj chodzi o osobę, z którą miałbym współpracować. Zależy mi na tym, by miał jasno sprecyzowaną wizję tego co chce zrobić, wiedział jaką historię chce opowiedzieć i dlaczego. Najczęściej takich filmowców szukamy. Oczywiście pewną rolę odgrywa w tym wszystkim intuicja, ale i możliwość spojrzenia na inne rzeczy, jakie dana osoba ma w swoim dorobku. To pomaga wyrobić sobie ocenę. Co zatem skłoniło cię do zaangażowania się w projekt świetnego zresztą serialu o charakterze edukacyjnym, Przedziwna planeta Ziemia? Ciekawość, a może troska o to, w jakim stanie znajduje się nasze środowisko? - Obie te kwestie odegrały ważną rolę. Poza tym, posiadanie przywileju, by zrobić trwający dziesięć godzin serial dokumentalny, rozgrywający się w najpiękniejszych miejscach na Ziemi, dawało ogromną radość. Ważne były też kwestie osobiste. Pochodzę z rodziny, gdzie zajmowano się nauką. Ona zawsze mnie interesowała, sam zresztą


Kiedy myślisz o naszym środowisku i wszystkich zagrożeniach z nim związanych w kontekście przyszłości, jesteś optymistą czy pesymistą? - Żeby odpowiedzieć na to pytanie użyję słów kanadyjskiej pisarki, Margaret Atwood. Ona powiedziała kiedyś, że nie jest ani optymistką, ani pesymistką, a realistką. Znajdujemy się obecnie w bardzo intensywnym i nieco przerażającym momencie. Mniej więcej zdajemy sobie sprawę, gdzie leży problem i jaka jest jego skala. Naukowcy cały czas walczą, by znaleźć jakieś kompleksowe rozwiązanie. Z przykrością muszę przyznać, że zarówno w moim kraju, jak i w każdym innym miejscu na świecie, bardzo niewielu ludzi, pomimo świadomości, w praktyce stara się zmienić złe nawyki. Siłą

rzeczy kontynuujemy zatem drogę w złym kierunku, a żyjemy myśląc o naszym środowisku, w naprawdę niełatwych czasach. W Pacified pada zdanie, że im sytuacja jest gorsza, a kryzys większ y, tym częściej ludzie sięgają nie tylko po używki, ale i filmy. Wierz ysz w te rapeutyczną moc kina i to że może stanowić ono remedium na codzienne problemy? - Myślę, że to jedno z ważnych zadań kina. Dla wielu potrafi ono być prawdziwym katharsis, wiąże się z nim wiele emocji. Ale to nie wszystko co ma do zaoferowania, bo przecież kino spełnia również funkcję rozrywki, pozwala dobrze spędzić czas. Uważam, że istnieje wiele rodzajów filmów dla różnych typów sytuacji. Dla mnie jest ono po części jednym i drugim. Pragniesz dać widzom odrobinę rozrywki, ale jak dobrze pójdzie, możesz w jej ramach przemycić wiele innych kwestii - społecznych czy właśnie edukacyjnych.

UWAŻAM, ŻE DOBRZE JEST OTACZAĆ SIĘ W PRACY PRZYJACIÓŁMI. STARAM SIĘ ZAZWYCZAJ TO ROBIĆ. W KOŃCU CAŁA MOJA FIRMA SKŁADA SIĘ Z PRZYJACIÓŁ.

rozmowa

miałem zostać biologiem. Moi rodzice są nauczycielami, zatem bliska mi też była idea edukacji, a pojawiła się taka okazja właśnie poprzez kino. Zresztą fakt bycia częścią tak dużego, globalnego projektu i możliwość spojrzenia na to od kreatywnej strony było bardzo pociągające.

R o z m a w i a ł K U B A A R M ATA

Darren Aronofsk y, fot. Wiola Łabędź

19


film

FILMOWE STRZAŁY KUBY ARMATY PAN T. reż. Marcin Krzyształowicz Polska 2019 104’

MŁODY AHMED

Jeden z ciekawszych polskich reżyserów, Marcin Krzyształowicz, powraca w naprawdę dobrym stylu. Po świetnej Obławie i nie najlepszej Pani z przedszkola, najnowszy jego film przenosi nas do powstającej z powojennych ruin Warszawy. Tytułowy tajemniczy Pan T., to uznany literat, który na życie zarabia, udzielając korepetycji pięknej maturzystce, z którą wdaje się w płomienny romans. Jego codzienne życie płynęłoby dalej spokojny rytmem, gdyby nie fakt, że parol na niego zagiął Urząd Bezpieczeństwa, podejrzewając go o chęć wysadzenia Pałacu Kultury i Nauki. Stalinowską Polskę Krzyształowicz ukazuje jako miejsce pełne absurdów, gdzie pierwszego sekretarza Bieruta najłatwiej spotkać w toalecie. Kafkowska atmosfera w dużej mierze wykreowana została za sprawą utrzymanych w czerni i bieli zdjęć Adama Bajerskiego. Pan T., to wielki powrót dawno niewidzianego na dużym ekranie Pawła Wilczaka. Dobrych ról jest tu znacznie więcej. Od nagrodzonego w Gdyni Sebastiana Stankiewicza na drugim planie, po przezabawne epizody Jacka Fedorowicza, Kazimierza Kutza, Leszka Balcerowicza czy Jana Nowickiego.

reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne Belgia/Francja 2019 84’

Premiera: 25 grudnia Ocena: �����

zdj. mat. prasowe

fot. Christine Plenus

20

Bracia Dardenne, to od lat jedni z ulubieńców canneńskiego festiwalu. Nie inaczej było w przypadku Młodego Ahmeda, który przyniósł im Złotą Palmę za najlepszą reżyserię. Tym razem chyba nieco na wyrost, bo w bogatej filmografii belgijskich twórców znaleźć można znacznie lepsze pozycje. W Młodym Ahmedzie Dardennowie zwrócili się w kierunku tematu, który wcześniej nie znajdował się w orbicie ich zainteresowań. Mowa o religii, ale w tej najbardziej ekstremalnej formie. Problem radykalizacji przechodzącej w terroryzm, zwłaszcza w kontekście młodych ludzi takich jak bohater filmu, to zjawisko, z jakim od pewnego czasu coraz częściej musimy się mierzyć, przekonywali w jednym z wywiadów. Bracia nie skupiają się jednak na samym procesie, ale udowadniają, jak gwałtowny zwykle on jest i do czego może prowadzić. Zachowują przy tym postawę obserwatorów, nie oceniają żadnej ze stron, choć na dobrą sprawę trudno z tytułowym Ahmedem sympatyzować. Sprawdza się niestety stara zasada, że skoro nie lubi się zbytnio bohatera, trudno zaangażować się też w sam film.

Premiera: 6 grudnia Ocena: �����


OSIEROCONY BROOKLYN reż. Edward Norton USA 2019 144’ Edwarda Nortona kojarzymy przede wszystkim ze świetnymi, kultowymi już aktorskimi kreacjami. W końcu kto nie oglądał Fight Clubu, Davida Finchera czy 25. godziny, Spike’a Lee? Norton ma to do siebie, że daje się zapamiętać, bez względu na to, czy gra w studyjnej superprodukcji, czy w kinie nieco skromniejszym. Tyle że aktorstwo dla tego ambitnego pięćdziesięciolatka to najwyraźniej za mało. W 2000 roku światło dziennie ujrzał jego reżyserski debiut Zakazany owoc. Po obiecującym starcie na kolejny film w tej roli kazał czekać niespełna dwie dekady. Choć jak przekonywał, o Osieroconym Brooklynie, opartym na książce Jonathana Lethema, myślał już od dawna. Sam zresztą jest tu nie tylko reżyserem i scenarzystą, ale również wciela się w główną rolę - detektywa cierpiącego na zespół Tourette’a. Bo to rozgrywająca się w latach 50. w Nowym Jorku historia kryminalna, która kojarzy się z najlepszymi wzorcami filmu noir. Znakomicie sfotografowana przez Dicka Pope’a i równie dobrze zagrana, nie tylko przez Nortona, ale i partnerujących mu Bruce’a Willisa, Aleca Baldwina oraz Willema Dafoe. Rasowe kino gatunkowe bez fabularnych mielizn.

Premiera: 20 grudnia Ocena: �����

21


teatr

HAMLET SZEKSPIR/ WYSPIAŃSKI / REŻ. BARTOSZ SZYDŁOWSKI DRAMATURGIA I SCENARIUSZ: PIOTR AUGUSTYNIAK

Spektakle: 9, 10, 11 stycznia 2020 14, 15, 16 lutego 2020 18, 19, 20, 21 marca 2020

Hamlet jest myślą, niesie ze sobą ideę. Dlaczego jest ona tak niebezpieczna, że boją się jej władcy tego świata? Czy można ją zniszczyć? Hamlet jest wierny swojej drodze. Pozostaje marzycielem. Myśli i czuje. I chce pomimo ohydy intryg pozostać myślącym i czującym. Nie pozwala na wtłoczenie w ramy, nie podąża w wyznaczanym przez nowy porządek kierunku. Nie poddaje się.

Na zdjęciach aktorki i aktorzy Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie: Agnieszka Judycka, Hanna Bieluszko, Marcin Kalisz, Wojciech Skibiński, Mateusz Janicki, Dominik Stroka Zdjęcia: Bartek Barczyk MUA i hair team: Katarzyna Słowiak, Anna Cieślik, Irena Kowal i Katarzyna Warchoł Pomysł i produkcja sesji: Kinga Wiktoria Kowalska / Teatr Edyta Sotowska – Śmiłek / Great Story Community

BILETY: www.teatrwkrakowie.pl tel. 12 424 45 25

22


teatr

#TEATRWKRAKOWIE

23


fotografia

O!ZNAKI PRACY Dobiegła końca trzecia edycja konkursu fotograficzno-filmowego: O!ZNAKI PRACY, organizowanego przez Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy (CIOP-PIB). Uroczysty finał konkursu, połączony z pokazem filmów oraz wernisażem wystawy nagrodzonych zdjęć, odbył się 6 listopada br. w kinie Kultura w Warszawie.

Grand PRIX, Konrad Kozłowski, Sztuka prze(życia)

Uczestnicy uroczystości mieli okazję obejrzeć najlepsze filmy, nagrodzone we wszystkich dotychczasowych edycjach konkursu. Po uhonorowaniu laureatów organizatorzy zaprosili gości do klimatycznej kinowej kawiarni, której atmosfera sprzyjała dyskusjom na temat pracy, widzianej przez obiektywy i kamery młodych twórców. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele urzędów centralnych, współpracujących

24

z CIOP-PIB, m.in. Główny Inspektor Pracy Wiesław Łyszczek, z-ca dyrektora Departamentu Prawa Pracy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Dariusz Głuszkiewicz, przedstawicielka Rady Ochrony Pracy przy Sejmie RP Renata Górna, przedstawiciele partnerów i sponsorów konkursu – firm PKN Orlen S.A., GAZ-SYSTEM S.A. i ITURRI Poland Sp. z o.o. oraz członkowie jury i uczestnicy konkursu.

Tematem przewodnim konkursu była praca. Zgłoszone filmy i zdjęcia ukazywały człowieka i jego pracę w artystycznym ujęciu, często nie wprost. W tym roku organizatorzy szczególnie zachęcali do podjęcia trudnego tematu „nowej pracy” – pracy jutra, definicji zawodów nowych na naszym rynku pracy, a przez to bardzo często nieoczywistych. W związku z chęcią przekierowania zainteresowań uczestników konkursu w stronę takich zagadnień jak


fotografia

Katarz yna Kruk, Dzika radość w pracy

skąd inni uciekają, Stepana Rudika za cykl Niewidzialni oraz Anny Jarosz za cykl Truckerka.

„praca jutra” czy „praca przyszłości”, organizatorzy zdecydowali o ukonstytuowaniu w tej edycji nagrody odnoszącej się stricte do tej tematyki. Nagroda została mianowana nagrodą specjalną im. „Sztucznej inteligencji”. Członkowie jury dokonali oceny ok. 600 prac spełniających wymagania regulaminu. Szczycimy się tym, że wynik głosowania w konkursie jest zawsze możliwie najbardziej obiektywny, co jest zdeterminowane składem osobowym jury konkursowego. Właśnie skład jury O!ZNAK PRACY bowiem decyduje o specyficznym charakterze konkursu. Eksperci z różnych dziedzin – biznesu, nauki i sztuki połączeni w ramach tego gremium gwarantują wielowymiarowość oceny i niesztampowość spojrzenia na zgłaszane do konkursu prace. Zgodnie z regulaminem w tym roku jury wyłoniło nagrody w trzech kategoriach: fotografia, film i multimedia oraz cykle zdjęć. W kategorii „Fotografia” jury przyznało Grand Prix Konradowi Kozłowskiemu za zdjęcie Sztuka prze(życia). Wyróżniono trzy fotografie Tadeusza Koniarza (Jak mrówki, Mona Lisa, W sieciach) oraz pracę Roberta Wierzbickiego, Asystent osób niepełnosprawnych. Nagrodę honorową uczestników konkursu otrzymał Jacek Cisło za fotografię Technik turbin wiatrowych, a dwie równorzędne nagrody im. „Sztucznej inteligencji” przypadły Katarzynie Kruk za zdjęcie Dzika radość w pracy oraz Kosmie Kołodziejowi za zdjęcie Kustosz. Dyrektor Instytutu – Profesor Danuta Koradecka wręczając nagrodę Katarzynie Kruk za zdjęcie Dzika radość w pracy, obrazujące Tomasza Sikorę podczas robienia pamiątkowej fotografii

Cy k l A n ny J a ro s z p t . Tr u c ke r ka

Dwa cykle zostały też uhonorowane nagrodą im. „Sztucznej inteligencji”. Jury nagrodziło nią Roberta Wierzbickiego za cykl Wycieczka z atrakcjami (Asystent turystyczny osób niepełnosprawnych) oraz Adama Żądło za cykl Prawdziwy Dom. Duży aplauz wśród publiczności wywołał krótki film z backstage’u sesji fotograficznej Adama Żądło. Dodatkowo poparty wprowadzeniem, w którym autor w kilku słowach opowiedział jak narodził się pomysł powstania tego cyklu zdjęć, dał publiczności

uczestikom FotoCampu, wyraziła życzenie, żeby każdy z uczestników finału konkursu wykonywał w życiu pracę, która byłaby źródłem takiego uśmiechu, jak ten uchwycony na zdjęciu Pani Katarzyny. W kategorii „Film i multimedia”, ze względu na bardzo wyrównaną punktację, nie wybrano laureata nagrody głównej. Przyznano natomiast cztery równoległe wyróżnienia, które otrzymał Paweł Turłaj za film Caminus, Maciej W. Sławuski za film O!ZNAKI PRACY w stolicy – Polska kronika pracowa, Wojciech Szuster za film Zregenerowani oraz Michał Kotwica za filmy: Perła i Jaś. Nagroda honorowa w tej kategorii przyznana przez uczestników konkursu trafiła do Kariny Gorzkowskiej za film Przemiana. W kategorii „Cykl fotografii”, decyzją jury, przyznano trzy równorzędne wyróżnienia dla Piotra Zwarycza za cykl: Idziemy tam,

do myślenia. Zdjęcia pokazują członków jego rodziny, w której każdy w związku ze swoją pracą ma zupełnie inne kompetencje i obraca się w zupełnie różnych realiach. Z drugiej strony ta sama praca, która w jakiś sposób różnicuje członków rodziny, również ich łączy. Ta sama stodoła, która kiedyś służyła dziadkom w celu utrzymania zwierząt hodowlanych, jest teraz studiem fotograficznym Pana Adama. Jak pisze sam autor: 1 dach, 3 pokolenia, 7 różnych światów. 1 dom. Co może łączyć hodowcę kur, inżyniera-robotyka, rzeźnika, kucharkę, mechanika i fotografa? Żyjemy wszyscy razem na przekazywanej z pokolenia na pokolenie ziemi, w górskiej wiosce, w powoli zanikającym gospodarstwie. Tak wiele nas różni, a jednak wciąż istnieją między nami silne rodzinne więzi - niewidoczne nici serdeczności i międzyludzkiego porozumienia. „Prawdziwy dom” jest historią o postępie technologicznym

25


fotografia Ta d e u s z K o n i a r z , M o n a L i s a

Isychko za zdjęcie Z czasem pracy. Odbierając nagrodę z rąk pani Renaty Górnej (OPZZ), autorka szczególnie przejmująco opowiedziała o historii, jaka kryje się za jej fotografią. Wspomniała, że zdjęcie ma dla niej wymiar osobisty, a w związku z tym niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Fotografia Z czasem pracy przedstawia ręce jej babci mieszkającej w Rosji, z którą widuje się bardzo rzadko, a która swoją codziennością zaświadcza o tym, jak ważna jest praca dnia powszedniego, mała i nieistotna dla wielkiego świata, a tak znacząca i zauważalna dla najbliższych.

Cykl Adama Żądło pt. Prawdziwa rodzina

i międzyludzkich relacjach kształtowanych przez coraz szybciej zmieniający się świat. Na koniec uroczystości Partnerzy konkursu uhonorowali wyróżnieniami prace, które szczególnie przypadły im do gustu. Wyróżnienie specjalne Ogólnego Porozumienia Związków Zawodowych otrzymała Irina

26

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pracowników Służby BHP wyróżniło Piotra Mańczaka za zdjęcie Ostatni. Wyróżnienie specjalne od firmy ZF Polpharma S.A. trafiło do Piotra Zwarycza za cykl Idziemy tam, skąd inni uciekają. Firma PKN ORLEN S.A. uhonorowała swoim wyróżnieniem Roberta Wierzbickiego za cykl Wycieczka z atrakcjami (Asystent turystyczny osób niepełnosprawnych). Na ręce Roberta Wierzbickiego zostało przekazane też wyróżnienie Inspekcji Pracy reprezentowanej przez pana Jacka Pawilonisa. Podsumowując trzecią edycję konkursu, warto zwrócić uwagę na fakt, że młodzi twórcy nie dehumanizują pracy. Pomimo faktu, że tematyka związana z zawodami przyszłości, kooperacją na poziomie człowiek – komputer, robot, sztuczna

inteligencja oraz jego relacje ze światem wirtualnym jest mocno obecna w filmach i fotografiach, jakie trafiły na konkurs, to młodzi twórcy w swoich pracach patrzą dużo szerzej. Chętnie wracają w nich do źródeł rozumianych w tym kontekście jako praca fizyczna. Ona bowiem, kształtowała i hartowała ich korzenie – pradziadków, dziadków a niekiedy również rodziców. Przegląd prac podczas finału tej edycji konkursu pozostawił nas z budującym poczuciem potrzeby poszanowania pracy jako wartości samej w sobie, bo ponadpokoleniowej. Wszystkim Laureatom raz jeszcze serdecznie gratulujemy i z niecierpliwością czekamy już na kolejną odsłonę konkursu. MAGDALENA OLSZOWY Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy

PATRONI MEDIALNI: Lounge Magazyn, Radio Kampus Bezpieczeństwo Pracy. Nauka i Praktyka SPONSORZY I PARTNERZY KONKURSU Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A., PKN ORLEN SA, Zakłady Farmaceutyczne Polpharma SA, Iturri Poland Sp. z o.o.


fotografia fot. Bar tosz Parz yszek

fot. Grzegorz Wojcik

KRAKOW STREET PHOTO FESTIVAL Święto fotografii ulicznej w Krakowie

W grudniu Kraków stanie się miejscem wyjątkowego wydarzenia. Grupa krakowskich fotografów, zajmująca się fotografią uliczną i reportażową, organizuje festiwal. Otwarcie wystawy i początek festiwalu 6 grudnia w Składzie Solnym przy ul. Na Zjeździe 8. Wystawa potrwa do 6 stycznia 2020 r.

Wystawę główną będzie można obejrzeć w Składzie Solnym. Wydarzeniu towarzyszyć będą wystawy indywidualne oraz program prelekcji i warsztatów. Można będzie posłuchać o samej fotografii ulicznej, fotoreportażu, a także m.in. o prawnych aspektach publikacji wizerunku. Będzie to pierwsze spotkanie w ramach Krakow Street Photo Festival, jednak organizatorzy rozpoczynają tę inicjatywę z dużym zaangażowaniem i z nadzieją patrzą w przyszłość. Już teraz udało się skupić grono utalentowanych fotografów oraz nakłonić do współpracy uznanych twórców i wykładowców, którzy podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem z uczestnikami festiwalu. Ilu fotografów, tyle jest definicji tak zwanego street photo. Jedna z nich głosi, że to fotografia wykonana na ulicy, niepozowana, stanowiąca samodzielną całość, nie będąca jednocześnie reportażem lub jego częścią. Dla większości z nas to zwykle migawka z cudzego życia, przy czym bohater fotografii niekoniecznie musi być na niej obecny. Czasem wystarczą pozostawione przez niego przedmioty, czasem tylko jego cień. To chwila, gdy wszystkie elementy kadru na ułamek sekundy zgrały się w interesującą formalnie i intelektualnie całość.

Fotografia uliczna z całą pewnością zyskuje na zainteresowaniu. Ma zwykle wielkomiejski charakter, bo teraz większość młodych ucieka do metropolii i to oni przeważają wśród autorów. Nie wchodząc w niuanse, uliczna fotografia to przede wszystkim dynamika, koncentracja, młodość ducha. Podstawowe pytanie: jaka jest krakowska fotografia uliczna? Na tle Warszawy, Polski, Nowego Jorku, świata... Liczebnie to około 30–50 aktywnych i publikujących swoje prace fotografów. Może więcej, bo za sprawą coraz lepszych smartfonów praktycznie każdy dysponuje narzędziem umożliwiającym co najmniej poprawną rejestrację obrazów. 21 fotografów związanych z Krakowem postanowiło wspólnie pokazać swoje prace. Wszyscy traktują fotografię jako swoją pasję, niezależnie od tego, czy zajmują się nią zawodowo, czy robią to hobbystycznie. Łączy ich chęć pokazania świata in statu nascendi, ale z własnej perspektywy. Dzięki temu zbiorowa wystawa ma szansę stać się wielowymiarowym zwierciadłem życia współczesnego człowieka i jego kondycji. Wystawę główną można będzie obejrzeć od 7 grudnia do 6 stycznia, od czwartku do niedzieli w godz. 16:00-20:00, w weekendy od 12:00 do 20:00.

Na Krakow Street Photo Festival oprócz wystawy złożą się prelekcje, warsztaty i spacer fotograficzny. Będzie można posłuchać m.in. Wojciecha Grabowskiego i Kuby Ociepy, którzy opowiedzą o fotografii ulicznej, Jarosława Praszkiewicza wyjaśniającego tajniki reportażu, czy Piotra Wernera, który opowie o portrecie w fotografii. Andrzej Pilichowski-Ragno oprócz wykładu poprowadzi również warsztaty fotografii ulicznej (wymagane osobne zapisy). Wiele dyskusji i kontrowersji dotyczy prawnych aspektów fotografii ulicznej i reportażu. Tym zagadnieniom będą poświęcone prelekcje Ilony Bator i Tytusa Kondrackiego. W niedzielę 8 grudnia będzie można udać się z Katarzyną Krzyżanowską na photowalk, z którego najciekawsze zdjęcia zostaną zaprezentowane w formie kolejnej wystawy. Równolegle w trakcie festiwalu będzie można oglądać wystawy indywidualne niektórych fotografów.

Partnerzy i patroni: Fujifilm Polska, Lounge Magazyn, Radio Kraków, Stowarzyszenie Podgórze.pl, CSW Wiewiórka, Fundacja Sztuk Wizualnych, Fundacja Tytano, BNW Poland, xman.pl.

27


artysta

SZTUKA ETERYCZNYCH EMOCJI

Monika Libelua, Paris

Ilustracje, które tworzy Monika Libelua, przenoszą nas w bajkowy, pełen magii świat, w którym nie istnieją globalne ocieplenie, przeludnienie czy problemy migracyjne. Świat, w który każdy z nas zanurza się z eskapistyczną przyjemnością.

28


artysta Monika Libelua, Listy

Jej obrazy mogłyby z powodzeniem podbijać serce przechodniów, idących paryską dzielnicą Montmartre, zatopionych w romantycznym tchnieniu stolicy Francji. Nawet zima, kojarząca nam się z szarugą, mrozem i blaknącymi kolorami, wygląda tutaj pięknie, napawając nas eterycznymi

emocjami. Obrazy i rysunki uciekają jednak od fotograficznej wieroności, plamy barwne podejmują grę z rozmyciem, a kreski rozpływają się w bieli papierowego tła. Dosłowność staje się dalekim wspomnieniem, które zostaje przesłonięte przez rozbudzone fale naszej wyobraźni.

W twórczości artystki spotykają się jej pasje – moda, architektura oraz pejzaże. Dwa pierwsze motywy przywodzą na myśl nową wersję Seksu w wielkim mieści - bohaterki Moniki to wcielenia Carrie Bradshaw, zgubione w wielkomiejskiej plątaninie uczuć i wyrafinowych ubrań. Z kolei pejzaże zdra-

29


30

Monika Libelua, Domek

artysta


artysta Monika Libelua, Plaża, Paris, Święta

Monika Libelua, Zima

dzają wyjątkową umiejętność przyglądania się naturze, wydobywania jej nieoczywistego piękna, w którym łączą się podziw dla potęgi przyrody z niepokojem, który wzbudza jej niezmierzona siła.

Artystka lubi także robótki ręczne, której efektem są na przykład torebki boho – także pełne niebagatelnego uroku. /RS/ monika-libelula.pl

31


fot. pexels.com

psychologia

SYGNAŁY ALARMOWE DOTYCZĄCE ZDROWIA PSYCHICZNEGO KINGA RAJCHEL Psycholog specjalizująca się w diagnozie psychologicznej. Prowadzi gabinet w Warszawie. Stara się popularyzować wiedzę opartą o rzetelne dowody naukowe. Pracuje zgodnie z praktyką Evidence - Based Practice in Psychology. Nagrywa podcasty i wykorzystuje media społecznościowe, w tym swój Instagram do kontaktu z młodymi ludźmi.

32

PSYCHOLOG MOŻE POMÓC CI ZIDENTYFIKOWAĆ TWOJE PROBLEMY I ZNALEŹĆ SPOSOBY, ABY JAK NAJLEPIEJ SOBIE Z NIMI PORADZIĆ; ZMIENIAĆ NIEZDROWE ZACHOWANIA I NAWYKI; ZNALEŹĆ KONSTRUKTYWNE SPOSOBY RADZENIA SOBIE Z SYTUACJĄ, KTÓRA JEST POZA TWOJĄ KONTROLĄ. INNYMI SŁOWY, PSYCHOLOG MOŻE POPRAWIĆ ZARÓWNO SAMOPOCZUCIE FIZYCZNE, JAK I PSYCHICZNE.

TWÓJ UMYSŁ I CIAŁO DZIAŁAJĄ RAZEM Badania psychologiczne pokazują, że Twój umysł i Twoje ciało są silnie powiązane. Kiedy Twoje zdrowie psychiczne spada, Twoje fizyczne zdrowie może się pogorszyć. A jeśli kondycja Twojego fizycznego zdrowia spadnie, możesz czuć się w mentalnym „dołku”.

JAK STRES WPŁYWA NA TWOJE ZDROWIE Stres. Wszyscy to czuliśmy. Czasami stres może być pozytywną siłą, motywującą Cię do dobrego wykonania trudnego zadania, np. podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Ale często - jak wtedy, gdy utkniesz w korku - to negatywna siła. Jeśli doświadczasz stresu przez dłuższy czas, może on stać się chroniczny - o ile nie podejmiesz żadnych działań.


Ta automatyczna reakcja rozwinęła się u naszych starożytnych przodków jako sposób na ochronę przed drapieżnikami i innymi zagrożeniami. W obliczu niebezpieczeństwa, ciało uruchamia się, zalewając organizm hormonami, które podnoszą tętno, zwiększają ciśnienie krwi, zwiększają energię i przygotowują do rozwiązania problemu. W dzisiejszych czasach nie spotkasz się z zagrożeniem związanym z drapieżnikami, które chcą Cię zjeść, ale prawdopodobnie codziennie mierzysz się z wieloma wyzwaniami, takimi jak dotrzymywanie terminów, płacenie rachunków i żonglowanie opieką nad dziećmi, które sprawiają, że Twoje ciało reaguje w ten sam sposób. W rezultacie naturalny system alarmowy Twojego ciała - reakcja „walcz lub uciekaj”- może utknąć w pozycji „włącz”. To może mieć poważne konsekwencje dla Twojego zdrowia.

PUNKTY NACISKU Nawet krótkotrwały, niewielki stres może mieć wpływ. Możesz dostać bólu brzucha, przed przedstawieniem prezentacji w pracy. Większy, poważny stres, spowodowany kłótnią ze współmałżonkiem lub wydarzeniem takim jak wypadek samochodowy lub atak terrorystyczny, może mieć jeszcze większy wpływ. Wiele badań wykazało, że te nagłe napięcia emocjonalne - zwłaszcza gniew - mogą powodować ataki serca, arytmie, a nawet nagłą śmierć. Chociaż dzieje się tak głównie u osób, które już cierpią na choroby serca, niektórzy ludzie nie wiedzą, że mają problem, dopóki silny stres nie spowoduje zawału serca lub czegoś gorszego.

CHRONICZNY STRES Kiedy stres zaczyna zakłócać Twoją zdolność do normalnego życia przez dłuższy czas, staje się jeszcze bardziej niebezpieczny. Im dłużej trwa stres, tym gorzej dla Twojego umysłu i ciała. Możesz na przykład odczuwać zmęczenie, niezdolność koncentracji lub drażliwość, bez żadnego

powodu. Przewlekły stres powoduje również zużycie ciała. Stres może pogorszyć istniejące problemy. Na przykład w jednym z badań, około połowa uczestników zauważyła poprawę w przewlekłych bólach głowy po tym, jak nauczyła się powstrzymywać nawyk wywoływania stresu przez ciągłe myśli negatywne o swoim bólu. Przewlekły stres może również powodować choroby, albo z powodu zmian w Twoim ciele, albo przejadania się, palenia i innych złych nawyków, których ludzie używają, aby poradzić sobie ze stresem. Nałożenie pracy - wysokie wymagania w połączeniu z niską decyzyjnością - na przykład wiąże się ze zwiększonym ryzykiem choroby wieńcowej. Inne formy przewlekłego stresu, takie jak depresja oraz niski poziom wsparcia społecznego, są również zamieszane w zwiększone ryzyko sercowo-naczyniowe. A gdy jesteś chory, stres może również utrudnić powrót do zdrowia. Jedna analiza poprzednich badań sugeruje na przykład, że pacjenci kardiologiczni z tak zwanymi osobowościami typu „D”, charakteryzujący się przewlekłym dystresem, są bardziej narażeni na negatywne skutki.

CO MOŻESZ ZROBIĆ Obniżenie poziomu stresu może nie tylko sprawić, że poczujesz się lepiej teraz, ale może również ochronić Twoje zdrowie w dłuższej perspektywie. W jednym z badań naukowcy zbadali związek pomiędzy „pozytywnym afektem” - uczuciami, takimi jak szczęście, radość, zadowolenie i entuzjazm - oraz rozwojem choroby wieńcowej w ciągu dekady. Stwierdzili, że za każdy jeden punkt wzrostu pozytywnego wpływu na pięciopunktową skalę, częstość choroby serca spadła o 22 procent. Chociaż badanie nie dowodzi, że zwiększenie pozytywnego wpływu zmniejsza ryzyko sercowo-naczyniowe, naukowcy zalecają zwiększenie pozytywnego wpływu poprzez poświęcenie niewielkiej ilości czasu na przyjemne zajęcia każdego dnia.

INNE STRATEGIE ZMNIEJSZANIA STRESU OBEJMUJĄ: 1 . Określ, co powoduje stres. Monitoruj swój stan umysłu przez cały dzień. Jeśli czujesz się zestresowany, zapisz przyczynę, swoje myśli i swój nastrój. Kiedy już wiesz, co Cię trapi, opracuj plan rozwiązania tego

problemu. Może to oznaczać ustalenie bardziej uzasadnionych oczekiwań wobec Ciebie i innych osób lub prośby o pomoc w zakresie obowiązków domowych, przydziału zadań lub innych zadań.

psychologia

NATURALNA REAKCJA Czy zdarzyło Ci się kiedyś spotkać ze spoconymi dłońmi podczas pierwszej randki, czy poczułeś, jak bije Ci serce podczas przerażającego filmu? Wtedy wiesz, że możesz odczuwać stres zarówno w swoim umyśle, jak i w ciele.

2 . Wymień wszystkie swoje zobowiązania, oceń swoje priorytety, a następnie wyeliminuj wszelkie zadania, które nie są absolutnie niezbędne. 3 . Buduj silne relacje. Relacje mogą być źródłem stresu. Badania wykazały, że negatywne, wrogie reakcje ze współmałżonkiem powodują na przykład natychmiastowe zmiany hormonów wrażliwych na stres. Relacje mogą również służyć jako bufory stresu. Kontaktuj się z członkami rodziny lub bliskimi przyjaciółmi i informuj ich, że masz ciężki czas. Mogą być w stanie zaoferować praktyczną pomoc i wsparcie, przydatne pomysły lub po prostu świeżą perspektywę, gdy zaczniesz walczyć z tym, co powoduje stres. 4 . Odejdź, gdy jesteś zły. Zanim zareagujesz, poświęć czas na przegrupowanie, licząc do 10. Następnie, rozważ problem ponownie. Chodzenie lub inna aktywność fizyczna może również pomóc Ci w pracy. Dodatkowo ćwiczenia zwiększają produkcję endorfin. Zaangażuj się w codzienny spacer lub inną formę ćwiczeń - mały krok, który może znacznie zmniejszyć redukcję stresu. 5 . Odpocznij sobie. Według ankiety „Stress in America” APA z 2012 roku, stres utrzymuje się u ponad 40 procent dorosłych, którzy nie śpią w nocy. Aby zapewnić sobie zalecane siedem lub osiem godzin snu, należy ograniczyć kofeinę, usunąć zakłócenia, takie jak telewizor lub komputery z sypialni, i pójść spać o tej samej porze każdej nocy. 6 . Badania pokazują, że ćwiczenia takie jak joga i ćwiczenia relaksacyjne pomagają nie tylko zmniejszyć stres, ale także poprawiają funkcjonowanie układu odpornościowego. 7 . Wezwij pomoc. Jeśli nadal czujesz się przytłoczony, skonsultuj się z psychologiem lub innym dyplomowanym specjalistą zdrowia psychicznego, który może pomóc Ci nauczyć się radzić sobie ze stresem. Specjalista może pomóc Ci zidentyfikować sytuacje lub zachowania, które przyczyniają się do chronicznego stresu, a następnie opracować plan działania w celu ich zmiany.

33


eco life

JOGA - ZACZNIJ ZIMĄ

fot. Pexels.com

Długo wieczory sprzyjają dbaniu o siebie. Znajdź nawet godzinę w tygodniu, żeby rozwinąć matę i rozruszać mięśnie zmęczone siedzeniem.

34

Jakie korzyści daje regularna praktyka jogi? Regularna praktyka asan (pozycji jogi) niesie za sobą wiele korzyści, co uczestnicy sesji są w stanie odczuć już po kilkukrotnej praktyce. Wzmocnienie mięśni pleców i stawów, a także rozciągnięcie mięśni może pomóc pożegnać się z bólami krzyża i barków spowodowanymi siedzącym trybem życia i urazami. Regularna praktyka jogi obniża poziom kortyzolu, nazywanego hormonem stresu i obniża ciśnienie krwi. Po każdej praktyce ciało jest zmęczone, ale też odprężone. Joga działa także odmładzająco na organizm. Relaks potęguje koncentracja na oddechu i techniki medytacyjne, które pomogą w przetrwaniu codziennych stresujących sytuacji. Zwiększają koncentrację, uważność i uczą zachowania spokoju na co dzień.

Może okazać się, że wiele pozycji jogi znasz bardzo dobrze. Często assany wykorzystywane są w trakcie innych treningów wzmacniających i rozciągających ciało. Wykonywane często przez biegaczy rozciąganie mięśni odwodzicieli i ścięgien podkolanowych w pozycji namiotu to jedna z asan stojących – padottanasana, która pobudza również dopływ krwi do tułowia i szyi wzmacniając koncentrację i stymulując układ nerwowy. Popularna deska polecana dla wzmacniania mięśni to kumbhakasana przygotowująca w jodze ciało do wykonywania zaawansowanych asan balansujących. Takich przykładów jest wiele. Joga jest absolutnie dla każdego, szczególnie dla osób, które chcą się rozciągnąć

i poczuć lepiej. Niezależnie od masy ciała czy stopnia sprawności, regularnie praktykowane asany jogi wzmacniają stopniowo poszczególne części organizmu, przynoszą ulgę przy przewlekłych bólach i poprawiają samopoczucie. Najlepiej zacząć z nauczycielem, który pomoże dobrze ustawić ciało i dopasuje praktykę o naszych możliwości. Każda asana na kilka wariantów, które można dopasować do stopnia zaawansowania. W szkole jogi znajdziesz też pomoc, która znacznie ułatwi praktykę, szczególnie na początku. Pamiętaj, że ciało mamy jedno i warto o nie zadbać. Zimą z natury ruszamy się mniej, ciągnie nas do odpoczynku i leżenia pod kocem. Warto jednak zmobilizować się i iść na jogę chociaż dwa razy w tygodniu. Polecam!


design Kuźnia Skały

D i e g o To t t i

Vaczor

WARSZAWSKIE WZORY PO RAZ KOLEJNY! 21 I 22 GRUDNIA, W DOMU TOWAROWYM BRACI JABŁKOWSKICH, ODBĘDZIE SIĘ KOLEJNA EDYCJA TARGÓW DESIGNU WZORY Zapraszamy serdecznie wszystkich poszukiwaczy wyjątkowych produktów wyposażenia wnętrz i niezwykłych prezentów na gwiazdkę! Na parterze i dwóch piętrach zabytkowego Domu Towarowego po raz kolejny zostanie odtworzona atmosfera niezwykłych zakupów. Ponad 200 wystawców przywiezie swoje produkty, wykonane w niewielkich manufakturach, aby mogły znaleźć one nowych właścicieli - meble, lampy, grafiki, ceramika, tekstylia i wiele innych.

Jak zawsze w grudniu, na drugim piętrze powstanie specjalna strefa prezentową. Przestrzeń dla wszystkich spóźnialskich, szukających tuż przed świętami unikatowych, ręcznie robionych prezentów. Znajdziecie tam same skarby: naturalne przysmaki, kosmetyki i nietuzinkową biżuterię. WZORY to nie tylko targi - w grudniowej ofercie znajdziecie także liczne warsztaty dla małych: bajkowe warsztaty z wydawnictwem Tashka oraz dużych ręcznie

robionych ozdób na choinkę z marką Annie Sloan.

WZORY na Gwiazdkę 21-22 grudnia 11.00-19.00 Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy ul. Bracka 25 WSTĘP WOLNY wzorytargi.pl

35


design

UROK VINTAGE DESIGNU NIE PRZEMIJA Przemek Krupski opowiada o pięknie polskiego designu z lat 60. i historii krakowskiego Miejsca

Mija właśnie 15 lat od kiedy wraz z Bartkiem Kieżunem stworzyliście Miejsce – kultowy punkt na mapie Krakowa dla osób związanych z vintage designem, a przez pewien czas także z kulturą klubową. Ale ten czas zleciał! - Sklep powstał jeszcze w 2004 roku, początkowo współdzieliliśmy przestrzeń razem z Moniką Drożyńską i Mają Kuczyńską z marki Punkt, a potem przenieśliśmy się na Felicjanek. Po trzech latach powstała knajpa, jako pomysł na przetrwanie. Nie muszę ci mówić, jak bardzo w tamtym czasie były popularne meble z lat 60., w których się specjalizujemy - nie były wcale!

36

Sklep przynosił bardzo różne dochody, więc pomyśleliśmy, że trzeba zainwestować w coś, co będzie nam zapewniać regularny dochód. Kiedy zaczęła się moda na meble vintage w Polsce? - Momentem przełomowym była wystawa Chcemy być nowocześni. Polski design. 1955 1968 w Muzeum Narodowym w Warszawie, otwarta w 2011 roku. Od tego czasu wzrosło zainteresowanie, ceny poszły w górę i posypały się zamówienia. Dwa lata temu ta moda osiągnęła szczyt, który obserwowaliśmy na znakomitej aukcji Desy, a teraz można powiedzieć że rynek się unormował.

Czyli można powiedzieć, że w ogóle istnieje? Do niedawna synonimem designerskich mebli w Polsce była Ikea, z Twoich słów wnioskuję, że zaczyna się do zmieniać. - Kiedyś meble z czasów PRL można było znaleźć za bezcen albo kupić za małe pieniądze, ale trudno było je znaleźć, bo ludzie uważali, że do niczego się nie nadają i potrafili wyrzucić je na śmietnik. Teraz można je znaleźć o wiele łatwiej, a ludzie mają świadomość, ile są warte, więc ceny wzrosły. Ja się z tego w sumie cieszę, bo nie prowadzę niszowej działalności dla grupki entuzjastów vintage designu.


Czy możemy powiedzieć, że najlepsze polskie wzornictwo z tamtych lat jest zbliżone do jego zachodnich odpowiedników? - Jeśli chodzi o projekt, koncepcję, na pewno tak. Czasem było gorzej z materiałami, nie mieliśmy na przykład tak wymyślnych, egzotycznych rodzajów drewna jak choćby w designie skandynawskim. Ale u nas piękne rzeczy robiło się z wiązu, jesionu czy dębu. Obok ciebie stoi szafa Grabińskiego, wykonana z wiązu. Ludzie często sądzą, że to szwedzki projekt.

Czy rzeczywiście polskie meble z lat 60. można było znaleźć wyrzucone na śmietniku, czy to może trochę miejska legenda? - Wiele razy znajdowałem je na rozmaitych wystawkach, ludzie nie byli świadomi, jaką stanowią wartość. A zdarza się jeszcze, że ktoś nie ma tej świadomości? - Nie, śmieję się, że świadomość jest aż za duża i ludzie chcą często sprzedać jakieś okropne meble z lat 60., myśląc że to bardzo, bardzo cenna rzecz. Trochę jest tak, że jeśli ktoś się nie zajmuje tego rodzaju sztuką użytkową, nie potrafi odróżnić, dlaczego jedna komoda może kosztować 6 tysięcy, a innej nie chciałbym za 100 zł. Najcenniejsza rzecz, którą wyszperałeś? - To będzie akurat przykład niepolskiego wzornictwa. Pojechaliśmy na targ staroci, zobaczyłem metalową ramę jakiegoś pięknego szezlonga, zwróciłem uwagę, że to

super fajny mebel, ale był niekompletny, pozbawiony poduszek. Pomyślałem: - Nie kupię go, bo to będzie kolejna rzecz, którą wstawię do piwnicy i przepadnie na wieki. Wróciłem do Krakowa, akurat wpadła do mnie znajoma, by przyglądnąć album o wzornictwie XX wieku. Kartkuje go, ja stoję za nią, patrzę, a na jednej ze stron jest dokładnie ten szezlong. I okazuje się, że to słynny mebel Eamsów! Na szczęście mój tata mieszkał niedaleko targu, zadzwoniłem do niego i w ten sposób za bardzo małe pieniądze stałem się szczęśliwym posiadaczem tego wyjątkowego przedmiotu, który okazał się prawie niedostępny w Europie. Odrestaurowaliśmy go i został sprzedany z powrotem do Stanów Zjednoczonych. To z n a c z y, ż e m a c i e j u ż k l i e n tów globalnych? - Tak, współpracuję z platformami internetowymi vintage. Miałem też na przykład klientów z Paryża, który wyposażali mieszkanie i akurat przyjechali do Krakowa na wycieczkę.

A gdy patrzysz na współczesne polskie wzornictwo, widzisz jakąś paralelę z historycznymi projektami? - Dostrzegam je na poziomie designu dla szerokiego odbiorcy, co pewnie wynika z potrzeb rynku. Jeśli mamy modę na meble z lat 60., to producenci często nawiązują do tego okresu. Niedawno pojawiły się sofy, które przypominały te sprzed 50 lat.

design zdjęcia: Kacper Kałużyński

Czy trzeba ich przekonywać do polskiego wzornictwa? - Oni potrafią docenić pięknie wykonany design. Oczywiście jest tak, że Polacy lubią kupować polski design, Francuzi – francuski, a Niemcy – niemiecki. PRL kojarzy nam się źle, ale jest częścią naszej historii, której nie możemy wymazać. Myślę, że ważne jest dla nas to, że w tamtym czasie zdarzały się też super fajne projekty. Produkowało się bardzo wiele nieciekawych projektów, ale mieliśmy też trochę perełek. Poza tym trudno jest kupić w Polsce wysokiej klasy wzornictwo francuskie czy skandynawskie, a jeśli się pojawia, to jest bardzo drogie. Dlatego wiele osób docenia polskie projekty.

Jako społeczeństwo mamy jednak problem z wracaniem do najnowszej historii. Dopiero niedawno polskie wzornictwo doczekało się pierwszej ekspozycji w Muzeum Narodowym w Krakowie, co pokazuje że sztuka użytkowa ma jeszcze wiele do przepracowania. - Podobnie jest z kulinariami, którymi muzealnicy się w Polsce nie zajmują, uważając je za coś pośledniego. A to przecież wytwór i przejaw naszej kultury, w którym spotyka się bardzo wiele jej elementów. Uważam, że powinny powstać osobne instytucje zajmujące się tylko wzornictwem, tym

37


design

bardziej że jest ogromne zainteresowanie ekspozycjami dotyczącymi designu, nie tylko na świecie, ale również w Polsce. Być może to jest proces, któr y musi się dokonać. Powinniśmy zacząć doceniać estetykę jako ważny temat społeczny, a nie jako fanaberię zamożnego konsumenta. - Mamy taki system edukacyjny jaki mamy, niestety nie uczy się nas estetyki, dlatego w Polsce zobaczysz sześćdziesiąt rodzajów kolorów dachów, pięćset rodzajów kolorów domów i pięćdziesiąt tysięcy typów ogrodzeń. Żyjemy w totalnym chaosie estetycznym, który wpływa moim zdaniem na pewien rodzaj chaosu mentalnego. Uporządkowana, harmonijna przestrzeń sprawia, że ludziom żyje się lepiej. - Myślę, że musimy się porządnie najeść, aby zacząć się zastanawiać, z czego jemy i czy jest to ładne. A propos jedzenia, nie tęsknisz za barem Miejsce, który prowadziliście jeszcze niedawno na krakowskim Kazi-

mierzu? Masz pewnie wiele wspomnień związanych z nim i jego stałymi bywalcami. - Oj tak! Jeśli masz podany na stronie prywatny numer telefonu, to musisz odbierać różne dziwne połączenia o zaskakujących dnia i nocy. Zimowy okres był najtrudniejszy: to czapka, to szalik, też portfele, telefony. Ludzie dzwonili nie przejmując się tym, że może właśnie leżymy w łóżku i nie mamy pojęcia, co stało się z ich zgubionymi rzeczami. Bardzo tęsknimy z Bartkiem za naszą knajpą, ale z drugiej strony takie historie potrafią zmęczyć, więc na razie ten temat jest zamknięty i możemy spać spokojnie. Nie czujesz już deja vu idąc Kazimierzem? - Nie, ale powiem ci, że na pewien czas został mi rytuał: idę do pracy, otwieram knajpę, potem wypijam kawę, potem przyjmuję towar, znów wypijam kawę, i tak dalej. Kiedy to się skończyło, poczułem trochę pustkę: „i co teraz”.

38

To b y ł o j a k o d c i ę c i e p ę p o winy. - Pierwszy moment był trudny, trochę szokowy. Teraz jest już na szczęście lepiej; otrząsnęliśmy się i znaleźliśmy swoje miejsce. Mieszkamy w starym domu pod Krakowem. Bartek zajmuje się tym, co kocha, czyli pisze o kuchni. Jego ostatnia książka, Portugalia do zjedzenia, okazała się bestsellerem, a ja sprzedaję piękne meble. A propos mebli, nie myślałeś o tym, by pójść w design bardziej egalitarny i popularny? - Absolutnie, bardzo mi się podoba to, jak wygląda Miejsce i do kogo jest skierowane. W naszym domu nowe są tylko łóżko, armatura i kuchnia, a reszta to rzeczy vintage, którym daliśmy drugie życie. Mamy na świecie tyle przedmiotów, po co produkować jeszcze więcej? Rozmawiał R A F A Ł S T A N O W S K I



wydarzenia

POLKI FOLKI POKAZ MODY

zdj. Piotr Żurek

8.11.2019 Hotel Nosalowy Dwór Zakopane

40



felieton

CO D ZISIAJ W MODZIE WYPADA? Mówią, że moda rządzi się własnymi zasadami, wśród których naczelną zasadą jest łamanie tych zasad. Ma to sens, ale tylko w teorii, bo w praktyce, w dzisiejszej modzie wielu rzeczy już nie wypada. W przeciwnym razie prędzej czy później wypada się z rynku.

MALWA WAWRZYNEK

Zaskakują mnie polskie marki odzieżowe, lub raczej pseudo odzieżowe, które - jak to ujął Michał Zaczyński - w modzie „pojawiły się za późno”. Żyjemy w czasach, w których hasła: „seksizm” i „ekologia” odmieniane są przez wszystkie przypadki, a jednak nadal powstają kolekcje, które nie rozumieją znaczenia obu słów. To również dwa hasła, które już niemal w 2020 roku powinny stać się nadrzędnym wyznacznikiem kierunku, w którym zmierza każda modowa marka. W pierwszym wypadku oczywiście naprawdę już wypada wyzbyć się wszelkich seksistowskich reklam, które posługują się kobiecym lub męskim ciałem, tylko i wyłącznie po to, aby sprzedać i tak dosyć mierny produkt. W drugim ekologia i walka, jaka toczy się o nasza planetę, musi stać się polityką nie tylko na obrazku i w pięknie stworzonej zakładce „o nas”, ale też w całym procesie produkcyjnym i dostawczym. Tymczasem podczas jak na razie największego tygodnia mody w Polsce w Katowicach, jedna z projektantek zapowiada swój wielki powrót na wybieg i pojawia się na nim… z kolekcją najprawdziwszych futer. W czasach, w których jedzenie mięsa staje się powoli synonimem znęcania się nad zwierzętami, prezentowanie kolekcji z futer na oczach świadomych redaktorów i gości pokazu jest tak ewidentnym samobójem, że z niedowierzaniem przecieram oczy. Jeśli nawet pani projektantka za nic

42

ma sobie kwestie etyczne, to nie może pozostać obojętna na to, jak zostanie skomentowany jej „wielki powrót”. Prasa nadal potrafi wynieść na piedestał lub unicestwić projektanta, trudno więc oczekiwać od redaktorów, którzy zresztą nie ukrywają swoich poglądów na naturalne futra, przychylnych opinii i gromkich oklasków. Zamiast tego widać szok, zażenowanie, grymas i potępienie za to, co właśnie wydarzyło się na wybiegu. Oczy przecieram również na widok jednej z lokalnych marek, która swoją politykę oparła nie o ciekawy design, czy ubrania, które cokolwiek sobą reprezentują, ale o nagie lub półnagie ciała odpowiednio dobranych modelek. Gdyby tam chociaż była ideologia bodypositive i zamiast pośladków w kształcie jędrnej brzoskwini, pojawił się jakiś blady cień cellulitu. Abo zamiast „seksownych” linii na brzuchu, jakiś wałeczek, niewielka oznaka tłuszczu, cokolwiek. Dziewczyny dobierane są jak na castingu do Playboya i CKM w latach 90. i 2000., które przypominam, już dawno minęły. Z resztą oba tytuły ostatnio poniosły konsekwencje miernych treści i jeszcze mierniejszych sesji zdjęciowych, co poskutkowało zamknięciem całego wydawnictwa Marquard Media. Na dziewczynach krakowskiej marki widnieją strzępy ubrań, które w myśl nowoczesnego designu zostały obcięte w połowie, tak o, żeby się czymś wyróżniały. Akcesoria użyte na sesjach zdję-

ciowych też niczego sobie - tutaj motor, tam karabin. W sam raz na publikację na social mediach. Nawet amerykańscy raperzy-gangsterzy muszą cenzurować broń w swoich teledyskach, u nas jak widać, pośladek, cyc i karabin to całkiem zgrane trio. Nie tylko u nas projektanci i „designerzy” nie wiedzą, co wypada, a co nie powinno stać się przedmiotem, czy inspiracją kolekcji. We wrześniu baty oberwał nawet sam Alessandro Michele, dyrektor kreatywny Gucci, który odpowiada za wiele cudów w modzie ostatniej dekady. Tym razem jednak Michele poszedł o krok za daleko i stworzył kolekcję inspirowaną po części strojem osób przebywających w szpitalach dla psychicznie chorych. Kaftany i białe kitle wywołały konsternację, a jedna z modelek na wybiegu dokonała spontanicznego aktu protestu, wypisując na swoich uniesionych w górę dłoniach hasło: „Mental health is not fashion”. Owszem ani zdrowie psychiczne, ani życie zwierząt, ani karabin, pośladek i sutek nie jest modą. Albo się szybko zrozumie, że tego w modzie już nie wypada, albo przyjdzie niektórym wypaść z obiegu.



newsy zdjęcia: Weronika Kosińska

PIĘKNO RÓŻNORODNOŚCI Kolekcja DASTAN na sezon jesień-zima 2019/20 stanowi przekrój propozycji dla bardzo różnych mężczyzn. Jej bazę tworzą propozycje oparte o klasykę elegancji, jednak w nowoczesnym wydaniu. W kolekcji obecne są więc garnitury, zarówno gładkie, jak i wzorzyste. Nie mogło zabraknąć wzoru, który kolejny już sezon króluje na wybiegach - kraty, występującej w kolekcji zarówno w odważnym zestawieniu bordo i granatu, jak i uniwersalnym małym wzorze w odcieniach szarości czy granatu. Obok krat pojawia się także jodełka, prążek czy pepitka. Co ciekawe, większość modeli garniturów można kupić osobno – mary-

44

narka i spodnie, w różnych rozmiarach, co stanowi niezwykłe ułatwienie dla mężczyzn o nietypowych sylwetkach. W kolekcji dostępne są marynarki, spodnie w kant, ale również bawełniane casualowe, dwu i jedno-rzędowe kamizelki, golfy, swetry, bawełniane spodnie czy materiałowe, zamszowe i skórzane kurtki oraz wełniane płaszcze. Kolekcja uzupełniona została o skórzane buty, torby i portfele oraz czapki, szaliki, rękawiczki czy skarpetki. Nie mogło zabraknąć w niej spinek do mankietów czy krawatów i muszek we wzorach lansowanych przez największe światowe marki.

Całość kolekcji utrzymana jest w najmodniejszej w tym sezonie palecie barw, opartej na odcieniach granatu, bordo, fioletu i butelkowej zieleni, które doskonale łączą się z, również obecną w kolekcji, klasyczną męską jesienną bazą kolorystyczną w postaci czerni, szarości i brązów z odcieniem kamelowym na czele. Kolekcja zaprojektowana i uszyta została w Polsce, zgodnie z wyznawanymi przez markę wartościami, takimi, jak wiedza, warsztat i doświadczenie, które idąc w parze z ciągłym podążaniem za światowymi trendami tworzą styl mężczyzny.



newsy zdjęcia: ONI Studio

WYRAFINOWANA PROSTOTA Kolekcja DOT A/W19 podąża za miłością do prostych, niewymuszonych linii. Łączy w sobie klasyczne modele i nowe kroje, tworząc antidotum na garderobiany chaos. Dzięki temu rzeczy mogą sprawdzić się w wielu rolach, zarówno pierwszoplanowych, jak i epizodycznych. Polska marka stosuje wysokiej jakości materiały w stonowanych barwach ziemi, które z powodzeniem znajdą miejsce w szafie. Rzeczy zostały zaprojektowane tak, aby z łatwością łączyć ze sobą wszystkie elementy - golfy czy t-shirt możemy ubrać pod sukienkę na ramiączkach, narzucając

46

na nią wełniany płaszcz z lekkością tworząc cały look. W ten sposób możemy tworzyć różne sety bez konieczności nadmiernego kupowania nowych ubrań. DOT stawia na świadomą modę, pozbawioną nadprodukcji i jedno sezonowości. Ubrania mają być uniwersalne, wygodne i przede wszystkim dobrze układać się podczas noszenia, dając poczucie pewności siebie. Oveersize’owe kroje sprawią, że wiele kobiet poczuje się w nich komfortowo, a miękkie materiały – wśród których spotkamy wiskozę z dodatkiem elastanu czy włoskie wełny z dodatkiem poliamidu

– doskonale sprawdzą się w chłodniejsze dni. Produkcja DOT odbywa się w Polsce.


newsy zdjęcia: Łukasz Pukowiec

VICHER NIEPOKORNYCH KOBIET Kolekcja Vicher na sezon AW219/20 nosi tytuł REBELLIOUS dostępna i jest opowieścią o kobiecie niepokornej, nie dającej się zamknąć w ramach, wolnej, czerpiącej z życia, nie bojącej się mariażu różnych światów. Projektantki postawiły na awangardowe połączenia różnych estetyk, nowoczesności z klimatem elżbietańskiego dworu, tego co elitarne i egalitarne. Wysokie kołnierze i kryzy, ręczne zdobienia i wykończenia, z drugiej zaś tkaniny i sylwetki ready-to-go, m.in. wykonane z dżinsu.

czy sukienki - tent dress, - luźne, nieoczywiste, a zarazem zmysłowe. Łączenie kobiecego i męskiego świata jest zawsze obecne w kolekcjach marki. Z jednej strony sylwetki z mocnymi akcentami na ramiona poprzez bufki i duże zakładki, a także mięsiste tkaniny. Z drugiej zaś strony, kobiecość wyrażona podkreśloną talią, głębokimi dekoltami i czerpiące z królewskich ogrodów autorskie ręczne, ilustracje. Gradacja wielkości i cieniowanie koloru ilustracji czyni je mocnym akcentem w kolekcji.

W kolekcji AW19/20 Vicher mocny nacisk kładzie na kołnierze, finezyjne plisowania,

47


wydarzenia

MODA JEST EKO EKOLOGIA JEST W MODZIE

48

Kolekcje Sandry Stachury oraz Rever KIDS M a j a S a b l e w s k a , To m a s z U r y n o w i c z - W i c e m a r s z a ł e k Województwa Małopolskiego

Martyna Sajdok i Zuzanna Żydek

Kolekcja Marty Pilas

Nowe Eko Trendy, które odbyły się w Krakowie, pokazały że ekologia jest w modzie. Świadczyło o tym bardzo duże zainteresowanie pokazem, debatą oraz warsztatami. Na scenie zobaczyliśmy niezwykłe, artystyczne kolekcje trzech absolwentek Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru SAPU – Sandry Stachury, Anny Marii Zygmunt oraz Marty Pilas. Wydarzenie uzupełniła debata z udziałem stylistki Mai Sablewskiej, mini-targi lokalnych produktów oraz warsztaty przerabiania ubrań. Partnerem głównym Nowych Eko Trendów było Województwo Małopolskie, inicjator projektu ekoMałopolska.


wydarzenia

Kolekcja Anny Marii Zygmunt1

Nowe Ek o Trendy - debata

Tomasz Urynowicz – Wicemarszałek Województwa Małopolskiego, Maria Huma z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie oraz dr Jerzy Gaweł, dyrektor Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. Rozmawiano o odpowiedzialnym podejściu do mody i jej kupowania, o promocji młodych, polskich projektantów, a także o wspieraniu mody na ekologię, czemu służy projekt ekoMałopolska stworzony przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Debatę prowadził publicysta Rafał Stanowski. – Nowe Eko Trendy to wyjątkowe wydarzenie, podczas którego promujemy modę ekologiczną, ubrania wyprodukowane z materiałów przyjaznych środowisku oraz pochodzące z recyklingu. Poznajemy również innowacyjne technologie w przemyśle odzieżowym, przyczyniające się do produkcji ubrań w sposób nie szkodzący otoczeniu oraz nie generujący

dużej ilości odpadów – podkreślał podczas debaty Wicemarszałek Województwa Małopolskiego Tomasz Urynowicz. W czasie mini targów można było poznać ofertę lokalnych marek: Wilczej Jagody (eko kosmetyki), rever KIDS (ubrania dla dzieci) oraz Anny Załuckiej Kuczery (moda). Pokazy mody uzupełniły występy artystyczne. Na scenie zatańczyły Martyna Sajdok i Zuzanna Żydek, które niedawno reprezentowały Polskę w mistrzostwach świata. Młodzi aktorzy ze szkoły SPOT, pod opieką Renaty Furdyny, wyrecytowali Manifest ekologicznego projektanta mody, przygotowany przez Katarzynę Zajączkowską, wykładowcę SAPU. Bardzo duże zainteresowanie wydarzeniem pokazało, że ekologia jest dziś ważnym tematem społecznym.

zdjęcia: UMWM

W debacie na temat ekologii, mody oraz ich roli w codziennym życiu: Maja Sablewska,

Projekt Anny Kmiecik wykonany w ramach zajęć No Waste w SAPU

Kolekcja Marty Pilas

Na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki zobaczyliśmy pokaz kolekcji wschodzących talentów mody z Małopolski, które w różny sposób pokazały swoje spojrzenie na ekologiczną modę. Marta Pilas stworzyła efektowne, niemal kostiumowe projekty z tkanin pochodzących z recyklingu. Anna Maria Zygmunt w swojej bardzo lokalnej kolekcji odwołała się do piękna kultury Łemków. Natomiast Sandra Stachura przedstawiła futurystyczną wizję, tkanina została zastąpiona przez nowoczesne materiały nie kojarzone z modą, które w ten sposób otrzymały drugie życie. Na wybiegu zobaczyliśmy też ubrania stworzone przez studentów SAPU w czasie zajęć ekologicznych No Waste oraz modę dla dzieci małopolskiej marki rever KIDS.

49


50

Projekt Katarz yny Konieczki, fot. Sylwia Makris

rozmowa


rozmowa

Moja sztuka jest jak pudełko czekoladek Katarzyna Konieczka tworzy niezwykłe kreacje, które doceniają największe światowe gwiazdy – Lady Gaga, Fergie czy CocoRosie. O projektowaniu kosmicznych kostiumów niczym z „Obcego”, studiowaniu hardkoru oraz przemycaniu mistycyzmu do mainstreamu - rozmawia Rafał Stanowski

fot. Wiktor Franko

Twoje projekty zdradzają duszę ar tysty, a nie rze mieślnika, który skupia się na użytkowym wymiarze p r z e d m i o t ó w. Ta k i e p o d e j ś c i e daje pewnie wiele satysfakcji, ale zastanawiam się, na ile jest opłacalne? - Moda awangardowa zmienia modę ulicy, ale to trwa zwykle kilka lat, zanim wejdzie do świadomości, do trendu. Czasem trwa to lat kilkadziesiąt, czasem nawet więcej. Na przykład: jesteś artystą, twoje rzeczy podobają się tylko twojej rodzinie, która cię wspiera, a potem umierasz w biedzie, we frustracji i zgryzocie, aby za 200 lat

twoje wzory znalazły się nawet na kubkach i poduszkach. Można nazwać moją pracę rzemiosłem, ale moje projekty użytkowe już nie są. No chyba że mówimy o sytuacji, w której robię z kobiety boginię w baśniowym anturażu, a następnie powstaje zdjęcie, które może powiesić na ścianie, utwierdzając się w tym, że jest boginią. To szczególnie ważne dla kobiety, nie tylko wtedy, gdy potrzebuje wsparcia po rozstaniu, kiedy straciła poczucie własnej wartości. To jest potrzebne w życiu codziennym, w stałym związku, gdzie często ludzie się ścierają, walcząc o pozycję w domu. W tym kontekście można moje projekty nazwać sztuką użytkową. Jak pudełko czekoladek czy świetna komedia romantyczna.

Mam wrażenie, że twoje projekty wypływają mocno z podświadomości. Ciekaw jestem, czy to jest tak, że długo się nad nimi zastanawiasz i opracowujesz je w detalach przed przystąpieniem do tworzenia, czy może forma ich powstawania jest bardziej spontaniczna? - Czasem jest to „płynięcie z wirem strumienia świadomości”. Tak jest na przykład wtedy, kiedy tworzę tkaniny czy konstrukcje z maluteńkich kawałeczków. Wtedy forma „rośnie”, ale już mam materiał do dalszego rzeźbienia. Większość moich projektów

51


fot. Krzysztof Salwarowski, modelka: Ania (Malva Models)

rozmowa opiera się na tym, że tę tkaninę, z której powstaje projekt, niejako wytwarzam. Zwykle projektanci mody nie mają tego w swoich założeniach twórczych, kupują tkaninę, która ich inspiruje lub się podoba. U mnie proces jest o wiele bardziej złożony. Lubisz tworzyć projekty dotykające mroku, deformacji, hiperbolizacji, trochę jak z filmów Chrisa Cunninghama czy obrazów HR Gigera. Czym Cię pociąga ta mroczna strona ludzkiej duszy?

52

- Po pierwsze mnie to pociąga, po drugie zwraca uwagę ludzi. Rzeczy skandaliczne drastyczne się przebijają. Jeśli o tym nie wiesz, to przypomnij sobie, kiedy ostatnio posłuchałeś ostrzeżenia o zdjęciu, filmiku na Facebooku czy Instagramie: „Uwaga drastyczne”? I nie kliknąłeś w to... Gazety piszą raczej o samych drastycznych sprawach, bo od tego są, żeby się sprzedawały. Gdyby sprzedawały się zdjęcia kwiatków i opisy ich płatków, to gazety byłyby tego pełne. Interesują mnie psychozy ludzkie, dziwactwa. W mojej pracowni taki hardkor leci czasem przez cały dzień. Ja go słucham,

studiuję, to są moje bodźce. Kiedy mi się nie chce pracować, to wystarczy że sobie puszczę morderstwa i adrenalina od razu zaczyna swoją arię. Polecam, działa jak najmocniejsza kawa. Gdybyś mogła stworzyć kostiumy do jak iegoś filmy, byłby to... Może Obcy? - Obcy? Bardzo chętnie! Może jakiś horror? Nawet po prostu: pokazać złożoną osobowość, bo da się tutaj, w kostium, załadować tony treści, czasem wręcz sprzecznej.


Wydaje mi się, że mocno inspirujesz się projektami z przeszłości, z XIX wieku, przenikniętymi duchem steampunku. Często dotykasz też inspiracji religią, jak ważny i dlaczego jest to dla Ciebie temat? - Religia to część naszego dzieciństwa. Jeśli urodziłeś się w Polsce w latach, w których loty do Eurodisneyandu nie były tak popularne jak teraz, to procesja w święto Bożego Ciała z pewnością robiła na tobie wrażenie. Sytuacja, w której ubierasz się w swoją najlepszą sukienkę (czyli tę biała od komunii) i idziesz za suto wyszywanymi na tkaninach ikonami świętych, sypiąc płatki kwiatów z koszyczka, w porównaniu do wizyty w lokalnym Cricolandzie jest absolutnym odjazdem. Dzisiaj widzę, jak idę w tym pochodzie i te płatki sypią się z nieba, bo przecież mam nie więcej niż metr dziesięć wzrostu, jak śnieg, jak konfetti. Żółte, białe i błękitne wstęgi falują w slowmotion i płynę. Tak samo w kościele. Nigdy później zestawienie koloru złotego ze złotym nie będzie tak mistyczne, jak wtedy gdy masz 10 lat, a jedyne gry wideo, jakie widzisz na co dzień, to takie małe ruskie coś z kilkoma przyciskami, którymi sterujesz, by wilk na dwukolorowym ekraniku mógł zbierać jajka w coraz szybszym tempie. Czerpanie z historii mody i opowiadanie tej historii od nowa to najwspanialsza część pracy kostiumografa. To są momenty, w którym się przełamuje standardy epokowe ze starych obrazów. „Domalowujesz” kryzie trzecie piętro, wrzucasz maskę do czepka albo coś, co stwarza aluzję jakiejś nie uleczalnej wtedy choroby, której w naszym świecie już nie ma, bo zwalcza się ją jakimś banałem z domowej apteczki. Czy współczesna, streetwearowa moda Cię w ogóle interesuje? Jak odbierasz to, co się teraz dzieje na ulicy i wybiegach mody, gdzie k rólują wygodne kroje i sneakersy? - Zauważyłam, że teraz dziewczyny noszą słynne w latach 90. dżinsy i swetry w „niewymiarowych wymiarach”, neonowe kolory.

niącym w szczególny sposób ekstrawagancję. Cz y w Polsce jest miejsce na takich artystów jak ty, cz y może czujesz się zepchnięta do niszy?

- Ubieram się tak, jak wszyscy projektanci, na czarno. Po prostu tak czuję. Latem sięgam po jaśniejsze ubrania, biel rozświetla, szary, beż. Wraz z nadejściem jesieni z powrotem wchodzę w czerń. Jest też we mnie dużo lęku o ewentualne popadnięcie w śmieszność, więc staram się nie wydziwiać.

- Ale ja w ogóle nie biorę pod uwagę propozycji kupna moich projektów! O ulicy, modzie streetowej też nie ma mowy. Ja robię własne konstrukcje, nakrycia głowy, maski czy kołnierze z tak dziwnych rzeczy, że zachodziłoby pytanie o trwałość. Jeżeli skupiam się na efektowności w moim stylu, to na drodze do wizualnej jakości oddalam się od trwałości. Prosty przykład: kostium na scenę z efektem wow z jakąś objętością, przestrzennością przestaje być praktyczny dla scenicznych ruchów, bo zaczyna być coraz cięższy. Im większy, tym cięższy. Im mniejszy i wygodniejszy tym mnie efektowny.

Tworz ysz modę, która w Polsce nie jest popularna, nie jesteśmy społeczeństwem ce-

Czy z dzisiejszej perspektywy uważasz, że warto być artystą podążającym własną drogą,

Ciekaw jestem, co sama zakładasz na co dzień? Czy jesteś osobą ubierającą się w sposób ekstrawagancki?

rozmowa

To są rzeczy bez treści. Mnie to nie interesuje, ale dziewczyna ubrana jak Matylda z Leona zawodowca, niedokładnie tak samo, podobnie, wzbudziłaby mój zachwyt. Dziewczyny teraz noszą bardzo podobne do siebie rzeczy, którym brak tych niuansów jakie widzieliśmy u filmowej Matyldy.

Projekt Katarz yny Konieczki na okładce magaz ynu iD

Schody i niedogodności się zaczynają, kiedy trzeba obliczać budżet albo kostiumy po prostu dublować. Praca na planie filmowym to mnóstwo jałowej roboty, której mi się po prostu nie chce wykonywać.

53


rozmowa

nie do końca w mainstreamie? Czy mogłabyś tworzyć coś bardziej popowego, czy to w ogóle nie leży w twojej naturze? - Nie do końca czuję się artystą offowym. Wręcz uwielbiam komercyjne akcje typu pokaz dla jakiegoś produktu, marki. Nie mówię tu o zaprojektowaniu kostiumów-przebrań modelek za wielkie butelki szamponów, tylko o projektach które podobają się wszystkim, bo są glamour, sexy. W mainstreamie też można przemycić tajemnicę, mistycyzm, duszę, co oznacza po prostu jakość. Lubię i bardzo chcę robić pokazy komercyjne, mailnstreamowe. Dawać produktowi, klientowi przestrzeń, wyłuskać to jakie ma marzenia strategiczne dla swojej marki, ale nie skakać odbiorcy lokowaniem produktu w twarz. To jest miarą dobrej reklamy. Jeśli oglądasz coś dla przyjemności i nie wiesz, kiedy zaczynasz sympatyzować z produktem, który za chwilę chcesz kupić. Dla mnie to jak pisanie wypracowania. Marzę o stworzeniu z marką bielizny pokazu z rozmachem. A niech to będzie „Polski Victoria’s Secret”! Bardziej łopatologicznie się tego ująć nie da, ale ja zrobiłabym to inaczej, żadna kopia, coś,swojego, fajnego i bez epatowania skomplikowanymi treściami. Potrafię i lubię robić rzeczy skandaliczne, erotyczne, ale radzę sobie też z tworzeniem kostiumó dla dzieci. Dla małych księżniczek, które nie są z Disneya ale z krainy typu Narnia. Ubierałaś wiele gwiazd, który z tych projektów wspominasz najlepiej, a który był najtrudniejszy? Czy są jeszcze gwiazdy, z któr ymi chciałabyś współpracować, a do tego jeszcze nie doszło? - Wbrew pozorom bardziej gwiazdorzą zwykli ludzie, z nimi pracuje się trudniej. Gwiazdy mają zaufanie do swoich stylistów, do koncepcji projektanta. To jest kwestia jakiegoś poziomu i doświadczenia. Bardzo dobrze wspominam teledysk Fergie, bo ona rzeczywiście ubrała mój projekt. A to są rzeczy sztywne, trudne, z tyłu, na karku mają nakrętki od śrub, które nawet zabezpieczone jednak uciskają. Gwiazda, która jest nastawiona na sukces, zniesie takie niedogodności, bo teledysk ma być efektowny, ma sie przebić, zapadać w pamięć. Rozmawiał R A F A Ł S T A N O W S K I

54


essentials IDEA FIX - ONLY POLISH DESIGNERS || Czapki fluo, 79 zł. || T-shirt’s gepardy, 99 - 139 zł. || Torebki saszetki cętki, 109 - 130 zł. || Półgolf czerwony/gepard, 139 zł. || Bluza fluo długa ciepła, 349 zł. || Sukienki centki, 379 - 469 zł. || Planner czarny całoroczny, 86 zł. || Świece sojowe, 60-65 zł. || Torebka czarna handmade, 460 zł. || Torba fluo pomarańcz, 99 zł. || Naszyjnik drewniany, 109 zł. || KOMIN purpura, 49 zł. WSZYSTKIE PRODUKTY DOSTĘPNĘ W IDEA FIX KONCEPT SKLEPIE W KRAKOWIE - UL.STRADOMSKA 16 55


lookbook

ALL I WANT FOR CHRISTMAS IS… FRIENDSHIP! #BOSKAKRAKOWSKA NA ŚWIĘTA LOOKBOOK GALERII KRAKOWSKIEJ Co ten grudzień w sobie ma, że czekamy na niego cały rok? Blask lampek choinkowych, błysk kreacji sylwestrowych, czar prezentów i… czas. Czas spędzany w gronie rodziny i przyjaciół. W najnowszym Lookbooku Galeria Krakowska prezentuje radość ze świątecznych spotkań z najbliższymi – bo choć zimowe chłody dają się we znaki, ciepło przyjaźni rozgrzewa serca. I nastraja do tego, żeby się cieszyć: wspólnymi zakupami, gorącą kawą, zabawą sylwestrową i byciem razem – tak po prostu. W końcu All I want for Christmas is… you friendship. Niech się dzieje magia!

MODELKI: FRYZURY: MAKIJAŻ: STYLIZACJE: ZDJĘCIA: KONCEPCJA:

NATALIA KLIMCZAK, GABRIELA OSIECKA, MARIKA SONDEJ SIMPLY FINE | GALERIA KRAKOWSKA M•A•C | GALERIA KRAKOWSKA KATARZYNA PISZCZEK AGA RZYMEK PR INSPIRATION

Miejsce: Starbucks | Galeria Krakowska MARIKA S u k i e n k a : Yo s h e Sweter: Armani | Peek & Cloppenburg Pierścionek: Swarovski

56

GABRYSIA S u k i e n k a : Yo s h e P ł a s z c z : Yo s h e To r e b k a : W. K r u k Pierścionki: Mango Okulary: Mango

N ATA L I A Koszula: Wólczanka Spodnie: Zara Kurtka: DKNY | Peek & Cloppenburg To r e b k a : C a l v i n K l e i n J e a n s Pierścionek: Swarovski


MARIKA Sweter: House S p o d n i e : Le v i ’s | Pe e k & C l o p p e n b u r g Spinka do włosów: H&M N ATA L I A Sweter: House Koszula: H&M GABRYSIA Sweter: House Spodnie: House

57


N ATA L I A Koszula: Wólczanka Spodnie: Zara Kurtka: DKNY | Peek & Cloppenburg Pasek: Wólczank a To r e b k a : C a l v i n K l e i n J e a n s Biżuteria: Swarovski, H&M B u t y : Ve r s a c e | H e g o’s GABRYSIA S u k i e n k a : Yo s h e P ł a s z c z : Yo s h e To r e b k a : W. K r u k B u t y : H e g o’s Biżuteria: Mango MARIKA S u k i e n k a : Yo s h e Sweter: Armani | Peek & Cloppenburg Buty: Zara Rajstopy: Calzedonia

58


N ATA L I A Sukienka: Peek & Cloppenburg Kurtka: Armani / Peek & Cloppenburg To r e b k a : H o u s e

59


N ATA L I A Sweter: Polo Ralph Lauren | Peek & Cloppenburg S p o d n i e : Le v i ’s | Pe e k & C l o p p e n b u r g Buty: Converse Kurtka: Calvin Klein | Peek & Cloppenburg MARIKA Sweter: Polo Ralph Lauren / Peek & Cloppenburg Kurtka: Pepe Jeans S p o d n i e : Le v i ’s | Pe e k & C l o p p e n b u r g

60


GABRYSIA Sweter: House Misie: Bukowski | Galeria Krakowska

61


MARIKA Sukienka: Peek & Cloppenburg Futro: Peek & Cloppenburg To r e b k a : Va l e n t i n o | Pe e k & C l o p p e n b u r g GABRYSIA S u k i e n k a : Yo s h e Futro: Review / Peek & Cloppenburg To r e b k a : Z a r a Pierścionki: Swarovski, Mango N ATA L I A Sukienka: Peek & Cloppenburg Kurtka: Armani | Peek & Cloppenburg To r e b k a : H o u s e Kolczyki: Mango Pierścionek: Swarovski

62


N ATA L I A Sweter: Polo Ralph Lauren | Peek & Cloppenburg Kurtka: Calvin Klein | Peek & Cloppenburg MARIKA Sweter: Polo Ralph Lauren / Peek & Cloppenburg Kurtka: Pepe Jeans Czapka: House Rękawiczki: House

63


moda od lewej: Marcin Grygierek, Karina Grygierek, Jarosław Szymczak. Fot. Grzegorz Liszk a

Czym jest zaufanie w biznesie, co jest ważne w relacji klient – agencja i jak wyglądała komunikacja bez mediów społecznościowych - z dyrektorem Galerii Krakowskiej Jarosławem Szymczakiem oraz z Kariną i Marcinem Grygierkami, właścicielami agencji PR Inspiration, rozmawia Marcin Lewicki. PR Inspiration współpracuje z Galerią Krakowską od 10 lat. Jak oceniacie ten czas? Karina Grygierek: - Długotrwała współpraca z klientem daje olbrzymią satysfakcję i bezcenne doświadczenie. Współpracę rozpoczęliśmy w 2009 roku. Zaczynaliśmy od media relations, pisaliśmy o wydarzeniach, które odbywają się w Galerii. Przez kolejne lata współpraca się rozszerzała, opracowywaliśmy propozycje działań wizerunkowych, akcji społecznych – wsłuchiwaliśmy się w potrzeby klienta, wymienialiśmy się poglądami. Obopólna wymiana myśli, wspólna praca nad wizją w klimacie zaufania jest szalenie ważna i bardzo twórcza. Patrząc na efekty i to, że jesteśmy od 10 lat razem, widzimy ogromny progres, odczuwamy wielką satysfakcję. Ten czas, to również czas wielkich zmian w stylu

64

komunikacji. To niezwykłe doświadczenie obserwować, w jakim tempie zmienia się świat pod wpływem nowych technologii. Wspólnie z Galerią Krakowską pamiętamy komunikację bez mediów społecznościowych. Przez te 10 lat wiele rzeczy udało się zmienić, wiele pomysłów zrealizować. Jesteśmy dumni i jednocześnie bardzo wdzięczni dyrekcji Galerii Krakowskiej, że od 10 lat obdarza nas zaufaniem. Każdej agencji PR życzę takiej długofalowej współpracy i takiego klienta. Panie dyrektorze, co jest dla pana najważniejsze we współpracy z agencją? Jarosław Szymczak: - Najważniejsza jest elastyczność i szybkość działania. Jak już pani Karina powiedziała, przez te 10 lat współpracy świat wokół nas się zmienił. 10

lat temu wysyłało się informację prasową i następnego dnia w wydaniu drukowanym ukazała się lub nie. Teraz wszystkie dzienniki mają wydania elektroniczne, które są podstawowym źródłem wiedzy dla większości ludzi. Prędkość udzielania informacji diametralnie się zmieniła. Dlatego najważniejsza we współpracy z agencją PR jest według mnie szybkość działania. Jeżeli coś się dzieje, musimy być ze sobą w kontakcie. Dodatkowo musimy uzgadniać formę komunikacji, być przygotowani na ewentualne kryzysy. Zmiana stylu komunikacji na pewno wpłynęła na waszą strategię. Czy jest możliwe utrzymania spójnej strategii przez tyle lat?


To p r a w d a , ż e b y l i ś c i e i n nowacyjną firmą, która roz p o c z y n a ł a d z i a ł a n i a n a Fa cebooku? KG: - Tak. Profil Galerii Krakowskiej był pierwszym profilem wśród centrów handlowych w Krakowie i jednym z pierwszych w Polsce. Wiedzieliśmy, że to jest doskonały kanał, przez który możemy przekazać własne komunikaty. Nawiążę do tego, co powiedział Marcin, że we współczesnym świecie to my tworzymy własne kanały komunikacyjne. Tworząc od zera profil GK i troszcząc się o niego, wspólnie z klientem osiągnęliśmy sukces i dzisiaj mamy prawie 100 tys. fanów. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Stworzyliśmy społeczność wiarygodną i zaangażowaną. Budowaliśmy to przez lata. Dzisiaj komunikacja z naszymi fanami jest bardzo bezpośrednia, dystans zupełnie się skrócił. Otrzymujemy wiele pytań na Messengerze, ludzie dostają natychmiastowe odpowiedzi. Dzisiaj każdy człowiek, w każdym miejscu na świecie i o każdej porze, może zadać nam pytanie. Mamy nieograniczony dostęp do nowych technologii, które wykorzystujemy dla naszego klienta. Tak po prostu działamy. W jaki sposób Galeria Krakowska wpływa na wizerunek Krakowa? Jakie znaczenie dla miasta ma Centrum Handlowe, które ma lokalizację w sąsiedztwie dworca, w tak bliskiej odległości od Rynku? JS: - Jak Galeria wpływa na Kraków najlepiej można sobie uzmysłowić, kładąc obok

Kreowanie wizerunku to dość rozległa dziedzina – w jakich obszarach współpracujecie z GK? KG: – Zapewniamy kompleksowe usługi public relations, w tym obsługę mediów społecznościowych (Facebook, Instagram, Twitter). Jesteśmy zdania, że social media są jednym z elementów działań PR. To są naczynia połączone i powinny być w rękach jednej agencji. Prowadząc działania wizerunkowe dla Galerii, opracowujemy komunikaty, które przekazujemy w różnej formie. Inaczej komunikujemy się z mediami tradycyjnymi, a zupełnie inaczej w mediach społecznościowych. Dodatkowo prowadzimy wiele wizerunkowych projektów związanych z modą, sztuką i szeroko pojętą kulturą. Wspomnę tutaj o jednym z ostatnich dużych projektów – pokaz mody: Fashion Square. Organizacja tak wielkiego przedsięwzięcia była możliwa tylko dzięki współpracy. Pani Dorota Wróblewska, ekspertka ds. mody, która jest producentem, pan dyrektor, jako organizator całego przedsięwzięcia, wniósł nazwę – Fashion Square i nasza agencja, która obsługuje medialnie i promuje to wydarzenie. Ta synergia dała fantastyczny efekt. Raz do roku na placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego następuje modowa eksplozja. Kraków potrzebuje takiego wydarzenia, a dzięki temu Galeria Krakowska pełni rolę promotora mody. Galeria przybiera również rolę mecenasa sztuki. Festiwal Teatrów Ulicz-

Prędkość udzielania informacji diametralnie się zmieniła. Dlatego najważniejsza we współpracy z Agencją PR jest według mnie szybkość działania. Jeżeli coś się dzieje, musimy być ze sobą w kontakcie.

moda

siebie zdjęcia ulicy Pawiej zrobione przed otwarciem Galerii i na przykład przedwczoraj. Porównując te dwa zdjęcia, można zobaczyć, jak Galeria wpłynęła na Kraków. A z drugiej strony – jak Kraków wpłynął na Galerię. W ciągu ostatnich 10 lat odnotowaliśmy niesamowity napływ turystów i to nie tylko z Europy. Jednym z najczęstszych pytań zadawanych przez naszych fanów jest obecnie to o niedzielę niehandlową – w najróżniejszych językach świata, a wręcz w różnych alfabetach, na przykład po arabsku. Świadczy to o atrakcyjności Galerii, która jest na tyle duża, że wizyta w naszym centrum jest elementem planowania podróży. Zdarzają się pytania w stylu: Będę za dwa tygodnie w Krakowie, czy Galeria jest wtedy otwarta? Ludzie przyjeżdżają nie tylko po to, aby zwiedzić Kraków, lecz również na zakupy. Łączą jedno zajęcie z drugim. W tym przypadku nasza lokalizacja jest bardzo istotna.

- Jarosław Szymczak

nych na placu Jana Nowaka Jeziorańskiego wpisał się na stałe w kalendarz wydarzeń krakowskich. Dodatkowo współtworzyliśmy projekt Mall Wall Art, międzynarodowy konkurs na mural Galerii Krakowskiej, poprzedzony debatą krakowskiego środowiska artystycznego i medialnego. Za ten projekt GK otrzymała nagrodę od Polskiej Rady Centrów Handlowych, a nasza agencja PR Inspiration otrzymała Złote Spinacze – najwyższą nagrodę w branży PR.

zdjęcia: Grzegorz Liszka

Marcin Grygierek: - Tak, strategia jest spójna i dlatego cały czas ewoluuje. Galeria musi dostosować się do potrzeb rynku, do wymagań swoich klientów, natomiast my musimy dostosowywać styl komunikowania do zmieniających się potrzeb Galerii. Razem realizujemy strategię, dbamy o to, aby była dobrze postrzegana. Realizując cele, które wyznacza Galeria, dbamy również o biznes, który ma przynosić dochody. To, co powiedział pan dyrektor, że kiedyś wystarczyło wysłać informację prasową, by odnieść pożądany skutek. Wszystko zmieniło się, w momencie, gdy dynamicznie rozwinął się internet. Co kilkanaście minut pojawiają się nowe informacje w serwisach. Kompletną rewolucję przeżyliśmy, kiedy powstały media społecznościowe. Wtedy zaczęliśmy de facto tworzyć własne kanały komunikacji.

Rozumiem, że wizerunek zmienił się na tyle, że do Galerii się nie tylko chodzi, ale również bywa, to prawda? MG: - Galeria już od samego początku, organizując różnego rodzaju wydarzenia pokazywała, że tu można ciekawie spędzić czas. Oprócz eventów realizowaliśmy różne projekty artystyczne. Kolejnym krokiem po projekcie Mall Wall Art był Krakowski Szlak Streat Artu – wycieczki szlakiem krakowskich murali. Współpracowaliśmy z artystami, np. Mariuszem Warasem, jednym z najlepszych artystów streetartowych w Polsce, z prof. Bajkiem z krakowskiej ASP,

65


moda

z Muzeum Narodowym, z KBF-em. Fantastyczne jest to, że GK żyje miastem, żyje tym, co się dzieje w mieście, ale też przyciąga miasto do siebie. Czy galeria handlowa nadal jest tylko miejscem, gdzie robi się zakupy? Przed jakimi wyzwaniami stoi teraz GK na najbliższe 10 lat? JS: - Bardzo chciałbym odpowiedzieć na to pytanie, ale gdybym umiał, to pewnie bym tu nie siedział, tylko w jakimś pięknym zakątku świata zażywał kąpieli słonecznych i czerpał zyski z przewidywania przyszłości. A mówiąc poważnie, podstawowym

wyzwaniem jest internet i związane z nim wszystkie zagrożenia dla handlu stacjonarnego, czyli sprzedaż online. I wynikająca z tego konieczność wykreowania takiego wizerunku centrum handlowego, aby było ono nadal atrakcyjne dla tych, którzy chcą coś kupić. Chodzi o stworzenie atmosfery, która sprawi, że ludziom będzie się chciało przychodzić do naszej Galerii i na tym nam cały czas bardzo zależy. Myślę, że zakupy już nie są wartością, która decyduje o atrakcyjności centrum handlowego. Zakupy same w sobie powoli tracą magię przyciągania. Nigdzie nie wychodząc też można dokonać zakupów – jednym kliknięciem. Nasza Galeria ma do zaoferowania znacznie więcej. Paradoksalnie, do postrzegania Galerii jako miejsca nie tylko zakupowego przyczyniły się niedziele niehandlowe. Oczywiście, Kraków jest miejscem szczególnym. Średnia dzienna frekwencja w Galerii w dni han-

66

dlowe wynosi 100 000 odwiedzjących, a w niedziele niehandlowe, gdzie z ponad 260 sklepów otwartych jest około 60 lokali gastronomicznych, punktów usługowych itd., jest to odpowiednio ponad 60 000. To pokazuje, jak atrakcyjnym miejscem jest Galeria Krakowska. Pomimo tylu lokali, restauracji, kawiarni w obrębie starego miasta, nasza Galeria nadal jest pełna! 10 lat – szmat czasu! Wspomnienia. Jedno najciekawsze wydarzenie, które współtworzyliście dla Galerii Krakowskiej? KG: - Dla mnie oczywiście to Przyłapani na modzie - projekt, który prowadziliśmy przez wiele lat. Jest znany młodym ludziom w Krakowie i był bardzo utożsamiany z Galerią. Robiliśmy zdjęcia ciekawie ubranym klientom GK i prezentowaliśmy je w mediach społecznościowych. Pokazywaliśmy nie tylko ich styl, ale też to, kim są, opowiadaliśmy historię o nich. To, co powiedział pan dyrektor – tutaj przechodzą ludzie z całego świata i dzięki temu można było pokazać różnorodność klientów. Oni byli naturalnymi ambasadorami marki. Do historii naszej firmy przechodzi odpowiedź na pytanie kandydatów podczas procesu rekrutacyjnego: Dlaczego chciałbyś pracować w naszej agencji? Odpowiedź niemal zawsze brzmi: Bardzo podoba mi się akcja „Przyłapani na modzie” Galerii Krakowskiej. Chociaż akcji już nie ma, to zawsze ją ciepło wspominamy. Panie dyrektorze, wspomnie nie najciekawszego wydarzenia? JS: Będzie to związane z prawie już zamierzchłą przeszłością, czyli z otwarciem Galerii, którą miałem szczęście otwierać 13 lat temu. Zrobiliśmy wówczas, chyba jako pierwsi na taką skalę, otwarcie centrum handlowego, na które było zaproszone ponad 1000 osób. Siedzieliśmy przy okrągłych stołach i tak naprawdę po raz pierwszy okazało się, że jest możliwe przeprowadzenie bankietu dla tak dużej liczby gości, na takim poziomie w centrum handlowym. Udało nam się również po raz pierwszy stworzyć magazyn centrum handlowego Inspiracje, który jest konsekwentnie kontynuowany do dziś – czegoś takiego nie było wcześniej w Krakowie.

Przechodząc do teraźniejszości – to wielotorowość naszych działań, na którą, nie ukrywam, zawracam bardzo dużą uwagę. Oprócz Festiwalu Muzyki Filmowej, Festiwalu Teatrów Ulicznych, Fashion Square, jest również to, co po raz pierwszy zorganizowaliśmy w tym roku: Turniej Sportów Plażowych. Na placu w centrum miasta stworzyliśmy plażę, przez co zwróciliśmy uwagę włodarzy miasta na fakt, że jest to w ogóle jest możliwe. W tym momencie tematem są igrzyska, które odbędą się w Krakowie, a nasz plac jest rozpatrywany jako potencjalna przestrzeń do rozgrywek sportowych. Plac Jana Nowaka Jeziorańskiego jest miejscem, które może popularyzować sport. Cieszę się, że władzom miasta zależy na odkrywaniu tego typu przestrzeni. 10 lat razem – w czym tkwi tajemnica w długotrwałym związku? Gdzie jest to coś, co decyduje, że odnosi się sukces? KG: - Słowo, które samo się nasuwa, to zaufanie. A zaufanie buduje się latami, bazując na dostarczaniu profesjonalnych usług. Oferując usługi na najwyższym poziomie, cały czas ten poziom trzeba utrzymywać, rozwijać się wspólnie z klientem. Gdybyśmy się zatrzymywali albo chcieli iść inną drogą, rozeszlibyśmy się. Podczas każdej współpracy pojawiają się trudności, ale dzięki dojrzałej współpracy jesteśmy w stanie je pokonać i znajdywać najlepsze rozwiązania. My versus klient – nie działa. Tutaj musi być absolutna synergia. MG: – Ważne jest również to, że potrafimy być elastyczni. Umiemy dostosować nasze działania do potrzeb rynku, odbiorców i równocześnie spełnić oczekiwania klienta. Klient zawsze ma strategię na swój biznes. W przypadku Galerii Krakowskiej strategię, którą wyznacza dyrekcja, my wzbogacamy i potrafimy dobrać narzędzia, odpowiednio to zakomunikować. Umiemy eksponować komunikaty, które są ważne dla całościowego wizerunku. Rozmawiał MARCIN LEWICKI

PR Inspiration – krakowska agencja public relations, obecna na rynku od 2006 roku. W swoim portfolio ma największe firmy w Polsce, m.in.: Galerię Krakowską, Silesię City Center, Motorolę Solutions, IKEA (Kraków, Targówek, Janki) i inne.



HORSES HANNA KANTOR @HANIAKANTOR EWA MICHALIK @EWAMICHALIKCOM AGATA NOWAKOWSKA @AGATTA.NOWAKOWSKA_MAKEUP KORNELIA / GAGA MODELS

koszula: Lovin, suk ienk a: Alicja Tk acz yk ,pasek : Forhen, k apelusz: Forhen, pierścionek: Bali Clicks Original Polska

FOTOGRAF: STYLISTA: M U A : M O D E L :

68


69

koszula: Monik a Świdersk a, sweter: Alicja Tk acz yk, spodnie: Marc O’Polo, k apelusz: Forhen, kolcz yk i: MIAA


70

sweter: Aleksandra Suska, spódnica: Veva, płaszcz: Karolina Siarkowicz, pierścionek: Bali Clicks Original Polska, kapelusz: Maria Monica London, buty : Rita Krz ysiek


71

sukienka: Monika Świderska, pasek: Liu Jo, buty: Rita Krzysiek, płaszcz: Aggi, kapelusz: NA-KD


72

czarna suk ienk a: Twinset / Modivo, suk ienk a ecru: Lovin, pasek: Aggi, kurtka: Alicja Tkaczyk, kolczyki: Klara Kostrzewska, buty: L37


73

sweter: Aleksandra Suska, spódnica: Veva, płaszcz: Karolina Siarkowicz, pierścionek: Bali Clicks Original Polska, kapelusz: Maria Monica London, buty : Rita Krz ysiek


moda

ZAKURZONE PEREŁKI ZAPOMNIANE GWIAZDY ŚWIATA MODY

Norman Hartnell fot. Allan Warren / Wikimedia Commons

Coco Chanel mawiała, że moda przemija, a styl pozostaje. A co z projektantami? Niektórych wciąż pamiętamy, ale znacznie więcej jest nazwisk tych, który choć ongiś święcili triumfy, dziś popadli w zapomnienie. Na skutek przedwczesnej śmierci, zawirowań historii, złego PR-u i wielu innych przyczyn, ale zdecydowanie nie braku talentu, wielu spośród tych, którzy kiedyś dyktowali trendy, dziś znani są jedynie garstce nielicznych pasjonatów historii mody.

JEAN PATOU Kiedy w latach 20. kobiety zaczęły powszechnie uprawiać sporty takie jak tenis, pojawiło się zapotrzebowanie na garderobę, która nie ograniczałaby ruchów. Choć za tą, która uwolniła kobiety z gorsetów uważa się Coco Chanel, projektantka tworzyła raczej luźne, lecz wciąż eleganckie suknie, a nie stricte sportową garderobę.

74

Natomiast współczesny jej Jean Patou odpowiadał za najmodniejsze w latach 20. stroje odnoszących sukcesy sportsmenek. Takich jak tenisistka Suzanne Lenglen, która w plisowanej spódniczce przed kolano i białej przepasce na głowie wzbudziła na korcie istną sensację. Wszystkie amatorki tenisa natychmiast zapragnęły mieć podobny strój – oczywiście od Patou. Projek-

tant był też znany z wplatania elementów nawiązujących do sportowej garderoby do swoich projektów sukien, utrzymanych w modnym wówczas stylu „chłopczycy”. MARIANO FORTUNY Choć Fortuny nie jest dziś znany szerokiej publiczności, ci, którzy odwiedzili Wenecję mogli się natknąć na jego muzeum. W prze-


NORMAN NORELL Wielu projektantów – tak z dawnych lat, jak współczesnych – na pewnym etapie kariery tworzyło kostiumy filmowe. Zwykle jednak dzieje się tak, że propozycja ze studia filmowego przychodzi wówczas, gdy marka ma już ugruntowaną pozycję na rynku. W przypadku Normana Norella było odwrotnie. Pochodzący ze stanu Indiana projektant zaczynał od tworzenia kostiumów dla niemych filmów, produkowanych w latach 20. przez wytwórnię Parmount, następne był odpowiedzialny za sceniczną garderobę gwiazd Broadway’u. Własną linię ubrań ready to wear stworzył dopiero w 1943. Jego suknie wieczorowe o linii syreny, wełniane kostiumy i futrzane płaszcze o prostych, lecz szykownych krojach spotkały się z uznaniem klientek. Ale choć wówczas Norell był gwiazdą amerykańskiej mody, po latach mało kto o nim słyszał. Jego nazwisko pojawiło się w prasie w 2010 roku za sprawą ówczesnej pierwszej damy – Michelle Obamy, która na świąteczny koncert wybrała kreację vintage projektu Normana Norella. MURIEL KING Amerykańska projektantka Muriel King zaczynała jako ilustratorka, ale z czasem

stała się najbardziej popularną kreatorką w Nowym Jorku. W dobie Wielkiego Kryzysu tworzyła modne suknie, które były piękne, ale też – co wówczas, w czasach zbierającej w całym kraju żniwo biedy było zaletą nie do przecenienia – relatywnie tanie. To sprawiło, że King zyskała rzesze wiernych klientek, kobiet, które pragnęły wyglądać modnie nie wydając na stroje fortuny. Jej projekty były w latach 30. tym, czym dla współczesnych kobiet są sieciówki. Ale King potrafiła też tworzyć ekskluzywne kreacje. O jej talencie i popularności na przełomie lat 30. i 40. najlepiej świadczy fakt, że projektantka tworzyła suknie na zlecenie gwiazd takich jak Rita Hayworth, Katherine Hepburn czy Ginger Rogers. King ubiegała się również o pracę przy stworzeniu kostiumów na potrzeby powieści Margaret Mitchell - „Przeminęło z wiatrem”, ostatecznie ten zaszczyt przypadł jednak Williamowi Plunkettowi.

moda

Jean Patou / źródło: themds.com

pięknym Palazzo Fortuny, gdzie pochodzący z Hiszpanii projektant żył i pracował, można podziwiać tworzone przez niego suknie. W tym słynną kreację Delphos, którą Foruny stworzył wraz ze swoją żoną, Henriette Negrin. Przełomowy jak na 1907 rok projekt był luźny i nie wymagał noszenia pod spodem gorsetu, przez co wybierały go jedynie odważne kobiety, często członkinie bohemy artystycznej. Na początku XX wieku projekty Fortuny’ego cieszyły się wśród nich ogromną popularnością, nosiły je min. żona hrabiego Conde Naste’a, poetka Eleonora Duse czy ekscentryczna Markiza Casati. Fortuny zajmował się także malarstwem oraz projektowaniem tkanin.

re’a Balmaina. Mało kto natomiast pamięta o projektancie, który wówczas był równie znany i cieszył się popularnością. Jacques Fath tworzył w podobnym stylu co Dior – jego projekty charakteryzowała ogromna elegancja i klasa oraz świetnej jakości materiały. Styl Fatha często opisuje się jako połączenie paryskiego szyku z hollywoodzkim glamourem. Na przełomie lat 40. i 50., w okresie, który dziś uważa się za złotą erę couture, Maison Jacques Fath było jedną z wiodących sił. Być może, gdyby projektant nie zmarł przedwcześnie w 1954, dziś jego nazwisko wymienialibyśmy jednym tchem razem z Diorem czy Balenciagą.

N ATA L I A J E Z I O R E K

Wczesny projekt Mariano For tuny / for tuny.com

NORMAN HARTNELL Choć dziś nazwisko Normana Hartnella mało komu cokolwiek mówi, w latach 40. i 50. było ono na ustach wszystkich w Londynie i nie tylko. Hartnell był oficjalny krawcem królowej Elżbiety i królowej Elżbiety II. To właśnie on zaprojektował suknię, którą Elżbieta II miała na sobie podczas ślubu z księciem Filipem. Hartnell szył dla Elżbiety jeszcze wielokrotnie. Za jeden z jego najznakomitszych projektów uważa się bladozieloną, wyszywaną koralikami suknię, którą Królowa miała na sobie podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Oprócz pracy dla rodziny królewskiej, Hartnell tworzył także kostiumy filmowe. Dziś jego projekty stanowią inspirację dla twórców serialu „The Crown”. JACQUES FATH Styl New Look nieodmiennie kojarzy się z postacią Christiana Diora, a wśród wielkich twórców okresu powojennego wymienia się także Christobala Balenciagę czy Pier-

75


historia mody

KARTKA Z MODOWEGO KALENDARZA: POWROTY

O jakich zaleceniach możemy przeczytać w odradzającej się Polsce? W „Modzie i życiu” z grudnia 1951 roku, z racji braku dostępności wystarczającej ilości materiałów, kobietom doradzono odszywanie prostych bluzek z welwetu lub wełenki w wersji codziennej oraz jedwabnych na większe wyjścia. Zwyczajnie potrzeba było na nie mniej materiału niż na sukienkę, a dawały więcej możliwości stylizacji - łączenia z różnymi spódnicami. W temacie „trendów” królowały kimonowe rękawki i plisowania oraz podkreślona talia i koszule na guziki. W „Modzie i Sztuce” z 1953 r. czytamy o zmianach, jakie dzieją się w naszym kraju dzięki kobietom. To także nowe podejście do ubrań i przeskok (przynajmniej w oficjalnych komunikatach) - z bycia modnym na dobór garderoby pod sylwetkę i urodę. Kolejne lata, to obserwacje tego, co nosił Paryż - już wtedy z jednej strony postrzegany przez pryzmat kostiumów Chanel i sznurów pereł, a z drugiej - taki, jakim cenimy go dziś. Proste, praktyczne stroje z lekko swobodnym, sportowym stylem - niewymuszone i kobiece. Lata 60. to powrót do sweterków i ażuru. Początek lat 70. przyniósł inspiracje światem kowbojskim i wdzierające się przebojem spodnie oraz stylizowanymi na męskie marynarki i blezery. „Świat Mody” z lata 1989 roku poruszał temat zmieniających się kanonów kobiecych sylwetek (czy czujecie już ruch body positivity?), przypatrywał się nie tylko Paryżowi, ale i Londynowi. Co istotne - redaktorzy Tempska i Cole zwracają uwagę na to, by myśleć o tym, jak w nowych zestawieniach nosić to, co już w szafach posiadamy, jednocześnie życząc sobie i czytelnikom poprawy w jakości tkanin! Do tego rodzaju myślenia jednak nikogo przekonywać specjalnie nie trzeba było - Polki od lat przerabiały, twórczo wykorzystywały to,

76

Madelle

POWRÓT DO SIEBIE

Tur tle Stor y fot. Linda Par ys

Trzecia część cyklu to opowieść o powrotach - do normalności i współcześnie - do przeszłości. Poszukując balansu między dwoma biegunami, jednocześnie staramy się zachować pamięć i zadbać o to, co będzie. Choć podobno „najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy”, chcemy świeżości, zmiany. I to się dzieje!

co udało się dostać w sklepie, na bazarze, czy dzięki wymianie. Celowo nie wspominam tu o działalności Grażyny Hase, Barbary Hulanicki czy Mody Polskiej. Na ten ostatni okres - z impetem lat 90. wchodzący we współczesność patrzę przez pryzmat tego, co oficjalnie dyktował język mody, czym dysponował - a jaki ostatecznie miało to wpływ na szafy takich kobiet, jak my.

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI Dziś kreujemy modę z marzeń i snów. Właściwie nie mamy ograniczeń! Patrzymy w przyszłość hodując grzyby, z których powstają organiczne kreacje, zmieniamy łańcuch produkcji mody myśląc o dobru środowiska, ale też spoglądamy wstecz i czerpiemy z historii oraz doświadczeń innych. Natalia Siebuła pokazując współczesne wersje kimona i plisów, sprawia, że uczestnikiem, a nie tłem, jej sesji zdjęciowych jest przestrzeń - peerelowski dworzec w Kielcach czy Dom Chemika w Puławach. Madelle reinterpretuje styl Brigitte Bardot,

wprowadzając nas w świat kobiecych lat 60., Turtle Story przywraca modę na ozdoby do włosów, a Kubota przekonuje, że nowe „kultowe” klapki i białe skarpety nie muszą być kiczowate, a mogą być naszym puszczeniem oka do machiny trendów. Zmiana jest w naszych rękach - nawet, jeśli nawiązuje do przeszłości - w której - choć może mniej wyraźnie - pojawiły się już nurty, którymi żyjemy dziś. Choć inaczej je nazywamy. Zamiast przeróbek robimy DIY i upcykling, w miejsce uniwersalnej garderoby budujemy szafę kapsułową, a zrywając z kanonami, rozpowszechniamy ciałopozytywność. Było, jest i będzie! Pierwsze dwie części modowej kartki z kalendarza znajdziecie w dwóch poprzednich numerach Lounge. K ATA R Z Y N A K W I E C I E Ń



uroda

KOSMETYCZNE TRENDY Grudzień to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Nie tylko dlatego, że kocham przedświąteczne przygotowania i śnieg, dzięki któremu wszystko wygląda ładniej. To także czas, kiedy możemy bezkarnie wylegiwać się pod kocem z maseczką na twarzy i zwalać wszystko na mróz, a eksperymenty makijażowe są wręcz mile widziane podczas gwiazdkowych imprez i Sylwestra. Socjologowie jednak donoszą, że to również najbardziej stresujący okres w roku, kiedy jesteśmy poddawani różnorakim ocenom (mieli tutaj na myśli konkurs na najlepszą jarzynową i karpia?). Trudne pytania, zadawane nam podczas rodzinnych spotkań, także znacznie podnoszą poziom stresu, dlatego poniżej stworzyłam dla Was zestawienie wspaniałych kosmetyków, dzięki którym Wasza skóra będzie lśnić i będziecie mieć o jeden stres mniej! Bądźcie piękni i zdrowi! A Nowy Rok niech będzie choć w połowie tak dobry jak 2019!

1. VEOLI BOTANICA Krem do twarzy na noc z ochroną lipidową

@ADRIANAGOLEBIOWSKA

1

Zimą skóra potrzebuje nie tylko nawilżenia, ale również ukojenia i odpowiedniej ochrony. Krem na noc od Veoli będzie idealny również dla bardzo wrażliwych, delikatnych, a nawet naczyniowych cer. Poprawi elastyczność, wspomoże naturalne procesy odnowy naskórka, ochroni przed wolnymi rodnikami i przed stresem oksydacyjnym! Aż 97,8 % surowców wykorzystanych do produkcji tego kosmetyku jest pochodzenia naturalnego! Pojemność: 60 ml. Cena: ok. 99 zł

2

2. NABLA, SKIN GLAZING Rozświetlacz Skin Glazing to kolekcja sześciu przepięknych rozświetlaczy, w odcieniach od niemal transparentnych, przez róż, czerwień, brąz , skończywszy na złocie. Cudownie stapiają się ze skórą wygładzając ją i tworząc roziskrzoną taflę na twarzy. Rozświetlacz przepięknie modeluje buzię i można nakładać go na sucho lub na mokro, aby jeszcze bardziej podkręcić efekt. Skin Glazing jest wegańskim produktem nietestowanym na zwierzętach! Pojemność: 6,5g. Cena: 99 zł

3

3. LIERAC BODY-NUTRI+ Mleczko natłuszczająco kojące przeciw przesuszeniom do ciała Ten balsam jest jak opatrunek dla przesuszonej i popękanej skóry! W składzie znajdziecie odżywiające masło shea, mocznik przywracający miękkość skórze i olej z krokosza barwierskiego o działaniu kojącym i przeciwzapalnym. Balsam pozostawia skórę ujędrnioną i atłasową w dotyku! Pojemność: 400 ml. Cena: 99 zł

7 78


uroda

4. MAX FACTOR Lash Revival Mascara, Tusz do rzęs Nowy tusz Max Factor wydłuża i pogrubia rzęsy, a także dodaje objętości bez grudek. Formułę dodatkowo wzmocniono ekstraktem z bambusa, który ma wzmocnić włoski w zaledwie cztery tygodnie! Szczoteczka przepięknie rozdziela rzęsy, a kruczoczarny kolor doda charakteru każdemu spojrzeniu!

4

Pojemność: 11 ml. Cena: 49 zł.

5. GLAMGLOW, BRIGHTEYES ANTI-FATIGUE EYE CREAM, Krem pod oczy Ten krem jest bardzo skutecznym pogromcą cieni pod oczami! Rewelacyjnie rozjaśnia sińce i zwalcza oznaki zmęczenia. To wszystko dzięki zawartej w nim kofeinie i silnie nawilżającemu kwasowi hialuronowemu. Bardzo szybko się wchłania i minimalizuje widoczność “kurzych łapek”! Pojemność: 15 ml. Cena: 165 zł.

6. TOO FACED, GINGERBREAD EXTRA SPICY Paleta cieni do powiek Too Faced co roku ubiera swoje kosmetyki w prześliczne świąteczne opakowania! Ale ta paleta świetnie sprawdzi się przez cały rok! W środku schowano 18 odcieni cieni do powiek zarówno matowych nadziaków jak i roziskrzonych zdecydowanych kolorów. No i te nazwy! Nie mogły być bardziej gwiazdkowe!

5

Pojemność: Cena: 235 zł.

6

7. ESTÉE LAUDER, Pure Color Envy Color Lip Volumizer, Powiększający błyszczyk do ust. Pełne, jędrne i zadbane usta, to dość popularne marzenie! Dzięki temu błyszczykowi osiągniesz ten efekt, a jego delikatna barwa pięknie podbija naturalny kolor ust, dzięki czemu pasuje wszystkim typom urody. Nie klei się, utrzymuje kilka godzin, daje wrażenie lekkiego mrowienia i ma kapitalny miętowy zapach. Jeden z najlepszych błyszczyków, który widocznie modeluje usta! Pojemność: 7 ml. Cena: 139 zł.

8. NATASHA DENONA Invisible HD Face Powder, Sypki puder matujący Grudzień to czas imprez, chętnie utrwalanych na zdjęciach. Ten matujący puder zawiera w składzie formuły HD, dające nieskazitelne wykończenie, które wygląda świetnie zarówno w świetle dziennym, jak i na zdjęciach przy użyciu lampy. Pomimo mocnego matu, ma tak lekką, niewyczuwalną wręcz konsystencję, że nie daje uczucia ściągnięcia czy wysuszenia. Przetrwa cały dzień jak i całonocną imprezę. Pojemność: 11 g. Cena:139 zł.

8 79


testujemy kosmetyki

INSTITUT ESTHEDERM PARIS, SERIA OSMOCLEAN:

Gentle deep pore cleanser - głęboko oczyszczający krem do twarzy i dekoltu Lightening buffing mask - wygładzająco-rozświetlająca maska złuszczająca

fot. mat. promocyjne

Ten rok przyniósł ze sobą całe mnóstwo nowych urodowych trendów, niemal wszyscy oszaleli na punkcie naturalnych kosmetyków i koreańskiej pielęgnacji. Ja jednak od lat jestem pod wielkim wrażeniem pielęgnacji we francuskim wydaniu. Jej podstawą jest troska o skórę, makijaż to tylko dodatek. Francuzki kupują kosmetyki głównie w aptekach i nierzadko są to dokładnie te same produkty, których używały ich matki, czy babcie. Nie ulegają chwilowym modom, nie eksperymentują, trzymają się swojej pielęgnacyjnej rutyny i chyba właśnie temu zawdzięczają swój młodzieńczy look. Dlatego z wypiekami na twarzy zabrałam się za testowanie francuskiego duetu od Institut Esthederm, w nadziei, że i moja skóra dostanie tego “francuskiego blasku”.

80

WYGLĄD I APLIKACJA: krem: ����� maska: ����� Zarówno krem jak i maska zostały zamknięte w niemal identycznych mleczno-białych tubkach, wykonanych z miękkiego plastiku, który ułatwiał wydobycie kosmetyku do samego końca. Minimalistyczne opakowanie

i szata graficzna przypadła mi do gustu, ale niestety ciągle myliłam kosmetyki, przez co kilka razy omyłkowo nakładałam krem zamiast maski i odwrotnie. Obydwa produkty aplikujemy dłońmi na suchą, oczyszczoną skórę. Niewielką ilość kremu oczyszczającego nakładamy punktowo na czoło, policzki, nos, brodę i dekolt, a następnie wykonujemy masaż od środka na zewnątrz twarzy,

tak długo, aż produkt stanie się tępy, matowy i nie będzie już można z nim dłużej pracować. Na koniec pozostałość kosmetyku zmywamy dużą ilością wody. W przypadku maseczki, nakładamy jej cienką warstwę na zaledwie minutę, a po tym czasie staramy się ją zrolować dłońmi, zaczynając od dekoltu i kierując się w górę. Resztki maseczki także zmywamy wodą.


PODARUJ BALIJSKIE SPA VOUCHERY PREZENTOWE

tel: 12 252 70 20, spa@spafarmona.pl

tel: 12 252 70 10, restauracja@magniямБca.pl


testujemy kosmetyki

KONSYSTENCJA, ZAPACH I KOLOR krem: ����� maska: ����� Konsystencja obu kosmetyków jest absolutnie zaskakująca. Zbita, gęsta i gładka! Krem nie posiada żadnych drobinek ścierających, do których jesteśmy przyzwyczajeni w przypadku głęboko oczyszczających produktów. Jest aksamitny, ma biały kolor i pachnie jak francuski dermokosmetyk. A co to za zapach? Taki przyjemny, apteczny zapach, którego nie potrafię w inny sposób nazwać. Maska, pomimo swoich złuszczających właściwości, również ma gładką formułę przypominającą poprzednika, również jest biała, także pachnie jak apteczny kosmetyk, choć nieco inaczej. Jedyne co różni te kosmetyki, to konsystencja. O ile krem można wmasowywać w twarz, jak zresztą poleca zrobić producent, tak maska podczas pocierania od razu się waży, ruluje i odpada.

SKŁAD krem: ����� maska: ����� Obydwa kosmetyki mają bardzo delikatną bazę myjącą, oraz SKIN BALANCE SYSTEM PATENT (wyciąg z boldo i fruktooligosacharydy), który odpowiada za utrzymanie w równowadze naturalnego ekosystemu mikroflory powierzchni skóry. W każdym kosmetyku tej marki, znajduje się także opatentowana woda komórkowa, która oprócz dostarczania skórze energii, ma stymulować jej optymalne funkcjonowanie. Maska natomiast, dzięki patentowi Hypopigmentaline (znajduje się w nim wyciąg z morwy i wyciąg z lukrecji), rozświetli i ujednolici kolor, regulując także ilość wytwarzanej melaniny, co zapobiega powstawaniu przebarwień. Warto wspomnieć, że Institute Esthederm w swoich badaniach skupia się głównie na stymulacji pracy skóry, tak by była optymalnie nawodniona oraz na ochronie przed słońcem i przebarwieniami. Ich kosmetyki są pełne opatentowanych związków co czyni je absolutnie unikatowymi!

DZIAŁANIE krem: ����� maska: ����� Kiedy po raz pierwszy użyłam tego zestawu, miałam mocno mieszane odczucia.

82

Głównie ze względu na dość specyficzne konsystencje i sposób użycia, który na początku wydawał mi się nie tyle dziwny, co nietrafiony. Wykonywanie peelingu zupełnie gładkim kremem? Maseczka która ma pozostać na twarzy przez jedynie minutę? Jak to ma w ogóle działać?! Nie ważne jak, ważne, że działa i to genialnie. Jest tylko jeden warunek! A właściwie dwa! Po pierwsze regularność. Krem pomimo braku ścierających cząsteczek usuwa natychmiast suche skórki, skóra nie błyszczy się i jest uspokojona. Po kilkukrotnym użyciu pory są zdecydowanie zwężone, a jeśli krem zagości w łazience na dłużej i będzie używany dwa lub nawet trzy razy w tygodniu możemy pożegnać się z zaskórnikami raz na zawsze! Skóra zaraz po masażu tym produktem nie jest w żaden sposób naruszona, dlatego możemy go używać nawet tuż przed wyjściem. Jest też idealny dla nawet najbardziej wrażliwych, naczyniowych, delikatnych skór, które nie mogą stosować gruboziarnistych peelingów, a potrzebują dogłębnego oczyszczenia. Nie wiem, czy przypadnie on wszystkim do gustu. Ja pomimo używania kremu oczyszczającego, od czasu do czasu wykonywałam tradycyjny peeling, ponieważ lubię, kiedy drobinki ścierające pobudzają krążenie - tego mi w nim chyba odrobinę zabrakło. Jaki jest drugi warunek? Produkty działają najlepiej, kiedy stosuje się je razem. Najpierw krem, potem maskę. Choć byłam zadowolona z obu osobno, to dopiero duetem byłam szczerze zachwycona! Maska zdecydowanie przyspieszyła zniknięcie przebarwień po wypryskach, które na mojej bladej skórze potrafią pozostać nawet na kilka tygodni. Do tego po użyciu maski skóra jest bajecznie gładka! Mam nawet wrażenie, że maska wygładza mocniej niż krem! Jednak w maseczce nie do końca odpowiadał mi sposób w jaki się ją ściąga. Rozumiem, że to rolowanie wpływa na efekt wygładzenia, ale maseczka dość mocno zasycha i miałam wrażenie, że trochę zbyt mocno muszę naciągać moją skórę, żeby ją usunąć, dlatego też często omijałam ten ruch i zwyczajnie ją zmywałam.

STOSUNEK CENY DO JAKOŚCI krem: ����� maska: ����� Krem i maska mają pojemność 75 ml; pierwszy z produktów w cenie regularnej kosztuje ok. 125 zł, drugi około 150 zł. Ja kupiłam oba produkty w zestawie za jedyne

130 zł! Muszę w końcu napisać o niezwykłej wydajności tych kosmetyków! Konsystencje są zbite, a produktu nakłada się naprawdę bardzo niewiele, dzięki czemu przy regularnym stosowaniu kremu i maski myślę, że wystarczy ich na conajmniej pół roku! Jakość jest genialna! Nie wspomnę już o komforcie podczas używania, który może absolutnie odmienić pielęgnację nadwrażliwych cer. Tu wszystko gra! Cena nawet w regularnej sprzedaży jest atrakcyjna, a jeśli uda Wam się dorwać te kosmetyki w promocyjnym zestawie, nie wahajcie się ani minuty!

OCENA KOŃCOWA krem: ����� maska: ����� Seria osmoclean tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Francuzi znają się na pielęgnacji skóry jak mało kto. Stworzenie tak delikatnego, a zarazem tak mocno oczyszczającego zestawu, wydawało mi się niemożliwe, a tu udało się to koncertowo, ku uciesze nadwrażliwych cer. Zdecydowanie polecam używanie obydwóch kosmetyków, jak wspomniałam, cudnie się uzupełniają i dają wyśmienity efekt. Myślę nawet, że klienci byliby szczęśliwi, gdyby na opakowaniach znalazł się napis: „krok 1” i „krok 2” - trudniej wtedy o pomyłki podczas nakładania, a w pełni zadowoleni będziemy właśnie po użyciu obu. Czy kosmetyki przypadną wszystkim do gustu? Myślę, że niecierpliwcy i miłośnicy gruboziarnistych zdzieraków mogą być lekko rozczarowani, ale są to kosmetyki, które rozkochają w sobie wrażliwców i skóry skłonne do podrażnień. Co najważniejsze, dogłębnie oczyszczają skórę, która potem przepięknie chłonie kremy czy sera, potęgując ich działanie i pozwalając im dotrzeć do głębszych warstw naskórka. Pielęgnacja w stylu francuskim to klasyk, który zawsze jest w modzie, bo wypielęgnowana skóra nigdy nie wychodzi z trendów!

82


OSKAR BACHOŃ

SZKOŁA NAS NISZCZY

Panie Oskarze, moja mama do Pana chodzi od lat. To dzięki niej czytam Pana felietony. I chcę Panu napisać o czymś, co nawet Pan pomija. Mam siedemnaście lat, siedem tatuaży i dredy. Tak wiem, jestem dziewczyną. Tak wiem, wyglądam niekobieco i pewnie nigdy nie znajdę sobie normalnego porządnego chłopaka. I wie Pan co? Mam to w dupie. Bo mój wygląd mnie wyraża. Każda kreska mojego tatuażu, zielona grzywka, pomalowane na czarno paznokcie to ja. Tylko, że ja nie mogę być sobą w tym porąbanym świecie. W szkole nauczycielka od matematyki wyprosiła mnie z lekcji. Dostaje niższe oceny, odkąd zrobiłam dziarę na ramieniu. Gdy w ciągu wakacji z grzecznej Agusi zrobiłam się “patolką”, nagle ci sami nauczyciele, którzy mnie dobrze oceniali, teraz jakoś uważają, że jestem zepsuta. Głupia. Zła. I niedawno dotarło do mnie, że to jest nie fair. Bo babka od plastyki też ma dredy, a ta od polskiego dziarę na plecach, której część widać na szyi jak zepnie włosy. Zasada “co wolno wojewodzie, to nie tobie mały smrodzie” w mojej szkole obowiązuje po całości. Co więcej, zobaczą koliberka wydziaranego pod bluzką uczennicy w za dużej bluzie, ale sznitów po pocięciach, blizn po próbach samobójczych czy rozszerzonych źrenic na prochach, to już ślepi są. Oni mnie psychicznie gwałcą Panie Oskarze. Odbierają mi prawo do samostanowienia. Do bycia sobą po całości. Do definiowania siebie przez wygląd. Ograbiają mnie z mojego jestestwa. I to już serio jest cholernie nie fair. Przecież “Konwencja o ochronie praw człowieka” wyraźnie mówi o “prawie do wolności uzewnętrzniania indywidualnie lub wspólnie z innymi”. Moje ciało to moje uzewnętrznienie. Oni mnie zabijają. Moją indywidualność. Moją chęć na wyrażenie siebie: myśli, emocji, potrzeb. Nienawidzę ich. Żeby Pan wiedział, jak ja ich nienawidzę. Nienawidzę tego, jak

fot. Magdalena Moniczewsk a

mnie zabijają kawałek po kawałku w świetle pierdzielenia o edukacji i celach wyższych. Pierdzielenia o moim dobru. Gdy mordują je bez pardonu. Nagle zrobiłam się nieinteligentna. Nagle zrobiłam się dla nich nieważna. Albo ważna jako obiekt do agresji, opresji, wyżywania się. To jest przemoc. Tak samo jak jest akcja #metoo tak powinna być akcja #schoolviolence, by nazwać wreszcie sprawy po imieniu: szykanowanie człowieka za jego wygląd jest przemocą. Niczym więc.

OSKAR BACHOŃ www.oskarbachon.pl/blog Studio Stylizacji i Wizażu ul Hieronima Wietora 3/2 lok. 1 tel. 602 635 037

83


kosmetyczne prezenty

All I want for Christmas is… here! Każdy lubi dostawać prezenty, ale szukanie odpowiedniego prezentu dla bliskich często skutecznie psuje nam radosny, przedświąteczny nastrój. Kosmetyki to sprawdzony pomysł na gwiazdkowe niespodzianki, pod warunkiem, że zostaną odpowiednio dobrane!Poniżej znajdziecie kilka wyselekcjonowanych zestawów, które ucieszą obdarowywanych, a Wy z łatwością kupicie je online, omijając przedświąteczną gorączkę zakupową!

ków, 8 kremowych eyelinerów, 4 cienie do brwi, 6 rozświetlaczy, 3 róże do policzków, 3 bronzery, 1 puder wygładzająco-rozjaśniający. A to wszystko w różnych fakturach! Jest mat, błysk, brokat i satyna!

1. DLA NAJGRZECZNIEJSZEJ Estée Lauder, Blockbuster Zestaw do makijażu, cena 449 zł. Ten przepiękny czerwony kuferek skrywa najpopularniejsze i najlepsze produkty marki Estée Lauder, i zachwyci nawet najbardziej wymagających! W środku znajdują się trzy pełnowymiarowe pomadki Pure Color Envy Lipstick, dwie paletki Pure Color Envy Sculpting EyeShadow Compact, a każda z nich zawiera 9 cieni i 1 róż, tusz do rzęs, błyszczyk, płyn do demakijażu, trzy miniaturki bestsellerowych kremów: do twarzy, pod oczy, a także serum na noc. Zawartość tego magicznego kuferka to marzenie każdej dziewczyny!

2. DLA WIELBICIELEK NATURALNEJ PIELĘGNACJI RESIBO, Zestaw Beauty Box Perfect Skin, cena ok. 130 zł. W zestawie znajduje się niezwykle łagodny olejek do demakijażu, który nie tylko świetnie poradzi sobie nawet z wodoodpornym makijażem oczu, ale również rewelacyjnie oczyści, oraz nawilży delikatną i suchą skórę twarzy. Dołączoną do zestawu ściereczką można wykonać peeling, lub bez problemu zmyć z twarzy maseczki. A krem bogaty w naturalne składniki genialnie wygładzi drobne zmarszczki. 84

3.NIE TYLKO DLA DRWALI ZEW, Zestaw Gładki Golibroda, cena ok 170 zł. To zestaw skierowany dla Panów ceniących tradycyjną metodę usuwania owłosienia. Znajdziecie tu mydło do golenia z węglem drzewnym, które również wspaniale rozprawi się z problemami skórnymi, balsam po goleniu z czarną hubą i pędzel do golenia z drewna jesionu. Prezentem będą zachwyceni gentlemani w każdym wieku!

4. DLA URODZONYCH MAKE UP ARTISTS Sephora, Igloo Palace Palette, Paleta do makijażu, cena ok 150 zł. Ta paleta zachwyci każdą miłośniczkę zabawy makijażem! W tym słodkim igloo mieści się 109 odcieni, podzielonych na 4 poziomy, w tym: 60 cieni do powiek, 24 błyszczy-

5. DLA ŻYJĄCYCH AKTYWNIE, LUB TYCH KTÓRZY PLANUJĄ TAK ŻYĆ OD NOWEGO ROKU. FOREO, Zestaw Picture Perfect: LUNA fofo, z płynem do mycia twarzy i bidonem, cena ok 399zł. Szczoteczkę do mycia twarzy i ultra delikatny płyn zapakowano w świetny bidon, który z pewnością spodoba się tym, dla których siłownia to drugi dom. Każdy kto chociaż raz używał szczoteczki Luna wie, że jest mistrzem w oczyszczaniu, a dzięki aplikacji, która ją obsługuje, poznacie wszystkie sekrety swojej skóry. Świetnie doczyści buzię, po wyczerpującym treningu siłowym, ale sprawdzi się genialnie także w zaciszu domowym!

6. NIE TYLKO DLA ZŁYCH CHŁOPCÓW. CAROLINA HERRERA, Bad Boy woda toaletowa, cena ok 220 zł Obok skarpetek, perfumy to absolutny must have pod choinką! Bad Boy to zdecydowany, odważny i charakterny zapach dla mężczyzn, w którego nutach znajduje się czarny i biały pieprz, bergamotka, drzewo cedrowe, szałwia, kakao i bób Tonka. Flakon w kształcie błyskawicy ma symbolizować heroizm i siłę nawiązując do kultury greckiej, nordyckiej i indyjskiej.



wydarzenia

LOCAL DAYS BY MERCURE

zdj. mat. organizatora

28.11.2019 Hotel Mercure Kraków

86

W hotelu Mercure Kraków Stare Miasto odbyła się pierwsza odsłona Local Days By Mercure. Będące częścią kampanii #DiscoverLocal, wydarzenie miało na celu pokazanie, jak marka hotelowa otwiera się na lokalną kulturę, tradycję i smaki. Zgromadzeni goście mogli obejrzeć pokazy kolekcji krakowskiego stylisty fryzur i projektanta – Claudiusa, występ Magdy Steczkowskiej oraz liczne, przygotowane przez hotel atrakcje. W wydarzeniu udział wzięło ponad 200 osób, a poprowadziła je prezenterka Dorota Gardias.


mysł z y m za pobud

y

Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas


newsy

KONIEC Z JABŁKAMI OBKLEJONYMI PLASTIKIEM! rewolucji. Ale to, na co wpadli producenci, to prawdziwe zaskoczenie. Lidl rezygnuje z plastikowych etykiet służących do znakowania owoców i warzyw. Zamiast tego wybiera znakowanie naturalnym światłem. Nie wpływa ono ani na jakość, ani na smak produktów. Ponadto, jedzenie z „ryneczku Lidla” będzie można dostać bez plastikowych opakowań.

Na początku znakowane będą dwa wybrane warzywa: bio-dynia piżmowa oraz bio-seler. Zapewniono także rozszerzenie tej metody na inne produkty tak, by spełnić wymogi ekologicznej polityki marki. Oby tak dalej!

zdj. pexels.com

Do 2025 roku 100 proc. plastikowych opakowań produktów marek własnych będzie możliwa do recyklingu, jak również ograniczymy zużycie plastiku w opakowaniach jednostkowych i zbiorczych produktów marek Lidla o 20 proc. - takie oświadczenie wydała sieć supermarketów Lidl ostatnimi czasy. Jako jeden z najpopularniejszych sklepów spożywczych na rynku niemal oczywiste jest, że będzie on uczestniczył w ekologicznej

WEGE WAWA DOCENIONA Weganizm jest trendem i sposobem życia, rozwijającym się tak prężnie, że aż trudno w to uwierzyć. Z dnia na dzień pojawia się jakiś nowy lokal, czy sklep. Nic więc dziwnego, że stolica naszego kraju również idzie z nurtem. Ale fakt, że została za te starania wyróżniona, to już coś. Portal HappyCow już po raz kolejny dokonał zestawienia: 10 Top Vegan Cities In

88

The World, w którym to Warszawa znalazła się na 6. miejscu. Rok temu w tym samym rankingu doczekała się 7. miejsca, a dwa lata temu - 3! W tegorocznym rankingu zwyciężył Londyn, tuż za nim znajdziemy Nowy Jork i Berlin. Co się tyczy naszej stolicy, wyróżniono przede wszystkim sieć Krowarzywa, ze swoimi kultowymi już imitacjami mięsa, nie

zabrakło także wzmianki o Vegan Ramen Shop, czy Leonardo Verde, specjalistów od kuchni włoskiej. Fanów sushi zaprasza się do Edamame, a kuchni meksykańskiej - do Momencika. Weganie wszystkich województw, bądźcie dumni! Warszawa stanowi dla was powód do dumy.

www.happycow.net


newsy

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ, A W AIRBNB KARMIĄ W dzisiejszych czasach trudno wyobrazić sobie planowanie wakacji bez chociażby rozważenia opcji pobytu w Airbnb. Ta platforma jest nie tylko bardzo popularna, wygodna i dosyć tania - to także jeden z najbardziej komfortowych i bezpośrednich form kontaktu z kulturą danego miejsca. Mieszkasz w mieszkaniu, więc masz

międzynarodowych sąsiadów, możesz sam gotować - wszystko jest bardziej intensywne. Dlatego platforma postanowiła pójść o krok dalej i wprowadziła do swojej oferty CookingOn Experiences. Świadome tego, jak wielką rolę odgrywa w poznawaniu lokalnej kultury jej jedzenie, Airbnb pozwoliło nam doświadczyć go w prawdziwej formie.

Możemy więc wykupić sobie atrakcję w postaci „robienia makaronu z włoską babcią” albo „przygotowywania jedzenia portugalskiego z drag queen”. Według specjalistów Airbnb, takie doświadczenia pomogą uruchomić relacje międzykultrowe i spopularyzują kulinarne podróże. Trzymamy kciuki!

Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl

MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową

OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!


szpilki w kuchni

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA O SMAKU BEZY To nie był zwykły dzień – wigilia. Poranek, godzina 07.00 rozciąga moje zaspane ciało, zaciągam powietrze głębokim ziewem i przecieram znużone snem oczy. Wstaję zaspana po wczorajszym przyrządzaniu potraw i myślę sobie o kolejnym rodzinnie intensywnym wieczorze wigilijnym. Nic, chociaż raz sobie odpuszczę z jedzeniem w samotności i wyjdę zjeść porządne śniadanie. Znajoma wspominała o fajnej śniadaniarni, której sama nazwa pozwala odciąć się od tego codziennego marazmu. Jest nią POKUSA.

zdjęcia: Łuk asz Walas

PROSZĘ TO SAMO CO TEN PAN

90

Wchodzę pełna nadziei o wersji bezludnej wyspy, lecz wizja rozmywa się, kiedy napotykam kolejkę wijącą się za ladę lokalu. Nic, ratuje mnie mój społeczny charakter. Myślę sobie - zostaję – trudno zjem za dwie godziny ale swoje muszę odstać. Zaraz, choć nie! Widzę, tuż za mną rozciąga się strefa słodkości i odrębna lada. Czemu nie śniadanie na słodko? I zero ludzi! A nie przepraszam, ktoś podchodzi, więc podbiegam... mężczyzna przede mną jest pierwszy. Nie widzę go z przodu - ale moment, po co to mi w ogóle ? Ja przecież przyszłam zjeść. Podchodzę, staję za nim. O Boże, ten zapach… Mam wrażenie, że skala mojego głodu wykracza daleko poza obszar żołądka. Słyszę co zamawia, zadaje pytania w sposób szczegółowy, wyjątkowo zwraca uwagę na to, co chce, choć to niemal sam cukier. Jego głos jest tak ciepły, jak góralska herbata zimą, a sam jego wizerunek buduje moją wyobraźnię, gwarantując pełną paletę najlepszych smaków. Jestem ciekawa co je, jak to smakuje, co on lubi? Teraz moja kolej: „Poproszę to samo co ten Pan” – nie wiem skąd mi się to wzięło, ale tak byłam ciekawa, że nie myślałam o tym, czy to coś, co lubię. Zdziwiona kobieta podaje mi zza lady kawałek bezy pavlowej z kremem marcepanowym i frużeliną wiśniową na czerwonym winie oraz kromkę puszystego piernika z batatami i kremem herbacianym. Jedyne, co nas różniło to kawa, on pija czarną bez cukru, ja z mlekiem.

Nie odeszłam od lady daleko i usłyszałam męski, ciepły półszept: „Rzadko zdarza się, by ktoś miał ochotę na to, na co ja mam. Czy zgodzi się Pani na moje towarzystwo przy jednym stoliku?”. Przez sekundę oniemiałam, instynktownie zgodziłam się, no bo jak nie zapolować na zwierzynę, skoro sama daje się złapać i to jeszcze taka... Zasiedliśmy i oboje w tym samym tempie zajęliśmy się bezą, wyrażając głośno dźwiękiem jej rewelacyjny smak. Nasze spojrzenia zaplatały się głęboko, a uśmiech nie odpuszczał kącikom ust. Czułam się zupełnie inaczej niż zwykle, jakby pękała na mnie skorupa tego całego schematu codzienności. Moje uczucia i emocje wyrażały już od pierwszego kontaktu inną energię. Można nie wierzyć, ale już po kilku zdaniach i zabawnych zwrotach zapoznania poczułam się jak dziecko spotykające swojego serdecznego przyjaciela z tamtych lat. Jakbyśmy się znali od zawsze… KIEDYŚ CIĘ ZNAJDĘ Jedzenie jest dla mnie czymś wyjątkowym. Kocham gotować i potrafię się odnaleźć w każdej potrawie. Moją specjalnością, która sprawia mi najwięcej radości, są desery, które rzadko jadam na śniadanie. Jednak samo spożywanie potraw staje się obrazem ich wyborności. Sposób jedzenia również bywa zmysłowy i seksowny. Jego sposób wyróżniał się spośród całego, wigilijnego tłumu tutejszych zjadaczy. Mimo swojej wyraźnej męskości trzymał widelczyk w sposób subtelny, dwoma palcami. Ruch

ręki i droga do ust były opływowe, a samo nabranie zawartości w usta niesamowicie uwodzące. Rozpływałam się po drugiej stronie stolika. Patrzył na mnie głodnym wzrokiem, a dziecięcym entuzjazmem zamiatał wszelkie obawy. Spędziliśmy tam trzy godziny przy przepysznej bezie i niestandardowym pierniku. Nasze zegarki wskazały spore opóźnienie i nadszedł czas wdzięczności. Zaproponował mi jeszcze tort makowy z kremem z kasztanów na wynos. Zamieniliśmy się swoimi kawałkami i odprowadziliśmy do rogu ulicy. Na pożegnanie pocałowaliśmy się namiętnie, po czym on nagle uciekł na drugą stronę. Krzyknęłam: - Gdzie mam Cię szukać?!, on na to: - Kiedyś Cię znajdę!. Ale kiedy?! Oddalał się ode mnie, czułam nagle, że tracę wszystko, już go nie widzę. Gdzieś zniknął... i wtedy się obudziłam. Myślę – nie! To nie może być prawda, to musiało się stać. To było takie prawdziwe! Nie mogłam w to uwierzyć. W myślach miałam go przez cały dzień. Pierwszą rzeczą którą zrobiłam po przebudzeniu , było odwzorowanie deserów, które wspólnie zjedliśmy. Z pewnością pojawią się one w te Święta na moim stole, bym znów mogła go zobaczyć, gdy skosztuję bezy i zamknę oczy…

K A R O L I N A K O WA L E W S K A


PROSECCO

IS ALWAYS THE ANSWER AND WE HAVE GOT PROSECCO!

ZAPRASZAMY CIĘ DO WYPRÓBOWANIA NASZEJ NOWEJ LINII PIW I WIN


szpilki w kuchni

BEZA PAVLOVA Z KREMEM MARCEPANOWYM I FRUŻELINĄ WIŚNIOWĄ Z CZERWONYM WINEM Beza (2 blaty) • 10 białek • 500g drobnego cukru do wypieków • 1 łyżka octu jabłkowego • 1 łyżka skrobi ziemniaczanej • szczypta soli Ubić białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodawać cukier, stopniowo, łyżka po łyżce, cały czas ubijając, do powstania sztywnej, błyszczącej piany. Dolać ocet

i ubić. Dodać przesianą skrobię ziemniaczaną i delikatnie wymieszać szpatułką. Dwie blaszki wyłożyć papierem do pieczenia na których narysować dwa okręgi o średnicy 23cm. Wyłożyć na nie masę bezową i uformować bezy łyżką lub szpatułką ku górze. Wstawić do nagrzanego do 100ºC piekarnika z funkcją góra - dół i piec 1,5 godziny. Po tym czasie zamienić blaszki (tą z góry przełożyć na dół i odwrotnie) i piec kolejne 1,5 godziny. Studzić w lekko uchylonym piekarniku.

niaczaną. Przelać z powrotem do garnka i wymieszać. Zagotować, odstawić z ognia. Wystudzić. Krem marcepanowy: • 200g marcepanu (można użyć gotowej masy marcepanowej lub batoników marcepanowych bez czekolady) • 300ml śmietanki 30% • 500g mascarpone • 50 g mielonych migdałów

Frużelina: • 200g mrożonych wiśni • 300ml czerwonego wytrawnego wina • 1/3 szkl. cukru • 2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej • 2 łyżki wody

Śmietankę podgrzać w garnku, nie gotować. Dodać pokruszony marcepan i mieszać do czasu kiedy się rozpuści i połączy ze śmietanką. Schłodzić. Zimną śmietankę i mascarpone ubić aż staną się puszyste. Na koniec delikatnie wmieszać do kremu mielone migdały.

Wiśnie wsypać do rondelka, dodać cukier, i podgrzewać przez około 10 minut na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Dodać wino. Gotować aż alkohol lekko wyparuje. Wodę wymieszać z mąką ziem-

Wystudzoną bezę położyć na paterze. Wyłożyć na nią krem i frużelinę. Ułożyć kolejny blat i znów udekorować kremem i frużeliną. Całość wykończyć wiórkami startej gorzkiej czekolady.

PUSZYSTY I SZYBKI PIERNIK Z BATATAMI PRZEŁOŻONY KREMEM HERBACIANYM (składniki suche) • 3 szkl. mąki • 1 szkl. cukru • 1 paczka przyprawy do piernika • 1 łyżeczka proszku do pieczenia • 1,5 łyżeczki sody Składniki mokre wymieszać razem dokładnie i wlać do miski ze składnikami suchymi. Wymieszać, aż całość się połączy. Ciasto wylać do formy o wymiarach 25x35 lub do dużej keksówki 30x12 wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do nagrzanego do 180ºC piekarnika i piec przez 45-50 min. Wystudzić i przekroić. *puree z batatów: Bataty dokładnie umyć, obierać i pokroić na kawałki. Zalać zimną wodą i gotować ok. 15-20 minut do miękkości. Odlać wodę i zmiksować do uzyskania gładkiej masy. Wystudzić.

92

Krem herbaciany: • 8 łyżek kaszy manny • 500ml mleka • 250ml mocnej herbaty(użyłam earl grey) • 70 g cukru kryształu • 60 g cukru pudru • 200g miękkiego masła W garnku gotujemy mleko i herbatę, dodajemy cukier kryształ, kaszę manną. Gotujemy ok. 4 minut cały czas mieszając. Masa powinna mieć konsystencję gęstniejącego budyniu. Odstawiamy do ostygnięcia. Masło ucieramy na jasną i puszystą masę z cukrem pudrem. Następnie dodajemy porcjami krem z kaszy cały czas miksując, aby masa była jednolita. Wystudzoną masą przekładamy ciasto. Dekorujemy roztopioną gorzką czekoladą, wiórkami kokosa i płatkami migdałów.

zdjęcia: Łuk asz Walas

Ciasto: (składniki mokre) • 3 jajka • 1 szkl. mleka • 1 szklanka puree z batatów* • 3 łyżki miodu • ¾ szkl. oleju



fot. Adam Cisowski

Żelazko w kuchni

DWIE ŁYŻKI ŚNIEGU I ZUPA Z PUCHU Śniegowe kule udające ciastka albo babeczki. Śnieżne pączki, eklerki, rozciapane i płaskie omlety, które nie chciały się trzymać w jednym kawałku, lodowe kwadraty, z których „wysysało” się wodę i maleńkie kostki lodu rozpuszczane na języku. Jedliście śnieg za dzieciaka? O rany! Ależ to było cudowne. A najlepszy był śnieżny sklep na śnieżnym osiedlu, na którym cała chmara śnieżnych dzieciaków biegała umorusana białym puchem, nacierała nim policzki, wkładała kryształki za kaptur, a później jadła śnieg po kawałku wyobrażając sobie czym jest: bezą, boczkiem, szarlotką, czy rurką z kremem. W śnieżnym sklepie zaopatrzonym przez dzieciaki, można było kupić wszystkie śnieżne ciastka, a stare-maleńkie ekspedientki wyjaśniały poważnym tonem: za zimowego pączka trzeba oddać jedną gumę z kaczorem Donaldem. Wtedy trzeba było wyjąć zmarzniętą łapkę z całkiem mokrej rękawiczki, sięgnąć do kieszeni całkiem przemoczonego kombinezonu i wygrzebać jedyną gumę, by oddać ją za chwilową przyjemność opartą tylko na wyobraźni. Drugim ulubionym zajęciem 94

było gotowanie zupy z puchu. Śnieg trzeba było ogrzać w dłoni, a gdy się roztopił ugotować wyimaginowaną zupę. To były ulubione podwórkowe zabawy! Dziś już nie ma takich zim, mrozów, zasp po kolana, bitew na śnieżki. Ale jeśli już sypie i robi się biało, to najpiękniej jest w lesie, wśród drzew. Cicho, spokojnie, majestatycznie. Szkoda, że dziś nie podjadamy śniegu (jakkolwiek by to brzmiało), bo brudny, zanieczyszczony, szarobury, ale w leśnej krainie, na dziewiczym terenie wciąż dobrze wytarzać się w puchu, ulepić szczęśliwego bałwana, przypomnieć sobie szaleństwa z dzieciństwa. Tęsknię nie tylko za siarczystym mrozem i „prawdziwą” zimą, ale też za malowidłami, które powstawały wtedy na szybach.

Gdy na zewnątrz zimno, w domu ciepło, miło i przyjemnie. Zimą dużo czytam, piszę i rozpieszczam się pysznościami. Lubię przyjmować gości, patrzeć na ogień buchający w kominku mojego rodzinnego domu, gadać do nocy. W grudniu zaczynam świętować już w połowie miesiąca, a podczas gotowania piję dyniowe kakao z adwokatem, czyli rozgrzewający eliksir na mleku kokosowym z pieczoną dynią, miodem, kardamonem i nutą alkoholu. W dzisiejszym odcinku przygotowałam dla Was przepisy pełne rozpusty. Może przydadzą się na święta, może na Sylwestra, a może… do książki i spokojnego wieczoru pod kocem? Przed Wami kakao dyniowe, racuchy ze śmietanką i ptasim mleczkiem oraz piernik z pomidorami i kandyzowanymi owocami. Smacznego!


Żelazko w kuchni fot. Aga Żelazko Na zdjęciu książka Cymanowski Młyn, M.Witkiewicz, S. Darda

SKŁADNIKI: • 1 szklanka mleka kokosowego • Trzy półksiężyce pieczonej dyni (zanim włożę ją do piekarnika, posypuję ją brązowym cukrem. Później piekę w temp. 180 stopni aż zmięknie i stanie się rumiana)

• 1 pieczona figa (można ją włożyć do piekarnika razem z dynią, najlepiej ze skórką i pokrojoną w plasterki) • 1 kieliszek adwokata • 1 łyżeczka miodu (lub więcej) • Pół łyżeczki kardamonu (lub więcej) • Szczypta cynamonu

P R Z YG OTO WA N I E: Wszystkie składniki (poza mlekiem) dokładnie zmiksować. Mleko mocno podgrzać (ale nie gotować). Połączyć mleko i zmiksowane produkty, doprawić do smaku.

SKŁADNIKI:

P R Z YG OTO WA N I E:

• • • • • • • • • • • •

Mąkę przesiać, dodać cukier, cynamon, kardamon i sodę oczyszczoną. Wszystko wymieszać. Następnie dodać jajko i mleko. Dokładnie wymieszać, tak by nie było grudek. Jabłka obrać, pokroić w grube plastry, usunąć ze środka gniazda nasienne. Wkładać każdy plaster do ciasta, a następnie układać na rozgrzanym tłuszczu, na patelni. Przysmażyć z obu stron na złoty kolor. Podawać ze śmietanką, pokrojonym w kawałki ptasim mleczkiem i orzechami. Można dodać owoce.

3/4 szklanki mleka 1 szklanka mąki pszennej 1 jajko 1 łyżka cukru wanilinowego 1 łyżeczka cukru 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej Szczypta kardamonu i cynamonu Do smażenia: 2 łyżki oliwy, 1 łyżka masła Pół szklanki słodkiej śmietanki 3 kawałki ptasiego mleczka Orzechy włoskie 2 jabłka

fot. Adam Cisowski

RACUCHY Z JABŁKIEM I PTASIM MLECZKIEM

95


na koniec

ON/OFF. TERAZ PAN MA RELAKS Gdy zapytana ostatnio o to, czy umiem się wyluzować, chciałam z nerwową szybkością odpowiedzieć: „Tak, oczywiście”, spięłam się tak bardzo, że słowa nie były w stanie przejść przez gardło. I zdałam sobie sprawę z okrutnej rzeczywistości. Nie, nie potrafię. Wciąż robię przynajmniej dwie rzeczy na raz, myśląc o pięciu kolejnych. Zaczyna się grudzień i będzie tego jeszcze więcej. Telefon w ręku oczywiście obowiązkowy. Bo maile, bo zdjęcia, bo Instagram. Bo muszę odebrać, bo muszę odpisać. Bo jak zniknę, to świat się skończy. I w sumie dzięki temu telefonowi odkryłam, że stanowi on główną przeszkodę w osiągnięciu celu postawionego w pytaniu.

HAREL Kr ytyk mody, autorka bloga HARELBLOG.PL

Ze zgrozą zdałam sobie sprawę, zapewne dzięki wszystkowiedzącym ciasteczkom i algorytmom (zwanym niekiedy przez starsze pokolenie „alegorytmami” - bardzo ładne) z istnienia aplikacji, która ma na celu nas uspokoić. W jaki sposób? Po prostu mamy wciąż wpatrywać się w ten nieszczęsny telefon, ale nic nie robić. Obserwować krople deszczu na ekranie i wsłuchiwać się w ich bębnienie o wirtualny parapet, względnie zbiornik wodny. Dosyć. Nie może tak być, że za naszym relaksem wciąż stoi urządzenie, przez które stanu relaksu osiągnąć nie możemy. W związku z najbardziej stresującym czasem w roku pragnę podesłać Państwu kilka pomysłów na to, w jaki sposób się zrelaksować. Bez pobierania rzeczonej aplikacji. A przede wszystkim bez telefonu w ręku w ogóle. Prawdopodobnie w momencie, w którym czytacie ten tekst, stosuję jeden z nich. 1. SKANDYNAWSKI SERIAL BEZ LEKTORA To rzecz genialna, bo dopóki nie odłożymy telefonu, nie będziemy w stanie się zorientować nawet w tym, kto jest głównym bohaterem. Sama uwielbiam Most nad Sundem i przyznam, że chyba po raz pierwszy zdecydowałam się na patrzenie prosto w zupełnie inny ekran (bo zwykle jednym okiem pa-

96

trzę w telewizor, a drugim… no właśnie). W sumie hiszpańskie czy belgijskie seriale też są niezłe. O ile nie zna się języka. Ja akurat po flamandzku umiem powiedzieć tylko „smacznego” („eet smakelijk”), więc serial Tabula rasa również obejrzałam z prawdziwą, nieśpieszną przyjemnością. 2. ROBÓTKI NA DRUTACH Warto, warto. Knitting is like doing yoga, very soothing and calming! - pisze Sarah Chen, jedna z członkiń społeczności #WeAreKnitters. To miejsce, wprawdzie wirtualne, które zrzesza całkiem realnych twórców z całego świata, połączonych wspólnym hobby: robieniem na drutach właśnie. Przy okazji możemy tam zrobić zakupy, a gdy nie mamy pojęcia co i jak, nabyć zestaw startowy i zacząć nową przygodę. Gwarantuję, że początkowa frustracja szybko zamieni się w coś na kształt medytacji. No i obydwie ręce zaangażowane w dzierganie. SMS-y sprawdzimy później. 3. SIŁOWNIA Tak, tak. Pisze to osoba, która jeszcze do niedawna dostawała wysypki na samo słowo, a co dopiero ćwiczenie. Rzecz okazała się tak wciągająca i angażująca kończyny oraz mózg, że telefon na sali to naprawdę

dziwny pomysł. Na robienie sobie fotek komórką w wielkim lustrze spuśćmy zasłonę milczenia. Nie o to nam chodzi. 4. SPACER Z PSEM Sprawa jest poważna, wychodzimy z naszym najlepszym przyjacielem. Czy w momencie takiego wydarzenia naprawdę musimy gapić się w ekran? Czas spędzony z psem na powietrzu to kwintesencja relaksu. O ile nie wyleci zza rogu jakiś potwór i nie będzie próbował zaatakować. Powiedzmy, że jesteśmy optymistami w tej kwestii. 5. L E P I E N I E U S Z E K Proszę wziąć kartkę, długopis i notować: 2 szklanki mąki pszennej, 3/4 szklanki wrzątku, 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka oleju, 1 żółtko. Nadzienie jakie kto lubi. Mieszamy mąkę z wrzątkiem i olejem. Gdy masa trochę przestygnie, dodajemy żółtko i solimy. Wyrabiamy. Wałkujemy. Wycinamy. Nadziewamy. Gotujemy w osolonym wrzątku minutę od wypłynięcia. Gdyby coś się lepiło w trakcie, posmarujmy ręce olejem. Wyłączmy dźwięk w telefonie, bo odbieranie w tej sytuacji jest niewskazane. Podziękowania za przepis proszę słać mailem. Odbiorę po świętach. Miłego relaksu i szczęśliwego Nowego Roku, życzy Harel




Apartamenty w Śródmieściu Gdyni

Spacerem nad morze Plac Unii to nowe apartamenty powstające w sercu Gdyni, które łączą w sobie nowoczesność, przestrzeń, styl życia i energię miasta. To prestiż podkreślony przez szlachetną, modernistyczną formę kamienic oraz najwyższą jakość rozwiązań, detali i materiałów. Plaża, morze, przystań jachtowa, obiekty kultury, restauracje - wszystko w zasięgu ręki! Zamieszkaj tu i ciesz się bliskością morza w tętniącym życiem Śródmieściu!

hossa.gda.pl

58 785 11 11


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.