Mapa sentymentalna Jeżyc

Page 1

O N

JAN CKIE G

O

. JEZYCE A

A

KOŚ CIE LN

NIM

MY LN

RIAN

POZNAŃSKA

A

DĄB R

KA S

ISZ

SKIE GO

KRA

SIŃS

WSK

IEGO

6

7

98

SŁO

WAC KIEG O

6

10 MIC

JACKOW S

8

ICZA

6 8

KIEW

6

ASN

YKA

1

ROO

1

SVEL TA

PRU S

3

O

A

ARZE

SZE WS KIEG O

6

SZAM

KIEG

KRA

8

E

8 9

WA WR

6

ZYN IAK

2

A

STA

SZIC

A

ROM

NA

OW

POL

7

ZAC

TRZ

OSZA

A

FLO

AŁK OW SKIE GO

NO

DŁUG

IEGO WSK

6

BYS ZE PRZY

LA A

A ID RW

6

ŚW

IĘTE GO

GAL

A CK ŻY

6

JE

5

KIEGO

SIEN

KIEW

5

ICZA

1. ZAKŁAD UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH, UL. DĄBROWSKIEGO UL. MICKIEWICZA

#TrochęWięzienie #GdzieMieszkająCiLudzie #PracaJeżyce #UstrójWystrój #MiećCośSwojego Budynek statek albo zamek, jak czasem mówią niektórzy mieszkańcy Jeżyc. Zbudowany jako modernistyczny biurowiec w 1931 roku, miał być symbolem nowoczesności i bezpieczeństwa, gwarantem jakości. Wśród relacji mieszkańców dominują jednak emocje pełne niepokoju. Budził postrach, był „nieprzyjazny”, a dziś po prostu jest „dziwny”, „przytłaczający” albo to „mur od nieba”. Może to wiązać się z wydarzeniami Czerwca 1956, kiedy to z dachu budynku strącono elementy zagłuszające Radio Wolna Europa. Miejsce odegrało wtedy ważną rolę podczas walk ulicznych. – Po wojnie cały ciąg mieszkań na ulicach Szamarzewskiego i Długosza został wyremontowany, tak to pamiętam. Na ul. Szamarzewskiego – w tych żółtych blokach, które zostały wybudowane w latach 30. – mieszkali ludzie z ubezpieczalni. Oj, specyficznie tam było. To była trochę lepsza grupa. Mieli wysokie mury, odgradzali się –jak dzisiaj w niektórych miejscach, tylko dzisiaj mają domofony. Mieli dla siebie zieleń, oddzielne podwórka, wysoki mur. A na ul. Długosza mieszkały osoby pracujące w Dyrekcji Okręgu Poczty i Komunikacji. – Przed wojną te bloki na każdym piętrze miały dwa mieszkania. Przebudowując budynki, zrobiono po cztery mieszkania na każdym piętrze. No i zrobiły się takimi mieszkaniami w amfiladzie: długi przedpokój, łazienka, dwa pokoje. Bliźniacze mieszkania, z takim samym wyposażeniem. Każdy miał taki sam przedpokój i piec angielkę na stanie. Wiadomo było, jak może być u sąsiada. – To musiał zrobić któryś z lokatorów. Był pan, który traktował trawnik jak własny. Trudno mu się dziwić. Każdy chciał… i chce mieć choć kwadracik na powietrzu, by o niego dbać. Nie jestem pewna, czy ten pan zrobił tę ławkę, ale chyba tak. Podpisana: „Własność prywatna”. Nikt już dzisiaj na niej nie siada, zresztą widać, jak wygląda. Może szkoda, że nie była wspólna?

ZWIER

2. BLOKI, UL. SZAMARZEWSKIEGO, UL. DŁUGOSZA

#KtośMiCośZabrał #BiałeNoweStraszne #MiejscePoNas #NoweDzieci #DzieciNaUlicy – To była duża strata, kiedy zamknęli to przedszkole. To zaczęło się chyba w 2003 roku. I poszło bardzo szybko: raz, dwa i wyburzyli. Straszna zmiana, to był szok dla mieszkańców. To przedszkole było tu zawsze, tyle mamy związanych z nim wspomnień. – Przyjechałam tu kiedyś i patrzę: Boże, nie ma przedszkola! Poczułam, jakby ktoś mi coś zabrał… Bardzo to przeżywałam. To było wyjątkowe miejsce dla wielu ludzi, pani dyrektor i panie, które tam pracowały, miały w sobie coś niesamowitego. Tworzyły piękne, dobre miejsce. Miały też talenty artystyczne, starały się w nas zaszczepić coś wartościowego. To przedszkole otoczone drzewami niczym w parku – to było coś, co będę pamiętać zawsze. – W naszym przedszkolu wyglądało to tak: była górka, która miała długi, piękny stok, i drewniana pergola, opleciona roślinami. Pamiętam, jak raz uciekłem z tego przedszkola, sąsiadka znalazła mnie na przystanku i zapytała, co ja tu robię. Wiem, że od tego momentu, że furtka była zamykana..

BUKO

AN

DA

WSKA

YL

Po wojnie w blokach na ul. Szamarzewskiego pod numerami 56–60 zamieszkali znów urzędnicy – nazywani przez mieszkańców „ludźmi z ubezpieczalni”. Podobnie stało się z opustoszałymi, poniemieckimi mieszkaniami na ul. Długosza – zamieszkali tam urzędnicy, pracownicy Dyrekcji Okręgu Poczty i Komunikacji, która wtedy – jak podkreślił mój rozmówca, syn pracownika, wychowany na ul. Długosza – była organem państwowym. Co ważne, mieszkania te były niemalże takie same, przystosowane do nowych mieszkańców na zasadzie „każdemu po równo”. Przed jednym z takich budynków stoi ławka. Jest już bardzo zniszczona. Odrywający się czarny fragment pomalowanego drewna, ukrywa napis: „Własność prywatna”. Jest to jedyna taka ławka na tej ulicy. A historie o niej są różne: można usłyszeć o samolubnym mężczyźnie, który bardzo chciał mieć swój kawałek ogródka, zakochanej parze, która siadała na złość zachłannemu właścicielowi.

ZYNIE CKA

ZE

Oj, tego budynka zawsze się bałam. Wyglądał i dziś też... wygląda jak takie więzienie, o albo bunkier, ale... na powierzchni. Pamiętam, jak byłam dziewczynką i patrzyłam w niebo – to z dachu budynku wystawały druty różnej długości. Myślałam, że chcą kaleczyć ptaki, a to były anteny! Anteny zagłuszając – Radio Wolna Europa. Dach był nimi naszpikowany. Pamiętam ten widok: ostre druty na niebieskim tle...

3. BIAŁY BUDYNEK MIESZKALNY, UL. DŁUGOSZA 25A Przedszkola na ul. Długosza już nie ma. To miejsce moglibyście pomylić z nowym kompleksem mieszkalnym na ul. Jackowskiego, blisko skweru na ul. Gorczyczewskiego. Gdybyście zapytali o wybudowany nowy biały budynek, który powstał szybko i niespodziewanie dla mieszkańców, być może przytrafiłoby się Wam to, co mnie – wskazano by Wam właśnie ten najnowszy budynek. Tymczasem historia wyburzenia przedszkola to zdarzenia z 2003 roku. Mieszkańcy wspominają o chaosie, który pojawił się, kiedy rozeszły się niepokojące wieści: Mówiono, że przedszkole ma być zlikwidowane, dyrekcja nie wiedziała… my też nie wiedzieliśmy, czy zapisywać dzieci, czy nie.... Ostatecznie oficjalnie z powodu braku chętnych placówka została zlikwidowana, a na działce powstał budynek mieszkalny, odgrodzony płotem, zabezpieczony domofonami.

4. RUSAŁKA

– Tu było kiedyś pięknie. Mnóstwo drzew, dzieci się bawiły, grały w gry, można było uprawiać sport. No i piłka… A teraz to jest – jak ja to mówię – boisko nowych dzieci Jeżyc. Jakie to dzieci? No, czterołapki! Psy! Tu jest bunkier, jako dzieciaki próbowaliśmy się tam dostać, ale okazało się, że od złej strony kopaliśmy. Starsze dzieciaki od nas kiedyś tam weszły i mój brat mówił, że tam są tylko dwa pomieszczenia.

O wieży usłyszałam od pana, który wychował się na ul. Długosza. Chodził do przedszkola na tej samej ulicy, strzygł się u fryzjera kilka kroków dalej, całe swoje dzieciństwo i młodość spędził w rejonie tych ulic. Rusałka to była przestrzeń odpoczynku, rekreacji, oddechu. Dziś jest miejscem, gdzie można nabrać dystans do Jeżyc – jak mówi o niej jedna z mieszkanek.

– Tam było boisko sportowe, kiedyś to był teren ogrodzony płotem i nie można było wchodzić. Teraz jest zapuszczony i zdewastowany. Dawniej boisko było świetnie zrobione: mieliśmy piękną bieżnię i drzewa, które czasem dawały owoce.

– Nad Rusałką była wieża spadochronowa. Jak schodziło się Przybyszewskiego, było zawsze widać jej czubek. To była konstrukcja stalowa o wysokościkilkudziesięciu metrów, na którą wchodziło się schodami, nie było windy. Podczepiano człowieka w szelkach, który nad głową miał zwinięty spadochron. Spuszczano go na linie i spadał swobodnie. Spadochron się delikatnie rozwijał. To była świetna atrakcja. Pamiętam, jak wysadzali tę wieżę pod koniec lat 60. Szedłem wtedy z ojcem. Stała już wiele lat nieużywana. Spóźniliśmy się, a chcieliśmy zobaczyć, jak się zapada. Wysadzili jej fundamenty.

– Wtedy była brama i napis: „Dzieciniec”. Wylewano wodę, która zamarzała, i mieliśmy lodowisko. Dozorcy z tego placu o to dbali i gonili młodych ludzi do odgarniania śniegu. A latem były huśtawki i wielkie deski, które tworzyły równoważnię. Hulaliśmy. – Tu, na ul. Długosza, często bawiliśmy się na sztyndrze – to była najlepsza zabawa! Wie pani, co to jest? Trzepak! Dziś już nie ma trzepaków, ale też dzieciaki nie bawią się na podwórkach.

– Szkoda, że już jej nie ma tej wieży. Chciałabym z niej zobaczyć, jak zmienia się dzielnica.

5. WIEPOFAMA, UL. DĄBROWSKIEGO; ZAJEZDNIA UL. ZWIERZYNIECKA 2; UL. JACKOWSKIEGO Nowe miejsce kosztują i wcale nie chodzi o portfele tych, którzy się wprowadzają. Kosztują drogo także osoby, które na Jeżycach już mieszkają. To koszty ukryte: brak zielonych miejsc, przestrzeni dla dzieci, spokoju. Wiepofama ma być zburzona, powstają nowe plany. Mieszkańcy z sąsiedztwa nowego osiedla znajdującego się na Zajezdni jeszcze pamiętają czas budowli. Jak zmienią się Jeżyce po wyburzeniu Wiepofamy? Scenariusze mieszkańców są różne – od może będzie oddech? do zabudują jak zawsze. Co odsłoni Wiepofama?


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.