NR 80 (5/2018)
ISSN 1897-1989
CENA: 12 zł (w tym 8% VAT)
Gdy pojawi się konieczność dłuższej jazdy… PODRÓŻE
VIII i IX Subariada do Mołdawii, krainy wina i… błota /cz. 1/
9 771897 198804
BEZPIECZEŃSTWO
10
Kultowe samochody ciągle żywe w Rajdowych Mistrzostwach Świata
PAŹDZIERNIK 2018
RAJDY
NA POCZĄTEK
Efekt Flynna
S
ocjologowie od lat przeprowadzali w wielu krajach interesujące badania nad inteligencją. Wyniki tych badań, czy też ich podsumowanie, przedstawił po raz pierwszy w roku 1984 nowozelandzki politolog James R. Flynn. Wyniki, które mogą napawać optymizmem. Otóż według cytowanych badań, przeprowadzonych w 14 państwach zindustrializowanych, średnio na jedną generację występował przyrost inteligencji o 5 punktów (badania IQ, czyli popularnego ilorazu inteligencji). Jako przyczyny tego przyrostu przywołano migrację, komunikację, kształcenie i media. Tutaj klasyczne powiedzonko „podróże kształcą” (ukłony dla twórców Subariady) uzyskało naukowe uzasadnienie. Nie jest też zaskoczeniem, że kobiety „mądrzały” szybciej od mężczyzn – temu każdy rozsądny małżonek może tylko przyklasnąć. Te naukowe stwierdzenia wywołują jednak pewien dysonans poznawczy. Jak bowiem normalny, logicznie myślący „czytelnik” internetu ma zaakceptować fakt, że statystycznie jesteśmy coraz mądrzejsi, gdy jego osobiste doświadczenia w tej dziedzinie wskazują na coś wręcz przeciwnego? Odpowiedź na to pytanie nie jest, wbrew pozorom, specjalnie skomplikowana. Otóż mamy do czynienia z dwoma aspektami. Jeden to sam zakres czasowy badań. Jak wyżej wspomniałem, publikacja miała miejsce w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Później było już gorzej… Lub – innymi słowy – kolejne badania przeprowadzane po dziś wskazują na odwrócenie tego trendu.
facebook.pl/MagazynPlejady
Począwszy od pokolenia urodzonego w latach siedemdziesiątych (czyli badanego ok. 20 lat później), zanotowano stały spadek średniego poziomu inteligencji. Badacze do dziś zastanawiają się, dlaczego systematycznie głupiejemy. Jak na razie nie są w stanie znaleźć odpowiedzi. Druga przyczyna jest bardziej prozaiczna, ale i łatwiejsza do wyjaśnienia. Otóż powszechny dostęp do internetu spowodował, iż wypowiadają się w nim licznie ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, ale starają się ten fakt ubrać w słowa (mniej czy bardziej udanie… ze szczególnym naciskiem na mniej). Naturą człowieka mądrego jest poddawanie w wątpliwość, analizowanie i wyciąganie wniosków. Naturą człowieka głupiego jest akceptacja autorytetów. A że łatwiej jest mu akceptować autorytety zrozumiałe (= głupie), to i efekty w internecie (i nie tylko) widoczne. Jak ktoś powiedział, głupota ma mniejszy ciężar własny od mądrości, dlatego zawsze będzie na wierzchu. Aby nie kończyć w tym pesymistycznym nastroju, pozwolę sobie jednak przytoczyć także inne teorie. Otóż niektórzy badacze twierdzą, że to testy na IQ są przestarzałe i nie odzwierciedlają aktualnego poziomu rozwoju społeczeństw. Kto wie, może to jest prawdziwa teoria i aktualny zalew chamstwa i prostactwa ustąpi jednak modzie na myślenie? Czego i Państwu, i sobie bardzo bym życzył.
Witold Rogalski Dyrektor S ubaru Import Polska PLEJADY 5/2018
3
SPIS TREŚCI
6
AKTUALNOŚCI
10
RAJDY Rajd Rzeszowski: dominacja Subaru w Open N Słobodzian i Dachowski mistrzami Polski w Open N już na Litwie! Kultowe samochody ciągle żywe w Rajdowych Mistrzostwach Świata
24
ROZMOWY Taksówkarz za sterami Outbacka – rozmowa ze Zbigniewem Lesiem
32
ZLOT PLEJAD TUR-SZOS, czyli z pamiętnika weterana
40
BEZPIECZEŃSTWO Gdy pojawi się konieczność dłuższej jazdy…
46
IMPREZY II Puchar Subaru MTB okiem organizatora oraz uczestnika
52
PODRÓŻE VIII i IX Subariada do Mołdawii, krainy wina i… błota /cz. 1/
60
PRZEPISOWO Model dobrego kierowcy (konstytucja kierowania samochodem) /cz. 2/
66
PISZĄ O NAS
4
5
AKTUALNOŚCI
Wakacyjne sukcesy w sprzedaży Subaru za oceanem
L
ipiec i sierpień tego roku były wyjątkowo udane, jeśli mowa o popycie na samochody Subaru w Ameryce Północnej. Zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy wykazywali w tych miesiącach bardzo duże zainteresowanie modelami naszej marki, co przełożyło się na kolejne rekordowe wyniki ich sprzedaży. Z danych opublikowanych przez S ubaru w Ameryce wynika, że w lipcu w USA sprzedano o 6,7% więcej samochodów spod znaku Plejad niż w tym samym miesiącu rok wcześniej – był to zdecydowanie najlepszy lipiec w historii sprzedaży S ubaru w tym kraju. Decyzję o zakupie naszych modeli w tym właśnie miesiącu podjęło aż 59 426 Amerykanów. Sierpień z kolei okazał się absolutnym rekordzistą, gdyż udało się w nim pobić jak dotąd najlepszy miesięczny wynik sprzedaży naszych modeli w USA, odnotowany
6
w grudniu 2017 roku. Tym razem sprzedano aż 64 088 egzemplarzy samochodów Subaru! Tegoroczny lipiec i sierpień były odpowiednio 53. i 54. miesiącem z rzędu, w których łączna sprzedaż samochodów spod znaku Plejad przekroczyła 40 000 egzemplarzy. Jednocześnie były one odpowiednio 80. i 81. miesiącem nieprzerwanego wzrostu popytu na japońską markę w USA. Tradycyjnie największą popularnością wśród amerykańskich kierowców cieszyły się Outback i Forester. Zarówno w lipcu, jak i w sierpniu ich sprzedaż przekroczyła 10 000 egzemplarzy. Tegoroczny lipiec był ponadto wyjątkowym miesiącem dla Subaru XV (w Ameryce Północnej zwanego Crosstrekiem) i Ascenta. W porównaniu z lipcem 2017 roku sprzedaż pierwszego z wymienionych modeli wzrosła aż o 59%! Z kolei nowy 3-rzędowy SUV cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem
Amerykanów – tego lata zrealizowano jego dostawy na poziomie 4589 egzemplarzy w lipcu i 4235 egzemplarzy w sierpniu. Drugi z wakacyjnych miesięcy był również bardzo korzystny dla Imprezy, której sprzedaż wzrosła o 9,3% w porównaniu z sierpniem 2017 roku, oraz dla BRZ, w przypadku którego wzrost ten wyniósł 13,7%. Sprzedaż samochodów S ubaru w miesiącach letnich miała się również świetnie w Kanadzie. W lipcu swoich właścicieli znalazło tam 5044 naszych modeli, natomiast w sierpniu – 5035, co stanowi odpowiednio o 13,2% i 1,7% więcej, niż miało to miejsce w tych samych miesiącach rok wcześniej. Do wzrostu zainteresowania samochodami naszej marki przyczyniła się obecność na kanadyjskim rynku wspomnianego Ascenta – w lipcu na jego zakup zdecydowało się 398 kierowców. Najwięcej jednak sprzedażowych emocji w tym
miesiącu budziły XV i Legacy. W porównaniu z lipcem 2017 roku sprzedaż tego pierwszego wzrosła aż o 24,3%, a drugiego – o 18,5%. Tegoroczny sierpień był z kolei zdecydowanie najlepszym jak dotąd sierpniem dla Outbacka, na którego w tym właśnie miesiącu zdecydowało się aż 989 kierowców. Ponadto dobra passa sprzyjała w tym czasie nadal XV (1138 sprzedanych egzemplarzy), udzielając się jednocześnie Foresterowi (1075 sprzedanych egzemplarzy). Zainteresowanie marką S ubaru w Kanadzie wciąż rośnie. Przez osiem pierwszych miesięcy tego roku w tym kraju sprzedano już łącznie 37 955 samochodów spod znaku Plejad. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, 2018 rok może okazać się już niebawem siódmym rokiem z rzędu, w którym marce S ubaru uda się pobić rekord rocznej sprzedaży swoich samochodów na tamtejszym rynku.
7
AKTUALNOŚCI
TSP+ tym razem dla Ascenta
A
scent to jak dotąd największy z modeli Subaru dostępnych na rynkach amerykańskim i kanadyjskim. Choć jego produkcja ruszyła wiosną tego roku, zdążył już zyskać uznanie ekspertów Insurance Institute for Highway Safety (IIHS). Model w specyfikacji 2019 przeszedł bez zarzutu komplet wymaganych przez Instytut testów, zasługując na tytuł Top Safety Pick+ (TSP+). Trzyrzędowy SUV, którym wygodnie może przemieszczać się nawet osiem osób, w każdym z sześciu testów IIHS mających na celu
8
PLEJADY NR 80
ocenę poziomu bezpieczeństwa podróżnych podczas niebezpiecznych sytuacji na drodze otrzymał najwyższą możliwą do uzyskania ocenę – „dobrą”. Amerykańscy eksperci przyjrzeli się w nich zachowaniu Ascenta w trzech różnych przypadkach: zderzenia czołowego, w sytuacji uderzenia w bok pojazdu oraz przy jego dachowaniu. Standardowo zweryfikowali oni także zachowanie zagłówków i siedzeń w chwili uderzenia w tył samochodu. Ponadto najnowszy SUV spod znaku Plejad uzyskał sześć punktów
i najwyższą notę „superior” w badaniu mającym na celu ocenę rozwiązań pomagających kierowcy uniknąć zderzenia, czyli systemów bezpieczeństwa prewencyjnego. Podobnie jak było to w przypadku innych modeli Subaru docenionych przez ekspertów IIHS, tak dobry wynik Ascent zawdzięcza obecności systemu EyeSight na swoim pokładzie. Co więcej, reflektory LED z funkcją doświetlania zakrętów (SRH), w które może być wyposażony nowy SUV, w opinii osób weryfikujących ich skuteczność zasłużyły
www.plejady.subaru.pl
BZ WBK Leasing to teraz Santander Leasing
Z
również na ocenę „dobrą”. W przypadku takiej opcji komplet not uzyskanych przez Ascenta przesądził o nadaniu mu tytułu TSP+. Poza wspomnianym systemem E yeSight nowy SUV oferuje cały szereg innych systemów bezpieczeństwa prewencyjnego. Należą do nich: adaptacyjny tempomat, asystent pasa ruchu i utrzymania pasa ruchu, przedkolizyjnego hamowania awaryjnego oraz funkcja antykolizyjnego zarządzania przepustnicą. Dodatkowo na pokładzie Ascenta znajdują się: system umożliwiający wykrywanie obiektów znajdujących się z tyłu pojazdu (SRVD), system wykrywania martwego pola, asystent zmiany pasa ruchu, system wykrywania pojazdu jadącego z boku, funkcja automatycznego hamowania wstecznego, kamera cofania, opcjonalna kamera widoku z przodu oraz inteligentne lusterko wsteczne. Spełniając kryteria IIHS, Ascent dołączył do grona samochodów S ubaru w specyfikacji 2019, które noszą tytuł TSP+. Od tej pory jest już ich siedem. Wcześniej to zaszczytne wyróżnienie świadczące o spełnieniu przez pojazdy najwyższych standardów bezpieczeństwa zdobyły Imprezy w wersji sedan i pięciodrzwiowej, Legacy, WRX, XV (w Ameryce Północnej zwany Crosstrekiem) oraz Outback – wszystkie wyposażone w EyeSight i reflektory w technologii LED. W kolejce do testów czeka teraz Forester. facebook.pl/MagazynPlejady
miana marki Banku Zachodniego WBK na Santander Bank Polska pociągnęła za sobą także zmiany nazw spółek z Grupy Kapitałowej BZ WBK. Nową nazwę ma m.in. Santander Leasing. Dla spółki najważniejsza jest jakość i stabilność modelu współpracy z klientami i partnerami. Wszelkie umowy, działania, uzgodnienia pozostają w mocy. Zmieniła się komunikacja wizualna, ale z punktu widzenia organizacji i sposobu działania nie będzie żadnej rewolucji. Klienci i partnerzy biznesowi nie odczują żadnych zmian. Wprowadzenie nowej marki nie wymaga podejmowania dodatkowych działań przez klientów. Wszystkie umowy pozostają w mocy, nie wymagają podpisywania aneksów. Takie same zostają również numery rachunków bankowych do regulowania zobowiązań. Zmieniona została wizualizacja biur regionalnych, wygląd portalu obsługi klientów eBOK24 oraz strony internetowej. Priorytetem dla spółki nadal pozostaje najwyższa jakość obsługi klientów i bezpieczeństwo umów. Warto przypomnieć, że kolejny rok z rzędu Leasing Monitor wyróżnił Santander Leasing (jeszcze jako BZ WBK Leasing) za najkorzystniejsze i najbardziej transparentne zapisy ogólnych warunków umów leasingu (OWUL). Jest to zbiór wzajemnych praw i obowiązków klienta i firmy leasingowej, które są integralną częścią każdej umowy. Znajdują się tam zasady użytkowania przedmiotu leasingu, warunki jego nabycia, wypowiedzenia umowy oraz zasady wyliczenia kosztów z tym związanych. OWUL określa konkretne zasady postępowania w różnych sytuacjach, zarówno tych standardowych, jak i zupełnie losowych. Z dokumentu dowiemy
się na przykład, co się dzieje w przypadku opóźnień w wydaniu przedmiotu przez dostawcę, zmiany stóp procentowych czy też w sytuacji, kiedy przedmiot ulegnie zniszczeniu w wyniku wypadku. Dobre umowy dają prawa i obowiązki obu stronom, np. jasno określają czas rozliczenia czy zwrotu nadpłaty przez firmę leasingową. Zmiana marki jest znakiem, jak ważnym rynkiem dla Grupy Santander jest Polska. Za nią podąża kontynuacja globalnej strategii Grupy, opartej na innowacyjnych rozwiązaniach dopasowanych do cyfrowej transformacji gospodarki, a tym samym szansa na rozwój i poszerzanie oferty z wykorzystaniem międzynarodowych standardów i wieloletniego doświadczenia Grupy Santander.
Formalnie nowa nazwa zaczęła obowiązywać od 7 września br., wraz z dniem rejestracji odpowiednich zmian w Krajowym Rejestrze Sądowym. Zmiana nazw spółek jest bezpośrednim następstwem przynależności do Grupy Santander, która obsługuje ponad 140 mln klientów w 10 krajach. Dzięki temu spółki leasingowe, jako część międzynarodowej instytucji finansowej, mogą proponować klientom coraz bardziej innowacyjne rozwiązania finansowe, a także zapewniać wysoki poziom jakości obsługi na każdym etapie współpracy.
PLEJADY 5/2018
9
RAJDY
tekst: MICHAŁ JACKIEWICZ/SPRT zdjęcie: MATEUSZ BANAŚ
Rajd Rzeszowski: dominacja Subaru w Open N Wojciech Chuchała i Sebastian Rozwadowski pewnie zwyciężyli w klasie Open N podczas 27. Rajdu Rzeszowskiego – kolejnej eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Popularny „Siemanko” wywalczył też wysokie, piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Druga załoga Subaru Poland Rally Team – Marcin Słobodzian i Grzegorz Dachowski – także spisała się znakomicie, zajmując drugie miejsce w Open N i siódme w wynikach ogólnych rozgrywanej na Podkarpaciu imprezy.
P
odczas Rajdu Rzeszowskiego Subaru Poland Rally Team wystawił w klasie Open N dwie bliźniacze Imprezy WRX STI. W pierwszej z nich wystartowali Marcin Słobodzian i Grzegorz Dachowski. W drugim samochodzie kibice mogli zobaczyć powracającego na rajdowe trasy Wojciecha Chuchałę, którego pilotował Sebastian Rozwadowski. Rajdowy Mistrz Polski w klasyfikacji generalnej 2014 i Mistrz Europy 2016 (ERC 2) dołączył do zespołu Subaru jednorazowo po ponadrocznej przerwie. 27. Rajd Rzeszowski był piątą rundą tegorocznego cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i odbywał się na Podkarpaciu w dniach 9–11 sierpnia. Organizatorzy przygotowali rekordowe 177 km tras odcinków specjalnych rozgrywanych w piątek i w sobotę. Na czwartkowy wieczór przewidziano z kolei start oficjalny na terenie rzeszowskiej Millenium Hall. Obie załogi Subaru od startu do mety nawiązywały walkę z samochodami R5 i meldowały się regularnie w pierwszej dziesiątce klasyfikacji Rajdu Rzeszowskiego. Marcin Słobodzian umocnił się po starcie w Rzeszowie na pozycji lidera klasy Open N. Tegoroczna eliminacja obfitowała w pogodowe zwroty akcji, dzięki którym uczestnicy mogli przypomnieć sobie, jak jeździ się wyczynowymi samochodami w ponad 30-stopniowym upale, a kolejnego dnia ścigać się z kolei w czasie obfitych opadów deszczu. W ciągu dwóch wymagających dni
10
rywalizowano na jedenastu odcinkach specjalnych o łączonej długości 177 km. Wojciech Chuchała: Pojechaliśmy bardzo rozsądny rajd. Cieszę się, że wsiadając po dłuższej przerwie do samochodu Subaru, zrobiliśmy „dobrą robotę”. Staraliśmy się z głową na karku podróżować w tak trudnych warunkach, choć było to niewiarygodnie ciężkie zadanie, zwłaszcza że wciąż korciło mnie, aby bardziej „podgryzać” rywali startujących autami R5. Jednak doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, jakie mamy założenia na te dwa dni. Naszym zadaniem było zdobycie kolejnych doświadczeń i zoptymalizowanie ustawień auta. To był świetny rajd i super, że z marszu po przerwie potrafiliśmy pojechać dobrym tempem, wygrywając klasyfikację Open N. Sebastian Rozwadowski: Od początku bardzo się cieszyłem, że możemy wspólnie z Wojtkiem Chuchałą wystartować w barwach S ubaru Poland Rally Team, który – jak już wiele razy podkreślałem – jest najbardziej zasłużonym zespołem w historii Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. To wielka frajda pracować z takimi profesjonalistami. Tegoroczny Rajd Rzeszowski okazał się piekielnie trudny, choć wiadomo, że te odcinki specjalnie nigdy nie należały do mało wymagających. Moim zdaniem Rzeszowski jest najtrudniejszą eliminacją asfaltową RSMP, a w tym roku aura i wytyczone oesy sprawiły, że był jeszcze trudniejszy. Udało nam się jednak uniknąć większych błędów. Był to w naszym wykonaniu dobry i solidnie przejechany rajd. Odzyskiwaliśmy
z każdym kolejnym odcinkiem tempo z poprzednich lat, a jednocześnie zarządzaliśmy nim mądrze na trasie. Marcin Słobodzian: Jestem bardzo zadowolony z tego startu. Nasz plan został w Rzeszowie w pełni zrealizowany. Zdobyliśmy sporo cennych, kolejnych punktów do klasyfikacji rocznej. Są nam one bardzo potrzebne do zwycięstwa w klasie Open N na koniec sezonu. Był to bardzo wymagający i trudny rajd, ale – co najważniejsze – udało się nam go ukończyć. Dziękuję całemu zespołowi za świetnie przygotowane Subaru i bezbłędną pracę podczas trzech dni imprezy. Grzegorz Dachowski: Drugi etap Rajdu Rzeszowskiego z powodu panującej aury był bardzo trudny. Na trasie spotkaliśmy sporo zalegającego błota i czyhało na nas sporo innych niespodzianek. Mimo iż na rajdach są obecnie stosowane ograniczniki cięć, to tym razem było sporo możliwości naniesienia czegoś na drogę. Choć jechało nam się z Marcinem bardzo dobrze, to osobiście nie jestem fanem tej eliminacji. Mam do tych tras duży szacunek, ale nie wybaczają one błędów. Pierwszy etap ze względu na upały był bardzo ciężki dla samochodów z turbodoładowaniem. Było to odczuwalne szczególnie podczas jazdy pod górę. Za to w sobotę podczas deszczu przewaga trakcyjna rajdówek R5 nieco zmalała ze względu na niezwykle skuteczny napęd S ubaru. Partnerami S ubaru Poland Rally Team w sezonie 2018 są: Keratronik, Eneos, Santander Leasing, Szkoła Jazdy Subaru, Rodax Budownictwo oraz Pirelli.
11
RAJDY
tekst: MICHAŁ JACKIEWICZ/SPRT
Słobodzian i Dachowski mistrzami Polski w Open N już na Litwie! Kolejnym zwycięstwem w klasie Open N zakończył się start Marcina Słobodziana i Grzegorza Dachowskiego w litewskim Rajdzie Elektrenai, stanowiącym eliminację Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Załoga Subaru Poland Rally Team zajęła także szóste miejsce w klasyfikacji generalnej imprezy. W ten oto sposób zespół wywalczył tytuł Mistrza Polski w klasie Open N 2018!
L
fot. Marcin Kaliszka
itewska impreza rozpoczęła się w piątkowe popołudnie 7 września od dwóch przejazdów odcinka miejskiego. Prawdziwa rywalizacja miała miejsce dzień później na czternastu oesach szutrowych. Długość tras wynosiła ponad 100 km. Przed zawodami załoga S ubaru
12
Poland Rally Team odbyła szereg testów po nawierzchni szutrowej, które – jak się potem okazało – zaowocowały dobrą jazdą Słobodziana i Dachowskiego. Przed rajdem nastroje zawodników były bardzo dobre. Marcin Słobodzian: Czujemy się na szutrze coraz pewniej i będziemy
się starali pokazać się z dobrej strony na tych nowych dla nas odcinkach Rajdu Elektrenai. Szutry bardzo mi się podobają, jednak moje doświadczenie na nich jest skromne w porównaniu do jazdy po nawierzchni asfaltowej. Pewne jest to, że luźna nawierzchnia daje dużą
13
fot. Marcin Kaliszka
RAJDY
Zawodnicy S ubaru także podczas zagranicznej rundy polskiego serialu rajdowego potwierdzili swój prymat w tej klasie i wygrali większość sobotnich odcinków specjalnych. Litewskie szutry okazały się szybkie, wymagające i o zmiennej twardości. Mimo to polska załoga nie miała właściwie żadnych przygód na trasie i zaliczyła bardzo czysto przejechany rajd. Marcin Słobodzian: Jako świeżo upieczony mistrz Polski w klasie Open N czuję się wyśmienicie. Naprawdę pojechaliśmy bardzo dobry rajd, a cały sezon był dla nas bardzo udany. Byliśmy, co najważniejsze, bardzo skuteczni. Rajd Elektrenai dawał mi wiele przyjemności z jazdy. To było dla nas coś nowego. Szybkie, szerokie, szutrowe odcinki, które dawały ogromną frajdę. Ten weekend z pewnością zaliczę do najbardziej udanych. Mimo iż na ostatniej sobotniej pętli miałem w głowie zachowanie bezpiecznego tempa jazdy, to jechało się nam super i w dobrym rytmie dojechaliśmy
fot. Mateusz Banaś
przyjemność z jazdy. W klasie mamy jedną załogę z Litwy, ale nie wiem, jakim tempem dysponują. Myślę, że pozostałe załogi z Polski, startujące na co dzień w szutrowych rajdach, będą dla nas wyznacznikiem. Jest też sporo zawodników w czteronapędowych autach, ale większość z nich zgodnie z lokalnym regulaminem ma nad nami sporą przewagę ze względu na zwężkę 34 mm.
Grzegorz Dachowski: Zrobiliśmy dość sporo kilometrów treningowo przed tym rajdem i mogę powiedzieć, że Marcin dobrze czuje się na luźnej nawierzchni. Myślę, że szczególnie szybkie partie to jest to, co sprawia mu najwięcej frajdy i z czym nie ma problemu. Tutejsze odcinki, z tego co wiem, to w większości dość szybkie i w miarę twarde drogi. To cieszy. Oczywiście nasz samochód został przebudowany na wersję szutrową. A tak dokładniej to jedziemy innym egzemplarzem niż na rajdach asfaltowych. Auta sporo się różnią. Oczywiście dodatkowe osłony czy zawieszenie to nie jedyne zmiany. Do tego odpowiednie opony, których paleta jest spora, więc na testach trzeba było skupić się także na tym aspekcie. Metę Rajdu Elektrenai zaplanowano na sobotni wieczór. Przed startem Marcin Słobodzian i Grzegorz Dachowski liderowali zdecydowanie w klasyfikacji grupy Open N i zajmowali siódmą pozycję w wynikach rocznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.
14
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
facebook.pl/MagazynPlejady
fot. Marcin Kaliszka × 2
do mety. Organizacyjnie Rajd Elektrenai bardzo nas zaskoczył. Wszystko przebiegało sprawnie i w miłej atmosferze. Grzegorz Dachowski: Z odcinka na odcinek jechało się nam po szutrze coraz lepiej. Harmonogram rajdu był tak ustawiony, że zaczynaliśmy dość grząskimi odcinkami, by potem podróżować coraz szybciej po twardszej nawierzchni. To pozwalało na sprawne poszukiwanie swojego własnego tempa jazdy. Oprócz jednej skrzywionej felgi nie mieliśmy żadnych przygód na trasie. Bardzo dobrze oceniam organizację Rajdu Elektrenai. Kompaktowa trasa spowodowała, że mimo krótkich odcinków specjalnych właściwie cały dzień spędziliśmy w rajdówce, rywalizując na oesach. Bardzo miło nas przyjęto na Litwie i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego startu. Mimo małego doświadczenia Marcina na luźnej nawierzchni pozytywnie oceniam jego tempo jazdy. Partnerami S ubaru Poland Rally Team w sezonie 2018 są: Keratronik, Eneos, Santander Leasing, Szkoła Jazdy Subaru, Rodax Budownictwo oraz Pirelli.
PLEJADY 5/2018
15
RAJDY
tekst: MICHAŁ KRUK zdjęcia: MARCIN RYBAK
Kultowe samochody ciągle żywe w Rajdowych Mistrzostwach Świata Sierpień w Polsce w środowisku rajdowym kojarzy się przede wszystkim z Rajdem Rzeszowskim i jego najsłynniejszym odcinkiem specjalnym Lubenia. Dla kibiców na świecie natomiast miesiąc ten jednoznacznie wiąże się z Rajdem Niemiec i malowniczymi próbami w winnicach nad Mozelą oraz na poligonie Panzerplatte.
16
P
odczas gdy w trakcie tegorocznego rajdu wszyscy ekscytowali się rywalizacją najbardziej topowych rajdówek świata i ich kierowców, my (to znaczy fani S ubaru) z uwagą śledziliśmy losy pewnej małej, ale wyjątkowej grupki ludzi z naszej ojczyzny, która swoją pasją i pracą niejako współtworzyła ten rajd już kolejny rok z rzędu. Stali czytelnicy Magazynu „Plejady” zapewne dokładnie pamiętają poprzednie relacje ( NR 69 – 6/2016), ( NR 74 – 5/2017) z tej imprezy i statystyki
podawane rok temu. Tym razem możemy z dumą oznajmić, że Marek Kluszczyński z Krzysztofem Marschalem oraz Michał Pryczek z Jackiem Pryczkiem zaliczyli wspólny hat trick w Rajdzie Niemiec! To właśnie 3 lata temu Michał z Jackiem dołączyli do Marka i Krzyśka w ich przygodzie z WRC. Jednak w odróżnieniu od poprzedniej edycji, tylko ci drudzy pojawili się samochodem znanym kibicom Rajdu Niemiec sprzed roku. Marek z Krzyśkiem
przygotowali niespodziankę, która została oficjalnie zaprezentowana kibicom poprzez fanpage Subaru Historic Rally Team na Facebooku dopiero dzień przed rozpoczęciem rajdu (o tym nieco później). Kolejną nowość przyniósł zespołowi sam kalendarz rajdów w 2018 roku. Rajd Rzeszowski, będący przedostatnią imprezą w cyklu HRSMP (Historyczne Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski), odbył się niecały tydzień przed występem w Niemczech. Efekt? Tuż po zakończeniu
17
RAJDY
rywalizacji w okolicach Rzeszowa warszawska część zespołu ruszyła od razu w drogę na Rajd Niemiec. Dzięki temu udało im się zdążyć jeszcze na przedrajdowe testy organizowane przez niektóre teamy (w tym zespół Kajetana Kajetanowicza). Dolnośląska część zespołu (zaplecze techniczne Pryczków w HRSMP) wróciła z rajdówką do Dzierżoniowa. Marek wraz z żoną Grażyną Kluszczyńską wyruszyli w dalszą drogę jeszcze tego samego dnia.
18
PLEJADY NR 80
Grażyna (którą kojarzą zapewne wszyscy uczestnicy Zlotów Plejad) oraz Joanna, żona Krzyśka Marschala, obie oprócz więzów rodzinnych oraz wspierania mężów i ich przyjaciół w realizowaniu pasji pełnią znacznie mniej widoczną, ale nadal bardzo ważną rolę – odpowiadają za gastronomię zespołu podczas rajdu. Na sukcesy załóg wpływ mają przecież wszyscy członkowie zespołu. Mechanicy, w składzie: Michał Janiak, Barłomiej Janiak, Robert Bulad, Piotr Małyszewicz (dopilnował przygotowań drugiego auta w Dzierżoniowie, gdy zespół był na Rajdzie Rzeszowskim) oraz Ireneusz Frygies, dopinali tymczasem wszystko na ostatni guzik w rajdowni MTS Dzierżoniów tak, aby dotrzeć na rajd w środę. W tym roku baza mieściła się w Bosen, w kompleksie sportowym tuż przy jeziorze. Zawodnicy jednak nie mieli za wiele czasu, by delektować się urokiem tego miejsca, ponieważ po poniedziałkowym odbiorze administracyjnym, we wtorek i środę odbyło się trudne i czasochłonne zapoznanie z odcinkami rajdu (część z nich, mimo że to klasyki rajdu, w tym
roku miała nieco zmienioną konfigurację w stosunku do lat poprzednich). To właśnie w środę, gdy zespół serwisowy dotarł na miejsce z rajdówkami, w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia aut. Ku ogromnej radości kibiców obok Imprezy 555 Pryczków z numerem 0B stała replika Imprezy WRC S5 z numerem 0A, również z oklejeniem 555 nawiązującym do jadącej przed nią na odcinkach specjalnych Babci (potoczna nazwa starszej wersji Subaru Imprezy). Bardzo szybko okazało się, że samochód ten to najmłodsze rajdowe auto zbudowane przez Marka, egzemplarz dobrze znany uczestnikom Zlotów Plejad oraz kibicom rajdowym, którzy byli na lub oglądali relację z Rajdu Barbórki Warszawskiej. Mowa tutaj o tzw. Yeti należącym do Katarzyny i Arka Bałdygów (znanych w środowisku rajdowym oraz S ubaru jako Kasia i Bęben), którzy obdarzyli Marka ogromnym zaufaniem i zgodzili się użyczyć mu swojego samochodu na tak poważną i wymagającą imprezę motoryzacyjną. Z drugiej strony to również prestiż i duma dla właścicieli. Któż z nas nie chciałby móc się poszczycić
www.plejady.subaru.pl
faktem, że jego samochód brał udział w rajdzie rangi mistrzostw świata WRC. Kasia i Bęben mogą! Obecnie ich samochód jest jeszcze bardziej wyjątkowy, niż był dotychczas, a jego zdjęcia pojawiły i będą nadal pojawiać się na motoryzacyjnych portalach i fanpage’ach na całym świecie. W czwartkowy wieczór rajd rozpoczynał się krótkim 2-kilometrowym superoesem w St. Wendel, który był próbą przygotowaną głównie z myślą o kibicach, a zawodnicy mogli więcej stracić niż zyskać, próbując przejechać ją na maksimum swoich możliwości. „Babcia 555” otwierała rywalizację w Pucharze Opla Adama, a „Yeti 555” rywalizację WRC na tej próbie. Prawdziwie rajdowe odcinki zaczęły się dopiero następnego dnia rano. Na początek dwa klasyki rajdu: Stein und Wein i Mittelmosel. Pierwszy potraktowany przez obie nasze załogi Subaru Imprez rozgrzewkowo, z dużą ostrożnością, drugi już żwawiej, choć ciągle ze świadomością, że mimo pomiaru czasu zerówki nie rywalizują z czołówką mistrzostw świata, a wykonują odpowiedzialną i ważną pracę facebook.pl/MagazynPlejady
na rzecz organizatorów. Mimo to na drugim odcinku specjalnym w Imprezie Pryczków ukręceniu uległa półoś i rajdówka nie dojechała do mety tego odcinka. Marek z Krzyśkiem kontynuowali natomiast swoją jazdę bez jakichkolwiek problemów do końca pętli, rozkoszując się kolejnymi kilometrami pokonywanymi Yetim. Gdy wyjeżdżali ze strefy serwisowej na drugą pętlę, ich auto dojrzał Luis Moya (były pilot Carlosa Sainza z czasów, gdy startowali w Subaru World Rally Team) spacerujący po strefie serwisowej z ekipą Red Bull TV. Jak się później okazało, postanowili oni wykorzystać fakt, że drugie historyczne Subaru pozostało w serwisie dłużej w związku z wymianą półosi i pojawili się przy rajdówce Pryczków, która sercem jest jeszcze bliższa Luisowi ze względu na jego starty takim właśnie autem w przeszłości. Jak łatwo się domyślić, Luis Moya oraz prowadzący program Mike Chen rozpływali się w zachwytach nad samochodem oraz historią Subaru. Dyskutowali również o różnicach pomiędzy topowymi
rajdówkami tamtych lat oraz obecnymi samochodami klasy WRC, by na koniec odpalić auto Pryczków i delektować się nieziemskim brzmieniem A-grupowej Imprezy. Materiał (wzbogacony o ujęcia pokazujące „nasze” drugie Subaru na trasie trwającego rajdu oraz materiały archiwalne o Sainzu i Colinie McRae) został wyemitowany w Red Bull TV dzień później, podczas relacji na żywo z odcinka Arena Panzerplatte, a obejrzeć go możecie
PLEJADY 5/2018
19
RAJDY
w internecie, wyszukując „Red Bull TV Rally Germany Super Stage” (Imprezy pojawiają się ok. 7:20 min). Jak mówi przysłowie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki przymusowemu postojowi był czas na nakręcenie materiału, autograf Luisa Moyi na klatce Babci 555 Pryczków, rozmowy i zdjęcia.
tegoroczny zwycięzca i równocześnie nowy rekordzista najsłynniejszego wyścigu górskiego świata, na szczyt Pikes Peak w Kolorado (USA). Jeszcze przed rozpoczęciem rajdu, po zakończonej odprawie załóg organizatora, Romain zapytał, kto jedzie autem z numerem 0A, ponieważ uwielbia ten model Subaru. Wychodzi na to, że gdzie by
pierwszej próby sportowej wchodziła słynna hopa „Gina”, przy której zazwyczaj ustawia się spora grupa fotoreporterów. Organizator postanowił tym razem nieco skrócić dystans, na jakim fruwają rajdówki, i ustawił kawałek przed nią szykanę (przeszkodę zmuszającą do zmniejszenia prędkości i wykonania krótkiego slalomu), która
Według Michała był to niewątpliwie najbardziej wyjątkowy moment całego rajdu. Finalnie po wymianie półosi rajdówce z numerem 0B udało się jeszcze dołączyć do pozostałych samochodów funkcyjnych na ostatni odcinek tego dnia. A grono to było nie byle jakie, ponieważ jako VIP-car jechał przed nimi sam Romain Dumas,
się nie obejrzeć w środowisku rajdowym, ludzie kochają S ubaru Imprezę. Drugi dzień rajdu to klasyk nad klasykami – Panzerplatte, a konkretnie przedłużona i odwrócona w stosunku do zeszłego roku Arena Panzerplatte (9,43 km) i nieco krótsze niż przed rokiem tzw. duże Panzerplatte (38,57 km). W tym roku w skład tej
spowodowała, że zerówki wyskakiwały z hopy tym razem przy prędkości „raptem” 150 km/h, a nie 170–180 km/h, jak w latach poprzednich. Tegoroczna konfiguracja tych dwóch odcinków spowodowała również, że pokonujące drugi odcinek Imprezy prawie mijały się z WRC-ami jadącymi po pierwszej próbie w pętli, podnosząc emocje
20
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
i wzmagając doznania u naszych zaprzyjaźnionych załóg. Panzerplatte, które jest zwane również „mordercą opon” ze względu na wymagającą nawierzchnię i długi dystans odcinka, również w tym roku postanowiło pokazać pazur. Kapeć w okolicach 15. kilometra oesu mocno skomplikował sytuację Pryczków, ponieważ na ukoń-
na kolejny odcinek specjalny o czasie, by mogła kontynuować przejazd na następnych próbach. Te w wykonaniu obu zerówek wypadły wręcz książkowo i bez przygód. Na koniec dnia Michał cieszył się z bardzo dobrego przejazdu odcinka Römerstrasse, za to Marek z Krzyśkiem przekonali się na własnej skórze
Oprócz tych wszystkich pozytywnych akcentów i niewątpliwej przyjemności z jazdy, S ubaru Historic Rally Team cieszył się również z zainteresowania i entuzjazmu okazywanego im przez kibiców. Polskie flagi na odcinkach powiewały nie tylko dla startujących w tym rajdzie Kajetana Kajetanowicza z Maćkiem Szczepaniakiem
czenie odcinka w ten sposób bez dalszych uszkodzeń auta nie było szansy. Jedynym wyjściem było zjechanie w bezpiecznym miejscu z trasy i zmiana koła. Dzięki świetnej pracy pracowników organizatora udało się wytyczyć bezpieczną drogę opuszczenia poligonu bez zakłócania przejazdów czołówki WRC i umożliwić Babci dojazd
o prawdziwości słów Olafa Dobberkau’a, który kilka lat temu podczas Rajdu Lausitz (startował w nim oryginalną Imprezą WRC) wspomniał, że dobrze przygotowanym autem klasy WRC na kapciu jedzie się praktycznie tak samo jak bez niego. Mimo ubytku powietrza w jednej z opon dzień ukończony perfekcyjnie.
oraz Łukasza Pieniążka z Przemysławem Mazurem, ale również dla zerówek. Co więcej, było całkiem sporo kibiców, którzy przyjechali na rajd specjalnie dla Subaraków i ich załóg, a strefa serwisowa SHRT cieszyła się wśród wszystkich kibiców powodzeniem porównywalnym do strefy WRC. Niektóre osoby będące
facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
21
RAJDY
na miejscu twierdzą nawet, że pojawiło się przy niej więcej kibiców niż przy samochodach rywalizujących w cyklu WRC 2. Ostatni dzień rajdu nie tylko rozpoczął się bardzo wcześnie, bo przed 6 rano, ale też był to najtrudniejszy etap rajdu. Trzy odcinki specjalne o łącznej długości ponad 73 km, bez jakiegokolwiek serwisu pomiędzy nimi. Odcinek Grafschaft, który pełnił rolę Power Stage w zeszłym roku, tym razem został wydłużony do prawie 30 kilometrów i był przejeżdżany dwukrotnie. To właśnie ta próba zebrała bardzo dobre opinie zarówno w 2017, jak i 2018 r. za swą specyfikę i przyjemność z jazdy po niej. Trzecia próba Bosenberg stanowiła ostatni oes rajdu i zarazem Power Stage, na którym światowa czołówka walczyła o dodatkowe punkty, a zerówki po prostu zakończyły swoją pracę na Rajdzie Niemiec. Tradycyjnie już jak co roku podczas imprezy kończącej rajd dyrekcja ADAC Rallye Deutschland wyraziła swoją ogromną wdzięczność zepołowi za świetnie wykonaną pracę oraz zaprosiła na przyszłoroczną edycję rajdu. Osobiście byłbym zaskoczony, gdyby stało się inaczej, ponieważ wbrew pozorom były to dni wypełnione jazdą w skupieniu, analizowaniem sytuacji wzdłuż trasy, informowaniem o potencjalnych zagrożeniach, dyscyplinowaniem kibiców, komunikacją z centrum sterowania rajdem, czyli ciężką pracą w roli samochodów funkcyjnych, którą Marek, Krzysiek, Michał i Jacek wykonali profesjonalnie i z sercem. Jak co roku, nie można zapomnieć i nie wspomnieć o człowieku, bez którego to wszystko nigdy by się nie zaczęło, czyli oczywiście o Nikosie Walotysie, który jest tak nieodłączną częścią teamu, że nawet nie wymieniając go konkretnie, ale mówiąc o zespole, mówi się również oczywiście o nim. Człowiek, który to zainicjował, który zajmuje się wszelkimi sprawami organizacyjnymi w Niemczech przed i w trakcie rajdu, który jest „ojcem” tego wszystkiego, czym my, kibice rajdowi, pasjonaci Subaru czy czytelnicy „Plejad”, możemy radować nasze oczy i serca co roku. Nikos, DZIĘKUJEMY! Takich czterech gości jak w tych dwóch autach to nie ma ani jednego równie fajnego teamu zerówek na świecie!
22
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
23
ROZMOWY
rozmawiała: AGNIESZKA JAMA zdjęcia: JAN CETERA
Taksówkarz za sterami Outbacka – rozmowa ze Zbigniewem Lesiem Pan Zbigniew jest emerytem, który znalazł sobie ciekawe zajęcie pozwalające wypełnić wolny czas. Przy okazji udowodnia, że umiejętnie użytkowane S ubaru świetnie nadaje się na taksówkę. Wybór Outbacka do tej roli uważa za trafny i… kto wie, może już niebawem znajdzie naśladowców? 24
Agnieszka Jama: Jest Pan emerytem, ale jednocześnie pracuje w Żarach jako taksówkarz – czy był Pan nim przez całe swoje życie zawodowe? Zbigniew Leś: Działalność taksów-
karską prowadzę od 1994 roku. Wcześniej pracowałem jako kierowca zawodowy. A.J.: Czy Pana wcześniejszym miejscem pracy była firma transportowa?
Z.L.: Była to firma, która podlegała pod Ministerstwo Leśnictwa. Później pracowałem w zaopatrzeniu. Niestety przestało ono funkcjonować i doszedłem wtedy do wniosku, że żeby nie nudzić się w domu, rozpocznę działalność „na taksówce”. Nadal co prawda pracowałem, ale po godzinach pracy, w miarę możliwości czasowych i tak zwanego luzu, dorabiałem sobie prowadząc taksówkę.
A.J.: Od jak dawna jeździ Pan Out– backiem i dlaczego zdecydował się Pan akurat na ten samochód, dość nietypowy jak na taksówkę? Czym kierował się Pan przy wyborze swojego narzędzia pracy? Czy ktoś Panu doradzał? Z.L.: Outbackiem jeżdżę od 2015 roku,
kiedy to kupiłem go jako nowy samochód. Moim doradcą był zięć, który interesuje się samochodami. Pracując, dodatkowo
25
ROZMOWY
prowadzi warsztat samochodowy. Przy dokonywaniu wyboru zwrócił mi uwagę na to, że Subaru jest jedną z niewielu marek (a może i jedyną), które nie „kupują” rozwiązań i podzespołów od innych firm samochodowych, jedynie nazywając je nazwą swojej marki. Tak właśnie wprowadził mnie w temat i do tej pory jestem zadowolony z decyzji. A.J.: Czy nie obawiał się Pan trudności związanych np. z serwisem, naprawami? Z Żar do najbliższego punktu obsługi Subaru jest przecież spory kawałek. Z.L.: Przemyślałem sobie tę sprawę.
Wiedziałem, że to jest auto nowe, nieużywane, a ponadto marka ma opinię mało awaryjnej. Do tego, jak już wspomniałem, zięć zachwalał samochody Subaru i mieliśmy pewność, że w przypadku konieczności wymiany jakiejkolwiek części będziemy mieć do czynienia z oryginałami. Szybko okazało się, że serwis nie jest wielkim problemem. Na pierwszym przeglądzie byłem po przejechaniu 15 000 km we Wrocławiu. Ode mnie jest to 180 km. Kolejne przeglądy, tj. przy 30 000 km i 45 000 km na liczniku, mogłem już wykonać w działającym od dwóch lat Serwisie S ubaru w Zielonej Górze, a to już tylko niecałe 50 km od Żar. A.J.: Jak Pana decyzję komentowali koledzy z branży? Subaru nie należy przecież do marek popularnych, chętnie wybieranych przez taksówkarzy? Z.L.: Po prostu powiedzieli tak: „Co ty
dobrego zrobiłeś, inwestując takie pieniądze i stawiając takie auto na postój!?”. Myślę, że to było trochę przez zazdrość. Ale… mój postój nie oznacza, że muszę z tego żyć i zarabiać pieniądze. Dla mnie jest to rozrywka. Po to, żeby nie siedzieć w domu i się nie nudzić, wyjeżdżam w ciągu dnia na parę godzin, rozmawiam z kolegami, robię kilka kursów, jeżeli jest to możliwe, i po prostu jestem z ludźmi.
A.J.: Generalnie jednak koledzy odradzali? Z.L.: Zdecydowanie! Mówili: „Szkoda sa-
mochodu! Pomyśl, że klienci mogą Ci coś zrobić. Przecież mamy do czynienia z różnymi osobami!”. Prawda jest taka, że ja nie jeżdżę wieczorami czy też nocą. Jeżdżę za
26
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
27
ROZMOWY
dnia. Nawet jeśli zdarza się ktoś, kto mi „nie pasuje”, po prostu grzecznie mu dziękuję i proszę o skorzystanie z innej taksówki. A.J.: Jakimi samochodami jeździł Pan wcześniej? Jak na ich tle ocenia Pan obecne cztery kółka? Z.L.: Pierwszym samochodem w moim
życiu była Warszawa 123. Natomiast pierwszym przeznaczonym na postój był Opel Ascona. Później „przeszedłem” przez pięć Mercedesów – począwszy od 123 i 124, przez 190, a kończąc na Okularze, na którym niestety się zawiodłem. Zięć namówił mnie wtedy na Toyotę Avensis, z której przez jakiś czas byłem zadowolony. On sam miał wtedy Subaru ze starszego rocznika i zaczął mnie na tę markę namawiać, mówiąc, że to auto naprawdę się sprawdza. Zacząłem więc zgłębiać temat. Do tej pory jeździłem samochodami z silnikami wysokoprężnymi i zięć nie mógł zrozumieć, dlaczego właśnie na nie się uparłem. W końcu mnie przekonał. Outback, na którego się zdecydowałem, ma 2,5-litrowy silnik benzynowy, z którego jestem bardzo zadowolony. A.J.: Przez ile godzin dziennie wciela się Pan w rolę taksówkarza? Jak Outback sprawdza się w pracy? Z.L.: Pracę zaczynam około godziny
8–9 rano, a kończę najpóźniej koło 16. Pracuję tylko w dni robocze, natomiast w soboty i niedziele cieszę się emeryturą i poświęcam czas rodzinie. Generalnie z Outbacka jestem bardzo zadowolony. Dzisiaj na przykład przewoziłem klientów z Ukrainy, którzy przyjechali tutaj do pracy. Byli w szoku, że takie auto jest dostępne na postoju. Dopytywali mnie, jak do tego doszło. Jadąc, nie mogli się nadziwić, jak świetnie zachowuje się mój samochód i jaki jest cichy. Klienci tak naprawdę są różni. Są tacy, którzy narzekają, że za trudno im się wsiada. Inni z kolei twierdzą, że auto spełnia warunki na taksówkę, bo jest wyższe i właśnie z tego powodu lepiej się do niego wsiada i z niego wysiada. Generalnie wszystko zależy od danego klienta. To pasażerowie tak naprawdę są w stanie ocenić mojego Outbacka. A.J.: Ile kilometrów pokonuje Pan nim miesięcznie? Jak ocenia Pan zużycie paliwa w trybie pracy „taxi”?
28
PLEJADY NR 80
Z.L.: Odpowiem tak: to jest auto kupione 3 czerwca 2015 roku, a 18 stycznia tego roku byłem na przeglądzie
z 45 000 km na liczniku. Nie robię zatem rocznie wiele kilometrów i raczej dużo się nie przemieszczam. Jeśli chodzi www.plejady.subaru.pl
o zużycie paliwa, nie byłem przygotowany na korzystny wynik. Tak jak mówiłem, wcześniej dużo jeździłem samochodami z silnikami wysokoprężnymi i na przykład moja Toyota w takiej wersji miała małe zużycie paliwa. W przypadku Outbacka z 2,5-litrowym silnikiem do tego „w benzynie” obawiałem się, że zużycie będzie duże. Muszę jednak przyznać, że jestem ze spalania Subaru bardzo zadowolony. Średnie zużycie paliwa wychodzi na poziomie 9 litrów/100 km. Ma na to wpływ mój sposób prowadzenia. Jeżdżę delikatnie, nie szaleję. Ten wynik to oczywiście średnie spalanie w mieście. Podejrzewam, że gdybym częściej jeździł w dalekie trasy, na pewno zużycie byłoby mniejsze. A.J.: Wracając do serwisu, czy doświadczył Pan sytuacji awaryjnej, w której Outbacka trzeba było na dłużej odstawić do naprawy? Z.L.: Jak dotąd nie miałem nigdy
problemów technicznych. W trakcie użytkowania zaistniały za to inne sytuacje, zupełnie niezależne od samego samochodu i ode mnie. Uderzył we mnie na przykład rowerzysta, który uszkodził drzwi, błotnik i maskę. Usterki trzeba było usunąć i trwało to jakiś czas. Drugim zdarzeniem było pęknięcie szyby Outbacka na skutek uderzenia kamieniem, jaki odprysnął od samochodu, który mnie wyprzedzał. Trzecia z kolei sytuacja miała miejsce na terenie zabudowanym. Na jezdnię wyszedł dzik, którego niestety potrąciłem. Wszystkie te trzy incydenty nie były, jak widać, związane z samą eksploatacją pojazdu. Po prostu zdarzają się w życiu i każdemu mogą się przytrafić. A.J.: Co wtedy działo się z Pana działalnością? Czy miał Pan możliwość skorzystania z samochodu zastępczego? Z.L.: Nie przywiązywałem wtedy do
tego specjalnej wagi. Nie korzystałem z tej opcji, bo nie było takiej konieczności. Po prostu nie miałem takiej potrzeby. Szyba została wymieniona dosłownie w ciągu jednego dnia. Zostało to załatwione w serwisie we Wrocławiu w drodze na ferie zimowe. Również usterki po wypadku z rowerzystą udało się usunąć w bardzo krótkim terminie. facebook.pl/MagazynPlejady
A.J.: Czy mógłby Pan powiedzieć, jak doszło do tej kolizji? Z.L.: Jechałem drogą główną i widziałem
tego rowerzystę. Stał na drodze podporządkowanej. W pewnym momencie zauważyłem jak, patrząc w prawą stronę, nacisnął na pedał i ruszył. Nie miałem na szczęście dużej prędkości. Uderzając rowerem w samochód, wgniótł mi drzwi i uszkodził błotnik. Przewracając się, kierownicą zahaczył też o maskę, na której zarysował półkole. Jemu samemu na szczęście nic się nie stało.
A.J.: Kontynuując temat bliskich spotkań z Outbackiem, muszę dopytać – czy dzik przeżył uderzenie? Z.L.: Tak. Był bardzo duży. Do zdarzenia
doszło, kiedy odwoziłem córkę z wnukiem. Po uderzeniu wszyscy byliśmy w szoku, próbując zrozumieć, co właściwie się stało. Była godzina 23:00. Jak tylko zauważyłem dzika, skręciłem w lewo. Chciałem uniknąć zderzenia, ale jednak się to nie udało i niestety prawą stroną, przodem samochodu go zahaczyłem. Po całym zajściu zwierzę uciekło, auto jednak zostało uszkodzone. Nie było tutaj żadnej możliwości uniknięcia kolizji, bo dzik pojawił się nagle, dosłownie w ułamku sekundy. Jechaliśmy przez teren zabudowany. Pamiętam, że musiałem wtedy dodatkowo zwolnić, gdyż przejeżdżałem przez skrzyżowanie, z którego zjeżdżałem w drogę podporządkowaną. To był moment. A.J.: Czy z uwagi na koszty eksploatacji samochodu praca „na taksówce” w duecie z Outbackiem jest zajęciem opłacalnym? Czy ktoś, dla kogo taka działalność jest głównym źródłem utrzymania, byłby z tego samochodu zadowolony? Z.L.: Jeżeli ktoś miałby prowadzić taką
działalność i tylko z tego się utrzymywać, to podejrzewam, że tak. Uważam tak z tego względu, że auto jest obszerne i wygodne. Często zdarzają się przecież kursy na lotniska i wtedy taksówkarz oprócz pasażerów musi zabrać ich bagaże. Wtedy wygoda ma znaczenie. Są taksówki dużo mniejsze, w których ludzie się tłoczą, a tutaj wsiadają do samochodu swobodnie. Często mówią: „Proszę Pana, jaka tu jest wielka przestrzeń! Jak tu jest luźno!”. Jeśli z tyłu usiądą trzy osoby, to nadal czują się komfortowo.
Ponadto bagażnik jest duży i wygodny. A zatem z mojego punktu widzenia, jeżeli kogoś byłoby stać na zakup takiego samochodu, to moja odpowiedź na Pani pytanie brzmi: tak. Gros taksówkarzy robi tak, że kupuje auta używane ze względu na ich niższy koszt, ale też z uwagi na mniejszy koszt ich poszczególnych części i samej eksploatacji. Powiem szczerze, że sam nie jestem do tego przekonany. Jednakże moja sytuacja jest trochę nietypowa, gdyż oprócz tego, że jestem emerytem i jeżdżę na taksówce, prowadzę jeszcze inną działalność. Z tego względu wszelkie przeglądy rozliczam na firmę i w ten sposób radzę sobie z kosztami. A.J.: Przejdźmy zatem do tych, którym na co dzień pomaga Pan się przemieszczać. Czy zdarza się, że klienci celowo wybierają na postoju Pana samochód? Zapewne niektórych dziwi widok S ubaru taksówki? Z.L.: Tak! Jeśli ktoś ma pojęcie na temat
marek samochodów, to często w ten właśnie sposób działa. Są osoby, które przychodzą na postój i rozglądają się za konkretnym modelem. Są takie, które podchodzą i pytają, jak się tym autem jeździ, jak się ono sprawuje, jaka jest pojemność silnika. Mogę na przykład podać sytuację z dzisiaj, kiedy przyszło do mnie czterech pracowników jednej z firm. Chcieli po prostu dostać się do pracy i celowo wybrali moje Subaru. Byli pod dużym wrażeniem jazdy. Pytali o silnik – myśleli, że jest to silnik elektryczny, skoro tak cicho pracuje. Wyjaśniłem im, oczywiście, że jest to silnik benzynowy. A.J.: Czy klienci dostrzegają takie zalety samochodu jak wygoda, komfort jazdy, jego pakowność? Z.L.: Jak najbardziej! A.J.: Czy któryś z kursów Outbackiem zapamiętał Pan szczególnie i dlaczego? Z.L.: Raczej nie, a to z tego względu,
że dużo nie jeżdżę. Nie biorę dalekich kursów, bo nie chcę pracować ponad siły, a i wiek robi swoje. Oczywiście są takie propozycje, ale raczej z nich nie korzystam. Biorę kursy „na miejscu”, niedalekie. Prywatnie natomiast w trakcie ferii zimowych jeżdżę z rodziną w góry. Dlaczego o tym wspominam i do czego zmierzam? PLEJADY 5/2018
29
ROZMOWY
Otóż chcę powiedzieć, że w zaśnieżonych górach auto spisuje się wyśmienicie! Często na trasie zjeżdżamy sobie na pobocze i potem bez najmniejszego problemu wjeżdżamy z powrotem na drogę. Ci, którzy to obserwują, są w szoku. Nie wszyscy bowiem wiedzą, na czym rzecz polega – że to zasługa napędu na cztery koła. A zatem w prywatnych sytuacjach też spotykam się z miłymi komentarzami, z wyrazami uznania dla możliwości Outbacka. A.J.: Czy taxi Outback jeździł kiedyś „przełajowo”? Czy zdarzył się kurs w lekkim terenie, np. na specjalne życzenie klienta bądź przy próbie ominięcia korków? Z.L.: Nie, nie. Nieraz są oczywiście
różne propozycje ze strony klientów, szczególnie tych młodych, którzy chcą się popisać. Ja ich jednak nie realizuję. Osobie zainteresowanej takim kursem sugeruję, żeby poszukała sobie innej taksówki. Poniosłem spory wydatek na mój samochód i troszkę szkoda byłoby mi nim szaleć tylko po to, żeby komuś sprawić frajdę. A.J.: Czy w trakcie użytkowania Subaru przytrafiły się Panu jeszcze jakieś – inne niż wspomniane – zaskakujące, niebezpieczne, a może zabawne sytuacje, którymi chciałby się Pan podzielić z naszymi czytelnikami? Z.L.: Powiem Pani, że te trzy sytuacje,
o których mówiłem wcześniej, były chyba najistotniejsze. Jeżdżąc przez tak wiele lat za kierownicą różnych samochodów, nigdy nie doświadczyłem tylu incydentów w tak krótkim czasie. A tutaj cała seria, wszystkie plagi spadły nagle na Outbacka. Dla mnie były to pierwsze tak poważne przypadki w życiu. Najpierw rowerzysta – w biały dzień, wszystko widoczne i jego komentarz: „Panie, ale ja się zagapiłem!”. Później ta szyba – nigdy wcześniej nie miałem wybitej szyby w żadnym samochodzie, a tutaj po dwóch dniach od uderzenia kamieniem po prostu pękła. No i wreszcie sprawa z dzikiem – dawniej jeździłem znacznie więcej, często przejeżdżałem przez tereny leśne, ale nigdy nie miałem takiego zdarzenia. To wszystko działo się przed nastaniem 2017 roku, który z kolei minął spokojnie i szczęśliwie nic się w nim już podobnego nie wydarzyło.
30
PLEJADY NR 80
A.J.: Wiem już, że mając dzisiejszą wiedzę i doświadczenie na temat Outbacka, poleciłby go Pan innym kierowcom z branży. Jak zatem zachęciłby ich Pan do zakupu tego modelu? Z.L.: Zacząłbym od kwestii eksploatacji
i zużycia paliwa. Obawiałem się, że samochód benzynowy z 2,5-litrowym silnikiem będzie smokiem, że będzie zużywał bardzo duże ilości paliwa. Tymczasem okazało się, że to wcale nie jest tak. Wcześniej przez siedem lat jeździłem Toyotą i to była w Żarach pierwsza Toyota wystawiona na postój taksówek. Wtedy koledzy wypytywali mnie, jak się to auto spisuje i sami zaczęli po czasie również kupować Toyoty. W tej chwili wielu z nich jeździ Toyotami i są bardzo zadowoleni. Myślę, że tak samo może rozwinąć się historia z Subaru na postoju. A.J.: Czy kiedykolwiek spotkał się Pan z inną taksówką S ubaru? W naszym kraju należą one do rzadkości. Z.L.: Nie, nigdy. Przez dwa i pół roku
przejechałem Outbackiem zawodowo i prywatnie 45 000 km. Nigdy jednak na swojej drodze nie minąłem innej taksówki tej marki. Jest to dla mnie zrozumiałe, bo osoby pracujące jako taksówkarze dążą do tego, żeby mieć auto jak najtańsze, a jednocześnie mieć z wykonywanego zajęcia jak najwięcej korzyści. Nie da się ukryć, że na przykład sam przegląd troszkę też kosztuje… Nie każdy taksówkarz mający na utrzymaniu rodzinę mógłby sobie pozwolić na taki wydatek. Często spotykam natomiast osoby, które są wyraźnie zainteresowane zakupem samochodu Subaru na prywatny użytek i wypytują mnie o różne szczegóły. A.J.: A gdyby taka sytuacja miała miejsce? Gdyby któregoś dnia na Pana drodze pojawiła się inna taksówka spod znaku Plejad? Z.L.: Myślę, że z pewnością dla mnie
i dla tego drugiego kierowcy byłaby to świetna okazja do wymiany uwag na temat naszych samochodów. Na pewno byłoby to bardzo sympatyczne spotkanie. A.J.: Pozostaje mi zatem życzyć, aby kiedyś w końcu do niego doszło! Dziękuję za rozmowę. Z.L.: Dziękuję bardzo. www.plejady.subaru.pl
facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
31
ZLOT PLEJAD
tekst: KONRAD @PRIMAR MOSKWA
TUR-SZOS, czyli z pamiętnika weterana Co prawda do kompletu 15 zaliczonych Plejad @Pumex-a trochę mi brakuje, ale myślę, że z racji zarówno plejadowego stażu, jak i wieku mogę się uważać za weterana. Kolejny Zlot był dla mnie już jedenastym (pierwszy był w Książu). Prócz wspaniałych wspomnień został mi po nim doskonały plecak, który towarzyszy mi na każdych Plejadach, objechał ze mną prawie pół świata i dalej wiernie służy.
Na
1 kwietnia (nie prima aprilis tylko dzień otwarcia zapisów na kolejną edycję Plejad) czekałem z niecierpliwością. Parę minut przed godziną 12:00 siedziałem
32
już w pogotowiu, mając przygotowane wszystkie potrzebne dane – numer VIN, numery telefonów, rozmiary koszulek itp. Godzina wybiła, zapisy otwarte, więc wszedłem w formularz rejestracyjny.
Wpisuję pospiesznie wszystko w odpowiednie rubryczki, celując w numer startowy 313 i nocleg w Bazie Zlotu, wybieram numer pokoju, naciskam ENTER i… niestety, pokoje w Bazie się już skończyły,
Czwartek
Wreszcie D-day. Odległość z Krakowa do Zawiercia niewielka, więc nie organizujemy tradycyjnego konwoju i każdy dojeżdża indywidualnie. Ja oczywiście jak zawsze z tym samym pilotem, w cywilu moją żoną. Podróż przebiega szybko i sprawnie, żadna nieoczekiwana procesja nie opóźniła podróży. Na miejscu pięknie. Okazały obiekt, duży parking, tereny zielone wokół, kwitnie już życie towarzyskie i znowu żałuję, że nie załapałem się na Bazę. Sprawna i miła
obsługa Biura Zlotu wydaje dokumenty, naklejki i gadżety. Wśród nich coś bardzo ciekawego dla mnie, fana nowych technologii – kamera 360°. Sporo sobie po niej obiecuję. Dowiaduję się też o miłej niespodziance, o której wprowadzenie postulowałem od kilku lat. Po raz pierwszy zdjęcia do konkursu fotograficznego można przesyłać e-mailem – dobra zmiana (!). Obowiązkowe badanie techniczne. Oczywiście bez problemów, bo mój niespełna czteroletni XV jest w idealnym stanie. Prezentuje się doskonale – świeżo umyty, z nickami i flagami na szybach, numerami startowymi na drzwiach i reklamami mojego sklepu internetowego. Teraz tradycyjne zakupy w zlotowym sklepiku. Udało się „ustrzelić”
piękny T-shirt dla naszego pięcioletniego wnuka. Z przodu szczerzy zęby forumowa świnka, a na rękawach subarowe gwiazdki. Bruno będzie zachwycony. Nasz hotel „Zawiercie” jest trochę dziwny. Mam wrażenie, że mimo czterech gwiazdek czas zatrzymał się tu w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W pokoju jest gorąco, a intensywne poszukiwania regulatora klimatyzacji skończyły się niepowodzeniem. Wizyta w recepcji wyjaśniła sprawę – klimatyzacji nigdy tu nie było. Nastrój poprawia wizyta w hotelowej restauracji – jedzenie jest tu znakomite. Po posiłku krótka sjesta. Żona wybrała drzemkę, a ja oczywiście pierwsze próby nowej kamery. Obiecujące.
33
fot. Marcin Kaliszka
a i numer 313 sprzątnął mi już ktoś sprzed nosa. Inni byli szybsi. Cóż, są większe nieszczęścia. Biorę inny hotel, numer startowy 314 i zaczynam odliczać czas do Plejad.
fot. Marcin Kaliszka
ZLOT PLEJAD
fot. Konrad Moskwa
Wieczorem obowiązkowe szkolenie pilotów w Bazie Zlotu. Ja także idę, bo lubię mieć wszystko pod kontrolą. Było ciekawie. Najpierw Maciek Wisławski przedstawiał punkt widzenia pilota, a potem Wojtek Chuchała mówił, jak to wygląda z pozycji „fizycznego”. Miałem wrażenie, że mówią o zupełnie różnych sytuacjach, ale podobno pilot z kierowcą jakoś zawsze się dogadują. Mam nadzieję, że w naszym przypadku chociaż w tym roku tak będzie. Po szkoleniu miłe rozmowy z przyjaciółmi i znajomymi, przy szklaneczce… wody mineralnej, bo trzeba przecież dojechać jeszcze do hotelu. Przychodzi SMS, że listy startowe są już w internecie. Super! Piątek
Po doskonałym śniadaniu jedziemy na start. Tu zaskoczenie – zupełny brak przedstartowego bałaganu, mimo że startują równolegle dwie trasy. Obsługa sprawnie ustawia auta według numerów startowych, zgrabnie wmiksowując spóźnialskich do kolejki. Widać nerwowość plejadowych debiutantów. Coś tam mówią o limitach czasów, pekacach i takich tam. My, weterani, wiemy, że i tak wszystko się opóźni, będą poślizgi, a czasy wpisywane na PKC będą się nijak miały do tych zaplanowanych. Wszyscy już za rok będą wiedzieli tak jak my, że liczy się przede wszystkim doskonała zabawa. Wykorzystuję czas na robienie zdjęć – będzie fajna pamiątka. Jeszcze tylko
34
PLEJADY NR 80
uzgadniam z pilotem strony – prawa tu, lewa tam i podjeżdżamy na start. Z pewnym zdziwieniem zauważam, że w tym roku nie ma kontroli kierowcy alkomatem – widocznie wieczorna impreza nie trwała zbyt długo. Dostajemy drugie śniadanie, karty drogowe i karty zadań. Wskazówka zegara startowego doszła do liczby 12 i gaz do dechy. Na pierwszy punkt etapowy docieramy bez żadnych przygód. W Siewierzu, w zakolu rzeki, na sztucznej wyspie wznosi się XIV-wieczny zamek należący kiedyś do biskupów krakowskich. Zamek to za dużo powiedziane, bo drewniany most prowadzi do czegoś, co historycy nazywają „trwałą ruiną”. Mury otaczają dziedziniec i stojącą na nim basztę z resztkami zabudowań.
Jako że jesteśmy dość wcześnie, to trafiamy na ceremonię otwarcia potężnych zamkowych wrót. Zaszczytu przekręcenia wielkiego klucza dostąpiła córeczka naszego subarowego kolegi, Michała. Do karty zadań wpisujemy odpowiedzi na dwa łatwe pytania i ruszamy w dalszą drogę. Jadąc w kierunku Tarnowskich Gór, docieramy do niewielkiego miasteczka Nakło Śląskie. Przez okazałą bramę wjeżdżamy na teren pałacu Donnermarcków. Nad XIX-wieczną budowlą góruje wysoka wieża. Podobno pałac jest zbudowany w stylu angielskiego gotyku, ale nam przypomina raczej ilustracje w dziecięcych bajkach – w tych fajnych. W budowli mieści się aktualnie Centrum www.plejady.subaru.pl
fot. Konrad Moskwa × 4
1939 r. – słynnej „prowokacji gliwickiej” wykorzystanej przez Niemców jako jeden z pretekstów do rozpętania wojny. Jedziemy dalej. Nie wiem, co zawiodło, czy opisy w książce drogowej, czy też błąd pilota, ale w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że jesteśmy w lesie, i to dosłownie. Niestety, w żaden sposób nie zgadzało się to z książką. Próbowaliśmy wrócić po śladach, ale nie przyniosło to spodziewanego rezultatu, więc w ruch poszedł GPS. Ustawiłem cel „obiad”, bo tak się kończył kolejny odcinek, ale nawigacja, o dziwo, nie znalazła takiego punktu. Kolejna próba – „Zespół Pałacowo-Parkowy w Pławniowicach” i tym razem system skutecznie doprowadził
Kultury Śląskiej. W kilku salach skromna muzealna ekspozycja zabytkowych mebli, a na ścianach pałacowych korytarzy wystawa nowoczesnej sztuki. Trochę zaskakujące połączenie, ale nie takie rzeczy już na Plejadach widzieliśmy. Kolejny etap to Gliwice. Już z daleka widzimy cel naszej podróży – wieżę nadawczą zabytkowej Radiostacji Gliwickiej. Wysoka na 111 metrów konstrukcja jest wykonana z modrzewiowego drewna połączonego metalowymi nitami. Z niedowierzaniem czytamy na tablicy informacyjnej, że jest ich ponad 19 tysięcy. Jest to odpowiedź na jedno z naszych pytań. Wokół park. Chwila refleksji – wszyscy pamiętamy o wydarzeniu z końca sierpnia facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
35
krajów Europy, odlanych jeszcze przez XIX-wieczną Królewską Odlewnię Żelaza. Jedziemy dalej. Niedaleko, do Chorzowa, na Stadion Śląski. Kto nie zna tego miejsca, które było świadkiem wielu sukcesów (porażek niestety też) naszej reprezentacji piłkarskiej? Dotychczas stadion znałem tylko z telewizyjnych transmisji, więc nie spodziewałem się, że jest taki ogromny. Z zewnątrz robi duże wrażenie, ale kiedy wszedłem do środka, to przytłoczył mnie swoim ogromem. Trochę później okazało się, że nie tylko stadion. Mieliśmy tu odbyć dwie próby lekkoatletyczne – skok w dal i sprint na 60 metrów. Stanąłem na rozbiegu do skoku w dal. Gdzieś daleko, w oddali, majaczyła
odlewania pomników. Poznajemy proces technologiczny – od modelu do gotowego monumentu. Najciekawszy jest zbiór miniatur pomników odlanych w pobliskich Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych. Widzimy prawie wszystkie znane polskie pomniki. Dwa z nich poruszyły moją wyobraźnię. Pierwszy to pomnik Matki Polki, obok którego przechodziłem codziennie jako młody chłopak, w drodze do szkoły w moim rodzinnym Raciborzu. Drugi to pomnik Lenina, który przez wiele lat stał w Nowej Hucie. Gdyby stał nadal, to byłby specyficzną atrakcją turystyczną, lecz podobno wyemigrował do Szwecji. Są tu także miniaturki starszych pomników z różnych
36
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
< fot. NBI
nas do celu. Otoczony pięknym parkiem kompleks XIX-wiecznych budynków pałacowych zbudowanych przez rodzinę Bellestremów. Niestety, zwiedzamy tylko z zewnątrz. Dość pospiesznie, bo w głębi pałacowego parku widać rozpięte płachty namiotowe i tym razem osobisty, biologiczny GPS niezawodnie doprowadził nas do celu „obiad”. Najwyższy czas. Spora część załóg je pospiesznie, gnana presją czasu. My, weterani, delektujemy się smacznym obiadem, a kawa po posiłku jest wręcz konieczna. Jedziemy teraz do Gliwic, do Muzeum Odlewnictwa Artystycznego. Budynki o ciekawej architekturze, a w środku ciekawa ekspozycja, dotycząca głównie
fot. Konrad Moskwa × 3
ZLOT PLEJAD
Cóż, oni są ode mnie nie tylko o 30 lat, ale także o jakieś 30 kg młodsi. Dobiegam do mety na szóstej pozycji. Jest nieźle – przynajmniej wytrząsnąłem z ubrania większość piasku po skoku w dal. Teraz próba sportowa na parkingu obok stadionu. Autem, więc czuję się znacznie pewniej. Niestety, jak zwykle moja pilotka odmawia współpracy, wysiadając z samochodu. Jej miejsce zajmuje mój forumowy kolega. Nie jeździliśmy nigdy razem, a nie było kiedy porobić uzgodnień. W związku z tym na trasie mamy drobne nieporozumienia – „z prawej” czy „od prawej”, więc… taryfa. Tym niemniej i tak duża przyjemność. Ja to po prostu bardzo lubię.
fot. Konrad Moskwa × 2
< fot. NBI
skocznia. Ruszyłem ostro, ale w połowie zacząłem wątpić, czy uda mi się dobiec do piaskownicy. Kiedy więc się udało, to radość była ogromna, a wynik – sprawą drugorzędną. Teraz sprint. Buty mam niestety nizebyt odpowiednie – wygodne półbuty, ale dobre na spacer, a nie na bieżnię. Stanęliśmy na starcie. Moi przeciwnicy (młodsi od mojej córki) regulują bloki startowe, więc udałem, że też się na tym znam. Wystartowaliśmy. Sprint, więc poszedłem pełnym gazem, ale moi przeciwnicy zaczęli się ode mnie oddalać w błyskawicznym tempie. Spoglądam z niedowierzaniem na swoje nogi, czy przypadkiem nie stoję? Nie, przebieram nimi bardzo szybko, ale to nie pomaga.
facebook.pl/MagazynPlejady
Jedziemy dalej. Znowu problemy z pilotem lub książką drogową (kto to wie?), więc błogosławię wynalazcę GPS-a. Dojeżdżamy do Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach. Jesteśmy zachwyceni bogactwem i różnorodnością zbiorów. Bogata kolekcja pojazdów gaśniczych, sikawek ręcznych i mechanicznych, sprzętu gaśniczego, mundurów. Niestety brakuje czasu na dokładniejsze zwiedzanie, bo przygotowano dla nas specjalne zadanie. Każda załoga musi rozwinąć, a następnie starannie zwinąć wąż pożarniczy. Oczywiście na czas. Poszło super, bo podpatrzyłem u kolegi Wiesia i zastosowałem nietypową technikę – zwijanie węża
leżącego poziomo na betonie. Dobry czas i brawa widzów. No cóż – zasłużone. Ostatni punkt programu – druga tego dnia próba sportowa na Cargo Zabrze. Bardzo ciekawa trasa, ale pilot jest niezbędny, więc znowu kolega siada na prawym. Tym razem dogadujemy się już znacznie lepiej. Niestety mamy drobną różnicę zdań przed szykaną. W ostatniej chwili zorientowaliśmy się, że to błąd i wrzuciłem wsteczny. Trochę gorszy czas, ale brak taryfy i spora satysfakcja z udanego przejazdu. Teraz pozostał już tylko zjazd do Bazy Zlotu i… zadowolenie z udanego dnia. Wysyłam mailem kilka zdjęć na konkurs fotograficzny, ale trudno będzie, bo konkurencja mocna.
Sobota
Zmagania zaczynamy z doskonałej pozycji startowej, bo z klasyfikacji po pierwszym dniu wynika, że jesteśmy w drugiej połowie stawki. Oczywiście w żaden sposób nie psuje nam to zabawy. Przyzwyczailiśmy się… Pierwszy punkt programu to Zamek w Będzinie – średniowieczna warownia obronna wzniesiona przez króla Kazimierza Wielkiego. Wielokrotnie przebudowywany, niszczony i odbudowywany. Do czasów współczesnych pozostały mury obronne, wieża i wysoka baszta, ze szczytu której roztacza się piękny widok na okolicę. Na zamkowym dziedzińcu każdy może poczuć się średniowiecznym rycerzem, wkładając głowę w otwór przygotowanej w tym celu PLEJADY 5/2018
37
ZLOT PLEJAD
fot. Konrad Moskwa × 8
makiety. Oczywiście wszyscy chcą mieć takie zdjęcie, więc ustawia się spora kolejka. Jedziemy dalej. Znowu problem z książką drogową, a może z mnogością zjazdów na śląskich arteriach komunikacyjnych. Mamy wątpliwości, czy jesteśmy na dobrej drodze, ale nagle wyprzedza nas niebieska Impreza z zielonymi numerami startowymi. Nasza trasa i na dodatek na blachach SK. Oni na pewno wiedzą, dokąd jechać, więc „siadamy na ogonie” i dojeżdżamy do Katowic, do osiedla Nikiszowiec. Nasi wybawcy z niebieskiej Imprezy, Magda i Rysiek, opowiadają nam o historii i teraźniejszości tego miejsca. Osiedle zostało zaprojektowane i zbudowane dla kopalnianych robotników na począt-
ku XX wieku. Prócz wygodnych mieszkań w trzykondygnacyjnych ceglanych blokach, tworzących czworoboki z wewnętrznymi dziedzińcami, oferowało także pralnie, suszarnie, sklepy i szkoły. Aktualnie dzielnica ta została zrewitalizowana, stając się atrakcyjnym miejscem spotkań, pełnym uroczych zakątków, knajpek i kawiarni. Ludzie chętnie tu mieszkają, więc ceny mieszkań poszybowały w górę. Nasuwają się od razu skojarzenia z naszym krakowskim Kazimierzem. Planujemy, że przyjedziemy tu w któryś weekend. Najpierw zwiedzimy podobno rewelacyjne Muzeum Śląskie, potem koncert w sali NOSPR z genialną akustyką, a wieczorem kolacja na Nikiszowcu, w kultowej restauracji „Byfyj”, czyli „Kredens”.
38
PLEJADY NR 80
Następne miejsce w książce drogowej to coś, na co wszyscy czekają – próba sportowa na torze Fiata w Bieruniu. Dojeżdżamy na miejsce i z daleka widzimy gigantyczną kolejkę. Źle to rokuje. Ustawiam się na końcu i wspinam na skarpę, by chociaż przez płot zobaczyć tor. Jest niesamowity – betonowa rynna z pięknie wyprofilowanymi zakrętami. Niestety nie dla nas, bo po półgodzinnym czekaniu dostaliśmy SMS-a z informacją, że ta próba została dla naszej trasy odwołana. Szkoda… Na otarcie łez następny punkt programu – posiłek w restauracji Browaru Obywatelskiego w Tychach. Prawdziwy śląski obiad – rosół, kluski, rolada i modra kapusta… Delicje jak w domu www.plejady.subaru.pl
w niedzielę u mamy. Po posiłku jeszcze szybkie zakupy wybornego piwa miejscowej produkcji i ruszamy w dalszą drogę. Okazuje się, że Śląsk to nie tylko przemysł, ale także ciekawa przyroda – Ogród Botaniczny w Mikołowie – oaza zieleni i spokoju. Aby odpowiedzieć na pytania w karcie, wgłębiamy się w tajniki entomologii – poznajemy gatunki pszczół. Na szczęście tylko teoretycznie. Jedziemy teraz do Zabrza, gdzie czeka nas nadzwyczajna atrakcja – zwiedzanie zabytkowej kopalni „Guido”. Dla mnie to kolejna fala wspomnień, bo kiedyś w ramach studiów na AGH odbyłem miesięczną praktykę w kopalni. Zjeżdżamy 320 m pod ziemię, wędrujemy chodnikami kopalni, oglądając, jak wydobywano węgiel. Udało mi się zobaczyć to, czego nie widziałem na praktyce studenckiej – pracujący kombajn węglowy. Wtedy w całej kopalni Niwka-Modrzejów był tylko jeden – zepsuty. Na wyrobisku pracuje nowoczesna, zmechanizowana obudowa krocząca. Jedziemy górniczym ekspresem – kolejką szynową. Przewodnik proponuje, by tu jeszcze kiedyś wrócić i przejść pełną, trzygodzinną trasę. Na pewno skorzystamy. Ostatni punkt programu to próba sportowa na terenach EXPO w Sosnowcu. Z braku innych możliwości jadę bez pilota i wykręcam nadspodziewanie dobry czas, i to bez taryfy! Może to jest metoda?
facebook.pl/MagazynPlejady
Wracamy do Bazy, oddajemy papiery i jedziemy do hotelu, by się trochę odświeżyć przed wieczorną imprezą. Tradycyjne wieczorne spotkanie końcowe, a tam wszystko, co tak lubimy – ogromny namiot, długie stoły i ławy, doskonałe jedzenie, kolorowe drinki, rozmowy z przyjaciółmi i znajomymi o Plejadach, i nie tylko, muzyka, taniec i śpiew… Dużym zaskoczeniem było tym razem tempo opracowania końcowych wyników. Zwykle było to koło północy, a tym razem o wiele wcześniej. Gratulacje dla zwycięzców, nagrody i okrzyki „Pozdrawiam Forum S ubaru!”. Potem zabawa do białego rana… A za rok kolejne Plejady. Moje dwunaste!
PLEJADY 5/2018
39
BEZPIECZEŃSTWO
tekst: JANUSZ DUDEK
Gdy pojawi się konieczność dłuższej jazdy… Dla jednych codzienna praca z klientami, dla innych umiłowanie rodzinnych wypadów za miasto, dla nas wszystkich oznaczać może tylko jedno – konieczność dopasowania się do zasad rządzących bezpieczną jazdą w trasie. Sytuacja jest tym trudniejsza, im więcej przyjdzie nam podróżować po polskich drogach. 40
ak właściwie podejść do tego tematu? Co powinniśmy zrobić przed wyjazdem, a na co zwracać uwagę, będąc już w trasie? Przyjrzyjmy się wspólnie temu zagadnieniu. Trzy razy prędkość
Zanim wyjedziemy w drogę wiodącą nas ku wspólnemu bezpieczeństwu, musimy zdać sobie sprawę z absolutnych podstaw zasad rządzących poruszaniem się poza terenem zabudowanym. Ba! Musimy to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i całkowicie
się temu podporządkować, jeśli oczekujemy zwiększenia swojego bezpieczeństwa. O czym musimy pamiętać? Po pierwsze, prędkość. Im szybciej jedziesz, tym bardziej „interesuje się” tobą Matka Fizyka. Im szybciej jedziesz, tym łatwiej o sytuację awaryjną, wzrasta jałowy dystans przebywany w czasie naszej reakcji, zwiększa się nasza energia kinetyczna, a co za tym idzie – łatwiej o poślizg lub wypadnięcie z drogi. Dla wielu ta jakże prosta prawda pozostaje czymś niemal niepojętym. Gdy pojawi się
sytuacja zagrożenia, winy poszukują w złym stanie nawierzchni, w zachowaniu się innych uczestników ruchu, czy wręcz niedoskonałości pojazdu, który nie chciał zrealizować doskonałych „poleceń” prowadzącego. Potwierdzają to statystyki Komendy Głównej Policji, w których wśród przyczyn wypadków drogowych od lat króluje słynne wręcz stwierdzenie: „niedostosowanie prędkości do warunków ruchu”. Wypadki tego typu to średnio rocznie około 25%! Tym tematem zajmiemy się jednak szerzej za chwilę.
41
BEZPIECZEŃSTWO
WYPADKI
PRZYCZYNY
ogółem
%
ZABICI ogółem
RANNI %
ogółem
%
Nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu
7 416
26,2%
315
15,1%
9 550
27,2%
Niedostosowanie prędkości do warunków ruchu
6 837
24,1%
786
37,6%
8 963
25,5%
1 323
4,7%
158
7,6%
1 648
4,7%
omijanie
426
1,5%
39
1,9%
463
1,3%
wymijanie
558
2,0%
66
3,2%
769
2,2%
skręcanie
746
2,6%
50
2,4%
866
2,5%
cofanie
468
1,7%
20
1,0%
464
1,3%
zmiana pasa ruchu
732
2,6%
58
2,8%
930
2,6%
zawracanie
124
0,4%
7
0,3%
160
0,5%
przejeżdżanie przejazdu dla rowerów
205
0,7%
5
0,2%
202
0,6%
18
0,1%
1
0,0%
23
0,1%
3 408
12,0%
205
9,8%
3 419
9,7%
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu przy skręcaniu w drogę poprzeczną
191
0,7%
0,0%
193
0,5%
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu w innych okolicznościach
495
1,7%
39
1,9%
474
1,3%
Omijanie pojazdu przed przejściem dla pieszych
64
0,2%
3
0,1%
68
0,2%
Wyprzedzanie pojazdu przed przejściem dla pieszych
14
0,0%
0,0%
15
0,0%
Jazda bez wymaganego oświetlenia
36
0,1%
7
0,3%
39
0,1%
Nieprawidłowe
wyprzedzanie
zatrzymanie, postój Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych
Niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej
458
1,6%
12
0,6%
619
1,8%
2 555
9,0%
48
2,3%
3 445
9,8%
Gwałtowne hamowanie
212
0,7%
6
0,3%
256
0,7%
Zmęczenie, zaśnięcie
569
2,0%
67
3,2%
888
2,5%
Nieprzestrzeganie innych znaków i sygnałów
135
0,5%
3
0,1%
181
0,5%
1 369
4,8%
196
9,4%
1 531
4,4%
28 359
100,0%
2 091
100,0%
35 166
100,0%
Niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami
Inne przyczyny OGÓŁEM
Tabela 1. Przyczyny wypadków drogowych spowodowanych przez kierujących (Wypadki drogowe w Polsce w 2017 roku – Komenda Główna Policji)
Po drugie, prędkość! Tym razem powinniśmy pochylić się nad stwierdzeniem „nie liczy się prędkość chwilowa, lecz prędkość średnia przejazdu”. W dłuższej trasie to właśnie ona jest tą, która winna znaleźć się w kręgu naszego zainteresowania. Ten sposób myślenia winien zastąpić bezcelowe i ryzykowne bicie rekordów prędkości na odcinkach prostej. Umiejętne utrzymanie średniej w obrębie przepisów to nasze zadanie jako kierowcy, utrzymujące z jednej strony na akceptowalnym poziomie czas przejazdu, z drugiej zaś maksymalizujące bezpieczeństwo.
42
PLEJADY NR 80
Tak często przecież możemy obserwować, jak na trasie wyprzedzają nas amatorzy „złej” prędkości. Jadąc własnym, spokojnym tempem możemy zobaczyć ich tuż przed sobą po kilku czy kilkunastu kilometrach, gdyż po chwili przypływu ułańskiej fantazji zwalniają znacząco (gdyż akurat musieli napisać SMS-a czy zjeść coś podczas jazdy). Czy chwilowe gnanie za kierownicą na złamanie karku ma więc sens? Bez zbędnych komentarzy, wystarczy spojrzeć ponownie na statystyki policyjne (tabela 1 – raport Policji za rok 2017). Zdecydowanie najwięcej najgroźniejszych w skutkach wypadków ma miejsce na prostych odcinkach dróg! www.plejady.subaru.pl
MIEJSCE ZDARZENIA
ZABICI
RANNI
WARUNKI ATMOSFERYCZNE
17 947
1 868
20 926
Dobre warunki atmosferyczne
3 647
466
4 733
Spadek
532
59
667
Opady deszczu
Wzniesienie
364
56
453
19
2
20
9 653
404
11 996
o ruchu okrężnym
528
8
611
Silny wiatr
dróg równorzędnych
174
6
198
* W związku z możliwością wielokrotnego wyboru, w tabeli podano liczbę wystąpień w danych opcjach, a suma nie jest równa ogólnej liczbie wypadków i ich ofiar.
Prosty odcinek drogi Zakręt, łuk
Skrzyżowanie
Wierzchołek wzniesienia z drogą z pierwszeństwem
WYPADKI
Dodajmy do tego, że dochodzi do nich jeszcze w słoneczne i piękne dni, a pytanie, czy warto ryzykować nasze bezpieczeństwo, staje się retorycznym! Przy pięknej pogodzie notowana jest największa liczba poważnych i bardzo poważnych wypadków. W tym miejscu pojawia się zagadnienie taktyki jazdy samochodem oraz trzeci z elementów wspomnianych podstaw. Tak. Znów będzie nią prędkość… Tym razem jednak w rozumieniu płynności poruszania się. Płynności popartej przewidywaniem oraz obserwacją. Jedną z naczelnych zasad jazdy defensywnej pozostaje bowiem realizacja następującej reguły: przewidywać, rozpoznawać, unikać. Proste, a jednocześnie bardzo trudne, zważywszy na fakt, iż zgodnie z wynikami badań holenderskich naukowców przeciętny kierowca koncentruje się na jeździe samochodem jedynie 20 minut na każdą 1 godzinę podróży! Pozostałe 40 minut zaprzątamy nasz umysł myślami o pracy, rodzinie, problemach czy radościach codziennego życia. Jak tu więc mówić o ciągłym przewidywaniu czy rozpoznawaniu zagrożeń? To od nas – kierowców – zależy czy uda nam się skoncentrować „za kółkiem”. Zmieńmy podejście do jazdy. Traktujmy ją jako czynność samą w sobie, nie zaś doskonały moment do nadrobienia zaległości w wykorzystaniu firmowego facebook.pl/MagazynPlejady
RANNI
19 205
1 584
22 934
259
46
311
5 020
462
6 178
Opady śniegu, gradu
768
49
940
Oślepiające słońce
698
44
822
8 312
775
10 110
320
30
388
Pochmurno
* W związku z możliwością wielokrotnego wyboru w nowej wersji SEWIK, w poz. 1–5 tabeli podano liczbę wystąpień w danych opcjach, a suma nie jest równa ogólnej liczbie wypadków i ich ofiar. Tabela 2. Wypadki drogowe i ich skutki według geometrii drogi (Wypadki drogowe w Polsce w 2017 roku – Komenda Główna Policji)
ZABICI
Mgła, dym
WYPADKI
Tabela 3. Wypadki drogowe i ich skutki według warunków atmosferycznych (Wypadki drogowe w Polsce w 2017 roku – Komenda Główna Policji)
abonamentu telefonicznego czy rozkoszowania się kulinarnymi dobrodziejstwami przydrożnych barów serwujących swe dania w systemie „drive-thru”. Świadomość zagrożeń
Tak wiele słyszymy o różnego typu sytuacjach drogowych, niezliczonych wypadkach i tragediach na drodze. Media, przy okazji każdego długiego weekendu, zasypują nas danymi z kronik policyjnych. Co z nich dla nas wynika? Na szczęście coraz więcej! W mojej opinii stale rośnie bowiem wśród polskich kierowców świadomość niebezpieczeństw oraz praw rządzących jazdą samochodem. Dowodem tego jest zmniejszenie o niemal połowę liczby ofiar śmiertelnych w ostatnich latach (w 2007 r. – 5583 zabitych vs. 2091 w roku 2017)! Jednakże wiele jest jeszcze do zrobienia, a proces stałego jej podnoszenia nie zakończy się z dnia na dzień. Warto więc powtarzać i apelować. Warto samemu zastanowić się nad jazdą samochodem, krytycznym okiem spoglądając na własne zachowania czy doświadczenia. Nie bez znaczenia pozostaje bowiem fakt, że znaczącej liczby wypadków czy kolizji udałoby się uniknąć, zmieniając swoje nastawienie przy jednoczesnej realnej, podkreślmy – realnej – ocenie własnych umiejętności. Zbytnia wiara we własne, niemal nadzwyczajne,
umiejętności a wręcz „niezniszczalność” niektórych z pewnością nie pomoże nam zaakceptować zasad rządzących światem widzianym zza kółka. Sami, z ręką na sercu, bez obecności szefa, który powierzył nam samochód firmowy; męża, który cały czas się nas czepia, gdy siadamy za kierownicę, a może dziewczyny bezgranicznie widzącej w nas następcę Roberta Kubicy, odpowiedzmy sobie na pytanie, czy zdajemy sobie sprawę z tego, co dzieje się dookoła? Przykład? Proszę bardzo. Na jakim mniej więcej dystansie zatrzyma się do zera nasz samochód na suchej nawierzchni, jeśli jedziemy z prędkością 100 km/h? Testy niezależnych instytucji określają tę odległość na ok. 38–41 m. Uda nam się osiągnąć taki wynik? A tak w ogóle to po co mi to wiedzieć? Otóż jedną z podstawowych umiejętności za kierownicą jest łatwość i pewność oceny sytuacji na drodze. Wszystko po to, aby dostosować prędkość do natężenia ruchu, odległości od poprzedzających pojazdów itp. Jaka jest więc odpowiedź? Jeśli faktycznie umiemy wykorzystać w pełni posiadane systemy wspomagające hamowanie, wówczas przy odrobinie szczęścia osiągniemy wynik na poziomie około 65–70 metrów! Dlaczego? Sprawcą całego zamieszania pozostaje czas reakcji kierowcy, który niemal całkowicie bagatelizowany jest przez większość użytkowników dróg. PLEJADY 5/2018
43
BEZPIECZEŃSTWO
Średni czas reakcji skoncentrowanego człowieka oscyluje wokół 0,7 sekundy. W badaniach nad ruchem stosuje się wartość 1 sekundy ze względu na choćby zdecydowanie wyższą koncentrację podczas badań laboratoryjnych w porównaniu z sytuacją stałego „usypiania” naszej czujności monotonnym poruszaniem się w korkach czy na trasie. W ciągu tylko tej jednej sekundy, dzielącej moment dostrzeżenia przeszkody od rozpoczęcia próby zapobiegnięcia ewentualnej kolizji, przy prędkości 100 km/h przejedziemy niemal 28 m bez jakiejkolwiek reakcji! Dlaczego wspomniałem, że taki wynik uda nam się osiągnąć przy odrobinie szczęścia? Jeśli się zagapimy, będziemy rozkojarzeni, dopadnie nas zmęczenie po ciężkim dniu (o alkoholu będącym jeszcze od wczoraj w naszym organizmie nawet nie śmiem wspominać), czas na reakcję może się znacznie wydłużyć – do 1½, 2, a nawet i więcej sekund! Amatorom wspomnianej „złej prędkości” polecam szybkie przeliczenie dystansu, jaki pokonamy w czasie naszej 1½-sekundowej reakcji przy prędkości 150 km/h. Policz, proszę, i przemyśl, Drogi Czytelniku/Czytelniczko, czy choćby patrzysz tak daleko, abyś zdołał/a odpowiednio wcześnie dostrzec ewentualne niebezpieczeństwo i bezpiecznie przed nim wyhamować. Będzie to aż 62,5 m! (150 podziel przez 3,6 i pomnóż razy 1,5). Z doświadczenia osoby, która pokonuje rocznie około 60 000–80 000 km napiszę, że nie brakuje osób jeżdżących z takimi prędkościami. Z obserwacji instruktora techniki jazdy wiem, że sporym problemem kierowców pozostaje nieumiejętność obserwacji tego, co dzieje się przed samochodem, i koncentrowanie uwagi na zbyt krótkim odcinku drogi w stosunku do prędkości, z jaką się poruszają. Jeździsz znacznie wolniej? To dobry początek. Pamiętaj jednak, iż czas reakcji może być także i dla Ciebie problemem. Choćby przejeżdżając na trasie przez teren zabudowany, pomyśl o zagrożeniu, jakie ze sobą niesie. Świadomość zagrożeń dotyczy oczywiście wielu obszarów jazdy samochodem. Nie sposób omówić wszystkich. Mądrym, rozsądnym zachowaniem możemy jednak znacząco zwiększyć swoje i innych bezpieczeństwo. Nie zapominajmy o tym. Nie odrzucajmy od siebie możliwości
44
PLEJADY NR 80
przemyślenia konsekwencji i zagrożeń płynących z tak popularnego niestety w naszym kraju „sportu narodowego”, jakim niewątpliwie pozostaje wyprzedzanie „na trzeciego”, a nawet „na czwartego”. Zjeżdżając z drogi szybkiego ruchu na „ślimaka”, świadomie popatrzmy na prędkościomierz, w celu upewnienia się, czy aby nie wpadliśmy w pułapkę znieczulenia stałą wysoką prędkością. Przypomnijmy sobie i pochylmy się nad próbą zrozumienia własnej reakcji
na widok przebiegającego przez jezdnię tuż przed maską kota, psa lub innego zwierzaka. Zareagowaliśmy? Wykonaliśmy jakiś manewr? Próbowaliśmy omijać? Po której stronie? A zastanówmy się wspólnie przez chwilę nad fenomenem – jak to mówią niektórzy – „przyciągających” przeszkód. Otóż, człowiek jest tak skonstruowany, że w sytuacji zaskoczenia czy stresu ręce podążają za źrenicami. Jeśli więc przestraszył nas nagle przebiegający przed naszą maską przysłowiowy kot, zareagujemy www.plejady.subaru.pl
panicznie, starając się go ominąć. Niestety skutecznie uniemożliwimy sobie osiągnięcie pożądanego efektu. Patrząc na przeszkodę, odprowadzając ją wzrokiem, nasze ręce podążą w tę samą stronę. Zadziałamy niestety równie precyzyjnie, niczym system naprowadzania broni maszynowej śmigłowców bojowych. Zasada jest prosta: pojedziesz tam, gdzie patrzysz. To tak zwana fiksacja wzroku. Jak sobie z tym radzić? Zarejestruj przeszkodę, jej kierunek i prędkość, a następnie od facebook.pl/MagazynPlejady
fot. Jan Cetera
razu skoncentruj swój wzrok na punkcie, w którym będziesz chciał się znaleźć. Patrz tam, gdzie masz miejsce, aby przejechać. Proste w teorii, trudne w realizacji, jednak możliwe do wytrenowania. Taka sama zasada dotyczy oczywiście sytuacji, w której dostrzeżemy wymuszający na nas pierwszeństwo samochód. W rozważaniach świadomego kierowcy winniśmy również poświęcić nieco czasu na przygotowanie się do każdej dłuższej jazdy. W dobie wszechobecnej informatyzacji nic nie stoi na przeszkodzie, aby starannie zaplanować wyjazd. Ustalmy trasę, ewentualne miejsca postoju. Użyjmy swojego smartfona jeszcze w domu czy firmie i sprawdźmy ewentualne utrudnienia w ruchu związane z remontami czy przebudową dróg, abyśmy nie musieli nerwowo nadrabiać straconego w korkach czasu. Pozwoli nam to również odpowiednio wybrać godzinę wyjazdu. Na zakończenie pamiętajmy – obok nas są też inni użytkownicy dróg, kierowcy samochodów, motocykli. Są też rowerzyści i piesi! Nauczmy się ich dostrzegać. Ułatwiajmy sobie nawzajem i tak trudne chwile spędzane w ruchu. Każdy z nas gdzieś się spieszy, każdy chce również bezpiecznie dotrzeć do celu. Unikajmy tak często obserwowanej agresji, ustępujmy pierwszeństwa kulturze „za kółkiem”. Potrafimy to przecież! Wystarczy wyjechać za granicę naszego kraju, aby zobaczyć, jak spotykani kierowcy samochodów z literami „PL” na rejestracji potrafią pięknie uczestniczyć w ruchu drogowym. Często obserwuję to choćby u naszych zachodnich czy południowych sąsiadów. Dlaczego tam potrafimy się zachować jako kierowcy, a we własnym kraju skutecznie nadwyrężamy cierpliwość nas wszystkich? Postaraj się przewidzieć, że ktoś chce się włączyć do ruchu. Jeśli masz na tyle miejsca, zapewnij innym możliwość wcześniejszego ruszenia czy zmiany pasa. Łatwiej będzie nam wszystkim, jeśli zaczniemy nareszcie wszyscy stosować właściwie oświetlenie. Kierunkowskazy używać do informowania się wzajemnie o zamiarze wykonania jakiegoś manewru, a nie tylko do jego potwierdzenia w chwili ruchu kierownicą. Nauczmy się wykorzystywać poprawnie, zgodnie z przeznaczeniem,
JANUSZ DUDEK JEST LICENCJONOWANYM TRENEREM TECHNIKI JAZDY. W PRZESZŁOŚCI PRZEZ PONAD 12 L AT BYŁ JEDNYM Z GŁÓWNYCH INSTRUK TORÓW SZKOŁY JAZDY S UBARU. OSTATNIE 2 L ATA POŚWIĘCIŁ SZKOLENIU KIEROWCÓW W RÓŻNYCH ZAK ĄTK ACH ŚWIATA, PROWADZĄC ZAJĘCIA MIĘDZY INNYMI NA TORACH PORTUGALII, HISZPANII, AUSTRII, WŁOCH, NIEMIEC, BELGII, INDII, CHIN I BRAZYLII, JAK RÓWNIEŻ NA ZAMARZNIĘTYCH JEZIORACH SZWECJI. OLBRZYMIE DOŚWIADCZENIE, PRAK TYCZNA ZNAJOMOŚĆ SAMOCHODÓW MAREK PREMIUM, DZIESIĄTKI TYSIĘCY KILOMETRÓW PRZEJECHANYCH NA RACE TAXI ORAZ CODRIVE SAMOCHODAMI KL ASY SPORT I SUPERSPORT TWORZĄ OBRAZ SZKOLENIOWCA Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA, JAKIM JEST JANUSZ DUDEK. W TRAKCIE SWOJEJ K ARIERY ZAWODOWEJ MIAŁ ON OK AZJĘ TRENOWAĆ WIELU POLSKICH ZAWODNIKÓW SPORTU SAMOCHODOWEGO, W TYM RÓWNIEŻ KILKU KIEROWCÓW SPRT. UZYSK ANY CERTYFIK AT TRENERA MIĘDZYNARODOWEGO (AMG DRIVING ACADEMY ORAZ PORSCHE DRIVING EXPERIENCE) UMOŻLIWIŁ MU Z KOLEI DZIELENIE SIĘ WIEDZĄ I UMIEJĘTNOŚCIAMI Z KIEROWCAMI INNYCH KRAJÓW. JANUSZ DUDEK JEST RÓWNIEŻ WSPÓŁTWÓRCĄ LICZNYCH PROGRAMÓW SZKOLENIOWYCH I EVENTOWYCH.
pasy rozpędowe. Pomimo stałej i czasami, być może, monotonnej jazdy kontrolujmy nie tylko to, co przed nami, ale również miejmy świadomość tego, co dzieje się obok i za nami. Patrzmy w lusterka! Do tego zostały stworzone. A jeśli nawet popełnimy jakiś błąd, przyznajmy się do tego, przepraszając innych. Postawa w stylu „co ci się stało?!”, czy „ja mogę, ty nie!” może rodzić tylko agresję, a ta z kolei z pewnością oddala nas od idei tak bardzo upragnionego bezpieczeństwa… PLEJADY 5/2018
45
IMPREZY
tekst: JANUSZ LEWANDOWSKI zdjęcia: JAN CETERA
II Puchar Subaru MTB okiem organizatora oraz uczestnika Na początku września 2017 roku w położonej w sercu Beskidu Śląskiego Istebnej rozegrano I Puchar Subaru MTB dla sympatyków kolarstwa w wydaniu górskim. Zawody te połączono z XX edycją Mistrzostw Polski Lekarzy. Rok później, we wrześniu 2018 roku, odbyła się druga edycja imprezy. 46
II
Puchar S ubaru, połączony z XXI Mistrzostwami Polski Lekarzy w Kolarstwie Górskim, ujawnił skrywaną zawartość lekarskich garaży, liczną rzeszę miłośników marki oraz wysoki poziom sportowej rywalizacji. Zawody zostały rozegrane w pierwszą wrześniową sobotę w pięknej aurze w zawsze przyjaznej miłośnikom rowerów Istebnej. Nasza trasa to klasyczne cross country (w skrócie XC), wymierający
„gatunek”, podobnie zresztą jak sedany w polskiej ofercie S ubaru: niegdyś pożądane, dzisiaj już w zasadzie dla ekspertów i koneserów gatunku. Wyścig rozgrywany na pętlach ma swoją charakterystykę: bardzo wysokie tempo po starcie, walka o pozycję przed technicznymi odcinkami oraz niezbyt lubiane przez amatorów kręcenie się w koło. Na 3 lub 4 urozmaiconych technicznie okrążeniach (w zależności
od grupy) na zawodników czekały: ostry start pod górę, zdradliwa szutrowa ścieżka, malownicza droga wzdłuż Olzy, przejazd przez wodę, ciężki 1 km podjazd z przewyższeniem ponad 100 m oraz sekcja trudnych zjazdów pokonywanych z prędkością niespełna 60 km/h. Nagrody nie ominęły śmiałków już na starcie – profesjonalna kolarska koszulka z logo S ubaru, oczywiście w jedynym poprawnym kolorze!
47
IMPREZY
Wśród kobiet najszybsze okazały się: Jolanta Bojarska przed Anną Kaczmarzyk oraz Anną Jurkiewicz-Śpiewak. Rywalizację mężczyzn zdominowali: Sławomir Kopka, Patryk Chomiuk oraz Mateusz Adamkiewicz. Gratulacje! Szczegółowe wyniki z podziałem na grupy wiekowe zostały opublikowane na stronie pomiaryczasu.pl , a więcej informacji o samych zawodach można znaleźć na profilach facebookowych S ubaru Polska bit.ly/2pucharMTB oraz „Mistrzostwa Polski Lekarzy w Kolarstwie Górskim”.
48
PLEJADY NR 80
www.plejady.subaru.pl
W przyszłym roku czeka nas zmiana formuły zawodów na bardziej przyjazną, przystępną dla uczestników. Będziemy się ścigać na 1 długiej pętli o długości około 20 km,
facebook.pl/MagazynPlejady
czyli można powiedzieć, że za rok czeka nas maraton rowerowy na krótkim dystansie. Podczas zawodów odnotowaliśmy duże zainteresowanie wydarzeniem
im towarzyszącym – pokazem systemów bezpieczeństwa samochodów S ubaru. Była to demonstracja możliwości systemu E yeSight,
PLEJADY 5/2018
49
IMPREZY
montowanego jako wyposażenie standardowe w przeważającej większości nowych modeli, w tym szczególnie próby autonomicznego hamowania przed przeszkodą.
50
PLEJADY NR 80
Ostatni akcent sportowy to wyścigi dzieci wokół pokrytego trawą boiska. Niezapomniane emocje dla pociech i rodziców! Zawody zakończyliśmy degustacją naleśników na słodko
oraz niedokończonymi rozmowami miłośników kolarstwa górskiego i samochodów S ubaru. Taka fajna integracja oraz nowe sportowe przyjaźnie. Do zobaczenia za rok!
www.plejady.subaru.pl
PODRÓŻE
tekst: PRZEMYSŁAW KACZMAREK
VIII i IX Subariada do Mołdawii, krainy wina i… błota /cz. 1/
fot. Witold Rogalski
Wyprawę do Mołdawii cechowało kilka nowości. Z uwagi na porę roku, czyli wczesną wiosnę, po raz pierwszy miała być wyprawą w pełni „hotelową”. Poza przemierzaniem mołdawskich bezdroży miała zawierać także sporą dawkę kulinarno-winnych wrażeń, gdyż w programie były wizyty w najbardziej znanych winnicach. Wreszcie – z uwagi na bardzo duże zainteresowanie – po raz pierwszy odbyła się ona w dwóch turach, stąd numery VIII i IX.
52
W
szystkie ekipy zjechały się dzień wcześniej do Radymna, niedaleko Korczowej, aby następnego ranka sprawnie pokonać przejście graniczne z Ukrainą. Większość uczestników wybrała nocleg w Dworze Kresowym, gdzie wieczorem odbyła się impreza urodzinowa Zuzi @Apaczówny. My zaś, wraz z @Izotomami oraz Beatą i Miłoszem, którzy dotarli do nas w nocy, zatrzymaliśmy się w Hotelu Polonez. Nazajutrz po szybkiej zbiórce ruszyliśmy w kierunku przejścia granicznego.
Odprawa przebiegła nadzwyczaj sprawnie jak na zewnętrzną granicę Unii i już po niespełna dwóch godzinach wszystkie załogi zawitały na ukraińskiej ziemi. Celem tego dnia był Kamieniec Podolski, do którego dotarliśmy późnym popołudniem. Przemierzając tereny zachodniej Ukrainy, mogliśmy zobaczyć, jak dużo zmieniło się u nas przez ostatnie dziesięciolecia. Taka wycieczka powinna być obowiązkowym punktem programu edukacji szkolnej, aby pokolenie niepamiętające czasów PRL-u uzmysłowiło
53
PODRÓŻE
sobie, w jakim miejscu teraz jesteśmy, a jak wyglądała rzeczywistość ich rodziców i dziadków. Ukraińskie drogi, pełne dziur mogących zmieścić nawet całe koło pomimo prowadzonych na sporą skalę remontów, dopełniały krajobrazu. Jazda wymagała więc od nas większego skupienia. W samochodzie Czarka i Arlety pojawiły się niepokojące stuki w tylnym zawieszeniu, jednak wstępne oględziny dokonane na poboczu nie pozwoliły ustalić ich przyczyny. Dopiero wieczorem, po wymontowaniu na parkingu hotelowym tylnych amortyzatorów, okazało się, że podczas ich wymiany mechanicy źle złożyli elementy górnego mocowania. Po poprawnym zamontowaniu stuki
Smotrzyczą, która otaczała je meandrem w kształcie greckiej litery omega. Dodatkowo rzeka wyżłobiła głęboki i szeroki na kilkadziesiąt metrów kanion. Most zamkowy zbudowano natomiast w miejscu, gdzie rzeka zaczynała i kończyła swoje zakole, a dostępu do niego strzegła twierdza zbudowana na zewnątrz kanionu. W ten sposób miasto było niezdobyte do czasów, gdy powstały działa, których zasięg był w stanie pokonać odległość naturalnych fortyfikacji. Nocny widok na zamek z mostu zamkowego zapierał dech w piersiach, a oświetlone na czerwono dachy baszt dodawały mu bajkowego uroku. Resztę wieczoru dopełniła wspólna biesiada przy ukraińskim piwie.
fot. Przemysław Kaczmarek × 8
poza granice starego miasta, na zamek. Przeszliśmy wewnątrz jego murów oraz zwiedziliśmy basztę, którą wysadził w powietrze major Hejking (Sienkiewiczowski Ketling) podczas kapitulacji zamku po oblężeniu tureckim. W wybuchu tym zginął pułkownik Wołodyjowski. Spacer zakończyliśmy na rynku ormiańskim. Pierwsze zapiski o Kamieńcu pochodzą właśnie ze źródeł ormiańskich z 1062 roku, według których mieściła się tu ormiańska faktoria handlowa. Samo miasto założył prawdopodobnie litewski ród Koriatowiczów. Pod rządami litewskimi Kamieniec znajdował się do 1430 roku, gdy został włączony do zniknęły, jednak Czarek postanowił profilaktycznie wymienić nadwyrężone elementy w serwisie w Kiszyniowie. Po drodze zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze na obiad. W miejscu, które nasi przewodnicy znali już z poprzednich wypraw, serwowano wyśmienitą soliankę i pielmieni. Gdy dotarliśmy do Kamieńca, słońce chyliło się już ku zachodowi. Po zameldowaniu się w hotelu Kleopatra, mieszczącym się niedaleko Rynku Polskiego oraz katedry świętych Apostołów Piotra i Pawła, poszliśmy na wieczorny spacer. Przeszliśmy starówką na most zamkowy, który dość nietypowo zbudowany jest nie nad rzeką, lecz wzdłuż niej. Miasto bowiem przez wieki chronione było w sposób naturalny rzeką
54
PLEJADY NR 80
Nazajutrz po śniadaniu udaliśmy się, wraz z ukraińskim przewodnikiem mówiącym piękną polszczyzną, na zwiedzanie miasta. Dzięki jego opowieściom mogliśmy poznać burzliwą historię miasta i regionu, które przez wiele wieków należały do naszej ojczyzny. W otoczeniu katedry mogliśmy znaleźć na to wiele dowodów, między innymi inskrypcje po polsku na grobowcach i pomnikach, inskrypcję po łacinie umieszczoną nad bramą prowadzącą do katedralnych ogrodów na pamiątkę wizyty w Kamieńcu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, a nawet pomnik naszego Papieża. Następnie przeszliśmy przez Rynek Polski i udaliśmy się www.plejady.subaru.pl
Królestwa Polskiego, a cztery lata później stał się stolicą nowo powstałego województwa podolskiego. Wtedy też zaczął się rozkwit miasta. W 1432 roku otrzymał prawa miejskie na prawie magdeburskim, kolejni jagiellońscy władcy udzielili mu też licznych przywilejów, m.in. przymusu drożnego, zniesienia ceł wewnętrznych, zezwolenia na handel bydłem na terytorium całej Rzeczpospolitej, czy wreszcie zrównania przywilejów z tymi, które posiadało miasto Lwów. Z racji położenia oraz zagrożenia najazdami tureckimi ze wschodu miasto zwano wówczas urbs antemurale christianitatis czyli przedmurzem chrześcijaństwa lub „Bramą do Polski”. Dzięki swojemu Dziś miasto liczy około 100 tysięcy mieszkańców, a w jego murach mieszczą się dwie uczelnie wyższe: Narodowy Uniwersytet im. Iwana Ohijenki oraz Państwowy Uniwersytet Rolniczo-Techniczny. Prowadzone prace renowacyjne na terenie starego miasta powoli przywracają mu dawny blask. Po opuszczeniu Kamieńca udaliśmy się w kierunku kolejnego historycznie nam bliskiego miejsca, do twierdzy w Chocimiu. Zamek, położony nad brzegiem Dniestru, już z daleka robił niesamowite wrażenie. Po wejściu na dziedziniec mogliśmy zobaczyć, ile trudu włożono w jego rekonstrukcję. Wewnątrz zamku urządzono
muzeum, w którym mieściły się bogate zbiory dawnych strojów, biżuterii i broni, była też wystawa poświęcona machinom wojennym i narzędziom tortur. Podczas zwiedzania zamku przypomniały mi się opowieści mojego kolegi ze studiów, który w latach 90. był na Ukrainie na praktykach wakacyjnych w ramach studiów architektury, m.in. w Kamieńcu Podolskim, i który wspominał wizytę na zamku w Chocimiu. Opowiadał, jak zwiedzali ruiny zamku, chodząc, z narażeniem życia, po wysokich, niczym niezabezpieczonych murach, wspinając się po wybrakowanych i zniszczonych schodach. Miło było oglądać odrestaurowany zamek, tak mocno wpisany w historię naszego kraju.
niezwykłemu położeniu miasto przetrwało wiele najazdów i oblężeń, dopiero w 1672 roku sułtan Mehmed IV z armią szacowaną na ponad 100 tysięcy oraz dalekosiężną artylerią francuską zdobyli bronione przez około 2-tysięczną załogę miasto. Choć okupacja osmańska trwała jedynie 30 lat i w 1692 roku miasto włączono ponownie w granice polskie, zostało ono bardzo mocno zniszczone. Pozostałością po tureckiej bytności pozostał minaret wzniesiony przy katedrze świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nie został on rozebrany, lecz na jego szczycie stanęła 4,5-metrowa figura Matki Boskiej. Dzięki temu jest to jedyny kościół na świecie posiadający taki element architektoniczny. facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
55
Następnym punktem programu było pokonanie przejścia granicznego z Mołdawią. Po jego przekroczeniu zjedliśmy późny obiad w pierwszej miejscowości za granicą, w dobrze znanej naszym przewodnikom restauracji. Wieczorem zameldowaliśmy się w hotelu, a Miłosz i @Piter udali się do Kiszyniowa, aby odebrać z lotniska Dyrektora Subaru Import Polska, który nie mógł z powodów zawodowych uczestniczyć w wyprawie od początku. Kolejny dzień dostarczył nam pierwszych mołdawskich offroadowych wrażeń. Po opuszczeniu hotelu zboczyliśmy z asfatowej drogi i przemierzaliśmy wiele kilometrów błotnistych polnych
fot. Przemysław Kaczmarek
PODRÓŻE
w tym rejonie mamałygę, którą również tradycyjnie kroi się tutaj przy użyciu cienkiej nitki. Ponadto na stoły trafił domowy chleb, osobiście pokrojony przez Miłosza, małe gołąbki zawijane tutaj w liście winogron, tradycyjne mięsa, sery oraz wędzone śliwki i konfitury. Po sutym posiłku zwiedziliśmy gospodarstwo, chętni zakupili pamiątki ręcznie wyrabiane przez mieszkańców wsi, po czym i udaliśmy się do miejscowości Bahmut na nocleg. Tutaj czekały na nas kolejne niespodzianki. Pierwszą były bungalowy, w których mieliśmy nocować. Z zewnątrz niepozorne, w środku urządzone były bardzo nowocześnie i stylowo,
56
PLEJADY NR 80
Grażynka, żona Stasia, także stanęła na wysokości zadania. Ubrana w wysokie cholewy przemierzyła mętną rzeczkę kilkukrotnie i znalazła zgubioną rejestrację. Aby uniknąć ponownych problemów, przykręciliśmy ją na stałe do zderzaka. Po pokonaniu wszystkich wodnych przeszkód wdrapaliśmy się na wysokie wzgórze, z którego rozciągała się przepiękna panorama na okolicę. Następnie dojechaliśmy do wsi Palanca, gdzie mieściło się gospodarstwo prowadzące m.in. warsztaty kulinarne. Podobno gościł u nich i nagrywał program sam Robert Makłowicz. My jednak przyjechaliśmy na gotowe jedzenie. Gospodynie zaserwowały nam tradycyjną
fot. Witold Rogalski × 3
duktów i żywo zielonych łąk, na których śliskiej trawie @Apacze postanowili przetestować Miłoszową wyciągarkę. Następnie wjechaliśmy w dolinę rzeczki, której brody pokonywaliśmy tego dnia kilkukrotnie. Podczas jednego przejazdu przez bród chwile grozy przeżył Stanisław, który stracił w nim tablicę rejestracyjną, a po wyjeździe z wody jego Forek zgasł i wyświetlił choinkę kontrolek na desce rozdzielczej. Okazało się, że powodem zgaśnięcia było zassanie wody do filtra powietrza. Na szczęście filtr zatrzymał wodę i nie trafiła ona do silnika. Po wymianie filtra i skasowaniu błędów w komputerze jego auto ożyło i bez problemów kontynuowało jazdę.
www.plejady.subaru.pl
fot. Witold Rogalski
nie za bardzo szła w parze z jakością, a głównym odbiorcą wina zarówno wtedy, jak i teraz była Rosja. Obecnie napływ zachodniego kapitału zmienia powoli obraz mołdawskiego winiarstwa, a wizyty w winnicach wybranych dla nas przez Beatę i Miłosza były na to dowodem. Największą atrakcją winnicy Milesti Mici jest sposób, w jaki się ją zwiedza. Do jej przepastnych piwnic wjeżdża się bowiem własnym samochodem. Zanim ruszyliśmy na zwiedzanie, mogliśmy podziwiać znajdujące się przed budynkiem winnicy fontanny, w których na bieżąco napełniały się „winem” olbrzymie kielichy. Zrobiliśmy także winne zakupy, które pomimo planów dowiezienia do
facebook.pl/MagazynPlejady
Polski w większości zużyliśmy na kolejnych wieczornych imprezach. Następnie udaliśmy się, podzieleni na dwa konwoje, na zwiedzanie piwnic, w towarzystwie przewodnika, jadącego w pierwszym z aut i przekazującego nam informacje przez CB-radio. Piwnice, mierzące ponad 200 km, zostały „wycięte” w wapiennej skale po drugiej wojnie światowej, dzięki zmyślnej maszynie wycinającej bloki skalne, skonstruowanej specjalnie do tego celu. Bloki te wykorzystywano do odbudowy zniszczonych budynków, m.in. przy ich użyciu odbudowano znaczną część Kiszyniowa. Rozległe korytarze dopiero później wykorzystano do leżakowania wina, gdyż winnicę założono PLEJADY 5/2018
57
fot. Przemysław Kaczmarek ›
posiadały nawet kominki (tradycyjne lub elektryczne), które dodawały im przytulnego klimatu. Standard, którego nie spodziewaliśmy się w Mołdawii. Kolejną niespodzianką była degustacja trunków produkowanych przez gospodarza. Okazało się, że poza domkami posiada on głęboką kamienną piwnicę, w której leżakuje wino i mocniejsze trunki. Próbowaliśmy więc z ochotą lokalnego młodego wina oraz jeszcze chętniej, z racji niskiej temperatury w piwnicy i na zewnątrz, nalewek i bimbru. Maciek, syn @Urabusów, który niedawno skończył 18 lat, miał okazję po raz pierwszy skosztować mocnego bimbru. Tata, widząc nietęgą minę syna po „chrzcie bojowym”, skwitował: „widzisz
fot. Witold Rogalski
fot. Przemysław Kaczmarek ›
synu, a tatuś musi”. Po zakończeniu degustacji Beata i Miłosz urządzili nam wieczorne spotkanie przy projektorze – zaprezentowali filmy z ich ostatnich wypraw oraz uchylili rąbka tajemnicy na temat kolejnych subariadowych destynacji. Następnego dnia, po śniadaniu, ruszyliśmy w kierunku największych w Mołdawii i w całej Europie piwnic winnych, do winnicy Milesti Mici. Pierwsze ślady produkcji wina w Mołdawii pochodzą sprzed ponad 5 tysięcy lat. Mołdawia jest także jednym z największych producentów wina oraz produkowanego metodą szampańską wina musującego na świecie. Niestety w czasach komunizmu ilość
58
PLEJADY NR 80
fot. Przemysław Kaczmarek fot. Witold Rogalski
w 1968 roku. Jadąc korytarzami, widać na ścianach i suficie charakterystyczne, układające się w szachownice, linie po cięciu skał. Podczas zwiedzania mieliśmy okazję zobaczyć także tę maszynę. Przewodnik opowiedział nam również o procesie produkcji wina, odmiennym od tego, który znamy z zachodnioeuropejskich winnic. Wino było tu bowiem leżakowane w olbrzymich beczkach, mieszczących kilka do kilkunastu tysięcy litrów wina, nawet przez kilkanaście lat przed zabutelkowaniem. Trudno powiedzieć, czy była to lepsza metoda od stosowanego w Europie leżakowania wina przez rok do dwóch lat w dużo mniejszych 225-litrowych barrique. Faktem jest, że wina te pomimo swojego wieku, a najstarsze dostępne w sklepiku pochodziły z 1986 roku, smakowały… winem. Przewodnik opowiedział nam także historię pierestrojki i związanej z nią, ogłoszonej w 1985 roku prohibicji. Zgodnie z odgórnym nakazem władz radzieckich plantacje winorośli oraz całe wino leżakowane w piwnicach miało zostać zniszczone. Pomysłowi winiarze zbudowali jednak przesuwaną betonową ścianę imitującą ścianę piwnicy, dzięki której udało się ocalić w ukrytym za nią korytarzu najstarsze butelki wina. Dlatego też w sklepiku najstarsze dostępne w sprzedaży butelki pochodzą z 1986 roku, gdyż wtedy właśnie, po nieudanym w radzieckich realiach eksperymencie z abstynencją, wznowiono produkcję wina. Po opuszczeniu piwnic udaliśmy się na obiad do niecodziennej restauracji znajdującej się na przedmieściach stolicy Mołdawii, Kiszyniowa. Restauracja była jednocześnie miniskansenem-muzeum, w którym właściciele zgromadzili różnego rodzaju eksponaty. Wnętrza utrzymane w ludowym stylu zdobiły liczne rękodzieła. W oczekiwaniu na posiłek zwiedziliśmy piętro, na którym zrekonstruowano wystrój wiejskich domów, z pięknymi drewnianymi meblami, sprzętami oraz strojami ludowymi. Następnie przeszliśmy do piwnicy, w której mieściła się przepastna spiżarnia. Pod sufitem wisiały suszone szynki, a na regałach stały tysiące słoików z przetworami i kiszonkami.
fot. Witold Rogalski
PODRÓŻE
www.plejady.subaru.pl
fot. Przemysław Kaczmarek fot. Przemysław Kaczmarek fot. Witold Rogalski
facebook.pl/MagazynPlejady
W niektórych z nich kiszone warzywa, odpowiednio powycinane i ułożone tworzyły osobliwe arcydzieła. Przygotowany dla nas tradycyjny mołdawski posiłek był, jak poprzednio, wyśmienity i tak obfity, że ciężko było nas wyciągnąć zza stołów. Jednak warto było, gdyż właściciel skrywał w przyległym ogrodzie jeszcze jedną atrakcję. Była nią wystawa starych samochodów, której nie powstydziłoby się niejedno muzeum techniki. Pod drewnianymi wiatami stało zaparkowane kilkanaście aut, między innymi długa czarna Czajka, różne modele Pobiedy i Wołgi, w tym jedna Wołga w wersji kabrio. Były też wojskowe auta terenowe, motocykle, a nawet stary samochód milicyjny. Jednym słowem historia wschodniej motoryzacji w pigułce. Z restauracji udaliśmy się do hotelu, przejeżdżając przez centrum Kiszyniowa. Musieliśmy na słowo uwierzyć Miłoszowi, że samo miasto jest nieciekawe i niewarte zwiedzania. Patrząc na szare (zbudowane z wapiennych bloków), smutne budynki, uwierzenie w to nie było specjalnie trudne. Za to hotel zrobił na nas zgoła odmienne wrażenie. Po otrzymaniu kluczy do pokoju weszliśmy do pomieszczenia, które na oko miało około 60 metrów kwadratowych powierzchni, a był to pokój dwuosobowy. Dość mocny kontrast z tym, co było widać za oknem. Dzięki takiemu metrażowi nie było więc problemu z wieczorną imprezą. W trakcie imprezy niespodziewanie dołączył do nas pewien Mołdawianin, który widząc krakowskie rejestracje na parkingu, przyszedł się z nami przywitać i porozmawiać. Okazało się, że cała jego rodzina mieszka w Krakowie, dwie córki studiują na krakowskich uczelniach, a on jeździ co tydzień między Krakowem i Kiszyniowem w interesach. Następnie wziął Urabusową gitarę i zaznajomił nas z mołdawskimi piosenkami, wśród których dominowały pieśni religijne. Niesamowite wrażenie zrobiła na nas jego skromność oraz prostolinijna wiara, którą było słychać w pieśniach, w słowach, gdy opowiadał o sobie i o rodzinie, ale także w błogosławieństwie, którego udzielił nam na pożegnanie. Miło było patrzeć, jaką przyjemność i radość sprawiło mu zwykłe spotkanie z innymi Słowianami. PLEJADY 5/2018
59
PRZEPISOWO
tekst: MAREK DWORAK
Model dobrego kierowcy (konstytucja kierowania samochodem) /cz. 2/
K
ontynuujemy rozpoczęte w poprzednim numerze „Plejad” wskazania dla poprawnego kierowania samochodem. Mamy za sobą przygotowanie techniczno-fizyczne i mentalne oraz temat włączania się do ruchu.
60
Realizacja jazdy (cd.)
POZYCJA NA DRODZE: >> Miejscem pojazdów samochodowych jest jezdnia. Jazda poboczem jest niepoprawna, a usuwanie się na pobocze celem umożliwienia wyprzedzania – wadliwe,
albowiem pobocze przeznaczone jest do jazdy rowerzystów i motorowerzystów oraz do ułatwiania wyprzedzania dla kierowców ciągników rolniczych i pojazdów wolnobieżnych (mogą to robić nawet tam, gdzie pobocze oddzielone
jest od jezdni krawędziową linią ciągłą P-7b), a także do postoju pojazdów samochodowych i ruchu pieszych (w tym przypadku lewe pobocze) – przy braku chodnika lub drogi dla pieszych. >> Wjeżdżając na pobocze lub chodnik (w celu zatrzymania pojazdu), albo przejeżdżając przez nie, jak również jadąc w strefie zamieszkania lub na powierzchni (placu), na której nie jest rozgraniczony ruch pieszych i pojazdów – ustępujemy pierwszeństwa pieszym! >> Kierujemy pojazdem prowadząc go możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, czyli na tyle blisko, na ile może się to odbywać bez narażania na wjeżdżanie w zapadnięte studzienki, zalegający śnieg, wodę
lub zanieczyszczenia. Od obowiązku jazdy przy prawej krawędzi jezdni (prawym pasem ruchu) zwalnia nas przygotowanie, wykonywanie lub jazda bezpośrednio po wykonaniu manewrów omijania, wyprzedzania, lewoskrętu, albo zawracania; a także istnienie pasa postojowego oznaczonego znakiem P-19. Dodatkowo należy pamiętać, że zbliżając się do skrzyżowania możemy wykorzystać także inne niż pas prawy, dostępne do zamierzonego
61
PRZEPISOWO
przy prawej krawędzi pasa). Po zatrzymaniu pojazdów powinien powstać efekt „rozjechania się na boki”, ale jest jeden wyjątek: jeżeli jezdnia poszerza się o kolejne pasy ruchu, pojazd, przy którym to poszerzenie się rozpoczyna, powinien zostać ustawiony tak, aby stworzyć miejsce dla pojazdów jadących za nami do wjeżdżania na ten dodatkowy pas. >> Z powyższym punktem łączy się temat tworzenia korytarza ratunkowego na autostradzie, drodze ekspresowej lub innej drodze składającej się z jednokierunkowych jezdni, które mają co najmniej dwa wyznaczone pasy ruchu i pobocze nadające się do jazdy. Powinniśmy postępować tak, jak to opisałem wyżej. Jeśli jezdnia posiada więcej niż
kierunku pasy ruchu, np. w celu ustąpienia miejsca pojazdowi, który (jadąc za nami) sygnalizuje zamiar skrętu w prawo, a ruch na skrzyżowaniu regulowany jest sygnalizatorem ze strzałką do warunkowego skrętu (sygnalizator S-2). Od zasady prowadzenia pojazdu możliwie blisko prawej krawędzi jezdni możemy odstąpić także na autostradzie, drodze ekspresowej lub innej drodze (nawet w mieście), na której zastosowano tzw. pasy rozbiegowe i pasy włączania, poprzez czasowe usunięcie się z zajmowanego pasa prawego w celu ułatwienia innym zmiany pasa ruchu na ten nadający się do dalszej jazdy. >> Dojeżdżając do miejsca, w którym w związku z warunkami ruchu konieczne
62
PLEJADY NR 80
będzie zatrzymanie (czyli na przykład dojeżdżając do końca zatoru drogowego lub sygnalizatora wyświetlającego sygnał czerwony), staramy się zostawić miejsce dla pojazdów jednośladowych, które będą wówczas mogły nas bezpiecznie ominąć i przedostać się na początek „kolejki”. Uwaga do motocyklistów: omijanie innych pojazdów na tym samym pasie ruchu jest dopuszczalne, zabronione jest natomiast wyprzedzanie ze strony prawej na tym samym pasie ruchu. Kontynuując: kierowcy samochodów na lewym pasie ruchu ustawiają je skrajnie przy lewej krawędzi lewego pasa (kierowcy pojazdów na pasie prawym, zgodnie z tym, co napisałem wyżej, powinni znaleźć się
dwa pasy ruchu, to korytarz ratunkowy powinien powstać pomiędzy skrajnym lewym pasem a pasami prawymi, poprzez przesunięcie się pojazdów o jeden pas w prawo z wykorzystaniem odpowiednio pasa awaryjnego lub pobocza. >> W przypadku zbliżania się pojazdu uprzywilejowanego na jakiejkolwiek drodze, w jakimkolwiek miejscu, mamy obowiązek umożliwienia przejazdu temu pojazdowi, oczywiście z zachowaniem jego pierwszeństwa. Na wstępie musimy jak najszybciej zdiagnozować, z której strony pojazd uprzywilejowany nadjeżdża i gdzie zamierza jechać dalej (nie takie proste na rozbudowanych skrzyżowaniach) – będzie to stanowiło www.plejady.subaru.pl
klucz do właściwego zachowania się, poprzez możliwe usunięcie się z terenu jego przejazdu. Należy dodać, że nie powinniśmy podejmować żadnych gwałtownych działań w typie panicznego hamowania czy zmiany pasa ruchu. „Umożliwienie przejazdu” nie zawsze oznacza zatrzymanie się w miejscu, czasem właściwy jest na przykład awaryjny wyjazd przed sygnalizator celem usunięcia się z drogi takiego pojazdu! >> Jeśli torowisko tramwajowe nie jest wyłączone oznakowaniem z użytkowania przez inne pojazdy, należy je wykorzystywać jak pas ruchu, pamiętając o konieczności ustępowania miejsca pojazdom szynowym, które są oczywiście gospodarzem tej przestrzeni.
którym poprzez niewłaściwe korzystanie można – jak bronią – kogoś zabić lub zranić. Nas samych zresztą także… >> Przepisy ogólne w art. 19 ustawy Prawo o ruchu drogowym regulują kwestię prędkości w sposób następujący: „Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu” (przepis ten nazywany jest definicją prędkości bezpiecznej). Przepisy ww. ustawy mówią również, że „kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym”. Wynika z tego, że w razie poprawy warunków, w jakich jedziemy, można i należy prędkość zwiększyć (oczywiście do granicy stuprocentowego panowania nad pojazdem z uwzględnieniem ostrożności, czyli nieco defensywnego podejścia do problemu), ażeby nie utrudniać jazdy innym i nie prowokować ich do wykonywania trudnego manewru wyprzedzania, a przy pogorszeniu się warunków jazdy – niezwłocznie prędkość odpowiednio zmniejszyć. >> Są trzy główne warunki decydujące o rozwijanej prędkości: stan nawierzchni jezdni (równa, przyczepna – szorstki asfalt, sucha, albo nierówna, mniej przyczepna, np. gładki asfalt, kostka, mokra, zaśnieżona, oblodzona itp.), widoczność drogi
(dzień, zmierzch, noc, jazda pod słońce, opady, mgła, zakurzenie, zadymienie albo normalna przejrzystość powietrza) i natężenie ruchu (zarówno pojazdów, jak i pieszych). Do tego o rozwijanej prędkości decydują także trzy warunki komplementarne: rzeźba terenu (górzysty, kręty albo płaski), stan i ładunek w pojeździe (inaczej hamuje nowy, nowoczesny pojazd nieobciążony, a inaczej używany, o starszej dacie produkcji, w którym całkowicie wykorzystano powierzchnię osobową i ładunkową) i stan psychofizyczny kierującego (potocznie mówiąc, mamy czasem lepszy, a czasem gorszy dzień,
PRĘDKOŚĆ, ODSTĘP OD POPRZEDZAJĄCEGO POJAZDU, HAMOWANIE: >> Naciskając na pedał przyspieszenia, potocznie zwany pedałem gazu, niezbędna jest refleksja – czy aby dodanie gazu nie doprowadzi do utraty panowania nad pojazdem i czy zdołam ten pojazd zatrzymać w razie potrzeby w odpowiednim miejscu. >> Kierujący pojazdem jest odpowiedzialny za to, żeby pojazd nie wymknął się spod jego kontroli, a realizacją tej odpowiedzialności jest zarządzanie prędkością. Regulując prędkość, należy zdawać sobie sprawę, że pod naszą prawą nogą znajduje się urządzenie, facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
63
PRZEPISOWO
albo lepsze bądź gorsze wydolnościowo godziny danego dnia). Od tych wszystkich czynników musi zależeć prędkość pojazdu, którym kierujemy. Prędkość ta musi być na bieżąco korygowana. >> Oprócz wyżej opisanych przepisów ogólnych art. 20 ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz znaki B-33 i B-43 ustalają limity prędkości na poszczególnych rodzajach dróg dla danych rodzajów pojazdów. Najlepiej, najbardziej syntetycznie i obrazowo przekazuje je znak, który znajdziemy przy każdym przejściu granicznym pomiędzy państwami europejskimi – w Polsce jest to znak D-39:
Prędkość 60 km/h w obszarze zabudowanym dotyczy godzin 23:00–5:00, a autobus spełniający specjalne warunki techniczne może na drogach ekspresowych i autostradach jechać z prędkością do 100 km/h. Na podniesienie prędkości w obszarze zabudowanym do 60, 70 albo 80 km/h
64
PLEJADY NR 80
zezwala znak B-33, ale dotyczy to jedynie samochodów osobowych, motocykli i samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t (z wyjątkiem pojazdów przewożących towary niebezpieczne, osoby poza kabiną kierowcy oraz z wyjątkiem motocykli przewożących dzieci w wieku do lat siedmiu). Prędkość maksymalna w strefie zamieszkania wynosi 20 km/h. >> Od prędkości, z jaką się poruszamy, zależy wielkość odstępu, jaki musimy utrzymywać od poprzedzającego nas pojazdu. Przepis art. 19 ustawy Prawo o ruchu drogowym jest bardzo lapidarny i brzmi: „Kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu”. Instruktorzy w szkołach doskonalenia techniki jazdy (jak na przykład w Szkole Jazdy S ubaru) definiują często odstęp bezpieczny „zasadą 2 sekund”. Zbliżając się do jakiegoś punktu odniesienia (może to być np. podpora wiaduktu czy słupek drogowy), sprawdźmy, jadąc za innym pojazdem na nawierzchni suchej, czy czas pomiędzy znalezieniem się w tym punkcie pojazdu poprzedzającego, a następnie naszego
wynosi 2 sekundy. Przy czym przy każdym dodatkowym pogorszeniu warunków opisanych wcześniej (widoczność, zmęczenie, warunki atmosferyczne) powinniśmy każdorazowo „doliczyć” kolejne 2 sekundy. >> Bardziej precyzyjnie określony jest w ww. ustawie obowiązkowy odstęp w tunelach o długości przekraczającej 500 m znajdujących się poza obszarem zabudowanym. Kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać w nich odstęp od poprzedzającego pojazdu nie mniejszy niż 50 m (jeżeli kieruje pojazdem o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t lub autobusem) albo 80 m (jeżeli kieruje większym samochodem ciężarowym bądź zespołem pojazdów). Znaki ustawione przed wjazdem do tunelu mogą tę obowiązkową odległość zwiększyć lub zmniejszyć – oczywiście będzie to związane z limitem prędkości obowiązującej w danym tunelu. >> Należy zdać sobie sprawę z tego, że rozpędzając pojazd do określonych prędkości, musimy zachować odstęp od poprzedzającego pojazdu rosnący – w stosunku do prędkości i stanu nawierzchni jezdni – w postępie geometrycznym. Problem nabiera więc szczególnego znaczenia przy
www.plejady.subaru.pl
większych prędkościach na drogach szybkiego ruchu (niekoniecznie autostradach). Pamietajmy o wspomnianej wcześniej zasadzie 2 sekund. Jeśli znaleźliśmy się w obranym punkcie odniesienia szybciej, to natychmiast musimy zwiększyć odstęp. >> Pomocną dla ustalenia właściwych proporcji może być zobrazowanie właściwego odstępu w odniesieniu do wybranych prędkości (dotyczy nawierzchni suchej): >> 50 km/h: poprawny odstęp ≥ 25 m (długość najpopularniejszego modelu Subaru, czyli Forestera wynosi ok. 4,6 m), >> 90 km/h: poprawny odstęp ≥ 50 m, >> 120 km/h: poprawny odstęp ≥ 70 m, >> 140 km/h: poprawny odstęp ≥ 85 m; Szczerze pragnąłbym, abyśmy wszyscy wzięli sobie do serca podane wartości. Bolączką ostatnich lat jest znaczący wzrost wypadków na autostradach i drogach ekspresowych spowodowany przede wszystkim brakiem właściwego odstępu. Niestety dzieje się też ciągle tak, że kierowca zachowujący właściwy odstęp od pojazdu poprzedzającego jest wyprzedzany przez inny, wjeżdżający w utrzymywaną lukę. Takich praktyk należy koniecznie zaprzestać!
facebook.pl/MagazynPlejady
>> Osobnym tematem jest odstęp, jaki
powinniśmy zachować, zatrzymując się za poprzedzającym pojazdem w związku z warunkami ruchu. Przepisy regulują tylko wielkość odstępu za poprzedzającym pojazdem w tunelach, nakazując, by był on nie mniejszy niż 5 m (notabene jest to chyba najbardziej nieznany lub lekceważony przepis w naszym kraju). Jeśli nie znajdujemy się w tunelu, nie ma powodu zachowywać dużego odstępu – wręcz przeciwnie – starajmy się dojechać bezpośrednio do poprzedzającego nas pojazdu. W przeciwnym razie niepotrzebnie wydłużamy „korki” i zmniejszamy przepustowość drogi, czyli bezpośrednio liczbę pojazdów, które mogą jednocześnie znaleźć się na określonej „powierzchni” jezdni. >> W podsumowaniu problematyki przyspieszania i hamowania przypomnę: nie jest sztuką kłaść nogę na pedale przyspieszenia, sztuką jest zawsze płynnie i bezpiecznie zatrzymać pojazd wtedy i tam, gdzie będzie to pożądane oraz przyjemnie dla ewentualnych pasażerów. >> Pamiętać zawsze należy, że długość drogi zatrzymania pojazdu składa się z drogi przebytej przez pojazd w czasie reakcji kierującego (od momentu
powzięcia decyzji do momentu naciśnięcia na pedał hamulca), z drogi przebytej podczas reakcji układu hamulcowego (tzw. bezwładność układu hamulcowego) i (dopiero) z właściwej drogi hamowania, zależnej od skuteczności hamulców, jakości opon, a nawet jakości amortyzatorów oraz oczywiście stanu nawierzchni jezdni. >> Hamowanie zawsze poprzedźmy obserwacją sytuacji w lusterkach wstecznych. >> Zakończę cytatem z przepisów ustawy: „Kierujący pojazdem jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia”. Inaczej mówiąc, zabronione jest hamowanie gwałtowne, chyba że robimy to w celu uniknięcia zdarzenia drogowego, ale wtedy postępujemy tak w następstwie czyjegoś błędu. Nie ma obecnie na rynku samochodów nowych, nieposiadających obowiązkowego układu ABS (przeciwdziałającego blokowaniu kół podczas hamowania). W przypadku konieczności nagłego (awaryjnego) hamowania nie wolno nam go przerwać, czyli zdjąć nogi z pedału hamulca. Możemy też jednocześnie zmieniać tor jazdy (hamowanie pulsacyjne jest nie tylko niepotrzebne, ale wręcz szkodliwe w przypadku systemu ABS).
PLEJADY 5/2018
65
PISZĄ O NAS
auto motor i sport nr 9, wrzesień 2018
Stan umysłu
Jeśli rudy to nie kolor włosów, lecz charakter, to Impreza WRX STI nie jest tylko modelem Subaru, ale stanem umysłu. Na przykładzie trzech generacji Imprezy WRX STI spróbujemy opowiedzieć, na czym ten stan polega. Subaru World Rally Team zadebiutował w rajdach w 1993 r. Już dwa lata później, A-grupową Imprezą, japońska marka zdobyła pierwszy z trzech tytułów mistrza świata producentów. Pierwszy z nich zbiegł się z tytułem MŚ kierowców dla Colina McRae. W jego ślady za kierownicą Imprezy poszli Richard Burns w 2001 r. i Petter Solberg w 2003 r. Mimo że ostatni rajdowy sukces Subaru miał miejsce 15 lat temu, wciąż nie brakuje pasjonatów, dla których Impreza WRX STI to uosobienie samochodu rajdowego z krwi i kości. Do tej pory Subaru wydało na świat Imprezy WRX STI czterech generacji, z których druga (GD) w latach 2002 i 2005 przeszła aż dwa gruntowne face liftingi. Dlatego często słyszy się o sześciu generacjach Imprezy WRX STI. Od pierwszego wejrzenia
„Zakochałem się w tym aucie jeszcze pod koniec szkoły podstawowej, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z rajdami samochodowymi” – mówi mi właściciel Imprezy WRX STI pierwszej generacji z 1999 roku, która wygląda tak, jakby wczoraj wyjechała z fabryki. Drogę do tego auta przeszedł długą i wyboistą. (…)
66
PLEJADY NR 80
Nagrodą są wrażenia z jazdy. I nie chodzi o przyspieszenie do setki w 4,7 s, ale o sprawność rozpędzania się 20-letniej Imprezy WRX STI w całym zakresie prędkości (maksymalnie do 180 km/h, co wynika z zestopniowania skrzyni biegów, a nie z elektronicznego ogranicznika) oraz o właściwości jezdne. Pod względem zestrojenia zawieszenia i działania układu kierowniczego (z „szybką” przekładnią – potrzeba tylko dwóch obrotów kołem kierownicy, żeby zmienić położenie kół od maksymalnie skręconych w lewo do maksymalnie skręconych w prawo) Impreza WRX STI z 1999 r. zawstydza większość współczesnych aut. W przeciwieństwie do nowszych Imprez WRX STI wyposażonych w system SI-DRIVE, czyli Subaru Intelligent Drive, który pozwala na wybór jednego z trzech trybów jazdy (Intelligent, Sport lub Sport Sharp), w WRX STI pierwszej generacji za „mapowanie” silnika odpowiada kierowca. Jeśli wciska pedał przyspieszenia z chirurgiczną precyzją, Imprezą da się jeździć jak zwykłym samochodem. Jeśli pedał przyspieszenia wciśnie za głęboko lub zbyt energicznie, auto przyspiesza tak, że kierowca czuje to w plecach, a głowę trudno mu utrzymać w pionie. (…) Teraz kolej na nowszą Imprezę WRX STI (tzw. bugeye) – z początku produkcji drugiej generacji i bardzo „doinwestowaną”. (…) Efekt – początkowo 430 KM zamiast seryjnych 265 KM i 540 Nm zamiast 343 Nm. Ponieważ do jazdy na co dzień aż takie stado ogierów nie jest potrzebne, nowy właściciel zdecydował się na obniżenie mocy do 300 KM, żeby wydłużyć żywotność silnika. Aby tę moc dało się spożytkować, potrzebna była ingerencja w zawieszenie. (…) Zestaw dodatkowych elementów zwiększa zakres zmian ustawień zawieszenia służących zmniejszeniu podsterowności auta i poprawie właściwości jezdnych. (…) „Krótka” przekładnia kierownicza sprawia, że samochód można prowadzić ruchem nadgarstków i gazem, Imprezę WRX STI pokochali nie tylko fani rajdów, ale również firmy zajmujące się poprawianiem fabryki, czyli tuningowe. W rodzimej dla Subaru Japonii oraz w Wielkiej Brytanii jest mnóstwo specjalistycznych warsztatów, które zajmują się tuningiem wyłącznie
Imprez WRX STI. Nawet do najstarszych, 25-letnich samochodów wiele części wciąż zapewnia również Subaru. Wielu właścicieli wymienia niektóre elementy dla poprawy komfortu prowadzenia auta, a nie tylko dlatego, żeby Imprezę przybliżyć z wyglądu do rajdówki. (…) Kultowy od zaraz?
W najnowszej wersji model nie nazywa się już Impreza WRX STI, lecz po prostu WRX STI i pod wieloma względami jest najlepszym STI „ever”. W wyposażeniu seryjnym ma wszystko, czego Imprezy WRX STI pierwszej i drugiej generacji nie mogły mieć nawet za dopłatą. Mowa nie tylko o współczesnych systemach poprawiających bezpieczeństwo i asystujących, ale również o sprzęcie audio firmy Harman Kardon z 7-calowym wyświetlaczem, odtwarzaczem CD, 9 głośnikami i wzmacniaczem. WRX STI pozostało przy tym jednym z najbardziej „mechanicznych” w odczuciach współczesnych samochodów. Pedał sprzęgła nie zapada się w podłogę pod ciężarem buta, kierownicy nie da się obrócić jednym palcem, mechanizm zmiany biegów pracuje na tyle ciężko, że każdą zmianę przełożenia czuje się w ręce. W WRX STI wszystko, co jest związane z prowadzeniem samochodu, wymaga od kierowcy używania mięśni i precyzyjnego dawkowania siły. To sprawia, że nie tylko na styku pleców i nóg, ale także innymi częściami ciała i zmysłami kierowca czuje, że naprawdę prowadzi samochód. (…) WRX STI broni się komfortem i zaskakująco niskim zapotrzebowaniem na paliwo 2,5-litrowego silnika podczas spokojnej jazdy na trasie. Każdy z 300 mechanicznych koni potrafi się wtedy zadowolić mniej niż 0,03 l/100 km, co przekłada się na średnie zużycie 8,2 l/100 km. Drzwi z ramkami dookoła szyb (kolejny bastion Imprezy, który runął) oraz solidne wyciszenie kabiny gwarantują na tyle niski poziom hałasu we wnętrzu, że nawet długa jazda nie jest męcząca. (…) Subaru oficjalnie ogłosiło, że sprzedaż WRX STI w Europie zakończy się latem tego roku. Jeśli ktoś nosi się z zamiarem jego kupna, czasu do namysłu nie zostało mu dużo. (…) www.plejady.subaru.pl
E VANY: UŻYWAN
Y, OO, LODG O, KANG BERLING
41
I
MODEL
SIERPIEŃ
ES , MERCEDI AUDI, BMW NOWOŚC6 WSZYST1KIE U s. DO 202 ROK
TEST IKÓWH FOTELSTAR SZYC
DLA DZIECI WARTO ORAZ CZY ANE UŻYW s. 80 KUPOWAĆ
FOCUS RD
FO NOWY
2018
NR Testy: Alfa
miejscu będzie silnik i gdzie mogą pozwolić sobie na „ścinanie” nadwozia) oraz zespołów projektowych (specjalistów w dziedzinie zawieszenia, napędów itd.). Ci drudzy mogą pracować równolegle, bo znane jest miejsce mocowania poszczególnych elementów zawieszenia silnika. To znacząco skraca czas projektowania modelu i wprowadzenia go do produkcji.
CADDY
Romeo Stelvio Quadrifogli
ZDA
SZA JA
sza jazda eg z Pierw o, VW Touar
PIERW
WNANIE
Ford Focus
PORÓ MODELE: IE NIEDROG DUSTER, DACIA SW, FIAT TIPO ENO SUZUKI BAL
ika z Techn ów dla Test fotelik
ST EAŁU 1 WIELKI TE Y BLISKIEAUDID I A3 • BMW
Ź PAKUJ I JED BEZPIECZNIE
Jak klocki LEGO
IEŃ 2018 NR 8 /SIERP 8% VAT) ZŁ (w tym .pl CENA 9,99 r-i-sport www.auto-moto Nr ind. 352322
Rok wyd. XXVII,
nr 327
ISSN 1426-6385
dzieci
PAKT CEDES A KOVWM GOLF • MER
BOKSY E DACHOW
r-i-sport.pl www.auto-moto lp.trops-i-ro tom-otua.w ww
VW GOLF
ES A
iceizd a
WIELKI TE ISKIE IDEA ST ŁU nr 8, sierpień 2018 ld wók
AUDI A3 •
BMW 1
iletof ts eT akin
hceT z sucoF d roF adz
Na półce z płytami
Rok wyd. XXVII,
nr 327 Nr ind. 352322
www.auto-moto
r-i-sport CENA 9,99 ZŁ (w tym .pl 8% VAT) NR 8 /SIERP IEŃ 2018
NSSI
• MERCED
5836-6241
auto motor KOMPAKT i sport Y BL
BEZPIEC PAKUJ ZNIE
I JEDŹ DACHOW E BOKSY
SUZUKI BAL FIAT TIPO ENO SW, DACIA NIEDROG DUSTER, IE PORÓ MODELE:
FOCUS
a j a z sw
WNANIE
reiP z gerauoT
PłytyPIpodłogowe samochodów są jak ERWSZ A JAZD A fundamenty domów – to od nich rozpoczyna się konstruowanie każdego auta. NOWY ORD z uwagi na cha(…) JapońskiF producent rakterystyczną budowę swoich aut (silniki FOTELIKÓ W 41 TEST typu bokser umieszczone wzdłużnie, przekładnie bezstopniowe, symetryczny napęd (4×4) nie może zastosować płyty innych firm, dlatego musiał opracować własną. Subaru Global Platform może zostać wykorzystana do konstrukcji skrajnie różnych modeli – od Imprezy przez XV po Forestera. Płyta SGP trafi nie tylko do aut z silnikami benzynowymi, ale w przyszłości również do tych z napędem hybrydowym i elektrycznym. WV ,oil
gofirda
uQ o i v l
etS oem
oR aflA :
ytseT
RN
8102 Ń
EIPREIS
DO 202 ROK U s. WSZYST1KIE NOWOŚC6 AUDI, BMW , MERCEDI ES
MODEL
I
UŻYWAN
E VANY:
BERLING O, KANG OO, LODG Y,
KUPOWAĆ UŻYW s. 80 ORAZ CZY ANE WARTO DLA STAR DZIECI SZYCH
CADDY
Najdroższy element
Współczesny samochód to jedno wielkie matematyczne obliczenie wytrzymałościowe. Używając całych układów równań różniczkowych (tzw. metoda elementów skończonych, wykorzystuje się ją też w lotnictwie) liczy się odporność poszczególnych elementów na rozciąganie, zginanie i skręcanie. Nawet komputerom o ogromnej mocy zajmuje to dużo czasu. Te rachunki kosztują, i to sporo, dlatego współdzielona płyta podłogowa eliminuje problem liczenia od nowa za każdym razem, kiedy projektuje się nowy model. Jak to ujęli inżynierowie z Subaru, „każde kolejne auto startuje już z pewnego, określonego poziomu”. Płyta podłogowa wpływa też na pracę stylistów (wiedzą na przykład, w którym facebook.pl/MagazynPlejady
Wspólna płyta to nie tylko „podłoga”, ale także szkielet nadwozia, ustawienie silnika, konstrukcja zawieszeń czy wiązki przewodów elektrycznych – to jak zaprojektowanie wielu samochodów za jednym razem. Współdzielone płyty podłogowe można wydłużać, a dzięki temu zwiększać rozstaw osi i zmieniać rozstaw kół auta, regulować też prześwit, a nawet wielkość samego samochodu. Każdy rodzaj napędu we współdzielonych płytach podłogowych (…) jest montowany w tym samym miejscu i położeniu (pod tym samym kątem – to z kolei pozwala stosować te same wały napędowe). Nie zmieniają się też odległości między pedałem przyspieszenia a linią przebiegającą w osi przednich kół. To kluczowa część „szkieletu”, jeśli idzie o bezpieczeństwo, wymagająca ogromnej liczby obliczeń. Konstruktorzy muszą zaprojektować na tyle mocną konstrukcję, żeby w razie silnego uderzenia silnik i pedały nie przesunęły się w głąb kabiny. Dlatego w modułowych płytach jest to element stały. Zmieniać można za to wymiary komory silnika, przedziału pasażerskiego i bagażnika. Zależnie od wielkości samochodu w strukturze nośnej stosuje się blachę o różnej grubości – im auto większe, tym grubsza blacha. Od modułowych płyt podłogowych nie ma odwrotu. W 2020 r. tylko na 10 platformach ma powstawać prawie 28 milionów pojazdów. To o prawie 10 milionów więcej niż dzisiaj.
Magazyn miłośników Subaru Redakcja / Wydawca / Reklama: Subaru Import Polska sp. z o.o. ul. Josepha Conrada 51 31-357 Kraków tel. 12 687 43 00 redakcja@plejady.subaru.pl Redaktor naczelny: Zbigniew Karcz (zbigniew.karcz@plejady.subaru.pl) Redaktor prowadzący: Robert Malara (robert.malara@plejady.subaru.pl) Opracowanie graficzne / korekta / skład / druk: MEDIAGRAFIKA www.mediagrafika.pl Pozostałe zdjęcia: archiwum Subaru, Subaru Corporation/Fuji Heavy Industries, Subaru Tecnica International, Szkoła Jazdy S ubaru, iStock, Shutterstock, Fotolia LLC, ChromaStock, Mediagrafika Magazyn „Plejady” jest czasopismem dla miłośników i właścicieli pojazdów Subaru. Redakcja zastrzega sobie prawo do edycji tekstów oraz zmiany treści artykułów. Redakcja zastrzega sobie prawo do podejmowania decyzji odnośnie publikacji artykułów i zdjęć, odmowy publikacji i czasu publikacji. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Przedruki i wykorzystywanie w jakiejkolwiek innej formie bez pisemnej zgody Wydawcy – zabronione.
ISSN 1897-1989 www.plejady.subaru.pl
Lepsze niż ustawa przewiduje
(…) Kiedy dojdzie do wypadku, konstrukcje są też w stanie pochłonąć więcej energii – SGP aż o 40% więcej niż poprzednie konstrukcje. To efekt zastosowania wielu elementów wykonanych ze stali o wysokiej wytrzymałości (…)
facebook.pl/MagazynPlejady
PLEJADY 5/2018
67
JEDŹ BEZPIECZNIE, JEDŹ PEWNIE...
...OSZCZĘDZAJ! Tel.: 801 880 800 www.keratronik.pl