d
y
p
-
2014
-
l
o
m
ó
ł
-
m
-
o
k r
Proces kształtowania równoległej osobowości.
p
7
Te grafiki to próba zarejestrowania emocji towarzyszących opisywanemu poniżej procesowi. Wszystkie dotyczą tego samego wątku, lecz poruszają go w różny sposób. Zmienna jest z nim relacja, zatem inny jest też nastrój grafik. Wszystkie natomiast są dla mnie w równym stopniu istotne, bo ujmują różne nastroje. W tym twórczym rejestrowaniu emocji nie powinno być już miejsca na rywalizujące wartościowania. One pojawiają się dużo wcześniej tocząc osobną wojnę w mojej podświadomości.
Podążam drogą, która z pewnością jest mi znajoma. Nie mam tylko pojęcia skąd. Wiem, że za chwilę usłyszę psa, który zezłości się, gdy tylko spróbuję tamtędy przejść. Pani z białymi włosami odpowie uprzejme „dzień dobry”, a firanka w oknie starego domu poruszy się, gdy tylko na nią spojrzę. A Przecież nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu. Myśląc o tym wchodzę już do czyjegoś mieszkania. Leżący na środku dywan wygląda podejrzanie znajomo. W XVI wiecznym lustrze dostrzegam własne odbicie. Jestem zaskoczona wyglądem twarzy i doborem stroju. Całość łudząco przypomina mnie sprzed kilku lat. Widzę też drzwi, których już nigdy nie odważę się otworzyć. Muszę się wycofać – myślę. Niestety jest już za późno. Znowu tu trafiłam. Dopiero w tym momencie uzmysławiam sobie, że jestem tu bardzo często. Chyba nawet zaczynam twierdzić, że już zawsze podświadomie będę tu wracać. Przypuszczam, że za chwilę moje ego-osobowości wyjaśni mi co tutaj robię. Z tego nie da się tak łatwo wydostać – rzekło. To zdecydowanie trudniejszy proces, bo właśnie teraz twoja nieświadomość próbuje przedostać się do świadomości. Jednak mimo tej wiedzy w dalszym ciągu nie jesteś w stanie opuścić tego miejsca. Jedyną szansą dla Ciebie w dalszym ciągu są tamte drzwi, lecz prawdopodobnie kolejny raz uznasz moją sugestię za nielogiczną. Jestem tą częścią osobowości, która decyduje o przystąpieniu do działania, lecz Ty Marleno wchodzisz ze mną w pewien konflikt. Odrzucając moją propozycję zamykasz się w tym, czego tak naprawdę najbardziej się obawiasz. To pułapka. W dodatku wielopiętrowa. Chowając się nie wygrasz w późniejszych etapach rywalizacji, a sama przecież domyślasz się jak wysoka jest stawka w tej grze. Po chwili głos znika, a przygnębiająca wizualizacja nabiera wyrazu. Niechcący staję się niewygodnym świadkiem dla samej siebie. Widzę coś, czego nigdy nie powinnam była zobaczyć. Od tej pory będę już dzielić tę wiedzę z samą sobą, choć wcale nie mam na nią ochoty. Słusznym rozwiązaniem wydaje się ucieczka. Być może wyklucza to, co przed chwilą usłyszałam, lecz w tym momencie tylko ona przychodzi mi do głowy. Orientuję się, że mam na nią bardzo mało czasu. Całe szczęście przestrzeń, w której usiłuję się skryć znam lepiej niż ktokolwiek inny bo przecież
8
uciekam w głąb siebie. Sukces wydaje się być pewny. Przemieszczam się według precyzyjnie ustalonego schematu, lecz już po chwili orientuje się, że to nie ja go ustalałam. Docieram tam, gdzie nie planowałam wstępować. Jest tu dla mnie zbyt obco. Usiłuję skryć się gdzie indziej, lecz mimo próby odejścia nieruchomo tkwię w tym samym położeniu. Staram się biec, lecz jedyne co czuję, to zapadające się pode mną schody. Z doświadczenia wiem, że nie wróży to nic pozytywnego. Nie mam pojęcia co to za miejsce, ale widzę, że panują w nim dziwne zasady. Gromadzą się tu wszelkie wyobrażenia, które są nieakceptowane przez moją jaźń. Mimo tego, ciągle usiłują się do niej wedrzeć. Efekt tych starań objawia się pod postacią snów, lęków czy natręctw. Dziwnym trafem właśnie w tym momencie moja ręka zostaje zarejestrowana w trakcie obsesyjnego wyrywania rzęs. Ilekroć obiecuję, że to ostatni raz, zaledwie po kilku minutach łamię dane słowo. Obszar w jakim utknęłam to coś w rodzaju własnego cienia, cień personalny. Znajduje się głęboko w psychice. Najprościej ujmując, jest to tkwiąca w nas gorsza osobowość, pewien rodzaj podwładnego, który został w nas wszczepiony w chwili doświadczenia silnego przeżycia. Przeżycie samo w sobie nie wpłynęłoby na pojawienie się „stłumionego ja”, gdyby nie fakt iż przez zmysły zostało uznane za niewłaściwe. Jego formowanie odbywa się równolegle do procesu kształtowania osobowości, a z czasem będzie ono nawet w stanie wpłynąć na procesy świadome. To zupełnie jak sny, które w moim przypadku bardzo silnie oddziałują na świadomość. W momencie gdy zaczynam się w tym zagłębiać docierają do mnie sprzeczne sygnały. Elementy otoczenia przybierają nową formę. Wszystko zaczyna się oddalać. Słyszę jednostajny dźwięk, który jednocześnie utożsamiam z czymś wyzwalającym i irytującym. Zegarek na ręce wskazuje niewłaściwą godzinę. Po chwili jestem już w swoim pokoju. Wyłączam budzik, który dzwoni od dobrych paru minut. Próbuję przypomnieć sobie cały sen. On jednak bezlitośnie znika. Mimo tego, że gaśnie, ja w dalszym ciągu odczuwam jego wpływ. Pamiętam wyłącznie schemat, bo detale umykają już bezpowrotnie. Z łatwością jednak ulegam potężnej aurze sennej, aktywnej nawet po przebudzeniu. Z tym snem łączy mnie silna relacja, bo przecież nie przyśnił mi się dziś po raz pierwszy. Mimo tego mówienie o nim wciąż sprawia wiele trudności. To co w nim najsilniejsze to gra na emocjach, zwykle skrajnych, a słowa znacznie pomniejszają ich natężenie. Przyjmując założenie, że związek między życiem na jawie, a życiem w snach istnieje, to moja psychika próbowała zasygnalizować mi coś ważnego. Niepewności, lęk i strach. Głównie to z tymi odczuciami borykam się podczas snu. Mocna seria zdarzeń, jaką wówczas jestem zalewana w istotnym stopniu wpływa na mój odbiór rzeczywistości. Kształtuje też pewien rodzaj dystansu czy uprzedzenia do niektórych elementów codzienności. W snach widzę obrazy,
9
które mimo szczerych chęci nie pozwalają o sobie zapomnieć. Widzę je w nocy, lecz myślę o nich za dnia. W takim razie czy to myśl prowokuje sen, czy też sen sugeruje formę myśli? A może jest to pewna forma zapętlenia, w której skutek jednocześnie jest przyczyną skutku. Podobny problem poruszony został w filmie „Incepcja” Christophera Nolana. Ingerencja w ludzki umysł wpływająca na marzenia senne to główny wątek filmu. Dzięki możliwości włamania się do snu można pozyskiwać informacje jak również wprowadzać nowe dane. Kluczowym zadaniem dla bohaterów filmu jest zaszczepienie podczas snu idei mającej wpływ na ich decyzje w realnym świecie. Sądzę, że tak właśnie dzieje się w moim przypadku. Zdecydowanie bardziej obawiam się ewentualnego związku między snem, a przyszłością niż najgorszych koszmarów obnażających powiązania z przeszłością. Bliżej mi zatem do wiary w proroczy sen niż do zgody na czerpanie wiedzy z senników. Czas, który minął jest martwy, zaś w nadchodzącym reakcja jest możliwa. I w ten sposób, za pomocą snu, umysł być może kieruje mnie w ślepą uliczkę. Usiłuje zaszczepić myśl, która następnie zaowocuje nieprzewidywalnym skutkiem. Wie przecież jak drobny impuls potrafi zmienić moje nastawienie. Blaknące wspomnienia, błędnie utożsamione z minionymi, po kilku latach pragną na nowo stać się ważne. Działają wówczas w nietypowy sposób, nieco okrężny, a przez to nieczytelny. Przebijają przez sny, które sprawiają wrażenie abstrakcyjnych. I dopiero od niedawna zaczęłam dostrzegać te powiązania. Sny zaczęłam poddawać interpretacji; raz prawidłowej, innym razem błędnej. W zależności od tego jak szybko je rozpoznam, mniej lub bardziej wniknę w głąb siebie. Najbardziej lubię te sny o „niczym”. O tym jak tysięczny raz piszę maturę, do której nie zdążyłam się przygotować, czy też wchodząc na Humberta przypadkowo trafiam na własną obronę. Komisja kończąc oceniać pracę Zosi nieubłaganie wskazuje na moją kolej. Wiem, że za chwilę podniosę kompletną porażkę. Praca pisemna posiada przecież dopiero krótki wstęp, aneks ledwie zaczął się klarować, a grafiki leżą w piątce przyciśnięte stertą kamieni. Jak tu się wymigać? Co zrobić by te braki nie zostały zdemaskowane? Niemożliwe, że zapomniałam o tak istotnym wydarzeniu… Ten sen to mieszanina wielu emocji, jednak mimo wszystko, uważam go za rodzaj przerywnika w moim prawdziwym sennym świecie. Świecie, który dostarcza mi zdecydowanie za dużo wrażeń. Z czasem zaczęłam traktować go jako byt równorzędny bo o dziwo posiada pewną
10
ciągłość. Stale przeplatają się w nim te same motywy. Jest w nich również stały element powtarzający się niemalże za każdym razem. Nie posiada nic charakterystycznego, żadnej formy, ani zapachu, a mimo to wyczuwam go, gdy się pojawia. To chyba rodzaj energii, która odpowiada wyłącznie za nastrój. Mam nieustające wrażenie, że każdy sen, choć jest o czymś innym zmierza w tym samym kierunku. Przez swą bezpieczną początkową formę łagodzi moją czujność, by następnie wcisnąć mnie w półmrok. Podążam wtedy drogą, która z pewnością jest mi znajoma. Nie mam tylko pojęcia skąd. Wiem, że za chwilę usłyszę psa, który zezłości się, gdy tylko spróbuję tamtędy przejść. Pani z białymi włosami odpowie uprzejme „dzień dobry”, a firanka w oknie starego domu poruszy się, gdy tylko na nią spojrzę. A Przecież nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu. Myśląc o tym wchodzę już do czyjegoś mieszkania. Leżący na środku dywan wygląda podejrzanie znajomo. W XVI wiecznym lustrze dostrzegam własne odbicie. Jestem zaskoczona wyglądem twarzy i doborem stroju. Całość łudząco przypomina mnie sprzed kilku lat. Widzę też drzwi, których już nigdy nie odważę się otworzyć. Muszę się wycofać – myślę. Niestety jest już za późno. Znowu tu trafiłam. Dopiero w tym momencie uzmysławiam sobie, że jestem tu bardzo często. Chyba nawet zaczynam twierdzić, że już zawsze podświadomie będę tu wracać…
11
opis pracy nad cyklem
Koniec maja 2013 roku. Jest mi niezwykle trudno, bynajmniej nie dlatego, że jestem w trakcie ostatniej w życiu sesji. To dla mnie czas poważnych rozterek. Okres decydujący niemalże o całym kolejnym roku. Konieczność deklaracji pracowni dyplomowej zmusza mnie do refleksji nie tyle na temat samego wyboru miejsca, ile być może nawet ścieżki życiowej. Obawiam się, że nie udźwignę tego co niesie za sobą warsztat. Niekończąca się ilość technik; drobny błąd rzutujący w efekcie na całość pracy i wieczna niepewność związana z prawdziwą zawartością blachy. Decyduję między dwiema zupełnie skrajnymi dziedzinami. W jednej pociągają nieznane możliwości, w kolejnej przeważa doświadczenie. Koniec maja 2014 roku. Nawet nie wiem, w którym momencie pokochałam ten charakterystyczny zapach unoszący się w Pracowni Miedziorytu. Zaakceptowałam farbę zdobiącą wszystkie elementy garderoby, a nawet zrezygnowałam z 12-sto centymetrowych obcasów dla poprawienia komfortu pracy. Pomysł na dyplom zarysował się mniej więcej pod koniec września. Od początku października ruszyłam z jego realizacją. Pracowałam w największych formatach, na jakie tylko pozwoliła mi prasa. Nie zniechęcił mnie czas wcierania w nie farby, ani zmęczenie związane z odbijaniem grafik, tym bardziej, że mniej więcej w połowie semestru została zakupiona elektryczna prasa. Moje tworzenie w dużej mierze opierało się na instynkcie. Precyzyjnie zaprojektowane szkice były dla mnie wyłącznie punktem wyjścia. Potem grafika zaczynała już żyć własnym życiem. Odchodząc od szkiców nie porzuciłam jednak zamierzonej koncepcji. Te grafiki są próbą odtworzenia konkretnych emocji nie poprzez formę, kształt czy symbol, lecz wyłaniający się z wewnątrz i oddziałujący na całość klimat. Są zapisem odczuć wytwarzanych na granicy jawy i snu. Istotne części pozostały w nich ukryte, lecz nierozpoznawalność nie oznacza nieobecności. Stworzyłam cykl 15 grafik pod tytułem „Półmrok”. Głównie w technice akwatinty. Mimo nieustającym namowom nie pokusiłam się o tradycyjną akwafortę. Sięgałam po nią raczej dla dopełnienia, niż budowania grafiki. Polubiłam natomiast efekty jakie można uzyskać poprzez miękki werniks. Zbudowałam wiele piętrowych szablonów, rozpadających się niestety tuż po włożeniu do kalafonii. Stworzyłam również wiele grafik na opak. Blachy zatrawione do pełnej czerni skrobałam do momentu uzyskania efektu lustra, natomiast te perfekcyjnie wyszlifowane zatrawiłam tak, by nic nie dało się w nich dostrzec. Często gotowe odbitki trafiały do kosza, a ich matryce niezabezpieczone werniksem na kilka długich godzin do kwasu. Często druga szansa wcale nie oznaczała
12
dla nich ostatniej. Cały proces wymagał uzbrojenia się w ogromną cierpliwości, czego też dopiero musiałam się nauczyć. Aneks dyplomowy wykonałam w pracowni Form Reklamowych pod kierunkiem Prof. Władysława Targosza. Wybór tej pracowni był dla mnie oczywisty. Decydując się na dyplom z grafiki warsztatowej nigdy nie zrezygnowałam z projektowania. W dalszym ciągu jest ono dla mnie równie istotną formą pracy twórczej. Łączenie dziedzin opierających się na zupełnie innych założeniach, pozwoliło mi uniknąć powielenia tych samych schematów działania. Pracując na przemian zachowałam świeżość w obydwóch obszarach. Aneks obejmuje projekt własnej strony internetowej – prezentującej dotychczasowy dorobek artystyczny, portfolio w formie książki oraz katalog do cyklu grafik „Półmrok”, który poprzez swą formę nawiązuje do nazwy cyklu. Tytuły poszczególnych grafik rozmieszczone są w nim na nałożonych na siebie kalkach. Poprawnie odczytane mogą zostać wyłącznie w momencie nałożenia na siebie wszystkich stron. Niektóre z nich są bardziej czytelne, inne natomiast mocniej zatopione w półmroku. Elementem charakterystycznym dla portfolio zarówno internetowego jak i papierowego jest łączenie prac z wektorowymi piktogramami określającymi przynależność danego dzieła do dziedziny i techniki. Po zrealizowaniu całości dyplomu, miniony rok z pewnością mogę uznać za wyjątkowy. Na tę opinię wpływa poczucie satysfakcji i dobrze spożytkowanej energii. Każdy dzień coraz mocniej upewniał mnie w przekonaniu o trafnym wyborze, aż w końcu zrozumiałam, że nie chcę być już w innym miejscu. Ono dawno przestało być dla mnie związane wyłącznie z realizacją pracy dyplomowej. Śmiało mogę stwierdzić, że stało się dla mnie wytyczną kierunku, któremu z pewnością będę próbowała podporządkować swoją przyszłość.
Dyplom Magisterski, Kraków 2014
kl
cy
-
pó
-
ł
-
ok
.
15 grafik wykonanych w Pracowni Miedziorytu pod kierunkiem prof. Krzysztofa Tomalsiego
mr
-
r
f
akwaforta z akwatintÄ…
m
a
e
g
-
n
-
c
j
akwaforta z akwatintÄ…
t
a
s
n
a
u
19
20
21
-
ąc
-
wymiary: 100x65 cm
ga
sn
-
akwaforta z akwatintą
y
se
-
n
l
-
a
b
r
y
i
-
-
akwaforta z akwatintÄ…
wymiary: 100x65 cm
n
t
25
o
d
r
-
ę
-
b
wymiary: 100x65 cm
n
-
akwaforta z akwatintą
o
ś
ć
27
28
29
te
-
at
akwaforta z akwatintÄ…
li
ra
-
za
-
wymiary: 100x65 cm
c
ja
m
yĹ›
li
-
g
ra
-
n
i
c
-
akwaforta z akwatintÄ…
wymiary: 100x65 cm
a
d
y
s
k
-
r
y
m
i
-
akwaforta z akwatintÄ…
a
c
b
i
e
j
a
wymiary: 100x65 cm
n
l
i
o
[
p
t
w
i
b
e
z
y
t
u
e
ś
ć
ł
u
]
akwaforta z akwatintą
wymiary: 100x65 cm
o
37
z
a
n
i
k
s
y
g
n
a
akwaforta z akwatintą
ł
u
wymiary: 100x65 cm
39
wymiary: 100x65 cm
p-
od
akwaforta z akwatintÄ…
s
p
o
d
em
42
akwatinta
u
wymiary: 100x65 cm
kł
a
n
wi
i
e
-
45
s
ch
em
at
w
-
rz
al
śc
i
akwaforta z akwatintą
po
no
wymiary: 100x65 cm
ta
47
po
zo
r
n
a wymiary: 100x65 cm
lo
gi miękki werniks, akwaforta
k
a
49
akwatinta
wymiary: 100x65 cm
i b ę ł g w
PÓŁMROK. PROCES KSZTAŁTOWANIA RÓWNOLEGŁEJ OSOBOWOŚCI
05-12
FOTOGRAFIA
14-15
CYKL GRAFIK PÓŁMROK
17-51
[Fragmentacja snu] [Gasnący sen] [Labirynt] [Odrębność] [Teatralizacja myśli] [Granica] [Dyskryminacja bieli] [Opowieść bez tytułu] [Zanik sygnału] [Pod spodem] [Uwikłanie] [Schemat powtarzalności] [Pozorna logika] [W głębi]
18-21 22-23 24-25 26-29 30-31 32-33 34-35 36-37 38-39 40-43 44-45 46-47 48-49 50-51