l i t e r a c k i
ENTALNE M U N O M e i Wydan
m a g a z y n
M
RQXPHQWDOQD NVLÈĝND GRNXPHQWXMÈFD QLH]Z\NïH KLVWRU\F]QH Z\GDU]HQLH ļ NDQRQL]DFMÚ GZöFK ZLHONLFK SDSLHĝ\ -DQD 3DZïD ,, Lb-DQD ;;,,, ľ 5HODFMH ]bSU]\JRWRZDñ LbSU]HELHJX XURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK Zb5]\PLH ZbW\P 0V]D ĂZ NDQRQL]DF\MQD QRFQH F]XZDQLD PRGOLWHZQH Lb0V]H ĂZ G]LÚNF]\QQH ľ :V]\VWNLH ZDĝQH SU]HPöZLHQLD LbKRPLOLH DbWDNĝH RSLV DWPRVIHU\ MDND SDQRZDïD QD XOLFDFK :LHF]QHJR 0LDVWD ľ 7HNVW\ ]LOXVWURZDQH ]GMÚFLDPL Z\NRQDQ\PL SU]H] Vï\QQHJR SDSLHVNLHJR IRWRJUDID $GDPD %XMDND ľ 5HODFMH ]bXURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK ZbVDQNWXDULXP ZbNUDNRZVNLFK DJLHZQLNDFK ľ 6]NLFH ELRJUDğF]QH REX Z\QLHVLRQ\FK QD RïWDU]H SDSLHĝ\
1DMZLÚNV]D LbQDMOHSV]D UHODFMD ]bZ\GDU]HQLD MDNLHJR GRWÈG QLH E\ïR ZbG]LHMDFK ĂZLDWD
Nr 4/2014 (211) • kwiecień 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464
#: /7)%+ +2:9 ! Historia w obrazach
208 str.,
IRUPDW DOEXPRZ\ [ FP SDSLHU J WZDUGD RSUDZD REZROXWD
k s i ą ż k i
7\P NWöU]\ QLH PRJOL Z\EUDÊ VLÚ GR 5]\PX QD NDQRQL]DFMÚ NVLÈĝNL SU]\EOLĝÈ XURF]\VWRĂFL Zb¥ZLÚW\P 0LHĂFLH DbGOD W\FK NWöU]\ WDP E\OL EÚGÈ FHQQÈ SDPLÈWNÈ QLH]DSRPQLDQ\FK FKZLO $OEXP\ XNDĝÈ VLÚ PDMD
Ten niezwykły album zawierający ponad 200 reprodukcji dzieł sztuki staje się dla nas jakby piątą, nienapisaną Ewangelią. Niezwykłe komentarze ukazują, jak Krzyż Jezusa kształtował nie tylko wiarę chrześcijańską, ale również całą kulturę zachodniej Europy.
]ï ]ï V]W SU]\ HJ] ]ï V]W SU]\ HJ]
Wydanie popularne
]ï V]W SU]\ HJ] ]ï V]W SU]\ HJ]
%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO
k w i e c i e ń
]ï
2 014
A
OEXP RWZLHUD Z\MÈWNRZ\ HVHM RbZV]\VWNLFK SDSLHĝDFK NWöU]\ GRW\FKF]DV ]RVWDOL Z\QLHVLHQL GR FKZDï\ RïWDU]\ 1DWRPLDVW MHJR JïöZQD F]ÚĂÊ WR UHODFMD ]bNZLHWQLRZ\FK XURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK -DQD 3DZïD ,, Lb-DQD ;;,,, Zb5]\PLH REHMPXMÈFD ZV]\VWNLH QDMZDĝQLHMV]H PLHMVFD LbZ\GDU]HQLD WHJR 7HNVW -RODQWD 6RVQRZVND QLH]Z\NïHJR DNWX NWöU\ VNX)RWRJUDğH $GDP %XMDN SLï XZDJÚ FDïHJR NDWROLFNLHJR VWU IRUPDW DOEXPRZ\ [ FP SDSLHU J ĂZLDWD 7HNVW\ ]LOXVWURZDQH WZDUGD RSUDZD ]RVWDï\ ]GMÚFLDPL Z\NRQDQ\PL Zb:DW\NDQLH SU]H] Z\ELWQHJR IRWRJUDğND $GDPD %XMDND
ISSN 1234-0200
www.jednosc.com.pl
9 771234 020140
04
Wydawnictwo Sonia Draga २ R
a n y t ru ć ś o n t namię
39032!Ä&#x161;! 63>-'ŕŚ&#x201D;ŕŁ&#x2014; ,-9;38@$A2! ÂŁ!<8'!;0- 63&>Ă&#x2022;/2'+3 330'8! - &3>Ă&#x2022;& 2-'A>@0Ä&#x161;'/ 9-Ä&#x161;@ >@3#8!ৡ2-W 39@ ;8A'$, 1Ä&#x161;3&@$, 1þ৚$A@A2 > 68A'&&A-'ŕĽ&#x2DC; >@#<$,< -'ÂŁ0-'/ '>3ÂŁ<$/- 8!2$<90-'/W
!9/32</Ă$! 63&8Ă&#x2022;৚ 63 2-'A2!2@$, (!0;!$, - ;!/'12-$!$, 908@>!2@$, > /'&2'/ A 2!/>!৚2-'/9A@$, +!ÂŁ'8-- 9A;<0- 2! ŕŚ&#x201D;>-'$-'W <;38 > (!9$@2</Ă$@ 9639Ă&#x2022;# 363>-!&!T /!0 2!<$A@Ä&#x161; 9-Ăľ 6!;8A'ŕŁ&#x2014; 2! 3#8!A@ - 3&$A@;@>!ŕŁ&#x2014; <08@;' > 2-$, 68A'9Ä&#x161;!2-!W
!-2; 3<-9 9;!/' 9-Ăľ ;Ä&#x161;'1 &ÂŁ! '636'- 3 96-90!$, - 032*-0;!$, 963Ä&#x161;'$A2@$, > W 2-0ÂŁ->' 963/8A'2-' 2! 1'$,!2-A1@ 63ÂŁ-;@0- /'&2'+3 A 2!/ÂŁ'69A@$, >96Ă&#x2022;Ä&#x161;$A'92@$, 683A!-0Ă&#x2022;> !1'8@0!ŕĽ&#x2DC;90-$,W
3ÂŁ'/2! A2!031-;! 63>-'ŕŚ&#x201D;ŕŁ&#x2014; /'&2'/ A 2!/636<ÂŁ!82-'/9A@$, 2-'1-'$0-$, !<;38'0R 8Ă&#x2022;#! <$-'$A0- 68A'& 68A'9AÄ&#x161;3ŕŚ&#x201D;$-Ă - >@1!A!2-! >-2X
8!+-$A2' >@&!8A'2-' 968A'& ÂŁ!;W -'A2!/31! 2! 683+< &31<W ;>3/' ৚@$-' 68A'>8!$! 9-Ăľ &3 +Ă&#x2022;8@ 23+!1-W 2!031-;@ ;,8-ÂŁÂŁ'8 69@$,3ÂŁ3+-$A2@ A -2;8@+</Ă$Ă (!#<Ä&#x161;ĂW
8<+- ;31 #'9;9'ÂŁÂŁ'83>'/ 9A>'&A0-'/ ;8@ÂŁ3+-- Oblicza Victorii Bergman 968A'&!2'/ &3 Â&#x160;Â&#x152; 08!/Ă&#x2022;>R 0!2&@2!>90-' 08@1-2!Ä&#x161;@ > 1-9;8A3>90-1 >@&!2-<W
katharsis
PREMIERA JUĹť W MAJU
WYÄ&#x17E;Ä CZNY DYSTRYBUTOR Firma KsiÄ&#x17D;garska Olesiejuk spĂłÄ&#x;ka z ograniczonÄ&#x201A; odpowiedzialnoÄąciÄ&#x201A; Sp.j.
Magazyn centralny: 05-850 OĹ&#x192;arĂłw Mazowiecki ul. PoznaÄĄska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl
www.fabryka.pl
>>>W932-!&8!+!W6ÂŁT ;'ÂŁW Â&#x160;Â&#x2030; Â?ÂĽÂ&#x2030; ¤Â&#x2039; Â?Â? >>>W(!$'#330W$31c>@&!>2-$;>3 32-! 8!+!
Najlepsze premiery tej wiosny! AGENTKA SPECJALNA MAGGIE O’DELL POWRACA! Od kilku lat w całym kraju kierowcy znikają bez śladu. Seryjny morderca patroluje autostrady… Agentka specjalna FBI, Maggie O’Dell i jej partner R. J. Tully odkrywają mapę pozostawioną przez zabójcę. Ruszają w śmiertelny wyścig, by zatrzymać szaleńca. Kiedy są już blisko, staje się jasne, że to Maggie jest jego ostatecznym celem.
FASCYNUJĄCA POWIEŚĆ O POCZĄTKACH DYNASTII TUDORÓW Bracia zmarłego Henryka V izolują wdowę Katarzynę od świata, by utrudnić jej powtórne zamążpójście. Jej małżonek zyskałby bowiem decydujący wpływ na wychowanie przyszłego króla Anglii, a dziecko zrodzone z tego małżeństwa mogłoby kiedyś upomnieć się o tron. Kto zdobędzie królową, a kto spróbuje doprowadzić ją do upadku? Jaką rolę w tej grze odegra Owen Tudor?
Książki w sprzedaży od 16 kwietnia
Spis treści
W numerze Komiks istnieje wszędzie, ale nie wszędzie istnieje rynek Numer 4 (211) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg
Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki
Jednym tchem
Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
b i b l i o t e k a
Zapomniane marzenie Stefana Żeromskiego W tym roku obchodzimy 150. rocznicę urodzin Stefana Żeromskiego. Jest to świetna okazja, by przypomnieć sobie „Projekt Akademii Literatury Polskiej” – pomysł wizjonerski i poniekąd utopijny – pisze Jarosław Górski. Warto go przypomnieć dziś, w czasie ogromnego kryzysu (może nawet zapaści) i czytelnictwa, i polskiej literatury, bo jego wizjonerstwo zdaje się być bardzo aktualne, skłaniać do refleksji także nad dzisiejszymi wzajemnymi powinnościami literatury i wspólnoty, twórczej wolności, wpływu interesu księgarzy i wydawców na poziom literatury oraz jej społeczne i artystyczne funkcje. Dla Żeromskiego kwestie branżowe i życiowe pisarzy były istotne nie tylko z powodów zawodowej solidarności z kolegami po piórze, ale także, może nawet przede wszystkim, dlatego, że mają bezpośredni wpływ na samą literaturę, a więc za jej pośrednictwem także na czytelników w ich najgłębszym duchowym aspekcie 23-25
Sekretariat: Ewa Zając
2
W najnowszym numerze Anna Napiórkowska relacjonuje Festiwal w Angoulême, który jest najważniejszym europejskim spotkaniem autorów i czytelników komiksów. Festiwal coraz chętniej odwiedzają także reżyserzy filmowi, bo w komiksach szukają inspiracji do filmów. Przypomnijmy, że nagrodę specjalną jury festiwalu za najlepszy komiks ubiegłego roku otrzymała Izraelka, Rutu Modan za tytuł „The Property”. Komiks ukazał się w Polsce w maju 2013 roku pod tytułem „Zaduszki” nakładem Kultury Gniewu – równocześnie z premierą światową i kilka miesięcy przed premierą we Francji. Modan opowiada o Reginie Segal, która, po śmierci syna, wyrusza razem z wnuczką w podróż do Warszawy. Obie mają nadzieję odzyskać rodzinną własność utraconą w czasie II wojny światowej. Kluczem tej historii jest pamięć, ta zbiorowa i indywidualna. Zachęcamy również do lektury wywiadu z Etienne Davodeau, wielokrotnym laureatem nagród na Festiwalu Komiksów w Angoulême 16-21
a n a l i z
Nie mam tłumu czytelników, ale mam wspaniałych czytelników – mówi Jóef Hen w rozmowie z Małgorzatą J. Berwid. I to nie jest żadne podlizywanie się. Dostaję czasem listy. Bywa to uciążliwe, bo staram się odpowiadać, choćby króciutko na każdy list. Właściwie to nigdy nie byłem pieszczochem krytyki. Ale ostatnio zmądrzałem i chociaż nie wierzy pani, że mam 90 lat, to jednak był czas żeby zmądrzeć. Pomyślałem, że jak się miało i ma takich czytelników jak: Ksawery Pruszyński, Jan i Joanna Kulmowie, Andrzejewski, jak obaj Brandysowie, jak Herbert, Kopaliński, Dygat, Szymborska, Różewicz, to czemu mam się przejmować, że ktoś szarpie za nogawkę 26-29
Książki miesiąca „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej, „Samobójstwo Europy” Andrzeja Chwalby 34 „Znaki szczególne” Pauliny Wilk oraz „Dyktatura gender” 35
Proponujemy także Wydarzenia 6-10 • Bestsellery 12-14 • Urodzony fighter – wspomnienie Andrzeja Kuryłowicza 22 • Koszyk szczęśliwego rodzica 30 • Między wierszami 33 • Felieton Marka Ławrynowicza 38 • Recenzje 36-52 p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Nasze patronaty i nowości
Nowości wydawnicze
Patronaty
Polecamy inne nasze czasopisma:
Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza
Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumera-
2. Salony Biblioteki Narodowej: • Salon Pisarzy i Salon Wydawców
ta 900 zł.
Książki objęte patronatem (w ciągu 4 ostatnich miesięcy)
Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.
1. Biblioteka Analiz •• Przyszłość książki – I 2014
Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.
2. Lambook •• Jennifer Steil Rok w Jemenie – III 2014
„Przyszłość książki” Redakcja: Geoffrey Nunberg
3. MG •• Dariusz Michalski Krzysztof Klenczon, który przeszedł do historii – I 2014 •• Eryk Ostrowski Charlotte Brontë i jej siostry śpiące – IX 2013 •• Antoni Kroh Sklep potrzeb kulturalnych – IX 2013
Posłowie: Umberto Eco Wprowadzenie do polskiego wydania: Łukasz Gołębiewski Zebrane w tym zbiorze esejów głosy naukowców, bibliotekarzy, lingwistów, historyków i literaturoznawców są wy-
4. Nasza Księgarnia •• Renata Kosin Tajemnice Luizy Bein – IV 2014 •• Anna Mulczyńska Powrót na Staromiejską – IV 2014
razem troski o przyszłość książki. Nie wieszczą jej rychłego odejścia. Przeciwnie, dają nadzieję na to, że pomimo zmian technologicznych i cywilizacyjnych – książka przetrwa. Książka przetrwa jako ważny element kulturowej i twórczej wy-
5. O ficyna Wydawnicza Impuls •• Renata Nowakowska-Siuta Pedagogika porównawcza – II 2014
miany, jako niepowtarzalna forma kontaktu między twórcą a odbiorcą, czytelnikiem. „Książka umacnia dialog społeczny”, dowodzi Patrick Bazin. A Umberto Eco zauważa, że:
6. Żydowski Instytut Historyczny •• Jehudit Kafri Zosia. Od Doliny Jezreel do Czerwonej Orkiestry – I 2014 •• Piotr Pęziński Na rozdrożu. Młodzież żydowska w PRL 1956–1968 – II 2014
„Książki pozostaną nieodzowne nie tylko w przypadku literatury, lecz w każdym przypadku, który wymaga uważnej lektury oraz przemyśleń i refleksji na jej temat, a nie tylko dotarcia do informacji”.
Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po Wydarzenia Program społeczny Czytam sobie
okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bez-
Konkursy
pośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika
Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych.
i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.
Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej.
„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę
Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.
biewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe
Nagroda Literacka m.st. Warszawy
scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, okre-
Nagroda im. Jana Długosza – promująca dzieła z dziedziny szeroko rozumianej humanistyki, napisane przez polskiego autora
śla rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł. „Rynek książki w Polsce 2013” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, 8:%"8/*$58" r %:453:#6$+" r 10-*(3"'*" r 1"1*&3 r 8)0 *4 8)0
prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, W POLSCE
szczegółowo omówione największe wydawnictwa,
2013
hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp.
– 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 55 zł, tomu V – 65 zł.
4
b i b l i o t e k a
XIX Targi Edukacyjne w Kielcach, 26-28 III XX Targi Wydawców Katolickich, 3-6 IV
Łukasz Gołebiewski Paweł Waszczyk Bernard Jóźwiak
Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I
Targi
Piotr Dobrołęcki Ewa Tenderenda-Ożóg KOMPLEKSOWA
oferta
DLA WYDAWCÓW
www.antalis.pl
V Warszawskie Targi Książki, 22-25 V 5. Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży DOBRE STRONY, 29 V-1 VI 18. Targi książki w Krakowie, 23-26 X
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Sowieccy partyzanci to ekscytująca książka, w której autor poddaje krytycznej ocenie mit spontanicznego ruchu obejmującego swym zasięgiem cały naród. Publikacja ta obraca wniwecz wykreowaną przez Sowietów partyzancką legendę. www.zysk.com.pl
Wydarzenia Rekordowa liczba wystawców
Jak czytają Polacy?
O
Kicz czy piękno?
G
rupa artystów ilustratorów i krytyków sztuki protestuje przeciwko dofinansowaniu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego publikacji „Pierwsza książka mojego dziecka”, która stanowi część wyprawki, jakie w 2013 i 2014 roku młode mamy otrzymały i otrzymywać będą w polskich szpitalach zaraz po urodzeniu dziecka. Projekt, który w latach 2013-2014 uzyskał łączne dofinansowanie w wysokości 1,6 mln zł (po 800 tys. zł w każdym roku) realizuje Fundacja ABCXXI „Cała Polska czyta dzieciom”. „Po hojnej ministerialnej dotacji i ukazaniu się książki na rynku krew nas zalała. Oburzyło nas, że minister kultury, nie minister szmiry czy kiczu, naszymi pieniędzmi wsparł projekt, który jest pomyłką, za który właściwie należy przeprosić” – grzmiała w audycji nadawanej przez Radio TOK FM Joanna Olech, jedna z protestujących. Zdaniem uznanej ilustratorki ilustracje zawarte w „Pierwszej książce…” są „trzeciorzędne”. „Skoro podobne produkty można kupić za grosze w taniej książce, dlaczego marnować 1,6 mln zł na produkt poniżej standardu?” – pytała na antenie radia. „Mamy trochę inne oczekiwania i cele. Ilustratorzy chcą stworzyć piękną książkę. My natomiast chcemy, żeby dzieci mówiły” – przekonywała prezes Irena Koźmińska. Podkreślała, że przed opublikowaniem czytanki w dużym nakładzie, przygotowano prób6
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Wyniki badań PIK
P
olska Izba Książki opublikowała pełne wyniki, przeprowadzonego przez CBOS, badania założycielskiego w ramach realizowanego przez Polską Izbę Książki projektu „Kierunki transformacji czytelnictwa w Polsce”. W pierwszej kolejności w ramach badania prześledzono zależności między czytelnictwem a innymi rozrywkami oraz częstotliwość kontaktu z tekstem. Respondentów pytano m.in. o to jak spędzają wolny czas. Najczęściej wskazywali oni oglądanie telewizji (73 proc. wskazań). 41 proc. odpowiedzi dotyczyło czytania książek, a 40 proc. czytania prasy. Kontakt z książkami audio jako ulubioną formę spędzania wolnego czasu wskazał 1 proc. odpowiadających. A jak w badanej grupie wyglądała relacja czytelnictwa do codziennej aktywności? W dniu poprzedzającym badanie lekturę gazet dla przyjemności zadeklarowało 40 proc. respondentów (w ciągu ostatniego miesiąca poświęciło się jej 42 proc. badanych). Natomiast książkę w dniu poprzedzającym badanie czytało 17 proc. odpowiadających. Do takiej lektury w okresie do miesiąca przyznało się 25 proc. ankietowanych, w ciągu roku − 20 proc. W okresie bardziej odległym książkę czytało 29 proc. populacji, a nigdy − 8 proc. Badanie potwierdziło utrzymującą się niszowość obcowania Polaków z innymi formami książek niż drukowana. Audiobooków dla przyjemności słuchało zaledwie 6 proc. badanych w ciągu ostatniego roku, natomiast aż 88 proc. z nich stwierdziło, że nie korzystało z książek audio z własnej inicjatywy. Okazuje się natomiast, że badani wskazali właśnie lekturę książek jako, ich zdaniem, najbardziej pożyteczną formę spędzania wolnego czasu (74 proc. wskazań). Przedmiotem badania była też analiza kontaktów Polaków z książką w okresie trzech miesięcy oraz roku poprzedzającego badanie. Czytanie minimum jednej książki w wersji papierowej w ciągu ostatnich 12 miesięcy zadeklarowało 68 proc. respondentów. 15 proc. badanych miało kontakt z dwiema-trzema książkami. 13 proc. zaczęło czytać lub przeczytało od czterech do pięciu książek; taki sam odsetek respondentów zadeklarował kontakt z sześcioma-dziesięcioma książkami. Na przeczytanie fragmentu bądź całości od 11 do 20 książek wskazało blisko 9 proc. badanych. Natomiast grupa osób najwięcej czytających, które deklarowały kontakt z więcej niż 20 książkami w ciągu ostatnich 12 miesięcy, stanowiła 10 proc. populacji. W tym samym czasie 31 proc. badanych nie przeczytało ani jednej książki drukowanej, a aż 91 proc. stwierdziło, że nie miało kontaktu z książkami elektronicznymi, a 92 proc. nie korzystało w tym czasie z audiobooków. Jednak już w ciągu 30 dni poprzedzających badanie 50 proc. respondentów nie mogło pochwalić się czytaniem książki drukowanej w tym czasie. Nieco ponad 20 proc. przeczytało lub zaczęło czytać jedną książkę, a w przypadku 17 proc. były to dwie lub trzy pozycje. Aż 96 proc. badanych nie miało w danym okresie kontaktu z e-bookami, a 97 proc. – z audiobookami. (pw) fot. Piotr Dobrołęcki
rganizatorzy V Warszawskich Targów Książki spodziewają się ponad 600 wystawców z Polski i 20 innych krajów. Swój udział w targach potwierdzili już wydawcy z Albanii, Australii, Belgii, Bułgarii, Chin, Czech, Francji, Hiszpanii, Indii, Niemiec, Kataru, Rosji, Rumunii, Słowacji, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainy, Węgier oraz Wielkiej Brytanii. Premierową obecność zapowiedziała również Turcja, świętująca w tym roku z Polską, 600-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych i Meksyk, akcentujący setną rocznicą urodzin laureata Nagrody Nobla – Octavio Paza. Do grona tegorocznych uczestników targów dołączyło ponad 40 nowych wystawców – wydawnictw i firm z Polski i zagranicy. V Warszawskie Targi Książki odbędą się w dniach 22-25 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Równolegle z WTK odbywać się będą po raz drugi Targi Książki Akademickiej i Naukowej Academia. Targom patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (pw)
ną serię, co do której zbierano komentarze i uwagi. Przytłaczająca większość miała być pozytywna. „Naszym odbiorcą jest dziecko, a nie jurorzy konkursów – ripostowała prezes Koźmińska. Przekonywała również, że małe dzieci inaczej odbierają ilustracje. Potrzebują raczej wyrazistych, kolorowych, najlepiej konturowych rysunków, które dorosłym raczej nie przypadają do gustu. Elektroniczną wersję publikacji „Pierwsza książka mojego dziecka” można pobrać za darmo ze strony Fundacji ABCXXI. (pw)
30 proc. wzrostu Platona
F
irma Platon opublikowała swoje wyniki sprzedaży za rok 2013. Przychody
p r z e d s t a w i a
•
ze sprzedaży książek wyniosły ponad 88 mln zł. Jest to ponad 30-proc. wzrost w stosunku do roku 2012 (68 mln zł). Platon jako jeden z czołowych dystrybutorów książki w Polsce stawia przede wszystkim na rozwój i wysoką jakość swoich usług, a także harmonijną i owocną współpracę z klientami. Satysfakcjonujące wyniki sprzedaży są efektem stosowania przez spółkę strategii mającej na celu umocnienie marki Platon, poprzez pozyskiwanie nowych kontrahentów i poszerzanie swojej oferty. W 2013 roku firma rozbudowała siedzibę, która znajduje się w miejscowości Macierzysz w okolicach Warszawy, o powierzchnię magazynową, liczącą obecnie
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Wydarzenia
Angelus 2014
5
1 książek pisarzy z Polski i zagranicy zostało zakwalifikowanych do dziewiątej edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Wśród zgłoszonych książek jest dziesięć pozycji autorów zagranicznych. To książki m.in. pisarzy słowackich, ukraińskich, czeskich, rosyjskich czy albańskich. Nowym przewodniczącym jury został ukraiński krytyk literacki Mykoła Riabczuk, który zastąpił na tym stanowisku zmarłą w zeszłym roku rosyjską poetkę Natalię Gorbaniewską. W sierpniu jury nagrody wyłoni 14 książek, które znajdą się w półfinale. Siedem pozycji zakwalifikowanych do finału zostanie wyłonionych we wrześniu. Zwycięzcę poznamy 18 października. Angelus jest nagrodą dla pisarzy pochodzących z Europy Środkowej, którzy podejmują w swoich dziełach tematy najistotniejsze dla współczesności. Nagroda, którą stanowi statuetka Angelusa autorstwa Ewy Rossano i czek na kwotę 150 tys. zł, przyznawana jest za najlepszą książkę opublikowaną w języku polskim w roku poprzednim. W ramach Angelusa nagradzany jest również tłumacz. Tu fundatorem nagrody, która wynosi 20 tys. zł, jest Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu. Ponadto w tym roku, aby uhonorować Natalię Gorbaniewską, organizatorzy postanowili ustanowić nagrodę jej imienia. Będzie to honorowe wyróżnienie dla jednej z siedmiu książek finałowych, którą wskaże publiczność. Głosować będzie można m.in. na stronie internetowej nagrody Angelus. Dotychczas w gronie laureatów Angelusa znaleźli się: Jurij Andruchowycz, Martin Pollack, Peter Esterhazy, Josef Skvorecky, Gyorgy Spiro, Swietłana Aleksijewicz, Miljenko Jergović oraz Oksana Zabużko. (pw)
Przecinek i Kropka po raz piąty
P
oznaliśmy dziesięć książek nominowanych w Konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą Przecinek i Kropka 2013. Wyboru zwycięzcy dokonają czytelnicy za pośrednictwem internetowego głosowania na portalu www.przecinekikropka.pl. Głosowanie potrwa do 29 kwietnia, a zwycięzcę poznamy 22 maja podczas V Warszawskich Targów Książki. Jak podkreśla
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Święto Dobrych Książek
XX Targi Wydawców Katolickich
Z
akończone 6 kwietnia jubileuszowe XX Targi Wydawców Katolickich spełniły pokładane w nich nadzieje, wyrażone m.in. w wystąpieniu Metropolity Warszawskiego ks. Kardynała Kazimierza Nycza podczas uroczystości otwarcia targów, kiedy przekonywał, że środowisko wydawców katolickich nie może i nie ma zamiaru zamykać się we własnym kręgu, tylko aktywnie wkracza w obszar szeroko pojętej kultury. – Olbrzymie zainteresowanie wystawców udziałem w Targach i znakomita frekwencja odwiedzających pozwalają wierzyć, że nie ma żadnych poważnych zagrożeń dla przyszłej aktywnej działalności środowiska wydawców katolickich w zakresie produkcji wydawniczej, która jednocześnie pełniłaby ważną posługę na rzecz dzieła ewangelizacji – przekonuje ks. Roman Szpakowski SDB, dyrektor Targów i prezes Zarządu Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Jednym z najważniejszych narzędzi promocji książki katolickiej jest, przyznawana od 17 lat przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich Nagroda Feniks. W tegorocznej edycji zgłoszono ponad 220 tytułów z blisko 70 wydawnictw, które rywalizowały w dziesięciu konkursowych kategoriach: „literacka”, „nauki kościelne”, „edytorstwo”, „książka dla dzieci”, „książka dla młodzieży”, „książka autora zagranicznego”, „seria wydawnicza (dzieła zebrane)”, „publicystyka religijna”, „multimedia” i po raz pierwszy w historii „muzyka chrześcijańska. Zarząd Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Nagrodę Główną Feniks 2014 przyznał ks. prof. Tadeuszowi Ślipko. Diamentowy Feniks 2014 przypadł ks. prof. Remigiuszowi Popowskiemu za przekład „Septuaginty”, a Oficyna Wydawnicza Vocatio została uhonorowana równorzędną Nagrodą za długoletnie wspieranie translatorskiej pracy laureata. Natomiast Feniksy Specjalne trafiły tym razem do: prof. Władysława Stróżewskiego, którego nagrodzono za „dobitne świadectwo w służbie filozofii, odsłaniające zadziwienie pięknem i zarazem grozą świata, będące poszukiwaniem odpowiedzi na najbardziej zasadnicze pytanie, jakie stawia przed ludźmi rzeczywistość” oraz Stanisława Szczycińskiego za jego dorobek na rzecz propagowania treści chrześcijańskich poprzez aktywność na polu muzycznym. Z kolei laureatami dorocznej Nagrody Mały FENIKS za działalność promującą wartości katolickie w sferze medialnej zostali: Joanna Białobrzeska (Didasko), Elżbieta Staniszewska (Polskie Radio), Telewizja internetowa Razem.TV oraz Portal Podlasie24.pl. W trakcie gali wręczenia Nagród Feniks 2014 bp Wiesław Mering, Przewodniczący Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, podzielił się z uczestnikami spotkania bardzo osobistą refleksją: – Jeżeli w ogóle mam odwagę zabierać głos po moich znakomitych przedmówcach, to tylko dlatego że od 16. roku życia przeFilmowe bywałem w seminarium, w którym największą perłą była pierwsza relacje z targów Biblia Gutenberga przechowywana w pelplińskiej bibliotece. Ta miłość do książki żyje we mnie do dzisiaj. Gdy patrzę na dzisiejszą kulturę czuję żal, że tej miłości w świecie jest obecnie nieco mniej. Ale nadal istnieje ta niezwykła grupa ludzi, dla których spotkanie z książką jest okazją do spotkania i wymiany myśli z drugim człowiekiem. Kolejna edycja Targów Wydawców Katolickich odbędzie się w Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim w Warszawie w terminie 16-19 kwietnia 2015 roku. (pw) fot. SWK
ponad 4,5 tysięcy mkw. Inwestycja pozwoliła poszerzyć dostępny asortyment o 50 proc.; zostało utworzonych 1500 nowych miejsc paletowych. W połowie minionego roku Platon uruchomił program Commersoft – autorski system zarządzania bazą produktów dystrybutora przez wydawców. Pod koniec roku Platon uruchomił także dwa nowe serwisy internetowe, których oferta jest skierowana do klientów indywidualnych. Jest to tradycyjna księgarnia internetowa www.platon24.pl i www.eplaton.pl – oferta ebooków i audiobooków. (pw)
przewodnicząca jury – Dorota Koman – „Książka musi być przede wszystkim wolna od błędów – merytorycznych, edytorskich, a także odpowiednia dla wieku czytelnika. Musi być bardzo dobra w warstwie językowej i graficznej i wzbudzać pozytywne emocje. W związku z tym po zapoznaniu się ze wszystkimi nadesłanymi książkami każda z nas, juro-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
rek, zgłaszała swoje zastrzeżenia – więc ostatecznie zostało kilkanaście tytułów, które mogły pretendować do dziesiątki. I tu wybór był już absolutnie demokratyczny: wybrane zostały te spośród „idealnych”, które uzyskały wszystkie cztery głosy jury. A w gronie nominowanych – bardzo cieszą nas nowi wydawcy!”. Wśród nominowanych w tym roku tytułów znalazły się: „Chusta babci” Asy Lind z ilustracjami Joanny Hellgren (Zakamarki), „Czarownica piętro niżej” Marcina Szczygielskiego z ilustracjami Magdy Wosik (Bajka), „Król zwierząt” Małgorzaty Kur z ilustracjami Joanny •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
7
Wydarzenia Rusinek (Bis), „Łysol i Strusia” Marcina Wichy z ilustracjami autora (Znak Emotikon), „Muszla” Joanny M. Chmielewskiej z ilustracjami Agnieszki Żelewskiej (Bajka), „Na szczęście mleko…” Neila Gaimana (Galeria Książki), „Nie odrobiłem lekcji, bo…” – Davide’a Cali
z ilustracjami Benjamina Chauda (Dwie Siostry), „O Melanii, Melchiorze i panu Przypadku” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel z ilustracjami Pawła Pawlaka (Bajka), „Panna Kreseczka” – Wandy Chotomskiej z ilustracjami Bohdana Butenko (Muza) oraz „Wszystkie moje
Kochliwe serce poety – Czemu Władysław Broniewski porzucił swoją „ptaszynę” i „ślicznego kwiatka”, jak określał kochankę – Irenę Helman? – Broniewski przeciągał podejmowanie jakichkolwiek postanowień w nieskończoność, w końcu „męską” decyzję podjęła jego małżonka i wyprowadziła się z domu. Zabrała ukochaną córkę Broniewskiego Joannę, którą nazywano Anką. To musiało poetę zaboleć i to bardzo. Janina prezentowała dość dziwną postawę, gdyż z jednej strony twierdziła, że nie ma nic przeciwko temu romansowi, ale z drugiej straszyła męża ograniczeniem kontaktów z córką, jeśli zostanie przy kochance – wiemy to z jej listów do Broniewskiego. W końcu uległ i po dwu latach romansowania rozstał się z Helmanówną. – Pierwsza żona poety Janina była chyba przyzwyczajona do „potrzasków uczuć” małżonka. – Około roku 1925 Broniewski nie widział świata poza przyszłą żoną Janiną. Jednak na kilka miesięcy przed ślubem, wiosną 1926 roku, wdał się w romans z krakowianką – Wandą Sz. Być może nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby kochanka nie zaszła w ciążę, której nie chciała usunąć, choć Broniewski ją do tego namawiał. Zdenerwowany postanowił wyżalić się narzeczonej. Pisał do niej, że nie wie, co ma zrobić, bo tamta nie chce pozbyć się płodu. Czy jakiś scenarzysta telenoweli wymyśliłby coś takiego? – Kres małżeństwu z Janiną przyniosło poznanie przez poetę pewnej aktorki, która została jego drugą żoną. Ponoć tylko z jej powodu nie został po II wojnie światowej na emigracji. – Po historii z Helmanówną małżonkowie bardzo się od siebie oddalili. Janina kolejny raz dała się przebłagać i zamieszkała z Władysławem dla dobra córki. Prawdopodobnie w 1937 roku Broniewski wdał się w nowy romans – z Marią Zarembińską, wychowującą kilkuletnią córkę Majkę. Rok później Janina ostatecznie wyprowadziła się od męża, wzięli rozwód, a on wkrótce ożenił się powtórnie. Podczas wojny otrzymał wiadomość, że Maria zginęła w obozie koncentracyjnym. Był to dla niego cios, rozpaczał. W połowie 1945 roku, kiedy przebywał jeszcze poza Polską, dowiedział się, że Maria jednak przeżyła obozową gehennę. I wtedy postanowił wrócić. Szczęście nie trwało jednak długo, gdyż obozowe przeżycia i niedożywienie odcisnęły na jej zdrowiu nieścieralne piętno. Maria umarła w lipcu 1947 roku. – Ostatnią połowicą „sztandarowego poety PRL-u” była Wanda, po zgonie małżonka traktowana przez władzę ludową, jako „narodowa wdowa”… – Po raz trzeci wziął ślub zaledwie kilka miesięcy po śmierci Marii. Niewątpliwie miała wielkie zasługi, gdyż była inicjatorką powstania Muzeum Broniewskiego w Warszawie, została także jego kustoszem. Mariusz Urbanek w monografii „Miłość, wódka, polityka” napisał, że nie tolerowała przyjaciół poety i nigdy nie ułożyła sobie, choćby poprawnych, stosunków z jego rodziną, a przypadające jej prawa autorskie do utworów męża zapisała w testamencie kolejnemu kustoszowi w Muzeum Broniewskiego, a nie osobom najbliższym poecie, czyli wnuczce Ewie i adoptowanej córce Majce. – Najważniejszą kobietą w życiu Broniewskiego była jednak bez wątpienia biologiczna córka Anka, po której tragicznej – niewyjaśnionej do dziś – śmierci powstały strofy porównywalne jedynie z trenami Jana KoPełna wersja chanowskiego… wywiadu – Relacja Broniewski – Anka była wyjątkowa: piękna, ale też niepokojąca, a z pewnego punktu widzenia nawet przerażająca. Poeta traktował córkę już od wczesnych lat jak osobę dorosłą. Doskonale ilustrują to listy, które pisał do niej np. z więzienia. Nie oszczędzał jej wówczas nawet drastycznych opisów. Dzielił się z nią swymi myślami, trwogami, radził się, to było coś nieprawdopodobnego. Niewątpliwie Anka była dla niego nie tylko najważniejszą kobietą, ale też najważniejszą osobą w życiu. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
„New York Times” o polskich kryminałach
P
Rozmowa z Dariuszem Pachockim, autorem książki „Broniewski w potrzasku uczuć”
8
mamy” Renaty Piątkowskiej z ilustracjami Macieja Szymanowicza (Literatura). (pw)
•
olskie kryminały mają szanse zdobyć rzesze fanów na całym świecie, mimo dominacji na międzynarodowym rynku literatury kryminalnej autorów z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Skandynawii – tak optymistyczny pogląd przedstawia Ginanne Brownell na łamach dziennika „New York Times” (z 19 marca 2014 r.) w artykule „Move Over Scandinavian Noir, Here Comes the Polish Gumshoe”. Tekst dotyczy polskiej literatury kryminalnej i jej autorów. W materiale pojawiają się m.in. nazwiska Marka Krajewskiego, Marcina Wrońskiego, Zygmunta Miłoszewskiego, Mariusza Czubaja, Joanny Jodełki, Małgorzaty FugielKuźmińskiej i Michała Kuźmińskiego, Joanny Chmielewskiej, ale także autorów kojarzonych z inną literaturą, jak chociażby Olgi Tokarczuk, Joanny Bator i Michała Witkowskiego. Ponadto Ginanne Brownell opisuje, jak rozwijał się w Polsce ten gatunek literacki, a także co zadecydowało o tak dużym sukcesie kryminałów na rodzimym rynku i rosnącym zainteresowaniu za granicą. Według dziennikarki tym, co je wyróżnia, stwierdza autorka, to między innymi burzliwe tło najnowszej historii Polski. (p)
25 książek na 25-lecie
Z
okazji jubileuszu ćwierćwiecza, jakie mija w tym roku od wolnych wyborów w Polsce, radiowa Dwójka ogłosiła plebiscyt, w którym słuchacze wybiorą 25 najważniejszych polskich książek wydanych w latach 1989-2014. Konkurs zyskał specjalne wyróżnienie – „Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. 25-lecie Wolności” – nadawane dla uhonorowania przedsięwzięć nawiązujących do wydarzeń 1989 roku. Troje słuchaczy, którzy do 4 czerwca w najciekawszy sposób uzasadnią swój głos, otrzyma cenne nagrody. Od 24 lutego Program 2 Polskiego Radia przedstawia 100 najważniejszych pozycji książkowych z zakresu literatury pięknej oraz eseistyki literackiej, które powstały w ostatnim ćwierćwieczu. Spośród nich, w głosowaniu słuchaczy, zostanie wyłoniony zestaw dwudziestu pięciu kanonicznych dla tego okresu lektur. Aby zagłosować na wybraną książkę, należy do 4 czerwca wysłać SMS na numer 71211 (koszt SMS-a: 1,23 zł) wraz z przyporządkowanym danej publikacji symbolem oraz krótkim uzasadnieniem. Autorzy trzech najciekawszych wypowiedzi otrzymają atrakcyjne nagrody (laptop Sony VAIO oraz dwa zestawy do kaligrafii marki Visconti). Lista zwycięzców oraz tytuły książek, które zdobyły najwięcej głosów słuchaczy, zostaną ogłoszone w audycji „Sezon na Dwójkę” 4 czerwca o godz. 18. (pw)
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Wydarzenia
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
9
Wydarzenia Księgarnie przyjaźniejsze klientom
„K
sięgarnie coraz bardziej dbają o klienta” – poinformował serwis Newseria. Świadczą o tym wyniki raportu firmy badawczej Daymaker Poland. Odwrotny trend ma miejsce m.in. w sklepach odzieżowych. Przez okres spowolnienia firmy z branży wstrzymały inwestycje w szkolenia pracowników, teraz znów są skłonne przeznaczać na to więcej pieniędzy. To może przyczynić się do poprawy sytuacji. „Z przyjemnością obserwujemy większą dbałość o obsługę klienta w księgarniach, gdzie w ostatnich latach wyniki były najgorsze. Zresztą w ostatnich latach obsługa u księgarzy pogarszała się nie tylko w Polsce, lecz także w całej Europie. Na szczęście się to zmienia” − twierdzi Sofia Valentin, dyrektor generalna Daymaker Poland. Z badań wynika, że jakość obsługi klienta w Polsce okazała się nieznacznie gorsza niż w 2013 roku ale lepsza niż w 2012 roku. Sklepy poprawiły się pod względem aktywnego nawiązywania kontaktu z klientem i pomocy w podejmowaniu decyzji o zakupie. (pw)
Maria Lorek autorką rządowego podręcznika
M
inisterstwo Edukacji Narodowej poinformowało w marcu, że główną autorką darmowego podręcznika dla uczniów pierwszej klasy szkoły podstawowej będzie Maria Lorek. Wybranka MEN jest nauczycielem dyplomowanym, wieloletnim nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej, absolwentką Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, a także autorką kilkudziesięciu publikacji/ podręczników. Przypomnijmy, że rządowy podręcznik będzie się składał z czterech części – jedna na trzy miesiące, druga też, trzecia i czwarta na dwa miesiące. Każda z nich zawierać będzie wiedzę z zakresu języka polskiego, matematyki, przyrody i wiedzy społecznej. Pierwsza część podręcznika zostanie opublikowana w maju. Dzięki przeprowadzonej w ostatnich tygodniach przez MEN zmianie w prawie podręcznik będzie na bieżąco oceniany przez ekspertów i zatwierdzany do użytku w szkole z mocy prawa. (pw)
Zmiana nazwy
W
połowie marca uległa zmianie nazwa Stowarzyszenia Autorów i Wydawców „Polska Książka”. Nowa nazwa to Stowarzyszenie Autorów i Wydawców Copyright Polska. Zmiana nazwy nie wpływa na dotychczasową działalność stowarzyszenia jako organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi ani na stosunki umowne łączące je z innymi podmiotami. Bez zmian pozostaje także adres stowarzyszenia i numery rachunków bankowych. (pw)
Nagrody
T 10
egoroczną laureatką nagrody Astrid Lindgren Memorial Award (ALMA) została b i b l i o t e k a
a n a l i z
Księgarze boją się darmowego podręcznika
I
zba Księgarstwa Polskiego skierowała specjalny apel do ministrów kultury i edukacji, związany z planami tego ostatniego resortu odnośnie rewolucyjnych zmian w systemie dystrybucji podręczników szkolnych. Czytamy w nim m.in.: „Stanowisko Izby wobec tego projektu jest negatywne, gdyż działania te doprowadzą do destabilizacji całego rynku księgarskiego. Do tej pory brak jest jakiejkolwiek informacji, w jaki sposób podręcznik ma być dystrybuowany do szkół. Uważamy, że wyłączenie księgarń z dystrybucji podręczników spowoduje, że znajdą się one w bardzo trudnej sytuacji finansowej, która zagrozi funkcjonowaniu lub doprowadzi do upadku wielu z nich. Konsekwencją tego będzie w dużym stopniu ograniczenie dostępu do książek dla czytelników. Podręcznik przygotowany przez Ministerstwo spowoduje obniżenie poziomu i jakości nauczania (…) Księgarnie są bardzo ważnym elementem rynku książki. Nie tylko zajmują się sprzedażą książek, ale są to placówki upowszechniania kultury, w których czytelnik znajdzie szeroki wybór literatury. Księgarz doradzi, pomoże w wyborze interesującego tytułu, zachęci do czytania pokazując, że jest to podstawa edukacji i ma bardzo duży wpływ na rozwój intelektualny czytelników. To właśnie do księgarni przychodzą wycieczki z przedszkoli i szkół oraz rodzice z dziećmi, którzy kupując książeczki i kolorowanki, od najmłodszych lat zarażają je magią czytania. Klientami są także uczniowie, którzy przez cały rok mogą kupić nie tylko podręczniki, ale także pomoce dydaktyczne, książki językowe, lektury, nowości, mając to wszystko na wyciągnięcie ręki w swoim rodzinnym mieście, blisko domu. Pamiętajmy, że księgarnie często przy współpracy z ośrodkami kultury i bibliotekami ze swojego terenu organizują spotkania autorskie, konkursy literackie, prelekcje, wspólne czytanie i inne akcje (…). Mimo rosnącej sprzedaży internetowej, zwłaszcza w małych miastach, czytelnik bardzo często decyduje się przyjść do księgarni, aby dotknąć książki, porozmawiać o niej, dokonać zakupów od drobnych kolorowanek i czytanek dla dzieci po literaturę poważną, często niszową, której przeważnie nie znajdzie w dużych sklepach internetowych czy marketach”. Obecnie na polskim rynku funkcjonuje około 1800 księgarń. Zdaniem księgarzy z IKP w wyniku wprowadzenia ustawy oświatowej pracę może stracić nawet 50 proc. osób obecnie tam zatrudnionych. (pw) szwedzka pisarka Barbro Lindgren. W Polsce znana jest dzięki książkom dla maluchów o Maksie, wydawanym przez wydawnictwo Zakamarki. Wręczenie nagrody w wysokości 5 mln koron odbędzie się 2 czerwca w Filharmonii w Sztokholmie. Prestiżowa Nagroda Pamięci Astrid Lindgren co roku przyznawana jest twórcom książek dla dzieci i młodzieży, ilustratorom lub organizacjom promującym czytelnictwo wśród najmłodszych. Dorta Jagić z Chorwacji została laureatką trzeciej edycji nagrody literackiej Europejski Poeta Wolności przyznawanej w Gdańsku. Za tom „Kanapa na rynku” otrzymała pamiątkową statuetkę i 100 tys. zł. Tłumaczka jej wierszy Małgorzata Wierzbicka otrzymała 10 tys. zł. „Wiersze Dorty Jagić są afirmacją wolności kobiety, jej niepoddawania się naciskom cielesności i uczuć, determinacji społecznych i historycznych. Łączą konkretne doświadczenie egzystencjalne z przesłaniem o uniwersalnym zasięgu” – czytamy w uzasadnieniu jury.
Personalia
W
połowie marca nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora – redaktora naczelnego Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego. Nową szefową została Ewa Bluszcz. Zstąpiła na tym stanowisku Tomasza Mirosława Włodarczyka. Wcześniej Ewa Bluszcz pracowała jako redaktor w Dziale Filologii Obcych Wydawnictwa Naukowego PWN, była redaktop r z e d s t a w i a
•
rem naczelnym i prezesem zarządu Wydawnictwa Szkolnego PWN, a we WSiP odpowiadała za języki obce. Była też członkiem Rady PIK. Razem z mężem Grzegorzem Bluszczem założyła firmę BC Edukacja, a także wydawnictwo Akcent. Prezesem zarządu Wydawnictwa Edukacyjnego Sp. z o.o. w Krakowie został dr Adam Ruta. Zastąpił na tym stanowisku Elżbietę Spodnik. Nowy prezes jest pracownikiem naukowym w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, był wieloletnim redaktorem w Wydawnictwie Naukowym tego Uniwersytetu, a także właścicielem prywatnego wydawnictwa.
Zmarł
21
marca zmarł Andrzej Kuryłowicz, twórca i właściciel wydawnictwa Albatros A. Kuryłowicz, wybitny człowiek książki, wydawca obdarzony niezwykłym instynktem edytorskim, odważnie prezentujący swoje oceny i poglądy. Wymagający, ale uczciwy szef i kontrahent biznesowy. Andrzej Kuryłowicz był wielką indywidualnością wśród wydawców, osobą barwną i bezkompromisową, o wyjątkowej umiejętności wyszukiwania i tworzenia bestsellerów. Pozostawi po sobie ogromną lukę, którą nie będzie łatwo wypełnić, dlatego jego odejście jest wielką stratą zarówno dla jego bliskich, jak i dla wszystkich kochających książki. Wspomnienie – s. 22
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
iezwykle klimatyczne powieści, od których nie sposób się oderwać.
Patroni medi a lni:
Patroni medi a lni:
Książki dostępne tak że jako E-BOOK
Bestsellery
Książki kwietnia
Kremlowskie kuranty Malarz Zdzisław Beksiński, jeden z dwóch bohaterów książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny” przyjaźnił się z historykiem Marią Turlejską, do której w latach 60. i 70. wysłał z Sanoka około pięciuset listów. Tematyka tej korespondencji była bardzo szeroka, z rzadka obejmując też politykę. „W 1967 roku – czytamy – trwa rewolucja kulturalna. Mao Tse-Tung uważany jest za poetę rewolucji, ale Beksiński, który jest zdania, że z komunizmem należy walczyć, pisze do Turlejskiej, że uważa Chiny za śmiertelnego wroga i niedoceniane niebezpieczeństwo dla całego świata, a Mao jest tylko »tłustą nadzianą kiszką« i »obrzydliwym nadmuchiwanym balonem«. »W takim znaczeniu poetą rewolucji był i Hitler, a jednym z jego poematów noc długich noży«”.
1
Raczej wyjątkowo przychodzi mi podpisać się pod słowami Adama Szostkiewicza z „Polityki”. Największym, a kto wie czy nie jedynym, walorem „Jestem bardzo w rękach Bożych” Jana Pawła II są doskonale dobrane, niebanalne fotografie i staranność edycji.
2
Bohaterce „Bridget Jones. Szalejąc za facetem” Helen Fielding lata lecą, do problemów z mężczyznami dochodzą kłopoty z dziećmi, ale wdówka (!) z twarzą Rene Zelweger nie daje się przeciwnościom, nadal rozbrajając czytelników przebojowością, humorem i wdziękiem.
3
Jake Fisher, bohater „Sześć lat później” Harlana Cobena, monologizuje (wewnętrznie): „Uważam się za człowieka oświeconego. Nie wierzę w los, przeznaczenie, czy podobne bzdury i przesądy, a jednak byłem tu, usprawiedliwiając swoje impulsywne zachowanie w taki właśnie sposób: jestem tutaj, ponieważ mam tu być, mówiłem sobie. Musiałem zarezerwować ten lot. Nie wiedziałem dlaczego. Widziałem na własne oczy, jak Natalie wychodzi za innego, a jednak nawet teraz nie mogłem tego zaakceptować. Wciąż czułem potrzebę zamknięcia tej sprawy. Sześć lat temu Natalie rzuciła mnie, zostawiając liścik, że wychodzi za swojego dawnego chłopaka. Następnego dnia otrzymałem zaproszenie na ich ślub. Nic dziwnego, że to wszystko wciąż wydawało się jakieś… niedokończone. Teraz jestem tu w nadziei, że znajdę, jeśli nie zamknięcie, to przynajmniej uzupełnienie
4
12
b i b l i o t e k a
a n a l i z
tej historii”. Nadzieja nie okaże się płonna, ale historia będzie przerażająca, zupełnie nie dla oświeconych racjonalistów. „Złodziejka książek” Markusa Zusaka przedstawia ludzi znajdujących się w sytuacjach ekstremalnych. Jak Maks Vandenburg w Niemczech pod rządami hitlerowców i ukrywający go w piwnicy Hubermannowie, dla których martwy Żyd byłby jeszcze gorszy niż żywy.
5
Mając w pamięci rwetes, jaki powstał po publikacji książki „Resortowe dzieci. Media” Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza przypomnę, że zapowiadane są cztery następne części cyklu: o służbach, polityce, biznesie i nauce. Będzie głośno.
6
Ignacy Karpowicz w „Gazecie Wyborczej” orzekł, że „Antologia polskiego reportażu 100/XX” pod redakcją Mariusza Szczygła jest dziełem tak wyjątkowym, że „próba napisania szczegółowej recenzji byłaby tym samym, co porwanie się na szczegółowe zrecenzowanie Biblii”. A chodzi, po prostu, o zbiór reportaży powstałych na naszych ziemiach po 1901 roku.
7
Z kolejnego bestsellera Anny Starmach „Pyszne 25. Nowa porcja przepisów” dowiemy się, między innymi, jak przyrządzić leniwe. Kluski, oczywiście. Czas mamy taki, że przydałoby się raczej przypomnieć młodszym wiekiem (bo starsi wiedzą to aż za dobrze), jak dać sobie radę z ruskimi. Pierogami też, ale nie tylko.
8
„Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie”, jak i inne książki z „inkwizytorskiego” cyklu Jacka Piekary jest sprawnie napisanym czytadłem, prezentującym – jakoby – alternatywną wizję chrześcijaństwa. I po co nadużywać wielkich słów w odniesieniu do rzeczy całkiem małych?
9
„Rycerz Siedmiu Królestw” George’a R.R. Martina to trzy opowieści o tym samym błędnym rycerzu, wyróżniającym się, powiedzmy, ciężkim pomyślunkiem. Dla fanów Martina i „Gry o tron” rzecz smakowita, dla całej reszty obojętna.
10
11
W „Inferno” Dan Brown pomieścił dziecięcą wyliczankę:
p r z e d s t a w i a
•
Wianuszek, różowy wianuszek, złóżmy przy nim kwiatuszek, apsik, apsik, apsik, my też padniemy w mig. Jedna z bohaterek powieści „recytowała ten wierszyk – wyjaśnia autor – jako uczennica angielskiej szkoły, dopóki się nie dowiedziała, że jego treść dotyczy wielkiej zarazy, która dotknęła Londyn w 1665 roku. Słowa »różowy wianuszek« opisywały wygląd różowej wysypki, która tworzyła się wokół późniejszych wybroczyn, wskazując, kto został zarażony. Osoby cierpiące nosiły przy sobie bukiety kwiatów, aby ukryć odór bijący z gnijących ran, a także zabić smród, którym miasto przesiąkało po codziennym paleniu setek zwłok. Reszty nie trzeba było tłumaczyć”. Rzeczywiście, nie trzeba, co najwyżej zadumać się można nad tym, jak blisko od dziecięcej zabawy (i literatury) do makabry. Były trzy tomy „Achai”, a następnie tyleż samo tomów „Pomnika cesarzowej Achai”. Czy trzeci tom (800stronicowy) drugiej z tych powieści Andrzeja Ziemiańskiego zamyka wreszcie całą historię? Nie wydaje się.
12
Po edycji „Sławnych par PRL” Sławomira Kopra znowu pojawiły się zarzuty, że popularny autor bezlitośnie banalizuje historię. Przepraszam, a czy to, co w swoich memuarach pisały jego bohaterki, np. Nina Andrycz czy Maryla Rodowicz, nie było banalne? Prowadziły żywoty celebryckie, choć w ich złotych latach nieznane było jeszcze dzisiejsze znaczenie tego słowa. Nie litujmy się więc za bardzo nad osobami, które same chętnie uchylały rąbka swoich intymnych sekretów. Te sekrety od dawna wcale nie były tajemnicze.
13
Czytając „Prawie siostry” Marii Ulatowskiej, przenosimy się do Bydgoszczy. Miasta, któremu za sprawą eksministra Rostowskiego, przyda się promocja. Zachęcam więc do lektury, jako że gród nad Brdą zasługuje przynajmniej na to, by wiedzieć jak się jego nazwę odmienia.
14
„Anioły jedzą trzy razy dziennie” Grażyny Jagielskiej – porównanie z „Lotem nad kukułczym gniazdem” zdecydowanie na wyrost.
15
16
k s i ą ż k i
„Ranczo” Roberta Bruttera (pseudonim) i Jerzego Niemczuka, dzię•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”
kwiecień 2014 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście
Tytuł
Autor
Wydawnictwo
ISBN
Liczba punktów
1
28
2
Beksińscy. Portret podwójny
Magdalena Grzebałkowska
Znak
978-83-240-2874-0
504
2
2
2
Jestem bardzo w rękach Bożych
Jan Paweł II
Znak
978-83-240-2990-7
413
3
nowość
Bridget Jones. Szalejąc za facetem
Helen Fielding
Zysk i S-ka
978-83-7785-392-4
393
4
nowość
Sześć lat później
Harlan Coben
Wydawnictwo Albatros
978-83-7885-833-1
381
5
10
2
Złodziejka książek
Markus Zusak
Nasza Księgarnia
978-83-10-12645-0
376
6
1
3
Resortowe dzieci. Media
Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej Marosz
Fronda
978-83-640-9509-2
343
Antologia 100/XX
praca zbiorowa
Czarne
978-83-7536-723-2
274
Pyszne 25. Nowa porcja przepisów
Anna Starmach
Znak
978-83-240-2528-2
262
Ja, Inkwizytor. Głód i pragnienie
Jacek Piekara
Fabryka Słów
978-83-7574-973-1
258
7 8
nowość 30
9
2 nowość
10
13
2
Rycerz Siedmiu Królestw
George R.R. Martin
Zysk i S-ka
978-83-7785-323-8
253
11
6
7
Inferno
Dan Brown
Sonia Draga
978-83-7508-712-3
225
12
15
2
Pomnik Cesarzowej Achai. Tom 3
Andrzej Ziemiański
Fabryka Słów
978-83-7574-917-5
209
13
20
2
Sławne pary PRL
Sławomir Koper
Czerwone i Czarne
978-83-7700-138-7
205
Prawie siostry
Maria Ulatowska
Prószyński S-ka
978-83-7839-694-9
195
14
nowość
15
3
3
Anioły jedzą trzy razy dziennie
Grażyna Jagielska
Znak
978-83-240-2870-2
193
16
25
2
Ranczo
Robert Brutter, Jerzy Niemczuk
Wydawnictwo Literackie
978-83-08-05305-8
184
Masa o kobietach polskiej mafii
Artur Górski
Prószyński S-ka
978-83-7839-719-9
169
17
nowość 5
2
Wilk z Wall Street
Jordan Belfort
Świat Książki
978-83-7943-219-6
162
19
7
2
Zawód: szpieg
Michał Majewski,Paweł Reszka
Czarna Owca
978-83-7554-812-9
151
20
4
2
Pod mocnym aniołem
Jerzy Pilch
Świat Książki
978-83-7943-466-4
147
5
Pyszne 25
Anna Starmach
Znak
978-83-240-2390-5
146
2
Zaklinacz czasu
Mitch Albom
Znak
978-83-240-2479-7
121
23
nowość
Transsyberyjska
Piotr Milewski
Znak
978-83-240-2503-9
119
24
nowość
Zagrożeni
C.J. Daugherty
Wydawnictwo Otwarte
978-83-7515-280-7
118
25
nowość
Amon
Nicola Sellmair, Jennifer Teege
Prószyński S-ka
978-83-7839-700-7
117
Bóg nigdy nie mruga
Regina Brett
Insignis Media
978-83-6142-835-0
116
21 22
26
29
16
2
27
nowość
Mroczny anioł
Virginia C. Andrews
Prószyński S-ka
978-83-7839-724-3
113
28
nowość
Jack Reacher. Nigdy nie wracaj
Lee Child
Albatros
978-83-7885-838-6
110
29
8
2
Śpiewaj ogrody
Paweł Huelle
Znak
978-83-240-2195-6
109
30
27
3
Zamień chemię na jedzenie
Julia Bator
Znak
978-83-240-2045-4
103
Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2014
18
Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar”, w serwisie swiatczytelnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xsięgarnia” emitowanym w TVN24.
Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
13
Bestsellery ki telewizyjnemu tasiemcowi aż za dobrze znane, potraktować można jako skarbnicę sentencji, niegdyś zwanych ludowymi. Choćby takich: „Jak źle idzie, to niedobrze, ale jak za dobrze idzie, to też źle”.
ranty. Przed wielu laty Rosjanie, występujący wówczas jako Sowieci, tak się rozpędzili, że zaprowadzili swój czas nawet w Białymstoku i Łomży. Starsi mieszkańcy tych miast nienajlepiej wspominają ten eksperyment.
„Masa o kobietach polskiej mafii” Artura Górskiego to opowieść bandziora, który skorzystał z przywilejów świadka koronnego. I teraz nadaje na swoich kumpli, a przede wszystkim na ich żony i kochanki. Tym samym wprowadza te „git-falbany” do literatury. Faktu? Kto chce, niech wierzy.
„Transsyberyjska” Piotra Milewskiego opowiada o niezwyklej podróży, która zaczęła się najzwyczajniej w świecie: „Białoruski pogranicznik wziął ode mnie paszport i kazał spojrzeć sobie w oczy. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, marszcząc brwi i porównywał mnie żywego z fotografią. W końcu podziękował i wyszedł z wagonu. Po kilku minutach wrócił i bez słowa oddał dokument. Zdawało mi się, że nawet się uśmiechnął”. Co było dalej? A to już sprawdźcie sobie, Drodzy Czytelnicy, sami.
17
Leonardo DiCaprio za rolę autora „Wilka z Wall Street”, Jordana Belforta w filmie Martina Scorsese Oskara w końcu nie dostał; faworyzowany film został zresztą potraktowany po macoszemu, nie przeszkadza to jednak w dobrej sprzedaży książki stanowiącej podstawę do realizacji tego obrazu.
18
Pułkownik Aleksander Makowski w książce „Zawód: szpieg” Michała Majewskiego i Pawła Reszki opowiada, między innymi, o tym, jak wygląda szkolenie w tajnym ośrodku w Kiejkutach, gdzie ponoć kształci się przyszłych szpiegów. Ale skoro o tym ostatnim piszą Reszka z Majewskim, to jaki on tajny?
19
Jerzy Pilch ma szczęście do kinematografii polskiej. „Spis cudzołożnic” i „Żółty szalik” pomogły, a przynajmniej nie zaszkodziły jego prozie, pisarz sam też pokazał się w produkcji pod tytułem „Wtorek”, no, mniej udanej. Ale „Pod mocnym aniołem” było przecenione, zarówno jako obraz kinowy jak i sama powieść, nagrodzona Nike, a obecnie znów sprzedająca się niczym przed laty świeże bułeczki.
20
Anna Starmach, autorka przepisów kulinarnych „Pyszne 25”, powiada o sobie, że lubi jeść i lubi gotować. Co do mnie, jeść lubię, o gotowaniu nie mam pojęcia. Zauważyłem jednak, że przepisy Starmach to mają do siebie, że znają je wszyscy. I pewnie dlatego cieszą się one tak dużym powodzeniem. My, Polacy tak mamy (patrz: „Rejs”, gdzie wprawdzie chodzi o filmy, a nie o jedzenie, ale to drobiazg).
21
„Zaklinacz czasu” Mitcha Alboma zwraca naszą uwagę na czas, który odmierzamy bez przerwy, sprawdzamy go, żyjemy według ruchu jego wskazówek. A przecież można inaczej, zwłaszcza że czas bywa wrogi. Niedawno przekonali się o tym mieszkańcy Krymu (a jak się nie przekonali, to się przekonają), którym Rosjanie zafundowali swój czas. Odtąd rytm ich życia mają odmierzać kremlowskie ku-
22
14
b i b l i o t e k a
a n a l i z
23
„Zagrożeni” – trzeci tom sagi „Wybrani” napisanej przez C.J. Daugherty. Nazywa się to literaturą młodzieżową. Bardzo być może, że nią jest.
24
„Amon” Jennifer Tease i współpracującej z nią dziennikarki Nicoli Sellmair jest historią wstrząsającą i, na pierwszy rzut oka, nieprawdopodobną. Jej autorka jest wychowaną w rodzinie zastępczej, a studiującą w Izraelu córką Niemki i Nigeryjczyka. Jej karnacja, najprawdopodobniej, bardzo by się nie spodobała dziadkowi Jennifer, którym był Amon Goth, powieszony za zbrodnie wojenne komendant obozu w krakowskim Płaszowie. Po „Liście Schindlera” Spielberga słyszał o nim cały świat. Dziś ten świat zna jego wnuczkę. Wydawca na okładce książki wybił zdanie: „Mój dziadek by mnie zastrzelił”. Najprawdopodobniej wnuczka Gotha ma rację.
25
„Bóg nigdy nie mruga” Reginy Brett ma podtytuł: „50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu”. Wniosek najważniejszej z tych lekcji jest porażająco prosty: „Życie jest dobre”.
26
„Mroczny anioł” Virginii C. Andrews to druga część nowej sagi autorki znanej z bestsellerowych „Kwiatów na poddaszu”. A żeby było ciekawiej, na naszym rynku książki funkcjonuje także inny „Mroczny anioł” napisany przez Eden Maguire. Nie mają ze sobą nic wspólnego. Kiedyś tytuły co najmniej dwuwyrazowe nie mogły się powtarzać, dziś wszystkim jest wszystko jedno.
27
„Jack Reacher. Nigdy nie wracaj” autora podpisującego się Lee Child to już osiemnasta powieść z cyklu o byłym majorze Żandarmerii Armii Stanów Zjednoczonych. Końca nie widać.
28
p r z e d s t a w i a
•
Zajmujący opis wystawienia „Tannhausera” Wagnera w sopockiej Operze Leśnej 3 sierpnia 1933 roku znajdzie czytelnik nowej powieści Pawła Huellego „Śpiewaj ogrody”. „Tamtego dnia – czytamy – w całym mieście szum słów, dźwięków, okrzyków, wrzasków, klaksonów, komunikatów wzbierał jak rzeka, niczym uwertura do »Tannhausera« – coraz wyżej i wyżej, i jeszcze wyżej, jednym, nieustannym motywem, mistrzowsko przetwarzanym, aż do wiadomego finału. Więc tamta uwertura zaczęła się od rana, kiedy radio gdańskie podało informację: na premierę »Tannhausera« przybędzie Fuhrer, wprawdzie incognito, nie jako kanclerz Rzeszy, lecz jako osoba prywatna, ale to tylko z powodu bezczelnego weta Polaków i komisarza Ligi Narodów, którzy – jak doskonale wiadomo – byli twórcami Wolnego Miasta Gdańska. Oderwanego od ojczyzny korytarzem i traktatem. Miasta Gdańska odwiecznie i pradawnie niemieckiego, hanzeatyckiego, udręczonego Wersalem i wojną celną z Polaczkami. Fuhrer wyląduje na lotnisku Zaspa, ze względów bezpieczeństwa godziny podać nie możemy. Fuhrer zatrzyma się w hotelu, którego nazwy – również ze względów bezpieczeństwa – podać nie możemy, ale to, co możemy, to zapewnić naszych drogich słuchaczy, że Fuhrer przybywa tu specjalnie na sopocką premierę »Tannhausera«, ponieważ nikt tak jak Fuhrer nie kocha Wagnerowskich oper, nikt tak jak Fuhrer nie jest ich dogłębnym znawcą, nikt tak jak Fuhrer nie rozumie, jaką rolę odgrywa wielka niemiecka sztuka na oderwanym od ojczyzny Wschodzie”. I cóż z tego, że Adolf Hitler nie pojawił się tamtego dnia w Operze Leśnej w Sopocie, gdzie publiczność oszalała z zachwytu na widok chóru z pochodniami uformowanego na kształt swastyki. Następnego dnia w „Danziger Beobachter” dziennikarz napisał, że Fuhrer był jednak na widowni „ponad wszelką wątpliwość, był incognito nierozpoznany przez nikogo, bo takie są dyktaty wersalskiego traktatu, którego twórcy oddzielili Gdańsk od ojczyzny. »To właśnie z Nią, Rzeszą, połączył nas tego niezapomnianego wieczoru Fuhrer i Wagner, jakby byli jedną osobą. Jednym wielkim duchem niemieckiego narodu«”.
29
„Zamień chemię na jedzenie” Julii Bator przedstawia, między innymi, „81 przepisów, które przywracają polskiej kuchni dawną, utraconą przed laty świetność”. Radziłbym: ostrożniej. Po pierwsze, polska kuchnia taka świetna nigdy nie była, a po drugie o przywracaniu rzekomej świetności za pomocą nierównej jakości receptur nawet mowy być nie może. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń
30
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Komiks istnieje wszędzie, ale nie wszędzie istnieje rynek Po festiwalu w Angoulême Anna Napiórkowska
N
a zakończonym w lutym międzynarodowym festiwalu w Angoulême nagrodę za najlepszy komiks ubiegłego roku otrzymał Alfred za tytuł „Come Prima”. Oto o czym on jest. Giovanni przyjeżdża do Francji przekonać starszego brata, Fabio, do powrotu do Włoch. Niespełniony bokser uciął wszystkie kontakty z rodziną. Giovanni chce razem z Fabio rozsypać prochy niedawno zmarłego ojca w ich rodzinnej wiosce. Przemierzają razem całe Włochy. Ta podróż zbliża ich do siebie, ale przede wszystkim pozwala odkryć kim są sami dla siebie. Alfred to pseudonim Lionela Papagalli urodzonego w Grenoble w 1976 roku, który już raz został nagrodzony na Festiwalu w Angoulême nagrodą publiczności. Nagrodę specjalną jury otrzymała Izraelka, Rutu Modan (rocznik ’66) za tytuł „The Property”. Komiks ukazał się w Polsce w maju 2013 roku pod tytułem „Zaduszki” nakładem Kultury Gniewu – rów-
16
b i b l i o t e k a
a n a l i z
nocześnie z premierą światową i kilka miesięcy przed premierą we Francji. Modan opowiada o Reginie Segal, która, po śmierci syna, wyrusza razem z wnuczką w podróż do Warszawy. Obie mają nadzieję odzyskać rodzinną własność utraconą w czasie II wojny światowej. Kluczem tej historii jest pamięć, ta zbiorowa i indywidualna. Autorka wkłada w usta swoich bohaterów zdania, które sama słyszała w dzieciństwie: „Warszawa mnie nie interesuje, to wielki cmentarz… Wolę Majdanek, jest bardziej przerażający niż Oświęcim”. Nagrodę za serię komiksową przyznano Amerykaninowi, Tedowi Steam za tytuł „Fuzz and Plock” – o przygodach zwariowanego misia i kurczaka bez piór.
Stolica dziewiątej muzy Festiwal w Angoulême jest najważniejszym europejskim spotkaniem autorów i czytelników komiksów. Małe francuskie p r z e d s t a w i a
•
miasto, niedaleko Bordeaux, weszło na kulturalne salony w roku 1974. Jeden z ówczesnych urzędników miejskich zapyziałego, zapomnianego przez Boga i samych Francuzów miasteczka był pasjonatem komiksów, a dokładnie „rysowanych taśm”, w skrócie BD, jak nazywają Francuzi rodzime komiksy. Postanowił zorganizować spotkanie kilku znanych autorów francuskich i zagranicznych. Zaproszenie przyjęli Hugo Pratt, Peyo, Gotlib. Jednym słowem ci najbardziej znani. Na spotkanie stawiło się również 10 tys. miłośników komiksów. Od tej pory rokrocznie, z początkiem lutego, spotykają się w Angoulême, które stało się europejską stolicą dziewiątej muzy. Festiwal jest tak ważnym wydarzeniem, że stawiają się na nim autorzy i amatorzy komiksów z całego świata. W t ym roku elektryzującym wydarzeniem była wizyta ambasadora japońskiego we Francji
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
i ministra kultury z Południowej Korei. Pojawili się w związku z prezentacją serii komiksów autorów koreańskich opowiadających o bulwersującej historii japońskich żołnierzy, którzy porywali w czasie II wojny światowej młode Koreanki i traktowali je jak seksualne niewolnice. Festiwal coraz chętniej odwiedzają reżyserzy filmowi, bo w komiksach szukają inspiracji do filmów. W ubiegłym roku aż dziesięć francuskich filmów zostało nakręconych na podstawie komiksów. Dwa najbardziej kasowe to „Les Profeseurs” (Profesorowie) i „Życie Adeli”. Ten ostatni nakręcony według komiksu „Le bleu est une couleur chaude” (Niebieski jest kolorem gorącym) Julie Maroch, a zrealizowany przez Abdellatif Kechiche polscy widzowie mieli niedawno okazję obejrzeć. Komiks „Les Profeseurs”, według scenariusza Erroca i Gilles Corre’a i rysunkami Pica prezentuje sceny z życia liceum z trudną młodzieżą. Autorzy zabawnie żonglują stereotypami nauczycieli, na przykład, że jedyny temat ich rozmowy to praca, a jedynym środowiskiem, jakie akceptują, jest ich własne. Kolejnym filmem był „Quai d’Orsay”. Tytuł pochodzi od nazwa ulicy, przy której znajduje się francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Film nakręcony na podstawie pierwszego tomu serii komiksu Christopha Blain i Abela Lanzac (prawdziwe nazwisko Antoin Baudry, dawny pracownik dyplomacji) opowiada o perypetiach młodego doktoranta zatrudnionego do pisania przemówień ministra. Zabawna opowieść, w której można odnaleźć postać byłego ministra Dominiqua de Villepin. Film powraca na ekrany, bo rolę sekretarki ministra zagrała obecna „dziewczyna” prezydenta Françoisa Hollande’a, Julie Gayet. Za tę rolę otrzymała nominację do nagrody Cezara.
Francuskie eldorado Wejście na ekrany filmu nakręconego na podstawie komiksu zwiększa liczbę nowych czytelników. I tak dla przykładu, filb i b l i o t e k a
a n a l i z
Konkurs im. Janusza Christy rozstrzygnięty Jesienią ubiegłego roku Wydawnictwo Egmont ogłosiło I edycję Ogólnopolskiego Konkursu im. Janusza Christy na Komiks dla Dzieci. Udział mogli wziąć wszyscy rysownicy – zawodowcy, jak i amatorzy. Nagrodę główną zdobyła Izabela Dudzik za komiks „Dorosłość”. Miejsce drugie ex aequo przypadło: Januaremu Misiakowi za komiks „Wszystko będzie dobrze” oraz Łukaszowi Piotrkowiczowi, Krzysztofowi Budziejewskiemu i Katarzynie Urbaniak za komiks „Rysiek i Królik”. Miejsce trzecie ex aequo zajęli: Przemysław Surma i Jakub Syty za komiks „Kubatu”oraz Michał Chojnacki i Jakub Grochola za komiks „Skarb”. Specjalne wyróżnienie za komiks „w duchu Janusza Christy” otrzymali Maciej Kur i Piotr Bednarczyk za komiks „Lil i Put”. „Konkurs to stworzenie szansy młodym polskim twórcom komiksów na wykreowanie nowych, współczesnych bohaterów i komiksów dla dzieci. Promocja ich pracy, długoterminowe wsparcie umożliwiające narysowanie pełnowymiarowych albumów komiksowych i serii. Egmont chce także przypomnieć nowemu pokoleniu twórczość patrona konkursu, Janusza Christy” – uzasadniali organizatorzy konkursu. Prace były oceniane przez grono jurorskie, w którym zasiedli: Grzegorz Kasdepke, Tomasz Kołodziejczak (pisarz, dyrektor wydawniczy Klubu Świata Komiksu), Tomasz Leśniak (grafik, ilustrator i animator, wspólnie z Rafałem Skarżyckim stworzyli jedne z najpopularniejszych polskich serii komiksowych: „Jeż Jerzy” oraz „Tymek i Mistrz”), Wojtek Wawszczyk (reżyser, scenarzysta, animator, rysownik, autor nagradzanych na całym świecie krótkich filmów animowanych: „Headless”, „Mysz”, „Pingwin”, „Drzazga”, współtwórca pełnometrażowego „Jeża Jerzego” i animowanych efektów specjalnych do filmów „I Robot” i „AeonFlux”), Agnieszka Wielądek (od wielu lat redaktor pism komiksowych dla dzieci i młodzieży – m.in. „Czarodziejki W.I.T.C.H.” i „Kaczor Donald”). Ogłoszenie wyników odbyło się 4 marca w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Galę uświetniła obecność wnuczki Janusza Christy – Pauliny Christy oraz Prezydenta Miasta Sopotu – Jacka Karnowskiego. (et)
mowa wersja „Les profeseurs” podniosła sprzedaż komiksu do liczby 245 tys. egzemplarzy w 2013 roku, podczas kiedy rok wcześniej sprzedano ich 150 tys. egzemplarzy. – Komiks istnieje wszędzie, ale nie wszędzie istnieje rynek i Francja pod tym względem jest wyjątkowa – tłumaczy Tho-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
mas Ragon, dyrektor wydawnictwa Dargaud. Włosi czy Hiszpanie czytają ogromnie dużo komiksów, ale one publikowane są w prasie. Komiksy należą więc tam do rynku prasowego. We Francji – publikowane w formie albumu – należą do rynku księgarskiego. Sprzedawane •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
17
w każdej księgarni, stanowią 12 proc. rynku księgarskiego, podczas kiedy we Włoszech tylko 5 proc., a w Stanach Zjednoczonych zaledwie 8 proc. rynku książek. To przyciąga uwagę autorów, którzy pragną być publikowani we Francji, a francuskie wydawnictwa chętnie podpisują kontrakty z zagranicznymi autorami. Na liście obowiązkowych lektur Francuzów znajduje się, od pierwszego numeru opublikowanego w 1997 roku, „Thorgal” według scenariusza Grzegorza Rosińskiego i z rysunkami najpierw Jean Van Hamme, a potem Yves Sente. Ogromne rzesze sympatyków mają komiksy Chilijczyka Alejandro Jodorkowskyego. Jego seria „Les Technoperes” (Technoojcowie) o życiu na innej galaktyce, wolnej od ziemskiej korupcji cieszy się niesłabnącym powodzeniem od 1999 roku. Dla Francuzów przez lata nie istniał komiks japoński, manga. Uznawali go za produkt przemysłu masowego. Te same twarze, wciąż te same czarnobiałe historie wydawane w formie małej książki. Wreszcie jednak ten komiks docenili, a szczególnie tytuły Jiro Taniguchiego, może dlatego, że wyszedł ze schematu rysunku mangi. „Sommet des dieux” (Szczyt bogów) został nagrodzony na festiwalu w Angoulême w 2005 roku. Jest to opowieść o fotografiku, miłośniku wspinaczki górskiej, który spotyka na swojej drodze alpinistę, zdobywcę Mont Everest, i rozmawiają o pierwszych podbojach sławnego szczytu. Podobne opinie co manga zbierały zawsze komiksy amerykańskie, w których widziano wyłącznie produkt czysto przemysłowy. Francuzi uważają, że amerykański komiks kładzie nacisk przede wszystkim na akcję, prezentuje grafikę filmową pozbawioną stylu rysownika i ma zawsze mniejszego lub większego Supermana lub Batmana. „Ameryka ma bohaterów, Francja ma autorów” – dowodzi Thomas Ragon. Niemniej amerykańskie tytuły pojawiają się we Francji i jak na tegorocznym Festiwalu są docenione, szczególnie te produkowane w niezależnych wydawnictwach. Jednym z cenionych nad Sekwaną autorów jest Brian Vaugham, którego histo-
18
b i b l i o t e k a
a n a l i z
rie pozbawione są super bohatera, a najbardziej uznany tytuł to „Ex Machina” z rysunkami Tony Harrisa. Niejaki Mitchel Hundred posiada moc uruchamiania maszyn i urządzeń, które znajdują się w jego otoczeniu. Za sprawą swojej siły udaje się Hundredowi ocalić jedną z wież podczas ataku terrorystów 11 września. Nie chce jednak nigdy więcej korzystać ze swoich nadprzyrodzonych możliwości, nie chce być super herosem. Postanawia za to zaangażować się w politykę i zostaję merem Nowego Jorku.
Spadek po Belgach Dzisiaj komiksy powstają w każdym kraju, ale tak naprawdę liczą się trzy miejsca na mapie świata – Stany Zjednoczone, Japonia i Francja. „Francja miała szansę mieć tak wielkich autorów nieprawdopodobnej generacji jak Herge – twórca Tintina, Peyo – ojciec Smerfów, René Goscinny - autor Asterixa i Lucky Luka” – przypomina Thomas Ragon dyrektor wydawnictwa Dargaud. Gwoli ścisłości byli oni Belgami. Komiks jest więc raczej specjalnością francusko-belgijską. W styczniu 1929 roku w belgijskim tygodniku dla dzieci i młodzieży zatytułowanym „Le Petit Vingtieme” pojawił się po raz pierwszy chłopiec w krótkich spodniach do gry w golfa, udawał się w podróż do kraju sowieckiego. Potem podróżował do Afryki, Azji, a nawet na Księżyc. Albumy z Tintinem podbiły świat i ukazywały się do 1986 roku. Tuż przed II wojną światową powstało w Belgii nowe pismo dla dzieci i młodzieży zatytułowane „Spirou”, które istnieje zresztą do dziś. Na jego łamach, tuż po wojnie, ukazały się pierwsze historie Lucky Luka René Gościnnego, a w roku 1959 przychodzą na świat na łamach pisma Smerfy Peyo, prawdziwe nazwisko autora - Pierre Culliford. W tym samym roku powstaje kolejne pismo „Pilote”, które ma ambicje publikować komiksy wyłącznie rodzime, zdecydowanie odrzucając amerykańskie. Na jego stronach rodzą się Asterix i Obelix. Kilka lat później pismo zaprezentuje największe nazwiska komiksu francuskiep r z e d s t a w i a
•
go Marcel Gotlieb czyli Gotlib („Rubrique a Brac”), Enki Bilal („Trylogia Nikopola”), Jacques Tardi („Aventures extraordinaires d’Adèle Blanc-Sec”), itd. W 1962 roku powstaje we Francji pierwszy komiks dla dorosłych zatytułowany „Barbarella” Jean-Claude Forresta. Barbarella narysowana na wzór Brigitte Bardot podróżuje między planetami i zdobywa mężczyzn. Prawdziwy seks leje się jednak ze stron komiksu zatytułowanego „L’Écho des Savanes” Alexa Varenne’a (’72 rok). Zarówno teksty, jak i rysunki szokują do dziś. Lata siedemdziesiąte to czas, kiedy autorzy komiksu coraz więcej uwagi zaczynają poświęcać tekstowi. Nie tylko obraz stanowi wartość, ale także przekazana treść. Powstają prawdziwe dzieła literackie. Jednym z nich jest „Cafe plage” (Kawiarnia na plaży) Regis Franc’a. (’77) Akcja komiksu rozwija się w kilku planach, a raczej trzech wymiarach czasowych i powoli staje się opowieścią o czasie, jak u Prousta. Lata osiemdziesiąte to szaleństwo fantazji światów równoległych, istot innych galaktyk. Swoją wyobraźnią urzekł czytelników wtedy Francois Schuiten. Jego miasta ukryte („Les cites obscures”) pełne labiryntów, ciemnych, wąskich korytarzy, strzelistych katedr są niewidzialne dla Ziemian. Otwierają się tylko przed niektórymi, tymi, którzy mają artystyczny talent. Koniec ubiegłego wieku przynosi Nową Falę. Kilku artystów powołuje stowarzyszenie i decyduje się na samodzielną publikację tytułów autorów nieznanych, których odrzucają klasyczne wydawnictwa. To właśnie dzięki Association zostaje wydany między innymi czarno-biały, politycznie zaangażowany „Persepolis” Marjane Satrapi.
Dla każdego coś interesującego Autorzy Nowej Fali chcą mówić głośno i wyraźnie o tym, co ich interesuje, dotyka, fascynuje. Powstają komiksy autobiograficzne, historyczne, dokumentalne. Jacques Tardi, już wówczas uznany autor komiksu, prezentuje czarno-białą opowieść o beznadziejnym życiu na przedmieściach Paryża, „Tardi en banlieue”.
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Dziś Nowa Fala jest już nurtem obowiązującym. W komiksie można mówić o wszystkim używając najróżniejszych form wyrazu, choć autorzy coraz chętniej sięgają po te minimalne. Bywa, że obraz pozbawiony jest zupełnie słowa, kolory są stonowane, blade, kreska precyzyjna, ale bez prezentowania detali. W ostatnim czasie duży sukces czytelniczy odniósł np. komiks „Les igniorants” (Ignoranci) Étienne Davodeau’a opublikowany w 2011 roku, opowieść o produkcji wina od momentu posadzenia winorośli do zakorkowania butelek. Autor w zamian za odkrywanie tajemnic winnicy, opowiada producentowi wina o świecie komiksu. Największym wygranym jest czytelnik, bo na koniec otrzymuje listę obowiązkowych komiksowych lektur i adres winnicy, gdzie może zamówić dostawę wina. Na komiksie wychowały się już całe pokolenia Francuzów. Czytają go więc wszyscy, młodzi i starzy, kobiety i męż-
czyźni, wykształceni i oczytani oraz ci, którzy nie lubią książek. Sympatia do komiksów jednoczy. Dziś jednym z najbardziej lubianych autorów – rysowników jest Bastien Vivès (rocznik ‘84). Jego komiks zatytułowany „JujuMimiFefeChacha” otrzymał w 2011 roku Wielką Nagrodę Krytyki i Dziennikarzy. Oto krótki dialog między bohaterkami komiksu: – Kiedy widzę ile muszę zrobić wysiłku… Muszę się depilować, położyć krem na noc, robić gimnastykę, manicure, nie jeść za dużo… – Biedna… – Czasami wyobrażam sobie odwrócenie ról, że zmuszam go do ogolenia się pod pachami, umycia włosów, użycia dezodorantu, nie puszczania
bąków, nie bekania, nie plucia, nie picia piwa w łóżku. – To zabawne, bo ja mam na odwrót… Jednego wieczoru Mimi był chory i w łóżku puścił bąka przez nieuwagę. I zaczął płakać, przepraszał z tysiąc razy. – Naprawdę? – A potem przeżywał stany lękowe i to trwało cały wieczór. Próbowałam to zbagatelizować, ale niestety… – Oh, gdyby Juju mógł być taki, byłoby super. Ale choćby tylko przestał wycierać ostatnie krople siku w prześcieradło, byłoby dobrze. O bejrzyj zwiastun „C ome Prima”
zwycięskiego komiksu
Opowiadam moją prawdę
Rozmowa z Etienne Davodeau, wielokrotnym laureatem nagród na Festiwalu Komiksów w Angoulême ria bardzo dobrze pokaże świat, w którym żyjemy. Z jednej strony trzech rolników,
Pays de la Loire. Czy to oznacza, że jest pan bardzo związany z Krainą nad Loarą?
którzy poddają w wątpliwość model intensywnej produkcji żywności a z drugiej strony ci, którzy zdecydowali zbudować drogę mocno zanieczyszczającą środowi-
– Nie, nie jestem szczególnie przywiązany. Rzeczywiście wiele moich książek opowiada o regionie, w którym mieszkam i gdzie się urodziłem, a to dlatego, że chcę mówić o tym, co widziałem, co przeżyłem. Urodziłem się w roku 1965 w Pays de la Loire, w środowisku robotników zaangażowanych politycznie. I to co opowiadam jest moim osobistym doświadczeniem. Gdybym urodził się w Nowym Jorku czy w Warszawie opowiadałbym o tych miastach. Zdecydował przypadek, że urodziłem się w małym miasteczku na zachodzie Francji. – W komiksie zatytułowanym „Rural” (Rolniczy) przedstawia pan problemy producentów mleka bio. Projekt nowej autostrady zakłada, że będzie ona przebiegać przez ich pastwiska. Grozi to tym, że produkowane mleko przestanie być czyste ekologicznie. Dlaczego zdecydował się pan poruszyć tak trudny, żeby nie powiedzieć mało interesujący, temat w komiksie?
sko. To była prawdziwa walka obu stron. – Czy swoim komiksowym reportażem miał pan nadzieję wpłynąć na sytuację, zmienić jakieś decyzje? – Nie, moje ambicje są dużo bardziej skromne. Moim celem było oddanie głosu tym, którzy w moim przekonaniu, zostali pozbawieni możliwości wyrażenia własnej opinii. Firma budująca autostradę rozesłała do wszystkich urzędów miasta pięknie kolorowane pismo, w którym wyjaśniła korzyści z budowy. A mieszkańcy nie dostali żadnej szansy wyrażenia swojego protestu. Nie mam możliwości zmiany świata, nawet zmiany trasy autostrady. Mam jedynie możliwość oddania głosu ludziom, którzy walczą, uświadomienia, że budowa autostrady ma konsekwencje dewastacyjne dla środowiska. O ironio, autostrada została otwarta w dniu ukazania się mojego komiksu w księgarniach. – Lubi pan rysować siebie? Jest pan waż-
– „Rural” powstał w wyniku ogromnej potrzeby, jaką miałem od wielu lat, dokładnie od roku 1990, stworzenia ko-
ną postacią we wszystkich prawie pańskich komiksach.
miksu, który byłby reportażem lub dokumentem. Pewnego dnia spotkałem rolnika, który wyznał mi, że razem ze swoimi
– Nie znoszę siebie rysować, ale nie umiem inaczej opowiedzieć moich historii. Kiedy pracuję nad reportażem lub ko-
wspólnikami chcą przestawić swoją produkcję mleka na ekologiczną. To nie by-
miksem dokumentalnym potrzebuję się zaprezentować. Po pierwsze dlatego, że
ło w tamtym czasie, piętnaście lat temu, takie proste. I w momencie, kiedy podjęli tę decyzję, okazało się że autostrada
to ja jestem tym, który odkrywa jakąś sytuację zastaną, a następnie prowadzi wątek narracyjny. Po drugie dlatego, że
przetnie ich pastwiska. Poprosiłem więc tych rolników o zgodę na spędzenie z ni-
w ten sposób zaznaczam, że to nie jest jakaś prawda obiektywna. To, co opowia-
mi całego roku i opowiedzenie o ich pracy i kłopotach związanych z budową autostrady. Nie miałem wątpliwości, że temat
dam, jest moją prawdą.
był trudny, ale byłem pewien, że ta histo-
20
b i b l i o t e k a
a n a l i z
fot. Anna Napiórkowska
– Akcja większości pana komiksów rozgrywa się w pańskim rodzinnym regionie
– Czytałam pana komiks „Mauvaises gens” (Źli ludzie) z mieszanymi uczuciap r z e d s t a w i a
•
mi. Historia francuskiego syndykalizmu po II Wojnie Światowej nie wydaje się być porywająca dla czytelników komiksów, z drugiej strony opowieść o codziennym życiu Francuzów lat powojennych okazała się bardzo interesująca. Czy najbardziej ciekawią pana problemy społeczne? – Problemy społeczne to na ogół konflikty, przeciwko którym ludzie organizują walkę. Życie społeczne, polityczne interesuje mnie bardzo, bo to są historie, które mogę opowiedzieć. A ci, którzy je czytają mogą porównać życie swoje z tym opowiedzianym przeze mnie. Uważam, że komiks może opowiedzieć wszystko, każdą historię. Od lat dziewięćdziesiątych jest coraz więcej autorów we Francji, którzy uważają podobnie. Tak jak kino, teatr czy literatura, komiks ma swój indywidualny język i nie ma żadnego powodu, żeby nie mógł poruszać pewnych tematów. Trzeba tylko znaleźć dobry temat i odpowiedni sposób jego przedstawienia. Kiedy byłem mały myślałem, że wszystkie dzieci na świecie mają rodziców, którzy każdego wieczoru organizują zebrania związkowe lub polityczne. Sądziłem, że w każdej kuchni, w oparach tytoniowego dymu i kawy, dyskutuje co najmniej dwadzieścia osób. Tak wyglądało moje dzieciństwo i moich kolegów. I o tym opowiedziałem w „Mauvaises gens”. Zastanawiałem się oczywiście kogo może zainteresować zaangażowanie związkowe moich rodziców, ale pomyślałem że to nie mój problem. To raczej problem mojego wydawcy. Może
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
odmówić tematu albo zasugerować formę, która umożliwi najatrakcyjniejszą je-
ba. Wtedy pożałowałem, że zdecydowałem się na opowieść czarno-białą.
mu. Od tamtego czasu wiele się zmieni-
– W „Lulu femme nue” przedstawia pan historię kobiety, która porzuciła rodzinę
na wiele form – dokument, reportaż, opowieść autobiograficzną, adaptację literacką. Stał się dojrzały. I to nie jest koniec,
go prezentację. – Czy myślał pan, zwłaszcza na początku kariery, o tym, do kogo adresuje swoje tytuły? – Nie, nigdy nie myślałem o publiczności. Nie zastanawiałem się więc, kto
i wyruszyła na poszukiwanie siebie. Nie bał się pan opowiadać o emocjach i decyzjach kobiety? To zadanie dość ryzykowne dla mężczyzny.
ło. To, co dzieje się teraz, jest dla mnie bardzo interesujące. Komiks otworzył się
ten jego rozwój trwa. Gdybym temat „Les ignorants” zaproponował dziesięć lat temu, żaden wydawca nie chciałby o tym słyszeć. Trzy lata temu poinformowałem wydawcę, że chcę opowiedzieć o produk-
i w jakim wieku będzie czytał to, co stworzyłem. Dla mnie książka jest spo-
– Wybrałem kobietę, ponieważ chciałem opowiedzieć o trudnościach życia co-
tkaniem dwóch osób, tej, która czyta i tej, która opowiada. Zastanawiałem się i wciąż się zastanawiam nad emocjami
dziennego. A kobiety, mimo całego dyskursu o równouprawnieniu, dźwigają na
cji wina i on się zgodził natychmiast. To czas bardzo bogaty z punktu widzenia artystycznego. Bardzo się cieszę, że mogę
swoich plecach więcej obowiązków, niż mężczyźni. Jeśli więc chciałem opowiedzieć o kimś, kto naprawdę ma dość ży-
tworzyć teraz. Ten czas jednak ma również swoje minusy. W tym roku zostało wydanych we Francji ponad pięć tysię-
cia codziennego, to musiała tym kimś być kobieta. Poza tym jest to opowieść mężczyzny o pewnej kobiecie. To Xavier opowiada przyjaciołom o Lulu, którą postanowił odnaleźć.
cy komiksów. Takiej ich liczby w księgarniach nigdy nie mieliśmy. A liczba czytel-
osoby, która weźmie do ręki mój tytuł. Czy dobrze zrozumie moje intencje, czy moje rysunki dobrze prezentują historię? Chciałbym oczywiście, żeby tych osób było jak najwięcej. – Bardzo interesującą historię przedstawił pan w „Les ignorants” (Ignoranci). Producent wina opowiada panu jak je produkuje, a pan opowiada mu o świecie komiksu. Niebagatelną wartością albumu są dwie listy umieszczone na ostatniej stronie. Jedna przedstawia wina, które razem z producentem wypiliście. Druga prezentuje tytuły komiksów, o których mu pan opowiadał. Większość pana albumów jest czarno-biała ale czy w przypadku „Les ignorants” nie kusił pana kolor wina?
– Skąd pomysł na ostatni komiks „Le chien qui louche” (Pies, który zezuje)? – Dziesięć lat temu wydawnictwo komiksów Futuropolis we współpracy z wydawnictwem Muzeum Luwru zaproponowało kilku autorom komiksów stworzenie opowieści związanej z Luwrem. Kiedy otrzymałem tę propozycję, byłem zachwycony. Przede wszystkim dlatego, że to pokazuje zmianę stosunku do świata ko-
ników tak szybko nie wzrasta. Oznacza to, że coraz mniej egzemplarzy poszczególnych autorów jest sprzedawanych. I autorzy komiksów muszą akceptować kontrakty na coraz gorszych warunkach finansowych. To jest paradoks. Komiks ma się coraz lepiej, a jego autorzy coraz gorzej. – Którego z autorów zagranicznych ceni pan najbardziej?
– Nie decyduję o kolorze. To opowieść wybiera kolor. Mój komiks „Lulu, femme nue” (Lulu, kobieta naga) jest
miksu. Piętnaście, dwadzieścia lat temu ludzie, którzy mieli władzę w świecie kultury uznawali komiks za lekturę dla debili.
– Amerykanina, Joe Sacco, bo rozmawiamy o komiksie dokumentalnym. Kiedy w latach osiemdziesiątych wpadły mi w ręce jego komiksy, powiedziałem sobie, że tak właśnie chcę opowiadać, dokumentalnie. Sacco jest reporterem wojennym.
w kolorze. Historia dzieje się jesienią. Potrzebowałem więc opowiedzieć o upale
I od dziesięciu lat wiele się zmieniło! Poza tym nie mogłem odmówić zaproszenia do
Jedzie w miejsce konfliktu i opowiada w sposób niesamowity horrory wojny. Wy-
ale i o nadchodzącym chłodzie, o cieniu i pełni światła. Potrzebowałem atmosfery pustej plaży. Kolor nie może być elementem dekoracyjnym. Kolor jest po to,
tej świątyni francuskiej kultury, jaką jest Luwr. Wymyśliłem więc do moich rysunków rzeźb historię miłości i świetnie się
starczy przypomnieć jego komiks o konflikcie w strefie Gazy. Myślę, że o tym, co tam się naprawdę dzieje, możemy dowiedzieć
bawiłem.
się właśnie z jego komiksu.
– Historia komiksu zaczęła się od tytułów dla dzieci, potem fantastycznych opowieści o zaświatach, wreszcie dokumentu
– Jaki będzie pana następny tytuł?
żeby opowiadać. W takim komiksie jak „Les ignorants” czy w „Mauvaises gens”, które dzieją się w długim czasie, jednego roku, nie potrzebuję koloru. Ważne są gesty, słowa. Przyznaję jednak, że czasem brakowało mi koloru w „Les ignorants”. Był dzień wielkiej burzy, ogromna, szara chmura przechodziła nad polem winorośli. Ich kolor prawie że wibrował, tak ogromny był kontrast z kolorem nieb i b l i o t e k a
a n a l i z
i reportażu o naszym życiu codziennym. Jaki etap jest teraz przed komiksem? – Nie wiem i szczerze powiem, chciałbym to wiedzieć. Mój pierwszy komiks został opublikowany ponad dwadzieścia lat te-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
– Pracuję teraz nad tytułem „Cher pays de notre enfance” (Drogi kraj naszego dzieciństwa) o przemocy w życiu politycznym Francji lat siedemdziesiątych. Będzie to trochę kontynuacja komiksu „Mauvaises gens”. Rozmawiała Anna Napiórkowska •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
21
Wspomnienie
Urodzony fighter Andrzej Kuryłowicz (1955-21.03.2014)
M
iałem napisać całkiem o czymś innym, ale… smutno. Smutno mi dziś, dwudziestego pierwszego marca, w piątek. Zmarł Andrzej Kuryłowicz. Odwróciła się znacząca, gęsto zapisana karta w księdze wydawców polskich. Jeśli stwierdzę „w księdze bez wątpienia znaczących wydawców polskich dwudziestego wieku”, to nawet słowem nie przesadzę. Pamiętam, kiedyś Andrzej powołał mnie jako świadka przy okazji jednego z jego licznych procesów sądowych. Sędzina poprosiła, abym opowiedział coś więcej na temat powoda. Mógłbym tamte słowa, wypowiedziane w obecności Kuryłowicza, jeszcze teraz powtórzyć: „Wybitny, choć kontrowersyjny edytor. Człowiek gwałtowny, konfliktowy, bardzo uczciwy i przyzwoity. Niełatwa postać, lecz która z silnych indywidualności bywa łatwa…?”. Poznaliśmy się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy wolny rynek, także książki, dopiero w Polsce raczkował. Obaj, on w młodziutkim jeszcze Albatrosie, i ja (wraz z Anią Pawłowicz) w wydawnictwie Anta, mieliśmy wspólnego dystrybutora, Zbigniewa Rawskiego. Firma Rawskiego, Internovator, okazała się przedsiębiorstwem oszusta. Mogę tak napisać, gdyż Zbigniew Rawski został między innymi z naszego powodu skazany kilkoma prawomocnymi wyrokami sądowymi. Andrzej Kuryłowicz, jako człowiek zawzięty, swoje pieniądze w części odzyskał, ja nadal czekam… Ale nie o byle cwaniaczka tu teraz chodzi, mniejsza z nim. W każdym razie z racji wspólnych zadr zadzierzgnęliśmy z Kuryłowiczem nieco serdeczniejszą znajomość, która przetrwała aż do ostatnich chwil. Widywaliśmy się nie za często, ot, od czasu do czasu. Ja z rzadka wpadałem do Albatrosa. Kilka razy on do mnie przyjeżdżał lub siadywaliśmy niekiedy wspólnie pogadać na rozmaitych targach książki albo przy okazji spotkań z naszą francuską koleżanką, właścicielką znanej Agence de l’Est, Patricią Pasqualini. Często kiedyś do mnie dzwonił, jak kolega do kolegi, pogadać. Także, rozradowany, kiedy urodził mu się syn. Dziś czteroletni… Była to znajomość raczej zawodowa niż prywatna, lecz pełna wzajemnej życzliwości. Twierdził, że czyta każdą książkę, która doń trafia jako propozycja, i mu wie-
22
b i b l i o t e k a
a n a l i z
rzyłem. Przecież niekiedy przez kilka dni potrafił nie opuszczać siedziby wydawnictwa. Sam wymyślał dla swych tomów styl graficzny, przekładany później na konkret przez współpracujących z oficyną zawodowych ilustratorów. Obserwowałem, jak się Andrzej rozwija, jak jego kolejne edytorskie wcielenia obrastają w coraz solidniejsze doświadczenia, jak mu przybywa znaczących autorów oraz tytułów. Złe doświadczenie z Internovatorem nie przewróciło żadnego z nas, choć niewątpliwie sporo napsuło nam obu krwi, spowalniając rozwój oficyn. Niespożyta energia Andrzeja Kuryłowicza i jego nadzwyczajna, choć zawsze osobna aktywność, pozwalała mu jednak dawać sobie radę w każdym profesjonalnym otoczeniu, przychylnym lub nieprzychylnym. Ba, nawet ostatnio z właściwym sobie impetem sprzeciwiał się publicznie ustaleniom Polskiej Izby Książki w sprawie stałych cen. Był skrajnym liberałem, zwolennikiem niczym nieskrępowanej gospodarki wolnorynkowej. Przeciwników swego stanowiska nieraz potrafił traktować z obcasa, lecz o życzliwość kosztem własnych przekonań nie dbał. Posiadał skrystalizowane poglądy polityczne i dawał im wyraz. Odbierając wszelkie nagrody, także „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”, nie tyle dziękował, co traktował scenę, na której wręczano mu wyróżnienia, jako trybunę, z której chętnie wygłaszał oceny na temat życia publicznego, a zwłaszcza partyjnego. W dyskusjach denerwował się, zapalał, nie znosił, kiedy ktoś prezentował odmienne poglądy. Potrafił być dla adwersarzy brutalny. Jednak nikt, w każdym razie o nikim takim nie słyszałem, nie odmawiał Andrzejowi uczciwości. Boje toczył głównie w słowach, z otwartą przyłbicą, nie chowając się za węgieł ani nie uderzając na przeciwników niespodziewanie z tyłu. Chętnie rozdzielał opinie, a właściwie ferował oceny. I walczył o nie jak lew. Kuryłowicz zaliczał się do osobowości gorących, urodzonych fighterów. Nic dziwnego, 10 kwietnia skończyłby sześćdziesiątkę. Czyli był ze znaku astrologicznego Barana, a to znak ludzi zaciekłych. Czasami jego zapalczywość mnie śmieszyła, bo tracił niepotrzebnie, jak sądzip r z e d s t a w i a
•
łem, siły na potyczki, które nie przynosiły w gruncie rzeczy żadnego realnego pożytku. Ale ceniłem Andrzejową donkiszoterię, choć bywał zabawny, nacierając bez potrzeby i nie zawsze racjonalnie na rozmaite wiatraki. Drobny przykład. Trwają w warszawskim Pałacu Kultury targi książki. Albatros, jak zawsze, ma tam duże stoisko. Właściciel Albatrosa musiał po coś wyjść poza teren strzeżony. Oczywiście zapomniał identyfikatora. Kiedy wracał, został zatrzymany, strażnicy nie chcieli go wpuścić. I zamiast zadzwonić, aby ktoś z personelu firmy go odebrał, natychmiast wdał się w przepychankę ze strażnikami. W rezultacie paradował potem z podbitym okiem i solidnie podrapany. Ale wciąż uważał, że to on miał rację. To wszystko szum, to wszystko bez znaczenia. Najważniejsze, z zawodowego punktu widzenia jest to, że krajowy rynek książki zawdzięcza Andrzejowi Kuryłowiczowi kilkaset (co najmniej!) świetnych książek i dziesiątki najbardziej markowych autorów świata, zwłaszcza z obszaru literatury popularnej. Miał nosa, wiedział, co chwyci. Ostatnimi laty co prawda szukał nie tylko wśród beletrystów, coraz częściej publikował tomy non-fiction, w tym biografie i opowieści typu reporterskiego. Albatros to najsilniejszy ptak świata, potrafi fruwać nawet w silnej burzy. Kuryłowicz wyczuł świetnie, jak nazwać swoją firmę. Żegnaj, Andrzeju, bez Ciebie jakoś puściej… Tadeusz Lewandowski
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
150. rocznica urodzin Stefana Żeromskiego
Zapomniane marzenie Stefana Żeromskiego lutym roku 1918 Stefan Żeromski napisał artykuł „Projekt Akademii Literatury Polskiej”. Tekst ukazał się wkrótce jako broszura, ale nie wzbudził, także w środowiskach literackich, ożywionych dyskusji, nie zainspirował na razie ani polemik, ani apologii. Wciąż jeszcze przecież trwała wojna, polscy żołnierze w mundurach armii państw zaborczych wciąż ginęli na wszystkich europejskich frontach. Rosja co prawda już zapadła się pod własnym ciężarem, już wiadomo było, że na ziemiach jej dawnego zaboru powstanie jakaś forma polskiej państwowości, jednak Niemcy trzymały się jeszcze mocno i wciąż istniała obawa, że Polacy będą zmuszeni, w mniejszym czy większym stopniu, uznać co najmniej protektorat zachodniego sąsiada. Mimo to, u progu niepodległości Rzeczypospolitej polskich inteligentów rozgrzewały dyskusje o tym, jak ma wyglądać odrodzona Polska, jaki ma być jej społeczny, gospodarczy i polityczny ustrój, jaką pracę należy wykonać, aby Polacy zdolni byli nie tylko do powołania własnego państwa, ale i by umieli nadać mu taki kształt, z którego sami będą zadowoleni, który będzie współgrał z narodowym charakterem i wartościami istotnymi dla Polaków. Tekst Żeromskiego postulujący powołanie analogicznej do akademii naukowych instytucji literackiej, mógł być jednak odebrany jako zbyt utopijny, zbyt idealistyczny w sytuacji, kiedy nie wiadomo jeszcze było, jakie w ogóle będzie pole do działania dla naszych narodowych instytucji. Jednak już wkrótce wydarzenia nabrały tempa, Polska odzyskała pełną niepodległość, a Stefan Żeromski stał się inicjatorem i wybrany został pierwszym prezesem Związku Zawodowego Literatów Polskich, pierwszej w naszych dziejach organizacji zrzeszającej ludzi pióra i chroniącej ich zawodowe interesy. Już po śmierci pisarza, w 1933 roku, powołana została przez Radę Ministrów RP Polska Akademia Literatury, instytucja w pewnym tylko stopniu nawiązująca do idei Żeromskiego, przede wszystkim przyznająca Wawrzyny Akademickie za wybitne osiągnięcia pisarskie i zasługi dla polskiej literatury i czytelnictwa (pozostawała autonomiczna, jednak pierwszych jej siedmiu członków powoływał b i b l i o t e k a
a n a l i z
minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, a ci dopiero powoływali ośmiu kolejnych). Dziś, przy okazji obchodzonej uroczyście 150. rocznicy urodzin Żeromskiego, warto chyba przypomnieć sobie „Projekt Akademii Literatury Polskiej”. Pomysł wizjonerski i poniekąd utopijny; pomysł, który wynika z bardzo głębokiego zrozumienia roli literatury w życiu narodu (czy nawet w tworzeniu narodu, którego geneza nie została a być może nigdy nie zostanie zakończona) i z powinności tejże literatury wobec języka, który ją tworzy oraz wobec społeczności, która stworzyła ów język. Warto chyba przypomnieć „Projekt…” dziś, w czasie ogromnego kryzysu (może nawet zapaści) i czytelnictwa, i polskiej literatury, bo jego wizjonerstwo zdaje się być bardzo aktualne, skłaniać do refleksji także nad dzisiejszymi wzajemnymi powinnościami literatury i wspólnoty, twórczej wolności, wpływu interesu księgarzy i wydawców na poziom literatury oraz jej społeczne i artystyczne funkcje itp. Może i dzisiaj, nie dla uczczenia Żeromskiego, ale właśnie dla sprawy polskiej twórczości i kultury literackiej, polskiego czytelnictwa, duchowej kondycji Polaków, warto byłoby rozważyć jeśli nie powołanie postulowanej przez niego instytucji, to co najmniej jakieś działania zmierzające do uzdrowienia kultury literackiej Polaków, które brałyby pod uwagę funkcje twórczości literackiej w życiu naszej społeczności i w życiu duchowym każdego z nas? Niektóre postulowane przez Żeromskiego zadania Akademii (na przykład wyrażanie opinii środowiska pisarskiego w istotnych sprawach dotyczących kultury, polityki czy obyczaju) spełniają istniejące i dzisiaj organizacje pisarzy wywodzące swój rodowód z ZZLP. Ja chciałbym przypomnieć takie z tych zadań, które dziś, jak sądzę, są zapomniane i przez samych literatów, i przez czytelników. „W moim przekonaniu – pisał Żeromski – przemawiają za tą koniecznością [powołania Akademii] trzy względy: sprawa czystości i piękności języka; sprawa rozszerzenia kultury literackiej na warstwy szerokie inteligencji i ludu; sprawa instancji i obrony twórczości wolnej.” (s. 31)
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
fot. Wikimedia Commons
W
Sprawa języka Pierwszy spośród „względów” był dla Żeromskiego istotny przede wszystkim dlatego, że lata zaborów nie tylko zahamowały instytucjonalne starania o kulturę słowa i języka, ale także w sposób sztuczny podzieliły terytorium użytkowania polszczyzny na trzy niezwiązane w żaden sposób z tradycją i historią naszego kraju regiony podlegające silnym i toksycznym wpływom języków zaborców. Polszczyzna, mimo społecznego oporu wobec instytucjonalnej rusyfikacji i germanizacji, chłonęła z paskudnej – bo raczej biurokratycznej, policyjnej lub wojskowej niż literackiej – niemczyzny i ruszczyzny nie tylko słownictwo, ale także frazeologię, nawyki słowotwórcze i składniowe czy osobliwości stylu. Język polskiej literatury – co Żeromski niezwykle przenikliwie, ale i z dużą odwagą zauważał – nie był wcale wolny od tych toksycznych wpływów, często – wbrew patriotycznym intencjom samych autorów – stawał się dodatkowym ich utrwalaczem. Przykłady zgermanizowanej od słownictwa po składnię polszczyzny Przybyszewskiego czy podobnie zrusyfikowanej – Sieroszewskiego, odsłaniały tylko wierzchołek góry lodowej. Niestety, co także Żeromski trafnie zauważył, opór polskich •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
23
150. rocznica urodzin Stefana Żeromskiego pisarzy przeciwko zepsuciu polszczyzny, skutkował często wytwarzaniem języka sztucznego, napuszonego, nieprzydatnego do żadnych zastosowań, poza czysto literackimi lub zbyt mocno odwołującego się do przebrzmiałej już i niemogącej sprostać wyzwaniom współczesności staro- czy średniopolszczyzny. Jednym z zadań Akademii Literatury Polskiej miało więc być „udzielenie poparcia” tym pisarzom, których język i styl może stać się punktem odniesienia dla polszczyzny, nie tylko tej urzędowej czy oficjalnej, ale także tej, którą na co dzień posługują się jej zwyczajni użytkownicy. W wizji Żeromskiego, nota bene, oddziaływanie literackiej polszczyzny na język rodaków ma być właśnie bezpośrednie i proste: dobre praktyki językowe powinny się tworzyć w ten sposób, że czytelnicy obcujący na co dzień z literaturą przesiąkają jej językiem, a nie w taki sposób, że uczeni językoznawcy inspirują się polszczyzną uznanych przez siebie pisarzy, układając słowniki i kodyfikując normy. Dlatego właśnie Akademia miałaby wyróżniać i wspierać takich twórców, którzy wypracowali staranny, indywidualny choć przystępny styl. „Musi być przecie – pisał Żeromski – wyróżniona własna, starannie opracowana proza Wacława Berenta od figlasów baroku, pełnego błędów stylu, popełnianych przez różne znakomitości literackie – oraz od wyślizganych naśladownictw, układanych w istocie nie po polsku, lecz w jednym okresie czasu po sienkiewiczowsku, w drugim po wyspiańsku.” (s. 38) Jednak Akademia projektowana przez autora „Popiołów” nie byłaby wyłącznie instytucją wspierającą pisarzy w ich pracy nad językiem, ale także ich inspirującą. Żeromski doskonale rozumiał, że artyści nie są jedynymi twórcami słowa, ale że także, a może przede wszystkim, wykorzystują spontaniczną twórczość ludową na tym polu. Dlatego postulował w „Projekcie Akademii Literatury Polskiej” (a rozwinął to później w „Snobizmie i postępie”) zainicjowanie wielkiej akcji badania polskich gwar, z których należałoby wydobyć zapomniane czy lekceważone przez mowę klas wyższych (a więc także literatury) słowa czy metafory, którymi dałoby się wzbogacić – „nie rugując, oczywista, mechanicznie ani jednego z wyrazów-przybłędów istniejących z dawna w języku” (s. 40) – słownik naszej współczesnej literatury, a za jej pośrednictwem także mowę powszechną. Żeromski walczył z zapożyczeniami i obcymi wpływami językowymi nie z jakiegoś sentymentalnego czy nacjonalistycznego afektu do swojskości, ale dlatego, że dostrzegał, iż znaczna ich
24
b i b l i o t e k a
a n a l i z
część jest przeniesieniem z obcego gruntu samego słowa pozbawionego zakorzenienia w głębi i istocie swojego desygnatu. Akademia Literatury Polskiej powinna, zdaniem Żeromskiego, czynnie zachęcać pisarzy do tego, aby polszczyznę traktowali nie tylko czy nie tyle jako gotowe i dane sobie tworzywo utworów, ale jako zadanie. Język – a więc i indywidualna oraz zbiorowa duchowość jego użytkowników – wymaga ciągłej troski i pielęgnacji, ciągłego tworzenia go na nowo, a nie tylko rejestracji. Akademickie „zrzeszenie twórców i badaczów” miałoby możliwość aktywnego kształtowania języka, a więc także aktywnego przyczyniania się do duchowego, cywilizacyjnego wzrostu rodaków, nie za pomocą dekretów czy normatywnego językoznawstwa, ale poprzez tworzenie językowej praktyki.
Sprawa kultury literackiej
Żeromski, przyglądając się praktyce publicznych bibliotek i towarzystw krzewienia czytelnictwa docierających do czytelników we wsiach Podhala czy Lubelszczyzny, doszedł do wniosku, że czytelnik „z ludu” nie miał jakoś zasadniczo gorszego gustu, niż ten inteligencki. Na wsiach chętnie czytane były powieści historyczne mistrzów polskiej prozy: Kraszewskiego, Sienkiewicza, Konopnickiej, Orzeszkowej, Orkana czy Gomulickiego, a więc tych samych pisarzy, którzy byli cenieni wśród miejskiej inteligencji. Ludność wiejska niechętnie czytała zaś powieści współczesne tych samych pisarzy, zapewne dlatego, że umiejscowione były one silnie w realiach społecznych obcych czytelnikowi wiejskiemu, jednak nie majacych waloru czasowej czy terytorialnej egzotyczności. Literacka szmira wszelkiego rodzaju miała większe wzięcie w odwiedzanej przez inteligentów z różnych stron Polski Bibliotece Publicznej w Zakopanem, niż w objazdowych księgozbiorach dla podhalańskich gospodarzy. Inteligenci znający języki mogli poszukiwać odpowiadających własnym potrzebom dzieł obcych, jednak możliwości tej pozbawieni byli ludzie nie posiadający wykształcenia. Żeromski postulował więc, aby projektowana Akademia zajmowała się nie tylko wskazywaniem wśród gotowej twórczości dzieł wartościowych, których lekturę warto byłoby polecić i ułatwiać (choćby przy pomocy sieci bibliotecznych) pochodzącym z różnych klas społecznych czytelnikom, ale także inicjowała powstawanie znakomitych pod względem artystycznym dzieł mogąp r z e d s t a w i a
•
cych znaleźć oddanych czytelników ze wszystkich klas. W projekcie autora „Ludzi bezdomnych” odnajdujemy pionierską jak na tamte czasy (a i do dziś niezrealizowaną) wizję badań czytelnictwa, które służyłyby nie tylko rynkowym statystykom, ale przede wszystkim aktywnemu kształtowaniu literackiej oferty najwyższej jakości dla czytelników o różnym poziomie wykształcenia i o różnym społecznym statusie. Oczywiście – warto chyba to podkreślić – nie chodziło Żeromskiemu o badania rynkowe pozwalające zaspokoić pospolite gusta, ale raczej o to, by pisarze mieli rozpoznanie kompetencji czytelniczych oraz duchowych potrzeb swoich odbiorców. Właśnie dlatego postulował on, by takie rozpoznanie prowadziła Akademia (a nie na przykład wydawcy), bo ma ono służyć nie po prostu zwiększaniu czytelnictwa i sprzedaży książek, ale – podkreślmy! – kulturze literackiej narodu. Akademia powinna także zainicjować wielkie przedsięwzięcie przyswajania polskiej publiczności dorobku piśmiennictwa światowego. Żeromski dostrzegał pilną potrzebę tłumaczenia na polszczyznę arcydzieł, „które już gdzie indziej proste umysły ogniem zachwytu objęły i biedne serca przyciągnęły ku sobie” (s. 42). W roku 1918 luki w przyswajaniu polskiej publiczności literackiej światowej klasyki (od starożytnych Greków i Rzymian począwszy!) były gigantyczne, Boy dopiero zaczynał swoje dzieło systematycznego przyswajania literatury francuskiej, na jego naśladowców przekładających z innych języków trzeba było jeszcze czekać. Żeromski marzył o wielkim przedsięwzięciu odkrywania i przyswajania polskiej publiczności literackiej już istniejących, a niemających odpowiedniego nagłośnienia przekładów, ale także inicjowania twórczości translatorskiej. Warto zauważyć, że Żeromski postrzegał konieczność przełożenia na polszczyznę światowych arcydzieł (i to z całego świata, także z jego peryferiów – w tym szczególnie z pokrewnych naszej literatur słowiańskich – a nie wyłącznie z kulturowych centrów; znaczną część „Projektu Akademii Literatury Polskiej” stanowi autorski katalog arcydzieł światowego piśmiennictwa już przełożonych na polski i takich, których przełożenie jest sprawą szczególnej wagi) w kontekście potrzeby działania dla duchowego wzrostu czytelników. Fakt, że biblioteki pełne były literackiej szmiry, postrzegał jako konsekwencję słabej podaży literatury najwyższej jakości, która – przypomnijmy – wcale nie była według niego hermetyczna czy nieciekawa dla prostego czytelnika.
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
PrzekĹ&#x201A;ady z literatur obcych pozwoliĹ&#x201A;yby polskim czytelnikom z wszystkich spoĹ&#x201A;ecznych klas obcowaÄ&#x2021; z takimi przejawami ludzkiej duchowoĹ&#x203A;ci, jakich nasze wĹ&#x201A;asne piĹ&#x203A;miennictwo, ze wzglÄ&#x2122;du na jego obiektywne ograniczenia, nie byĹ&#x201A;o w stanie wytworzyÄ&#x2021;. Ĺťeromski podaje przykĹ&#x201A;ad powieĹ&#x203A;ci Josepha Conrada (wtedy jeszcze w duĹźej czÄ&#x2122;Ĺ&#x203A;ci nieprzyswojonych polszczyĹşnie), ktĂłre przybliĹźajÄ&#x2026; wyobraĹşni czytelnika caĹ&#x201A;y zespĂłĹ&#x201A; doĹ&#x203A;wiadczeĹ&#x201E; i przeĹźyÄ&#x2021; wynikajÄ&#x2026;cych z obcowania z şywioĹ&#x201A;em oceanu, z şeglugÄ&#x2026;. Do najistotniejszych zadaĹ&#x201E; Akademii Literatury Polskiej naleĹźaĹ&#x201A;oby dbanie o jakoĹ&#x203A;Ä&#x2021; literackich przekĹ&#x201A;adĂłw. Polscy tĹ&#x201A;umacze produkowali przekĹ&#x201A;ady czÄ&#x2122;sto bardzo marnej jakoĹ&#x203A;ci, co odstrÄ&#x2122;czaĹ&#x201A;o czytelnikĂłw, wypaczaĹ&#x201A;o ich gusty, zniechÄ&#x2122;caĹ&#x201A;o do literatury w ogĂłle. Ĺťeromski przytaczaĹ&#x201A; przykĹ&#x201A;ady koszmarnej polszczyzny sĹ&#x201A;abych tĹ&#x201A;umaczy, postulujÄ&#x2026;c, aby powoĹ&#x201A;ana w przyszĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ci Akademia zwrĂłciĹ&#x201A;a takĹźe uwagÄ&#x2122; na potrzebÄ&#x2122; ksztaĹ&#x201A;cenia artystĂłw przekĹ&#x201A;adu.
Sprawa wolnej twĂłrczoĹ&#x203A;ci
Ĺťeromski w swoim projekcie dostrzegaĹ&#x201A; potrzebÄ&#x2122; dziaĹ&#x201A;aĹ&#x201E; skierowanych na wytworzenie siÄ&#x2122; w Polsce profesjonalnej klasy artystĂłw piĂłra, majÄ&#x2026;cych warunki do systematycznego i wolnego od zewnÄ&#x2122;trznych ograniczeĹ&#x201E; i naciskĂłw doskonalenia kunsztu. Pisarze, jeĹ&#x203A;li majÄ&#x2026; speĹ&#x201A;niaÄ&#x2021; swojÄ&#x2026; funkcjÄ&#x2122; spoĹ&#x201A;ecznÄ&#x2026;, winni byÄ&#x2021; wolni zarĂłwno od tych najoczywistszych naciskĂłw ze strony wĹ&#x201A;adzy politycznej czy cenzury, jak i od koniecznoĹ&#x203A;ci poszukiwania wsparcia czy promocji u politycznych czy towarzyskich a takĹźe literackich i prasowych koterii. PisaĹ&#x201A; Ĺťeromski: â&#x20AC;&#x17E;trzeba choÄ&#x2021; w ogĂłlnych zarysach wskazaÄ&#x2021; na koniecznoĹ&#x203A;Ä&#x2021; uniezaleĹźnienia literatury, jako sztuki wolnej, od wpĹ&#x201A;ywu i przemocy partyj politycznych, klik wĹ&#x201A;adajÄ&#x2026;cych dziennikami, ugrupowaĹ&#x201E; spoĹ&#x201A;ecznie skrajnych w jednym lub drugim kierunku, reakcyjnych, postÄ&#x2122;powych, czy bezbarwnych.â&#x20AC;? (s. 62) Akademia, dziÄ&#x2122;ki systemowi stypendiĂłw analogicznych do stypendiĂłw akademickich przyznawanych badaczom, finansowaĹ&#x201A;aby podobne do badawczych prace, takie jak kwerendy, podróşe, zwiedzanie i poznawanie Ĺ&#x203A;wiata, jego tradycji, kultury. Pisarz przecieĹź, podobnie jak uczony, jest w stanie pracowaÄ&#x2021; wyĹ&#x201A;Ä&#x2026;cznie dziÄ&#x2122;ki uzyskanemu, czÄ&#x2122;sto wysokim materialnym kosztem, doĹ&#x203A;wiadczeniu, dziÄ&#x2122;ki wiedzy i obyciu, za ktĂłre wciÄ&#x2026;Ĺź ktoĹ&#x203A; ĹźÄ&#x2026;da od niego pieniÄ&#x2122;dzy. Bieda ogranicza horyzonty pisarza, tak jak ogranicza horyzonty kaĹź-
dego czĹ&#x201A;owieka. Ogranicza teĹź bogactwo i rozmach dzieĹ&#x201A;a, ktĂłre Ăłw pisarz tworzy, czego czÄ&#x2122;sto nie chcÄ&#x2026; przyjÄ&#x2026;Ä&#x2021; do wiadomoĹ&#x203A;ci czytelnicy pielÄ&#x2122;gnujÄ&#x2026;cy mit romantycznego poety-nÄ&#x2122;dzarza. Norwid stworzyĹ&#x201A; wspaniaĹ&#x201A;Ä&#x2026; poezjÄ&#x2122; nie dlatego, Ĺźe byĹ&#x201A; biedny, ale mimo tego, a kto wie, co stworzyĹ&#x201A;by jeszcze, gdyby miaĹ&#x201A; do tego odpowiednie warunki finansowe. Bardzo waĹźnÄ&#x2026; i wielokrotnie podkreĹ&#x203A;lanÄ&#x2026; kwestiÄ&#x2026; jest dÄ&#x2026;Ĺźenie do â&#x20AC;&#x17E;wyemancypowania twĂłrczoĹ&#x203A;ci literackiej spod wĹ&#x201A;adzy i dyktatury ksiÄ&#x2122;garzy, nakĹ&#x201A;adcĂłw, spĂłĹ&#x201A;ek wydawniczych i przygodnych mecenasĂłwâ&#x20AC;? (s. 63). WĹ&#x201A;adza rynku nad pisarzem zawsze jest straszliwie destrukcyjna i dla literatury, i dla czytelnika, bo tÄ&#x2122; pierwszÄ&#x2026; korumpuje, a temu drugiemu dostarcza zepsutego, trujÄ&#x2026;cego dla ducha produktu. Akademia winna takĹźe czyniÄ&#x2021; starania, aby w miarÄ&#x2122; moĹźliwoĹ&#x203A;ci uwolniÄ&#x2021; pisarzy od koniecznoĹ&#x203A;ci wchodzenia w nieswoje role przedsiÄ&#x2122;biorcĂłw i prawnikĂłw, zabiegania o przyzwoite i nieoszukaĹ&#x201E;cze kontrakty, wyszukiwania w umowach kruczkĂłw i ciÄ&#x2026;gĹ&#x201A;ego patrzenia na rÄ&#x2122;ce wydawcom i ksiÄ&#x2122;garzom, a takĹźe gorÄ&#x2026;czkowych dziaĹ&#x201A;aĹ&#x201E; dla promocji i reklamy wĹ&#x201A;asnej twĂłrczoĹ&#x203A;ci. ZaletÄ&#x2026; pisarza jest talent i wola twĂłrcza a nie smykaĹ&#x201A;ka do interesĂłw. WiÄ&#x2122;ksza spoĹ&#x201A;eczna korzyĹ&#x203A;Ä&#x2021; z pisarza Ĺşle poruszajÄ&#x2026;cego siÄ&#x2122; w czÄ&#x2122;sto oszukaĹ&#x201E;czym Ĺ&#x203A;wiecie przedsiÄ&#x2122;biorcĂłw, niĹź takiego, ktĂłry umie wyrobiÄ&#x2021; sobie pozycjÄ&#x2122; geszefciarskim sprytem i przebiegĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ciÄ&#x2026;. Ĺťeromski proponowaĹ&#x201A; wiÄ&#x2122;c miÄ&#x2122;dzy innymi unormowanie przez AkademiÄ&#x2122; honorariĂłw autorskich (minimalne honoraria miaĹ&#x201A;y wynosiÄ&#x2021; 1/4 lub 1/3 ceny ksiÄ&#x2122;garskiej tomu â&#x20AC;&#x201C; no cóş, inne byĹ&#x201A;y to czasyâ&#x20AC;Ś) oraz kontrolowanie nakĹ&#x201A;adĂłw wydawanych ksiÄ&#x2026;Ĺźek. I podkreĹ&#x203A;lmy raz jeszcze na koniec: dla Ĺťeromskiego kwestie branĹźowe i şyciowe pisarzy byĹ&#x201A;y istotne nie tylko z powodĂłw zawodowej solidarnoĹ&#x203A;ci z kolegami po piĂłrze, ale takĹźe, moĹźe nawet przede wszystkim, dlatego, Ĺźe majÄ&#x2026; bezpoĹ&#x203A;redni wpĹ&#x201A;yw na samÄ&#x2026; literaturÄ&#x2122;, a wiÄ&#x2122;c za jej poĹ&#x203A;rednictwem takĹźe na czytelnikĂłw w ich najgĹ&#x201A;Ä&#x2122;bszym duchowym aspekcie. PoniewaĹź literatura ksztaĹ&#x201A;tuje jÄ&#x2122;zyk, bez ktĂłrego ludzie nie mogÄ&#x2026; siÄ&#x2122; obejĹ&#x203A;Ä&#x2021;, wpĹ&#x201A;ywa takĹźe bardzo silnie na Ĺźycie spoĹ&#x201A;eczne i relacje miÄ&#x2122;dzyludzkie. WspĂłlnota winna dbaÄ&#x2021; o to, aby pisarze mogli tworzyÄ&#x2021; w sposĂłb prawdziwie wolny, poniewaĹź kaĹźda ich korupcja odbije siÄ&#x2122; na wspĂłlnocie. Przede wszystkim jednak powinni dbaÄ&#x2021; o to sami pisarze. JarosĹ&#x201A;aw G Ăłrski (Wszystkie cytaty za: Stefan Ĺťeromski, â&#x20AC;&#x17E;Pisma literackie i krytyczneâ&#x20AC;?, Warszawa 1963)
SU]\V]ĂŻRÄ&#x201A;Ă&#x160; NVLĂ&#x2C6;Ä?NL 3RG UHGDNFMĂ&#x2C6; *HRIIUH\D 1XQEHUJD ] SRVĂŻRZLHP 8PEHUWR (FR :SURZDG]HQLH GR SROVNLHJR Z\GDQLD Â&#x2019;XNDV] *RĂŻĂ&#x161;ELHZVNL b
KWWS ELEOLRWHND DQDOL] SO VNOHS
3DWURQL PHGLDOQL
Rozmowa numeru Rozmowa z Józefem Henem
Jednym tchem
– Było dramatem… – Tak, dramatem. Rozmawialiśmy, zapytałem jak to się stało, Jerzy powiedział: „rysowałem, usiłowałem sobie coś przypomnieć i tak się napiąłem, że pękła pewna żyłka”. To ja już wiem, to jest ostrzeżenie, że nie należy za mocno wysilać się, żeby coś sobie przypomnieć. Daje się rozkaz mózgowi i on szuka. I nagle wśród nocy wyskoczyło mi…DOWŻENKO! – Przypomniał pan sobie… – Nie! Wyskoczyło, ja myślałem zupełnie o czymś innym. To są tajemnice mózgu, których bardzo często badacze jeszcze nie znają. – Oczywiście, ale o ile wiem, takie zapominanie przytrafia się niezależnie od wieku. – Tak, wszystkim się zdarza. – Pańskie książki czyta się jednym tchem, na pewno ma pan tłum wielbicieli. Czy chętnie spotyka się pan z czytelnikami? – Ja nie mam tłumu czytelników, ale mam wspaniałych czytelników. I to nie jest żadne podlizywanie się. Dostaję czasem listy. Bywa to uciążliwe, bo staram się odpowiadać, choćby króciutko na każdy list, czasem majle. Właściwie to nigdy nie byłem pieszczochem krytyki. Jan Brzechwa się za mną ujmował, kilkakrotnie, bo w jakimś sprawozdaniu, na zjeździe w 1965 roku wzięty krakowski krytyk w ogóle
26
b i b l i o t e k a
a n a l i z
nie wymienił mojego nazwiska, a ja byłem po wydaniu opowiadań z „Krzyża Walecznych”, po „Bokserze i śmierci”, po „Kwietniu”, który w 1961 roku był Książką Roku i mnie nie wymienił, za to wymieniał swoich redaktorów pracujących w „Życiu Literackim”. I wtedy Brzechwa się zdenerwował, napisał o mnie dwa felietony. Ale ostatnio zmądrzałem i chociaż nie wierzy pani, że mam 90 lat, to jednak był czas żeby zmądrzeć. Pomyślałem, że jak się miało i ma takich czytelników jak Ksawery Pruszyński, Jan i Joanna Kulmowie, Andrzejewski, jak obaj Brandysowie, jak Herbert, Kopaliński, Dygat, Szymborska, Różewicz, to czemu mam się przejmować, że ktoś szarpie za nogawkę (śmiech). Rzeczywiście czasami jest to uderzające, to ignorowanie mnie. Nawet gdyby ktoś napisał: „wyszła książka Hena, ale mnie się nie podoba, jest niedobra”. – Nie każdego na to stać… – Właśnie, ale w „Niezbędniku inteligenta” wydanym przez zaprzyjaźnioną „Politykę” jest rozdział „ Autorzy Dwudziestolecia” (III RP – przyp. Red.) i mnie tam nie ma! A ja w tym dwudziestoleciu wydałem „Nikt nie woła”, po raz pierwszy „Oko Dajana”, „Nowolipie”, „Błazna – wielkiego męża” o Boyu, „Mojego przyjaciela Króla”, „Nie boję się bezsennych nocy” i inne książki, ale mnie tam nie ma… To zasługa jednej młodej pani, ale nie wymienię jej nazwiska, bo nie warto. Jak mówił Tuwim: „Jednym pociągnięciem pióra unieśmiertelniłem wroga…”. Prawda? – Prawda, ale przyznam, że to dziwne. Pańskie książki nie są powierzchowne, niosą one w swojej treści mnóstwo wartości. – W 2001 roku razem ze Zbigniewem Domino otrzymaliśmy wyróżnienie poznańskie „Książka lata”. I w Poznaniu mówił o mojej powieści „Nikt nie woła” profesor, który chyba nic mojego nie czytał. Akcja „Nikt nie woła” toczy się pod Taszkientem i w Samarkandzie w 194243 roku. Tymczasem on zaczyna opowieść: „Nikt nie woła”– powieść sensacyjna z XVII wieku… – Zła, nieprawdziwa recenzja bardzo krzywdzi książkę i pisarza. – Gdy w 1991 roku ukazało się „Nikt nie woła” nie było żadnej informacji w prasie codziennej. Nic. W tej chwili „Nikt nie woła” jest reaktywowane i ma wspap r z e d s t a w i a
•
fot. archiwum autora
– Panie Józefie, słuchając pańskich opowieści, trudno uwierzyć, że skończył pan 90 lat. To po prostu niemożliwe! – Ale taka jest matematyka, 90 lat. Jeśli trudno pani uwierzyć, to panią uspokoję, bo nagle nie umiałem przypomnieć sobie nazwiska autora „Świec na wietrze”. Chodziło o Grigorija Kanowicza. Na podstawie jego książki zrobiłem scenariusz, który uchodził za wielki. Kanowicz też był tego zdania i przetłumaczył go z powrotem na rosyjski, bo on pisał po rosyjsku. I teraz, może to jest ciekawe zjawisko, kilka dni temu nie umiałem wywołać nazwiska wspaniałego reżysera, jeszcze z czasów niemego kina… To był Dowżenko. I oba te nazwiska nie układały mi się – jak w objawie dysleksji. Pisałem, chyba w „Nie boję się bezsennych nocy”, o Jerzym Srokowskim, grafiku, który robił ilustracje do „ Króla Maciusia”. On doznał wylewu i utracił pamięć wizyjną. Dla grafika było to okrutne…
niałe przyjęcie. Tomasz Piątek mówi– arcydzieło, Dariusz Bugalski – arcydzieło, a dlaczego? Zastanówmy się. Dlatego, że ta książka jest dla nich niespodzianką. Piątek wyraził to tak – „szukałem jakiegoś polskiego arcydzieła, i nagle natrafiłem na książkę napisaną kilkadziesiąt lat temu, i to jest dla mnie odkrycie”. A w Holandii Ambasada RP z Uniwersytetem w Amsterdamie przygotowała „Dzień Józefa Hena”. W trakcie panelu zrobiono konkurs wybranych fragmentów „Nowolipia” w oparciu o tłumaczenia z angielskiego „Nowolipie Street”, które wyszło w Ameryce. Timothy Snyder wyraził się o niej, że jest to książka nieporównywalna z żadną inną, opisującą przedwojenne życie tej dzielnicy. – W „Nowolipiu” pisze pan, że jest warszawiakiem z dziada pradziada i że mieszkając w różnych miastach za każdym razem wracał pan do Warszawy. Czy tu się czuje pan najlepiej? – Dla mnie to jest centrum, tutaj w Warszawie, z tym, że ja dzisiejszego Nowolipia nie zwiedzam. To moje Nowolipie jest tu w głowie… A wracając do krytyki. „Pingpongista” w „Gazecie Wyborczej” został zrecenzowany przez pana, który książki nie czytał. Przerzucił tylko. Napisałem do niego list: „Wiem, że nie należy pisać do recenzenta, ale ponieważ Pan przeinaczył dzieje tych postaci, to chcę Panu powiedzieć, że ten to nie był synem tego, a ten tamtego. Bohater nie jest Żydem, tylko Polakiem, który usiłuje ratować Żyda…”. Recenzent odpowiedział mi po dwóch tygodniach,
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Rozmowa numeru ale zaczyna się śmiesznie ta odpowiedź: „Nie wiem czy ma Pan rację, bo nie mam książki przy sobie, bo ją komuś pożyczyłem (to znaczy, że ja nie znam swojej książki, tak?). Ale jeśli Pan ma rację, to jest mi wstyd i przepraszam”. Tylko że on mnie przeprosił w prywatnym liście, nie opublikował tego w „Gazecie Wyborczej”!
podstawę coś autentycznego, tylko zostaje to rozwinięte przez wyobraźnię pisarza. Czasem pisarz nie wie, że odwołuje się do czegoś i to dzięki temu nie przepada…
– W „Nie boję się bezsennych nocy” wspomina pan bliski memu sercu Lwów i bohaterów „Lwowskiej Fali”. – Lwów był wyjątkowy, bliski wszystkim. Co niedziela cała Polska słuchała „Lwowskiej Fali”. Ten geniusz radiowy Wiktora Budzyńskiego! Poznałem Szczepcia, nazywał się Kazimierz Wajda i właśnie w „Nie boję się bezsennych nocy” jest zapis naszych rozmów. – Hen to pański pseudonim, wiem, że to skrót od drugiego imienia – Henryk. Ale tak sobie pomyślałam, że wybrał pan właśnie ten skrót, nie tylko dlatego, że to fragment imienia, ale dlatego że jest coś hen daleko przed panem, a głowa jest pełna marzeń… – Nie, o tym nigdy tak nie myślałem. Myślałem tylko o tym, że powinno być krótkie i wdzięczne, coś jak Boy, prawda?! Moja matka opowiadała mi, że czytała w „Szpilkach” humoreskę Józefa Hena, jeszcze nie wiedziała, że to jej syn i tak pomyślała: „Mój Józio to tak by napisał” (śmiech). Ale skoro mówimy o przedwojniu, to opowiem pani o moim nauczycielu angielskiego. Ponieważ trochę zaniedbałem angielski w gimnazjum (do którego chodziłem, jak pani wie, z Nowolipia), to brałem dodatkowo lekcje prywatnie. Nauczyciel w ciągu kilku lekcji podgonił ze mną angielski, ale on był ciekawym człowiekiem, lubił ze mną rozmawiać, opowiadał mi – bo on był równocześnie nauczycielem w gimnazjum żeńskim, i to mi się przydało, prozaikowi wszystko się przyda – jak dziewczyny czasem mu dekolt pokazują, jak usiłują go kokietować. Zawsze zostawiał, jak przychodziła dziewczyna do gabinetu, drzwi otwarte, i czasem widział jak dyrektorka się przechadzała, i patrzyła, co się dzieje. – Sprawdzała czy nie dochodzi do prowokacji… – Tak. W powieści „Przed wielką pauzą” opisuję historię nauczyciela, którego nazywano „Swój Chłop”, naprawdę nazywał się Chłopski i występuje pod nazwiskiem w „Nowolipiu”, w powieści jest reżyserem teatru szkolnego. Prawie wszystko biorę z życia. – A „Szóste najmłodsze”? – Jest to opowiadanie o córce Goebbelsa. Okazuje się, że każde opowiadanie ma za b i b l i o t e k a
a n a l i z
– Ważne jest, żeby pisarstwo nie krzywdziło innych, zgadza się pan ze mną? – Tak. A w „Krzyżu Walecznych” ten żołnierz to jestem ja, we własnej osobie. Bo myśmy wszyscy, mówię o moim pokoleniu, o moim środowisku, wrócili do wypalonych miejsc, nikogo nie zastaliśmy, a tu było co opowiadać. Tak się złożyło, że ja na szczęście matkę spotkałem na ulicy… Ona już wiedziała od tygodnia, że ja żyję. – Czy zdarzyło się panu poprzez pisarstwo załatwiać swoje prywatne sprawy? Czy uważa pan, że jest etyczne opisywanie kogoś tylko ze swojego punktu widzenia, i pisać tak, żeby ten ktoś był rozpoznawalny? – Kiedyś z Janem Józefem Szczepańskim rozmawialiśmy, że pisarstwo to jest w ogóle niemoralny zawód. Dlatego że wykorzystuje się czyjąś tragedię, dramat. Szczepański opowiadał mi, że napisał powieść o pewnym góralu, który wrócił z Ameryki. Szczepański go satyrycznie przedstawił. On się potem tego wyrzekł. Była to jedna z pierwszych rzeczy przez niego napisanych (1954-55 rok). W powieści „Milczące między nami” występuje facet, którego nazwałem Chichot, jeden z najpodlejszych ludzi, którzy przewinęli się przez ten kraj. Nie powiem kto to był… – Na czym polegała jego podłość? To może pan powiedzieć.
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
– Pisał felietony, potem nawet był posłem na sejm, gdzie w przemówieniu porównał Jaruzelskiego, po stanie wojennym, do Kościuszki, Traugutta i kogoś jeszcze. Porównał do samych przegranych. W mojej powieści on się nazywa Chichot. Złożyłem tę powieść 16 grudnia 1981 roku w Państwowym Instytucie Wydawniczym, którego dyrektorem i redaktorem naczelnym był Andrzej Wasilewski, partyjny, ale świetnie prowadzący ambitne wydawnictwo. Andrzej Wasilewski przeczytał, rozpoznał tego Chichota i mówi: „Słuchaj, tam musisz coś zmienić, bo on jest rozpoznawalny dla mnie, więc dla samego Chichota tym bardziej”. Zmieniłem. No i książka wyszła w 1985 roku. Trzy i pół roku leżała. – Pana książki mają tendencję do „półkownikowania” – jak niektóre filmy… – Różne były tego powody. „Nikt nie woła” miało trudności cenzuralne, ale jeśli chodzi o inne książki to powód był ten, że znajdowałem się na liście niefaworyzowanych, wobec tego, że były ograniczenia w papierze, to skreślano mnie z planu na następny rok. W Czytelniku prezes Bębenek, jak mu przyniosłem w 1976 roku „Ja, Michał z Montaigne” powiedział: „Nie wiem czy mam się martwić, czy cie-
szyć jak mi przynosicie maszynopisy”. A ja wtedy coś tam podpisałem, w sprawie konstytucji. W rok później Bębenek mnie spotyka i mówi: „Ruszamy z Montaigne`em, jest szansa! Tylko niech pan na litość Boską już nic nie podpisuje!”. No i książka wyszła w 1978 roku, więc stosunkowo szybko. Dlaczego tak się działo, dlaczego interesowało się mną Biuro •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
27
Rozmowa numeru Polityczne i cenzura, która miała swoje przepisy, dowiedziałem się, gdy jeden z cenzorów uciekł z teczką zapisów za granicę. Nazywał się Strzyżewski i opublikował, kto jest na jakiej liście. Okazało się, że ja byłem na liście takich, o których pozytywnie nie można było pisać, bez zgody sekretarza w Biurze Politycznym. – NKWD też docenił pana talent… – Tak, pisałem o tym w „Najpiękniejszych latach”. Oskarżyli mnie o szpiegostwo, ten rozdział nazywa się „Pełnomocnik”, wszystko jest autentyczne. I oficer i towarzysz Pełnomocnik byli po mojej stronie. Oskarżono mnie, bo miałem zrobiony plan miasta Buska. Tłumaczyłem im, że to jest wizyjny plan, że tak chciałbym przebudować Busk. Więc oni plan podarli, wrzucili do kosza, żeby żaden idiota nie przyszedł i nie zaczął się czepiać od nowa. I wtedy Pełnomocnik czytając fragment powieści „Opór”, którą pisałem kilkakrotnie, powiedział do oficera: „tałantliw”. Mogą dzisiaj pewni recenzenci mi odmawiać posiadania talentu, ale ja mam go już przyznany przez NKWD. – Wojna wymusiła na panu przyśpieszoną dorosłość. Czy to instynkt samozachowawczy podpowiedział, że na początku wojny rozjaśnił pan włosy, czy może ktoś inny doradził, że tak będzie łatwiej przetrwać? – Nie, ja to wszystko sam. Myślę, że oblężenie Warszawy wydobyło ze mnie coś, czego sam o sobie nie wiedziałem. Podczas wojny szybko się dojrzewa, o ile w mózgu jest zdolność do refleksji. Kiedy była okupacja niemiecka w Warszawie, w październiku, chodziłem sobie po mieście, tak trochę zakamuflowany, miałem czapkę „gimnazjum – Collegium”. Tę czapkę kupiłem, bo ona była rogatywką i w środku był krzyż, miałem też skórzaną kurtkę. To, co było najważniejsze, to nie bać się. Jak szli ulicą Niemcy, to szedłem prosto na nich, wtedy oni mnie nie zaczepiali. – Pisze pan od wczesnych lat. Rodzice nie zajmowali się literaturą zawodowo, ale mieli swoje ulubione pisma? – Mama miała. A książki zacząłem kupować ja. Ojciec się tym nie interesował. A matka, gdy miałem 8-9 lat, zapisała mnie do wypożyczalni książek, wpłaciła kaucję na książki, nas było czworo i każde brało w innej wypożyczalni książkę. Tak że cztery książki zawsze były w obiegu. Miałem siostrę, starszą o osiem lat, czytałem jej podręczniki do historii jak powieści kryminalne. Pamiętam Zakrzewskiego „Historię średniowiecza”. Miałem 9 lat jak czytałem „Włóczęgi” Hamsuna, po dziś dzień pamiętam sceny
28
b i b l i o t e k a
a n a l i z
z tej powieści. A pamiętam też, że pani w bibliotece dała mi najpierw książeczkę „Pani Twardowska” Mickiewicza, zacząłem ją czytać na ulicy i zanim doszedłem do bramy, już była przeczytana. A potem się przeniosłem do innej wypożyczalni– „Parnas” na Nowolipiu – i ją opisałem w książce. Pewnego dnia do Konstancina przyjechała do mnie kobieta i powiedziała, że jedyna wzmianka o jej bracie, który prowadził wypożyczalnię „Parnas” jest w „Nowolipiu”, i pokazała mi jego zdjęcie. Odpowiedziałem jej, że rozpoznaję, to ten pan pomagał mi w wyborze książek. Jej brat zginął. I tylko ona z tej rodziny żyje a ślad jest w „Nowolipiu”. Pisząc „Nowolipie” podawałem nazwiska ludzi, o których pisałem dobrze. – To miłe. – Chodziłem do szkoły powszechnej – czteroklasowej, prywatnej pana Krelmana. Jakiś czas temu przez wydawnictwo dostałem list od pani Paulette Krelman, wnuczki tego Krelmana. Opisuję kierownika, właściciela szkoły, jak on mnie wziął do domu, zaprowadził za karę, bo się źle zachowywałem. Zwołał całą rodzinę, a ja nie wiedziałem, co mnie tam czeka… – Ile pan miał lat? – Między 8 a 9 rokiem życia, i on mówi: „A teraz opowiadaj o Bolesławie Chrobrym”. Opowiedziałem, a pan Klerman mówi: „Słyszeliście?”. A potem synowi– gimnazjaliście – kazał mnie odprowadzić do domu, bo ulice są niebezpieczne, dorożki, samochody. Piszę w „Nowolipiu”, że nie wiem, co się z nimi stało. Okazuje się, że syn przeżył, a pan Krelman zginął w obozie koncentracyjnym. „Nowolipie” ludzie czytają, śmieją się i płaczą. „Nowolipie” pisałem już jako dojrzały autor, bardzo dojrzały, może tak trzeba było? W 1986 urodziły mi się wnuki i ja, obserwując je, zacząłem myśleć o sobie jak o dziecku. Jak dziecko zaczyna rozumieć świat… – Przecież panu dzieciństwo zabrała wojna… – Nie dzieciństwo – młodość. „Nowolipie” jest dedykowane moim wnukom – Ewie i Tomkowi. – A propos dzieci, współpracował pan z „Małym Przeglądem” Janusza Korczaka, piątkowym dodatkiem do „Naszego Przeglądu”. Wypełniały je artykuły pisane przez dzieci… – Tak, ale ja nie byłem gwiazdorem „Małego Przeglądu”. Podziwiałem moich poprzedników. Taka Lusia z Częstochowy. Albo Saluniek z Brukowej, Lejzor z Gęsiej, Szlamek z Otwocka, był Harry, który chyba pisał o sporcie, był Emkott, który polemizował z Aneri, czyli Ireną, straszp r z e d s t a w i a
•
nie zazdrościłem jej ostrości sądu, ona przeżyła, po wojnie z nią korespondowałem, odnalazła siebie w „Nowolipiu”. – A jak pan wspomina samego Doktora? – „Mały Przegląd” założył Janusz Korczak. Ale po czterech latach pismo przekazał swojemu sekretarzowi Jerzemu Abramowowi, nam znanemu jako Igor Newerly, poznałem go kiedy mnie zaprosił na rozmowę, o czym jest mowa w „Nowolipiu”. Napisałem na konkurs opowiadanie i Newerly zapytał mnie, czy byłem kiedyś na meczu tenisa, mówię: nie, ale czytam „Przegląd Sportowy”. Natomiast z Korczakiem miałem spotkanie w kinie. Jako wyróżniający się korespondent „Małego Przeglądu” mogłem zaprosić mamę i brata na seans do kina „Europa” na Nowym Świecie. To był pomysł korczakowski, że nie mama prowadzi dziecko do kina, tylko dziecko prowadzi mamę. No i mój brat, najwidoczniej zazdrosny, że to ja ich zapraszam, zaczął kopać pana, który siedział przed nim. Ten pan się odwrócił, a ja patrzę: Korczak! Mówię do brata – „Przestań, to Korczak”. Korczak mówi: „Przestań chłopcze”. A brat dalej kopał. I Korczak po prostu się przesiadł. Ja to tak zachowałem w pamięci. Korczak zginął, mój brat zginął, nie był to zły chłopak, lecz Korczak mógł tak sobie pomyśleć. W każdym razie ja nigdy bratu tego nie wypomniałem, z wybuchem wojny odzyskaliśmy przywiązanie do siebie. On wyszedł z Warszawy, a ja zostałem. – Wracając do Korczaka, czy uważa pan, że Kajtuś Czarodziej jest nadal ważną książką? – Tak, tak uważam. Dzieło Korczaka miało trudne okresy przy stalinizmie – nie był oficjalnie zabroniony, ale nie nadawał się, forsowano Makarenkę. – Komuś nie odpowiadały jego poglądy wychowawcze? – Może. Kiedyś poszedłem do Naszej Księgarni, tam wtedy wydawałem, powiedziałem tym paniom, żeby wydały „Kajtusia Czarodzieja”, a one na to: nie, to jest magia, socjalistyczne wychowanie nie powinno być takie – itd., Ale znałem matki komunistki, które zabraniały czytania dzieciom bajek. – To musiało być strasznie smutne dzieciństwo. – One wierzyły, że dziecko powinno być wychowane w materializmie historycznym. – Czy lepiej się pan czuje jako scenarzysta czy pisarz? – Jako pisarz. Pisanie scenariusza to rzemiosło. Większość scenariuszy napisałem według swojej prozy, lub też jeśli chodzi
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Rozmowa numeru o „Granicę” czy „ Życie Kamila Kuranta”, według cudzych utworów. Jedynym scenariuszem, który napisałem przed prozą, były „Królewskie sny”. Toteż pisząc, miałem poczucie większej odpowiedzialności, powiedziałbym technicznej, bo scenariusz zwykle piszę na maszynie, mam obok książkę, patrzę i piszę. Natomiast „Królewskie sny” pisałem ręcznie, wiecznym piórem, teraz mam kilka wiecznych piór, dostałem na urodziny, na kilka żywotów pisarskich, tak że nie wiem co robić… – Czy miłość jest w życiu ważna? – Miłość, no tak… ważna jest. Szczęście jest tylko w obcowaniu z drugim człowiekiem. I najczęściej chodzi o kobietę. Uczucia szczęścia doznałem – pisałem o tym– jak zadzwoniłem w szpitalu do położnej i dowiedziałem się, że mam córkę. Zatrzęsły się ściany, taka była radość! I równocześnie lęk: czy damy radę? Co z nią będzie? Być może szczęście jest nierozłączne z lękiem. Z moją żoną wielokrotnie byliśmy szczęśliwi. Taka miłość nie objawia się wyłącznie w pożądaniu, ona stale jest, ona także słabnie i nawraca. To jest też przywiązanie, wdzięczność. Oboje wiedzieliśmy, że nie możemy bez siebie żyć. Ja miałem zresztą poczucie odpowiedzialności za nią. Co nie znaczy, że nie miewałem fascynacji innymi kobietami… – W czasie wojny, w Armii Czerwonej, ukrywał pan swoją tożsamość… – Tak ukrywałem, dlatego że była możliwość, że będę w niewoli, wtedy nie wiadomo czy ktoś nie powie do Niemca – a ten to Jude, prawda? W jednostce, w moim plutonie, było kilku Żydów. Oni mieli powyżej 40 lat, na front nie poszli, czyli jak ja mówię: „Mięso armatnie musi być świeże”. Oni między sobą rozmawiali w jidysz. Ja rozumiałem, mimo że nie było widać tego po mnie. Słyszę, jak zaczynają rozmawiać o mnie: „ On mówi, że on nie jest Żydem”– a ja nic, coś tam notuję i któryś mówi: „Ale to mądry chłopak”. Pomyślałem, że gdyby on powiedział – to podły chłopak, łajdak – pewnie bym zareagował. Teraz opowiem, jak mnie rosyjski język uratował. To był październik albo listopad 1945 roku, w Krakowie, ja byłem w tramwaju, w mundurze, bo pracowałem w „Żołnierzu Polskim”, a obok na moście jakiś komandir, oficer z kilkoma żołnierzami, zaczepiał przechodniów. I cały tramwaj na mnie: „Idź, oficer jesteś, ratuj”. Mówię więc do niego: „Szto ty diełajesz?”. A on mi na to: „Ja tiebia ubiju”. Wyjmuje nagan i przystawia mi do skroni. Czuję zimno lufy, tylko patrzę na jego palec, bo wystarczy nacisnąć i mówię: „Choczesz ruskowo cziełowieka ubit!? Ubiwaj!”. – On na to: „Ty ruski?” A ja na to: „A szto, nie widisz, z głaza uski, nos pluski, znaczit ruski”. b i b l i o t e k a
a n a l i z
Tego żaden Polak nie znał, ja znałem to porzekadło, dzięki Rosjance, Nusi, która mnie go nauczyła. On zareagował schematycznie, jak w opowieściach o pijanych Rosjanach. Podaje mi rewolwer i mówi: „Strielaj, brat”. Oddałem jego broń kolegom i wróciłem jako bohater, a byłem o krok od śmierci. Ale, że też to przysłowie mi się przypomniało… – Mimo że mógł pan, to nie uległ pospolitym nałogom. – Nie uległem. – Ale wiem, że ma pan nałóg, który mi się bardzo podoba. – Czytania? Tak, muszę coś mieć do czytania, przy czym wolę książki mądre, więc Montaigne’a, Boya… – Lubię „Słówka” Boya. Gdy ktoś rzuca się na drzwi, przypomina mi się to, co pisał Boy o zamykaniu drzwi. – Znam „Słówka”, niektóre na pamięć, ale przede wszystkim czytałem i zaczytuję się wciąż recenzjami Boya, 18 tomów, jest co czytać. Jestem zadowolony, kiedy jakiejś recenzji nie pamiętam i czasem odkrywam coś, z czym polemizuję. Czytam recenzję z 1921 roku z „Tańca śmierci” Strindberga i Boy pisze:, „ale czy nienawiść nie staje się wreszcie nałogiem, z którym człowiek nie może się rozstać?”. I my to widzimy, teraz, że zły człowiek musi żyć nienawiścią. A Boy tego nie znał, ale oglądał sztukę, która zmusza do myślenia. Książka, którą się czyta żeby zasnąć, musi być interesująca, to jest nieprawda, że ma być nudna. Interesująca książka powoduje odprężenie, uspokojenie i wtedy można zasnąć. – Jest pan niezwykle pogodnym człowiekiem, chociaż czuję w pana głosie nostalgię… – Jak mi tu pani matematycznie obliczyła, że mam 90 lat, to nie mogę mieć za dużo pretensji do życia, mogę powiedzieć, że czegoś mi brak teraz, ale nie mogę tego żądać. Montaigne powiedział – a miał wtedy pięćdziesiąt kilka lat, do tego on był już schorowany: „Mężczyzna im mniej wnosi do związku, tym bardziej jest wybredny”. Jest coś w tym. – Pańskie książki, mimo że są zapisem czasów trudnych, często i smutnych, to jednak niosą radość i wiarę w ludzkość. – Często mówię, że można walczyć ze wszystkimi, najtrudniej walczyć ze sobą. Kiedyś tak na początku mojej kariery literackiej, jeszcze przed „Kwietniem”, ale już pisałem opowiadania, to musiał być 1958 rok, Aleksander J. Wieczorkowski, zdolny felietonista, bardzo wykształcony, chociaż okazało się, że rewolucji rosyjskiej nie zna, zaatakował mnie w „Nowych Książkach”, pisząc o opowiadaniu
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
„Bokser i śmierć”: „Wszyscy chwalą to opowiadanie, ja udowodnię, że to jest brednia”. Mija jakieś 30 lat, ukazuje się drukiem „Nie boję się bezsennych nocy” w 1987 roku, i on do mnie dzwoni, że strasznie go to wzięło i wzruszony pyta: „Czy pamięta pan to, co ja o panu napisałem?” – Odpowiedziałem: „Pamiętam. Ale nie pamiętam tego panu”– i zrobiła się między nami przyjaźń. – Ale, to trzeba mieć ogromny dystans do siebie, który pan ma. Ktoś inny obrażałby się nadał, są ludzie zawzięci. – Nie, ja go czytałem, widziałem, że się rozwija, przekształca. – Czy „Pingpongista” to hołd złożony niewinnym, którzy zginęli w Jedwabnem? – To jest w gruncie rzeczy bardzo zwięzła powieść historiozoficzna i psychologiczna. Zastanawiam się nad tamtymi. Jak to się stało? Bo bestialstwo jest zaraźliwe. Oczywiście to idiotyzm, że mieszkańcy dzisiaj zamiast powiedzieć: ubolewamy nad tym co się stało – to mówią: Żydzi sami są sobie winni. Jest tu też wina Kościoła. – Ale dlaczego historiozoficzna? – Bo pokazuje jak wszystko przemija i pamiętając o tamtym, trzeba pozwolić ludziom żyć dzisiaj. – „Nikt nie woła” spędziło 33 lata na półce. Przeszedł pan niezłą drogę… Był pan niedoceniany, bo tak jak pan powiedział, często nie wydawano pana tylko dlatego, że inni byli na liście pierwsi i tak jest do tej pory. – Miałem kilka lat temu spotkania w Rosji. W Moskwie w Muzeum im. Puszkina, to był zresztą dom Puszkina, ktoś mnie zapytał o opowiadanie „Bokser i śmierć” – rzecz dzieje się w obozie zagłady: „Czy pan uważa, że opowiadanie nawet najbardziej tragiczne powinno mieć element rozrywki?”. Odpowiedziałem: – Całe życie marzyłem o napisaniu nudnego opowiadania i nigdy mi się to nie udało. Myślałem sobie, no tym „Montaigne’em” to wam pokażę, to będzie nareszcie nudne. Jak krytyk zaśnie po 30 stronach, to wie, że opowiadanie jest poważne. I znowu nie udało się. Ludzie mówili, że „Montaigne’a” czytają jednym tchem. To jest sprawa osobowości, narracji, ja po prostu inaczej nie umiem, co zresztą niektórym się nie podoba. I ta książka, która przetrwała tyle czasu, „Nikt nie woła”, ona jest właściwie ascetyczna w opisie. Nigdy nie można powiedzieć, że nie ma wpływu klasyki, książek, które się czyta, a które są wynalazcze w zapisie. Ale nigdy nie starałem się pisać pod Faulknera, a niektórzy starali się i dostawali nagrody. Rozmawiała M ałgorzata J. Berwid •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
29
Koszyk z książkami
Koszyk szczęśliwego rodzica Wychowanie dzieci to „eksperyment o niewiadomym zakończeniu”, jak mawiał Wilhelm Rotthaus. Nie ma niezawodnych technik wychowania idealnych dzieci, jest natomiast wiele wartych uwagi książek, które podpowiadają jak kształtować kochających, odpowiedzialnych i samodzielnych ludzi. Z odpowiednią lekturą dojrzałe rodzicielstwo może nie będzie dziecinnie proste, ale przynajmniej łatwiejsze. (et) Nieustanne trąbienie o nauce, stopniach i wynikach testów wpływa bardzo negatywnie na nasze relacje z dziećmi – podkreśla Madeline Levine, psycholog, matka trzech synów, gorąca zwolenniczka zreformowania systemu nauczania, poprawy samopoczucia uczniów i edukacji rodziców. W swoim poradniku „Jak dobrze uczyć dzieci” zwraca uwagę, że droga do prawdziwego sukcesu (nie takiego „krótkowzrocznego”, mierzonego wyłącznie osiągnięciami akademickimi) wiedzie przez wspieranie zainteresowań, mocnych stron swojej pociechy, pomoc w poznaniu siebie, własnego „ja”. Dobrze pracuje się przede wszystkim duszą i sercem, a nie kalkulatorem – warto o tym pamiętać. Rebis, 34,90 zł
Poradnik pod intrygującym tytułem „Podręcznik dla nastolatków i ich rodziców u kresu wytrzymałości” kryje wewnątrz ponad sześćdziesiąt scenariuszy, typowych sytuacji, zdarzeń i potencjalnych konfliktów, które mówią o trudnościach wzrastania i wychowywania. Autorzy – Gustavo Pietropolli Charmet i Loredana Cirillo – od lat zaangażowani w psychoterapię nastolatków, tłumaczą w książce, dlaczego przejście od dzieciństwa do dorosłości wiąże się z uczuciami i zachowaniami, które mogą przysparzać dorosłym istotnych problemów wychowawczych, jeśli nie zinterpretują ich poprawnie. Uświadamiają, że młodzi tak naprawdę bardzo liczą na to, że dorośli pomogą im odkryć tożsamość. Jedność, 33 zł
Być na czasie z najnowszymi trendami? Rozpieszczać? Zezwalać na wszystko? Czy taki jest właśnie fajny rodzic? Według Hala Runkela w „fajności” chodzi o to, by potrafić zachować zimną krew w podbramkowych sytuacjach. Dzieci najbardziej potrzebują, „żebyście byli spokojni wtedy, kiedy one same nie panują nad sobą”. Do znudzenia powtarzane „Nudzi mi się!” albo „Daleko jeszcze?” – może nie jednego wyprowadzić z równowagi. W jaki sposób najlepiej wtedy zareagować? W swojej książce „Projekt mądre wychowanie” autor prezentuje ciekawy punkt widzenia – dzieci nie są pępkiem świata, a w rodzicielstwie nie chodzi wcale o dzieci, ale o rodziców. Jego rady brzmią rozsądnie. Tylko spokój może nas uratować, zdaje się przekonywać czytelników. Nasza Księgarnia, 36,90 zł
Dojrzewanie, przemiana dziecka w dorosłego człowieka to także szereg szybko postępujących fizycznych zmian rozwojowych. Nastolatki otrzymują nowe ciała, a sprawę swojego wyglądu traktują bardzo poważnie. „Przewodnik po dorastaniu” porusza klasyczne kwestie dotyczące zmian fizycznych, odżywiania się, seksualności, poczucia własnej wartości, postrzegania siebie, zdrowia fizycznego i emocjonalnego. Zagadnienia zostały przedstawione w sposób przystępny zarówno dla rodziców, jak i dzieci. Doktor Christian Jessen jest specjalistą od radzenia sobie z takimi problemami – rozprawia się z nimi w brytyjskim telewizyjnym programie „Wstydliwe choroby”. Ponadto ma wieloletnie doświadczenie lekarskie, pracuje jako prezenter i dziennikarz. Burda Książki, 34,90 zł
Wyluzowana matka Bullerbyn czy ojciec animator? A może rodzic-szef? Kto lepiej poradzi sobie z wychowaniem własnego dziecka? Felicitas Römer, doradca rodzinny, dziennikarka, matka czworga dzieci, w swojej książce „Siedem sposobów wychowania dzieci” zwraca uwagę na to, że nie ma jednej uniwersalnej metody. Autorka wyszczególnia siedem postaw rodzicielskich i stylów wychowania (w zależności od przekonań i wyznawanych wartości). Każdemu stylowi poświęca oddzielny rozdział, wymienia pułapki, daje cenne wskazówki, prowokuje do nowego spojrzenia na pewne zagadnienia. Dotarcie do własnego wnętrza jest kluczem do rodzinnego szczęścia. Po lekturze tego poradnika rodzic powinien umieć zdefiniować własne cele w procesie wychowania i odnaleźć odpowiednie metody. WAM, 29 zł
Jeśli dzielicie dom z młodym człowiekiem, który właśnie wchodzi w okres dojrzewania i staje się opryskliwy, pyskuje, wykłóca się, to koniecznie sięgnijcie po poradnik „Posłucham rodziców, jak się w końcu zamkną”. Anthony E. Wolf w swojej książce, napisanej z dużą dozą humoru, solidaryzuje się z rodzicami, daje praktyczne wskazówki, jak radzić sobie z codziennymi wyzwaniami w wychowaniu nastolatków, podpowiada, jak komunikować się z młodzieżą w świecie zdominowanym przez internet, elektronikę i media społecznościowe. Po przeczytaniu poradnika łatwiej będzie zrozumieć prawdziwą naturę nastoletniego dziecka. Na ten etap rozwoju rodzice nie mają niestety wpływu, na szczęście kiedyś się kończy. Nasza Księgarnia, 35,90 zł
,,Bez szczęśliwego dzieciństwa całe życie jest kalekie” – podkreślał Janusz Korczak, wspaniały wzór wychowawcy. Warto wspólnie ze swoimi pociechami poczytać o tym, jak wybitni przedstawiciele kultury i sztuki wspominają chwile z wczesnych lat młodości, które miały wpływ na przyszłość. O swoim dzieciństwie w zbiorze „Rozmowy o dzieciństwie” opowiadają: Józef Hen, Józef Wilkoń, Wanda Chotomska, Marek Nowakowski, Joanna Papuzińska, Janusz Szuber, Zbigniew Mentzel, Małgorzata Baranowska, Joanna Szczepkowska, Agata Miklaszewska, Anna Piwkowska, Maurycy Gomulicki, Sylwia Chutnik i Bohdan Butenko. Książka została pięknie wydana i ilustrowana pocztówkami z kolekcji Małgorzaty Baranowskiej. Burda Książki, 39,90 zł
30
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Cecylka, dziewczynka niezwykle rezolutna, podbiła serca i podniebienia małych i dużych czytelników jako bohaterka tomu „Cecylka Knedelek czyli książka kucharska dla dzieci”. Potem ukazywały się kolejne książeczki o przygodach mieszkanki Knedelkowa. Joannie Krzyżanek udało się stworzyć tyleż zabawne, co pouczające historyjki, przy których świetnie się bawią i dzieci, i dorośli. Książeczka „Dobre uczynki Cecylki Knedelek” uwrażliwia dzieci na bezinteresowną pomoc na rzecz innych, zachęca je do czynienia dobrych uczynków. Dzięki lekturze tej sympatycznej książki zrozumieją ideę wolontariatu. Z tej samej serii polecam również „Dobre maniery Cecylki Knedelek”. W końcu poprawne zachowanie w różnych sytuacjach życiowych to ważna rzecz. Jedność, 24,90 zł
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Magiczny Ăwiat NVLÈĝHN GOD G]LHFL
12:2¥m
POLECAMY .VLÈĝNL GRVWÚSQH Z NVLÚJDUQLDFK QD .VLÈĝNL GRVWÚSQH Z NVLÚJDUQLDFK QD WWW.BURDAKSIAZKI.PL L Z VSU]HGDĝ\ Z\V\ïNRZHM WHO =QDMGě QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLÈĝNL L Z VSU]HGDĝ\ Z\V\ïNRZHM WHO =QDMGě QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLÈĝNL
Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.
E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.
SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu
MiÄ&#x2122;dzy wierszami
WieczĂłr z JoannÄ&#x2026; O
kolicznoĹ&#x203A;ci aresztowania i zgonu generaĹ&#x201A;a â&#x20AC;&#x17E;Grotaâ&#x20AC;? to jedna z najwiÄ&#x2122;kszych zagadek polskiej historii. O dziaĹ&#x201A;alnoĹ&#x203A;ci agentĂłw Gestapo w AK â&#x20AC;&#x201C; Blanki Kaczorowskiej i Ludwika Kalksteina, ktĂłrzy doprowadzili do aresztowania komendanta gĹ&#x201A;Ăłwnego Armii Krajowej, jak rĂłwnieĹź o przebiegu ostatnich miesiÄ&#x2122;cy Ĺźycia generaĹ&#x201A;a Stefana Roweckiego pisze w swojej nowej ksiÄ&#x2026;Ĺźce â&#x20AC;&#x17E;GeneraĹ&#x201A; â&#x20AC;&#x2DC;Grotâ&#x20AC;&#x2122;. Kulisy zdrady i Ĺ&#x203A;mierciâ&#x20AC;? Witold Pronobis. Zaprezentowano jÄ&#x2026; w Muzeum Powstania Warszawskiego, ktĂłre wspĂłĹ&#x201A;uczestniczyĹ&#x201A;o w publikacji ze zmartwychstaĹ&#x201A;Ä&#x2026;, Ĺźe tak powiem, oficynÄ&#x2026; Editions Spotkania. U progu dekady lat dziewiÄ&#x2122;Ä&#x2021;dziesiÄ&#x2026;tych wydawnictwo pod tÄ&#x2026; nazwÄ&#x2026; wprowadziĹ&#x201A;o na ksiÄ&#x2122;garskie lady kilka wartoĹ&#x203A;ciowych tytuĹ&#x201A;Ăłw, takich jak np. â&#x20AC;&#x17E;IntelektualiĹ&#x203A;ciâ&#x20AC;? Paula Johnsona, biografiÄ&#x2122; marszaĹ&#x201A;ka Mannerheima, czy pionierski w Polsce â&#x20AC;&#x17E;Leksykon gwiazd filmuâ&#x20AC;?. UĹ&#x203A;ciĹ&#x203A;lijmy fakty. 30 czerwca 1943 roku Rowecki zostaĹ&#x201A; aresztowany w warszawskim mieszkaniu przy ul. Spiskiej po denuncjacji agentĂłw Gestapo w wywiadzie AK â&#x20AC;&#x201C; Kaczorowskiej, Kalksteina i Eugeniusza Ĺ&#x161;wierczewskiego. Ten ostatni przypadkowo rozpoznaĹ&#x201A; go na ulicy i Ĺ&#x203A;ledziĹ&#x201A;. NastÄ&#x2122;pnie przewieziono generaĹ&#x201A;a do Berlina, gdzie odrzuciĹ&#x201A; zĹ&#x201A;oĹźonÄ&#x2026; przez NiemcĂłw propozycjÄ&#x2122; wspĂłĹ&#x201A;dziaĹ&#x201A;ania. W poĹ&#x201A;owie lipca 1943 roku trafiĹ&#x201A; wiÄ&#x2122;c do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. ZajÄ&#x2026;Ĺ&#x201A; izolatkÄ&#x2122; w baraku dla waĹźnych wiÄ&#x2122;ĹşniĂłw. Zapewne III Rzesza miaĹ&#x201A;a nadziejÄ&#x2122; na wykorzystanie go w targach politycznych â&#x20AC;&#x201C; widmo klÄ&#x2122;ski hitleryzmu byĹ&#x201A;o przecieĹź coraz bardziej widoczne. Gen. Rowecki zostaĹ&#x201A; prawdopodobnie zamordowany 2 lub 7 sierpnia 1944 roku na specjalny rozkaz szefa SS Heinricha Himmlera. EgzekucjÄ&#x2122; przeprowadzono zapewne na terenie krematorium obozu w Sachsenhausen, a ciaĹ&#x201A;o spopielono. Autor zaczÄ&#x2026;Ĺ&#x201A; pracÄ&#x2122; na swÄ&#x2026; ksiÄ&#x2026;ĹźkÄ&#x2026; w latach osiemdziesiÄ&#x2026;tych, gdy jako emigrant znalazĹ&#x201A; siÄ&#x2122; w USA. DziÄ&#x2122;ki zdjÄ&#x2122;ciu otrzymanemu od Tadeusza Ĺťenczykowskiego, czĹ&#x201A;onka AK, potem wiceszefa RozgĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ni Polskiej Radia Wolna Europa, udaĹ&#x201A;o mu siÄ&#x2122; zidentyfikowaÄ&#x2021; w Monachium w 1990 roku Kalksteina. UkrywaĹ&#x201A; siÄ&#x2122; tam pod nazwiskiem Ciesielski, naleĹźÄ&#x2026;cym do wiÄ&#x2122;Ĺşnia Auschwitz. â&#x20AC;&#x17E;Wdo-
wa po Ciesielskim poĹ&#x203A;lubiĹ&#x201A;a w latach 70. Kalksteina, ktĂłry przejÄ&#x2026;Ĺ&#x201A; nazwisko jej zmarĹ&#x201A;ego mÄ&#x2122;Ĺźa i prowadziĹ&#x201A; pod nim dziaĹ&#x201A;alnoĹ&#x203A;Ä&#x2021; gospodarczÄ&#x2026;. Prawdopodobnie byĹ&#x201A; rĂłwnieĹź agentem SB, z ktĂłrÄ&#x2026; wspĂłĹ&#x201A;pracÄ&#x2122; miaĹ&#x201A; kontynuowaÄ&#x2021; w Polskiej Misji Katolickiej w Monachiumâ&#x20AC;? â&#x20AC;&#x201C; dowodzi Pronobis, ktĂłry odszukaĹ&#x201A; teĹź KaczorowskÄ&#x2026;. Pod koniec lat 50. po zwolnieniu z wiÄ&#x2122;zienia zostaĹ&#x201A;a tajnÄ&#x2026; wspĂłĹ&#x201A;pracowniczkÄ&#x2026; SB, a dziaĹ&#x201A;alnoĹ&#x203A;Ä&#x2021; kontynuowaĹ&#x201A;a we Francji, dokÄ&#x2026;d kilkanaĹ&#x203A;cie lat później umoĹźliwiono jej wyjazd. U schyĹ&#x201A;ku Ĺźycia, schorowana, trafiĹ&#x201A;a do Domu Polskiego, przeznaczonego dla PolakĂłw zasĹ&#x201A;uĹźonych w walce o niepodlegĹ&#x201A;oĹ&#x203A;Ä&#x2021; (sic!). Po interwencji Ĺťenczykowskiego przetransportowano jÄ&#x2026; do domu starcĂłw. â&#x20AC;&#x17E;ByĹ&#x201A;em wstrzÄ&#x2026;Ĺ&#x203A;niÄ&#x2122;ty jej kondycjÄ&#x2026; i nie daĹ&#x201A;em rady zadaÄ&#x2021; jej nurtujÄ&#x2026;cych mnie pytaĹ&#x201E;. Czyny tej kobiety zdawaĹ&#x201A;y siÄ&#x2122; odcisnÄ&#x2026;Ä&#x2021; piÄ&#x2122;tno na wyglÄ&#x2026;dzieâ&#x20AC;? â&#x20AC;&#x201C; konkludowaĹ&#x201A; Pronobis. Natomiast urody Joanny RoliĹ&#x201E;skiej nie ima siÄ&#x2122; czas. Wiem, co piszÄ&#x2122;, bowiem z autorkÄ&#x2026; tomu wywiadowczego pt. â&#x20AC;&#x17E;Ale jest Warszawaâ&#x20AC;? (The Facto, pomysĹ&#x201A;owa okĹ&#x201A;adka Ryszarda Kajzera) kilkanaĹ&#x203A;cie lat temu szliĹ&#x203A;my razem przez â&#x20AC;&#x17E;Ĺťycie z kropkÄ&#x2026;â&#x20AC;?. Spotkanie autorskie prÄ&#x2122;Ĺźny edytor â&#x20AC;&#x201C; w osobach Igora Zalewskiego i Dymitra Hirscha â&#x20AC;&#x201C; zorganizowaĹ&#x201A; w podziemiu (czy dlatego, Ĺźe kilkoro interloktutorĂłw RoliĹ&#x201E;skiej zmarĹ&#x201A;o?). Konkretnie w lochach staromiejskiej kamieniczki na pĂłĹ&#x201A;nocnej pierzei rynku, mieszczÄ&#x2026;cej stoĹ&#x201A;eczne Muzeum Historyczne. Po wzniesieniu toastu za pomyĹ&#x203A;lnoĹ&#x203A;Ä&#x2021; ksiÄ&#x2026;Ĺźki (zawierajÄ&#x2026;cej zajmujÄ&#x2026;ce varsavianistyczne konwersacje m.in: z WandÄ&#x2026; ChotomskÄ&#x2026;, JuliÄ&#x2026; Hartwig, DanutÄ&#x2026; SzaflarskÄ&#x2026;, JoannÄ&#x2026; SzczepkowskÄ&#x2026;, MajÄ&#x2026; KomorowskÄ&#x2026;, Janem Kobuszewskim, Emilianem KamiĹ&#x201E;skim, Bohdanem Tomaszewskim, Antonim LiberÄ&#x2026;, Tomaszem Ĺ ubieĹ&#x201E;skim, Markiem Nowakowskim, JarosĹ&#x201A;awem Abramowem-Newerlym i Jerzym GruzÄ&#x2026;) winami w barwach narodowych, juĹź w kameralnym (m.in. Maks Suski z osobistÄ&#x2026; narzeczonÄ&#x2026; i Katarzyna Szczerbowska, wĹ&#x201A;adajÄ&#x2026;ca na Facebooku piĂłrem niczym Jerzy PawĹ&#x201A;owski szablÄ&#x2026;) gronie, odbyĹ&#x201A;a siÄ&#x2122; w przytulnych progach Bistro w Domu Polonii (d. Resursa Obywatelska) fantastyczna czÄ&#x2122;Ĺ&#x203A;Ä&#x2021; nieoficjalna Wieczoru z JoannÄ&#x2026;. I ja tam byĹ&#x201A;em, porter piĹ&#x201A;em, a com widziaĹ&#x201A; i sĹ&#x201A;yszaĹ&#x201A;, zachowam dla siebie. (to-rt)
Zero
pruderii, maksimum rockâ&#x20AC;&#x2122;nâ&#x20AC;&#x2122;rolla!
7\WXĂŻRZH NRELHW\ tR WDN QDSUDZGĂ&#x161; ]ELĂśU
SU]HORWQ\FK URPDQVĂśZ ERKDWHUD PĂ&#x161;Ä?F]\]Q\ NWĂśU\ ZLHF]QLH GR]QDMH UR]F]DURZDĂą L P\Ä&#x201A;OL Ä?H QLH SRWUDÄ&#x; VLĂ&#x161; ]DNRFKDĂ&#x160; $Ä? SR]QDMH *DEL WDMHPQLF]Ă&#x2C6; L Z\X]GDQĂ&#x2C6; SLRVHQNDUNĂ&#x161; NWĂśUD Z\ZUDFD GR JĂśU\ QRJDPL MHJR DOIDEHW\F] QLH XSRU]Ă&#x2C6;GNRZDQ\ KDURPRQRJUDP GQL 6HNV SXQN DONRKRO L IDWDOQH ]DXURF]HQLH PATRONI:
.VLĂ&#x2C6;Ä?NL GRVWĂ&#x161;SQH Z NVLĂ&#x161;JDUQLDFK QD ZZZ EXUGDNVLD]NL SO L Z VSU]HGDÄ?\ Z\V\ĂŻNRZHM WHO =QDMGÄ&#x203A; QDV QD )DFHERRNX %XUGD .VLĂ&#x2C6;Ä?NL
literatura faktu
Książki miesiąca
Magdalena Grzebałkowska
Beksińscy. Portret podwójny Znak, Kraków 2014, s. 480, ISBN 978-83-240-2874-0
L
atem ubiegłego roku miałem przyjemność zwiedzenia w Sanoku galerii Zdzisława Beksińskiego. Wróć! To była raczej wizyta nie mająca nic wspólnego z hedonizmem. Poczułem się niczym w kręgu zła. Trupy, szkielety, groby, potwory, czające się na płótnach autora, przyprawiły mnie o dreszcze. Ten swoisty dance macabre ma jednak olbrzymią rzeszę entuzjastów. I to w rozmaitych zakątkach kuli ziemskiej. Prace Beksińskiego ciągle są w cenie, lecz mnie byłoby strach powiesić jego obraz w domu. Na eksponowanym miejscu w swojej bibliotece postawię za to reporterską biografię plastyka i jego syna Tomasza, dziennikarza muzycznego i tłumacza filmowego, chociaż podczas lektury czytelnikowi niejednokrotnie ciarki przechodzą po plecach i włos na głowie się jeży. Autorka wykorzystała chyba wszystkie możliwe źródła: wspomnienia przyjaciół, listy, pamiętniki, zapisy na taśmie magnetofonowej, a nawet korespondencję z zabójcą malarza. Mamy możliwość zbliżyć się do świata tej niezwykłej rodziny. I przerazić się jej egzystencją. To historia o kolosalnej sile oddziaływania. Niepokoi i budzi refleksje jeszcze
długo po lekturze. Wciąga niczym mroczny dreszczowiec, a przecież jest to krystaliczna literatura faktu. Skądinąd najwyższej próby. Po raz n-ty przekonuje, że los bywa bezkonkurencyjnym scenarzystą. Magdalena Grzebałkowska, która trzy lata temu zauroczyła mnie monografią księdza Jana Twardowskiego, z wielką dbałością o rzetelność i wierność faktom, a zarazem posługując się wirtuozerską stylistyką podąża życiowym szlakiem swoich bohaterów. Mistrzowskim piórem szkicuje – na przemian – kolejne przystanki na ich drodze. Jednocześnie usiłuje zachować obiektywizm, do swoich bohaterów podchodzi z ciekawością i szacunkiem dla ich licznych ekstrawagancji. Zdzisława, jego małżonkę Zofia oraz ich potomka Tomasza – charyzmatycznego redaktora muzycznych audycji radiowych (ja także w latach licealno-studenckich byłem ich wiernym słuchaczem, nierzadko nagrywając je na taśmę magnetofonową) – łączyły wymykające się rozumowi relacje. Skomplikowane, by nie rzec chore. Tata i syn byli egotykami i oryginałami. Zdzisław nade wszystko zdawał się cenić uznanie, syn bezskutecznie poszu-
kiwał miłości. Obaj byli uzależnieni od – odpowiednio – żony i matki. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że toksyczna atmosfera panująca w rodzinnym domu zdeformowała umysł Tomka, który wielokrotnie próbował targnąć się na życie. I w końcu mu się to udało. Ku uldze ojca (sic!), o czym przekonuje cytowany w prologu list Zdzisława, napisany nazajutrz po zgonie jedynaka. Trawiony lękami Tomasz, ekscentryk, ale zarazem ekspert od rocka – z jego odmianą symfoniczną na czele, oraz Zdzisław, prześladowany przez koszmary twórca budzących grozę obrazów, to postacie jakby nie z tego świata. Ludzie o artystycznym usposobieniu i egocentrycznej naturze miewają skłonności do szaleństwa i częstokroć kończą żywot tragicznie – dowodził przed laty Carl Jung. W przypadku bohaterów tej niezmiernie przygnębiającej i poruszającej do szpiku kości historii, którą my jedynie czytamy, a oni musieli ją przeżyć, twierdzenie austriackiego medyka znajduje – w moim przekonaniu – ewidentne potwierdzenie. Tomasz Z. Zapert
historia
Andrzej Chwalba
Samobójstwo Europy Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 647, 59,90 zł, ISBN 978-83-08-05303-4
Z
namienny tytuł pracy ukazuje bezsens ówczesnych działań polityków, którzy wysyłali na fronty i skazywali na okrutną śmierć setki tysięcy ludzi, głównie młodych mężczyzn. Jednak to straszliwe doświadczenie nie powstrzymało kolejnego pokolenia władców Europy przed rozpętaniem po dwudziestu latach kolejnej, jeszcze bardziej krwawej i bezwzględnej światowej wojny. Dopiero jej skutki powstrzymały kraje europejskie przed kolejnymi konfliktami, co pozwoliło współczesnym generacjom na trwające do dzisiaj dziesięciolecia niespotykanego wcześniej długiego okresu pokoju, jeżeli nie liczyć zlekceważonych u swego zarania konfliktów na Półwyspie Bałkańskim. Niedawne niezwykle groźne dla pokoju rosyjskie działania na Krymie mogą zachwiać tę wieloletnią równowagę na naszym kontynencie i dlatego warto sięgać po dobre
34
b i b l i o t e k a
a n a l i z
opracowania historyczne, aby wyciągnąć z nich naukę i uchronić się przed groźnymi skutkami tych niewinnych z pozoru, czy lekceważonych, bo pojawiających się na krańcach Europy, zdarzeń. W polskim odbiorze I wojna światowa to przede wszystkim bratobójcza walka naszych rodaków wcielonych do trzech zaborczych armii, zażarcie walczących na wielu frontach, a przy tym zabiegi stronnictw politycznych o wskrzeszenie państwa, których zwieńczeniem było ogłoszenie niepodległości w roku 1918, nieodmiennie związane z kultem i późniejszą legendą ówczesnego naczelnika państwa, a potem marszałka Józefa Piłsudskiego. Jednak dla innych narodów I wojna światowa to głównie ich fronty lokalne, jak front austrowęgiersko-włoski na 600 km niezwykle trudnej do sforsowania granicy, biegnącej główp r z e d s t a w i a
•
nie grzbietami alpejskimi. Jej kluczowym miejscem była dolina rzeki Isonzo, gdzie „do 1917 roku stoczono jedenaście bitew, z czego cztery w 1915”, a w ich trakcie „raz jedni, raz drudzy cofali się i przesuwali do przodu o kilka, maksymalnie kilkanaście kilometrów”, zaś cena, jaką zapłacili Włosi, „za te skromniutkie sukcesy, była przerażająca” – siedemset tysięcy rannych, zaginionych i zabitych. W wyniku I wojny światowej zmieniła się radykalnie mapa polityczna wschodniej części kontynentu. Rozpadły się imperia okupujące polskie ziemie, powstały nowe państwa, bo – jak zauważa autor – „pierwsza wojna światowa była nie tylko wojną państw, lecz także narodów”. Jednak nie zagwarantowało to trwałego pokoju, gdyż napięcia wewnętrzne i międzynarodowe nie zostały zażegnane. P iotr Dobrołęcki
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
życie społeczne
Książki miesiąca
Paulina Wilk
Znaki szczególne Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 250, ISBN 978-83-08-95330-0
P
publicystyka
aulina Wilk, autorka świetnie przyjętego debiutu „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii”, w swojej drugiej książce odśpiewała evergreen Jacka Kaczmarskiego „Co się stało z naszą klasą”. Ściśle mówiąc, podzieliła się z czytelnikami doświadczeniami, jakie – wraz z trzydziestoparoletnimi rówieśnikami – nabyła w zetknięciu z rzeczywistością III Rzeczpospolitej. Wyciągnęła z szuflady dyplomy i listy pochwalne, jednocześnie demonstrując sińce, guzy i świadectwa lekarskie dokumentujące poważniejsze urazy. Bo też rozczarowań w niedługim przecież dorosłym życiu pisarki i jej kolegów jest niepokojąco o wiele za dużo w stosunku do liczby radosnych uniesień. Te ostatnie zdarzały się sporadycznie z zauważalną tendencją malejącą od 1989 roku poczynając. Tę osobistą książkę czyta się znakomicie, w czym nie ma nic specjalnie dziwnego, jako że i temat jest ważki społecznie a niekoniecznie rozpoznany, i autorka udowadnia, że pisać potrafi. Jeśli miałbym jej coś zarzucić, to charakterystyczne, powiedziałbym – pokoleniowe, bia-
dolenie, którego nie potrafiła się ustrzec. Dla pocieszenia dodam, że podążyła śladami znakomitych poprzedników. Zauważyliście Państwo, że ilekroć nawet znakomity pisarz zaczyna przemawiać w imieniu jakiejś społeczności, swojej klasy, grupy, generacji itp., natychmiast stęka i labidzi, popłakując nad swoim „straconym pokoleniem”. Ileż tych straconych pokoleń już było! Paulina Wilk, na szczęście, nie spisała swego rocznika na straty, co więcej, wysiliła się na bohaterską deklarację, że przyszłość tych może nie za pięknych, za to – jeśli wierzyć autorce – doskonale wyedukowanych „trzydziestoletnich” spoczywa w ich rękach. Zawsze starsi blokowali miejsca młodszym, tak długo jak mogli. Rzadko kiedy dochodziło do bardziej zauważalnych zmian wart. Na taką pokolenie Pauliny Wilk spóźniło się. Ale niech nie żałuje wysiłku włożonego w naukę języków, zwiedzanie świata, kończenie niezliczonych kursów, „rozkminianie” komputera itd. To wszystko jeszcze się przyda, jeszcze zaowocuje. Jeśli coś jest naprawdę niepoko-
jące, to wyraźne fiasko, jakie poniosły trzydziestolatki w swoim życiu osobistym, rodzinnym. Miało być ono nowoczesne, „nie tylko zamożniejsze ale przede wszystkim emocjonalnie i społecznie lepsze, oparte na partnerskich relacjach, równouprawnieniu płci oraz bardziej otwartym i bezpośrednim kontakcie z dziećmi”. To wszystko okazało się chciejstwem. Poruszająca jest szczerość tej książki; bardzo osobisty ton, jaki udało się uchwycić autorce, sprawia, że wierzymy jej. W to, na przykład, że, jak dotąd, tylko raz doświadczyła z rówieśnikami jednoczącej chwili: po śmierci Jana Pawła II. Myślę, że takich momentów było więcej, także ten po katastrofie smoleńskiej. A że nie „cała klasa” przeżywała go jednakowo? Cóż, polityka jest w „Znakach szczególnych” świadomie nieobecna. A co jest? Celna obserwacja i powaga, z jaką pisarka traktuje opisywaną rzeczywistość. Europejską, polską, swoją. No może swoją nie do końca, za to oswojoną – z całą pewnością. K rzysztof M asłoń
(praca zbiorowa)
Dyktatura gender Biały Kruk, Kraków 2014, s. 168, ISBN 978-83-7553-154-1
„N
ie bójcie się chaosu – im większy, tym lepiej”. Są to słowa Mao Tsetunga wypowiedziane w czasie rewolucji kulturalnej, a jako motto dość przewrotnie przytoczone przez Leszka Sosnowskiego, głównego twórcę nowej publikacji krakowskiego wydawnictwa, w tekście zatytułowanym równie zaskakująco „Fryderyk Engels – bezdzietny ojciec genderystów”. Z właściwą sobie otwartością szef wydawnictwa wyznaje wspominając czasy swoich studiów uniwersyteckich: „… dostrzegam po latach, że niesłusznie uchylaliśmy się przed poznawaniem myśli Marksa czy Engelsa. Niebezpieczeństwa trzeba poznać dokładnie, jeśli chce się im skutecznie przeciwstawiać. Przygotowując tę książkę i wgryzając się w tematykę gender, byłem zdumiony i poważnie zaniepokojony z powodu niezwykłej konsolidacji światowego lobby homoseksualistów i wszelkiego rodzaju dewiantów oraz osobników wynaturzonych. Wtedy też zaczęły powracać w pamięci wciskane nam na siłę przed b i b l i o t e k a
a n a l i z
laty do głów frazy z dzieł twórców komunizmu teoretycznego (mieli szczęście, że praktycznego nie dożyli). Zaczęły powracać, ponieważ na każdym kroku nasuwały się analogie między nimi a współczesnymi głosicielami spod znaku gender”. Tekst Leszka Sosnowskiego w sposób niezwykle celny pointuje zbiór programowych wypowiedzi, na który składają się tak znaczące przywołania jak: obszerny fragment przemówienia papieża Benedykta XVI wygłoszonego podczas spotkania z kardynałami oraz pracownikami Kurii Rzymskiej i Gubernatoriatu 21 grudnia 2012 roku zatytułowanego „Kto broni Boga, ten broni człowieka”, czy pełny tekst Listu pasterskiego biskupów polskich na Niedzielę św. Rodziny z 23 grudnia 2013 roku, którego tytuł brzmi „Wielkie zagrożenie”. W tomie jest też tekst wykładu, jaki ks. Henryk Hoser, arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej, wygłosił w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu 21 marca ubiegłego roku, a tak-
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
że artykuły innych znanych autorów, a rolę rozdziału wprowadzającego, a więc niejako programowego pełni tekst ks. prof. Waldemara Chrostowskiego zatytułowany „Płeć jest darem Boga. Ideologia gender w świetle Pisma Świętego”. Jak zwykle w publikacjach krakowskiego wydawnictwa, które ze swymi książkami z niezwykłą precyzją trafia w zapotrzebowanie społeczne, podnosząc najbardziej aktualne, a przy tym trudne i palące tematy, również w tym przypadku otrzymujemy bardzo starannie opracowany tom pod względem edytorskim, bogato przy tym ilustrowany świetnie dobranymi fotografiami, które odpowiednio ze sobą skonfrontowane stanowią przedłużenie myśli zawartych w słowie pisanym. I również jak zwykle fotografie te są w większości dziełem mistrza Adama Bujaka, najsłynniejszego fotografa papieskiego, ale również sumiennego kronikarza polskiego życia religijnego. P iotr Dobrołęcki •
k w i e c i e ń
2 0 1 4
35
Recenzje Proza polska Konrad Czerski
Donikąd
Ten debiut powieściowy Konrada Czerskiego, to ciekawa pozycja na polskim rynku wydawniczym. Czyta się ją błyskawicznie i choć z początku narrator lekko irytuje, to w miarę czytania okazuje się jednak bardzo dobrym przewodnikiem po świecie powieści. A skoro już przy narratorze jesteśmy, to Bruno Werner jest młodym utracjuszem, który ma ambicje i pieniądze, ale nie do końca potrafi się odnaleźć w świecie, który go otacza. Nie skończył żadnej porządnej szkoły, nie ma pracy. Tak się jednak złożyło, że odziedziczył okrągłą sumkę, nie musi się więc martwić jak przeżyje od pierwszego do pierwszego. Może spokojnie śnić swój sen o wielkości i zmagać się z twórczymi blokadami. Bo Bruno pisze swoją pierwszą powieść, a podczas szukania inspiracji trafia na pewną tajemniczą książkę, którtej autorem jest nieznany ani mu ani światu Daremo Inaia. Nie ma w niej informacji o wydawcy, a szperanie w Internecie i rozmowy z księgarzami na niewiele się zdają. Tym gorzej, bo książka jest dobra. Według naszego bohatera wręcz genialna. I nie ulega wątpliwości, że przecież Bruno ją ma, trzyma w rękach, czuje jej ciężar, więc istnieje. Tak rozpoczyna się niezwykłe poszukiwanie. Z jednej strony informacji na temat autora widmo oraz książki, o której nikt nigdy nie słyszał, a z drugiej czegoś o wiele ważniejszego… Żeby było ciekawiej, Bruno cierpi na, powiedzmy, pewne psychiczne dolegliwości, za które według niego winę ponosi Kaduk. Kim bądź czym jest Kaduk? Odsyłam do książki, warto do niej zajrzeć. Oprócz wyżej opisanego wątku, splatają się tu jeszcze inne historie: świat z tajemniczej powieści, której fragmenty czyta Bruno, pełna sekretów opowieść o Sophie Kavan i kilka pomniejszych. Jak będą się zapętlać losy bohaterów, czy w końcu dojdą do wspólnego finału? O tym przekonają się ci, którzy sięgną po książkę. (uw) Oficynka, Gdańsk 2014, s. 296, ISBN 978-83-64307-13-3
Wojciech Kłosowski
Nauczyciel sztuki Wciągająca, z biglem napisana powieść historyczna, jakiej nie powstydziłby się Aleksander Dumas. Literatura polska nie zna tak opisanych pojedynków szermierczych i choćby dla tych fragmentów warto po „Nauczyciela sztuki” sięgnąć. A chodzi o Sztukę walki, przez wielkie S właśnie, rozumianą nie tylko jako umiejętność fechtowania, ale jako zbiór reguł, kodeks mądrego szermierza. Nie każdy mistrz Sztuki musi walczyć po stronie dobra i prawości, każdy jednak kieruje się w walce honorowymi zasadami. Dobry szermierz łączy umiejętności z instynktem, walka jest jak taniec, czy jak miłość. Wątek romansowy w powieści jest równie ważny jak sceny walki, nie jest to jednak typowa powieść płaszcza i szpady, jak ją anonsuje wydawca. Tak naprawdę sprawy najbardziej wyeksponowane są jedynie tłem tej historii, ulokowanej w XVI wiecznej Hiszpanii, w której do głosu dochodzi inkwizycja, zaczynają się prześladowania Żydów, tolerancja nie jest już wartością. A przecież to ta sama Hiszpania, w której przez stulecia ścierały się wpływy arabskie, żydowskie i chrześcijańskie. Wojciech Kłosowski świetnie odmalowuje ten wielokulturowy świat, który niedługo ma zniknąć, by po latach odrodzić się w ideach ludzkiej solidarności, tego co górnolotnie nazywamy braterstwem. Bo „Nauczyciel sztuki”, to przede wszystkim powieść o patrzeniu na świat, można szeroko otworzyć oczy, ale można je przymrużyć i widzieć jedynie to, co chce się zobaczyć. Mamy w tej powieści plejadę wspaniałych, mądrych ludzi: szermierz Gaspar de Los Reyes, filozof Abraham Leot al-Jadecha, lekarka Siham an-Nabi, matematyczka Ruth, wreszcie książę Ferdinand Esteban Francisco Manrique de Lara y Cardona i jego dzieci. Po drugiej stronie jest niewiele osób napraw36
b i b l i o t e k a
a n a l i z
dę złych, lecz po tej czarnej stronie zbierają się wielkie siły i czytelnik wie, że świat tolerancji, jaki uosabia dwór księcia, zostanie niebawem zdmuchnięty przez tych, którym obca jest wielokulturowość. Powieść jest późnym debiutem dojrzałego autora, znanego dotąd z innych aktywności. Napisana lekko, akcja gna do przodu. Powieść mądra i wciągająca, choć nie wolna od niedociągnięć, przede wszystkim zbyt oczywiste jest rozdzielenie między dobrem a złem, postaci zbyt mocno podporządkowane są fabule, na czym cierpią zarówno psychologia, jak i dialogi, mało zróżnicowane. Niewątpliwym atutem są smaczki, jak wątek małego syna księcia i jego łobuzerskiej przyjaciółki, gra w szachy, czy przygarnięty przez filozofa kot. Łukasz Gołębiewski Krytyka Polityczna, Warszawa 2013, s. 550, 44,90 zł, ISBN 978-8362467-90-7
Zbigniew Domino
Cedrowe orzechy „Nie kryję, że do opowiadań z tomu „Cedrowe orzechy” mam wyjątkowy sentyment. Może, dlatego, że są to w większości opowiadania bardzo wczesne, niektóre wręcz debiutanckie, ale pewnie i dlatego, że są to opowiadania o jednorodnej zesłańczo-syberyjskiej tematyce” – pisze autor we wstępie do tego tomu nowelistyki, opublikowanego po raz pierwszy za Gierka, w okresie poluzowania cenzuralnej śruby. Pierwsze wydanie „Cedrowych orzechów” stało się sensacją. Choć może nie aż tak wielką, jak „Wielbłąd na stepie” czy „Krzyż południa” Jerzego Krzysztonia, chyba pierwszych na peerelowskim rynku księgarskim powieści nawiązujących do tragicznych losów Polaków zesłanych przez Sowietów za Ural w okresie II wojny światowej. Ale i proza Dominy została ciepło przyjęta nie tylko przez czytelników, ale także krytykę. I to nawet emigracyjną. Entuzjastycznie opiniowała ją między innymi na łamach paryskiej „Kultury” Maria Danilewicz-Zielińska. Opowiadania zebrane w tomie powstały na bazie własnych doświadczeń. Dziesięcioletni autor został w lutym 1940 roku zesłany – wraz z rodziną – z podolskiej wioski na Sybir. Do Polski, ale nie macierzy, lecz na Opolszczyznę, powrócił po sześciu latach. I w tych opowiadaniach nader plastycznie ilustruje ten czas, w którym przeszedł przyśpieszony kurs dojrzewania. Dorosłym stał się wiele miesięcy przed ustawowym terminem. Sprawiły to dramatyczne doświadczenia życiowe. Podroż w warunkach urągających ludzkiej godności, katorżnicza praca w tajdze, katastrofalne warunki bytowe, epidemie dziesiątkujące zesłańców, śmierć matki, konieczność opieki nad młodszym bratem, gdy ojciec wstąpił do kościuszkowców, bo do Andersa nie zdążył… Swoją drogą ciekawe, jak wtedy potoczyłyby się koleje życia autora? Ślady tych tekstów odnajdujemy w zbeletryzowanym – ale jak sądzę jedynie z lekka – tryptyku autora: „Syberiada polska”, „Czas kukułczych gniazd”, „Młode ciemności”. Narracja została doprowadzona do chwili, gdy Staszek Dolina – alter ego prozaika – kończy wojskową szkołę prawniczą. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej sagi. Tomasz Z. Z apert Studio Emka, Warszawa 2014, s. 206, ISBN 978-83-6377-365-6
Katarzyna Puzyńska
Motylek
Debiutancka, bardzo udana powieść kryminalna i zapowiedź ciekawego cyklu. Akcja „Motylka” rozgrywa się w Lipowie niedaleko Brodnicy. Lokalną szarą społecznością, pogrążoną w zimowym letargu, wstrząsa wiadomość o morderstwie. Śmiertelnie potrącono zakonnicę. Nic nie wskazuje na to, by był to tylko tragiczny wypadek, ktoś dokonał brutalnego mordu z premedytacją. Nad sprawą pracują miejscowi policjanci pod wodzą Daniela Podgórskiego, szefa komisariatu o aspiracjach zbyt wysokich jak na swoje możliwości. Funkcjonariusze nie mają żadnego
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Recenzje punktu zaczepienia, nie znają motywu. Tymczasem dochodzi do kolejnej tajemniczej zbrodni. To aż nadto jak na niewielkie Lipowo. Czytelnik jest skutecznie zwodzony, stwarza własną listę potencjalnych sprawców, zaczyna podejrzewać wszystkich o wszystko. Misternie skonstruowana i złożona intryga prowadzi do zaskakującego finału. Powieść łyka się jednym tchem, trzyma w napięciu od samego początku i tak pozostaje już do samego końca. Warte uwagi są wyśmienicie narysowane postaci – przekonywujące, interesujące, żywe. Katarzyna Puzyńska jest z wykształcenia psychologiem, nie dziwi więc ta różnorodność osobowości i skomplikowane relacje. „Motylek” to raczej smutna i, niestety, uczciwa obserwacja współczesnego małomiasteczkowego świata, zgrabnie przełożona na język kryminału. (et)
jednym tchem, są wciągające – wszak Coben to niekwestionowany mistrz gatunku. Ale (albo na szczęście) Coben wykorzystuje sprawdzone metody i tworzy rozmaite kombinacje: miłość – mroczna tajemnica z przeszłości – zbrodnia. Przetasował wcześniejsze pomysły i wpasował je w nową fabułę. Podsumowując: nowy thriller Cobena przypadnie do gustu tym czytelnikom, którzy z nazwiskiem autora zetknęli się po raz pierwszy. Na pewno będą zachwyceni. (hab) tłum. Zbigniew A. Królicki, Albatros, Warszawa 2014, s. 464, ISBN 978-83-7885-833-1
Michael Palmer
Jedno uderzenie serca Jak zwykle Palmer zaczyna mocnym uderzeniem. Podczas wielkiej uroczystości w Kapitolu inicjującej drugą kadencję prezydenta Allaire’a, dochodzi do eksplozji kilkunastu pojemników z WRX3883. To śmiertelny wirus, na który jeszcze nie wynaleziono lekarstwa. Świadom nieuchronnej śmierci i zagrożenia dla całej ludzkości, Allaire zarządza przymusową kwarantannę wszystkich zgromadzonych. Wkrótce chorzy zaczynają umierać w strasznych męczarniach. Co stanie się z Ameryką, jeśli w ciągu jednej godziny umrze prezydent, wiceprezydent, przewodniczący senatu, sekretarz stanu, obrony i skarbu… Za samowolne opuszczenie Kapitolu grozi śmierć. Przekona się o tym jeden bezczelny polityk. Jego ciało zostanie w ciągu kilku sekund skremowane i ślad po nim zaginie. Za atak na Kapitol odpowiedzialna jest grupa Genesis –terroryści wysuwają sporo żądań, ale nie posiadają lekarstwa na WRX3883 (ale o tym nikt jeszcze nie wie). Tylko jeden człowiek może ocalić życie uwięzionym w Kapitolu – facet, który siedzi od kilku miesięcy w więzieniu za zdradę stanu. Wirusolog Griffin Rhodes nie ukrywa, że walka z wirusem (sam brał udział w jego tworzeniu) zakończy się porażką. Wspomagają go dzielnie dziennikarka Angela (dawna miłość) i Melvin (prawdziwy przyjaciel). Zaczyna się wyścig z czasem. Tym bardziej, że objawy choroby ma już prezydent… Mistrz gatunku tym razem popełnił sensacyjny thriller politycznomedyczny. Nie zabraknie tu eksplozji, pościgów, morderstwa, zwrotów akcji i zawrotów głowy od nadmiaru wrażeń oraz – co niemniej ważne – wątku miłosnego. W sumie pasjonująca i wciągająca lektura. Szkoda tylko, że autor „Krytycznej terapii” już nic więcej nie napisze. Palmer zmarł w październiku 2013 roku w wieku 71 lat. W Polsce doczekamy się niebawem dwóch ostatnich thrillerów w klimacie „Jednego uderzenia serca”. Będzie to „Biały dom” oraz „Polityczne samobójstwo”. Na pocieszenie zostają nam medyczne thrillery Tess Gerritsen i Robina Cooka. Joanna Habiera
Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 608, ISBN 978-83-7839-695-6
Proza obca George R. R. Martin
Aforyzmy i mądrości Tyriona Lannistera Postać karła Tyriana Lannistera zna bardzo dobrze każdy, kto miał styczność z bestsellerową sagą George’a R. R. Martina „Pieśni Lodu i Ognia”, lub z serialem „Gra o tron”, który zdobył popularność na całym świecie. Dzięki swojemu cynicznemu poczuciu humoru, sprytowi, inteligencji i wielu innym cechom karzeł jest prawdopodobnie najbarwniejszą postacią w sadze i wzbudzającą najwięcej sympatii. Ten mały człowiek ma zawsze coś do powiedzenia, w każdej chwili jest gotowy na błyskotliwą, ciętą ripostę i zawsze musi mieć ostatnie zdanie. Tomik zawiera znaczną część wypowiedzianych przez niego mądrości pełnych różnorakich życiowych puent i humoru, a do tego okraszonych ciekawymi ilustracjami. Całość prezentuje się zgrabnie i estetycznie, dzięki czemu książkę bierze się do ręki z przyjemnością. Tyrion wypowiada się o byciu karłem, prezentuje rzadką lecz zacną cechę – umiejętność śmiania się z samego siebie, mówi o potędze słów, o miłości, wartościach rodzinnych, ludzkiej kondycji, muzyce, jedzeniu i piciu, królowaniu, realnej polityce, o sztuce wojny, sztuce ratowania własnej skóry, sztuce kłamstwa oraz o smokach i różnych mitach. Każdy entuzjasta sagi czy serialu będzie zachwycony. Krzysztof Gołębiewski
tłum. Marek Fedyszak, Albatros, Warszawa 2014, s. 480, ISBN 978-83-7885-842
tłum. Paweł Kruk, Michał Jakuszewski, Zysk i S-ka, Poznań 2013, s. 160,
Timur Vermes
ISBN 978-83-7785-373-3
On wrócił
Mam mieszane uczucia po lekturze tego powieściowego pastiszu. To z jednej strony przystępnie podana satyra na współczesne media, kreujące piramidalne idiotyzmy oraz na przekleństwo współczesności, czyli poprawność polityczną. Z drugiej zaś ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem odrodzenia nazizmu. Iluzoryczne jak się zdaje. Przecież po II wojnie światowej w Niemczech, szczególnie zachodnich, przeprowadzono gruntowną denazyfikację. Ideologia spod znaku swastyki została powszechnie potępiona przez świat. W przeciwieństwie do drugiego totalitaryzmu, który chwalony za wydatne wsparcie w – jak to ujął Louis Aragon – „likwidacji faszystowskiego gada”, tu ówdzie kosmetycznie przekształcony odrasta niczym głowy hydry. Prolog tej oryginalnej książki jest następujący: Adolf Hitler budzi się na opuszczonej parceli i ze zdziwieniem konstatuje, że nie jest już w bunkrze, Martin Bormann nie odpowiada na wezwania, a mijający go przechodnie nie reaguję na tradycyjne niemieckie przywitanie. Chwilę później ze zgrozą odkrywa, że jest rok 2011. Próbując oswoić się ze współczesną rzeczywistością, przez przypadek zostaje uznany za komika podszywającego się pod dyktatora i dostaje propozycję wystąpienia w telewizyjnym show… I okazuje się medialnym odkryciem. Odcinki z jego udziałem biją rekordy popularności, zarówno w telewizji, jak i w internecie. Stacje informacyjne, radio i prasa coraz częściej zwracają na niego uwagę. Hitler staje się celebrytą.
Harlan Coben
Sześć lat później Jake Fisher z rozpaczą patrzy, jak Natalie, miłość jego życia, wychodzi za innego mężczyznę. Sześć lat później dowiaduje się o śmierci jej męża. I choć obiecał Natalie trzymać się od nich z daleka, jedzie na pogrzeb. Wkrótce przekona się, że Todd miał zupełnie inną żonę i dwoje dzieci, został zamordowany, a Natalie przepadła jak kamień w wodę. Nawet jej siostra nie ma pojęcia, gdzie jest. Dawni przyjaciele udają, że jej nie znali. Jake przekonuje się, że nie tylko on szuka Natalie, ktoś mu grozi, próbuje porwać, on sam musi posunąć się do morderstwa, żeby ocalić własne życie. A to dopiero początek… Mimo wszystko postanawia odnaleźć Natalie. Jest uparty, zakochany i zdeterminowany. Czytelnicy z zapartym tchem dopingują Jake’a i zastanawiają się, czy Natalie: (a) została zamordowana, (b) sama jest morderczynią, (c) nie istnieje. Oczywiście odpowiedź znajdziemy na ostatniej stronie – a sporo ich, bo prawie pięćset, które pochłania się jednym tchem, ponieważ to świetny thriller i mocna sensacja w jednym. „Szczypta »Nie mów nikomu«, garść »W głębi lasu«, łyżka »Ścigając umarłych« Tima Weavera plus do smaku kilka innych książek Cobena” – podsumowała jedna z czytelniczek. Niektórych zachwyca ten przepis Cobena, inni kręcą nosem. Owszem, jego książki czyta się b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
37
Recenzje Timur Vermes jest niemieckim pisarzem i dziennikarzem. Studiował historię i nauki polityczne, potem pracował dla tabloidów, a następnie napisał cztery książki. Tyle, ze nie wiadomo jakie, gdyż występował w roli ghostwritera. „On wrócił” to literacki debiut pod własnym nazwiskiem. W Niemczech książka odniosła wielki sukces. Jesienią ma zostać zekranizowana (czy w roli Adolfa Hitlera ponownie wystąpi Bruno Ganz?). Tomasz Z. Z apert tłum. Eliza Borg, W.A.B., Warszawa 2014, s. 400, ISBN 978-83-7747-977-3
Chris Tvedt
Krąg śmierci To już piąta część cyklu kryminalno-obyczajowosądowego norweskiego pisarza. I równie udana jak poprzednie, choć znowu źle się dzieje w życiu Brennego. Stał się cieniem dawnego Mikaela. Tym razem broni wyjątkowej kanalii. To Hans Mikkelsen, gangster, narkotykowy mafioso. Nic dziwnego, że ściąga na siebie kłopoty. I to poważne. Tyle, że to nie Grek jest przyczyną upadku Brennego. A więc kto? Tego dowiemy się na samym końcu. Gdyby jednak nie kłopoty: utrata pracy, kancelarii, przyjaciół oraz dobrej opinii, Brenne nie rozwiązałby zagadki pewnego morderstwa sprzed lat. Brenne posiedzi trochę w więzieniu, przemyśli kilka spraw, a potem przyjmie pomoc z najbardziej nieoczekiwanej strony – od swojej byłej pracownicy, Synne, której w poprzedniej części nie docenił, omówił udziałów w firmie i utracił w ten sposób najlepszego pracownika, a także przyjaciela. Teraz Brenne będzie pracownikiem Synne, kiepsko opłacanym wyrobnikiem. Ale to wyjdzie mu – jak się przekonamy – na dobre. Upadły mecenas wyruszy na odciętą od świata wyspę, by odgrzebać podwójną zbrodnię sprzed 25 lat i przywrócić dobre imię pewnemu upośledzonemu mężczyźnie. Aron Sorvik odsiedział pełny wyrok za zabicie dwóch nastolatek. Chce, by mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że nikogo nie zabił, pragnie normalnego życia. Jednakże – jak to u autorów dobrych kryminałów bywa (a Tvedt należy niewątpliwie do ich grona) – nie jest najważniejsze, kto zabił, ważne jest pytanie o człowieka. Nic dziwnego zatem, że „Krąg śmierci” znalazł się w gronie najlepszych norweskich powieści kryminalnych i zdobył w roku 2010 prestiżową Nagrodę Rivertona. Joanna Habiera tłum. Katarzyna Tunkiel, Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, s. 432, ISBN 978-83-10-12470-8
Obrona Byli ludzie Münchhausena Z
wykle piszę w tym miejscu o książkach polskich autorów, uważam bowiem, że jako pisarz mam moralny obowiązek wspierania literackich osiągnięć kolegów. Tym razem jednak muszę odstąpić od zasady, bo przeczytałem książkę tak fascynującą, że muszę ją państwu zarekomendować. Nie jestem w tym dziele pierwszy, ale to tylko tym lepiej. Książka, którą tak zachwalam to „Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji” amerykańskiego autora Douglasa Smitha. Wybitny znawca Rosji, w swoim czasie tłumacz Ronalda Reagana, opisuje przed i porewolucyjne dzieje dwóch
38
b i b l i o t e k a
a n a l i z
Baśnie niderlandzkie „Przez tysiące lat opowieść musiała być zasadniczą formą przekazu kultury” – przypomina genezę baśni Andrzej Dąbrówka, autor przekładu i opracowania krytycznego ogromnego wyboru, obejmującego 120 baśni: flamandzkich, holenderskich i fryzyjskich. Jednocześnie baśnie i bajki w kulturze europejskiej funkcjonowały głównie w tradycji ludowej, w przeciwieństwie np. do etosów rycerskich, a zatem bardzo rzadko uzyskiwały formę pisemną. Zainteresowanie baśnią przypada w Europie na okres romantyzmu, choć pierwszy zbiór bajek pochodzi ze znacznie wcześniejszego czasu, bo z XVII wieku. Pierwszym zbieraczem bajek był Giambattista Basile, a jego zbiór 50 utworów pochodzących z przekazów ustnych ukazał się w latach 1634-1636 jako „Pentameron”. Najsłynniejszymi zbieraczami bajek byli oczywiście bracia Grimm, jest to początek wieku XIX. Niderlandy, które przez wieki pozostawały pod wpływem zarówno kultury francuskiej, jak i niemieckiej, siłą rzeczy interesowały Jakuba i Wilhelma Grimmów. Równolegle spisywaniem niderlandzkich opowieści zajął się w XIX wieku Niemiec Johann Wilhelm Wolff, autor „Podań niderlandzkich” z 1843 roku. Folklor Flandrii Francuskiej zaczął z kolei badać Edmond de Coussemaker, publikując je w swoich „Rocznikach” począwszy od 1853 roku. Baśnie niderlandzkie są na ogół pogodne, nie pozbawione ironii, o wyraźnych cechach moralizatorskich. Bohaterami często są kupcy czy rzemieślnicy, co wynika z bardzo wczesnego rozwoju miast w Niderlandach. Niemal całkowicie pozbawione są wątków patriotycznych, rzadko pojawiają się w nich postaci historyczne (np. król Karol Wielki), za to nie brakuje elementów magicznych, czarów, smoków, duchów, cudownych artefaktów oraz staruchów wieszczących przyszłość. Zwykle cudowne okoliczności potrafią odmienić los, ale muszą wspierać je albo bohaterstwo, albo czystość serca. Nagroda niemal zawsze ma wymiar materialny, a często równocześnie matrymonialny (chłopak z gminu poślubia księżniczkę). Lapidarnością i optymistyczną prostotą różnią się te baśnie choćby od podań niemieckich. Biorąc pod uwagę położenie Niderlandów, zaskakująco mało w tych baśniach morza, rybołówstwo było przecież od wieków jednym z najważniejszych w tym miejscu zajęć. Nie dziwi natomiast wyraźnie pogański charakter baśni, podobne elementy stanowią bowiem tradycję podań, których geneza ginie gdzieś w mrokach średniowiecza. Wątki pogańskie przeplatają się z chrześcijaństwem, zmarli wstają z grobów,
sławnych rosyjskich rodów: Szeremietiewów i Golicynów. Autor jest nie tylko człowiekiem ogromnej wiedzy ale i utalentowanym pisarzem – czyta się tą obszerną pracę (664 strony) znakomicie. Znajdziemy w niej mnóstwo niezwykłych historii tak zwanych „byłych ludzi”, ale ani odrobiny optymizmu – książkę zamyka się z uczuciem przygnębienia. To jakby powielony w tysiącach wariantów przypadek Józefa K. Ludzie, którzy nic złego nie uczynili zostają pozbawieni wszystkiego, aresztowani, torturowani i ostatecznie unicestwieni. Czasem ktoś mówi o sprawiedliwej karze za złe traktowanie rosyjskiego ludu. Ale unicestwieni zostają także urodzeni po rewolucji, którzy
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
choćby chcieli, nic złego ludowi nie mogliby uczynić. Ukarani zostali za nazwisko, za nieodpowiednie pokrewieństwo, za cokolwiek. Z czystej nienawiści. Mało jest w ydawnictw, z których można się tak wiele dowiedzieć o Rosji. Dziś to ważne, gdy obserwujemy działania Władimira Putina, człowieka w ystępującego pod dwugłowym carskim orłem, chodzącego sumiennie do cerkwi, ale o świadomości nie bliskich współpracowników cara, lecz tych, którzy monarchę i jego rodzinę zamordowali. Być może dlatego obecny przywódca Rosji jest postacią tak bardzo dla świata nieodgadnioną. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Recenzje ale chowani są w kościołach, ludzie modlą się, ale jednocześnie wierzą w magię i zabobony. Pogaństwo najsilniej przetrwało w kulturze właśnie w baśni. (ł)
Serie wydawnicze – Prószyński i S-ka
Kobiety to Czytają
tłum. Andrzej Dąbrówka, Instytut Badań Literackich – Wydawnictwo, Warszawa 2013, s. 636, ISBN 978-83-61552-67-3
Czytając książki czuję się jak widz, który podgląda przedstawienie. Bawi mnie, że to jak rozumiem i odbieram opisywane historie, w pewnym stopniu zależy od mojej wyobraźni, doświadczeń życiowych i spojrzenia na świat – mówi Magdalena Kumorek, aktorka filmowa i teatralna, ambasadorka i orędowniczka projektu „Kobiety to czytają”, zainicjowanego przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka w sierpniu ub. roku. Jak sama przyznaje, lubi czytać i komentować książki, chętnie więc namawia do tego innych. „Kobiety to czytają” to klub dyskusyjny adresowany do czytelniczek, które lubią rozmawiać o przeczytanych lekturach. Na stronie internetowej www.kobietytoczytaja.pl można dzielić się wrażeniami, komentować, recenzować, podobnie jak na profilu na Facebooku, na którym jest blisko 4900 fanek. Z logo klubu ukazują się także książki – powieści obyczajowe i dramaty psychologiczne, które z założenia mają prowokować do dyskusji. Pierwszą powieścią, która zainaugurowała serię, była „Zatoka o północy” Diane Chamberlain, a tuż po niej „To, co zostało” lubianej w Polsce pisarki Jodi Picoult. Obie autorki skupiają się na emocjach, problemach moralnych i sprawach obyczajowych. W lutym do księgarń trafiła kolejna powieść, opatrzona znakiem „Kobiety to Czytają” – „Nie odchodź” Lisy Scottoline, poruszająca kwestię zdrady i przebaczenia, bardzo silny jest w niej motyw ojcostwa i niesprawiedliwości wojny. Najnowsza książka wydana w ramach klubu to „W słusznej sprawie” Diane Chamberlain. Wstrząsająca opowieść oparta jest na prawdziwej histori. Dotyka tematu aborcji a właściwie przymusowej sterylizacji przeprowadzanej w Karolinie Północnej w ramach polityki eugenicznej. „Kobiety to Czytają” to ważne, przyciągające uwagę historie, obok których nie można przejść obojętnie. Ewa Tenderenda-Ożóg
Mark Billingham
Impuls śmierci W nadmorskim kurorcie na Florydzie znika upośledzona trzynastoletnia dziewczynka. W tym samym czasie trzy pary Brytyjczyków spędzają tam wakacje. Zdążyli się zaprzyjaźnić, więc po powrocie do Londynu organizują wspomnieniowe wieczorki. Podejrzenie, że za zniknięciem dziewczynki stoi jedno z tej szóstki, rodzi się natychmiast. Gdy na przedmieściach Londynu ginie kolejna upośledzona dziewczynka, policja wpada na ślad wakacyjnych przyjaciół. Mroczne sekrety, tłumiona agresja i frustracje płynące z niespełnienia i kompleksów, czynią z nich tykające bomby zegarowe. Wybuchnąć może każda. Ludzie psychicznie zaburzeni potrafią się doskonale maskować i manipulować innymi. Zagadkę rozwiąże Jenny Quinlan, policyjna stażystka z Londynu, która połączy siły z detektywem z wydziału zabójstw na Florydzie. Tym razem znany z poprzednich odcinków Tom Thorne jest wielkim nieobecnym. Szkoda, bo jest niezawodny, gdy trzeba dać komuś w mordę i nagiąć przepisy. Billingham – mistrz kluczenia pokrętnymi ścieżkami ludzkiej psychiki, wirtuoz skomplikowanej fabuły i psychologicznych gierek, rozwiązanie zagadki zostawia nam zawsze na deser. Bohaterowie jego thrillerów psychologicznych – zarówno pierwszo- jak i drugoplanowi – są pełni wad, dziwactw i tajemnic – nie ułatwiają czytelnikom dotarcia do prawdy. Zapadają w pamięć. Billingham lubi mieszać nam w głowach i podrzucać fałszywe tropy. Jest nieprzewidywalny. To rzadka sztuka, bowiem popełnił już kilkanaście thrillerów (m.in. „Kokon”, „Presję”, „Pułapkę”), a nigdy się nie powtarza. Lubię jego poczucie humoru i wątki poboczne. Lubię jego bohaterów i ich strasznie skomplikowane problemy osobiste. Choć w „Impulsie śmierci” brakowało mi smutasa Thorne’a, to i tak książkę czytało się świetnie. (hab) tłum. Robert P. Lipski, Burda Książki, Warszawa 2014, s. 408, ISBN 978-83-7778-480-8
Camilla Grebe, Asa Traff
Bardziej gorzka niż śmierć Mała dziewczynka siedzi pod stołem. Stamtąd widzi tylko nogi. I słyszy krzyki. Nieznajomy mężczyzna bije jej mamę, Suzanne Olsson. Pięcioletnia Tilde patrzy na zbrodnię… Dwie psychoterapeutki – Siri i Aina – organizują grupę wsparcia dla ofiar przemocy. Zgłasza się pięć kobiet: Kattis, Sofia, Malin, Sirkka, Hillevi, wszystkie były dręczone psychicznie i fizycznie. Ich losy wkrótce splotą się z losem zabitej Suzanne i jej córeczki. Są bezradne, wściekłe, zrozpaczone, przerażone. Próby pojednania i przebaczenia próbuje udaremnić jedna z uczestniczek grupy. Dlaczego? Okazuje się, że w Szwecji, która słynie ze swojego socjalu i dbałości o bezpieczeństwo dzieci i rodzin, wcale nie jest tak różowo. Bite dzieci – jak stąd wynika – nie zawsze są odbierane rodzicom, a po śmierci matki zwykle trafiają pod opiekę złego ojca. Siri znamy już ze „Spokoju duszy”, debiutu kryminalnego szwedzkich sióstr. Teraz musi podjąć ważną decyzję (w trzeciej części spotkamy się w większym gronie). A co z miejscem w jej życiu dla policjanta Marcusa? Czy Siri odważy się zacząć od nowa? Jednocześnie prowadzi małżeńską terapię Patricka i Mii – cała trójka przekona się, jak trudna jest relacja z drugim człowiekiem. Siri ma coraz większe wątpliwości – czy warto zawierzyć miłości? Mocna konstrukcja, intrygująca fabuła, przemyślana intryga, prawdziwe postaci – wszystko wiarygodne i przekonujące. Jakb i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
by postaci dramatu trafiły na karty książki prostu z realnego życia, w którym ojciec bije swojego syna do krwi, a zgwałcona dziewczyna spotyka swojego oprawcę codziennie w sklepie, bo policja umywa ręce. Ten kryminał czyta się z ciekawością i przyjemnością. Choć jest to przyjemność z domieszką goryczy – bo za zamkniętymi drzwiami zawsze będzie dochodziło do tragedii, a my nie kiwniemy palcem. Jednak pamiętajmy – granica między rolą ofiary a rolą oprawcy często się zaciera, a normalność lubi popadać w szaleństwo… (hab) tłum. Inga Sawicka, Rebis, Poznań 2014, s. 384, ISBN 978-83-7510-787-6
John le Carre
Subtelna prawda W Gibraltarze, najcenniejszej brytyjskiej kolonii, z inicjatywy wiceministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii przeprowadzona zostaje tajna operacja pod kryptonimem „Fauna i Flora”. Jej celem jest pojmanie groźnego terrorysty. Akcja kończy się sukcesem, a Korona nagradza bohatera – pracownika brytyjskiego MSZ – nową tożsamością i tytułem szlacheckim. Tyle że zginęły dwie niewinne osoby – matka i dziecko, a decyzję o ataku podjął polityk z zacisza swego gabinetu wbrew protestom komandosów i swojego wysłannika na miejscu. Trzy lata później osobisty sekretarz ministra, Toby Bell, zostaje wezwany przez owego dyplomatę do jego dworku w Kornwalii. Toby będzie zmuszony •
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
39
Recenzje
tłum. Paweł Korombel, Sonia Draga, Katowice 2014, s. 372, ISBN 978-83-7508-708-6
Lauren Beukes
Lśniące dziewczyny One – często niewinne, przepełnione chęcią życia, aktywne zawodowo i z planami na przyszłość, tak bardzo nieświadome zagrożenia, które przynosi jego pojawienie się w pobliżu. On bezwzględny zabójca opętany przez niezwykły Dom. Ona – jedyna, która przeżyła spotkanie z nim. Studentka Kirby Mazrachi postanawia wyjaśnić sprawę niedoszłego zabójstwa, zabójstwa którego ofiarą miała się stać. Pochłonięta wizją odszukania swego niedoszłego zabójcy nie zauważa, jak życie przecieka jej między palcami. Harper Curtis to jeden z wielu nieudaczników zamieszkujących Chicago lat 30. poprzedniego wieku, zniewolony przez tajemniczy Dom, który jednocześnie pozwala mu na realizację największej życiowej potrzeby: zabijania „lśniących dziewczyn” żyjących w przyszłości. Harper przenosi się w czasie w poszukiwaniu kolejnych ofiar, aż do momentu, w którym odkrywa, że jedna z nich wciąż żyje. Czy dojdzie do ich kolejnego spotkania? W jakim czasie i miejscu? Czym się ono w ogóle zakończy? Wartka akcja, pełnokrwiste postaci, umiejętnie kreowana fabuła, niepozbawiona zaskakujących i ubogacających ją oryginalnych wątków – to największe atuty tej prozy. Warto przy tym podkreślić fakt, że „Lśniące dziewczyny”, powieść nie tylko o podróżach w czasie, to obraz cywilizacji XX wieku, naznaczony bliską obecnością zła, niezwykle namacalnego, bo nie utożsamianego przez totalitarny system władzy, a chore żądze jednostki. Proza Beukes przynosi jednocześnie przestrogę – przypomnienie, że realne zło żyje obok nas, nie tylko głęboko ukryte w sąsiadach czy ludziach, których mijamy codziennie na ulicy, a w nas samych. (pw) Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2014, s. 416, ISBN 978-83-7818-420-1
Silvia Avallone
Stal
Włoska autorka jest właściwie dopiero na początku swojej prozatorskiej drogi, a już zdobyła kilka ważnych nagród w swoim kraju, na podstawie jej powieści powstała ekranizacja zaprezentowana na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Silvia Avallone dała się poznać jako autorka wyrazista i ciekawa zarazem. Akcję powieści umieściła w scenerii robotniczego osiedla w Piombino w Toskanii, u wybrzeży Morza Śródziemnego. Życie mieszkańców nie toczy się jed40
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
Rozmowa z Lauren Beukes, autorką powieści „Lśniące dziewczyny” i „Zoo City”
Zabójca bez katarsis
– Podróże w czasie to motyw, który od zawsze panią inspirował? – Nie, on po prostu pasował mi bardzo z uwagi na tę konkretną opowieść. Czytam co prawda bardzo dużo literatury science-fiction i wiele tego typu elementów w ys tępuje w takiej literaturze, ale podróże w czasie akurat idealnie pasowały do mojego pomysłu na historię opisaną w „Lśniących dziewczynach”. – W takim razie co pełniło rolę „założycielskiego pomysłu” fabuły tej powieści? – Któregoś dnia „traciłam czas” na Twitterze i rozmawiałam z zupełnie obcą mi osobą, gdy w pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł, że następna książka jaką napiszę powinna być historią seryjnego mordercy, który podróżuje w czasie. Nawet wpisałam już tego twitta, ale za moment szybko go usunęłam, bo stwierdziłam, że to rzeczywiście może być kapitalny pomysł na kolejną książkę. Poza tym stwierdziłam, że podróże w czasie mogą być dobrym tłem dla opowiedzenia historii XX wieku, opowieść o tym, jak historia się powtarza, o tym jak pewne rzeczy się zmieniają, a pewne pozostają takie same mimo upływu czasu. Przy okazji chodziło o to, by pokazać to w sposób ciekawy, który wzbudza zainteresowanie. – Co według pani zamysłu jest w tej powieści najważniejsze? Dynamiczna historia kryminalna, watki fantastyczne, czy może właśnie to jak upływ czasu kształtuje rzeczywistość, zmienia ludzi i cywilizacje? – Myślę, że tak naprawdę jest to książka o sile przeznaczeniai wolnej woli. Przy tworzeniu tej historii inspirowałam się grecką tragedią, ale także szekspirowskim Makbetem. Wszystko co działo się z Harperem opierałam na losach Syzyfa czy Prometeusza, którzy cały czas musieli przeżywać tę samą torturę. Zastanawiałam się, jak może wyglądać życie człowieka, który trafia do takiego zamkniętego kręgu. Harper trafia do Domu, ale tak naprawdę okazuje się, że staje się jego więźniem, bezustannie słyszy swoje myśli, jest też zmuszony do powtarzania tych samych czynności, nie ma szansy na ucieczkę. To opowieść o tym, w jaki sposób jesteśmy czasem skazani na własne przeznaczenie. – Wspomniała pani o inspiracji klasyczną tragedią grecką. Jednym z jej charakterystycznych motywów jest pojęcie katharsis czyli „oczyszczenia”. Harper nie otrzymuje tego daru… – Rzeczywiście on nie, ale dostaje ją Kirby, jego niedoszła ofiara. W wyniku strasznego ataku Harpera w przeszłości została jakby uwięziona we własnym „zamkniętym kole”, a poszukiwania niedoszłego zabójcy stały się jej obsesją. Czytelnik ma ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć: kobieto daj sobie z tym spokój, zacznij żyć własnym życiem, nie masz szans go złapać, zapomnij o tym. A jednak udaje jej się dopaść swojego prześladowcę i to właśnie jest moment jej katharsis. Poza tym uważam, że Harper nie zasługuje na szansę oczyszczenia, na odkupienie win. Uwięzienie w tej pułapce jaką jest Dom to dla niego najgorsza kara, gorsza nawet niż śmierć, niż piekło. Rozmawiał Paweł Waszczyk fot. rebis
wybrać między sumieniem a obowiązkiem. Odkrycie prawdy to jedno, a jej ujawnienie… Mistrz powieści szpiegowskiej ma 83 lata. Autor „Krawca z Panamy” i „Wiernego ogrodnika” był sensacyjny i szpiegowski. Teraz jest polityczny, szpiegowski i publicystyczny, a także mocno krytyczny. Co go dziś zajmuje? Rozterki, dylematy moralne, psychologiczne i obywatelskie. Zdrada ideałów, korupcja, machinacje polityków, ciemne interesy rządzące współczesnym światem. Rynek militarny finansują prawicowi miliarderzy, wojna się komercjalizuje, politycy siedzą w kieszeni prywatnych firm, każdy, kto może, wykorzystuje wpływy i publiczne pieniądze do prywatnych interesów, najemnicy współpracujący z tajnymi służbami. Ten świat zaludniają cyniczni egoiści, zakłamani cwaniacy, wyrachowani hipokryci, bezwzględni kombinatorzy. Jeden z recenzentów napisał, że nie jest to klasyczna powieść szpiegowska, ale moralitet o brudnej polityce i tajemnicach skrywanych w ministerialnych gabinetach. Co nie oznacza, że „Subtelna prawda” – jak na dobry thriller przystało – nie trzyma w napięciu, i choć pozbawiona szczęśliwego zakończenia, fabułę ma jak spod igły przedwojennego krawca, serię mistrzowskich scen, plejadę wiarygodnych postaci i czyta się świetnie. (hab)
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
nak w bajkowej scenerii, pod cudownym sĹ&#x201A;oĹ&#x201E;cem jednego z najbardziej poĹźÄ&#x2026;danych regionĂłw WĹ&#x201A;och, ale wokĂłĹ&#x201A; zakĹ&#x201A;adu hutniczego Lucchini, ktĂłry zapewnia chleb, ale i dostarcza trosk. W powietrzu czuÄ&#x2021; cuchnÄ&#x2026;cy zaduch, piasek na plaĹźy miesza siÄ&#x2122; z rdzÄ&#x2026; i Ĺ&#x203A;mieciami. CzĹ&#x201A;owiek, ktĂłry siÄ&#x2122; tu urodzi, â&#x20AC;&#x17E;moĹźe zostaÄ&#x2021; zĹ&#x201A;odziejem albo robotnikiem, pracowaÄ&#x2021; za ladÄ&#x2026; sklepu spoĹźywczego w hipermarkecie albo siÄ&#x2122; prostytuowaÄ&#x2021;â&#x20AC;?. Alkohol, seks, narkotyki to niemal codziennoĹ&#x203A;Ä&#x2021; tamtejszej mĹ&#x201A;odzieĹźy. To pokolenie nie wierzy w nic, unika polityki, nie ma motywacji, aby walczyÄ&#x2021; o ideaĹ&#x201A;y. Przy ul. Stalingradzkiej w tym samym bloku mieszkajÄ&#x2026; dwie przyjaciĂłĹ&#x201A;ki â&#x20AC;&#x201C; Anna i Francesca. DorastajÄ&#x2026;ce dziewczyny Ĺ&#x201A;Ä&#x2026;czy szkoĹ&#x201A;a i bloki, kĹ&#x201A;opoty z rodzicami, chociaĹź jedna z nich doĹ&#x203A;wiadcza przemocy domowej, kaĹźda marzy o szczÄ&#x2122;Ĺ&#x203A;liwym Ĺźyciu. Ich ciaĹ&#x201A;a zmieniajÄ&#x2026; siÄ&#x2122;, one same sÄ&#x2026; Ĺ&#x203A;wiadome swojej kobiecoĹ&#x203A;ci. Bardzo szybko z tego powodu jedna z nich wpakuje siÄ&#x2122; w kĹ&#x201A;opoty. â&#x20AC;&#x17E;Stalâ&#x20AC;? to opowieĹ&#x203A;Ä&#x2021; o przyjaĹşni, dorastaniu, problemach wieku dojrzewania. Autorka nie ubarwia Ĺźycia, pokazuje codziennÄ&#x2026; monotoniÄ&#x2122;, peĹ&#x201A;nÄ&#x2026; problemĂłw i rodzinnych komplikacji. Ale niech to nikogo nie zmyli â&#x20AC;&#x201C; lektura jest emocjonalna i emocjonujÄ&#x2026;ca. Mocno prawdziwa i napisana tak, Ĺźe chce siÄ&#x2122; czytaÄ&#x2021; jak najszybciej jednoczeĹ&#x203A;nie tak, Ĺźeby nie skoĹ&#x201E;czyĹ&#x201A;a siÄ&#x2122; za szybko. (et) tĹ&#x201A;um. Joanna Kluza, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 378, ISBN 978-83-7508-674-4
Rgys Bowen
Ĺ&#x161;mierÄ&#x2021; detektywa Akcja powieĹ&#x203A;ci rozgrywa siÄ&#x2122; w Nowym Jorku na poczÄ&#x2026;tku dwudziestego wieku. Molly Murphy mieszka tu od niedawna, jakiĹ&#x203A; czas temu przypĹ&#x201A;ynÄ&#x2122;Ĺ&#x201A;a statkiem z Irlandii. W miÄ&#x2122;dzyczasie zdÄ&#x2026;ĹźyĹ&#x201A;a siÄ&#x2122; zakochaÄ&#x2021; w mĹ&#x201A;odym kapitanie policji â&#x20AC;&#x201C; Danielu Sullivanie. Dziewczyna z niecierpliwoĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; czeka na jakieĹ&#x203A; deklaracje ze strony ukochanego, najlepiej oĹ&#x203A;wiadczyny. Niestety mÄ&#x2122;Ĺźczyzna skrupulatnie omija takie tematy. ChÄ&#x2122;tnie spÄ&#x2122;dza z niÄ&#x2026; czas, widaÄ&#x2021;, Ĺźe sprawia mu to duĹźo radoĹ&#x203A;ci, jednak niczego nie chce Molly obiecaÄ&#x2021;. Ale nie samÄ&#x2026; miĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; czĹ&#x201A;owiek Ĺźyjeâ&#x20AC;Ś Molly szuka dla siebie odpowiedniej pracy. MiaĹ&#x201A;a okazjÄ&#x2122; prĂłbowaÄ&#x2021; swoich siĹ&#x201A; juĹź w wielu zawodach, niestety wiÄ&#x2122;kszoĹ&#x203A;Ä&#x2021; z tych prĂłb koĹ&#x201E;czyĹ&#x201A;a siÄ&#x2122; katastrofÄ&#x2026;. Marzy o zostaniuâ&#x20AC;Ś prywatnym detektywem. Jednak w tamtych czasach byĹ&#x201A; to zawĂłd niedostÄ&#x2122;pny dla kobiety. Daniel stara siÄ&#x2122; wybiÄ&#x2021; jej z gĹ&#x201A;owy ten pomysĹ&#x201A; i namĂłwiÄ&#x2021; jÄ&#x2026; do przyjÄ&#x2122;cia posady damy do towarzystwa u panny Van Woekem. Praca ta ma jej daÄ&#x2021; wstÄ&#x2122;p do nowojorskiej socjety. Dziewczyna dĹ&#x201A;ugo siÄ&#x2122; buntuje, jednak w koĹ&#x201E;cu siÄ&#x2122; zgadza. Jest to poczÄ&#x2026;tek bardzo ciekawej historii, peĹ&#x201A;nej zwrotĂłw akcji. Nie zabraknie tu zagadek kryminalnych, przygĂłd miĹ&#x201A;osnych, dramatycznych sytuacji, bardzo ciekawych postaci, a fikcyjne wydarzenia z tej ksiÄ&#x2026;Ĺźki wspĂłĹ&#x201A;grajÄ&#x2026; z tymi historycznymi. Mamy tu walkÄ&#x2122; o rĂłwnouprawnienie kobiet, stykamy siÄ&#x2122; z anarchistami, trudno rĂłwnieĹź nie dostrzec ogromnej przepaĹ&#x203A;ci, ktĂłra dzieliĹ&#x201A;a wtedy ludzi majÄ&#x2122;tnych od biedoty. Autorce udaĹ&#x201A;o siÄ&#x2122; oddaÄ&#x2021; rzeczywistoĹ&#x203A;Ä&#x2021; z poczÄ&#x2026;tku dwudziestego wieku, do tego stworzyÄ&#x2021; ciekawÄ&#x2026; zagadkÄ&#x2122; kryminalnÄ&#x2026;, dodaÄ&#x2021; do tego odrobinÄ&#x2122; miĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ci, okrasiÄ&#x2021; dobrym humorem i szalenie ciekawymi bohaterami. Czego chcieÄ&#x2021; wiÄ&#x2122;cej? (to-rt) tĹ&#x201A;um. Joanna OrĹ&#x201A;oĹ&#x203A;-SupeĹ&#x201A;, Noir sur blanc, Warszawa 2014, s. 382, ISBN 978-83-7392-427-7
Rhidian Brook
W domu innego Sroga zima, pierwsza po zakoĹ&#x201E;czonej wojnie. Angielska strefa okupacyjna. Zrujnowany alianckimi bombami Hamburg. PowykrÄ&#x2122;cane szkielety domĂłw o pustych oczodoĹ&#x201A;ach okien. Ludzkie widma w Ĺ&#x201A;achmanach. Obozy dla NiemcĂłw. Cudem ocalaĹ&#x201A;e fabryki, wysadzane teraz w powietrze przez okupacyjne wojsko. ZgarniajÄ&#x2026;cy Ĺźniwo generaĹ&#x201A; mrĂłz. BiaĹ&#x201A;a pustynia w miejscu, w ktĂłrym jeszcze nie tak dawno tÄ&#x2122;tniĹ&#x201A; Ĺźyciem port.
&KRFLDÄ? RG SU]HGZF]HVQHM Ä&#x201A;PLHUFL *UDFH .HOO\ PLQĂ&#x161;ĂŻR SRQDG Ă&#x160;ZLHUĂ&#x160; ZLHNX ZFLĂ&#x2C6;Ä? SR]RVWDMH RQD QLHGRÄ&#x201A;FL JĂŻ\P Z]RUHP GOD JZLD]G +ROO\ZRRG &L NWĂśU]\ SUDJQĂ&#x2C6; ]DFKRZDĂ&#x160; Z Z\REUDÄ&#x203A;QL MHM QLHVNDODQ\ ZL]HUXQHN QLH SRZLQQL F]\WDĂ&#x160; WHM NVLĂ&#x2C6;Ä?NL 'OD SR]RVWDĂŻ\FK MHGQDN VWDQLH VLĂ&#x161; RQD ZVSDQLDĂŻĂ&#x2C6; OHNWXUĂ&#x2C6; L Z\UD]LVW\P SRU WUHWHP VLOQHM Z\MĂ&#x2C6;WNRZHM NRELHW\ NWĂśUHM Ä?\FLRU\V WR IDQWDVW\F]QD DPHU\NDĂąVND VDJD 3UĂśV]\ĂąVNL 0HGLD ']LDĂŻ +DQGORZ\ XO 5]\PRZVNLHJR :DUV]DZD WHO H PDLO G]LDOKDQGORZ\#SURV]\QVNLPHGLD SO Z Z Z S U R V ] \ Q V N L S O
Recenzje Na tym tle zamożna, elegancka willa nad brzegiem Łaby okolona ogromnym ogrodem wydaje się angielskiemu pułkownikowi Morganowi, wojskowemu komendantowi tego miasta upiorów, istnym cudem. Piękny, gustownie urządzony dom wziętego architekta, do którego właściciel nie ma już prawa, staje się teraz miejscem zamieszkania rodziny komendanta. Mimo zarekwirowania przez aliantów wspaniałej rezydencji i pomimo straty ukochanej żony, którą zabiły alianckie bomby, Niemiec może jednak uważać się za szczęśliwca, gdyż angielski pułkownik pozwala mu zostać. Dzięki kaprysowi, a może jedynie chwili słabości, pan tej posiadłości ma prawo gnieździć się razem z córką, zbuntowaną, pełną nienawiści nastolatką, na poddaszu, na którym przed wojną kwaterowano służbę. Zresztą krnąbrna piętnastolatka nie jest jedyną, która nienawidzi. Równie silnie nienawidzi żona pułkownika, której z kolei niemieckie bomby zabiły starszego syna. Dla niej towarzystwo dwójki Niemców jest wyjątkowo trudne do zniesienia. Nie potrafi ukryć swojej irytacji, że musi dzielić dom z zabójcami ukochanego dziecka. Tragiczna ale i zarazem optymistyczna powieść, o tym co potrafi zrobić z człowieka i z człowiekiem wojna. Znakomite studium zagubienia, rozpaczy, nienawiści i bezsilności. Zupełnie nowy, mistrzowsko pokazany obraz zdruzgotanego przeciwnika, odradzającego się życia i zarazem ucieczki przed nim. Ponura, sugestywnie opisana rzeczywistość. Poruszająca historia o tym jak trudno przebaczyć, ale i także o tym, jak trudno jest nienawidzić, jak ciężko pogodzić się ze stratą i jak bardzo nieprzewidywalne jest ludzkie serce. Powieść, która długo zostaje w pamięci, nie dając spokoju, zmuszając do refleksji. To prawdziwa perełka na naszym rynku, która mam nadzieję pozostanie zauważona, bo bardzo na to zasługuje. Urszula Pawlik tłum. Bohdan Maliborski, Wielka Litera, Warszawa 2014, s. 352, ISBN 978-83-64142-29-1
Veit Heinichen
Po tym mieście można wędrować śladami słynnych triesteńczyków – Italo Svevo i Umberto Saby, można też przesiadywać we wspaniałych wnętrzach kawiarni Caffe San Marco i degustować najrozmaitsze gatunki kaw tudzież innych trunków wypatrując stałego bywalca Claudio Magrisa, który w swojej twórczości mocno podkreśla swoje triesteńskie pochodzenie. Tym wielkim twórcom to, jak się mawia – najbardziej niewłoskie miasto z miast włoskich i najbardziej włoskie z miast niewłoskich – zawdzięcza miejsce w literaturze. Z wielką przyjemnością sięgnęłam więc po powieść kryminalną Veita Heinichena, której akcja rozgrywa się w stolicy regionu Friuli-Wenecja Julijska. Autor podkreślił znaczenie Triestu jako największego portu kawowego Morza Śródziemnego, fabuła nasycona jest zapachem aromatycznych palonych ziaren. Chociaż wcale to nie kawa jest motywem zbrodni, której ofiarą jest niemiecki producent filmowy. Jego ciało wyłowiono w letni dzień z Adriatyku. Komisarz Proteo Laurenti poszukuje sprawcy, ale ma też na głowie inny problem – pewien żigolak z Triestu szantażuje posłankę do brytyjskiego parlamentu. W sprawę zaangażowała się jej przyjaciółka, etiopska dziennikarka. Komisarz Laurenti jest wyrazistą postacią, z jednej strony cechuje go przenikliwość, uczciwość i empatia wobec ludzi prostych, z drugiej strony nie jest wolny od słabostek; jest wielbicielem i poszukiwaczem rozkoszy dla ciała i zmysłów. Intryga kryminalna jest tu jedynie pretekstem do ukazania niesprawiedliwości i złożoności współczesnego świata, w którym biznes i polityka mocno się przenikają, a warunki gry dyktują przestępcy i sprzyjający im skorumpowani politycy. Intryga wydaje się też być wymówką do podkreślenia wspaniałości i osobliwości miasta, których upatrywać należy w zawiłej historii miejsca. Triest to niesamowita mieszanka kulturowa, warto chociaż na moment wylądować w tym kotle. (et) tłum. Maria Skalska, Noir sur Blanc, Warszawa 2013, s. 478, ISBN 978-83-7392-417-8
b i b l i o t e k a
Julia Hartwig
Wiersze wybrane Wybór wierszy jednej z najwybitniejszych, o ile nie najwybitniejszej żyjącej poetki polskiej. Książka jest wznowieniem tomu z roku 2010, ale w innej szacie graficznej i w twardej okładce. Ukazała się w nowej serii wyborów Wydawnictwa a5, najlepszej oficyny polskiej specjalizującej się w poezji. Na okładce widnieje fotografia poetki wykonana przez Joannę Helander, fotograficzkę z pokolenia ‘68. Książka obejmuje wiersze Hartwig poczynając od debiutanckiego zbioru „Pożegnania” z 1956 roku, zamykają ją wiersze z tomiku „Jasne niejasne” z roku 2009. Nie ma więc w wyborze utworów z ostatniego, wydanego ledwo jesienią 2013 roku tomiku „Zapisane”. Do „Wierszy wybranych” dołączona została płyta CD zawierająca dwadzieścia pięć wierszy w interpretacji samej autorki. Dla wielbicieli poezji to bardzo pouczające jak poeci czytają swoje wiersze, a czytają bardzo często inaczej niż aktorzy, mający predylekcje do nadinterpretowywania recytowanych tekstów. Głos Julii Hartwig brzmi na płycie bardzo dobrze, niezwykle melodyjnie, a przy tym dobitnie. Podziwiając lirykę tej poetki możemy przy okazji zachwycić się jej dykcją, jaką nie może się pochwalić, niestety, większość poetów młodego i najmłodszego pokolenia. Na czwartej stronie okładki wydrukowano kilka opinii, jakie o poezji autorki „Czuwania” wygłosili m.in. Czesław Miłosz, Adam Michnik i Piotr Matywiecki, ale i tak najbardziej przypadło mi do gustu zdanie Tadeusza Sobolewskiego: „Sztukę Julii Hartwig cechuje równowaga, która nie boi się otchłani, ciemności, pustki, szaleństwa”. Co prawda, twórczość tej autorki nie wymaga i nie potrzebuje specjalnej rekomendacji, ale jeśli ktoś nie jest pewien czy sięgnąć po tę książkę, czy nie, podpowiadam: sięgnąć. I to natychmiast. (jd) Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 512, ISBN 978-83-61298-67-0
Zbrodnia i kawa
42
poezja
a n a l i z
Tadeusz Kijonka
Czas, miejsce i słowa Potężny wybór wierszy jednego z najbardziej chyba niedocenianych poetów polskich – Tadeusza Kijonki, współtwórcy miesięcznika „Śląsk” i przez wiele lat jego redaktora naczelnego. Oczywiście to nie jest tak, że Kijonka doceniany nie jest w ogóle, bo oczywiście jest, bibliografia przedmiotowa poświęcona jego liryce jest całkiem obszerna. Rzecz jednak w tym, że miejsce jakie zajmuje on w historii powojennej poezji polskiej jest, moim zdaniem, zbyt niskie. Przykleił się do niego kiedyś przymiotnik „śląski” i tak on do dzisiaj funkcjonuje, jako „śląski poeta”, poeta ze Śląska. Rzecz jasna nic w tym złego, tyle tylko, że Kijonka to poeta pełną gębą, poeta z prawdziwego zdarzenia, jak to się mówi: z Bożej łaski. Zdaje sobie z tego sprawę doskonale profesor Marian Kisiel, czego świadectwem świetny pięciostronicowy wstęp, jakim wybór wierszy Kijonki został opatrzony. Ma rację Kisiel, historyk literatury na Uniwersytecie Śląskim, a przy tym wnikliwy krytyk literacki, że jest Kijonka poetą trzech tematów: ziemi, pamięci i ciała. Ale zaletą szkicu Kisiela jest i to, że niczego on nie zamyka, niczego nie przesądza, pozwala czytelnikowi czytać wiersze Kijonki na własną rękę. Wydanie wyboru liryki planował Kijonka na rok 2009, w pięćdziesiątą rocznicę debiutu, jakim był zbiór „Witraże” z 1959. „Czas, miejsce i słowa” ukazują się co prawda z pięcioletnim poślizgiem, ale wychodzą, chwała Bogu. Co najciekawsze, nie jest to wybór według chronologii ukazujących się tomów, ale według – jak to nazywa sam poeta – „rdzeni tematycznych”, których wydzielił aż szesnaście. Całość zaś otwiera blok juweniliów, wierszy z połowy lat pięćdziesiątych, w tym fragment poematu „Węgrom”, powstały w październiku 1956 roku. Na koniec tomu autor zostawił blok kilkunastu wierszy wyjętych z cyklu, nad którym pracuje od dłuższego już czasu, pod tytułem „Sonety brynowskie”. Najmocniejsze wrażenie robią utwory zebrane pod tytułem „Stygmaty polskie”, w których poeta pisze o naszych wspólnych bolesnych sprawach.
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Recenzje Poezja Tadeusza Kijonki – ładnie zilustrowana akwafortami Jana Szmatlocha – to poezja jasna, prosta i komunikatywna w najszlachetniejszym sensie tych słów, poezja dialogu z drugim człowiekiem, który myśli i czuje. Janusz Drzewucki
Z pedantyczną dokładnością odtwarzają sam zamach, aresztowanie zabójcy, Lee Harveya Oswalda, oraz zabójstwo na tym ostatnim dokonane na oczach reporterów przez udającego dziennikarza Jacka Ruby`ego vel Jacoba Rubinsteina. Nie uchylając się od podania różnych interpretacji tych wydarzeń (w tym teorii spiskowych), sami stawiają tezę, że były to indywidualne wyczyny desperatów: Oswalda, jako sfrustrowanego komunisty i człowieka zabiegającego o znalezienie się w centrum uwagi, oraz Ruby`ego, pojedynczego mściciela nie wierzącego w skuteczność wymiaru sprawiedliwości. Nie brakuje czysto ludzkiego obrazu Kennedy`ego z licznymi słabostkami, zwłaszcza silnym uzależnieniem od seksu. Gwiazda filmowa Marilyn Monroe była tylko jedną z jego rozlicznych, często zmienianych kochanek. Jest również obszerny obraz zakulisowej, wewnętrznej polityki Białego Domu, zwłaszcza w odniesieniu do gry uprawianej przez potężnego i niezwykle wpływowego dyrektora CIA Allena Dullesa oraz powiązań amerykańskich dostojników państwowych z organizacjami mafijnymi. Piotr Kitrasiewicz
Śląsk, Katowice 2014, s. 464, ISBN 978-83-7164-803-8
Marek Wawrzkiewicz
15 listów
Cóż za pięknie wydany zbiór wierszy. Jego autorem jest jeden z najoryginalniejszych naszych poetów, kojarzony przez historyków literatury z pokoleniem Orientacji Poetyckiej „Hybrydy”, przed laty redaktor naczelny miesięczników „Nowy Wyraz” i „Poezja”, od dziesięciu lat prezes Związku Literatów Polskich. Warto przypomnieć, że pierwszy zbiór wierszy „Malowanie na piasku” wydał w 1960 roku i jeśli dobrze policzyłem „15 listów” to dwudziesty tom poezji tego autora. Są wśród nich tak ważne, jak „Ultima Thule” (1967), „Serce przepiórki” (1977), „Każda rzeka nazywa się Styks” (2003). Czy „15 listów” koresponduje z tomikiem z roku 2005 „Dwanaście listów”, nie powiem, niech sobie to sprawdzi dociekliwy czytelnik. Książka jest wydana niezwykle starannie pod względem plastycznym, typograficznym i poligraficznym, w czym zasługa odpowiadającego za opracowanie graficzne, za ilustracje i skład Mateusza Osajdy, którego nazwisko wymieniam w tym miejscu z wielką przyjemnością, a także Krzysztofa Rapsy, którego obrazy zostały zaprezentowane w drugiej części książki. Obraz spełnia wobec słowa jednak rolę drugorzędną w tej książce, dlatego na okładce tomu widnieje tylko nazwisko Marka Wawrzkiewicza. Fascynujące i intrygujące są już same tytuły poszczególnych wierszy, a właściwie poetyckich listów: „List z pierwszego wieku naszej ery”, „List sprzedanej niewolnicy do Marka Kwintusa” czy „List z XIX wieku znaleziony w Petersburgu”, a także „List starszego pana do kobiety po przejściach”, „List starego poety do byłej żony” czy „List rozwodowy inżyniera Z.M. do żony Barbary”. Poeta jest w stanie napisać każdy list, nawet taki, którego jeszcze nie napisano, zwłaszcza ten: „Długi list, jaki napisał – lub mógłby napisać – W.M. do młodej poetki Elinor Wylie” czy „List spod płyty nagrobnej – Estonia, XVIII wiek”. Kto dzisiaj jeszcze pisze takie listy? Pytanie retoryczne, bez odpowiedzi, niestety. (jd)
tłum. Jacek Sikora, G+J Książki, Warszawa 2013, s. 352, 49,90 zł, ISBN 978-83-7778-327-6,
Douglas Smith
Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji Jeśli ktoś dziwi się, że polityka Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa cieszy się w Rosji tak wyraźnym poparciem, powinien bezwzględnie przeczytać tę frapująca publikacje. Wszystkim innym też ją zresztą rekomenduję. Chociaż nie jest to lektura krótka i przyjemna. Otóż masowe przyzwyczajenie do knuta cechujące naród rosyjski mogła zmienić tylko praca organiczna jego elit (co postulował po rewolucji 1905 roku carski premier Piotr Stołypin). Niestety w większości nadzieje na to zostały zniszczone – nierzadko niezmiernie okrutnie – przez bolszewików. Niedobitkom rosyjskich elit udało się wyemigrować na Zachód, gdzie do końca swych dni wegetowali w enklawach. Taki los spotkał arystokrację, ziemiaństwo, fabrykantów, uznawanych przez czerwoną władzą za krwiopijców i pasożytów, a de facto za czasów carskich znanych z działalności edukacyjnej i filantropijnej, Wnukowie tych wygnańców usiłowali w latach 90. przypomnieć się w Rosji. Bez powodzenia. Nie udało im się odnowić kontaktów w rodakami, z uwagi na stopień indoktrynacji narodu umacniany przez niemal trzy ćwiartki wieku rządów komunistycznych. Tak powstał homo sovieticus, jak określa Władimir Bukowski „istota nie zdolna do własnego oglądu świata i samoistnego myślenia, kierująca się dyrektywami płynącymi z Kremla”. A Wiktor Suworow zwiastuje, że „dopóki nie odrodzą się w Rosji elity nieskażone komunizmem, dopóty ten kraj ciągle będzie się czuł nieszczęśliwy i pokrzywdzony, a zarazem będzie stanowił zagrożenie dla świata”. Konkluzja wstrząsającej pracy Douglasa Smitha jest bardzo zbliżona: Rosja demokratyczna powstanie wtedy i wyłącznie wtedy, gdy komunizm spotka los identyczny z nazizmem. Na co chyba się za mojej kadencji nie zanosi, niestety, bo Zachód wciąż boi się Moskwy… Tomasz Z. Z apert
Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2014, s. 104, ISBN 978-83-936338-9-0
Historia Bill O`Reilly, Martin Dugard
Zabić Kennedy`ego
Autorzy książki skupiają się na ostatnich dwóch latach życia Johna Fitzgeralda Kennedy`ego (potocznie nazywanego JFK), pierwszego katolickiego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niektóre fragmenty jego życiorysu i działalności politycznej analizują bardzo dokładnie i szczegółowo: dzień po dniu, godzina po godzinie. Dotyczy to zwłaszcza czasu poprzedzającego udany zamach na jego życie, ale także krytycznego okresu na początku października 1962 roku, kiedy świat przez 13 dni stał na krawędzi wojny za sprawą kryzysu kubańskiego. Trwały gorączkowe negocjacje międzynarodowe oraz wymiana listów między Kennedym, a przywódcą ZSRR Nikitą Chruszczowem. To właśnie w tym szczególnym czasie – jak twierdzą O`Reilly i Dugard – prezydent USA stał się postacią pomnikową. Wykazując postawę elastyczną w rokowaniach, wykazywał również żelazną stanowczość, jednoznacznie wytyczając ostatnią granicę ustępstw, poza którą kończy się dyplomacja, a zaczyna trudna do przewidzenia pod względem skutków wojna globalna. Dzięki jego odwadze i determinacji Chruszczow ustąpił i wycofał rakiety balistyczne z terenu Kuby. To właśnie wtedy – zdaniem autorów – JFK stał się bohaterem narodowym, który przeszedł do historii jako ten, który ocalił świat. b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
tłum. Sebastian Musielak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, s. 354, ISBN 978-83-08-05318-8
Lynn H. Nicholas
Grabież Europy Losy dzieł sztuki w III Rzeszy i okupowanej Europie podczas trwania II wojny światowej to wciąż temat pełen białych plam. Dowód na to mamy i w Polsce bardzo znamienny. „Portret młodzieńca” – pędzla Rafaela Santi, jedno z najcenniejszych płócien w naszych zbiorach, zaginął podczas II wojny światowej i do dziś jego los pozostaje nieznany. Autorka tej fundamentalnej publikacji opowiada o podobnych kradzieżach na terenie całej Europy. Co istotne, nie skupia się tylko na samej grabieży, •
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
43
Recenzje
tłum. Barbara Sławomirska, Rebis, Poznań 2014, s. 696, ISBN 978-83-7818-459-1
Biografie, wspomnienia Marcin Szczygielski
Filipinki to my! „Parasolki”, „Bal Arlekina”, „Batumi”, Wala Twist”, „Charleston nastolatków”, „Znajdź sobie dziewczynę”, „Pożegnanie z zabawkami”, „Do widzenia, profesorze” – to największe szlagiery najpopularniejszego girlsbandu w dziejach polskiej muzyki rozrywkowej. Dzięki Marcinowi Szczygielskiemu możemy poznać jego historię. Założycielem grupy był Jan Janikowski, nauczyciel muzyki, który wyselekcjonował śpiewaczki spośród własnych uczennic ze szczecińskiego technikum handlowego. On też skomponował gros ich przebojów, do których słowa pisał głównie Włodzimierz Patuszyński. To zagadkowa postać. Po prawdzie miał na nazwisko Ukraińczyk, urodził się podczas pierwszej wojny światowej w Irkucku, dokąd jego rodzice uciekli przed frontem z rodzinnego Chyrowa. Wbrew nazwisku nie był Rusinem. „Na początku 1965 roku ukazał się w sprzedaży – czytamy – pierwszy średni longplay Filipinek z ośmioma piosenkami. Na listy przebojów natychmiast wskoczyła ‘Babunia z portretu’, która w oryginalnej wersji nosiła tytuł ‘Eliza z portretu’, gdyż bohaterką tekstu była… Eliza Orzeszkowa. Pomysł, a zwłaszcza refren: ‘Ach, Elizo z wielkim kokiem, nie patrz na nas groźnym wzrokiem’ wprawił dziewczyny w lekkie osłupienie. Ostatecznie po negocjacjach z Janem Janikowskim oraz autorem tekstu Zbigniewem Zapertem, Eliza została zamieniona w babunię” – tego typu niuansów jest pełno w tej skrzącej się od dykteryjek, bogatej także ikonograficznie, monografii, której autor miał z lekka ułatwione zdanie, gdyż jest synem jednej z Filipinek, a do pozostałych mawia „ciociu”. (to-rt) Instytut Wydawniczy Latarnik, Agora S.A., Warszawa 2014, s. 464, ISBN 978-83-268-1277-4
Rhona Mercer
Angelina Jolie. Portret supergwiazdy Klucze do biografii gwiazd ekranu mogą być rozmaite. Jedni autorzy skupiają się na analizie sztuki aktorskiej i procesie budowania postaci na planie filmowym, drugich interesuje szczególnie socjologiczno-kulturowe tło powstawania fenomenu ekranowego bożyszcza. Jeszcze inni – jak Alexander Walker w biografii Grety Garbo – badają ekonomiczną stronę relacji aktorki z wytwórniami i zyski przynoszone przez filmy z jej udziałem. Jednak w przypadku takiej seksbomby jak Angelina Jolie 44
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
Marcin Szczygielski
Wszystkie jedno imię mamy… – Z Filipinkami jest pan związany rodzinnie… – Moja mama – Iwona Racz – śpiewała w tym zespole od początku jego istnienia, czyli od jesieni 1959 roku, aż do początku 1972 roku, kiedy postanowiła zrezygnować z występów w związku z moim pojawieniem się na świecie. Ale ze wszystkimi Filipinkami jestem mocno związany. Gdy zespół powstawał, dziewczyny były podlotkami – miały od czternastu do piętnastu lat. Dorastały wspólnie i bardzo mocno się zżyły. Przestały śpiewać, ale pozostały w bliskim kontakcie do dziś. Każda z Filipinek była obecna w moim życiu odkąd pamiętam. – Ile ich było? – W podstawowym, najlepiej pamiętanym składzie śpiewało siedem dziewczyn: Zofia Bogdanowicz, Niki Ikonomu, Elżbieta Klausz, Krystyna Pawlaczyk, Iwona Racz, Anna Sadowa i Krystyna Sadowska. Ale przez piętnaście lat kariery grupy skład zmieniał się i łącznie w Filipinkach śpiewało aż 14 wokalistek. Zespół był najliczniejszy w 1961 roku, gdy dziewcząt było dziewięć, a najmniejszy skład grupy przypadł na lata 1972-1974, gdy Filipinki stały się tercetem. – Czemu opuścił grupę jej założyciel – Jan Janikowski? – Był wybitnym kompozytorem, ale jeszcze większy talent objawił jako manager oraz specjalista od reklamy i PR. Dzięki niemu Filipinki stały się pierwszym polskim zespołem młodzieżowym wypromowanym w nowoczesny sposób przy pomocy nowoczesnych mediów. Był on perfekcjonistą, uważał, że musi czuwać nad każdym detalem, a to niestety doprowadziło do spadku jego formy jako kompozytora. Filipinki dorosły, stały się świadome swoich możliwości, doskonale orientowały się w trendach muzycznych. Chciały nadal być w pierwszej lidze i śpiewać nowocześnie, zgodnie z ich upodobaniami. Repertuar proponowany przez pana Jana nie spełniał ich oczekiwań, latem 1967 roku postawiły mu więc ultimatum – albo zagwarantuje im ciekawsze nowe piosenki, albo rozstaną się z nim. Pan Janikowski wycofał się, a Filipinki nawiązały współpracę z Ryszardem Poznakowskim i z Dzikusami, a ich nowym opiekunem został Mateusz Święcicki, co zapoczątkowało najciekawszy artystycznie okres w historii zespołu, który one same wspominają lepiej nawet niż czas go poprzedzający. – Pod egidą Mateusza Święcickiego, świetnego kompozytora i aranżera nagrały znacznie więcej piosenek, wydały także pięć płyt… – Ich repertuar stał się znacznie ambitniejszy i poszukujący, co przyniosło im pierwsze pochwały w recenzjach publikowanych w profesjonalnych periodykach, takich jak „Jazz”, który wcześniej pisywał o zespole raczej z pobłażliwą sympatią, a niekiedy nawet dość kąśliwie. Dostawały też więcej nagród i wyróżnień – choćby podczas Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w 1969 za piosenkę „Weselmy się”. Udowodniły, że są doskonałymi wokalistkami, które nie tylko świetnie śpiewają, ale mają ambicje i poszukują nowych środków wyrazu w dziedzinie muzyki. Trudno było to zanegować, ale gdy grupa przestała istnieć, polskie środowisko muzyczne zaczęło szybko zacierać po nich ślady. W publikacjach poświęconych historii polskiej sceny muzycznej o Filipinkach albo nie wspominało się w ogóle, albo sprowadzało je do rangi gadżetu peerelowskich lat 60tych. O przebojach takich jak „Wiosna majem wróci”, który był jednym z największych polskich hitów 1969 roku w ogóle się nie wspominało. Do dziś. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert fot. archiwum autora
lecz snuje opowieść daleko wykraczającą poza to wydarzenie, przedstawiając też tło historyczne, które doprowadziło do kradzieży konkretnych dzieł sztuki. Praca Lynn H. Nicholas napisana jest językiem zrozumiałym dla wszystkich. Przemyślnie skomponowana, dopracowana detalicznie, wzbogacona wieloma fotografiami, cytatami, fragmentami wspomnień i dokumentów. Od pierwszego akapitu skłaniająca do lektury. Tym bardziej, że stanowi udane połączenie dysertacji z literaturą nieomal sensacyjną. Nicholas zabiera nas także na wędrówkę po Europie zdominowanej przez III Rzeszę. I jest to podróż fascynująca, ponieważ oprócz śledzenia losów licznych bezcennych dziel sztuki, poznajemy ówczesny rynek, na którym nimi handlowano. Spośród hitlerowskich dygnitarzy najbardziej zainteresowany plastyką był Herman Goering, marzący o stworzeniu własnej galerii – udostępnianej publiczności. Desygnował wykwalifikowanych podwładnych w celu grabieży co wartościowszych eksponatów z galerii, pałaców, zamków czy muzeów w zdobywanych kolejno przez Wehrmacht państwach. Najbardziej poszukiwanym zabytkiem spośród dzieł skradzionych przez Niemców pozostaje Bursztynowa Komnata. Zdaniem Nicholas istnieje coraz mniejsze prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek dowiemy się, co się z nią stało. Tomasz Z. Z apert
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
klucz może być tylko jeden: życie osobiste i relacje z mężczyznami. Tym tropem poszła właśnie Rhona Mercer kreując zawarty w tytule psychologiczny „Portret supergwiazdy”. Autorka skrupulatnie gromadzi fakty z życia aktorki od jej wczesnego dzieciństwa, a wydają się interesować ją przede wszystkim dwie rzeczy. Pierwszą jest niełatwa relacja Angeliny z jej ojcem, znanym aktorem Jonem Voightem (odtwórcą roli m.in. Jana Pawła II). Bohaterka szybko przekonała się, że bycie córką sławnego rodziciela bardziej przeszkadza niż pomaga w karierze i dlatego zmieniła nazwisko, starając się o zdystansowanie do jego postaci. Poszła jednak w jego ślady (a może w ślady matki, która porzuciła aktorstwo, kiedy bohaterka była jeszcze małą dziewczynką?) nie tylko w doborze zawodu, ale również w działalności charytatywnej na skalę międzynarodową. Ojciec jednak wtrącał się do jej życia i działalności, nierzadko krytykując ją publicznie. Szczególnym wstrząsem okazał się dla niej list od niego, w którym nazwał ją „złym człowiekiem”. Zerwała z nim stosunki, potem nawiązała znowu, żeby ponownie unikać kontaktu. Przez kilka lat nie rozmawiali ze sobą. Trudne relacje pomiędzy nimi Mercer przekazuje głównie w oparciu o fakty i cytaty z ich wzajemnych wypowiedzi, oszczędnie dawkując własny, nie pozbawiony głębokich psychologicznych odniesień, komentarz. Drugim wątkiem tej biografii są związki małżeńskie Angeliny – z Jonnym Lee Millerem i Billym Bobem Thorntonem – oraz jej romanse z gwiazdorami m.in. z Collinem Farellem i Bradem Pittem. Z tym ostatnim weszła w stały związek i mają troje biologicznych oraz troje adoptowanych dzieci. Poprzez doniesienia mass mediów i cytaty z wywiadów oraz wypowiedzi Angeliny, autorka książki rzuca światło na życie intymne bohaterki i jej złożoną, nie pozbawioną silnych cech neurotycznych, osobowość. Również i w tym przypadku robi to dyskretnie, redukując do minimum osobisty komentarz, a pozwalając mówić przede wszystkim samej Jolie i bliskim jej osobom. Książkę kończy wielka niewiadoma: dołączony przez polskiego wydawcę artykuł z „Gali” zatytułowany „Gra o życie”. Stanowi on ostatni, 18 rozdział książki i opisuje walkę Angeliny z rakiem piersi. Piotr Kitrasiewicz tłum. Hanna Turczyn-Zalewska, G+J Książki, Warszawa 2013, s. 246, 39,90 zł, ISBN 978-83-7778-331-3
Poradniki Trinny i Susannah
Całkowita przemiana. Zmień swoje życie w 24 godziny
Meryl Streep jest Kręglem. Wiolonczela to Adele, a Kolumna – Gwyneth Paltrow. Moja mama jest Gruszką, siostra Jabłkiem, a przyjaciółka Iza to połączenie Lizaka z Wazonem… A ja jestem Cegłą, Rożkiem czy Kielichem? Według Trinny i Susannah kobiety bardzo surowo się oceniają i najwyższy czas to zmienić. Kompleksy zwyciężają nad zdrowym rozsądkiem, a przede wszystkim nad prawdziwym obrazem. Mam za grube nogi, za dużą pupę, ogromny biust- krzyczą rozpaczliwie panie. Swoje wymyślone mankamenty zakrywają szerokimi spódnicami, wielkimi swetrami, bluzkami-namiotami. Dwie brytyjskie stylistki proponują szybką i bezbolesną przemianę. Ich książka ma iście terapeutyczną moc. „Odmienisz podejście do swojego ciała i życia” – obiecują. Namawiają kobiety, by odrzuciły wszechobecną czerń, podkreśliły swoje walory i zrezygnowały z bezpodstawnych kompleksów. To działa – w wielu krajach na całym świecie przekonały setki pań. Namawiają, by zacząć od przyjrzenia się swojej sylwetce. Nie ma bowiem złych lub brzydkich figur. Trudno w to uwierzyć, prawda? Przekonaj się, czy pasuje do ciebie długa sukienka wydłużająca talię czy krótka z bufiastymi rękawami. A może spodnie rurki lub biodrówki z wąskimi nogawkami? Kiedy watowane kurtki są twoim wrogiem, a największym atutem jest
Recenzje dekolt. Może już nigdy nie powinnaś włożyć butów na koturnach… Ja dowiedziałam się, że nie powinnam nosić butów do kostek i ołówkowych spódnic, które bardzo lubię, nie powinnam także nosić skórzanych spodni – nie ma obaw, nie zamierzam. Już wiem, że powinnam używać błyszczyka, a nie szminki. Trinny i Susannah pomagają dobrać kosmetyki, zachęcają do eksperymentowania z kolorami, podpowiadają odpowiednie desenie i faktury. Z nimi każda kobieta poczuje się pewniej. I bardziej kobieco. Joanna Habiera
Seria wydawnicze – Burda książki
Moc Dobrych Myśli
W serii autorstwa Beaty Pawlikowskiej ukazały się tytuły: „Myślę o Tobie”, „Na zdrowie”, „Myśl pozytywnie”, „Lubię Cię” i „Kocham Cię”. W każdej książeczce, oprócz wspaniałych fotografii z podróży autorki znalazło się wiele bardzo pozytywnych i wartościowych treści, które warto wchłaniać i o nich pamiętać w codziennym życiu. Zacząć trzeba od tego, aby być samemu dla siebie najlepszym przyjacielem, kochać się najmocniej na świecie, a później selekcjonować to, co nas otacza i to co przyjmujemy do siebie, czy to do głowy, czy żołądka. Pozytywne myślenie o przyszłości, oczyszczanie się ze szkodliwych emocji jak strach, złość i stres, umiejętność cieszenia się z każdej chwili, i wypatrywania lekcji w tych trudniejszych to wszystko mogą być banały, jednak każdy w ówczesnym życiu pełnym pośpiechu nie znajduje chwili, aby się zatrzymać i zwrócić na nie uwagę. Dzięki zaglądaniu od czasu do czasu do mądrości zawartych w serii Beaty Pawlikowskiej, będziemy mogli o nich pamiętać i starać kierować się życiem tak żeby osiągnąć spokój ducha i prawdziwe szczęście, bo przecież życie może być przyjemne i proste jeżeli tylko nie będziemy go sobie sami utrudniać. K rzysztof Gołębiewski
tłum. Barbara Grabska-Siwek, Burda Książki, Warszawa 2013, s. 184, ISBN 978-83-2375-339-1
Beata Pawlikowska
W dżungli podświadomości. Trening szczęścia Umysł jest bardzo skomplikowaną maszyną. Jest skażony szkodliwymi informacjami i wpływami otoczenia, które ograniczają naszą wolność i nie dają nam dostępu do umiejętności prawdziwego cieszenia się z każdej chwili. Beata Pawlikowska porównuje nasz umysł do komputera, a szkodliwe myśli, które nas nawiedzają, fałszywymi kodami podświadomości, wirusami i uczy czytelnika, jak je zastępować prawidłowymi. Nie przychodzi to wszystko od razu i wymaga sporego wkładu pracy nas samym sobą, ale nagroda jest tak naprawdę jedynym co się w życiu liczy; spokojem ducha. Przyziemne sprawy i pokusy mącą nam ciągle w głowie, lecz bez robienia porządku w środku nie jesteśmy zdolni do zaznania szczęścia, miłości i spokoju, a ten poradnik uczy nas jak to wszystko pozyskać. W pędzie życia często brakuje czasu na zaglądanie w głąb siebie i zadawanie sobie pytań podstawowych, a to jest błąd. Wspaniale, że istnieją tego typu książki dające do myślenia i poszerzające świadomość. Nikt przecież nie lubi się smucić i denerwować. Nie musimy tego robić, a wszystko leży w naszych rękach. Wewnątrz książki umieszczono rysunki, które mogą się wydawać dziecinne i infantylne ale czyż każdy z nas nie chciałby znów stać się beztroski, odzyskać czystość umysłu i wrócić do tamtych dni kiedy wszystko było łatwiejsze? Jest to wykonalne! Ta bardzo ładnie wydana książka ma w sobie mnóstwo dobrej energii. (kg) Burda Książki, Warszawa 2014, s. 512, ISBN 978-83-7778-435-8
Serie wydawnicze – Arkady
Rysuję
„Rysuję” to seria, w której oprócz „Ciężarówek i traktorów” ukazały się jeszcze takie tytuły jak „Samochody”, „Dzikie zwierzęta”, „Manga”, „Superbohaterowie”, „Domowe zwierzęta”, „Samoloty”, „Psy” i „Młode zwierzęta”. Poradnik „Rysuję ciężarówki i traktory” krok po kroku w formie serii rysunków, od prymitywnego szkicu do finalnego efektu, uczy jak narysować najpopularniejsze ciężarówki i maszyny na kółkach wykorzystywane na budowie z zachowaniem odpowiedniej geometrii, perspektywy i biorąc pod uwagę ich mechanikę. W tej części nauczymy się rysować między innymi takie pojazdy jak: betoniarka, buldożer, koparka, wóz strażacki, ambulans, śmieciarka, cysterna i wiele innych. Przed rozpoczęciem pracy nad komiksem, projektem graficznym, czy street artem takie podstawy mogą okazać się bardzo przydatne. (kg) Thierry Beajdenon „Rysuję ciężarówki i traktory”, tłum. Maria Zawadzka, Warszawa 2014, Arkady, s. 48, ISBN 978-83-213-4851-3
Kasia Bosacka, Sylwia Maj-Sawicka, Dorota Frontczak
Wiem, co kupuję!
Po świetnym poradniku „Czy wiesz, co jesz?” przyszła pora na kolejną publikację firmowaną nazwiskiem popularnej dziennikarki, która uchodzi za kulinarno-zdrowotny autorytet. Tym razem do rąk czytelnika trafia przewodnik po produktowej dżungli. Ileż to na konsumenta wśród marketowych, bazarowych i wirtualnych półek czyha pułapek! Wybór żarówki czy papieru toaletowego może okazać się nie lada wyzwaniem, bo wybór jest pokaźny, rozpiętość cenowa duża, wabią opakowania i superekstra promocje, ale jak tu nie wyjść potem na jelenia, który kupił kota w worku, przepłacił lub nabył nie to, czego się spodziewał. Jak z pasztetem czy parówkami, ale w przypadku produktów spożywczych większość konsumentów, m.in. dzięki działaniom Kasi Bosackiej i jej programowi w telewizji TVN Style „Wiem, co jem i wiem, co kupuję”, wie już, jak świadomie czytać etykiety. Z produktami codziennego użytku jest trudniej i właśnie dlatego powstała ta książka. Wynika z niej m.in., że Polacy są mało wymagający, oferuje się im produkty niepełnowartościowe, ale w cenie takiej, jaką są w stanie zapłacić. Dla naszych rodaków proszek do prania ma po prostu dobrze prać, a tymczasem nasi niemieccy sąsiedzi mają większe oczekiwania. I dostają więcej. W książce znalazły się porady, jak dokonywać najlepszych wyborów będąc na zakupach. Rady dotyczą produktów codziennego użytku: pasty do zębów, mydła, jeansów, karmy dla psów, antyperspirantów, środków przeciwbólowych. Łącznie 40 rozdziałów, każdy interesujący i fachowo napisany. Warto przyswoić sobie wiedzę zebraną w tym poradniku. Wiedzieć więcej, to żyć lepiej. (et) Publicat, Poznań 2014, s. 216, 24,90 zł, ISBN 978-83-245-1931-6
46
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Recenzje
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
47
Recenzje biznes Sheryl Sandberg
Włącz się do gry Menadżer na obcasach, kobieta za sterami dużych korporacji to w polskich firmach wciąż jeszcze niezbyt popularny widok. Równe szanse w zdobywaniu pracy i możliwości rozwoju gwarantuje Konstytucja, i Kodeks pracy. Ale tylko w teorii. Ciasne gorsety ograniczeń, w które wciśnięte są panie, ustawiają je na słabszej pozycji. Odbierają wolę walki, każą schować ambicję do kieszeni. Sheryl Sandberg, prezeska Facebooka, zajmowała też wysokie stanowisko w firmie Google, zasiadała w zarządzie Starbucksa, jedna z najbardziej wpływowych kobiet świata, bada przyczyny, które utrudniają kobietom robienie kariery. Co trzyma blisko połowę światowej populacji w ryzach? Największą bolączką są oczywiście stereotypy. Mężczyznom przypisuje się cechy przywódcze, kobietom – opiekuńcze. W książce przytaczane są wielokrotnie statystyki, które dają obraz świata, nie da się ukryć rządzonego przez mężczyzn. Bardzo się cieszę, że polska wydawczyni zadbała także o to, aby były odniesienia do naszych realiów. W tym miejscu warto podkreślić, że na czele oficyny, która wydała w Polsce książkę Sheryl Sandberg stoi Sonia Draga, jedna z najbardziej utalentowanych i wpływowych kobiet rodzimego rynku wydawniczego. Autorka, na przykładzie swojej własnej życiowej drogi, pokazuje, że płeć piękna może jak najbardziej odnosić sukcesy na polu zawodowym. Przekonuje, że kobiety mogą mieć jednocześnie życie rodzinne, jak i zawodowe, a w dodatku jedno i drugie może być udane. Sama jest szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci. Zarządza firmą wartą miliardy. Jak wielokrotnie podkreśla w książce, wymagana jest przede wszystkim zmiana nastawienia i myślenia, wiele kobiet przyjmuje z pokorą to, co zostało im narzucone przez konwenanse czy system społeczny, nie podejmuje starań o swoją drogę zawodową, nie podejmuje ryzyka, a przecież „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. Zadowolone z pracy i z życia kompetentne profesjonalistki, równy świat, to nie mit. Nie bój się! Włącz się do gry. (et) tłum. Joanna Golik-Skitał, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 304, 32,90 zł, ISBN 978-83-7508-759-8
Brad Stone
Jeff Bezos i era Amazona Jest to biografia zarówno słynnej firmy, jak i samego jej twórcy. Łysiejącego pana o histerycznym śmiechu poznajemy tutaj w wieku trzydziestu lat. Zrobił już karierę na Wall Street, czuje się jednak wypalony i chciałby stworzyć coś własnego. A w 1994 roku można było mieć bardzo dużo pomysłów związanych z Internetem. Amazon nie był pierwszą księgarnią internetową w Stanach, ale pierwszą, gdzie obsługę klienta uznano za najważniejszy priorytet. Gdy dziś dochodzą do nas wieści o strajkach pracowników niemieckich magazynów, pewnym wytłumaczeniem może być to, że na samym początku nie było wcale inaczej. Bezos wymagał bardzo dużo od siebie i od pierwszych osób zatrudnionych w firmie. Nie wahał się odstawiać na boczny tor przyjaciół, gdy powstrzymywali rozwój firmy. A sam przez długi czas korzystał z dwóch biurek, które wykonał z drzwi zakupionych za 60 dolarów w sklepie Home Depot… W książce Brada Stone widzimy, jak upodobania szefów Amazona i Apple wpłynęły na strategie tych firm. Steve Jobs kochał muzykę i dlatego dążył do stworzenia iPoda oraz iTunes. Bezos z kolei na muzyce się nie znał, ale uwielbiał czytać. Cichym bohaterem biografii są liczne jego lektury, które wpływały na decyzje dotyczące firmy. Na przykład, pod koniec lat 90. czyta „The Innovator’s Dillema”, w której Clayton Christensen radził, jak przedsiębiorstwa powinny podchodzić 48
b i b l i o t e k a
a n a l i z
do zmian. Wiele firm upada tylko dlatego, że boją się pójść w nowym kierunku, który mógłby zagrozić obecnej działalności. Bezos postąpił zgodnie z radami Christensena, gdy pracował nad czytnikiem Kindle. Ludziom z nowo stworzonego działu nakazał, aby robili wszystko, żeby zniszczyć jego biznes książek papierowych. To podejście przeniósł też na relacje z innymi firmami. Widzimy wydawców, którzy początkowo ignorowali Amazona, a potem… zostali brutalnie zaskoczeni – gdy dowiedzieli się, że książki, które firma od nich kupuje po 15 dolarów, będą sprzedawane w cenie 9,99 – i że nie chronią ich przed tym umowy. Przez długi czas księgarnia wolała dopłacać do biznesu, żeby przekonać czytelników do elektronicznej formy lektury. Jeśli słyszymy, że e-booki miały w ubiegłym roku 30 proc. udziału w amerykańskim rynku książki – jest to w dużej mierze zasługa Bezosa. Nie wiadomo dziś, jak będzie wyglądało wejście amerykańskiego giganta do Polski. Ale niniejszą biografię polecić należy wszystkim, którzy z Amazonem będą współpracowali czy negocjowali. A każdy kto cieszy się legendarną wręcz obsługą klienta w tym sklepie chętnie dowie się, jak udało się ją osiągnąć. Robert Drózd tłum. Grzegorz Kołodziejczyk, Albatros, Warszawa 2014, s. 512, ISBN 978-83-7885-675-7
kryminalistyka Marian Cabalski
Przemoc stosowana przez kobiety – Kobieta mnie bije – jęczał Maks w kultowej „Seksmisji”. Zaraz bije. Tylko go lekko popchnęła. Miał szczęście, że nie trafił na 18-letnią Kanae Kijama. Ta okrutna Japonka, która na portalach randkowych wyszukiwała starszych, głównie niepełnosprawnych mężczyzn, pozorowała ich samobójstwa i okradała. Nie jeden Maks padł ofiarą przemocy stosowanej przez kobiety. Równouprawnienie obowiązuje we wszystkich sferach życia. Także w sferze agresji. Dwie córki (44 i 48 lat) znęcały się na swoim 82-letnim ojcem i doprowadziły do jego śmierci. 23-letnia wnuczka opiekująca się ponad osiemdziesięcioletnią babcią odmawiała jej jedzenia i leków na cukrzycę. Skrajnie wyczerpana staruszka trafiła do szpitala. 45-letnia kobieta pod wpływem alkoholu zadźgała nożem swojego męża i twierdzi, że go kochała. Biją, rzucają przedmiotami, poniżają, głodzą, wyzywają, stosują szantaż emocjonalny i przemoc psychiczną – okazują pogardę, starają się skompromitować i deprecjonować bliskich, odbierają poczucie własnej wartości swojej ofierze. Kobiety stosują też przemoc wobec siebie nawzajem. Wobec słabszych rodziców, teściów, krewnych. Wobec wycofanych mężów. Matki wobec córek. „Jak wynika z danych statystycznych Komendy Głównej Policji w latach 2007-2011 w porównaniu do danych z lat 70. potroiła się liczba kobiet, którym organy ścigania przedstawiły zarzuty znęcania się nad najbliższymi” – czytamy. Liczba mężczyzn-agresorów wzrosła tymczasem „tylko” 1,8-krotnie… Jakie przemiany zaszły w naszym świecie, które sprawiły, że tak się dzieje? Czy mężczyźni są dzisiaj bardziej kobiecy, a kobiety bardziej męskie? Na czym polega kobieca przemoc? Czy zawsze kobiety preferują przemoc psychiczną? Czy są przez sądy traktowane łagodniej? Dostają mniejsze wyroki? Z jakich rodzin pochodzą? W jakich się wychowały? Praca Mariana Cabalskiego pomaga zrozumieć i zgłębić relacje męsko-damskie, współczesne wzorce funkcjonowania w rolach płciowych, a przede wszystkim skomplikowane mechanizmy przemocy w związkach małżeńskich i partnerskich. Autor przywołuje rezultaty badań zjawiska przemocy kobiet w kilkudziesięciu krajach świata. Omawia przyczyny przemocy kobiet, rozmiary tego zjawiska i jego charakter. Opisuje formy i sposoby przejawiania się przemocy kobiet, analizuje ich profil osobowościowy. Choć przemoc domowa nadal kojarzy się z mężem alkoholikiem i maltretowaną, posiniaczoną żoną, choć za agresorów wciąż uchodzą mężczyźni, kobiety niestety coraz szybciej dorównują im kroku. (hab) Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2013, s. 574, ISBN 978-83-7850-517-4
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Recenzje o jego marzeniach związanych ze studiami. Dowiemy się, jakim był studentem, klerykiem, kapłanem, profesorem, duszpasterzem. Jeszcze raz dotkniemy tematu konklawe, aby przypomnieć sobie, że papież z Polski był papieżem świata, otwartym na jego problemy, radości, nadzieje. Papieżem nauczycielem, papieżem głoszącym orędzie miłosierdzia. Druga część zawiera modlitwy za wstawiennictwem Jana Pawła II. Pozycja ukazuje się ku uświetnieniu kanonizacji bł. Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 roku. (br)
religia Ignacio Echaniz SJ
Męka i chwała. Żywa historia jezuitów Prezentowana historia Towarzystwa Jezusowego oparta jest na przedstawieniu konkretnych ludzi, którzy je tworzyli i nimi żyli, począwszy od szesnastowiecznej grupy założycielskiej po czasy współczesne, uwieńczone wyborem papieża Franciszka-jezuity. Autor „Męki” marzył, by książka ukazała się nie tylko w wersji angielskiej i hiszpańskiej, ale również po polsku. Przedstawił w niej bowiem także sylwetki naszych rodaków: św. Stanisława Kostki, św. Melchiora Grodzieckiego, św. Andrzeja Boboli, o. Stanisława Czerniewicza, o. Maksymiliana Ryłły, bł. Jana Beyzyma, o. Waltera Ciszka. Tak więc 450 lat od przybycia pierwszych jezuitów do Polski, w 200 lat od wskrzeszenia Towarzystwa Jezusowego na całym świecie, w rok od rozpoczęcia pontyfikatu przez pierwszego papieża jezuitę mamy przetłumaczoną przez Bogusława Steczka SJ historię jezuitów. Zainteresowanych odsyłam do książki, w której dzieje Towarzystwa autor kreśli zgodnie z cyklem pór roku klimatu śródziemnomorskiego: obietnica wiosny (1529-1581), bogactwo lata (1581-1687), żółknięcie i opadanie liści w jesieni (1687-1773), zima obumarcia (1773-1814) i druga wiosna wskrzeszenia (1814-1965). Epilog streszcza historię ostatnich trzydziestu lat. Bożena Rytel
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2014, s. 92, ISBN 978-83-7502-452-4
przewodniki Pip Farquharson
Spacerem po Amsterdamie Cóż, Amsterdam – choć jest wielki – to miasto doskonale nadające się do spacerów, a jeszcze lepiej zwiedzania na rowerze. Stara część miasta otacza centralne kanały, wije się niczym wnętrze skorupy ślimaka, ale przekraczając mosty wszędzie można dostać się bardzo szybko. A jest co zwiedzać, przede wszystkim muzea: Van Gogha, galerię Rijksmuseum i historyczne Muzeum Amsterdamu, muzeum morskie, a także dom Rembrandta, starą synagogę, dom Anny Frank. Wspaniały jest Dom Wag, renesansowe kamienice kupieckie, bogaty Plac Dam. Nie można też zapomnieć o wodnym autobusie, który kursuje po kanałach. Amsterdam to też miasto rozrywki, w coffee shopach można legalnie kupić marihuanę, w dzielnicy czerwonych latarni prostytutki wdzięczą się w szklanych witrynach, można odwiedzić znakomite muzeum seksu i równie interesujące muzeum haszyszu i marihuany. Jest też jedyne w Europie muzeum kotów. Wszystkie te atrakcje i wiele innych (także dla dzieci – jak ZOO czy oceanarium) zostały opisane w poręcznym przewodniku, dzielącym Amsterdam na wiele tras, wyposażonym w mapy i informacje praktyczne. Widać, że autor sam zdarł podeszwy na ulicach Amsterdamu. (ł)
tłum. Bogusław Steczek SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 898, ISBN 978-83-7767-956-2
Komentarz o. Gabriel Hevenesi SJ Maksymy św. Ignacego „Maksymy św. Ignacego” ukazały się w naszym kraju w 1886 roku, dzięki ks. Antoniemu Chmielowskiemu, który pozycję pt. „Scintillae Ignatianae” przetłumaczył na język polski z łaciny. Wyboru myśli św. Ignacego Loyoli (1491-1556), zamieszczonych w tej pozycji oraz napisanie do nich komentarza dokonał węgierski jezuita o. Gabriel Hevenesi SJ (1656-1715). Autor ten zafascynowany duchowością św. Ignacego pragnął, aby książka była pomocą dla tych, którzy pragną pogłębiać swoje życie duchowe. Dlatego myśli św. Ignacego są dobrane na każdy dzień kalendarzowego roku, a napisane przez Hevenesiego komentarze nawiązują m.in. do rad ojców pustyni, „porządkując” życie według woli Bożej. W przedmowie do wydania „Maksym św. Ignacego” z roku 2014, kiedy to jezuici na całym świecie obchodzą 200. rocznicę wskrzeszenia zakonu, o. Marek Wójtowicz SJ i Jarosław Zieliński SJ zwracają uwagę na zasadnicze założenia tej pozycji. Po pierwsze – dbałość o ciągły rozwój duchowy człowieka. „Maksymy” są tak zaprojektowane, aby czytelnik mógł karmić się coraz to nowymi treściami, dozowanymi stopniowo. Po drugie – przybliżają czytelnikowi sposób myślenia św. Ignacego, dążącego do jasno wyznaczonego celu, walczącego z własnym ego, aby bardziej kochać Boga i być bliżej Niego. Słowem lektura „Maksym” może pomóc w osobistym nawróceniu się do Boga oraz odkrycia duchowej mądrości założyciela Towarzystwa Jezusowego. (br)
tłum. Barbara Kocowska, Burda Książki – National Geographic, Warszawa 2014, s. 192, 31,90 zł, ISBN 978-83-7596-474-5
podróże Wiesław Olszewski
Przez Afrykę Środkową Angola, Republika Środkowej Afryki i Czad, to nie są kraje opisywane w przewodnikach, ani odwiedzane przez turystów. Środek Afryki nie jest przyjazny turystom, nie ma infrastruktury: hoteli, dróg, restauracji, klubów, basenów, jest tam niebezpiecznie, na dodatek dość drogo, a za robienie zdjęć bez zezwolenia (wymagającego dania łapówki) można być aresztowanym. Do tego choroby, trudny klimat, wszechobecna bieda… Kto chce zakosztować Afryki, ten jedzie na safari do Kenii czy do RPA, tam ma egzotykę, afrykańskie plemiona i dzikie zwierzęta. Profesor Wiesław Olszewski lubi jednak docierać tam, gdzie inni nie chcą, a takich miejsc na globie jest coraz mniej, już nawet Wietnam, o którym niegdyś pisał, został opanowany przez biura podróży i wkrótce będzie zadeptany przez turystów. Środek Afryki to zatem naturalny wybór. A książka bynajmniej nie ma „profesorskiego” charakteru, może poza szlachetną dbałością o rzetelność faktograficzną. Olszewski „kumpluje” się z miejscowymi, pisze językiem kolokwialnym, choć utrzymanym w tradycji polskiego podróżopisarstwa. Nie stroni od zapisu dialogów, przy czym stara się zachować indywidualny charakter wypowiedzi rozmówcy, nawet gdy ten jest średnio gramotny i na dodatek rzuca bluzgi. Pisze dużo o sobie, własnych odczuciach, doświadczeniach, fascynacjach, trudnościach, jako przybysz z innego świata jest centralną postacią
Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 416, ISBN 978-83-7767-953-1
Mira Majdan
Święty Jan Paweł II O Janie Pawle II napisano wiele, często opasłych tomów, ta wydana przez Promic jest małą pozycją, pisaną sercem, które pamięta i tęskni. Dlatego poruszy każdego czytelnika. Autorka podzieliła materiał na dwie części. W pierwszej „Cały Twój” opowiada żywo i barwnie najpierw o rozmaitych doświadczeniach rodzinnych Karola, jego stosunku do najbliższych, o kolegach, szkole, życiu religijnym. Następnie mówi b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
49
Recenzje narracji, opowieĹ&#x203A;ci, ktĂłrÄ&#x2026; chce siÄ&#x2122; podzieliÄ&#x2021; z innymi. TrochÄ&#x2122; siÄ&#x2122; przy tym kreuje na IndianÄ&#x2122; Jonesa z Poznania, ale to teĹź stanowi urok tej narracji, poza tym tak siÄ&#x2122; pisze, takie sÄ&#x2026; relacje PaĹ&#x201A;kiewicza, Cejrowskiego, tak pisali Centkiewiczowie. Dla wiÄ&#x2122;kszej autentycznoĹ&#x203A;ci relacji autor i wydawca ilustrujÄ&#x2026; jÄ&#x2026; niezwykle bogato zdjÄ&#x2122;ciami, ktĂłrych autorem w wiÄ&#x2122;kszoĹ&#x203A;ci jest WiesĹ&#x201A;aw Olszewski. (Ĺ&#x201A;) Zysk i S-ka, PoznaĹ&#x201E; 2014, s. 340, 39,90 zĹ&#x201A;, ISBN 978-83-7785-344-3
reportaĹź Marius Kociejowski
Uliczny filozof i Ĺ&#x203A;wiÄ&#x2026;tobliwy gĹ&#x201A;upiec Autor, brytyjski publicysta i poeta, porusza siÄ&#x2122; po Damaszku i wspĂłĹ&#x201A;czesnej Syrii jak badacz odgrzebujÄ&#x2026;cy przeszĹ&#x201A;oĹ&#x203A;Ä&#x2021; z kamiennych Ĺ&#x203A;cian budynkĂłw, ulicznego bruku, Ĺ&#x203A;wiÄ&#x2026;tynnych malowideĹ&#x201A;. Przede wszystkim interesujÄ&#x2026; go jednak ludzie, mieszkaĹ&#x201E;cy tego staroĹźytnego kraju, w ktĂłrym wspĂłĹ&#x201A;czesnoĹ&#x203A;Ä&#x2021; miesza siÄ&#x2122; z historiÄ&#x2026;, a rzeczywistoĹ&#x203A;Ä&#x2021; wystÄ&#x2122;puje na jednej pĹ&#x201A;aszczyĹşnie z tym co nienamacalne i nienazwane. Na przykĹ&#x201A;ad â&#x20AC;&#x201C; Myrna. Jest na pozĂłr zwyczajnÄ&#x2026; gospodyniÄ&#x2026; domowÄ&#x2026;, matkÄ&#x2026; i şonÄ&#x2026;, kobietÄ&#x2026; prostÄ&#x2026; i nieĹ&#x203A;miaĹ&#x201A;Ä&#x2026;. ZasĹ&#x201A;ynÄ&#x2122;Ĺ&#x201A;a w caĹ&#x201A;ym kraju jako stygmatyczka i wizjonerka. Kilkakrotnie rozmawiaĹ&#x201A;a z NajĹ&#x203A;wiÄ&#x2122;tszÄ&#x2026; MariÄ&#x2026; DziewicÄ&#x2026;, ktĂłra przekazaĹ&#x201A;a jej posĹ&#x201A;anie dotyczÄ&#x2026;ce zjednoczenia koĹ&#x203A;cioĹ&#x201A;Ăłw chrzeĹ&#x203A;cijaĹ&#x201E;skich na wschodzie. Co ciekawe, w wizjach wschodnich Matka Boska ma rysy orientalne i ciemne oczy, a u wizjonerĂłw europejskich â&#x20AC;&#x201C; jasnÄ&#x2026; karnacjÄ&#x2122; i oczy niebieskie. Myrna miaĹ&#x201A;a stygmaty w postaci oliwy cieknÄ&#x2026;cej z jej dĹ&#x201A;oni i oczu. Zjawisko badali ksiÄ&#x2122;Ĺźa, lekarze i policjanci, a nawet funkcjonariusze bezpieki. OliwÄ&#x2122; poddawano analizie w laboratoriach syryjskich, a takĹźe francuskich i niemieckich. Oliwa jak oliwa, tyle, Ĺźe o jakoĹ&#x203A;ci znacznie lepszej niĹź wystÄ&#x2122;pujÄ&#x2026;ca na syryjskim
rynku. W kaĹźdym razie badania wykluczyĹ&#x201A;y mistyfikacjÄ&#x2122;. Albo Abu Walid â&#x20AC;&#x201C; rzemieĹ&#x203A;lnik i gawÄ&#x2122;dziarz, podajÄ&#x2026;cy siÄ&#x2122; za usynowionego ordynansa â&#x20AC;&#x201C; a raczej sĹ&#x201A;ugÄ&#x2122;, bo ĹźoĹ&#x201A;nierzem nie byĹ&#x201A; â&#x20AC;&#x201C; marszaĹ&#x201A;ka Montgomery`ego. Autorowi mĂłwi o Montgomerym, turystom z Francji o de Gaulle`u, a niemieckim o Rommlu, a nawet Hitlerze. â&#x20AC;&#x17E;LubiÄ&#x2122; ciÄ&#x2122;â&#x20AC;? miaĹ&#x201A; mu powiedzieÄ&#x2021; Fuehrer, kiedy Rommel ich sobie przedstawiĹ&#x201A; â&#x20AC;&#x17E;BÄ&#x2122;dziesz bezpieczny w swoim krajuâ&#x20AC;?, i w ten sposĂłb Abu Walid uratowaĹ&#x201A; SyriÄ&#x2122; przed niemieckÄ&#x2026; inwazjÄ&#x2026;. ZmyĹ&#x203A;la? MoĹźe wierzy w to co mĂłwi? Kociejowski styka siÄ&#x2122; z wÄ&#x2122;drownymi filozofami, bajarzami, mistykami, alchemikami i uzdrowicielami. KaĹźdy z nich nosi w sobie mikroĹ&#x203A;wiat na ktĂłry skĹ&#x201A;adajÄ&#x2026; siÄ&#x2122; czÄ&#x2026;stki â&#x20AC;&#x201C; jak mĂłwi podtytuĹ&#x201A; ksiÄ&#x2026;Ĺźki â&#x20AC;&#x201C; â&#x20AC;&#x17E;magicznego Ĺ&#x203A;wiata Syriiâ&#x20AC;?, gdzie Ĺ&#x203A;w. PaweĹ&#x201A; doznaĹ&#x201A; nawrĂłcenia, a Antiochia staĹ&#x201A;a siÄ&#x2122; kolebkÄ&#x2026; wschodniego chrzeĹ&#x203A;cijaĹ&#x201E;stwa. Kociejowski wspaniaĹ&#x201A;ym, peĹ&#x201A;nym kolorytu jÄ&#x2122;zykiem oddaje swojÄ&#x2026; fascynacjÄ&#x2122; Ĺ&#x203A;wiatem dawnego i obecnego Orientu. Jest przy tym po reportersku dociekliwy i czujny. Jego sceptycyzm i krytycyzm pomagajÄ&#x2026; mu zagĹ&#x201A;Ä&#x2122;biaÄ&#x2021; siÄ&#x2122; w przekazy i wydarzenia, chroniÄ&#x2026; przed Ĺ&#x201A;atwowiernym entuzjazmem. DziÄ&#x2122;ki swojej wraĹźliwoĹ&#x203A;ci wspĂłĹ&#x201A;odczuwa zĹ&#x201A;oĹźonoĹ&#x203A;Ä&#x2021; skomplikowanej mozaiki wschodniej mentalnoĹ&#x203A;ci, gdzie prawda miesza siÄ&#x2122; z faĹ&#x201A;szem, wyobraĹźenie z rzeczywistoĹ&#x203A;ciÄ&#x2026;, a to co racjonalne wystÄ&#x2122;puje w niezwykĹ&#x201A;ej harmonii z tym co irracjonalne. Jego zapisana w ksiÄ&#x2026;Ĺźce wÄ&#x2122;drĂłwka jest rodzajem pielgrzymki, podczas ktĂłrej mÄ&#x2026;dry i ciekawy Ĺ&#x203A;wiata pÄ&#x2026;tnik pozostaje w gruncie rzeczy bezradny wobec ogromu wraĹźeĹ&#x201E; z jakimi stanÄ&#x2026;Ĺ&#x201A; twarzÄ&#x2026; w twarz. Tak bardzo sÄ&#x2026; one bowiem odmienne od mentalnoĹ&#x203A;ci ludzi z Zachodu, europejskiej tradycji i kultury, Ĺ&#x201A;aciĹ&#x201E;skiego postrzegania zjawisk i rzeczy. Ale koĹ&#x201E;czy pielgrzymkÄ&#x2122; odmieniony â&#x20AC;&#x201C; ma Ĺ&#x203A;wiadomoĹ&#x203A;Ä&#x2021;, Ĺźe stanÄ&#x2026;Ĺ&#x201A; wobec pewnej gĹ&#x201A;Ä&#x2122;bi, ktĂłra oczyszcza i wzmacnia, bo pozwala na dystans wobec codziennych kĹ&#x201A;opotĂłw i bĹ&#x201A;ahostek, pokazujÄ&#x2026;c, iĹź rzeczy ostateczne majÄ&#x2026; sens poza wyznaniowy i poza kulturowy. A ludzie â&#x20AC;&#x201C; z ich dziwactwami, odmiennoĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; i zagadkowoĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; â&#x20AC;&#x201C; dÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2026; jednak do braterstwa, pomimo tak wielu przeszkĂłd na drodze do jednoĹ&#x203A;ci. Piotr Kitrasiewicz tĹ&#x201A;um. Justyna Grzegorczyk, Zysk i S-ka Wydawnictwo, PoznaĹ&#x201E; 2014, s. 334, 34,90 zĹ&#x201A;, ISBN 978-83-7785-349-8
12:2Ä&#x17E;&, :<'$:1,&7:$ 6%3 +DUU\ 3RWWHU )HQRPHQ VSRâHF]Q\ ² ]MDZLVNR OLWHUDFNLH ² LNRQD SRSNXOWXU\ 5HG :HURQLND .RVWHFND 0DFLHM 6NRZHUD
6HULD 1$8.$ ² '<'$.7<.$ ² 35$.7<.$ ,6%1
&]\WHOQLN QD NDUWDFK WHM NVLÄ&#x2026;ÄŞNL ]QDMG]LH DUW\NXĂĄ\ NWyUH RGZRĂĄXMÄ&#x2026; VLÄ&#x160; GR UR]PDLFLH LQWHUSUHWRZDQHJR SU]HND]X SRZLHÄ&#x17E;FL LFK ]ZLÄ&#x2026;]NyZ ] UyÄŞQ\PL JDĂĄÄ&#x160;]LDPL NXOWXU\ RUD] ĂĄÄ&#x2026;F]Ä&#x2026;FHJR VLÄ&#x160; ] +DUU\P 3RWWHUHP IHQRPHQX VSRĂĄHF]QHJR ZĂĄDÄ&#x17E;QLH ] SHUVSHNW\Z\ FDĂĄRÄ&#x17E;FL VHULL 3RGMÄ&#x160;WH Z W\FK V]NLFDFK UR]ZDÄŞDQLD REHMPXMÄ&#x2026; VZRLP ]DVLÄ&#x160;JLHP V]HURNLH VSHNWUXP WHPDWyZ L SHUVSHNW\Z EDGDZF]\FK -HÄ&#x17E;OL FKFHV] VLÄ&#x160; GRZLHG]LHĂź GODF]HJR W\VLÄ&#x2026;FH OXG]L XOHJĂĄR SRWWHURPDQLL L IDVF\QXMH VLÄ&#x160; SRVWDFLDPL ] NVLÄ&#x2026;ÄŞHN - . 5RZOLQJ SU]HF]\WDM NRQLHF]QLH
&]HNDP\ QD ]DPyZLHQLD
']LDâ VSU]HGDÄŤ\ $O 1LHSRGOHJâRÄ&#x;FL :DUV]DZD WHO ID[ ZZZ VES SO H PDLO VSU]HGD]#VES SO 50
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
â&#x20AC;˘
k s i Ä&#x2026; Ĺź k i
â&#x20AC;˘
k w i e c i e Ĺ&#x201E;
2 0 1 4
Recenzje na których coś stworzył niewiarygodnie rosną, jego prace na aukcjach są sprzedawane za 200 tys. funtów i więcej, a przy tym wszystkim on sam pozostaje tajemniczy i nieuchwytny. Banksy to prawdziwy wojownik przeciwko systemom próbującym sterować i manipulować ludźmi, a swoją sztuką uderza w ich czułe punkty tak, aby każdy mógł przemyśleć sprawy, którymi na co dzień nie zaprząta sobie głowy. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z tą niecodzienną postacią, bo warto. Krzysztof Gołębiewski
Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 216, ISBN978-83-7767-985-2
publicystyka
Jonah Goldberg
Lewicowy faszyzm Tytuł zaskakuje, a podtytuł pracy brzmi równie frapująco – „Tajemna historia amerykańskiej lewicy od Mussoliniego do polityki zmiany”. Równie frapująca jest też treść całej książki, w której autor obala szereg mitów związanych z szerokim odbiorem faszyzmu jako pojęcia i zbrodniczej ideologii. Jak zauważa w znaczącym wstępie prof. Leszek Balcerowicz, autor „nie broni faszyzmu, jest bardzo wobec niego krytyczny. Pokazuje jednak, że faszyzm Mussoliniego różnił się zasadniczo od nazizmu Hitlera”. Różnica polegała na przykład na stosunku do Żydów, gdyż „włoski faszyzm nie był antysemicki”. Polski ekonomista podkreśla też, że „książka Goldberga jest odkłamywaniem języka”, a przecież „język ma silny wpływ na nasze myślenie i emocje”. Ocenia przy tym, że książka jest napisana „z pasją i ironią, a także znakomitym komunikatywnym językiem. Jest to wybitne dzieło, które czyta się jak kryminał”. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Niemniej autor stawia czytelnika w trudnej sytuacji i wiele od niego wymaga. Zaczyna się od wprowadzenia, które zostało groźnie zatytułowane „Wszystkie twoje przekonania na temat faszyzmu są błędne”, a dalej jest jeszcze trudniej. Główna myśl sprowadza się do stwierdzenia, że współczesne przejawy faszyzmu wbrew powszechnej opinii nie lokują się w środowiskach prawicowych, lecz na lewicy, zwłaszcza w jej amerykańskim rozumieniu. Najbardziej groźny według autora jest „dzisiejszy liberalizm”, który stał się „kierującą się dobrymi intencjami siostrzenicą europejskiego faszyzmu”. Na resztę błyskotliwej argumentacji zapraszamy czytelników do obszernego tekstu, na który składają się erudycyjne rozdziały, opisujące historię ruchów faszystowskich i to niezwykle barwnie, na co dowodem niech będzie cytat z tekstu włoskiego dyktatora: „flagę państwową uważamy za szmatę, którą należy wetknąć w kupę łajna”. Brzmi dość aktualnie. (pd)
tłum. Paulina Makles, Kamila Kamińska, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 130, ISBN 978-83-7924-109-5
Artur Dziak
Medycyna czy magia? Lubimy magiczne i szybkie metody leczenia – łykam tabletkę i jestem chudsza. Albo młodsza. Za sprawą czarodziejskiej różdżki rzucam palenie… Pod koniec XIX wieku prawie cała Ameryka łykała „cudowne pigułki” Munyona. Kilka lat później okazało się, że był to zwykły krochmal… Być może lektura niniejszej książki pozwoli czytelnikowi spojrzeć z dystansem na proponowane przez medycynę naturalną cudowne metody uzdrawiania. Hochsztaplerzy od wieków żerują na ludzkiej naiwności. Pewien oszust oferował szczepionki na raka i pobierał od rodziców chorych dzieci po 16 tys. złotych! „Wszelkie pozorowanie leczenia jest najdroższą formą leczenia” – przypomina autor, doświadczony lekarz z wieloletnią praktyką. Nierzadko najwyższą ceną jest ludzkie życie, ponieważ gdy obietnice uzdrowicieli okażą się złudne, często okazuje się, że jest już za późno na skuteczne leczenie. Autor namawia do refleksji i próbuje nawrócić na medycynę pożyteczną tych, którzy bardziej niż rzetelnej nauce ufają wahadełkom, magicznym różdżkom, homeopatii, masażom czy bioprądom. Zwraca się do tych, którzy podważają wiarygodność i sensowność działań prawdziwych lekarzy. W swojej książce omawia modne i nowe metody, o których wielu czytelników być może nie słyszało – aurikuloterapia, refleksoterapia, energoterapia, urynoterapia, magiczne odzwyczajanie od nałogów, „uzupełnianie endorfin oraz dobrego programu w mózgu”… Znany onkolog założył przed laty białą księgę, aby odnotować w niej każdy przypadek wyleczenia nowotworu lekami lub metodami naturalnymi. Do dziś księga jest pusta. „Kto chce, niech się leczy piciem moczu, amuletami czy bioprądami i biomasażami” – pisze autor. Wybór należy do nas. (hab)
tłum. Lech Jęczmyk i Jacek Lang, Zysk i S-ka, Poznań 2013, s. 660, 39,90 zł, ISBN 978-83-7785-276-7
życie społeczne Steve Wright
Harmonia Universalis, Gdańsk 2014, s. 320, ISBN 978-83-7744-069-8
Jestem fanem prac Banksego, dlatego bardzo ucieszyłem się gdy wpadł mi w ręce już drugi jego album po „Wojnie na ściany”. Nie jest to jeden z tych albumów, których niemal całość stanowią fotografie, a teksty obejmują śladową przestrzeń, gdyż Banksy to artysta o bogatej historii, a o jego twórczość skrywa bardzo wiele. Grafficiarz zostawił już ślad po sobie w wielu zakątkach świata i często w najmniej dostępnych miejscach, ale jak sam twierdzi: „Adrenalina jest lepsza niż seks i narkotyki”. Banksy stawia na prostotę i przesłanie, dzięki temu każdy przechodzień może zatrzymać się na chwilę przy murze z jego pracą i zastanowić się nad nią. Przez to doceniać jego sztukę mogą nie tylko koneserzy o wyszukanym guście. Leży ona na ulicy. Przekazywane przez niego treści głównie krążą wokół pacyfizmu i anarchizmu, przy czym są pełne humoru (często cynicznego). Banksy zazwyczaj używa szablonów, aby móc malować szybciej i więcej i być może właśnie dlatego wciąż nie udało się organom ścigania go wytropić ani ustalić jego prawdziwej tożsamości. To niesamowite, jak artysta tak płodny, tak popularny i miejący tak ogromny wpływ na kulturę współczesną potrafi zachować anonimowość. Ta anonimowość daje mu również autentyczność. Dzięki jego działalności wielu przeciwników graffiti i street artu zaczyna nazywać sztuką to, co wcześniej nazywali wandalizmem, a to już jest wielki krok naprzód. Większość jego prac aktualnie jest pod ochroną, ceny mieszkań w kamienicach,
Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 216, ISBN978-83-7767-985-2
Banksy. Nie ma jak w domu
b i b l i o t e k a
a n a l i z
p r z e d s t a w i a
kulinaria
Wiktor Zastróżny
Degustacyjny słownik winiarski Znakomita publikacja, która z powodzeniem mogłaby ukazać się po włosku, hiszpańsku czy po francusku, jest to bowiem słownik kompletny, dający przegląd wszelkich terminów związanych z winem w różnych krajach. Jednocześnie wszystkie hasła zachowują słownikowy charakter, napisane są profesjonalnie, wyczerpująco, ale bez anegdot, bez elementów osobistych. Dużą wartością jest podanie angielskiego i francuskiego terminu przy każdym haśle i jeśli można marzyć o czymś więcej, to bardzo by się przydał na końcu indeks tych obcojęzycznych terminów, ale może autor pokusi się o polsko-francusko-angielski słownik winiarski? Hasła poprzedza bardzo rozbudowany wstęp, erudycyjnie wprowadzający w świat degustacji wina – gdzie degustować, jak, w jakiej temperaturze, w jakim szkle, jak oceniać jakość wina, wygląd, zapach, kolor i smak. Jest tu charakterystyka najbardziej znanych odmian winorośli (znakomita!), są wreszcie propozycje potraw, które dobrze pasują do poszczególnych odmian wina. A na końcu obszerna literatura związana z winem. Książka jest też bardzo elegancka pod względem edytorskim. (łg) Festus Sopockie Towarzystwo Winiarskie, Sopot 2013, s. 430, ISBN 978-83-936457-0-1
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
51
Recenzje Margaret Yardley Potter
Kuchnia prababci
Bardzo zazdroszczę Elizabeth Gilbert i innym osobom, które pewnego dnia na strychu lub w innych zakamarkach natrafiają nieoczekiwanie na rodzinną pamiątkę. Taką, która mówi wiele o tożsamości i historii rodziny, o jej tradycjach. W domowych książkach kulinarnych, w recepturach przekazywanych z pokolenia na pokolenie w formie różnych zapisków uwidacznia się przywiązanie do tradycji, do historii, odzwierciedla się bogactwo potraw podawanych w różnych grupach etnicznych czy warstwach społecznych. Elizabeth Gilbert, autorka słynnego bestsellera „Jedz, módl się, kochaj”, pewnego dnia dowiaduje się, po kim odziedziczyła miłość do jedzenia oraz talent pisarski. Natrafiła bowiem na pożółkły tom napisany przez jej prababcię. Znalazły się w nim nie tylko przepisy, ale także opowieści i oryginalne porady („nigdy nie używaj do gotowania marnego wina. Nie piłabyś go, prawda?”, „Tylko błagam, nie kupuj gotowego, nieokreślonego ‘mielonego’”). Autorka pisze barwnie i zajmująco. Zdecydowanie wyprzedzała swoje czasy. Dbała o jakość potraw, sięgała po naturalne, sezonowe składniki, podczas gdy w jej czasach w kuchni amerykańskiej zajadano się wysoko przetworzoną żywnością, gotowymi daniami w puszkach oraz mrożonkami. Była ciekawa i otwarta na inne smaki, chętnie przyrządzała podroby, jak i owoce morza. Jednym z jej popisowych dań były grzebienie kogucie w winie. Była autentyczna i miała świetne poczucie humoru. Książka, nie dość że zajmująca, intrygująca i będąca cennym źródłem inspiracji, to jeszcze została ślicznie wydana, a wszystko to sprawia, że nie można się od niej oderwać. (et) tłum. Bożena Jóźwiak, Rebis, Poznań 2014, s. 304, 44,90 zł, ISBN 978-83-7818-426-3
Mercedes Blasco
Czemu nie jesz warzyw? Książka o kuchni wegetariańskiej dla całej rodziny. Pięknie wydana, z kolorowymi tintami, ciekawymi ilustracjami. No i oczywiście mówiąca o bogactwie odżywiania wegetariańskiego, matki od etapu przed poczęciem, przez ciążę, po urodzenie dziecka i karmienie piersią. Autorka podaje mnóstwo ciekawych informacji, dotyczących wyrabiania nawyków i kształtowania smaku, przeznaczonych również dla dzieci od 18 miesiąca życia do 11 lat. Następnie zajmuje się młodzieżą dorastającą, czyli wzmocnieniem i zrozumieniem zasad zdrowego trybu życia w przedziale od 12 do 18 lat. W książce prezentowane są przepisy na smaczne i zabawne potrawy, do wykonania których autorka zaprasza całą rodzinę. Oprócz potraw na różne okazje, w książce tej znajdziemy przepisy na pierwsze i drugie dania, także na podwieczorki, sałatki, przystawki, sosy, pasty, itp. (br) tłum. Emilia Skibicka, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s. 296,ISBN 978-83-7660-805-1
Dla dzieci i młodzieży Ulrike Berger
Kto wymyślił rzepy? Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego koparka ma krecie łapy, która ryba pływa po ulicy, co jest mocniejsze od stali, jak gekon przykleja się bez kleju, kto zawsze pozostaje czysty, jak rzep znalazł się na butach, i tak dalej…, to prezentowana książka jest właśnie dla ciebie! Ciekawe ulepszenia w technice biorą się nie skądinąd, tylko z obserwowania przyrody! Naukowcy głowią się np., w jaki sposób można kierować tysiącami samochodów na drogach, aby nie stały w korkach lub żeby 52
b i b l i o t e k a
a n a l i z
nie dochodziło do wypadków wskutek najechania jednego pojazdu na drugi. Tymczasem ławice ryb, składające się z tysięcy pojedynczych osobników, poruszają się jakby były zdalnie sterowane. Żaden z tych osobników nie płynie za blisko drugiego, wszystkie ryby w jednym momencie zmieniają kierunek, nie dochodzi między nimi do zdarzeń. Nad tym zdumiewającym zjawiskiem pracują m.in. specjaliści komputerowi, aby móc je kiedyś zastosować w komunikacji. A co z obserwowania dziwów przyrody jest już zastosowane w technice? O tym też dowiesz się z tej pięknie wydanej przez Jedność książki. Bożena Rytel tłum. Marcin Satro, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2014, s.46, ISBN 978-83-7660-786-3
Jarosław Mikołajewski
Para – mara, czyli o dwóch takich, co próbują straszyć
Dwóch znakomitych twórców – Jarosław Mikołajewski, poeta, pisarz i tłumacz z języka włoskiego oraz Paweł Pawlak, utalentowany ilustrator – połączyło swe siły, by odsłonić nieco przed czytelnikami kulisy telewizyjnego świata. Z przymrużeniem oka, z humorem i sporą dawką absurdu. Ten pisarsko-ilustratorski tandem wydaje się wymarzony do takiej książki. Wraz z otwarciem książki rozpoczyna się emisja niezwykłego programu – prezenter prowadzi rozmowę z osobliwymi gośćmi, których na dodatek nie widać – Panem Cieniasem i Panem Kanaletto. Obaj są strachami, a ich tożsamość skrywa się za nazwiskami. Już od pierwszej strony ma się nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z parodią programów śniadaniowych („Chodźmy panie Kanaletto, ten człowiek nic nie rozumie. Od razu widać, że jest z telewizji”). Telewizja od kuchni już niejednego rozczarowała. Jeśli ktoś z czytelników marzy o karierze telewizyjnej, myślę, że po lekturze będzie już wiedział, czego powinien unikać. Jeśli ktoś pamięta serię „Podręcznych Nieporadników” z tekstami Wojciecha Widłaka i ilustracjami Pawła Pawlaka, to ta książka jest na zbliżonym poziomie. Zderzenie absurdu z ciekawym odzwierciedleniem rzeczywistości w ilustracjach bardzo mnie urzekło. „Para-mara” to doskonałe połączenie pisarskiego i ilustratorskiego talentu. (et) Bajka, Warszawa 2014, s. 32, 29,90 zł, ISBN 978-83-61824-67-1
10 niesamowitych przygód Neli Ma zaledwie osiem lat, a już odwiedziła wiele krajów świata, ma swój program w telewizji, właśnie ukazała się jej pierwsza książka. Poznajcie Nelę – najmłodszą reporterkę na świecie. Podróżuje i nagrywa filmy od piątego roku życia. Jej przygody można śledzić w telewizyjnym cyklu „Nela – mała reporterka” emitowanym w TVP ABC. Jej książka poświęcona jest 10 wyprawom do Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Dziewczynka porywa czytelników do niezwykłych zakątków świata – do Tajlandii, Boliwii, na Zanzibar. Nela opowiada o tym, jak zaprzyjaźniła się ze słoniami, zajadała się smoczym owocem, wchodziła na szczyt czynnego wulkanu, karmiła tygrysy, przemierzała pustynię solną, tropiła kobrę, łowiła piranie. Jej opowieści okraszone są wspaniałymi fotografiami i uzupełnione o ciekawostki oraz wskazówki dla przyszłych globtroterów. Dzieląc się swoimi wrażeniami Nela zachęca innych do odkrywania świata, także w wyobraźni, zachęca do poszerzania wiedzy o świecie („wiedza dla podróżnika to podstawa”) i przekonuje, jak ważna jest znajomość języka angielskiego. Mam nadzieję, że odwaga małej podróżniczki rozbudzi wśród małoletnich ciekawość i zamiłowanie do wypraw – takich z dala od masowej turystyki, bez planu, bez pośpiechu, jak najdalej od cywilizacji, najlepiej na koniec globu. Przecież to właśnie do młodych świat należy! (et) Burda BG Polska, Warszawa 2014, s. 168, 34,90 zł, ISBN 978-83-7596-529-2
p r z e d s t a w i a
•
k s i ą ż k i
•
k w i e c i e ń
2 0 1 4
Wydawnictwo Sonia Draga २ R
a n y t ru Ä&#x2021; Ĺ&#x203A; o n t namiÄ&#x2122;
39032!Ä&#x161;! 63>-'ŕŚ&#x201D;ŕŁ&#x2014; ,-9;38@$A2! ÂŁ!<8'!;0- 63&>Ă&#x2022;/2'+3 330'8! - &3>Ă&#x2022;& 2-'A>@0Ä&#x161;'/ 9-Ä&#x161;@ >@3#8!ৡ2-W 39@ ;8A'$, 1Ä&#x161;3&@$, 1þ৚$A@A2 > 68A'&&A-'ŕĽ&#x2DC; >@#<$,< -'ÂŁ0-'/ '>3ÂŁ<$/- 8!2$<90-'/W
!9/32</Ă$! 63&8Ă&#x2022;৚ 63 2-'A2!2@$, (!0;!$, - ;!/'12-$!$, 908@>!2@$, > /'&2'/ A 2!/>!৚2-'/9A@$, +!ÂŁ'8-- 9A;<0- 2! ŕŚ&#x201D;>-'$-'W <;38 > (!9$@2</Ă$@ 9639Ă&#x2022;# 363>-!&!T /!0 2!<$A@Ä&#x161; 9-Ăľ 6!;8A'ŕŁ&#x2014; 2! 3#8!A@ - 3&$A@;@>!ŕŁ&#x2014; <08@;' > 2-$, 68A'9Ä&#x161;!2-!W
!-2; 3<-9 9;!/' 9-Ăľ ;Ä&#x161;'1 &ÂŁ! '636'- 3 96-90!$, - 032*-0;!$, 963Ä&#x161;'$A2@$, > W 2-0ÂŁ->' 963/8A'2-' 2! 1'$,!2-A1@ 63ÂŁ-;@0- /'&2'+3 A 2!/ÂŁ'69A@$, >96Ă&#x2022;Ä&#x161;$A'92@$, 683A!-0Ă&#x2022;> !1'8@0!ŕĽ&#x2DC;90-$,W
3ÂŁ'/2! A2!031-;! 63>-'ŕŚ&#x201D;ŕŁ&#x2014; /'&2'/ A 2!/636<ÂŁ!82-'/9A@$, 2-'1-'$0-$, !<;38'0R 8Ă&#x2022;#! <$-'$A0- 68A'& 68A'9AÄ&#x161;3ŕŚ&#x201D;$-Ă - >@1!A!2-! >-2X
8!+-$A2' >@&!8A'2-' 968A'& ÂŁ!;W -'A2!/31! 2! 683+< &31<W ;>3/' ৚@$-' 68A'>8!$! 9-Ăľ &3 +Ă&#x2022;8@ 23+!1-W 2!031-;@ ;,8-ÂŁÂŁ'8 69@$,3ÂŁ3+-$A2@ A -2;8@+</Ă$Ă (!#<Ä&#x161;ĂW
8<+- ;31 #'9;9'ÂŁÂŁ'83>'/ 9A>'&A0-'/ ;8@ÂŁ3+-- Oblicza Victorii Bergman 968A'&!2'/ &3 Â&#x160;Â&#x152; 08!/Ă&#x2022;>R 0!2&@2!>90-' 08@1-2!Ä&#x161;@ > 1-9;8A3>90-1 >@&!2-<W
katharsis
PREMIERA JUĹť W MAJU
WYÄ&#x17E;Ä CZNY DYSTRYBUTOR Firma KsiÄ&#x17D;garska Olesiejuk spĂłÄ&#x;ka z ograniczonÄ&#x201A; odpowiedzialnoÄąciÄ&#x201A; Sp.j.
Magazyn centralny: 05-850 OĹ&#x192;arĂłw Mazowiecki ul. PoznaÄĄska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl
www.fabryka.pl
>>>W932-!&8!+!W6ÂŁT ;'ÂŁW Â&#x160;Â&#x2030; Â?ÂĽÂ&#x2030; ¤Â&#x2039; Â?Â? >>>W(!$'#330W$31c>@&!>2-$;>3 32-! 8!+!
l i t e r a c k i
ENTALNE M U N O M e i Wydan
m a g a z y n
M
RQXPHQWDOQD NVLÈĝND GRNXPHQWXMÈFD QLH]Z\NïH KLVWRU\F]QH Z\GDU]HQLH ļ NDQRQL]DFMÚ GZöFK ZLHONLFK SDSLHĝ\ -DQD 3DZïD ,, Lb-DQD ;;,,, ľ 5HODFMH ]bSU]\JRWRZDñ LbSU]HELHJX XURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK Zb5]\PLH ZbW\P 0V]D ĂZ NDQRQL]DF\MQD QRFQH F]XZDQLD PRGOLWHZQH Lb0V]H ĂZ G]LÚNF]\QQH ľ :V]\VWNLH ZDĝQH SU]HPöZLHQLD LbKRPLOLH DbWDNĝH RSLV DWPRVIHU\ MDND SDQRZDïD QD XOLFDFK :LHF]QHJR 0LDVWD ľ 7HNVW\ ]LOXVWURZDQH ]GMÚFLDPL Z\NRQDQ\PL SU]H] Vï\QQHJR SDSLHVNLHJR IRWRJUDID $GDPD %XMDND ľ 5HODFMH ]bXURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK ZbVDQNWXDULXP ZbNUDNRZVNLFK DJLHZQLNDFK ľ 6]NLFH ELRJUDğF]QH REX Z\QLHVLRQ\FK QD RïWDU]H SDSLHĝ\
1DMZLÚNV]D LbQDMOHSV]D UHODFMD ]bZ\GDU]HQLD MDNLHJR GRWÈG QLH E\ïR ZbG]LHMDFK ĂZLDWD
Nr 4/2014 (211) • kwiecień 2014 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464
#: /7)%+ +2:9 ! Historia w obrazach
208 str.,
IRUPDW DOEXPRZ\ [ FP SDSLHU J WZDUGD RSUDZD REZROXWD
k s i ą ż k i
7\P NWöU]\ QLH PRJOL Z\EUDÊ VLÚ GR 5]\PX QD NDQRQL]DFMÚ NVLÈĝNL SU]\EOLĝÈ XURF]\VWRĂFL Zb¥ZLÚW\P 0LHĂFLH DbGOD W\FK NWöU]\ WDP E\OL EÚGÈ FHQQÈ SDPLÈWNÈ QLH]DSRPQLDQ\FK FKZLO $OEXP\ XNDĝÈ VLÚ PDMD
Ten niezwykły album zawierający ponad 200 reprodukcji dzieł sztuki staje się dla nas jakby piątą, nienapisaną Ewangelią. Niezwykłe komentarze ukazują, jak Krzyż Jezusa kształtował nie tylko wiarę chrześcijańską, ale również całą kulturę zachodniej Europy.
]ï ]ï V]W SU]\ HJ] ]ï V]W SU]\ HJ]
Wydanie popularne
]ï V]W SU]\ HJ] ]ï V]W SU]\ HJ]
%LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO
k w i e c i e ń
]ï
2 014
A
OEXP RWZLHUD Z\MÈWNRZ\ HVHM RbZV]\VWNLFK SDSLHĝDFK NWöU]\ GRW\FKF]DV ]RVWDOL Z\QLHVLHQL GR FKZDï\ RïWDU]\ 1DWRPLDVW MHJR JïöZQD F]ÚĂÊ WR UHODFMD ]bNZLHWQLRZ\FK XURF]\VWRĂFL NDQRQL]DF\MQ\FK -DQD 3DZïD ,, Lb-DQD ;;,,, Zb5]\PLH REHMPXMÈFD ZV]\VWNLH QDMZDĝQLHMV]H PLHMVFD LbZ\GDU]HQLD WHJR 7HNVW -RODQWD 6RVQRZVND QLH]Z\NïHJR DNWX NWöU\ VNX)RWRJUDğH $GDP %XMDN SLï XZDJÚ FDïHJR NDWROLFNLHJR VWU IRUPDW DOEXPRZ\ [ FP SDSLHU J ĂZLDWD 7HNVW\ ]LOXVWURZDQH WZDUGD RSUDZD ]RVWDï\ ]GMÚFLDPL Z\NRQDQ\PL Zb:DW\NDQLH SU]H] Z\ELWQHJR IRWRJUDğND $GDPD %XMDND
ISSN 1234-0200
www.jednosc.com.pl
9 771234 020140
04