Wstęp Drodzy Czytelnicy, To co znajdujemy w książkach budzi wielkie emocje. Nie tylko napisana opowieść, ale osobiste rzeczy pozostawione pomiędzy kartami czytanej książki. To skarby naszych czytelników i dowód na to, że lektura wciąga do ostatniej strony oraz sprawia, że sięgamy po więcej. Byliśmy ciekawi tego, co w bibliotecznych woluminach pozostawiają czytelnicy, dlatego Lustro Biblioteki zorganizowało kolejną edycję konkursu „Zakładka z przeszłości. Historia spomiędzy kart”. III edycja, pod honorowym patronatem Biblioteki Narodowej, była okazją do wymiany ciekawych poglądów na temat książek i czytelnictwa. Wszystkie zgłoszone „Zakładki z przeszłości” miały niepowtarzalną historię i oprawę graficzną. Jednak mimo wielu zgłoszeń musieliśmy wybrać najlepsze. W tym roku nasi uczestnicy mogli wysyłać prace w formie zdjęcia, prezentacji multimedialnej, opowiadania, wiersza, a nawet komiksu. Pojawiła się każda z wymienionych form, jednak królowały wiersze i opowiadania, zaraz potem prezentacje i zdjęcia. Na prośbę bibliotekarzy i nauczycieli bibliotekarzy z całej Polski Lustro Biblioteki postanowiło, że w III edycji udział mogą wziąć także dzieci i młodzież. W tym roku nagrodzimy aż sześciu uczestników w dwóch kategoriach wiekowych: dzieci i młodzież oraz dorośli. Dziękujemy wszystkich uczestnikom za udział i niezwykłe prace konkursowe. Zanim ogłosimy wyniki chcielibyśmy podziękować przede wszystkim bibliotekom, które w ramach konkursu organizowały w swoich murach warsztaty kreatywnego tworzenia zakładek do książek oraz prezentowały ciekawe znaleziska z książek na wystawach „Skarby czytelników”. Część z wydarzeń towarzyszących konkursowi zamieszczona została na stronach tej publikacji, kolejne najciekawsze relacje opublikujemy na łamach Lustra Biblioteki. Oto werdykt! Najciekawszą zakładkową historią okazał się wiersz „Zakładka-tajemnica” napisany przez Kacpra Ganczarskiego (15 lat). Skryta została w nim zaszyfrowana zakładka, która przesyła uśmiech do „czytacza”. Gratulując w nagrodę przesyłamy czytnik e-booków PocketBook Mini, ekskluzywny notatnik oraz zestaw książek! Kolejna praca konkursowa przedstawia magiczną zakładkę, znalezioną na strychu, która przenosi do niezwykłej krainy zamieszkanej przez wszystkich bohaterów ulubionych książek. O losach rodzeństwa, które przekonało się do mądrości płynącej z lektur opowiada Anna Kałek (11 lat), zdobywczyni srebrnego miejsca. Rodzinne wspomnienia i opowieści związane ze starym zakładkowym zdjęciem pokazała Wiktoria Borowiec (14 lat) ujmując swoje słowa w wiersz, zajmując tym samym trzecie miejsce. W konkursie w kategorii dla dorosłych zwyciężyła praca Beaty Noszczyńskiej, która podzieliła się nie tylko detektywistyczną historią odnalezionej zakładki, ale także (podobno) znakomitym przepisem na racuszki. Drugie i szczęśliwe miejsce przypadło Agnieszce Szczęsnej, która w zabawny sposób pokazała w papier oprawione „Zakładkowe okulary”, które zamieszkały w bibliotece. Brązowe podium zajęło opowiadanie o babci zachęcającej do czytania i tworzonych przez nią niepowtarzalnych zakładek – autorką tej pracy jest Maria Gałązka. Zapraszamy do lektury zwycięskich prac konkursowych, galerii wybranych zakładek do książek nadesłanych przez innych uczestników oraz relacji z wydarzeń towarzyszących w bibliotekach. Do zaczytania! Z bibliotekarskim pozdrowieniem, Barbara Maria Morawiec redaktor naczelna Lustra Biblioteki
BIBLIOTEKA GDAŃSKICH SZKÓŁ AUTONOMICZNYCH
MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W JAŚLE
Zwycięskie prace dzieci i młodzież I MIEJSCE
Kacper Ganczarski II MIEJSCE
Anna Kałek III MIEJSCE
Wiktoria Borowiec
Kacper Ganczarski
Zakładka - tajemnica Zakładka, historię niejedną skrywa, Zakładka, niejedną noc komuś zarywa, pozwala zatrzymać się w czasie i znaleźć się w innym wymiarze Zakładka nosi na sobie ślady czasu, który może wyczynić wiele hałasu. Ma na sobie dziwne znaki: daty, obrazy, różne przekazy, powiadomienia i pewnie zapisy jakiegoś wielkiego marzenia. Każdy może znać inną lecz ja znam konkretną, stworzoną przez kowala przeznaczenia, którego znam przepiękne dzieła, bo nie jedną zakładkę on „wykuł” i do niejednej, wielkiej książki „przykuł”. 1999 jeden ze śladów na niej takich widnieje, co może kryje za sobą jakieś zdarzenie, a może to szyfr lepszy nawet od „enigmy”, czy też może kod niewinny lecz przedziwny. Ma na sobie też uśmiech, który nie wiem co oznacza, być może to po prostu uśmiech do „czytacza”.
Anna Kałek
Tajemnica starego strychu Nad rzeką Prask w małym domu mieszkało rodzeństwo Tobiasz i Tosia, oboje mieli 10lat. Uwielbiali bawić się na podwórku, grać w gry i inne ciekawe rzeczy, które robią ich rówieśnicy. Nie cierpieli czytać książek, owszem znali ,,Trzy małe świnki’’ i ,,Czerwonego Kapturka”. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że jest jeszcze wiele innych, ciekawych książek oprócz tych podstawowych, np. ,,Koszmarny Karolek’’ czy ,,Ania z Zielonego Wzgórza’’. Nigdy nie widziano ich w bibliotece, można stwierdzić, że omijali to miejsce z daleka. Woleli iść do sklepu z zabawkami lub do lodziarni. Któregoś dnia mama kazała im pójść na strych, by przynieśli słoik miodu, potrzebny jej do ciastek. Dzieci posłusznie poszły na strych. Schody pod nimi trzeszczały niczym nienaoliwiony wóz strażacki. Trzeba pamiętać, że schody były bardzo strome i łatwo można było spaść. Rodzeństwo ostrożnie otworzyło drzwi i weszło do pokoju. Przypadkowo Tosia strąciła starą książkę, a z niej wypadła stara zakładka, na której były namalowane maki. Tobiasz od razu podbiegł do siostry i stanął obok niej. Tosia podniosła zakładkę ….PUCH… Dzieci nagle znalazły się w tajemniczej krainie, gdzie aż roiło się od domków, a przede wszystkim od jakiś dziwacznych ludzi i zwierząt. Tobiasz mocno trzymał siostrę za rękę. Nagle podszedł do nich pan ubrany w śmieszny cylinder i elegancki frak. - Chodźcie za mną. Dzieci stanęły na jakimś dziwnym podeście, z którego było widać najprawdziwszą krainę….postaci z książek… Pan w meloniku przemówił: - Proszę o ciszę, drogie postacie, ja pan Andersen witam was… Jak macie na imię? - Tobiasz i Tosia prze pana. - Witam was… Tobiaszu i Tosiu. To jest najpiękniejsze miejsce na Ziemi. Powiedzcie, jak się tu u nas znaleźliście? - Przez zakładkę - wtrąciła Tosia. - Przez zakładkę …. - Tak, przez zakładkę .
- To ciekawe. Chodźcie ze mną do pana Ambrożego Kleksa, mojego starego przyjaciela. Tylko uważajcie na niektórych. Po drodze napotkali: Muminki, Kubusia Puchatka – szukał miodu, Mikołajka i jego przyjaciół, Pszczółkę Maję, Pipi, Plastusia, Bolka i Lolka, króla, Pinokia i wiele innych bajkowych postaci. - No to jesteśmy na miejscu, wchodźcie śmiało. - Witaj Andersenie. Co to za mali przybysze? - Właśnie tego nie wiemy, podobno przybyli tu za pomocą zakładki i przyszliśmy z tą sprawą do Ciebie. - Mówisz, że z zakładki. Ciekawe, bardzo ciekawe. Powiedzcie mi czy lubicie czytać książki? - Nieeee. - To wszystko jasne, przybyliście do nas po to, aby nas polubić. Spędzicie dzisiaj cały dzień z nami. - A kiedy wrócimy do domu? - Wtedy, kiedy z chęcią będziecie sięgać po książki. - To spędzimy tu całe wieki, ponieważ my nie cierpimy czytać. - To najwyższy czas to zmienić. - Ale… - Koniec. Będziecie tu tak długo, aż nas nie polubicie i koniec sprawy. Zapraszam jutro na sprawdzian z wiedzy o bajkach. Do zobaczenia, życzę powodzenia. - Czyli wiecie co macie robić do jura. - Co teraz zrobimy. Kleks nam w ogóle nie pomógł, a melonik sobie poszedł . - Nic. Trzeba się po prostu zapoznać z tymi wszystkimi postaciami i tyle. Chodź Tosia, trzeba się rozejrzeć. Nagle przed dziećmi stanął mały miś. - Witam, jestem Kubuś Puchatek. Chcę się was zapytać, czy macie może małe co nieco? - Czyli? - Miodek oczywiście. - Niestety nie, przykro nam. - Szkoda, do zobaczenia. - Do zobaczenia misiu. Po chwili pojawiła się następna postać. - Witamy w Dolinie Muminków. - Kogo? - Muminków – chyba mówię. - Dobrze. - Do zobaczenia mili ludzie. - Tymczasem Muminku. - Bzz… Jestem Pszczółka Maja i chcę się z wami pobawić w chowanego. Ja kryję. 1... 2... 3… Szukam… - Chodźmy. - Zobacz Tobiasz jacy oni wszyscy są mili dla nas. Kto to? - Jestem Koziołek Matołek, miło mi was poznać. - Nam ciebie również, czy ty znasz te wszystkie postacie? - Tak, oczywiście że znam. - A czy mógłbyś… - Tak, jasne, że tak. Tylko co? - Nauczyć. - Nauczyć? Pewnie, to dla mnie przyjemność, ale najpierw chodźcie ze mną do mnie na sałatkę z sałaty i marchwi. Tam wam wszystko wytłumaczę. Tobiasz i Tosia poznali wszystkie bajki i byli gotowi na sprawdzian z wiedzy o książkach, w końcu uczyli się od bajkowej postaci. Następnego dnia zjawili się u pana Kleksa, gdzie również czekał pan Andersen w meloniku. - Czas na egzamin. Macie całą godzinę na napisanie sprawdzianu z wiedzy. Powodzenia.
Godzina bardzo szybko minęła, na szczęście Tobiasz i Tosia zdążyli napisać. Pan Kleks przetarł okulary, po czym mruknął: - Gratuluję, napisaliście go bezbłędnie i możecie wrócić do domu. Tylko musicie mi przysiąc, że będziecie codziennie czytać książkę. Przysięgacie? - Tak, ale to wszystko zasługa Koziołka Matołka, to on nas nauczył. Dziękujemy. - Dobrze. Uwaga przygotujcie się 1... 2… 3… żegnamy, do zobaczenia w książce. - Do zobaczenia. …..PUCH….. …..PUCH….. - Ojej Tobiasz, jakie te książki są ciekawe, a po co my tu w ogóle przyszliśmy? - Po miód, chyba. - To weź go i chodźmy na dół. - Dobrze, idziemy. Mama była trochę zdenerwowana: - Nareszcie macie ten miód, myślałam, że zaginęliście tam na strychu. - Nie. - Dobrze, to możecie się teraz iść pobawić na dworze. - My wolimy czytać książki. - No dobrze, to idźcie. - Chodźmy poczytać. - Tak, książki… Książki warto czytać, zdobywamy z nich wiedzę. Na pewno nie przeczytasz całej książki naraz, więc zaznacz, gdzie skończyłeś swoją zakładką z przeszłości.
Wiktoria Borowiec
Kiedy wieczorem o szarej godzinie Czytałam książkę o mej rodzinie. Wśród żółtych kartek i zdjęć bez liku Znalazłam zdjęcie w tym pamiętniku. Na zdjęciu tym widnieje kościół Murowany, wielkim wysiłkiem Naszych przodków zbudowany. Historia tego kościoła XVIII wieku sięga A dowodów na to jest wielka księga. Dzwon tego kościoła po górach, dolinach Swoim dźwiękiem wzywa i do swego Przybytku swe dziatki przyzywa. A stare organy świetnie się sprawują, Bo przed swoim wirtuozem Wielki respekt czują. Gdy czytam historię łza się w oku kręci, Bo moja babcia kochana Ma wiele wspomnień w swej pamięci. Lubię słuchać tych opowieści, bo w nich Wiele mądrości się mieści.
PEDAGOGICZNA BIBLIOTEKA WOJEWÓDZKA W LUBLINIE
BIBLIOTEKA SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 4 W NAMYSŁOWIE
Zwycięskie prace dorośli I MIEJSCE
Beata Noszczyńska II MIEJSCE
Agnieszka Szczęsna III MIEJSCE
Maria Gałązka
Beata Noszczyńska
Przepis znaleziony w książce - Do jasnej Anielki, gdzie ja wcisnęłam ten zeszyt z przepisami?! Starość nie radość, ale muszę mieć ten przepis na ciasto. Jutro impreza, a ja jeszcze nic nie przygotowałam - myślałam szamocąc się między kuchnią a salonem. Gdybym była pedantką, to z zamkniętymi oczami wiedziałabym gdzie leży. Gdybym była... Hmm, gdybym była. No cóż, ale nie jestem. Zajrzę do torebki, a nuż widelec może go tam upchałam. - Gdzie ta torebka? Zawsze była na wieszaku. A jest! Nie na wieszaku, tylko w szafce - odetchnęłam z ulgą potrząsając zieloną torbą. Z wielką nadzieją przeszukałam zawartość torebki i nic. - No po prostu starość. Chyba już wcześniej zdiagnozowałam u siebie tą przypadłość. Na dnie torebki zamiast upragnionego zeszytu leżała książka. Niewielka, zszarzała, pachnąca starością, książka znaleziona na bibliotecznym regale, na którym ludzie zostawiają niepotrzebną, zaczytaną literaturę. Kiedyś pewnie błyszcząca i pachnąca nowością, dzisiaj odłożona na półkę w jaworznickiej książnicy. Bardzo delikatnie, z wielkim namaszczeniem zaczęłam oglądać kartka po kartce. ,,Suknia Dejaniry’’ Zofii Kossak - Szczuckiej. Rok wydania 1948. - Mój Boże 1948 rok. Toż to bezcenne znalezisko - pomyślałam wzruszona. Przekładałam kartki kruche jak opłatek, gdy nagle na 53 stronie zauważyłam kawałek gazety.
- Niezła zakładka - stwierdziłam szeptem. Przyjrzałam się dokładniej szarej kartce, lecz... No właśnie - starość... Założyłam okulary i dopiero wtedy przeczytałam ciekawy przepis na racuszki z mąki gryczanej i sera. Zrządzenie losu, czy co? Przecież cały czas poszukuję zeszytu z przepisami. No skoro tak ma być, to ok. Zabrałam się do dzieła, czyli zagniatania, miksowania i innych czynności kucharskich, mających na celu zaspokojenie apetytu moich gości i wprawienie w szał ich kubków smakowych. - Dziewczyny częstujcie się wytworami moich rąk i nie omieszkajcie pochwalić gospodyni powiedziałam do koleżanek, które nie zważając na ziąb panujący na dworze przyjęły moje zaproszenie. Atmosfera babskiego wieczoru w gronie przyjaciółek jest bezcenna. Wśród chichotu i zgiełku, próbujących mówić na raz siedmiu kobiet usłyszałam pytanie skierowane do mnie. - Skąd wzięłaś przepis na te racuchy? - spytała Ania - To bardzo dziwna sprawa, ale znalazłam kawałek gazety w starej książce, którą ktoś zostawił w bibliotece - odpowiedziałam przekrzykując dziewczyny. - Takie placki jadłam ostatnio z dziesięć lat temu u mojej babci. Od tego czasu nigdzie nie spotkałam się z taką potrawą. Po śmierci babci pozbierałam wszystkie jej książki i pamiątki, ale tego przepisu wśród innych nie było. Podeszłam do półki, z drżeniem w żołądku podałam Ani książkę. Trzęsącymi się rękami moja przyjaciółka dotknęła starej wypłowiałej okładki. - Nie wiem, czy to książka babci, nie pamiętam - szepnęła. Po chwili zauważyłam, że wszystkie dziewczyny zamilkły, zdając sobie sprawę z powagi chwili. Wszystkie zrozumiały sens powikłanej historii, niepojętą, tajemniczą ideę przypadku. Późnym wieczorem, opatulona ciepłą kołdrą czytałam książkę. Nie mogłam się skupić, rozmyślając o dziwnej rozmowie z Anką. Moje nocne medytacje przerwał dźwięk telefonu. - Słuchaj, to naprawdę książka mojej babci. Pokazałam ją mamie. Na okładce z tyłu są wyblakłe inicjały TP. Babcia tak zaznaczała wszystkie swoje książki. Nie wiem w jaki sposób ta trafiła na biblioteczny regał „Uwolnij książkę”. Może ją komuś pożyczyła? Bardzo ci dziękuję i mama też dziękuje. A... jeszcze coś. Placuszki było pyszne, ja też je usmażę. Dla mamy. Pa, do zobaczenia w pracy. Ja też je usmażę. Anka obiecała skserować przepis dla każdej z nas.
Agnieszka Szczęsna
Zakładkowe okulary Kto to widział takie czary w książce znaleźć okulary lecz nie te do czytania a do filmów oglądania Jedno szkiełko jest czerwone drugie w błękit ozdobione oba w papier oprawione z książki znają każdą stronę Pewnie kilka dni czytały to co w kinie oglądały i zdziwiły się, w co wierzę gdy znalazły na papierze Parę wątków i postaci które w kinie nie zobaczysz książka im się spodobała a więc kolorowych szkiełek para W bibliotece zamieszkała!
Maria Gałązka
Pewna staruszka, 82-letnia pani, do której wszyscy zwracają się pani - babciu, bardzo lubi czytać książki. Wyznaje, że już w młodości kiedy się nudziła, kiedy było jej smutno zawsze sięgała po książkę. Najpierw pożyczała je u pewnej nauczycielki, a potem w małej wiejskiej bibliotece. Czytała je przy lampie naftowej, nieraz do późnej nocy. Obecnie pani babcia siada przy oknie w swoim pokoiku lub na balkonie w słońcu i czyta. Trudno ją oderwać od książki. Można zauważyć, że w czasie czytania babcia raz się uśmiecha, innym razem marszczy czoło. Czasem podnosi głowę i patrzy w dal, jakby powtarzała sobie przeczytaną stronę. To olbrzymie zamiłowanie do książek sprawiło, że babcia ma na półce oprócz książek pewną ciekawą kolekcję. Są to przeróżne zakładki do książek. Dawniej babcia wkładała pomiędzy kartki czytanej książki wycięte kawałki opakowań po kawie zbożowej, cukierkach czy czekoladzie. Te ostatnie pojawiały się w domu bardzo rzadko. W ten sposób zaznaczała miejsce, w którym skończyła czytanie. Broń Boże, nigdy nie zaginała kartek w książkach i zawsze okładała książkę w starą gazetę. Aby jej nie poplamić myła ręce przed czytaniem. Bardzo szanowała książki, aby inni również mogli poczytać. Pomysł robienia zakładek w domu pani babci narodził się w czasie kiedy jej dzieci chodziły do szkoły. Wtedy babcia razem z dziećmi robiła zakładki, którymi one zaznaczyły czytanki, strony z zadaniami w książkach. W długie jesienno - zimowe wieczory powstawały przeróżne zakładki. Jedne przeplatane z kolorowych papierów, inne ozdobione kredkami. Na niektórych do dziś świecą księżyce, mrugają gwiazdki lub uśmiechają się słoneczka. Bardzo ładnie wyglądają też te ozdobione wycinankami z gazet, czasopism. Na tych fruwają kolorowe motylki, pszczółki lub ptaszki. Zakładki przybierają również kształty różnych zwierzaków: pieski, kotki, misie, wiewiórki rzucają się w oczy. Wspaniale prezentują się zakładki z zasuszonych kolorowych liści, kwiatków, trawek obszytych folią.
Oprócz tych robionych zakładek babcia w swojej kolekcji posiada także różne widokówki, pocztówki, koperty a nawet religijne obrazki. Często przegląda swoją kolekcję i chętnie pokazuje ją odwiedzającym sąsiadom czy wnuczkom. Najczęściej ogląda te, które robiły jej dzieci. Chętnie wspomina te chwile, kiedy wieczorami wspólnie z dziećmi tworzyli nowe pomysłowe zakładki do książek, a następnie razem oceniali je i wybierali najładniejsze zakładki. Wieczory te zawsze były głośne, a dom pełen roześmianych domowników. Czasem ukradkiem pani - babcia ociera z oczu łzy, bo tęskni za dziećmi, które rozjechały się po Polsce. A przy każdej możliwej okazji babcia rozdaje swoim wnukom zachowane własnoręczne zakładki, które są teraz trochę przyniszczone. Babcia często podkreśla swoim wnukom, że książka rozwija wyobraźnię i bogaci zasób słownictwa. Pani babcia wszystkich zachęca do czytania i prosi by nie niszczyć książek. Twierdzi, że książka to najwierniejszy przyjaciel, a przyjaciela szanuje się, spędza się z nim przyjemnie czas i tęskni się za nim.
Gratulujemy!
MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W KONINIE
BIBLIOTEKA GIMNAZJUM GMINNEGO W DĘBNEM WIELKIM
organizator
partner główny
patronat honorowy
partnerzy
patronat medialny
2014