MLK 2 2017

Page 1

Nr 2/2017 (245) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

ķ3DñVWZR QDURGRZH WR ]ïR WU]HED MH ]OLNZLGRZDÊ L SRZRïDÊ VXSHUSDñVWZR HXURSHMVNLH ļ WD ZL]MD WR MHGQD ] QDMEDUG]LHM JURěQ\FK XWRSLL HXURSHMVNLFKĵ

PREMIERA

k s i ą ż k i

1RZD NVLÈĝND Z\ELWQHJR SROVNLHJR SROLW\ND

l i t e r a c k i

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy…

ķ7R QLH U]ÈG]ÈF\ PDMÈ E\Ê ]DGRZROHQL ]H VSRïHF]HñVWZD W\ONR VSRïHF]HñVWZR ] U]ÈG]ÈF\FKĵ ķ,VWRWD HXURSHMVNLHM VïDERĂFL WNZL Z XWUDFLH GXFKRZHJR Z\PLDUX ĝ\FLD Z (XURSLH QLH W\ONR Z VIHU]H SU\ZDWQHM L LQG\ZLGXDOQHM DOH WDNĝH ļ D PRĝH SU]HGH ZV]\VWNLP ļ Z VIHU]H SXEOLF]QHMĵ ķ.U]\ĝ NWöU\ ZLVL Z VDOL REUDG 6HMPX 53 ZRïD SDQLH L SDQRZLH SROLW\F\ WR QLH GR ZDV QDOHĝ\ SHïQLD ZïDG]\ EH] JUDQLFĵ ķ2MFLHF ¥ZLÚW\ PöZLï 3ROVND PD ZVWÈSLÊ GR 8( DOH Z RNUHĂORQ\P FHOX ļ RGEXGRZDQLD Z]PRFQLHQLD GXFKD FKU]HĂFLMDñVNLHJRĵ ķ¿DGQHJR RGZRïDQLD GR VXPLHQLD 7R (XURSD XWRSLL L SU]HPRF\ (XURSD ]PLHU]DMÈFD Z QLHEH]SLHF]Q\P NLHUXQNX (XURSD QD VNUDMX SU]HSDĂFLĵ ķ3ROVND ] UDFML VZHM ZLHONRĂFL L SRïRĝHQLD SRZLQQD E\Ê RGUÚEQ\P FHQWUXP LQWHJUDFML GOD QDV]HJR V]HURNLHJR UHJLRQXĵ

256 str., 16,8 x 23,8 cm, papier 150 g, twarda oprawa, lakierowana obwoluta,

61 ilustracji Cena detal.:

bHJ]

b]ï (

] 9$7)

=$0 :,(1,$ %LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 / 2 017

ISBN: 978-83-7553-220-3

9 771234 020171

02


W Y DAW N I C T WO S O N I A D R AGA

POLECA NAJLEPSZE THRILLERY

U

U

N

U

U

U U

DA Druga powieść z bestsellerowej serii o Holgerze Munchu i Mii Krüger! Zatrważająca zbrodnia, złowieszcza symbolika i intrygujący finał!

Doskonały thriller psychologiczny uznanej szwedzkiej pisarki! Jeśli zaczytujecie się w kryminałach Camilli Läckberg i Pauli Hawkins – to coś dla Was!

Wynosząc kryminał do poziomu tragedii greckiej, autorka dowodzi wyczucia szczegółu, zrozumienia relacji międzyludzkich i umiejętności podsuwania fałszywych tropów.

Historia o gorliwej pobożności i przesądach, za którymi kryją się niecne żądze. Młoda dziennikarka mierzy się z fanatyzmem religijnym hiszpańskiej prowincji połowy XX wieku.

Namalowany z pasją obraz skorumpowanych Włoch, przestępczego światka i brudnych interesów Watykanu. W tym tkwi moc tej powieści.

Mistrzowskie połącznie suspensu i fascynującej fabuły! Trudne relacje ojca z synem i dawno pogrzebane mroczne tajemnice prowadzą do nieoczekiwanego finału…

Detektyw Robert Hunter musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, żeby przechytrzyć najbardziej perfidnego mordercę, z jakim miał do czynienia. Thriller dla fanów Milczenia owiec.

Po wstrząsającym prologu każdy kolejny rozdział wciąga czytelnika jak czarna dziura. Oto miasto gdzieś na skraju świata. Oto droga, na której nie ma litości.

www.soniadraga.pl

www.fb.com/WydawnictwoSoniaDraga

Zaginione miasto. Najdzikszy zakątek świata. Komu tak naprawdę możesz zaufać, jeśli od tego zależy twoje życie? Inteligentna powieść napisana z rozmachem.

tel. 32 782 64 77


&%:5" ÅŽ8*Ľ5&, ;"13"4;" /" * ,5 & $è5 ĉĤ

+6Ř 8 ,4*Ľ("3/*"$)

)'5

$*&ņ #63;08:$) $).63 5 ) 4#(( 5)*)1# Ä“ê54 54 ,) (#è5#54 '-.è515.&


spis treści

W numerze numer 2 (245) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Małgorzata Janina Berwid, Anna Czarnowska-Łabędzka, Janusz Drzewucki, Tomasz Gardziński, Jarosław Górski, Joanna Habiera, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Krzysztof Masłoń, Wanda Morawiecka, Małgorzata Orlikowska, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416 tel.:(22) 828 36 31 Internet: www.rynek-ksiazki.pl e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1) R edakcja: tel. (22) 828 36 31, www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) G armond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) P renumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

Blaski i cienie nagrody nobla Nagrody, nagrody i po nagrodach. Początek roku to zwykle czas podsumowań i dyskusji, między innymi o trafności ubiegłorocznych nagród literackich. Na rodzimym podwórku pojawiło się kilka kontrowersji, żadna nie przebiła jednak wyboru Boba Dylana przez Komitet Noblowski. Niektórzy komentatorzy i czytelnicy ucieszyli się z nowego otwarcia, inni krytykowali nagradzanie literackim Noblem piosenkarza, byli też tacy, którzy stwierdzili, że to nudna decyzja podstarzałych hipisów. Mimo wszystko warto pochylić się nad tym i poprzednimi wyborami Akademii Szwedzkiej. Mowa o nagrodzie, której właściwie nikt nie lubi, a jednak laureaci zawsze wzbudzają globalne zainteresowanie – pisze Tomasz Gardziński 15-19

Miłosne manewry historii Moi bohaterowie decyzje podejmują pod wpływem pewnych konieczności, gdy życie przeciąga ich przez swoje pokrętne zakamarki. Są to w pewnym sensie wybory wymuszone.W założeniu mają być praktyczne, stają się jednak tragiczne w skutkach, a przy okazji niszczą ich samych. Proszę zwrócić uwagę na ewolucję Marii, która z sentymentalnej, trochę naiwnej dziewczyny z dobrego domu, zmienia się stopniowo w cyniczną, pozbawioną skrupułów kobietę. Ale czy można ją za to całkowicie potępić? Ostatecznie płaci za swoje kompromisy wysoką cenę, ale takie to były czasy – z Jolantą Cywińską o jej najnowszej książce „Trzy kroki od miłości, dwa kroki od śmierci” rozmawia Ewa Tenderenda-Ożóg 23

Bogactwo i ciągłość wiedeńskiej kolekcji Książka pokazuje bardzo ważne dla dziejów sztuki i ciekawe dla dziejów kolekcjonerstwa zespoły malarstwa w Kunsthistorisches Museum, a przy tym jest nieco inna niż poprzednie tomy z serii „Arcydzieła Malarstwa”. Wynika to może z faktu, że Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu jest instytucją niepowtarzalną w Europie i na świecie. Na naszym kontynencie nie ma porównania z innymi zbiorami, ponieważ w wiedeńskim muzeum zachowana jest trwałość kolekcjonerska licząca ponad 400 lat – o swojej książce „Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu” opowiada prof. Dorota FolgaJanuszewska 25

książki miesiąca „Portret młodej wenecjanki” Jerzego Pilcha i „Stanisław Grzesiuk. Król życia” Bartosza Janiszewskiego 28 „Rzeczy do nazwania” oraz „Upały, mango i ropa naftowa” Wojciecha Ganczarka 29

Proponujemy także Wydarzenia 3-6 • Fotoreportaż z gali wręczenia Nagród „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” 8-9 • Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia 10-12 • Książka zaczyna się od okładki – książki dla dzieci poleca Anna Czarnowska-Łabędzka 20-21 • Na-molny książkowiec – felieton Tadeusza Lewandowskiego 22 • Między wierszami – felieton Tomasza Zaperta 24 • Pamięć i fabuła – rozmowa z Joanną Jurgałą-Jureczką, autorką książki „Siedem spódnic Alicji” 26 • Recenzje 30-40 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Wydarzenia   Empik chce Platona

S

ieć salonów Empik złożyła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosek o zgodę na przejęcie firmy dystrybucyjnej Platon. Spółka Platon zajmuje się dystrybucją książek. Na wyłączność obsługuje takie firmy jak Cdp.pl, Grupa Mac, Smak Słowa, Filia, Esteri, Tadam, Kocur Bury, Druganoga, Mind & Dream, Könemann. Firma działa od 1995 roku. (pw)

640 tysięcy dzieł

B

iblioteka Narodowa zakończyła przekazywanie danych opisujących ponad 640 tys. obiektów bibliotecznych dostępnych na stronie Polona.pl do portalu Europeana. Dzięki temu dostęp do zbiorów BN należących do domeny publicznej stał się możliwy również za pośrednictwem portalu zawierającego największą europejską kolekcję sztuki, kultury i nauki. Europeana ułatwia dostęp do ponad 50 mln cyfrowych obiektów z przeszło 3,5 tys. instytucji aktywnych w obszarze dziedzictwa kulturowego w 35 krajach: bibliotek, archiwów, kolekcji audiowizualnych i muzeów z całej Europy. Dostępność cyfrowych zbiorów Biblioteki Narodowej za pośrednictwem Europeany wpisuje się w działania mające na celu jak najszersze udostępnienie polskiego dziedzictwa kulturowego w jak najwyższej jakości –  jest to zarówno wypełnienie zadań Biblioteki Narodowej, jak i szeroko rozumiana promocja polskiego dziedzictwa narodowego zagranicą. (pw)

Szansa na nagrody

O

rganizator The London Book Fair ogłosił nominacje do prestiżowej nagrody International Excellence Awards 2017. Nagrody wręczane są w 14 kategoriach, a przyznawane wspólnie z UK Publishers Association. Ich celem jest wskazanie najlepszych międzynarodowych inicjatyw i wydarzeń związanych z branżą wydawniczą. Nagradzani są zarówno międzynarodowi wydawcy akademiccy i naukowi, jak również wydawnictwa specjalizujące się w literaturze dla dzieci, wydawnictwa translatorskie i przedsięwzięcia związane z cyfrowymi innowacjami w dziedzinie literatury, a także najlepsze inicjatywy księgarskie, najlepsi agenci literaccy czy przekłady. W tym roku w kategorii The Educational Learning Resources Award nominację m a g a z y n

l i t e r a c k i

Pisarska reprezentacja Polski

W

marcu Polska będzie gościem honorowym The London Book Fair, największej tego typu imprezy w świecie anglosaskim. „Tworząc listę twórców reprezentujących nas na targach, braliśmy pod uwagę potencjalne zainteresowania dorobkiem autora ze strony brytyjskiego odbiorcy, czyli przekłady istniejące bądź zapowiadane. Ale naszym głównym celem jest ukazanie wielonurtowości i dynamiki życia literackiego w Polsce. Wskazujemy na esej filozoficzny, historyczny, kryminał, powieść, poezję, reportaż, literaturę dla dzieci. Oferujemy Brytyjczykom to, co mamy najlepszego” –  przekonuje Dariusz Jaworski, dyrektor Instytutu Książki. Na londyńskich targach zagości 11 polskich autorów. W grupie tej znaleźli się: Aleksandra i Daniel Mizielińscy, twórcy uznanych już na świecie „Map”, umieszczonych w zestawieniu 10 najlepszych książek „The New York Timesa”, Olga Tokarczuk –  jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich pisarek współczesnych, pisarz i poeta Jacek Dehnel, także czołowi rodzimi twórcy, z jednej strony powieści kryminalnych i sensacyjnych –  Zygmunt Miłoszewski, a z drugiej –  fantastyki czyli Jacek Dukaj. Do Londynu zawita również poetka Marzanna Bogumiła Kielar, dwaj eseiści –  Dariusz Karłowicz i Andrzej Nowak, reportażyści –  Artur Domosławski i Ewa Winnicka oraz utytułowana graficzka Marta Ignerska. Polscy autorzy będą uczestniczyć w licznych seminariach i spotkaniach zarówno na terenie targów, jak i poza nimi. Ponadto do udziału w targach zgłosiło się prawie 50 polskich wystawców, dwa razy więcej niż w latach poprzednich. Polską prezentację rozpocznie 13 marca Dzień Conrada, czyli Conrad Study Day. Program literacki z udziałem polskich autorów będzie prezentowany w dniach 14-16 marca m.in. w słynnej księgarni Waterson Piccadilly i British Library. Dodatkowo Instytut Książki zaplanował obecność polskiej literatury w Essex Book Festival, festiwalu literackim organizowanym równolegle z londyńskimi targami, gdzie 18 marca pod hasłem „Poznaj swoich sąsiadów” odbędzie się dzień polski. Prezentacja polskiej literatury na Wyspach będzie trwała również po London Book Fair, bowiem polscy twórcy pojawią się na największych brytyjskich festiwalach w Birmingham, Hull, Edynburgu oraz w Hay. W związku z ogłoszonym przez Sejm RP Rokiem Conrada, podczas festiwali odbędą się też polsko-brytyjskie wydarzenia conradowskie. Jak twierdzi Jacks Thomas, dyrektorka London Book Fair: „W Wielkiej Brytanii polski jest –  zaraz po angielskim –  najczęściej używanym językiem. Nasze kraje łączą wyjątkowe więzi i splatające się historie, a mimo to nasza znajomość i zrozumienie Polski, nie mówiąc już o jej kulturze, scenie literackiej czy jej pisarzach, pozostają zaskakująco niewielkie. Dzięki programowi literackiemu na targach książki w Londynie chcemy budować trwałe i głębokie relacje oraz przedstawić publiczności szeroki przekrój polskiej literatury”. (pw) otrzymało łódzkie multimedialne wydawnictwo Eduexpert. Natomiast nominacje w kategoriach otwartych w ramach Market Focus (The Market Focus Poland Adult Trade Publisher Award), wyłącznie dla kandydatur z Polski, zdobyli: Znak, Wydawnictwo Literackie i Wydawnictwo Czarne.

Za literaturę i wydawnictwa dziecięce (The Market Focus Poland Trade Children’s and Young Adult Publisher Award) nominacje otrzymali: Wydawnictwo Dwie Siostry; Wydawnictwo Widnokrag i Wydawnictwo Otwarte. Zwycięzców poznamy 14 marca podczas otwarcia londyńskich targów. (pw) k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

Trzy/Mam/Książki

P

od koniec stycznia Instytut Książki ogłosił wyniki drugiej edycji konkursu Trzy/Mam/ Książki na projekt „czytelniczej wyprawki”, czyli zestawu publikacji adekwatnych do rozwoju i potrzeb dziecka w pierwszych trzech latach życia. Nagrodę Główną jury konkursu przyznało Joannie Merkurii Czerwińskiej za projekt „Petroglify z Nazca”, „Sztuka paleolitu” i „Sztuka naskalna”, doceniając oryginalną i spójną koncepcję książek, mających pobudzać dziecięcą wyobraźnię oraz inspirować do własnych twórczych praktyk. Wyróżnienie otrzymała praca Małgorzaty Kulik: „Popatrz!”, „Co tam jest?” i „W środku”. Idei konkursu towarzyszy głębokie przekonanie, że czytelnictwo zaczyna się już od kołyski, na długo przed dniem, w którym dziecko zacznie samodzielnie składać litery. Nieocenioną 3


Wydarzenia rolę w nabywaniu przez nie kompetencji czytelniczych odrywają rodzice – pierwsi przewodnicy po literackim świecie, ale też dobrze opracowane edytorsko, piękne i mądre książki.

Niedawno swoją premierę miała z kolei seria „Popatrz w Niebo” Joanny Gębal i Moniki Zborowskiej, laureatek nagrody głównej. Książeczki ukazały się nakładem Wydawnictwa Muchomor. W 2016 roku w Wydawnictwie Widnokrąg ukazał się „trójpak” Joanny Bartosik: „RAZ, dwa, trzy – patrzymy”, „Raz, DWA, trzy – słyszymy”, „Raz, dwa, TRZY – mówimy”, którego każda część ma pobudzać inny zmysł dziecka. W drugiej połowie 2017 roku nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się natomiast kolejny konkursowy projekt – „Wyprawa królika Gustawa” autorstwa Aleksandry Artymowskiej. Konkurs Trzy/Mam/Książki jest organizowany w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. (pw)

zapowiedź kontynuacji

W

2016 roku ponad 208 tys. osób skorzystało ze zbiorów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy – Biblioteki Głównej Województwa Mazowieckiego i było to o 33,1 proc. więcej niż rok wcześniej. W tym czasie biblioteka uzyskała środki finansowe na kontynuowanie modernizacji w wysokości ponad 20 mln zł (równowartość 5 mln euro). Wśród znaczących osiągnięć omawianego okresu wymienić należy kontynuację prac nad katalogiem nowości, który w ramach współpracy z Warszawskimi Targami Książki jest również dostępny podczas imprez targowych w Warszawie i Katowicach. Biblioteka na Koszykowej współpracuje ściśle z bibliotekami publicznymi w Warszawie i województwie mazowieckim, gdzie łącznie jest 960 bibliotek, w tym 341 bibliotek głównych i 619 filii. W Warszawie działa 18 bibliotek dzielnicowych i 184 filie. Dla pracowników tych bibliotek co 2 tygodnie odbywają się przeglądy nowości wydawniczych. W 2016 roku zorganizowano 24 takie przeglądy, podczas których zaprezentowano 3980 książek. Biblioteka na Koszykowej uczestniczy też w programie zakupu nowości dla 336 bibliotek publicznych w Warszawie i województwie mazo4

rozmowa allanem strattonem, autorem książki „Psy”

najWaŻniejsza jest szczeroŚĆ – Miałam wrażenie, czytając historię Cammerona i jego matki, że ta opowieść w jakiś sposób oparta jest o pana życiorys. Czy tak jest istotnie? – Mój ojciec nie był nigdy aż tak zły jak ojciec Cammerona, ale nie był dobry dla mojej matki i matka odeszła od niego. Zostawiła go w 1952 roku, kiedy ja byłem znacznie młodszym dzieckiem niż Cammeron. Pojechaliśmy do moich dziadków na farmę bardzo przypominającą tę farmę z książki. Ponieważ byłem małym dzieckiem, nie mam wspomnień ze wspólnego życia z ojcem. Ale tak jak Cammeron zastanawiałem się, jakby to było i czy on był rzeczywiście taki zły. Zrozumiałem po latach, że mama miała rację, opuszczając ojca. – Kierując książkę do nastolatków, chciał pan zwrócić ich uwagę na „udawanie szczęścia, na przekazywanie fałszywych informacji, dawanie czegoś, czego w istocie nie czuli”? – Nie chodziło mi o zwrócenie uwagi na cokolwiek, unikam takiego edukowania i pouczania. To, co ja chcę zrobić, to napisać jak najbardziej szczerze historię z punktu widzenia głównego bohatera. I całą resztę oddaję czytelnikowi, czyli czytelnik może powiedzieć, że Cammeron popełnia błąd, inny czytelnik może się z nim utożsamiać. Chodzi o to, żeby wszystkie decyzje były pozostawione czytelnikowi. Ja mam napisać to szczerze, a to, co każdy z tej książki wyciąga, to jest jego indywidualna sprawa. Ta książka jest kierowana do nastolatków, ale również do dorosłych. Zwłaszcza samotne matki, które decydują się na odejście od partnera i myślą o tym, jak to dziecko przyjmie. Po napisaniu tej książki dostałem wiele e-maili od matek, które odeszły i napisały mi wprost, że ta książka była dla nich pomocna w tym momencie, pomocna w zareagowaniu na przemoc domową, która się wydarzała. – Wspomniał pan o szczerości, że jest potrzebna. A czy uważa pan, że brak szczerości przysparza więcej zmartwień? – Uważam, że szczerość jest najważniejsza w naszym życiu, bo jeżeli nie możemy mówić tego, co byśmy chcieli, zaczynamy w pewnym momencie żyć w strachu i zaczynamy się bać wszystkiego. To co chcielibyśmy powiedzieć, czego nie chcielibyśmy powiedzieć, co pomyślą ludzie, jeżeli to powiemy, a co pomyślą, jeżeli nie powiemy. Więc szczerość, mówienie prawdy jest gwarancją, że będziemy żyć w zgodzie ze sobą. Przecież to, że nie mówimy o niektórych rzeczach, wcale nie znaczy, że te rzeczy znikną, one są w nas i one istnieją, i prędzej czy później one będą się ujawniać. To jest szczególnie ważne w przypadku młodych ludzi, bo rodzice bardzo często myślą, że niemówienie im czegoś ich ochroni. To oczywiście nie jest prawda, bo młodzi ludzie nie są głupi. Oni i tak wyczują, że coś jest, ale zostało niepowiedziane. I to jest największy problem, bo dystans się zwiększa i zamiast chronienia swojego dziecka, zaczynamy się od niego oddalać. – Książkę kończy pan słowami, że prawdziwy ojciec to ktoś, kto kocha mamę swojego dziecka i dobrze ją traktuje, i troszczy się jak o nikogo innego na świecie. – To prawda, że prawdziwy ojciec to nie jest ktoś, kto wydaje rozkazy i polecenia, tylko to ktoś, kto przede wszystkim troszczy się o swoją żonę i swoje dziecko, i dziecko i żona są najważniejsi. Jestem mężczyzną i w to absolutnie wierzę. Tę książkę zadedykowałem Aleksowi, mojemu ojczymowi. Moja mama poślubiła go, kiedy miałem 20 lat, razem przeżyli 35 lat, i mimo że Aleks jest moim ojczymem, to on był dla mnie zawsze takim prawdziwym ojcem. Nie chodzi o biologiczne ojcostwo, tylko o osobę, która umie stworzyć dom. – Czy to jest pierwsza książka dla młodzieży? – Nie, już ósma, ale pierwsza w Polsce. rozMawiała MałGorzata Janina berwid wieckim. W 2016 roku na ten cen uzyskano dotację w wysokości 391.545.00 zł. Prowadzone są też szkolenia dla bibliotekarzy z bibliotek publicznych w Warszawie i na Mazowszu. (Pd)

kryminalny maj

T

egoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2017 odbędzie się w dniach 24-28 maja. Jak zwykle odbędzie się wówczas mnóstwo krymim a g a z y n

l i t e r a c k i

nalnych dyskusji, wykładów i spotkań z pisarzami, ale w programie nie zabraknie również niespodzianek. Program Festiwalu jest obecnie przygotowywany. Tradycyjnie Festiwalowi towarzyszyć będzie Nagroda Wielkiego Kalibru dla autora najlepszej polskiej powieści kryminalnej lub sensacyjnej. (pw)

książki w kolporterze

W

2016 roku w ofercie dystrybucyjnej Kolportera pojawiło się blisko 300 róż-

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Wydarzenia nego rodzaju wydawnictw, w tym około 70 czasopism. To znacznie więcej niż w poprzednim roku. Największą grupę nowości wydawniczych 2016 stanowiły wydawnictwa do zbierania naklejek i kart –  na rynku ukazało się 80 różnych produktów wchodzących w skład kolekcji tematycznych. Liderami w tym segmencie są produkty należące do kolekcji piłkarskich. W 2016 roku na rynku pojawiły się także nowe kolekcje książkowe – m.in. „ABC. Klasyka Polska”, „Anatomia Zbrodni”, „Bestsellery Fantasy Trudi Canavan”, „Bestsellery Kryminalne Charlotte Link”, „Światy Równoległe. Fantastyczna Kolekcja” czy „Kanon Literatury Dziecięcej”. W sumie wydawcy – głównie Edipresse Polska i Ringier Axel Springier –  wprowadzili na rynek 26 kolekcji książkowych. (pw)

Pyrkon wróci w kwietniu

F

estiwal Fantastyki Pyrkon 2017 odbędzie się w dniach 28-30 kwietnia. Organizowany przez Klub Fantastyki „Druga Era” Pyrkon to festiwal dla miłośników szeroko pojmowanej fantastyki. Pierwsza edycja Pyrkonu odbyła się w 2000 roku w szkole podstawowej na Dębcu. Początkowo był to niewielki konwent, jednak pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i od tego czasu Pyrkon nieustannie się rozwija, z roku na rok przyciągając coraz więcej

fanów. Dziś jest on największym Festiwalem Fantastyki w Polsce i jednym z największych w Europie! W związku z rosnącą liczbą uczestników od 2010 roku odbywa się on na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. W 2016 roku Pyrkon odwiedziło ponad 40 tys. osób. (p)

Kolejne 14 salonów

W

styczniu w Centrum Handlowym Forum w Gliwicach otwarto salon Empiku. To już czwarty sklep tej sieci w mieście. W tym roku, poza nowym gliwickim salonem, Empik zamierza otworzyć jeszcze 13-14 sklepów. W tym tempie firma ma rozwijać się przez najbliższe 3-4 lata. Empik o powierzchni 315 mkw. dołączył do 140 innych sklepów i punktów usługowych obecnych w gliwickim Forum. Zlokalizowany na parterze salon jest zgodny z nowym konceptem marki –  tzw. Future Store. (et)

83. księgarnia BookBook

N

owa księgarnia BookBook na dworcu kolejowym w Tarnowie otworzyła swoje podwoje. Tarnowianie i osoby odwiedzające mogą korzystać z atrakcyjnej oferty książek. Księgarnia zlokalizowana

Ś

rodowisko księgarskie oczekuje jak najszybszego uchwalenia i wprowadzenia w życie regulacji objętych Ustawą o jednolitej cenie książki. W styczniowym apelu wystosowanym do władz centralnych czytamy: „W krajach, gdzie jest najbardziej rozwinięty rynek książki w Europie, w Niemczech i we Francji, ale też w innych krajach Unii Europejskiej, system jednolitej ceny obowiązuje od dawna i uznawany jest za najbardziej skuteczny sposób ochrony niezależnego księgarstwa przed wielkimi sieciami handlowymi czy potentatami internetowymi, gdzie stosuje się ceny bliskie dumpingowym lub wręcz dumpingowe. Takich cen niezależni księgarze nie mogą zapewnić. Powoduje to systematyczny spadek liczby księgarń, które nierównej konkurencji nie mogą sprostać. Brak księgarń to nie tylko strata dla czytelników, ograniczenie kontaktu z »żywą« książką, ale również zagrożenie dla małych, niszowych wydawnictw, dla których niezależne księgarnie są często najważniejszym partnerem dystrybucyjnym. Ustawa o jednolitej cenie książki to warunek bogatego, różnorodnego piśmiennictwa i rozwoju czytelnictwa. Nikt bardziej dotkliwie niż księgarze nie rozumie konieczności jak najszybszego wprowadzenia postulowanej regulacji, gdyż tylko w ten sposób można skutecznie zahamować spadek liczby księgarń, w wyniku którego dochodzi do tworzenia się pustyni kulturowej w wielu ośrodkach miejskich czy na osiedlach większych miast. Dostęp do książki staje się tam niezwykle utrudniony lub wręcz niemożliwy, bo nigdy oferta internetowa, nawet najbogatsza, czy sprzedaż w sklepach ogólnohandlowych nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z książką w atmosferze księgarni. W polskim księgarstwie pojawiają się coraz liczniejsze inicjatywy wprowadzenia nowych form prowadzenia księgarni –  nie tylko nastawionych na samą sprzedaż książek, ale też animujących szeroką ofertę kulturalną. Bez systemowego wsparcia, którego jednym z zasadniczych elementów jest wprowadzenie jednolitej ceny książki, księgarnie te nie będą mogły się rozwijać, ani nawet utrzymać”. Jednocześnie podczas lutowego XIX Zjazd Stowarzyszenia Księgarzy Polskich podjęto uchwałę z apelem adresowanym do wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego oraz do dyrektora Instytutu Książki Dariusza Jaworskiego o podjęcie niezbędnych i pilnych działań dla wznowienia Studiów Podyplomowych „Polska Akademia Księgarstwa” na zasadach, jakie obowiązywały w pierwszej edycji tych studiów. Zdaniem twórców tej inicjatywy, „podniesienie poziomu księgarstwa polskiego jest niezbędne i pilne, a Polska Akademia Księgarstwa stała się sprawdzoną formą działania w tym zakresie”. (pw)

l i t e r a c k i

Księgarnie BookBook kontynuują wieloletnią tradycję księgarską Domów Książki. Firma kładzie nacisk na przyjazną klientom atmosferę i przede wszystkim profesjonalną obsługę księgarzy, co już podkreślają pierwsi podróżni korzystający z nowo otwartej księgarni w Tarnowie. Godziny otwarcia księgarni zostały ustalone z myślą o osobach podróżujących (7-18). Księgarnie BookBook należą do ogólnopolskiej sieci księgarń Przedsiębiorstwo Dom Książki Sp. z o.o., którego właścicielem od listopada 2015 roku jest Porozumienie Kultura Sp. z o.o. (pw)

Odnowiona Literacka

Księgarskie apele

m a g a z y n

jest w niedawno odnowionym zabytkowym dworcu kolejowym, jednym z najpiękniejszych w Polse.

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

K

sięgarnia Literacka w Książnicy Polskiej zyskała nowy wygląd – nowoczesne wnętrze, regały z podświetlanymi półkami, elektroniczna informacja dla klienta. Poprzednia modernizacja księgarni literackiej, która znajduje się na parterze budynku przy pl. Jana Pawła II, miała miejsce 25 lat temu. Księgarnia w nowej odsłonie działa od 26 stycznia. W lutym Książnica Polska w Olsztynie obchodzi swoje 25-lecie. (pw)

Bezpieczeństwo i wygoda

T

rwają przygotowania do 21. edycji Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie, które odbędą się w dniach 26-29 października. W styczniu organizatorzy targów zorganizowali spotkanie, w trakcie którego wystawcy ubiegłorocznej edycji przedstawili swoje uwagi. Wszyscy byli zgodni co do tego, że niezbędne jest wprowadzenie zmian, mających na celu wzrost jakości organizacji krakowskiej imprezy wystawienniczej. W toku dyskusji wystawcy i organizatorzy zaproponowali konkretne rozwiązania, wśród których znalazły się m.in. poszerzenie niektórych korytarzy oraz stworzenie nowych korytarzy, na skutek podziału wybranych wysp, co usprawni przepływ zwiedzających w obrębie hali, co jednak może się wiązać z koniecznością niewielkich przesunięć niektórych stoisk; organizacja spotkań z autorami w salach seminaryjnych i Saloniku Literackim, będącym już istniejącą alternatywą dla spotkań na stoiskach; utworzenie Strefy Autora 5


Wydarzenia w sali Wiedeń (sobota-niedziela) – propozycja, która pozwoli na odciążenie przestrzeni wystawowej wokół stoisk, w przypadku organizacji spotkań z najpopularniejszymi gośćmi targów, a także poddanie pod rozwagę zmian lokalizacji stoisk, z uwzględnieniem natężenia spotkań autorskich. (pw)

legimi w chinach

W

połowie grudnia zawarta została umowa o współpracy pomiędzy przedstawicielami Phoenix Publishing and Media Group z Nankinu i poznańskiej firmy Legimi. Partnerstwo dotyczy dystrybucji treści elektronicznych (e-booków i audiobooków) wydawców skupionych w Phoenix Group na chińskich platformach Legimi – jednej skierowanej do obywateli Państwa Środka mieszkających w Chinach oraz drugiej, której odbiorcami będą Chińczycy mieszkający zagranicą. „Dla nas eksport technologii na drugi co do wielkości rynek na świecie to kolejny – po ubiegłorocznej inwestycji w Niemczech – krok w kierunku internacjonalizacji autorskiego modelu dystrybucji treści” – deklaruje Mikołaj Małaczyński, prezes i współzałożyciel poznańskiej firmy. Jak twierdzi z kolei Zhou Bin, prezes Phoenix Publishing and Media Group: Współpraca z Legimi otwiera dla zarządzanej przez niego firmy nowe możliwości rozwoju. Komplementował przy tym polskiego partnera, zwracając uwagę nie tylko na wysokie kompetencje w zakresie stworzonej przez niego technologii, ale także sukces, z jakim firma rozwija go na rodzimym rynku.

Empik.com. W kategorii „literatura polska” zwyciężyła powieść „Przeznaczeni” Katarzyny Grocholi (Wydawnictwo Literackie), w kategorii „literatura obca” Hanysa Yanagihara i „Małe życie” (Grupa Wydawnicza Foksal). Laureatami kategorii „literatura faktu” okazali się – nieżyjący już – ks. Jan Kaczkowski oraz Joanna Podsądecka nagrodzeni za książkę „Grunt pod nogami” (Wydawnictwo WAM). Po raz drugi z rzędu zwyciężczynią w kategorii „literatura dla dzieci” została Nela Mała Reporterka, którą uhonorowano za „Śladami Neli przez dżunglę, morza i oceany” (Wydawnictwo Burda Książki), a w kategorii „literatura dla młodzieży” najczęściej kupowaną książką okazał się scenariusz sztuki „Harry Potter i Przeklęte Dziecko” (Wydawnictwo Media Rodzina).

„Dwanaście srok za ogon” (Czarne) i Zośka Papużanka za powieść „On” (Znak Literanova).

Personalia

N

ową szefową promocji Wydawnictwa Wielka Litera została Anna Wyżykowska, która zastąpiła na tym stanowisku Natalię Radzikowską. Anna Wyżykowska od ponad trzech lat związana była z Działem Promocji i PR wydawnictwa W.A.B./Grupy Wydawniczej Foksal. Stanowisko koordynatora ds. PR w spółce Murator EXPO objęła Małgorzata Kanownik. Małgorzata Kanownik od 1999 roku zajmuje się marketingiem i promocją. Zaczynała w Biurze Marketingu w centrali Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta. Od 2004 do 2009 roku związana była z Presspublicą, wydawcą dziennika „Rzeczpospolita”, gdzie była koordynatorem ds. projektów specjalnych, a później kierownikiem Sekcji Komunikacji Marketingowej (praca na rzecz trzech tytułów: „Rzeczpospolita”, „Parkiet”, „Życie Warszawy”). Od 2009 do 2011 roku była rzecznikiem prasowym i kierowała działem promocji Zamku Królewskiego w Warszawie. Od 2011 roku do października 2016 roku związana z Instytutem Książki, w którym zajmowała się promocją i prowadziła biuro prasowe. W Dziale Marketingu Murator Expo Małgorzata Kanownik odpowiada za działania PR na rzecz Warszawskich Targów Książki, Śląskich Targów Książki oraz plenerów czytelniczych w Gdyni i Szczecinie.

fot. archiwum

zmarli

W

Opolu zmarł Michał Nowik, właściciel i szef Wydawnictwa Nowik. W działalTegoroczną nagrodę Paszport Polityki ność rodzinnej firmy zaangażowany był niew kategorii „literatura” otrzymała Natalia Fiedor- mal od dziecka, samodzielnie kierował nią od czuk-Cieślak, nagrodzona za debiutancką książ- 2006 roku. W swoim zawodowym dorobku kę „Jak pokochać centra handlowe” (Wielka Li- miał także doświadczenie pracy w segmentera). Według jury konkursu, powieść „z jednej cie poligraficznym. Michał Nowik był również strony jest bezlitosnym obrazem rodzicielstwa niestrudzonym popularyzatorem opolszczyw Polsce, z drugiej – zapisem rozpadu, niera- zny, Śląska, czytelnictwa i książek, aktywnie dzenia sobie z życiem, a także książką o macie- angażującym się w liczne inicjatywy proczytelnicze, w tym targowe i kiermaszowe. Korzyństwie i trudnym stawaniu się matką”. Na zdjęciu od lewej: Zhou Bin, prezes PPMG lejną pasją Michała była fotografia – aktywnie oraz Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi. działał w Opolskim Towarzystwie Fotograficznym. Phoenix Publishing and Media Group (PPMG) zajmuje szóste miejsce w rankingu pięćdziesięciu największych spółek wydawmarła Alicja Skarbińska-Zielińska, wybitniczych na świecie. W grupie kapitałowej tej na tłumaczka literatury anglosaskiej. Od spółki znajdują się nie tylko wiodące wydawćwierć wieku mieszkała w Bernie w Szwajcarii i tam będzie pochowana. Była żoną Jana nictwa chińskie, ale również sieć księgarń i hurZielińskiego, wykładowcy literatury polskiej townia książek. Grupa ta jest również właścina uniwersytecie we Fryburgu i profesora cielem banku, hoteli i domu aukcyjnego. (pw) UKSW. Alicja Skarbińska-Zielińska przełożyła ponad 50 książek, a kilka jej przekładów nagrody wydano alfabetem Braille’a. Alicja Skarbińska była przewodniczącą Koła Młodych Tłumaa początku lutego poznaliśmy książkoczy przy Związku Literatów Polskich do stanu wych zwycięzców plebiscytu Bestselwojennego. Należała do Stowarzyszenia Tłulery Empiku za rok 2016, w którym „głosy” oddają klienci firmy poprzez zakupy dokonyW kategorii literackiej do nagrody no- maczy Polskich. Była też felietonistką „Magawane w salonach stacjonarnych oraz sklepie minowani byli także: Stanisław Łubieński za zynu Literackiego KSIĄŻKI”. fot. archiwum

Z

N 6

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


)", " ࢓ wybitnego krytyka literackiego &࢓ ) " !, ࢓+Ĵ


książki roku 2016

fot. Barbara Kramar

Na zdjęciu: Laureaci

książka roku 2016

książka roku 2016

„SKUCHA” JACKA HUGO-BADERA

„TAK ZAPAMIĘTAŁEM” MARKA NOWAKOWSKIEGO

agora/czarne

zysk i s-ka

fot. Marytka Czarnocka

fot. Marytka Czarnocka

Na zdjęciu: Jacek Hugo-Bader, Martyna Turska (Agora/Czarne), Agnieszka Łasek (Czarne) i Sabina Wojciechowska (Platon)

Na zdjęciu od lewej: Marek Dobrowolski (Platforma Dystrybucyjna Wydawnictw), Adam Zysk (Zysk i S-ka), Jolanta Nowakowska, wdowa po Marku Nowakowskim oraz Tomasz Zapert (Magazyn Literacki KSIĄŻKI)

książka roku 2016

książka roku 2016

„CHURCHILL. NAJLEPSZY SOJUSZNIK POLSKI?” TADEUSZA A. KISIELEWSKIEGO

„SKARBY SZTUKI. MUZEUM NARODOWE W GDAŃSKU” POD. RED. ANNY GOGUT

rebis

arkady

8

m a g a z y n

fot. Marytka Czarnocka

fot. Marytka Czarnocka

Na zdjęciu od lewej: Andrzej Kuczborski (Arctic Paper) i Bogusław Tobiszowski (Rebis)

Na zdjęciu: Waldemar Buszkiewicz (Pozkal), Elżbieta Leszczyńska i Tadeusz Deptuła (Arkady)

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


książka roku 2016

„DZIEDZICTWO CHRZTU. 966-1966-2016” ADAMA BUJAKA I KS. WALDEMARA CHROSTOWSKIEGO

2016

audiobook roku 2016

„LŚNIENIE” STEPHENA KINGA Proszyński Media

fot. Marytka Czarnocka

fot. Marytka Czarnocka

Biały kruk

Na zdjęciu: Agnieszka Sempolska, dyrektor operacyjna Prószyński Media

Wydawca roku 2016

Na zdjęciu: Ks. Waldemar Chrostowski

ŚWIAT KSIĄŻKI fot. Marytka Czarnocka

człowiek roku 2016

JÓZEF WILKOŃ fot. Marytka Czarnocka

Na zdjęciu: Zbigniew Czerwiński, prezes zarządu Wydawnictwa Świat Książki

DZIĘKUJEMY ZA UDZIELONE WSPARCIE I POMOC W ORGANIZACJI GALI WRĘCZENIA

Na zdjęciu: Józef Wilkoń

NAGRÓD FIRMOM:

Wydarzenie roku 2016

SIEĆ KSIĘGARSKA BOOKBOOK I SIEĆ KSIĘGARSKA BOOKSZPAN fot. Marytka Czarnocka

Na zdjęciu od lewej: Jadwiga Kraszewska (Igepa), Sonia Draga (Bookszpan), Kristof Zorde (BookBook) i Rafał Skąpski (Warszawskie Targi Książki)

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

9


Bestsellery książki lutego

W cztery oczy z piżmowołem Michalina Wisłocka „Sztuka kochania” – z pewnością zapowiedź filmowej biografii autorki wpłynęła na zainteresowanie książką, ale i bez tego wznowienie arcyprzeboju czytelniczego sprzed trzydziestu dziewięciu lat musiało zakończyć się powodzeniem. Taki hit się zdarza raz!

1

W obsadzie sztuki teatralnej „Harry Potter i Przeklęte Dziecko” (bo jest to sztuka), w roli Hermiony Weasley wystąpiła czarnoskóra Noma Numezweni, co nie przypadło do gustu fanom tej „magicznej” historii. Autorka broniła się twierdząc, że nigdzie nie napisała, by Hermiona miała być biała, za to określiła jej oczy jako brązowe i włosy – kręcone. Na okładkach książek, jak również na rysunkach pani Rowling z 1989 roku, Hermiona jest jednak najwyraźniej biała. O tym, że Harry Potter w kolejnych dopisywanych sequelach, prequelach, przypisach i przypisach do przypisów też będzie czarny – na razie się nie mówi, ale wszystko przed nami.

2

Ze złotych myśli powieści M.L. Stedman „Światło między oceanami” (wydanie filmowe): „Nie myśl o tym, co przyniosą kolejne miesiące czy lata, skup się na tym, co tu i teraz, na kolejnej godzinie, może jeszcze nastąpi. Wszystko inne jest spekulacją”.

3

Niestety Jerzy Zięba, autor książki „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie. Część druga”, w wielu kwestiach ma rację. Niemała część lekarstw wcale nie została wyprodukowana, by pomóc cierpiącym, ale wyłącznie po to, żeby się sprzedać.

4

Peter Wohlleben w „Sekretnym życiu drzew” pisze: „Ten, kto wie, że drzewa odczuwają ból i mają pamięć, i że drzewni rodzice żyją razem ze swoimi dziećmi, nie będzie już mógł tak po prostu ich ścinać i siać wśród nich spustoszenia ciężkimi maszynami”. Powiedziałbym, że to nieco idealistyczne myślenie. Ale sercu miłe.

5

Podobno ulubionym wierszem księdza Jana – czytamy w „Dasz radę. Ostatnia rozmowa” – była „Modlitwa” Natana Tenenbauma śpiewana przez Kaczmarskiego i Gintrowskiego. Przelewający się przez internet hejt każe cytować ją bez końca:

6

10

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą Twoją się ukorzę Ale chroń mnie, Panie, od pogardy Przed nienawiścią strzeż mnie, Boże. [Patrz poz. 19 i 30] Na okładce książki Remigiusza Mroza „Wotum nieufności. W kręgach władzy. Tom 1” widnieje informacja (?): „Polskie House of Cards”. Uderzająca skromność. [Patrz poz. 12]

7

Jojo Moyes „Dziewczyna, którą kochałeś”: „Łóżko stoi na środku pokoju, obszerne i puste, a na kapie leżą dwa ponaglenia, które zostawiła tam dziś rano. Liv siada, wkłada je starannie z powrotem do kopert i patrzy prosto przed siebie, na portret »Dziewczyny, którą kochałeś«, wyrazisty w swojej złoconej ramie na tle zgaszonego seledynu i szarości reszty pokoju, i pozwala swoim myślom odpłynąć. Przypomina ciebie. Wcale cię nie przypomina. Roześmiała się wtedy do niego beztrosko, wciąż jeszcze zarumieniona od młodej miłości. Wciąż jeszcze gotowa uwierzyć w jego wizję jej osoby. Wyglądasz dokładnie tak samo, kiedy… Dziewczyna, którą kochałeś uśmiecha się. Liv zaczyna się rozbierać, składając ubrania i kładąc je schludnie na krześle w nogach łóżka. Zamyka oczy, a potem gasi światło, żeby nie musieć znów patrzeć na ten obraz”. W istocie obraz ten będzie równie ważny jak jego właścicielka. Ludzie i przedmioty; niekiedy ich historie tak się zazębiają, że trudno je oddzielić od siebie. [Patrz poz. 18 i 2]

8

Lee Child „Sto milionów dolarów. Jack Reacher”: „Dostał Legię Zasługi, już drugą. (…) Był to symbol swego rodzaju transakcji. Umowy z cyklu: weź tę błyskotkę i ani słowa o tym, o co cię prosiliśmy. Tyle, że on zrobiłby to i bez proszenia. Zresztą nie było się czym chwalić. Ot, Bałkany, trochę policyjnej roboty, poszukiwanie dwóch miejscowych kolesi, którzy mieli co ukrywać. Zidentyfikował ich, znalazł, odwiedził i wpakował im po dwie kule w głowę. Wszystko w ramach utrwalania procesu pokojowego. Zabieg okazał się skuteczny, bo w regionie trochę się uspokoiło. Koszt? Dwa tygodnie życia. I cztery naboje. Nic wielkiego”. Ma ten Jack ciekawe życie… Bond wysiada.

9

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Meik Wiking „Hygge. Klucz do szczęścia” – tytułowe „hygge” to odpowiedni nastrój, atmosfera, dom, ludzie, z którymi chce się przebywać, ciepło. W ubiorze, zdaniem lansujących „hygge” Duńczyków, na takie miano zasługują ulubione swetry, szale, wełniane skarpety. Pięknie, ale mam jedno pytanie: co z gaciami? Niemała część narodu zwykła po robocie przebierać się w wyciągnięte dresy. Czy one też są „hygge”? [Patrz poz. 17]

10

Polska B i C. Pokolenie biedoty, wykształconej w lokalnych zawodówkach i wyższych szkołach gotowania na gazie. Kasy w sklepach, półki w OBI, budowy, roznoszenie ulotek i bary z kebabem. Marzenia: bycie manago w McDonaldzie. Wiecznie na granicy ryzyka, na czarno albo na zleceniu. Współczesna pańszczyzna, jarzmo trudne do zrzucenia. Mieszkanie z rodzicami, meblościanka, a w środku za szklaną witryną słonie z podniesioną trąbą. Te z opuszczoną przynoszą pecha. W piątek i sobotę jest dyskoteka, sześć piw i seks w samochodzie. Gdy jest ciepło, ona jest oparta o maskę. Jeśli to się powtarza często, to ona jest łatwa. Później jest test ciążowy, ślub – bo tak wypada i babcia się obrazi. Przeprowadzka do rodziców. Jego lub jej. Częściej jej. Pojawia się dziecko, w sobotę jest grill, on stuka jakieś młode dresiary, ona tyje. Bieda rodzi biedę, schemat rodzi schemat, powtarzany przez ich potomka upasionego na snickersach. Cały czas jest źle, wszyscy mają lepiej, ale i tak nikomu nie chce się zmienić swojego życia. O twoich szansach w życiu w coraz większym stopniu decyduje to, kim byli twoi rodzice, a nie twoje IQ. Jak w średniowieczu. Której to Polski obraz? Której Rzeczpospolitej?

11

Pytanie za dziesięć punktów: Co robi Remigiusz Mróz, autor „Behawiorysty” – poza pisaniem? Sądząc po tym, co widzimy we wszelkich punktach sprzedaży książek, prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna: nic. [Patrz poz. 7]

12

Wojciech Sumliński „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera. Kto naprawdę go zabił”: „Na krześle, które Lepper miał sobie podstawić, nim zawisł na sznurze, nie było ani jego, ani zresztą żadnych innych odcisków palców. Ani jednego pieprzonego maleńkiego odcisku. To bardzo dziwne samobójstwo, prawdopodobnie najbardziej niezwykłe w dziejach

13

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Bestsellery Bestsellery „Magazynu literackiego ksiĄŻki”

luty 2017 Miejsce liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

nowość

Tytuł

Liczba punktów

Autor

Wydawnictwo

ISBN

sztuka kochania

Michalina Wisłocka

agora

978-83-268-2496-8

426

Media rodzina

978-83-8008-228-1

348

2

1

4

Harry Potter i Przeklęte Dziecko

joanne k. rowling, john tiffany, jack thorne

3

3

3

Światło między oceanami (wydanie filmowe)

M.l. stedman

albatros

978-83-7985-730-2

347

4

4

3

Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie Część 2

Jerzy Zięba

Egida Halina Kostka

978-83-945130-3-0

342

5

9

5

Sekretne życie drzew

Peter Wohlleben

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-187-9

297

Dasz radę. Ostatnia rozmowa

Joanna Podsadecka, ks. Jan Kaczkowski

WAM

978-83-277-1163-2

283 278

6

2

4

7

nowość

Wotum nieufności. W kręgach władzy Tom 1

Remigiusz Mróz

Filia

978-83-8075-188-0

8

nowość

Dziewczyna, którą kochałeś

Jojo Moyes

Znak

978-83-240-2757-6

274

9

nowość

Sto milionów dolarów. Jack Reacher

Lee Child

Albatros

978-83-7985-932-0

254

10

10

3

Hygge. Klucz do szczęścia

Meik Wiking

Czarna Owca

978-83-8015-556-5

212

11

24

3

Brud

Piotr C.

Novae Res

978-83-8083-285-5

206

12

7

3

Behawiorysta

Remigiusz Mróz

Filia

978-83-8075-160-6

193

13

22

2

Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera. Kto naprawdę go zabił?

Wojciech Sumliński

Wojciech Sumliński Reporter

978-83-942-9346-8

186

14

6

5

Dziewczyna z pociągu (okładka filmowa)

Paula Hawkins

Świat Książki

978-83-8031-450-4

184

nowość

Food Pharmacy. Opowieść o jelitach i dobrych bakteriach zalecana wszystkim, którzy chcą trafić przez żołądek do... zdrowego życia

Lina Nertby Aurell, Mia Clase

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-309-5

169

15 16

Małe życie

Hanya Yanagihara

W.A.B.

978-83-2802-648-3

165

17

Hygge. Duńska sztuka szczęścia

Marie Tourell Soderberg

Insignis

978-83-65315-76-2

163

25

8

Zanim się pojawiłeś

Jojo Moyes

Świat Książki

978-83-8031-588-4

162

19

11

21

Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość

Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka

WAM

978-83-2771-012-3

147

20

18

3

Dziennik Bridget Jones. Dziecko

Helen Fielding

Zysk i S-ka

978-83-65521-90-3

138

21

8

4

Lampiony

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-287-0383-4

135

Kiedy odszedłeś

Jojo Moyes

Między Słowami

978-83-2403-573-1

132

nowość

Rok królika

Joanna Bator

Znak

978-83-240-4351-4

129

nowość

Był sobie pies. Ten świat jest naprawdę pomerdany

Bruce W. Cameron

Wydawnictwo Kobiece

978-83-65506-98-6

125

22 23 24 25

15

3

Nela na kole podbiegunowym

Nela Mała Reporterka

Burda Książki

978-83-7596-642-8

124

26

13

3

Anioł do wynajęcia

Magdalena Kordel

Znak

978-83-240-4343-9

123

Już mnie nie oszukasz

Harlan Coben

Albatros

978-83-7985-936-8

121

28

27 5

nowość 4

Król

Szczepan Twardoch

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-06224-1

118

29

14

3

Magiczne drzewo. Inwazja

Andrzej Maleszka

Znak

978-83-240-3989-0

115

Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego Książka z płytą CD

ks. Jan Kaczkowski, Katarzyna Szkarpetowska

WAM

978-83-2771-288-2

109

30

nowość

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2017

18

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu literackiego ksiĄŻki”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 600 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, BookBook i Książnica Polska. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

11


Bestsellery sądownictwa, i to nie tylko polskiego sądownictwa. Każdy prawnik, policjant czy sędzia powie ci, że w historii prawa nie było dotąd takiego samobójstwa. Bo, co już naprawdę zastanawiające, żadnych odcisków palców nie było też na sznurze, na którym Lepper zawisł, a który podobno sam włożył sobie na szyję”. Bez obrazy naszych południowych sąsiadów; kiedyś o takich sytuacjach mówiono: jak w czeskim filmie. Zdecydowana nadobecność powieści Pauli Hawkins „Dziewczyna z pociągu” (okładka filmowa) na naszej liście nie dowodzi wcale jej wyjątkowości. Książka dobra, acz bez przesady. Nasuwa mi się, niestety, smutna odpowiedź. Czytamy mało, coraz mniej i cokolwiek wykracza poza zawstydzającą średnią śladowej sprzedaży książek, urasta do rangi zjawiska.

14

Pharmacy. Opowieść o jeli15 „Food tach i dobrych bakteriach zalecana wszystkim, którzy chcą trafić przez żołądek do… zdrowego życia” – rzekomo tej książki nie da się przedawkować. Z punktu widzenia piszącego te słowa, w ogóle nic z nią nie można zrobić. Hanya Yanagihara „Małe życie” – „JB przechodził, jak to sam określił, fazę włosów. Każdy z jego kolegów spędził wyczerpujący tydzień dreptania za JB od fryzjera męskiego do salonu damskiego w dzielnicach Queens, Brooklyn, Bronx i Manhattan, czekania na zewnątrz, gdy JB wchodził do środka, żeby poprosić właścicieli o zmiecione sterty włosów, a potem holowania coraz cięższego worka za dumnym artystą. Wśród wczesnych prac JB znalazła się »Maczuga« – piłka tenisowa, którą ogolił, przeciął i napełnił piaskiem, a następnie oblepił klejem i turlał po dywanie włosów, aż powierzchnia zaczęła falować niczym podwodne wodorosty – a także »The Kwotidien«, seria przedmiotów codziennego użytku – zszywacz do papieru, drewniana łopatka, filiżanka – oblepionych sierścią. Teraz JB pracował nad projektem na dużą skalę, o którym odmawiał dłuższej dyskusji z kolegami – pokrótce projekt wymaga rozczesywania i splatania włosów”. Słowem, sztuka przez wielkie „S”.

16

Ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” [Patrz poz. 6 i 30] – 28 marca minie rok od śmierci ks. Jana Kaczkowskiego. Jego książki wciąż zdobywają nowych czytelników.

19

Helen Fielding „Dziennik Bridget 20 Jones. Dziecko” – tytułowa bohaterka objaśnia synowi meandry życia: „Widzisz, ludzie myślą, że powinni się stawać jacyś tam, a tak naprawdę stają się zupełnie inni, i inaczej też wyobrażają sobie, jak im się życie potoczy, niż to się potem dzieje rzeczywiście”. Rozumiesz, Drogi Czytelniku? Niekoniecznie. Nie szkodzi, Bridget zrozumieć się nie da, polubić za to – od pierwszej chwili. Powieść Katarzyny Bondy „Lampiony” poprzedza motto z „Polityki” Arystotelesa: „Miasto składa się z ludzi różnego rodzaju, ludzie podobni nie mogą stworzyć miasta”. Trudno uwierzyć, ale w tym wypadku chodzi o Łódź.

21

Jojo Moyes „Kiedy odszedłeś” – „Wokół mnie miliony ludzi żyją, oddychają, jedzą i się kłócą. Miliony istnień zupełnie oderwanych od mojego. Daje to dziwny rodzaj spokoju”. Trudno zaprzeczyć. [Patrz poz. 8 i 18]

22

Marie Touvell Sodeberg „Hygge. Duńska sztuka szczęścia” – co naprawdę liczy się w życiu? Hygge. [Patrz poz. 10]

Joanna Bator „Rok królika” – „Nadmiar i przesada, romansowanie z kiczem połączyły Julię Mrok i Ala, bo oboje pisali powieści pełne dramatycznych i niesamowitych wydarzeń. Mieli czasem wrażenie, że druga strona jest tu i jednocześnie gdzie indziej, przerabiając już rzeczywistość na książkę, testując sytuacje i słowa, których ma zamiar użyć w tekście, że Julia Mrok używa penisa Ala do penetracji swojej bohaterki, a Al, z dłońmi na piersiach kochanki przywiązanej do łóżka, zastanawia się, czy tak robił to jego bohater, mordujący kobiety podczas seksu i obcinający im sutki. Niekiedy robili to jawnie. Julia Mrok poprosiła Ala, by spróbował kochać się z nią pod prysznicem w pewien określony akrobatyczny sposób, bo taką przyjemność przygotowała dla swojej bohaterki. Al z kolei skłonił Julię Mrok, by weszła do torby podróżnej i sama od środka zasunęła zamek, a innym razem, by odegrała dla niego martwą kobietę w kąpieli”. Za „Ciemno, prawie noc” Joanna Bator otrzymała cztery lata temu Nagrodę Nike. Za „Rok królika” kroi się Nobel. Czyż nie?

Bohaterka powieści Jojo Moyes „Zanim się pojawiłeś” słyszy od szefa: „Wiem, że nigdy nie podpisałem z tobą żadnej formalnej umowy, ale nie zostawię cię bez niczego. Tutaj jest kasa za trzy miesiące”. Doprawdy, dobroć pracodawców nie ma granic.[Patrz poz. 8 i 22]

Bruce W. Cameron „Był sobie pies” – to, że wszystkie psy idą po śmierci do nieba, jest oczywiste. A że niektóre robią nam niebo na ziemi, to już inna sprawa. Książki (i filmy) o zwierzętach podobają się odbiorcom bardziej niż te o ludziach. Nie dziwota.

17

18

12

23

24

m a g a z y n

l i t e r a c k i

„Nela na kole podbiegunowym” – autorka staje oko w oko z piżmowołem arktycznym. To dopiero! Niektórzy (daleko nie szukając) nie są w stanie nawet wyobrazić sobie takiego piżmowoła.

25

Magdalena Kordel „Anioł do wynajęcia” – książka bożonarodzeniowa, ale że u nas – gdzie indziej zresztą też – święta za sprawą supermarketów trwają tak coś około kwartału, to nic dziwnego, że i „Aniołem…” zaczytywać się będziemy najmarniej do Wielkanocy.

26

Harlan Coben „Już mnie nie oszukasz” – jak się okazuje, można pochować zamordowanego męża, by niebawem z nagrania z ukrytej kamery dowiedzieć się, że nieboszczyk jednak żyje i ma się całkiem dobrze. Coben w niezłej formie.

27

Szczepan Twardoch „Król” – „Co też Doktor mówi? – zdziwił się wesoło, chociaż pamiętał przecież niedawną rozmowę z Bobińskim w SiM-ie. A różnie mówić na mieście – odpowiedział Radziwiłek, nie zmieniając tonu. – Mówić, że Śmigły coś szykuje. Mit diesem Oberts, wie heisst er? Obóz Zjednoczony Polski? – Z pułkownikiem? Z OZN? To może z Kocem? – Ja, ja. Oberst Kotz. Adam Kotz. Na, to i on marszał Rydz mit diesem Oberst chcą może i zamach jakiś? Kotz się z Falanga dogadać? Tak, tak. Zrobić sojusz z nacjonalisten? – Sanacja z Falangą? – Jakub dziwił się coraz bardziej. – Tak, tak. Premier obalić. Prezydent obalić. Rydz-Śmigły sam prezydent. Tak, tak – kiwał głową Doktor. Jakub wzruszył ramionami. – Czy nas to w ogóle dotyczy? – zapytał. – A dotyczyć, dotyczyć! – odparł Doktor. – Oni Żydów nie kochają wcale”. Z kolei nie wszyscy czytelnicy kochają, gdy się im w głowie robi historyczny zamęt. Wszystko jedno, w jidysz czy po polsku.

28

Andrzej Maleszka „Magiczne drzewo. Inwazja” – jak walczyć z olbrzymami? Nie wiem, czy to największe zmartwienie dzisiejszej doby, w każdym razie tu podobno można znaleźć odpowiedź.

29

Ks. Jan Kaczkowski, Katarzyna Szkarpetowska „Dekalog ks. Jana Kaczkowskiego” – kolejny tytuł podtrzymujący pamięć nietuzinkowego kapłana, który trafił i do wierzących, i do poszukujących, a i do wątpiących. No, może nie całkiem. [Patrz poz. 6 i 19] R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7




Blaski i cienie Nagrody Nobla

N

agrody, nagrody i po nagrodach. Początek roku to zwykle czas podsumowań i dyskusji, między innymi o trafności ubiegłorocznych nagród literackich. Na rodzimym podwórku pojawiło się kilka kontrowersji, żadna nie przebiła jednak wyboru Boba Dylana przez Komitet Noblowski. Niektórzy komentatorzy i czytelnicy ucieszyli się z nowego otwarcia, inni krytykowali nagradzanie literackim Noblem piosenkarza, byli też tacy, którzy stwierdzili, że to nudna decyzja podstarzałych hipisów. Mimo wszystko warto pochylić się nad tym i poprzednimi wyborami Akademii Szwedzkiej. Mowa o nagrodzie, której właściwie nikt nie lubi, a jednak laureaci zawsze wzbudzają globalne zainteresowanie.

Literacka Nagroda Nobla to jedna wielka kraina sprzeczności. Wonderland książkowego środowiska, w którym zwierzęta mówią ludzkim głosem, grawitacja zawodzi, a pojawiające się tu i ówdzie głosy, że kogoś należy ściąć nie są niczym nadzwyczajnym. Historii powołania nagrody nie trzeba właściwie przypominać. Szwedzki wynalazca, poliglota i światowiec Alfred Nobel, aktywnie działający na rynku zbrojeniowym i w różnych ruchach na rzecz pokoju, poleca w testamencie powołanie funduszu, z którego środków nagradzane będą osoby najbardziej zasłużone dla ludzkości. Pierwotny majątek pozostawiony przez Nobla wynosił około 265 mln dolarów, a nagroda miała być przyznawana raz na rok w pięciu dziedzinach: fizyki, chemii, medycyny i fizjologii, literatury i działań na rzecz pokoju. Wbrew pierwotnej intencji Nobla i (jak pokazują dotychczasowe doświadczenia) wbrew logice powołana została również nagroda ekonomiczna.

Nobliści raczej nie goszczą na szczycie polskich list bestsellerów, ale umiejętność przewidzenia przyszłych laureatów to wciąż gra o sporą stawkę m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Dlaczego Nagroda Nobla w dziedzinie literatury jest wydarzeniem tak kontrowersyjnym? Wystarczy spojrzeć na jej sprzeczne cechy. To laur prestiżowy, przyznawany globalnie i tak też odbierany, wymagający dla jury i nagradzanych, otwarty na literackość w niemal każdej możliwej formie, ważny dla krytyków, czytelników i całego środowiska wydawniczego. A jednocześnie w swym podstawowym kształcie wręcz zaściankowy, niezmienny, pełen subiektywnej zakulisowej gry, z podstarzałymi członkami zapatrzonymi w specyficzną literaturę (pisaną często na jedno kopyto) i od dawna otwarcie wyśmiewany. Ktoś mógłby powiedzieć, że wielkość i sława zawsze niosą za sobą krytykę i szydercze komentarze postronnych. Sprawa nie jest jednak taka łatwa. Wybór nowego noblisty ma duży wpływ na kształtowanie się rynku literatury z wyższej półki. Również w Polsce. „Nobel na pewno nobilituje. Poza tym jego przyznanie przypada na okres przedświąteczny, a kupno książki to wciąż częsty prezent. Więc na pewno pomaga to sprzedaży, nawet jeśli to niszowa formuła. Wydawcy biją się o noblistów, aczkolwiek mniej niż o tytuły na rynku komercyjnym. Na aukcji o kolejny thriller w stylu »Dziewczyny z pociągu« walka jest naprawdę ostra! I to tam pojawiają się duże pieniądze. O noblistów, do dzieł których prawa są jeszcze na sprzedaż, walka jest znacznie subtelniejsza” – tłumaczy Sonia Draga, założycielka Wydawnictwa Sonia Draga, a wtóruje jej Violetta Wiśniewska, specjalista ds. promocji w Grupie Wydawniczej Foksal: „Nie było niczym dziwnym, że mieliśmy zawczasu 2 / 2 0 1 7

15


prawa do późniejszych noblistów, gdy redaktorem W.A.B. była Beata Stasińska, zarazem prezes wydawnictwa. Ma niesamowite spojrzenie na literaturę i rynek wydawniczy. Wiedziała, którzy autorzy mają potencjał do otrzymania nagrody. Dlatego mieliśmy prawa do publikacji w Polsce Imre Kertésza, Elfriede Jelinek, Doris Lessing, a ostatnio Mo Yana i Alice Munro, tuż przed uhonorowaniem ich nagrodą. Efekt Nobla oczywiście istnieje. Każdy poważny czytelnik kupuje jakąś książkę nowego noblisty. I widać to po wynikach sprzedaży. Wynik Munro był bardzo zadowalający – sprzedaż pierwszego tytułu opublikowanego po przyznaniu Nobla wyniosła 70 tys. egzemplarzy. W przypadku Mo Yana było podobnie. Jego pierwsze książki wydane przez nas w 2007 roku to były liczby na poziomie kilku tysięcy. Wznowienie »Krainy wódki« po Noblu przyniosło kilkadziesiąt tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Natomiast efekt utrzymuje się różnie w zależności od autora. Trudna i egzotyczna literatura ma mniejszy potencjał długofalowy. Choć w przypadku Mo Yana wykorzystaliśmy to poczucie egzotyki w połączeniu z elegancją przy projektowaniu okładek, więc trzeba też umieć to wykorzystać promocyjnie”. Nie można oczywiście mówić o rekordowych wynikach – nobliści raczej nie goszczą na szczycie polskich list bestsellerów – ale umiejętność przewidzenia przyszłych laureatów to wciąż gra o sporą stawkę. Pieniądze rodzą sprzeczne interesy, a sama Nagroda Nobla zawsze była w nich pogrążona po szyję. Trudno żeby było inaczej, skoro mowa o tak wpływowym wyróżnieniu, które teoretycznie nie ma żadnych kryteriów, poza mało czytelnym życzeniem Alfreda Nobla, aby nagrodę przyznawać „najlepszym dziełom o idealistycznej naturze”. Szybko zresztą zrezygnowano z dosłownego interpretowania tych słów, gdyż prowadziły one do ignorowania wybitnej literatury na rzecz poglądów politycznych autorów.

Zapomniani, wielcy i miernoty Mommsen, Bjørnson, Eucken, von Heyse, Hauptmann – czytelnikom, którzy rozpoznają choć część z przedstawionych powyżej nazwisk należy pogratulować osiągnięcia mistrzostwa w odkrywaniu twórców pogrzebanych przez czas. A przecież to wszystko literaccy nobliści. Pisarze wybrani przez pierwsze dwadzieścia lat przyznawania nagrody są nieznani i nieczytani. Często nawet we własnych ojczyznach. Pozytywnie wyróżniają się właściwie tylko trzy nazwiska: Henryka Sienkiewicza, Rudyarda Kiplinga oraz Selmy Lagerlöf (choć tej ostatniej głównie dlatego, że jest pierwszą nagrodzoną kobietą). Chyba żaden laureat tamtego okresu nie ma do dnia dzisiejszego tak wielkiego oddziaływania na swój kraj jak właśnie Sienkiewicz (więcej na ten temat w „Magazynie Literackim KSIĄŻKI” 6/2016). Na ile wynika to z wielkości pisarza, a na ile z miałkości jego czytelników jest kwestią do interpretacji. Już w tym najwcześniejszym okresie zauważyć można stałe grzechy literackiej Nagrody Nobla: polityczny nepotyzm, a także ignorowanie nowych trendów w literaturze i głośnych nazwisk z sobie tylko znanych powodów. Niemcy otrzymali po-

16

m a g a z y n

łowę swoich nagród właśnie w pierwszych kilkunastu latach, nader często nagradzani byli również Skandynawowie, zaś ignorowani Brytyjczycy i Rosjanie. Wielu do dzisiaj nie może uwierzyć, że takie nazwiska jak Tołstoj i Czechow nigdy nie otrzymały literackiego Nobla. Narodowość noblisty jest kwestią niezwykle prestiżową, choć zarazem kontrowersyjną. Powiedzieć, że kraje biją się o nagrodę to przesada, ale z pewnością lobbują. Często skutecznie, choć czasem nie sposób jednoznacznie określić narodowości autora. Jak umiejscowić Eliasa Canettiego – urodzonego w Bułgarii, wtedy należącej do Austro-Węgier, piszącego po niemiecku, a mającego obywatelstwo brytyjskie lub Isaaca Singera – polskiego żyda, piszącego w jidisz, mieszkającego przez większość życia w Stanach Zjednoczonych, który wszakże ogromną część twórczości poświęcił środowisku chasydów z Lubelszczyzny? Takich pisarzy jest wielu. Wydaje się, że to język, w którym dzieło powstało to element nadrzędny, ale w takim wypadku pominiemy korzenie wielu postkolonialnych pisarzy jak Wole Soyinka czy V.S. Naipaul. Kolejne lata przyznawania nagrody to prawdziwa sinusoida nastrojów. Po okresie idealistycznym i przyjętej na lata I wojny światowej strategii pokoju, przyszedł w końcu czas na większe docenienie samej literatury. To właśnie z tego okresu pochodzą wciąż żywo czytani i badani William Butler Yeats, George Bernard Shaw, Henri Bergson i Thomas Mann. Z perspektywy czasu widać wyraźnie brak twórców awangardowych i budzącego się wraz z Jamesem Joyce’em nowego modernizmu, taka twórczość była jednak zbyt nowoczesna i skomplikowana dla nastawionych dosyć tradycyjnie szwedzkich jurorów. Sam Mann został przecież doceniony za „Buddenbrooków” a nie za znacznie bardziej eksperymentalną „Czarodziejską górę”. Zwrot w stronę uniwersalizmu i dzieł dostępnych dla każdego czytelnika skutkował katastrofalnymi dla literackiej Nagrody Nobla latami trzydziestymi, kiedy nagradzano pisarzy popularnych, ale często miernych. Symbolem tego okresu stała się Pearl S. Buck (wspominana obecnie jedynie poprzez negatywne zestawienie z Virginią Woolf), druga obywatelka Stanów Zjednoczonych, która otrzymała tę nagrodę, pierwsza powieściopisarka. Nobel dla Buck zapoczątkował trudną i pełną wzajemnych animozji relację Amerykanów i Akademii Szwedzkiej.

Jak zdobyć Nobla? Najprostszą odpowiedzią byłoby: „Stworzyć, osiągnąć lub odkryć coś wyjątkowego” i choć nie jest to stwierdzenie bezpodstawne, to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Sama procedura nie należy do najtrudniejszych. Komitet Noblowski, czyli ciało robocze Akademii Szwedzkiej, rozsyła zaproszenia członkom Akademii, profesorom literatury, laureatom z lat poprzednich i szefom ważnych związków pisarzy, czyli osobom, które są wykwalifikowane do rekomendowania twórców godnych otrzymać nagrodę. Wszystkie nominacje (zwykle jest ich ponad dwieście) przechodzą pierwszą fazę rewizji w lutym. Podejmuje się tego Akademia Szwedzka, ale pomocy udzielają l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


im również niezależni eksperci, specjalizujący się między innymi w poszczególnych tłumaczeniach. Pierwsza shortlista zawiera dwadzieścia nazwisk, które później zostają zawężone do ostatnich pięciu. Członkowie Akademii zapoznają się dokładnie z ich dziełami przez wakacje, po czym spotykają się ponownie we wrześniu i podejmują większością głosów ostateczną decyzję na początku października. Należy pamiętać, że poszczególne okresy mają swoją ideę przewodnią, w której powołaniu główną rolę odgrywa sekretarz stały nagrody. Jeden z najlepszych okresów w historii literackiej Nagrody Nobla został zapoczątkowany po II wojnie światowej przez Andersa Österlinga, który jako sekretarz nawoływał do nagradzania pionierów i innowatorów literatury. Dzięki jego staraniom wyróżnienia powędrowały do tak wybitnych twórców jak Beckett, T.S. Eliot, Faulkner, Hemingway i wielu innych.

W ponad stuletniej historii literackiej Nagrody Nobla laur otrzymało tylko czternaście kobiet Prawda jest jednak taka, że niejeden z wielkich pisarzy i poetów został wykluczony, gdyż akurat nie pasował do aktualnej koncepcji. A po śmierci nie ma już szans otrzymać literackiego Nobla. Cenę za to zapłacili choćby Valéry czy Witold Gombrowicz, którzy zmarli tego roku, gdy mieli dostać Nobla. Nie sposób również uciec od kwestii polityczności nagrody. Z pewnością niektórzy autorzy zostali odrzuceni z powodu swoich (mniej lub bardziej) kontrowersyjnych poglądów – zwykle podaje się tu przykład Jorge Luisa Borgesa i jego niewytłumaczalnej sympatii dla dyktatorów – brak jednak dowodów, by jacyś twórcy mieli otrzymać literackiego Nobla tylko dlatego, że ich poglądy były zbieżne z przekonaniami politycznymi członków Akademii Szwedzkiej. Tym bardziej, że te poglądy nie są przecież jednolite. Dlatego analizowanie nagród jedynie pod kątem ideologii i polityczności może prowadzić na manowce. Dobrze oddaje to kwestia nagradzania, czy też właściwie nienagradzania pisarek. W ponad stuletniej historii literackiej Nagrody Nobla laur otrzymało tylko czternaście kobiet, co dosyć wyraźnie wskazuje na pomijanie kobiecych autorek i prowokowało niektóre środowiska do krytykowania członków Akademii oraz oskarżania ich o seksizm i konserwatyzm. O ile w perspektywie historycznej nie sposób się z tym nie zgodzić, o tyle współcześnie sytuacja ma się inaczej. Aż pięć z tych czternastu autorek otrzymało Nobla w XXI wieku, często decydowano się na ich wybór mimo zewnętrznych ataków, a same pisarki jak Doris Lessing i Elfirede Jelinek często przyjmowały w swoich dziełach otwarcie feministyczną postawę lub jak Alice Munro i Swietłana Aleksijewicz przeżycia swoich bohaterek uczyniły motywem przewodnim dzieł. m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Wiele kontrowersji wywołują relacje Akademii Szwedzkiej z Francją, samą Szwecją i Stanami Zjednoczonymi. Liczba nagród przyznanych dwóm pierwszym krajom jest bardzo wysoka, być może za wysoka. Nepotyzm wobec rodzimej literatury to ciemna plama na reputacji Akademii. Praktycznie każda nagroda przyznana Szwedom wywołała głosy oburzenia – od Selmy Lagerlöf po wybranego w 2011 roku Tomasa Tranströmera. Również jedna z najbardziej haniebnych decyzji w historii nagrody, czyli podwójny laur dla Eyvinda Johnsona i Harry’ego Martinsona, którzy byli wówczas członkami Komitetu Noblowskiego, ma wydźwięk nepotyzmu. Johnson i Martinson w pokonanym polu zostawili takie nazwiska jak Nabokov, Bellow i Graham Greene. Autor „Lolity” to zresztą jeden z najbardziej pokrzywdzonych pisarzy, bo jak zostało to niedawno ujawnione, mimo silnej nominacji przegrał również w 1965 roku, gdy nagrodzono Michaiła Szołochowa. Bliska współpraca rynku szwedzkiego z francuskim skutkowała licznymi nagrodami dla Francuzów. Nie sposób podważyć zasadności wyróżnienia dla takich postaci jak André Gide, Albert Camus czy Jean-Paul Sartre (choć ten ostatni nie jest nawet w połowie tak popularny jak był jeszcze za życia), ale wielu francuskich laureatów wywołało szok pośród ekspertów i czytelników. Na czoło tego niechlubnego zestawienia z pewnością wybija się Patrick Modiano, pisarz nieznany nigdzie poza Francją, Włochami i Szwecją. Oczywiście, w teorii nie ma nic złego w poznawaniu nowych twórców dzięki Nagrodzie Nobla, widać to zwłaszcza przy okazji laureatów spoza europocentrycznego kręgu kultury. Choć można się zastanawiać, na ile takie „zaskakujące” wybory Akademii są zgodne z prestiżem najważniejszej nagrody literackiej, to od późnych lat siedemdziesiątych aż do dnia dzisiejszego głównymi wyznacznikami wyboru są globalność i otwartość na teksty mniej znane, a nie wahające się podejmować ważkich tematów. Skorzystali na tym choćby poeci, których pracę na powrót zauważono.

W przypadku takich niszowych autorów jak Modiano Nobel na pewno pomaga. Dzięki nagrodzie udało się sprzedać około 20 tys. egzemplarzy, w normalnym trybie byłoby to parę tysięcy Rzecz w tym, że Modiano wypada słabo w porównaniu z innymi pisarzami znad Sekwany, a co dopiero mówiąc o całym świecie! Nawet najwięksi krytycy Houellebecqa muszą 2 / 2 0 1 7

17


przyznać, że jednym zdaniem potrafi wywołać w czytelnikach więcej emocji niż Modiano wszystkimi książkami razem wziętymi. Poczucie egzotyki i chęć zapoznania się z nieznanym autorem mogą motywować niektórych odbiorców, lecz trudno oczekiwać, by same w sobie zbudowały świetną sprzedaż. „Prawa do Patricka Modiano zdobyłam dosyć szczęśliwie. Miałam wcześniej umówione spotkanie z przedstawicielką wydawnictwa reprezentującego między innymi Modiano. Akurat tuż przed tą rozmową świat dowiedział się, że Francuz dostał Nobla. Także zdobycie praw do tego autora było po części konsekwencją zdarzeń wcześniejszych, ale również pewnego szczęśliwego zbiegu okoliczności. Nie ma co ukrywać, że Nobel dla Modiano był zaskoczeniem dla całego świata, również dla strony francuskiej. Jego książki były w ofercie pośród wielu innych autorów i pewnie bym się o nim dowiedziała, choć raczej bez większego entuzjazmu. W przypadku takich niszowych autorów Nobel na pewno pomaga. Dzięki nagrodzie udało się sprzedać około 20 tys. egzemplarzy, w normalnym trybie byłoby to parę tysięcy” – o kulisach zdobycia praw do książek Modiano powiedziała Sonia Draga. Nobel pomaga, ale nawet jego prestiż nie pozwala przeskoczyć pewnych granic wyznaczonych przez rynek.

Nobel w Ameryce Zadanie, które stoi przed członkami Akademii Szwedzkiej jest do pewnego stopnia zadaniem niemożliwym do zrealizowania. Z powodów logistycznych na równi z samą – subiektywną bądź co bądź – naturą nagród literackich. Krytycy tacy jak Tim Parks z The New York Review of Books uważają, że obecny system oceny jest przestarzały i nie ma żadnego sensu w zestawianiu z wielkością nagrody. Wskazują, że samo jury jest zbyt jednolite i stare, by rozumieć nowe prądy w literaturze. I mają sporo racji. Zwłaszcza krytycy ze Stanów Zjednoczonych, gdyż antypatia Akademii Szwedzkiej wobec amerykańskiej literatury sięga momentami groteskowych rozmiarów, czego symbolem stały się słowa Horace’a Engdahla, który w latach 1999-2009 był stałym sekretarzem Akademii: „Potężną literaturę znajdziemy we wszystkich wielkich kulturach, ale nie sposób uciec od faktu, że to Europa pozostaje centrum literackiego świata. A nie Stany Zjednoczone. USA są zbyt wyizolowane, zbyt zaściankowe. Tłumaczą za mało i nie uczestniczą w wielkim dialogu literatury. Ta ignorancja ich ogranicza”. Nawet jeśli w tych słowach było trochę prawdy (zwłaszcza jeśli chodzi o niedobór zagranicznych tłumaczeń), to wykształcony profesor powinien widzieć ironię zawartą we własnych słowach. Dokładnie to samo można by przecież powiedzieć o Akademii Szwedzkiej! Paradoksalnie tegoroczny wybór Boba Dylana wcale nie świadczy o nagłej miłości, jaką Szwedzi zapałali do amerykańskiej literatury. Wielu odebrało to wręcz jako kolejny policzek. Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: jakie były motywacje stojące za wyborem Dylana? Zeszłoroczny Nobel dla reportażu (pierwszy w historii nagrody) wskazuje na poszukiwanie nowych źródeł literatury. I to w miejscach dotychczas

18

m a g a z y n

nieuznawanych przez Komitet Noblowski. Czy Dylan jest poetą? Być może, choć prędzej bardem. Jego teksty z pewnością stoją na wysokim poziomie, ale nierozerwalna więź, która łączy je z muzyką, każe wzbraniać się przed zestawianiem ich z poezją, zwłaszcza współczesną. A skoro tak, czy nagrodzenie go Noblem faktycznie świadczy o poszukiwaniu nowych trendów? Wydaje się, że nie, i to z więcej niż tego jednego powodu. Amerykański bard ma bowiem wciąż bazę wiernych fanów, ale szczytowy punkt jego sławy, wielkości i siły oddziaływania na społeczeństwo dawno przeminął. Co nie znaczy, że wiele osób nie ucieszyło się z tej nagrody. Reakcje w Polsce i na świecie były różnorakie – od ekstatycznych po szydercze. Poparcie wyrazili Barack Obama, Stephen King i Joyce Carol Oates, której przepowiadano tegorocznego Nobla, w swoim stylu z wyboru śmiał się Jonathan Franzen. Również przedstawiciele ruchu wydawniczego są w tej sprawie podzieleni. Specjalista ds. promocji z Grupy Wydawniczej Foksal Violetta Wiśniewska dołączyła do grona patrzących na wybór Dylana z nadzieją: „Wydaje się, że to do pewnego stopnia odświeżenie nagrody. Wybranie Boba Dylana z szacunku do jego poezji to jedna sprawa, a odpolitycznienie samego wyróżnienia, tak by przestało być drugą Pokojową Nagrodą Nobla, to kolejna kwestia. Myślę, że ogólny wydźwięk w środowisku był pozytywny, choć pojawiały się też głosy, że wielu autorów z Kunderą na czele powinno dostać Nobla, bo niedługo nie będzie można im go wręczyć”. Zupełnie inaczej wiadomość o tegorocznym Noblu przyjęła Sonia Draga: „To była decyzja szokująca dla całej branży wydawniczej, z kolei dla muzycznej bardzo szczęśliwa. Uważam, że wybór Dylana jest krzywdzący dla całego świata pisarzy pracujących w trudu i znoju przez lata, a przy tym kłopotliwy dla wydawców. Bo jak tu teraz wydawać jego dzieła? A przy tym to bardzo specyficzna poezja, pełna powtórzeń zawartych w refrenach. Mam dylemat, jak to będzie przyjmowane przez zwykłych czytelników, nawet tych wysublimowanych. Czy trafi ona do zwolenników poezji, czy jednak do fanów Dylana jako autora tekstów połączonych z muzyką, to się okaże”. Jeśli laur dla amerykańskiego muzyka analizować tylko pod kątem reakcji medialnych, to byłby to Nobel jak znalazł. Reakcje przecież zawsze są podzielone. Niestety, zazwyczaj gdy emocje opadają, wszyscy zaangażowani czytelnicy jak jeden mąż siadają i zaczynają zapoznawać się z najważniejszymi dziełami laureata lub laureatki. W przypadku Dylana raczej tak nie będzie. To postać na tyle znana, że ma już zbudowaną bazę zwolenników i przeciwników. Trudno też spodziewać się, żeby jeszcze czymś świat zaskoczył. Dużo racji ma autor „Trainspotting” Irvine Welsh, który oddzielił swój podziw dla muzyki autora „Like a Rolling Stone” od popierania samej nagrody: „Jestem fanem Dylana, ale jego zwycięstwo to wynik źle pojmowanej nostalgii (…) podstarzałych, bełkoczących hipisów”. Jakkolwiek by nie było, nagroda dla Dylana to raczej rzut w tył, próba powrotu do świata, który w tej chwili jest coraz bardziej zagrożony. Świata globalnego pokoju l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


i dzieci kwiatów. A przy tym uderza w tych, którym w teorii powinna pomóc – poetów, gdyż znów przegrywają w społecznym odbiorze z muzykami. Zwolennicy nagrody dla Boba Dylana porównywali postać tego wybitnego muzyka do Homera i choć więcej w tym taniego populizmu niż rzeczywistych podobieństw, to nawet przyjęcie takiego punktu widzenia nie usprawnia argumentacji o rzekomej oryginalności tego wyboru. Któż przy zdrowych zmysłach nazwałby Homera nowoczesnym twórcą? Samym Amerykanom też ta nagroda wiele nie pomoże. Można tylko podejrzewać, jakie polityczne motywy stały za przyznaniem takiej a nie innej nagrody, lecz naciski na Akademię Szwedzką, by znów doceniła twórców z USA, były coraz silniejsze. Niechęć do tej literatury mimo to pozostała. Tajemnicą poliszynela są również prywatne niesnaski, które łączą Komitet z Philipem Rothem. Twórca „Amerykańskiej sielanki” i „Kompleksu Portnoya” nie ma co liczyć na zdobycie literackiego Nobla i chyba sam najlepiej zdaje sobie z tego sprawę. Nie byłby zresztą pierwszym twórcą, który z powodu krytyki Akademii Szwedzkiej musiał obejść się smakiem – dołączy do Johna Updike’a czy Lwa Tołstoja. Pozostali pisarze również byli nie do przyjęcia. Cormac McCarthy dla konserwatywnych Szwedów jawi się bardziej jak King niż Faulkner, zaś wybór Joyce Carol Oates to raczej melodia przyszłości. Akademikom pozostał więc

ten nieszczęsny Bob Dylan, od zawsze na listach bukmacherów, zawsze bez szans na nagrodę. Literacka Nagroda Nobla nie powinna z góry preferować kultury anglosaskiej (od tego mamy The Man Booker Prize), ale europocentryczne nastawienie prezentowane przez Engdahla było powrotem do pierwszych lat istnienia nagrody. Pierwszych i zarazem najgorszych, z czego zdają sobie sprawę nawet współcześni członkowie Akademii Szwedzkiej. Wprost przyznają oni na swojej stronie, że pierwszy stały sekretarz i pozostałe jury nie byli gotowi na odpowiedzialność przyznawania globalnej nagrody. Ba! Nie byli gotowi nawet na wielkość w swoim własnym środowisku, o czym świadczy brak nagrody dla Henrika Ibsena. Skoro tak wielu nie otrzymało najwyższego literackiego lauru, wypada ponowić pytanie: W jaki sposób można zdobyć literacką Nagrodę Nobla? Wpasować się w gust panującego w danym momencie sekretarza? Urodzić się w kraju, który dawno nagrody nie dostał, a może wręcz przeciwnie – w takim, który dostawał ją najczęściej? Być nikomu na świecie nieznanym szwedzkim poetą? Pewnie wszystkiego po trochu. Wciąż jednak, pomimo krytyki, kontrowersji i podupadającego (od 1902 roku) prestiżu warto być również wybitnym twórcą. To nie zaszkodziło jeszcze żadnemu z kandydatów.

TOMASZ GARDZIŃSKI

Więcej na stronie www.e-marina.eu Książki dostępne w księgarniach, na www.e-marina.eu i w sprzedaży wysyłkowej tel.: 71 368 68 50. Znajdź nas na Facebooku: Wydawnictwo MARINA


Dla dzieci i młodzieży

Książka zaczyna się od okładki

legendy warszawskie. antologia wybór legend Anna Marta Zdanowska, redakcja Julia Odnous, ilustracje Wojciech Pawliński, Muzeum Warszawy, Warszawa 2016, s. 624, 69 zł, ISBN 978-83-62189-80-9

„L

egendy warszawskie” to zbiór 61 tekstów autorstwa ponad 20 autorów (m.in. Ewy Szelburg-Zarembiny, Wandy Chotomskiej i Artura Oppmana), które powstawały na przestrzeni trzech wieków. Teksty, które na dobre wpisały się w czytelniczą wyobraźnię zostały wzbogacone o literackie opracowania legend, które krążyły dotąd jedynie w obiegu ustnym bądź w interne-

20

cie. To pierwsza tak obszerna publikacja poświęcona wyłącznie warszawskim legendom. Poza samymi legendami znajdują się tu również treściwe teksty popularnonaukowe przygotowane przez specjalistów z Działu Badań nad Warszawą Muzeum Warszawy i Pracowni Studiów Miejskich Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, słownik pojęć, nazw i określeń oraz rozkładówkowa mapa, na którą naniesiono miejsca związane z legendami. Dla bardziej wymagających czytelników przygotowano także oddzielną, tradycyjną mapę ze szczegółową topografi ą legendarnych miejsc. Dzięki niej wędrówka po kartach książki poprowadzi nas do realnego zwiedzania miasta. „Legenda wbrew dzisiejszym skojarzeniom z literaturą dziecięcą była pierwotnie gatunkiem dla dorosłych. Legendy tłumaczyły to, co nieznane i niezrozumiałe, za pomocą wyjaśnień fantastycznych, ale zarazem akceptowalnych w kontekście wierzeń, wartości i norm, które podzielali słuchacze” – napisał w posłowiu Łukasz Bukowiecki. Zgodnie z tym, obok legend dla dzieci, publikacja zawiera teksty przeznaczone wyłącznie dla czytelników dorosłych. Każda z legend została opatrzona specjalnym, czerwonym lub niebieskim oznaczeniem, które klasyfi kuje ją pod kątem właściwego odbiorcy. Dzięki temu nie przeczytamy dzieciom tekstów nieadekwatnych do ich wieku.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Legendy zostały ułożone według klucza topografi cznego. Poza Zamkiem Królewskim, Rynkiem Starego Miasta czy Traktem Królewskim, odnajdziemy tu np. okolice Wilanowa i Marymontu. Każdy rozdział poprzedza krótki wstęp na temat danej lokalizacji. W samych rozdziałach legendy ułożono chronologicznie. Czasem pojawia się kilka wariantów tej samej opowieści („Bazyliszek”, „Złota Kaczka”, „Wars i Sawa”). Warstwa ilustracyjna „Legend” została doceniona przez jury Konkursu na Książkę Edytorsko Doskonałą 2016 (nagroda w kategorii Forma i Nagroda Specjalna) oraz jury konkursu PS IBBY 2016, które przyznało książce wyróżnienie graficzne. Na uwagę zasługuje także okładka z tłoczeniami, które sprawiają, że z przyjemnością się jej dotyka. Czterobarwna paleta okładkowych barw jest spójna z kolorami użytymi wewnątrz. Ilustracje Wojciecha Pawlińskiego są jednoznaczne w przekazie i proste w formie. Mają konkretne, geometryczne kształty, zbliżając się chwilami do ikonicznych znaków. Przez całą książkę przewija się falisty motyw przywołujący na myśl warszawską Wisłę. Całość wydana jest z niezwykłą starannością. Barwa czcionki i paginacji wpisuje się w czterobarwną kolorystykę, a dwie czerwone atłasowe tasiemki pełnią rolę zakładek i dodają „Legendom” elegancji. Pozycja obowiązkowa w biblioteczkach wszystkich bibliofi lów.

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Dla dzieci i młodzieży

Czesław Janczarski

Miś uszatek ilustracje Zbigniew Rychlicki, Nasza Księgarnia, s. 240, 64,90 zł, Warszawa 2016, ISBN 978-83-10-13000-6

nadesłanych propozycji dokonali Janina Porazińska i Tadeusz Kubiak. Wizerunek niedźwiadka stworzony przez Rychlickiego stał się logo pisemka, a ilustracje jego przygód towarzyszyły opowiadaniom o nim najpierw w piśmie, a potem i w książkach” – czytamy we wstępie autorstwa Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby. Wydanie książkowe po raz pierwszy zostało opublikowane w 1960 roku pod tytułem „Przygody i wędrówki Misia Uszatka”. W kolejnych latach ukazały się cztery następne tomy. Największą popularność jednak przyniósł Misiowi serial lalkowy wyprodukowany przez Studio Małych Form Filmowych Se-Ma-For z Łodzi. Od 1975 do 1987 roku nakręcono ponad 100 odcinków. Miś Uszatek z niezapomnianym głosem Mieczysława Czechowicza zagościł w porze „Dobranocki” w każdym polskim domu. I choć ten filmowy bohater różnił się od tego z ilustracji Rychlickiego, i jeden, i drugi stał się ulubieńcem dzieci na długie lata.

Dziś do naszych rąk trafi a wydanie zawierające w sobie trzy tomy opowiadań: „Przygody i wędrówki Misia Uszatka”, „Nowi przyjaciele Misia Uszatka” oraz „Gromadka Misia Uszatka”. Prostolinijny, poukładany świat bohatera, który widzi go oczami przedszkolaka – ostatni rozdział książki to „Pożegnanie z przedszkolem”, wpisuje tę pozycję w kanon lektur idealnych dla kilkulatka. Krótkie, jedno-, dwustronicowe, bogato ilustrowane (ilustracje Rychlickiego pojawiają się na każdej karcie książki) opowieści nie powodują znużenia i obok przyjemności lektury pozwalają samodzielnie wyciągać wnioski. To odróżnia książkę od Uszatka z „Dobranocki”, który zawsze przed zaśnięciem sam wypowiadał morał, podsumowując wydarzenia minionego dnia. Jubileuszowe wydanie „Misia Uszatka” to przyjemna, sentymentalna wędrówka do najlepszych lat polskiej ilustracji i opowieści, której najważniejszym odbiorcą staje się mały czytelnik. A NNA CZARNOWSKA-Ł ABĘDZKA

Z

okazji 60. urodzin „Misia Uszatka” Wydawnictwo Nasza Księgarnia opublikowało jubileuszowe wydanie zawierające trzy najpopularniejsze tomy jego przygód wraz z kompletem ilustracji. Początek historii Misia z klapniętym uszkiem sięga drugiej połowy lat 50-tych. „W 1957 roku Czesław Janczarski, redaktor naczelny pisma „Miś” stworzył na jego potrzeby cykl historyjek o Misiu z klapniętym uszkiem. Ich bohater – pluszowy niedźwiadek – martwił się, że nie ma imienia, więc redakcja ogłosiła konkurs. Zwyciężyła propozycja „Uszatek” ze względu na klapnięte uszko Misia (pokonała m.in. Kłębuszka, Podróżniczka, Wścibinoska). Wyboru imienia spośród

Zamów prenumeratę Magazynu Literackiego KSIĄŻKI

tel. 22 828 36 31 e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

21


na-molny książkowiec

Magia i parabola Z

rzadka pisuję o książkach firmy, z którą jestem ściśle związany. Nie chcę bowiem zostać posądzony o koniunkturalizm lub kumoterstwo. Też dlatego, że Jaguar specjalizuje się przede wszystkim w literaturze młodzieżowej, której w felietonach poświęcam zdecydowanie mało miejsca. Dlatego na ogół zerkam ku półkom pełnym nowości od innych wydawców. Tym jednak razem – uprzedzając czytelników o swoim prywatnym zaangażowaniu – z czystym sumieniem zabieram się do rekomendowania debiutanckiej powieści aktora, pieśniarza i – poczynając od 26 stycznia ubiegłego roku – również prozaika. Skąd taka data? Gdyż wówczas pewien amerykański przystojniak (sami sprawdźcie w internecie!) siadł do komputera, aby rozpocząć pisanie utworu prozatorskiego pt. „Anna i Pan Jaskółka”. A kiedy skończył i szybko opublikował rzecz w prestiżowym wydawnictwie Knopf, okazało się że ów przystojniak, przy okazji też miłośnik twórczości Neila Gaimana, Yanna Martela i Jorge Luisa Borgesa, stworzył powieść, która słusznie uznana została przez prestiżowy „The Publishers Weekly” za jeden z trzech najważniejszych debiutów w obszarze literatury dla młodych czytelników ubiegłego sezonu. Najważniejszych na świecie… Otóż są takie dzieła, które żyją własnym życiem, wymykając się łatwym klasyfikacjom. Teoretycznie Gavriel Savit celował w młodzież, ale trafił znacznie szerszym łukiem: w każdego wrażliwego odbiorcę. Ba, nawet nie młodzież przede wszystkim widziałbym jako tzw. target dla „Anny i Pana Jaskółki”! Uwaga, to co za chwilę napiszę, zabrzmi jak herezja. Broni mnie wszelako obecność na rynku książki Savita, więc możliwość konfrontacji w każdej chwili tego, co piszę, z tekstem. Co chcę powiedzieć? Hm. Czy Kubuś Puchatek albo Mały Książę, albo Muminki to są bohaterowie „adresowani” w pierwszym ruchu do dzieciaków i podrostków? Otóż nie, cała – bardzo złożona – jakość dzieł Milne’a, Saint-Exupéry’ego i Jansson daje się pojąć dopiero czytelnikom całkowicie dorosłym. Młodzież zdolna jest uszczknąć ledwie coś z pierwszej, 22

ściśle fabularnej warstwy tych książek. Ale ich klasa zawiera się w smakach dostępnych w czytaniu dojrzałym, najlepiej wielokrotnym. To samo kryje w sobie „Anna i Pan Jaskółka”. Nie przesadzam, starannie ważę słowa. Arcyutwory, jakie wyżej cytowałem, zamykają w sobie moc paraboli, czyli zdolność uogólnienia fabuły do rangi prawd powszechnych. Dlatego rozumiem, czemu powieść Gavriela Savita trafiła również na listę dorosłych bestsellerów NYT. Natychmiast została dostrzeżona w oceanie książek. Jakim cudem zdarzyła się jednak taka sztuka dwudziestosześcioletniemu Amerykaninowi, który pisze o Polsce? Skąd Polska?! Co prawda autor to Żyd, więc niby już blisko do naszych terenów, lecz ten akurat urodził się bez polskich korzeni! Niby że polski wątek „Anny i Pana Jaskółki” wynika z miejsca zdarzeń i charakterystyki bohaterów. Akcja toczy się mianowicie od 6 listopada 1939 roku do mniej więcej połowy roku 1943. Tytułowa Anna, krakowianka władająca swobodnie kilkoma językami, to siedmioletnia córka profesora lingwistyki UJ, który zostaje aresztowany w Sonderaktion Krakau i już nie powraca z obozów koncentracyjnych. Osamotnioną, zagubioną Polką zajmuje się ktoś bardzo dziwny, z nieoczywistą tożsamością, niejaki Pan Jaskółka, postać o rozmytej biografii, choć z przebiegu fabuły można podejrzewać, że ów tyczkowaty, bynajmniej nie sentymentalny ekscentryk to fizyk atomowy, napromieniowany podczas prób z bronią jądrową. Anna i jej przybrany ojciec krążą, dziwna para Wiecznych Tułaczy, po okupowanej Polsce. W części tej wędrówki towarzyszy im ortodoksyjny Reb Hirschl, przeciwieństwo Pana Jaskółki. Nie będę opowiadać akcji, to bez sensu. Czy da coś suche streszczenie „Małego Księcia”? Owszem, skutecznie streścić się da inna – słusznie uznana za wybitną – powieść adresowana do młodzieży, też wojenna i też dziejąca się w Polsce. Czyli „Chłopiec w pasiastej piżamie” Johna Boyne’a. Ale jakość „Anny i Pana Jaskółki” nie wynika z siły rażenia obszaru akcji: tutaj mamy w miarę normalne Kraków, Gdańsk, Lublin, również polską prowincję m a g a z y n

l i t e r a c k i

pod dwoma okupacyjnymi zaborami. U Boyne’a rzeczywistość Auschwitz została rozwiązana we wstrząsającym finale, natomiast Gavriel Savit buduje metaforę świata-paraboli, nasyconego dreptaniem kosmicznych wędrowców, jakimi zawsze i wszędzie pozostajemy. Każde zdanie jego powieści wciąga w realizm zdecydowanie magiczny. Na nic tu lektura pobieżna, tę powieść obowiązkowo trzeba smakować, inaczej sczeźnie pod wzrokiem przypadkowego czytelnika. Ale jeśli już zdecydujecie się dać się wciągnąć w Polskę taką, jak ze snu, nie wyjdziecie prędko. Będziecie Państwo sunęli polnymi ścieżkami i ulicami polskich miast tak samo dziwnych, jak czeluści Zamku u Kafki. I gdy ktoś zdecyduje się wrócić do drugiej albo i trzeciej lektury, odkryje kolejne plany utworu. Oraz specjalne smaki. Przykład: Pan Jaskółka, by móc uważnie chodzić wraz z Anną, musi zażywać – niczym narkotyk – jodek potasu. Autor nie tłumaczy, skąd uzależnienie. Lecz gdy sprawdziłem, okazało się, że w płynie Lugola stosowanym w chorobie popromiennej jest ów składnik. Jodek potasu leczy też sporotrychozę, chorobę odgrzybiczą wywoływaną ukłuciem kolca róży. Czy to aby nie ukryty trop prowadzący do nieśmiertelnego u Saint-Exupéry’ego kwiatu rosnącego na asteroidzie B-612? Miałem przerwać lekturę „Anny i Pana Jaskółki”, by przygotować obiad. Nie przerwałem, obiadu nie przygotowałem. Czytałem. TadEusz L Ewandowski k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Rozmowa numeru Rozmowa z Jolantą Cywińską o jej najnowszej książce „Trzy kroki od miłości, dwa kroki od śmierci”

Miłosne manewry historii –  I jednocześnie zburzyć mit o naszej potędze, którym żyło wówczas wielu rodaków? –  W pewnym sensie tak. Przecież wtedy, poza wąskim gronem wtajemniczonych, nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bolesną poniesiemy klęskę. Była to dla naszego narodu tragedia, z której długo nie mogliśmy się otrząsnąć. Poza tym zwykli ludzie nie mieli świadomości tej klęski, oni wierzyli zapewnieniom, że w kilka dni tę wojnę wygramy. I co gorsze wierzyli, że dostaniemy wsparcie od sojuszników. Czekali na nich w bombardowanej Warszawie. –  Z dużą precyzją odtworzyła pani życie stolicy w pierwszych tygodniach września w 1939 roku. –  Zgromadziłam na ten temat potężny materiał i starałam się przedstawić ten czas jak najdokładniej, począwszy od chwili, gdy jeszcze w sierpniu mieszkańcy z werwą ruszyli do kopania rowów przeciwlotniczych, nierzadko traktując to jak dobrą rozrywkę, poprzez pierwszy dzień wojny, kiedy ludzie jeszcze siedzieli w kawiarniach, dyskutując, ile to jeszcze potrwa, albo, mimo ostrzeżeń, stali na ulicy, obserwując starcia powietrzne naszych i niemieckich samolotów. Wyglądało to tak, jakby tę wojnę niezupełnie przyjęli jeszcze do wiadomości, gdy już kilka dni później siedzieli ukryci w piwnicach, a domy waliły im się na głowę. Czarę goryczy dopełniała świadomość, że zostali w mieście sami, bo władze państwowe wyruszyły na wschód. Wielu nie mogło w to uwierzyć, zwłaszcza że najwięksi pesymiści spodziewali się Niemców w Warszawie dopiero za kilka miesięcy. No cóż, czas odmierzano według zegara z I wojny światowej, blitzkrieg był zaskoczeniem, zarówno dla najwyższych rangą wojskowych, jak i naszych sojuszników.

wojny, a o tajnym protokole do paktu Ribbentrop-Mołotow nie wiedzieliśmy, bo sojusznicy nas o tym nie poinformowali. –  Wróćmy jednak do pani głównych bohaterów, Marii i Adama, którzy w tym trudnym czasie walczyli również o miłość. –  Była to nierówna walka, zwłaszcza, że obydwoje zupełnie czego innego oczekiwali. Swoją uczuciową batalię rozpoczęli jeszcze przed wojną, a potem wszystko coraz bardziej się komplikowało. –  Gdyby nie wojna zostaliby poprawnym małżeństwem z rozsądku? –  To nie tak, ale z pewnością ich relacja rozwinęłaby się inaczej. Może w ogóle nic by z tego nie wyszło? Prawdę mówiąc nie zastanawiałam się nad tym, bo nie o to w mojej książce chodzi. Chciałam przede wszystkim pokazać zmiany, jakie zachodzą w człowieku pod wpływem brutalizacji życia, gdy o ludzkich wyborach decyduje chęć przetrwania czy zapewnienia sobie względnie bezpiecznego bytu. Pod wpływem trudnych doświadczeń każdy robi się twardszy, myśli bardziej praktycznie. –  Ale to także nie gwarantuje mu bezpieczeństwa, ani tym bardziej komfortu życia. –  Oczywiście, zwłaszcza że wtedy dochodzi do głosu wewnętrzny konflikt wartości. Jednak faktem jest, że moi bohaterowie decyzje podejmują pod wpływem pewnych konieczności, wtedy gdy życie przeciąga ich przez swoje pokrętne zakamarki. Są to w pewnym sensie wybory wymuszone. W założeniu mają być praktyczne, stają się jednak tragiczne w skutkach, a przy okazji niszczą ich samych. Proszę zwrócić uwagę na ewolucję Marii, która z sentymentalnej, trochę naiwnej dziewczyny z dobrego domu, zmienia się stopniowo w cyniczną, pozbawioną skrupułów kobietę. Ale czy można ją za to całkowicie potępić? Ostatecznie płaci za swoje kompromisy wysoką cenę, ale takie to były czasy.

–  Nie mogli uwierzyć również w atak ze wschodu… –  Zadziwiające, ale w ówczesnej Polsce mało kto w to wierzył. Większość uważała stalinowską Rosję za nieprzygotowaną do

–  A Adam? Jego też pani będzie bronić? Przecież wtedy wielu ludzi przeszło nie mniej od niego, a nie zmienili się aż tak elementarnie? –  Cóż, ludzie się różnią. Jedni mają psychikę bardziej odporną, inni mniej, ale nie wierzę, żeby wyjątkowo niesprzyjające okoliczności zewnętrzne nie zostawiły na człowieku śladu, bo wszyscy jesteśmy w pewnym sensie dziećmi okoliczności.

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

fot. Studio MTJ

–  W pani książce uderza kontrast między spokojnym, sielskim czasem przedwojennym zmiecionym nagle przez historyczny Armagedon. –  Rzeczywiście chodziło mi o jak największe skontrastowanie ze sobą tych dwóch światów, żeby pokazać definitywny i zarazem ostateczny koniec pewnej epoki, która już nigdy nie miała się odrodzić.

2 / 2 0 1 7

W końcu Adam, chociaż walka jako taka go przerażała, zdecydował się wyruszyć na wojnę, ryzykował, chciał dokonać bohaterskich czynów… Ale niewiele zdziałał, za to po wojnie wiele za to zapłacił. Bywały i takie przypadki. –  Zahacza pani również o czasy powojenne i to te najwcześniejsze, które też łamały charaktery, więc może na przekór okolicznościom warto trzymać się pewnych zasad i nie szukać łatwych usprawiedliwień dla swoich konformistycznych wyborów? –  To nie takie proste. Trudno przewidzieć, jak my sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji, dlatego ta książka w pewnym senesie dotyka fundamentalnej kwestii pewnego ideału człowieczeństwa, który w praktyce nie jest osiągalny, albo raczej trudno osiągalny. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg

Jolanta Cywińska – pisarka, dzienni-

karka i terapeutka. Absolwentka Etnologii i Antropologii Kulturowej UW oraz psychoterapii w Instytucie Psychologii Stosowanej w Warszawie. Przygodę z dziennikarstwem zaczęła w dzienniku „Nowy Świat” (1991). Potem związała się z wydawanym przez TVP tygodnikiem „Antena”, a następnie z dziennikami „Sztandar” i „Życie Warszawy”. Pracowała też w prasie kobiecej w tytułach: „Naj”, „Na Żywo” i „Świat Kobiety”. Współpracowała z miesięcznikiem popularnonaukowym „Focus z Muratorem”, oraz dodatkami branżowymi do „Rzeczpospolitej”. Obecnie jest związana z portalem kulturalno-społecznym Portalmini.eu. Jest autorką opowiadań „Stracić głowę” oraz powieści: „Zamek na skraju światów” (2006), „Etiuda matrymonialna” (2009) i „Trzy kroki od miłości, dwa kroki od śmierci” (2016). 23


Między wierszami

Rozmowa międzynarodowa z Londynu T

ak wystawnego party, jakie miało miejsce w Villi Foksal za sprawą oficyny Prószyński i S-ka, nie powstydziłyby się i koronowane głowy. Czyżby wykwinty bankiet towarzyszący premierze „Utworów zebranych” Wojciecha Młynarskiego stanowił rezultat dobrej zmiany? Znając polityczne zapatrywania tekściarza, to mocno wątpliwe. Tak czy owak renomowaną restaurację wypełniła po brzegi stołeczna socjeta. Uwieczniana w kadrze przez licznych paparazzich trafiła na łamy prasy kolorowej. Tym samym jej czytelnicy mogli się naocznie przekonać, jakie to „Światowe życie” – że przywołam piosenkę z repertuaru Wiesława Gołasa – wiodą: Janusz Sent, Jerzy Derfel, Janusz Tylman, Irena Santor, Danuta Błażejczyk, Andrzej Zieliński, Witold Dębicki, Hanna Bakuła, Katarzyna Walter, Justyna Sieńczyłło, Michał Ogórek, Andrzej Poniedzielski, Gaba Kulka, Roman Dziewoński, Tomasz Raczek, Grzegorz Kalinowski, o progeniturze Młynarskiego, tudzież Agacie Passent przez grzeczność nie wspominając. „Grażyna Hase. Miłość, moda, sztuka” (Marginesy) zatytułowana jest książka Krzysztofa Tomasika, której prezentacja miała miejsce w siedzibie „Gazety Wyborczej”. Pierwszą miłością urodziwej bohaterki wieczoru był niejaki Ryszard Manicki, ksywa „Ślepy”, barwna postać Warszawy z lat gomułkowszczyzny, który stracił nogę w następstwie wypadku motocyklowego. „Najzabawniejsze anegdoty dotyczą licznych zakładów »Ślepego« z młodymi góralami – o duże pieniądze – o to, kto wytrzyma dłużej z nogą zanurzoną w lodowatej wodzie górskiego potoku. Oczywiście nikt nie wiedział o protezie, w efekcie Manicki zawsze wygrywał. W końcu po Zakopanem rozeszła się informacja, na jakiego rodzaju oszustwo zostali nabrani górale, i »Ślepy« nie mógł się już pokazywać na Podhalu”. Hase najpierw była asem w talii modelek Jadwigi Grabowskiej, („Moda Polska”), a potem sama zajęła się tworzeniem ubiorów: „Na festiwal młodzieży do Sofii zaprojektowała dla żeńskiej części polskiej ekipy minispódniczki. Tuż przez wyjazdem okazało się jednak, 24

że towarzysz Todor Żiwkow nie toleruje krótkich spódniczek, w związku z czym nakazano je… wydłużyć. Nie było czasu, więc operacja została przeprowadzona w drodze, trzeba było zorganizować krawcowe, które robiły to w pociągu. (…) Do innej sytuacji doszło w Polsce w czasie zjazdu Związku Młodzieży Socjalistycznej, który odbył się 9 grudnia 1968 roku w Zabrzu. Po części oficjalnej nastąpił pokaz młodzieżowej kolekcji Hase i występ Czesława Niemena. Wydarzenie było transmitowane przez telewizję, więc problemem były długie włosy muzyka, które chciano upiąć, na co on się nie zgodził. W związku z czym skrócono… relacje z jego występu”. Kreatorka mody, mieszkająca od niemal półwiecza na warszawskiej Starówce, wielokroć współpracowała z teatrem, telewizją i filmem. Przez jakiś czas wraz z mężem – scenografem i reżyserem Wowo Bielickim – pracowała w Wielkiej Brytanii. Artystyczna kolonia polska na początku lat siedemdziesiątych była tam większa: „Pewnego dnia do jadącego rolls-royce’em Polańskiego zadzwonił Skolimowski. »Słabo Cię słyszę. Gdzie jesteś?« – zapytał Polański, sądząc, że Skolimowski telefonuje z Warszawy. »W Londynie, dzwonię ze swojego samochodu« – usłyszał w odpowiedzi. Wtedy szybko nastąpiła riposta: »Jureczku, poczekaj chwilę, tylko sięgnę po drugi aparat«”. Do Pałacu Rzeczpospolitej zaprosiło wydawnictwo Zysk i S-ka, rekomendujące wywiad Witolda Górki z Tadeuszem Woźniakiem zatytułowany – jakżeby inaczej – „Zegarmistrz światła”. Przy „Zapachu i smaku pomarańczy” (dosłownie i w przenośni) muzyk ujawniał kulisy półwiecznej obecności na estradzie: „Raz jeden – podczas nagrywania drugiej płyty, a w zasadzie pod koniec tej sesji – byłem już tak nieludzko zmęczony, że dałem się namówić na amfetaminę. To było moje jedyne doświadczenie z czymś innym niż »maryśka«. Żeby było jasne – nie uważam »maryśki« za narkotyk. Jestem zdecydowanym zwolennikiem jej legalizacji. Kiedy byłem z koncertami na Kaukazie, to tam zawsze pojawiał się ktoś, z reguły jakiś młody człowiek, kto przynosił ham a g a z y n

l i t e r a c k i

szysz. Ale to przecież tylko przedłużenie marihuany, więc nie jest groźne. (…) Nigdy nie odczułem jej negatywnych skutków. Jeżeli coś mi życie dezorganizowało i powodowało, że nie trzymam się planu, to był to alkohol. (…) Większa ilość sprawiała, że nie miałem kontroli nad tym, co robiłem i następnego dnia z całą ostrością obnażała się lichość tych pomysłów. Totalne nieporozumienie. Natomiast dosyć duże zasługi dla twórczości miał stan kaca, ponieważ próby pokonania tego załamania psychofizycznego potrafiły czasami owocować świetnymi pomysłami. Nie jestem odkrywcą »kulturoznawczej« roli kaca, wielu artystów zwracało na to uwagę”. Artystyczna przygoda Woźniaka, zainaugurowana śpiewem w zespołach – jak wtedy mówiono – mocnego uderzenia: „Dzikusy”, „Tajfuny”, „Akwarele”, potem znaczona współpracą z „Alibabkami”, a w końcu solowa droga rozpoczęła się w roku 1966 w stołecznej kawiarni „Ewa”. Występ na organizowanej tam cyklicznie „Giełdzie Piosenki”: „traktowany był jako wejście na stałe do radia, czyli mógł otworzyć drogę do poważnej kariery. (…) To już było po czasie, kiedy jedynym, niepodzielnym władcą muzyki rozrywkowej w radiu był Władysław Szpilman, który bardzo pilnował, żeby do piosenki nie wdarło się nic podejrzanie nowoczesnego. Gdyby w tym czasie Szpilman ciągle rządził, nie byłoby żadnych szans na obecność big-beatowców w eterze. To by było nie do przyjęcia z estetycznego punktu widzenia. Dzisiaj myślę, że w wielu wypadkach miałby rację, rzadko zdarzały się tam utwory, których nie da się bez bólu wysłuchać.(…) Nasz wystąp? Myślę, iż był marny, ale chłopcy z zespołu »Dzikusy« się nie zniechęcili i już kilka dni później zaprosili mnie ma Myśliwiecką, do programu III Polskiego Radia, gdzie nagrałem piosenkę »Na dobre i złe«. To wtedy ich menedżer wziął mnie na rozmowę i powiedział, że mamy już w Polsce Tadeusza Woźniakowskiego. Tadeusz Woźniak, jako znak firmowy nie ma szans, zbyt podobny, ludzie będą się mylili. Wymyślił więc dla mnie pseudonim: Daniel Dan”. to -rt k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Wywiad Rozmowa z prof. Dorotą Folgą-Januszewską, autorką książki „Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu”

Bogactwo i ciągłość wiedeńskiej kolekcji

–  Kiedy habsburskie kolekcje zostały otwarte dla publiczności? –  Już za cesarza Leopolda I, czyli w XVIII wieku zebrane kolekcje sztuki były eksponowane i dostępne, zaś w XVIII wieku ustanowiono zbiory miejscami edukacji społecznej, co znakomicie pokazuje ówczesny sposób myślenia.

tatem Kobera jesteśmy szczególnie zainteresowani ze względu na uruchamiany obecnie w Wilanowie projekt badań nad czterema portretami Anny Jagiellonki. Jest jeszcze kilka innych ciekawych portretów, jak przepiękny portret króla Władysława IV, który namalował Frans Luycx. Są też polonica innego rodzaju, dla mnie szczególnie interesujące. Chodzi o obrazy bardzo bliskie tym, jakie mamy w polskich kolekcjach, między innymi zupełnie niezwykły „Autoportret” Sofonisby Anguissoli z lat pięćdziesiątych XVI wieku, wybitnej malarki genderowej, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, która potrafiła się uwolnić od męskich presji mimo przygód życiowych. Z materiałów, jakie zebrałam, wynika, chociaż nie mam całkowitej pewności, że ten obraz był zakupiony przez Izabelę Lubomirską, zaś inna wersja autoportretu Sofonisby jest eksponowana w muzeum zamkowym w Łańcucie.

–  Oczywiście interesują nas polonica… –  Jest ich wiele! Na przykład najlepsza wersja portretu króla Zygmunta III malowana przez Marcina Kobera, a warsz-

–  Jak to się stało, że właśnie pani stworzyła tę wyjątkową książkę? –  Trudno na to pytanie odpowiedzieć wprost, bo moje związki z Wiedniem są bardzo długie i jest w nich dużo przypadków i ciekawych spotkań. Tuż po studiach, w 1980 i 1981 roku, a właściwie jeszcze gdy byłam na studiach doktoranckich, znalazłam się na seminarium prowadzonym przez ks. prof. Józefa Tischnera, a tym samym w kręgu Hansa-Georga Gadamera, dzięki czemu z kolei jako bardzo młoda osoba wzięłam udział w międzynarodowej konferencji „Hermeneutik die Kunste” w marcu 1981 roku w Dubrowniku. Wówczas została podjęta decyzja o powołaniu w Wiedniu instytucji, którą zorganizował prof. Krzysztof Michalski. Powstał Institut für die Wissenschaften vom Menschen czyli Instytut Nauk o Człowieku. Miałam wielką przyjemność być w tej grupie osób od samego początku. Drugi mój powrót do wiedeńskiego Muzeum nastąpił, kiedy jego dyrektorem został prof. Wilfried Seipel i zaprosił mnie do kuratorowania tam dwóm wystawom w związku z Rokiem Polskim w Austrii w 2002 roku. Z prof. Andrze-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

–  Rozpoczyna pani książkę od pokazania szeregu „obrazów o obrazach”… –  Tak, ten pierwszy rozdział ma tytuł „Obrazy kolekcji” i pokazuje wczesne obrazy w obrazach, a także późniejsze dokumentacje. Warto też pamiętać, że w wiedeńskim Muzeum w końcu XIX wieku została otwarta jedna z pierwszych pracowni fotografii poświęcona dokumentacji malarstwa, a także pierwsze laboratorium rentgenowskie. –  Pani książka obejmuje tylko dzieła malarskie… –  Taka była wola wydawcy! Prezentowane w książce zbiory malarstwa zaczynają się od kolekcji starożytnych przykładów pochodzących z Egiptu, Grecji i Rzymu oraz świetnej kolekcji portretów z Fajum, jednej z najlepszych w Europie. Pokazuję ją w książce, bo wokół tego cyklu portretów z Fajum zrodziła się pierwsza tradycja wiedzy o historii portretu.

l i t e r a c k i

2 / 2 0 1 7

fot. Krzysztof Dubiel

–  Właśnie ukazała pani wspaniała książka o wiedeńskim muzeum… –  Książka pokazuje bardzo ważne dla dziejów sztuki i ciekawe dla dziejów kolekcjonerstwa zespoły malarstwa w Kunsthistorisches Museum, a przy tym jest nieco inna niż poprzednie tomy z serii „Arcydzieła Malarstwa”. Wynika to może z faktu, że Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu jest instytucją niepowtarzalną w Europie i na świecie. Na naszym kontynencie nie ma porównania z innymi zbiorami, ponieważ w wiedeńskim muzeum zachowana jest trwałość kolekcjonerska licząca ponad 400 lat.

jem Rottermundem zrobiliśmy wystawę o kolekcjonerstwie polskim, która nazywała się „Schatzkammer Polen”, czyli Skarbiec Polski, oraz trochę wcześniej wystawę pokazującą freski z Faras. –  W serii, w jakiej ukazał się „Wiedeń”, zazwyczaj są tłumaczenia prac zagranicznych autorów, związanych w jakiś sposób z opisywanymi zbiorami. W przypadku pani książki jest inaczej – książkę stworzyła polska badaczka, historyk sztuki. Wymagało to z pewnością nie tylko ogromnej wiedzy, ale i pewnej odwagi z pani strony… –  Trudno mi to ocenić. Przez blisko 20 lat doświadczyłam wiele życzliwości, a nawet pomocy przyjacielskiej ze strony kolegów z Austrii. Było bardzo dużo momentów bliskiej współpracy i też dzięki temu potem mogła powstać ta książka. Bez wiedeńskich kolegów byłoby to niemożliwe. –  Czy jest teraz szansa, aby ukazała się wersja austriacka pani książki? –  Zobaczymy! Mam też dwie propozycje innych książek, które są również związane z Wiedniem i traktują o powiązaniach kolekcjonerów w Europie Środkowej. Wilanów jest teraz – naprawdę – muzeologicznym centrum Europy Środkowej dla tych badań. Dochodzi do wielu „przecięć” koleżeńskich. Rozmawiał P iotr Dobrołęcki 25


Wywiad Rozmowa z Joanną Jurgałą-Jureczką, autorką książki „Siedem spódnic Alicji”

Pamięć i fabuła

–  Z tego wniosek, że pani zalicza się do admiratorek prowincji? Szczególnie zaś, porównując pani miejsce zamieszkania oraz miejsce polskich epizodów wyznaczających akcję „Siedmiu spódnic Alicji”, upodobała pani sobie Śląsk Cieszyński. Mam rację? –  Tak, to moja mała ojczyzna. Mieszkam na Śląsku Cieszyńskim, w pobliżu Górek Wielkich, gdzie w latach dwudziestych ubiegłego wieku osiedlił się we dworze Tadeusz Kossak, brat bliźniaczy Wojciecha i gdzie mieszkała z drugim mężem, Zygmuntem oraz tworzyła przez wiele lat jego córka, Zofia Kossak-Szatkowska. –  Słynna pisarka katolicka, kuzynka Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej oraz Magdaleny Samozwaniec. Zofię znamy na ogół jako Kossak-Szczucką. –  Rodzina autorki „Krzyżowców” dbała o to, żeby przypominać nazwisko jej drugiego męża, zwłaszcza, że był współautorem jednego z tomów „Dziedzictwa”. Znałam córkę Zofii Kossak: Annę Bugnon-Rosset, której ojcem był Zygmunt Szatkowski. –  Na temat familii Kossaków wie pani bardzo dużo; przecież to pani napisa26

ła biografię Zofii. W powszechnej opinii uznaje się panią na jedną z dwóch osób, które o Kossakach zgromadziły wyjątkowy portfel informacji. –  Kogo jeszcze ma pan na myśli?

fot. Anna Kopeć

–  Pani pierwsza powieść nosiła tytuł „Tajemnice prowincji”. Druga, o której rozmawiamy, „Siedem spódnic Alicji”. Ona również dzieje się na prowincji, a konkretnie na Śląsku Cieszyńskim. Proszę powiedzieć, gdzie i czym jest pani prowincja? –  Prowincja to bez wątpienia obszar dobrych wartości i pozytywnych relacji między ludźmi. Na prowincji wszyscy się znają, tu czas płynie spokojniej. Lubię i cenię te cechy prowincji, a także inne wartości, wynikające z praw obowiązujących w małych zbiorowościach. Poza wielkimi ośrodkami na ogół podkreśla się tradycję i przywiązanie do konserwatywnej nieco powagi. Mieszkańcy małych ojczyzn nieskłonni są do awangardowych brewerii, noszą pod językiem smaki i zapachy zrozumiałej dla wszystkich wspólnoty, świeżego mleka i smażonych konfitur. Bardzo dobrze się znają, obserwują i wiele o sobie wiedzą. Pamięć zbiorowa prowincji jest silniejsza, znacznie bardziej wspólna niż reguły miejskiej pamięci, opiera się na całkiem innych zasadach. Nic oczywiście nie ujmując wartościom obecnym i pielęgnowanym w Warszawie, Krakowie albo Poznaniu.

–  Drugą osobą jest Rafał Podraza. –  Znamy się z Rafałem, pozostajemy w kontakcie. Badaczy biografii i twórczości Kossaków jest kilku. Trzeba wspomnieć na przykład Annę Kamińską, która pisze o córce Jerzego, Simonie Kossak. Cieszę się, że wspomniał pan moją książkę „Zofia Kossak. Opowieść biograficzna”. –  Dodam więc kolejny pani tom poświęcony zasłużonemu rodowi. Czyli „Kobiety Kossaków”. –  Otóż właśnie. Biorąc się do pracy nad ich historią, pragnęłam oddać sprawiedliwość członkiniom rodu. Dlatego napisałam tom o kobietach, które niosły na sobie całą życiową przyziemność, mężom, braciom i kochankom zostawiając górne laury. Stanowczo zbyt mało się o cichych bohaterkach dnia powszedniego pamięta. Bez zapracowanych pań Kossakowie nie odnieśliby tylu sukcesów. –  Akurat ani Lilka, ani Madzia Kossakówny raczej do zahukanych ofiar losu się nie zaliczały… –  Zgoda. Tylko trzeba mieć na uwadze całą panoramę rodu! Sztuka wymaga żyznej gleby! Tu już proporcje rozkładają się całkiem inaczej. Dlatego, by pokazać, jak rzeczy się istotnie miały, pracuję obecnie nad beletryzowaną historią Kossaków. –  Mam świadomość, że rozmawiam z pisarką nieoczywistą, kobietą o janusowym obliczu. Z jednej strony dostrzegam historyczkę literatury, którą pociąga biografistyka. Z drugiej widzę beletrystkę, którą zdecydowanie ciągnie do wyobrażonych fabuł z obszaru literatury popularnej. –  Spróbuję te „oblicza” połączyć w nowej książce. –  Wróćmy do powieści „Siedem spódnic Alicji”. Na ile akcja, osnuta wokół motywu damsko-męskich spotkań, rozstań i powrotów, stanowi dla pani nośnik ukrytych treści, historycznych zwłaszcza, tych, które wykraczają poza prostą opowieść? –  Rzeczywiście, dotknął pan ważnej sprawy. Staram się być w miarę sił kustoszem pamięci: ludzi, miejsc, ich małych oraz m a g a z y n

l i t e r a c k i

dużych historii. Przecież „Siedem spódnic Alicji” to nie jest tylko, a nawet nie przede wszystkim fabuła nawleczona na melodramat z mezaliansem w roli głównej. Chodziło mi o coś więcej. Pragnęłam oddać sprawiedliwość skomplikowanym doświadczeniom mężczyzn i kobiet, może kobiet zwłaszcza, związanych ze Śląskiem Cieszyńskim. Wprowadzam bohaterów wywodzących się z różnych klas społecznych i narodów, a nie czynię tego przypadkiem. Natomiast z rozmysłem staram się pisać tak, by trafić do szerokiego grona odbiorców. Zdając sobie sprawę, że wyrafinowani krytycy mogą mi z tego czynić zarzut. –  Czy zgodziłaby się pani na termin: „nowoczesna strażniczka tradycyjnych wartości”? I na drugi termin: „ryzykantka prostych fabuł”. –  To pan powiedział. Nawet jeśli się nie sprzeciwiam, to etykiety pozostawiam innym. Sama robię swoje. –  Nie powstrzymam się na koniec. Oto mam do czynienia z rzetelną Ślązaczką. Etos pracy przede wszystkim. –  Proszę dodać, że rozmawiał pan ze Ślązaczką Cieszyńską. Rozmawiał Tadeusz Lewandowski

Joanna Jurgała-Jureczka –  z wy-

kształcenia historyk literatury, autorka książek współczesnych i opracowań dotyczących przede wszystkim okresu XX-lecia międzywojennego i czasów PRL-u. W kręgu jej zainteresowań szczególne miejsce zajmuje Zofia Kossak, Gustaw Morcinek i inni literaci związani ze Śląskiem Cieszyńskim. Pracowała jako nauczycielka, dziennikarka i kierownik Muzeum Zofii Kossak w Górkach Wielkich.

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7



PROZA POLSKA

książki miesiąca

jerzy Pilch

Portret młodej wenecjanki Wydawnictwo literackie, kraków 2017, s. 184, 34,90 zł, isBn 978-83-08-06299-9

K

BIOGRAFIE, WSPOMNIENIA

ażda kolejna książka Jerzego Pilcha jest wydarzeniem, a w każdym razie powinna nim być. Tym razem jest to powieść – nie powieść, może nawet „bigos hultajski”, jak napisał Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej”. Recenzent wyliczył, że na książkę „składa się wiele gatunków, które łączą autobiografizm z literacką kreacją i zacierają granice między gatunkami. Mamy formy narracyjne, w tym pieprzne monologi, a także sekwencje dziennika”. Jest też opowiadanie przypisane Atinie Milić i jej nazwiskiem podpisane, pięknej mieszkance Czarnogóry, z którą pisarz był związany nie tylko erotycznie, ale nawet uczuciowo. Ukrywa ją pod wymyślonym imieniem i nazwiskiem Praliny Pralimowicz, a kraj jej pochodzenia nazywa Plamenogradem, zaś ją samą Plamenogradzką Kralicą, czyli Królową tego kraju. Zdradza jednak, może nieświadomie, rzeczywiste miejsce jej pochodzenia, gdy pisze, że wraz z rodziną pożegnała Podgoricę i wy-

lądowała w Warszawie. Słów z ojczystego języka partnerki jest w książce sporo, co potwierdza, że nie tylko pisarz miał na nią wpływ, ale i ona na niego, może nawet silniejszy, co zresztą wyraźnie wynika z wielu wynurzeń na kartach książki. Nie jest więc książka powieścią „w sensie ścisłym”, aby użyć ulubionego zwrotu autora, który z latami stał się jego znakiem rozpoznawczym. Możemy natomiast, idąc za jego słowami, przyjąć termin „proza erotyczna”, czyli „proza jako taka”. I tyle w tej sprawie. Dla wielu czytelników głównym tematem tekstu będzie jednak nie erotyka, tak bardzo obecna w jego pisaniu, ale samotność, starzenie się, też zmaganie się z chorobą i wreszcie brak możliwości stworzenia stałego związku. „Jeśli jestem w czymkolwiek biegły, to głównie w sztuce rozpadu”, brzmi pierwsze zdanie książki. I jeszcze intrygująca okładka. Jak zauważył Juliusz Kurkiewicz, zamieszczona

tam reprodukcja nie odpowiada obrazowi Dürera: „w oryginale kobieta ma gładki, prosty dekolt, kiedy na okładce rozcina się na podobieństwo rozłożonej książki” i uznaje to za „wymowny znak literackiego przetworzenia nawiązujący do erotomańskiego temperamentu narratora”. Warto tu erudycyjnie popisać się i wskazać, że ten słynny portret trafił do Wiednia z… Polski. Jak przekazała nam prof. Dorota Folga-Januszewska, po powstaniu Republiki Austriackiej w 1918 roku kustosze z wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum, o którym wydała wspaniałe opracowanie (piszemy o tym w innym miejscu tego numeru), szukali na terenie Polski obrazów do zakupu i nabyli dzieło Albrechta Dürera. Był to obraz ze spadku po Potockich, a został kupiony z prywatnej kolekcji Witolda Klemensa Wańkowicza w Wilnie, gdzie trafił przez Gdańsk. pioTR dobRołęcki

Bartosz janiszewski

stanisław grzesiuk. król życia Prószyński Media, Warszawa 2017, 42 zł, s. 448, isBn 978-83-8097-037-3

B

ohatera tej frapującej i odkrywczej książki zapytano kiedyś o stosunek do tematu „kobiety, wino i śpiew”: „po warszawsku to się mówi: dziwki, wódka i gramofon. A mój stosunek do nich jest szaleńczy, namiętny i bardzo otwarty” – odparł. Stanisław Grzesiuk – którego życiorys Bartosz Janiszewski finezyjnie rozkłada na czynniki pierwsze – był pisarzem i muzykiem, a przede wszystkim piewcą obyczajów i specyficznego kolorytu starej Warszawy. Urodził się 6 maja 1918 roku w Małkowie koło Chełma, zmarł 21 stycznia 1963 roku w Warszawie. Podstawą jego repertuaru stał się uliczny folklor stolicy, wyśpiewywany z towarzyszeniem mandoliny tudzież banjo. Obok Stefana Wiecheckiego (Wiecha) zaliczany jest do grona najbardziej zasłużonych twórców propagujących język i tradycje syreniego grodu. Mieszkał w nim od drugiego roku życia. Dzieciństwo i młodość spędził na Czerniakowie (ul. Tatrzańska), w sporej części zamieszkiwanym przez warszawską biedotę i margines społeczny. Zasady wy28

znaczała tu ferajna niebieskich ptaków będących na bakier z prawem. W pierwszych dniach września 1939 roku razem z grupą kolegów opuścił Warszawę, chcąc dołączyć do oddziałów Wojska Polskiego. Do domu powrócił po kapitulacji miasta. Zrezygnował z pracy w fabryce przejętej przez Niemców, żył z szabru i handlu łupami z włamań do zakładów zarządzanych przez okupanta. Aresztowany podczas łapanki, trafił na roboty przymusowe do Niemiec, skąd za pobicie bauera i ucieczkę z jego gospodarstwa został zesłany do obozu koncentracyjnego w Dachau. Po pięciu miesiącach przeniesiono go do Mauthausen, a po pół roku znalazł się w Gusen, gdzie doczekał wyzwolenia przez wojska amerykańskie. Piosenkami rozjaśniał współwięźniom ponure życie obozowe. Za 400 sztuk papierosów (każdy miał wartość bochenka chleba!) kupił bandżolę, wykonaną z denka od krzesła, gryfu od mandoliny i psiej skóry. Akompaniował sobie na niej. Instrument przetrwał. Na wierzchu figuruje napis KL-Gusen 1940–1945. Uzupełnia go wizerunek Myszki Miki. m a g a z y n

l i t e r a c k i

Niedługo po powrocie do Warszawy Grzesiuk wstąpił do PPR. Jarema Stępowski uważał, że nie był koniunkturalistą ani komunistą: „Był socjalistą. Ruskich nienawidził tak samo jak Niemców”. Bez wątpienia sympatyzował z nowo powstałą PRL, upatrując w niej szansę zaradzenia obecnemu w dwudziestoleciu międzywojennym wyzyskowi, nędzy i chorobom. Udzielał się, jako społecznik, został warszawskim radnym. Konsekwencją pobytu w obozach była gruźlica płuc. Swoje zrobiła też choroba alkoholowa, o której zaskakujące szczerością świadectwo zawarł we wspomnieniach. „Trzy lata nie piję. Na pijanych patrzę z litością, jak na ludzi chorych i nieszczęśliwych. Każdy przypomina mi o tym, że tak niejeden raz wyglądałem. Są jeszcze tacy, którzy namawiają do picia, inni nie namawiają i nie pozwalają namawiać. Większość natomiast nie daje wiary zapewnieniom o abstynencji. Kiedy wreszcie uwierzą? Po czterech, po sześciu latach? Kiedy wreszcie uwierzą, że pętla nie musi się zaciągnąć, jeśli jest w człowieku ambicja?!”. Tomasz zb. zapERT k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


KRYTYKA LITERACKA

książki miesiąca

rzeczy do nazwania Wojewódzka Biblioteka Publiczna i centrum animacji kultury, Poznań 2016, s. 724, isBn 978-83-64504-86-0

M

LITERATURA FAKTU

iało być siedemdziesięciu autorów na 70-lecie Juliana Kornhausera, które przypadło 20 września ubiegłego roku. Jednak zamysł rozrósł się, w miarę jak środowisko literackie dowiadywało się o tym zamierzeniu i „powstała książka, która sumuje fenomen pospolitego ruszenia blisko stu autorów”. Jest to nie tylko wielki hołd dla poety, ale też wyraz najwyższego uznania ze strony jego otoczenia. Można by teraz wyliczyć wszystkie osoby, których teksty zamieszczono w tej ogromnej, bo liczącej ponad 700 stron, księdze, co zajęło by resztę miejsca przeznaczonego na jej omówienie i takie zestawienie najwybitniejszych przedstawicieli polskiej krytyki byłoby najlepszą recenzją tego tomu. Ograniczmy się jednak tylko do odnotowania, że ułożone alfabetycznie według nazwisk teksty rozpoczynają się od Janusza Andermana, a kończą na Zofii Zarębiance. Z obowiązku redakcyjnego, ale też z radością odnotujmy, że autorem jednego z tekstów („Pamięć, nie-

pamięć i coś jeszcze. O wierszu »Niepamięć« Juliana Kornhausera i nie tylko”) jest Janusz Drzewucki, od lat związany z naszym pismem. A na końcu jest jeszcze – jako zamknięcie czy nawet pointa tomu – reprodukcja pracy plastycznej Ewy Kuryluk zatytułowanej „Wszystko”. Czy to oznacza, że już wszystko zostało powiedziane? Z pewnością nie. Dopełnieniem, a bardziej drugą połówką tej pracy jest wydany w ubiegłym roku równie monumentalny, liczący też ponad 700 stron i opracowany w podobnej konwencji edytorskiej, tom zatytułowany „Wiersze zebrane” Juliana Kornhausera, który również stał się wydarzeniem literackim. Zawiera 500 wierszy, a jego redaktorami są podobnie jak w przypadku omawianego tomu krytycznego Adrian Gleń i Jakub Kornhauser, syn poety, sam również poeta, uhonorowany w czerwcu ubiegłego roku jedną z dwóch połówek Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom „Drożdżownia”, opublikowany przez

tego samego poznańskiego wydawcę, którego zasługi dla polskiej literatury nie sposób przecenić. Julian Kornhauser od lat milczy i nie publikuje nowych utworów, co jest „spowodowane przebytym w roku 2008 krwotocznym udarem mózgu, którego efektem jest paraliż prawej strony ciała oraz afazja, czyli zaburzenie funkcji językowych”. Dlatego trzeba przypomnieć, że wyjątkowym wydarzeniem było opublikowanie w grudniu 2015 roku w miesięczniku „Twórczość” jego dwóch nowych wierszy. Tom utworów Juliana Kornhausera miał dwie okładki, ze zdjęciami poety autorstwa Elżbiety Lempp, która stworzyła niezwykle cenną kolekcję portretów polskich twórców. Również obecny tom zawiera zdjęcia poety wykonane przez tę samą artystkę, co dodatkowo podnosi walor estetyczny tej publikacji i potęguje zachwyt, jaki wzbudza. pioTR dobRołęcki

Wojciech ganczarek

upały, mango i ropa naftowa Bezdroża/Helion, gliwice 2017, s. 416, 39,90 zł, isBn 978-83-283-3248-5

N

a losie Wenezueli zaważyły tytułowe trzy przekleństwa – uważa Ramon, syn włoskich imigrantów, który z dystansem patrzy na swój kraj. Upały, mango i ropa naftowa to trzy rzeczy, o których świat marzy, ale które zamiast pomagać, rozleniwiają, uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Według Ramona trwałe gorąco sprawia, że nie trzeba budować solidnych domów, wystarczy prowizoryczna buda z anteną satelitarną i telewizorem w środku, by przy nim zalec. Wieczne lato oznacza wieczny sezon, nie trzeba magazynować na później, oszczędzać, zawsze coś rośnie. Zwłaszcza mango, nie wymaga specjalnych zabiegów, owoce leżą na ulicy, wystarczy tylko zebrać. Tak samo z ropą naftową – skoro jest naturalnym surowcem Wenezueli, który można eksportować, to po co wytwarzać cokolwiek innego. Inwestować w produkcję? Przecież jest rząd, który daje wszystko za darmo! Tyle że – pisze Wojciech Ganczarek – „Chavistowskie państwo jedną ręką dawało, drugą – wiązało ręce i zamykało usta obywatelom”. Autor, absolwent fizyki teoretycznej i matematyki stosowanej na Uni-

wersytecie Jagiellońskim, spędził przeszło rok w Wenezueli. Jeździł rowerem, ale też mieszkał kilka miesięcy w Meridzie i Caracas, doświadczając codzienności wenezuelskiego życia, prowadząc dziesiątki rozmów i wertując stosy książek. Z tego wszystkiego narodziła się publikacja łącząca w sobie relację z podróży, reportaż z Wenezueli pogrążonej w kryzysie i socjohistoryczne interpretacje mentalności latynoamerykańskiej, przetykana wywiadami. Od lat siedemdziesiątych Wenezuela zmieniała się z najbogatszego kraju Ameryki Południowej w zubożałe państwo. Od czasu boomu naftowego nie myślano o inwestowaniu w produkcję wewnętrzną. Teraz import produktów dla 30-milionowego społeczeństwa jest sprawą niezwykle kosztowną. Wielogodzinne kolejki po podstawowe produkty, niekontrolowana inflacja, dewaluacja waluty, rekordowo wysoka przestępczość, korupcja, nietykalność pracownika i arogancja władzy stały się nieodłącznym elementem nowego etapu w historii państwa, zarządzanego dyktatorską ręką przez socjalistę

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

2 / 2 0 1 7

Hugo Cháveza, a po jego śmierci w 2013 roku przez nieudolnego Nicolása Maduro. Wygrał on wyścig o fotel prezydencki z liderem opozycji Henriquem Caprilesem Radonskim (oddało na niego swój głos 49,12 proc. uprawnionych), który miał polskie korzenie. Jak podaje Wojciech Ganczarek, według szacunków w drugiej połowie lat czterdziestych do Wenezueli trafiło od 4 do 9 tysięcy Polaków: Żydów, byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, zesłańców z Sybiru, jeńców wojennych i więźniów obozów wyzwolonych przez aliantów. Czyta się tę książkę z wielką uwagą, dla polskiego czytelnika znającego realia PRL wiele spraw nie będzie zaskakujących, absurd goni tu absurd. Rzecz czasami zabawna, ale jednak w ogólnej wymowie niezwykle smutna. Autor w sposób sugestywny i ze znawstwem ukazuje realia Wenezueli. To jedyna wydana po polsku książka, obszernie i dogłębnie omawiająca problemy pogrążonego w kryzysie latynoskiego kraju. Ewa TEndEREnda-ożóg 29


Recenzje Proza polska Adrianna Trzepiota

Sekretna zima Jaśminy Główna bohaterka Jaśmina mieszka wraz z córeczką Marysią oraz mężem Joachimem w małej miejscowości niedaleko Szczytna na Mazurach. Po wypadku męża większość obowiązków domowych spada na Jaśminę. Kobieta jest zmęczona pracą w szkole i domu. Pozwala sobie na romans z Władkiem, którego poznaje u przyjaciółki. Miłosne uniesienie tylko na krótko dodaje jej skrzydeł. Decyzji o rozstaniu nie może zaakceptować zaborczy kochanek i bez przerwy nęka ją telefonami, wymuszając kolejne spotkania. Jaśmina z jednej strony boi się, że jej romans wyjdzie na jaw, a z drugiej ma dosyć bycia służącą własnego męża, który będąc na zwolnieniu lekarskim, nie stroni od alkoholu i spotkań ze znajomymi. Chwilami chciałaby opuścić męża, ale z drugiej strony nie chce pozbawiać swojej córki pełnej rodziny. Co powinna zrobić? Na początek udaje się do zaprzyjaźnionej szeptuchy po poradę w sprawie byłego kochanka. Ta jednak nie tylko pomaga jej w sprawie z Władkiem. Dzięki widzeniu babuszki Jaśmina wraca w nocy do domu i przyłapuje męża na zdradzie. Teraz już wie, że jej małżeństwo nie przetrwa. Tylko jak rozmówić się z Joachimem i w tej sytuacji przygotować Wigilię, która zbliża się wielkimi krokami? Jaśmina potrzebuje wsparcia i pomocy, podobnie jak leśniczy Bojan, którego niespodziewanie spotyka na swojej drodze. Bohaterka powieści przeżywa kryzys i stoi przed podjęciem najważniejszej decyzji w swoim życiu. Co robi? Radzi się szeptuchy, odwiedza świątynię na Świętej Górze Grabarce, szuka pomocy u przyjaciółki i w sobie samej, a dokładnie wsłuchuje się w wewnętrzny głos wilczycy (?!), którą odkryła w sobie. Jednocześnie jest wsparciem dla Bojana, któremu być może ratuje życie. Jaka będzie Wigilia Jaśminy? Czy dowie się, co jest najważniejsze dla niej i jej dziecka? Czy odnajdzie w życiu szczęście i harmonię? Książka opisuje dalsze losy Jaśminy, bohaterki „Zwilczonej”. Na szczęście powieść można czytać osobno, nie zapoznając się wcześniej z jej pierwszą częścią. To opowieść o poszukiwaniu samego siebie, w której mazurska, zimowa rzeczywistość miesza się z baśniami i legendami o wilkach. W sam raz dla osób lubujących się w starych wierzeniach czy ludowych mądrościach, którym nie przeszkadza zestawienie na równi „Niebieskiej Panienki, Dzikiej Wilczycy, Spokojnego Buddy”. (map) Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2016, s. 286, ISBN 978-83-65506-95-5

Jolanta Kosowska

Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2016, s. 304, ISBN 978-83-8083-282-4

Proza obca Jane Green

Ocalić Grace Co grozi Grace? Przed czym trzeba ją ratować? Przecież jest szczęśliwą żoną wybitnego pisarza Teda Chapmana. Wszyscy uważają ich za parę idealną. Są małżeństwem od dwudziestu lat. Mają dorosłą córkę, wspaniały, ze smakiem urządzony dom. Szybko poznajemy smutny sekret Grace. „Nikt się nie domyśla, że przeraża ją mężczyzna stojący u jej boku”, a „większość życia spędziła, sprzątając po Tedzie, przepraszając za niego albo czarując tych, których obraził”. Że musi znosić jego nieprzewidywalne nastroje i ataki. Nauczyła się przeczekiwać wybuchy złości, kiedy on miesza ją z błotem, krzyczy, lekceważy ją i poniża. Jej obowiązkiem jest pilnowanie, by był szczęśliwy. Dopóki pracuje u nich Ellen, asystentka i podpora Teda, sprawy jakoś się układają, po jej odejściu wszystko spada na głowę Grace. Wydawać by się mogło, że gorzej być nie może, ale… Wtedy w ich życiu pojawia się idealna Beth. Wszystko potrafi, wszystko zrobi i załatwi każdą sprawę. A do tego owija sobie Teda wokół małego palca. Grace jest zachwycona. Tyle że Beth wcale nie chce uszczęśliwić pani Chapman, ona chce… nią zostać. Grace naprawdę potrzebuje pomocy. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy naprawdę ją znają i nie uwierzą w bajeczkę o chorobie psychicznej i niepoczytalności. Historie Jane Green zawsze są krzepiące i pełne empatii. Jej bohaterki wychodzą z życiowych perypetii z bliznami na duszy, ale silniejsze, często szczęśliwsze, z nadzieją na nowe lepsze życie. Green wspiera swoje czytelniczki nadzieją i zaraża je optymizmem. A przy tym zapewnia wiele wspaniałych chwil ze swoimi pełnymi emocji powieściami (ta dodatkowo wzbogacona jest o smakowite i pokrzepiające przepisy kulinarne Grace). (hab) tłum. Katarzyna Różycka, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, str. 368,

W labiryncie obłędu

ISBN 978-83-7999-793-0

Autorka powieści obyczajowych powraca z nowym tytułem. „W labiryncie obłędu” to historia psychoterapeuty Wojciecha, którego gabinet odwiedza pewnego razu tajemniczy gość. To Włoch, który przynosi wiadomość od byłej dziewczyny lekarza – Karoliny Bielawskiej. Kobieta wpadła w kłopoty i potrzebuje pomocy. Wojciech jest jedynym, który może ją wybawić z opresji. Psychoterapeuta z rezerwą traktuje informacje przekazywane przez Włocha. Od rozstania jego i dziewczyny minął rok. Choć bardzo je przeżył, od niedawna jego życie wraca do normy, a Karolina jest tylko mglistym wspomnieniem. Nie chce wracać do przeszłości. Szybko się okazuje, że to tylko złudzenie. Kiedy następnego dnia lekarz dowiaduje się, że kobieta podjęła próbę samobójczą, odwiedza ją w szpitalu i obiecuje pomóc. Zadanie okaże się karkołomne. Była kochanka sprawia wrażenie zastraszonej, pytana o przyczyny załamania milczy. Z pomocą przyjdą dzienniki, w których Karolina skrupulatnie zapisywała wydarzenia ze swojego życia. Właśnie z nich Wojciech dowie się, że życiu kobiety – na co dzień mieszkającej we Włoszech – towarzyszyły w ostatnim czasie tajemnicze wydarzenia, które doprowadzały ją do paranoi. 30

Czyżby Karolina popadała w obłęd? A może ktoś chciał, by tak sądziła? Czy doktorowi uda się nakłonić dawną miłość do zwierzeń i dowiedzieć, co jest przyczyną jej stanu? Jolanta Kosowska kolejny raz potwierdza, że powieść obyczajowa to jej żywioł. „Labirynt obłędu” to bardzo zgrabnie, a przy tym sugestywnie opowiedziana historia miłosna z wątkami psychologicznymi i intrygą kryminalną. Wszystko wplecione w gorący klimat włoskiej prowincji. Idealna lektura na zimowe wieczory! (mo)

m a g a z y n

Douglas Adams

Autostopem przez galaktykę Powieść Douglasa Adamsa to klasyka fantastyki, a dokładniej sci-fi, na dodatek znajduje się również na liście 100 książek, które trzeba przeczytać wg BBC. Wydawnictwo Zysk i S-ka przygotowało piękne wznowienie tego tytułu, wzbogacając go o ilustracje Janusza Kapusty, podkręcając tym samym jeszcze lepiej klimat tej humorystycznej historii. „Autostopem przez galaktykę” to pierwszy z pięciu tomów o niezwykłych przygodach Ziemianina Artura, który jeszcze do niedawna nie wiedział o istnieniu kosmitów i bogatym życiu reszty galaktyki. Artur wraz z przyjacielem niczym autostopowicze trafiają na nieznany sobie statek kosmiczny dosłownie chwile przed zniszczeniem Ziemi i zagładą ludzkości. Pech sprawia, że kosmici, którzy ich uratowali, nie są przyjaźnie nastawieni do takich jak oni i postanawiają wyrzucić ich w przestrzeń kosmiczną. Tak rozpoczyna się niezwykła podróż po galaktyce Ziemianina Artura i jego dziwnego przyjaciela Forda. l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Recenzje „Autostopem przez galaktykę” to humorystyczny obraz tego, jak podróże kosmiczne wyobraża sobie Adams. Zagłada Ziemi, dla nas tragedia, tutaj zostaje przedstawiona w taki sposób, że nie da się nie uśmiechnąć, czytając ten absurdalny fragment. Humor powieści jest bardzo angielski, więc książka jest wprost stworzona dla fanów sci-fi i grupy Monty Pythona – łączy z obu to, co najlepsze. A rekomendacja dziennikarzy BBC sprawia, że książka Douglasa Adamsa wydaje się być obowiązkowym elementem biblioteczki każdego bibliofila. Marta Korytkowska tłum. Paweł Wieczorek, Zysk i S-ka, Poznań 2016, s. 322, ISBN 978-83-65521-28-6

Muriel Barbery

Elegancja jeża Główna bohaterka Renée Michel ma 54 lata, jest wdową i pracuje jako dozorczyni w jednej z paryskich kamienic, którą zamieszkują bogaci i wpływowi ludzie. Dla nich jest niewidzialna lub jest po prostu nikim. Taki baśniowy Kopciuszek. Jednak kobieta jest niesamowicie inteligentna. Oczytana, obyta ze sztuką filmową, malarstwem i muzyką wiedzie spokojny żywot, choć bez wątpienia inny niż spodziewają się zamieszkujący tę kamienicę lokatorzy. Wypełniając swoje obowiązki, Renée bardzo stara się podtrzymywać stereotypowy obraz dozorczyni, zarówno co do wyglądu, jak i zachowania. I chociaż znajduje się gdzieś na marginesie życia społecznego jest świetną obserwatorką, która dostrzega wszystkie niuanse dotyczące relacji międzyludzkich. Jedną z niewielu osób, którą polubi będzie Paloma. Dziewczynka ta ma zaledwie 12 lat a już planuje popełnić samobójstwo w swoje 13. urodziny. Czuje się nierozumiana przez dorosłych i nie znajduje sensu życia. Uważa, że nie ma na świecie nic godnego uwagi i emocji. Nad wiek rezolutna próbuje ukrywać swoją inteligencję przed dorosłymi, aby ich nie niepokoić… Ci i tak jednak martwią się jej ciągłą powagą, ciętymi ripostami i odizolowaniem od swojej rodziny. Paloma i Renée początkowo mijają się, nie zwracając na siebie zbytniej uwagi. Nie zdają sobie nawet sprawy, jak wiele rzeczy je łączy, np. miłość do literatury, sztuki czy Japonii. Ich losy zostają ze sobą splecione dopiero za sprawą pojawienia się w kamienicy przystojnego Japończyka Kakuro Ozu. Nieskażonego żadnymi uprzedzeniami i różniącego się tym od innych mieszkańców, że widzi coś więcej niż czubek własnego nosa. To on, niczym książę, rozpoznaje w Kopciuszku księżniczkę i wyciąga zarówno Renée, jak i Palomę z ich bezpiecznych pancerzy, pokazując, że można być sobą. Czy za sprawą Kakuro Renée zostanie szczęśliwą księżniczką? Czy Paloma odnajdzie „ruch idealny” w świecie i odstąpi od swojego planu samozniszczenia? Przekonajcie się sami. Powieść Muriel Barbery to zupełne zaskoczenie, zdumiewające połączenie literatury popularnej z prozą ambitną, filozoficzną. Chwyta tkliwie za serce, bawi swoją nonszalancją i zastanawia bogactwem odniesień. Proste, wręcz banalne zdania czy dialogi przeplatają się z filozoficznymi rozważaniami. To piękna, współczesna i przede wszystkim inteligentna opowieść o niedopasowaniu do świata, o jego brutalności i ludzkim strachu przed byciem prawdziwym sobą, a także o konieczności dostosowywania się do ograniczeń i szablonów narzucanych przez społeczeństwo. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich szukających nowych wrażeń intelektualnych. (map) tłum. Irena Stąpor, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, s. 354, ISBN 978-83-7999-779-4

biografie, wspomnienia Witold Urbanowicz

As. Wspomnienia legendarnego dowódcy Dywizjonu 303

Wspomnienia wojenne wybitnego pilota polskiego lotnictwa wojskowego były u nas edytowane już od początku lat sześćdziesiątych, jednak m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

niniejszy tom zawiera ich najpełniejszy zbiór. Składają się na niego cztery książki: „Początek jutra” o kampanii wrześniowej, „Świt zwycięstwa” dotyczący powietrznej bitwy o Anglię, „Ogień nad Chinami” opowiadający o walkach przeciwko wojskom japońskim, a także „Myśliwcy” traktujący o losach autora w przedwojennej Polsce, głównie w dęblińskiej „szkole orląt”. Zebrane wszystkie w jednej edycji prezentują pełny obraz autora, nie tylko znakomitego lotnika, dowódcy Dywizjonu 303, formacji utrwalonej jeszcze podczas wojny w głośnym reportażu książkowym Arkadego Fiedlera, ale również utalentowanego pisarza z wyraźnym zacięciem historycznym. Witold Urbanowicz nie tylko opisuje własne losy, a robi to umiejętnie i interesująco, w zgodzie z zasadami przygodowej narracji, ale również wplata w nią rozliczne refleksje natury politycznej i komentarze do ówczesnych wydarzeń, również tych poprzedzających wybuch II wojny światowej. Na spisanych przez niego kartach co rusz natrafiamy na ciekawostki i historyczne fakty, o których milczą monografie historyczne, nie mówiąc o szkolnych podręcznikach. Na przykład, w 1938 roku, w okresie tzw. kryzysu monachijskiego, Europa była do tego stopnia zaczadzona deklaracjami Hitlera o jego rzekomo pokojowych zamiarach, że społeczeństwo francuskie zebrało składki na zakup luksusowej willi na Riwierze dla premiera angielskiego Chamberlaina za to, że ten „uratował pokój”, rzucając Trzeciej Rzeszy na pożarcie Czechosłowację. Jednak po upływie kilku zaledwie miesięcy Francuzi, podobnie jak Anglicy, dalecy już byli od składania hołdów brytyjskiemu przywódcy. Ciekawy, opasły tom potwierdza tezę, że jego autor nie tylko „wspaniale walczył”, ale i „jeszcze lepiej pisał”. Dopełnia go wykaz, „dzień po dniu”, lotów bojowych Dywizjonu 303 podczas Bitwy o Anglię: od 2 sierpnia do 23 października 1940 roku. Piotr Kitrasiewicz Znak, Kraków 2016, s. 704, 69,90 zł, ISBN 978-83-240-4171-8

Adam Sisman

John le Carré. Biografia David Cornwell był jednym z tych pracowników brytyjskiej służby bezpieczeństwa MI5, którzy nigdy nie brali udziału w akcji, w której mogłoby być zagrożone ich życie. A jednak podczas szkoleń poznał znakomicie i techniki walki (strzelanie z pistoletu automatycznego do ruchomych celów, posługiwanie się nożem, walkę wręcz) i sposoby zachowania się w obliczu niebezpieczeństwa. Uczył się także otwierania zamków, odnajdywania i odczytywania zaszyfrowanych informacji oraz pozyskiwania tajnych współpracowników i psychologicznego profilowania podwójnych agentów i zdrajców. Posiadł doskonale sztukę kłamstwa: przybierania fikcyjnych tożsamości, tworzenia wiarygodnych opowieści pozwalających zamaskować prawdziwe cele nie zawsze etycznych działań. Kilkuletnia praca w leżących na pierwszej linii zimnowojennego frontu Zachodnich Niemczech pozwoliła mu w praktyce poznać sztuczki sojuszników i przeciwników. David Cornwell posiadał jednak pewną umiejętność, której nie uczono na żadnym z wywiadowczych i kontrwywiadowczych kursów: umiejętność tworzenia wartkich, wciągających opowieści i wyrazistych bohaterów. Połączenie szpiegowskich umiejętności z literackim talentem, co było jeszcze wzmocnione przez neurotyczną osobowość kształtowaną w okropnym dzieciństwie, uczyniło z Cornwella – używającego obco brzmiącego pseudonimu John le Carré – jednego z najwybitniejszych twórców powieści sensacyjnej, pisarza, który wprowadził pogardzany wcześniej gatunek do klasyki literatury. Biografia le Carrégo pióra Adama Sismana, przepełniona szczegółami i informacjami, odsłania – w końcu można to zrobić – to, co w biografii le Carrégo było dotąd skrzętnie ukrywane lub maskowane niedomówieniem bądź pogłoską: dzieciństwo i młodość pisarza, jego pracę dla brytyjskich służb, pełną zawirowań literacką karierę. Jarosław Górski tłum. Zofia Szachnowska-Olesiejuk, Adam Olesiejuk, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, 660 s., 44.90 zł., ISBN 978-83-7999-667-4

2 / 2 0 1 7

31


Recenzje Andrzej Andrusiewicz

Barbara Caillot Dubus, Aleksandra Karkowska

Bohater najnowszej pracy wybitnego znawcy Rosji ukończył studia prawnicze i pracował – jako adwokat – w Petersburgu. Zasłynął, broniąc oskarżonych w procesach politycznych. Talent oratorki połączony z zapałem rewolucyjnym, jakim zaraził się w 1905 roku, uczynił go politykiem. W 1912 uzyskał z ramienia eserowców mandat do Dumy Państwowej. Po rewolucji lutowej został członkiem Tymczasowego Komitetu Dumy Państwowej, a także wiceprzewodniczącym Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. W gabinecie księcia Lwowa zrazu pełnił funkcję ministra sprawiedliwości, a potem kierował resortem spraw wojskowych i marynarki. W lipcu 1917 roku, dzięki doskonałym zdolnościom krasomówczym i skłonności do demagogii, został premierem Rządu Tymczasowego. Okazał się człowiekiem niezdecydowanym, nieprzewidującym i nieudolnym. Zarządzona przezeń ofensywa gen. Brusiłowa zakończyła się niepowodzeniem, a działania gen. Korniłowa – mające ma celu ukrócenie anarchii – zostały przez Kiereńskiego storpedowane. „Czerwony liberał” – jak trafnie określa go autor fascynującej monografii – bardziej obawiał się konserwatystów i zwolenników powrotu caratu niźli bolszewików. Nie zdołał się z nimi rozprawić, gdy miał ku temu doskonałą okazję i przegrał walkę o demokrację w Rosji. Skutki jego błędów świat odczuwa do dziś. Rząd Kiereńskiego został obalony przez Lenina et consortes. Po nieudanej próbie odbicia Piotrogrodu z pomocą wojsk generała Krasnowa, ekspremier wyjechał do Francji, a następnie USA, gdzie aktywnie działał w kręgu rosyjskiej emigracji. Skądinąd silnie skłóconej i zinfiltrowanej przez szpiegów Kremla. Pod koniec 89-letniego życia bezskutecznie zabiegał o powrót do ZSRR, imponującego mu potęgą. Ponoć nawet spotkał się w tym celu z Chruszczowem. Pozostaje niewyjaśnione, czy na poczynania Kiereńskiego miała wpływ masoneria, do której należał. Tomasz Zb. Z apert

Ich pierwszą wspólną publikacją były „Banany z cukru pudru”, w której znalazły się wspomnienia mieszkańców warszawskiego osiedla Miasto Ogród Sadyba. Za namową autorek zgodzili się oni przytoczyć epizody ze swoich młodych lat i udostępnić fotografie, rysunki, fragmenty pamiętników, by pokazać młodszym pokoleniom tamten świat. Tym razem obie panie zebrały okruchy wspomnień wśród ludzi urodzonych przed drugą wojną światową, którzy wychowywali się na Skalnym Podhalu. Podpytywały, słuchały, zapisywały i fotografowały. Otwierają przed czytelnikami drzwi do świata, którego już nie ma. Niesieni opowieściami zapominamy o rzeczywistości, która nas otacza. A może lektura wywoła u niektórych tęsknotę za minionymi czasami, gdy czytano przy świetle lampy naftowej, spano na siennikach wypełnionych słomą i beztrosko biegało się boso po lesie? Jedna z opowieści przyniesie rewelację, myślę że dla wielu zaskakującą, że „nie ma owiec jednakowych, każda jest inna. Chłopy to poznają trzy pokolenia i po jakiej matce, i po jakiej babce, i po jakim baranie”, z kolei z niedowierzaniem czytamy „bardzo lubiłem szkołę, bo to jedyna rozrywka kulturalna była”. Dojmujące są wspomnienia związane z biedą, zwłaszcza na przednówku, a bardzo bolesne te związane z wybuchem drugiej wojny światowej. Interlokutorzy opowiadali o swoim dzieciństwie, zwyczajach, zabobonach i życiu codziennym. Barbara Caillot Dubus i Aleksandra Karkowska opowieści przeplotły starymi zdjęciami z rodzinnych albumów i współczesnymi portretami swoich rozmówców. Autorkom przyświeca jasny cel: „Dajmy młodym inspirację do rozmów ze starszymi, którzy poczują się potrzebni. Przerzućmy kładkę między pokoleniami. Dbajmy o pamięć, ona jest przyszłością przeszłości”. Ewa Tenderenda-Ożóg

Bellona, Warszawa 2016, s. 400, ISBN 978-83-1114-302-9

Oficyna Wydawnicza Oryginały, Warszawa 2016, s. 160, ISBN 978-83-943230-4-2

Roman Cilek

Aleksandra Szarłat

10 lipca 1973, aleja Obrońców Pokoju w Pradze. Olga Hepnarová, lat 22, wjeżdża ciężarówką w pełen ludzi przystanek tramwajowy. 8 ofiar śmiertelnych, 12 osób ciężko rannych, panika i chaos. „Milicjanci zasypują sprawczynię wypadku pytaniami: – Hamulce się zacięły czy co? Na Boga, zasnęła pani za kierownicą?! Hepnarová spokojnie odpowiada: – Nie, nie zasnęłam, hamulce są sprawne. Umyślnie wjechałam na chodnik, to moja zemsta na społeczeństwie za to, jak traktowało mnie przez całe moje życie”. Rozpoczyna się śledztwo. Roman Cilek skrupulatnie je relacjonuje. Równie wiernie rekonstruuje życiorys opisywanej, jak i przebieg jej procesu – Hepnarová była ostatnią kobietą skazaną w Czechosłowacji na karę śmierci. Wyrok wykonano. Książkę czyta się raczej jak wciągający kryminał psychologiczny niż typową literaturę faktu. Z rzetelnie zebranych przez autora zeznań świadków, listów, dokumentów sądowych i śledczych wyłania się wstrząsający obraz zakłamania ówczesnego systemu, niekompetencji służby zdrowia i bezradności sądu. Obcujemy z wyalienowaną – nie tylko z racji skłonności lesbijskich – i niewątpliwie niezrównoważoną umysłowo – jednostką, postanawiającą przekuć własną bezsilność i nienawiść w zbrodniczy czyn. Na podstawie książki powstał film w czesko-polsko-słowackiej koprodukcji. Słabszy od książki – głównie z powodu pozbawionej dramaturgii narracji. W plątaninie wątków widzowie się gubią, więc przed obejrzeniem obrazu – urzekającego subtelnym erotyzmem Michaliny Olszańskiej (roli tytułowa) uwiecznionej w obiektywie kamery Adama Sikory – powinni bezwzględnie zapoznać się z tą wciągającą lekturą. Tomasz Zb. Z apert

Wojciech Jaruzelski spotkał swą przyszłą żonę wiosną 1955 roku podczas konkursu chopinowskiego. Występ laureata, chińskiego pianisty Fu-Tsunga, oglądał w Filharmonii Narodowej, odbudowanej ze zniszczeń wojennych w tym samym miejscu, lecz innym kształcie. Przybył tam z dyrektorem muzycznym Centralnego Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego Adamem Wiernikiem, który rozpoznawszy w siedzącej na dostawianym krzesełku blondynce swą podwładną – tancerkę, zaprosił ją do loży, zapoznając z Jaruzelskim, wcześniej flirtującym z innymi „umundurowanymi artystkami”. „Sama Barbara Jaruzelska wspominała, że kiedy jeszcze nie byli małżeństwem, postawiła mu ultimatum: albo ja, albo inna dziewczyna z tego zespołu. Musisz się zdecydować. I zdecydował się na nią. Tą inną była Irena Mrówczyńska. »Mama nawet mówi samokrytycznie, iż Irenka była od niej ładniejsza i zgrabniejsza« – napisała Monika Jaruzelska. Po wspólnie przeżytych latach generał jest pewien, że dokonał wtedy właściwego wyboru, tym bardziej, że wyszło na jaw, iż owa Irenka nie do końca była z nim szczera. Miała nie tylko romans za znanym śpiewakiem operowym Bernardem Ładyszem, ale i dziecko…” – czytamy w książce dowodzącej, że za każdym mężczyzną u władzy stoi kobieta, która pomogła mu zdobyć wpływy. Pierwsze damy III Rzeczpospolitej: Barbara Jaruzelska, Danuta Wałęsa, Jolanta Kwaśniewska, Maria Kaczyńska, Anna Komorowska, Agata Kornhauser-Duda. Dzieli je pochodzenie, doświadczenie i poglądy. Łączy świadomość swej siły. Oraz faktu, że wizerunek małżonki prezydenta to dziś sprawa polityczna. Autorka książki ukazuje opisywane poprzez rozmowy, a także relacje rodzin i znajomych. Aleksandra Szarłat jest absolwentką filologii polskiej, dziennikarką („Sztandar Młodych”, „Twój Styl”, „Gala”). Pedagog (najseksowniejsza) wydziału dziennikarstwa UW, drogę do literatury zaczęła od gwiazd („Bogowie naszej planety”), następnie – też wspólnie z Ewą

Kiereński. Czerwony liberał

Na Giewont się patrzy

Ja, Olga Hepnarová

Pierwsze damy III Rzeczpospolitej

Afera, Wrocław 2016, s. 280, ISBN 978-83-9416-950-3

32

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Recenzje Szymańską – zaliczyła kryminał („Nie chodź do parku w niedzielę”). Na kolejne książki musieliśmy czekać blisko ćwierć wieku. Ale było warto: („Wnętrza Gwiazd” – wspólnie z Aliną Mrowińską, „Prezenterki”, „Celebryci z tamtych lat”, „Świat Andrzeja Fidyka”). Tomasz Zb. Z apert W.A.B., Warszawa 2016, s. 320, ISBN 978-83-2803-434-1

Phil Knight

Sztuka zwycięstwa Historie o tym, jak wykuwały się wielkie fortuny od zawsze budziły zainteresowanie czytelników. Nic dziwnego, wielu szuka w nich sposobów na dojście do bogactwa (a przynajmniej powiększenia domowego budżetu). W ostatnim czasie inspiracji i motywacji do wzbogacenia się dostarczył Phil Knight, opowiadający w „Sztuce zwycięstwa” jak garażowa firma Blue Ribbon, założona przez niego w połowie lat sześćdziesiątych przez ponad pięć dekad rozrosła się do jednego z najpoważniejszych na rynku graczy w dziedzinie produkcji ubrań i sprzętu sportowego, znanego dzisiaj jako Nike. Czytelnicy poszukujący we wspomnieniach Knighta przepisu na sukces, mogą się czuć rozczarowani. Opisywana przez niego droga na szczyt okazała się niezwykle długa, przy tym wyboista i żmudna. Okazuje się, że dobry pomysł na biznes (Knight założył firmę z miłości do biegania i chęci zapewnienia sportowcom butów najlepszej jakości) nie wystarczy, by osiągnąć sukces. Potrzebna jest również wytrwałość, dobry plan działania, zaufani ludzie, którzy pomogą rozkręcić interes, a przede wszystkim pieniądze. Tych ostatnich ojciec Nike’a nie miał w wystarczającej ilości i przez ponad dwie dekady balansował na granicy bankructwa, mimo że buty cieszyły się dużą popularnością. „Sztukę zwycięstwa” czyta się mimo wszystko z wypiekami na twarzy. I nie jest to zasługa tylko talentu pisarskiego autora, również tego, że Phil Knight ani przez chwilę nie zwątpił w swoją firmę. Przez kolejne dekady wytrwale dążył do celu, drobiazgowo planując każdy ruch i otaczając się przyjaciółmi – równie pozytywnie nastawionymi do biznesu co on. Jaki morał wypływa ze wspomnień Knighta? Jeśli się w coś wierzy, warto za tym podążać, nawet jeśli życie kładzie nam pod nogi kłody. Nasza wytrwałość kiedyś zostanie wynagrodzona! Banalne, ale prawdziwe. (mo) tłum. Maciej Szymański, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016, s. 488, ISBN 978-83-8062-069-8

poezja Piotr Mitzner

Klerk w studni Piotr Mitzner jako poeta nie zwalnia tempa. Niedawno wydał potężny, bo liczący ponad pół tysiąca stron tom swoich poezji zebranych, zatytułowany „Wybiór” (2015), a zaraz potem zbiorek znacząco zatytułowany „polak Mały” (2016), a już na przełomie 2016 i 2017 serwuje nam następny tom wierszy „Klerk w studni”, obok którego nie da się przejść, tak jak przechodzi się obok setek tomików poetyckich, ukazujących się w Polsce rok w rok. Napisałem, że nie zwalnia tempa jako poeta nieprzypadkowo, bo przecież Mitzner jest także eseistą, tłumaczem, redaktorem „Nowej Polszy” oraz wydawcą, odnoszącym sukcesy w każdej z tych dziedzin. Podziwiam nie od dzisiaj zarówno jego talent, jak i pracowitość. Wiersze składające się na „Klerka w studni” zostały napisane w charakterystycznej dla Tadeusza Różewicza wersyfikacji, co wcale nie znaczy, że jako poeta idzie Mitzner tropem Różewicza, nic z tych rzeczy. Faktem jest, że jego liryka jest oszczędna w wyrazie. Poeta panuje nad słowem, nad ekspresją, chociaż fantazji mu nie brakuje i raz po raz daje jej upust. Co najciekawsze, to poeta wsłuchany w puls żym a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

wej polszczyzny, tej nie tylko z radia i telewizora, ale z tramwaju, autobusu, pociągu, z ulicy i z uniwersytetu, ze sklepu i z biblioteki. Oprócz wierszy krótkich, zwartych intelektualnie i lapidarnych pod względem formalnym, na tomik składają się formy dłuższe, takie jak „Grozi zawaleniem zakaz przebywania”, „Listy” i „W tej wrzawie”, ale jeśli dobrze przyjrzeć się tym tekstom, łatwo wyodrębnić z nich części składowe, które mogłyby funkcjonować jako samodzielne wiersze. Piotr Mitzner to mistrz krótkiej formy lirycznej. Poetę interesuje zarówno egzystencja, jak i esencja, równie swobodnie posługuje się anegdotą, opowieścią, jak i metaforą. Z tym, że tym, co napędza mechanizm jego poezji, a także poszczególnych wierszy, jest jak się wcześniej rzekło żywy, dynamiczny – bo nieustannie się zmieniający – język. Uprzedzając pytania: poeta nie przebiera w słowach – tak bywa nie raz i nie dwa, ale bywa też i tak, że powstrzymuje się, opiera się pokusom, jakie żywy język oferuje. Stąd rzadkiej urody teksty w rodzaju „Lata 2016”, zadedykowanego poecie Wojciechowi Kassowi i jego żonie Jagience, kierującym Muzeum im. Gałczyńskiego w Praniu czy „Patrz!”, ofiarowanego Leszkowi Szarudze, poecie, prozaikowi i literaturoznawcy na jego 70. urodziny. To, co najlepsze w poezji Piotra Mitznera, znajduję także w wierszach „Co kryje góra?”, „Po kolędzie”, „Ścieg”, w których to, co intelektualne przeplata się finezyjnie z tym, co z wyobraźni; to, co ciemne, z tym, co jasne; to, co oczywiste, z tym, co oczywiste nie jest, nie było i nie będzie. Janusz Drzewucki doM wYdawniczy tCHu, Warszawa 2016, s. 66, ISBN 978-83-43104-13-9

Stanisław Czerniak

Iskra buntu

Tomik ten czytałem w fazie redakcyjnej, ściślej zaś wiersze składające się na cykl tytułowy. Koniec końców poeta postanowił do tego cyklu dołączyć dwa zestawy wierszy starszych „Niagara” oraz „Nagie Że”, a także szkic literacko-filozoficzny „Prasens a kondycja ludzka. Liryka jako laboratorium filozoficzne”, rzecz będąca z jednej strony czymś w rodzaju autokomentarza, zaś z drugiej czymś na kształt poetyckiego manifestu. Stanisław Czerniak jest przede wszystkim profesorem filozofii, autorem wielu znakomitych książek z tego zakresu, w tym o myśli Maxa Schelera i Maxa Horkheimera, ale jest także poetą i to nie byle jakim poetą, chociaż nie tak łatwo poznać się na jego talencie. Zwłaszcza, że autor nigdy nie zabiegał ani o sławę i rozgłos, ani o nagrody. A jednak spotkał się już z uznaniem, czego dowodem poświęcone jego twórczości lirycznej dwie solidne książki krytycznoliterackie Krzysztofa Derdowskiego (2015) i Marka Pieczary (2016), a także opracowana przez tego pierwszego praca zbiorowa „Antropologia podmiotu lirycznego”, w której znalazły się teksty takich znawców poezji, jak m.in. Leszek Szaruga, Henryk Pustkowski, Andrzej Biskupski, Paweł Dybel, Krzysztof Lisowski. Poezja Czerniaka to poezja na wskroś filozoficzna, ale to nie oznacza, że trudna w odbiorze. Co zaskakujące, posługując się refleksją filozoficzną, a także filozoficzną medytacją i na dodatek filozoficzną terminologią, słownictwem, poeta pisze tak, jakby, to, co myśli było zrozumiałe dla wszystkich, choć nie zawsze dla każdego oczywiste. Nigdy nie stawia się wyżej od czytelnika, nie przemawia do niego ex cathedra, lecz rozmawia z nim, szuka z nim mentalnego, choć chyba także emocjonalnego porozumienia. Myśląc, człowiek się buntuje, zaś buntując się, żyje w pełni – jako osoba myśląca, jako podmiot własnego życia, jako podmiot otaczającej go rzeczywistości. O tę właśnie podmiotowość ludzkiej natury upomina się poeta w każdym ze swoich zdyscyplinowanych i precyzyjnych wierszy. (jd) Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś nad Drwęcą 2017, s. 174, ISBN 978-83-87479-66-4

Leszek Elektorowicz

Rąbek królestwa Autor tego tomu to jeden z najstarszych poetów tworzących dzisiaj w języku polskim. Na dodatek jeden z niewielu, którzy urodzili się we Lwowie. To właśnie jemu zadedykował Zbigniew Herbert 2 / 2 0 1 7

33


recenzje – także lwowiak – wiersz „Wysoki Zamek”, zamieszczony w zbiorze „Epilog burzy”. Leszek Elektorowicz – rocznik 1924 – jako poeta zadebiutował w roku 1957 zbiorkiem „Świat niestworzony”, ale to nie poezja cieszyła się największym uznaniem krytyki, lecz jego proza oraz eseistyka. Nie sposób nie przypomnieć, że jest on autorem głośnych przed laty powieści „W lochu Ferrary” oraz „Gwiazdy drwiące” i zbiorów opowiadań „Rejterada” czy „Przeklęty teatr”, a ponadto zbioru szkiców o prozie angielskiej i amerykańskiej „Zwierciadło w okruchach” i tomu esejów podróżnych „Z Londynu do Teksasu i dalej”. Ważną rolę w jego dorobku odgrywają także prace translatorskie, a więc przekłady takich poetów, jak: Shelley, Lawrence, Auden, Frost czy Williams. Chciałoby się napisać, że na stare lata Elektorowicz wrócił do poezji, ale to nie byłaby prawda, gdyż w rzeczy samej poezję uprawia on systematycznie przez całe życie. „Rąbek królestwa” to wszak dziesiąty zbiór wierszy w jego dorobku. Ukazuje się w kilkanaście lat po znakomitych „Niektórych stronicach”, w dziesięć lat po równie świetnych „Z(a)myśleniach” oraz w cztery lata po dających do myślenia „Juweniliach i seniliach”. Na najnowszy, wyjątkowo cieniutki – zawierający niespełna dwadzieścia wierszy – zbiorek składają się wiersze, których tematem są sprawy ostateczne, dotyczące każdego z nas, o których zarówno nie umiemy rozmawiać, jak i dyskutować się boimy, a więc o tajemnicy życia i śmierci, o tajemnicy ludzkiego istnienia i człowieczego pojedynczego losu, wreszcie o Bogu, na co dyskretnie zwraca uwagę w posłowiu profesor Maciej Urbanowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kluczowe wiersze tego tomu: „Dar”, „Czas” czy „Ostatni” urzekają prostotą wywodu i jasnością puenty, bowiem jak czytamy wygłosie tego ostatniego wiersza: „Powietrze drży od milczenia / Pościg niedościgłej prawdy / Na końcu jest tajemnica / Miłość góruje nad słowem”. Nie ma tu ani jednego słowa za dużo. (Jd) Arcana, Kraków 2016, s. 32, ISBN 978-83-65350-190-0

literatura Faktu Daniel Estulin

W imię allaha

tłum. Maciej Potulny, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, s. 333, ISBN 978-83-7999-775-6

Historia Charlotte Krüger

Mój dziadek fałszerz Kolejna książka z serii „Potomkowie Nazistów Mają Głos”. Wnuczka opowiada o SS-Sturmbannführerze Bernhardzie Krügerze, kierującym warsztatem fałszerskim w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Zatrudniono w nim żydowskich więźniów, których zadaniem było podrabianie brytyjskich funtów. Akcja przeszła do historii pod nazwą Operacja Bernhard i stanowiła bez wątpienia największe tego rodzaju przedsięwzięcie w historii. Pod komendą Krügera pracował zespół 142 fałszerzy wyselekcjonowanych spośród więźniów obozów koncentracyjnych. Założenia operacji wprowadzano w życie od roku 1942. Sporządzenie uniwersalnych matryc do produkcji, opracowanie odpowiedniego rodzaju papieru (składającego się głównie z fragmentów tkanin bawełnianych), skopiowanie i złamanie algorytmu umożliwiającego wygenerowanie poprawnych numerów seryjnych banknotów przysporzyło uczestnikom operacji wielu trudności. Jednak, do momentu ewakuacji obozu Sachsenhausen w kwietniu 1945 roku, prasa drukarska wyprodukowała 8.965.080 banknotów o łącznej wartości 134.610.810 funtów. Papiery wartościowe, które wydrukowano w ramach operacji Bernhard, uważane są za najdoskonalsze podróbki w dziejach. Odróżnienie ich od oryginalnych banknotów, wypuszczanych przez Bank Anglii, okazało się niemal niemożliwe. Na kanwie tej historii powstał austriacko-niemiecki film „Fałszerze”, który w 2008 roku otrzymał Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, pokonując m.in. „Katyń”. Po wojnie Krüger stanął przed sądem denazyfikacyjnym. W jego obronie wystąpili więźniowie-fałszerze, którym ocalił życie. Uniewinniony znalazł zatrudnienie w firmie papierniczej. Zmarł w 1989 roku. toMasz zb. z aPert tłum. Bartosz Nowacki, Prószyński Media, Warszawa 2017 s. 432,

„Prawdziwa Historia Klubu Bilderberg” Estulina doczekała się w Hiszpanii 18 wznowień, a przetłumaczono ją na 48 języków. Również polscy czytelnicy mogli poznać ten niesamowity raport z corocznych spotkań najbardziej wpływowych osób z całego świata, których decyzje wpływają na losy zwykłych obywateli. W kolejnej swojej książce „Władcy cienia” Daniel Estulin przedstawił historię o tym, jak światowe rządy i służby specjalne z chęci zysku wikłają się w interesy z handlarzami narkotyków i terrorystami. W książce „W imię Allaha” hiszpański dziennikarz śledczy opisuje jak zachodnie rządy – Stany Zjednoczone z partnerami NATO oraz sojusznikami, takimi jak Izrael, Arabia Saudyjska i Katar wykreowali, sfinansowali i rozpętali islamski terror. Według Estulina „globalna wojna z terroryzmem” jest „mitem opartym na iluzji i fałszywym założeniu, że jeden człowiek, Osama bin Laden, zdołał przechytrzyć amerykański aparat wywiadowczy dysponujący budżetem w wysokości czterdziestu miliardów dolarów”. Zdaniem Estulina to, czego jesteśmy obecnie świadkami, to nie zwykła religijna wojna, ale raczej pierwsze oznaki geopolitycznych zmian, które będą mieć głębokie i długotrwałe konsekwencje. Autor twierdzi, że cała historia świata jest sfałszowana. Jego zdaniem, dotarcie do prawdy wymaga dużo pracy i czasu, czego nam brakuje. Co jest tego efektem? Według Estulina ludzie nie potrafią myśleć. A takimi, jak łatwo się domyśleć, najłatwiej jest sterować i manipulować. Daniel Estulin, korzystając z wielu różnorodnych źródeł, pokazuje, na czym polega problem na Bliskim Wschodzie i kto jest w głównej mierze za ten stan rzeczy odpowiedzialny. Niejeden z nas pewnie zastanawiał się, dlaczego Zachód nie może sobie poradzić z problemem w tym rejonie? Otóż prawda jest taka, że nie tyle nie może, co raczej 34

nie chce. A kto z tego konfliktu czerpie największe korzyści i jaki jest jego główny cel? Przeczytajcie, bo naprawdę warto. (map)

m a g a z y n

ISBN 978-83-8097-041-0

Niall Ferguson

Dom rothschildów. tom 2 Druga część monumentalnej monografii bankierskiego rodu Rotschildów. Część pierwsza przedstawiała zadziwiający awans rodziny handlarzy monet pochodzącej z potwornie przeludnionego i zamkniętego frankfurckiego getta do roli bankierów europejskich dworów. Druga część opowiada już o najpotężniejszych finansistach Starego Kontynentu i świata, którzy nie tylko potrafią wykorzystać każdą nadarzającą się polityczną sytuację do zarobienia pieniędzy, ale sami, mniej i bardziej jawnie, takie sytuacje kreują. Druga połowa XIX wieku to czas błyskawicznych (nawet z perspektywy naszego dwudziestowiecznego pędzącego świata) zmian technologicznych, kiedy świat, dzięki maszynom parowym, a potem także dzięki elektryczności, kurczy się tak bardzo, że nie ostaje się na nim już ani jeden fragment, na którym europejscy władcy i kapitaliści nie chcieliby położyć ręki. Rotschildowie doskonale wyczuwają te emocje, doskonale też wiedzą, że zarówno zasiedziałe dynastie, jak i rządy nowopowstających państw dla realizacji swoich celów potrzebują pieniędzy, a więc nigdy nie zabraknie okazji do udzielenia korzystnych kredytów lub kupienia za bezcen całych gałęzi narodowych gospodarek. Książka Fergusona pokazuje niezwykle drobiazgowo (nie jest to lektura na kilka czy nawet kilkadziesiąt wieczorów) kolejne złote interesy kolejnych pokoleń i gałęzi rodu Rotshildów, a także ich porażki, czasami niezwykle dotkliwe, czasami wynikające z żenujących wręcz błędów w zarządzaniu czy księgowości. Zobaczymy tu także ogromne emocje towarzyszące wzrostowi rodu, a może i ten wzrost napędzające: poczucie niższości uciekinierów z getta wobec arystokratycznych niebieskich ptaków, chciwość, skłonność do urazy i mściwości l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


recenzje wobec najbliższych, mimo utrzymywania rodu w jedności, nieufność »przesunięcie warstwy materiału za pomocą elementów elastycznych (szczotek, zmiotek)« oraz zmywania polegającego na: »wykorzystaniu wobec obcych i swoich… Jarosław GórsKi ruchu wody do porwania, przemieszczenia i transportu materiału«. Śliniak stał się »podgardlem dziecięcym«, naparstek »palcochronem stalotłum. Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki, Wydawnictwo Literackie, wym«, a pantofle »wsuwkami męskimi«. Rzeczownik zwis uzyskał dwa Kraków 2016, s. 912, 69.90 zł, ISBN978-83-08-062-39-5 przymiotniki: »męski« oznaczający krawat oraz »sufitowy«, czyli lampę. (…) Klamka stała się »ciągadłem«, a sitko »przeciskiem«. Natomiast nudMaciej Łuczak ny, opisowy termin: »liczba sztuk garderoby wypranej w ciągu dnia prakrótki kurs Prl według Barei cy pralni« został przemianowany na »upiór dzienny«”. Po tak zabawnym cytacie wypada tylko pogratulować Łuczakowi, Przez pryzmat komedii Stanisława Barei częstokroć postrzegamy Polskę Ludową. Nic bardziej błędnego. Może i PRL był najweselszym barakiem ufając, że na kolejne książki tego cenionego adwokata nie będziemy w gronie demoludów, lecz dominowały w nim jednak strach, łzy, ból, musieli długo czekać. toMasz zb. z aPert kłamstwo i absurd. To ostatnie piętnowały niezapomniane i ponadczasowe (czego dowodem choćby zachwyt mojej progenitury) dzieła Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2016, s. 198, niekoronowanego króla krzywego zwierciadła: „Poszukiwany, poszu- ISBN 978-83-64091-76-6 kiwana”, „Nie ma róży bez ognia”, „Brunet wieczorową porą”, „Miś”, „Alternatywy 4”, „Zmiennicy” oraz „Co mi robisz, jak mnie złapiesz”, którego bohater – grany przez Bronisława Pawlika – trafił na teren „silreligia nie strzeżonego obiektu”, legitymując się metką dziecięcego koła ratunkowego, czyli – jak głosił napis – „przedmiotu dmuchanego rekreacyjnego”. Etymologiczny wątek epoki słusznie minionej drąży też autor nowa encyklopedia chrześcijaństwa niniejszej publikacji, w niedalekiej przeszłości zasłużony popularyzator Encyklopedia zawiera 1300 haseł oraz kilkaset barwnych ilustracji. Teksty – a nierzadko też odkrywca – sekretów rodzimej kinematografii (vide opracowane przez wybitnych ekspertów, dotyczą życia i teologii Kościojego biografia Barei, wiwisekcja „Rejsu”, tudzież opowieść o dokona- łów: rzymskokatolickiego, prawosławnego i wspólnot protestanckich. Zaniach aktorskiego tandemu Jan Himilsbach-Zdzisław Maklakiewicz). tem publikacja ma charakter ekumeniczny, w dodatku otwarta jest także „Socjalistyczny realizm magiczny nakazywał, pisze Maciej Łuczak, na wielkie religie świata, a zwłaszcza na judaizm, islam, hinduizm i budaby odmienić pospolity status zwyczajnych przedmiotów poprzez nada- dyzm. Autorzy poszczególnych haseł, zaznaczając różnice, podkreślają te wanie im nazw skomplikowanych i udziwnionych. Językoznawcy wymy- elementy w dziedzinie wiary i życia moralnego, które są dla wszystkich ślali także definicje najprostszych czynności, dzięki którym sprzątaczka wspólne. Każdy, kto pragnie zrozumieć otaczającą go rzeczywistość na mogła stać się »konserwatorem powierzchni płaskich«, posługującym się kartach tej encyklopedii znajdzie bogactwo informacji o Kościele, kultunie prymitywną miotłą, lecz »zmiataczem płaskim«. Osiągnięciem Mię- rze i świecie w atrakcyjnie i przejrzyście podanej formie. dzynarodowego Sympozjum Naukowego »Ochrona człowieka w śrobożena rytel dowisku pracy« (Poznań 1976) była definicja zamiatania, która oznacza: Jedność, Kielce 2017, s. 862, ISBN 978-83-7971-624-1

www.ksiegarnia.difin.pl

Jaki patriotyzm? Anna Wiłkomirska, Adam Fijałkowski

POLECAMY

Książka jest głosem w dyskusji nad szczególną postawą społeczną, jaką jest patriotyzm. Poszukując tropów współczesnego patriotyzmu, autorzy cofają się do czasów Homera, Herodota, Plutarcha i Cycerona. Badają również źródła polskie, od kronik średniowiecznych po XX wiek.


Recenzje limeryki

Rozmowa z Bogumiłem Paszkiewiczem

Pikanteria limeryków

Bogumił Paszkiewicz

Kobiety, książki i jazz – to trzy pasje autora tej niewielkiej – wyłącznie objętościowo – książeczki. Niestrudzony bywalec stołecznych imprez kulturalnych zdecydował się na literacki debiut dopiero na emeryturze. Poświęcił go pierwszej ze swych namiętności. Uczynił to tak błyskotliwie i dowcipnie, że rymy zapamięta nawet – jak mniemam – osoba cierpiąca na amnezję. Z redakcyjnego obowiązku dodam jedynie, że limeryk to żartobliwy wierszyk o skodyfikowanej budowie. W pierwszym wersie poznajemy bohatera i miejsca, w którym dzieje się akcja, w drugim następuje jej zawiązanie, kolejne dwa stanowią kulminację dramaturgii, zaś piąty winien przynosić rozwiązanie. Exemplum: „Bogumił, z Brześcia rodem, był ogarnięty seksu głodem. Mówiąc między nami spółkował też z Iskrami. I to nie mimochodem”. (to-rt) Iskry, Warszawa 2017, s. 80, ISBN 978-83-2440-465-0

przewodniki Andrzej Kołaczkowski-Bochenek, Zbigniew Iwański

Santiago de Compostela

„Santiago de Compostela” to dwie książki. „Poradnik” – który po zapoznaniu się z bogactwem fotografii, podpowiedziami, co zabrać, jak zaplanować podróż, jak poczuć atmosferę Camino, można zostawić w domu oraz „Przewodnik”, który należy zabrać na trzydziestodniowe przedsięwzięcie (dla wytrwałych piechurów). Obie pozycje są profesjonalnie opracowane. W „Przewodniku” opisana jest droga francuska od Saint-Jean-Pied-de-Port do Santiago de Compostela, którą autorzy podzielili na trzydzieści etapów, dokładnie przedstawiając każdy dzień wędrowania, tzn. ile przejść trzeba kilometrów, gdzie znaleźć można hotele, restauracje, bary i sklepy oraz jakie są ceny, ile miejsc, kiedy otwarte i inne użyteczne informacje. Ponadto dużą pomocą mogą okazać się mapy, które szkicowo przedstawiają szlak wędrówki. Autorzy w „Przewodniku” przedstawiają też krótkie informacje o miejscowościach ulokowanych na trasie, a w przypadku dużych miast schematyczne plany. Poza tym pielgrzymi wyruszający na Camino otrzymają wskazówki, gdzie warto się zatrzymać i dlaczego, co można robić po pielgrzymce i jakie są niezbędne słówka i terminy polsko-hiszpańskie. Bożena Rytel Wydawnictwo Jedność, Kielce 2016, Poradnik s.108, Przewodnik s. 200, ISBN 978-83-7971-591-6 (komplet)

kulinaria Lisa Casali

Kuchnia bez konserwantów Temat na czasie. Każdy szuka przecież zdrowej żywności w coraz szybciej pojawiających się sklepach ekologicznych. Autorka jest za opcją domową. Żywność, jej zdaniem, można wytwarzać w domowych pieleszach. Nie wymaga to wielkiego kunsztu, lecz zapału i chęci. Nawet mąkę, produkty zagęszczające i żelujące, sery, pierogi, kluski, kefiry, sosy, lody, cukierki i czekoladki możemy robić sami. Zdrowo, bez konserwantów! Gdy nie mieszkamy w domu z ogrodem, postarajmy się o odpowiednie pojemniki i siejmy miętę, rzeżuchę, szczypiorek, pietruszkę, kiełki rzodkiewki, itp. Słowem świadomie kupujmy, działajmy i konsumujmy dla naszego zdrowia, dobrego samopoczucia i oszczędności. W publikacji tej wiele nie tylko 36

m a g a z y n

–  Odkurza pan zapomnianą formę literacką…. –  Limerykowi przypisuje się irlandzki rodowód sięgający XVIII wieku. W końcu XIX wieku gatunek ten królował w męskich klubach wiktoriańskiej Anglii, gdzie szczególnym powodzeniem cieszyły się limeryki sprośne, wręcz pornograficzne. Czym więc jest limeryk? To miniaturka liryczna, groteskowa opowieść, rymowana anegdota w pięciu wersach o układzie rymów aabba. Limeryk musi być pikantny. Znawcy gatunku wyjątkowo godzą się na odstąpienie od tego wymogu z uwagi np. na niespodziewaną pointę, purnonsensowe przesłanie, zaskakujący rym. Z zasady jednak nieświński limeryk nie jest godzien druku. Tak uważa Maciej Słomczyński, wybitny tłumacz Szekspira i Joyce’a (oraz, jako Joe Alex, pisarz kryminałów), twórca kilku tysięcy (!) limeryków. Podzielam tę opinię. –  Jak to sie stało, że stał sie pan limerykopisem? –  Zadecydował przypadek. Często gościłem w znakomitym niegdyś klubie jazzowym „Tygmont”, kiedy wśród muzyków klubowych wybuchła limerykowa epidemia. Dostawałem do ręki dziesiątki utworów, ale mimo sympatii do autorów nie mogłem ich dzieł aprobować. Usłyszałem wówczas: – To napisz lepszy. – A vista, przy barze, napisałem i… złapałem bakcyla. Od owego debiutu stworzyłem kilkastek limeryków. „Stworzyłem” to chyba nieadekwatne słowo, bowiem pisanie limeryków – moim zdaniem – jest bardziej rzemiosłem niż sztuką. Przypomina rozwiązywanie, czy raczej układanie krzyżówki albo może sudoku. Znawcy powołują się na wielką (oczywiście anglojęzyczną) antologię limeryków Legmana, znaną jako „największy (…) zbiór limeryków erotycznych i innych; prawdę mówiąc innych tu nie ma”. Czasami piszę tzw. limeryki dla przyjaciół. Tzw., bo ze zrozumiałych względów pozbawione pikanterii. Uważam je za dziełka limerykopodobne, jak w stanie wojennym wyroby czekoladopodobne. –  Kto uprawiał tę formę literacką? –  W Polsce, przed wojną i po wojnie, w pisanie limeryków bawili się najwięksi: Julian Tuwim, Konstanty Ildefons Gałczyński, Antoni Słonimski, a także Janusz Minkiewicz, Artur Maria Swinarski, Antoni Marianowicz i dziesiątki innych. Proceder ten szczególnie rozwinął się w Krakowie, gdzie tworzyli wspomniany Maciej Słomczyński i Wisława Szymborska. Szymborskiej, wybitnej w tej materii, wyraźnie zaszkodziła nagroda Nobla; od tego momentu poetka, niestety, stała się bardziej nobliwa, bo noblesse wszak oblige. Jej eleganckie dzieło udatnie kontynuuje liczne grono szacownych krakowskich profesorów-lingwistów oraz były sekretarz noblistki, Michał Rusinek. Obecnie polski limeryk rozwija się dwoma nurtami: kontynuatorów Słomczyńskiego bądź Szymborskiej; autor „Cwanej panienki z Juraty” jest niewątpliwie ze szkoły Słomczyńskiego. Osobnym zjawiskiem jest wybitna twórczość Stanisława Barańczaka, ale często tak skomplikowana, że nawet jego entuzjaści tę twórczość uznają za „przekombinowaną”. Rozmawiał Tomasz Zb. Z apert fot. Witold J. Szulecki

Cwana panienka z Juraty

o produktach, przepisach, ale i sprzęcie, który możemy zastosować, aby szybko i skutecznie poszaleć w kuchni. Koniecznie polecam! Bożena Rytel tłum. Edyta Tkaczyk-Borówka, Wydawnictwo Jedność, Kielce 2017, s. 194, ISBN 978-83-7971-042-3

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


6]NROHQLD QD PLDUÛ SRWU]HE :VSLHUDP\ QDXF]\FLHOL L G\UHNWRUµZ V]NµĄ UR]ZLMDP\ NRPSHWHQFMH ]DSR]QDMHP\ ]bQDMQRZV]\PL WUHQGDPL L ]PLDQDPL Z RĝZLDFLH SRPDJDP\ GRVNRQDOLÉ ZDUV]WDW SUDF\

2IHUXMHP\ praktyczne szkolenia dla rad pedagogicznych i dyrektorów, SRQDG WHPDWµZ V]NROHĆ ] REV]DUµZ HGXNDFML GRUDG]WZR GOD G\UHNWRUµZ V]NµĄ Z ]DNUHVLH VSUDZRZDQLD QDG]RUX SHGDJRJLF]QHJR

3R]QDM QDV]Ç RIHUWÛ 801 220 555

ZZZ RUNH SO


Recenzje Alfredo Boscolo, Leonardo Masi, Paweł Bravo

Kuchnia Dantego

Spędzam przy garach sporo czasu, chętnie i z własnej woli. Za granicą na równi z muzeami czy galeriami odwiedzam sklepy spożywcze i targi z lokalnymi produktami. Niektóre z nich mają wyśrubowane ceny, jak np. sobotnie ryneczki w Paryżu czy weekendowe jarmarki w Londynie, inne nie wyrywają kupującym ostatniego grosza. Ten bowiem należy zachować na kieliszek wina – w Wenecji na końcu via Garibaldi, tam gdzie ulica przechodzi w kanał, barka zawalona warzywami i owocami zacumowana jest o szerokość (małą) chodnika od baru prowadzonego przez coraz bardziej zachrypniętą Amalię, która kolejkowiczom wydaje kolejne napitki, ci zaś, już z torbami pełnymi zakupów, wchodzą do baru na rozchodniaczka. I tak powinno być. A zatem jako miłośnik kuchni mam w domu półkę z książkami kucharskimi. Coraz ich mniej, przyznaję, bo z latami coraz więcej przepisów mam w głowie, nie starcza zresztą czasu na gotowanie strona po stronie z kolejnego tomu. Dlatego też zostawiam sobie jedynie te tytuły, które prócz receptur mają „wartość dodaną”, czyli tekst do czytania: ciekawą opowieść, wspominki, prezentację nowych miejsc, nawet fabułę. „Kuchnia Dantego” przynosi właśnie coś takiego – historię nieoczekiwanego spotkania dwóch mieszkających i gotujących w Polsce Włochów, florentczyka i wenecjanina, ze zabłąkanym na Polu Mokotowskim innym Włochem, pochodzącym również z Florencji średniowiecznym poetą. Jak to możliwe? „W życia wędrówce, na połowie czasu / Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi / W głębi ciemnego znalazłem się lasu”, odpowiedział swym krajanom, gdy go o to pytali, co pozwalam sobie zacytować. Wdzięczny za pomoc, nawiedzał ich przez dziewięć kolejnych wieczorów, poił sofią i bikaverem, i opowiadał – nie tylko o ukochanej Beatrycze, ale i o kuchni. A krajanie przepisy spisali i z pomocą naszego Bravusa podali po polsku. Jest ich w książce niemało, ale powiedziałbym, że akurat – tyle, by zadowolić każdego, bo komentarze mówią wyraźnie, że mamy do czynienia z podstawami, które pozwalają na eksperymenty, zmiany, ulepszenia, wprowadzenie własnych smaków. Czytając te barwne i zabawne opisy zacząłem się powoli przekonywać do wykorzystania śmietany czy mleka w niektórych daniach (np. w tagliatelle al ragů), dotąd nietykanych nabiałem. Przekonany już jestem, pozostaje spróbowanie. Dla „Kuchni Dantego” znalazłem szybko miejsce na półce i nie mam zamiaru nikomu jej oddawać. Świetnie się ją czyta, bo napisana jest lekko, z humorem, masą szczegółów wplecionych w nieco (auto) ironiczną narrację, kulinarnych sugestii i przestróg. Nie zawiedzie ani początkujących kucharzy, ani ambitnych amici włoskich smaków. Dante, jak wiemy z zachowanych wizerunków, miał nosa. (gs) Nisza, Warszawa 2016, s. 210, ISBN 978-83-62795-43-7

Marina, Wrocław 2016, s. 204, ISBN 978-83-61872-73-3

Roberto Ferrari, Claudia Florio

Kuchnia dla serca

Ta książka to kolejne potwierdzenie, że dieta śródziemnomorska jest jedną z najzdrowszych z diet. Oparta na świeżych produktach, głównie warzywach, ale też rybach i owocach morza oraz oliwie. Jak podkreśla w przedmowie do polskiego wydania prof. dr hab. n. med. Beata Wożakowska-Kapłon, nie bez znaczenia dla dobrego samopoczucia jest też wspólne nieśpieszne celebrowanie posiłku w gronie rodziny lub przyjaciół, „traktowanie gotowania jako swego rodzaju sztuki, przyjemności i powołania”. Takie podejście do życia ma swoje odzwierciedlenie w statystykach – w Polsce 32 proc. osób dorosłych choruje na nadciśnienie tętnicze, we Włoszech, odsetek zachorowań jest dużo niższy. Włoscy autorzy stworzyli poradnik z myślą o osobach, które zmagają się z nadciśnieniem tętniczym i cukrzycą. Prościutko charakteryzują obie choroby, uspakajają, że diagnoza to nie koniec świata, nadal można cieszyć się smakowitym jedzeniem, a na dowód podsuwają 120 przepisów na pyszne potrawy, łatwe w przygotowaniu – od przekąsek, zup, przez makarony, sałatki po dania główne oraz desery. Idealnym towarzyszem do posiłku będzie wino, które chroni przed chorobami sercowo-naczynowymi, ale nie więcej niż kieliszek dziennie. Dość szeroko zostały omówione produkty spożywcze, te zalecane i takie, których należy unikać, jak np. bażancie mięso, które jest bardzo tłuste w porównaniu z innym dzikim ptactwem czy owoce kaki, które są wysokokaloryczne. Świetnym uzupełnieniem są tabele wartości odżywczych pokarmów, a całości dopełniają barwne fotografie. Fachowy poradnik w przystępnej formie. (et) Jedność, Kielce 2016, s. 240, 45 zł, ISBN 978-83-7971-117-8

dla dzieci Terry Pratchett

Odkurzacz czarownicy

poradniki Ewa Anna Swat

Kobieto walcz i dopnij swego Świat należy do kobiet. Do odważnych kobiet. Potwierdzają to słowa Dominiki Kulczyk, założycielki i prezes Kulczyk Foundation, założycielki i wiceprezes Green Cross Poland, prezes zarządu PolskoChińskiej Rady Biznesu, współzałożycielki Grupy Firm Doradczych Values: „Świat należy do tych niepokornych, którzy mają odwagę skakać w nieznane, a po drodze budować skrzydła”. Ewa Anna Swat swoją książką chce zmotywować niezdecydowane panie do konkretnego działania. Już sam tytuł poradnika jest wezwaniem do działania, do wyrwania się z życiowego marazmu. Autorka przypomina: na życiowym statku to ty jesteś kapitanem, nie daj się sprowadzić do roli marynarza, żyj według własnego pomysłu. „Zapraszam cię do wspólnego rejsu ze mną przez ocean walecznej inspiracji, abyś przemyślała swój dotychczasowy sposób postępowania, który może doprowadzić cię do zmiany dotychczasowego życia”. 38

Jak stworzyć wymarzony plan na szczęśliwe, udane życie? Co zrobić, aby poczuć się kobietą spełnioną? Ten poradnik pozwala lepiej poznać samą siebie, ale pod warunkiem, że będziemy dokładnie wykonywać polecania autorki, a przede wszystkim sumiennie zrobimy rewizję swojego życia. Każda kobieta może dopiąć swego. Musi chcieć, musi mieć jasno sprecyzowany cel, ściśle określone plany. Czy chodzi o zgubienie kilku kilogramów, awans w pracy czy udany związek. Warunkiem osiągnięcia w życiu szczęścia i sukcesu jest wiara w siebie. Pamiętaj, żyje się tylko raz. Przeżyj to dobrze. (et)

m a g a z y n

Terry Pratchett to nie tylko jeden z najsłynniejszych brytyjskich pisarzy science fiction i fantasy, ale również często niedoceniany autor książek dla młodszych czytelników. Właśnie taki zbiór wczesnych opowiadań Pratchetta skierowanych do dzieci wydany został pod koniec 2016 roku przez Dom Wydawniczy Rebis. „Odkurzacz czarownicy” zawiera czternaście prozatorskich tekstów wydanych pierwotnie przez lokalną gazetę, w której za młodu pracował autor i jest dobrym wstępem do twór-

czości Pratchetta. Opowiadania z „Odkurzacza czarownicy” wyróżniają się pomysłowością, humorem i językowymi zabawami. Pratchett bawi się konwencjami Dzikiego Zachodu, powieści historycznej czy baśni. Na szczególną pochwałę zasługują najdłuższe teksty ze zbioru – „Ognisty opal” oraz „Niesamowite przygody Dogginsa”. Wyróżnia się również opowiadanie „Rincemangle, gnom z Even Moor”, które po latach zostało przez Pratchetta rozbudowane i zmienione w powieść „Nomów księga wyjścia”. Na osobne pochwały zasługuje sposób wydania książki. Dostosowana wielkością do najmłodszych czytelników czcionka ułatwia odbiór opowiadań, a momentami sama żyje w korelacji z opowiadaną historią. Dodatkową wartością są bogate i zabawne ilustracje Marka l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


Recenzje Bencha, które potrafią wciągnąć nie gorzej od samego tekstu. „Odkurzacz czarownicy” jest kolejnym dowodem na zmianę myślenia o książce w segmencie dla najmłodszych czytelników. Zmianę, co należy podkreślić, niezwykle pozytywną. Starsi czytelnicy Pratchetta będą zainteresowani „Odkurzaczem czarownicy” głównie ze względu na ukryte gdzieniegdzie momenty trudniejszego, prawie sardonicznego humoru, z którego znany był autor. Nie ma co jednak ukrywać, że wydany przez Rebis zbiór opowiadań przeznaczony jest dla młodszych odbiorców. To im najbardziej spodobają się wczesne teksty Anglika. Cieszy, że poznańskie wydawnictwo potrafiło to zauważyć i dostosować wydanie do czytelników. Oby więcej takich przykładów. Tomasz Gardziński

ku i Lusi. Te dzieci nie miały telewizora, samochodu ani nawet domu. Mieli za to mnóstwo książek i byli szczęśliwi. Do czasu… Książkę czysta się z wielką przyjemnością, świetnym dopełnieniem tekstu są ilustracje wykonane przez autora. (et) tłum. Ewa Chmielewska-Tomczak, Adamada, Gdańsk 2016, s. 26, ISBN 978-83-7420-650-1

Siergiej Kozłow, Jurij Norsztejn

Jeżyk we mgle

Ech, mieć takiego wuja Leona, który idealnie wie, czego właśnie ci potrzeba… Pewnego ponurego poranka wuj odwiedza Prosiaczka. „Zabieram cię do sklepu z zabawkami” – woła już od progu i po chwili trafiają do zabawkowego raju. Na ich celowniku znalazły się pojazdy, od betoniary, wozu strażackiego, policyjnych samochodów, po wyścigówkę i pick-upa, a młody czytelnik widzi je wszystkie w akcji, bo każdy czteroślad jest przez wuja Leona i Prosiaczka testowany. Urządzają dla przykładu slalom między nogami kupujących lub próbują łapać na hak sprzedawców. Pełne szaleństwo! Ola Woldańska-Płocińska jest zarówno autorką tekstu, jak i ilustracji, które są kolorowe i wesołe, jak to w sklepie z zabawkami. Każdy mały fan motoryzacji będzie zachwycony. (et)

Kiedy sięgnęłam po tę książkę ze ślicznym jeżykiem na okładce, a w dodatku odczytałam nazwisko tłumaczki, w grudniu 2016 roku nagrodzonej prestiżową Nagrodę Literacką Biblioteki Narodowej „Skrzydła Dedala”, wiedziałam, że czeka mnie prawdziwa uczta. I nie zawiodłam się ani trochę. „Jeżyk we mgle” to międzynarodowy bestseller oparty na rysunkach Franczeski Jarbusowej do rosyjskiego filmu animowanego Jurija Norsztejna z 1975 roku. W 2003 roku międzynarodowe jury festiwalu w Tokio uznało obraz za Najlepszy Film Animowany Wszech Czasów. Każdą stronę zdobią cudowne, nostalgiczne ilustracje, kreślone misternie z wrażliwością i czułością. Idealnie wprowadzają w klimat opowieści, dopiero nasyciwszy nimi oczy można przejść do czytania. Fabuła jest prosta. Jeżyk wyrusza na spotkanie ze swoim przyjacielem Niedźwiedziem, by – jak zawsze – liczyć gwiazdy. Ale drogę nagle zasnuła gęsta mgła. Malec dzielnie, chociaż niepewnie, kroczy dalej, a co jakiś czas z mgły wyłania się Koń, Ślimak, Nocne Motyle, Puchacz, Pies i Ktoś, który pomaga mu w trudnym momencie podróży. Wyobraźnia podsuwa Jeżykowi rozmaite obrazy. Tekst jest oszczędny, ale wyważony i kunsztowny. I pozostawia przestrzeń do własnej interpretacji. Jak to zwykle bywa z dobrą opowieścią, każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Ewa Tenderenda-Ożóg

Czerwony Konik, Kraków 2016, s. 20, ISBN 978-83-939357-3-4-

tłum. Renata Lis, Sic!, Warszawa 2016, s. 48, 39,90 zł, ISBN 978-83-61967-99-6

Lina Žutautė

Julian Gough

Mała Kornelia, na którą wszyscy mówią Kuka Muka, uwielbia marzyć i bawić się w to, kim będzie, gdy dorośnie. Jednak nie znosi sprzątać swoich zabawek: mówi, że chce być rzeźbiarką albo bibliotekarką a nie sprzątaczką zabawek. Babcia ostrzega Kukę Mukę, że jeśli nie będzie utrzymywała porządku w swoim pokoju, w nocy przyjdzie do niej Skrzat Nieład i pozabiera wszystkie zabawki, ale dziewczynka nic sobie nie robi z takich bajek. Czy babcia miała rację? Czy Skrzat Nieład rzeczywiście przychodzi do zabałaganionych dziecięcych pokojów? O tym mali czytelnicy i ich rodzice dowiedzą się po przeczytaniu książeczki. Oprócz samej fabuły i bajecznie kolorowych ilustracji stworzonych przez samą autorkę tekstu znajdą tu też kilka zadań, które dzieci mogą rozwiązywać razem z bohaterką. Nie wiem, czy maluchy (3-7 lat), którym rodzice przeczytają tę książeczkę, będą z większą niż dotąd chęcią sprzątać po swoich zabawach, ale jeśli podczas lektury nie będą bałaganić, to też korzyść niebagatelna. Jarosław Górski

Po lekturze tej książki nic już nie będzie takie samo. A wszystko przez niesmaczne zwyczaje Królika. Taka już natura tych uroczych zwierzątek, że mają swój sposób na uzupełnianie niedoborów witamin i pozyskiwanie substancji odżywczych. Julian Gough ma wyjątkowe poczucie humoru, że wyciągnął ten fakt z natury królików, ale zrobił to tak przezabawnie, że będziecie się śmiać do rozpuku. Już samo połączenie niedźwiedzicy i królika węzłem przyjaźni wydaje się pomysłem szalonym i niewiarygodnym, wręcz komicznym. Tych dwoje tak wiele różni. Misia jest łagodna, przyjacielska, może nieco naiwna. A Królik jest naprawdę nieznośny, naburmuszony, złośliwy. Autor w specyficzny sposób pokazuje, że przyjaźń istnieje między podziałami, nie zakłóci jej nawet niesmaczne zachowanie. Ilustracje Jima Fielda cieszą oko, świetnie oddają klimat tej zabawnej opowieści. (et)

tłum. Maciej Szymański, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016, s. 358, 39,90 zł, ISBN 978-83-8062-021-6

Ola Woldańska-Płocińska

Prosiaczek i pojazdy

Kuka Muka i Skrzat Nieład

Królik i Misia

tłum. Teresa Bielecka, Zielona Sowa, Warszawa 2017, s. 112, ISBN 978-83-8073-180-6

tłum. Małgorzata Gierałtowska, Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2016, s. 36, ISBN 978-83-7420-775-1

Ola Woldańska-Płocińska

Rekordziści

Peter Carnavas

„Księga Rekordów Guinnessa” posłużyła za źródło pomysłów do książki o niesamowitych światowych rekordach. Autorka, a zarazem ilustratorka, wybrała najciekawsze, najoryginalniejsze jej zdaniem dokonania. W „Rekordzistach” przeczytamy więc o największej kuli z gum do życia, o mężczyźnie z najdłuższymi włosami w uszach czy najwyższym bałwanie świata albo pobitym we Wrocławiu rekordzie liczby pasażerów upchanych w jednym autobusie.

O dzieciach, które kochają książki Historyjka o dobroczynnej mocy książek opowiedziana w niebanalny sposób. Jeśli znacie kogoś, kto nie widzi sensu ani korzyści płynących z czytania lub rodziców, którzy nie mają czasu poświęcić nawet 20 minut na przeczytanie swojemu dziecku książki, albo mają pretensje o to, że mieszkanie ginie pod stertami tomów, to podsuńcie im opowieść o Antm a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7

39


Recenzje Książka idealna dla tych, którzy lubią rozmaite ciekawostki, i to bez względu na wiek. Kartonowe kartki zapewnią jej długowieczność, a dzięki oryginalnym zabawnym ilustracjom zdolnej artystki zapadanie głęboko w pamięć. (et) Czerwony Konik, Kraków 2016, s. 20, ISBN 978-83-939357-1-0

Per Nilson

Zakochałem się w Milenie Miłosna historia w pięciu aktach. Dawid zakochał się w koleżance z klasy i najbardziej na świecie marzy o tym, aby wybranka go zauważyła. Chwyta się różnych sposobów. W poniedziałek starał się być zabawny, sypie dowcipami, we wtorek gra wzorowego ucznia, chce zaimponować dziewczynie wiedzą, dla odmiany w środę chuligani i udaje twardziela, natomiast w czwartek próbuje podarować Milenie prezent. Wszystko z marnym skutkiem, przy każdej metodzie coś szło nie tak. W piątek chłopak już niemal się poddał, ale jak to zwykle w życiu bywa – właśnie wtedy wydarzył się cud. Przesympatyczna i zabawna opowiastka o relacjach damskomęskich napisana z myślą o czytelnikach, którzy wkraczają właśnie w okres dojrzewania. Książkę zilustrowała Pija Lindenbaum. (et) tłum. Mart Rey-Radlińska, Zakamarki, Poznań 2017, s. 66, 24,90 zł,

Emma Adbage

Liczymy na spacerze Wiesz, co to jest jeden? To Ty! Co będzie, jeśli zjesz wszystkie ciastka z torebki? A kiedy policzysz swoje paluszki? Wiesz, ile nóg ma żuk? Ile razy umiesz podskoczyć w ciągu minuty? A ile ulepisz śnieżek? Matematyka towarzyszy nam w domu, na podwórku, w lesie, na plaży i na śniegu. Autorka namawia do liczenia podczas zabawy w chowanie kamyków, obserwowania chmur, zbierania liści, żołędzi lub szyszek, zabawy w patykowe bierki. A nawet podczas witania lub radosnych podskoków. Nauka matematycznego alfabetu zapewnia małym badaczom świata wiele radości. Franek od kiedy zaczął mówić, przeliczał wszystko dookoła: schody, kroki, ludzi, samochody, cukierki. Bo dzieciaki zaczynają liczyć bardzo szybko, a matematykę uważają za świetną zabawę. I w tym właśnie utwierdza ich ta książeczka. A dorosłym dostarcza cennych inspiracji, jak choćby rewelacyjny pomysł na pomalowanie kamyków i ponumerowanie ich, aby dawać (dodawać), zabierać (odejmować) czy też dzielić na parzyste lub nieparzyste, rysować plusy, minusy, krzyżyki, kreski i kropki – i na tej podstawie wyjaśniać podstawowe działania matematyczne. Oby z matematycznej pasji nie wyleczyła ich później szkoła! (hab) tłum. Marta Rey-Radlińska, Zakamarki, Kraków 2016, s. 30, ISBN 978-83-7776-082-6

Guido van Genechten

Nie chcę być duży

ISBN 978-83-7776-097-0

Dobrosława Rurańska

Znajdka

Książka, która nie zawiera słów, a mówi tak wiele. Autorka za pomocą obrazów opowiada historię zwierzątka, któremu doskwiera samotność. Jest smutne, bo widzi, że inni mają swoje bratnie dusze, a ono nie. Ale życie bywa zaskakujące i pełne niespodzianek. Właśnie jedna z nich pojawia się na drodze bohatera. Książka jest przeurocza. Barwne obrazy porywają do tajemniczego świata, który zachwyca różnorodnością, każda rozkładówka to inna jego odsłona, pełno tu kwiatów, owoców i zwierzątek, raz zaskakuje soczystą zielenią, innym razem purpurą, pachnącą łąką lub rozgwieżdżonym niebem. Prace Dobrosławy Rurańskiej można było niedawno podziwiać w książce „Myszka” Doroty Gellner, „Znajdka” to jej pierwsza autorska książka obrazkowa. (et) Tadam, Warszawa 2016, s. 36, ISBN 978-83-945249-0-6

Spójrz mi w oczy, Audrey

„Dla wszystkich dzieci trzymających się kurczowo swoich mam (i dla wszystkich mam trzymających się kurczowo swoich dzieci)” – tak autor zadedykował książkę. Kto chce być duży? Słonik, żyrafa i małpka. Ale nie Kangurek. Jemu jest dobrze w kieszeni mamy. Bo bycie dużym oznacza stawienie czoła wielkiemu i pełnemu niebezpieczeństw światu. A przecież w maminej kieszeni jest przytulnie, sucho i swojsko. Mały Kangurek zamierza tu zostać, choć mama namawia, żeby wyjrzał, poskakał, podziwiał. Guido van Genechten od dwudziestu lat zachęca dzieci do zachwytu nad światem, pierwszych kroków w samodzielność, do otwartości, nawiązywania przyjaźni, nowych wyzwań, jak choćby życiowa rewolucja „z pieluszki na nocnik”. Zachęca je, by „skakały przez życie na własnych nóżkach”. Prosto w szeroki świat. Można się wtedy przekonać, że chociaż fajnie jest być dzidziusiem, ale jeszcze fajniej pobawić się z kolegą. To idealna książeczka dla maluchów, które wkrótce pójdą do przedszkola, a szczególnie dla tych, które najbardziej cenią sobie towarzystwo mamy i wygody, jakie zapewnia. Świetnie czyta się ją na głos, bo napisana jest prostym, przystępnym językiem, a przy tym pełna barwnych i sympatycznych ilustracji, na podstawie których dziecko chętnie dopowiada własną historię. (hab) tłum. Ryszard Turczyn, Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2016, s. 32, ISBN978-83-7420-

Piętnastoletni Frank nocami potajemnie gra na komputerze w „Ziemię zdobywców”, choć ma absolutny zakaz gry. Mama wyrzuca komputer Franka przez okno, ponieważ mądrości z poradnika dla rodziców nastolatków okazały się bezużyteczne. Czteroletni Felix obciął włosy koledze w przedszkolu i twierdzi, że tamten płakał… ze szczęścia. Czternastoletnia Audrey kręci rodzinny film w ramach terapii i mimochodem podgląda członków swojej rodziny. A tata zgadza się na wszystko. Ta oryginalna rodzinka boryka się z poważnymi problemami. Audrey nie wychodzi z domu, ma zaburzenia lękowe po niedawnym dramatycznym incydencie w szkole. Nie patrzy nikomu w oczy, ukryta za ciemnymi okularami. Co jej dolega? Mówi się, że jest niezrównoważona psychicznie i ma dwubiegunowość, że próbowała popełnić samobójstwo, że oślepła, że przestała się odzywać, że wydłubała sobie oczy i dlatego nosi okulary. Mama rzuciła pracę, żeby się nią opiekować, a życie rodziny kręci się wokół jej choroby. Na szczęście pojawia się Linus, kumpel Franka, i cierpliwie, krok po kroku, wyciąga ją z ciemności. Autorka „Wyznań zakupoholiczki” rozśmiesza, przejmuje i wzrusza. Problemy młodych przedstawia z wrażliwością i wielką empatią oraz zrozumieniem, a jednocześnie z lekkością i poczuciem humoru. Pokazuje, że zarówno dorośli, jak i młodzi borykają się z bezradnością i smutkiem, i przekonuje, że choć uczucia wymagają odwagi, warto im zaufać. (hab)

753-9

tłum. Maciej Potulny, Media Rodzina, Poznań 2016, str. 368, ISBN 978-83-8008-192-5

Bajka, Warszawa 2016, s. 24,90 zł, ISBN 978-83-65479-07-5

40

m a g a z y n

Roksana Jędrzejewska-Wróbel

Praktyczny pan

„Koty są dobre na wszystko” – twierdzi „koci” poeta Franciszek Klimek i jestem całkowicie tego samego zdania. Praktyczny pan, bohater książki Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, dopiero się o tym przekona. I będzie to rewolucja w jego uporządkowanym, poważnym i konsekwentnym życiu. Jeszcze nie wie, co tak naprawdę oznacza przygarnąć pod dach mruczka. Usłyszał w radio, że kocie mruczenie dobrze wpływa na skołatane nerwy. Przygarnął więc kota. A tu? Ani mru-mru. Nasz bohater na własnej skórze odczuje, że te czworonogi to czarodzieje, potrafią dokonać niemożliwego. Czasem warto zrobić coś szalonego, irracjonalnego, obudzić w sobie wewnętrzne dziecko i poczuć się szczęśliwym i wolnym. Nastrój opowieści doskonale oddają ilustracje wykonane ręką Adama Pękalskiego. Ewa Tenderenda-Ożóg l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

2 / 2 0 1 7


W Y DAW N I C T WO S O N I A D R AGA

POLECA NAJLEPSZE THRILLERY

U

U

N

U

U

U U

DA Druga powieść z bestsellerowej serii o Holgerze Munchu i Mii Krüger! Zatrważająca zbrodnia, złowieszcza symbolika i intrygujący finał!

Doskonały thriller psychologiczny uznanej szwedzkiej pisarki! Jeśli zaczytujecie się w kryminałach Camilli Läckberg i Pauli Hawkins – to coś dla Was!

Wynosząc kryminał do poziomu tragedii greckiej, autorka dowodzi wyczucia szczegółu, zrozumienia relacji międzyludzkich i umiejętności podsuwania fałszywych tropów.

Historia o gorliwej pobożności i przesądach, za którymi kryją się niecne żądze. Młoda dziennikarka mierzy się z fanatyzmem religijnym hiszpańskiej prowincji połowy XX wieku.

Namalowany z pasją obraz skorumpowanych Włoch, przestępczego światka i brudnych interesów Watykanu. W tym tkwi moc tej powieści.

Mistrzowskie połącznie suspensu i fascynującej fabuły! Trudne relacje ojca z synem i dawno pogrzebane mroczne tajemnice prowadzą do nieoczekiwanego finału…

Detektyw Robert Hunter musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, żeby przechytrzyć najbardziej perfidnego mordercę, z jakim miał do czynienia. Thriller dla fanów Milczenia owiec.

Po wstrząsającym prologu każdy kolejny rozdział wciąga czytelnika jak czarna dziura. Oto miasto gdzieś na skraju świata. Oto droga, na której nie ma litości.

www.soniadraga.pl

www.fb.com/WydawnictwoSoniaDraga

Zaginione miasto. Najdzikszy zakątek świata. Komu tak naprawdę możesz zaufać, jeśli od tego zależy twoje życie? Inteligentna powieść napisana z rozmachem.

tel. 32 782 64 77


Nr 2/2017 (245) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

ķ3DñVWZR QDURGRZH WR ]ïR WU]HED MH ]OLNZLGRZDÊ L SRZRïDÊ VXSHUSDñVWZR HXURSHMVNLH ļ WD ZL]MD WR MHGQD ] QDMEDUG]LHM JURěQ\FK XWRSLL HXURSHMVNLFKĵ

PREMIERA

k s i ą ż k i

1RZD NVLÈĝND Z\ELWQHJR SROVNLHJR SROLW\ND

l i t e r a c k i

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy…

ķ7R QLH U]ÈG]ÈF\ PDMÈ E\Ê ]DGRZROHQL ]H VSRïHF]HñVWZD W\ONR VSRïHF]HñVWZR ] U]ÈG]ÈF\FKĵ ķ,VWRWD HXURSHMVNLHM VïDERĂFL WNZL Z XWUDFLH GXFKRZHJR Z\PLDUX ĝ\FLD Z (XURSLH QLH W\ONR Z VIHU]H SU\ZDWQHM L LQG\ZLGXDOQHM DOH WDNĝH ļ D PRĝH SU]HGH ZV]\VWNLP ļ Z VIHU]H SXEOLF]QHMĵ ķ.U]\ĝ NWöU\ ZLVL Z VDOL REUDG 6HMPX 53 ZRïD SDQLH L SDQRZLH SROLW\F\ WR QLH GR ZDV QDOHĝ\ SHïQLD ZïDG]\ EH] JUDQLFĵ ķ2MFLHF ¥ZLÚW\ PöZLï 3ROVND PD ZVWÈSLÊ GR 8( DOH Z RNUHĂORQ\P FHOX ļ RGEXGRZDQLD Z]PRFQLHQLD GXFKD FKU]HĂFLMDñVNLHJRĵ ķ¿DGQHJR RGZRïDQLD GR VXPLHQLD 7R (XURSD XWRSLL L SU]HPRF\ (XURSD ]PLHU]DMÈFD Z QLHEH]SLHF]Q\P NLHUXQNX (XURSD QD VNUDMX SU]HSDĂFLĵ ķ3ROVND ] UDFML VZHM ZLHONRĂFL L SRïRĝHQLD SRZLQQD E\Ê RGUÚEQ\P FHQWUXP LQWHJUDFML GOD QDV]HJR V]HURNLHJR UHJLRQXĵ

256 str., 16,8 x 23,8 cm, papier 150 g, twarda oprawa, lakierowana obwoluta,

61 ilustracji Cena detal.:

bHJ]

b]ï (

] 9$7)

=$0 :,(1,$ %LDï\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNöZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

2 / 2 017

ISBN: 978-83-7553-220-3

9 771234 020171

02


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.