A5 2017 04 08 piękni prozaiczni fragmenty

Page 1

1


Piękni Prozaiczni

2


Dedykuję

Tomkowi Czapkinsowi Mackiewiczkowi

himalaiście, którego otuliło marzenie... ...Nanga Parbat

3


Copyright by Mariusz Bober 2018 Tytuł: Piękni Prozaiczni Skład i łamanie: Elżbieta Chabrowska Redakcja: Mariusz Bober, Piotr Chruśliński, Anna M.Woźniak Projekt okładki: Elżbieta Chabrowska Obraz okładki: Arkadiusz Kulpa Foto autora: Bożenna Bielska Wydawca: self-publishing Druk: Elpil ISBN – 978-83-61328-42-1 Wydanie I – numerowane: ……. Seria DTP – tom II 20-lecie pracy twórczej www.piekniprozaiczni.wordpress.com Autor składa podziękowanie wszystkim tym, którzy pomogli w realizacji tej publikacji. Kopiowanie tekstów, fotografii i ich rozpowszechnianie niekomercyjne i/lub komercyjne jest dozwolone pod warunkiem zgody autorów oraz bez ingerowania w treść. Należy podać źródło i autora prac. Dopuszcza się kopiowanie fragmentów przy cytowaniu i pisaniu recenzji.

Siedliszcze, Dom Twórczej Pracy 2018 4


PIĘKNI PROZAICZNI Wszystkim Pięknym, którzy uważają się za Prozaicznych.

Od autora

Piękni Prozaiczni, to książka, która zdarzyła się. Na taki obrót spraw, autor może czekać bardzo długo. Jednak kiedy wena siada na ramieniu, coś podobnego po prostu się zdarza. Autor jak zwykle ma wątpliwości co do treści i jakości, stawiając odwieczne pytanie, czy się spodoba. Z innej perspektywy bywa, że akt tworzenia domaga się wyrażenia i trzeba przelać na papier wewnętrzną rzekę. W mniemaniu autora, w każdym z nas ukryty jest Piękny Prozaiczny. Choć proza życia, często maluje się szarymi kolorami, to są tacy, którzy malują zupełnie inaczej. I również, w tym literackim zdarzeniu, zamiar był taki, by odkryć to, co każdego dnia pokrywa się kurzem. Odnajdziesz tutaj siebie? Będę zadowolony, jeśli tak. Zapraszam już... do lektury... najlepiej wieczorem. Mariusz Bober Siedliszcze, dn.08.04.2017 Dom Twórczej Pracy 5


PROLOG 1. “Piękni Prozaiczni”. Czy to jest dobry tytuł na książkę? Czy na tyle dobry, by książka się sprzedała? Bo w samym założeniu nie chodzi o chwałę autora. Założenie jest inne. Chce się uniknąć wyświechtanego tematu. Bo po co pisać kolejną książkę, która wyciska łzy, czy zostawia refleksję? A przecież to, co domaga się wyrażenia, co absolutnie kłóci się z komercją, to pragnienie złożenia hołdu “Pięknym Prozaicznym”. Ludzkim sercom, uczuciom i wrażliwości. Być może jest potrzeba by napisać książkę, która domaga się powołania do życia i dlatego powstaje. Gdzieś ociera się o młode pokolenie, lecz zawiera coś ponad pokolenia. Wprawdzie wybudowano mury i miasta zwyczajności, to pośród nich, mimo wszystko, mieszkają “Piękni Prozaiczni”. Zdeptane po świecie ścieżki usiadły przy pierwszych stronach tej książki. Mówią: - Wiele nas. Mądrymi chciałyśmy być. Nic z tego. Czy szukały czegoś, czego znaleźć nie mogły? Zmęczenie ścieżek to kroki ludzi, szeptające rozmiarami butów. Tak wiele podobnych rozmiarów, tak wiele już śladów, które wycisnęli inni. Również zdeptane. Nie wiadomo skąd wiodły. Zdeptane mimo wszystko. A przecież jednym ze śladów, mógł być Jego ślad. Ślad “Pięknego Prozaicznego”.

6


Nie wypada brać zapłaty za ludzkie serca, które piszą swoją historię. Bo przecież to oni zamieszkują miasta zwyczajności, zachwycając się własnymi murami. Dbają o jego szczelność. Nikomu nie wolno zaglądać. - Zostaw, to moje. To mój mur. A to ja. Zwyczajny w zwyczajnym mieście. Wielu tu takich, bo takie miasto. I cóż Ci do tego. Pozostaw nas. Wieczorami gniotą palące się świece, taplając palce w gorącym wosku. Jak małe dzieci. Czasami zasypiają, na stole, przy świecy. Budząc się rano, przerażeni, że nie spłonęli. Ale nie, świeca czuwa. Kończy się powoli. Na koniec pozostawia woskowe rzeźby. Po dniu robią to samo. Gniotą świece. Ot, piękna opowieść o ludziach, która być może wydarzyła się naprawdę. Piękna? Można sobie założyć brzydotę, może się sprawdzi, gdzieniegdzie. Trudno, bo znajdą się i tacy, którzy wolą brzydotę. A cóż to jest ta brzydota? Kawałek siebie którego nienawidzę? Osnuję jednak opowieść wokół piękna, bo tak zdecydowałem. Nie! Nie przejdę obojętnie obok brzydoty, bo i ją znam. Bo niejeden śpieszny krok poznałem, który mówił: - Tak, tak ja też ją widziałem. Przechodziła obok tego baru, o tam za rogiem. Pokazał palcem, szybko odszedł. Zapisałem na skrawku papieru to, co powiedział, by nie uleciało mi z pamięci,... o tam za rogiem... pokazał palcem... szybko odszedł. Mam zapisałem. Teraz nie zapomnę.

7


Był też sobie taki mur, pod którym często stałem i gapiłem się w niebo. A niebo czasami odpowiadało: - No i czego tak się na mnie gapisz!? Nieba nie widziałeś? Zawsze odpowiadałem: - Bo takie błękitne jesteś. Obrażało się, a przecież prawdę mu mówiłem. Innym razem pływały sobie po nim chmurki. Rubaszną minę wtedy miało. Bo nikt nie mógł patrzeć na nie w całej krasie. – I co w tym takiego pięknego, gapić się w niebo? Zagadywał do mnie zawsze Zwyczajny. Zazwyczaj odpowiadałem głupio. - Bo ja wiem. Jakoś głowa sama do tyłu i gapienie się samo wychodzi. A co pięknego w nim? Choć skąd do głowy Ci przyszło, że ja gapię się w niebo… Zwyczajny odszedł. Zbiłem go z tropu czy co?

8


6.

Tego dnia listonosz przyniósł jakby obfitszą pocztę. Nie było już urzędowych listów, wszystkie prywatne. Nadal jednak nikt nie wybierał poczty z mieszkanie nr 3. Znak tego, że owa tajemnicza postać jeszcze nie wróciła. Nie wracał też Zwyczajny. W pokoju zastałem Natalię, która dzisiejszą noc spędziła u mnie. Czekała aż wrócę z porannego spaceru, na który wymknąłem się samotnie. Była nieco zdziwiona tą ucieczką, szybko mi jednak wybaczyła ten wybryk. Tym razem zaparzyła herbatę z imbirem. To była mocna, aromatyczna herbata w złotych filiżankach. - Dostałeś dzisiaj pocztę? - Tak, sama prywatna, kilka starych przyjaźni, o których się nie zapomina. - Kobiety też? - Też. Miałem nadzieję, że nie będzie mnie dopytywać co mnie z nimi łączyło. Ale doprawdy nawet jeśli coś było, to nie można nadal ich kochać? Przecież to ludzie, przyjaciele. Jak już kocham jedną osobę, to nie mogę innych? Pomyślałem, że to jakiś absurd. Może zostawię te rozważania na później, bo do domu zbliżał się Zwyczajny.

9


- W końcu! - Przepraszam Natalio, ale koniecznie chcę się przywitać ze Zwyczajnym. - Jaki on tam Zwyczajny, przecież on też musi mieć imię. Najwyższa pora by poznać się bliżej. Pójdziemy razem. Zbiegliśmy po schodach, lecz on jakby uprzedzając nasz zamysł zawołał do nas. - Arturze, Natalio, witajcie! Zdziwieni takim obrotem spraw zastanawialiśmy się skąd zna nasze imiona. Od listonosza, ogrodnika? - Przepraszam was najmocniej, że nie przedstawiłem się wam, kiedy przybyliście do domu. Wypadało was powitać, wtedy, przedstawić się, czego nie uczyniłem. - Nic nie szkodzi - odparłem. - To jest Natalia. - Bardzo mi miło. - A ja jestem Mateusz. - Artur. - Mateuszu, pozwolisz, że zapytam skąd u Ciebie tak nagła zmiana zawsze byłeś taki... zwyczajny. - To długa historia, do tego ta lornetka, pamiętasz. Rozcinaliśmy wtedy paczkę. A ja mówiłem po jasną cholerę mi jakaś lornetka. - Pamiętam, ale co z tego? - Wybaczcie, ale porozmawiamy później, minęło sporo czasu, a ja czym prędzej chcę zobaczyć swoje cztery kąty.

10


Wróciłem z Natalią do pokoju, by wypić naszą herbatę. Jeszcze była ciepła. - Zastanawiałem się Natalio skąd u Zwyczajnego taka zmiana, przepraszam, u Mateusza. Teraz nie będę mógł się przyzwyczaić do jego imienia. - Ja też nie wiem. Mijały dni. Tajemniczej postaci z mieszkania pod nami jak nie było tak nie było. Mateusz też na dłużej zaszył się w swoim mieszkaniu wybiegając jedynie rano po zakupy. Zbliżał się koniec października. Ogrodnik grabił ostatnie liście. W końcu i on wyjawił swoje imię. Jan. - Panie Janie, coś mi się wydaje, że w tym roku liście znacznie szybciej opadły z drzew. - A tak, czasami o tej porze, było ich na drzewach znacznie więcej. - Gdzieś się śpieszą? Pan Jan pogładził się po swojej brodzie, odpowiadając: - Może czekają na wiosnę, tak im śpieszno. - Przecież nie pogonimy ani jesieni, ani zimy. - Właśnie. Lecz może liście mają swoją własną filozofię życia i umierania. Raz żyją i umierają szybciej, a raz wolniej. Nie oglądając się na to, co powiedzą ludzie. Mają swój własny świat, który próbujemy zmieniać na swoją modłę. - W rzeczy samej. Może mają swój własny świat, jak ludzie. Tylko my nadal go nie rozumiemy. - Chyba nie rozumiemy.

11


Bo ile ścieżek byśmy nie przeszli, ciągle dalej gdzieś gonimy, szybciej i szybciej, czegoś szukamy. Drzewa nigdzie nie chodzą. Stoją w miejscu, a wzrastają. Nigdy nie skarżą się na swoje miejsce, szumiąc swoje melodie. Nie płaczą z powodu tego, że tracą liście, że zimą szron je otula. Nauczyły się przez wieki, że mogą wzrastać stojąc w miejscu. My idziemy przed siebie, a one stoją w miejscu rosnąc do góry. - Liście są jak listy. Kiedy opadają, wiatr je porywa, by nieść na wiele kilometrów od nich. - Tak, są jak listy, rozsyłane na cały świat. Drzewa pewnie tak wymieniają się wiadomościami, pewnie tak rozmawiają. Wystarczy popatrzeć jakie są mądre i spokojne. Każdego roku tyle listów. A my? - A my je tylko grabimy i palimy. - Jak Zwyczajny, który ostatniej jesieni spalił wszystkie swoje listy. - Panie Janie, Zwyczajny w końcu się przedstawił. Ma na imię Mateusz. - Mateusz? - Tak, Mateusz. - To nie zmienia faktu, że Mateusz spalił listy. Przecież ktoś je do niego pisał. Poświęcał czas. A on w ciągu godziny spalił wszystkie. Spalił tyle wiadomości.

12


Pojawił się Mateusz. - Dzień dobry. Znalazłem jeszcze jeden list, mogę go wrzucić do ogniska? Ogrodnik popatrzył na niego groźnie, dając do zrozumienia, że nie powinien tego robić. Trochę mniej pewny Mateusz ponowił prośbę. - Czy mogę go wrzucić do ogniska? - Do ogniska!? - No tak, do ogniska. - Młody człowieku, właśnie z Arturem rozmawialiśmy o liściach i listach i ich wartości, że drzewa i ludzie na swój sposób wymieniają się wiadomościami. Drzewa robią to kilka miesięcy, ludzie mogą pisać list kilka godzin, zawsze jest adresat. Czyli ten, komu poświęca się czas. Czy tego nie rozumiesz? - Nie bardzo. - To tak, jakbyś palił coś żywego. Kogoś. Rozumiesz? Ktoś kto pisze do Ciebie, zostawia swoją cząstkę na kartkach, które Ty później czytasz. Z pewnością nigdy obojętny na nie nie pozostajesz. - Właściwie to nie, bo one, jakby stale mówiły, dlatego je uciszam, paląc. - W ten sposób palisz innych. Palisz może przyjaciół, którzy zapisali się w słowach do Ciebie, którzy być może włożyli swoje serca, ziarna swojej mądrości, z nadzieją, że Ty je pochwycisz. - Dla mnie, ziarna? 13


- Tak, dla Ciebie. Dlatego masz wrażenie, że one gadają. Ucichną, kiedy ich wysłuchasz, a najlepiej gdy pozwolisz by ich ziarna wyrosły. Przysłuchiwałem się tej rozmowie zdumiony, bo skąd takie rzeczy mógł wiedzieć Pan Jan. Zawsze wydawał mi się trochę dziwny, nazbyt spokojny, jakby pogodzony z każdą chwilą która go spotyka, ale tym razem byłem świadkiem jego wyraźnego wzburzenia, kiedy wypominał Mateuszowi, że pali listy. Co jeszcze może wiedzieć, skoro w tak tajemniczy sposób, a zarazem dobitny mówił o życiu listów. O życiu listów? Wiedziałem, że pisząc, można przekazać wiele, ale nie przypuszczałem, że listy mogą mówić, że mogą żyć tak długo. Mateusz i Jan rozmawiali jeszcze przez chwilę. Najwyraźniej mowa Jana przekonała Mateusza, bo ten czym prędzej, uratował ostatni list przed zagładą. Wyraźnie był zmieszany. Szybko opuścił plac boju udając się do swojego mieszkania. Podszedłem do Jana pytając: - Dlaczego tak ostro potraktował Pan Mateusza? - Bo jeszcze młody i nie wie co robi, myśli, że sprząta, że robi przestrzeń na nowe. Zemściły się. Jak tylko zaczął je palić, żadne nie przychodziły. Sam widziałeś Arturze. - Widziałem. - Do czasu aż przyszła paczka z lornetką.

14


Biedak nie zrozumiał intencji, myśląc, że to do gapienia się w niebo, że wtedy zobaczy to, co Ty widzisz. Nie zrozumiał, że lornetka w niczym mu nie pomoże. - Domyśla się Pan kto mógł ją przysłać? - Chyba tak. Dzisiejszego wieczoru długo zastanawiałem się nad zdarzeniem w ogrodzie. Przy oknie migotała mi świeca, a obok, leżał jeszcze kolejny stary list. Choć rozumiałem co ma na myśli ogrodnik, to stale zadziwia mnie żywotność listów. Popatrzyłem na daty, pięć lat wstecz. Mają już pięć lat, a ja je czytam tak samo zachłannie, kiedy pierwszy raz wyjmowałem je z koperty. Dzisiaj wielu adresatów już nie odpisuje. Może odeszli. Nie wiem. Pozostawili jednak na stronach białych kartek siebie. Tak, pozostawili swoje troski, radości, nadzieje, słowa otuchy i wsparcia, historie serca. Zaufali mej skrzynce z nadzieją, że ich nie spalę. Żywych? Bo kto pali żywych. A może dają znak, że mogą pozostać zawsze żywi kiedy odejdą. Może w ten sposób oddają to, co w nich najcenniejsze, powierzając naszej pamięci i sercom. Na wieki. Pomyślałem, że ogrodnik zna mowę liści, że zna jeszcze inne historie, których nie ujawnia. Bo po co. Kto by chciał mu uwierzyć...

15


13.

Z zimy pamiętaliśmy tylko Boże Narodzenie i choinkę. Przy wigilijnym stole, tak bardzo brakowało nam Miranandy i Jana. Natalia odparła: - Tak słabo znałam Jana. Nie zdążyłam się z nim zaprzyjaźnić. A on odszedł. - Natalio. On był onieśmielony Twoją urodą. Stale powtarzał, że jesteś piękną kobietą. Przypominałaś mu jego córkę, która zginęła w wypadku samochodowym. Kochał Cię tak samo jak własną córkę. - Nigdy o tym nie mówił - wtrącił Mateusz. - Bo on chciał tylko pamiętać dobre chwile. Pogodził się z jej odejściem, nie mógł inaczej. - Nigdy nie widziałam, by kiedykolwiek był strapiony. - Bo widzisz Natalio, on wierzył w to, że ludzie nigdy nie odchodzą, że pozostają w listach, w ludziach podobnych do siebie, w miejscach, które odwiedzali, w myślach, w zdjęciach, w sercach... Natalia uśmiechnęła się. - Więc Jan nigdzie nie odszedł, jest z nami... Dało się jednak wyczuć w tej radości nutkę smutku. Natalia jednak miała rację. Jan nigdzie nie odszedł. Cały czas jest z nami. To była ważna lekcja dla Natalii, która jeszcze bardziej otworzyła się na Tajemnicę Komnaty Serca. Choć Natalia nie wiedziała jeszcze, że mówię prawdę. 16


Po zimie bardzo szybko przyszła wiosna. Pewnego dnia, Mateusz odbierając pocztę, wśród zagranicznych dokumentów, natknął się na nieco dziwny list. Otworzył i czyta: Szanowny Panie Mateuszu! Mam nadzieję, że dobrze przygotował Pan kwiaciarnię na przyjęcie kwiatów. Sądząc po przesłanych dokumentach sprawy prawne związane z exportem roślin zostały pomyślnie sfinalizowane, co szczególnie nas cieszy. Teraz będziemy mogli bez większych przeszkód wysyłać kwiaty. Proszę tylko o przesłanie potwierdzenia otrzymania roślin. Pierwszą dostawę wysyłamy w połowie marca. Z poważaniem Ogrodnik Ten list najbardziej zdziwił Mateusza. Wszystkie pozostałe były bardziej formalne, dotyczące rozpoczęcia dostaw. A ten? Od tej chwili Mateusz, jakby intensywniej zaczął myśleć o Janie. Zabrał się za przygotowywanie ogrodu. Miał wrażenie, że prace idą nazbyt płynnie i szybko, jakby pomagała mu stara doświadczona dłoń Ogrodnika. A że, pamiętał lekcje Jana odparł do siebie. -Janie, a może Ty siedzisz sobie tak na tej ławeczce i patrzysz na to jak pracuję i mi pomagasz. Usiądę na chwilę, może Cię zobaczę… 17


Mateusz też jakby bardziej otworzył się na Tajemną Komnatę Serca. Stawał się coraz bardziej spokojny i pogodzony z życiem. Choć był w moim wieku, zaczął mi przypominać Jana. -Arturze. -Tak Mateuszu? - Mam wrażenie, że Jan jest ciągle z nami. Może to on podarował mi lornetkę, bym mógł go oglądać na chmurce w Niebie? Razem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Bo oto poważny pan prawnik zaczął fantazjować jak małe dziecko. I dobrze mu było z tym do twarzy.

18


EPILOG

Wkrótce Mirananda, Jan i Artur mieli wyjechać. Postanowili pozostać jeszcze kilka dni z przyjaciółmi. Uporządkowali swoje mieszkania, wiedząc, że im już nie są potrzebne. Na ich miejsce przyjdą nowi studenci. Mateusz i Natalia mieli jeszcze zostać. Natalia też zwolniła swoje miejsce przeprowadzając się do Mateusza. Jak też powiedział Jan z pomocną dłonią przyszła Berta. Mateusz mógł zająć się Prawami Człowieka, a skoro nadal mieszkał z Natalią, pomagał w prowadzeniu kwiaciarni. Pod koniec czerwca Mirananda, Jan i Artur opuścili dom. Pożegnanie było długie i wylewne. - Będziemy za Wami tęsknić! - odparli Natalia i Mateusz. - My też. Przed nami zasłużony odpoczynek, a później zaczniemy nową podróż, będziemy tam na Was czekać. - Zrobimy to, co do nas należy i dołączymy do Was. Sceneria tego pożegnania była tak urocza jak wtedy, gdy Artur obserwował czerwono-fioletowe niebo z zachodem słońca. Nie można było sobie wymarzyć lepszego prezentu na zakończenie. Tego czerwcowego wieczoru Mateusz z Natalią siedzieli na tej starej wysłużonej ławeczce. Towarzyszył im niezapomniany zapach ogrodu. Obok stała ogromna lipa, w powietrzu pośród zapachu kwiatów unosiły się pszczoły. Długo jeszcze było widać zachodzące słońce. To pewnie Tajemna Komnata Serca, 19


mrużyła oczy do snu, a w niej nasi Trzej Strażnicy. Natalia odparła: - Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się między jawą a snem. - Tak, ja też mam takie wrażenie. - Mamy przed sobą całe wakacje, choć ciekawi mnie Mateuszu, kto w tym roku zamieszka w naszym domu. - Ja też jestem ciekawy. Za nim to nastąpi, odpoczniemy, bo teraz my będziemy egzaminować... Po tych słowach uśmiechnęli się. Nastał październik. Pierwszym lokatorem był mężczyzna. I gdzie mógł go spotkać Mateusz? Pod tym samym murem, gdzie on rok temu stał i wpatrywał się w niebo. Pomyślał w duchu - kolejny Zwyczajny. Mateusz zaśmiał się. Tym razem podszedł i przedstawił się. - Jestem Mateusz, mieszkam w tym domu. - Dzień dobry, a ja mam na imię Jan... Mateusz pomyślał. - Tak, co za zbieg okoliczności, teraz ja mam uczyć Jana... Czy jednak zda egzamin, czy stanie się kolejnym Pięknym Prozaicznym..?

KONIEC

20


„Jak skutecznie zorganizować spotkanie autorskie.” Pierwsze wydanie tej pozycji miało tytuł: „Pseudoporadnik. Jak stworzyć dobry wieczór autorski”. Publikacja ukazała się w 2007 r., w wersji e-booka. Dostępna była również w limitowanej serii na CD. Psudoporadnik ukazał się nakładem Serwisu Literackiego Knowacz.pl. Z chwilą, kiedy podchodziłem do zorganizowania pierwszego spotkania autorskiego w głowie pojawiło się mnóstwo pytań dotyczących tego, jak to wszystko zaplanować i zrealizować. Ani w bibliotece czy księgarni, nie mogłem znaleźć choć małego poradnika, który by pomógł rozwiązać wiele palących problemów. I tak zrodził się pomysł na napisanie takiego poradnika. Nawet w tym pierwszym wydaniu, Czytelnik znajdzie same konkrety. Dla początkującego będzie to nieoceniona pomoc. Dla kogoś bardziej doświadczonego, źródło inspiracji. Po 10 latach warto zweryfikować tę publikację i uzupełnić o nowe doświadczenia i pomysły. Wkrótce II rozszerzone wydanie. Publikacja ta, będzie znakomitym uzupełnieniem dla publikacji Grażyny Grace Tallar „Jak napisać i wydać książkę. Najskuteczniejsze narzędzie Public Relations dla każdego” (2013) , w której znajduje się krótka relacja dotycząca procesu wydawania jednej z moich książek. Okładka techniczna. Foto: Anna Maria Woźniak 21


Mariusz Bober – ur. w 1976 r. w Radzyniu Podlaskim. Obecnie mieszka w Siedliszczu k. Chełma.Działalność twórcza od 1995 r. Wydał „Pseudoporadnik. Jak stworzyć dobry wieczór autorski” (e-book) oraz „Rzeczy prozą pisane” z przekładem na jęz. angielski, „Prozatorium wierszem rodzone”. Pierwsza grupa literacka: „Szara Naga Jama” – Kraków. Obecnie „Konfraternia Kozirynek”. Uczestnik Turniejów Jednego Wiersza (Grand Prix w 2002 za wiersz „Bezdomność”). Juror konkursów literacko-artystycznych. Klawiszowiec w zespole „Clayster” (nieistniejący już zespół). 3 płyty demo improwizacji fortepianowych. Pisze: eseje, felietony, artykuły, wiersze, mikropowieści, opowiadania, prozę poetycką, recenzje, wywiady. Autor ponad 110 wywiadów. Związany z: Radzyńskim Magazynem SpołecznoKulturalnym „GROT” (pismo rozwiązane w 2015). Na jego łamach opublikował ponad 200 artykułów o tematyce społeczno-kulturalnej. Prowadził autorską rubrykę kulturalną pt.: ”Strefa Kulturalna”. Tworzył i redagował „Myśl Twórczą” Pismo Ludzi Kreatywnych. Jeden z redaktorów Kwartalnika Kulturalnego „Kozirynek”. Nagroda „Niestrudzony dla Kultury” Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za współtworzenie pisma. Redagował biuletyn Klubu Ludzi Sukcesu. „RzeczPospolitą Kulturalną” wydawnictwa BrandBook London Publishing Ltd.(Londyn). „Wspólnotą Powiatową” na jej łamach w autorskiej rubryce „Radzyń Kulturalny”, „Iledzisiaj.pl”.

22


Publikował w: „Podlaski Kwartalnik Kulturalny”, „Grot”, „Kozirynek”, „RzeczPospolita Kulturalna”, „Myśl Twórcza”, „Arkusze literackie”, „Antologia wschodnich grup poetyckich”, „Szafa”, „Krytyka Literacka”, „Wspólnota Powiatowa”, „Tygodnik Opinie”, serwisach internetowych: „iledzisiaj.pl”, „knowacz.pl”, „radzyniacy.pl”,”radioradzyn.pl”, "radzyninfo.pl", oraz na autorskim blogu www.mariuszbober.wordpress.com. Przekłady: teksty autora przekładane na język angielski, francuski, irlandzki. Filmy: statysta w „Pianiście” Romana Polańskiego. Fotografia: pasjonuje się fotografią artystyczną – uczestnik IV Wielkiego Radzyńskiego Fotografowania (2011). Malarstwo: w 2009 uczestnik pleneru malarskiego „Szukamy Pikasa”, od czasu do czasu tworzy improwizowane obrazy pastelami. Muzyka: okazyjnie improwizuje na pianinie, fortepianie, melodyce podczas różnych wydarzeń artystycznych. Wypowiedzi w: „Polityka”, „Kariera”, „Wegetariański Świat”, „Interia.pl”, „Katolickie Radio Podlasia”, „Radio Lublin”, „TVP Lublin”, „iTVL”, „Radio Centrum”. W 2008 i 2011 roku w audycji „Słowa” na antenie „Radia Rzeszów” teksty autora czytali Beata Zarembianka oraz Przemysław Tejkowski oraz w 2015 radiowa premiera sztuki "Ponad śmierć" we współautorstwie z Ewą Korczyńską i Anną Marią Woźniak.

23


W 2013 książka „Rzeczy prozą pisane” prezentowana była na antenie „TVP Szczecin”. Publikacje zbiorowe: „Wiersze miłosne” Podlaskiej Grupy Literackiej „Skafander”, „Antologia wschodnich grup poetyckich”, „Arkusze literackie”, „Skrajnie emocjonalni”(KryWaj), „Papilarne linie pióra” (KryWaj), IV Nałęczowskie Spotkania Poetyckie "Spacer z minerwą po słowach...", "Puzzle-afrykańska figurka". Recenzje do książek: Ewa Korczyńska „Kreolskie pieśni”, Tomasz Jakubiak „Niebieskie Dni. Miniatury o miłości, aniołach i śmierci”, Anna Buchalska „Klucz”. Współpracował z: Impresariatem Artystycznym „Bel-Canto” Ewy Korczyńskiej. Występował u boku takich artystów jak Jerzy Trela, Przemysław Tejkowski, Janusz Tomecki, Alicja Płonka, Jan Michalak, Ewa Korczyńska, Odys Korczyński i innymi. W 2009 jako gość specjalny wystąpił podczas koncertu „Zatańczę z Aniołami” w Filharmonii Rzeszowskiej. Edycje: współpraca edycyjna przy książce Bożeny Boba-Dygi pt.”Spokój śniegu”, czterojęzycznego wyboru wierszy w przekładzie polsko-angielsko-niemiecko-francuskim, 2009 wydawnictwo Br@ndBook London Publishing Ltd., Londyn. Animator kultury i różnych akcji społeczno-kulturalnorekreacyjnych. Konferansjer. Twórca autorskich wieczorów poetyckich (do 2017 – ok. 45). Prowadzi wieczory autorskie innych autorów. Od 1995 prowadzi dziennik (do 2017 roku 45 tomy). Pasjonuje go życie i twórczość artystyczna Dalidy.

24


Uczestnik sesji inaugurującej powstanie Niezależnego Instytutu Harmonii i Dźwięku. Prowadził autorską audycję „Pozytywnik Twojego Radia 6 Plus” w lokalnym radiu Twoje Radio 6 Plus. Współpracuje z Radzyńskim Ośrodkiem Kultury. Sympatyzuje ze Staromiejskim Domem Kultury w Warszawie. Uczestnik konsultacji literackich. Od lat współpracuje ze Zdzisławem T. Łączkowskim (Stowarzyszenie Kultury Europejskiej). W 2010 wraz z Karolem Samselem założył nieformalną i efemeryczną grupę literacko-artystyczną pod nazwą „Promieniści” nawiązującą do idei Tomasza Zana. Od 2010 roku włącza się w prowadzenie koncertów i licytacji podczas WOŚP. Członek międzynarodowego leksykonu osobistości szwajcarskiego wydawnictwa „Hubners Who is Who”. Współzałożyciel Radzyńskiego Stowarzyszenia dla Kultury „Stuk-Puk”. Od 2011 grupy „Rowerowy Radzyń” i „Radzyń Biega”. W 2013 podczas Narodowego Czytania utworów Aleksandra Fredry wcielił się we Fredrę, również współautor scenariusza wydarzenia w Radzyniu Podlaskim. Autor happeningów pod nazwą „Literacka Ławeczka”.

25


Prowadzi wykłady i warsztaty z zakresu rozwoju osobistego jak również w obszarze literatury. Specjalizuje się w tematyce rozwijania pasji i talentów do rangi pracy z pasją. Współorganizator cyklicznych spotkań z pisarzami, poetami, twórcami w Lublinie „Uwierz swoim skrzydłom z Polihistorem” wraz z Anną Marią Woźniak Galeria AMW. Udział w Mieście Poezji Lublin 2014/2015/2016 – prowadzenie i udział w wydarzeniach w ramach Miasta Poezji Mieszkania Poezji – współorganizatorzy: Anna Maria Woźniak Galeria AMW, D'Aria Galicka, Józef Bilski. Organizator główny Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN, Dom Słów. Udział i wspólna moderacja panelu „Kondycja poezji w Polsce” -2014- Organizator Wojewódzki Ośrodek Kultury w Lublinie/ Anna Maria Woźniak Galeria AMW. Współautor sztuki teatralnej MISTERIUM SŁOWA I DŹWIĘKU pt.: "Ponad Śmierć" wraz z Anną Marią Woźniak i Ewą Korczyńską. Radiowa premiera na antenie Polskiego Radia Rzeszów 2015. Od czerwca 2015 wraz z Anną Marią Woźniak współprowadzi Dom Twórczej Pracy w Siedliszczu k. Chełma. 2016 - 20-lecie pracy twórczej - Restauracja "Hades" w Lublinie w ramach Miasta Poezji. 2017 - współpraca z Wydawnictwem "Koniec Świata". Pasjonuje go życie i działalność Steve’a Jobsa (zm.2011) oraz firmy Apple. 26


Pomysłodawca projektu „Polihistor” Dom Twórczej Kariery. Twórca Klubu Kreatywnego/biuletynu „Myśl Twórcza” Pismo Ludzi Kreatywnych. Z wykształcenia: technik mechanik, hotelarz, pedagog, doradca zawodu. Zawodowo: redaktor, coach twórczej kariery, trener. www.mariuszbober.wordpress.com www.facebook.com/MariuszBoberPolihistor

27


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.