Matchday Magazine 03/2018

Page 1

OFFICIAL CASUALS MAGAZINE 03/2018




4



YOU GET

NOWT FOR BEING SECOND ~ DON REVIE ~

6


7


PUB

W H A T

MLS dream or nightmare?

Gareth Southgate 2018

Na początku roku David Beckham ogłosił światu, że jego marzenie w końcu zostanie zrealizowane, a klub w Miami dołączy do ligi MLS. Wiele osób widzi w tym piękną historię i pokazuje jakim biznesmenem i radzącą sobie po karierze osobą jest była gwiazda angielskiej piłki. Mimo wszystko natrafiłem na ciekawy artykuł w Independent, który stara się udowodnić, że ten piękny sen, szybko może stać się koszmarem. Oczywiście, nie da się ukryć, że Beckham w USA to rozpoznawalne nazwisko i ogromna gwiazda. Wszyscy pamiętają jego grę dla LA Galaxy, a on sam potrafi zadbać o odpowiedni PR. Problem w tym, że tutaj trafia na całkiem inny rynek, niż ten europejski. Będzie musiał zmierzyć się z dyscyplinami takimi jak koszykówka, baseball, czy football. I chociaż wiadomym jest, że David dostrzega różnicę w tej ostatniej, a soccerze, to może nie zdawać sobie sprawy z tego jak kruchym tworem jest MLS. W artykule mocno podkreśla się, że na stadionach jest coraz więcej kibiców i część amerykanów żyję tymi rozgrywkami, problem w tym, że raczej nigdy nie dogonią one w kwes i zysków z reklam wspomniane wcześniej dyscypliny. Dla porównania- 80% zysków MLS pochodzi ze sprzedaży biletów. Porównując to z NFL - drużyny mogą grać przy pustych stadionach, nawet Super Bowl może odbywać się bez widowni, a liga domknie się finansowo. Pytanie zatem, czy David nie wpakował się w rynek i marzenie, z góry skazane na porażkę?

Kolejny turniej, kolejne nadzieje. W Anglii, jak nigdzie na świecie możemy podziwiać pompowanie balonika i przerost ambicji nad możliwościami. Zostawiając to jednak nieco z boku, spróbujmy się przyjrzeć osobie, która ma poprowadzić drużynę Lwów po triumf i chwałę. Swoich inspiracji szukał niedawno podczas finału Super Bowl, oglądając poczynania Patriots i Eagles. Jak sam mówi, chciał obejrzeć pracę i zachowanie trenerów podczas spotkania. Ich działanie i odpowiedzi na zmienne sytuacje i dobranie odpowiedniej strategii. Kolejnym przykładem inspiracji ma być angielska drużyna Rugby, która zdobyła MŚ w 2003 roku. Gareth jest częstym gościem na meczach rugby, podziwia zawodników za ich charakter i osobowość, jak podkreśla będzie starał się przełożyć to na swoją drużynę i zbudować podobne relacje w zespole. W jego działaniu można jeszcze dostrzec kilka nowoczesnych podejść, pytanie jednak czy to wypali. Wiadomo, jeżeli chodzi o jakość i zawodników, Anglia nie może narzekać, szczególnie patrząc na to co wyprawia młode pokolenie, ale kluczem do zwycięstwa może się okazać głowa. Podejście i działania obecnego selekcjonera wskazują na to, że dostrzega i rozumie ten problem.

Hull Banksy Każdy z nas wie kim jest Banksy, poprawka- wie czym się zajmuje. Jego prace można spotkać w Nowym Jorku, Jerozolimie, Londynie czy Bristolu. Ostanio jednak artysta wybrał nieco mniej oczywiste miejsce - Hull. Co więcej pojawiło się w nim trzy różne grafiki w przeciągu siedmiu dni. Zamiast opisywać je, odsyłam na Instagram artysty albo zdjęcia w sieci. Wiele osób spekuluje, że mają one związek z Brexitem i posiadają polityczny kontekst. Jedno z nich jest jednak hołdem do znanej w tej części Anglii grafiki Dead Bod, która ma być celem Banksyego. Ciekawe, czy artysta poprzestanie na tym i które miasto/kraj wybierze na kolejne podboje.

8

T O


W H A T

W H A T

T O

Romanzo criminale/TV Series W ostatnim czasie ogromną popularność zyskał serial Suburra, podobnie jak Gomorrah leci na patencie włoskiej gangsterki. Problem w tym, że wszystko to już było, a nosiło nazwę - Romanzo criminale. Najpierw powstał film - w 2005 roku. Trzy lata później postanowiono stworzyć serial na jego podstawie, chociaż w tym przypadku nie jest potrzebne obejrzenie filmu. Nie jest to bezpośrednia kontynuacja. W serialu poznajemy historię Libańczyka, gościa który chce zjednoczyć scenę w Rzymie i stworzyć sprawnie działającą organizację przestępczą, która mogłaby w końcu przejąć kontrolę nad stolicą Włoch. W dodatku, wszystko dzieje się w latach 70-tych. Oparte częściowo na faktach staje się dodatkowo niezłą lekcją historii. No i ten klimat, stroje i muzyka z tamtych lat. Naprawdę jeżeli jesteś fanem Gomorry, a szukasz serialu o nieco mniejszej rozpoznawalności to powyższy obrazek jest dla Ciebie. Un prophète/Film Francuski thriller, który nosi w sobie rasowe podteksty. Być może dla wielu aktualny obrazek, ale co najważniejsze - zrealizowany w 2009 roku, tuż przed całym tym politycznie poprawnym gównem. Wyobraźcie sobie, że w 2018 roku dostajemy francuski film, w którym 19 letni Francuz, algierskiego pochodzenia trafia do więzienia za atak na funkcjonariuszy policji. Na miejscu, staje przed wyborem, więzienie jest podzielone na dwie frakcje Korsykańczyków i Muzułmanów. Korzystając z sytuacji pnie się powoli w hierarchii, zabijając współwięźniów, handlując narkotykami… Pod skrzydłami Cesara, rozwija się na naszych oczach i dojrzewa. Nie jest to jednak takie łatwe, na każdym kroku jest obserwowany, a jego lojalność wystawiana na próbę. . To thriller pełną gębą i trzyma w napięciu do końca. Jeżeli chcecie cofnąć się w czasie i obejrzeć coś nieco bardziej realnego od tych kolorowych i idealnych światów, które serwuje nam obecnie telewizja i kino, polecam odkopać ten obraz, co więcej mam do was prośbę, abyście to zrobili, cytując Cesara z tego filmu: I'm going to ask a favor of you, not because you work for me, but because I trust you. Understand the difference? One Night In Turin/Documentary Dla wielu naszych czytelników to pierwszy mundial jaki pamiętają. Dla reszty jeden z tych, który zmienił scenę casual. Słoneczna Italia, lato i wielkie piłkarskie święto. To wszystko postanowił udokumentować i pokazać nam James Erskine. Nie ma co ukrywać, nie jest to kino wybitne. Co więcej, Guardian w swojej recenzji porównuje ten film do tych na płytach DVD, które dołączane są czasami w niedzielnych wydaniach gazet. Niemniej, warto poświęcić czas i odkopać ten dokument, chociażby w czeluściach internetu. Narracja prowadzona przez Gary'ego Oldmana, zapiski z turnieju, w których główną rolę pełni Paul Gascoigne… warto chociażby zasmakować tamtych czasów i zobaczyć jaki kontekst, nie tylko ten piłkarski, krył się za wydarzeniami podczas tej szczególnej nocy w Turynie. W końcu łzy Gazzy po przegranym półfinale Mistrzostw Świata, to nie tylko dramat wybitnego piłkarza, ale całego narodu.

T O

The Crew Dougie Brimson Każdy z nas pamięta film Hooligans, w którym Frodo próbuje wkupić się w łaski kibiców West Hamu. Za scenariusz do tego działa odpowiedzialny jest m.in. Dougie Brimson. Mało osób jednak wie, że popełnił on w swoim życiu kilka książek, w tym wspomnianą tutaj The Crew. Co więcej, jest uważany przez wielu za twórcę gatunku hoolie-lit. W swojej powieści, poznajemy historię Jarvisa, który próbuje wpakować do więzienia lokalną gwiazdę chuligańskiej sceny - Billy'ego Evansa. Okazja trafia się, gdy ten próbuje stworzyć Super Crew, które ma wyruszyć do Włoch, w ślad za swoją ukochaną reprezentacją. Jaki będzie tego skutek? Zachęcamy zdobyć chociażby ebooka i przekonać się samemu, Dougie wprowadza niezłe zwroty akcji i komplikuje sytuację, czasami aż za bardzo. Warto jednak poświęcić noc na tę powieść i oderwać się od codzienności. Jak pisał Total Football o tej książce: More twists than a Roger Milla goal celebra on Angels With Dirty Faces Jonathan Wilson Chociaż piłka nożna narodziła się na Wyspach Brytyjskich, to cały świat może z zazdrością spoglądać na Amerykę Południową, która zamieniła ten sport w religię i wyznaję ją do dzisiaj na każdym kroku. Szczególnym miejscem dla tego wyznania jest Argentyna, to tutaj przez lata obserwowaliśmy narodziny wielkich gwiazd, na czele z Diego Armando Maradoną, który pełni w niej rolę Boga. Próbę podjęcia tematu i przybliżenia nam tego fenomenu podjął angielski dziennikarz Jonathan Wilson. Jakiś czas mieszkając tam zbierał materiał do książki, w której sięga głęboko wstecz aby pokazać nam czystą pasję do tej gry i powody jej narodzin. Czy to podczas gorących spotkań derbowych, czy równie ostrych rozmów w kawiarniach na rogu, wszystko sprowadza się do jednego - piłki nożnej. Po za tym, jeżeli ktoś zna i słucha podcastu Football Weekly, w którym pojawia się Wilson albo śledzi jego teksty w brytyjskich dziennikach to wie, że mamy tutaj do czynienia z solidną pracą u podstaw i świetnie wykonanym researchem. Detale, ciekawostki, historie, spostrzeżenia. Warto nie zamykać się w europejskim schemacie i wystawić głowę za ocean, a kto wie może nawet zostaniemy nieco zawstydzeni. Froch: My Autobiograph Carl Froch Były mistrz świata federacji IBF i WBC w kategorii super średniej. Nie tak dawno najjaśniejsza gwiazda pięściarskiej sceny w Anglii. Jego cios zadany w drugiej walce z Grovesem był jednym z piękniejszych nokautów dekady. Świat jednak szybko o nas zapomina i dzisiaj liczy się w Anglii tylko Anthony Joshua, a w wadze super średniej możemy mówić o dominacji Chrisa Eubanka. Dlatego też Carl, po zakończeniu kariery postanowił wydać swoją autobiografię aby przypomnieć się ludziom. Dorastanie w No ngham, treningi na sali u boku Roba McCrackena… i jeden cel - zostanie mistrzem świata. Oczywiście, brzmi to jak historia wielu pięściarzy, ale Carl jest jednym z tych, którzy będąc na szczycie nigdy nie szli na łatwiznę, wybierając najtrudniejszych rywali. Co warte podkreślenia, niewiele brakowało, a książka byłaby w języku polskim i to my bylibyśmy dumni z takiego championa. Aleksandra i Wojciech Froch, czyli dziadkowie Carla pochodzili z Krakowa. Wyemigrowali oni z Polski podczas II wojny światowej. Być może stąd ta chęć walki i ogromne ambicje u Carla. Warto samemu to sprawdzić, sięgając po ten tytuł. Dawid Szałankiewicz

9


10


LET’S

TA L K

Franko Fraize

Oi! Wszystko gra? No to polecam otworzyć piwko i dołączyć do naszej rozmowy. W sumie, to nawet pogawędki dwóch kumpli, o tym co się ostatnio dzieje na świecie. Wracamy z klasycznym Let’s Talk i to w wielkim i (długim?) stylu. Moim rozmówcą był Franko Fraize, człowiek którego propsował sam Mike Skinner i, jak to napisał jeden z naszych fanów: koleżka sobie dłubie swoje, nie ma parcia, żeby się

wybić, co jakiś czas wypuszcza nowy kawałek z teledyskiem, siedzi sobie w swojej małej dziurze i chyba mu tam dobrze. Z tą dziurą to może lekka przesada, reprezentant Norfolk pokazuje jednak, że w dzisiejszym świecie, wielkich wytwórni, telewizji i wspracia marek odzieżowych, można sobie świetnie radzić jako niezależny artysta. Co więcej, dumnie reprezentować lokalną społeczność i robić to co się kocha.

11


Mój pierwszy kontakt z Franko, miał miejsce pod koniec ubiegłego roku, kiedy sam odezwał się w komentarzach pod naszym muzycznym podsumowaniem roku. Wcześniej śledziłem jego pojedyncze single, które wrzucał z różną częstotliwością. Fakt, nie jest to osoba, która ma milionowe wyświetlenia i zasięg na całe UK, ale swoim mocno charakterystycznym stylem, na wzór młodego Skinnera, zapada momentalnie w pamięci. Dlatego postanowiłem podejść do naszej rozmowy w podobnym stylu. Zamiast rozmowy o debiucie, gigach, co było inspiracją przy pisaniu swojego największego hitu i czy Oasis powróci… zaczęliśmy od wydarzeń z weekendu. W końcu dzień wcześniej nie przespałem nocy, oglądając galę, na której Eubank Jr dostał srogą lekcję od Świętego Jerzego. Co więcej, jak się okazało Ryan Walsh, mistrz Wielkiej Brytanii w wadze piórkowej, który walczył tego samego wieczora, to przyjaciel i można powiedzieć, sąsiad Franko. Before we start to talk about your hometown… Did you watch the last Walsh fight? I was watching both fights, Walsh with Lowe and Eubank Jr with St George… have to say that was impressive. Yes mate watched it. big supporter of Walsh as he lives about an hour from me. Great fight. Think he edged it myself but a draw was a fair result. As for Groves I've followed his career for a while and met him once at a talksport thing I played at. Thought he done really well as a lot of people wrote him off. You said that Walsh lives close to your home, I saw him also in your video, are you friends? My family has always had boxing involved. A lot of my cousins were good amatures and the most successful was my cousin Rocky Dean. He went on to fight for the Bri sh super bantamweight tle 3 mes. My family have also opened a boxing club in my hometone (The ord Town Boxing Club). I've never boxed myself but have been brought up on boxing. The walsh family used to train with my cousin Rocky. Ryan then became a fan of my music and we became mates through our mutual fanship of each other. I also think boxing and the music industry are similar hustles in a weird way. You against the world type thing. Working class heroes. It's like the nobody from nothing to rise up and be the champ type vibe. Tak się złożyło, że walka Ryana nie była jedyną historią, która wiązała się w ten weekend z Franko. Dzień wcześniej Rochdale w ostatniej sekundzie zremisowało z Kogutami w Pucharze Anglii i jedzie na Wembley (ostatecznie odpadli). Co w tym szczególnego? Ian Henderson, strzelec gola na 2-2, to kolejny przyjaciel Franko, nawet klip do numeru Oi Oi! był nagrywany w miejscu, gdzie Hendo mieszkał. So, second thing from the weekend, Rochdale AFC against Spurs. This is the beauty of the FA Cup, right? What a game. What a story. Ever be er that Ian Henderson is a mate of mine from The ord. He is now joint top scorer in the FA cup and we are all going down to Wembley to watch the reply. We are so proud of him and again it's the story of the underdog coming to life in every sense of the world. Really? What’s the story behind you and Hendo? Ian grew up on St Johns way which was one of the main estates we used to play on growing up. He went on to play for Norwich and Colchester. When he played in the Premiership we was so excited and proud of him. He then fell down the pecking order a

12

bit and went o lower league teams. Then he started smashing it for Colchester and now at Rochdale. Scoring to get them through to play Spurs was massive then seeing him score on BBC1 was mad. Next step being Wembley will be class!!! So proud of the boy as is my home town.

England has a real love for music thought and its not a country that is defined by POP music so it's a good place to make and perform music. Zostając przy temacie piłki, musiałem zapytać o ukochany klub. I tutaj niespodzianka, oczywiście dla osób, które nie śledzą jego twórczości. Franko co prawda wychował się w The ord, ale pochodzi z Londynu. Jego tato od zawsze kibicuje QPR, więc wybór był prosty i padł na popularnych The Hoops. About the football, which team you support most? Norwich, QPR? Personally I'm a QPR supporter. My family come from West London so I was brought up following QPR. I think it was important for me to follow my Dads club as it meant a shared interest growing up. Norwich is my closest team to where I live so I have a so spot for them naturally but QPR is my team (for my sins). What do you think about the present form? Ian Holloway is a good manager for you? We have had a mad me recently. Over the last 120 years it’s been full of drama. We went from nearly folding as a club due to financial pressure to becoming one of the richest clubs and fielding super star players like Julio Cesar. The trouble was there was no real stability with any of it and we went up and down like a yoyo. We have now managed to get over all that and got rid of a lot of high earners off the wage lst. They seemed to be here for the money and have no passion. This season we got Ian Holloway back who is a club legend. It's been a difficult season though. We ain't really found form and win a couple then lose a few. Personally I think this season (and possibly next) is about finding that stability again as a club and building a team that can complete in 2 or 3 years. I don't think Ian Holloway will be the man to get us promoted but I'm hoping he will se le down the mentality and bring the passion back to give us hope for the future. Back to your family, do you have some story from Lo us Road for us? What about QPR supporters? Once of my best moments was when we won the Championship under Neil Warnock. We went to the final game of the season against Leeds and nobody knew if we was going to be deducted points or not (due to financial fair play issues with a 3rd party ownership contract of a player called Alejandro Faurlin). As everyone was filtering into the ground news went round that we only would be receiving a fine and no points deduc on so we knew then we won the league. From that moment onwards it was party central down at Lo us Road. We ended up with Danny Shitu (our big


defender) playing up front. I think we lost the game in the end but we all ran on the pitch a er and had a massive party all night in shepherds bush. It was a mad day. When we scored at Wembley against Derby to win the playoffs was an experience too. Especially cos we was pony up ll that shot ha ha. There is a few firms up QPR but truth be told it's not something I've been fully in and amongst ever. I did have a run in with Norwich fans once on a train home from London because they believed I was part of QPR youth. That was a strange experience. I love terrace culture and especially the fashion of it all and the commoradary, I’ve just never been one for rowing like that. I have only when memory with QPR, as a United fan I remember your game against City. S ll can't understand what happened. Oh the City game ha ha only QPR can celebrate staying in the Premier League because another team lost then going on to provide the maddest of dramas in the league by being pony ha ha. I tak, o piłce, moglibyśmy rozmawiać cały dzień, ale trzeba było przejść do muzyki. Jak się okazało, tutaj też wjechaliśmy na temat rzekę. Szczególnie, jeżeli chodzi o grime. Franko to niezależny artysta i świetnie sobie z tym radzi, pracując jednocześnie dla BT (firma telekomunikacyjna w UK). Do tej pory publikował jedynie single (swoją drogą obrazki do nich to perełki). W kwietniu, dostaniemy już debiutancki materiał od Franko, w postaci EP, którą promuje numer Side by Side. What it's like to be an independent ar st in England? Are you s ll working for BT? It's a struggle but I think it's easier now than it has been. Yeah I s ll work for BT as it keeps a roof over my head and means I live without the uncertainty of the future which is important for me. It means I can crack on and enjoy making music and playing shows and stuff and know that I’m not dependant on that to pay my bills. Don't get me wrong music has been good to me financially over the years but in England the music game is a massive hussle especially independently. It takes a lot of me to build fans, build fans in different regions, get a core fanbase to come to shows ect. What's easier now though since days gone by is to network with people they like what you do. To make and provide content and to get that scene and heard. It's a beau ful me for that with the internet that. England has a real love for music thought and it’s not a country that is defined by POP music so it's a good place to make and perform music. I’m also a big fan of you music videos. Especially Oi Oi! Like we said before, you are showing that you don’t have to be support by labels. Yes this is it. I think across the world we are in a totally new climate where the everyday man has a pla orm and soapbox to be listened to and to showcase what they want. It's an open forum where people can show interest without being fed this info or tricked. As for the videos I always have a massive input into these working with my directors (either Tom Cronin or Joey La Meche). I think music videos are important in showing what you really are about, the environment you are from and what life is like round your way. This is my main aim with the music videos. To really show how I am and where I'm from. The video Oi Oi! was actually show on the estate where Ian Henderson grew up (to e that part in).

Let's talk about inspira ons, we can see on your facebook profile bands and people like: Pete Doherty, New Order and from the other side people like Wiley and The Streets how you can explain that? Yeah good ques on that. I've come from very solid founda ons of rap and grime music. I was inspired to rap by a man called skinnyman who is uk hip hop royalty. I was also there when the grime scene first came about and was a massive fan. I bought loads of mix tapes and cds from ar sts like skepta and wiley and it really was my founda ons in music. As I've gone further into my career I feel I looked to open my sound a bit more and started to listen to a lot of stuff my dad used to play around the house. Stuff like Billy Bragg, the Jam, New Order etc. What I felt was influencing me from these types of band and ar st is the way they documented Bri sh culture at the me of making their music. Especially bands like the Specials view on social commentary. I took influence from their branding more than the music but naturally that also filtered into the sound of the beats I was choosing to rap over. A few ska type influences crept in through that. The other thing is I found inspira on in the streets in a similar way. The way Mike spoke about culture and life at the me and the way the sound didn't confirm to just say garage, it was open to more wider influence. This has been a help and a hindrance at mes tho. The music industry and a lot of life in general seems to be set up to fit and ck boxes more than cater to something that flirts with everything. For example ge ng support slots on shows, ge ng playlists, ge ng radio play. People o en look for a specific thing and if they can't fit you comfortably and directly into a box it means you miss opportuni es. Saying that tho if u persevere and s ck to your guns it can come up beau ful for you. It has for me. It's meant I've had the ability to perform with a dj and then with a full band. Also the variety of influence means when you play to a neutral crowded it's easier to nick fans as there seems to be something in my set for everyone to find some familiarity and common ground with. To sum it all up tho it's the way these ar sts from grime and garage thru to punk, it's the way they celebrate the scene and culture they are part of that I find the influence in. So what do you think about present grime? and how the mainstream media are using it? I think it's good and healthy and can never be pessimis c about any type of mainstream support for the scene. Mainly because I come from a me where rap music and especially grime music was ge ng absolutely no radio play. For a long me people like Dizzee rascal sat on their on in terms of mainstream support. To have seen the whole scene grow to a place where rappers like stormzy are ge ng number 1 albums is a beau ful thing. It's meaning more money is filtering down into the scene as a whole and it gives more pla orms for rappers to aim for in terms of growing their fan base and being heard. I also think the mainstream support of it all is more a reac on than a forward thinking move. What I mean is I think for years people have listened to rap and grime and it's natural built it's following more and more to a place where it's now undeniable and commercial radio can't choose to ignore it anymore. I also hear arguments about how it might be what they consider 'hot' now but it will get dropped out quickly like how scenes have in the past like with dubstep and that. I can't ever agree on this because like I say, I've seen first hand the whole scene only get bigger and gain more and more support. If mainstream radio dropped out grime the fans and the audience won't just turn their backs. They will keep listening and buying ckets etc.

13


People are realising that grime and uk rap is big because it's real. It's a real movement and real life Bri sh culture. Much like the way the punk scene was years ago, the way the liber nes were, the way oasis was. Grime and rap in this country is a reflec on of what is going on in real life and I can't see that reflec on of real life ever becoming a fad. The world has finally took Bri sh rap in a Bri sh accent with a Bri sh vibe seriously cos fundamentally it's a real life Bri sh export. You supported also Mike Skinner, what an experience it was for you as a big fan of The Streets? Yes mate it was a mad experience for me. It was one of the first mes I got to support a big ar st and it being Mike was the ideal person to support. For me I'd always been compared to Mike so to be embraced by him meant a lot. He heard me on Radio1 and followed me on twi er. I was absolutely buzzing. He could easily have dismissed me as a copy cat and not shown me love. I'm glad he never especially cos I think as much as there is similari es between us I'm doing something very different to him and doing it in my own way I feel. So yeah it was a blessing to get faith in my convic ons if you know what I mean. To have him sort of accept me felt powerful. He also sat down with me and spoke a lot of sense about his experience. What he felt was important. How he saw the current music game etc etc. It was a proper highlight in my music career to date. Finally let's talk about your music and upcoming EP, what can we expect? I'm excited to finally be pu ng on actual body of work out. In the past it's been a Constant run of singles which I've loved but I'm excited to have one project with more than one angle to it. I can celebrate and make noise about it and there's more there for people to have opinion on, more to showcase myself and more to promote. The lead single off the EP is my track 'Side By Side' which I think is one of my best songs I've ever made. What I feel is good about it is that it doesn't sound directly like much out there. It has a massive rap influence and I feel the bars talk a lot of sense. The EP follows suit where the tracks are big tracks with an accessible type sound but are also very real and influenced by real life. As a package the EP has the highs and lows of an album and like I say I'm just well excited to have something to hold high and be proud of. A body of the best work I have around me and something to cement my name and vibe in the rap game. Something to reference as 'that's what franko fraize sounds like' if you know what I mean. Improper excited for it all mate. For the music, the videos, the live shows around it etc. Also I'm hoping music can take me to Europe this year. I'd love to show Europe what I'm all about and having something with a bit more weight than just a single will hopefully help me do that. What inspired you most? Can we expect more stories from The ord? As for the EP yes it will definitely be that. My music is all inspired by my home town of The ord. The ord is a funny old place. It's originally a London overspill town meaning Londoners moved there. Then there was a big influx of Portuguese. A er that came an influx of polish and Russians and lithuanians. The important thing with all this is that it's a small town with a lot of people and culture being forced into it. This brings a lot of inspira on from the bo om to the top in terms of the depriva on and crime through to the successful people. All this first hand influence has been the reason why I write raps. I write about the life and culture I see around me. The way the people behave. The types of lives we/they live and the view of what becomes important in it all. I feel me talking about my

14

town means I relate to a massive demographic of people and it seems people find a lot of rela vity with my lyrics and music. I na koniec, krótko o modzie. Brilliant, so the last thing - fashion. What does it mean to you? Yeah I'm a big fan of clothes and again the culture behind them. I think music and fashion have gone hand in hand massively over the years. I think the clothing has always helped paint the picture behind it all. From punk to ska to rave in the 90s to grime. The clothes and fashion are a strong part of all of it. Terrace culture also. The casuals era served us all very proud and I think a lot of that s cks true to fashion nowadays especially with me and my lot. That whole sportswear through to smart shirts and harringtons. I feel the pride and passion them lot showed for how smart they looked and the iden ty that it gave em rings true now to this day and again it's almost that Bri sh culture that shines through it all. I've always found that people with no money and at the bo om of the pile always have so much pride in how they look, the clothes, fresh haircuts etc. Working class people have always been proud of how they present themselves and I see a lot in this! It's powerful. Favourite pair of trainers? Easy one there mate! Reebok Workouts all day long. I used to be a fan of Air Max 90s but for the last 15 years I'M. not sure I've bought any trainer other than Reebok Workouts. I think they are smart and casual enough to cover all angles. Proper love em mate! Thank you so much for the interview mate. Was pleasure to meet you. Thanks so much mate! Really is appreciated. Absolute pleasure to speak to you mate. Thanks for having me. Dawid Szałankiewicz Photo: Franko Fraize


15


16


MAN

ON

Shame Ostatnio, Fred Perry oraz niezależne wydawnictwo z Londynu - Di o, nawiązało ciekawą współpracę. Z okazji 75 rocznicy powstania legendarnego klubu 100 Club, postanowili stworzyć album upamiętniający to miejsce. Znany londyński klub był swego czasu mekką sceny punkowej na Wyspach. The Sex Pistols, The Clash, The Damned, czy Siouxsie - każdy z tych zespołów gościł na jego scenie. Niestety, obecnie jest już tylko wspomnieniem. Żyjemy w czasach, gdzie prym wiodą muzyka klubowa/elektroniczna, grime i rap. Jednak może to się zmienić za sprawą chłopaków z południowego Londynu, którzy wyglądają, a co ważniejsze, grają jakby byli wyciągnięci z czasów świetności 100 Club. That lifestyle could only exist because of money. Bands can’t go out now and get a kilo of coke or drive to Las Vegas in a Ferrari. Now it’s get a gram of speed and sit in a Travelodge. That’s the reality of it. Shame, bo taką nazwę nosi ich zespół, nie ma czego się wstydzić. To bardziej scena, którą zastali powinna zrobić im miejsce i usunąć się w cień. Na czele z J Hus, który rapuje przez 3 minuty o tym, że wbił na scenę w czarnym Mercedesie, a opuszcza ją w białym. Charlie Steen, 20-letni lider zespołu wolałby raczej oba samochody rozbić gdzieś na M4. Wrócmy jednak do początku. Cała banda zna się od dzieciaka, tworzyli swoją lokalną małą scenę wraz z kilkoma zespołami (Dead Pre es, HMLTD, Goat Girl), a miejscem spotkań był pub Queen’s Head w Brixton. Przełomowym momentem dla nich była pomoc, zaoferowana przez Chilli, czyli jednego z członków Pama Violets. Widząc potencjał w tych b e z ko m p ro m i s o w yc h g ó w n i a r za c h , za ł a t w i ł i m d o b re g o realizatora dźwięku, zaprosił do studia i w spokoju mogli nagrywać pierwsze dema. We were 17, at a massive party in Streatham a er our last AS, and we were all fucked. And we were like, ‘Well why don’t we just go down to this pub and do it?’ W wywiadach podkreślają, że wspomniany wcześniej pub i ten brudny klimat, mocno ich ukształtował. Wchodząc na początku swojej kariery do nowego i czystego studia, nie byliby tym samym zespołem. W ubiegłym roku wystąpili na Glastonbury, ale mieli na to totalnie wywalone. Stwierdzili, że i tak nie pojawią się na okładce The Sun z nagłówkiem „Shame rozwaliło Glastonbury!”. Po za tym czują uraz i nie lubią występować na fes walach, zbyt dużo ludzi stara się dobrze bawić w jednym miejscu, brakuje tego kontaktu. A to jest w końcu najważniejsze. W opinii wielu osób i dziennikarzy, obecnie Shame to jeden z najlepszych zespołów jeżeli chodzi o granie na żywo. Oglądając relacje z niektórych gigów, niestety czasami przekopując się przez

Youtube było ciężko z jakością, ale trudno z nimi się nie zgodzić. W odróżnieniu od poprzednich artystów w cyklu ManOn, Shame wydali już swój debiut. Stosunkowo niedawno, bo 12 stycznia wyszła płyta Songs of Praise. Osobiście nie jestem wielkim fanem punku, muszę to przyznać. Słuchając jednak ich debiutu, nawet przez minutę nie miałem ochoty przerwać wieczornych sesji. Chociaż tekstowo, czy ideologicznie nie muszę zgadzać się z chłopakami, to trzeba przyznać, że jak na amatorów (tylko perkusista wcześniej uczył się gry na instrumencie), brzmi to świetnie i co ważne świeżo. W Polsce grali już na OFF Fes valu, ale prawdziwą perełką będzie występ 6 maja w Warszawie, już teraz mogę was szczerze zachęcić do kupienia biletów. Na pewno nie będziecie rozczarowani. Od lat przyglądam się brytyjskiej scenie i każdego dnia uczę się czegoś nowego. Przykład tych młodych chłopaków, pokazuje mi że nigdy nie można zamykać jej głównej części. Obecnie chłopaki kończą kolejną trasę po Ameryce, potem UK, Niemcy, Czechy i wspomniana Polska. Na prawdę świetne recenzje za debiut. A dopiero co pojawili się na tej scenie. Czekałem z tym porównaniem do końca tekstu, ale uważam, że jeżeli nie przytrafi się im jakaś totalna katastrofa to pójdą podobną drogą jak Slaves i zagoszczą na dłużej w bardziej mainstreamowych mediach. We’re semi-professionals on our way to being classed as true professionals. And we hope you enjoy every moment, and each step of the way.

Dawid Szałankiewicz Illustra on: Michelle PAM

Name : City: Perform: Style: Facebook: Youtube: Instagram:

Shame South London 2014 - present post punk /shamebanduk/ ShameVEVO /shame/

Ocena:

8/10 17


EXTRA

CUPPA

Vida

Jest rok 2016, przypadkiem trafiam na numer Fade Away. Chwilę później popijam cuppa i szukam jakichkolwiek informacji o tym zespole. W niecałe trzy minuty, ekipa ze Szkocji staje się moim numerem jeden, a swoim EP - Masquerade, potwierdzają oczekiwania. Na naszych oczach wyrasta band, który gra i wygląda jakby był wyjęty z lat 90-tych. Od czasu ich debiutu minął rok i tak się składa, że w tej

18

chwili grają swoją pierwszą trasę po UK. Małymi krokami idą do przodu, znajdując w trakcie tej drogi czas na rozmowę o swoich początkach, Szkocji i piłce, czyli tym co ich najbardziej pasjonuje. Natomiast dla mnie s a m e g o, o p ró c z o g ro m n e j ra d o ś c i z rozmowy, przyjemnie było powspominać grudniowy wyjazd do Glasgow i podzielić się swoimi przemyśleniami.


19


Na początku grudnia, kiedy urodzinowy numer był praktycznie skończony, wybrałem się do Szkocji. Miałem na celu nieco się zrelaksować i zobaczyć kilka dobrych koncertów. Zatrzymałem się w Glasgow, ale mój pobyt nie zamykał się do industrialnego centrum i ceglanych kominów. Poruszając się zarówno autem, jak i pociągiem, po okolicznych wioskach, z każdą następną sekundą, Szkocja skradała moje serce. I jeżeli nigdy tam nie byłeś, to w żaden sposób nie da się o tym opowiedzieć. Klimat jest w pewien sposób bajkowy, a z mieszkańcami pogadasz o wszystkim. Z przypadkowo poznanym gościem na targu, który zamiast sprzedawać swój towar, rozmawiał ze mną o Oasis, tym jak kokaina zniszczyła scenę i filmie Live Forever: The Rise and Fall of Brit Pop. W Glengoyne, jednej z lokalnych destylarni whiskey, słuchałem opowieści o czerpaniu świeżej wody z pobliskich górskich źródeł i tym jak powinno się robić i pić dobrą whiskey. W Kelvingrove Art Gallery and Museum, spędziłem godziny spacerując z lokalną Panią przewodnik, która była gdzieś grubo po 70-tce. Kiedy tylko mogła, wbijała szpilkę w Anglię, po czym rozmawialiśmy o bohaterstwie Polaków podczas II Wojny Światowej. Każdy ma zatem tutaj swoją historię, a jedną z nich piszę Vida. Zespół założony w 2013 roku, w Alloa. Inspiracje czerpią od najlepszych: The Verve, Cast, Stone Roses, czy wspomniany Oasis. Mało kto jednak wie, że oprócz muzyki lat 90tych, chłopaki równie mocno utożsamiają się z piłką, jak ówczesna scena. I dlatego, to właśnie od niej rozpocząłem naszą rozmowę. At the beginning, please tell us something about Scotland. Growing up in Alloa, first inspira on, spending free me, your childhood... Scotlands a beau ful country full of mad people, so we all had great childhoods growing up! Alloa's exactly like the descrip on, tucked below beau ful hills and full of crazy folk! haha. We all grew up listening to good music, playing football and being curious, as we all do. Before we go to music, let's talk about football. In Alloa you have Alloa Athle c F.C., do you support the Wasps? Have you been going to the Recrea on Park o en or do you support bigger clubs? Alloa Athle c are our local team but we don't support them, we're majority Rangers fans with the excep on of our singer being a Hibs fan and the bassist being a Falkirk fan. We've been to recs a few mes but you won't beat turning up to Ibrox or Easter road on match day, the atmosphere is buzzing! So, how does it feel to see your team in Third Division? How was your reac on when you saw that and your opinion about the whole story? We were gu ed to see our team go down to the very bo om of the Sco sh League but it was great to watch them fight their way back up the ers to the Premiership back to where they belong! Now we just need to win the League! Maybe you have some stories from the stadium for us to share? There's not much to be said about the Recs, but there's a good few memories of bouncing about Ibrox when the mighty bears bang in some belters!

20

Ze sportu, w gładki sposób przeszliśmy do muzyki i tutaj, wracając jeszcze raz do mojej podróży, trzeba podkreślić, że Szkocja nią żyje. Moim głównym celem był koncert Liama Gallaghera, ale brak biletów i ceny u koników były poważnym utrudnieniem. Jednak nic straconego, tego samego dnia w O2 Academy grali The Charlatans. Oczywiście udałem się na miejsce, ale nic nie przebiło imprezy w King Tut’s Wah Wah Hut. Szczerze, j e ż e l i k i e d y ko l w i e k b ę d z i e c i e p r z e j a z d e m w S z ko c j i t o obowiązkowe miejsce wizyty, w końcu to tutaj odkryto Oasis. Vida wielokrotnie tam grało, a obecnie będąc w trasie, zwracają uwagę na granie koncertów, jako najważniejszy element muzyki. Time for music. You announced your first UK headline tour. How big and important it is for you? Yeah Definitely! We've done tours and headline gigs before but this is the first run of headline gigs up and down the country and we can't wait to get out there and get in about the gigs! One month ago, I was in Glasgow. I saw The Cribs (King Tut’s Wah Wah Hut) and The Charlatans (O2 Academy). The same day was a Liam’s gig. We all can agree that music is an important part of Scotland, right? A lot of ar sts say the best crowd is a Sco sh crowd cause we're always up for it so that alone tells you that we love our music over here. And you couldn't have been in two be er venues when you were over here, Tut’s and the Academy are top drawer! Especially when I was in King Tut’s Wah Wah Hut, all people were like: ‘It’s a historic place mate, Oasis were discovered here.’ They were really proud of that and you could feel this strong a achment they had to music. You played there so you know what I mean, right? 100%, we've played Tuts 6 or 7 mes now and it gets be er every me, there's loads of history held in they walls and plenty of good names on the stairway to heaven! What is the most important gig you did so far and why? Do you have any stories from a tour? Highlight of last year would probably be playing to a packed out Jack Rocks tent at TRNSMT in Glasgow, the tent was packed over capacity and the crowd were going crazy! Your debut EP Masquerade was for us one of Top 3 albums in 2016. Next to Blossoms and DMA’S. How long did this material crystallised and would you change something now? Thank you chief! The three tracks on that EP had been ge ng played a good few months before we recorded and released the EP. We eventually removed it from Spo fy etc as we weren't too happy with the recordings (bit too slow) and we've made way for new tunes coming out very very soon! Talking about your music, you have to men on Oasis or The Verve. Do you think that the similarity to these bands may be a problem for you in the future? Not at all, ge ng compared to our idols is a compliment! And anyone who likes that genre will hear it echoing from our music and hopefully enjoy us! We were all born in the 90s so that musics been embedded in us since we were running around in nappies!


A LOT OF ARTISTS SAY THE BEST CROWD IS A SCOTTISH CROWD CAUSE WE ARE ALWAYS UP FOR IT What are your plans a er the tour? We're looking to record more tracks at the end of the English tour and then probably get in about fes val season! Then we'll see where we go from there. May you recommend us some other Sco sh bands? There’s plenty class Sco sh bands out there, the likes of Neon Waltz, Shambolics, The Snuts, Baby Strange and Ra sca lto n th r owin g a bso lu te b a n g er s o u t th er e! T h er e' s hundreds of new and emerging bands coming through too that are class, the next Bri sh wave of guitar musics coming out of Scotland, watch this space.... Ostatnim, poruszonym tematem była moda. Oglądając ich klipy nie da się uciec od niej. Widać gołym okiem, że również w tym aspekcie czerpią z lat 90-tych. Ellesse, Fred Perry, Stone Island, Adidas… dbają o każdy szczegół i co najważniejsze, jako całość pięknie się to komponuje z ich muzyką. Nie mam pojęcia, czy osiągną dzięki temu sukces, ale dla mnie, jak i wielu osób śledzących Matchday, to nadzieja na przyszłą gwiazdę brytyjskiej sceny i szansa, żeby prawdziwy britpop powrócił na salony. At the end let's go to the fashion. Ellesse, Fred Perry, Stone Island… we can see a lot of casual brands in your music videos.

We've always been right into our brands and labels, and associated casual clobber. The style of music and clothing go hand in hand and it helps cause we are passionate about both and you've got to look your best. We try keep it true to ourselves and what we like best, got to be original. So, are you a ‘fashion freaks’? Do you have some favourite SI jacket models, or you know some less known brands? We're massive fan of Adidas and our guitarist collects a lot of the trainers from past and present so we're always in the loop for new releases! We've got some pieces from main brands like Stone island, Ralph Lauren and the likes but we'd rather go for the style of the clothing rather than chase the big labels. We're big fans of Clarks original footwear and we're right into brands like Penfield, Napapijri, Patagonia and other labels that make clothes ready for any condi on that you find yourself in! Thanks, for the interview! Hope see you soon in Poland, you have here a big group of fans! Cheers for the interview, get us a gig sorted and we're there. Dawid Szałankiewicz Photo: Vida

21


22


CASUAL

CLASSIC

Goodbye

To ostatni numer Matchday. Po sześciu edycjach i półtora roku pracy, czas się pożegnać.

Nie martwcie się, że to koniec. Z uśmiechem wspominajcie, że coś takiego się wydarzyło.

23


4...... Nie zatrzymując się

That’s not why you’re doing it, is it? You just fall into something. You don’t think about the security of it. Otherwise you’d never get anywhere.

Najpierw, był Maciek, który sam skontaktował się ze mną i chciał pomagać przy realizacji mojego pomysłu. Nie znałem go wcześniej, ale wiedzieliśmy co chcemy zrobić. Do ekipy doszedł Kuba i Błażej, z którymi wcześniej kilkakrotnie rozmawiałem o tym i zaproponowałem im stałe cykle w naszym projekcie. Nigdy, nie nazwałbym nas paczką znajomych, którzy znają się z czasów dzieciństwa, ale wyruszyliśmy w drogę, nie zatrzymując się ani na chwilę. John powtarzał zresztą, że od zawsze łączyła ich tylko muzyka. Nawet w szkole nie przyjaźnili się ze sobą. Połączyli siły, żeby stworzyć najlepszy zespół na świecie. 5......Żegnaj

1...... Pokochani i Uwielbiani

4:53

8.10.2011 - The Stone Roses zwołuje konferencję, na której ogłasza powrót po blisko 20 latach. John, który siedzi przed mikrofonem, wygląda jakby był tam za karę. Na pytanie o konflikt, zaczyna się nieudolnie tłumaczyć, a całą sytuację ratuje Ian. I choć pragnęli być, po raz kolejni pokochani i uwielbiani przez wszystkich, ciężko zapomnieć grafikę, którą Squire wykonał w 2009 roku. Ucinając plotki o powrocie, umieścił na niej napis o tym, że nie chce bezcześcić grobu The Stone Roses. 2...... Walić w bębny

3:52

4:04

Śmiało mogę powiedzieć, że obecnie robimy najlepszy magazyn w Polsce, do świata jeszcze daleka droga, ale jak Ian - chcieliśmy być najlepszym zespołem w Manchesterze, na naszej dzielnicy, świat nas mało obchodził. W międzyczasie, do zespołu dołączył Marcus, świeża krew z Newcastle, obecnie Londyn. Genialny grafik, który do dzisiaj, nie wiem jakim cudem zgodził się na współpracę i robienie dla nas okładek. Niestety, po obiecującym początku, trzeba było powiedzieć „żegnaj”, pewnej osobie. 6......Kochana Elizabeth

0:53

Jeżeli przestanie nam sprawiać frajdę, przestaniemy to robić- tak z kolei mówił Mani. Reni, zamiast walić w bębny, wyszedł podczas trwania koncertu w Amsterdamie. Ian nazwał go pizdą i cały plan się posypał, po czym spróbowali jeszcze raz i tak w kółko. Pytanie tylko, czy warto, bawić się w to wszystko, kiedy pasja znika, rozmieniamy się na drobne, a główną rolę odgrywają cyferki i dobro naszego biznesu?

Pierwsze dwa numery to była czysta zabawa formą. Szukaliśmy swojego stylu i mieliśmy wszystko w dupie. Przy okazji, udało się napisać kilka dobrych tekstów i zrobić wywiady z gwiazdami, które dla sceny casual są niczym kochana Królowa Elizabeth. Przygotowując się j e d n a k d o t r ze c i e go n u m e r u , d wa t ygo d n i e p r ze d publikacją Maciek znikł. Przestał odpisywać, odbierać. Do dzisiaj nie dał znać, co się stało. John przynajmniej, podczas rozpadu The Stone Roses poinformował o odejściu Iana telefonicznie. Oczywiście, co koniec końców, też było słabe.

3...... Rzucić się w wodospad

7......Jak słodyczami

4:39

Szczerze? Nie mam pojęcia. Dopóki sobie na to pytanie nie odpowiem, istnienie Matchday nie ma większego sensu. Półtora roku temu usiadłem do pisania tekstu i sama świadomość tego, sprawiała mi ogromną przyjemność. Nic innego po za tym się nie liczyło, rzucić się w wodospad twórczego życia. Nie miałem pojęcia, czy ktoś to przeczyta, co więcej, jak niby, mam wydać swój magazyn. Podobnie Ian, który wspomina po latach, że ktoś wcisnął im kontrakt do ręki, po czym podpisali go bez zastanowienia, chodziło tylko o możliwość występowania.

3:27

Dzięki Błażejowi, w ostatniej chwili uratował nas Kacper, udźwignął temat i działamy razem do dzisiaj. Dołączyła też Michelle, której szkicami karmie się, jak słodyczami. Problem jednak pojawiał się w innych aspektach funkcjonowania magazynu, które ostatecznie doprowadziły mnie do pytania, które zadał sobie Ian patrząc na Johna, wciągającego kreskę kokainy o 11 rano w hotelowym pokoju.

.

24

5:21


11......Śpiewając o zmartwychwstaniu

Shit, is that what we are now? 8......Być z kamienia 4:15 . Nigdy nie otarliśmy się o szczyt tego środowiska. Wiadomo, daleko nam do milionowych zasięgów i ogólnie możecie uważać, że ten tekst, w którym podpieram się Ianem, jest przesadzony. Wali mnie to, pozwólcie mi tylko dokończyć. Złapałem podczas tych osiemnastu miesięcy dużo kontaktów, wzbogaciłem swój telefon o kilka ciekawych numerów. Rozmawiałem i widziałem, gdzieś z boku, jak funkcjonuje w Polsce scena dziennikarska i medialne realia. Z każdym dniem obserwacji, miałem tego coraz bardziej dosyć, musiałbym być z kamienia, żeby to ignorować bez końca. 9......Mam ochotę się zastrzelić

4:13

Sprawy w sądzie, nieporozumienia, dzieci, brak czasu na spotkania. Mani jednym tchem mógł wymieniać powody rozpadu. Początkowy zapał zabijany przez codzienne obowiązki i otaczający świat. W polskich realiach dziennikarskich/sportowych, panuje swojego rodzaju koleżeństwo i korpo-etyka. Twi er, do którego notabene dołączyłem niedawno, jest tego pięknym obrazem. Trzeba tylko mieć brakujące puzzle do ułożenia całości. Każdy z naszej ekipy pracuje na własną rękę i zarabia na rodzinę. Rzadko się widzimy i spędzamy czas. Do tego, marzenia i cele oddalające się z każdym miesiącem, nie pomagają. Nie zrozumcie mnie źle. Mam świetną ekipę i nic nie mogę im zarzucić. Jednak, kiedy słucham wywiadu Noela, z obrońcą City - Stonesem (przy okazji - ubranym w SI), którzy układają swoją playlistę, wspominając o Lionelu Richiem, a z drugiej strony widzę jaki zachwyt wzbudza w Polsce występ Zenka dla najlepszego radia sportowego w Polsce, to mam ochotę się zastrzelić. 10......Jedną, jedyną rzecz

8:13

Problem w tym, że weszliśmy z tym dzieckiem do świata, do którego nie chcę wchodzić. Pewnego razu, podczas rozmowy o pracę, na moją odpowiedź o tym, że dobrze się czuję w pisaniu felietonów, usłyszałem od potencjalnego pracodawcy: mnie uczono w szkole, że felietony mogą pisać osoby z autorytetem i doświadczeniem, będące wzorem dla drugich osób. Do dzisiaj, nie zapomniałem wzroku i tonu, jaki towarzyszył tej odpowiedzi. Nie chodzi o to, czy ktoś wjechał na moje ambicje, czy nie. Ostatecznie może i nawet miał on rację, pytanie tylko po co mamy rozmieniać się na drobne, żeby być częścią tej sceny? Ian, powracający co chwilę z zespołem... jest już nieco przykrym widokiem. Blisko 30 lat temu, miał miejsce pamiętny koncert Spike Island, pomimo wiatru i tragicznego nagłośnienia, Ian śpiewając o zmartwychwstaniu, był w stanie zmienić świat. Dzisiaj, ciężko już uwierzyć mi w te słowa.

Dawid Szałankiewicz Illustra on: Michelle PAM

4:59

Oczywiście, celowo przesadzam, to tylko sport i muzyka. W życiu liczy się coś więcej, a problem mają osoby z rakiem, czy zjeżdżające codziennie pod ziemię, do pracy w kopalni. Zresztą Ian nie płakał po rozpadzie, zaczął solową karierę i nagrał sześć albumów. W końcu każdy z nas, ma tę jedną jedyną rzecz. Moja właśnie wystawiona została na próbę. Chciałem stworzyć coś dużego, a przy okazji zobaczyłem, że to nie ma sensu. Jasne, uczucie kiedy dostawaliśmy od was zdjęcia, czy prywatne wiadomości, to była dawka solidnej motywacji. Trzymanie magazynu w ręce, po raz pierwszy, gwiazdką razy milion.

25


SIX NATIONS CHAMPIONSHIP Hall of Fame Grand Slams For beating all other

Tournament Wins Most points in Tournament at the end of Round 5

England

28

England

Wales France Scotland Ireland Italy

26 17 15 14 0

Wales France Scotland Ireland

For winning England vs Scotland Rivalry SINCE 1879

the last team in the table

Ireland

36

Scotland England

33 25 21 18 12

Centenary Quaich

For winning Ireland vs Scotland Rivalry SINCE 1989

Ireland

Italy

13 11 9 3 2 0

Calcutta Cup

Wooden Spoons Ironic trophy, awarded to

Wales France Italy

Triple Crown

Only for British Isles teams, awarded for beating other British Nations

five teams

15

England Wales Scotland Ireland

Millenium Trophy

For winning England vs Ireland Rivalry, commemorating Dublin’s millenium SINCE 1988

England

74

England

18

Scotland

40

Ireland

12

Giuseppe Garibaldi Trophy For winning France vs Italy Rivalry SINCE 2006

France

Auld Alliance Trophy

For winning France vs Scotland Rivalry, commemorating both nations WWI casualties SINCE 2018

10 France

Scotland

14

25 20 10 10

Italy

1

2

Curent season’s trophies indicated in blue. Millenium Trophy game is to be held on 17th March during Round 5; Irealnd has a chance of securing the Grand Slam as well, in case of winning the Millenium Trophy. Illustra on: Kacper Sokół

26


27


28


PILLS ’N’ THRILLS

Boiler Room

Na przestrzeni lat, wraz z rozwojem technologii muzyka trafiła z sal koncertowych prosto do domów, umożliwiając nam korzystanie z jej dobrodziejstw w dowolnym miejscu i na wielu nośnikach. Co jednak zrobić, jeżeli chcemy posłuchać

muzyki klubowej na żywo, a w naszej okolicy nic ciekawego się nie dzieje? Z pomocą przychodzi nam wówczas Boiler Room, czyli najsłynniejszy kanał streamingowy w historii muzyki i zarazem największy klub na świecie.

29


Razem z moimi rówieśnikami oglądaliśmy klipy z rave`ów z 80 i 90 żałując, że nie mogliśmy być ich częścią. W końcu mieliśmy okazję stworzyć coś, co było najbliższe ideałowi. - Femi Adeyami

Podczas oglądania jednego z magazynów, Blaise wraz z przyjaciółmi - Thristanem Richardsem oraz Femi Adeyami - znalazł starą kotłownię, która idealnie nadawała się na zorganizowanie imprezy promującej undergroundowych DJ-ów. Zafascynowani miejscem, postanawiają zorganizować cykl imprez dla wąskiej grupy przyjaciół – ktoś załatwił sprzęt, ktoś przyniósł alkohol i jointy, wreszcie ktoś wpadł na pomysł żeby w rogu kotłowni zainstalować kamerę internetową i transmitować cały event na pla ormie Ustream. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Oddźwięk ze strony ludzi był tak duży, że imprezy zaczęto organizować z większą częstotliwością. Z czasem pojawili się również sponsorzy. Obecnie największymi z nich są Ballan ne's oraz RayBan.

Pomyślałem sobie, że świetnie byłoby zrobić imprezę dla kilkudziesięciu osób, która miałaby klimat domówki – ludzi tańczących wokół DJ-a, rozmawiających ze sobą podczas jego setu, bez większej spiny. Nie myślałem wówczas, że rozrośnie się do to do takich rozmiarów. - Blaise Bellevile

Rosnąca popularność serwisu pozwoliła na rozszerzenie kontaktów wśród klubowych promotorów. Archiwa Boiler Roomu zaczęły rosnąć. Dzięki tym znajomościom Femi Adeyami skupił się na tworzeniu niezależnego radia internetowego NTS i odłączył się od organizatorów. Od samego początku Belleville dawał wolną rękę artystom przy tworzeniu setów, a ci szybko złapali specyficzny klimat imprezy tworząc niepowtarzalne selekcje utworów. Nie wszystkie występy były jednak udane koronnym przykładem niech będzie set legendy dubstepu Diplo. Artysta totalnie nie dopasował się do klimatu imprezy, grając komercyjną papkę. Spowodowało to falę negatywnych komentarzy i organizatorzy zaczęli ograniczać występy wielkich gwiazd, trzymając się stworzonej przez siebie niszy. U n d e rg ro u n d , u n d e rg ro u n d e m , j e d n a k to zdolność do obserwowania i kreowania trendów była największym atutem duetu Bellevile – Richards. To głównie dzięki selekcji Boiler Room zyskał ogólnoświatowy zasięg i artystów, którzy zaczęli zabiegać o możliwość zaprezentowania swojej muzyki na pla ormie. Obecnie kotłownia dzieli swoje streamy na wiele

30

różnych kategorii – mamy więc imprezy organizowane przez konkretne miasta – gospodarzy: najważniejsze z nich to Londyn, Berlin, Los Angeles oraz Nowy Jork. Boiler Room organizuje także imprezy gatunkowe – np. z reprezentantami sceny techno Dystopian i Drumcode, skupiającej pod sobą takich artystów jak Recondite, Rodhad, Adam Beyer, czy Ben Klock. Na drugim biegunie mamy weteranów klubowej sceny takich jak Sven Vath, Carl Cox, czy Derick May z jego Belleville Three. Każdy reprezentant DJ-skiej kasty ma szansę na zagranie własnego seta. Ostatnie dwa lata pokazały, że kobiety mają również swoją silną reprezentację – warto wymienić takie nazwiska jak Nina Kraviz, Anja Shneider, Ellen Alien, Maya Jane Coles czy świeżynki – Charlo e de Wi e oraz Amelie Lens. Boiler Room stawia również na nieco bardziej ambitne projekty. Owocem współpracy Belville`a z g i ta r z ystą Ra d i o h e a d J o h ny m G re e n w o o d e m b y ł o wprowadzenie do serwisu bardziej eksperymentalnej muzyki. Warto wspomnieć chociażby o koncercie Simona Bonobo Greena, na żywo z londyńskiej Alexandra Pallace, Davida Augusta, grającego cały set na kontrolerach, czy wreszcie samego pomysłodawcę Greenwooda – z London Contemporary Orchestra w Manchesterze. Swoje sety zagrał również frontman Radiogłowych Thom Yorke. Od powstania serwisu wyemitowano ok 3,5 miliarda minut muzyki (The Independent, 2015). Na przestrzeni lat formuła imprezy pozostała niezmieniona – Boiler Room nadal organizowany jest w p o s n d u s t r i a l n y c h p r ze s t r ze n i a c h , c z a s a m i t y l ko zastępowanych bardziej lifestylowymi plenerami. Na e ve nt y s p o d szy l d u B o i l e r Ro o m n i e m oż n a ku p i ć wejściówek – dostać się na nie można jedynie aplikując o zaproszenie. Nadal liczy się przede wszystkim brak dystansu między DJ-em, a publicznością. Zmienił się właściwie tylko montaż, który na przestrzeni ostatnich kilku lat stał się bardziej dynamiczny. Boiler Room odbywał się w ponad 50 różnych lokacjach. Między innymi w liczącym sobie około 2000 lat mauzoleum, na dachach budynków, nad brzegiem basenu, streamowany był na żywo między innymi z Warehouse Project oraz fes valu Dekmantel. Piąta urodzinowa edycja była transmitowana na żywo jednocześnie z Londynu, Berlina, Los Angeles i Nowego Jorku. Po raz pierwszy w 2017 roku transmitowano charytatywnie występy z No ng Hill Carnival – dochód przeznaczono na pomoc ofiarom pożaru londyńskiego Grenfell Tower. To co odróżnia Boiler Room od innych klubowych imprez to bliskość artysty, który właściwie nie jest oddzielony od publiczności – od prawdziwych gwiazd clubbingu dzielą Cię tylko centymetr y. Oczywiście powoduje to, że na zarejestrowanych setach pojawia się cała gama dziwnych osób. Publiczność z livestreamów zasługuje sobie na osobny akapit – mamy więc szalonych tancerzy, namolne panny, kolesi zaczepiających Dj-ki,


zjadaczy bananów, pizzę lądującą na deckach, obściskujące się pary, sobowtóra Sheldona Coopera, czy totalnie nieobecnych, dobrze porobionych gości. Z całego serca polecam tumblr o nazwie Boiler Room knows what you did last night, zawie rając y se rię morde rc zyc h gifów z najzabawniejszych momentów show. Bez miłości do muzyki nie byłoby Boiler Room. -Thirstan Richards Sam fakt transmisji na żywo stoi nieco w opozycji do tego, jak intymnym przeżyciem jest clubbing. Coraz popularniejszy w dzisiejszych czasach jest minimalizm – ascetyczne wnętrza, umiarkowane oświetlenie, no photo policy – wszystko to po to, aby móc w jak największym stopniu wczuć się w klimat imprezy – zamknąć oczy i nie zwracać uwagi na otoczenie. Z drugiej strony ci bardziej potrzebujący uwagi sami pojawiają się na widoku, wystawiając się pod ocenę oglądających ich online widzów. W komentarzach, pod setami umieszczanymi na Youtube toczą się niekończące dyskusje – internauci starają się zidentyfikować utwory grane przez artystę, oceniają tańczących, czy komentują to, co dzieje się za plecami DJ-a. Najpopularniejszy komentarz dotyczący Boiler Room pojawił się pod legendarnym setem Solomuna z meksykańskiego Tulum. Autor przyrównał video do nowożytnej szekpirowskiej tragedi. Komentarz ten został najczęściej lajkowanym komentarzem na Youtube w 2016 roku oraz doczekał się artykułu na stronie projektu deephouseamsterdam. Pokazuje to tylko, że sety nagrane na tej pla ormie, żyją własnym życiem, jeszcze długo po transmisji live. Fani muzyki elektronicznej mają dostęp do archiwalnych setów zamieszczonych na Youtube i soundcloudzie – oglądając nagrania podczas pracy, w podróży czy na domowych imprezach nabijają kolejne wyświetlenia. Rekordowy pod tym względem występ Carla Coxa z Ibizy do dnia dzisiejszego ma prawie 34 miliony odtworzeń. Przy okazji wizyty w Rosji, Femi Adeyami znalazł klub, który na profesjonalnym nagłośnieniu odtwarzał muzykę z Boiler Room dla swoich gości. Jak sam stwierdził muzyka zatoczyła koło – od granego na żywo setu, poprzez publikację na Youtube, aż po muzykę graną na żywo dla tańczącego tłumu.

która odbyła się w starej łaźni, na terenie byłych koszarów, na warszawskiej Pradze. Event był wyjątkowy z wielu względów. Obok siebie wystąpili bowiem tacy artyści jak Monika Brodka z zespołem, kanadyjska reprezentantka sceny Techno B Traits, a także rezydenci berlińskiego Watergate, polscy weterani sceny house – Catz`n`Dogz oraz n i et u z i n kow y S et h T h rox l e r – J e d e n z n a j b a rd z i e j magicznych DJ-ów jakich dane mi było zobaczyć. Znając format i rangę eventu, spodziewałem się raczej imprezy dla wybrańców pełnej snobów. To co zobaczyłem przekroczyło moje oczekiwania - impreza zorganizowana była niemal perfekcyjnie. Selektywne n a g ł o ś n i e n i e Fu n c o n O n e , d o o ko ł a roz ta ń c zo ny, elegancki, i nienachalny tłum. Wszystko to, okraszone profesjonalną oprawą audiowizualną, zagrało perfekcyjnie, tworząc klubowy klimat, którego niestety, póki co próżno szukać w naszym kraju. Jedno jest pewne – warto było przejechać 300 km i odstać te dwie godziny w kolejce z ręką w ortezie żeby zobaczyć to na własne oczy. Z mojej strony pozdrowienia dla wytrwałych – na pewno nie mieli czego żałować. Muzycznie - wielkie ukłony w kierunku chłopaków z Catz`n`Dogz za najlepszy set tego wieczoru – pełen profesjonalizm i godna reprezentacja Polski na klubowej mapie Europy. Jeżeli nie mieliście jeszcze styczności z tym projektem, polecam dostępny na Youtube, jubileuszowy set Jamiego XX, nagrany na dachu jego studia Young Turks. To zdecydowanie występ, któremu najbliżej jest do klimatu kultury Casuals. Jeden z jego sztandarowych utworów idealnie podsumowuje ideę Boiler RoomAll Under One Roof Raving.

Błażej Falkus Graphics: Kacper Sokół

W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić jak wyglądałaby scena klubowa bez zjawiska, jakim jest Boiler Room. Pomimo nieco bardziej komercyjnego charakteru niż pierwotnie zakładali jego twórcy poziom artystyczny jest zawsze najwyższych lotów. Można śmiało stwierdzić, że twórcy kotłowni zdefiniowali słowo podcast na nowo i spopularyzowali streaming muzyki na żywo. Moje osobiste doświadczenie z tym niesamowitym projektem to warszawska edycja Boiler Room,

31


AWAYDAYS

Forest Executive Crew

Niecałe dwa lata temu, Simon Harsent wykonał kawał dobrej roboty, tworząc serię zdjęć GBH, czyli Great Britain’s Hooligans. W swojej pracy, uwiecznił śmietankę, dawnej, sławnej, wyspiarskiej s c e ny k i b i cows k i e j . J e d ny m z j e go bohaterów był Gary Boatsy Clarke, członek słynnej No ngham Forest Execu ve Crew. Uczestnik wielu wyjazdów, również tych z reprezentacją. Mający w pamięci słynne

32

Mundiale, na czele z Italią ‘90. Nie ukrywa on swoich dokonań i w pełni jest ich świadom. Co więcej, spisał i opublikował je w książce Inside the Forest Execu ve Crew. Spotkał mnie ogromny zaszczyt, porozmawiać z nim o starych czasach i ich wpływie na jego obecne życie oraz kulturę, która mimo pięknej fasady i patki na ramieniu… w środku jest pusta i nieudolnie próbuje nawiązać do ich czasów.


33


Wczesne lata 80-te. No ngham. W tamtym okresie nie było chyba lepszego miejsca do oglądania piłki od stolicy East Midlands. Bynajmniej, tak oczywistego. W końcu nie licząc Pucharu Anglii zdobytego w roku 1894, 1898 i 1959, Magpies i Forrest były raczej przeciętniakami, g ra j ą c y m i n a n i ż s z y c h p o z i o m a c h ro g r y w ko w y c h . Przełomowym wydarzeniem, było oczywiście pojawienie się człowieka legendy, jednego z najlepszych trenerów w historii, a był nim Brian Clough. Rome wasn't built in a day. But I wasn't on that par cular job. Rok po awansie z drugiej ligi Forest, sięgnęli po Mistrzostwo Anglii (1979). Co więcej, dwa lata z rzędu wygrali Puchar Europy (1979, 1980). Coś czego dokonał nie tak dawno Real Madryt i jest podziwiany przez wielu, banda Clough’a osiągnęła lata temu. Na bramce, znakomity Peter Shelton, w obronie Viv Anderson, biegający po skrzydle Robertson oraz Garry Birtles w ataku. Wraz z pozostałymi zawodnikami tworzyli zespół i kolektyw, jaki Clough zawsze potrafił zbudować, za wyjątkiem gwiazd w Leeds. Europejskie puchary, liczne wyjazdy, zdobyta marka, no i szalone lata 80-te spowodowały, że obok piłkarskiego giganta wyrosła druga, słynna ekipa - Execu ve crew. Z Garym, jednym z ich słynniejszych członków, odpuściłem sobie rozmowę o trofeach i pięknej grze Forest. Skupiliśmy się mocniej na powodach i historii powstania ich grupy. Jak sam podkreśla, wszystko zaczęło się od ciuchów i mody, każdy chciał się wyróżnić, poczuć wyjątkowym. Let's start from the beginning, 70's/80’s in No ngham - how it looked? In one of the interviews, you said that you were just fascinated by fashion and clothes. Yes, it was the clothes that intrigued me to start with. The fashions from different firms and city's, I’ve always loved football and the atmosphere at football. The violence I just really went with the flow, it was about protec ng your manor. We wanted to be the smartest lads. Fashion was so important at the me, what differed in each firm? Everyone wanted the latest label, but it was how you wore it to. We’d go to different city's to get the latest sportswear or jeans & trainers, it was very important to look your best on a Saturday even if you came home with it torn to shreds. Nie samą modą jednak człowiek żyje, a równie ważnym elementem była muzyka. Niestety No ngham to nie Manchester i w tamtych latach, nie mogli być szczególnie dumni ze swojej muzycznej sceny. Nie zmienia to jednak faktu, że słuchając takich zespołów jak Oasis, wzmacniali swoje więzi, tworząc większą subkulturę casuals. Gary, potwierdza też genezę jej powstania.

34

Najpierw mods, potem casuals. Niestety, to co stało się w pewnym momencie jej ważnym elementem, zdaniem mojego rozmówcy, ostatecznie zabiło naturę casuals. What about the music, how was it important in 80's 90's for your culture ? The music was important to because it came with the fashion, the mods then the casuals. I like The Jam, Happy Mondays and Oasis. Then came the drugs and raves which didn't interest me. I think that was the beginning of the end for the casual era and english hooligan. Nobody wanted to fight anymore, just get of their heads. Nowadays everyone's on cocaine so that's killed it to. Gary to rocznik ‘65. Pamięta zatem chwile największych zwycięstw Forest, ale zakładając FEC, wraz ze swoją ekipą chcieli rozpocząć nowy etap. W latach 70-tych sławny był Forest Mad Squad i chociaż z dumą mogli oni odwiedzić Millwall i rzucić im wyzwanie, to kiedy Gary i jego ludzie byli w sile wieku, tam większość udawała się na zasłużoną emeryturę. Tak narodziła się nowa ekipa i nowe nadzieje. Chociaż piłkarsko Forest nigdy już nie nawiązali do swojej historii, na scenie kibicowskiej nadal mieli się dobrze. As a one of the founder members of The Forest Execu ve Crew, can you tell us the story behind this name and the beginning of the forma on? It was around 84, firms started having cool names like the ICF and 657 crew, even the Baby Squad. Forest in the 70's were the Mad squad but we thought it was dated and them lads had re red, we were the new breed. So around 15 of us one Saturday had a meet in town to come up with a name and it was pompey John from Belper who said The Execu ve Crew as we sat in the execu ve stand in the ground and the FEC was born, the rest is history.

They wear there Stone Island and think they’re hard, if it came to a fight with no police half would shite themselves to be honest. It’s like being a family. What is the reason for this situa on? We were young and easy influenced, growing up in a recession. Not many jobs around and li le money, boring dead end jobs being told what to do by total cocks. 5 days a week. It was a bit of a release Saturday a ernoon being with like minded people, the excitement of visi ng different ci es, clothes music and defending your team's colours. It was fun, we didn't go out to hurt people in our eyes, just a


35


36


laugh. Straight people wouldn't understand or agree tho. We all grow up eventually tho.

show in my opinion. No why some act like they do in front of cameras and police when you know you can't fight, I can't get my head round it.

And what would you change in this family if you could? I wouldn't change anything to be honest, only that I hope we didn't harm the wrong people. It was part of growing up and made me a be er person and I’ve met some great people around the world due to going to the football. Jak to się zdarza w rodzinie, bywają też problemy. Te akurat Gary miał głównie z policją. Nie był nigdy święty, więc ta potrafiła zajść mu za skórę. Dzisiaj schemat jest prosty. Postawisz stopę na murawie, będziesz starał się rzucić czymś albo po zakończonym spotkaniu zechcesz wyrwać się z grupy i namierzyć gości? Zatrzymanie, zakaz i koniec kariery. Monitoring jest wszędzie, a z old bill już nie wygrasz. Więc jakiekolwiek działania są raczej marnym popisywaniem się. Wszystko i tak z góry jest skazane na porażkę. You had some problems with the police and got some le er from them (we can see in the photo), what's the story behind that? The le er arose because of an incident at Burnley away where there was trouble and a young Forest lad got killed. A few months later Forest played at Preston which is close to Burnley, the plan was to stop of a seek revenge but the Lancashire police got wind of it and made a series of raids across No ngham and served us with a ban and not to set foot in Lancashire. So, your thoughts about the police work? When you compare the 80's or 90's and present, what is the biggest mistake made by them in your opinion? The police are very good over the last 18 years, like you say the banning order weapon killed it and cctv, you know if you get involved 3 months later your door will come through which as happened to me on numerous occasions. Game over the old bill have won but we gave them the run around for 30 years haha. We were always one step ahead in the 80’s 90’s but with technology they eventually came out on top as you can't go anywhere in England without being on camera. And you get prison now without even throwing a punch. Your opinion about the present casual scene or 'firms'? I think there playing at it in England, half hide behind the police and if they shout and mouth of in a different city they think its a result. They wear there Stone Island and think there hard, if it came to a fight with no police half would shite themselves to be honest. I would say they were born too late to be honest,there are some good and decent lads but you can't do anything unless you want to get arrested or go to prison. So a lot of them are there for

W sezonie 74/75 Manchester United wylądował w Second Division, gdzie Forest byli już gotowi na powitanie. Ich starcia to jedna z największych ozdób ówczesnej drugiej ligi. Co prawda szczyt swojej reputacji to raczej późne lata 60-te, nie zmienia to faktu, że ekipa Forest nadal budziła lęk na Wyspach. Chociaż Cloughie próbował to uspokoić, z każdym rokiem agresja wzrastała. W końcu, trzeba było sobie zadać pytanie, do czego to doprowadzi. Gary był jedną z takich osób, postanowił on w pewnym momencie odciąć się od środowiska. A co jest najlepszym wyjściem w takiej sytuacji? Wydać książkę, w której opiszę całą historię i szczegóły słynnej FEC. I tak powstała świetna lektura, z którą polecam wam się zapoznać: Inside the Forest Execu ve Crew. You wrote a book: Inside the Forest Execu ve Crew. It's been some me since the premiere, but what was the reason for wri ng it? I wrote the book to get out that way I life, once you write a book in what you've done there’s no going back unless you’re a fool. I was approached to do a book before but refused as I was s ll ac ve, but then got sent to prison for England vs Turkey game in Sunderland. I sat in my cell and thought I’d do the book realising I had to move in otherwise it would be longer in jail next me. I turned down the book Terrace legends before that to but then agreed to do the Top Boys book. Of course, in your book we have some behind the scenes stories, can you tell us one of them? There’s too many to tell really, I would like to do another book one day Life outside the FEC and donate it to charity as I’ve some great stories to tell a er my hooligan days, who I’ve met etc. etc. and things I’ve done, all good I might add. Jako, że Execu ve Crew to zamknięty temat, przeszliśmy do Synów Albionu. To dzięki wyjazdom z reprezentacją, świat usłyszał o Brytyjskiej chorobie, która w późniejszych latach rozlałą się po Europie. Mistrzostwa Świata i wielkie imprezy to były jednak bardziej wakacje dla kibiców, którzy chcieli się dobrze bawić i świętować sukcesy narodowej kadry. Niestety, często kończyło się to jak ostatnie Mistrzostwa Europy we Francji. Ktoś rzucał wyzwanie i trzeba było się sprawdzić. In your opinion, what is the biggest difference, between the fan behavior in Forest games and the Three Lions? It's more ght knit at forest as you know everyone and you watch out for each other, I don’t think you would have seen those Russians going through us or a ght knit

37


„ We were young and easy inuenced, growing up in a recession. Not many jobs around and little money, boring dead end jobs. Being told what to do by total cocks, 5 days a week. It was a bit of a release Saturday afternoon being with like-minded people, the excitement of visiting different cities, clothes, music and defending your team's colours.

38


firm like Millwall or Man Utd. Soon, we will have World Cup in Russia. But which of the great tournaments you men on o en? Euro 2000 and game between England and Germany? Italia 90 for me was the best tournament. England v West Germany semi final was the best game I've been to for the football and violence. Germany had a good firm that day, there was running ba les all a ernoon around the train sta on. We should of made the final. What do you think we can expect from the English supporters in Russia? Not a lot really as England are not what they were, the Russians and Poles have taken it to another level. With us it was a laugh and spontaneous. They take it to seriously and hit straight members with their colours on and innocent people. I think it will be very dangerous place for the English. We are to old now and the ones that want it are banned. Na koniec rozmowy, klasycznie już, poruszyłem temat obecnej kondycji tego środowiska na Wyspach i perspektyw jakie przed nim się tworzą. Nie są one kolorowe, wiadomo, ale dostrzegłem pewien bardzo ciekawy punkt zaczepienia. Chcemy tego, czy nie, agresja i piłka nożna budowały mocne relacje międzyludzkie. Dzisiaj jest szansa to wykorzystać i stworzyć most pomiędzy generacjami. Odcinanie się od tego jest moim zdaniem ogromnym błędem, Gary sam opowiada mi o jego licznych wyjazdach, czy to do Niemiec, Włoch. Wszędzie dostaje zaproszenia od osób poznanych lata temu podczas wojaży z Forest, czy reprezentacją. Niestety, najmłodsze pokolenie kieruje się różą wiatru, którą mają na ramieniu, a nie doświadczeniem starej szkoły. One of the things that killed firms are bans. Of course, they ruined them. But generally in your opinion, what is the main reason for the crisis of the casual subculture? We've all grown up and have families. It’s not cool to be a 50 year old hooligan is it? Just not cool anymore.

Parma Serie B game ,I took the family. I go Germany a lot. When Forest play away I meet my friends from the other club and have a drink and chat about the old days. This would never have happened if I hadn't have done what I did, I’ve a great life. How was it in Serie B game? Italy has changed very much since the 90’s, btw. was it a breakthrough tournament for casual culture? Loved the Cremonese v Parma derby game it was old school,the ground the atmosphere the lot and standing behind the goal.You could have a beer as well while watching the game, like going back to the 80's in a good way.Italia 90 was great as the only trouble i saw really was at the semi final although there was a bit in the ground against Belgium in Bologna,the rest of the tournament was a party atmosphere although i was in riminea the night before Belgium thank god. Germany euro 88 was more of a casual culture and there was lots of trouble in and around the grounds,England took a massive firm most clubs had a mob as we thought the dutch would be well up for it.But they were disappoin ng and it was the Germans who were the only serious threat. You said before, that you would like to do a book about life outside the FEC. Don't You miss that a li le bit? No I don't miss it to be honest, I don't like and am not interested in the violent side of things anymore as I'm a family man now and enjoy taking my son to the games. I would hate for him to see that side of the game even tho i was involved with it.It did get my back up a bit seeing the Russians going through England and at the me i wished i could turn back the clock for a few hours haha.But the clocks gone full circle,we brought football violence to the world and it came back to haunt us (so you can't complain to much) what goes around comes around. Thanks for the interview! Pleasure doing it.

Dawid Szałankiewicz Photo: Gary Clarke

So, Against Modern Football? I went to No s County game yesterday for £2 there was a crowd of 17,250 for a 4th er game. Great day they should do more of it. Premier league is at least £50 a cket all seater stadia with no atmosphere (boring). Monday night games, who wants to be in Bournemouth on a cold winter night? You have been involved in football violence since you were a youth. How do you think it influenced you? As I said before, I’ve met most of my lifelong friends through football. I’ve mates all over the world, I get invited everywhere. I was in Italy last week for Cremonese v

39


CASUAL

SPORT

Baby Face

Z Adamem pierwszy kontakt złapałem jeszcze przed jego ostatnią walką z Kiladze. W tamtym czasie byłem bardzo ciekaw jego podejścia i stosunku do kultury casual. Co więcej, przed walką ze Szpilką, nie będę ukrywał, nie śledziłem mocno jego kariery. Po wymianie kontaktów i kilku zdań, nabrałem jednak pełnego przekonania, że to

40

osoba na którą warto zwrócić uwagę, a w przyszłości - kto wie - może da nam upragniony tytuł Mistrza Świata w wadze ciężkiej. Po wygranym pojedynku z Kiladze, już na spokojnie porozmawialiśmy sobie o piłce, treningu i pasjach, dzięki czemu mam nadzieję pokazać wam naszego pięściarza z nieco innej strony.


41


Po swojej ostatniej walce z Kiladze, Adam udał się ze swoją żoną na zasłużony odpoczynek. Jako cel wybrali słoneczną Florydę. - Cztery dni to jednak za mało, żeby wypocząć- podkreśla. Co więcej, jak podczas każdego wyjazdu, aktywnie spędzali czas, odwiedzając m.in. The Phillip and Patricia Frost Museum of Science. Oczywiście była też chwila, żeby poleżeć na plaży, ale tutaj też pozytywne zaskoczenie. Jak już wypoczywać to z książką w ręce, tym razem padło na dzieło Mario Puzo - Ostatni Don - to pierwsza rzecz Puzo, którą czytałem, ale na pewno nie ostatnia. W kolejce czekają wcześniejsze, bardziej znane tytuły. - wyjaśnił. Szerszej publice, przedstawił się podczas pojedynku z Arturem Szpilką. Pokonując głośne nazwisko, zagościł w świadomości Polskich kibiców. Tutaj pozwolę sobie na luźną dygresję na temat samej walki i tego co działo się przed nią. Jak zobaczyłem w rękach Adama książkę Puzo, skojarzyłem sobie ich pojedynek z postaciami Micheala i Sen no, z Ojca Chrzestnego. Artur, z całym szacunkiem do tego co osiągnął, bo jednak podszedł do walki o pas WBC, podobnie jak Sonny jest zbyt porywczy i czasami mógłby się zastanowić nad swoim zachowaniem. Niestety tak się nie stało, a jego kariera została zakończona równie szybko, jak Sonny pędził autostradą. Ale jak w każdej historii, porażka jednego bohatera, kreuje nowego. Swoim spokojem, skromnością, nawet sylwetką i raczej chłodnym podejściem - Adam, podobnie jak Micheal nie przypominał przyszłego Mistrza. A jednak, zajął po Arturze pierwsze miejsce na polskiej scenie bokserskiej, wagi ciężkiej. Every man has one des ny. Adam w wieku kilku lat przeniósł się z rodzicami do Ameryki. - Początek był bardzo ciężki. Nie znaliśmy języka. Trudno było się odnaleźć. Na szczęście, w wielu sprawach pomogła nam nasza ciotka, która już mieszkała w Stanach. Po za tym Greenpoint był pełen Polaków i jak się później okazało, braki językowe dało się jakoś pokonać - opowiada Adam. Łapałem się każdej pracy, chociażby w lokalnej piekarni. Trzeba było coś ze sobą zrobić. - W tak zwanym międzyczasie, karierę robił Andrzej Gołota. Jeden z najlepszych ciężkich w historii polskiego boksu, tocząc niezapomniane walki jak chociażby ta z Redickiem Bowe, stawał się inspiracją dla młodego chłopaka z Greenpointu. Dzięki wspólnym znajomym udało się nawet z nim spotkać i poznać lepiej. To m.in. dzięki jego osobie Adam wybrał się na salę treningową i zaczął przygodę z boksem. - W pewnym momencie trzeba było jednak zdecydować, czy poświęcam się szkole i nauce, czy stawiam wszystko na sport. Jak się okazało wybór był prosty- bicie mimo wszystko sprawia większą frajdę - z uśmiechem dodaje. Podczas rozmowy widać było, że wraca do formy. Jest w treningu i moim zdaniem, można być spokojnym o jego sylwetkę przy następnej walce. Chociaż wiadomo, że nie będzie nigdy przypominał gladiatora, jakim jest chociażby Joshua. Nie to jest jednak najważniejsze w boksie. To nie

42

zawody fitness, liczy się jak przyjmujesz i zadajesz ciosy, a nie jak wyglądasz. Zapytany o sam trening odpowiada. Najbardziej wyczekuje sparingów. Po prostu, lubię się bić i to one są dla mnie najważniejszym elementem przygotowań. Nie tak dawno, sparował z Powietkinem. Przyznaje, że to była ogromna lekcja dla niego i kolejny krok w rozwoju. Z kolei jeżeli chodzi o muzykę, która towarzyszy mu podczas treningów i na co dzień, to mówimy tutaj głównie o polskim rapie, legendy sceny takie jak Sokół, Peja, czy Pih goszczą na codzień w jego słuchawkach, chociaż jest też nieoczekiwany gatunek. Czasami w samochodzie lubie posłuchać dobrego house’u, czy ogólnie muzyki EDM (electronic dance music). You lived like a fool and you have come to a fool’s end. Zostawiając już nieco sam boks i salę treningową, pogadaliśmy o życiu w Nowym Jorku. W końcu moim celem było poznanie bliżej Adama, a pytania o kolejne walki, Brazeala i tytuł Mistrza Świata zostawię dziennikarzom Przeglądu. Jak zaraz sami się przekonacie, tematów było ogrom, a życie jakie prowadzi Adam w Stanach pozwalało nam rozmawiać bez końca i nie narzekać na nudę. Obecnie mieszka na Brooklynie, gdzie chodzi na mecze New York Cosmos. Chociaż podkreśla, że nie utożsamia się z żadną drużyną piłkarską. Wypady na MCU Park to zasługa znajomości z Dannym Szetelą. - Pamiętam jego gole, strzelone nam podczas Mistrzostw Świata do lat 20 w Kanadzie. Przegraliśmy wtedy ze Stanami 1-6. Tak się jakoś później ułożyło, że całkiem przypadkowo poznałem go osobiście podczas organizowanego w polskich górach balu. Zaprosił mnie wtedy na swoje mecze i tak zostaliśmy przyjaciółmi wyjaśnia Adam. Swoje mecze grają jednak na bardzo specyficznym stadionie. MCU Park to arena, która gości przeważnie rozgrywki MLB i obiekt jest przystosowany raczej na spotkania baseballa niż piłki nożnej. Polecam obejrzeć na YT film, który pokazuje transformację murawy pod spotkania NY Cosmos. - Obiekt jest mały. Pojemność wynosi 7 tysięcy. Pamiętajmy jednak, że drużyna ma swoją ekipę ultras, która robi dobrą robotę- dodaje Adam. Oprócz wizyt na meczach lokalnej drużyny, w ostatnim czasie Adam często wpada na mecze reprezentacji Polski.- Oglądałem na żywo m.in. mecz z Rumunią, Urugwajem i spotkanie z Portugalią w ćwierćfinale Mistrzostw Europy we Francji. - To ostatnie przyniosło ze sobą kilka nieoczekiwanych spotkań. Wróćmy jednak do początku, parę dni wcześniej Baby Face toczył swoją walkę z Barbozą. W tym samym czasie Polska grała ze Szwajcarią. - Powiedziałem sobie wtedy przed pojedynkiem, że jak wygram i Polska awansuje, to muszę polecieć na mecz. I tak się stało, dzień po walce kupiłem bilety na ćwierćfinał i poleciałem do Marsylii. - Łącznie spędził we Francji 10 dni i jak opowiada- działo się. To tutaj spotkał się pierwszy raz z Mateuszem Borkiem, ale nie tylko. - Po tym jak przyjechaliśmy do hotelu, patrzymy, a tutaj podjeżdża autokar


z napisem Poland. Okazało się, że będziemy mieszkać w tym samym hotelu co reprezentacja Polski. To właśnie wtedy poznałem Artura Boruca. Kręcił się po hotelowym korytarzu, a ja postanowiłem podejść i chwile poromzawiać.- Jak wiadomo Artur jest kibicem boksu i trzyma się blisko m.in. z Andrzejem Fonfarą, dzieląc swoją miłość do Legii Warszawa. Ó w c ze s n e s p o t ka n i e s ku t ko wa ł o ko l e j ny m wyjazdem. Tuż przed sparingami z Powietkinem, Adam wybrał się na jego pożegnalne spotkanie z Urugwajem. - Kibicowałem mu z trybun, po czym zadzwonił telefon i dostałem zaproszenie na mniej oficjalny a er. Artur został godnie pożegnany. - Nie wchodząc w szczegóły, możemy sobie tylko wyobrazić co działo się w Warszawie. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o samych kibiców to podkreśla i przyznaje mi rację, że reprezentacja to raczej produkt dla rodzin i dzieciaków. Brakuje tam konkretnego klimatu. Raz został zaproszony na mecz w rundzie jesiennej Legia Warszawa - Górnik Zabrze. Do dzisiaj pamięta to, co działo się na stadionie i wystarczyło mu 90 minut na Łazienkowskiej, żeby wpaść w totalny zachwyt i zachłysnąć się tą kulturą.

„ Najbardziej wyczekuję sparingów. Po prostu, lubię się bić i to one są dla mnie najważniejszym elementem przygotowań. Kolejnym tematem naszej rozmowy, byłem sam zdziwiony. Przeglądając profil Baby Face na Instagramie, widziałem wiele zdjęć na łodzi. Spróbowałem więc dowiedzieć się nieco więcej w tej kwes i.- Tak, jach ng to moja odskocznia i pasja. Brałem udział w kilkudniowych regatach, ale mam zasadę, że kontrolę nad łodzią pozostawiam w bardziej doświadczonych rękach. Nie chcę niepotrzebnej kontuzji, czy przygód. W pewien sposób to skutek mojej miłości do wody. wyjaśnia.

bardzo bogatej kolekcji od SI. Wynika to z faktu, iż marka ta nie jest jeszcze bardzo rozpowszechniona i popularna w Stanach. Przyznaje też, że ciuchy SI nie należą do najtańszych, jednak są warte swej ceny, ponieważ jakość jest na wysokim poziomie. A ja jestem osoba, która woli kupić jedną konkretną rzecz niż kilka średnich. - W ostatnim czasie możemy jednak zauważyć, że szefostwo marki SI mocno ciągnie w kierunku amerykańskiego rynku. - Tak, powoli SI się rozwija na rynku amerykańskim. Stone Island ma oficjalny sklep w Soho. Odnośnie innych osób, już widać ciuchy od SI na raperach jak Drake. Ale ostatnio zawitałem do swojego gym w bluzie SI i znajomi zaczęli mnie pytać, co to za marka, i byli pozytywnie zaskoczeni, jakością i krojem. Myślę że za nie długo oni też będą mieli w swoich garderobach ciuchy SI. Sam po walce z Kiladze wzbogaciłem kolekcję o jeden sweterek i koszulkę. He had asked Hagen one final ques on: -Does this man have real balls? Hagen translated the ques on properly in his mind. Did Jack Woltz have the balls to risk everything, to run the chance of losing all on a ma er of principle, on a ma er of honor; for revenge? To była czysta przyjemność rozmawiać z Adamem. Tym bardziej cieszy, że kolejna osoba zaraziła się kulturą casual. Na Wyspach to zdecydowanie standard i najlepszym tego przykładem jest Eubank Jr., który nawet podczas konferencji pojawia się z patką na ramieniu. Jeżeli chodzi o boks, to też jestem spokojny. Konsekwentnie i powoli będzie dążył do swojej szansy i walki o pas. Jest jeszcze wiele zastrzeżeń i braków, głównie jeżeli chodzi o obronę. W końcu Szpila i Kiladze kilka razy zdołali go czysto trafić. Jeżeli to samo zrobi Joshua albo Wilder - może już nie wrócić z desek. Dlatego pozostaje śledzić jego dalsze poczynania i mocno kibicować. Jakby nie patrzeć to nasz człowiek. I chociaż większość widziała na tronie Sen no, to koniec końców Micheal okazał się być odpowiednią osobą. Oby Adam napisał podobną historię. Dawid Szałankiewicz Photo: Adam Kownacki

A man in my posi on can't afford to be made to look ridiculous! Kończąc powoli naszą rozmowę zeszliśmy na temat ciuchów. Ostatecznie to one były głównym powodem mojego zainteresowania. - Każdy z nas ma własny gust i sposób ubierania się. Ja akurat lubię styl causal. W związku z tym w mojej szafie można znaleźć ciuchy takich marek jak Stone Island, Ralph Lauren, lub Adidas. Co prawda, nie mam jeszcze

43


2003/04 FA Cup semi-final

MILLWALL FC vs.

AFC SUNDERLAND

26': Tim Cahil secures the final for Millwall FC Illustra ons: Kacper Sokół Idea: Hamzah Zein

44


45


46


47


48


49


50


THE

C A P TA I N

Old-fashioned Centre Forward

Współczesny obraz Premier League znacznie różni się od tych, jakie chcieliby oglądać fani dorastający na trybunach kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu. Każdy z większych klubów to Wieża Babel, w której występują piłkarze z każdego zakątku świata. Z tego powodu, Anglik wyróżniający się w lidze błyskawicznie znajduje się w świetle reflektorów i rozbudza narodowe dyskusje o tym, czy

poprowadzi reprezentację do sukcesu w wielkim turnieju. Globalizacja rozgrywek wprowadza do debaty jeszcze inny punkt dlaczego coraz mniej jest na boiskach zawodników, których można uznać za lokalnych gladiatorów, tych walczących o ka żd ą p i ł kę , n a we t j e ś l i s ł a b szyc h technicznie, ale pochodzących z Wysp Brytyjskich. Nasz kolejny bohater, może być więc określany jako Last Man Standing.

51


Próżno go szukać w statystykach najskuteczniejszych napastników w historii, kompilacje jego bramek również nie biją rekordów popularności. Jest za to – eq aequo z Lee Bowyerem – na podium, pod względem ilości żółtych kartek w historii Premier League. Więcej od niego zebrali, w trakcie kariery tylko Gareth Barry i Wayne Rooney. Był więc upominany częściej niż słynni brutale, tacy jak Robbie Savage, Joey Barton, czy Lee Ca ermole. Sam zainteresowany ma jednak nieco odmienne zdanie na temat swojego stylu gry. I'm not a dirty player and I never go out to hurt anyone. Physically I'm quite strong and I like to play in the right manner, but there are a lot of so ies playing now who scream around. Poważna kariera chłopaka z Sheffield, który zaczynał jako środkowy pomocnik, rozpoczęła się w Chesterfield (19941997), a największym sukcesem był awans do półfinału Pucharu Anglii w sezonie 1996/1997. Klub, grający wtedy na trzecim poziomie rozgrywkowym w trakcie sezonu ograł między innymi No ngham Forest i Bolton Wanderers – ekipę, której po latach legendą został Davies. Co więcej, młody piłkarz zapisał się w pamięci fanów The Tro ers, strzelając ich drużynie trzy gole. Niewiele też zabrakło, aby sensacyjnie awansować do finału. Niestety, mimo prowadzenia 2:0 w pierwszym meczu z Middlesbrough, spotkanie zakończyło się remisem, a w rewanżu Fabricio Ravanelli i spółka nie pozostawili złudzeń, pewnie wygrywając 3:0. Graeme Souness, ówczesny menedżer Southampton, zwrócił uwagę na uzdolnionego napastnika i tak zaczęła się jego historia w Premier League. Wiązano z nim wielkie nadzieje, przydzielono numer dziesięć na koszulce, za co Anglik odwdzięczył się dziewięcioma zdobytymi bramkami. Dwudziestolatek trafiał przeciwko najmocniejszym, między innymi w wygranym meczu z Manchesterem United. Już po roku, za rekordową sumę 7,5 miliona funtów odszedł do Blackburn Rovers. Była to tragiczna w skutkach decyzja, dla obu stron. Napastnik strzelił zaledwie jednego gola, klub spadł z ligi,

52

a w ramach wymiany Southampton wzmocnił James Bea e – późniejsza gwiazda rozgrywek. Kolejne lata to poszukiwanie zagubionej formy – powrót do Świętych, w międzyczasie gra na wypożyczeniu w Millwall. Jego kariera wróciła na właściwe tory latem 2003 roku. Dołączył do drużyny Bolton Wanderers, prowadzonej przez słynnego Sama Allardyce'a. Staroszkolna filozofia menedżera idealnie pasowała walecznemu napastnikowi. Szybko został kluczowym zawodnikiem drużyny i wybrano go w klubie Piłkarzem Roku. Już w pierwszym sezonie razem z ko l e ga m i za j ę l i m i e j s c e w g ó r n e j p o ł o w i e t a b e l i , zakwalifikowali się też do finału Pucharu Ligi – w którym Davies zdobył gola, lecz znów na drodze do triumfu stanął zespół z Middlesbrough, pokonując ich 2:1. Następne rozgrywki również przeszły do historii klubu – drużyna niespodziewanie została rewelacją Premier League i zajęła szóste miejsce w końcowej tabeli. Pamiętana do dziś ekipa, w której błyszczeli Stelios Giannakopoulos, El-Hadji Diouf, Jay-Jay Okocha i właśnie Davies, zdawała się dokonywać niemożliwego. Urodzony w Sheffield napastnik po latach wspominał czasy pod wodzą Big Sama: I always knew I could do it on that level, and I just needed someone, a manager to back me up and drive me on really, and Sam did that. I gained some wonderful years there. He is one of the best, if not the best a world has ever seen. I just enjoyed the way he managed and trained (...)There were 1819 na onali es in one me. I think the way we played suited everyone. W 2007 roku z klubu odszedł Allardyce, mimo to wiele wydarzeń w piłkarskiej przygodzie wciąż czekało na byłego gracza Chesterfield. Przekroczył barierę stu goli w karierze, zagrał w europejskich pucharach – strzelił ważną bramkę, dającą remis w wyjazdowym meczu Pucharu UEFA z Bayernem Monachium. Ponadto, po odejściu z klubu Kevina


Nolana otrzymał opaskę kapitana, bił też kolejne rekordy w ilości popełnionych fauli, w sezonie 2009/2010 zanotował ich 120, w kolejnych rozgrywkach poprawił swój wynik do 121. SAm Harry Redknapp komplementował jego umiejętności. He's a proper centre-forward. He's excellent, he just knows how to play. Najważniejszą częścią jego historii był jednak debiut w reprezentacji Anglii. Fabio Capello, po nieudanych finałach Mistrzostw Świata w 2010 roku, szukał alternatyw w ofensywie. W meczu na Wembley z Czarnogórą, podczas kwalifikacji do Euro 2012 Davies zmienił Petera Croucha. Nie zdołał wpłynąć na wynik meczu, który zakończył się bezbramkowym remisem, jednak dla trzydziestotrzyletniego wtedy napastnika było to i tak wielkie wyróżnienie. Oczywiście, zobaczył żółtą kartkę. Debiutant nawet po latach nie ukrywał wielkich emocji. I thought it was a wind-up. I was on a couch when I took the call. There was a lot of tears from Emma. I think I was in shock. I walk into the dressing room on the day and it was quite an emo onal me, it was something I desperately wanted but without publicly telling it. Fabio Capello put me on for about 20-25 minutes. I’m not actually seeing the game back… If I look back on the whole of it, that England was the pinnacle – being one of the best ten-eleven players in the country. Bolton spadł z ligi w sezonie 2011/2012, kapitan został w zespole jeszcze przez jeden sezon w Championship, a karierę zakończył w 2015 roku w Preston North End. Gdy podziękowano za współpracę weteranowi z numerem 14 na koszulce, nie potrafił ukryć rozczarowania: They have made that decision today. It's surprising to be honest because I've been here for so long and it's home. I thought I'd be at the club un l I re red and maybe do coaching a erwards.

Nie jest to historia o wielkich trofeach, niezapomnianych bramkach z dystansu, golach strzelonych piętą. Dziś, gdy kluby środka tabeli Premier League wydają kilkadziesiąt milionów funtów na rezerwowych napastników warto przypomnieć tę nieco zapomnianą postać, oldfashioned centre-forward, jak bywał często określany kapitan The Tro ers. Historie podobne do tej zdarzają się właściwie co sezon w Anglii – gdy szerzej nieznany napastnik, w zaawansowanym jak na piłkarza wieku, osiąga szczyt formy. Takie historie napisali między innymi Grant Holt, Rickie Lambert, w tym sezonie uwagę skupia na sobie Glenn Murray. Gareth Robinson, szef stowarzyszenia kibiców Boltonu doceniał wkład kapitana w grę zespołu: He does a lot of the things that centre-forwards don't do these days like defend from the front line. When the ball is passed across to the full-back he'll chase across to tackle them and some mes, whether it's his age catching up with him or not I don't know, he might arrive a bit late. Najbliższą prawdy charakter ystykę Daviesa przedstawił jednak Ryan Shawcross, znany z twardej gry obrońca Stoke. Opowiadał on o swoim debiucie w Premier League na Reebok Stadium. Został mocno poturbowany przez Daviesa, a po jednym ze starć zszedł zakrwawiony z boiska. Przeciwnik na domiar złego strzelił bramkę i poprowadził swój zespół do pewnego zwycięstwa 3:1. Pytany o wnioski wyciągnięte z tego starcia, Shawcross odpowiedział: Don't try and fight Kevin Davies!

Kuba Pogorzelski Illustra ons: Kacper Sokół

53


54


LET’S

GO

Uniti Legneremo Tutti i Rossoblù A Sangue

Z końcem stycznia zalałem naszego Instagrama relacjami z wyjazdu na południe Europy. Uciekłem od śniegu i mrozu, żeby nieco odpocząć i zobaczyć się z moim bliskim przyjacielem - Filippo. Mieliśmy obejrzeć na żywo jego ukochaną Sampdorię, polatać po Ligurii, zahaczając p r zy o ka z j i o L a z u ro we Wy b r zeże .

Ostatecznie, w ciągu 7 dni udało się zrobić ciekawą trasę: Mediolan- Genua- BogliascoMentona - Monaco - Nicea. Tak się też złożyło, że w tym samym czasie, Genuę odwiedził Kuba Polkowski i robił materiał dla Łączy Nas Piłka, ale spokojnie- jeżeli obejrzałeś ich relację, to możesz być pewnynie będę się powtarzał.

55


Zbierając się na lotnisko, żegnałem śnieg i mróz, który już wtedy panował w stolicy. Co prawda, nie leciałem w yg r zewa ć s i ę n a p l a ży, a n i p ł y wa ć w m o r zu , a l e perspektywa 15-18 stopni i słonecznej pogody, dawała mi nadzieję nieco odpocząć. Bergamo, widziałem nocą i przejazdem, więc nic ciekawego na jego temat nie powiem, mignęły mi tylko gdzieś w czasie jazdy banery reklamowe z zawodnikami Atalanty. W końcu to tylko przymusowy przystanek w drodze do Mediolanu, jeżeli wybieramy tanie linie lotnicze.

W Genui, na dworcu przywitał mnie Filippo. Mój stary, dobry przyjaciel, którego miałem okazję poznać jeszcze w Portugalii, a który od urodzenia mieszka w stolicy Ligurii. Nie mieliśmy dużo czasu przed meczem, a ja byłem strasznie głodny, więc skoczyliśmy na focaccie do pobliskiego baru. Nie przypadkiem o tym wspominam, podczas całego mojego pobytu, każdy dzień rozpoczynałem od niej i uwierzcie mi, będziecie w Ligurii to musicie spróbować. W grę wchodzi kilka rodzajów, ale klasyczna z oliwą nie ma sobie równych.

Chwila jazdy i byłem już w modowej stolicy Włoch. Środek nocy, po kilku godzinach podróży z Warszawy marzyłem już tylko o prysznicu. Stąd, bez zbędnego zwiedzania, szybki przelot do hotelu. Na powitanie lampka wina i uśmiech na twarzy sympatycznej Włoszki w kręconych włosach – za to m.in. kocham Południe. Nie wysiedziałem długo w pokoju i pierwsze co, udałem się tej samej nocy do baru. Jedno piwko, drugie, aż ku mojemu zdziwieniu słyszę angielski, nie byłoby w tym nic dziwnego, ale jeszcze miesiąc temu słyszałem ten sam akcent w Glasgow. Nie pomyliłem się- bar nawiedziła banda Szkotów.

Wyc hodząc z k naj py, w ystarc zy ła m inuta i ujrzałem tłumy zmierzające w jednym kierunku - Stadio Luigi Ferraris. Jeżeli chodzi o kibiców, we Włoszech możemy spotkać praktycznie każdy rocznik. Od tych najmłodszych dzieciaków, po osoby starsze. To samo, jeżeli chodzi o płeć. Do dzisiaj mam przed oczami, starsze, uśmiechnięte Panie, machające do mojej kamery po zakończonym spotkaniu. Oczywiście, przed wejściem na stadion, zgodnie z zasadą nie ma futbolu, bez alkoholu- odwiedziliśmy, mieszczący się przy stadionie pub. W środku, można było zauważyć kilka osób w ciuchach Stone Island, palących papierosy i pijących piwo, a wszystko to, przy akompaniamencie ścigających co chwile skuterach, które wypełniały ulicę.

Nie czekając na zaproszenie, dołączyłem do ekipy, zahaczając o temat piłki. Klasycznie, większość reprezentowała Cel c i Rangers, ale znalazł się też jeden rodzynek oddany Hibernian. Jako kibic Manchesteru United, trafiłem też na kibica Liverpoolu, ale Rudy, jak się okazało później, był idealnym celem polewki i żartów. Niestety, przyznaje się, alkohol wjechał ostro i po kilku chwilach śpiewałem już z nimi kolejne przyśpiewki, również tą najpopularniejszą ostatnim razem – O mane, mane. Odwdzięczyłem się za to, klasykiem o Gerrardzie i Demba Ba. Goście szybko odpadli i kiedy zorientowałem się, że nie zamierzają odpuścić i lecą na pełnej, wróciłem do hotelowego pokoju. W końcu czekały mnie kolejne historie. R a n o o b s ko c z y ł e m w i ę k s z o ś ć z a b y t kó w i klasycznych must watch. Szczerze? Oprócz starówki, która robi wrażenie, szczególnie galeria, to raczej szału nie ma. Drugi raz bym się tam nie wybierał raczej. Tutaj też pozdrówki dla Wojtka za pomoc. Nie spodziewałbym się, że będę sobie siedział w centrum Mediolanu i słuchał historii z wyjazdów z Lechem. Po za tym, jeżeli chodzi o klimat casual, to warta jest odnotowania inicjatywa/klub Karmadrome Milano. Chłopaki zajmują się organizowaniem okołocasualoych wydarzeń. Od imprez z bohaterami This Is England, po a er party z koncertów m.in. Liama Gallaghera. Niestety, z powodu braku czasu, nie udało się spotkać z chłopakami. Na końcu, odwiedziłem też oficjalny sklep Stone Island. Kto wie, możliwe, że to był ostatni moment na to. Jak się okazało, C.P. Company już jakiś czas temu się wycofało i SI może czekać to samo. Szybkie przegląd rzeczy w sklepie i o 13.00 musiałem lecieć na pociąg, w końcu cel wyjazdu: Sampdoria – Fioren na, startował o 15.30.

56

Wejście na stadion, należało do sprawnych i obyło się bez żadnych problemów. Zajęliśmy miejsce w sektorze Dis n , mając idealny widok na cały stadion i sektory ultrasów, oraz gości. Samego spotkania nie mam zamiaru opisywać, szczególnie gry Polaków. Mamy nieco inny profil magazynu, chociaż jeszcze tego samego dnia rozmawiałem z rzecznikiem Sampy, w sprawie wywiadu z naszymi chłopakami. Niestety mecz z Romą, który odbył się trzy później, uniemożliwił spotkanie. Na szczęście, życie samo przyniosło tematy do rozmowy. - Masz szczęście, spotkanie z Violą też było moim pierwszym meczem, który obejrzałem na żywo. Wtedy biegał jeszcze po murawie Enrico Chiesa, dzisiaj będziemy oglądać jego syna, Federico. Z tego co sprawdzałem, to dzisiaj na stadionie jest cała jego rodzina i będą oglądać swojego dzieciaka - opowiadał mi jeszcze w drodze na sektor Filippo. Gradinata Sud, czyli sektor, w którym okupują miejsca ultrasi Sampy, podzielony jest na dwa poziomy. Jeden z nich zajmują Ultras Tito Cucchiaroni, a drugi Fedelissimi 1961. Sam obiekt jest jednym z najstarszych we Włoszech (1911), ale bliżej mu do brytyjskiego klimatu i gdyby nie wcześniejsza focaccia, pomyślałbym że jestem na Wyspach. Chociaż, nie jest to najnowocześniejszy obiekt i lekko zaniedbany, to bliskość trybun i atmosfera pozwala wielu uważać, że to jedna z najlepszych aren w Serie A. Jeżeli chodzi o doping, to największymi grupami ultrasów są wspomniani Tito Cucchiaroni oraz Fedelissimi 1961. Pierwsza z nich, założona w 1969 roku, uważa się za twórców ruchu ultras, a sama nazwa ma pochodzić od pierwszych liter popularnego hasła malowanego na


57


58


miejskich ścianach Genui - Uni Legneremo Tu i Rossoblù A Sangue, co oznacza - Zjednoczeni, pokonamy czerwononiebieskich, aż się wykrwawią (nawiązując do barw swoich rywali). Swoją nazwę zawdzięczają Ernesto Tito Cucchiaroniemu, byłemu zawodnikowi Sampy (lata 60-te), który zasłynął dwoma golami debiutując w derbowym spotkaniu. Z drugiej strony Fedelissimi, która jest bardziej piknikową grupą, chociaż jest w tym lekkie nadużycie. Powstała osiem lat wcześniej, nie potrafiła jednak znaleźć wspólnego języka z Tito Pozostając skłóconymi do dzisiaj. Słyszysz, jak przypadkiem zaczynają śpiewać tę samą przyśpiewkę, to w różnym tempie, żeby udowodnić sobie kto jest lepszy. - zwraca mi uwagę Filippo Chociaż dwie największe grupy, zamiast wspierać się, rywalizują ze sobą, to doping podczas spotkania robił wrażenie. Oczywiście, stadion nie był zapełniony do ostatniego miejsca. - Rzadko bywa, wyjątkiem są Derby della Lanterna, wtedy mówimy o jednym z największych spotkań w całych Włoszech. Zresztą, zapraszam Cię, musisz to zobaczyć sam! - dodaje Filippo. Chociaż moją uwagę cały c za s za j m o wa ł a G r a d i n a ta S u d , to n a we t n a t yc h neutralnych sektorach, każdy kibic żył spotkaniem. To było moje pierwsze spotkanie z włoskim futbolem na żywo. Chociaż, na murawie znajdowała się osoba, dla której ten mecz był jeszcze większym przeżyciem. - Widzisz naszego bramkarza, Viviano? To dla niego specjalne popołudnie zaczyna opowiadać Filippo. - Urodził się w Fiesole, we Florencji. Od najmłodszych lat grał dla Fioren ny. Co więcej, był ich wiernym kibicem. Jako nastolatek miał wykupiony karnet na cały sezon i jeździł z ultrasami na wszystkie wyjazdy. To był właśnie powód, dla którego nie mógł tam zostać. Za bardzo przeżywał spotkania. Nawet swojej córce dał na imię Viola - wyjaśnia dalej. Wieczorem wraz z Filippo odwiedziliśmy jego znajomych. W centrum Genui, niedaleko Piazza De Ferrari, graliśmy sobie w Fifę, zajadaliśmy się pizzą i rozmawialiśmy o piłce. O dziwo, siły rozkładały się po 50%, jeżeli chodzi o barwy klubowe. Jedna połowa kibicowała Sampie, a druga Rossoblu. Chociaż powinien użyć nieco mniej formalnych nazw. Sampa, z powodu ilości barw na swoich herbie, nazywana jest żartobliwie Ciclis , czyli cykliści, nawiązując do strojów kolarskich, a Genoa to Bibini, czyli w potocznym języku indyk, nawiązując do Gryfa, który jest w herbie tego klubu. - Legia i polscy kibice są doskonale znani u nas. Wyrobili sobie markę oprawami podczas Ligi Europy, czy Mistrzów - zaczyna rozmowę … jeden z przyjaciół Filippo, który kibicuję rywalom Sampy. - U nas, raczej nigdy nie dochodzi do przemocy i przez ostatnie lata jestem w stanie przypomnieć sobie tylko wydarzenia za czasów gry w Serie B (rok 2012). To był tragiczny sezon i jeszcze gorsza gra. Kibice nie wytrzymali, podczas spotkania z Sieną wbiegli na boisko i przerwali to żałosne widowisko. Kazali piłkarzom oddać swoje koszulki, nie byli godni ich noszenia. Wszyscy to

zrobili, za wyjątkiem jednej osoby - opowiada dalej, przegryzając pizzę, którą zamówiliśmy jakiś czas temu. Giuseppe Sculli był nietykalny. Nie musiał oddawać koszulki. Pochodzi z Kalabrii, a jego dziadek Giuseppe Morabito jest szefem 'Ndrangheta, czyli mafijnej organizacji z tego regionu. Rozgrywając kolejne spotkania w Fife, czekaliśmy na główną przystawkę dzisiejszego wieczoru - spotkanie Inter - Roma. W międzyczasie istniał już tylko jeden temat Fantasy Football. Włoski odpowiednik FPL, który nie spodziewałem się, że jest tak bardzo popularny. Praktycznie co chwilę, każdy z chłopaków sprawdzał informacje z bieżącej kolejki. Przy okazji, spoglądając kątem oka na wyniki, wszyscy nerwowo patrzyli na Napoli. Uwierzcie, nikt tak mocno nie chcę, żeby Neapol zdobył tytuł, jak cała Północ. - Słuchaj, oni by nam nie dali spokoju. Mam znajomych w Kampanii. Przez cały sezon by do mnie dzwonili i przypominali o tym. Nawet nie jesteś w stanie zrozumieć, co by to dla nich znaczyło.- tłumaczy mi Filippo. To co dla mnie było ważne, kultura Południa pozwalała mi, będąc tam totalnie obcą osobą, czuć się swobodnie i być częścią tej ekipy. Mijały kolejne godziny, piliśmy sobie piwko, pełna kultura, podziwiając wyczyny Alissona i spółki. Po spotkaniu, pożegnaliśmy się i wraz z Filippo udałem się do Bogliasco, małej wioski pod Genuą, w której znajduje się ośrodek treningowy Sampdorii oraz letniskowe mieszkanie Filippo, kilka metrów od morza. Znaczna część piłkarzy, mieszka też w tej części Ligurii. Przez następne dni delektowałem się słońcem i pięknem Ligurii. Dzień zaczynaliśmy od espresso. Potem wjeżdżała focaccia, zdarzyło się też zjeść rano sycylijską Granitę, gdy było naprawdę gorąco. Odwiedziliśmy m.in. ośrodek Sampy, naprawdę to jedno z najładniej położonych ośrodków treningowych jakie widziałem. Otoczone górami, z widokiem na morze i całe Bogliasco. Co ciekawe, dzień po strzeleniu hat-tricka, gwiazda zespołu - Fabio Quagliarella, przyjechał na trening w malutkim Smarcie. Szczerze, spodziewałem się, że jak na piłkarza takiego formatu, zobaczę lepszą zabawkę. Po kilku dniach we Włoszech, swoją podróż kontynuowałem we Francji. Historie z Lazurowego Wybrzeża to jednak temat na inne opowiadanie. Wieczory, oglądając treningi amatorskiego klubu z Mentona, rozmowy z ojcami tych dzieciaków, dyskusja o Torino z fanem Juventusu, który miał już blisko 70 lat i oglądał trening swojego wnuka. Wszystko to zostanie w mojej głowie jeszcze przez długi okres czasu. Co jednak ważniejsze, mam nadzieję, że udało mi się zachęcić was do podobnych wypraw. Odrobina życiowego ogarnięcia, znajomość języka obcego i można pisać swoją historię. Dawid Szałankiewicz Photo: Dawid Szałankiewicz

59


SMALL - SIDED

GAME

Verde-Amarela

Casual to Wyspy, wiadomo. Nigdy od tego nie odejdziemy i będziemy czerpać ze źródła ile tylko się da. Warto jednak zwrócić uwagę na świat i zobaczyć co tam sł ychać za granicą. Nie tak dawno udzielaliśmy wywiadu do jednego z brazylijskich portali - Futebol Café. Po całkiem sympatycznej rozmowie z Bruno, zapytałem czy nie zna w okolicy kogoś blisko

60

związanego z naszymi klimatami. Tak trafiłem na Renato Mar nsa, który prowadzi swój sklep w São Paulo, sprzedając koszulki klubów piłkarskich z Anglii i nie tylko. Jego kolekcja to jednak coś więcej, wchodząc na www.atroxcasualclub.com, możemy trafić na takie perełki, których nie znajdziemy nigdzie indziej.


62


Skąd jednak w centrum São Paulo pomysł na stworzenie takiej kolekcji i zapoczątkowanie casualowego klubu - Atrox Casual Club, gdzie lokalni pasjonaci mogą się spotkać, pogadać czy poszerzyć swoją kolekcję koszulek. Odpowiedź okazała się bardzo prosta i jak to w naszym przypadku bywa, związana z muzyką. Renato, działał przez długie lata w branży muzycznej, ściągając najlepsze zespoły do Południowej Ameryki. Zresztą wiąże się z tym kilka ciekawych historii, o których opowie wam nasz gość. At the beginning, where did the idea of opening a shop with football shirts in Săo Paulo come from? I used to work with showbusiness, bringing lots of bands to South America. I was so red from that, so I went to England to the Rebellion Fes val in 2011 and some friends asked me to bring some shirts, scarves, from West Ham, Millwall, Everton, etc. So I did it that for 3 years and then I decided to open the store. We work only with foreigner clubs and Brazil na onal team. No brazilian clubs. Which bands you brought to South America and do you have any friends in English music scene because of that? I worked with show business from 1998 to 2014. Brought a lot of bands to South America, most of them are bri sh, specially Punk Rock bands like the Cockney Rejects, The Business, The Exploited, S ff Li le Fingers, An -Nowhere League, The Lurkers, The Vibrators, 999, Buzzcocks and many many others. I became a friend of the Rejects, Jeff and Micky are true Hammers. Another good friend was Mick Fitz (another Hammer) RIP. Arturo from Lurkers, Wa e, Rob and Wullie from The Exploited, Nick from 999, etc. Many bands came twice. Maybe you remember some stories from these mes? I went with the Rejects at Vila Belmiro stadium in 2008 in a Santos - Bragan no game. VIP treatment from Santos crew. Also in 2008 another great moment was with Jeff Turner (Cockney Rejects) at the old Palestra Italia stadium at a semifinal game between Palmeiras - São Paulo. Palmeiras won 2-0 and became champion that year. Great atmosphere at the stadium, fantas c crowd. Your shop ’s not just about shirts, generally, you are close to casual culture, right? At the beginning of the store we used to have more casual stuff, like Lonsdale, Lambre a, Warrior Clothing, etc but nowadays we are more into football shirts, scarves, hats, etc. Samemu zdarza mi się czasami spędzić godziny, czy dni na szukaniu jakiejś koszulki do swojej kolekcji. Rozumiem zatem doskonale postawę i motywy jakie kryją się za pomysłem Renato. Jednak w dalszej części, zdałem sobie sprawę, że to już inny poziom poświęcenia i koszulki, o których mi wspomina,

62

nie pozwalają nawet porównywać się jego pasją. So why football shirts? Do you remember the first shirt you bought? The first of course was from my brazilian team, but the first interna onal shirt was the 1995 Centenary West Ham United away shirt. Fine stuff. In your shop you have a lot of football shirts from the English leagues, but what about the Brazilian teams? How do they compare with European shirts, what about the design? More than 50% of the shirts are from Bri sh clubs, as we do not work with brazilian teams I can't compare. Of course I prefer the outside design than the brazilian. I am full of admira on for your collec on. But do you have any favorite shirt and which of the shirts in the store is the most valuable? I have some real good stuff here, I can tell you that Occitania Na onal team it´s the more rare. Also I have some from Manchester United (1993), Real Madrid (1998), Barcelona (1992/1995), To enham (1995/1997), Borussia Dortmund (1996) and France (1982). Zostawiając nieco na boku koszulki, płynnie przechodzimy do czysto casualowego tematu. Wiadomo, Południowa Ameryka żyje piłką, stała się ona dla nich wręcz religią. Ma ona jednak inny styl, który nie ma za wiele wspólnego z brytyjskim pojęciem casual. Oczywiście, tak jak wszędzie trafiają się wyjątki, ale Renato dobitnie w dalszej rozmowie przyznaje, że nie ma co szukać na brazylijskich ulicach ludzi w koszulkach z patką i szalikach Aquascutum. Zresztą, nie ma się co dziwić: samba, słońce, plaża… Where does the love for English football come from? I always thought that casual culture is not so popular in Brazil. That's true, it's not so popular. But I personally started following West Ham since the 80's. Then my interest for the english football grew up. What the situa on looks like in Brazilian stadiums? Are there any fans who understand the casual culture, dress in Fred Perry, Stone Island or C.P. Company clothes, listen to Oasis, The Stone Roses and enjoy the matchday? Unfortunately not. Only a very very few people like casual culture. Rock music is not so popular here as in Europe or the rest of the world. So at the stadiums you can hear more samba style music. A real piece of shit. Na koniec naszej rozmowy zapytałem o obecny stan piłki w Brazylii i klub, który wspiera. Jakkolwiek nie będziesz zapatrzony w obcą kulturę, to ostatecznie Twój lokalny,


najbliższy sercu klub, powinien zajmować pierwsze miejsce. W przypadku Renato mówimy o Palmeiras. I chociaż widać było jego miłość do Verdăo, niestety, ostatnie zdania opisujące brazylijską piłkę pozostawiły lekkie rozczarowanie. Do you go to matches in Săo Paulo? Which team do you support? I support Sociedade Espor va PALMEIRAS and I go to every match. Where does this love come from? Btw Allianz Parque is impressive, what do you think about the stadium and the atmosphere? I support Palmeiras since I was a kid, the love became from my father. The first game I saw in a stadium was Palmeiras 4-0 Ponte Preta back in 1972, a long me ago. The new Palmeiras stadium has become the club's main source of income. Around 30/35 thousand people every game. The atmosphere is fantas c, great crowd in one of the best stadiums in the world. How would you describe the Brazilian fans, comparing them to those in England and atmosphere during the game? Here they call "the country of the football" but is so far from that. 90% of the stadiums are empty. The most supporters here prefer to curse than cheer for his club. The corrup on at Na onal Federa on (CBF) is the biggest problem here. They give a shit about the clubs. The clubs should unite and create a League in the same format than England. Dawid Szałankiewicz Photo: Atrox Casual Club

63


S P E C I A L

PHOTO SHOOT 64

/ / M O D E L A L E K S A N D R W Ó J C I

/ : A K

/ / P H O T O M A T E U S P I Ę T

/ : Z A


THE SAINTS

S O U T H A M P T O N S E A S O N 2 0 1 5 / 1 6


NIL

66

S AT I S


NISI

E V E R T O N 2 0 1 5 / 1 6

OPTIMUM

S E A S O N

67


P A L E R M O S E A S O N 2 0 0 4 / 0 5

68


U S C I T TA D I PA L E R M O

69


70


LADY

CASUAL

Non-league football

W świecie piłkarskim, w którym mamy coraz częściej do czynienia z p r ze sy te m ko m e rc j i , o g ro m ny m i pieniędzmi, całą tą marke- ngową machiną, służącą do zwrócenia uwagi klienta, warto czasem zrobić sobie przerwę i zobaczyć mecz na niższym poziomie rozgrywkowym. Po co? Po to, aby przypomnieć sobie, jakie

wartości niesie ze sobą piłka w wydaniu niekomercyjnym, a uwierzcie mi, że jest ich wiele. I choć moja ostatnia podróż do Anglii obfitowała w mecze na bardzo różnym poziomie – Champions League, Europa League, czy Premier League, to właśnie trzy spotkania na poziomie klasycznych nonleague, najbardziej mnie oczarowały.

71


Początek lat dziewięćdziesiątych był dla fanów piłki nożnej w Anglii czasem wielkich przemian. Jednym z wydarzeń, które miało istotny wpływ na obecny kształt brytyjskiego futbolu, było podpisanie w 1992 pierwszej umowa na transmisję meczów Premier League przez telewizję Sky Sport. Był to pięcioletni kontrakt, na ogromną wówczas kwotę 305 milionów funtów. Właśnie to wydarzenie bardzo często wymieniane jest jako początek wielkich zmian, które doprowadziły do obecnego niezadowolenia angielskich kibiców. Według wielu z nich, komercjalizacja rodzimej piłki posunęła się zbyt daleko, w konsekwencji czego przestali czerpać radość z oglądania futbolu w nowym wydaniu. Między innymi dlatego zaczęto intensywniej przyglądać się miejscowym rozgrywkom. Dzięki nim fani znowu mogą odczuwać dawne, piłkarskie emocje i przede wszystkim czuć się częścią lokalnej piłkarskiej wspólnoty i to bez względu na zasobność ich por ela. Zresztą, tak samo uważa Richard Serowka, z którym w listopadzie miałam okazję podróżować po londyńskich stadionach. Lower league football almost feels like a throwback to how football used to be when we all first fell in love with the beau ful game. It feels like a more honest level of football where you - as a spectator - feel welcomed and appreciated. In the Premier League for example, the fans are so heavily policed, you can be chucked out and given a criminal record if you try to sip alcohol in your seat, or get too over excited during goal celebra ons or even standing up in your seat. All these things are acceptable at lower league games, you can enjoy a beer with your friends whilst watching the game and you can stand or sit without fear of being branded a criminal. Co ciekawe, coraz częściej spotykanym zjawiskiem na Wyspach jest organizowanie przez kibiców swoich własnych klubów. Budując takie organizacje samodzielnie traktują je jako dobro wspólne, a najważniejszą kwes ą dla nich jest ich demokratyczny charakter. Kluby założone przez fanów są stosunkowo nowym tworem, a wśród tych najbardziej znanych warto wymienić AFC Wimbledon i FC United of Manchester. Jednak niezależnie od tego, czy klub jest na nowo tworzony przez kibiców, czy ma swoją długoletnią tradycję, istotną rolę pełnią w nim ludzie, którzy w ramach wolontariatu poświęcają swój wolny czas na rzecz klubu. Ich największą motywacja bardzo często nie jest sukces sportowy drużyny, a realny udział w tworzeniu czegoś wyjątkowego. Przynajmniej, takiego zdania jest Peter Miles, poznany podczas meczu East Grinstead Town FC- Lewes FC. The heart and soul of Bri sh football is to be found at the smaller grounds where people run the clubs voluntarily, not uncommon for people to be involved with their local club for 50 years or more. The Football Associa on marks 50 years of service to one club with a framed award.

72

To właśnie bezinteresownie zaangażowani ludzie budują wartość lokalnego futbolu na Wyspach, bez nich, f u n kc j o n o w a n i e k l u b ó w n i e b y ł o b y m oż l i w e i n i e przyciągnęłoby miejscowych na stadion. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, aby przywrócić futbol zwykłym ludziom, którzy czerpią z niego autentyczną radość, bo jak twierdzi Richard Serowka, to właśnie z myślą o takich osobach, powstał ten sport.

If you go to your local clubs you will see the same faces and you get the feeling of belonging. At Chelsea or Man United you’re just a number with pounds in your pocket. Suppor ng your local club gives you a sense of community pride. Not every football fan is fortunate to live in a town or city with one of the 20 top flight premier league teams. When you a end a local non-league game you genuinely feel welcome and that the club appreciate you being there. But when you a end a premier league game, you don’t feel the same warmth towards you. More than anything I think the honesty in the football is refreshing. Less diving, less trying to con the referee and there are some seriously talented players in the lower leagues who are playing for the love of the game and not the money. Wiele osób podczas mojego pobytu w Anglii wskazywało mi na ich zdaniem wyraźną przewagę piłki amatorskiej nad profesjonalnymi rozgrywkami. Peter Miles mówiąc o największych zaletach niekomercyjnej piłki wyrażał się w taki sposób: The top players are untouchable and don’t even sign autographs these days. Tickets are much cheaper (although levels 5 and 6 are ge ng more and more expensive and most clubs are level 5 are now fully professional). You get contact with players at lower levels, “banter” with opposi on players, referees etc. If you go to your local clubs you will see the same faces and you get the feeling of belonging. At Chelsea or Man United your just a number with pounds in your pocket. Jedno jest pewne, kluby non-league w Anglii to bardzo często niezwykłe społeczności, które z serdecznością witają wszystkich, którzy zechcą ich odwiedzić. Na swój rozwój


73


74


mają coraz więcej pomysłów, często niestandardowych. Dobrym przykładem jest Clapton FC, w którym jeszcze do niedawna borykano się z naprawdę słabą frekwencją na swoich meczach, a teraz bije rekordy ze względu na nowy, kosmopolityczny charakter, który zaczął przyciągać na stadion migrantów. Dzięki temu powstała grupa Clapton Ultras, a tłumy 300-500 osób na meczach nie są już rzadkością. Inny klub, Dulwich Hamlet FC swój sukces frekwencyjny zawdzięcza wzbogaceniu oferty dnia meczowego. Na stadionie pojawiło się piwo rzemieślnicze i większą uwagę zaczęto przywiązywać do serwowanego na obiekcie jedzenia. Wracając jednak do mojej listopadowej podróży na Wyspy, pierwszym klubem w Anglii, który miałam okazję zobaczyć na żywo było City of Liverpool FC. To jeden z tych z e s p o ł ó w, k t ó r e ś w i a d o m i e , b u d o w a n e s ą n a demokratycznych fundamentach. Został stworzony przez ludzi rozczarowanych tym co się dzieje z profesjonalną piłką nożną. Na swojej stronie internetowej klub zwraca uwagę na to, że piłka w Liverpoolu to nie tylko Liverpool FC czy Everton, to rozrywka dla każdego, w bardzo różnej formie. It is en rely accurate to say that Liverpool is a hot bed of football. It is equally as accurate to say that football in Liverpool does not just exist once a week at Goodison Park or Anfield. Nor is it just a televisual sports entertainment pursuit. Football in Liverpool exists on a daily basis in school playgrounds, in parks, in 5 a side centres, sports centres, on the streets, in futsal leagues, in workplaces, in pubs and social clubs and in every neighbourhood across the city. City of Liverpool FC swój pierwszy mecz rozegrało całkiem niedawno, bo w 2016 roku, więc to bardzo młoda organizacja sportowa, mimo to, już udało im się stworzyć niesamowity klimat panujący wokół klubu. Na stadionie w budynku klubowym, jak przystało na brytyjskie realia, mieści się pub, gdzie przed, w przerwie i po meczu, można usiąść i napić się piwa ze znajomymi. Mała rzecz, ale jak dla mnie niesamowicie budująca ten wyjątkowy, społeczny charakter piłki nożnej na Wyspach. Oprócz tego można zaopatrzyć się w klubowe gadżety, począwszy od standardowych szalików, przez zimowe czapki z pomponem, po książki o niższych ligach w Anglii. Co ciekawe, w składzie tej drużyny występował Polak, którego bardzo serdecznie wspominano. Udało mi się też zapytać Bartosza Kowalczyka, o jego wrażenia z pobytu w tym klubie: Najlepiej wspominam fantastyczna atmosferę na meczach oraz kibiców, którzy w każdym spotkaniu byli dla zawodników wielkim wsparciem. Ja sam miałem z nimi bardzo dobry kontakt i byłem lubiany. Klimat w klubach non league jest o wiele lepszy niż w Polsce. Wydaje mi się że to bierze się z tego że w Anglii każdy żyje piłka i dla wielu ludzi kluby z non league są tak samo ważne jak te z Premier League. Różnica polega również na tym, że w Anglii kibice nie tak jak w Polsce stoją i narzekają na zawodników, tylko

starają się ich wesprzeć. Najbardziej zaskoczyło mnie właśnie to, że mimo gorszych momentów w meczu czy w sezonie kibice, trenerzy oraz prezesi cały czas wspierali zawodników i robili wszystko by im pomóc. Wszystko to, o czym mówi Bartek dało się odczuć podczas spotkania z Squires Gate FC. Nawet niezadowolenie z tego, jak kiepsko sędzia prowadził spotkanie, raczej objawiało się żartobliwymi stwierdzeniami na jego temat, a nie obelgami, powszechnymi na polskich boiskach. Drugim meczem, który zobaczyłam w Anglii było spotkanie: East Grinstead Town FC z Lewes FC. Na stadionie gospodarzy również mieścił się pub, w którym kibice zbierali się dużo wcześniej przed meczem. Powstały w 1890 roku klub, do 1967 roku – dzielił się swoim stadionem z lokalnym klubem krykieta. Klimat panujący tam był bardzo zbliżony do tego w City of Liverpool FC. Szczególnie, przypadły mi do gustu barwy klubowe: bursztynowo czarne, od których pochodzi obecny przydomek drużyny The Wasps, a wizerunek osy widnieje do dziś w herbie tej drużyny. Ostatnim, ale chyba najbardziej wyjątkowym meczem, było dla mnie spotkanie: Too ng & Mitcham United FC - Harrow Borough. TMUFC to historyczny klub piłkarski w południowym Londynie, grający obecnie w Isthmian League. Jak może na to wskazywać nazwa, powstał z połączenia dwóch pobliskich ekip: Too ng FC (1887) oraz Mitcham Wanderers (1912). Swoje siły połączyli w 1932 roku. Jak sami twierdzą, są klubem prowadzonym przez społeczność, z silnym etosem związanym z inkluzyjnością. Klub buduje relacje z otoczeniem w swoim regionie, oferując nie tylko drużynę piłkarską, występującą w rozgrywkach, ale także zajęcia z piłki nożnej dla wszystkich grup wiekowych, bez względu na poziom umiejętności. Podczas mojego pobytu na stadionie TMUFC, zaproszono mnie do pomieszczenia dla lokalnych VIP-ów, gdzie pierwszy raz w życiu miałam okazję wypić przed meczem herbatę z mlekiem – nie mogło być bardziej brytyjsko! Na każdym z obejrzanych przeze mnie meczów nonleague, miałam okazję poznać wielu serdecznych ludzi, napić się piwa w klubowym pubie, porozmawiać z miejscowymi o meczu Anglia - Polska rozegranym na Wembley w 1973 roku, a później pooglądać wspólnie futbol, który nawet w tym nie do końca profesjonalnym wydaniu, był dla mnie doskonały, bo jak zauważa Stuart Fuller w swoim felietonie Football and Beer – a marriage made in heaven?: The match may some mes not be the best in the world, but the top beer helps ease the pain as does the sparkling company. Zuza Walczak Photo: Zuza Walczak

75


76


FASHION

AT

THE

S TA D I U M

Polo Shir t

Jest to historia dwóch gentlemanów biegających po światowych kortach tenisowych, którzy w pewien sposób łamali standardy ówczesnego sportu. Oboje, poza tym, że byli jednymi z najlepszych tenisistów w historii, całkiem nieświadomie odcisnęli

spore piętno w historii sportowej oraz ulicznej mody. Mowa tutaj o dwóch nazwiskach - markach, które doskonale znane są w kręgach kultury Casuals. Mowa oczywiście o Lacoste oraz Fred Perry.

77


RENE LACOSTE Rene Lacoste urodził się w 1904 roku w bogatej, francuskiej rodzinie. W tenisa zaczął grać dopiero w wieku 15 lat, jednak jego inteligencja, szybkość oraz dyscyplina stworzyła z niego zawodnika niemal idealnego. Dzięki swojej niesamowitej wytrzymałości na korcie Lacoste zyskał przydomek „Krokodyl'” . Wkrótce przydomek ten stał się jednym z najbardziej rozpoznawanych logotypów na świecie. Według niektórych historyków, zajmujących się tematem mody było to pierwsze logo, które było widoczną reklamą marki, i to nie tylko w świecie sportu. Przemysłowe korzenie Lacoste pomogły mu we wprowadzeniu, kilku znaczących wynalazków do świata sportu. Opatentował on między innymi automatyczną maszynę do podawania piłek tenisowych, która zrewolucjonizowała treningi, pierwszą metalową rakietę do tenisa, a także materiały kompozytowe, które wykorzystuje się przy produkcji kijów golfowych. Lista jego sportowych dokonań jest jeszcze bardziej imponująca Francuz został okrzyknięty najlepszym tenisistą świata w 1926 oraz 1927 roku. Podczas swojej kariery siedem razy zdobył Wielkiego Szlema, trzykrotnie French Open, dwukrotnie wygrywał Wimbledon oraz US Open. Pod koniec kariery zdobył również dwa Puchary Daviesa. Jakby tego było mało w 1926 podczas pierwszego , swojego US Open Rene Lacoste wystąpił w koszulce z krótkim rękawkiem wzbudzając tym samym sensację wśród konserwatywnej części publiczności. W ówczesnych czasach zawodnicy występowali bowiem w luźnych koszulach, z długim rękawem, w długich, flanelowych spodniach oraz z zawiązanych pod szyją krawatem. Tenis był sportem elit, które ceniły sobie wygląd nad funkcjonalnością. W swoim autorskim projekcie Lacoste zastosował wiele innowacji. Długie rękawy zostały zamienione na krótkie, co umożliwiło większą swobodę ruchów. Koszulka była również bardziej dopasowana, dzieki czemu zawodnik poruszał się po korcie szybciej i mniej się męczył. Kołnierz został odpowiednio usztywniony i wycięty, mógł zostać w każdej chwili podniesiony dla ochrony przed świecącym na korcie słońcem. Prototyp francuza miał również guziki dla lepszej wentylacji ciała a tył koszulki był nieco dłuższy co zapobiegało „wychodzeniu” koszulki ze spodni podczas serwisu. Po zakończeniu kariery w 1933 roku przedsiębiorczy Francuz przewidzial zapotrzebowanie na sprzęt sportowy wysokiej klasy i postanowił założyć manufakturę pod nazwą La Societe Chemise Lacoste. Firma stale się

78

rozwijała i praktycznie do lat 40 była monopolistą w dziedzinie odzieży dla tenisistów. W 1951 roku Lacoste wpadł na kolejny, genialny pomysł. Postanowił mianowicie wypuścić mul kolorową linię swojego flagowego produktu – dotychczas bowiem, wszsytkie jego produkty produkowane były jedynie w „tenisowej bieli”. Okazało się to strzałem w dzisiątkę i pomogło rozwinąć markę w USA. Wkrótce połowa celebrytów nosiła polówki z charakterystycznym krokodylem, która teraz charakteryzowała wysportowanego przedstawiciela amerykańskiej klasy średniej.

FRED PERRY W 1909 roku w angielskim Portwood urodził się najbardziej utytułowany tenisista w historii Wielkiej Brytanii. Fred Perry bo o nim mowa swoją karierę sportową rozpoczął w 1929 roku – kiedy ostatniego Wielkiego Szlema zdobył Rene Lacoste, który niedługo później, zakończył karierę. Problemy zdrowotne Francuza spowodowały, że panowie nigdy nie mieli okazji zmierzyć się na korcie, możemy tylko wyobrazić sobie, ich pojedynek na miarę dzisiejszych starć Samprasa z Andre Agassim. Anglik jest uznawany bowiem za drugiego najważniejszego tenisistę w ówczesnym czasie. Podczas swojej wieloletniej kariery ośmiokrotnie zdobywał Wielkiego Szlema, jako pierwszy tenisista w historii zdobył tzw 'Karierowego Wielkiego Szlema” (zwycięstwo we wszystkich 4 turniejach w jednym roku.) Ponadto Perry trzy razy z rzędu wygrał Wimbledon – kolejno w latach 1934-1936.

To właśnie marki Fred Perry wzięła się nazwa prekursorów ruchu Casuals rodem z Manchesteru«Perry Boys» jako jedni z pierwszych porzucili barwy klubowe, na rzecz nie rzucających się w oczy, eleganckich ciuchów. Pomimo tego, że Lacoste i Fred Perry nigdy nie byli rywalami w tenisie zostali rywalami w branży odzieżowej. Marka o nazwie Fred Perry powstała w 1940 roku. Doszło wówczas do spotkania pomiędzy angielskim tenisistą a


austriackim piłkarzem Tibbym Wegnerem, który wymyślił prototyp dzisiejszej antyperspirantowej frotki, która miała pomagać tenisistom pozbyć się nadmiaru potu. Perry zachwycony pomysłem, postanowił w niego zainwestować. Kilka znaczących gwiazd tenisa otrzymało egzemplarze wynalazku i tak powstała firma sygnowana charakterystycznym wieńcem laurowym. Sam tzw „Laurel Wreath” używany dzisiaj, jako logo linii premium, został wzięty od jednego z symboli Wimbledonu. Jak głosi legenda Fred Perry zadzwonił pewnego dnia do siedziby Wimbledonu i zapytał, czy może wykorzystać ten symbol do promowania własnej marki odzieżowej. Szefowie angielskiego związku tenisa nie mieli nic przeciwko i wkrótce laur stał się jednym z najbardziej charaktery-stycznych logotypów w historii. W 1954 roku Fred Perry przedstawił swoją wersję koszulki polo, która z miejsca stała się hitem na tenisowych kortach. Koszulka uszyta była z oddychającej „pikowanej” bawełny tzw „co on pique”. Miała dopasowane rękawy, z delikatnym, usztywnionym ściągaczem, miała także nieco mniejszy kołnież oraz wyszywane logo na piersi (w przeciwieństwie do Lacoste, który używał technologii prasowania). Tak jak w przypadku pierwszych produktów Rene, początkowo dostępne były jedynie białe modele koszulek. Wkrótce jednak z powodu niesamowicie eleganckiego nietypowego kroju polówki Freda Perry`ego stały się obowiązkowym elementem mody ulicznej. Wszystko to za sprawą modsów, którym spodobał się „zaczepny” ( z angielskiego „sharp”) ale równocześnie bardzo elegancki charakter polówek. Co ciekawe to właśnie dzięki modsom Fred Perry rozwinął swoją markę w kierunku klasycznego streetwearu. Dzięki listom wysyłanym do siedziby marki przez fanów do sprzedaży zostały wprowadzone różne warianty kolorystyczne polówek. Na koszulkach pojawiły się charakterystyczne, kontrastowe wykończenia typu „twin p”, które znajdowały się zarówno na kolnierzu jak i rękawach. Fred Perry bardzo szybko stał się ulubionym e l e m e n t e m u b i o r u k i b i c ó w p i ł k a r s k i c h – ko l o r y odzwierciedlały bowiem barwy klubów – przykładowo bordowo-błękitne dla fanów West-Ham oraz Aston Villa, biało niebieskie dla fanów Chelsea, czy Evertonu. Firma rozszerzyła swoją ofertę o produkcję koszul, kurtek oraz swetrów. Kojarzona była od zawsze ze świetnie skrojonymi i w y t r zy m a ł y m i p ro d u k ta m i i co wa ż n e , w c e n a c h przystępnych dla przedstawicieli klasy pracującej.

Perry Boys - bo to o nich mowa - jako jedni z pierwszych porzucili barwy klubowe, na rzecz nie rzucających się w oczy, eleganckich ciuchów, co pozwalało im polować na przeciwników bez zwracania na siebie uwagi. Po d ko n i e c l a t 7 0 , w z w i ą z k u z k r y z y s e m ekonomicznym w Wielkiej Brytanii firma znalazła się o krok od bankructwa. Szczęsliwie dla właścicieli renesans muzyki SKA i 2tone w latach 80 spowodowały powrót marki na salony, pierwszymi celebrytami, którzy pokazywali się w ciuchach z laurowym listkiem byli muzycy Madness oraz The Specials. Popularność ruchu Northern Soul również umocniła markę na brytyjskim rynku. W latach 90 promowana była między innymi przez Damona Albarna, No Doubt oraz Oasis. Fred Perry jako jedna z ostatnich, klasycznych, angielskich streetwearowych marek nieustannie się rozw i j a . F i r m a m a w swo j e j o fe rc i e sze ro ką ga m ę produktów – od klasycznych polówek przez odzież outdorową aż po galanterię i obuwie. Co kilka lat Fred Perry nawiązuje współpracę ze sławnymi projektantami, sportowcami i celebrytami. Najsłynniejsze z nich to kolaboracje z Bradleyem Wigginsem, damska kolekcja sygnowana przez Amy Winehouse, warto również wymienić kolekcję współtworzone wraz ze Stutsy oraz Rafem Simonsem. Jeżeli szukacie eleganckich ubrań dla swoich d r u g i c h p o ł ó w e k , t o p o l e c a m p r ze j r ze ć ko l e kc j ę , przygotowaną specjalnie dla kobiet. Każda z linii ma w sobie klasyczne elementy z lat 50/60/70, które są niepowtarzalne i ponadczasowe. Powyższa historia jest idealnym przykladem na to, jak płynnie przenikają się kultury sportu i mody. Trudno wyobrazić sobie dzisiaj ulice, kluby, trybuny piłkarskie gdyby nie krok naprzód wykonany przez dwóch wybitnych sportowców. Ponadczasowość ich pomysłu podkreśla fakt, że aż po dziś dzień stroje sportowe inspirowane są klasycznym krojem spopularyzowanym przez Perry`ego i Lacoste.

Błażej Falkus Illustra on: Kacper Sokół

Wkrótce Fred Perry stał się najczęściej noszoną marką w historii subkultur. Po dziś dzień jest ona popularna z a r ó w n o w ś r ó d M o d s ó w, j a m a j s k i c h R u d e b o y ó w, Skinheadów spod znaku trojan records aż po przedstawicieli kultury footballowej. To właśnie od niej wzięła się nazwa prekursorów ruchu Casuals rodem z Manchesteru.

79


FOOTBALL

REBRAND

Identity Redesigned

Kiedy kończyłem zamykanie tego artykułu, ktoś ze znajomych napisał do mnie czy widziałem już świeżutki herb Leeds United. Zakładam, że nie ma wśród naszych czytelników osoby, która nie słyszała o tym kuriozum. Nie oszukujmy się- Leeds nigdy ładnego herbu nie miało, jednak ostatnia propozycja decydentów z pod Ellen Road zapewne na długo zapisze się w historii piłki jako gigantyczna porażka wizerunkowa. Sensacja zawsze sprzedaje się najlepiej, i tak jak w przypadku Leeds United, jeżeli gdzieś słyszymy o zmianie klubowego herbu, to właśnie w kontekście takich porażek jak ta nadmieniona, czy też

inne- choćby QPR w 2008, Cardiff w 2010 czy też słynny Juventus.

80

Rebranding w futbolu nie jest rzeczą złą. Co więcej- jest rzeczą absolutnie na porządku dziennym . Wzornictwo herbów sportowych związane jest jednak z pewnymi kanonami - dość luźnymi, lecz jednak nieprzekraczalnymi. Leeds czy Juve przedstawiło prace graficznie bardzo dobre, zgodne z nowoczesnymi konwencjami, jednak odstające od utartych reguł- nie będących już herbami, znakami silnie nacechowanymi emocjonalnie, dumnymi, a zwykłymi logami- emblematami handlowymi i komercyjnymi. Na kolejnych stronach przedstawiam subiektywny wybór tych, rebrandingów ostatnich lat, które cechują zarówno walory wzornicze, jak i wpisują się w kanon herbów sportowych.


81


Australia // USA // Kanada Na początek przyjrzymy się ligom najodleglejszym, bo amerykańskim i australijskim. Wiem, że pewnie wielu z Was się teraz zdziwiło- państwa te są bowiem jednymi z tych nielicznych krajów, w których sportem o najwyżej oglądalności w TV nie jest piłka nożna. W obu federacjach jednak najwyższy poziom rozgrywkowy notuje stały wzrost popularności oraz poziomu sportowego, warto zatem przyjrzeć się bliżej także i projektom z tych odległych stron świata. A przyglądać się jest czemu, bo wzornictwo sportowe w obu krajach różni się zdecydowanie od europejskiego- co wcale nie oznacza, że jest gorsze. Amerykański design już od dekad ma znaczący wpływ na kierunki, w których zmierzają co bardziej nowoczesne rozwiązania identyfikacji wizualnej w sporcie; odcisnął również swoje piętno na popkulturze oraz modzie. Wszyscy doskonale znamy ikoniczny wręcz design logotypów klubów bejsbolowych- te z charakterystycznym ogonem- czy też niepodrabialny styl herbów profesjonalnych lub akademickich klubów futbolu amerykańskiego. Wzornictwo to miało również kluczowy wpływ na młodszą kulturę sportową w Australii, i dlatego właśnie ligi te prezentuję razem. Kluby tworzące obecnie ligę MLS w profesjonalnym futbolu istnieją przeciętnie od lat '80, i to z tamtych czasów pochodzą pierwsze wersje herbów, definiujące barwy czy też przydomki poszczególnych drużyn. W tamtych projektach wyraźnie zaznacza się czerpanie garściami właśnie ze stylistyki

Europa Kolejnym przystankiem będzie rodzimy kontynent i najnowsze propozycje klubów zachodnich. Oczywistością jest, że kibice europejscy są dużo bardziej konserwatywni pod względem wszelkich zmian herbowych, a emblematy klubowe są modyfikowane raczej rzadko. Aby nie zrażać kibiców, większość zmian to wyłącznie kosmetyka (np. zmieniony odcień danego elementu czy poprawa kształtu). Najlepszym przykładem jest La Liga- herby wszystkich drużyn ukształtowały się około lat '20 i pozostają od tamtego czasu względnie niezmienne. Zakres modyfikacji w tej lidze najlepiej zobrazuje nowy herb Atle co Madryt- odświeżono i uproszczono nieco narożnik z herbem Madrytu, lecz sam znak dla niewprawnego obserwatora pozostaje taki sam.

Anglia Istnieje sporo przykładów rebrandingu z Wysp, jednak na łamach mojego artykułu zaprezentuję jedynie trzy najlepsze (oczywiście tylko według mnie). Kluby angielskie wbrew pozorom dość często zmieniały swoje herby- większość drużyn Premier League może zaprezentować kilkanaście wariantów historycznych. Poniekąd oczywiście wynika to z trzycyfrowego wieku drużyn, często jednak zmiany wywołane były trendami dekad powojennych. Stare i dobrze rozpoznawalne herby uległy dziwnym wpływom lat '50 czy szalonego przełomu XX - XXI wieku. W tym miejscu warto przytoczyć choćby Queens Park Rangers, gdzie w 2008 roku zaprezentowano herb w niezwykle nieudolny sposób odwołujący się do historycznych wersji. Dopiero w 2016 roku powrócono do przeplatających się inicjałów i oddać należy, że powrót cieszy oko.

82

futbolu amerykańskiego aniżeli herbów europejskichpamiętajmy jednak, że „nasze” herby bardzo często związane są bądź to z godłami miast (które w USA, jeżeli w ogóle zostały nadane, to mają znaczenie co najwyżej marginalne), lub też wiążą się z cechami danej założycielskiej grupy społecznej lub zawodowej klubu, jak np. hutnicy, górnicy itp. Patrząc na pierwsze herby klubowe drużyn amerykańskich, nie można odeprzeć wrażenia, że dużo lepiej prezentowałyby się nadrukowane na czapce - bejsbolówce typowego Steve'a z pięcioma hot-dogami w ręku, niż na klasycznym piłkarskim szaliku. Podobny trend dotyczy klubów A-League, chociaż rozwój tamtejszej piłki nożnej przypada na późniejsze dekady, tj. przełom XX i XXI wieku, stąd też design pier wszych emblematów klubow ych jest już w yraźnie nowocześniejszy, ale wciąż bardziej popkulturowy niż piłkarski; charakteryzujący się złożonymi paletami barw, stosowaniem gradientów oraz obecnością skomplikowanych elementów graficznych. Re o r ga n i za c j a , w z ro s t p ro fe s j o n a l i z m u o ra z nastawienie na zainteresowanie widza z krajów stricte piłkarskich- głównie europejskich i latynoskich- skłoniło wiele klubów zza oceanów do odświeżenia swojej identyfikacji wizualnej i dostosowania jej do nowoczesnych trendów wzornictwa już czysto piłkarskiego. Oczywiście w bardzo wielu przypadkach dla przeciętnego Europejczyka, opatrzonego z lokalnymi herbami, efekty prac były co najwyżej mierne, a herby dalej obce i sztuczne, jednak kilka rebrandingów wyszło naprawdę świetnie.

Pośród najwyższych lig bałkańskich, skandynawskich czy słowiańskich nie znajdujemy zmian na tyle poważnych lub udanych, by znalazły się w zestawieniu. Jedynym wyjątkiem jest Rubin Kazań, ale wciąż nie jest to projekt nowy- po kilku sezonach z topornym herbem, korzystającym bardzo nieudolnie z konwencji low - poly, Rubin zaprezentował zaprojektowane na nowo logo, jednak będące jedynie wariacją na temat herbu z drugiej połowy XX wieku. Herby polskie pomijam - istnieje bowiem poświęcony im serwis Jakuba Malickiego, a jest on tak rozbudowany i merytoryczny, że czegokolwiek bym tu nie napisał, to i tak nie wniosłoby to nic poza jego treść.

Innym ciekawym przykładem jest Arsenal- poprzedni herb Kanonierów był bardzo klasyczny, wręcz patetyczny, ale był to herb z ogromną tradycją, co więcej- herb dobry. Ostatni design z 2002 musiał jednak być w tym miejscu wspomniany, ze względu na piętno jakie odcisnął praktycznie na całym świeciedziesiątki drużyn zaadaptowało kształt, a czasem i inne elementy obecnego herbu, a użycie dwóch odcieni czerwieni po obu stronach pionowej osi symetrii dla nadania efektu cieniowania wyprzedziło epokę o jakieś 10 lat, (dziś jest to powszechnie stosowany zabieg, choćby w konwencji flat). Obecnie innym wpływowym motywem jak kształt znaku Kanonierów są okręgi wokół tarczy herbu z wpisaną nazwą klubu, czasem z liternictwem i proporcjami wręcz skserowanymi z oryginału, tj. herbu New York City FC. Porównać można ten herb np. z wyżej wymienionym QPR czy nowym projektem The Ci zens. A jeżeli już o Obywatelach mowa- ich rebranding z 2016 zaliczam także do udanych, ale właśnie jest to przykład odświeżenia starego motywu a nie nowego projektu.


USA // Kanada // Australia Columbus Crew SC

Columbus, USA, Major League Soccer

Inteligentne wykorzystanie europejskich inspiracji w nowoczesnym podejściu. Okrągła tarcza zaczerpnięta jest z tradycyjnego wzornictwia Bundesligi, ze względu na silne powiązanie drużyny z mniejszością niemiecką. Jej wewnętrzny okrąg to litera „O”, od stanu drużyny- Ohio. Sercem herbu jest żółto-czarna szachownica (inspirowana wzorem flag na kijach używanych na młynie „Norddecke”), oraz dziesięć ukośnych pasów z emblematem „96”- na pamiątkę powstania klubu oraz MLS- Pasy symbolizują 10 klubów założycielskich ligi, w tym ekipę z Columbus.

1996

2014

1973

2001*

2010

1957

2005

2014

2004

2017

Vancouver Whitecaps FC Vancouver, Kanada, Major League Soccer

To b y ł o s ł o n e c z n e , g r u d n i o w e popołudnie 1973. Denny Veitch dojeżdżał do Lions Gate Bridge, rozmyślając nad nazwą tworzonego właśnie przez niego klubu. Po przejechaniu mostu nazwa była już gotowa- dla Veitch’a ma mogło być n i c b a rd z i e j zw i ą za n e go z Va n co u ve r n i ż zaśnieżone szczyty gór (white caps) oraz spienione grzbiety fal Pacyfiku (whitecaps). Aż dziwne, że na uhonorowanie obu elementów w herbie przyszło czekać aż 37 lat. Nowy znak to design nowatorski jak na kanon sportow y, lecz przez swoją niepowtarzalność projekt zdecydowanie się broni.

Brisbane Roar Brisbane, Australia, A-League

Z mroźnego Vancouver przenieśmy się na słoneczne antypody i Gold Coast, by podziwiać świetny projekt Brisbane Roar, czerpiący z tradycyjnej heraldyki anglosaskiej. Roar jest spadkobiercą Brisbane Lions, którego kolorem niezmiennie od powstania w 1957 był pomarańcz. Głównym założeniem projektu było uwidocznienie tej świętej dla kibiców barwy. Jest to też pierwszy herb, który trafił na naszywki na klubowych trykotach w historii klubu. Patrząc na poprzednie projekty- nie można się dziwić czemu.

Sydney FC Sydney, Australia, A-League

Drugi świetny projekt Australijski- tym razem najlepszy klub kraju i drużyna Adriana Mierzejewskiego. Poprzedni herb przypominał trochę darmowe projekty ze Stocka, z najbardziej rażącą w oczy oklepaną piłką- biedronką. Nowym głównym elementem tarczy przestała być futbolówka, na rzecz symbolu miasta- sławnej Opery. Porzucono gradienty zastępując je minimalistyczną geometrią, przyjęto również symetryczny kształt tarczy. Smaczku dodaje cieniowanie lewej strony tła, znane z konwencji flat ( i herbu Arsenalu).

* W przypadku Whitecaps, jak również większości klubów na kolejnych stronach, pominięte zostały pewne historyczne wersje herbów- prezentowane są zawsze wersje herbowe bezpośrednio poprzedzające omawianą zmianę i/lub te, które stanowiły inspirację dla nowych herbów

83


Europa Rubin Kazan

Kazan, Rosja, Priemjer-Liga

Nie sposób przytoczyć tutaj wszystkich wątpliwej jakości wyczynów wzorniczych ekipy z Kazania. W 2013 Rosjanie wysłali jasny sygnałkonwencja low-poly zupełnie nie nadaje się na herb piłkarski. Nowy emblemat to powrót do korzeni- uproszczono zdecydowanie smoka, nadano mu nowoczesny look, wpisując strzałę z pierwszego herbu z 1965 w jego skrzydło, oraz wyoblając jej składowe elementy na kształt starej futbolówki. Zdecydowanie uproszczono też detale, co zadziałało zdecydowanie na plus.

1996

2013

2016

1977 1919

2006

2016

1989

2013

2016

1901 1921

2006

2013

KRC Genk Genk, Belgia, Eerste Klasse

Jeden z najgłośniejszych rebrandingów ostatnich lat. Całkowicie odmieniony herb zd e c yd owa n i e w yz n a c za n owe sta n d a rd y wzornictwa piłkarskiego XXI wieku. Pierwszy raz klub z Genk nawiązał do herbów klubów założycielskich (KFC Winterslag oraz Thor), wpisując w emblemat pionowe pasy. Wykorzystanie ich ścięcia znanego z herbu Winterslag dodatkowo podkreśla zastosowany w konwencji flat efekt 3D głównego elementu- inicjału „G”. Sama litera ponadto ukształtowana jest tak, że przypomina zaciśniętą, uniesioną do góry pięść.

Stade Malherbe Caen Caen, Francja, Ligue 1

Zdaje się, że mieszkańcy Caen potrafią z przytupem świętować stulecie klubu- piłkarze lokalnej drużyny występowali z rocznicowym herbem trzy lata. W 2016 skończono w końcu z tandetną tarczą, a nowa propozycja może budzić uznanie- po raz drugi odniesiono się do przydomku klubowego - Normanowie - umieszczając srogiego wikinga w bardzo ciekawej konwencji kolorystycznej, pasującej do pasiastej tarczy. Zachowano również szarfę z nazwą klubu oraz jej liternictwo, jednak w nowym projekcie skomponowano ten element dużo lepiej.

Nykøbing FC Nykøbing Falster, Dania, 1. Division

To m o g ł a b y ć p o ra ż ka n a m i a r ę włoskiego Sassuolo. Wystarczyło tylko nieudolnie powklejać własne motywy w szablon herbu FC Barcelony, jak robi to wiele mniej lub bardziej znanych drużyn na świecie. Nykøbing z zaplecza Duńskiej ekstraklasy postawił jednak jedynie na luźną wariację  na tematy katalońskie, co w połączeniu z względnie minimalistycznym podejściem i wysmukleniem herbu dało bardzo fajny efekt. Tarcze górne to- podobnie jak w Genk nawiązanie do herbów klubów z przed fuzji- B.1921 i B.1901 (serio, przed wojną tak nazywano kluby w Danii).

84


Anglia // Francja

Brendford FC Brendford, Anglia, Championship

Brendford FC i Leeds United dzieli w tabeli raptem kilka miejsc, lecz style, w jakim przeprowadzono rebrandingi klubów dzielą lata świetlne. Doskonały herb, długo konsultowany ze środowiskiem kibicowskim, a nawiązujący do krótko używanego herbu z lat siedemdziesiątych. S ł y c h a ć o p i n i e , że p s zc zo ł a p r z y p o m i n a wzornictwo sportowe rodem z USA, dla mnie jednak celowe użycie linii łamanych zamiast krzywych w wizerunku owada dodaje mu „pazura” i zaciętości. Minimalistyczne liternictwo daje klasyczny, lecz nowoczesny wygląd obwiedni tarczy

1972

1994

2017

1975

1980

2010

???

2010

Rotherham FC Rotherham, Anglia, League One

Dla osób, które uważają jednak herb Brendford za zbyt nowoczesny i wysublimowany, przedstawiam projekt równie zabawny co świetny. Serio, urzekła mnie niesamowicie nowa propozycja Rotherham- nie mogę sobie wyobrazić herbu b a rd z i e j k l a syc z n i e e u ro p e j s k i e go n i ż to . Z nijakiego młynka stworzono coś niepodrabialnego, nie siląc się na przesadną nowoczesność, herby ze Stocka z piłką biedronką czy użycie po prostu herbu miejskiego. Posłużono się klasycznym europejskim wzornictwem, które jak widać obroni się nawet zestawione z nowoczesnymi konwencjami.

Cheltenham Town FC Cheltenham, Anglia, League Two

Chesterfield FC i Morecambe pokazało, że można grać w League Two, zaprezentować ciekawy nowoczesny herb i... dalej się nie wyróżniać. Z kolei Cheltenham udało się wykonać herb minimalistyczny i zdecydowanie unikatowy. Przydomkiem drużyny jest „The Robins”- „Rudziki”, ptaki o charaktery-stycznym, czerwonym brzuszku. Zaraz po założeniu zespół występował nawet z naszywkami rudzików na trykotach, szybko później zarzucono jednak emblemat na dekady grania pod herbem miejskim

LOSC Lille Lille, Francja, Ligue 1

Fuzja 1944

1955

2002

2012 2012

Chociaż powyższe zestawienie nie było rankingiem, to na sam koniec pozostawiłem jednak zwycięzcę - mój ulubiony projekt, zaprezentowany przez LOSC Lille. Zdecydowanie tak się to powinno robić. Po pierwsze- genialnie zaznaczono za pomocą przesuniętych połówek tarcz herby klubów z przed fuzji, tj. Olympique Lillois (Czerwona) i S.C. Fives (niebieska). Toporne lub śmieszne wizerunki psa molosa z poprzednich herbów zastąpiono w końcu wizerunkiem bardziej bojowym, dodano także płomień o raz niebieską lilię- symbole związane z poszczególnymi herbami z ubiegłych dekad, które nie sposób wszystkie zaprezentować. Herb nie jest jednak „przesadzony”, inteligentnie wybrano z każdego herbu dane elementy, a następnie stworzono ten świetny i najważniejsze- spójny projekt.

85


T H E S TA N D S

Highbury Nazwa: Pojemność: Kraj: Miasto: Klub: Inauguracja: Rekord Frekwencji: Projekt: Adres:

Jest rok 1910. Klub z południowego Londynu- Woolwich Arsenal stoi na krawędzi bankructwa. Kameralny stadion Manor Ground nie przyciąga tłumów- jest położony z dala od dzielnic mieszkaniowych, pośród zakładów zbrojeniowych Woolwich i Plumstead. Cięcia kadrowe i płacowe pośród pracowników zakładów amunicyjnych - założycieli klubu - oraz pojawienie się innych mocnych londyńskich zespołów nie sprzyja wyrabianiu dobrej frekwencji. Na ratunek przychodzi sir Henry Norris, ówcześnie już znany jako działacz Fulham F.C. Oprócz zastrzyku gotówki jego pomysł to m.in. przeniesienie stadionu w okolice mieszkaniowe położone blisko centrum, a także pozyskanie młodych graczy z potencjałem. Plan się sprawdza - już w latach 30tych Arsenal zyskuje przydomek „Bank of England Club”, ze względu na swoją wypchaną po brzegi klubową kasę. W centralnym punkcie tej udanej odbudowy, jako jej główny filar i jako jej skutek zarazem - stoi wieloletnia ikona klubu z północnego Londynu- Arsenal Stadium, zwany Highbury. Ciekawostką jest, że tereny na których do dziś stoi Highbury, sir Norris zakupił od St. John’s College of Divinity. Umowę dzierżawy ze strony kościoła podpisać miał rzekomo sam Biskup Canterbury, a dokument zawierał zapisy o zakazie rozgrywania meczów w święta kościelne lub zakazie sprzedaży „płynów odurzających” (drugi zakaz zniesiony w ciągu roku). Pierwszy projekt sporządzony został przez słynnego Archibalda Leitch’a- pierwotnie stadion posiadał tylko drewnianą trybunę zachodnią- West Stand, a resztę stanowiły wały ziemne. Jednak szybko starzejąca się i niszczejąca West Stand nie nadawała się do użytkowania już na początku lat '30. To właśnie wtedy zdecydowano, że zastąpiona zostanie nową, ikoniczną już dzisiaj trybuną w stylu Art Deco, a identyczna konstrukcja powstanie też po przeciwnej stronie murawy. Projekt sporządzili Claude Ferrier oraz William Binnie, a inauguracja odbyła się w 1932 (West Stand) oraz 1936 roku (East Stand). W takiej formie Highbury stanowiło jeden z najnowocześniejszych stadionów piłkarskich w Anglii- a zapewne także i na świecie. West Stand posiadała dwa poziomy trybun- każdy po 4.000 miejsc, oraz taras pomiędzy nimi. Poziomy łączyły, oprócz schodów także i windy, a korytarze wyłożone były marmurami. Szatnie piłkarzy posiadały ogrzewanie podłogowe, Zamontowano

Arsenal Stadium (Zwycajowo „Highbury”) 38 419 Anglia Londyn Arsenal F.C. 5 listopad 1913 73 295 (vs. Sunderland, 09.03.1935) Archibald Leitch /// Claude Ferrier, William Binnie Highbury, London, Avenell Road N5 1BU

na niej także jedno z pierwszych sztucznych oświetleń murawy w Anglii. Nie ma się co zatem dziwić, że budżet budowy West Stand przekroczony został niemal trzykrotnie i wyniósł ok. 130.000 funtów. Jednak w 1932 Arsenal miał już przypiętą łatkę krezusów. Bolączką fasady zachodniej był fakt, że.... była niewidoczna zasłaniała ją wschodnia pierzeja ceglanych domów przy Highbury Hill Road. Wejście na trybunę wiodło przez przebudowaną w tym samym stylu co fasada kamienicę (stoi do dziś pod adresem Highbury Hill 137-139). Oprócz fasady, charakterystycznym elementem stadionu był zegar umieszczony nad trybuną College End (budynki szkoły teologicznej znajdowały się 1945 roku dokładnie za trybuną). Zegar umieszczono w 1930 z polecenia Herberta Chapmana. Początkowo wskazywał on czas od 0 do 45 minut. FA stwierdziło jednak, że to ograniczenie autonomii sędziego i nakazała demontaż urządzenia. Zegar ostatecznie przetrwał, lecz musiał zostać zastąpiony klasycznym, dwuwskazówkowym. Pierwotnie ustawiony był klasycznie za trybuną. Po montażu zadaszenia nad Clock Endem w 1998 zegar przeniesiono na dach, i tam pozostał on do zamknięcia areny. Dziś także nad południową trybuną Emirates wisi jego replika- ze względu jednak na rozmiar stadionu zegar musiał być dwukrotnie Po przeciwległej stronie znajdował się North Bank. Zadaszony w latach 30-tych, został ponownie odkryta dzięki Lu waffe. Od przełomu lat 60 i 70 stał się twierdzą firm Arsenalu, przez co był świadkiem wielu potyczek, jak np. ta z 2 maja 1982 pomiędzy Gooners a Inter City Firm związaną z WHU, rozpoczętą od zadymienia North End a skończonej półtorej godziny później na zasztyletowaniu fana AFC, Johna Dicksona na stacji metra. Arsenal przeniósł się na pobliskie Emirates Stadium w 2006 roku. Od 2010 w zarys trybun wkomponowano osiedle przebudowano East i West Stand, a North Bank i Clock End zburzono, zastępując budynkami skomponowanymi z całością. Zachowano 100% elewacji ArtDeco, przez co przystadionowe uliczki zachowały całkowicie swój klimat, a ich osie dalej zamyka wiktoriańska arena. Murawę Highbury przerobiono zaś na park, przez co od środka osiedle wygląda zupełnie jak zwykła zachodnia deweloperka. Dziś można nabyć tam mieszkanie za bagatela 7.000 funtów za metr. Tekst i grafika: Kacper Sokół

86


87


88


The Vaccines COMBAT SPORTS 30.03.2018

Live at Leeds 05.05.2018 Leeds

Manic Street Preachers RESISTANCE IS FUTILE 06.04.2018

Liverpool Sound City 05.05-06.05.2018 Liverpool

DMA’s FOR NOW 27.04.2018

The Great Escape 17.05-19.05.2018 Brighton

Vida

Pretty Vicious

March 09 – Greenock, Word Up 10 – Falkirk, Behind The Wall 16 – Dundee, Beat Generator 17 – Aberdeen, Tunnels 18 – Edinburgh, Sneaky Pete’s

March 07 - Manchester, Soup Kitchen 08 - Edinburgh, Sneaky Pete’s 10 - Cardiff, Clwb Ifor Beach 12 - Leeds, Lending Room 13 - Bristol, The Louisiana 14 - Southampton, The Joiners 15 - London, The Borderline

DMA’S April 27 - Nottingham, Rock City 28 - Manchester, Academy 29 - Newcastle, Northumbria Institute May 01 - London, O2 Forum Kentish Town 04 - Cardiff, The Tramshed 05 - Liverpool, Sound City 07 - Cambridge, The Junction 08 - Norwich, The Waterfront 09 - Leeds, Leeds Beckett University 10 - Oxford, O2 Academy 21 - Bristol, O2 Academy 22 - Glasgow, Barrowland Ballroom 23 - Dunfermline, Alhambra Theatre 25 - Birmingham, O2 Institute 26 - Sheffield, Plug 27 - Warrington, Neighbourhood Weekender

89


1. Shame - Dust On Trial 2. Sleaford Mods - Tied Up In Nottz 3. Sex Pistols - Holidays In The Sun 4. The Clash - Janie Jones 5. The Damned - Life Goes On 6. Buzzcocks - Harmony In My Head 7. The Undertones - Get Over You 8. Skids - Scared To Dance 9. The Rezillos - Top Of The Pops 10. The Adverts - Great British Mistake 11. 999 - Homicide

SPOTIFY #1 90


1. Jaykae - Pull Up (Mike Skinner Remix) 2. Kate Tempest - Circles (MSR) 3. Context - Small Town Lad Sentiments (MSR) 4. Oscar - Right Now (MSR) 5. The 1975 - M.O.N.E.Y. (MSR) 6. Murkage - Can I Live (MSR) 7. Megative - More Time (MSR) 8. Blaise - Thunderstorm (MSR) 9. Toddla T, Jammer - I Don’t Wanna... (MSR) 10. Cassius - Thrilla (The Streets Remix) 11. Major Lazer, Vybz Kartel, Afrojack - Pond De Floor (The Streets Remix)

SPOTIFY #2 91




www.facebook.com/MatchdayMagazine www.twitter.com/matchday_mag www.instagram.com/matchdaymag


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.