bezcenny
kultura
wydarzenia
bary i restauracje
moda
zdrowie i uroda
design
technolounge
www.loungemagazyn.pl
wrzesien'12 ISSN 1899-1262
bezcenny
kultura
wydarzenia
bary i restauracje
moda
zdrowie i uroda
design
technolounge
www.loungemagazyn.pl
wrzesien'12 ISSN 1899-1262
DJ Alkovich
Best in House / house vocal / commercial
DJ BLAZE
Best in House / house vocal / commercial
DJ BLAZE
Best in House / house vocal / commercial
DJ BLAZE
Best in House / house vocal / commercial
fot. Filip Łyszczek / lounge
Mojito, Cuba Libre, czy Daiquiri? Co jeszcze może uzupełnić idealny wakacyjny dzień na krakowskim Rynku? W trakcie kulminacji sierpniowych upałów resto-bar Ratuszowa zorganizowała specjalnie dla swoich Gości weekend muzyki kubańskiej. Na największym ogródku płyty głównej wystąpiła pochodząca z Havany Mili Morena, która porwała publikę rytmami klasycznej Guantanamery. Jej występ był ukoronowaniem letniego festiwalu muzycznego pod Ratuszem. We wrześniu resto-bar Ratuszowa dla miłośników muzyki na żywo aranżować będzie koncerty w ramach wydarzenia: „Jazz w Starym Krakowie”. Wbrew naturze, czyli nadchodzącej nieubłaganie jesieni, każdy wieczór rozgrzewać będą nie tylko grzańce, czy nietuzinkowe dania, ale również zasłużone dla naszego miasta formacje muzyczne. Wystąpią nestorzy krakowskiej sceny rozrywkowej, m.in.: „Old Metropolitan Band”, „Giga Morański Band”, „Beale Street Band”. Wszystkich koneserów muzycznych i kulinarnych wrażeń resto-bar Ratuszowa zaprasza codziennie od godz. 19.00.
Ratuszowa resto-bar Kraków, Rynek Główny 1 e-mail: ratuszowa@restfood.pl tel. 12 421 13 26 www.ratuszowa.restfood.pl Rezerwacje: +48 696 474 965
ZOBACZ
CO JESZCZE KRYJĄ KRAKOWSKIE SUKIENNICE ODKRYJ JUŻ WKRÓTCE
KRAKÓW, RYNEK GŁÓWNY 3
REDAKCJA:
grafika
Asia Roman joanna.roman@loungemagazyn.pl reklama
reklama
Jacek Mędrala jacek.medrala@loungemagazyn.pl
Monika Gąsiorek - Mosiołek
fot. Bartek Sejwa, modelka: Kamila Irobi / Mag Team, make up: Monika Latuszek / Akademia Makijażu Mokotowska
Joanna Jawor
6
lounge ...bo jakość ma znaczenie
WSPÓŁPRACA: Wojtek Klęczar, Krzysztof Koczorowski, Magda Merta-Mączyńska, Anastazja Mołodecka, Anna Skwarek, Adrian Suszczyński, Katarzyna Tarabuła, Michał Zębik Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Starowiślna 37 / 5b, 31-038 Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. (012) 633 77 33
OKŁADKA I /Kraków - Katowice/ fot: Bartek Sejwa modelka: Paulina Ploch make up: Katarzyna Pietruszka / Akademia Makijażu Mokotowska
OKŁADKA II /Warszawa/ fot: Bartek Sejwa modelka: Aleksandra Krysiak / Joost make up: Staszek Doliński / Akademia Makijażu Mokotowska
zdjęcia: Marcin Lewicki / lounge
imprezy i otwarcia
Urodziny Discover Cracow Tego wieczoru właściciele hucznie świętowali 3 lata swojej działalności, w towarzystwie przyjaciół i partnerów biznesowych.
opatrzonym barze goście bawili się do białego rana. Budda Bar swoim klimatem i wystrojem na myśl przywodził dalekie egzotyczne kraje. Nic, tylko podróżować!
Przy dobrej muzyce (tu chcieliśmy serdecznie pozdrowić uroczą wokalistkę) i świetnie za-
zdjęcia: Jakub Gil / lounge
31 lipca w krakowskim Budda Barze odbyły się 3. urodziny Discover Cracow, firmy zajmującej się opieką i organizacją czasu, przybywającym do Krakowa turystom i biznesmenom. Discover Cracow na stałe współpracuje z istniejącą od 100 lat i działającą na całym świecie firmą Gray Line.
Urodziny Musso Sushi smak oceniał sam Robert Sowa, na co dzień szef kuchni w Warszawskim hotelu Sobieski, którego umiejętności nierzadko możemy podziwiać w porannym programie Dzień Dobry TVN. Również w tym dniu odbył się konkurs szefów kuchni, a jego zwycięzcą został kucharz Musso Sushi - Paweł Wiktorek.
- Najlepszy tuńczyk, wyśmienite specjały. Jak dobrze że Kraków ma takie miejsce jak Musso Sushi - podsumował Robert Sowa.
Zuzanna Jawor, jedna z założycielek WBN, zaprosiła osoby chętne do współpracy, z którymi podzieliła się planami rozwoju organizacji nie tylko w Krakowie. W przyjaznej klubowej atmosferze, przy poczęstunku każdy z obecnych miał możliwość
zaprezentowania swoich pomysłów. Wśród członków WBN jest tez wielu mężczyzn, którzy zainteresowani są tematyka rozwoju i mentoringu wśród kobiet. Chcecie dołączyć? Zapraszamy na kolejne spotkania z cyklu WBN.
Tuńczyk błękitnopłetwy to najlepszy na świecie gatunek tej ryby, wszystkie szanujące się japońskie restauracje pracują właśnie na tym gatunku. W Musso Sushi dostępny od października 2010.
zdjęcia: Marcin Lewicki / lounge
Ważący 106 kg, warty 20 000 zł. król tuńczyków Tuńczyk Błękitnopłetwy - był głównym gościem 3. Urodzin Musso Sushi. Japońska restauracja swoje 3. urodziny postanowiła uczcić poprzez pierwszy w Krakowie pokaz krojenia Tuńczyka Błękitnopłetwego. Z ponad 100 kg ryby, sushi masterzy restauracji Musso Sushi przygotowali specjały, których
Women’s Business Network w Baroque W ramach sieci kobiet biznesu (WBN), której celem jest wspieranie networkingu, mentoringu oraz promowanie kobiet w środowisku biznesowym, odbyło się kolejne w tym roku spotkanie tym razem w klubowym otoczeniu.
8
lounge ...bo jakość ma znaczenie
OTWARCIE 22 WRZEŚNIA 2012 ZAPRASZAMY!
KOJI SuShI Kraków, ul. Poselska 18/1 tel: 12 422 52 66 www.kojisushi.pl
zdjęcia: Jacek Mędrala / lounge
imprezy i otwarcia
Przewrót sierpniowy w Ziemiańskiej towano specjalne menu drinków. Na scenie zobaczyliśmy Czesława Mozila, który swoim intrygującym występem idealnie wpasował się w klimat artystycznej bohemy lat 20. Noc była ciepła, drinki zimne, kobiety piękne, muzyka porywająca: Louis Armstrong, Mie-
czysław Fogg, Glenn Miller. Podczas bankietu zorganizowano również loterię wizytówkową. Nowo otwarta restauracja Ziemiańska zafundowała nam refleksyjną podróż do czasów międzywojennych. My daliśmy się porwać i bawiliśmy się do rana.
zdjęcia: Marcin Lewicki, Marek Łuszczki
18 sierpnia, w sercu krakowskiej dzielnicy żydowskiej, odbył się bankiet rodem z lat 20. Ulica Jakuba wypełniła się pięknymi paniami, ubranymi według ówczesnych kanonów mody. Fale we włosach, małe kapelusiki, błyszczące czarne opaski, mocne makijaże. Na stołach szampan i gulasz z dzika. Na tę noc przygo-
I Gala Urodzinowa Mistrzów EFG Zelt. Gościem specjalnym był Prezes Grupy AEGON Michał Biedzki oraz W-ce Prezes Marek Fereniec. Swoją obecnością wydarzenie uświetnił również ambasador EFG Janusz Wójcik, były piłkarz i trener polskiej reprezentacji olimpijskiej w piłce nożnej. Podczas uroczystej Gali szczególnie wyróżniony został również główny organizator uroczysto-
ści, pomysłodawca i twórca EFG, prezes Marcin Kuźniar. Na zakończenie I Gali Urodzinowej Mistrzów EFG wystąpił zaś gość wieczoru Marcin Daniec, którego kabaret w doskonałym i niepowtarzalnym stylu uświetnił całe wydarzenie.
Przestrzeń zaaranżowano na trzech poziomach. Przeszklony bar na parterze, lounge room na antresoli oraz klub ze strefą VIP i dance floorem na poziomie -1.
Dodatkową strefę stanowi przestronny ogródek na zewnątrz baru, który dzięki szerokim otwieranym witrynom stanowi integralną część miejsca. O oprawę muzyczną dbają najlepsi Dj-e a dwa bary zapewnią pełen wybór smaków.
/mat. pras./
zdjęcia: WatchMe Bar & Club
11 sierpnia 2012 roku w Hotelu Marriott w Warszawie odbyła się I Gala Urodzinowa Mistrzów European Financial Group. Była to doskonała okazja do podsumowania dotychczasowych działań Firmy oraz nagrodzenia jej najlepszych liderów. Współgospodarzami uroczystości byli znani polscy aktorzy Tomasz Schimscheiner i Piotr
WatchMe! Bar & Club
WatchMe! to nowe miejsce na warszawskiej mapie imprezowej. Unikalna architektura zmieniła dobrze znaną ulicę Mazowiecką, a stylowe wnętrza i nowoczesne wyposażenie z dbałością o szczegóły pozwala poczuć się wyjątkowo.
10
lounge ...bo jakość ma znaczenie
• kompleksowe projekty wnętrz mieszkalnych i użyteczności publicznej • projekty elewacji • projekty mebli • wizualizacje 3D • stylizacja i dekoracja • nadzór autorski • doradztwo
Kraków, ul. Przemysłowa 13/16 tel. 695 627 875 biuro@living-space.pl sklep internetowy: www.dodatkidownetrz.pl info@dodatkidownetrz.pl
Ania Tokarczyk
iekiedy bywam zaskoczona, że ktoś w ogóle może się zastanawiać gdzie jest ulica Zwierzyniecka. Ale tak to jest gdy ma się taką ‘swoją’ ulicę, dzielnicę, osiedle, gdzie zna się każde tajemnicze podwórko, każdą szparę w chodniku, gdzie wie się którędy przejść na drugą stronę żeby było szybko i bezpiecznie, choć nie koniecznie po pasach. I jak wpaść na przystojnego sąsiada. Przynajmniej wydaje mi się, że znam ją jak zawartość własnej torebki, bo Zwierzyniecka zmienia się z zawrotnym tempie. Z miesiąca na miesiąc daje pole do popisu tym, którzy decydują się otworzyć przy niej coś swojego. U zbiegu Al. Krasińskiego i Zwierzynieckiej Więc kiedy już ktoś pyta, odpowiadam „Wiesz, to ta ulica biegnąca od Filharmonii Krakowskiej aż do Jubilata”. Z reguły kojarzone jest to drugie miejsce… Jubilat należy do świetnych punktów odniesienia zarówno dla krakowian i jak dla studentów z innych miast czy krajów. Wzniesiony jako największy i najnowocześniejszy w Krakowie Dom Handlowy niezwykle mocno wpisuje się w krajobraz ulicy. Rodowód sięga zacnej spółdzielni spożywców „Społem” a nazwa wykluła się przy okazji jubileuszu 50-lecia PSS (Powszechnej Spółdzielni Spożywców). Jubilat działa od końca lat 60. i atmosfera tych lat wyczuwalna jest do dziś. I chwała mu za to, bo zdecydowanie nie ma dlań konkurencji. Działa prężnie i stanowi łącznik między tamtymi latami a chaotycznym dzisiaj. Nowe opakowanie Doniosłym wydarzeniem z życia Zwierzynieckiej, był jej gruntowny remont ponad dekadę temu. Podobnemu podlegały też inne równorzędne ulice wiodące od Plant w stronę Alei jak: Karmelicka, Piłsudskiego czy niedawno - Długa. Wówczas nasza bohaterka dostała nową nawierzchnię torową, dzięki czemu szklanki i kieliszki przestały się telepać w moich szafkach przy okazji przejeżdżania dwójki z Salwatora. Poza tym ubrano ją w gustowną kostkę brukową, stylowy chodnik i okraszono drzewami. Na chwilę obecną są to miłożęby japońskie, o liściach w kształcie wachlarzy. Dodają Zwierzynieckiej dostojności traktu leżącego w bezpośrednim sąsiedztwie Wawelu. Przejeżdżał tędy kondukt żałobny prezydenta w 2010, reprezentacja Anglii podczas Euro i mnóstwo innych ważnych osób. A to dlate
12
lounge ...bo jakość ma znaczenie
go, że Zwierzyniecka dochodzi do ścisłego centrum i można się nią łatwo kierować się na obwodnicę czy lotnisko. Do młodych jeszcze drzewek poprzypinane są urocze i oryginalne rowery osób, które przyjechały coś załatwić. Na przykład w banku… Masz to jak w banku. Przy Zwierzynieckiej. Szansa, że oddział Twojego banku mieści się przy Zwierzynieckiej jest duża jak to, że spotkasz co najmniej garść znajomych na Placu Nowym w sobotę wieczorem lub chociaż gołębia na parapecie. W szczytowym momencie naliczyłam 14 banków. Jeden z portali sugerował parę lat temu, że „ulica Zwierzyniecka równie dobrze, a może nawet lepiej, mogłaby się nazywać Bankową”. W dostojnym apartamentowcu pod numerem 24, sąsiadują 4 oddziały obok siebie. Przyczynia się to do sporego przepływu ludzi, którzy muszą zaparkować gdzieś samochód, a z tym bywa niełatwo. Szczególnie po pojawieniu się eleganckich słupków skutecznie redukujących ilość miejsc postojowych. Pewex, Marago i Strzelnica Sportowa. Tak! Przy Zwierzynieckiej był Pewex. Pan ze sklepu z armaturą, który funkcjonuje przy Zwierzynieckiej od lat, kupował tu Żytnią za 95 centów. Klasycznie – dodaje – część spożywcza, gorzała, ciuchy. Levisy tam były. Teraz w tym lokalu można zjeść pizzę. Kawałek dalej, po tej samej stronie, wchodzimy po schodkach do baru, gdzie od lat serwowana jest pyszna pomidorowa (akurat ostatnio jadłam) i wszystkie niemal dania barowo-obiadowe jakie wykształciła polska kuchnia, ta mniej wysublimowana. Czyli tłusto i smacznie. To bar Lajkonik, nawiązujący nazwą do przechadzającego się raz w roku Zwierzyniecką, przebranego za Tatara na koniu faceta z buławą. W otoczeniu kolorowego orszaku wchodzi tu i ówdzie i zebrawszy trochę drobnych bije buławą na szczęście. Trudno, żeby go tu nie było, skoro mówi się o nim „konik zwierzyniecki”… Pod numerem 25 przez całe długie lata można było uraczyć się kawą, ciastkiem, galaretką i alkoholem w barze Marago. Pomalowany na ciemne intensywne kolory lokal przyciągał dym z papierosa i stacjonujących w pobliżu taksówkarzy. Podobno ściany przyozdobione były różnymi cytatami, w tym o cnocie, że „jest jak zapałka – służy tylko raz” – wspomina mój rozmówca ze sklepu z bateriami łazienkowymi. Do sklepu wcho
dzi człowiek, który jak się okazuje mieszka w tych rejonach od lat. Kiedyś w składnicy harcerskiej przy Zwierzynieckiej kupował silniczki do modeli rakiet i samolotów. Dodaje, że w imieniny Jana czy Andrzeja cała ulica żyła. Popijano wódkę na zapleczach i panowała ogólna wesołość. W ogóle w pobliżu wiele było knajp i mordowni. Z początkiem lat 90. Państwowe Marago zlikwidowano, a naprzeciwko, w strzelnicy sportowej Wawelu urządzono salon gier Bingo. Sama pamiętam dwa telewizory zamontowane na elewacji, pokazujące wylosowane kolorowe piłki z numerkami. Bryła byłej strzelnicy, w kształcie półwalca, cofnięta nieco od samej ulicy nie zasłaniała zamku na Wawelu, co zapewniało przechodniom i mieszkańcom bezcenny widok na królewskie serce Krakowa. Po zburzeniu obiektu, na jego miejscu przez lata działał parking samochodowy. Od kilku lat stoi tu masywny, luksusowy apartamentowiec z elementami benzynowej mozaiki. Skutecznie zasłonił widok na Wawel z racji swojej 6-piętrowej konstrukcji, ale zgrabnie wkomponował się w rytm ulicy. Zwierzyniecka dzisiaj. Pełna banków, biur podróży i wszelkiej maści sklepów. Czysta i zadbana. Dama, która po remoncie zyskała schludny i elegancki charakter. Właściwie można przy niej kupić wszystko co potrzebne na co dzień, a przy okazji zadbać o siebie. Mamy tu niejeden salon fryzjerski, kosmetyczny, zupełnie świeży salon paznokcia Artnail. Sama Zwierzyniecka stanowi naturalny trakt wiodący z bulwarów wiślanych i z okolic Jubilatu na Rynek Główny, dlatego wiele osób się tędy przechadza. Do głodnych uśmiecha się Musso Sushi, pizzeria, bar Lajkonik, restauracje w Jubilacie. Niedawno pod numerem 25 postał Bar, gdzie napić się można aromatycznej małej czarnej, rano przekąsić kanapkę, a wieczorem wpaść na piwo lub coś mocniejszego. Takie miejsca są przy Zwierzynieckiej potrzebne, bo stanowią przeciwwagę dla opustoszałych późnymi popołudniami banków, biur i sklepów. Bliżej Filharmonii również wita nas mała, urokliwa kafejka – Nap Nap Cafe. Idąc Zwierzyniecką warto mieć oczy szeroko otwarte i być czujnym, bo ulica ta ma wiele do powiedzenia. Robi to niekiedy szeptem starych, dostojnych kamienic, innym razem całą kolorową ofertą sklepów i salonów urody, zgiełkiem przejeżdżających tramwajów, a wieczorami barowym gwarem.
ek G
Ryn
ny
łów
Whoo. Centrum Kosmetyki i Medycyny Estetycznej Kraków, ul. Zwierzyniecka 30, tel.:12 426 41 96 www.whoo-man.pl
NAPNAPCAFE
AFE NAPNAPC
musso. sushi
Kraków, Zwierzyniecka 4 tel.: 12 4303636, www.facebook.com/napnapcafe
Kraków, ul. Zwierzyniecka 23 tel.: 500 117 915, www.mussosushi.pl
Bar 25
ARTNAIL
Kraków, ul. Zwierzyniecka 25 tel. 12 421 15 33, www.facebook.com/bar25.krakow
Kraków, ul. Zwierzyniecka 25 tel.: 12 357 10 66, www.artnail.pl
...bo jakość ma znaczenie lounge 13
mniej lub bardziej poważnie
NIECOdziennie
Nieodżałowany Ridge Forrester Podobno prawdziwym powodem odejścia aktora z serialu miał być deficyt postaci, z którymi mógłby jeszcze mieć romans...
O wakacyjnych
rozstaniach i powrotach Gdyby tak streścić w kilku słowach co działo się przez całe wakacje, to niewątpliwie lipiec i sierpień upłynął pod znakiem rozstań i powrotów. I to nie tylko tych związanych z relacjami osobistymi. Ot weźmy na tapetę Dodę Rabczewską. Po niespodziewanym powrocie do nieznanego nikomu chłopaka Błażeja, przyszłego celebryty, obecnie prawie celebryty, pokłóciła się z nim na ślubie. Podobno poszło o Majdana, który przysiadł się na wódeczkę. My obstawiamy raczej fakt, że Błażejowi za mało tej wódeczki polano. Też byśmy się obrazili! Maciej „fan Radwańskiej” Dowbor, znawca tenisa i celebrytów, postanowił wrócić do Joanny Koroniewskiej, znanej z tego, że jest ładna, gra w M jak Miłość i jest ładna. Podobno to prawdziwa miłość. Przez duże M. Koroniewska też to zrozumiała i najprawdopodobniej pozwoli wrócić Dowborowi. Mądrze… Wspominaliśmy już, że przynajmniej jest ładna? Wspomnielibyśmy też o detektywie Rutkowskim, który opuścił swoją narzeczoną, byłą zakonnicę, ale po co, skoro znalazł kolejną? Podobno jest to koleżanka Elizy z liceum. Nie wiemy, my chodziliśmy jednak do innego liceum. Na szczęście. Powroty opanowały też sferę zawodową. Po wakacjach na antenę Eski Rock wraca najstarszy nastolatek IV Rzeczpospolitej – Kuba „pożyczone Ferrari” Wojewódzki. Tym razem bez Figurskiego. Widocznie przytrzymały go jakieś nagłe sprawy na Ukrainie. Możliwe, że poszło o gwałt. My dla zasady zatrudniliśmy w swoich domach Polki. Mają więcej poczucia humoru. Wraca też Piotr Kukulski, znany jedynie z tego, że nosi znane nazwisko. No i, że jest bratem Natalii, także Kukulskiej. Dodalibyśmy jeszcze, 14
lounge ...bo jakość ma znaczenie
że nie potrafi śpiewać, ale to już wie każdy, nawet Ci, którzy nie mieli okazji posłuchać jego twórczości. Kukulski stwierdził, że dalej chce być raperem. Podobno jego chwilowe odejście było podyktowane „jakimiś sprawami osobistymi”. Cieszymy się, że wyjaśnił jakieś sprawy. Gorzej, gdyby były to sprecyzowane sprawy. A tak - luzik. Warszawa potrzebuje rapera. Aż chciałoby się rzec – jakie miasto, taki raper, ale w sumie lubimy Warszawę, więc siedzimy cicho. Ostatnim rozstaniem jest domniemana separacja młodego małżeństwa, nie tak młodych już ludzi – Piotra Adamczyka i ni(e)jakiej Kate Rozz. W przypadku tej pani, to dokładnie nie wiemy jak się nazywa, ale wbrew pierwszemu wrażeniu jest Polką z dziada pradziada. W małżeństwie, jak informuje największy serwis plotkarski po tamtej stronie Wisły, nie dzieje się dobrze. Nie wnikamy w szczegóły. Zawołamy tylko: Och Karol!. Niedawno świat obiegła tragiczna wieść o losach najpopularniejszej po M jak Miłość, Pierwszej Miłości, Klanu, Barwach Szczęścia i wszystkich innych polskich dziełach kinematograficznych, telenoweli Moda na Sukces. Ten amerykański Titanic telewizyjny, kręcony od czasów pierwszych kamer na korbkę chyba chyli się ku końcowi. Ku głosom zrozpaczonych 80-latek, które pamiętają pierwsze odcinki, oglądane jeszcze w wieku nastoletnim, Ridge (to ten z kwadratową szczęką) postanowił odejść z serialu. Podobno za Ridgem odchodzi też jego serialowa matka. Zaczynamy się obawiać, że Moda na Sukces stanie się serialem o rodzinie Forresterów, bez Forresterów. Martwi nas też coś innego – Brooke. Tylko z matką Ridge’a jeszcze się nie przespała i nie wzięła ślubu. Musi szybko działać, bo może jej to przemknąć obok nosa. A Ridge’owi życzymy sukcesów. Mógłby wystąpić na przykład w polskiej edycji Tańca z Gwiazdami. Albo
zagrać w M jak Miłość. W ostateczności zastąpić Rysia w Klanie. No i po Olimpiadzie. Nie żebyśmy byli wielkimi fanami polskich sportowców, bo kibicujemy tylko naturalizowanym piłkarzom, ale zawsze miło wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego w Londynie. Faworyci jak zwykle zawiedli, medale przywieźli Ci, po których nikt się niczego nie spodziewał (albo o których nikt nic nie pisał), a nasz tenis sięgnął bruku (albo bardziej poetycko – mączki). Zaskoczyła sama Radwańska, która stwierdziła, że Igrzyska nie są najważniejsze. Pewnie, że nie! W końcu już za cztery lata, już za cztery lata, Polska będzie mistrzem świata! Toczy się śledztwo w niezwykle ważnej sprawie śmierci niejakiego Vincenta Muchy. Kot niejakiej Anny Muchy został podobno otruty. Do końca nie wiadomo, ale w grę może wchodzić morderstwo. Anna Mucha zawiadomiła na szczęście policję, prokuratora i Rutkowskiego, który podobno planuje nowy cykl programów pod tytułem Psi detektyw. Nie będzie to niestety remake komedii z Jimem Carreyem. Nowy program ma być pełnym akcji i efektów specjalnych dokumentem o poszukiwaniu czworonogów znanych osobistości. Kolejni w kolejce są zwierzęta takich osobistości jak sznaucer Zofii Czerwińskiej, Lulu Marii Seweryn i pies Patryka Vegi, o nieznanym imieniu. Rutkowski dogłębnie zbada też sprawę Ramony, pupilki Kory. Ramona stała się główną podejrzaną w sprawie nielegalnego zamawiania narkotyków. Ale to wszystko dopiero po tym, jak odnajdzie zaginione złoto Amber Gold. Podobno już zaczął kopać pod Gdańskiem... MATEUSZ DYKIER
Galeria Autorska Andrzeja Mleczki ul. Św. Jana 14, 31-018 Kraków galeria@mleczko.pl
Galeria Autorska Andrzeja Mleczki Ul. Marszałkowska 140, 00- 061 Warszawa
www.mleczko.pl
twarze przy barze
Otwarcie klubu Burlesque | 1.09 2012 | Kraków fot. Marcin Lewicki
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 16
lounge ...bo jakość ma znaczenie
cooltura
© MAGGIE PIU
wydarzenia
Międzynarodowego Triennale Grafiki – Kraków 2012 MTG – KRAKÓW 2012. LETTRA Biblioteka Jagiellońska
W ramach programu Międzynarodowego Triennale Grafiki – Kraków 2012 prezentowane będą wystawy w muzeach, galeriach i centrach sztuki. Wystawa Lettra – Kraków 2012 / znak i litera, umieszczona w programie MTG – Kraków 2012, odbędzie się w przestrzeniach Biblioteki Jagiellońskiej. Eksponowane na niej będą grafiki i książki artystyczne autorstwa 52 artystów, których liczba odpowiada ilości znaków w alfabecie łacińskim. Inspiracją dla artystów biorących udział w wystawie są właśnie litera lub znak. Założeniem jest pokazanie szerokich możliwości ich wykorzystania, specyfiki podejścia do tematu w zależności od reprezentowanego kręgu kulturowego. Aranżacja ekspozycji podporządkowana jest literze i znakowi. W trakcie trwania wystawy planowane są spotkania z grafikami, typografami, dystrybutorami papieru, poligrafami, bibliofilami.
MTG – KRAKÓW 2012. JOANNA PIECH. GRAFIKA.
14 września – 18 listopada | Międzynarodowe Centrum Kultury
SACRUM PROFANUM 9-17 września
Sacrum Profanum to festiwal, który zyskał status jednego z najciekawszych wydarzeń muzycznych Europy. Jego rangę buduje udział najwyżej cenionych zespołów wykonujących muzykę współczesną, m.in. Ensemble Modern, Ensemble Intercontemporain, Klangforum Wien, Theatre of Voices, Asko | Schönberg, London Sinfonietta, musikFabrik. Sacrum Profanum łączy także muzykę poważną z innymi nurtami, stąd obecność na festiwalu czołowych wykonawców polskiego jazzu (Tomasz Stańko, Leszek Możdżer), czy gwiazd takich jak Aphex Twin i zespół Kraftwerk. Zabiegiem porządkującym wielość kierunków i bogactwo brzmienia muzyki XX wieku jest tematyczne ukierunkowanie festiwalu – co roku program koncentruje się na twórczości kompozytorów z innego kraju. Na potrzeby koncertów Sacrum Profanum adaptowane są miejsca o zróżnicowanym charakterze – od sali Filharmonii Krakowskiej, poprzez Fabrykę Oskara Schindlera i Muzeum Inżynierii Miejskiej, aż po hale fabryczne w hucie ArcelorMittal Poland. Festiwal zdobył najpoważniejsze polskie nagrody i wyróżnienia. W tym roku 10 już edycja tego znanego festiwalu. Wystąpią między innymi: Sigur Ros, Kronos Quarter, Skalpel, Dj Food, Grasscut, Jan Pilch, Agata Zubel. Szczegółowt harmonogram koncertów na: www.sacrumprofanum.com 18
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Grafiki Joanny Piech opowiadają o człowieku przez pryzmat ulotnych chwil, pojedynczych momentów, wyimków z codzienności. Artystka z niezwykłą subtelnością traktuje o emocjach i uczuciach – nie wprost i między słowami. Znamienne są też same tytuły: Rozmowa – samotność, Rozmowa – kochankowie, Przestrzeń wewnętrzna. W jej twórczości wyodrębnić można również grupę prac ściśle powiązaną z wątkami religijnymi, duchowością. Ograniczona gama barwna oraz rola linii, kontur, punkt stały się wyróżnikiem jej twórczości, rodzajem sygnatury. Wystawa w Międzynarodowym Centrum Kultury jest okazją do zaprezentowania dorobku artystki powstałego na przestrzeni kilkudziesięciu lat – począwszy od wczesnych prac z lat osiemdziesiątych, poprzez grafiki z lat dziewięćdziesiątych i projekty powstałe po roku 2000, po najnowsze, niepokazywane do tej pory kompozycje. Ekspozycja nie tylko daje wgląd w kształtowanie się artystycznych poszukiwań autorki, pokazuje przeobrażenia poszczególnych wątków i tematów, ale jest przede wszystkim okazją do spotkania z twórcą dojrzałym, o dużej artystycznej samoświadomości i konsekwencji w dokonywanych wyborach.
MTG – KRAKÓW 2012. GRAND PRIX MŁODEJ GRAFIKI POLSKIEJ
Wernisaż 14 września 2012, 18.00; do 14 października 2012 | Kontenery na placu Szczepańskim Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej to przegląd najnowszych prac młodych polskich grafików, wykonanych na przestrzeni ostatnich 3 lat. W konkursie biorą udział artyści do 36 roku życia, absolwenci uczelni artystycznych oraz studenci. 206 artystów i grup artystycznych z całej Polski zgłosiło swoje prace. Na wystawę zakwalifikowanych zostało ok. 70 prac. Ekspozycja będzie miała miejsce w przestrzeni stworzonej specjalnie z myślą o Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej, w kontenerach na placu Szczepańskim. Z nich ustawiona zostanie przestrzeń ekspozycyjna, która pozwoli wejść bezpośrednio z przestrzeni publicznej w świat grafiki. Młodzi graficy po raz pierwszy staną do konfrontacji z artystami z całego świata, autorami prac wybranych na Wystawę Główną MTG – Kraków 2012. To szansa dla młodej polskiej grafiki. Warto, aby była zauważona przez artystów, krytyków i publiczność międzynarodową, która pojawi się we wrześniu w Krakowie. Rozpiętość warsztatowa zgłoszonych prac jest ogromna, są monumentalne druki cyfrowe, pieczołowicie wykonane linoryty, prace oparte na przetworzonej fotografii, obiekty i multimedia. Są również instalacje graficzne o zmiennych elementach kompozycyjnych, które mogą tworzyć za każdym razem nowe układy, konteksty i znaczenia. Prace multimedialne posiadają własną narrację, specyficzny montaż dynamizujący obraz, często wspierane są autorską kompozycją dźwiękową. Obiekty stanowią próbę podjęcia dialogu z przestrzenią, wyjścia poza arkusz odbitki graficznej, poszerzenia pojęcia grafiki o doświadczenie trójwymiarowości. Obecne na wystawie lightboksy prowadzą grę tak z przestrzenią, przenikając w nią graficznym obrazem, jak i ze światłem. Poziom prac, zarówno artystyczny, jak i warsztatowy, jest wysoki, świadczący o dojrzałości młodych twórców. Nie brak im pomysłowości i poczucia humoru. Kolejna edycja Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej w zupełnie nowej odsłonie, to spotkanie z młodością i radością tworzenia grafiki.
zapowiedzi
y n l a r u t l Coo
Ted, reż. Seth MacFarlane
rozkład jazdy
WAKACJE ROZPIESZCZAŁY NAS WAKACYJNYMI HITAMI I WRZESIEŃ POD TYM WZGLĘDEM BĘDZIE RACZEJ SPOKOJNIEJSZY. CZEKA NAS ZA TO KILKA PREMIER KSIĄŻKOWYCH, NO I POWRÓT TELEWIZJI – SERIALE AMERYKAŃSKIE ROZPOCZYNAJĄ OFENSYWĘ. GORZEJ Z GRAMI – SEZON OGÓRKOWY OSIĄGA APOGEUM PRZED PAŹDZIERNIKIEM I LISTOPADEM, KIEDY TO CZEKA NAS ZMASOWANY ATAK HITÓW. ALE NIE BĘDZIEMY NARZEKAĆ, W KOŃCU I TAK MAMY CO ROBIĆ.
Pierwsze dni września możemy spędzić w kinie, właściwie na jedynym filmie, który wart jest czekania. To komedia Setha MacFarlane’a, twórcy Family Guy. Jego debiut w postaci filmu aktorskiego, to opowieść o trzydziestoparoletnim kolesiu (Mark Wahlberg), który poznaje dziewczynę marzeń (zjawisko Mila Kunis). I nie byłoby w tej sztampowej historii miłosnej nic ciekawego, gdyby nie fakt, że nasz bohater ma przyjaciela… w dodatku z dzieciństwa. A imię jego Ted. No i jest pluszowym misiem. Takim trochę innym misiem. Lubiącym narkotyki, seks, kobiety, alkohol i przekleństwa. W Stanach Ted już robi furorę, w Polsce, kraju nadwiślańskich smakoszy trunków wysokoprocentowych również powinien się przyjąć. Warto wspomnieć, że mała uczta szykuje się dla fanów popkultury, szczególnie tej z odłamu komiksowego i growego. Do kin wejdzie kolejna, piąta już, część Resident Evil, z podtytułem Retrybucja. I o ile można być złośliwym, dodając, że kolejna to pewnie będzie miała podtytuł „Dystrybucja (DVD)”, tak na pewno czeka nas wysyp efektów 3d, dużo zombie, no i wdzięki Milli Jovovich. O wiele ciekawiej za to 20
lounge ...bo jakość ma znaczenie
zapowiada się premiera odświeżonego Dredda. Bez Stallone’a tym razem, za to z kwaśną miną Karla Urbana. No i kategoria R, która powinna przyciągnąć do kin mężczyzn, lubiących ostre zadymy. Jeśli za mało wam Niezniszczalnych, to Dredd jest dla was.
Jesteś Bogiem
Najciekawsza Polska premiera pojawi się 21 września. Wtedy do kin wejdzie Jesteś Bogiem – opowieść o życiu Magika i jego formacji Paktofonika. Film na poły biograficzny - pomijający kilka ważnych wątków, za to starający się jak najwierniej odwzorować tamte czasy i sytuacje, które się wydarzyły. Plejada młodych, ambitnych i zdolnych polskich aktorów, do tego całość powstała pod okiem Fokusa i Rahima – może być hit, nie tylko dla fanów hip hopu, ale dla każdego, który choć trochę interesuje się muzyką.
Od lata dobrą robotę na rynku książek robi wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz. Fani sensacji, kryminału i dobrej, nie zawsze wymagającej lektury, znajdą coś dla siebie. Już pod koniec wakacji do księgarni wszedł wznowiony nakład Ojca Chrzestnego Mario Puzo, a we wrześniu pojawi się gratka dla fanów Stephena Kinga. Dziś ciężko dostać którąś z pozycji Mrocznej Wieży, a jest to jeden z najciekawszych cyklów fantasy jakie powstał. Rozmach Władcy Pierścieni, a do tego niesamowita gatunkowa mieszanka – od westernu, po horror, spajający wiele postaci i motywów z wcześniejszej twórczości pisarza. Po wakacjach wznowiona zostanie cała seria, z nowymi okładkami. Dla fana pozycja obowiązkowa. Nie chcę wspominać o Lee Childzie, Pattersonie, nowym Bourne’ie, czy chociażby Mastertonie oraz Cobenie – Albatros we wrześniu szturmuje półki księgarni tymi poczytnymi autorami. Ciekawą pozycję wyda również wydawnictwo Znak. Po biografii Jobs,a pora na wizerunek samej firmy Apple’a – nieoficjalny wizerunek, ten bardziej prawdziwy i na pewno pilniej ukrywany. Sekrety Apple’a. Jak naprawdę działa najbardziej podziwiana i najbardziej tajemnicza firma Ameryki – Adama Lashinskiego, to reportaż o firmie Apple, a w szczególności o jego nowym CEO - Timie Cooku, następcy Steve’a Jobsa. Po serii rozmów z byłymi i aktualnymi pracownikami tej legendarnej już firmy, udało się stworzyć
prawdziwy obraz firmy, poznać jej skrywane sekrety i zademonstrować to czytelnikom. Obraz sporo różni się od oficjalnych komunikatów. Oczywiście, żeby nie popadać w paranoję, nie jest to żadna sekta, po prostu warto wiedzieć jak firma radzi sobie po śmierci Jobsa.
coolturalnie OJ NIE MAJĄ ŁATWEGO ŻYCIA WSZYSCY FANI POPKULTURY, ZWIĄZANEJ Z KINEM. NIE DOŚĆ, ŻE NA KAŻDYM KROKU ZASYPYWANI SĄ REMAKE’AMI, REBOOTAMI, SEQUELAMI, TO JESZCZE DO TYŁKA DOBIERAJĄ IM SIĘ „PRAWDZIWI TWÓRCY”. O tym, że kino „komiksowe”, czy wysokobudżetowe nigdy nie będzie artystyczne wiedzą chyba wszyscy, którzy mają choć trochę dystansu do pokazywanych na wielkim ekranie efektów specjalnych. Komputer zastąpił nam fabułę, historię, nawet niektórych aktorów. Cud, że ostały się jeszcze jakieś dialogi, bo mogłoby być kiepsko. Pomimo tego, kino rozrywkowe jeszcze nigdy nie było tak fajne. Tylu wybuchów, pościgów, strzelanin i fajnych akcji nie było od czasów Matrixa. Bo i Matrix to postrzeganie kina akcji zmienił. Dodał efekty specjalne, stworzył nową jakość. Gorzej, gdy do tego małego światka, który wcale nie ma tak mało fanów, dobierają się inni.
Najwięcej problemów wrzesień sprawi fanom gier. Niby mamy kilka premier, ale raczej są to odgrzewane kotlety, niż prawdziwe hity. Na pewno na pierwszy plan z ciekawych i oryginalnych pomysłów wysuwa się Borderlands 2, ta postapokaliptyczna strzelanka, pełna akcji, modernizacji broni, ciekawymi postaciami, no i piękną grafiką z toną cell shadingu, będzie niemałym hitem. Tyle, że to już druga część. Czyli więcej, lepiej, ale wciąż o tym samym.
Borderlands 2
Podobnie z oczekiwanym Tekken Tag Tournament 2. Sequel, w dodatku seria, która zaczyna powoli zjadać własny ogon. Mądrze ktoś kiedyś twierdził, że jeśli Tekkena nie czeka restart jak DMC, czy Mortal Kombat, to mogą być problemy. Wrzesień to też tradycyjnie już kolejna Fifa, tym razem trzynasta odsłona najpopularniejszej gry sportowej na świecie. Czy warto czekać? Jeśli kochasz piłkę nożną, to jak najbardziej. Cała reszta ma zapewne w domu dwunastkę. Najciekawsze pozycje zostawiono oczywiście na koniec. LittleBigPlanet wychodzi w końcu na Vitę, więc wszyscy posiadacze kieszonsolki nareszcie zagrają w jedną z najciekawszych pozycji ostatnich lat. Ta przywracająca magię dzieciństwa gra jest prawdziwym hitem i perełką w planie wydawniczym Sony. No i powracają Wormsy. Zrestartowane, w starym dobrym stylu, z nową, ciekawą, przywodzącą na myśl Neverhooda, grafiką. Oczywiście nad całością czuwa autor oryginału. Worms Revolution zapowiada się ciekawie, może seria odzyska dawny blask. Na to liczymy! MATEUSZ DYKIER
Oto na przykład David Cronenberg wypowiedział się ostatnio, że kino komiksowe, a w szczególności Mroczny Rycerz Powstaje, nigdy nie będzie kinem artystycznym, ani wielkim arcydziełem. I nie trudno się nie zgodzić. Bo i kino komiksowe nigdy do artystycznego nie pretendowało. Miało zapewniać rozrywkę, przenieść na ekran nieruchome obrazki, które tak zapadły w pamięć wszystkim dzieciakom i fanom komiksu. Problem jednak się pojawia, gdy weźmiemy pod uwagę kilka czynników. Pierwszy: sam komiks w Stanach objęty jest już takim kultem, że aspiruje do miana sztuki. Może nie przez duże S, ale jednak sztuki. Nie każdy oczywiście, ale te najbardziej kultowe i znamienne dla amerykańskiej kultury, dobrze sobie w tym światku artystycznym poczynają. Dodatkowo pierwsze numery takiego Supermana, czy Batmana osiągają na aukcjach niebotyczne sumy. Wykształciła się kasta zbieraczy i kolekcjonerów, którzy obok Picassa, mogą sobie powiesić zafoliowany komiks, którego aż strach otworzyć. I pomimo, że kino komiksowe nigdy nie osiągnie status samego komiksu, to jednak radzi sobie całkiem sprawnie. Drugim czynnikiem jest trochę kiepski dobór filmu przykładowego. O ile zgodzę się, że kino komiksowe z artystycznym ma niewiele wspólnego, to już taki Batman Nolana jest chyba najbardziej ambitny ze wszystkich dotąd nakręconych. Już Burton pokazał nam, że Batman nie musi być tylko opowiastką o facecie w masce nietoperza, ale również całkiem niezłą zabawą gotyckimi klimatami, gdzie mrok wchodzi na pierwszy plan. Nolan pogłębił tę prawidłowość, dodając opowieść bólu, cierpieniu i stracie. Bo i studiując filmografię Nolana, widzimy stratę i poświęcenie. Właściwie każdy jego obraz jest o poświęceniu. W Batmanie Nolana mamy niewiele samego Batmana, więcej uniwersalnych wartości. W tej kwestii film ten daje więcej niż niejeden film artystyczny, który aspiruje do tego miana tylko i wyłącznie z uwagi na niewielki budżet i aktorów, kręcących się po festiwalach. Czymże taki obraz artystyczny miałby być? Filmem niszowym? Budżetowym? Wygrywającym nagrody na festiwalach? Nowy film Malicka miał i budżet i nazwiska aktorskie, no i ten charakterystyczny kunszt filmu autorskiego, gdzie każda firanka powiewała kilka minut, zanim reżyser zdecydował się na cięcie. Mieliśmy też nagrody na festiwalach. Tyle, że sam film był słaby. I jeśli w tę stronę ma iść artyzm, to ja podziękuję, zostaję przy dobrej zabawie, którą gwarantuje zarówno Nolan, jak i Whedon ze swoimi Avengersami, bawiąc się konwencją i obśmiewając stereotypy superbohaterów. A wracając do Nolana, to jak nikt inny potrafili polemizować z klasyką, bo że mamy tam wiele elementów z choćby takiego Śniadania u Tiffany’ego, nikogo przekonywać nie trzeba. Boli też drugie stwierdzenie Cronenberga, że bliżej horrorowi do arcydzieła, niż komiksowemu filmowi. Przejrzałem horrorowe dokonania reżyserów i zgodzę się – Kubrick potrafił wykrzesać ze Lśnienia coś więcej niż opowiastkę grozy, ale miał ku temu dwa narzędzia: świetny pierwowzór literacki Kinga i własny geniusz. Cronenberg już tego z Muchą uczynić nie potrafił. Z reszty to może jeszcze tylko Egzorcysta się broni. Więcej genialnych horrorów, aspirujących do miana filmów artystycznych nie pamiętam, za co przepraszam. A na koniec oberwało się jeszcze remake’om. Verhoeven skrytykował nową Pamięć Absolutną, nazywając ją miałką, pozbawioną jakiejkolwiek nieprzewidywalności i zbytnio skupionej na akcji i efektach. No i bądź tu człowieku fanem blockbusterów…. MATEUSZ DYKIER ...bo jakość ma znaczenie lounge 21
King of Dystopy, 2011. Courtesy Eyemazing Susan
OWCZAREK
MARCIN Urodził się w 1985 roku i pochodzi z Wrocławia. Nazywać go fotografem byłoby nieco mylące, bo Marcin reprezentuje to co w sztuce najlepsze, intersemiotyczności, przenikania i odwołań. W ten sposób fotografie Owczarka przypominają kolaż zdjęciowy z potężnym wsparciem grafiki komputerowej. Obrazy, które prezentuje nam młody artysta są niepokojące, czasami odstręczające, przede wszystkim zaś naładowane niezwykłym pesymistycznym akcentem. Jak sam twierdzi, w swojej pracy zajmuje się dehumanizacją współczesnych społeczeństw, ideą władzy i dominacji, wpływem nowych technologii na
życie jednostek, lękami, wykorzystywaniem zwierząt, itd. Wymienianie wszelakich ludzkich problemów w czasach współczesnych nie jest wcale przypadkowe, bo i w grafikach autora widać, że łączy wszystkie te elementy, tworząc jedną spójną całość. Dałoby się to jednak podsumować jednym słowem - apokalipsa. A nawet jeżeli nie sam koniec świata, to próba ukazania tego co po nim pozostanie. Żyjemy w nowoczesnej erze atomowej - zdają się krzyczeć prace Owczarka. Czego tutaj nie znajdziemy: połączenie ludzi i zwierząt, potężne manufaktury z niedokończonymi pomnikami, podniszczonymi budynka-
artyści
...bo jakość ma znaczenie lounge 23
MATEUSZ DYKIER
http://marcinowczarek.wix. com/photography
mi, ogromnymi kominami, martwe zwierzęta, ruiny. Najbardziej przejmujące są jednak prace przedstawiające główki rozbitych lalek, figur, pomników. W wystawie Dystopy Land, niepokój miesza się z poczuciem straty, beznadziejności i brakiem nadziei. Jest chyba najbardziej przejmującą, a jednocześnie najspokojniejszą galerią młodego artysty. Nieprzypadkowo należy podkreślać przymiotnik młody, gdyż wiek jest tutaj najmniej pasującym elementem, równie przewrotnym, co i same grafiki. Arysta ma zaledwie 27 lat, a już dyskutuje swoją sztuką na poważne tematy, nie powielając schematów, tworząc własne wizje. Może taka jest wizja współczesnych młodych ludzi przed 30-stką, którzy w ten sposób postrzegają przyszłość. Jako brak wiary na lepsze jutro, gdzie człowiek sam jest odpowiedzialny za swoje czyny. Patrząc na te obrazy można odnieść wrażenie, że Dali spotkał się z Beksińskim. Sam Owczarek ceni sobie zarówno dadaizm, jak i surrealizm. I to widać. Sztuka w prawdziwie nowoczesnym wydaniu, pociągająca, atrakcyjna, a jednocześnie angażująca.
Consumption, 2010, Courtesy Eyemazing Susan
24
lounge ...bo jakość ma znaczenie
GMO, Middle part of Triptych, 2012, Courtesy Eyemazing Susan
Animal Farm, (detail) 2012, Courtesy Eyemazing Susan
muzyka
EMOCJE SĄ NAJWAŻNIEJSZE
ADAM BAŁDYCH TO PRAWDZIWY POLSKI FENOMEN. CHŁOPAK BEZ KOMPLEKSÓW GRAJĄCY Z NAJWIĘKSZYMI EUROPEJSKIMI JAZZMANAMI, NAGRYWAJĄCY PŁYTĘ DLA SŁYNNEJ WYTWÓRNI ACT MUSIC, A DO TEGO NIEZWYKLE MŁODY, BO ZALEDWIE 26-LETNI. JAKI JEST? CO GO POCIĄGA W JAZZIE I CO JEST DLA NIEGO NAJWAŻNIEJSZE? Może na początek, powiedz mi, jak to dokładnie jest, że masz tyle sukcesów na koncie, a jest ich niemało, a jednak w Polsce jeszcze niewiele się o Tobie słyszy? - Myślę, że to jest taka kwestia, że muzyka w której się poruszam, nadal jest muzyką niszową. Staram się łączyć gatunki, bo wiele rodzajów muzycznych mnie interesuje, ale wciąż jazz jest dla koneserów. Miałem to szczęście, że urodziłem się w takim, a nie innym okresie. Ludzie są za pan brat z social media, z facebookiem, twitterem i innymi portalami społecznościowymi, dlatego staram się przedostać do jak najszerszego grona odbiorców. Na szczęście zaczyna przynosić to efekty. Przede wszystkim chcę moją muzyką oddać siebie, robić coś szczerego. Wierzę, że jest dużo osób w Polsce, które w mojej muzyce dostrzegą coś dla siebie. A nie jest to związane z wiekiem? Jazz w Polsce kojarzy się ze Stańko, Możdżerem, który też zresztą nagrywał dla prestiżowej wytwórni Act Music, a Ty masz dopiero 26 lat. Niedawno skończyłeś szkołę w Katowicach, potem w Nowym Jorku… - Edukacja to jedno, ale najważniejsze jest granie, jeżdżenie po świecie, zdobywanie doświadczenia. Oczywiście, ludzie mogą dowiedzieć się o twojej muzyce z programu telewizyjnego. 26
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Możesz dzięki temu stać się bardzo rozpoznawalny, ale osobiście wierzę, że te fundamenty można stawiać krok po kroku, że może się to odbywać w naturalny sposób. Zresztą nie celuję tylko w Polskę… Może gdybym skupił się tylko na tym rynku, to mógłbym szybciej stać się tutaj rozpoznawalny. Grywam jednak po całym świecie, inspiruję się, podróżuję. W tym momencie czeka nas promocja Imaginary Room, nowej płyty. Właśnie. Patrzę na tę płytę, widzę te wszystkie sławne nazwiska, legendy Act Music, jak i całego europejskiego Jazzu i zastanawiam się – jak ci się udało nakłonić tych fantastycznych muzyków do współpracy. I jak trafiłeś do samej wytwórni. Przypadek, czy nawiązanie kontaktów? - Dzięki staraniom agentki Leszka Możdżera, Sylwii Kickiej, jak i samego Leszka, moja płyta trafiła do szefa wytwórni. Siggy Loch (szef Act Music) przyszedł na mój koncert, który grałem z kwintetem, otrzymałem wtedy doskonałe recenzje. Następnego dnia spotkaliśmy się na kawie i otrzymałem propozycję kontraktu. Kwestią czasu było dopracowanie tego, co chciałem nagrać. A kiedy już wiedziałem jaka ma być płyta, wiedziałem też z kim chcę ją stworzyć. Przesłałem materiał do Siggiego Locha, a on pokazał go muzykom. Materiał się spodobał,
a oni zgodzili się wziąć udział w nagraniach. Tak naprawdę jednak spotkaliśmy się wtedy po raz pierwszy, dopiero w studio. Jest to ciekawa sprawa i wielkie doświadczenie. Zresztą cała muzyka jazzowa kojarzy się z elementem zaskoczenia, pewną dozą improwizacji. Muzycy
muzyka
mogą spotkać się w jednym miejscu i tworzyć. Tak powstało całe Imaginary Room. Długo nagrywaliście? - Dwa dni… Chcesz powiedzieć, że cała płyta powstała w dwa dni? - Tak <śmiech>. Spotkaliśmy się w Berlinie, w studiu, zaczęliśmy grać i nagraliśmy cały materiał. W zasadzie większość kompozycji omówiliśmy w pół godziny, przećwiczyliśmy, następnie nagrywaliśmy każdy utwór dwa razy i wybieraliśmy ostateczną wersję, która trafiła na płytę. Aranżacją i kompozycją zająłeś się Ty, czyli Imaginary Room jest w pełni autorskim pomysłem. Jak przewodziło się grupie tak fantastycznych muzyków? - Zawsze potrzebny jest lider, który popchnie muzykę w danym kierunku. W przypadku mojej muzyki, to akurat musiałem być ja. Cieszę się jednak, że pomimo tego, że dopiero debiutuję w tej wytwórni, to jednak ci fantastyczni ludzie poszli w moim kierunku, za moim głosem. Udało mi się nimi pokierować, a jednocześnie dałem im na tyle wolnej przestrzeni, że mogli tam odnaleźć swoją wrażliwość. Przesłuchując płytę, zauważyłem, że pomimo tego, że byłeś liderem i stworzyłeś kompozycje, to jednak brak tam Twoich solówek. Nie wchodzisz ciągle na pierwszy plan. Jesteś w tle, jako jeden z wielu. - Tak, to było moim zamysłem. Bardzo ważne było, żeby poszczególne elementy muzyczne się dopełniały. Nie chciałem żadnego z nich wysuwać na pierwszy plan. Mając grupę tak wspaniałych muzyków, każdy mógł dodać coś od siebie – ich instrumenty, ich energia miały tworzyć całość. Dając im przestrzeń, dla dobra muzyki zagospodarowali ją w całości. Nie było potrzeby wysuwania któregokolwiek z instrumentów na pierwszy plan. Oprócz paru utworów, które mi szczególnie podpasowały, jak i sam tytuł, bo słuchając Imaginary Room, wchodzimy w ten świat wyobraźni, obrazów z dzieciństwa, to jednak da się słyszeć elementy muzyki filmowej. Duża przestrzeń muzyczna, przywodząca na myśl krajobrazy, pejzaże, to był Twój zamysł? Inspirowałeś się może jakimiś elementami skandynawskimi? - Trafiłeś w sedno! <śmiech> Przez ostatnie kilka lat zdążyłem napisać trochę muzyki teatralnej i zdecydowanie bardzo dużo myślę obrazami. Te skandynawskie akcenty są związane na pewno z tym, że muzycy, których zaprosiłem do współpracy są związani z krajami skandynawskimi, więc jakieś elementy tamtejszej kultury muzycznej się przejawiają. Jest dużo powietrza, przestrzeni, myślenie obrazowe. Zresztą bardzo chciałbym pisać muzykę filmową. Już teatr daje spore możliwości, a film jeszcze więcej. Bardzo chciałbym taką muzykę zrobić. Kolejną płytę jaką chcę nagrać, chciałbym zrobić w duetach, na dwa instrumenty. Dzięki czemu będzie jeszcze więcej przestrzeni.
Porozmawiajmy o Nowym Jorku. Stańko w jednym z wywiadów stwierdził, że Nowy Jork to mekka jazzu. Ty od pewnego czasu właśnie tam mieszkasz. Chłoniesz tamten klimat małych knajpek jazzowych, pełnych dymu papierosowego, alkoholu? - Tak <śmiech>. To co najbardziej kocham w Nowym Jorku, to ogrom miasta, przestrzeni, przede wszystkim ogrom dźwięków. Wychodzisz na ulicę, jakąkolwiek, choćby 34-tą i musisz ogarnąć tę ogromną przestrzeń, ilość dźwięków. Masz wrażenie, że nie będziesz w stanie w tym się odnaleźć. Wszystko jest sto razy głośniejsze. W klubach jest tak samo. Wszyscy grają, poznają się, rozmawiają. Jeżdżę do Nowego Jorku, bo to moja ogromna inspiracja. Można dostać tam potężny zastrzyk energii. Pomimo tego, że wywodzę się stąd i staram się nawiązywać do naszej kultury, folkloru, historii, to Nowy Jork zwrócił mi uwagę na to kim jestem. Wielokulturowość sprawia, że zaczynasz się zastanawiać kim właściwie jesteś, co cię odróżnia od innych, i co najważniejsze, czym możesz podzielić się z innymi ludźmi. Każdy tam przyjeżdża ze swoim bagażem doświadczeń, coś dostaje w zamian i czymś się dzieli. W Nowym Jorku poczułem czym jest moja muzyka. To miasto nie śpi, tam jammuje się do szóstej rano, czeka na ostatni pociąg. Cały czas coś się dzieje. Skupmy się na Twoim dzieciństwie. Zacząłeś grać dość wcześniej. Powiedz mi, kiedy Ty albo Twoi rodzicie zorientowali się, że jesteś powołany do muzyki? - Z tego co pamiętam, po trzech latach grania na skrzypcach, co było moimi zajęciami pozalekcyjnymi, zorientowałem się, że potrafię wzbudzić w ludziach emocje. Zaczęli przeżywać to co gram. To było jak narkotyk i właśnie to chciałem robić zawsze. Później to już była kwestia wygrania kilku konkursów i odnalezienia muzyki jazzowej. W jazzie mogłem improwizować, nie grać tylko z nut. To właśnie ten gatunek dał mi sto procent możliwości wypowiedzi, własnej ekspresji. Poprzez improwizację kreujesz muzykę w czasie rzeczywistym. Miałem wtedy 15 lat i wiedziałem, że będę muzykiem. Potrafiłem uciekać z zajęć, jechać do Krakowa, Tarnowa, grać koncerty z kolegami z pierwszych zespołów. Podróżowałem po całym świecie. Indonezja, inne kraje. Wyobraź sobie powrót po dwóch tygodniach z egzotycznego kraju, żeby napisać sprawdzian z matematyki. To naprawdę szokujące zderzenie tych dwóch światów. Muzyki i zwykłego życia. Nauczyciele powtarzali mi, że to będzie tylko moją pasją. A ja wierzyłem, że to będzie mój zawód. Dlatego nie bałem się grać z lepszymi od siebie, uczyć się od nich, ale też starać się dorównać. Odwaga to bardzo ważna sprawa, żeby coś osiągnąć w życiu. Cieszę się, że nie zabrakło mi tej odwagi. Czy Twoi rodzicie byli w stanie podzielić z Tobą ten obraz marzeń? Wspierać Cię na każdym kroku, zamiast namawiać do wyuczenia się zawodu? - Niesamowite jest to, że moi rodzicie nie mają nic wspólnego z muzyką, ale potrafili na tyle mocno uwierzyć w moje marzenia, że pierwsze
co zrobili, to po prostu dali mi wolną rękę. A to było największe wsparcie, jakie mogłem otrzymać. Mówili, że jeżeli to czuję, to powinienem to robić. Oczywiście, martwili się o mnie, bo kiedy podróżuje się po całym świecie, to nigdy nie ma pewności, co się dzieje, ale ufali mi, wierzyli, że jestem na tyle mądry, że sobie z tym poradzę. Wracając do muzyki. Mieszasz gatunki, dodajesz coś od siebie, poruszasz się w sferach folkloru, klasyki, adaptując je na swoje potrzeby do jazzu. Czy wciąż szukasz swojego stylu, czy może chcesz z tej mieszanki uczynić swój znak rozpoznawczy? - Coś zaczęło się już we mnie klarować. Jest to na pewno sam dźwięk skrzypiec, to będzie coś rozpoznawalnego. Natomiast jeśli chodzi o gatunki, to one będą różne, bo taka jest moja muzyka. Dźwięk skrzypiec i kompozycje będą już charakterystyczne i rozpoznawalne. Chciałbym przynajmniej, żeby takie było. Zaczynam rozumieć kim jestem i skąd pochodzę – to będzie słyszalne w mojej muzyce. A gdyby zaproponowali ci zagranie muzyki rockowej? Jelonek, który gra na skrzypcach, gra choćby z Hunterem, pokazując, że da się łączyć skrzypce z mocnym brzmieniem rocka. - Już grałem z muzykami związanymi z rockiem, nie jest mi to obce. Jeśli ta muzyka rockowa, ten projekt, w którym miałbym wziąć udział, miałby odpowiedni przekaz emocjonalny i ekspresję, która jest mi bliska, to chętnie wziąłbym udział w takich nagraniach. Zdecydowanie jestem otwarty na wszystko, pod warunkiem, że będzie odpowiedni przekaz. A co czeka cię teraz? Jakie plany? - Na pewno skupimy się na promocji Imaginary Room. Jesienią i zimą czeka nas seria koncertów. Polska, Niemcy, cała Europa. Na pewno postaramy się odwiedzić każdy kraj, z którego pochodzą muzycy nagrywający Imaginary Room. Myślę, że skupię się też na muzyce teatralnej. Bo to lubię. W planach mam też przeprowadzkę do Berlina, przynajmniej na najbliższy czas. To plany na najbliższe pół roku. A marzenia? - Jeżeli chodzi o marzenia, to chciałbym, jak już wspomniałem, napisać jakąś muzykę filmową. To byłoby niesamowite przeżycie, zajęcie się takim projektem. Jest też wielu muzyków, z którymi chciałbym zagrać. Mam nadzieję, że udałoby mi się kiedyś spotkać Pata Metheny, którego muzykę uwielbiam. Myślę, że niesamowicie by nam się grało. Jakiś duet z wokalistą może? - Sting! To jest muzyk, którego bardzo lubię. Jest otwarty na muzykę, często wykorzystuje skrzypce w swoich nagraniach, więc Sting byłby idealny. Mam nadzieję, że kiedyś go poznam, byłoby to wspaniałe. Rozmawiał MATEUSZ DYKIER Zdjęcia: Bartosz Maz
...bo jakość ma znaczenie lounge 27
teatr
Teatr Scandale Royal Variete & Cabaret zdjęcia: Michał Mazurkiewicz
28
lounge ...bo jakość ma znaczenie
teatr
Teatr Scandale Royal - skandalicznie dobra rozrywka
Variete & Cabaret W POLSCE KABARET KOJARZY SIĘ Z ANI MRU MRU, ŻARTAMI Z POLITYKÓW, EWENTUALNIE WYŚMIEWANIEM RODZIMYCH MENTALNOŚCI. BARDZIEJ OBYTYM Z HISTORIĄ, CZY TEORIĄ KABARETU NA MYŚL PRZYJDZIE ŻELEŃSKI I JEGO ZIELONY BALONIK Z 1905 ROKU, TAK PASUJĄCY DO KRAKOWA, BO I TUTAJ ZAŁOŻONY. JAKŻE WIELKIE MOŻE BYĆ ZDZIWIENIE WIDZÓW, GDY PÓJDĄ NA VARIETE & CABARET, DO SALI LUSTRZANEJ SCANDALE ROYAL...
Variete & Cabaret jest czymś nowym na mapie kulturalnej Krakowa, a ryzykować można stwierdzenie, że i całej Polski. Klimatami bliżej tej zwariowanej gali do francuskich korzeni kabaretu, szczególnie historycznego Chait Noir z 1881 roku, który zapoczątkował kabaret w ogóle. Żeby zrozumieć z czym ma się do czynienia trzeba chłonąć klimat tamtych lat, ciemnych, pełnych dymu papierosowego spelunek, gdzie nikt nie mógł czuć się bezpieczny, nie wiedząc, czy zostanie obrażony, czy też wyśmiany. Bo i taki na początku był kabaret. Śmiał się ze wszystkiego, nie martwiąc się o samopoczucie gości. Liczył się skandal, kontrowersja i inteligencja widzów. Tym też wyróżnia się Variete na tle innych tego typu przedwsięzięć. Jest to teatr specyficzny, łączący w sobie pozorny chaos, mieszankę gatunkową, z ciągłą amplitudą wrażeń. Nie każdy widz jest w stanie to przełknąć, zrozumieć, przetrawić i zaakceptować, ale dzięki staraniom Bartłomieja Piotrowskiego, twórcy gali, możliwy jest spory sukces. Jak sam przyznaje, w XXI wieku ciężko o oryginalność, praktycznie niemożliwe jest zrobienie czegoś nowego. Da się jednak przywołać klimat dawnych lat, oczywiście w nowoczesnej oprawie. Twórca grupy, będący również konferansjerem, stara się dodać coś od siebie, od swojej ekipy, chce by widowisko było szalone i mocno skandalizujące. A przyznać trzeba, że ekipę ma iście szaloną, pełną talentów w swojej dziedzinie.
od poprzedniego. W przyszłości grupa chce też wystawiać klasyczne formy teatralne, szczególnie komedie – francuskie, rosyjskie, także polskie. Przedstawienia mają też charakteryzować się coraz większą multimedialnością. Pomóc ma w tym Małopolskie Centrum Dźwięku i Słowa, gdzie również wystawiane będą przedstawienia formacji Variete. Tyle, że tam ze względu na salę oraz możliwości będą to większe formy, jeszcze bardziej multimedialne i dopieszczone technicznie. Jednego nie można artystom odmówić – odwagi. Wykonawcy znani z telewizji, teatru, czy radia, decydujący się na taką formę ekspresji muszą być odważni. Tworząc sztukę, będącą zgoła czymś odmiennym od głównego nurtu, który próbują nam narzucić media. Jeszcze większą odwagą wykazują się przy zadaniu najtrudniejszym - przyzwyczajeniu widzów do tego rodzaju kabaretu, pełnego piosenek, tańców, monologów, nie zawsze nastawionych na śmiech, raczej na pewnego rodzaju intelektualną satysfakcję z obcowania ze sztuką. Ale czyż nie ma na to lepszego miejsca niż Kraków i restauracja, gdzie w nazwie mamy już skandal? Jak zapewnia Bartek Piotrowski, grupie zależy na skandalicznie dobrej zabawie, na skandalicznie wysokim poziomie. Ale czy to ma prawo dziwić, skoro dyrektorem artystycznym teatru jest sam Mefisto? MATEUSZ DYKIER
Jak pisał Michael Fleischer w „Zarysie teorii kabaretu”: - Ujmując charakterystykę kabaretu szeroko, jego elementy pojawiają się już u François Villona, w tradycji francuskich trubadurów, niemieckich Minnesänger czy późniejszej tradycji pieśniarzy politycznych (Chansonniers Pont Neuf w Paryżu), jak również w czasie Rewolucji Francuskiej i później (Béranger-Chansons, Cafés-Chantants i Cafés-concerts). Jest to więc młody multimedialny gatunek, łączący i wykorzystujący elementy różnych dziedzin sztuki do budowy swych zabiegów i swej specyfiki gatunkowej. Kabaret wykorzystuje różne systemy semiotyczne, stanowiąc tym samym specyficzny i samodzielny rodzaj sztuki... Fragment ten zdaje się być kluczem do rozumienia formy kabaretowej przez artystów z Variete. Łącząc przeróżne formy sztuki, z techniką, tworzą niezapomniane, czasami wręcz sprawiające wrażenie chaotycznego, widowisko. Osoba, wkraczająca w świat Scandale Variete, może spodziewać się tańca, od gorących latynoskich rytmów, bo egzotyczne tańce brzucha, piosenki, francuskiej, polskiej, włoskiej, po monologi, skecze, na sztuczkach magicznych kończąc. Duża w tym zasługa muzyki i kierowników muzycznych, którzy spajają poszczególne elementy charakterystycznym motywem. Również postać Mefista w wykonaniu Piotra Plewy jest elementem łączącym, do tego jednym z ciekawszych i bardzo dobrze zagranych, od spokojnych tonów, po szalone krzyki i obłąkany śmiech. Wariacja na temat Bułhakowa w bardzo dobrym wydaniu. Nie w tyle pozostaje reszta artystów. A mamy tutaj całą masę indywidualności, jak Beata Kacprzyk, znana niegdyś z De Su, czy Andrzej Talkowski, proponujący udany pastisz sztuczek magicznych, z charakterystycznym luzem scenicznym. Variete & Cabaret nie jest jeszcze idealny, co znamienne dla tego typu kabaretu. Cały czas poszukuje swojego stylu, prowadząc liczne próby. Bartek Piotrowski podkreśla, że za nimi już pół roku ciężkiej pracy, utworzenia ekipy, dopasowywania programu, dyskusji i samych prób. A plany są większe, bo za każdym razem przedstawienie ma różnić się ...bo jakość ma znaczenie lounge 29
felieton
JEDNYM ZDANIEM
szuka w sztuce
J
akoś na początku sierpnia byłem absolutnie wstrząśnięty (i zmieszany) wiadomością o tym, że ciężarówka firmy sprzątającej ulice Królewskiego Miasta Krakowa „niechcący” zniszczyła „kawałek” fontanny na pl. Szczepańskim; w pierwszej chwili patrząc na zdjęcia dokumentujące demolkę byłem przekonany, że kierowca był pijany, bo fontanna wygląda jakby rzeczona ciężarówka wjechała do środka, jednak w kolejnych ujęciach przyglądając się niewielkiemu uszkodzeniu samej ciężarówki okazało się, że zniszczenia były niewielkie, tylko ta fontanna tak wygląda… hmmmmmm… zaraz też pod zdjęciem zauważyłem komentarze znajomych, którzy edukowali się na uczelni, przed której to gmachem stoi owa fontanna i w telegraficznym skrócie ich przemyślenia sprowadzały się mniej więcej do tego, że: szkoda, że nie rozwalił jej bardziej,
ale skoro i tak już jest uszkodzona, to można by ją przeprojektować, co w skrócie zrozumiałem: dobrze, że ktoś rozwalił ten badziew, bo można cos zrobić, żeby w tym miejscu było coś ładniejszego; jeśli mam być szczery to z nowych trzech wodotrysków, które w ostatnich kilku latach uświetniły trzy największe place Starego Miasta, ta na Małym Rynku, jak dla mnie w miarę dyskretna, chociaż nie do końca pasuje do charakteru miejsca, ale w porównaniu z tą na Rynku Głównym jest prawie średniowieczna i argument o tym, że widok od strony podziemia jest wspaniały w żaden sposób mnie nie przekonuje; no i mamy też rzeczoną fontannę na pl. Szczepańskim... no cóż mogło być gorzej, ale też, jak to się mówi, szału ni ma; zastanawiam się jak to jest możliwe, że w mieście Królów Polskich (tak przynajmniej napisane jest na tablicy witającej wszystkich wjeżdżających do Krakowa) zrobienie jednej przyzwoitej fontanny w zasadzie jest niemożliwe; to że absolwenci krakowskiej ASP znani są w kraju i za granicą widocznie nie pomaga, tudzież odpowiedzialni za rozstrzygnięcie konkursu na projekt niespecjalnie przejmują się ich projektami i/lub opiniami; no ale jeżeli konkurs na fontannę jest rozpisywany i rozstrzygany zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, to zasadniczo organ ten konkurs rozpisujący i rozstrzygający ma tylko jedną jedyną możliwość: wybrać najtańszy projekt, bo zasadniczo to jedyne kryterium, którym komisja przetargowa w myśl wspomnianej 30
lounge ...bo jakość ma znaczenie
ustawy może się kierować (tak samo jak przy budowie autostrady, metra, czy zamówieniu cateringu na jakąkolwiek imprezę organizowaną ze środków publicznych), czyli w skrócie:
sztuka wygrywania przetargów sprowadza się do tego, by wyliczyć jaka jest minimalna cena rynkowa za daną usługę, następnie zaoferować 15-20% mniej, zgarnąć ile się da, nie płacić podwykonawcom a następnie ogłosić upadłość - a co jest najciekawsze, można też nie wykonać w ogóle usługi, zapłacić karę umowną i startować w kolejnym przetargu; w skrócie nasze prawo sprzyja oszustom, kombinatorom, a co najgorsze firmom, które zaniżając ceny psują rynek; niestety to ostatnie nie jest karalne i dzięki temu mamy takie historie jak OLT Express czy inny Amber Gold, chociaż ten ostatni działa dokładnie tak samo jak Zakład Ubezpieczeń Symbolicznych, z tą różnicą, że zarówno uczestnictwo jak i wysokość składek w firmie pana P. była dowolna, a w ZUS jest obowiązkowa; ale przecież miało być o sztuce; no cóż ze sztuki bardzo lubię sztukę mięsa, najlepiej żeby było to mięso wołowe w postaci steka, lekko krwistego z masłem czosnkowym albo gorgonzolą, do tego dobre czerwone wino, najlepiej lekko pieprzne; czemu akurat o mięsie? no cóż, za sprawą Mody na kucharzy, która dotarła z mojego ulubionego „ze Zachodu”, sztuka kulinarna zaistniała w popkulturze dzięki kilku mniej lub bardziej znanym i równie mniej lub bardziej ciekawym kucharzom i kucharkom, mającym swoje programy, (kiedyś był Makłowicz w TVP, który zawzięcie gotował wszędzie gdzie go ekipa filmowa poniosła; dzisiaj jest jednym z wielu); szkoda tylko, że na co dzień i tak większość żywi się w fast foodach, tudzież różnego rodzajami „fixów”, „pomysłów na” i tym podobną papką; tak samo dzieje się w innych sztukach - kiedyś była sztuka kinematografii, dzisiaj czytam, że jeden z podobno wybitnych reżyserów (osobiście nie jestem fanem) kręci film (o wdzięcznym tytule Nimfomanka), w którym aktorzy w tzw. „scenach” mają ze sobą rzeczywiście współżyć, nic nie będzie „udawane”, co więcej wszystko ma tez być pokazane (najbardziej pikantne szczegóły w nieostrości) i nie, ten film nie jest przeznaczony do „kin dla dorosłych” w ponurych piwnicach sexshopów - ten film ma trafić do normalnych kin dla normalnych ludzi;
to może skrajny przykład, ale niestety w każdej możliwej dziedzinie, którą można uznać za sztukę, żeby znaleźć coś wartościowego trzeba się dobrze naszukać; kiedyś, jak ktoś napisał książkę, to dlatego, że miał coś do powiedzenia; dzisiaj książki piszą wszyscy i o wszystkim, tylko czekać, kiedy różowy kucyk Joli Rutowicz wraz z Ramonką (pies Olgi J., znanej bardziej jako Kora) napiszą poradnik o tym Jak żyć; a skoro już jesteśmy przy osławionym jarającym trawę psie, no bo przecież, Pani Jackowska jest absolutnie niewinna, tylko jej pies zamówił sobie parę jonitów przez internet, a „partner” wokalistki, Kamil Sipowicz jest jego (psa, chociaż w zasadzie powinienem napisać jej, bo to suka, ale suka jakoś się źle kojarzy) ghostwriterem; i tak oto dochodzimy do granic absurdu jakim jest prawo w Polsce: ktoś za kilka jointów (żeby nie było, uważam, że oczywiście jeżeli sąd tak uzna, Korę należy skazać zgodnie z obowiązującym prawem na maksymalny możliwy wymiar kary) pójdzie siedzieć na 3 lata, a z kolei Mariusz Ł., który w miejscowości Tułowice (woj. Opolskie) prowadząc po publicznej drodze BMW z prędkością 137 km/h zabił dwoje rowerzystów - dwudziestojednoletnią Martę i jej o cztery lata starszego męża Jakuba, do tego uciekł z miejsca wypadku (policja znalazła go dopiero następnego dnia), badania techników policji wykazały, że hamować zaczął 7 metrów od miejsca w którym doszło do zdarzenia - i za to wszystko został skazany na maksymalny wymiar kary, czyli 7 lat pozbawienia wolności; posiedzi jednak tylko pięć i pół roku, ponieważ sąd dopatrzył się okoliczności łagodzących, cytuję: Nie można pominąć okoliczności łagodzących: Mariusz Ł. żałuje swojego czynu, czemu dał wyraz, przepraszając rodzinę, poza tym przed zdarzeniem udzielał się charytatywnie - argumentował sędzia Andrzej Polański; no cóż, skoro przeprosił i jest mu przykro, a do tego udzielał się charytatywnie(!), to może wypuśćmy z więzień wszystkich morderców, którzy przeproszą rodziny zamordowanych przez siebie osób i powiedzą, że im przykro; wtedy w więzieniach zostaną już tylko psychopaci pokroju Breivika, bo jemu ani nie jest przykro, ani nie zamierza nikogo przepraszać; a morał z tego taki, że to nie lada sztuka wybrać artystów, dzięki którym takie prawo obowiązuje w naszym pięknym kraju. ADRIAN SUSZCZYŃSKI Skargi i wnioski: adrian.suszczynski@gmail.com
felieton
ARTYSTYCZNA WIZJA ŚWIATA ATAKUJĄ ZEWSZĄD. WŁĄCZAM KOMPUTER, LOGUJĘ SIĘ DO SIECI, BY NA WŁASNE OCZY ZOBACZYĆ, JAK KOLEJNY DZIEŃ ZACZYNA SIĘ ARTYSTYCZNIE I TAK SAMO, PO KILKUNASTU GODZINACH KOŃCZY. FAJERWERKI KOLORÓW, WZORÓW ORAZ POMYSŁÓW. POTOKI KREATYWNOŚCI, KTÓRE OBLEWAJĄ NAS DOOKOŁA, CZYNIĄC ŚWIAT INNYM, CIEKAWSZYM, A CORAZ CZĘŚCIEJ NIEZROZUMIAŁYM. PO CO NAM SZTUKA, SKORO SŁYNNY ABRAHAM MASLOW RACZEJ NIE ZALICZA TEGO TYPU UNIESIEŃ DO NAJWAŻNIEJSZYCH, NIEZBĘDNYCH DO ŻYCIA NA CO DZIEŃ? Ludzie chodzą na filmy, których nie potrafią zrozumieć. Słuchają muzyki, której tak naprawdę nie lubią, a na dodatek czytają coś, co nie przynosi im satysfakcji. Artyzm jest więc dla wielu samobiczowaniem się, umartwianiem oraz totalnym oderwaniem od rzeczywistości. Uciekają od tego, co znane, powszednie i ziemskie, w bezkresne obszary wrażeń, które bardzo łatwo i bardzo szybko przeobrazić się mogą w śmieszne, żenujące i skłaniające do współczucia widowisko, gdzie odgrywać można rolę bezmyślnej marionetki. Sztuka ma nas
inspirować, dostarczać porcji solidnej rozrywki albo też skłaniać do rozmyślań. Tymczasem gdy widzę, jak czasem na siłę, jak z przymusu i z grymasem udręki ludzie starają się uchodzić za natchnionych, za koneserów muzyki, znawców mody oraz wielbicieli dawnych, jak i współczesnych artystów, mam ochotę zostać zupełnym dyletantem w tej sprawie. Często osoby zapytane czy kojarzą dorobek konkretnego malarza odpowiadają, że tak, chociaż na co dzień obcują raczej ze zdjęciami puszystych celebrytek opalających się na polskiej plaży. Nie można jednak nie znać tego czy tamtej, nie wiedzieć, kto wyreżyserował spektakl, w którym nie wiadomo o co chodzi. Trzeba być na bieżąco. Do tego należy bywać na wystawach, wernisażach, ważnych wydarzeniach kulturalnych. Najlepiej, jeżeli mieszkamy w stolicy. Wtedy mamy okazję trafić na łamy rubryk towarzyskich, kiedy to stoimy obok aktora znanego z serialu. Jeżeli już wychodzimy na miasto, należy ze spojrzenia, z oczu usunąć wszelkie oznaki myślenia. Mętny wzrok, za duże okulary, za małe ubrania i koniecznie nieobecna obecność, trudna do opisania słowami. Trzeba być gdzieś ponad wszystkimi, lewitować nad oplutym, rozdeptanym chodnikiem, prowadzącym do centrum handlowego. Warto też zaopatrzyć się w rower. Nie lubisz jeździć? To nic. Wystarczy pokazać się kilka razy, żeby podkreślić przynależność do
mieszczuchów i proekologiczne nastawienie do życia. Ostatnio szalenie modne jest wrzucanie na Facebooka kwadratowych, nieco przerysowanych fotografii... Przy pomocy programu Instagram nabierają zupełnie nowego wymiaru, stają się piękne, niebanalne. Tymczasem program zawiera kilkanaście funkcji umożliwiających każdemu zostanie drugą Annie Leibovitz w zaledwie dwie minuty. Są tacy, którzy uważają, że poprzez to stają się artystami, bo ładnie nie tylko projektują swoją rzeczywistość, ale też ją portretują – zgrabnie, w nieco omszałych, wyblakłych barwach. Wiele osób uważa, że im bardziej niezrozumiałe przedstawienie, film czy projekt, tym mocniej nacechowane są artyzmem. Niestety totalny bullshit. Niestety również - teatry, kina i galerie pełne są sztuki dla sztuki, która wydaje się być tworzona przez artystów dla samych siebie, dla spełnienia własnych ambicji i zaspokojenia przerośniętego, nadmuchanego wcześniej ego. Sztuka jest dla ludzi i dopiero gdy nabierze odcisków palców, śladów, wspomnień i skojarzeń, staje się piękna i niebezpiecznie prawdziwa. Tylko z taką warto obcować. Na pozory sztuki i sztukę przez gigantyczne, nie dające się ogarnąć wzrokiem „S” szkoda czasu. KRZYSZTOF KOCZOROWSKI
REKLAMA
ul. Flisacka 3 (Salwator), Kraków / www.niebieski.com.pl / www.vanilla-sky.pl
O
tym że w biznesie turystycznym nie zawsze ważna jest cena, ale również jakość świadczonych usług. I dlaczego warto wybierając do współpracy tur operatora sprawdzić jego ubezpieczenie – rozmawiamy z współwłaścicielami firmy City Tour Polska - Rafałem Moryto i Michałem Sonik .
Zacznijmy od tego jak powstała koncepcja budowy firmy turystycznej?
Zdecydowaliście się na działalność pod flagą Gray Line, skąd ten wybór?
Wszystko zaczęło się od małego projektu, od produkcji audio-przewodnika po Krakowie. To był nasz pierwszy koncept związany z turystyką. Już wtedy wiedzieliśmy, że na nim nie poprzestaniemy. Od poczatku chcieliśmy wprowadzić na rynek innowacyjną firmę, wpłynąć na lokalną rzeczywistość i realizować indywidualne potrzeby turystów. Dużo dyskutowaliśmy o tym, czego brakuje w Małopolsce, sprawdzaliśmy jakie są oczekiwania zwiedzających i jak można by tę niszę wykorzystać. Chcieliśmy po prostu stworzyć firmę, która sprawi, że ludzie odwiedzający Kraków spędzą w nim niezapomniane chwile.
Początkowo stworzyliśmy markę która nazywała się Discover Cracow. Z biegiem czasu zdecydowaliśmy się jednak na podjęcie współpracy z Gray Line. To obecnie największa firma turystyczna na świecie, obecna na sześciu kontynentach,w ponad 160 krajach i 700 miastach. Specjalizuje się dokładnie w tym, co nas interesuje, czyli w turystyce lokalnej. Większość ludzi, którzy przyjeżdżają do Krakowa, podróżuje po całym świecie. Gray Line, jako firma mająca ponad stuletnie doświadczenie, jest rozpoznawalna i zapewnia swoim klientom bardzo wysoki poziom obsługi. Właśnie o taki standard nam chodziło.
Co możecie powiedzieć o turystyce lokalnej w Krakowie, jak i w całej Polsce? Jak wygląda ten rynek?
To znaczy, że standardy realizacji usług lokalnych są bardzo ważne?
Niestety, jeśli chodzi o turystykę lokalną, to rynek w Polsce jest bardzo słabo rozbudowany pod względem stałych tur dla turystów indywidualnych. Dominuje głównie turystyka prywatna. Jeśli chodzi o Kraków, to usługi lokalne są tu najlepiej rozwinięte w całej Polsce. Problemem jest jednak to, że decydując się na wyprawę, powiedzmy, większości atrakcji czy też obiektów muzealnych, napotykamy na wiele utrudnień. Zamiast prostej konsultacji, musimy wykonać szereg telefonów, rezerwacji, musimy się upewnić, że akurat wtedy, kiedy chcielibyśmy rozpocząć zwiedzanie, będzie taka możliwość. Myśląc o naszej firmie, chcieliśmy stworzyć turystom możliwość bezproblemowego, przyjemnego spędzania czasu, bez konieczności marnowania go na nieprzemyślane procedury. Regularne wycieczki, jasne godziny zwiedzania, przystępna formuła - tego właśnie trzeba, nie tylko w Krakowie, ale w całej Polsce. Przecież zwiedzanie ma być przyjemnością a nie męką. 32
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Oczywiście! Stworzenie firmy, która organizuje turystom czas wymaga odpowiedniego podejścia. Jesteśmy świetnie rozeznani w lokalnym rynku i mamy pojęcie o tym, co możemy zaoferować naszym klientom. Działamy według międzynarodowych standardów, które pozwalają nam zapewnić odpowiedni poziom usług. Staramy się budować przewagę nad konkurencją. Liczy się wszystko - odpowiednia obsługa, jakość, sposób komunikacji, cele, które sobie stawiamy. Stawiamy na indywidualizm i to jest nasz największy atut. Kiedy wyobrażasz sobie turystę, który przyjeżdża do Małopolski, myślisz, że na pewno czeka go spacer na Wawel wycieczka do Auschwitz, być może do Wieliczki. To takie typowe. A w Krakowie jest tyle pięknych, wyjątkowych miejsc, wartych odwiedzenia, które są ciekawe, ale mało popularne. My chcemy pokazać, że podchodząc do każdego klienta indywidualnie, można dopasować ofertę do jego oczekiwań i zapewnić mu niezapomniane przeżycia. Dbamy nie
tylko o atrakcyjność, ale również o bezpieczeństwo naszych gości, posiadamy, co bardzo istotne, pełne ubezpieczenie, które pozwala nam utrzymywać wysoki standard. Dlaczego ubezpieczenie firmy to taka ważna sprawa w turystyce lokalnej? Widzisz, współpracujemy z ponad setką hoteli w Krakowie, chcemy, żeby nasza współpraca układała się jak najlepiej. Kiedy nasi klienci, opuszczają hotel i udają się na wycieczkę z nami, to my za nich odpowiadamy. Musimy dbać o to, aby byli bezpieczni, aby nie stało się im nic złego. W razie wypadku, dysponujemy ubezpieczeniem wysokości trzech milionów dolarów i jesteśmy w stanie pokryć wszelkie roszczenia osób, które mogłyby uczestniczyć w nieszczęśliwym wypadku. Takiego wsparcia nie mogą zagwarantować małe firmy. Wystarczy spojrzec na ostatnie upadki biur podróży, tam ubezpieczenia nie starczaja nawet na pokrycie podstawowych zobowiazań. Dlatego nasi partnerzy, przede wszystkim hotele, są zadowoleni ze współpracy i chcą ją kontynuować. Jakie są cele Gray Line w Polsce? Czy poza Krakowem planujecie ekspansję na inne miasta Polski? Zgodnie z koncepcją Gray Line, chcemy rozszerzać naszą działalność również na inne miasta. W Warszawie mamy już swój oddział, walczymy teraz o możliwość sprzedaży w innych dużych miastachWrocławiu, Gdańsku, Poznaniu. Chcielibyśmy budować sieć usług w całym kraju. Myślę, że już w przyszłym roku uda nam się zrealizować część celów. W najbliższej przyszłości wystartuje serwis internetowy Gray Line Poland, która umożliwi zakup naszych usług on-line z całej Polski. Usługi krakowskie i warszawskie taką możliwość już mają na stronie www.discoverpoland.com.pl
EUROPE
Iceland
Scotland Ireland London Paris
Oporto
Marseille Barcelona Madrid
Netherlands Krakow Prague Brno Vienna Munich Bratislava Salzburg Budapest Zurich Nice
Florence
Rome
Lisbon
Gray Line is Truly, The Local Expert for sightseeing everywhere you want to go in Europe, giving you choice of over 20 destinations. Gray Line offers European tour, package tours, sightseeing, charters and airport shuttles at any of these popular european destinations.
Turkey Greece
Algarve Morocco
Właściciele: Rafał Moryto (Tu tak lekko się reklamując zapraszamy wszystkich zainteresowanych do kontaktu z nami jeżeli chcą aby ich usługi były sprzedawane za naszym pośrednictwem :-). Zaznaczam jednak, że nie chcemy dążyć do ujednolicenia i zatracenia indywidualnego podejścia do klienta. Mamy świadomość tego, że nikt nie zna swojego miasta lepiej niż lokalne firmy, chcemy z nimi współpracować, przekazywać im nasze wysokie standardy, a jednocześnie czerpać z ich doświadczenia i wiedzy. Wiem, że wydajecie we własnym zakresie mapę turystyczną, która jest kolportowana za darmo. Dlaczego? Z myślą o turystach! Mapa, jest pierwszą rzeczą, jakiej potrzebuje zwiedzający.
Michał Sonik Można się dzięki niej odnaleźć, dotrzeć do interesujących miejsc. Nie jest dla nas istotne to, czy osoba, która korzysta z naszej mapy jest naszym klientem. Jest turystą i to się dla nas liczy. Oczywiście, urząd miasta i konkurencja też wydają mapy. Ale jest ich ciągle za mało. Nasza wersja jest wyjątkowa. Znajdują się na niej nie tylko najważniejsze punkty, ale również opisy, można powiedzieć, że jest to taki mini przewodnik. Ok, w takim razie spróbujcie mnie przekonać, dlaczego warto współpracować właśnie z wami? Nasze ponad stuletnie doświadczenie (śmiech). Oczywiście mowa tu o stuletnim doświadczeniu firmy Gray Line. My ciągle jesteśmy młodzi i piękni (śmiech).
Praca według międzynarodowych standardów i jednoczesna lokalność czynią nas zupełnie wyjątkową firmą na polskim rynku. Tak naprawdę, to co robimy nie jest naszą pracą. To nasz sposób na życie. Kochamy Polskę, kochamy Kraków i chcemy zarażać naszą pasją innych. Chcemy sprzedawać naszym klientom piękne wspomnienia. Chcemy, żeby każdy, kto z nami zwiedzał nasze piękny Kraj, wrócił do domu i powiedział, że w Polsce było cudownie, profesjonalnie, miło i bezpiecznie, że świetnie spędził tu czas! Rozmawiał Marcin Lewicki
www.grayline.pl ...bo jakość ma znaczenie lounge 33
twarze przy barze
Musso Sushi 3 Urodziny | 17. 08. 2012 | Kraków fot. Jakub Gil
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 34
lounge ...bo jakość ma znaczenie
bary &
restauracje
Galeria Krakowska I pietro; ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52
restauracja@miyakosushi.pl miyakosushi.pl
dołącz do nas
REKLAMA
trunki
SZTUKA W PIWIE PIWO W SZTUCE Sztuka to pojęcie bardzo szerokie. Łącząc je z piwem, możemy mówić o sztuce warzenia piwa, sztuce jego podawania czy też picia. Jak się okazuje, piwo bywa także elementem sztuki np. malarskiej. Złocisty w tym wypadku trunek, nie jest może tak popularnym rekwizytem jak wino, czasem pojawiał się jednak w dziełach, nawet takich artystów jak Manet czy van Gogh. Ich obrazy powstały w XIX wieku, łatwo można więc się domyślić, co też takiego popijają znajdujące się na nich postacie. Kobieta siedząca przy stoliku, grupa osób przy barze, kelnerka z tacą, a wszyscy oni z, uwaga – SZKLANYM KUFLEM ze ZŁOCISTĄ ZAWARTOŚCIĄ. Dziś to może nic nadzwyczajnego, ale dawnymi czasy piwo wyglądało zgoła inaczej i inaczej się je podawało. Kiedyś, gdy było ono mętne i nieprzezroczyste, nikomu nie zależało, żeby cieszyć oczy jego wątpliwej jakości barwami. Piwo podawano więc najczęściej w drewnianych, kamionkowych czy też cynowych kuflach lub dzbanach. Było tak, aż do wieku XIX. To właśnie wtedy wraz z erą żelaza i pary, z erą technicznej rewolucji w przemyśle, nastała rewolucja w świecie piwa. Cytując jednego z bohaterów popularnej ostatnio książkowej sagi oraz serialu, można by powiedzieć, że nadeszła zima. A właściwie to nadszedł chłód. Dokładniej, technologia przemysłowego chłodzenia. Dla piwa oznaczało to rewolucję niemalże kopernikańską. Piwowarzy zostali uwolnieni od kaprysów pór roku i zmiennych temperatur, a co za tym idzie, coraz częściej zaczęli warzyć wymagające chłodu, mniej popularne wtedy style piwne. Światem zaczęły rządzić lagery. Dotychczas ich produkcja ograniczała się tylko do miesięcy zimowych, a do ich przechowywania przez dłuższy okres wykorzystywano krę rzeczną i naturalny lód, którymi wypełniano piwnice z beczkami. Poleganie na lodzie i pogodzie nie gwarantowało jednak utrzymania określonej i stałej temperatury, niezbędnej do uwarzenia dobrego lagera. Tym bardziej, że lód był skuteczny tylko tak długo, jak długo się nie roztopił. Mechaniczne chłodzenie rozwiązało ten problem sprawiając, że piwo można było produkować na szeroką skalę, przez cały rok. Dziś lager to zdecydowanie jeden z najpopularniejszych na świecie stylów piwnych. 36
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Jego nazwa wywodzi się od niemieckiego słowa lagern, co oznacza leżakować lub przechowywać, składować. Chodziło właśnie o wspomnianą możliwość długiego składowania piwa, która tradycyjnie miała miejsce w chłodzonych lodem piwnicach lub podziemnych grotach i jaskiniach. Inna sprawa to sam proces lagerowania piwa, czyli jego fermentacji z użyciem drożdży pracujących przy niskich temperaturach. To właśnie ta technologia sprawiła, że piwa dolnej fermentacji, jakimi są lagery, cechują się rześkim smakiem, pozbawionym owocowych akcentów typowych dla piw fermentacji górnej, czyli ejli (ale). Drożdże dolnej fermentacji to te opadające na dno kadzi i fermentujące w niskich temperaturach. Niektórzy sądzą, że ich powstanie zawdzięczamy nieuwadze bawarskich piwowarów. Ponoć kilka wieków temu, niezbyt dokładnie oczyścili beczki, w których leżakowało piwo, nieświadomie doprowadzając do połączenia różnych gatunków drożdży. Jak wiadomo piwo sprzyja zbliżeniom. W przypadku drożdży, przelotny romans zakończył się narodzinami nowej odmiany, która pracę w chłodzie polubiła jak piwowar odbijanie szpunta. Jak było naprawdę trudno powiedzieć, ważne jest to, że fermentujące w niskich temperaturach drożdże doprowadziły do powstania całej, nowej rodziny piw. Trzeba bowiem wiedzieć, że lager to nie tylko jasne pełne, ale i takie gatunki jak: ciemne, niemieckie schwarzbiery, czeskie tmave,
ale też koźlaki, piwa marcowe, wiedeńskie czy też mocne i bardzo ciemne portery bałtyckie. Tym co w XIX wieku wyróżniło nowy styl piwa była jednak przede wszystkim jasna, złocista barwa, niezmącona klarowność i rześki smak. Wszystkie te cechy połączyło jedno, rewolucyjne w owym czasie piwo, jakim stał się pilzner. Datą jego pierwszej warki stał się rok 1842, a autorem bawarski piwowar Josef Groll. Będący odmianą lagera, pilzner rewolucję przyniósł dzięki połączeniu technologii dolnej fermentacji, jasnego słodu, nazwanego później pilzneńskim oraz bardzo miękkiej, miejscowej wody. Dziś od klasycznego jasnego lagera, pilzner różni się przede wszystkim większym nachmieleniem i goryczką. Lager jest natomiast bardziej słodowy, mocniejszy oraz bardziej wyważony smakowo. Możemy podzielić też same pilznery na czeskie (bohemskie) i niemieckie, które też mają swoje subtelne różnice, ale może już nie będę aż tak daleko wchodził w szczegóły. Czeski czy niemiecki, to zapewne pilzner najczęściej pojawiał się na XIX-wiecznych obrazach. Widać, za jego sprawą zmiany dokonały się także w sztuce. Swoją drogą ciekawe czy pijał go taki chociażby van Gogh. Wiadomo, że lubił mocniejsze trunki, pod wpływem których namalował sporo swoich obrazów. Trudno powiedzieć, czy powstałyby one, gdyby pijał tylko pilznera. Uszy pewnie miałby jednak całe. MICHAŁ ZĘBIK
recenzje kulinarne
Papuamu KOJARZYCIE TE KŁĘBKI ZESCHNIĘTYCH ROŚLIN (Z ANGIELSKIEGO TUMBLEWEEDS) W AMERYKAŃSKICH FILMACH, POWOLI PRZETACZAJĄCE SIĘ PO PUSTYNNEJ POMARAŃCZOWEJ DRODZE TUŻ PRZY OPUSZCZONEJ STACJI BENZYNOWEJ ALBO ROZPADAJĄCYM SIĘ BARZE? MNIEJ WIĘCEJ TAKI OBRAZEK, RODEM Z WESTERNU, MIAŁAM PRZED OCZAMI, GDY ZAPARKOWAŁAM SAMOCHÓD NA OPUSTOSZAŁYM PARKINGU PRZED PAPUAMU.
W
okół nie ma nic. A raczej nic, co wskazywałoby na to, że w pobliżu są ludzie i na dodatek tacy, którzy chcieliby posilić się w ekobistro. Jest jakaś drukarnia, sklep z winami, ze dwie firmy transportowe, jakieś zakłady, magazyny, kominy. Wesoły, jasnozielony budynek zaskakuje w tej brzydkiej i wyludnionej przestrzeni, a kilka drewnianych stolików z uroczymi niebieskimi parasolkami tworzy kuriozalne połączenie na tle podniszczonych, szaroburych budynków. Kto wpadł na pomysł, żeby właśnie tutaj otworzyć ekologiczne bistro?
się później okazało, uśmiechać też się czasem potrafi. Mówił jednak tak cicho, że ledwo byłam w stanie go zrozumieć. Był za to pomocny i sprzątał opróżnione talerze, mimo wywieszonej kartki z informacją, że należy je odnosić. Zaczęłam od zupy. Do wyboru są dwie porcje, mała (7 zł) i duża (11 zł). Biorąc pod uwagę, że przede mną jeszcze moje danie główne i praw-
dopodobnie część dania towarzyszącego mi mięsożercy, zdecydowałam się na mniejszą porcję. Krem został podany do stolika na uroczym biało-niebieskim talerzu; był gęsty, udekorowany listkiem świeżej pietruszki, oprószony sezamem i ziarnami słonecznika. Gdyby nie one, zupa nie
Udaję, że nie widzę tego co jest wokół i pewnym krokiem zmierzam do środka, gdzie zastaję niewielką, urządzoną dość chaotycznie salkę. Na ścianach jakieś obrazy z winogronami i bliżej niezidentyfikowanymi winnicami, gdzieś leży jakaś serwetka, gdzie indziej stos ulotek i pudełko z zabawkami dla najmłodszych klientów. Jest dosłownie z pięć pustych stolików na krzyż, na zewnątrz ze trzy, na niektórych obrus, na innych nie, na jednych przepiękne naturalne kwiaty, a na innych sam wazon. Nie ma tu ładu, przemyślanych dekoracji, a wnętrze nie jest wcale przyjemne, mimo że kolorowe. No ale w końcu to nie restauracja, a bar, na dodatek ekologiczny, więc podejrzewam, że to, co jest tu najważniejsze, to jedzenie.
38
A to z kolei w Papuamu jest dość nietuzinkowe. Jak możemy przeczytać na stronie internetowej, w lokalu znajdziemy tylko posiłki niskokaloryczne, ale z dużą zawartością mikroelementów; steku na pewno tam nie uświadczymy, bo jeśli chodzi o mięso, to tylko białe i tylko eko. Dzięki produktom lokalnych ekorolników, Papuamu korzysta tylko ze zdrowych i pełnowartościowych produktów. Piwa też się można napić (8 zł), ale tylko regionalnego, a jedzenie na wynos zabrać w pojemnikach biodegradowalnych. Brzmi nieźle, ale…?
miałaby żadnego wyróżniającego smaku, ale z nimi krem komponował się doskonale, choć z pewnością nie dojdziemy do tego wniosku przy pierwszej łyżce. Dla mnie jednak najważniejsze było to, że nie czuć tam było veget, knorrów i innych winiarów. Czułam, że jem coś pożywnego i zdrowego, i mam nadzieję, że to nie tylko dlatego, że naczytałam się trochę o ofercie tego bistro.
Ale kosztuje. Gdy stanęliśmy pod wypisanym kredą menu, pozycja z kurczakiem (32 zł) właśnie była wymazywana. Pozostało więc pięć innych, z czego tylko jedna z mięsem, na którą moja mięsożerna osoba towarzysząca była zmuszona się zdecydować. Oprócz tego były do wyboru dwie zupy (rosół i krem z brokułów) i żadnego deseru w zasięgu wzroku. Ale może to ja nie dopatrzyłam, bo według strony internetowej desery są, na dodatek takie z mąki z pełnego przemiału i bez dodatku białego cukru. Przy ladzie stał młody chłopak, który z początku wydawał się niesympatyczny, ale jak
W ramach drugiego dania zamówiłam Cieciorkę w mięcie z czarnym ryżem i sałatą. Głęboki talerz wypełniony był po brzegi – połowę zajmowała sałata, a drugą część spora ilość czarnego ryżu, który przyznam się, z początku mnie zniechęcił (miałam wrażenie, że zaraz będę musiała pochłonąć masę oślizgłych czarnych robali) i cieciorka, której mogłoby być zdecydowanie więcej, skoro jest głównym składnikiem dania! Przyrządzona była jednak świetnie i oryginalnie, mocny aromat mięty przenikał każde ziarno, a ryż… no cóż, nie należy do moich ulubionych, ale na pewno nie smakował jak
lounge ...bo jakość ma znaczenie
recenzje kulinarne
Francuski
Gasiorek
F
rancuski Gąsiorek to firma zajmująca się importem win francuskich do Polski. Wszystkie pozycje w naszej ofercie są starannie dobierane tak, by znalazły się w niej wina o bardzo wysokiej jakości w przystępnych cenach. W tym celu nasze wina sprowadzamy z wyselekcjonowanych przez nas, małych winnic gdzie tradycyjne receptury są przekazywane i udoskonalane z pokolenia na pokolenie. Proponujemy Państwu szeroką gamę win począwszy od stołowych a kończąc na winach organicznych z certyfikatem AOC ze wszystkich regionów Francji.
stos bezkręgowców. Sałata urzekła mnie jednak najbardziej, a już na pewno wspaniały sos o konsystencji musu, pokrywający ją w świetnych proporcjach, którego składników za nic nie byłam w stanie odgadnąć. Jak wyczytałam na stronie, jest to dressing z bananów, sezamu, sałaty, pietruszki, sosu sojowego i daktyli. Zarówno słodkie jabłka, jak i chrupiący zielony ogórek, cukinia i niesamowicie czerwone pomidory smakowały z nim wyśmienicie. Co do tych ostatnich – gwarantuję wam, że nie znajdziecie takich w zwykłym supermarkecie! Danie, które musiałam potem dojadać, to Gęś z pieczonymi jabłkami z czerwonym ryżem i sałatką (36 zł). Tym razem bez dressingu, a z kapustą pekińską, czerwoną papryką i wybornymi, soczystymi śliwkami. Czerwony ryż smakował lepiej niż czarny, a porcja kawałków gęsiny (wyglądała na podgrzewaną) średnio mi podeszła, bo wolę bardziej miękkie mięso. Za to jabłka były cudowne!
Poza winami butelkowymi oferujemy także wina bag-in-box o pojemnościach 3, 5 oraz 10 litrów. Świetnie sprawdzą się one na przyjęciach. Będą także niezastąpione w domach, w których wino towarzyszy codziennym obiadom, gdyż po otwarciu zachowuje ono świeżość przez 30 dni.
Ten jeden z najbardziej oryginalnych obiadów ostatnich tygodni dopełniał nie mniej oryginalny sok z owoców granatu (10 zł). Jeśli napój jest droższy niż piwo, to znaczy, że albo ktoś nas robi w balona, albo sok jest niezwykły. Na etykiecie wyczytałam, że pochodzi z Gruzji, jest świeżo wyciśnięty poprzez „proste wyżymanie” w „ekologicznie czystej strefie rejonu Szyda Kartlijskim”. Brzmi świetnie, smakuje nieco gorzej, ale to może dlatego, że nie jestem przyzwyczajona do picia soku z granatu. Tak jak przeciętni ludzie niestety nie są przyzwyczajeni już do cudownego zapachu świeżych owoców czy smaków potraw bez dodatku wzmacniaczy i glutaminianu sodu.
Nasza oferta kierowana jest również do restauracji, dla których przygotowaliśmy specjalne propozycje rabatów.
Mój towarzysz nie był w stanie w pełni docenić tego ekologicznego posiłku, ale ja tak, choć kwestia tego, czy jestem w stanie za to tyle płacić, to już inna historia. Papuamu to miejsce proste, gdzie rozmowa o dekoracji wnętrz być może nie ma sensu (choć z pewnością by nie zaszkodziła), a nazwy potraw i kombinacje składników są najprostsze z możliwych (danie główne składające się z ekologicznych jaj, ziemniaków i kapusty to tylko jeden z przykładów, za 18 zł) i gdzie, głęboko w to wierzę, towarzyszy nie wyssana z palca ideologia stworzona dla zysku, a prawdziwe zamiłowanie do zdrowego odżywiania i ekologicznego stylu życia. Dlatego mimo tych wszystkich niedociągnięć, kilku poważnych minusów i pewnego rodzaju nieporadności w niektórych aspektach, ja temu miejscu kibicuję, choć wiem, że może mieć swoich przeciwników. Ja bym jednak bardzo chciała, by było takich miejsc więcej, bo jak będzie ich więcej to prędzej czy później… po prostu będą tańsze, a my będziemy jeść zdrowiej. Na razie mamy jednak drogawe Papuamu, do którego chyba niewielu zagląda i które nie ma nawet okazji być przypadkowo odkryte podczas spaceru, zwiedzania miasta czy po drodze do pracy, a jedyna nadzieja tkwi w zagranicznych turystach z grubymi portfelami, którzy odwiedzają pobliskie muzeum. Choć pewnie nawet oni, niezachęceni zielonym klocem z dwoma oknami, obojętnie miną Papuamu w białym meleksie i wrócą do centrum, by zjeść włoską pizzę przy Rynku.
ul. Grzegórzecka 9 (wejście od al. Daszyńskiego) Kraków tel. 12 341 58 64 mail: francuskigasiorek@gmail.com czynne: pon-pt 11-20, sob 10-19 REKLAMA
tekst i zdjęcia: ANNA SKWAREK www.dania-kontra-ania.blogspot.com
Francuski Gąsiorek
http://www.facebook.com/piwnicawinfrancuskich
4D
podbija swiat!
Historia lodów jest prawie tak stara, jak ludzkość, toteż trudno określić, kto pierwszy wymyślił lody. Już w zamierzchłych czasach, aby się ochłodzić w upalne dni, próbowano tworzyć lody z miodu i śniegu lub koziego mleka i śniegu. Podobno lodowy deser, jako pierwsi, wymyślili Chińczycy ok. 3000 lat p.n.e. Do Europy przepis na lody miał przywieźć słynny włoski podróżnik, Marco Polo, chociaż już rzymski cesarz Neron serwował swoim gościom lody w postaci posiekanych owoców zmieszanych z miodem i śniegiem. Jedno jest pewne, to Włosi dali zachodniej cywilizacji lody w ich smakowitej formie i to Włosi wiodą niepodzielny prym w tej dziedzinie, dlatego jeżeli jeść lody to u rodowitego Włocha. Fiore da Ros jest prezesem spółki 4 D Gelato Caffe Polska, której lodziarnie w Polsce znajdują się w Krakowie w Galerii Krakowskiej oraz we Wrocławiu w Galerii Dominikańskiej. Ewa Krokosińska - Surowiec – Można powiedzieć, że tworzenie gelato, bo gelato po włosku to lody, ma Pan we krwi? Pochodzi Pan z regionu, który szczególnie wsławił się w produkcji lodów… Fiore da Ros - To prawda. Nie małe znaczenie w rozwoju sztuki lodziarskiej miał i ma północny region Włoch - Veneto, z którego pochodzę, gdzie przez ostatnie 200 lat rozwinęła się prawdopodobnie największa szkoła sławnych lodziarzy, po włosku zwanych „gelatiere”. To właśnie z tego regionu wywodzi się nasza lodziarnia 4D. E.K-S. - Wasze lody są po prostu pyszne! Nawet najtwardsze damy dbające o linię nie potrafią ich sobie odmówić. Ja też do nich należę. Nie jeden też, pewnie, zastanawia się: czego tam dodają, żeby je „ulepszyć”? Fiore da Ros – Nasze lody produkowane są na miejscu, tzn. każda lodziarnia w miejscu sprzedaży ma również produkcję lodów. Dzięki czemu nasze lody wyprodukowane są ze świeżych i naturalnych składników bez użycia zbędnych konserwantów. Oprócz naturalnych składników takich jak mleko, śmietana, owoce, używamy najwyższej jakości orzechów laskowych z regionu Piemontu, Sycylijskich pistacji i wielu innych produktów sprowadzonych z Włoch. Nasze lodziarnie gwarantują Państwu codziennie świeże lody z naturalnych składników, bez konserwantów. Każdego dnia na miejscu według potrzeb produkowane są świeże lody. E.K-S. – O ile zdołałam policzyć – jest ok. 46 smaków i wszystkie oparte na naturalnych składnikach? O jakim smaku lody cieszą się największa popularnością? Fiore da Ros - W witrynie znajduje się 48 smaków lodów. Oprócz stałych smaków najbardziej lubianych i znanych, takich jak: wanilia, śmietanka, czekolada, pistacja, orzech laskowy, truskawka, cytryna, staramy się wprowadzać w sezonie, np. kiedy jest dostępny aromatyczny i soczysty arbuz albo brzoskwinia, jeżyna, gruszka, lody o tych smakach. A dla spragnionych lodów o smakach orzeźwiających drinków proponujemy Mojito, Piwo i Prosecco. W zimie natomiast spotkać można u nas lody cynamonowe, czekoladę z chilly strudel z jabłkami. Tym sposobem gama smaków poszerza się do ponad 70 smaków. E.K-S. - Gelato 4 D ma swoje lodziarnie (gelaterie) nie tylko w Polsce… Fiore da Ros – Tak, również jesteśmy już w Norymberdze, Kolonii, Madrycie, Oviedo, a poza Europą w Ameryce: Miami, Bogocie, Caracas, Maracaibo i wielu innych…
40
lounge ...bo jakość ma znaczenie
fot. Robert Bednarczyk / media lounge
E.K-S. - Mówi Pan doskonale po polsku, skąd u Pana taka znajomość polskiego? Czy z miłości do Polski? Fiore Da Ros - W Polsce jestem już od siedmiu lat, każdego dnia zdobywając podniebienia i próbując zaszczepić w Polakach pasję do włoskich lodów nauczyłem się języka. Obecnie jesteśmy najstarszą włoską lodziarnią na rynku krakowskim. Przez cały czas nieustannie dbamy o najwyższą jakość. Zostaliśmy docenieni, między innymi, przez reprezentację drużyny piłkarskiej Włoch, której dostarczaliśmy lody podczas Euro2012. Nasze lodziarnie gwarantują Państwu codziennie świeże lody, z najwyższej jakości naturalnych składników.
your Galeria Krakowska ul.Pawia 5 pi
Lunch codziennie nowe dania W godzinach 12.00-17.00
Cena 20zł
Cafe Bar Lemon Warszawa, ul. Sienkiewicza 6 tel. 22 829 55 44 www.cafelemon.pl www.facebook.pl/cafebarlemon
BIZNES LUNCH Spotkania biznesowe w dusznych i smutnych salach konferencyjnych stają się powoli przeżytkiem. Wolimy spotykać się z naszymi klientami na tzw. neutralnym gruncie. Biznes lunche stały się nieodzowną częścią komunikacji w biznesie. Historia uczy nas, że największe interesy ubijane były właśnie przy stole. Specjalnie dla Was wybraliśmy więc kilka miejsc wartych polecenia w Warszawie i Krakowie.
Lunch W godzinach 12.00-16.00
Bussines w Scandale Royal W godzinach 12.00-17.00
Cena od 17zł
24 zł zestaw dwudaniowy
Lampka wina : 9 zł (150 ml) Dos Tacos Warszawa, Aleje Jerozolimskie 123 A tel. 22 243 46 18 www.dostacos.pl e-mail: kontakt@dostacos.pl www.facebook.com/DosTacos.MexicanGrill
42
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Scandale Royal Kraków, Plac Szczepański 2 tel.12 422 13 33 www.scandale.pl
sushi +
Garden Bussines Lunch W godzinach 12.00-17.00
dowolnie wybrane zupa + sałatka + koktajl
19 zł zestaw
od 45zł
dwudaniowy
Lampka wina : 9 zł (150 ml) Garden Scandale Kraków, Plac Nowy 9 tel. 12 430 22 20 www.scandale.pl
Sakana Sushi Bar Kraków Kraków,ul. Św. Gertrudy 7 tel. 12 429 30 86, 883 294 375 www.sakana.pl
Lunch W godzinach 12.00-15.00
19 zł danie dnia
25 zł
codziennie nowe dania
KURA
Jedyna w krakowie prawdziwa ciepła kuchnia japońska.
Kraków, Józefińska 4 tel. 883 353 607 www.facebook.com/KuraNoodleShopMore
„Każdy dzień jest inspiracją do zachwytu"
Włoski Lunch .W godzinach 12.00-16.00. Codziennie nowy, pięciodaniowy zestaw 50 zł Restauracja Amarone Kraków, ul. Floriańska 14 tel. 12 424 33 75 www.likushoteleiresturacje.pl www.facebook.pl/Pod Różą i Amarone
...bo jakość ma znaczenie lounge 43
twarze przy barze
5 urodziny Hotelu Andel’s | 06.07.2012 | Kraków fot: Jakub Gil
HAIR CLUB K ra ków, u l . Sta row iś l n a 76
WKRÓTCE OTWARCIE!
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 44
lounge ...bo jakość ma znaczenie
lounge moda
Twoje pięKno w naszych ręKach zapraszamy hasło “loUnge” = 20% rabaTU
Godziny Otwarcia Poniedziałek - Piątek Sobota Niedziela
9-20 9-16 Zamknięte
KraKów, Ul. Św. Tomasza 31 Tel
12 422 0541
REKLAMA
www.invogUe.com.pl
newsy
NOWOCZESNY PORADNIK DLA KOBIET
Znana z czyniących cuda biustonoszy, marka WonderBra wypuściła limitowaną edycję poradników dla kobiet. Książki z poradami z różnych dziedzin, takich jak uwodzenie, kariera, czy związki można dostać zarówno w wybranych księgarniach, jak i centrach handlowych. Choć okładka wygląda niezwykle przekonywująco i trzymając książkę w ręce możemy nawet przewracać strony, poradnik okazuje się być opakowaniem na biustonosz WonderBra. Zakup magicznej bielizny ma pomóc kobietom w odzyskaniu pewności siebie, na tyle, by nie musiały nigdy więcej korzystać z rad poradników.
PRAWDZIWIE KRÓLEWSKA APLIKACJA
Dzięki nowej aplikacji fani stylu Kate Middleton będą mogli śledzić jej każdy krok. Księżna Cambridge bez wątpienia uważana jest za współczesną ikonę mody, znaną z łączenia kreacji od projektantów z ubraniami z sieciówek. Aplikacja umożliwia nie tylko obserwowanie aktualnych strojów Kate, lecz zdradza jakiej marki jest dana kreacja i gdzie można ją dostać, o ile jest to możliwe. Aplikacja jest już hitem na Wyspach Brytyjskich, i ku zdziwieniu twórców nie wiele mniejszą popularnością cieszy się również w Stanach Zjednoczonych.
CINDY CRAWFORD PROJEKTUJE DLA C&A
Po wielu latach chodzenia po wybiegach w kreacjach światowej sławy projektantów mody, Cindy Crawford postanowiła spróbować swych sił w projektowaniu. Modelka zdradza, że posiadanie własnej marki odzieżowej zawsze było jej marzeniem, więc kolaboracja z C&A jest dla niej świetną okazją, by się sprawdzić. Cindy postawiła na wygodę więc kolekcja składa się z prostych, łatwych do dowolnego zestawiania, części. Oczywiście, by nie zawieść fanów, w kampanii reklamowej projektantka występuje również w roli modelki.
VOGUE NIE ZAMIERZA PRZEJŚĆ NA DIETĘ
Wrześniowemu, jubileuszowemu wydaniu Vogue - September Issue, za jednym razem udało się pobić aż dwa rekordy.
PHILLIP LIM TWÓRCĄ KOMIKSU
By uczcić swoja najnowsza kolekcję, projektant mody Phillip Lim nie wydał zwykłego katalogu, lecz cały komiks. W narysowaniu pomógł projektantowi sam Jan Duursema, odpowiedzialny miedzy innymi za Gwiezdne Wojny: Dziedzictwo. Ubraniom z jesiennej kolekcji towarzyszy wartka akcja, magiczna peleryna i lasery, a takie połączenie to gwarantowany sukces! Co więcej, jeśli zarejestrujecie się na stronie 3.1philliplim.com, macie szanse otrzymać egzemplarz z autografem projektanta.
46
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Po pierwsze jest to najgrubsze w historii wydanie, składa się aż z 916 stron. Po drugie aż 658 stron to reklamy, co również jest ilością rekordową. Magazyn waży równe dwa kilo, co jest przyczyną problemów w amerykańskiej poczcie. Wrześniowy Vogue nie mieści się w standardowej skrzynce na listy, a jego waga jest powodem do narzekań wielu listonoszy.
newsy
Newsletter Galerii Kazimierz Zapraszamy Cię do czytania naszego Newslettera. Co miesiąc znajdziesz w nim informacje o nowościach Galerii Kazimierz oraz najciekawszych wydarzeniach z życia Krakowa. Dzięki niemu zawsze będziesz na czasie z najnowszymi trendami, a za sprawą rad naszej stylistki Moniki Gąsiorek-Mosiołek idealnie dopasujesz swoją garderobę do sylwetki i sezonu. Każdego miesiąca, specjalnie dla Ciebie, przygotowujemy pakiet atrakcyjnych bonów zniżkowych, które sprawią Ci jeszcze większą przyjemność z robienia zakupów. Serdecznie zapraszamy do subskrypcji naszego Newslettera.
BOSSSKI DAVID!
Posągi Davida Beckhama opanowały Stany Zjednoczone. To nie żart! Srebrna, prawie 3,5-metrowa statua, przedstawiająca półnagiego Davida Beckhama, jest częścią kampanii reklamowej linii bielizny, sygnowanej nazwiskiem gwiazdy, dla H&M. Posąg został odsłonięty 16 sierpnia w trzech największych miastach USA: Nowym Jorku, Los Angeles i San Francisco. Srebrny David Beckham ma na sobie jedynie firmowe bokserki. I chociaż kampania została zaprojektowana z dużym rozmachem, to niestety statule Beckhama wiele brakuje do posągu słynnego imiennika z Florencji...
PRETTY ONE
Kolekcja Pretty One jesień/zima 2012 ujmuje prostotą i estetyką. Brytyjski styl oraz miękkie szarości, brązy i granaty powracają w wyrafinowanej miejskiej formie. Kolekcja na nowo odkrywa tradycyjne kształty i tkaniny. Dowodzi, że w modzie warto czerpać z klasyki i definiować współczesne piękno z odwagą.
NAJBARDZIEJ STYLOWA GRA
Wydawnictwo Conde Nast, odpowiedzialne za tytuły takie jak Vogue, GQ czy Glamour, tym razem podbija rynek gier. Fashion Hazard to gra, dzięki której możemy spróbować odbić się od dna i wznieść na sam szczyt świata mody. Podczas pełnej wielu trudów podróży po stolicach mody mamy okazję uczestniczyć w każdym z czterech Tygodni Mody oraz posmakować życia top modelki będąc ściganą przez paparazzi. Gra jest dostępna w Apple App Store w wersji na iPhone’a oraz iPada.
ESPRIT
Big City Woman – oto jesienna dewiza marki. Nie ważne, czy jesteś w paryskiej kawiarni czy nowojorskim Central Parku, zawsze będziesz wyglądała stosownie do okazji dzięki nowej kolekcji ESPRIT.
DEICHMANN
Kolekcja Deichmann na okres jesień/zima nie pozostawia wątpliwości – szczypta glamour i spora dawka koloru to główne wyznaczniki mody obuwniczej tego sezonu! Trapery, koturny i sznurowane botki – to fasony, które będą modne już od początku jesieni. Mocne podeszwy, zwierzęce printy i oryginalne przeszycia idealnie pasują do jedwabnych bluzek i futerkowych kamizelek.
TALLY WEIJL
Tej jesieni TALLY-Girl zamierza stworzyć swoją WANNA LIST! Zapomnij o nudzie, bo TALLY-Girl wie, że życie jest ciekawsze, jeśli dodasz szczyptę zuchwałości. Bądź projektantką własnej przyszłości i wybierz się w podróż w totally TALLY świat – funky od stóp do głów!
Papierowa torba dla mężczyzn to hit domu mody Jil Sander. Vasari Bag, która pochodzi z męskiej kolekcji marki na jesień-zimę, zrobiona jest z papieru o wysokiej trwałości, powlekanego impregnatem, o kroju zwykłego papierowego worka. Torba trafiła do sklepów i kosztuje 290 dolarów, czyli ok. 900 złotych! Co ciekawe, w zaledwie kilka dni zniknął cały zapas, a obecnie trzeba zapisywać się na listę oczekujących. Panowie, skusicie się na stylową, papierową torbę? :)
newsy oprac. KATARZYNA TARABYŁA, red. zdjęcia: materiały promocyjne
ARTYKUŁ PROMOCYJNY
EKSKLUZYWNA... PAPIEROWA TORBA!
Więcej informacji znajdziesz w Newsletterze Galerii Kazimierz - www.galeriakazimierz.pl/newsy
newsy
POWRÓT HELMUTA LANGA
fot. Jakub Gil / lounge
Firma założona w latach osiemdziesiątych przez austriackiego projektanta Helmuta Langa, była faworytem dziennikarek mody. Niestety w 2005 roku projektant odszedł z firmy, którą wykupiła Prada, a o marce zrobiło się cicho. Teraz wraca do łask za sprawą Michael i Nicole Colovos, odpowiedzialnych za sukces Habitual. W nowym projekcie wezmą udział najpopularniejsi blogerzy. Na początek: Susie Lau ze Style Bubble, Phil Oh ze StreetPeeper oraz Denni Elias z Chic Muse. Każde z nich przez tydzień będzie gwiazdą strony internetowej marki.
LUMINAA W STYLU BOLLYWOOD
Czy wiecie gdzie w Krakowie można zobaczyć fakira wylegującego się na dywanie z gwoździ, żywe węże i egzotycznie wyglądające tancerki ? Takie właśnie atrakcje zafundowali nam w przedostatnim tygodniu sierpnia organizatorzy imprezy w stylu Bollywood w krakowskim lokalu Luminaa restaurant and lounge bar. Pokaz zorganizowany został przez projektantkę i tancerkę panią Magdalene Pastuszko, która tańcem zajmuje się od przeszło 20 lat. Wraz z agencją modelek Bella Models organizuje bardzo widowiskowe pokazy mody połączone z tańcem i z ciekawymi rekwizytami tj; prawdziwe węże. Impreza przeznaczona tylko dla ludzi o mocnych nerwach i bez Ofidiofobi. Już wkrótce kolejna odsłona . Zapraszamy.
Inspirują kreatywnością, wyznaczają trendy, a ich stylizacje śledzi codziennie tysiące osób… Podczas Jesiennego Fashion Show (2123 września) na profesjonalnym wybiegu w sercu Krakowa obok modelek, zaprezentują się małopolskie blogerki modowe. Specjalnie przygotowane dla Galerii Krakowskiej stylizacje ocenią najbardziej znane Szafiarki – AlicePoint i Ryfka. Jesienny Fashion Show w Galerii to nie tylko pokaz najnowszych kolekcji, ale też pokaz mody pochodzącej prosto z krakowskich ulic. W tym roku na wybiegu będzie można zobaczyć małopolskie blogerki modowe, które specjalnie na tę okazję przygotują stylizacje zainspirowane najnowszymi trendami. Zaprezentowane przez szafiarki zestawienia zostaną ocenione przez jury: blogerkę Alicję Zielasko – AlicePoint, blogerkę Joannę Borowską – Ryfkę oraz Joannę Polus – dyrektor wydawniczą magazynu „Inspiracje”, które wytypują najciekawszą stylizację tego sezonu. Podczas modowego weekendu klienci Galerii będą mogli także skorzystać z porad stylistki Małgorzaty GOShY Kusper oraz wizażystów z firmy Inglot. Bezpłatne porady udzielane będą w piątek, sobotę i niedzielę od 14.00 do 19.00. newsy oprac. MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK zdjęcia: materiały prasowe 48
lounge ...bo jakość ma znaczenie
fot. M. Lewicki / lounge
SZAFIARKI NA WYBIEGU
KLAUDIA ZAKRZEWSKA ZDOBYŁA TYTUŁ MISS POLKA 2012
Według jury Klaudia Zakrzewska zasłużyła nie tylko na tytuł najpiękniejszej, ale i miano Najlepszego Snajpera. Konkurs Miss Polka 2012 nawiązywał bowiem do niedawno zakończonych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Główną nagrodą był wyjazd z osobą towarzyszącą na wycieczkę do Grecji. Drugie miejsce i tytuł Najlepszego Bramkarza zajęła Anna Romańska z Pilzna. Tytuł trzeci Najlepszej Rozgrywającej zgarnęła Małgorzata Sławińska z Łodzi. Nagrodę Fair Play przyznano Magdalenie Jersz z Rudy Śląskiej. Uroczystą galę poprowadził dziennikarz i prezenter telewizyjny Marcin Prokop. Gwiazdą muzyczną imprezy była wokalistka Kasia Sochacka. Impreza odbyła się w klubie Pomarańcza w Izdebnikach.
profil projektanta
zdjęcia od lewej: Przemysław Miniatorski, Aleksandra Ola Szewczul, Aleksandra Ola Szewczul
MUSZKA WEDŁUG QK
Inspirują go ludzie i jak sam twierdzi, podąża wytyczoną przez siebie drogą. Jego niszą są muszki, które nosi m.in. Szymon Majewski. O najnowszej kolekcji, planach na przyszłość i pomyśle na projektowanie muszek opowiada KUBA KARBOWSKI. Wykształcenie: - Skończyłem liceum ogólnokształcące o profilu matematycznym. Mimo bardzo dobrych wyników, nie potrafiłem odnaleźć swojego miejsca na uczelniach wyższych. Dla mnie prawdziwą pasją było wymyślanie kolejnych projektów nocą na ganku u dziadka, spacer po ukochanym Wiedniu czy obserwacja ludzi na peronie nieistniejącej już Łodzi Fabrycznej, aniżeli sztywne trzymanie się zasad. Postanowiłem iść własną drogą, mam nadzieję słuszną, ponieważ głęboko wierzę, że człowiek doskonale czuje i wie, co jest dla niego dobre, a co złe i nie warto walczyć z przeznaczeniem. Osiągnięcia: - Myślę, że każdy uśmiech i zadowolenie klienta jest osiągnięciem, jednak prawdziwym zaszczytem była współpraca z francuskim redaktorem mody Fashion Insider, Marcellousem L. Jonesem, dzięki czemu poznałem wielu wspaniałych ludzi z branży, z którymi współpracuję do dziś. Wśród polskich celebrytów - za ogromną nobilitacją uważam fakt, że moje projekty znajdują się w garderobach takich osobistości, jak Magda Gessler, Doda czy Szymon Majewski, z którymi mam nadzieję nawiązać dalszą współpracę. Ostatnia kolekcja: - Moja kolekcja much Szatrandż na sezon jesień-zima 2012/2013 jest stonowana, elegancka urozmaicona, zaskakuje kształtem i formą. Jest eksperymentalna z odrobiną nonszalancji, inspi-
50
lounge ...bo jakość ma znaczenie
rowana ukochaną przeze mnie grą w szachy... Dostojna Królowa, sprytny skoczek, pospolity goniec... W tych postaciach odkryłem pasję i ogromną radość tworzenia. Co wyróżnia Twoją kolekcje na tle innych? Gdy projektuję, najważniejsze dla mnie jest, by realizować siebie, wyrażając swoje emocje, stan ducha… Nigdy nie kierowałem się w życiu kategorią czarne - białe, co mam nadzieję widać w moich projektach. Gdy tworzę coś dla indywidualnego klienta, istotne jest dla mnie, by wyczuć jego nastrój, emocje, intencje, by poczuł się wyjątkowo, ale jednocześnie pozostał sobą, tak jak ja, gdy tworzę tę kreację. Moje muchy zawsze były i będą wykonane z naturalnych skór, sierści i futer, mimo protestów oraz wielu negatywnych zdań. Zależy mi, by moje produkty służyły długo i były wykonane z najlepszych, dostępnych i trwałych materiałów. Co Cię inspiruje? - Inspiracją są dla mnie ludzie przede wszystkim. Każdy mój projekt jest zainspirowany konkretnym człowiekiem. Przysłowie mówi, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Dla mnie oryginalna kreacja to prawdziwy diament... Gdzie można kupić Twoje projekty? - Cenię sobie kontakt z klientem i zawsze biorę pod uwagę jego potrzeby, zachowując swój własny styl. Obecnie moje projekty można
nabyć bezpośrednio u mnie przez: facebook. com/QK.leather. Twoim mentorem jest... - Moim mentorem jest Oscar Wilde. Jego ogromna inteligencja i odwaga w każdej chwili dodają mi sił. Jego krótkie, jednak barwne życie i odważne wypowiedzi udowadniają, że niezależnie od czasów i okoliczności zawsze można pozostać sobą, żyć zgodnie ze swoimi ideałami i odnieść sukces. Dlaczego zdecydowałeś się na projektowanie akurat much? - Gdy zacząłem eksperymentować z modą, zaważyłem, że muchy są świetnym dodatkiem do stroju, Z czasem to właśnie one stały się jego głównym elementem. Poszukując nowych tkanin i form, bywałem w wielu modowych miejscach, gdzie panował znaczny deficyt tego typu dodatków. Tak zrodziła się pasja i dzięki temu znalazłem pomysł na siebie. Kogo ze znanych osób chciałbyś ubierać? - Dla mnie jako projektanta, cudownie byłoby, gdyby Elton John lub George Michael wystąpili w moich muszkach... To byłaby wspaniała rzecz ubierać gwiazdy tak wielkiego formatu. Hmm... Wszystko przede mną, a marzenia często się spełniają. Rozmawiała MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK
świat mody
Ostatnia Wieczerza reklama marki Marithe + Francois Girbaud (2005 r.)
SACRUM FASHIONIS
ARTYZM CZY PROWOKACJA - SZTUKA SAKRALNA W MODZIE Religia potrafi zmienić i kontrolować ludzkie życie, na przestrzeni wieków była przyczyną pasji, cierpienia a także krwawych wojen. O tym ile kontrowersji budzi ten temat wiedzą doskonale artyści, projektanci mody i specjaliści od marketingu. Motywy religijne pojawiają się w modzie i sztuce tak często, że zaczęliśmy przechodzić obok nich obojętnie. W latach 80-tych zdjęcie Madonny z różańcem w dłoni potrafiło rozpętać prawdziwą burzę, a dziś przechodząc po sklepach z dodatkami natrafiamy na szereg różańców, krzyży i krzyżyków. W świecie mody religijne motywy co jakiś czas pojawiają się dosłownie wszędzie, od wybiegów i sesji zdjęciowych po wystawy sklepów. Sakralna symbolika w mniejszym lub większym stopniu obejmuje swym zasięgiem niemalże każdy dom mody, lecz kilku projektantów szczególnie ją sobie upodobało. Numerem jeden od lat jest Jean Paul Gaultier. Jego kolekcja z 1993 roku, była w całości zainspirowana kulturą ortodoksyjnych Żydów. Pokaz mody wywołał spore zamieszanie. Trzeba jednak przyznać, iż projektant odrobił zadanie domowe celująco, gdyż wybieg oświetlały menory, gościom podano koszerne wino, a zaproszenia napisano w języku hebrajskim. Jak można się było spodziewać, kolekcja spotkała
się z dezaprobatą społeczności żydowskiej, wywołując ogromną falę protestów, co tylko zachęciło projektanta do dalszych prowokacji. Rok później Gaultier wystąpił w sesji zdjęciowej jako Papież, a jego kolekcja na wiosnę 2007 została zainspirowana wizerunkiem Matki Boskiej. Każdy z modeli wieńczyła aureola oraz odpowiedni makijaż i fryzura, tak by modelki do złudzenia przypominały Maryję Dziewicę z bizantyjskich ikon. Mówiąc o modzie i religii nie można pominąć marki Dolce & Gabbana. To właśnie dzięki niej różaniec, pierwotnie mający służyć do ułatwienia wiernym modlitwy, stał się symbolem mody i noszoną na co dzień ozdobą. Co prawda prekursorką tego trendu była wspomniana wcześniej Madonna, lecz niewątpliwie zdjęcie Davida Beckhama „ubranego” jedynie w różaniec D&G zapoczątkowało prawdziwy, modowy szał. Ów trend od początku nie stanowił ani symbolu głębokiej wiary, ani dobrego smaku, lecz przetrwał po dzień dzisiejszy. Dolce & Gabbana nieustannie wykorzystuje chrześcijańskie motywy w swych kolekcjach
i kampaniach reklamowych. Za każdym razem wiąże się to z mniejszym lub większym zamieszaniem we Włoszech - kraju, w którym podobnie jak u nas, znaczną większość stanowią katolicy. Lista projektantów zainspirowanych chrześcijaństwem jest niezmiernie długa, lecz postać naszego rodzimego designera zasługuje tu na szczególną uwagę. Arkadius, o którym mowa, jest osobą której w równie szybkim tempie udało się podbić świat mody, co popaść w zapomnienie. Absolwent elitarnego brytyjskiego Central Saint Martins College of Art and Design w swoich projektach odwoływał się do polskiej kultury i sztuki, której religia stanowi nieodłączny element. Jego kolekcja z 2002 roku o przewrotnym tytule Maryja Dziewica Nosi Spodnie obfituje
David Beckham w reklamie różańca D&G 52
lounge ...bo jakość ma znaczenie
świat mody
w religijną symbolikę, począwszy inspiracji zaczerpniętej od strojów liturgicznych, aż po obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Kolekcja uzyskała wiele przychylnych komentarzy zagranicznej prasy, a jedno z polskich czasopism katolickich porównało projektanta do samego Osamy bin Ladena, który swoim pokazem mody rzekomo dokonał zamachu na Matkę Boską i Jezusa. Zważając na ostatnie wydarzenia w naszym kraju, prawdopodobnie i dziś pokaz spotkałby się z takim samym komentarzem. Francuska marka Marithe + Francois Girbaud nie budziła kontrowersji do czasu swojej głośnej kampanii reklamowej z 2005 roku. Reklama, która ukazała się na billboardach przedstawiała oryginalną interpretację Ostatniej Wieczerzy Leonardo da Vinci, z tą różnicą, iż dwunastu apostołów zastąpiły modelki ubrane w stroje z najnowszej kolekcji marki. Nic dziwnego, że pierwsze skargi nadeszły z Mediolanu - miasta, w którym jak wiadomo, znajduje się oryginał. Markę oskarżono o obrazę uczuć religijnych oraz o wyśmianie tak ważnego i dramatycznego momentu jakim dla katolików jest Ostatnia Wieczerza. Marithe + Francois Girbaud prawdopodobnie spodziewali się takiego odzewu, gdyż bezzwłocznie podali niebanalne wytłumaczenie swojej decyzji. Projektanci zarzekali się, że ich celem nie była trywializacja religijnych
Jean Paul Gaultier Haute Couture s/s 2007
symboli, lecz ukazanie poświęcenia kobiecości w imię równouprawnienia. To niezwykle poetyckie wyjaśnienie nie podziałało jednak na nieugięte włoskie władze i reklamy zostały w oka mgnieniu zdjęte z billboardów. Podobny los spotkał reklamę we Francji - w całym kraju plakaty usunięto w ciągu trzech dni. Reklamy mające na celu wywołanie u odbiorcy silnych reakcji, często negatywnych, stało się tak powszechne, że doczekały się nawet własnej nazwy. Shockvertising, tak bowiem nazywa się ten typ reklamy, jest szczególnie chętnie wykorzystywany w modzie. Pionierem w tej dziedzinie jest popularna włoska marka - United Colors of Benetton, która w swoich kampaniach reklamowych wykorzystała chyba wszelakie możliwe tematy tabu, z religią włącznie. W latach 90-tych aż wrzało od komentarzy na temat często niesmacznych kampanii Benettona; nic więc dziwnego, że inne marki tłumnie podążyły w jej ślady. W końcu nastały takie czasy, gdy komunikowanie wyłącznie za pomocą symboliki religijnej przestało budzić wystarczająco gorące emocje. Ktoś więc wpadł na pomysł, by w jednej reklamie czy też sesji zdjęciowej połączyć ze sobą dwa równorzędne tematy tabu. Najczęściej występującą kompozycją stanowi religia i seks. Jest to jeden z ulubionych tematów modowych sesji zdjęciowych. W rolę
Jean Paul Gaultier jako papież w obiektywie francuskiego fotografa Jean-Marie Périera
bezwstydnych zakonnic wcieliła się większość światowej sławy modelek, z Kate Moss i Naomi Campbell na czele. Fotograf mody Steven Meisel może śmiało uchodzić za ikonę współczesnej fotografii. Od 1988 roku do dziś jest autorem każdej okładki włoskiej edycji Vogue’a. Oprócz współpracy z najbardziej wpływowymi magazynami na świecie oraz wypromowania kilkunastu top modelek, fotograf znany jest również z unikalnego, prowokacyjnego stylu. W swych pracach Meisel nie stroni od symboli religijnych oraz erotyki. To właśnie on jest autorem zdjęć do słynnej książki Madonny z 1992 roku o dość oczywistym tytule SEX. Najbardziej kontrowersyjna sesją zdjęciową w historii włoskiego edycji magazynu Vogue jest sesja zatytułowana Organized Robots. Przedstawia ona modelki w strojach przypominających stroje zakonnic, na pierwszy rzut oka w codziennych sytuacjach. Najdziwniejszym elementem sesji nie są jednak ani stroje, ani seksualne napięcie widoczne na większości zdjęć, lecz figurki zabawkowych robotów, które zakradły się do każdego ujęcia. Steven Meisel bez wątpienia lubi prowokować widza, lecz zawsze robi to z niezwykłym wyczuciem i smakiem. Zastanawiająca sesja dla Vogue’a, choć początkowo niezrozumiała i przepełniona erotyką, nie jest w żaden sposób wulgarna. Fotograf tłumaczy, iż za pomocą zabawkowych robotów chciał pokazać napięte, pełne ściśle określonych zasad codziennie życie sióstr zakonnych. Mocne, syntetyczne kolory, wybór sław na modeli oraz liczne odwołania do religii są znakiem firmowym jednego z najsłynniejszych współcześnie fotografów. David La Chapelle, o którym mowa, jest artystą, w przypadku którego nie działają żadne półśrodki, albo się go bezgranicznie uwielbia albo nienawidzi. Jego dzieła zawsze balansują na pograniczu kiczu i dobrego smaku. La Chapelle jest nie tyle świetnym fotografem, co obserwatorem zmian zachodzących w społeczeństwie. Za...bo jakość ma znaczenie lounge 53
świat mody
Słynny „Shockvertising” United Colors of Benetton, tym razem w nawiązaniu do religii
pytany o zamiłowanie do tematyki religijnej tłumaczy, że kilka wieków temu Kościół miał tak silnie ugruntowaną pozycję, iż z łatwością mógł wpływać na społeczeństwo. Wraz z upływem czasu stolicę władzy przeniesiono z Watykanu do Hollywood, co w swoich dziełach pragnie pokazać La Chapelle. Artysta uważa, że celebryci są dzisiejszymi bogami i boginiami, których pozycję z łatwością budujemy, po czym bez żadnych skrupułów burzymy. Po zsumowaniu wszystkich edytoriali, reklam oraz kolekcji zainspirowanych religią, katolicyzm stanowi najczęstsze źródło inspiracji. Może być to spowodowane kilkoma czynnikami, jednak najprawdopodobniej, mimo niezadowolenia Kościoła z każdej nowo powstałej kontrowersyjnej sesji czy kolekcji, sprawa w końcu ucicha .W historii mody zdarzały się kolekcje zainspirowane judaizmem, czy islamem, lecz zazwyczaj wiązał się z tym poważny konflikt z instytucją religijną. Karl Lagerfeld w 1994 roku zaprojektował dla domu mody Chanel suknię, na której wyszyte zostały fragmenty Koranu. Protesty wyznawców Islamu doprowadziły do konieczności spalenia kreacji, i co za tym idzie, ogromnych strat finansowych. Czy korzystanie z religijnych symboli ma dziś jeszcze jakikolwiek sens? Na pewno rozpętanie afery może posłużyć za dodatkową reklamę, choć z drugiej strony tak wielu artystów posługuje się tym samym środkiem wyrazu, iż obecnie trzeba się trochę bardziej napracować, by uzyskać tak samo silny odzew jak kilka lat temu. Z etycznego punktu widzenia nie jest to na pewno szlachetny zabieg i należy spróbować postawić się w sytuacji wiernych, których symbole religijne użyte zostały w komercyjnym celu. Z drugiej strony religia od początku inspiro54
lounge ...bo jakość ma znaczenie
wała artystów, a dla wielu z nich był to również sposób na życie. Na obszarze każdego miejsca religijnego kultu możemy nabyć produkowane masowo dewocjonalia, z których przychód przeznaczony jest na wątpliwie zbożne cele. Jeśli spojrzymy na to z tej strony, oburzenie użyciem tematyki religijnej w reklamach zdaje się być, delikatnie mówiąc, bezpodstawne. Należy zauważyć, że podobnie jak w każdym innym przypadku, jedni artyści odwołują się do religii, by zaoszczędzić na reklamie, a inni mają w ten sposób coś do przekazania. W wywiadzie dla włoskiego dziennika Dolce & Gabbana, zapytani
o powód wykorzystywania motywów religijnych w swoich kampaniach reklamowych, oznajmili, iż bynajmniej nie chcą nikogo urazić, co więcej, za ich pomocą pragną przywrócić dawne wartości i tradycje. Rzeczywiście duet projektantów od lat kreuje tradycyjną włoską elegancję, co widać zarówno w projektach jak i reklamach marki. Bez względu na faktyczny cel artystów, sztukę i modę cechuje swoboda tworzenia, więc łamanie zasad i stereotypów stanowi jej nieodzowny element. KATARZYNA TARABUŁA
Sesja „Organized Robots” dla Vogue Italia, fot. Steven Meisel
trendy
1. Emillio Pucci 2. Dolce & Gabbana 3. Valentino 4. Etro 5. Edmundo Castillo 6. Sandro 7. Etro 8. Etro 9. Giuseppe Zanotti 10. Erickson Beamon 11. Rachel Zoe 12. Erickson Beamon
1.
SHAKESPEARE IN
LOVE
2.
3.
Powrót mody z czasów Szekspira opanował tegoroczne wybiegi. Barokowe wzory, bogate zdobienia i złoto to cechy łączące jeden z wiodących trendów sezonu. Nowością są także kolory zapożyczone prosto z królewskiej garderoby. Purpura i szmaragd ożywią każdą jesienną stylizacje. Trend najlepiej odzwierciedla ciężka biżuteria w najmodniejszych kolorach sezonu. KATARZYNA TARABUŁA 4.
5.
7.
6.
8. 9.
11. 12. 10.
...bo jakość ma znaczenie lounge 55
wywiad
design
ZAMIŁOWANIE DO SZTUKI MA W GENACH, CHOĆ SKOŃCZYŁA UCZELNIĘ TECHNICZNĄ. UWIELBIA MODĘ, KLASYKĘ I KONIE. JEJ BIŻUTERIĘ POKOCHAŁY GWIAZDY, NA CZELE Z ZOMBIE BOY’EM. O INSPIRACJACH, POKAZACH I PLANACH NA PRZYSZŁOŚĆ ROZMAWIAM Z MARTĄ PIRH, PROJEKTANTKĄ, ARTYSTKĄ I STYLISTKĄ. Skąd pomysł na projektowanie biżuterii? - Projektowanie samo w sobie drzemało we mnie już od dawna. Nie wiedziałam w co dokładnie w pierwszej kolejności pójść. Biżuteria jest pierwszym elementem tego, co chcę przedstawić. Inspiracje przyszły dosyć szybko. Dla mnie było bardzo ważne, by zrobić coś, co sama chciałabym nosić – coś, co mi się spodoba. Dlatego inspiracja ta została przelana na biżuterię. Skończyłaś uczelnię techniczną, pracujesz w korporacji i projektujesz biżuterię. Jesteś kobietą o wielu twarzach! Skąd w Tobie tak wielkie zamiłowanie do sztuki?
56
lounge ...bo jakość ma znaczenie
- Zamiłowanie do sztuki jest zapewne w moich genach. Już dziadkowie wykazywali zdolności plastyczne, ja sama uwielbiałam to od dziecka. Malowałam, rysowałam, szkicowałam, wycinałam, kleiłam, szyłam ubrania. Byłam dumna, gdy wyszłam na ulicę w zaprojektowanych, skrojonych i uszytych własnoręcznie spodniach, a były to czasy szkoły średniej. Oprócz biżuterii zajmuję się także wystrojem wnętrz. Kocham magiczne miejsca, gdzie można znaleźć wyjątkowe rzeczy do domu. Pomagam dobierać je starannie, bo każdy człowiek jest wyjątkowy i tak właśnie ma się czuć w swoich czterech ścianach. Malowanie obrazów wraca do mnie co jakiś czas w życiu… Jest to coś, co pochłania
mnie maksymalnie. Mogę malować obraz 5 godzin, ale nie spocznę, póki nie skończę… Czasu wówczas nie mierzę i to chyba najlepszy dowód wykonywania sztuki z pasją. Nieskromnie przyznam, że mam już pierwsze zamówienia, ale największą kolekcję, póki co, ma mój partner. Poprzez malarstwo, mam wrażenie, że człowiek może przelać część siebie, swoich myśli, życia, uczuć. To taka „wewnętrzna rozmowa” z samym sobą. W tym co robię potrzebna jest precyzja i dokładność, a ja jestem estetką i bardzo dużą wagę przywiązuję do szczegółów. Staram się, by wszystko było dopracowane, choć zapewne idealna nie jestem <śmiech>. Przyznam, że największą nagrodą i radością dla mnie jest usłyszeć, że komuś dobrze doradziłam z wyborem biżuterii, ubrania, kolorów. Czasem ktoś przeszczęśliwy przesyła zdjęcia, że zmienił podejście do stylu, do mody, że jest mu z tym dobrze. Pamiętam też czasy, kiedy podczas studiów chodziłam na różne castingi, pracowałam za
zdjęcia: archiwum projektantki
Art of
wywiad
kulisami jako makijażystka, fryzjerka, przygotowując modeli i modelki na niejeden pokaz mody. Wygrywałam projekty z doświadczonymi ludźmi w branży. Wtedy zależało mi głównie, by zarobić pieniądze. Wykonując to czułam się jak ryba w wodzie! Jaki styl preferujesz jako artystka? Przejawia się on w Twoich projektach? - Bardzo lubię styl angielski, styl jazdy konnej, kocham klasykę, elegancję, uniwersalność i może zabrzmi to staroświecko, ale - ponadczasowość. W ubiorze są to klasyczne marynarki, krojem przypominające fraki, długie skórzane buty. Wieczorowo szaleję za sukniami z odkrytym plecami, szpilkami do nieba <śmiech>. Podróżując odwiedzam na świecie miejsca z magicznymi zamkami, pałacami i zniewalającymi ogrodami. Myślę sobie, że mogłabym w takich czasach żyć… Kocham konie i polo. Ciągle ćwiczę, ale mam jeszcze spore braki. To gra dla odważnych i nie poddających się ludzi. Myślę jednak, że mogę się do nich zaliczyć. Konie są piękne, przy nich zapominam o świecie. Jestem tak skupiona na obcowaniu z nimi, że nie ma dla mnie lepszego relaksu! Moje projekty są zatem ponadczasowe, eleganckie, kobiece, ale także uniwersalne. Trzeba umieć grać ich doborem. Mam klientki, które muszą zakupić praktycznie każdy model z nowej kolekcji. Potem łączą wszystkie, a one nadal współgrają ze sobą. Dla kogo jest biżuteria projektu Marty Pirh? - Sądzę, że dla kobiet i mężczyzn, którzy szukają czegoś, co jest niepowtarzalne. W tej chwili mamy ogrom sklepów sieciowych, serwujących produkt masowy. U mnie można zakupić produkt, który nie powtórzy się już w żadnej kolekcji. Co inspiruje Cię do tworzenia biżuterii? - Zdecydowanie styl klasyczny, elegancki jak i casual; zdecydowanie skóra, która jest sama w sobie niezwykłą ozdobą, pasującą do wielu rzeczy, „plastyczną”, świetnie łączącą się z różnymi materiałami. Inspiruje mnie życie, ludzie, jego różnorodność i piękno, pory roku. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne potrzeby, a ja staram się to uszanować, tworząc niepowtarzalne kolekcje i pojedyncze wzory dla tychże indywidualistów! Z jakich materiałów powstają Twoje projekty? - Są to bardzo różne materiały. Przede wszystkim skórzane rzemienie, sznury, elementy stali chirurgicznej, szczególnie jeśli chodzi o zapięcia. Są one trwałe, wytrzymałe i nie uczulają. Pojawiają się również porcelanowe kulki, które są charakterystyczne dla mojej biżuterii od początku jej powstawania, jak również srebro, pojawiające się w postaci zawieszek, które specjalnie powstają u jubilera. Oczywiście na specjalne życzenie mogę ją spersonalizować bądź wygrawerować dedykację dla bliskiej osoby. W Twojej kolekcji możemy znaleźć bransoletki i naszyjniki. Czy planujesz poszerzenie oferty o inne dodatki?
- W mojej kolekcji znajdują się przede wszystkim bransoletki, jak również naszyjniki, jednak jest ich mniej i wykonywane są na specjalne zamówienie. Robię również zestawy biżuterii, które dobieram na specjalne okazje, pod wybrany strój. Często spotykam się z klientką i idę z nią na zakupy. Wspólnie wybieramy kreacje. Następnie razem dobieramy lub projektujemy biżuterię. Ja proponuję, klientka wybiera, akceptuje mój pomysł i następuje realizacja. Czyli jesteś projektantką i stylistką? - Chyba tak <śmiech>. To samo się wyklarowało. Osoby, które zaczęły zgłaszać się do mnie po biżuterię, często same nie wiedziały, czego tak naprawdę poszukują. Częściej chciały dobrać coś do indywidualnego stylu, stroju, okazji. W związku z tym wyszłam z inicjatywą, by te dwie sprawy połączyć. Powiem szczerze, że z dużym sukcesem. Jak dotąd wszystkie klientki są bardzo zadowolone, a mnie sprawia to ogromną przyjemność i frajdę. Kto ze znanych osób może poszczycić się Twoją biżuterią? - Mogę powiedzieć, że sporo znanych osób już ją nosi. Są to m.in. Ada Fijał, Ania Zejdler-Ibisz, Kasia Klich, Asia Horodyńska, Magda Wójcik, Edyta Herbuś, Hania Stach oraz Beata Tadla. Ostatnio Edyta wystąpiła w bransoletce na sopockich Top Trendach. Była to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Dużą satysfakcją jest zobaczyć osobę noszącą moje projekty. Swoje projekty pokazałaś na Warsaw Fashion Weekend. Była to pierwsza impreza, na której wystawiałaś swoje projekty? - Było to drugie tego typu wydarzenie, w którym brałam udział jako wystawca. Powiem szczerze, że bardzo fajna koncepcja imprezy. W jednym miejscu skupia różnych projektantów, również zagranicznych. W tym roku było to spotkanie z projektantami hiszpańskimi, więc przy okazji można zaczerpnąć inspiracji, wymienić kontakty. Ja osobiście wymieniłam bardzo fajny kontakt z osobami z Niemiec, co być może zaowocuje współpracą. Zaprojektowałaś specjalną biżuterię na pokaz Rodrigo De La Garza. Jak to się stało, że nawiązaliście współpracę? - Z Rodrigo poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Powiem szczerze, że już dokładnie nie pamiętam, jak to było, ale na pewno na jednym z eventów <śmiech>. Kiedy spotkałam Rodrigo i zaczęliśmy rozmawiać o jego kolekcji, o tym co chce stworzyć, jakich będzie używał materiałów, kolorów, wtedy zapytał o moją biżuterię. Były to moje początki projektowania. Od słowa do słowa stwierdziliśmy, że może dobrze byłoby połączyć siły. Zapytał, czy do jego kolekcji ubrań nie stworzyłabym biżuterii, która odpowiadałaby estetyce jego projektów. Sądzę, że pomysł i projekty wyszły bardzo fajnie, a kolekcja od początku do końca była stworzona właśnie dla niego. W biżuterii pojawiły się pewne elementy jego kolekcji, jak np. czaszka. Było to bardzo fajne dopełnienie całości jego stylizacji pokazu. Muszę podkreślić, że Rodrigo
bardzo fajnie zaprezentował biżuterię podczas wywiadów telewizyjnych. Zombie Boy, który był jednym z modeli pokazu, również dostrzegł Twoją biżuterię? - Zombie Boy był gościem honorowym pokazu i powiem szczerze, że jak się patrzy na niego z boku, to budzi on obawy, strach, a nawet wstręt. W rzeczywistości jest bardzo miłą, sympatyczną i ciepłą osobą. Bardzo entuzjastycznie podszedł do projektów mojej biżuterii, którą zresztą nosi do dziś! Był bardzo zadowolony i szczęśliwy z tego powodu <śmiech>. Fajnie współpracowało się z nim. Troszkę pomagałam na backstage’u przy przebieraniu modelek i modeli, a także dobierałam biżuterię. Współpraca z Zombie Boyem była przyjemnością. Z charakteru jest on całkowitym przeciwieństwem swojego wyglądu. Obecnie rynek biżuterii jest nasycony nowymi projektami. Co wyjątkowego jest w Twojej biżuterii, że wyróżnia się na tle innych? - Sadzę, że podstawowym atutem mojej biżuterii jest to, że nie jest produktem masowym. W większości są to pojedyncze egzemplarze. Materiały, z których są tworzone, staram się zdobywać podróżując. Wtedy jest szansa na znalezienie czegoś wyjątkowego i unikatowego. Stąd część mojej kolekcji jest niepowtarzalna. Myślę, że jest to jedna z rzeczy, która odróżnia moje projekty od innych marek. Sprzedaż mojej biżuterii odbywa się w sposób bezpośredni i indywidualny, co cenią sobie moje klientki. Jednakże wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów już jesienią otwieram ekskluzywny sklep internetowy, gdzie będzie można nabyć pojedyncze i unikatowe wzory. Zatem, kto pierwszy, ten lepszy! <śmiech> Gdzie możemy znaleźć Twoją biżuterię? - Na ten moment biżuterię można nabyć bezpośrednio u mnie, kontaktując się telefonicznie, bądź mailowo. Organizujemy wysyłkę w praktycznie każdy zakątek świata. Tak naprawdę strona internetowa jest w budowie, a już niedługo powstanie wspomniany sklep internetowy. Ponadto serdecznie zapraszam na kolejne edycje Warsaw Fashion Weekend. Będziemy tam na pewno! Jako projektantka osiągnęłaś już bardzo dużo. Jak długo funkcjonuje Twoja firma? Ostanie pół roku było bardzo intensywne. Moja marka, Pirh Design, jest już bardzo dobrze rozpoznawalna, dzięki dużej liczbie publikacji w mediach. Również dlatego, że osoby znane i mniej znane noszą moje projekty i polecają je innym. Tak naprawdę firma funkcjonuje od roku, jednak dużo wcześniej już coś sobie projektowałam, rysowałam. Od początku w moim życiu sztuka, projektowanie i wszystkie elementy z tym związane przewijają się, a biżuteria jest tylko początkiem. Rozmawiała MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK
...bo jakość ma znaczenie lounge 57
trendy
SZTUKA
UŻYTKOWA
Dodatek w postaci odpowiedniej bransoletki, okularów czy butó może zdziałać cuda w każdej stylizacji - zwłaszcza kiedy jest on małym dziełem sztuki. Nowoczesne formy, geometryczne kształty i ręcznie wykonane detale są współczesnym odpowiednikiem sztuki użytkowej, z któej możemy korzystać na co dzień. Jednocześnie to niestandardowe i ciekawe określenie własnego stylu. Buty: Anka Letycja Walicka
Bransoletki i naszyjniki: Aleksandra Przybysz
Stylizacja: Monika Gąsiorek-Mosiołek fot. Filip Łyszczek / lounge 58
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Okulary: Salon Optyczny Kowalczyk www.optyk-kowalczyk.pl
JUŻ OTWARTE! 500 m HIGH POWER STUDIO
2
7 m wysokości
Jedno z największych i najlepiej wyposażonych Studiów Fotograficzno-Filmowych w Polsce.
studio-krakow.com
Kraków, ul. Gromadzka 46, tel. +48 606 924 882 POMIESZCZENIA 500 m2
WYPOSAŻENIE STUDIA • Sufitowy system mocowania oświetlenia • Scena modułowa z podnośnikami i dowolną regulacją wysokości • Elektryczny system zawieszania teł z pełną automatyką (6 teł, szer. 3,50 m) • Dodatkowe Autopola • System zdalnego wyzwalania Pocket Wizard • System Manfrotto do budowania scenografii • System nagłośnienia 5.1 • 23 statywy Manfrotto • 4 statywy Manfrotto typu Boom o dużej nośności • System kamer z możliwością podglądu sesji online • Winda towarowa o ładowności 2 tony • Wózek widłowy
• 17 lamp błyskowych (min 500 Ws max 3000 Ws) • 2 studyjne generatory błysku (3000 Ws z możliwością zamontowania do 8 głowic błyskowych) • Generator prądu firmy HONDA • 2 plenerowe generatory plenerowe (1500 Ws z możliwością zamontowania 4 głowic błyskowych) • 2 maszyny do wytwarzania wiatru (jedna kierunkowa) • Maszyna do wytwarzania dymu • Maszyna do wytwarzania mgły • Maszyna do śniegu • Steamer parowy do prasowania w pionie
• Studio 180 m2 • Profesjonalne stanowisko do makijażu • 2 stanowiska wraz z wyposażeniem i profesjonalną myjką fryzjerską • Pokój klienta 25 m2 (akwarium), który to posiada specjalne okno do podglądu sesji • Pokój do pracy 25 m2 z czterema stanowiskami komputerowymi • Pokój konferencyjny 25 m2 • Jadalnia 25 m2 • Mały magazyn 20 m2 • Duży magazyn 200 m2 jako warsztat do budowy scenografii
FOTOGRAF: BARTEK SEJWA
modelka: ALEKSANDRA KRYSIAK / Joost Agency make up: STASZEK DOLIŃSKI / Akademia Makijażu Mokotowska 60
lounge ...bo jakość ma znaczenie
modelka: ALEKSANDRA KRYSIAK / Joost Agency make up: ANNA KONDRACKA / Akademia Makijażu Mokotowska ...bo jakość ma znaczenie lounge 61
modelka: PAULINA PLOCH make up: KATARZYNA PIETRUSZKA / Akademia Makijażu Mokotowska 62
lounge ...bo jakość ma znaczenie
modelka: OLGA PŁOSAJ make up: EWA DOBROGOWSKA / Akademia Makijażu Mokotowska ...bo jakość ma znaczenie lounge 63
modelka: KAMILA IROBII / Mag Team make up: MONIKA LATUSZEK / Akademia Makijażu Mokotowska 64
lounge ...bo jakość ma znaczenie
modelka: PAULINA PLOCH make up: KATARZYNA PIETRUSZKA / Akademia Makijażu Mokotowska ...bo jakość ma znaczenie lounge 65
profile
Marta
PAWLIK fot. Maciej Bernas
wiek: 18 lat wzrost: 177 cm agencja: Moye / AS Management Pracowała m.in. dla: Giovanni, Nife, Mokate, Paprocki&Brzozowski
66
lounge ...bo jakość ma znaczenie
modelka miesiąca
MŁODA, ZDOLNA I PEŁNA ZAPAŁU DO OSIĄGNIĘCIA SUKCESU W ŚWIECIE MODELINGU. MARTA PAWLIK OPOWIADA O PIERWSZYM ZAGRANICZNYM WYJEŹDZIE, PRACY MODELKI I POCZĄTKACH SWOJEJ KARIERY. Jak zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem? - Zaczęło się dość spontanicznie jak wiele rzeczy w życiu, przez przypadek. Był to październik 2011 – na portalu facebook odezwało się do mnie kilku scoutów z polskich agencji, w tym także osoba pracująca dla mojej agencji. Długo się nad tym zastanawiałam, bo nigdy wcześniej nie myślałam o pracy modelki. Moi rodzice byli przeciwko temu. Radzili mi najpierw ukończyć szkołę, zdać maturę z dobrym wynikiem. Wzięłam sprawę w swoje ręce i zadecydowałam sama. Mówiłam sobie: Warto spróbować, jak nie teraz, to kiedy? W końcu podjęłam decyzję o wyborze agencji i ostatecznie trafiłam pod opiekę Moye Models. PIERWSZA W POLSCE
Jak wspominasz swój pierwszy zagraniczny wyjazd? - Mój pierwszy wylot do Turcji wspominam wspaniale, ponieważ nie tylko nauczyłam się lepiej pracować w zawodzie modelki, ale także podszkoliłam język angielski. Poznałam cudowne dziewczyny, z którymi mieszkałam przez 5 tygodni. Po przyjeździe od razu zaczęłam pracę. Wracałam późno wieczorem, więc po powrocie zostało mi jedynie umyć się i spać, by wypocząć przed kolejnym dniem. Weekendami w miasto i na zakupy. Oczywiście nie obyło się bez wypadów na wspólne kolacje i na małe party! Tak spędziłam całe 5 tygodni w Istambule, ciężko pracując i oczywiście dobrze się bawiąc.
PERFUMERIA ORIENTALNA POZWOLI CI ODKRYĆ ZMYSŁOWY ŚWIAT ZAPACHÓW Z BLISKIEGO WSCHODU
10% rabatu na hasło “lounge” Kraków, ul. Krakowska 5 pon-pt 10-18.30, sob 11-16 / tel. 884-606-346 www.yasmeen.pl
Podobno wyjechałaś do Turcji z pięcioma zdjęciami w portfolio i od razu zrobiłaś edytorial w Elle. To prawda? - Tak, to prawda! Byłam pod wrażeniem, że tak szybko dostałam magazyn. Inne dziewczyny nie miały takiego szczęścia pomimo, że ich książki były pełne zdjęć.
facebook.com/yasmeen.perfumeria
Jakie jest Twoje największe osiągnięcie w modelingu? - Jak na razie edytorial w tureckim ELLE. W kampanii jakiego domu mody/projektanta chciałabyś wziąć udział i dlaczego? - Nie zastanawiałam się nad tym, ale oczywiście podejmę się każdej pracy, jak będzie taka okazja! <śmiech> Jak wygląda Twój dzień pracy? - Od września szkoła i nauka do matury! Każdy dzień próbuję spędzać intensywnie, nie nudząc się. Gdy mam sesję, przygotowuję się do niej dzień przed lub kilka dni, w zależności gdzie ona się odbędzie. Najczęściej muszę odbyć długą podróż do Warszawy, Krakowa czy innych miejsc. Czy w rygorystyczny sposób dbasz o sylwetkę? - Dbam o sylwetkę, ale nie odchudzam się! Staram się dobrze odżywiać i ćwiczyć. Jestem tancerką, więc dużo czasu spędzam na treningu fizycznym. Wiążesz swoją przyszłość z przemysłem mody? Jak uda mi się głębiej wejść w świat mody, to na pewno nie zrezygnuję!
Jakie są Twoje plany zawodowe na najbliższą przyszłość? - Po maturze należą się długie wakacje! <śmiech> Po wakacjach zacznę myśleć nad planami zawodowymi. Chciałabym bardzo iść w kierunku architektury wnętrz, lecz nie rezygnując z modelingu. Rozmawiała MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK
REKLAMA
Jakich wskazówek udzieliłabyś dziewczynom, które marzą o pracy modelki? - Dziewczęta, pragniecie być modelkami?! Więc najlepszym rozwiązaniem jest bycie sobą! Nie udawajcie kogoś, kim nie jesteście, bo to na dobre Wam nie wyjdzie. Walczcie o swoje marzenia, koniecznie z uśmiechem!
świat mody
NA MODA TO NIE TYLKO PRZEMYSŁ PRZYNOSZĄCY KROCIOWE I ODPORNE NA KRYZYS ZYSKI CZY ŚCIĄGA DLA ZAGUBIONYCH, UŁATWIAJĄCA PORANNY WYBÓR KREACJI. TO NIE TYLKO HOBBY ŻON ZNUDZONYCH RUTYNĄ ŻYCIA RODZINNEGO I ICH ROZPUSZCZONYCH CÓREK. TAK NAPRAWDĘ, MODA OD ZAWSZE BYŁA CZYMŚ ZNACZNIE WIĘCEJ. Podczas gdy jedni chodzą do muzeum, czerpiąc przyjemność z oglądania obrazów ukochanych mistrzów lub delektują się dźwiękami żywej muzyki na koncertach w filharmonii, inni - w poszukiwaniu dokładnie tych samych doznań estetycznych - udają się na pokaz mody. Zamiast wybrać się do teatru czy kina, możemy kupić kolejny numer Vogue’a. Moda to sztuka. Eleganckie, wygodne kobiety pokonują niekiedy setki kilometrów, stoją następnie cierpliwie w kolejkach do wejścia na pokaz, aby poczuć tę wyjątkową magię, jaka płynie z obcowania z pięknem. Osoby, które tworzą świat mody, to często utalentowani artyści, spełniający się również w innych dziedzinach sztuki. Weźmy przykład najbardziej znanej na świecie kreatorki, Coco Chanel. Twórczyni nie tylko takich dzieł, jak pikowana torebka Chanel 2.55 czy sukienka wieczorowa, tzw. mała czarna, ale i autorka niezwykle oryginalnych kostiumów do baletu Święto wiosny, Igora Strawińskiego. Podobnie wszechstronny okazał się jej następca, obecny dyrektor kreatywny w domu mody Chanel - Karl Lagerfeld. Mało kto wie, że ten niezwykle ele68
lounge ...bo jakość ma znaczenie
gancki i tajemniczy mężczyzna, ukryty za czarnym kostiumem, złożonym z garnituru, okularów i rękawiczek, oprócz tworzenia kilku nowych kolekcji rocznie, zajmuje się również fotografią. Można by pomyśleć, że jest to tylko zajęcie służebne, pomocnicze, mające na celu wykreowanie marki (kto przecież lepiej odda na zdjęciach magiczny urok stylizacji niż sam projektant?), jednak aktywność Lagerfelda nie ogranicza się jedynie do własnych kampanii reklamowych. Projektant fotografuje również
na potrzeby innych domów mody (np. Diora) i magazynów modowych (np. Vogue’a). Co więcej, jest twórcą zdjęć artystycznych niezwiązanych z modą (np. sesji przedślubnej księcia Monako Alberta II). Lagerfeld doczekał się wielu wystaw swojej twórczości fotograficznej i wciąż odnosi kolejne sukcesy. Rok temu został na
świat mody
przykład twórcą zdjęć do najbardziej prestiżowego kalendarza na świecie – kalendarza Pirelli. Tak powstały piękne, czarno-białe zdjęcia - prowokujące i tajemnicze, tak jak ich twórca. Ostatnio spore zamieszanie w świecie mody wywołał powrót Hedi Slimane do marki YSL. Teraz Slimane ma szansę zaprojektować całą kolekcję, a nie tylko, jak poprzednio, modę męską. Ten sukces to dla projektanta kolejny powód do radości. Artysta, podobnie jak Lagerfeld, może czuć się spełniony również jako fotografik. Parę lat temu miał wystawę swoich fotografii i instalacji wideo Perfect Stranger w galerii Almine’y Rech. Jego zdjęcia emanują spokojem i romantyzmem. Ganni Versace, założyciel marki Versace, to kolejny przykład wszechstronnych uzdolnień kreatora mody. Projektant, zachęcony sukcesami w świecie mody, w 1982 r. rozszerzył swoją działalność na nowe pola. Obok ubrań, zaczął on tworzyć również elementy wyposażenia wnętrz oraz porcelanę. Rozpoczął współpracę ze słynnym producentem porcelany, firmą Rosenthal. Stworzył unikatową kolekcję Rosenthal meets Versace. Po śmierci głównego twórcy marka przeszła w ręce jego młodszej siostry. Donatella Versace świetnie się sprawdza zarówno jako projektantka odzieży, jak i twórczyni akcesoriów dla domu. Kontynuując rodzinną tradycję, tworzy limitowane kolekcje dla Rosenthala. Czekając niecierpliwie na kolejne ekscentryczne, pełne kontrastujących kolorów i wzorów kolekcje domu mody Versace, możemy popijać herbatę w pięknej filiżance z charakterystycznym wizerunkiem meduzy. Pomysły Versace bowiem sprawdzają się idealnie i na ubraniach i na naszych stołach! Podobną drogą artystyczną kroczy inny włoski projektant - Giorgio Armani. Armani również zajmuje się dekoratorstwem wnętrz. Swoją drogą, karierę zaczynał właśnie jako dekorator wnętrz jednego z najlepszych domów handlowych – La Rinascente w Mediolanie. Może właśnie to doświadczenie spowodowało, że obecnie oprócz kilku marek odzieżowych, do
grupy Armaniego należą również hotele, kluby, restauracje i sklepy z wyposażeniem domu. Wszystkie jego projekty – zarówno odzież, jak i wnętrza – łączy wspólny, konsekwentny styl minimalistycznej elegancji. Wkład Armaniego w różne dziedziny sztuki nie budzi wątpliwości. Na przykład za łączenie mody z filmem otrzymał nagrodę Honoris Causa Royal Collage of Art. Dom mody Prada kojarzy nam się z klasycznym, odrobinę demonicznym stylem. Duże, czarne okulary czy skórzane torebki z logo Prady, to obiekty westchnień wielu kobiet na świecie. Muccia Prada, zanim została główną projektantką firmy, zajmowała się inną dziedziną sztuki. Planowała zostać... mimem. W tym celu podjęła edukację oraz terminowała w teatrze Piccolo. Dopiero sytuacja rodzinna zmusiła ją do zajęcia się rodzinnym biznesem. Zmiana planów życiowych okazała się niezwykle owocna. Pod jej rządami powstało prawdziwe imperium mody. Ciekawe, czy projektantka żałuje zarzuconej kariery aktorskiej? Wielbiciele tworzonych przez nią kreacji z pewnością nie. Mimo że mniej znany z nazwiska, Gilles Rosier jest jednym z bardziej znanych francuskich projektantów. Mogliśmy go poznać początkowo jako dyrektora kreatywnego sportowej marki Lacoste, a następnie jako dyrektora kreatywnego Kenzo. Od 2004 r. projektant działa pod swoją marką. Jednak moda to nie jedyna jego pasja. Rosier jest kolejnym przykładem powiązań różnych dyscyplin artystycznych. Możemy go zobaczyć nie tylko podczas pokazów, ale również na deskach teatrów. Występuje jako aktor w dramatach Czechowa i Szekspira. Świat mody przestał również wystarczać amerykańskiemu projektantowi Tomowi Fordowi. Ford, były dyrektor kreatywny domów Gucci oraz YSL, obecnie tworzący pod swoim nazwiskiem, został reżyserem filmowym. W 2009 r. nakręcił film fabularny Samotny mężczyzna, obraz zawierający elementy autobiograficzne twórcy. Śledząc losy głównego bohatera, granego przez Colina Firtha, możemy bardziej zrozumieć dylematy i sytuację życiową samego
Forda. Film odniósł wiele sukcesów, jednym z nich było uzyskanie nominacji do Oscara za najlepszą męską rolę pierwszoplanową. Kolejnym reżyserem wywodzącym się ze świata mody jest Bruce Weber, jeden z ważniejszych fotografów mody. Jego prace, utrzymane w czarno-białej stylistyce, mogliśmy oglądać w wielu kampaniach reklamowych (min. dla Calvina Kleina, Gianni Versace, Vogue, Elle, Pirelli). Weber na fotografii mody jednak nie poprzestał. Postanowił zająć się również realizacją filmów. Nakręcił między innymi teledyski dla Pet Shop Boys oraz film dokumentalny Let’s get lost. Prawdziwą transformację przeszła Victoria Beckham, żona znanego piłkarza. Swoją karierę rozpoczęła jako piosenkarka w popularnym zespole Spice Girls. Po rozwiązaniu zespołu prowadziła światowe życie przy sławnym mężu. Gdy zajęła się projektowaniem odzieży, nie wróżono jej sukcesu. Przeszkadzał kontrowersyjny wizerunek celebrytki i brak przygotowania warsztatowego. Niemniej kolekcje Viktorii odniosły duży sukces. Jej kreacje, charakteryzujące się minimalistycznym fasonem, znalazły sporo wielbicielek wśród gwiazd. Jednak to nie koniec zosiągnięć Victorii – projektantka przygotowała bowiem wrześniowy numer magazynu Glamour, ratując tym sposobem podupadające pismo. Ostatnio Victoria wystąpiła również na otwarciu olimpiady 2012 w Londynie wraz ze swym starym zespołem, który reaktywował się na jeden dzień. Mało kto zna trendy tak dobrze, jak jedna z najbardziej popularnych stylistek na świecie – Rachel Zoe. Korzystną przemianę wizerunku zawdzięczają jej takie osoby, jak Nicole Richie, Kiera Knightley czy Linsday Lohan. W 2011 roku stylistka postanowiła zostać projektantką i stworzyła swoją linię ubrań, które idealnie odczytują nowe trendy. Zoe to przykład transferu pomiędzy dziedzinami mocno spokrewnionymi. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku znanej modelki Natalii Vodianovej, która zaczęła projektować bieliznę dla firmy Etam. Jak widać, moda i inne dziedziny sztuki wzajemnie się przenikają. Dostrzegają to kuratorzy liczących się muzeów. Zdając sobie sprawę z pokrewieństwa mody i tzw. sztuki wysokiej, otwierają wystawy poświęcone dokonaniom znanych projektantów mody. Za przykład niech posłuży wystawa poświęcona Alexandrowi McQueenowi w Metropolian Museum of Art. Zamiast obrazów - ekscentryczne kreacje i niebotyczne szpilki, w których trudno przejść parę kroków. Tutaj wygoda i cena nie mają znaczenia. Liczy się tylko jedno – potrzeba piękna i poczucia ekskluzywności. Patrząc na dzieła wielkich artystów, możemy podziwiać ich wyjątkowość, oryginalność, śmiałość projektu i perfekcję wykonania. Nie ma znaczenia czy przemawiają do nas jako projektanci, reżyserzy, dekoratorzy, fotograficy. Czujemy duszę i rękę mistrza. ANASTAZJA MOŁODECKA ...bo jakość ma znaczenie lounge 69
twarze przy barze
Otwarcie M&M studio | 14.07.2012 | Kraków fot: Jakub Gil
Jeśli nie zdajesz sobie sprawy jak może smakować zdrowe i pełne smaku jedzenie z “sous - vide” to zapraszamy do FUGU.
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 70
lounge ...bo jakość ma znaczenie
zdrowie & uroda
ul. Flisacka 3 (Salwator), Krak贸w www.niebieski.com.pl www.vanillaspa.pl
REKLAMA
newsy kosmetyczne
SYMBOL ELEGANCJI W STYLU HOLLYWOOD
Jessica Chastain to twarz najnowszego zapachu Yves Saint Laurent, który od niedawna jest w sprzedaży. Styl kampanii reklamowej ma być symbolem luksusu i elegancji, co podkreślać ma ta rudowłosa hollywoodzka piękność. Na plakatach pojawia się cała w fioletach, które są dominującym i rozpoznawalnym kolorem marki, a jednocześnie mają za zadanie powiedzieć nam coś więcej – każdy ma swoją własną interpretację obrazu na jaki patrzy, podobnie jest z perfumami, których zapach każdy odbiera inaczej – jak powiedziała Jessica Chastain. Perfumy Manifesto mają kwiatowy, świeży zapach łączący jaśmin, konwalię, czarną porzeczkę, wanilię, cedr i drzewo sandałowe.
CZARY MARY
Na jesień marka Clinique przygotowała kolejny produkt, o który wzbogaci się jedna z najpopularniejszych linii marki – Even Better - Even Better Eyes Dark Circle Corrector. Najnowsze badania naukowców Clinique dowiodły, iż jednym ze składników cieni pod oczami jest nagromadzona pod skórą melanina. Opracowali oni nową formułę, która natychmiast i trwale radzi sobie z ciemnymi podkówkami. Krem ma delikatną formułę, zawiera m.in. korzeń morwy, witaminę C, kofeinę oraz ekstrakt z zielonej herbaty, by widocznie rozjaśniać okolice oczu chroniąc ją przy tym przed podrażnieniami i szkodliwym wpływem środowiska. Dodatkowym atutem jest końcówka-aplikator ze stali chirurgicznej, który natychmiast chłodzi, niweluje zmęczenie i poprawia mikrocyrkulację.
NOWOŚĆ MARKI BENEFIT
Sześć nowych błyszczyków, które ostatnio zaproponowała nam marka Benefit, to piękne, kolorowe tubki w mocnej stylistyce retro. Bardzo gustowne opakowania mają też zachęcająco brzmiące nazwy, takie jak: Hoola, Dandelion, Bella Bamba, Coralista, Dallas i Sugarbomb. Jednak nie to dominuje, a fakt, że w błyszczykach znalazł się kwas hialuronowy, który przyczynia się do pełniejszego wyglądu ust. Błyszczyki dodają im objętości i optycznie powiększają i wyglądają pięknie.
JESIENNY GLAMOUR
ECO4YOU POMARAŃCZOWY PEELING DO CIAŁA
Soczyście owocowy peeling cukrowy do ciała, który skutecznie złuszcza skórę, eliminuje jej szorstkość i zmniejsza zgrubienia. Doskonale ją wygładza, zmiękcza i regeneruje, poprawia jej jędrność i elastyczność. Kompozycja naturalnych składników: brązowy cukier z trzciny cukrowej, olej grejpfrutowy, kakao oraz cynamon. Kosmetyk ekologiczny. Nie zawiera sztucznych barwników, konserwantów, składników z genetycznie modyfikowanych roślin, chemicznych filtrów UV, parabenów, silikonów, pochodnych ropy naftowej i PEG. Pojemność: 200 g / cena: ok. 42 zł (dostępny w salonach i gabinetach). 72
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Make Up For Ever wprowadza właśnie na rynek wodoodporną pomadkę, nadającą ustom maksymalnie intensywny kolor i winylowy blask i to przez wiele godzin. Aqua Rouge dostępna będzie w 12 kolorach. W tę paletę mocnych, nasyconych barw idealnie wpisuje się jesienna kolekcja limitowana marki. Piękne jesienne kolory lakierów do paznokci, oraz zestaw Black Tango - cztery kremowe, wodoodporne cienie w głębokich, intensywnych kolorach.
newsy
CORRECT, PREVENT + REPAIR
Młodość i jędrność skóry gwarantują jej piękny wygląd. Proces starzenia obniża poziom energii niezbędnej do podtrzymania jej naturalnej struktury ochronnej. To właśnie wzmocnienie tej naturalnej energii pozwala wspomóc skórę w jej zdolności do przeciwdziałania powstawaniu zmarszczek. Nowość marki Estee Lauder - Perfectionist [CP+R] Wrinkle Lifting/Firming Serum od początku działa na trzech poziomach – pomaga poprawić, zapobiegać i naprawiać skórę. Zawartość przełomowej technologii CPR-75, ekstraktu z zooplanktonu, białka, oraz wyciągu z mikroalg gwarantuje skórę gładką i wyglądająco znacznie młodziej już od pierwszych dni stosowania serum.
NOWY, WYJĄTKOWY
Aksamitna konsystencja, wyjątkowy komfort aplikacji - to cechy charakterystyczne nowego Sublimage La Creme Yeux od Chanel, działającego kompleksowo na wszelkie oznaki starzenia się skóry. Produkt zmniejsza cienie i opuchliznę, wygładza kontur oka, intensywnie regenerując delikatną skórę i głęboko ją odżywiając.
BB MANIA
Kolejny Beauty Balm na polskim rynku zawdzięczamy amerykańskiej marce Smashbox. Camera Ready BB Cream SPF 35 dostępny w pięciu odcieniach jest produktem naprawdę wielozadaniowym - nawilża, wygładza, ujednolica, chroni oraz kontroluje wydzielanie sebum. Sprawdza się stosowany samodzielnie, bądź jako baza pod podkład, wyrównuje koloryt cery zapewniając idealne wykończenie bez efektu maski. Skóra staje się gładka i promienna, jej nawilżenie przy regularnym stosowaniu produktu wzrasta nawet o 22%. Producent obiecuje również redukcję drobnych linii i zmarszczek.
Na tegoroczną jesień MAC zaplanował prawdziwą ofensywę. W salonach w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie pojawi się duża ilość nowości. Obok dwóch pełnych kolekcji limitowanych Styleseeker i Office Hours,do sprzedaży regularnej trafią kolekcje NAIL LACQUERS, czyli 31 nowych kolorów lakierów do paznokci, w trzech różnych wykończeniach, oraz CREAMSHEEN + PEARL - 15 odcieni inspirowanych Azją szminek Cremesheen Lipstick oraz błyszczyków Cremesheen Glass, do których dodano mnóstwo perłowego blasku.
REKLAMA
RÓG OBFITOŚCI
foto: Jakub Gil / lounge
newsy
LANCOME LA VIE EST BELLE
OLEJEK DO CIAŁA THE BODY SHOP
Jest bardzo uniwersalnym kosmetykiem, który spełni oczekiwania każdej skóry, a zwłaszcza tej suchej. A to nie wszystko – idealnie nadaje się również do pielęgnacji suchych włosów. Jego skład, to specjalna mieszanka olejków lekkich w konsystencji, które sprawią, że tak skóra jak i włosy mogą odzyskać miękkość i być w pełni odżywione. W skład olejku wchodzi między innymi olejek kukui, który pochodzi z orzechów drzewa tungowca molukańskiego i jest pełen takich kwasów jak omega 3, 6 i 9. Ponad to znajdziemy tam olejek migdałowy z witaminą E, czy olejek maerula, który pielęgnuje i nawilża. I jeszcze jedna wspaniała zaleta – kosmetyk tak dobrze wchłania się w skórę, że nie pozostawia tłustej warstwy, która mogłaby pobrudzić ubrania.
newsy oprac. Joanna Jawor i Magda Merta-Mączyńska zdjęcia: materiały promocyjne 74
lounge ...bo jakość ma znaczenie
BABKI, BABKI... W FACE AND BODY INSTITUTE
W lipcu została zainaugurowana cykliczna impreza w jednym z krakowskich Medical Spa w Krakowie, które swoją historię rozpoczęło już 17 lat temu! Impreza, mająca charakter „babskiej” rozpoczęła się od Fashion Mixera, na którym zostały pokazane kolekcje francuskiej mody, odbyło się szafobranie, czyli wymiana garderoby a także lekcja makijażu poprowadzona przez doskonałą wizażystkę Katarzynę Zielińską. Całość uwieńczył różowy szampan i pyszne Sushi. Impreza Babki, babki... ma charakter cykliczny. Kolejne edycje będą dotyczyły najnowszych trendów w architekturze wnętrz i trendów we wzornictwie. Będą także warsztaty ze stylistami, otwarte spotkania z lekarzami różnych specjalizacji (w tym z chirurgami plastycznymi, dietetykami i specjalistami medycyny estetycznej, stomatologii estetycznej). Zapraszamy.
foto: A.M.W-studio / mat. org.
Żegnamy lato, a wraz z nim cytrusowe i mocno orzeźwiające zapachy. W perfumeriach pojawiły się wonie, które nasuwają nam na myśl orient, drzewa i spokój. Lub jak w przypadku Lancome – niezwykłe kombinacje kwiatowych woni z dalekich podróży z dominującym Irysem na czele. To niezwykłe, ale projekt tych właśnie perfum powstawał 3 lata i pochłoną 5000 prób, co świadczy o tym jak bardzo firmie zależało na zapachu idealnym. Wąchając La Vie Est Belle odkrywany kolejne nuty, a w nich zdecydowany jaśmin i gruszkę, a później czarną porzeczkę, kwiat pomarańczy paczule i wanilie. Twórcami tego długo wyczekiwanego zapachu są Anne Flipo, Olivier Polge i Dominique Ropion.
II EDYCJA THE SUMMER ENERGY ZONE
Kropla wysiłku, wodospad energii – tak możemy podsumować tegoroczną edycję letniego maratonu Spinning® The Summer Energy Zone. 25 sierpnia 2012 wraz z Platinium Fitness i 4MOVE pożegnaliśmy wakacje w samym sercu Krakowa – i to w odlotowym stylu! Duża frekwencja zapalonych uczestników to tylko potwierdzenie, że The Summer Energy Zone zdobywa coraz większą popularność. Atmosfera przesiąknięta duchem sportu, krakowska Plaża i jedyny w swoim rodzaju widok na Wawel towarzyszyły niezmiennie fanom Spinning® podczas II już edycji maratonu. Tego popołudnia organizatorzy pamiętali również o naszych milusińskich, bowiem dochód z imprezy został przekazany na rzecz Krakowskiego Schroniska dla Zwierząt. A uczestnicy? Dali z siebie więcej niż wszystko. By zapobiec spadkowi energii, producent napojów izotonicznych dla aktywnych 4MOVE zadbał o tak ważne uzupełnienie jej poziomu. Po sportowych emocjach przyszedł czas na rozluźnienie – after party w Plaża Kraków trwało aż po świt.
PALETA schyłku lata
Styleseeker, MAC
newsy kosmetyczne
Jesień to nie tylko coraz krótsze i chłodniejsze dni, mgła o poranku, czy pożegnanie z letnimi sukienkami. To również, a może przede wszystkim, niespotykana paleta barw, feeria i magia kolorów, którymi ta pora roku raczy nas jak żadna inna. Tegoroczne inspiracje płyną z niebanalnych i zaskakujących źródeł. Jesień 2012 będzie piękna. I będzie się działo!
Styl pozostaje…
Jesień Chanel to kwintesencja stylu i esencja marki. Peter Phillips stworzył Les Essentiels De Chanel – elegancką, inspirowaną kultowymi dziełami Coco, kolekcję. Odkrywane na nowo kolory. Mała czarna, pikowana torebka, czy dwukolorowe baleriny. Klasyczny róż, naturalne beże, nowy wymiar klasyki na paznokciach. Gwiazdą kolekcji jest rozświetlający cerę puder w dwóch odcieniach beżu – złoty połysk dodaje blasku i rozpromienia cerę, niebanalne wytłoczenie przywodzi na myśl cekiny. Makijaż oczu jest wyszukany – łagodny, zmysłowy, subtelny – cienie – zarówno pojedyncze, jak te w palecie pozwalają dowolnie bawić się intensywnością odzwierciedlając jednocześnie charakterystyczne dla marki barwy. Całość dopełniają nasycone pigmentami pomadki i błyszczyki.
Glam Rock Princess Tom Pecheux - Dyrektor Kreatywny Makijażu marki Estee Lauder i tym razem nie zawiódł miksując w Pure Color Violet Underground estetykę ulicy, wyrafinowany styl i rockowy pazur. 76
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Jesienna kolekcja bazuje na dynamicznym fiolecie i tonach fuksji, zestawia ze sobą intensywny połysk i mat, łączy faktury i style. Na tle nieskazitelnej cery królują oczy podkreślone piątką maksymalnie nasyconych cieni o metalicznym wykończeniu. Charakteru dodaje im wzmocniona czerń eyelinera w pisaku pozwalającego dowolnie kreować kreskę i efekt. Pomadki i błyszczyki uzupełniają look odcieniami wina i fioletu, a głęboki awangardowy kolor lakieru do paznokci Black Iris to już punk rock w czystej formie.
Dwa bieguny
Tej jesieni marka MAC przygotowała dwie całkowicie rozbieżne propozycje. W jej salonach coś ze swojej bajki odnajdą zarówno głodne wrażeń i przygód globtroterki, jak i zabiegane pracoholiczki. Styleseeker to kolekcja różnorodna zainspirowana żywymi kolorami w duchu i stylu obieżyświatów – dodające blasku róże, podwójne cienie do powiek, kultowy żelowy eyeliner w limitowanych odcieniach oraz błyszczyki i lakiery inspirowane klejnotami.
newsy kosmetyczne
W opozycji do inspiracji z odległych krain stoi propozycja dla ambitnych profesjonalistek, w której główny akcent postawiony został na trwałość. Produkty z linii Pro Longwear ustalają nowy standard długotrwałości koloru. Nowe kolory cieni do powiek, róż, błyszczyki, a także dostępne w stałej ofercie marki podkład i korektor trwają na twarzy długie godziny, dając przy tym naturalne wykończenie. Office Hours to pełen profesjonalizm.
Urban Jungle Bogactwo odcieni odnalezionych w amazońskich lasach to pomysł marki YSL na przetrwanie jesieni w miejskiej dżungli. Kolekcja Rive Gauche to twórcza reinterpretacja, nadanie nowego znaczenia doskonale znanym motywom i kolorom. Złoto, khaki, przydymione powieki, matowa czerwień ust i świetlista, aksamitna gładkość cery to motywy przewodnie tej propozycji. Rozświetlająca mgiełka Dare To Glow otula cerę woalem blasku łącząc w sobie zalety rozświetlacza i produktu korygującego, zapewnia skórze naturalną promienność stanowiąc jednocześnie idealne tło dla reszty makijażu.
Naturalnie Bardzo udany mariaż naturalności i podkreślenia największych atutów urody proponuje na tegoroczną jesień marka Clarins w swojej kolekcji Ombre Minerale. Najpiękniejsze kolory i najlepsze formuły skomponowane zostały tak, by zaakcentować i wydobyć zalety i piękno, zachowując przy tym wdzięk i naturalny efekt. Pomadki, innowacyjny 3 Dot Liquid Liner, paleta do twarzy, czy nowe odcienie cieni. Wzbogacone minerałami, satynowe, czy perłowe, dodają cerze blasku, rozświetlają spojrzenie łącząc w sobie zalety produktów do makijażu oraz właściwości drogocennych dla skóry składników.
zdjęcia: materiały prasowe
Paris, Paris… To właśnie z europejskiej stolicy mody płynie inspiracja dla najnowszej kolekcji marki Lancome. Na powstanie Midnight Roses największy wpływ miał właśnie Paryż i atmosfera jego nocnego życia. Motywem przewodnim jest głęboki i tajemniczy kolor purpury oraz gra błysku i matu wykorzystane w ultra kobiecym makijażu. Pudrowy róż z wytłoczeniem róży nadaje skórze piękny połysk kontrastujący z matowymi ustami w intensywnym odcieniu. Uniwersalna paleta do oczu i brwi zawiera idealnie skomponowane ze sobą neutralne kolory pozwalające podkreślić brwi oraz wymodelować kształt oka. Makijażowe propozycje marek na tegoroczną jesień są niebanalne i bardzo zróżnicowane, a kolekcje piękne i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Jakość pomysłów, ich niepowtarzalność oraz wielorakość dowodzi tego, jak pięknej i ciekawej oprawy wymaga ta prawdopodobnie najbardziej interesująca pod względem bogactwa kolorów i wrażeń estetycznych pora roku. MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA
Make Up For Ever Black Tango Fall Collection 2012
techniki makijażu
ŚWIATŁO I CIEŃ
Kiedy podkład, korektor i puder jest już na miejscu, cera jest ujednolicona, a niedoskonałości zamaskowane, przychodzi czas na konturowanie. Idealnym kształtem, do którego dążymy w makijażu, jest owal. Cała gra światłem i cieniem na naszej twarzy służy właśnie temu, by ten ideał osiągnąć, a narzędzia, które to umożliwiają, to przede wszystkim bronzer i rozświetlacz. Konturując twarz, kierujemy się podstawową zasadą – jasne uwypukla, ciemne chowa i pomaga zamaskować. Na światło dzienne wydobywamy zatem głównie szczyty kości policzkowych, przestrzeń pod łukiem brwiowym oraz łuk Kupidyna. Za pomocą bronzera natomiast tworzymy, bądź wyostrzamy kości policzkowe, konturując przestrzeń pod nimi, wyszczuplamy brodę poprzez przyciemnienie odrobinę okolicy pod kością żuchwy, czy choćby skracamy i wyszczuplamy zbyt wysokie, czy szerokie czoło poprzez nałożenie bronzera w odpowiednie miejsca. Ten produkt jest na tyle uniwersalny, że bez problemu pozwoli nam również skorygować kształt np. nosa, czy wspomnianej brody. Najprostszą zasadą, z której bez wpadki skorzystają nawet zupełnie niewprawione w makijażu osoby, jest konturowanie twarzy na kształt cyfry 3 – czoło, przestrzeń pod kością policzkową, linia żuchwy. Tak jak wszelkie produkty rozświetlające powinny mienić się, łapać światło, odbijać je, a nawet lekko błyszczeć, tak idealny bronzer, który najlepiej sprawdzi się w roli kosmetyku konturującego kształt twarzy, jest całkowicie matowy i chłodny, czyli pozbawiony żółtych, czy pomarańczowych tonów. Czym innym jest bowiem ocieplanie cery i nadawanie jej 78
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Jedne z kilku najważniejszych aspektów zarówno malarstwa, rysunku, czy rzeźby to również wbrew pozorom główne aspekty, którymi kierować należy się w makijażu twarzy.
słonecznego odcienia, a czym innym kreowanie na niej cieni, wyostrzanie i wyszczuplanie. Podczas, gdy wręcz wskazane jest, by te pierwsze były ciepłe, złociste, opalizujące i połyskujące, te drugie winny mieć odcień szarawego brązu, lub chłodnej kawy z mlekiem. Zarówno w przypadku rozświetlaczy, jak i bronzerów, do wyboru mamy różne konsystencje i formuły. Jeżeli najwygodniej jest nam konturować twarz już po zaaplikowaniu na nią podkładu, korektora i pudru wykańczającego, sięgnijmy po suche - pudrowe, czy prasowane produkty. Odrobinę więcej wprawy wymaga konturowanie na poziomie podkładu. W takiej roli najlepiej sprawdzają się produkty kremowe lub płynne. Zamierzony efekt pozwalają w tym przypadku osiągnąć nawet dwa, czy trzy różne odcienie podkładu, aplikowane na odpowiednich partiach twarzy – centralnie, ten w odcieniu idealnie dobranym do koloru naszej skóry, a ciemniejszy w miejscach, w których w innym przypadku aplikowany byłby bronzer – pod kośćmi policzkowymi, pod linią żuchwy, na skroniach, etc. Oprócz formuły i wykończenia samego produktu, w konturowaniu twarzy istotne są również narzędzia, którymi się posługujemy. Idealnie wyprofilowany pędzel pozwoli na umiejscowienie kosmetyku dokładnie tam, gdzie powinien się on znaleźć. Granice najłatwiej i najefektywniej jest rozetrzeć dużym puchatym pędzlem przeznaczonym do pudru. Nim również łatwo będzie zniwelować ewentualne plamy powstałe podczas aplikacji, zdjąć nadmiar produktu z twarzy, bądź poprawić błędy. Produkty kremowe, czy płynne można aplikować na twarz bezpośrednio
palcem lub użyć do tego celu pędzla, który posłużył nam do rozprowadzenia podkładu. Niektóre kosmetyki zaopatrzone są już przez producentów w małe pędzelki, lub aplikatorki, ułatwiające wykonanie makijażu. Znalezienie odpowiedniego rozświetlacza i pudru brązującego, który posłuży nam do konturowania może początkowo wydawać się trudne. Prawda jest jednak taka, że wymaga po prostu kilku prób i testów. O ile w przypadku highlightera bazować można na tonacji i w zależności od naszego typu urody i na przykład pory roku wybrać spośród bogatej oferty ten bardziej srebrzysty lub ze złotymi refleksami; o tyle pudrów brązujących, sprawdzających się w konturowaniu twarzy jest na rynku naprawdę niewiele. Większość dostępnych to bardziej produkty ocieplające cerę i nadające efekt muśnięcia słońca. Takie chłodne i pozbawione błyszczących drobinek mają w swojej ofercie – prócz marek typowo profesjonalnych – między innymi MAC, Benefit oraz The Body Shop. Jedno jest pewne – efekt, który uzyskamy idealnie dobranym kosmetykiem zrekompensuje wysiłek poświęcony na jego znalezienie, a gra światła i cienia na twarzy odwróci uwagę od mankamentów naszej urody sprawiając, że wyglądać będziemy olśniewająco. Tips&Tricks - Tymi samymi regułami, które przyświecają konturowaniu twarzy, można kierować się modelując kształt oka. Jasne cienie wydobędą głęboko osadzone oczy, ciemne zaś pięknie wykonturują załamanie lub stworzą jego iluzję w przypadku opadających powiek. MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA
MISTRZOSTWO W ODKRYWANIU PIĘKNA Instytut BIELENDA Professional to wyjątkowe miejsce profesjonalnej pielęgnacji skóry oraz modelowania sylwetki. Zgromadzeni tu eksperci kosmetologii, medycyny estetycznej i laseroterapii wykorzystują możliwości zaawansowanych technologii oraz potencjał preparatów kosmetycznych marki BIELENDA Professional. Unikalne połączenie nowoczesnych metod estetycznych z procedurami kosmetycznej pielęgnacji pomaga skutecznie odmłodzić i ujędrnić skórę, pozbyć się cellulitu oraz wyszczuplić ciało:
Instytut BIELENDA Professional
BODY JET: skuteczne i trwałe wyszczuplanie LIPOSHOCK i BODY HEALTH: usuwanie cellulitu oraz modelowanie sylwetki ZAFFIRO: odmładzanie skóry twarzy i ciała DERMALIFT EXCLUSIVE: stymulacja regeneracji skóry NOWOŚĆ DUALIS SP i COMPACT FLASH: bezpieczna laseroterapia KOSMETOLOGIA: pielęgnacja twarzy i ciała przy wykorzystaniu kosmetyków BIELENDA Professional
Kraków, ul. Biskupia 4, 12 633 05 75
Krople i ekstrakty Rougj Proces starzenia jest nieunikniony, jednak odpowiednie pielęgnowanie skóry dojrzałej może przynieść świetne efekty i na dłużej zachować piękny i młody wygląd.
Krople z kolagenem morskim wykazują silne działanie chroniące przed utratą naturalnego kolagenu i służą jako zbiornik wody dla naskórka, zapobiegając jego wysuszeniu. Łagodzą zaczerwienienia i rumień, są doskonałe po wakacjach na słonecznej plaży oraz na skórę wokół oczu. Przeznaczone dla osób powyżej 35 roku życia. Natomiast dla osób z młodszą skórą, szukających intensywnego nawilżenia polecane są krople z zawartością silnie skoncentrowanego kolagenu roślinnego. Dla skóry odwodnionej i spragnionej, marka Rougj przygotowała innowacyjne krople Jaluronic z kwasem hialuronowym i kolagenem, które długotrwale utrzymują poziom wody w skórze jednocześnie wypełniając zmarszczki. Produkty te są idealne dla każdego typu skóry. Specyfik jest doskonały dla wymagającej kobiety, która poszukuje rozwiązania dla zapobiegnięcia utraty jędrności skóry i pojawiania się zmarszczek. Doskonałe jako baza pod makijaż. Wyjątkowe krople kosmetyczne Glycolyc z zawartością kwasu glikolowego, zalecane są do wysuszonej, zmęczonej, zwiotczałej skóry, podatnej na zmarszczki o zbyt grubej warstwie rogowej. Polecane są także do skóry z rozszerzonymi porami, zanieczyszczonej, trądzikowej, pokrytej bliznami i przebarwieniami. Natomiast preparat Mak Cogic - specjalistyczna kuracja dla skóry z przebarwieniami, poradzi sobie nawet z głębokimi uporczywymi plamami o różnym pochodzeniu. Nie zapominając o ustach, marka Rougj poleca krople Volum-age zwiększające objętość i regenerujące, sprawiają że usta są jędrne i gładkie. Doskonała baza pod błyszczyk czy
pomadkę, utrwala jej kolor i zapobiega ścieraniu. Lekka konsystencja i dobra wchłanialność wszystkich produktów daje możliwość doboru kosmetyków do każdego typu skóry. Szeroki asortyment pozwala znaleźć każdej kobiecie i mężczyźnie wyjątkowego produktu dla siebie do stosowania na dzień lub na noc.
O zbliżonym działaniu, połączonym z możliwością intensywnego i długotrwałego nawodnienia skóry jest ekstrakt nawilżająco-regenerujący Idrorestitutivo, dzięki zawartości cytrulliny. Natomiast ekstrakt Effetto Lifting o działaniu liftingującym na bazie protein mlecznych, nadaje skórze efekt napięcia już przy pierwszym zastosowaniu. Ekstrakt Uniformante wygładzający i redukujący opuchliznę pod oczami, zawiera kompleks na bazie flawonoidów oraz mieszankę aktywnych składników i substancji odżywczych oraz drenujących.
Druga grupa produktów to wyjątkowe, nowej generacji ekstrakty o zróżnicowanym działaniu, które głęboko wnikają w skórę. Dla cery zmęczonej, ziemistej oraz zestresowanej polecany jest ekstrakt Anti-stress na bazie magnezu, który ma działanie relaksujące mięśnie twarzy i nadaje jej wypoczęty wygląd. Aby osiągnąć efekt rozświetlenia skóry, przywrócenia jej energii i naturalnego blasku polecany jest ekstrakt energetyzujący Energizzante lub rozświetlający Pro-illuminante, który dodatkowo wzmocni naturalne mechanizmy obronne.
Aby krople i ekstrakty działały jeszcze intensywniej specjaliści marki Rougj polecają szeroki wybór kremów w celu uzupełnienia codziennej pielęgnacji. Renata Prejsnar-Wiśniewska kosmetolog, szkoleniowiec
ARTYKUŁ PROMOCYJNY
W
ygląd skóry jest wyznacznikiem, według którego można w przybliżeniu określić wiek danej osoby. Z czasem cera pogarsza się, skóra traci jędrność i elastyczność, następuje jej zwiotczenie, pojawiają się zmarszczki, a z upływem lat zaczyna ich przybywać. Proces starzenia jest nieunikniony, jednak odpowiednie pielęgnowanie skóry dojrzałej może przynieść świetne efekty i na dłużej zachować piękny i młody wygląd. W tym celu laboratoria włoskiej marki Rougj opracowały innowacyjne produkty w postaci kropli i ekstraktów. Są to mocno skoncentrowane preparaty na bazie starannie dobranych składników aktywnych, aby sprostać najbardziej wymagającej skórze.
Dermokosmetyki ROUGJ+ nowość na polskim rynku produkty całkowicie hypoalergiczne dla wszyskich rodzajów skóry, a zwłaszczadla skóry wrażliwej. Ekskluzywne kosmetyki włoskiej marki ROUGJ łączą w sobie najlepsze naturalne składniki, wiedzę wybitnych europejskich naukowców i dokładnie opracowany, najwyższy standard produkcji laboratoryjnej. Dzięki innowacyjnemu zastosowaniu najnowszych odkryć kosmetologii oczyszczają, odżywiają,regenerują i wzmacniają skórę, bazując na jej naturalnych właściwościach.
zostań ambasadorem marki Wyłączny dystrybutor w Polsce Zebra II, 27-400 Ostrowiec Św. Oś Słoneczne 14. tel.: +48 509 346 287, e-mail: zebramt@o2.pl www.rougj.pl
chirurgia plastyczna
Czy chirurgia plastyczna
fot. 123rf.com
to sztuka?
CZY CHIRURGIA PLASTYCZNA JEST SZTUKĄ? CZY CHIRURG PLASTYCZNY JEST ARTYSTĄ? CO ŁĄCZY CHIRURGA PLASTYCZNEGO I ARTYSTĘ PLASTYKA? WYCZUCIE FORMY I PROPORCJI? TWORZENIE PIĘKNA ZA POMOCĄ SKALPELA ZAMIAST DŁUTA CZY PĘDZLA? A MOŻE TO ZAWÓD „UROMANTYCZNIONY” PRZEZ MEDIA I SAMYCH LEKARZY I JEST RZEMIOSŁEM JAK KAŻDY INNY? Zapytajmy sławnych chirurgów plastycznych, czy czują się artystami? Czy ich praca to tworzenie dzieł sztuki? Według D. M. Davisa z Londynu, artysta stoi przed czystym płótnem i tworzy własną interpretację swojego modela, chirurg plastyczny zaś nie realizuje swojej wizji, lecz wizję pacjenta. Doktor Ch. Wolfensberger z Zurichu wyobraża sobie, że jego praca jest sztuką opartą na nauce, gdzie dwa elementy pozostają ze sobą w równowadze: nauka i kreatywność. Ali Al-Numairy z Dubaju uważa, że chirurgia plastyczna składa się z 2/3 nauki i 1/3 talentu artystycznego. Wg doktora Pitmana z Nowego Yorku, chirurgia plastyczna jest kombinacją nauki, anatomii, medycyny i sztuki. Natomiast doktor Jorge Herrera z Buenos Aires wcale nie czuje się artystą, a raczej wykształconym fachowcem. - Nie trzeba być artystą, aby być zdolnym chirurgiem plastycznym i vice versa” - stwierdza - A artystą można nazwać każdego, kto wykonuje swoją pracę po mistrzowsku. Modelki Picassa, Modiglianiego, de Kooninga czy Chagalla zapewne nieco inaczej postrzegały siebie niż ich portreciści. Czy pacjent pozwala chirurgowi na swobodę interpretacji jego wizji? Czasem pacjent czy pacjentka przychodzi z bardzo konkretnymi i głęboko przemyślanymi oczekiwaniami. Zadaniem chirurga jest skonfrontować jego zamierzenia z możliwościami anatomicznymi, zdrowotnymi, technicznymi i dostosować zakres zabiegu do jego potrzeb. Zdarza się, że pacjenci nie są w pełni świadomi swojego wyglądu i oczekują obiektywnej oceny i podpowiedzi specjalisty. Chirurg plastyczny po analizie budowy anatomicznej i zmian wymagających korekcji powinien przedstawić propozycje zabiegów, które spełniłyby oczekiwania pacjenta. Często słyszę w gabinecie: - Pani doktor, proszę coś zrobić z moją twarzą 82
lounge ...bo jakość ma znaczenie
abym wyglądała na mniej zmęczoną i młodszą. Analizujemy wtedy wspólnie centymetr po centymetrze każdy fragment twarzy i sylwetki. Pacjent określa co najbardziej przeszkadza mu w swoim wyglądzie, ja proponuję zabiegi, które znalazłyby zastosowanie i zaspokoiłyby jego potrzeby i realizuję je. Ale oczywiście nigdy nie jest to „radosna twórczość”. Zabieg chirurgiczny jest bardzo konkretnym zbiorem rożnych działań, nie ma tu miejsca na irracjonalność. Cel jest jeden – dobro pacjenta. To, że chirurg uważa za bardziej estetyczne małe piersi, nie znaczy, że nie wszczepia na życzenie pacjentki dużych implantów. Może odmówić wykonania zabiegu, ale tylko wtedy, gdy widzi poważne przeciwwskazania do jego wykonania. Widzimy więc, że nie ma miejsca w chirurgii plastycznej na folgowanie swym wizjom. Czy skojarzenie chirurgii plastycznej ze sztuką opiera się jedynie na zbieżności nazw? Niektórzy utożsamiają zabiegi plastyczne z rzeźbieniem ludzkiego ciała. To oczywiście znacznie przesadzona interpretacja. Choć muszę przyznać, że czasem przebiega mi taka myśl przez głowę. Weźmy na przykład zabieg przeszczepu tłuszczu własnego. Jest to nic innego jak ujmowanie z jednych miejsc i dokładanie w innych. Z każdym ruchem obserwujmy jak powstaje nowy kształt, jak tworzy się nowa forma. Czyż tak nie robił Brancusi? Moore? Giacometti? To oczywiście żart. Chirurg plastyczny będzie zawsze zmagał się z podstawową i najistotniejszą zasadą - dobro pacjenta przede wszystkim. Priorytetem jest bezpieczeństwo, bezbolesność, i w dalszej kolejności efekty adekwatne do oczekiwań. Czy pacjent ma prawo traktować własne ciało jak blejtram czy kłodę drewna i eksperymen-
tować na nim swoje własne wizje rękami chirurgów plastycznych? Kontrowersyjne może się wydawać postrzeganie przez samych pacjentów własnego ciała jako dzieła sztuki. Specyficznie pojęte wyczucie piękna i beztroskie podejście w planowaniu kolejnych zabiegów plastycznych prowadzi w konsekwencji do karykatury własnego wyglądu – Jocelyn Wildenstein zanim stała się kobietą-kotem, była piękną blondynką. Trudno sobie wyobrazić, że może sprawiać przyjemność obserwowanie własnego zdeformowanego przez liczne operacje ciała. Amanda Lepore, muza fotografa Davida LaChapelle’a, stała się ikoną nie tylko wśród transwestytów. Swoim wyglądem przypomina plastikowe, ociekające seksem bohaterki komiksów. Czy stworzenie takiego ciała jest sztuką? Etyka zawodu nie pozwala nam pochwalać działania chirurgów, prowadzących do deformacji i wynaturzeń ludzkiego ciała. Od tego typu zachowań odcinają się wszystkie towarzystwa plastyczne na całym świecie. Obserwując ciało ludzkie, jego idealne proporcje, harmonię budowy, integralność narządów wewnętrznych, perfekcję funkcji życiowych, rodzi się pytanie: czy chirurg plastyczny, pod sztandarem czynienia piękna, ma prawo ingerować w tak znakomity i doskonały pod każdym względem twór, jakim jest człowiek. Odpowiedź staje się nieoczywista, gdy w drzwiach gabinetu chirurga plastycznego staje radosna, pewna siebie i szczęśliwa dziewczyna i trudno rozpoznać w niej tę smutną, nieśmiałą i zakompleksioną pacjentkę jaką była przed operacją. MAŁGORZATA KELLER-SKOMSKA www.doktorkeller.pl ** autorka jest członkiem International Society of Aesthetic Plastic Surgery
fot. 123rf.com
Masaż tajski MASAŻ TO NIE TYLKO RELAKS, ALE RÓWNIEŻ TERAPIA. PRAWIDŁOWO WYKONYWANY, POTRAFI LECZYĆ WIELE CHORÓB I OSIĄGAĆ HARMONIĘ MIĘDZY UMYSŁEM, CIAŁEM I DUSZĄ. Jednym z rodzajów masaży jest masaż tajski – w Tajlandii mówi się na niego Nuat Phaen Boran. Jest on tak zwanym masażem głębokim i pod wieloma względami różni się od masażu klasycznego, obecnego w większości salonów. Masaż tajski stawia przede wszystkim na połączenie pasywnej jogi (czyli rozciągania) z elementami akupresury (ucisków). Daje niezwykłe właściwości lecznicze, wpływa na zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu.
Techniki W specjalnych salonach zajmujących się technikami masażu tajskiego, po przyjściu na umówioną wizytę, otrzymujemy wygodne ubrania, które są przede wszystkim luźne i nie ograniczają żadnego ruchu. Sam masaż rozpoczyna położenie się na specjalnej macie, która ma średnią giętkość. Następnie masażysta, wykorzystując całe swoje ciało, w rytmiczny sposób dokonuje różnorodnych ucisków, które działają niezwykle relaksacyjnie. Używa w tym celu dłoni, kciuków, stóp, przedramion czy łokci. Znaczna część masażu przebiega po liniach Sen, a osoba masowana przyjmuje wiele różnych pozycji, które swoją podstawę mają w jodze pasywnej. Należą do nich między innymi leżenie przodem, tyłem oraz postawy siedzące. Masaż tajski z reguły trwa około 2 godzin lub nawet więcej, a w tym czasie następuje maksymalne rozciągnięcie ciała z każdą jego częścią – dosłownie każdą, gdyż dotyczy to również palców, czy uszu. A wszystko odbywa się w harmonijny sposób, zgodny z długą tradycją i celem, jaki już od starożytności przyświecał masażowi tajskiemu. Dziś jest on znany na całym świecie i korzystają z niego tysiące osób, zwłaszcza tych, które walczą z różnymi dolegliwościami. Zostało udowodnione, że wpływa on korzystnie na krążenie krwi, układ limfatyczny, bóle stawów, różnorakie bóle mięśni, ale też pomaga przy schorzeniach kręgosłupa oraz słabym systemie odpornościowym. Ten niezwykły rodzaj pracy z ciałem ma też swoją legendę, w której ponoć jego twórcą był sam lekarz Buddy: Shivago Komarpaj (Jīvaka Komarabhācca). W rzeczywistości jednak uważa się, że cała medycyna tajska ma znaczne naleciałości z Indii czy Chin i innych południowoazjatyckich państw. W chwili obecnej podstawa sztuki masowania opiera się na sprecyzowanych około XIX wieku zasadach, że najważniejsza jest kolejność sekwencji wykonywanych przez masażystę. W zabieganym tygodniu pracy warto zajrzeć do salonu masażu tajskiego, gdzie możemy trafić na Tajki, które ze wschodu przywiozły do naszego kraju tajemnicę relaksu, harmonii i zdrowia. Jeśli nie mamy czasu na masaż całego ciała, możemy skorzystać z tajskiego masażu częściowego. Polecany jest on na przykład osobom wykonującym pracę siedzącą i należą do niego takie elementy, jak masaż pleców, głowy, szyi czy barków, w których najczęściej gromadzi się stres. Takie masaże bardzo szybko uspokajają, pomagają pozbyć się napięć i doskonale wyciszają. Jeśli jednak mamy nieco więcej czasu, warto skorzystać z masażu całego ciała lub masażu stóp, które dają niezwykłe uczucie relaksu i odprężenia. JOANNA JAWOR ...bo jakość ma znaczenie lounge 83
SZTUKA ARTNAIL
W Krakowie przy ulicy Zwierzynieckiej powstał salon manicure i pedicure, ArtNail. Dlaczego nagle młode kobiety podejmują decyzję, że otworzą nowy gabinet? To dość odważna decyzja, ponieważ w Krakowie jest duży wybór? Justyna: Pomysł kiełkował od jakiegoś czasu, a że jest to moje, nasze marzenie, które nieodłącznie wiąże się z pasją, decyzja była dość prosta i szybka. Chciałyśmy stworzyć w Krakowie miejsce, w którym klientki mogłyby poczuć się swobodnie, przyjemnie a przy tym wiedzieć, że ich dłonie są w profesjonalnych i dobrych rękach. W ArtNail, to co robimy to bardziej sztuka, jak sama nazwa wskazuje. Zresztą niektóre klientki wspominały, że wreszcie jest salon, którego im brakowało, ponieważ specjalizujemy się w tym co robimy.
W Artnail zrobicie zatem i klasyczny francuski manicure i szalone wzory? Justyna: Wszystko zależy od przeznaczenia – musimy pamiętać o spójności. Nie pozwolimy, żeby Nasza klientka na spotkanie poszła we wszystkich kolorach tęczy na dłoniach. Dziewczyny z salonu odradzą takie rozwiązanie i zaproponują kolor nude czy pastelowe ombre – tak modne ostatnio. Mamy do wyboru ponad 100 kolorów firmy Essie, Orly czy Chanel. Jesteśmy pierwszym salonem w Krakowie, który pracuje na profesjonalnych lakierach Zoya – firma znana na całym świecie z doskonałej jakości i trwałości (nagroda Women’s Health Magazine w USA – tytuł Beauty All Stars Nr 1 - jako najdłużej utrzymujący się lakier). Dlaczego lakiery firmy ZOYA są tak wyjątkowe? Justyna: Lakiery te nie zawierają żadnych agresywnych substancji chemicznych, są przebadane klinicznie i 100% bezpieczne w używaniu dla kobiet w ciąży. W odróżnieniu od wielu innych lakierów, produkty ZOYA nie zawierają DBP, toluenu, formaldehydu i kamfory. W palecie odcienie od bieli, beżów przez wszystkie pastele po ogniste czerwienie (Maura), intensywne pomarańcze, fiolety (Charisma), granaty, brązy (Angelina), zieleń i matowe ciemne odcienie. W ArtNail jest w czym wybierać. ArtNail działa od wakacji, kiedy dłonie i stopy były widoczne i odkryte. Zbliża się jesień, czyli cieplejsze buty i rękawiczki. Co polecacie na te zimniejsze pory roku?
84
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Justyna: Mamy coś specjalnego - owocowy zabieg na stopy. Pedicure wykonany za pomocą kwasów kosmetycznych, które z łatwością zmiękczają twardy, zrogowaciały po lecie naskórek stopy i pięt skłonnych do pękania. To bardzo przyjemny i relaksujący zabieg, trwa ok 15 minut i przywraca miękką skórę stóp. Co do dłoni chowanych w zimie pod rękawiczkami, to także polecamy peeling – koniecznie z serum oraz maską lub parafiną i ciekawy kolor lub wzór – w tym sezonie modne będą bordo, szmaragd, fiolety. Z wybiegów przyjdą także dwukolorowe wariacje – końcówka paznokcia czarna, a reszta np. czerwona. Profesjonalnie zadbane dłonie nie będą tak narażone na czynniki atmosferyczne. Pamiętajmy też o lakierach niezwykle trwałych, czyli hybrydowych, które bardzo długo się utrzymują na paznokciach. Jeśli chodzi o nasze rzęsy to – nie chowajmy ich pod okularami słonecznymi! Jesień i zimna nie jest taka straszna. Wspomniała Pani o rzęsach… Czy tu też możemy spodziewać się nowości? Justyna: TAK! Proponujemy własną, autorską metodę stylizacji rzęs - Double X Effect Lashes. Metoda polegająca na specjalnej formie nakładania rzęs, oparta o unowocześniony proces 2:1, mająca na celu maksymalne zagęszczenie, tak by nadać Twojemu spojrzeniu zniewalający charakter. Pozwala na otrzymanie wyjątkowego efektu poprzez użycie rzęs jedwabnych lub z włosia norek syberyjskich. Idealnie sprawdza się u Pań o cienkich i rzadkich rzęsach naturalnych, doskonała również na specjalne okazje jak i na co dzień. Technika ta dysponuje możliwością stymulacji efektu poprzez stylizacje częściową lub całościową w zależności od potrzeb naszych klientek. Odwiedźcie nas na Facebooku: facebook.com/salonartnail
ARTYKUŁ PROMOCYJNY
Co tak ważnego jest w paznokciach i dłoniach? Sam lakier lub krem do rąk już nie wystarczają? Justyna: Przede wszystkim dłonie są naszą wizytówką. Witamy się z innymi, gestykulujemy, używamy do wszystkich czynności. Wiele o nas mówią. Zadbane i wypielęgnowane dłonie, to znak, że nie tylko dbamy o siebie, ale także, że zależy nam na tym, jaką dłonią z kimś się przywitamy. O higienie nie wspomnę, to jak wyglądają jest niesamowicie istotne. Paznokcie są teraz częścią naszego wizerunku: jak torebka, dobre szpilki czy inne akcesoria. Blogerki czy celebrytki już odkryły bogactwo wzorów – od eleganckich klasycznych jednokolorowych czy francuskich, po szalone flagi, kwiaty, kratki czy nawet twarze na paznokciach. To jak wyglądają nasze dłonie i stopy (w lecie czy na jesień) naprawdę dużo mówi o nas samych i uzupełnia. Tak samo jak oczy, dlatego też w ArtNail dbamy o rzęsy naszych klientek, które przedłużamy oraz zagęszczamy, by wyglądały naturalnie i oplatały oko.
medycyna estetyczna | kosmetyka | dermatochirurgia | Day Spa
Niemożliwe stało się możliwe! Najbardziej kompleksowa oferta w jednym miejscu: Terapia „Przestań się odchudzać!”- NOWOŚĆ Masaże: Gorącymi kamieniami, Benessere, Bora-Bora, „Heands on Heart” i inne Rytuały Spa, sauna fińska
...odejdź kilka kroków od Serca Krakowa i zostaw tętniące miasto za drzwiami
ul. Starowiślna 4/1, Kraków, tel. 12 430 18 81, mobile 793 30 18 81, e-mail: instytut@medyczne-fbi.pl Rekomendowane przez:
OSKAR BACHOŃ
D
STÓŁ
oszedłem do ściany. Już dłużej tego nie zniosę. Kolejny tydzień wśród ludzi bez ludzi. Byle zdążyć, bo już muszę biec dalej. Kawę pochłaniam w sekundę, nie pamiętając nawet jej smaku. Ani tego, gdzie i z kim ją piłem. Wyżłopałem raczej, bo następna klientka. Klientka? Ja już nie chcę czesać bez osobowych klientek. Chcę znać ich imiona, historie, emocje. Chcę iść po pracy na drinka i spotkać człowieka w człowieku, a nie bezosobowe tłumy przewalające się w mojej pamięci. Chcę, chcę by było … jakoś tak wolniej. Moje życie to nie sprint Usaina Bolta: nie musi pobijać rekordów prędkości. Czas na zmianę: czasu i miejsca.
86
lounge ...bo jakość ma znaczenie
M
iejsce: stary, przedwojenny Kazimierz. Gdzie wszystko miało swój rytm. Czas bezpieczny, gdy historia nie zanotowała jeszcze granic ludzkiej podłości. Każdy przedmiot miał swoją opowieść. Każda kawa – zapach. Człowiek – przynależność do miejsca. Moje nowe miejsce zakotwiczam w tamtym czasie. I wypełniam przedmiotami przywołującymi tamto życie. Ot, choćby kryształowy żyrandol. Zabraniam w nim pośpiechu. Sobie i innym. Wchodzisz i czas spowalnia. Intuicyjnie wybierasz miejsce, gdzie na każdej domówce jest najlepsza impreza: kuchnia. To tam zostało zdradzonych najwięcej
zdjęcia: Maciej Złamański
sekretów, tajemnic „tylko nikomu nie mów”, wyznań, ukrywanych od lat. Niby każdy może do niej wejść, a jednak intymność jest w niej większa niż w sypialni. I zawsze najważniejszą w niej rolę pełni STÓŁ. Miewa różne kształty. Czasem jest podłużny, jak w „Magnacie” Filipa Bajona, gdzie młody Bogusław Linda tak cudownie kocha się z Grażyną Szapołowską. Czy Jack Nicolson dopada Jessicę Lange w „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy”. Trzęsie się kuchnia w miłosnym szale, niemy świadek namiętności, która może zniszczyć wszystko, to mieli bo-
haterowie. Eros w pełnym uniesieniu. Ale może też być zmrożony zimnem jego biesiadników. Juliette Binoche w „Sponsoringu” właśnie jedząc śniadanie z mężem i dziećmi orientuje się, jak puste i samotne jest jej życie. Patrzy na męża i nie czuje nic, a może czuje, że nic nie czuje i to ją przeraża. Mój stół jest inny: okrągły, by każdy, kto przy nim usiądzie, czuł się równie ważny. Bo jest równie ważny. Nie ma wygranych i przegranych. Drugi człowiek jest obietnicą swojej historii, a nie konkurentem, którego należy wygryźć. W centrum jest więcej
okrągły stół, który łączy, a nie dzieli. Zachęca do rozmowy osoby, które nigdy wcześniej się nie spotkały. Pozwala mówić szeptem i być słyszanym, Pijesz kawę, odrywasz się od pośpiechu życia, nie myślisz o raportach. Tylko jesteś.
Panie i Panowie, witamy w progach nowego salony fryzjerskiego Oskara Bachonia. Salon to nie gabinet prezesa korporacji, przy którym każdy jest konkurentem dla drugiego a przyjaźń oznacza słabość.
NOWY SALON ul. Hieronima Wietora 3/2 lok 1 (wjazd od ul. Skawińskiej obok ul. Krakowskiej) tel.: 602 635 037 czynne od 9.00 do 19.00 od poniedziałku do piątku
www.oskarbachon.pl
Nawilżanie cz. 2
Nawilżanie po wakacjach - czas zacząć!
C
hyba każda z nas po powrocie z wakacji wygląda pięknie, opalona, wypoczęta… Po prostu promienieje… Szkoda że ten stan nie trwa wiecznie. Niestety prawda jest taka, ze słońce bardzo niszczy naszą skórę i często po wakacjach wygląda ona dużo gorzej niż przed wakacjami. Sucha , szorstka, łuszcząca się… I do tego te zmarszczki! Koszmar! Jak temu zaradzić? To pytanie na które od jakiegoś czasu jest prosta odpowiedź - kwas hialuronowy!
zdolności zatrzymywania wody skóra pozostaje elastyczna, jędrna i sprężysta. W medycynie estetycznej odkryty został w 1996 roku. I to był przełom! Od tego momentu - ma on ogromne zastosowanie w dermatologii i kosmetologii. Dodawany jest jako składnik do kremów, balsamów, toników i mleczek. I najważniejsze- zaczęto wstrzykiwać kwas hialuronowy pod skórę. Zabieg ten przynosi niesamowite efekty. Skóra po nim jest nawilżona, zregenerowana, jędrna a zmarszczki wygładzone.
Co to jest kwas hialuronowy? Kwas hialuronowy jest naturalnym składnikiem występującym w tkankach organizmu. Znajduje się w całym ciele. Wypełnia przestrzeń międzykomórkową, a w skórze stanowi ponad 50%, doskonale nawilża. Posiada on zadziwiającą zdolność do wiązania cząstek wody do kilkuset razy więcej niż wynosi jego ciężar - wyjaśnia dr Roma Zielińska z Gabinetu Medycyny Estetycznej MAGNOPERE w Krakowie. Dzięki tej niespotykanej
Jak wygląda zabieg? Po znieczuleniu miejscowym kremem oraz dezynfekcji skóry lekarz wykonuje zastrzyki z kwasu hialuronowego w wybrane miejsca. Zabieg wypełniania zmarszczek wraz ze znieczuleniem trwa około 45 minut. Nie wymaga wcześniejszego wykonania testów alergicznych - wyjaśnia dr Roma Zielińska, ponieważ uczulenia są praktycznie w ogóle niespotykane. Bezpośrednio po zabiegu wstrzykiwania kwasu hialuronowego
może wystąpić w miejscu wkłucia niewielkie zaczerwienienie. Czasem pojawiają się małe krwiaczki, które znikają po około 7 dniach. Zabieg nie jest bardzo bolesny ale osoby wrażliwe mogą poprosić o znieczulenie kremem Emla pół godziny przed zabiegiem. Nawilżanie i modelowanie Zabieg kwasem hialuronowym oprócz właściwości nawilżających oraz poprawiających sprężystość skóry - może zwiększać objętość ust oraz policzków. Może również modelować twarz np. podnieść brwi czy poprawić kontur ust czy brody. Ogromną zaletą kwasu jest to że jest on naturalnym środkiem, który nie wywołuje trwałej zmiany w wyglądzie a wszystkie procesy są w pełni odwracalne. Rezultaty zastosowania kwasu widoczne są niemal natychmiast. Z uwagi na fakt, że kwas jest stopniowo wchłaniany przez organizm, zabieg powinno się powtarzać co 6-12 miesięcy.
ROZDAJEMY NAGRODY! Bardzo chętnie odpowiem na wszystkie Państwa pytania i wątpliwości związane z medycyną estetyczną. Najciekawsze pytanie zostanie nagrodzone zabiegiem nawilżania kwasem hialuronowym... Piszcie na: roma.zielińska@magnopere.pl W tym numerze publikujemy pytanie p. Ewy- gratulujemy i zapraszamy na zabieg toksyną botulinową typu A usuwającą nadpotliwość.
Witam Pani Doktor, Mam na czole małą bliznę, którą mam od dzieciństwa po przewróceniu się i uderzeniu o kant komody. Bardzo mnie ona drażni i dlatego od zawsze chciałam ją usunąć. W ostatnim czasie słyszałam o dobrych efektach po laserze. Co Pani Doktor o tym sądzi? Czy jest sens poddawać się takiemu zabiegowi? Czy trzeba się do niego jakoś specjalnie przygotowywać? Ewa
Pani Ewo, Laserowe usuwanie blizn jest w tym momencie na rynku najlepszą metodą na pozbycie się ich. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej energii emitowanej przez laser dochodzi do odparowania blizny oraz do takiego podgrzania tkanek w jej otoczeniu, aby doszło do ponownego modelowania skóry w tym miejscu. W trakcie zabiegu może być odczuwana bolesność, w zależności od indywidualnej wrażliwości na ból. Czasami jeden zabieg nie daje w pełni zadawalających efektów i trzeba go powtórzyć. Dzięki laseroterapii proces leczenia przebiega bardzo szybko, nie jest uciążliwy i pozwala na normalne funkcjonowanie po zabiegu. Do zabiegu nie trzeba się specjalnie przygotowywać- jeśli jest pani mało odporna na ból to radzę posmarować bliznę kremem znieczulającym pół godziny przed zabiegiem. Pozdrawiam Magnopere / Roma Zielińska
Dr Roma Zielińska jest lekarzem chorób wewnętrznych z 15-letnim doświadczeniem zawodowym. Od ponad 9 lat zgłębia i propaguje zasady, jakimi kieruje się światowa medycyna estetyczna. Jest ona bardzo prężnie rozwijającą się gałęzią medycyny dzięki naszej stale rosnącej świadomości i aktywności zawodowej, a także dzięki chęci zachowania nie tylko dobrego zdrowia psychofizycznego, ale również atrakcyjnego wyglądu. Stanowi pewnego rodzaju „pomost” między kosmetyką a chirurgią plastyczną, i mimo iż kładzie główny nacisk na skórę, zajmuje się całym organizmem człowieka. W roku 1996 uzyskała dyplom lekarza medycyny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego a od roku 2000 posiada specjalizację w zakresie Chorób Wewnętrznych. Od roku 2002 prowadzi własną praktykę internistyczną i medycyny estetycznej MAGNOPERE oraz jest trenerem technik mezoterapii oraz zastosowań peelingów dla lekarzy. Na bieżąco uczestniczy w kursach i szkoleniach z zakresu medycyny estetycznej, Międzynarodowych Kongresach Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, Kongresach Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych. Doświadczenie internistyczne i praktyka lekarza medycyny estetycznej, dają jej możliwość spojrzenia na całego pacjenta, co ma ogromne znaczenie przy wyborze metody leczenia i znacząco wpływa na skuteczność efektów terapeutycznych. Jej życiu, pracy oraz etyce zawodowej towarzyszy nie starzejące się powiedzenie - Nihil nisi bene (Nic, jeśli nie dobrze).
MAGNOPERE Roma Zielińska Medycyna Estetyczna Wiślane Tarasy, ul. Grzegórzecka 67D/102 (klatkaD), Kraków, tel.: 509 604 440, (12) 353 72 27 - roma.zielinska@magnopere.pl
wywiad
fot. Robert Bednarczyk / lounge
PIERWSZE URODZINY AVANT APRES Jeden z częściej odwiedzanych salonów w Krakowie obchodzi właśnie swoje pierwsze urodziny. Choć jego historia zaczęła się już dużo wcześniej... Z Tomaszem Marutem i Barbarą Pieczarą-Książek rozmawia Joanna Jawor Od kiedy właściwie istnieje salon, bo w Krakowie jesteście rozpoznawali już od dłuższego czasu? - Otwarcie Salonu Stylizacji Avant Apres na Kazimierzu nastąpiło rok temu, a dokładniej 5 września. Natomiast nasze poprzednie atelier funkcjonowało kilka lat wcześniej, mieściło się jednak w innym miejscu pod szyldem: Atelier Avant Aptres. Jaki cel towarzyszy Wam od początku powstania? - Najważniejszym dla nas jest, aby salon był ciekawym miejscem, aby dużo się w nim działo, nie tylko od strony fryzjerstwa. W końcu nazwa zobowiązuje. Salon stylizacji jaki chcieliśmy stworzyć powinien wiązać ze sobą stylistów fryzur, ubioru, makijażu, ale też i wnętrz. Staramy się utrzymywać stały kontakt z osobami zajmującymi się modą, sztuką, wizażem czy fotografią, aby móc wspólnie tworzyć ciekawe projekty powstałe z pasji.
Jakie macie największe osiągnięcia na swoim koncie jako salon? - Mamy sporo mniejszych i większych osiągnięć. Ale wystarczy cofnąć się choćby parę miesięcy wstecz, gdzie w tak poważnych konkursach jak The Style Masters International Contest czy L’oreal Color Trophy docieramy do finałowych trójek. To naprawdę jest powód do dumy, bo przecież sukcesy naszych stylistów są naszymi wspólnymi sukcesami. A które z osiągnięć uważacie za swoje największe? - Trudno nam generalizować, ponieważ każde, nawet najmniejsze wyróżnienie jest dla nas dużym sukcesem. Jednak naszą największą nominacją jest każda pochwała klienta skierowana w stronę salonu. Cieszymy się, że udało się nam stworzyć miejsce popularne, lubiane, interesujące i znane, salon który swoim stylem oraz profesjonalizmem wkupił się w lokalną rodzinę Kazimierza. Dowodem na to wszystko jest stale powiększające się grono klientów.
Innym, równie dużym sukcesem jest zgrany team jaki tworzymy w Avant Apres. Na pewno zamierzacie się rozwijać, co więc będzie Waszym priorytetem? - W pierwszej kolejności pragniemy kontynuować współpracę z krakowskimi artystami. Jednocześnie stale jesteśmy otwarci na nowe, ciekawe pomysły, stąd na przykład pojawiły się u nas ostatnio manekiny krawieckie, na których będziemy prezentować prace tutejszych projektantów. Podobnie traktujemy nasze ściany – gdy tylko pojawia sie chętny autor zdjęć, grafiki czy obrazu, cyklicznie zmieniamy naszą mini galerię. Chcemy tworzyć miejsce niebanalne, ciepłe, skupiające w swym wnętrzu szeroko pojęty Art z fryzjerstwem na czele. Część salonu, która w każdym innym miejscu jest po prostu poczekalnią, u nas jest artystycznym przedsionkiem. Życzymy Wam więc wiele powodzenia!
OŚWIADCZENIE: Serdecznie przepraszam właścicieli Avant Apres Salon Stylizacji za przekazanie do czasopisma „Lounge Magazyn” bez ich zgody i wiedzy fotografii, które były integralną częścią wywiadu prasowego pt. Krakowski fryzjer na światowym poziomie w numerze 43. ww. wydawnictwa. Tekst nie posiadał odpowiedniej adnotacji o źródle pochodzenia fotografii. Ww. fakt był wynikiem ludzkiego błędu, za co raz jeszcze serdecznie przepraszam. Z poważaniem, Jakub Ziemirski. ...bo jakość ma znaczenie lounge 89
Imreza urodzinowa firmy EFG | 11.08.2012 | Hotel Marriott w Warszawie fot: Marcin Lewicki
organizatorzy:
patron medialny:
partnerzy:
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 90
lounge ...bo jakość ma znaczenie
techno
gadĹźety | motolounge | dom i wnÄ&#x2122;trza | design
gadżety
SPORTIIIIS DLA BIEGACZA
Ostatnio dużo było słychać na temat Project Glass, czyli futurystycznych okularów Google’a, które na bieżąco mają wyświetlać przed oczami użytkownika różnego typu informacje. Fanom projektu i dodatkowo fanom sportu powinny spodobać się przeciwsłoneczne okulary z podobnymi funkcjami. Kanadyjska firma 4iiii opracowała ciekawy rodzaj HUD-a, pozwalający za pomocą okularów przeciwsłonecznych dostarczać informacje bezpośrednio przed oczy użytkownika. Podstawę do przebudowy mogą stanowić zwykłe okulary przeciwsłoneczne, do których dołącza się urządzenie o nazwie Sportiiiis. Informacje obrazowane są przez kolorowe diody znajdujące się pod okiem użytkownika. Dzięki możliwości konfigurowania i współpracy z wieloma różnymi urządzeniami, jak pulsometry, liczniki czy wskaźniki kadencji, można dopasować urządzenie do indywidualnych potrzeb. Cena: od $150.
WIRTUALNA RZECZYWISTOŚĆ DLA GRACZY O hełmach do wirtualnej rzeczywistości, które mają dostarczać niesamowitych wrażeń podczas gry, mówi się od dawna. W czym hełm Oculus Rift jest lepszy od innych hełmów VR? Większość hełmów VR zapewnia kąt widzenia od 30 do 40 stopni. Twórca Oculus Rift chwali się, że jego urządzenie charakteryzuje się 110-stopniowym polem widzenia. Dzięki temu użytkownik będzie miał wrażenie rzeczywistego uczestnictwa w grze, a nie po prostu oglądania akcji na dużym ekranie. Cena zestawu dla deweloperów wynosi $300. Razem z hełmem nabywcy otrzymają między innymi dostęp do specjalnego oprogramowania oraz grę Doom 3, która umożliwia przetestowanie Oculus Rift. Projekt ma szansę ujrzeć światło dzienne dzięki wpłatom internautów w serwisie Kicstarter, gdzie uzbierał już 2 miliony dolarów.
MAKO - praktyczny gadżet dla rowerzystów MAKO to niewielki multitool stworzony głównie z myślą o rowerzystach. Praktyczny gadżet składają się z ważącej ledwie 19 g tytanowej ramki i służy jako siedem rodzajów kluczy, otwieracz do butelek oraz uchwyt na cztery śrubokrętowe końcówki. Funkcjonalność tytanowego MAKO nieraz przyda się podczas jazdy na rowerze, zwłaszcza kiedy wybieramy się w dłuższe trasy. Jest niewielki, dlatego na wszelki wypadek warto schować go do kieszeni, czy plecaka. Cena: 40$.
WIĘCEJ O LIFESTYLE’U I GADŻETACH ZNAJDZIECIE NA WWW.ISTV.PL ISTV to lifestyle’owa telewizja internetowa skierowana do nowoczesnych mężczyzn. Tematyka programów zawiera się w kluczowych dla niego sferach, takich jak zdrowie, sport, technologia, kuchnia, moda, fotografia, czy muzyka. Oglądaj aż 15 nowych odcinków tygodniowo! Oglądaj na www.istv.pl!
92
lounge ...bo jakość ma znaczenie
Paweł Warzecha
NIETYPOWY APARAT
To kolorowe jajo, to nic innego, jak aparat fotograficzny z 14-megapikselową matrycą. Aparatem steruje się za pomocą dwucalowego wyświetlacza dotykowego. Dlaczego ktoś zdecydował się zamknąć aparat w takim właśnie kształcie? Dzięki obiektywowi o kącie widzenia 180 stopni Tamaggo 360-Imagerem można robić zdjęcia panoramiczne bez spędzania godzin na sklejaniu dziesiątek fotek w jedną. Zdjęcia można zrzucić przy pomocy USB, WiFi lub Bluetootha. Jajo waży jedynie 190 g i jest niewielkie, jego wymiary to 92 x 56 x 61 mm. Cena: prawdopodobnie poniżej $200.
TRENAŻER TACX
Obawiacie się, że nadchodzące jesień i zima będą wiązały się lada moment z koniecznością rozstania się z rowerem. Dobrym zastępstwem będzie prawdopodobnie spinning, ale czy to aby najlepsze rozwiązanie? Może okazać się, że wszystkim, czego potrzebujesz, aby cieszyć się jazdą na swoim używanym w sezonie sprzęcie, to trenażer. Wiodącą firmą, która specjalizuje się głównie w produkcji sprzętu tego typu, jest holenderski Tacx. Wszystkie trenażery mają podobną budowę. Składają się ze stalowej ramy, w której za pomocą specjalnego zacisku mocujemy rower oraz z rolki oporowej, na której opiera się tylna opona. Możemy nie tylko symulować opór, jaki odczuwalibyśmy podczas jazdy po płaskim terenie, ale także taki, który daje nam w kość podczas jazdy pod górę. Utrzymywanie formy zimą może być prostsze i przyjemniejsze niż się pozornie wydaje.
SAMSUNG GALAXY BEAM
Mogłoby się wydawać, że w smartfonach jest już wszystko – odtwarzacze multimediów, radzące sobie z rozdzielczością HD, aparaty fotograficzne pokonujące w testach proste kompakty, skrzynki mailowe, narzędzia biurowe i nawigacje GPS. Czy da się do telefonu dołożyć coś jeszcze? Samsung modelem Galaxy Beam udowadnia, że tak – dokładając miniaturowy projektor. Pomysł nie jest pionierski, ale Galaxy Beam to pierwszy, promowany w Polsce smartfon z taką funkcją. Mocna lampa pikoprojektora zamontowana u góry urządzenia, może wyświetlać obraz do 50 cali i choć jasność nie jest zachwycająca to i tak możliwość wyświetlania filmu w rozmiarze dużego telewizora jest imponująca. Smartfon odtwarza większość filmów w rozdzielczości HD, a dzięki funkcji rzutnika może się również przydać w pracy. Mimo, że reszta funkcji pozycjonuje Galaxy Beam w średniej półce, to nie można odmówić mu jednego – to jedyny telefon z funkcją „kina domowego”.
OPASKA I ŁADOWARKA W JEDNYM?
Jak się okazuje, noszone na nadgarstkach kolorowe ozdoby mogą nie tylko pełnić funkcję estetyczną, ale też być bardzo praktycznym gadżetem. Na przykład ładowarką do smartfona. Dziś większość telefonów korzysta z gniazda microUSB, dlatego wystarczy jeden przewód, by naładować większość elektronicznych gadżetów. Dzięki jednemu, niepozornemu gadżetowi możemy naładować niemal wszystkie smartfony i tablety, jakie pojawiły się na rynku w ciągu ostatnich lat. Opaskę można nosić na nadgarstku, jednak magnetyczny zaczep pozwala przypiąć ją również np. do plecaka lub w dowolnym, dogodnym dla nas miejscu.
...bo jakość ma znaczenie lounge 93
motolounge
Motoryzacyjna sztuka Samochody to dla większości ludzi podstawowy środek lokomocji. Ma być wygodnie, przestronnie, nowocześnie. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że projekty samochodów stały się już nieomal sztuką, a dla koncernów pracują coraz więksi designerzy, dbający o każdy szczegół projektu. DAWNIEJ I DZIŚ Legendą motoryzacji, jedną z pierwszych osób tak dbających o linię samochodu był Ferdinand Alexandre Porsche. Ten znany projektant urodził się w Stuttgarcie w 1935 roku. Jego dzieciństwo zostało ukształtowane przez samochody. Większość czasu spędzał w biurach inżynierskich i warsztatach swojego dziadka. Po skończeniu prywatnej szkoły rozpoczął studia na prestiżowym Ulm Design. W 1962 roku został szefem studia projektowego Porsche, gdzie stworzył największy sukces firmy - model Porsche 911. Samochód ten szybko stał się ikoną samochodu sportowego, którego ponadczasowa, a zarazem klasyczna forma przetrwała do dziś. Obecnie powstała siódma generacja modelu 911. Jeden z szefów Porsche stwierdził po śmierci Ferdinanda, że to dzięki niemu ukształtowała się kultura projektowania samochodów w firmie. Filozofia Ferdinanda Porsche jest dziedzictwem, który będzie istnieć po wsze czasy. Nie trudno się z tym zgodzić, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę słowa samego projektanta: Projekt musi być funkcjonalny, a funkcjonalność ta musi zostać przetłumaczona wizualnie na estetykę. Spójnie zaprojektowany produkt nie wymaga ozdoby, musi być zrozumiały i nie odwracać uwagi od jego funkcji.
Jego następca wcale nie ma mniejszego portfolio. Taylor przez blisko dziesięć lat pracował jako stylistyka w Jaguarze. Projektował Jaguara XJ oraz XK, w kwietniu 2011 dołączył do zespołu Rolls-Royce’a i został szefem stylistów nadwozia. Obecnie przejmuje schedę po Cameronie i zostaje głównym szefem projektantów.
POLSCY DESIGNERZY Dla luksusowych marek nie pracują jednak sami obcokrajowcy. Pomimo, że polski przemysł motoryzacyjny nie ma oszałamiających sukcesów na koncie, to mamy powody do dumy. Polscy designerzy coraz częściej projektują dla znanych marek samochodowych, tworząc wspaniałe i luksusowe wozy. Przykładem jest np. Marek Reichman, szef designerów firmy Aston Martin - współprojektował on m.in. model DBS (ten, którym jeździł James Bond w Quantum of Solace).
Aston Martin DBS
Pierwszy model Porsche 911 (1963 r.)
Największe koncerny motoryzacyjne świata mają swoich prywatnych projektantów. Przykładem jest choćby Rolls-Royce. Niedawno nastąpiła zmiana w tamtejszej kadrze designerów. Dotychczasowy główny projektant, Ian Cameron, odszedł na emeryturę, a zastąpił go Giles Taylor. Cameron swoją błyskotliwą karierę zawdzięczał ukończeniu prestiżowej Royal College of Art. Na kierunku Automotive Design. Pierwsze kroki stawiał w Wielkiej Brytanii, ale po zdobyciu praktyki przeniósł się do Turynu. Tam został szefem stylistów Iveco i Fiata. Do BMW dołączył w 1992 roku. Na początku projektował części nadwozia. Dla Rolls-Royce’a zaczął pracować w 1999 roku. To Cameronowi świat zawdzięcza modele Phantom oraz Ghost.
94
lounge ...bo jakość ma znaczenie
buntu tworzone przez artystów dla artystów szalone i niekoniecznie praktyczne. Aghata Ruiz De La Prada jest jedną z najbardziej znanych projektantek, zajmującą się nie tylko modą, ale i obiektami użytkowymi. To ona stała się mentorką projektu Be Cycle & Fashion, skupiającego znanych projektantów mody i grafików, którzy brali udział w projektowaniu futurystycznych, artystycznych rowerów.
Oprócz Reichmana, mamy także wielu innych wspaniałych designerów, jak np.: Tadeusz Jelec, spod którego „ręki” wyszły wnętrza Jaguara XJ, X-Type i S-Type 2002; Tomasz Sycha, projektant BMW Z4 coupé, obecnie tworzy modele prototypowe dla niemieckiej marki; Kamil Łabanowicz, który opracował zmiany w nadwoziu Audi R8 oraz jest autorem niesamowitego projektu polskiej Warszawyy; Tomasz Jara, wspołautor kilkunastu modeli Forda; Justyn Norek, designer turyńskiej firmy I.D.E.A., projektującej nadwozia dla Alfy Romeo i Ferrari, a także BMW, Chryslera czy Volvo; Zbigniew Maurer, współautor wielu modeli Alfy Romeo; Janusz Kaniewski, który projektuje auta dla Ferrari, Lancii, Hondy. Jest twórcą aktualnego czerwonego logo Fiata.
Rower RIO z bambusową ramą
Innym przykładem jest znany duński projektant Jens Martin Skibsted, który założył firmę Biomega. Artysta kieruje się filozofią, że design może doprowadzić do absolutnej przemiany sposobu poruszania się w dzisiejszym środowisku miejskim. Aby osiągnąć te cele, współpracuje z najlepszymi na świecie designerami. Ich zadaniem jest stworzenie pojazdów, które przykuwają oko, ale także wyznaczają nowe trendy. Z Skibstedem współpracują Ross Lovegrove, Marc Newson, Karim Rashid, Beatrice Santiccoli, Paul Croft, czy zespół Vexed. Pierwszy z nich, czyli Lovergrove w 2009 roku zaprezentował światu rower RIO. Nad koncepcją pracował pięć lat, a sam rower został zbudowany z bambusowych rur, połączonych mufami. Bambus wytrzymałością na rozciąganie dorównuje stali, a stosunkiem masy do wytrzymałości przewyższa grafit, jest tym samym najwytrzymalszą rośliną na ziemi, zatem idealnie nadaje się do budowy ramy. Projekt powstał przy udziale brazylijskiego specjalisty od stosowania bambusa, Flavio Deslandesa. Żeby było ciekawiej, rower napędzany jest za pomocą wałka kardana, dzięki czemu wygląda jeszcze bardziej niesamowicie. Nie wszystkie projekty są jednak tak specyficzne, niektóre dorównują już naszym wyobrażeniom o przyszłości. Peugeot przedstawił koncepcyjny rower B1K - futurystyczny pojazd z pozbawionym piasty tylnym kołem, przenoszeniem napędu wprost na obręcz, kołami, na które zamiast opon naciągnięty jest wyglądający jak skóra materiał i wspomaganiem elektrycznym. Rower jest przepięknie ukształtowany - większe płaszczyzny mieszają się z filigranowymi linkami.
ROWEROWA SZTUKA Nie samymi samochodami człowiek żyje, a design znanych projektantów sięga innych gałęzi motoryzacji, choćby tej dwukołowej. Co się może stać, gdy za projektowanie rowerów zabiorą się artyści, dla których funkcjonalność rowerów jest mniej ważna od zewnętrznego wyglądu? Trendowe rowery znacznie odbiegają standardem od klasycznych dwukołowców, które poruszają się po ulicach miast. To rowery
Czasami, patrząc na projekty nowych pojazdów, nieważne, czy rowerów, czy też samochodów zaczynamy się zastanawiać, czy mamy do czynienia z pragmatycznym podejściem, czy jest już to może sztuka przez duże S. Jedno jest pewne: te dwa światy będą się wzajemnie przenikać coraz bardziej. MATEUSZ DYKIER
pasaż
prasowanie na żądanie Odbieramy Prasujemy Odwozimy Sprawdź naszą obsługę - pierwsze zamówienie 1szt tylko 2zl * Zadzwoń juz teraz a wybawimy Cię od prasowania!
Tel 509 725 835
www.prasologia.pl * Minimalne zamówienie 20 zł
96
lounge ...bo jakość ma znaczenie
twarze przy barze
Ray Ban - Flow Bar | 08.12. 2012 | Warszawa fot. Jacek Mędrala
potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!
(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl ...bo jakość ma znaczenie lounge 97
na koniec
Chorzy na sztukę POWIADAJĄ, ŻE W KRAKOWIE OSOBY MŁODE I WZGLĘDNIE MŁODE DZIELĄ SIĘ NA CZTERY KATEGORIE: ARTYSTÓW, BARMANÓW, PRACOWNIKÓW KORPORACJI ORAZ „INNYCH”. To, że gród Kraka artystami stoi, wiadomo od dawien dawna, ale ostatnimi czasy ludzi sztuki jest w naszym mieście jeszcze więcej niż kiedykolwiek wcześniej, prawie każdy jest artystą, teraz bycie artystą jest nie tylko cool i trendy, ale w dodatku dziecinnie proste. Wystarczy zrobić kilka zdjęć cyfrowym aparatem, wrzucić filmik z imprezy na jutuba, zmiksować trzy muzyczne kawałki albo skrobnąć kilka wierszy w kajeciku (przepraszam: na laptopie) – i już jest się twórcą, oryginalnym i nowatorskim oczywiście, bo jakże by inaczej. Epidemia artyzmu to zresztą zjawisko ogólnopolskie, przynajmniej w dużych miastach. A pewnie i ogólnoświatowe, ale tego na sto procent nie wiem, bo rzadko w świecie bywam. To ciekawe, że tylu jest ludzi odczuwających przemożną potrzebę ekspresji, tylu jest takich, którzy musze się wyrazić, podzielić się z innymi własnymi przemyśleniami, odczuciami, przeżyciami, czy czym tam jeszcze. Wygląda to tak, jakby prawie cały nasz naród od dawna miał artystyczne zdolności, prawie każdy przedstawiciel tego narodu był indywidualistą i wrażliwcem, i teraz, dzięki nowym mediom, mógł wreszcie te swoje zdolności i uduchowienie światu wyjawić, wreszcie poczuć się człowiekiem spełnionym. Przeglądałem fora i portale prozatorskie i wiem, że w naszym nieczytelniczym kraju piszących jest naprawdę dużo, wychodziłoby, że więcej niż czytających. A idę o zakład, że liczba poetów jest jeszcze większa, w końcu ponoć każdy pisze wiersze (ja nie, ale pewnie jestem jakiś dziwny), nie mówiąc o fotografach - tych zapewne jest prawdziwe zatrzęsienie. Odkąd cyfrówki weszły do powszechnego użycia, nie ma nic prostszego niż bycie fotografem, wystarczy parę razy pstryknąć w odpowiednim momencie. Ze sztuk wizualnych pewną elitarność zachowało malarstwo, w końcu aby namalować obraz, trzeba się jednak trochę natrudzić, no i wykosztować na płótno i te wszystkie pędzle i farby. Ale to też się zmienia, co rusz w sieci powstają nowe
galerie, konkurencja wśród malarzy jest także dosyć spora. Przy tym większości tych nowych artystów oczywiście dramatycznie brakuje samokrytyki, umieszczają w internecie swoje pospolite zdjęcia, odtwórcze filmy, grafomańskie teksty w absolutnym zapewne przekonaniu własnej oryginalności. A czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że tak jak nie każdy musi mieć zdolności do bycia biznesmenem, tak nie każdy musi posiadać umiejętność czy też – polecę w patos, wybaczcie – dar dostrzegania w otaczającej ich rzeczywistości rzeczy, których nie widzą przeciętni zjadacze chleba? I że jeśli ktoś tego specyficznego rodzaju spostrzegawczości jest pozbawiony, to nie ma w tym nic złego?
„
OD ZAWSZE JEDNYM Z KONSTYTUTYWNYCH ELEMENTÓW SZTUKI BYŁA JEJ ELITARNOŚĆ, A TERAZ SZTUKĄ NAZYWANE JEST PRAWIE WSZYSTKO, NAWET OBIERANIE ZIEMNIAKÓW SZTUKĄ SIĘ STAŁO (...)
Domorosły artysta czynny przynajmniej coś produkuje - kto wie, może czasem rzeczywiście uda mu się stworzyć coś naprawdę wartościowego. Ze stu wierszy być może ze dwa okażą się dobre, z kilkuset fotografii dziesięć będzie jakimiś artystycznymi odkryciami. Gorszy od niego, moim przynajmniej zdaniem, jest artysta-gawędziarz - narzucające się tu od razu skojarzenie z gawędziarzem, specjalizującym się w opowiadaniu historyjek z całkiem innej dziedziny, jest jak najbardziej na miejscu. Z artystą-gawędziarzem najczęściej chyba mamy do czynienia wśród osób aspirujących do bycia pisarzami. Artysta-gawędziarz nierzadko obdarzony jest sporą erudycją, potrafi pięknie
NASTĘPNE WYDANIE:
BUSINESS Jeśli masz coś ciekawego do powiedzenia w tym temacie, dysponujesz ciekawym materiałem lub chcesz zaprezentować swoją firmę - odezwij się do nas! Na materiały czekamy do 20 września
98
lounge ...bo jakość ma znaczenie
opowiadać o swoich artystycznych planach, sprawnie te zamierzenia porównywać z istniejącą już twórczością innych, udowadniając bardzo przekonująco wielką oryginalność swych artystycznych zamierzeń. Tyle że opowiadanie o swoim przyszłym dziele życia zajmuje mu tyle czasu, że nie ma kiedy go tworzyć. Tak sobie myślę, że bycie pseudoartystą to doskonałe alibi, świetny pretekst do tego, aby nic nie robić. Coraz mniej ludzi pracuje, coraz więcej jest artystami. Co krok iwent, co krok performens. Skoro tylu mamy „artystów”, to trudno zapewne z nich wyłowić artystę prawdziwego - prawdziwi artyści w tej masie giną. Wyobrażam sobie, że nawet jak komuś mówią, że zajmują się sztuką, to interlokutor patrzy na nich z politowaniem, myśląc: ech, kolejny… Od zawsze jednym z konstytutywnych elementów sztuki była jej elitarność, a teraz sztuką nazywane jest prawie wszystko, nawet obieranie ziemniaków sztuką się stało, nawet łażenie po drzewach, zamieszkanie w kontenerze przez miesiąc sztuką jest również, a wymieniam tu przecież tylko performensy artystów znanych lub podobno wybitnych. Swoją drogą, podobno wybitny artysta, zamieszkując w kontenerze w proteście przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia, wyposażył swoje nowe lokum w laptopa z dostępem do Internetu i inne nowoczesne gadżety, by protestować przeciwko konsumpcjonizmowi i równocześnie obficie korzystać z jego głównych wykwitów - to mniej więcej tak, jak przyjechać na lewicową manifestację wypasioną bryką (hm, chyba już kiedyś pewien polityk wykonał podobny performens). Oryginalność? Proszę bardzo, nic prostszego. Puenty nie będzie. WOJCIECH KLĘCZAR