lounge | No. 99 | March '18

Page 1

#

B L A C K

&

W H I T E

LOUNGE #99

|

MARZEC 2018

|

B E Z C E N N Y

ISSN: 1899-1262

|

WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL



# BLACK

JO SE

PA DI LH A

&

W H I TE

W ER O N I K A H EL E N A W O Ź N I A K

B A S I A K UR D E J -S Z A T A N

Reżyser „Elitarnych” i „Narcos” o nowym serialu na temat korupcji i o tym, dlaczego musiał uciekać z Brazylii.

Aktorka i tancerka opowiada o życiu i pracy w Nowym Jorku - mieście, w którym marzenia sięgają chmur.

Aktorka o udziale w projekcie fotograficznym Bastka Czernka i poszukiwaniu indywidualności w świecie zdominowanym przez Instagram.

s t r. 1 6

S T R. 4 8

S T R . 8 0

REDAKCJA :

redaktor naczelny

zastępca redaktora naczelnego

dyrektor artystyczny

dyrektor kreatywny

M A R CI N L EWIC K I marcin@loungemagazyn.pl

RAF AŁ STAN OWSKI rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

ROB ERT B EDNA RCZ YK robert.b@loungemagazyn.pl

FIL IP Ł YSZ CZ E K filip@loungemagazyn.pl

WSP ÓŁPRA C A :

Kuba Armata, Szymon Bira, Dominika Czartoryska-Dubel, Antonina Dębogórska, Luiza Dorosz, Anna Górska - Miciorek, Harel, Marta Kudelska, Malwa & Michał, Michał Massa Mąsior, Julka Michalczyk, Mikołaj Typa, Weronika Helena Woźniak, Agnieszka Żelazko

OKŁAD K A : fot. Robert Bednarczyk

Weronika: sukienka Yoshe, buty Puma/Sizeer, okulary Yous, zegarek Swiss Miłosz: koszula Pepe Jeans, spodnie Pepe Jeans, buty Ryłko, okulary Tous, zegarek Swiss

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Lipowa 7, 30-702 Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. (12) 633 77 33

Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

Rysunki powyżej (oprócz tego oczywistej jakości): Anna Ostapowicz

1


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Boskie urodziny! #BoskiBiznes to alternatywa dla śniadań biznesowych, skupiająca kobiety przedsiębiorcze z różnych branż. Autorka projektu Małgorzata Dąbrowska zaprasza na comiesięczne spotkania otwarte. Celem tych spotkań jest wspieranie kobiet w budowaniu biznesu opartego na prawdziwych wartościach, wzajemna inspiracja, motywacja i tworzenie wspólnych innowacyjnych projektów. Spotkania dla Kobiet odbywają się co miesiąc w czterech miastach: Kraków, Dębica, Kielce i Rzeszów. #BoskiBiznes w Krakowie odbywa się co miesiąc w Hotelu Kossak, w ostatnią środę miesiąca o godzinie 18:30 w restauracji Percheron. W styczniu projekt świętował swoje pierwsze urodziny.

fot: Nina Dąbrowska

2


3


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

„Wystawa Titanic – prawdziwa historia” zacumowała w Krakowie! Za nami wielkie otwarcie Wystawy Titanic. Specjalnie zaaranżowane 2 tysiące metrów kwadratowych przyciągnęło do krakowskiego Hotelu Forum rzesze dziennikarzy, artystów, liderów opinii i celebrytów. Twórcy wystawy starali się jak najlepiej oddać przepych największego i najdroższego transatlantyku w historii. Do odtworzenia wnętrz statku wykorzystano ponad 200 oryginalnych przedmiotów ocalałych z katastrofy Titanica. Jedną z najsłynniejszych mobilnych ekspozycji będzie można oglądać od 9 lutego do 30 czerwca. Wśród wielu eksponatów znajdują się także te związane z filmem „Titanic” Jamesa Camerona. Po raz pierwszy, w dwudziestą rocznicę jego polskiej premiery, zostaje publicznie wystawiony element scenografii z planu filmowego – słynny panel zegarowy „Honor i Chwała koronują Czas”, wypożyczony na wystawę z Polskiej Kolekcji. Niezaprzeczalną atrakcją będzie również gigantyczna ściana z prawdziwego lodu!

fot. JVS Group

Zostawione przez podróżujących rzeczy wydobywano z wraku od lat osiemdziesiątych. Następnie wystawiano je na aukcjach.

4

Na pomysł, żeby przedmioty te zebrać i pokazać na mobilnej wystawie, wpadł Claes G. Wetterholm – słynny szwedzki marynista, uczestnik czterech ekspedycji do wraku Titanica. Pozostałe eksponaty podarowali organizatorom krewni pasażerów, którzy przeżyli katastrofę. Wielkie otwarcie ekspozycji „Wystawa Titanic – prawdziwa historia” miało miejsce 8 lutego w krakowskim Hotelu Forum. Wzięło w nim udział wielu dziennikarzy, artystów, liderów opinii i celebrytów. Wieczór poprowadzili: Paulina Krupińska, modelka i prezenterka telewizyjna oraz Krzysztof Mędrala. Titanic był największym na świecie pływającym hotelem. Zgodnie ze słowami jego budowniczych miał być niezatapialny. 10 kwietnia 1912 roku transatlantyk wypłynął w swój dziewiczy rejs – z Anglii do Nowego Jorku. Dokładnie 15 kwietnia o godz. 2:20, po zderzeniu z górą lodową, Titanic zaczął tonąć, aż w końcu całkowicie zniknął pod wodą. Z 2228 osób (w niektórych źródłach można przeczytać, że na statku płynęło o 20 osób mniej) utopiło się lub zamarzło ponad 1,5 tys. pasażerów, przeżyło jedynie 712.


5


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

fot. Grzegorz Panek / Grand Fox

Największe w Polsce warsztaty programowania dla kobiet! W dni 8 lutego 2018 r. razem z firmą Estimote zorganizowaliśmy największe w Polsce darmowe warsztaty programowania dla kobiet. Udało nam się zgromadzić ponad 140 uczestniczek, które w ciągu 4-godzinnego eventu mogły stworzyć swoją pierwszą aplikację/bloga oraz podczas przerwy porozmawiać o przyszłości kobiet-programistek z innymi koleżankami.

Idea darmowych, masowych warsztatów narodziła się w ubiegłym roku na podstawie obserwacji podobnych eventów dla kobiet, które były i są nadal organizowane dla bardzo małych grup osób. My postanowiliśmy to zmienić, stawiając sobie od samego początku bardzo wysoką poprzeczkę. Już za pierwszym razem zdecydowaliśmy się zrobić warsztaty dla 60 kobiet - i udało się!, bo przyświecał nam jeden cel. Zrobić coś naprawdę dużego

i głośnego w Krakowie, dotyczącego dygitalizowania polskiego społeczeństwa, w szczególności kobiet. Uważamy, że w Krakowie warto robić takie wydarzenia, mieście określanym jako Dragon Valley, co nawiązuje nie bez kozery do Doliny Krzemowej. To właśnie tutaj niedawno Uber otworzył swoje Centre of Excellence, jak też firmy IT z całego świata dosłownie zabijają się o nasze programistki i programistów.

RE /OPENING IDEA FIX Od prawie 9 lat IDEA FIX zaskakuje nas coraz to nowszymi pomysłami. W pierwszej połowie lutego IDEO FIXowy team zaprezentował całkiem nową odsłonę swojego koncept sklepu przy ul. Bocheńskiej 7. Marka jak zwykle postawiła na eklektyzm stylów, mieszając ręcznie robione poduszki

6

na ścianach z wielofakturowych materiałów, z metalem i pofabrycznymi lampami, które wprowadzają klimat lekkiego industrialu. Ten wieczór szybko się nie skończył, ponieważ impreza przeniosła się na afterparty do niedawno powstałego klubu SERCE przy ul. Krakowskiej 41.

Wszystko pozostało jednak w IDEO FIXowym klimacie #polskamoda #polskidesign #polskamuzyka.

fot. joannar ytter.pl


Witek Home to mój dom!

Witek Home CENTRUM WYPOSAŻENIA WNĘTRZ

ul. Handlowców 12

Modlniczka

k/Krakowa 7


NA HUMOR

Cafeteria opracowanie: Julia Michalczyk

Czarne zwierzę lepsze niż Spider-Man? “Czarna pantera” jest najnowszą produkcją Marvela. Nie sposób było nie słyszeć o filmie. Superbohaterowie zawsze wzbudzają emocje, ten jest Marvelowski a w dodatku czarnoskóry. I to chyba jest przyczyną ogromnego sukcesu. Film miał premierę w połowie lutego, a już zdążył pobić kilka rekordów. Pobił on popularnością wszystkie filmy Marvela za wyjątkiem “the avengers”, zyskał rekordową ilość biletów zakupionych w przedsprzedaży, a weekend otwarcia zarobił więcej niż ten.. 50 twarzy Greya. Co więcej, jest to pierwszy film o czarnym superbohaterze i najlepiej zarabiający film czarnoskórego reżysera. Czy właśnie kolor skóry jest sekretem “Czarnej pantery”? Trzeba obejrzeć i ocenić samemu.

Zatańczyła zupełnie po swojemu Jane Long to australijska fotograf, która postanowiła wejść w całkiem pomysłowy dialog z przeszłością. Dosłownie zatańczyła z nią, tworząc serię zdjęć “Dancing with Costica”. Wykorzystała fotografie Rumuńskiego artysty okresu wojny Costica Acsinte, aby stworzyć własne historie. Seria składa się z czarno-białych portretów autorstwa Acsinte i ich kolorowych, surrealistycznych interpretacji Jane Long. Zabieg ma na celu nadać osobom na zdjęciach konkretnego charakteru. Australijka stawia portretowanych w zupełnie innym świetle, co może wydawać się odrobinę nie na miejscu, ale trzeba przyznać, że potrafi zaskoczyć, a nawet rozbawić widza

www.janelong.photomerchant.net

Znaczek, który zmiennym jest Mówi się, że rzeczy, które spotykamy w życiu są czarne, albo białe, ewentualnie gdzieś pomiędzy. Okazuje się jednak, że są i takie, które zmieniają kolor w zależności od okoliczności. W ubiegłym roku powstał właśnie taki…znaczek pocztowy. Antonio Alcalá, założyciel projektowego Studia A, stworzył specjalnie z okazji całkowitego zaćmienia Słońca znaczek pocztowy, który jest czuły na temperaturę. W związku z tym, pod wpływem ciepła czarna kropka (symbolizująca przysłonięte Słońce) zmienia się w księżyc. Tak mały listek papieru, a efekt prawie równie pasjonujący co samo Zaćmienie. www.studioa.com

8


Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl

włosy: Tomasz Marut mua: Barbara Rębiś model: Maria Pluta/Katarzyna Danioł foto: Łukasz Sokół

LOOKBOOK L’Oreal Professionnel 2018

9


FELIETON

CZERŃ I BIEL, A JAKŻE! Przedstawiając wyższość fotografii czarno-białej nad kolorową, rozpocząłbym dyskusję w stylu „Canon czy Nikon?”, „Porsche czy Ferrari?”, „Nike czy Adidas?”. Albo, uwaga, „Cracovia czy Wisła? To ostatnie porównanie jest najmniej właściwe. Bo w końcu większość kibicujących jednemu z tych krakowskich klubów na śmierć nienawidzi tego drugiego. Święta wojna w fotografii raczej nie występuje. Zwyczajnie, jedni lepiej czują się w czerni i bieli, inni w kolorze.

BLACK AND WHITE RULES

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf mody i reklamy. Technikę szlifował w International Center of Photography w Nowym Jorku, a także pod okiem Bruce’a Gildena i Wojciecha Plewińskiego. Na co dzień pracuje w Krakowie. Specjalizuje się w nietypowych portretach i koncepcyjnych sesjach. Nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, co można obserwować na jego stronach madmassa.com krakowtumieszkam.pl

Do lat siedemdziesiątych fotografowanie w kolorze było raczej zarezerwowane dla amatorów. Artyści pozostawali wierni klasycznej czerni i bieli. Oczywiście, zdarzali się twórcy stawiający na kolor. Na przykład Joel Meyerowitz i młodszy Martin Parr zasłynęli z dokumentalnych zdjęć w kolorze, byli jednak krytykowani za dobór klisz barwnych. W przypadku Parra walor mocno nasyconych kolorów miał być jednym z powodów, przez które na włosku wisiało jego przyjęcie do prestiżowej agencji Magnum Photos, a to miało miejsce w latach dziewięćdziesiątych! Dzisiaj nie ma już absolutnie żadnych przeciwwskazań do fotografowania w kolorze, jednak kiedy spoglądam wstecz, myślę sobie, że większość moich ulubionych fotografii to jednak monochromatyczne dzieła. Henry Cartier-Bresson, Jeanloup Sieff, Peter Lindbergh, Helmut Newton czy nasz wielki Wojciech Plewiński, fotografowali lub fotografują przede wszystkim w czerni i bieli.

DLACZEGO LUBIĘ OGLĄDAĆ CZERŃ I BIEL? W klasycznych zdjęciach kolorowych jesteśmy bliżsi prawdy, kolory otaczają nas na co dzień. W fotografii black& white zwykle mamy więcej kontrastu, mocniejsze cienie i jaśniejsze światła. Fotografowany świat, mimo że ten sam, jest pozbawiony barw. Czerń i biel nie jest tym, co widzą nasze oczy. Kolory przedstawione w szarościach często wyglądają zupełnie inaczej, mają inny wyraz. To zmusza do mocniejszego skupiania się nad szczegółami zdjęcia.

JAK ZROBIĆ DOBRE ZDJĘCIE BLACK& WHITE? Jak zwykle, na dobre zdjęcie musi się złożyć wiele czynników. Ale warto pamiętać o kilku kwestiach, co nie znaczy, że trzeba się ich kurczowo trzymać. Po pierwsze, jeśli mowa o plenerach, czerń i biel lubi miękkie światło. Mnogość odcieni szarości pomiędzy zupełnie czarnym i zupełnie białym wzbogaca obraz. Dlatego, jeśli zaobserwować mistrzów przy pracy, zwykle fotografują oni w warunkach zachmurzonych. Zdjęcia zrobione w dzień z płaskim światłem mają więcej półtonów. Warto pamiętać także, że czerwony, żółty, niebieski i zielony mogą bardzo podobnie wyglądać w szarościach. Trzeba więc zwracać uwagę na jasność

10

kolorów. Pomyślmy o czerwonym jabłku leżącym na zielonej trawie. Może się okazać, że jeśli nie wykonamy konkretnego zabiegu oświetleniowego albo nie założymy odpowiedniego filtra barwnego na obiektyw, to jabłko zleje się w szarościach z trawą. Wielu fotografów b&w skupia się mocniej na kształtach, deseniach, wzorach. Warto przestudiować zdjęcia Seydou Keita afrykańskiego fotografa, który fantastycznie łączy kraty, pasy, pepity, grochy i wszelkie inne kształty.

PREZENTACJA Z fotografią jest tak, że nie wystarczy ją zrobić, trzeba jeszcze umiejętnie pokazać. Jeśli chodzi o prezentację cyfrową, monochromatyczne zdjęcia z jednej strony ułatwiają sprawę, bo przekłamania kolorystyczne, charakterystyczne dla nieskalibrowanych monitorów, są mniej bolesne. Niestety jednak te „gejmingowe” lub biurowe wyświetlacze mogą mieć poważne kłopoty z kontrastami. Tego się uniknąć nie da, ważne jednak, by pracować i obrabiać zdjęcia na właściwym sprzęcie, a do prezentacji zapewniać sobie taki, który wyświetla w miarę blisko prawdy. Większe wymagania mają czarno-białe zdjęcia, kiedy chcemy je wydrukować. Należy stawiać na papiery wysokiej jakości, renomowanych marek. I nie mam na myśli renomy rodem ze sklepów wielkopowierzchniowych… Tanie papiery mogą w sposób mniej kontrolowany przyjmować pigment. Często powoduje to zbyt mocne kontrasty lub coś zupełnie odwrotnego - szaro-szare odbitki, w niczym nie przypominające pliku wyjściowego.

Podsumowując, jak zawsze wychodzimy od idei i ułożonego w głowie gotowego obrazu. Potem już wystarczy poukładać kadr, zestawić kolory, które będą szarościami. Dopasować wzory, uchwycić emocje i klimat, wreszcie wydrukować tak, by zwieńczyć sukces. Warto próbować, czerń i biel jest piękna. Pozwala patrzeć na świat w innym wymiarze. A jeśli jest połączona z ciekawym widzeniem, to pozostanie w pamięci na zawsze. Tak jak słynne psie zdjęcia Elliotta Erwitta albo niby przypadkowe kadry Marca Cohena.


11


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Czy w projektowaniu są jakieś granice? Najlepsze projekty, nietuzinkowe osobowości, twórcy z różnych dziedzin to cechy charakterystyczne planowanych spotkań. Czy w projektowaniu są jakieś granice, czy można wyzbyć się wszelkich ograniczeń i stworzyć projekt nieszablonowy i wyjątkowy? To i wiele innych pytań nie zostanie bez odpowiedzi, te spotkania to wyjątkowe rozmowy z twórcami, których projekty, jak i osobowość to wspaniałe źródło inspiracji.

12

Mies Van Der Rohe Award – architektonicznego Oskara. Prywatnie mocno związany ze sportem – uprawia triathlon, angażuje się również społecznie na Śląsku.

Pierwsze takie spotkanie odbyło się 28 lutego, a jego gościem specjalnym był sam Przemo Łukasik!

Przemo Łukasik dla ES-SYSTEM stworzył oprawę oświetleniową TRIANGLE, innowacyjny system, który ujmuje czystą, prostą, idealną formą. System daje ogromne możliwości kreowania różnych przestrzennych kompozycji i układów. Co było prawdziwą inspiracją przy jego tworzeniu? O odpowiedź na to pytanie zadba Ambasador Marki ES-SYSTEM - Olimpia Ajakayie.

Odważny, oryginalny architekt, twórca słynnej pracowni Medusa Group, no i przede wszystkim artysta nominowany do nagrody

W spotkaniu uczestniczył również Pan Waldemar Pilch - Wiceprezes Zarządu ds. rozwoju biznesu w ES-SYSTEM, któ-

ry opowiadał o roli designu i technologii w produktach ES-SYSTEM oraz Pan Rafał Stanowski – Dyrektor PR Krakowskich Szkół Artystycznych i nasz redakcyjny kolega, który przybliżył obraz młodych ludzi w kontekście kreowania przez nich innowacyjnych produktów. W 2018 roku odbędą się cztery takie spotkania, każde z inną wybitną postacią, ale za każdym razem w Krakowie w Forum Designu, w miejscu którego przedstawiać nie trzeba. Oczywiście Lounge Magazyn patronuje tym kreatywnym spotkaniom. Polecamy

fot: mat. prasowe


13


N A P O C Z ĄT E K fo

KOMIKS UCIEKA Z CIENIA t.

ip Fil

z Łys

cze k

Kto czyta komiksy? Długowłosi faceci nie zdejmujący wyciągniętego t-shirta z podobizną Supermana, wykolczykowane dziewczyny, które noszą więcej tatuaży niż wystrzyżonych włosów, jacyś podejrzani goście spoglądający z przestrachem na świat zza grubych denek okularów. Tak wygląda obiegowy wizerunek polskiego czytelnika komiksu, oczywiście w dużej mierze nieprawdziwy. Ta fenomenalna sztuka, która rozpędza wyobraźnię tłumów na całym świecie, utkwiła u nas, trochę nie wiadomo czemu, w głębokiej niszy. W porównaniu do rynków zagranicznych w Polsce wszystkiego jest mało – mało się drukuje (bo drogo), stosunkowo mało się tworzy (bo trwa to długo, a więc jest mało opłacalne, czyli wychodzi drogo), mało się o komiksie mówi, a jeszcze mniej w sposób poważny (bo patrz na to, co napisałem przed chwilą). Jednego nam za to nie brakuje i wcale się nie musimy wstydzić – mamy niemało rewelacyjnych twórców, i nie piszę tylko o wybitnym Grzegorzu Rosińskim czy Zbigniewie Kasprzaku. Cały czas wzbiera fala nowych, młodych autorów, którzy bez kompleksów podejmują komiksową formę, takich jak choćby Marcin Podolec, którego prace powinny podbijać rynki zagraniczne. Polski komiks musi wygrzebać się z cienia, uciec z tej niszy, w której jest mu ciepło i nawet już dość przyjemnie, gdzie czuje się bezpiecznie, ogrzewany ciepłymi słowami wiernych, choć niezbyt licznych fanów. Musi wyjść na powierzchnię dla własnego dobra, by nie zgnuśnieć, nie zaparować, by nie zarosnąć jak stary żywopłot.

Ten przełom musi nastąpić, wierzę w to jako wielki fan komiksu, tego z czasów komuny, i tego który czytałem z fascynacją w Instytucie Francuskim w Krakowie, choć nie jestem gościem w grubych denkach i koszulce z Supermanem (nigdy go zresztą nie lubiłem). Aby to nastąpiło, trzeba działać na szerszą skalę, pokazywać komiks w nowym, popkulturowym kontekście, mówić o jego związkach z filmem czy grami wideo, a nawet z modą czy designem. Polskiemu komiksowi mogą pomóc dwa wydarzenia, które właśnie odbędą się w Krakowie. Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera wystawę „Teraz komiks!”, przygotowaną przez Artura Wabika, Wojciecha Jamę i Tomasza Trzaskalika. W sumie 700 prac, od XIX-wiecznych rycin, przez „Tytusa, Romka i A’Tomka”, po Jeża Jerzego i Wilqa. Po raz pierwszy jedno z najważniejszych polskich muzeów prezentuje tak dużą ekspozycję na temat komiksu. Chwilę później, 24 i 25 marca, odbędzie się 7. edycja Krakowskiego Festiwalu Komiksu. Siódemka jest liczbą szczęśliwą także w tym wypadku, bo wydarzenie będzie bogate jak nigdy wcześniej, przyjedzie wielu uznanych twórców, odbędą się warsztaty, bitwa komiksowa, a nawet konferencja naukowa. Jest szansa, że nastąpi dobra zmiana i komiks przestanie być traktowany jako niepoważna sztuka.

CIAŁO PO BERLIŃSKU Międzynarodowy festiwal filmowy w Berlinie przyzwyczaił nas w ostatnich latach do tego, że kończymy go w dobrych nastrojach. Ważne nagrody odbierali tu przecież Małgośka Szumowska, Agnieszka Holland czy Tomasz Wasilewski. Nie inaczej było i tym razem, a kolejnego Srebrnego Niedźwiedzia do kolekcji dołączyć może pierwsza z reżyserek, wyrastająca powoli na jedną z ulubienic niemieckiego festiwalu. fot. Bartosz Mrozowski

14


„Twarz” pokazywana była w konkursie ostatniego dnia imprezy, a zatem w chwili, gdy część dziennikarzy i gości już z Berlina wyjechała. I choć wielu poczytywało to za nie najlepszą wróżbę, okazało się zupełnie inaczej. Moim zdaniem film Szumowskiej, będący satyrycznym zwrotem w kierunku polskiej prowincji, zasługiwał na najwyższy laur. Choć trzeba też jasno powiedzieć, że poziom prezentowanych na festiwalu filmów nie był zbyt wysoki. Przeważały rozczarowania, i to ze strony tych, po których pewnie byśmy się tego nie spodziewali. Mam na myśli chociażby uznanych amerykańskich twórców: Stevena Soderbergha (nakręcił film za pomocą iPhone’a) oraz Gusa Van Santa. Bohaterem filmu Szumowskiej jest chłopak, który ulega poważnemu wypadkowi. W jego konsekwencji musi przejść rekonstrukcję twarzy. Reżyserka ogrywa ten pomysł zarówno fabularnie, jak i formalnie. O ciele, intymności opowiedziała też w swoim debiucie Rumunka Adina Pintilie. „Touch Me Not”, lokujący się gdzieś na granicy kina i performance’u, był najbardziej

fot. Bartosz Mrozowski radykalną ze wszystkich tegorocznych konkursowych propozycji. Rumuńska reżyserka zaciera granicę między dokumentem i fikcją. Skupia się na ciałach swoich bohaterów, inscenizując ich najbardziej intymne potrzeby. Opowiada o outsiderach, wykluczonych, wzywając jednocześnie do akceptacji odmienności.

Trudno się zatem dziwić, że wieścią o Złotym Niedźwiedziu zaskoczeni byli wszyscy, z reżyserką na czele.

Kuba Armata, Berlin „Twarz” w reż. Małgorzaty Szumowskiej

15


José Padilha na planie filmu „Elitarni” fot. mat. promocyjne

16


R O Z M O WA

Mówią o nim

BRAZYLIJSKI SCORSESE Spotkaliśmy się na festiwalu w Berlinie, miejscu dla Brazylijczyka José Padilhy wyjątkowym. W 2008 roku za znakomity film „Elitarni” uhonorowany tu został Złotym Niedźwiedziem. „Uwielbiam Berlinale, zdecydowanie to mój ulubiony festiwal, ale trudno, żeby było inaczej” – przekonywał z uśmiechem. Bo choć jego kino podejmuje poważne, kontrowersyjne tematy, co zresztą mogło się dla niego samego skończyć tragicznie, jest bardzo optymistyczny i pełen energii. To on stoi za największym komercyjnym sukcesem w historii brazylijskiego kina. To również on stworzył serial „Narcos”, na którego punkcie oszalał cały świat. Z José Padilhą o próbie porwania, fascynacji Pablo Escobarem i „Dobrze naoliwionej maszynie”, nowym serialu zrealizowanym dla Netfliksa, rozmawia Kuba Armata

17


R O Z M O WA

José Padilha wraz z aktorami serialu ”Narcos” fot. MSU Studio

Kuba Armata: W kilku artykułach na twój temat trafiłem na tezę, że jesteś brazylijską odpowiedzią na Martina Scorsese. Waga ciężka. - Naprawdę? Mogę być jedynie szczęśliwy, kiedy słyszę takie słowa, pytanie tylko, co sądzi o tym sam Scorsese (śmiech). Uwielbiam jego kino, a „Chłopcy z ferajny” to jeden z najważniejszych dla mnie filmów w ogóle. Widziałem go tyle razy i tyle razy przeczytałem scenariusz, że mógł mi wejść trochę w krew (śmiech).

18

Zarówno w swoich dokumentach, jak i fabułach poruszasz kontrowersyjne, trudne kwestie związane ze swoją ojczyzną, czyli Brazylią. Przypomina to trochę pracę dziennikarza śledczego. - Sporo w tym racji, choć pewnie bardziej dotyczy to dokumentu. Z drugiej strony w obu częściach „Elitarnych” pokazywałem, jak wygląda praca brazylijskiej policji. Coś, z czego ludzie nie do końca zdawali sobie sprawę. Kiedy pracuję nad filmem czy serialem, lubię

mieć mocne oparcie w rzeczywistości. Przygotowania, wywiady z różnymi ludźmi sprawiają, że masz nagle do czynienia z wiedzą, o której zwykli śmiertelnicy nie mają pojęcia. A nawet jeśli mają, to znają dane zagadnienie z zupełnie innej perspektywy. Ten rodzaj reżyserskiego podejścia ma też swoje cienie. I to dość poważne. Ponoć po premierze „Elitarnych” musiałeś wynająć ochronę zarówno dla siebie, jak i swojej rodziny.


Z drugiej strony sequel „Elitarnych” okazał się największym komercyjnym sukcesem w historii brazylijskiego kina. To znaczy, że Brazylijczycy nie zamykają oczu na problemy? - Już pierwsza część stała się naprawdę dużym sukcesem. To daje bardzo klarowny przekaz. Ludzie chcą wiedzieć, co się dzieje. Są wkurzeni i mają dość. Chcą coś zmienić, choć to bardzo trudne, bo naprzeciw siebie mają całą wykształconą strukturę z naprawdę potężnymi przeciwnikami. Trudno zastąpić coś, co przez długi czas miało się tak dobrze. Jesteś z Polski, więc pewnie doskonale wiesz, jak wyglądał u was okres transformacji. Musimy stawić czoła naszej historii i gruntownie zreformować nasz system polityczny. Mówimy o wielkim sukcesie „Elitarnych”, ale podobnie było ze zrealizowanym dla Netfliksa serialem „Narcos”. W Polsce wybuchło prawdziwe szaleństwo, a po emisji serialu wydane zostały trzy lub cztery książki poświęcone Pablo Escobarowi.

- W konsekwencji musiałem w ogóle wyjechać z Brazylii. Oficerowie policji chcieli porwać mnie z mojego biura. To była bardzo stresująca sytuacja. Nie wiedziałem, co się wydarzy, zwłaszcza że ci ludzie, jak się okazało, są zdolni do wszystkiego. Obecnie przebywają w więzieniu, bo zabili sędziego federalnego. Mieli zresztą przeszłość korupcyjną, a w pierwszej części „Elitarnych” pokazujemy, jak te mechanizmy działają. Zaczęło się od sprawy sądowej, którą nam założyli, myśląc, że uda im się uzyskać jakieś odszkodowanie. Tyle że tę sprawę przegrali i sami musieli płacić. Wtedy pewnie zde-

- Naprawdę? To faktycznie nieźle (śmiech). Na pewno ważną rolę w tym wszystkim odegrał Wagner Moura, który grał w „Elitarnych”, a później wcielił się w rolę Pablo Escobara. To fantastyczny, charyzmatyczny aktor. W żadnym z tych przypadków nie kalkulowałem jednak ewentualnego sukcesu. Starałem się robić swoje i po prostu czekać na to, co się wydarzy. Nie miałem pojęcia, co spodoba się publiczności, wiedziałem jednak dobrze, co sam lubię. Co w ogóle zafascynowało cię w osobie Pablo Escobara, postaci tyleż przerażającej, co intrygującej? - Życie Pablo Escobara to naprawdę szalona historia (śmiech). To facet, który zaczynał przecież od kradzieży ciężarówek i kontrabandy, a skończył jako największy baron narkotykowy w historii. Na przestrzeni pięciu lat stał się jednym z najbogatszych ludzi na świecie, w dodatku mającym zapędy,

by zostać prezydentem kraju. Escobar był strasznym megalomanem. Był tym przypadkiem, który wierzył, iż będzie królem świata, i faktycznie tak się stało (śmiech). To zwariowana historia, osadzona w ekstremalnie brutalnej, skorumpowanej, ale i intrygującej rzeczywistości. „Narcos” to także opowieść o Ameryce i tym, jak wyglądał tam rynek narkotykowy. A także o pewnej hipokryzji, bo według Amerykanów narkotyki zawsze były problemem Kolumbii czy Meksyku. Nigdy Ameryki. Tam zawsze wszystko jest ok.

R O Z M O WA

cydowali, że mnie porwą. To gwarantowało okup i mogliby się jakoś odkuć. To była bardzo nieprzewidywalna sytuacja, dlatego zdecydowałem się na ochronę. W pewnym momencie kosztowało mnie to zbyt wiele i przeniosłem się do Toronto. A stamtąd po jakimś czasie trafiłem do Los Angeles. Niestety, Rio de Janeiro jest miejscem pełnym przemocy.

„Dobrze naoliwiona maszyna” to twoja kolejna, po „Narcos”, współpraca z Netfliksem. Wielu reżyserów mówi, że nie ma w tym momencie lepszego miejsca do pracy. To prawda? - Netflix daje bardzo dużo wolności twórczej, a wynika to z faktu, że oni nie muszą za wszelką cenę sprzedać filmu. Jeśli robię dużą produkcję i okaże się ona frekwencyjnym niewypałem, studio straci sporo pieniędzy. Netflix w takiej sytuacji wcale nie jest stratny, bo i tak zarobi swoje z subskrypcji. Może sobie zatem pozwolić na podjęcie ryzyka. Nie ma ciśnienia, że zawsze wszystko musi wypalić. Po raz kolejny podstawą są też prawdziwe wydarzenia. Tym razem mające miejsce w twojej ojczyźnie, czyli Brazylii. - Postanowiliśmy opowiedzieć historię, o której cała Brazylia mówi od pięciu lat. W jej wyniku w stan oskarżenia postawieni zostali przedstawiciele najwyższych szczebli administracji państwowej, a mnóstwo ludzi, włączając w to ważnych ministrów, trafiło do więzienia. To chyba największy korupcyjny skandal, jaki kiedykolwiek został nagłośniony. Do portfeli prominentnych polityków trafiły miliardy dolarów. Po raz pierwszy w Brazylii organom ścigania udało się podążać za tymi pieniędzmi aż na samą górę. Ta sprawa została bardzo szczegółowo opisana przez pewnego dziennikarza w wydanej przez niego książce, która poparta była ogromnym researchem. Kupiliśmy prawa do jej ekranizacji, a Netflix postanowił zrobić z tego serial. Tak właśnie powstała „Dobrze naoliwiona maszyna”.

19


R O Z M O WA

kadr z serialu „Dobrze naoliwiona maszyna” fot. Karima Shehata/Netflix

Przeczytałem, że sam lubisz głęboko kopać, przygotowując się do danego tematu. Przed „Narcos” rozmawiałeś ponoć z dziesiątkami agentów amerykańskiego DEA. - Rzeczywiście lubię te przygotowania. Choć tym razem było znacznie łatwiej niż w przypadku „Narcos”, bo wszystko okazało się świetnie zdokumentowane. Ów dziennikarz starał się rozmawiać na ten temat, z kim tylko mógł – z osadzonymi w więzieniach, z sędziami. Co więcej, wszystko było nagrywane. Mieliśmy dostęp do całego materiału, a potem decydowaliśmy, z kim warto porozmawiać osobiście. Nie było to specjalnym problemem dla tych ludzi, bo skoro siedzieli w więzieniach, to co im zależało (śmiech). Nie mieli nic lepszego do roboty. Jakiś czas temu rozmawiałem z innym brazylijskim reżyserem Kleberem Mendonçą Filho, autorem „Aquariusa”, i on potwierdził, że największym problemem w Brazylii jest korupcja. Z czego to twoim zdaniem wynika?

20

- Zgadza się. Ale korupcja jest też głównym problemem Stanów Zjednoczonych. I pewnie nie inaczej jest w przypadku Polski. To globalny problem. Jest coś takiego w ludziach, co sprawia, że zachowują się tak, a nie inaczej. To kwestia władzy, jej koncentrowania, a później nadużywania. Jest to uniwersalny mechanizm, działający pod każdą długością i szerokością geograficzną. W Brazylii zawłaszczona przez to została demokracja. Nie ma w tym ideologii, bo dotyczy to każdego ustroju społecznego. Widać, jaki wpływ mają gigantyczne korporacje na świat polityki, finansując chociażby kampanie. Cztery lata temu Brazylia organizowała mistrzostwa świata w piłce nożnej. Wydarzenie, której w tej materii mogło być wielką szansą na uzdrowienie systemu albo jego przekleństwem. - Gra dotyczyła kontraktów na miliardy dolarów. Korporacje finansowały polityczne kampanie, a po wyborze danego kandydata obsadzały kluczowe stanowiska swoimi ludźmi. Można sobie tylko

wyobrazić, ile pieniędzy zostało zdefraudowanych. Najgorsze jest to, że dotyczy tak naprawdę każdej opcji politycznej. Politycy i biznesmeni po każdej stronie barykady są dokładnie tacy sami. Jest to zamknięta kasta, nic się tam nie zmienia bez względu na to, kto wygra wybory. W Brazylii status quo obowiązywał tak długo, że w pewnym sensie wniknęło to w naszą kulturę. Z poziomu centralnego przeszło na miasta. Zapewniam cię, że burmistrz każdego z brazylijskich miast jest skorumpowany, podobnie jak mnóstwo urzędników. Korupcja rozprzestrzeniła się na niesamowitą skalę. W końcu znaleźliśmy jednak metodę, żeby ci ludzie zaczęli brać odpowiedzialność za swoje zachowanie i czyny. Część z nich trafiła już do więzienia. Ale niestety jest tak, że jeżeli jesteś uczciwy, masz bardzo małe szanse się przebić. Taka jest ludzka natura. Jeśli koncentrujesz władzę, pieniądze są kontrolowane przez małą grupę ludzi, nie ma transparentności, prędzej czy później dojdzie do patologii.

Rozmawiał Kuba Armata, Berlin


GALERIA SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ BUNKIER SZTUKI

Wizualizacja projektu autorstwa Roberta Koniecznego (KWK PROMES). Widok wnętrz istniejącego budynku (przestrzeń biurowa)

#drugieotwarcie

Drugie otwarcie. Na inne pokazywanie sztuki. Na przestrzeń, na drzewa, na tramwaje, na miasto, na głosy, na hałas. Na ciszę.

Wizualizacja projektu autorstwa Roberta Koniecznego (KWK PROMES). Widok przedpola Galerii z promenady Plant

Przebudowa i rozbudowa budynku Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki w Krakowie. Patroni medialni Galerii: „Le Monde diplomatique”, „Herito”, „Lounge”, Radio Kraków.

Wizualizacja projektu autorstwa Roberta Koniecznego (KWK PROMES). Widok przestrzeni ekspozycyjnej

Zadanie współfinansowane ze środków Gminy Miejskiej Kraków.

Na wszystkich. 21


WYDARZENIA

o p r a c o w a n i e : R A FA Ł S TA N O W S K I

RADAR KULTURALNY NAJWIĘKSZE TRIO NA ŚWIECIE OD 22.03 KRAKÓW

Legendarne australijskie trio jazzrockowe The Necks kolejnym wykonawcą koncertowego cyklu Something Must Break. „Największe trio na świecie” - pisał o nich Geoff Dyer z New York Timesa. Podobnych komplementów nie szczędzą The Necks inni dziennikarze, ale też muzycy. Karl Hyde, wokalista Underworld, określił wspólny występ z triem mianem jednego z najważniejszych w swojej całej karierze. Na przestrzeni trzech dekad działalności, The Necks współpracowali m.in. Brianem Eno, Ilanem Volkovem i Swans. Ich dobrym znajomym jest także krajan z Antypodów - Nick Cave. W styczniu bieżącego roku otwierali jego występy podczas australijskiego tournee. Zespół przyjął zaproszenie Artura Rojka i wystąpi w Krakowie na scenie MOS, jako kolejny wykonawca projektu So-

mething Must Break. W ramach cyklu są prezentowani wykonawcy burzący muzyczne schematy. Do tej pory na scenie MOS wystąpili Priests, Mount Eerie i Cities Aviv.

Małopolski Ogród Sztuki ul. Rajska 12, Kraków

KOBIETA SPEŁNIONA Fotografka Ania Dziewulska i ma20.03 kijażystką Ada WARSZAWA Grabowska zapraszają na wspólne przedsięwzięcie „Kobieta spełniona”. W jego ramach powstał cykl 27 czarno-białych fotografii, które przedstawiają kobiety realizujące w życiu zawodowym swoje pasje. Wśród bohaterek znajdują się zarówno osobowości medialne, jak panie nie znane dotychczas szerokiej publiczności. Wspólnym mianownikiem je łączącym jest radość życia i satysfakcja, jaką daje im realizacja zawodowa. Na zdjęciach zobaczymy m.in. Katarzynę Bondę, Gabi Drzewiecką, Barbarę Kurdej-Szatan, Paulinę Smaszcz-Kurzajewską czy Ranitę Sobańską.

22

Ania Dziewulska to fotografka, przez wiele lat była związana z międzynarodowymi agencjami reklamowymi oraz branżą finansową. Ada Grabowska to ceniona makijażystka, która pracowała m.in. przy sesjach dla „Vogue Polska” czy pokazach Lidii Kality. Wernisaż odbędzie się 20 marca o godz. 19, prace można oglądać do 20 kwietnia.

ArtHotel Stalowa 52 ul. Stalowa 52, Warszawa


WYDARZENIA

NAJLEPSZE KINO HISZPAŃSKIE OD 15.03

18. Tydzień Kina Hiszpańskiego tojedyna w Polsce impreza filmowa poświęcona wyłącznie kinematografii Półwyspu Iberyjskiego. Zobaczymy 15 tytułów reprezentujących to, co najlepsze w najnowszym hiszpańskim kinie.

Festiwal zamknie „Autor” Manuela Martína Cuenki, zdobywca nagród Goya za fenomenalne kreacje aktorskie grającego tytułową rolę Javiera Gutierreza i partnerującej mu Adelfy Calvo. To osadzona pośród zachwycających zakątkach Sewilli historia początkującego pisarza, który uciekając się do podstępów i manipulacji zbiera materiał do swojej debiutanckiej powieści. W programie znalazł się również pierwszy pełnometrażowy film Eduarda Casanovy „Ciała”. Produkcja, która zadebiutowała na ubiegłorocznym Berlinale, to nowy, świeży głos w hiszpańskim kinie autorskim. Pokazując niestandardową cielesność bohaterów w kiczowatej, pastelowo-różowej estetyce, Casanova stworzył niezwykle przejmujący obraz przeciwstawiający się dyktatowi fizycznego piękna i wszechobecnej szczęśliwości. Gratką dla miłośników hiszpańskich horrorów będą pokazy najnowszego filmu Paca Plazy, twórcy kultowej serii „[Rec]”. Oparta na prawdziwych wydarzeniach „Verónica” to świetnie zrealizowana opowieść łącząca motywy okultystyczne, opętanie i wątki religijne. Widzowie w Warszawie mogą pójść na specjalne, przedpremierowe seanse „Lata 1993”, hiszpańskiego kandydata do Oscara i jednego z najważniejszych filmów ubiegłego roku.

Debiut Carli Simón to wzruszająca opowieść o stracie i dojrzewaniu pokazana z perspektywy rezolutnej sześciolatki, która po śmierci rodziców musi opuścić Barcelonę i zacząć nowe życie na katalońskiej prowincji, zdobył 3 nagrody Goya – za najlepszy debiut reżyserski i role Davida Verdaguera i Bruny Cusí. 18. Tydzień Kina Hiszpańskiego odbędzie się w dniach 15 marca – 22 kwietnia roku w wybranych kinach w dziewięciu miastach w Polsce: Warszawa – kina Muranów i Luna, Łódź – Kino Charlie, Kraków – Kino Pod Baranami, Wrocław – Kino Nowe Horyzonty, Katowice – Kino Światowid, Poznań – Kino Muza, Gdańsk – Klub Żak, Białystok – Kino Forum, Lublin – CK Lublin.

„Lato 1993”, dystr. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

MANE X IDEA FIX NO ORODINARY GIRLS FASHION SHOW Już 16 marca w najgorętszym miejscu Krakowa, czyli Tytano - Dolne Młyny odbędzie się kolejny z cyklu „No Ordinary Girls” pokaz mody. Organizatorem dwóch pierwszych pokazów (H.M.B.D i Rest Factory) była Sylvia Mostowy, założycielka super klimatycznego miejsca „Mane”, które wyróżnia się niepowtarzalną atmosferą, tańcami na schodach i niebanalnym, przepięknym wystrojem. Konceptem tych pokazów od zalążka było pokazanie, że zwykłe dziewczyny z sąsiedztwa mogą być niezwykłymi kobietami - choć każda z nich jest inna, na co dzień pochłonięta przez życie zawodowe, jest na swój sposób wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Tym razem Mane łączy siły z wszystkim dobrze znanym koncept sklepem IDEA FIX rozpoczynając cykl MANE x IDEA FIX no ordinary girls fashion show. Pokaz będzie miał formę zamkniętą, obowiązują zaproszenia, dlatego więcej informacji szukajcie na fanpejdżach obu miejsc. Po pokazie wszyscy będziemy tańczyć do białego rana w Mane, przy ul. Dolnych Młynów 10/5.

Fot: spacerzfotografem.pl

Objęliśmy patronatem to wydarzenie, dlatego tym bardziej zapraszamy!

23


Nowy Jork z perspektywy

Weronika Helena Woźniak jest jedną z odważnych osób, które lubią rzucać się na głęboką wodę. Wychowana w Koninie oraz we Wrocławiu, wychowała się jako tancerka w zespole tanecznym Rytmix. Karierę taneczną kontynuowała do 16 roku życia, wieńcząc ją 8 miejscem na Mistrzostwach Świata Hip-Hop i Electric Boogie w Kaliszu z zespołem tanecznym Gemar z Wrocławia. Od liceum jest zafascynowana językami. Jednak to teatr skradł jej serce, i z doświadczeniem bliskiemu zera, udała się do Nowego Jorku, aby się sprawdzić. Minęły już prawie dwa lata od jej ukończenia szkoły The Lee Strasberg Theatre and Film Institute. Tak jak niektórzy mają problem z motywacją, Weronice wraz z czasem rośnie apetyt.

24


fot: Choi Dongho

25


fot: Choi Dongho

MIASTO Nowy Jork stara się zaspokoić potrzeby każdego mieszkańca, w każdej sytuacji, o każdej porze dnia. Tylko tutaj jak nigdzie w Stanach Zjednoczonych znajdziemy coś dla każdego. Nie ma się co dziwić, że populacja miasta sięga już ponad 8,5 miliona mieszkańców. Gdyby nie horendalny wzrost kosztów utrzymania na przestrzeni ostatnich lat, ta liczba byłaby znacznie wyższa. Zamieszkanie w Nowym Jorku, jest jak wdepnięcie w bagno. Nieważne czy się kocha to miasto, czy nienawidzi. Każdy łapie haczyk. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to wszechobecny, nieujarzmiony bród, który jest częścią miejscowej symbiozy między człowiekiem a szczurami i pełzakami, zaś największym wyzwaniem okazała się bariera językowa i kulturowa. Irytacja i złość spowodowana trudnościami w komunikacji zmusiła mnie aby naprawdę słuchać drugiego człowieka. Z biegiem czasu serce skradła mi autentyczność Nowojorczyków, którzy w przeciwieństwie do „amerykańskich uśmiechów”, wolą obdarowywać życiowymi mądrościami i zwykłym, bezinteresownym wsparciem moralnym. Na ulicach dzielą się bezinteresownie historiami, które zdbudzają podzi i wzruszają do łez. Dokładnie tak, jak w książce Brandona Stantona „Ludzie Nowego Jorku: Historie”. Sama zostałam obdarowana takimi przypadkowymi znajomościami, a o jed-

26

nej z nich wspomniałam w wywiadzie dla A-Plus Moje samodzielne życie w Nowym Jorku zaczęło się po ukończeniu szkoły The Lee Strasberg Theatre and Film Institute w 2016 roku. Upragniona wolność przejęła kontrolę nad zdrowym rozsądkiem. Byłam na raz bardzo szczęśliwa i przerażona. Wiedziałam, ile pracy czekało mnie żeby wejść w tzw. „wielki świat”, ale na początku bardzo niepewnie wchodziłam do pokojów castingowych, ze strachu nie potrafiłam wyśpiewać poprawnie jednego dźwięku, ani uronić łzy podczas monologu. Aby dodać sobie otuchy, zaczęłam się zatracać w Nowym Jorku. W ciągu dnia szukałam cichych miejsc zaklętych w czasie, wieczorami spotykałam się z nowymi znajomymi w dzielnicy East Village, która po zmierzchu roi się od neonowych witryn z winylami i wróźkami, które chcą czytać przyszłość z twojej dłoni za $10. I w końcu mogłam wybrać się do teatru kiedy tylko zapagnę. Nagle rozpoczęło się nowe życie, miasto wydawało się 24-godzinnym przyjęciem urodzinowym i wszystko wydawało się tak niebezpiecznie bezpieczne. Kiedy ten stan rzeczy wydawał się zbyt długo gościć w moim życiu, los obdarował mnie pierwszą odpowiedzialnością na dużą skalę – praca na Off-Broadway.

KARIERA Warto było czekać na taką okazję. Wielokrotnie nagrodzone na festiwalach teatralnych interaktywne przedstawienie

pt. „The Video Games”, zostało stworzone w Los Angeles przez dwóch nerdów komputerowych – Davida Evana Stolworthyego i Jareda Pixlera. Jest to sceniczna parodia „Igrzysk Śmierci” – znanego bestselleru Suzanne Collins. Przedstawienie odbyło swoją nowojorską premierę w Elektra Theatre 19 listopada 2016 roku. Moja rola w tej produkcji była ogromnym wyzwaniem, zacierającym granicę między aktorem a widownią. Pracowałam jako swing ośmiu ról zainspirowanych popularnymi postaciami z gier komputerowcyh, a były to: Jigglypuff i Pikachu (Pokemon), Lara Croft (Tomb Raider), Princess Peach (Mario), Lady Yuna (Final Fantasy), Samus Aran (Metroid), Zelda, oraz Shiek (Legend of Zelda). Po 3 miesiącach, ten wysiłek został nagrodzony 6-miesięcznym kontraktem na stałą rolę. W Ale co to jest ten swing? Swing to rola, o której wiele ludzi nie ma pojęcia, a jest jednym z najcenniejszych kół ratunkowych w teatrze. Ludzkim kołem ratunkowym. Jest to osoba, która ma obowiązek znać na pamięć od 1 do kilku (w zależności od produkcji) roli i być gotową na zastąpienie innego aktora w każdej chwili. Jeżeli główny aktor, którego rola należy również do mojej odpowiedzialności, nie może wystąpić z powodu choroby, bądź innych nieprzewidzianych wydarzeń, swing jest zawsze gotowy/a do wskoczenia w kostium i wyjścia na scenę, czasem nawet w trakcie przedstawienia. Studiowanie ośmiu ról nie byłoby tak szcze-


gólnie interesujące, gdyby nie złośliwa natura „The Video Games”. Tak jak w „Igrzyskach Śmierci” aktorzy są zawodnikami, za to publiczność włada kontrolerem do konsoli. Kontrolerem w tym przypadku jest telefon, zaś konsolą Twitter, na którym widownia głosuje na swoich faworytów. Ci zawodnicy, którzy otrzymają więcej głosów, przechodzą do kolejnych rund, zmieniając kurs narracji całego przedstawienia. I w ten sposób, po trzech latach, ani jedno przedstawienie nie wyglądało tak samo jak poprzednie dzięki widowni. Niewiele można było nauczyć się na pamięć, trzeba było przede wszystkim polegać na swojej wiedzy, przygotowaniu i zaufaniu do innych, zarówno na scenie, jak i za kulisami. „The Video Games” zakończyło ostatni sezon w Maju 2017 roku i mogę zdradzić, że szykuje się na powrót na deski nowojorskich teatrów. Okresy, w których nie miałam za dużo pracy, tzw. „doły”, czyli najczęściej końcówki sezonów castingowych były dla mnie jednymi z najbardziej przykrych czasów. Potrafiłam być tydzień zamknięta w domu, wysyłając codziennie po dziesiątki aplikacji i wątpić czy jestem w stanie zarobić choćby dolara. Pojawiała się rezygnacja, potem prawie panika. Bez narzuconych obowiązków i z nadmiarem czasu na myślenie co takiego robię źle, tak często mijały 3 tygodnie posuchy, a ja już dawno zapomniałam dlaczego właściwie tutaj przyleciałam. Nowy Jork nie wydawał się już przyjęciem urodzinowym. Jego ulice wydawały mi się bardziej szare niż nasze polskie pokomunistyczne widoki. Brak pracy przyspożył mi tyle samo problemów finansowych, co emocjonalnych. Nie obcując często z dużą ilością ludzi, moje rozmowy na co dzień często ograniczały się do wywiadów na castingach, czyli ładnego odpowiadania z uśmiechem. Z biegiem czasu te okresy pojawiały się coraz żadziej. Moje życie stało się wypełnione nie tylko szukaniem pracy, ale dodatkowymi zajęciami, zdobywaniem doświadczenia w innych dziedzinach sztuki, oraz jak najczęstszym przebywaniem pośród niej. Tak odnalazłam nowe pasje – poezję i karate, które mnie inspirują i dają spokój ducha w tym zabieganym mieście. Kolejnym projektem, który z pośród całego nawału pracy skradł moje serce, jest „The Valndals Project” nad którym pracuję do dziś z międzynarodową grupą teatralną „The How”. Praca z ambitnym zepołem teatralnym sprawiła, że odnalazłam swój głos na scenie poza granicami postaci. „The Valndals Project” próbą zmierzenia się z przeszłością. Sztuka nawiązuje do m.in. pomników stanów należących do byłej Konfederacji oraz pomniku Holokaustu w Berlinie. Posługując się łącznikami z przeszłością oraz osobitymi doświadczeniami członków grupy teatralnej, „The Vandals Project” pozwala nam odkryć, w jaki sposób wandalizm może służyć jako anty-pomnik przemocy w dzisiejszych czasach i zaciera granice między wandalizmem a ingerencją artystyczną. Jest to teatr zainspirowany twórczością Jerzego Grotowskiego, a więc skupiający się na relacji widz-aktor, prowokujący i od strony artysty odkrywający fizyczne granice naszego ciała. Najbliższe przedstawienie odbędzie się już w kwietniu w Arete Gallery na Brooklynie. Chciałabym jak najdłużej opowiadać ludzkie historie i dzielić się w nich swoimi emocjami. Jest to jeden ze sposobów przypomnienia nam co to znaczy być człowiekiem. Całokształt mojej kariery, a zwłaszcza jej nieprzewidywalność wynikająca z życia w Nowym Jorku, nauczyła mnie bezgranicznej akceptacji siebie w każdej sytuacji. Nie jest mi straszne upokorzenie się na scenie bądź poza nią. Po wypróbowaniu swoich sił w tak wymagającym środowisku, czuję, że mogę wszystko i życzę każdemu aby doszedł do tego samego wniosku w swoim życiu. W.H.W.

27


WYDARZENIA

KRAKÓW KOCHA KOMIKS Krakowski Festiwal Komiksu rośnie w siłę. 7. edycja wydarzenia będzie pełna atrakcji dla fanów historii obrazkowych i przyciągnie do Krakowa wiele uznanych nazwisk. Jeśli lubicie te klimaty, musicie zarezerwować sobie czas w dniach 24-25 marca i odwiedzić Artetekę Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.

W programie przewidziane są m.in. spotkania autorskie z gośćmi z Polski i zagranicy, wystawy, wykłady oraz warsztaty komiksowe dla dzieci i młodzieży, a także pokaz filmów animowanych i turnieje gier planszowych. Nie zabraknie także komiksowej giełdy, na której jak co roku będziemy mogli kupić najciekawsze polskie i zagraniczne komiksy. Zobaczymy też wystawę obiektów zrobionych z klocków LEGO. W sobotę wieczorem odbędzie się coroczna Bitwa Komiksowa w czasie której rysownicy podejmą wyzwanie rysowania na czas, na zadany temat. Wśród gości tegorocznej edycji KFK znalazło się wiele uznanych nazwisk, m.in. Max Andersson, Jakub Rebelka, Marcin Podolec,

Bartosz i Tomasz Minkiewiczowie, Krzysztof Gawronkiewicz, Jacek Frąś, Jakub Dem Dębski czy Rafał Szłapa. Tegorocznej edycji towarzyszyć będzie konferencja naukowa pt. „Mit dzisiaj” oraz wymiana komiksów w ramach wydarzenia „Drugie życie książki”. Równolegle odbywa się wystawa „Teraz Komiks!” w Muzeum Narodowym w Krakowie, prezentująca historię polskiego komiksu od XIX wieku aż do dzisiaj. Organizatorami wydarzenia są Krakowskie Stowarzyszenie Komiksowe, Krakowskie Biuro Festiwalowe – operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO – oraz Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie.

fot. Sławek Kasprzyk

28


29


DESIGN

PASJA DO DREWNA

I PIĘKNYCH PRZEDMIOTÓW

30


DESIGN fot.archiwum projektantów

NOR powstało z zamiłowania do tworzenia naturalnych, ekologicznych i prostych w formie przedmiotów codziennego użytku. Odzwierciedla spojrzenie jego właścicieli – Marleny i Dominika - na otaczający świat i na to, co inspiruje ich najbardziej, czyli naturę.

31


DESIGN Są małą dwuosobową pracownią, dla której drewno to przede wszystkim pasja. W swojej pracy wykorzystują orzech włoski oraz drewno jesionowe. Pierwszy rodzaj cenią za nieprzewidywalność kolorystyczną, ciepłe barwy i uniwersalność. Głęboka czerń, klasyka, minimalizm to znowu cechy które urzekają ich w palonym jesionie. Wierzą, że przy pomocy każdego stworzonego drewienka dzielą się z innymi cząstką pewnej historii, spokojem i ciszą, które odczuwają, gdy znajdą się w otoczeniu drzew. nordsgn.com

32


33


MOTO

SPALINA, KTÓRA NIE POWODUJE WYRZUTÓW SUMIENIA

W czasach, gdy czarne chmury zbierają się nad spalinową, motoryzacją japoński koncern prezentuje zaskakujący samochód: Infiniti Q60 Project Black S. Wydawać się może, ze już sama jego nazwa brzmi zbyt agresywnie i nie przystoi dzisiejszym proekologicznym trendom. „Black” jednak w tym wypadku nie oznacza ciemnej strony mocy. Projekt ten tym bardziej nie wywiesza białej flagi oznaczającej poddanie się benzynowych silników. I nie robi tego tylko na przekór aktualnym tendencjom pełnej elektryfikacji masowej motoryzacji. Japończycy znacznie wcześniej niż cała „reszta świata” zrozumieli konsekwencje nieposzanowania natury. W ich mentalności nie leży więc tworzenie czegoś, co będzie szkodziło środowisku. Zagadnienia motoryzacyjnej elektryfikacji są bowiem złożone. Dopóki energia elektryczna służąca ładowa-

34

niu akumulatorów elektrycznych samochodów nie będzie pozyskiwana jedynie z „czystych źródeł”, dopóty zanieczyszczenie środowiska będzie przenoszone z rejonów wzmożonego użytkowania „czystych” samochodów elektrycznych na tereny produkcji energii elektrycznej i akumulatorów (wraz z ich nieuniknioną przyszłą utylizacją). Nic nie okazuje się więc tu czarne ani białe, absolutnie dobre ani złe. W takim kontekście Infiniti Q60 Project Black S stanowi udaną próbę pogodzenia szeregu sprzeczności. O istocie tego samochodu decyduje głównie jego wyczynowy, wyjątkowy, hybrydowy zespół napędowy. Użytkowana i testowana wcześniej w pojazdach Formuły 1 technologia składa się m.in. ze złożonego sposobu odzyskiwania energii, który pozwala na wykorzystanie jej stale gromadzonych porcji do ładowania

akumulatorów. Z nich zasilany jest silnik elektryczny stanowiący doładowania dla motoru spalinowego. Dostarcza to dodatkowej mocy i momentu obrotowego. Efektem tego jest wyraźne, liniowe, pozbawione jakiegokolwiek opóźnienia przyspieszenie, którym nie mogą poszczycić się tradycyjne jednostki turbodoładowane. Co bardzo ważne Infiniti Q60 Project Black S nie odzyskuje energii jedynie z procesu hamowania, jak to bywa w innych hybrydach. Układ dostarczony przez Renault (partnera koncernu Nissana, do którego należy Infiniti) korzysta także z energii cieplnej, którą niosą ze sobą gazy spalinowe pochodzące z głównej jednostki napędowej. Tak wzmocnione V6 o pojemności 3 litrów zapewnia systemową moc oscylującą wokół 500 KM. Klasyczny silnik pozbawiony powyżej opisywanego


układu, instalowany w innych modelach Infiniti, osiąga standardowo około 400 KM. Oznacza to wysoką poprawę sprawności. Jeśli w przyszłości dołożymy do tego kolejną innowację - rewolucyjne rozwiązanie zmieniające stopień sprężania, a więc podnoszące efektywność pracy silnika o kolejne 20-25 % - przygotowaną i wprowadzaną właśnie na publiczne drogi przez koncern Infiniti, możemy ruszać w podróż bez wyrzutów sumienia wobec naturalnego środowiska.

Na start zostajemy ładnie i praktycznie „ubrani” w aerodynamiczny design, który jednoznacznie sugeruje wyczynowy charakter Infiniti Q60 Project Black S. Potężne wloty powietrza i agresywny spoiler wykonany z włókna węglowego maksymalizuje osiągi, poprawiając docisk samochodu. Tym samym celom służy rozbudowany dyfuzor. Z kolei 21-calowe, ultralekkie koła i większy rozstaw kół przyczyniają się do poprawienia trakcji przy jednoczesnej redukcji masy nieresorowanej auta. W kwestii ob-

MOTO

niżenia wagi ogólnej samochodu zastosowano zresztą wiele elementów z włókna węglowego i tytanu. Aby świat był bardziej kolorowy, Pirelli, dostawca specjalnie zaprojektowanych dla tego modelu opon, ogłosił zamiar dostarczenia do niego nowego zestawu „Pirelli Rainbow”. Będzie to ogumienie inspirowane obowiązującymi w Formule 1 oznaczeniami kolorystycznymi umieszczanymi na bokach opon. Do stosowanych już wcześniej białych pasów dołączą: pomarańczowy, niebieski, żółty, czerwony, fioletowy, różowy i zielony... Nawet pozornie szare (jak nadwozie prezentowanego samochodu) życie może kryć w sobie wiele niespodzianek

LUIZA DOROSZ heelsonwheels.pl F o t o : P a t r y k P a t y n o w s k i M a k e - u p : K a m i l a T a d r i a y n Hair: Iwona Kaim S t y l i z a c j a : K i n g a W c i s ł o

35


PSYCHOLOGIA

Czarno na białym, czyli ZDRADA Wybaczyłabyś zdradę? - pytam koleżanki, przy okazji wydania kolejnej książki Esther Perel. Hmmm. No nie wiem. Może? To zależy. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Trudne pytanie. A Ty? A ja nie. I tyle? Tak - stawiam jasno. Serio? Antonina, jak na ciebie, to takie czarno-białe. A ty zawsze byłaś święta? Nigdy nie należałam do świętych i właśnie dlatego mam sprawę dokładnie przemyślaną. Już tłumaczę.

ANTONINA DĘBOGÓRSKA Psycholog, absolwentka psychologii ogólnej UJ. Jest autorką warsztatów i wykładów poświęconych dynamice związków romantycznych. Więcej informacji można znaleźć na fejsbukowej stronie Inteligencja Erotyczna

Często ktoś pyta mnie, czy psycholodzy oceniają ludzi inaczej niż nie-psycholodzy. Czy automatycznie „analizują” nowo poznane osoby, albo czy usprawiedliwiają całe zło na świecie „trudnym dzieciństwem”. Czy czytają (hehe) w myślach. Za tym kryje się pytanie o to, jak wiedza wpływa na nasze życie. Obawa odnośnie psychologów wiąże się z byciem „prześwietlonym”. Odpowiadam: nie ma powodów do obaw. Im więcej wiedzy, tym mniej pewności. A z co za tym idzie więcej energii poświęconej na analizę. Seksuolog na przykład powinien operować poszerzonymi kategoriami pojęciowymi. Dajmy na to - płeć. Kobieta, mężczyzna i kropka? O nie, nie. We współczesnej nauce wymienia się kilkadziesiąt pojęć, jakimi ludzie mogą opisywać swoją płeć. Można być na przykład: gender bender, cis-płciowym, można być osobą interseksualną lub trans-płciową. Rodzajów jest wiele (znalazłam około sześćdziesięciu) i do zadań współczesnego seksuologa należy poznanie problemów i trudności związanych z przynależnością do każdej z nich. Dlatego w zawodzie seksuologa błąd można popełnić już wtedy, gdy osoba staje w drzwiach gabinetu. To, jak klient się przedstawia, jest święte. Jeśli widzimy kogoś o kobiecym wyglądzie, może za chwilę się okazać, że w istocie jest to uwięziony w ciele kobiety, biseksualny mężczyzna. W świat pacjenta należy wejść i zobaczyć, jakimi kolorami go namalował. - W Polsce - przerywa mój wywód koleżanka - to chyba czarno-białymi, ewentualnie na szaro. I jak rapowała

36

Mister D. (Dorota Masłowska) „czerwony dozwolony, zbita morda i kiełbasa”. - Zdziwiłabyś się! W Polsce aż roi się od różnorodności, tylko często skrywana jest pod tą właśnie zbitą mordą i kiełbasą.

czy „wybaczyć”? Ano właśnie, sprawa tyczy się pojęć. Mój facet wie, że jako psycholog i seks-edukatorka nie oceniam ludzi przez czarno-białe okulary. Patrzę na świat z bliska. Z bliska nawet szara masa może okazać się brokatem.

To samo dotyczy orientacji seksualnej, czy tożsamości seksualnej (można mieć orientację i tożsamość seksualną i to są osobne pojęcia, częściowo pokrywające się ze sobą). Można być hetero, homo i bi. Ale można być też pan-seksualnym (pociąg seksualny jest wtedy niezależny od kategorii płci), dyskutowane ostatnio jest pojęcie sapioseksualności (gdy pociąga nas głównie czyjś intelekt), można opisywać się jako osoba demiseksualna, odczuwająca pociąg wyłącznie do osób, z którymi łączy ją intymna więź, albo wręcz przeciwnie – socjoseksulna - lubiąca wyłącznie luźne, liczne kontakty. To kolejne kilkadziesiąt pojęć.

W moim słowniku znajdują się pojęcia takie jak swing czy poliamoria. I chociaż nie mam takiego doświadczenia, to nie jestem na nie zamknięta. Pozostawiam sobie niezbędną rezerwę dla swojej i czyjejś ciekawości. I dzięki temu mogę pozwolić sobie czasem na proste wnioski. Dlaczego nie wybaczyłabym zdrady? Bo zdrada oznaczałaby, że ktoś złamał zasady monogamii, które zamiast łamać, raniąc mnie i oszukując, mógł renegocjować. Ale zabrakło mu odwagi. Albo jarało go samo ukrywanie się, zrobienie czegoś złego. Sorki, ale Kajtuś, który musi się wymykać mamusi, żeby poczuć że żyje, mnie nie interesuje.

- No dobrze, nadal mi mówisz dlaczego nie wybaczyłabyś zdrady. - Ok. Na początek musimy ustalić, czym jest dla mnie zdrada i co to zna-

I ważne jest dla mnie to przekonanie, że mój facet do Kajtków nie należy. - Jesteś pewna?


- Musiałabym być głupia, żeby być pewna, że znam kogoś na wylot. Ale ważne jest dla mnie to przekonanie. Nie daje mi powodów, żebym o nim myślała jak o Kajtku. Myślę, że dla niego też jest ważne, że widzę w nim faceta z charakterem. Nie ma reżimu, wobec którego miałby się buntować. - Mądrala. A ja myślę, że wybaczyłabym zdradę, gdybym czuła, że to w jakiś sposób moja wina. Że doprowadziłam do tej sytuacji, że się oddaliłam, albo zaniedbałam faceta. - Wina to ciekawa kategoria w kontekście zdrady. W swojej nowej książce „State of affair: Rethinking infidelity” Esther Perel przedstawia analizę romansów pozamałżeńskich. Pisze na przykład o tym, że zwykle nie mieści nam się w głowie, że osoba w szczęśliwej relacji mogłaby zdradzać partnera. Zdrada uderza w naszą potrzebę poczucia wyjątkowości w związku. Ciekawe jest też to, że gdy mężczyzna zdradzi, zwykle szuka się winnej temu kobiety-ku-

sicielki. W każdym razie tłumaczy się z tego jakaś kobieta. Czy to żona (zaniedbała), czy kochanka (uwiodła). Szukamy winnych, szukamy przyczyn. A przyczyny mogą być źródłem jeszcze większej frustracji. Mogą tkwić w samej naturze zdrady - czymś złym, zakazanym, w ekspresji naszego jungowskiego cienia. O co chodzi w tym zakazanym owocu? O to, że gdy robisz coś zakazanego, coś czego nikt od Ciebie nie oczekuje - nawet Ty sama - to właśnie wtedy wiesz, że robisz to, co czujesz, to czego naprawdę potrzebujesz. Wiesz o tym dlatego, że nikt na świecie nie chce, żebyś to czuła i robiła. To musi być prawdziwa chęć, która nie jest poddana żadnemu naciskowi. Dlatego uświadamianie sobie swoich potrzeb, budowanie autonomii i zaufania do siebie to cel stawiany (pośrednio lub bezpośrednio) właściwie w każdej porządnej psychoterapii. Gdy posiadamy takie luksusowe wyposażenie, nie potrzebujemy zakazanych

owoców, by smakować życie. Wyrazisty smak znajdujemy tam, gdzie świadomie odnajdujemy swoje pragnienia. Ich realizacja i wyrażanie zrodzone jest z pasji, namiętności. Czyli z tego, czego zwykle szukamy, gdy zdradzamy. Przeczytam tę książkę. Jest tyle znaków zapytania, niuansów, tyle może się zdarzyć. W sumie to ja już nie wiem, co myśleć. Ja też nie wiem. Tak sobie tylko gadam, ale miło jest poudawać, że ma się coś czarno na białym.

Antonina Dębogórska źródło: Esther Perel „The State of affairs: Rethinking infidelity”

37


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

fot: Grzegorz Liszka

Przyłapani Na Modzie Gala Finałowa Galeria Krakowska

38


39


NEWSY Fot: archiwum Lidii K ality

TAJEMNICZY OGRÓD LIDII KALITY Lidia Kalita kolekcją na sezon wiosna/lato 2018 zaprasza nas do wiosennego ogrodu, łącząc kwieciste printy i buduarowe inspiracje z funkcjonalnym podejściem do mody. Wszystko po to, aby wychwycić kwintesencję kobiecej subtelności i zakomponować ją w rytm ulicy. Bazę kolekcji tworzą lekkie sukienki i dobrze skrojone garnitury w odsłonie retro kobiecości na miarę XXI wieku.

40

- Kolekcja łączy w sobie charakterność oraz ogromną wrażliwość kobiecej natury. Moje projekty często są pełne sprzeczności, stawiam na odważne rozwiązania, często łączę z pozoru niepasujące do siebie tkaniny. Sama jestem osobą pełną kontrastów. Ostatni październikowy pokaz był hołdem dla wszystkich buntowniczek, tym razem przyjrzałam się kruchości kobiecej natury, która kryje się pod fasadą naszych codziennych wyzwań – mówi o kolekcji projektantka.

Lidia Kalita przygotowała 15 sylwetek, tworzących esencję wiosennej propozycji projektantki, wśród których znalazły się między innymi: kwieciste garnitury, suknie z plisowaniami, jedwabne bluzki z fontaziem, czy forma eleganckiego dresu z welurowymi rękawami oraz wiosenny szlafrokowy płaszcz. Pierwsze modele z nowej kolekcji są już dostępne w butikach Lidii Kality.


41


NEWSY Fot. Marek Straszewsk i

MINIMALIZM WEDŁUG ANETY KRĘGLICKIEJ Aneta Kręglicka sygnuje nową kolekcję marki L’AF. Nie tylko jako twarz jej kampanii, ale przede wszystkim jako projektantka. Kolekcja nosi tytuł „Minimal”, który odbija fascynacje znanej modelki i bizneswoman. - Zawsze fascynowała mnie prostota. Uwielbiam stylizacje, które skupiają uwagę, w nienachalny sposób uwodząc pomysłem, jakością. Mój styl i poczucie estetyki czerpią garściami z minimalizmu, poza tym są zaprzeczeniem ostentacji. Cenię niewymuszoną

42

elegancję, klasykę, ponadczasowość, niebanalną prostotę, ale także powściągliwość i pewną dyskrecję. Na pierwszym miejscu stawiam jakość, wynikającą z doboru tkanin oraz dbałości o detal. Dzięki temu minimalistyczna forma intryguje i przestaje być monotonna - mówi słynna modelka i miss świata z roku 1989. Jak mówi Kręglicka, projektując kolekcję, myślała o potrzebach współczesnej kobiety. - Jestem kobietą żyjącą w harmonii

ze sobą i światem. Doskonale wiem, czego chcę. Od siebie, od innych i od życia. Chcę jakości. Nie godzę się na półśrodki. Wszystko, co robię, musi ze sobą współgrać, naturalnie się łączyć. Ta myśl towarzyszyła mi przy powstawaniu każdego z projektów. Kolekcja składa się zatem z elementów doskonale ze sobą współgrających. Daje przy tym możliwość tworzenia wielu różnych stylizacji, a jej komplementarność pozwala na poczucie swobody i wolności w wyrażaniu siebie dodaje Kręglicka.


43


NEWSY Fot. Filip Ok opny | FashionImages

MULTIKOLOR BIZUU Nowa kolekcja marki BIZUU została zainspirowana motywem jungli oraz egzotyką zamieszkujących ją zwierząt. Myślą przewodnią stała się również wyjątkowa flora tego miejsca. Jest bogata w barwy, wyraźne i soczyste nagromadzenie kolorów. Nadchodzący sezon to zdecydowanie czas długości midi i maxi. Nie zabrakło oczywiście charakterystycznych dla marki dziewczęcych sukienek o długości mini, wzbogaconych falbaną czy koronką czy też propozycji dla wielbicielek garniturów, które w wydaniu BIZUU zawsze stanowią 44

ciekawą wersję formalnego looku. Wybory projektantek na sezon wiosna-lato to aż trzy komplety – gładki pudrowo różowy, wersja w kolorowe kwiaty oraz propozycja kwiatowa w bardziej stonowany pastelowy print. Uzupełnieniem garderoby są swetry, w bogatej jeśli chodzi o wzór i długość odsłonie. Wielbicielki pasteli znajdą w kolekcji rozpinany sweter w grube pasy. Dla fanek printów powstały modele z kwiatowym motywem, zaś miłośniczki maxi ucieszą modele swetrów-płaszczów w ciekawe wzory. Całość kolekcji dopełniają płaszcze-

-kimona – bogato zdobione złotą nicią oraz o długości maxi pokryte wyraźnym kwiatowym printem. Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak stawiają na wysoką jakość wykonania swoich projektów, używając do ich stworzenia wyjątkowych tkanin pochodzących z Włoch i Francji, wśród których znajdziemy satynę, muślin, jedwabie czy delikatne koronki, jak również wełnę, moher, angorę czy autorskie printy wykonane na szlachetnych podkładach.


IDEALNY SPACER. Patrzyłem przez okno, księżyc bajkowo oświetlał ceglany front sąsiedniej starej kamienicy. Lekki mróz szklił dachy samochodów leniwie toczących się w ciasnej uliczce. Spacer – pomyślałem. - Kochanie, zróbmy sobie mały spacer – uśmiechnąłem się i spojrzałem na Konstancję. - Bardzo chętnie – odparła podnosząc kusząco wzrok znad książki. Odwzajemniła uśmiech. Kilka minut później szliśmy wolno naszymi ulubionymi zakamarkami starego miasta. Oławska jak zawsze kusiła witrynami i szerokim deptakiem. Rozmawialiśmy o planach na wakacje, marcowa chłodna aura prowokowała do ucieczki w jakiś ciepły zakątek świata. Naszą uwagę zwrócił nowy kolorowy szyld … W jednej chwili spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo - „Idealna Para” ?! – to coś dla nas.

Bez wahania kroki skierowaliśmy do pobliskiej kamieniczki. Weszliśmy do wnętrza …. Popatrzyliśmy znów na siebie – nasze oczy zmrużyły się – kąciki ust uniosły w górę i na twarzach zagościł szeroki uśmiech. Znaleźliśmy się znów na ulicy? Owszem, ale zupełnie innej ulicy. A raczej w Salonie Ulicznym. Salonie Ulicznym Idealna Para. Setki par pięknych niepowtarzalnych butów. Pierwszy raz zobaczyliśmy dziesiątki kolorów pięknej prawdziwej skóry, z której wykonane były buty. Konstancja już mierzyła wzrokiem i sięgała ręką po niebanalną malinową wiosenną parę. Mój wzrok przykuły pomarańczowo-niebieskie lekkie buty sportowe. Między latarniami wygodne ławeczki zachęcają do przycupnięcia i delektowania się mierzeniem następnej wybranej pary półbutów. Klapki i sandały proszą o wycieczkę na pla-

żę. Półbuty zachęcają do spacerów w ciepły jesienny wieczór, uliczkami starego miasta. Półbuty przemawiają do nas przekonując że dzień w pracy będzie wyjątkowo komfortowy. Zaś odważne ekstrawaganckie wzory same proszą o pojawienie się na imprezie w pubie. A może wypad w góry? Wygodne trapery przypominają uczucie euforii po zdobyciu kolejnego szczytu. Ale przecież mamy jeszcze zimne dni więc może wrzuć ciepłe trzewiki? Patrzę na zegarek, na Konstancję, minęła już godzina jak siedzę na ławce, przymierzam następną parę, sączę pyszną kawę zaserwowaną mi przez miłą obsługę. Uśmiecham się do Konstancji – każde z nas odłożyło po kilka wybranych par. Trzeba podjąć decyzję zabieram trzy, a Konstancja cztery pary. Płacenie wyjątkowo sprawia nam przyjemność. Wychodząc z Salonu pytam Konstancję z przekąsem: – Kontynuujemy spacer czy zmykamy do domu z zakupami? - „Idealna Para” – odpowiada i kieruje się w stronę domu.

/kacperglobal www.kacperglobal.pl

30% Z tym kuponem do końca kwietnia 30% zniżki w salonach firmowych Kacper Global:

Kraków, Miodowa 33 Wrocław, Oławska 21 45


NEWSY Fot. Gosia Turcz yńsk a / New O rder Warsaw

KROK PO KROKU DO SUKCESU Z L37 Jak nie zwariować w natłoku obowiązków i osiągnąć sukces w dzisiejszych czasach? Krok po kroku – radzi polska marka obuwnicza L37 (dawny Loft37) w najnowszej kampanii STEP BY STEP. - Za każdym sukcesem stoi wiele małych zmian nagromadzonych w czasie – mówi L37 w kampanii zrealizowanej z utalentowaną fotografką Gosią Turczyńską. L37 w sezonie SS18 bierze na warsztat zawrotne tempo życia pracującej kobiety. Kolekcja SS18 ma towarzyszyć współcze-

46

snej „self-made woman” w drodze do celu i inspirować ją do realizacji najśmielszych zamierzeń. Dwuwątkowa kampania w obiektywie Gosi Turczyńskiej inspirowana jest japońską filozofią Kaizen. Bohaterką pierwszego wątku została Emilia Nawarecka – polska topmodelka, która pracowała z klasyką światowych marek – Céline, Rodarte, 3.1 Phillip Lim, Jil Sander czy Akris. Bohaterami równolegle toczącej się historii są ręcznie wykonywane buty L37 – kwintesencja polskiej tradycji rzemieślniczej.

W najnowszej kolekcji L37 po raz kolejny interpretuje też światowe trendy i dostosowuje je do szybkiego tempa dnia „self-made woman”. Marka wraz z początkiem roku, po 6 latach istnienia na polskim rynku, przeszła rebranding i sukcesywnie zmierza w stronę rynków międzynarodowych. Już w pierwszym kwartale 2018 r. zobaczymy kolekcję L37 w jednym z prestiżowych amerykańskich domów mody.


NEWSY Fot. Mar ta Pociecha

KONIEC I POCZĄTEK U JOANNY ORGANIŚCIAK Nowa kolekcja Mourning, autorstwa Joanny Organiściak, absolwentki SAPU i laureatki nagrody Złota Nitka, inspirowana jest przeżyciami rozstania, odejścia, momentem w którym tylko koniec może oznaczać początek i zmianę. W poprzednich kolekcjach projektantka odnosiła się do tematu tożsamości, emocji, muzyki. Tym razem inspirujący okazał się moment, w którym należy przeżyć trudne emocje, jak rozstanie, odejście, śmierć bliskiego.

- Są to tematy znane nam wszystkim, lecz być może właśnie w dzisiejszym, pędzącym świecie zbyt często pomijane. Nie ma czasu na przeżywanie tych chwil, otulenie się nimi i zatrzymanie, dziś świat każe nam szybko godzić się z takimi sytuacjami i wracać do gry. Nie dajemy sobie wystarczająco czasu, aby to przeżyć i przemyśleć. Emocje poruszane w kolekcji to również zgoda na przychodzące do nas przeżycia – wszystkie są lekcjami pokory, naukami, które nie bez powodu przychodzą do nas w tym właśnie momencie. Lekcja przy-

chodzi wtedy gdy uczeń jest gotowy - mówi Joanna Organiściak. W kolekcji zwraca uwagę przede wszystkim niezwykła peleryna, która powstała z płaszcza byłego partnera, a także marynarka z pasami krepującymi ręce zamiast kieszeni, marynarka stworzona ze skrawków, koszula z pagonami związanymi na plecach jak supeł, a także marynarka z pasami krepującymi ręce zamiast kieszeni – przerobiona z żałobnej marynarki babci projektantki.

47


BASIA KURDEJ-SZATAN

WYWIAD 1

48

BLACK AND WHITE BEAUT Y


R O Z M O WA

CELEBRUJMY SWOJĄ INDYWIDUALNOŚĆ FOTOGRAF MODY BASTEK CZERNEK WYKONAŁ SERIĘ CZARNO-BIAŁYCH ZDJĘĆ POD HASŁEM BLACK AND WHITE BEAUTY. OGLĄDAMY NA NICH KOBIETY BEZ MAKEUPU, UBRANE JEDYNIE W BIELIZNĘ. WŚRÓD UCZESTNICZEK PROJEKTU ZNALAZŁY SIĘ OSOBY Z PIERWSZYCH STRON, JAK BASIA KURDEJ-SZATAN, KAMILA SZCZAWIŃSKA CZY JULIA KAMIŃSKA. POKAZUJĄ, ŻE WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE, KTÓRY ZATRACA SIĘ W POGONI ZA IDEALNYM WYGLĄDEM, POWINNIŚMY PAMIĘTAĆ O TYM, CO NAS WYRÓŻNIA. Z BASIĄ KURDEJ-SZATAN I BASTKIEM CZERNKIEM O POSZUKIWANIU PIĘKNA I INDYWIDUALNOŚCI ROZMAWIA R A F A Ł S T A N O W S K I Basia, powiedz jak to było, dzwoni Bastek Czernek, mówi: Zróbmy sesję w bieliźnie. Jak długo się wahałaś? Basia: Zdjęcie w bieliźnie nie różni się wiele od tego w kostiumie kąpielowym. Poza tym znamy się z Bastkiem od kilku lat, to super człowiek, ma świetne podejście. Wiedziałam, jaki jest cel sesji, Bastek zadbał o to, by każda z kobiet uczestniczących w projekcie przede wszystkim czuła się dobrze, mogłam zabrać własną bieliznę. Dzięki temu sesja okazała się przyjemnością. Bastek: Na co dzień zajmuję się zdjęciami mody. Nie chciałem, aby ta sesja wyszła sztucznie, by wyglądała na przebieraną. Dlatego poprosiłem każdą uczestniczkę, by wzięła bieliznę, w której czuje się komfortowo. Zdjęcia wykonaliśmy nie w dużym studiu, ale u mnie w mieszkaniu, stojąc po prostu przy białej ścianie. Chciałem, aby uczestniczki czuły się przytulnie, by nie rozpraszała ich duża przestrzeń. Basia: Bastek wyznał mi, że jest to mieszkanie po Michalinie Wisłockiej, więc miało właściwy klimat!

To prawda czy trik psychologiczny? Bastek: Autentycznie! Ta informacja bardzo mi pomogła. Wszystkie panie, gdy słyszały tę wiadomość, od razu decydowały się wziąć udział. Być może dzięki temu tak wiele osób rozebrało się przed obiektywem (śmiech). Wykorzystywaliśmy minimalne oświetlenie, stosowałem głównie naturalne, dzienne światło, które dawało miękki efekt. Zdjęcia w bieliźnie to jednak intymna sprawa, nawet w tak voyerystycznym świecie, jak współczesny świat pełen oglądania i podglądania. Czy dla aktorki taka sytuacja jest w jakiś sposób krępująca, czy może przełamałaś już dawno temu wstydliwość? Basia: - Nie jest łatwo się rozebrać przed obiektywem, nawet aktorce. Oczywiście im dłużej jestem w tym zawodzie, tym większą czuję swobodę. Ale to zawsze musi być po coś. Jeśli w filmie miałabym zagrać scenę rozbieraną, musiałabym wiedzieć, w jakim celu to robię. Jeśli nie byłby dla mnie interesujący, pewnie bym się nie zgodziła. Nie uważam, że trzeba pokazywać ciało tak po prostu. W przypadku Bastka nie było tego

49


50

SYLWIA ACHU BLACK AND WHITE BEAUT Y


51

KAMILA SZCZAWIŃSKA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


R O Z M O WA

problemu. Wiedziałam, że chodziło mu o to, by pokazać nas w sposób atrakcyjny, a zarazem przekazać coś odbiorcom. Jak wyglądała sama sesja? Basia: To był projekt, który nazwałabym „Mieszkanko”. Na zdjęciach u Bastka wyglądałam tak, jak wyszłam z mojego mieszkania, bez zbędnego upiększania się. Zdjęłam ciuszki, stanęłam w bieliźnie przed obiektywem i pstryk, zdjęcie gotowe. Na jak długo przyszłam, na 20 minut? Bastek: Pół godziny - maks. Kamila Szczawińska, która również wzięła udział w moim projekcie, przybiegła przed jakimś eventem, w ogóle bez makijażu. W Internecie czytałem potem komentarze, że uczestniczki projektu mają zrobiony makeup. Wcale nie! Są lekko przypudrowane, ale to nie jest typowy makijaż do sesji zdjęciowych, który nazywam „picuś glancuś”. Można powiedzieć, że Wasz projekt komentuje iluzję, którą proponuje wirtualny świat, a zwłaszcza Instagram – w tej chwili medium społecznościowe numer jeden. Więcej znajdziemy w nim wymyślnej kreacji, niż autentycznego życia. To pokazuje, że ludzie tak naprawdę wolą iluzję od rzeczywistości. Jak do tego podchodzicie? Basia: Lubię motywować ludzi, życzyć im miłego dnia, przekazać dobrą energię. Jeśli akurat mam doła, nie mam ochoty się tym dzielić. Chyba, że się czymś bardzo wkurzę, było już kilka takich wpisów (śmiech). Generalnie jednak uważam, że fajniej jest pomagać ludziom, sprawiać, by wszystkim żyło się lepiej. Bastek: Na świecie jest tak wiele złych rzeczy, nie ma sensu się na nich skupiać, lepiej jest pokazywać coś pozytywnego. A nie jesteś przypadkiem taką wieczną optymistką? Basia: Prawda, raczej jestem, ale miewam swoje złości. Jestem emocjonalna, łatwo się zapalam. Gdy coś mnie wkurzy, od razu po mnie widać. Ale szybko mi przechodzi. Wyrzucam to z siebie i jest dobrze. Bastek: Na Instagramie dziewczyny dbają o idealny wygląd, nakładają makeup, potem filtry, wyglądają niemal posągowo.

52

Potem spotykasz kogoś takiego na ulicy i wcale go nie poznajesz. Tworzą iluzję, pewien rodzaj bańki mydlanej, która często nie pokrywa się z rzeczywistością. Jest w tym coś niepokojącego. Basia: Z drugiej strony żyjemy w świecie hejtu. Wyobraźmy sobie kogoś, kto chciałby pokazywać swoje życie w sposób naturalny, bez upiększania. Szybko by się znalazło wielu krytyków, którzy chcieliby mu dopiec. Zwłaszcza gdyby był osobą publiczną. W tę dyskusję wpisuje się też okładka nowego polskiego Vogue’a, która wzbudziła zaskoczenie, wiele osób ją krytykowało, była szeroko dyskutowana. Uwagę przyciągają nie piękne modelki, lecz świat bez filtra – zanurzony w zimowym smogu Pałac Kultury i czarna Wołga. Bastek: Byłem w szoku, gdy ją zobaczyłem. Vogue przyzwyczaił nas do pokazywania wielkiej mody w pięknym kontekście, do prezentowania uśmiechu i nadziei na lepszy świat. Ta okładka jest raczej przygnębiająca. Z drugiej strony mówi coś o nas, o tym jak wygląda dzisiejsza Polska. Nawet przechył Pałacu Kultury w prawą stronę wydaje się celowym zabiegiem. Bastek: Słyszałem ciekawą opinię, że o tej okładce się rozmawia, ale nie w kontekście mody, lecz sytuacji społeczno-politycznej. Zobaczymy, co będzie dalej, jestem ciekawy kolejnych pomysłów. Do swojego projektu wybrałeś czarno-białą fotografię, o której mówi się, że potrafi wiele ukryć. Bastek: W Szkole Kreatywnej Fotografii, którą kończyłem w Krakowie, uczono mnie, że kolor rozprasza uwagę. A ja chciałem zwrócić uwagę odbiorcy na coś innego, na pewien aspekt filozoficzny. Czerń i biel jednoczy uczestniczki projektu, nie wyróżnia nikogo. Nie patrzymy na kolor skóry, oczu czy włosów. Wszystkie uczestniczki projektu odbieramy w podobny sposób, niezależnie od tego, czy są powszechnie znane, czy nie.


53

LARA GESSLER

BLACK AND WHITE BEAUT Y


54

JOANNA MAJSTRAK BLACK AND WHITE BEAUT Y


55

AGNES SAMUEL

BLACK AND WHITE BEAUT Y


56

JULIA KAMIŃSKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


Bastek: Mają w sobie coś fascynującego, zawierają dwa przeciwieństwa, które się zarazem dopełniają. Metaforycznie rzecz ujmując, pokazują nasze pozytywne i negatywne cechy na jednym poziomie. Niosą też ze sobą wyjątkowy, artystyczny klimat. Wracając do Twojego pytania, mówi się faktycznie, że czarno-białe zdjęcia mogą wiele ukryć. Z drugiej strony potrafią też pięknie eksponować indywidualność. I o taki efekt nam właśnie chodziło. Dużo jest w tych zdjęciach Photoshopa? Bastek: Żadna z uczestniczek nie została dotknięta jego pędzelkiem, ustawiłem tylko kontrast. Kilka osób z tego powodu zrezygnowało ze zdjęć, oczekiwały że potem zrobię im retusz. Powiedziałem „nie”. Chodzi o to, aby zaakceptować się takim, jakim się jest. Nawet gdyby to była Beyonce, nie włączyłbym Photoshopa! Tym większa odwaga Basi, że się zgodziła, bo przecież Photoshop to pewien wentyl bezpieczeństwa. Nie czułaś obawy? Basia: Bardzo nie lubię tych wszystkich retuszy! Pamiętam sesję do jednego z magazynów, zrobiono coś z moimi oczami i wyglądałam jak lalka czy manekin. Bastek: Pamiętam cię na jednym billboardzie, na którym nie byłaś wcale podobna do siebie!

Oglądają wygładzone, idealne zdjęcia na okładkach, podkręcone obrazki na Instagramie i myślą, że gwiazdy tak naprawdę wyglądają.

R O Z M O WA

Lubisz czarno-białe zdjęcia?

Basia: Trochę się teraz wstydzę, ale dziś rano byłam kompletnie niepomalowana, a chciałam szybko nagrać filmik i nałożyłam makeup z Instagrama (śmiech). Bastek: W czasie zdjęć do projektu nie było żadnej ekipy, nie zamówiłem fryzjera ani wizażystek. Chciałbym, abyśmy wszyscy zastanowili się nad tym, że makeup jest tylko po coś. Idealny wygląd nie powinien stanowić sensu życia. Nasz świat zatraca indywidualność. Doszliśmy do momentu, w którym jak nigdy przedtem możemy poprawiać swoją urodę, a nawet więcej – kreować ją, modyfikować, tak naprawdę tworzyć się na nowo. Zamiast szukać oryginalności coraz częściej się klonujemy przy pomocy chirurgii plastycznej. Basia: Dziewczyny zaczynają wyglądać jak klony – bardzo mi się to nie podoba. Robią identyczne makijaże, te wszystkie wyprofilowane twarze, idealne, równe brwi, sztuczne rzęsy, powiększone wargi. Zatracają swój charakter, oryginalność, to co stanowi o ich indywidualnym pięknie. Bastek: Johnny Depp powiedział kiedyś, że każdy jest dziwny i dlatego powinniśmy celebrować swoją indywidualność. Basia: Nie ma drugiej takiej osoby jak ty.

Basia: Faktycznie, miałam tam kompletnie inną fryzurę i mało kto mnie poznał. Wiele osób mówi mi, że mam plastyczną twarz i dzięki temu mogę wyglądać bardzo odmiennie. To bywa zresztą zabawne. Gram teraz w dwóch serialach i często kręcimy w jednym studiu. Kiedyś miałam taki dzień, najpierw grałam dwie sceny w M jak miłość, a potem występowałam w W rytmie serca. Stałam bez makijażu przed halą zdjęciową, idzie Krzysztof Łukaszewicz, reżyser M jak miłość, i mówi do mnie: Basia, wyglądasz jak nie ty! Poszłam do charakteryzacji, zrobiono mi makijaż i przypadkiem natknęłam się na Piotra Wereśniaka, reżysera drugiego z seriali, który wykrzyknął: Basia, czy to ty? Zupełnie nie jesteś do siebie podobna. Bastek: Młode dziewczyny, które śledzą świat showbiznesu, wpadają w kompleksy.

Bastek: To, że jesteś inna, nie znaczy, że jesteś gorsza. Basia: Nawet nie „inna”, bo to może mieć pejoratywne znaczenie, lecz wyjątkowa. Nikt nie ma drugich takich oczu jak moje, można mieć podobne, ale nie identyczne. I to jest piękne. Bastek: Dlatego postanowiłem wziąć do ręki aparat i zrobić te zdjęcia. Powinniśmy akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy. Mam nadzieję, że dam ludziom impuls. Przypomnę im, że nie należy się kopiować, tylko trzeba być sobą.

R o z m a w i a ł R A FA Ł S TA N O W S K I

57


58

SYLWIA NOWAK BLACK AND WHITE BEAUT Y


59

MAGDALENA NAROŻNA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


60

PIN UP CANDY BLACK AND WHITE BEAUT Y


61

KARINA KUNKIEWICZ

BLACK AND WHITE BEAUT Y


62

MAGDALENA WIĘCŁAWSKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


63

ELIZA GWIAZDA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


64

JOANNA MORO BLACK AND WHITE BEAUT Y


65

AGNIESZKA KAŁUŻA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


66

ILONA JANKOWSKA MOKRZYCKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


67

ALE CAMARA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


68

ALICJA GETKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


69

KLAUDIA KOZIK

BLACK AND WHITE BEAUT Y


70

AGNIESZKA MROZIŃSKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


71

DAVINA REEVES-CIARA

BLACK AND WHITE BEAUT Y


72

ELA ROMANOWSKA BLACK AND WHITE BEAUT Y


BLACK AND WHITE BEAUT Y

FINAŁ PROJEKTU BLACK AND WHITE BEAUTY BASTKA CZERNKA ODBĘDZIE SIĘ 8 MARCA O GODZ. 20.30 W MAŁEJ WARSZAWIE. WYDARZENIE POPROWADZI DAVINA REEVES, MISS NOWEGO JORKU, UCZESTNICZKA PROJEKTU. TRANSMISJA LIVE NA FANPAGE’U BASTKA CZERNKA NA FACEBOOKU WYSTAWA BĘDZIE CZYNNA DO 31 MARCA, MAŁA WARSZAWA, UL. OTWOCKA 14

73


WYDARZENIA

NADCHODZI MODA NA EKOLOGIĘ! POKAŻE JĄ 9. EDYCJA CRACOW FASHION WEEK (10-18 MARCA), KTÓRY ORGANIZUJE SZKOŁA ARTYSTYCZNEGO PROJEKTOWANIA UBIORU WE WSPÓŁPRACY Z MIASTEM KRAKÓW I KRAKOWSKIM BIUREM FESTIWALOWYM. WYDARZENIE ODWIEDZI WIELU MIĘDZYNARODOWYCH GOŚCI ZE ŚWIATA WYSOKIEJ MODY.

będą wspierać promocję ekologicznego myślenia, nie tylko w modzie, ale także w codziennym życiu. Krakowski tydzień mody rozpocznie pokaz konkursowy Cracow Fashion Awards w Centrum Kongresowym ICE Kraków (10 marca), w czasie którego zobaczymy najlepsze tegoroczne kolekcje dyplomowe Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. Nagrody dla młodych talentów mody z całego świata, którzy uczą się w SAPU, przyzna międzynarodowe jury. W jego składzie znajdą się uznane osobowości mody, m.in. Marcellous L. Jones (Fashioninsider), Mark Fast (Kanada, absolwent Central Saint Martins), Nawie Kuiper (Holandia, reprezentant festiwalu Fashionclash), Maria Cristina Rigano (Włochy, Alta Roma, Monte Carlo Fashion Week), Bin Chen (Chiny, wydział mody uniwersytetu w Szanghaju), Mayya Kruk i Svetlana Golovko (European Fashion Union), a także Katarzyna Sokołowska, Ilona Majer i Rafał Michalak (MMC), Michał Zaczyński czy Harel. W czasie całego tygodnia, od 10 do 18 marca, będzie można wziąć udział w licznych warsztatach dotyczących tworzenia autorskiej mody i biżuterii. Ich uczestnicy poznają podstawy powstawania haute couture, przerabiania ubrań czy projektowania obuwia. Otwarte zostaną także wystawy artystycznej fotografii zrealizowane we współpracy ze Szkołą Kreatywnej Fotografii, na czele z Focus on Fashion - międzynarodową ekspozycją młodych fotografów mody (Nowohuckie Centrum Kultury). Natomiast w Pawilonie Wyspiańskiego można oglądać wystawę ilustracji mody autorstwa Agnieszki Stopyry.

„Fashion & Ecology” - hasło przewodnie Cracow Fashion Week – przypomni, jak bardzo współczesny świat potrzebuje nowego spojrzenia na projektowanie i produkowanie odzieży. Polska moda ma w tej kwestii wiele do powiedzenia, czego przykładem są działania młodych marek, które tworzą często w duchu ekologicznym, zgodnym z zasadami zrównoważonego rozwoju i uczciwego handlu. Działania CFW wspierają ponownie międzynarodowe organizacje zajmujące się tym tematem - Fashion Revolution Poland, Fairtrade Polska oraz Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie, koordynująca w Polsce kampanię Clean Clothes. W czasie całego tygodnia wraz z SAPU

74

Partnerami generalnymi wydarzenia są Galeria Kazimierz oraz Wadowscy – autoryzowany dealer Volvo. www.cracowfashionweek.com


zaprasza na Cracow Fashion Week

WYDARZENIA

SZKOŁA KREATYWNEJ FOTOGRAFII

W CZASIE CRACOW FASHION WEEK (10-18 MARCA) ZOSTANĄ OTWARTE NIEZWYKŁE WYSTAWY, KTÓRE ZOSTAŁY ZREALIZOWANE PRZEZ SZKOŁĘ KREATYWNEJ FOTOGRAFII WE WSPÓŁPRACY ZE SZKOŁĄ ARTYSTYCZNEGO PROJEKTOWANIA UBIORU SAPU. POKAZUJĄ FASCYNUJĄCĄ WYOBRAŹNIĘ MŁODYCH ARTYSTÓW MODY I FOTOGRAFII.

fot. Milica Mrvic

W Galerii Szarej Nowohuckiego Centrum Kultury zostaną zaprezentowane zdjęcia fotografów mody z całego świata, pokazywane w ramach wystawy Focus on Fashion, przygotowanej we współpracy z Belgrade Photo Month i projektem Let Me Italian You. Zajrzymy do niezwykłego świata wyobraźni twórców z m.in. z RPA, Islandii, Hiszpanii, Francji, Serbii, Węgier, Ukrainy i Białorusi, a także rodzimych talentów, wśród nich absolwentów Szkoły Kreatywnej Fotografii. Wernisaż: 12 marca o godz. 18, wystawa czynna do 21 marca. W Pauzie In Garden zobaczycie What’s Up, wystawę fotografii mody prezentujących najnowsze kolekcje absolwentów Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. Pokazują inspirującą symbiozę między artystyczną modą i fotografią, które tworzą fascynującą

fot. Adri Orkenyi

całość. Wernisaż: 13 marca o godz. 18, wystawa czynna do 31 marca. W Krakowskich Szkołach Artystycznych (ul. Zamoyskiego 52) oglądać możecie More and More - wystawę malarstwa, rysunku i fotografii stworzonych przez absolwentów SAPU. Pokazują, że projektanci mody posiadają niezwykłą wrażliwość artystyczną i potrafią tworzyć atrakcyjną sztukę, nie tylko przy pomocy tkaniny oraz nici. Szkoła Kreatywnej Fotografii jest cenioną placówką edukacyjną, która istnieje od 2005 roku i wchodzi w skład Krakowskich Szkół Artystycznych. Fotografii można się tu uczyć w języku polskim oraz angielskim. Wstęp na wystawy jest bezpłatny. | w w w . k s a . e d u . p l

75


P R Z Y Ł A PA N I N A M O D Z I E

12 GODZIN W GALERII KRAKOWSKIEJ PIER WSZY LOOKBOOK GK MIEJSCE, W KTÓRYM MOŻNA SPĘDZIĆ CAŁY DZIEŃ – GALERIA KRAKOWSKA. LICZBA SKLEPÓW, PUNKTÓW USŁUGOWYCH I GASTRONOMICZNYCH SPRAWIA, ŻE NAJWIĘKSZA GALERIA W CENTRUM KRAKOWA ZYSKUJE SYMPATIĘ TYCH, KTÓRZY CENIĄ KOMFORT NIE TYLKO ZAKUPÓW, ALE I SPOTKAŃ ZE ZNAJOMYMI. O BOGATEJ OFERCIE TEGO MIEJSCA MOGLI SIĘ PRZEKONAĆ ZWYCIĘZCY KONKURSU „PRZYŁAPANI NA MODZIE 2017” ORGANIZOWANEGO PRZEZ GALERIĘ KRAKOWSKĄ.

Weronika Banaś i Miłosz Górski wzięli udział w sesji do Lookbooka GK, który prezentuje nie tylko obecne w Galerii marki, ale też szereg możliwości, jakie daje odwiedzającym ją klientom.

projekt ekologicznego tworzywa (bio-plastiku) był jednym ze zwycięzców konkursu organizowanego przez Parsons Design School w Nowym Jorku.

Tegoroczna edycja konkursu Przyłapani na modzie należała do Weroniki i Miłosza – ich styl i oryginalność zostały wyróżnione przez Jury, które jednogłośnie zdecydowało, że to właśnie do tej dwójki trafią tytuły dwóch najlepszych stylizacji roku.

Miłosz jest studentem inżynierii materiałowej. W wolnym czasie podróżuje do europejskich stolic, czyta i spędza czas ze znajomymi. Modowych inspiracji szuka w starych filmach, których akcja osadzona jest na przełomie XIX i XX wieku i na blogach. W swoich stylizacjach stawia na klasyczną elegancję – najczęściej łączy marynarkę z krawatem i kamizelką.

Weronika pracuje przy projektach scenograficznych do sesji zdjęciowych, pokazów i eventów. Obecnie kończy studia magisterskie na warszawskiej ASP, przygotowując projekt dyplomowy w zakresie projektowania mebli. Głównym obszarem zainteresowań Weroniki są innowacyjne rozwiązania materiałowe. Jej autorski

Zdjęcia: Stylizacja: Włosy: Makeup: Produkcja: Koncepcja:

76

Sesja zdjęciowa z laureatami akcji Przyłapani na modzie 2017 pokazuje (nie)zwykłe miejsca z (nie)zwykłymi ludźmi w Galerii Krakowskiej. Warto udać się ich śladem!

ROBERT BEDNARCZYK | MADMEN ANNA PIROWSKA S T R E FA F R Y Z U R KIKO MILANO MARCIN LEWICKI | MADMEN R A FA Ł S TA N O W S K I


09

30

77


1 1

T-SHIRT: SPÓDNICA: BUTY: MIEJSCE:

78

30

F E M E S TA G E E VA M I N G E F E M E S TA G E E VA M I N G E HEGO’S BOBO CAFE


1 3

WERONIKA KURTKA: KOSZULA: TOREBKA: JEANSY: BUTY:

1 5

PEPE JEANS RAGE AGE TOUS PEPE JEANS HEGO’S

MIŁOSZ KURTKA: SPODNIE: BUTY: PLECAK:

RAGE AGE PEPE JEANS TIMBERLAND / SIZEER SIZEER

MIEJSCE:

L A S TA Z I O N E

79


1 5

WERONIKA SUKIENKA: BUTY: BRANSOLETY: MIŁOSZ KOSZULA: SPODNIE: ZEGAREK: BUTY: MIEJSCE:

80

1 8

TAT U U M RAGE AGE TOUS RAGE AGE PEPE JEANS SWISS RAGE AGE C O S TA C O F F E E


WERONIKA KURTKA: SUKIENKA: BRANSOLETA Z FRĘDZLAMI: BRANSOLETA CZARNA: KOZAKI: MIŁOSZ KOSZULA: PASEK: BUTY: ZEGAREK: MIEJSCE:

YOSHE SIMPLE SIMPLE TOUS SIMPLE

1 8

21

RAGE AGE RAGE AGE RAGE AGE SWISS LOŻA CAFE

81


20

03

PŁASZCZ: PASEK:

YOSHE SIMPLE

MIEJSCE:

M I YA K O S U S H I

82


20

KOSZULA: ZEGAREK: MIEJSCE:

1 8

RAGE AGE SWISS M I YA K O S U S H I

83


FELIETON

ALBO CZARNY, ALBO BIAŁY

Malwa&Michał malwaimichal.com

Czarny i biały, czarno na białym, czarno-biały, białoczarne… Powoli otwierają nam się kolejne klapki w głowie. Szukamy skojarzeń, połączeń, relacji, korelacji, kolaboracji i wszystkich innych racji, które pasują do wielkiego, nieokiełznanego świata mody. Ten świat wydaje się przecież tak kolorowy, tak baśniowy, różnorodny, przepełniony całą paletą odcieni. Ale przecież czerń i biel to podstawa, to początek, to koniec, to wszystko i nic. To klasyka, do której w końcu wraca każdy, nie tylko Chanel, ale też Givenchy, czerwony Valentino, a nawet ekscentryczno-artystyczna Prada. Czerń i biel wpisana jest w modę tak mocno, że trudno jest ignorować skojarzenia, które same pojawiają się w naszej głowie. Jak o pier wsz y nar zuca się Richard Avedon, bo skojarzenia to przecież obrazy, a obrazy w modzie to fotografie, trudno więc żeby on, tak bardzo czarno biały, nie pojawił się przed naszymi oczami. Choć raczej nie on sam w sobie, ale hipnotyzujące portrety ludzi, które tworzył. Ludzi, a nie gwiazd, aktorek, piosenkarzy, czy wielkich tego świata. Na fotografiach Avedona każdy jest przede wszystkim człowiekiem. Za Avedonem nadchodzi kolejny wirtuoz aparatu, Newton. Helmut Newton. A wraz z nim wszystkie jego kobiety, blondynki i brunetki,

84

silne, konkretne i tak bardzo świadome siebie, że aż się człowiek zastanawia, czy ten cały feminizm nie rodził się po części w jego obiektywie. Mocnych kobiet u Newtona nigdy nie brakowało, ale niestety widać pewną pustkę. Gdzie siła czarnoskórych kobiet, gdzie seksapil i wdzięk afrykańskich modelek? Nie ma, jeszcze za wcześnie. Ale dzisiaj wybieg jest bardziej zróżnicowany, żeby nie powiedzieć wprost, trochę niepoprawnie: czarno-biały. Czarnoskóre dziewczyny kołyszą się krok w krok obok tych, które już nam się opatrzyły, może trochę znudziły? Wnoszą do mody świeżość, egzotyczność, nowe ruchy, nowy błysk. Szturmem podbijają kolejne wybiegi, kolejne pokazy mody. Z roku na rok jest ich coraz więcej. I z roku na rok coraz więcej mówi się o tej „czarnobiałej” różnorodności, która tak potrzebna jest w świecie mody. Z wybiegów dryfujemy do starych lat, do wspomnianej Coco Chanel, której w tym temacie nie sposób pominąć. U niej wszystko było albo czarne, albo białe. Nie tylko w ubraniach, ale też w życiu. Żadnych kompromisów, połowicznych roz wiązań i prób zadowolenia wszystkich klientek. Dziś Karl Lagerfeld w swoich projektach musi iść na kompromis. Takie nastały czasy, a projektant wie, jak utrzymać się na szczycie. Ale prywatnie

od dekad wierny jest tylko dwóm rozwiązaniom: czerni i bieli. Nostalgiczna podróż w czasy młodej Chanel zahacza o lata 40., złotą erę Hollywood i filmowe klasyki, wśród których wiele jest tych z gatunku filmu noir. A film noir to przecież czarno-biały Humphrey Bogart w nieśmiertelnym trenczu Burberry, to też piękna Lauren Bacall w kostiumach i żakietach, które dzisiaj nosiłaby każda modna dziewczyna. A po latach 40. i 50. były przecież szalone lata 60. przepełnione geometrią, optyczną iluzją i nade wszystko czarno-białymi wzorami. Paski, koła, kwadraty, krata i grochy, do tego graficzny makijaż z białą powieką i czarną wyrazistą kreską. Dekada, która pokochała mocne zestawienia. Dzisiaj moda jest jeszcze bardziej czarno biała. Nie dosłownie, ale w przenośni. Ciężko prz ychodzi nam akceptowanie tego, co chociaż trochę odstaje od „normy”. Paradoksalnie, w modzie nie ma wiele miejsca na kolorowe metafory, aluzje, podteksty i konteksty. Pierwsza okładka polskiego Vogue’a pokazała, że dla wielu zdjęcie musi być albo ładne, albo nie istnieć w ogóle. Nie spodziewamy się po modzie żadnych głębszych przemyśleń, uważamy, że nie taka jest jej rola. Moda, zwłaszcza w magazynach, to obraz. I spodziewamy się, że ten obraz będzie albo czarny, albo biały. Jak u Avedona.


P R AW O W M O D Z I E

OBRAZEK OBRAZEKZ ZPAŁACEM PAŁACEMWWTLE TLE

Łamie schematy. Teller eksperymentuje z perspektywą, kadrowaniem – jego zdjęcia są „poucinane”, krzywe, swoista „geometria” fotografii daje wrażenie bliskie złudzeniom optycznym. Oglądając całą sesję zdjęciową zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę smutna może być rzeczywistość, którą fotograf aż tak potrafi się bawić. Bo trudno odbierać inaczej niż zabawę, na przykład ułożenie Anji Rubik, ubranej w kreacje z najwyższej półki, na kilogramach ziemniaków. Choć może z perspektywy modelki nie było to aż tak zabawne. Jakby na sesję Tellera nie patrzeć, wyłania się z niej polskość – może nie najpiękniejsza, nieociekająca złotem, ale taka, w której wciąż możemy doszukać się reliktów poprzedniej epoki, pośród których znajduje się jej najbardziej monumentalny pomnik. Przez jednych znienawidzony, dla innych nieodzowny element krajobrazu stolicy – Pałac Kultury i Nauki. „Dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego” od lat jest przedmiotem kontrowersji. Ilekroć wraca temat dekomunizacji, powraca też propozycja wyburzenia 237–metrowej bryły betonu. Pałacu Kultury bronią jego zwolennicy, chronią go też przepisy (co prawda nie od wyburzenia, ale w ten zgrabny sposób wpływamy na głębokie morze prawa autorskiego). Nie da się bowiem ukryć, że niezależnie od tego, czy PKiN oceniamy jako brzydki, nieciekawy lub nieprzystający do miana pałacu, stanowi on utwór i jako taki podlega ochronie. Jako utwór architektoniczny kwalifikuje się jednak jako jeden ze specyficznych wyjątków – wolność panoramy. Obejmuje ona budynki, instalacje artystyczne czyli obiekty,

które na stałe znajdują się na ulicach, placach, a korzystanie z niej, mówiąc językiem prawniczym, to korzystanie z dozwolonego użytku publicznego w zakresie rozpowszechniania takiego rodzaju utworów. Co ciekawe, na oficjalnej stronie PKiN znaleźć można oświadczenie następującej treści: Zarząd Pałacu Kultury i Nauki sp. z o.o. informuje, że /…/ przysługują mu wyłączne prawa do znaku towarowego, jakim jest wizerunek Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, jak też symbole graficzne i przestrzenne oraz zdjęcia nawiązujące do niego. Wszelkie formy, sposoby jego wykorzystania wymagają pisemnej zgody zarządcy obiektu. Wyjątek stanowią ujęcia obiektu sporządzone dla celów prywatnych, nie zaś dla celów komercyjnych czy zawodowych. Faktycznie, grafika przedstawiająca Pałac Kultury i Nauki stanowi zarejestrowany znak towarowy. Warto jednak zauważyć, że w zgłoszeniu znaku załączono rycinę przedstawiającą zaledwie główne wejście. Z drugiej strony mamy faktycznie wykorzystywane logo pałacu i ta rejestracja wątpliwości nie budzi. Stanowisko Zarządu jest co najmniej dziwne. Po pierwsze bowiem wizerunek Pałacu nie jest dobrem osobistym, ponieważ budynek ten nie jest osobą (choć niektórzy chcieliby, żeby miał nóżki i sam się zabrał z Placu Defilad). Na wykorzystanie zdjęć czy symboli graficznych nawiązujących do zarejestrowanego znaku towarowego nie trzeba mieć zgody podmiotu uprawnionego z rejestracji, jeśli znak wykorzystujemy nie w charakterze znaku, ale po to, aby go zaprezentować (na przy-

kład pisząc artykuł o Coca-Coli możemy zamieścić w nim zdjęcie butelki. Byłoby super, gdyby wykonał je Juergen Teller). A co chyba najważniejsze – nawet gdyby zgodzić się ze stanowiskiem Zarządu, umieszczenie Pałacu na okładce Vogue’a w niczym nie narusza praw do znaku, ponieważ ten sposób wykorzystania nie mieści się w klasach, dla jakich znak zarejestrowano. Oświadczenie Zarządu Pałacu stoi w sprzeczności z wolnością panoramy, nie jest jednak pierwszym stanowiskiem, które idzie w stronę jej zniesienia. Dozwolony użytek obiektów takich jak budynki, to problem dyskutowany już parę lat temu w Parlamencie Europejskim. W różnych krajach Europy co jakiś czas pojawiają się kolejne kwestie w związku ze słynnymi obiektami – Francuzi na przykład zakazując publikacji zdjęć Wieży Eiffla nocą zasłaniają się tym, iż instalacja świetlna na niej zamontowana stanowi odrębny utwór. Warto tu dodać, że we Francji wolności panoramy nie ma, ale akurat Wieża Eiffla weszła już do domeny publicznej. Jak na razie jednak żadnych stanowczych kroków nie podjęto. I całe szczęście, bowiem tłumy nieszczęśliwych turystów nie mogłyby już udawać, że podpierają Krzywą Wieżę w Pizie i chwalić się później tym faktem na Instagramie, pocztówki z wakacji trzeba by mocno cenzurować, a Małgorzata Bela i Anja Rubik marzłyby w obiektywie Juergena Tellera przed najbliższą Biedronką.

fot.pexels.com

NA HISTORYCZNY NUMER VOGUE POLSKA CZEKAŁAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ. PAMIĘTAM, Z JAKIM DRŻENIEM RĄK OTWIERAŁAM PIERWSZY VOGUE W ŻYCIU – KUPIONY JESZCZE W LICEUM, W PARYSKIM KIOSKU. TO TAMTEN NUMER USTANOWIŁ DLA MNIE STANDARDY, JAKICH MAGAZYN POWINIEN SIĘ W MOIM PRZEKONANIU TRZYMAĆ. NA OKŁADCE ZNAJDOWAŁO SIĘ ZDJĘCIE VANESSY PARADIS – PIĘKNE, MINIMALISTYCZNE, NASUWAJĄCE NA MYŚL JEDNO SŁOWO – NAMIĘTNOŚĆ. ZDJĘCIE JUERGENA TELLERA DLA POLSKIEJ EDYCJI JEST MINIMALISTYCZNE, ALE W TONACJI BLACK&WHITE, I NASUWA NA MYŚL STWIERDZENIE: „SMUTNA, POLSKA RZECZYWISTOŚĆ”. A JEDNAK, SZALENIE PODOBA MI SIĘ TA FOTOGRAFIA.

ANNA GÓRSKA-MICOREK Kancelaria Prawna Pakulski, Kilarski i Wspólnicy

85


Produkcja: P A T R Y K B O R O | Celebration Productions Fotograf: A N I A S Z U B E R T | Bizzare Studio Make Up: K L A U D I A H O F M A N Fryzury: K U B A Z I E M I R S K I Modelke: K O R N E L I A G R O W O R E K , KLAUDIA FEDORCZUK,KUBA ZIEMIRSKI Zdjęcia wykonano w apartamentach Parkside Kraków, Mikołaja Kopernika 8

86


87


88


89


90


91


92


93


94


95


96


97


Z A PA C H Y

CHANEL NO 5 TO MANIFEST. ZAPACH ZBUDOWANY ZE WSPOMNIEŃ, EMOCJI I PASJI, KTÓRY JEST SYMBOLEM WYZWOLENIA, MOCNO ZAKORZENIONY W PRZESZŁOŚCI I DLATEGO TAK BARDZO WYPRZEDZAJĄCY SWOJĄ EPOKĘ.

Rok 1921. Szwecja przyznaje kobietom prawa wyborcze, a Coco Chanel prezentuje światu swój pierwszy zapach, Chanel No 5 - zapach, którym paryska projektantka zrewolucjonizuje świat perfum. Zapach, którego każdy aspekt począwszy od formuły, kształtu flakonu w jakim zostanie zaprezentowany, aż po formę reklamy, okaże się innowacyjny. Początek Chanel No 5 ma miejsce latem 1920 roku, kiedy to Coco Chanel zostaje przedstawiony Ernest Beaux, perfumiarz carów. Poznaje go za sprawą swojego ówczesnego kochanka, wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza. Ernest Beaux, uznany perfumiarz, chemik i żołnierz, trafia na południe Francji w roku 1919 jako uciekinier rewolucji bolszewickiej. Coco Chanel prosi go o „jakieś perfumy”, a właściwe, jak to opisała swoimi słowami, damskie perfumy pachnące kobietą. W tym czasie Ernest Beaux pragnie odtworzyć wonie, na jakie natrafił podczas służby wojskowej w Archangielsku, gdy to w czasie białych nocy od rzek i jezior biła woń nadzwyczajnej świeżości. W tym celu eksperymentuje z aldehydami, nowymi związkami chemicznymi, które staną się bazą Chanel No 5. W czasie pracy nad zapachem Coco Chanel zachęca go do użycia jeszcze większej ilości

98

jaśminu - jednego z najcenniejszych olejków. Tak oto powstaje kompozycja z ponad 80 składników, której sygnaturą stanie się róża majowa i jaśmin w towarzystwie neroli, wetiwery, ylang-ylang, drzewa sandałowego i brazylijskiej tonki. Chanel No 5 został stworzony jako nieprawdopodobnie kwiatowy zapach, ale dodatek aldehydów sprawił, że nie jest możliwe wyróżnienie poszczególnych składników, co nadało nowego wymiaru każdemu z nich, a jednocześnie uczyniło go jeszcze bardziej złożonym i emanującym tajemniczym kwiatowym bogactwem. Efekty swojej pracy Ernest Beaux zaprezentował w dwóch seriach próbek opatrzonych numerami od 1 do 5 i od 20 do 24. To właśnie 5. próbka zwróciła uwagę Coco Chanel i w tej samej chwil narodziła się legenda. Coco Chanel wierzyła w magię liczb, a cyfrę 5 uznawała za swój talizman, wierząc że również tym razem przyniesie jej szczęście. Nazwanie zapachu swoim nazwiskiem i opatrzenie go cyfrą odesłało do lamusa sentymentalne nazewnictwo perfum, tak bardzo popularne w latach 20. Swoim zapachem, Coco Chanel zerwała z ówczesną modą na perfumy gloryfikujące pojedynczy kwiat, zaproponowała kobietom „bukiet abstrakcyjnych kwiatów”, który odzwierciedla złożona naturę projektantki.

Przewrotność Chanel No 5 objawiła się również w formie opakowania, w jakim zostały zaprezentowane. Bogaty i wielowymiarowy zapach zyskał prosty, niemal laboratoryjny flakon, którego jedyną ozdobą jest szlifowany jak diament korek w kształcie ośmiokąta, inspirowany kształtem Placu Vendome i biała etykieta, na której czarną czcionką widnieje nazwa CHANEL NO 5 PARIS. Biel i czerń to emblematyczne połączenie dla Coco Chanel, bo jak sama mówiła: biel i czerń nie mogą istnieć bez siebie. Chanel No 5 dokonało rewolucji wśród perfum, tak jak Coco Chanel zrewolucjonizowała świat mody, poprzez wykorzystanie dżerseju, uproszczenie formy i świadomość, że ciało jest w ciągłym ruchu, a ubranie nie może go ograniczać, jak również sprawiać by czuć się przebranym. Gdy Coco Chanel zaprojektowała „małą czarną”, pragnęła ubrać świat w czerń, czym złamała panujące zasady. Nie była żoną, utrzymanką, kochanką. Była swoim własnym tworem. Taki też jest Chanel No 5 - dumny, zuchwały i wciąż aktualny. Chanel No 5 nie ma nic wspólnego z romantyczną tkliwością i subtelnością. To zapach wyzwolonej kobiety, która - tak jak projektantka - łamała wszelkie zasady i przyjęte normy. M I K O Ł A J T Y PA


FELIETON

OSKAR BACHOŃ

OSKARIADA, CZYLI O MACZYZMIE D

zisiaj o mnie i moim więzieniu, z którego wyszedłem pewnego dnia. Bo to nie było tylko moje więzienie. To cela każdego faceta, urodzonego i wychowanego w tym kraju. W tej mentalności, która ma dokładny plan na to, jak zostać mężczyzną. I nie chodzi tylko o to nieszczęsne posadzenie drzewa, spłodzenie syna i wybudowanie domu, ale o coś jeszcze. O to, że każdy element nas samych jako facetów jest przedmiotem bezpardonowych komentarzy innych. Jestem mężczyzną, chociaż nie lubię i nie umiem grać w piłkę nożną. Zwykły mecz nudzi mnie śmiertelnie. Generalnie WF to nie był mój ulubiony przedmiot. Co ze mnie za facet, skoro Lewandowski nie jest moim guru? Jestem mężczyzną, chociaż nie kręcą mnie samochody. Spokojnie mógłbym sobie pozwolić na wypasioną furę, ale ni cholery mnie to nie podnieca. Wolę pojechać na droższe wakacje niż szukać miejsca parkingowego w zatłoczonym centrum miasta dla mojego czerwonego statusu męskości. Taksówka jest dla mnie ok. Jestem mężczyzną, chociaż nie potrzebuję przekazać genów kolejnemu pokoleniu. Od zawsze wiedziałem, że małe dzieci nie są moją pasją. Nawet żartem zaproponowałem koleżance, która przyszła na farbowanie z trzyletnim grzdylem, że możemy go kajdankami przypiąć do kaloryfera. Grzdyl zresztą równie zabawnie się odwdzięczył, bo jak nikt nie patrzył, to wysypał do matczynej torby wszystkie moje czekoladki, co ona odkryła dopiero w domu. A poważnie, to po prostu nie moja bajka. I mam do tego pełne prawo.

Fot. K atarz yna Widmańsk a

Świat każe nam, mężczyznom żreć jakieś syfy białkowe, wygładzać mięśnie na siłowni, pod żadnym pozorem nie płakać i nie pokazywać uczuć. Im większym gnojem i twardzielem się jest, tym lepiej.

muszę wcześniej demonstrować światu własnej agresji. Jestem Oskar. Jestem mężczyzną. Sorry boys.

Sorry boys. Ja nie gram w tę grę. Nazywam się Oskar. Jestem mężczyzną. Chociaż płaczę, gdy mi jest smutno. Szanuję kobiety i ich uczucia. Bo szanuję swoje uczucia. Umiem o nich głośno mówić. Umiem stawiać granice i dlatego potrafię być empatyczny. Gdy czegoś potrzebuję, mówię o tym głośno i otwarcie. Moje męskie ego jest definiowane w zwierzęcej tęsknocie to tego, by być blisko z własnymi potrzebami. Wtedy jestem czuły i miękki. Ale gdy ktoś spróbuje naruszyć moje granice, to robię się agresywny. Ale dopiero wtedy. Nie

OSKAR BACHOŃ www.oskarbachon.pl/blog Studio Stylizacji i Wizażu ul Hieronima Wietora 3/2 lok. 1 tel. 602 635 037

99


WŁOSY Fot. Modelsk i Bar tek | Make Up: Małgorzata Lewcz yk Fr yzura: Maciej Kubuj | Modelk a: Kinga Jay

OK, PODEJMUJĘ SIĘ W KOŃCU TEMATU FARBOWANIA WŁOSÓW NA SZARO I BIAŁO. DŁUGO SIĘ PRZED TYM BRONIŁAM, BO TEMAT SKOMPLIKOWANY, ALE OBSERWUJĄC PANUJĄCE TRENDY ZAUWAŻAM, ŻE ODCIENIE SZAROŚCI JESZCZE DŁUGO BĘDĄ GOŚCIĆ NA SALONACH. NO TO ZACZYNAMY! WSZYSTKO, CO POWINNAŚ WIEDZIEĆ, KIEDY CHCESZ ZROBIĆ SIĘ NA SZARO! Tę modę zapoczątkowała Lady Gaga w 2010 roku, kiedy zadebiutowała w szykownym w siwym babcinym koczku. W marcu 2016 Rihanna wystylizowała siostry Hadid w białe odrosty, na wybiegu swojej kolekcji Fenty x Puma w czasie NYFW. To tylko dwa przykłady, a wielkim świecie mnóstwo modeli, gwiazd muzyki i ikon stylu „siwieje” i „bieleje” przedwcześnie. JAK PRZEJŚĆ NA SZARO Z WDZIĘKIEM? Niewiele z nas z przyczyn technicznych może sobie pozwolić na szybkie przejście w siwe odcienie, więc najlepszym wyjściem jest zabawa z poziomami koloru (od ciemniejszego szarego do bieli). Baw się kolorem, aż znajdziesz idealny dla siebie - to klucz do młodzieńczej (tak, w dzisiejszych czasach szarość może być młodzieńcza!), efektownej szarości. Niektóre odcienie skóry współgrają lepiej z odcieniem fioletowym lub niebieskim - nie zamykajmy się więc na mieszanie barw. KOLOR NIE DLA KAŻDEGO... To naprawdę nie jest dobrym pomysłem dla posiadaczki ciemnobrązowych lub czarnych włosów, ponieważ nie czarujmy się, aby uzyskać czysty szary lub biały kolor potrzebujemy dobrego rozjaśnienia, bez złotych odcieni. Jeśli jednak bardzo chcesz tak radykalnej zmiany, musisz uzbroić się w cierpliwość. Prawdopodobnie zajmie to około trzy sesje z przerwami ok. 6 tygodni. Pamiętaj, aby wybrać dobrego fachowca,

100

kolor ten jest wyzwaniem dla fryzjerów i nie trudno tu o uwrażliwienie włosów. Jednak kiedy już masz zaufanego stylistę, na pewno nie będziesz musiała się o to martwić. Szary jest bardziej odpowiedni dla posiadaczek cery z żółtym odcieniem niż czerwonym. Jeśli nie jesteś pewna, spróbuj przymierzyć perukę - to mój niezawodny sposób przy radykalnej zmianie koloru.

maska. Na koniec zauważ, że brak pigmentu we włosie ma również wpływ na teksturę - może być sucha i „żylasta”, nie zapominaj o maskach i rytuałach nawilżająco-pielęgnacyjnych. Mitem jest to, że siwe, białe oraz szare włosy sprawiają, że wyglądasz na starszą - wiek to liczba, najważniejsze jest dobranie idealnego koloru dla Ciebie.

PIELĘGNACJA Warto pamiętać, że włosy siwe nie mają naturalnego pigmentu, dzięki czemu z czasem stają się żółte, aby temu zapobiec należy używać odpowiednich produktów neutralizujących złote odcienie takich jak fioletowy lub srebrny szampon/odżywka/

Kończąc pozdrawiam z równie szarej (dziś!) jak opisywane przeze mnie włosy Anglii, której panujące trendy postaram się Wam przybliżyć w przyszłym miesiącu. DOMINIKA CZARTORYSKA-DUBEL


W powietrzu coraz wyraźniej unosi się logia? Masaż połączony z podciśnieniem Termolifting NIR zapach wiosny. Już niedługo będziemy uaktywnia metabolizm tkanki tłuszczowej opornej na dietę i ćwiczenia oraz stymuluje Świetna alternatywa dla chirurgicznego mogli zrzucić grube, bezkształtne ciusz- do produkcji włókien kolagenowych. liftingu. Skuteczny, bezinwazyjny zabieg ki i pochwalić się pięknym, wysportowawykorzystujący technologię światła podnym ciałem oraz zdrową i jędrną skórą! Sposób na świetlisty i młody wygląd czerwonego. Energia termiczna wproWykorzystajmy ostatnie momenty ziwadzana do głębokich warstw skóry mowej aury, aby zawalczyć o piękną, Najczęściej o cerę dbamy w domu pielę- powoduje skrócenie włókien kolagenolśniącą skórę i nieskazitelną sylwetkę. gnując ją odpowiednimi kosmetykami. Nie- wych, stymuluje fibroblasty do produkcji Sposób na perfekcyjną sylwetkę Nawet mimo zdrowego stylu życia, komórki tłuszczowe mają tendencję do odkładania się. Tłuszcz i woda w organizmie kumulują się w charakterystycznych miejscach. Nierównomierne rozmieszczenie tych substancji powoduje, że przegrody międzytkankowe naciskają na powierzchnię skóry, tworząc cellulit. Obszary objęte cellulitem bywają bolesne, nieestetyczne i często są oporne na ćwiczenia fizyczne i diety.

Endermologia LIPOMASSAGE™ to unikalna technika modelowania sylwetki przy pomocy naturalnej stymulacji komórkowej. Endermologia to masaż podciśnieniowy, który oddziałuje na tkankę łączną skóry. Dzięki temu zabiegowi możemy się odchudzić, pozbyć cellulitu, wymodelować sylwetkę, a nawet poprawić kontury twarzy. Na czym polega endermo-

stety z upływem czasu mogą pojawiać się na niej oznaki starzenia tj. zmarszczki, utrata jędrności, plamy posłoneczne. Podarujmy swojej skórze coś wyjątkowego, zabieg, który pozwoli na całkowitą przebudowę warstw skóry właściwej, a nie tylko zadziała na naskórek. Świetnym wyborem będzie Clearlift oraz NIR.

ClearLift

nowych oraz wzmaga wzrost elastyny. Dzięki temu, efekt poprawy napięcia, elastyczności i zagęszczenia skóry poddanej zabiegowi obserwowany jest natychmiastowo, a z każdym dniem staje się jeszcze bardziej wyraźny.

Centrum Laseroterapii i Medycyny Estetycznej NEONIA ul. Kobierzyńska 186G/1 30-382 Kraków

Specjalnie zaprojektowany laser frakcyjny Q-switched powoduje kontrolowane mikrouszkodzenie w skórze właściwej, aby osiągnąć głęboki efekt mechaniczny, skupiając energię pod naskórkiem, aby naskórek pozostawić nienaruszony. Proces gojenia się mikrouszkodzenń stymuluje powstawanie nowego kolagenu, elastyny a także kurczenie i napięcie tkanki. Zabieg jest niemal bezbolesny, nie powodujący wyłączenia z życia, niewymagający wcześniejszego znieczulenia i jest bezpieczny dla wszystkich fototypów skóry.

101


FOTOGRAFIA KULINARNA t. 517 847 308

www.rbednarczyk.pl 102


mysł z y m za pobud

y

Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas 103


NEWSY

KOLACJA PRZYJEDZIE UBEREM

zdjęcia: materiały prasowe

Będziemy się zbierać, zamówię Ubera - słyszymy w towarzystwie tak często, że nikogo to już raczej nie dziwi. Aplikacja jest wygodna, łatwa w obsłudze i niedroga. Wszystko, co kochamy najbardziej. A od niedawna możemy zamówić Ubera dla naszego jedzenia!

Uber Eats, bo tak nazywa się ta pomocna nowość, jest aplikacją która ma za zadanie dowozić nam jedzenie. Współpracuje z restauracjami i dostarcza zamówienie na wskazany adres. Istnieje od 2015, w Warszawie działa już od ponad roku. A pod koniec lutego uruchomiona została wersja dla Kra-

kowa. Jest połączona z ponad setką lokali, zarówno sieciowych, jak i lokalnych. Także nie zostało chyba nic innego, jak po prostu zamówić Ubera. I czekać na obiad.

TŁUSTE, A OD DZIŚ TAKŻE PIJANE! Tłusty Czwartek już za nami, zdominowany przez klasyczne, wzbogacony o nowoczesne wersje pączków. Były były wege pączki, wytrawne pączki, a także donuty. A skoro o nich mowa, w ojczyźnie dziurawych pącz-

ków, Nowym Jorku, powstała niedawno kolejna wymyślna nowość: pączki z prosecco. Połączenie powstało w wyniku współpracy cukierni The Doughnout Project i winiarni Ruffino Wines. Specjalnie z okazji… zeszło-

rocznego międzynarodowego dnia prosecco. Może do przyszłorocznego tłustego czwartku trafią i do nas. Czekamy niecierpliwie!

LUKSUS TO SZKLARNIA, JAKOŚĆ TO ROLNIK Noma to restauracja w Kopenhadze. Wydaje się, że większości fascynatów kulinarnych czytających to teraz nie trzeba jej przedstawiać, jest ona bowiem uznawana przez wielu za najlepszą restaurację na świecie. Rene Redzepi, właściciel, otworzył Nomę w 2003 roku i od tego czasu pozostaje wierny swoim zasadom: zasadom kuchni nor-

104

dyckiej. Dla niewtajemniczonych: w krajach Skandynawskich istnieje trend na “skracanie” produktom drogi na talerz. Restauracje mają więc zaufanych, lokalnych dostawców i rolników, własne ogródki warzywne, menu oparte na sezonowych produktach… taka właśnie jest Noma. Wszystko jak najbardziej organiczne i jak najlepsze jakościowo. W lu-

tym tego roku restauracja otworzyła się ponownie, w nowym budynku, po ponad rocznej przerwie. Jeśli myślicie o wizycie w Kopenhadze, na przykład w wakacje, lepiej wybierzcie Nomę już dziś. Rezerwacje na pierwsze kilka miesięcy rozeszły się w kilkanaście godzin.


PROSECCO

IS ALWAYS THE ANSWER AND WE HAVE GOT PROSECCO!

ZAPRASZAMY CIĘ DO WYPRÓBOWANIA NASZEJ NOWEJ LINII PIW I WIN


ŻELAZKO W KUCHNI

Te k s t i a r a n ż a c j e : AGNIESZKA ŻELAZKO www.zelazkowkuchni.pl Zdjęcia i produkcja: ADAM CISOWSKI www.adamcisowski.pl

PODRABIANE GILE WIECIE, ŻE GILE, KTÓRE WIDZICIE ZIMĄ, NIE SĄ POLSKIMI GILAMI? TO JEST ZAGADKA GODNA SHERLOCKA HOLMESA, ALE ZARAZ WAM JĄ WYJAŚNIĘ. POLSKIE GILE ODLATUJĄ ZIMĄ DO CIEPŁYCH KRAJÓW, ALE KIEDY NASZE PTAKI ZNIKAJĄ ZA ZAKRĘTEM, DO POLSKI PRZYLATUJĄ GILE ZE SKANDYNAWII, BO TUTEJSZA ZIMA JEST DLA NICH… JAK CIEPŁE KRAJE DLA NASZYCH. Temat gila jest arcyciekawy, wiem, ale wolę przedstawić Wam bąka. Niech Was nie zwiedzie ta nazwa. Bąk to taki ptak, którego można spotkać nad jeziorem, na trzcinowisku, czy bagnie. Mimo, że jest niewielki i trudny do wypatrzenia, wydaje niskie i donośne dźwięki, prawie jak w horrorze. Jeśli będziecie kiedyś na bagnie lub trzcinowisku, a usłyszycie bąka (ale nie tego puszczonego ze strachu), nie stresujcie się. O ile nie wciąga Was samo bagno, cała reszta jest w porządku.

106

Jeśli o ptakach mowa, chciałabym podpowiedzieć jak je dokarmiać. Gdy piszę ten tekst, za oknem jest minus dwadzieścia. Być może zima będzie trzymać do marca lub kwietnia, więc każda pora na wskazówki jest dobra. Pamiętajcie, że ptaki dokarmiamy dopiero wtedy, gdy jest dużo śniegu. Lasy Państwowe uczulają, by ptakom nie dawać chleba, lecz ziarna zbóż (słonecznika pastewnego, prosa, kaszę, kukurydzę, płatki owsiane), orzechy, suszone owoce (niekandyzowane), gotowane warzywa (pokrojone,

ale bez soli!) takie jak marchew, ziemniaki, buraki, kapustę. Ptaki można dokarmiać również słoniną, ważne by była niesolona. Obok karmnika warto postawić poidełko z wodą… a jeśli o poidełku mowa, to przypomniałam sobie, że czeka na mnie pyszna, aromatyczna kawa. Zapraszam Was po kolejną dawkę naszych zdjęć i przepisów, a w następnym odcinku opowiem Wam o krasnopiórce. Co to takiego? Zobaczycie!


ŻELAZKO W KUCHNI

OSTRA ZUPA Z SOCZEWICY DOPRAWIONA KMINEM RZYMSKIM SKŁADNIKI:

PRZYGOTOWANIE:

• • • • • •

Ok. 1 l bulionu warzywnego lub drobiowego 100 g czerwonej soczewicy 100 g zielonej soczewicy 5-6 pomidorów 1 cebula ½ pora

• • • • • • • • • •

4 ząbki czosnku 3 ziemniaki 1 łyżeczka papryki słodkiej 1 łyżeczka kminu rzymskiego ½ łyżeczki papryki ostrej ½ łyżeczki kminku 2 łyżki masła 2 łyżki oliwy Sól, pieprz do smaku Pasta paprykowa z tubki (wg. uznania)

Zupa musi być gęsta, to moje motto. Pożywna, sycąca, rozgrzewająca. Taka jest właśnie zupa z soczewicy, którą przygotowuję dość często – zwłaszcza zimą. Można ją ugotować na bulionie mięsnym lub warzywnym. Zaczynamy? Na oliwie zeszklij drobno pokrojoną cebulę i czosnek. Następnie wrzuć pokrojonego pora i smaż jeszcze kilka minut. Dodaj suchą soczewicę, masło oraz wszystkie przyprawy. Dokładnie wymieszaj. Zalej bulionem (tak, by przykrył soczewicę) i duś około 1520 minut. Soczewicę przełóż z patelni do większego garnka, wlej resztę bulionu, dodaj pokrojone w kostkę pomidory. Gotuj ok. 15 minut. W między czasie, w osobnym garnku, ugotuj ziemniaki w koszulkach. Zaczekaj aż wystygną, obierz ze skórki, ubij na gładką masę. Dodaj ziemniaki do zupy, delikatnie wymieszaj. Dodaj koncentrat pomidorowy, pastę z papryki i dopraw do smaku solą oraz pieprzem.

107


ŻELAZKO W KUCHNI Te k s t i a r a n ż a c j e : A G N I E S Z K A Ż E L A Z K O | w w w. z e l a z k o w k u c h n i . p l Zdjęcia i produkcja:A DA M C I S O W S K I | www.adamcisowski.pl 108

BEZA Z KREMEM KAWOWYM I SKÓRKĄ POMARAŃCZOWĄ Nie byłabym sobą, gdybym nie ukryła w bezie niespodzianki. Truskawki ułożone na górze trochę odwracają uwagę. Tymczasem pomiędzy „ciastem bezowym” znajduje się pyszna masa kawowa. A w masie kawowej jest kandyzowana skórka pomarańczowa. Bardzo lubię to połączenie. Nie da się ukryć, że przygotowanie bezy jest czasochłonne. Tajemnicą jest jej suszenie, najlepiej w piekarniku, w 100120 stopniach, przez trzy godziny. Zacznijmy jednak od początku.

SKŁADNIKI NA „CIASTO”: • • • •

4 białka jaj Ok. 250 g cukru (drobnego) 2 łyżki mąki ziemniaczanej 2 łyżeczki octu winnego (białego)

Powyższe składniki podziel na dwie części (będziesz przygotowywać dwa kawałki „ciasta”, które przełożysz kremem, dlatego najpierw musisz upiec jeden z nich, później drugi. Jeśli masz dwie blaszki i możesz piec piętrowo, ubij od razu pianę ze wszystkich białek). Piekarnik wyłóż papierem do pieczenia i nagrzej do 130 stopni (pamiętaj, by nie włączać funkcji termoobiegu). Białka ubij na sztywną pianę, a gdy będzie gotowa, zacznij dodawać cukier. Rób to stopniowo, po łyżce, cały czas ubijając. Na końcu dodaj ocet oraz mąkę ziemniaczaną i ubijaj jeszcze kilka minut. Na papierze rozsmaruj pianę z białek i piecz przez 30 minut w 130 stopniach. Następnie zmniejsz temperaturę do 100-120 stopni i susz bezę przez minimum 3 godziny.

KREM KAWOWY Z POMARAŃCZOWĄ NUTĄ • 250 ml dobrze schłodzonej śmietanki kremówki (ja lubię tę najbardziej tłustą 36%) • 3 łyżki cukru pudru • 3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej • Kandyzowana skórka pomarańczowa (wedle uznania) Kawę zaparz w bardzo małej ilości wody (1-2 łyżki). Przestudź. Śmietankę kremówkę ubij z cukrem pudrem (pamiętaj, że powinna być mocno schłodzona. Najlepiej, byś trzymała ją w lodówce minimum 24h) a następnie dodaj kawę i delikatnie wymieszaj. Do kremu wrzuć kandyzowaną skórkę pomarańczową (wedle uznania). Włóż go na chwilę do lodówki, a później przełóż nim bezę. Górę udekoruj truskawkami lub ulubionymi owocami. Przed podaniem możesz posypać cukrem pudrem, kakao lub polać syropem klonowym. Mniam.



PRZEPISY

T R A D Y C YJ N A F R A N C U S K A P R Z Y S TAW K A

POIREAUX (LEEK) VINAIGRETTE

Fot. Rober Bednarcz yk | lounge | MadMen

PRZEPIS: SZEF N I C H O L A S , RESTAURACJA CHEZ NICHOLAS, KRAKÓW

SKŁADNIKI (dla 2 osób):

PRZYGOTOWANIE:

• 2 duże pory • 4 świeże francuskie ostrygi (perle blanche)

• Białą część dużego pora umyj dokładnie i oczyść z piasku. Piecz go w piekarniku rozgrzanym do maximum ok. 20 min, do czasu aż będzie czarny i zwęglony. • W międzyczasie otwórz dwie duże francuskie ostrygi, najlepiej z Oléron i odłóż do lodówki. • Zmieszaj 10 ml białego octu balsamicznego, 10 ml białego octu ryżowego, sok z połówki cytryny, oliwę z oliwek, sól z Guérande i pieprz, a następnie dodaj zmielony kawałek trawy cytrynowej i pozostaw w temperaturze pokojowej przez 20 min. • Kiedy por będzie gotowy, wyjmij go z piekarnika i ostudź. • Posiekaj drobno szalotkę i liść wiosennego młodego pora. • Zmiel piernik na puder, pokrój rzodkiewkę na cienkie, półprzezroczyste plastry. • Podsmażaj ostrygi na maśle przez około minutę na małym ogniu, do lekkiego ścięcia. • Przetnij pora przez środek i umieść ostrygi w jego wnętrzu, które powinno być słodkie. Dodaj dekorację i sos winegret.

PRZYBRANIE: • dwa kawałki rzodkiewki • szalotka • 10 g liści małego wiosennego pora • 5 g piernika (chlebka imbirowego) • 10 g masła • winegret • połówka cytryny • biały ocet balsamiczny AOP 10ml • biały ocet ryżowy 10ml • oliwa z oliwek 30ml • pieprz • sól Guérande

110


w The Olive

WYDARZENIA

WIELKIE SMAKOWANIE

LUBISZ DOBRZE ZJEŚĆ, JEDNAK NIGDY NIE WIESZ NA CO SIĘ ZDECYDOWAĆ, WIDZĄC BOGATĄ KARTĘ DAŃ W RESTAURACJI? CHCIAŁBYŚ POEKSPERYMENTOWAĆ ZE SMAKAMI, SPRÓBOWAĆ WIĘCEJ OPCJI W RAMACH JEDNEJ KOLACJI? SZUKASZ CIEKAWYCH KOMPOZYCJI NA BAZIE PRODUKTÓW NAJWYŻSZEJ JAKOŚCI? LUBISZ JADAĆ W ELEGANCKIM OTOCZENIU, BĘDĄC OBSŁUGIWANYM PRZEZ MIŁĄ I PROFESJONALNĄ OBSŁUGĘ? A GDYBY TAK MÓC SPEŁNIĆ WSZYSTKIAE TE OCZEKIWANIA NA RAZ? WŁAŚNIE NADARZA SIĘ KU TEMU DOBRA OKAZJA!

Szef Kuchni Sheraton Grand Krakow – Jacek Filipczyk – stworzył wyjątkowe, pięciodaniowe menu degustacyjne, wybór najlepszych i najciekawszych pozycji z karty Restauracji The Olive. Dzięki temu będziesz miał możliwość sprawdzić co najmniej kilka dań, jednego wieczoru. Na początek różne, zimne i ciepłe, przystawki, następnie jedna z zup i jedno danie glówne do wyboru. Na koniec kelner poda

cudownie słodki, a zarazem lekki deser, zaś całości dopełni kieliszek odpowiednio dobranego wina. Nie przegap okazji na wielkie smakowanie i zarezerwuj swój stolik! R E S TA U R A C J A T H E O L I V E , Powiśle 7, T 12 662 1663, w w w.theolive.sheraton.pl

111


SMACZNE MIEJSCA zdjęcia: Pracownia Meskich Portretow 112

NAJLEPSZE SĄ TAKIE MIEJSCA, KTÓRE STAWIAJĄ NA RZECZY PROSTE – MINIMALISTYCZNY WYSTRÓJ, SMACZNE JEDZENIE I DO TEGO DOBRE WINO, NO I OCZYWIŚCIE LEKKA, NIEFORMALNA ATMOSFERA. TAKIM MIEJSCEM BEZ WĄTPIENIA JEST STREFA NA DOLNYCH MŁYNÓW W KRAKOWIE. Nie tak dawno miałam przyjemność testować nowe zimowe menu, które właśnie obowiązuję w Strefie. Powiem Wam krótko – jest PYSZNIE i dawno żadne nowe menu mnie tak nie zachwyciło jak to. Na swoje dania mają pomysł, jest ładnie, kolorowo, dania zaskakują teksturą i świetnie uzupełniającymi się składnikami i do tego wszystkiego mają świetnie skomponowaną kartę win. Basia Lejkowska, która dokonuje tu selekcji trunków to bez wątpienia kropka nad i nowego menu. Basia w tej sztuce jest mistrzynią i zaproponowane przez nią smaki, aromaty doskonale uzupełniają i podkręcają to, co znajduje się na talerzu… No, ale właśnie! Najważniejsze pytanie! Czego absolutnie musicie spróbować w Strefie? Uwielbiam ryby i mogłabym je jeść pod każdą postacią. W Strefie możecie spróbować jednego z najlepszych rybnych tatarów w Krakowie. Zanim łosoś trafi na nasz talerz, sezonowany jest przez 7 dni, doprawiony jest jedynie bazylią, szalotką i kaparami, do tego genialny domowy cytrynowy majonez. Tak naprawdę już tęsknie

za tym daniem. Jeśli jesteśmy przy rybach nie możecie też pominąć polędwiczki z dorsza z purre z zielonego groszku na mleku kokosowym i chipsem z parmezanu. To danie jest cudownie lekkie, ale też świetnie wykorzystuje potencjał jaki tkwi w fakturze jedzenia. Z jednej strony przyjemnie rozpływa się na języku, z drugiej chips świetnie dodaje pazurka temu daniu. Wspominałam na początku, że nowe menu w Strefie stawia na lokalność. Od kilku lat wiemy, że Polska kaszą stoi i warto ją jeść. Kasza jest zdrowa, pyszna i można ją przygotować na słodko, ostro i jak tylko nam się żyw nie podoba. W Strefie podają ją w formie pęczotto. Jak łatwo się domyślić podstawą jest pęczak, do tego aromatyczne grzyby i cudowna baza w postaci warzywnego demiglace. Do tego cudownie zielone liście szpinaku i masło, masło, masło… Ach, mogłabym to danie jeść bez końca, by łatwiej przetrwać zimę.

Przez wiele lat myślałam, że najlepszą kaczkę serwują w jednym z popularniejszych miejsc na Kazimierzu. Teraz mam dylemat, albo go wcale nie mam, bo kaczka ze Strefy mnie po prostu powaliła… Przygotować dobrą kaczkę nie jest łatwo. Wiele razy zdarzało mi się, że miałam wrażenie, że ktoś chciał ptaszynę zabić ze dwa razy. W tym wypadku mięso było twarde, przepalone i jedyne do czego się nadawało to do wybijania szyb. Ale nie tym razem! W Strefie mięso jest takie jak być powinno. Mięso jest wysmażone w punkt. Różowiutkie, pyszniutkie, połączone z topinamburem w formie chipsa i purre. W nowym menu znalazły się także świetne opcje dla wegetarian. Myślę, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że tutejsza deska z hummusem i domowymi piklami to absolutny sztos. Do tego rewelacyjne kanapki – połączenie smakowe petarda, ale tego już sami musicie spróbować. Jeśli już jesteśmy przy daniach bardziej przekąskowych to nie ukrywam, że wielką


Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że Strefa oczarowała mnie nie tylko jedzeniem, ale także ludźmi. Cały wieczór przebiegał w przyjacielskiej atmosferze, miło było porozmawiać z Basią o winach, z Kubą o ich planach na przyszłość i codzienności. Strefa to miejsce gdzie chce się wracać, nie tylko na pyszne jedzenie, ale także by spędzić miło czas i odsapnąć na chwilę od codziennej krzątaniny. Na razie czekam na wiosnę i na chwilę, gdy będzie można siąść przed Strefą z kieliszkiem dobrego wina i rozkoszować się chwilą.

M A R TA K U D E L S K A

Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl

MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową

OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!

SMACZNE MIEJSCA

radość sprawiła mi zmiana jaka dokonała się w Strefie w kwestii deski z przekąskami. Jeśli jesteście fanami lokalnych, domowych wędlin i serów to ta pozycja w menu Was oczaruję. Do tego, by już naprawdę legalnie popłakać się z gastronomicznego szczęścia podawana jest przepyszna foccacia z wyczuwalną dużą ilością oliwy. Tak to powinno smakować!


ALKOHOLE fot. Ola Bodnaruś

TYGIEL KULTURY BARMAŃSKIEJ SŁODKI I GORZKI ZARAZEM. W ZAPACHU PRZYPOMINA TROCHĘ PRZEWIETRZONĄ APTEKĘ CZY BABCINĄ SZAFKĘ Z LEKAMI I ZIOŁAMI. TE NIECO LŻEJSZE, ŁĄKĘ PEŁNĄ KWIATÓW, LEŚNE OWOCE. ROZGRZEWA, POBUDZA, ALE TEŻ DOSKONALE PRZYGOTOWUJE I ŻEGNA NASZE KUBKI SMAKOWE Z WSZELKIMI POTRAWAMI I INNYMI NAPOJAMI. Fernet, Amaro, Bitter, Digestivo w Niemczech zwany Kräuterlikör, ma różne nazwy, tradycje i oblicza. To tradycyjny likier na bazie ziół, kwiatów i owoców, z serwowania którego słynie w Europie kilka państw. Jeżeli czytając to, jedyne, co przychodzi Wam na myśl, to popularny ostatnio w Polsce Jägermeister, to choć idziecie w dobrą stronę, musicie jeszcze trochę nadrobić. Amaro nie jest jeszcze u nas tak popularne jak w Niemczech, Włoszech czy Francji, ale powoli zyskuje coraz więcej zagorzałych amatorów. Węgierskie słodko-gorzkie Unicum, stworzone pierwotnie dla Józefa II Habsburga (cesarz po jego spróbowaniu miał krzyknąć „Das is ein UNIKUM! - to jest wyjątkowe”), mocno wytrawna włoska Fernet Branca, Cynar będący nielicznym alkoholem wytwarzanym z karczocha czy zachwycający aromatem ziół i leśnych owoców niemiecki Echt Stonsdorfer, który kiedyś produkowany był na terenie Polski. Jeśli jeszcze nie

114

próbowaliście żadnego z tych specyfików, nie warto czekać, jakiś czas temu we Wrocławiu pojawiło się miejsce, które pozwoli Wam nadrobić te zaległości. LOT KURY – Cafe, Cocktailbar & More może poszczycić się jedną z większych kolekcji tego typu alkoholi nie tylko w mieście, ale w całym kraju. Spokojnie! Nie tylko bogata kolekcja niespotykanych ginów i amari wyznacza na co dzień szaloną trajektorię Lotu. Tymon Straburzyński, pomysłodawca i współtwórca nowej koncepcji lokalu, nagradzany barman i popularyzator polskiej kultury barowej zadbał o to, żeby, jak na popularne miejsce w mieście przystało, każdy mógł znaleźć w nim coś dla siebie. W menu baru znajdziecie wiele ciekawych, autorskich cocktaili na bazie różnych alkoholi i niespotykanych dodatków. Tradycyjna Krwawa Mary wzbogacona kawałkiem kurczaka, przyprawami i plastrem bekonu – proszę bardzo! Cocktail serwowany w dymiących żarówkach – na Waszym stole!

Popularny ostatnio gin na ciepło serwowany z piwem, syropem rumiankowym i przyprawami – zaskakująco dobry! Na miejscu załoga zadbała również, żebyście nie zgłodnieli. Lokal serwuje lekką kuchnię od rana do późnych godzin nocnych, w tym śniadania, zupy, sałatki, makarony i lekkie przekąski. Lot Kury to również mały tygiel kultury barmańskiej w mieście. Jeżeli szukacie ciekawych degustacji bądź sami planujecie je zorganizować albo po prostu chcecie zobaczyć, jak pracują barmańskie sławy regularnie zapraszane przez załogę knajpy na swój mały pokład – wpadnijcie, wcześniej śledząc wydarzenia na FB lokalu. Bar znajduje się na ulicy Ofiar Oświęcimskich, bardzo blisko Placu Solnego i Głównego Rynku Wrocławia.

SZYMON BIRA


KRAKOWSKA SZKOŁA RESTAURATORÓW FAKTY: • Rok założenia: 2006, Kraków; obszar działania: cały kraj. • Ogólnopolska rozpoznawalność marki, przeszkolone ok. 15- 20 tys. osób. • Lider w zakresie wyspecjalizowanych szkoleń dla branży restauracyjno-hotelarskiej • Na nasze kursy i szkolenia od lat przyjeżdżają osoby z całej Polski i z zagranicy - Jesteśmy dostępni na terenie całego kraju, szkolimy od Bałtyku, aż do Tatr i od Odry do Bugu • Współpracujemy z hotelami, restauracjami, szkołami, organami samorządów - Świadczymy usługi doradczo – konsultingowe. Pomagamy tworzyć nowe obiekty

• Tworzymy standaryzacje obiektów, pomagamy wybrnąć z trudnych sytuacji biznesowych. • Jakość usług potwierdza m.in. Akredytacja Małopolskiego Kuratorium Oświaty, liczne referencje, udziały w programach TV, radiowych, prasie branżowej i ogólnodostępnej w roli ekspertów. • Wspieramy, współpracujemy i sponsorujemy lokalne ośrodki pomocy dla dzieci i młodzieży. • Organizujemy, współorganizujemy, sponsorujemy i sędziujemy konkursy gastronomiczne, małopolskie i ogólnopolskie. m.in. Krakowski Bieg Kelnerów realizacja od 2010 r. Najważniejsza impreza dla kelnerów w kraju i inne.

ZAPRASZAM DO SKORZYSTANIA Z NASZEJ OFERTY WARTO, SPRAWDŹ, POZNAJ I SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI KSR TO WIĘCEJ NIŻ PROFESJONALIZM, KURSY I SZKOLENIA TO SPOSÓB NA ŻYCIE, TO COŚ CO JEST W NAS, W SERCU… Z poważaniem SZYMON KOHUT Założyciel, właściciel

www.ksr.net.pl


NA KONIEC

Pięć razy NIE! Ach, nowy sezon! Media prześcigają się w doniesieniach o najświeższych trendach, magazyny kobiece próbują nas ubrać w kolor roku od stóp do głów (nieszczęsny ultrafiolet tym razem), usunąć raz na zawsze cienie pod oczami i wywrócić naszą lodówkę na lewą stronę, proponując jedyną słuszną dietę opracowaną przez zespół szwedzkich naukowców.

HAREL Krytyk mody, autorka bloga HARELBLOG.PL

Zawsze po momencie totalnego zaprzeczenia wszystkiemu, do czego próbuje się mnie zmusić, dopuszczam refleksję i wybiórczo korzystam z najfajniejszych pomysłów. Najbardziej lubię je przekuwać we własne, nieco zainspirowane, lecz nie na tyle, by przeprowadzać życiową rewolucję. Na wiosnę 2018 proponuję samej sobie (oraz każdemu chętnemu) następujące zasady.

N O WA S T E Idea wspaniała, z realizacją nieco gorzej. Zwłaszcza gdy w domu mieszka pies. Gdyby podliczyć wszystkie poszarpane zabawki, opróżnione puszki czy wreszcie woreczki z zebraną z chodnika zawartością, poszłoby na kilogramy. A gdy jeszcze dodam do tego wątek blogerski - czyt. codzienne wizyty kuriera z kartonami - powinnam się schować raz na zawsze i nie przyznawać do istnienia. Niedawno trafiłam na przecudowny tekst „Zero Waste bez fanatyzmu” na blogu Szafa Sztywniary. Trochę mnie pocieszył, bo najważniejsze to działać nawet na kilka procent niż poddać się i nie robić nic.

N O H AT E Zwalczyć nie mogę, to przynajmniej nie będę podsycać. Sporo osób się dziwi, że zrezygnowałam

116

z Facebooka. A mnie naprawdę doprowadzały do szału te wszystkie dyskusje, pełne paskudnych emocji, nierzadko zamieniające się w lincz. Szkoda mi ich ofiar, szkoda też własnego czasu. Może czasem brakuje mi wspólnych tematów z dalszymi znajomymi. Ale może właśnie dlatego są dalsi. Coraz dalsi. Zyskany czas zamieniam w litery.

w swoją pędzącą rzeczywistość. Nie piszę o takich momentach, w których stres jest normalny, raczej o naszych banalnych życiowych historiach, którymi lubimy się czasem przejmować zbyt mocno. Jeśli kiedykolwiek założę markę odzieżową, napis „no stress” znajdzie się na każdej metce.

NO DIET

NO BLACK, NO WHITE

Najlepszą dietą jest rower. Próbowałam się kilkakrotnie w życiu oszukać, chowając przed samą sobą cukier, bułki i czekoladki. Nie da rady, na mnie to nie działa. Ruch odkryłam późno, bo jako czynny muzyk pozostawałam pod ochroną. Trzeba było uważać na ręce i nogi. Każda kontuzja to pół roku życia do tyłu (bez możliwości odzyskania straconego czasu). Muzyk w stanie spoczynku to inna rozmowa. Może nawet chodzić na kickboxing! I nagle jem co chcę, nie zmieniając się nawet o centymetr. Czytanie ze zrozumieniem też pomaga. Niejedną etykietą można się na dobre wystraszyć.

Czy naprawdę musimy podkreślać, że numer magazynu jest wolny od retuszu, modelek czy ograniczeń wiekowych? Albo liczyć, ile jest w nim modelek czarnych, a ile białych? Czy naprawdę robi to jakąkolwiek różnicę? Marzy mi się, by nie robiło. Żeby niepotrzebna była dyskusja o prawach jakiejkolwiek mniejszości czy większości, płci, kolorze czy orientacji. Żeby pewne sprawy były oczywiste i zamknięte raz na zawsze. W tym roku się nie uda, ale może jak trafię na ten numer Lounge za lat, dajmy na to, pięćdziesiąt, odetchnę z ulgą, ile problemów ludzkość ma za sobą…

NO STRESS Motyw przewodni na Wyspach Zielonego Przylądka, który po pobycie tam parę lat temu postanowiłam wcielić na zawsze





Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.