1
Taka TFAŻ zdecydowanie nam
miejsca. Niezależnie w jakiej formie,
się nie śniła…
TFAŻ i tak stała się świętem Sztuki. Najwspanialszej Sztuki, jaką można
Gdyby ktoś rok temu powiedział, jak
sobie wyobrazić, bo wychodzącej z
miesiące,
serca i tworzonej z pasją. Tegoroczny
prawdopodobnie popukalibyśmy się w
owoc pracy sekcji dziennikarskiej,
czoło i głośno zaśmiali. Maseczki?
który składamy na Wasze ręce (a
Dystans społeczny? Kwarantanna? Do
właściwie: Wasze ekrany), powstawał
tej pory takie słowa padały tylko w
jak zwykle pod osłoną nocy, gdy
będą
wyglądać
następne
filmach science-fiction. Ale cóż, życie nieustannie zaskakuje
i
zmusza nas do szukania nowych rozwiązań, znajdowania niewydeptan
wszyscy w domu już spali, a z głośników
cichutko
sączyła
się
muzyka… Mamy ogromną nadzieję, że spektakle pozwoliły Wam chociaż na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości czterech ścian. Trzymamy kciuki, że w przyszłym roku spotkamy się już twarzą w TFAŻ!
ych dróg i kroczenia nimi z duszą na ramieniu.
Całujemy na odległość i życzymy
Dla nas nową drogą i niesamowitym
przyjemnej lektury!
wyzwaniem stało się zorganizowanie festiwalu
online.
Drogą
nieusłaną
różami, ale prowadzącą do pięknego
Kinga Musiatowicz, Ola Karaźniewicz i Julka Ukielska
2
SPIS TREŚCI Opowiem Ci bajkę bez słów… ......................................................4 Kocioł wciąż wrze..........................................................................7 (Nie)obłąkani ...............................................................................10
Nagrywanie spektaklu ,,Nigdy nie będziesz szła sama”
3
Opowiem Ci bajkę bez słów… „Katedra
Notre-Dame”
grupy
ze
,,Katedra Notre-Dame” Stołeczny
Stołecznego Koledżu Zawodowego w
Koledż Zawodowy
Moskwie, to zupełnie inna adaptacja powieści Wiktora Hugo. Reżyserką sztuki jest Milena Shikina, a za światła
Kinga Musiatowicz
oraz
muzykę
odpowiada
Ivan
Musical „Notre Dame de Paris” w
Sukhanow. Główne role odgrywane są
reżyserii Gillesa Maheu to, według
przez Kristinę Bannikovą (Esmeralda),
księgi Guinessa, spektakl z największą
Dmitra
w
Gutsova
historii
pierwszego
widownią roku
od
podczas premiery.
Kuzovleva (Frollo), Nikitę (Quasimodo),
Żukowskiego
(Febus),
Piotra Anastasiię
Wystawiony po raz pierwszy w 1998
Zdobnovą (Fleur-de-Lys) oraz Evę
roku
wielokrotnie
Iaskevich (Clopin). Warto również
adaptowany, między innymi w 2016
docenić pracę wykonaną przez Annę
roku w Gdyni. Najbardziej znany jest
Basową,
między innymi z
Plotnikovą
w
Paryżu
był
utworów,
które
Milenę oraz
Shikinę,
Kseniię
Kirilla
Chek-
znalazły się na listach przebojów
makovskiego, którym zawdzięczamy
zarówno we Francji jak i poza jej
nagranie oraz montaż spektaklu. To
granicami. Co jednak, gdyby podjąć się
dzięki nim możemy go oglądać, choć
wystawienia podstawie
tej
kolejnej
sztuki
na
wystawiony został w technikum w
samej
historii,
bez
Moskwie, a nie na warszawskiej scenie
wypowiedzenia ani jednego słowa?
Teatru Ochota.
Odpowiedź na to pytanie czekała na
Jak już wspominałam historia „Katedry
nas na tegorocznej TFAŻy. Spektakl
Marii Panny w Paryżu” wielokrotnie 4
była wystawiana na deskach teatrów na
Esmeraldy, której fragmenty mogliśmy
całym świecie. Dlatego też wyzwaniem
zobaczyć już w drugim zwiastunie. W
jest każda kolejna próba opowiedzenia
pełnej krasie robi jeszcze większe
jej
wrażenie,
na
nowo.
Stołeczny
Koledż
sugestywnie
ukazując
Zawodowy podjął to wyzwanie i
pragnienia i motywy kierujące każdym
wywiązał się z niego znakomicie. Cała
z bohaterów. Jednak sceny z większą
obsada została bardzo dobrze dobrana,
liczbą
jednak
pozostawiają nic do zarzucenia. Taniec
kluczową
dla
powodzenia
aktorów
również
spektaklu jest rola Esmeraldy, która
Gargulców,
świetnie łączy w sobie niewinność i
akcję, czy choreografia wykorzystująca
współczucie obecne w scenach z
różowe
Quasimodo oraz pożądanie widoczne
żebraków,
podczas schadzki z Febusem. Sam
twórców
dzwonnik
wykorzystania scenografii.
również
zasługuje
na
wprowadzający
nie
wstążki
w
w
wykonaniu
ukazują i
nas
kreatywność
umiejętność
trafnego
uznanie – w każdym jego ruchu widać
Sam wystrój sceny jest bardzo prosty,
niezgrabność, w której nie czuć ani
ale nie jest to w żadnym wypadku jego
trochę fałszu. Choć Eva Iaskevich ma
wada. Dzięki temu możemy skupić się
dużo mniejszą rolę niż wspomnieni
na grze aktorskiej na tle konturu
przed
tytułowej
chwilą
aktorzy,
chciałabym
paryskiej
katedry.
Dużo
zwrócić uwagę na jej kreację Clopina:
bardziej rzucają się w oczy światła,
ekspresyjną i zadziorną, odziercied-
które nieraz budują cały nastrój sceny.
lającą uliczne życie bohatera. Nie
Natomiast
jestem natomiast w pełni przekonana
wydały mi się nieco mylące. Z jednej
co do postaci Febusa. Wydał mi się
strony żebracy w strojach powszechnie
nieco przyćmiony innymi wyrazistymi
kojarzonych z życiem na ulicy, czyli
kreacjami, więc z chęcią zobaczyłabym
pozornie losowo pozszywanych ka-
go nieco więcej.
wałkach różnych materiałów, a z
Recenzując spektakl ruchu, trudno nie
drugiej prostytutki, w ubraniach, które
wspomnieć o choreografii. Szczególnie
nie zdziwiłyby nas noszone na ulicach
o
współczesnej Warszawy. Zabrakło mi
scenie konfrontacji adoratorów
kostiumy
w
spektaklu
5
tu pewnej konsekwencji i wyboru
że z powodów technicznych możemy
między tym tradycyjnym ukazaniem
podziwiać
jednej grupy, a zupełnym współ-
ponieważ zdecydowanie czuję po nim
cześnieniem drugiej.
wielki niedosyt i mam nadzieję, że w
Pomimo
tych
drobnych
tylko
pierwszy
akt,
zgrzytów,
przyszłym roku będziemy mogli zo-
spektakl „Katedra Notre-Dame” robi
baczyć jego kontynuację na żywo w
bardzo dobre wrażenie. Bardzo żałuję,
Żmichowskiej.
6
Kocioł wciąż wrze ,,Nigdy nie będziesz szła sama” ZBOJ Ola Karaźniewicz Dotknięcie tematu aktualnego, czy to na deskach teatru, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie sztuki, wiąże się ze szczególnym ryzykiem. Kocioł emocji wciąż wrze. Trzeba uważać by nie Dlatego odważnym posunięciem jest poruszenie w sposób tak bezpośredni, kwestii społecznej pozycji kobiet czy osób LGBTQ+ w „Nigdy nie będziesz sama”.
Tematów
ogniw, jeżeli chodzi o konstrukcję fabuły. Trailery nie są – jak byśmy się spodziewali – wycinkami scen ze spektaklu. Mówiąc z angielska – są
zagotować go jeszcze bardziej.
szła
wszystko jednego z najsilniejszych
gorących,
wrażliwych, acz ważnych. Przez sztukę
backgroudem do historii wystawionej następnie na scenie. Stanowią trylogię zupełnie
niezależnych
opowieści. przedłużenie
od
Spektakl historii,
siebie stanowi
skrzyżowanie
dróg trzech dziewczyn. Ze spowitych
teatralną przemawiają trzy kolejne,
mrokiem wielkomiejskich uliczek, nie-
opowiadające się po konkretnej stronie,
czynnego stadionu lekkoatletycznego i
głosy w dyskusji. Przez przytoczenie
obskurnego
mieszkania,
będącego
jednocześnie
bezpieczną
przystanią,
swoich domagają
dramatycznych się
niejako
historii zrzucenia
płaszcza nietykalności z tematów, które wciąż okryte są pewnym tabu. Owe trzy głosy należą do Oli, Jagny i Basi – znanych już widzowi ze zwiastunów. No właśnie – zwiastunów – tworów zupełnie
nieteatralnych,
a
mimo
przenosimy się do „In Side”. Do wnętrza baru i – co ważniejsze – do wnętrz bohaterek. Chapeau bas za stworzenie tak pięknej metafory! W przestrzeni, gdzie z każdej strony spoglądają
dokonujące
pobieżnych
sądów oczy, miejscem ucieczki staje 7
się łazienka. Do łazienki się nie
końcu
zagląda.
zawikłana w zaburzenia odżywiania,
To
miejsce
intymności,
Basia
–
perfekcjonistka,
jakiegoś ogołocenia.
niepasująca do towarzystwa lubującego
O ile w zwiastunach przekaz opierał się
się w płytkich small-talkach.
głównie na ekspresji, grze dźwięków i
W malowanych przez Olę, Jagnę i
ujęć,
której
Basię autoportretach psychologicznych
przede
mógłby odnaleźć się każdy. Mógłby –
właśnie,
bo wspomniane lustro zdaje się być
poprzez monologi dziewczyn, otwiera
pokryte cienką warstwą pary, która
odbiorcy
niestety utrudnia proces odnalezienia
o
tyle
materią,
zbudowano
spektakl,
wszystkim
słowo.
drzwi
do
na jest
Ono
najskrytszych
zakamarków duszy każdej z nich.
się
Niemalże od początku budowana jest
monologach zabrakło mi zewnętrznej
silna relacja bohaterek z publicznością.
ekspresji
Mimo, że w XV edycji TFAŻ-y dzielą
dramatyzmu, czegoś, co by widzem
nas ekrany, w „Nigdy nie będziesz szła
wstrząsnęło. Chyba nie trzeba nikogo
sama” udaje się dodać do scenografii
przekonywać,
że
akceptacji
strony
jeden
z
najcenniejszych
–
moim
w
twarzach ciała,
ze
bohaterek. większej
historie
W dozy
braku
najbliższych,
zdaniem – elementów teatru. Pomiędzy
wykorzystywania
aktorami a widzami stoi metaforyczne,
zaburzeń odżywiania mają potencjał do
dwustronne lustro. W publiczności,
wzbudzenia
niczym
lustrze,
niewygody. Tym bardziej, że tematy te
przeglądają się bohaterki. Tak samo
są aż nader powszechne. Jeżeli nie w
odbiorcy mogliby z łatwością dojrzeć
samym
swoje oblicze w historiach dziewczyn.
otoczeniu każdy bez większej trudności
Każdą
znajdzie
w
z
łazienkowym
nich
charakteryzuje
seksualnego
w
sobie, osobę,
widzu
to
w która
i
poczucia
najbliższym z
takimi
indywidualny zestaw cech: Ola –
problemami się boryka. Przeszkodą
bezkompromisowa, próbująca znaleźć
może być też silna tendencyjność
środek
a
przekazu. Tu jednak sprawa nie jest
własnym ego; Jagna – zlękniona,
taka oczywista. Tendencyjność jest w
pozbawiona wszelkiej asertywności i w
jakiś sposób uzasadniona w idei dzieła.
pomiędzy
szczerością
8
Głód ekspresji zaspokaja dopiero scena
na
łącząca losy wszystkich bohaterek. Po
wyobrażałam sobie ją tak, że wśród
serii scen bardzo statycznych, oczom
szumów odsuwanych krzeseł i szeptów,
widza ukazuje się scena, w której nie
wciąż
słowa,
skończonego
a
symbolika
ruchów
gra
żywo.
Oglądając
w
klimacie
na
ekranie,
dopiero
spektaklu,
co
wszyscy
pierwsze skrzypce. W geście złapania
próbują
za ręce, ucieleśnia się to, co łączy
jeszcze myśli, gdy tu nagle… ktoś z
bohaterki, niezależnie od charakteru
widowni wychodzi na scenę i zaczyna
czy sytuacji życiowej – są jakby
zamiatać
kukłami
pozadymianym
targanymi
w
rękach
uporządkować
scenografię barze,
pozostawioną pogwizdując
społeczeństwa.
jednocześnie
Spektakl kończy się podsumowaniem –
piosenki „Always look on the bright
przedstawieniem
side of life”. Bynajmniej słodki wydaje
opowiedzianych
słodką
się
voice-offu słyszymy przeszywający,
zamiatania wewnętrznych problemów
stanowczy
pod dywan w myśl suchych słów
informujący
o
ostateczny
melodię
właśnie trzech historii w liczbach. Z głos
być
na
chaotyczne
piosenki,
traktowaniu
środowiska
lekarstwem na krwawiącą ranę, są
LGBTQ+, przemocy wobec kobiet, a
jedynie koszulką przyłożoną do niej by
także
na chwilę zatamować krwawienie.
ze
zaburzeniach
odżywiania.
pod
ułudą
–
statystykach dotyczących samobójstw, osób
które
przekaz
bycia
Pozostaje tylko żałować i wyobrażać sobie jak dalece silniej oddziałałby ten suchy
komunikat
o
statystykach
dobiegający do publiki z każdej strony sali teatralnej w atmosferze grobowej ciszy. Tak samo żałuję, że nie było nam dane doświadczyć
ostatniej
sceny,
a
właściwie swoistego epilogu (ponieważ rozgrywa się już po zamknięciu akcji) 9
aktorską. Mogłabym co prawda coś
(Nie)obłąkani
tam pomarudzić o niewystarczającym artykułowaniu
,,Obłęd” Szymon Andrzejewski
ostatnich
sylab
wyrazów, ale… nie ma to większego sensu; w kontekście całego spektaklu
Julia Ukielska
to mikro-wypadki przy pracy. Szymon z niesamowitym wyczuciem kreuje Każdy
z
nas
widział
w
życiu
postać: zna jej sposób chodzenia,
przynajmniej jeden kiepski monodram.
intonację
Taki z rodzaju przegadanych smętów,
Bezbłędnie odnajduje się w surowej
w których niby jest jakaś treść, ale
scenografii: mając na scenie jedynie
forma… no, pozostawia wiele do
łóżko, odrapane biurko i krzesło, nie
życzenia.
może
I
trudno
odgrywanie
się
dziwić
kilkudziesięciu
–
minut
się
go:
wyczynem.
estrady
ogromnej
za
wszelkie
niczym
tiki.
schować.
Jednocześnie przestrzeń nie przytłacza
fabuły w pojedynkę jest arcytrudnym Wymaga
oraz
wykorzystuje do
każdy
opowiedzenia
skrawek swojej
sceną.
historii. Historii skądinąd niesamowicie
swoim
gorzkiej i poruszającej. Uderza w
wywodem tak, aby wsiąkł w fotel i
widza lawiną niewygodnych pytań,
wcale nie odganiał się od snu jak od
zadanych
natrętnej muchy. Dlatego też, gdy
człowiek ma ochotę uciec i schować się
usłyszałam o monodramie Szymona
gdzieś przed tym dyskomfortem. Ale
Andrzejewskiego, byłam niesamowicie
nie może. Ziarno niepewności zostało
ciekawa, jak ten młody aktor poradził
zasiane.
sobie z takim wyzwaniem: porwał się z
Szymon musiał zmierzyć się nie tylko z
motyką na słońce, czy może jednak
monodramem, scenografią, sceną i
wyszedł z tej potyczki obronną ręką?
publiką, ale także… z kamerą. Kamerą
Cóż, z przykrością muszę stwierdzić,
śledzącą każdy jego ruch, obserwującą
że
mimikę, zauważającą każdy centymetr
charyzmy
i
obycia
Zaangażowania
nie
zaczepienia,
mam aby
ze
widza
żadnego
punktu
skrytykować
grę
z
taką
szczerością,
że
ciała. Ale ani przez moment nie 10
przestraszył się wycelowanego weń
psychol, niedorobiony świrus, z którym
obiektywu. Wręcz przeciwnie – ruszył
masz
na niego z taką zapalczywością, że
schodową? A może należy zmienić
bałam się, że zaraz wyjdzie z ekranu i
optykę. Może to on wylądował w
rozszarpie mnie w przypływie furii.
świecie
nieszczęście
pełnym
dzielić
obłąkanych
klatkę
pół-
główków i nie ma jak się teraz wydostać? ,,Obłęd” okazał się dziełem niezwykłym: niełatwą historią opowiedzianą w sposób tak szczery i intymny, że aż Oprócz fantastycznej gry aktor-skiej, ,,Obłęd” może pochwalić się także świetnym scenariuszem. Jego tekst
zapiera dech. I chyba tak być musi. Niech skłoni do refleksji wszystkich obłąkanych; nieważne, za kogo się uważają.
uderza w samo sedno problemu i kondensuje
wiele
egzystencjalnych
pytań w jedno: kto właściwie jest obłąkany? Czy wariat, którego z taką wyższością
właśnie
oceniasz? Ten
11
MORDA Magazyn o Rozmaitych Dramatach Artystycznych
Redaktorzy: Ola Karaźniewicz, Kinga Musiatowicz, Julia Ukielska Okładka: Marysia Gojło Zdjęcia: Jakub Kowalczuk, Kacper Łukasik Korekta: Julia Ukielska, Jadwiga Mik Skład: Julia Ukielska
TFAŻ 2020 ,,SEN”, 19.12.2020 12