BIGOS: BRONI SIĘ JUSZCZAK, BANDA, BLISKO NAS BYŁO: BIEGNIJ PO SZTUKĘ, BARDZO MAŁE, BABSKI WIECZÓR
BOMBA:
BANDA W MOCAKU BAZGRAMY: BANDE DEESSINEE, BUZI
BANDA magazyn artystyczny
i redagowania nadesłanych tekstów.
wionych, zastrzega sobie prawo do skracania
Redakcja nie zwraca materiałów niezamó-
ISSN 1505–0661
300 egzemplarzy
NAKŁAD:
Aller
ZŁOŻONO KROJEM:
Marlena Biczak
LAYOUT:
marlenabiczak@wp.pl
Marlena Biczak
PROJEKT I SKŁAD:
banda@gmail.com
Maria Kozakiewicz, Paulina Lichwicka
Szelc, Xawery Wolski, Trewor Philips,
Anna Juszczak, Zofia Szczęsna, Szymon
Grupa artystyczna „Banda”: Weronika Tyrpa,
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Marlena Biczak
REDAKTOR NACZELNY:
Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko
Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj
granicznych prof. Piotr Bożyk
Prorektor ds. Nauki i Spraw Za-
Rektor prof. Stanisław Tabisz
fax 012 422 65 66
tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22,
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
Jana Matejki w Krakowie
Akademia Sztuk Pięknych im
WYDAWCA:
Nr 1/2013
Magazyn Artstyczny
BANDA
s p i s
t r e ś c i
BIGOS: BRONI SIĘ JUSZCZAK, BANDA, BLISKO NAS BYŁO: BIEGNIJ PO SZTUKĘ, BARDZO MAŁE, BABSKI WIECZÓR, BOMBA: BANDA W MOCAKU BAZGRAMY: BANDE DEESSINEE, BUZI
o d
r e d a k c j i
Kwartalnik jest próbą przybliżenia Państwu współczesnej młodej sztuki tworzonej przez osoby związane z Wydziałem Grafiki ASP w Krakowie. Pomysł stworzenia magazynu zrodził się w niedawno powstałej grupie artystycznej Banda w której skład wchodzą: Marlena Biczak, Anna Juszczak, Maria Kozakiewicz, Paulina Lichwicka, Trewor Philips, Zofia Szczęsna, Szymon Szelc, Weronika Tyrpa, Xawery Wolski i Dariusz Vasina. Są to studenci, absolwenci oraz wykładowca wyżej wymienionego wydziału ASP. Nasz wydział otwarty jest na szeroki zakres działań plastycznych. Kończą go świetni rysownicy, ilustratorzy, graficy, projektanci i malarze. Ta ogromna różnorodność daje możliwość pokazania osób z jednego kręgu artystycznego, lecz tworzących w zupełnie innych „światach”. Kwartalnik nastawiony jest na prezentację działań artystycznych nie tylko Bandy, lecz także tworzących równocześnie bliskich im osób. W pierwszym numerze można będzie odnaleźć krótkie notki biograficzne dotyczące członków grupy, oraz osób współpracujących z nimi w poszczególnych projektach artystycznych. Biogramy pozwolą Państwu zgłębić wiedzę na ich temat oraz ułatwią dotarcie do poszczególnych osób poprzez zawarte w nich odnośniki do stron internetowych, blogów itp. W celu szybszego odnajdywania owych tekstów wprowadzony został zabieg odwrócenia ich o 90* w stosunku do reszty artykułów. W całym magazynie pojawiać się będą awatary zastępujące tradycyjne fotografie z wizerunkami twarzy. Życzymy miło spędzonych chwil z magazynem Banda. Marlena Biczak
B I G broni się juszczak Praca zatytułowana „Zdawało mi się” opowiada o światach nieznanych. Nieznanych mi albo odbiorcy. Świat rzeczywisty, świat filmów i snów mieszają się ze sobą. W pewnych momentach stają się nie do odróżnienia. Nie wiadomo czy da się w ogóle opisać światy nieznane. I czy jedna spójna wizja w ogóle istnieje. strona 6–11
O S banda Banda, la Bande, Band, Bandà, die Bande – brzmi tak samo, niezależnie od języka. I czym jest ta Banda? Dziwnym zgrupowaniem osób, które łączą w tym wypadku dwie kwestie. To, że chcą coś robić, i że potrafią zrobić to razem. strona 12–13
blisko nas Fundacja Sztuka Teatru działa na rzecz rozwoju kultury teatralnej wśród młodego pokolenia.Wspiera młodych twórców angażując ich w swoje projekty, dając możliwość kreatywnego uczestnictwa w ich realizacji. strona 14–17
odróżnienia. Nie wiadomo czy da się w ogóle opisać światy nieznane. I czy jedna spójna wizja w ogóle istnieje. Ziemia, jej struktura, przestrzeń to świat, który wydaje nam się oczywisty, naturalny. Funkcjonujemy na jej powierzchni od samego początku naszego istnienia i trudno byłoby nam wyobrazić sobie, że znajdujemy się gdzieś indziej, w jakiejś innej czasoprzestrzeni. Każdy z nas wpisany został, w zasadzie „włożony” w określone miejsce, w danym
Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Plastycznych w Krakowie. Od 2007 roku studiowała na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2012 roku obroniła dyplom w pracowni wklęsłodruku, pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana. Zostaje on zaprezentowany na wystawie „Najlepsze dyplomy 2012”” w Pałacu Sztuki Praca zatytułowana „Zdawało mi się” opowiada o światach nieznanych. Nie znanych mi albo odbiorcy. Świat rzeczywisty, świat filmów i snów mieszają się ze sobą. W pewnych momentach stają się nie do
lepsze dyplomy 2012”” w Pałacu Sztuki Urodzona w 1988 roku w Krakowie. W 2007 roku ukończyła z wyróżnieniem Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Plastycznych w Krakowie. Od 2007 roku studiowała na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2012 roku obroniła dyplom w pracowni wklęsłodruku, pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana. Zostaje on zaprezentowany na wystawie „Najlepsze dyplomy 2012”” w Pałacu Sztuki Urodzona w 1988 roku w Krakowie. W 2007 roku ukończyła z wyróżnieniem
Urodzona w 1988 roku w Krakowie. W 2007 roku ukończyła z wyróżnieniem Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Plastycznych w Krakowie. Od 2007 roku studiowała na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2012 roku obroniła dyplom w pracowni wklęsłodruku, pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana. Zostaje on zaprezentowany na wystawie „Naj
r i u z TEKST: ANNA JUSZCZAK
Członkini grupy banda
b s j c Zdawalo mi sie
ANNA JUSZCZAK
BANDA /1
o n i ę s z a k .
PRACA ZATYTUŁOWANA „ZDAWAŁO MI SIĘ” OPOWIADA O ŚWIATACH NIEZNANYCH. NIEZNANYCH MI ALBO ODBIORCY. ŚWIAT RZECZYWISTY, ŚWIAT FILMÓW I SNÓW MIESZAJĄ SIĘ ZE SOBĄ. W PEWNYCH MOMENTACH STAJĄ SIĘ NIE DO ODRÓŻNIENIA. NIE WIADOMO CZY DA SIĘ W OGÓLE OPISAĆ ŚWIATY NIEZNANE. I CZY JEDNA SPÓJNA WIZJA W OGÓLE ISTNIEJE.
6–7 BIGOS
Siedzę w samolocie wojskowym. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Nie wyglądają tak jak Ci dotychczas. Każdy z nich ma w sobie jakąś tajemnicę. Czemu ze mną jadą? Czemu tam? Skąd uciekają? Nie znam jeszcze ich historii ale wiem, że niedługo usłyszę. Obok mnie śpi Sam. Pod ręką wciśnięty ma plecak, w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania. Przygotowany jest zawsze. Ci ludzie to prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy. Czemu wybierają się w tak odległą podróż? Czemu ja tu jestem? Minus 70°C. Idąc przez lodową mgłę na kilka sekund zostawiam
płachtę. Już za chwilę okazuje się, że jest to gigantyczny balon, który naukowcy powoli wypełniają gazem, aby ten dostał się do stratosfery i by dzięki niemu mogli prowadzić badania. Zadziwiające, że w takim miejscu na powierzchni są stacje badawcze, miasta, a pod lodem żyją foki i tysiące niesamowitych stworzeń. Wieczorem w namiocie poznaję kolejnych ludzi. Wszystkich tu coś łączy. Jaki mieli cel, żeby tu przyjechać? Naukowcy myjący sterty brudnych garów, podróżnicy, którzy byli już wszędzie, lingwiści, w miejscu gdzie nie ma języków, ogrodnicy na lodowej przestrzeni. Wszyscy spadli na sam dół globu. Zdecydowali się porzucić wszystko, co znali do tej pory. Znaleźli tu wolność. Każdy po kolei opowiada swoją historię. Niektórzy o nurkowaniu,
za sobą coś w rodzaju kryształowego tunelu. Jest tak cicho, że można się tej ciszy przestraszyć. To NIEPRAWDOPODOBNE. Wychodzę z namiotu, śnieg trzeszczy pod moimi stopami. Znam doskonale to uczucie, kiedy ktoś na mnie patrzy. Ale tym razem to niemożliwe. Przystaję. Słyszę tylko foki pod lodem. Przedziwne, tajemnicze, piękne odgłosy. Klękam i przykładam ucho do tafli. Dźwięk odbija się od lodowej warstwy. Niektórzy porównują to do muzyki Pink Floydów. Wokół pustka. Jak na księżycu. W sekundę zmienia się pogoda. Z pięknej, słonecznej w potworną burzę śnieżną. Nic nie widzę, natomiast zamiast głuchej ciszy słyszę, jak śnieg uderza w tył mojej głowy. Próbuję znaleźć drogę do bazy. Trafiam tu do stacji badawczej McMurdo. To w zasadzie małe miasto. Jest tu wszystko, łącznie z restauracjami, kursami tańca, solarium i bankomatem. Dziwne. Dotu, gdy bezczelnie potrąca mnie łokciem jeden z mężczyzn ciągnących po lodzie ogromną
pływaniu w jaskiniach, hodowli aligatorów. W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odrobina prawdy? Każdy kreując w głowie świat mu nieznany, dodaje chyba cząstkę siebie. Dodatkowo zawsze jest przeczucie, że poza tym co widzimy naprawdę, tu i teraz, jest coś jeszcze. Jakaś tajemnica. Niektóre opowieści wydają się tak nierealne, że aż trudno mi w nie uwierzyć. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie te miejsca takie, jakie one naprawdę są? Czy da się w ogóle określić jednoznacznie jakieś miejsce, zdarzenie? Rozmyślania przerywa śmiech jakiegoś mężczyzny. Ten dźwięk przenosi mnie na największy klif w Norwegii. Stoję na skale w stroju latającej wiewiórki. Pomimo długich przygotowań wiem, że mogę za chwilę zginąć. Serce uderza tak, że ledwie słyszę ostatnie wskazów W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych
BANDA /1
TEKST: DARIUSZ VASINA
Recenzja pracy dyplomowej pani Anny Juszczak
Leżę w samolocie wojskowym.Mam na imie Sam. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Pod lewa ręką wciśnięty mam plecak, w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania.W zgrabiałych z zimna rękach trzymam tekst z którego wynika że siedząca w kucki po mojej prawej stronie osoba to Ania Juszczak a ja mam napisać dla niej recenzje.Ze ściśniętym gardłem dowiaduję się z tekstu że jestem postacią wyimaginowaną, a postać wyimaginowana może napisać tylko wyimaginowaną recenzje.Po czym poznać że recenzja jest wyimaginowana? Po tym że nie istnieje. (20 sekund ciszy) …………………………………………………………………………………………………….. Siedzę w sali nr.11 na ulicy Humberta 3.Mam na imie Darek.Jest godzina 14.25.Wokół siedzą zdezorientowani ludzie, bo przez moment wszystkim się wydawało że recenzji nie będzie.Parę sekund ciszy to zabieg formalny pomagający wyrazić prostą zasadę: pomysł rodzi pomysł.
AUTOR: ANNA JUSZCZAK AUTOR: Chłód, 37 naANNA 70 cm, JUSZCZAK akwaforta z akwatintą Chłód, 37 na 70 cm, akwaforta z akwatintą
Uwielbiam dyplomy gdzie praca praktyczna i teoretyczna są elementami jednej całości, gdzie nawzajem się dopełniają, gdzie dyskurs między nimi składa się na mocny, jednoznaczny komunikat. Praca pani Anny Juszczak składa się z trzynastu grafik większych oraz dwudziestu jeden mniejszych będących częścią unikatowej książki.Już na pierwszy rzut oka widać biegłość warsztatową autorki.Pani Juszczak płynnie niczym foka pod lodem porusza się po szerokich wodach technik wklęsłodrukowych.Jest zwinna,
8–9 BIGOS
celna i zdecydowana.Patrząc na smakowite linie akwafortowe, pysznie trawione tinty mam wrażenie jakby zajmowała się tym od zawsze.Lecz nie tylko o sprawność warsztatową tu chodzi. Z przyjemnością przeczytałem świetną pracę teoretyczną. Z uwagą obejrzałem materiał filmowy będący inspiracją dla autorki.Człowiek wiewiórka, ekstremalny nurek głębinowy, Islandczyk chcący uciec z miejsca o którym marzy reszta świata, naukowcy, rozbitkowie życiowi ktorzy w poszukiwaniu swej własnej “ziemi obiecanej” wylądowali na stacji polarnej na Biegunie Południowym. W pracach Artystki nie znajdziemy portretów tych ludzi.Anna Juszczak skacze do wielkiej dziury w oceanie, leci wzdłuż skał w kuriozalnym skafandrze prawie dotykając ich dłonią, drepta wkoło stacji polarnej przy 40 stopniowym mrozie.Poprzez swoje grafiki pozwala nam ogladac to co widzi jej wymyślona bohaterka, alter ego wysyłana na przeróżne, oniryczne misje.Biegłość warsztatowa widać idzie tutaj w parze z giętkością wyobraźni.Więc wizje wymyślonej bohaterki to bardziej próba opisu emocji, wrażen do których ukazania autorka posługuje się elementami pejzażu sprowadzonymi do form syntetycznych, abstrakcyjnych, lecz nie na tyle odrealnionych by nie zostały rozpoznane.To jakby pejzaż wewnętrzny i zewnętrzny zarazem, widok obejrzany i jego odbicie w głowie w jednym. Stacja badawcza, chmura, Mcmurdo, tunel. burza, sen, Praca pani Juszczak opowiada także o przekraczaniu granic.Opowiada o tym jak łatwo popaść w rutynę, okopać się w umocnieniach z lenistwa, utknąć w jednym miejscu bez możliwości a przede wszystkim chęci jakiegokolwiek działania.To przerażająco wieloznaczna metafora.Stacje badawcze w rozsypce, wraki rozczłonkowane na porozrzucane osobno elementy są jak zmęczone dusze,
w głowie póki na to czas.Praca Ani Juszczak to opowieść o odwadze. Obudziło mnie mocne uderzenie w głowe.Musieliśmy trafić na burzę.Znowu zasnąłem.Leżę w samolocie wojskowym.Mam na imie Sam. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Po lewej stronie leżą zwinięci w śpiworach ludzie. prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy.Po mojej prawej stronie siedzi w kucki Ania Juszczak.Uśmiecha się, pewno już obroniła dyplom. Pod ręką wciśnięty mam plecak, w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki: śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania. Miałem dziwaczny, niepokojący sen. Jestem w mieście z wielkim dzwonem.W budynku z cegły bije metalowe serce z potężnym kołem zamachowym.Siedzę na sali pełnej ludzi i usiłuje coś przeczytać z kartki.Nie mogę bo dziewczyna o imieniu na I. przynosi mi siódmą herbatę, a mężczyzna o imieniu na K. dwunasty raz tłumaczy mi gdzie jest pilnik. Pracę oceniam bardzo pozytywnie.
Siedzę w sali nr.11 na ulicy Humberta 3.Mam na imie Darek. Jest godzina 14.25.Wokół siedzą zdezorientowani ludzie, bo przez moment wszystkim się wydawało że recenzji niew będzie.
zagubione na lodowatym, ciemnym końcu świata.Wybaczcie Państwo tę odrobinę egzaltacji lecz nie mogłem się powstrzymać.To także opowieść o tym że jesteśmy ciągle w drodze, gdziekolwiek się znajdziemy zawsze będziemy mieli swój świat ze sobą, swój bagaż, lecz także swoje problemy.Jak chmura na jednej z grafik szczepiona akwafortowa liną z nibykadłubem łodzi podwodnej. Świat jest taki jak go postrzegamy, lecz przede wszystkim mamy go w sobie.To my go kształtujemy poprzez swoją nature, poprzez swoje emocje.Bohaterowie ze stacji polarnej przybyli tam z różnych regionów świata.To miał być ich azyl.Lecz z czasem to wyidealizowane miejsce staje się kolejnym Verdun gdzie miesiącami grzęźnie się w błocie lenistwa, apatii, bezwładu, depresji, rozczarowania.Być może nie chodzi o zmianę miejsca, ucieczka niewiele daje.Trzeba posprzątać
BANDA /1
1
2
3
12-13 BANDA
ANNA JUSZCZAK 1: Pod powierzchnią 49×64 cm, akwaforta z akwatintą 2: Cisza, 50×65 cm, akwatinta 3: McMurdo, 65×70 cm, akwaforta z akwatintą 4:Sen, 55×71 cm, akwaforta z akwatintą 5: Prawie na dnie, 57×73 cm, akwaforta z akwatintą 6: Chmura, 57×70 cm, akwatinta z akwafortą
5 6
4
d b a a n -
FOT. TOMASZ KOZAKIEWICZ/ TKOZAKIEWICZ.COM herszt: Weronika Tyrpa, zwiadowca: Zofia Szczęsna, Bandyta Juszczak, Dominika Szczałba, Maria Kozakiewicz, Szymon Szelc, Trevor Philips, Xawery Wolski, Hubert Gromny, rewolwerowiec: Paulina Lichwicka, Marlena Biczak, Szara eminencja: Dan Van Przy poszczególnych projektach współpracujemy z szerszym gronem artystów. e-mail: banda4art@gmail.com http://banda4art.blogspot.com
TEKST: ANNA JUSZCZAK
GRUPA BANDA
BANDA /1
12–13 BIGOS
Ostatnio poproszono nas o sponsoring. Działamy tak mocno i wyraziście, że wygląda, jakbyśmy mieli własny (niemały) fundusz. Niestety (jeszcze) nie mamy, a rabunku (na razie) nie planujemy.
Banda, la Bande, Band, Bandà, die Bande – brzmi tak samo, niezależnie od języka. I czym jest ta Banda? Dziwnym zgrupowaniem osób, które łączą w tym wypadku dwie kwestie. To, że chcą coś robić, i że potrafią zrobić to razem. Poza tym są już tylko same różnice. Każda postać jest barwna, wyrazista i samodzielna jako jednostka. Wydawałoby się, że próbując coś ustalić, jedynie się pokłócimy. A tymczasem Banda rośnie w siłę. Spotyka się w dziwnych miejscach, do których trudno trafić, realizuje projekty, które brzmią dość nieprawdopodobnie. Ostatnio poproszono nas o sponsoring. Działamy tak mocno i wyraziście, że wygląda, jakbyśmy mieli własny (niemały) fundusz. Niestety (jeszcze) nie mamy, a rabunku (na razie) nie planujemy. Banda zajmuje się przekładaniem informacji ze świata na język wizualnych wypowiedzi i formy. Na warsztat bierzemy zarówno zjawiska rzeczywiste jak i wyimaginowane. Są wśród nas studenci i absolwenci ASP pracujący w technikach malarskich, rysunkowych, grafiki warsztatowej, komiksu, animacji, interdyscyplinarnych oraz street artu. Organizujemy warsztaty, wystawiamy swoje prace, pojawiamy się na targach sztuki. Zachęcamy do kontaktu ze sztuką i plastyką. Współpracujemy z prywatnymi galeriami i instytucjami państwowymi. Patronujemy młodym twórcom z inicjatywą, wspieramy charytatywne aukcje dzieł sztuki. Banda to projekt zrodzony z Koła Artystyczno-Naukowego Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Banda herszt: Weronika Tyrpa, zwiadowca: Zofia Szczęsna, Bandyta Juszczak, Maria Kozakiewicz, Szymon Szelc, Trevor Philips, Xawery Wolski, rewolwerowiec: Paulina Lichwicka, Marlena Biczak, Szara eminencja: Dan Van
Wieczór. Siedzimy tam, gdzie zwykle. Pijemy piwko. Kompletnie zapomniałyśmy, że następnego dnia prowadzimy warsztaty. Poprzedniego ranka było spotkanie w MOCAKu. Po nim średni obiad, kawa na Kazimierzu, kino i bardzo dziwna impreza. Spotkanie biznesowe nieco się przedłużyło. Teraz siedzimy tu i staramy się ogarnąć wszystko. Bo dzieje się dużo. Wystawy, warsztaty, wyjazdy, konkursy, praca, stypendia no i studia. Nagle słyszę nad sobą zadziorny głosik. „Juuuszczak a co myślisz o nazwie BANDA? Bo wiesz….” (i tu pada bardzo długa lista zalet, z których jedyna, jaką pamiętam, to podobne brzmienie w wielu językach). Zadziwiona kolejny raz tym, jak bardzo można się przygotować do rozmowy przy piwie, mówię, że ok i absolutnie nie spodziewam się konsekwencji. Następnego dnia wszystko okazuje się gotowe, grupa oficjalnie założona, logo zrobione, podanie o dotacje - do złożenia. Taka jest ta grupa. Trzeba uważać na słowa, bo wszystkie propozycje traktowane są poważnie i realizowane jak dotąd – niemal natychmiast. Trochę mnie to przeraża, a trochę ciekawi i napędza. Zawsze jest ktoś, kto pociągnie pomysł i wtedy nie można się już wycofać. I dobrze. Jest mobilizacja, praca i rozrywka. Jest chęć robienia kolejnych rzeczy. Jest coś, od czego można się odbić. Banda to grupa zupełnie różnych ludzi. Komiksy, rysunki, książki, wklęsłodruki, wideo, malarstwo, litografie, wycinanki – to tylko część naszej działalności. Każdy ma swój sposób opowiadania, przedstawiania. Co innego każdego z nas interesuje, inne mamy podejście do rzeczywistości. I chyba to powoduje, że robimy to razem. Z jednej strony to ryzykowne, z drugiej dużo daje. Chcemy pokazać, że koniec studiów to nie koniec grafiki, i że na Akademii oprócz konserwatywnego podejścia jest też nowe, świeże. Tylko trzeba je zauważyć. Jedną z pierwszych ekspozycji grupy w takim składzie, jest wystawa „Letnicy” w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie. To zbiór prac (instalacji, komiksów, wycinanek, książek artystycznych, grafik, obrazów) odnoszących się do wakacji. Nie są to jednak typowe wakacyjne obrazki. Możemy tam zobaczyć sweterki w małpy, pluszowe słońce bez promieni, letni układ gwiazd, powidoki, światła i cienie, to, co się dzieje w plastelinowych domkach, białych szafkach i co zalęgło się na suficie. To zbiór wrażeń, wspomnień i skojarzeń z wakacjami.
BANDA, LA BANDE, BAND, BANDÀ, DIE BANDE – BRZMI TAK SAMO, NIEZALEŻNIE OD JĘZYKA. I CZYM JEST TA BANDA? DZIWNYM ZGRUPOWANIEM OSÓB, KTÓRE ŁĄCZĄ W TYM WYPADKU DWIE KWESTIE. TO, ŻE CHCĄ COŚ ROBIĆ, I ŻE POTRAFIĄ ZROBIĆ TO RAZEM.
BANDA /1
b l i n a s TEKST: MARLENA BICZAK
14–15 BIGOS
- s k o . . .
FUNDACJA SZTUKA TEATRU DZIAŁA NA RZECZ ROZWOJU KULTURY TEATRALNEJ WŚRÓD MŁODEGO POKOLENIA.WSPIERA MŁODYCH TWÓRCÓW ANGAŻUJĄC ICH W SWOJE PROJEKTY, DAJĄC MOŻLIWOŚĆ KREATYWNEGO UCZESTNICTWA W ICH REALIZACJI.
FOT. ANGELIKA WITKOWSKA
BANDA /1 Fundacja Sz(t)uka Teatru jest organizacją pozarządową, zrzeszającą młodych twórców skupionych wokół teatru. Naszą misją jest uczynić ze sztuki teatralnej medium do porozumiewania się wszystkich ludzi. Pragniemy ożywić sztukę teatralną, sprawić, aby odpowiadała ona na potrzeby współczesnego człowieka – zarówno jako twórcy, jak i widza. Chcemy aby sztuka mogła stać się sposobem na życie, metodą wyrażania siebie i własnych potrzeb, a także medium w komunikacji międzyludzkiej. Stajemy naprzeciwko sztuce elitarnej, zamkniętej. Pragniemy wspierać rozwój teatralny młodych twórców, amatorów, a także stwarzać przestrzeń do dialogu artystycznego, inspirować, trafiać do miejsc zamkniętych, upowszechniać kontakt z kulturą i sztuką. Fundacja Sz(t)uka Teatru kładzie nacisk na wyrównanie szans i wspieranie twórczego rozwoju jednostek i środowisk wykluczonych społecznie. Jej działalność ma charakter dynamiczny, otwarty na potrzeby konkretnych ludzi.Fundacja organizuje warsztaty, spektakle, koncerty, wernisaże i panele dyskusyjne z udziałem nie tylko profesjonalistów, ale także amatorów i pasjonatów sztuki „Arto-Reto” – z języka esperanto oznacza sieć sztuki. Sieć – można kojarzyć z odporną na czynniki zewnętrzne siecią pajęczą, wykonaną z elastycznej, nici, która rozciąga się i nie urywa, która nie rozpuszcza się w wodzie. Arto-Reto to projekt multi-artystyczny, zrzeszający twórców działających na różnych płaszczyznach, łączący ich wspólną siecią, która wciąż się rozrasta i obejmuje zasięgiem nowych artysów. Tym, co łączy i spaja jest teatr. Wokół spektaklu spotykają się przedstawiciele różnych dziedzin sztuk. Arto-Reto inspiruje, stwarza możliwość dialogu ponad wszelkimi podziałami i różnicami (stąd nazwa w uniwersalnym języku esperanto). Chcemy stworzyć przestrzeń dla swobodnej wymiany myśli artystycznej. Chcemy inspirować, wzruszać i docierać do zamkniętych miejsc. Arto-Reto jest projektem cyklicznym, o charakterze multikulturalnym, a także o międzynarodowym zasięgu. Jego pierwsza odsłona odbyła się w Krakowie 16 i 17 listopada 2012
teatralną, sprawić, aby odpowiadała ona na potrzeby współczesnego człowieka – zarówno jako twórcy, jak i widza. Chcemy aby sztuka mogła stać się sposobem na życie, metodą wyrażania siebie i własnych potrzeb, a także medium w komunikacji międzyludzkiej. Stajemy naprzeciwko sztuce elitarnej, zamkniętej.
Stawiamy na:
roku. Fundacja Sz(t)uka Teatru jest organizacją pozarządową, zrzeszającą młodych twórców skupionych wokół teatru. Naszą misją jest uczynić ze sztuki teatralnej medium do porozumiewania się wszystkich ludzi. Pragniemy ożywić sztukę teatralną, sprawić, aby odpowiadała ona na potrzeby współczesnego człowieka – zarówno jako twórcy, jak i widza. Chcemy aby sztuka mogła stać się sposobem na życie, metodą wyrażania siebie i własnych potrzeb, a także medium w komunikacji międzyludzkiej. Stajemy naprzeciwko sztuce elitarnej, zamkniętej. Pragniemy wspierać rozwój teatralny młodych twórców, amatorów, a także stwarzać przestrzeń do dialogu artystycznego, inspirować, trafiać do miejsc zamkniętych, upowszechniać kontakt z kulturą i sztuką. Fundacja Sz(t)uka Teatru kładzie nacisk na wyrównanie szans i wspieranie twórczego rozwoju jednostek i środowisk wykluczonych społecznie. Jej działalność ma charakter dynamiczny, otwarty na potrzeby konkretnych ludzi.Fundacja organizuje warsztaty, spektakle, koncerty, wernisaże i panele dyskusyjne z udziałem nie tylko profesjonalistów, ale także amatorów i pasjonatów sztuki Z języka esperanto oznacza sieć sztuki. Sieć – można kojarzyć z odporną na czynniki zewnętrzne siecią pajęczą, wykonaną z elastycznej, nici, która rozciąga się i nie urywa, która nie rozpuszcza się w wodzie. Arto-Reto to projekt multi-artystyczny, zrzeszający twórców działających na różnych płaszczyznach, łączący ich wspólną siecią, która wciąż się rozrasta i obejmuje zasięgiem nowych artysów. Tym, co łączy i spaja jest teatr. Wokół spektaklu spotykają się przedstawiciele różnych dziedzin sztuk. Arto-Reto inspiruje, stwarza możliwość dialogu ponad wszelkimi podziałami i różnicami (stąd nazwa w uniwersalnym języku esperanto). Fundacja Sz(t)uka Teatru jest organizacją pozarządową, zrzeszającą młodych twórców skupionych wokół teatru. Naszą misją jest uczynić ze sztuki teatralnej medium do porozumiewania się wszystkich ludzi. Pragniemy ożywić sztukę
Pragniemy wspierać rozwój teatralny młodych twórców, amatorów, a także stwarzać przestrzeń do dialogu artystycznego, inspirować, trafiać do miejsc zamkniętych, upowszechniać kontakt z kulturą i sztuką. Fundacja Sz(t)uka Teatru kładzie nacisk na wyrównanie szans i wspieranie twórczego rozwoju jednostek i środowisk wykluczonych społecznie. Jej działalność ma charakter dynamiczny, otwarty na potrzeby konkretnych ludzi. Fundacja organizuje warsztaty, spektakle, koncerty, wernisaże i panele dyskusyjne z udziałem nie tylko profesjonalistów, ale także amatorów i pasjonatów sztuki sieć można kojarzyć z odporną na czynniki zewnętrzne siecią pajęczą, wykonaną z elastycznej, nici, która rozciąga się i nie urywa, która nie rozpuszcza się w wodzie. Arto-Reto to projekt multi-artystyczny, zrzeszający twórców to projekt multi-artystyczny, zrzeszający działających na różnych płaszczyznach, łączący ich wspólną siecią, która wciąż się rozrasta i obejmuje zasięgiem nowych artysów. Tym, co łączy i spaja jest teatr. Wokół spektaklu spotykają się przedstawiciele różnych dziedzin sztuk. Arto-Reto inspiruje, stwarza możliwość dialogu ponad wszelkimi podziałami i różnicami (stąd nazwa w uniwersalnym języku esperanto). Stajemy naprzeciwko sztuce elitarnej, zamkniętej. Pragniemy wspierać rozwój teatralny młodych twórców, amatorów, a także stwarzać przestrzeń do dialogu artystycznego, inspirować, trafiać do miejsc zamkniętych, upowszechniać kontakt z kulturą i sztuką.
może im pomóc w codziennym życiu. Nie ma innej dziedziny sztuki, która w tak bezpośredni sposób skupiałaby się na człowieku. Przeciwdziała rozwarstwianiu się społeczeństwa, sprzyja wyrównywaniu szans, integracji, pobudza do działania, pozwala lepiej poznać samego siebie. WOLNY ROZWÓJ Jednym z naszych celów jest stworzenie w ludziach po-
TEATR Większość z nas nie ma świadomości, że teatr
16–17 BIGOS
FOT. ANGELIKA WITKOWSKA
trzeby wewnętrznego rozwoju twórczego. Niech będzie swobodny, osobisty, bez systemów nagród i kar, naturalny i wolny. WARTOŚCI Dziś słowo bardzo passe. Co w ogóle oznacza? Jakie wartości może nieść ze sobą teatr? KOMUNIKACJĘ Fundacja Sz(t)uka Teatru daje przestrzeń do zatrzymania się na moment, do ucieszenia się momentem. Dziś często boimy się mówić o swoich interpretacjach, bo wydaje nam się, że za mało się znamy na sztuce. To nieprawda. Mówiąc o sztuce mówmy odczuciach, a tu nie ma złych odpowiedzi. GRUPĘ – LUDZI Jesteśmy otwarci na każdego z Was, bo w każdym drzemią pokłady wyobraźni, duszy, twórczego talentu. LUZ „Czuję się na luzie, żeby oglądać, żeby tworzyć” Do odbioru wrażeń czy emocji niezbędna jest bezstresowa, atmosfera.
Siedzę w samolocie wojskowym. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Nie wyglądają tak jak Ci dotychczas. Każdy z nich ma w sobie jakąś tajemnicę. Czemu ze mną jadą? Czemu tam? Skąd uciekają? Nie znam jeszcze ich historii ale wiem, że niedługo usłyszę. Obok mnie śpi Sam. Pod ręką wciśnięty ma plecak, w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania. Przygotowany jest zawsze. Ci ludzie to prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy. Czemu wybierają się w tak odległą podróż? Czemu ja tu jestem? Minus 70°C. Idąc przez lodową mgłę na kilka sekund zostawiam za sobą coś w rodzaju kryształowego tunelu. Jest tak cicho, że można się tej ciszy przestraszyć. To NIEPRAWDOPODOBNE. Wychodzę z namiotu, śnieg trzeszczy pod moimi stopami. Znam doskonale to uczucie, kiedy ktoś na mnie patrzy. Ale tym razem to niemożliwe. Przystaję. Słyszę tylko foki pod lodem. Przedziwne, tajemnicze, piękne odgłosy. Klękam i przykładam ucho do tafli. Dźwięk odbija się od lodowej warstwy. Niektórzy porównują to do muzyki Pink Floydów. Wokół pustka. Jak na księżycu. W sekundę zmienia się pogoda. Z pięknej, słonecznej w potworną burzę śnieżną. Nic nie widzę, natomiast zamiast głuchej ciszy słyszę, jak śnieg uderza w tył mojej głowy. Próbuję znaleźć drogę do bazy. Trafiam tu do stacji badawczej McMurdo. To w zasadzie małe miasto. Jest tu wszystko, łącznie z restauracjami, kursami tańca, solarium i bankomatem. Dziwne. Dotu, gdy bezczelnie potrąca mnie łokciem jeden z mężczyzn ciągnących po lodzie ogromną płachtę. Już za chwilę okazuje się, że jest to gigantyczny balon, który naukowcy powoli wypełniają gazem, aby ten dostał się do stratosfery i by dzięki niemu mogli prowadzić badania. Zadziwiające, że w takim miejscu na powierzchni są stacje badawcze, miasta, a pod lodem żyją foki i tysiące niesamowitych stworzeń. Wieczorem w namiocie poznaję kolejnych ludzi. Wszystkich tu coś łączy. Jaki mieli cel, żeby tu przyjechać? Naukowcy myjący sterty brudnych garów, podróżnicy, którzy byli już wszędzie, lingwiści, w miejscu gdzie nie ma języków, ogrodnicy na lodowej przestrzeni. Wszyscy spadli na sam dół globu. Zdecydowali się porzucić wszystko, co znali do tej pory. Znaleźli tu wolność. Każdy po kolei opowiada swoją historię. Niektórzy o nurkowaniu, pływaniu w jaskiniach, hodowli aligatorów. W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odrobina prawdy? Każdy kreując w głowie świat mu nieznany, dodaje chyba cząstkę siebie. Dodatkowo zawsze jest przeczucie, że poza tym co widzimy naprawdę, tu i teraz, jest coś jeszcze. Jakaś tajemnica. Niektóre opowieści wydają się tak nierealne, że aż trudno mi w nie uwierzyć. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie te miejsca takie, jakie one naprawdę są? Czy da się w ogóle określić jednoznacznie jakieś miejsce, zdarzenie? Rozmyślania przerywa śmiech jakiegoś mężczyzny. Ten dźwięk przenosi mnie na największy klif w Norwegii. Stoję na skale w stroju latającej wiewiórki. Pomimo długich przygotowań wiem, że mogę za chwilę zginąć. Serce uderza tak, że ledwie słyszę ostatnie wskazów W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odrobina prawdy? Każdy kreując w głowie świat mu nieznany, dodaje chyba cząstkę siebie. Dodatkowo zawsze jest przeczucie, że poza tym co widzimy naprawdę, tu i teraz, jest coś jeszcze. Jakaś tajemnica. Niektóre opowieści wydają się tak nierealne, że aż trudno mi w nie uwierzyć. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie te miejsca takie, jakie one naprawdę są? Czy da się w ogóle określić jednoznacznie jakieś miejsce, zdarzenie? Rozmyślania przerywa śmiech jakiegoś mężczyzny. Ten dźwięk
Nasza misja: uczynić ze sztuki teatralnej medium do porozumiewania się wszystkich ludzi. Wspiera młodych twórców angażując ich w swoje projekty, dając możliwość kreatywnego uczestnictwa w ich realizacji.
przenosi mnie na największy klif w Norwegii. Stoję na skale w stroju latającej wiewiórki. Pomimo długich przygotowań wiem, że mogę za chwilę zginąć. Serce uderza tak, że ledwie słyszę ostatnie wskazówki. Powtarzam w myślach kolejne ruchy. 4,3,2,1… Skaczę. Robię obrót w powietrzu. Lecę. 230 km na godzinę! Marzenie! Mam na sobie ten dziwny strój i tylko dzięki temu mogę wszystko. Mogę wszystko. Nic nie jest ważne. Dłonie mijają skały o parę centymetrów. Jeden zły ruch i koniec. Tymczasem ja robię fikołki w powietrzu, hamuję, przyspieszam, wyprzedzam innych, takich jak ja. Mijam skały wystające z wody. Kamera zainstalowana na kasku filmuje wszystko. Otwieram spadochron. Ląduję w wyznaczonym miejscu. W tej sekundzie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Udało się! Za sobą słyszę śmiech. To dokładnie ten sam śmiech, który dobiegł do mnie tutaj. Opowieści przerywa John. Zwykle wieczorami przynosi filmy science-fiction o zagładzie świata. Tym razem pokazuje nagranie podwodnych przestrzeni. John jest profesjonalnym nurkiem. Dziś po raz kolejny zszedł pod lód, żeby badać żyjące tam istoty. John płynie między abstrakcyjnymi formami glonów i zwierząt. Ma się wrażenie, że tu zaczyna się zupełnie inne życie.
biegnij po sztukę 25 listopada „Klub Pod Jaszczurami” zamienił się w najbardziej artystyczne miejsce w Krakowie, wypełniając się dziełami młodych utalentowanych malarzy, ilustratorów i grafików. strona 20–25
B Y bardzo małe Wystawa „minimini” odbyła się 11 maja 2012 roku w Galerii Sezonowej na Dębnikach. Zorganizowana została przez „Prassę” Koło Naukowe studentów grafiki. strona 26–29
babski wieczór Wieczór. W sercu Puszczy NIepołomickiej zostaje wykopany wielki dół. Wokół niego leżą tylko narzędzia i wypełniony po brzegi lniany worek. A nad nim? Nad nim stoi sześć młodych dziewczyn . Z pewnością zaistniałe okoliczności nie przypominają typowego „babskiego wieczoru”... strona 30–33
Ł O
BANDA /1
TEKST: MARTA KOZŁOWSKA
b i e p o Impreza skierowana do studentów i absolwentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, oraz kierunków plastycznych różnych uczelni krakowskich. Młodych artystów reprezentujących różne style, szkoły i środowiska artystyczne z Krakowa. Impreza ma na celu promocję młodych twórców. Umożliwiająca im nawiązanie kontaktów z klientami, kolekcjonerami i galeriami które z pewnością zaprocentują w przyszłości. Targi dają możliwość bezpośredniego kontaktu z artystami oraz przyjrzenia się z bliska nowym trendom we współczesnej sztuce. Poszukiwacze młodych talentów, kolekcjonerzy, osoby, które lubią mieć w swoim domu oryginalne ozdoby. Każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie. Na tzw. Targach Młodej Sztuki, można zobaczyć a zarazem kupić bezpośrednio od artystów prace młodych twórców, począwszy od malarstwa oraz grafiki tradycyjnej, przez fotografię, rzeźbę, ceramikę, biżuterię oraz tkaninę artystyczną, na oryginalnych dodatkach kończąc. To nie tylko promocja młodych, uzdolnionych artystów, ale również wyprowadzenie w przestrzeń miejską Krakowa Sztuki
MARLENA BICZAK Stanowisko 1 na Targach Sztuki
MARLENA BICZAK
Stanowisko 2 na Targach Sztuki
http://www.marlenabiczak.cba.pl/
wystawach w Polsce i za granicą. Laureatka Nagrody Grand Prix w konkursie na Grafikę Roku 2012.
natomiast u Rektora ASP Stanisława Tabisza, u którego zdobywa wyróżnienia i oceny celujące. Dwukrotna laureatka stypendium Rektora dla Najwybitniejszych Studentów oraz Prezydenta Miasta Częstochowy w dziedzinie sztuki plastyczne. Działaczka samorządu studenckiego, współzałożycielka Koła Artystycznego Wydziału Grafiki „Passa” oraz członkini grupy artystycznej „Banda”. Zajmuje się malarstwem, miedziorytem, ilustracją i projektowaniem graficznym. Brała udział w wielu
Marlena Biczak ur. 14 grudnia 1989 w Częstochowie. Absolwentka Zespołu Szkół Plastycznych im. Jacka Malczewskiego w Częstochowie. Studentka Grafiki w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Grafikę warsztatową rozwija w pracowni miedziorytu pod opieką Dziekana Wydziału Grafiki Krzysztofa Tomalskiego. Malarstwo
Członkini grupy banda
MARLENA BICZAK
20–21 BYŁO
- g n i j s z t u k ę 25 LISTOPADA „KLUB POD JASZCZURAMI” ZAMIENIŁ SIĘ W NAJBARDZIEJ ARTYSTYCZNE MIEJSCE W KRAKOWIE, WYPEŁNIAJĄC SIĘ DZIEŁAMI MŁODYCH UTALENTOWANYCH MALARZY, ILUSTRATORÓW I GRAFIKÓW.
FOT. EDYTA DUFAJ
BANDA /1
http://weronikatyrpa.pl
nym. Uczestniczyła w projekcie społeczno-artystycznym „Labirynt wolności” w Nowym Wiśniczu. Reprezentowała Pracownię Rysunku WG na międzynarodowych warsztatach rysunkowych „Harenda 2011”. Aktywnie uczestniczy w licznych szkoleniach, warsztatach i projektach artystycznych. Współzałożycielka dynamicznie rozwijającej się grupy artystycznej Banda. Wzięła udział w ponad 20. wystawach zbiorowych, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Studiuje na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dwukrotna laureatka Stypendium Rektora dla najlepszych studentów w roku akademickim 2010/2011 oraz 2011/12. Otrzymała II miejsce w Konkursie na Najlepszego Studenta RP, w branży Sztuka, „Studencki Nobel 2012” oraz wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie fotograficz
Przewodnicząca grupy banda
duje inną koncepcję: ma trafić do ludzi, którzy na co dzień nie mają kontaktu z malarstwem czy grafiką. Młodzi artyści zdają sobie także sprawę z faktu, że nie każdy może pozwolić sobie na kupienie dzieła znanego artysty, więc ceny prac na Targach Młodej Sztuki były dopasowane do szerszej grupy odbiorców. Przy odrobinie szczęścia i dobrym wyczuciu można było nabyć dzieło, które być może okaże się za kilka lat doskonałą inwestycją. „Sztukobranie” to fantastyczna forma promocji dla młodych twórców. Absolwenci artystycznych kierunków często, pomimo wielkiego talentu, mają problem z wybiciem się na rynku, albo po prostu nie potrafią tego zrobić. Targi umożliwiają bezpośredni kontakt z odbiorcą i potencjalnym klientem, więc prace przestają być anonimowe. Organizatorka wydarzenia zdaje sobie doskonale sprawę z sytuacji młodych-zdolnych, więc w planach na przyszłość wymienia także warsztaty z marketingu, które mają im pomóc rozwinąć samoświadomość i umiejętności sprzedaży własnych dzieł. Wśród studentów i absolwentów uczelni
artystycznych zainteresowanie prezentacją swoich dzieł w takiej formie cały czas rośnie, więc Targi Młodej Sztuki na pewno wpiszą się na stałe w artystyczną mapę Krakowa. Czekamy na następną edycję! Mechanika kwantowa niesie za sobą mnóstwo paradosów o burzących spokój naszych umysłów i przeczą logice, którą znamy z życia codziennego. Wydaje nam się, że prawa rządzące makroświatem i mikroświatem powinny być takie same, przynajmniej co do zasad ogólnych. Nie może być dwóch rzeczy w tym samym miejscu, jak coś jest białe to nie jest czarne, jak coś jest to jest, a nie trochę jest a trochę nie jest. Przyzwyczajeni jesteśmy do prawd kategorycznych. Tymczasem mechanika kwantowa jest zaprzeczeniem takiego podejścia do świata. Wszędzie napotykamy w niej niepewność i niewiadome. Wszystko jest w niej jedynie prawdopodobne, nieokreślone i rozmyte. Są wartości, które nie mogą być razem mierzone dokładnie, i to nie jest wynikiem niedoskonałości naszych przyrządów, lecz wpisane w samą naturę rzeczy, w istotę tego świata, w jego strukturę. Teoria opisuje zjawiska, które przeczą „zdrowemu rozsądkowi”, cokolwiek on by oznaczał. Fale prawdopodobieństwa miotają okrętem naszej wiedzy jak sztorm nędzną łupiną. Efekt tunelowania, anihilacja, dualizm falowo-korpuskularny wywołują w nas niesamowity opór przed akceptacją istnienia tych zjawisk. Dlate Mechanika kwantowa niesie za sobą mnóstwo paradosów burzących spokój naszych umysłów i przeczą logice, którą znamy z życia codziennego. Wydaje nam się, że prawa rządzące makroświatem i mikroświatem powinny być takie same, przynajmniej co do zasad ogólnych.Nie może być dwóch rzeczy w tym samym miejscu, jak coś jest białe to nie jest czarne, jak coś jest to jest, a nie trochę jest a trochę nie jest. Przyzwyczajeni jesteśmy do prawd kategorycznych. Tymczasem mechanika kwanwtowa jest zaprzeczeniem takiego podejścia do świata. Wszędzie napotykamy w niej niepewność i niewiadome. Wszystko jest w niej jedynie prawdopodobne, nieokreślone i rozmyte. Są wartości, które nie mogą być razem mierzone dokładnie, i to nie jest wynikiem niedoskonałości naszych przyrządów, lecz wpisane w samą naturę rzeczy, w istotę tego świata, w jego strukturę. Teoria opisuje zjawiska, które przeczą „zdrowemu rozsądkowi”, cokolwiek on by oznaczał. Fale prawdopodobieństwa miotają okrętem naszej wiedzy jak sztorm nędzną łupiną. Efekt tunelowania, anihilacja, dualizm falowo-korpuskularny
WERONIKA TYRPA
współczesnej. Tworząc targi pragniemy wzmocnić pozycję sztuki w świadomości odbiorców i na rynku sztuki. Targi Młodej Sztuki są równocześnie integralną częścią Festiwalu „Revsolution - Dzieje się!” organizowanego przez firmę projektowo-szkoleniową Revsolution. Głównym celem Festiwalu jest promowanie wzajemnych korelacji pomiędzy sztuką, twórczością oraz biznesem, w tym promocja młodych ludzi, którzy rozpoczęli własną działalność biznesową jeszcze w trakcie studiów. Zamiarem organizatorów jest także pokazanie, że w kontekście globalnych trendów już nie tylko sztuka jest biznesem, ale także biznes staje się formą sztuki. W ten jeden dzień za ich sprawą w murach kawiarni Artefakt zagości muzyka, teatr, film, taniec, fotografia, książka oraz... biznes. To już druga edycja Targów Młodej Sztuki – pierwsza odbyła się w lecie. Tym razem swoje prace prezentowało trzydziestu artystów, którzy wzbudzili niemałe zainteresowanie. Do „Klubu Pod Jaszczurami” wchodzili zarówno miłośnicy sztuki, poinformowani już wcześniej o odbywającym się wydarzeniu, jak i przypadkowi przechodnie. Klasyczna forma targów sztuki przewiduje interakcję artystów z potencjalnymi klientami, którzy są w większości zdecydowani na zakup, wiedzą czego szukają i płynnie podejmują decyzję. „Sztukobranie” natomiast przewi-
WERONIKA TYRPA Stanowisko na Targach Sztuki
FOT. OFIA SZCZĘ
autor: marlena biczak
banda w mocaku
JEDNĄ Z WIELKICH ZAGADEK MECHANIKI KWANTOWEJ JEST
wywołują w nas niesamowity opór przed akceptacją istnienia tych zjawisk. Dlatego poświęcamy mnóstwo czasu i energii aby wyjaśnić niezrozumiałe i zrozumieć niewyjaśnione. Często bezskutecznie. zjawisko nielokalności. O ile teoria względności znalazła w naszych umysłach swoje miejsce i jest akceptowana mimo tego, że i ona niesie ze sobą nieco zaskakujących faktów ( stałość prędkości światła, spowolnienie czasu, wygięcie przestrzeni), to zjawisko o niemal magicznym podłożu, jakim jest nielokalność, budzi w nas immanentny sprzeciw. W skrócie polega ono na tym, że w pewnych procesach fizycznych układ emituje w przeciwnych strony dwie cząstki o pewnych właściwościach opozycyjnych. Jeżeli jedna cząstka jest dajmy na to biała to druga na pewno czarna i odwrotnie. Oczywiście nie chodzi o kolor a o właściwość zwaną spinem, ale dla wygody opisu posłużę się tutaj pojęciem barwy. Nie jest określone, która z cząstek jest biała a która czarna, ale wiadomo, że jeżeli jedna jest taka to druga jest na pewno siaka. możemy być pewni, że cząstka, która poleciała sobie w stronę przeciwną jest na pewno koloru innego niż nasza cząstka. FOT. EDYTA DUFAJ
BANDA /1
24–25 BYŁO
Targi dają możliwość bezpośredniego kontaktu z artystami oraz przyjrzenia się z bliska nowym trendom we współczesnej sztuce.
. . . FOT. EDYTA DUFAJ
BANDA /1
TEKST: GABRIELA FITER
b a r d z o m a ł e WYSTAWA „MINIMINI” ODBYŁA SIĘ 11 MAJA 2012 ROKU W GALERII SEZONOWEJ NA DĘBNIKACH. ZORGANIZOWANA ZOSTAŁA PRZEZ „PRASSĘ” KOŁO NAUKOWE STUDENTÓW GRAFIKI.
Wszystko w lub o małym wymiarze. W wystawie wzięli udział studenci grafiki, których zadaniem było stworzenie prac małych. Idea wystawy, która pojawiła się w naszych głowach spontanicznie doprowadziła do powstania zbioru prac, które pomimo dużej różnorodności spowodowanej znaczną grupą uczestników cechują się lekkością i swobodą. Studenci uwolnieni od długotrwałego procesu tworzenia dzieła, zaproponowali pracki niefrasobliwe, niespektakularne, intymne, zabawne, bez zadęcia. Udział wzięli: Gabriela Cygan, Magdalena Sawicka, Mateusz Michalczyk, Marlena Biczak, Weronika Tyrpa, Zofia Trybis, Zofia Szczęsna, Iwona Jabłonowska, Agnieszka Grzegorczyk, Maria Kozakiewicz, Xawery Wolski, Hubert Gromny, Gabriela Fiter, Szymon Szelc, Piotr Szwagrzyk, Paulina Lichwicka
tem lub dominantą, przełożeniem na widzialne moich emocji. Równie ważny jak same prace jest dla mnie czas, który poświęcam na ich wykonanie. Rysowanie pozwala mi się skupić i wyciszyć, co na co dzień nie jest już takie łatwe. Ten proces, który opisałam powyżej, jest w dużej mierze intuicyjny, no i też lekko anachroniczny, ale dzięki niemu może trochę łatwiej oswoić i uczynić ciekawszym otaczający mnie świat.
dla mnie elementy, które upraszczam, dekonstruuję, deformuję lub przerysowuję. Zacieram granicę między ciałem a przedmiotami i wnętrzem. Porządkuję i jednocześnie komplikuję zapis, który przez to staje się „moim” wycinkiem rzeczywistości. Często tworzę cykle, próbując różnych sposobów wykonania, punktów obserwacyjnych. Równoprawną częścią moich grafik i rysunków oprócz kresek i struktur tworzonych różnymi narzędziami, jest kolor. Jest ważnym akcen
Aktualnie zajmuję się rysunkiem i grafiką warsztatową ¬– wklęsłodrukiem. W swoich pracach staram się opisywać rzeczywistość, z którą stykam się każdego dnia – od sztucznie aranżowanej przestrzeni w pracowni, do domowego wnętrza, bliskich mi osób, przedmiotów. Efektem mojej obserwacji nie jest realistyczny opis. Z tego co widzę, wybieram najważniejsze, najbardziej atrakcyjne
Organizator wystawy
GABRIELA FITER
26–27 BYŁO
FOT. MICHALINA KWAPISZ
BANDA /1
HUBERT GROMNY
TEKST: ZOFIA SZCZĘSNA Według Wikipedii, najmniejszy format standardowy to A10 – 2,6 x 3,7 cm. I tu właśnie zaczyna się teoria względności pojęć (w
http://zofiaszczesna.blogspot.com
w Krakowie. W 2007 roku ukończyła z wyróżnieniem Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Plastycznych w Krakowie. Od 2007 roku studiowała na Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2012 roku obroniła dyplom w pracowni wklęsłodruku, pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana. Zostaje on zaprezentowany na wystawie „Najlepsze dyplomy 2012”” w Pałacu Sztuki Urodzona w 1988 roku w Krakowie.
Urodzona w 1989 roku w Krakowie, ukończyła XLO im. KEN. Obecnie studentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Grafiki oraz w I Pracowni Interdyscyplinarnej na Wydziale Malarstwa. Stypendystka Rektora ASP w Krakowie. Uprawia malarstwo, rysunek, grafikę, instalacje, własne eksperymentalne techniki mieszane. Urodzona w 1988 roku
ZOFIA SZCZĘSNA
Zwiadowca grupy banda
moim rozumieniu). Dla mnie jest to format standardowy, może trochę mniejszy od standardowego, takie A5 dla przeciętnego człowieka (połówka A4). Nie wiem skąd wzięło się to zafascynowanie miniaturą, wręcz mikropsją. Z całą pewnością jednak jest to zjawisko powiązane z tematyką, którą poruszam w swoich pracach – astronomią i kosmologią oraz mechaniką kwantową. Gdy mowa o tej ostatniej, jest to ilustracja świata, którego (powtarzając za Nielsem Bohrem1) nie ma – którego w każdym razie nie możemy zobaczyć, wprost zaobserwować za pomocą urządzeń optycznych. Interesuje mnie najbardziej to, co odkryto najdalej na skali najmniejszych cząstek elementarnych i dziwacznych oddziaływań między nimi, to co „najgłębiej” do tej pory zbadane bo na razie technologia nie pozwala nam zbadać co kryje się pod jeszcze większym „powiększeniem” (używam tego słowa w nawiasie, ponieważ poruszając się po tematyce mechaniki kwantowej nie możemy już mówić o obserwacji, powiększaniu czy pomniejszaniu w takim sensie, jak rozumiemy to
na co dzień). Nie jest to jednak zależność przemyślana przeze mnie i założona z góry. Po prostu ciągnie mnie do coraz mniejszego formatu, cieszy mnie to, pociąga, fascynuje, jest niesamowitym wyzwaniem – podobnie jak lektura literatury dotyczącej fizyki. Najmniejszą grafikę (wklęsłodruk) zrobiłam w formacie 6 x 6 mm. I planuję zejść jeszcze niżej! Jaki to ma dokładnie cel czy sens – tego nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że może to nierozważne stawiać wprost takie bezmyślne założenia, jednak nie obawiam się specjalnie nawet bardzo druzgocącej krytyki. Poza
MARLENA BICZAK
podstawami teoretycznymi mechaniki kwantowej od wielkich fizyków XX wieku nauczyłam się czegoś jeszcze – że warto podążać za intuicją, nawet jeśli wydaje się to zupełnie nie mieć sensu. Jeśli tylko ma się poczucie, że to co się robi prowadzi w stronę niesamowitych odkryć, warto twardo się tego trzymać i wytrwać w badaniach i poszukiwaniach do końca, bo często szalone pomysły mają w efekcie najlepsze uzasadnienie. I, powtarzając za Albertem Einsteinem, jeśli czegoś nie da się prosto wytłumaczyć, znaczy to, że się tego do końca nie zrozumiało. To dla mnie pocieszające bo nie umiem i nie lubię snuć długich teoretyczno-metafizycznych wywodów na temat swoich prac. Tym optymistycznym akcentem kończę zatem ten krótki tekst. 1 – Niels Bohr – laureat Nagrody Nobla za opracowanie badania struktury atomu (1922), fizyk pochodzenia duńskiego. Był orędownikiem najbardziej dziwacznych teorii z zakresu mechaniki kwantowej, które dziś przyjęte są jako naukowe fakty – jak np. zjawisko dualizmu korpuskularno-falowego czy zasada nieoznaczoności.
WERONIKA TYRPA
28–29 BYŁO
BANDA /1
b a b w i e -
30–31 BYŁO
TEKST: MARLENA BICZAK
- s k i - c z ó r . . . WIECZÓR. W SERCU PUSZCZY NIEPOŁOMICKIEJ ZOSTAJE WYKOPANY WIELKI DÓŁ. WOKÓŁ NIEGO LEŻĄ TYLKO NARZĘDZIA I WYPEŁNIONY PO BRZEGI LNIANY WOREK. A NAD NIM? NAD NIM STOI SZEŚĆ MŁODYCH DZIEWCZYN . Z PEWNOŚCIĄ ZAISTNIAŁE OKOLICZNOŚCI NIE PRZYPOMINAJĄ TYPOWEGO „BABSKIEGO WIECZORU”...
BANDA /1
Wieczór. W sercu Puszczy NIepołomickiej zostaje wykopany wielki dół. Wokół niego leżą tylko narzędzia i wypełniony po brzegi lniany worek. A nad nim? Nad nim stoi sześć młodych dziewczyn . Z pewnością zaistniałe okoliczności nie wskazują na typowy „babski wieczór”.
BANDA Prace przeznaczne do zakopania
FOT. MICHALINA KWAPISZ
Wieczorem w namiocie poznaję kolejnych ludzi. Wszystkich tu coś łączy. Jaki mieli cel, żeby tu przyjechać? Naukowcy myjący sterty brudnych garów, podróżnicy, którzy byli już wszędzie, lingwiści, w miejscu gdzie nie ma języków, ogrodnicy na lodowej przestrzeni. Wszyscy spadli na sam dół globu. Zdecydowali się porzucić wszystko, co znali do tej pory. Znaleźli tu wolność. Każdy po kolei opowiada swoją historię. Niektórzy o nurkowaniu, pływaniu w jaskiniach, hodowli aligatorów. W mojej głowie natychmiast pojawiło się tysiąc obrazów. Moich własnych wyobrażeń siebie w tych sytuacjach. Lecz czy w moich myślach jest choć odrobina prawdy? Każdy kreując w głowie świat mu nieznany, dodaje chyba cząstkę siebie. Dodatkowo zawsze jest przeczucie, że poza tym co widzimy naprawdę, tu i teraz, jest coś jeszcze. Jakaś tajemnica. Niektóre opowieści wydają się tak nierealne, że aż trudno mi w nie uwierzyć. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie te miejsca takie, jakie one naprawdę są? Czy da się w ogóle określić jednoznacznie jakieś miejsce, zdarzenie? Rozmyślania przerywa śmiech jakiegoś mężczyzny. Ten dźwięk przenosi mnie na największy klif w Norwegii. Stoję
32–33 BYŁO na skale w stroju latającej wiewiórki. Pomimo długich przygotowań wiem, że mogę za chwilę zginąć. Serce uderza tak, że ledwie słyszę ostatnie wskazówki. Powtarzam w myślach kolejne ruchy. 4,3,2,1… Skaczę. Robię obrót w powietrzu. Lecę. 230 km na godzinę! Marzenie! Mam na sobie ten dziwny strój i tylko dzięki temu mogę wszystko. Mogę wszystko. Nic nie jest ważne. Dłonie mijają skały o parę centymetrów. Jeden zły ruch i koniec. Tymczasem ja robię fikołki w powietrzu, hamuję, przyspieszam, wyprzedzam innych, takich jak ja. Mijam skały wystające z wody. Kamera zainstalowana na kasku filmuje wszystko. Otwieram spadochron. Ląduję w wyznaczonym miejscu. W tej sekundzie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Udało się! Za sobą słyszę śmiech. To dokładnie ten sam śmiech, który dobiegł do mnie tutaj. Opowieści przerywa John. Zwykle wieczorami przynosi filmy science-fiction o zagładzie świata. Tym razem pokazuje nagranie podwodnych przestrzeni. John jest profesjonalnym nurkiem. Dziś po raz kolejny zszedł pod lód, żeby badać żyjące tam istoty. Nieliczni, którzy tego doświadczyli porównują to miejsce do katedry. John płynie między abstrakcyjnymi formami glonów i zwierząt. Ma się wrażenie, że tu zaczyna się zupełnie inne życie. Światło przebija się miejscami, tworząc rażące, niebieskie promienie. Można podziwiać lodowe jaskinie i jamy, w których kryją się nowe formy życia. Z jego pracą w tym miejscu wiąże się ogromne ryzyko. Nurek wchodzi pod lód, ma określone zadanie. Płynie między skałami, wpływa w jaskinie i coraz bardziej oddala się od lodowego otworu, przez który się tu dostał. John musi sam znaleźć drogę powrotną i nieraz nie jest to łatwe zadanie. Nie może nawet posłużyć się kompasem. Na biegunie południowym nie da się iść na
południe. Siedząc tu, wśród ludzi, którzy przenieśli się na koniec świata, aby uwolnić się od czegoś, aby nie czuć się niczym skrępowanym, przypomniał mi się Noi Albinoi. Piękny film. Miejsce prawie takie jak to, w którym jestem i świat tak bardzo oddalony od mojego codziennego życia - Islandia. Wielkie góry lodowe, mróz, zaspy śnieżne, małe miasteczko, z brakiem jakichkolwiek perspektyw. Noi próbuje uciec od świata, w którym żyje. Tak jak Ci podróżnicy, życiowi rozbitkowie, z którymi tutaj siedzę. Tylko, że oni naprawdę uciekli, a on stwarza sobie małą oazę, kryjówkę pod podłogą, która po jego wejściu automatycznie zaściela się dywanikiem. To drzwi do świata marzeń, snów. Zielona tapeta z hawajskimi palmami i sprytne urządzenie wyświetlające kolorowe obrazki z Indianami i morzem, pozwalają mu zapomnieć o wszystkim, co go otacza. Chce uciec od życia w letargu, życia w jednym miejscu, z przyzwyczajenia, z lenistwa. Co prowokuje ludzi a co zniechęca i sprawia, że tkwią uwięzieni przez całe życie w jednym miejscu ? Zaczynam zastanawiać się, jakie mają drogi ucieczki. Może wystarczy tak jak Noi wyświetlać sobie nieustannie ob-
razki z palmami i przenosić się do innego świata w wyobrażeniach, myślach, snach? Może sztuka, literatura, film jest właśnie ucieczką, przeniesieniem się gdzieś indziej, żeby nie zwariować? Wychodzę z namiotu. Lekko ślizgam się po lodowej tafli. Ma się tu wrażenie, że lód nie ma końca, że woda nie ma dna. Kładę się, nasłuchując dźwięków, wydawanych przez foki. Przez moment czuję się jak rosyjski pielgrzym wypatrujący pod lodem jeziora niewidzialnego miasta Kitesz. Idę dalej. Natrafiam na skromne z wyglądu drewniane pomieszczenie. Trudno to jakoś nazwać. Nie przypomina ani domu, ani tutejszej fabryki. Dziwny budynek ze szklanymi fragmentami dachu. Wygląda z zewnątrz na trochę zaniedbany. Z ciekawością uchylam drzwi. Wielkie zielone liście zasłaniają mi twarz. Przedzieram się przez następne rośliny.
B O M banda w mocaku W Bibliotece MOCAK-u otwarta została wystawa Letnicy grupy Banda z Wydziału Grafiki ASP w Krakowie. Banda: Marlena Biczak, Anna Juszczak, Weronika Kasprzyk, Maria Kozakiewicz, Paulina Lichwicka, Dominika Szczałba, Zofia Szczęsna, Szymon Szelc, Weronika Tyrpa, Xawery Wolski strona 36–41
B A
BANDA /1
TEKST: MAGDALENA MAZIK
m c b o a a n w - k d u a
36–37 BOMBA Przed nowopowstałymi instytucjami kultury, do których zalicza się MOCAK stoi wiele trudnych zadań: krystalizująca się w szybkim tempie własna tożsamość, przepracowywanie kolekcji, archiwaliów i zastanych kontekstów, wpisywanie się w mapę świata sztuki. Dla Biblioteki MOCAK-u największym wyzwaniem jest stworzenie przestrzeni otwartej, odpowiadającej potrzebom użytkowników, przy jednoczesnym podkreśleniu wyjątkowości Biblioteki funkcjonującej w obrębie Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozumiana jako miejsce, w którym spotykają się drogi odbiorcy sztuki i czytelnika, przestrzeń Biblioteki ma sprzyjać kameralnej lekturze, jak i pozwalać na kontakt ze sztuką. Za cel stawiamy sobie przybliżanie sztuki nie tylko poprzez udostępniane publikacji, lecz także poprzez współpracę z artystami. Wizja bycia miejscem otwartym na nowe inicjatywy ziściła się dzięki wystawie „Letnicy” zamykającej pierwsze lato działalności Biblioteki MOCAK-u. W myśl zasady, że najlepsze pomysły przychodzą same, Banda (już sama nazwa to urocza metafora!) pojawiła się w Bibliotece znienacka... Pierwsze pojawienie się BANDY w MOCAK-u: 23.08.2012 Ilość artystów: 10, Ilość dzieł sztuki: 23-26, Wersje nazwy grupy: 3, Wersje nazwy wystawy: 6, Ilość maili wysłanych: 42, Ilość maili odebranych: 39, Ilość połączeń telefonicznych: 38, Największe spóźnienie: 6 dni, 4h, 44 min, Ilość momentów przełomowych: 8, Czas zamontowania ostatniej pracy: godz. 17.58, 18 X 2012 Dynamika całego przedsięwzięcia pozwala mieć dobre zdanie o refleksie instytucji kultury, a także umożliwia optymistyczne spojrzenie na młodych twórców, którzy choć używają zupełnie odrębnych języków wypowiedzi artystycznej, pozostają grupą przyjaciół. Propozycja Bandy oprócz kuszącej opcji posiadania lata zimą, wydała nam się ciekawą i niepretensjonalną próbą ponownego zaczarowania świata – przywrócenia wakacji, które w dorosłym życiu wywalczyć bardzo trudno, a w przypadku artystów wręcz wstyd. Za sprawą wystawy „Letnicy” udało się zintegrować dwa duże podmioty – MOCAK i Akademię Sztuk Pięknych, a przez to znacząco przyczynić się do ocieplenia klimatu Krakowa. Siedząc tu, wśród ludzi, którzy przenieśli się na koniec świata, aby uwolnić się od czegoś, aby nie czuć się niczym skrępowanym, przypomniał mi się Noi Albinoi. Piękny film. Miejsce prawie takie jak to, w którym jestem i świat tak bardzo oddalony od mojego codziennego życia - Islandia. Wielkie góry lodowe, mróz, zaspy śnieżne, małe miasteczko, z brakiem jakichkolwiek perspektyw. Noi próbuje uciec od świata, w którym żyje. Tak jak Ci podróżnicy, życiowi rozbitkowie, z którymi tutaj siedzę. Tylko, że oni naprawdę uciekli, a on stwarza sobie małą oazę, kryjówkę pod podłogą, która po jego wejściu automatycznie zaściela się dywanikiem. To drzwi do świata marzeń, snów. Zielona tapeta z hawajskimi palmami i sprytne urządzenie wyświetlające kolorowe obrazki z Indianami i morzem, pozwalają mu zapomnieć o wszystkim, co go otacza. Chce uciec od życia w letargu, życia w jednym miejscu, z przyzwyczajenia, z lenistwa. Co prowokuje ludzi a co zniechęca i sprawia, że tkwią uwięzieni przez całe życie w jednym miejscu ? Zaczynam zastanawiać się, jakie mają drogi ucieczki. Może wystarczy tak jak Noi wyświetlać sobie nieustannie obrazki z palmami i przenosić się do innego świata w wyobrażeniach, myślach, snach? Może
W BIBLIOTECE MOCAK-U OTWARTA ZOSTAŁA WYSTAWA LETNICY GRUPY BANDA Z WYDZIAŁU GRAFIKI ASP W KRAKOWIE. BANDA: MARLENA BICZAK, ANNA JUSZCZAK, WERONIKA KASPRZYK, MARIA KOZAKIEWICZ, PAULINA LICHWICKA, DOMINIKA SZCZAŁBA, ZOFIA SZCZĘSNA, SZYMON SZELC, WERONIKA TYRPA, XAWERY WOLSKI
Wizja bycia miejscem otwartym na nowe inicjatywy ziściła się dzięki wystawie „Letnicy” zamykającej pierwsze lato działalności Biblioteki MOCAK-u.
sztuka, literatura, film jest właśnie ucieczką, przeniesieniem się gdzieś indziej, żeby nie zwariować? Wychodzę z namiotu. Lekko ślizgam się po lodowej tafli. Ma się tu wrażenie, że lód nie ma końca, że woda nie ma dna. Kładę się, nasłuchując dźwięków, wydawanych przez foki. Przez moment czuję się jak rosyjski pielgrzym wypatrujący pod lodem jeziora niewidzialnego miasta Kitesz. Idę dalej. Natrafiam na skromne z wyglądu drewniane pomieszczenie. Trudno to jakoś nazwać. Nie przypomina ani domu, ani tutejszej fabryki. Dziwny budynek ze szklanymi fragmentami dachu. Wygląda z zewnątrz na trochę zaniedbany. Z ciekawością uchylam drzwi. Wielkie zielone liście zasłaniają mi twarz. Przedzieram się przez następne rośliny. Wkraczam w półmroku do kolejnego, zupełnie innego światka. Może to moja wyobraźnia tak działa? Przez szklane lufty w dachu wpada zielonkawe światło. Rzędy donic i sadzonek zainteresowały mnie o wiele bardziej, niż kiedykolwiek. Jest tu wszystko. Od małych delikatnych roślinek, po wielkie krzewy. Roślinności jest tak wiele, że aż trudno przejść. W żółtawej wodzie, w specjalnych zbiornikach moczą się cebulki, część roślin, które ledwie wykiełkowały, już łączy z sufitem przezroczysta żyłka. Tworzą rodzaj niewidzialnej sieci. Ledwie
Sweterki
DOMINIKA SZCZAナ。A
38–39 BOMBA
WERONIKA TYRPA Projekt Osy
świecą jarzeniowe lampki, pod stołami zamontowana jest cała masa cienkich rurek. Wszystko wygląda tak, jakby ktoś przed chwilką stąd wyszedł i nie spodziewał się intruza. Do drewnianej ściany przypięte są pinezkami różnego rodzaju notatki i wykresy. Nie do końca rozumiem o co w nich chodzi. Zaskoczona tym co zobaczyłam, z poczuciem, że nie powinnam w ogóle tam być, wymykam się niezauważanie z pomieszczenia. Wracam do namiotu. Siedząc tu, wśród ludzi, którzy przenieśli się na koniec świata, aby uwolnić się od czegoś, aby nie czuć się niczym skrępowanym, przypomniał mi się Noi Albinoi. Piękny film. Miejsce prawie takie jak to, w którym jestem i świat tak bardzo oddalony od mojego codziennego życia - Islandia. Wielkie góry lodowe, mróz, zaspy śnieżne, małe miasteczko, z brakiem jakichkolwiek perspektyw. Noi próbuje uciec od świata, w którym żyje. Tak jak Ci podróżnicy, życiowi rozbitkowie, z którymi tutaj siedzę. Tylko, że oni naprawdę uciekli, a on stwarza sobie małą oazę, kryjówkę pod podłogą, która po jego wejściu automatycznie zaściela się dywanikiem. To drzwi do świata marzeń, snów. Zielona tapeta z hawajskimi palmami i sprytne urządzenie wyświetlające kolorowe obrazki z Indianami i morzem, pozwalają mu zapomnieć o wszystkim, co go otacza. Chce uciec od życia w letargu, życia w jednym miejscu, z przyzwyczajenia, z lenistwa. Co prowokuje ludzi a co zniechęca i sprawia, że tkwią uwięzieni przez całe życie w jednym miejscu ? Zaczynam zastanawiać się, jakie mają drogi ucieczki. Może wystarczy tak jak Noi wyświetlać sobie nieustannie obrazki z palmami i przenosić się do innego świata w wyobrażeniach, myślach, snach? Może sztuka, literatura, film jest właśnie ucieczką, przeniesieniem się gdzieś indziej, żeby nie zwariować? Wychodzę z namiotu. Lekko ślizgam się po lodowej tafli. Ma się tu wrażenie, że lód nie ma końca, że woda nie ma dna. Kładę się, nasłuchując dźwięków, wydawanych przez foki. Przez moment czuję się jak rosyjski pielgrzym wypatrujący pod lodem jeziora niewidzialnego miasta Kitesz. Idę dalej. Natrafiam na skromne z wyglądu drewniane pomieszczenie. Trudno to jakoś nazwać. Nie przypomina ani domu, ani tutejszej fabryki. Dziwny budynek ze szklanymi fragmentami dachu. Wygląda z zewnątrz na trochę zaniedbany. Z ciekawością uchylam drzwi. Wielkie zielone liście zasłaniają mi twarz. Przedzieram się przez następne rośliny. Wkraczam w półmroku do kolejnego, zupełnie innego światka. Może to moja wyobraźnia tak działa? Przez szklane lufty w dachu wpada zielonkawe światło. Rzędy donic i sadzonek zainteresowały mnie o wiele bardziej, niż kiedykolwiek. Jest tu wszystko. Od małych delikatnych roślinek, po wielkie krzewy. Roślinności jest tak wiele, że aż trudno przejść. W żółtawej wodzie, w specjalnych zbiornikach moczą się cebulki, część roślin, które ledwie wykiełkowały, już łączy z sufitem przezroczysta żyłka. Tworzą rodzaj niewidzialnej sieci. Ledwie świecą jarzeniowe lampki, pod stołami zamontowana jest cała masa cienkich rurek. Wszystko wygląda tak, jakby ktoś przed chwilką stąd wyszedł i nie spodziewał się intruza. Do drewnianej ściany przypięte są pinezkami różnego rodzaju notatki i wykresy. Nie do końca rozumiem o co w tym chodzi. Zaskoczona tym co zobaczyłam, z poczuciem, że nie powinnam w ogóle tam być, wymykam się.
Propozycja Bandy oprócz kuszącej opcji posiadnia lata zimą, wydała nam się ciekawą i niepretensjonalną próbą ponownego zaczarowania świata
BANDA /1
Studentka krakowskiej ASP na Wydziale Grafiki. Oprócz malarstwa i technik warsztatowych zajmuje się projektowaniem graficznym i ilustracją. Brała udział w warsztatach „Niepodległość Komiksu 2” w Krakowie, w programie „Start”, „Sztuka Przedsiębiorcza”, w konkursie na pastisz obrazu Jana Matejki oraz w wystawach zbiorowych. Letnicy | obiekt i formy rysunkowe, wystawa grupy Banda, MOCAK, Kraków
MARIA KOZAKIEWICZ
Leżę w samolocie wojskowym.Mam na imie Sam. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Obok mnie zwinięci w śpiworach ludzie. Pod lewa ręką wciśnięty mam plecak, w którym kryje się wszystko, co potrzebne do natychmiastowej ucieczki. Śpiwór, termos, składany kajak, wiosło, ubrania.W zgrabiałych z zimna rękach trzymam tekst z którego wynika że siedząca w kucki po mojej prawej stronie osoba to Ania Juszczak a ja mam napisać dla niej recenzje.Ze ściśniętym gardłem dowiaduję się z tekstu że jestem postacią wyimaginowa
MARIA KOZAKIEWICZ
Stanowisko pocztówkowe z przeznaczeniem dla zwiedzających
ną, a postać wyimaginowana może napisać tylko wyimaginowaną recenzje.Po czym poznać że recenzja jest wyimaginowana? Po tym że nie istnieje. (Siedzę w sali nr.11 na ulicy Humberta 3.Mam na imie Darek.Jest godzina 14.25.Wokół siedzą zdezorientowani ludzie, bo przez moment wszystkim się wydawało że recenzji nie będzie.Parę Uwielbiam dyplomy gdzie praca praktyczna i teoretyczna są elementami jednej całości, gdzie nawzajem się dopełniają, gdzie dyskurs między nimi składa się na mocny, jednoznacz-
40–41 BOMBA
SZYMON SZELC
zostały rozpoznane.To jakby pejzaż wewnętrzny i zewnętrzny zarazem, widok obejrzany i jego odbicie w głowie w jednym. Stacja badawcza, chmura, Mcmurdo, tunel. burza, sen, Praca pani Juszczak opowiada także o przekraczaniu granic. Opowiada o tym jak łatwo popaść w rutynę, okopać się w umocnieniach z lenistwa, utknąć w jednym miejscu bez możliwości a przede wszystkim chęci jakiegokolwiek działania.To przerażająco wieloznaczna metafora.Stacje badawcze w rozsypce, wraki rozczłonkowane na porozrzucane osobno elementy są jak zmęczone dusze, zagubione na lodowatym, ciemnym końcu świata. Wybaczcie Państwo tę odrobinę egzaltacji lecz nie mogłem się powstrzymać.To także opowieść o tym że jesteśmy ciągle w drodze, gdziekolwiek się znajdziemy zawsze będziemy mieli swój świat ze sobą, swój bagaż, lecz także swoje problemy.Jak chmura na jednej z grafik szczepiona akwafortowa liną z nibykadłubem łodzi podwodnej.Świat jest taki jak go postrzegamy, lecz przede wszystkim mamy go w sobie.To my go kształtujemy poprzez swoją nature, poprzez swoje emocje.Bohaterowie ze stacji polarnej przybyli tam z różnych regionów świata.To miał być ich azyl.Lecz z czasem to wyidealizowane miejsce staje się kolejnym Verdun gdzie miesiącami grzęźnie się w błocie lenistwa, apatii, bezwładu, depresji, rozczarowania.Być może nie chodzi o zmianę miejsca, ucieczka niewiele daje.Trzeba posprzątać w głowie póki na to czas.Praca Ani Juszczak to opowieść o odwadze. Obudziło mnie mocne uderzenie w głowe.Musieliśmy trafić na burzę.Znowu zasnąłem.Leżę w samolocie wojskowym. Mam na imie Sam. Wokół pełno części rozmontowanych stacji polarnych. Po lewej stronie leżą zwinięci w śpiworach ludzie. Prawnicy, naukowcy, badacze, informatycy.
http://mariakozakiewicz.wordpress.
ny komunikat. Praca pani Anny Juszczak składa się z trzynastu grafik większych oraz dwudziestu jeden mniejszych będących częścią unikatowej książki.Już na pierwszy rzut oka widać biegłość warsztatową autorki.Pani Juszczak płynnie niczym foka pod lodem porusza się po szerokich wodach technik wklęsłodrukowych.Jest zwinna, celna i zdecydowana.Patrząc na smakowite linie akwafortowe, pysznie trawione tinty mam wrażenie jakby zajmowała się tym od zawsze.Lecz nie tylko o sprawność warsztatową tu chodzi. Untouchable | malarstwo, wyróżnienie, wystawa towarzysząca Mediations Biennale, Poznań Festiwal Gwiazd w Żyrardowie | wystawa pokonkursowa Pastisz Galeria Onamato, Kraków | grafiki na wystawie Po grafice – Koła i Grupy Prassa Galeria Sezonowa, Kraków | obiekt na wystawie Mini Mini Zaraz Wracam, Kraków | obrazy i grafiki Rondo Sztuki, Katowice | Baśnie o lataniu na wystawie pokonkursowej Książka Dobrze Zaprojektowana Galeria Onamato, Kraków | grafiki na Świątecznym Kiermaszu Sztuki Desa Unicum, Warszawa | malarstwo na Aukcji Młodej Sztuki Galeria Promocyjna ASP w Krakowie | projekty wykonane w ramach programu St.art Sztuka Przedsiębiorcza Opera Krakowska | malarstwo na wystawie pokonkursowej Pastisz. Współorganizacja dnia otwartego Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie
Pluszowe słońce dla zwiedzających
Z przyjemnością przeczytałem świetną pracę teoretyczną. Z uwagą obejrzałem materiał filmowy będący inspiracją dla autorki.Człowiek wiewiórka, ekstremalny nurek głębinowy, Islandczyk chcący uciec z miejsca o którym marzy reszta świata, misje.Biegłość warsztatowa widać idzie tutaj w parze z giętko ścią wyobraźni.Więc wizje wymyślonej bohaterki to bardziej próba opisu emocji, wrażen do których ukazania autorka posługuje się elementami pejzażu sprowadzonymi do form syntetycznych, abstrakcyjnych, lecz nie na tyle odrealnionych by nie
B A Z G R A
bande deessinee Alfons Tomek i Mydło strona 44–47
biust strona 48–49
M Y
BANDA /1
n d e e i e
SZYMON SZELC
a e s e
Alfons Tomek
b d s n
współtworzy niezależny magazyn komiksowy Mydło.
Szymon Szelc, urodzony 4>sierpnia 1990 r. Ukończył Państwowe Liceum Plastyczne w Krakowie, obecnie studiuje na Krakowskiej ASP na kierunku Grafika. Zajmuję się komiksem, rysunkiem, malarstewem, muralami, grafiką warsztatową, projektowaniem, fotografią. Członek grupy LASEM od 2011 roku, działa w kole naukowym wydziału Grafiikii Prassa, grupie ZRWR,
Członek grupy banda
SZYMON SZELC
44+45 BAZGRAMY
XAWERY WOLSKI
Mydło