Kontakt nr 24: Pols-kość niezgody (zajawka)

Page 1

zima 2013 TEMAT NUMERU:

POLS-KOŚĆ NIEZGODY Aleksandra Bilewicz i Dawid Wildstein Lewa do prawego: dwugłos o patriotyzmie

Tomasz Kizwalter Szlachcic mieszczaninem: kontusz i terapia biczem

Michał Łuczewski

ks. Andrzej Gałka

Ewa Kiedio

Nowy dział Krajoznawczy Polskość na wczasach

KRAJOZNAWCZY

POZA EUROPĄ

Budzenie armatą: sacrum w sztuce współczesnej

KULTURA

KATOLEW

Radość czy udręka: rozmowy o spowiedzi

WIARA

Wiejskie drogi: jak chłopi stali się Polakami

OBYWATEL

MAGAZYN NIEUZIEMIONY magazynkontakt.pl

ZMIENNIK

4

24



MAGAZYN NIEUZIEMIONY magazynkontakt.pl redakcja@kik.waw.pl

Od redakcji

redaktor naczelny Misza Tomaszewski misza.tomaszewski@gmail.com zastępca redaktora naczelnego Cyryl Skibiński cyrski@wp.pl sekretarz redakcji Tomek Kaczor t_kaczor@poczta.onet.pl

ZESPÓŁ REDAKCYJNY: redaktor prowadzący numer Cyryl Skibiński

projekt graficzny Urszula Woźniak urszul.wozniak@gmail.com

Katolew Misza Tomaszewski

skład i łamanie Rafał Kucharczuk

Kultura Katarzyna Kucharska-Hornung

fotoedycja Tomek Kaczor

Obywatel Kamil Lipiński

ilustracja na pierwszej stronie okładki Olga Micińska olgamicinska.tumblr.com

Poza Europą Paweł Cywiński Krajoznawczy Tomek Kaczor

komiks na str. 2–3 Dorota Świderska dorkadaily.tumblr.com

Wiara Ignacy Dudkiewicz

korekta zespół redakcyjny

Zmienna/Zmiennik: Mateusz Luft

nakład 1000 egzemplarzy

Jan Mencwel, Maciek Onyszkiewicz, Joanna Sawicka, Ignacy Święcicki, Konstancja Święcicka, Stanisław Zakroczymski, Jarosław Ziółkowski

wydawca KIK Warszawa

STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Ala Budzyńska, Rafał Bakalarczyk, Bohdan Cywiński, Jędrzej Dudkiewicz, Maciej Folta, ks. Andrzej Gałka, Monika Grubizna, Arek Gruszczyński, Klara Jankiewicz, Wanda Kaczor, Ewa Kiedio, Karol Kleczka, Rafał Kucharczuk, Łukasz Kuśmierz, Anna Libera, Jan Libera, Piotr Maciejewski, Hanka Mazurkiewicz, Kuba Mazurkiewicz, Olga Micińska, ks. Wacław Oszajca, Andrzej Paszewski, Antek Sieczkowski, Ewa Smyk, Krzysztof Śliwiński, Joanna Święcicka, ks. Sławek Szczepaniak, Ewa Teleżyńska, Agnieszka Wiśniewska, Jan Wiśniewski, Krzysztof Wołodźko, Martyna Wójcik-Śmierska, Bartosz Wróblewski, Paweł Zerka

prenumerata magazynkontakt.pl/prenumerata złożono krojami Range Serif, Bree, Tabac Sans Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Więź łącząca Polaków z racji przynależności do jednego narodu od kilku lat wyraźnie spada. Jest to zjawisko o tyle niepokojące, że, jak pisze w komentarzu do badań przedstawionych w tym numerze „Kontaktu” psycholog społeczny Michał Bilewicz, „to właśnie silne więzi są tym elementem tożsamości, który uodpornia na uprzedzenia do obcych czy myślenie spiskowe – a jednocześnie motywuje do działania na rzecz wspólnoty”. Tymczasem więzi spajające Polaków coraz silniej niszczy przywiązanie do zwalczających się nawzajem stronnictw i partii politycznych czy ocena przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ale dzieli nas też coś, co wykracza poza bieżące podziały polityczne. Tytułową kością niezgody jest wyobrażenie wzorcowego Polaka i zestawu cech utożsamianych z „polskością”, a co za tym idzie, stosunek do patriotyzmu, a właściwie: patriotyzmów. Z różnymi sposobami umiłowania ojczyzny jest jak z potomstwem Abrahama: jest ich niemal tyle, co gwiazd na niebie. Wielość ta jest jednak w dzisiejszej Polsce w dużej mierze teoretyczna. Nad Wisłą niepodzielnie króluje bowiem model patriotyzmu, odwołujący się do etosu romantycznej martyrologii oraz tęsknoty za narodem jednolitym etnicznie i religijnie, reprezentowany przez środowiska prawicowe. Z monopolu na patriotyzm nie można jednak czynić prawicy zarzutu – nie osiągnęła go przecież podstępem. Szeroko pojęta lewica dobrowolnie oddała jej pole, dystansując się do pojęcia patriotyzmu lub też sprowadzając je do postulatu dbania o własne podwórko i uczciwego rozliczania się z fiskusem. Okrojony do granic możliwości patriotyzm obywatelski nie stanowi poważnej alternatywy dla rozbudzającego zbiorowe emocje, pełnego symboli patriotyzmu prawicy, gdyż nie zaspokaja podstawowej potrzeby społecznej, jaką jest potrzeba przynależności do wspólnoty. Dopóki środowiska, które krytycznie patrzą na dominujący dziś model polskości nie wskażą bliskich sobie punktów odniesienia w polskiej historii, własnych symboli i bohaterów, dopóty skazane będą na porażkę. Dwudziesty czwarty numer „Kontaktu” stanowi wezwanie do poszukiwań takiego kształtu patriotyzmu, który pozwoli budować polską tożsamość otwartą na „innych”, samokrytyczną, ale też pozbawioną zżerających nas kompleksów. JAN MENCWEL I CYRYL SKIBIŃSKI


2

NUMER:

24

ZIMA 2013

pOLS-KOŚĆ NIEZGODY

5

Jan Mencwel: Pols-kość niezgody

Jak unieważnić wybór pomiędzy prawicową ksenofobią a liberalną pogardą dla wszystkiego, co polskie? Nasza nadzieja w patriotyzmie krytycznym, lecz gorącym, odwołującym się do poczucia wspólnoty.

10

Aleksandra Bilewicz: Socjalpatriotyzm

16

Dawid Wildstein: Obywatelska Polska „B”

22

Infografika: Czy Polacy znają Polaków?

24

Agnieszka Haska: Witajcie w gułagu

29

Rozmowa z prof. Tomaszem Kizwalterem: Przemiana rycerza w mieszczanina

34

Ignacy Dudkiewicz: Rzeczpospolita wszystkich ludzi

40

Rozmowa z Michałem Łuczewskim: Zimne wojny o Polskę


3

f O T O R E P O RTA Ż

p O Z A E U R O PĄ

44

82

Rozmowa z prof. Piotrem Kowalczakiem: Mokry problem

87

Paweł Cywiński: O dwóch atomach wodoru i jednym atomie tlenu

Katarzyna Kucharska-Hornung: Znaki zmian

wIARA

52

Rozmowa z ks. Andrzejem Gałką:

kRAJ0ZNAWCZY

Wróciłeś – nie trzeba więcej

90 58

Ewa Kiedio:

Krajoznawstwo jako ruch społeczny? Przeszczepiamy idee popularne w przedwojennej Polsce na współczesny grunt. W miejsce miastocentrycznego działu „Warszawa” – nowy dział „Krajoznawczy”!

Wszyscy rozebrani

62

Tomek Kaczor: Dział Krajoznawczy

Ignacy Dudkiewicz: Otwarte drzwi

k AT O L E W

91

Cyryl Skibiński: Polskość na wczasach

64

96

Rozmowa z Anną Dąbrowską: Praca na zmianę

Rozmowa z o. Kasprem Kaproniem: Odkrywanie Europy

Co ponty ikat Franciszka oznacza dla ludzi zamieszkujących globalne i lokalne peryferie, a co dla chrześcijan cywilizacyjnych centrów? Odpowiedzi poszukuje franciszkanin, polski misjonarz w Boliwii.

70

Misza Tomaszewski: Od alienacji do zbawienia. Biała gorączka czerwonej teologii

76

O. Stanisław Jaromi: Anioł Amazonii

o BY WAT E L

102

Kamil Lipińsk: Skorzystać z rabanu. Recenzja „Antifragile” Nassima Taleba

zMIENNIK

108

Rozmowa z Karolem Wędołowskim i Magdaleną Wolnik: Wszystko zaczyna się od przyjaźni

k U LT U R A

78

Ewa Kiedio: Budzenie armatą


4

pOLS-KOŚĆ NIEZGODY


5

Pols-kość niezgody Rozumiem, że chciałeś wyjechać. Pamiętam ostatnią rozmowę, powiedziałeś wtedy: ten kraj. Tu często się tak mówi. I w tym jest zaklęcie jakieś, coś pogardliwie fatalistycznego, jakby antymesjanizm, którego wieszczem może być każdy chłystek. Nie wykreślaj pewnych słów ze swoich songów. Do tego kraju wracano po ucieczkach. — Kazimierz Brandys, „Wariacje pocztowe”

JAN MENCWEL OLGA MICIŃSKA

P

oniższy tekst przyjmuje formę dialogu z tekstem Jana Józefa Lipskiego „Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy”. Napisany w roku 1981, dziś uchodzący za klasyczny tekst, Lipskiego to jedna z najdonioślejszych krytyk polskiej ksenofobii i megalomanii narodowej, a jednocześnie manifest patriotyzmu będącego alternatywą dla tego, który autor krytykuje. Dlaczego przywołuję tekst Lipskiego? Skłania do tego już sam jego tytuł, w którym chciałoby się widzieć analogię do dzisiejszych czasów. Chciałoby się, ale, niestety, w dzisiejszej Polsce mamy właściwie tylko jeden patriotyzm. Pojęcie to zostało skutecznie zawłaszczone przez rozmaite środowiska prawicowe – od prawicy parlamentarnej, przez tę spod znaku „autorów niepokornych” i ich poczytnych tygodników, przez młodą hipster-prawicę, której przedstawiciela gościmy na łamach niniejszego

numeru, po prawicę narodową, organizatorów Marszu Niepodległości. Należy przy tym dodać, że pojęcie patriotyzmu nie jest przez te środowiska zawłaszczane siłą – przeciwnie, oddawane jest w ich ręce właściwie bez walki. Nie ma w przestrzeni publicznej żadnej alternatywnej siły, która chciałaby w wyraźny sposób zamanifestować, że patriotyzm może mieć także inne niż prawicowe oblicze. W coraz większym stopniu chodzi raczej o odżegnywanie się od patriotyzmu jako postawy automatycznie niosącej ze sobą „prawicowe” konotacje – od ksenofobii po wiarę w zamach w Smoleńsku. Przekonałem się o tym dobitnie podczas tegorocznej manifestacji pod hasłem „Wolności nie spalicie”, która odbyła się w Warszawie kilka dni po 11 listopada i była odpowiedzią na ekscesy podczas Marszu Niepodległości. Idąc na marsz, niemal odruchowo wziąłem ze sobą z domu flagę biało-czerwoną. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że w kilkutysięcznym tłumie demonstrujących, oprócz mnie, barwy narodowe pojawiają się jedynie u kilku demonstrantów.

Mój gest uważałem za naturalny odruch – pokazać, że sprzeciwiamy się burdom i przemocy Marszu Niepodległości właśnie z pobudek patriotycznych, a te bezpośrednio łączą się dla mnie z demonstrowaniem pod flagą mojego państwa. W ten sposób, mimowolnie stałem się jednym z bardziej egzotycznych elementów kolorowego tłumu. Dręczące mnie od pewnego czasu pytanie powróciło ze zdwojoną siłą. Jak to się stało, że patriotyzm, i szerzej: polskość, jest pojęciem, które wśród dużej części liberalnych elit, również tych z mojego pokolenia, budzi niechęć, wstyd czy też wiąże się z obciachem? Powrócę w tym momencie do myśli Jana Józefa Lipskiego, bo właśnie w jego tekście znalazłem odpowiedź na moją wątpliwość. Chociaż zapewne nie jest to odpowiedź, którą autor chciałby, żebym tam znalazł.

*

– Ojczyzna istnieje tylko wtedy, gdy istnieje też obczyzna; nie ma „swoich”, gdy nie ma „obcych”. Od stosunku do „obcych” bardziej niż od stosunku do „swoich” zależy kształt patriotyzmu. →


6

pOLS-KOŚĆ NIEZGODY

Poszukiwanie elementów narracji o „innej polskości” jest nie tyle możliwe, ile wręcz konieczne.

Podczas zeszłorocznego Marszu Niepodległości zniszczone lub zaatakowane zostały trzy „wrogie” symbole. Tęcza na Placu Zbawiciela to symbol „pedalstwa”, squat Syrena – „lewactwa”, zaś ambasada Rosji – zamachu w Smoleńsku, a w szerszym rozumieniu, symbol „obcych sił”, które zagrażają Polsce. Bez choćby jednego elementu tej triady prawicowy patriotyzm nie istnieje – nie ma bowiem do czego się odwołać. Czy to Jarosław Kaczyński, czy hipster-prawica smoleńska, czy Ruch Narodowy – każdy potrzebuje „obcego”, w opozycji do którego może się określić jako „patriota”. W niektórych przypadkach są to ci, którzy zagrażają nam „od wewnątrz” – a więc w gruncie rzeczy „swoi”, z których skutecznie robi się „obcych”. To przede wszystkim różnej maści „lewacy” czy „pedały” – ale w tej grupie mieszczą się też oczywiście Żydzi czy, na przykład, Ślązacy. Prawdziwi „obcy” to zaś obce mocarstwa, przed którymi Polska „klęczy”, co ma świadczyć o słabości naszego państwa i obecnych elit politycznych. Prawdziwymi „obcymi” stają się dla prawicy narodowej ostatnio także Romowie czy przedstawiciele mniejszości narodowych, którzy chcą w naszym kraju wyznawać – a zdaniem prawicy: „szerzyć” – islam. To, że ostrze krytycyzmu Lipskiego można z powodzeniem wymierzyć w postawy dzisiejszej „patriotycznej” prawicy

spod znaku Marszu Niepodległości (ale, jak widzimy powyżej, nie tylko ich), nie jest pewnie zaskoczeniem, a głębsze analizowanie „patriotycznego” dyskursu prawicy jest zadaniem jałowym. To, że opiera się on na wykluczaniu lub ustawianiu w opozycji do siebie jakichś wrogich „obcych”, zostało już dość dobrze opisane. Tym niemniej warto podkreślić, że problem istnieje i nabiera coraz poważniejszego wymiaru, bo język „patriotyczny” wielu grup prawicowych staje się pożywką dla postaw ksenofobicznych. Tego zjawiska z całą pewnością nie powinniśmy lekceważyć. Ważniejsze i ciekawsze rezultaty daje jednak odwrócenie perspektywy. Gdy bowiem spojrzymy na tych, którzy chcą stawać w kontrze do narodowców i do prawicy, zobaczymy, że słowa Lipskiego odnieść można również i do nich – ale w odwrotnym, niż pisze Lipski, znaczeniu. W przypadku rozmaitych środowisk lewicowych i liberalnych to właśnie „stosunek do swoich” staje się czynnikiem, który decyduje o porzuceniu patriotyzmu i zarazem oddaniu go w ręce prawicy. Dlaczego?

*

– „Miłość do wszystkiego, co polskie” – to częsta formuła narodowej, „patriotycznej” głupoty. Bo „polskie” były przecież i ONR, i pogromy we Lwowie, Przytyku i Kielcach, i getto ławkowe, i pacyfikacje

wsi ukraińskich, i Brześć, i Bereza, i obóz w Jabłonnie w 1920 roku – by poprzestać na dwudziestu zaledwie latach naszej historii. Patriotyzm – to nie tylko szacunek i miłość do tradycji, lecz również nieubłagana selekcja elementów tej tradycji, obowiązek intelektualnej pracy w tym zakresie. Dziś „miłość do wszystkiego, co polskie” została zastąpiona przez zbyt często występującą w liberalno-lewicowych kręgach „niechęć do wszystkiego, co polskie”. Podobnie jest z „szacunkiem i miłością do tradycji” – polska tradycja jest często odrzucana jako balast, a „polskość” to hasło pełne obciążeń, a zatem niewygodne. Czy ma sens przywoływać tu te wszystkie wytarte klisze, które powtarza się nam o „polskości”? Że jednoczymy się tylko w sytuacjach zagrożenia, a w warunkach pokoju nie potrafimy współpracować? Że Polacy cwaniakują i oszukują państwo, i siebie nawzajem, ale nie potrafią nic porządnie załatwić? Że jak coś się spektakularnie spieprzy, to jest to „możliwe tylko w Polsce” (patrz: odwrócona wersja prawicowej narracji o Smoleńsku, czyli „typowo polska prowizorka”)? Że w ogóle w Polsce „wszystko źle” i to ciągłe zadawanie sobie retorycznego pytania – „dlaczego w Polsce jest tak brzydko”? Z tym zjawiskiem próbowaliśmy dwukrotnie rozprawić się na łamach „Kontaktu”. W numerze „Polska na eksport”


7

profesor Anna Giza-Poleszczuk wiązała je z niespełnionymi nadziejami dotyczącymi rozwoju kraju, które od wielu lat towarzyszą polskim elitom. Dawniej były to nadzieje związane z odzyskaniem niepodległości, dziś – z różnie pojmowaną modernizacją Polski i „dogonieniem Zachodu”. Ten polski kompleks, który skłania wielu przedstawicieli liberalnych elit do dystansowania się od własnego kraju („ten kraj”, „to społeczeństwo”), sprawia, że na drodze do „lepszej Polski” pragniemy porzucić wszystko, co nas obciąża – cały balast „polskości”, a za wzór stawiamy sobie zmitologizowany Zachód, wolny – rzekomo – od tych obciążeń. To rytualne narzekanie na Polskę zostało trafnie określone przez krytyka architektury Grzegorza Piątka mianem „dystynktywnego”. Czy narzekającym chodzi o to, aby ten stan rzeczy zmienić, czy żeby przedstawić się jako „światłe elity”, które wiedzą lepiej od „ciemnego ludu”, jak rzeczy powinny

wyglądać? W tym miejscu dochodzimy do kolejnego komponentu, kluczowego dla zrozumienia „stosunku do swoich”, jaki decyduje o porzuceniu patriotyzmu przez dzisiejsze liberalne elity. W zeszłorocznym numerze „Kontaktu” opisaliśmy i zdiagnozowaliśmy ów komponent jako „chamofobię” – strach i uprzedzenia wielkomiejskich elit wobec wsi. Pisaliśmy o tym, że na wieś, którą dyżurny liberalny socjolog Janusz Majcherek opisuje jako „hamulcową modernizacji” czy też jako siedlisko homo sovieticusa, zrzuca się odpowiedzialność za zapóźnienie rozwojowe kraju i za to, że ciągle nie możemy dogonić Zachodu. A ponieważ większość Polaków, o czym już wszyscy chyba wiemy, ma wiejskie korzenie, każdy z nas jest potencjalnie podejrzany i każdemu słoma z butów może wystawać. Jak tu zatem myśleć o patriotyzmie, skoro stosunek do „swoich” wśród liberalnych elit jest pełen podejrzeń i poczucia wyższości? Dlaczego

mają chcieć odczuwać – i manifestować – poczucie wspólnoty z Polakami, skoro ich zestaw przekonań w gruncie rzeczy podważa spoistość tej wspólnoty – nie chcą do niej należeć, bo boją się, kogo mogą w niej spotkać?

*

– Mamy w polskiej literaturze historycznej dwie tradycje: jedna służy megalomanii narodowej, druga to tradycja Żeromskiego, gorzka tradycja obrachunków. Owa „tradycja obrachunków” to kolejny element, o którym warto wspomnieć – on bowiem również decyduje o „stosunku do swoich” liberalnych elit. Jan Józef Lipski, który w swoim eseju opowiada się właśnie za tą tradycją, byłby zapewne w dzisiejszej Polsce szczęśliwy. Liczba „rozrachunkowych” debat, jaka przetoczyła się przez polską opinię publiczną w ciągu ostatnich dziesięciu lat – od wyjścia na jaw sprawy Jedwabnego i po →


8

pOLS-KOŚĆ NIEZGODY

Prawicowy patriotyzm nie istnieje bez wroga – potrzebuje „obcego”, w opozycji do którego może się określić jako „patriota”.

„Sąsiadach” Jana Tomasza Grossa – pokazuje wyraźnie, że główną postawą, jaką liberalne elity przyjmują wobec „polskości”, jest nie tyle „obrachunek”, ile jej dekonstrukcja. Jestem daleki od twierdzenia, że obrachunki i dekonstrukcja są czymś błędnym, a nawet od tezy, że są niepotrzebne. Mam jednak z tą „obrachunkową” tradycją, w jej obecnym wydaniu, dwa zasadnicze problemy. Po pierwsze, owe obrachunki podszyte są często tą samą, co narzekania na „brzydką Polskę”, dystynkcją, by nie powiedzieć wprost: chamofobią. Książka Jana Tomasza Grossa „Złote Żniwa” była tego najlepszym przykładem. Zrównywanie grabienia pożydowskiego mienia z pięknym elementem wiejskiej tradycji, którego Gross dopuścił się w tytule, było skandalem, który przeszedł prawie zupełnie bez echa. To nie są obrachunki z samymi sobą, ale obrachunki z „innymi” – chodzi o to, by pokazać, że ci inni to polscy chłopi – ciemni, zacofani i żądni mordu. Ten sam obraz powielał przecież film Pasikowskiego „Pokłosie”, w którym społeczność wsi przedstawiona została niemal jak w „Nocy żywych trupów”. W efekcie, jak trafnie zauważyła Sylwia Chutnik, „ludzie przyzwyczaili się, że wieś to Jedwabne, a miasto to Żegota”. Po drugie – dekonstrukcji polskości prawicowej rzadko towarzyszy

jakakolwiek konstrukcja pozytywna. Brakuje dziś propozycji alternatywnej wersji polskości: nie ksenofobicznej, nie megalomańskiej, ale takiej, która łączyłaby poczucie dumy narodowej z innymi postawami niż nacjonalizm. Wydaje się bowiem, że patriotyzm krytyczny, choć jest postawą słuszną i potrzebną, dziś po prostu już nie wystarcza – bo dla gorącego, prawicowego patriotyzmu taka chłodna, intelektualna postawa nie jest realną alternatywą. Nie jest nią też z pewnością „sprzątanie po swoim psie”, choć na pewno warto zwracać uwagę na związek patriotyzmu z postawą obywatelską. Brakującym ogniwem wydaje się być patriotyzm gorący, również odwołujący się do poczucia wspólnoty – ale zbudowany na zupełnie innych podstawach niż ten prawicowy. Przede wszystkim przedstawiający inną, konkurencyjną wizję polskości – jako czegoś, co budzi poczucie dumy i do czego warto się odwoływać. Czy nie jest to jednak nieco naiwne? Na czym taką konstrukcję oprzeć? Również w tej kwestii z pomocą przychodzi nam Jan Józef Lipski.

*

– Historia Polski przez wieki w tej dziedzinie należała do najpiękniejszych (stosunkowo) w Europie. (…) Światli królowie i elita umieli rozsądnie sterować

współżyciem narodów w Rzeczypospolitej. Paweł Jasienica w „Polsce Jagiellonów” ze słuszną dumą wskazuje na braci Józefowiczów, z których jeden, wychrzta, (…) został jednym z najwyższych dostojników Rzeczypospolitej Obojga Narodów, drugi zaś, pozostając przy wyznaniu mojżeszowym, został przez Zygmunta Starego pasowany na rycerza. Przede wszystkim należałoby zacząć od odebrania prawicy monopolu na narrację o historii Polski. Już krótki fragment tekstu Lipskiego przekonuje, że stworzenie pozytywnej kontr-opowieści o tym, czym historycznie jest polskość, jest możliwe. Przywołana przez Lipskiego tradycja Polski Jagiellonów jest z pewnością jednym z tych odwołań, które mogą dać podstawy do zakorzenienia poczucia dumy narodowej Polaków w postawie otwartości i tolerancji – bez kompleksów wobec wielkich mocarstw. Lipski wylicza też kilka postaci będących żywym świadectwem tego, o czym pisze – jak Żyd, Berek Joselewicz, oficer insurekcji i legionów polskich, poległy pod Kockiem w 1809 roku. Tę listę z łatwością dałoby się uzupełnić. Pierwsza postać, która przychodzi w tym miejscu do głowy, to Janusz Korczak. Żyd i jeden z największych Polaków XX wieku, który całe życie konsekwentnie przekonany był o tym, że Żydzi i Polacy „są braćmi jednej ziemi”.


9

Nie jest moim zadaniem tworzenie teraz kompletnej propozycji tego, jak miałaby wyglądać ta narracja o „innej polskości” – chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że poszukiwanie jej elementów jest nie tyle możliwe, ile wręcz konieczne. Niestety, wśród polskich elit politycznych nie widać prób – ani nawet chęci – by wykuwać jakąkolwiek spójną, alternatywną wizję polityki historycznej. Dysponując potężnymi narzędziami prowadzenia takiej polityki, obecne władze nie starają się w żaden sposób stworzyć konkurencji dla przekazu prawicy. Spójrzmy choćby na to, w jak nieprzemyślany sposób ogłaszane są kolejne „lata jubileuszowe”. Rok Janusza Korczaka obchodzony w 2012 roku nie odbił się wystarczająco szerokim echem – również dlatego, że został ogłoszony właściwie w ostatniej chwili. W dodatku Korczakowi jako drugi patron roku towarzyszył… ksiądz Piotr Skarga, czołowy przedstawiciel polskiej kontrreformacji. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać, byśmy doczekali się spójnego przekazu, który odebrałby prawicy monopol na polskość.

*

– Z bohaterami antysemickich wybryków w „marcowej” prasie dialogu być nie może – ani z tymi, którzy widzą w tej brudnej publicystyce wyraz swoich przekonań. Nie mamy z nimi

wspólnej ojczyzny ani nie chcemy z nimi mieć w ogóle nic wspólnego. Ale między patriotyzmem Słonimskiego, Ossowskich, Jasienicy a „patriotyzmem” Filipskich, Gontarzów, Kąkolów rozciąga się ogromna przestrzeń społeczna; tu znajdą się ci, o których dopiero toczy się walka. Którą ojczyznę wybiorą? Nie wolno pod żadnym pozorem zrezygnować z tych wszystkich, którzy zaczadzeni są ksenofobią i megalomanią narodową; może jednak nienawiść i pycha nie zdeformowały jeszcze ostatecznie i nieodwracalnie ich umysłów i uczuć. Wydaje się, że dziś „ogromna przestrzeń społeczna”, o której pisze Lipski, niebezpiecznie się kurczy. Tych, którzy potrzebują poczucia dumy narodowej, poczucia wspólnoty z innymi Polakami, ale nie przyjmują oferty składanej im przez Ruch Narodowy czy prawicę smoleńską, będzie z roku na rok coraz mniej. Dlatego dziś, wbrew temu, co pisze Lipski, „dialog” z prawicą zawłaszczającą pojęcie patriotyzmu jest konieczny. Nawet z tą w najbardziej skrajnym wydaniu. Celem tego dialogu nie powinno być jednak szukanie konsensusu, lecz odebranie prawicy monopolu na patriotyzm i „polskość” oraz stworzenie alternatywnej, pozytywnej narracji, która nie będzie opierać się jedynie na dekonstrukcji, ale będzie propozycją patriotyzmu wspólnotowego, gorącego i otwartego.

JAN MENCWEL jest animatorem kultury i badaczem społecznym, członkiem zespołu Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” oraz członkiem sieci Latających Animatorów Kultury.

OLGA MICIŃSKA olgamicinska.tumblr. com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.