Kontakt nr 23: Post-turysta (zajawka)

Page 1

23 magazyn nieuziemiony magazynkontakt.com jesień 2013 temat numeru:

Post-turysta Rozmowy przed odlotem

Max Cegielski o sporze podróżnika z turystą

Egzotyczne choroby języka

Olga Stanisławska o stygmatyzującym języku turystyki

Z iPhonem na nędzarza

Nagość bez pornografii

Odpowiada Charles Arthur („The Guardian”)

ZMIENNIK

Czy Internet zagraża demokracji?

OBYWATEL

WARSZAWA

KATOLEW

WIARA

Agata Łuksza i Łukasz Knap o zmianach w postrzeganiu nagości w sztuce

KULTURA

Wojciech Tochman o bieda-turystyce na Filipinach


1


ko n i ec t u ry s t y k i j a k ą zn a my ? magazynkontakt.pl redakcja@kik.waw.pl

redaktor naczelny Misza Tomaszewski misza.tomaszewski@gmail.com zastępca redaktora naczelnego Cyryl Skibiński cyrski@wp.pl sekretarz redakcji Tomek Kaczor t_kaczor@poczta.onet.pl

zespół redakcyjny: redaktor prowadzący numer Paweł Cywiński

projekt graficzny Urszula Woźniak urszul.wozniak@gmail.com

Katolew Misza Tomaszewski

skład i łamanie Rafał Kucharczuk Urszula Woźniak

Kultura Katarzyna Kucharska- Hornung Obywatel Kamil Lipiński Warszawa Cyryl Skibiński Wiara Ignacy Dudkiewicz Zmienna/Zmiennik: Mateusz Luft Jan Mencwel, Maciek Onyszkiewicz, Joanna Sawicka, Ignacy Święcicki, Konstancja Święcicka, Stanisław Zakroczymski, Jarosław Ziółkowski Stale współpracują: Ala Budzyńska, Rafał Bakalarczyk, Bohdan Cywiński, Jędrzej Dudkiewicz, Maciej Folta, ks. Andrzej Gałka, Monika Grubizna, Arek Gruszczyński, Klara Jankiewicz, Wanda Kaczor, Ewa Kiedio, Karol Kleczka, Rafał Kucharczuk, Łukasz Kuśmierz, Anna Libera, Jan Libera, Piotr Maciejewski, Hanka Mazurkiewicz, Kuba Mazurkiewicz, Olga Micińska, ks. Wacław Oszajca, Andrzej Paszewski, Antek Sieczkowski, Ewa Smyk, Krzysztof Śliwiński, Joanna Święcicka, ks. Sławek Szczepaniak, Ewa Teleżyńska, Agnieszka Wiśniewska, Jan Wiśniewski, Krzysztof Wołodźko, Martyna Wójcik-Śmierska, Bartosz Wróblewski, Paweł Zerka

fotoedycja Tomek Kaczor ilustracja na pierwszej stronie okładki Rafał Kucharczuk zuwiu.toxic.pl komiks na str. 2–3 Dorota Świderska dorkadaily.tumblr.com korekta zespół redakcyjny nakład 1000 egzemplarzy wydawca KIK Warszawa prenumerata magazynkontakt.pl/prenumerata złożono krojami Range Serif, Bree, Tabac Sans Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Przez całe dzieciństwo słyszeliśmy od rodziców, i na‑ szym dzieciom co i rusz powtarzamy, by pod żadnym pozorem nie brać cukierków od nieznajomych – lecz gdy tylko sami wybierzemy się w podróż w najbied‑ niejsze regiony świata, to zadowoleni z siebie rozdaje‑ my słodkie prezenciki wszystkim mijanym szkrabom. Skąd ta różnica? Turyści traktują wakacje niczym skok w bok od normalności. Czas przygody i zaba‑ wy, w którym obowiązują elastyczniejsze zasady gry, w którym przez chwilę wolno nam więcej lub inaczej. W końcu jesteśmy na wakacjach – brzmi turystyczna mantra – pijmy do woli, przejedźmy się skuterem bez kasku, nie pytajmy o zgodę na pstrykanie zdjęć... Postanowiliśmy się temu zjawisku przyjrzeć. I to nie tylko dlatego, że globalna turystyka jest największą gałęzią światowej gospodarki i przestrzenią najwięk‑ szej ilości spotkań pomiędzy zwykłymi mieszkańcami globalnej Północy i Południa. Nie tylko dlatego, że bę‑ dąc domeną najbogatszych, a zarazem udziałem naj‑ biedniejszych, jest ona symbolicznym wskaźnikiem nierówności społecznych naszego świata. Ale dlate‑ go, że turystyka – jako całościowe zjawisko material‑ ne i niematerialne – mówi o naszym świecie znacznie więcej, niż potocznie przyjęło się uważać. Turystyka jest bowiem zachodocentryczną ideologią czasu wolnego, swoje szlify nabierała w czasach kolo‑ nialnych, obecnie oddając się beznamiętnie w ramio‑ na zglobalizowanego rynku. Dean MacCannell przed laty nazwał turystykę „Ramą ideologiczną dla historii, natury i tradycji, ramą mającą moc przekształcania kultury i natury stosownie do swych potrzeb”. My po‑ stanowiliśmy zrobić krok dalej. Zadajemy pytanie, czy przypadkiem w dobie kapitalistycznego globalizmu, turystyka nie stała się jedną z wielkich narracji, któ‑ rych schyłek rzekomo cechuje postmodernizm? Tym numerem „Kontaktu” oraz stworzonym przez nas wirtualnym przewodnikiem po ideach podróżowa‑ nia post­‑turysta.pl, proponujemy by wybierając się na wakacje w daleki świat, zamiast zwiewnych sukienek i bawełnianych koszul w stylu kolonialnym, zaopatrzyć się w przedrostek „post”. Post­‑turystę od turysty od‑ różnia bowiem świadomość globalnych współzależno‑ ści, przyczyn i konsekwencji turystycznych zachowań oraz samoświadomość podlegania procesom psycholo‑ gicznym, komercyjnym i ideologicznym. Post­‑turysta jest turystą świadomym, a tylko świadomy turysta, podróżować może prawdziwie odpowiedzialnie. Mamy też mały powód do świętowania. Proponując turystkom i turystom odzianie się w przedrostek „post”, i my sami zmieniliśmy od tego numeru szatę naszego pisma. Całkowicie nowy wygląd „Kontaktu” jest owocem pracy naszej dyrektorki artystycznej Urszuli Woźniak. Ulu – dziękujemy, kawał świetnej roboty. Paweł Cywiński


2

numer:

23

jesień 2013

p o s t­‑ t u r y s t a

4

Paweł Cywiński:

Wielka narracja turystyczna

Czy da się połączyć turystykę, egzotykę i etykę? Podróżując, zanurzamy się w plątaninę wyobrażeń, oczekiwań, ale także uprzedzeń wobec odwiedzanych miejsc i spotykanych tam ludzi. Przewodnik po gąsz­ czu zakorzenionych w nas stereotypów turystycz­ nych tworzy Paweł Cywiński.

12

Rozmowa z Wojciechem Tochmanem:

Bieda­‑turystyka, czyli z iPhonem na nędzarza

20

Ewa Gajewska:

Gdy zniknie ostatni turysta

26

Michał Jasiński:

Turystyczna lista płac

32

Olga Stanisławska:

Egzotyczne choroby języka

38 Infografika:

Uzależnieni od portfela turysty

40

Helena Chmielewska‑Szlajfer:

Pasja z happy endem

44

Max Cegielski:

Rozmowy przed odlotem


3

f ot or e p orta ż

50

Tomasz Ferenc: Łamanie Kodaka

k u lt u r a

60

Łukasz Knap: Krajobraz po rewolucji seksualnej

64

Agata Łuksza: Teatr i pożądanie

85

Kamil Lipiński:

Kanapowe wyzwolenie. Bracia polscy i strategia lewicy

90

Ks. Andrzej Luter: Personalista

w a r s z a w a

92

Dorota Borodaj, Tomek Kaczor: Osiedleni na Jazdowie

w i a r a

98

Rozmowa z Janem Jagielskim: Wchodząc w smutek

70

ks. Wacław Oszajca SJ: Muzyka sfer

102

Andrzej Skalimowski: Wielki Budowniczy

71

Rozmowa z ks. Johannesem Koppem SAC:

Droga na Wschód

75

Piotr Sikora: Sztuka inspiracji

k a t o l e w

80

Rozmowa z Zofią Marzec:

Zielone płuca czerwonej teologii

Rozprawiwszy się w poprzednich numerach „Kontaktu” z czarną legendą teologii wyzwolenia, zwracamy się ku jej wątkowi ekologicznemu. Zastanawiamy się nad odpowiedzialnością Kościoła za rabunkową eksploatację środowiska naturalnego i nad tym, co zapobieganie tej dewastacji ma wspólnego ze społeczną sprawiedliwością.

o by wat e l

106

Rozmowa z Charlesem Arthurem:

Czy internet zagraża demokracji?

110

Kamil Lipiński: Sekularyzując Internet

Internet wciska się w każdą dziedzinę życia, przekonując, że dzięki niemu znajdziemy reme­ dium na wszystkie społeczne bolączki. Ile w tych obietnicach rzeczywistej nadziei? Książkę Evgeny Morozova, „To save everything, click here”, czyta Kamil Lipiński.

z m i e n n i k

114

Rozmowa z Karolem Trammerem: Piękna katastrofa


4

p o s t - t u r y s t a


Paweł Cywiński

5

Rafał Kucharczuk

Wielka narracja turystyczna Podróżując wakacyjnym szlakiem, po uszy zanurzeni jesteśmy w komplementarnej sieci wyobrażeń. W turystycznym matriksie. A przemysł, literatura i marketing turystyczny systematycznie nas w tych wyobrażeniach utwierdzają.

1

Zagadka. Na jakie słowo najczęściej natrafić można w reklamach mię‑ dzynarodowych biur podróży? Podpo‑ wiedź. Wyraz ten próżno tłumaczyć literalnie na języki pozaeuropejskie. Ktoś się domyśla? Odpowiedź nie jest trudna. „Egzotyka”. Choć trudno jedno‑ znacznie powiedzieć, co mają na myśli sprzedawcy marzeń, kiedy odmalowu‑ ją egzotyczną pokusę, to częstotliwość występowania tego słowa w przestrze‑ ni publicznej wydaje się być niezwykle wymowna. Oto jesteśmy świadkami monstrualnego przyrostu wzajemnych powiązań globalnego Południa i global‑ nej Północy, przyrostu, który inspirują pojedynczy turyści. Fakty są bezspor‑ ne – jeszcze nigdy w historii świata zwy‑ kli ludzie nie mieli tak bezpośredniego wpływu na losy innych zwykłych ludzi mieszkających po drugiej stronie naszej planety. A spotkania turystyczne są dziś najczęstszą formą spotkań mieszkań‑ ców różnych zakątków globu. Przy czym podróżniczy trend nie zmienia się od stuleci – to mieszkańcy bogatej Północy

jadą odpoczywać do krajów jeszcze nie tak dawno zniewolonego przez nich Po‑ łudnia. Nie na odwrót. Współczesna turystyka stała się jed‑ nym z najistotniejszych narzędzi globa‑ lizacji. Cóż to oznacza? Im wyższy będzie wskaźnik globalnej turystyki, tym więk‑ sza odpowiedzialność spoczywać bę‑ dzie na nas – jednostkach – za procesy przenikania się systemów kulturowych, ekonomicznych, społecznych czy nawet politycznych. A co z kolei to oznacza? To, że właśnie od setek milionów indywidu­ alnych turystycznych spotkań zależeć będzie w wielkim stopniu kształt relacji pomiędzy całymi społeczeństwami. I tu jest pies pogrzebany. W tym kontekście nasuwa się radykalne pytanie: czy tury­ styka egzotyczna może być w swej isto­ cie etyczna?

2

Wybierając się w odległą podróż, odbywamy tak naprawdę dwie wy‑ prawy jednocześnie. Pierwsza z nich jest wyprawą w świat fizyczny, namacalnie przestrzenny, obiektywnie geograficzny.

Zadowoleni sączymy piwo na dalekiej plaży, dzielnie wspinamy się na szczyt wysokiej góry, by zrobić zdjęcie sank‑ tuarium wschodzącego słońca, zuchwale targujemy się o kamienny wisiorek na lokalnym bazarze lub uciekamy przed żarem południowego słońca pod najbliż‑ sze palmy. Dotykamy, słuchamy, smaku‑ jemy, wąchamy, pocimy się, bawimy się. Przemierzamy tysiące kilometrów lub też przez tydzień budzimy się codzien‑ nie w tym samym hotelu. Druga wyprawa jest natomiast wy­ prawą metafizyczną, tożsamościową, wyprawą w czeluści wyobrażeniowego świata turysty. Polega ona na nieustan­ nym uruchamianiu zbiorowych bądź in­ dywidualnych mitologemów – wielkich kompleksów wyobrażeń o świecie – od dekad zawartych w obrębie dyskursu podróży. Każdy człowiek posiada bo­ wiem – według językoznawcy Georga Lakoffa – swój wyidealizowany kultu­ rowy model poznawczy tego, jak świat powinien wyglądać, każdy posiada swój wyobrażony prototyp rzeczywistości. Egzotyczny wyjazd – całościowe do­ świadczenie naszej podróży – jest ni­ czym innym jak wypadkową tych dwóch podróży. Jednakże mało kto z ludzi dro­ gi zdaje sobie z tego sprawę. A nie da się rzetelnie rozważać meandrów odpo­ wiedzialnej, zrównoważonej i etycznej turystyki, skupiając uwagę wyłącznie na pierwszej z tych wypraw. Równole­ gła podróż w głąb własnej tożsamości


6

p o s t - t u r y s t a

i wyobraźni może mieć nie mniejszy wpływ na etyczny charakter uprawia­ nej przez nas turystyki.

3

Podczas podróżowania po niezna‑ nym – dalekiej Azji, Ameryce Po‑ łudniowej lub Afryce, czyli tym, co nazywamy „egzotyką” – wielką moc mają nasze interpretacje, skojarzenia i intu‑ icje. Kiedy będąc w Indiach, poczujemy unoszącą się w powietrzu woń modli‑ tewnych kadzideł, a naszych uszu dobie‑ gnie wypowiadana niskim tonem boska sylaba aum, niechybnie przystaniemy i zachwycimy się „typowym orientalnym mistycyzmem”; gdy przyjdzie nam zwie‑ dzać obszerny i pięknie zdobiony harem w jednym z osmańskich pałaców, nasze spojrzenie uchwyci przede wszystkim „przestrzeń wyuzdania muzułmańskich nałożnic”. Za te interpretacje, skojarzenia i in­ tuicje odpowiada nasza osobista wie­ dza – wszystko, co przyswoiliśmy przez lata konstruowania i porządkowania własnego obrazu rzeczywistości. Wiedza, która nigdy nie jest czymś objawionym i bezstronnym, każdy jej element posia­ da swojego ojca lub matkę, zawsze jest wytworem czyjejś wrażliwości i inter­ pretacji. Nic więc dziwnego, że pierwszy kontakt turysty z osmańskim haremem nie polega zazwyczaj na zetknięciu się z nim samym, lecz – jak zauważył Dean MacCannell – z jakimś jego wyobraże­ niem lub przedstawieniem: w przewod­ niku turystycznym, na lekcji historii czy w „Baśniach tysiąca i jednej nocy”. Taka optyka całkowicie zmienia istotę podróży – często bowiem nie podziwia­ my rzeczywistych widoków, a skupiamy się wyłącznie na wyszukiwaniu landsza­ ftów z magazynu podróżniczego. Bry­ tyjski socjolog John Urry nazwał takie poszukiwanie charakterystycznych zna­ ków potwierdzających podróżującym ich wyobrażenie o odwiedzanym miejscu „spojrzeniem turysty”. Polska etnolożka Anna Wieczorkiewicz stwierdziła z kolei, że praca na rzecz powołania do istnienia owych spojrzeń – typowego orientalne­ go mistycyzmu lub wyuzdanego hare­ mu – toczy się na dwóch frontach: „Na

jednym kształtuje się obszar, po którym wędrować będą spojrzenia turystów (...); na drugim zmierza się do wyrobienia w ludziach nawyku patrzenia w określo­ ny sposób, do kojarzenia pewnych wi­ doków z tymi a nie innymi znaczeniami. Tym, co pozwala odnieść jedno do dru­ giego, jest turystyczna wyobraźnia”.

przyswajalne przez nas sensy i systemy tropów retorycznych? Jakie jest pocho­ dzenie wielkich zbiorów turystycznych wyobrażeń dotyczących świata, dzięki którym tak swobodnie potrafimy upo­ rządkować naszą wiedzę o błękitnej planecie i zakotwiczyć w tym porządku swoją tożsamość?

4

5

Turystyczna wyobraźnia to jeden z najciekawszych problemów teo‑ rii turystyki. Niewątpliwie jest ona uwi‑ kłaniem turystyki w pamięć zbiorową, skłonnością do oglądania odwiedza‑ nych przestrzeni w określony sposób, do kojarzenia owych obszarów z okre‑ ślonymi zespołami sensów. I mimo że daleko wykracza ona poza namacalną rzeczywistość, jest w niej głęboko za‑ korzeniona – za sprawą turysty i jego przepełnionej stereotypami potocznej wiedzy. Dlatego nie należy jej lekcewa‑ żyć. To ona w wielkim stopniu odpowia‑ da za nasze turystyczne oczekiwania oraz przekonania dotyczące dalekiego świata. Gdy zdamy już sobie sprawę, że jako turyści poruszamy się zazwyczaj według wskazówek kompasu ponadindywidual­ nie konstruowanej turystycznej imagi­ nacji, nieuchronnie pojawić się w naszej głowie mogą dość rozpaczliwe pyta­ nia: kim są ci demiurgowie – narratorzy turystycznej wyobraźni, zdolni przy­ pisywać poszczególnym regionom geo­ graficznym czy zjawiskom kulturowym

Uważa się, że postmodernistyczny stosunek do świata charakteryzuje upadek wiary w – jak to określił Jean­ ‑François Lyotard – wielkie narracje. Za tym niezwykle szerokim terminem skrywają się wszechstronne i niebywale rozbudowane próby wyjaśnienia rzeczy‑ wistości, pretendujące w powszechnym odbiorze do miana uniwersalnych prawd legitymizujących poszczególne społe‑ czeństwa i ich perspektywy. „Wielkimi narracjami” nazywane są więc uniwersalistyczne religie, wielkie systemy filozoficzne, takie jak heglizm lub marksizm, czy europejska historia świata, która stała się umownym punk­ tem odniesienia dla wszelkich innych perspektyw historycznych. Choć tak na­ prawdę wielkimi narracjami mogą być dowolne teorie społeczne wielkiego za­ sięgu, próbujące ująć bogactwo i zmien­ ność rzeczywistości w granicach jednej formuły. Sam postmodernizmem jest niejako jedną z nich. Współczesna, turystyczna opowieść o świecie, reprodukowana specjalnie na potrzeby milionów turystów przez


7

Ubrani w stroje wzorowane na kolonialnym stylu marzymy o wakacyjnym odkrywaniu autentyczności.

przemysł turystyczny, jest klasycz­ nym przykładem takiej wielkiej narra­ cji. I to jednej z najczęściej współcześnie przywoływanych. Wielka narracja tu­ rystyczna jest bowiem całością, ogól­ ną wizją świata, upowszechnianą przez niezliczone kanały współtworzące ota­ czający nas dyskurs turystyczny. A o do­ minującej mocy tejże narracji świadczyć może to, że tkwimy w niej zupełnie nie­ świadomie, bezkrytycznie uznając, że tak właśnie jest – Afryka jest dzika, Tybet mistyczny, Paryż romantyczny, a tury­ sta został powołany do obejrzenia i po­ znania tego świata. Kiedy więc podróżujemy wakacyjnym szlakiem, po uszy zanurzeni jesteśmy w komplementarnej sieci wyobrażeń o świecie oraz jego poszczególnych składnikach. W turystycznym matrik­ sie. A szeroko rozumiane działania pro­ ‑turystyczne (przemysł turystyczny, literatura turystyczna, marketing tu­ rystyczny) systematycznie nas w tych wyobrażeniach utwierdzają, pielę­ gnując nieustannie naszą turystyczną wyobraźnię uwięzioną w wielkiej tury­ stycznej narracji. Brzmi złowrogo, a bę­ dzie gorzej.

6

Uwaga turyści. Przedstawiona prze‑ ze mnie teza, iż współczesna tury‑ styczna opowieść o świecie posiada cechy wielkiej narracji, wikła nas niejako politycznie. Dlaczego? Gdyż za wielkimi narracjami stoją wielkie ideologie, które

nigdy nie są neutralne i zawsze posia‑ dają swoje grupy interesów. Każdym matriksem rządzą jakieś zasady – tury‑ styczną wielką narracją również. Pyta‑ nie tylko: jakie? Na początku sięgnijmy do korzeni. Idea i kształt turystyki, jaką znamy, po­ wstały na przestrzeni wieków nie gdzie indziej, tylko w myśli europejskiej. Siłą rzeczy ma to niebagatelny wpływ na cały turystyczny dyskurs – turystyka pozaeuropejska od swoich urodzin na­ znaczona jest europocentryzmem, co w dzisiejszych czasach rozumieć mo­ żemy również jako zachodocentryzm. Teoretycy postkolonialni dodaliby, że dotyczy to zarówno jej treści, jak i sa­ mej metodologii opisu świata. Coś w tym jest, że nawet Japończyk zwiedzający Pa­ ryż nigdy nie nazwie go egzotycznym, starożytne świątynie na krańcach świa­ ta (bo Europa, jak wiadomo, jest świa­ towym pępkiem) zawsze mają swoich białych odkrywców, a autorami najważ­ niejszych przewodników po „egzotycz­ nych” krajach nie są ci, którzy najlepiej je rozumieją – lokalni mieszkańcy – a nie­ omylni autorzy z zachodnimi biogra­ fiami. W końcu tak łatwo Zachód nie oddaje monopolu na wiedzę i interpre­ tację inności, który był niegdyś celem naszych imperiów. Równolegle z kształtowaniem się idei turystyki, kształtował się w Europie obraz inności. Wyrosły na kolonialnych ideologiach i podziałach zakładał on, że

to, co europejskie, w naturalny sposób jest lepsze, stanowi uniwersalną nor­ mę. W efekcie odbity w tej normie od­ legły świat został skazany na wieczne milczenie. Wraz z gwałtowną ekspan­ sją zachodniego modelu nauki i edukacji, pod większością szerokości geograficz­ nych zaczęła obowiązywać europejska wizja Orientu. Wizja ta, poza podsta­ wowym podziałem na tych barbarzyń­ ców i cywilizowanych nas, przepełniona była nośnymi stereotypami dotyczącymi odległych kultur oraz ras, romantyczną utopijnością wyobrażonych zamorskich krain, nieznośnie paternalistycznym du­ chem pozytywizmu i potrzebą wykaza­ nia celowości misji cywilizacyjnych spod znaku spustu i krzyża. To w tych czasach narodziła się koncepcja tak dziś pożą­ danej i na każdym kroku reklamowanej wakacyjnej egzotyki. Nie oszukujmy się, egzotyka jest zachodnim wynalazkiem z kolonialnym rodowodem. Zapłodnione takimi ideami wy­ obraźnie xix­‑wiecznych imperialnych odkrywców i podróżników – proto­ plastów dzisiejszych turystów – owo­ cowały powstaniem niezliczonych turystycznych mitów. Ówczesny status podróżnika – podobnego w swojej opi­ niotwórczej żarliwości do dzisiejszych celebrytów – tak silnie legitymizował przeważnie hochsztaplerskie piśmien­ nictwo podróżnicze, że aż po dziś dzień niektóre z owych mitów rozpalają ludz­ kie wyobraźnie i odpowiadają za →


8

p o s t - t u r y s t a

kształt naszej potocznej wiedzy o od­ ległym świecie. Nieustająco przetrzy­ mywane są one też w zbiorowej pamięci turystów.

7

Rzeczywiście. Wystarczy rzut oka na współczesne przewodniki, fol‑ dery reklamowe, magazyny i blogi po‑ dróżnicze, by zauważyć, że najbardziej charakterystyczne archetypy naszych podróżniczych wyobrażeń i stereotypów dotyczących innych kultur, cywilizacji czy ludzi posiadają swoje rodowody – tak zwaną politykę tekstualną – pochodzące jeszcze z czasów Europy kolonizującej. Zresztą nie tylko wyobrażenia – okre‑ ślony kształt wyobrażeń pociąga za sobą określony kształt pragnień. Ubra‑ ni w stroje wzorowane na kolonialnym stylu marzymy o wakacyjnym odkry‑ waniu autentyczności, nieskażonych i egzotycznych rajach, dzikich niebez‑ pieczeństwach, orientalnym mistycy‑ zmie czy przygodach à la Henry Stanley

(wyjątkowa kreatura i mitoman), India‑ na Jones (mój bohater z dzieciństwa) lub choćby Staś Tarkowski (mój pierwszy przewodnik po Afryce). Wielu współczesnym socjologom i antropologom wydaje się, iż ponowo­ czesność charakteryzuje kres narracji linearnego postępu. Figa z makiem. W tu­ rystyce linearne postrzeganie rozwoju ma się jak najlepiej – ekonomiczne zacofanie to przecież kulturowa autentyczność, im dziksza natura, tym dziksza kultura, ple­ mienne religie to świadectwo braku cy­ wilizacji. Jest na porządku dziennym, że gdy patrzymy na zdjęcie przedstawiające mieszkańców Amazonii lub Afryki, wielu ludziom aż ciśnie się na usta słowo: „dzi­ kus”. A jeśli nawet go nie wypowiedzą, zrobi to za nich Wojciech Cejrowski, au­ tor najpopularniejszych w Polsce książek podróżniczych. Przeciętni turyści na co dzień operu­ ją retoryką pochodzenia kolonialnego, uformowaną w czasach wielkich odkryć

geograficznych (termin ten jest niezbi­ tym dowodem na europocentryzm na­ szej nauki) i narodzin w europejskich akademiach uporządkowanych opisów świata. Dumnie, dzień po dniu, konstru­ ują własny wizerunek podróżnika na podstawie kolonialnych książek podróż­ niczych. W ten sposób korzenie turystyki wikłają nas do dziś w niechlubną prze­ szłość Zachodu, a to, że dajemy się uwi­ kłać, świadczy o nieznośnej żywotności bakcyla kolonializmu w turystycznych umysłach. W ten sposób stajemy niewąt­ pliwie przed problemem etycznym. Wiel­ ka narracja turystyczna, opierając się na gigantycznym zbiorze stereotypów i za­ wartych w nich imperialnych kodach po­ chodzenia europejskiego, narażona jest na bezkrytyczne reprodukowanie histo­ rycznych schematów relacji, imperialnej mentalności i perspektyw postrzegania samych siebie. Grozi to karykaturalnym odgrywaniem z góry wyznaczonych ról, zarówno przez dzisiejszych turystów


9

Wizerunki krajów i kultur skomercjalizowano, zamieniono w towar i wystawiono na sprzedaż.

(zamożnych potomków cywilizacji ko­ lonizatorów), jak i mieszkańców od­ wiedzanych państw (reprezentantów kultur i cywilizacji w jeszcze nie tak od­ ległej przeszłości podbijanych, skolo­ nizowanych i wykluczanych z procesu współtworzenia samostanowiącej wie­ dzy i narracji dziejowej). Wisienką na torcie powyższych re­ fleksji niech pozostanie pytanie ukazu­ jące w pełnej krasie bakcyl kolonializmu. Co wzmacnia wrodzoną asymetryczność w relacjach pomiędzy zachodnimi tury­ stami a ludźmi pogardliwie przez nich na­ zywanymi „tubylcami”? Posiadany przez tych pierwszych kapitał białej skóry. Czę­ sto tylko to, że są biali, wystarcza, by byli traktowani w sposób szczególny.

8

Pozostawmy zideologizowane od samego początku korzenie turysty‑ ki i zastanówmy się nad jej współcze‑ snym motorem. Kwietne wianki, ruchy biodrami, piękne dziewczyny – na ca‑ łym świecie wszyscy kojarzą hawajski taniec hula. Współcześnie jednak ani choreografia, ani instrumenty, ani język i treść utworów nie mają już zbyt wie‑ le wspólnego z tradycyjnym rytualnym tańcem hula. To, co dziś uznaje się za ha‑ wajskie taneczne dziedzictwo, w rzeczy‑ wistości jest sztucznie stworzonym dwa pokolenia temu pląsem mającym na celu bawić przyjezdnych. Wielka narracja turystyczna doskona­ le wpisała się bowiem w kapitalistyczny

paradygmat współczesności. Jeżeli uzna­ my, że turystyka jest podróżą w stro­ nę wyobrażeń, to obecnie turystyczne fantazje i marzenia dotyczące inno­ ści zawłaszczone zostały przez bar­ dzo dochodowy przemysł turystyczny. Wizerunki krajów i kultur skomercja­ lizowano, zamieniono na towar i wy­ stawiono na sprzedaż. Aby dostrzec siłę sektora turystycznego, warto zdać so­ bie sprawę z tego, że turystyka jest jed­ ną z największych gałęzi ekonomicznych świata, odpowiedzialną za prawie jedną dziesiątą globalnego produktu brutto i co dwunaste miejsce pracy. Rynek, często przedstawiany jako od­ trutka na wszelkie ideologie, sam nigdy nie jest jednak w pełni wolny i neutralny. Gdy przemysł turystyczny niejako han­ dluje światem, to zarazem definiuje go i zmienia zgodnie z własnymi potrze­ bami. O kształcie narracji oplatających atrakcje turystyczne decyduje nie tylko to, jakie mają one znaczenie dla lokal­ nych społeczności, ale również – a być może przede wszystkim – to, jakie są stereotypowe oczekiwania turystów. Dlatego też sytuacja może się odwró­ cić. To nie turysta będzie się rozwijał obcując z czymś odmiennym w posta­ ci turystycznej atrakcji – a zmieniał się będzie lokalny świat, jego dziedzictwo i kultura, które dostosują się do tury­ stycznych oczekiwań. Zgodnie z zasa­ dą „klient – nasz pan”. To nie żart – nowo powstała broszura turystyczna może

czasem rzeczywiście stać się elemen­ tem definiującym tożsamość ludu lub narodu.

9

Dean MacCannell nazwał turystę „konsumentem na wakacjach”, przy‑ należnym do „nowej klasy próżniaczej”. Klasa próżniacza – piękne i celne okre‑ ślenie – ukute zostało ponad sto lat temu przez Thorsteina Veblena. W swo‑ jej książce o podobnym tytule stwierdził, że w czasie wolnym klasa próżniacza, choć i inne klasy po trosze też, mani‑ festuje na zewnątrz nicnierobienie, pozbawione ekonomicznego sensu próż‑ nowanie. A im klasa ta staje się bogatsza, tym częściej nicnierobienie zastępuje wydawaniem pieniędzy, czyli konsumo‑ waniem na pokaz. Po zdiagnozowaniu tego zjawiska, Thorstein Veblen postawił pytanie: jeżeli takie zachowanie pozba‑ wione jest sensu ekonomicznego, to po co ludzie to robią? Odpowiedź jest jedną z pierwszych prób zdefiniowania kon‑ sumeryzmu. Ostentacyjna konsumpcja i rozrywka wyznaczają prestiż jednostki. Poprzez demonstrowanie odpowiednie‑ go stylu życia, jednostki te budują swoją pozycję społeczną. Turystyka jest dzisiaj jednym z najpo­ tężniejszych symboli bogactwa i uprzy­ wilejowania. Jako taka doskonale wpisuje się w to, co nazywa się „stylem życia”, pod którym to pojęciem kryje się przy­ wiązanie człowieka do samego siebie, jak i do wzorca normatywnej tożsamości. →


10

p o s t - t u r y s t a

Turystyka jest bowiem jednym z ele­ mentów świadczących o stylach życia społeczeństw nowoczesnych, stała się ona elementem tożsamościowym jed­ nostek oraz całych klas społecznych. Taleb Rifai, sekretarz generalny Świa­ towej Organizacji Turystyki, komentując przekroczenie symbolicznego miliarda turystycznych podróży zagranicznych rocznie, wyraził się kilka miesięcy temu jasno: „podróżowanie stało się dziś zwy­ czajem konsumenckim”. Turystyka służy dziś jej konsumento­ wi do zaznaczania pozycji społecznej, do której pretenduje. Gdy jadę na safari, to znaczy, że aspiruję do klasy wyższej, gdy jestem backpackerem, to kontestując konsumpcję klasy średniej, czuję się lep­ szy niż turyści masowi. Nie można jednak zapominać o niechlubnym rewersie tury­ stycznej konsumpcji, czyli o odwiedza­ nym przez podróżnika społeczeństwie, które odbija w sobie jego prefabrykowa­ ne oczekiwania. Jest to tak zwany efekt demonstracji – mieszkańcy Trzeciego Świata, wchodząc w kontakt z turystą, zaczynają myśleć o sobie w taki sposób, w jaki myśli o nich on – przybysz z Zacho­ du. Turysta indukuje w nich indywidual­ ne i cywilizacyjne kompleksy, czyniąc ich wtórnymi ofiarami przemysłu turystycz­ nego. Może się zdarzyć, że zaczną o so­ bie myśleć nie tylko jako o odmiennych, ale i gorszych. A w świecie, który wierzy w mit, że pieniądz jest sprawiedliwym miernikiem wartości, ta nowa samoocena

zdaje się być – jak zwykł mówić Frantz Fa­ non – zamknięta w druzgocącej pułapce obiektywizmu.

10

W tym miejscu chciałbym nie‑ co rozwodnić wszystko to, co do tej pory napisałem. Ważną bowiem ce‑ chą wielkiej narracji turystycznej jest jej niedookreśloność. Zresztą w przypad‑ ku żadnej wielkiej narracji nie jesteśmy w stanie przeanalizować jej dokładnych granic i kształtów, przez co nie jeste‑ śmy w stanie całkowicie ich zanalizować i definitywnie określić ich relacji z obec‑ nymi i przeszłymi systemami i innymi wielkim narracjami. Wielkie opowieści o świecie nie posiadają twardych okła‑ dek, nie są żadną zamkniętą całością, a chłonnym, wielopoziomowym i ciągle zmieniającym się procesem. Stąd też moim celem jest jedynie wskazać wio‑ dące trendy, które za turystyką, taką, jaką znamy, stały bądź stoją. Nie jest przy tym pewne, że będą za nią stać w przyszłości. Niemniej wygraną każdej narracji jest obiegowe uznanie jej za prawdę. A w przypadku dyskursów turystycznych kompleks wiedzy stojący za tą narracją jest tak powszechnie i bezkrytycznie przyjmowany przez turystów, że tury­ styczna opowieść o świecie nabiera cech monopolu, zbioru uniwersalnych i nie­ dyskutowalnych prawd. W porównaniu z innymi wielkimi narracjami, takimi jak marksizm czy liberalizm ekonomiczny,

wielka narracja turystyczna wydaje się nie posiadać konkurencji w swojej klasie. A jak zauważył Tony Judt w „Pensjona­ cie pamięci” – „najlepszym miernikiem niewoli, w jakiej ideologia utrzymuje lu­ dzi, jest ich zbiorowa niezdolność do wy­ obrażenia sobie innych rozwiązań”.

11

Kim jest więc demiurg? Kim są narratorzy turystycznej wy‑ obraźni wychowujący nas w bańce igno‑ rancji? Z łatwością wskazać palcem można wielkie koncerny, producentów obowiązującej wiedzy turystycznej, ta‑ kie jak Lonely Planet, które wydrukowało już grubo ponad sto milionów przewod‑ ników, przedostając się ze swoją per‑ spektywą opisu świata do normatywnej tożsamości całej grupy turystów – back­ packerów. By nie szukać dużo dalej, wskazać można również na przepeł‑ nione pozytywistycznymi, orientalizu‑ jącymi i stereotypizującymi treściami „National Geographic”. Pismo nieprze‑ rwanie od sześciu pokoleń opisujące i pokazujące świat za pomocą dyskur‑ su eksploracyjno­‑przygodowego – cza‑ sem wręcz kolonialno­‑odkrywczego. Jednakże używanie palca wskazującego wobec wielkich korporacji jest pójściem na łatwiznę. Wielka narracja turystycz‑ na jest tak silna, ponieważ prawdzi‑ wa moc narratorska rozproszona jest wszędzie – w niezliczonych książkach, pi‑ smach, filmach, blogach podróżniczych, przewodnikach, broszurach, programach


11

turystycznych. Do tego należy dodać cały korpus wiedzy pozaturystycznej, który – jak zauważyła Anna Wieczorkiewicz – przyczynia się do powstania ponadin‑ dywidualnych wzorców postrzegania znaków kultury, kształtujących podróż‑ nicze spojrzenia. Dziś atrakcje tury‑ styczne stały się jedną z uprawnionych perspektyw definiowania świata, legity‑ mizując naszą dominację i sprawiając, że myślenie poza wielką narracją turystycz‑ ną jest niemalże niemożliwe. Na końcu pozostaje nam zerknąć w zwierciadło – albowiem w różnym stopniu narrację tę kształtują wszyscy jej uczestnicy. W tym ja i ty. Poruszając się po świecie zgodnie z jej logiką, przy­ czyniamy się do ciągłego jej uprawo­ mocniania oraz reprodukowania. I nic nie wskazuje na to, aby coś miało się w tej sprawie zmienić. Wielka narracja tury­ styczna jest ideologicznym perpetuum mobile. Narratorów należy szukać za­ równo wśród twórców owej turystycznej propagandy, jak i codziennych turystów, którzy w każdy dzień swoich niezwy­ kłych wakacji utrwalają tę wizję świata.

12

Emmanuel Levinas w swo‑ jej filozofii dialogu podkreślał, że spotkanie z drugim człowiekiem – zwłaszcza tym Innym – odbywa się zawsze w przestrzeni etycznej, za‑ wsze powinno być spotkaniem dwóch podmiotów. Turystyczna opo‑ wieść o świecie – skonstruowana na

europocentrycznych fundamentach, uwikłana w dyskurs kolonialny, rzą‑ dząca się kapitalistyczną logiką i będą‑ cą czynnikiem tworzącym tożsamość klasową – wydaje się być zwodniczym tłem dla takich spotkań. Turystyce jest bowiem niejednokrotnie bliżej do bycia hedonistyczną twarzą imperializmu, niż zbiorem etycznych praktyk przyczynia‑ jących się do zrównoważonego i równo‑ miernego rozwoju. Wielka narracja turystyczna bardzo często strukturalnie narzuca brak sy­ metrii między turystą a mieszkańca­ mi odwiedzanych przez niego krajów. W oczywisty sposób bowiem wielka nar­ racja turystyczna jest bardziej korzystna dla turystów niż mieszkańców. Turysta zawsze jest w niej podmiotem, tak zwa­ ny tubylec tylko nim bywa, gdy akurat nie pełni roli krajobrazu, widoku, cie­ kawostki czy służącego. Z reguły jednak pozbawiony jest on w niej jakiejkolwiek sprawczości. Dlatego warto pamiętać, że turysty­ ka egzotyczna jest formą imperializmu. Albowiem gdy turystyczne wyjazdy nie prowadzą do spotkania ludzi na rów­ nych warunkach, w naturalny sposób powinny być postrzegane jako prak­ tyka dla uprzywilejowanych oraz spo­ sób wykorzystywania innych, słabszych i uboższych. Zamiast spotkania, miejsce ma dominacja wygranych sprawców nad serwilistycznymi ofiarami. Wyłącznie świadomy tego turysta może próbować

podróżować odpowiedzialnie bądź etycznie. Świadomy turysta – nazwijmy go post-turystą – zdaje sobie bowiem sprawę nie tylko ze swojego wpływu na gospodarkę, naturę lub kulturę, ale rów­ nież z etycznych mankamentów statu­ su ideologii odpowiedzialnej za to, że w ogóle wpadł na pomysł, by spędzić wakacje w Katmandu, Sharm el-She­ ikh, Peru lub na Bali.

Paweł Cywiński jest orientalistą, kulturoznawcą, podróżnikiem. Redaktor działu „Poza Europą” oraz pomysłodawca i koordynator projektu post­‑turysta.pl

Powyższy esej można również przeczytać w naszym przewodniku po ideach podróżowania

Rafał Kucharczuk zuwiu.toxic.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.