DAWID SZAŁANKIEWICZ KACPER SOKÓŁ MARCIN STAWNY
CZESC I : TOKYO 35°68'00.0''N
139°75'00.0''E
Identity. Moda, trend, tożsamość.
Seria identity ma za zadanie przedstawić obraz subkultur w różnych rejonach świata. Ich historia, inspiracje oraz tradycje. W tle nowo powstających zjawisk społecznych i sportowych. Fundament i wzór stanowić będzie subkultura casual, która narodziła się na stadionach Wielkiej Brytanii i dumnie reprezentowała pokolenie wychowane na terraces. Dzisiaj przeżywa ona największy kryzys w swojej historii. Stopniowo, lecz konsekwentnie została wchłonięta przez wszechobecną globalizację. Zamieniając kulturę w biznes, kibiców w konsumentów, stała się produktem.
Identity. Moda, trend, tożsamość. Część 1: Tokyo. Autor: Dawid Szałankiewicz
MATCHDAY MAG/2021/01
© 2019: Dawid Szałankiewicz Wszelkie prawa zastrzeżone. Autor: Dawid Szałankiewicz
Okładka: Kacper Sokół Ilustracje/Logo: Kacper Sokół Zdjęcia: Marcin Stawny Wydanie: 2021 MATCHDAY MAG
Książka, ani żaden jej fragment nie może być przedrukowywana bez pisemnej zgody Autora. W sprawie zezwoleń na przedruk należy zwracać się bezpośrednio do Atora. Mimo, że podjęto wszelkie środki ostrożności podczas przygotowywania tej książki, wydawca i autor nie ponoszą odpowiedzialności za błędy lub pominięcia. Nie ponosimy również żadnej odpowiedzialności za szkody wynikające z wykorzystania informacji zawartych w niniejszym dokumencie.
„Nie chcę być taki sam jak wszyscy (...)chodzi mi o to, że musisz być kimś. Jeżeli nie jesteś, równie dobrze możesz wskoczyć do morza i utonąć.” Jimmy, Quadrophenia.
Spis treści PRZEDMOWA............11 JAPONIA..................20 1.1 Religia................23 1.2 Sztuka................27 1.3 Etyka.................31 1.4 Tokio..................35 PIŁKA......................68 2.1 Wstęp................69 2.2 Idea...................70 2.3 Struktura............75 2.4 Zespoły..............90 2.5 Reprezentacja....103 2.6 Przełom............115 KULTURA................122 3.1 Wstęp...............123 3.2 Idea.................124 3.3 Subkultura........127 3.4 Kaminari...........131 3.5 Roppongi..........135 3.6 Miyuki..............139 3.7 Sukeban...........142 3.8 Generacja.........144
3.9 Moda................147 3.10 Tkanina...........149 3.11 Technologia.....151 3.12 Denim.............153 3.13 Ishizu.............155 3.14 Onitsuka.........158 3.15 Przemysł.........160 3.16 Muzyka...........164 3.17 Geniusz...........172 3.18 Kluby..............175 KIBIC.....................184 4.1 Wstęp...............185 4.2 Idea.................186 4.3 Inspiracje..........190 4.4 Społeczność......197 4.5 Ultras...............204 4.6 Ueda................209 4.7 Gamba/Urawa. . .212 4.8 Kibic.................224 FOTOGRAFIA...........240 5.1 Autor................241
Przedmowa
PRZEDMOWA Rok 2014. Pojedynek pomiędzy Urawa Red Diamonds i Sagan Tosu. Po słabym spotkaniu drużyna gospodarzy przegrywa 0-1. Jednak przeciętna gra ekipy z przedmieść Tokio była ostatnią rzeczą, o której dyskutowano w lokalnych izakayach. Wszystko za sprawą baneru, który został zawieszony przed wejściem na sektor kibiców ultras ekipy Reds. Japanese Only, to właśnie ten napis wywołał powszechne poruszenie. Skandal ten wraz z rasistowskimi oskarżeniami, które zostały skierowane w stronę klubu, zapoczątkował dyskusję na forum całego kraju. Jak się później okazało, krótką i bezowocną. Media oraz sam klub w umiejętny sposób zbagatelizowali problem. Sprowadziły one całe zajście do czynu mogącego mieć jedynie, według opinii niektórych, znamiona rasistowskie. Na klub nałożono karę finansową, a zagranicznych kibiców i turystów zapewniono, że Saitama Stadium jest bezpiecznym miejsce. Pięć lat później, w przededniu Igrzysk Olimpijskich organizowanych w stolicy Japonii, postanowiliśmy odwiedzić ten obiekt. U boku kibiców Urawa Red Diamonds, osobiście przekroczyliśmy wspomniane wejście, zasiadając w samym środku sektora ultrasów zespołu z Saitamy. Oczywiście wszystko zostało wcześniej zaplanoane, a my byliśmy gościem ekipy The Lads, jednej z tutejszych grup ultras. Przez miesiąc w skupieniu obserwowaliśmy życie nowej, wielokulturowej Japonii. Mecze, koncerty, kluby, izakaye i ramen w plastikowym opakowaniu kupiony w środku nocy w 7-Eleven. Wszystko to było możliwe dzięki jednej osobie. Billy (ze względu na brak zgody, imię i nazwisko pozostanie nieujawnione). Kibic Urawa Reds od blisko 30 lat. Mieszkaniec Saitamy. Zakochany w brytyjskiej kulturze casual i drużynie West Ham United. Wieloletni posiadacz 1
Przedmowa karnetu na mecze Młotów. W jego mieszkaniu, oprócz drobnych pamiątek i ogromnej flagi w niebiesko-bordową szachownicę, znajduje się nawet oryginalny element legendarnego Upton Park. Fanatyk. To właśnie on, po udzielonym wywiadzie dla naszego poprzedniego projektu – Matchday Mag, postanowił zaprosić nas do Tokio. Jednocześnie pomagając przy organizacji wyjazdu, zaproponował nocleg oraz opiekę. Lądując po 12godzinnym locie w Tokio, wyruszyliśmy w podróż, która miała na celu odnalezienie prawdziwej tożsamości. Tokio jak żadne inne miasto można wziąć za przykład systematycznej utraty tożsamości przez nasze społeczeństwo. Proces ten najlepiej uplastycznia koska Rubika. Dawniej otrzymywaliśmy bazową, ułożoną wcześniej kostkę. To było zdobyte doświadczenie, wyniesione z domu wartości oraz tradycje, czy efekty relacji z osobami z sąsiedztwa. Aktualnie w sytuacji kulturowego zalewu informacji, zaczęliśmy się bawić kostką. Pytanie, czy kiedykolwiek uda nam się ją jeszcze ułożyć. Powód tych przemian jest oczywisty, globalizacja. Proces ten cechuje przede wszystkim powszechna komercjalizacja i umasowienie kultury. Zamiast budowania wartości lokalnych tradycji, postawiono na globalny rynek. Problem ten dotknął każdego sektora gospodarki, szeroko pojętej kultury i przestrzeni politycznej. Piłka nożna, która łączy te trzy elementy stała się papierkiem lakmusowym, na którym można dostrzec efekty zachodzących zmian. Jej środowisko najczęściej wywodzące się z klasy robotniczej, od zawsze cechowała silna homogenizacja. To tutaj jak nigdzie indziej liczyły się barwy, historia i tradycja klubu. Oczywiście, główną rolą było dostarczenie rozrywki. Od dawna stawiano piłkę na równi z muzyką popularną, kinem, modą, designem i architekturą. Wszystkie na równi brały udział w budowaniu kulturowej struktury społecznej swojego kraju. Jednak w 2
Przedmowa przeciwieństwie do ulubionego filmu, marki odzieżowej, czy zespołu muzycznego, stosunek odbiorcy (kibica) widowiska piłkarskiego do swojego ukochanego klubu jest niepowtarzalny. Nic nie wzbudza tak mocnej emocjonalnej więzi. Zwykła plotka transferowa, podniesienie cen karnetów, czy próba re-designu klubowego herbu, wszystko to może spowodować protesty i skrajne emocje wśród kibiców. Jeżeli Google, czy Apple postanowi zmienić logo, spowoduje to, co najwyżej minimalne spadki sprzedażowe i kilka nieprzychylnych komentarzy w mediach społecznościowych. W przypadku klubu piłkarskiego zarząd i prezes mogą spodziewać się listów z groźbami. Wyjątkowa jest również lojalność. Dostając gorszy jakościowo produkt, przeważnie odwracamy się od producenta i jego autora. Gdy nasza drużyna zalicza gorszy sezon, lojalni kibice nie zaczną nagle odwiedzać lokalnego rywala. Ten specyficzny obszar, który tworzy piłka nożna wraz z kibicami stał się łakomym kąskiem dla globalizacji. Piłkarze, którzy na początku łączyli pracę w fabryce z hobbistyczną grą w piłkę, stali się najbogatszymi ludźmi świata. Kiedyś bohaterowie lokalnej społeczności, z którymi można było wypić piwo w pubie, dzisiaj marki osobiste otoczone sztabem ludzi dbających o dobry PR. Zawodnicy przeszli transformację, jaka nie dotknęła żaden inny zawód. W 1878 roku szkocki kamieniarz Fergus Suter stał się pierwszym profesjonalnym piłkarzem. Zatrudniając się w zakładzie tkackim w Darwen, pobierał pensje za grę w zakładowym klubie piłkarskim (co było ówcześnie niezgodne z przepisami). Reszta piłkarzy uprawiający ten sport, po prostu traktowała to jako odskocznie po całym dniu spędzonym w fabryce. W następnych latach również dzięki przykładowi Fergusa Sutera, piłkarze przechodzili na pełen profesjonalizm, mogąc żyć godnie z gry w piłkę. Jednak pewne przyzwyczajenia pozostały. Paczki papierosów 3
Przedmowa spalane każdego dnia oraz alkohol, który łączył kolegów z drużyny, czasem nawet narkotyki. Johan Cruyff w obłokach dymu wychodzący z szatni, Boski Diego w kokainowym śnie na ulicach Neapolu, czy alkoholowe wypady podczas zgrupowań kadry Wójcika. Wszystko to za sprawą braku social mediów uchodziło bez większego rozgłosu. Kolejny przełom nastąpił kiedy David Beckham jako pierwszy piłkarz zaczął zarabiać więcej na tym, że jest rozpoznawalny, niż z kontraktów piłkarskich. To wtedy globalizacja rynków i popularność sportu dała o sobie znać. Zamiast oglądać w telewizorze wyczyny największych piłkarskich gwiazd, raz na cztery lata podczas Mistrzostw Świata lub Europy, stali się oni częścią naszego życia codziennego. Wiemy, co jedzą, kupują, znamy ich każdy krok. Nie trzeba było długo czekać, aż dzieci zamiast pragnąć grać jak Cruyff, chciały żyć jak Ronaldo. Osiągnąć ich status finansowy i społeczny. Za sprawą social mediów po raz kolejny przedefiniowano pojęcie piłkarza. Zaczęto dbać bardziej o aspekt poza sportowy. Większe kontrakty marketingowe, zwiększały dochody. Równolegle wzrosły kwoty transferowe. Powstawał zatem świat nużących telenoweli. Szokują jednak w tym wszystkim kwoty. Sto? A Może dwieście milionów? Kto da więcej? Dzisiaj nikogo to nie dziwi. Sto lat temu, kiedy Alf Common zmieniał Sunderland na Middlesbrough za tysiąc funtów, Izba Gmin rozpoczęła dyskusję na temat tego precedensu i nazwała takie ruchy białym niewolnictwem nowego typu. Kluby zakładane były początkowo przez ludzi, co prawda posiadających duży kapitał, jednak zawsze będących częścią lokalnej społeczności. Często urodzeni w tym samym miejscu, oprócz posiadanego klubu, osoby te tworzyły przede wszystkim miejsca pracy w budowanych fabrykach. Dzięki temu na co dzień mogli spotykać się z kibicami, rozmawiać z nimi, obserwować nastroje. Aktualnie kluby 4
Przedmowa piłkarskie to grupy kapitałowe lub zabawki w rękach najbogatszych ludzi świata. Często pochodzących z drugiego końca globu i niemających nic wspólnego z lokalną społecznością. Stosunkowo nowym zjawiskiem są też przykłady funduszy inwestycyjnych, gdzie pionierem jest City Football Group. Jest to spółka holdingowa kupującą kolejne kluby do swojej bogatej kolekcji. W swoim katalogu posiadają aktualnie: Manchester City F.C. (Anglia), Troyes AC (Francja), Lommel S.K. (Belgia), Girona FC (Hiszpania), Melbourne City FC (Australia), Montevideo City Torque (Urugwaj), New York City FC (Stany Zjednoczone), Mumbai City FC (Indie), Sichuan Jiuniu F.C. (Chiny), Yokohama F. Marinos (Japonia). Znajdziemy ich zatem na prawie każdym kontynencie, w największych i najważniejszych biznesowych miastach świata. Podobnie działa, chociaż na mniejszą skalę, Red Bull. Posiadający kluby w Niemczech, Austrii, Stanach Zjednoczonych oraz Brazylii. W cieniu tych operacji stoją również takie grupy jak RedBird. Firma założona przez autora słynnej metody Mooneyball, skupia kapitał różnych inwestorów. Obecnie rozpoczęli swoją działalność od mniejszych drużyn, takich jak Touluse FC, Barnsley, czy AZ Alkmaar, jednak do ich grona dołączył Richard Scudamore (wieloletni prezes Premier League), który ma pomóc w zakupie jednego z klubów angielskiej ekstraklasy. Na dzień dzisiejszy mówimy oczywiście jedynie o pewnym małym odsetku drużyn. Docelowo jednak nie unikniemy sytuacji, w której staną się one cyferkami na Wall Street. Alternatywę stanowią dla nich kluby, które jak Chelsea London, czy PSG zostały zakupione przez konkretne jednostki. Posiadaczy ogromnego majątku, którzy w celach biznesowych lub prestiżowych zdecydowali się wykonać taki ruch. Kibiców jako grupę społeczną również nie ominęły te zmiany. Początkowo kibicowanie wiązało się z przywiązaniem do drużyny z rodzinnego miasta. Sport 5
Przedmowa dostarczał rozrywki, pozwalał odreagować po ciężkim tygodniu. Przede wszystkim uwielbiany przez społeczność klasy robotniczej. Elity miały do swojej dyspozycji teatr, operę, czy wytworne kolacje. Robotnicy w tym czasie ciężko pracowali, a sobotnie mecze pozwalały zapomnieć o czasie spędzonym w fabryce. Będąc tak ważną częścią życia, stały się powodem licznych zamieszek na stadionach i walk. Chodziło przede wszystkim o barwy i obronę swojego terytorium. Widząc po drugiej stronie stadionu przeciwną grupę podświadomie uznajesz ich za wrogów. W końcu nie wyznają twoich wartości i starają się zrobić wszystko, żeby Twoja drużyna przegrała. Z czasem, gdy ilość klubów i ich popularność zaczęła wzrastać, nieunikniony był kolejny etap w rozwoju kibica. W celu łatwiejszej identyfikacji, zaczęto nosić konkretne ciuchy, prowadzić odpowiedni styl życia. Na wzór subkultur, takich jak Mods, powstała nowa kibicowska kultura casual. Wraz z transformacją klubów i piłkarzy, również ona stracił swój tradycyjny wzór. Ostateczna zmiana nastąpiła w 2016 roku, kiedy zburzono legendarny Boleyn Ground, a w programach meczowych klubu West Ham United, który od tamtego momentu zaczął grać na Stadionie Olimpijskim, słowo kibic zastąpiono słowem klient. Na meczach zamiast klasy robotniczej i lokalnej społeczności pojawili się turyści z całego świata. Wszyscy połączeni w jednym wspólnym celu, zobaczyć słynnych panów z telewizji, będąc przy tym obsłużonym jak w barze szybkiej obsługi, czy kinie. Stadion, ostatni element układanki. Miejsce rozgrywania spotkań piłkarskich również uległo diametralnej zmianie. W literaturze mówimy o pięciu generacjach. Na samym początku, najważniejsze w projektowaniu stadionów było stworzenie miejsca pozbawionego wszelkich elementów rozpraszających i oddzielonego od wpływów zewnętrznych. Stadiony pierwszej generacji (do lat 50-tych XX w.) 6
Przedmowa stanowiły miejsca, których celem nadrzędnym było umieszczenie jak największej liczby widzów. Stojące trybuny, słynne terraces, nie zapewniały w żadnym stopniu komfortu. Pozwalały jednak tłumom przeżywać sportowe emocje. Stadiony drugiej generacji (do lat 80-tych) pojawiły się wraz z pierwszymi telewizyjnymi transmisjami spotkań. Spowodowało to walkę o kibica, który nagle mógł obejrzeć mecz swojej ukochanej drużyny siedząc w fotelu. Kluby wyposażyły swoje obiekty w miejsca siedzące, zadaszone częściowo trybuny, toalety i miejsca gastronomiczne. Pojawienie się kamer i relacji na żywo dało również efekt w postaci sztucznego oświetlenia murawy, które pozwalało na pokazywanie spotkań w czasie najlepszej oglądalności. Stadiony trzeciej generacji (do późnych lat 90-tych) były odpowiedzią na serię tragicznych wydarzeń (szczególnie tragedii na stadionie Hillsborough w 1989 roku, w której zginęło 96 kibiców). Słynny raport Taylora pozwolił na wprowadzenie wielu zmian. Po raz pierwszy stadiony zaczęły też żyć poza dniem meczowym. Liczne sklepy z pamiątkami, klubowe muzea oraz inne komercyjne przestrzenie zapewniały klubom dochody każdego dnia. Stadiony czwartej generacji (powstałe na przestrzeni ostatnich 20 lat) weszły jednak na całkowicie inny poziom. Totalna globalizacja pozwoliła stworzyć ze stadionów wielofunkcyjne areny, na których oprócz spotkań piłkarskich zaczęto organizować koncerty, konferencje, czy biznesowe spotkania. Obecnie w planach są stadiony piątej generacji, na których boisko będzie pełnić rolę drugoplanową. Obiekt oprócz wielofunkcyjnej specyfiki, będzie posiadał wbudowane ogromne przestrzenie komercyjne, tzw. małe miasta lub nazywając rzeczy po imieniu, stanie się galerią handlową z boiskiem sportowym przy zachodniej elewacji. W końcu większość biur architektonicznych, zatrudnianych do budowy stadionów, specjalizuje się głównie w projektach galerii handlowych. 7
Przedmowa Podsumowując, globalizacja zamieniła piłkarzy w znane znane światowe gwiazdy, kluby w spółki finansowe, kibiców w klientów, a stadiony w wielofunkcyjne areny. Kluby pokroju FC Barcelona, czy Manchester United, pod względem działania i globalnego znaczenia nic nie różni od Apple, czy Google. Cristiano Ronaldo to taka sama marka i osobowość w świecie mediów, jak Al Pacino, czy Liam Gallagher. To właśnie taki proces nastąpił w każdym innym aspekcie naszego życia. W efekcie nasza tożsamość nie wygląda już tak wyraziście. Sens subkultur, w tym casual, został utracony. Ludzie żyją w social mediach, które pozwalają być podłączonym do globalnej wioski. Oczywiście problem ten dotyka głównie duże miasta, liczne metropolie i najpopularniejsze gałęzie naszej kultury oraz gospodarki. Czwartoligowy klub, ze grupką kibiców nadal pielęgnuje swoją tożsamość. Chociaż bardziej w formie kulturowego skansenu lub zabawnej ciekawostki. Badając zjawisko globalizacji i utraty tożsamości, postanowiliśmy wyłamać się z szeregu. Napisać książkę, która za cel będzie miała ukazanie prawdziwej tożsamości konkretnego miasta i kraju. Mieszkańcy, subkultury, piłka nożna i kultura. Całkowicie subiektywny wybór tematów. Nie jest to praca naukowa o Japonii. Nie jest to reportaż z podróży. Nie jest to encyklopedia japońskiej piłki nożnej. Nie jest to historia tajniaka w szeregach japońskich kibiców. Nie odnajdziesz tutaj odpowiedzi na oczywiste pytania. W zamian, do Twoich rąk trafiają historie, ludzie, obrazy, zdjęcia, tematy… które w pewnym stopniu budują unikalną tożsamość Japonii. Za wzór stereotypu o Japonii uważa się okładkę magazynu Time z kwietnia 2001 roku. Jest na niej wszystko, z czym możesz utożsamiać Tokio i Japonię, a czego nie znajdziesz w tej książce.
8
Japonia
1.1 Religia Kraj Wschodzącego Słońca to opowieść o trwającej najdłużej w historii świata dynastii. Na jej czele od ponad 2500 lat zasiada prawowity spadkobierca Bogini Słońca (Amaterasu). Zgodnie z tradycją, ofiarowała ona święte insygnia swojemu wnukowi, na które składały się: lustro, miecz oraz magatama (klejnot w kształcie kropli). W jednej linii od 660 roku p.n.e., jesteśmy świadkami nieprzerwanej dynastii władców. Postać Amaterasu ma oczywiście związek z rodzimą religią Japonii – sintoizmem. Chociaż buddyzm i konfucjanizm, które przybyły z Chin, namieszały w historii tego kraju, to bóstwa kami stanowią jego kulturowy fundament. Można się o tym przekonać, odwiedzając puste i surowe świątynie, w których wiatr i wszechobecna natura pozwalały na duchowe oczyszczenie. Chociaż sam w sobie, sintoizm nie posiadał własnego kodeksu etycznego, ani nie tworzył w pewien sposób moralnych granic dla japońskiego społeczeństwa, zawsze łączono go z makoto. Jest to nic innego jak szczerość, będąca prawdopodobnie najważniejszą zasadą postępowania w dziejach Japonii. Oczywiście nie oznacza to, że Japończyk będzie z Tobą szczery i zwróci Ci uwagę na każdy Twój błąd. Wręcz przeciwnie, świadom postępowania zgodnego z makoto, będzie milczał. W głębi duszy może negować Twoje zachowanie, ale dopóki nie zapytasz go o zdanie, on zdusi w sobie te emocje. Religia jest również pierwszym przykładem adaptacji Zachodnich wzorców na japoński grunt. Biorąc z nich co najlepsze, wpisała je we własne standardy. Nawet sprzeczność dwóch religii nie przeszkodziła Japończykom w ich syntezie. Po prostu uzupełnili swoje własne przekonania oraz wierzenia o spostrzeżenia i naukę, które były efektem licznych wypraw do Chin. Powszechne jest zatem 13
Japonia praktykowane świętować narodziny dziecka według rytuałów sintoistycznych, a pogrzeby zgodnie z buddyzmem. Chiny oprócz oczywistego wpływu na religię, pozostawiły ogromne piętno na kulturze Japonii, pełniąc rolę odwiecznego rywala. Nawet nazwa kraju powstała, żeby udowodnić Chińczykom swoją wyższość. Na początku mieszkańcy nazywali swoją ojczyznę Yamato. W VII wieku przyjęli nazwę Nihon (którą Marco Polo w XII wieku przekazał Europejczykom jako Jihpen), zapisywaną chińskimi znakami: słońce oraz źródło, pokazując sąsiadom, że to tutaj jest centrum azjatyckiej kultury i regionu. Zachowania o podobnym kontkście miały miejsce wielokrotnie. Często po wysłaniu delegacji, spisaniu dokonań i przeniesieniu tego na własny grunt, Japonia potrafiła z dnia na dzień odwrócić się od Chin, oczekując szacunku. Schemat ten w późniejszych latach wielokrotnie był powtarzany. Pychę, która niewątpliwie towarzyszyła temu zjawisku, najlepiej przedstawia tytuł listu do cesarza chińskiego z 607 roku, który w tamtym czasie spowodował zerwanie jakichkolwiek relacji dyplomatycznych i okazał się policzkiem dla chińskiego dworu: Władca kraju wschodzącego słońca do władcy zachodzącego słońca. Pokazało to również pierwsze skłonności nacjonalistyczne w kraju, który ostatecznie zdecydował się na zamknięcie swoich granic na wiele lat, szczególnie na pozostałe religie. Skali i rozmiarów, jakie to finalnie przybrało, nikt nie mógł jednak przewidzieć, nawet sami Japończycy. Pierwsze spotkania z chrześcijaństwem były również pierwszą okazją dla mieszkańców na ujrzenie Zachodniej kultury. Lokalni władcy chętnie przyjmowali zagranicznych misjonarzy. Religię po prostu łączyli z handlem i własnymi korzyściami, więc uważali, że korzystniej będzie dla nich przyjąć nową religię i czerpać zyski z wymiany handlowej. 14
Japonia Przyjmowanie wiary chrześcijańskiej przez daimyō powodowało, że ich podwładni i podlegli im chłopi również przechodzili na chrześcijaństwo. Wiązało się to jednak tylko z przyjmowaniem zewnętrznej formy obcej religii, której właściwie nie rozumieli. Niestety Japonia nie była w tamtym okresie spokojnym miejsce. Wewnętrzny konflikt spowodował, że zaczęto podejrzewać misjonarzy o szpiegostwo. Sądzono, że chrześcijańscy misjonarze – głównie Hiszpanie i Portugalczycy – będą chcieli wpływać na władzę. Przetrą ścieżkę dla państw Zachodnich do kontrolowania Japonii i stworzenia na jej ziemiach swoich kolonii. Przybycie statków holenderskich i angielskich, wrogów papiestwa, jeszcze bardziej zaostrzyło konflikty o wpływy między przedstawicielami Zachodu. Zaczęły narastać negatywne uczucia do obcokrajowców. Ponadto, po podboju Filipin przez Hiszpanię, władcy Japonii stracili wiarę w dobre zamiary Europejczyków. W 1615 r. następca Hideyoshiego, Iemitsu Tokugawa, wypędził wszystkich misjonarzy, obwiniając chrześcijan o spisek z wrogimi potęgami. Rozkazano krzyżowanie głównych katolickich głosicieli i wyznawców. Podsumowaniem obaw przed chrześcijaństwem i wpływami Zachodu był edykt o całkowitym zamknięciu Japonii, wydany w 1635 roku. Wszyscy cudzoziemcy zostali wydaleni z Japonii, a Japończykom, pod karą śmierci, zakazano opuszczania kraju. Izolacja Japonii zakończyła się około 1854 roku. Pod naciskiem amerykańskiej floty, której dowodził Matthew Perry, wieloletni dowódca marynarki wojennej USA. Ostatecznie kraj kwitnącej wiśni podpisał niekorzystny traktat o pokoju i przyjaźni. Wprowadzał on względny spokój i zapoczątkował liczne misje Japończyków na Zachód. Pomimo poznania prawdziwej kultury Zachodu i jej religii, szintoizm po dziś dzień stanowi podstawę duchowości przeciętnego Japończyka. 15
Japonia
1.2 Sztuka Sztuka w Japonii, nie zważając na gusta różnych klas społecznych, oparta była zawsze na zasadzie miyabi. Odnosiła się ona przede wszystkim do miłości, jaką Japończycy darzyli to, co eleganckie, stonowane i subtelne. Właśnie te cechy stanowiły fundament japońskiej estetyki. Wzbogacone o wspomnianą wcześniej szczerość, doprowadziły do powstania koncepcji mono no aware. Znaczyło to zdolność emocjonalnego reagowania na rzeczy oraz piękno natury, tj. bycie wrażliwym na świat. Uważano, że piękno nie jest w przedmiocie, a więc niemożliwe jest zamknięcie go w pewnych ramach, czy schematach. Przeciwnie jest ono wywoływane przez nas samych, którzy obcujemy z daną formą sztuki. Wspomniana wrażliwość i subtelna elegancja miała swoje odbicie w literaturze (waka, haiku), sztukach teatralnych (nō, kabuki), czy muzyce. Za każdym razem, artysta pozostawiał jednak wierny tradycyjnym zasadom, wzbogacając je o drobne sugestie, aluzja i niuanse, które Japończycy tak bardzo kochają. Uosobieniem japońskiej kultury stała się w pewnym momencie postać gejszy. Pracowały one najczęściej w dzielnicach rozkoszy, a ich zadaniem było zapewnienie rozrywki. Każda z nich była bowiem wielce uzdolniona. Potrafiły śpiewać, tańczyć, opowiadać ciekawe historie i prowadzić dyskusje. Sprowadzało się to zatem często do zabawiania mężczyzn. W odróżnieniu od prostytutek zapewniały rozrywkę tylko podczas ważnych spotkań, będąc miłym dodatkiem do rozmów. Reszta japońskiego społeczeństwa, często obierała jedną z czterech życiowych dróg, w których spełniała swoje kulturowe potrzeby. Do 17
Japonia najpopularniejszych z nich należały: sadō - droga herbaty, kendō - droga miecza, kadō - droga kwiatów oraz shodō droga pisma. Nie oznaczało to jednak, że kraj zamknął się na inspiracje. Pierwszym krajem-wzorem, podobnie jak w kwestiach religii okazały się Chiny. Kolejne wyjazdy skutkowały tym, że japoński dwór rozkochał się w książkach. Często to właśnie zbiór chińskiej literatury i wielkość kolekcji decydowała o statusie społecznym wśród Japończyków. Niestety miało to na celu jedynie zaspokojenie własnej próżności i zwiększeniu swojego prestiżu. Zwierzali się oni bowiem, że sama treść książek kompletnie ich nie interesuje. Podobnie skutkowało pierwsze spotkanie z Europą, kiedy portugalskie statki zawitały do niewielkiej wyspy Tanegashima. Ich śladem przybyli chrześcijańscy misjonarze. Efektem była spora grupa japońskich regentów, którzy przywdziewali szaty na wzór europejskich duchownych, nosili drewniane różańce, a przy boku krucyfiksy. Co więcej, często uczyli się oni takich modlitw jak Pater Noster oraz Ave Maria, głosząc je podczas spacerowania po ulicach. Nie miało to jednak związku z ich religijnością, po prostu chcieli sobie dodać szyku. Wydarzeniem, które miało największy wpływ na kierunek rozwoju japońskiej kultury oraz jego tempo, miały podróże zagraniczne do Europy. Jedną z nich (ok. 1860 roku), Fukuzawa (wybitny samuraj) podsumował słowami: Jeśli porównamy wiedzę Japończyków i ludzi Zachodu o literaturze, technice handlu albo przemyśle (…) nie ma ani jednej rzeczy, w której bylibyśmy wybitniejsi. Tylko największy głupiec na świecie mógłby powiedzieć, że nasza wiedza i działania dorównują zachodnim. (…)W obecnej sytuacji Japonia nie może się niczym poszczycić przed Zachodem. Wszystko, z czego Japonia może być dumna, (…) to jej przyroda.
18
Japonia Dlatego też, Japonia zachłysnęła się Zachodem i wszelkimi dobrami, które stamtąd pochodziły. Szczególnie po pierwszej wojnie światowej nastąpił zalew kultury japońskiej przez masową pop-kulturę Zachodu. Składał się na to oczywiście wszechobecny rozwój gospodarczy kraju. Transport publiczny, komunikacja, szkolnictwo, czy nowe życie kulturalne, które rodziło się wraz z nowo budowanymi barami, kawiarniami i miejscami powszechnej rozrywki. Wtedy też pojawił się baseball, na którego punkcie cały kraj zwariował i do dzisiaj pozostaje sportem numer jeden, konkurując jedynie z sumo. Ciągły gospodarczy rozwój i ekonomiczny cud, który wprowadził do kultury japońskiej pojęcie masowej konsumpcji, odbił się na tradycyjnych wartościach. Nawet, wydawałoby się święte insygnia cesarstwa (lustro, miecz i klejnot), zostały obrócone w żart i przerobione na insygnia potrzeb konsumpcyjnych Japończyków. Pod koniec lat 50. Dążyli oni do zdobycia trzech S: sempuki, sentaku i suihanki (tj. elektryczny wentylator, pralka i elektryczna maszynka do gotowania ryżu), w latach 60. Były to trzy K: kaa, kura i kara (samochód, klimatyzacja i kolorowy telewizor), natomiast w latach 70. Trzy J: jueru, jetto i jutaku (biżuteria, urlop za granicą i dom). Oczywiście wszystkie stawiane przed sobą cele zostały spełnione, ale nie obyło się to bez negatywnych skutków. Niemal 100% gospodarstw domowych posiada telewizory, nakłady gazet są największe na świecie. W całym kraju jest jednolity system kształcenia. Efektem tego, obecnie 90% mieszkańców uważa się za członków klasy średniej. Japończycy zawsze byli jednymi z najbardziej homogenicznych narodów pod względem etnicznym. Pomimo wpływów Zachodniej mody i przyjęcia części jej standardów, nie jest inaczej w aspekcie sztuki.
19
Japonia
1.3 Etyka Podstawą każdego kraju są zasady etyczne. Postępowanie, które odnosi się do całego społeczeństwa i jest przez nie powszechnie akceptowane. W Japonii od zawsze odpowiedzialna za to była rodzina. Jej ogromne znaczenie i rola, jaką odegrała w kształtowaniu się japońskiego społeczeństwa, nie ma odpowiednika w żadnej europejskiej tradycji. Efektem tego, Japończycy wszystko robią w grupie. Pracują razem, bawią się i otoczeni pozostałymi ludźmi czują się najlepiej. W odróżnieniu od europejskiego standardu, za który uznajemy indywidualizm, jednostkową przedsiębiorczość, czy dążenie do maksymalizacji korzyści, w Japonii najważniejszym wyznacznikiem jest kolektywizm. Społeczeństwo opiera się zatem na pięciu relacjach, w większości hierarchicznych: ojciec – syn (miłość), władca – urzędnik (sprawiedliwość), mąż – żona (szacunek), starsze pokolenie – nowa generacja (porządek) i między przyjaciółmi (lojalność). W przypadku, gdy któraś z jednostek popełni przestępstwo, nie będzie przestrzegała prawa i tradycji, automatycznie traci uznanie i akceptację w społeczeństwie. Sąsiedzi, rodzina, wszyscy się odwracają. Stąd posiadanie tatuaży, drobne przekroczenia i jakikolwiek kontakt z policją, prowadzą do ostracyzmu, a dana osoba zaczyna mieć wątpliwości co do swojej roli w społeczeństwie. Dlatego popularną stała się etyka chōnin, tzn. pracuj ciężko, bądź mądry i odnieś sukces finansowy. Równie ważnym odniesieniem do wartości jest w Japonii honor. Pojęcie, które zyskało tutaj całkiem nową definicję, do dzisiaj często niezrozumianą przez Europejczyków. Przykładem są słowa misjonarzy, którzy jako pierwsi mogli skonfrontować swój światopogląd z mieszkańcami Wyspy.
21
Japonia Japończycy są dużo odważniejsi i o wiele bardziej wojowniczy niż ludy Chin, Korei, Ternate i pozostałe nacje na Filipinach. Nie ma na świecie narodu, który mniej bałby się śmierci. Nie ma też na świecie ludzi bardziej czułych na punkcie honoru od Japończyków, gdyż nie zniosą oni żadnej obelgi ani nawet gniewnego słowa. Najważniejszym zbiorem zasad postępowania i etyki był kodeks Bushidō, który opisywał drogę samuraja. Składała się ona z kilku elementów: Prawość i sprawiedliwość – oznaczało to, że postępowanie i wszelkie działania miały być zawsze słuszne i sprawiedliwe. Wewnętrzna równowaga i odwaga – żaden z wojowników nie mógł zostać wytrącony z równowagi, zachowując cały czas trzeźwość umysłu. Miłosierdzie – samuraj nie mógł stać się nagle bezwzględnym wojownikiem, a pamiętać powinien o łaskawości, litości i wielkoduszności. Kultura osobista – w każdej sytuacji, samuraj powinien potrafić się odnaleźć, znając stosowne obyczaje i zachowania. Honor – najważniejsza z wartości. Ceniony wyżej niż własne życie. Dlatego śmierć była jedyną formą ucieczki przed hańbą. Na podstawie wymienionych wartości, zrodziła się idea seppuku. Było to rytualne samobójstwo dokonywane przez samurajów i osoby z wyższych sfer, które doznały uszczerbku na honorze lub postąpili niegodnie, hańbiąc swoje dobre imię. Przez pewien czas seppuku miało charakter kultu, a wojownicy odbierali sobie życie z bardzo błahych powodów. Czyniąc tak, oddalali się od zasad swojego moralnego kodeksu, ponieważ dla prawdziwego samuraja szukanie śmierci jest zwykłym tchórzostwem. Stosowanie seppuku jako kary zostało oficjalnie zniesione po 1868 roku. Jednak samuraje chcący ochronić swoje dobre imię, nadal je popełniali z cichym przyzwoleniem społecznym. 22
Japonia Historia zna wiele przypadków, które odzwierciedlały istotę Bushidō. Pierwszym z nich był Kusunoki Masashige. Do zakończenia drugiej wojny światowej był uważany za wór lojalności względem cesarza i otaczany boską czcią. Jego pomoc i rady, był on bowiem genialnym taktykiem, pozwalały cesarzowi Godaigo wierzyć w utrzymanie władzy. Wszystko układało się dobrze do czasu, gdy cesarz zaprzestał wierzyć w słowa Masashige i wysłał go wraz z większością swoich sił w okolice dzisiejszego Kobe. Wierny samuraj, mimo że wiedział o bezsensowności tego ruchu, bez wahania wykonał rozkaz. Niestety bitwa pod Minatogawą (1336) zakończyła się niepowodzeniem i porażką. Sam Masashige widząc, że nie obronił swojego cesarza, popełnił samobójstwo, wypowiadając słynne słowa: odradzać się ciągle na nowo, siedem razy, żeby zniszczyć wrogów dworu. Najsłynniejszą historią jest jednak opowieść o zemście 47 roninów. Głęboka i poruszająca opowieść o grupie samurajów, którzy po śmierci swojego pana postanowili dokonać wendety. Mówi się, że jeżeli będziesz odpowiednio długo studiował chushingurę, czyli historię roninów, zrozumiesz wszystko, co dotyczy Japończyków. Na koniec zostali oni oczywiście straceni, ale do dzisiaj panuje przekonanie, że publicznie było to z ich strony przestępstwo, ale prywatnie postąpili jak przykładni samurajowie. Niektórzy przypisali im nawet określenie gijin, ludzi prawych. Ostatnim znanym przypadkiem, któremu można przypisać postępowanie zgodne z etyką kodeksu Bushidō, jest samobójstwo generała Nogi Maresuke i jego żony. Narodowy bohater, wypruł sobie wnętrzności, gdy w 1912 roku zmarł cesarz Meiji, aby towarzyszyć mu w drodze do krainy śmierci. W państwowym oświadczeniu napisano po tym wydarzeniu: Jeśli chodzi o nasze uczucia, wyrażamy głęboki szacunek dla generała Nogiego, jeśli chodzi o nasz rozsądek, żałujemy, że nie możemy tego pochwalić.
23
Japonia
1.4 Tokio Region stołeczny składa się z Tokio i siedmiu otaczających je prefektur Saitama, Chiba, Kanagawa, Ibaraki, Tochigi, Gunma i Yamanashi. Region Tokyo Megalopolis lub Greater Tokyo Area składa się z Tokio i trzech wspomnianych prefektur Saitama, Chiba i Kanagawa. Na tym obszarze mieszka około 30% całej populacji Japonii. Natomiast samo miasto Tokio, czyli Tokyo Metropolis znajduje się w południowym regionie Kanto, mniej więcej w centrum japońskiego archipelagu. Graniczy od wschodu z rzeką Edogawa i prefekturą Chiba, od zachodu z górami i prefekturą Yamanashi, od południa z rzeką Tamagawa i prefekturą Kanagawa, a od północy z prefekturą Saitama. Tokyo Metropolis to prefektura metropolitalna składająca się z jednostek administracyjnych, specjalnych okręgów i gmin. Obszar centralny podzielony jest na 23 dzielnice. Całkowita populacja aglomeracji Tokio wynosi około 37 393 128 mieszkańców (stan na 2020 r.), przy powierzchni około 13 572 km2. Historia miasta Tokio sięga około 400 lat wstecz. Pierwotnie nazwane Edo, zaczęło rozwijać się po tym, jak Tokugawa Ieyasu ustanowił tu szogunat Tokugawa w 1603 roku. Jako centrum polityki i kultury w Japonii, rozrosło się do ogromnego miasta z ponad milionową populacją w połowie XVIII wieku. Przez cały ten czas cesarz, pozbawiony władzy przebywał w Kioto, które pozostawało formalną stolicą. Okres Edo trwał prawie 260 lat, aż do Restauracji Meiji w 1868 roku, kiedy skończył się szogunat Tokugawa i przywrócono panowanie cesarskie. Cesarz zdecydował się wtedy na powrót do Edo, które zostało przemianowane na Tokio. W ten sposób Tokio oficjalnie stało się stolicą Japonii. 25
Japonia W erze Meiji (1868-1912) Japonia, jak również jej stolica rozpoczęła przyswajać wzorce zachodniej cywilizacji. Budynki z kamienia i cegły zostały wzniesione na terenach rezydencji panów feudalnych, a główne drogi wyłożono okrągłymi kamieniami. W 1869 roku otwarto pierwszą linię telekomunikacyjną w Japonii między Tokio a Jokohamą, a pierwsza lokomotywa parowa została uruchomiona w 1872 roku z Shimbashi do Jokohamy. Zachodnie fryzury zastąpiły tradycyjny górny węzeł noszony przez mężczyzn, a białe kołnierzyki i spódnice były szczytem mody. W 1882 roku w Ueno otwarto pierwsze ogrody zoologiczne w Japonii. W 1885 r. został przyjęty system gabinetowy, a Ito Hirobumi został pierwszym premierem Japonii. Wraz z ogłoszeniem Konstytucji Cesarstwa Japonii w 1889 roku Japonia ustanowiła system polityczny nowoczesnego państwa. Kolejna era, Taisho (1912-1926) przyniosła wzrost liczby osób pracujących w miastach. Popularny stał się konsumpcyjny styl życia. Poprawiły się standardy edukacyjne i wzrosła liczba kobiet studiujących w szkołach wyższych. Panował rozkwit. Niestety we wrześniu 1923 roku Tokio zostało zniszczone przez wielkie trzęsienie ziemi. Centrum miasta zostało doszczętnie spalone. Ponad 140 000 osób zginęło, a 300 000 domów zostało zniszczonych. Po trzęsieniu ziemi powstał plan odbudowy miasta, ale ponieważ przewidywane koszty przekroczyły budżet państwa, zrealizowano tylko niewielką jego część. Wkrótce po tym wydarzeniu, na zgliszczach narodowej tragedii nastała era Showa (1926-1989). Mając jednak na uwadze wizję planu odbudowy miasta, przytępiono do działania. Pierwsza linia metra w Japonii została otwarta między Asakusa i Ueno w 1927 r. W 1928 r. po raz pierwszy odbyły się szesnaste wybory do Izby Reprezentantów Sejmu po wprowadzeniu powszechnych wyborów dla mężczyzn. W 26
Japonia 1931 roku ukończono lotnisko w Tokio Haneda, a w 1941 roku otwarto port w Tokio. W 1935 roku populacja mieszkańców miasta wzrosła do 6 mln z blisko 2 mln w 1925 roku, co jest porównywalne z populacją Londynu. Jednak wojna na Pacyfiku, która wybuchła w 1941 roku, miała wielki wpływ na Tokio. Podwójny system administracyjny Tokio-fu (prefektura) i Tokio-shi (miasto) został zniesiony ze względu na efektywność działań wojennych, a prefektura i miasto zostały połączone w celu utworzenia Metropolii Tokio w 1943 roku. W ten sposób powstał metropolitalny system administracyjny. Mianowano gubernatora. W końcowej fazie wojny Tokio zostało zbombardowane 102 razy. Największy i najbardziej niszczycielski nalot miał miejsce w nocy 9 na 10 marca 1945 roku, kiedy to 334 samoloty B-29 zaatakowały w nocnym nalocie dywanowym, zrzucając na miasto 1667 ton bomb zapalających. W wyniku burzy ogniowej spłonęło blisko 277 tysięcy budynków. Zginęło od 72 489 do 83 792 ludzi, czyli więcej niż w ataku atomowym na Hiroszimę. Wojna dobiegła końca 2 września 1945 roku, kiedy japoński rząd i przedstawiciele wojskowi podpisali dokument kapitulacji. Znaczna część Tokio została spustoszona przez bombardowania, a do października 1945 roku populacja spadła do blisko 3 mln, czyli o połowę mniej niż w 1940 roku. W maju 1947 roku weszły w życie nowa konstytucja Japonii i ustawa o lokalnej autonomii, a Seiichiro Yasui został wybrany pierwszym gubernatorem Tokio w drodze powszechnego głosowania w nowym systemie. W metropolii tokijskiej wprowadzono podział na 23 okręgi specjalne. Lata pięćdziesiąte XX wieku były dla narodu okresem stopniowej odbudowy. Nadawanie programów telewizyjnych 27
Japonia rozpoczęło się w 1953 r., a Japonia przystąpiła do Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1956 r. Ożywieniu gospodarczemu sprzyjał w szczególności specjalny boom zaopatrzeniowy wynikający z wybuchu wojny koreańskiej w 1950 r. Doprowadziło to do wejścia Japonii w okres szybkiego wzrostu gospodarczego. Lata 60. były przykładem jeszcze szybszego rozwoju kraju. W związku z innowacjami technologicznymi oraz wprowadzaniem nowych gałęzi przemysłu i technologii, codzienne życie mieszkańców Tokio uległo znacznej przemianie. W 1962 roku populacja Tokio przekroczyła granicę 10 milionów. W 1964 roku w Tokio odbyły się igrzyska olimpijskie, uruchomiono linię Shinkansen i otwarto Metropolitan Expressway, tworząc podwaliny pod obecny dobrobyt Tokio. Począwszy od lat 70. XX wieku, napięcie związane z szybkim wzrostem gospodarczym stało się widoczne, kraj był nękany problemami środowiskowymi, takimi jak zanieczyszczenie powietrza i rzek, a także wysokim poziomem hałasu. Dopiero kryzys naftowy z 1973 r. zahamował wieloletni wzrost gospodarczy. W latach 80. Tokio poczyniło duże kroki we wzroście gospodarczym w wyniku globalnej działalności gospodarczej i powstania społeczeństwa informacyjnego. Tokio stało się jednym z najbardziej aktywnych dużych miast na świecie, szczycącym się atrakcjami, takimi jak najnowocześniejsza technologia, informacja, kultura i moda, a także wysokim poziomem bezpieczeństwa publicznego. Od 1986 r. ceny ziemi i akcji poszybowały w górę. Powstała bańka ekonomiczna. Wraz z jej pęknięciem na początku lat 90-tych spadek dochodów podatkowych spowodowany przedłużającym się załamaniem gospodarczym doprowadził do krytycznego stanu finansów metropolii.
28
Japonia Tokio było jednak w stanie przezwyciężyć ten kryzys finansowy dzięki dwóm kolejnym programom odbudowy fiskalnej. Populacja zaczęła również wracać do Tokio, a w 1997 r. migracja napływowa przekroczyła migrację zewnętrzną po raz pierwszy od 12 lat. W 2001 roku populacja Tokio osiągnęła 12 milionów, a w 2010 roku przekroczyła 13 milionów. We wrześniu 2013 r. Tokio zostało wybrane na gospodarza drugich igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w 2020 r. Obecnie zaliczane do megamiast – paradoksalnie nie będące formalnie miastem – Tokio stawiane jest za wzór miast przyszłości. Standard życia, dostępne technologie i możliwości przyciągają do tego miejsca ludzi z całego świata. Ludzi, którzy mają zgodnie z polityką rządu stworzyć społeczeństwo 5.0. Społeczeństwo zorientowane na człowieka, w którym postęp ekonomiczny zawierający rozwiązania kwestii społecznych równoważony jest przez system oferujący wysoką integrację przestrzeni cyfrowej i rzeczywistej. Ma być to kolejny krok w etapie ewolucji po modelu opartym na myślistwie (1.0), rolnictwie (2.0), przemyśle (3.0) oraz informacji (4.0).
29
Japonia Yūko Tsushima, pisała w Of Dogs and Walls, że życie w samym sercu Tokio jest podobne do życia w górach - pośród tak wielu ludzi prawie nikogo nie widać. Szczególnie dla osób, które wylądują w centrum miasta po raz pierwszy. Stolica Japonii nie jest co prawda pod tym względem wyjątkiem. Samotność dotyka w takim samym stopniu ludzi na przedmieściach Nowego Jorku, czy Londynu. To, co czyni Tokio wyjątkowym, to skala. Ilość osób, którą mijasz na ulicy i w metrze przytłacza. Na stacji Shinjuku, w drodze do pracy spotyka się każdego dnia ponad 600 tysięcy osób. Łącznie na wszystkich stacjach – około 8 mln ludzi. Każda z nich, jak zaprogramowany robot, w otoczeniu najnowszej technologii i zalewie wygód. Pierwsze wrażenie jest zawsze takie samo. Stajemy się niepasującym trybikiem w tej maszynie. Jedynym ratunkiem w takiej sytuacji jest czas. Pozostaje dopasować się do schematu i otoczenia, albo uciekać. Stolica nie jest bowiem wylewna, na pewno nie w dzień. Wszystko zmienia się gdy zapada zmrok. Pełne izakaye, kluby karakoe i salony pachinko. Szare metro i puste twarze tokijczyków zastępuje ogromny, kolorowy neon – rozrywka. Oprócz technologii i kultury pracy, których równowagę stanowi nocne życie, w Tokio jest też miejsca dla tradycji. Ta objawia się w pięknych parkach, onsenach i świątyniach. Oczywiście nie są one tak częste, jak automaty, które na ulicach Tokio spotkasz średnio co 12 metrów, ale nadal stanowią ważną jego część. Wszystko sprowadza się do czytania Tokio. Do czytania między słowami.
30
Piłka nożna
2.1 Wstęp It’s coming home, przypisywane od zawsze Anglii. W końcu to na Wyspach spisano zasady tej gry i luźnej zabawie nadano ramy. Jednak historia futbolu sięga jeszcze głębiej. Coś na wzór popularnego u nas dziadka, zapoczątkowała... japońska arystokracja. W VIII w. na dworze cesarskim spotykała się grupa osób, stawała w kółku, rzucała piłkę i celem było jak najdłuższe utrzymanie jej w powietrzu. W przeciwieństwie do zjawiska powstałego w Anglii kemari było rozrywką dla wyższych sfer. Gra, którą w Europie uprawiały dzieci rodzin wywodzących się z klasy robotniczej, kopiąc najczęściej piłkę o ceglaną ścianę, tutaj była reprezentowana przez najważniejsze osoby w kraju i miała miejsce w pałacach cesarskich. To przez arystokrację, gdy ta już znudziła się całą ideą piłki nożnej, trafiła ona do niższych warstw społecznych, takich jak samurajowie, a następnie do mieszczan. Niestety burzliwa historia Japonii, szczególnie przejęcie władzy przez cesarza Meiji w 1868 roku, doprowadziło do utraty popularności tej tradycji. Na jej powrót, Japonia musiała długo czekać.
59
Piłka nożna
2.2 Idea Admirał Sir Archibald Lucius Douglas, dowódca Królewskiej Marynarki Wojennej, największej i najpotężniejszej floty wojennej na świecie. W 1873 roku został wybrany, aby dowodzić brytyjskiej misji w Japonii. Po przybyciu na Wyspę Honsiu został skierowany do Akademii Wojskowej zlokalizowanej w Tokio. Jego zadaniem było wyszkolenie przyszłych oficerów Marynarki Wojennej Japonii. Oprócz zasług militarnych, takich jak chociażby pierwsza w historii ekspedycja i rozmieszczenie floty japońskiej na terytorium Tajwanu, zyskał sławę na innym polu. To właśnie on przedstawił, początkowo jedynie swoim podopiecznym, idee i zasady piłki nożnej. Prawdopodobnie widząc znudzonych kadetów, zamkniętych na terenie akademii, postanowił umilić im czas. Wybór piłki nie mógł dziwić, w końcu sport ten, był najpopularniejszą formą rozrywki Brytyjskiej armii. Spełniając swój cel, sport ten zaczął przenosić się na uczelnie, uniwersytety oraz szkoły. Stąd pierwszych struktur związanych z piłką nożną, należy doszukiwać się na poziomie akademickim. To dzięki rywalizacji pomiędzy uczelniami po roku 1900, zaczęto zastanawiać się nad wprowadzeniem sztywnych ram i struktur organizacyjnych dla tego sportu. Efektem tego było założenie The Football Association of Japan w 1921 roku oraz utworzenie turnieju o Puchar Cesarza (The Emperor Cup). W przeciągu pierwszych lat turniej ten zdominowany został przez uniwersyteckie drużyny zlokalizowane w Tokio. Pełniły one też dodatkowy cel, nie chciano bowiem by drużyny zgłoszone do rozgrywek ligowych, znudzone przedłużającym się początkiem sezonu nie wycofały się z nowo planowanego przedsięwzięcia. Trofeum (All Japan Championship Tournament), federacja 60
Piłka nożna japońska dostała w prezencie od English Football Association w 1919 roku. Był to dar i chęć nawiązania dalszej współpracy przy rozwoju piłki nożnej w Japonii. Niestety w 1945 roku, wojsko skonfiskowało trofeum i zostało ono przetopione do celów wojskowych (w 2011 roku, The FA wręczyła dokładną replikę oryginalnego pucharu, a prezydent japońskiej federacji wyraził nadzieję, że będzie to symbol pokoju i ponownego zawężenia relacji pomiędzy dwoma organizacjami). W roku 1929 The Football Association of Japan zostało włączone do FIFA. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na rozwój tej dyscypliny. Co więcej, podobnie jak obecnie, Japonia nie miała wielkiego poważania w jej strukturach. Tym, co nadało realny rozpęd w promocji piłki nożnej były Igrzyska Olimpijskie ‘64, organizowane w Tokio. Władze Japonii chcąc uzyskać najlepsze wyniki w każdej z dyscyplin, wdrożyły plan rozwoju sportu, w tym piłki nożnej. W 1960 roku został ściągnięty do Japonii Dettmar Cramer. Niemiec zwany Profesorem Futbolu oraz Napoleonem (ze względu na swój wzrost) miał za zadanie stworzenie silnej reprezentacji i osiągnięcie dobrego wyniku podczas turnieju. Chociaż porażka na wczesnym etapie Igrzysk nie mogła zadowolić władze federacji, do dziś jest on uznawany w Japonii za twórcę krajowej piłki. Przez trzy lata przygotowań do turnieju skupił się on bowiem nie tylko na przygotowaniu zawodników i selekcji najlepszych z nich, ale odpowiadał za opracowanie całego systemu szkolenia. Jako pierwszy poruszył temat utworzenia profesjonalnej ligi, zaproponował jej format i strukturę. Przygotował system szkolenia trenerów oraz wzory treningowe. Tak jak Sir Douglas pokazał Japończykom piłkę, tak Cramer nadał jej profesjonalnego charakteru i przekazał swoją wiedzę szkoleniową. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zgodnie z jego założeniem, w 1965 roku została utworzona 61
Piłka nożna pierwsza, amatorska liga piłki nożnej Japan Soccer League. Należało do niej osiem drużyn-korporacji: -Toyo Industries, firma znana obecnie jako motoryzacyjny gigant, Mazda. -Yawata Steel, obecnie po fuzji z Fuji Steel współtworzy Nippon Steel, będąc trzecim największym producentem stali na świecie. -Furukawa Electric, jedna z największych firm na świecie produkująca sprzęt elektroniczny, aktywnie uczestniczy w badaniach nad cząstką Higgsa. -Hitachi, japoński gigant działający na wielu płaszczyznach, którego dochód w 2019 roku wyniósł blisko 10 bilionów jenów. -Mitsubishi Motors, znany na całym świecie producent samochodów osobowych. -Yanmar Diesel, firma dostarczająca silniki diesla na rynek ogólnoświatowy. -Toyoda Automatic Loom Works, w Europie kojarzony pod nazwą Toyota, kolejny potentat w branży motoryzacyjnej. -Nagoya Mutual Bank, oddziałów w całym kraju.
który
obecnie
posiada
111
Cała ósemka, chociaż złożona z największych firm na Japońskiej giełdzie, w dalszym ciągu uczestniczyła w amatorskich rozgrywkach (ze względu na udział korporacji, drużyny uniwersyteckie, które były w tamtym czasie najmocniejsze w kraju, zrezygnowały z dołączenia do rozgrywek). Drużyny składały się zatem z pracowników tych 62
Piłka nożna firm, którzy nie byli profesjonalnymi sportowcami. Dodatkowo musieli oni nadal pracować w biurze lub fabryce (w skróconym czasie), po czym opłacano im transport do ośrodków sportowych, gdzie spędzali resztę dnia na treningach i przygotowaniach. Udział tych wielkich firm w założeniu amatorskiej ligi, które i tak przyczynią się w następnych latach do utworzenia profesjonalnej ligi, nie był przypadkowy. Jest to znany dobrze w Japonii zabieg, który został po raz pierwszy zastosowany przy tworzeniu rozgrywek w baseballu, sportu numer jeden. Początkowo system rozgrywek pozostawiał wiele do życzenia. Za zwycięstwo przyznawano jedynie 2 punkty. Dodatkowo, w pierwszym sezonie panowała zasada, która nakazywała gospodarzom grę w białych koszulkach, a gościom w kolorowych. Mimo to, rozwój sportu nabrał przewidywanego przez Cramera rozpędu. Stosowanie się do jego zaleceń, programy szkoleniowe, które stworzył i nieoceniona praca u podstaw, którą przekazał japońskiej federacji, przyniosła upragniony sukces na arenie międzynarodowej. W 1968 roku, podczas Igrzysk w Meksyku, reprezentacja Japonii składająca się z gwiazd powstałej trzy lata wcześniej JSL zdobyła brązowy medal, pokonując w decydującym spotkaniu gospodarzy 0-2. Co więcej, Kunishige Kamamoto, zdobywca siedmiu goli, został najlepszym strzelcem turnieju. Po latach wspomina: Cała reprezentacja została zaproszona do Pałacu, jako specjalni goście Cesarza. Pogratulował nam sukcesu i wręczył, jako prezent - kosztowne cygara. Jedno pudełko przekazałem mojemu tacie, był nimi zachwycony. Pierwsze lata rozgrywek JSL to dominacja Toyo Industries, które zwyciężyło pięć razy w przeciągu sześciu sezonów.
63
Piłka nożna Aby zwiększyć konkurencyjność w lidze, oraz korzystając z sukcesu reprezentacji na Igrzyskach, zwiększono format ligi. Stworzono dwie dywizje, które liczyły po 10 drużyn. Każda z nich nadal była związana z ogromną korporacją, m.in. w świat futbolu wkroczył Nissan, Toshiba, Honda, czy Yamaha. Przez wiele lat format ten utrzymywał się. Jednak w sezonie 1987-1988, kiedy ze względu na rosnącą popularność i zainteresowanie pozostałych korporacji, amatorskie rozgrywki składały się z 28 drużyn, z czego w drugiej lidze powstały dwie dywizje: wschodnia i zachodnia, zaczęto zastanawiać się nad utworzeniem profesjonalnych rozgrywek. Plan, który Cramer (po powrocie do Niemiec, dwukrotny zdobywca Pucharu Europy z Bayernem Monachium) przedstawił blisko 30 lat wcześniej, zaczął w końcu nabierać kształtów. W 1987 roku Kenji Mori, prezes JSL przedstawił po raz pierwszy pomysł utworzenia profesjonalnych rozgrywek i ich format. Dodatkowo zaproponował, aby piłkarzom można było oferować profesjonalne kontrakty. Znani z poświęcenia i pełnego oddania swoim obowiązkom, Japończycy w przeciągu następnych trzech lat stworzyli profesjonalne rozgrywki i struktury, które trwają do dziś pod nazwą J1 League.
64
Piłka nożna
2.3 Struktura W styczniu 1991 roku the JFA oficjalnie zaprezentowała efekty swojej pracy. Pierwsza liga, w pełni profesjonalna (J1 League) miała składać się z 10 drużyn, druga (Japan Football League) będąca pół-amatorskimi rozgrywkami z 12. Poza zmianą samej struktury oraz gwarancji profesjonalnych kontraktów dla piłkarzy zmiany miały sięgać jeszcze dalej. Po przestudiowaniu sytuacji w światowej piłce zdecydowano, aby sportowy pion drużyn, był tworzony na wzór europejskich gigantów, a biznesowy model klubów odpowiadał amerykańskiemu podejściu do sportu. Udowadniając przy tym, kolejny raz, że jak nikt inny Japonia potrafi wybierać dla siebie to, co najlepsze z poszczególnych wzorców. Najważniejszy był jednak idea, która miała przyświecać nowemu projektowi. Wraz z przygotowaniami do startu J1 League, rozpoczęto re-definicje pojęcia kultury sportowej. Japonia poprzez baseball, który do dzisiaj jest najpopularniejszym sportem w kraju, przywykła do korporacyjnego charakteru tej dyscypliny. Drużyny były, podobnie jak początkowo w amatorskich ligach piłkarskich, zabawkami w rękach wielkich korporacji. Właściciele, inwestując ogromne pieniądze w sport, traktowali go jako sposób na zadbanie o zdrowie swoich pracowników. Osoby spędzające większość swojego życia w biurze, miały czerpać korzyści z wyjścia na stadion, amatorską grę, dzięki czemu będąc również efektywniejszym na swoim stanowisku pracy. Na tym podejściu opierał się sukces baseballu i żeby rzucić mu wyzwanie, władze piłkarskiej federacji musiały zaproponować kibicom coś nowego. Zdecydowano postawić na lokalny patriotyzm i kulturowe więzi. Każdy z klubów, miał być wizytówką regionu oraz dbać o jego rozwój, co 65
Piłka nożna ostatecznie miało stworzyć silniejszą relację na linii kibicklub, niż korporacyjny model. Stąd też kluby zlokalizowane były w wyludniających się i mało popularnych regionach. Miały one na celu zapewnić rozrywkę oraz stworzyć ośrodki dla lokalnych mieszkańców. Często z budową stadionu wiązał się projekt ogromnych ośrodków sportowych, z których miały korzystać młode pokolenia. Co więcej, zasada o zmianie nazw klubów, spowodowała jeszcze większe poczucie tożsamości z poszczególnymi drużynami. Jednym z przykładów jest drużyna sponsorowana przez firmę Mitsubishi. Początkowo nosiła nazwę Mitsubishi Urawa, ale wraz z rozpoczęciem profesjonalnych rozgrywek uległa ona zmianie. Nazwę potentata w branży motoryzacyjnej zastąpił człon Red Diamonds (Reds). Odnosiło się to oczywiście do diamentów i koloru loga Mitsubishi, ale wyłączenie tak bezpośredniego odniesienia do właścicieli pozwoliło fanom z miasta Saitama (okręg Urawa-ku) poczuć większą przynależność do klubu. Wiele klubów przenosiło też swoje siedziby. Sumitomo Metal Industries Factory Football Club, początkowo założone w mieście Osaka (ok. 2,6 mln mieszkańców), przeniosło się do Kashima (ok. 70 000 mieszkańców), ostatecznie zmieniając nazwę na Kashima Antlers (człon Antlers oznacza Wyspę Jeleni, które są uważane za symbol tego regionu). Widząc kierunek, w jakim miała podążyć piłka nożna, wiele środowisk wróżyło jej szybki upadek. Najlepszym przykładem było stanowisko firmy Dentsu (największej agencji reklamowej w Japonii, która od wielu lat wspierała sport w kraju). Odrzuciła ona bowiem ofertę japońskiej federacji na opracowanie koncepcji marketingowej dla J1 League, nie wierząc w wizję jej rozwoju. Jak się okazało, posunięcie to okazało się błędem. Skorzystała na tym spółka Hakuhodo, największy rywal Dentsu na krajowym rynku. Opierając się na wypracowanym przez konkurencje 66
Piłka nożna schemacie, została stworzona sieć przedsiębiorstw i strategie sponsorskie, które miały stanowić finansowy fundament rozgrywek. Nie było to trudne, ponieważ takie firmy jak Dentsu od lat współpracowały z FIFA, czy MKOL. Japońskie korporacje, takie jak Matsushita, Ricoh i Brother, zostały włączone do dwunastu oficjalnych partnerów programu olimpijskiego w latach 1989–1992. Podczas Mistrzostw Świata we Francji w 1998 r. JVC, Canon i Fuji Film zapłaciły FIFA po 30 mln dolarów za prawa do używania odpowiednich emblematów i programy sponsorskie. Warto też podkreślić, że to właśnie JVC oraz Fuji Film jako pierwsze, wraz z Coca Colą oraz Gillette zainwestowały wiele lat temu, rozpoczynając mariaż wielkich korporacji z piłką nożną, sponsorując najważniejsze piłkarskie imprezy. Na jednego z głównych graczy, który miał za zadanie zainwestować w ligę i jej marketing został wybrany Sony Creative Products. Firma była odpowiedzialna za stworzenie tożsamości ligi, uwzględniając stroje, maskotki klubowe, hasła oraz merchandising. Jednym z efektów jej pracy, było otwarcie ponad 100 sklepów z akcesoriami klubowymi. W każdym z nich kibic mógł wyposażyć się w znane nam dobrze dodatki. Były one przede wszystkim łatwo dostępne, przyjazne i sprawiały wrażenie bycia cool. Miało to na celu zbliżyć do tej dyscypliny bardziej zróżnicowaną grupę społeczną. Kolorowe maskotki, akcesoria i odzież skierowane były przede wszystkim do młodego pokolenia oraz kobiet. W przeciwieństwie do baseballu, który często zamykał się wyłącznie na klasę średnią lub pracujących w korporacji mężczyzn. Dodatkowym, finansowym bodźcem okazały się władze miast. To one wraz z lokalnymi firmami, wspomogły wielkie korporacje, czyt. prywatnych inwestorów. Miało to związek z entuzjastycznym podejście do perspektywy gospodarczego wzrostu, który miał być napędzany wskutek budowy nowych obiektów sportowych 67
Piłka nożna oraz parków, boisk i wzrostem turystyki w regionie. Były to też pierwsze przykłady partnerstw publiczno-prywatnych, które uchodziły za wzór w kolejnych latach, odnosząc się do innych środowisk i pól biznesowych. Dodatkowo lokalne władze zostały kupione wizją Stuletniego Planu. Jest to ogromny projekt japońskiej federacji, który zakłada posiadanie 100 profesjonalnych klubów w kraju oraz zdobycie Mistrzostwa Świata w 2092 roku. To właśnie na jego wzór, Ministerstwo Sportu zaproponowało w 2000 roku Podstawowy Plan Promocji Sportu, który zakładał do 2010 roku, posiadanie przez szkoły w każdym okręgu klubu sportowego w stylu europejskim. Po ogłoszeniu planów już rok później tj. w 1992 roku, blisko 60 000 osób obejrzało inauguracyjne spotkanie J1 League. Na Tokyo National Stadium, zmierzyły się ze sobą Verdy Kawasaki oraz Yokohama Marinos. Sezon 1992/1993, stanowił tak naprawdę rozgrzewkę przed planowanym wielkim startem ligi w 1993 roku. W związku z tym posiadał on jedynie charakter rozgrywek pucharowych i miał za zadanie zwiększyć zainteresowanie piłką i projektem profesjonalnej ligi. Jak się okazało, projekt w pierwszych latach okazał się gigantycznym sukcesem. Już w 1992 roku, piłka nożna stała się popularna wśród młodych osób, a z każdym kolejnym dniem hype na tę dyscyplinę wzrastał. Pozwoliło to na zwiększenie klubowych finansów, a to przekładało się na transfery. Nie mająca jeszcze żadnej tradycji i renomy, nowo powstała liga mogła sobie pozwolić na ściągnięcie takich piłkarzy jak Zico (Kashima Antlers), Ramon Diaz (Yokohama Marinos), czy Perre Littbarsky (JEF United). Dodatkową zachętą, która zwiększyła zainteresowanie ligą były system rozgrywek i przepisy. Różniły się one bowiem od tego, do czego przywykł europejski kibic. Liga podzielona została na dwie rundy, których zwycięzcy mierzyli się ze sobą w bezpośrednim 68
Piłka nożna starciu (mecz + rewanż). Spotkania nie mogły kończyć się remisami i podziałem punktów. Jeżeli w przeciągu 90 minut żadna z drużyn nie zdobyła prowadzenia, rozgrywano dogrywkę, dwa razy po 15 minut, przy obowiązującej zasadzie złotej bramki, a jeżeli nadal nie przynosiło to rozstrzygnięcia, mecz kończyły karne (remisy zostały zawarte w regulaminie rozgrywek dopiero w 2003 roku, co było wymuszone przez FIFA w związku z organizacją MŚ 2002). Dzięki takiej formie przedsmak nowych rozgrywek okazał się świetnym widowiskiem. Duża liczba strzelonych bramek i ofensywna gra pozwoliła kibicom pokochać piłkę i w pełni się jej oddać od samego początku. Sukces przełożył się w ilość widzów i sponsorów, którzy byli gotowi płacić konkretne kwoty, aby zaistnieć na rynku piłkarskim. Sama cena praw telewizyjnych, z roku na rok wzrastała w ogromnym tempie. W 1992 roku, za sezon poprzedzający start ligi, zapłacono 70 milionów yenów. Już rok później w sezonie 1993/1994 – 1 093 milionów yenów, a w kolejnym sezonie – 2 190 milionów yenów. Podobnie wzrastały dochody z gadżetów klubowych i dnia meczowego (rok 1992 – średnio 380 milionów yenów ; rok 1993 – 3 601 milionów yenów), również sponsorzy zaczęli płacić co sezon większe kwoty. Równolegle ze wzrostem dochodów, wzrastały koszta i utrzymanie drużyny. Średnia roczna pensja dla zagranicznego zawodnika wzrosła z kwoty 317 000 dolarów (1993 r.), do 631 200 dolarów (1994 r.) oraz 834 500 dolarów (1997 r.). W przeciwieństwie do średnich zarobków krajowych zawodników, których roczna pensja zatrzymała się na granicy 220 000 – 250 000 dolarów. Pod koniec lat 90-tych pieniądze wydawane na pensje zawodników wynosiły blisko połowę całkowitych wydatków klubów. Tak szybki i niekontrolowany rozwój doprowadził do finansowej katastrofy wiele klubów. W 1998 roku, spośród szesnastu drużyn J1 League 1, dziewięć 69
Piłka nożna zanotowało wysokie straty, a pięć uniknęło bankructwa tylko i wyłącznie ze względu na pomoc korporacji/sponsorów, którzy wyłożyli swoje pieniądze w celu pokrycia wszelkich długów. Dodatkowo po udanych pierwszych trzech latach, spadała ilość kibiców na trybunach i przed telewizorami. Średnia frekwencja w sezonie 1993 wynosiła 17 976 osób, w 1994 roku wzrosła do 19 598, po czym systematycznie spadała, aby w 1997 roku osiągnąć poziom 10 131 osób. Podobnie oglądalność J1 League, która początkowo utrzymywała z sezonu na sezon średnio 30% wzrost, zaczęła notować spadek po roku 1995. W pewnym momencie telewizja krajowa nie była już nawet zainteresowana pokazywaniem J1 League, a władzom groziła katastrofa. Pokazywano już tylko część spotkań i to na antenie telewizji regionalnych. Problemem mógł być również sposób, w jaki japońscy realizatorzy pokazywali mecze. Ze względu na brak znajomości tej dyscypliny, popełniali wiele błędów. Przyzwyczajeni do pokazywania baseballu (który stanowił 1/4 pokazywanego sportu na przestrzeni ostatnich 30 lat), starali się bazować na zbliżeniach, ujęciach z boiska i cięciach (jak to miało miejsce w transmisjach spotkań ligi baseballu). Dodatkowo przerwy w spotkaniach baseballu pozwalały sponsorom na zakupy sporej liczby reklam, chcąc przenieść to na grunt piłki nożnej, zdarzało się, że akcja meczu była pokazywana w dolnym rogu ekranu, a skupienie kibiców miała przyciągać kolorowa reklama. Fatalny w skutkach sukces, który w pewien sposób przerósł najśmielsze oczekiwania władz federacji, przysporzył jej dodatkowy problem. Już w pierwszych latach funkcjonowania ligi doszło do konfliktu, który ciągnie się do dnia dzisiejszego. Dotyczy on relacji pomiędzy władzami J1 League oraz Japan Football Association. Główną kością 70
Piłka nożna niezgody była forma i przynależność Japan Football League, czyli rozgrywek amatorskich, w strukturach JFA. Początkowo, JFL miało być w pełni amatorskimi rozgrywkami, które składały się z rozgrywek JFL, Lig regionalnych oraz Lig w poszczególnych prefekturach. Całość stanowiła piramidę rozgrywek amatorskich i większość z zespołów, które należały do JFL były amatorskie. W uproszczeniu sprowadzało się to do tego, że w klubach, jak to miało miejsce przed utworzeniem J1 League, grali pracownicy firm i mieli oni czerpać korzyści z poruszania się na świeżym powietrzu oraz spędzania czasu we wspólnym gronie. Niestety regulacje J1 League, które nie chciały dopuszczać nowych drużyn do swojej ligi, sprawiały, że w JFL, lądowało wiele profesjonalnych klubów, założonych w celu gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
71
Piłka nożna Pierwszy okres, nowo powstałej ligi (1993-1998) można zatem określić mianem zachłyśnięcia się nową dyscypliną sportową i kulturą zapożyczoną z Zachodu. Liczba profesjonalnych klubów grających w J1 League, w kolejnych latach systematycznie wzrastała. Odpowiednio w 1993 roku liga startowała z 10 drużynami, następnie rok 1994 – 12, 1995 – 14, 1996 – 16, 1997 – 17, 1998 – 18. Po trzech latach ogromnego wzrostu frekwencji nastąpił regres i pojawiło się wiele problemów, z którymi władze J1 League oraz JFA musiały sobie poradzić. Spadek ilości kibiców i zainteresowania piłką, z drugiej strony niekończąca się kolejka nowych klubów, które chciały być częścią J1 League. Musiało to doprowadzić do zmian systemu rozgrywek. Zdecydowano się formalnie oddzielić amatorską piłkę od tej profesjonalnej. W tym celu podzielono J1 League na J1 League oraz J2 League z klasycznym systemem awansu i spadku dwóch najgorszych/najlepszych drużyn, a JFL (Japan Football League) stanowiły oddzielne amatorskie rozgrywki. J1 zostało zmniejszone z 18 drużyn do 16, a J2 składało się z 10 ekip. Dodatkowo, ze względu na liczne problemy finansowe wprowadzona została zasada, zgodnie z którą, w przypadku gdy klub notował straty w przeciągu dwóch kolejnych sezonów, federacja miała prawo przejąć kontrolę nad jego finansami i pełnić rolę kuratora. Jeżeli natomiast to nie pomogło i sytuacja była nie do uratowania, co oznacza, że klub przez trzy lata notował straty, automatycznie zabierana była mu licencja do występowania w J1 League. Początkowo kluby stawiały opór przed wprowadzeniem tej zasady, ale trwający do dzisiaj przepis gwarantuje finansową płynność klubów całej ligi. Co więcej, J1 League udowodniło, że najważniejszy jest dla niej interes całej ligi, pilnując, aby poszczególne kluby nie bankrutowały, a konkurencyjność wzrastała.
73
Piłka nożna Zmieniły się również przepisy w kwestii wynagrodzeń piłkarzy. Stworzono strukturę kontraktów, dzieląc je na trzy typy: A, B oraz C. Nowy system ograniczył liczbę graczy z kontraktami wartymi powyżej 4,8 miliona yenów rocznie (kategoria A) do 25 zawodników w klubie. Ponadto, liczba zagranicznych piłkarzy została ograniczona z trójki mogącej występować na boisku, do trzech w całym klubie. Natomiast nowi zawodnicy, którzy nie spełnili odpowiednich wymagań (m.in. liczba występów w reprezentacji narodowej), musieli zaczynać od kontraktów kategorii C. Restrukturyzacja ligi przyniosła oczekiwaną poprawę. Przez kolejne sześć lat J1 (do 2005 roku) w niezmienionej liczbie drużyn prężnie rozwijała się w każdym aspekcie, co przenosiło się na finanse klubów. Rachunek płac spadł z 1,75 miliarda yenów (1996) do 1,15 miliarda yenów (1999). W 2002 r. już tylko co trzeci klub ponosił straty, wliczając w to J1 oraz J2. Odżyła również JFL, w której mogły już oficjalnie występować kluby amatorskie i walczyć między sobą o tytuł najlepszej amatorskiej drużyny w kraju. Okres kolejnego rozwoju (1999 – 2005), chociaż bardziej stabilnego i popartego doświadczeniem, przyniósł te same problemy, które dręczyły ligę podczas jej powstawania. Sukces J1 oraz J2 zwrócił na siebie wzrok kolejnych lokalnych miast, zlokalizowanych w marginalnych prefekturach. Co więcej, organizacja Mistrzostw Świata w 2002 roku, zwiększyła zainteresowanie piłką nożną w kraju, co przekładało się na frekwencję. W związku z tym J1 League po raz kolejny postanowiło wprowadzić zmiany na własną rękę.
74
Piłka nożna Status quo, czyli 16 drużyn w J1, który obowiązywał do 2005 roku został zakończony poprzez dodanie dwóch nowych drużyn z JFL do J2, oraz dwóch drużyn z J2 do J1. Zachęcone wizją dołączenia do profesjonalnych rozgrywek, część klubów występujących w JFL zaczęła starać się o możliwość wkroczenia w świat dużych graczy. Niestety ucierpiały na tym jak poprzednio amatorskie zespoły, które posiadając o wiele mniejsze budżety i ambicje, nie mogły uczciwie konkurować w stworzonych dla siebie rozgrywkach. Stuletni Plan, który zakładał m.in. rozwój J1 League i zwiększanie liczby zespołów w J1 oraz J2, każdego kolejnego roku, całkowicie pominął wpływ, jaki będzie miał on na rozgrywki amatorskie, które przeobraziły się w poczekalnię do J2 dla profesjonalnych klubów. Taki stan rzeczy nie mógł jednak trwać wiecznie, szczególnie, w momencie gdy J2 osiągnęło swój limit 22 zespołów (2010), dla przypomnienia w 1999 roku rozgrywki te rozpoczynało 10 drużyn. W Japonii, dla której najważniejszy jest honor, a raczej honorowa postawa, taki policzek nie mógł pozostać niezauważony. Efektem tego, w 2012 roku, klub Sagawa Shiga SC dobrowolnie ogłosił rezygnację z udziału w JFL i rozwiązał klub. W pewien sposób była to forma znanego doskonale w Japonii seppuku. Rozwiązano kontrakty z zawodnikami oraz trenerami, a klub zniknął z piłkarskiej mapy. Wszystko to w celu wysłania prostej wiadomości do władz J1 League. Poświęcenie Sagawa Shiga SC nie poszło na marne (klub ostatecznie przekształcił się w amatorską akademię i skupił się na szkoleniu młodzieży). W 2013 roku J1 League wdrożyło kolejny etap rozwoju, tworząc profesjonalne rozgrywki składające się z trzech poziomów liczących obecnie: J1 - 18 drużyn, J2 - 22 drużyny oraz J3 – 18 drużyn. Oczywiście nadal możliwy jest awans drużyn z JFL do J3 i systematycznie są one dodawane
77
Piłka nożna do profesjonalnych rozgrywek, aczkolwiek mówimy tutaj już raczej o wyjątkowych sytuacjach, niż ogólnym trendzie. Głównym celem większości klubów stała się teraz J1, w której występowanie pozwala na wizyty klubów zlokalizowanych w największych japońskich ośrodkach, takich jak Tokyo, Yokohama, czy Osaka. Spadek do J3, czy nawet wizja walki o spełnienie odpowiednich wymagań nie wygląda już tak kusząco. Gra w J3 wiąże się bowiem z licznymi wyjazdami na odległe wyspy, gdzie piłka nożna zainteresowaniem ustępuję parzeniu herbaty. I chociaż wspomina się już o utworzeniu J4 to obecna struktura rozgrywek piłkarskich w Japonii wydaje się być optymalna. Oczywiście wszystko wskazuje na to, że schemat powtórzy się po raz kolejny i w przypadku zwiększenia zainteresowania piłką, profesjonalne rozgrywki zostaną rozszerzone, ale władzę J1 League bogate w doświadczenie mają już zapewne na to gotową strategię, która składa się na kolejną fazę Stuletniego Planu.
78
Piłka nożna
2.4 Zespoły Wspomniana wcześniej, pierwsza amatorska liga piłkarska w Japonii – Japan Soccer League, liczyła w 1965 roku 8 drużyn. Blisko 30 lat później, część z nich wystartowała w pierwszym sezonie J1 League zapisując się po raz kolejny na kartach historii. Wliczając nowo powstałe drużyny, liga składała się z 10 drużyn, które można uznać za ojców założycieli i fundament japońskiej piłki klubowej. W następnych latach liczba ta wzrastała zgodnie z przedstawionymi zmianami w strukturach rozgrywek i chociaż obecnie liczba profesjonalnych klubów wynosi blisko 60 sztuk, poniżej przedstawione zostaną kluby, od których wszystko się zaczęło.
80
Piłka nożna
2.5 Reprezentacja Historia drużyny narodowej sięga o wiele dalej niż początki rozgrywek klubowych. Pierwsze oficjalne spotkanie zostało rozegrane 9 maja 1917 roku. Przeciwnikiem były Chiny. Spotkanie nie było w swojej formie sportowym świętem. Do pojedynku stanęli studenci z najlepszych uczelni w swoich krajach. Co więcej, był to okres, w którym całą Azję reprezentowały jedynie Japonia, Chiny oraz Filipiny. Wszystkie trzy drużyny spotkały się cztery lata później podczas turnieju, ale również przy tej okazji Japonia nie odniosła sukcesu. W obu spotkaniach poniosła porażkę, odpowiednio 0-3 z Chinami oraz 1-3 z Filipinami. Brak sukcesów w okresie przed oraz przerwa związana z wybuchem II wojny światowej, pozwala traktować ten okres jako teoretyczny początek formowania się narodowej drużyny. Swój dzisiejszy kształt zaczęła zyskiwać dopiero po II wojnie światowej. Rzadko zdarza się, aby mieszać sport z polityką. Chociażby Anglia stanowi przykład tego, że sport może stać się odskocznią od politycznej opery mydlanej. Nie oznacza to jednak, że wydarzenia związane z przemianami u władzy nie wpływają na kulturę i sport. Wieloletnie sprawowanie władzy przez Margaret Thatcher i Partię Konserwatywną doprowadziło do ogromnej frustracji w angielskim społeczeństwie. Wybory w 1997 roku wygrane przez Partię Pracy, pozwoliły uwolnić się tej skumulowanej energii. W świat ruszyła ogromna machina popkultury. Zespoły takie jak Oasis, czy Blur, sławni aktorzy, czy pokolenie supermodelek z Kate Moss na czele. Nie wspominając o piłce nożnej, która zaczęła nabierać globalnych kształtów. Wszystko to, po części jako efekt uboczny działań politycznych. Nie inaczej było w przypadku Japonii. 93
Piłka nożna Porażka podczas II wojny światowej zdewastowała kraj na każdej płaszczyźnie. Gospodarcza zapaść, niedobór żywności i straty terytorialne były przybijające. W wyniku czego w 1945 roku Japonia znalazła się pod okupacją Stanów Zjednoczonych. Siłą zmieniono całkowity kształt i ustrój kraju. Powszechna demokratyzacja i co najważniejsze, pozbawienie cesarza realnej władzy odbiły się najbardziej na społeczeństwie i jego przyzwyczajeniach. Zaczęto wtłaczać do okupowanego kraju masową popkulturę z Zachodu oraz cenzurować krajowe media. Równocześnie udzielano też ogromnego wsparcia finansowego i zaoferowano pomoc w rozwoju kraju. Ogromny skok gospodarczy i rozwój nie byłby pewnie możliwy bez ingerencji Stanów Zjednoczonych w tamtym czasie. Oczywiście poparte to było również tym, że Japonia była dla USA jedynym sojusznikiem na Dalekim Wschodzie. Widząc swoje dzieło bliskie ukończeniu w 1952 roku, okupacja została zakończona. Władzę w kraju przejęła Partia Liberalno-demokratyczna, a Japonia stała się trzecią potęgą gospodarczą świata, po USA i ZSRR. Potęgą, która w końcu stanęła mocno na własnych nogach i pragnęła udowodnić światu, że jest najlepsza. We wszystkim. Po zakończonej okupacji i powrotu do uczestniczenia w rozgrywkach międzynarodowych pierwszym poważnym sprawdzianem i miejscem do popisu były wspomniane na początku rozdziału Igrzyska Olimpijskie ’64, których Japonia była gospodarzem. Niestety, turniej pełnił jedynie rolę pokazową, a mieszkańcy kraju mogli po raz pierwszy utożsamić się z narodową drużyną. Wyniki przyszły dopiero podczas następnych Igrzysk w Meksyku. Brązowy medal pełnił rolę katalizatora pod względem zwiększenia popularności piłki nożnej w kraju. Kolejne pokolenia zawodników, zwłaszcza lat 80-tych na czele z Hiromi Hara, Takeshi Okada oraz braćmi Hashiratani, zapragnęło 94
Piłka nożna spróbować swoich sił w piłce, oglądając w telewizji zmagania swoich starszych kolegów. Niestety mimo wzrostu zainteresowania, poziom krajowej piłki nie uległ zmianie. Znaczącą rolę odegrał w rozwoju szkolenia, wspomniany wcześniej Dettmar Cramer, ale to późniejszy selekcjoner – Kenji Mori, dopełnił dzieła. Postanowił on w latach 80-tych ściągać do kraju najlepsze drużyny na świecie i rozwijać narodową drużynę, podczas kolejnych porażek. Wystarczy przytoczyć listę drużyn, z którymi mierzyła się Japonia na przestrzeni lat 1980-1985: Middlesbrough, Espanyol, Everton, Club Brugge, Racing de Cordoba, Boca Juniors, Feyenoord, New York Cosmos, Newcastle United, Botafogo, Bordeaux, West Ham United, czy brazylijski Santos. Dodatkowo popularnym stały się styczniowe turnieje, na które zapraszano wybitne reprezentacje. W 1981 roku, przed zdobyciem brązowego medalu w Hiszpanii, reprezentacja Polski pojechała z młodzieżowym składem na turniej do Japonii. Rozegrała tam cztery spotkania z gospodarzami, wszystkie wygrywając (0-2, 2-4, 1-4, 0-3). Na podobny wypad zdecydowała się również Brazylia w 1984 roku. Pomimo wielu porażek, reprezentacja zdobyła cenne doświadczenie i obyła się ze światową piłką. Pozwoliło jej to w kolejnych latach, jak równy z równym, walczyć o awans do Mistrzostw Świata. Z drużyny, która była najgorszą ekipą Azji, mogła w końcu podjąć rękawice. Przemiana była tak znacząca, że drużyna zyskała przydomek Mori Japan, jako formę docenienia wkładu późniejszego prezesa federacji. Niestety, finał tego projektu, czyli eliminacje do MŚ 1986 okazały się pechowe. Reprezentacja Japonii po zaciętych spotkaniach przegrała awans bezpośrednio z Koreą Południową. W obliczu porażki Mori zdecydował odejść (1985), chociaż jak się później okazało, nie była to najbardziej bolesna porażka w historii reprezentacji. 95
Piłka nożna Następne lata po odejściu Kenji Mori, były pasmem rozczarowań. Zarówno Yoshinobu Ishii (1986-1987) oraz Kenzo Yokoyama (1988-1991) byli nietrafionym pomysłem federacji i szybko kończyli swoją przygodę z reprezentacją. Po kolejnych eliminacjach do MŚ 1990 postanowiono obrać nową drogę i poszukać selekcjonera za granicą. Wybór padł na Hansa Oofta. Holender, który prowadził wcześniej młodzieżowe reprezentacje swojego kraju, objął posadę selekcjonera Japonii w 1992 roku. Cel postawiony przed Holendrem? Wygrane eliminacje do MŚ w 1994 roku i pierwszy, historyczny awans. Nie było to jednak takie łatwe. Drużyna, a raczej to, co po niej zostało, było w totalnej rozsypce i lekko mówiąc ciężko było w niej o dyscyplinę. Za przykład niech posłuży historia zaczerpnięta z książki Oofta. Podczas pierwszych sesji treningowych planował on zmienić pozycję największej gwieździe w drużynie. Chodziło oczywiście o Króla Kazu (Kazuyoshi Miura), który słysząc, że ma się cofnąć do drugiej linii i grać na rzecz całej drużyny, zbuntował się. Spotkał się z selekcjonerem i pragnąc pozostać w ataku i strzelać kolejne bramki i rekordy stwierdził: - Jeżeli przeniesiesz mnie na pomoc, stracisz pracę. Wystarczy, że nie spodoba mi się to gdzie gram, wtedy odejdę. Uwierz mi, mam większy wpływ na JFA niż ty. Przykład ten pokazuje, że pomimo faktu, że ich poziom gry był nadal bardzo słaby na arenie międzynarodowej, japońscy gracze byli bohaterami we własnym kraju, a wielu z nich miało ogromne ego. Choć od samego początku jego praca była dla niego wyzwaniem, Ooft sprawił, że wielu piłkarzy weszło na wyższy poziom. Kazu będąc już w młodości bardzo utalentowanym strzelcem, stał się dzięki niemu pierwszym Japończykiem, który wyjechał z kraju żeby grać dla znanego klubu. Podpisując kontrakt z Genovą w połowie lat 90 stał 96
Piłka nożna się jeszcze większą gwiazdą. Pomocą kierował w tamtym okresie naturalizowany Brazylijczyk Ruy Ramos, a obrona składała się z solidnych środkowych obrońców, Masami Iiharę i Tetsuji Hashiratani. Obaj grali ze sobą od kilku lat w klubie piłkarskim Nissan Motors (po dołączeniu do J1 League: Yokohama Marinos), dzięki czemu doskonale się rozumieli. Start profesjonalnej ligi w 1993 roku również pomógł w ogólnym rozwoju drużyny narodowej. Federacja mogła w końcu liczyć na większe kontrakty sponsorskie i dopływ dodatkowej gotówki. Wszystko to sprawiło, że przystępując do eliminacji reprezentacja Japonii mogła realnie marzyć o historycznym awansie. Grupa eliminacyjna liczyła 6 drużyn. Dwie z nich mogły awansować na MŚ USA ’94. Udany początek eliminacji tylko zaostrzył apetyt kibiców. Po czterech kolejkach Japonia była na pierwszym miejscu, pokonując swojego odwiecznego rywala – Koreę Południową. Sytuacja w tabeli była jednak bardzo zbliżona. Pierwsza Japonia miała tyle samo punktów co druga Arabia, 5pkt. Kolejne ekipy: Korea, Irak oraz Iran po 4 pkt. W ostatniej kolejce Japonię czekała podróż do Doha, gdzie rozgrywane były finałowe spotkania. Mierząc się z Irakiem, potrzebowali zwycięstwa, chociaż awans dawał im również remis w spotkaniu Korei z Iranem. Spotkanie ułożyło się po myśli Oofta. W 90 minucie Japonia prowadziła 2-1. I kiedy na trybunach, część z kibiców rozpoczęła świętowanie, w doliczonym czasie gry, zespół Iraku rzucił się na mało doświadczonego rywala. Przeprowadzając szalony atak strzelił gola, doprowadzając do remisu 2-2. Przy takim wyniku zwycięstwo Korei dało jej awans kosztem Japonii. Na trybunach oraz w całej Japonii polały się tamtego wieczora strumienie łez. Do dzisiaj wydarzenie to jest nazywane: Agony at Doha i dla przeciętnego Japończyka był powodem do traumy. Była to też osobista tragedia dla selekcjonera. Ooft, po prostu nie mógł przetrwać takiej katastrofy. Ludzie potrzebowali kozła ofiarnego by wyładować swój gniew, więc 97
Piłka nożna zaledwie dziesięć dni po powrocie do Japonii Hans Ooft został zwolniony (1993). Kolejne wybory federacji nie przyniosły żadnych zmian. Zarówno opcja z zagranicznym szkoleniowcem (Falcão 1994), czy powrót do narodowej myśli szkoleniowej, którą utożsamiał Shu Kamo (1994-1997) okazały się nietrafione. Co prawda Kamo potrafił jako pierwszy selekcjoner od dłuższego czasu zapanować nad piłkarzami, to miało to raczej charakter zamiatania problemów pod dywan i grania dobrą miną do złej gry. Efektem tego kolejne eliminacje miały okazać się porażką. Remisy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Kazachstanem, oraz porażka z Koreą Południową sprawiły, że Japonia znalazła się w o wiele gorszej sytuacji niż podczas poprzednich eliminacji. Brak mocnego charakteru Kamo i wszechobecna panika w federacji sprawiły, że utracił on stanowisko selekcjonera na rzecz swojego asystenta – Takeshi Okada (1997-1998), którego zadaniem było wygrać przegrane eliminacje i awansować na Mistrzostwa Świata. Pierwsze spotkanie w roli menadżera nie było jednak dobrym prognostykiem. Remis 1-1 utrzymał raczej napiętą atmosferę i widmo kolejnej wielkiej imprezy bez udziału Japonii. Podczas tego spotkania, miało jednak miejsce wydarzenie, które odmieniło losy eliminacji. Największa gwiazda, wspomniany już King Kazu, doznał poważnej kontuzji i musiał zejść z murawy. Zastępujący go Brazylijczyk – Wagner Lopes, zdobył gola na wagę remisu, a Japonia odzyskała utracony styl. Widząc odzyskaną radość z gry, w kolejnym spotkaniu, pod pretekstem kontuzji, Okada postanowił posadzić na ławce krajową supergwiazdę. Był to ruch, na którego nikogo wcześniej nie było stać, a który przyniósł oczekiwane rezultaty. Japonia pokonała w wyjazdowym spotkaniu Koreę Południową 1-2, demolując 98
Piłka nożna następnie Kazachstan 5-1. Zwycięstwa odniesione w ostatnich kolejkach pozwoliły awansować Japonii do fazy play-off i walczyć o wyjazd na Mistrzostwa Świata. Jej przeciwnikiem został Iran, a decydujące spotkanie miało miejsce na neutralnym terenie w Malezji. Poprawa stylu i dobre wyniki w ostatnich kolejkach eliminacji, sprawiły że w Kuala Lumpur stawiły się tłumy. Obejmując wczesne prowadzenie, wielu kibiców nie potrafiło się jeszcze cieszyć mając w pamięci Agony at Doha. Mieli rację, a koszmar, który przeżyli cztery lata wcześniej miał się powtórzyć. Szybko zdobyte prowadzenie zostało utracone, a Iran wyszedł na prowadzenie 1-2. Kiedy kibice mieli przed oczami widmo kolejnej kompromitacji, Shoji Jo, w końcówce spotkania strzelił wyrównującą bramkę doprowadzając do dogrywki. Przybity Iran nie zdołał się już podnieść, a złota bramka, którą zdobył Masayuki Okano, poruszyła trybuny i cały kraj. Po raz pierwszy w swojej historii Japonia awansowała na Mistrzostwa Świata, które w 1998 roku odbywały się we Francji. Niestety podczas samego turnieju zabrakło szczęścia i Japonia trafiła do grupy z Argentyną oraz Chorwacją, które w ówczesnym czasie były uważane za jednych z kandydatów do zdobycia medali. Obie porażki po 0-1 nie mogły być zatem zaskoczeniem, jednak porażka 1-2 z Jamajką zmieniła diametralnie postrzeganie trenera Okady w kraju. Z bohatera, który wprowadził drużynę na wielki turniej stał się pośmiewiskiem i ofiarą słabego występu na arenie międzynarodowej. Skutkiem tego, wkrótce po powrocie, odszedł z reprezentacji. Jak później pokaże historia, ostatecznie jednak Japonia doceni jego wysiłek i osiągnięty z nią sukces. Azjatycki rynek i możliwości, jakie wiązały się z jego ekspansją, nie mogły zostać przeoczone przez biznes 99
Piłka nożna piłkarski, który w Europie zaczynał zjadać swój własny ogon. Dlatego nie było zaskoczeniem, decyzja o wybraniu w 1996 roku Japonii i Korei na gospodarzy Mundialu 2002. Pomijając rozwój czysto piłkarski, wystarczyło spojrzeć na dane z poprzednich wielkich imprez. Już w 1990 roku podczas Mistrzostw Świata we Włoszech połowa widzów przed telewizorami stanowiła społeczność azjatycka. A należy pamiętać, że to Italia ’90 jest jedną z najlepiej wspominanych imprez w historii. Stanowi szczyt i esencję kultury piłkarskiej w Europie. Był to zatem idealny moment do zmiany azymutu i skierowanie swoich oczu na Azję. Za przygotowanie reprezentacji do Mistrzostw Świata w 2002 roku, miał być odpowiedzialny Arsène Wenger, a raczej takie było marzenie federacji. Niestety z oczywistych powodów, francuz nie mógł być brany pod uwagę. Polecił on natomiast odpowiednią jego zdaniem osobę. Tak właśnie jesienią 1998 roku stanowisko selekcjonera objął Philipe Troussier (1998-2002). Pierwsze lata nie wyglądały obiecująco, a brak znajomości języka i kultury oraz tradycji w połączeniu ze słabymi wynikami stawiały go w bardzo trudnej pozycji. Postanowił on zatem zmienić plan i mając w perspektywie najważniejszy turniej w historii kraju, przeprowadzić zmianę pokoleniową w drużynie. Stawiając na młodych zawodników, rozpoczął eksperymenty. Opierając skład na młodzieżowych talentach, które w 1999 roku dotarły do finału MŚ U-20 w Nigerii, zdołał zbudować bardzo silną drużynę. Efektem była totalna dominacja na własnym podwórku. W 2000 roku Japonia zdobyła drugi w historii Puchar Azji. Potwierdzając swoją siłę podczas Pucharu Konfederacji, gdzie przegrała dopiero w finale z Francją. Niestety największy problem cały czas stanowił sam Troussier, a raczej jego nastawienie do eksperymentów i ryzyka. Mimo wszystko federacja, pełna nadziei patrzyła na nadchodzący turniej, podczas którego miała być 100
Piłka nożna gospodarzem. Faza grupowa zakończyła się spodziewanym sukcesem. Dwa zwycięstwa: 1-0 z Rosją, 2-0 z Tunezją, oraz remis z Belgią (2-2), pozwoliły Japonii zająć pierwsze miejsce w grupie. Niestety wtedy do głosu doszły przyzwyczajenia selekcjonera i wystawiając w 1/8 turnieju, całkowicie nową, niesprawdzoną taktykę i zawodników, przegrał z Turcją 0-1. Po raz kolejny, pomimo stałego rozwoju: 94 – Japonia była blisko awansu, 98 – awans do turnieju, 02 – wyjście z grupy, kolejny selekcjoner musiał pożegnać się z reprezentacją. Po doświadczeniach z Troussier federacja określiła konkretny obraz poszukiwanego nowego selekcjonera. Miała to być znana na rynku światowym osobowość, pełna charyzmy, ale co ważniejsze, znająca doskonale Japońską ligę oraz kulturę. Dodatkowo, aby przypodobać się kibicom musiała to być postać, którą dobrze znają i lubią. Kandydat spełniający wszystkie te wymogi był tylko jeden – Zico. Legenda brazylijskiej piłki i japońskiej ligi, od pierwszego dnia pracy została przywitana wśród panującego ogólnego entuzjazmu, otrzymując ogromny kredyt zaufania. Niestety kibice otrzymali wersję Troussier 2.0, a przygoda Zico (2002-2006) była praktycznie kopią historii francuskiego poprzednika. Pierwsze dwa lata były bardzo obiecujące. Wielu zawodników rozwinęło się pod skrzydłami Zico. Udało się zdobyć Pucharu Azji w 2004 roku. Niestety rozluźnienie i przyzwyczajenie trenera do nazwisk okazały się kluczowe w porażce podczas Mistrzostw Świata w Niemczech. Przywiązanie do zawodników miało również związek ze wspomnianym turniejem o Puchar Azji w 2004 roku. Turniej ten odbywający się na terenie Chin był istnym pasmem nieudogodnień i przeciwności, z jakimi musiała się zmagać reprezentacja. Jego kulminacją były trzy godziny spędzone w szatni po zwycięskim finale z Chinami. Wydarzenia te i realna groźba o swoje zdrowie przed wściekłymi fanami 101
Piłka nożna swoich rywali, skonsolidowała drużyny, która jednocześnie zamknęła się na nowe nazwiska. Jadąc do Niemiec z przestarzałym i spełnionym zespołem, Japonia poniosła dwie porażki z Australią oraz Brazylią, remisując jedynie z Chorwacją. Kompromitujący wynik, tak jak w przypadku poprzednich selekcjonerów oznaczał jedno – dymisję. Kolejnym selekcjonerem został Ivica Osim, którego wybór bazował na tych samych wytycznych co poprzednio, z jednym wyjątkiem, Bośniak dysponował o wiele większym doświadczeniem trenerskim niż Zico. Prowadził m.in. JEF United w latach 2003-2006. Jego zatrudnieniu towarzyszył jednak dość nietypowy jak na standardy japońskie proces. Prezes federacji, Saburo Kawabuchi przyleciał do kraju po zakończonych Mistrzostwach Świata w Niemczech, dwa dni wcześniej niż reprezentacja. Wysiadając na lotnisku powiedział mediom, że rozpoczyna rozmowy ws. kontraktu z Ivicą Osim, z którym mają wspólnie odbudować potęgę reprezentacji na rynku światowym. Niestety problem polegał na tym, że Osim miał nadal ważny kontrakt z klubem i nikt przedtem z nim nie rozmawiał. Władze klubu odebrały to bardzo negatywnie i odnosząc to do tego jak ważny jest w tym kraju honor i przestrzeganie zasad, ruch ten ze strony federacji został bardzo źle odebrany. Jak tłumaczył później sam Kawabuchi, celem takiej wypowiedzi i wcześniejszego powrotu było przekierowanie ataków w kierunku Zico za słabe występy, na skupienie się i rozważanie tego jaki kształt nabierze reprezentacja pod władzą Bośniaka. Niestety bardzo krótki okres (2006-2007), w którym prowadził reprezentację nie pozwolił na ocenę jego kadencji. 16 listopada 2007 roku Osim dostał udaru mózgu w swojej rezydencji w Chiba, oglądając w telewizji towarzyskie spotkanie Austria – Anglia. Efektem tego zapadł w śpiączkę na blisko trzy tygodnie. Po odzyskaniu przytomności, jego pierwsze słowa skierowane do żony miały być pytaniem o 102
Piłka nożna wynik spotkania, które oglądał przed wypadkiem. Co ciekawe, Bośniak przeczuwał swoje problemy zdrowotne. W meczu ćwierćfinałowym Pucharu Azji przeciwko Australii, odmówił oglądania karnych tłumacząc: Nie chcę tego oglądać! To zaszkodzi mojemu sercu. Nie mam zamiaru umierać prowadząc reprezentację Japonii. Chciałbym umrzeć w moim rodzinnym mieście, w Sarajewie. Ostatecznie zła kondycja zdrowotna doprowadziła do tego, że po niecałym roku Takeshi Okada zastąpił go na stanowisko, stając się trenerem Japonii po raz drugi. Przytoczone wcześniej pierwsze podejście Okady zakończyło się hańbiącym (w opinii środowiska) wystąpieniem na Mistrzostwach Świata. Na szczęście dla samego Okady, który był w tamtym czasie młodym i niedoświadczonym trenerem, wydarzenie to tylko go zmotywowało do większej pracy. Dziesięć lat później, był już trenerem z licznymi sukcesami. Awans do J1 z drużyną Consadole Sapporo, oraz dwa kolejne tytuły ligowe z Yokohama Marinos pozwoliły mu zbudować znaczącą markę w japońskim środowisku. Jednak był w tym wszystkim jeden minus. Okada trenując słabsze drużyny potrafił osiągać z nimi świetne wyniki, ze względu na przywiązanie do defensywnej i pasywnej taktyki. Spotkania jego drużyn nie należały do najefektowniejszych. Zemściło się to podczas Mistrzostw Świata w RPA. Po względnie dobrych występach w fazie grupowej i awansie do rundy pucharowej, w pojedynku z Paragwajem, Okada zastosował mocno defensywną taktykę, która doprowadziła do karnych, które zakończyły się niestety porażką i odpadnięciem z turnieju. Ostatecznie ocena jego drugiego podejścia do reprezentacji, do dzisiaj jest odbierana niejednoznacznie. Awans do fazy pucharowej Mistrzostw Świata, należy uznawać za sukces, ale brak próby podjęcia ryzyka mógł kosztować Japonię historyczny wynik. 103
Piłka nożna Historię kolejnych trenerów, którzy obejmowali stanowisko trenera reprezentacji można uznać za bezwartościową egzystencję. W przypadku Alberto Zaccheroniego (2010-2014), który objął kadrę po Okadzie, wygrywając od razu Pucha Azji, opierał się on jedynie na świetnym pokoleniu graczy, którzy do momentu kolejnych Mistrzostw Świata utracili blask i ponieśli porażkę podczas wielkiego turnieju w Brazylii, nie wychodząc nawet z grupy. Z drugiej strony, następny w kolejności Javier Aguirre (2014-2015), musiał walczyć z przestarzałym związkiem, który wymusił na nim skład i zawodników, na których miała opierać się reprezentacja. Ze względu na charakter Meksykanina i liczne tarcia, federacja wykorzystała pierwszą okazję i zarzuty jakie otrzymał Aguirre dot. ustawienia meczów w Hiszpanii, żeby rozwiązać z nim kontrakt pod pretekstem złego PR. Co więcej jego następca, Vahid Halilhodžić (2015-2018), odszedł w podobnej atmosferze. W wyniku walki z federacją i innych wizji na prowadzenie drużyny (zrezygnował m.in. z takich zawodników jak Keisuke Honda (AC Milan), Shinji Kagawa (Dortmund), czy Shinji Okazaki (Leicester)), został zwolniony zaledwie 10 tygodni przed rozpoczynającymi się Mistrzostwami Świata w Rosji. Odejście kosztowało też wizerunkowy blamaż samej federacji, która została pozwana przez Vahida. Zarzucając bezprawne zwolnienie, którego dopuścił się szef federacji, bez wcześniejszej dyskusji i omówieniu tego z zarządem, domagał się przeprosin z ust prezesa i jednego yena rekompensaty. Obecnie, nie licząc krótkiej przygody Akira Nishino, który prowadził reprezentację podczas Mistrzostw Świata w Rosji, zespół prowadzi Hajime Moriyasu. Po wielu latach kombinowania z zagranicznymi trenerami i utraceniu dobrego PR, federacja zdecydowała się powrócić do pomysłu z krajowym trenerem i zatrudniła legendę klubu Sanfrecce Hiroshima, który w oczach Japończyków może okazać się drugim Okadą. 104
Piłka nożna
2.6 Przełom W dobrze pracującej maszynie, po pewnym czasie zawsze wypada jakiś trybik i wszystko zaczyna się walić. Największy kryzys, który dopadł pod koniec lat 90-tych japońskie rozgrywki ligowe, zapisał się w historii niespotykanym wcześniej wydarzeniem. W roku 1998, włodarze ligi zaczęli dostrzegać problemy finansowe klubów, rozpoczęto więc przeciwdziałać możliwym bankructwom w lidze. Zgodnie z poprzednim podrozdziałem, od kolejnego sezonu miały obowiązywać szereg nowych przepisów. Niestety reakcja ta, dla jednego z klubów okazała się za późna. Yokohama Flugels, jeden z założycielskich klubów znajdował się w opłakanym stanie. Klub stanowiący własność dwóch firm: All Nippon Airways oraz Sato Kogyo zbliżał się do bankructwa. I chociaż zamysł federacji, żeby kluby były przede wszystkim własnością i częścią lokalnej społeczności miał tworzyć wyjątkową otoczkę wokół ligi, nie uchronił klubu od podjęcia radykalnych decyzji. Sato Kogyo oficjalnie zrezygnowało z dalszego sponsorowania i współtworzenia klubu. All Nippon Airways, które nie mogło samodzielnie prowadzić klubu rozpoczęło poszukiwanie finansowego partnera. Niestety panująca w tamtym okresie recesja spowodowała, że żadna firma nie zdecydowała się zainwestować swoich pieniędzy w klub. W październiku 1998 roku nastąpił przełom, w gabinetach wielkich korporacji właściciele zarówno ANA oraz Sato rozwiązali klub ogłaszając fuzję z lokalnym rywalem – Yokohama Marinos. Nie informując wcześniej fanów, spotkało się to z ogromną falą krytyki. Co więcej cała ta operacja, nie miała niczego wspólnego z fuzją. ANA sprzedało (nieoficjalnie otrzymując bardzo korzystną ofertę finansową) klub Nissanowi, który od tego momentu był w posiadaniu 70% nowo powstałej 105
Piłka nożna drużyny, pozostawiając resztę udziałów ANA. Dodatkowym policzkiem dla kibiców była zmiana nazwy klubu. Po wcześniejszym członie Flugels, tzn. skrzydła, zdecydowano się pozostawić jedynie F., dodając je do pełnej nazwy rywali. Tak powstała Yokohama F. Marinos. Jeden z najbardziej znienawidzonych klubów w Japonii. Nie był to jednak koniec tej historii. Szczególnie dla firmy ANA. W związku z atakiem 11 września 2001 roku, na World Trade Center, firma była zmuszona oddać resztę swoich udziałów, tracąc ostatecznie cały klub. Żeby zachować resztki honoru, firma zdecydowała się płacić rocznie 200 milionów yenów w celu zachowania członu F. w nazwie. Działania firmy ANA odbiły się jednak najbardziej na kibicach. Yokohama to drugie co do wielkości miasto w Japonii. Mieszka tam blisko 4 mln ludzi. Metropolia znajdująca się 20 minut od Tokio, stanowi zatem bardzo ważne centrum gospodarcze i społeczne Japonii. Od powstania ligi, w mieście istniały dwa kluby: Yokohama Flugels oraz Yokohama Marinos. Fuzja doprowadziła kibiców pierwszej z nich do wściekłości. Klub z jedną z najliczniejszych grup kibicowskich nagle przestał istnieć, a zawodnicy i historia została przypisana lokalnym rywalom. Oburzeni kibice rozpoczęli protest, udowadniając jak liczną grupę tworzą. Dyrektorzy ANA, przyzwyczajeni do modelu klubów ligi baseballu, które nie budowały znaczących relacji z kibicami, nie mogli spodziewać się co ich czeka. Prawie tysiąc osób w klubowych strojach zebrało się przed siedzibą ANA na znak protestu. Niestety nie udało się zorganizować podobnej akcji przed siedzibą Sato Kogyo, która zlokalizowana była w Tokio. Żądając wyjaśnień liderzy grupy oczekiwali rozmowy z dyrektorami firmy. Po tym jak ich żądania zostały odrzucone, nastąpiło zaognienie sytuacji. Tłum masowo ruszył do lobby budynku i przejął całkowitą kontrolę. Kibice siłą próbowali zdobyć atencję władz, niestety nie było im to 106
Piłka nożna dane. Kierownicy i dyrektorzy wymknęli się tylnym wyjściem do swoich czarnych limuzyn. Kibice, którzy pozostali na zewnątrz zdążyli obrzucić ich samochody jajkami i obelgami. Rozwścieczony tłum opanował dopiero jeden z policjantów, który zakładając trykot drużyny z Yokohamy, rozpoczął dialog z kibicami. Po dłuższym czasie i oczywistej wizji braku osiągnięcia swoich celów kibice odpuścili. Sytuacja ta odbiła się jednak wielkim echem w całym środowisku J1 League. Tak jak właściciele klubu, cała liga nie spodziewała się ostrej reakcji kibiców. Nagle władze J1 League uświadomiły sobie, jak ważne stały się drużyny dla lokalnych kibiców i jak bardzo mieszkańcy są im oddani. Znaczenie zyskały barwy. Zamiast milionów wydanych na marketing wystarczyła kryzysowa sytuacja aby zjednoczyć kibiców i ostatecznie oddzielić korporacyjny baseball od robotniczej piłki nożnej. Do końca sezonu nie obyło się jednak bez kolejnych skandali. Kibice umiejętnie przez resztę rozgrywek zasłaniali wszelkie banery i tablice na stadionie, marginalizując jego wartość reklamową. Podobnie zresztą jak kibice, zareagowali zawodnicy, którzy do końca sezonu zaklejali czarną taśmą loga sponsorów na swoich koszulkach. Wszystko to namiętnie śledziły kamery telewizji wielokrotnie przepowiadając tym samym koniec i upadek J1 League. Stało się jednak coś nieoczekiwanego. W przeciwieństwie do wielu zachodnich klubów, które borykają się z problemami finansowymi lub właścicielami, kibice postanowili do końca wspierać klub. Pełny stadion i zaangażowanie zawodników pozwoliły w ostatnim sezonie istnienia klubu zdobyć Emperor Cup. Widząc to pozostali właściciele klubów zrozumieli, że nie mogą dłużej traktować ich jak zabawki i reklamę swojej korporacji. W wyniku tego 107
Piłka nożna muszą zbudować silniejsze więzi z lokalnym społeczeństwem. W końcu nikt nie rzuca jajkami w limuzyny miliarderów i zajmuje ich budynki dla mody. Głębokie więzi emocjonalne, które fani i zawodnicy Flugels nawiązali ze sobą i ze swoim klubem, były wyraźnie czymś nowym na japońskiej scenie sportowej, a prasa i władze ligi szybko to dostrzegli. Od tego czasu żaden inny profesjonalny klub nigdy nie został rozwiązany. Nie był to jednak koniec tej historii. Kierownictwo J1 League poruszone całą sytuacją, pozwoliło kibicom i byłym zawodnikom utworzyć nowy klub pod nazwą Yokohama FC, który miał kontynuować historię Flugels. Co ciekawe w nadchodzącym sezonie (2020), po uzyskaniu awansu Yokohama FC zmierzy się ze swoimi największymi rywalami – Yokohama F. Marinos. Spotkanie to będzie miało charakter podwyższonego ryzyka. To idealny dowód na to, że klub tworzą kibice i zawsze mogą go uratować, rodząc się z popiołu jak feniks. Feniks, który dzisiaj dumnie wybrzmiewa w herbie Yokohama FC. Podsumowując, J1 League i japońska piłka nieustannie się rozwija i potrzebuje do tego czasu. Uczy się jednak na swoich błędach, eliminując za każdym razem największe zagrożenia. Wystarczy spojrzeć na ich starszego brata, który zawsze im dokazywał – USA. Założona rok później Major League Professional Soccer stanowi idealny punkt odniesienia w rozwoju piłki na nowych rynkach. Z jednej strony mamy po blisko 30 latach strukturę rozgrywek na trzech poziomach, liczącą prawie 60 klubów, czyli J1 League, z drugiej MLS, która nie zawiera nawet połowy tej liczby klubów. I chociaż nadal w Japonii zdarzają się kluby jak Vissel Kobe, gdzie ściąga się zawodników pokroju Iniesty, Davida Villi oraz Lucasa Podolskiego tylko i wyłącznie w celu wykorzystania przez właścicieli klubów ich 108
Piłka nożna wizerunku przy wejściu na światowe rynki i promocję swojej korporacji, to po wielu latach ewolucji, większość profesjonalnej piłki w Japonii swoim charakterem zbliża się do lat 90 – tych europejskiej piłki.
109
Kultura
3.1 Wstęp Stadion to nie teatr. Jednak sport podobnie jak sztuka, bez widza traci swój sens. Zdążyliśmy już poznać ramy w jakich porusza się japoński kibic, czas zatem odpowiedzieć sobie na pytanie kim jest? Pytanie złożone, co więcej, bez jednej (tej właściwej) odpowiedzi. Subkultura, podobnie jak kitsune, może być dobra (zenko) lub zła (yako), zawsze podstępna. Pytanie tylko, kto ustala reguły i potrafi wydać ostateczną ocenę? Zamiast tego usiądź przy sake i posłuchaj o kulturze pełnej wspaniałych subkultur, gangów i zespołów, które powstały w oparciu o znaną już w starożytności zasadę trzech jedności. Mody, muzyki, narkotyków.
113
Kultura
3.2 Idea Ponad dwa tysiące lat historii, którą rozpoczęła rodzina cesarska w 660 roku p.n.e., w przeważającej części stanowi czysta w rozumieniu etnicznym kultura. Zamknięty na świat i odizolowany od Zachodu kraj nie odbiegał jednak od europejskich standardów. Wszystko dzięki feudalnemu systemowi społeczeństwa. W skrócie rządził cesarz, a raczej szogun, który był jego głównym namiestnikiem. Następnie w hierarchii byli głównie spokrewnieni z szogunem posiadacze ziemscy, czyli Daimyō (odpowiednik naszej arystokracji). Co ważne, posiadali oni armie samurajów, która była im bezgranicznie wierna. Dolną część drabinki społecznej stanowili rolnicy, rzemieślnicy, oraz kupcy. Cesarz i jego świta epatowali boską aurą. Podobnie zresztą jak samurajowie. Uważano ich za chlubę narodu i najwyższy ludzki szczebel narodu. Najlepiej zostali opisani przez stare japońskie przysłowie: Hana wa sakuragi, hito wa bushi, tzn. Wśród kwiatów wiśnia, wśród ludzi wojownik. Efektem tego, samuraj mógł bezkarnie decydować o losach reszty drabiny społecznej. Zgodnie z zasadą Kirisu-ke-gomen: Jeżeli człowiek niższego stanu jak mieszczanin, czy chłop dopuści się obrazy samuraja słowem lub ordynarnym zachowaniem – można go na miejscu zabić. Z drugiej strony za niehonorowe czyny, np. niedotrzymanie słowa (które chłopu mogło ujść bezkarnie), samuraj był zmuszony popełnić samobójstwo. Ze względu na to, że gospodarka od początku oparta była na rolnictwie i rybołówstwie, najwyżej nizin społecznych umiejscowieni byli rolnicy, których znaczenie w kraju przewyższało takie klasy jak mieszczaństwo, reprezentowane przede wszystkim przez kupców i rzemieślników. Stan ten utrzymywał się do XIX w. kiedy to obalono panującego ówcześnie szoguna.
114
Kultura Okres Meiji, przyniósł głęboką zmianę, nie tylko społeczną. Ludność, przyzwyczajona do ukształtowanej przez pokolenia hierarchii, gdzie awans społeczny nie był możliwy, zderzyła się z nowym porządkiem. Cesarz Mutsuhito otworzył granice Japonii, zniósł feudalizm, rozwiązał klasę samurajów i zatwierdził konstytucję, którą napisano na wzór europejskich. Zamknięty do tej pory i mocno homogeniczny kraj stanął przed nowym krajobrazem społecznym. Pozbycie się klasy samurajów i ogromny rozwój gospodarczy skutkował m.in. pojawieniem się po raz pierwszy w japońskim społeczeństwie klasy robotniczej. Nowością stał się również rynek gazet codziennych, które stanowiły nowe źródło informacji dla społeczeństwa. Jedna z nich – Mainichi Shimbun, założona w 1872 roku, jest wydawana do dzisiaj. Oprócz klasy robotniczej, której życie sprowadzało się do 12 godzin pracy w fabryce i życiu w specjalnych, robotniczych osiedlach, kwitło życie towarzyskie wyższych sfer. To one jako pierwsze zanurzyły się w Zachodniej kulturze. Miejscem, które wtedy stanowiło kulturowe epicentrum Japonii było Rokumeikan – pałac zbudowany na wzór Zachodni przez brytyjskiego architekta Josiah Condera. Miał on zaimponować zagranicznym dyplomatom i europejskiej arystokracji, sprawiając że poczują się jak w domu. Organizowano więc wystawne bankiety, często usilnie chcąc przypodobać się Europie. Japońscy mężczyźni byli ubrani w drogie kostiumy z Londynu, a kobiety w paryskie suknie. Menu podczas takich wieczorów było napisane w języku francuskim. W sali balowej grana była muzyka klasyczna takich geniuszy jak m.in. Fryderyk Chopin. Popularna w tamtym czasie stała się gra w wista, a japońscy panowie palili hawańskie cygara. Niestety, nie wszyscy docenili te starania. Perre Loti, francuski pisarz, który w książce Madame Chrysantheme opisał jeden z takich wieczorów, porównał budynek 115
Kultura Rokumeikan do taniej imitacji przeciętnego kasyna typowego dla francuskich nadmorskich miasteczek, a bale do pokazów małp. Zarzucał im, że każdy gest i ruch mają wyuczony, sztuczny, jakby zostali zaprogramowani. I chociaż nie wiadomo jak mogłyby się potoczyć dalsze losy tej sztucznej westernizacji Japonii, to niestety, wielkie plany zostały przerwane przez bomby. Wybuch wojen światowych do lat 50-tych skutecznie zamknął jakikolwiek rozwój kulturowo-społeczny.
116
Kultura
3.3 Subkultura Po drugiej wojnie światowej, świat zalała fala nowych subkultur. Teddy Boys, Rockers, Mods, Skagboys, Skinheads, Casuals, Punk, Raves, Skates, Rude Boys, Chavs. Zaczynając od lat 50-tych było w czym wybierać. Szczególnie w Wielkiej Brytanii, która stanowiła kulturowe centrum świata, a Manchester był pełny ludzi, którzy myśleli że stół jest po to żeby na nim tańczyć. Wszystkie te grupy posiadały wspólny mianownik. Często były określane po prostu jako gangi. W świecie causal zdecydowano się na delikatniejsze określenie - firmy, ale cel był ten sam. Modnie ubrana młodzież, tańczyła do ulubionej muzyki i spędzała ze sobą czas, robiąc to co kochała najbardziej: ćpanie, agresja, walki, awantury i wspólne wypady, czy to na południe do Bournemouth (Mods i Rockers), czy na wyjazdowy mecz do Newcastle (Casuals). Podobne trendy pojawiły się w Japonii. Społeczeństwo, w którym tak bardzo był zakorzeniony system feudalny, na przestrzeni ostatnich lat doszczętnie zburzony przez nowego cesarza, otrzymało kolejny cios. Porażka w czasie wojny zawsze boli i ma nieodwracalny wpływ na naród. Co więcej, poddanie się było dla każdego Japończyka skazą na honorze, który przecież od zawsze stawiali na pierwszym miejscu. W efekcie czego blisko 500 oficerów popełniło samobójstwo. Będąca po wojnie pod okupacją Ameryki, Japonia czuła ogromne rozczarowanie i wstyd. Propaganda o wielkim państwie i światowych podbojach pozostawała już jedynie w sferze marzeń nielicznych osób. Na szczęście dla Japonii, nikt nie zamierzał z tego powodu długo płakać. Co więcej z pomocą okupanta, już w pierwszych powojennych latach 50-tych, Japonia rozpoczęła gospodarczy pościg za największymi państwami świata. Jednocześnie w tym samym czasie odnotowano 117
Kultura pierwsze pokolenie wyżu demograficznego, które miało miejsce tuż po zakończeniu II wojny światowej. Doświadczyło ono szybkiego wzrostu gospodarczego i okresu bańki finansowej, szczególnie na rynku nieruchomości. W tamtym czasie tylko głupiec nie był w stanie się dorobić. Pod koniec lat 60-tych, Japonia stanowiła trzecią siłę gospodarczą świata. To właśnie ich dzieci stworzyły w latach 60-tych i 70-tych pokolenie New Breed Generation (shinjintui), które w oczach swoich rodziców było zepsute, leniwe i pozbawione ambicji. Nie pamiętali oni bowiem wojennych dramatów, wychowując się w złotym wieku. Z krnąbrnej młodzieży powstawały kolejne, nowe subkultury i gangi. Chociaż w samej Japonii, zamiast słowa gang używano określenia zoku. Słowo to posiada dwa odmienne znaczenia. Dosłownie oznacza plemię, rodzinę, czy klan, którymi niewątpliwie była każda z grup. Jednak w języku kanji, słowa zawierające zoku, odnoszą się też do grup kryminalnych, bandytów i prostytucji (fuuzoku). Z drugiej strony jest piękniejsza wersja pochodzenia słowa zoku, które pojawia się w słowie kizoku, czyli arystokrata i osoba szlachetna. Chociaż to przeciwne definicje, jak się później okaże idealnie oddają skomplikowany charakter każdej z grup. Tak więc krnąbrna i przeciwna staremu społeczeństwu, posiadająca swoje własne ideały, japońska młodzież ruszyła na ulice Tokio. Nieprzerwanie od lat 50-tych do teraz, łącząc się w mniej lub bardziej liczne zoku. Samo słowo subkultura, pojawiło się w popularnym japońskim magazynie Bijutsu Techno dopiero w 1968 roku. Początkowo zastąpione japońskim słowem sabukaru, nigdy nie weszło do powszechnego użytku. W końcu tożsamość grupy zbudowana jest na relacjach tak mocnych, jak relacje w rodzinie, którą ostatecznie stało się każde zoku.
118
Kultura Obecnie w mediach przewija się obraz generacji kawaii, fanów mangi i dmuchanych lalek. Dzieciaki przesiadują w salonach gier zlokalizowanych w dzielnicy Akihabara. Subkultury takie jak gyaru, czy lolity przejęły japońskie ulice. Tokio określa się jako kolorowe, cukierkowe albo pełne zboczonych wariatów i nerdów. Turyści przylatują zrobić sobie zdjęcie na słynnym skrzyżowaniu w Shibuya i nagrać przejście po nim. Niestety to obraz nadmiar krzywdzący dla kulturowego bogactwa i tradycji Japonii, która po II wojnie światowej była pełna silnych subkultur i historii, które wymagają opowiedzenia.
119
Kultura
3.4 Kaminari Jestem Decko. Nie mam pracy. Mieszkam pod mostem. Nie mam domu. Jestem pasożytem. Jeżdżę na motorze jak nikt inny. Kaminari zoku to jeden z pierwszych gangów, które zostały utworzone w Japonii. Powstała w latach 50-tych grupa, często utożsamiana z byłymi pilotami wojskowymi, przedstawiana była jako forma spuścizny legendarnych Kamikaze. I chociaż przywiązanie do ryzyka i niebezpieczeństwa było tym co ich napędzało, porównywanie młodzieńczego buntu i ulicznych gangów do realiów wojny jest nadużyciem. Uproszczając, był to po prostu gang motorowy. Grupa mężczyzn jeżdżąca nocą po ulicach i szukająca wrażeń. Poruszając się po przedmieściach Tokio, zarażając swoim stylem i podejściem do życia, zaczęła zdobywać nowych członków. Ostatecznie ewoluowała ona w subkulturę Bosozoku. Niestety, dzisiaj kojarząca się z chłopakami ubranymi w Tokkōfuku (militarny strój pilotów) z fancy motorami, które idealnie pasują pod artykuł z magazynu VICE. Mimo wszystko należy pamiętać, że Bosozoku, jako subkultura stała się katalizatorem do powstania nowych gangów. Większość z nich nie miała żadnego związku z tradycyjnymi strojami, czy skórzanymi kurtkami rockersów. Przeciwnie, pomijając ich symbol, stylem przypominali modsów, wzbogaconych o potrzebę buntu i anarchii wywodzącej się z punku. The Black Emperors stało się w swoim czasie najgłośniejszą grupą w Tokio. Oglądając zrealizowany w 1976 roku dokument God Speed You! Black Emperor, można odnieść wrażenie jakby ktoś puścił japońską wersję Quadropheni, wyprodukowanej w formie dokumentu. Klasyczny smart look to było coś, co cechowała tę grupę dzieciaków. Jej początek sięga lat 60121
Kultura tych i miasta Kunitachi, które znajduje się na przedmieściach aglomeracji Tokio. Grupa złożona była z nastolatków, najczęściej w wieku 17-19 lat. Co ważne, mało kto przebywał w tej grupie długie lata. Powód? Po przekroczeniu 21 roku życia, gdy w pełni pod względem prawa odpowiadasz za swoje czyny, miałeś do wyboru dwie ścieżki: zrezygnować lub zamieniałeś gang i stylowe kurtki na biznes i szyte na miarę garnitury. Znaczna część z nich stanowiła po prostu akademię przyszłych członków yakuzy. Jeżeli chodzi o pochodzenie i status społeczny tych dzieciaków, wzorzec był prosty. Ekonomiczny bum i rozwój krajowej gospodarki spowodował wzrost zamożności wśród wielu Japończyków. Niestety, stworzył też większe różnice klasowe, kreując szarą strefę. Ludzi żyjących na przedmieściach, którzy wykonują zwykłą, codzienną pracę w fabryce bez jakichkolwiek perspektyw. Dzieciaki w pustych domach, nie widzące swojej przyszłości, zaczęły tworzyć społeczność, żeby obronić się przed niesprzyjającym światem. Rozboje, kradzieże i nocne wypady. Tak wyglądała ich codzienność. Siedzenie w pustych mieszkaniach, palenie trawki, żeby później zebrać się ze znajomymi i często przekraczając liczbę 100 czy 200 motocyklów, wybrać się na nocny crousing ulicami Tokio. W przeciwieństwie do dzisiejszego świata, stawiali na pierwszym miejscu styl. Wspomniany ubiór i motor, poparty czynnym udziałem w nocnych wypadach (rozbijanie taksówek, drobne kradzieże, pobicia, walka z policją itp.) owocowały zdobytym szacunkiem. W swoim otoczeniu żartowali z siebie, nazywając się nierobami i darmozjadami. Często bez pracy i zajęcia, gotówkę zdobywali na drobnych kradzieżach. Najlepiej obrazuje to scena ze wspomnianego dokumentu, gdzie dzieciaki wchodzą do sklepu kupić nowy motor Kawasaki, wyciągając z kieszeni zwinięte banknoty, a później narzekają że będąc w kawiarni mieli tylko 400 122
Kultura yenów, a kawa kosztowała przechodniów o drobne.
500,
więc
musieli
prosić
Dzisiaj są już jednak tylko wspomnieniem. Gang rozwiązano oficjalnie w 1992 roku. Jako Bosozoku, subkultura ta swój najlepszy czas miała w latach 80-tych. W 1982 roku, według lokalnej policji liczba członków poszczególnych gangów przekroczyła 40 000 osób. I mimo, że obecnie liczą około 5 000, stanowiła fundament w budowaniu świadomości młodzieży i ewoluowała w następnych latach, powodując wysyp nowych, bardziej ucywilizowanych grup.
123
Kultura
3.5 Roppongi Jeżeli masz w portfelu miliony yenów, garnitur szyty na miarę, a Twój szofer słuchał w młodości zespołu Happy End, to twój pobyt w Tokio ogranicza się do dzielnicy Ginza. Markowe domy towarowe, butiki, kawiarnie i topowe restauracje, od zawsze było to miejsce dla osób w średnim wieku, którzy odnieśli sukces. W końcu, w przedwojennej Japonii tylko takie osoby mogły sobie pozwolić na życiowe przyjemności. Wszystko zmieniło się po zakończeniu II Wojny Światowej i wraz z nowym pokoleniem głośnych dzieciaków, Tokio zapragnęło mieć swoje japońskie Soho. Bawić się do rana w światłach miasta. Roppongi było przed wojną spokojną dzielnicą, zamieszkaną głównie przez armię cesarską i arystokrację oraz miejscem, w którym znajdywały się zagraniczne ambasady. Niestety, bombardowanie stolicy zniszczyło blisko 70% jej zabudowań, całkowicie zabijając jej charakter. Pozostałe 30%, które stanowiły głównie bazy armii cesarskiej zostały wykorzystane przez okupacyjne wojsko amerykańskie, które z roppongi stworzyło swój nowy dom, a raczej park rozrywki. Cicha i spokojna okolica przeobraziła się w tętniącą życiem nocnym strefę. Co ją wyróżniało na tle chociażby Ginzy? Przede wszystkim godziny otwarcia klubów i barów. Kiedy w ekskluzywnej dzielnicy zamykano ostatnie miejsca o 22:00, Amerykanie nadal bawili się u siebie, często do świtu. Dodatkowo ich ubiór, zachowanie i zwyczaje przyciągały młodych Japończyków, chcących poznać nową kulturę. Po zakończonej okupacji (1952), okolica zachowała swój klimat. Roppongi stało się jedynym miejsce, gdzie dostałeś dobrego hamburgera, pizze i mogłeś się cieszyć dobrym piwem do samego rana. Co więcej, historia tego miejsca poskutkowała brakiem tandetnych domów 125
Kultura towarowych, czy zabytków i miejsc religijnego kultu. Nie było nawet głównej ulicy, czy placu. Układ wąskich, słabo oświetlonych ulic stworzył unikalny klimat dla narodzin wielu subkultur. W przeciwieństwie do motocyklowych gangów, które przemierzały przedmieścia Tokio i były utożsamiane z klasą robotniczą, Roppongi stało się ziemią obiecaną dla bogatej młodzieży. Często lokalne bary odwiedzane były przez młodych aktorów, pisarzy, muzyków oraz zamożną młodzież składającą się głównie ze studentów Uniwersytetu Keio. Ostatecznie poskutkowało to utworzeniem wielu, artystyczno-literackich grupek wzajemnej adoracji. Pod sztandarem Roppongi zoku prym wiodła grupa Yajukai (tłum. Związek Imprezowych Bestii). Jeżeli chciałeś osiągnąć sukces w branży rozrywkowej, musiałeś do niej należeć. Co raz słynniejsi członkowie grupy, co raz głośniejsze imprezy i rozrzutny styl życia przyciągnął media. Po serii reportaży i artykułów, wyjątkowa i zamknięta grupa bogatej młodzieży została zauważona przez klasę średnią. Po raz pierwszy w historii został rozpoczęty trend, który będzie utrzymywał się do dnia dzisiejszego. Momentalnie Roppongi zostało zalane przez młodzież klasy średniej, która chciała skosztować tego ekskluzywnego życia bohemy. Zaczęto naśladować ich styl ubierania, zachowanie, a sama kultura spowszechniała. Nagle spożywanie egzotycznych potraw jak spaghetti (restauracja Chianti była jednym z kultowych miejsc w tym czasie) stało się codziennością. Do tego ogromne kwoty wydawane co noc przez pijanych dzieciaków, zachęciły przestępców. Co noc dochodziło do co raz większych spięć na linii różnic klasowych, a bójki takie jak ta w 1962 roku, pomiędzy członkiem zorganizowanej grupy przestępczej, a słynnym piosenkarzem i członkiem grupy Yajukai - Jerry Fuijo, doprowadziły do jej ostatecznego upadku.
126
Kultura Klasa średnia przez kolejne lata utrzymywała charakter tego miejsca, Roppongi stało się tanim pastiszem tego, co zapoczątkowała bogata bohema Tokio. Kiedyś bary pełne studentów, wracających z zagranicznych podróży po Paryżu, Rzymie, czy Londynie, rozmawiających o jazzie w modnych ciuchach, stały się celem odwiedzin klasy średniej. Co więcej obecnie jest to kierunek pijanych turystów, którzy po tym jak większość barów w takich dzielnicach jak Shibuya, czy Harajuku zostaje zamkniętych, chcą nadal się bawić i spędzić niezapomnianą noc w Tokio, do białego rana, każdym kosztem.
127
Kultura
3.6 Miyuki Roppongi nie było jedyną dzielnicą zakochaną w zachodnim świecie. W końcu oprócz artystycznej bohemy i półświatka, bogaci biznesmeni i ich rozpieszczone dzieci musiały znaleźć swoje miejsce. Ostoją luksusu stała się zatem Ginza. Dzielnica luksusowych sklepów, domów handlowych, wieżowców i ekskluzywnych barów. Uwagę zwracała przede wszystkim ulica Miyuki, na której znajdywały się modne sklepy z ciuchami. To właśnie tam kierowali się studenci najlepszych uczelni w Tokio i wydawali swoje ogromne kieszonkowe. Zjawisko to, doprowadziło latem 1964 roku do powstania nowej subkultury – miyuki zoku, która stała się japońską odpowiedzią na amerykański Ivy style. Tworzyli ją studenci, którzy swoje szkolne mundurki wymieniali na modne marynarki, koszule i kurtki w toaletach kawiarenek na obrzeżach Ginzy. Obowiązkowe było też obuwie, a dokładnie penny loafers. W swojej liczebności nie zdołała przekroczyć liczby 700 członków, co w porównaniu z kaminari zoku wydaje się słabym wynikiem, to w historii japońskiej kultury stała się wzorowym przykładem dążenia wyższych klas do amerykańskiego szyku. Tak jak gangi motocyklowe można utożsamiać ze stacjonującymi w Japonii amerykańskimi jednostkami i wolą buntu, tak miyuki zoku zostało wykreowane przez popularny magazyn Heibon Punch. To właśnie on miał na celu tworzyć trendy i budować świadomość japońskich nastolatków z okresu baby boom. Niestety nie spodobało się to starszemu pokoleniu, które uważało ich fryzury i styl za całkowicie odmienny od tradycji i podważało to ślepe zaufanie amerykańskim trendom.
129
Kultura Jak można przeczytać w jednym z artykułów, Miyuki zoku wybrali najgorsze lato z możliwych do stworzenia nowej subkultury. Rok 1964 przebiegał w Tokio pod znakiem przygotowań do Igrzysk Olimpijskich. Zawstydzeni po porażce podczas II Wojny Światowej Japończycy pragnęli pokazać się z jak najlepszej strony, podczas zbliżającej się imprezy. Zaczęto zatem czyścić ulice z każdego brudu. Znikały kosze na śmieci, z ulic przeganiano bezdomnych, zrezygnowano z trolejbusów. Zadbano o każdy szczegół, tak aby w oczach Zachodu wypaść na wzorowy, czysty oraz uporządkowany kraj. Niestety nowa subkultura, którą starsze pokolenia nadal nie potrafiło zrozumieć, wydawała się w ich oczach skazą. Postanowiono zatem zrobić coś z niesforną młodzieżą. Władze miasta spotkały się z Kensuke Ishizu (właścicielem marki VAN, projektantem i twórcą tego stylu). Marka prowadzona przez Ishizu, zorganizowała Big Ivy Style Meetup, który miał na celu przyciągnąć nastolatków. Co więcej sama policja i lokalne władze pomogły rozwiesić 200 plakatów w Ginzie. Dodatkowo namówiły Ishizu, aby ogłosił, że ktokolwiek pojawi się na tym spotkaniu otrzyma za darmo torbę marki VAN. Torba ta najczęściej służyła do przechowywania codziennych ciuchów. Studenci przebierali się bowiem często w toaletach kawiarni przed ruszeniem na ulicee. Promocja i zachęta w postaci darmowych prezentów miała zgodnie z oczekiwaniami zachęcić 300 osób do pokazania się na ulicach Ginzy. Ostatecznie pojawiło się na nich blisko 2000 osób, na których czekała już policja. Liczebne jednostki zaatakowały nastolatków, zatrzymując 200 z nich i stawiając 85 przed sąd. Służyć to miało za czytelną wiadomość: nie wracajcie.
130
Kultura Zaaranżowana akcja okazała się sukcesem, a subkultura przestała istnieć. Przykład ten pokazuje jedną rzecz: począwszy od 1945 r. Japońskie władze postrzegały całą zachodnią modę młodzieżową jako przestępczą subkulturę. Mimo, że wyglądają na stosunkowo konserwatywne w stylu w porównaniu z gangami motocyklowymi, Miyuki-zoku wciąż byli wciągnięci w tę przestępczą narrację. Japońskie społeczeństwo po prostu nie było gotowe na pomysł, że moda młodzieżowa może stać się częścią rynku.
131
Kultura
3.7 Sukeban Peaky Blinders, sezon pierwszy, odcinek drugi: Tommy kupujący konia od cyganów po kolejnej uwadze wymierzonej w jego rodzinę, oślepia nieświadomych niczego biedaków wszytymi w czapkę żyletkami, a w tle leci The Raconteurs – Blue Veins. Agresja, przemoc, bunt i żyletki, nawet tak szyty na miarę styl miał swój odpowiednik w Japonii. Była nim powstała na przełomie lat 60-70 tych, grupa sukeban. Licząca w swoim najlepszym okresie ponad 20 000 członków, przeważała liczebnością słynną yakuzę. Składała się ona z wielu gangów, w szeregi których wchodziły nastoletnie dziewczyny. Powód ich powstania był prosty. Widząc w szkole chłopaków należących do kaminari zoku, słysząc o tajemniczej yakuzie, oraz co najważniejsze, żyjąc w społeczeństwie w którym kobieta była utożsamiana z bezradnością, podwładnością względem swojego męża i jego dodatkiem, rozpoczął się bunt. Jeżeli żaden z gangów nie akceptował żeńskich członków, rozwiązaniem stało się stworzenie swojej własnej subkultury. Służyła ona w głównej mierze w celu pokazania konserwatywnej Japonii, że bycie silną i niezależną kobietą jest możliwe. Ich działalność sprowadzała się głównie do przemocy i kradzieży. Ważną częścią tej subkultury stały się też walki pomiędzy gangami należącymi do subkultury sukeban. Grupy, które zwyciężały poszerzały swoje tereny i zyskiwały nowych członków. Jeżeli chodzi o ubiór, głównym motywem były mundurki szkolne, tak zwane seifuku. Na początku lat siedemdziesiątych dziewczyny zaczęły modyfikować je tworząc nową modę i styl. Rękawy były podwinięte, włosy farbowano śmiałymi kolorami, buty szkolne zastąpiono trampkami Converse, długości spódnic zwiększono, a bluzki 132
Kultura skrócono, aby odsłonić talię. Dodatkowo haftowano róże, anarchiczne postacie kanji oraz symbole konkretnego gangu. Ubiór stanowił doskonałą okazję do schowania broni, pod długimi spódnicami schowane były często żyletki, noże oraz łańcuchy. Legendą stała się królowa przedmieść Tokio (Saitamy), która dumnie dzierżyła pseudonim K-Ko żyletka, która posiadała prywatną armie 50 dziewczyn. Często tak jak wspomniany Tommy oślepiając swoje przeciwniczki, zadając im cięcia żyletką po twarzy. W nieco bardziej okrojonej wersji, możemy podziwiać przykład członka gangu sukeban w filmie Kill Bill, w walce przeciwko Gogo Yubari. Samo słowo sukeban oznacza żeńską grupę przestępczą i zostało po prostu stworzone przez japońską policję w celu kategoryzowania rozwijających się żeńskich gangów ulicznych. Oprócz licznych kradzieży i napadów, oraz wewnętrznej walki o wpływy, ważny był również niepisany kodeks. To właśnie zasady zawarte w nim wyróżniały tę grupę. Za ich złamanie surowo karano członków, najdelikatniejszą formą było przypalanie skóry papierosami. Dodatkowo, jak yakuza, posiadały wręcz korporacyjny ład. Prezydent, zarząd, doradcy, a nawet księgowi, każdy miał swoje zadania. Podobnie jak kaminari zoku pochodziły z dzielnic robotniczych. Wydawało się, że ich bunt był związany z faktem, że nigdy nie staną się ozdobami biura (sekretarkami) lub żonami białych kołnierzyków. Niestety zniszczyło ją to, o co tak naprawdę walczyły. Przeciwstawiając się wizji podległej kobiety, stały się wzorem do popkulturowej rewolucji. Zaczęto tworzyć seryjnie filmy, seriale, anime, czy mangi, ukazując je w taki sposób, żeby pobudzić seksualne fantazję młodych mężczyzn. Słynne starcia między dwoma najsłynniejszymi aktorkami tamtych czasów, Miki Sugimoto oraz Reiko Ike, pełne były seksualnych kontekstów. Ostatecznie pozbawiając ją wartości, subkultura ta została zapomniania.
133
Kultura
3.8 Generacja Gdy pojawia się coś nowego, część ludzi stara się to podważyć. Podobnie jest kiedy mówimy o kolejnych generacjach. Po zakończeniu II wojny światowej osoby urodzone w latach 1947-49 należały do pokolenia wyżu demograficznego. Liczyło ono blisko 9 milionów osób. Byli zatem świadkami szybkiego wzrostu gospodarczego oraz okresu bańki finansowej, jednak dzięki rodzicom i dziadkom mogli usłyszeć o tragedii wojny. Ostatecznie tak ogromna masa młodych ludzi skutkowała intensywną konkurencją, aby dostać się do szkół średnich i uniwersytetów, których ilość wciąż były niewystarczające dla liczby kandydatów. Często mówiono, że ci, którzy zdali egzamin wstępny na uniwersytet, spali w nocy cztery godziny, podczas gdy ci, którzy nie zdali egzaminu, pięć. Kiedy jednak udało się dostać na uniwersytet, przypominał on pole bitwy. W kampusach dominowała skrajnie lewicowa grupa studencka znana jako Zenkyoto wzywająca do rewolucji i przeciwna imperializmowi. Często dochodziło do strajków, a kampusy były zamykane. Jednak po zakończeniu edukacji, znalezienie odpowiedniej pracy, w rozwijającym się kraju nie było problemem. Kolejne pokolenie, urodzonych w latach 60-tych, tzw. shinjinrui, było totalnym przeciwieństwem swoich poprzedników. Żyjąc w kraju z dobrą gospodarką, mając podane wszystko na tacy, oraz nie zaprzątając sobie głowy wojną, w oczach swoich rodziców często byli krytykowani za zepsute podejście do świata. Wraz z generacją bańki finansowej (lata 1965-69) to właśnie ten okres sprzyjał powstawaniu subkultur i młodzieżowym ruchom. Opisane w poprzednich rozdziałach grupy, swoje oblicza zawdzięczały właśnie otaczającym ich społecznym zmianom. Kaminari 134
Kultura reprezentowane przez osoby które nie dostały się na studia w okresie wyżu demograficznego oraz Roppongi i miyuki zoku, które były utożsamieniem shinjinrui oraz pokolenia bańki. Niestety lata 1970-1980 wprowadziły na rynek pracy tzw. pokolenie epoki lodowcowej, inaczej stracone pokolenie. Załamanie się gospodarki i pęknięcie bańki finansowej sprawiło, że firmy przestały zatrudniać nowych pracowników. Osoby, którym jednak udało się zdobyć pracę, nie mogły liczyć na rozwój, karierę i zmianę swojego statusu społecznego. Obecnie pokolenie to ma około czterdziestki, a wielu nadal jest słabo opłacanych, pracując jako tymczasowi pracownicy. Władza zaniepokojona ich izolacją społeczną i zamknięciem na świat stworzyła nawet szereg planów, starając się im pomóc. Skutkowało to również zatraceniem potrzeby tworzenia subkultur, wyrażania samego siebie i rozwoju kultury młodzieżowej. Trudna sytuacja nie pozwalała się zjednoczyć, a puste portfele na drogie zakupy. Milenialni urodzeni po latach 80-tych, rozpoczęli jednak nowy rozdział w historii Japonii. Reprezentowani w głównej mierze przez dzieci pokolenia shinjinrui są efektem zmian w edukacji tzw. generacji yutori. Po raz pierwszy w Japonii została wprowadzona edukacja bezstresowa, dodatkowo zwiększając uczniom ilość dni wolnych od nauki oraz skracając czas lekcji. Z jednej strony doprowadziło to do powstania na nowo wielu subkultur, rozwijania się nowych stylów muzycznych, ludzie przestali żyć swoją pracą a skupili się na wolnym czasie i życiu prywatnym. Z drugiej, Japonia wchodzi w krytyczny moment, w 2007 roku przeżywano tzw. problem roku 2007, który polegał na przejściu na emeryturę pokolenia wyżu demograficznego, dodając do tego niski przyrost naturalny oraz zrelaksowane podejście do życia wchodzącego na rynek pracy pokolenia, 135
Kultura przed Japońską gospodarką stoją kolejne wyzwania. Podczas gdy w innych krajach większość młodych dorosłych postrzega swoją przyszłość w jasnych barwach, w Japonii odsetek ten nie przekracza 40%. Sprawia to, że młodzi Japończycy są najbardziej pesymistyczne nastawionym narodem. Japońscy millenialsi już dziś myślą o tym, że będą musieli pracować aż do śmierci, a system opieki emerytalnej nie zapewni im odpowiedniej przyszłości. Ponad jedna trzecia z nich obawia się, że utkną na gorzej płatnych stanowiskach pracy do końca życia. Obecnie z powodu niższych wynagrodzeń wiele młodych osób odkłada lub nawet rezygnuje z decyzji o małżeństwie, kupnie domu czy posiadaniu potomstwa. Starsi Japończycy obawiają się, że młodemu pokoleniu brakuje wartości, które budowały japoński sukces i do dzisiaj wiążą japońskie społeczeństwo: poświęcenie, bezinteresowność, szacunek dla innych, współpraca. W zamian otrzymaliśmy barwną, kolorową Japonię, do której turyści przyjeżdżają, żeby przejść się po Harajuku w towarzystwie różowych manekinów reprezentujących kulturę kawaii. Robiąc sobie kolejne selfie nie wiedzą, że jeszcze niedawno na tych ulicach jeździły gangi motorowe, reprezentujące sobą coś więcej niż przelotny trend.
136
Kultura
3.9 Moda Moda, sama w sobie nie jest w stanie stworzyć subkultury. Stanowi jedynie narzędzie do identyfikacji tożsamości poszczególnych grup. Niestety uliczna moda została w Japonii przypisana do konsumpcjonizmu. Chociaż wiele osób uważa zjawiska takie jak Gyaru, Lolit, czy Cosplay za subkultury, w szerszym tego słowa znaczeniu, nie miały one nic wspólnego z przedstawianym wcześniej pojęciem zoku, a raczej odnosiły się do odzieżowych trendów. Odzieżowy olimp stanowi w Japonii wielka czwórka projektantów: Issey Miyake, Rei Kawakubo, Yohji Tamamoto oraz Kenzo Takada. Zdobyli oni światowe wybiegi, a ich nazwiska budzą szacunek w każdym zakątku globu. Niestety tak jak w przypadku subkultur, tak również tutaj są to jedynie głośne nazwiska, które zwracają uwagę Zachodu. Pod otoczką high fashion i krzykliwych projektów odnajdziemy pracę u podstaw, tradycyjne technologie i nowoczesne materiały. Słynna kurtka C.P. Company Mille Miglia, która została stworzona na rzecz prestiżowego wyścigu samochodów zabytkowych została wzbogacona o słynne gogle, które zapewniły najwyższą ochronę i komfort użytkowania. Pomysł ten, nawiązuje oczywiście do projektu analogicznego kaptura będącego częścią odzieży używanej przez Japońskie siły obronne, które stały się inspiracją dla włoskiego projektanta Massimo Osti. Z drugiej strony marka Stone Island tworząc swoje akcesoria, w tym torby i plecaki, zawarła współpracę ze słynną japońską marką Porter. Firma założona przez Kichizo Yoshido w 1962 roku, od ponad 60 lat specjalizuje się w produkcji akcesoriów i torb najwyższej jakości. Jest to również świetny przykład, że moda nic nie znaczy, jeśli nie ma swojej historii, czy tożsamości. W 1923 r. podczas Wielkiego Trzęsienia Ziemi w Kanto, gdy Kichizo Yoshida miał 17 lat, uratował on wtedy wiele artykułów 137
Kultura gospodarstwa domowego ze swojego domu, przywiązując oba końce sznurka do towarów i trzymając sznur na ramionach. Doświadczenie to nauczyło go, że torba powinna przede wszystkim być narzędziem do przewozu towarów i być niezawodna. Nawet po tym, jak założył Yoshida Kaban Seisakujo w Kandasuda-cho w Tokio, nie zapomniał o tej filozofii i dążył do stworzenia torby, która pasuje do właściciela w miarę upływu czasu i staje się regularną częścią ich życia. W 1945 roku pod koniec II wojny światowej udało im się ukryć większość swoich narzędzi w fabryce, która na szczęście nie ucierpiała z powodu nalotów. Ponieważ fabryka przetrwała ataki nalotowe, rzemieślnicy mogli wrócić do pracy. W 1951 roku Yoshida Kaban Seisakujo zmieniła nazwę na Yoshida & Co. Ltd. i przeniosła się do Higashi-Kanda, gdzie znajduje się obecna siedziba główna. W 1954 r. Cesarzowa Michiko, przed zaręczynami, była regularnie widywana z torbą Yoshidy. Dzięki temu ich marka zyskała sławę. W 1960 r Shigeru Yoshida, pierwszy syn Kichizo, pojechał do Włoch, aby studiować techniki produkcji toreb. Dwa lata później stworzono znaną dziś na całym świecie markę PORTER, nawiązując nazwą do tragarzy, którzy zajmują się torbami klientów w hotelach. Również niedawno brytyjski gigant odzieżowy – Barbour postanowił stworzyć wspólną kolekcję z japońską marką White Mountaineering. W swoim projekcie Gary Janes oraz Yosuke Aizawa postanowili połączyć kulturę Wschodu i Zachodu. Podobnych przykładów znajdziemy w Japonii multum. Bo moda, traktowana jest tutaj od zawsze z ogromnym szacunkiem i utożsamiana z wysoką jakością oraz poświęceniem.
138
Kultura
3.10 Tkanina Enshadower, Teatora, White Mountaineering, czy Undercover, każdy z nich tworzy bogaty rynek japońskiej odzieży tech-wear. Ich główną zaletą są tkaniny najwyższej jakości. Wysoce wyrafinowane połączenie tradycji i innowacji. Nawet wspomniana już kurtka C.P. Company Mille Miglia, w jednej ze swoich odsłon została wykonana z japońskich tkanin, a dokładnie najnowocześniejszych mikrowłókien poliestrowych. Mikrofibra jest to specjalny, powstały przy użyciu nowoczesnych technologii, typ mikrowłókna składający się z odpowiedniej mieszanki bardzo cienkich włókien poliestrowych i poliamidowych (nylon). Otrzymane w ten sposób mikrowłókna są 10 razy cieńsze niż jedwab, a do 30 razy cieńsze od bawełny, 40 razy cieńsze od wełny i aż 100 razy cieńsze od ludzkiego włosa. Jest często używana do ubrań sportowych, treningowych, ponieważ materiał z mikrofibry wchłania wilgoć utrzymując jednocześnie suche ciało użytkownika. Eksperymenty z wytwarzaniem ultra drobnych włókien rozpoczęto przeprowadzać w Japonii w latach 60-tych. Ich autorem był dr Miyoshi Okamoto, naukowiec z Toray Industries. Swoje badania wraz z równoległymi odkryciami dr Toyohiko Hikota zaowocowały stworzeniem pierwszego w historii mikrowłókna. Ultrasuede stał się jednym z pierwszych udanych syntetycznych mikrowłókien, który trafił na rynek w latach siedemdziesiątych. Toray promowała swój produkt jako coś co natura miała na myśli. Dla wielu innowacja ta stała się największym sukcesem w historii tekstyliów, od czasu wynalezienia nylonu. Dla porównania mikrowłókna zostały po raz pierwszy nagłośnione w Europie dopiero na początku lat 90-tych w Szwecji. 139
Kultura Japonia słynie również z technik tkackich. Chirimen to tradycyjna japońska technika tkacka. Tkaniny w niej wykonane charakteryzują się niezwykłą, strukturalną fakturą, zwaną shibo. Nitki osnowy są takie same jak w zwykłych, gładkich tkaninach, jednak bazę stanowią dwie nitki przeplatane na zmianę, a każda z nich jest wielokrotnie skręcona. Ta pracochłonna technika pozwala uzyskać piękny efekt regularnie ułożonych, niezwykle precyzyjnych wypukłych wzorów. Chirimen to tkaniny mocne i wytrzymałe. Historia chirimen sięga XVI w., wówczas chirimen wytwarzano z naturalnego jedwabiu, z gotowych tkanin szyto eleganckie i trwałe kimona a także tradycyjne chusty furoshiki. Obecnie wytwarza się go także z włókien syntetycznych, których zaletą jest odporność na kurczenie się podczas kontaktu z wodą. Tkaniny chirimen są w Japonii także dziś bardzo cenione, ich walory estetyczne i użytkowe sprawiają, że bardzo popularne jest wykorzystywanie nawet niewielkich fragmentów tkanin do wytwarzania rozmaitych akcesoriów, ozdób, biżuterii itp. Dzisiaj metody tkackie są w 100% zmechanizowane. Na tym polu również znajdziemy związki z Japonią. System oceny Kawabata (KES) służy do pomiaru właściwości mechanicznych tkanin. System został opracowany przez zespół profesora Kawabata na wydziale chemii polimerów Uniwersytetu w Kioto w Japonii. Ocena może obejmować pomiar przejściowych właściwości przenoszenia ciepła związanych z odczuwaniem chłodu generowanego, gdy tkaniny stykają się ze skórą podczas noszenia. Pozwala to przewidzieć reakcję człowieka i jego odczucia. Od ery Meiji (1868–1912) japoński przemysł odzieżowy stał się kluczowym przemysłem w kraju. Jego rozwój następuję każdego dnia, oparty na modelu biznesowym z Europy, nie zapomina o swojej wieloletniej tradycji.
140
Kultura
3.11 Technologia Niebieski, a będąc bardziej dokładnym – indygo, to kolor związany głęboko z historią Japonii. Już od okresu Edo (1603-1868) większość tkanin, od kimono, po pokrowce na przedmioty codziennego użytku było barwione tym kolorem. Dziś nadal odgrywa on kluczową rolę - oficjalne logo nadchodzących Igrzysk Tokio 2020 ma ten sam starożytny odcień. Co więcej jak każdy ważny element kultury, cechuje go wyjątkowość. Podczas gdy większość współczesnych tkanin jest obecnie barwiona syntetycznie, w Japonii nadal możemy spotkać tradycyjne techniki barwienia tkanin na indygo, nazywane aizome, a zapoczątkowane w Japonii około 700 roku. To właśnie wtedy gwałtowny wzrost liczby bogactwa i mocy świątyń buddyjskich w okresie Nara doprowadził do zintensyfikowanego rozwoju sztuk tekstylnych, a także importu tekstyliów kontynentalnych na masową skalę. Aizome jako technika jest całkowicie naturalnym procesem, bezpiecznym i przyjaznym dla środowiska, bez potrzeby stosowania chemikaliów. Mikstura barwnika okazuje się również naturalnym środkiem odstraszającym owady oraz zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii skórnych. Tworząc piękny ciemnoniebieski kolor, aizome jest wynikiem dwóch różnych procesów fermentacji, w których liście indygowca są najpierw suszone, a następnie dwukrotnie poddane fermentacji z dodatkiem naturalnych składników, zanim ostatecznie staną się barwnikiem indygo. Jest on wytwarzany z dużą starannością i uwagą, ponieważ każda kadź barwnika może mieć różne odcienie. To nadaje rzemieślniczej jakości barwionym na indygo produktom, co z kolei sprawia, że są bardzo pożądane. Z drugiej strony mamy też farbowanie mające na celu wzmocnienie tkaniny, tzn. zwiększenie jej odporności. Popularnym składnikiem jest wosk, który stosuje się powszechnie, jednak w Japonii 141
Kultura został opracowany nowy sposób na farbowanie odporne, tzn. z wykorzystaniem pasty zrobionej z mąki ryżowej. Mając w pamięci ponad tysiąc lat tradycji takich jak aizome, współczesne marki starają się chociaż częściowo odtworzyć dawne techniki barwienia i obróbki tkanin. Niestety sytuacja nie jest sprzyjająca. Ze względu na sytuację z Indygowcem farbiarskim, który nie występuję już nigdzie w stanie dzikim, a jedyne uprawy znajdują się w Indiach, ciężko o naturalne barwienie tkanin. Jednak mimo barwienia syntetycznego, na które zdecydował się cały świat, Japończycy mają nadal w pamięci długotrwałe procesy i rzemieślnicze podejście do odzieży. Precyzja i skrupulatne podejście przy tworzeniu tkanin momentami wyniesione zostało na boski piedestał. W końcu nie powinno to nikogo dziwić, skoro nawet parzenie zielonej herbaty doczekało się w tym kraju swojej specjalnej, wręcz mistycznej ceremonii chanoyu.
142
Kultura
3.12 Denim W małym portowym mieście Kurashiki znajduje się słynna ulica Kojima Jeans Street. To właśnie tutaj fabryki, które szyły mundurki szkolne widząc rodzącą się fascynację do amerykańskiej mody przestawiły swoją produkcję na denim, stając się dzisiaj jego mekką. Dżinsy zostały wprowadzone do Japonii po II wojnie światowej, kiedy żołnierze amerykańscy z epoki okupacyjnej zaczęli sprzedawać je na czarnym rynku. Japońska młodzież pochłaniała importowaną amerykańską popkulturę, więc dżinsy również stały się dla nowej generacji symbolem bycia cool. Im bardziej popularne stawały się spodnie, tym trudniej było je znaleźć, a cena na czarnym rynku rosła. Były tylko ograniczone zapasy w sprzedaży na rynkach takich jak Tokio Ameyoko oraz w sklepach z nadwyżkami wokół baz wojskowych. Stopniowo japońscy detaliści zaczęli importować nowe pary dżinsów Levis i Lee, ale paradoksalnie nie sprawdziło się to. Fani dżinsów byli już przyzwyczajeni do miękkiej, znoszonej tekstury i koloru zużytych dżinsów, które kupowali jako odrzuty - produkty importowe były nowe, ciemne i sztywne. Japońscy przedsiębiorcy modowi i detaliczni dostrzegli potencjał tego rynku. Pierwszą marką, która pojawiła się wtedy i do dzisiaj tworzy odzież denimową jest Big John. Początek marki przenosi nas do lat 40. XX wieku, kiedy założyciel Kotaro Ozaki rozpoczął swoją działalność krawiecką - Maruo Clothing, produkując mundurki studenckie, odzież roboczą i amerykańskie spodnie w stylu militarnym. Jednak Japońskie tradycje farbowania indygo spowodowały, że pigment całkowicie wniknął w włókno bawełniane, podczas gdy nici w amerykańskiej tkaninie dżinsowej zostały wybarwione tylko częściowo, pozostawiając biały środek. Dlatego w pierwszych latach Big John musiał importować gotowe tkaniny. W 1965 roku 143
Kultura pierwsze dżinsy narodziły się w Kojimie pod marką Canton. Następnie umowa zawarta z japońskim Ministerstwem Handlu Międzynarodowego i Przemysłu dała Maruo Clothing prawa do produkcji i sprzedaży na niewielkim obszarze w zachodniej części Hakone. Otrzymali 50 rolek tkaniny dżinsowej od Canton Textile Mills Inc. ze Stanów Zjednoczonych. Tak powstały pierwsze modele spodni: M1002, M3002 oraz M4002. Dopiero siedem lat później została wyprodukowana pierwsza japońska tkanina dżinsowa KD-8. Zajęło im 8 prób, aby zrobić to dobrze, stąd nazwa KD-8, czyli Kurabo Denim przy 8 próbie. Sprawiło to, że branża eksplodowała, a sprzedaż rosła, z siedmiu milionów par w 1969 roku, przez 15 milionów par w 1971 roku, aż do 45 milionów par w 1973 roku. W 1980 roku firma Big John opracowała pierwsze na świecie nierównomierne przędze, wyznaczając początek znanego i kochanego trendu vintage. Lata 90-te charakteryzowały się udanymi kampaniami, takimi jak Jeans Revolution, w których stosowano dżinsy z recyklingu i naturalne barwniki. Kolekcja Rare Meister, oparta na 300 ręcznie robionych dżinsach, okazała się równie wielkim sukcesem, wyprzedając się w przedsprzedaży. Dodatkowo jakość amerykańskich marek dżinsowych spadła, a japońscy projektanci jeszcze bardziej przyjrzeli się historycznemu kunsztowi takich modeli jak Levis 501. W następnych latach nowe marki, takie jak Evisu, i Kapital, starały się nie tylko tworzyć własne produkty inspirowane tym dziedzictwem, ale także ulepszać oryginał. Zaczęli używać staromodnego sprzętu, technik i detali, które straciły popularność w masowej produkcji dżinsów na całym świecie, w tym jeansu selvedge (który wychodzi z krosna z własną obszytą krawędzią, aby zapobiec strzępieniu się). Dziś może lekko zapomniany, ale denim nadal stanowi narodową dumę Japonii. 144
Kultura
3.13 Ishizu Ojciec chrzestny mody japońskiej – Kensuke Ishizu. Urodził się w miejscowości Okayama (1911 rok). Pochodził z bogatej rodziny. Od najmłodszych lat był zakochany w zachodnich ciuchach i stylu. W młodości poprosił matkę aby wysłała go do konkretnej szkoły, ponieważ ich mundurki najbardziej się wyróżniały. Po przeprowadzce do Tokio na początku lat 30-tych, trwonił rodzinny majątek na brytyjskie garnitury, samochody, noce w ekskluzywnych barach i zabawy z młodymi dziewczynami. W 1932 roku wrócił do Okayamy i zajął się hurtową sprzedażą papieru przejmując firmę swojego ojca. Po siedmiu latach, które Ishizu określił jako nudne jak gówno, otrzymał list od swojego starszego brata z prośbą o przybycie i pomoc w prowadzeniu domu towarowego jego rodziny - Ogawa Yoko. Bez wahania Ishizu i jego rodzina wsiedli do łodzi i przeprowadzili się do Tianjin. Jednak praca w Chinach i godne życie zostało przerwane przez wojnę. Kensuke dołączył do marynarki wojennej, ostatecznie trafiając do więzienia. Czekając na swoje zwolnienie zaprzyjaźnił się z amerykańskimi żołnierzami, jednocześnie podziwiając ich ubiór i kulturę. Zebrane obserwacje oraz doświadczenie zdobyte w Ogawa Yoko pozwoliły Kensuke po zakończonej wojnie wykorzystać rozwój i zapędy konsumenckie kraju. Kensuke założył swój własny sklep o nazwie Ishizu Shoten w Osace (specjalizowali się w wysokiej klasy płaszczach sportowych) oraz został wiodącym doradcą od zachodniego stylu oraz mody w magazynie Men’s Club. Widząc rosnący potencjał na rynku odzieżowym, założył w 1951 roku swoją własną markę VAN Jacket. Początkowo marka sprzedawała brytyjskie garnitury, ale w epoce ciuchów szytych na miarę marka nie mogła trafić do 145
Kultura klientów. Ishizu potrzebował rynku na swoją gotową odzież i właśnie wtedy dokonał kluczowej innowacji: nikt bowiem nie tworzył odzieży dla japońskiej młodzieży. Wyż demograficzny, który nastąpił po wojnie stworzył ogromny rynek i potencjalne miliony dolarów dochodów, ale istniejące firmy nie potrafiły tego wykorzystać. W tym czasie młodzież nosiła po prostu mundurki szkolne. Ishizu był jednak podekscytowany swoimi planami i wizją. Szukając inspiracji wyjechał do Stanów Zjednoczonych w grudniu 1959 roku. To właśnie wtedy Ishizu przypomniał sobie o Ivy style i postanowił zwiedzić prestiżowe uniwersytety. Plan był prosty, odtworzyć to na japońskim gruncie. I tak o to powstała idea przeniesienia Ivy style na azjatycki rynek. Pomocna okazała się też sytuacja na rynku finansowym, stosunek jena do dolara wynosił około 1 do 360, (aktualnie 100) co uniemożliwiło bezpośredni import ciuchów z Ameryki. Dodatkowo korzystając ze swoich wpływów w magazynie Men’s Club została stworzona cała kampania, promująca nowy styl. Ostatecznie pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, a japońska młodzież utonęła w ciuchach marki VAN. Papierowe torby na zakupy z logo VAN stały się najbardziej pożądanym dodatkiem, do tego stopnia, że osoby których nie było stać na zakupy w sklepie, po prostu umieszczali naklejki VAN na starych torebkach ryżowych. Oprócz reklam w czołowych magazynach, marka sponsorowała program muzyczny VAN Music Break. Ishizu zebrał garść pracowników VAN i udał się do ośmiu kampusów Ivy League w Stanach, aby zrealizować dokument. W filmie przedstawiono życie studenckie na amerykańskim college, a wszystko to przy wsparciu jazzowej ścieżki dźwiękowej. Stworzono również książkę o
146
Kultura tym samym tytule – Take Ivy, która stała się dla swojego pokolenia biblią. Niestety moda ma to do siebie, że się zmienia, a VAN pozostawało takie samo. Co prawda Ishizu projektując stroje japońskich sportowców na otwarcie Igrzysk w 64 roku ugruntował swoją pozycję, to ostatecznie w 1978 roku marka ogłosiła bankructwo, nie mogąc rywalizować z nowym bardziej wyluzowanym stylem. Powrót marki na początku lat 80-tych pozwolił jeszcze na chwilę uwierzyć, że jest szansa na sukces, kończąc ostatecznie jego wizję drugim bankructwem w 1984 roku.
147
Kultura
3.14 Onitsuka Onitsuka Tiger. Legendarna marka założona w Kobe 1 września 1949 r. przez byłego wojskowego oficera Kihachiro Onitsuka, który walczył podczas II Wojny Światowej. Znana przede wszystkim ze swojego największego hitu – modelu Mexico 66, który miliony widzów podziwiało w filmach z udziałem Bruce’a Lee, czy w słynnym Kill Bill. Jednak całą przygodę Kihachrio i jego marki rozpoczęła chęć produkcji butów do koszykówki. Spędzając długie wieczory nad szukaniem inspiracji doszedł w pewnym momencie do ściany. Problemem, dla którego szukał rozwiązania była przyczepność butów. Tak, aby zawodnicy mogli się natychmiast zatrzymywać i równie szybko ruszyć z miejsca. Olśnieniem okazała się kolacja, podczas której Kihachiro delektował się pyszną sałatką z ośmiornicy. Widząc strukturę jej ramion i przyssawek, postanowił przenieść to na podeszwę buta. Pierwsza wersja okazała się aż nadto dobrym projektem. Rozmiar przyssawek sprawił, że zawodnicy przewracali się będąc tak mocno osadzonym do parkietu. Jednak drobne poprawki przyniosły rezultaty, a drużyna z Kobe, która jako pierwsza testowała obuwie zdobyła lokalne mistrzostwo. Widząc potencjał Kihachiro rozpoczął podróż po Japonii, śpiąc na przystankach kolejowych, prezentując swoje obuwie reszcie kraju. Dzięki uporowi, w ciągu trzech lat marka dystrybuowała swoje obuwie w całej Japonii. Zyskując zasięg krajowy marka postarała się o swoich ambasadorów. Jedną z pierwszych gwiazd był Kenji Kimihara, słynny maratończyk który zdobył srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w 1968 roku w Meksyku. Również olimpijska drużyna koszykówki w Japonii była pod wrażeniem jego projektów, które przyczyniły się do wyrównywania szans podczas rywalizacji z resztą świata.
148
Kultura Cały zespół Japonii nosił buty Onitsuki na igrzyskach w 1956 roku w Melbourne i mało brakowało aby wyszli z grupy obok ostatecznych zwycięzców turnieju Stanów Zjednoczonych. Maratończyk Toru Terasawa, który współpracował przy konsultacjach nad nowymi projektami, zapytany o największy problem związany z butami do biegania, odparł: odciski. Po konsultacjach z lekarzami Kihachiro stosując oddychający materiał stworzył po raz pierwszy buty, które zapewniały cyrkulację powietrza dla stóp, a problem odcisków i pęcherzy mógł zniknąć. Innowacyjne rozwiązania zwróciły również uwagę zagranicznych inwestorów. Philip Knight, biegacz z Uniwersytetu w Oregonie postanowił zainwestować 500 dolarów i założyć Blue Ribbon Sports, firmę która miała się zająć sprowadzaniem obuwia Onitsuka, a ostatecznie przeobraziła się w znaną wszystkim firmę Nike. Doprowadziło to m.in. do sytuacji, gdzie wspólny projekt modelu buta został wydany przez obie firmy, Nike przedstawiło model Cortez, a Onitsuka Corsair. Kolejną innowacją w obuwiu, którą zdecydował się zastosować Kihachiro była wkładka żelowa w podeszwie, która zmieniła rynek obuwia do biegania. Również logo, w przeciwieństwie do innych marek pełniło istotną funkcję. Sznurowanie butów zostało bowiem zintegrowane z pionowym paskiem loga, aby poprawić stabilność i komfort. W 1977 roku idąca w górę firma postanowiła połączyć siły z GTO oraz Jelenk, tworząc nową markę Asics, której akronim Anima Sana In Corpore Sano oznacza: w zdrowym ciele zdrowy duch. Zmieniając się ostatecznie w sportową markę odzieżową, dostarczając do dnia dzisiejszego pełny asortyment, wliczając w to profesjonalny sprzęt sportowy. Fuzja i wchłonięcie przez Onitsuke wspomnianych podmiotów pozwoliło przetrwać na globalnym rynku i ostatecznie umocnić swoją pozycję. 149
Kultura
3.15 Przemysł Całkowity dochód branży muzycznej w Japonii wynosi blisko 7 bilionów dolarów. Składają się na to trzy największe filary: koncerty, nagrania i publikacje. Dzięki temu japoński rynek muzyczny stanowi drugą siłę w globalnym przemyśle. W 2018 roku związane z sektorem nagrań przychody rzędu 2,627 bilionów dolarów pozwoliły się jej uplasować za plecami Stanów Zjednoczonych (5,916 bilionów dolarów) oraz wyprzedzić Niemcy (1,323 biliona dolarów) i Wielką Brytanie (1,311 biliona dolarów). Nie jest to jednak w porównaniu do swoich konkurentów typowy przykład kultury i biznesu muzycznego, którego wzór znamy z Europy i Stanów Zjednoczonych. Cofając się do początków tradycyjnej japońskiej muzyki, dostrzeżemy nacisk na melodię i śpiew, w przeciwieństwie do harmonii i rytmu, które cechowały od zawsze kraje zachodnie i afrykańskie. Ma to związek przede wszystkim z wczesnym brakiem instrumentów i ustną tradycję przekazywania pieśni z pokolenia na pokolenie. Do pierwszych piosenek zalicza się te z gatunku soran-bushi, czyli tzw. piosenek śpiewanych przy pracy, np. przez rybaków w północnej części wyspy. Dopiero okres Meiji w historii Japonii pozwolił na jej pełny rozwój muzyczny oraz kulturowy. Wymiany z Zachodem, nowe instrumenty oraz zdecydowane postawienie na rozwój kultury, jak chociażby wprowadzenie nauki o historii japońskiej muzyki popularnej w szkołach zapoczątkowały pierwsze gatunki muzyki popularnej. Ryukoka, Enka, czy Kayōkyoku stworzyły w latach 30-tych XX wieku mocne podwaliny pod przyszły sukces J-Popu. Co więcej lata 70-te i nowe technologię pozwoliły wynieść cały rynek muzyczny na szczyt światowych rankingów. Towarzyszyło temu jednak wiele sprzeczności i działań, które na Zachodzie nie są znane, a wiele osób nie jest nawet w stanie ich zrozumieć. 150
Kultura Najlepszym przykładem jest struktura dochodów sektora nagrań. W przeciwieństwie do pozostałej części świata fizyczna sprzedać nośników CD/DVD stanowi blisko 80% dochodów, a streaming oraz pobrania jedynie 20%. Jest to ewenement na skalę światową, w USA stosunek ten wynosi blisko 90% do 10 % na korzyść streamingu i pobrań. Dzieje się tak ze względu na kulturę i przyzwyczajenia jakie panują w Japonii. Przeważa tu bowiem przeświadczenie, że muzyka nie jest produktem sama w sobie. Fani popularnych zespołów japońskich śledzą i traktują ich bardziej jako idoli i bożków, kierując swoją miłość do konkretnego artysty, a nie muzyki jaką tworzy. Najsłynniejszy zespół w Japonii AKB48, składający się z ponad 130 członków oprócz wydawania muzyki i koncertów, posiada swój własny teatr na ósmym piętrze sklepu Don Quijote, gdzie można zobaczyć ich spektakle i pokazy. Dlatego spora część fanów, chcąc się z nimi utożsamiać kupuje albumy fizyczne na tej samej zasadzie co koszulkę czy zwykłe gadżety. Sami artyści w większości związani są również z firmami zarządzającymi wizerunkiem, np. AKS, czy Amuse Inc. Firmy te zarządzają konkretnym artystą zgodnie z korporacyjną zasadą pracodawca-pracownik otrzymując przy tym nieograniczoną kontrolę nad swoim pracownikiem-artystą. Muzyka stała się dodatkiem do pomnikowego wizerunku ukochanych gwiazd. Tak mocna pozycja wydań fizycznych spowodowana jest również tym, że od dawna w Japonii panuje kult kolekcjonowania (dobrym przykładem jest znana wszystkim manga) i miłość do fizycznych rzeczy, które ludzie doceniają bardziej niż sztuczne playlisty tworzone na portalach streamingowych. Sprytnie wykorzystują to artyści, którzy na podstawie numerów seryjnych płyt CD organizują losowania, gdzie nagrodą staje się np. możliwość spotkania i poznania zespołu. Efektem tego, niektórzy pycho-fani kupują nawet kilkaset płyt na raz, żeby zwiększyć swoją szansę. 151
Kultura Miłość do fizycznego przedmiotu przejawia się też w tak prozaicznych rzeczach jak płacenie. Praktycznie nikt w Japonii nie używa kart kredytowych, za wszystko płaci się fizyczną gotówką, przekazując sobie banknoty z rąk do rąk. Pisząc o rynku muzyczny w Japonii warto też zwrócić uwagę na skomplikowaną politykę oraz dobre relacje na linii wielkich wytwórni, a rządem. Jednym z efektów tej współpracy jest system Saihan, czyli odgórne ustalenie ceny wyrobów artystycznych, takich jak płyty muzyczne, książki, magazyny. W Japonii cena minimalna za tego typu produkt jest ustalona odgórnie. I tak w przypadku muzyki nie zapłacimy za nową płytę mniej niż 2500 yenów, czyli około 20-25 euro. Niesie to ze sobą wiele zalet i wad. Z jednej strony nie trafimy na wyprzedaże i nowe produkty w okazyjnych cenach, z drugiej strony wytwórnie i wykonawcy mogą być pewni co do minimalnej kwoty jaką otrzymają za swój produkt. Niestety zabija to konkurencyjność i mimo ogromnej sprzedaży fizycznych nośników, mniejsze sklepy nie mają żadnych szans. Najlepszym przykładem jest sieć Tower Records, jeden z najsłynniejszych sklepów muzycznych powstały w Stanach. Nie przetrwał on rozwoju streamingu i w 2006 roku upadł, wycofując się z zachodnich rynków. Japonia stała się jedynym krajem, w którym nadal operuje i stanowi największą sieć sprzedażową płyt muzycznych w kraju. Dodatkowo japońskie wytwórnie same postanowiły zablokować rozwój streamingu w kraju. Często odmawiają i nie udostępniają swoich bibliotek największym graczom na rynku. W lutym 2019 roku tylko 3 utwory z pierwszej dziesiątki japońskiej listy Billboard były dostępne na platformie Spotify, co zdecydowanie odstrasza potencjalnych klientów na krajowym rynku. Jeżeli jednak ktoś się już zdecyduje na streaming, ma do wyboru japońskich gigantów, takich jak RecoChoku, LINE 152
Kultura Music czy AWA. Innym szczególnym zjawiskiem na rynku japońskim jest popularność karaoke. Jest to ulubiona rozrywka w Japonii i ogromny przemysł, generujący w 2017 roku ponad 5 miliardów dolarów. Chociaż same przychody z karaoke nie są uwzględniane w liczbach przemysłu muzycznego, opłaty za prawa do występów generowane przez bary karaoke stanowią znaczną część działalności wydawniczej, co oznacza że hit karaoke może stać się żyłą złota dla artysty. Ponieważ jednak większość Japończyków nie czuje się dobrze, śpiewając w językach obcych, ta ścieżka jest w większości zamknięta dla międzynarodowych występów. Wszystkie te prawa dotyczą jednak w głównej mierze mainstreamu i artystów, z którymi można się spotkać przy pierwszym poznaniu z Japonią. Mimo wszystko kraj ten ma o wiele więcej do zaoferowania. Wystarczy tylko dobrze poszukać.
153
Kultura
3.16 Muzyka Rok 1966. Na lotnisku Haneda ląduje samolot z największym zespołem ówczesnego świata muzycznego – The Beatles. Dookoła zamieszki. Powód? Zhańbienie świętego miejsca. Legendarna Budokan Hall w Tokio, gdzie swój koncert miała dać sympatyczna grupa z Liverpoolu, budowana była bowiem z przeznaczeniem do goszczenia wydarzeń sportowych i sakralnych. Wystąpienie obcego zespołu muzycznego grającego obcą muzykę uznawane było przez sporą część osób za policzek skierowany w stronę japońskiej tradycji. Wysyłano do zespołu nawet listy o treści: Nie dożyjecie następnego miesiąca. Dlatego też droga od lotniska do hotelu była pilnie strzeżona przez blisko 30 tyś funkcjonariuszy, którzy mieli zadbać o bezpieczeństwo przybyłych gwiazd. Podobnie było podczas samych koncertów. Tych ekipa z Wielkiej Brytanii zagrała pięć w przeciągu trzech dni. Na każdy z nich przyszło blisko 10 tyś osób, a porządku pilnowało ponad 8 tyś funkcjonariuszy. Ostatecznie aresztowano blisko 7 tyś osób. Łącznie za 102 godziny spędzone na terenie Japonii zespół zainkasował 60 milionów yenów (przy obecnym kursie ponad 2 mln zł). Koszt ten i ryzyko jakie wzięli na siebie organizatorzy przyniósł jednak niewspółmierne korzyści. Wydarzenie to przedefiniowało japońską muzykę na nowo. Japońska młodzież zakochała się w zachodniej muzyce i rock’n’rollu, a rynek zaczęły zalewać nowo powstające rockowe zespoły. Wraz ze wzrostem zainteresowania, zespoły zaczęto zapraszać do mainstream-owych mediów. Podczas jednej z takich wizyt, Jackey Yoshikawa i jego zespół The Blue Comets wystąpili w popularnym TV Show, który prowadziła legenda japońskiej telewizji Yūzō Kayama. Podczas wywiadu okazało się, że frontman grupy ma problem z niektórymi angielskimi słowami. Specyficzny 154
Kultura akcent podczas mówienia w języku angielskim powodował zabawne przeróbki znanych słów, a jednego w szczególności. Zamiast rock’n’roll Jackey usilnie próbując wymówić poprawnie to słowo, powtarzał lock’n’lorr, co nie umknęło prowadzącemu. Zirytowany żartami gospodarza programu, Jackey w końcu stwierdził na antenie: - Dlaczego nie możemy nazwać rock’n’rolla jako group sounds? Od tego momentu branżowe gazety, magazyny, media i sami artyści zaczęli stosować nazwę group sounds, jako nowego gatunku muzycznego. Sukces krajowy okazał się tak ogromny, że zespoły zapragnęły wyjść ze swoją muzyką poza granice Japonii. Było to o tyle łatwe, że znaczna część piosenek była wykonywana w języku angielskim. Jeden z nich, zespół The Spiders wyruszył w trasę koncertową po Europie (koniec roku 1966), grając koncert w Paryskim Palladium, czy występując w legendarnym brytyjskim programie muzycznym Ready Steady Go!. Niestety każdy taki podbój kończył się na łatce przelotnej ciekawostki ze Wschodu. W żaden sposób nie budził on emocji ani nie poszerzał bazy fanów. Mimo wszystko takie zespoły jak wspomnieni The Spiders, czy The Tempters, The Jaguars, The Tigers, The Mops oraz The Golden Cups, stworzyły w latach 1966 – 1970 fundament pod muzykę popularną i zaszczepiły (przelotnego) wirusa lock’n’lorra. Choroba muzyczna, która opanowała japońską młodzież wyłoniła wiele alternatywnych scen wraz z rozpoczęciem lat 70-tych. Pierwsza z nich dotyczyła punk rocka. Dwie największe sceny punkowe w Japonii zlokalizowane były w Tokio i Osace. Scena tokijska była zdecydowanie bardziej skupiona na wartościach muzycznych i przez to wydawała się bardziej normalna. Scena w Osace była jazdą bez trzymanki, która pozwoliła zrodzić nowy gatunek japanoise. Tokijska scena punkowa rozpoczęła się pod koniec lat 70155
Kultura tych z zespołami takimi jak Friction, które pochodziły bezpośrednio z Tokio i naśladowały amerykańskie zespoły, takie jak New York Dolls i Ramones, oraz The Stalin, którzy byli z Fukushimy. Michiro Endo, który jest obecnie uważany za japońskiego Iggy Popa, był jednym z założycieli zespołu The Stalin. Chciał on stworzyć zespół, który nawiązywałby konfrontację z publicznością, inspirując do myślenia i działania. The Stalin dawał swoje pierwsze koncerty w legendarnym Shinjuku Loft (miejsce kultowe, które stało się wylęgarnią punkowych zespołów sceny tokijskiej), stając się jednocześnie najdzikszym zespołem w Japonii. Michiro Endo był znany z tego, że rozbierał się na scenie i cisnął w publiczność gaśnicami i ludzkimi odchodami, lub rzucał martwą świnią, rybimi głowami w grupy swoich fanów. Znany był również z ciągnięcia za włosy, plucia, a nawet bicia publiczności przy jednoczesnym śpiewaniu. Tokijscy punkowie po raz pierwszy zasmakowali powszechnej sławy i uznania, jakie osiągnęły zachodnie zespoły, takie jak The Sex Pistols, wydając Burst City, postapokaliptyczny film akcji z 1982 roku w reżyserii Sogo Ishii. Wystąpili w nim członkowie The Stalin oraz The Rockers i The Roosters. Intensywnie prezentowali swoją muzykę i występy oraz pomogli utrwalić wczesną japońską estetykę punkową w umysłach publiczności. Popularność punk rocka w Tokio nadal rosła wraz z pojawieniem się The Blue Hearts w 1985 roku. Ich brzmienie było odrobinę bardziej melodyjne, a ich wybryki były nieco mniej konfrontacyjne i skatologiczne niż wcześniejszych zespołów. W rezultacie stali się bardziej popularni, a ich ostatni album Pan sprzedał się w milionach egzemplarzy. Ale nawet gdy The Blue Hearts uczyniło punk bardziej dostępnym, nie miało to kompletnie wpływu na lokalnego sąsiada z miasta Osaka, gdzie w oparciu o awangardę i performance stworzono coś co nawet ciężko nazwać muzyką - Japanoise. 156
Kultura Najbardziej rozpoznawalną postacią na scenie w Osace był Oko Jamantaki. Jego pierwszy zespół Hanatarash stał się platformą do wykonywania performansów, przy użyciu intensywnych dźwięków. Marka Hanatarash zajmująca się industrialnym hałasem wykorzystywała rzeczywiste elektronarzędzia i ciężkie maszyny zamiast instrumentów. Ich występy na żywo były znane z niebezpieczeństwa, a uczestnicy czasami byli zmuszani do podpisywania stosownych dokumentów przy wejściu. Oko robił takie rzeczy, jak zakładanie pasków pił tarczowych ns siebie lub rzucanie zapalonymi koktajlami Mołotowa. Tego typu akcje i cała otoczka powstała w ich wyniku skutkowała tym, że zespoły musiały działać samodzielnie, bez wsparcia żadnych wytwórni i agentów. Same wydawały swoje albumy, same organizował trasy koncertowe i zajmowały się promocją. Z tego względu do dzisiaj, nie licząc kilku drobnych sukcesów i wzlotów na japońskim rynku muzycznym, punk rock i japanoise stanowią jedynie lokalne subkultury. W kontrze do punku, pojawił się drugi fenomen muzyczny, któremu zawdzięczamy dzisiejszy obraz J-Popu i całej sceny muzycznej. Brazylijska bossa nova, francuskie Ye-Ye, do tego odrobina jazzu, brzmienia house, amerykańskiego rocka, synth popu, arogancji Madchesteru, na koniec odrobina shoegazing i samplowanie. To właśnie zmieszanie tych wszystkich stylów pozwoliło stworzyć unikalny gatunek, który rozsławił Japonię w latach 90-tych. Shibuya-kei, bo o nim mowa, jest najbardziej eklektycznym stylem muzycznym na świecie. Wszystko rozpoczął wspomniany koncert The Beatles w 1966 roku. To wtedy japońska młodzież zatraciła się w zachodniej muzyce. Na początku powstawało zatem wiele rockowych zespołów, ale nie każdy z nich chciał iść wytyczoną przez Zachód ścieżką. Jednym z 157
Kultura takich zespołów był Happy End (aktywność: 1969-1972), który zwiastował narodziny czegoś nowego. Ich produkcje udowodniły, że Japonię stać na stworzenie własnego gatunku muzycznego. Osobą, która stała bezpośrednio za tym sukcesem był Haruomi Hosono. Producent muzyczny, multiinstrumentalista, członek takich zespołów jak wspomniany wcześniej Happy End, Van Dyke Parks, Sketch Show, czy słynna Yellow Magic Orchestra. Stając się autorytetem muzycznym na skalę całej Japonii rozpoczął promowanie nowych artystów, zarówno na scenie punk oraz promując zespoły grające wtedy nieznany nikomu shibuya-kei. Zrodzona na ulicach Tokio miała za sobą coś czego brakowało pozostałym gatunkom – tworzyła mocną subkulturę. Wiązało się to oczywiście z konkretną modą, stylem bycia i chodzeniem do odpowiednich klubów. Najważniejszym z nich był Tsubaki House, w którym organizowane były imprezy z cyklu London Nite. Popularność tego była tak ogromna, że nawet mieszkańcy odległej wyspy Hokkaido przylatywali spędzić weekend w Tokio bawiąc się przy nowych brzmieniach. Należy jednak pamiętać, że wbrew mitowi termin Shibuya-kei nigdy nie miał nic wspólnego z dzielnicą Shibuya, która nosiła miano szczególnie stylowej częścią miasta. Nowe środowisko wypuściło na świat takie zespoły jak Pizzicato Five (19792001), Salon Music (1980-2002), czy Flipper’s Guitar (19871991). Wraz z pozostałymi grupami utworzyli oni pierwszą w historii Japonii scenę muzyki alternatywnej. Zespoły tworzyły głównie dzieci z średnio lub bardzo zamożnych rodzin będące studentami najlepszych Tokijskich uczelni. Mieszanka stylów muzycznych, która charakteryzuje Shibuya-kei, była efektem kupowania ogromnej liczby płyt winylowych zawierających nieznaną wcześniej muzykę, stając się podróżą po nieodkrytych lądach. Większość nastolatków, zanim założyła zespoły i osiągnęła sukces, była 158
Kultura po prostu szperaczami muzyki, spędzając całe dnie w sklepach muzycznych. Wiąże się też z tym najważniejszy zarzut, jaki stawiany jest autorom stylu Shibuya-kei – plagiatowanie. Podstawę każdego numeru stanowił bowiem sampel, z zakupionych wcześniej i wyszukanych z troską płyt winylowych. Niestety odtwórstwo to w pewnym momencie osiągnęło tak duży stopień, że nie można było go nie zauważyć. Wystarczy porównać dwa numery: Flipper’s Guitar – The Quizmaster oraz Primal Scream – Loaded. Nawet linia melodyczna jest odtworzona 1 do 1. Broniąc takiego podejścia, należy pamiętać, że artyści reprezentujący ten nurt nigdy nie pragnęli sławy i rozgłosu. W końcu jak przystało na prawdziwą alternatywę, stali w kontrze do mainstreamu. Co więcej często z niej żartowali. W 1990 roku, kiedy zespół Flipper’s Guitar zdobył nagrodę Saiyushi New Artist Award, podczas przemowy otwarcie żartowali z prowadzących, którzy przekręcili nazwę ich zespołu, a zamiast sztucznych podziękowań po prostu stwierdzili: oczywiście, że wygraliśmy. Podczas przemowy padały też dialogi pokroju: - Nie mogę się doczekać, kiedy odwiedzę moją mamę na wsi i powiem jej że wygraliśmy. – Och, a skąd jesteś? – Z Tokio. Popularna była też ostra rywalizacja pomiędzy zespołami i docinanie sobie w każdej możliwej sytuacji. I chociaż sukces rósł, a główne stacje radiowe, wytwórnie i telewizje zabijały się o te zespoły, one nadal pozostawały w kontrze. Przypominało to bardzo lata świetności Britpopu i nastawienie takich zespołów jak Oasis, czy Blur. Nawet największe dzieło zespołu Flipper’s Guitar, czyli album Doctor Head’s World Tower swoim stylem przypomina klasyczne dzieło z okresu Madchester. Niestety czasami sukces okazywał się końcem pięknej historii. W przypadku Flipper’s Guitar, popularność jaką zdobyli doprowadziła do tego, że przed swoją pierwszą trasą koncertową rozpadli się. 159
Kultura Plotki głosiły, że duet Ozawa i Oyamada pokłócił się o dziewczynę, Watanabe Marina, ale prawda okazała się brutalniejsza. Materiał oparty na samplach, nie brzmiał tak dobrze na żywo i podczas prób artyści szybko się zorientowali, że nie warto ryzykować. Rozpad ten przewrotnie pozwolił Shibuya-kei na jeszcze szybszy rozwój. Keigo Oyamada, jeden z pierwotnych założycieli i członków zespołu rozpoczął karierę pod pseudonimem Cornelius. Zyskał światową sławę, zakładając dodatkowo w 1993 roku wytwórnię Trattoria Records wyszukującą i promującą nowych artystów. Podobnie było z założycielem zespołu Pizzicato Five, który otwierając wytwórnię Readymade, wydawał płyty najlepszych DJ-ów w Tokio. To właśnie wtedy (1995-2000) Shibuya-kei świętowało swój najlepszy okres. Takie płyty jak: Cornelius – 69/96, Sunahara Yoshinori - Take Off and Landing, Pizzicato Five – Bossa Nova 2001, Towa Tei - Future Listening!, czy Fantastic Plastic Machine – Luxury umocniły pozycję tej muzyki na rynku. Wymienione albumy najlepiej pokazywały eklektyczny charakter tego gatunku, romanse muzyczne z brazylijskim jazzem, punk prosto ze Szkocji, czy berlińskie techno i japoński synthpop, to była szuflada zawalona wszystkim co się dało. Niestety wzrost dobrych wydawnictw i zainteresowania, zwiastował równie szybki upadek tego gatunku. Tak jak Definitely Maybe Oasis definiowało Britpop, tak Shibuya-kei zostało ostatecznie zdefiniowane przez najlepszy album w historii tego gatunku, wydany w 1997 roku Fantasma, autorstwa Corneliusa. To wtedy gatunek ten osiągnął swój szczyt, z którego przez następne lata spadał. Artyści nie byli jednak temu winni, chodziło głównie o telewizję i mainstream, czyli wroga, który nagle zapragnął zrozumieć ten fenomen.
160
Kultura Shibuya-kei został całkowicie skodyfikowany i podzielony na kategorie, na rynku pojawiły się podręczniki informacyjne i książki specjalistyczne, aby pomóc młodszym fanom rozszyfrować wszystkie wpływy i powiązania. Nieznane wcześniej gatunki, z których Oyamada i inni czerpali garściami, trafiły nagle do przestrzeni miejskiej i stały się elementem codzienności. Najlepszym przykładem były sieci kawiarni, w których zaczęto puszczać brazylijskie albumy z muzyką bossa nova. Ostatecznie dzieciaki, które dzięki nowemu gatunkowi mogły się odróżnić od mainstream-owej armii wyznawców taniego J-Popu, stały się jego częścią. Dodatkowo założyciele wspomnianych zespołów zaczęli przekraczać 30 rok życia i dostrzegając zachodzące zmiany zdecydowali uciec od tego zgiełku. Udało się to nielicznym, a mianowicie tym, którzy odrzucając miłość do płyt winylowych, samplowania i muzyczną nostalgię skierowali swoje działania na eksperymentowanie z muzyką i poszukiwanie nowych, futurystycznych brzmień, wyrywając się z i tak już szeroko otwartych ramion Shibuyakei. Aktualnie znajdziemy wiele nowych, młodych zespołów (m.in. Capsule, Spaghetti Vabune!, Pictogram Color, Kofta), które nawiązują stylem do początków lat 90-tych, jednak stara szkoła nigdy ich nie zaakceptowała. Mówi się, że Shibuya-kei dała japońskiej kulturze poczucie dobrego smaku, zmysłu estetycznego i świadomość własnego stylu. I mimo, że brzmienie to stało się znane jako wyraźnie japońskie, dostępność i jakość samej muzyki pomogła zespołom zaistnieć na rynku amerykańskim i europejskim, jak żaden inny japoński zespół wcześniej. Pizzicato Five i Cornelius sprzedali ponad 100 000 płyt na Matador w USA i po długim okresie suszy otworzyli wrota japońskich zespołów w Ameryce, sprawiając wszechobecną modę na J-Pop i plastikowe gwiazdki.
161
Kultura
3.17 Geniusz Przeciętność, a na jej końcach geniusz i ignorancja. Tak w skrócie można przedstawić spektrum oceny każdej dziedziny sztuki. W historii mamy wiele świetnych zespołów, wybitnych artystów, ale zdecydowana większość sprowadza się do odtwórczej sztuki i świetnego warsztatu. Pozwala to jedynie krążyć wśród przeciętności, miewając swoje momenty. Jest również dużo miejsca dla ignorancji, która jest w cenie ze względu na kreowanie wysokich słupków sprzedażowych. Lecz równie ulotna jak plansze z rzeczowymi wykresami. Natomiast w niewielkim procencie znajdzie się miejsce dla geniuszy. To oni oprócz ponadprzeciętnych zdolności, będąc o krok do przodu przed wszystkimi, wyprzedzają swoje czasy. Często wprowadzając nowy paradygmat w miejsce starego. Rynek muzyczny w Japonii, jak nigdzie indziej w latach 70-tych do 90-tych wypuścił całe pokolenia geniuszy, którzy zrewolucjonizowali muzykę. Ryo Fukui, Toshiko Akiyoshi, czy George Otsuka odkryli jazz na nowo. Kosaku Yamada napisał pierwszą japońską symfonię. Soichi Terada przedstawił Japonii techno. Isao Tomita jako pierwszy zaczął używać syntezatorów analogowych wkraczając z muzyką elektroniczną na nowy poziom. Jest jednak postać, która na ich tle się wyróżnia. Haruomi Hosono. Wnuk Masabumi Hosono, który był jedynym japońskim pasażerem na Titanicu i któremu udało się przeżyć katastrofę. Haruomi urodził się w Tokio w 1947 roku, czyli dwa lata po zakończeniu II wojny światowej. To był czas, tak jak we Francji i Niemczech, kiedy do Japonii dotarła ogromna fala amerykańskiej muzyki. Przesiąknięty nią został gruntownie zamerykanizowany, jak sam podkreśla żałuje wręcz, że nie jest Amerykaninem. Hosono rozpoczął karierę jako basista 162
Kultura psychodelicznego zespołu rockowego Apryl Fool, który w 1969 roku wydał swój debiut. Psychodeliczny rock zmienił jednak szybko na bardziej folkową odsłonę i wraz z Takahi Matsumoto, Eiichi Ohtaki i Shigeru Suzuki założył zespół Happy End. Ten szybko okazał się strzałem w dziesiątkę. Byli pionierami stylu pisania piosenek, który łączył teksty w języku japońskim z folkowym rockiem inspirowanym stylem zachodnim w jednosylabową, rytmiczną formę. Byli pierwszym zespołem, który pokazał, że można tworzyć zachodnią muzykę po japońsku. Ich drugi album, Kazemachi Roman został wybrany przez magazyn Rolling Stone jako najważniejszy album rockowy w historii Japonii. I chociaż po kilku latach zespół rozpadł się, to mimo skromnej dyskografii (aktywność 1969-1973), do dzisiaj są określani jako Japońska wersja The Beatles. W 1978 roku Hosono zrobił kolejny krok naprzód, kiedy założył trio synth-popowe Yellow Magic Orchestra. Zaprosił on wtedy do współpracy Yukihiro Takahashi oraz Ryuichi Sakamoto. Przesiąknięty muzyką elektroniczną wywodząca się z Europy, gdzie Kraftwerk udowadniał, że dźwięki cyfrowe mogą być raczej emocjonalne niż uspokajające, postanowił dodać do niej odrobinę egzotycznych brzmień. W efekcie powstał album Paraiso. W miarę jak zespół rozwijał się w bardziej zawrotny, syntezatorowy dance-pop, świat wokół nich zmieniał się. Podczas gdy ich debiut w 1978 roku miał korzenie w American Lounge i Exotica, Solid State Survivor z 1979 roku zaoferował coś bardziej inspirowanego Kraftwerk, z wczesnymi aranżacjami wokodera i automatu perkusyjnego. Triumfalny utwór Behind the Mask został później ponownie nagrany przez Michaela Jacksona na rzecz albumu Thriller, ale został wycięty z powodu sporu o prawa autorskie z zespołem. Na BGM z 1981 roku zespół zbudował cały wszechświat z syntezatorów piło-kształtnych, które wpływały na takie zespoły jak The Human League czy 163
Kultura Eurythmics, podczas gdy bujne ballady, takie jak Expected Way (z 1983 roku Naughty Boys), napędzały londyńki New Romantics. Do lat 90-tych Yellow Magic Orchestra zaczęło sięgać po techno i acid house na swoim przełomowym albumie Technodon. Rywalizując z zespołem Kraftwerk pod względem wpływu na techno, electro, synth pop i ogólnie kreatywną muzykę, walczyli również sami pomiędzy sobą. Szczególnie Haruomi z Ryuichi. Chociaż Yukihiro często łagodził spory zespół wielokrotnie kończył on swoją działalność, aby po dłuższej przerwie wracać. Każda z tych przerw przynosiła jednak obfite plony w postaci solowych albumów Haruomi, których liczba dawno przekroczyła 50 i nadal rośnie. Chociaż w obecnych czasach Haruomi nie jest tak popularny w Europie, to dawniej jego zespoły cieszyły się dużym uznaniem. Juana Atkins i Derrick Maya podkreślają jego wpływ na powstanie Detroit techno. YMO samplowana była przez m.in. J Dilla. YMO konsertował wielokrotnie w Wielkiej Brytanii. Sam Haruomi zasłynął też z muzyki filmowej, m.in. odpowiadał za muzykę do nagrodzonego złotą palmą w Cannes, filmu Hirokazu Koreeda: Shoplifters. Utwór Kaze wo Atsumete, zespołu Happy End został zawarty w soundtracku do znanego wszystkim filmu Lost In Translation. Nigdy nie próbowałem być pionierem, po prostu robiłem to, co chciałem. Ale przez te 40 lub 50 lat, kiedy zacząłem tworzyć różne rodzaje muzyki, świat stopniowo doganiał to, co robiłem, a ja powoli budowałem grono fanów. Ale przez cały ten czas po prostu robię to, co chciałem. Nie musiałem nikomu odpowiadać, nie próbowałem być pionierem ani nic w tym stylu, po prostu tworzę własną muzykę.
164
Kultura
3.18 Kluby Pojęcie domówki w japońskiej kulturze nie istnieje. Kraj, którego stolica jest najbardziej zaludnionym miastem na świecie, od lat boryka się z problemem organizacji nowych miejsc mieszkalnych. Generalnie znalezienie w gęsto zaludnionych japońskich miastach miejsca pod zabudowę graniczy z cudem. A samo Tokio? Mówi się, że nie brakuje mu niczego – poza wolną przestrzenią. Zespół miejski Tokio leży na powierzchni ponad 7 800 kilometrów kwadratowych, obejmując miasto oraz większość trzech sąsiednich prefektur. To największa aglomeracja świata. Mieszka w niej 35 milionów ludzi, 13 milionów więcej niż w nowojorskim obszarze metropolitalnym. W samym Tokio ponad 12 milionów osób żyje na zaledwie 2 185 kilometrach kwadratowych. W niektórych dzielnicach na 1 kilometr kwadratowy przypada około 19 000 mieszkańców. Z konieczności tokijczycy nauczyli się żyć na małej przestrzeni. Przeciętny nowy dom w Stanach Zjednoczonych ma powierzchnię 223 metrów kwadratowych. W Europie ponad 93 metrów kwadratowych, w Tokio zaledwie 63. Jeszcze mniej miejsca znajdziemy w mikro-mieszkaniach zlokalizowanych w ogromnych blokowiskach. Stawiane z prefabrykatów, posiadające słabą akustykę, ofiarując mikroprzestrzeń, nie nadają się kompletnie do jakichkolwiek odwiedzin, czy organizowania imprez. W dodatku Japończycy, jako społeczeństwo, generalizując, oddaje się pracy, często siedząc w swoich biurach od świtu do zmierzchu. Efektem czego, po pracy mieszkańcy najczęściej odwiedzają swoje ulubione puby, żeby w biegu wypić piwo. Izakaya to typowy japoński bar, w którym ludzie przychodzą na piwo albo sake oraz przekąsić coś drobnego. Historia tych miejsc rozpoczęła się w okresie Edo (1603– 165
Kultura 1868), kiedy kupiec sake serwujący kilka kieliszków degustacyjnych w kącie swojego sklepu postanowił zaproponować do przekąsek kilka lokalnych specjałów. Stopniowo mężczyźni wpadali w nawyk spędzania czasu w tego typu miejscach, które szybko stały się popularnym miejscem spotkań i rozmów. W latach 70-tych miejsca te były zarezerwowane dla pracowników biurowych, jednak w wyniku wzrostu popularności, izakaye są dzisiaj popularne wśród wszystkich, od studentów po pracowników, mężczyzn i kobiet. Podczas gdy Japończycy są na ogół bardzo powściągliwi, w izakaya atmosfera jest bardzo żywa, jest to nomikai (dosłownie spotkanie przy drinku). Ludzie rozmawiają głośno, śmieją się, piją. Przy pomocy jednego lub dwóch drinków, ludzie otwierają się i puszczają wszystkie bariery, a ciśnienie pracy opada. Tradycyjna izakaya to mały lokal otwarty od około 17:00 do północy. Najczęstszym trunkiem jest piwo i sake, a towarzyszą im yakitori, czyli japońskie szaszłyki. Ze względu na godziny otwarcia, są to jednak miejsca odwiedzane w tygodniu roboczym lub stanowiące pierwszy przystanek w wieczornej podróży, a jest gdzie wyruszyć. Lista klubów na wieczorny wypad jest długa. Takie dzielnice jak Shibuya, Shinjuku, czy Roppongi tętnią życiem całą noc i nie ma tutaj mowy o przerwie na złapanie oddechu. Jednak każde z tych miejsc jest w dużej mierze ukierunkowana na zagranicznego turystę i mainstream-owe eventy. Jeżeli szukamy miejsca dla typowych audiofilii to musimy się wybrać na obrzeża aglomeracji Tokio, do miasta Hachiōji. To właśnie tutaj mieści się słynny klub Shelter, który od 1989 roku prowadzi Yoshio Nojima. Sercem miejsca jest soundsystem, tworzony przez Yoshio od 30 lat. Mixer firmy Bozak, głośniki JBL DD55000s (w pełni dostosowane do indywidualnych potrzeb klubu) oraz przestrzeń wyścielona kartonowymi tubami. Całość dopełnia 166
Kultura nietypowy jak na Japonię wystrój wnętrza. Totalne przeciwieństwo miejsca, w którym Skepta nadawał realse party albumu Konnichiwa. Yoshi postanowił otworzyć to miejsce z prostego powodu. Pochodząc z Hachiōji, po pewnym czasie nieobecności, zauważył, że w okolicy nie ma żadnych miejsc, w których przyjaciele mogliby spędzać czas, rozmawiać i słuchać muzyki. Jak sam podkreśla jest to niekończący się proces. Jako właściciel tego miejsca, codziennie od 30 lat stara się podnieść jakość brzmienia. A jeżeli chodzi o podejście do technologii i jakości, Japończycy znają się na tym jak nikt inny. W końcu to takie firmy jak Technics, czy Sony, zrewolucjonizowały rynek muzyczny. Pierwsza to najbardziej zasłużona marka dla historii elektronicznej i czarnej muzyki w temacie DJ-ki jak i skreczu oraz pozostałych technik użytkowych. Od początku historii dla DJ-ów stał się wzorem idealnego gramofonu, doskonałej wytrzymałości, gwarancji niezawodnej pracy na wiele lat i wysokiej jakości wykonania. Wszystko rozpoczął wypuszczony w 1969 roku model gramofonu SP-10, który stał się przełomowy w świecie audio za sprawą innowacyjnego napędu bezpośredniego (Direct Drive). Największą popularnością cieszył się model SL-1200 MKII, który w późnych latach 70-tych stał się marzeniem wszystkich DJ-ów oraz zrewolucjonizował kulturę hip-hop. Druga marka, tj. Sony za sprawą Walkmana na zawsze zmieniła podejście do słuchania muzyki i nawyki wszystkich melomanów. Tuż po premierze komentarze były co najwyżej umiarkowane. Doceniano fakt, że urządzenie jest przenośne i poręczne, ale jednocześnie wieszczono, że bez możliwości nagrywania, a jedynie odtwarzania, Walkman nie ma szans na duży sukces. Przewidywania te były całkowicie przestrzelone, a Walkman stał się nie tylko hitem sprzedażowym, ale jednym z symboli całych lat 80-tych. Bardzo szybko projekt Sony zaczęli powielać inni 167
Kultura producenci, a ludzi z Walkmanami można było spotkać dosłownie wszędzie – szczególnie upodobały go sobie osoby aktywne fizycznie. Biegacze, rowerzyści, ludzie trenujących na siłowniach – wszyscy mieli Walkmany. Ostatecznym dowodem gigantycznej wprost popularności był fakt, że hasło walkman w 1986 roku zostało zarejestrowane przez Oxford English Dictionary – nie jako nazwa konkretnego produktu, a typu urządzenia. Wracając do Shelter, miejsce to posiada niewielką przestrzeń do tańczenia, jego przeznaczeniem są słynne listening parties, gdzie raczej usłyszycie muzykę eksperymentalną, jazz, czy awangardę. Wszystko puszczane z oryginalnych winyli, często w wyciszonej atmosferze i wszechobecnym spokoju. Można go przypisać powstaniu jazzowej kissa (kawiarni jazzowej) i meikyoku kissa (kawiarni muzyki klasycznej) w latach po II wojnie światowej, kiedy importowane płyty były zbyt drogie. Oznaczało to, że dla wielu osób kissaten były jedynymi miejscami, w których można było usłyszeć dobrą muzykę z zagranicy. W tych kawiarniach skupiono się na głębokim, skoncentrowanym słuchaniu. Takich miejsc znajdziemy jeszcze więcej, to one dbają o renomę muzyczną miasta. Małe, skupione na muzyce kawiarnie, kluby i bary, schowane w piwnicach, zaułkach i wieżowcach. Swoje ulubione miejsce odnajdzie tam fan każdego gatunku. Oath, Bonobo i Koara to trzy najlepsze małe lokale w Tokio, które specjalizują się w muzyce elektronicznej. Oczywiście, namiastki miejsc podobnych do Bassani, Berghain, Fabric, czy Warehouse, są do odnalezienia gdzieś pomiędzy dźwiękiem maszyn w salonach Pachinko, a kurwami. Jednym słowem, są one w pełni mainstreamowym dziełem, skierowanym do turystów i mało ambitnych młodych Japończyków. Nie ma w nich szczególnej wyjątkowości, w końcu ciężko o nią w kraju w którym do 2014 roku istniało 168
Kultura prawo Fueiho. Zakazywało ono tańczenia w miejscu publicznym w nocy. Jakkolwiek to nie zabrzmi, zniesiono go po 66 latach, mając w perspektywie Igrzyska Olimpijskie w 2020 roku oraz dzięki takim inicjatywom jak ruch społeczny Let’s Dance. Zapis ten miał pomóc w walce z prostytucją i przestępczością, które nagminnie występowały w klubach nocnych. Taniec został zabroniony w klubach nocnych z parkietami mniejszymi niż 66 metrów kwadratowych i klubach nocnych, które działają po 1 w nocy (w niektórych obszarach o północy). Efektem czego, powstawały specjalne znaki z napisem zakaz tańca, a ochrona dbała o respektowanie tego prawa. Prawo to sprawiło, że lokalne, małe miejsca takie jak Shelter, zdobywały swoją popularność, na rzecz większych zawodników. Chociaż naloty policji również w takich miejscach się zdarzały. Szczególnie w roku 2010, kiedy rząd postanowił stanowczo sprzeciwić się nocnemu życiu młodych Japończyków. Najczęściej kończyło się to tym, że dyrektorzy artystyczni albo kierownicy klubów lądowali w areszcie na około 30 dni, a miejsce zamykano. Największą tego typu akcja miała miejsce w mieście Osaka, gdzie w dzielnicy Amerikamura podczas imprezy została zamordowana jedna z bawiących się osób. W przeciągu następnego roku ponad 60 osób zostało aresztowanych, a około 20 klubów zamkniętych. I chociaż ostatecznie prawo zostało złagodzone, to nadal jest dalekie od ideału. Prawdziwe, konserwatywne oblicze rząd pokazuje w przypadku narkotyków. W Japonii publiczne zawstydzanie i piętno osób podejrzanych o zażywanie narkotyków stało się użytecznym narzędziem dla władz, przypominającym obywatelom o surowym kodeksie moralnym tego kraju w zakresie używania narkotyków: jeśli jesteś na haju, nie tylko marnujesz swoje własne życie, ale także zawodzisz społeczeństwo. Wystarczy, że miałeś kontakt z narkotykami, 169
Kultura a Twoja przyszłość przestaje wyglądać kolorowo. Przykładem jest Suzuki Shigeru, członek wspomnianego wcześniej zespołu Happy End. Gdy został aresztowany za posiadanie narkotyków, jego płyty zostały zdjęte z półek sklepowych. Dlatego posiadanie lub zażywanie narkotyków w Japonii to nie są żarty. Nawet zwykła osoba może bardzo na tym ucierpieć. Pomijając wyroki skazujące lub grzywnę, zgodnie z japońskim prawem władze mogą przetrzymywać podejrzanych przez trzy tygodnie bez oskarżania ich o popełnienie przestępstwa. Również tutaj ostre prawo zostało ustanowione po II wojnie światowej i było spowodowane szybkim rozwojem narkobiznesu, co doprowadziło do licznych przestępstw, morderstw i prostytucji, a setki tysięcy osób do uzależnienia i zmarnowania swojego życia. Chociaż zdarzały się przypadki takie jak z marihuaną. Stany Zjednoczone, które zakazały jej w 1937 r., przeniosły swoje przepisy na okupowany kraj, pomijając fakt, że do 1948 roku konopie indyjskie były w pełni legalne i stosowane do wyrobu wielu tradycyjnych rzeczy w Japonii. Pojawiły się też luki. Magiczne grzybki, były legalnie sprzedawane w sklepach i automatach. Powodem tego, było to, że japońskie prawo zakazało chemicznego ekstraktu psilocybiny, a nie faktycznych grzybów. Więc kiedy były sprzedawane, były pakowane w sklepach z naklejkami z napisem: Patrz, ale nie jedz. Grzyby zostały ostatecznie zdelegalizowane w 2002 roku i z tego, co plotka głosi, decyzja była spowodowana mistrzostwami świata i napływem zagranicznych gości. Obecnie przebywając w Tokio nie ma problemu żeby zapalić skręta w domowym zaciszu, to jednak cena 5000 jenów (180 zł) za gram odstrasza biedniejszych turystów. Chociaż nie zawsze rząd japoński miał takie nastawienie. W czasie II wojny światowej, państwo japońskie wręcz zachęcało do używania metaamfetaminy w celu zwiększenia produktywności pracowników fabryk i zaszczepienia 170
Kultura narodowego ducha walki. Jednak ostatecznie stając się symbolem porażki i powojennej epidemii metaamfetaminy w Japonii oraz wpływając na spowolnienie gospodarcze w latach 70-tych i 90-tych doprowadziły do ogólnospołecznej niechęci do używek. Obecnie przy odrobienie wysiłku turysta odwiedzający Tokio jest w stanie znaleźć kilka piguł, czy zapalić skręta przed wieczorną imprezą. Jednak może się zdziwić jeżeli zostanie na tym przyłapany. Patrząc na zmiany jakie zachodzą na świecie, podejście do narkotyków takich krajów jak Portugalia, Czechy, Holandia, czy Urugwaj, konsekwencje w Japonii będą dla takiego turysty szokiem. Używanie narkotyków jest tutaj mocno utożsamione jako indywidualna porażka moralna danej osoby i tak jak w przypadku pozostałych przestępstw, nie akceptowalna przez społeczeństwo. Dlatego też, Japonia nie jest najlepszym miejscem jeżeli szukamy doznań równych tym z brudnego berlińskiego podziemia. Zamiast tego swój raj odnajdą tutaj prawdziwi audiofile, którzy cenią dobrą muzykę, szczególnie tą nie odkrytą. Bardzo mocno wrośnięte w tkankę miejską małe przestrzenie oferujące konkretną, sprofilowaną muzykę, dodatkowo tysiące sklepów z toną płyt winylowych. I nic nie wskazuje na to, żeby w przyszłości to się zmieniło. Nawet problem z jakim Japonia zmaga się od wielu lat, czyli starzejące się społeczeństwo nie zmieni tego trendu.
171
Kibic
4.1 Wstęp –
Benevento – Palermo.
–
Raczej Lecce – Modena.
Luca to ultras ekipy Lazio Rzym, który przyleciał do Japonii studiować na jednym z Tokijskich Uniwersytetów. Farbowane blond włosy, kolczyki w uszach i słabość do japońskich dziewczyn. Z charakteru typowy Włoch. Liczne tatuaże, na czele z herbem Lazio i datą powstania klubu. W pamięci historie opowiedziane z gorących spotkań jego drużyny, np. przeciwko Wiśle Kraków. Powyższy dialog rzucony mimochodem po spotkaniu Urawa Reds – Vassel Kobe to idealne podsumowanie japońskiej piłki i poziomu J1 League. Jednak klimat na trybunach to inna bajka.
175
Kibic
4.2 Idea Chociaż brytyjska scena kibicowska kwitła w latach 60tych i 70-tych, to kontynentalna Europa doświadczyła sławnej English Disease w latach 80-tych i 90-tych. Tragedia na Heysel, czy Mundial '90 we Włoszech pokazała jak groźnym zjawiskiem jest agresja na stadionach. Już przed wspomnianym turniejem, kibice angielskiej drużyny w liczbie 100 osób zostali aresztowani i deportowani ze Szwecji po spotkaniu, które dało im awans na wielką imprezę. Zresztą podczas której starcia między grupami kibiców w Cagliari, czy Rimini urosły do rozmiaru legendy. Patrząc na te wszystkie wydarzenia z boku, Japonia musiała jeszcze poczekać na swoje pierwsze spotkanie z kibicowską zarazą. Wraz z założeniem ligi w 1993 roku, incydenty na stadionach były bardzo rzadkim zjawiskiem. Co więcej jakiekolwiek agresywne zachowania, protesty i uliczne walki kojarzyły się raczej z rokiem 1968. To wtedy japońscy studenci, w większości pod banderą lewicowej organizacji Zenkyoto rozpoczęli protesty. Fala oburzenia społecznego wywołana odnowieniem traktatu o wzajemnej współpracy i bezpieczeństwie z USA oraz głośne afery finansowe na uczelniach, doprowadziły do ogólnokrajowego strajku studentów, którzy wychodząc na ulicę toczyli nierówną walkę z policją. Dochodziło również do okupowania budynków uniwersytetów i barykadowania się w nich. Z tak nowo powstałych twierdz studenci rzucali w oddziały policji koktajle Mołotowa, butelki wypełnione kwasami i betonowe płyty. Jednak rozwijająca się gospodarka, bogacące się społeczeństwo oraz zwiększenie uprawnień policji, sprawnie zakończyło trwający rok bunt. W atmosferze gospodarczego sukcesu i technologicznego boomu, społeczeństwo 176
Kibic zapomniało o zamieszkach.
jakichkolwiek
ulicznych
walkach
i
Wszystko zmieniło się gdy stało się jasne, że reprezentacja Anglii swoje mecze podczas Mundialu 2002 rozegra w Japonii. Pośród mieszkańców miast, które miały gościć angielskich kibiców zapanowała panika. Głównym powodem były obrazki, jakie media promowały w poprzednich latach. Mistrzostwa Świata w Meksyku '86, Włochy '90, czy Francja '98 pozwoliły utrwalić wśród Japończyków przerażający obraz piłkarskich chuliganów. Co więcej, ze względu na niską popularność tego sportu u siebie, obraz ten był w całości wykreowany na podstawie domysłów i przekazu mediów. Nikt w tamtym czasie nie wiedział tak naprawdę co czeka Japonię, a nieznany wróg jest jeszcze bardziej groźny. W odpowiedzi na te obawy sekretarz generalny FIFA oraz doradca ds. bezpieczeństwa FA odwiedzili Japonię w celu zapewnienia gospodarzy o swoich sukcesach w walce z chuliganami. W skrócie miał to być wykład i seria spotkań, których tytuł mógłby brzmieć: na zachodzie sobie poradzili. Przedstawiono nowe przepisy wprowadzone przez FA, program zaostrzający kontrolę paszportów na granicy, dyrektywy dla sędziów aby uniemożliwić skazanym kibicom wyjazd z kraju. Nawet angielscy policjanci, którzy infiltrują chuligańskie grupy, mieli w czasie Mistrzostw Świata dyżurować na lotniskach i identyfikować znane im osoby. Dodatkowo podczas rozmów padał argument o dalekim dystansie jaki dzieli oba kraje, barierze językowej i trudnościach logistycznych oraz kulturowych. Na Japończykach nie zrobiło to jednak wrażenia. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać we własnym zakresie o bezpieczeństwo mieszkańców. Szkoły w bliskim sąsiedztwie stadionów, gdzie miały zostać rozegrane 177
Kibic turniejowe spotkania, zostały zamknięte lub poproszono rodziców o osobisty odbiór dzieci. Okoliczne sklepy i bary postanowiły wykupić specjalne ubezpieczenia od szkód wywołanych atakiem chuliganów. Ponadto sąd okręgowy w Sapporo odłożył procesy karne zaplanowane na początek czerwca, ponieważ prokuratorzy spodziewali się, że będą zajęci zajmowaniem się setkami chuliganów aresztowanych podczas meczów pierwszej rundy (Niemcy-Arabia Saudyjska, Włochy-Ekwador, Anglia-Argentyna). Również policja wzmocniła swoje szeregi w miastach, w których miał rozgrywać się turniej. Z dużym wyprzedzeniem rozpoczęto przeprowadzanie treningów i szkoleń, na których symulowano starcia z kibicami. Testowano też pomysł, z którym zgłosiła się policja w Osace. Wymyślili oni bowiem nowy typ broni. Miał to być pistolet, który wyrzuca w stronę agresora siatkę o powierzchni 25 m2, co miało ułatwić zatrzymanie. Zapewnienie FIFA, pomoc angielskiej federacji, czy własne przygotowania i treningi nie pozwoliły powstrzymać zagorzałych kibiców. Okazało się, że różnice kulturowe i językowe nie mają znaczenia. Linie lotnicze przeżywające wtedy kryzys wypuściły do sprzedaży sporą pulę tanich biletów. Kibice mieli też swoje własne sposoby. Najlepszym przykładem tego jak kombinowano była firma Chelsea Headhunters i jej założyciel Chris Chubby Henderson. Skinhead z krwi i kości. W młodości członek zespołu Combat 84 i frontu narodowego. Jego aresztowanie i wytyczony mu proces miał być ukoronowaniem kampanii Margaret Thatcher mającej na celu eliminacje agresji ze stadionów. Co jednak ważne w tej historii, Chris i jego przyjaciel Stephen Hickey Hickmott posiadali pub o nazwie Dog's Bollocks zlokalizowany w mieście Pattaya (Tajlandia). Według doniesień angielskiej prasy, mieli oni pomóc w 178
Kibic przedostaniu się blisko 100 kibiców z Tajlandii na teren Japonii za pomocą wynajętych samolotów i sfałszowanych dokumentów. Celem było zaplanowane na 7 czerwca spotkanie Anglia-Argentyna, podczas którego planowano powtórkę z meczu przeciwko Belgii na Euro 2000. Ostatecznie nie udało się jednak przedostać większości kibiców na teren Japonii, a turniej przebiegał nadspodziewanie spokojnie. Wraz z podniesieniem pucharu przez Ronaldo i jego kolegów, gospodarze mogli spokojnie odetchnąć. W końcu najbardziej groźny i niebezpieczny incydent miał miejsce w oddalonej o tysiące kilometrów Rosji. Pokazało to przede wszystkim zmieniający się już obraz dużych turniejów oraz poprawę pracy policji i odpowiednich służb. Jednak wraz z wyjazdem światowych gwiazd i tysięcy zagranicznych kibiców, w Japonii zaczęła kiełkować idea utworzenia grup i struktur kibicowskich na wzór Zachodu.
179
Kibic
4.3 Inspiracje Japonia zawsze miała reputację bycia zdolnym naśladować pozytywne wzorce świata zachodniego. Nie inaczej było w przypadku klubów piłkarskich. Za sprawą spełnienia wymagań dołączenia do nowo powstałej ligi, musiały one porzucić swoje korporacyjne nazwy. Tym samym nazwy wielkich firm zostały zastąpione zbitką dwóch słów: miejscowość lub dzielnica, w której rozgrywano mecze + chwytliwy pseudonim. I to właśnie ta druga część pokazała w jakim kierunku będą szły japońskie kluby i ich kibice. Kilka przykładowych zmian nazw przedstawiono poniżej: –
Mazda SC na Sanfrecce Hiroszima (san z jap. trzy, frecce z wł. strzały)
–
Matsushita Electric SC na Gamba Osaka (gamba z wł. noga, z jap. dawaj)
–
Fujitsu SC na Kawasaki Frontale (frontale z wł. przodujący)
–
Nissan Motor FC na Yokohama F.Marinos (marinos z hiszp. marynarze)
–
Yanmar Diesel SC na Cerezo Osaka (cerezo z hiszp. drzewo wiśniowe)
–
Sumitomo Metal FC na Kashima Antlers (antlers z ang. poroże)
–
Kawasaki Steel SC na Vissel Kobe (vissel, połączenie słów: victory, z ang. zwycięstwo oraz vessel, z ang. okręt)
180
Kibic Widać zatem, że zaczęły dominować trzy kierunki: włoski, hiszpański oraz angielski. Kilka klubów jednak postanowiło się wyróżnić. Shonan Bellmare swoją nazwę zawdzięcza połączeniu łacińskich słów bellus (piękny) oraz mare (morze). Z drugiej strony mamy chociażby FC Ryukyu, klub powstały dopiero w 2003 roku na zgliszczach rozwiązanego klubu Okinawa Kariyushi FC, którego właścicielem była sieć hoteli Kariyushi. Starając się nawiązać do historii i tradycji, po prostu użył w nazwie swojego klubu historyczne określenie regionu Okinawa. Wyjątkiem w całej tej historii jest Honda FC. Jeden z największych klubów, który dysponuje ogromnym budżetem i z łatwością mógłby rywalizować o puchar J1 League. Niestety dla jego kibiców, właściciele w 1992 roku odrzucili możliwość zostania członkiem nowo powstającej profesjonalnej ligi piłkarskiej. Powód? Chęć pozostania klubem-korporacją. Sprzeciwili się bowiem obowiązkowej zmianie nazwy klubu i nie wyrażali chęci promowania drużyny pośród lokalnej społeczności. Kiedy powstała J2, w 1999 roku, Honda po raz kolejny odrzuciła ofertę miejsca w rankingach zawodowych, jednak ich możliwości i rozmiar klubu, uczyniły z nich dominującą siłę w amatorskich rozgrywkach JFL. Co roku zdobywając pierwsze lub drugie miejsce, za każdym razem odmawiając awansu, blokują jedno z promowanych miejsc pozostałym rywalom. Nawiązania w nazwach klubów do poszczególnych krajów zachodnich objawiały się również w działaniach klubu. Często hiszpańskie lub portugalskie nazwy powodowały, że do drużyny ściągano gwiazdy z Brazylii lub Hiszpanii. Podobnie reagowali kibice. Tak więc, gdy rozpoczęto zmiany nazw klubów, japońscy fani chcąc odróżnić się od strukturyzowanego i typowego dla nich dotychczas kibicowania, rozpoczęli poszukiwania podręcznika dopingu, mając do dyspozycji ogrom różnorodnych źródeł - banery, 181
Kibic flagi i śpiewniki grup kibiców z Europy i Ameryki Południowej. Kraje wybrane jako główne wpływy przez ultras każdego klubu były oparte na takich rzeczach, jak tożsamość klubu, zagraniczni zawodnicy, czy menedżerowie, którzy mieli duży wpływ na wczesny rozwój zespołu, a nawet ulubione kluby samych ultrasów. Pierwszym z przykładów jest Asahi Ueda, lider ultrasów FC Tokyo (oraz kluczowa postać dla działania samego klubu, o czym później). Studiował on w Leeds, jest również wielkim kibicem Boca Juniors, dlatego wiele przyśpiewek jest zaczerpniętych bezpośrednio z grup ultras argentyńskiej ekipy. Dodatkowo klub ma długą historię sprowadzania brazylijskich piłkarzy, z których wielu wywarło duży wpływ na drużynę. Efektem tego za bramką można zobaczyć mnóstwo brazylijskich flag i portugalskich haseł. Kolejnym z przykładów jest Billy, członek ekipy ultrasów drużyny Urawa Reds Diamonds - The Lads, który jednocześnie jest oddanym kibicem West Ham United. Po rozłamach w głównej ekipie Urawa Boys i braku porozumienia w ideologicznych sprawach, postanowił wraz z podobnymi do siebie założyć ekipę wzorując się na angielskiej kulturze. Z łatwością wyłapiesz ich na stadionie, kurtki C.P. Company, buty z serii Originals i cała reszta, wyjęta wprost z filmów pokroju Hooligans. Podobne inspiracje nie ominęły historycznie najważniejszego ośrodka w Japonii. Chociaż dzisiejsza Japonia kojarzy nam się przede wszystkim z ulicami Tokio, to region Kansai uznawany jest za miejsce narodzin japońskiej kultury i historii. Tereny skupione wokół miast Osaka, Kioto i Kobe od VIII wieku stanowiły ośrodek władzy cesarskiej. Dopiero w XIX wieku cesarz przeniósł swój dwór
182
Kibic do Tokio, ostatecznie tworząc administracyjne centrum kraju w regionie Kantō. Oba miejsca, ze względu na swoją historię różni wiele. Mieszkańcy regionu Kansai to zazwyczaj pełni humoru, otwarci, lekko zakręceni artyści. Najlepiej widać to poprzez pryzmat sztuki manzai (japońska wersja stand-up'u), która powstała i ewoluowała wśród tamtejszej ludności (została ona w piękny sposób przedstawiona w serialu Hibana: Spark). Z drugiej strony mamy powściągliwych tradycjonalistów, zamkniętych na zmiany mieszkańców regionu Kantō. Mówi się, że dla żartu w Osace postanowiono na schodach ruchomych stać po prawej stronie, czyli odwrotnie niż mieszkańcy reszty kraju. W regionie Kansai posługują się również swoim własnym dialektem języka japońskiego. Wyróżnia się on odmiennym słownictwem, gramatyką, wymową i intonacją, a Japończycy postrzegają go jako bardziej swobodny, naładowany emocjonalnie i głośniejszy niż standardowy japoński. Kansai to również świątynia baseballu, z drużyną Hanshin Tigers na czele. To właśnie ich stadion, Koshien Stadium jest najbardziej elektryzującym miejscem w kategorii aren sportowych. Wizja nowo rozwijającego się projektu skłoniła jednak władze miast do zaryzykowania, czego efektem było uczestniczenie w pierwszym historycznym sezonie J-League. I chociaż w regionie istniała już drużyna, Yanmar Diesel Soccer Club, to ze względu na finansowe problemy, zdecydowano stworzyć nowy klub opierając go na światowym gigancie elektroniki, firmie Panasonic. W następnych latach do nowo powstałego Gamba Osaka dołączyli Cerezo Osaka (drużyna powstała po przekształceniu dawnego Yanmar Diesel S. C.), Kyoto Sanga F.C. oraz Vissel Kobe. Taka gwałtowna ekspansja nowego sportu w regionie zbiegła się z pęknięciem bańki J. League. 183
Kibic W latach 1994-1996 frekwencja Gamby spadła o prawie dwie trzecie. Do dzisiaj frekwencja pozostaje niska jak na tak ogromne miasta (szczególnie jeżeli chodzi o Osakę) i jest zależna od sukcesów na boisku. Nawet Newcastle, które grało tu w 1996 roku potrafiło przyciągnąć jedynie 7 000 osób, wypełniając jedynie jedną trzecią stadionu. Niewielkie zainteresowanie nie wpłynęło jednak na brak inspiracji. Co więcej, Gamba Osaka jest obecnie klubem, którego działania można nazwać wprost odtwórczymi. Pamiętając nawiązania w ich nazwie klubu do włoskiego, dla kibiców inspiracją stała się Serie A. Szczególnie jeden klub, Atalanta. Barwy klubowe są dokładnie takie same (niebiesko-czarne). Przyśpiewki, choreografie, flagi, banery, a nawet ciuchy i akcesoria nawiązują kolorystycznie i wzorami do klubu z północnych Włoszech. Dodatkowo najgorętszy obszar na stadionie nazwano Curva Nord, a główną grupę ultras Brigate Nerazzurre Osaka 1999. Kolejnym ciekawym przykładem jest Hokkaido Consadole Sapporo. Drużyna reprezentuje drugą co do wielkości wyspę Japonii, która jest wyjątkowa pod wieloma względami w stosunku do reszty kraju. Znajdujące się tam miasto Sapporo, możemy traktować jako jedyną większą metropolię. W znacznej części wyspa zajęta jest przez teren wiejski, w przeciwieństwie do reszty Japonii. Żyje się tutaj zdecydowanie wolniej i na większym luzie. Dodatkowo na historię i kulturę wpływ ma lud Ajnów (rdzennych mieszkańców Hokkaido, których historię i kulturę badał polski etnograf Bronisław Piłsudski). Panuje też tutaj odmienny klimat, a położenie geograficzne i trudność w komunikacji z największymi metropoliami Japonii zdaje się sprawiać, że dla wielu ludzi w kraju Hokkaido jest prawie postrzegane jako obce miejsce. Dlatego też, klub i kibice w swojej działalności promują koncepcje takie jak Northern Pride, czy Kings in the North. Nawet nazwa klubu została 184
Kibic wybrana nieprzypadkowo. Osoby urodzone na Hokkaido są często określane jako Dosanko – dosłownie znaczy to: dzieci urodzone w Do. Mianowicie większość prefektur Japonii nosi przyrostek ken (prefektura) lub fu (miejska prefektura). Hokkai-do jest wyjątkiem - przyrostek ten ma odnosić się do charakteru wiejskiego tej prefektury. Zatem Dosanko oznacza coś w rodzaju wieśniaka, co ważne nie ma ono obraźliwego znaczenia. Tworząc nazwę swojej drużyny piłkarskiej, fani po prostu wzięli sylaby w do-sa-n-ko i odwrócili je, tworząc ko-n-sa-do, a następnie dodali hiszpański zwrot Ole, aby nadać mu bardziej dźwięczne i nośne brzmienie - Consadole! Na pozór, wydawać się może że wszelkie działania towarzyszące powstawaniu klubów i grup ultras miały charakter kopiuj-wklej. Biorąc za szablon wzory zaczerpnięte ze stadionów europejskich i latynoskich, zaczęto tworzyć sztuczną tożsamość. Nic bardziej mylnego. Marketing i otoczka została oczywiście stworzona na modłę zachodnich klubów, ale startując tak późno ze swoim własnym produktem od zera, nie było innego rozwiązania. Piłka nożna w pozostałej części świata przechodziła przez piękne, barwne lata 90-te, umacniając swoją pozycję lidera na biznesowym rynku sportów. Tymczasem w Japonii należało ten biznes zbudować. Postanowiono zatem sprzedać japońskiej lokalnej społeczności pięknie zapakowany zachodni produkt.
185
Kibic
4.4 Społeczność Żeby projekt sam w sobie mógł przyciągnąć ludzi na dłużej, musi oprócz pięknych haseł, zakorzenić się wśród lokalnej społeczności. Praca jaką kluby oraz kibice wykonują oddolnie, promując sport i tradycyjne wartości stanowi bardzo ważną część działań klubu. Nie ma większego świadectwa sukcesu wysiłków na rzecz społeczności niż fakt, że w sezonie 1993 reprezentowanych było 8 prefektur, a w 2021 roku liczba ta wyniesie 40. Kluby włożyły ogrom wysiłku w relacje społeczne. Chociaż nadal zdecydowana większość klubów to prywatna własność potężnych korporacji, to zdarzają się przypadki, gdzie część udziałów udało się przejąć miastu. Chociażby Urawa Reds Diamonds, czy Vegalta Sendai w których udział miasta niektórzy szacują w przybliżeniu do 50%. Mimo, że taka sytuacja nie jest powszechna i nie stanowi trendu, to nie oznacza to, że w klubach zarządzanych przez prywatnych założycieli ciężej o dobre relacje z rządzącymi miastem. Za przykład może tutaj posłużyć chociażby Kawasaki Frontale. Klub, który kilka lat temu osiągnął tak dobry wynik finansowy, że sam zgłosił się do władz miasta i powiedział wprost: mając tak duży zysk, chcielibyśmy się z wami podzielić. Po czym przekazał miastu milion dolarów. Zarówno piłkarze oraz trenerzy odwiedzają często lokalne szkoły i uczniów, starając się zarazić ich miłością do piłki nożnej. Historia zna jednak szczególny przykład budowy więzi pomiędzy klubem, a lokalną społecznością. W 2011 roku, 11 marca, Japonię nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Największe od 140 lat (czyli od momentu rozpoczęcia rejestracji aktywności sejsmicznej w Japonii oraz czwarte co do wielkości na świecie). Trzęsienie o magnitudzie 9 stopni w skali Richtera miało miejsce na dnie oceanu, 72 kilometry 187
Kibic od brzegu regionu Tohoku. Wywołało one kilka ogromnych fal tsunami, które wdarły się 10 km w ląd i zalały ponad 500 km2 powierzchni regionu, powodując awarię elektrowni atomowej w Fukushimie. Liczba ofiar tej klęski żywiołowej według Narodowej Agencji Japonii wynosi blisko 16 000, a ponad 2 500 osób uważa się za zaginione. Wraz z narodową żałobą, pojawiły się apele o całkowite odwołanie sezonu 2011 J.League. Ostatecznie początek sezonu przesunięto o sześć tygodni, co miało pozwolić miastom na odbycie żałoby i odbudowę chociaż części szkód, przed powrotem do normalnego życia. Sendai w prefekturze Miyagi, około 350 kilometrów na północ od Tokio, było jednym z najbardziej dotkniętych obszarów. To właśnie tutaj lokalny klub Vegalta Sendai zapisał się w historii J1 League. W zespole było kilku graczy, którzy bezpośrednio ucierpieli z powodu katastrofy. Stan psychiczny niektórych był tak zły, że gwiazda zespołu – Brazylijczyk Marquinhos musiał rozwiązać kontrakt i wrócić do domu z powodu szoku psychicznego i traumy. Patrząc jednak na wszechobecny chaos i falę zniszczenia, pozostali zawodnicy, władze klubu oraz trenerzy otwarcie ogłosili: Naszym zadaniem jest stać na pierwszej linii powrotu do normalności. Menadżer Makoto Teguramori zebrał drużynę, zgłaszając się na ochotnika przy pracach związanych z porządkowaniem, sprzątaniem miasta oraz dystrybucją zapotrzebowania. Zespół działał również jako dostawca dla obszarów najbardziej dotkniętych trzęsieniem, zwłaszcza w zdewastowanych społecznościach rolniczych i rybackich, które niegdyś były siłą napędową regionu. Odmawiając dużym sieciom franczyzowym, klub zaopatrywał się w lokalne produkty. Dopiero na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu 2011 zawodnicy oraz sztab wrócili do treningu. To właśnie w tym momencie Vegalta Sendai miała zmierzyć się z Kawasaki Frontale w spotkaniu otwierającym sezon. Dzień 188
Kibic meczowy rozpoczęła grupa Supporter Squad – licząca około 4000 fanów – chóralnym śpiewem stadion rozbrzmiał w brzmieniach utworów Kiss, The Ramones czy Twisted Sister.. Jednak to tradycyjny hymn klubu, bazujący na utworze Take Me Home autorstwa Country Roads, rozbrzmiewał tego dnia najgłośniej. Fani Vegalty, którzy wcześniej kojarzyli się z banerami z Che Guevarą, Bobem Marleyem i Jimim Hendrixem, będąc w swoim punkowym charakterze wyjątkiem w skali kraju, wywiesili dodatkowo tego dnia ogromny baner z napisem: Dziękujemy wszystkim przyjaciołom. Nie przegramy, dopóki nie odzyskamy rodzinnego miasta. Patrząc na historię klubu, było to raczej urocze życzenie, niż poważne ostrzeżenie dla ligi. Klub miał zacząć bowiem dopiero drugi sezon w najwyższych rozgrywkach, pierwszy kończąc na 14 miejscu, cudem unikając spadku. Cel zatem był prosty, zrobić wszystko co w mocy klubu, żeby utrzymać się w lidze i nie podarować swoim kibicom kolejnego powodu do smutku. Udało się jednak spełnić oczekiwania kibiców, a wywieszony tego dnia baner okazał się proroczy. Totalny outsider rozpoczął sezon z serią 11 kolejek bez porażki i chociaż oczywistym jest, że w tak krótkim czasie niemożliwym jest odbudowa miasta i szkód spowodowanych tsunami i trzęsieniem ziemi, to ostateczne, czwarte miejsce, które klub zajął na koniec sezonu pozwoliło przez cały ten okres zapomnieć chociaż na chwilę o tragedii jaka ich spotkała. Do dzisiaj klub współpracuje z lokalną społecznością, udziela się na forum publicznym, a dla mieszkańców już dawno przestał być jedynie klubem piłkarskim. Podobna historia miała miejsce 17 stycznia 1995 roku. Trzęsienie ziemi o sile 7,3 stopnia w skali Richtera, nawiedziło południową część prefektury Hyōgo. Samo epicentrum wstrząsu znajdowało się na wyspie Awaji, niedaleko miasta Kobe liczącego ok. 1,5 mln ludzi. W czasie 189
Kibic trzęsienia ziemi zginęły 6434 osoby, głównie mieszkańcy Kobe. Szacuje się, że 80% z nich zginęło pod gruzami domów. Tragedia spotkała również lokalny klub, który miał stać się wyjątkową częścią projektu J.League. Podczas gdy większość pierwotnych członków J.League opierała się na wcześniejszych zespołach firmowych, Vissel Kobe był jedną z pierwszych drużyn, które powstały w zupełnie nowej bazie, w mieście, w którym nie było żadnej dużej marki piłkarskiej. Ponieważ zbudowanie zespołu całkowicie od podstaw byłoby trudnym zadaniem, pomysłodawcy przekonali Kawasaki Steel Corporation - która miała wtedy klubowy zespół firmowy w lidze regionalnej (amatorskiej) do uwolnienia wszystkich graczy, których marzeniem była kariera piłkarska. Wszyscy oni przenieśli się do Kobe z fabryki Kawasaki Steel w Okayama i stali się trzonem nowego zespołu. Sam klub powstał tak naprawdę w wyniku kampanii zbierania podpisów z udziałem 240 000 obywateli Kobe. Chociaż Kobe Orange Soccer Club (pierwsza nazwa klubu) miał kilku dużych korporacyjnych sponsorów w tym Daiei, główną siłą stojącą za stworzeniem klubu był rząd miasta Kobe, co ostatecznie doprowadziło klub na skraj bankructwa. Miasto patrząc z zazdrością na inne prefektury i na to jaki piłka nożna odniosła sukces w dziedzinie public relations, chciało ugrać coś dla siebie. Niestety początek tej historii okazał się dramatyczny. 17 stycznia 1995 był dniem, w którym Vissel Kobe miał rozpocząć swoje życie jako profesjonalny klub piłkarski. Trzęsienie ziemi miało miejsce dokładnie podczas planowanego pierwszego treningu. Ówczesny trener Stuart Baxter, tamtego dnia przebywał w Portugalii, dopinając z prezydentem klubu transfer jednego z piłkarzy. Obudzili mnie o 6 rano i zapytali, czy oglądam telewizję. Odpowiedziałem, że tak, i zapytałem, czy to Tokio. Nie, to Kobe. Po natychmiastowym powrocie, to co 190
Kibic ich zastało przypominało strefę wojny. Obiekty klubowe, akademiki dla zawodników i boiska treningowe zostały zniszczone (jedna czwarta boisk treningowych zapadła się pod ziemię). Zawodnicy nie mogli trenować. Aby zorganizować nocleg i podstawowe warunki do życia, zawodnicy zostali przekierowani do jednej z fabryk sponsora klubu, gdzie mogli zamieszkać. Przez pierwszy miesiąc obiekty treningowe zostały zastąpione asfaltowym parkingiem, a boisko zostało usypane ze żwiru. Główny sponsor – Daiei, sieć lokalnych supermarketów ucierpiała finansowo do tego stopnia, że tego samego roku wycofała się z finansowania klubu. Władze lokalne musiały zatem wkroczyć, aby przejąć klub i pośród chaosu podtrzymać swój pomysł na posiadanie klubu w J.League. Trzęsienie pozostawiło 316 000 osób bez dachu nad głową, w ubóstwie żyjąc z dnia na dzień pośród ruiny miasta Kobe. Miasto uznało, że to klub i gracze staną się kluczową częścią działań naprawczych. Kiedy zostały przygotowane dwa boiska treningowe, znajdowały się one dokładnie pośrodku wszystkich tymczasowych baraków, które zostały wybudowane dla poszkodowanych. Co stało się w pewien sposób symboliczne. Każdy trening był otwarty, ludzie mogli przyjść i obejrzeć gierki wewnętrzne. Pośród gruzu zażyć trochę rozrywki. Zawodnicy pomagali mieszkańcom w drobnych zakupach, przeznaczali sprzęt i stare koszulki na rzecz potrzebujących. Syn trenera, 19-letni wówczas bramkarz zespołu do dzisiaj pamięta historię, która miała miejsce w jednym z pobliskich baraków. Ojciec wielodzietnej rodziny zabił się, ponieważ nie mógł żyć ze świadomością, że nie pomaga rodzinie i nie zapewnia jej odpowiedniego standardu życia. Wbrew wszelkim przeciwnościom drużyna awansowała w 1996 roku do J.League. Chociaż zajęcie drugiego miejsca w JFL w 1996 roku nie dawało awansu, to wspomniany 191
Kibic wcześniej klub Honda FC, odmówili spełnienia wymagań i tym samym, dwa lata po największej tragedii w tym regionie, klub dał swoim mieszkańcom upragniony cel, grę w najwyższej lidze. Do dzisiaj na trybunach możemy usłyszeć Kobe Sanka, pieśń która został stworzona przez kibiców po trzęsieniu ziemi, oparta na hicie Edith Piaf Hymne à l'amour. Połączyła ona tożsamość klubu, kibiców i miasta. Miłość do regionu, którą rozwijał sport, przyczyniła się do budowania społeczności i zacieśniania więzi między ludźmi. Chociaż trzeba pamiętać, że ostatecznie sam pomysł klubu zarządzanego przez miasto i samorządy okazał się katastrofą. Władze miasta, które zainwestowały 70 milionów jenów podczas zakupu udziałów firmy Daiei, zaczęły refinansowanie Vissel Kobe. Oprócz udziałów inwestycyjnych władze miasta zaczęły nagminnie pożyczać zespołowi pieniądze. Te pożyczki o niskim oprocentowaniu wzrosły łącznie do około 1,5 miliarda jenów do 2003 roku. Ponieważ władze miasta nadal były głównym udziałowcem Vissel Kobe, wywierano dużą presję, aby robić rzeczy, które przyciągną zainteresowanie fanów na całym świecie, a tym samym przyniosą miastu międzynarodowy rozgłos. Ściągano głośne nazwiska, które jednak były na końcu swojej kariery więc nie zwiększały poziomu sportowego, jedynie wagę zadłużenia klubu. Pod koniec sezonu 2003 Kobe nie było już w stanie tego kontynuować. W listopadzie fani Vissel byli zszokowani nagłym ogłoszeniem, że zespół zbankrutował i zostanie sprzedany. Informacja wywołało panikę wśród fanów w Kobe i w całym kraju. Ewentualny zakup klubu przez inwestorów z innego miasta mógłby się wiązać z przeniesieniem klubu do innej prefektury. Na szczęście miejscowy biznesmen, Hiroshi Mikitani, zgodził się wkroczyć i ocalić Vissela Kobe. Założyciel Crimson Group, konglomeratu konsultingowo-usługowego, który jest 192
Kibic właścicielem witryny handlu internetowego Rakuten. I chociaż pieniądze uratowały klub przed zniknięciem z historii miasta Kobe, to niestety nie przyniosły sukcesów. Nawet takie głośne transfery jak Andres Iniesta, David Villa, czy Lucas Podolski, nie zagwarantowały mistrzostwa. Z drugiej strony klub, a raczej miasto osiągnęło swój cel blisko 30 lat temu, na samym początku swojej drogi. Nie da się bowiem wycenić otuchy i radości, jaką wlewasz ludziom którzy stracili wszystko. Wiele klubów mimo wszystko nadal walczy o swoją tożsamość wśród lokalnej społeczności. Niekiedy ponoszą porażki, takie jak wspomniana w poprzednim rozdziale historia Verdy Kawasaki. Zdecydowanej większości udało się jednak stworzyć więzi między klubem, a kibicami. Opierając się na historii, tradycji, niekiedy połączeni tragicznymi sytuacjami, duże korporacje pokazały, że obok tak popularnego sportu jak baseball, można równolegle zbudować kolosa na solidnych fundamentach, które wrastają w lokalną społeczność i ich codzienne życie. Pozwolił to, stworzyć i umocnić grupę, tych najbardziej oddanych kibiców – ultras.
193
Kibic
4.5 Ultras Most Ebisu nad rzeką Dotonbori w Osace to słynne miejsce świętowania sportowych sukcesów. Wiąże się z nim ważna tradycja skakania do rzeki. Zapoczątkowana przez kibiców lokalnej drużyny Tigers, przyjęła się jako forma świętowania piłkarskich sukcesów. Podczas Mistrzostw Świata w 2002 roku grupa osób rozpoczęła skakanie do rzeki jako celebrację awansu do następnej rundy turnieju. Dwie osoby, które postanowiły zrobić to nago zostały aresztowane. Reszta wdała się w walki z policją, która w liczbie blisko 400 funkcjonariuszy zabezpieczała niewielkich rozmiarów most. Podobne zdarzenia miały miejsce podczas niedawnych Mistrzostw Świata rozgrywanych w Rosji. Na malutkim moście 25 czerwca 2018 roku, po remisie z Senegalem, blisko 500 osób zaczęło skakać wprawiając konstrukcję w drgania, a kilku śmiałków postanowiło rozpocząć skoki do rzeki. I chociaż tradycja ta jest świetną formą rozrywki i celebracji sukcesów, kilkukrotnie miejsce miały wypadki, które kończyły się utratą życia. Niestety takie obrazki oraz najlepsze zachodnie wzorce i silnie zakorzenione w lokalnym społeczeństwie struktury nie pomogły piłce przebić popularności baseballa, czy sumo. Chociaż football znajduje się na trzecim miejscu, wśród narodowych sportów, to dystans jaki dzieli go do wspomnianej dwójki jest ogromny. Widać to szczególnie w mediach sportowych, gdzie informacje piłkarskie stanowią jedynie drobny dodatek. Artykuły i materiały na temat wydarzeń boiskowych sprowadzają się do umieszczanych na końcu gazet wyników i suchych faktów. Jedynym momentem w którym media interesowały się piłkarską kulturą był wspomniany wcześniej okres Mistrzostw Świata w 2002 roku. Tuż po jego zakończeniu temat w masowych 194
Kibic mediach upadł. Co prawda w 2019 roku w związku z organizowaniem Puchary Świata w Rugby media przez chwilę chciały swoją retoryką nawiązać do obaw, które towarzyszyły piłkarskiej imprezie, jednak szybko zorientowano się, że kibice rugby nie mają wiele wspólnego z chuliganami i brudnymi interesami. Nie oznacza to jednak, że brakuje w kraju fanatycznych kibiców. Struktura nie różni się niczym względem europejskich odpowiedników. Najbardziej fanatyczni kibice tworzą ekipy. Najczęściej liczące od 10 do 50 członków. Grupa, która posiada największą siłę pośród nich odpowiada za doping, zarówno śpiewany oraz choreografię czy tifo. Najczęściej zlokalizowani za jedną z bramek, posiadają swój własny sektor. W większości przypadków dostęp na ten sektor jest możliwy dla przeciętnego widza i gościa. Znajdzie się też tutaj miejsce dla kobiet i rodzin. Pierwszy rząd wspomnianego sektora to najczęściej część w której znajdują się flagi (w przypadku Kashima Antlers drugi). Osoby odpowiedzialne za nie niekoniecznie należą do ultras – to zwykli fani, którzy przyczyniają się do tworzenia tifos. Pod względem finansowym grupy ultras starają się tworzyć własne produkty, niektórzy jak ultrasi FC Tokyo zrobili z tego ogromny biznes, inni wolą jednak tradycyjne podejście. Ekipa z Tokio znana jest z tego, że bardziej interesuje się sprzedażą t-shirtów, niż próbą stworzenia atmosfery podczas meczu. Dlatego też ultrasi najczęściej noszą swoje własne produkty, albo wyróżniając się spośród tłumu decydują się na bardziej brytyjski styl. Zdarza się, że ultras mają bardzo bliskie relacje z klubami, czasami jednak sytuacja jest nieco bardziej napięta. W zależności od podejścia właścicieli. Jeżeli takie relacje się psują, ultrasi potrafią okazać swoje niezadowolenie. Zdarzają się obraźliwe banery, kibice organizują specjalne spotkania na 195
Kibic terenie stadionu lub blokują autobus z zespołem (co kosztuje klub pieniądze, ponieważ zwykle wynajmują oni stadion i muszą płacić za nadgodziny i elektryczność). Główną formą dopingu są flagi. Największymi pod tym względem klubami są Kashima Antlers, Urawa Reds oraz Yokohama FM. Pyro jest całkowicie zakazane. Ma to swoje podstawy prawne uwarunkowane bezpieczeństwem ludzkim i odpowiednimi zapisami w prawie krajowym. Nie był to jednak pomysł samych włodarzy J.League. Ostatni przypadek użycia pyro miał miejsce w 2007 roku, kiedy kibic FC Seul rzucił flarę podczas towarzyskiego spotkania z FC Tokyo. Zdarza się, że kluby same sponsorują karciane tifo, a ultras i stali kibice zgłaszają się do jego stworzenia jako wolontariusze. Najsłynniejsze tifo posiadają w swojej kolekcji kibice Urawa Reds. Znani są z tego że jako jedyni projektują swoje tifo na komputerze, dzięki czemu mogą to robić częściej i taniej. To naprawdę jedyny klub, który jest w stanie to zrobić. Zwykle tifo karciane jest czymś wyjątkowym, a kluby decydują się robić to tylko raz w sezonie. Grupy kibiców nie mają na to środków. Dlatego słynne stało się trójwymiarowe tifo Urawy podczas finału Pucharu Cesarza 2019. Zakończyło się to niestety karą dla klubu, za prawdopodobnie pierwszy raz w historii użyte wiszące tifo na japońskich stadionach. Jeśli chodzi o podteksty polityczne, zdecydowana większość kibiców reprezentuje prawą stronę sceny politycznej. Najsłynniejsze przypadki o podtekstach politycznych były zawsze powiązane z dwoma klubami. Urawa Reds oraz Gamba Osaka. Baner Tylko dla Japończyków, czy incydent z bananem, mające miejsce mniej więcej w tym samym czasie, stały się przełomowymi 196
Kibic momentami dla ligi. Japońskie społeczeństwo jest bowiem bardzo konserwatywne i zamknięte. Z pewnością istnieją elementy rasistowskie, a droga do ich wyeliminowania jest długa i trudna. Liga i kluby starają się wyrzucić takie jednostki z trybun. Ostatnio z licznymi sukcesami, zwłaszcza w ciągu ostatnich 5 lat. Wciąż jednak muszą nauczyć się unikać prowokacji kibiców. Wspomniana sytuacja z bananem miała miejsce po części dlatego, że Dole, czyli największy dystrybutor owoców i warzyw jest sponsorem Kawasaki Frontale i zachęcając kibiców do przybycia na stadion, rozdawał banany przychodzącym fanom. Teraz są one dystrybuowane dopiero po ostatnim gwizdku.
197
4.6 Ueda Asahi Ueda to człowiek legenda w piłkarskim świecie. Chociaż zachowaniem i reputacją bliżej mu do Bobo, samozwańczego króla kibiców piłkarskiej reprezentacji Polski niż Bovver'a z filmu Hooligans. Nie można mu jednak odmówić miłości do tego sportu, czy jest ona poparta czysto finansowymi powodami czy nie, to swoją wiedzą może zawstydzić wielu. Wszystko zaczęło się, kiedy Asahi wylądował na wymianie studentów i zamieszkał w Wielkiej Brytanii. Tak trafił do Leeds, gdzie spędził kilka lat swojego życia (1989 – 1992). Jak sam wspomina, pierwszym szokiem był pełny stadion, drużyny która grała w tamtym czasie w drugiej lidze. W Japonii takie coś do dzisiejszego dnia nie ma miejsca podczas ligowych rozgrywek. Zakochany w nowym sporcie i drużynie, zakupił swój pierwszy trykot Leeds United. Wracając do Japonii podczas jednej z wakacyjnych przerw, Asahi dowiedział się o rozgrywanym w Tokio spotkaniu Leeds United – Botafogo. Mecz z serii World Soccer odbył się 5 sierpnia 1991 roku na stadionie Tokyo Dome. Widownia dopisała. Pełny stadion, ponad 40 000 kibiców. Pośród nich Asahi jako jedyny Japończyk w koszulce Leeds. Dzięki temu zbiegowi okoliczności, został on zauważony przez kibiców angielskiej drużyny i zaproszony do dołączenia do grupy. Później, po powrocie na kolejny rok do UK, wielokrotnie był zapraszany przez kibiców na mecze, również wyjazdowe. Swoją miłość przelał bezpośrednio na japoński grunt. Po powrocie do rodzinnego Tokio rozpoczął ruch ultras w lokalnym klubie Tokyo Gas FC, stając się rozpoznawalną osobą w środowisku i wywierając presję na lokalnych władzach, chcąc szybkiej profesjonalizacji klubu. To m.in. dzięki niemu powstał ostatecznie, znany dzisiaj wszystkim
klub FC Tokyo. Pomógł w tym również jego ojciec Genhiko Ueda, założyciel Seishin Enterprise (udziałowiec FC Tokyo). W momencie profesjonalizacji piłki nożnej w Japonii, Asahi wykorzystał swoją wiedzę i wpływy w celach zarobkowych. Założył kilka piłkarskich marek odzieżowych, zaczął seryjnie pisać książki i produkować filmy dokumentalne oraz materiały video. W pewien sposób stworzył swoje własne imperium medialne w oparciu o grupy ultras. W tym celu powstała firma Corazon. To właśnie tam wpływają wszystkie pieniądze z szeroko pojętego merchandisingu, a skoro ta jednoosobowa firma prowadzona i stworzona jest przez Asahiego, pieniądze de facto trafiają bezpośrednio z powrotem do niego - a nie na fundusz tifo czy jakikolwiek inny rozwój klubu lub grup ultras. Asahi był także jednym z założycieli Ultra Nippon, grupy kibiców reprezentacji narodowej. Również tutaj przemienił to w dochodowy biznes. Od dziesięcioleci korzystają z tych samych flag, odzieży i gadżetów. Gdzie idą w takim razie przychody ze sprzedaży wszystkich koszulek, bluz i akcesoriów z serii Ultras Nippon? Z powrotem do Corazon. Wiele osób określa jego działania jako zbliżone do działań mafijnych. Posiada on bowiem ogromny posłuch wśród kibiców, a to daje mu władzę w klubie. Często prowadzi to do groteskowych sytuacji, w których jeśli gracze FC Tokyo nie spędzają z nim czasu i odmówią wspólnej kolacji to w efekcie na trybunach kibice nie będą śpiewać pieśni na ich cześć, nawet gdyby któryś z nich trafił hattricka. Władze klubowe w pewnym momencie dały mu nawet przepustkę dla mediów, co pozwoliło mu poruszać się po klubowych korytarzach w nieco bardziej swobodny sposób. Jednak dziennikarze i pozostałe osoby z otoczenia mediów szybko zaczęły zadawać pytania i zastanawiać się co taka
osoba robi w ich towarzystwie. Unikając problemów Asahi przestał pojawiać się w niektórych miejscach, takich jak chociażby mix-zone. Oczywiście, nie można zaprzeczyć jego wkładowi w kulturę ultras, w końcu założył pierwsze grupy, zarówno w Tokio jak i w przypadku reprezentacji narodowej, ale z perspektywy czasu, wydaje się, że bardziej kieruje nim chęć bycia ważnym i popularnym dzieciakiem, z którym każdy się liczy, niż dbać o dobro kultury casual i jej rozwój.
4.7 Gamba/Urawa Historia J1 League nie jest bogata w stadionowe skandale. Oprócz pojedynczych przypadków ataków na kibiców drużyny gości, spotkania odbywają się w spokojnej atmosferze. Dzięki czemu na stadionie możemy spotkać rodziny z dziećmi, dużą ilość kobiet i jednocześnie doświadczyć pełnego pasji dopingu. Dlatego też, J1 League podobnie jak sama Japonia, od dawna cieszy się reputacją bezpiecznego miejsca. Fani drużyn przeciwnych regularnie podróżują na mecze wyjazdowe, nosząc swoje barwy bez obawy o agresję czy konfrontację z kibicami gospodarzy. Na trybunach nie ma miejsca na buczenie i gwizdy, celem jest doping swojej drużyny. W sektorach zajmowanych przez grupy ultras zobaczymy klubowe flagi i banery zagrzewające do walki. Kiedyś zdarzyły się banery jak w przypadku kibiców Consadole Sapporo, na których widniały podziękowania dla wszystkich sponsorów, za to że wspierają ich ukochaną drużynę. Większość kibiców nie różni się zatem niczym od typowego, niedzielnego kibica w Europie. Oczywiście ze względów kulturowych istnieją detale, które wyróżniają ich na tle swoich odpowiedników, jednak są to drobnostki. Nie oznacza to, że wśród pewnej normalności nie istnieją fanatyczne grupy oddanych kibiców. Dotyczy to przede wszystkim drużyn-założycieli. Dziesięć ekip, które w 1993 roku założyły ligę. To właśnie pomiędzy nimi panuje zła krew. Wśród nich przodują trzy zespoły: Gamba Osaka, Urawa Reds Diomonds oraz Kashima Antlers. A najgorętszym spotkaniem każdego sezonu jest Urawa Reds Diamnods – Gamba Osaka. To podczas tego spotkania wielokrotnie dochodziło do zamieszek. A kluby były zmuszone płacić kary nałożone przez ligę w wysokościach
20 oraz 10 milionów yen, co stanowiło rekordowe wartości jakie kiedykolwiek klub z J1 League musiał zapłacić lidze. Oprócz nienawiści tych dwóch klubów, pozostałe incydenty były, przyrównując je do skali europejskiej, drobnostkami. Kibice Kashima Antlers zasłynęli wbiegając na murawę po przegranym finale Super Pucharu Japonii w 2008 roku, co było spowodowane rażącą pracą sędziego. Głośno było też o produkcji koszulek z napisem Fuck Urawa, które miały rozzłościć kibiców rywali i sprowokować do walki. Nic jednak nie przebije nienawiści pomiędzy Urawą, a Gambą. Saitama ma problem z tym jak jest postrzegana przez resztę kraju. To nie jest modne miejsce. Powiedz komuś, że mieszkasz w Saitamie, a odpowie Ci sarkastycznie super dodając protekcjonalny uśmiech. Miasto jest często nazywane Dasaitama, gra słów polega na dodaniu japońskiego wyrazu dasai, który oznacza niefajny. Turyści, którzy tłoczą się w głównych atrakcjach Tokio, nie jadą metrem 30 minut na północ by zobaczyć Saitamę. To zwykłe przedmieścia. Mieszkają tutaj osoby, które pracują w stolicy i chcą zaoszczędzić pieniądze. To nie jest wybór stylu życia. Chociaż ten, w odniesieniu do mieszkańców tego przedmieścia Tokio, niewiele różni się od mieszkańców stolicy. Porządek i ład to cechy, które panują na co dzień. Czekając na stacjach metra, czy dworcach, wchodząc do sklepów, czy spożywając posiłek w restauracji, każdy zna swoje miejsce i jak powinien się zachować. Chociaż Saitama to w dużej mierze miasto zamieszkałe przez osoby, które przeniosły się do Tokio z małych miast lub wiosek, to podtrzymywane jest przez nich przywiązanie do tradycji i powściągliwości. Jest za to jeden z główny powód, aby wcisnąć się w zatłoczone pociągi i ruszyć na przedmieścia Tokio (tak naprawdę oddzielne miasto). I jest to piłka nożna. Saitama jest domem dla dwóch klubów J.League.
Omiya Ardija (J2 League), oraz Urawa Reds Diamonds (J1 League), czyli drużyny posiadającej największą bazę kibiców w kraju. Urawa to wielka sprawa. Ich flagi powiewają z domów na cichych podmiejskich ulicach. Przywiązanie klubu do lokalnej społeczności jest ogromne. Witryny sklepowe wypełniają plakaty największych gwiazd zespołu. Przełomowe wyniki zespołu są wyryte na ulicach. Cała Saitama jest czerwona. Liczy się tylko futbol. To miejsce, które kocha ten sport. Do tego stopnia, że zaprojektowali nawet pokrywy włazów, aby wyglądały jak piłki. A wszystko to, chociaż dotyczy sportu który dotarł z Zachodu, pielęgnować w nim lokalne więzi i tradycje. Z drugiej strony oddalona o 500 km Osaka. Miasto, do którego w 645 roku cesarz Kotoku przeniósł stolicę kraju z Nary. Powód? Dostęp do Wewnętrznego Morza Seto, który stał się zbiornikiem wodnym o ogromnym natężeniu ruchu handlowego. Zatoka Osaki stała się dzięki temu centrum gospodarczym kraju. Miasto jak i cały region kwitł nieprzerwanie, opierając swoją gospodarkę na handlu. Nawet wojna i zrównanie Osaki z ziemią nie zatrzymało tego. Dopiero reformacja Meiji, która rozpoczęła się w 1868 roku po upadku klanu Tokugawa spowodowała utratę znaczenia miasta i regionu dla całego kraju. Tokio jako kolejna stolica, stało się nowym centrum gospodarczym. Natomiast Osaka zaczęła okres stagnacji. Aby walczyć z tym miasto postawiło na przemysł. Gęste kłęby dymu unosiły się z kominów fabryk przemysłowych, a pod koniec XIX wieku Osaka była kpiąco nazywana miastem dymu, często określana jako Manchester Wschodu. Silne przywiązanie do handlu i przemysłu objawiało się też w wyglądzie grup społecznych. W okresie Edo populacja Osaki wahała się od 400 000 do 500 000 osób. Ale w mieście nigdy nie mieszkało więcej niż 1000 samurajów. W przeciwieństwie do Tokio, liczącego milion mieszkańców, ponad 80 procent
należało do samurajów. Podejście to objawia się też w kibicowaniu i podejściu do piłki, bardziej otwarta kultura i głowy, ogromna ilość obcokrajowców i kulturowy tygiel, wszystko to sprawiło, że grupy ultrasowskie które znajdziemy na stadionie są 1 do 1 odwzorowaniem europejskiej kultury i podejścia do tego sportu. Co więcej, uczestnicząc w wydarzeniu sportowym, nawet w codziennym życiu, nie znajdziemy tutaj japońskiego porządku i ładu. Osakanie, w tym też kibice, zachowują się okropnie na stacjach kolejowych i restauracjach. Wchodzą do pociągów, blokują drzwi i ignorują środki ostrożności. Jest też problem z papierosami. Nie zwracają uwagi na osoby niepalące i zirytowaliby się, gdybyś narzekał na palącą obok osobę. Chodzenie po ulicach Osaki może być denerwujące. Dla kobiety Osaka może być nawet niebezpieczna. Pociągi w Osace mają największą liczbę molestujących w Japonii, a miasto zajmuje również pierwsze miejsce w kraju pod względem drobnych kradzieży. Nawet skandale, które miały miejsce na trybunach Gamby Osaka, dla kibiców gospodarzy były normalnym zachowaniem i pokazaniem pewnej otwartości. Jednak żadna odległość ani historia nie jest na tyle duża, by powstrzymać rywalizacje miast. I tak jest, że Czerwoni Urawa ze wschodu Japonii i Gamba Osaka z zachodu niezmiernie się nie lubią. Jako dwie z największych drużyn w J.League, para ta miała liczne run-iny, które wywołały intensywną wrogość. Najsłynniejsza bitwa między drużynami miała miejsce w 2005 roku i zakończyła się naprawdę niezwykłą finałową rundą gier. W ostatnim meczu sezonu pięć drużyn wciąż mogło wygrać ligę: Cerezo Osaka, JEF United Chiba, Kashima Antlers, Urawa Reds i Gamba Osaka. Cerezo zakończył na piątym miejscu po remisie 2: 2 z FC Tokyo. JEF United pokonał Nagoya Grampus 2-1, co dało im czwarte miejsce. Kashima Antlers wyprzedził
Kashiwę Reysol zajmując dopiero trzecie miejsce. A co z Urawą? Wygrali 4:0 z Albirex Niigata. Z pewnością wystarczy, aby zostać koronowanym mistrzem? Nie. Gamba Osaka zanotował zwycięstwo 4:2, pokonując Kawasaki Frontale i zdobywając tytuł z przewagą jednego oczka nad Urawą. To było ich pierwsze mistrzostwo w erze J. League. Urawa nie musiała długo czekać na swój dziewiczy tytuł, kończąc rok później na szczycie stawki, a Gamba spadł na trzecie miejsce. Następny wyścig między parą był o drugi tytuł i odbył się w 2014 roku, po raz kolejny w dramatycznym stylu. Po przedostatniej rundzie rozgrywek ligowych Gamba i Urawa zajmowały pierwsze miejsce na szczycie tabeli, obie mając 62 punkty, rozdzielone jedynie różnicą bramek. Ostatniego dnia Gamba nie zdołała pokonać zdegradowanego już Tokushima Vortis dowożąc bezbramowy remis. W międzyczasie Urawa prowadził u siebie 1:0 z ligowym średniakiem Nagoya Grampus, który nie miał już o co grać. Jednak chwilę później nastąpiła katastrofa dla Urawy. Yusuke Muta wyrównał w 72 minucie, a Kensuke Nagai w 89 minucie wbił gwóźdź do trumny Urawy. Rywalizacja, która zaistniała na murawie przeniosła się z czasem na trybuny. Niestety zamieszki podczas spotkań nie przypominają w żadnym stopniu europejskich standardów. Wystarczy wspomnieć, że do największych awantur i najgłośniejszego skandalu, w 2008 roku, doszło na stadionie Urawy z powodu rzucenia w trybunę gospodarzy butelki z wodą. Pokaz siły zza wysokiego płotu, odgradzającego obie grupy, agresja słowna i napięta atmosfera. Nic więcej. I chociaż kluby odczuły to dotkliwie na swoich kontach bankowych, a kibiców pokazywano w wiadomościach, to daleko tym historiom do europejskich awantur. Na japońskich stadionach nigdy nie było agresji i ten obraz już raczej nigdy się nie zmieni.
Przedstawione we wcześniejszych rozdziałach rodzime subkultury, takie jak Kaminari zoku, utożsamiane były z agresją, narkotykami, jakuzą, półświatkiem, nocnymi wypadami za miasta całą ekipą i buntem. Wielu kibiców, szczególnie nowego pokolenia nie pamięta tych subkultur. Grupy kibicowskie, ultrasi, tworząc swoje ekipy korzystają raczej z dodatku zoku, wspierając się i traktując swoich członków jak rodzinę. Jednak to co odróżnia ich od swoich historycznych poprzedników, to brak powodu do buntu. Dlatego, że liga została założona tak późno, w ludziach nie istniała potrzeba buntu. Dobra sytuacja ekonomiczna, rozwój technologii, wygoda życia codziennego w ogromnych metropoliach... nie pozwalały wytworzyć w społeczeństwie tego, co kryzys i ogromne bezrobocie za czasów rządów Margaret Tatcher. Piłka sama w sobie nie wytwarza chęci walki, czy agresji. Przedstawiona jako zjawisko kulturowe w rozwiniętym kraju, który swoje najgorsze czasy ma za sobą i prężnie rośnie w rankingu światowych gospodarek, nie zaszczepi nagle w ludziach buntu. Oczywiście, dzisiejsza Japonia boryka się z wieloma problemami. Stare społeczeństwo oraz jego mocne przywiązanie do tradycji, krępujące wolność nowego pokolenia nie napawają optymizmem. Jednak wysoka jakość życia codziennego nie wywoła frustracji, która przerodzi się w agresję, którą trzeba by było wyładować podczas meczów. Chociaż nie dochodzi do agresji i walk, nie oznacza to że nie brakowało w tak krótkiej historii J.League skandali. Tutaj również prym wiodą wspomniane już kluby – Urawa Reds Diamonds oraz Gamba Osaka. Pierwszy ze skandali to historia z 2014 roku. 8 marca pojedynek pomiędzy Urawa Red Diamonds i Sagan Tosu. Po słabym spotkaniu drużyna gospodarzy przegrywa 0-1. Jednak przeciętna gra ekipy z przedmieść Tokio była
ostatnią rzeczą, o której dyskutowano w lokalnych izakayach, czy pisało się w mediach. Japanese Only, takiej treści baner zawisnął nad wejściem do najbardziej zagorzałej trybuny stadionu Saitama. I chociaż wydawałoby się niegroźny baner, który miał odstraszyć turystów przybywających licznie do Japonii w tym na spotkania najbardziej medialnej drużyny Urawa Reds od wchodzenia na sektor ultrasów, stał się powodem do dyskusji. W tym samym czasie bowiem, Japonia miała swoje zmartwienia. W narodzie do głosu zaczęły dochodzić nacjonalistyczne głosy. Japonia pogrążała się co raz bardziej w poważnych sporach ze swoimi najgroźniejszymi sąsiadami, tj. Chinami i Koreą Południową. Powód? Roszczenia terytorialne i kwestie historyczne. Model polityki bezpieczeństwa Japonii jest rezultatem ustaleń po przegranej przez ten kraj II wojnie światowej. U podstaw modelu leży zerwanie z militarystyczną przeszłością państwa i ograniczanie się do zapewnienia mu obronności. Polityka bezpieczeństwa opiera się na konstytucji narzuconej Japonii przez USA, zawierającej art. 9 o wyrzeczeniu się wojny, oraz na amerykańsko-japońskim traktacie o wzajemnej współpracy, z USA jako gwarantem bezpieczeństwa Japonii. Jednak premier Japonii Shinzo Abe urzędujący w latach 2006 – 2007 oraz 2012 – 2020 w wyraźny sposób zaczął odchodzić od takiego biegu rzeczy, głównie wskutek rosnącej potęgi Chin oraz zagrożenie płynące ze strony Korei Północnej. Wzrost nacjonalizmu ma też na celu obudzić śpiącego giganta, który pomimo ogromnego rozwoju gospodarczego i technologicznego, w aspekcie zbrojeniowym i bezpieczeństwa stoi w drugim szeregu ze związanymi rękoma. Wielu uważa, że nie przypadkowo kilka miesięcy przed wywieszeniem baneru przez kibiców Urawy, premier Abe wykonał gest, który oburzył świat. W grudniu 2013 roku, w pierwszą rocznicę
objęcia urzędu, złożył wizytę w świątyni Yasukuni, w której czci się osoby poległe za cesarza, także japońskich zbrodniarzy skazanych w procesie tokijskim (w latach 1946– 1948 Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu sądził głównie japońskich przestępców wojennych). Była to pierwsza od... 2006 roku wizyta urzędującego premiera w tym miejscu, a Abe zdawał sobie sprawę, że wywoła ona ostry sprzeciw w Chinach i Korei. I chociaż trybuny japońskich stadionów są wolne od polityki kraju, a sport nie miesza się ze sceną polityczną to w tym przypadku Japonia nie mogła ratować się zrzucając winę na czysty zbieg okoliczności. Efekt takiego skandalu musiał odbić się na klubie i kibicach. Władze obiecały gruntowne reformy, które pozwolą stłumić kłopoty z tłumem. Zakazy stadionowe otrzymało około 20 członków jednej z grup. Ostatecznie rozwiązano ponad 10 grup kibiców The Reds, w tym UB Snake, grupę odpowiedzialną za baner. To właśnie wtedy doszło do reorganizacji grup. Władzę na trybunie przejęła grupa Urawa Boys, a osoby niezgadzające się z ich polityką, poglądami (flagi Che Gevary) lub po prostu rozumieniem dopingu stworzyły swoje grupy, m.in. The Lads. Prezes zespołu zagwarantował, że zwróci swoją trzymiesięczną pensję jako dowód poczucia odpowiedzialności. Przedstawicieli ligi kazali Urawa Reds rozegrać kolejny mecz u siebie na pustym stadionie. Było to wydarzenie bezprecedensowe, bowiem po raz pierwszy w 20-letniej historii J.League mecz został rozegrany na stadionie zamkniętym dla kibiców. Przewodniczący J-League, Mitsuru Murai, powiedział, że baner zniszczył markę nie tylko J.League, ale całej japońskiej społeczności piłkarskiej. Tablice reklamowe i banery zastąpiono znakami promującymi program Narodów Zjednoczonych Sport dla Pokoju i odwołaną muzyką na wejście obu drużyn. Kibice
zważali na ostrzeżenie Urawy, aby nie zbierać się pod stadionem. Ochroniarze patrolowali obszar, który w dni meczowe jest pełen kibiców oraz straganów z jedzeniem i towarami. Kapitan Urawy, Yuki Abe, poprowadził swoich kolegów z drużyny - wszyscy w koszulkach Sports for Peace - aby złożyć zobowiązanie do walki z rasizmem. Urawa Reds, jako członek futbolowej rodziny, zobowiązują się w pełni przestrzegać zasad FIFA, aby wykorzenić rasizm, czy to dyskryminację ze względu na rasę, kolor skóry, płeć, język, religię czy pochodzenie i nie będą tolerować żadnego dyskryminującego ani obraźliwego języka lub zachowania. Do dzisiaj klub reaguje nawet na rasistowskie twitty z anonimowych kont, użytkowników podających się za kibiców Urawy, podkreślając swój sprzeciw w stosunku do rasizmu. Nie było to jednak coś nowego w historii dokonań kibiców Urawa Reds. W 2009 roku na tapetę został wzięty zespół produkcyjny telewizji, który został słownie zaatakowany. W 2010 roku, kilka butelek z piwem oraz rasistowskich haseł poszło z trybun gospodarzy podczas meczu z Vegalta Sendai. W 2013 roku, obrzucono racami klubowy autokar z drużyną Shimizu S-Pluse. Wiele grup ultras w Japonii dzierży miano punków, świrów i pełnych pasji fanatyków, jednak to ekipom Urawa Reds najbliżej do dawnego brytyjskiego wzorca ultrasów. Drugi największy skandal japońskiej piłki był dziełem kibiców Gamba Osaki. Ich największy lokalny rywal to ekipa Cerezo Osaka. Ich kibiców nazywają pig fuckers. Przydomek ten został sprytnie użyty w kontekście ich różowych strojów i sponsora będącego dużą marką zajmującą się przetwórstwem produktów wieprzowych. To właśnie w meczu przeciwko Cerezo wybuchł ogromny skandal. Ekipa ultrasów Gamby, Sledgehammer Bros użyła nazistowskiego znaku SS na fladze i swoich ubraniach. Wśród wielu
obserwatorów japońskiej piłki, symbole te można było dostrzec już dużo wcześniej. Jednak nikt nie robił z tego problemu. We wspomnianym meczu, 16 kwietnia 2017 roku, ich ilość okazała się jednak zbyt duża, aby nadal ignorować ten problem. Sam klub potwierdził że kilka lat wcześniej zwracał uwagę pewnej grupie kibiców, aby zaprzestała podobnych praktyk. Mówimy tutaj o bardzo wpływowej grupie. Sledgehammer Bros to ekipa której trzon składa się z około 80 osób. Głównie Japończyków oraz kilku obcokrajowców, z Michelem capo całej grupy. Przedział wiekowy to 18-50-letni mężczyźni. Co ciekawe również w tym skandalu znajdziemy analogiczne historie o podłożu politycznym. Tak jak w poprzednim przypadku, bohaterem jest poltyk, były premier kraju, minister spraw zagranicznych, obecnie od 2012 roku minister finansów – Taro Aso. W tym samym roku, w którym mogliśmy oglądać wzorowane na nazistowskich symbolach flagi, Aso wywołał kontrowersje po wyrażeniu podziwu dla nazistów, opisał Adolfa Hitlera jako człowieka, który zabił miliony ludzi, czego nie można pochwalić, nawet jeśli miał słuszne motywy. Nie jest to pierwszy raz, kiedy skłonny do gafy Aso poczynił kontrowersyjne uwagi na temat nazistów. W 2013 roku znalazł się pod presją, by zrezygnować, po tym, jak zasugerował, że Japonia powinna pójść za przykładem nazistów, rozważając sposób zmiany konstytucji. Krytykując brak poparcia wśród osób starszych dla rewizji powojennej pacyfistycznej konstytucji Japonii, Aso powiedział, że może się nauczyć z tego, jak partia nazistowska potajemnie zmieniła konstytucję Niemiec przed drugą wojną światową. Ponieważ zmiana konstytucji Japonii może wywołać protesty, Aso zasugerował robienie tego po cichu, tak jak pewnego dnia konstytucja weimarska została zmieniona na konstytucję nazistowską i nikt o tym nie wiedział. Dlaczego nie uczymy się z tego rodzaju taktyki?.
Również przy tym skandalu, wzrok świata skierowany na Japonię wymusił działanie na klubie i lidze. Liga nałożyła na nich grzywnę w wysokości 2 milionów jenów (13 500 funtów). Władze klubu wręczyły dożywotni zakaz i rozwiązali grupę. Jednak ostatecznie tylko mała część grupy została dożywotnio zakazana (w tym capo) i całkowicie zniknęła z kibicowskiego światka, podczas gdy znaczna większość została poproszona o dobrowolne rozwiązanie grupy, a ich zakazy uchylono w listopadzie, po czym utworzono nową grupę ultras i ponownie byli aktywni w ciągu około sześciu miesięcy. I tak oto powstała nowa grupa Gambino. Jednak to bardzo ryzykowna gra ze strony klubu, który aktualnie jest na świeczniku władz ligi. Wszystko dlatego, że mamy tutaj do czynienia z powtórką z rozrywki. Identyczna historia miała miejsce ponad 10 lat temu. W 2008 roku, podczas wspomnianego już skandalu z awanturami podczas meczu z Urawa Reds, grupa ultras Black and Blue Squad dostała zakazy stadionowe i została rozwiązana. Jednak chwilę później, na stadionie pojawiła się nowa grupa ultras, Brigatte Nazzuri, która powstała na zgliszczach poprzedniej grupy. Zasadniczo więc teraz to Gamba jako klub musi upewnić się, że nie ma miejsca na podobne historie, doskonale zdają sobie sprawę, że jeśli to się powtórzy i zostaną złapani, J.League postara się o dotkliwsze kary.
PROUD TO BE A GAMBINO
4.8 Kibic Japońskie przysłowie mówi: Ludzie nie są tacy, jak się zdają (Hito wa mikake ni yoranu mono). Media kreują historię w sposób odpowiedni do osiągnięcia swoich celów i korzyści, sprowadzają subkulturę ultras (casual) do bandy agresywnych głupków, co zawsze będzie niesprawiedliwe. Za tymi ludźmi stoi historia, tradycja, przekonania i pewien kodeks moralny. I chociaż ten ostatni, nie zawsze spisany na wzór kodeksu przeciętnego człowieka, stanowi o ich sile. W świecie nie ma przypadku. Ci ludzie chodzą po ulicach pełnych historii. Jednym z nich jest Billy, czyli założyciel grupy ultras drużyny Urawa Reds Diamonds – The Lads. <<narodziny>>Mam czteroosobową rodzinę, z rodzicami i młodszym bratem. Urodziłem się w Fukuoka, które jest rodzinnym miastem mojej mamy. To kawał drogi od mojego obecnego domu (Urawa, Saitama), prawie taka sama odległość do pokonania jak z Londynu do Rzymu. <<fukuoka>>Niestety, nie zachował się w mojej głowie żaden obraz tego miasta. W wieku dwóch lat przeniosłem się do miejsca, gdzie teraz mieszkam. Tak więc całe dzieciństwo spędziłem w Urawie, której krajobraz praktycznie się nie zmienił od tamtego czasu. Pełne bloków i mieszkań, w których żyją ludzie kochający wyścigi konne i piłkę nożną. <<przeprowadzka>>Tak naprawdę nigdy go nie poznałem. Wydaję mi się, że miało to związek z sytuacją zawodową mojego ojca… a może po prostu moi rodzice chcieli, żebym spędził dzieciństwo w Urawie, co sprawiłoby że stanę się prawdziwym draniem.
<<urawa-tokio>>Technicznie rzecz ujmując, tylko osoby związane z piłką nożną pałają do siebie nienawiścią. W końcu Tokio nie jest takim złym miejscem, można się tutaj nieźle schlać i kupić dobre łachy. Tak więc ludzie lubią wpadać do centrum. Z drugiej strony, patrząc na kwestie sportowe, sytuacja jest całkowicie odmienna. Jako kibice Red Diamonds nienawidzimy drużyny FC Tokyo, serio darzymy ich szczerą nienawiścią. Wszystko zaczęło się od spotkania pomiędzy naszymi drużynami w 2001 roku na starym Urawa Komaba Stadium. Widząc zwycięstwo swojej drużyny (mecz zakończył się wynikiem 1-3 dla FC Tokyo) kibice gości zaczęli śpiewać obraźliwe przyśpiewki w naszą stronę, doprowadzając nas do szału. Ostatecznie, po zakończonym spotkaniu Ultrasi otoczyli przyjezdnych kibiców i ich zaatakowali, a stadion stał się polem bitwy. To właśnie był pierwszy krok do naszej długiej historii i nienawiści. Innym razem, jeden z ultrasów Urawa Reds Diamonds pojechał do Tokio i zawiesił na stacji metra, położonej najbliżej stadionu FC Tokyo, baner obrażający drużynę naszych rywali i zablokował ich przejście. Od tamtego czasu, nasza nienawiść staje się coraz silniejsza, rosnąć z każdym kolejnym sezonem. <<mieszkańcytokio>>Zwykli pozerzy. Pieprzone cipy i głupie cioty. Większość z nich to ludzie którzy pochodzą spoza Tokio, głównie z obszarów wiejskich. Wystarczy jednak, że zaczynają nowe życie w stolicy i momentalnie udają rodowitych tokijczyków. Moim zdaniem to cholernie słabe. Skuszeni możliwościami przypominają ćmy, które przyciąga światło. <<dzieciństwo>>W momencie kiedy wystartowało J1 League miałem 4 lata, ale pamiętam jak wszyscy zaczęli wariować na tym punkcie. Lokalna drużyna z mojego miasta stała się profesjonalnym klubem piłkarskim Urawa Red
Diamonds, to było naturalne że ja i moi znajomi zaczęliśmy jej kibicować. Chodziło przede wszystkim o więzi lokalne, nie wiedzieliśmy nawet na początku czym jest piłka nożna, nie znaliśmy zasad gry. Wyobrażaliśmy sobie tylko, że wszystko sprowadza się do kopania piłki najsilniej jak się da. Tak czy inaczej, sposób i pasja z jaką wszyscy opowiadali o piłce, sposób jak lokalna społeczność tym żyła, zbliżył mnie do piłki. Kiedy wszyscy dookoła o niej mówią, a Ty jesteś jeszcze dzieckiem, piłka staje się dla Ciebie całym światem. <<rodzice>>Będąc szczerym to dosyć skomplikowane. Z całego serca kocham i szanuję moją mamę, ponieważ była zawsze ze mną i opiekowała się mną, nie patrząc na to co się stało albo co zrobiłem. Przeciwnie do mojego ojca. To trudny człowiek i pamiętam, że kłóciłem się z nim każdego dnia. Kończyło to się tym, że byłem pobity, albo przywiązywany do grzejnika, kiedy byłem za głośno. Złamane nadgarstki, żebra… to były ciężkie czasy. Nie nauczyłem się od niego niczego. Wszystko zawdzięczam mamie i piłce nożnej. Obecnie ich związek się skończył i nie mam ochoty go już nigdy zobaczyć. Nawet jeśli umrze, nie przyjdę na jego pogrzeb. <<czaswolny>>Będąc jeszcze dzieckiem uczyłem się gry na pianinie, ćwiczyłem karate, trochę tych zajęć było, ale to nie było dla mnie. Chodziłem na stadion obejrzeć naszą drużynę, czasami zdarzało się też obejrzeć mecz w telewizji. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy spróbować zagrać samemu. Byłem po prostu przekonany, że piłka nożna to coś co oglądasz. Kiedy miałem 9 lat, jeden z moich najbliższych przyjaciół poprosił mnie, żebym dołączył do naszej lokalnej drużyny i spróbował w końcu zagrać. Na początku szło mi całkiem dobrze, mając 16 lat grałem w jednej z najlepszych szkolnych drużyn. Niestety często kłóciłem się i walczyłem z
sędzią oraz trenerami, więc musiałem opuścić drużynę. Już wtedy byłem należałem do Urawa Ultras i chciałem przede wszystkim chodzić na mecze, a nie grać, więc nie żałowałem tego. Po latach spróbowałem jeszcze gry w Sunday League dla drużyny znajomych, ale wkrótce odszedłem na emeryturę, miałem wtedy 25 lub 26 lat. Tak, byłem jeszcze młody i zastanawiasz się pewnie, dlaczego wybrałem emeryturę. To dlatego, że nie byłem w stanie wstać na poranne spotkania, nikt nie mógł mnie dobudzić. <<pierwszymecz>>Niestety, nie pamiętam dokładnie kiedy to było i jaki to był mecz. Nadal jednak pamiętam, jak bardzo byłem podekscytowany kiedy po raz pierwszy odwiedziłem na stary stadion, nasz dawny dom – Komaba Stadium. Było naprawdę ciężko zdobyć wtedy bilety, były praktycznie nie do dostania. Na szczęście ojciec mojego przyjaciela, załatwiał bilety i udało mu się zorganizować jeden dla mnie, zabierając mnie później ze sobą. Miałem wtedy 5, może 6 lat. Światła reflektorów, tsunami czerwonych flag, które przechodziło przez trybuny i ryk kibiców… będąc szczerym, pierwsze co poczułem to strach, ale jednocześnie zawładnęła mną fascynacja tą niezwykłą atmosferą i nie mogłem oderwać wzroku od naszej trybuny wschodniej. Ostatecznie to ona wygrała i sprawiła, że zdecydowałem się wejść w to środowisko już w wieku szkolnym. <<inspiracjetokio>>W żadnym stopniu. Oczywiście, miasto jest dość interesujące i fascynujące, przyznaję że można tam znaleźć bardzo dobre restauracje, puby i miejsce z muzyką na żywo. Sam byłem na Uniwersytecie w Tokio i aktualnie nadal pracuję w tym mieście, ale wszystko psują ludzie tam mieszkający, ludzie których szczerze nienawidzę, pozerzy, których opisałem wcześniej.
<<urawa>>Przyjaźnie, kumple… moja piłkarska rodzina. Zawsze będę lojalny wobec klubu i kocham go z całych sił, ale piłka nożna bez kumpli traci sens. To oni są najważniejszym powodem, dla którego idę w weekend na stadion. <<sektorultras>>Będąc z Tobą szczerym, nie mamy żadnych zasad, które są gdzieś spisane i mamy je przestrzegać. Po prostu nienawidzimy współczesnych trendów, które opanowały świat, również ten piłkarski. Rzeczy takie jak siedzenie na trybunie bez dopingowania swojej drużyny, robienie sobie selfie i prowadzenie rozmów w czasie trwania meczu. Cokolwiek co sprawia, że możemy dostrzec brak zaangażowania, jest źle postrzegane. Jaki jest twój cel, skoro już zapłaciłeś pieniądze za bilet i masz przyjść na stadion? Jasne, chcesz obejrzeć mecz ale też wesprzeć swój ukochany klub, prawda? Jeśli masz ręce, podnieś je w powietrze zamiast trzymać w dłoni telefon. Zamiast rozmawiać z innymi osobami, dołącz do wspólnego dopingu i śpiewaj wraz z pozostałymi. To proste, prawda? Jeśli nie stać cię na takie rzeczy, wykup sobie subskrypcję na Netflix i baw się dobrze leżąc na kanapie. <<ultras>>Aktualnie w klubie są cztery grupy ultras i kilka normalnych grup kibicowskich, wszystkie zlokalizowane na trybunie północnej stadionu. Sam należę do dwóch grup, LADS oraz Urawa Casuals. Mamy około 50 aktywnych członków, a naszą grupą dowodzi lider, pod nim jest dwóch kapitanów, a niżej kilku młodych menedżerów. Na samym dole znajdują się pozostali członkowie. Jesteśmy drugą co do wielkości grupą w klubie. Największą jest Urawa Boys. To właśnie do niej należy capo. Jest to zarazem najstarsza grupa w Urawie, powstała w 1997 roku.
<<thelads>>Niestety, nie mogę wiele mówić o wewnętrznych sprawach. Pozwól tylko, że wyjaśnię jedną sprawę. Mieliśmy czternaście grup/organizacji ultras i nazwaliśmy je Curva Est. Każda z nich została jednak rozwiązana po incydencie w 2014 roku. Po latach zdecydowaliśmy się utworzyć nowe grupy ze starymi członkami i nowymi twarzami. Efektem tego w 2017 roku powstały nowe struktury. Ostatecznie wszystkie kluby potrzebują odpowiednich grup, aby wydobyć to, co najlepsze z tej kultury. <<zoku>>Nie widziałem tych grup wśród ludzi mojego pokolenia. Wydaje mi się, że wszyscy oni zniknęli w latach 80. lub 90., ale czasami można spotkać gangi motocyklowe (Bousou-zoku) na wsi. Mój ulubiony? Szczerze mówiąc, to nie są moje klimaty. Dla mnie wyglądają podejrzanie i tandetnie. W moim pokoleniu nikt o nich nie mówi. Powiedziałbym, że starsi członkowie naszych grup mogli do nich należeć, kiedy byli młodzi, zanim dołączyli do Urawa Ultras. <<pozostałegrupy>>Najpierw, pozwól mi wyjaśnić czym jest Zoku. Przede wszystkim to określenie zorganizowanej grupy, często używane przez nas w kontekście gangu. Sami jednak nie nazywamy się tym pojęciem, po prostu brzmi zbyt anachronicznie, a przez to tandetnie. Zamiast tego używamy w Japonii anglicyzmów różnego rodzaju, dlatego sami nazywamy się grupami, firmami, czy po prostu ultrasami. Na ogół ludzie nazywają nas chuliganami, ale nie rozumieją tego terminu i nie znają innych zwrotów. Moim zdaniem subkultura casual i takie grupy jak wymienione przez Ciebie wcześniej mają inne tradycje. Kultura casual wywodzi się z takich grup jak Mods, Skins, Perry Boys, czy Scallies i przede wszystkim jest częścią piłkarskiej kultury. Z drugiej strony możemy znaleźć pewne podobieństwa
pomiędzy nimi, a japońskimi przykładami. W końcu każda z nich została stworzona przez młode pokolenia, dzieciaków, które zaczęły kupować stylowe ciuchy za własne zarobione pieniądze i łączyć się w grupy podobnych sobie. Wszyscy martwili się o przyszłość, żyli pełni społecznych obaw, potrzebowali więc miejsca i ludzi, pośród których mogliby być sobą, czuć się swobodnie, bez myślenia o przyszłości i rodzicach. Nie możesz zmienić swojego rodowodu, ale możesz stworzyć swoją grupę znajomych, z którymi chcesz spędzać wolny czas i z którymi się utożsamiasz. <<dzieńmeczowy>>Spotkania wyjazdowe to szczególne dni w kalendarzu i przejawia się to w prawdziwej żądzy do wyjazdów. Co prawda wyjazdy w czasie trwania sezonu J1 League nie są takie złe, ale to mecze wyjazdowe podczas Azjatyckiej Ligi Mistrzów są wyjątkowe i mówimy tu o totalnie innym poziomie. Absolutny top. Podróżowaliśmy już do Chin, Korei Południowej, Tajlandi, Arabi Saudyjskiej itd. W każdym z tych krajów traktowano nas jak terrorystów i gotowano nam ciepłe powitanie. Kiedy poleciałem do Szanghaju w 2007 roku, wraz z naszą grupą zabraliśmy ze sobą banery, flagi i maszty do nich. Zresztą tak jak to zawsze robimy. Następnie chińska policja zatrzymała nas przed bramą wejściową na stadion i próbowała zabrać nasze rzeczy. Negocjowaliśmy z nimi i ostatecznie przynieśliśmy wszystkie nasze rzeczy na stadion, ale pozwolono nam wejść na stadion godzinę przed rozpoczęciem. Kiedy wyjechaliśmy do Pekinu w 2019 roku, chiński rząd zmusił nas do podróżowania na stadion czarterowymi autobusami. Dotarliśmy na stadion 5 lub 6 godzin przed rozpoczęciem meczu i zostaliśmy otoczeni przez siły zbrojne. Weszliśmy na stadion po kontroli bezpieczeństwa, ale nie mieliśmy nic do roboty przed jego rozpoczęciem, ponieważ klub w Pekinie ograniczył nasze możliwości do wniesienia jednego banera i bębna (normalnie wchodzimy na trybunę z 40-50 banerami i
używamy 4 bębnów). Mieliśmy więc 5 godzin wolnego czasu do rozpoczęcia spotkania. Na stadionie nie było jednak piwa i alkoholu. Piłka nożna bez piwa to pieprzona groteska. Ponadto byliśmy zmuszeni zostać na stadionie do 23:00 (mecz rozpoczął się o 20:00). Nie muszę chyba dodawać, że później ruszyliśmy czym prędzej do pubów. <<bejsbol>>Niestety, obawiam się że baseball jest najbardziej rozpoznawalnym sportem w Japonii. W końcu historia zawodowego baseballu w naszym kraju rozpoczęła się już w latach trzydziestych XX wieku. Z drugiej strony, J1 League wystartowało w latach 90-tych. Efektem tego baseball jest tutaj mocno i głęboko zakorzeniony. Sam jednak nie zwracam uwagi na popularność i sławę jaką cieszy się baseball. W mojej opinii to sport, którego kibice są zwykłymi pałami. Dlaczego? Baseball to po prostu sport gdzie zapuszczone, tłuste świetnie machają kijami, prawda? Nie mam ochoty być taką ciotą. Dobra żarty na bok, po prostu cieszę się piłką nożną, dniem meczowym i nie dbam o innych. Z pewnością programy telewizyjne i media publikują głównie tematy związane z baseballem, ale nie oglądam telewizji, więc to nie jest mój problem. <<rytuały>>Ruszamy na stadion 5 godzin przed rozpoczęciem meczu (2 godziny przed otwarciem bram wejściowych), aby ozdobić stadion banerami. Kiedy robimy coś większego np. tifo, musimy przeważnie stawić się na 6 lub 7 godzin przed rozpoczęciem spotkania (zależy oczywiście od projektu i tego, co robimy). Bylibyśmy w stanie ogarnąć się ze wszystkim nieco później, już po otwarciu bram i wejściu kibiców na stadion, ale nie chcemy, aby ultras przeciwników widzieli, jak przygotowujemy transparenty i flagi. Chcielibyśmy pokazać im różnicę między nami, dlatego wszystkie banery ustawiamy przed otwarciem bram wejściowych.
<<rok2014>Jeden z członków Urawa Ultras wywiesił przed wejściem na nasz sektor baner z napisem Japanese Only. Za karę Urawa rozegrał mecz za zamkniętymi drzwiami i wszystkie Urawa Ultras zostały rozwiązane. W tamtych czasach widzieliśmy nieraz na naszej trybunie tego typu awanturników, którzy okazywali się agentami pod przykrywką albo dziennikarzami. To powodowało totalny chaos. Będąc jednak szczerym, mieliśmy wtedy szczególne problemy z turystami z zagranicy. Kibice w Urawie i członkowie grup Ultras, nie mówią w innym języku niż japoński. Rodzi to wiele nieporozumień i stwarza kłopoty. Turyści często próbowali dostać się na nasz sektor, ze swoimi aparatami i robić zdjęcia, czy nagrywać na wideo nasze oprawy i doping. Szczerze tego nie lubimy, a rosnąca w czasie spotkania adrenalina nie pomaga. Dlatego łatwo sobie wyobrazić jakie mogą być tego skutki, prawda? Tak czy inaczej jeden z Ultrasów wywiesił ten haniebny baner. Rozumiem, że to było nie do przyjęcia, ale z drugiej strony miało to na celu ochronę naszego terytorium i sprawić, że pozostaniemy właściwymi w tego słowa znaczeniu Ultrasami. <<rasizm>Moja odpowiedź brzmi: tak. W każdym kraju i społeczności znajdzie się jakiś głupek. Jak już mówiłem, jeden z Urawa Ultras wywiesił rasistowski baner w 2014 roku. W tym samym sezonie fani Yokohamy F. Marinos machali bananami w kierunku ciemnoskórego piłkarza drużyny przeciwnej. W 2017 roku Gamba Osaka Ultras użył flag, których projekt pochodził od nazistowskiego symbolu SS. Nie zmienia to faktu, że sami gościliśmy na naszych trybunach gości z Polski, Anglii, Włoch, Szwajcarii, Niemiec, Francji, Węgier, Chin, Korei Południowej, Singapuru i całego świata, a nasza firma zaprzyjaźniła się z różnymi grupami. Nie mamy wpływu na przeszłość, ale z pewnością możemy zmienić przyszłość.
<<oldgeneration>>Zgadza się, szanuję Dol’a (przyp. red. legenda trybun, jeden z założycieli kultury ultras i twórca pierwszej grupy) i pozostałych członków pierwszego pokolenia Urawa Ultras. W końcu to oni położyli podwaliny pod kulturę casual w Japonii, rozpoczynając nowy rozdział w naszej historii. Pamiętajmy też jakie to musiało być trudne, zaczynając coś takiego na piłkarskiej pustyni. Kiedy byliśmy dzieciakami, mam na myśli przedstawicieli mojego pokolenia, byliśmy nimi zafascynowani, szczególnie widząc ich na stadionie. Zrobili z nas ultrasów i zaszczepili miłość do piłki. Chylę przed nimi czoło. <<następnepokolenie>>Starsi oraz moje pokolenie interesuje głównie brytyjska kultura, mam na myśli muzykę, ciuchy i piłkę nożną. Młodsze pokolenia nie siedzą w tym tak mocno, cenią bardziej kulturę ultras niż casual. <<redtwilight>>Tak, oczywiście, że dobrze to pamiętam. Oglądałem to spotkanie w telewizji i Urawa po raz pierwszy w swojej historii spadła do niższej ligi ze względu na wynik ostatniego spotkania sezonu. Czułem, że to koniec świata. Niektórzy ludzie mówią obecnie, że musimy zostać zdegradowani, aby zreformować drużynę i strukturę klubu, jednak nie mogę się z nimi zgodzić. Nie chcę już więcej odczuwać podłych dni, zbyt dobrze pamiętam jaki ból temu towarzyszy. <<izakaye>>Nasze wyjścia do izakayas, zależą od tego kiedy kończymy spotkania. Zwykle opuszczamy stadion dwie godziny po ostatnim gwizdku. Ma to związek z zebraniem banerów, posprzątaniem sektora. Odbywamy też, jeszcze na terenie stadionu, spotkania organizacyjne w sprawie następnego meczu. Więc w kwestii wyjść najbardziej sprzyjają do tego kolejki, w których gramy w godzinach popołudniowych. Ponieważ nasz stadion znajduje się poza
miastem, wokół niego nie znajdziesz tak naprawdę dobrych Izakayi. Sami jeździmy zwykle do miasta na piwo. Dyskutowanie o nadchodzących meczach, planowanie nowych banerów, albo po prostu żeby się napić i odprężyć po meczu. Dodatkowo nowe twarze starają się, aby ich imiona znane były starszym członkom oraz właścicielom Izakayi. Moje ulubione miejsce to Aaron niedaleko stacji Urawa. To nie jest klasyczna japońska Izakaya, ale porządny brytyjski pub, corocznie nagradzany nagrodą The Best Guinness Pub, serwujący najlepszego Guinessa w okolicy. Nie przypadkowo możesz znajdziesz tam naklejki Urawa Casuals i Urawa Hammers na ścianach w pubie. <<flugelsfollies1998>>Moim zdaniem była to największa walka kibiców z zarządem swojego klubu jakakolwiek miała miejsce w historii japońskiej piłki. Ale dzisiaj nie ma już śladu po Flugels Follies, więc samo wydarzenie w żaden sposób nie wpływa na japoński futbol w obecnej formie. Najsłynniejszą w obecnych czasach próbą walki z JFA (Japan Football Association), był moment kiedy kibice sprzeciwili się wprowadzeniu systemu dzielonego sezonu w 2013 roku. Celem federacji była chęć zarabiania jeszcze większych kwot wynikających z reklam. Sprzeciw wobec tego żałosnego i skomplikowanego systemu zgłaszali głównie Urawa Ultras. Wywiesiliśmy banery z napisem: „J1 League pożera naszą piłkę nożną” „Dobrze pić kufle pełne forsy zarobionej na zabijaniu japońskiej kultury piłkarskiej?” Masa takich banerów pojawiła się też na Stadionie Narodowym w 2013 roku. Ostatecznie JFA zignorowała te głosy i potwierdziło, że wprowadzi system w sezonie 2015 i 2016 (przyp. red. W 2015 roku J1 League Division 1 została przemianowana na J1 League. Również format turnieju został zmieniony na system składający się z trzech etapów. Sezon został podzielony na dwie rundy, po których nastąpił trzeci etap mistrzowski. Trzeci etap składał się z trzech do pięciu
zespołów. Zakwalifikowali się mistrzowie każdej rundy oraz trzy najlepsze zespoły w przekroju całego sezonu. Jeśli obaj zwycięzcy etapów zajęli miejsce w trzech najlepszych drużynach sezonu, do etapu mistrzowskiego zakwalifikowały się tylko trzy drużyny. Następnie drużyny te wzięły udział w fazie play-off, aby wyłonić zwycięzcę ligi.). System ostatecznie zlikwidowano już w 2017 roku. Przyznając się po części do swojego błędu. Zwykłe pieprzenie. <<przemoc>>Oczywiście w Japonii można spotkać się z brutalnymi wydarzeniami. Dobrym przykładem są zamieszki, które Urawa Ultras wywołała przeciwko Gamba Osaka na stadionie Saitama w 2008 roku. W innych przypadkach, kiedy Urawa Ultras wyjeżdżała na mecze wyjazdowe, czasami ruszaliśmy na trybunę gospodarzy i usuwaliśmy ich banery, aby zrobić miejsce na nasze własne banery. Oczywiście, ultrasi drużyny przeciwnej próbowali się odegrać, ale dobrze o tym wiedzieliśmy i czekaliśmy na nich sprawiając im niezły łomot. Jednak, jak zdajesz sobie sprawę, japońskie społeczeństwo i JFA są cholernie surowi w kwestii kłopotów i są absolutnie wyczuleni pod względem brutalnych incydentów. Jeśli zostaniesz zidentyfikowany przez CCTV masz przejebane. Dostaniesz dożywotni zakaz na wszystkich stadionach w Japonii, zostaniesz aresztowany i stracisz pracę. Co do reszty krajów w Azji, powiedziałbym że Malezja i Indonezja, a nie Tajlandia wiodą prym. Niektórzy koledzy z Malezji i Singapuru powiedzieli mi, że banda wariatów, którzy chcą po prostu walczyć, idzie na mecze reprezentacji narodowej i tam dają ucisk swoim potrzebom. Reprezentacja jest w ich przypadku lepszym rozwiązaniem, z powodu surowych przepisów lig krajowych.
<<przyszłość>>Po pierwsze, obecnie największym wyzwaniem jest wykonywanie naszej pracy jako Ultras w okolicznościach COVID-19. Jak wiecie, teraz dla klubów jest bardzo trudny i ciężki czas. Oczywiście dla Ultras też. J1 League wznowi sezon 4 lipca i wszystkie kluby będą rozgrywać mecze za zamkniętymi drzwiami. Dlatego Urawa Ultras szukała sposobu na polepszenie atmosfery w tej sytuacji i zapytała klub i JFA, czy Ultras i kibice mogą jak zwykle ozdobić swój stadion banerami. Jednak JFA odrzuciło naszą prośbę, ponieważ wszystkie kluby poza Urawą zgodziły się z ograniczeniem wyświetlania banerów, a najwyraźniej Ultras z innych klubów zgodził się na to. To pieprzony żart, prawda? Cholerni tchórze. Dosłownie całkowicie zaprzedali swoje dusze... Covid-19 ujawnił, że są tylko pieprzonymi pozerami. Jednak nie w naszym przypadku. Nic nas nie powstrzyma i zdecydowanie szukamy najlepszych sposobów radzenia sobie w tych trudnych chwilach. Po drugie, kolejnym dużym wyzwaniem jest pozbycie się w J1 League kultury kopiuj-wklej. Nasza firma Urawa Casuals powstała w 2008 roku i jest pierwszą firmą casualową w Japonii. Po latach kultura codzienna stała się dobrze znana w Japonii również w ostatnich latach, a na japońskich tarasach można spotkać dziwaków, którzy noszą zwyczajne clobber (widziałem moby w swobodnym clobberie z Kashiwa Reysol, Gamba Osaka, Cerezo Osaka, Sagan-Tosu w najwyższej klasie J1 League). Pozwólcie, że opowiem wam o nich zabawną historię. Sklep ze zwykłymi clobberami w Osace opublikował na Instagramie zdjęcie zwykłych ludzi Cerezo Osaka. Na zdjęciu jeden z nich miał na sobie kurtkę Stone Island i Nike Air Max i pozował dumnie. To żart, prawda? Są zadowoleni z noszenia butów z Stone Island i nie wykopują haniebnie kultur. Fani Yokohamy F. Marinos stworzyli baner z logo kompasu Stone Island, ale nie są to zwykli ludzie.
Znalazłem ich tweety i najwyraźniej używają słynnego logo, ponieważ używają go zagraniczni gsupporters. Zastąpili oryginalne litery Stone Island na Yokohama Fans 045 h (045 to numer kierunkowy w Jokohamie). Co za bzdury. Jestem pewien, że to dziwne i przerażające. Wyrzucenie tych pozerów z luźnej kultury i uczynienie mojej firmy lepszą i właściwą to kolejne duże wyzwania. <<praca>>Wszyscy w moim biurze myślą, że jestem szalonym facetem zakochanym w piłce nożnej i nie obchodzi ich to. Po prostu zwykli Japończycy nie znają kultury ultras, czy casual, a ja nie powiedziałem im, co robię na stadionach i poza nimi. Nie dodałem swoich współpracowników w swoich social mediach. Niektórzy z nich mówili tylko, że czują się zazdrośni, ponieważ nie mają w swoim życiu takiej pasji, tak jak ja. Ciekawe co w takim razie robią w weekendy. Ze względu na brak podstawowej wiedzy, czasami nazywają mnie chuliganem dla żartu, ale nie wiedzą, co robię na stadionie i poza nim. Tym bardziej nie znają moich wizyt we wschodnim Londynie. <<igrzyska>>Teraz jest lipiec 2020 roku, a igrzyska olimpijskie zostały przełożone na przyszły rok. Banery i plakaty zostały usunięte i nikt o tym nie mówi z powodu okoliczności pod Covid-19. Igrzyska olimpijskie mnie od początku nie interesują, a ten kraj nie wydaje się być kompletny. To tylko moja opinia, wydaje się, że trudno jest zorganizować igrzyska w tej sytuacji i nikt nie byłby szczęśliwy, nawet gdyby w przyszłym roku ruszyli do przodu. Lepiej jest odwołać Igrzyska Olimpijskie w Tokio przez MKOl.
Fotografia
5.1 Autor Znalazłem swoje miejsce na Ziemi - powtarzam to zdanie z uporem maniaka każdemu, kto pyta mnie o Japonię. Nie potrafię jednak wyjaśnić wprost swojej fascynacji, bo to zbyt złożone. Kocham ten kraj. Czuję się w nim dobrze i bezpiecznie. Imponuje mi skromność Japończyków i wartości, którymi się kierują w swoim życiu. Uwielbiam Tokio, chociaż byłem w wielu japońskich miastach. Yokohama, Osaka, Kyoto, Kamakura, Nagoya, Takayama, Hakodate, Sapporo, Odawara, Hiroshima, Kobe, Naha, Fukuoka. Jednak to właśnie na ulicach Tokio czuję się jak w domu, w którym planuję zamieszkać na stałe. Zbiór przedstawionych poniżej prac to moje spojrzenie na fotografię uliczną. Historie, które przez 15 lat mojego podróżowania napisała codzienność japońskich ulic. Złapane chwile, jak bóstwa kami, często przelotne i niewidoczne ludzkim okiem. Od nocnych koncertów karaoke po targi rybne, każdy kadr przedstawia szczególny moment, uchwycony w obiektywie mojego aparatu. - Marcin Stawny. Prawda ma tylko jedną twarz, ale wiele masek.
231