MLK 9_17

Page 1

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ฤ ลผ k i

:<-k7.2:( =1$&=.,, 1,(=:<.ย $ .2/(.&-$ 81,. $72:< $/%80

Nr 9/2017 (252) Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

ndarze e l a k e w o k t Wyjฤ cรณrki. i y m a m a l d tkich s y z s w d o E LEPSZ ynku! r a n y z r a d kalen Gorฤ co polecam

Agnieszka Porzeziล ska autorka

464 str., format albumowy 20,5 x 28,5 cm, papier kredowy 115 g, twarda oprawa, lakierowana obwoluta ISBN: 978-83-7553-227-2 Cena detaliczna ]รฏ (z VAT)

T

UXGQR E\รฏRE\ XZLHU]\ร MDN EDUG]R LQVSLUXMร F\ PRW\Z GOD WZรถUFรถZ ]QDF]NรถZ SRF]WRZ\FK VWDQRZLรฏ ฤ Z -DQ 3DZHรฏ ,, JG\E\ QLH WHQ ZLHONL DOEXP .V SURI :DOGHPDU &KURVWRZVNL RG G]LHFND SDVMRQXMร F\ VLร ฤ ODWHOLVW\Nร ]JURPDG]Lรฏ DEVROXWQLH XQLNDWRZ\ ]ELรถU ZV]\VWNLFK ZDORUรถZ ฤ ODWHOLVW\F]Q\FK MDNLH XND]Dรฏ\ VLร SRGF]DV SRQW\ฤ NDWX QDV]HJR ZLHONLHJR URGDND .ROHNFMD REHMPXMH SR]\FMH Dฤ ]H NUDMรถZ ฤ ZLDWD 6ร WR ]QDF]NL V]WXNL EORNL DUNXVLNL Lb]HV]\W\ ]QDF]NRZH 3U]HERJDW\ ]ELรถU WZRU]\ Uรถฤ QREDUZQร XWUZDORQร QD ]QDF]NDFK SRF]WRZ\FK RSRZLHฤ ร RbGรฏXJLP SRQW\ฤ NDFLH 3LHOJU]\PD :V]HFKF]DVรถZ URGHP ]b.UDNRZD ]b3ROVNL :ร GUXMร F ]b3DSLHฤ HP ฤ ODWHOLVW\F]Q\P V]ODNLHP SR ZV]\VWNLFK NRQW\QHQWDFK VSRW\NDP\ ZLHONLH RVRELVWRฤ FL QDV]HM ZVSรถรฏF]HVQRฤ FL RUD] SRVWDFL KLVWRU\F]QH SRG]LZLDP\ SLร NQH NUDMREUD]\ QDWUDฤ DP\ QD ]QDPLHQQH URF]QLFH

www.jednosc.com.pl

www.bialykruk.pl 9 / 2 017

Pod patronatem

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO 3U]\ ]DPรถZLHQLX QD NZRWร SRZ\ฤ HM b]รฏ NRV]W\ SU]HV\รฏNL b]รฏ SRQRVL Z\GDZQLFWZR

9 771234 020171

09

Znajdziecie w n ich: GXฤผR PLHMVFD QD QRWDWNL NDOHQGDU] QD FDฤ \ URN V]NRO Q\ RG ZU]Hฤ QLD GR ZU]Hฤ QLD ILWQHVV GOD FL Dฤ D L GXFKD JU\ L ]DEDZ\ NRORURZDQNL DQW\VWUHVRZH VHNUHW\ W\ONR GOD G]LHZF]\Q ลฐ L ZLHOH LQQ\ FK QLHVSRG]LDQ HN


wydawnictwo-debit.pl

WydawnictwoDebit



Spis treści

W numerze Klęska urodzaju, czyli po co Polakom lagom numer 9 (252) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Małgorzata Janina Berwid, Anna Czarnowska-Łabędzka, Janusz Drzewucki, Tomasz Gardziński, Jarosław Górski, Joanna Habiera, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Krzysztof Masłoń, Wanda Morawiecka, Małgorzata Orlikowska, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając

Nowe książki Szczepana Twardocha, Zygmunta Miłoszewskiego, Łukasza Orbitowskiego i Olgi Tokarczuk, wyczekiwane powieści Dana Browna, Johna Greena, Carlosa Ruiza Zafóna i Zadie Smith, liczne biografie oraz zaskakujące debiuty – jak opowiadania Toma Hanksa – to niektóre nowości przygotowane przez polskie oficyny na jesień. Wydawcy i drukarze w wakacje nie próżnowali, właśnie rozpoczął się „high season” – Ewa Tenderenda-Ożóg dokonuje przeglądu premier wydawaniczych 12-21

nie czuję się Beethovenem Piosenki kojarzą się ludziom z ich najpiękniejszymi chwilami i zostają w nich często do końca życia. Trwają tak długo, jak długo trwa pamięć tych chwil, więc można powiedzieć, że są „sztuką chwil”. Z kolei muzyka filmowa czy muzyka teatralna jest muzyką nieautonomiczną. Oznacza to, że rzadko daje się zagrać jako oddzielna wartość. A jeśli jest grana, to w kontekście filmu już nam znanego. Przywołuje emocje filmu, więc dalej nie jest autonomiczna. Słuchamy jej, mając w głowie i oczach film. I to decyduje o odbiorze. Jak pyta mnie ktoś, za kogo się uważam, to ostrożnie mówię, że za muzyka. Bo kompozytor to jest dużo powiedziane! Ogólnie rzecz biorąc, należę do rodziny muzyków – z Tadeuszem Woźniakiem rozmawia Piotr Dobrołęcki 22-23

Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416 tel.:(22) 828 36 31 Internet: www.rynek-ksiazki.pl e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki

zdania na całe życie Najwięcej pełnych zdań z literatury zostało mi w głowie z czasów dzieciństwa i okresu dojrzewania. Przyniosły mi je różne książki – czasem te dla dzieci, czasem te dla młodzieży, a czasem te dla dorosłych. Bo różne są to zdania. Zabawne, poważne, natchnione, egzaltowane, a czasem nawet i głupie, ale wszystkie łączy jedno. Myślałam o nich i opisywanych nimi sytuacjach wiele razy. Po prostu zapadały we mnie na dłuższy czas. Były we mnie dla przykładu zdania z książek Krystyny Siesickiej. „Agnieszko, dziecko, to twoja teczka?” – pytała bohaterka „Czasu Abrahama” swoją rywalkę do serca Kuby, a ja godzinami zastanawiałam się, czemu jedna nastoletnia koleżanka do drugiej – mówi per „dziecko” – zachęcamy do lektury felietonu Małgorzaty Karoliny Piekarskiej 31

Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Ewa Tenderenda-Ożóg

Książki miesiąca „Rdza” Jakuba Małeckiego oraz „Wyspiański. Dopóki starczy życia” Moniki Śliwińskiej 32 „Ksiądz Jerzy Popiełuszko” Ewy K. Czaczkowskiej i Tomasza Wiścickiego oraz „Przesmyk suwalski” Tadeusza A. Kisielewskiego 33

Prenumerata: 1) R edakcja: tel. (22) 828 36 31, www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) G armond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) P renumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

Proponujemy także Wydarzenia 4-7 • Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia 7-10 • Co czytają inni – felieton Grzegorza Sowuli 24 • Wspomnienie Janusza Głowackiego 25 • Książka zaczyna się od okładki – książki dla dzieci poleca Anna Czarnowska-Łabędzka 26 • Między wierszami – felieton Tomasza Zaperta 28 • Maciej Stuhr – mistrz słowa 29 • Fragment książki „Państwo Macron” Caroline Derrien i Candice Nedelec 30 • Recenzje 34-44 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7



Wydarzenia   2,2 mln użytkowników

W

pierwszym roku funkcjonowania program lojalnościowy Mój Empik zyskał przychylność 2,2 mln użytkowników. Poprzez karty przechodzi już blisko 50 proc. wartości transakcji, a 200 tys. użytkowników aplikacji mobilnej posiada wirtualną kartę Mój Empik. „Wykorzystujemy informacje o dotychczasowych zakupach oraz o zachowaniu użytkownika na stronie (oglądalności danych produktów czy kategorii) do określenia preferencji i zainteresowań osób należących do programu, aby w konsekwencji idealnie dopasowywać do nich oferowane produkty i informacje” – podkreśla Barbara Fitał, menadżer programu Mój Empik.

Przygotowania do Śląskich Targów Książki

Trzecia edycja

W

dniach 10-12 listopada 2017 roku w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach już po raz trzeci odbędą się Śląskie Targi Książki. Targi to ogólnopolskie wydarzenie kulturalne skierowane do miłośników literatury – czytelników, a także wszystkich grup zawodowo związanych z książką – autorów, tłumaczy, wydawców, poligrafów, księgarzy, bibliotekarzy, a także krytyków literackich, dziennikarzy i blogerów. Wydarzenie jest współorganizowane przez Miasto Katowice, organizatorem wykonawczym jest Murator Expo, a partnerem merytorycznym spółka Targi Książki. To impreza o charakterze otwartym, łącząca prezentację oferty licznych wydawnictw z ciekawym i rozbudowanym programem imprez towarzyszących, w którym aktywny udział wezmą popularni i lubiani autorzy. Bogatej ofercie książkowej będą towarzyszyć spotkania z pisarzami, akcenty artystyczne i liczne atrakcje dla dzieci. „Wierzymy, że Śląskie Targi Książki z powodzeniem wpisały się już w kalendarz oczekiwanych i lubianych imprez kulturalnych Katowic, stając się ważnym miejscem spotkań czytelnika z książką. Potwierdza to bilans zeszłorocznej edycji – 107 autorów z Polski i zagranicy, 150 wystawców, 25-tysięczna publiczność, ponad 200 spotkań literackich, warsztatów i dyskusji przez trzy dni, a do tego setki relacji w mediach oraz pozytywne opinie czytelników, autorów i wystawców. Jesteśmy przekonani, że Śląskie Targi Książki stały się kolejnym liczącym się miejscem na mapie imprez targowych i plenerów czytelniczych w Polsce” – czytamy w komunikacie organizatora. Targom patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (et) gresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski, który odbędzie się w dniach 11-14 października 2017 roku w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ul. Krupniczej 33. Organizatorem tego wydarzenia jest krakowski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego. Przewodnim hasłem Kongresu jest „Dawna Rzeczpospolita: historia – pamięć – dziedzictwo”.

Warto podkreślić, że szybki przyrost uczestników programu i częste wykorzystywanie przez nich karty – czy to elektronicznej, czy tradycyjnej plastikowej – zarówno podczas zakupów w salonach, w aplikacji, jak i na stronie www oznacza większe środki na wsparcie bibliotek szkolnych. Z każdej transakcji sieć Empik przekazuje bowiem środki na zakup nowości dla wybranych bibliotek i dzięki temu wspiera czytelnictwo wśród najmłodszych. „To dla nas bardzo ważne, żeby dzieci miały dostęp do nowości wydawniczych i mogły zaprzyjaźniać się z książkami. Chcemy, żeby złapały bakcyla czytania i odkryły, że to wspaniała forma spędzania wolnego czasu” – mówi Ewa Szmidt-Belcarz. 10 bibliotek, które uzyska najwięcej głosów w internetowym konkursie na stronie www.empik. com/biblioteki otrzyma po tysiąc wybranych książek. Stąd nazwa akcji „Tysiąc powodów by czytać”. (p)

Salon Książki Historycznej

3. 4

Salon Książki Historycznej będzie punktem programu towarzyszącego III Kon-

Nad realizacją Salonu Książki Historycznej czuwać będą Targi w Krakowie. Do tej pory swój udział w Salonie potwierdziły m.in: Wydawnictwo Wysoki Zamek Iwona Tokarska, Wydawnictwo Sejmowe, Biblioteka Wolności, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Towarzystwo Naukowe Societas Vistulana, Wydawnictwo Literackie, Międzynarodowe Centrum Kultury czy Towarzystwo Historyków i Zabytków Krakowa. Zwiedzający Salon zyskają niepowtarzalną szansę na zakup książek i czasopism o tematyce historycznej, niszowych tekstów poświęconych historii, reprintów, a także układanek historycznych. (p)

Legimi na Kindle

P

o blisko pięciu latach od udostępnienia abonamentu na e-booki przez Legimi, z usługi skorzystają również właściciele Kindle. Dzięki temu subskrypcja dostępna będzie m a g a z y n

l i t e r a c k i

dla ponad 90 proc. posiadaczy e-czytników w Polsce. Do tej pory Legimi dostępne było dla posiadaczy inkBOOKów oraz PocketBooków. Teraz osoby zamawiające abonament bez limitu będą mogły korzystać także na czytnikach Kindle, wciąż najpopularniejszych urządzeniach wśród polskich czytelników e-booków. „Mieliśmy świadomość, że ta kilkusettysięczna rzesza miłośników e-booków do tej pory pozbawiona była szansy na korzystanie z Legimi, więc gdy takowa tylko się pojawiła, postanowiliśmy uczynić zadość oczekiwaniom. Zdajemy sobie jednocześnie sprawę, że Kindle daje jedynie namiastkę możliwości oferowanych przez książki w chmurze w aplikacjach Legimi. Właśnie dlatego z naszego abonamentu można korzystać aż na czterech różnych urządzeniach, aby w pełni docenić korzyści płynące z nielimitowanego dostępu do e-booków i audiobooków” – komentuje Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.

Posiadacze Kindle będą mogli korzystać z subskrypcji Legimi w ciągu najbliższych tygodni. W dniu premiery usługi na Kindle dostępnych będzie co najmniej 5000 tytułów. Na Kindle będzie można korzystać, aktywując k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Wydarzenia jeden z dostępnych pakietów bez limitu, dających dostęp do e-booków (od 32,99 zł miesięcznie) lub e-booków i audiobooków (od 39,99 zł). (p)

odczas odbywającego się we Wrocławiu Światowego Kongresu Bibliotek i Informacji Międzynarodowej Federacji Bibliotekarskich Stowarzyszeń i Instytucji (International Federation of Library Associations and Institutions, IFLA) została zaprezentowana opracowana przez Federację mapa bibliotek świata. Ze szczegółami projektu można zapoznać się pod adresem https://librarymap. ifla.org/map. (pW)

S

Wyższe przychody i strata

półka E-Kiosk zajmująca się dystrybucją cyfrowej prasy i e-booków w minionym półroczu osiągnęła 17,77 mln zł przychodów ze sprzedaży i 238 tys. zł zysku netto. Jednak w drugim kwartale zanotowała wzrost wpływów i straty netto. W pierwszej połowie roku E-Kiosk miał 17,77 mln zł przychodów ze sprzedaży (wobec 12,99 mln zł rok wcześniej) i 10,57 mln zł kosztów własnych sprzedaży (przed rokiem było to 8,59 mln zł). Zysk netto firmy spadł z 266,7 do 238 tys. zł. Obecnie do E-Kiosku należą platformy eKiosk.pl, Nexto.pl i eGazety.pl, które specjalizują się w sprzedaży cyfrowych wersji czasopism oraz książek. 50,01 proc. akcji spółki należy do Gremi Media, a 28,14 proc. – do spółki Ruch. (pW)

odwrót młodych telewidzów?

Z

30 LaT Pracy TWÓrczej

W

sierpniu minęło 30 lat od debiutu Małgorzaty Strzałkowskiej w „Świerszczyku” w 1987 roku, który otworzył nowy rozdział w poezji dla dzieci. Z tej okazji wydawcy jej książek – Bajka, Czarna Owca, Media Rodzina i Hachette oraz „Świerszczyk” i firma Endo – 3 października w Multimedialnej Bibliotece dla Dzieci i Młodzieży w Warszawie organizują benefis. Uroczystość poprowadzi Dorota Koman, utwory autorki przeczyta Piotr Fronczewski. Wystąpią również Ada i Iga Świerżewskie oraz chór Szkoły Podstawowej nr 341 im. Twórców Literatury Dziecięcej w Warszawie. Małgorzata Strzałkowska to ikona polskiej literatury dla dzieci. Poetka, prozaiczka, twórczyni unikatowych ilustracji – autorka ponad 150 uwielbianych i wielokrotnie nagradzanych książek. Urodziła się w 1955 roku w Warszawie, jednak jej ukochanym miejscem na ziemi jest Kazimierz Dolny nad Wisłą. Miłośniczka zwierząt, kwiatów, starych mebli, bibelotów i zabawy słowem. Absolwentka Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej na Uniwersytecie Łódzkim. Pracowała w Bibliotece Publicznej Miasta Stołecznego Warszawy, w szkole, a potem w Bibliotece Instytutu Głuchoniemych w Warszawie, aż w końcu w całości pochłonęła ją twórczość dla dzieci. Zadebiutowała 9 sierpnia 1987 roku na łamach „Świerszczyka” wierszem „Piosenka dżdżownicy”. Od 1992 roku współpracowała także z m.in. z „Pentliczkiem”, „Ciuchcią” i „Misiem”, a w 1996 roku wydała pierwszą książkę – „Wierszyki łamiące języki”. Dorobek literacki Małgorzaty Strzałkowskiej zachwyca różnorodnością. Są w nim książki, które kochają dzieci, cenią rodzice i nauczyciele, wykorzystujący je na co dzień w pracy dydaktycznej, m.in.: pozycje wpisane na listę lektur – „Rady nie od parady”;   teksty wspomagające naukę czytania – „Bajki krasnoludka Bajkodłubka”, „Bajki mamy wrony”; książki odwołujące się do ponadczasowych wartości i przebogatej polskiej tradycji –  „Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy”, „Dawniej, czyli drzewiej”; znakomite serie edukacyjne – „Szukam”, „ABC… uczę się”;   mistrzowsko napisane zbiory wierszy, będące współczesną reprezentacją tradycji poetyckich Brzechwy i Tuwima, dzięki którym dzieci poznają właściwy rytm języka polskiego, mają szansę trenować poprawną wymowę i… poczucie humoru – np. „Wierszyki łamiące języki”, „Gimnastyka dla języka”, „Wiersze, że aż strach!”, „Straszna książka, czyli upiorna zabawa w rymy”, „Leśne Głupki”;  bajki filozoficzne prozą z cyklu „Zielony i Nikt”, „Wierszyki łamiące języki” czy „Leśne Głupki” – to przykłady książek, które autorka sama zilustrowała, tworząc cudowne, skrzące humorem kolaże. Wydarzeniu patronuje „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. (et) fot. archiwum

P

Mapa bibliotek świata

Benefis Małgorzaty Strzałkowskiej

danych Nielsen Audience Measurement wynika, że w Polsce oraz w innych krajach europejskich spada średni zasięg i czas oglądania telewizji linearnej wśród młodych widzów. Średni dobowy czas oglądania telewizji wśród osób w wieku od 13 do 29 lat w Polsce w pierwszym półroczu 2017 roku wyniósł 129 minut. W porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej czas ten skrócił się o 5 minut. W Polsce średni dobowy zasięg wśród 13-29-latków zmniejszył się z 47 proc. do 44 proc. Największy ubytek nastąpił w Norwegii – o 9 proc. do 44 proc. Z kolei w Szwecji w pierwszym półroczu 2017 roku średnio już tylko 28 proc. osób sanacyjnego, osoba uprawniona do złożew tej grupie wiekowej miało kontakt z telewi- nia wniosku o ogłoszenie upadłości dłużnika zją (spadek o 5 proc.). (pW) zgodnie z przepisami Prawa upadłościowego może złożyć uproszczony wniosek o ogłoszenie upadłości” – czytamy w komunikacie umorzenie sanacji sądu. (pW) ąd Rejonowy dla m.st. Warszawy w Warszawie podjął pod koniec sierpnia decyzję gdyńscy zwycięzcy o umorzeniu postępowania sanacyjnego sieci księgarskiej Matras S.A. w restrukturyzacji rzysztof Siwczyk, Michał Sobol, Salcia z siedzibą w Warszawie. „Ponadto, w termiHałas i tłumacz Ryszard Engelking zostali nie przewidzianym do złożenia zażalenia na laureatami tegorocznej – dwunastej – edycji postanowienie o umorzeniu postępowania Nagrody Literackiej Gdynia.

S

K

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7

Laureaci otrzymali pamiątkowe statuetki – Kostki Literackie oraz nagrody finansowe w wysokości 50 tys. zł. Kapitule Nagrody Literackiej Gdynia przewodniczyła w tym roku prof. Agata Bielik-Robson. Do konkursu zgłoszono 434 tytuły. Decyzją Kapituły Nagroda Literacka Gdynia 2017 trafiła w ręce czworga spośród dwudziestu nominowanych. W kategorii eseistyka otrzymał ją Krzysztof Siwczyk za esej „Koło miejsca/Elementarz” (Muzeum w Gliwicach). W kategorii poezja uhonorowano Michała Sobola za tom poetycki „Schrony” 5


Wydarzenia (Wydawnictwo Nisza). W kategorii proza nagrodę wręczono Salci Hałas za powieść „Pieczeń dla Amfy” (Muza). W kategorii przekład na język polski nagroda przypadła Ryszardowi Engelkingowi za nowe tłumaczenie „Szkoły uczuć” Gustave’a Flauberta (Wydawnictwo Sic!). (pW)

J

Ludzie lepsi od zwierząt

Terminarz od Wydawnictwa jedność

dLa WyjĄTKoWycH dzieWczyn i icH MaM

K

siążkowy kalendarz, organizer, planner osobisty, mobilna aplikacja, a może notatnik? Jakie narzędzie jest najlepsze do właściwej organizacji czasu i zadań w niedawno zainaugurowanym roku szkolnym? dobrze dobrany kalendarz to kwestia całorocznego komfortu, może być przyjacielem i pomocnikiem na najbliższe miesiące. Mam swój typ – bardzo interesującą propozycję wydawnictwa Jedność, które postawiło nie tylko na planowanie na ostatni guzik, ale także na przybliżenie relacji mamy i córki. „W erze elektronicznej komunikacji, komercyjnych i konsumpcyjnych treści, pośpiechu i braku czasu dla najbliższych potrzebna jest alternatywa” – takie motto przyświeca nowej linii terminarzy. Jeden przeznaczony „dla wyjątkowej dziewczyny”, a drugi „dla wyjątkowej mamy”. Różnią się nieco formatem i niektórymi treściami – wszystko po to by lepiej dopasować je do potrzeb mam i córek. Publikacje tak naprawdę łączą funkcje organizera, inispiracyjnego plannera, motywatora, poradnika, a nawet przepiśnika. Są estetyczne, mają przejrzysty, dobrze przemyślany układ wewnątrz oraz ładny, kobiecy wygląd na zewnątrz. Dostępne są w czterech wersjach kolorystycznych, z gumeczką – jak kultowe moleskiny. Do tego są bardzo poręczne – mam znajdzie na swój kalendarz miejsce w torebce, a córka – w plecaku, Na pewno wyróżniają się, polubią je osoby kreatywne, a już z pewnością osobom pragmatycznym przypadną do gustu. Autorką kalendarzy jest Agnieszka Porzezińska, opracowanie graficzne to dzieło Oli Makowskiej. Dobrze zorganizowana mama ma czas też dla siebie – zachęca autorka. Ma też pod kontrolą zajęcia dzieci (plan lekcji) i ich oceny, ale „lepiej wychować szczęśliwego człowieka z czwórkami niż wiecznie z siebie niezadowolonego prymusa”. W środku, obok terminarza na cały rok szkolny i mnóstwa miejsca na notatki, znalazły się kolorowanki antystresowe, łamigłówki porady zdrowotne, pomysły na trening ciała… i ducha, receptury na naturalne kosmetyki, jest te rubryka „temat miesiąca”, w której omówione są takie tematy jak smutek, wiara, akceptacja siebie, sposób na nudę, przyjaciel, postanowienia noworoczne czy święta. Autorka przypomina też postaci świętych bohaterów, takich jak rodzina Ulmów, która ukrywała w czasie II wojny światowej ośmioro Żydów czy postać Marty Robin, słynnej mistyczki i stygmatyczki. Dziewczyny mogą natomiast przeczytać m.in. o Karolinie Kózkównie, zdolnej i sympatycznej dziewczynce, miała dziesięcioro rodzeństwa, zmarła zamęczona przez rosyjskiego żołnierza podczas I wojny światowej. Śmiało można powiedzieć, że to starannie przemyślany terminarz-niezbędnik, który powstał z pasji, stworzony przez kobiety specjalnie dla kobiet (i dziewczyn).

ak wynika z badań kanadyjskich naukowców, „książki z ilustracjami wywierają większy wpływ na prospołeczną postawę u dzieci, gdy bohaterami historii są ludzie, a nie zwierzęta lub inne postacie”. To ustalenia pracowników Instytutu Badań Edukacyjnych Uniwersytetu Toronto, którzy przeprowadzili badanie na 96 dzieciach w wieku od 4 do 6 lat. Mali uczestnicy eksperymentu zostali podzieleni na trzy równe grupy. Pierwszej przeczytano książeczkę dla dzieci „Mały Szop uczy się dzielić” autorstwa Mary Packard. Druga grupa zapoznawała się z tą samą książeczką, ale wszystkie postacie zwierząt zostały zastąpione przy użyciu Photoshopa ilustracjami przedstawiającymi ludzi (z zachowaniem estetyki oryginału). Z kolej trzeciej grupie przeczytano książeczkę kontrolną – „Małe nasionko” Erica Carle’a, w której nie występującą istotne relacje z ludźmi. Dzieci spotykały się indywidualnie z przeprowadzającym eksperyment w cichym pomieszczeniu w laboratorium uniwersyteckim lub w Centrum Nauki. Najpierw pozwalano im wybrać 10 naklejek, które im się najbardziej spodobały, spośród 100 dostępnych. Następnie poinformowano malców, że jest pewne dziecko, które nie może bawić się w tę grę i nie dostanie naklejek. Jeśli chcą, mogą część swoich naklejek przeznaczyć dla tej osoby, wkładając je do koperty. Gdy mały uczestnik eksperymentu decydował, ile naklejek podaruje nieznanemu dziecku, przeprowadzający eksperyment odwracał się i zamykał oczy, aby zapewnić, że nie dowie się, ile naklejek znalazło się w kopercie. Dziecko zaklejało kopertę i umieszczało ją w skrzynce na listy. Przeprowadzający eksperyment wyjmował później kopertę i zliczał, ile naklejek zostało podarowanych w prezencie. Zadanie przeprowadzano dwukrotnie – zarówno przed, jak i po przeczytaniu książki”. W rezultacie badania stwierdzono, iż dzieci, którym przeczytano książeczkę, gdzie występowały ludzkie postacie, okazały się bardziej hojne. Natomiast między dziećmi, które zapoznały się z książeczką w wersji antropomorficznej i książeczką kontrolną, nie było żadnej różnicy; obie te grupy dzieliły się naklejkami mniej chętnie niż przez lek- skiego. 2 września w Polsce i w 26 krajach, w ponad 2 tys. miast i miejscowości odbyła turą. (pW) się akcja Narodowego Czytania pod patronanarodowe czytanie 2017 tem Prezydenta RP. Inauguracji tegorocznej edycji akcji w Ogrolace, biblioteki, szkoły, a nawet pocią- dzie Saskim towarzyszył występ grupy Zakopogi i tramwaje – w tych miejscach można wer. We wspólnym czytaniu dramatu Wyspiańbyło usłyszeć „Wesele” Stanisława Wyspiań- skiego uczestniczyli znani aktorzy i muzycy,

P 6

m a g a z y n

l i t e r a c k i

m.in. Paweł Królikowski, Iza Kuna, Piotr Głowacki, Anna Dereszowska, Małgorzata Foremniak, Piotr Cyrwus, Olga Kalicka, Agnieszka Więdłocha. Przerwy w czytaniu wypełniły warsztaty ukazujące polskie tradycje i obrzędy. Ponadto, po raz pierwszy w historii „Wesele” zostało przetłumaczone na Polski Język Migowy. Wspólna lektura fragmentów dramatu k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Wydarzenia w jÄ™zyku migowym odbyĹ‚a siÄ™ w obecnoĹ›ci Pary Prezydenckiej w Instytucie GĹ‚uchoniemych im. ks. Jakuba Falkowskiego w Warszawie. Kraje, w ktĂłrych czytano â€žWeseleâ€? to â€“ oprĂłcz Polski â€“ takĹźe: Australia, Austria, BiaĹ‚oruĹ›, Brazylia, Chorwacja, Dania, Francja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Japonia, Kanada, Kazachstan, Litwa, Šotwa, Meksyk, Niemcy, Nowa Zelandia, Portugalia, Rosja, Stany Zjednoczone, Szwecja, Ukraina (najwiÄ™cej â€“ 41 miejsc), WÄ™gry, Wielka Brytania i WĹ‚ochy. Prapremiera â€žWeselaâ€? WyspiaĹ„skiego odbyĹ‚a siÄ™ w marcu 1901 roku w Teatrze Miejskim w Krakowie. W tym samym roku w Krakowie dramat zostaĹ‚ opublikowany po raz pierwszy. â€žWeseleâ€? zostaĹ‚o dotychczas przetĹ‚umaczone na ponad 10 jÄ™zykĂłw. W jÄ™zyku polskim ukazaĹ‚o siÄ™ ponad 120 wydaĹ„. Narodowe Czytanie odbywa siÄ™ od 2012 roku. (pW)

L

nagrody

aureatami tegorocznej edycji Nagrody im. Janusza A. Zajdla zostali: w kategorii powieść â€“ â€žCzterdzieĹ›ci i czteryâ€? autorstwa Krzysztofa Piskorskiego (Wydawnictwo Literackie), a w kategorii opowiadanie â€“ Šukasz Orbitowski i MichaĹ‚ Cetnarowski za â€žWywiad z BorutÄ…â€? (Allegro, Powergraph). Nagroda im. Janusza A. Zajdla jest corocznÄ… nagrodÄ… w dziedzinie fantastyki, przyznawanÄ… przez miĹ‚oĹ›nikĂłw fantastyki autorom najlepszych polskich utworĂłw literackich. Nagroda przyznawana jest w dwĂłch kategoriach: powieĹ›ci i opowiadania.

Personalia

M

arcin Wolny objÄ…Ĺ‚ nowo powstaĹ‚e stanowisko dyrektora sprzedaĹźy i marketingu Grupy Publicat S.A. Tym samym na stanowisku dyrektora sprzedaĹźy zastÄ…piĹ‚ Marka Stankowskiego, ktĂłry w wydawnictwie pracowaĹ‚ nieprzerwanie od 2005 roku. Marcin Wolny z Publicat S.A. zwiÄ…zany jest od 2010 roku jako dyrektor marketingu, gdzie odpowiadaĹ‚ za koordynacjÄ™ dziaĹ‚aĹ„ marketingowych caĹ‚ej grupy. WspółtworzyĹ‚ kampanie promocyjne czoĹ‚owych autorĂłw wydawnictwa. JednoczeĹ›nie odpowiadaĹ‚ za rozwĂłj od podstaw sprzedaĹźy ksiÄ…Ĺźek cyfrowych (e-booki i audiobooki) oraz kontakty marketingowo-handlowe z dystrybutorami e-ksiÄ…Ĺźek. Do zespoĹ‚u agencji reklamowej Open Gate doĹ‚Ä…czyĹ‚a Izabella Matys, obejmujÄ…c stanowisko strategic partner directora. BÄ™dzie odpowiedzialna za współpracÄ™ z wydawnictwami oraz rozwĂłj projektĂłw z wykorzystaniem interactiv person. Agencja Open Gate pracuje dla takich klientĂłw jak LeasePlan, UPC, PLAY, Cinema City Poland, Forum Film, Kino Ĺšwiat, Grupa Wydawnicza Foksal czy Egmont. Izabella Matys od prawie 20 lat zwiÄ…zana jest z branşą wydawniczÄ…. W ostatnich latach pracowaĹ‚a jako dyrektor promocji Wydawnictwa PWN oraz dyrektor marketingu i promocji Grupy Wydawniczej Foksal. Marta CichoĹ„, przedstawicielka Biblioteki Narodowej, zostaĹ‚a nowym prezesem Rady VIAF.  FunkcjÄ™ objęła tradycyjnie po za-

Kompendium wiedzy dla rodzicĂłw i nauczycieli

1

Warunkiem dobrego wspomagania rozwoju dziecka jest !,- 0,4 +&" !7& Ĺ– Ĺš terapeutyczno-edukacyjnych !, *,Ƹ)&4,Ć„ & !7&" ( ѡ

2

Skuteczne wspomaganie rozwoju to odpowiednie metody, w ktĂłrych dziecko jest aktywne, 2Ƹ64 407601(& % 7*60Ĺ–Ť4ѡ

3

&"-/ 4&!Ĺ–,46 /,74Ť' !7&" ( & , ! )"'Ńž ŇŽ -/,#"0',+ )+ !& $+,7 Ѹ 46*,$& #,/* )+"Ѹ 40-ŤĹ–-/ 7" 0-" ' )&01 *&ѡ

0&Ä?Ƹ(& !,01ÄŽ-+" 4 !, /6 % (0&ÄŽ$ /+& % & + 444ѡ(0&"$ /+& ѡ!&‍ޖ‏+ѡ-)

mkniÄ™ciu dorocznego posiedzenia Rady odbywajÄ…cego siÄ™ zawsze w piÄ…tek przed rozpoczÄ™ciem Ĺšwiatowego Kongresu IFLA. Do tej pory funkcjÄ™ Prezesa Rady VIAF peĹ‚nili przedstawiciele Biblioteki Kongresu USA (Barbara Tillett w 2012 roku i Beacher Wiggins do sierpnia 2016 roku), BN Francji (dwukrotnie Vincent Boulet w latach 2013 i 2015), BN Niemiec (Brigitte Wiechmann w 2014 roku) oraz (do sierpnia 2017 roku) Ricardo Santos MuĂąoz z BN Hiszpanii. VIAF (Virtual International Authority File) to usĹ‚uga Ĺ‚Ä…czÄ…ca wiele kartotek wzorcowych, ktĂłrej celem jest obniĹźenie kosztĂłw i zwiÄ™kszenie uĹźytecznoĹ›ci danych autorytatywnych bibliotek z caĹ‚ego Ĺ›wiata dziÄ™ki ich dopasowywaniu i Ĺ‚Ä…czeniu oraz udostÄ™pnianiu tych informacji online. PodstawowÄ… funkcjÄ… Rady VIAF jest dostarczanie wskazĂłwek dotyczÄ…cych polityki, praktyk i funkcjonowania VIAF.

Sprostowanie W poprzednim numerze „Magazynu Literackiego KSIĄŝKI� w informacji o jubileuszu Domu Wydawniczego Rebis nieprawdziwa jest informacja, şe w ciągu 27 lat oficyna opublikowała prawie 3000 tytułów w nakładzie ponad 28 tys egz. W rzeczywistości ukazało się juş ponad 28 mln egz. ksiąşek poznańskiej oficyny.

POLECAMY

" ,,(ѡ ,*Ň&#x; 6! 4+& 14,ŇŒ &‍ޖ‏+


Bestsellery Książki września

Lekarstwo na drukowstręt „Macierewicz i jego tajemnice” Tomasza Piątka na czele listy bestsellerów! Ależ nam się Polska rozpolitykowała! Wprawdzie niektórzy narzekają, że polityka to rodem z magla, ale co oni tam wiedzą!

1

Trudno w to uwierzyć, ale „Lem. Życie nie z tej ziemi” Wojciecha Orlińskiego to pierwsza biografia twórcy „Solaris”. I z tego względu krytykowanie jej byłoby czepialstwem, zwłaszcza, że książka jest więcej niż przyzwoita. Choć za dużo jest tu Lema widzianego przez samego pisarza, jak również przez autora „Życia nie z tej ziemi”, a przymało innych punktów widzenia, niechby i nie do końca obiektywnych.

2

„Osoby wierzące nie powinny bać się złych duchów. Nie mają po temu powodów”, twierdzi Remigiusz Mróz w „Czarnej Madonnie”. W trakcie lektury nowej jego powieści należy pamiętać o tym zdaniu. Jest krzepiące.

3

W miasteczku Beckford, w którym rozgrywa się akcja „Zapisanego w wodzie” Pauli Hawkins, wszystko co ważne, skupia się w miejscu nie bez powodu zwanego Topieliskiem. Nie tylko według legendy przyciąga ono kobiety nieszczęśliwe i zagubione. Tak dzieje się naprawdę.

4

„We wspólnym rytmie”, kolejny bestseller Jojo Moyes („Kiedy odszedłeś”, „Zanim się pojawiłeś”), dostarcza dowodów na to, że niełatwo sprzedać dom, w którym eksplodowała głowa poprzedniego właściciela. A sprzedać go trzeba, bo mieszkanie pod jednym dachem z człowiekiem wczoraj jeszcze bliskim, dziś jednak już całkiem obcym nie wydaje się możliwe. Chociaż „były” utrzymuje, że chałupa duża, a życie obok siebie będzie koszmarem tylko wtedy, „jeśli będziemy chcieli”. Ona już chce!

5

Bohater „Dziewczyny z Brooklynu” Guillaume Musso jest wziętym pisarzem, który jednak od trzech lat nie napisał ani słowa. Dlaczego? „Z powodu pewnej kobiety”… Banalne? Niekoniecznie. Powieść francuskiego autora przynosi bowiem całą masę często oryginalnych i zaskakujących spostrzeżeń, np. o wyższości dzieci nad książkami. Bo wprawdzie – powiada Musso: „Książki mają

6

8

pewną szczególną cechę, która graniczy z magią: są przepustką do innego świata. W trudnych chwilach mogą stać się źródłem siły. Tak jak mówi Paul Auster, są »jedynym miejscem na świecie, w którym dwoje obcych sobie ludzi może połączyć intymność«. Ale na pewno nie są to dzieci. Z dziećmi nic nie da się porównać”. Lektura „Płomiennej korony” Elżbiety Cherezińskiej, trzeciego tomu cyklu „Odrodzone królestwo”, pozwala bardzo plastycznie wyobrazić sobie, co by mogło się stać, gdyby zabrakło determinacji Łokietka, pragnącego scalić ziemie polskie pod swoim berłem. Pod rządami Jana Luksemburskiego byłoby nam pewnie bliżej do Europy, ale jako państwu, no właśnie, jakiemu? Może po prostu – zastanawia się pisarka – „Jan Luksemburski zrealizowałby swoje prawa do polskiej korony i stalibyśmy się częścią czeskiego władztwa? Jeśli tak, to na jak długo?”. Czarno na białym ukazane jest w powieści niebezpieczeństwo, jakie dla kształtującego się dopiero państwa polskiego groziło z Pragi. Gdzie, swoją drogą, na początku XIV wieku działo się w polityce, oj działo.

7

„Przewodnik wędrowca” Tristana Gooleya pomoże nam, zgodnie z podtytułem książki, właściwie odczytywać znaki, które daje nam natura. A właściwie inaczej; znajomość książki pozwoli nam te znaki w ogóle zauważyć.

8

Ulubiony bohater powieści Marka Krajewskiego w książce „Mock. Ludzkie zoo” ukazany jest na gościnnych występach w Berlinie. „Mock – czytamy – uwielbiał w krótkich odstępach czasu odgrywać rolę dobrego i złego policjanta. To zawsze dezorientowało złoczyńców, z którymi miał do czynienia. We Wrocławiu ta metoda już nie działała – znał ją cały tamtejszy świat przestępczy. Ale w Berlinie mogła być skuteczna. Nikt go nie znał w tym mieście grzechu, w tym Babilonie, o którego rozpuście opowiadano ze zgorszeniem i podnieceniem w całej Europie”.

9

„Nela i tajemnice oceanów” jest kolejną książką Neli Małej Reporterki, w której rozczytuje się dziatwa, na ogół cierpiąca na drukowstręt. Co więcej, autorka trafiła na listy lektur szkolnych!

10

m a g a z y n

l i t e r a c k i

„Często słyszę od swoich klientek (nie bardzo podoba mi się to określenie – przyp. K.M.): „Miałam normalny dom, nikt mnie do niczego nie zmuszał, nie wiem, skąd w takim razie u mnie ta ciągła presja, że powinnam być lepsza” – pisze Tatiana Mindewicz-Puacz. I w książce „Luz. I tak nie będę idealna” próbuje udzielić odpowiedzi na to pytanie.

11

Na „Lokatorkę” J.P. Delaney składają się dwie historie – Emmy i Jane. Obie wynajmowały to samo mieszkanie, tyle że pierwsza z nich już nie żyje. Co będzie z drugą? Poprawny thriller.

12

Wanda Rutkiewicz zginęła na górze Kanczendzonga w Himalajach 12 maja 1992 roku. Jej ciała nikt nie odnalazł. W książce „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci” Anny Kamińskiej cytowane są, między innymi, takie słowa himalaisty Bogdana Stefko: „W górach wysokich śmierć jest świetlista. W strefie śmierci patrzy się na nią pogodnie. Człowiek na takiej wysokości docenia życie, ale nie wzbrania się przed śmiercią. Nie boi się końca i czuje lekkość w przyjmowaniu śmierci. Ciało zmarłego człowieka na wysokości ośmiu tysięcy metrów wygląda bardzo dobrze. Zamarznięty ma wyraz twarzy, jakby się uśmiechał. Siedzi nieruchomo w kasku, z goglami na nosie, ubrany w kombinezon, i ma pogodną twarz. Ciało na wysokości się konserwuje, omiata je wprawdzie wiatr, wysusza, ale ono i tak bardzo dobrze się trzyma. A jeśli kogoś porywa w górach lawina i wtedy nie widzi się zwłok, jest jeszcze lżej. Widzi się człowieka żywego i tylko takiego ma się go w pamięci”.

13

Po nagraniach z nieistniejącej już restauracji „Sowa i Przyjaciele”, dla polskiego czytelnika będzie zupełnie naturalnym, że to na nagranych kasetach ukryta jest prawda o przyczynach samobójstwa powieściowej Hannah. A zdecydowała się na ten desperacki krok z „trzynastu powodów”, jak głosi tytuł bestsellera Jaya Ashera.

14

Katarzyna Michalak w „Błękitnych snach”, trzecim tomie „Leśnej Trylogii”, dotyka trudnych momentów, jakich nie brakuje nam w życiu. I słabo, bo słabo, ale pociesza: „Nie

15

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSiĄŻKi”

wrzesień 2017 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

4

2

2 nowość

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Macierewicz i jego tajemnice

Tomasz Piątek

arbitror

978-83-9483-310-7

507

Lem. Życie nie z tej ziemi

Wojciech orliński

Wydawnictwo czarne/ agora

978-83-8049-552-4

328

3

1

2

czarna Madonna

remigiusz Mróz

czwarta Strona

978-83-7976-710-6

312

4

2

4

Zapisane w wodzie

Paula Hawkins

Świat Książki

978-83-8031-708-6

310

5

nowość

We wspólnym rytmie

Jojo Moyes

Znak

978-83-240-3820-6

284

6

nowość

Dziewczyna z Brooklynu

Guillaume Musso

Albatros

978-83-6578-133-8

262

Płomienna korona Cykl: Odrodzone Królestwo, Tom III

Elżbieta Cherezińska

Zysk i S-ka

978-83-8116-058-2

248

nowość

Przewodnik wędrowca

Tristan Gooley

Wydawnictwo Otwarte

978-83-751-5445-0

247

nowość

7

7

8 9

2

Mock. Ludzkie zoo

Marek Krajewski

Znak

978-83-240-4968-4

244

10

5

2

Nela i tajemnice oceanów

Nela Mała Reporterka

Burda Książki

978-83-7596-644-2

228

11

19

2

Luz. I tak nie będę idealna

Tatiana Mindewicz-Puacz

Agora

978-83-268-2514-9

206

12

11

3

Lokatorka

JP. Delaney

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-078-0

193

3

Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz

Anna Kamińska

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-06357-6"

186

5

13 powodów

Jay Asher

Dom Wydawniczy Rebis

978-83-8062-186-2

173

Błękitne sny. Leśna trylogia. Tom 3

Katarzyna Michalak

Znak

978-83-2404-664-5

169

Sekretne życie drzew

Peter Wohlleben

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-187-9

166

Był sobie pies. Ten świat jest naprawdę pomerdany

Bruce W. Cameron

Wydawnictwo Kobiece

978-83-65506-98-6

163

13

3

14

16

15 16 17

nowość 13

12

10 6

7

Za zamkniętymi drzwiami

B.A. Paris

Albatros

978-83-7985-938-2

156

19

12

3

Prokurator

Paulina Świst

Akurat

978-83-287-0630-9

154

20

14

5

Duchowe życie zwierząt. Edycja ilustrowana

Peter Wohlleben

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-462-7

144

21

22

3

Jezu, Ty się tym zajmij. Ojciec Dolindo Ruotolo - życie i cuda

Joanna Bątkiewicz-Brożek

Esprit

978-83-65349-52-1

142

22

8

4

Nowa Jadłonomia. Roślinne przepisy z całego świata

Marta Dymek

Marginesy

978-83-65586-97-1

138

23

9

3

Czarne narcyzy

Katarzyna Puzyńska

Prószyński Media

978-83-8097-164-6

137

Mleko i miód

Rupi Kaur

Wydawnictwo Otwarte

978-83-751-5431-3

132

Nicola Yoon

Wydawnictwo Dolnośląskie

978-83-271-5678-5

131

24 25

20

3

Ponad wszystko

26

21

5

Wzgórze psów

Jakub Żulczyk

Świat Książki

978-83-8031-350-7

118

27

26

6

Chata (okładka filmowa)

William Paul Young

Nowa Proza

978-83-7534-061-7

113

28

25

3

Wilcze leże

Andrzej Pilipiuk

Fabryka Słów

978-83-7964-245-8

112

Jadłonomia. Kuchnia roślinna – 100 przepisów nie tylko dla wegan

Marta Dymek

Dwie Siostry

978-83-6369-635-1

111

O tyranii Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku

Timothy Snyder

Znak

978-83-240-4226-5

108

29 30

nowość

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2017

18

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSiĄŻKi”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 600 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, BookBook i Książnica Polska. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7

9


Bestsellery oszczędzimy ani sobie, ani najbliższym cierpienia. Możemy jedynie być przy tych, których kochamy, wspierać ich, przejąć część bólu na siebie. To niewiele, ale czasem bardzo dużo”. „Sekretne życie drzew” Petera Wohllebena czyta się jednym tchem. Co nie znaczy wcale, by zachwycać się poczynaniami ekologów (?) w Puszczy Białowieskiej. [ Zobacz też poz. 20]

16

Wiemy, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka? Wiemy. A tego, że świat, w którym żyjemy, czasem razem, czasem obok siebie, nie jest najlepiej ani najmądrzej urządzony, jesteśmy świadomi? Oczywiście. No to zapoznajmy się jeszcze z tym, co na ten temat ma do powiedzenia Bruce W. Cameron w książce „Był sobie pies. Ten świat jest naprawdę pomerdany”. Wdzięczne.

17

„Za zamkniętymi drzwiami” B. A. Paris przynosi wiwisekcję na pozór wzorcowego małżeństwa. W istocie w piekle tylko związek ten mógłby uchodzić za idealny. Lektura budzi refleksje, nie da się ukryć, niewesołe, gdyż opisana sytuacja nie jest wcale księżycowa.

18

„Prokurator” Pauliny Świst (pseudonim) miał – jak głosiły zapowiedzi – obnażyć „całą prawdę o polskim wymiarze sprawiedliwości”. Jak można się było spodziewać, żadnych sensacji w książce prawniczki zdobywającej literackie szlify nie znajdziemy. Za to sporą dozę stosunkowo (nomen omen) erotyki. A jaka jest w Polsce sprawiedliwość, to widzimy na co dzień. Aż zanadto wyraźnie.

19

Proponuję „Duchowe życie zwierząt” (edycja ilustrowana) Petera Wohllebena czytać po lekturze „Sekretnego życia drzew” (poz. 16) tego samego autora. By lepiej umiejscowić bohaterów książki w ich naturalnym środowisku.

20

Modlitwa przekazana w książce „Jezu, Ty się tym zajmij. Ojciec Dolindo Ruotolo – życie i cuda” Joanny Batkiewicz-Brożek kończy się słowami: „Tysiąc modlitw nie jest warte tyle, co ten jeden akt oddania się: zapamiętaj to dobrze. Nie ma bardziej skutecznej nowenny niż ta: »O Jezu, oddaję Ci się, Ty się tym zajmij«”.

21

„Zjeździłam Wietnam i Tajlandię, zmarzłam w Korei, ucierałam pasty curry w Indiach, przejechałam całe Bałkany, zgrzałam się na targowiskach w Maroku i rozpływałam się nad świeżym awokado w Kalifornii” – wspomina Marta Dymek. W wyniku tych kulinarnych podróży powstała „Nowa Jadłonomia. Ro-

22

10

ślinne przepisy z całego świata”. [Zobacz też poz. 29]

znacznie więcej niż dobrze napisany, choć zgodnie z modą nieco przydługi, thriller.

„Czarne narcyzy” Katarzyny Puzyńskiej już na wstępie przynoszą takie oto rozważania podinspektora Cybulskiego: „Nie ma co się martwić, pomyślał. Przecież wszystko załatwione. Udało mu się nastawić prokuratora Gawrońskiego przeciwko Podgórskiemu. Zazdrość to wyjątkowo silne uczucie. Zaślepia nawet najlepszych. Cybulski był więc pewien, że Gawroński załatwi Daniela raz na zawsze. A jak zniknie Podgórski, nikt nie będzie niepotrzebnie grzebał w sprawie śmierci tych bezdomnych. Cybulski wmówił przecież wszystkim, że sam się tym zajmie, bo brakuje mu pracy w terenie. Nikt tego nie kwestionował. Już nieraz tak się zdarzało. Postanowił, że wycofa się też z propozycji, którą złożył Weronice Nowakowskiej, objęcia przez nią osady policyjnego profilera. Strzałkowska wróci do Lipowa, żeby szukać zaginionych kotów. Klementyna będzie miała na głowie wydział kryminalny. Tak. Wszystko jakoś się ułoży”. Możliwe, ale taki styl pisarski zaakceptować trudno, choć – biorąc pod uwagę, że to już ósmy tom cyklu o policjantach z Lipowa: do wszystkiego można przywyknąć.

Złote myśli rozsiane po stronicach czytadeł zdobywających popularność w naszej globalnej wiosce konkurują ze sobą obezwładniającą wręcz głębią. Na przykład w „Chacie” (okładka filmowa) William Paul Young przekonuje nas, że „nie można kochać dwóch osób tak samo. To po prostu niemożliwe. Kochasz każdego człowieka inaczej, bo jest jedyny w swoim rodzaju i on w tobie również dostrzega twoją niepowtarzalność. Im lepiej się poznajecie, tym bogatsze stają się barwy waszej relacji”.

23

„Mleko i miód” Rupi Kaur to opowieści o miłości i kobiecości podane w poetyckiej formie. Nagrody za tę poezję nie przyznałbym, ale odnotować trzeba, że mamy do czynienia ze światowym bestsellerem. Naturalnie, feministycznym. Dla zachęty (?) cytat: „przede wszystkim kochaj jakbyś tylko to potrafiła koniec końców to wszystko nic nie znaczy ta kartka to na czym siedzisz twój stopień naukowy twoja praca pieniądze nic się nie liczy oprócz miłości i więzi z drugim człowiekiem oprócz tego kogo kochałaś i jak głęboko jak dotykałaś ludzi wokół siebie i ile im z siebie dałaś”.

24

Bohaterka „Ponad wszystko” Nicoli Yoon budzi niekłamaną sympatię, sądzę, że nie tylko moją. Ma alergię na cały świat.

25

Czy rzeczywiście „Wzgórze psów” Jakuba Żulczyka to – jak chce tego Andrzej Horubała – „rachunek wystawiony współczesnej Polsce w imieniu generacji słoików”? Nie jestem o tym w pełni przekonany, ale ta książka to z całą pewnością

26

m a g a z y n

l i t e r a c k i

27

„Wilcze leże” Andrzej Pilipiuk wyposażył w popisowe dialogi. Na przykład takie: „– Jak byłem młodszy, mówiło się, że z gwiazd przylatują małe zielone ludziki. A teraz gadają, że szare – zauważył filozoficznie. – Moim zdaniem nie przylatują – mruknąłem. – Koszt podróży międzygwiezdnej dla każdej cywilizacji to horrendalny wydatek. Kluczem do gwiazd jest fizyka. – Teleportacja znaczy? – Na przykład teleportacja. – To by pasowało – mruknął. – Szarzy czy zieloni, jeden czort, pies im mordę lizał, międzygwiezdnym pokurczom”.

28

Marta Dymek, autorka „Jadłonomii. Kuchni roślinnej – 100 przepisów nie tylko dla wegan” na grilla, bez którego ponoć Polacy nie wyobrażają już sobie życia, poleca: „cukinię, bakłażana, a najlepiej boczniaki, które są łatwe w przyrządzaniu. Warzywa zalewamy na noc odrobiną piwa, oliwy, octem winnym z dodatkiem tymianku albo na przykład dodajemy paprykę chilli, paprykę wędzoną czy sos sojowy. Techniki i dodatki są dowolne, ważne tylko, by te warzywa na noc zamarynować, pozwolić wchłonąć im trochę smaku. Gwarantuję, że tak przygotowane będą przepyszne”. [Patrz również poz. 22]

29

„O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku”, czyli Tymothy Snyder, jak dotąd w Polsce z powodzeniem aspirujący do miana Normana Daviesa numer dwa (autor „Skrwawionych ziemi”), tym razem w roli belfra przestrzegającego przed populizmami wszelkiej maści, ale przede wszystkim roztaczającego przerażające wizje efektów sukcesu wyborczego Donalda Trumpa. Książka przez rodzimych znawców odczytywana również jako młot na Jarosława Kaczyńskiego i stąd popularyzowana przez „Politykę”. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz K rzysztof M asłoń

30

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7



Klęska urodzaju, czyli po co Polakom lagom

N

owe książki Szczepana Twardocha, Zygmunta Miłoszewskiego, Łukasza Orbitowskiego i Olgi Tokarczuk, wyczekiwane powieści Dana Browna, Joanne K. Rowling, Johna Greena, Carlosa Ruiza Zafóna i Zadie Smith, liczne biografie oraz zaskakujące debiuty jak opowiadania Toma Hanksa – to niektóre nowości przygotowane przez polskie oficyny na jesień. Wydawcy i drukarze w wakacje nie próżnowali, właśnie rozpoczął się „high season”.

„W

tym roku największe bestsellery w całej Europie są zapowiadane w tym samym miesiącu, czyli w październiku, z nową książką Dana Browna na czele. Będzie też nowa część trylogii Kena Folleta, będzie też piąte „Millennium”, a potem nowa książka Camili Läckberg. Te wszystkie bestsellery drukuje się w nakładach po 100 tys. egz. i więcej w różnych językach. Żadna z takich książek już w pierwszym rzucie nie ma mniejszego nakładu. I wszystko oczywiście w tym samym czasie” – tak komentował gorączkę przedsezonową w poligrafii Paweł Sławatycki, dyrektor drukarni CPI Moravia Books w Pohoželicach koło Brna w wywiadzie do „Biblioteki Analiz”. Czytelniczy sezon zapowiada się bardzo obficie, a jego kulminacja nastąpi w Krakowie między 26 a 29 października. Na święto literatury pod Wawelem zjadą prawdziwe gwiazdy. – Na tegorocznej 21. edycji Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie swoją obecność potwierdzili m.in.: Katarzyna Bonda, ks. Adam Boniecki, prof. Jerzy Bralczyk, Arlette Cousture, Jakub Ćwiek, Daniel de Latour, Anna Dziewit-Meller, Jacek Dukaj, Katarzyna Grochola, Cezary Harasimowicz, Jan Hartman, Sylwia Hutnik, Marek Kamiński, Grzegorz Kasdepke, o. Leon Knabit, Marek Krajewski, Camilla Läckberg, Roma Ligocka, Andrzej Maleszka, Jakub Małecki, Zygmunt Miłoszewski, Remigiusz Mróz, Łukasz Orbitowski, Jerzy Owsiak, Zośka Papużanka, Beata Pawlikowska, Olga Tokarczuk, Michał Rusinek, Tomasz Samojlik, Éric-Emmanuel Schmitt,

12

m a g a z y n

Tomasz Sekielski, Vincent V. Severski, Nicholas Sparks, Szczepan Twardoch, Krzysztof Varga, Adam Wajrak, Janusz Leon Wiśniewski i Adam Zagajewski – wylicza Katarzyna Popieluch-Kmiecik, Komisarz Targów. Na Festiwal Conrada zjedzie natomiast sam Dan Brown. Przeglądając plany wydawnicze do końca tego roku widać, że wysyp nowości nastąpi również w listopadzie. Na Śląskie Targi Książki w Katowicach (10-12 listopada) zapowiadanych jest kilka smakowitych premier. – Będzie też okazja do bliższego poznania węgierskiej literatury, bowiem Gościem Honorowym tegorocznych Targów są Węgry. W Międzynarodowym Centrum Kongresowym jak zawsze obecni będą znani wydawcy, oferujący nowości i bestsellery, popularni i cenieni autorzy. Nie zabraknie też atrakcji dla dzieci i młodzieży – zapowiada Małgorzata Kanownik z firmy Murator Expo, organizator wydarzenia. Szykujmy się na literacką ucztę!

Polscy autorzy nie zawiedli Niespełna rok temu, w październiku 2016, światło dzienne ujrzał „Król” Szczepana Twardocha – książka, którą świetnie przyjęła zarówno krytyka literacka, jak i czytelnicy. Jak informuje Wydawnictwo Literackie dotychczas sprzedało się 100 tys. egzemplarzy łotrzykowskiej powieści o żydowskim bokserze. „Cieszą mnie nieodmiennie nominacje i nagrody, cieszą mnie l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

7 / 2 0 1 7


liczne przekłady, cieszą adaptacje sceniczne, telewizyjne i filmowe (nawet te, których nie udaje się zrealizować), ale jednak najbardziej cieszy mnie to, że moje powieści są czytane. Kwestie materialne są oczywiście ważne i przyjemne, ale świadomość słyszalności głosu, który los dał mi do dyspozycji, jest ważniejsza. I być może nawet bardziej satysfakcjonująca” – napisał na swoim profilu na Facebooku autor. Szczepan Twardoch nie zasypał gruszek w popiele – na 11 października zapowiedziana jest „Ballada o pewnej panience”, a w niej „wszystkie najważniejsze opowiadania już publikowane.I nic więcej nie trzeba już mówić. Reszty dowiecie się sami” – zapowiada enigmatycznie wydawca. Twardoch potrafi pisać świetne powieści, ciekawe, jak radzi sobie z dużo bardziej wymagającą, krótką formą? Na nową książkę Zygmunta Miłoszewskiego trzeba było czekać trzy lata. Jego długo oczekiwana powieść ukaże się pod tytułem „Jak zawsze” (W.A.B.). To tragikomedia o miłości i Polsce. Premiera 8 listopada. W drugiej połowie listopada SQN zapowiada najnowszą książkę Łukasza Orbitowskiego. Autor zdradził, że akcja powieści „Exodus” toczy się współcześnie, w większości na Bałkanach. Fabuła owiana jest jeszcze tajemnicą, ale już wiadomo, że powieść „pozbawia człowieka poczucia bezpieczeństwa i ciska w dalekie mroki, których istnienie przeczuwa, ale o których boi się myśleć”. W listopadzie ukaże się nowa powieść Janusza Wiśniewskiego „Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie”. W rozmowie z Booklips tak o niej mówił: „To bardzo dla mnie ważna powieść. Podsumowanie roli kobiet w życiu dojrzałego mężczyzny. Spojrzenie na kobiety, które pojawiły się w jego życiu, te, których nie zauważał, które porzucił, które kochał”. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Znak. Nową książkę opublikuje Olga Tokarczuk. „Zgubiona dusza” powstała do spółki z Joanną Concejo, wybitną twórczynią książek obrazowych. To pierwsza książka Tokarczuk, która mówi nie tylko słowami, ale i obrazami. To dwugłos – idąc za słowami pisarki, Joanna Concejo stworzyła równoległą opowieść, ukrytą w obrazach. Poruszająca rzecz o czekaniu, cierpliwości i uważności. Ukaże się 24 października nakładem wydawnictwa Format. W.A.B. zapowiada na czwarty kwartał „Kobiety, które walczą” – serię inspirujących wywiadów przeprowadzonych przez Sylwię Chutnik z kobietami, które uprawiają sporty walki. Premiera 9 listopada. „Pytam sam siebie, co sprawiło, że żyję. Czyja to zasługa? Planu spisanego na górze? Przypadku?” – saga rodzinna Cezarego Harasimowicza to barwny zapis historii kilku pokoleń, wzbogacony fotografiami z rodzinnego archiwum znanego aktora, scenarzysty i pisarza. Do rąk czytelników trafi już w listopadzie dzięki W.A.B. „Dzika biblioteka” to najnowsza książka Pawła Dunin-Wąsowicza, w której opowiada o ważnych dla niego książkach. O detekm a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

tywistycznych powieściach, które poznał w dzieciństwie i dziwactwach wyszperanych w antykwariatach. O tym, jak wydał pierwsze książki Doroty Masłowskiej i Jakuba Żulczyka i jak nie wydał innych bestsellerów. Premiera w październiku w Iskrach. Studio Emka obok biznesowych publikacji, z których jest najbardziej znana, przygotowuje na jesień ciekawe propozycje, w tym książkę Joanny Rawik „Po co nam to było”, nowe dzieło Zbigniewa Domino, autora słynnej „Syberiady polskiej” – „Zaklęty krąg” oraz „Czesława Miłosza odkrywanie Ameryki” Mariana Stępnia. Na 90. rocznicę urodzin Leszka Kołakowskiego – 23 października – nakładem Znaku ukaże się zbiór nieznanych i nigdy nie publikowanych jego tekstów literackich. „Wejście i wyjście oraz inne utwory ku przestrodze i dla zabawy” ilustrowane jest grafikami Katarzyny Boguckiej i skanami rękopisów filozofa. „Niezwykłe poczucie humoru, językowa wirtuozeria i zabawa słowem pokazują, że ta twórczość, uznawana przez samego Kołakowskiego i przez krytyków za pomysłowy i zabawny dodatek do twórczości poważniejszej, odkrywa kolejne, nieznane dotąd oblicze autora „Mini- wykładów o maxi-sprawach” – tak rekomenduje książkę wydawca.

To będzie bestseller

Najbardziej oczekiwana premiera to oczywiście nowy Dan Brown. „Początek” ukaże się 3 października nakładem wydawnictwa Sonia Draga. Jakie tym razem zadanie czeka Roberta Langdona? „Profesor Uniwersytetu Harvarda, specjalista w dziedzinie ikonologii religijnej i symboli, przybywa do Muzeum Guggenheima w Bilbao, gdzie ma dojść do ujawnienia odkrycia, które »na zawsze zmieni oblicze nauki«. Gospodarzem wieczoru jest Edmond Kirsch, czterdziestoletni miliarder i futurysta, którego oszałamiające wynalazki i śmiałe przepowiednie zapewniły mu rozgłos na całym świecie. Kirsch, który dwadzieścia lat wcześniej był jednym z pierwszych studentów Langdona na Harvardzie, planuje ujawnić informację, która będzie stanowić odpowiedź na fundamentalne pytania dotyczące ludzkiej egzystencji”. Zagorzałych miłośników twórczości J.K. Rowling 22 listopada spotka niespodzianka. Wydawnictwo Media Rodzina zapowiada wydanie w formie książkowej przemówienia pisarki wygłoszonego na Uniwersytecie Harvarda w 2008 roku, pt. „Życie jest sztuką. O korzyściach płynących z porażki i o sile wyobraźni”. Książka, ilustrowana przez Joela Hollanda,, zawiera rady dla każdego, kto znalazł się w przełomowym momencie życia. Autorka zadaje trudne pytania o to, jak przyjmować porażki, jak skorzystać z siły wyobraźni dla własnego i wspólnego dobra. Wpływy ze sprzedaży książki najbogatsza pisarka świata (według „Forbesa”) przekaże organizacji charytatywnej Lumos Foundation. 9 / 2 0 1 7

13


John Green powraca! Bukowy Las potwierdził premierę nowej powieści w Polsce. „Jeśli nie zdarzy się katastrofa, nie wybuchnie drukarnia i nie zawiodą drogowcy, książka pojawi się w księgarniach jeszcze w listopadzie” – zapowiada wydawca. Długo oczekiwana powieść Johna Greena nosi tytuł „Żółwie aż do końca”. Tytuł książki nawiązuje do słynnej anegdoty przedstawionej w „Krótkiej historii czasu” Stephena Hawkinga. Jak John Green dowcipnie tłumaczy brak żółwi na okładce książki można zobaczyć na YouTube. Treść książki do 10 października, czyli premiery w USA, jest pilnie strzeżona na całym świecie. Do tego stopnia, że wydawnictwom nie wolno ujawnić nazwisk tłumaczy, by zapewnić im spokój pracy. W Polsce powieść będzie miała dwie wersje okładki: adaptację okładki oryginalnej oraz okładkę pasującą do serii wydanych wcześniej książek Johna Greena.

Pod koniec października ukaże się na polskim rynku najnowszy kryminał Camilli Läckberg „Czarownica” (Czarna Owca). Najbardziej znana szwedzka autorka powieści kryminalnych powraca z dziesiątą już książką sagi o Fjällbace. „Labirynt duchów” to nowa powieść autora światowego bestsellera „Cień wiatru”, podobno najchętniej czytanego po Cervantesie hiszpańskiego pisarza. Długo wyczekiwana przez ponad 40 mln fanów. Carlos Ruiz Zafón ostatecznie zamyka swoją tetralogię o Cmentarzu Zapomnianych Książek i „po mistrzowsku rozsupłuje wszystkie splątane wątki wielopiętrowej intrygi, prowadzi czytelnika do emocjonującego finału” – jak informuje Muza. Książka będzie dostępna w polskich księgarniach od 11 października. Tej jesieni nie lada gratkę przygotował Znak dla wielbicielek i wielbicieli Zadie Smith, jednej z najważniejszych współczesnych pisarek. „Swing time” – „wibrująca muzyką powieść o tańcu, przyjaźni i pasji” – z pewnością zapewni jej miejsce na liście bestsellerów. „The Guardian” już okrzykną ją najlepszą powieścią autorki „Białych zębów”. Pozostaje nam czekać do 11 października. Tego się nie spodziewaliście! Tom Hanks w roli autora. „Kolekcja nietypowych zdarzeń” to debiut literacki wybitnego i uwielbianego aktora. Swoją literacką przygodę rozpoczyna od zbioru opowiadań, jak zachwala Wielka Litera „eleganckich, poruszających, zabawnych, niekiedy figlarnych, czasami melancholijnych, i zawsze zaskakujących w swojej diagnozie ludzkiej kondycji”. Jak tu wytrwać do 25 października? Niezmiernie cieszę się na „Córkę”. Sonia Draga zapowiada na 18 października wydanie nowej powieści genialnej włoskiej autor-

14

m a g a z y n

ki Eleny Ferrante. „To powieść o sytuacji kobiet: konfliktach, które mogą się pojawić w małżeństwie, ginącej miłości i pasji, trudnych relacjach z dziećmi, które jednocześnie utrudniają i pomagają swobodnie wyrażać uczucia” – zachwala „La Stampa”. Tej jesieni ukażą się także wcześniejsze książki Ferrante w nowych okładkach: „Genialna przyjaciółka”, „Historia nowego nazwiska”, „Historia zaginionej dziewczynki” i „Historia ucieczki”. „Tunel z gołębiami” to nowa książka Johna Le Carré, tym razem wspomnieniowa. Pisarz dzieli się z czytelnikiem reminiscencjami z ponad sześćdziesięciu lat pracy pisarskiej – „ponad sześciu dziesięcioleci poszukiwań sensu człowieczeństwa, tak widocznych w losach stworzonych przez siebie fikcyjnych, lecz jakże ludzkich postaci. Dowcipnie i celnie analizuje moralną dwuznaczność wydarzeń, których był świadkiem, znaną dotąd jedynie z jego powieści. Pisze czasem z humorem, czasem wstrząsająco, to bawiąc, to zmuszając do refleksji nad wydarzeniami, o których – wydawałoby się – wszystko już wiadomo”. Wielbicielom powieści historycznych powinna spodobać się nowa publikacja Stefana Türschmida „Czwarty czerwony”. Dom Wydawniczy Rebis już okrzyknął ją „polskim »Doktorem Żywago«”. Autor przenosi czytelnika do Rosji początków XX wieku. Splata, jak czytamy w informacji od wydawcy, prawdę historyczną z fikcją literacką, odkłamuje rewolucję październikową – której setna rocznica przypada w roku 2017 – i wojnę domową w Rosji, opowiada dzieje Legionów Polskich i wojny polsko-bolszewickiej. Czytelnik znajdzie tu historie zwykłych niezwykłych ludzi, wielkich przywódców i polityków: cara Mikołaja II, Józefa Piłsudskiego i Włodzimierza Iljicza Lenina. Premiera 10 października. Na krakowskich targach premierę będzie miała książka „Blizna” Danuty Chlupovej (Novae Res), za którą autorka otrzymała w tym roku nagrodę Literacki Debiut Roku. Czytelnik będzie miał okazję poznać tragiczną historię wioski, która dzisiaj leży na terenie Czech, natomiast w czasie wojny zginęło tam z rąk hitlerowców kilkudziesięciu Polaków. Na tle owych dramatycznych wydarzeń rozgrywają się osobiste dramaty fikcyjnych bohaterów.

Który thriller najlepszy? Wydawnictwo Sonia Draga jak zawsze pamięta o miłośnikach powieści mrożących krew w żyłach. Ciekawie zapowiada się debiut Heinego Bakkeida „Zatęsknię za tobą jutro”. Premiera 25 października. Tego dnia ukaże się druga część trylogii „Mroczna Moskwa”, która przedstawia wstrząsający obraz Rosji za rządów Putina. Niewyobrażalne bogactwo, skrajna bieda i ludzie, którzy nie cofną się przed niczym w pogoni za władzą i pieniędzmi. „Uśpiony szpieg” Camilli Grebe i Paula Leandera l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Engströma to thriller szpiegowski dotykający politycznych relacji Szwecji i Rosji. „Płonący pokój” to najnowsza powieść detektywistyczna Michaela Connelly’ego z Harrym Boschem, detektywem Wydziału Zabójstw, noszącym nazwisko po słynnym malarzu Hieronimie. Warto zwrócić uwagę na powieść „Prawdziwe amerykańskie dżinsy” Jana Guillou, która ukaże się 18 października (również Sonia Draga). Akcja rozgrywa się w latach pięćdziesiątych XX wieku. To czas narodzin szwedzkiego państwa dobrobytu i koncepcji tzw. domu ludowego. W tym czasie rodzi się również nowa młodzieżowa kultura – wzorce nie napływają już z Europy, lecz z Ameryki. „Inne dziś” Elana Mastaiego, kanadyjskiego scenarzysty i powieściopisarza, to z kolei powieść o „alternatywnych wersjach nas samych, o przyjaźni i rodzinie, o niespodziewanych podróżach i niezbadanych ścieżkach, a także o różnych odcieniach miłości”. Premiera 18 października. „Jestem w śpiączce. Mój mąż już mnie nie kocha. Czasami kłamię”. W październiku na rynek wejdzie brytyjski hit wydawniczy pt. „Czasami kłamię” Alice Feeney (GW Foksal) – „psychologiczny thriller z zabójczym twistem”. Debiut jeszcze przed premierą został sprzedany do kilkunastu krajów. Prawa do ekranizacji telewizyjnej zakupiło Legendary Entertainment, twórca hitów „Interstellar” i „Incepcja”. Kreowana na bestseller książka, która stała się przebojem Goodreads, ukaże się w Polsce już 25 października. Najlepszy thriller 2016 roku! Takim hasłem rekomenduje „Straconą” Amy Gentry Prószyński i S-ka (premiera 10 października). „Entertainment Weekly” debiutancki thriller okrzyknął mianem następcy bestsellera 2012 roku – „Zaginionej dziewczyny” Gillian Flynn. Poczytamy, zobaczymy. 25 października wydawnictwo Marginesy rozpocznie nową fińską serię kryminalną – tomem „Bordertown/Sorjonen” J.M. Ilves. Na podstawie książki powstał serial telewizyjny, emitowany na kanale Netflix. Pierwsze jesienne przymrozki. W lesie znalezione zostają nagie zwłoki młodej kobiety, która wygląda jakby spała. Tak klimatycznie rozpoczyna się powieść Igora Brejdyganta „Szadź” (Marginesy). Na rynku już 11 października.

Znani o sobie W przygotowaniu w Wydawnictwie Literackim znajduje się autobiografia Marcina Świetlickiego. Jeden z najwybitniejszych polskich poetów współczesnych, który z sukcesem łączy dwa pola działań: literaturę i muzykę, w rozmowie z Rafałem Księżykiem, opowiada – jak informuje wydawca – „zaskakująco otwarcie o swoim życiu, nie pomijając epizodów bolesnych, trudnych, a nawet dramatycznych, nie popada jednak nigdy w tani sentymentalizm ani celebrycki ekshibicjonizm”. Wątki biograficzne przeplatają się z refleksjami dotyczącymi nie tylko sztuki, ale także przyjaźni, miłości, rodzicielstwa, lojalności, wiary, pokusy autodestrukcji i woli przetrwania. Premiera 26 października. W listopadzie nakładem Marginesów ukaże się „Wilkoń” – wywiad-rzeka, jaki przeprowadziła z mistrzem ilustracji i rzeźby Agata Napiórska. Rozmowa o dzieciństwie w latach okupacji, nauce, pram a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

cy, domu, miłości, przyrodzie, jedzeniu, zdrowiu, książkach, przyjaźni oraz o roli przypadku we wszystkich dziedzinach życia. W książce znajdują się niepublikowane wcześniej zdjęcia i ilustracje. Wyjątkową, ważną książkę zapowiada na 25 października Czarne. To „Sendlerowa. W ukryciu” Anny Bikont. „Obgadywanie świata” to pierwsza książka, w której Jurek Owsiak opowiada o swoim życiu, bogato ilustrowana nieznanymi zdjęciami z prywatnych albumów autora. „To kulisy podróży autora w czasie i przestrzeni. W charakterystycznym dla siebie stylu, ze swadą i z (nie zawsze) lekkim poczuciem humoru Jurek Owsiak zdradza, dlaczego postanowił przenieść do Polski festiwal Woodstock, przyznaje się do przemytu wódki przez libijską granicę (w butelkach po polskiej mineralnej!), a poszukiwaczom egzotycznych smaków ze spokojem wyjaśnia, co może się stać z człowiekiem po zjedzeniu czegoś białego w Indiach”. Premiera w Znaku 8 listopada. O sobie z pazurem! – tak zapowiada Editio biografię Cezarego Pazury. Książka ma przynieść odpowiedzi na pytania: Skąd pochodzi? Jakim był dzieckiem? O czym marzył? Jakie przygody spotykały go na aktorskiej drodze, a co przytrafiało mu się w życiu prywatnym? Jaki ma dziś stosunek do własnej kariery? Kogo poznał podczas lat pracy w branży filmowej? Z kim się zaprzyjaźnił? Co osiągnął? O czym dzisiaj marzy? W końcu i Budka Suflera doczekała się biografii, którą skreślił Jarosław Sawic. „Budka Suflera – Memu miastu na do widzenia. Muzyka – miasto – ludzie” (Prószyński i S-ka) to „merytoryczna, dynamiczna, przepełniona anegdotami i tętniąca autentyzmem opowieść o zespole, który zawładnął sercami Polaków”. Można będzie podczytywać przy kieliszku wódki „Jolka, Jolka pamiętasz”. Jak się chwali Romuald Lipko, kompozytor i jeden z założycieli Budki Suflera, właściciel spółki Muzyczne Alkohole, od premiery trunku w kwietniu tego roku poszło już kilka tysięcy butelek. Czy książka odniesie podobny sukces? Data wydania: 24 października. Pierwszą biografię w języku polskim jednej z najwybitniejszych postaci XX wieku – Franklina Delano Roosevelta – zapowiada na początek listopada wydawnictwo Napoleon V. Autorem książki jest Jean Edward Smith. „Więzień sukcesu” – taki tytuł nosić będzie biografia słynnego polskiego projektanta Macieja Zienia. Książka ukaże się nakładem Edipresse Książki w listopadzie. Ten sam wydawca planuje również wydanie biografii Poli Negri – „Skuteczne marzenia #jak Pola Negri”, napisanej przez aktorkę Magdalenę Lamparską. Zapowiedź brzmi intrygująco: „to nie Magda cofa się w czasie, by zrozumieć fenomen Polki – pierwszej celebrytki w historii światowego showbiznesu. Autorka zaprasza Polę do swojego świata, mówiąc: niejednego chciałabym się od ciebie nauczyć”. Wydawnictwo Marginesy wyda książkę „Frida Kahlo prywatnie” Suzanne Barbezat, bogato ilustrowaną, która zawierać 9 / 2 0 1 7

15


będzie obrazy Fridy oraz archiwalne ilustracje i zdjęcia rodzinne, przedmioty i artefakty, które kolekcjonowała, a także fotografie miejsc, gdzie przebywała. „Przybliży to czytelnikowi regiony kształtujące artystkę oraz dobrze znane jej domy i krajobrazy, z których czerpała inspiracje”. Premiera 11 października. Tymczasem od września 2017 roku w CK Zamek w Poznaniu będzie można obejrzeć pierwszą w Polsce wystawę prac Fridy Kahlo i Diego Rivery – „Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst”. Jesienny wysyp biografii i autobiografii zaserwuje czytelnikom Świat Książki. Sezon otworzyła opowieść autobiograficzna Kiry Gałczyńskiej „Nie gaście tej lampy przy drzwiach”. Z niecierpliwością czekam na „Tylko ja mogę napisać swoją historię” Oriany Fallaci. 27 października ukaże się „Michał Bułhakow. Biografia mistrza” – książka napisana przez Aleksieja Nikolajewicza Warlamowa, prozaika, doktora nauk filologicznych, laureata nagrody literackiej Aleksandra Sołżenicyna. „Bez miłości, bez Gali, nie byłbym Dalím. To jest prawda, o której nie przestanę krzyczeć, ani nią żyć. Ona jest moją krwią, moim tlenem”. Kim była Gala, muza słynnego malarza? Carmen Domingo w książce „Gala – Dalí” kreśli obraz tej niezwykłej kobiety. Z kolei w listopadzie światło dzienne ujrzy „Eichmann przed Jerozolimą” Bettiny Stangneth. Autorka opisuje, w jaki sposób Eichmann, zanim stanął przed sądem w Jerozolimie, wykorzystywał lata emigracji, by przygotować swój powrót na scenę międzynarodową, i jak zdołał przywieść tak wielu ludzi do przekonania, że jest kimś banalnym i właśnie dlatego nie może być wcieleniem zła. Książka została uznana przez redakcję niemieckiej stacji radiowej NDR Kultur za najlepszą książkę popularnonaukową roku, w 2014 roku znalazła się na liście „100 Notable Books” gazety „New York Times”. 23 listopada na księgarskie półki trafi publikacja „Adolf Hitler. Biografia” (Prószyński i S-ka). Peter Longerich, „renomowany historyk nazizmu, w swojej nowej, obszernej biografii ukazuje nam dyktatora osobiście ingerującego w rozmaite sfery polityki – znacznie intensywniej i aktywniej, niż dotychczas sądzono. Mamy tu nowe spojrzenie na rządy Hitlera i jego rolę w dziejach narodowego socjalizmu” – czytamy w wypowiedzi wydawnictwa. W planach wydawniczych Świata Książki na październik znalazła się powieść Juliana Barnesa „Zgiełk czasu” – fikcyjna (auto)biografia Dymitra Szostakowicza, poruszająca wyobraźnię opowieść o życiu i twórczości tego wybitnego kompozytora w realiach stalinowskiej Rosji. Historię płomiennego uczucia Haliny Poświatowskiej i Ireneusza Morawskiego odsłoni Mariola Pryzwan w książce „Tylko mnie pogłaszcz… Listy do Haliny Poświatowskiej” (Prószyński i S-ka). Tom zawiera nieznane miłosne listy do poetki.

16

m a g a z y n

Choć sama adresatka przygotowywała je do druku, Ireneusz Morawski nie zgodził się na ich wydanie. Premiera 10 października. Na 10 października wydawnictwo Prószyński i S-ka zapowiada również premierę biografii kierowcy rajdowego Kajetana Kajetanowicza „Kajto. Jadę po swoje”. To nie tylko opowieść o małych marzeniach, które stają się wielkimi sukcesami i wyzwaniach, ale również kopalnia wiedzy dla każdego fana rajdów samochodowych. Na zakończenie Roku Brata Alberta, który trwa w Kościele od 25 grudnia 2016, Znak przygotowuje publikację „Brat Albert. Biografia”. Natalia Budzyńska, dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, przedstawia w niej „człowieka z krwi i kości, uczłowiecza Świętego i pokazuje go takiego, jakim był naprawdę – surowego bezpośredniego, twardego, ale równocześnie bezgranicznie kochającego”. Jeśli już jesteśmy przy książkach religijnych, to na początku listopada ukaże się druga część bestsellerowych „Świętych codziennego użytku”. Szymon Hołownia w książce „Święci zawsze dostępni” (Znak) przybliża kilkadziesiąt sylwetek niebian. Jakie publikacje przygotowuje na jesień Biały Kruk? – Właśnie ukazała się pierwsza powieść w Białym Kruku – „Anonimowy katolik” Thierrego Bizota. Na przełomie września i października ukażą się trzy tytuły: „Osiem błogosławieństw” ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, „Cyberwojna” Piotra Łuczuka oraz książka o życiu św. Brata Alberta. W późniejszym czasie mamy zaplanowane wydanie publikacji dotyczących osoby Tadeusza Kościuszki oraz biskupa Antoniego Baraniaka, a także album dotyczący Syrii (Aleppo) – o wydawniczych planach opowiedziała Sylwia Marcinkowska.

McDonald istnieje, a sport? 24 października poznamy „Prawdziwą historię McDonald’s” (Rebis). O niezwykłym sukcesie fasfooodowego giganta opowie sam jego założyciel Ray Kroc. Jak wynika z publikacji, nie był on typowym rekinem biznesu, swoją pierwszą franczyzę McDonald’s otworzył dopiero w wieku 52 lat. Kroc miał niepowtarzalne cechy: nieodparcie entuzjastyczny, wizjonerski, urodzony gawędziarz. Na podstawie tej jego autobiograficznej opowieści powstał film „McImperium” w reżyserii Johna Lee Hancocka z Michaelem Keatonem w głównej roli. Wydawnictwo Relacja na jesień zapowiada premierę nowej serii „TED” („małe książki o wielkich ideach”). Są na tyle krótkie, że można je przeczytać za jednym posiedzeniem, ale na tyle długie, że pozwalają na pogłębione poznanie tematu. Ta różnorodna seria zawierać ma pozycje, których tematyka krąży od architektury do świata biznesu, od podróży w czasie do miłości, i doskonale nadaje się dla ciekawych świata wielbicieli czytania. Pierwszym l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


tytułem w cyklu będzie „Syn terrorysty”. To historia Zaka Ebrahima – chłopca wychowywanego do nienawiści, który wybrał jednak miłość i pokój. „Zak Ebrahim miał zaledwie siedem lat, kiedy 5 listopada 1990 roku jego ojciec, El-Sayyid Nosair, strzela i śmiertelnie rani rabina Me’ira Kahanego, założyciela Jewish Defense League (Żydowskiej Ligi Obrony). Trafia do więzienia, w którym w roku 1993 planuje zamach bombowy na World Trade Center. Zak spędził resztę dzieciństwa, przemieszczając się z miejsca na miejsce i ukrywając swoją prawdziwą tożsamość przed tymi, którzy słyszeli o jego ojcu. Jego rodzina przeprowadzała się ponad 20 razy, wszędzie oceniana przez pryzmat zamachu dokonanego przez El-Sayida. Ojciec przez cały czas próbuje zaszczepić chłopcu nienawistne idee fanatyzmu, jednak nieśmiały i wycofany Zak broni się przed tym całym swoim dziecięcym hartem ducha. Im jest starszy, im więcej rozumie, tym bardziej pragnie dla siebie innego życia”. Premiera 11 października. W listopadzie nakładem Wydawnictwa Sonia Draga ukaże się wyjątkowa książka „Radości z kobiecości”. To niezwykłe kompendium wiedzy autorstwa Niny Brochmann i Ellen Støkken Dahl o kobiecym ciele, napisane w bardzo przystępny, lekki i zabawny sposób. Polski wydawca ogłosił nawet konkurs na wybór okładki, między oryginalną, norweską wersją a projektem re:design. Wygrała wersja oryginalna. Czy we współczesnym sporcie chodzi o szlachetną rywalizację i wielkie emocje? A może sport jest biznesem, w którym nade wszystko liczą się zyski z reklam i widowisk sportowych? Na te pytania odpowiadają Jan Sowa i Krzysztof Wolański w przewrotnej książce „Sport nie istnieje” (GW Foksal), która ukaże się 11 października.

Dzieje Polski Miłośnikom książek Adama Zamoyskiego, Normana Daviesa, Timothy’ego Snydera i Przemysława Czaplińskiego Wydawnictwo Literackie rekomenduje publikację Georgesa Minka „Polska w sercu Europy”. „To opowieść o naszej pamięci zbiorowej i XX -wiecznej historii Polski widzianej oczami francuskiego socjologa. Śledząc najważniejsze wydarzenia i malując portrety wybitnych postaci minionego stulecia, autor szuka odpowiedzi na pytanie, jak Polacy wykorzystują własną historię i jak oceniają swoją rolę na arenie europejskiej i światowej”.Premiera 12 października. „Zapierająca dech w piersiach panorama anarchii, która zapanowała po I wojnie światowej, umierających imperiów i powstających państw narodowych. Zmusza nas, by na nowo przemyśleć rozumienie historii XX-wiecznej Europy” – tak publikację Roberta Gerwartha, profesora historii najnowszej w University College w Dublinie zapowiada Rebis. „Pokonani. Dlaczego pierwsza wojm a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

na światowa się nie zakończyła (1917-1923)” ukaże się 10 października. 3 października ukaże się nowa książka Tadeusza A. Kisielewskiego „Przesmyk suwalski. Rosja kontra NATO” (Rebis). To jego komentarz na temat ostatnich wielkich manewrów „Zapad2017” z września 2017 roku, jednego z największych wojskowych przedsięwzięć prezydenta Putina. Czy Rosjanie wykorzystają część byłych Prus Wschodnich do przerwania lądowego połączenia między Polską a Litwą, Łotwą i Estonią? Książka Tadeusza A. Kisielewskiego, niezależnego analityka stosunków międzynarodowych, nie jest prognozą wydarzeń, lecz ostrzeżeniem. Jakie może być pole bitwy, jak prezentują się potencjały militarne stron ewentualnego konfliktu, jaka jest polityka administracji prezydenta Trumpa, jaki jest stan rosyjskich sił zbrojnych? „AK’75. Brawurowe akcje Armii Krajowej” to tytuł książki Wojciecha Königsberga, jaka ukaże się 25 października w Znaku. 75 spektakularnych akcji AK na 75. rocznicę jej powstania. Warta uwagi jest zapowiadana książka Krzysztofa Potaczały „To nie jest miejsce do życia. Stalinowskie wysiedlenia znad Bugu i z Bieszczad” (Prószyński i S-ka). Opowieść zaczyna się w latach trzydziestych dwudziestego wieku, kończy na latach sześćdziesiątych. Opierając się na ustnych świadectwach, autor opisuje pogmatwane losy wielokulturowej społeczności na polskich kresach, naznaczone licznymi podziałami, których dziedzictwo trwa do dzisiaj. Data wydania: 26 października. W planach wydawniczych Domu Wydawniczego Rebis znalazła się nowa powieść Carli Montenegro „Zimowy wiatr na twojej twarzy”, łącząca wątki historyczne i miłosne, a do tego oparta na dziejach najbliższej rodziny autorki. Bohaterowie jej powieści biorą udział w hiszpańskiej wojnie domowej, walczą w hiszpańskiej Błękitnej Dywizji na froncie wschodnim i w wyniku zdumiewających zbiegów okoliczności działają w polskim ruchu oporu – mamy tu Warszawę okresu okupacji, walkę w partyzantce, ucieczkę z transportu do Auschwitz. Premiera 24 października. Polsce i Polakom przygląda się też Adam Leszczyński w książce „No dno po prostu jest Polska” (GW Foksal). To opowieść o tym, jak siebie postrzegamy i dlaczego od wieków mamy tak niską samoocenę. Do księgarń trafi 22 listopada.

Po poradę do Edipresse Tej jesieni nic już nie będzie takie samo. Nastąpi „lagom”. Zdaniem światowych mediów to najgorętszy trend sezonu, a za sprawą Marginesów i Edipresse zaraza dotrze do Polski. „Lagom” znaczy po szwedzku „dokładnie tyle, ile trzeba”. To szwedzka zasada umiaru i równowagi, jeden z powodów, dla którego Szwedzi są wysoko na liście najszczęśliwszych narodów na świecie. Lola A. Åkerström w swojej książce pod tytułem właśnie „Lagom” (Marginesy) szczegółowo opisuje zjawisko i dzieli się przepisem na szczęście. 9 / 2 0 1 7

17


Z kolei „Żyj lagom. Szwedzka sztuka życia w harmonii” (Edipresse) to praktyczny przewodnik Anny Brones po stylu życia opartym na tej szwedzkiej filozofii. A skoro już jesteśmy w szwedzkich klimatach – bardzo ciekawie zapowiada się nowość Wydawnictwa Relacja – „Ikea na nowo”. Książka Isabelle Bruno i Christine Baillet zawiera 70 pomysłowych projektów opartych na wykorzystaniu popularnych produktów szwedzkiej marki. Autorki proponują twórcze spojrzenie na dekorowanie, przerabianie i personalizowanie, podsuwają pomysły na każdy zakątek domu – od sypialni, przez kuchnię, aż do pokoju dziecięcego. Premiera 4 października. Dział poradników w tym sezonie należy do Edipresse.„Życie towarzyskie” to tytuł książki poradnikowej Doroty Wellman, a w niej: „kiedy świat wokół nas tylko przyśpiesza, spotkane wokół stołu, w gronie bliskich i przyjaciół jest jedynym sposobem, żeby się w tym pędzie czasem… nie wykoleić. Dlatego gotujmy, dekorujmy stoły, wyprawiajmy urodziny, świętujmy imieniny. Dorota podpowie, jak to zrobić. I zabroni tłumaczyć się brakiem czasu, bo skoro ona go znajduje…”. Książka ukaże się 25 października. Kto jest najpopularniejszym pediatrą na świecie?! Doktor Google! Anna Krysiukiewicz-Fenger i Katarzyna Koper – lekarz pediatra i dziennikarka specjalizująca się w tematach o zdrowiu – rozprawiają się z diagnozami wprost z sieci. Premiera 8 listopada. „Life no limits” – pod takim tajemniczym tytułem kryje się poradnik Krzysztofa Sadeckiego i Łukasza Milewskiego, w którym autorzy zachęcają: „Twoje życie może stać się pasją. Zmień swoje myślenie, a co za tym idzie – swoje życie!”. Z kolei Katarzyna Niezgoda swoją książkę kieruje do kobiet, a opisała w niej powody, które zamykają paniom drogę do sukcesu. „Pięścią w szklany sufit” ukaże się 25 października. Rodzice załamani tym, że trudno odciągnąć dzieci od smartfonów, będą mogli liczyć na wsparcie Odety Moro. Jej poradnik „W co się bawić” to nie tylko katalog gier i zabaw z dzieciństwa, ale i praktyczny poradnik, jak się w to bawić. W bonusie wywiady z fajnymi rodzicami!

Wohllebena ciąg dalszy Było już „Sekretne życie drzew” i „Duchowe życie zwierząt” – wielkie hity Petera Wohllebena, teraz przyszedł czas na „Nieznane więzi natury”. W najnowszej książce bestsellerowy autor „ujawnia niewidoczne dla zwykłych obserwatorów więzi między wszystkimi stworzeniami – od niepozornych bakterii po dumne dęby i buki. Pokazuje nam, jak ich wzajemne relacje trzymają w ryzach cały bogaty ekosystem przyrody, dzięki czemu pozostaje on w równowadze”. Otwarte zapowiada premierę na 22 listopada. Pozostając w świecie przyrody, to tej jesieni nasza uwaga powinna być skierowana na… grzyby. I to nie tylko na te

18

m a g a z y n

na fotografiach zamieszczanych na portalach społecznościowych i w internecie przez dumnych z obfitych zbiorów grzybiarzy. Uwagę Państwa chcę zwrócić na „Tajemnicze życie grzybów” (Prószyński i S-ka). Jak czytamy w informacji od wydawcy, książka austriackiego biologa Roberta Hofrichtera nie jest leksykonem ani atlasem grzybów. „Nie chodzi w niej o porady, jak zbierać i przyrządzać te – niekiedy smaczne, niekiedy podstępne – skarby lasów. Ma raczej na celu wprawić w zdumienie czytelników nieznanym światem i jego fascynującymi zależnościami”. Premiera już 3 października. Młodzi czytelnicy też znajdą ciekawą książkę z tej tematyki. 8 listopada Nasza Księgarnia wyda „Grzyby” Liliany Fabisińskiej z ilustracjami Asi Gwis. Rzecz nie dotyczy tylko darów lasu, ale również tych grzybów w wodzie, pod ziemią, na drzewach, w przewodzie pokarmowym, w lodówce i na skórze. Mogą być trujące i lecznicze, osiągać zawrotne ceny, świecić i wabić elfy. Robi się z nich lampy, krzesła, portfele, buduje domy… Brzmi intrygująco… A skoro już jesteśmy przy faunie i florze – w drugiej połowie października nakładem Wydawnictwa Kobiecego ukaże się książka „Lab Girl. Opowieść o kobiecie naukowcu, drzewach i miłości”. To autobiografia Hope Jahren, badaczki świata roślin, która zaliczana jest do grupy najsłynniejszych naukowców naszych czasów. Zachodnie media bardzo szybko okrzyknęły „Lab Girl” najlepszą książką 2016 roku, a jej sukces jest porównywany do „Sekretnego życia drzew” Petera Wohllebena. Z kolei Marginesy przygotowują na 8 listopada nowe, ekskluzywne wydanie w serii „Eko” Simony Kossak „O ziołach i zwierzętach”, a Fundacja Sąsiedzi opublikuje „Opowieści z Dziedzinki” – zbiór gawęd Simony Kossak o świecie roślin i zwierząt, ich uzależnieniu od siebie i wzajemnym uzupełnianiu się dla wspólnych korzyści, o miejscu człowieka w tym świecie. Premiera 12 października.

Kuchnia sentymentalna Tej jesieni w książkach kulinarnych zapowiada się powrót do przeszłości. W „Retro kuchni” (Nasza Księgarnia) Anna Włodarczyk opowiada o kuchni przedwojennej. W książce znalazło się ponad 100 najróżniejszych przepisów, m.in. na lekki różowy tarator, zupę ludzi pracujących, „zupę nic”, pasztety i pieczenie, forszmak, podczos, pierogi, knedle, leguminy, suflety, zefiry, lody, magdalenki, strudle, torty, ocet, pikle, konfitury i nalewki, kruszon, orszadę i podpiwek kawowy. Poza przepisami autorka podaje wiele informacji na temat ówczesnego świata, przedwojennej kulinarnej codzienności i problemów dawnych gospodyń. Data premiery 8 listopada. l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


„Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie” Zuzy Zak zabiera czytelników w kulinarną podróż przez polskie dania i ludowe tradycje, ale ze szczyptą nowalijek. Będzie i sałatka jarzynowa z krabem, i pierogi ze szpinakiem i kaszą, bigos z dziczyzną, drinki z krupniku i żubrówki, pączki z konfiturą z róży… Mniam! Książkę wyda Egmont 25 października. Wegan, którzy uwielbiają słodycze, z pewnością ucieszy wieść o książce Pawła Ochmana „Pyszności z roślin. Szybkie wypieki, desery, śniadania bez jajek i nabiału” (Znak). Autor popularnego bloga Weganon.pl zawarł w niej ponad 100 przepisów na roślinne smakowitości. Wraca do słodkości z dzieciństwa, smaków kuchni naszych mam i babć. Do niezapomnianego zapachu kruchych babeczek z kremem budyniowym, pischingerów i szyszek. Książka ukaże się 11 października. „Polna-Zdrój, czyli slow life pod Śnieżką” Magdaleny Trojanowskiej (Marginesy) to historia dwojga ludzi, którzy osiedlili się w XIII-wiecznym miasteczku Wleń niedaleko Jeleniej Góry. Odrestaurowali ponad 200-letnie siedlisko i stworzyli tu gospodarstwo ekologiczne, z którego rozlega się malowniczy widok na pasmo Karkonoszy. Właściciele sami robią sery, a zioła pochodzą z własnej szklarni, w której znalazły się sadzonki przywożone z całego świata. Premiera: 8 listopada. Ewa Chodakowska także pamięta o łasuchach. To z myślą o nich opracowała książkę „Zdrowe desery”. Od 8 listopada dobra książka, herbata i nie tuczące, niskokaloryczne, zdrowe batoniki, ciasteczka, babeczki, musy i inne pyszności tylko według receptury słynnej trenerki fitness. Grupa Wydawnicza Foksal na czwarty kwartał zapowiada premierę „Leksykonu smaków” Niki Segnit. Książka określana mianem arcydzieła i nazywana biblią smaków, przetłumaczona została na kilkanaście języków. Wygląda na to, że dla wszystkich miłośników gotowania must have. Koniec października i początek listopada przyniosą trzy autorskie książki kulinarne. „Kaukasis. Kulinarna podróż po Gruzji i innych krajach Kaukazu” Olii Hercules to opowieść zapisana w przepisach, które oddają sprawiedliwość kuchni i smakom Kaukazu – pomostu łączącego Europę z Azją. „Italia do zjedzenia” Bartka Kieżuna to połączenie książki kulinarnej i przewodnika po Włoszech, historia kuchni i sztuki opatrzona zdjęciami z licznych podróży autora do Italii. „Trufla. Same dobre rzeczy” blogerki Patrycji Doleckiej to autorska opowieść kulinarnej hedonistki i miłośniczki wyrafinowanej prostoty, która zaprezentuje przepisy tradycyjnej kuchni polskiej w nowoczesnym wydaniu.

Dla niedorosłych

Anna Dziewit-Meller bohaterkami swojej książki „Damy, dziewuchy, dziewczyny” (Znak) uczyniła niezwykłe kobiety, które odegrały znaczącą rolę w naszej historii. Anna Henryka Pustowójtówna – dziewczyna z powstania styczniowego, Izabela Czartoryska – niestrudzona kolekcjonerka osobliwości, Krystyna Krahelska – bez m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

której nie byłoby warszawskiej Syrenki, Krystyna Skarbek – agentka, która wyprzedziła Jamesa Bonda i jeszcze wiele innych. Nakładem wydawnictwa Zielona Sowa ukaże się nowa książka Eve Ainsworth „Krzywda. Historia moich blizn”, poświęcona problemom samookaleczania i samoakceptacji. Jej dwie poprzednie publikacje wydane w języku polskim – „7 dni” i „Zadurzenie” to wspaniały przykład mądrej i wartościowej literatury młodzieżowej. Z kolei „Skrawki nieba” S.E. Durrant to wzruszająca opowieść o przyjaźni, dorastaniu i poszukiwaniu swojego miejsca na Ziemi. Na październik zapowiadana jest też „Opowieść o Angelinie Brownie” – ciepła i zabawna historia napisana przez wielokrotnie nagradzanego Davida Almonda, autora m.in. „O chłopcu, który pływał z piraniami”. I jeszcze jedna propozycja od Zielonej Sowy – „Równanie Jamiego Drake’a”. Christopher Edge porywa czytelników w kosmos. „Tata Jamiego Drake’a pracuje w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na orbicie ziemskiej i choć Jamie uważa, że to super sprawa, to jednocześnie bardzo za nim tęskni. Przesiadując w lokalnym obserwatorium astronomicznym, Jamie pewnego dnia zauważa, że jego telefon odbiera dziwny sygnał. Wygląda na to, że kosmici zbliżają się do Ziemi…”. Ponad 300 stron liczyć będzie „Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści. Historia sztuki dla dzieci” Michaela Birda. To bogato ilustrowany przewodnik, w którym historyk sztuki przybliża sylwetki Vincenta van Gogha, Fridy Kahlo, Leonarda da Vinci, Jacksona Pollocka, Claude’a Moneta czy Pabla Picassa oraz mniej znanych w kulturze zachodniej artystów chińskich, japońskich, arabskich czy nawet azteckich… Nasza Księgarnia zapowiada premierę na 8 listopada. Dwie Siostry szykują na październik nowe zachwycające pop-upy Anouck Boisrobert i Louisa Rigauda. „W lesie” to opowieść o pięknie dzikiej natury, niszczycielskiej sile człowieka i nadziei na to, że zniszczona przyroda może się odrodzić. „W głębinach oceanu” zaprasza nas w wielki rejs dookoła świata, ale to, co najwspanialsze, czeka na nas… pod wodą. Premiera 4 października. 25 października ukażą się dwie ciekawe pozycje poświęcone anatomii. Pierwsza – „Gabinet anatomii” Kate Davies (Dwie Siostry) to efektowny album o ludzkim ciele, zilustrowany przez włoski duet Carnovsky za pomocą wyjątkowej techniki graficznej. Każda z kolorowych ilustracji skrywa w sobie trzy warstwy, które można obejrzeć przez specjalne soczewki 9 / 2 0 1 7

19


dołączone do książki. Przez czerwoną zobaczymy szkielet, przez zieloną – mięśnie, a przez niebieską – narządy wewnętrzne. Druga pozycja – „Anatomia. Obraz ludzkiego ciała na wyjątkowych ażurowych rycinach” (Mamania) – książka Helene Druvert – wyróżniona została na targach książki dziecięcej w Bolonii). To atlas anatomiczny, który dzięki „spektakularnym rycinom pozwala zajrzeć w głąb ludzkiego ciała. Misternie wycinane układy narządów pomagają wyobrazić sobie, jak człowiek wygląda w środku, a ruchome klapki odsłaniają tajniki działania poszczególnych elementów. Mnóstwo rzetelnej wiedzy o budowie i funkcjonowaniu ludzkiego organizmu”. „Dom, który się przebudził” to drugi (po „Tyczce w Krainie Szczęścia”) wspólny projekt Martina Widmarka, szwedzkiego giganta literatury dziecięcej, i Emilii Dziubak, wybitnej polskiej ilustratorki. Mamania zapowiada wydanie tomu na 18 października. „Idziemy na niedźwiedzia” Michaela Rosena z ilustracjami Helen Oxenbury to wielki przebój angielskiej literatury dziecięcej. Dwie Siostry na 25 października zapowiadają premierę w wydaniu kartonowym, w mniejszym, zgrabnym formacie. „Czwórka dzieci, tata i pies wyruszają na wyprawę w poszukiwaniu niedźwiedzia. Po drodze muszą pokonać wiele przeszkód: wysoką trawę, rzekę, błoto, las, śnieżycę… A gdy już spotkają niedźwiedzia? Przekonają się, że w przeciwnym kierunku da się je pokonać o wiele szybciej! Książka do głośnego, rytmicznego czytania i wspólnej rodzinnej zabawy”. Z niecierpliwością czekam na listopad, kiedy ukaże się „M.U.Z.Y.K.A.” – kolejny tom ze świetnego cyklu „S.E.R.I.A.” ilustrowanego przez Aleksandrę i Daniela Mizielińskich. Tym razem czytelnicy otrzymają przystępne i atrakcyjne wprowadzenie do muzyki współczesnej, ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej nowatorskich, niestandardowych i eksperymentalnych nurtów XX i XXI wieku. Michał Libera i Michał Mendyk w 40 rozdziałach przedstawiają kompozytorów, muzyków i ich dzieła, ukazując na ich przykładach różnorodne sposoby myślenia o dźwięku, muzyce, komponowaniu oraz byciu muzykiem. W książce pojawiają się m.in. tacy twórcy, jak Pierre Schaeffer, John Cage, Karlheinz Stockhausen, Olivier Messiaen, The Beatles, Kraftwerk, Steve Reich, Brian Eno, Madonna, Jordi Savall, Arnold Schönberg, Henryk Mikołaj Górecki, Beach Boys czy Glenn Gould. Wśród listopadowych zapowiedzi Dwóch Sióstr znalazła się trzymająca w napięciu powieść rycerska „List do króla” holenderskiej pisarki Tonke Dragt. „Światowy bestseller

20

m a g a z y n

sprzedany w łącznym nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Absolutna klasyka europejskiej literatury dziecięcej – po raz pierwszy w Polsce”. W listopadzie ukaże się również ilustrowany atlas architektoniczny pełen najbardziej niezwykłych i rekordowych budowli z całego świata „Monumentalne cuda i rekordy architektury”. Sarah Tavernier i Alexandre Verhille przedstawiają za pomocą ilustrowanych map i efektownie zaprojektowanych plansz bogactwo światowej architektury. Z kolei „Zwierzoły” Víctora Escandella to propozycja dla młodszych czytelników. Książka o zwierzętach ze wszystkich stron świata, zarówno prawdziwych, jak i wymyślonych. Znajdują się tam strony do kolorowania, rysowania, łączenia kropek. Ciekawie zapowiada się publikacja „Przejścia nie ma!” Isabel Minhós Martins z ilustracjami Bernardo P. Carvalho: „Nieodparcie śmieszna opowieść o władzy i nieposłuszeństwie. Był sobie raz generał, który chciał zostać bohaterem. Żeby zostać bohaterem, trzeba zrobić coś ważnego albo odważnego, albo… No, jest wiele sposobów. Generał uznał, że najłatwiej będzie po prostu pojawić się w książce. Ledwie się pojawił, od razu wydał rozkaz. A właściwie zakaz. I się zaczęło…”. Książka nagrodzona Prémio Nacional de Banda Desenhada 2015 za ilustracje i nominowana do Deutscher Jugendliteraturpreis 2017. „Uprowadzenie Księcia Margaryny” Philipa Steada i Marka Twaina Prószyński i S-ka zapowiada jako wydarzenie literackie. Pierwsze wydanie ilustrowanej książeczki dla dzieci (i dorosłych) autorstwa legendarnego pisarza amerykańskiego, zinterpretowanej przez dwoje wielkich artystów współczesnej literatury dziecięcej i mistrzowsko przełożona na język polski. Premiera 9 listopada. Początek kolejnego roku szkolnego szykuje się super ciekawie – cieszy się Monika Walendowska z wydawnictwa Polarny Lis. Niedawno wydała „Noc w Leśnej Szkole” francuskiego malarza i ilustratora Maksa Ducosa. To książka o szkole i o przyjaźni. Te popularne wątki autor przedstawił w zaskakujący sposób. Gdy nocą świat spokojnie śpi, dwoje uczniów przeżywa niezwykłe przygody w opustoszałym szkolnym budynku. Psotnik i awanturnik Achilles spotyka tam wzorowego ucznia i syna dyrektora, Maksymiliana, któremu często dokuczał. Historia chłopców opowiedziana jest prostym, l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


dynamicznym językiem i z pewnością zainteresuje młodych czytelników. Z kolei w listopadzie ukaże się „Kruszynka” świetnego francuskiego autora Rémiego Courgeona. Książka dla dzieci szkolnych o dziewczynce, która „prześladowana” przez starszych braci postanawia zawalczyć i zapisuje się na boks. „Pomimo tej narracji, to nie jest manifest dla feministek czy dziecięcych psychologów. To raczej opowieść o tym, żeby się nie poddawać i szukać swojej drogi. Po prostu” – tłumaczy wydawczyni. O szkole traktuje także „Chłopiec i pies” Ivony Březinovej (Prószyński i S-ka). To napisana z czeskim humorem książka dla dzieci i… miłośników psów. Opowiada historię dwóch uczniów: Julka z trzeciej B i… idącego do pierwszej klasy jego psa Cezara. Młodych miłośników technologii ucieszą „Sekrety pojazdów. Podróż do wnętrza maszyn” (Polarny Lis). Z książki napisanej przez Pascale Hedelin czytelnik dowie się, jak skonstruowany był statek, którym dowodził słynny pirat William Kidd; co robią w wolnych chwilach marynarze na okręcie podwodnym; ile metrów ma drabina w wozie strażackim oraz wiele innych arcyciekawych rzeczy. Książka odkrywa wnętrza 16 niezwykłych pojazdów (stare żaglowe okręty wojenne, łódź podwodna, wóz bojowy, ale też konwój cyrkowy, czy maszyna do wiercenia tuneli) i pokazuje ich najbardziej niedostępne miejsca. W znanej i lubianej serii Naszej Księgarni „Opowiem ci, Mamo” ukażą się w najbliższym czasie dwa tytuły: „Opowiem ci, mamo, co robią pociągi” Marcina Brykczyńskiego i Artura Nowickiego oraz „Opowiem ci, mamo, co robią dinozaury” z tekstem i ilustracjami Emilii Dziubak. Będzie też kolejny tom z cyklu „Poczytaj mi, Mamo”. Księga ósma zawierać będzie utwory: Jana Brzechwy, Czesława Janczarskiego, Jerzego Kiersta, Lucyny Krzemienieckiej, Hanny Łochockiej, Małgorzaty Musierowicz, Zdzisława Nowaka, Artura Oppmana, Joanny Papuzińskiej oraz ilustracje: Jerzego Flisaka, Mateusaz Gawrysia, Krystyny Michałowskiej, Wandy Orlińskiej, Olgi Siemaszko, Anny Stylo-Ginter i Haliny Zakrzewskiej. Będąc już temacie klasyki, trudno nie wspomnieć o zacnym tomie „Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Teatrzyki” z ilustracjami Magdaleny Kozieł-Nowak. Premiera 11 października. Najważniejszym wydarzeniem w Wildze będzie listopadowa premiera długo wyczekiwanej przez fanów Brandona Mulla książki „Smocza straż”. Nowa seria powiązana jest z kultowym Baśnioborem. A skoro mówimy już o tej sadze, koniecznie należy wspomnieć o wyjątkowej „Wielkiej Księdze Baśnioboru”, interaktywnej księdze, w której czytelnicy znajdą labirynty, zadania, zagadki i ukryte wiadomości od Brandona Mulla. Premiera również w listopadzie. Przełom października i listopada to czas Agnieszki Mielech i zupełnie nowych przygód Emi i jej Tajnego Klubu Sum a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Jesień z Albatrosem Jesień to najlepszy czas na czytanie. W coraz dłuższe wieczory nie ma nic lepszego niż gorąca herbata, wygodna kanapa i… dobra książka. W tym roku mamy wielką gratkę dla miłośników powieści historycznych – do księgarń trafią długo wyczekiwane kontynuacje epickich cykli powieściowych: „Słup ognia” Kena Folletta i „Dziedzice ziemi” Ildefonsa Falconesa, które przeniosą czytelników wiele wieków wstecz do Anglii i Hiszpanii. Będzie także okazja do wzruszeń, których dostarczy niezawodny jak zwykle Nicholas Sparks swoją najnowszą powieścią „We dwoje”. Przy okazji wrześniowej premiery filmu „To”, warto wrócić do tego kultowego już horroru Stephena Kinga, uważanego za jeden z najstraszniejszych, jakie kiedykolwiek napisano. Jeszcze na pożegnanie wakacji powróci Peter May, autor pamiętnej trylogii „Wyspa Lewis”, tym razem z doskonałą powieścią „Na gigancie” – o przyjaźni, oczywiście z wątkiem kryminalnym. Albatros nie ustaje w dostarczaniu swoim czytelnikom mocnych wrażeń – kryminały i powieści sensacyjne to w końcu nasza specjalność. Pojawią się więc: Peter James z kolejnym tomem bestsellerowego cyklu kryminalnego z detektywem Royem Grace’em zatytułowanym „W godzinie śmierci”; Tana French z „Ostatnim intruzem”, zgodnie uznanym przez krytyków za jej najlepszą jak dotąd powieść; Tony Parsons z „Klubem wisielców”, Tess Gerritsen z „Sekretem, którego nie zdradzę” oraz Robert Dugoni z powieścią „Jej ostatni oddech”. Wreszcie na Święta będziemy mieli wielką niespodziankę dla fanów Lee Childa – aż dwa tytuły: „Jack Reacher. Adres nieznany” i „Jack Reacher. Zasady”. MANAGER DS.

AGATA WIŚNIEWSKA KOMUNIKACJI I PR W WYDAWNICTWIE ALBATROS

perdziewczyn. W październiku będzie to książka „Psy czy koty? Komiks i opowiadania”, a w listopadzie „Wielka Księga Przygód Emi” z dotąd niepublikowanymi opowiadaniami. Również w październiku ukażą się „Pamiętniki Maddie”, piętnastoletniej gwiazdy Maddie Ziegler, której rozgłos przyniosła rola w słynnym teledysku do „Elastic Heart” Sii. W swoich pamiętnikach opowiada o podążaniu za marzeniami i wielkiej pasji do tańca. Wydawcy zgotowali czytelnikom ucztę, po której trudno będzie dojść do siebie i odzyskać spokój. Liczba wydawanych tytułów z roku na rok wzrasta, do granic absurdu. Większości z nich trudno jest się przebić. Sklep internetowy Empik. com raportuje 359 produktów w dziale „Zapowiedzi” (stan na 15 września). Dlatego mam świadomość, że powyższa prezentacja z pewnością ominęła wiele ciekawych premier. Kto szuka lektury na długie jesienne wieczory, nie musi się obawiać, że zabraknie książek, ale jesiennych wieczorów, choćby były długie do samego rana.

EWA TENDERENDA-OŻÓG 9 / 2 0 1 7

21


Rozmowa numeru Rozmowa z Tadeuszem Woźniakiem

Nie czuję się Beethovenem

–  Kim pan chciał być, gdy miał pan 10 lat? –  Najpierw, jak każdy chłopak, chciałem być strażakiem albo kapitanem okrętu – w zależności od tego, jaka mi książka w ręce wpadła. Byłem też, jak wielu moich rówieśników, Królem Maciusiem I, a tak22

–  Jednak muzyka? –  Muzyka, ale nie tylko, jak większość dzieciaków byłem ciekawski. Kiedyś dostałem niezwykły prezent – pudło z napisem „Jak Wojtuś został dyrektorem teatru”. W środku kartony z dziwnymi kształtami do wycinania. Po wycięciu i sklejeniu okazywało się, że jest to scena teatralna, gdzie zamiast kurtyny wklejony jest pergamin. Z tyłu sceny miejsce na jakąś lampkę, a na scenie przeróżne postacie, którymi dało się poruszać, a ich cienie widać było na pergaminie. Miałem więc swój teatr, tym bardziej, że w domu mówiono na mnie Wojtuś, więc czułem jakby ten teatrzyk był stworzony dla mnie. –  Czyli ówczesne multimedia? –  Do dziś pamiętam podniecenie, z jakim pokazywałem swój teatrzyk wszystkim chętnym. Tym bardziej, że nie było jeszcze telewizji, a ta zabawa niewątpliwie była niezwykłą szkołą dla wyobraźni. I to był ten mój pierwszy teatr. –  Miał pan też w dzieciństwie znaczący epizod, jakim była nauka w słynnej warszawskiej szkole przy ul. Moliera, która teraz nosi nazwę Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Romana Turczynowicza. Czy przygotowanie baletowe pomogło panu w późniejszych występach estradowych? –  Ta szkoła była dla moich losów kluczowa – wprowadziła mnie naprawdę w świat sztuki. I to było najważniejsze. Mieliśmy wśród przedmiotów obowiązkowo fortepian, historię muzyki, historię tańca oraz taniec w trzech rodzajach: klasyczny, charakterystyczny i ludowy. To był dobry podkład – background. Nasza szkoła (chyba jako jedyna wtedy szkoła w Warszawie), miała swoją salę teatralną. Było tam 150 czy 200 miejsc na widowni, ale wyposażenie jak w prawdziwej sali teatralnej. A więc była rampa na proscenium i rampy reflektorowe nad sceną, wyciągi. Była więc przystosowana do różnych działań teatralnych. Zdarzało się, że pomagałem obsługiwać światła sceniczne z kabiny oświetleniowej. Z drugiej strony była to sala, w której wyświetlano nam filmy, i to najważniejsze filmy dotyczące szczególnie tańca, ale nie tylko, bo też filmy muzyczne ze świata, jakie nie były zakum a g a z y n

l i t e r a c k i

fot. archiwum

–  W swojej książce „Zegarmistrz światła” opowiada pan Witoldowi Górce o swoim niełatwym dzieciństwie. Jak daleko sięgały pana marzenia? Przecież osiągnął pan coś takiego, czego pan jako chłopiec z Woli chyba nie mógł sobie wyobrazić… –  Nie jest czymś nadzwyczajnym, że niektórym dzieciakom udaje się wyrwać ze środowiska, w którym się wychowywali. Nie dzieje się to jednak bez przyczyny. Miałem szczęście, że moja mama miała niezwykłą intuicję i wiedziała, jak mnie „pobudzić”, a także byłem „oczkiem w głowie” moich starszych sióstr, którym wcześniej udało się wyjść z domu i zmienić swój społeczny status. Gdy dziecko nie jest nadmiernie restrykcyjnie pilnowane – a ja nie byłem – to znajdzie sobie ciekawe zajęcia. Samodzielnie podejmowałem mnóstwo decyzji, które z dzisiejszej perspektywy były ryzykowne, jednak utrwalały we mnie potrzebę niezależności, co w każdej twórczej działalności jest nie do przecenienia. Będąc pozostawiony trochę sam sobie, znajdowałem wiele atrakcyjnych zajęć i miejsc w Warszawie. Nie mogę więc powiedzieć, że byłem dzieckiem nieszczęśliwym. Zresztą zawsze uważałem, że warunki materialne są tylko częścią tego, co decyduje o naszym poczuciu szczęścia.

że – „przepiłowywałem” skrzypce w szkole muzycznej. Zdecydowanie więc ciągnęło mnie do spraw artystycznych.

fot. archiwum prywatne

–  Nie chce się wierzyć, że minęło pół wieku od pańskiego debiutu, że obchodził pan właśnie jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Dla mojego pokolenia pozostał pan na zawsze jako młody chłopak z gitarą, który porywał słuchaczy ambitnymi utworami. Jak pan zapamiętał tamten czas? –  Powiem tak: dla mnie „tamten czas” trwa dalej, bo całe zawodowe życie połączyło jedno – jestem szczęściarzem, który mógł (z grubsza rzecz biorąc) – robić całe życie to, co lubi. Gdy tak się dzieje – łączy się w jedną całość to, co wydarzyło się kiedyś z tym, co właśnie się toczy. To jest też skutek starań, by uczestniczyć tylko w tym, co mnie obchodziło i nie pracować „przeciw sobie”. Nawet wtedy, gdy rozmijałem się z publicznością. To sprawiało, że się spełniałem i nie jestem dziś frustratem z poczuciem zmarnowanego życia.

pione dla normalnego obiegu kinowego. Na przykład „West Side Story”. Z fascynacją patrzyliśmy na te dzieła. I jeszcze jedno – szkoła pozwalała teatrom warszawskim angażować nas do swoich przedsięwzięć. Występowaliśmy więc w operze, ale nie tylko. W operze miałem przyjemność być na scenie obok Mai Plisieckiej! Było to jeszcze w sali Romy, w czasie, gdy ta sala była siedzibą warszawskiej opery. A gmach Opery-Teatru Wielkiego budował się za oknami naszej szkoły. Nasz klasowy debiut teatralny to „Kopciuszek” w teatrze przy ul. Szwedzkiej. Wtedy nazywał się Teatrem Ludowym, później Ziemi Mazowieckiej, a w końcu był to Teatr Szwedzka 2/4. Po transformacji został zlikwidowany. Patrzę na ten pozbawiony już duszy gmach ze smutkiem. W przedstawieniu „Kopciuszka” wróżką była Teresa Lipowska, a księciem Tomasz Zaliwski na zmianę z Marianem Pysznikiem, który zaraził mnie miłością do fantastyki i Lema. Z czasem porzucił zawód aktora i reżyserował w telewizji, także moje występy. Jak się patrzy w przeszłość, to wydaje się, że nic się nie dzieje przypadkiem. –  Nie mogę nie spytać pana o „Zegarmistrza światła”, który nieodłącznie jest z panem związany, a utwór ten należy do najważniejszych wydarzeń artystycznych drugiej połowy ubiegłego wieku w Polsce. Czy jest pan w stanie policzyć, ile razy pan ten utwór wykonywał? Ile razy był nagrany na płyty? –  Nie jestem odporny na tak mocne komplementy. Nie z fałszywej skromności. Każdy artysta wychodząc na scenę, musi wierzyć, że ma coś do powiedzenia, jednak lepiej nie przyjmować do siebie poważnie takich słów. Chwila nieuwagi i można znaleźć się w niebezpiecznej bliskości pychy. To są schody w dół. Wracając do pana pytania: o sukcesie czegoś tak błahego i ulotnego jak piosenka decyduje wiele rzeczy. Wszystkie one muszą się zestroić idealnie w czasie. Decydują też media, k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Rozmowa numeru które nie zawsze zauważają interesujące zjawiska artystyczne. W przypadku „Zegarmistrza…” nałożyły się: ekscytujący tekst Bogdana Chorążuka, prosta, łatwa do zapamiętania muzyka i wreszcie media, które popularyzowały go także wtedy, gdy ostro go krytykowały. Rolę katalizatora pełni jednak w każdym takim przypadku intuicja, którą wykształcił i uwarunkował podkład kulturowy, czyli wszystko, czego doświadczaliśmy w przeszłości. Moim zdaniem to intuicja właśnie decyduje o kształcie każdego dzieła artystycznego. –  I jeszcze pana wspaniałe wykonanie. Ile razy pan już to zaśpiewał? Publiczność chyba zawsze od pana domaga się zaśpiewania tego utworu? –  Rzeczywiście, trudno wyobrazić sobie mój występ recitalowy bez „Zegarmistrza”. Zagrałem go chyba dwa, a może i trzy tysiące razy! Zdarza się, że jestem pytany, czy nie mam już dosyć. Nie, nie mam dosyć. Mogło by tak być, gdyby nie energetyczne emocje ludzi, powodujące u artysty zastrzyk adrenaliny. Wiadomo, że adrenalina to narkotyk. To ona powoduje, że chcemy opowiedzieć ludziom jeszcze raz tę historię, jakby to było po raz pierwszy. Wtedy nie ma mowy o nudzie. Chyba, że ludzie tego nie chcą – wtedy już nie ma ratunku. –  A ile razy „Zegarmistrz światła” był nagrany na płytach? –  Sam nagrywałem go trzy razy. I to w trzech kolejnych epokach. Pierwszy raz na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Drugie nagranie to rok 1991 i to nagranie też funkcjonuje. Trzecie wreszcie – w 2008 roku jako koncert „live” podczas koncertu Radia Opole. –  Dla mnie równie znaczącym i pamiętnym pana utworem było „Hej, Hanno!”. Jak pan wspomina ten utwór? –  Miałem szczęście i różne zbiegi okoliczności. Na przykład to, że usłyszała mnie Katarzyna Gertner i Agnieszka Osiecka. Po prostu obdarowały mnie piosenką, którą zaśpiewałem na Festiwalu w Opolu. I to mi otworzyło drogę! A przecież nie musiało tak być. Mógłby to być ktoś inny. –  I ta droga trwa do dzisiaj! Ale dopiero z pana książki mniej zorientowany czytelnik może się zorientować, jaki ma pan ogromny dorobek w tworzeniu muzyki dla teatru. Mówi pan w książce o 130 premierach z pana muzyką! To jest niewiarygodne, to tak jak Ennio Morricone! –  Tak, ale z całym poczuciem proporcji to rzeczywiście jest kawałek życia i pracy. –  Pan musi chyba jak wielu pisarzy zaczynać pracę wcześnie rano i spędzać przy tworzeniu wiele godzin… m a g a z y n

l i t e r a c k i

Przy muzyce jest chyba jednak mniej pracy niż np przy pisaniu książek, zwłaszcza jak to nie jest symfonia, czy inna wielka autonomiczna forma. Muzyka teatralna wymagała czasem dużo pracy, a czasem nie, bo wszystko zależało od roli, jaką miała pełnić. Czasem ta praca polega na tym, że potrzebny jest prosty pomysł, by nadać przedstawieniu dodatkowe barwy i sensy. –  Jest pan bardzo skromny, bo przecież jest to praca, która wymaga ogromnej pracowitości i oczywiście talentu. –  Wymaga pasji! I wgryzienia się w świat mający powstać na scenie. Ten jedyny, niepowtarzalny świat, i choć czasem niepodobny do żadnego ze znanych nam światów, ma przecież coś dodać do tego wszystkiego, co wiemy o sobie. A muzyka musi dołączyć do wizji scenografa i reżysera, by stały się nierozłączne. By nic między nimi nie zgrzytało. Wtedy mamy do czynienia z dobrym teatrem. Musi się to po prostu wszystko zgodzić. –  Na pewno wszyscy słyszeli muzykę skomponowaną dla „Lata Muminków”, ale mało kto wie, że jest to pana utwór. –  To jedno z moich najważniejszych wspomnień teatralnych. Nic nigdy nie przyszło mi tak lekko. Po prostu siadałem na parę chwil i wstawałem z dwiema kolejnymi piosenkami. Teksty Bogdana Chorążuka wymuszały prostą formę, a ja starałem się zapomnieć o wszystkim, co „dorosłe” i pozwolić, by piosenki – jak u dziecka – same się „uwalniały” z wyobraźni. Wkrótce po premierze nagraliśmy cały spektakl na płyty w nadzwyczajnie wyśmienitej obsadzie. Do dziś spotyka mnie z powodu Muminków dużo dobrego. –  Pana rozmówca pyta w książce: „nie jest ci przykro, że spora część tej muzyki nigdy nie dotarła do szerszej publiczności, że kończy się razem z opadnięciem kurtyny?”. Odpowiada pan, że ma pan te utwory zapisane w swoim archiwum, ale czy rzeczywiście nie jest panu żal, że jest to tak ulotne i w końcu w pewien sposób anonimowe? –  Oczywiście, chociaż nie jest tak do końca, bo chociażby wspomniane Muminki są nagrane na płycie. Ukazała się też płyta z muzyką nagraną dla „Mistrza i Małgorzaty”. Nagrany jest też spektakl „Dell’amore” z warszawskiej Rampy. W przygotowaniu są fragmenty wielu moich teatraliów, które ukażą się jesienią na płytach. Powstanie także płyta z moimi piosenkami dla dzieci ze spektakli teatralnych. Nie mówiąc już o tym, że ukazała się płyta w formie DVD z soundtrackiem „Pana Tadeusza”. –  Do teatralnego spektaklu „Pana Tadeusza”? k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7

–  Nie, dla filmu, który powstał w 1928 roku, a jego reżyserem był Ryszard Ordyński, który poza filmami w swoim bogatym życiorysie ma także dyrektorowanie artystyczne w nowojorskim Metropolitan Opera. Film był niemy, ale miał podobno największy budżet w okresie międzywojennym. Zrobiłem do niego muzykę o charakterze symfonicznym, która trwa 2 godz. i 4 min. Nie ma dialogów, więc cały czas brzmi muzyka i zapewnia możliwość percepcji. To było dużo pracy. Na czas biorąc, to tak jakby trzy „Dziewiąte Symfonie” Beethovena. Oczywiście chodzi mi tylko o wymiar czasowy. Nie czuję się Beethovenem. –  Jest jeszcze inna muzyka filmowa, której pan skomponował też bardzo dużo… –  Skomponowałem muzykę do kilkunastu filmów dokumentalnych, ale też przez całe lata oprawiałem muzyką telenowelę „Plebania”. Skończyliśmy przed pięciu laty, ale są powtórki. Powstała nie tylko piosenka jako główny motyw, ale też tła muzyczne towarzyszące obrazowi. –  Pomimo że dzisiaj jest pan przede wszystkim kompozytorem, to dla wiernych pana słuchaczy zostanie pan jednak na zawsze jako chłopiec z gitarą, wychodzący na estradę, czy pojawiający się w telewizji i czarujący słuchaczy swym głosem pełnym „wibrujących mocy”, jak napisał jeden z krytyków. Stał się pan częścią polskiej kultury! –  Zawsze się czuję speszony, gdy słyszę pod swoim adresem takie słowa. Przecież większość muzyki jaką zrobiłem, to są albo piosenki, albo muzyka teatralna. Piosenki przeważnie żyją krótko, a muzyka z teatru rzadko pojawia się niezależnie. …oprócz tych piosenek, które żyją przez dziesięciolecia… –  Piosenki kojarzą się ludziom z ich najpiękniejszymi chwilami i zostają w nich często do końca życia. Trwają tak długo, jak długo trwa pamięć tych chwil, więc można powiedzieć, że są „sztuką chwil”. Z kolei muzyka filmowa czy muzyka teatralna jest muzyką nieautonomiczną. Oznacza to, że rzadko daje się zagrać jako oddzielna wartość. A jeśli jest grana, to w kontekście filmu już nam znanego. Przywołuje emocje filmu, więc dalej nie jest autonomiczna. Słuchamy jej, mając w głowie i oczach film. I to decyduje o odbiorze. Gdybyśmy tej muzyki słuchali przed obejrzeniem filmu, to w 90 proc. byłoby zupełnie inaczej i być może wydawałaby się nam mało odkrywcza. Jak pyta mnie ktoś, za kogo się uważam, to ostrożnie mówię, że za muzyka. Bo kompozytor to jest dużo powiedziane! Ogólnie rzecz biorąc, należę do rodziny muzyków! Rozmawiał Piotr Dobrołęcki 23


Co czytają inni

Cenzura ma się dobrze, bo mało kogo obchodzi O

d kilku dni świat naukowy dudni – „China Quarterly”, specjalistyczny kwartalnik wydawany przez Cambridge University Press, wycofał ze swego internetowego portalu ponad 300 artykułów poruszających tematy niewygodne dla chińskich władz: masakra na placu Tiananmen, kwestia Ujgurów, sprawa Nepalu i parę innych. Jak tłumaczyło wydawnictwo, zrobiono tak po sugestii chińskich partnerów CUP. Był to wybór mniejszego zła – zablokowanie dostępu do tych materiałów pozwoliło jednak kwartalnikowi istnieć w chińskim środowisku naukowym, zaś wydawnictwu sprzedawać inne publikacje. Jak można się było spodziewać, naukowcy podnieśli krzyk, że takie postępowanie ogranicza swobodę wypowiedzi, czyli oznacza akceptację dla cenzury, jaką sprawuje w Chinach rządząca partia. CUP wycofało się ze swej decyzji następnego dnia, przywołując hasło wolności nauki, sprawy fundamentalnej dla każdej placówki naukowej. Chińczycy na razie (piszę to 24 sierpnia) nie podjęli żadnych kroków, ale można być pewnym, że nie puszczą tego płazem. Przywódca kraju Xi Jinping zarządził obronę suwerenności, za jej naruszenie spodziewać się należy kar – dla wydawców oznacza to wykluczenie z rosnącego chińskojęzycznego rynku. Tu pojawia się pytanie: jak długo uczelnie, naukowe gremia i wydawcy bronić będą swej niezależności i nie pozwalać sobie na kompromisy? Odpowiedź jest banalnie prosta: tak długo, póki będą mogły utrzymywać się na biznesowej powierzchni, zaś ich wykładowcy i autorzy nie dadzą się skusić stawkami, które oferować im mogą bogate kraje trzymane w politycznych ryzach, takie jak Chiny czy państwa Półwyspu Arabskiego, od niedawna również i Turcja. Stawiam dolary przeciw orzechom, że długo to nie potrwa. Umizgi rządów demokratycznych krajów wobec bogatych despotów, rozgrzeszanie ich polityki ze względu na możliwy kawałek gospodarczego tortu pokazują, że „wolność nauczania” i tym podobne dyrdymały mają coraz mniejsze znaczenie. Probierzem staną się rozpoczęte 23 sierpnia targi książki w Pekinie. To już 24. edycja imprezy, która z lokalnego

24

spotkania azjatyckich wydawców zamieniła się w jedno z największych (drugie na świecie!) i liczących się branżowych spotkań. Teren targów obejmuje blisko 93 tys. m.kw., w siedmiu pawilonach eksponowało swe książki 2407 wystawców, w tym 1379 zagranicznych z 86 krajów świata (podaję dane z 2016 roku). Targi odwiedziło ponad 300 tys. zwiedzających, podpisano 5018 umów wydawniczych krajowych i międzynarodowych, o chińskim rynku znowu zrobiło się głośno. Targi frankfurckie wciąż liczą się najbardziej, choć na ich korzyść działa bardziej tradycja – początkiem sięgają XV wieku – niż liczba gości czy zawartych umów. Jeszcze dwie-trzy dekady temu wydawcy z całego świata lubili domykać prowadzone przez cały rok pertraktacje właśnie na targach, nieraz z solidną medialną oprawą. Dziś wyjazd do Frankfurtu to okazja do spotkania znajomych, ważne deale podpisywane są na bieżąco, w ciągu roku. – Dla Chińczyków targi książki, właściwie każde targi czy wystawa jakichkolwiek towarów, to po prostu „obecność obowiązkowa” – mówi Jarosław Kuzior, znawca Państwa Środka, od wielu lat pracujący w Chinach. – Muszą się w konkretnym miejscu i czasie pokazać, by zademonstrować, że firma jest na rynku i działa z powodzeniem. Liczą się decydenci, właściwy sektor, ludzie z branży, których można spotkać. Takie imprezy nie stanowią promocji dla szerokich kręgów potencjalnych odbiorców, bo ci szukają interesujących ich pozycji przez internet.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Liying Lin, dyrektor targów, zwróciła uwagę na coraz szerszy zakres chińskiego przemysłu wydawniczego (jej określenie). Przybywa przekładów z i na chiński, przede wszystkim zaś rozwija się rynek książki elektronicznej – w 2016 roku sprzedaż wzrosła o 23 proc., sięgając 1,7 mld dolarów. Wedle badań iResearch Consulting Group, 265 mln Chińczyków korzysta w lekturze z aplikacji mobilnych, 217 mln czyta książki na komputerach. Sprzedaż elektronicznych urządzeń umożliwiających lekturę wzrosła do 2,34 mln w minionym roku, co daje Chinom 8-proc. udział w globalnym rynku. Na świecie ten rynek pada, więc warto przyjrzeć się bliżej azjatyckim możliwościom. Potwierdza to Kuzior: – Chińczycy, zwłaszcza młodzi, przechodzą na gadżety elektroniczne i są od nich coraz bardziej uzależnieni. Książka nie jest już takim obiektem kultu, jakim była kiedyś. Liying Lin przyznaje, że mimo ogromnego popytu na cyfrowe treści – wśród młodych ludzi popularne jest zwłaszcza prenumerowanie książek lub kupowanie ich w odcinkach – dostępna online jest głównie beletrystyka. I w związku z tym wyglądam z zainteresowaniem wyników, jakie dyrekcja pekińskich targów niebawem poda. Ogromny, głodny chiński rynek zaprasza wydawców z reszty świata. Nie sądzę, by miały ich powstrzymać jakieś tam ograniczenia cenzuralne. Grzegorz Sowula

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Wspomnienie

Pisarz ze szlaku hańby

Janusz Głowacki (13.09.1938-19.08.2017) ardzę nagrodami… których nie dostaję” – mawiał Janusz Głowacki, zmarły 19 sierpnia 2017 roku w wieku 79 lat. Na powodzenie – także pozaliterackie – nie narzekał. Przez dekady stanowił wzór playboya (w pozytywnym rozumienia tego słowa). Kędzierzawa fryzura czesana wiatrem i sprężysta sylwetka odziana w rozpiętą koszulę uwidaczniającą owłosiony tors, tudzież kożuch albo trencz z fantazyjnie zwisającym szalem skupiały wzrok licznych niewiast. Niekoniecznie czytelniczek jego utworów. Wypatrywały go na szlaku hańby – jak zdefiniował trasę od klubu SPATiF przez Kameralną, Kamieniołomy do klubu Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zwanego „Ściekiem” – który często przemierzał. Kiedyś do Janusza Minkiewicza, rezydenta pierwszego z tych lokali, podszedł z pewnym korespondentem amerykańskim i zapytał, czy można się dosiąść. Satyryk odparł: „Powiedz temu Amerykaninowi, że jak nie przyszedł tu w roku 1945, to niech teraz spier…”. Głowacki przyszedł na świat w Poznaniu, lecz gros życia spędził w Warszawie (dom przy ulicy Bednarskiej opuścił na niemal dekadę, ponieważ stan wojenny zastał go w Londynie, potem przeniósł się do Nowego Jorku). Dziadek po kądzieli prowadził w międzywojniu renomowaną firmę fonograficzną – został rozstrzelany przez Niemców w Palmirach. Wujem był wybitny aktor, konferansjer i pedagog – Kazimierz Rudzki. Matka przez lata pracowała w wydawnictwie Iskry, ojciec napisał kilka kryminałów. Książkę ma też na koncie przyrodnia siostra autora „Z głowy”, Anna Alter, od lat zamieszkała we Francji.

Na Uniwersytecie Warszawskim ukończył filologię polską. Wtedy też debiutował na łamach „Almanachu Młodych” opowiadaniem „Na plaży” („historią o kimś, kto się utopił, ale wesoło napisaną”). Ironia i sarkazm stały się symbolem jego literatury. Dowodem kolejne zbiory: „Wirówka nonsensu”, „Nowy taniec la-ba-da”, „Polowanie na muchy”, „Paradis. Raport Piłata”, „My sweet Raskolnikow” i „Coraz trudniej kochać”. Pracę pisarską łączył z dziennikarską. Należał do redakcji „Kultury” (1964-1981), gdzie zamieszczał reportaże, nowele oraz maskowane figurami starożytnych i pełne politycznych aluzji felietony. Te ostatnie złożył w tomach: „W nocy gorzej widać” oraz „Powrót hrabiego Monte Christo”. Demonizowanego dziś redaktora naczelnego tygodnika Janusza Wilhelmiego wspominał ciepło: „Jak każdy delikatny inteligent chciał władzy, zazdrościł Rakowskiemu, że jest członkiem KC, ale on nie miał szans. Był właśnie za inteligentny i partia nigdy mu do końca nie ufała”. W międzyczasie Głowacki odbębnił służbę wojskową. Zawarł sztamę z dowódcą kompanii, pewnym majorem, marzącym o funkcji szatniarza w hotelu Bristol: „Kiedyś na zajęciach powiedział: »Woda, jak wiadomo, wrze w temperaturze 90 stopni«. Większość studentów przyjęła tę wiadomość obojętnie, ale znalazł się jakiś kutafon, który zaprotestował, że 90 stopni to za mało. (…) »Chwileczkę, zaraz sprawdzę« – otworzył notes i przyznał: »Rzeczywiście, woda wrze w temperaturze 100 stopni. 90 stopni to kąt prosty«”.

Przez ekran na scenę

Zanim chwycił za pióro studiował aktorstwo w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. „Toczyłem się po podłodze jako jajko albo szumiałem jako drzewo w »Nocy listopadowej«, przy czym mnie to gorzej niż innym wychodziło. (…) Trzeba było coś bez dialogu zainscenizować. Dostałem hasło »szach królowi«, więc posadziłem faceta w koronie, a naprzeciw dziewczynę bez majtek z rozłożonymi nogami. Mnie się to wydawało logiczne i biegło w kierunku moich zainteresowań. Ale (…) profesorowie obrazili się” – wspominał. Relegowano go za „zupełny brak zdolności”.

Pierwszą powieść napisał w karnawale Solidarności. „Moc truchleje” opowiadała o stoczniowcu z Trójmiasta uwikłanym we współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Wątpliwe, by autor miał na myśli Lecha Wałęsę, bo po dwóch dekadach popełnił scenariusz filmowej hagiografii tego związkowca i polityka. Genezę i kulisy realizacji „Człowieka z nadziei” przedstawił pół żartem, pół serio w książce pt. „Przyszłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”. Z kinematografią Głowacki współpracował od schyłku lat sześćdziesiątych. Razem z Markiem Piwowskim sygnował scenariusz komedii „Rejs”. „Jako film »trudny« i dla widza wyrobionego, puszczany

m a g a z y n

k s i ą ż k i

Szach królowi

l i t e r a c k i

9 / 2 0 1 7

fot. Piotr Dobrołęcki

„G

był początkowo tylko w kinach studyjnych. I dla tej elitarnej, a więc szczupłej widowni sporządzono tylko dwie kopie. I kiedy Głowacki wraz z Piwowskim poszli do ministerstwa, prosząc o więcej kopii, rozmowa była krótka i godna pointy do tego filmu. »Nie możemy zrobić więcej kopii, bo film nie ma reklamy. A reklamy też zrobić nie można, bo ma tylko dwie kopie«”– wspominał aktor Jerzy Karaszkiewicz. Głowacki ma w dorobku scenariusze innych obrazów: m.in: „Polowanie na muchy” Andrzeja Wajdy oraz „Trzeba zabić tę miłość” Janusza Morgensterna. Ale po prawdzie marzyła mu się współpraca z Hollywood. Amerykańskie studia zakupiły prawa do ekranizacji sztuk „Polowanie na karaluchy” i „Antygona w Nowym Jorku”, lecz filmy nie powstały… Globalny splendor zapewniła Głowackiemu dramaturgia. „Obciach”, „Kopciuch”, „Fortynbras się upił”, „Polowanie na karaluchy” oraz „Czwarta siostra” wzbudzały aplauz w teatrach od Buenos Aires po Tajpej. Światowe powodzenie dramatów nie odciągnęło autora od prozy. Vide apokaliptyczna groteska powieściowa „Ostatni cieć”, autobiograficzna narracja „Z głowy” oraz próba przywrócenia dobrego imienia Jerzemu Kosińskiemu, czyli „Good bye, Dżerzi”. Ta ostatnia pozycja to chyba jedyny totalny niewypał w spuściźnie pisarza. Zbulwersowała zwłaszcza amerykańskich Polonusów, pamiętających jak wiele złego wizerunkowi Polaków w USA wywołała rzekomo autobiograficzna proza Kosińskiego zatytułowana „Malowany ptak”. Chociaż wiek od dawna predestynował Głowackiego do emerytury, emanował witalnością. Systematycznie odwiedzał stołówkę „Czytelnika”, bywał na premierach, jubileuszach i wernisażach. Żegnaj Januszu, Warszawa będzie bez Ciebie smutniejsza. Tomasz Zb. Zapert 25


dla dzieci i młodzieży

Książka zaczyna się od okładki

Marianna Oklejak

Przeciwieństwa, Liczby, Kolory Art Egmont, Warszawa 2017, 16,99 zł, ISBN 978-83-281-2102-7, 978-83-281-2149-2, 978-83-281-2004-4

S

eria książek „Art Egmont” to publikacje mające na celu kształtowanie wrażliwości estetycznej najmłodszych i zachętę do obcowania ze sztuką. W przypadku autorskiego cyklu Marianny Oklejak jest to sztuka ludowa. Wielokrotnie nagradzane „Cuda wianki” zapoczątkowały kolejne folklorystyczne publikacje: zagadkowe „Cuda niewidy”, a także kartonową serię dla najmłodszych: „Liczby”, „Kolory” i „Przeciwieństwa”. Wszystkie tytuły zapraszają do świata kultury ludowej niczym do skansenu. O ile dwie pierwsze publikacje przeznaczone są dla młodszych i starszych odbiorców, o tyle trzy kolejne – to pozycje dla tych zupełnie jeszcze małych, stawiających pierwsze kroki w świecie literatury, czytelników. Każ-

da z publikacji garściami czerpie z ludowych podań i etnotradycji. Znikoma ilość tekstu, będącego zazwyczaj cytatem z ludowej przyśpiewki albo lapidarnym opisem, zostaje zrównoważona przez obraz: wielobarwny, różnorodny i umiejętnie łączący tradycję z odniesieniami do współczesności. „Liczby”, „Kolory” i „Przeciwieństwa” zarówno w formie, jak i treści, są przedsmakiem do świata etnoilustracji. Niewielki format i objętość, kartonowe strony i zaokrąglone brzegi pozwalają na stopniowe odkrywanie barw, pierwszych słów, liczb i przeciwieństw. Mocne, soczyste barwy przyciągają wzrok i pobudzają wyobraźnię. Każda strona przedstawia konkretny znak oraz jego obrazkowy ekwiwalent. Ciekawym zabiegiem jest łączenie folklorystyki na jednej stronie ze światem współczesności na kolejnej: pełen ludowych rarytasów uliczny jarmark, symbolizujący dzień zostaje skonfrontowany ze współczesnym młodym chłopakiem jadącym nocą na skuterze, cisza dawnej biblioteki i na ludowo ubrana dziewczyna – z głośną muzyką współczesnych dj-ów. Każde prezentowane słowo zostało zapisane w pięciu wersjach językowych. Obok języka polskiego pojawia się także angielski, niemiecki, francuski i hiszpański. Nauka, zabawa i edukacja estetyczna w jednym.

Jill Barklem

W jeżynowym grodzie tłum. Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk, s. 248, Znak 2017, ISBN 978-83-240-4600-3

„J 26

eżynowy Gród istnieje naprawdę, ja tylko prowadzę jego kronikę”

m a g a z y n

l i t e r a c k i

– tak zaczyna swoją opowieść Jill Barklem, brytyjska autorka i ilustratorka książek dla dzieci. „Jeżynowy Gród” to seria urokliwych opowiadań o miniaturowej, mysiej krainie, której sielskość pejzaży przeplata się z tradycjami staroangielskiej wsi. Mieszkańcy Jeżynowego Grodu po raz pierwszy zagościli w angielskich biblioteczkach małych czytelników ponad 30 lat temu. Polskie dzieci miały szansę poznać mysią krainę dzięki emitowanej przez TVP1 animowanej bajce, dla której pierwowzorem stały się opowiadania brytyjskiej autorki. Dopiero teraz mają szansę na poznanie oryginalnych opowiadań, napisanych i zilustrowanych przez Jill Barklem dla córeczki. Pastelowe, niezwykle drobiazgowe i dopracowane w szczegółach ilustracje przywołują na myśl twórczość Beatrix Potter. Podobnie jak Potter, Jill Barklem urzeka nieskomplikowaną narracją, osnutą wokół prostych, powtarzalnych czynności mieszkańców pni drzew rosnących wzdłuż jeżynowego żywopłotu. Inspiracją do „Jeżynowego Grodu” stały się badania, jakie Jill Barklem prowadziła przez kilka lat nad gryzoniami. Zafascynowana zależnościami między poszczególnymi osobnikami mysiego świata, to właśnie myszy postanowiła uczynić głównymi bohaterami swoich opowieści. Życie mieszkańców Jeżynowego Grodu wpisuje się w cykliczność natury, a czytelnik zostaje obdarowany jej obfitymi, bogatymi w detale opisami. U Barklem wszystko ma swoje miejsce, jak przyznaje autorka we wstępie do książki: „każdy kwiatek musi rosnąć w odpowiednim dla siebie miejscu, mieć określoną liczbę płatków i kwitnąć w określonym czasie”. „W Jeżynowym Grodzie” to pochwała prostoty życia, wykorzystywania bogactw natury, np. radość z pieczenia ciasteczek pierwiosnkowych czy parzenia aromatycznej herbaty z liści jeżyn. Na takim sielskim tle ukazany zostaje mikroświat, w którym równie ważne jak poszanowanie praw natury są zasady współpracy, wzajemnego wsparcia i solidarności jego mieszkańców – a zatem coś, z czego możemy czerpać wszyscy, niezależnie od wieku. anna czaRnowska-łabędzka k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7



Między wierszami

Czarne i białe w kolorze W

aktorskim fachu pracuje od ponad półwiecza, lecz największe splendory przyniosła jej dopiero rola przyjęta na emeryturze – Barbary Mostowiak z serialu „M jak miłość”. „Nad rodzinnym albumem” (Publicat) Teresa Lipowska pochyla się wraz z Iloną Łepkowską. Scenarzystka indaguje zarówno o sprawy zawodowe, jak i prywatne. Z drugim mężem, aktorem Tomaszem Zaliwskim, pamiętnym choćby z kreacji w filmie „Wśród nocnej ciszy”, przeżyła ponad cztery dekady. „Zawsze dostawałam kwiaty, bo wiedział, że je kocham i wkładał do nich bileciki z różnymi sentencjami np. »Serce nie ma zmarszczek«”. Razem wybudowali segment przy ulicy Irysowej w Warszawie. Przez lata urlopowali na Suwalszczyźnie. Dniami on łowił ryby, ona zbierała runo leśne, a kiedy pogoda dopisała zażywali kąpieli (jeziorowych i słonecznych), zaś noce miewali augustowskie (szczegóły w szlagierze z repertuaru Marii Koterbskiej). Kiedyś latem wybrali się do Bułgarii. Pojechali samochodem wspólnie z Romanem Kłosowskim oraz jego małżonką. „Dojechaliśmy do Warny wieczorem i po ciemku rozbijaliśmy namioty na polu biwakowym. Roman postawił go dokładnie nad klapą od szamba. Bardzo mu śmierdziało, ale nie wiedział dlaczego… Rano go Krysia posłała, żeby przyniósł wodę na herbatę. Piją, a ta herbata słona. Pytają nas, czy mamy taką samą paskudną. Ja mówię: »Nie, nasza jest normalna«. I okazało się, że Romek pojemnik na wodę podstawił pod kran z solanką”. Lipowska i Zaliwski – inaczej niż większość artystów – nie włączyli się podczas stanu wojennego w bojkot radia i telewizji. Aktorka przyznaje, że podczas występów teatralnych obawiała się wyklaskania, aczkolwiek: „Byli tacy, co się natychmiast przemalowali. Przedtem bardzo ostro działali w partii, a potem od razu przeszli na drugą stronę”. W konwersacji toczącej się wartko niczym strumień zauważyłem także dwie pomyłki: aktorka Zawieruszanka dowodząca kobiecym plutonem w komedii „Rzeczpospolita babska” nosi imię Aleksandra (s. 186), zaś w pastiszu „Filipinek” (kabaret „Dudek”) uczestniczył Bogumił Kobiela, a nie Wojciech Pokora (s. 239). W tamtej epoce przebojem TVP był teleturniej „Wielka gra”. Na czynniki 28

pierwsze rozkłada go Maciej Bernatt -Reszczyński. „Wielka gra Serafinowicza” (Grupa Wydawnicza Foksal) nosi podtytuł „Najpopularniejszy polski teleturniej, jego twórca i telewizja jego czasów”. Była to oczywiście epoka programów czarno-białych: „ale, od czego jest polska pomysłowość? Miłośnicy nowinek (…) mogą sobie oglądać Serafinowicza we wszystkich kolorach tęczy.(…) W prywatnych sklepikach, obok pocztówek dźwiękowych (…) pojawiają się także kolorowe, plastikowe nakładki na telewizory. Mocowane gumkami na kineskopie, działają w prosty sposób: od góry barwią obraz na niebiesko, a potem na kolejne kolory tęczy. Niebieski stopniowo przechodzi w czerwony, pomarańczowy i żółty, a wreszcie u dołu ekranu w zielony. Przy odrobinie szczęścia odpowiednia scena plenerowa w amerykańskim westernie pasuje jak ulał do kolorów nakładki. Mamy więc niebieskie niebo, czerwony zachód słońca, żółtego kowboja i zieloną trawę. Mamy kolorową telewizję! W dodatku nakładka sprzedawana jest jako wyrób profilaktyczny. Zabezpiecza całą rodzinę przed »niebezpiecznym promieniowaniem« kineskopu, a tatę – jak piszą w gazetach – nawet od bezpłodności”. Spiritus movens nie tylko „Wielkiej gry”, lecz w ogóle telewizyjnych teleturniejów w Polsce był Ryszard Serafinowicz. Rocznik 1924 po ojcu, ułanie, spokrewniony z Janem Lechoniem, po matce być może z Mieczysławem Grydzewskim. To hipotetyczne, gdyż mama Ryszarda wydając się za goja, przeszła na katolicyzm. Jej rodzina zerwała z nią za to wszelkie kontakty. Syn kształcił się w renomowanej szkole jezuickiej w Chyrowie jako nastolatek wstąpił do Armii Krajowej (batalion „Parasol”), po wojnie z racji znajomości języków obcych pracował w dziennikarstwie. W TVP znalazł zatrudnienie niemal od jej początku. Na ekranie zadebiutował później. Pośród osób prowadzących pierwsze teleturnieje znalazł się za to Adam Hanuszkiewicz: „Przyszły twórca arcydzieł Teatru Telewizji na własnej skórze przekonał się, jak ryzykowne to zajęcie, kiedy na trudne pytanie o wszystkie dopływy Wołgi starsza zawodniczka odpowiada jednym tchem. – Skąd u pani taka wiedza? – pyta nieopatrznie Hanuszkiewicz m a g a z y n

l i t e r a c k i

– Panie, ja tam byłam na zesłaniu, Ruscy mnie wywieźli! – słyszy z przerażeniem odpowiedź w nadawanym na żywo programie”. Popularność przyniosła Serafinowiczowi konferansjerka. Nie tylko telewizyjna, także estradowa. Zapowiadał występy zachodnich gwiazd, sprowadzonych do Polski Ludowej (znów zaprocentowały umiejętności lingwistyczne). Kres jego kariery nastąpił u schyłku lat sześćdziesiątych. Wtedy „życzliwi” – z Witoldem Fillerem na czele – przypomnieli decydentom o genealogii Serafinowicza po kądzieli. Bogdan Miś, współpracownik Serafinowicza, tak to zapamiętał: „Nie jest to, broń Boże, istotne, ale wszyscy pracownicy, tak zwani pomocniczotwórczy, którzy pracowali w tej redakcji, byli Żydami. Co do jednego. Wszyscy kierownicy produkcji na przykład, wszyscy researcherzy. Ja w ogóle o tym nie wiedziałem”. W rezultacie inicjator „Wielkiej gry” został zwolniony, a nie widząc dla siebie w kraju perspektyw, przyjął bilet w jedną stronę. Osiadł w Montrealu, dołączając do redakcji tamtejszej rozgłośni radiowej, emitującej audycje dla Polonusów. Zmarł na białaczkę w wieku zaledwie 48 lat. Aby rozprószyć minorowy nastrój, zakończę dykteryjką cytowaną przez Bernatta-Reszczyńskiego, nawiązującą do czasów upadku Serafinowicza: „O słynnym polskim producencie filmowym pochodzenia żydowskiego, Henryku Szlachecie, opowiadają, że podczas zebrania komórki partyjnej w przedsiębiorstwie Zespoły Filmowe wstrzymuje się od głosu za rezolucją potępiającą „agresję Izraela na kraje arabskie«. Rozumie się bez słów, że za taką rezolucją towarzysze opowiadają się jednogłośnie.(…) – Towarzyszu Szlachet! Czy możecie wyjaśnić towarzyszom, dlaczego wstrzymaliście się od głosu? – pyta zaskoczony tą demonstracją towarzysz sekretarz. – A bo, wiecie, towarzysze, ja tym Arabom jakoś nie ufam… – nieprzekonująco tłumaczy Szlachet. – Jak to: nie ufacie? – Przewodniczący nie posiada się ze zdumienia. – A od kiedy to im nie ufacie? – Ano… – odpowiada Szlachet – … od czasu, jak oni porwali Stasia i Nel”. to -rt k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Audiobooki

Maciej Stuhr – mistrz słowa M

niemiecku, w jidysz czy po rosyjsku, to i dobrze akcentuje, i mówi płynnie, i dochowuje melodii języka. Może wcielać się w starego przedwojennego Żyda, ukraińską prostytutkę, sklepikarkę, przygłupa i intelektualistę, oficera i szeregowca. Człowiek wielu twarzy, ma niespotykaną łatwość wchodzenia w role odgrywanych postaci, naśladowania, czasami – jak trzeba – ośmieszania. Jednocześnie czyta z klasą, bez emfazy, naturalnie. No i zawsze pięknie po polsku. Na rynku książek audio jest kilku bardzo dobrych lektorów – Roch Siemianowski, Tomasz Sobczak, Janusz Zadura, Robert Jarociński. Rzadziej w roli dobrego lektora da się słyszeć znanego aktora, ale są i takie przypadki – np. Piotr Fronczewski, czytający kolejne tomy przygód Harry’ego Pottera, Jerzy Zelnik, czytający „Opowieści z Narnii”, Krzysztof Kolberger, czytający „Akademię pana Kleksa”. Wszystko są

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

fot. archiwum

acieja Stuhra nie da się nie lubić, bo mądry, zabawny i do tego skromny. Aktor, kabareciarz, ale też – o czym często się zapomina – genialny lektor. Umiejętność czytania Macieja Stuhra, wcale nie częsta u aktorów, została dostrzeżona bardzo wcześnie, zaczął pracować jako lektor zanim ukończył studia aktorskie na krakowskiej PWST. Świetny w dubbingu filmowym, ale równie dobrze sprawdzał się jako lektor Polskiego Radia, czytając powieści m.in. Marcina Świetlickiego czy (z ojcem Jerzym Stuhrem!) Edwarda Redlińskiego. Ma na swoim koncie tytuł Mistrza Mowy Polskiej, jest też Honorowym Ambasadorem Polszczyzny. Noblesse oblige. Maciej Stuhr nagrał też kilka audiobooków. Wspomnijmy realizację trzech powieści kryminalnych Joanne K. Rowling (pisanych pod pseudonimem Robert Galbraith), świetną interpretację „Ferdydurke” Gombrowicza – można powiedzieć, że odczytał tę powieść na nowo, odświeżając ją dla młodego odbiorcy, political fiction Dominika Dana „Czerwony kapitan”, „20000 mil podmorskiej żeglugi” Juliusza Verne’a czy dwie powieści Szczepana Twardocha – „Morfi nę” i „Króla”. Z tym ostatnim pisarzem Maciej Stuhr jeździ czasami na spotkania autorskie, które ze swadą prowadzi, bo i konferansjerem, i dziennikarzem być potrafi. Młody Stuhr umie siarczyście zakląć, umie uwodzić, wydawać rozkazy, jęczeć, błagać, przepraszać. Jak potrzeba, to zaśpiewa. Świetnie naśladuje gwary i regionalizmy, ma słuch do języków, dzięki czemu, kiedy czyta fragmenty tekstu po angielsku,

9 / 2 0 1 7

to jednak interpretacje utworów dla dzieci i młodzieży, gdzie jednak spektrum lektorskich możliwości jest ograniczone, nie ma przekleństw, nie ma erotyzmu, nie ma pijackiego bełkotu. Lektora tak wszechstronnego jak Maciej Stuhr dotąd nie było, bo przecież dla dzieci on też wspaniale czyta, akurat nie audiobooki, ale mamy jego dubbing choćby w filmach Disneya. Niedawno Maciej Stuhr żalił się w mediach, że przestał dostawać role filmowe, bo nie podoba mu się obecna władza, o czym otwarcie mówi. Może to i dobrze, że przestał. Na planie fi lmowym zawsze będzie porównywany z ojcem, który stworzył tak wiele niezapomnianych kreacji, że nie sposób się z nim równać. Jako lektor Maciej Stuhr jest poza konkurencją. Niech czyta, niech czyta jak najwięcej z korzyścią dla czytelnika, słuchacza, dla literatury. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

29


Fragment książki caroline derrien i candice nedelec

Państwo Macron L

icząca już tysiąclecia relacja między nauczycielem i jego uczniem ma w sobie tyleż nadzwyczajnego, co banalnego… Chyba że uczeń banalny nie jest. Za to jest pełen niezwykłej kultury i talentu. A jego profesorka bardziej przypomina swym stanem ducha filmowego bohatera Stowarzyszenia umarłych poetów, granego przez Robina Williamsa, niż zdystansowaną licealną nauczycielkę. Emmanuel, tak bardzo odmienny, „nieustannie dyskutował z profesorami, miał zawsze pełno książek”, mówi Brigitte Macron dokumentaliście Pierre’owi Hurelowi. „To nie był nastolatek. Był jak równy z równymi. Nie widziałam nigdy, by zwracał uwagę na różnice wieku”. Brigitte – obecnie Macron – zdaje sobie sprawę z tego, że te pochlebne słowa mogą być traktowane jako płynące wyłącznie z miłości. Wobec tego, podobnie jak dawni koledzy Emmanuela, przed kamerą idzie jeszcze dalej: „Zdolności Emmanuela są absolutnie wyjątkowe. To mówi nie jego żona, lecz nauczycielka”. W dodatku ta nauczycielka wychowała setki uczniów – w Amiens, potem w liceum Saint Louis de Gonzague w Paryżu. Miała możliwość wszędzie tam oceniać potencjał (lecz i jego granice) tych, którzy a priori są uprzywilejowani na linii startu. Przysłuchiwała się tylu przyszłym absolwentom HEC (Wyższych Szkół Handlowych – przyp. tłum.) oraz politechniki dyskutujących w jej klasach. Mając dokładnie szesnaście lat, uczeń Macron jest w pełni świadomy sytuacji: córka jego profesorki, Laurence, jest z nim razem w grupie teatralnej, jest też mąż, rodzina, reputacja matki i zarazem wziętej i szanowanej nauczycielki w tej wybornej katolickiej szkole. Wszystko to gra przeciw nim. Ale nic nie wydaje się go odstraszać. Mimo swego nieco romantycznego wyglądu, długich, trochę niesfornych blond włosów, Emmanuel Macron w rzeczywistości wcale nie jest niespokojnym nastolatkiem. Nie ma w sobie nic z tych, co znajdują pocieszenie w czarnej melancholii, prowadzącej niekiedy w tym wieku do nihilizmu. Jest zdobywcą, którego błękitne spojrzenie postrzega dużo i daleko. Być może jest też nieco egzaltowany. W liceum zaczynają się plotki. „Słyszało się sporo gadania na ich temat, ale niewielu spośród nas tym się interesowało”, przypomina sobie z tamtego okresu jeden z rówieśników Emmanuela. „Zajmowaliśmy się głównie podrywaniem dziewcząt. A poza tym były to tylko korytarzowe plot30

ki”. Zwłaszcza dziewczyny w mało elegancki sposób powtarzały te pogłoski, tak jak to się robi w tym wieku. „Zdaje się, że Emmanuelowi wpadła w oko matka Auzière”, szeptały niekiedy na przerwach. Widywano ich razem tu i tam w tym pikardyjskim mieście. Wędrujących wzdłuż kanałów, po słynnych warzywnikach na mokradłach. Jednak w klubie teatralnym, gdzie ich bliskość staje się coraz bardziej wyczuwalna, koledzy z pierwszej klasy nie pozwalają sobie na komentarze. „Z Emmanuelem nigdy nie rozmawialiśmy o naszych miłosnych historiach”, opowiada Renaud, który znał swego kolegę z „Opatrzności” od szóstej klasy (we Francji porządek klas licealnych jest odwrotny niż w Polsce – przyp. tłum.). „Nie dlatego, że stanowiło to tabu, ale te tematy nie mieściły się w naszych stosunkach, które były dość powierzchowne. Żywiliśmy wobec siebie przyjaźń jakby niekompletną”. W czwartej, potem w trzeciej klasie, jeszcze zanim Brigitte odkryje sceniczny talent nastolatka Macrona, dwaj przyjaciele występowali razem w „Kubusiu i jego panu”, adaptacji dzieła Diderota „Kubuś Fatalista i jego pan”. Sami wybrali wtedy tę trzyaktową sztukę Milana Kundery. Licealista Macron, który miał już doświadczenie sceniczne, nie znalazł się po castingu w obsadzie Topaza, czym był dotknięty, dopóki nie oddano mu roli straszydła. Według Renauda, jedni i drudzy powstrzymywali się w każdym razie od komentowania coraz bardziej ekscytujących plotek. On sam jeszcze dzisiaj jest skrępowany, by szerzej o tym mówić. Z powściągliwości, ale także z szacunku dla dawnego kolegi. Bywał u niego, w pokoju jeszcze dość dziecinnym, z motywami „Petera Rabbita” na ścianach, słuchali Brela albo śmiali się ze skeczy Guignoli. Emmanuel kocha wtedy naprawdę po raz pierwszy w życiu. Miał przedtem jakiś flirt, ale zafascynowany profesorką, jej werwą, zaczyna jej szczerze pragnąć. Odwrotnie niż w wierszu Rimbauda, Emmanuel jest w pełni poważny, kiedy ośmiela się otworzyć serce przed swą nauczycielką. Nie ma wtedy nawet siedemnastu lat. Zakochany optymista mówi wreszcie o tym, co go dręczy, zdejmując maskę. „Bardzo szybko pojął, że stoimy wobec szansy”, mówi dziś elegancko Brigitte. Jako że chłopiec jest bardzo utalentowany, należy go wysłać tam, gdzie jeszcze bardziej m a g a z y n

l i t e r a c k i

rozwinie ten potencjał. A także odsunąć go od tej sytuacji nazbyt wybuchowej, nie do zniesienia także dla rodziców Emmanuela. Brigitte Auzière myśli o liceum Henri IV albo Louisa le Grand, czołowych w Paryżu, ale także w całej Francji. To będzie Henri IV. Według Brigitte, rodzice Macrona nie skazali swego starszego syna na żadne wygnanie. „Nie wyrzuciliśmy go”, denerwuje się przy telefonie ojciec Emmanuela, najwyraźniej zmęczony czytaniem w prasie tych oskarżeń. „Od dawna przewidywaliśmy, że on i jego brat mogliby skończyć szkoły w Paryżu”, dodaje, pragnąc przedstawić swoją prawdę. Ale przecież nie ulega wątpliwości, że starsi państwo Macronowie liczyli też na to, że ten wyjazd ograniczy kłopotliwą pasję syna. Niemieszczącą się w normach szanowanej prowincjonalnej burżuazji…, paryskiej zresztą również. Emmanuel, kończący właśnie pierwszą klasę, nie chce o tym słyszeć. Jednak ustępuje. To strata, ale bez wątpienia także ulga dla zamężnej kobiety, matki rodziny, jakby zagubionej w tej sytuacji, która już wystawiła na próbę jej równowagę rodzinną. „To było jasne dla mnie i dla niego, że powinien wyjechać”, mówi. Uczeń ostatniej klasy, w wieku szesnastu i pół lat, nie rezygnuje jednak ze swej zuchwałej odwagi wobec czterdziestoletniej kobiety. „Nie wyzwoli się pani ode mnie, wrócę i panią poślubię”, rzuca, przygotowując się, wbrew sobie, do podboju stolicy. Dotrzyma słowa. I powoli, „w niesłychany sposób, cierpliwie” przezwycięży opory swej nauczycielki. książka Ukazała się nakładEm wydawnicTwa sTUdia Emka k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Felieton

Zdania na całe życie N

ajwięcej pełnych zdań z literatury zostało mi w głowie z czasów dzieciństwa i okresu dojrzewania. Przyniosły mi je różne książki – czasem te dla dzieci, czasem te dla młodzieży, a czasem te dla dorosłych. Bo różne są to zdania. Zabawne, poważne, natchnione, egzaltowane, a czasem nawet i głupie, ale wszystkie łączy jedno. Myślałam o nich i opisywanych nimi sytuacjach wiele razy. Po prostu zapadały we mnie na dłuższy czas. Wiele z nich pochodzi z książek Hanny Ożogowskiej. Np. to o stole do odrabiania lekcji: „A gdzie tu się przyciska?” – spytali bohaterowie dziewczynkę, która miała do sprzedania stół do odrabiania lekcji. Gdy spytała: „Jak to przyciska?”, wyjaśnili: „Na przykład na rachunki?”. Bo dla nich stół do odrabiania lekcji to coś jak „maszyna do liczenia”. Gdy czytałam książkę po raz pierwszy, już wchodziły do powszechnego użycia kalkulatory elektroniczne. Myślałam więc o tym, że z jednej strony książka się zestarzała, bo „maszyna do liczenia” to nic takiego, ale z drugiej strony… czyż to lenistwo dzieci, którym nie chce się odrabiać lekcji nie jest ponadczasowe? Jak to bywało kiedyś? Jak uczyli się moi dziadkowie? Wtedy jeszcze nie miałam w ręku dzienniczków szkolnych mojej babci, z których wynikało, że orłem w szkole to ona nie była. Z kolejnej książki Hanny Ożogowskiej pt. „Głowa na tranzystorach” na pamięć znam wypracowania jej bohatera Marcina Bigoszewskiego. Zwłaszcza to: „Do jakiej postaci historycznej chciałby być podobny”. „Chciałbym być podobny do jakiegoś sławnego architekta. Może do tego, co budował Teatr Wielki i nazywał się Corazzi? I też wybudowałbym jakiś piękny budynek, aby przyozdobił naszą Warszawę. Ale oprócz tego chciałbym wybudować wielki, wygodny dom dla ludzi, wysoki na piętnaście pięter. Z balkonami na ulicę i zaraz obok naszej szkoły. A kiedy ten dom byłby już gotów, stanąłbym na balkonie najwyższego piętra, poczekałbym, aż wyjdzie ze szkoły Maksio Paterek i z piętnastego piętra naplułbym mu na głowę”. Od zawsze fascynowało mnie w tym to, że Ożogowska tak świetnie znała psychikę dziecięcą, że wiedziała, jak często mając 10 lat fantazjujemy o tym, że my już jesteśmy dorośli, a nasi koledzy… (zwłaszcza ci, których niezbyt lubimy) cały czas męczą się w szkole. Uwielbiałam też drugą część tej powieści pt. „Za minutę pierwsza miłość”. Jedna z jej

bohaterek, Ewa, zastanawia się, czy Marcin Bigoszewski ma coś niezwykłego, czego nie ma inny chłopiec. W odpowiedzi na to pytanie przyjaciółka stwierdza: „Owszem. Ma. Kurzajkę na lewej ręce. U nikogo innego takiej wielkiej nie widziałam”. Tygodniami analizowałam, czy moje sercowe wybory to na pewno wybory kogoś niezwykłego? I dlaczego wybieramy niezwykłych ludzi? Czy nie jest tak, że wszyscy jesteśmy niezwykli? Bo skoro, „każda potwora znajduje swojego amatora”, to może ta niezwykłość jest czymś dla tego amatora? Były też we mnie zdania z książek Krystyny Siesickiej. „Agnieszko, dziecko, to twoja teczka?” – pytała bohaterka „Czasu Abrahama” swoją rywalkę do serca Kuby, a ja godzinami zastanawiałam się, czemu jedna nastoletnia koleżanka do drugiej – mówi per „dziecko”. Czy to wyraz lekceważenia? Może wywyższanie się? A może jedno i drugie? Jakiś czas potem poszłam do liceum i moja nowa, licealna przyjaciółka powiedziała do mnie z pogardą per „dzieciaku”, bo czegoś tam nie wiedziałam. W tej samej powieści Siesickiej najważniejsze było jednak ostatnie zdanie. „Czas Krzysztofa nadszedł później”.Ukochany bohaterki ma na imię Kuba, ale jej znajoma mówi o nim per „Abraham” i pewnego razu zadaje pytanie: „W ilu chłopcach się kochałaś, zanim nastał czas Abrahama?”. Ostatnie zdanie było dla mnie informacją, że Kuba nie jest ukochanym Agnieszki na zawsze. Że nie żyli potem długo i szczęśliwie, bo przecież „Czas Krzysztofa nadszedł później”. Tygodniami wyobrażałam sobie dalsze życie bohaterki. To zdanie, jakże podobne do przeczytanego później u Margaret Mitchell w „Przeminęło z wiatrem”, które brzmiało: „Pomyślę o tym jutro”. To te zdania utwierdziły mnie w przekonaniu, że najlepsze w powieściach są otwarte zakończenia. To one rozbudzają wyobraźnię czytelnika. Pozwalają mu wyobrażać sobie dalsze losy bohaterów. Tworzyć swoje wersje ich życia, i to codziennie inną. Ostatnio znów zajrzałam do Siesickiej. Tym razem do „Zapałki na zakręcie”. Rozmawiałam z moim dorosłym już przecież synem i powiedziałam mu o tych zapadających w pamięć zdaniach. Opowiedziałam o „Czasie Abrahama” i o „Zapałce na zakręcie”, w której najbardziej przeżywałam historię, gdy Mada poszła na dworzec witać ojca. Nie widziała go kilka lat i nie była pewna, czy go pozna. Zobaczyła nagle męż-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

9 / 2 0 1 7

czyznę w okularach. Przekonana o tym, że to tata rzuciła mu się na szyję z okrzykiem „Tatuś!” na ustach. I nagle usłyszała głos babci: „Panie doktorze, przepraszam. Moja wnuczka… ona się pomyliła”. A wtedy bohaterka poczuła, że ręce obcego człowieka przytulają ją jeszcze mocniej. W „Zapałce na zakręcie” jest wiele wątków. Przeważa miłosna historia Mady i Marcina, ale to nie jest tani romans, a mocna powieść psychologiczna o zaufaniu, miłości, przyjaźni i o konfliktach rodzinnych itd. Jednak ojciec Mady i Alusi nie pojawia się w niej wcale. Jest mowa o nim, ale jego nie ma. Tymczasem ja, córeczka tatusia, wracałam myślami do niego bardzo często. Kiedy pojawi się w życiu córek? Czy w ogóle to zrobi? Dlaczego tak postąpił, że zostawił ich mamę? Czemu nie interesuje się swoimi córkami? Pochodziłam z pełnej rodziny i niczego tak się nie bałam jak rozwodu rodziców. Zwłaszcza, że w naszej kulturze przyznaje się dziecko matce, a ja… przecież bardziej kochałam ojca. Teraz po tylu latach przeczytałam znów „Zapałkę na zakręcie” i ponownie, jak kiedyś, przeżywałam moment, gdy Mada zawisła na szyi panu doktorowi. Podobnie jest z książkami dla dorosłych. Książkę Olgi Tokarczuk: „Prowadź swój pług przez kości umarłych” przeczytałam zresztą ze względu na pierwsze zdanie. „Jestem już w takim wieku i na dodatek w takim stanie, że przed snem zawsze powinnam umyć nogi, na wypadek, gdyby w Nocy zabrało mnie pogotowie”. Paradoksalnie przypomniało mi ono zdanie z książki „Marianna, Marysia, Misia” Stanisławy Platówny, której bohaterkę Misię babcia uczyła, by na noc zawsze mieć w domu zmyte naczynia, bo w razie pożaru czy pogotowia ktoś przyjdzie i powie, że „brudasy tu mieszkają”. I wtedy, w dzieciństwie przy okazji lektury Platówny, i kilka lat temu, przy okazji lektury Tokarczuk myślałam o tym samym. Czym dla ludzi jest Noc, skoro przywiązują do niej taką wagę, choć przecież to wtedy idą spać? Jednocześnie myślałam o tym, co by robił nocą człowiek, gdyby nie wynalazł ognia. Czy byłby aktywny? I tak to właśnie po tych pojedynczych, wyrwanych z kontekstu zdaniach poznaję dobrą książkę. Jeśli zostaje mi z niej w głowie choć jedno zdanie to znaczy, że coś w niej było. Bo tak za sprawą jednego zdania zostaje we mnie cała książka. Małgorzata K arolina Piekarska

31


PROZA POLSKA

Książki miesiąca

jakub Małecki

rdza

Wydawnictwo Sine Qua non, Kraków 2017, s. 286, 36,90 zł, iSBn 978-83-6583-625-0

W

LITERATURA FAKTU

rok po „Śladach”, za które otrzymał nominację do Nagrody Literackiej Nike i dwa lata po „Dygocie”, doskonale przyjętym przez krytyków, ukazuje się nowa powieść obyczajowa jednego z najbardziej obiecujących młodych polskich pisarzy. Jakub Małecki podobnie jak Szczepan Twardoch, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak i Jakub Żulczyk udanie wybił się ze świata fantastyki. Ma też doświadczenie translatorskie – za przekład książki „Listy niezapomniane” Shauna Ushera zdobył Nagrodę naszego „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”. W tym roku został laureatem stypendium Młoda Polska przyznawanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pisarz w swoich ostatnich powieściach wyraźnie stawia na historie obyczajowe. Bohaterami czyni zwykłych ludzi, mieszkańców wsi, z ich marzeniami i trudną przeszłością. Chowając się za ich plecami, staje się doskonałym obserwatorem, posia-

dającym wyczulony słuch językowy i tworzy niezapomniane, realistyczne historie. W „Rdzy” splótł losy siedmioletniego Szymona i jego babci Tosi. Z jednej strony śledzimy losy chłopca od momentu, kiedy stracił rodziców do dorosłości, z drugiej – cofamy się kilka dekad do młodości dziewczyny z Chojen. W tle rozgrywają się wielkie historyczne wydarzenia. Powieść rozpoczyna się i kończy podobnym obrazem – oto dwójka przyjaciół przy torach kolejowych – ale to, co się wydarzyło pomiędzy czasem, gdy obaj jako dzieci układali metalowe przedmioty na szynach i zbierali zlepki po przejechaniu pociągu, aż do spotkania po latach w zupełnie innych okolicznościach, przerośnie największe oczekiwania i odciśnie piętno na ich życiu. Żyjemy w świecie pełnym nieprzewidzianych zdarzeń, można powtórzyć za Johnem Irvingiem. Autor ma talent narracyjny, rozgrywa rzecz na wielu czasowych i przestrzen-

nych planach, misternie i precyzyjnie zszywa całość z wielu mniejszych elementów. Dokłada do tego cały kalejdoskop ludzkich życiorysów. Doktor, Hołowczyc, Julia Duszna czy też Niewidzialny Człowiek, który pewnego razu „stanął obok stołu, sam, z nieważnym kubkiem w ręku, i dalej w sobie w najlepsze nie był”. Ludzie są bardziej skomplikowani, niż wydaje się na pierwszy rzut oka – to tylko jeden z możliwych sposobów odczytywania powieści. A ta opowiedziana jest znakomitym językiem, bardzo przemyślana, obfituje w oryginalne spostrzeżenia, daje prawdziwą czytelniczą przyjemność podążania za historią. „Rdzę” powinni czytać ci, którzy przestali już wierzyć, że literatura może być nie rozrywką, nie intelektualną grą, ale częścią ludzkiego doświadczenia. Ewa TEndEREnda-ożóg

Monika Śliwińska

Wyspiański. dopóki starczy życia iskry, Warszawa 2017, s. 520, iSBn 978-83-2440-487-2

O

dszedł przedwcześnie – jak przystało na wybrańca bogów. Miał 38 lat, gdy powaliła go choroba weneryczna, z którą zmagał się przez ponad dekadę. Ostatnie miesiące spędził przykuty do łóżka. Ręce też odmawiały posłuszeństwa, ale trzeźwość umysłu zachował niemalże do końca. Umierał w aureoli najwybitniejszego artysty pióra i pędzla swej epoki. Spuścizna Stanisława Wyspiańskiego – bo to o nim mowa – przetrwała próbę czasu. „Wesele” zyskało miano dramatu emblematycznego, czego dowodem nie tylko regularne inscenizacje, ale także odwoływanie się kolejnych twórców do tej formy rozliczeń z polskością. Vide film Wojciecha Smarzowskiego pod identycznym tytułem. W kanonie krajowej dramaturgii poczesne miejsca zajmują też „Warszawianka” oraz „Noc listopadowa”. A w narodowej galerii obrazów Wyspiańskiego też jest niemało. Biografka artysty nie koncentruje się na szczęście na dokonaniach zawodowych opisywanego. Lwia cześć narracji dotyczy jego życia osobistego. Skądinąd mocno powikłanego, zaś przez potomnych przemilczanego. Mam na myśli okoliczności zgo32

nu – definiowane eufemizmem „po długiej i ciężkiej chorobie”. Z autopsji pamiętam jak w szkole usiłowaliśmy zgłębić tajemnicę śmierci Wyspiańskiego. Suchoty? Nowotwór? Alkoholizm? W żadnej z licznych publikacji nie znaleźliśmy rozwiązania tej zagadki, zaś nauczyciele języka polskiego nabierali wody w usta. Najwyraźniej nie uchodziło pamiętać, że najwybitniejszy artysta młodopolski zmarł na syfilis. Monika Śliwińska poświęca tej kwestii wiele uwagi. Dotarła do licznych archiwaliów umożliwiających rekonstrukcję przebiegu choroby, co pozwoliło wypełnić pokaźną lukę w życiorysie Wyspiańskiego. Chwała jej za to, że nie obawiała się zmierzenia z legendą i posądzenia o znieważenie pamięci zmarłego. Przy okazji dowiadujemy się, że zgon stał się tematem tabu dopiero w międzywojniu. Wcześniej prasa systematycznie informowała o kolejnych nawrotach choroby. Natomiast nie pisano o spotkaniu z Piłsudskim, który potrzebował autorytetu artysty, a przede wszystkim poparcia dla organizowanej akcji niepodległościowej w pierwszych miesiącach 1905 roku. Wyspiański wprawdzie zadeklarował pomoc m a g a z y n

l i t e r a c k i

finansową dla tworzących się oddziałów zbrojnych, ale odmówił oficjalnego poparcia. A właśnie na tym szczególnie zależało Piłsudskiemu. Opowieść nie kończy się wraz z odejściem bohatera. Śliwińska relacjonuje też losy wdowy po nim oraz ich potomstwa. Czternaście miesięcy po śmierci Wyspiańskiego Teodora z domu Pytka utraciła prawo do opieki nad progeniturą. Śmierć ojca złamała życiorysy Teodora, Heleny, Mieczysława i Stanisława. Rozdzielone z matką, stale do niej uciekały, co doprowadziło do umieszczenia każdego z osobna w placówkach wychowawczych na terenie Galicji, a nawet za granicą. Teodor trafił na oddział dla nerwowo chorych, zmarł na gruźlicę w 1916 roku. Mieczysław walczył w wojnie polsko-bolszewickiej i zaginął na froncie. Najmłodszy, Stanisław, przez lata tułał się po ośrodkach zdrowotnych. W dorosłym życiu niechętnie wracał do lat dziecięcych. Stosunkowo najlepiej los obszedł się z Heleną. Zmarła, mając 75 lat, dokładnie w dniu 64. rocznicy śmierci Wyspiańskiego. Tomasz zb. zapERT k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


BIOGRAFIE, WSPOMNIENIA

Książki miesiąca

ewa K. czaczkowska, Tomasz Wiścicki

Ksiądz jerzy Popiełuszko edipresse Książki, Warszawa 2017, s. 560, 59,90 zł, iSBn 978-83-8117-096-3

P

PUBLICYSTYKA

ogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki zgromadził 3 listopada 1984 roku dziesiątki tysięcy warszawiaków i przyjezdnych z całego kraju. Bestialsko zamordowany kapłan spoczął w otoczeniu kościoła parafialnego św. Stanisława Kostki w Warszawie. Z tą świątynią był związany i tam odprawiał msze św. za ojczyznę, celebrował je i wygłaszał doniosłe homilie, które miały charakter religijno-patriotyczny, ale zawsze były głoszeniem ewangelicznej Prawdy, a dla uczestników dawały umocnienie i otuchę w trudnych czasach. Pogrzeb stał się największą manifestacją religijną i patriotyczną po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981roku, chociaż formalnie zniesionego w lipcu 1983 roku. Śmierć ks. Jerzego była wstrząsem dla całego społeczeństwa. Potem nastąpił proces toruński, w którym sądzono jego zabójców, szczegółowo omawiany przez emigracyjne radio, słuchane w całej Polsce, ale

też w niespotykany wcześniej sposób obecny w mediach oficjalnych. Uważa się nawet, że był to rzeczywisty początek końca władzy komunistycznej w Polsce, ujawnienie jej zbrodniczego oblicza, które dotąd było dość skutecznie ukrywane. Relacja z procesu oprawców ks. Jerzego jest jednym z najlepszych rozdziałów książki, ukazuje bowiem niezwykle skomplikowany i przedziwny splot interesów władzy, która z jednej strony chciała się ukazać jako otwarta i sprawiedliwa, a z drugiej – ukryć z jej mechanizmów, co tylko się dało. Po śmierci ks. Jerzego szeroko szerzył się i szerzy jego kult, notuje się liczne cuda za jego wstawiennictwem. 6 czerwca 2010 roku Kościół uznał ks. Jerzego za błogosławionego. Następnym krokiem będzie oczekiwana kanonizacja. Ks. Adam Boniecki przypomniał w „Tygodniku Powszechnym”, że 14 września ks. Jerzy skończyłby 70 lat. Zamordowany został

bestialsko w miesiąc i pięć dni po swoich 37. urodzinach. A był to „nie kanonik, nie prałat, nie profesor, lecz przecież ważniejszy wtedy dla nas od jakiekolwiek biskupa”. Książka dwojga wybitnych dziennikarzy, najwyższej klasy znawców tematyki religijnej w polskich mediach, a także badaczy historii Kościoła, jest odpowiedzią na pytanie, jak doszło do osiągnięcia przez ks. Jerzego najwyższej pozycji społecznej za życia, ale też i po śmierci. Wśród wielu innych książek, jakie po 1984 roku poświęcone były życiu i kultowi kapłana, a także wśród kliku aktualnie wydanych rocznicowych tytułów, biografia ta jest z pewnością jedną z najważnieszych i najbardziej wartościowych. A do tego, mimo dramatycznej tematyki świetnie się ją czyta, co jest zasługą talentu i doświadczenia obojga autorów. pioTR dobRołęcki

Tadeusz a. Kisielewski

Przesmyk suwalski rebis, Poznań 2017, s. 246, 44,90 zł, iSBn 978-83-8062-254-8

T

ytułowy przesmyk suwalski to region wokół Suwałk, przy naszej granicą z Litwą, który w ten sposób jest nazwany od 2015 roku przez planistów NATO i uznany za „najbardziej zagrożony rosyjską agresją obszar należący do państwa członkowskiego NATO”. To niewielkie terytorium może być przedmiotem agresji w celu lądowego połączenia obwodu kaliningradzkiego z Białorusią, a przez nią z Federacją Rosyjską. Niestety, przykład rosyjskiej agresji na Ukrainie i aneksja Krymu powodują, że tego rodzaju wariant nie jest tylko hipotetyczny i dla dobra naszego bezpieczeństwa trzeba go koniecznie rozważyć, bo zagrożenie rosyjskie jest niezmienne, co autor kwituje stwierdzeniem: „z Moskwą – w każdej epoce historycznej i w każdych okolicznościach – można rozmawiać wyłącznie z pozycji siły”. Wbrew niezbyt czytelnemu tytułowi jest to książka jasno napisana, a przy tym doniosła i znacząca. Jej treść niesie przede wszystkim wielkie ostrzeżenie przed niemal odwiecznym rosyjskim imperializmem, ale też przed konkretnym aktualnym zagrożeniem dla pokoju w Europie.

Autor wprost zastrzega, że „książka nie jest prognozą rozwoju sytuacji militarnej i geopolitycznej, lecz ostrzeżeniem”, a jednym z istotnych elementów rozważań jest „ograniczony dostęp Polski do defensywnej broni neutronowej”. Dla wytrawnego czytelnika tekstów historycznych z pewnością kapitalną lekturą jest ostatnia część książki, czyli „Aneks”, w którym autor w sposób błyskotliwy i umiejętnie skrótowy przedstawia datującą się od Pokoju Toruńskiego w 1466 roku historię Prus Wschodnich, których większa część przypadła Polsce do II wojnie światowej i od tego czasu nazywana jest Warmią i Mazurami. Wywód ten jest niezbędny dla zrozumienia obecnej sytuacji tytułowego przesmyku suwalskiego, bo „nie byłoby tego terminu i problemu przesmyku suwalskiego, gdyby przed wiekami nie powstały Prusy Wschodnie”. Dorobek historyczny i publicystyczny autora oraz jego zdolności analityczne są nieporównywalne i wyjątkowe wśród badaczy dziejów najnowszych. Zaistniał przed laty jako autor kilku pozycji poświęconych gen. Władysławowi Sikorskiemu

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

9 / 2 0 1 7

i katastrofie gibraltarskiej, którą najdogłębniej analizował w oparciu o wszystkie dostępne źródła, aby potem zająć się innymi palącymi tematami z naszej historii. Teraz – niemal równolegle z odbywającymi się na wschodnich krańcach rosyjskiego imperium wielkich manewrach 2017 – zwraca uwagę na realne zagrożenie dla Polski, dla NATO i dla światowego pokoju, a wręcz wszczyna alarm, miejmy nadzieję, że nie za późno. Na koniec jeszcze zaskakująca konkluzja: „obwód kaliningradzki wciąż jest tylko zarządzaną obecnie przez Rosję, jako prawnym sukcesorem ZSRR, częścią byłych Prus Wschodnich. W świetle prawa międzynarodowego nie ma on suwerena”. I dalej „pewne jest tylko jedno: w 1945 roku obszar ten nie należy już do Niemiec”. Wniosek, jaki wynika z tego rozumowania, sprowadza się do tezy, że w przypadku rosyjskiej agresji na Polskę, rosyjskie wojska zostaną pokonane, a Rosja straci Kaliningrad. Miejmy wielką nadzieję, że jest to tylko spekulacja, której słuszności nie przyjdzie nam sprawdzać. pioTR dobRołęcki 33


Recenzje proza polska

Rozmowa z Anną Laurą Rucińską

Francja z Żoliborzem w tle

Anna Laura Rucińska

Zaczyna się ta powieść niczym romansidło rozgrywające się w egzotycznej – w szczególności dla polskiego czytelnika – scenerii. Razem ze znudzoną rustykalną bezczynnością Valérie– która porzuciła męża Włocha – oraz dwójką ich potomstwa (trzecie w brzuchu), przemieszczamy się poprzez Italię, Wielką Brytanię, Australię, aż do Francji, gdzie akcja się rozgałęzia, co korzystnie odbija się na jakości tejże literatury. Nadchodzi lato 1980 roku i uwaga świata skupia się w znacznej mierze na Polsce. A 13 grudnia następnego roku staje się ona – na niedługo niestety, pępkiem świata. Valerie nawiązuje romans ze znacznie starszym od siebie polskim literatem i tłumaczem Andrzejem, aktywnym w opozycji, który za młodu przeszedł przez łagry (czyżby wzorowany na Jerzym St. Sicie?). Zakochana Valerie włącza się w pomoc humanitarną dla Polski. Protestuje przed ambasadą PRL w Paryżu. Poznaje – a my wraz z nią – Polaków, których stan wojenny zastał w metropolii nad Sekwaną. Ich silnie powikłane losy dopełniają narracje traktujące o miłości, przyjaźni, lojalności, wierności i – last but non least – polityce. (to-rt) Marginesy, Warszawa 2017, s. 232, ISBN 978-83-6578-013-3

Ewa Cielesz

Słońce umiera i tańczy Autorka trylogii „Córka Cieni” powraca z nowym cyklem. Ewa Cielesz dała się już poznać jako świetna konstruktorka powieści obyczajowych z silnym wątkiem romansowym. Czytelniczki chwalą pisarkę, że jej proza jest pełna wzruszeń, napięcia, dostarcza wiele emocji, doceniają dbałość o szczegóły historyczne. „Rewelacyjna, urzekająca, wciągająca, tajemnicza” – takie komentarze znajdziemy na temat „Córki Cieni”. Pierwszy tom nowego cyklu jest zupełnie inny od poprzednich, gdzie w tło wydarzeń historycznych wplecione zostały losy bohaterki. Akcja powieści dzieje się współcześnie, w Krakowie. Młoda malarka zakochuje się w ulicznym grajku, który pochodzi z Mongolii. Najpierw go sobie wymalowała, a gdy się urzeczywistnił – przygarnęła go pod swój dach. Dziewczyna ma dobre serce, nikogo nie pozostawi w potrzebie, zaopiekuje się dzieckiem, reanimuje staruszka, pocieszy przyjaciółkę. Wspiera Dymitra, który u jej boku robi oszałamiającą karierę piosenkarza. I w końcu ta bańka pęknie. To powieść o życiu, podejmowaniu decyzji i zmaganiu się z konsekwencjami wyborów. Jeśli chodzi o samą historię i jej konstrukcję, nie jest już tak porywająca i przemyślana od początku do końca jak trylogia. Nie zabrakło barwnych postaci, ale trudno je polubić, kibicować. Powieść nie dostarcza już tak silnych emocji, jak jej poprzedniczki. (et) Axis Mundi, Warszawa 2017, s. 228, 34,90 zł, ISBN 978-83-64980-46-6

proza obca Jean-Christophe Grangé

Kongo requiem

Jean-Christophe Grangé powrócił z drugą częścią opowieści o Człowieku Gwoździu i rodzinie Morvanów, która próbuje go dopaść. W pierwszej części sagi, zatytułowanej „Lontano”, poznajemy Człowieka Gwoździa – szaleńca mordującego młode kobiety oraz początki jego przestępczej drogi w Kongu, w latach siedemdziesiątych XX wieku. Stamtąd też dowiadujemy się, że zabójca został zlikwidowany przez seniora rodu Morvanów, specjalistę od spraw kryminalnych – Gregoire’a, a także, że 30 lat później we Francji znalazł się ktoś, kto kontynuował dzieło Gwoździa. Wtedy morderca zginął z rąk syna starego Morvana – Erwana, również policjanta. W „Kongo…” postać Człowieka Gwoździa znów się pojawia. Tym razem za sprawą Erwana, który powraca do kraju, gdzie wszystko się 34

m a g a z y n

–  Czy powieść wykorzystuje zdarzenia autentyczne? –  Pisząc „Zagubionych w Paryżu”, oparłam się na historiach prawdziwych. Samo życie proponuje nam najciekawsze scenariusze, w nim znajdziemy najbardziej interesujące postacie literackie. –  Narracja w znacznej mierze utkana jest z życiorysów Polaków zamieszkałych we Francji. To owoc osobistych doświadczeń? –  Polacy, którzy pojawili się w książce to w dużej mierze osoby, które spotkałam. Wiodąca akcja powieści toczy się na przełomie lat 1981/82. W tym okresie bohaterowie przeżywają gwałtowne zmiany życiowe związane z emigracją, powodujące spotęgowanie ich cech charakterów. Wyolbrzymione przez okoliczności stają się swoistą karykaturą – w sensie pozytywnym lub negatywnym. –  Jak długo mieszka pani poza Polską? –  Od 36 lat żyję we Francji. Zatrzymał mnie tam stan wojenny. Zaważył na losach bardzo wielu Polaków. Z bliska obserwowałam, jak pozmieniał ich egzystencję. Niektórzy odnajdywali się w nowych warunkach, inni nie potrafili sobie poradzić. –  W notce biograficznej widnieje: „wychowała się w domu, o którym mówiono, że jest nawiedzony”. Jak to rozumieć? –  Mieszkałam z rodziną w starej willi na Żoliborzu. Była tak zniszczona przez działania wojenne, że pozostały na niej ślady pocisków i mimo swojej urody wyglądała upiornie i ponuro. Będąc dzieckiem, patrzyłam na nią zupełnie inaczej, to był mój dom rodzinny, bardzo pasujący do naszej rodziny, prawdopodobnie odbieranej przez otoczenie jako ekscentrycy albo przeżytki z innej epoki. Natomiast po dzielnicy krążyły plotki i opowieści, że dom jest nawiedzony, że straszy w nim, że wieczorami pojawiają się duchy w oknach, że o zmierzchu nie należy przechodzić w pobliżu, bo już były przypadki spotkań któregoś tam stopnia. Kiedy poszłam do szkoły i koleżanki zorientowały się, gdzie mieszkam, z początku nie zgadzały się odwiedzać mnie. Po jakimś czasie nieliczne wpadały w ciągu dnia, ale nigdy wieczorem. Być może wszystkie te historie były prawdziwe, biorąc pod uwagę ile strasznych rzeczy wydarzyło się w nim podczas wojny. A może i wcześniej… Barwną, realną postacią jest tutaj kobieta, przedwojenny adwokat, która na skutek przeżyć wojennych oszalała, ale prawdopodobnie inteligencja i logika pomogły jej uniknąć azylu. Pojawiała się regularnie, przez wiele lat pod naszym domem, okryta białym prześcieradłem, wykrzykiwała różne pogróżki pod naszym adresem, a przede wszystkim nakaz opuszczenia „jej” domu. Myślę, że jej postać może w jakimś stopniu dodała pikantności do opowieści krążących o domu mojego dzieciństwa. Na temat tego domu nie wszystko wiemy, mieliśmy jednak wrażenie, że był jak żywa istota. Mogę dużo opowiedzieć na temat jego tajemniczości, nastroju i wszystkich niepokojach, które wywoływał, szczególnie w nocy i podczas burz. A zwłaszcza, kiedy dorosłych nie było w domu… – Wielka Brytania, Francja, Włochy, Australia – częste zmiany miejsca akcji sugerują, że autorka ma naturę wagabundy… –  Raczej główna bohaterka. Valerie przyszła na świat w Australii, ale jej matka była Francuzką, więc wyrastała w dwóch kulturach. Od dzieciństwa mówiła po angielsku i po francusku. Pewnie dlatego tak łatwo było jej zmieniać kraje, osiedlając się tam, gdzie gnało ją serce. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert fot. archiwum

Zagubieni w Paryżu

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


zaczęło, by odtworzyć serię zbrodni sprzed 40 lat. Kierują nim pobudki osobiste. Jedną z ofiar Gwoździa była jego matka. Niewiele udaje mu się ustalić, ściąga na siebie natomiast zainteresowanie przestępcy, który ma bardzo podobne metody działania do Człowieka Gwoździa i któremu bardzo zależy, by pozbawić życia wszystkich członków rodu Morvanów. Zaczyna się walka z czasem… Trzeba przyznać, że Grangé zadbał o to, by bohaterowie książki (a przez to i czytelnicy) nie mieli ani chwili wytchnienia. Zwroty akcji następują tu bardzo często, bohaterowie praktycznie cały czas znajdują się w sytuacjach podbramkowych, zagrażających ich życiu (zdrowiu zresztą też), wątki mnożone są ponad miarę, a sieć i charakter powiązań między poszczególnymi postaciami przypomina czasem brazylijską telenowelę. Mimo wszystko „Kongo…” czyta się z zapartym tłem i z niecierpliwością wypatruje rozwikłania zagadki – czy Człowiek Gwóźdź jednak żyje? (Mo)

WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ Jedyna pełna opowieść o ŻYCIU i ŚMIERCI, o KULCIE i o CUDACH błogosławionego ks. Jerzego POPIEŁUSZKI

tłum. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017, s. 640, ISBN 978-83-7999-924-8

Catharina Ingelman-Sundberg

emerycka szajka idzie na całość! Chociaż „Napad na bank to prawdziwy narkotyk”, jak zapewnia siedemdziesięciodziewięcioletnia Märtha, to już ostatnie – po „Seniorzy w natarciu” i „Pożyczanie jest srebrem, a rabowanie złotem” – spotkanie z szajką dziarskich emerytów, którzy zabierają bogatym, żeby wspomóc biednych. Najmłodsza z szajki – Stina – ma siedemdziesiąt siedem lat, a najstarszy Grabi – osiemdziesiąt cztery, ale balkoniki, sztuczne szczęki, rozruszniki serca i protezy biodrowe czy skoki ciśnienia to nie dla nich. Skoki, owszem, ale na banki, muzea i bogatych mafiosów, którzy nie płacą podatków i w ten sposób okradają chorych i starych! A my przecież lubimy czytać, że słabsi potrafią pokonać silniejszych. Tym razem napadają na bank… śmieciarką i do tego w maskach Eltona Johna, Brada Pitta, Margaret Thatcher i Luciano Pavarottiego. Zaczyna się dramatycznie, bo śmieciarka zostaje utopiona w basenie sąsiada wraz z wielkim łupem. Märtha i jej przyjaciele są o krok od wpadki. Później szantażuje ich mafia. I tym razem wychodzą cało z opresji, bo starsza pani potrafi przywalić torebką w krocze tak, że facet nie może chodzić przez kilka dni. Otwierają restaurację z szybkimi randkami i potańcówkami. Cel uświęca środki, więc Märtha i jej przyjaciele, chcąc „przywrócić stary, dobry ład społeczny, który skończył się w latach osiemdziesiątych”, pomagać ludziom, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, zapolują na prawdziwych przestępców – oszustów podatkowych. Szykują więc kolejny skok na szczwanych miliarderów i mafię we francuskim Saint-Tropez… Są tak bezczelni, że musi się udać! Zarażają optymizmem, bo „trzeba cieszyć się życiem, dopóki można!”. Powieści Ingelman-Sundberg to znakomity antydepresant i poprawiacz humoru. Ciepła, zabawna, zwariowana powieść emerycko-łotrzykowska z przymrużeniem oka. (hab) tłum. Patrycja Włóczyk, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017, s. 448, ISBN 978-83-7999-897-5

Tom Harper

czarna rzeka Harper zabiera czytelników na pasjonującą wycieczkę do Peru, gdzie wraz z bohaterami będziemy przedzierać się przez amazońską dżunglę i walczyć o życie. Czeka na nas prawdziwa przygoda i prawdziwy skarb. Na to właśnie skusił się Kel MacDonald, który marzył o tym, by rzucić się w wir przygody. Gdy podczas wakacji w Meksyku poznał Antona, zawodowego poszukiwacza skarbów, bez namysłu przyłączył się do jego wyprawy i wyruszył na poszukiwanie Paititi, ostatniego przyczółku imperium. Od pięciu wieków wielu śmiałków zapuszczało się w głąb peruwiańskiej dżungli w nadziei, że właśnie im uda się natrafić na Paititi. Powracali nieliczni. Jaki los czeka ekipę Antona, gdy tubylcy zapewniają, że „nie jest miejsce, do którego można

Historia kapłana, który w czasach przemocy i beznadziei stał się sumieniem Kościoła i narodu. Kiedy inni się bali, on podczas mszy św. za Ojczyznę upominał się o prawdę, wolność i solidarność w życiu społecznym – i oddał za to swe życie. Moc, która w skromnym chłopaku z Białostocczyzny objawiła się w sierpniu 1980 roku, przyciągała wszystkich – od robotników po intelektualistów i artystów, ludzi różnych przekonań, także niewierzących.

Patroni: 2ZPǃǏRH KVZ[LJWUH ^L ^Za`Z[RPJO KVIY`JO RZPLJNHYUPHJO VYHa UH hitsalonik.pl AUHQKǍ UHZ UH! facebook.com/edipresseksiazki instagram.com/edipresseksiazki


Recenzje pójść. Znajduje się w innym wymiarze; to stan umysłu, który można osiągnąć poprzez zjednoczenie ze światem duchów”. Poszukiwacze przekonają się, że kąsające mrówki, jaguary i piranie to ich najmniejsze zmartwienie, bo „prawdziwym niebezpieczeństwem, jak w każdym innym miejscu na świecie, są ludzie dookoła”. Jest wśród nich zdrajca, a nawet kilku, bo każdy uczestnik wiąże z wyprawą inne cele. Skarb, żądzę przygody, sławę. Zresztą, na ten kawałek Ziemi chrapkę mają także wysłannicy koncernów naftowych i misjonarze. Autor „Stacji Zodiak” i „Zagadki Orfeusza” ma bujną wyobraźnię i dar opowiadania, operuje sugestywnym językiem, pisze obrazami, a właściwie filmowymi sekwencjami, aż chciałoby się zobaczyć na wielkim ekranie te pełnych przygód powieści. Przy okazji przemyca kilka przemyśleń dotyczących naszej cywilizacji – na przykład zawłaszczania przez ludzi coraz nowych obszarów Ziemi, niszczenie jej dóbr naturalnych, słowem – bezgraniczna i katastrofalna zachłanność dwunożnej istoty zwanej człowiekiem.Nie są to powiastki z morałem, daleko im do tego, ale łyżkę dziegciu w tej beczce przygód można znaleźć. Spodoba się fanom Indiany Jonesa i „Kopalni króla Salomona”. (hab) tłum. Radosław Madejski, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017, s. 336, ISBN 978-83-7999-909-5

John Hart

tłum. Magdalena Hornung, Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s.200, ISBN 978-83-65613-15-8

Droga do odkupienia Elizabeth Hart jest bohaterką. Zabiła dwóch gwałcicieli osiemnastoletniej Channing. Więzili i katowali dziewczynę kilka dni. Ale dlaczego wpakowała w nich osiemnaście kul? Najpierw precyzyjnie w kolana i łokcie, żeby zadać jak największy ból… Bo byli czarni? Czy na pewno Elizabeth Hart jest bohaterką? A może to morderczyni? Albo rasistka? Albo mścicielka, zgwałcona w dzieciństwie i zdradzona przez rodziców. Generalnie ma teraz pod górkę. Przesłuchują ją federalni, grozi jej utrata pracy. Szukają kozła ofiarnego, bo sprawę rozdmuchały media. Drugim kozłem ofiarnym ma być Adrian Wall, były policjant. Właśnie wyszedł po trzynastu latach z więzienia, gdzie odsiedział wyrok za zabicie Julii Strange, swojej kochanki. Na zewnątrz z pistoletem czeka na niego syn zamordowanej. Naciska spust… Tymczasem w opuszczonym kościele, ukrytym w głębi lasu, wisi rozpięte na linach ciało martwej kobiety. Kolejna ofiara seryjnego mordercy. Policja znów podejrzewa Adriana Walla. Mistrz fabuły prowadzi nas krętą drogą do finału. I na tej drodze pełnej zakrętów, wybojów i zasadzek czeka na nas pasjonująca lektura. Po prostu nie sposób się zatrzymać. Oprócz tego, że to wciągający kryminał, jest to również błyskotliwy obrazek amerykańskiej prowincji, zapomnianej, zakompleksionej i neurotycznej. Podróż drogą do odkupienia gwarantuje gęsią skórkę. Bo miasteczko na skraju świata po brzegi pełne jest sekretów, pragnień, namiętności i zdrad. A nas splątane wątki wciągają w ludzkie piekiełko. Jak widać, w Ameryce wcale nie żyje się lepiej. Jeśli wciągną cię tryby machiny, tak samo nie masz szans, jak w kraju na Wschodzie. Jeśli rodzice są psychopatami, z dzieci również rzadko kiedy wyrasta coś dobrego.Thriller Harta na bohaterach stoi. Na ich słabościach, frustracjach, neurozach, bezsilności, są skrzywdzeni i poranieni. Jest się w kim przeglądać. (hab) tłum. Radosław Madejski, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017, s. 496, ISBN 978-83-7999-923-1

biografie, wspomnienia Eduard Koczergin

Ochrzczeni krzyżami Lato roku 1945. Ośmioletni autor tych wstrząsających wspomnień zakrada się do pociągu jadącego z Syberii na zachód. Tym samym rozpoczyna podróż, której kres stanowi jego rodzinne miasto, zaś celem 36

jest odnalezienie rodziców. Gdy miał dwa lata, zostali aresztowani jako wrogowie ludu. Eduarda skierowano do kolejnych przytułków, gdzie wychowano go – zgodnie z dyrektywami Makarenki – na janczara komunizmu. Dziecko okazało się jednak zaskakująco impregnowane na sączącą się zewsząd ideologię. A gdy usłyszało o amnestii – ogłoszonej z powodu zakończenia II wojny światowej – czmychnęło z sierocińca, zasilając szeregi bezprizornych. Koczargin przez sześć lat przemierzał wzdłuż i wszerz terytorium sowieckie. Koleją, ciężarówkami, wozami, najczęściej pieszo. Na szlaku napotykał reprezentantów charakterystycznych typów epoki: żołnierzy powracających z wojny, oswobodzonych łagierników, żebraków, trampów, a nawet handlarzy haszyszu – ponieważ ten właśnie narkotyk był z Związku Sowieckim najłatwiej dostępny. Podróże kształcą, więc chłopak nie tylko poznał geografię i przyrodę ojczystą, lecz także nauczył się zaradności i przebojowości. Spał, gdzie popadło, jedzenie kradł albo na nie zarabiał sprzątaniem, zmywaniem, pomocą w polu i na budowie. Z czasem poznał sztukę. Zrazu tatuażu, potem metaloplastyki. Tę ostatnią wykonując z drutu – nierzadko kolczastego – konterfekty Lenina i Stalina! Gdy nastała odwilż, nadrobił edukację i został cenionym scenografem. A poszukiwania rodziców zakończył sukcesem połowicznym. Syberyjskie zesłanie przetrwała jedynie matka, ojca rozstrzelano z uwagi na „zainteresowania cybernetyczne”. Tomasz Zb. Z apert

m a g a z y n

Tadeusz Woźniak, Witold Górka

Zegarmistrz światła

Podczas każdego koncertu Tadeusza Woźniaka publiczność domaga się oczywiście, aby artysta zaśpiewał swój największy przebój, czyli „Zegarmistrza świata”, który stał się też tytułem pasjonującego wywiadu-rzeki, jaki przeprowadził znany dziennikarz muzyczny i filmowy. Jest to bardzo trafne, bo „Zegarmistrz” jest nieodłącznie związany z osobą jego wykonawcy, a dla kolejnych pokoleń stał się piosenką kultową, uznawaną za jeden z najważniejszych przebojów minionych lat. W sposób całkiem bezpretensjonalny muzyk opowiada o swoim trudnym, ale i ciekawym dzieciństwie, o kolejnych stopniach kariery artystycznej, o wielkiej popularności, ale także o ostatnich latach, w których mniej jest estrady, a bogactwem stało się niezwykle płodne komponowanie muzyki dla teatru (130 premier!) i dla ekranu, w tym kilkanaście filmów dokumentalnych, a także tak popularnych jak muzyka do telenoweli „Plebania”. Dowiadujemy się też sporo o życiu prywatnym kompozytora, o jego rodzinie i przyjaciołach, a także o innych artystach, o których opowiada zawsze z ciepłem, bez jakiejkolwiek fałszywej nuty zazdrości czy złośliwości. Piękna opowieść o współczesnym życiu ukazana przez prawdziwego artystę. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2017, s. 312, 49,90 zł, ISBN 978-83-65676-04-7

Caroline Derrien, Candice Nedelec

Państwo Macron

Brigitte i Emmanuela Macron dzieli różnica wieku 24 lat – tyle samo, ile Donalda Trumpa i Melanię. Ale to na Pierwszą Damę Francji wylała się fala krytyki, internauci zdążyli już okrzyknąć ją „Pierwszą babcią”. Ona sama zdaje się tym nie przejmować. Jest szczęśliwa, że wreszcie nie muszą przeżywać swej miłości w ukryciu. Poznali się, gdy Emmanuel miał zaledwie 15 lat i uczęszczał do katolickiego liceum Opatrzność, w którym pracowała Brigitte Trogneux, wówczas 37-letnia mężatka i matka trójki dzieci. Zaprzecza, że była jego nauczycielką. To od córki i innych nauczycieli dowiedziała się o młodym geniuszu. Zafascynowała ją jego dojrzałość i ponad przeciętny intelekt. Ich romansowi sprzeciwiali się rodzice nastolatka. „Wiedziałam, że jest l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


mężczyzną mojego życia, lecz wiedziałam również, że jest to niemożliwe” – wyznaje autorkom książki, przedstawiającej ich wspólną drogę do Pałacu Elizejskiego. On też był pewien swego uczucia, w wieku szesnastu i pół lat, gdy rodzice wysyłali go z dala od tej blisko czterdziestoletniej kobiety, zapowiedział: „Nie wyzwoli się pani ode mnie, wrócę i panią poślubię”. Pobrali się 20 października 2007 roku. Jak żartują Francuzi, pan młody w prezencie ślubnym dostał troje dzieci z poprzedniego małżeństwa swojej żony. Caroline Derrien i Candice Nedelec na podstawie różnych relacji i rozmów opisały niezwykły, budzący kontrowersje związek, odsłaniają również kulisy ich wspólnego życia oraz kariery politycznej obecnego prezydenta Francji. (et) Studio Emka, Warszawa 2017, s. 196, 34,90 zł, ISBN 978-83-65068-88-0

Alicja Klenczon, Tomasz Potkaj

Krzysztof Klenczon. Historia jednej znajomości Wyczerpująca rozmowa z wdową po jednej z najbardziej charyzmatycznych postaci polskiej sceny big-beatowej. Dowiadujemy się m.in. w jaki sposób Krzysztof Klenczon uniknął wojska: „Jego ojciec przez swoje znajomości w Mikołajkach i Szczytnie załatwił mu odroczenie. Lekarz przyznał mu kategorię D, która zwalniała ze służby wojskowej. Choć Krzysztof był oczywiście całkowicie zdrowy. (…) Krzysztof zaszantażował ojca, że jeśli wezmą go w kamasze, to popełni samobójstwo”. Osobiście najbardziej zainteresował mnie fragment odsłaniający kulisy krajowego szołbiznesu z lat sześćdziesiątych zeszłego stulecia: „Z tekściarzy w kręgu Czerwonych Gitar najpierw pojawił się Krzysztof Dzikowski. Ale nie dlatego, że chłopcy nie potrafili pisać tekstów, tylko że dobrzy tekściarze, podobnie jak menedżerowie, znali układy. Chodziło o to, żeby dostać się do ZAiKS, bo z tego były bardzo dobre pieniądze, nawet jeśli ZAiKS pobierał wysoką prowizję. Żeby zostać członkiem tej organizacji, trzeba było być wprowadzonym. Tekściarz nadawał się do tego znakomicie. Dzikowski na początku pisał i dla Krzysztofa, i dla Seweryna (Krajewskiego – przyp. to-rt), ale (…) się nie wyrabiał, i zaproponował jeszcze Janusza (Kondratowicza – przyp. to-rt). (…) Znał wszystkich i wszyscy jego znali. Ale nawet on musiał godzić się na to, że czasem ktoś się dopisał do piosenki. Po prostu dla pieniędzy. Tak było z pierwszą wspólną piosenką Kondratowicza i Klenczona »Kwiaty we włosach« – współautorem, tym razem melodii, »okazał się« Mateusz Święcicki”. Janusz się wściekł, ale nic nie mógł zrobić. Z przynależnością do ZAiKS wiązało się wiele przywilejów. Na przykład korzystanie z domów wczasowych”. Alicja Klenczon zetknęła się też z artystami z tamtych lat: „Pamiętam »Partitę« – zespół niezbyt lubiany w środowisku, ponieważ miał w składzie dwie córki ówczesnego ministra kultury Lucjana Motyki. W 1971 roku stracił stanowisko i wpływy, został ambasadorem w Pradze, a jego córki przestały śpiewać w zespole. (…) Dobrze pamiętam Jurka Połomskiego. Mieszkał w Chicago kilka lat, występował w klubach, był szalenie popularny i lubiany, to naprawdę miły i ciepły człowiek. W pewnym momencie (…) wrócił do Polski. Z Chicago wiąże się zagadkowa sprawa: otóż Jurek, który przez całe życie uchodził za kawalera, w Chicago wziął ślub z pewną Polką. Nie pamiętam, jak miała na imię”. Tomasz Zb. Z apert WAM, Kraków 2017, s. 254, ISBN 978-83-277-1413-8

poezja Zbigniew Chojnowski

Widny kres

W pięć lat po tomiku „Bliźniego swego” Zbigniew Chojnowski proponuje nam zbiór wierszy zatytułowany „Widny kres” – jeśli dobrze policzyłem – siódmy w jego dorobku, poczynając od debiutanckich „Śniardw” z roku 1993. Gwoli ścisłości, oprócz tych siedmiu tomików Chojnowski ma w dorobku także zbiorek „Mam pytanie. Wiersze dla Witka i innych dzieci” oraz tom wierszy wybranych z lat 1980-2011 „Kamienna kładka”.


recenzje A przecież Chojnowski to nie tylko poeta, ale także profesor na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, literaturoznawca z krwi i kości, uprawiający zarówno historię literatury, jak i krytykę literacką. Autor z jednej strony naukowych książek o Jarosławie Iwaszkiewiczu i Annie Kamieńskiej oraz Michale Kajce, z drugiej zaś zbiorów szkiców i recenzji poświęconych poezji najnowszej „Ruiny przeciw wizji” czy „Kanon prywatny”. Nie sposób nie dodać, że jest ponadto autorem książek o literaturze Warmii i Mazur oraz o historii Mazurów pruskich, a także redaktorem kilku antologii, m.in. „Olsztyn w wierszach”. Tom „Widny kres” to kawał solidnej poezji. Nie ma tu ani jednego słabego wiersza. Każdy trzyma porządny poziom poznawczy i artystyczny. Co poza tym ważne, książka została skomponowana w sposób precyzyjnie przemyślany. Składa się z sześciu cykli tematycznych, poprzedzonych dwoma wierszami wprowadzającymi „Świat zabliźnia wczoraj” i „Co się unosi”. W wierszach Chojnowskiego panuje nastrój pożegnania i żałoby. Wszak do najświetniejszych utworów tomu należą: siedmiostronicowy poemat poświęcony pamięci Tadeusza Różewicza „24 kwietnia 2014” oraz wiersze „Powrót z wygnania” – pamięci Erwina Kruka, „Odszedł?” – pamięci ks. Jana Twardowskiego i „Mikołów” – pamięci Zdzisława Jaskuły. A na dodatek: „List do Eurydyki”, „Tren XXI” czy „Nenia”. Nie znaczy to wcale, że jest autor tej książki wyłącznie poetą elegijnym. O tym, z jaką uwagą potrafi opisywać otaczającą rzeczywistość świadczą wiersze z cyklu „Przykop” – to nazwa wsi pod Olsztynem, dokąd parę lat temu poeta przeprowadził się z miasta – ale i w tych wierszach podmiot tej poezji porusza się na granicy między życiem a śmiercią. Jako poeta Zbigniew Chojnowski posługuje się czystą, klarowną i komunikatywną polszczyzną, o tym, co skomplikowane potrafi wypowiedzieć się wprost, jak w zadedykowanym żonie programowym wręcz wierszu „Poezji trzeba”, w którym podpowiada – młodszym jak sądzę – poetom, aby wybrali się z poezją na spacer: „Najlepiej po ścieżkach niezadeptanych. / Co podchodzą pod początek nieskończoności”. JaNUsz DRzewUCki Biblioteka Toposu, Sopot 2017, s. 80, ISBN 978-83-65662-12-5

Cezary Maciej Dąbrowski

Wierszem i prozą

Zastanawia mnie, gdzie znajduje się przyczyna fenomenu wydajności twórczej tegoż autora. Od chwili debiutu – przed trzema laty zbiorem pt. „Wiersze sercem pisane” – wydał kolejne trzy dzieła: melorecytacyjny compact „Zaplątany w Twoje włosy” (personalia znane redakcji) oraz tomiki „Brudnopis” i „Ech, żywocie”. Czwarte spotkanie z bezpretensjonalnymi wytworami pióra dwojga imion Dąbrowskiego ukazuje czytelnikom (a zwłaszcza – jak się domyślam – czytelniczkom) jego nowe oblicze. A mianowicie prozaika. Książka zawiera bowiem także swoiste powiastki czy też przypowieści filozoficzno-społeczne, których bohaterem jest enigmatyczny Roland. Typ subtelnego wrażliwca o sokolim oku, obdarzonego poczuciem humoru i skłonnego do refleksji. Nie pytam zatem czy, lecz na ile stanowi on alter ego twórcy. Który nie zawahał się spowolnić tempo działalności na niwie muzyki (jest renomowanym perkusistą), aby dać ujście drzemiącym w nim strofom. Niekiedy przeinaczanym w druku. I to niekoniecznie za sprawą mitycznego chochlika. Odpowiedzialnym za owe lapsusy calami poświęcił Cezary Maciej jedną z fraszek, przywołującej echa satyr Mariana Załuckiego, Andrzeja Waligórskiego czy Janusza Minkiewicza. Pozwolę ją sobie przytoczyć: Korekta Pięć dni i pięć nocy badali panowie, czy przecinek przed słowem, czy też i po słowie? Pięć dni wnikliwości, pięć nocy starania, jak podejść do przecinka śmiałego wyzwania. Nie mogli, w sporach będąc, długo zdecydować, czy też go zostawić, czy też go skasować?… Po wyczerpujących, bezwzględnych badaniach, wreszcie ustalili – zmieniając treść zdania. Tomasz zb. z apeRT LTW, Dziekanów Leśny 2017 s. 138, ISBN 978-83-7565-523-0

38

m a g a z y n

Zbigniew Mikołejko

gorzkie żale

Autora tego zbioru wierszy znam od dobrych trzydziestu lat. Kolegując się z nim, a nawet przyjaźniąc, wiem, że koleguję się i przyjaźnię z jednym z najgłębszych dzisiaj w Polsce pisarzy filozoficznych. Wszak Zbigniew Mikołejko, profesor w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, to przede wszystkim autor świetnych książek z zakresu filozofii, w tym katolickiej filozofii, a także z zakresu religioznawstwa, nie mówiąc już o wielokrotnie wznawianych „Żywotach świętych poprawionych” oraz dwutomowym kulturoznawczym dziele „We władzy wisielca”. W ostatnich latach zasłynął także jako przenikliwy i błyskotliwy komentator współczesnego życia społecznego i politycznego, cywilizacyjnych i obyczajowych przemian dokonujących się w Polsce, w Europie, na świecie. Znam go na tyle dobrze, że wiem, iż jest żywo zainteresowany współczesną literaturą polską, zarówno prozą, jak i poezją. Niewielu chyba pamięta, że w młodości z powodzeniem uprawiał krytykę literacką. Dowodem tego m.in. praca zbiorowa „Licytacja. Szkice o nowej literaturze”, wydana przez PIW w roku 1981, w której znalazł się tekst Mikołejki obok tekstów m.in. Stefana Chwina, Leszka Bugajskiego, Stanisława Rośka, Jana Sochonia czy Zbigniewa Majchrowskiego. A jednak zbiór wierszy „Gorzkie żale”, opatrzony podtytułem „Rzeczy z lat 2012-2016”, jest dla mnie ogromnym, ale to naprawdę ogromnym zaskoczeniem, bowiem tyle razy rozmawiając z ich autorem także o poezji, nigdy nie pomyślałem nawet, że być może pisze on wiersze. Teraz, czytając jego, liczący równo czterdzieści utworów, tomik zastanawiam się, jak wielką tajemnicą jest ludzki umysł, ale także dusza, skoro wypowiadając się tak obszernie i tak często w swoich regularnie publikowanych esejach naukowych i literackich, a także publicystycznych artykułach, widać jednak Zbigniew Mikołejko nie wypowiedział wszystkiego, skoro zwrócił się koniec końców w stronę poetyckiej metafory. Autor tych wierszy posługuje się zresztą nie tylko metaforą, ale również obrazem – tak przejmującym i tak przekonującym, że aż urastającym do rangi wielkiej metafory. Nie ulega wątpliwości, poeta ten – chociaż to jego pierwszy zbiór wierszy – nie jest wcale debiutantem. „Gorzkie żale” to liryka w pełni dojrzała, zastanawiająca i – co tu wiele gadać – zachwycająca. (jd) Instytut Mikołowski, Mikołów 2017, s. 54, ISBN 978-83-65250-30-8

Adam Leszkiewicz

Fantomowa głowa O Adamie Leszkiewiczu, autorze zbioru „Fantomowa głowa” wiem tylko tyle, co napisano o nim na skrzydełku książki: pochodzi z Dolnego Śląska, ściślej z Opolszczyzny, mieszka w Krakowie, „redaguje, muzykuje, tłumaczy”. I to wszystko. Ani co redaguje, ani co tłumaczy, ani na czym muzykuje, jaki gatunek muzyki uprawia. A chciałbym to wiedzieć, bo chciałbym wiedzieć coś więcej o autorze tych inteligentnych, pełnych poznawczej pasji, bywa, że także dowcipnych, poza tym zaprawdę świetnie napisanych pod względem warsztatowym wierszy. Poza tym, chciałbym wiedzieć, kto jest autorem jednoakapitowej notki o tych wierszach, wydrukowanej anonimowo na czwartej stronie okładki, a to dlatego, że najchętniej bym ją tutaj w całości zacytował, bo tak celnie ujmuje sedno, istotę tej liryki. Co ciekawe, Leszkiewicz chętnie posługuje się dystychem, ale także rymem, na szczęście nie gramatycznym, lecz wyszukanym, niedokładnym, odległym. Czasami korzysta z przywileju transakcentacji, dzięki czemu osiąga efekt poniekąd piosenkowy, czasem korzysta z przerzutni, co znów jak najlepiej świadczy o jego estetycznym smaku i twórczych umiejętnościach. Każdy jego wiersz ma skonkretyzowaną sytuację liryczną, a bywa, że także wyraźnie zarysowaną akcję liryczną. Najważniejsze, że autor „Fantomowej głowy” posługuje się różnymi formami poetyckiej ekspresji. Oprócz wierszy dłuższych, rozbudowanych narracyjnie, znajdujemy w zbiorku wiersze krótkie, lapidarne aż do bólu, a między nimi zaś składający się z siedmiu numerowanych części cykl „Środek komunikacji”. W poszczególnych utworach wiele aluzji, zarówno do kultury wysokiej, jak i popularnej, sporo odniesień do naszej zbiorowej wiedzy, pamięci i wyobraźni: z jednej strony Don l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


NAUKA - DYDAKTYKA - PRAKTYKA *3 3 6 5 63 3 5 2 6 53 ¹ µ B2 3 2 65 2 ³ 252 82 2 ´* 2 3 2 ' *¶ ´ ´ ® ´ ´

$3 6 53

ƿ*2 2 + 2 5 2 + 2 5 2Ë 5 3ƕ ż 36 652 5 2 6 63 3 6 53 6 2 5 5 6 ƕ M x3 Ʃ µ & 2 62 3 2 62 5Ű 5 25 Ű 3 52x2 3 ż52 Ű 6 2 Ű ż 5 63 3 2 53 2 2 5 6

DŽ3 3 Ű x 35 6 µ

5 µ ³ 62¶ ® x

6 2 5 6 Ʃ x3 3 3 3 6 2 µ B2 3 2 65 2 ³ 252 82 2 ´* 2 3 2 ' *¶ ´ ´ ® ´ ´

$3 6 53

ƿ*2 2 + 2 5 2 + 2 5 2Ë 5 3ƕ ż 36 ż ż 3 3 2 Ű 5 6 5 3 ƕ M x3 Ʃ ³ 5M Ű 3 3 26 MƩ6 6 5 5 ³ 5

35

³ 2 52 Ʃ 262 26 65M Mx 6 3 6 2 6 5 ż 3´ x3 Ʃ3 µ ǔ 5 6

62 5 6 3 2 35 Ű 3 35 ³ 2 26Ʃ2 5 6 ³ 3 26 2

2x2 63ƕ 3 2 6 25 2 Ű 62 3 3 ż 5 6 5 2 52x53 26 62 M 5 6 µ 5 µ ® ³ 62¶ ® x

ǔ 2 62 2 M 6 2.

2x 2Ʃ ¶ µ * 3 x3ƕ ³ ´ 82 2 2 5 µ¶ ³ 5 µDŽ 2 ¶ ®· µ µ ³ ´ 2 ¶ 2 9 µ


Recenzje Kichot, Mickiewicz, Rimbaud, Bach, Debussy, z drugiej James Bond, Ian Curtis, „Casablanca”, Zinedine Zidane, Bobby Fischer. Cieszę się, że w poezji polskiej objawił się nowy talent – Adam Leszkiewicz. (jd)

Rozmowa z Aleksandrą Plutą

Polonusi z Kraju Kawy

Klub Jagielloński, Biblioteczka Pressji, Kraków 2017, s. 58, ISBN 978-83-932911-3-3

Aleksandra Pluta

Droga do Rio Najpopularniejszą książkę o brazylijskich Polonusach napisała Maria Konopnicka. „Pan Balcer w Brazylii”, opowiadający o losach naszych emigrantów z XIX stulecia, od lata przywoływany jest jedynie przez literaturoznawców. Przypuszczam, że niniejsza publikacja znajdzie znacznie więcej czytelników. Nie jest to pierwsza praca autorki na temat naszych rodaków osiadłych w Ameryce Południowej. Dość przypomnieć biografie Raula Nałęcz-Małachowskiego i Andrzeja Bukowińskiego, tudzież zbiór relacji „Na fali historii. Wspomnienia Polaków z Chile”. Tu mała dygresja. U schyłku zeszłego wieku miałem okazję poznać ich przedstawicieli telefonicznie i korespondencyjnie. Prosili redakcję dziennika „Życie”, gdzie wówczas pracowałem, o pomoc w odwołaniu ambasadora III RP w Santiago, Daniela Passenta. Monity nie przyniosły skutku. „Droga do Rio” opowiada historie 14 bohaterów. Są nimi zazwyczaj kresowiacy, którzy zacumowali w kraju kawy po zakończeniu II wojny światowej. Ich mateczniki zaanektowali Sowieci, więc nie mieli dokąd wracać. Zresztą, po ich doświadczeniach wyjazd do przesuniętej na zachód ojczyzny i zarządzanej z mocy Kremla w ogóle nie wchodził w rachubę. Do PRL-u nie zamierzali też powracać polscy Żydzi. Ich rodziny zamordowano w niemieckich – co należy dziś akcentować – obozach zagłady. Rozmówcy Aleksandry Pluty z reguły stosunkowo szybko zdołali zapuścić korzenie w nowy kontynent. Z czasem ulegli asymilacji. Owszem, kultywują tradycje przodków, ale czują się Brazylijczykami. (to-rt) Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017, s. 324, ISBN 9788301193492

Piotr Zychowicz

Niemcy

Nie wątpię, że trzeci tom serii „Opowieści Niepoprawne Politycznie” wywoła rezonans podobny do tego, z jakim mieliśmy do czynienia po publikacji „Żydów” i „Sowietów”. Piotr Zychowicz w swej najnowszej książce bowiem też bierze się za bary z utartymi schematami historycznymi. Choćby rzekomą prawicowością Adolfa Hitlera, przywódcy Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej – jak tłumaczy się skrót NSDAP – w istocie lewackiego radykała czerpiącego wzorce z bolszewizmu. Czy też mitem „rycerskiego Wehrmachtu”. Czytamy ponadto o tak mało znanych stronach hitleryzmu jak ezoteryka, lebensborn, eutanazja tudzież próbach odtworzenia wymarłych gatunków zwierząt – między innymi turów – co bardzo frapowało wodza III Rzeszy. Nawiasem mówiąc, autor zdaje się podzielać pogląd Davida Irvinga – z którym, mówiąc przy okazji, częstokroć zaciekle polemizuje – dotyczący braku rozkazu Hitlera w kwestii holocaustu. Słowem jest o czym czytać i o co się spierać. Tomasz Zb. Z apert Rebis, Poznań 2017, s. 480, ISBN 978-83-8062-238-8

Karol Modzelewski, Andrzej Werblan, Robert Walenciak

Polska Ludowa

Robert Walenciak prowadzi rozmowę o Polsce Ludowej z dwoma prominentnymi świadkami jej istnienia z dwóch stron politycznej barykady: działaczem partyjnym (z tradycjami pepeesowskimi, potem jednym z tzw. reformatorów) Andrzejem Werblanem i jednym z twórców demokratycznej opozycji (z tradycją komunistyczną), Karolem Modzelewskim. Jest to rozmowa znakomita, właśnie dlatego, że Werblan i Modzelewski opowiadają o wydarzeniach, w których osobiście brali udział, 40

–  Czemu akurat Brazylia stała się polską ziemią obiecaną w Ameryce Południowej? –  Bardzo duża fala emigracji zarobkowej, która miała miejsce w drugiej połowie XIX wieku, związana była w dużej mierze z działalnością władz brazylijskich, mającą na celu zasiedlenie i zagospodarowanie terenów na południu kraju. Podatnym gruntem na poszukiwania okazały się tereny Polski pod zaborami. Utrata niepodległości, liczne powstania i niestabilna sytuacja polityczno-ekonomiczna skłaniały Polaków do poszukiwania lepszych warunków bytowych. Łudzono ich obietnicami posiadania ziemi na własność. Bardzo często jednak na nowym lądzie wcale nie czekały na nich pola gotowe pod uprawę i przygotowane chałupy. Otrzymywali wprawdzie ziemię, często jednak była ona porośnięta tropikalnym lasem, który należało wykarczować. –  Jakie regiony Kraju Kawy upodobała sobie Polonia i dlaczego? –  Najliczniejsze skupiska Polonii brazylijskiej znajdują się na południu, w stanach Paraná, Santa Catarina i Rio Grande do Sul. Jej przedstawicielami są dziś potomkowie polskich imigrantów z drugiej połowy XIX wieku. Międzywojenna, wojenna i powojenna fala emigracyjna charakteryzuje się tym, że imigranci zaczęli osiedlać się również w większych miastach, takich jak Rio de Janeiro czy São Paulo. –  Czy polscy przybysze łatwo przeistoczyli się w Brazylijczyków? –  Brazylia jest krajem, który przyjął wielu imigrantów nie tylko z Europy, ale i innych kontynentów. Dziś możemy zaobserwować jak bardzo różnorodny jest przekrój tamtejszego społeczeństwa pod względem kulturowym i etnicznym. Było to możliwe dzięki asymilacji, jaką przeszły grupy mniejszości narodowych zamieszkujące ten kraj. Polacy, aby móc w pełni przystosować się do życia społecznego i zawodowego w Brazylii, musieli przede wszystkim opanować język portugalski. Ponadto ze względu na to, że do wykonywania niektórych zawodów potrzebne jest także obywatelstwo brazylijskie, wielu z nich je przyjęło. –  Kiedy miały miejsce największe fale polskiej emigracji do Brazylii? –  „Gorączka brazylijska” rozpoczęła się w ostatniej dekadzie XIX wieku, gdy rząd brazylijski rozpoczął wydzielać – na niezwykle dogodnych warunkach – grunty pod osady dla przybyszów z Europy. Zapewniano pomoc w zagospodarowaniu się w ciągu pierwszych lat od przybycia. Nikt wówczas nie mówił, na ile urodzajne były te ziemie, lecz dla wielu polskich chłopów brzmiało to zachęcająco. Perspektywa własności ziemskiej stanowiła główną motywację do wyjazdu i szukania szczęścia za oceanem. Trudności jednak zaczynały się już w momencie podjęcia podróży. Począwszy od wyczerpującego rejsu, poprzez spotkanie z obcym światem, odmiennym klimatem, lokalną ludnością, środowiskiem naturalnym, chorobami czy pasożytami. Od tamtej pory miało miejsce jeszcze kilka fal emigracyjnych (w okresie międzywojennym, podczas dwóch wojen światowych, za czasów PRL-u), żadna z nich nie była jednak tak liczna jak ta z czasów „gorączki brazylijskiej”. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert fot. Cecília Moreno

historia

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


Recenzje jednak w zupełnie innych rolach, więc widzieli je czasami zupełnie inaczej. I Werblan, i Modzelewski, opowiadając o znanych sobie aspektach najważniejszych wydarzeń peerelowskiej historii – czerwca i października 1956 roku, marca 1968, grudnia 1970, czerwca 1976 czy w końcu solidarnościowego karnawału, stanu wojennego i powolnego próchnienia PRL aż do 1989 roku – wnoszą do potocznej i fachowej wiedzy o tamtych czasach bardzo wiele ciekawych kontekstów, a ich opowieści czasami zaskakująco się uzupełniają. Jak choćby wtedy, gdy Werblan opowiada o represjach po protestach z Radomia i Ursusa, które doprowadziły do powstania KOR, a spowodowane były osobistą urazą Gierka do protestujących, którzy przecież według niego nie mogli być przedstawicielami klasy robotniczej, skoro przeciwstawili się decyzjom kierownictwa partii o podwyżkach cen mięsa. Modzelewski dodaje tu opowieść o tym, że kiedy siedział w więzieniu, widział, że „ścieżki zdrowia” były niemal standardową procedurą tłumienia buntów kryminalistów. Skoro więc z góry poszedł sygnał, że zamieszki radomskie wywołali nie robotnicy, ale kryminaliści, milicja zastosowała standardową procedurę. Podobnych oświetlających dzieje PRL opowieści o mniejszej lub większej wadze, anegdot, epizodów znajdziemy w tej książce mnóstwo. Obaj rozmówcy mają nie tylko świetną pamięć, ale i gawędziarskie zacięcie, dzięki czemu czyta się tę książkę znakomicie. Jarosław Górski Iskry, Warszawa 2017, s.542, 49,90 zł, ISBN 978-83-244-0474-2

religia Stephan Kotzula

Historia Kościoła w datach i faktach Leksykon przybliżający czytelnikom ponad 2000 lat dziejów chrześcijaństwa, czyli od starożytności do czasów współczesnych. Odnoto-

wuje ponad 3000 wydarzeń, zestawionych w następujących działach: Historia świata, Działalność misyjna, Rozwój doktryny, Zakony, Świeci, Duchowość, Kościół i społeczeństwo, Liturgia i życie chrześcijańskie, Chrześcijańska sztuka i muzyka. Taki układ umożliwia wyczerpanie wydzielonych aspektów historii Kościoła, które ukazane są chronologicznie. Wprawdzie książka, w założeniu autora, adresowana była do niemieckojęzycznych czytelników, uwypuklając wydarzenia w Kościele niemieckim, to w wydaniu polskim, prezentowanym dzięki wydawnictwu Jedność, adresowana jest do polskiego czytelnika, uwzględnia fakty z historii Kościoła w Polsce. Na końcu książki znajduje się indeks osób, które odegrały ważna rolę w dziejach Kościoła. (br) tłum. Ks. dr Tomasz Gocel, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s.264, ISBN 978-83-7971-434-6

kulinaria Sabrina Ghayour

Sirocco. Wspaniałe smaki Bliskiego Wschodu Powiem to od razu i szczerze: przykro mi ogromnie pisać negatywne recenzje książek, cóż jednak zrobić, gdy na takie zasługują. Żal mi zwłaszcza wydawcy, który zainwestował w projekt pieniądze i liczy, że jednak w jakiś sposób wydatek mu się zwróci. Czy jednak nie należałoby aby zastanowić się wcześniej nad sensownością publikacji? Przyjrzeć się bliżej tytułowi, pomijając kolorowe obrazki, przeczytać nie tylko zapewnienia agentów, ale rzucić przynajmniej okiem na zawartość tomu? Rynek książek kucharskich czy też „podręczników kulinarnych” zmienił się ogromnie w ostatnich latach, a to dzięki omniprezencji receptur w sieci. Publikują je zarówno portale reprezentujące kolorowe magazyny, jak i indywidualni kucharze (nie wymieniam nazwisk) czy też kuchenni amatorzy, chcący podzielić się swymi sukcesami. Namnożyło się

TargiKsià˝ki

®

26-29 paêdziernika 2017 GoÊç Honorowy:

Francja

Czytam i staj´ si´ wolny Fernando Pessoa

www.ksiazka.krakow.pl


Recenzje blogerów, podróżników, testerów, pismaków, zwykłych żarłoków nawet, którzy też się chcą – i dzięki sieci mogą – podzielić informacjami o tym, co właśnie zjedli. A czytają to ci, którzy właśnie przygotowują się do podobnego kroku: „Jeśli taki ktoś może, to czemu nie ja?”. I kroczą… Sirocco to wiatr typowy dla basenu Morza Śródziemnego, na tytuł – z racji geograficznego obszaru – nadaje się wybornie: zachęca, kusi, brzmi tajemniczo. Ale nie znalazłem w książce żadnych tajemnic prócz dwóch: „gruzińska potrawka z kurczaka” – Gruzja na Bliskim Wschodzie? Czyżby zdarzyło się coś, o czym nie wiem? A drugi sekret to brak choćby jednego przepisu na hummus, danie tak popularne w tamtym rejonie, że o prawa do jego pochodzenia spierają się wszystkie tamtejsze nacje. I każda ma tą jedyną prawdziwą recepturę. Które, prawdę mówiąc, różnią się tak niewiele, że proces o świadome ojcostwo musiałby zakończyć się bezwzględnym odrzuceniem pozwu. Przeglądałem „Sirocco” kilka razy, by nie popełnić błędu, ale mimo iż znaleźć w tomie można kilka smakowitych receptur, całość jest, jakby to powiedzieć – bez jaj. To książka, w której nic się nie dzieje. Nie porywa i nie podrywa. Coś tam zakonotowałem w pamięci, ale przerzucałem strony myśląc: „Znam to. Z innych stron”. Po co więc publikować taki tom? Można wierzyć blurbom na tylnej okładce, bo są na tyle ogólne, że równie dobrze mogłyby znaleźć się w każdej innej kulinarnej książce. Ale czy warto pakować w twarde okładki tuzin przepisów godnych uwagi? Jak mówiłem, ogromnie mi przykro pisać źle o książce kucharskiej, ale od dłuższego już czasu śledzę podobne, niczym poza kolorem czy nazwiskiem nieuzasadnione publikacje. „Sirocco” miało akurat tego pecha, że przełamało tamę. Kulinaria to rzecz wbrew pozorom bardzo poważna i tak je traktujmy, nie ma co dorzucać do bigosu, który już od dawna kipi na księgarskich półkach. (gs) tłum. Dorota Malina, Insignis, Kraków 2017, s. 240, ISBN 978-83-65315-81-6

literaturoznawstwo Zofia Bobowicz

Paryski świat książki i jego tajemnice Autorka jest, posłużę się słowami Czesława Porębskiego, zamieszczonymi na okładce, „literaturoznawczynią, tłumaczką, redaktorką wydawnictw, pośredniczką między polskim a francuskim rynkiem wydawniczym”. Oczywiście „niezwykłą”, bo w tej chwili wszystko mamy „niezwykłe”, od meczów piłki kopanej po panie znające się na literaturze. Ubożeje nam język… Zofia Bobowicz do Francji trafiła pod koniec lat pięćdziesiątych. Los jej sprzyjał, pomagali znajomi, wyszła za mąż, studiowała, poznawała ciekawych i wpływowych ludzi. W wydawnictwie Robert Laffont stworzyła i prowadziła przez niemal ćwierć wieku niedochodową serię prezentującą literaturę Mitteleuropy. Na początku wydawca skłonny był do przedsięwzięcia dopłacać, z upływem lat – i przy kolejnych zmianach właścicieli – seria traciła prestiż. Autorka stara się wytłumaczyć powody takich decyzji i przedstawić warunki, w jakich przyszło jej działać. Narracja rozwija się powoli i bez – to moja opinia – esprit, ducha, czegoś, co nie tyle przyciągałoby uwagę czytającego, ile kazałoby mu czytać ten raport o stanie francuskiej książki z wypiekami. Książka pisana była dla francuskiego czytelnika, stąd nadmiar – z punktu widzenia polskiego odbiorcy – nazwisk i szczegółów, w których łatwo się pogubić. Ale chwała Austerii i za to – książka Bobowicz to pierwszy bodaj od czasów biografii Gastona Gallimarda (ukazał się u nas w 1996 roku) tom poświęcony zachodnim wydawcom. Dlaczego? Przecież to środowisko ogromnie zajmujące dla czytelnika, a i nadzwyczaj barwnych postaci w nim nie brakuje: Unseld, Amman, Suhrkamp, Straus, Gottlieb, Deutsch, Weidenfeld, Faber… Lista mogłaby być długa. Czytanie o ich pracy przybliża książkę – poznajemy wydawniczą kuchnię, widzimy autorów w innym świetle. A ile w tych biografiach czy wspomnieniach anegdot, złośliwości, przytyków, fochów, wspaniałych historii i zabawnych dykteryjek! Jednak polscy wydawcy zakładają, że nikogo to interesować nie będzie. Może i racja, 42

m a g a z y n

w społeczeństwie, które uwielbia celebryckie badziewie, tego typu publikacja mogłaby okazać się finansową klapą. „Paryski świat książki” nie kryje, wbrew tytułowi, zbyt wielu tajemnic paryskich wydawców. To wspomnienia dotyczące pracy w jednej konkretnej oficynie; autorka cytuje swoje wewnętrzne mema, listy do autorów, głosy mediów. Przypomina wyjazdy targowe i spotkania promocyjne, dyskusje redakcyjne. Z pewnością jednak uderzy polskiego czytelnika kilka przykrych prawd: pozycja książki polskiej we Francji jest kiepska, niech nas nie mamią zachwyty naszych dziennikarzy nad „entuzjastycznym” i „niezwykłym” (oczywiście) przyjęciem przekładów polskich autorów. Znamienne są słowa skargi autorki, podkreślającej słaby poziom polskich oryginałów: „niektóre książki więcej znaczyłyby na rynku światowym, gdyby je powierzono bardziej doświadczonym piórom. (Myślę tutaj między innymi o „Drodze nadziei” Lecha Wałęsy wydanej przez Fayarda, której niemal cały nakład, czyli blisko 60 tys. egzemplarzy, przemielono)”… Kolejny cytat: po przyznaniu literackiego Nobla Wisławie Szymborskiej „Polacy triumfowali, we Francji okazywano grzeczne zainteresowanie. Przypomniałam sobie lekcję, jaką kiedyś otrzymałam: »Są Noble i Noble, nie wszystkie akurat muszą się sprzedawać«. Faktycznie, żaden z polskich laureatów nie zyskał renomy związanej z tą nagrodą we francuskiej republice literatury. (…) Nawet przy wyjątkowo sprzyjającej koniunkturze (…) niezwykle rzadko się zdarzało, żeby jakiś autor wschodnioeuropejski osiągnął bardzo wysokie wyniki sprzedaży we Francji. (…) Cztery do sześciu tysięcy sprzedanych egzemplarzy może uchodzić za więcej niż przyzwoity wynik”. To smutna konfrontacja wyobrażeń o Francji żyjącej kulturą – także czytelniczą – z rzeczywistością: „Dla francuskiego ducha, literatury słowiańskie przy całym ich bogactwie pozostają obce. […] Nie ma wielu powieści zdolnych do pokonania barier językowych, a arcydzieł jest dzisiaj jeszcze mniej”. Na rynku dominują wielkie grupy wydawnicze kontrolowane przez fundusze inwestycyjne, dla których liczy się nade wszystko rentowność. Jeśli dodamy, że dla większości Francuzów kontekst kulturowy Europy Środkowo-Wschodniej jest zbyt odległy i niezrozumiały, to wiemy już, dlaczego najbardziej czytanym pisarzem Mitteleuropy jest Milan Kundera – który od lat pisze po francusku i od dawnych kontekstów się odcina… (gs) tłum. Janina i Krzysztof Błońscy, Austeria, Kraków – Budapeszt 2017, s. 294, ISBN 978-83-7866-162-7

poradniki Pierette Nardo

Domowy przewodnik po roślinach i roślinnych lekach naszych babć

Coraz więcej osób sięga chętnie po nieprzetworzoną żywność, po produkty ekologiczne z których sami przygotowują domowe posiłki. Coraz większa jest też świadomość na temat naturalnych kosmetyków. Ich samodzielne przygotowanie wbrew pozorom nie jest bardzo skomplikowane. Ważne, aby mieć sprawdzone źródło ingredientów (uczciwie prowadzony ekosklepik, rodzina czy znajomi na wsi), a najlepiej hodować je samemu. Chwała tym, którzy mają własny ogród, inni mogą się ratować uprawą balkonową, doniczkową. Nie trzeba wydawać majątku na drogie kosmetyki, by skóra i włosy zachowały zdrowy, promienny wygląd. Autorka opisała 75 roślin, z których możemy pozyskać naturalne preparaty dla zdrowia i urody. Z ziemniaka można przygotować maseczkę przeciwzmarszczkową (wystarczy ziemniak i sok pomarańczowy), zmiękczającą odżywkę do dłoni (ugotowany ziemniak z oliwą), kompres na oparzenia słoneczne, z pietruszki – maseczkę rozjaśniającą lub lotion tonizujący, z pokrzywy – płyn stymulujący porost włosów i naturalny nawóz do roślin. Porad i propozycji jest naprawdę dużo. Jeśli dla przykładu w trakcie przygotowywanie obiadu zostaną nam 2-3 ząbki czosnku i łyżka oliwy, to możemy zrobić płyn przeciw wypadaniu l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


6]NROHQLD QD PLDUÛ SRWU]HE :VSLHUDP\ QDXF]\FLHOL L G\UHNWRUµZ V]NµĄ UR]ZLMDP\ NRPSHWHQFMH ]DSR]QDMHP\ ]bQDMQRZV]\PL WUHQGDPL L ]PLDQDPL Z RĝZLDFLH SRPDJDP\ GRVNRQDOLÉ ZDUV]WDW SUDF\

2IHUXMHP\ praktyczne szkolenia dla rad pedagogicznych i dyrektorów, SRQDG WHPDWµZ V]NROHĆ ] REV]DUµZ HGXNDFML GRUDG]WZR GOD G\UHNWRUµZ V]NµĄ Z ]DNUHVLH VSUDZRZDQLD QDG]RUX SHGDJRJLF]QHJR

3R]QDM QDV]Ç RIHUWÛ 801 220 555

ZZZ RUNH SO


recenzje włosów, a z cebulowych łupin łatwo przygotować płyn do ciemnych włosów. Inspirująca lektura, warto mieć tę książkę pod ręką, warto zrobić zwrot ku naturze. (et)

Serie wydawnicze – debit

Seria Klasa 1b

tłum. Zofia Pająk, Jedność, Kielce 2017, s. 192, 36 zł, ISBN 978-83-7971-138-3

audio Arthur C. Clarke

odyseja kosmiczna 2001 Najbardziej znana powieść Arthura C. Clarke’a, genialnie zekranizowana przez Stanleya Kubricka, ukazała się właśnie w Polsce w formie audio. Nie jest to zwykły audiobook, lecz superprodukcja, z udziałem kilkunastu lektorów, w świetnej oprawie muzyczno-dźwiękowej. Narratorką jest Krystyna Czubówna, a w rolach głównych: Mirosław Zbrojewicz, Antoni Pawlicki, Dawid Ogrodnik i Robert Jarociński. Słuchowisko wyreżyserował Grzegorz Gutkowski, a za opracowanie muzyczne odpowiada Kamil Sajewicz. To kolejna superprodukcja Audioteki, która chętnie sięga po klasykę science-fiction. Realizacja budzi podziw, role aktorskie są bez zarzutu. A mimo to całość pozostawia niedosyt. Są tego co najmniej trzy powody. Pierwszy, to odniesienie do filmu. W przypadku tej akurat powieści, trudno rozdzielić dzieło literackie i filmowe, zwłaszcza że książka powstawała równolegle ze scenariuszem. Czytając, słuchając, trudno nie mieć przed oczyma obrazów wykreowanych przez Kubricka. Drugi powód, to długie i monotonne fragmenty narracji. Weźmy choćby pierwszy rozdział, stanowiący wyłącznie narrację. W tej powieści jest zbyt mało dialogów, byśmy mieli często okazję doceniać kunszt pozostałych lektorów, a Krystyna Czubówna znalazła się w bardzo nieprzyjemnej roli. Nieprzyjemnej, bo narracja jest monotonna. Nie da się tego czytać porywająco. I tu dochodzimy do trzeciego powodu – sama powieść trąci myszką. Nie dlatego, że mamy dawno za sobą rok 2001 (Clarke pisał powieść w latach sześćdziesiątych XX wieku). Sposób przedstawienia świata przyszłości jest już anachroniczny – zbyt nacechowany terminologią techniczną, inżynieryjną, biologiczną. Dziś jest to język opracowań popularnonaukowych i prasy, ale nie literatury science-fiction. Słuchając Krystyny Czubówny, wyraźnie widzimy, jak bardzo taki sposób narracji jest przestarzały, nużący. Świetna realizacja Audioteki nie jest w stanie uratować tej prozy, której czas zwyczajnie przeminął. Tak samo jak niektórych powieści Stanisława Lema czy Jerzego Żuławskiego. Kosmos nie jest już dla nas tak tajemniczy, byśmy ekscytowali się na kartach powieści astronautyką, inżynierią i technologią. Dziś czytelnik chce akcji. I tu jeszcze raz trzeba złożyć hołd Stanleyowi Kubrickowi, który „Odyseję kosmiczną 2001” potrafił na ekranie uczynić dziełem ponadczasowym. Pisarzowi ta sztuka nie wyszła. łUkasz GołĘbiewski Audioteka/StoryBox.pl, Warszawa 2017, CD-MP3, ISBN 978-83-7927-824-4

dLa dzieci Anita Bijsterbosch

gdzie jest konik morski? Tacie konikowi morskiemu zawieruszył się jeden dzidziuś. Razem z nim szukamy małej zguby.Zaglądamy pod wielki kamień, ale tam przycupnął… mały wieloryb! Może dzidziuś ukrył się pod muszlą? Nie, tam się bawią trzy małe żółwiki.W wodorostach? Również nie – tam pływa dziewiątka kreweciątek. W jaskini i pod ukwiałem też go nie ma. Nie martwicie się, na pewno się znajdzie. A tymczasem poznajemy morskie zwierzątka i roślinki – węża morskiego, meduzy, rozdymkę, rybę wędkarza i ukwiał. Dzieciom na pewno spodobają się okienka, za które mogą zaglądać 44

m a g a z y n

Dzieciom, które właśnie zaczęły szkolną naukę samodzielnego czytania, a więc sześcio– i siedmiolatkom, wydawnictwo Debit proponuje szwedzką serię o przygodach uczniów klasy 1b. Seria składa się, na razie, z dziesięciu książeczek, a każda z nich ma innego głównego bohatera lub inną bohaterkę, ucznia/uczennicę tytułowej klasy 1b. Bardzo to ciekawy pomysł na serię, mały czytelnik może poznać bardzo blisko wiele postaci różniących się charakterami, historiami rodzinnymi, warunkami życia, a także dziecięcymi marzeniami i aspiracjami. Jednocześnie, w kolejnych częściach, które mają już innych głównych bohaterów, utrzymuje kontakt z postaciami, z którymi zdążył się zaprzyjaźnić. Fabułki książeczek są proste, realistyczne i bardzo mocno związane z rzeczywistymi problemami rówieśników małych bohaterów, a oni sami skonstruowani z wdziękiem i dbałością o psychologiczną wiarygodność. Oto Kacper jest dumny, bo ma największy plecak w całej klasie, może do niego załadować całą górę dziecięcych skarbów, jednak okazuje się, że takie wielkie plecaki mają nie tylko zalety, ale i poważne mankamenty. Julka cieszy się z narodzin braciszka, ale musi zmierzyć się z faktem, że właśnie przestała być oczkiem w głowie całej rodziny. Mali bohaterowie książeczek dzielnie mierzą się z dziecięcymi kłopotami, nie zdając sobie sprawy, że właśnie dojrzewają, stają się coraz bardziej rozsądni, empatyczni, ale i samodzielni, coraz lepiej radzą sobie ze światem. Sympatyczne książeczki z wesołymi ilustracjami. JaRosław GóRski w poszukiwaniu małego konika. Przy okazji liczą do dziesięciu, nazywają kolory i poznają ciekawostki z podwodnego świata. Jak to możliwe, że ryba świeci? A czy wiecie, że tata konik morski wydaje na świat potomstwo? Ta pięknie wydana i pomysłowa książeczka z kolorowymi obrazkami na śliskim papierze, ze stronami o zaokrąglonych brzegach i formacie idealnym dla małych rączek, spodoba się zarówno najmłodszym, średnim, jak i bardzo dużym czytelnikom. (hab) tłum. Ryszard Turczyn, Adamada, Gdańsk 2017, s. 28, ISBN 978-83-7420-789-8

RocioBonilla

Będę artystą Ta książka zainspiruje każdego; małego, średniego, dorosłego. Pomysłodawcą tekstu i ilustracji jest Rocio Bonilla, a bohaterami Zosia i Leon, czyli dzieci o bujnej wyobraźni i niezwykłych inspiracjach artystycznych. Zosia i Leon z jednokolorowych plam, namalowanych pędzlem na kartonie potrafią kredkami stworzyć słonia, mysz, rakietę, ptaka, ośmiornicę, gruszkę, pingwina, kota, a nawet wieloryba. Zaś z plam z zaciekami wyczarować nietoperza, pszczoły czy misia. Jak to się dzieje, że mają tyle inwencji twórczej? Otóż mówią, że „karmią swoją kreatywność” dzięki temu, że obserwują otoczenie. Przypatrują się np. kolorom i kształtom drzew, kwiatów, roślin, nieba i ziemi w dzień i czasem, gdy jest ciemno… Używają do malowania różnych gatunków farb i kredek, pozwalają też farbie wyschnąć, aby dorysować szczegóły za pomocą kredek. Lubią to, co robią i cieszą się z efektów swoich dzieł. Warto popatrzeć na prace, które stworzyli i może samemu coś wyczarować? boŻeNa RYTeL tłum. Michał Pomorski,Jedność, Kielce 2017, s. 96, ISBN 978-83-7971-593-0

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

9 / 2 0 1 7


wydawnictwo-debit.pl

WydawnictwoDebit


m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ฤ ลผ k i

:<-k7.2:( =1$&=.,, 1,(=:<.ย $ .2/(.&-$ 81,. $72:< $/%80

Nr 9/2017 (252) Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

ndarze e l a k e w o k t Wyjฤ cรณrki. i y m a m a l d tkich s y z s w d o E LEPSZ ynku! r a n y z r a d kalen Gorฤ co polecam

Agnieszka Porzeziล ska autorka

464 str., format albumowy 20,5 x 28,5 cm, papier kredowy 115 g, twarda oprawa, lakierowana obwoluta ISBN: 978-83-7553-227-2 Cena detaliczna ]รฏ (z VAT)

T

UXGQR E\รฏRE\ XZLHU]\ร MDN EDUG]R LQVSLUXMร F\ PRW\Z GOD WZรถUFรถZ ]QDF]NรถZ SRF]WRZ\FK VWDQRZLรฏ ฤ Z -DQ 3DZHรฏ ,, JG\E\ QLH WHQ ZLHONL DOEXP .V SURI :DOGHPDU &KURVWRZVNL RG G]LHFND SDVMRQXMร F\ VLร ฤ ODWHOLVW\Nร ]JURPDG]Lรฏ DEVROXWQLH XQLNDWRZ\ ]ELรถU ZV]\VWNLFK ZDORUรถZ ฤ ODWHOLVW\F]Q\FK MDNLH XND]Dรฏ\ VLร SRGF]DV SRQW\ฤ NDWX QDV]HJR ZLHONLHJR URGDND .ROHNFMD REHMPXMH SR]\FMH Dฤ ]H NUDMรถZ ฤ ZLDWD 6ร WR ]QDF]NL V]WXNL EORNL DUNXVLNL Lb]HV]\W\ ]QDF]NRZH 3U]HERJDW\ ]ELรถU WZRU]\ Uรถฤ QREDUZQร XWUZDORQร QD ]QDF]NDFK SRF]WRZ\FK RSRZLHฤ ร RbGรฏXJLP SRQW\ฤ NDFLH 3LHOJU]\PD :V]HFKF]DVรถZ URGHP ]b.UDNRZD ]b3ROVNL :ร GUXMร F ]b3DSLHฤ HP ฤ ODWHOLVW\F]Q\P V]ODNLHP SR ZV]\VWNLFK NRQW\QHQWDFK VSRW\NDP\ ZLHONLH RVRELVWRฤ FL QDV]HM ZVSรถรฏF]HVQRฤ FL RUD] SRVWDFL KLVWRU\F]QH SRG]LZLDP\ SLร NQH NUDMREUD]\ QDWUDฤ DP\ QD ]QDPLHQQH URF]QLFH

www.jednosc.com.pl

www.bialykruk.pl 9 / 2 017

Pod patronatem

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO 3U]\ ]DPรถZLHQLX QD NZRWร SRZ\ฤ HM b]รฏ NRV]W\ SU]HV\รฏNL b]รฏ SRQRVL Z\GDZQLFWZR

9 771234 020171

09

Znajdziecie w n ich: GXฤผR PLHMVFD QD QRWDWNL NDOHQGDU] QD FDฤ \ URN V]NRO Q\ RG ZU]Hฤ QLD GR ZU]Hฤ QLD ILWQHVV GOD FL Dฤ D L GXFKD JU\ L ]DEDZ\ NRORURZDQNL DQW\VWUHVRZH VHNUHW\ W\ONR GOD G]LHZF]\Q ลฐ L ZLHOH LQQ\ FK QLHVSRG]LDQ HN


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.