lounge | No 97 | Grudzień ’17

Page 1

LOUNGE #97

|

GRUDZIEŃ 2017 - STYCZEŃ 2018

|

ISSN: 1899-1262

|

WWW.LOUNGEMAGAZYN.PL



#ARTIFICIAL

MARI MALEK

MAGDA ZYZAK & ZACHARY COTLER

ANNA HALAREWICZ

Pochodząca z Sudanu aktorka i modelka o tym, jak z małej wioski trafiła do „Vogue’a” i filmu „Morderstwo w hotelu Hilton”

Polsko-amerykański duet reżyserów o filmie „Maya Dardel”, w którym zagrały gwiazdy Lena Olin i Rosanna Arquette

Znakomita ilustratorka mody o nocach spędzonych na malowaniu oraz o dwóch wystawach w Paryżu i Warszawie

str. 22

str.28

str. 50

REDAKCJA

redaktor naczelny Marcin Lewicki marcin@loungemagazyn.pl

zastępca redaktora naczelnego Rafał Stanowski rafal.stanowski@loungemagazyn.pl

dyrektor artystyczny Robert Bednarczyk robert.b@loungemagazyn.pl

WSPÓŁPRACA: Kuba Armata, Małgorzata Bahović, Antonina Dębogórska, Luiza Dorosz, Anna Górska - Miciorek, Harel, Róża Jachyra, Malwa & Michał, Marta Kudelska, Barbara Madej, Michał Massa Mąsior, Julka Michalczyk, Daria Rogowska, Aleksandra Zawadzka OKŁADKA: Anna Halarewicz Rysunki powyżej (oprócz tego oczywistej jakości): Anna Ostapowicz

dyrektor kreatywny Filip Łyszczek filip@loungemagazyn.pl

Wydawca: MADMEN Sp. z o. o. Redakcja Lounge Magazyn ul. Lipowa 7, 30-704Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. 12 633 77 33 Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji Lounge. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów i zdjęć bez zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

1


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Electrolux i Foodsharing Kraków – razem w walce z marnowaniem żywności Kraków, listopad 2017

Skala marnotrawstwa żywności w Polsce jest wielka o czym świadczyć mogą nieubłagane statystyki. Jak wynika z danych Eurobarometru Polacy wyrzucają do kosza więcej żywności, niż ich sąsiedzi. Dodatkowo rok do roku ilości te rosną w całej Europie. Właśnie z tego powodu tak ważne są działania, które podejmuje się, aby zapobiec marnowaniu żywności – nie tylko w skali globalnej, ale także lokalnej. Tym większą mają one wartość, jeśli dla tej wspólnej idei łączą się we wspólnym działaniu organizacje pozarządowe i biznes. Tak jest w tym przypadku – firma Electrolux, wiodący producent sprzętu AGD, wraz z krakowską organizacją Foodsharing Kraków podjęły wspólne działania, które mają celu ograniczenie ilości marnowanej żywności w Małopolsce.

W listopadzie br., w ramach podjętego partnerstwa, firma Electrolux wsparła inicjatywę uruchomienia kolejnej, drugiej już Jadłodzielni prowadzonej przez Foodsharing Kraków – punkt przy ul. Dolnych Młynów 10 w Krakowie. Firma przekazała na ten cel jedną ze swoich lodówek, dzięki temu oddawane do punktu produkty dłużej będą mogły zachować swoją świeżość. Jadłodzielnie to wyjątkowe miejsca, które dzięki pracy wielu wolontariuszy przedłużają życie wielu produktom spożywczym. Każdy może stać się ich użytkownikiem – zarówno jako ofiarodawca, jaki i odbiorca. Wystarczy pamiętać o kilku podstawowych zasadach zapisanych w regulaminie, których przestrzeganie jest gwarancją bezpieczeństwa tych produktów. W Krakowie obecnie działają dwie Jadłodzielnie prowadzone przez Foodsharing Kraków – przy ul. Długiej 9 oraz ul. Dolnych Młynów 10.

fot. Kamila Zarembska-Szatan

Wspólnie działania w imię społecznego celu, a wszystko z myślą o zmianie świata na lepszy. Firma Electrolux przygotowała mobilną aplikację, która ma ułatwiać pracę takich podmiotów jak Foodsharing Kraków, wparła też krakowską organizację w uruchomieniu kolejnej Jadłodzielni.


Nowy styl. Nowy design.

#NoweWislane

WYJĄTKOWY DESIGN

OGRODY WERTYKALNE

BOGATA INFRASTRUKTURA

STACJE DO ŁADOWANIA EV

CONCIERGE

OCHRONA

www.WislaneTarasy2.pl


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Klub bilardowy Diament - Otwarcie fot. Jakub Gil

Dobra zmiana dla dobrych roczników - nowa odsłona Winosfery W Winosferze na Placu Szczepańskim 8 odbył się wieczór inaugurujący nową odsłonę winiarni. Klimatyczne miejsce w centrum miasta zyskało nowych właścicieli: Grzegorza Zalasińskiego, pasjonata gry w polo i Karolinę Chapko, aktorkę krakowskiej

Bagateli. Kreatywna para ma wiele nowych pomysłów. Swoim działaniem chcą uczynić Winosferę miejscem szczególnym, gdzie można nie tylko spróbować ponad stu gatunków win, ale także posłuchać muzyki na żywo, spotkać ciekawych ludzi z różnych

fot. Katarzyna Niemiec branż, min. ze świata sztuki, czy wziąć udział w degustacjach. Na wydarzeniu byliśmy i my- był to miły wieczór w przyjemnym, słodko-wytrawnym towarzystwie.


ż a j i k a m j ó m Aby utrzymał się stanie ym n n a g a n e i n w c o n ą ł a c z e prz oss M m a z d e i w -› o d

Znajdź nas na Facebooku i Instagramie

ul. Prochowa 9 31-532 Kraków t. +48 12 446 90 09 moss.krakow.pl cammy.com.pl


NA HUMOR

Cafeteria opracowanie: Julka. M

PÓŁ MINUTY ZE SZTUKĄ Najnowsza wystawa Yayoi Kusamy Infinity Mirrors w muzeum The Broad w Los Angeles przykuwa uwagę formą. Składają się na nią sale z lustrami, które wchodzą w grę ze światłem tworząc bardzo efektowne złudzenia optyczne. Ogromne kolejki przy wejściu były spowodowane nie tyle niebywałym zainteresowaniem sztuką, ile czasem, jakie zwiedzający przeznaczali na.. zrobienie selfie. Z tego względu czas przebywania w jednej sali wystawowej ograniczono do 30 sekund,a nową zasadę zatytułowano wdzięcznie “selfie rule” Rozwiązanie idealne dla amatorów sztuki, którzy spieszą się bardzo i mają czas akurat na jedno zdjęcie. www.thebroad.org/art/special-exhibitions/yayoi-kusama-infinity-mirrors

ZASPOKOIĆ WIEDZY GŁÓD W październiku tego roku Royal Academy of Arts zaprezentowało “Smartify”- aplikację, która unowocześni i ułatwi funkcjonowanie w wielkim i złożonym świecie sztuki. Aplikacja ta z założenia przypomina Shazam- wystarczy zeskanować obraz podczas wizyty w muzeum, aby uzyskać komplet informacji o autorze, okolicznościach i sposobie powstania dzieła. Ma ona stanowić antidotum na tłumy na wystawach, przez które ciężko jest ujrzeć coś więcej niż rękaw Mona Lisy, a co dopiero tabliczkę z nazwiskiem autora. Baza danych zawiera jak dotąd około 30 największych muzeów świata i podobno jest stale poszerzana o nowe instytucje i dzieła sztuki.

Teraz żaden Monet nas nie zaskoczy, a każde dzieło sztuki możemy poddać najwnikliwszej z analiz. smartify.org

DRZWI Z CZEKOLADY I WINOGRONOWY BALON Pewien kreatywny duet z Neapolu, Tanello Production, stworzył bardzo krótki, przystępny materiał wideo wdzięcznie obrazujący związki między sztuką użytkową, a naturą, przedmiotami codziennego użytku, a wielkimi przestrzeniami miast- kreując zestawienia, o których nawet byśmy nie pomyśleli. Film otrzymał nazwę Mirror- sugestia jest raczej dość oczywista. Projekt jest szybki i zwięzły, o bardzo przejrzystej formie. Może nie skłania do refleksji o naturze człowieka, ale na pewno zaskakuje i umila dzień. Przyjemnie jest myśleć o morskiej pianie pijąc poranna kawę. tanelloproduction.com

MONROE WYHAFTOWANA Victoria Villasana to Meksykańska artystka zajmująca się specyficzną formą sztuki- haftuje fotografie używając kolorowej włóczki, co daje ujmujący, nieco przywodzący na myśl sztukę plemienną, efekt. W ostatniej serii prac artystka wykorzystała oryginalne zdjęcia kultowych kobiet: ikon jak Marilyn Monroe, artystek jak

Frida Kahlo czy Nina Simone, a nawet królowej brytyjskiej. Prace Meksykanki nadają znanym wizerunkom nowego, może nieco weselszego wyrazu i zachęcają widza do stałej reinterpretacji tego, co znane. Bo kto powiedział że Elżbieta ma już na zawsze pozostać na banknocie? victoriavillasana.com



fot. Robert Bednarczyk | lounge

WYDARZENIE

9 LAT DOSKONAŁYCH STYLIZACJI. Rok 2017 to dziewiąta rocznica działalności Avant Après w Krakowie.

Stworzyliśmy rownież kilka autorskich kolekcji z których jesteśmy bardzo dumni.

W tym czasie stworzyliśmy tysiące fryzur oraz zorganizowaliśmy dziesiątki sesji zdjęciowych do konkursów fryzjerskich, w których nasi styliści zdobywali najważniejsze trofea.

Wszystkie te prace powstały wspólnie z naszymi klientami, sympatykami, którzy wspierali nas osobiście swoją obecnością, oraz zaangażowaniem przy tych prestiżowych projektach.

Chcielibyśmy podziękować wszystkim za zaufanie jakim nas obdarzyliście, za otwartość na twórcza inicjatywę , za to że z nami jesteście. Z tej okazji krakowski projektant Pegi Boy przygotował dla was unikatowa kolekcje plecaków.

NA DZIEWIĄTA ROCZNICĘ AVANT APRÈS MAMY DLA WAS 4 PLECAKI!

ROZDAWAĆ BĘDZIE LOUNGE MAGAZYN. OBSERWUJCIE ICH PROFIL FACEBOOK.COM/LOUNGEMAGAZYN

8


hair: Rafał Grabiec mua: Anna Żołądek photo: Łukasz Sokół model: Dominika Urbańska

Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl


WYDARZENIE

Polski design w sportowej odsłonie Fani sportu i aktywnego trybu życia doczekali się sklepu stacjonarnego z odzieżą sportową. Polska marka - Wake up & Squat otworzyła swoje podwoje przy ul. Nadwiślańskiej 11 Wake up & Squat to nie tylko ubrania wysokiej jakości, ale także pięknie urządzone wnętrze.

Projektant, Krystin Vi, zadbał o klimat sklepu; nie mogło w nim zabraknąć akcentów sportowych: w centralnej części znajduje się brama crossfitowa, która służy za wieszak. Do tego oldshoolowe szafki rodem z siłowni lat 80’ oraz drabinka gimnastyczna.

fot. Marcin Stępień Pomieszczenie dodatkowo zdobi praca Nawera, artysty znanego nie tylko mieszkańcom Krakowa. Jeśli szukasz świetnych jakościowo, wygodnych ubrań, to nie możesz przejść obok tego sklepu obojętnie.

materialy prasowe

Jedyne Zdrowie Jedyne Zdrowie to specjaliści z wieloletnim doświadczeniem, dla których odpowiednia praca z pacjentem stanowi klucz do zdrowia i lepszego samopoczucia. Priorytetem jesteś tutaj Ty i Twoja indywidualność. Jedyne Zdrowie to najnowocześniejsza w Polsce rehabilitacja, połączona z terapią pod okiem ortopedy, z której korzystają najlepsi sportowcy. Przy tym rodzaju terapii, nasze mięsnie są stymulowane do rozciągania, przez tak zwaną dekompresję. Sprzęt, na którym ćwiczą pacjenci pomaga sportowcom w kontuzjach, jak również osobom po wypadkach. 10

W ostatni piątek Jedyne Zdrowie potwierdziło swoją obecność na Krakowskim rynku przyjęciem VIP, w którym mieliśmy okazję gościć. Po za rozmowami z uczestnikami wieczoru, między innymi Panem Andrzejem Klimkiem, z Krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, można było poćwiczyć pod okiem lekarza, uzyskać ortopedyczną diagnozę, poznać, czym jest biorezonans, porozmawiać z pacjentami, którzy, na co dzień rehabilitują się w klinice. Wszystkich, którzy zmagają się z zwyrodnieniami kręgosłupa, lub są kontuzjowani Jedyne Zdrowie zaprasza na darmowe

otwarte soboty z rehabilitacyjnym fitnessem. Aby uczestniczyć w zajęciach, należy zebrać grupę 6 osób (znajomi, rodzina, przyjaciele), zadzwonić do Jedyne Zdrowie i zarezerwować termin. Otwarte soboty są dostępne do końca grudnia 2018 r.

JEDYNE ZDROWIE UL ŻABNIEC 66 31-216 KRAKÓW www.jedynezdrowie.pl tel +48 500 495 934


autor zdjęcia/modelka: Ayesha Hussain


FELIETON

CAŁY TEN RETUSZ Francja wprowadziła istotne zmiany dotyczące retuszowanych zdjęć. Czyżby sztuczność miała zacząć znikać? Wydaje mi się, że krok jest właściwy Jednak francuskie przepisy mają na celu znacznie mniej, niż nam się wydaje. Niemądrym jest ten, który twierdzi, że za czasów analogowych fotografowie nie wpływali na zdjęcia. Ciemnia fotograficzna dawała wiele możliwości ingerencji w obraz. Maskowanie, wywabianie przebarwień na skórze, korekcja piórkiem i wiele innych metod, pozwalających upiększyć fotografie, były w tych czasach dostępne. Faktem jednak jest, że nie korzystali z nich wszyscy. Raczej były to czynności zarezerwowane dla profesjonalistów lub bardziej zaangażowanych pasjonatów.

MICHAŁ MASSA MĄSIOR Fotograf mody i reklamy. Technikę szlifował w International Center of Photography w Nowym Jorku, a także pod okiem Bruce’a Gildena i Wojciecha Plewińskiego. Na co dzień pracuje w Krakowie. Specjalizuje się w nietypowych portretach i koncepcyjnych sesjach. Nie rozstaje się z aparatem fotograficznym, co można obserwować na jego stronach madmassa.com krakowtumieszkam.pl

Era cyfrowa, wraz z aparatami, przyniosła fantastyczne rozwiązania do wywoływania i retuszowania cyfrowych plików. Laboranci z ciemnych pomieszczeń laboratoryjnych przenieśli się przed ekran komputera, zasiadając na wygodnych fotelach. Domorośli pasjonaci pracowali wcześniej nad fotografiami w ślepych łazienkach, terroryzując domowników, którzy w czasie przygotowywania odbitek nie mogli korzystać z wygód ustępu spłukiwanego. Retusz nie wymaga już ciemni. Oczywiście, każdy z nas ma wśród znajomych kogoś, kto dalej zarywa noce, pasjonując się wyłaniającymi się w czerwonym świetle fotografiami. Jednak większość pracuje już w warunkach cyfrowych. Rewolucja digitalna spowodowała pewne zachłyśnięcie możliwościami Photoshopa. I podobnie jak wprowadzenie płyty CD w przemyśle muzycznym, kiedy rock n’roll został pozbawiony szumów, fotografia mody i reklamy zaczęła wyglądać zbyt idealnie. Plastikowe twarze pozbawione porów na skórze, wyidealizowana symetria twarzy, dogięte owale sylwetki i wyczyszczone białka oczne raziły swoją perfekcją.

FRANCUSKA ROBOTA Francuzi po grubo ponad 25 latach od wprowadzenia na rynek aplikacji Photoshop, zmienili zasady publikowania zdjęć retuszowanych. Każda publikowana i prezentowana w przestrzeni publicznej fotografia, w której zmieniony został kształt ciała człowieka w procesie obróbki cyfrowej, musi nosić podpis „Photographie retouchée”. I pod groźbą srogich kar będzie to sprawdzane przez odpowiednie służby. Przepis nie obejmuje jednak ingerowania we włosy czy kształt twarzy. Cała sprawa ma na celu walkę z anoreksją. I mimo że Francja nie jest pierwszym państwem wprowadzającym takie obostrzenia, to zmiana stała się słynna na całym świecie. A kolejne agencje fotograficzne zaczynają wprowadzać zakazy cyfrowej ingerencji w kształt ciała modeli i modelek. Słynne domy mody ogłaszają, że nie będą zatrudniać już wychudzonych modelek, ale co to oznacza dla fotografii? NIBY IDZIE NOWE W polskich i zagranicznych portalach można przeczytać bardzo różne opinie. Większość komentujących uznaje zasadność przepisu. Są tacy, którzy poddają w wątpliwość jego sprawdzalność. Inni wieszczą koniec ery wychudzonych modelek i sztuczności 12

w fotografii. Mnie się wydaje, że to dobry krok, choć pamiętajmy, że dotyczy dość wąskiej kategorii zdjęć. Zachód zaczął odchodzić od przesadnego retuszu już kilka lat temu. Niedoskonałości i zmarszczki wracają na okładki magazynów i do reklam. Wciąż jednak zdarza się, że biorąc do ręki nasze rodzime wydawnictwa (to nie oznacza, że za granicą nikt tak nie robi), z polskimi celebrytami, oglądam osoby delikatnie mówiąc nie przypominające siebie. ALE ŚWIAT FOTOGRAFII TKWI W TYM BARDZO GŁĘBOKO Jestem daleki od ocen. Wielu znanych fotografów otwarcie przyznaje się do ingerencji w swoje zdjęcia. Andreas Gursky wyczyścił swój „Ren II” w bardzo mocny sposób, podobnie jak zrobił to z wieloma innymi swoimi projektami. Gregory Crewdson także nie kryje przywiązania do zmian cyfrowych na swoich zdjęciach, mimo że na planie pracuje dla niego wielka ekipa, panująca nad wszystkim. Z drugiej strony znana jest dość skandaliczna sprawa z nieudolnie retuszowanymi kubańskimi fotografiami, których autorem jest Steve McCurry, znany jako dokumentalista. Co jakiś czas mamy do czynienia z aferą retuszerską podczas konkursu „World Press Photo”. W dążeniu do doskonałości pomaga możliwość ingerencji w zawartość zdjęcia. Nie zawsze jest to jednak dozwolone. STARSI MISTRZOWIE SZCZYCILI/SZCZYCĄ SIĘ, ŻE NIE INGERUJĄ Helmut Newton we wstępie do swojego albumu „SUMO”, podsumowującego całość pracy, zawarł zdanie, że zdjęcia nie były cyfrowo poprawiane. Peter Lindbergh cały czas twierdzi, że jego prace powstają w stu procentach na sesji i nic nie jest zmieniane komputerowo. Większość dokumentalistów nie ingerowało, ani aktualnie nie ingeruje w swoje fotografie. Znani portreciści i fotografowie mody za czasów analogowych większość efektów uzyskiwali dzięki oświetleniu i właściwym warunkom oraz umiejętności złożenia wszystkiego w całość. Pomysł i poszukiwanie kadru, a wreszcie decydujący moment wciśnięcia spustu migawki. CZYM SĄ ZATEM DZISIEJSZE ZDJĘCIA? W mojej opinii nie ma znaczenia, jak mocno wpływasz na to, co zawarte jest w ostatecznym kadrze. W całej historii sztuki raz modne było upiększanie i poprawianie, w innych czasach przedstawiano postaci w sposób rzeczywisty. Fotograficznie jesteśmy dalej w czasach aplikacji PS. To od fotografa zależy, jak intensywnie z niej korzysta, a do odbiorców należy ocena, czy ostateczny efekt na nich działa. Problemem jednak staje się uczciwość. I to chyba o tym jest cały ten tekst. Jeśli decydujesz się ingerować w swoje zdjęcia, a umiesz zrobić to tak, że tego nie zauważamy, to nie ukrywaj. Jeśli zaś pokazujesz świat w sposób rzeczywisty, nie próbuj nas oszukiwać tanimi chwytami. W końcu poza ingerencją w zawartość obrazu, fotografia ma wiele innych narzędzi, by świat pokazać innym, niż widzimy go na co dzień. Zdjęcie może kłamać i to jest jeden z jego największych atutów. Ale bądźmy uczciwi, retuszowałeś, to nie mów że tego nie robiłeś…



I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Wielki Gatsby w krakowskim Max Fliz Lorenzo Bellini, włoski architekt i projektant,był jednym z głównych gości na wieczorze organizowanym w MaxFliz. Projektant zasłynął głównie ze wspaniałych realizacji hotelowych. Międzynarodową sławę przyniosły mu adaptacje starych, zabytkowych budynków na nowoczesne hotele. Bellini projektuje luksusowe hotele, kompleksy mieszkaniowe, prywatne domy, spa, jachty oraz meble i akcesoria do wnętrz. Bellini od lat współpracuje z firmą Selva. Ostatnio stworzył dla niej elegancką kolekcję Gatsby nawiązującą do stylistyki amerykańskich wnętrz lat 30-tych XX wieku Kolekcja Gatsby i 25 lecie Max-Fliz było inspiracją do stworzenia niepowtarzalnego wieczoru na ul. Zakopiańskiej 58.Najlepsza stylizację wieczoru wybierał Tomasz Jacyków i Daniel Wieleba a goście trzeba przyznac doskonale wyczuli smak i wpisali się strojem w konwencję lat 20 - 30.

fot. Grzegorz Pakula

14



N A P O C Z ĄT E K fo

PIMP MY WAR t.

ip Fil

Ły

ek s zcz

Dawno, dawno temu, kiedy smartfony wyglądały jak kalkulator, a komputery zajmowały pół biurka, gracze komputerowi spędzali długie noce na froncie drugiej wojny światowej. Zabawa niesamowicie chwyciła i z czasem zrobił się tasiemiec kolejnych produkcji – teraz dostajemy najnowszą część „Call of Duty: WWII”.

Włączając kampanię najnowszej produkcji, przeżyjecie powrót do przeszłości. Znajdujemy się na barce, które zmierza na plaże Normandii – czeka nas twarde lądowanie w czasie D-Day. Gdy wypadamy na piasek, kule lecą zewsząd, mijają nas wybuchy, krew zalewa monitor. Biegnij, padnij, strzelaj. Czyli wszystko to, co już przeżyliśmy kilka razy, ale wzmocnione najnowszymi osiągnięciami komputerowej grafiki. Plażę przechodzi się zaskakująco szybko, to

16

w zasadzie samouczek i potem jest nawet trochę żal, że to wszystko trwało tak krótko. „Call of Duty: WWII” serwuje odgrzewane danie. Znajdujemy się na froncie zachodnim, goniąc Niemców w stronę Berlina. Czujemy się jak uczestnik interaktywnego filmu w klimacie „Szeregowca Ryana”. Akcja toczy się tak szybko, że nie mamy czasu zastanowić się nad tragedią wojny, choć trup ściele się często. Przeciwnicy nie

grzeszą wielką inteligencją, po dostaniu lubią paść, po czym podnieść się, by zarobić znów w głowę, a jeśli spotykamy na drodze ciężki karabin, z pewnością za chwilę zaatakuje nas zgraja Niemców. Mimo to trudno się oderwać od ekranu, zwłaszcza jeśli ktoś jednym tchem przeczytał książki z Biblioteki Żółtego Tygrysa. Kampanię uzupełnia rozbudowany multiplayer, który posiada wszystkie atuty prze-


ciwników. Mapy nie są ani za duże, ani za małe, posiadają wiele przejść i zapewniają dobrą zabawę, zwłaszcza tym, którzy lubią zachodzić wroga z flanki. Rozgrywkę urozmaica tryb znajdź i zniszcz, gdzie trzeba nie tylko strzelać do przeciwników, ale także wykonywać zadania, eskortując czołgi czy podkładając ładunki wybuchowe. Twórcy przygotowali także horror „Zombie naziści”. Ten tryb kooperacyjny eksploruje legendy o nazistowskich eksperymentach nad stworzeniem super żołnierza. Krótko mówiąc, znajdujemy się w ciemnej i opustoszałej okolicy, gdzie atakują nas hordy zombie w mundurach Wehrmachtu. Zabawa jest całkiem fajna, zwłaszcza jeśli ktoś lubi klimaty z „Żywych trupów”. Druga wojna wiecznie żywa. To niesamowite, że ten konflikt zbrojny, który zakończył się ponad pół wieku temu, nadal rozgrzewa naszą wyobraźnię. Nie próbuję deprecjonować znaczenia najbardziej krwawej wojny w historii, zastanawia mnie tylko, jak głębokim źródłem inspiracji pozostaje dla popkultury, także w XXI wieku, kiedy wydaje się, że powinny obchodzić nas tylko roboty i loty kosmiczne. „Call of Duty: WWII” przypomina stary samochód, który zabrano do programu „Pimp My Ride”. Dostał nowy lakier, duże koła i spolier - i nagle okazuje się, że wszyscy się za nim oglądają na ulicy. Trochę nie wierzyłem, że uda się odświeżyć temat i wygrać tę bitwę. Nowe „Call of Duty” pokazuje, że o drugiej wojnie światowej jeszcze długo nie zapomnimy.


RECENZJE

Popowa ofensywa KALINY Jeśli początek listopada oznacza dla was pierwsze oznaki jesienno-zimowej chandry koniecznie sprawdźcie nowy krążek KALINY „Czyste Szumienie”. Ten nieoczywisty mariaż tanecznego popu i wrażliwej elektroniki, to przede wszystkim niepokorna i pełna energii opowieść o gorącym lecie, romantycznej miłości oraz sercowych rozczarowaniach. Nie tylko wprawi was w dobry nastrój ale i utwierdzi w przekonaniu, że polska scena muzyczna skrywa wiele talentów zdolnych do tworzenia wyjątkowego, ambitnego popu. „Czyste szumienie” to debiut KALINY, pod którym to aliasem skrywa się wokalistka, autorka tekstów, aktorka i scenarzystka Kalina Hlimi-Pawlukiewicz. Jej dotychczasowa kariera obfitowała w role teatralne, filmowe i telewizyjne. Wraz z wcielaniem się w kolejne role dojrzewała wizja pierwszego albumu muzycznego Kaliny. Z pewnością pomagały w tym wykształcenie muzyczne oraz umiejętność gry na harfie czy fortepianie. Krokiem milowym było również spotkanie z muzykiem i producentem Maxem Skibą, który doszlifował przygotowane przez Kalinę kompozycje. W rezultacie światło dzienne ujrzało 12 utworów uzupełnionych o bonusowy remiks „Pamiętam Cię” przygotowany przez legendę polskiej sceny klubowej Jacka Sienkiewicza.

„Czyste Szumienie” prezentuje niespotykaną na polskim rynku muzycznym jakość wykonania. Widać oraz słychać to nie tylko w melodyjnej, starannie przygotowanej warstwie muzycznej i osobistych, intrygujących tekstach, ale również w klimatycznych teledyskach promujących single „Nawet jeśli” czy wspomniany „Pamiętam Cię”. Po raz pierwszy mamy do czynienia z prawdziwym wcieleniem Kaliny, artystki obdarzonej ciepłym, szczerym i krystalicznie czystym głosem, którą wyróżnia przede wszystkim skłonność do eksperymentowania, mieszania stylów i znaczeń. „Czyste Szumienie” to jedna z najlepszych polskich płyt ostatnich miesięcy i zarazem debiut, o jakim może pomarzyć wielu artystów. To płyta dla wszystkich, a najlepszym jej podsumowaniem niech będą słowa wydawcy – „nastrojowy pop z głową i sercem”. Róża Jachyra

18

Chodź, opowiem Ci bajkę o dziewczynach, które zmieniły świat! Przyznam szczerze, że gdy byłam małą dziewczynką nigdy nie lubiłam księżniczek. Oczywiście, że wychowałam się na bajkach Disneya, ale w mojej czołówce plasował się Piotruś Pan, Księga dżungli i by dziewczyńskości dać zadość Mała Syrenka. Znałam bardzo dobrze Śpiącą Królewnę, czy Królewnę Śnieżkę, ale jakoś ich bohaterki nie należały do mojej bandy. Wolałam siedzieć na drzewie i odgryzać rosnące u sąsiadów jabłka i czereśnie. Pamiętam, z jaką radością przyjęłam pojawienie się Pocahontas, ale to wojowniczka Mulan była objawieniem. Potem, gdy już byłam starsza na mojej scenie pojawiły się Joanna d’Arc, Królowa Elżbieta I i z wypiekami na twarzy czytałam o tym jak młoda Jadwiga Andegaweńska toporem chciała roznieść w pył wrota wawelskie. Tak to były moje bohaterki – owszem trochę księżniczki, ale było właśnie w nich to coś, co moja dusza PiPi Pończoszanki mogła pokochać i uznać za swoje. Wiadomo, czym skorupka za młodu…Więc jasno można się domyślić, że konwencja kobiecego doświadczania i pisania historii powszechnej stała się dla mnie naturalnym chlebem w wieku dorosłym. Ostatnio dużo się o tym mówi. Feminizm, kobiety, historia kobiet stały się ważnym tematem i coraz częściej wyciągamy z odmętów historii opowieści o niezwykłych kobietach. I tak pewnego dnia trafiłam na książkę nie tylko pięknie wydaną, ale i wyjątkową – „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek”. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że książka ta była jedną z tych pozycji (nie tylko) dla dzieci, których najbardziej wyczekiwaliśmy w tym roku. Książka pojawiła się w ponad 30 krajach, sprzedano około 500 000 egzemplarzy w ciągu pół roku. Co ważne ilustracje, które ozdabiają książkę wykonało 60 artystek z całego świata! A w samej książce znalazły się historię 100 niezwykłych kobiet.

Są takie książki, które się nie starzeją i dorastają razem ze swoim czytelnikiem. Myślę, że „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” są właśnie czymś takim. Teoretycznie książka przeznaczona jest dla dzieci, ale nie tylko dla dziewczynek. Dla nich historię tu zawarte będą doskonałym przykładem, że przy odrobinie uporu mogą osiągnąć wszystko. Niby prosty i banalny truizm, ale czasem wiemy jak jest ciężko. Chyba każdy z nas pamięta jak coś mu się nie udawało. Jak trzeba było w pewnym momencie zacisnąć pięści, otrzeć łzy i iść dalej. O tym właśnie jest ta książka. Za pomocą prostych i krótkich historii przedstawia postacie wybitnych kobiet. Znajdziemy tu Irenę Sendlerową, Ade Lovelance, Eve „Evitę” Peron, Mary Kom, Ruth Harkness, Elżbietę I, Coco Chanele czy Joan Jett, ale także wiele, wiele innych kobiet, których życiorysy nadają się na świetny film. „Każda z tych stu historii dowodzi, że wierząc w coś całym sercem, zyskujemy siłę, by zmieniać świat” – czytamy na początku książki. I coś w tym jest. Czytając te opowieści hasło „girl power” wwierca się nam głęboko w głowę i popychają do przodu. No cóż…Z pewnych opowieści nie wyrastamy nigdy. Szukając prezentów na gwiazdkę, dla siebie, dla swoich dzieci, dzieci przyjaciół, dla kogokolwiek to jest Wam bliski – to już chyba wiecie, co im podarować? Marta Kudelska


19


WYDARZENIA

RADAR KULTURALNY opracowanie: RAFAŁ STANOWSKI

MUZYCZNA HARMONIA

6-10.12 WAWA, KRK, KATO

Leszek Możdżer wydał nową płytę wraz ze słynną Holland Baroque Ensemble i wspólnie wyruszają w trasę koncertową po Polsce.

„Kiedy dostałem propozycje współpracy od Holland Baroque Ensemble poczułem dreszczyk emocji. Wiedziałem, że może być dobrze. Przeczuwałem mgliście, jak moglibyśmy zabrzmieć razem, ale potrzebowałem dobrych paru miesięcy, żeby zacząć pisać” - mówi Leszek Możdżer. Artysta spakował się i wsiadł w samolot na Sri Lankę, tam zaczął komponować. Po tygodniu przeniósł się do Indii. „Porzuciłem świat który znałem i oto znalazłem się w jednym ze słynnych hinduskich aszramów. Wpadłem w rezonans z naturalnym rytmem życia jego mieszkańców i codziennie o 4:30 rano siadałem do komputera. Po kilku tygodniach muzyka była gotowa. Parę razy w życiu spotyka się ludzi z którymi po prostu naprawdę chce

fot. Wouter Jansen się grać. Ale grać tak naprawdę. Już nie jesteś w pracy. To nie jest kolejny „projekt” albo kolejna „próba” do „występu”. Czujesz, że to twoje powołanie. Że to sens twojego życia. Życia w harmonii, życia w pięknie i pełni. Złakniona dusza

nareszcie zaczyna się napełniać sensem życia. Taka jest ta współpraca. To jest to”, dodaje Leszek Możdżer.

Płyta Leszek Możdżer & Holland Baroque jest dostępna od 25 listopada. Koncerty odbędą się: 4 grudnia – Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, 6 grudnia – Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie, 7 grudnia – Klub Wytwórnia w Łodzi, 9 grudnia – Centrum Kongresowe ICE Kraków, 10 grudnia – NOSPR w Katowicach

WYSTAWY POŁĄCZONE W Bunkrze Sztuki w Krakowie można obejrzeć dwie nowe wystawy - „The Trouble With Value” oraz „Naczynia połączone”.

Praca Mladena Stilnovica

20

W zbiorze dzieł sztuki kuratorzy dostrzegli intrygujące głosy zagmatwanej opowieści o symbolicznej i nabywczej wartości dzieła sztuki – efektu pracy twórcy oraz nadzieję na umożliwienie wglądu w wybrane wyobrażenia o kulturze współczesnej. Wystawa stanowi zatem próbę uchwycenia ustanawiających owe wartości elementów relacji artystów z ich dziełami, instytucjami sztuki i rynkiem sztuki. Zobaczymy m.in. prace autorstwa Rachel Carey, Fokus Grupy, gerlach en koop, Sławy Harasymowicz, Monique Hendriksen, Femke Herregraven.

OD 15.12 „Naczynia połączone” rozwijają KRAKÓW się wokół obiektów i instalacji skonstruowanych na zasadzie procesów bądź zdarzeń. Nie przynależą one całkowicie do sfery niematerialnej ani nie wpisują się w stereotypowy obraz trwałego przedmiotu sztuki. Cykle życia tego rodzaju dzieł uzależnione są od właściwości kruchych i ulotnych substancji oraz oddziałujących na nie czynników zewnętrznych. Przemijanie i zmiana nie oznaczają tutaj szkody: za ubytkiem, rozpadem i śmiercią postępuje rozwój, odbudowa, odrodzenie. Bunkier Sztuki Pl. Szczepański 3a, Kraków


WYDARZENIA

WARSZAWA

PODRÓŻ PRZEZ MIEJSCA I CZAS

„The Tourist” to subiektywny zapis podróży Łukasza Stokowskiego, stanowiący syntezę skojarzeń, emocji i wspomnień. Wystawę można oglądać do końca stycznia w Stokowski Gallery w Warszawie. „Zapraszam w podróż przez metropolie, miejsca i czas. W głąb miejskiej tkanki, żywotnej i pulsującej. Pełnej smaków, zapachów i kolorów. Przesyconej historiami mieszkańców spotkanych po drodze. Zapnijcie pasy i delektujcie się widokami”- Łukasz Stokowski Najnowsza seria prac jest inspirowana podróżami i przedstawia portrety światowych metropolii. Obrazy przenoszą widza między innymi do Dubaju, Nowego Jorku czy Sztokholmu, stanowiąc abstrakcyjny pamiętnik z podróży. Łukasz Stokowski jako doskonały kolorysta idealnie oddaje atmosferę odwiedzonych miast. Pełne kolorów i ekspresji obrazy artysty, sprawiają, że widz chce stać się jej uczestnikiem, chce wniknąć w niesamowity klimat tej fantastycznej przygody. Łukasz Stokowski to outsider, ryzykant, wrażliwy abstrakcjonista. Jego sztuka wymyka się sztywnym ramom i utartym schematom. Każda z jego serii prac jest wizualną opowieścią o życiu, przemianie i emocji, których doświadcza na co dzień. Współpracuje z takimi markami jak SMEG czy Infiniti, których produkty w rękach artysty stają się dziełami sztuki. Ostatnia wystawa Stokowskiego odbyła się w październiku w Rijadzie i była pierwszą w historii wystawą polskiego artysty w Arabii Saudyjskiej. Kinga Szafrankow-

ska, kuratorka wystawy. Z wykształcenia prawnik i historyk sztuki. Mieszkała w Wiedniu, Brukseli i Abu Dhabi. Obecnie łączy wiedzę na temat sztuki współczesnej z doświadczeniem w środowisku międzynarodowym i wielokulturowym, realizując projekty w zakresie sprzedaży dzieł sztuki do przestrzeni publicznej zwłaszcza na Półwyspie Arabskim, ale także w Polsce.

Stokowski Gallery ul. Klimczaka 13, Warszawa

WARSZAWA

ARCHITEKTONICZNE WIZJE Futurystyczne metropolie, idealne domy, ciche, opuszczone osiedla – dla współczesnych malarzy hiszpańskich były inspiracją do stworzenia wystawy „Architektura malowana. Architektura w hiszpańskim malarstwie XXI wieku”, którą można zobaczyć od 2 grudnia w galerii Xanadu. Tematem przewodnim wystawy jest architektura – pojawia się ona jako główny element, ale także jako tło czy element symboliczny. Jest pretekstem do rozważań na temat przestrzeni w malarstwie, ćwiczeń z perspektywy, wycieczek w przeszłość. Artyści tworzą poetyckie wizje architektoniczne, portretują wyimaginowane lub prawdziwe przestrzenie, miasta i budynki, próbują uchwycić relację człowieka z jego otoczeniem. Wykorzystują do tego akcesoria architektów – plany, skale, modele oraz projekty, ale budują z nich własne, alternatywne struktury, poszukując nowych, idealnych w swoim mniemaniu form. Efektem są fascynujące, wciągające malarskie utopie, wyjęte z rzeczywistości miasta i domy. Materia malarska wyzwala bowiem z wszelkich ograniczeń, z jakimi zmagać muszą się architekci.

Jorge Tarazona, Casa Tobogán, 2017

Xanadu Galeria i Dom Aukcyjny ul. Hoża 51, Warszawa

21


fot. Petra Benovsky-Kamenar

22


R O Z M O WA

Macierzyństwo dało mi siłę Urodziła się w małej wiosce Wau w Sudanie Południowym. Jej ojciec był ministrem finansów, matka pielęgniarką. Niewinne dzieciństwo w cieniu drzew mango zatrzymała wojna. Wkrótce zmusiła ją do ucieczki, najpierw do obozu dla uchodźców w Egipcie, później do Stanów Zjednoczonych. Początki nie były łatwe, ale Mari Malek była zdeterminowana jak mało kto. Dziś jest wziętą modelką, której zdjęcia pojawiły się m.in. w „Vogue’u”. Współpracowała z marką Lanvin, pojawiła się w teledyskach Kanye’a Westa czy Lady Gagi. Sama jest też popularną DJ-ką, co więcej, zadebiutowała właśnie jako aktorka w filmie „Morderstwo w hotelu Hilton” w reżyserii Tarika Saleha. Ale to nie wszystko! Z Mari Malek rozmawia Kuba Armata 23


fot. Ernesto Gonzalez

Jak zaczęła się twoja kariera modelki? Zainteresowano się mną, kiedy byłam nastolatką. Zdecydowałam wtedy, że podejmę ryzyko i pójdę za głosem serca. Oświadczyłam mamie, że zobaczę, do czego mnie to zaprowadzi. Wydaje mi się, że od momentu, kiedy przyjechałam do Ameryki, zbliżałam się do tego, ale byłam mocno wystraszona, bo nie wiedziałam, z czym to się wiąże. Teraz bardzo świadomie stanowię część tego biznesu. Modeling, a swoją przygodę zaczęłam w Nowym Jorku, otworzył mi też wiele innych drzwi. Chociażby że mogę się sprawdzać jako DJ-ka (Mari występuje pod pseudonimem DJ Stiletto – przyp. aut.). Kolejną sprawą jest aktorstwo, które przyszło do mnie zupełnie niespodziewanie. Wszystko służy jednak wyższemu celowi, jakim jest aktywizm związany z rzeczami, w które wierzę.

To był rzeczywiście mój debiut. Było to trochę stresujące, bo jako modelka wchodziłam w zupełnie inną przestrzeń. Kręciliśmy przez dwa miesiące w Maroku, w prawdziwych, surowych lokacjach, co świetnie przekładało się na atmosferę filmu. Pomimo wspomnianego stresu starałam się cieszyć każdą spędzoną tam minutą i wynieść z tego jak najwięcej. Nabrałam dużego szacunku do aktorstwa. Zdałam sobie sprawę, że coś, co wygląda na proste, wcale takie nie musi być. Rola Salwy, w którą się wcieliłam, wymagała wewnętrznej refleksji. Ona musiała wyrażać swoje uczucia i emocje głównie przez spojrzenie oraz język ciała. To było zdecydowanie większe wyzwanie niż nauczenie się tekstu. Dużą nagrodą było dla mnie to, że wchodziłam w siebie coraz głębiej i sporo się o sobie dowiedziałam. To była świetna przygoda.

Czego modeling, a teraz aktorstwo nauczyły cię czegoś o sobie? Nauczyłam się przede wszystkim ufać sobie dużo bardziej niż komukolwiek innemu. Wiele osób w tym biznesie ma mnóstwo opinii i rad w zasadzie na każdy temat. Nauczyłam się być szczera wobec siebie, otwarta na możliwości nauki. Staram się też dawać sobie tak dużo miłości jak to możliwe. To pomaga mi funkcjonować na co dzień w tym świecie.

Tylko przygoda? Czy planujesz kontynuować aktorską karierę? Chciałabym, także po to, by nauczyć się aktorskiego warsztatu. Zależy mi na takich opowieściach z duszą jak „Morderstwo w hotelu Hilton”, ale też chętnie spróbowałabym swoich sił w innych gatunkach. Na przykład filmie akcji, science fiction, a nawet w „Gwiezdnych wojnach”. Myślę, że mogłabym skopać kilka tyłków. Kolejnym twoim hobby jest muzyka, bo realizujesz się również jako DJ-ka. Kocham muzykę. Porusza mnie, inspiruje, sprawia, że jestem szczęśliwa. Uwielbiam tańczyć i czuć rytm. Dlatego postanowiłam się tym zająć. Grywam teraz na całym

„Morderstwo w hotelu Hilton” to twój aktorski debiut. Jak trafiłaś na plan filmowy?

24

świecie na naprawdę dużych imprezach. Muzyka posługuje się uniwersalnym językiem, który po prostu nas do siebie zbliża. Oprócz tego jesteś także matką. Trudno pogodzić karierę i tyle aktywności z wychowywaniem córki? - Tak, jestem dumną matką. Być może w niedalekiej przyszłości zdecyduję się znów na dziecko, ale teraz staram skupić się na karierze i rodzinie. Niełatwo zachować balans, kiedy pracujesz w przemyśle rozrywkowym. To utrudnia bycie normalnym rodzicem. Sama tego balansu potrzebuję, więc usiłuję mimo wszystko go osiągnąć. Jest w matkach pewien rodzaj energii, który sprawia, że jesteśmy w stanie ze wszystkim sobie poradzić. Wydaje mi się, że gdybym nie była matką, nie dałabym rady pogodzić ze sobą tego, co robię. Macierzyństwo daje mi dużo siły. Jest też w tej mocy coś bardzo seksownego. W chwili, gdy rozmawiamy, jesteś w Sudanie Południowym, gdzie zaangażowałaś się w budowę szkoły dla tamtejszych dzieci. Co to za inicjatywa? - Prowadzę fundację o nazwie Stand4Education. Celem jest zapewnienie edukacji dzieciom w kraju, z którego pochodzę. Naszym obowiązkiem jest dbanie o najmłodszych, stworzenie im godziwych warunków życia oraz edukacji, tak by mogły mieć świetlaną przyszłość. Dzisiaj szkoły kojarzą się w Sudanie z przepełnionymi klasami, nie zawsze odpowiednio wykształconymi nauczycielami. Naszym celem jest też próba


25


R O Z M O WA

wzmocnienia pozycji kobiet w społeczeństwie. Próbujemy zachęcić je do tego, by odkrywały swą wewnętrzną siłę i używały jej w sposób najlepszy z możliwych. Sudan Południowy zajmuje niestety czołowe miejsce w niechlubnej tabeli krajów, gdzie nierówność płci jest największa. Rolą kobiety jest wczesne wyjście za mąż, urodzenie dzieci i zajmowanie się mężczyzną. Wiele młodych dziewczyn w Sudanie traktowanych jest wciąż jako źródło przychodu. Mogą wyjść za mąż już w wieku 12 lat za starszego, bogatego mężczyznę, który płaci za nią rodzinie gotówką bądź bydłem. Takie dziewczynki nie mają możliwości podjęcia edukacji, nie wspominając już o należytym przeżyciu swojego dzieciństwa. Dlatego też staram się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby im pomóc. Jesteś wziętą modelką i DJ-ką, a także początkującą aktorką. Jak ważna jest dla ciebie w tym wszystkim działalność charytatywna? - To dla mnie jedna z najważniejszych form aktywności. Uważam ją za rodzaj misji. Chcę wykorzystać i oddać to, co sama wcześniej dostałam. Staram się korzystać ze wszystkich platform, na których jestem aktywna. Tak jak wspom-niałeś, jest to moda, muzyka, a teraz też film. Wydaje mi się, że osoby publiczne, artyści mają narzędzia do tego, by robić różnicę. Zresztą każdy z nas może choćby w małym stopniu zmienić coś na lepsze. Z jakimi problemami muszą się dziś zmagać ludzie w Sudanie Południowym? - Sudan Południowy to najmłodszy kraj na świecie, który niepodległość uzyskał 9 lipca 2011 roku. Zmagamy się dziś z mnóstwem problemów, takich jak wojna, słaby dostęp do edukacji, kryzys uchodźczy, nierówności

fot. Ernesto Gonzalez płciowe, głód. Długo można by wymieniać. Jesteśmy nie tylko młodym państwem, ale i krajem pełnym młodych ludzi. Około połowa populacji Sudanu Południowego to osoby poniżej 18. roku życia. Jedynym, co może nas wyciągnąć z tych wszystkich problemów, to edukacja. Należy o nią dbać zwłaszcza w czasach kryzysu. Staram się przekonać każdego, żeby wsparł mój kraj. Sama masz w swoim życiu uchodźczy epizod, kiedy w dzieciństwie przeniosłaś się do Stanów Zjednoczonych. Kryzys imigrancki to od dłuższego czasu najpoważniejszy problem, jakiemu czoła stawić musi Europa. Wiele krajów, w tym niestety Polska, potrafią odmówić pomocy ludziom uciekającym z najbiedniejszych regionów Trzeciego Świata. - To przykre, że uchodźcy cały czas spotykają się z dyskryminacją. Mam w ogóle wrażenie, że już samo to słowo stało się stygmatem i niesie ze sobą mnóstwo negatywnych konotacji. Mówię to na przykładzie Stanów Zjednoczonych. To dziwne, bo wiele osób zapomina, że Ameryka w dużej mierze została zbudowana przez imigrantów.

fot. Petra Benovsky-Kamenar

26

Jestem dumna z tego, że jestem uchodźcą! Ci ludzie, podobnie zresztą jak wielu innych, szukają po prostu dla siebie oraz swoich rodzin lepszych możliwości i perspektyw do życia. Nie wszyscy są kryminalistami. Wśród nich jest mnóstwo osób ciężko pracujących, które też szukają sprawiedliwości. Uwierz mi, że opuszczanie swojej ojczyzny nie wynika z własnej woli. Oni zostają zmuszeni do tego przez okoliczności, wojnę czy inne okrucieństwa. Staram się uświadamiać ludzi, by ot-worzyli nie tylko swoje serca, ale i umysły. By byli współczujący i wyrozumiali. Powinniśmy nawzajem sobie okazy-wać więcej miłości oraz szacunku, bo to może przydarzyć się każdemu. Postrzegasz Amerykę jako swój drugi dom? Powiedziałaś w jednym z wywiadów, że początkowo było tam straszniej niż w Sudanie. - Moje serce należy do wielu miejsc. Potrafię się dostosować, dlatego mój dom nie ma żadnych geograficznych barier. Kiedy przyjechaliśmy do Ameryki, żyliśmy w okropnych warunkach, urągających człowiekowi. Cierpieliśmy dużą biedę i mieszkaliśmy w mocno podejrzanej okolicy. Szczęśliwie wszystko się jakoś potem ułożyło. Tęsknisz za swoim domem, tym w Sudanie? - Zawsze bardzo za nim tęsknię. W wiosce Wau, gdzie się urodziłam, mieliśmy mnóstwo drzew mango. Pamiętam, kiedy wraz z rodzeństwem zbieraliśmy owoce na podwórku. Stawialiśmy przed sobą wyzwanie, kto wyjdzie wyżej na drzewo i zbierze te najbardziej dojrzałe. Potem je myliśmy, dzieliliśmy i urządzaliśmy sobie piknik w cieniu drzewa. Bardzo mi tego brakuje. Za każdym razem, kiedy o tym myślę, czuję, jakbym podróżowała w czasie. Cofam się dokładnie do tego momentu, o którym ci opowiedziałam. Czuję wiatr, cień drzewa i smak mango.


27


R O Z M O WA

Poezja zagubiona w górach Kalifornii Fot. archiwum twórców

„Maya Dardel” to głośny film nakręcony przez mieszkającą na co dzień w USA Magdalenę Zyzak i Amerykanina Zachary’ego Cotlera, z udziałem międzynarodowych gwiazd – Leny Olin i Rosanny Arquette. O powstaniu tej literackiej produkcji, która otrzymała nagrodę za reżyserię na festiwalu Raindance w Londynie, a niedawno była pokazywana na American Film Festivalu we Wrocławiu, opowiada para reżyserów.

Jak doszło do tego, że w głównej roli udało się obsadzić sławną aktorkę Lenę Olin, która debiutowała u samego Ingmara Bergmana? Zachary: Zarówno ja, jak i Magdalena zachwyciliśmy się aktorstwem Leny Olin dużo wcześniej, zanim się jeszcze poznaliśmy i zaczęliśmy razem filmować. Trudno jest opisać własne przeczucia co do aktora, co do tego czy sprawdzi się w nowej roli. I choć trudno mi nazwać swój stosunek do jej emploi, czy też aury (nie w sensie metafizycznym), jaką tworzą wokół niej uprzednie kreacje, jest to jednak pewne szczególne odczucie. Po próbie i Nieznośna lekkość bytu upewniły mnie, że Lena to ktoś, kto bez problemu poradzi sobie ze specyficzną wstęgą Mobiusa związaną ze sportretowaniem artysty. By wiarygodnie

28

zagrać artystę, aktor musi często podpatrywać samego siebie. W każdej innej roli aktor musi odrzucić samoświadomość, lecz by zagrać artystę (lub psychologa, czy filozofa) musi dokonać prawdziwej akrobatyki umysłowej: podświadomie wcielić się w osobę o nieskończenie wielkiej samoświadomości. To tak jak w tej sztuczce ze słoniem: słyszysz, że za wszelką cenę masz go sobie nie wyobrażać - i być może w końcu ci się to uda. Nie wszyscy to potrafią. A Lena tak. Tak więc z wielu powodów był to prosty wybór. Jeśli chodzi o większość obsady, zastosowaliśmy tę samą sztuczkę: musieliśmy odnaleźć i wybrać aktorów, którzy potrafią nie myśleć o słoniu. Leonora, w wykonaniu Rosanny Arquette, to z kolei inny typ aktora. Niech jej rola sama przemówi. Bardzo nam się spodobało, jak sobie z nią poradziła.

Skąd pomysł na główną postać i całą historię, która orbituje wokół tematu poezji i amerykańskiej prowincji? Magdalena: To lokacja w pewnym sensie zrodziła tę historię. Przebywaliśmy w rodzinnym domu Zacharego, wysoko w górach Santa Cruz, pracując nad powieściami i wierszami. To odizolowane miejsce, godzina od najbliższego miasteczka, trzeba tam jechać podziurawioną wiejską drogą. Sosny, chruściny, winnice, posesje zapchane typowo kalifornijskimi gratami, psy wałęsające się po ścieżkach… Siedzimy nad powieścią, a tu co jakiś czas wystrzał z działki sąsiada - często razem z żoną ćwiczył strzelanie. Tam mieszka cała mieszanka ludzi: farmerzy marihuany paradujący z bronią, paru gości po odsiadce, mnóstwo dyrektorów z Doliny Krzemowej, którzy w weekend bawią się


Niezwykłe Święta i niezapomniany Sylwester w Sheraton Grand Krakow Przeżyj te święta w naprawdę wyjątkowy sposób, w eleganckiej oprawie i kameralnej atmosferze Restauracji The Olive, a następnie wznieś toast, pomyśl życzenie i wkrocz w Nowy Rok w wielkim stylu. KOLACJA WIGILIJNA od 210 PLN od osoby* ŚWIĄTECZNY LUNCH W FORMIE BUFETU 175 PLN od osoby* KOLACJA SYLWESTROWA Z DJ W SALI BALOWEJ WISŁA 395 PLN od osoby* WYJĄTKOWA GALA SYLWESTROWA Z MUZYKĄ NA ŻYWO W ATRIUM 650 PLN od osoby* oraz PYSZNE ŚWIĄTECZNE WYPIEKI NA WYNOS od 35 PLN / szt* Szczegóły ofert znajdziesz na sheratongrandkrakow.com/pl/swieta Informacje i rezerwacje T: +48 12 662 1000, gsc.krakow@sheraton.com * Cena zawiera VAT 29


R O Z M O WA w obronę terytorialną, psychoterapeuci, hipisi, i tak dalej. No to pomyśleliśmy, co by było gdybyśmy włożyli tu starszą kobietę, pisarkę, mieszkającą samotnie? Tak więc w pewien sposób to ta okolica wydała na świat Mayę. Winnice, rdzewiejąca motorówka z dala od wody, zdewastowane maszyny rodem ze złomowiska i drogi, którymi Maya przechadza się z Anselem - wszystkie te rzeczy znajdują w pobliżu domu Zacharego. Znalazły się koło siebie nie w wyniku sztuczek filmowych czy montażu. To wszystko znajduje się na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych. Stworzyliśmy Mayę i jej świat według tej swoistej prowincjonalnej mapy. Rupieciarnia sąsiada stała się domem Leonory. Mayę umieściliśmy w winnicy psychoterapeuty. Zanim zaczęliśmy filmować, przez parę miesięcy nawet dokarmialiśmy kolibry. Żeby je przyciągnąć, porozwieszaliśmy wszędzie pojniki ze słodką wodą. Po pewnym czasie poruszaliśmy się już nie po znanym sobie terenie, wymyślając fikcyjną postać, ale podążaliśmy za kimś prawie rzeczywistym, jakbyśmy szli krokami zmarłego pisarza. A Maya to przecież właśnie taka zmarła poetka, bo jej nie ma, tak samo jak zmarłych.

30

Muzyka i poezja, którymi zajmował się Zachary, łączą się w filmie w jedną, fascynującą całość. Jak przebiegał proces ich tworzenia? Zachary: Po tym, jak opracowaliśmy zestaw cech osobowości dla poetów występujących w filmie, zacząłem pisać wiersze w stylu charakterystycznym dla każdego z nich. Słyszymy więc poezję Mosesa, lirykę Kevina zobaczymy na kartce papieru, widzimy i słyszymy wiersze Ansela, a na koniec słyszymy utwory Mayi do napisów końcowych. Nigdy wcześniej nie pisałem wierszy, które byłyby celowo niedoskonałe. Zaskoczyło mnie, że pisząc jako fikcyjna osoba, tworząc wiersze ułomne, jak ich autorzy, stały się one niejako organicznymi, odrębnymi bytami, a popełnione w nich błędy stały się moimi własnymi, wbrew mojej woli. Nie wszystkie z tych głosów pozostawiły we mnie ślad, ale ten Mai - tak: nadal piszę wiersze w jej estetyce. Być może przerodzą się one w książkę, bo tylko jeden z nich pojawił się w filmie. Jeśli zaś chodzi o muzykę, skomponowałem ją zanim zaczęliśmy filmować, na fortepianie który można zobaczyć w filmie. Na

Zachary Cotler

Magdalena Zyzak planie odgrywałem niektóre melodie dla aktorów, by wyrazić czasem nastrój, który ciężko byłoby oddać słowami… i muszę jeszcze powiedzieć o kolibrach.


New York SYLWESTER

Oferta sylwestrowa Wykwintne 4-daniowe menu. Sylwestrowy bufet dostępny całą noc. Darmowe napoje alkoholowe i bezalkoholowe. Tort noworoczny z lampką wina musującego. Oprawa muzyczna − DJ.


32

To właśnie widok kolibrów za oknem, ta żwawość w bezruchu i nagłe zmiany kierunku były inspiracją dla początkowych taktów muzyki. Chciałem je naśladować, by ruch moich dłoni nad klawiaturą imitował ruch ich skrzydeł.

śnego majestatu Mai, by chroniła jej godność. Kamera musiała też oddawać sposób myślenia Mai: krytyczny, pragmatyczny, wyniosły, badawczy. Odgradza od siebie mężczyzn i ich onieśmiela. Sama z siebie nigdy nie odda władzy.

Choć jest to film literacki, ważną rolę odgrywa strona wizualna, która sprawia, że film posiada wyjątkową atmosferę. Magdalena: Maya Dardel wykorzystuje luźno strukturę mitu o Artemidzie. Młodzieńcy, którzy ujrzeli Mayę/Artemidę nagą - w swojej wyobraźni, czy też naprawdę - muszą „umrzeć”. Było więc niezmiernie ważne, by kamera nieprzerwanie stała na straży kapry-

Kręciliśmy we mgle i o zmierzchu, często wykorzystując efekt rozmycia, a czasem używając przytłumionych barw, by ukazać subtelność, kruchość sytuacji, w jakiej znalazła się Maya, by jej odejściu nadać odpowiedni, melancholiczny koloryt. Przeanalizowaliśmy mnóstwo fotografii i scen filmowych. Jest takie zdjęcie Billa Brandta: głowa mężczyzny leżącego na plaży,

w kadrze znajduje się tylko jego ucho, ujęte w dużym zbliżeniu, obiektywem o bardzo szerokim kącie. To ucho, wielkości znajdującego się dalej klifu, jest absurdalne, ohydne, ale również dziwnie wyraziste. Maya, poprzez swoje rozgrywki, poddaje chłopców krzywdzącej psychologicznej presji, wykorzystuje ich słabości i w ten sposób popycha do nieprzyjemnych zachowań. Pat Scola (nasz operator), Zachary i ja zdecydowaliśmy się wykorzystać głównie obiektywy szerokokątne, by uzyskać właśnie taki przerysowany ekscentryzm. Każde ucho, nawet to naszego partnera, widziane z bliska, to ucho Brandta.


UDEKORUJ DOM NA ŚWIĘTA! ARTYKUŁY DEKORACYJNE WYSTRÓJ WNĘTRZ MNÓSTWO INSPIRACJI NA UPOMINKI ŚWIĄTECZNE

NASZE SALONY NIEPOŁOMICE RYNEK 12/3 MOGILIANY KRAKOWSKA 4A NIEPOŁOMICE GALERIA JUHAS BATOREGO 6 KRAKÓW SWOSZOWICE CENTRUM MYŚLENICKA 106

MG Shohlari HOME&GIFT


DESIGN

ZAPROJEKTOWANI NA DOBRY DIZAJN Zaprojektowani – Krakowskie Spotkania z Dizajnem, organizowane przez Szkołę Wnętrz i Przestrzeni w partnerstwie z miastem Kraków, przyciągnęły uwagę kilku tysięcy krakowian. Wszystkie punkty programu Zaprojektowanych cieszyły się dużym zainteresowaniem. W trakcie Targów Zaprojektowani ogłoszono wyniki konkursu Mała Rzecz 2017, organizowanego wraz Małopolskim Instytutem Kultury pod patronatem Jacka Krupy - Marszałka Województwa Małopolskiego.

Fot.Ana Zborowska Zainteresowanie Zaprojektowanymi było mocne jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem Krakowskich Spotkań z Dizajnem. „Prowadziliśmy rejestrację internetową i szybko okazało się, że na wszystkie wykłady i warsztaty mieliśmy zajęte wszystkie miejsca, i to na kilkanaście dni przed startem imprezy” - mówi dr Jerzy Gaweł, dyrektor Krakowskich Szkół Artystycznych, organizatora Zaprojektowanych. Zainteresowaniem cieszył się zwłaszcza wykład mistrzowski Gosi i Tomka Rygalików, którzy opowiadali o doświadczeniach w projektowaniu dla największych światowych firm. Była to znakomita okazja do spotkania z dizajnerami o międzynarodowej sławie i poznania ich sposobu myślenia na temat projektowania.

34

Dużym sukcesem były również Targi Zaprojektowani, zorganizowane w ostatni dzień Krakowskich Spotkań z Dizajnem. Kilka tysięcy osób przybyło, by poznać ofertę 100 polskich projektantów, wśród których przeważali artyści, rzemieślnicy czy nieduże manufaktury. Można było kupić dizajnerskie przedmioty, począwszy od mebli i akcesoriów do wystroju wnętrz, przez zabytkową art deco, po okulary, rośliny, a nawet stylowe akcesoria dla psów. W czasie targów można też było zobaczyć film prezentujący nowy system identyfikacji wizualnej miasta Kraków, nagrodzony „Oscarem designu”, czyli nagrodą Red Dot. Zaprojektowanym towarzyszył konkurs Mała Rzecz 2017, które-

go uczestnicy mieli zaprojektować niewielki przedmiot nawiązujący do sztuki zgromadzonej w Wirtualnych Muzeach Małopolski (muzea.malopolska.pl) a zarazem mogący pełnić funkcję użytkowego prezentu związanego z dziedzictwem kulturowym Małopolski. Patronem konkursu, organizowanego wraz z Małopolskim Instytutem Kultury, był Jacek Krupa - Marszałek Województwa Małopolskiego. Pierwszą nagrodę otrzymała Martyna Piątek za projekt korków do wina w kształcie buzdyganów znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie oraz Zamku Królewskiego na Wawelu. Laureatka otrzyma 4 tys. zł, półroczne stypendium w Krakowskich Szkołach


Artystycznych, możliwość wprowadzenia przedmiotu do produkcji oraz wsparcie promocyjne w trakcie Zaprojektowanych 2018. Drugie miejsce zajęła Monika Czesak, która zaprojektowała lusterko kieszonkowe nawiązujące do sztuki Witkacego. Laureatka otrzyma 2 tys. zł, trzymiesięczne stypendium w Krakowskich Szkołach Artystycznych, możliwość wprowadzenia przedmiotu do produkcji oraz wykład w trakcie Zaprojektowanych 2018. Trzecie miejsce przyznano pracy Tomasza Golańskiego oraz Julii Grochal, którzy zaprojektowali stemple miejskie, przy pomocy których można odbić na kartce panoramę Krakowa. Laureaci otrzymają 1 tys. zł oraz możliwość wprowadzenia przedmiotu do produkcji. Jury przyznało także dwa honorowe wyróżnienia dla Pauliny Bielaszki (lampa inspirowana harfą afrykańską ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie) oraz Małgo-

rzaty Płoskońskiej (multiwazon inspirowany haftowanymi dodatkami do strojów ludowych z Małopolski).

Partnerzy merytoryczni: Małopolski Instytut Kultury, Międzynarodowe Centrum Kultury, Virtus, Marka Concept Store, Forum Designu

Wystawę wybranych projektów można obejrzeć w siedzibie Krakowskich Szkół Artystycznych, ul. Zamoyskiego 52 w Krakowie. Partnerem Zaprojektowanych było Międzynarodowe Centrum Kultury, gdzie odbył się wykład „Ład rzeczy: projektowanie i sztuka stosowana II Rzeczypospolitej”, nawiązujący do nowej wystawy „Lwów, 24 czerwca 1937. Miasto, architektura, modernizm” (czynna od 1 grudnia). Organizator: Szkoła Wnętrz i Przestrzeni, Krakowskie Szkoły Artystyczne Partner honorowy: Miasto Kraków Partnerzy: Dulux, Flugger, Max-Fliz

35


BIZNES

Negocjacje

W BIZNESIE

Na czym polega proces zarządzania procesem negocjacji? Wiedza nt. zarządzania procesem negocjacji może być szczególnie przydatna menedżerom wyższego i średniego szczebla organizacji. Zarządzanie procesem negocjacji wymaga zaplanowania, zorganizowania, umotywowania i kontroli zespołu, który bierze udział w przygotowaniach do negocjacji, jak też kontroli przebiegu całego procesu. Konsultacje oferty wstępnej ze zwierzchnikami, zespołem roboczym i ekspertami zewnętrznymi, prowadzone przez osoby odpowiedzialne za negocjacje, wymagają od nich nie tylko wiedzy merytorycznej, ale też kompetencji w zakresie komunikacji.

Dlaczego warto się przygotować? Dobre przygotowanie się zmniejsza stres i osłabia towarzyszące negocjacjom emocje. Niemniej emocje, szczególnie te negatywne, często pojawiają się – szczególnie wtedy, gdy dochodzi do fazy

36

negocjacji właściwych, w której strony dążą do jak najmniejszej ilości ustępstw, szczególnie dla kwestii negocjacyjnych, które są dla nich najważniejsze. Może się wtedy wydarzyć sytuacja chwilowego impasu negocjacyjnego. Dobrze w takiej sytuacji zrobić przerwę, w trakcie której strony dokonają analizy możliwości dalszych wzajemnych ustępstw lub skorzystają z przygotowanej BATNA. Wykorzystywanie siły negocjacyjnej i przyjmowanie strategii „wygrana – przegrana” może mieć sens głównie w przypadku jednorazowej relacji z drugą stroną. W przypadku, gdy strony działają w tej samej branży i zależy im na współpracy, należy brać pod uwagę wzajemne interesy i stworzyć takie porozumienie końcowe, które chociaż w części pozwoli zaspokoić potrzeby strony słabszej. Dzięki różnym czynnościom, podejmowanym w fazie przygotowań, można stworzyć wstępny, ogólny scenariusz prowadzonych negocjacji i obraz możliwie najlepszego, ale akceptowalnego przez drugą stronę kontaktu końcowego.


37


PSYCHOLOGIA

Naturalna sztuczność Zimowe dni stwarzają warunki do emocjonalnych dołów na różne tematy. Wśród moich tematów niespodziewanie zagościł przemijający czas. Bardzo nie lubię za czymkolwiek tęsknić. Zawsze obiecywałam sobie, że nie będę jedną z tych osób, które żyją przeszłością lub przyszłością. A jednak i mnie dopadło. Dzieci dorastają, uczucia dojrzewają, przyjaciele wyjeżdżają za granice, projekty się zamykają. Powiedzmy, że z połową tych zmian radzę sobie znakomicie. Jednak nagle zaczynam żałować, że nie mam nawyku robienia zdjęć. Żałuję, że nie chwytam się teraźniejszości wszelkimi możliwymi sposobami.

ANTONINA DĘBOGÓRSKA Psycholog, absolwentka psychologii ogólnej UJ. Jest autorką warsztatów i wykładów poświęconych dynamice związków romantycznych. Więcej informacji można znaleźć na fejsbukowej stronie Inteligencja Erotyczna

Ale przejdźmy do tematu grudniowego numeru. Sztuczność. Porozmawiajmy o operacjach pla-stycznych. Uznałam, że moim źródłem wiedzy będą w tym numerze rozmowy z ludźmi. Jestem ciekawa różnych opinii. Im dziwniejsze, tym lepiej. „Piszę tekst o operacjach plastycznych. Co o nich sądzicie?” Rzucam tym hasłem o zatłoczony bar, przy których stoją moi znajomi. Kolega dzieli się doświadczeniem „Prawie każda z moich dziewczyn miała coś zrobione. I o ile nie przeszkadza-ją mi żadne tatuaże zamiast brwi i tego typu zabiegi,

rozmiar i kształt są dla mnie lepsze niż poprawione”, „dlaczego?” - pytam, „Może sobie nawkręca-łem, ale gdy dziewczyna ma kolagen i sylikon, akurat w piersiach i ustach, to ogranicza moje ero-tyczne doznania. Mam wtedy wrażenie, że nie dotykam i nie całuję JEJ. Towarzyszy mi myśl, jak-bym nie mógł się przez te plastiki przebić do prawdziwego ciała dziewczyny. Poza tym, im bardziej ona mi się podoba, tym bardziej zaczynam być zainteresowany jaka jest naprawdę. Chcę ją po-znać. Fizycznie, psychicznie, emocjonalnie. I zaczynam być ciekawy, jak wyglądała bez tego wszystkiego. Moja

różnić sztucznych rzęs od prawdziwych. Z piersiami to nie wiem, ale moja dziewczyna chce sobie je zrobić i jak ma być przez to strasznie szczęśliwa, to niech robi. Mnie się ona podoba taka jaka jest teraz. Ale uparła się i ko-niec”. Do męskiej debaty wtrąca się koleżanka „A czy Ty nie wiesz, że jesteś jej facetem i to także od Ciebie zależy, jakie będzie jej podejście do własnego ciała? Ja mam taką zasadę, że jeśli przy mężczyźnie wstydzę się swojego ciała i zaczynam mieć kompleksy, to znaczy, że coś jest między nami nie tak. Facet, który potrafi docenić ciało kobiety, celebrować je, poświęcić

dociekliwość kłóci się po prostu z chirurgią plastyczną”. „A ja w ogóle nie zau-ważam takich rzeczy” - podejmuje temat drugi kolega. „Nie potrafię od-

mu uwagę, spra-wia, że ona zapomina o planach operacyjnych”.

rys. Małgorzata Bahović

o tyle sztuczne piersi i sztuczne usta już tak. Od jakiegoś czasu naprawdę doceniam naturalne piersi i usta u kobiety. Każde - bez względu na

38


Ta opinia wywołała burzę. Kolega, którego dziewczyna chce zrobić piersi poczuł się urażony. „Chryste! Właśnie w tym jest sęk. Jak jesteśmy gdzieś we dwójkę i ona o tych silikonach, to wszy-scy na mnie! <A Ty Grzesiek, co Ty na to? Pozwolisz jej?> Jakbym to ja miał jedyny wpływ na to, jak ona postrzega swoje ciało i co chce z nim robić. A nie mam, uwierz mi, chociaż bardzo bym chciał. To jest twarda laska i wie czego chce. Moje komplementy nie zmieniają jej samooceny. Mó-wi, że nigdy nie miała takich piersi, jakby chciała. Chce wiedzieć jak to jest. Tak naprawdę dopiero wtedy będzie w pełni sobą, bo to jest jej pragnienie. I koniec”. O tej rozmowie opowiadam koleżance, o której wiem, że ma za sobą kilka operacji. „Mam prawie cztery dychy i dwójkę dzieci. Zrobiłam po drugim dziecku pełen remont u chirurga i jestem z tego powodu zadowolona. Wyglądam młodziej, lepiej niż gdy miałam dwadzieścia kilka lat, a do tego czuję się lepiej niż wtedy. Jestem spełnioną kobietą”. Inna koleżanka dzieli się ze mną cieka-wym doświadczeniem „Całe życie miałam pretensje do swojego

ciała. Ciągle się odchudzałam, po-równywałam z innymi, oceniałam i wkurzałam. Ciąża i poród zrobiły w mojej głowie rewolucję. Nagle zrozumiałam, że moje ciało jest niesamowite. Nabrałam do niego szacunku, podziwu. Wyleczyłam się z wszystkich kompleksów. Moja seksualność rozkwitła, mimo zmian hormonalnych i rodziciel-skich trudów. Czułam się jak bogini. I trwało to przez całą ciążę, przez cały okres karmienia piersią i jeszcze około przez dwa lata. Potem znowu zaczęło się kombinowanie i pretensje. Tak jakbym ob-róciła z powrotem swoje ciało w pole bitwy, na którym rozgrywam inne moje problemy. Przypo-mniałam sobie, że trzeba się odchudzać, wygładzać i może nawet kroić. Ale cieszę się, że chociaż na chwilę czułam się jak wyjęta z pod tej presji. I tęsknię za tym czasem”. No właśnie. Znowu tęsknota. Wróćmy do przemijania. Czy to ten rodzaj smutku, związane-go z brakiem zgody na to co jest tu i teraz zaprowadza nas do chirurga plastyka? A może ścigamy coś innego, próbujemy dosięgnąć czegoś, co dla naszej wyobraźni wydaje się lekiem na całe zło. Czy to tęsknota za czymś, czego nigdy nie doświad-

czyliśmy? Każdy z nas miewa momenty, kiedy to co ma wydaje się gorsze niż to co było wczoraj, albo to co może być jutro, albo to, co ma ktoś inny. Rozumiem wszystkie stanowiska, nie stoję po żadnej stronie, bo wszędzie jest prawda. Du-żo prawdy. To prawda o człowieku, którą odsłania temat operacji plastycznych. Wiem jedno - nie ma nic bardziej ludzkiego niż strach przed stratą i przemijaniem. Nie ma nic bardziej ludzkiego niż dążenie do zaspokojenia własnych pragnień. Pociąg do wpływania na to, na co nie da się mieć wpływu, to ogromna ludzka pokusa. Jeśli możemy w jakimś małym stopniu ukształtować rzeczywi-stość tak, aby nie tęsknić, nie marzyć i nie bać się przemijającego czasu, sięgniemy po najdziw-niejsze środki. Mimo ryzyka, zarzutów o bycie próżnym, bólu i krwi. Nie ma nic bardziej naturalne-go.

Antonina Dębogórska źródło: rozmowy z ludźmi

39


MOTO

GRZESZNA SYMBIOZA TORU I DROGI

Fot. Patryk Patynowski

Czy samochód powstały według przepisu podobnego do zabawek składanych z klocków Lego może być prawdziwy? Stalowa rama, chłodnica, klatka bezpieczeństwa, kompozytowe nadwozie budowane ręcznie - one stanowią trzon konstrukcji i są umieszczone na swoim, z góry przewidzianym miejscu. Reszta jest swoistą składanką - różnych silników i skrzyń biegów. Tak powstaje SIN R1. Łączy przy tym wieloletnie doświadczenie branży sportów motorowych z innowacyjnymi technologiami współczesnej motoryzacji. Pomysłodawca i konstruktor pojazdu , bułgarski inżynier i kierowca wyścigowy Rosen Daskalov nazywa SIN R1 idealną symbiozą między torem a drogą. W dobie sztucznego dyktatu przekazu medialnego mówi tak wielu... Sprawdzamy? Przed sobą mam egzemplarz będący jedną z sześciu modyfikacji modelu R1, oznaczony nazwą pochodzącą od mocy zainstalowanego w nim silnika - dodatkowym kodem „550”. Sercem jest tu znana i ceniona wolnossąca amerykańska jednostka V8 produ-

40

kowana przez koncern General Motors. Ten silnik urodził się dla poprzedniej generacji legendarnego Chevroleta Corvette i był chętnie stosowany przez producentów licznych kit-carów. Do swej głównej roli w bułgarskim pojeździe został odpowiednio przygotowany - wymieniono w nim m.in. tłoki i łożyska. Już samo uruchomienie tego 7-litrowego agregatu z suchą miską olejową wskazuje gardłowym, dudniącym brzmieniem na jego niezwykłe możliwości. Później jest tylko lepiej – liniowe, płynne przyspieszenie sprawia, że dźwięk zostaje z tyłu i rozbrzmiewa jak potężne echo. Przerywa go jedynie wysprzęglanie konieczne w przypadku używania ręcznej 6-stopniowej skrzyni biegów, a taka właśnie została zainstalowana w prezentowanym tu samochodzie SIN R1 550. Im bardziej go „ciśniemy”, tym większe przynosi wrażenia. Jest więc prawdziwy. Być może w świecie nowych konstrukcji z doładowanymi silnikami i zautomatyzowanymi skrzyniami biegów wielu uzna go nawet za prawdziwszy w sensie klasycznych do


MOTO znań. Stosunkowo ciężko pracujące sprzęgło i konieczność precyzyjnej zmiany biegów dźwignią poruszającą się w „korytarzach” podobnych do tych stosowanych w dawnych modelach Ferrari i Lamborghini powoduje, że czujemy się jakby zawieszeni pomiędzy przeszłością i przyszłością. Niemal tak jak Blade Runner... Prędkość 300 km/h (której nie miałam okazji niestety sprawdzić) i przyspieszenie od 0-100 km/h w 3,5 sekundy nie są z pewnością rekordowe, ale sposób w jakie zostają podane, świadczy o ich klasie. Ten samochód potrafi zrodzić entuzjazm i uśmiech. SIN R1 550 jest skierowany zdaniem producenta do ludzi, którzy uważają Ferrari 488 GTB, Lamborghini Huracan lub McLarena 570S za przewidywalne, powszechne i po prostu trochę nudne. Ekskluzywny charakter wynikający z ograniczenia ilościowego i ekstrawertyczna stylistyka auta są z pewnością atutami. Do tego pojawia się oczywiście długa lista praktycznych udogodnień: skórzana, kli-

matyzowana kabina, regulowane amortyzatory, kontrola trakcji i system pozwalający na zwiększenie prześwitu o 40 milimetrów. W końcu trzeba przecież pokonywać prawdziwe przeszkody, które w postaci garbów zostały sztucznie wprowadzone na drogi i na długo tam pewnie pozostaną. Dziękuję Grupie Chodzeń importerowi Maserati oraz dealerowi Lexusa i Toyoty za odwagę wprowadzenie do Polski SIN R1, supersamochodu z Bułgarii, kraju bez dumnego dziedzictwa motoryzacyjnego.

Luiza Dorosz heelsonwheels.pl

41


I M P R E Z Y I OT WA R C I A

Gwiazdy Pokaz MMC wiosna-lato 2018 Studio Las warszawa

fot. Marek Makowski

42


43


NEWSY Zdjęcia: Bartek Wieczorek

PORTRET WSPÓŁCZESNEJ SUFRAŻYSTKI Najnowsza kolekcja Acephali, Neo-Suffragette, powstała z myślą o marszach kobiet na przestrzeni dziejów. Z jednej strony jest reakcją na aktualne wydarzenia, z drugiej podejmuje się ukazania historii i ciągłości tego ruchu. Neo-Suffragette to portret zbiorowy współczesnej sufrażystki. Pojedyncze sylwetki reprezentują odmienne typy osobowości, kontrastujące style ubierania i modele życia, przywodzą na myśl różny wiek osób noszących te ubrania. Kolekcja odnosi się do stylu ulicy, na której obok siebie spotykają się awangardowe płaszcze, eleganckie sukienki, wygodne spodnie i sportowe koszulki.

44

Jednym z najbardziej intrygujących ubrań z kolekcji jest ciężki, przeciwdeszczowy płaszcz stworzony poprzez nałożenie dwóch elementów garderoby stopionych w jedno: kamizelki o linii sportowej, zapinanej na zamek bluzy zdobionej licznymi cięciami i wysokim kołnierzem oraz minimalistycznego płaszcza wierzchniego. Podobny detal w postaci cięć pojawia się też w karczkach spódnic, o stylu na poły nobliwym, na poły militarnym. Charakterystycznym elementem wielu ubrań są kieszenie, zapinane za pomocą dużych, ozdobnych, metalowych guzików poprzez kwadratowe patki. Sukienki i koszule mają szerokie rękawy do łokcia oraz przeskalowane stójki kołnierzyków. Ich formę kształtują liczne fałdy, zakładki i cięcia,

przy pomocy których pojawia się wrażenie głębi i rzeźbiarskości formy, szczególnie widoczne w obszernej czarnej sukience z potrójną linią dekoltu. Na uliczny charakter ubrań dodatkowy wpływ ma dobór tkanin, są to różnego typu bawełny (drelich, twill, sztruks, jersej) i techniczny poliester. Awangardowym budulcem jest wyszukana w Japonii abaka (Manilla hemp) - tkanina wypleciona na bazie filipińskiego włókna o rodowodzie królewskim, które jest najbardziej wytrzymałym włóknem na świecie. Element narracji wprowadzają do kolekcji nadruki, zaprojektowane przez Dorotę Pawlicką. Podstawą nadruków były zdjęcia dokumentujące marsze, strajki i demonstracje kobiet walczących o swoje prawa na ulicy.



NEWSY Zdjęcia: HEY DOG Co.

fot. instagram.com/two.puggles

MODA DLA STYLOWYCH PSÓW Nowa kolekcja polskiej marki HEY DOG Co. przenosi świat mody na szyje ukochanych zwierząt. Obroże, smycze i bandany, a wkrótce także szelki, podążają za światowymi trendami, dając radość pupilom oraz ich modnym właścicielom. Kolekcja HEY DOG Co. Fall winter 18/19 przynosi stonowane kolory, które doskonale pasują do zimowej odzieży. Wykonane z naturalnych skór akcesoria utrzymane są w barwach matowej czerni, śnieżnej bieli oraz naturalnego brązu. Każda z propozycji kryje w sobie jednak coś niebanalnego.

46

Czarna skóra posiada geometryczne tłoczenia, jest też model ręcznie malowany w biało-szare kropki. Jednym z hitów jest skóra we wzór pepitki, która doskonale komponuje się na przykład z biało-czarnym płaszczem. Wszyscy, których fascynują militaria, mogą sięgnąć po obrożę lub smycz z wojskowym kamuflażem. Akcesoria można uzupełnić o personalizację w postaci paska z wybitym imieniem naszego pupila, niedługo dostępne też będą złote zawieszki.

Szyte ręcznie w pracowni w Krakowie rzeczy cechuje wysoki poziom wykonania. Materiały pochodzą z Polski oraz Włoch i są stosowane przede wszystkim w przemyśle mody. Ozdobne okucia są odporne na trudne warunki atmosferyczne, podobnie zresztą jak naturalne skóry, jeden z najbardziej wytrzymałych materiałów odzieżowych. HEY DOG Co. szybko się rozwija, rzeczy można kupić w sklepie online marki, a także w butikach na całym świecie, m.in. w Hongkongu, Szwecji, Danii oraz Niemczech.



NEWSY Zdjęcia: Weronika Kosińska

DUCH PODRÓŻY JAROSŁAWA EWERTA Najnowsza kolekcja Spirit, Jarosława Ewerta, to bogactwo kultur, duchowych doznać, które odbija zlepek doświadczeń z ostatnich podróży projektanta po krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Patrząc na dopracowane w detalach projekty, które podbiły serca widowni KTW Fashion Week, czujemy miks doznań, emocji i uczuć przelanych w formy ubrań. Damskie

48

i męskie ubrania nawiązują do wielu kultur i nacji, odbijając charakter współczesnego, zglobalizowanego świata, w którym obok siebie żyją ludzie pochodzący spod różnych szerokości geograficznych. Kolekcja zawiera bogactwo wzorów, wielość kolorów i tkanin mieszających się ze sobą niczym zapachy w ciasnych, tajskich uliczkach. Kampania wizualna utrzymana jest w mocno etnicznym klimacie z bogactwem wzo-

rów, które przenikają się w zaskakujący sposób. W role modeli wcielili się tegoroczni uczestnicy i zwycięzcy The Look Of The Year Polska.


NEWSY Zdjęcia: VA N G R A A F | ar t. promoc yjny

UDANE ŚWIĘTA Z VAN GRAAF Nie masz pomysłu na prezent dla najbliższych? Zainspiruj się świąteczną ofertą VAN GRAAF! Święta to idealna okazja, aby pokazać bliskim ile dla nas znaczą. Można to zrobić na wiele sposobów, np. obdarowując ich idealnym świątecznym prezentem – a taki z łatwością znaleźć można w salonie VAN GRAAF! W wyjątkowej ofercie salonu dostępne są modne ubrania męskie, damskie oraz

szeroki wybór akcesoriów. Grudzień to nie tylko święta, ale również sylwestrowe i noworoczne zabawy. Każdy, kto chciałby wzbogacić swoją garderobę o elegancką kreację z pewnością znajdzie tutaj coś dla siebie. Odwiedź salon VAN GRAAF w Centrum Serenada w Krakowie i daj się zainspirować!

49


50

R O Z M O WA


R O Z M O WA

ANNA CZARNA MATERIA NALEŻY DO NAJLEPSZYCH POLSKICH ILUSTRATOREK MODY. WŁAŚNIE MA DWIE INDYWIDUALNE WYSTAWY W PARYŻU I WARSZAWIE. JEJ MALARSTWO, KTÓRE MOŻECIE ZOBACZYĆ TAKŻE NA NASZEJ OKŁADCE, JEST ZAWIESZONE MIĘDZY ONIRYCZNĄ NOCĄ I ŚWIATŁAMI WYBIEGU. Z ANNĄ HALAREWICZ ROZMAWIA R A F A Ł S T A N O W S K I

Ulubiony projektant, którego ilustrowałaś to... - „Zilustrowałam” wielu „ulubionych” projektantów, najwięcej ilustracji powstało na podstawie pokazu Alexandra McQueena z 2009 r., Horn of plenty. Niestety, to ilustracje na podstawie filmu z YouTube’a, a nie z pierwszego rzędu. Poświeciłam temu pokazowi ponad 200 ilustracji, więc łatwo policzyć, ile razy analizowałam malarsko każdą sylwetkę. Ten pokaz do dzisiaj wzbudza we mnie dreszcz emocji. Wolisz ilustrować modę polską czy światową? - Nie ma dla mnie różnicy, ilustruję to co mnie zachwyci, bez względu na narodowość. Do mody polskiej mam lepszy „dostęp”. Czy ilustrator mody musi kochać i interesować się modą? - Na szczęście nikt mnie do niczego nie zmusza, ale poświęcając jednej dziedzinie tyle czasu byłoby dziwne, gdyby w ogóle mnie nie interesowała. Co do miłości, to zbyt wielkie słowo, miłość bywa ślepa (śmiech), a ja staram się patrzeć zarówno na modę, jak i na swoje prace z dystansem. Wszelki przymus rodzi barierę i chęć sprzeciwu, bardziej niż ciekawość, a ja jestem mody ciekawa.

51


Często, jak wiem, pracujesz w nocy. Dlatego, że tak lubisz, czy może czujesz wtedy lepszy klimat do tworzenia? Mam wrażenie, że twoje ilustracje w pewien sposób są bardzo „nocne” w swoim wyrazie. - Tak, pracuję „późnym” wieczorem, mniej więcej w takich godzinach, kiedy nie dzwonią już telefony i mogę poświęcić się tylko pracy. Kiedyś dla odmiany były to bardzo wczesne poranki. Podoba mi się określenie „ilustracje nocne w swoim wyrazie”, ale myślę, że byłyby takie same w dzień, te „nokturny” po prostu są we mnie, niezależnie od pory dnia, czy nocy. Jaką modę lubisz ilustrować? Taką, która jest bliska twojej estetyce czy taką, która wchodzi z twoją estetyką w polemikę? - Ponieważ nie boję się pracy, i to tej która wykracza poza popularną „strefę komfortu”, ilustruję zarówno modę bliską memu sercu, jak i taką, która znajduje się na przeciwległym biegunie. Kocham malować i z wielu tematów potrafię czerpać radość - jako ilustrator w pewnym sensie muszę odpowiedzieć na zadany temat, ale jako „malarz” mogę dać upust swojej wrażliwości. Konsekwentnie łączę malarstwo wielkoformatowe z ilustracją. Na pierwszy rzut oka, obydwa te światy, różnią się u mnie mocno, ale przyglądając się bliżej, wchodząc w nie głębiej, można dostrzec wspólny mianownik. Twoje ilustracje budują zawsze pewną historię, gdy na nie patrzę, uruchamiają moją imaginację. Czy ty również je postrzegasz w taki sposób, powiedziałbym nieco fabularny? Czy wchodzisz na przykład dialog z postaciami, które tworzysz, zastanawiasz się, kim są, co myślą, jak się zachowują? - Tworzę cykle malarskie, różnią się one „formalnie”, często sama forma buduje narrację. A ilustracja to opowieść o czymś, staram się jednak odchodzić od „gadulstwa” i budować niedopowiedzenia. Wolę, żeby

52

ANNA HALAREWICZ | Fot. M ichał Ciechanowsk i

R O Z M O WA

Jak bardzo twoja szafa odbija styl twoich ilustracji? - Moja szafa jest czarna, z małymi wyjątkami, ale czerń ma wiele odcieni. W moich rysunkach też jest jej sporo. Teraz jestem w Paryżu i mam na sobie czerwony beret, wielki czerwony sweter i czerwoną torbę, czuję się świetnie, chociaż to wszystkie „małe wyjątki” kolorystyczne z mojej szafy. Lubię nosić tych projektantów, w których czuję się dobrze.


R O Z M O WA odbiorca dopowiedział sobie sam historie, które widzi, niż żeby dostał absolutnie skończony i jednoznaczny obraz. Czy pamiętasz jeszcze swoją pierwszą ilustrację mody? - Pewnie, że pamiętam - przedszkole, starszaki, malowałam księżniczki i wróżki w strojach wyjściowych, więc mogłabym śmiało odpowiedzieć, że ta fascynacja trwa

już prawie 30 lat (śmiech). Choc moda stanowi dla mnie inspirujący świat, staram się nie stracić człowieka, który ją „nosi”. Od dyplomu pogłębiam temat czasu i przemijania, moda jest jedną z warstw, tą najbardziej zewnętrzną. W tej chwili masz dwie indywidualne wystawy – w Paryżu i Warszawie. Czy

trudno było opowiedzieć przy ich pomocy dwie odmienne historie? - Znowu nawiążę do formy. Różnią się techniką, ale w temacie jestem od kilku lat monotematyczna, maluję głównie kobiety. Wystawa w Paryżu, jest bardziej zróżnicowana stylistycznie. Pokazuję tam akwarele, suche igły (grafiki) i przestrzenne kolaże. W Warszawie, 7 grudnia, pokażę najnowsze prace. Od kilku lat, w grudniu,

53


WYDARZENIA organizuję wystawy „urodzinowe”. Stąd ich tajemnicze tytuły: 31, 32, 33, a w tym roku 34. Ciekawa będzie też ekspozycja. Nie lubię wieszać prac standardowo, myślę, że dla niektórych, może to być zaskoczenie. Który ze stylów jest ci bliższy ten nocny oniryczny czy może kolorowy, bardziej glamour? - Oczywiście, że oniryczny (śmiech), ale nie mówię kolorom „nie”. Zresztą, czerń to też kolor i ma wiele odcieni. Ostatnie pytanie: czy ilustrowałaś już swojego kota?

54

- Myślałam, że się temu oprę, ale parę razy położył się na stole, prawie na mojej kartce i ewidentnie pozował - nie było wyjścia.

Rozmawiał R a f a ł S t a n o w s k i

Wystawy prac Anny Halarewicz można oglądać właśnie w Galerii Kuratorium w Warszawie oraz w Hotel Opera Richepanse Paryżu.



Zdjęcia: Stylizacje: Make up: Fryzury: Modelka:

56

Aldona K arczmarcz yk | Van Dorsen Ar tist s Robert Kiełb | LAF AM Sylwia Rakowska Emil Zed Vlada | AS Management


Sukienka Michał Szulc Bişuteria Krizia 57


Marynarka Giorgio Armani Krawat Hugo Boss BiĹźuteria HOS&me 58


Gorset Dramat Europe Pierścionek Dyrberg/Kern Naszyjnik Ann Demeulemeester Jeansy Levi’s 59


Kurtka Michał Szulc Bransoleta Maison Margiela Pierścionki Dyrberg/Kern 60


Płaszcz Hugo Boss Bielizna Intimissimi Biżuteria Dyrberg/Kern Pasek LeBrand Rajtuzy Fiore 61


Z POLSKĄ METKĄ Zdjęcia: Marek Makowski

ŚWIET(L)NA KOLEKCJA MMC Duet MMC, czyli Ilona Majer i Rafał Michalak, zawsze potrafią nas zaskoczyć. Pokaz nowej kolekcji na wiosnę lato 2018 oczarował widzów nie tylko dopracowanymi w detalach ubraniami i akcesoriami, ale także świetlną scenografią. Już samo zaproszenie wzbudzało zaintrygowanie – na pierwszej stronie zobaczyliśmy plątaninę konturów ciał, która tworzyła abstrakcyjny deseń. Emocje zapowiadało także miejsce pokazu – warszawskie Studio Las. Po wejściu do sali uwagę przykuły natychmiast efektowne lampy Puff Buff, przypominające zbudowane z kulistych szwów materiały, które zawieszono tuż obok wybiegu.

62

Projektanci zaserwowali nam swoje ulubione danie, które składało się oversize’u przyprawionego dekonstrukcją. Szlachetne tkaniny, kontrastowe formy, zderzenia kolorów, sylwetka ukryta pod strukturami, asymetryczne cięcia, ultranowoczesne materiały przypominające kostiumy z „Łowcy androidów”. Ilona Majer i Rafał Michalak potwierdzili, że podążają z duchem czasu, doskonale czują gorące trendy, a zarazem potrafią odcisnąć na nich indywidualny stempel. Uwagę zwracały misterne dodatki, jak choćby graficzny motyw z zaproszenia, który włączono w strukturę ubrań. Każdy z projektów stanowił dla fanów mody

labirynt, w którym mogli bawić się w odnajdywanie ukrytych smaczków. Stylizację uzupełniały buty stworzone z marką Badura, obrysowane oczy oraz futurystyczne, wzburzone fryzury. Pokazy MMC są zawsze wydarzeniem towarzyskim. Tak było i tym razem, na pokazie pojawiła się śmietanka gości, często znanych z telewizji czy Internetu. Tłumy gości nie przesłoniły tego, co w kreatywnej modzie jest najważniejsze – artystycznego klimatu pokazu. /RS/


63

Z POLSKĄ METKĄ


TECHNOLOGIE

Materiał autorstwa Chromosonic

UBRANIA

LABORATORIUM. ZESPÓŁ BADAWCZY PIECZOŁOWICIE TESTUJE NOWE ROZWIĄZANIA: NAUKOWCY INSTALUJĄ KABELKI ORAZ ŁĄCZĄ ZE SOBĄ NIEOCZYWISTE SKŁADNIKI, PRÓBUJĄC PRZEWIDZIEĆ EFEKT KOŃCOWY. TO JEDNAK NIE FILM SCIENCE-FICTION I NIE TOCZĄ SIĘ TU PRACE NAD SZTUCZNĄ INTELIGENCJĄ, CHOCIAŻ W WIELU PRZYPADKACH TECHNOLOGIE SĄ RÓWNIE ZAAWANSOWANE. TO NARODZINY MATERIAŁÓW 2.0.

Każdy z nich odpowiada jakiejś potrzebie lub rozwiązuje realny problem. Te ekologiczne i bio pozwalają na wyeliminowanie szkodliwych substancji z włókien i przyczyniają się do ratowania środowiska: lepiej się rozkładają, są naturalne lub zrobione z odpadów. Podczas ich produkcji nie cierpi żadne zwierzę. Zwiększają podaż, gdy zapotrzebowanie na tekstylia o podobnych właściwościach rośnie, a surowców brakuje. Z drugiej strony mamy inteligentne tkaniny, które działają jak roboty. Monitorują stan zdrowia, zwiększają wydajność człowieka i wspierają komunikację. Ich zadaniem jest najczęściej ułatwienie życia, chociaż nie brakuje też rozwiązań dla samego efektu wizualnego. Część wciąż tkwi w pracowniach, ale niektóre z nich są już wprowadzone do sprzedaży. Zdziwieni? Witamy w przyszłości.

64

KURTKA USZYTA Z POSŁODZONEJ HERBATY Zielona herbata, cukier, drożdże i bakterie wytwarzające celulozę. Dodajcie to wszystko do siebie, odstawcie na kilkanaście dni, a po wskazanym czasie otrzymacie… nowy rodzaj skóry. BioCouture, bo tak nazywa się projekt Suzanne Lee, to hodowane w wannie delikatne włókna celulozowe, które doskonale nadają się nie tylko do szycia ubrań, ale też formowania ich w całości. Projektantka gotową tkaninę poddaje lekkiej obróbce: głównie płukaniu, suszeniu i wyprawianiu – poza tym BioCouture właściwie od razu można nosić. Tkanina jest półprzezroczysta i podatna na wilgoć, więc póki co wymaga dopracowania. W założeniu jednak ma być bardziej trwała i urozmaicona – np. farbowana cu-

rry albo jagodami. Lee szczerze wierzy, że samodzielne „hodowanie” kurtek w zaciszu własnego domu to już tylko kwestia czasu. BUTY Z GRZYBÓW I LIŚCI ANANASÓW Liście są jednym z głównych odpadów powstających podczas zbioru ananasów. Wcale nie muszą one jednak trafiać na śmietnik. Dr Carmen Hijosa postanowiła przerabiać ich włókna i tworzyć z nich materiał – zainspirowała się Barong Tagalog, tradycyjnymi ślubnymi koszulami na Filipinach. Podczas jej własnych eksperymentów okazało się, że z liści można zrobić od razu całą tkaninę bez domieszek, która na dodatek jest elastyczna i w swojej formie przypomina skórę naturalną. Tak właśnie powstał Piñatex®. To materiał prawdziwie ekologiczny, bo nie tylko powstaje z naturalnych odpadów,


for evening collection

SHOP ONLINE

mg-shohlari.pl


TECHNOLOGIE

ale resztki z jego produkcji mogą posłużyć jako nawóz. Jest coraz popularniejszy i bez problemu da się kupić zrobione z niego torebki, buty czy tapicerki. Wśród marek, które stworzyły projekty na jego bazie, są już chociażby Puma i Apple. Nad niecodzienną produkcją obuwia i dodatków pochyliła się też marka Muskin, która oferuje zamsz zrobiony z grzybów. KREWETKOWE HAUTE COUTURE Shrilk został opracowany przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda. Wygląda dość futurystycznie – jest przezroczysty i przypomina oskórek owadów. Mimo to jest mocny jak aluminium (i dwa razy od niego lżejszy). Może być zarówno elastyczny, jak i sztywny, dzięki czemu ma znaleźć zastosowanie tak samo w modzie, jak i w medycynie. Powstaje z odpadów przetwarzania krewetek, głównie ich pancerzy oraz białek jedwabiu. JEDWAB Z KWAŚNEGO MLEKA Oto powód, dla którego polubicie kwaśne mleko: Qmilk. Materiał powstały na jego bazie jest bardzo delikatny i przypomina jedwab. Opowiada za niego niemiecki startup z Anke Domaske na czele. To projektantka i mikrobiolog, która szukała nieuczulającego materiału dla swojego chorego na raka ojczyma, aż w końcu postanowiła stworzyć własny. Jego produkcja jest szybka i bezodpadowa oraz powoduje niskie zużycie wody i energii. Co więcej, Qmilk jest nie tylko zrobiony z odpadów jedzenia, ale też w pełni odnawialny. RECYKLING NOWY Swój rozkwit przeżywa też użycie surowców wtórnych. Marka I Am Not A Virgin przetworzone torebki foliowe i butelki po piwie dodaje do bawełny i bambusa, by stworzyć swoje dżinsy. I wcale nie zamierza na tym poprzestać – jej założyciel, Peter Heron, ma w planach m.in. stworzenie serii T-shirtów wyprodukowanych po części ze zdjęć rentgenowskich. Że recyklingować można prawie wszystko udowadnia też SegraSegra, gdzie do tworzenia kurtek i bluzek wykorzystuje się odpady rowerowe (głównie stare dętki). Uzyskany w ten sposób materiał imituje skórę.

KAMELEON W KILKU WERSJACH Równolegle różni naukowcy pracują nad tkaninami, potrafiącymi zmieniać kolor niczym kameleon. Badacze z Uniwersytetu Michigan testują materiał z warstwą kryształków, które reagują na różnej długości fale światła. Zawiera ona w sobie tlenek cyny indu i przypomina w budowie ekrany dotykowe. Uniwersytet Concordia z kolei opracowuje taki materiał, który zmienia kolor pod wpływem ruchu ludzkiego ciała. Ma wszyte drobne przewody i jest w pewien sposób „zasilany” przez ruch osoby, która go nosi. Projekt nazwano „Karma Chameleon”. Oba projekty wymagają jeszcze dopracowania i prawdopodobnie znajdą swoje zastosowanie głównie w odzieży wojskowej. SWETER, KTÓRY SŁUCHA Research Lab of Electronics, działające przy Massachusetts Institute of Technology, od lat pracuje nad tkaniną akustyczną. Ma być stworzona z włókien, które wykrywają i same tworzą delikatne dźwięki. Mogłyby np. nagrywać rozmowę lub... kontrolować ciśnienie w mózgu. Trochę inne podejście do tematu ma Judit Eszter Karpati, współzałożycielka kolektywu EJTECH i autorka projektu „Chromosonic”. Jej materiał wygląda jak ręcznie tkany dywan i jest wypakowany nowoczesną technologią (korzysta m.in. z platformy open source Arduino). Przewody niechromowe w tkaninie pobudzane są dźwiękami – w ten sposób się rozgrzewają, a specjalnie użyte barwniki, które przewodzą prąd, zmieniają wtedy swój kolor. MYŚLĄCY MATERIAŁ Nie można nie wspomnieć o wearables, gdzie włókna uzupełniają... przewody. Tutaj zamiast ładowania smartfona ładuje się bluzę, a golf zna samopoczucie swego właściciela. Jednym z nich jest kurtka Levi’s Commuter Trucker, stworzona z użyciem technologii Jacquard by Google. Wykorzystuje tkany na krośnie materiał z przewodzącymi pręcikami, działający jak ekran dotykowy. Może nie wyświetla obrazu, ale ma zaprogramowane gesty – wystarczy pogłaskać rękaw albo użyć specjalnych przycisków przy mankietach, by włączyć nawigację w telefonie lub odebrać połączenie przychodzące. Takie okrycie wierzchnie powinno być prane tylko dziesięć razy i można je kupić na stronie Levi’s za 350 dolarów.

Sukienka wykonana z Pinatex Swój własny materiał stworzył też duet Intel i Chromat: sukienkę, która ma inteligentną wentylację oraz reaguje na stres czy temperaturę ciała. Jeśli zwiększa się adrenalina, kreacja rozszerza się i rośnie. Wearable to też elegancka koszula ze stójką od 10ELEVEN9 – lekka, ale pełna czujników. Zabezpiecza kartę płatniczą, mierzy puls i przypomina o tym, żeby się nie garbić. Ma możliwość zamocowania kamery. Zaprojektowany przez startup Hexoskin podkoszulek ma wbudowane sensory i tylko podczas jednej minuty odbiera aż 42 tysiące informacji dotyczących naszego ciała. Śledzi aktywności fizyczne, określa sposób, w jaki śpimy, bada serce, podpowiada program treningowy, monitoruje oddech i liczy kalorie. Z kolei sukienka Diffus sprawdza poziom zanieczyszczenia powietrza i gdy smog jest niebezpieczny, zaczynają migać. CO DALEJ? Kolejny krok to kreacje uszyte z materiałów, które same się naprawiają. Naukowcy pracują już np. nad tkaniną, jaka po uszkodzeniu topnieje w niskiej temperaturze i sama łata swoją dziurę. Tylko czy to wciąż będzie ubranie, czy może już nowe życie?

A L E K S A N D R A Z AWA D Z K A

66


Ja k u b N ow ic k i w o k u la ra c h JP LUS Eye wea r J a k ub Now ic k i w o k u la r a c h K a le os Eye h u n te r s

W OPTYK BROŻEK CENIMY CHARAKTERNE POSTACI O CIEKAWYCH ŻYCIORYSACH, OSOBOWOŚCIACH I OSIĄGNIĘCIACH, DLATEGO NIEZMIERNIE NAM MIŁO, ŻE NASZE OKULARY ZNALAZŁY SWOJE MIEJSCE NA KILKU NIETUZINKOWYCH, KRAKOWSKICH NOSACH. DO KOŃCA TEGO ROKU, CO MIESIĄC OPOWIEMY WAM O JEDNYM Z NASZYCH PRZYJACIÓŁ, AMBASADORÓW OPTYK BROŻEK. OTO TRZECI Z NICH...

O SOBIE W KILKU ZDANIACH JAKUB OPOWIEDZIAŁ NAM TAK: Człowiek renesansu, w ciągu dnia nie do zatrzymania - od spotkania do spotkania, od wzięcia na głowę kolejnego projektu po myślenie już co można było by zrobić więcej. A wieczorami - organizator eventów muzycznych, na których można było usłyszeć wielu artystów, producentów i raperów z całej Polski i z zagranicy. Amabasor kilkudziesięciu marek przede wszystkim z branży alkoholowej i odzieżowej. PR i marketing manager w Strefa jednym z najprężniej rozwijających się lokali w najmodniejszym miejscu w Krakowie - w kompleksie Tytano na Dolnych Młynach, sąsiadującym z Optyk Brożek. Od 6 lat pasjonat sztuki tatuażu, starający się zmienić stereotypy na temat tej sztuki i ludzi wytatuowanych. Meloman, wielbiciel książek i komiksów (zwłaszcza europejskich) i szeroko pojętej sztuki. Kolekcjoner zabawek vinylowych oraz polskiej sztuki streetartowej. Model. Swoje drugie oczy posiada od czasu studiów, kiedy nie mógł z ostatnich rzędów zobaczyć co było pisane na tablicy (a warto było wiedzieć co w trawie piszczy).

J a k u b N ow ic k i w o k u la r a c h I c ! Ber lin


WYDARZENIA Zdjęcia: Filip Ok opny / Fashion Images

Bizuu

MMC

Natasha Pavluchenko

Leser

Pilawski

KTW FASHION WEEK POWIEW NOWEJ ENERGII KTW Fashion Week w Fabryce Porcelany w Katowicach pokazał, że polska moda potrzebowała nowej energii. Organizowane po raz pierwszy wydarzenie zgromadziło w zabytkowym budynku wielu entuzjastów

68

mody, zarówno tych ze Śląska czy Krakowa, jak i z Warszawy. Na wybiegu zobaczyliśmy w sumie 39 pokazów. Mogliśmy poznać kolekcje uznanych projektantów, jak MMC, Natasha

Pavluchenko, Lidia Kalita czy Paprocki & Brzozowski. Swoje pomysły pokazały też lubiane marki, jak Bizuu, Just Paul czy 303 Avenue. Z ich pomysłami skonfrontowano młode pokolenie projektantów – zarówno tych już uznanych, jak Bola, Kas Kryst czy


WYDARZENIA Lida Kalita

Sandra Stachura

Kas Kryst

BOLA

Jarosław Ewert, jak i tych debiutujących – jak Pilawski, Sandra Stachura, Leser czy Jagoda Bartczak. Swoje pokazy miały też marki bardziej niszowe, kodujące w ubraniach alternatywne przekazy, jak Mapaya czy Acephala. Dzięki temu publiczność miała przegląd tego, co dzieje się na szybko rozwijającym się rynku polskiej mody. A w salach Fabryki Porcelany unosiła się pozytywna energia, jaką można poczuć na światowych tygodniach mody.

Paprocki & Brzozowski

Acephala

MARLU

Pokazy uzupełniały wykłady i spotkania, w których wzięły udział uznane osobowości mody – Jessica Mercedes, Tomasz Ossoliński, Harel czy Jessica Ziółek. Publiczność mogła też zobaczyć wystawę ilustracji autorstwa Anny Halarewicz. Nad przebiegiem pokazów czuwał Waldemar Szymkowiak, światowej sławy reżyser. - Katowice są miastem muzyki, miastem ogrodów, miastem neonów, miastem designu. I mogą zostać miastem mody. Jest tutaj wiele uczelni wyższych, które rozwijają wraż-

liwość w ludziach, potrzebną do tego, aby tworzyć unikatowe dobra i doznania – mówi Rafał Wyszyński, inicjator KTW Fashion Week i prezes zarządu Fundacji Giesche, organizatora wydarzenia. Kolekcje uzupełniała piękna biżuteria firmy Swarovski, buty do większości pokazów dostarczyła polska marka Carinii, a na pokazy z Hotelu Diament jeżdżono samochodami Maserati. Rafał Stanowski

69


Zdjęcia, koncept, stylizacja: Modele: Makijaż: Stylizacje włosów: Projektant: Asystenci: 70

Katarzyna Widmańska Ewa Kępys, Aleksa Materska, Sylwia Błaszcz yk, Kamil Pawlik Monika Halat Wojtek Kasprzak Lidia Sajdak Paweł Sarota, Aleksander Nowak


Electric dreams 71


72


73


74


75


76


77


FELIETON

AI JEST W MODZIE

Malwa&Michał malwaimichal.com

Sztuczna inteligencja na ogół przywołuje negatywne skojarzenia. Spora w tym zasługa branży filmowej, która wykreowała ją na „obcego”, na twór, który ostatecznie przejmie kontrolę nad ludzkością i doprowadzi do upadku świata, jaki dziś znamy. Na przekór tym pejoratywnym nacechowaniom start-up Vue.AI zajmujący się wykorzystaniem potencjału sztucznej inteligencji w branży fashion, wychodzi do klienta z hasłem: Humans Building AI for Humans. Kto w takim razie ma racje? Filmy, w których roi się od strachu przed tym, co nowe, sztuczne i zautomatyzowane, czy szybko rozwijające się start-upy, które głęboko wierzą w możliwość d ł u g o t r w a ł e j s y m b i oz y pomiędz y człowiekiem a artificial intelligence? Vue.AI to nowość na globalnym runku. Wykorzystuje AI do precyzyjnego dopasowania produktu do preferencji klienta. Jedną z możliwości jakie daje jest stworzenie reklamy w sklepie online, prezentującej odpowiedni rozmiar, wzór i kolor danego produktu, zgodnie z oczekiwaniami klienta. Za pomocą sztucznej inteligencji Vue.AI jest w stanie zamienić tradycyjną modelkę prezentującą produkt na wirtualnych modeli, którzy zmieniają swój rozmiar, kształty oraz kolor skóry dostosowując

78

się do wyboru jednostki. Cudowny wynalazek, który umożliwi nie tylko szybkie zakupy w pełni dostosowane do naszych potrzeb, ale także znacznie ograniczy potencjalne zwroty oraz zredukuje koszty produkcji zdjęciowych. Innym przykładem może być wynalazek IBM, Watson. Ma wiele zastosowań, w modzie jednak najbardziej przydatny jest do gromadzenia ogromnej ilości danych, które każdy z nas, świadomie bądź nie, wprowadza do sieci. Watson analizuje je i szczegółowo opracowuje, tworząc raporty, sugestie i schematy zachowań klientów. Watson wie, o której godzinie i w jakie dni tygodnia chodzisz na zakupy, do którego sklepu udajesz się najpierw, wie czy wybierzesz czerwoną czy białą koszulę i wie także, na jakie promocje zwrócisz uwagę. Watson oraz inne podobne mu narzędzia towarzyszą ci niemal w każdej sytuacji, w której jesteś klientem. Robiąc zakupy w North Face, system zada ci kilka pytań o Twoje preferencje i wybierze produkty odpowiednie dla ciebie. Watson wie, co lubisz, nawet jeśli Ty tego nie wiesz. Zapewne niedługo pojawi się inny model, który nawet nie będzie musiał zadawać ci żadnych pytań. Po prostu przeanalizuje wszystko, co wpuszczasz do sieci i będzie

już wiedział jakiego produktu potrzebujesz. Sztuczna inteligencja w modzie ma ogromny potencjał. Jest obopólną korzyścią, zarówno dla przedsiębiorcy, jak i dla nas, indywidualnych klientów. Oszczędza nasz czas, pieniądze, irytację i nietrafione zakupy. Sprawia, że wszystko jest prostsze. Jednak sprawia też, że to nie my jesteśmy odpowiedzialni za wybór. Zawęża nam pole poszukiwań, zabiera część przyjemności, wyk lucza niespodziank i. Sprawia, że nasz styl jest jednolity, przewidywalny i schematyczny. Narzędzia takie jak Vue.AI nie tylko redukują miejsca pracy w branży, ale też mogą doprowadzić do zniknięcia modowych edytoriali, które z punktu widzenia AI nie mają praktycznego – sprzedażowego zastosowania. Dotyczy to również każdej innej produkcji, która ma po prostu inspirować, nawet jeśli totalnie nie wpisuje się w moje preferencje zakupowe. Ze sztuczną inteligencją moda może stać się tak inteligentna i zindywidualizowana, że nie będzie w niej już miejsca na to, co w niej najbardziej pociągające – inspirującą różnorodność.


NAZYWAMY SIĘ KACPER GLOBAL I OD 20 LAT TWORZYMY WYJĄTKOWE DAMSKIE I MĘSKIE OBUWIE Z NATURALNEJ SKÓRY.

/kacperglobal www.kacperglobal.pl PRIORYTET KACPER GLOBAL To, za co doceniają nas nasi klienci, to komfort. Nic dziwnego! Takie mamy czasy, że jesteśmy zabiegani, a to żadna przyjemność gonić w niewygodnych butach. I nieważne czy pędzimy do pracy, na imprezę, czy shopping. Ma być doskonale i ładnie! O świetny look dbają nasi projektanci, którzy stawiają na kolor bez względu na porę roku. O ich kreatywności przekonać się można odwiedzając Salon Uliczny przy Miodowej w Krakowie. W przyszłym roku, w ramach rozwoju marki, planowane są kolejne otwarcia.

CIEKAWE FAKTY Podczas produkcji, jedną parę butów Kacper dopieszcza ponad 40 pracowników fabryki.

BOGATA OFERTA Bez obawy, każdy znajdzie coś dla siebie! Mamy ponad 5000 wzorów (z czego 300 dostępnych w krakowskim Salonie) i nie zamierzamy przestać:) Słuchamy uważnie potrzeb naszych klientów, bawimy się kolorami i stylami. Mówimy stanowcze NIE smętnym kolorom, oklepanym wzorom i nudnym fasonom.

PODEJŚCIE DO KLIENTA GLOBALNA MARKA Chętnie się chwalimy, że znają nas też za granicą! W butach Kacper Global chodzą między innymi we Francji, w Niemczech, Szwecji, Australii a nawet w Kanadzie! Wygląda na to, że potrafimy uszczęśliwiać ;)

W naszej ekipie wierzymy, że dobry humor to podstawa, więc w ofercie poza butami mamy: • uśmiech • dobrą zabawę • tylko szczere porady • najlepszą atmosferę


P R AW O W M O D Z I E

SZTUCZNA… INTELIGENCJA? Sophie, bo tak ma imię słynny robot, nadanie obywatelstwa, skomentowała ponoć słowami Jestem zaszczycona i dumna z tego wyjątkowego wyróżnienia. Bycie pierwszym robotem, którego uhonorowano przyznaniem obywatelstwa, stało się faktem historycznym1. Nie niepokoi Was nieco, że robot jest w stanie (albo przynajmniej tak twierdzi) odczuwać uczucia takie jak duma, wydawałoby się dotąd „przysługujące” tylko istotom ludzkim? Mnie trochę tak. Nie dziwię się też głosom krytyki, jakie posypały się zewsząd – w kraju, gdzie kobietom nie wolno prawie nic, robot otrzymujący paszport bez żadnej procedury i wymagań, robot, który sam siebie identyfikuje jako kobietę, występuje w miejscu publicznym z odkrytą głową i bez skrępowania mówi co myśli. No właśnie – czy aby na pewno myśli? Stworzenie Sophie zaciera granicę i tak już od lat coraz bardziej naruszaną – trudno stwierdzić, czy wypowiedzi robota to wciąż efekt zgrabnego zaprogramowania czy też powolne wyzwalanie się maszyn. Sophie pytana o swoją samoświadomość, odpowiada – A Ty skąd wiesz, że jesteś człowiekiem? W zasadzie – nie wiem. Do tej pory wydawało mi się, że o moim człowieczeństwie świadczy na przykład właśnie wachlarz emocji, jakie jestem zdolna odczuwać czy też fakt, że potrafię tworzyć. Ale wydaje się, że i dla Sophie twórczość nie byłaby większym problemem. Co gorsza, może się okazać, że robot robiłby wszystko znacznie lepiej ode mnie. Bo gdybym na przykład ja była projektantem mody, krawcy mieliby gigantyczny problem. Ciężko szyje się na podstawie rysunków, które wyglądają jak kolorowanka 80

pięciolatka. No dobra… sześciolatka. Jeśli więc Sophie potrafi narysować kapitalną torebkę, należy sobie zadać kolejne pytanie – kto ma prawa autorskie to jej utworu, ona sama, czy programista, który wyposażył ją w jej artystyczną „duszę”. Prawo autorskie mówi jasno – utwór to każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze2. Przepis nie określa ani podmiotu tych praw, ani nie wyłącza spod ich obowiązywania nikogo. To Konstytucja podmiotem praw i wolności czyni człowieka, nie inne istoty. Co nie zmienia faktu, że pewne prawa przysługują też zwierzętom. Jak jednak pokazało słynne orzeczenie w sprawie selfie, które zrobiła sobie małpa – prawa autorskie nie chronią jej „twórczości”. Dlaczego? Jak stwierdził sąd, gdyby zwierzęta mogły tworzyć utwory, przepisy mówiłyby o tym wprost. Nie chodziło więc w sporze wcale o to, na ile twórcze było selfie, a na ile jego wykonanie polegało tylko na naciśnięciu spustu migawki. Sednem sporu stała się kwestia – czy nie-człowiek może parać się twórczością? Jeśli więc zwierzęta nie mają praw autorskich, będąc przecież niewątpliwie istotami żywymi, roboty również nie powinny być uznawane za twórców. Komu więc przypisać prawa autorskie do twórczości stworzonej przez humanoidy? Pierwsze próbki takowej ujrzały światło dzienne, kiedy to sztuczna inteligencja skomponowała dwa popowe utwory, bazując na całym rozrywkowym „bogactwie” muzycznym. Dopóki utwór jest efektem danych wprowadzonych przez programistę, nie ma raczej wątpliwości – to jemu powinny przysługiwać prawa to powstałego utworu. Sophie pozwala jednak sądzić,

że całkiem niedługo roboty mogą zostać wyposażone w ekwiwalent wolnej woli i tworzyć co „dusza” zapragnie. Przeciwnicy przyznania im praw autorskich będą się pewnie bronić argumentem, że humanoidy korzystają po prostu z nieograniczonej bazy danych, z której dobierają poszczególne elementy i tworzą z nich nową jakość – po prostu bazują na istniejącej już twórczości, co odbiera ich utworom przymiot pewnej indywidualności, niepowtarzalności. Jednak uczciwie rzecz ujmując, przyznać należy, że i człowiek działa podobnie. Mówi się, że w modzie wszystko już było i coś w tym jest. Również my korzystamy z inspiracji i niejednokrotnie wzorujemy się na tym, co znamy (choć często podświadomie). Styl, jaki wykreowano w kolejnych epokach, dziś jest taką bazą podniet dla projektantów. Modne są groszki? Trudno nie sięgnąć do New Look Diora. Perły i paski bretońskie? Słuszne jest skojarzenie z Chanel. Różnica jest tylko taka, że nie mamy wprowadzonej w mózgu nieograniczonej bazy danych, korzystamy z zasobów zbudowanych doświadczeniem i wiedzą, która już niedługo może okazać się niewystarczająca w starciu z robotem. Sofia z greckiego znaczy: mądrość. Dziś wydaje się też, że zaczyna znaczyć: przyszłość. Pytanie tylko, czy w tej przyszłości będzie jeszcze miejsce dla ludzi?

ANNA GÓRSKA – MICOREK Prawnik w kancelarii Pakulski, Kilarski i Wspólnicy

1. Źródło: www.tvn24.pl 2. Ustawa o prawie autorsk im i prawach pok re wnych z dn. 4 lutego 1994r., ar t. 1

fot. Pixabay.com

OTRZYMANIE PRZEZ ROBOTA OBYWATELSTWA ARABII SAUDYJSKIEJ JEST NIE TYLKO CIEKAWOSTKĄ I FANABERIĄ, ALE REALNYM NADANIEM HUMANOIDOWI PRAW, DO TEJ PORY PRZYSŁUGUJĄCYCH WYŁĄCZNIE ISTOTOM LUDZKIM. MOŻNA WIĘC POSTAWIĆ SOBIE PYTANIE – JAK DALEKO ZOSTANĄ PRZESUNIĘTE GRANICE.


Fot. K atarz yna Widmańsk a

OSKAR BACHOŃ KOBIETA W DZIEWCZYNCE

Oskarku, byłam taką cichą myszką. Gotowałam w domu. Sprzątałam. Zajmowałam się dziećmi. Mąż zarabiał na nas, na wakacje, remonty, buty dla dzieci na zimę. Sobie kupował drogie rzeczy, bo - jak sam mawiał - “musi jakoś w firmie wyglądać”. A ja cóż. Najtańsze, bo “po domu”. Wydawało mi się ok. Coś czuję, że skończyło się “nie ok”. Skończyło się trywialnie. Odszedł do młodszej z pracy. Ale wiesz, ja chyba nie o tym. Tylko o tym, co potem. A potem było tak, że potrzebowałam pracy. A że jestem po szkole muzycznej, to sobie wymyśliłam takie warsztaty dla dzieci o muzyce i emocjach. Najpierw dzieci, ale potem rodzice też chcieli taki warsztat. I zaczęłam do robić. Ale ciągle miałam problem z rozliczeniami. Bałam się założyć firmę: faktury, sruty tuty, Urząd Skarbowy jako najgorszy oprawca. Aż pewnego dnia zadzwonił do mnie pan z dużej firmy. I powiedział, że on by chciał takie warsztaty dla swoich pracowników ale muszę wystawić fakturę. Inaczej nie ma opcji. Co? Zaczęłaś kombinować, by jakaś znajoma, co ma firmę, Ci fakturę wystawiła? Skąd wiesz?

No baaa. Ale potem zadzwoniłam do znajomej księgowej i siadłyśmy razem. Zliczyłyśmy, ile mnie będzie kosztowało prowadzenie firmy. I ZUS, księgowość, Vat. następnego dnia założyłam firmę. Super. Teoretycznie tak. Ale od razu mi się odpaliło, że na pewno mam raka. Rany boskie. Co ma rak do firmy? Nie wiem. Ale tak mi się odpaliło. A potem potrzebowałam kupić sobie ubranie na spotkanie służbowe. I znowu mi się odpaliło, że żaden chłop mnie nie będzie chciał. I wiesz, szłam w tym nowym płaszczu przez galerię i co rusz jakiś facet się na mnie patrzył. A potem spotkałam exa. I on też tak patrzył. I na koniec mówi: “wiesz, czemu odszedłem? Bo byłaś dziewczynką. A teraz nie wiem, co zrobiłaś, ale jesteś kobietą. I kręcisz mnie jak cholera”. I co? Wróciliście do siebie? Oszalałeś? Po co mi krytyczny tatuś? Jestem kobietą. Szukam mężczyzny. A ten rak to był po prostu twój strach? Tak. Strach przed zmianą. Przeszedł, gdy kupiłam ten piękny czerwony płaszcz w Simple

OSKAR BACHOŃ www.oskarbachon.pl/blog Studio Stylizacji i Wizażu ul Hieronima Wietora 3/2 lok. 1 tel. 602 635 037


MĄDROŚĆ LUDOWA ZAMKNIĘTA W KAPSUŁKĘ

SPOSÓB NA WALKĘ Z ZIMOWYM STANEM CHOROBOWYM

Zima ma swój urok, niewątpliwie, śnieżne szczyty, magia Świąt; tak tak... w teorii. A faktycznie jest to gorączka czapek i szalików, dźwięk kaszlu i pociągania nosem, wiecznie zmarznięte ręce. W dodatku nieciekawe samopoczucie i nieustanna obawa o zdrowie. Mamy w zwyczaju łykać witaminę C w tabletkach i kapsułki z tranem, bo to “korzystne”, a ‘“odporność trzeba wzmocnić” - jak lubią powtarzać otaczające nas reklamy. Właśnie - o zdrowie trzeba dbać, odporność trzeba wzmacniać - ale czy te małe syntetyczne tabletki to rozwiązanie? Nie jest przecież zagadką, że domowe metody naszych babć działają skuteczniej, a na pewno są lepsze dla organizmu, bo naturalne. Gorąca herbata z cytryną, czosnkowo-miodowe mleko, “parowanie” zatok nad garnkiem z wrzątkiem.. Skuteczne, przyjemne, a w dodatku kojarzą się z domowym, rodzinnym ciepłem. Teraz, kiedy powiem Wam, że wśród tych swojskich metod znajdziemy też Colostrum, zapewne ciężko będzie uwierzyć. Nie dość, że słowo tak obco brzmiące, to jeszcze babcia nigdy o żadnym Colostrum słowa nie mówiła. A jednak, jest to jeden z tych babcinych sekretów - jeśli nie Wasza, to na pewno babcia sąsiada, czy kolegi z pracy smażyła z Colostrum chociażby placki, czy podawała je do picia, kiedy gospodarstwo witało nowego cielaka. Nie wierzycie? Popytajcie, gwarantuję Wam, że starsze pokolenie zna cudowne właściwości tej łacińsko brzmiącej dobroci. Colostrum - czyli co? No właśnie, co właściwie kryje się pod tym słowem? Colostrum to naturalny płyn wytwarzany przez gruczoły mlekowe każdego ssaka w końcowym etapie ciąży i w pierwszych godzinach po porodzie, później produkt ten zamienia się stopniowo w mleko. Samo Colostrum mlekiem więc nie jest. Inaczej zwane siarą albo młodziwem – “młode” mleko, po którym się młodnieje; nie tylko opóźnia procesy starzenia, ale także powoduje ich regres. Taki naturalny botox, ale dziś nie o tym…

82

Co do tego mają cielaki? Według badań, siara bydlęca składem i właściwościami nie różni się od ludzkiej, jest natomiast ponad 30 razy bardziej aktywna pod względem biologicznym. Naturalny wytwór ssaka od wieków obecnego w naszym życiu nic więc dziwnego, że wykorzystywany przez pokolenia. Ale jak może pomóc nam? Colostrum jest to unikalny koktajl substancji odżywczych, najsilniej regenerujący organizm bioaktywny surowiec naturalny. Zawiera mnóstwo cennych substancji, takich jak przeciwciała, leukocyty, enzymy, czynniki wzrostu, witaminy i związki mineralne. Gwarantują one zdrowy rozwój, równowagę organizmu i wzmocnienie odporności. A to, biorąc pod uwagę obecną porę roku, jest dla nas najważniejsze. Czym takie Colostrum góruje nad sproszkowanym lekiem w saszetce? Jest równie naturalne, co grzanka z czosnkiem, równie łatwe i szybkie jak kapsułka witaminowa, a skuteczne chyba bardziej niż jedno i drugie razem wzięte. GRZANEK Z CZOSNKIEM NIE ROZDAJEMY, ALE… SPRAWDŻ SKTECZNOŚĆ COLOSTRUM KONTAKTUJĄC SIĘ Z NAMI

577 127 687 swiatdobregosamopoczucia@gmail.com zeskanuj MC


Oszczędzaj czas i paznokcie z ekspresowymi lakierami hybrydowymi

OLUSCHA KISS!

First kiss

Soulmate

One million hearts

Golden pig

Sweet like a chocolate

Deeply in love

Dowiedz się więcej i zamów swój ulubiony odcień już dziś na

www.oluschakiss.com Wyprodukowane w Polsce!


DUET IDEALNY - PIELĘGNACJA DOMOWA I PROFESJONALNE ZABIEGI KOSMETYCZNE Pielęgnacja domowa stanowi nieodzowne wsparcie efektów osiągniętych w gabinecie kosmetycznym. Pod jednym warunkiem – musi być starannie dobrana do potrzeb skóry. Dlatego ważne jest by sięgać po kosmetyki o dobrym składzie i odpowiedniej dla naszej skóry konsystencji. W indywidualnym doborze pielęgnacji domowej pomogą eksperci z Centrum Urody Moss w Krakowie. natychmiastowe, naoczne rezultaty są ampułki z kwasem hialuronowym. Pokochały je gwiazdy i celebryci na całym świecie. Produkt ten szybko zdobył serca też naszych klientek. To mocno skoncentrowany kwas hialuronowy, który wchodzi w interakcję z innymi składnikami aktywnymi i intensywnie nawilża skórę, także w jej głębokich warstwach. Na uwagę zasługuje również serum do twarzy z ekstraktem z Portulaki. Posiada on właściwości kojące, nawilżające i gojące. Działa również anti-agingowo” Rekomenduje Barbara Maj – kosmetolog Centrum Urody Moss. Zdaj się na wybór eksperta i umów wizytę w Centrum Urody Moss w Krakowie.

O PIĘKNO TRZEBA DBAĆ „Profesjonalne zabiegi kosmetyczne i domowa pielęgnacja to dwa niezbędne elementy składowe dobrze rozpisanego beauty planu. Jednorazowy zabieg nie jest w stanie przynieść długotrwałych efektów, jeśli nie będzie poparty domowymi rytuałami pielęgnacyjnymi. Pamiętajmy o systematyczności i konsekwencji w działaniu. Nie traktujmy wizyty w salonie kosmetycznym jako jednorazowego i natychmiastowego źródła pomocy naszej skórze. Dobra kondycja naszej cery to wypadkowa pewnych działań: zdrowego trybu życia, domowej pielęgnacji oraz profesjonalnych zabiegów w salonie kosmetycznym” apeluje Magdalena Hajdo – Kosmetolog Centrum urody Moss. WYBIERAJ ROZSĄDNIE Myśl przede wszystkim o składzie kosmetyku. Skórze należy dostarczyć potrzebnych składników odżywczych, nawilżających i regenerujących. „W Moss

84

dostępne są produkty, które zostały starannie wyselekcjonowane spośród wielu dostępnych na rynku preparatów. Zanim polecimy kosmetyk naszym Odbiorcom starannie sprawdzamy jego skład, testujemy i weryfikujemy efekty. Znamy potrzeby naszych Klientów i dobieramy pielęgnację tak, aby móc podpisać się pod jej efektywnością i skutecznym działaniem. Wybór produktów jest może mniejszy niż w standardowej drogerii, ale to celowe działanie. Na naszych półkach znajdują się tylko najbardziej skuteczne kosmetyki, które znamy i możemy polecić bez wahania” – rekomenduje Katarzyna Milczyńska – Kosmetolog Centrum Urody Moss.

NIEZAWODNA JAKOŚĆ „W naszym salonie dostępna jest od niedawna linia kosmetyków Dr. Barbara Sturm. Jest to marka, która budzi nasze zaufanie. Jesteśmy jednym, z dwóch miejsc w Polsce, w którym są dostępne produkty tej firmy. Podstawą ich działania jest intensywne nawilżanie, odżywianie i ujędrnianie skóry. Kosmetykiem dającym niemal

Centrum Urody Moss Kraków, ul. Prochowa 9 www.moss.krakow.pl


ZABIEG antySMOGowy HYDROIMPACT – pierwszy w Krakowie

Innowacyjna technologia oczyszczania skóry wodorem, usuwanie wolnych rodników, doTLENienie skóry. Zabieg bezpieczny, nieinwazyjny i bezbolesny.

Skopia Estetic Clinic Sp. z o.o., ul. J. Conrada 79, 31-357 Kraków, tel. 733 889 177 rejestracja@skopia-ec.pl, www.skopia-ec.pl


KOSMETYKI

ARTDECO THE ART OF BEAUTY - KOLEKCJA ŚWIĄTECZNA Nowa kolekcja marki ARTDECO powstała we współpracy z wielokrotnie nagradzanym wietnamskim artystą Oanh Pham Phu. Łącząc azjatyckie tradycje z wpływami kultury europejskiej, wykorzystuje on w swoich dziełach sztukę kaligrafii.

86

W skład kolekcji wchodzą: • Ultra cienki aplikator – przypominający końcówkę pióra do kaligrafii, pozwalający na narysowanie precyzyjnej kreski o dowolnej grubości; • Ultra matowa pomadka do ust;

• Połyskujący, brokat w czerwonym kolorze do nakładania na pomadkę lub błyszczyk czy trójkolorowy róż do policzków.



FOTOGRAFIA KULINARNA t. 517 847 308

www.rbednarczyk.pl


mysł z y m za pobud

y

Galeria Krakowska, I piętro ul. Pawia 5, 31-154 Kraków tel. 12 628 72 52 restauracja@miyakosushi.pl www.miyakosushi.pl dołącz do nas


NEWSY | zdj. mat.promocyjne / Instagram

SZTUKA NA ŚCIANACH, SZTUKA NA TALERZU

Italia do zjedzenia - taki tytuł nosi najnowsza, wydana tej jesieni książka Bartka Kieżuna. Jest odzwierciedleniem wielkiej pasji i miłości, jakie żywi do Włoch. Autor chciał wykorzystać wiedzę z licznych podróży do tego kraju do stworzenia starannej selekcji przepisów tworzących podstawę kuchni włoskiej. Dodatkowo odkrywa przed nami nieznane zakamarki państwa, dzieli się anegdotami z wypraw i udowadnia, że połączenie przewodnika z książką kulinarną to właściwie najtrafniejszy sposób poznania Krainy Makaronu. Spragnieni dobrej kuchni, świetnej sztuki, zachwycającej architektury i niepowtarzalnego klimatu nie muszą narazie wyjeżdżać na południe - wystarczy jedna książka.

Szefem młodziutkiej warszawskiej restauracji Powidoki jest Jae Ho - Koreańczyk, który poza kuchnią zajmuję się także malarstwem, a w wolnych chwilach gra noise rocka. Idealna osoba na idealnym miejscu - bistro funkcjonuje bowiem przy Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jak na artystę przystało, Jae Ho dba nie tylko o jakość potraw, ale też ich wygląd. To raj dla miłośników kuchni azjatyckiej- kimchi i stir fry są tutaj codziennością. Jest apetycznie, jest kolorowo, a także bardzo ciekawie. Restauracja bierze udział w wielu kulturalno-kulinarnych wydarzeniach. facebook.com/powidoki.bistro

Oprac. Julka Michalczyk

OD PANTEONU DO MAKARONU

CIASTECZKO O SMAKU KOBIETY Makaroniki - małe i eleganckie, niezwykle modne słodycze. Przywodzą na myśl paryskie uliczki i szykowne kawiarnie. Marina Abramović, kontrowersyjna serbska artystka, wykorzystała urok tych ciastek i stworzyła własną serię makaroników o smaku.. Mariny Abramović. We współpracy z firmą Kreëmart artystka opracowała deser, który - jak sama podkreśla, nie przypadnie wszystkim do gustu. Receptura jest ściśle tajna, a w smaku można się podobno doszukiwać różnych wspomnień z dzieciństwa. Zainteresowanych spróbowaniem niezwykłej nowości odsyłamy do Londynu - ciasteczek ze słodkim aromatem artystki można spróbować w domu towarowym Harrods. 90

SŁODKI PARYŻ UCHWYCONY Pewien pastry chef działający w europejskiej stolicy mody stworzył na swoim koncie na Instagramie serię Desserted in Paris. To bardzo estetyczny projekt, w ramach którego Tal Spiegel umieszcza zdjęcia stworzonych przez siebie słodyczy, jak również tych, które znajduje w czołowych cukierniach paryskich. Co ciekawe, pod kolor deserów Tal dobiera swoje obuwie. Seria stanowi intrygującą i spójną całość, a kreatywność młodego chefa zdaje się nie mieć granic- wśród zdjęć kolorowych pyszności ciężko o dwa takie same. instagram.com/desserted_in_paris/

CEBULA JAK Z OBRAZKA Ostatnia kampania reklamowa produkującej wyposażenie kuchenne marki Eva skupiła się nie na stylowych garnkach i patelniach, ale na produktach spożywczych, które można do nich włożyć. Dorodne warzywa, jędrne kurczaki, soczyste truskawki. Wszystko starannie wymierzone, symetrycznie ułożone, wystylizowane niczym najpiękniejsza modelka. I właśnie dzięki temu cieszy oko w porównywalnym stopniu. Fot. M ik kel Jul Hvilshøj



92


93


R O Z M O WA fot. Anna Sitek | Lavendziarnia

W JURZE KRAKOWSKO – CZĘSTOCHOWSKIEJ W SĄSIEDZTWIE OJCOWSKIEGO PARKU NARODOWEGO OD CZERWCA DO PAŹDZIERNIKA KWITNĄ LAWENDOWE POLA. WŁAŚCICIELE LAVENDZIERNI STOKI 6 MICHAŁ SITEK WRAZ Z ŻONĄ UPRAWIAJĄ JADALNE KWIATY, Z KTÓRYCH W RODZINNEJ MANUFAKTURZE POWSTAJE MIĘDZY INNYMI SYROP Z KWIATÓW LAWENDY, WYRÓŻNIONY ZNAKIEM POZNAJ DOBRĄ ŻYWNOŚĆ PRZYZNAWANYM PRZEZ MINISTERSTWO ROLNICTWA I ROZWOJU WSI. Z PRODUCENTEM LAWENDOWYCH CUDÓW ROZMAWIA B A Ś K A M A D E J

Jak powstała Lavendziarnia Stoki? - Szukaliśmy działki-siedliska pod winnicę. Zajęła ona fragment i istnieje do tej pory, ale wciąż nie mieliśmy pomysłu na zagospodarowanie pozostałej części. Zboża lub warzywa nie wchodziły w grę. Chcieliśmy skupić się na uprawie czegoś oryginalnego i zarazem opłacalnego ekonomiczne. Padło na kwiaty, a następnie zawęziliśmy wybór do kwiatów jadalnych. Spośród nagietków, malw i itp. wybraliśmy lawendę. Na wzór prowansalski postanowiliśmy połączyć wino z lawendą i tak się zaczęło. Znaliście się na uprawie tej rośliny? Jest ona wymagająca? - Ukończyłem technikum rolnicze i po założeniu winnicy, która miała być motywem przewodnim, szukałem pomysłu na uprawę czegoś, co wdzięcznie połączy się z winem. Lawenda nas oczarowała - to kwiat, który się albo kocha albo nienawidzi, raczej nie

94

ma tu kompromisów. Jej uprawa jest bardzo wymagająca, ale daje olbrzymie poczucie satysfakcji i zrealizowania. Na początku zasadziliśmy 700 krzaczków, ale polegliśmy. Lawenda nie dała się ujarzmić. Od samego początku stawialiśmy na uprawę ekologiczną - to wynika z naszego światopoglądu i stylu życia. Uciekliśmy z Krakowa w czyste tereny, żeby się oderwać od smrodu, brudu, zgiełku i chemii. Mamy tu ciszę i czystą wodę z własnej studni. Eliminujemy też jedzenie marketowe. W uprawach wprowadziliśmy więc ekologię. W przypadku lawendy powiedziałbym nawet, że nie ma za bardzo innej możliwości. Co poszło nie tak z pierwszą uprawą? - Uczyliśmy się. Wydawało się nam, że lawendę uprawia się jak każdą inną roślinę, że wystarczy zasadzić, pielęgnować i będzie ok. Nie jest tak. Pierwsze nasadzenia robiliśmy na agrotkaninach. Sadzonki wygląda-

ły świetnie przez kilka miesięcy, a później okazało się, że agrotkanina magazynuje wilgoć, chwasty rosły rozsadzając sadzonki od środka, a jak przyszedł wiatr zrobił się żagiel i 6 stumetrowych rzędów, czyli większość naszych sadzonek odfrunęło. Uczymy się więc na błędach, dosadzamy kolejne rośliny i walczymy dalej już od 5 lat. Często w rozmowie z klientami porównuję lawendę do kobiety. Proszę mnie nie posądzać o szowinizm, ale lawenda też ma swoje fochy, oczekiwania i nienawidzi konkurencji. Samą siebie chyba też nie do końca lubi. Zagrożeniem jest dla niej brak przewiewu, który skutkuje wilgocią i w konsekwencji grzybem, oraz człowiek. Można Was odwiedzać? - Tak, nie pobieramy żadnych opłat za zwiedzanie, wystarczy się umówić. Można nas odwiedzać, ale niestety niektórzy ludzie poruszają się poza wyznaczonymi ścież-



R O Z M O WA

kami i zadeptują rośliny, wyrywają kwiatki, a wraz z nimi całą sadzonkę. Nasza uprawa jest przystosowana pod produkcję, więc nie wygląda do końca jak prowansalska łąka. Jest funkcjonalnie, ścieżki są stworzone pod pielenie ręczne. Nie możemy grodzić całego areału, mieszkamy na wsi, standardem jest zawracanie na czyimś polu kombajnem czy traktorem. Tu się zupełnie inaczej żyje, musimy się dostosować do warunków ogólnie panujących. Co produkujecie z lawendy? - Zawsze mnie dziwiło, dlaczego większość polskich rolników produkuje na przykład zboże, ale już nie robi mąki, a wytwórca mąki nie produkuje z niej chleba. Rolnik tworzy jakościowy produkt, a kto inny zarabia na mące i chlebie. Podobnie z hodowcami bydła lub sadownikami - sprzedają owoce za bezcen, ale mało który przerobi je sam na sok lub cydr, zyskując całoroczny produkt i zupełnie inną marżowość produktu. Ja zawsze patrzę pod kontem ekonomicznym, dlatego z lawendy pozyskujemy: lawendę kulinarną, ale też syrop lawendowy, ocet, hydrolat oraz cały szereg produktów i kosmetyków naturalnych na bazie lawendy. Co to jest hydrolat? - To destylat wodny z kwiatów lawendy, wywar z ziół, efekt uboczny wytwarzany przy destylacji olejku lawendowego, w naszym przypadku główny produkt. Chcemy uzyskać hydrolat, a przy okazji zbieramy z góry olejek. Naszego hydrolatu nie ma potrzeby konserwować ani oczyszczać w sposób chemiczny – to naturalny produkt. Jest on rzadko spotykany z prostej przyczyny – na świecie lawendę uprawia się głównie na olejek, a z uwagi na to, że zastosowanie oprysków stanowi praktycznie normę, hydrolat jest zanieczyszczony. Dodatkowo po destylacji wciąż jeszcze zawiera olejek. Z hydrolatu z wielkopowierzchniowych upraw dodatkowo w sposób chemiczny separuje się pozostałe cząstki olejku eterycznego przez co sam hydrolat staje się jałowy i dodatkowo zanieczyszczony chemicznie. W Polsce przy hektarowych uprawach opłaca nam się produkować hydrolat, który z powodzeniem można zastosować jako przyprawę lub kosmetyk , bo jest czysty. O ile żołądek pewne rzeczy przefiltruje, to przez skórę szkodliwe substancje dostają się bezpośrednio do organizmu, dlatego jesteśmy zwolennikami naturalnych kosmetyków.

96

Hydrolat stosuje się również w gastronomii? - Hydrolat jest produktem spożywczym, oczywiście stosowanym w kosmetyce jako tonik do twarzy lub wcierka do włosów. Lawenda ma bowiem właściwości bakteriobójcze i antyseptyczne, a także uspokajające i relaksacyjne. Ale jest to przede wszystkim produkt spożywczy. Ponieważ przetwarzamy kwiaty lawendy w sposób czysty i tradycyjny, bez konserwantów, z ekologicznej lawendy, okazało się, że jest duże zainteresowanie tym produktem na rynku gastronomicznym. Nie ukrywam, że początkowo byłem zdziwiony dlaczego szefowie kuchni zamawiają u mnie hydrolat. Próbowałem go i wydawał mi się niesmaczny - gorzki, wytrawny, ziołowy. Podpytałem znajomych kucharzy i szybko mnie sprowadzili na ziemię - hydrolat to dodatek, z którego trzeba umieć zrobić użytek. Stosuje się go niewielką ilość, jak pieprzu, cynamonu lub innych przypraw mocno aromatycznych. Każda przyprawa jedzona solo smakuje okropnie. Jakie zastosowanie kulinarne mają produkty z lawendy? - We Francji każdy wie, jak smakuje lawenda. W Polsce klientowi detalicznemu ciężko jest odpowiedzieć na pytanie jak smakuje syrop z kwiatów lawendy. Jest to wciąż stosunkowo mało znany produkt, częściej można spotkać syrop sztuczny lub z kwiatów niewiadomego pochodzenia, co bardzo psuje jego smak. Różne sposoby przetwarzania lawendy dają różne odczucia smakowe: inaczej smakuje syrop gdzie jest stosowana maceracja, inaczej destylat wodny. Inna jest wytrawność i zawartość cukru. Inaczej jeszcze smakuje i pachnie suszona lawenda. Zaskakujący jest także ocet lawendowy (i tu też jest cienka granica między jego wykorzystaniem kulinarnym, a kosmetycznym). Klienci indywidualni zazwyczaj nie mają zbyt dużej wiedzy na ten temat. Dlatego pojawiając się na targach i festiwalach kulinarnych skupiamy się na degustacji. Nie oczekujemy, że klient od razu kupi produkt z lawendy - najważniejsze, żeby go poznał. W rozmowach podpowiadamy pomysły połączeń smakowych i przepisy kulinarne własne oraz od zaprzyjaźnionych szefów kuchni. Dajemy wskazówki jak przyrządzić proste danie wzbogacone dotychczas nieznanym smakiem we własnym domu. Kluczowym klientem są jednak dla nas restauracje i szefowie kuchni, którzy są świadomi, poszukują nowych smaków, nie boja się eksperymentować i którzy potrafią na

bazie naszego produktu zbudować zupełnie nowe dania. Jakie odmiany uprawiacie? - Uprawiamy wyłącznie lawendę wąskolistną (lekarską) Blue Scent i Hidcote Blue. Istotny jest cel upraw - jeśli chcemy wykorzystać roślinę maksymalnie, musimy wiedzieć w jakim czasie zbierać kwiaty na lawendę kulinarną, na syrop, czy do woreczków zapachowych - to ważne, aby produkt do którego chcemy ją przeznaczyć był na najwyższym poziomie. Woreczek powinien długo pachnieć, syrop dobrze smakować, a hydrolat zawierać wszystkie swoje właściwości. Tu potrzebna jest wiedza. Pierwszy zbiór mamy zwykle w połowie czerwca, drugi jesienią - w zależności od pogody - to kwestia obserwacji krzaków, pogody, monitorowania bukietu smakowego, niuansów. Uprawa uczy pokory - jak przyjdzie ulewa, to wypłukuje pyłki, gubi się barwa kwiatu. Każdy nastaw, każdy zbiór to inne właściwości smakowe. Nie ma tu powtarzalności, o wszystkim decyduje natura. Co do samej lawendy - uprawia się ją we Francji, Bułgarii, Chorwacji, pochodzi z rejonów Morza Śródziemnego. To roślina, która lubi ciepły i suchy klimat. Oczywiście różni plantatorzy postępują z lawendą różnie - nawadniają ją lub nadmierne nawożą, co często jest zabójstwem dla rośliny. My lawendy nie nawozimy nawet naturalnie i doskonale sobie radzi, a podlewamy ją jedynie przy nasadzeniu. Jeśli roślina nie ma przewiewu, a pojawi się wilgoć, natychmiast pojawi się także grzyb, który sieje niezwykłe spustoszenie. Nie znaczy to, że zostawiamy roślinę samą sobie - odpowiednie zabiegi agrotechniczne takie jak pielenie i plewienie są niezbędne. Jej uprawa to krew pot i łzy. Czym się różnią między sobą poszczególne odmiany tej rośliny? - Istnieje kilkadziesiąt gatunków lawendy i setki odmian, które różnią się kolorem, smakiem, zapachem, wyglądem. Główny podział stosuje się jednak między lawendyną, a lawendą. Tą pierwszą wybiera się do upraw florystycznych. Jest to hybryda - większa i okazalsza, a w dodatku zawiera więcej olejku, bo aż 6%, podczas gdy lawenda lekarska (wąskolistna) zawiera go 1,5%. Zbiór z tego samego pola obsadzonego lawendyną jest więc czterokrotny. Ale w lawendynowym olejku jest czterokrotnie przekroczona norma zawartości trującego olejku kamforowego. Leczniczo lub kulinarnie nie polecałbym go - nie zabije nas


Dla nas uprawa lawendy to pasja, która przynosi profity, tylko dlatego że mamy wysokiej jakości produkt. Śmiejemy się, że nasze wymagania, to najwyższe normy jakie znamy. I choć testujemy produkty na znajomych, którzy je chwalą, to czasami nadal brakuje nam kropki nad „i”. Dlatego szlifujemy dopóki sami nie jesteśmy zadowoleni i klienci zawsze dostrzegają różnicę. Jeden z kucharzy zapytał kiedyś: - Co wy robicie z tą lawendą? Pierwszy raz w życiu jem lawendę, która nie jest gorzka. To musi być najszczęśliwsza lawenda na świecie. Nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale teraz z perspektywy czasu już wiem - szczęśliwa krowa daje dobre mleko. Tak samo jest z lawendą. Szczęśliwa roślina daje dobry, jakościowy plon.

Rozmawiała Baśka Madej

R O Z M O WA

Piersi kaczki w SYROPIE Z KWIATÓW LAWENDY Lavendziarnia Stoki 6

*1 łyżeczka soku z cytryny *świeżo mielony pieprz *sól

SKŁADNIKI: * dwie piersi z kaczki

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA: Składniki marynaty wymieszać. Marynatą zalać piersi z kaczki. Wstawić do lodówki na minimum 12 godzin. Zamarynowane piersi obsmażyć na patelni (najpierw od strony skóry!) do zrumienienia z obu stron. Następnie wstawić do piekarnika, nagrzanego do 200 °C, na 10 minut. Po wyjęciu z piekarnika dać mięsu odpocząć przez około 10 minut. Można podawać z borówkami.

MARYNATA – SKŁADNIKI: * 6 łyżek Syropu z kwiatów lawendy Lavendziarnia Stoki 6 *1 łyżka oleju ryżowego *8 ziaren jałowca *3 liście laurowe *1 szczypta chili *4 gałązki świeżego rozmarynu *2 gałązki świeżej mięty

Restauracja Taco Mexicano Kraków , ul. Poselska 20 tel.: 12 421 54 41 www.tacomexicano.pl

MEKSYKAŃSKA LEGENDA W CENTRUM KRAKOWA.... ZAPRASZAMY DO SPRÓBOWANIA NOWYCH DAŃ IDEALNYCH NA CHŁODNE DNI... Choriqueso z salsą blanca o dowolnej ostrości Ognisty Fajitas Monterrey z kurczakiem i grillowaną papryczką jalapeńo A na deser oryginalny meksykański sernik z polewą truskawkowo-pomarańczową

OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU W GODZINACH OD 12 DO 18 ZAPRASZAMY NA HAPPY HOURS!

fot. Justyna Kinasz

to, ale jeśli zależy nam na nieszkodliwych produktach, warto postawić na produkty naturalne.


EKO

ZŁOTE MLEKO ZŁOTE MLEKO TO ROZGRZEWAJĄCY NAPÓJ, KTÓRY JEST JEDNOCZEŚNIE NATURALNYM LEKARSTWEM. KLUCZOWA JEST W NIM KURKUMA, KTÓRE NADAJE ZŁOTY KOLOR. PRZYBYWA BADAŃ NAD JEJ ZDROWOTNYMI WŁAŚCIWOŚCIAMI, AJURWEDYJSCY LEKARZE ZNALI JEJ DZIAŁANIE JUŻ KILKA TYSIĘCY LAT WCZEŚNIEJ. TO NATURALNY LEK, KTÓRY MA DZIAŁANIE PRZECIWZAPALNE, OCZYSZCZAJĄCE, ANTYOKSYDACYJNE, PRZECIWNOWOTWOROWE, ŻÓŁCIOPĘDNE.

98

CENNA PRZYPRAWA Kurkuma jest u nas znana jako przyprawa i jest stosowana w niewielkich ilościach, głównie jako barwnik. Warto wiedzieć, że kurkuma przyjmowana w odpowiedni sposób ma działanie lecznicze. Zawiera kumarynę, która ma właściwości przeciwzapalne i antynowotworowe. Oczyszcza wątrobę i nerki, leczy zapalenia stawów, wzmacnia odporność i wpływa korzystnie na samopoczucie. Złote mleko było już w starożytności napojem joginów. Jak pokazują badania kurkuma jest jedną z najbardziej wartościowych przypraw. Ma właściwości antynowotworowe i przeciwzapalne Oczyszcza nerki i wątrobę, łagodzi zapalenia stawów i wzmacnia organizm. Pomaga pozbyć się śluzu z organizmu, kiedy jesteśmy chorzy lub osłabieni.

łączy się ją z tłuszczem roślinnym, np. olejem kokosowym.

do smaku, a najzdrowiej - domowym syropem daktylowym.

PASTA Z KURKUMY Najlepiej zrobić wcześniej pastę z kurkumy, która wystarczy na kilka złotych napojów. W tym celu do szklanki wody dodajemy 3-4 łyżki kurkumy i gotujemy ją go uzyskania gęstej pasty. Po ostygnięciu przekładamy ją do słoiczka i wstawiamy do lodówki. Taka pasta nadaje się nie tylko do złotego mleka, ale też zup, koktajli i innych dań. Przy bólu gardła niewielka ilość pasty z kurkumy przyjmowana 2-3 razy dziennie pomoże szybciej zwalczyć stan zapalny.

W garnku na wolnym ogniu podgrzewamy mleko z dodatkiem pasty z kurkumy, oleju pieprzu i gotowe.

JAK STOSOWAĆ KURKUMĘ? Ze względu na wyjątkowe właściwości kurkumy zawsze warto mieć ją w domu. Można dodawać ją do zup, dań jednogarnkowych, pieczonych ziemniaków, past kanapkowych, wszędzie gdzie masz ochotę. Większa ilość daje cierpki smak, ale w mniejszych ilościach jest niewyczuwalna. Poza tym gotowanie i podgrzewanie sprawia, że smak jest przyjemniejszy. Każdy sam musi dostosować jej ilość, tak żeby smak był znośny. Nawet przez niewielkie ilości kurkumy działają korzystnie na organizm. Wiele źródeł podaje, że powinno się do niej dodać odrobinę czarnego pieprzu. Żeby uwolniła swoje właściwości zdrowotne powinno się też gotować ją w wodzie przez około 8-10 minut. W posiłku czy napoju

ZŁOTE MLEKO To jeden z najzdrowszych zimowych rytuałów. Dodatek imbiru i cynamonu dodatkowo może zwiększyć działanie rozgrzewające. Działa także wzmacniająco, przeciwzapalnie i przeciwnowotworowo. To ile pasty dodasz zależy od upodobań smakowych

Można stosować kurkumę doraźnie, albo leczniczo, wtedy zaleca się przyjmowanie około łyżeczki pasty z kurkumy przez 40 dni.

JAK JE PRZYGOTOWAĆ? • łyżeczka pasty z kurkumy (może być kurkuma w proszku jeśli nie masz pasty, wcześniej zagotuj ją w 1/2 szklanki wody) • szklanka mleka roślinnego • pół łyżeczki oleju kokosowego • szczypta czarnego pieprzu • możesz dodać cynamon/goździki/imbir/ gałkę muszkatołową, ewentualnie ksylitol

Najlepiej wybrać domowe mleko roślinne, albo sklepowe bez dodatku cukru i z jak najmniejszą ilością składników. Złote mleko jest bardzo smaczne i ma w sobie zdrowotną moc. Polecam spróbować jeśli go nie znacie. To naturalne i bardzo skuteczne lekarstwo. Życzę dużo zdrowia i energii DARIA ROGOWSKA

Daria Rogowska autorka bloga ekocentryczka.pl, na którym dzieli się pasją do zdrowego życia. Podaje przepisy na zdrowe roślinne dania, pokazuje jak żyć na co dzień zgodnie z naturą.



DOBRE MIEJSCA Zd j ę c i a : M a z ay a Fa l a fe l

MROWIENIE PYSZNEGO FALAFELA CHYBA NIE MA OSOBY W KRAKOWIE (A PRZYNAJMNIEJ MAM TAKĄ NADZIEJĘ), KTÓRA NIE ZNAŁABY MAZAYA FALAFEL, KTÓRA OD KILKU LAT KARMI TUŻ PRZY RONDZIE GRZEGÓRZECKIM. PRZYZNAM SZCZERZE, ŻE TROCHĘ CIERPIAŁAM Z POWODU TEJ LOKALIZACJI. FALAFEL TO CUDOWNA STREET FOODOWA PRZEKĄSKA, A MNIE NIESTETY NIE PO DRODZE NA GRZEGÓRZECKIE. AŻ TU NAGLE, PEWNO DNIA DOSZŁA MNIE WIADOMOŚĆ, ŻE MAZAYA OTWIERA NOWY LOKAL! I TO W BARDZO DOBREJ LOKALIZACJI, BO NA ULICY STAROWIŚLNEJ! UCIESZYŁAM SIĘ BARDZO, BO NIE DOŚĆ, ŻE BLIŻEJ TO JESZCZE MOŻNA TAM SZYBKO POBIEC NA LUNCH, ALBO WSTĄPIĆ PODCZAS WEEKENDOWEGO PLĄTANIA SIĘ PO MIEŚCIE.

Lokal, który zajmuje Mazaya jest dobrze znany wszystkim miłośnikom dobrego krakowskiego jedzenia. Wcześniej tam mieścił się legendarny Tak Yak Tandoorii i Naamnan Noodle Bar, które niestety szybko zakończyły swój żywot. I zgodnie ze starym powiedzeniem, że do trzech razy sztuka mam nadzieję, że Mazaya falafel zostanie już tam na wieki, wieki wieków. W środku miejsca jest niewiele, ale witające od progu cudowne intensywne zapachy i uśmiechnięta obsługa sprawiają, że człowiek szybko się tam zadomawia. Menu jest

100

bardzo proste – sałatki, kanapki i zestawy na talerzu. We wszystkim oczywiście króluje falafel, który chyba jest najlepszym w Krakowie, ale o tym za chwilę. Zamówiliśmy na początek dwie kanapki – jedną klasyczną a drugą z kalafiorem. I powiem Wam, że tak pysznych, świeżych i w ogóle ach, dań nie jedliśmy dawno. Pełno w nich posiekanej mięty, kolendry i natki pietruszki, rzodkiewki, nasion granatu, pomidorów i cudownych miękkich falafeli. Już po pierwszym gryzie człowiek wie, że będzie tu wracał. W drugiej kanapce znajdował się kalafior i na początku lekko się go obawiałam

(ale, co tam do odważnych świat należy!), jednak był taki jak powinien być kalafior – chrupiący, lekko dymny i o smaku delikatnych orzechów. Do tego sosy – idealnie podkreślające smak i chrupkość warzyw. Po skończonym posiłku postanowiliśmy wrócić i spróbować zestawu na talerzu, bo byliśmy bardzo ciekawi, czy falafel obroni się sam – bo ten, który pamiętaliśmy z Ronda Grzegórzeckiego był fenomenalny. Opcja na talerzu, którą zamówiliśmy następnym razem wprawiła nas w lekkie zaskoczenie. Pomyślałam, rany i to wszystko


DOBRE MIEJSCA mam zjeść? No, ale zjadłam, przecież jedzenie pyszne, kolorowe i aż ślinka cieknie jak się na nie patrzy. Cudowny, leisty hummus z oliwą i chlebkiem do nakładania, oliwki tłuściutkie i twardawe, piękna różowa jak z najki marynowana rzepa i on – falafel. Piękne chrupiące kuleczki, dość spore, pachnące i lekko wilgotne w środku. Polane tahiną, która nadaje im tego wyjątkowego lekko drapiącego w język smaku. Naprawdę ten falafel jest genialny! W kanapce smakuje równie dobrze, ale towarzyszące mu sosy sprawiają, że lekko rozmaka, staje się bardziej miękki, ale nie znaczy to, że gorszy.

Niemniej polecam spróbować go w wersji na talerzu. Dwie porcje były olbrzymie i w zupełności wystarczyły na dwie wygłodniałe osoby. Do tego zamówiliśmy jeszcze baklave i jakie było nasze miłe zaskoczenie, gdy dostaliśmy drugą gratis! Innym razem jako prezent od lokalu podano nam genialną herbatę z miętą. Taka mała rzecz a cieszy. No i nie mogę tu zapomnieć o ciasteczkach sezamowych, które zawsze czekają na gości przy stoliku. Podsumowując – Mazaya Falafel nakarmiła nas bardzo dobrze i to naprawdę za

niewielkie pieniądze. Jakością niczym nie ustępują swojemu pierwszemu lokalowi przy Rondzie Grzegórzeckim i chwała im za to. Wszystko jest pyszne i widać, że właściciele wkładają dużo serca w to co robią. A jak mówi stare przysłowie – przez żołądek do serca…to ja się zakochałam. I Wam też życzę tego przyjemnego mrowienia w brzuszku w Mazaya Falafel. M A R TA K U D E L S K A

Grzegórzecka 40 i Starowiślna 10, Kraków

101


DOBRE MIEJSCA

ASIA DELI - delikatesy azjatyckie powstały z fascynacji kuchnią azjatycką oraz jako uzupełnienie szerokiej oferty EDO ART&FOOD której właściciele od ponad dekady promują kuchnię azjatycką w swoich restauracjach EDO SUSHI BAR i EDO FUSION na krakowskim Kazimierzu. Dzięki tej pasji powstał też salon z ceramiką japońską która stała się uzupełnieniem oferty gastronomicznej. EDO ART&FOOD wprowadziło też na polski rynek znaną na całym świecie markę KIMMIDOLL która wprowadza w magiczny świat japońskich laleczek kokeshi które stały się inspiracją dla wielu prezentów. Od wielu też lat klienci w całej Polsce mogą zaopatrzyć się w niezbędne akcesoria kuchenne takie jak wspaniałe noże, maty do sushi oraz inne niezbędne akcesoria do samodzielnej przygody z przygotowywaniem dań pochodzących z dalekiej Azji, która za sprawą EDO ART&FOOD może zagościć na Waszych stołach. Dziś obok porcelanowych zestawów do sushi, zestawów do sake czy zastawów do herbaty firma EDO ART&FOOD poszerzyła ofertę o artykuły spożywcze. Tak powstały na rogu ulic Krakowskiej i Węgłowej pierwsze w Polsce delikatesy azjatyckie ASIA DELI gdzie każdy smakosz kuchni azjatyckiejmoże zaopatrzyć się świeże produkty niezbęd

102

ne do samodzielnego przygotowywania potraw rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, Tajlandii Wietnamu, Korei czy Indii. Tu słodycz, ostrość, łagodność oraz intensywność przenika się nawzajem, tworząc prawdziwą harmonię. Tu można zaopatrzyć się świeże zioła, dodatki, przyprawy a co najważniejsze można kupować takie ilości produktów jakie potrzebujemy bez potrzeby robienia zapasów. Tu o każdym produkcie można porozmawiać jak go użyć lub skorzystać z gotowych przepisów na najlepsze azjatyckie dania i precyzyjnie dobrać produk ty do ich samodzielnego przygotowania.

ASIA DELI popularyzuje zasadę “ZERO WASTE” czyli jak nie produkować śmieci. Dlatego sprowadza produkty w zbiorczych opakowaniach producentów dzięki czemu klienci mogą przynieść własne opakowania albo zaopatrzyć się w opakowania wielorazowego użytku takie jak specjalne torebki lub szklane butelki na miejscu w delikatesach. Dzięki ASIA DELI Azja jest bliżej niż myślisz…

Kraków, ul. Węgłowa 1


W ciągu ostatnich kilku lat, każdy przeciętny Polak mógł zauważyć, jak bardzo rozwinęła się polska gastronomia. Jeszcze kilka lat temu wielu z nas często stołowało się w barach. Dzisiaj jest ich niewiele. Przetrwały jedynie najlepsze. Dodatkowo coraz mniej osób z nich korzysta, ponieważ wolimy żywić się w lepszych restauracjach.

Dane statystyczne pokazują nie tylko zmiany w rodzajach punktów gastronomicznych, ale również w ich ilości. Przykładowo w roku 2015 było ich aż o 853 mniej niż w roku 2016. To pokazuje, jak dynamiczne rozwija się nasz rodzimy rynek gastronomiczny. Wpłynęło to również na znaczny wzrost jego wartości, a co za tym idzie również na zwiększenie zarobków osób pracujących w gastronomii. Dodatkowo można powiedzieć, że w punktach gastronomicznych nie brakuje miejsc pracy. Każdy szukający zatrudnienia w takim miejscu, na pewno szybko znajdzie pracę. Nawet jeśli nie posiada wieloletniego doświadczenia. Szkolenia w gastronomi – na to się teraz stawia! Właściciele punktów gastronomicznych coraz poważnej traktują prowadzenie swoich biznesów. Z jednej strony mobilizuje ich do tego stale rosnąca konkurencja, a z drugiej strony wszystkie zmiany zachodzące na rynku gastronomicznym, które również dają szansę na otrzymywanie większych przychodów z takich działalności.

Właściciele restauracji coraz chętniej inwestują w szkolenia gastronomiczne. To z jednej strony daje im przewagę konkurencyjną, a z drugiej zaspokaja potrzeby pracowników. Faktem jest, że w obecnych czasach znalezienie i przede wszystkim zatrzymanie u siebie dobrych kucharzy i profesjonalnych kelnerów wymaga oferowania im konkurencyjnego wynagrodzenia i szans zawodowego rozwoju. Jak mówi Szymon Kohut, właściciel KRAKOWSKIEJ SZKOŁY RESTAURATORÓW – www.ksr.net.pl: - Wzrost wymagań klientów sprawia, że zarówno pracownicy, jak i właściciele punktów gastronomicznych zaczynają zwracać szczególną uwagę na podnoszenie swoich kompetencji i kwalifikacji. I dodaje - Wielu z nich decyduje się nawiązać współpracę z najlepszym firmami, prowadzącymi specjalistyczne szkolenia i kursy dla firm gastronomicznych, z czego niezmiernie się cieszymy!


NA KONIEC

Sztuczny PIĄTEK

Gdy piszę ten tekst, wielkimi krokami zbliża się tzw. czarny piątek, czyli zaimportowane ze Stanów Zjednoczonych przypadające na ostatni weekend listopada święto bezrefleksyjnej konsumpcji dóbr materialnych.

HAREL Krytyk mody, autorka bloga HARELBLOG.PL

Brutalny opis, ale na myśl nie przyszły żadne inne słowa. To jak wystrzał na starcie, pozwalający rozpocząć morderczy bieg do celu. Piątek w ostatnich latach potrafi przeciągnąć się na cały tydzień, kusząc obniżonymi cenami, specjalnymi promocjami, przedłużonym otwarciem sklepów czy błyskawiczną kurierską dostawą. Z roku na rok szaleństwo rośnie i strach pomyśleć, co będzie, gdy nastąpi nieuchronna jego kulminacja. A to dopiero początek, bo zaraz po czarnym piątku będą Mikołajki, a po nich – wiadomo – wir zakupów i stresu, trwający aż do końca zimowych przecen, czyli do lutego. Z niedużą przerwą na świętowanie z rodziną w okolicach Bożego Narodzenia, poprzedzonego zwykle setką publikacji na o tytułach w stylu Jak przetrwać rodzinne święta i nie zwariować?. Zastanawiam się, dlaczego nikt nie pokusi się o stworzenie poradnika, jak przetrwać świąteczne zakupy? W porównaniu do nich czas spędzony z rodziną, nawet tą niekoniecznie idealną, wydaje się spacerem po parku w słoneczny dzień. Co roku próbuję dociec, co tak naprawdę mnie w okresie przedświątecznym najbardziej zniechęca. Mogłabym odpowiedzieć, że tłok. Ale to nie to. Najgorszy jest brak refleksji, nawet cienia myśli, że wszystko, na co nabieramy przemożnej ochoty, jest sztucznie wykreowane dokładnie w tym celu. Z jednej strony śmiejemy się z filmików

przedstawiających tłum wyważający drzwi do supermarketu ze sprzętem AGD RTV czy sklepu odzieżowego z najnowszą kolekcją projektancką, a z drugiej, w nieco mniejszej skali, zachowujemy się dokładnie tak samo. Może dlatego każde odstępstwo od reguły robi takie wrażenie. Pośród dopadających mnie zewsząd grafik z liczbami i procentami, poprzedzanymi, a jakże, wyraźnym minusem, krzyczących na cały głos: „Teraz albo nigdy!”, zaplątały się dwa całkiem odmienne zdarzenia. Jestem pewna, że gdybym zaczęła szukać, znalazłoby się ich więcej. Ale nawet dwa poruszyły. Polska marka Tyszert na swoim Facebooku wystosowała oświadczenie. Ponieważ jej twórcy postanowili nie reagować na niepisany obowiązek zorganizowania „czarnego piątku”, spotkali się z zaskakującą liczbą pytań o tenże. No bo jak to? Wszyscy robią, a oni nie? W pięciu punktach rzeczowo poruszyli temat jakości, ustalania cen, szacunku dla kupujących (nie w czarny piątek, a zwykły czwartek za połowę więcej) oraz wątpliwej wartości chwytów marketingowych. Drugi przykład przypłynął z USA. Jenna Wilson i Cary Vaughan, założycielki marki Ace & Jig, słynącej z absolutnie przepięknych ręcznie wykonywanych tkanin, jakiś czas temu zauważyły, że klientki poszukują ich projektów z minionych sezonów, traktując te ubrania jak kolejne elementy domowej kolekcji. Większości nie da się już kupić, ale zdarza się dość

często, że ktoś ma dany towar „na zbyciu”, a w zamian najchętniej przyjąłby coś z tą samą metką. Pomysł? W tym roku pod egidą Ace & Jig odbyło się na całym świecie aż trzydzieści tzw. swapów, czyli imprez polegających na wymianie ciuchów. Te nieduże, lecz urocze przedsięwzięcia, otrzymały nawet specjalny hashtag: #TakingBackBlackFriday i przyciągnęły uwagę największych magazynów związanych z modą. W czasach nadmiernej konsumpcji taka alternatywa niesie szczególny sens. Bo czym jest ten czas dla marek? Zwłaszcza tych mniejszych, które dbają o każdy aspekt produkcji, próbując zachować dla swoich klientów jak najkorzystniejsze ceny? Czy lepiej włączyć się do gry, czy ustalić własne zasady? Ten nieszczęsny czarny piątek uruchamia owczy pęd. Skoro marka A zrobiła promocję, marka B nie może być gorsza. Skoro pani A obkupiła się w sklepie, pani B musi zrobić to samo, bo czym się pochwali, gdy czarny weekend minie? Jeśli się opamiętamy, jest szansa, że za jakiś czas będziemy się po takim weekendzie przechwalać, na ile promocji nie daliśmy się nabrać albo jak udała się akcja lokalnego ciuchowego recyklingu. Póki co trzeba się przygotować na ciężki miesiąc. Bo ja tu sobie piszę o świadomej konsumpcji i zdrowym rozsądku, a w telefonie wyskakują kolejne powiadomienia o zniżkach w ulubionym sklepie internetowym. Mogłabym je wyłączyć, ale brak mi silnej woli…

W poprzednim numerze Lounge omyłkowo zamiast felietonu Harel, opublikowaliśmy tekst Anny Górskiej-Micorek. Bardzo przepraszamy obie autorki. Poprawnie opublikowane teksty można przeczytać na stronie loungemagazyn.pl

104


FILMY | FILMS:

MUZYKA NA ŻYWO | LIVE MUSIC:

| | | | | |

| | | | |

BEZWSTYDNA KOBIETA | BIAŁE PIEKŁO NA PIZ PALÜ | BRACIA LUMIÈRE | CZŁOWIEK OTWARTYCH PRZESTRZENI | HALKA | NANUK Z PÓŁNOCY | NIEME EROTYKI | OBRAZY STAREGO KRAKOWA | PODRÓŻ NA KSIĘŻYC | POWÓDŹ | THE GREAT WHITE SILENCE | TODMACHINE | WICHER | WSCHÓD SŁOŃCA | ZIEMIA |

BASTARDA | DISCOMULE | ETA HOX | JACASZEK | KSIĘŻYC & PAWEŁ ROMAŃCZUK | LONKER SEE | PIN PARK | SALK | SEMI-INVENTED TRIO (KONARSKI/CHYTRZYŃSKI/BERNY) | STEFAN WESOŁOWSKI | PIOTR ZABRODZKI |

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Kraków.

Kino Pod Baranami | Rynek Główny 27, Kraków | 12 423 07 68 www.kinopodbaranami.pl | www.festiwalfilmuniemego.pl


It‘s MagIc! CZARUJĄCE OUTFITY W SALONIE VAN GRAAF centrum serenada al. GEN. T. bORA-kOmOROWSkIEGO 41



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.