lounge | No 86 | listopad '16

Page 1

bezcenny

#BLACK

1


2





wstęp

#black

Czarne nie zawsze może być białe Ostatnio trudno nie zauważyć, że kolor czarny przeżywa renesans w otaczającej nas rzeczywistości. Były czarne marsze, parasolki, poniedziałki, wtorki i czwartki, o czarnym piątku już nie wspomnę. Właściwie każdy dzień tygodnia był już czarny. Z tego co wiem, są też czarne msze i koty, które nieodłącznie towarzyszom tym dziwnym spotkaniom. Sporo też wokół czarnego humoru, choć ten nie zawsze musi być wisielczy.

Trudno też nie zauważyć że czarny stał się ostatnio kolorem mocno upolitycznionym. Do kanonu języka polskiego na stałe weszło powiedzenie „że nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne itd.” Jest coś bardzo głęboko nieprzeniknionego w tej mądrej wypowiedzi, coś co komentatorzy polityczni nazywają czernią absolutną, która wkrótce w całości (oczywiście ich zdaniem) ma pochłonąć nasz kraj.

Prym w czarnym kolorze jak zwykle wiedzie ulica, na niej można spotkać niezliczone rzesze rodaków ubranych (w zawsze mody) kolor czarny. Głównie dlatego, że czarny się mniej brudzi i rzadko trzeba prasować. Taki to praktyczny wybór.

My od polityki staramy się trzymać z daleka i patrzeć na świat przez różowe okulary. Pozwala to nam widzieć czerń tylko jako pozytywne zjawisko. Bo przecież wszystkie czarne dni kiedyś się skończą, a po nich zapanuje czysta biel radości.

REDAKTOR NACZELNY

MARCIN LEWICKI marcin@loungemagazyn.pl

Tak przynajmniej twierdzi znany prezenter w znanej reklamie znanego proszku wybielającego. Pamiętajcie, że bez ciemnej strony nigdy nie docenimy jasnych kolorów życia. Nie zobaczymy różnicy między tym co dobre a co złe. Choć, jak mówi filozof, punk widzenia zwykle zależy od tego gdzie w danej chwili siedzimy. Mądre? Bardzo. Dlatego w tym numerze analizujemy kolor czarny - we wszystkich jego odcieniach. Zapraszam do lektury Lounge Magazynu.

GOŚCIE SPECJALNI:

Credits: Photo: Wiktor Franko Model: Ewa Kępys Hair and makeup (a raczej no-hair i no-makeup): Ewa Żurowska i Monika Kozieł

WIKTOR FRANKO Autor okładki Lubimy fotografię, która poszerza granice sztuki. Takie właśnie zdjęcia tworzy Wiktor Franko, którego pracę możecie oglądać na naszej okładce. Ten świetny fotograf ma na swoim koncie niezliczoną liczbę publikacji na całym świecie, od Wielkiej Brytanii, USA i Chin, aż po Islandię. W swoich pracach posługuje się często motywami i nawiązaniami literackimi, widać silne wpływy surrealizmu. Fotografie Wiktora Franko to zarówno klasyczne czarno-białe portrety, surrealistyczne konceptualne prace, oraz modowe i lifestyleowe serie zdjęć.

JUSTYNA MAJKA Autorka felietonu - na końcu Patrzymy na popkulturę i lifestylwe w sposób szeroki, przełamujący schematy i wychodzący poza utarte ścieżki. Justna Majka, redaktorka Fashion Post i autorka bloga Fashion Promoter, zabierze Was w mroczną podróż po gotyku jako trendzie, sposobie myślenia i ubierania się. Jej felieton, który zamyka ten numer, pokazuje, jak ważną rolę we współczesnym świecie pełni - dosłownie i w przenośni mroczny styl. I jak wpływa nie tylko na nasz umysł, ale też na portfel.

REDAKCJA: grafika / skład

Karolina Bruzda

karolina.bruzda@loungemagazyn.pl

zastępca redaktora naczelnego redaktor działu Moda i Uroda

Monika Gąsiorek-Mosiołek monika@loungemagazyn.pl

redaktor prowadzący redaktor działu Kultura

Rafał Stanowski rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

WSPÓŁPRACA: Karolina Ciochoń, Antonina Dębogórska, Wojciech Drobniak, Joanna Gałuszka, Ania Grzesiak, Justyna Majka, Natalia Materna, Michał Massa Mąsior, Monika Ochędowska, Adrianna Palka, Paulina Salamon, Magdalena Sokulska, Michał Sztorc, Nadia Tymińska ILUSTRACJE: Anna Ostapowicz | annaostapowicz.com Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Romanowicza 4/536, Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. (12) 633 77 33

reklama na terenie Trójmiasta

Anna Irsa anna.irsa@loungemagazyn.pl

redaktor działu Kulinaria

Ada Cybulska

ada.cybulska@loungemagazyn.pl Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

4



Konsensus bólu i przyjemności

ANTONINA DĘBOGÓRSKA Psycholog, absolwentka psychologii ogólnej UJ. Jest autorką warsztatów i wykładów poświęconych dynamice związków romantycznych. Więcej informacji można znaleźć na fejsbukowej stronie Inteligencja Erotyczna

6

Fetysze seksualne to temat wzbudzający wiele emocji. Swoją zagadkowością przypominają nam o tym, że seksualność stanowi siłę, wymykającą się racjonalnym tłumaczeniom. Sadomasochizm należy do kontrowersyjnych praktyk seksualnych. Powodem jest wieloznaczność sadyzmu. Sadyzm jako aspekt przemocy i wykorzystywania seksualnego wzbudza w nas uzasadnione obrzydzenie i grozę. Natomiast sadomasochizm traktowany jako komponent rytuału seksualnego, na który z pełną świadomością godzą się obie strony, to już inna kategoria. Czym jest BDSM? To cała subkultura seksualna. Zwolenników BDSM łączy czerpanie przyjemności z dominacji i uległości, czasem związanych z zadawaniem i odczuwaniem bólu. Co ciekawe, rytuały BDSM nie muszą koniecznie być związane z osiągnięciem orgazmu. Są jednak często rozwiniętym spektaklem, otoczonym kostiumami, maskami, wyszukanym obuwiem, nie wspominając o wszelkiej „aparaturze” w postaci pejczy, kajdanek czy zabawek erotycznych. Nadal nie wiemy, dlaczego niektórzy ludzie nabywają tego typu preferencje. Przyjmuje się, że wszelkie typowe jak i nietypowe fetysze seksualne powstają na drodze warunkowania. Oznacza to, że szczegóły upodobań seksualnych, w odróżnieniu od orientacji czy tożsamości seksualnej - są wyuczone. Erekcja jest szczególnie podatna na warunkowanie. Pokazują to badania, w których męską reakcję genitalną udawało się wyuczyć w odpowiedzi na najróżniejsze bodźce. Głębokie przyczyny są jednak nadal nieznane. W przypadku tendencji do uległości i masochizmu istnieją spekulacje dotyczące roli poczucia winy w procesie rozwoju seksualnego. W wielu kulturach seksualność kontrolowana jest przez systemy religijne i naciski społeczne. W niektórych rodzinach realizowane są one bardziej stanowczo. Osobom dorastającym w poczuciu winy, związanym z ich reakcjami i fantazjami seksualnymi, może ono towarzyszyć przez całe życie. I przybierać różne formy. Dominacja może podniecać takie osoby, ponieważ nie można ich obwiniać za przeżycia będące konsekwencją aktu dokonanego (na nich) przez inną osobę. Odgrywając rolę uległej ofiary pozbawiają się ciężaru, jakim były dla nich niegdyś ich reakcje seksualne.

Aby korzystać z form ekspresji, zawierających się w skrócie BDSM, niezbędna jest nie tylko znajomość własnej psychiki, ale i specyficzna wiedza. Znane są przypadki, w których zabawa z BDSM kończyła się na pogotowiu, a nawet jej wynikiem była przypadkowa śmierć. Wiąże się to z prostym faktem - praktyki, narażające ciało na uszkodzenie, bez względu na to czy sprawiają przyjemność - są niebezpieczne. Wiedzą o tym profesjonalni trenerzy BDSM, uczący jak w bezpieczny sposób zadać ból. „Chłoszcząc, omijamy głowę, szyję i nerki. Obowiązuje też całkowity zakaz spożywania alkoholu. Błędy biorą się z braku wiedzy i nieprzestrzegania jasno określonych reguł. Najważniejsze jest zaufanie. Musimy obydwoje wiedzieć, że hasło które ustaliliśmy, jest sygnałem, że przerywamy natychmiast. Nie ma w tej kwestii miejsca na element pogrywania z partnerem. Hasło pada i gra się kończy” - mówi Monika, doświadczona miłośniczka BDSM. Monika wielokrotnie spotykała się z niezrozumieniem ze strony osób niepodzielających jej upodobań. „Niektórzy ludzie pytają się mnie czy jakby ktoś obcy chciał mi zrobić krzywdę, nie stawiałabym oporu. Jestem zaskoczona, że ludzie nie odróżniają gry seksualnej z użyciem bólu jako stymulacji od prawdziwej przemocy. Dla mnie od BDSM do nadużycia jest bardzo daleko. Ból i dominacja kontrolowana przez ścisłe zasady daje mi poczucie prawdziwej wolności. To nawet więcej niż seks. Sam BDSM jest dla mnie tym, co często ludzie starają się w sobie znaleźć w trakcie seksu. Totalnie odcięcie się od przeszłości i przyszłości. Bycie tu i teraz”. Na pytanie, czy zawsze przyjmuje się określoną rolę w rytuałach BDSM, Monika odsłania swoją ciekawą tendencję. „Niektórzy zawsze przyjmują rolę uległego, albo dominującego, ale wiele osób lubi też zmieniać rolę. Ja w początkowej fazie wcielam się wyłącznie w rolę dominy. Gdy pojawia się głębsza więź i znajomość przeistacza się w coś trwalszego, zaczynam mieć ochotę także na uległość.” Monika odkryła w sobie preferencje sadomasochistyczne za pomocą stopniowego eksperymentowania, metodą prób i błędów. Jednak pary zaczynające przygodę z BDSM powinny wiedzieć, że obcują z bardzo wrażliwą materią. Nie tylko

cielesną. Nie obędzie się bez wnikliwych rozmów i ustaleń. Właśnie to mamy na myśli, gdy mówimy, że BDSM ma charakter konsensualny - to znaczy oparty na zgodzie i pragnieniach obu stron. Częste nieporozumienie tej kwestii pokazuje przypadek Piotra i Natalii. W trakcie jednej z pierwszych, wspólnych nocy Natalia wyjęła pejcz i zaczęła okładać zaskoczonego partnera. Piotr był zdezorientowany. Nie wzbudziło to w nim gorącego pożądania, wręcz przeciwnie. Natalia wspomina tę historię z wypiekami na twarzy. „Całe szczęście, że Piotr ma świetne poczucie humoru. Zaczął krzyczeć i przepraszać, że nie czytał ostatniej części <50 twarzy Greya> i nie wie co ma robić.” Dlaczego? Po co? Zadajemy sobie te pytania, gdy stykamy się z jakąś częścią ludzkiej aktywności, będącą dla nas tajemnicą. Dlaczego ludzie to lubią? Co pociąga nas w czarnych lateksach, pejczach i kneblach? Dlaczego niektórym osobom ból sprawia przyjemność? Te pytania mogą być przedmiotem dyskusji. W przypadku BDSM najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie „jak”. Czyli jak korzystać z BDSM, aby nie zrobić sobie krzywdy, nie tylko tej fizycznej. Aby uniknąć psychicznej przemocy seksualnej należy traktować temat pomysłów na udany wieczór jako propozycje, nigdy przymus. Wywieranie presji, czy decydowanie się na coś tylko pod wpływem lęku przed niezadowoleniem partnera, to przeciwieństwo udanej relacji seksualnej. Warto wiedzieć, że sadomasochizm wykorzystywany w rytuałach seksualnych, to nie to samo co przemoc, chociaż używa tych samych narzędzi dominacji i bólu. Różnicą jest konsensus zawierany między partnerami przed seksem, na mocy obopólnej zgody oraz wzajemnych sado- i masochistycznych fantazji. Jeśli nie czujemy, że sadomasochizm wynika z naszych pragnień, przygoda z użyciem pejczy może się okazać przykrym doświadczeniem. W kwestii tego konsensusu nie warto być ani uległym ani dominującym, bo można zranić kogoś lub siebie nie sprawiając przy tym przyjemności. źródło: „Seksualność Człowieka” John Bancroft



imprezy/otwarcia

Max-Fliz z nutą hiszpańską 21 października był wyjątkowym dniem, który na długo zapadnie nam w pamięć. W ten wieczór Krakowski salon Max-Fliz zamienił się w centrum hiszpańskiej kultury: z tańcami Flamenco, degustacją win i pokazem nowej kolekcji torebek firmy Gawor. Organizatorzy przygotowali dla swoich gości mnóstwo atrakcji. W towarzystwie wybitnych krakowskich projektantów i architektów byliśmy świadkami pierwszego w Polsce Pokazu Modowego Płytek Ceramicznych prosto na wybiegu – Kolekcja hiszpańskiej Grupy Porcelanosa – Bolonia 2016. W trakcie tego wieczoru w powietrzu unosił się zapach kuchni śródziemnomorskiej, a sprawcą tego był pokaz kulinarny w wykonaniu Filipa Shmidta na sprzęcie Gaggenau. Zaproszoną gwiazdą wieczoru była finalistka V Edycji Mam Talent Anna Filipowska, która cieszyła widzów spektakularnym show w akwarium. Dla pasjonatów samochodów został zorganizowany pokaz i jazda BMW 7 ER. Jak zwykle przy takich okazjach nie zabrakło konkursu z atrakcyjnymi nagrodami. Olé!

Fot. Marcin Sroka

8



imprezy/otwarcia

Barocker 2016 w Hard Rock Cafe Kraków W środowy wieczór 5 października zagłębiliśmy się w świat kolorowych koktajli, dynamicznych ruchów i efektownych flair show. Barmani HRC walczyli o tytuł Krakowskiego Barockera 2016. Barocker - to konkurs dla barmanów pracujących w Hard Rock Cafe, który składa się z 3 etapów: lokalnego, regionalnego i Wielkiego Finału. W HRC Kraków zwyciężyła Weronika Maj, rudowłosa barmanka, która wystąpi podczas regionalnych finałów w Hamburgu. Wydarzenie zakończył gościnny pokaz flair show jednego z jurorów, sześciokrotnego mistrza świata w stylu „flair”, Tomka Małka. A Weronice, życzymy powodzenia na finałach regionalnych. Będziemy trzymać kciuki!

Otwarcie butiku

Motive&More

w Galerii Krakowskiej. Jeśli szukacie modowych perełek, niebanalnych sukienek na każdą okazję, będzie to Wasz ulubiony adres.

sklep.motiveandmore.pl

Fot. Nina Dąbrowska

Fot. Jakub Żak



felieton

Jak zacząć malować światłem?

MICHAŁ MASSA MASIOR Fotograf mody i reklamy, blogger. Technikę szlifował w Getty Images i International Center of Photography w Nowym Jorku. Na co dzień pracuje w Krakowie. Specjalizuje się w nietypowych portretach i koncepcyjnych sesjach. Im większe wyzwanie, tym lepiej. Górski szczyt, wnętrze szafy czy miejskie studio to równie dobre plany zdjęciowe - liczy się pomysł i jakość wykonania. Jego styl to charakterystycznie doświetlone zdjęcia, nasycone i pełne kolory, dbałość o detal oraz wyrazista dynamika obrazu. - madmassa.com - madmassa.blogspot.com - madmassa.fotoblogia.pl

Dzisiaj wszyscy fotografujemy. Popularność smartfonów zmniejszyła sprzedaż i zapotrzebowanie na aparaty kompaktowe, a także lustrzanki serii entry-level. Coraz wyższa jakość obrazu produkowanego przez telefony komórkowe sporej grupie fotografujących wystarcza. Trzeba przyznać, że niewielu drukuje dzisiaj zdjęcia. Zwykle pozostają w telefonie albo co najwyżej zostają zgrane do komputera i opublikowane na portalach społecznościowych. W znacznej większości ich żywotność to kilka godzin. Potem o nich zapominamy, raz na jakiś czas Facebook pozwala nam przywrócić pamięć o nich i tyle… Smutne? To zależy, jak na to patrzeć. Być może za rok, dwa lub pięć ktoś z twórców oprogramowania postanowi zarobić pieniądze na przypominaniu nam o tym, ile zrobiliśmy w życiu zdjęć, zachowując ulotne i ważne dla nas chwile. Co jednak, kiedy chcemy poważniej podejść do fotografowania? Tak, by zdjęcia mogły się faktycznie podobać, a nie tylko „chwytać” przez krótki czas? Zwykle kobiety zaczynają od nauki podstaw, a mężczyźni pierwsze kroki kierują do sklepu ze sprzętem. To drugie podejście nie jest najlepsze. Uważam, że zakup drogiego aparatu fotograficznego można sobie zostawić na trochę później. Zachowaj zimną krew, kiedy wciągną Cię zdjęcia, to gwarantuję, że w sklepie wydasz jeszcze mnóstwo pieniędzy. Na początek wystarczy mieć prosty sprzęt, rejestrujący obraz. Dopiero, kiedy poznasz zależność przysłony, migawki i czułości, a także zrozumiesz, czym różni się obiektyw standardowy od szeroko- i wąskokątnego, warto będzie zacząć ćwiczyć technikę. Mistrz Andreas Feininger z przekąsem mawiał: „Gdybym tylko miał

12

Nikona (albo Leicę czy Pentaksa), też robiłbym wspaniałe zdjęcia” sugerując w rzeczywistości, że aparat fotograficzny jest dla niego tylko narzędziem. Trochę porównałbym to do technicznych dyscyplin sportowych. Jeśli chcesz zostać mistrzem tenisa, najpierw musisz nauczyć się stać na korcie, poruszać po nim. Potem ćwiczysz zręczność, wreszcie chwytasz rakietę i dopiero wtedy zaczynają się schody… Ale nie zrażaj się, skoro oni mogą, Ty też prawdopodobnie masz szansę. Stara narciarska zasada mówi, że jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz.

Czyli co na sam początek? Dobry podręcznik, otwarta głowa i wolny czas. Daj się wciągnąć pasji. Nie zamykaj się na jeden rodzaj zdjęć, próbuj swoich sił w różnych sytuacjach. Zrozumiesz, w czym czujesz się lepiej, a jaki typ zdjęć mniej Cię wciąga. Każdy rodzaj fotografii wymaga odrobinę innych umiejętności i predyspozycji. Początkowo będziesz fotografował wszystko i wszędzie. Nie bój się tego, to nie tylko pomoże odszukać ulubione tematy, ale także pozwoli zrozumieć, jak wiele ograniczeń stoi na drodze fotografa. Andy Warhol powiedział: „Również piękności mogą źle wyglądać. Jeśli w odpowiednim momencie sfotografujesz piękność w niewłaściwym świetle - katastrofa”. W istocie, fotografia oznacza malowanie światłem i jeśli niewłaściwie tego światła użyjesz, nie będziesz zadowolony z efektów.

Oglądaj zdjęcia Bez końca będę to powtarzał. Nie staniesz się fotografem, jeśli nie będziesz oglądał zdjęć. Nie chodzi tutaj o codzienne przeglądanie Facebooka czy Instagrama. Choć i tam nie brakuje doskonałych profili poświęconych fotografii. Moim zdaniem warunkiem koniecznym jest oglądanie zdjęcia mistrzów, poznanie ich historii, zrozumienie, czym się

kierowali i jaki był ich sposób na pracę. Może warto znaleźć swoich ulubieńców? To pomoże wyrabiać widzenie fotograficzne, patrzenie na świat przez obiektyw. Być może to ochroni Was przed modnym ostatnio efekciarstwem i nauczy patrzeć na świat przez ciekawy kadr i kompozycję obrazu.

Poddawaj się krytyce Celowo nie wymieniłem na początku kursów fotograficznych. Wydaje mi się, że są bardzo ważne. Lepiej jednak wybierać je świadomie, kiedy zrozumiesz, czego od nich oczekujesz. Jeśli trafisz na fachowców, ich podpowiedzi mogą być cenne. Dobrze jest poddawać się krytyce, pokazywać swoje prace profesjonalistom. Często zwrócą uwagę na elementy, których Ty nie widzisz. Niestety mam złą wiadomość - na początku nie zobaczysz wielu swoich błędów. Henri Cartier Bresson powiedział: „Pierwsze 10000 zdjęć jest prawdopodobnie najgorsze”. Niezwykle przydatni są więc dojrzalsi fotografowie, którzy pomogą Ci wyeliminować potknięcia.

Warto? Profesjonalna fotografia, jak każdy wolny zawód, jest ciężkim kawałkiem chleba. W dzisiejszych czasach żyjemy zazwyczaj z mocno wyrobionymi potrzebami i staramy się podążać na skróty. Zarobek u fotografa nie przychodzi szybko. Jednym udaje się z tego utrzymać, drudzy będą musieli zająć się czymś innym. Są jednak inne, ważniejsze zalety. Nikt nie zabierze Ci tego, co przeżyjesz, fotografując. Zdjęcia są także pamiątką czasów. Z każdym rokiem nabierają nowego znaczenia. Mózg ludzki szybko zapomina, a one pozwalają pamiętać. Fotografia otwiera też oczy na świat, który nas otacza. Zaczynamy widzieć więcej i choćby z tego powodu warto spróbować.



felieton

Rafał Stanowski | Fot. Materiały prasowe

sp

NIE BÓJCIE SIĘ BAĆ a

2 ce

t as

te . t

. co m umblr

RAFAŁ STANOWSKI

REDAKTOR DZIAŁU KULTURA

Kultura jest czymś, co nierozerwalnie wiąże społeczeństwo. Dlatego nie można jej rozcinać na wysoką i niską, na sacrum i profanum, na art i pop. Wszystko łączy się w jeden kanał komunikacyjny, w którym przenikają się dźwięki Madonny i Karlheinza Stockhausena, malarstwo Leonarda da Vinci i szablony Banksy’ego, kino Murnaua i wizualne eposy Petera Jacksona. Moda, design, grafika dopełniają przekaz nadawany przez dźwięk, obraz czy ruch. Wszystko płynie, a my jesteśmy głęboko zanurzeni w kulturalnym nurcie.

BAĆ SIĘ, CZY NIE BAĆ - OTO JEST PYTANIE. JA MÓWIĘ: BAĆ SIĘ! LĘK TO JEDNA Z NAJGŁĘBSZYCH LUDZKICH EMOCJI, W KTÓREJ MOŻEMY PRZEJRZEĆ SIĘ JAK W TAFLI WODY. BAĆ SIĘ JEST DOBRZE, ZWŁASZCZA JEŚLI ODBYWA SIĘ TO W BEZPIECZNEJ PRZESTRZENI KULTURY.

Nie rozumiem i nie zrozumiem pewnie nigdy ludzi, którzy czują paniczną trwogę przed horrorami i uciekają od nich, jak wampiry od światła. Oczywiście, bezsensowne przelewanie krwi mnie nudzi, wkurza i brzydzi (głównie intelektualnie). Ale dobre, przeniknięte refleksją kino, literatura, gry dotykające strachu kryją potężną siłę. A takich dzieł jest przecież wiele, przy przypomnieć "Dziecko Rosemary", "Lśnienie" czy "Zagubioną autostradę". To dzieła w równym stopniu nastawione na wywołanie gęsiej skórki, co na refleksję dotykającą wątków psychologicznych i socjologicznych. Jedna z teorii filmoznawczych mówi, że fala kina grozy wzbiera zawsze wtedy, kiedy na świecie źle się dzieje. Tak było w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, gdy nad planetą wisiało widmo nuklearnej zagłady. Tak stało się w pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy rozpoczęła się niezakończona wciąż wojna z terrorem. Ludzie chętnie sięgają wtedy po grozę, która pozwala zabić negatywne emocje, niczym monstrum unicestwiane w finale. Lęk przeżywany w kinie, przed książką lub monitorem tłumi nasze własne, podświadome obawy. Dobry horror wywołuje pewien rodzaj oczyszczenia - sprawia, że łatwiej potem przełknąć realne zagrożenia. Dlatego nie bójcie się bać! Trochę gęsiej skórki zrobi Wam dobrze na ciało i umysł. Zapraszam do lektury tego numeru, w którym grozę wertujemy od G do A.

Amulet nieoczywistych dźwięków "Amulet" nominowanej do Fryderyka Oli Trzaski to płyta, którą musicie przesłuchać, jeśli lubicie kreatywny jazz i odwołania do dźwięków z lat 70. Artystka zaprezentuje nowy krążek już 18 listopada. Kompozycje bogate są w niekonwencjonalne warstwy brzmieniowe, co owocuje wielowymiarowością aranżacji i nieszablonowym kształtem składu instrumentalnego. Kompozytorka, kontynuując idee wybrzmiewające na debiutanckim "All Around", nietypowo zestawia brzmienia instrumentów dętych: fletu, flugelhornu, puzonu. W jej twórczości obok sentymentu do groove’owej amerykańskiej muzyki lat 70. ubiegłego stulecia, wyraźnie zarysowuje się oryginalny styl kompozytorski - linearnie rozwijająca się forma, w której rytm, harmonia i linie melodyczne stanowią równoważne elementy. Krążek jest zbiorem wielu, często nieoczywistych inspiracji. Album obfituje w subtelne barwy spokojnej, czasem gospelowej frazy, którą artystka zapożycza od Etty James, matowe brzmienia licznych instrumentów dętych czy kontrastującej z nimi elektronice.

14


recenzje

Belfer z krwi i kości Od dawna zastanawiałem się, dlaczego w Polsce nie kręci się dobrych seriali kryminalnych. Tym bardziej, że mamy całkiem dużo dobrych powieści z mordem na pierwszym planie. Moje oczekiwania zostały nagrodzone serialem "Belfer" w reżyserii Łukasza Palkowskiego, który właśnie emituje Canal+. Jest tu wszystko, czego można oczekiwać od pełnokrwistego thrillera. Przede wszystkim zagadka kryminalna, która nie daje się łatwo rozwiązać z pozycji uważnego widza. Autorzy scenariusza, Monika Powalisz i Jakub Żulczyk (czyli dramatopisarka i pisarz), plączą i wikłają wątki, myląc tropy, a zarazem pobudzając naszą ciekawość. To kawał świetnej roboty dramaturgicznej, Henning Mankell biłby im brawo. Ale moc "Belfra" kryje się jeszcze głębiej. Śmierć młodej staje się przede wszystkim punktem do spojrzenia na niewielką, lokalną społeczność, zagubioną daleko od szosy na polskiej prowincji. Ludzie trwają tu w zaklętym kręgu wzajemnych zależności, często tych z pogranicza prawa i moralności. Życie w mikroświecie, w którym wszyscy wiedzą o sobie zdecydowanie za dużo, trwając we wzajemnym szachu, okazuje się nieustannym balansowaniem na krawędzi. Piszę tę recenzję, nie znając jeszcze finału "Belfra". I wcale nie czekam na ostatni odcinek, który będzie oznaczał koniec smacznej jak krwisty stek kolacji. Rafał Stanowski Belfer©CANAL+_fot.Robert Pałka


wywiad

FAJNIE, ŻE U NAS NIE JEST ZA DOBRZE

Zdjęcia: Gutek Film

PETR ZELENKA DŁUGO NIE KRĘCIŁ FILMÓW. "ZAGUBIENI" TO JEGO POWRÓT PO OŚMIU LATACH. FILM OPOWIADA O MROCZNYCH KARTACH Z HISTORII. ROBI TO JEDNAK W CZESKI SPOSÓB, CZYLI BARDZO MAŁO POWAŻNIE. | ROZMAWIA RAFAŁ STANOWSKI | 16


wywiad

"Czesi to śmiejące się bestie" - takie zdanie pada w Pana najnowszym filmie "Zagubieni". To prawda, że napisał je sam Bohumil Hrabal?

ZAWSZE NARZEKALIŚMY, ŻE U NAS JEST GORZEJ NIŻ W NIEMCZECH, ŻE TAM SIĘ ŻYJE BARDZIEJ DOSTATNIO. TERAZ ZACZYNAMY SIĘ CIESZYĆ, ŻE MAMY GORZEJ. No właśnie nie wiem, mnie się raczej wydawało, że pierwszy powiedział to Reinhard Heydrich, który był nazistowskim protektorem Czech i Moraw w czasie drugiej wojny światowej.

Tak czy inaczej, te słowa doskonale oddają sytuację, w której stawia Pan widza w "Zagubionych". Opowiada Pan w sposób komediowy o czasach drugiej wojny światowej, o układzie z Monachium, a więc o bardzo trudnym dla Czechów zakręcie historii. Dlaczego Pan w ogóle do tego wraca? To film o istotnym dla Czechów paradoksie. O tym, dlaczego nie przegraliśmy drugiej wojny razem z Niemcami. Przecież byliśmy pod ich "opieką", a na koniec znaleźliśmy się w gronie zwycięzców, chociaż nie walczyliśmy zbrojnie, a w Czechach żyły 3 miliony Niemców, można nawet powiedzieć, że nasze państwo było pół - niemieckie. Nazywam to czeskim podstępem do historii.

17


wywiad

Podstępem?! Chodzi o pewien sposób myślenia: najlepiej być pasywnym, historia przejdzie obok nas i jakoś sobie damy radę. Nie trzeba niczego robić, wystarczy siedzieć i patrzeć. Podobnie było z Aksamitną rewolucją, która doprowadziła do upadku komunizmu w 1989 roku w Czechosłowacji. Nie było żadnej rewolucji. Komuniści powiedzieli "wychodzimy, teraz Vaclav Havel będzie prezydentem", a społeczeństwo w dużej mierze się tylko przyglądało.

Czesi mają wyrzuty sumienia, że przeszli obok wielkich wydarzeń XX wieku?

18

NIE CHCĘ BYĆ MENTOREM. NIE JESTEM HISTORYKIEM. CHCIAŁBYM SIĘ SPOTKAĆ Z WIDZEM NA POLU FILMU KOMEDIOWEGO. dziś obserwujemy na świecie, w opinii wielu obserwatorów przypomina lata 30. XX wieku. Wtedy również wzbierała fala antagonizmu...

Właśnie nie mają. Myślą, że to super (śmiech). Albo nie zdają sobie z tego sprawy. Moim rodakom często wydaje się, że są częścią wielkiej historii. Nie zauważyli, że jest inaczej. Że jesteśmy obok.

I populizmu…

Pana film dotyka wydarzeń z czasów wojny, ale okazuje się również niezwykle aktualny. Napięcie, które

Nie, zacząłem pisać scenariusz sześć lat temu, kiedy te nastroje nie były jeszcze silne. Czesi mają często poczucie, że są

Miał Pan taki zamiar, chciał zbudować tym filmem pomost między wtedy a teraz?

otoczeni nieprzyjaciółmi, ludźmi trudnymi do zrozumienia - z tego wynika również nasz stosunek do Polaków. Początek tego rodzaju myślenia dostrzegam właśnie w latach 30.

To zaskakujące, bo my postrzegamy Czechów raczej jako społeczeństwo liberalne, wolnościowe, pozbawione napięcia. Macie problem z akceptacją dla arabskich imigrantów? Tak, dużo się o tym mówi, u ludzi narasta lęk. Nagle pojawiają się ludzie, o których niewiele wiemy, i tak naprawdę wcale nie staramy się dowiedzieć. Traktujemy ich jako coś złego, głównie dlatego że oni przychodzą skorzystać z tego, że u nas fajnie się żyje. Dostrzegam dziwny paradoks. Zawsze narzekaliśmy, że u nas jest gorzej niż w Niemczech, że tam się żyje bardziej dostatnio. Teraz zaczynamy się cieszyć, że mamy gorzej, bo dzięki temu imigranci średnio się nami interesują i migrują do Niemiec. Czyli fajnie, że u nas nie jest za dobrze (śmiech).


Zdjęcia: Gutek Film

wywiad

W tym podejściu widać różnicę między nami a wami, co można też przenieść na płaszczyznę kina. Polskie filmy są bardzo różne od czeskich. Pan lubi w ogóle kino znad Wisły?

"Zagubieni" opowiadają o dramatycznych czasach w sposób komediowy, bliski surrealnego poczucia humoru. Nie obawiał się Pan, że to może zostać źle odebrane?

Bardzo lubię filmy Wojciecha Smarzowskiego, które traktują historię w sposób poważny. Jest w nich niezwykła pasja, to jest inne podejście niż u mnie. Tego nam, czeskim reżyserom, brakuje. Jeśli my, Czesi, staramy się powiedzieć o czymś w sposób poważny, często wychodzi to niezręcznie. Niedawno oglądałem film opowiadający o kochance Goebbelsa, miało być poważne kino, a wyszło tak naiwne, że nie mogłem powstrzymać śmiechu.

Lubię opowiadać ciekawe historie w rozrywkowej formie. Nie chcę być mentorem. Nie jestem historykiem. Chciałbym się spotkać z widzem na polu filmu komediowego. Okazało się jednak, że moje poczucie humoru dla czeskiego widza wcale nie jest rozrywkowe.

To tak jak z polskimi komediami, które często nie są śmieszne. Na polskich komediach się nie znam, raczej oglądam wasze filmy dramatyczne.

Czyli Pan nie rozśmieszył Czechów? Niektórych tak, ale mam wrażenie, że część publiczności starała się ignorować mój film.


wywiad

Zdjęcia: Gutek Film

"Zagubieni" to zdecydowanie zabawny film, więc sądzę że problem leżał gdzieś indziej. Może chodziło o nawiązanie do niechlubnej historii?

A współczesne kino czeskie się Panu podoba? Mam wrażenie, że w ostatnich latach straciło rozpęd i znajduje się raczej na poboczu filmowego nurtu.

Czesi chyba boją się historycznych filmów, uważają je za zbyt poważne i skomplikowane.

Czy mi się podoba? Nie bardzo. Powstaje trochę ciekawych produkcji, ale są to często debiuty lub drugie filmy. Starsi reżyserzy mają problem z utrzymaniem wysokiego poziomu. Bardzolubię kino Bohdana Slamy, ale on jest wyjątkiem. Jesteśmy w dole.

Może dlatego długo Pana nie było w kinie? Poprzednia Pana produkcja - "Bracia Karamazow" - miała premierę osiem lat temu, a więc dawno temu.

Skąd ten problem?

rzadko oglądamy filmy europejskie. Nie potrafimy opowiadać we własny sposób.

Rysuje Pan zachmurzony obraz czeskiego społeczeństwa. Z czego to wynika? W moim kraju nie ma pasji.

Czyli wracamy do punktu wyjścia, do tego o czym jest Pana film i do tego, co nas - Czechów i Polaków - bardzo różni. Ano.

Teraz robię filmy przypadkowo, trudno mi znaleźć producenta lub odpowiedni temat. Częściej realizuję spektakle teatralne lub seriale, niedawno kręciłem trzecią serię "Terapii" dla HBO.

Brak tematów w społeczeństwie powoduje brak tematów w literaturze, a następnie w filmie. Kino jest przecież częścią życia społecznego. Brakuje mocnych historii, które opowiadałyby o tym, co dzieje się wokół nas. Przywykliśmy do produkcji amerykańskich, do ich sposobu opowiadania. Zbyt

DZIĘKUJEMY KINU AGRAFKA W KRAKOWIE ZA MOŻLIWOŚĆ ROZMOWY Z PETREM ZELENKĄ

20

Rozmawiał Rafał Stanowski



wydarzenia

listopad 2016

opracowanie: RAFAŁ STANOWSKI, fot. mat. promocyjne

RADAR KULTURALNY Ludzka RZECZ W galerii Szara Kamienica w Krakowie można zobaczyć interesującą wystawę Karoliny Jabłońskiej - finalistki 5. edycji Konkursu Fundacji Grey House i tegorocznej edycji Konkursu im. E. Gepperta.

04.11 KRAKÓW

Karolina (ur. 1991) ukończyła krakowskie ASP w pracowni prof. Leszka Misiaka. Tytuł wystawy "Ludzka rzecz" nawiązuje do katalogu antyspołecznych zachowań, które jednak skłonni jesteśmy usprawiedliwić (a nawet wybaczyć), uzasadniając je ułomnością natury ludzkiej. Artystka pokaże najnowsze obrazy, rzeźby i rysunki. W tekście Magdaleny Kownackiej - kuratorki, czytamy: "Tytułowa <ludzka rzecz> to usprawiedliwienie błędów i win. Wyraz akceptacji niedoskonałości natury człowieka – jego emocjonalności, chwiejnej psychiki, chwilowych szaleństw i grzechów. <Ludzka rzecz> wyznacza cienką granicę między jeszcze akceptowalnym zachowaniem, a przepaścią społecznego wykluczenia. Istnienie <ludzkiej rzeczy> zezwala na negocjowanie norm i zakazów. Jest gwarantem przebaczenia i pobłażliwości – bramą do samoakceptacji. Jest też wyrazem egotyzmu ludzkiego rozumu, lub jak chcą niektórzy - humanizmu".

Galeria Szara Kamienica, Rynek Główny 6, Kraków

11.11 KRAKÓW

ZAKOCHANE w Bieberze

11.11 RZESZÓW

LUKR Kopisto 1, Rzeszów

Będzie to druga wizyta Kanadyjczyka w Polsce. Justin Bieber po raz pierwszy wystąpił w naszym kraju w 2013 roku. Koncert w łódzkiej Atlas Arenie, zorganizowany również przez agencję Prestige MJM, został zapamiętany nie tylko za sprawą wyjątkowego muzycznego show oraz niezwykłych efektów specjalnych, ale przede wszystkim z powodu entuzjastycznej reakcji tysięcy fanek. W Tauron Arenie na pewno nie zabraknie pisków radości.

22

Fisz i Emade to jedni z najbardziej kreatywnych muzyków ostatniej dekady. W ramach promocji nowej płyty "Drony" zagrają 11 listopada w Rzeszowie w klubie LUKR.

Najnowsza płyta braci Waglewskich konsekwentnie drąży temat, któremu pozostają wierni od początku swojej twórczości. Traktują muzykę jako pole do kreatywnych eksperymentów, które poszerzają granice muzycznych gatunków. "Drony" są tego znakomitym przykładem, spotykają się tu alternatywa, pop, elektronika czy poezja. Dopieszczone, tłuste dźwięki uzupełniają inteligentne teksty, z których przebija mądra refleksja nad współczesnością.

Justin Bieber 11 listopada zaśpiewa w krakowskiej Tauron Arenie.

Tauron Arena, ul. Lema 7, Kraków

Drony


wydarzenia

EXPORT brzmienia 11-12.11 KRAKÓW

Czy amerykański sen naprawdę istnieje? Śpiewać po polsku czy po angielsku? Skąd wziąć pieniądze na zagraniczne trasy? W jakim kraju Twoja muzyka ma największą szansę? I przede wszystkim – czy jesteś gotowy na eksport?

W dniach 11-12 listopada w Krakowie, w Składzie Długa można znaleźć odpowiedź na to, jak najskuteczniej wyeksportować swoją muzykę. Konferencja i festiwal Tak Brzmi Miasto 2016: EXPORT, organizowane przez Fundację Krakowska Scena Muzyczna, to kompletny program edukacyjny. W trakcie ponad 20 paneli dyskusyjnych, warsztatów, wykładów i prezentacji usłyszymy międzynarodowych specjalistów – muzyków, organizatorów festiwali, menedżerów, dziennikarzy, wydawców Muzycznym uzupełnieniem konferencji będzie część festiwalowa – to idealna okazja by pokazać światu najlepsze krakowskie zespoły gotowe na eksport, w wielu współpracujących klubach. Centralny punkt programu to koncert robiącego już międzynarodową karierę zespołu Hańba!, w swej twórczości mocno nawiązującego do historii Polski. Więcej informacji: takbrzmimiasto.pl.

Skład Długa, krakowskie kluby

DO 15.01 WARSZAWA

Polska KRAJEM FOLKLORU

Czym była ludowość i sztuka ludowa w pierwszych latach powojennych w Polsce oraz pierwszych dekadach PRL? Jak posługiwała się nią „ludowa” władza? W jaki sposób zmieniał się jej status wraz z wprowadzeniem jej do muzeów i galerii? O tym opowiada wystawa „Polska - kraj folkloru?” w Zachęcie. Ekspozycja prezentuje całą złożoność i niejednoznaczność tego kulturowego fenomenu. Pokazuje wieś widzianą oczami etnografów, historyków sztuki, kolekcjonerów i artystów — sztukę ludową i ludowość jako reprezentację wsi w mieście. To w mieście bowiem decydowano, co jest ludowe, a co nie. Wystawa podejmuje temat instytucjonalizacji i centralizacji twórczości ludowej oraz jej propagandowego wykorzystania na niespotykaną przedtem skalę. Koncentruje się na niezwykłym zjawisku mezaliansu młodopolskiej chłopomanii z socrealizmem, a także samofolkloryzacji, czyli kreowania eksportowego wizerunku Polski jako „kraju folkloru”.

30.11-1.12 WAWA, POZNAŃ

Exxtra KONCERTY

Londyński zespół The xx wraca na trasę koncertową. Znalazły się na niej dwa polskie miasta - Warszawa (1.12) i Poznań (30.11). Brytyjczycy podbili serca publiczności melodyjnym indie popem, w którym usłyszeć można echa elektroniki czy psychodelii. Ich pierwsza płyta, wydana w roku 2009, stała się międzynarodowym przebojem, zdobywając jednocześnie uznanie krytyki. Podobnie było z drugim albumem, w sumie oba krążki sprzedały się w nakładzie 2,5 mln egzemplarzy. 30 listopada grupa wystąpi w Hali nr 2 Międzynarodowych Targów Poznańskich, 1 grudnia zagra w Nowym Teatrze w Warszawie. Oficjalnym supportem na obu koncertach będzie norweska artystka Jenny Hval, którą można było usłyszeć na Off Festivalu.

Międzynarodowe Targi Poznańskie, Nowy Teatr w Warszawie

Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, pl. Małachowskiego 3, Warszawa

"Polska — kraj folkloru?", widok ekspozycji Fot. Marek Krzyżanek 23


wydarzenia Trójmiasto

Filigranowa królowa mroku Mówią o niej "diwa amerykańskiego alterfolku" czy "filigranowa królowa mroku". Rykarda Parasol, jedna z najbardziej kreatywnych amerykańskich wokalistek i kompozytorek, wraca do Starego Maneżu w Trójmieście. Koncert odbędzie się 19 listopada o godz. 20 w ramach trasy promującej najnowszy album "The Color Of Destruction".

„The Color of Destruction” jawi się jako swoista antyteza wydanego w 2013 r. „Against the Sun”, którego tematyka obracała się wokół autonomii jednostki, jej introwertycznych odruchów i pochwały niezależności. Skupienie się na indywidualności znalazło odbicie w warstwie muzycznej albumu, surowej, bez zbędnych ozdobników i ograniczonej do podstawowego instrumentarium, w całości nagranego przez Rykardę. W odróżnieniu od swego skromnego poprzednika, nowy album szeroko otworzył podwoje na dźwięki i słowa kipiące do tej pory pod powierzchnią, na to, co ukryte i instynktowne. Oto duende Federico Garcii Lorci w czystej postaci. Pod względem instrumentalnym i aranżacyjnym jest to najbardziej rozbudowane dzieło w całym dorobku Rykardy Parasol. Poza standardowymi instrumentami (bas, gitara akustyczna, perkusja, fortepian) usłyszymy bogatą mozaikę brzmień wiolonczeli, skrzypiec, trąbki i fletu – a także zaproszonych do gościnnego udziału dwóch amerykańskich wokalistów z Zachodniego Wybrzeża – Dante Aliano White’a (odpowiedzialnego m.in. za remiks Your Arrondisement or Mine) i Barta Davenporta. Pod względem lirycznym jest to najbardziej dojrzały zbiór tekstów, jaki wyszedł spod pióra autorki, porównywanej nie raz do Ferlinghettiego, Faulknera czy Christiny Rossetti. Bilety do kupienia na

www.starymanez.pl 24

fot.mat.promocyjne

W czasach, kiedy kobiety muszą śpiewać jak anioły, głos Rykardy Parasol, porównywany z Nico, Siouxsie Sioux czy PJ Harvey musi przykuwać uwagę. Jej muzyka kojarzona jest najczęściej z Nickiem Cave'em, Black Heart Procession czy Johnnym Cashem, a jej folkowy, ale mroczny songwriting (nazywany "folk-noir") przyprawia o gęsią skórkę. Rykarda śpiewa bowiem o rzeczach, o których inni wolą zapomnieć...



kultura

JESTEŚMY SOBIE POTRZEBNI PRAWIE DO NICZEGO. Nike dla Bronki Nowickiej

Znając dotychczasowe dokonania Bronki Nowickiej w obrębie sztuk wizualnych wnioskuję, że lubi porządek. I jakkolwiek publicznie przyznaje się do fascynacji lekturami typu „Historia brudu”, mnie nie zwiedzie - neurotyczne poszukiwania ziarenek piasku w uchu misia mówią same za siebie. A Nowicka lubi (niech będzie, że zakurzone, zepsute) szufladkować i archiwizować rzeczy. „Nakarmić kamień” też zdradza tę naturę perfekcyjnej pani domu, która torebki po wypitej herbacie opisuje imionami gości. I to nie tylko skrupulatnym spisem przedmiotów, których kolejność w tomie jest nieprzypadkowa. „Kamień” ma spójną, uporządkowaną narrację, w której jedna opowieść zawiera w sobie przepustkę do następnej. I jakkolwiek tomik pozwala czytać się wyrywkowo, to dopiero linearna lektura daje klucze do wszystkich furtek tekstu. Nowicka perfekcyjnie zaaranżowała drogę czytelnika. „Nakarmić kamień” tworzy pewien wartościujący porządek epistemologiczny bliski myśli Wittgensteina o granicach języka, które stanowią jednocześnie granice naszego świata, by go ostatecznie przekroczyć. Nowicka w pewnym momencie puszcza jednak hamulce bezpieczeństwa i przestaje kontrolować. Wystawia się na widok innych albo – jak sama pisze – pozwala widokowi, by jej używał do patrzenia. Co to znaczy? „Czy konewka miałaby taki udział w naszej pamięci, gdyby nie ćwiczono nas w dostrzeganiu rzeczy?”, pytał Miłosz w „Piesku przydrożnym”, również nagrodzonym Nike. Bo jednak jesteśmy ćwiczeni. Pozwalamy się używać.

26

Pomijając fakt, że sam akt pisania jest wystawieniem siebie na możliwość bycia dotkniętym (choćby przez słowa innych ludzi), Nowicka stara się powrócić w swoim tekście do „tego świata sprzed poznania, w stosunku do którego każde naukowe określenie jest abstrakcyjne, zależne i ma tylko charakter znaku, jak geografia w stosunku do pejzażu, który nauczył nas najpierw, że jest las, łąka, lub rzeka” (Merleau-Ponty). Nowicka, jak napisałby Michał Paweł Markowski (zresztą napisał w „Nieobliczalnym”, ale nie o Nowickiej), „chce widzieć i w tym celu opuszcza schronienie rozumu, wystawia swoje ciało na to, nad czym nie panuje”. „Samo się oddycha i samo śpi, oczy wiedzą, co zrobić, żeby się zamknąć”, pisze Nowicka w czymś na kształt prologu, wstępu, „w zasadzie jesteś sobie potrzebna prawie do niczego”. Krótko mówiąc, zanurza się nam podmiot w egzystencję („służy do życia”). Co sprawia, że warto żyć? – pyta Karl Ove Knausgård w „Jesieni” – Żadne dziecko nie stawia sobie tego pytania. Dla dzieci życie jest oczywistością. Życie rozumie się samo przez się: nie ma żadnego znaczenia, czy jest dobre, czy złe. Dzieje się tak dlatego, że dzieci nie widzą świata, nie przyglądają się światu, nie zastanawiają się nad światem, ale są w nim tak głęboko zanurzone, że stanowią z nim jedność. Dopiero wtedy,

gdy tworzy się dystans między tym, kim one są, a tym, czym jest świat, pojawia się pytanie: co sprawia, że warto żyć? Wtedy rodzi się smutek, dopisuję sobie na marginesie. Dziecko znajduje kamień. Dariusz Czaja uznał słynny „List Lorda Chandosa do Franciszka Bacona” Hugo von Hofmannsthala za pierwszy nowoczesny tekst rejestrujący „bolesną nieprzystawalność słów i rzeczy”. „Mówi on o niemocy języka”, pisał Czaja, „o jakimś fundamentalnym i nieodwracalnym za-niemówieniu słowa w obliczu bogactwa rzeczywistości”. Krytyk literacki i filozof George Steiner twierdził z kolei, że „ludzkie słowa i składnia, bez względu na to, jak dokładne, jak sugestywne w swej metaforycznej i przedstawiającej energii, mimo wszelkich prób pozostają żenująco oddalone od egzystencjalnej materii tego świata i naszego życia wewnętrznego”. A Nowicka pisze tak: Dziecko wie, skądś wie: żadna rzecz nie należy do siebie. Ani pasek na odwłoku pszczoły, ani włos konopnego sznurka, ani liść, który spada. Są częścią wszystkiego. Jak zobaczyć wszystko, jeśli wokół widać tylko rzeczy i każda chce być poznana? Dziecko czuje podniecenie. Zaczyna się w głowie, spływa między nogi, łaskocze, jakby ktoś dotykał piórkiem. Dotykał tam.

Wie: chce wszystkiego. Wie też – nie dosięgnie go bez poznania każdej rzeczy osobno. Takiego ogromu nikt nie przepuści przez młyn rąk i zmysłów. Niemożliwe. Hofmannsthal: Gdy zatem wobec tego zestawienia jawnych nicości przenika mnie tak dojmujące poczucie nieskończoności, przenika mnie od stóp po korzonki włosów, że chciałbym wybuchnąć słowami (…) Językiem, w którym dane byłoby mi nie tylko pisać, ale i myśleć, jest język, z którego nie znam ani jednego nawet słowa, JĘZYK W KTÓRYM PRZEMAWIAJĄ DO MNIE NIEME PRZEDMIOTY i w którym może kiedyś, po śmierci, ja sam będę odpowiadał przed nieznanym sędzią. „Zdawało mi się, że wszystko jest metaforą, pisał dalej słynny Austriak, jedno stworzenie KLUCZEM do innych, ja zaś miałem być tym, który potrafi przechodzić od jednego do drugiego i po kolei je wszystkie otwierać – na tyle, na ile tylko zdołam”. Dziecko Nowickiej widzi właśnie to, co zobaczył Hofmannsthal: jedno jest kluczem do innego. I dziecko jest tym, kto przechodzi między stworzeniami, by po kolei je wszystkie otworzyć na tyle, na ile zdoła.

Monika Ochędowska miszong.pl



muzyka

ANIA KŁYS Głos numer 01 ZNACIE JĄ, A RACZEJ JEJ GŁOS, Z PROGRAMÓW "THE VOICE OF POLAND" ORAZ "X FACTOR". ANIA KŁYS WŁAŚNIE WYDAŁA SWOJĄ PŁYTĘ "KŁYS01". PONIEWAŻ LUBIMY WSPIERAĆ MŁODE TALENTY, WZIĘLIŚMY NAD NIĄ PATRONAT MEDIALNY.

Fot. Aleksandra Macewicz 28


muzyka

"ALBUM KŁYS01 TO MOJE PIERWSZE DZIEŁO, TRAKTUJĘ GO WIĘC JAK SWOJE PIERWORODNE DZIECKO ZE ZNACZNIE PRZENOSZONEJ CIĄŻY", MÓWI WOKALISTKA, AUTORKA TEKSTÓW I KOMPOZYTORKA Z WROCŁAWIA. Z muzyką przyjaźni się od bardzo dawna. Jeszcze jako dziecko brała udział w warsztatach wokalnych, gdzie miała okazję uczyć się od takich autorytetów jak Krystyna Prońko, Grażyna Łobaszewska czy Jacek Siciarek. Jej twórczość rozwinęła się w czasie studiów we Wrocławiu, wtedy artystka zaczęła eksperymentować i nabierać doświadczenia scenicznego. Poznała muzyków, którzy pokazali jej nowe horyzonty, byli to Dawid Korbaczyński, Łukasz Sobolak, Maciej Czemplik, Natalia Lubrano czy Marcelina. W 2011 Ania Kłys postanowiła stanąć oko w oko z showbiznesem. Pojawiła się w programie "X Factor" i zachwyciła jury do tego stopnia, że doszła aż do półfinału. W programie zaprezentowała piosenki takie jak: "Can't run away" Kelly Price, "Ain't no other man" Christiny Aguilery, "Bad Romance" Lady Gagi i "All By Myself" Celine Dion, otrzymując wielki aplauz ze strony publiczności i zdobywając grono fanów. Następnie artystka podjęła współpracę z Krzysztofem Kiljańskim, co zaowocowało kolejnym rozbłyskiem talentu. Ania Kłys zaśpiewała bowiem gościnnie na płycie „Barwy Kofty” z nowatorskimi aranżacjami piosenek Jonasza Kofty.

W 2015 roku Ania wzięła udział w programie The Voice of Polnd, gdzie pod pieczą Tomsona i Barona występowała w odcinkach na żywo. To był kolejny znak, że jej kariera wokalna zaczyna nabierać tempa. W programie zaśpiewała m.in. własne interpretacje piosenek wielkich gwiazd: "Diamonds" Rihanny, "Elastic Heart" Sii czy "Say you love me" Jessie Ware. Wokalistka mieszka we Wrocławiu, gdzie współpracuje z muzykami, przede wszystkim Markiem Pędziwiatrem, z którym stworzyli materiał na nową płytę. "Każda piosenka opowiada jakąś historię, która mnie dotyczy bardziej lub mniej bezpośrednio. Ponieważ materiał powstawał przez około 2 lata, tworząc go przebyłam drogę, rozwijając się jako artystka i jako człowiek. W moim życiu osobistym pojawiły się sytuacje, na które zupełnie nie byłam gotowa. Piosenki i muzyka to cześć mnie, dlatego znajdują się tam zarówno bardzo smutne utwory, jak i entuzjastyczne, energetyczne utwory - mówi Ania Kłys. Czerpie inspiracje od artystów reprezentujących różne gatunki muzyczne, od jazzu po muzykę elektroniczną, takich jak: Laura Mvula, Kimbra, Skubas, Kayah, Kasia Nosowska, Jessie Ware, Disclosure, Fink, Beady Belle, Jill Scott, Little Dragon, Elliphant, Beyonce. Jej nowa płyta to ambitny pop doprawiony nutą elektroniki, alternatywy i jazzu. Idealny na jesienne i zimowe wieczory. RS

29


sztuka

Aneta Klejnowska Malarstwo w stylu Patti Smith

30



sztuka

ZACZYNAŁA JAKO NASTOLETNIA AKTORKA I MODELKA. POTEM SKOŃCZYŁA ARCHITEKTURĘ WNĘTRZ I WŁAŚNIE STUDIUJE GRAFIKĘ NA AKADEMII SZTUK PIĘKNYCH W WARSZAWIE. ANETA KLEJNOWSKA W SWOICH PRACACH BUDUJE MOST MIĘDZY SACRUM I PROFANUM. Sacrum to sztuka, przez którą prowadzą Anetę autorytety takie jak Mieczysław Wasilewski, uczeń Henryka Tomaszewskiego, twórcy polskiej szkoły plakatu. Profanum to moda, która w życiu artystki przewija się od dawna i nie pozwala od siebie uciec - Aneta pracowała m.in. dla Bohoboco i nowojorskiego domu Akris, tworzy również ilustracje modowe, jest laureatką Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk.

Z drugiej strony malarka przełamuje estetyczne konwencje, wprowadza kolaż, łączy kontrastowe kolory niczym papież popartu, tworząc obrazy na styku odmiennych konwencji. Nawet portret Anji Rubik, jedna z pierwszych ilustracji mody autorstwa Anety, ucieka od powielanego przez media wizerunku topmodelki. W jednym z wywiadów artystka wyznała, że zamieniłaby się na szafę z Patti Smith. Malarstwo Anety Klejnowskiej ma coś wspólnego z dźwiękami legendy punk rocka. To mocny, a zarazem niewymuszony styl, który zostawia nam oddech i swobodę. Zapraszam do wspólnej podróży, ale tylko jeśli mamy na nią ochotę. Rafał Stanowski

32

www.behance.net/anetaklejnowska

W jej pracach spotykają się dwa miasta, a zarazem dwa spojrzenia na sztukę - to z jednej strony ukochany, poetycki Paryż, z drugiej pełen dynamiki i szumu Nowy Jork. Aneta tworzy olejne portrety, nawiązujące do dzieł powstających w zaułkach Montmartre'u, zanurzone w modernistycznym spleenie, niczym ilustracje do wierszy Rimbauda.


newsy / design

Zaprojektowani

CZTERY DNI POLSKIEGO DIZAJNU W KRAKOWIE Chcemy pomóc w promowaniu kreatywnych projektów. W tym roku wydarzenie potrwa o jeden dzień dłużej - od 17 do 20 listopada. Ma to związek z przyjazdem wielkiej osobowości światowego designu - Doroty Koziary, polskiej projektantki pracującej od wielu lat w Mediolanie, która współpracowała z takimi firmami jak Dior, Swarovski, Fiat czy Hermes. W czwartek, 17 listopada, poprowadzi ona specjalny wykład masterclass w Szkole Wnętrz i Przestrzeni, ul. Zamoyskiego 52 w Krakowie, w czasie którego opowie o swoich doświadczeniach w pracy projektanta.

ZAPROJEKTOWANI - KRAKOWSKIE SPOTKANIA Z DIZAJNEM, KTÓRE ORGANIZUJE SZKOŁA WNĘTRZ I PRZESTRZENI W KRAKOWIE, BĘDĄ ŚWIĘTEM DOBREGO POLSKIEGO PROJEKTOWANIA. OD 17 DO 20 LISTOPADA BĘDZIE MOŻNA SPOTKAĆ TAKIE OSOBOWOŚCI DIZAJNU, JAK DOROTA KOZIARA, PROF. PIOTR BOŻYK CZY PAWEŁ GROBELNY. W NIEDZIELĘ, 20 LISTOPADA, ODBĘDĄ SIĘ TARGI ZAPROJEKTOWANI, W CZASIE KTÓRYCH KUPIMY PRODUKTY OD LICZNYCH POLSKICH PROJEKTANTÓW. Ideą Zaprojektowanych jest prezentacja i promocja tego, co dzieje się obecnie w polskim dizajnie, zarówno jeśli chodzi o wzornictwo, jak i wystrój wnętrz. - Szkoła Wnętrz i Przestrzeni nie tylko uczy, ale również wspiera polskich twórców - mówi Joanna Gaweł, dyrektor Szkoły. - Obserwujemy, że pojawia się coraz więcej zdolnych twórców - artystów i rzemieślników. To z myślą o nich uruchomiliśmy dwa lata temu Zaprojektowanych.

W piątek, 18 listopada, przygotowano dalsze spotkania. Weźmie w nich udział Paweł Grobelny, jeden z najbardziej utytułowanych polskich designerów, który przeprowadzi wykład "Design dla przestrzeni publicznej". Polski projektant ma na tym polu duże, międzynarodowe doświadczenie, swoje projekty realizował m.in. w Brukseli czy Szanghaju, a niedawno wygrał międzynarodowy konkurs na miejskie meble dla Paryża. Jego prace można było oglądać między innymi podczas Vienna Design Week, Paris Design Week, Tokyo Design Week oraz Seoul Design Olympiad. Prof. Piotr Bożyk, prorektor Wydziału Form Przemysłowych krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w czasie swojego wykładu zajmie się natomiast niezwykle ciekawym zagadnieniem, jakim jest projektowanie konceptualne. Ciekawie zapowiadają się także prezentacje dwóch młoych projektantów. Szymon Sabat, absolwent Szkoły Wnętrz i Przestrzeni, będzie opowiadał o tym, jak wygrał globalny konkurs na mebel, organizowany przez Ikea. Natomiast Woj-

ciech Morsztyn, absolwent krakowskiej ASP, a zarazem niedawny laureat Red Dot opowie o przekraczaniu granic w projektowaniu. Zaprojektowani są tyglem idei - w tym roku zaproszeni goście zastanawiać się będą m.in. nad tym, czy Europa Środkowa ma swój dizajn. Rozmowa na ten temat odbędzie się w piątek, 18 listopada, w Międzynarodowym Centrum Kultury o godz. 18. Dyskutować ze sobą i z publicznością będą: kuratorka i dziennikarka Agnieszka Jacobson-Cielecka oraz projektanci - Paweł Grobelny i Adam Groch. Sobota, 19 listopada, będzie dniem warsztatów, w których mogą wziąć wszyscy zainteresowani. Ich program ujawnimy wkrótce na stronie zaprojektowani. com.pl - będzie się tam można wirtualnie zapisać, liczba miejsc będzie ograniczona. 20 listopada zapraszamy na Targi Zaprojektowani do zabytkowej Starej Zajezdni przy ul. św. Wawrzyńca, gdzie swoje produkty pokaże ok. 80 projektantów, rzemieślników, dizajnerów. To znakomita okazja, by kupić niebanalny, autorski prezent na nadchodzące Święta. Szkoła Wnętrz i Przestrzeni w Krakowie to placówka edukacyjna, która wchodzi w skład cenionych Krakowskich Szkół Artystycznych. SWP uczy projektantów wnętrz, kładąc nacisk także na wzornictwo i budowanie szerokiej współpracy ze studentami Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru oraz Szkoły Kreatywnej Fotografii. RS

zaprojektowani.com.pl


Historia z klocków Lego Wyobraźcie sobie historię Polski ułożoną z klocków Lego. Niemożliwe? Trójka Polaków uświadamia, że to możliwe. Właśnie tworzą gigantyczną wystawę "HistoryLand", która w drugiej połowie przyszłego roku ma zostać otwarta w Krakowie. Liczby robią ogromne wrażenie: replika bitwy pod Grunwaldem liczy 6000 koni, 1000 rycerzy i zajmuje 54 m kwadratowe! A to dopiero jedna trzecia planowanej makiety. Tysiące klocków zużyto już na budowę Sukiennic, katedry na Wawelu czy bitwy okrętów pod Oliwą. Wszystko zostało zrekonstruowane z najdrobniejszymi detalami. Twórcy wystawy chcą, by była wierna realiom historycznym i architektonicznym. Choć klocki Lego stawiają wiele ograniczeń, kreatywność zespołu budującego jest niezwykła. Na razie zobaczyliśmy fragment wystawy, która jest cały czas w budowie. Jeśli uda się utrzymać tak wysoki poziom rekonstrukcji historycznej, Kraków może zyskać atrakcję o zasięgu globalnym. Na razie nie znamy dokładnej daty otwarcia i lokalizacji (wystawa ma zajmować 3 tys. m kw.), ale trzymamy mocno kciuki za "HistoryLand".

34

Belgijska czekolada i nie tylko O tym, że Belgia ma najdłuższą linię tramwajową na świecie, największą produkcję czekolady i przynajmniej 160 browarów, w których warzy się około 1500 gatunków piwa być może wiecie. Ale Królestwo Belgii to prawie 190 lat historii, której nie warto sprowadzać do kilku rekordów w księdze Guinessa.

Fot. Gal.Krakowska

Kultowy neon w Galerii Krakowskiej

O tym, jak bogaty kulturowo jest ten kraj, jak historycznie i biznesowo głęboko związany jest z Polską i Europą przekonaliśmy się podczas 18. Dni Belgijskich w Warszawie w dniach 1-14 października. Wydarzenie organizowane było przez Belgijską Izbę Gospodarczą pod patronatem Ambasady Belgii w Polsce i Marszałka Województwa Mazowieckiego.

Galeria Krakowska w związku z obchodami 10. urodzin zmieniła się w wehikuł czasu. W ramach wystawy można było przenieść się w przeszłość, której symbolem stał się neon nawiązujący do kultowego baru Smok. Było to przypomnienie czasów, kiedy Galeria Krakowska jeszcze nie istniała, a plac pełnił rolę dworca autobusowego. Jednym z jego najważniejszych punktów był bar Smok, o czym informował kultowy neon. Jego replikę stworzono na zamówienie Galerii i odtąd ma cieszyć oczy gości centrum handlowego.

Można było przejechać się belgijskim autobusem, wysłuchać czekoladowych opowieści od mistrzyni cukiernictwa, wybudować własny model Atomium czy zwiedzić z kurtatorem wystawę belgijskiego artysty Stéphane’a Noëla.

Fot. Marie Warnant

Fot. HistoryLand

relacje

W przestrzeni galerii zorganizowano także wystawę fotografii „Galeria Krakowska – wczoraj i dziś”. Ilustrowała zmiany, które zaszły w miejscu, gdzie stoi dziś doskonale znany krakowianom budynek. Była to znakomita okazja do przypomnienia obrazów z przeszłości, a zarazem najlepszy przykład, jak wielkie zmiany nastąpiły w Krakowie. "Urodziny Galerii to świetna okazja do podsumowania, spojrzenia wstecz i przypomnienia jak wyglądała ta część Krakowa jeszcze przed powstaniem Galerii. Nie sposób zapomnieć o przeszłości, w końcu każde miejsce ma swoją historię, o której warto pamiętać. Dzięki tej wystawie mieszkańcy Krakowa mogli powrócić do przeszłości" – mówi Jarosław Szymczak, dyrektor Galerii Krakowskiej.


35


prawo

REFORMA SYSTEMU PODATKOWEGO CZARNY scenariusz czy droga ku lepszemu? W ostatnich tygodniach toczą się ożywione dyskusje nad zapowiadaną przez rząd reformą systemu podatkowego. Od stycznia 2017 roku zaczną obowiązywać przepisy znowelizowanej ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Przedstawiciele rządu zapowiadają również, że wkrótce mają być znane szczegóły dotyczące wprowadzenia jednolitego podatku i likwidacji podatku liniowego. Zmiany w CIT Od stycznia 2017 roku małych podatników, u których wartość przychodu ze sprzedaży (wraz z VAT) nie przekroczyła w poprzednim roku podatkowym równowartości 1.200.000 euro oraz wszystkich podatników rozpoczynających działalność w pierwszym roku podatkowym obowiązywać będzie obniżona z 19% do 15% stawka podatku dochodowego od osób prawnych. W ocenie części ekspertów planowana zmiana jakakolwiek korzystna dla określonej grupy podatników narusza zasadę równości opodatkowania oraz neutralności ekonomicznej systemu podatkowego, zgodnie z którą system podatkowy nie powinien wpływać na decyzje podatków co do struktury organizacyjnej prowadzenia działalności gospodarczej. Obniżona stawka nie obejmie zaś ogromnej rzeszy przedsiębiorców opodatkowanych podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Podkreśla się, że brak podobnej propozycji w obniżeniu stawki PIT budzi wątpliwości, zwłaszcza w kontekście poprzedniej obniżki stawki do 19%, analogicznie do stawki przyjętej w CIT. Ponadto wskazuje się również, że przyjęcie preferencyjnej stawki tylko wobec podatników CIT z pominięciem przedsiębiorców, będących osobami fizycznymi narusza zasady uczciwej konkurencji.

36

Obawy przedsiębiorców budzą również zmiany dotyczące opodatkowania wkładów niepieniężnych, wnoszonych do spółek kapitałowych. W myśl znowelizowanych przepisów, przychodem będzie wartość rynkowa wkładu niepieniężnego, określona na dzień przeniesienia własności przedmiotu aportu. Obecnie przychodem dla wspólnika jest tylko wartość nominalna udziałów (akcji) objętych w zamian za wniesiony wkład. Neutralne podatkowo pozostanie wnoszenie aportem przedsiębiorstwa bądź zorganizowanej części tego przedsiębiorstwa. Zaproponowana zmiana spowoduje, że przedsiębiorcy rzadziej będą decydować się pokrycie kapitałów spółek wkładami niepieniężnymi, co może realnie wpływać na poziom inwestycji. Znowelizowane przepisy wejdą w życie w styczniu 2017 roku. Jednolity podatek Zapowiadana na 2018 rok reforma systemu podatkowego zakłada wdrożenie jednolitego podatku, łączącego obecny podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) oraz składki na ZUS i NFZ i likwidację podatku liniowego. Niewątpliwie przewróci to do góry nogami rozliczenia tysięcy przedsiębiorców, którzy korzystają z tej formy opodatkowania (w 2014 roku z tej formy opodatkowania skorzystało ok. pół miliona podatników). W praktyce wyższy podatek może oznaczać mniej pieniędzy na rozwój firmy i inwestycje przedsiębiorców. Minimalna stawka jednolitego podatku ma wynosić od 19,5 % do 40 %. W ocenie części ekspertów wprowadzenie progresywnego opodatkowania w połączeniu ze wzrostem innych obciążeń publicznoprawnych może przyczynić się do

zwiększenia emigracji podatkowej. Mając na uwadze fakt, że sąsiednie kraje oferują bardziej przyjazny system podatkowy, część przedsiębiorców zdecyduje się w najbliższym czasie przenieść swoje firmy za granicę. Ekonomiści wskazują, że przez wprowadzenie zapowiadanych zmian systemu podatkowego znalezienie korzystnego modelu prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce będzie prawdziwym wyzwaniem. Podkreśla się, że z uwagi na rosnące obciążenia coraz mniej podatników będzie zainteresowanych prowadzeniem działalności gospodarczej w Polsce. Planowana reforma zintensyfikuje więc optymalizację obciążeń podatkowych, zwłaszcza, że założenie bądź przeniesienie firmy za granicę nie jest zbyt skomplikowane ani kosztowne. Z drugiej strony zwolennicy planowanej reformy twierdzą, że zamiana PIT i kilku składek obciążających na jedną daninę uprości system podatkowy i da szansę na zmniejszenie klina podatkowego. Ponadto w założeniu planowane zmiany mają przyczynić się do tego by system podatkowy stał się prosty i przejrzysty. W ocenie zespołu opracowującego reformę systemu podatkowego jednolity podatek ma uprościć system rozliczeń, zmniejszyć obciążenia dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Szczegóły reformy nie są jeszcze znane, ale z tych dostępnych informacji wynika, że reforma zakłada także wyższe podatki dla najlepiej zarabiających. Z oceną skutków wprowadzenia jednolitego podatku należy poczekać do czasu opublikowania projektu zmian. Natalia Materna radca prawny Kancelaria Radcy Prawnego Daniela Brodowskiego


&

Buffet POWITAJ NOWY ROK W FOLKOWYM STYLU ROZKOSZUJ SIÊ SMAKIEM WY MIENITYCH DAÑ KUCHNI REGIONALNEJ NIELIMITOWANA KONSUMPCJA

­ ­ ­­ ­­


miejsca

przepis na hotel

Gallery 69

ANIA GRZESIAK A BITE OF TRAVEL www.abite.pl

SKŁADNIKI: kreatywność * bezgraniczna wyobraźnia * zamiłowanie do sztuki * wrażliwość na piękno * marzenia * bezkompromisowość * widok na jezioro * cisza i spokój * umiłowanie gościa * przedmioty z duszą * dobre jedzenie * uprzejmi ludzie * 21 pokoi * basen i SPA * galeria sztuki * 100 pomysłów na spędzenie czasu.

PRZYGOTOWANIE: Znajdź na mapie Dorotowo i wybuduj tam hotel z 21 pokojami w tym 12 z widokiem na jezioro. Dodaj restaurację z dobrym jedzeniem, pomost wchodzący do jeziora i szczyptę designu. Właściwie nie. Dużo designu. Bo to on nadaje temu miejscu smaku, a przedmiotom duszę. Następnie dodaj bezgraniczną wyobraźnię właścicieli, którzy stworzyli prawdziwie oryginalne wnętrze, jakiego nie sposób powielić. Tu wszystko jest autorskie. I do kupienia. Jest też bardzo estetycznie co przekłada się na niesamowity spokój. Nic nie zakłóca ciszy i nic tak nie koi zmysłów jak Galery 69.

38


miejsca

Przepiękne jezioro w dzień służy jako akwen rekreacyjny. Rowerkiem, łódką, łodzią, wpław... czym chcesz. Wieczorem pozwala na smucie marzeń, oderwanie się od rzeczywistości i uwrażliwienie na otaczające piękno. A piękno można spotkać tu na każdym kroku. W naturze, w kuchni, w winie, w sztuce, w muzyce. Jeśli zmiksujesz jeszcze uprzejmy personel, to otrzymasz umiłowanie gości. Potwierdza to regułę: hotelarze z innych stron Polski powinni uczyć się gościnności od mazurskich hoteli. To trzeci z kolei, gdzie poziom obsługi po prostu zadziwia. Zmieszaj to wszystko z idealną lokalizacją (16 km od Olsztyna) i takimi atrakcjami jak Skansen - Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku, to otrzymasz 100 pomysłów na spędzenie czasu. Aha, i okraś czterema gwiazdkami.

Fot. Hotel Galery 69

Gotuj powoli, bez pośpiechu 39


moto

Po ciemnej

STRONIE MOCY

Alfa Romeo Giulia Q – jeden z niewielu współczesnych samochodów, z którym trzeba obchodzić się ostrożnie. OD POCZĄTKU ISTNIENIA PRZEMYSŁU MOTORYZACYJNEGO PRODUCENCI SAMOCHODÓW MIELI OBSESJĘ NA PUNKCIE DWÓCH RZECZY: BEZPIECZEŃSTWA I OSIĄGÓW. CZASAMI BYWAŁO TAK, ŻE W POGONI ZA MOCĄ I SZYBKOŚCIĄ BEZPIECZEŃSTWO SCHODZIŁO NA DRUGI PLAN. W TEN SPOSÓB RODZIŁY SIĘ SAMOCHODY, KTÓRE PRZESZŁY DO HISTORII JAKO UPIORNE, CZARNE DROGOWE CHARAKTERY.

Pierwsze miejsce na liście mrocznych samochodów należy bez wątpienia do Porsche 911 Turbo (Porsche 930) – pseudonim „The Widowmaker”, czyli Owdawiacz. Auto, które w latach 70. osieracało dzieci i zabierało żonom ich mężów. Nawet dzisiaj charakterystyczna sylwetka 930 z wielkim tylnym spoilerem, pod którym widnieje niewinny napis „turbo”, budzi dreszcz grozy i ekscytację wśród miłośników motoryzacji. Samochód lekki, prosty konstrukcyjnie, pozbawiony wszelkich elektronicznych wspomagaczy – bez ABS, wspomagania kierownicy czy kontroli trakcji. Porsche 930 było pierwszym modelem 911 wyposażonym w potężną turbosprężarkę. Charakteryzowała się tym, że przez

40

większość czasu pozostawała w uśpieniu i dopiero mocno zachęcana pedałem gazu budziła się do życia. Robiła to jednak z zaskoczenia – stanowczo i brutalnie – powodując, że w krótkiej chwili na tylne koła samochodu trafiała ogromna siła napędowa. Porsche 911 już w standardowej wersji było trudne do prowadzenia ze względu na ciężki silnik umieszczony daleko za tylną osią – działający niczym wahadło – i lekki przód. Z turbiną stawało się ekstremalnie wymagające. Dla wielu kierowców zdecydowanie za bardzo. Widowmaker nie brał jeńców. Jeżeli nie stanąłeś na wysokości zadania, nie złapałeś go za kark, to nie wra-

całeś do domu na kolację. Pierwsze 911 Turbo było (i nadal jest) bez wątpienia samochodem z duszą, ale to z pewnością dusza bardzo mroczna. Drugi, słynny do dziś czarny drogowy charakter to dzieło Renault. Na bazie małego, niewinnego Clio skłonni do przesady inżynierowie marki stworzyli agresywną bestię – Clio V6. Godnego następcę Renault 5 Turbo, o którym mówi się, że zabił więcej Francuzów niż II wojna światowa. Clio V6 dorównało reputacją poprzednikowi i wypracowało sobie tytuł najbardziej wymagającego w prowadzeniu samochodu na


moto

Renault Clio V6 – podstępny i wymagający. W miejscu tylnej kanapy ma potężny silniki, który oddycha przez wielkie wloty powietrza po bokach.

Najnowsze Porsche Panamera – ma dwukrotnie więcej mocy niż morderczy „The Widowmaker”, ale dzisiaj może uchodzić za samochód rodzinny.

Porsche 911 Turbo pseudonim „The Widowmaker”. W latach 70. dzieciom zabierało ojców, a żonom mężów.

świecie. Z perspektywy kierowcy wnętrze niegrzecznego Clio nie odbiegało znacząco od tradycyjnej wersji miejskiej, którą mamy odwoziły pociechy do szkoły. Różnica polegała na tym, że tam, gdzie normalnie montowano foteliki dla dzieci, Renault zamontowało potężny 2,9-litrowy silnik benzynowy, który napędzał tylne koła. W przeciwieństwie do Porsche nie posiadał turbo, ale trzeba wspomnieć, że inżynierowie Porsche mieli swój udział w jego powstaniu (przypadek?). Problem (a raczej urok) Clio V6 polegał na tym, że auto niezwykle chętnie, nagle i nieoczekiwanie wchodziło w nadsterowny poślizg, a specyficzny układ kierowniczy sprawiał, że nawet przy odpowiednim refleksie trudno było założyć kontrę, która uratowałaby od opuszczenia drogi tyłem. Auto było po prostu wyjątkowo podstępne. Cóż, dzisiaj takich samochodów już nie ma. Kaganiec motoryzacyjnego BHP sprawia, że nawet najmocniejsze samochody są dziecinnie łatwe w prowadzeniu. Elektroniczne systemy bezpieczeństwa dbają, aby nawet najbardziej niedorzeczne przejawy naszej niekompetencji za kółkiem nie pociągały za sobą konsekwencji. Żeby było jeszcze bezpieczniej, w większości przypadków systemów tych nie da się odłączyć. Mordercze Porsche 911 Turbo początkowo miało 260 KM. Nowe rodzinne Porsche Panamera Turbo ma obecnie 550 KM i bez problemu każdy wyciśnie z niego

pełny potencjał. Natomiast Clio V6 z mocą 255 KM wypada dzisiaj blado na tle większości szybkich współczesnych hatchbacków, które można prowadzić jedną ręką. Nadal jednak powstają samochody niepozbawione mrocznego pierwiastka, wymagające rozwagi, refleksu i pewnej ręki. Jednym z najnowszych jest 510-konna Alfa Romeo Giulia Q z napędem na tył. Auto, które przeniesie Was na ciemną stronę mocy. Michał Sztorc, PremiumMoto.pl Zdjęcia: materiały prasowe

Wygląda niewinnie, ale małe Renault 5 Turbo zabiło więcej Francuzów niż II wojna światowa.

41


twarze

ANTONIO CAFFE 10 urodziny KRAKÓW 21.10.2016 FOT. NINA DĄBROWSKA

WIĘCEJ NA WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL 42



polecane

W LISTOPADZIE POLECAM Długie listopadowe wieczory są idealnym czasem na relaks i odpoczynek, na który tak trudno znaleźć nam czas. Nic tak nie uspokaja jak wtulenie się w ulubiony koc z kieliszkiem wina i dobrą książką - najlepiej przy kominku, nawet tym w wersji bio. MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK

REDAKTOR DZIAŁU MODA

Dziennikarka, stylistka gwiazd i personal shopper. Od wielu lat czynnie związana ze światem mody. Zaczynała jako modelka i fotomodelka, co pozwoliło jej nabyć doświadczenie za kulisami międzynarodowych pokazów i sesji zdjęciowych. Na co dzień odpowiada za stylizacje osób publicznych. Występuje w programach telewizyjnych na żywo jako ekspert w dziedzinie mody. Od czterech lat współpracuje z„Lounge Magazyn”, w którym pełni funkcję redaktor prowadzącej dział moda.

W tym miesiącu zdecydowanie polecam wykorzystanie listopadowej pogody i długich wieczorów na czas poświęcony tylko sobie. O odpowiedni nastrój, wyciszenie, a przede wszystkim aromaterapię zadbają świece francuskiej manufaktury Cire Trudon. Dzięki filtrowaniu, myciu i ekspozycji na słońce, wosk pszczeli, z którego wytwarzane są świece, zyskuje najbielszy z możliwych odcieni bieli. Dodatkowo każdy szklany pojemnik jest wytwarzany ręcznie przez rzemieślników firmy Vinci we Włoszech. Knoty są bawełniane, a wszystkie świece powstają w warsztacie firmy Cire Trudon w Normandii. Mając już odpowiednią atmosferę sprzyjającą relaksowi należy zadbać o odpowiednią lekturę. W tym miesiącu polecam dwie pozycje, które zajęły honorowe miejsce na mojej półce. Pierwsza to Trendy i owędy, czyli czego nie wiedzieliście o modzie, a chcielibyście wiedzieć autorstwa Alicji Budzyńskiej i Katarzyny Olech-Michałowskiej. Piękna książka o pięknym stroju, czyli historia mody w pigułce. Dla młodszych i starszych! Stroje różnych kultur i epok, od starożytności po czasy najnowsze. Ubrania, dodatki, trendy, style, fryzury, bufki, żaboty, desenie. Od tematów ogólnych po najdrobniejsze detale wspaniałych strojów. Od szat królewskich po modę najbardziej znanych subkultur. Wszystko „ubrane” w piękne kolory i świetne ilustracje Agaty Raczyńskiej.

Ostatnią już pozycją, która polecam w tym miesiącu, jest niezwykły album o rodzinie Versace. Versace to publikacja autorstwa Marii Luisy Frisa i Stefano Tonchi przy współpracy z Donatellą Versace. W książce skupiono się przede wszystkim na Donatelli, która przejęła prowadzenie rodzinnej firmy po śmierci brata w 1997 r. W albumie pokazane zostało m.in. przygotowanie pierwszej kolekcji Versace po śmierci Gianniego oraz odkrywanie własnej drogi artystycznej Donatelli. Książka dostępna będzie w sprzedaży od 19 listopada.

44

Fot. Materiały prasowe

Jeśli jesteście fanami Kate Moss lub Mario Testino to koniecznie sięgnijcie po album KATE MOSS BY MARIO TESTINO. Dziesiąty album w twórczości fotografa, który został wydany przez Taschen. Stanowi on udokumentowanie 20 lat znajomości fotografa z modelką. Pokazuje początki kariery Moss i jej najsłynniejsze fotografie.



newsy

Ekologiczne torby Mariusza Przybylskiego W minionym roku stworzył kolekcję odzieży TRANSPLANTACJA z materiałów z odzysku. Mariusz Przybylski ponownie z Grupą Vive stworzyli limitowaną kolekcję toreb uszytych z przetworzonej włókniny zachowując przy tym zasady poszanowania środowiska naturalnego. Ogromną zaletą projektu jest fakt, że torba Przybylskiego wyprodukowana jest z recyklingu. Dodatkowym atutem jest to, że posiadacz takiej torby oszczędza 2600 litrów wody, bo tyle potrzeba na wyprodukowanie bawełnianej torby o takiej powierzchni. Co ciekawe, projektant zrzekł się profitów ze sprzedaży tych produktów. Dochód zostanie przeznaczony na finansowanie programów na rzecz ochrony środowiska. Torby można nabyć w cenie 59,90 zł na

www.butik.mariuszprzybylski.com.

Simona Nikołajewska - ,,Soul" kolekcja jesień-zima 2016 Tegoroczna absolwentka Szkoły Viamoda pokazuje swoją dojrzałą kolekcję. Zamiast ciężkich tkanin zaproponowała organtyny i wykonane własnoręcznie dodatki. Nowa kolekcja jest zupełnie inna niż ta z pokazu dyplomowego. Tytuł nawiązuje do tego co jej w duszy gra. Elegancja, ręcznie naszywane ozdoby, ciemna paleta barw, to właśnie charakteryzuje najnowszą kolekcję Simony i jednocześnie nawiązuje do epoki wiktoriańskiej, która znajduje się w kręgu jej zainteresowań. Tytuł kolekcji podkreśla to co jej w duszy gra. Projektantka samodzielnie tworzy chwosty, paski i chokery, świadomie łącząc styl etno z wiktoriańskim. W skład kolekcji wchodzą między innymi bluzka z wielkimi kokardami wiązanymi pod szyją, welurowa sukienka bez ramion, trapezowana mini z tłoczonej skóry, białą bluzkę z plisowaną stójką. Ponadto kolekcja zawiera okrycia wierzchnie, takie jak kardigany, pełniące rolę sukienki oraz sztuczne futra z wełnianymi pasami. Sesja zdjęciowa odbyła się w skandynawskim apartamencie w Warszawie, a za obiektywem stanął Adam Kaniowski. O sztukę makijażu zadbał Marcin Bieńkowski, zaś włosy to zasługa Kamila Nowosada. Pozowała Ola Adamczyk z Mango Models.

46


OTUL SIĘ

NASZE SALONY KRAKÓW MYŚLENICKA 106 NIEPOŁOMICE RYNEK 12/3 SHOP ONLINE

MG-SHOHLARI.PL


newsy

Akcesoria od marki W. Kruk Polska marka oprócz biżuterii oferuje swoim klientom szeroką gamę akcesoriów i dodatków. W. Kruk poszerzył swój asortyment o torby, chusty z jedwabiu, okulary przeciwsłoneczne oraz portfele. Dodatki i akcesoria zostały stworzone dzięki połączeniu klasyki z nowoczesnością. Dominujące kolory to klasyczna czerń, burgund, grafit, błękit i czekolada. Jest to kolekcja limitowana, a każdy model występuję w określonej liczbie 100 sztuk. Do produkcji wykorzystano naturalne skóry, jedwabie. Kampania najnowszej kolekcji dodatków podkreśla różne typy kobiecej osobowości i jest dla kobiet, które cenią sobie jakość i dobre wykonanie.

Suknia na każdą okazję

Krakowska marka Motive&More, założona w 2000 roku, ponownie udowadnia, że suknia nadaje się praktycznie na każdą okazję. Może być to piątkowy wieczór w klubie, bądź ważne spotkanie biznesowe. To kolekcja stworzona dla kobiet, które pragną podkreślić swoją niezależność i kobiecość. Projektantki marki przywiązują bardzo dużą wagę do perfekcyjnego wykończenia, wykorzystują unikatowe dodatki oraz wysokiej jakości tkaniny. Najnowsza kolekcja Motive&More w sezonie jesienno-zimowym 2016/17 została zainspirowana połączeniem włoskiego Dolce Vita, londyńskiej niewymuszonej nonszalancji i paryskiego szyku. W projektach możemy odnaleźć też styl flamenco-falbany i charakterystyczne bufki, odkryte ramiona, prześwity, siatki, koronki, które są nieodłącznym elementem modnego stylu boho. Nie zabrakło także czerni, ponadczasowego koloru branżowego, tak lubianego przez stylistów. W końcu „Ładni ludzie ubierają się na czarno”. Ciekawostką w butikach Motive&More jest to,że w nich można znaleźć kolekcje ubrań Edyty Górniak, Imperial oraz Please, a również bieliznę takich firm jak Marlies Dekkers, Wonderbra i Gossard.

sklep.motiveandmore.pl



newsy

Kooperacja: Tatuum Unique x Robert Kuta To już kolejna współpraca młodego artysty z polską marką. Limitowana kolekcja jest wyjątkowym dowodem na to, że moda i sztuka mają wiele wspólnego i warto pokładać nadzieję w młodych kreatywnych artystach. Robert Kuta jest absolwentem krakowskiego ASP oraz renomowanej, paryskiej Ecole Estienne. Jego prace to kolaże i nadruki, które charakteryzuje mocna, graficzna kreska. Tym razem artysta postawił na elementy roślinne o mocnych kolorach, nie zabrakło także wariacji z motywem martwej natury. W skład kolekcji wchodzą bluzy ze ściągaczem, T-shirty, sukienki oraz dodatki, takie jak apaszki, torebki.

Nowa kampania marki D15 Dastina Porazińskiego Laureat 9. edycji Art & Fashion oraz Fashion Designer Awards, rozwija swoją markę realizując nowe pomysły. Jednym z nich jest najnowsza kampania ,,Rabel with a cause" , która przedstawia młodych buntowników, którzy za pomocą czerni wyrażają swój sprzeciw wobec rzeczywistości. Sesja osadzona jest w przestrzeni miejskiej i idealnie wpasowuje się w estetykę projektanta. W skład kolekcji linii D15 wchodzą oversizowe bluzy z kapturem, trencze, szerokie spodnie, bluzki z długim rękawem oraz gładkie T-shirty. Dastin osiągnął zamierzony efekt warstwowości, dzięki przemyślanym stylizacjom. Na spodnie założył krótkie joggery, a na koszulki czarne płaszcze. Z kolei efekt naturalności uzyskał pozostawiając modeli bez makijażu. W rolę modelki wcieliła się Telimena Stachnik (More Models) oraz Tomasz Ukleja (Panda Models). Za obiektywem stanął Pawel Wyląg. Ubrania są dostępne w warszawskim butiku TFH przy ulicy Szpitalnej 6.

50


newsy

Budapeszt pełen kreatywności

European Fashion Union to konkurs dla projektantów z Europy Centralnej i Wschodniej. W tym roku artyści mody mogli się również skonfrontować z młodymi talentami z Hiszpanii, którzy pokazali niezwykłą kreatywność i wyczucie trendów. Polskę reprezentowały absolwentki SAPU: Anna Hołówka, Patrycja Pasek, Wioleta Karcz, Karolina Sabat, Magdalena Świerczek oraz Viola Jagos. Kolekcja Anny Hołówki spodobała się międzynarodowemu jury tak bardzo, że projektantka z Krakowa otrzymała nagrodę i wygrała stypendium w uczelni LCI w Barcelonie. Viola Jagos również podbiła serca jurorów i otrzymała w ramach nagrody profesjonalną sesję zdjęciową.

Kolekcja Anny Hołówki Fot. EFU

Absolwentki Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru SAPU wzięły udział w finale konkursu European Fashion Union w Budapeszcie. Nagrody zdobyły Anna Hołówka i Viola Jagos.

Berenika Czarnota: ,,In the middle of nowhere" Berenika Czarnota tworzy markę sygnowaną swoim nazwiskiem. Jej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym są kolorowe, oversizowe swetry. Najnowsza kampania zawiera w sobie malownicze zdjęcia z różnych zakątków. Najnowsza kolekcja składa się z dzianinowego zestawu, wełnianego płaszcza, jedwabnej sukni, wełnianych swetrów. Zwolennicy koloru jak i fani szarości znajdą coś z pewnością dla siebie. Motywem przewodnim jest natura, sceneria nie jest przekombinowana (plaża, pustynia). Tajemnicza? Możliwe, bo lokacja jest bliżej nieokreślona. W środku niczego. Piękne i artystyczne zdjęcia autorstwa Zosi Promińskiej to istny majstersztyk.

51


wywiad

Drugie życie rzeczy


Twój kod rabatowy

30 zł Ważny do 31 grudnia 2016, powyżej 200 zł, na zakupy w e-sklepie i butikach stacjonarnych Motive & More

* Rabat nie łączy się z innymi rabatami oraz nie obowiązuje na produkty w promocji, na przecenie i wyprzedaży.

LOUNGE

Galeria Krakowska 1-wsze piętro ul. Podgórska 34 31-536 Kraków Galeria Kazimierz 1-wsze piętro ul. Pawia 5 31-154 Kraków

www.sklep.motiveandmore.pl facebook.com/MotiveandMore


wywiad

Upcycling to przemiana bezużytecznych rzeczy w produkty o wyższej wartości, w oparciu o ideę zrównoważonego rozwoju. Ada Rybka i Kasia Łuć, właścicielki marki Up-life, udowadniają, w jaki sposób dbałość o środowisko może iść w parze z niebanalnym designem i wysoką jakością wykonania. Jak narodził się pomysł na Up-life? Ada: Od zawsze, kiedy sięgam pamięcią, zajmowałam się upcyclingiem, choć kiedyś nie miał on swojej nazwy. Określenie to zostało upowszechnione dopiero w 2002 r. przez autorów książki ,,Cradle to Cradle: Remaking the Way We Make Things”. Pod koniec lat 90., podczas pobytu w Szwajcarii, trafiłam na pierwsze na świecie torby uszyte z plandek samochodowych firmy Freitag i uznałam, że to nurt, który mnie interesuje. W tamtym czasie projektowałam dla branży reklamowej, zdobyłam wiedzę w zakresie materiałów wykorzystywanych do produkcji reklam i tego, co się z nimi później dzieje. Up-life odróżnia to od innych marek szyjących torebki z dawnych reklam, że skupia się głównie na modzie. Nasze produkty adresujemy nie tylko do klientów zainteresowanych ekologią, ale również do tych, którzy na ten temat niewiele wiedzą i cenią ciekawy design. Kasia: Mnie zawsze fascynowały lumpeksy. Przerabiałam ciuchy, szyłam sukienki, bluzki i spódnice ze starych rzeczy mojej mamy i babci. Całe to spektrum materiałów,zainspirowało mnie do szukania nowych

54

,,śmieci”, które przekształcone zamieniają się w prawdziwe skarby.

Czy to wymaga pomysłowości i dopasowania się do bieżących trendów? Ada: Myślę, że każdy projekt wymaga pomysłowości… Kasia: Pomysłów nam nigdy nie brakuje. Materiały same w sobie stanowią źródło inspiracji. Myślenie projektowe towarzyszy mi zawsze. Nie próbujemy za wszelką cenę dopasować się do bieżących trendów, stawiam zawsze na klasykę. Ponadto produkt musi mieć ciekawą formę i solidne wykonanie, a wtedy staje się wartościowy. Kim są Wasi klienci? Ada: Ludzie odważni, świadomi i zainteresowani nie tylko autorskim, niepowtarzalnym produktem, ale też samą ideą ochrony środowiska i wykorzystywania surowców wtórnych. Kasia: Świadomi, entuzjaści mody, noszący rzeczy niepowtarzalne. Projektując torbę, myślę o takich kobietach, jak ja czy Ada, aktywnych, zapracowanych, ale pragnących wyglądać modnie i atrakcyjnie.

Dajecie przedmiotom drugie życie. Jak wygląda proces twórczy ożywiania bezużytecznych rzeczy? Ada: W przypadku produktów szytych z banerów reklamowych proces zaczy-

na się już na ulicy, kiedy widzimy wiszące w przestrzeni miejskiej reklamy. Najpierw zdobywamy i czyścimy materiał, a dopiero później projektujemy. Często jest tak, że znajdujemy coś lub dostajemy surowce odpadowe i pojawia się myśl, w jaki sposób można to przetworzyć. Później czeka nas długa droga projektowo – koncepcyjna i wykonywanie prototypów. Kasia: U mnie jest odwrotnie, najpierw mam w głowie formę i kształt, potem tworzę konstrukcję. Dopiero potem szperam w pracowni w poszukiwaniu banera. Kolejnym etapem jest wykrawanie formy w banerze - tę część lubię najbardziej, bo jest twórcza. Następnie mycie - tego akurat nie lubię. Kiedy widzę już efekt, zawsze jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Z pozoru mało ciekawy baner po przeróbce wygląda tak fantastycznie! Potem często mam problem z tym, żeby sprzedawać te rzeczy, tak mi się podobają, że wszystkie zostawiłabym sobie do noszenia.

W pracowni przy Muzeum Włókiennictwa w Łodzi można nie tylko nabyć wasze produkty, ale także organizujecie warsztaty. Jaki jest ich cel? Ada: Podczas warsztatów wprowadzamy w świat ekologii i gospodarki surowców wtórnych. Pokazujemy, jak połączyć ochronę środowiska z myśleniem projektowym. Najczęściej spotykamy się z młodzieżą i dorosłymi, ale zdarza się, że pracujemy również z dziećmi powyżej 7 roku życia, a także z osobami niepełnosprawnymi.


wywiad

Kasia: Warsztaty to dla nas również wielki zastrzyk energii. Najbardziej lubię te, na które dzieci przychodzą z rodzicami. Jest to miło spędzony czas, często zapracowani rodzice poświęcają w momencie warszatatów uwagę wyłącznie swoim dzieciom. Dobrze jest być tego częścią.

pod moją pierwszą marką Rybka Projekt, zaś torby z banerów i wszystkie produkty wykonane z surowców wtórnych to Up-life. W ramach tego projektu powstanie wkrótce kolekcja biżuterii, a w przyszłości również kolekcja ubrań i mebli. Będą to krótkie limitowane serie.

Wpisujecie się w ideę concept store'u, żyjącego sklepu. Co jeszcze planujecie stworzyć w ramach Up-life?

Czujecie się innowatorkami?

Kasia: Według definicji ,,concept store” to sklep z pomysłem, stanowi alternatywę dla popularnych butików w centrach handlowych. Typowy sklep koncepcyjny adresowany jest do niszowej grupy klientów i stawia na oryginalny design. Nasz sklep na pewno jest alternatywą do popularnych sklepów w centrach handlowych, ze względu na specyfikę miejsca. Mieści się on w jednym z drewnianych domków w Skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej na tyłach Muzeum Włokienictwa w Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej. Myślę, że to czyni go wyjątkowym. Poza tym można podglądać, jak pracujemy, co cieszy się dużym zainteresowaniem. Ekspozytory, na których prezentujemy nasze produkty, również pochodzą z upcyclingu. Ada: Gadżety kuchenne inspirowane starymi makatkami oraz pamiątki z Łodzi, które sprzedajemy w pracowni, są tworzone

Ada: Sam upcycling to nadal jeszcze innowacja. Przede wszystkim w Polsce, gdzie świadomość ekologiczna jest nadal bardzo słaba, a przedmioty wykonane z surowców wtórnych budzą czasami niechęć, jakby były śmieciami. Z naszego punktu widzenia ma to swoje plusy, bo oznacza, że mamy jeszcze wiele do zrobienia na poziomie edukacyjnym. Kasia: Są już firmy, które szyją torby z banerów reklamowych. My na pewno nigdy nie spoczniemy, wciąż poszukując nowych materiałów upcyclingowych, by dawać im nowe życie. Przede wszystkim stawiamy na design, bo idea upcyclingu płynie w naszych żyłach i będziemy zawsze tworzyły tylko z takich materiałów. Dla mnie największym komplementem jest to, kiedy podchodzi do nas klientka i zachwyca się torbą samą w sobie, a kiedy informuję ją, że jest uszyta z nieaktualnego banera reklamowego, jest pozytywnie zaskoczona. Wtedy wiem, że tworzymy nową jakość,

nową wartość. Materiał w naszym przypadku jest ważny, ale nie najważniejszy.

Jaka jest świadoma moda według Uplife? Ada: Kupując cokolwiek w sieciówkach nie tylko wtapiamy się w tło, ale przede wszystkim wspieramy koncerny, które wykorzystują ludzi. Kultura XXI wieku opiera się na nadmiarze i nadprodukcji. Często nie zastanawiamy się z czego i w jaki sposób zostały wyprodukowane nasze ubrania czy przedmioty codziennego użytku. Tymczasem wpływ masowej, taniej mody na środowisko, ekonomię i psychikę człowieka jest przerażający, dlatego w Up-life dokonujemy przemiany i dajemy drugie życie. Pozornie bezużyteczny surowiec zmieniamy w pełnowartościowy przedmiot. Kasia: Moda to przede wszystkim gigantyczna część kultury, a my jesteśmy jej częścią, czy to nam się to podoba, czy nie. Ważne jest to, by być świadomym tego, czy każda rzecz, ktorą kupujemy, jest nam naprawdę potrzebna. Uważam, że warto kupować rzeczy tworzone przez rodzimych rzemieślników, artystów i wytwórców.

Rozmawiała Magdalena Sokulska Fot. Up-life

55


moda

SOLD

Fot. materiały promocyjne SOLD

MICHAŁ SZULC OD DŁUŻSZEGO CZASU WPROWADZAŁ DO SWOICH KOLEKCJI ELEMENTY TAŃSZE, DOSTĘPNE PRAWIE DLA KAŻDEGO, JAK T-SHIRTY CZY CZAPKI. W JEGO KOLEKCJACH CASUALOWE SYLWETKI ZAWSZE DOMINOWAŁY NAD ELEGANCKIMI SUKIENKAMI. OBSERWUJĄC ZMIENIAJĄCY SIĘ POLSKI RYNEK MODY PROJEKTANT STWORZYŁ STREETWEAROWĄ MARKĘ SOLD, KTÓRA SWOJĄ ESTETYKĄ NIE ODBIEGA OD WYPRACOWANEGO STYLU SZULCA.

56


moda

Michał Szulc – obecny na rynku mody od 2005 roku. Kandydat do przewodu doktorskiego, prowadzący warsztaty na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi oraz w Warszawskiej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru. Dwukrotny laureat nagrody Złota Nitka, przyznawanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Karierę projektanta rozpoczął tworząc markę nazwaną po prostu – „Michał Szulc”. Później narodził się projekt „SALE”, który następnie ewoluował w markę „SOLD by Michał Szulc”. SOLD by Michał Szulc pojawiło się na rynku z potrzeby stworzenia linii bardziej komercyjnej, przyjaznej portfelowi klientek. Możliwość zaprojektowania kolekcji bliższych ulicom, wciąż doskonale skonstruowanych i przykuwających uwagę użytymi deseniami, stała się dla projektanta bardzo atrakcyjna. Dzięki temu projekty, pochodzące z jego wyobraźni, trafiają do szerszego grona odbiorców.

57


Fot. materiały promocyjne SOLD

moda

58


moda

SOLD to rozwiązanie dla tych, którzy stawiają na pierwszym miejscu wygodę oraz najwyższą jakość materiałów, równocześnie nie chcą jednak rezygnować z tego, by wyglądać ciekawie i wyróżniać się na tle ulicy. Dresowe spodnie czy bluzy wcale nie muszą być szare, ba! nie muszą być nawet w jednolitym kolorze. Desenie Camo, Marble czy Sketch to propozycje dla odważnych, które tworzą niebanalne total looki lub mogą być łączone z bardziej stonowanymi elementami.

Koncepcja ta została przełożona na minimalistyczne formy ubrań, które zostały wzbogacone o charakterystyczne przeskalowane elementy oraz druki. Monochromatyczne barwy, które stanowią podstawę linii, co sezon uzupełniane są o mocne akcenty kolorystyczne – to kreatywne połączenie form i kolorów sprawia, że są to ubrania dalekie od banału. Produkcja kolekcji oparta jest na lokalnych materiałach, a całość jest konstruowana i odszywana w Polsce.

SOLD to marka, która tworzy kolekcje wynikające z funkcjonaliści stylu streetwear w połączeniu z unikalnymi konstrukcjami.

Projekty marki znajdują się na stronie www.besold.pl, w butikach Idea Fix w Krakowie oraz TUTU w Poznaniu.

PROMOCJA! KARNET 3 MIESIĘCZNY 12 TRENINGÓW 1740 zł

1400 zł

KARNET 3 MIESIĘCZNY ( DLA PAR ) 24 TRENINGI 3480 zł

2600 zł Oferta ważna do 10 GRUDNIA 2016

SUPER OFERTA Z OKAZJI OTWARCIA

NOWEGO STUDIA SYNERGY

PRZY UL. PIWNEJ 19

więcej na:

studiosynergy.pl FB/studiosynergyems Piwna 19 / Wodociągowa 47 tel. 500 042 535


sesja

60


sesja

D15

BY DASTIN PORAZIŃSKI KAPSUŁA "REBEL WITH A CAUSE" PHOTO: Paweł Wyląg MODELS: Telimena Stachnik / MORE MODELS, Tomasz Ukleja / PANDA MODELS

61


sesja

62


sesja

63


sesja

64


sesja

65


sesja

66


sesja

67


Aferzysta Ekspert od metamorfoz, założyciel Hair M Club i prowadzący „Aferę fryzjera” w TVN Style wyrusza na pomoc podupadającym zakładom fryzjerskim. W każdą sobotę na ekranach telewizorów bez skrupułów obnaża wady salonów fryzjerskich i braki pracującego w nich personelu. Maciej Maniewski stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Po jego wizycie żaden salon nie jest taki, jak wcześniej. To nie jest program o fryzjerstwie, ale o fryzjerach – mówi.

Jak to się stało, że stał się Pan prowadzącym program „Afera fryzjera”? Pozwolę sobie zacytować Maję Sablewską – ja bardzo ciężko pracowałem przy jej programie, tworząc spektakularne metamorfozy. Kiedy stacja potrzebowała kolejnego zastrzyku energii, znając doskonale moje zamiłowanie do edukacji, złożono mi taką propozycję. Program nie ma być jeżdżeniem po Polsce i krytykowaniem, że w salonach jest brudno, a personelowi brakuje umiejętności. To jest format, który ma nieść realną pomoc, ma coś zmieniać. Nie miałby sensu, gdyby nie ludzie, którzy razem z nami w pewnym sensie piszą jego scenariusz. Czasem chodzi również o to, aby fryzjerzy nie czuli się zamknięci w czterech ścianach swojego salonu i zostawienie sami sobie. To nie jest program o fryzjerstwie, ale o ludziach, którzy wykonują ten zawód.

68

Maniewski

go jest trochę inna. Problemy, z jakimi trzeba się zmierzyć, bywają jednak podobne. Nie istnieje pakiet uniwersalnych rozwiązań, ale lata doświadczeń sprawiają, że pomoc, którą mogę zaoferować jest skuteczna.

stwa może być jeszcze wyższy. Cały czas nad tym pracuję.

Jest Pan surowy?

Jasne. Po pierwsze trudność samej pracy. To coś zupełnie innego niż siedem edycji programu „Sablewskiej sposób na modę”, w którym brałem udział. Kiedy zostaje się głównym prowadzącym, praca staje się stresująca i totalnie odpowiedzialna. Na jeden odcinek składa się trud trzech dni, w tym dwóch nieprzespanych nocy. Proszę sobie wyobrazić, że jeśli trzy dni kręcimy jeden odcinek, to dwa zajmują nam już tydzień itd... Prowadzący taki format to jednocześnie opiekun, edukator, pomysłodawca niespodzianek i eksperymentator. To prawdziwe wyzwanie.

Kiedy trzeba – tak. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że chcę dawać uczestnikom programu wędkę, a nie rybę. Nie ma gotowych rozwiązań. Życie fryzjera to nieustanna praca. Jest jednak zestaw narzędzi, dzięki którym może być nieco łatwiej. Choć moje „łatwiej” na ogół wiąże się z nauką. Podstawa to porządna edukacja. Kolejna ważna sprawa - to nie jest jednorazowe spotkanie...

Ma Pan kontakt z uczestnikami programu? Nie bez powodu zapraszam ich do Akademii Maniewski na szkolenia. Przez ostatnich 10 lat zaufało nam ponad 10.000 fryzjerów z całego kraju. Zależy mi również, aby adepci i fryzjerzy z mniejszym doświadczeniem obserwowali, w jaki sposób pracujemy w salonie. Nie mam maniery, że jestem tam gwiazdą. Marka Maniewski to pięćdziesięcioosobowy team i dziesięcioro edukatorów. Część z nich już znacie, przedstawiam ich w kolejnych odcinkach „Afery fryzjera” w TVN Style.

Widzi Pan w nich czasem trochę siebie?

Czy mistrzowie też cały czas się uczą?

Tak. W końcu znam to doskonale. Popełniałem podobne błędy. Wiem, że człowiek uczy się całe życie, ale czasem chodzi o to, aby odrabiać lekcje skutecznie. Nie trzeba powtarzać ich w nieskończoność. Droga od pracownika do właściciela salonu u każde-

Oczywiście! Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Dlatego tak często powtarzam, że ciągła edukacja to podstawa. Niedawno mój zespół spotkał się z Akademią Allilon – to najlepsi z najlepszych. Szkolimy się w całej Europie. Jestem pewien, że poziom fryzjer-

Czy były rzeczy, które zaskoczyły Pana na planie?

Czy Pana przygoda w roli „aferzysty” będzie mieć swój ciąg dalszy? Taki mam plan. Wiem już, że będzie kolejna odsłona „Afery fryzjera” w TVN Style z moim udziałem. Ogłosiłem też specjalny konkurs dla fryzjerów z całej Polski. Nazwałem go żartobliwie „Afera Macieja”. Na zwycięzcę czekają szkolenia o wartości 10.000 złotych i moja opieka merytoryczna. Sam musiałem pokonać wiele przeszkód, rozwijając swoją firmę. Wiele się dzięki temu nauczyłem i uważam, że to wiedza, którą warto się dzielić. Rozwijam również swoją markę. Obok salonów Krakowie, Warszawie i Katowicach, jesteśmy również w Rzeszowie i planujemy wielki podbój włoskiego rynku. Jestem pewien, że będzie się działo. Więcej informacji o Macieju Maniewski znajdziecie na: www.maniewski.pl i na www.facebook.com/Maniewski.Hair.

Fot. TVN/Kuba Błoszczyk

uroda


moda

JEJ WYSOKOŚĆ,

SZEROKA NOGAWKA! Albo się je kocha, albo nienawidzi. Jedno jest pewne, spodnie z wysokim stanem i szeroką nogawką wracają do łask i zostaną z nami przez kolejne sezony. Fason, który szturmem zdobył światowe wybiegi, przychodzi z pomocą kobiecej sylwetce. Marzysz o niebotycznie długich nogach i wąskiej talii? Jeśli tak, to koniecznie zaopatrz się w jedną z par! Monika Gąsiorek-Mosiołek

69


uroda

PODWÓJNA SIŁA odmłodzenia i regeneracji Chcesz dać swojej skórze mega mocny sygnał do odbudowy i pobudzić ją do odmłodzenia? Idealnie sprawdzi się w tym celu połączenie odmładzającego zabiegu Termolifting Soprano z odżywczą mezoterapią mikroigłową, które proponują eksperci Centrum Urody Moss.

W jaki sposób najefektywniej poprawić jakość skóry z oznakami starzenia? Zdaj się na jej autoregenerację. Poznaj dwie procedury, które są doskonałym sposobem na wygładzenie, zwiększenie elastyczności i przywróceniu skórze młodszego wyglądu. Odmładzający Termolifting NIR Soprano to nieinwazyjny zabieg, który wygładza zmarszczki i liftinguje wiotką skórę twarzy, szyi i dekoltu. Poprawia owal twarzy, obkurcza okolice podbródka oraz spłyca fałdy nosowo-wargowe. Zabieg wykonywany jest przy użyciu głowicy emitującej promieniowanie podczerwone, które rozgrzewa głębokie warstwy skóry właściwej do temperatury 45 stopni. Efekt termiczny wywołuje kurczenie się włókien kolagenowych, co przekłada się na spłycenie zmarszczek, widoczne już po pierwszym zabiegu. Podczas procedury dochodzi do pobudzenia wzrostu włókien kolagenowych, czego skutkiem jest poprawa elastyczności i gęstości skóry. Proces tworzenia się nowego kolagenu jest stopniowy. Efekty zabiegu zależą od indywidualnych predyspozycji pacjenta oraz od zastosowanej podczas zabiegu temperatury. Najlepsze rezultaty widoczne są po 3-5 miesiącach od rozpoczęcia kuracji. Efekt odmłodzenia skóry utrzymuje się nawet przez kilka lat. Zabieg polecany jest szczególnie przed ,,wielkim wyjściem", ponieważ zapewnia natychmiastową poprawę kondycji skóry.

Świetnym uzupełnieniem kuracji odmładzającej jest zabieg mezoterapii, który polega na wstrzykiwaniu bezpośrednio w głąb skóry dobroczynnych substancji aktywnych. Jest to niechirurgiczna metoda poprawy kondycji i wyglądu skóry, która służy jej regeneracji i wspiera działanie odmładzające. W zależności od indywidualnych potrzeb pacjenta, może być wykonywana z użyciem kwasu hialuronowego, specjalnych witaminowych koktajli lub osocza bogatopłytkowego. Bezpośrednie, ukierunkowane i miejscowe działanie preparatów przekłada się na znaczne zwiększenie efektywność kuracji. Mezoterapia zapobiega objawom starzenia się skóry. To świetny sposób na dogłębne i długotrwałe nawodnienie, regenerację i odżywienie skóry, a także zwiększenie jej napięcia i gęstości. Jest idealną propozycją dla skóry z widoczną utratą elastyczności. Dla najbardziej widocznych efektów „cofnięcia czasu” mezoterapię najlepiej wykonać po miesiącu od procedury termoliftingu, w serii około czterech zabiegów przeprowadzanych co dziesięć dni.

Centrum Urody MOSS

tel.12 446 90 09 ul. Prochowa 9, Kraków www.moss.krakow.pl

Katarzyna Milczyńska kosmetolog Centrum MOSS

70

Dr n. med. Lidia Majewska lekarz medycyny estetycznej


moda

Art & Fashion Forum Piękna symbioza mody i sztuki

projekt: Jagoda Bartczak

Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk zmieniło Stary Browar w Poznaniu w centrum kreatywności. Młodzi artyści po raz 10. dostali szansę, by zabłysnąć w świetle wielkich osobowości, wśród których uwagę zwracał Nick Knight, założyciel słynnego SHOWstudio, a zarazem kurator AFF 2016. Nie było ścianek sponsorskich, celebrytów, sweet fotek z selfie. Była za to intrygująca sztuka, której oddawali się młodzi artyści w czasie warsztatów z projektowania mody, biżuterii, ilustracji modowej, pisania oraz fotografii. Tytuł dziesiątej edycji, "Different = Irreplacable", której dyrektorem artystycznym był WP Onak, zobowiązywał do bycia odmiennym, niewymiennym, poszukiwania do głębi, a nie na boki. Efektem tych działań były kreatywne projekty, realizowane pod opieką tak inspirujących mentorów, jak m.in. Mark

Fast, Adam Pluciński, Marta Wajszczyk, Anna Orska, Piotr Zachara czy Olka Osadzińska. Wygranymi mogą się czuć wszyscy, którzy wzięli udział w AFF. Przykładem niech będzie Piotr Popiołek, który nie zwyciężył w kategorii "fashion design", ale zebrał świetne recenzje i najważniejsze - ma już w kieszeni cenny staż w atelier Marka Fasta. Art & Fashion Forum przypomina baśniową krainę na niełatwym polskim rynku sztuki i mody. Dzięki inicjatywie Grażyny Kulczyk młodzi artyści ubierają swoje ma-

rzenia w realność. A moda i sztuka tworzą inspirującą symbiozę. Rafał Stanowski Fot. AFF

Zwycięzcy AFF 2016 Fashion Writing: Magda Machajska Fashion Ilustration: Arek Bączyk Fashion Photography: Grzegorz Mikrut Fashion Jewellery: Alexandra Sulżyńska Fashion Design: Jagoda Bartczak

71


uroda

pinterest.com/missbrimarie

72


uroda

SUGAR SKULL

najpopularniejszy motyw czaszki w makijażu

LISTOPAD TO TAKI SZAROBURY, DOŚĆ MELANCHOLIJNY MIESIĄC. ŚWIĘTO ZMARŁYCH, KOLOROWE LIŚCIE JUŻ PRAWIE Z DRZEW POSPADAŁY, AURA POCHMURNA I DESZCZOWA… ALE NIECO WCZEŚNIEJ KRÓLOWAŁY MAKIJAŻE NA HALLOWEEN. POSTANOWIŁAM WAM PRZYBLIŻYĆ JEDEN Z NAJPOPULARNIEJSZYCH MOTYWÓW, CZYLI „SUGAR SKULL”.

Święto zmarłych to nie tylko nasz polski zwyczaj, bowiem jest to także najstarszy obyczaj meksykański. 1 i 2 listopada króluje element czaszek. Takie właśnie kolorowe, cukrowo-czekoladowe czaszki z domieszką tequili, z nadanym imieniem zmarłej osoby ważnej dla danej rodziny, są zjadane podczas Dia de los Muertos. „Kolorowe” to słowo klucz w przypadku makijażu nawiązującego do sugar skull. Wielobarwne wzory, motywy kwiatowe, pióra to wszystko może się tu znaleźć. Makijaż tego typu wymaga precyzji, ale jest on stosunkowo łatwy do wykonania. Przydatne produkty to dla przykładu: biała i czarna farba do twarzy i ciała (np. MAC Chromacake, Kryolan Supracolor)/ zamiennie jasny podkład i czarny eyeliner (MAC Fluidline, Bobbi Brown Longwear Gel Liner) brokat (Inglot), cekiny, kolorowe cienie do powiek (Nyx, MAC), sztuczne rzęsy. Oczywiście istnieje tu pełna dowolność, byleby było efektownie i kolorowo.

Zaczynamy od pokrycia twarzy podkładem (dla bardziej zaawansowanych farbką). Potem kolejno nadajemy czarny obrys naszemu nosowi, następnie obrys oka, gdzie dookoła króluje „falbanka”. Bardzo lubię wykonturowane na szaro kości policzkowe (twarz wydaje się wtedy bardziej zapadnięta). Dalej tworzymy wzory, które wymagają większej precyzji. Pamiętajmy, że muszą być symetryczne względem siebie, a kolorowe z czarnym obramowaniem wyglądają naprawdę imponująco. Najpopularniejsze z nich to kwiaty i pajęczyny. Usta także muszą być pokryte warstwą podkładu, aby były jednolite z resztą twarzy. Ich kąciki natomiast wyciągnięte, a narysowane na nich pionowe kreski będą imitować zęby czaszki. Na koniec możesz dodać najbardziej efektowne sztuczne rzęsy jakie znajdziesz i voila! Na pewno znajdziecie wieeeele inspiracji do makijażu sugar skull. Zdjęcie tej, na którą się zdecydujecie będzie przydatne podczas przenoszenia jej na swoją twarz. Pomocne mogą być też wasze umiejętności robienia szlaczków z pierwszych klas podstawówki, pamiętacie?

Karolina Ciochoń

73


uroda

Jesienno zimowe porady eksperta

w kwestii włosów Jesień to doskonała pora na odżywienie włosów i decyzje o odważnych metamorfozach. Rozmawiamy o tym z Leonem Hebdą, właścicielem salonu, do którego kobiety przychodzą nie tylko po nową fryzurę, ale i po wielopłaszczyznową metamorfozę. Sam Leon nazywa siebie fryzjerem, a nie stylistą fryzur, ponieważ uważa, że najważniejszy jest zadowolony klient i solidnie wykonana praca, a nie otoczka luksusu. To kobieta ma błyszczeć w jego salonie. Jesienią wiele kobiet skarży się na wypadanie włosów. Specjaliści obwiniają za to znaczny spadek poziomu estrogenu. Jak walczyć z tym problemem? W walce z wypadaniem włosów bardzo ważna jest dieta. Nie tylko to, jak nasze włosy prezentują się na zewnątrz. Równie istotne jest to, jak dbamy o nie od środka. Żadne kosmetyki nie zastąpią zbilansowanej diety. Zbawienne są produkty bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, jak np. oliwki, pestki dyni czy słonecznika. Ważne też, by ograniczyć używanie suszarki i innych urządzeń do stylizacji, które przegrzewają włosy. Jeśli już musisz użyć suszarki, ustaw chłodniejszy strumień powietrza. A gdy nie potrafisz wyobrazić sobie poranka bez prostownicy, wybierz tę z ceramicznymi płytkami. Pamiętaj, że lepiej kilka razy wygładzić włosy przy użyciu niższej temperatury, niż zrobić to raz przy 230 stopniach. Z wakacji wracamy ze zniszczonymi włosami, które trzeba potem długo doprowadzać do porządku. A czy jesień to dla nich łaskawa pora? Mogłoby się wydawać, że to idealny czas na gruntowną regenerację. Włosy nie lubią jesieni, ale za to jest to bardzo dobra pora, by o nie zadbać. Po waka-

cjach nasze włosy są przesuszone i łamliwe, więc warto pokusić się o mocniejszą regenerację, na przykład przy pomocy dostępnego w moim salonie zabiegu Fiber Force dla włosów zniszczonych i takich, które poddawano w ostatnim czasie zabiegom chemicznym. Jest to pielęgnacja, po której odnowiona zostaje struktura włosa, dzięki czemu włos staje się mniej łamliwy. Po gorącym lecie dobrze jest również podjąć decyzję o skróceniu włosów. Pozbycie się zniszczonych końcówek nadać im zdrowy wygląd, a do następnego lata mają dość czasu, aby odrosnąć i znów się pięknie prezentować. Niestety, jesień też stwarza zagrożenia dla włosów, a spośród nich największym są kwaśne deszcze. Ważne więc, aby codzienne je pielęgnować i odżywiać. Chłodne dni nie sprzyjają dobremu samopoczuciu, a nic nie poprawia nastroju lepiej niż wizyta w salonie fryzjerskim lub SPA. Panie uwielbiają takie przyjemności! Czy fakt, że staje się pan dla kobiet rodzajem terapeuty, to obciążająca świadomość, czy jest wprost przeciwnie? To wspaniałe uczucie! Uwielbiam rozmawiać z kobietami, wydaje mi się, że jestem dobrym słuchaczem. Dzięki temu mam możliwość lepiej poznać kobiecą naturę. Im dokładniej mogę się przyjrzeć osobowości klientki, tym łatwiej mogę potem dobrać jej fryzurę. Wiem, co lubi, w czym czułaby się dobrze i co warto jej zaproponować. Nie jest problemem dobrać kolor włosów do odcienia skóry, wyzwanie zaczyna się wtedy, gdy dobieramy go do charakteru człowieka. Znając go, znacznie łatwiej współpracować. Przydatna jest też wiedza o tym, czym klientka się zajmuje. Dbanie o komfort klientek, także ten psychiczny, to element naszej pracy.

Przeglądałam ostatnio trendy na ten sezon. Włosy w kolorach tęczy wciąż są na topie. Lubi Pan odważne koloryzacje? To dobry sposób na jesienną chandrę? Nie ma uniwersalnego sposobu na jesienną chandrę, ale rzeczywiście dla niektórych wyjście do fryzjera to taka mała nagroda, coś co ten humor poprawia. Wszystko jednak zależy od tego, czego kobieta potrzebuje w danej chwili. Jeśli jest to nowa fryzura, to cieszę się, że mogę być pomocny. Jeśli awangardowy kolor, to czemu nie! Takie włosy są teraz bardzo modne, choć nie powinny tworzyć jednokolorowej plamy. Mogę natomiast zaproponować bazę w stonowanym odcieniu, a potem dobranie do niej oryginalnych rozjaśnień. Może być to jeden kolor, ale mogą być nawet trzy lub więcej! To pomysł dla pań, które chcą wyglądać trendy, ale wolą nieco bardziej zachowawcze stylizacje. Całość i tak wygląda supermodnie. A co dla miłośniczek klasyki? Zauważyłam, że im naturalniej, tym lepiej. Latem bardzo modny był kolor znany jako mysi blond, oraz wszystkie odcienie szarości. Wciąż warto go nosić, jednak jesienią dobrze jest ożywić go refleksami. Odnosi się to tak samo do brunetek i właścicielek każdego innego koloru. Najbardziej lubię naturalne brązy z rozjaśnieniem w kolorze miodowym. Twarz wygląda wówczas zdrowo niezależnie od pogody. Przeplatające się odcienie to absolutny faworyt, wyglądają przepięknie!


moda

ZACZAROWANA W FABRYCE

MODA

Max & Co

Labizu

Silesia Fashion Day zmienił adres i przeniósł się do klimatycznej Fabryki Porcelany w Katowicach. Nie zmieniło się jedno: efektowne wydarzenie, organizowane przez JC Academy, napełniło Śląsk bardzo modnym duchem. W stylowych, postindustrialnych wnętrzach zobaczyliśmy ubrania, biżuterię i akcesoria z wysokiej półki. Modelki i modele zaprezentowali najnowsze kolekcje Pinko, Max & Co., Weekend Max Mara, TwinSet Simona Barbieri, Dono da Scheggia, biżuterii Labizu oraz Traussardi z muzyką na żywo Mr. Hide. Gości zaczarował Patryk Niekłań, artysta cyrkowy i atleta o międzynarodowej sławie. Było tak pysznie, że licznie zgromadzona publiczność długo nie opuszczała after party, które odbyło się w Prodiż Bistro. Rafał Stanowski

Fot. Ann Czerny


zdrowie

Jesienne

TURBO DOŁADOWANIE JEŻELI ODCZUWASZ WIĘKSZE NIŻ ZWYKLE ZMĘCZENIE, WYCZERPANIE I NOTORYCZNIE SIĘ STRESUJESZ TO OZNACZA, ŻE DOPADŁA CIĘ JESIENNA CHANDRA. WSZYSCY NARZEKAJĄ NA TĘ PORĘ ROKU, A MOIM ZDANIEM JESIEŃ I ZIMA TO NAJLEPSZY CZAS NA ZMIANY. WŁAŚNIE TE PORY ROKU SPRZYJAJĄ REFLEKSJI I PODSUMOWANIOM. STĄD JUŻ TYLKO KROK OD POSTANOWIENIA O WPROWADZENIU ZMIANY. W TAKICH MOMENTACH LUBI POJAWIĆ SIĘ KRYZYS I POKRZYŻOWAĆ NAM SZYKI. NIE PODDAWAJ SIĘ JEDNAK TAK ŁATWO I STALE SZUKAJ MOTYWACJI, TO BARDZO WAŻNE. TO DOWÓD, ŻE KAŻDA ZMIANA WYMAGA CIERPLIWOŚCI I CZASU, ALE JAK NIE TERAZ TO KIEDY.

EFEKTY TRENINGOWE I LEPSZE SAMOPOCZUCIE PRZYJDĄ SZYBCIEJ NIŻ CI SIĘ WYDAJE. NAJCZĘSTSZĄ WYMÓWKĄ JEST STANDARDOWO BRAK CZASU. UWIERZ, ŻE TO KWESTIA DOBREGO PLANU. JEŻELI GO NIE MASZ TO PRZYNAJMNIEJ ZMUŚ SIĘ DO ZAGOSPODAROWANIA 20 MINUT DZIENNIE DLA SIEBIE I DLA SWOJEGO ZDROWIA.

76


zdrowie

Jeżeli uda Ci się już wystartować, daj się „przeczołgać” w siłowni i wypoć w końcu długotrwały stres. Wyczerpujące ćwiczenia fizyczne, powodują obniżenie poziomu hormonów stresu i większe odprężenie psychiczne po całym dniu. Jeżeli nie możesz zmobilizować się do ćwiczeń w mieszkaniu i nie lubisz chodzić do zatłoczonych fitness klubów to po prostu ubierz wygodny, ciepły strój sportowy i zacznij ćwiczyć na zewnątrz. Nie odpuszczaj i daj się w końcu wyciągnąć na szybki trening obwodowy z elementami cardio. Postaraj się wykonać 3x w tygodniu intensywny trening obwodowy zajmujący zaledwie 20 minut. Każde ćwiczenie zrób metodą tabaty. Masz do wykonania pięć tabat codziennie w ciągu trzech tygodni. W ciągu 20” wykonaj jak najwięcej powtórzeń, a przez kolejne 10” odpoczywaj. Powtórz łącznie całość dokładnie 8 razy. Wykonujesz jedno ćwiczenie w jednej tabacie. Poniżej ćwiczenia, które pomogą CI wyrzeźbić mięśnie całego ciała. 1. Zakroki z wykopem - Stań z nogami rozstawionymi na szerokość bioder. Następnie zrób zakrok lewą nogą, aż udo prawej nogi będzie równolegle do podłoża. Wracając do pozycji startowej równocześnie wykonaj wykop. Pamiętaj, o zadartych palcach u stopy przy wykopie. Możesz dodatkowo wziąć obciążenie do rąk, aby mięśnie się bardziej zmęczyły w czasie wykonywania tego ćwiczenia. 2. Podpór przodem i przenoszenie wyprostowanych nóg po skosie - Przyjmij pozycję deski, opierając się na ramionach, stopy razem. Napnij mięśnie korpusu i pośladki, biodra nie mogą Ci opadać w dół. Trzymaj ciało w jednej linii. Prze-

noś nogę do przodu, trzymając napięte pośladki cały czas. Raz lewa, raz prawa strona. 3. Zakroki skrzyżne - Stań w lekkim rozkroku, ręce możesz oprzeć na biodrach. Zrób zakrok lewą nogą, kieruj ją po skosie, aby skrzyżować ją z prawą nogą. Pamiętaj, aby utrzymać tułów w pozycji pionowej. Obniżaj pozycję do chwili, aż twoje prawe udo będzie ustawione równolegle do podłoża. Następnie wróć do pozycji wyjściowej i powtórz tą samą sekwencję na drugą nogę. 4. Pompka T, pełna, albo na kolanach - Przyjmij pozycję podporu przodem. Zginając ręce w łokciach,przybliż klatkę do podłoża. Wróć do pozycji wyjściowej i zrotuj korpus w prawą stronę, sięgając prawą dłonią w stronę sufitu. Dłoń jest w jednej linii z barkiem. Następnie wykonaj pompkę i rotację na drugą stronę. 5. Półprzysiad i przejście do podporu. Przyjmij pozycję jak wcześniej, do pompki. Ręce rozstawione na szerokości bioder, to samo ze stopami. Następnie dynamicznym ruchem przyciągnij stopy w stronę dłoni i podnieś się do pozycji półprzysiadu. Po treningu nie zapomnij o odpowiednim rozciąganiu. Twoje mięśnie będą się szybciej regenerować i efektywniej pracować w czasie kolejnego treningu. Czas na zmiany jest właśnie teraz, spróbuj doładować się energią w ten trudny czas a twoje samopoczucie i kondycja będzie w lepszym stanie.

Pozdrawiam Ada Palka fot. Mateusz Szelc / Sport Definition

77


twarze

SABABA coctail & club KRAKÓW 22.10.2016 FOT. JAKUB GIL

WIĘCEJ NA WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL 78


pobud

ysł m z y zam

y

carpaccio z ryb i owoców morza Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas


polecane

polecane na

LISTOPAD ADA CYBULSKA

REDAKTORKA DZIAŁU KULINARIA

Kulinaria to dla mnie smak, zapach, wygląd. Lubie jeść. Lubię gotować. Lubię smakować życie. Wciąż poszukuję kolejnego przepisu na idealną pizzę.

80

Black to idealny odnośnik do naszego nastroju spowodowanego równie szaro-burą pogodą za oknem. A na jesienną depresję najlepszy jest tak zwany comfort food. Nie oszukujmy się - każdy z nas ma czasami ochotę po prostu zatopić się w swoim łóżku z dobrym filmem oraz w akompaniamencie (zanim wszystko zniknie!) czegoś pysznego jak na przykład tosty z jajkiem i jarmużem czy też prosty w przygotowaniu tatar. Zawsze pozostaje klasyczne rozwiązanie problemu chandry jak niezawodna, niesamowicie skuteczna i jedyna w swoim rodzaju - pizza. W tym wydaniu możecie przeczytać wywiad z założycielami jednej z najlepszych pizzerii na Śląsku. A najlepiej po prostu też sprawdzić i przetestować samemu specjalności Len Arte!


polecane

Książka

Wege Festiwal Silesia

Szczególnie w jesienno-zimowym okresie powinniśmy uważać na to co jemy. Kasza powróciła do naszych łask i na nasze stoły już jakiś czas temu, a tym razem ten temat na swój sposób rozgryzła Maia Sobaczak. W jej książce „Qmam kasze, czyli powrót do korzeni” znajdziecie przepisy z użyciem kaszy w każdej wersji - na słono, słodko, na śniadanie, obiad czy też deser. Wracamy do korzeni naszej kuchni, ale w nowej kulinarnej odsłonie. Dodatkowym atutem książki są rewelacyjne fotografie, które sprawiają, że ma się ochotę przetestować wszystko!

20 listopada w Katowicach odbędzie się Wege Festiwal, który po sukcesie w wielu miastach Polski, po raz pierwszy zagości na Śląsku. Do wegańskiej kuchni będzie można się przekonać dzięki przepysznym falafelom, hummusom, burgerom i innym potrawom przygotowanym w wersji wegańskiej. Oprócz tego będzie można zakupić książki oraz kosmetyki, które się wpisują w ideę weganizmu.

Wydarzenia Krakowski Festiwal Młodego Wina Już 11 listopada w Krakowie odbędzie się Krakowski Festiwal Młodego Wina. Nie tylko wszyscy mają wtedy dzień wolny od pracy i szkoły, ale także to właśnie wtedy przypada dzień św. Marcina, patrona winiarzy. Podczas wydarzenia zostaną zaprezentowane młode wina z rocznika 2016, a dodatkowym uzupełnieniem będzie przepyszne jedzenie przygotowane w ramach ogólnopolskiej akcji Slow Food Polska Gęsina na Świętego Marcina.

Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl

MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową

OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!


felieton

Back From Black NADIA TYMIŃSKA Kucharz-samouk z zacięciem cukierniczym. Uważam, że bez kuchni francuskiej nie byłoby gastronomii. Po pracy wielbicielka kolorowych tatuaży i dobrego prosecco.

82

Ukochana przez kobiety, bo przecież wyszczupla (czerń w większych ilościach daje optyczne złudzenie pomniejszania). Dla „dziołszki ze Śląska” to tym ważniejszy kolor, że towarzyszy mi od małego, nasze domy zbudowane są na czarnym kamieniu węgielnym. Młodzi mieszkańcy Górnego Śląska dzisiaj chcąc oddać hołd tradycji tworzą lody w czarnych wafelkach, czarne bułki burgerowe, ciastka, lemoniady, makarony etc. Trend na czarne jedzenie nie pochodzi jednak od Ślązaków.

mu produktowi zawdzięczamy nazwę dań z dopiskiem „nero di seppia”: risotto, makarony. Jeśli w delikatesach natkniecie się na czarne spaghetti to spokojnie możecie wrzucić je do koszyka i wyczarować pyszną kolację z krewetkami i sosem śmietanowym. To coś w granicach bezpiecznego eksperymentu kulinarnego, który każdy może zrobić w domowym zaciszu. W codziennej pracy i gotowaniu nie jestem jednak fanką czarnego jedzenia. De facto barwnik nie wprowadza żadnych fajerwerków smakowych, a efekt wizualny może się znudzić po jakimś czasie. Naturalne składniki, warzywa, owoce, mięso dają nam do dyspozycji feerię barw, niemal we wszystkich kolorach tęczy. Dlaczego więc mielibyśmy podawać talerze zalane czarnym sosem, albo czarne warzywa (tak, również te spalone nie są zbyt estetyczne ani pyszne)?

Czarne jak smoła produkty zaczęły pojawiać się jako pierwsze w Stanach, Japonii, Włoszech, a intensywną barwę zawdzięczały popiołowi (zwęglone łupiny orzecha kokosowego), węglowi bambusowemu (palenie drzewa bambusowego w bardzo wysokiej temperaturze) czy atramentowi z kałamarnicy (co ciekawe, kiedyś inkaust z tego mięczaka był wykorzystywany jako materiał piśmienniczy). Temu ostatnie-

Mieliśmy modę na smoliste talerze z kamienia łupkowego: te również nigdy nie przemawiały do mnie swoją estetyką. Najbardziej apetyczne kompozycje to te podawane na białych talerzach w kolorach natury: boskie odcienie czerwieni i różu w wykonaniu malin czy buraczków, soczyste zielenie szparagów, pietruszki i nowalijek, energetyzujący pomarańcz marchewek i dyni, magnetyzujący fiolet truflowych

ziemniaków, szlachetne brązy grzybów czy wreszcie przyjemna żółć skórki cytryny. Czy jest coś bardziej cieszącego wzrok od biało-kremowej bezy w środku lata wypełnionej jasnym kremem i kolorowymi, sezonowymi owocami? Pewnie wyobrażam sobie czarną wersję tego deseru. Ale to nie będzie ta sama czerń, którą uważam za tak wyrafinowaną, elegancką i do której mam sentyment. Raczej potraktuje ją wtedy jak jeden z tych kolorów, które niczym bumerang wracają co kilka sezonów, ale nigdy nie znajdują stałego miejsca w kanonie. Nawet jeśli chcecie wprowadzić się w jesienny nastrój to zamiast kupować barwnika z wnętrzności kałamarnic zajrzyjcie do kalendarza sezonowego: o tej porze znajdziecie tam jarmuż, bakłażany, karczochy, buraki, gruszki, jabłka, śliwki, pigwowce, żurawinę, skorzonerę i topinambur. Może na wczesne powitanie zimy nada się krem z białych warzyw?

fo

Czerń to tak zwany kolor konserwatywny: współgra z każdą inną barwą, jest ponadczasowa, elegancka, wyrafinowana, szykowna. Barwa jednocześnie tradycyjna i nowoczesna, łączy tajemniczość, drapieżność, drama tyzm, dostojność i powagę.

i t.

ta ns

g ra

m_ o

p a s l y t o m . k re g

licc

y



wywiad

Len Arte

Mała śląska Italia

fot. Wojciech Świstuń

RYNEK GASTRONOMICZNY W POLSCE PRZECHODZI OD KILKU LAT „KUCHENNE REWOLUCJE”.

84

PIZZA TO FENOMEN OGÓLNOŚWIATOWY. PRZYGOTOWANA W WIELU WERSJACH I WARIACJACH; WEGAŃSKIEJ, FAST-FOODOWEJ, Z KLASYCZNYMI DODATKAMI, JAK SZYNKA PARMEŃSKA I RUKOLA, CZY TEŻ NA SŁODKO Z NUTELLĄ. JEDNAK NIEZALEŻNIE OD TEGO, JAK DALEKO TE WARIACJE ZAJDĄ, ZAWSZE WARTO WRÓCIĆ DO KORZENI, CZYLI PO PROSTU - KLASYCZNEJ WŁOSKIEJ PIZZY. NA CIENKIM SPODZIE POKRYTYM SOSEM ZE SKĄPANYCH W SŁOŃCU POMIDORÓW, CIĄGNĄCYM SIĘ SEREM UDEKOROWANEJ ULUBIONYMI DODATKAMI. TAKĄ WŁAŚNIE MOŻNA ODNALEŹĆ W KATOWICKIEJ PIZZERII LEN ARTE, OFERUJĄCEJ NIE TYLKO WŁOSKĄ UCZTĘ, ALE TAKŻE DOMOWĄ ATMOSFERĘ, KTÓRĄ TWORZY OBSŁUGA, GOŚCIE ORAZ MAŁE DETALE, JAK WŁOSKA MUZYKA W TLE CZY TEŻ DEKORACJE Z LOKALNYCH PRODUKTÓW. ZAŁOŻYCIELE, MONIKA LENART I TOMASZ PIEPRZYK, OPOWIEDZIELI NAM O SWOCH POCZĄTKACH I ICH PRZEPISIE NA SUKCES!


wywiad

Jak rozpoczęła się Wasza przygoda z Włochami? Monika: Od zawsze marzyłam, by mieć swoją restaurację. Poznaliśmy się z Tomaszem, po kilku miesiącach znajomości, opowiedziałam mu o tym marzeniu. Wszystko zbiegło się w czasie z przypadkowym znalezieniem lokalu. Tomasz: Ja z kolei uwielbiałem Włochy i tamtejszą kuchnię. Dlatego wspólnie zadecydowaliśmy, że moglibyśmy otworzyć właśnie włoską restaurację.

Czy często podróżowaliście do Italii, by podpatrzeć techniki gotowania i robienia pizzy? T: Podróżowaliśmy, ale jednak bardziej w charakterze turystycznym. Szybko stwierdziliśmy, że musimy mieć tu na miejscu włoskiego pizzaiolo, bo żaden Polak nie zrobi pizzy tak jak rodowity Włoch. Zatrudniliśmy wtedy Francesco, a od blisko czterech lat w Len Arte szefuje doświadczony i utalentowany Edoardo Mallozzi.

BYLIŚMY PIERWSZĄ ORTODOKSYJNĄ PIZZERIĄ NA ŚLĄSKU, KTÓRA MIAŁA ODWAGĘ POWIEDZIEĆ SWOIM GOŚCIOM: „NIE! WŁOSKIEJ PIZZY NIE POLEWAMY DODATKOWYM SOSEM!”. M: Na pewno sporo podróżowaliśmy, ale teraz podróżujemy jeszcze więcej! Śmiejemy się, że spędzamy we Włoszech niemal tyle samo czasu, co w Polsce. Sami po prostu jeździmy regularnie po towar. Mamy tam dziś wielu przyjaciół.

Wolicie pod względem kulinarnym północ czy południe Italii? T: Nie potrafimy wybrać, każdy region ma inne smaki i charakterystyczne potrawy. M: To prawda, ale gdybyśmy zostali zmuszeni do wskazania jednego regionu, chyba postawilibyśmy na Toskanię.

Czy jest tak duża różnica miedzy polskimi i włoskimi składnikami? M: Ogromna i zasadnicza! Ale bardzo często również włoskie produkty dostępne na polskim rynku są kiepskiej jakości, dlatego często wsiadamy w auto i przywozimy je sami. T: Rynek gastronomiczny w Polsce przechodzi od kilku lat "kuchenne rewolucje". Pojawiają się produkty z całego świata. Polacy odkrywają nowe smaki. Jestem przekonany, że z czasem uczą się także odróżniać jakość produktów.

85


wywiad

Kiedy rozpoczynaliście, Katowice pod względem kulinarnym dopiero się rozwijały. Czy początki były dla Was trudne? M: Pięć lat temu to było zupełnie inne miasto. Mam wrażenie, że wtedy pojęcie "mieszczaństwa" dopiero odradzało się tu na nowo. Może trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, ale nie było wtedy jeszcze nowej siedziby NOSPR i nowego Muzeum Śląskiego. Nie było rynku, a Off Festival kojarzony był jeszcze przez wiele osób z Mysłowicami. Przy Mariackiej funkcjonowały w zasadzie tylko pachnące jeszcze świeżą płytą osb KATO, serwująca 24 godziny na dobę zimną wódkę i zakąski Lorneta z Meduzą oraz grająca bluesa Katofonia. Katowice starały się zdobyć tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, którego, moim zdaniem, niesprawiedliwie nie otrzymały. T: Gastronomii praktycznie nie było, a katowiczanie mający dość sieciówek byli spragnieni czegoś nowego i prawdziwego. Pamiętam, gdy w pierwszym dniu, pełni strachu o to, co i jak będzie, otworzyliśmy drzwi lokalu krzycząc "Aperto!", a przed pizzerią zobaczyliśmy długą kolejkę głodomorów. Zakasaliśmy rękawy i tak już zostało. Ręce pełne roboty!

86

Skąd się wzięły napisy na ścianach, np. „Nie pytaj o sos, pizzę pół na pół”? T: (śmiech) Musimy pamiętać, że to są już w zasadzie „historyczne” napisy. Byliśmy pierwszą ortodoksyjną pizzerią na Śląsku, która miała odwagę powiedzieć swoim gościom: "Nie! Włoskiej pizzy nie polewamy dodatkowym sosem!". Podsumowaliśmy wszystko, co nas denerwowało w ówczesnej tzw. polskiej pizzy. Nie ma szans na ketchup, sos czy podrabiany ser. Te napisy są tu już obecnie bardziej z sentymentu, to one w jakiś sposób nas definiowały 5 lat temu. Ale oczywiście nadal są aktualne. M: Ale też i czasy się zmieniły, dziś pizzerie mają większą świadomość i nie robią takich rzeczy. Gdy zaczynaliśmy, taką właśnie wizję pizzy mieli polscy restauratorzy i rzesze pizzoholików.

Co według Was najbardziej wpłynęło na Wasz sukces? M: Na pewno to, że mamy świetnych kucharzy, bardzo dobry produkt, o który niezwykle się staramy - jeździmy, szukamy, wciąż wszystko ulepszamy. Nie kombinujemy, trzymamy się oryginalnych przepisów.

T: Przez żołądek do serca!

Jaki macie dalsze plany? M: Mamy dużo pomysłów. Nie chcemy na razie zbyt wiele zdradzać, ale możemy powiedzieć, że już wkrótce otwieramy małą grecką knajpkę. Mamy już Greka kucharza, lokal i dostęp do dobrych produktów... T: Rodzice Moniki mieszkają w Grecji, więc jest mocno związana z tym krajem, kuchnią i kulturą. M: A grecka kuchnia jest również przepyszna, zdrowa i póki co, mało znana w naszym kraju.

Czy w przyszłości będzie można odnaleźć Len Arte w innych miastach? M: Nie wiemy, bo trudno nam jest sklonować Len Arte. T: Mieliśmy kilkadziesiąt propozycji franczyzowych. Póki co, wszystkie odrzuciliśmy.

Rozmawiała: Adriana Cybulska



trendy

W poszukiwaniu idealnego smaku Skąd wiemy, gotując w domu czy w restauracji, jak dobierać poszczególne składniki, tak aby dobrze smakowały? Standardowe połączenia się przejadły, dla wielu z nas nie ma w nich już nic nadzwyczajnego, gdyż nieustannie oczekujemy nowych doznań smakowych. Czym zatem miłośnicy gotowania, profesjonalni szefowie kuchni lub technolodzy żywienia mogą nas jeszcze zaskoczyć ? Odpowiedź jest w zasadzie prosta – poprzez umiejętne łączenie składników, które nie wydają się (wbrew pozorom) do siebie pasować.

88

FOOD PAIRING – SZTUKA ŁĄCZENIA SMAKÓW

POCZĄTKI FOOD PAIRINGU

Czy potraficie odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego nasz mózg niektóre potrawy automatycznie uznaje za smaczne, a inne nie? Co ciekawe, często potrafimy to ustalić jedynie na podstawie aromatu oraz kompozycji na talerzu, nawet nie próbując potrawy. Food pairing to nowatorski sposób gotowania, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem na całym świecie. Jego ideą jest sprawne aranżowanie poszczególnych składników tak, aby podkreślić ich walory smakowe. Łączenie produktów z pozoru do siebie nie pasujących daje nam możliwość tworzenia oryginalnych potraw o niespotykanym smaku i aromacie. Tak naprawdę dla każdego produktu spożywczego można stworzyć całą sieć takowych połączeń, które będą się idealnie komponować ze względu na pokrewieństwo aromatu, smaku czy konsystencji.

Pionierem eksperymentalnego łącznia smaków jest Heston Blumenthal – szef kuchni The Fat Duck w Bray w Anglii. Jego pierwszymi niezwykłymi pomysłami było sparowanie czekolady i kalafioru oraz kawioru i białej czekolady. Odkrycia tego dokonał badając właściwości smaków słodkich i słonych. Zdumiony rezultatem zwrócił się z prośbą o wytłumaczenie tego odkrycia do naukowca Francois Banziego. Okazało się, że biała czekolada i kawior mają te same związki chemiczne zawarte w zapachu. Po tym odkryciu mistrz kuchni nowoczesnej zaczął eksperymentować dalej, tworząc profil składnika na podstawie analizy chemicznej, w wyniku których powstało wiele oryginalnych aczkolwiek inspirujących zestawień smaków.


trendy

ZASKAKUJĄCE POŁĄCZENIA Dzięki diagramom ukazującym nam połączenia produktów kuchnia wzbogacona zostaje o kolejne niewiarygodne doznania. Myślicie pewnie, jakież to mogą być nietypowe połączenia, przecież nikt chyba nie zrobi kurczaka z czekoladą… Błąd! Poniżej tylko niektóre oryginalne pary o których nawet byście nie pomyśleli:

kawa + czosnek mandarynki + tymianek ogórek + fiołek jadalny banan + pietruszka marakuja + ostrygi pieczona jagnięcina + truskawki feta + imbir pomidor + jabłko czekolada + kurczak czekolada + gorgonzola truskawki + parmezan

Zastanawiać nas może słuszność tych połączeń. Pojawia się nawet pytanie: czy istnieje jakiś racjonalny wzór? Obecnie wielu ekspertów z dziedziny gastronomii pracuje nad tym dylematem. Jednym z najwybitniejszych dzieł w tej specjalizacji jest „ The Flavour Thesaurus” – Niki Segnit. Czytając jej książkę zauważymy, że dzieli ona poszczególne produkty na kolory, łącząc je ze sobą i opisując zależności miedzy nimi. No ale jak to? Łączymy po prostu kolory? Przecież to nie ma sensu… Jak dobierane są produkty? To nieco bardziej skomplikowane.

JAK STOSOWAĆ W DOMU Produkty łączone są ze sobą poprzez pokrewieństwo wspólnych cech. Głównym elementem jest więc aromat, który w 80% jest odpowiedzialny za postrzegany smak potrawy. Jeden z polskich szefów kuchni Paweł Oszczyk uważa, że potrawy lubią takie smaki, jakie same posiadają. Dlatego gorzki smak lubi gorzkie dodatki, a kwaśny bardzo dobrze znosi towarzystwo cytryny lub limonki. Świetnie łączą się również warzywa i owoce sezonowe typowe dla danej pory roku. Niektórzy kucharze twierdzą również, że kolor ma znaczenie, dlatego doskonale pasują do siebie produkty z tej samej palety barw. Wyróżniamy tylko kilka smaków: gorzki, słodki, słony, kwaśny i umami zaś aromatów mamy o wiele więcej i możemy je łączyć w dowolny sposób .

TROCHĘ TECHNIKI I MOŻNA SIĘ ZGUBIĆ Nie ważne czy chcemy tworzyć dania klasyczne czy innowacyjne, istotne jest jakich technik do tego użyjemy i z jaką dokładnością będziemy je stosować. Parowanie, duszenie, pieczenie, smażenie a może souis vide, czy nawet kroje - mają znaczenie dla końcowego efektu. Jak w przypadku warzyw liczy się ich kruchość i odpowiedni czas gotowania, potrzebny dla zachowania idealnej konsystencji, tak w przypadku mięs i ryb, czy owoców morza liczy się ich soczystość oraz urokliwy efekt karmelizacji, który uwalnia pobudzający zmysły zapach. Aby osiągnąć ostateczny efekt liczy się czas i temperatura gotowania, który można uzyskać na wiele sposobów. Ważne jest by wybierając daną technikę nie przedobrzyć, abyśmy mogli się cieszyć idealną konsystencją i pełnią smaku potrawy.

Oczywiście całą wiedzę i ideę food pairingu możemy wykorzystać w naszym zaciszu domowym. Potrzebne nam będzie odpowiednie drzewko food pairingowe. Pokazuje nam ono poszczególne produkty połączone ze sobą, te które są najbliżej siebie najlepiej będą ze sobą współgrały. Przy pomocy takich grafów możemy poznać wiele oryginalnych zestawień smakowych jak np. czosnek i kawa. Pozostaje nam tylko wziąć te produkty, które dopasowaliśmy za pomocą drzewka i zaserwować. Każdy z nas może eksperymentować w domu. Chodzi o eksplorowanie nowych smaków i by próbować nowych rzeczy, pamiętając, że nie należy się przejmować niepowodzeniami. Spontaniczność, radość i pewność siebie – właśnie to powinno nam towarzyszyć w kuchni. Zasady są przeczcież po to by je łamać, natomiast same kuchenne przepisy można potraktować z delikatnym dystansem. Zachęcam do podjęcia próby. Food pairing bezwzględnie poszerza nasze możliwości kulinarne. Rzućcie sobie wyzwanie. Bawcie się gotowaniem. Teoria połączeń smakowych ma sens i ułatwia codzienne gotowanie… czyni je prostszym. My możemy tylko ocenić czy takie połączenie smakuje i czy przypadnie nam do gustu.

Wojciech Drobniak

89


trendy / nowy sezon

FOCHA 42 - KUCHNIA PEŁNA EMOCJI zdjęcia: Robert Bednarczyk | lounge

Za oknem złote liście powoli zaczynają opadać z drzew, lekkie ubrania chowamy glęboko do szafy, dni stają się coraz krótsze i ciemniejsze, a z powodu braku słońca zaczynamy coraz częściej szukać zimowych przysmaków, sycących dań i oczywiście słodkości.

Szczególne wrażenie zrobił na mnie krem z grzybów leśnych z chipsem z ziemniaka. Sama zupa oparta jest na włoskiej recepturze zagęszczania potrawy chlebem co daje zupełnie inne doznania smakowe niż w przypadku użycia śmietany. Krem ma delikatny, aksamitny smak wydobywający prawdziwe bogactwo grzybów leśnych.

matem wanilli harmonijnie współgra z risotto buraczanym, w którym odnajdziemy również bardzo dyskretny posmak czerwonego wina.

W taki właśnie dzień postanowiłam odwiedzić restaurację Focha 42 znajdującą się na skraju Błoń w zaciszu rzeki Rudawy, a specjalizującej się w tak uwielbianej przeze mnie kuchni włoskiej.

Kolejną potrawą, w której zastosowano niecodzienne połączenia jest filet z pstrąga marynowany w wanilli, podawany na risotto z dodatkiem czerwonych buraków. Wszystkie zastosowane w daniu składniki komponują się w interesujący i unikalny bukiet smakowy, doskonały dla osób otwartych na ciekawe połączenia, bo w przypadku tej potrawy takie na pewno będą. Delikatne i chude mięso z lekkim aro-

Krzysztof Maguda: Lubię eksperymentować, a zabawa smakiem sprawia mi wiele radości, szczególnie kiedy łączę te słodkie i wytrawne. Są to oczywiście odważne połączenia ale taka też jest moja kuchnia. Pracując w tym zawodzie wiele lat wiem, że chcąc być dobrym szefem kuchni musisz ciągle poszukiwać nowych kompozycji smakowych, dlatego czerpię inspiracje dosłownie z wszystkiego: z podróży, dobrej

Z myślą o panującej porze roku szef kuchni Krzysztof Maguda stworzył specjalne menu oparte na tradycyjnych włoskich recepturach, które wzbogacił darami polskiej jesieni; dynie, buraki, grzyby leśne, soczewica, śliwki, gruszka, a wszystko to zamawiane lokalnie u najlepszych dostawców. Kolację rozpoczęłam tradycyjnie od przystawki - zamówiłam tatara z tuńczyka. Delikatny smak świeżo skrojonej ryby doskonale współgrał z kawiorem i oliwą z domieszką chilli, tworząc idealną, lekką przekąskę, pobudzającą kubki smakowe. Następnie spróbowałam sałatki z pieczoną dynią i soczewicą, kiełkami buraka i wędzonym pstrągiem - oczywiście z lokalnej ekologicznej hodowli. Całość dania orzeźwiało mango i imbirowo-malinowy sos winegret.

90

Po tak doskonałym daniu postanowiłam zapytać samego szefa kuchni skąd pomysł na takie połączenie?


trendy / nowy sezon

książki, smaków dzieciństwa ale także z rozmów z naszymi gośćmi. Nie lubię monotonii, dlatego już latem myślę o jesieni, a zimą o lecie. Oczami wyobraźni tworzę nowe dania, łącząc tradycyjną kuchnię z tym co w danym momencie mnie zainspiruje. JG: A jaka dla Ciebie jest włoska kuchnia? Jest kuchnią osobistą, opartą na przepisach doskonalonych całymi latami przez kolejne pokolenia. Przepisy, w których każdy składnik jest elementem bardzo przemyślanym, ale jednocześnie ma za zadanie wywołać pewne uczucia, emocje, ma uchylać rąbek kulinarnego raju. JG: I tak się dzieje w przypadku uwielbianych przez chyba większość z nas włoskich deserów…? KM: Dokładnie tak, dlatego też, na zakończenie tej kulinarnej podróży wybrałem dla Ciebie klasyczny torcik oparty na kompozycji musu czekoladowego z dodatkiem wiśni, który stworzyłem z myślą o jesiennych, chłodnych wieczorach, kiedy nasz organizm potrzebuje dużo więcej energii. JG: Namawiasz mnie na dodatkowe kalorie :) KM: Czekolada to królowa wśród słodkości i doskonale komponuje się nie tylko z deserami. Jeśli jednak wolisz nieco lżejsze formy to zapraszam na pudding chia z bananem i kiwi albo na bardziej tradycyjne smakołyki takie jak panna cotta w zupełnie nowej odsłonie; śmietankowo- limonkowej. Dla szukajacych nieszablonowych smaków, gorąco polecam galaretkę z buraka i czerwonego wina otulającą lekki mus z serka mascarpone z dodatkiem owoców granatu.

żymi omułkami przywożonymi z samych Włoch, a przygotowanymi na cydrze – brzmi wybornie. Restauracja sama w sobie jest bardzo przestronna, pełna światła, a atmosfery dodaje unoszący się aromat świeżych ziół, dźwięk opalanego drewnem pieca i gwarne rozmowy z muzyką w tle. Muszę przyznać, że przez chwilę poczułam się tak, jak podczas moich ostatnich podróży po Włoszech… Focha 42 to bardzo przyjazne miejsce, także dla dzieci, dla których skomponowano odrębne menu i co najważniejsze urządzono pokój zabaw, w którym animatorzy dbają o atrakcje dla najmłodszych gości. Rodowici Włosi, którzy często podróżują uwielbiają opowiadać żarty o tym, jak „maltretuje” się ich kuchnie poza granicami ich kraju, często wspominają o carbonarze przyżądzanej ze śmietany bez dodatku jajek i sera pecorino lub tiramisu, w którym nie odnajdziemy śladu mascarpone. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić im restaurację Focha 42, gdzie szef kuchni wraz z zespołem z wielkim szacunkiem i powagą traktuje ich rodowite przepisy wzbogacając je naszymi sezonowymi smakami. Tutaj znajdziecie kuchnię z prawdziwie włoskim temperamentem. Joanna Gałuszka

FOCHA 42 Kraków, al. Ferdynanda Focha 42 www.focha42.pl

Po tak pysznych deserach nie miałam już miejsca, aby skosztować tej pysznej pizzy o której tak wiele słyszałam. Krzysztof zdradził mi jednak jej sekret, który tkwi w sposobie przygotowania ciasta według oryginalnego neapolitańskiego przepisu. Z pewnością wrócę tu jeszcze i spróbuję nowych sycących makaronów: penne ze świeKrzysztof Maguda - Szef kuchni

91


trendy

#ModneJedzenie - odkrywając hummus

W kuchni, podobnie jak w modzie - wraz z nadejściem kolejnego sezonu, pojawiają się nowe żywieniowe trendy. I w ten oto sposób, swoje przysłowiowe pięć minut zyskały popularne dziś jagody goji, nasiona chia czy amarantus.

Ekspansja modnych produktów ma zwykle podobny przebieg - rozpoczyna się od niepozornych wzmianek w lifestyle'owych pismach, stopniowo zaczyna zwracać uwagę kulinarnych bloggerów, aby następnie przy pomocy estetycznych zdjęć na Instagramie zawładnąć naszymi podniebieniami. Często jednak sami tak naprawdę nie wiemy dlaczego właściwie sięgnęliśmy po te produkty. Być może dzieje się tak dlatego, że w pogoni za byciem "trendy" oraz "cool" tak naprawdę zapomnieliśmy doczytać skąd nasz 'super food' pochodzi albo jakie ma właściwości. Doskonałym tego przykładem jest uwielbiana przez miliony ludzi na całym świecie zielona herbata - do dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że ten popularny napój nie tylko wysusza śluzówkę gardła, ale także działa pobudzająco, a tym samym nie jest wskazany dla osób mających problemy ze snem. Koniec jednak o przeszłości, pora skupić się na produkcie, który w ostatnim czasie szturmem zdobywa kulinarne rynki świata. Hummus - tę nazwę spotykacie ostatnio częściej, niż własnego szefa i pewnie nawet nie zorientujecie się, jakim sposobem trafi do Waszej lodówki (hummus, nie szef!). I nic w tym dziwnego, skoro hummus ostatnimi czasy jest dosłownie wszędzie. W ofercie śniadaniowej ulubionego bistro, podawany z kurczakiem w porze obiadowej czy obok jogurtu w pobliskim supermarkecie. Co zatem skrywa się za tą tajemniczą nazwą ?

92

Hummus to pochodzący z Egiptu dip, przygotowywany z gotowanej ciecierzycy i pasty sezamowej, zwanej tahini, z dodatkiem oliwy, soku z cytryny oraz czosnku. Legenda głosi, że hummus, z octem, zamiast cytryny, był podawany na dworze Saladyna, sułtana Egiptu, władcy imperium rozciągającego się od Sudanu po Syrię, od Jemenu przez Półwysep Arabski, północny Irak do wschodniej Turcji. Wraz z ludźmi zawędrował do Europy, a następnie w pozostałe rejony świata. Swą popularność zawdzięcza jednak nie tyle swej barwnej historii, co raczej szczególnym właściwościom i zawartym w nim składnikom odżywczym. Szczególną popularnością cieszy się wśród wegetarian oraz wegan ze względu na zawartą w nim witaminę C, B6, kwas foliowy, żelazo, mangan, białko, błonnik pokarmowy i kwasy tłuszczowe jednonienasycone. Polecany jest również dzieciom, diabetykom oraz osobom na diecie bezglutenowej. Hummus najlepiej przygotowywać samemu, według poniższego przepisu podstawowego. Warto również pamiętać, że swoją pastę możecie do woli urozmaicać dodając do niej suszone pomidory, zielone pesto lub czerwoną paprykę. Podawany z surowymi warzywami może stanowić smaczną i zdrową przekąskę. Wypróbujcie koniecznie!


przepis

Hummus SKŁADNIKI: ¬ 1 puszka ok. 400 g ciecierzycy (lub 400 g UGOTOWANEJ CIECIERZYCY wraz z kilkoma łyżkami zalewy) ¬ 1 mały ząbek czosnku ¬ 5 łyżek pasty sezamowej tahini (gotowej lub DOMOWEJ) ¬ 1 łyżeczka mielonego kuminu (kminu rzymskiego) ¬ sól i pieprz ¬ 1 łyżka oleju sezamowego lub oliwy extra vergine

PROPOZYCJA PODANIA: Gotowy hummus włożyć do miseczki, polać oliwą extra vergine, posypać świeżym zmielonym pieprzem, ostrą paparyką w proszku oraz posiekaną natką pietruszki. Można też dodać kilka zielonych oliwek oraz podsmażoną na patelni pokrojoną papryczkę chilli i czosnek.

PRZYGOTOWANIE: 1. Ciecierzycę umieścić w pojemniku melak-

sera, rozdrabniacza lub blendera. Dodać kilka łyżek zalewy lub wody z gotowania ciecierzycy i zmiksować na pastę.

2. W międzyczasie dodawać resztę w składników: czosnek, pastę tahini, około 2 szczypty soli, szczyptę pieprzu, olej sezamowy lub oliwę oraz kumin (kmin rzymski). Jeśli ciecierzyca ciężko się miksuje, można dodawać stopniowo po łyżce więcej zalewy.

WSKAZÓWKI: Upraszczając przygotowanie PASTY SEZAMOWEJ TAHINI, możemy ok. 5 łyżek ziaren sezamu wysypać na suchą patelnię i mieszając co jakiś czas delikatnie je uprażyć (mają jedynie lekko zbrązowieć). Następnie zmielić na pastę dodając ok. 2 łyżki oliwy extra vergine.

93


przepisy

SIEKANY TATAR Z TAJSKĄ NUTĄ

SKŁADNIKI:

¬ 200g ligawy ¬ 200g polędwicy ¬ sos sojowy ¬ czerwona cebula ¬ cebulka dymka ¬ sezam ¬ pieprz ¬ limonka ¬ jajka przepiórcze ¬ papryczka habanero ¬ sól ¬ świeżo mielony czarny pieprz

PRZYGOTOWANIE: 1.Mięso siekaj długo, aż do uzyskania przyjemnej, nieco klejącej konsystencji. Wrzuć do miski i dopraw sosem sojowym, sokiem z limonki oraz odrobiną papryczki habanero posiekaną w drobną kosteczkę. Dokładnie wymieszaj. 2.Kiedy uzyskasz pożądany smak, wyłóż mięso na talerz. Na środku zrób dziurkę i wlej w nią żółtko. 3.Całość posyp posiekaną drobno czerwoną cebulką oraz dymką i sezamem. Posyp pieprzem i skrop limonką. Podawaj z kawałkami limonki i dodatkową cebulką.

94


przepisy

TOST Z LARDO SEREM TRUFLOWYM I JAJKIEM SKŁADNIKI:

PRZYGOTOWANIE: 1.Na patelni połóż 2 plastry lardo. Rozgrzej porządnie i wrzuć umyty i pokrojony w paseczki jarmuż. Dodaj pokruszoną, suszoną papryczkę pepperoncino i posól. Podsmaż ok. 3 minuty i odstaw. 2.Pieczywo posmaruj delikatnie masłem i umieść w tosterze.

¬ pszenne pieczywo tostowe ¬ ser z dodatkiem trufli ¬ masło ¬ lardo z Toskanii ¬ jarmuż ¬ papryczka pepperoncino ¬ pieprz ¬ sól ¬ jaja ¬ ocet Przepisy i zdjęcia:

3.Na gotowym toście połóż jarmuż, pokrojone w bardzo cienkie plasterki lardo i ser. 4.W garnku zagotuj wodę i dodaj 1 łyżkę octu. Jajko wbij do miseczki. Kiedy woda zagotuje się delikatnie wlej jajko uważając, aby się nie rozlało. Zmniejsz ogień i gotuj ok. 3 minut. Wyjmij łyżką cedzakową i odłóż na ręcznik papierowy, aby wchłonął wilgoć. 5.Jajko umieść na toście. Całość posyp grubo mielonym czarnym pieprzem.

95


felieton na koniec

Gotyk

Subkultura, która stała się estetycznym wabikiem Elementy zaczerpnięte z gotyckiej stylistyki oraz powiązany z nią krój pisma od kilku sezonów pojawiają się coraz częściej jako motyw przewodni kolekcji luksusowych domów mody, opanowują także modę ulicy. To duża zmiana, kiedyś trafiały przecież jedynie do ludzi, którzy chcieli podkreślić swoje zainteresowania oraz upodobania muzyczne. Czy nie jest obecnie tak, że ruch, który uważany był za jedną z najważniejszych subkultur, został sprowadzony jedynie do pełnienia funkcji estetycznej, mocno rozpowszechnianej przez wpływowych projektantów oraz gwiazdy street faashion? Dlaczego wszyscy nagle chcemy być tajemniczy i mroczni?

JUSTYNA MAJKA Redaktor działu moda Fashion Post, autorka bloga Fashion Promoter

Gotyk, jak subkultura, zawsze był trudny do scharakteryzowania. Narodził się w latach 70. i 80. XX wieku jako odłam punku. Jego członków łączyła muzyka, która była połączeniem nurtu cold wave, death rocka, metalu, synthpopu, neofolku, oraz dźwięków industrialno-elektronicznych, a funkcjonowała pod wspólną nazwą – „Dark Independent Scene”, „Dark Culture” albo „Dark Alternative”. Goci interesowali się przeważnie okultyzmem, gnostycyzmem, mitologią nordycką, ale także literaturą i sztuką religijną. Zwykle ubierali się na czarno, a ich stroje często nawiązują do epoki wiktoriańskiej. W Polsce głównym promotorem tej muzyki był Tomasz Beksiński, który w Programie Trzecim Polskiego Radia prowadził popularną audycję poświęconą kulturze gotów oraz ruchowi new romantic. W latach 80. ruchem tym zainteresowała się moda. Temat trafił na podatny grunt u Yōji’ego Yamamoto, który postanowił tworzyć antymodę najpierw w Tokyo, a następnie w Paryżu. Jego słynny pokaz mody z 1981 roku, który odbył się Den-En Colosseum, w Tokio, był hołdem dla gotyku i punku, w postaci aż 180. zróżnicowanych sylwetek. Stał się też jednym z najważniejszych wydarzeń w historii mody. Modele wyglądali jak mroczni mnisi, a modelki jak czarownice. Taka sama stylistyka pojawiła na wybiegu u Ann Demeulemeester na sezon jesień-zima 1992. Ta zdolna przedstawicielka Antwerpskiej

96

Szóstki najzdolniejszych projektantów z Belgii, pokazywała na czym polega gotyk oraz mrok w wiktoriańskim stylu. W Wielkiej Brytanii Vivienne Westwood zbaczała z punkowej drogi w stronę gotyku, szczególnie kolekcją na jesień-zimę 1983. Chwilę później mroczną stroną mody, ale także autodestrukcji, podążał Alexander McQueen, który w swojej drugiej kolekcji dla domu mody Givenchy na jesień-zimę 1997 zainspirował się nawiązującą do śmierci poezją Edgara Allana Poe. Supermodelka Helena Christiansen w roli nowoczesnej gotki była jedną z najjaśniejszych gwiazd wybiegu. W kolejnej dekadzie szaloną i krwistą kolekcję pokazał John Galliano na swoją 10. rocznicę pracy na stanowisku dyrektora kreatywnego domu mody Dior. Teatralne pozy przyjmowane przez modelki, nawiązania do rozlewu krwi z czasów Rewolucji Francuskiej oraz wampiryzmu były osią wielkiego show oraz kolekcji przeznaczonej na wiosnę-lato 2006. Nawet Karl Lagerfeld pokusił się o gotycką kolekcję na sezon jesień-zima 2011. Choć wyrazy Chanel i gotyk nie znajdują żadnych punktów stycznych, projektant wcielił do kolekcji elementy takie jak wiązane pod szyją kokardy, koronki oraz tweedy w mrocznym wydaniu, w których modelki kroczyły po wybiegu w rytm muzyki The Cure. Był to jeden z najbardziej wysmakowanych pokazów Chanel w dziejach marki. Japońska awangarda dalej drążyła temat po swojemu. W 2015 roku Rei Kawakubo i marka Comme des Garçons, oparła swoje projekty na inspiracji zespołem Siouxsie and the Banshees. Modelki wyglądały niczym siostry bliźniaczki słynnej wokalistki zespołu. Nie możemy też zapomnieć o Riccardo Tisci i jego projektach dla Givenchy, które były mrocznymi, luksusowymi i bardzo wiktoriańskimi kreacjami, uzupełnionymi misternymi akcesoriach na twarz. W Londynie najbardziej gotyckim projektantem młodego pokolenia okazał się Gareth Pugh, który bardzo często w swoich kolekcjach nawiązywał do kina z gatunku noir. W marcu 2014 roku w Galerii Design – BWA we

Wrocławiu obyła się wystawa „Gotyk Polski”, która zgromadziła projekty twórców takich jak Maldoror, oluhi, Paulina Plizga i Sylwia Rochala. Prawdziwym gotyckim królem jest bez wątpienia Rick Owens, który w 2015 roku przypieczętował swój mroczny status minimalistyczną kolekcją z lekkim sportowym zacięciem. Nie jest tajemnicą, że muzą projektanta jest jego żona i partnerka biznesowa, Michèle Lamy – jedna z najbardziej wpływowych gotek w biznesie mody. Od kroju ubrań i gotyckiej stylistyki docieramy do najświeższego trendu, czyli ozdabiania ubrań gotyckim fontem. Krój pisma blackletter pojawił się w kolekcjach matek Gucci i Vetements. Nawet linie odzieży Kany’ego Westa – Pablo, Justina Biebera – Purpose oraz Rihanny – Anti, a także jej kolekcja Fenty stworzona wraz ze wspomnianą już Pumą, ozdobione są w ten sposób. Polska marka MISBHV także czerpie z tego samego gatunku. Ten modny obecnie font obowiązywał w krajach niemieckojęzycznych aż do lat 20. XX wieku, kiedy Adolf Hitler zastąpił go fontem volk. Niestety często pomija się ten fakt, przypisując gotyckie pismo nazistom. Z tego mylnego przekonania skorzystały zespoły metalowe, subkultury oraz gangi i mafie. Font ten zaczął być kojarzony ze złem, przemocą oraz agresją, ale także mistycyzmem i mrokiem. Okazuje się, że po latach życia w internetowej rzeczywistości, jesteśmy znudzeni maszynowym, bezszeryfowym krojem pisma i ewidentnie szukamy wyrafinowanego kodu estetycznego. Chcemy nosić marki, które albo niosą pewien przekaz i charakteryzują się buntowniczą naturą, albo zwyczajnie wykorzystują stylistykę gotyku na fali jego rosnącej popularności. Kiedyś chodziło zwyczajnie o pokazanie swojej przynależności do pewnej grupy ludzi oraz zaprezentowanie poglądów czy gustu muzycznego. Teraz dominuje pogoń za trendami, które wykorzystują różne nurty społeczne, aby uzasadniać swoją politykę cenową.


98


99


100


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.