Matchday Magazine 12/2017

Page 1

OFFICIAL MAGAZINE 12/2017

MUSIC

-

FOOTBALL

-

ART




OFFICIAL MAGAZINE 12/2017

Portrait 6 - 7 Pub 8 - 9 Let's Talk 10 - 15 Man On 16 - 17 Special Graphic 17 - 18 Casual Classic 20 - 23 Pills'n'Thrills 24 - 29 Awaydays 30 - 35 Postcard from the FA Cup 36 - 41 The Captain 42 - 45 Let’s Go 46 - 55 Small-sided Game 56 - 59 Fashion at the Stadium 60 - 67 Scotland Trip 68 - 73 Back Up 74 - 77 The Stands 78 - 79 Upcomming 80 - 81 Line Up 82 - 83

4


Matchday Official Magazine Est. 2016 Redaktor naczelny: Dawid Szałankiewicz Oprawa graficzna: Kacper Sokół Okładka: Marcus Reed Ilustracje: Kacper Sokół Marcus Reed Michelle PAM

Logo: Maciek Rogało Teksty: Dawid Szałankiewicz Błażej Falkus Kuba Pogorzelski Kacper Sokół

5


YO U H AV E T O

LO O K AT

THINGS T H AT H A P P E N E D I N YO U R

LIFE

AND ASK

WHY

- T H AT C O M E S A R O U N D . 6


G L E N N

H O D D L E Grafika: Kacper Sokół

7


PUB

W H A T

Hello Mike To chyba najważniejsze news ostatnich miesięcy - The Streets rusza z trasa koncertową na początku przyszłego roku. Szcześć lat od czasu premiery ostatniego albumu, piętnaście od genialnego debiutu Original Pirate Material. Mike wraca i wszystko wskazuje na to, że ma się dobrze. Osobiście śledzę na bieżąco jego instagrama, gdzie co by nie mówić, śmiga od klubu do klubu i dobrze się bawi. W tak zwanym międzyczasie założył nowy projekt Tonga Balloon Gang, gdzie wspólnie z Murkage szuka nowych brzmień. Totalny odlot zapewnił mu projekt The Darker The Shadow The Brighter The Light. Wszystko to jednak jest niczym, gdy będzie nam dane usłyszeć na żywo klasyki takie jak Blinded By Lights, czy Fit But You Know It. Tak więc jeżeli siedzicie obecnie na Wyspach albo planujecie się tam wybrać na początku przyszłego roku to obowiązkowo rozejrzyjcie się za biletami. Londyn, Manchester, Birmingham, Glasgow i Leeds - do tych miast zawita Mike ze swoją bandą w kwietniu 2018 roku. My już zbieramy kasę i obowiązkowo musimy się pojawić na jednym z tych koncertów, w końcu Mike to główny bohater naszego pierwszego numeru, fajnie byłoby załapać się na jego autograf na okładce zeszłorocznego numeru. England Great Again Przed nami zbliżające się Mistrzostwa Świata w Rosji. Osobiście jestem bardzo ciekaw jak poradzi sobie w nich reprezentacja Synów Albionu. Nie oczekuję, tak jak zapewne cały kraj - medalu, ale liczę na dobrą grę. Wyniki mają przyjść na kolejnej imprezie tej rangi. Skąd takie stwierdzenie? A no dlatego, że obecnie owoce szkolenia zbierają reprezentacje młodzieżowe. System EPPP odniósł ogromny sukces i to trzeba oficjalnie przyznać. Tylko w tym roku wygrali: MŚ U17, MŚ U20, ME U19, zajęli drugie miejsce podczas ME U17, a najstarszy rocznik, który czerpał z tego systemu najmniej podczas Mistrzostw Europy U21 w Polsce doszedł do półfinału. Tym bardziej zachęcam do ponownego sprawdzenia naszego czerwcowego numeru i tekstu przygotowanego przez profil SkauciUK na temat systemu EPPP. Rośnie złote pokolenie chłopaków, które może zdominować rozgrywki na długie lata.

8

T O

Wszyscy zadają sobie jednak jedno pytanie, czy ta zdolna młodzież dostanie szansę na grę w klubach Premier League. Moim zdaniemoczywiście. Przykłady obecnych etatowych reprezentantów: Kane, Ali, Dier, Stones, Rashford, Sterling, pokazują że jeżeli masz odpowiednie umiejętności to dostaniesz szansę, w końcu wspomniana szóstka stanowi obecnie o sile trzech najlepszych klubów Premier League. Young Managers Skoro wszyscy prorokują złote pokolenie zawodników w Anglii, to wiele osób podkreśla pewną kwes e związaną z trenerami. Mianowicie o dawanie szans młodym trenerom, szczególnie byłym profesjonalnym zawodnikom. Próżno szukać pośród najlepszych drużyn Premier League trenera z Anglii. Mourinho, Guardiola, Poche no, Conte, Puel to tylko przykłady tego, że bogate kluby boją się zaufać komuś nowemu. Nie tak dawno poruszał ten temat Kevin Nolan na łamach Guardiana, który udzielił wywiadu i opowiedział jak wygląda jego obecna praca. Dla tych, którzy nie śledzą jego dalszej kariery - po wspaniałych latach w West Hamie został grającym trenerem ekipy No s County i uratował ich w ostatnim sezonie przed spadkiem. W wywiadzie opowiada, że czasami zostaje nawet do późnego wieczora w klubie, próbując wnieść swoją drużynę na wyższy poziom, a przy okazji samego siebie. Marzy mu się być trenerem, w którymś z topowych klubów w Anglii, prowadzić klub w europejskich pucharach. Problemem jest jednak to, że przy takich pieniądzach w lidze, raczej nikt nie zaryzykuje i nie da mu szansy, a na swoją kolej przecież czekają jeszcze większe postacie jak chociażby Ryan Giggs.


W H A T

T O

„The Ba le” Paul O'Connell

W H A T

T O

The Hollow Crown/TV Series Ne lix biorąc się za serial The Crown stworzył coś wspaniałego. Historia obecnie panującej Elżbiety II to perełka wśród i tak świetnych serii amerykańskiego giganta. Ósmego grudnia premierę ma drugi sezon i wszystko wskazuje na to, że powinno być jeszcze lepiej. Jeżeli jesteście fanami tego serialu to zachęcamy was do sięgnięcia jeszcze głębiej i cofnięcia się o kilkaset lat. The Hollow Crown, czyli starszy brat The Crown to produkcja BBC, która jest adaptacją kronik Szekspira. Opowiada ona o losach władców Anglii, zaczynając od Ryszarda II, poprzez Henryka IV, V, VI, kończąc na Ryszardzie III. Jeżeli chodzi o obsadę to mamy tutaj śmietankę wyspiarskiej sceny aktorskiejJeremy Irons, Tom Hiddleston, Benedict Cumberbatch, Ben Whishaw, każdy z nich odnajduje się w swojej roli doskonale. Genialne kos umy, oryginalny szekspirowski tekst… wszystko to sprawia, że jeżeli macie ochotę nieco zaczerpnąć kultury - to tutaj otrzymujecie ją na najwyższym poziomie. Harry Brown/Film Na początku było trochę kultury, to czas teraz na nieco mroczniejsze klimaty i konkretny thriller. Wszystko to dostajemy na talerzu zaserfowanym przez Daniela Barbera. Historia emerytowanego marines, który mieszkając w Londynie opiekuje się ciężko chorą żoną, a wolny czas spędza ze swoim jedynym przyjacielem Leonardem. Żyjąc w niebezpiecznej dzielnicy, na co dzień widzi otaczające go zło i brud tego miasta, za które w znaczący sposób odpowiada lokalny gang. Kiedy z ich ręki ginie jego przyjaciel, a dodatkowo Harry traci swoją żonę - postanawia wytoczyć wojnę krnąbrnym małolatom. Walka z samym sobą, przeszłością i wszechobecna bezsilność, sens zemsty i jej skutki- Harry Brown to doskonałe kino trzymające w napięciu podczas jednego z zimowych wieczorów. Mr Calzaghe/Documentary Za sprawą jednego z lepszych dokumentów jakie dane było mi obejrzeć, wracamy do tematyki sportu. Mr Calzaghe to opowieść o jednym z najlepszych pięściarzy w historii zawodowego boksu. Walijczyk Joe Calzaghe, bo o nim mowa, jako jeden z nielicznych zakończył swoją karierę będąc niepokonanym. Rekord 46-0-0 robi wrażenie, pamiętając że aż 32 walki wygrane zostały poprzez nokaut. Podczas oglądania jesteśmy świadkami jego drogi po chwałę. Prowadzony od najmłodszych lat przez swojego ojca pokonuje kolejne przeciwności, aż do momentu kiedy zdobył pasy wszystkich najważniejszych organizacji w kategorii super średniej - WBC, WBA, IBF i WBO. Boks to bardzo specyficzny sport, trenując jesteś skazany na samego siebie, stając się przy okazji swoim największym przeciwnikiem, z którym toczysz najcięższe pojedynki... i to właśnie o nich w głównej mierze jest ten dokument.

Irlandia żyje rugby, tak jak zresztą znaczna część Wysp. I jeżeli legenda tego sportu wypuszcza autobiografię, to jest obowiązkiem każdego zapoznanie się z nią. Paul O'Connell to były kapitan Bri sh and Irish Lions, zespołu rugby który zwoływany jest co cztery lata, a tworzą go zawodnicy z Anglii, Szkocji, Irlandii i Walii. Tak się składa, że ostatni raz miało to miejsce w tym roku. Tym bardziej zachęcam do zapoznania się z jego historią. W Irlandii uznawany za najlepszego zawodnika rugby tego kraju i najlepszego na swojej pozycji (wspieracza) na świecie, nic w tym dziwnego w końcu poprowadził swoją reprezentację do pierwszego w historii triumfu w Pucharze Sześciu Narodów. Sama książka to doskonały opis tego co składa się na osiągnięcie sukcesu, definiowanego przez Paula, jako: Success is peace of mind which is a direct result of self-sa sfac on in knowing you made the effort to become the best of which you are capable. „Brave New World” Guillem Balague Jeżeli najlepszy hiszpański dziennikarz bierze się za napisanie biografii jednego z najlepszych trenerów w Premier League to musi wyjść z tego coś dobrego. Książka jest jeszcze świeża na rynku wydawniczym, ale recenzje jakie zbiera są bardzo pochlebne. Guillem próbuje odkryć przed nami fenomen jakim stał się zespół Kogutów, który pod wodzą Argentyńczyka od kilku sezonów stanowi o sile angielskiej ekstraklasy i stale walczy o wymarzony tytuł mistrzowski. Biografia przepełniona jest emocjami, którymi otwarcie dzieli się Poche no. Opowiada o waleniu pięścią w telewizor podczas oglądania przegranych spotkań, kałuży łez podczas podejmowania decyzji o opuszczeniu Świętych. Wiele poświęca też swojemu idolowi, którym był Sir Alex Ferguson. Otwarcie przyznaję, że do dzisiaj pamięta każde słowo z rozmów jakie przeprowadzili podczas wspólnych spotkań. To nie tylko lektura dla fanów To enhamu, każdy kibic piłki nożnej znajdzie tutaj coś dla siebie. Od zawiłości taktycznych, poprzez charakterystykę obecnego rynku i ligi, kończąc na najprostszych emocjach jakie daje ten sport. A wszystko to z prostego powodu - Poche no to po prostu człowiek przepełniony pasją do piłki i z łatwością można to dostrzec czytając jego biografię. „Kicking The Habit” Jason Marriner Za sprawą filmu Hooligans, firma Młotów stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Jednak pozostałe z grup zyskiwały rozgłos nieco innymi sposobami. Tak było z Łowcami Głów Chelsea. Headhunters w swoim czasie charakteryzowali się ogromną przemocą, a przez ponad 20 lat w samym centrum tego znajdował się Jason Marriner. Obecnie jedna z najbardziej znanych osobistości starej szkoły. On sam stara się w pewien sposób rozliczyć ze swoją przeszłością i przekonać czytelnika do swoich racji. Na wstępie jest pewien krótki dialog, który moim zdaniem doskonale obrazuje problem stadionowej przemocy. Zapytany dlaczego przez ten cały czas działania w środowisku nie zrezygnował, nie trzymał się od tego z daleka, odpowiedział jednym słowem - uzależnienie. I chociaż samą książkę nie można tak nazwać, to warto poświęcić dla niej jeden z grudniowych wieczorów, żeby wykonać krok do przodu w poznaniu stadionowej kultury.

Dawid Szałankiewicz

9


10


L E T ’ S TA L K

About Mental Health

Zapewne wielu z was się zdziwi. Zazwyczaj w tym miejscu rozmawiam z jednym z ulubionych zespołów z UK, najczęściej jest to luźna forma i jak to było ostatnim razem z The Manor - bliżej mu do słonecznego południa Francji niż deszczowego poranka w Birmingham. Tym razem będzie jednak inaczej. To w końcu urodzinowe wydanie, więc musieliśmy coś zrobić żeby było wyjątkowe, na swój sposób oczywiście. Dlatego zamiast Dom Perignon i dzikiej celebracji naszych pierwszych urodzin, postaram się poruszyć temat tabu - depresji i zdrowia

psychicznego, a może przy okazji uda się pomóc komuś i rozpocząć w mediach dyskusję. Na Wyspach to ostatnio bardzo popularny temat. Wiele osób, szczególnie ze środowiska piłki nożnej otwarcie zaczęło mówić o swoich problemach. Postanowiłem zatem przyjrzeć się temu nieco bliżej i żeby to zrobić po rozmawiałem z dwiema osobami, które na temat walki z depresją i zdrowiem psychicznym wiedzą sporo.

11


Pierwszą osobą z którą zdecydowałem się porozmawiać jest Luke Ambler, na którego historię przypadkowo trafiłem w brytyjskim GQ. Jest on założycielem organizacji Andy's Man Club, w której promuje hasztagiem #itsoktotalk kampanię na rzecz walki z tym problemem. Jest to tym bardziej ważny i bliski temat dla niego, ponieważ jego szwagier, będąc w głębokiej depresji popełnił samobójstwo w sierpniu zeszłego roku. Luke stworzył społeczność, w której członkowie mogą się spotykać i otwarcie mówić o swoich problemach. A jak sam twierdzi jest o czym rozmawiać i problem, mimo że nie dostrzegany przez niektórych, staje się coraz większym wyzwaniem. I'M. a big fan of your idea and ini a ve - #itsoktotalk. Could you introduce our readers to Andy's Men Club? I n J u l y l a s t y e a r, I s t a r t e d A N D Y S M A N C LU B . ANDYSMANCLUB is a space for men to talk about their problems or any thing going on inside. The groups are there to support men without judgement or feeling like a burden. We started as a small support group in Halifax, England and it has now ballooned into a Facebook group of over 20k and 12 clubs all across the U.K. We have a 112 loca ons who've expressed an interest and once we feel right we will con nue to grow further and who knows even over seas... watch this space. The Footballers like Aaron Lennon, musicians like Morrissey, even Royal Family in the person of Prince William have recently spoken about mental health and depression. For the past year, this topic has become popular in the UK, right? Yeah it's become really a big topic here in the U.K. And I think around the world. What do you think happened that people suddenly started talking about it more openly? Whether it's coincidence or not but the campaign we started #ITSOKAYTOTALK where you had to take a selfie with an sign and tag 5 friends and went viral was just before this whole topic exploded. W ostatnich latach, przeglądając brytyjską prasę można było natrafić na wiele artykułów/wywiadów, w których poruszany był ten temat. Sam pierwszy raz zetknąłem się z tym problemem przy sytuacji z Aaronem Lennonem. Zawodnik Evertonu spacerował późną nocą na jednej z najbardziej ruchliwych dróg w Salford. Po wezwaniu policji i zatrzymaniu reprezentanta Anglii, została postawiona diagnoza - zaburzenia psychiczne związane ze stresem. W tym samym momencie zaczęły spływać ze świata piłki i nie tylko wiadomości ze wsparciem dla byłego zawodnika To enhamu. To właśnie wtedy w coraz to popularniejszych mediach zaczął pojawiać się temat depresji i zdrowia psychicznego. Zaczęto zauważać problem, pytanie tylko czy media to odpowiedni sprzymierzeniec w tej walce.

12

And the media, what is the role of them, in your opinion? I think the media can and should play a big role in the breaking down of mental health issues. Using any pla orm to share stories and help break down s gmas is vital. Do you think that talking about this problem through the media will help? At the end, the most important thing is to find a man next to us with whom we can talk. Yeah of course because it may just open the door for someone else to do so by hearing someone else's story. Yeah I agree. It would be beau ful and special if we could be that open but I think we are a li le away from that yet. Jak zauważył Luke, otworzyło to kolejne drzwi i kolejni zawodnicy zaczęli udzielać wywiadów, mówiąc o swoich problemach. Tym oto sposobem dostaliśmy m.in. historię Stevena Caulkera, byłego obrońcę takich klubów jak Liverpool, czy To enham. W przeciągu kilku lat przeszedł drogę od debiutu w reprezentacji Anglii do walki o utrzymanie, spadek i poważne problemy z grą w kasynie, alkoholem i depresją, która jak sam mówi doprowadziła go w pewnym momencie do myśli samobójczych. Gdzie w tym wszystkim szukać problemu, czy naprawdę wystarczy po prostu porozmawiać, zauważyć osobę stojącą obok nas? What do you think is the biggest problem in talking about a depression and mental health? The s gma. People o en feel ashamed. There's also our inability to talk due to the fear of burdening others. We also believe that it's weak and embarrassing. All these s gmas we've created we need to get rid of because they couldn't be further from the truth. I know first hand now talking saves lives. Like I said at the beginning: The footballers recently started to talk about it more openly. Are you expec ng more of them will talk about this problem and admit that they have/had depression? I hope so. It's a huge problem. I think once high profile people speak out it's great as it shows everyone is human and also these guys are role models so it may just be the catalyst for someone else to speak out a er seeing them speak. W przypadku wspomnianym poprzednio, Steven wybrał się na tydzień do Sierra Leone aby wesprzeć charytatywnie fundację Ac onAid. Jak wspominał po powrocie, było to dla niego oczyszczenie i pomogło znaleźć nowe siły. Chociaż zaznacza, że swój talent uważa za dar, ale również przekleństwo. Z pełnym przekonaniem mówi o problemie zarówno w głowach samych zawodników, jak i w zarządzie FA. Piłkarze boją się udać do


kliniki na terapię, poświęcić swój czas na rozmowę z psychologiem, odbyć kilka sesji, będąc przekonanym, że mogą stracić przez to pozycje w zespole. W młodości piłka była ucieczką od pewnych problemów, z czasem gdy pojawiła się presja - zaczęły pojawiać się jeszcze większe problemy. Kolejną osobą, która postanowiła się otworzyć jest zawodnik, który od jakiegoś czasu przebywa na sportowej emeryturze, chociaż czynnie bierze udział w komentowaniu i nadal przygląda się jej rozwojowi. W jego przypadku warto zwrócić uwagę na jedną kwes ę, która towarzyszy osobom toczącym walkę ze swoimi demonami. Najczęściej zakładają one maski i na co dzień nie jesteśmy w stanie zauważyć, że coś jest nie tak. W pełni zgadza się z tym Luke, a sam Robbie Savage w wywiadzie podkreśla, że nie ma za wiele wspólnego z gościem którego ludzie widzą w telewizji, będąc tak naprawdę niepewnym i pełnym kompleksów człowiekiem.

zamiast popadania w coraz głębszą otchłań. I think Steven's (Caulker) words about depression: I felt for large periods there was no light at the end of the tunnel - describe best how it looks. But of course it's not that easy, so what can we do to see that light when we are depressed? What should be the first step? I think ge ng ac ve in some form, whether it be walking or running or going to the gym. It's about surrounding yourself with people who make you feel good when you're in their company and it's about se ng small goals and achieving them. Just li le markers and it's when you see that light focus on it and know that this dark me will pass because it will. But do you think therapies and medicines are a good solu on?

Most of the people with depression, when you meet them it seems that everything is ok. We are all good at wearing masks and showing the world what we want to see and hiding our true selfs. Being around people you are comfortable of taking your mask off truly in front of is vital. The world of professional football, especially in England is associated with pressure, heavier than it ever been. Is this one of the main reasons for depression in sport? Yeah I think the constant highs and lows of sport play a big part. The expecta ons of clubs and fans and loses in form. These all add up and once you start to feel that pressure and if you don't deal with it in the right ways it can soon mount up and you end up exploding. . Is it o en that people hide their fears? Yeah very o en because it's like I said before it's back to the s gmas. The feelings of weakened and embarrassment and we don't want people knowing this type of thing about us in case they judge is but it's crucial we start to not hide them. It will actually help with the condi ons. Odchodząc na chwilę od świata piłki, spójrzmy na najwyższe sfery - rodzinę królewską. Nawet osoby mające wszystko i będące uwielbiane przez znaczną część obywateli muszą zderzyć się z realnym światem. Tak było w przypadku księcia Harryego, który po tragicznej śmierci swojej matki księżnej Diany - rozpoczął terapię aby poradzić sobie ze swoimi lękami. Następca tronu William, tylko temu wtórował, podkreślając w wywiadach, że mówienie o swoich uczuciach powinno być odebrane jako oznaka siły, a nie słabość. Oczywiście ciężko generalizować, a podejście do kwes i leczenia powinno być indywidualne, dla kogoś wystarczy rozmowa przy piwie z najlepszym przyjacielem, dla drugiej osoby będą to cotygodniowe wizyty u terapeuty, ale nie jest to jedyne rozwiązanie, jak zauważa Luke ważną rolę odgrywa też wszelka aktywność i pobudzenie organizmu do działania,

I think everything is situa onal. Some people need medicine some don't. This I always say is down to the pros and that's how it should be. In terms of therapies yeah it's great and whether that be a group like our ANDYSMANCLUB or a councillor or the samaritans. It's about finding what works for you. I o en find music is a great way to anchor how you feel. Jus n Timberlake - Go a feeling is a big favourite of mine. You think the other person (friend, girlfriend, wife, husband, therapist) is able to help the person with depression? I think it's o en hard for those closest to know what to do. I think they play a big part though. It's about being understanding but the person suffering needs to communicate this and sit and tell those closest to the what they are going through and how their loved ones can help them whether that's being around them or giving them some space. Being around those closest to you and those who make you feel good Is always a good thing, even if at the me you don't feel like it. Nothing beats a good laugh. Na koniec mojej rozmowy, poprosiłem jeszcze aby Luke postarał się opisać depresję jednym słowem. Wiem, że nie jest to łatwe, mówimy w końcu o bardzo skomplikowanym i złożonym problemie, ale ciemność, czyli słowo na jakie zdecydował się Luke, również moim zdaniem doskonale opisuje stan w jakim znajduje się człowiek pochłonięty przez depresję. *

*

*

Zatem poznaliśmy już ogólny zarys problemu, zasady jego działania, sposoby radzenia sobie z nim. Pora na rozmowę z drugą osobą, a jest nią Bradley Busch- psycholog sportowy, który wraz ze swoją organizacją InnerDrive, współpracuje z klubami Premier League prowadząc najlepszych zawodników tej ligi. Zresztą niech sam się wam przedstawi. At the beginning please tell us what does it mean for you to work as a psychologist?

13


Working as a sport psychologist is very rewarding. I get to help people improve how they think under pressure and their general mindset, which helps them achieve their goals.

Yes. Some of the top players in the world don't work with a sports psychologist. However many do. It doesn't guarantee success, but it gives athletes a be er chance.

Your organiza on – InnerDrive - has experience working with Premier League clubs. Can you tell us more about it? How does it look?

Also, you worked in football academies. What is the difference between working with young and more mature players?

We work with players from a range of Premier League clubs. This has included individuals from Manchester United, To enham, West Ham, Crystal Palace and Brighton. Most the me we work with the players privately on an individual basis. I meet them regularly, o en at their house and discuss a range of topics, such as learning, a tude, concentra on and confidence.

Younger players generally have less consistency than the older ones. We therefore spend a lot of me reflec ng on what they have learnt, what they need to improve on and what changes they would make. Helping them realise that mistakes are good learning curves is o en central to this. With the older players, as well as focusing on learning, there is a bit more emphasis on short ter m. performances as well.

Skupiając się już stricte na piłce. W dalszej części rozmowy starałem się dociec czy w przepełnionym rywalizacją i presją świecie jest jeszcze możliwy sukces bez pomocy psychologa. W końcu wspomniany wcześniej Robbie Savage otwarcie przyznaje się, że chodzi na terapię co najmniej raz/dwa razy w miesiącu. Wykorzystując doświadczenie mojego rozmówcy, zapytałem go również jak to wygląda w sytuacji gdy mamy do czynienia ze starszym i doświadczonym zawodnikiem a nastolatkami z klubowych akademii.W końcu wydaje się, że niezależnie ile mamy pieniędzy na koncie i na jakim etapie kariery jesteśmy- depresja i lęki mogą zaatakować w każdej chwili.

When we spoke about mental health - in my opinion - money has no discernible impact at all. We can meet a person with depression among, maybe not poor but people like students and among famous musicians or players. What do you think about it?

As a psychologist, do you think is it possible to be successful in a modern sport without help from people like you?

14

I think money does not protect players from mental health. Just like physical health, we all have mental health. At some stages it is good and some stages it is low. Najświeższym przypadkiem jest chyba osoba byłego bramkarza Wigan - Chrisa Kirklanda. Tak mówił on o swoim problemie: I couldn't wait to go to sleep at night, but then, I didn't want to wake up in the morning. W pewnym momencie znalazł się w takim miejscu, gdzie nie mogąc pogodzić się ze swoimi problemami podszedł do swojego trenera i powiedział: I don't want to be here


anymore. I can't do it anymore. I need you to rip my contract up. I może teraz powtórzę się pytając o to samo Bradleya, ale chciałem poznać jego punkt widzenia oraz opinii na temat sposobu radzenie sobie z depresją. So, let's focus on the footballer. Robbie Savage, Steven Caulker, Chris Kirkland, Aaron Lennon… they all started to talk about it more openly. What do you think is the reason? Compe on? I think as a society we are becoming be er about talking about mental health. It is now less of a taboo. We also know more about how to help people who are suffering from poor mental health or mental illness. I know that it is not easy to explain, but when we are at a cri cal point in our lives, what should we do then? The best thing that people can do is to not bo le up how they are feeling or deny it. The more we isolate ourselves, the more likely we are to brood over things. It is good to talk to someone. Let someone know how you are feeling. It will feel like a weight being li ed off your shoulders. Are you expec ng that in the next years more players will open and talk about it? Yes definitely. The first few footballers to do this have been very brave, but they have done a great service to their fellow professionals as they have helped normalise it, making it easier for the next genera on to follow. Finally, if you could say one sentence to a person who is depressed, what would that be? This is very hard to dis l down into one sentence, as everyone is different. I would ask them how they are and how are they feeling. I would then really listen to them and let them know that there is help available. Żyjemy w ciężkich czasach. Otoczeni zewsząd niepewnością, emanującym kultem pieniądza i powszechną brutalnością przestajemy sobie radzić z najprostszymi rzeczami. Dotykają nas depresja, stany lękowe, ale co gorsze ludzka obojętność. Tym tekstem chciałem zwrócić waszą uwagę na człowieka, który stoi obok was. Nieważne, czy to Twój najlepszy przyjaciel, członek rodziny, czy osoba, którą ledwo znasz. Może nie za często chce wychodzić na piwo, może czasami jest wycofany ale koniec końców nie daje po sobie niczego poznać. Weź telefon, zadzwoń do niego, spotkajcie się i porozmawiajcie. Naprawdę wydaje się to takie proste, ale mam nadzieję, że po tych rozmowach przekonałem was- wystarczy zwykłe: jak się masz?. Kiedy ostatni raz zapytałeś się kogoś jak się czuje, jak wygląda jego sytuacja w rodzinie i wysłuchałeś do końca? Jeżeli ten tekst nie wystarczy to spokojnie w dalszej części numeru poznacie nieprzypadkowe osoby. Morrissey w 2015 roku otwarcie mówił o swojej depresji, z której na szczęście wyszedł. Gary Speed niestety nie miał tyle szczęścia i jego historia zakończyła się tragicznie.

wydawania tego magazynu miałem ciężki okres w swoim życiu, dopadł mnie zespół lęków napadowych. Totalne gówno, którego nikomu nie życzę. W momencie ataku czujesz się jakbyś zaraz odchodził z tego świata. Zazwyczaj po chwili wraca normalne tętno i bicie serca się uspokaja, ale czasami kończyło się to omdleniem albo co gorsze wymiotowaniem. A to co przechodzi Ci w tym momencie przez głowę to jakiś totalny zlepek największych jazd z Twojego życia. Dlatego jeżeli sam tak masz albo przechodzisz podobne problemy znajdź w swoim pobliżu terapeutę, jeżeli czujesz że nie jest to dla Ciebie rozwiązanie to po prostu kogoś z Twojego najbliższego otoczenia i porozmawiajcie. Możesz nawet napisać do nas, nie jesteśmy od przepisywania lekarstw, ale zawsze Cię wysłuchamy. Dla mnie ten magazyn stał się swoistym remedium i ucieczką od ataków, mam nadzieję, że i Ty, drogi czytelniku znajdziesz coś dla siebie. W Polsce działa fundacja Vitriol, która walczy z depresją i uzależnieniami. Istnieje również antydepresyjny telefon zaufania fundacji ITAKA (22 654 40 41), czynny w poniedziałki w godz. 17.00-20.00. Im wcześniej zaczniesz coś z tym robić tym lepiej, pamiętaj nie jesteś w tym sam. Przykłady piłkarzy służyły tylko do pokazania, że coś takiego istnieje, ale spotkasz to w każdej innej grupie społecznej. Stormzy przed wydaniem swojego debiutu mówił o depresji, Professor Green w swoim życiu przeszedł piekło i postanowił o tym opowiedzieć w dokumencie dla BBC. Jakiś czas temu oglądałem Perfe Sconosciu - genialny film, szczególnie w moim odczuciu. Mając wcześniej okazję spędzać wiele godzin podczas takich kolacji z Włochami, mogłem się poczuć jak jeden z uczestników tej odbywającej się podczas filmu. Na samym końcu główna bohaterka pyta swojego męża dlaczego nie chciał zagrać w grę (polegającą w skrócie na pokazaniu drugiej osobie wiadomości i rozmów w swoim telefonie). Padają wtedy słowa, idealnie nadające się na zakończenie tego tekstu. Dlaczego zatem nie było warto zagrać w tę grę? Bo jesteśmy słabi… Wszyscy.

Dawid Szałankiewicz Grafika: Michelle PAM

Uwierzcie, że ten problem jest realny, a jeżeli dotyka was samych to nie bójcie się o tym komuś powiedzieć. Nie jest przypadkiem, że zabrałem się za ten tekst. Przed rozpoczęciem

15


16


MAN

ON

Jorja Smith Na codzień słucham dużo muzyki. Niestety, większość artystów staje się tego ofiarą i ginie gdzieś w zalewie tego co dostaję z codziennych subskrypcji i powiadomień. Z naszym dzisiejszym bohaterem było podobnie. Gdzieś wcześniej przewijała się w moich playlistach, a jej ostatni singiel Oh My Mind wzbudził moje zainteresowanie. Jednak dopiero w czasie jednego z jesiennych wieczorów, oglądając Later… with Jools Holland, czekając na to jak wypadnie Liam dostałem niespodziewany cios od młodej dziewczyny, która wykonała utwór - Blue Lights. Tymi niespełna czterema minutami skradła całe show, a w mojej opinii stała się głównym pretendentem do wygrania Mercury Prize w przeciągu najbliższych lat. There's a lot of work that goes into what I'm doing, but it never feels like work. I know I haven't been doing this for years. I don't know yet how it will feel when I've got to go on a long tour, or do something draining. But at the moment I put that fun I have and love into my music. And it reflects that. Walsall - miasto pomiędzy Birmingham i Wolverhampton, jak Jorja sama przyznaje pełne kreatywnych ludzi, ale ubogie w kwes i perspektyw. Opuszczone miasto (Ghost Twon), które od najmłodszych lat było dla niej inspiracją. Jeden ze swoich pierwszych utworów, które napisała - High Street - opisywał sytuacje w Walsall na początku drugiego tysiąclecia, podczas recesji i problemów ekonomicznych. Jeżeli chodzi o rodzinę- mama była producentem biżuterii, a ojciec współtworzył zespół 2ⁿ Naicha. To właśnie on słysząc młodą Jorję w kościele, śpiewającą Cichą Noc dostrzegł jej talent. In the kitchen there's a speaker and we'd always have my mum's iPod in it - she never makes food without listening to music. And I used to watch Top of the Pops with my dad. Po przeprowadzce do Londynu tworzyła muzykę, godząc to z pracą w Starbucksie. Nagrywając covery i publikując strzępy swojej twórczości na YouTubie mijały kolejne miesiące aż do pewnego koncertu. Barclaycard Arena w Birmingham, na scenie jedna z największych gwiazd światowej muzyki - Drake. Pomijając jego wpływ na kulturę casual i Wyspy, zaprasza on w pewnym momencie na scenę 19 letnią artystkę z Walsall. W tym momencie poznaję ją cały świat, a kontrakty z największymi wytwórniami stają się formalnością, mimo wszystko nie tak oczywistą dla Jorjy. Jej największą inspiracją jest Amy Winehouse. Nie da się ukryć, inspiracją wyczuwalną w niektórych momentach. Mimo wszystko w kwes i soulu i nowoczesnego podejścia do niego, staje

się powiewem świeżości. Nie idzie na łatwiznę, nagrywa z postaciami jak Maverick Sabre, który nie da jej milionowych wyświetleń, ale swoim głosem podniesie jeszcze wyżej poprzeczkę i pozwoli rozwinąć się. I saw the documentary Amy four mes. It's sad. Her music is amazing but you make your own decisions. Jorja stoi przed nie lada wyzwaniem. I nie chodzi tu o to, czy jej debiut będzie udany. On na 100% będzie jedynką na wszelkich listach. Pytanie co z tym sukcesem zrobi ona sama. Czy stanie się jego niewolnikiem, czy pozostanie na swojej ścieżce muzycznej. Wiem, że po części to wróżenie z fusów. W końcu, nagrała ledwo kilka singli. Ale uwierzcie mi, nikt ostatnio nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak Jorja. Słychać coś z Amy u niej i wszystko wskazuje że może osiągnąć podobny sukces. Mercury Prize to bardzo szanowana nagroda na Wyspach, w ostatnich latach zdobywali ją Sampha, Skepta oraz Benjamin Clemen ne. W każdym z tych przypadków oznaczała ona ogromny sukces i medialną karuzelę dla artysty. Karuzelę, do której wsiądzie za jakiś czas Jorja i jeżeli chociaż przez sekundę miałoby to jej zagrozić, to parafrazując refren z Blue Light... You be er run.

Dawid Szałankiewicz Grafika: Michelle PAM

Name : City: Born: Style: Facebook: Youtube: Instagram:

Jorja Smith Walsall 1997 garage, soul /jorjasmithmusic/ /JorjaSmithVEVO /jorjasmith_/

Ocena:

10/10 17


Zespoły County Championship oraz rok dołączenia do rozgrywek

1890

Gloucestershire Kent Lancashire Middlesex Nottinghamshire Surrey Sussex Yorkshire 1899

Worcestershire

1891

Somerset 1895

Essex Hampshire Leicestershire Warwickshire Derbyshire

1905

Northamptonshire 1921

Glamorgan

1992

Durham

Grafika: Kacper Sokół

18


19


20


CASUAL

CLASSIC

Plan B

Pogoda za oknem, mocno brytyjska. W dodatku dzień przed napisaniem tego tekstu obejrzałem Second City Derby. Bezbramkowy remis tylko mnie dobił. Dlatego postanowiłem nadrobić kilka zaległości. No i tym oto sposobem obe jrzałe m England I s Mine , biografi ę

opowiadającą losy Stevena Patricka Morrisseya przed założeniem zespołu The Smiths. Zespołu, który w latach 80-tych był dumą Manchesteru i stanowił fundament pod późniejsze szaleństwo związane z okresem zwanym Madchester.

21


Na początku lekkie wyjaśnienie. Nie będę ukrywał, zawsze było mi bliżej do wspomnianego okresu Madchester i późniejszych lat. Zaczynając od The Stone Roses, po Oasis, kończąc na The Streets, Amy Winehouse, aż po dzisiejsze gwiazdy muzyki grime. New Order, The Smiths, Joy Division… to trochę nie moja bajka. Tym bardziej po obejrzeniu filmu cieszyłem się, że nie dostaliśmy historii człowieka, który staje się światową gwiazdą. Przez półtorej godziny na ekranie wraz ze Stevenem próbowałem odpowiedzieć na klasyczne pytanie: jak żyć? Life. In its humdrum sense is worth avoiding. It's the factory for father, and the kitchen for mother. It's arguments at the dinner table. Missing children on the news. And through it all, a sense that things are slowly falling apart. Is it be er to choose another record, to flip the lid on the pills and wait for something to happen? Is it be er to turn out the lights, climb under the covers, un l sleep invites you to a world you've always wanted? Is it be er than the one that's in front of us? Powyższy motyw przewija się przez cały film, znajdziemy go na samym początku, jak i na jego końcu. I uwierzcie, za każdym razem nabiera nowego znaczenia. Steven wychowywał się w typowej rodzinie klasy robotniczej, pochodzenia irlandzkiego. Jak sam mówi, na Queens Square istniała mocno zżyta społeczność, oprócz jego najbliższej rodziny w domach obok mieszkała jego babcia i ciotka. Codzienność wyglądała zwyczajnie, a sam M o r r i s s e y c ze r p a ł p r zy j e m n o ś ć ze s p a c e ró w p o u l i ca c h Manchesteru i przesiadywania w swoim pokoju, pisząc poezję, teksty, książki. W jednym z dokumentów opowiada, że spędzając twórczo czas w swojej sypialni wydawało mu się, że wszystko co piszę jest ogromnie ważne i zapiszę się w annałach historii ludzkości. Dodając zaraz z uśmiechem na twarzy, że koniec końców, okazało się to prawdą. Zanim to jednak nastąpiło we wspomnianym filmie widzimy jego walkę w odkrywaniu samego siebie. Większość czasu jako bezrobotny mógł spędzać w pobliskim pubie albo parku. Jak wspomina w obu przypadkach bardzo niebezpiecznych miejscach. Z braku pieniędzy przesiadywał każdą wolną chwilę przy maszynie do pisania. Robiąc to nie brał jeńców, często pisząc listy do NME opisywał sytuację na lokalnej scenie muzycznej, która w tamtym momencie była totalnie bezpłciowa i monotonna. Uwielbiał chodzić na koncerty, aby wziąć na nie pieniądze musiał w końcu znaleźć pracę. Trafił do miejscowego Urzędu Skarbowego jako archiwista, gdzie jego artystyczna dusza cierpiała katusze. Sam Steven po latach mówił, że od tej pracy lepsza byłaby nawet p r o s t y t u c j a . D o s ko n a l e o b r a z u j e t o w s p o m n i a n y fi l m . Wielokrotnie znikał, nie przychodził do pracy, a będąc już w niej był totalnie nieobecny, jakby myślami gdzieś indziej. Od zawsze chciał pisać, założyć zespół, regularna praca i jego eskapizm, który coraz mocniej go pochłaniał były totalnym przeciwieństwem, czymś niezrozumiałym W końcu, dzięki swojej przyjaciółce - Linder Sterling, poznaje Billy'ego i razem zakładają zespół The Nosebleeds. Pierwsze kroki w tworzeniu muzyki i występowaniu nie należały do najłatwiejszych, jak to zawsze bywa, ale Steven w końcu poznał to uczucie kiedy robiąc coś spełniasz się, a uśmiech nie schodzi Ci z twarzy. Krążąc dalej na granicy pomiędzy prawdziwą historią, a filmem warto przytoczyć krótką scenkę, która dzieje się po jego pierwszym występie z Billym. Schodząc na śniadanie do kuchni, pełny energii i wiary w sukces, mając

22

nadzieję, że już za chwilę podbiję Londyn i całą Anglię, jego siostra rzuca klasyczne pytanie: -

Jaki jest twój plan B, jeżeli to nie wypali?

-

W moim alfabecie znajdziesz tylko jedną literę.

-

D jak Dickhead?

I l e to j u ż p r zy p a d ków z n a św i at , k i e d y za m i a st zaryzykować wracasz do swojej strefy komfortu. Do czegoś, co może nie sprawi że będziesz szczęśliwy, zapewni Ci za to bezpieczeństwo. Ale czy na pewno o to chodzi w życiu? Steven widział to całe gówno, które go otaczało. Denna scena muzyczna, życie klasy robotniczej, szara codzienność w urzędniczej pracy… Nawet rodzice, którzy przeprowadzili się do Manchesteru w poszukiwaniu zarobku. Ojciec pracował wtedy jako szpitalny por er, a matka była asystentką bibliotekarza. Wszystko wskazywałoby na obranie podobnej ścieżki. On sam nawet pracował później we wspomnianym szpitalu. A mimo wszystko pokazał, że czasami warto poświęcić się swojej pasji, wbrew przekonaniom otaczających Cię ludzi. Doskonale oddają to słowa jakie wypowiedział reżyser filmu England Is Mine - Mark Gill, który nie chciał zrobić biografii Morrisseya, a opowiedzieć nam historię, historię o każdym z nas. And then I thought this film can be about more than just Morrissey. It can be about anybody. And I thought that's a be er film. Trying to make something of your life in a world that wants to make you like everyone else. I thought that's a more universal story. It just happens that he goes on to be an icon. Żyjemy w dziwnych czasach. Co do tego nie mam wątpliwości. Zapewne każdy z was stanął już albo stanie przed wyborem swojej życiowej ścieżki. Nie mam ochoty bawić się tutaj w tanie moralizatorstwo, wskoczyć na chwilę w błyszczące buty motywatorów, couchów. Na przykładzie Morrisseya chciałem wam tylko zobrazować historię tego, że jeżeli nie wiesz co masz robić w życiu, jeżeli jesteś teraz tam gdzie jesteś tylko ze względu na kasę albo co gorsza ktoś Cię do tego zmusił… To ziomuś mam tak samo i ten gość co go widzisz w autobusie jadąc rano do pracy, prowadzi tę samą walkę. Na tym polega życie. Zostaniesz w tym? Twój wybór. Nie każdy musi lecieć za marzeniami. Ale każdy, nawet ten idący swoją wymarzoną ścieżką toczy nieustanną wojnę. Jedną z ostatnich scen w England Is Mine jest moment, kiedy Steven przechodził załamanie, depresję, odczuwając totalne zrezygnowanie. Można powiedzieć, że przegrał swoją walkę. Po czym wydarzenie w szpitalu, kiedy postanowił odwiedzić chorą na raka osobę, a jej już nie było - zmienia jego postrzeganie. Rzuca pracę. Staje do kolejnej walki. I w tym momencie puka do jego drzwi młody chłopak - Johnny Marr. Dalszą historię każdy już zna i to co zrobili razem. Ja mam tylko nadzieję, że jeśli toczysz swoją walkę gdzieś tam niezauważony przez resztę, to w końcu ktoś zapuka do Twoich drzwi i zapyta, podobnie jak Johnny: Hi, You all right?

Dawid Szałankiewicz Grafiki: Michelle PAM


23


24


PILLS ’N’ THRILLS

Glastonbury

Chociaż do wakacji pozostało nieco ponad pół roku, sprzęt campingowy kurzy się na strychach, w piwnicach lub pawlaczach i niewielu z nas myśli o sezonie fes walowym to w jubileuszowym wydaniu magazynu chciałbym przybliżyć Wam wydarzenie, które co roku skupia na sobie uwagę całego muzycznego świata. W dzisiejszych czasach wystarczy odrobina gotówki i dobrej woli, żeby każdy miłośnik muzyki na żywo znalazł dla siebie kilkudniową odskocznię od codziennych problemów i mógł skupić się na tym

co lubimy - imprezowaniu. Każdy kraj w Europie ma w swojej ofercie fes wale, które przyciągają line-upem setki tysięcy ludzi - wystarczy wymienić chociażby tak uznane marki jak legendarne, duńskie Roskildee, niemiecki Rock am Ring, węgierski Sziget czy nasz rodzimy Opener Fes val. Osobiście odwiedziłem podczas swoich muzycznych podróży kilkanaście różnych fes wali, aż nadszedł moment, który na zawsze zmienił mój pogląd na to, jak powinien wyglądać ten idealny fes walowy trip.

25


W październiku 2015 roku usiadłem przed komputerem, podobnie jak ok. 1,5 miliona osób z całego świata, żeby zawalczyć o jeden ze 120 tysięcy biletów na Glastonbury. 30 sekund później strona fes walowa wyświetliła informację: niestety wszystkie bilety zostały sprzedane – trzymamy za Ciebie kciuki w kwietniu, kiedy do puli wrzucane jest pozostałe 40 tysięcy biletów oraz mała pula zwrotów (trudno uwierzyć, że są takie). Chwilę później odebrałem telefon od jednego z moich przyjaciół z informacją, że jednak się udało – po 3 latach próbowania, odświeżania strony na pięciu różnych urządzeniach przez pięć różnych osób, w końcu się udało. System sprzedaży biletów na Glastonbury został wprowadzony w 2010 w ramach akcji no tou ng policy, która uniemożliwia odsprzedaż biletów po zawyżonych cenach osobom trzecim. Wymagana jest rejestracja konta wraz ze zdjęciem, które jest weryfikowane przy wejściu na fes wal. Dodatkowym innowacyjnym rozwiązaniem było stworzenie puli tzw. coach packetów – biletów razem z transportem autokarowym – co pomaga rozładować ruch samochodowy wokół miejscowości, w której odbywa się event. Sama cena biletu to 250 funtów z czego 50 płaci się w październiku – pozostałą pulę należy zapłacić w kwietniu, podając przy tym skąd chcemy złapać transport. Organizatorzy w dniu sprzedaży biletów nie podają żadnych headlinerów, wszystko pozostaje w sferze domysłów aż do marca, kiedy podawana jest pierwsza pula artystów. Dla tysięcy fanów muzyki nie jest to jednak ważne – na przestrzeni 35 edycji łatwiej wymienić artystów, którzy na fes walu nie zagrali. Dodatkowo utarło się, że większość muzyków w dzisiejszych czasach zaczyna swoją wielką karierę właśnie od występów na Glastonbury Fes val, co dodatkowo podkręca atmosferę oczekiwania. Pozostało mi więc tylko zebrać pozostałą kwotę, skompletować sprzęt i zacząć odliczanie do imprezy. W międzyczasie organizatorzy wypuścili plakat z headlinerami – zainteresowanych odsyłam do grafiki. Glastonbury Fes val of Contemporary Arts odbywa się z przerwami od 1971 roku na należącej do Michaela Eavisa krowiej farmie o nazwie Worthy Farm w Pilton w hrabstwie Somerset. Przerwy w fes walowych latach spowodowane są tym, że ziemia na farmie ciągle jest wykorzystywana jako pasza dla bydła – musi się więc zregenerować. Organizatorzy Glasto mają totalnego pierdolca na punkcie ekologii – całe przedsięwzięcie jest tak bardzo ekologiczne jak to tylko możliwe. Co roku powstaje zaplecze kilku tysięcy kompostowych toalet, odpowiedni drenaż prysznice ogrzewane panelami słonecznymi. Pilnowane jest to, żeby fes walowicze nie załatwiali swoich potrzeb fizjologicznych gdzie popadnie. Wszystko po to aby uniknąć wysokich kar finansowych i nie zanieczyszczać gleby. Bardzo dokładnie sprawdzana jest tożsamość przy pierwszym wejściu na fes wal. Każda opaska ma swój indywidualny numer, a każde opuszczenie terenu fes walu

26

bez biletu hologramem jest niemożliwe. Kontrole bezpieczeństwa nie są zbytnio szczegółowe, wszyscy mają świadomość tego, że nielegalne substancje i tak trafią na teren fes walu. Co roku zresztą na forach internetowych pojawiają się nowe autorskie pomysły jak przemycić to i owo w swoich bagażach. Autor sam przenosił 2 opakowania gazu N2O w swoim plecaku widocznie nie zwracałem na siebie uwagi ponieważ na wejściu nikt mnie nie zatrzymał. O rga n i za t o r z y p oz w a l a j ą w n i e ś ć n a t e re n fes walu własne jedzenie oraz alkohol – zabronione są tylko szklane opakowania. Niesamowite wrażenie robią pielgrzymki na fes walowy parking po zapasy – widok dziesiątek grzęznących w błocie wózków zapakowanych skrzynkami z piwem i innym dobrem tworzą niezapomniany widok. O błocie na Glastonbury można by napisać osobny akapit. W 2016 roku błoto miało kilka różnych wcieleń i pochłaniało wszystko co tylko upadło na ziemię z ludźmi włącznie gwarantując podwójną porcję zakwasów po powrocie do domu. Serio - zapomnijcie o adidasach. Tylko porządne gumowce.

Na Glastonbury tak naprawdę żyje się festiwalem przez pełne 4 dni, a każde nowe miejsce dosłownie wywala z butów. Teren fes walu jest olbrzymi – przejście z jednego końca na drugi zajmuje ok. 50 minut. Otoczony jest w całości 2,5 metrowym ogrodzeniem wkopanym dodatkowo na około metr w ziemię. Glastonbury słynęło w przeszłości z tego, że część osób starało się dostać na fes wal bez biletów. Obecny szef ochrony wspomina w jednym z wywiadów, że gdy kilka lat wcześniej był uczestnikiem, jego namiot rozbity był akurat pod samym ogrodzeniem – zauważył, że z małego namiotu naprzeciwko niego ciągle wychodziły osoby, jednak nikt do niego nie wchodził, okazało się później, że ktoś zrobił podkop pod ogrodzeniem z drugiej strony a tunel wylot miał właśnie w tym małym namiocie. Wyobraźcie sobie ten mindfuck. Organizatorzy niesamowicie dbają o bezpieczeństwo uczestników. Punkty medyczne są bardzo dobrze oznaczone i zaopatrzone. Stewardzi i wolontariusze są niemal niewidoczni natomiast zawsze chętni do pomocy. W niektórych miejscach, gdzie krzyżują się na przykład ciągi komunikacyjne dla pojazdów – dla utrzymania porządku jest powołana specjalna grupa wolontariuszy kontrolująca


przepływ ludzi. Cały teren Glastonbury jest pokryty kamerami CCTV . Najlepsze jednak jest to, że ludzie pomagają sobie nawzajem, obojętnie w jakim stanie by nie byli – jeśli się zgubisz zawsze ktoś ci pomoże. Pola namiotowe ustawione są pomiędzy scenami, co jest bardzo nietypowym rozwiązaniem. Paradoksalnie jednak miejsca jest na tyle dużo, że grupy znajomych ustawiają sobie dodatkowy namiot, jako zadaszoną część wspólną, do odpoczynku, imprezowania czy grillowania. Nad wszystkim czuwają stewardzi i ochrona, jednak są oni niemal całkowicie niewidoczni. Każda strefa campingowa ma swoje własne zaplecze sanitarne oraz punkt wody pitnej, która jest dostępna wszędzie na całym terenie fes walu. Wyodrębniono również osobne miejsce dla Kamperów oraz miejsce na pole rodzinne, które oddalone jest od fes walowych hałasów. Za dodatkową opłatą można w y n a j ą ć p i ę c i o o s o b owe p i z w ł a s ny m za p l e c ze m sanitarnym, urządzone w kilku różnych stylach na zamkniętym polu namiotowym, które przypomina tak naprawdę pięciogwiazdkowy camping o nazwie Pennard Orchard. Teren fes walu stanowi integralną całość – na drogach komunikacyjnych znajdziemy setki foodtrucków z jedzeniem z całego świata i to w całkiem przyzwoitych cenach. Ciągi komunikacyjne są szerokie, co i tak nie z m i e n i a fa k t u , że l u d z i w p a d a j ą j e d n i n a d r u g i c h przepraszając się raz za razem (ach ta brytyjska grzeczność). Co kilkadziesiąt metrów spotykamy na swojej drodze wykręcone instalacje artystyczne przygotowane przez Joe Rusha, dzięki którym wiemy w której strefie się znajdujemy – przykładowo niedaleko mojego pola namiotowego w błoto wbity był samochód obleziony przez wielkie czerwone mrówki, oraz wielka rakieta po drugiej stronie strefy. Ka żd a st re fa w yg l ą d a z u p e ł n i e i n a c ze j , w zależności do czego jest przeznaczona – przykładowo przechodząc przez tzw. Pole Cyrkowe trafiamy do strefy komedii, teatru czy olbrzymią, otwartą cyrkową arenę , na której co noc występują najlepsze trupy cyrkowe całej europy. Po drodze mijamy Green Cra Village – strefę, gdzie odbywają się warsztaty z rzemiosła, gry na instrumentach c zy bushc ra ing u. N ad wszystk im c zuwaj ą tysiąc e wolontariuszy, którzy tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca. Na końcu przechodzi ona w strefę dla dzieciaków – przytuloną do pola rodzinnego. Jest to rodzaj ochronki, gdzie można zostawić dzieciaki na czas fes walowych szaleństw. W innej części fes walu znajdziemy olbrzymią strefę ciszy i odpoczynku tzw. Kings Meadow, gdzie ludzie organizują poranne pikniki. Łąka przechodzi w Healing Fields – miejsce do medytacji jogi, oraz innych metod wyciszania gdzie w ciągu dnia można spotkać buddyjskich mnichów tworzących obrazy z kolorowych barwników. Na jego końcu znajduje się tzw Stone Circle – miejsce olbrzymiego ogniska, które ma miejsce pierwszego dnia fes walu. Otoczone kamiennymi głazami

przypominającymi Stonehenge. Jest to idealne miejsce na obserwację wschodu słońca i terenu imprezy o każdej porze dnia i nocy. Wolontariusze sprzedają świece, które można wbić w ziemię i razem z innymi witając kolejny dzień fes walu. Wschód słońca na Glastonbury widziany ze wzgórza to jest jeden z tych obrazów, które zapamiętam do końca życia. Organizatorzy dbają również o wydarzenia, które pojawiają się w określonym miejscu tylko raz w ciągu całego fes walu, lub raz dziennie – mnie udało się zobaczyć performance śpiewaków operowych stylizowanych na Freddiego Mercury Montserrat Cabaalle śpiewających Barcelonę przy moście nad fes walowym potokiem. Pierwszego dnia zobaczyłem również kilka wydarzeń upamiętniających zmarłego niedługo wcześniej Davida Bowiego – w tym olbrzymią, ruchomą kukłę przedstawiającą Ziggyego Stardusta. Na samym fes walu znajduje się około 10 różnych ukrytych miejsc, w tym roku udało nam się znaleźć dwa z nich – pierwszym był Kamienny Smok (i nie, nie była to halucynacja), jest to kilkumetrowa instalacja w formie fontanny z instalacją dźwiękową, ukryta wśród drzew w okolicy Kings Meadow. Drugą instalacją był sekretny bar nieopodal Rabbit Hole – knajpy stylizowanej na Alicję w Krainie Czarów. Trzeba było znaleźć gościa przebranego za Szalonego Kapelusznika i odgadnąć jego zagadkę. Wygraną był dostęp do wydrążonego we wzgórzu tunelu z sekretnym barem i parkietem stylizowanym na króliczą norę. Na Glastonbury tak naprawdę żyje się fes walem przez pełne 4 dni, a każde nowe miejsce dosłownie wywala z butów. Najważniejsza oczywiście jest muzyka – gdyby zebrać wszystkie sceny fes walu okazałoby się, że jest ich ponad 50. Najważniejsza z nich to oczywiście słynna Pyramid Stage – główna scena Glastonbury, biała piramida zwieńczona błyskawicą na cześć nieżyjącego Davida Bowiego. Teren przed nią mieści ok. 80 tysięcy ludzi, co doskonale było widać zapewne podczas występów Coldplay (osobiście nie przepadam za tą kapelą) czy Adele (przyciąganie Carla Coxa było za duże, żeby tłoczyć się pod sceną dla kilku hitów), udało mi się za to zobaczyć na niej fragment Skepty, mocny i energetyczny koncert, który pokazał, że grime świetnie pasuje na główną scenę. Kilka godzin później sceną zawładnęli brodacze z ZZ Top. W planach miałem jeszcze Muse, ale po 15 minutach stania w ścisku postanowiłem przenieść się na John Peel Stage żeby zobaczyć Sigur Rós, którzy zaczarowali wielki kolorowy namiot swoją melancholijną muzyką. Wracając z ich koncertu załapałem się jeszcze na końcówkę Underoworld na John Holt Stage, którzy dosłownie roznosili scenę na strzępy. Ich ostatni utwór Born Slippy długo jeszcze dudnił mi w głowie tego dnia. W sobotę popis dali emeryci spod szyldu Madness ze swoim londyńskim ska/rocksteady – podczas ich koncertu miałem okazję pogadać ze starym skinheadem emerytowanym dziennikarzem BBC na temat historii tego miejsca, gość zaliczył 20 edycji tej imprezy i z uśmiechem na

27


ustach opisywał jak rozwijała się jego idea. Wspólnie doczekaliśmy koncertu The Last Shadow Puppets - Alex Turner i Rascal Miles pokazali, że są w świetnej formie, a podczas ich koncertu po raz pierwszy zapłonęły race. Po ich koncercie na główną scenę wyszła Tame Impala, jednak highlightem soboty i jak się później okazało całego fes walu był dla mnie występ Floa ng Points Live na scenie The Park. Psychodeliczny, przypominający występ Pink Floyd w Pompejach koncert podczas pięknego zachodu słońca i podwójnej tęczy – magia w czystej postaci. Koncertową sobotę zamykał dla mnie New Order, który zgromadził w sobotę chyba wszystkich casuali, którzy byli na tej edycji fes walu – był to koncert spod znaku flares & bucket hats włącznie z blue monday zaśpiewanym na 30 tysięcy gardeł. Przyjaciele z którymi przyjechałem na fes wal długo uświadamiali mnie, że na 99% nie dam rady zobaczyć wszystkiego co sobie zaplanowałem i że czasem warto jest poświęcić headlinerów na rzecz mniejszych artystów. Timeteable są ustawiane w taki sposób, że niestety czasami trzeba by było być w 3 miejscach w tym samym czasie. Ma to jednak swoje dobre strony. Jako, że ostatnio bardziej niż na muzyce popularnej skupiony jestem na elektronice, moim pierwszym muzycznym doświadczeniem na Glastonbury była próba soundsystemu Func on One o autorskiej nazwie Soundfield na scenie Glade. Jak się później okazało, było to miejsce, które wciągało mnie na dobre kilka godzin w ciągu tych 3 dni. Glade jest ukrytą wśród drzew oktagonalną

28

konstrukcją dosłownie otoczoną kolumnami z dźwiękiem surround. Prowadzone jest przez inżynierów dźwięku od początku związanymi z Glastonbury. Przypuszczam, że jest to doświadczenie na niemal audiofilskim poziomie. Koncert Vessels, sety The Guy Called Gerald, chłopaków z Bicep czy ojca chrzestnego techno, czyli Carla Coxa to zdecydowanie najlepsze selekcje jakie usłyszałem na tym fes walu. Dodajmy do tego dwie niezależne strefy sceny – ukryty w koronie drzew bar The Spike, z wielką kulą dyskotekową i własnym parkietem oraz Spaceport Bar stylizowany na gwiezdną kantynę. Większość koncertów kończy się około północy co nie oznacza, że zabawa na tym się kończy. Każda ze stref ma swoje własne kluby mieszczące po kilka tysięcy ludzi. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Beat Hotel, klub zlokalizowany o jakieś 10 minut drogi od mojego namiotu którego wnętrze i scena wystylizowana została na olbrzymi pokój hotelowy. Gospodarzami dwóch wieczorów, które tam spędziłem byli kolejno Four Tet b2b Floa ng Points (tym razem jako dj set) oraz sam Mike Skinner. Silver Hayes – olbrzymi srebrny namiot znajdujący się w strefie The Park skupiał na sobie house`owe osobistości z genialnym Leonem Vynehallem na czele. Fani Drum`n`bassów na pewno powinni zajrzeć na j e d n ą z n a j b a r d z i e j w i d o w i s ko w y c h s c e n c a ł e g o Glastonbury, mianowicie na Arcadia Stage, która jest gigantycznym pająkiem, w którego odwłoku znajduje się budka DJ-ska. Sama scena strzela ogniem, laserami, jest


obwieszona tancerzami na linach i generalnie robi masę hałasu, tak się składa że drumy to już od jakiegoś czasu nie jest moja bajka, natomiast sety Basement Jaxx i Toda Terry wpasowały się na nią idealnie. Ostatnią część tego tekstu chciałbym poświęcić wyizolowanej strefie klubowej, która otwarta jest do późnych godzin porannych. South East Corner jest absolutną mekką dla wszystkich spragnionych klubowych wrażeń. Budowana co roku przez tą samą ekipę strefa jest podzielona na 3 mniejsze obszary. Pierwszy z nich to tzw Block 9. Jest to zagłębie najlepszych soundsystemów i undergroundowej muzyki elektronicznej na tej planecie. Składają się na nią 3 kluby i jedna scena na otwartym powietrzu. Pierwszy z klubów to London Underground, który z zewnątrz wygląda jak rozsypujący się, londyński blok mieszkalny, z wbitym w środek naturalnej wielkości wagonem metra. Jest to królestwo grime`owo dubstepowych klimatów. Kolejny z nich to NYC downlow, który prezentuje lżejsze gatunki elektroniki od housów aż po wykręcone disco – barmani to w dużej mierze Drag Queens, a żeby było jeszcze dziwniej druga sala NYC czyli Meat Rack przypomina zakład rozbiórki mięsa obsługiwany przez tłustych, półnagich rzeźników. Wisienką na torcie jest znajdująca się na zewnątrz scena Gen0sys, przypominająca trójwymiarową bazę wojskową w zarośniętej dżungli – grającą najlepsze techno na całym fes walu. Kolejna ze stref to Shangri La – miasteczko, które tka swoją historię od 2010 roku, jest pełna wariackich

i n s t a l a c j i a r t y s t y c z ny c h p o t ę p i a j ą c y c h p o l i t y kó w, konsumpcjonizm a jednocześnie pełna jest popkulturowych nawiązań – w przypadku 2016 roku tematem przewodnim był Brexit. W tej strefie znajdziemy masę punkowej muzyki, młodych hip-hopowych artystów oraz dubowe soundsystemy potępiające babilon. Ostatnia ze stref to Unfairground przypominająca postapokaliptyczny świat Mad-Maxa w ymieszany z klimatami typu steampunk – gdzie serwuje się wszelkie odmiany muzyki gitarowej. Przez 4 dni, które spędziłem w tym magicznym miejscu nie widziałem żadnych przykrych sytuacji, pomimo klasycznej, brytyjskiej pogody dane mi było zobaczyć 160 tysięcy uśmiechniętych ludzi i zaliczyć (przynajmniej na razie) fes wal życia. Gdy wszystko wreszcie dobiegło końca, stojąc w kolejce do podstawionego busa czułem się jakbym o p u s z c z a ł n a j p i ę k n i e j s z ą ko l o n i e w m o i m ż y c i u . Podsumowując jednego z moich przyjaciół: nie zna depresji ten, kto nie opuszczał Glastonbury. Glastonbury Fes val of Contemporary Arts powróci w 2019 roku – warto zarejestrować się już teraz i spróbować powalczyć o bilety – naprawdę, warto.

Błażej Falkus Plakat: Glastonbury Official Grafika: Kacper Sokół

29


30


AWAYDAYS

Par is FC

Paryż. Za sprawą ostatniego okienka transferowego stolica Francji stała się markengowym centrum Europy. Nasser bin Ghanim Al-Khelaïfi, którego L'Equipe ogłosiło w 2016 roku najbardziej wpływowym człowiekiem francuskiego świata piłki nożnej pokazał, że mając odpowiednią ilość zer na koncie można pozyskać każdego piłkarza i stworzyć swój zespół marzeń. Będąc jeszcze bardziej bezpośrednim, to coś podobnego do sytuacji w której wybieramy Paris Saint-Germain FC w FM-a i gramy bez ograniczeń w budżecie. David Bellion, dyrektor kreatywny Red Star F.C. Były napastnik m.in. Manchesteru United starający się stworzyć alternatywę dla kibiców zniesmaczonych poprzednią zabawą. Niszowe projekty, uparte dążenie do bycia klubem idącym pod prąd obecnym trendom i nazywanie się alternatywą w świecie przepełnionym pieniędzmi. Trzymając się porównań prosto z FM-a, to coś, jakbyśmy objęli FC United

of Manchester i chcieli pokazać wszystkim, że można dojść do Premier League i utrzeć nosa braciom Glazer. US Créteil - Lusitanos, malutki klub znajdujący się w trzeciej lidze, ale słynący z fanatycznych kibiców. Niestety szerszej publiczności raczej nieznany, a w swojej historii bez żadnych sukcesów. W samej Francji już mocniej rozpoznawalna jest chyba jego sekcja piłki ręcznej i klub występujący na jej najwyższym poziomie rozgrywkowym- czyli opcja, w której wasza dziewczyna wybiera losowy klub rozpoczynając karierę w FM-a. Trzy różne historie i tryby kariery. Łączy je jednak coś, co przeciętny kibic raczej nie dostrzeże- nie mają one nic wspólnego ze stolicą Francji - Paryżem. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie i całe tło sceny kibicowskiej Paryża poznacie w naszej rozmowie z Fisherem, liderem grupy ultrasów jedynego obecnie klubu piłkarskiego w Paryżu- Paris F.C.

31


Być może niewielu z was zna ten klub, w końcu nie przebija się w mediach jak PSG, nie ma za sobą niszowych projektów jak ekipa Red Star, ale posiada historię i tradycję, a co ważniejsze od lat robi swoje, nie chcąc nikomu się przypodobać. Zacznijmy jednak od początku. Jest rok 1969, w stolicy Francji nie ma na tamtą chwilę żadnego klubu piłkarskiego. Istniejące Red Star jest jedynie drużyną z przedmieść Paryża, do dzisiaj nie uznawaną przez wielu za paryski klub. Trzech panów- Fernand Sastre, Henri Patrelle oraz Guy Crescent- spotykają się ze sobą i postanawiają coś z tym zrobić. Rozpoczynają w prasie kampanię: OUI pour un grand club de football à Paris. Doceniam waszą inteligencję więc odpuszczę sobie tłumaczenie tego sloganu. Wracając do naszej historii, kampania odbiła się szerokim echem i za sprawą ponad 60 000 głosów, została wybrana nazwa klubu Paris Football-Club, który w niedalekiej przyszłości miał się stać piłkarskim symbolem Paryża. Niestety, idąc na skróty zaliczono kilka wpadek. Pierwszą z nich była nieudana fuzja z klubem CS Sedan, który odmówił współpracy. Nie ucząc się na swoich błędach postanowiono ponownie spróbować tego samego pomysłu. Tym razem wybór padł na klub z niższej półki - Paris Saint-Germain F.C., co wiązało się również ze zmianą nazwy i wewnętrznych struktur. W przeciwieństwie do poprzedniej fuzji, w tym przypadku p i e r wszy s ezo n za ko ń c zy ł s i ę s u kc e s e m i za j ę c i e m pierwszego miejsca w swojej grupie. Co więcej sprawozdanie finansowe z tamtego sezonu (70/71) pokazało jednoznacznie, jakie korzyści mogą płynąć z piłki nożnej w stolicy Francji, przy stratach 205 200 franków, przychód wynosił aż 1 776 950 franków. J e d n a k p o c zą t ko wa w o l a za ł oż yc i e l i k l u b u zwyciężyła i Rada Miejska zadecydowała po sezonie, że jeżeli właściciele nie zmienią nazwy drużyny na Paris F.C., zostanie wycofana dotacja z budżetu miasta, a dodatkowo urząd zabroni rozgrywania spotkań na Parc des Princes. Zarząd natychmiast zwołuje zebranie i podczas głosowania uzyskuje 623 głosy za zmianą nazwy, potrzebna była jednak większość, która wynosiła 626 głosów. PSG nie ugięło się i postanowiło postawić miastu. Oczywiście Paryż dotrzymał słowa i stolica odcięła się od klubu, uznając go za podmiejski. Brak dotacji, stadionu i wsparcia doprowadził do rozpadu. Barwy i idea PSG została zachowana w amatorskim klubie, który został stworzony na nowo i wystartował w trzeciej lidze, a profesjonalną strukturę i zawodników przejął nowy-stary klub Paris F.C. z pełnym poparciem miasta. Niestety okazało się to tragiczną w skutkach decyzją. W niespełna kilka lat Paris Saint-Germain F.C. powraca na najwyższy szczebel rozgrywek we Francji, odzyskując przy tym Parc des Princes, a Paris F.C. kolejnymi spadkami traci na swojej marce i popada w totalny marazm, w pewnym momencie tracąc nawet status zawodowego klubu. Po pewnym czasie miasto postanowiło po raz kolejny zainterweniować. W sierpniu 1978 roku Paris F.C., po

32

powrocie do pierwszej ligi spotyka się z PSG i remisuje 2-2, rewanż również kończy się remisem. W tym momencie zostaje też pobita frekwencja na stadionie - spotkanie z AS Saint-É enne oglądało na żywo 41 025 widzów. Po mimo wsparcia Paris F.C. po raz kolejny zalicza spadek. Oznaczało to już jednoznacznie wycofanie się z pomysłu finansowania klubu przez miasto i ze względu na niewielkie środki finansowe klub zostaje w drugiej lidzę aż do 1983 roku i popada w liczne zadłużenia. Wtedy na scenie pojawia się pewien biznesmen Jean-Luc Lagardère. Wykupuje klub, inwestuje ogromne środki finansowe i w krótkim czasie chce osiągnąć szczyt we francuskim futbolu. Tak się jednak nie staje i rozczarowany poddaje się, rezygnując z prowadzenia projektu jakim był Paris F.C. W tym miejscu należy jednak podkreślić znaczenie jakie miało pojawienie się Lagardère'a we francuskiej piłce, można powiedzieć że to jego działania w tamtym czasie sprawiły, że konkretniejsi biznesmeni zaczęli interesować się inwestycją we francuskie kluby, a zawodnikom zaczęto płacić o wiele więcej. Miejsce Lagardère'a zajmuję Bernard Caïazzo, który podobnie jak poprzednik pragnie zrealizować niespełniony sen paryskich elit sprzed lat. Niestety klub zostaje zdradzony przez swojego sprzymierzeńca. Burmistrz Paryża przyznaje dotację 90 milionów franków na rzecz PSG, obcinając tym samym funduszę Paris F.C. (w tamtym czasie klub nosił nazwę Paris FC 98, na rzecz kandydatury Francji na organizację MŚ '98). Tragiczna sytuacja klubu powoduje, że na najwyższych stanowiskach następują kolejne zmiany i przetasowania. I tak, dopiero po 32 latach klub wraca do Ligue 2, odzyskując w 2015 roku status zawodowego klubu. Obecnie znajdujący się nadal w drugiej lidzę Paris F.C. radzi sobie bardzo dobrze, utrzymując pozycję w górze tabeli. Oczywiście awans do Ligue 1 byłby spełnieniem marzeń i powodem do ogromnego święta w samym Paryżu, szczególnie pamiętająć ostatnie okienko transferowe i hegemonię PSG, ale bogaci w doświadczenie właściciele klubu spoglądają w przyszłość z rozsądkiem. Ten nieco dłuższy początek był konieczny do rozpoczęcia rozmowy o francuskiej piłce i tym co się tam działo przez ostatnie lata. Szczególnie jeżeli chodzi o traktowanie kibiców. W tym celu przeprowadziłem rozmowę z Fisherem, szefem grupy ultrasów wspomnianego Paris F.C. Grupa nosi nazwę Ultras Lute a i pomimo tego, że może nie liczy zbyt dużej liczby członków, cechuje ją pełne oddanie i miłość do stolicy, w końcu na moje pierwsze pytanie Fisher odpowiada w szczególny sposób, uważając swój ukochany klub jako jedyny istniejący w Paryżu. First, tell us why Paris FC? Support your local club or other reasons? You have many clubs in Paris, like PSG FC, Red Star FC, what makes that a man love the Paris FC? We support PFC because it is the only real Parisian team. Red Star and Creteil are clubs from towns in the


33


suburbs and PSG is now a Quatari club, which does not represent Paris. Po j aw i e n i e s i ę ws p o m n i a nyc h Kata rc zy ków wywołało niemałą burzę w środowisku kibiców. Szczególnie tych reprezentujących barwy PSG, niegdyś znani w całej Francji zostali umiejętnie, krok po kroku, niszczeni przez zarząd klubu. Wszystko to wiązało się ze słynnym planem Leproux, który jak mówi sam Fisher, okazał się katastrofą, nie tylko dla wspomnianej grupy.

Burzliwa historia spowodowała, że kibice Paris F.C. nie trzymają z żadnym klubem z Francji. Dla tych, którzy nie są w stanie tego zrozumieć, posłużę się mał ym porównaniem. Paryż jak zapewne większość stolic, w tym Warszawa, jest uważane przez mieszkańców innych miast danego kraju za potwora, którego muszą utrzymywać i praktycznie nikt im nie kibicuje. Tutaj dodatkowo dochodzą nieudane fuzje, szczególnie ta z PSG, wspomniana zdrada ze strony miasta i pozostałe rozczarowania. Wyjątek stanowi ekipa Bomba SG, grupa ultrasów amatorskiego klubu FC Saint Germain Saint Pierre.

Ok, so you decided to create Ultras Lute a. I read that it was in 2014. But let's go back a few years. We have 2010 and 'famous' Leproux plan. What did you think when you first heard about it? Leproux plan was a disaster for the PSG ultra scene obviously. It is also worrying because it could be used to get rid of ultra groups in other big clubs. Ge ng rid of supporter groups is always the first step in crea ng a "modern football club". To d o p i e ro p o c ząte k roz m o w y, a j u ż p a d a klasyczne modern football. Mając na uwadze obrazki z Anglii, gdzie po raz kolejny wspominamy ruchy West Ham i ich programy meczowe nazywające kibiców „klientami”, można tylko kręcić głową z obawą, że choroba ta dotknęła całą zachodnią piłkę. Tym bardziej warto spojrzeć na takie kluby jak Paris F.C., ze swoją mocną tożsamością i historią. Ultras Lute a to po prostu przykład grupy kibiców, którzy przed spotkaniem spotkają się w pubie, wypiją kilka piw i p r zyg o t u j ą ko n k re t n ą o p ra wę n a s p o t ka n i e s wo j e j ukochanej drużyny. Let's go back to your story. You created Ultras Lute a. What is the standard prepara on for the game? For a home game we will always meet at our pub before the game, start ge ng in the mood for the game. If we are a lot or it's a big game we will have a corteo to the stadium. For away games (depending where) we will meet up and find a pub in town and go on foot to the stadium or meet up before and drive straight to the away sec on. Warto w tym miejscu wspomnieć o ich stadionie Stade Charléty. Obiekt mieści co prawda 20 000 osób, ale architektura jest moim zdaniem genialna. Dla tych, którzy jeszcze go nie widzieli polecam przy okazji sprawdzić klip do utworu Lefa - Solitaire, na którym widać stadion w całej swojej okazałości. Zostając jeszcze na chwilę przy muzyce, czego słuchają ultrasi przed spotkaniem? Tak jak to bywa w piłkarskiej szatni- zależy kto ma głośniki. About the music, what do you listen to in the pub, before the match? Any songs you can recommend? Lots of songs... hardstyle, French rap, house... depends who has the music and who has the speaker!

34

You are close only with Bomba SG, why only them? We have no friendships in France because everyone hates Paris and we hate them back. Only Bomba SG because they are an amateur club. Przejdźmy teraz do nieco lżejszych tematów i tego czym zajmują się ultrasi na całym świecie, czyli przygotowywania opraw. Ultrasi Lute a nie wyróżniają się szczególnie od podobnych grup, czynnie udzielają się w każdej formie dopingu, od rac, banerów, głośnych śpiewów i bębnów po przygotowywanie klasycznych fos. Sami również mocno doceniają polską scenę pod tym względem, mówiąc o wysokiej jakości naszych opraw. Vocal support, flares, banners, flags… which type of support do you prefer? We support in the ultra way, flags, fos, banners, drums and flares! I'm from Poland and for example ultras of Legia Warsaw makes one of the most admiered Tifos in Europe. I guess you saw those. The polish scene is admired in Europe because of the number of fans and the quality of support ( fo, banners, pyro...). Niestety zdarzyło im się też miewać problemy z wnoszeniem niektórych flag. I tutaj na przykładzie baneru: Un Jager, une victoire, une pipe. Nie mogli oni wnieść jej na obiekt ze względu na kontekst i krzyż znajdujący się w logo Jagermeistera. Fisher mocno i dosadnie mówi o problemie na francuskich stadionach. Wzmożona kontrola, częstsze zakazy stadionowe oraz zamykanie trybun przez szefów policji ze względu na możliwy stopień ryzyka spotkania - to wszystko powoli zabija scenę kibicowską we Francji. Let's speak about the control at the stadium. You had some problems with the flag: ''Un Jager, une victoire, une pipe''. How does it look in French stadiums? The situa on in France is very bad. There is no dialogue between fans, clubs and police like in Germany for example. Stadium bans are more and more common, and they are ge ng longer. Also the police chief of each regions


has the power to ban away fans all together if he thinks there is a "risk to security". This measure has bee used a lot recently and affects all clubs and divisions. Police brutality is also an issue with several cases where fans of different clubs have lost an eye a er being shot with rubber bullets. Each me the policeman is cleared in court. Skutkiem powyższych działań jest m.in. upadek znaczenia dawnych wielkich derbów Francji, pomiędzy OM i PSG. Są jednak jeszcze spotkania, które budzą emocje. Jeżeli chodzi o największe derbowe spotkanie we Francji to na dzień dzisiejszy są nim derby Rhône-Alpes, które trzymają odpowiedni poziom. Jak wygląda jednak sytuacja z Paris F.C.? US Créteil-Lusitanos and Red Star FC are in Championnat Na onal, PSG FC in Ligue 1. So which game is the most important for you, during this season in Ligue 2? Our big games in L2 are Orléans (old ennemies), and the big clubs who used to ne in L1 like Lens, Reims, Nancy... basically any game where there is a decent ultra scene is a big game for us. Na koniec naszej rozmowy dołączył Owen, dlatego zamykając temat chciałem usłyszeć jeszcze ich opinię na temat przyszłości i perspektyw jakie rysują się przed grupami ultras we Francji, ale nietylko. Oczywiście każdy mówi o tym, że takie idee nigdy nie zginą, ale powoli będzie co raz ciężej je odnaleźć na stadionach, a Ci prawdziwi kibice będą zmuszeni do zejścia na jeszcze niższe szczeble rozgrywkowe, gdzie reżim policji i władz nie będzie sięgał.

Do you think the ultras movement is slowly dying? Who has the strongest group currently in France? Owen: Ultras will never die! Not but seriously we think that ultras will always exist. For example in England, the government tried to get rid of hooligans. It mostly worked but now we see that there are s ll many ac ve firms with young members coming in and that they fight when they can despite the high risks involved (banning orders and criminal charges). A culture cannot be banned or destroyed by repression. It is the same with the ultra scene. Ini a ves like 'Against Modern Football' can help? It seems that this is a lost cause. Strongest group in France at the moment is Saint E enne but there are many groups in France doing some really good work. "Against modern football" ini a ves are good. In France we have no one who can represent and speak for fans. Maybe we need something like that to help us dialogue with police and government so as to find solu ons which please everyone rather than banning orders. At the end, you may share some story from the away games. Great memory from an away game in Sochaux. A er the game we where in the car park with our friends from Switzerland and we started a rave party with loud music and beer. Police had enough a er 10mins and told us to leave. ACAB! Dawid Szałankiewicz Foto: Ultras Lute a Official

35


1993 FA Cup semi-final

SHEFFIELD WEDNESDAY vs.

SHEFFIELD UNITED

02': Chris Waddle's Free kick

Illustra ons: Kacper Sokół Idea: Hamzah Zein

36


1993 03 april 1993

FA CUP semi- FINAL

37


38


39


40


41


42


THE

C A P TA I N

Speedo

Spełnił marzenia milionów młodych chłopaków na Wyspach. Jako pierwszy piłkarz w historii aż 535 razy wystąpił w Premier League, ma też na koncie 84 mecze w seniorskiej reprezentacji Walii, której został kapitanem, a później selekcjonerem. Dokonał rzeczy, których każdy oglądający go w akcji mógł zazdrościć. Gary

Speed, symbol nie tylko sukcesu piłkarskiego ale i przykład na to, że wielcy boiskowi bohaterowie nie zawsze wygrywają walkę z własnymi demonami. 27 listopada 2011 roku został znaleziony martwy, popełnił samobójstwo przez powieszenie. Miał 42 lata.

43


Profesjonalną karierę rozpoczął w barwach Leeds United, z którym sensacyjnie sięgnął po mistrzostwo Anglii w sezonie 1991/1992. To wtedy cała Anglia zachwyciła się młodym Walijczykiem z numerem 11 na koszulce, który błyszczał w linii pomocy wraz z Gordonem Strachanem, Davidem Ba ym czy Gary McAllisterem. W kolejnym sezonie został wybrany do jedenastki sezonu PFA. Wielkie zaangażowanie, profesjonalizm (grał na wysokim poziomie do 40-stki), ale też wysokie kwalifikacje techniczne i umiejętność gry obiema nogami zyskały sympa ę fanów, zarówno tych dla których grał, jak i szacunek jego przeciwników. W listopadzie 1993 roku, przeżył wielkie rozczarowanie z kadrą narodową w ostatnim meczu eliminacyjnym, rozgrywanym na stadionie w Cardiff. Pomocnik z dychą na plecach wraz z kolegami przegrał decydujący o awansie mecz z Rumunią, a przy stanie 1-1 Paul Bodin nie wykorzystał rzutu karnego. Po latach gry przy Ellan Road, w 1996 roku został zawodnikiem Evertonu. Był to klub, któremu kibicował w młodości. Tam również bardzo szybko stał się fundamentalną postacią drużyny, już w debiucie zdobył bramkę, a pod koniec sezonu był wraz ze słynnym Duncanem Fergusonem najlepszym strzelcem drużyny z jedenastoma bramkami na koncie. Drugi sezon w barwach The Toffees rozpoczął już z opaską kapitańską, jednak już w roku 1998 opuścił klub z Goodison Park i zasilił szeregi Newcastle United. Wywołało to szok i masę spekulacji, które Speed jeszcze mocniej podkręcił swoją wypowiedzią, w której przekazał: You know why I'm leaving, but I can't explain myself publicly because it would damage the good name of Everton Football Club and I'm not prepared to do that. Tak te wydarzenia wspominał David Pren ce, znany dziennikarz z Liverpoolu :

44

I'm not prepared to betray that confidence now, either. But Speed never went back on his word, never explained why he felt he had to leave the club he supported as a child and never tried to ease the boos he received on his returns by telling his story – because he genuinely did not want to damage Everton Football Club.The no on of Gary Speed ever damaging Everton FC is absurd.He enhanced rather than damaged Everton. Lata gry dla Srok uczyniły z niego jedną z legend najnowszej historii klubu, który z jego pomocą nie tylko świetnie radził sobie na Wyspach, ale w sezonie 2002/2003 z powodzeniem grał w Lidze Mistrzów. Mimo porażki w pierwszych trzech meczach fazy grupowej, podopieczni sir Bobby Robsona potrafili awansować do dalszej fazy rozgrywek, a jedną z kluczowych bramek – w przedostatniej kolejce z Dynamem Kijów- zdobył właśnie popularny Speedo. Ten sam sezon sł ynna drużyna, w której oprócz walijskiego pomocnika błyszczeli Alan Shearer, Craig Bellamy, Jermaine Jenas czy Norberto Solano, zajęła miejsce na najniższym stopniu podium Premiership. Łącznie Gary Speed wystąpił dla Newcastle ponad 200 razy, w tym podczas przegranego w 1999 roku finału Pucharu Anglii z Manchesterem United. Jako zawodnik wystąpił w barwach swojego kraju 85 razy. Nigdy jednak nie było mu dane wystąpić w finałach turniejów mistrzowskich. Tylko Neville Southall zagrał w pier wszej reprezentacji więcej meczów. Ostatni raz pomocnik wystąpił w kadrze podczas meczu z Polską w 2004 roku, który podopieczni Pawła Janasa wygrali 2-3. W 2010 roku otrzymał Order Imperium Brytyjskiego. Kolejnym etapem jego kariery była gra w barwach Bolton Wanderers. To tam przeszedł do historii, zostając pierwszym zawodnikiem, który w Premier League przekroczył granicę pięciuset występów. Również w tym klubie po raz pierwszy został trenerem. Ówczesny menedżer, Sammy Lee, włączył go do swojego sztabu i komplementował podopiecznego:


Gary is a model professional and has great aspira ons to be a top-class coach. He is fully-qualified having recently gained his UEFA A licence. He has great tac cal and technical knowledge and is highly-respected by his team-mates. Ostatnim etapem jego zawodniczej kariery było reprezentowanie Sheffield United. W drugim sezonie gry, będąc nadal zarejestrowanym jako zawodnik, został pierwszym trenerem swo j e go ze s p o ł u , a k i l ka m i e s i ę c y p óź n i e j o b j ą ł p o s a d ę selekcjonera Walii. To tam wracał do mainstreamu angielskiego futbolu. Szybko przekonał do siebie media jak i kibiców. Mimo braku szans na awans do Euro 2012, reprezentacja znów zaczęła być groźna, pod wodzą Speeda ograła Czarnogórę, Szwajcarię czy Bułgarię. 11 listopada 2011 podopieczni Speedo rozbili 4-1 Norwegię w meczu towarzyskim. Szanowany za wspaniałą karierę piłkarską, młody jak na to stanowisko człowiek, były kapitan drużyny narodowej, wydawał się być odpowiednim człowiekiem do poprowadzenia nowego pokolenia zdolnych piłkarzy do sukcesu na arenie międzynarodowej. Po pokonaniu Norwegii mówił:

wspominał jej o swoich problemach z depresją. Kondolencje składało mnóstwo osób, w tym ówczesny premier David Cameron. Szef rządu Walii Carwyn Jones skomentował śmierć rodaka: I’m deeply saddened to hear about the death of Gary Speed.This is devasta ng news and our thoughts are with his family at what must be a very difficult me for them. Robbie Savage, kolega z boiska napisał: He come to watch strictly 3/4 weeks ago I high fived him in the front row he loved the show ,he loved life he loved his family! Devastated. Legendarny Ryan Giggs skomentował to krócej: Words cannot begin to describe how sad I feel at hearing this awful news.

We've progressed further than I'd have thought in this space of me but we've s ll got a lot of work to do. 26 listopada 2011 roku wystąpił w programie BBC, a później na żywo oglądał na Old Trafford mecz gospodarzy z Newcastle. Spotkanie zakończyło się remisem. Dzień później został znaleziony martwy we własnym domu. Popełnił samobójstwo. Miał 42 lata, żonę i dwójkę dzieci. Craig Bellamy nie wystąpił tego dnia w pres żowym meczu Manchester City – Liverpool. Kilka dni później, podczas minuty ciszy poświęconej zmarłemu przed meczem Chelsea Liverpool nie mógł powstrzymać łez. Louise Speed przyznała później, że mąż kilka razy

Kuba Pogorzelski Grafika: Michelle PAM

45


LET’S

GO

Cymr u am byth

Brytyjski historyk Antony Beevor pisał o niej: I was planning to stay in the Army all my life, but I ended up being posted to a training camp in Wales and was so bored there, I wrote a novel. Walia- ten deszczowy i ponury kraj będzie naszym kolejnym przystankiem. Idealna kontynuacja cyklu po słonecznym Neapolu. Generalizując Wyspy Brytyjskie popełniamy ogromny błąd. Szkocja, Irlandia, Irlandia Płn., Walia i Anglia - każdy z tych krajów

46

ma swoją historię i tożsamość. To samo tyczy się obecnych czasów i życia ich mieszkańców. Na codzień zapewne dostrzegamy różnice w zamożności i ofercie atrakcji, które możemy znaleźć w poszczególnym miejscach. Ale to tylko pozory. Dlatego tym razem postaram się przybliżyć wam krainę czerwonego smoka. Będzie klasycznie- piłka nożna, muzyka i casual w najlepszym wydaniu. Zapraszam!


47


* * *

Par t I * * * Don’t Take Me Home to produkcja powstała podczas Euro 2016 we Francji. Opisuje ona zmagania Walii podczas tego turnieju. Ekipa pod dowództwem Chrisa Colemana doszła do półfinału, co okazało się ogromnym sukcesem, którego nikt się nie spodziewał. W jednej ze scen, którą możemy znaleźć w zapowiedzi tego filmu, pada pytanie do spotkanego kibica Smoków o to jak długo czasu jest już we Francji. W odpowiedzi słyszymy: „hmm… a kiedy zaczął się turniej?... hmm… nie pamiętam.”. To było jak sen dla walijskich kibiców, który został na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy doszczętnie zniszczony. Brak awansu na Mistrzostwa Świata, dotychczasowy selekcjoner ląduje w Sunderlandzie, wszystko zaczyna przypominać poniedziałkowy poranek, kiedy budzisz się do pracy po ciężkim weekendzie. Jednak czy aby na pewno? Żeby dowiedzieć się nieco więcej o kadrze, ale co ważniejsze o walijskiej piłce, skontaktowałem się z dwiema osobami, które opowiedziały mi o niej wszystko co tylko możliwe. David Collins to właściciel magazynu Welsh Football, zajmującym się piłką w narodowym wydaniu. Wydawany jest osiem ra z y w c i ą g u s e zo n u , a d o d a t ko w o m oże p o c h wa l i ć s i ę subskrypcjami z całego świata (więcej pod adresem info@welshfootball.net). W rozmowie skupiliśmy się na walijskiej lidze i jej perspektywach. Dla nas może mieć to szczególne znaczenie, bo znając historię i przyszłoroczny początek walki o puchary naszych klubów, możemy trafić na jedną z tych ekip. So first of all. You have been third in the elimina on group and you will not go to Russia, what happened? Why teams such as Serbia and Ireland proved to be be er than you? A er last Euro, you became or at least so it seemed that you have a really good team. We seemed to suffer a bit of a 'hangover' a er Euro2016. Home draws with Georgia and Serbia a year ago meant we were behind the group leaders early on. Whereas in the Euro2016 qualifica on group everything went our way, in this group we didn't have the luck: injuries to key players, chances that didn't go in etc. A er Gareth Bale became the most expensive player in the world and finally you qualify for a major football tournament (a er almost 60 years), do you think you've reached the peak of your poten al? Being semi-finalists at Euro2016 certainly was a level Wales fans hardly dared to dream of for almost half a century. But I don't think it's necessarily a "peak" in the sense that we'll now fall away from it. With the quality coming through the lower age groups, and the more professional way that Wales now manage the development of younger players, Wales should be able to stay much higher up the FIFA rankings than we used to be. Bale himself might have peaked in 2016 - since then he has had a series of injuries. He's s ll young enough to play a major part for a few more years if he can regain full fitness and speed. Euro in France, if you can tell us something about the tournament, some stories from your countries, how was it. It was a novel experience for Wales supporters, as they

48

had never had the chance to support their country at a major finals tournament. Most went there just aiming to enjoy the group experience whatever happened, and the first few days in Bordeaux were a highlight as they just celebrated being there. But of course as the team did so well, the excitement grew. Wales supporters were popular in France and along with the fans of Iceland and Republic of Ireland were regarded as good ambassadors for their country. Back home there was great excitement, with fan-zones in major ci es for the games. When the team returned there was a huge turnout for a welcome parade through the streets of Cardiff. Then what is the situa on with the young genera on? In England, thanks to EPPP last years were big for them: second place in Euro U17, first in Euro U19 and World Cup U20 and semi-final in Euro U21. Do you have any na onal training system like this? Ben Woodburn is an example of a good young star but I guess like a rest of the player's thanks to Premier League clubs. Do you think that any of the young players from the Welsh Premier League can achieve success in the near future? The FAW Trust has invested heavily in facili es and coaching personnel and the results are to be seen in the be er results not just at senior level but in the under 21s and below. Only a few years ago the under 21s seemed to lose almost every match they played. Ben Woodburn, is he the biggest young star in Wales now? It is hard to say who is the biggest prospect. Of course, Ben Woodburn made a real impact with his performances towards the end of the campaign. Other stars of the future include another winger Harry Wilson (Liverpool) and David Brooks (Sheffield Utd) plus Rabbi Matondo of Man City. Teenager Ethan Ampadu (Chelsea) is a defender who is expected to break into the senior Wales squad soon - he actually made his first team debut for Chelsea this week. We expect the upcoming friendly games will be used to ease some of these rising stars into the senior team. So, let's focus on WPL. It seems like you have only one good team, TNS F.C. and the rest of the league do not count. And what is even funnier – The New Saints are from Shropshire, England. The New Saints have dominated the league for a few years now, just as others had previously (Barry Town in late 1990s). TNS are the only full- me professional club in the WPL, a model based on qualifying for the Champions League and re-inves ng the prize money and other revenues. Oswestry is, as you say, just in England. But it's a border town with a sort of dual iden ty (road signs in Welsh for instance!) and the old Oswestry club, direct 'ancestors' of TNS, were founding members of the Football Associa on of Wales, so the club has a unique status in Wales - no other club playing in England would even be allowed in the top ers of Welsh football. Now some other clubs are beginning to try to emulate TNS: Connah's Quay have several full- me pro players, Bangor City


have a plan too. And we have a very interes ng situa on with Cardiff Met. University who are second in the league right now they're an elite sports university and have risen from the fourth er of football in Wales to become one of our best teams. And clubs like Swansea City, Cardiff City, Newport County, Wrexham, Merthyr Town and Colwyn Bay – all of them are Welsh club who play in English leagues. By the way, did TNS think about going to English league? This is a controversial subject. Swansea City and Cardiff City are very big clubs with huge fan-bases. Wales did not establish an independent league system in the way Scotland did 100 or more years back. So whereas Cel c and Rangers played in their na onal league, big Welsh clubs moved up the English system. It's hard to imagine that changing. For the smaller clubs (Newport, Wrexham, Merthyr and Colwyn Bay) it's less obvious - they remain quite blinkered and insist playing in England is best for them but some of us ques on whether this is s ll true now that the WPL has grown much stronger. Contrast their posi on in the lower English leagues with TNS and their regular UEFA appearances. The fact is TNS see playing in Wales as preferable for a town of that size - they can get into Europe year on year. The other clubs, because of their histories in England, can't see it the same way. And they can't be forced to. Another interes ng point is the growing differences between English non-league and the WPL. We now have mostly 3G/4G surfaces and the WPL football is a rac ve, skilful and flowing. It's far less physical than English non-league. You are divided: the south of the country is a rugby part and north is more a football part (at least it looks like that because 9 of the 12 WPL clubs are based in the north). How does this affect the development of the league? I can see how you would think that, but it's a bit of a simplifica on. It's only in the last few years that north Wales teams have been dominant. For many years it was a number of southern teams who prospered (Cwmbran Town, Barry Town, Inter Cardiff, Port Talbot Town, Neath, Llanelli). It is true that rugby union is a south Wales sport but football is equally big in terms of par cipa on and support. Rugby games (other than interna onals) don't get big crowds. I don't think this factor affects the development of players in Wales - there are academies in the south as well as the north. So what is the biggest problem of this league? Really the biggest problem is the league's low profile. The media in Wales gives more coverage to English football (the Premiership in general as well as Cardiff City and Swansea City) so that the Welsh Premier League hardly ever gets a men on on BBC Wales sports news etc. Editorial decisions in BBC are mostly taken in England. Even the biggest local papers in Cardiff, Swansea and Newport rarely give much space to the WPL. This lack of coverage simply means that people are either unaware of the WPL or at best view it as low standard compared to English football. And what is the situa on with the supporters? How many people come to the matches and what kind of people? A endances vary. They've improved over the years of the WPL. In the first year (1992-3) Cwmbran, who were the first champions, got crowds under 100. Now the lowest a endances are around 200 and the big games involving be er supported clubs can get 800, occasionally more. TNS and Connahs Quay, two of the most successful clubs recently, happen to get small crowds. Best supported in WPL nowadays are Bangor City and Barry Town - these

are clubs with long histories and tradi ons of support . In Cardiff we've seen Cardiff Met get some crowds of over 400 since they joined the WPL a year ago, even though it's a university team - quite a few Cardiff City fans will go to their games when City aren't playing. In general, apart from people suppor ng their local team, the WPL gets strong support from people who care about Wales as an independent na on in football and in a wider sense. Also, as WPL clubs all have academy systems and most have mul ple junior teams, crowds do include plenty of youngsters who are part of the club. This is part of a deliberate FAW strategy of making WPL clubs, with their 3G facili es, a part of their local communi es. Why do people prefer to support English teams rather than their local teams? Very good ques on! It's partly down to the satura on coverage in our UK, English-based media. In north Wales, where transport links to Merseyside are good, there is a strong tradi on of suppor ng Liverpool and Everton. How the fans cheer during the match, do you know any interes ng stories from the stadiums? Both Bangor City and Barry Town have noisy and par san support. Same is true of Caernarfon, Rhyl and Port Talbot Town (all currently playing one level below WPL). The students at Cardiff Met have created some atmosphere with songs for individual players etc. since the team started doing well. Really the rest of the clubs don't have chan ng and singing. In one sense it's good that there is a safe, family-friendly vibe, but it can seem a bit lacking in atmosphere. Which club has the most number of fans during the game and who are the loudest, which game is the most important during the season, something like United - Liverpool derby? S e e a b o v e - B a n g o r C i t y a n d B a r r y To w n h a v e most/loudest fans. Biggest derby games are on north Wales coast: Bangor v Rhyl and Bangor v Caernarfon games get big crowds (but both Rhyl and Caernarfon are outside WPL this season). What is the opinion of the fans about the league, what you yourself would change in it? The fans that go to WPL games all agree the standard of football is rising and is be er than most other people realise. That is partly since pitches were changed to 3G. The biggest controversy is about the structure/size of the league. We currently have 12 teams but lots of people say it should be 16. Myself, I think 12 is right as it has meant very few easy games, so the top teams cannot relax and are therefore improving. The counter argument is that 12 teams = repe ve fixtures, not enough variety. W h a t I w o u l d l i ke to s e e i s m o r e c r o s s - b o r d e r compe on. For the past 2 seasons, the top two clubs in WPL have been invited by the Sco sh League to play in their cup (IrnBru Cup) along with Irish clubs too. I would like to see that idea develop so that all WPL clubs got a few games against non-Welsh clubs in a cup or compe on running alongside the domes c season. Shamrock Rovers and Dundalk F.C., both of them reached the group stages of the Europa League, do you think that TNS can be next? Do they have any chances for that? TNS have come close to winning Champions League 2nd Qualifying es but not quite managed it. I think it's possible,

49


although given the format changes in Champions/Europa Leagues next year, what is really more likely is TNS ge ng far enough in Champions League to be placed in Europa League when they are eliminated. A Welsh team in Europa League group stages is certainly achievable in future. What is the difference between these clubs from Ireland and Wales? The Republic of Ireland clubs have bigger support and get a lot more media coverage from their na onal broadcasters and newspapers than Welsh clubs. They are not compe ng with English clubs to the same extent. Northern Ireland and Wales have similar problems, although the big Belfast clubs do have larger supporter bases than any WPL club. The difference, of course, is that the biggest clubs in N. Ireland do not play in English leagues, but ours do. What perspec ves does the WPL have? The WPL's reasons for existence are (1) to jus fy the separate, independent status of Wales as a na on within FIFA and UEFA and (2) to provide a pla orm to encourage the young sportspeople of Wales to play football. The WPL academies are producing quality players, the best of which will naturally go on to bigger pro clubs outside Wales in order to fulfil poten al - but that benefits Wales. * * * Moim kolejnym rozmówcą był Ma hew Close zajmujący się marke ngiem i mediami w walijskiej federacji (FA Wales). Dzięki niemu dowiedziałem się nieco więcej o strukturze ligi, cenach biletów na spotkania oraz planach jakie federacja ma na przyszłość. Wiele cennych informacji o szkoleniu oraz wykorzystywaniu potencjału, nie tylko tego ludzkiego. First of all, I would like to ask about organiza on aspect. Nine of the 12 Welsh Premier League clubs are based in the north. Only a few teams in the south. The New Saints (the biggest club) are from Shropshire, England. All this seems hard to organize. It’s no harder than organising any na onal league: for example barely any of the clubs playing in the English Premier League are based north of Manchester. The main issue we face with geography is the transport system in Wales. There are no motorways going north to south, a few main roads but travel mes can be long. We take a number of ac ons to help with the organisa onal side of things: for example we run a shared Google Drive that every club has access to that allows us to share documents, match photos and other items with each other. How it happens, that the club from England plays in WPL? The New Saints is a merger between two clubs, Llansan fraid (TNS) and Oswestry Town, who played on either side of the border. There is a history of clubs on the border of England and Wales playing in either or both the English and Welsh football systems. Oswestry Town were founder members of the FAW in 1876 and have always played in Wales. Before the merger UEFA and FIFA recognised the historic rela onship between Oswestry and the FAW and playing in Wales, and this historic rela onship was recognised when they merged with their Welsh neighbours, who by then were called Total Network Solu ons. When the clubs joined together they played out of Oswestry’s facili es, as the Llansan friad ground was not big enough to cater for the success on the field the team had.

50

In the south, you have rugby, teams like Swans, Cardiff. But what is the biggest problem in popularizing the WPL in Wales? A number of factors. One is the popularity of those teams playing in the English pyramid, and the fact that those sides represent some of the biggest towns and ci es in Wales. The fact that we are so close to England is another issue, it’s easy for football fans to travel to games across the border. Also a lack of media coverage, par cularly in the south where newspapers and TV don’t give the WPL much if any coverage at all, hampers our efforts somewhat to popularise the league. What is the average cket price for a football game in WPL? Around £7 to £8. Our football is very affordable and offers a good standard of product, one that has been increasing over the last few years. The BBC’s annual Price of Football survey has once again found that we are the cheapest league in the UK, when compared to the top leagues in Scotland, Northern Ireland and England. What ac ons does the federa on take to encourage people to follow the league? I guess it is not easy, I heard that you have in Wales regular buses along the north Wales to pick up fans and bring them to the biggest stadiums in England. We do a number of things. We run marke ng to try and make the league more visible. We develop a design toolkit at the start of every season which allows clubs to create marke ng assets which they can use to promote themselves and upcoming games. We ac vely try to schedule games on Friday nights where clubs agree to it, as we believe a endances are be er on Fridays then Saturdays. An issue we have on Saturdays is that it’s when the majority of football is played in Wales, so players/officials/ supporters of other teams are more likely to a end a WPL game if it doesn’t clash with their own. Working with our broadcast partner S4C, we are trying to increase our ac vity on social channels. We have recently invested in upgrading internet connec vity at each ground to enable the broadcaster to do things like put out clips of goals minutes a er they happen, and also this season trial the live streaming of select games on Facebook. FAW investment of £3.5m from 2013-2017 in 3G pitches at WPL grounds was aimed at making each of those football clubs the hub of their community. This has increased awareness, usage and foo all at all of the clubs that benefi ed and also the pitches allow for more par cipa on (no postponements) and a be er product as pitches are much be er than muddy, grass pitches which clubs had difficulty in maintaining due to resources. Maybe the solu on is to put on the youth and encourage them to play football? In England, thanks to EPPP last years were big for them: second place in Euro U17, first in Euro U19 and World Cup U20 and semi-final in Euro U21. Of course, it is hard to take from England na onal training system, but are there any local organiza ons in Wales? I saw recently a video about The Spartans Community Football Academy from Edinburgh. Maybe this is the solu on for you. Each of our WPL teams has academy systems, which is part of the licensing criteria they need to meet before they can be eligible to play in the league. Each youth team plays in the WPL Development League, and WPL youth set ups form part of the Na onal Team Player Pathway devised by the FAW Trust. We have seen some excellent examples of players that have been developed through youth systems at WPL clubs (Tom Bradshaw of Barnsley, Sco Quiqley of Blackpool etc).


players through club academies and into the WPL, to then represent Welsh clubs in European compe on and even to move on to bigger clubs, with that financial investment received being reinvested into the youth development. Hopefully those players will also be included in Na onal squads at various age groups to evidence a clear pathway from the league to the interna onal squads, a notable example being Tom Bradshaw, who started at Aberystwyth and is now at Barnsley and has represented Wales a number of mes.

At the end, what goals do the federa on have in the coming years regarding WPL? We aim to keep strengthening our clubs and the league, to see a endances grow, and to improve our results in European compe ons. We would like to be in a posi on where one of our teams qualifies for the group stages of the Europa League, and where we climb UEFA’s coefficient rankings, all of which will benefit the league immensely. We also want to produce talented Welsh

* * *

Par t II * * *

Kiedy usłyszałem pierwszy raz ich numer Cave Song, a mija już od tego czasu blisko półtora roku, postawiłem sobie za cel porozmawiać z tą ekipą. Pre y Vicious to nadzieja walijskiej sceny muzycznej i obecnie ich największy skarb. Oczywiście wszyscy czekamy z zapartym tchem na ich debiut, sam po cichu liczę że mogą zrobić niemałe zamieszanie, ale tym razem porozmawialiśmy o nieco bardziej przyziemnych sprawach. Będziecie mogli się dowiedzieć jak wygląda typowy dzień w Swansea, jak to jest być walijskim zespołem w UK, oraz… po prostu porozmawialiśmy sobie jakbyśmy kończyli kolejne piwo gdzieś na przedmieściach Cardiff czy wspomnianym Swansea. You are from Merthyr. How important your Welsh roots are for you? Elliot: Being from Merthyr is the reason any of us are the way we are at all. It's a crazy place and I wouldn't want to have grown up anywhere else. Brad: Being from Merthyr keeps us focused and grounded and most importantly grateful with what we've achieved and what's yet to come. Tom: I'm very proud of being Welsh and where I'm from. I like to think that living in Merthyr kind of influenced me as a person and with music. “Oh, I'M. red and I'm bored. We've been wai ng by the shops for like an hour.” How was your casual day before all this story with the music and band? Elliot: Honestly, it depends. Most days were completely monotonous and you'd end up being bored with nothing to do, that's why people start drinking so young around where we're from. Apart from school and the band, there wasn't much else to do besides go out with your mates. I talked some me ago with another band from Wales – Trampolene, and it turned out that two of them, as a massive Swansea fans, played for Swansea School Boys. They won even the Cup three years in a row. Are you also having some football stories in your band? I can guess that you are also Swans supporters. Tom: Jarvis is a massive Cardiff supporter so he won't be

happy with that! None of us have played much football since we were young, we did play a 6 a side tournament recently. Brad: To be honest I'M. not that big into football. I get bored watching it. Although my father and other members of my family watch it religiously. Elliot: Yep we're good mates with the Trampolene boys. There are no Swans fans in this band but there is a Cardiff City fan with Jarvis, he's had a season cket for years now! Brad isn't really into football and me and Tom both support Arsenal. Unfortunately none of us are actually very good at football, we played at a charity event with loads of other bands a few weeks ago and we lost every game we played. Do you have any funny stories from the stadium or do you remember your first match you saw? Jarvis: First match I saw was Cardiff vs Southampton, was sat right by the away end ge ng abuse from 40 year old men when I was only 12. Tom: I couldn't remember the first football match I saw, probably my earliest one I remember was my dad playing a Boxing Day match when I was younger. I read that your musical influences are Iggy Pop or bands like Stereophonics or The Smiths. But how the place of your birth, Merthyr influenced your music? Brad: Being from such a working class town made the music so much more real and more accessible to people who come from similar backgrounds. Tom: Merthyr is a massive influence in our music! I mean you can only write about stuff you see every day. Elliot: Merthyr is probably one of the main influences in the song wri ng. It's the same in any small town. Not much to do and not many opportuni es. It's great to write about because it's so relatable and so real. I also read a funny story, when Jarvis said that he bought a guitar and amp off Gumtree for £65. At the train sta on when you bought this guitar and generally later all of you, did you expect that a er you will play in places like Tokyo?

51


52


biggest show before that had been about 300 people is crazy. Tom: When we played with Wolf Alice in the 02 Academy on my birthday! Brad had all the crowd sing happy birthday to me which was surreal.

Being from Merthyr is the reason any of us are the way we are at all. It's a crazy place and I wouldn't want to have grown up anywhere else.

Are you working s ll with Owen Morris? What does this coopera on look like and what does it mean for you? Elliot : Unfortunately things didn't end up working out with Owen. We were just different kinds of people and that showed on the recordings we did with him. Tom: I would rather die a slow and painful death than even speak to Owen Morris. We are all wai ng for a debut album, can you tell us when we should expect it? Elliot: We know how long we kept people wai ng but it's all for good reason. You only get one shot at a debut record and if you mess it up you rarely get a second chance. We're making sure we release a record that'll be listened to for decades to come. Tom: Next year! We have just come out of the studio and are going back in for another session in December to finally finish it so the album won't be long. Brad: It's gonna be a big surprise... Elliot: It's gonna be all of our best and freshest work and we're looking to blow people away with it. There'll be a good mix of the heavier tracks and so er tunes as well.

Tom: I don't any of us when we first started would think we would play places like Japan or even Glastonbury! But I think we all knew we had something special and would go places. Elliot : You always say to yourself that you'll one day be playing in the biggest venues around the world, but for it to actually happen is something else en rely. It's all happened so fast and we've put so much hard work into making it happen that you don't really think about it too much. Jarvis: Not at the me, but as things moved forward and we realised the music we were coming up with, something was gonna happen.

And what can we expect from the album? Maybe a song on Welsh (Cymraeg) – by the way can you speak in that language? Elliot: We all had to take Welsh in school but none of us can remember any bit of it. A few phrases here and there is all I can remember anyway, not enough to write a song in Welsh. Tom: There won't be any songs in Welsh but you can expect a loud, bold debut album. Brad: I only know how to swear in Welsh.

I know it's hard to decide, but which concert do you remember best? Or maybe just some crazy ac on related to it? Jarvis: Club Qua ro in Tokyo, it just felt so unreal. when you get people from the other side of the world singing your tunes, it's hard to describe. Brad: I suppose Cardiff Castle was the most memorable so far. Suppor ng the Manics in front of 10,000 people when our

At the end, you may try to describe your music in that language, or even use a few words. Elliot: 'Uchel a enfawr' (Loud and massive) best I can do.

* * *

Par t III * * * Przy okazji pracy nad materiałem o Walii miałem okazję gościć chłopaków z młodej ekipy Cardiff FC. Dobre kilka godzin upłynęło nam na rozmowie o modzie, piłce nożnej, groundhoppingu oraz ich lokalnej drużynie Ton Pertre. Podczas ich wizyty w Katowicach udało mi się pokazać im specyfikę naszej piłkarskiej kultury na meczu GKS Katowice z Miedzią Legnica, a także rodzimą scenę klubową podczas imprezy Save the Rave w klubie P23 w starej Fabryce Porcelany. Long live the Polish! wypowiedziane przez

jednego z nich niech będzie najlepszym podsumowaniem tego weekendu. Poniżej przedstawiam rozmowę, która przybliży Wam realia ich casualowego stylu. Can you tell me how big Casuals Culture is in Wales in general is it pre y visible? Ma : we got a few, proper dressers who are focused on finding the new alterna ve pieces of clobber such as engineer

53


garments from less known companies. Most of them are all about the big brands – Stone Island, Cp Company. In Wales SI is the most popular one on both home, away and interna onal games. There is several ammount of people who are wearing it for the badge (brand) James: Plus there is plenty younger lads who are ge ng through– they dress well aren't they? Ma : Yes – obviously we we know that culture from their point of view and on the other side there is the old crew who wears the old brands such as old school pieces of Os `s designer clothes, Berghaus, and of course all of the brands from the90`s and 80`s -Fila, Sergio Tacchini and so on. It is highly appreciated by the old lot that people are bringing the old school culture back to the stands. There is a good couple of ppl :) When I was in Manchester watching FCUM I've spo ed plenty of casuals there because of the lack of atmosphere on the stands of Old Trafford. What are the types of fans at your local Ton Pertre games? James: No, it's not big at all at Ton Pertre – it's a small team in the league one below the championship and it's mostly for the people who really likes football. There is average amount a ending the games on regular basis. I mean there are teams in League one who are being followed by the local casuals – especially for the away games but in general low league is poorly supported – it circles around groups of 30 supporters and only just the few lads amongst them. Ma : Rhonda is small town and apart from us there is just a few dressers in the area. Most of them are just the guys wearing football jerseys and families with children watching local football. The rest are building Cardiff fan base as we're about 20 miles from the capital city. Let's talk about Cardiff then . How many of the mates you know are dressers? Ma : It's a massive group of friends – about 50/60 of us who are all wearing brands. We are into the same thing: music football, booze, sex and rock`n`roll (laugh). We all share the same passion and we are trying to look kinda the same. James: We have the biggest amount of casuals in the country and it's all related with the reputa on from the old Soul Crew (ekipa chuliganów przyp BF). It`s typical from father to son thing, If your old man was a Cardiff fan and a dresser in the 80s there was 90% that you're going to be one as well. Do you have a special place in the Cardiff City Stadium ground that you usually stand together with the guys? James: Yes we are all focused on Canton Stand. This is the main singing stand. We are not being bothered by the stewards there, so we can stand and sing for 90 minutes. All of the old school lads are seated in the Ninian Stand closer to the away fans who are located in the corner. They are separated by the family stand to prevent any sort of dangerous situa ons but nowadays any hooligan ac vity is almost impossible. Ma : There is a big congrega on of old Dressers who are si ng in the same place that they used to at the old ground next to away end to show them their presence while the younger genera on are trying to focus on building the atmosphere at the ground on the other side of the opposi on, Is the soul crew s ll ac ve nowadays? Is there a lot of

54

football related violence in Cardiff? Ma : It's difficult to say as it depends on who are we playing – there is always a bigger chance for any sort of hooligan ac vity when we're playing major opposi on. When Cardiff was playing Aston Villa this season there was a set up fight in front of the the pub in Cornwalls and some of the lads were arrested amongst Villa casuals. It happens but it's not easy nowadays. Both of the teams are having the reputa on of always going head-to head. Ieuan: There is always a tension during the matchday Soul Crew was such a notorious firm and the young guys are trying to meet the expecta ons of the old guys – they will try to cause some trouble and run the tradi on. Some of them are not really focused on football – just looking for the opportunity to cause trouble. James: And obviously the hooliganism is under police control at the moment. Police presence is so huge at the moment that you can barely do anything. It happens but behind closed doors – arranged by the phone and away public areas. Ma : we went for Millwall away couple of years back and it was absolutely bonkers there was a rumble outside of the Den and it was the biggest crowd trouble since late 90`s I think it`s a different culture in Birmingham – they re looking for trouble. Villa lot can abandon the game and the pre drinks if there will be the chance for a scrap. In Cardiff if it happens it happens there is`nt such a pressure. Cardiff youth are bit more similar to Villa lads in that ma er. Ma : I`ve went for Wolverhampton away game last season we went to Birmingham for a couple of drinks, got the bus to Wolverhampton once we arrived to the city I`ve met around 50 so called hardcore fans in the pub. In a ma er of seconds police closed the pub, ripped off the people from their ckets, took all of our details as the poten al hooligan behaviour, escorted us back to the train sta on and sent us back to Birmingham. And I'm not even related to Villa Hardcore I was just having a booze up with them. It costed me around 150 pounds and I didn` t even have a chance to see the game. James: Police intelligence is hard at the moment. They know exactly who they are a er, they know where they going to meet and drink. It`s very hard to make any move without being no ced. If you will make a wrong move – they will knock to your door. Ma : Cardiff main police spo er Shivers saw me on the Aston Villa Holte End and asked me what the hell are you doing here? He knew exactly that I'M. from Cardiff we had a joke and a laugh but it's pre y scary that they can spot you 88 miles away from home. You are also following Welsh na onal team – how you can compare it to the regular away days? Ma : Soul Crew used to cause havoc abroad during the old days but there is not many troubles nowadays. In2004 we played Italy at San Siro and there was absolute chaos there with Italians pissing to the cups and throwing them at our fans . Since then I can't recall any of it. Most of the countries loves Welsh and this is why most of the fans are coming mainly for this awayday experience. Most of the fans who are going abroad are from Cardiff, Wrexham, as there is no hatred in between this teams. There isn't many of the Swansea fans on the na onal games. Why do you think they're not turning to interna onal games? James: There is not many Swansea fans probably because of the fear factor. I don't think Cardiff and Swansea can go to the game together. For example we went for the game against England 8 years ago and the train full of Swansea fans arrived, they`ve started


to chant their songs and it all kicked off. They were immediately cornered by the riot police and escorted back home – imagine this: England our biggest and most hatred interna onal rival coming over and we are figh ng amongst ourselves. In England it’ s totally opposite – You've got Millwall, Chelsea... What two biggest ci es, two main clubs plus there is only 40 miles away of each other. If you are going to Swansea away game which we a ended on several occasions you have to pick up the ckets at the millennium ground to collect the cket. The motorway is shut and you're being escorted by the police for the whole me to Swansea. Coaches are parking in the industrial estate when the locals are already wai ng for you throwing objects at you. Police is releasing two buses at the me to go straight towards Swansea ground . It looks like military opera on with the riot police separa ng you from the home fans inside of the ground. As for away fan I've never seen safety measures as the one during the derby day.

„ We have the biggest amount of casuals in the country and it's all related with the reputation of the old Soul Crew. It`s typical from-fatherto-son thing: if your old man was a Cardiff fan and a dresser in the 80's, there was 90% chance that you're going to be one as well.

What was your best /most memorable awayday you ever been to? James: For me it have to be Middlesborough quarterfinal of the FA cup 2008 and the Boro was in the premier league at the me. We took 6000 fans for this game. We`ve beat them 2:0 and went to the Wembley for the first me. The we've won against Barnsley in the semi`s and lost the final against Portsmouth in the first final since 1927. Ma : My first ever away game with Cardiff vs Fulham away in 2008 because of the whole London „free to go” experience plus we had the whole stand for us. The best memorable though was the first ever awayday my father took me for – it was Reading away 2008 with Villa. I was 14 at the me and it was my birthday – Marlon Harewood scored last minute winner and that's going to live in my head to the end of my life. Ieuan: Myrtle away it was only a friendly, preseason game

but as the football experience. We were just the youngsters and we had pissup and a fight in a pub. How about your father and son rela ons if it comes to the football? James: My old man always followed Cardiff he took me for the first ever Cardiff Game – i was about 5 years old and it was Blackpool away -we were 2:0 down and we leveled. I'm Cardiff because of him and I'm grateful for that. He He sits in Ninian Stand with his old mates. Ma : As you know my father used to take me to Villa Park since I've been a kid but then obviously because of the fact that Birmingham is 2 hours driving from mine, and my father is a massive football fan he decided to take me for Cardiff vs Crewe Alexandra on tuesday night and I absolutely fell in love with the team. And a er couple of games he let me go on my own to several games both Cardiff and Villa. Ieuan: I've always been dedicated to our local football team - My stepdad is a Ton Pertre fan and that had a massive influence. Plu my mum is working for the club and my brother plays for Ton Pertre. Suppor ng Cardiff started with this buzz about having a cracking me with the 30 lads on the train every saturday – this is what turned me into a football boy. As a Cardiff fans you had to face the situa on with the rebrand of the club. What influence did it have on you and the fanbase? James: Rebrand of the colour is a very painful topic – they ve ripped the soul of the club and divided the fans. During season we were promoted, at one par cular game they were handling people red scarves on entrance and there were 26 thousands people in When you went up to the stand you felt like you are on Wales game. A lot of people were throwing those scarves on the pitch but some of the are wearing them ll today. Therewere fights on the stands because of the rebrand it thorned apart the people. Even our badge was changed to this ridiculous red dragon. Now the Blue Bird is back again but it s ll have this fuckin malaysian thing undeneath which nothing to do with Cardiff . Tan upset the fans from the very beginning and all of it for money. Loads of people were saying that as long as the team is playing in the prem they don't care about those changes why the fuck you would say anything like this? Especially when it comes to the club you love. Ieuan: It looked like it was fake season for us because of the red colours. And we were wai ng for the promo on for such a long me. I`ll never forget the game against liverpool straight a er the decision about our coach Marty Mckay was about to be fired over a racist comment.. We spent 45 minutes chan ng „Don't sack Mckay” and even the scousers were clapping us. We've lost 3:1 but we stuck up for our manager and show our unity against the owner. There is no chance we will ever stop suppor ng Cardiff – always look on the bright side of life mate.

Dawid Szałankiewicz, Błażej Falkus Foto: Welsh Football Magazine/Pre y Vicious Official

55


SMALL-SIDED GAME

PHC

Wojciech Plewiński w Migawkach pisał, że dla mężczyzny polowanie to 3xp: przygoda, przyroda, przyjaźń. Po mojej rozmowie z przedstawicielem Polskiego Związku Łowieckiego na Wyspach Brytyjskich, dodałbym do tego jeszcze dwie rzeczy: styl i tradycję. Oczywiście dla wielu ludzi temat ten budzi sprzeczne emocje. Problem jest jednak w tym, że

56

często mylimy myśliwego z kłusownikiem. Zaraz, zaraz… spokojnie, dobrze czytacie, dzisiaj poznacie od kuchni łowiectwo, jako styl życia i sposób na spędzanie wolnego czasu, nie pomyliliśmy się - sami będziecie zaskoczeni jak w i e l e m a ws p ó l n e go z ku l t u rą ca s u a l , maszerujący na łowy starszy Pan z bronią, mając u boku pięknego spaniela.


57


Na początku może przedstawisz PHA naszym c z y t e l n i ko m , s ką d w z i ą ł s i ę p o mys ł n a st w o r ze n i e t e g o stowarzyszenia. Polish Hunters Associa on (PHA) jest stowarzyszeniem zrzeszającym polskich myśliwych i sympatyków łowiectwa zamieszkujących w Wielkiej Brytanii. Pomysł założenia PHA powstał w grudniu 2013 roku, po spontanicznym spotkaniu forumowych kolegów zainteresowanych tematyka łowiectwa pragnących rozwijać swoje pasje w UK. Oficjalna data utworzenia PHA to początek 2014 roku. Wtedy wówczas powstała oficjalna nazwa stowarzyszenia, zostało zaakceptowane logo oraz struktury i konstytucja PHA. Początkowo stowarzyszenie liczyło 6 osób, z czasem jednak ta liczb urosła i w tym momencie stowarzyszenie liczy 30 członków. Z każdym dniem zainteresowanie naszym stowarzyszeniem wzrasta i wciąż dołączają do nas nowi koledzy. Zostając przy historii- mógłbyś nakreślić początki myślistwa w Anglii, ma ono w końcu ogromną tradycję w brytyjskiej kulturze. Po za tym, czy na przestrzeni tych wszystkich lat myślistwo na Wyspach zmieniło się w znaczący sposób? Myślistwo w Anglii ma spore tradycje. W czasach gdzie nie było supermarketów ani wielkich farm drobiu polowanie było jedynym źródłem pożywienia jakże potrzebnym do przeżycia. Dopiero po setkach, a może tysiącach lat ludzkość rozwinęła się na tyle, że obecnie już mało kto poluje z przymusu zdobycia pożywienia. Mamy za to często do czynienia z profesjonalnymi myśliwymi, którzy potrzebne do życia środki czerpią ze sprzedaży polowań. Tutaj natomiast zysku nie stanowi jedzenie lecz pieniądz. Odkąd ludzie zaczęli zgarniać coraz to większe połacie lasu i nieużytków przestrzeń dla dziko żyjących zwierząt zmniejszyła się co skutkowało zmniejszeniem różnorodności występującej zwierzyny, ale także jej ilości. W UK tradycja polowań oczywiście istnieje, ale między innymi ze względu na obszar państwa, nie jest ona tak bogata jak w innych europejskich krajach. Co nie oznacza że nie jest ona ciekawa. Większości z nas nie jest obcy obraz jeźdźca na koniu w czerwonej marynarce ze sforą psów- to tak zwane polowanie par force. Jest ono bardzo widowiskowe i chyba najbardziej przywołuje na myśl angielskie polowanie, choć poluje się tak również w innych krajach. Dzisiaj oczywiście kontynuowana jest tradycja par force ale jest ona zarezerwowana dla posiadaczy koni oraz odpowiedniej ilości ziemi. Bardziej popularne jest tradycyjne polowanie zbiorowe na zwierzynę drobną: bażanty, kuropatwy czy kaczki. Myśliwi ustawiają się na linii, naganka z psami płoszy ptaki myśliwi strzelają, a zbieracze z psami zbierają to co udało się ustrzelić. Generalnie jest wiele rodzajów polowań; par force, zbiorowe, indywidualne na jeleniowate, z wabikiem na gołębie czy gęsi, z fretkami na króliki, z jamnikami na lisy w norach, z lampa na lisy czy króliki w nocy. Zapalony myśliwy gospodarujący odpowiednio duża ilością wolnego czasu może polować okrągły rok. Pozostali w zależności od upodobań mogą polować wczesnym latem na kozły lub jesienią kiedy jest właściwy sezon polowań na większość zwierza. Podobno same przygotowania do sezonu trwają kilka miesięcy i wszystko odbywa się na prywatnych ziemiach. Myśliwi cały rok mają pełne ręce roboty gdyż tak jak w sporcie aby być dobrym w swojej dyscyplinie trzeba trenować. I tak; trzeba szkolić psa, doskonalić umiejętności strzeleckie, poszerzać wiedzę teoretyczną, dokarmiać zwierzęta, budować budki lęgowe,

58

ambony i inne urządzenia potrzebne w łowisku, sprawdzać ogrodzenia no i oczywiście uzupełniać potrzebny asortyment. Nadal ważną częścią każdego polowania jest strój. Mógłbyś nam wyjaśnić jaki dress code panuje podczas polowań i o co chodzi z czerwoną marynarką? W dzisiejszych czasach myśliwy kilkoma kliknięciami myszki może zakupić odpowiednie ubranie lub inny asortyment, którego jest pełna gama w sklepach internetowych. Problem polega z jakością dostępnych produktów oraz z dobraniem rozmiaru .... Jeśli chodzi o ubranie na polowaniu to każdy rodzaj polowania niesie za sobą potrzebę posiadania odpowiedniego ubioru. I tak szykowna czerwona marynarka może wyglądać dobrze na jeźdźcu, ale nie sprawdzi się na zasiadce zimową pora. Nawet najlepsze buty nie zastąpią neoprenowych kaloszy w jesienne błoto. Czyli ubiór musi być dobrany do pory roku oraz rodzaju polowania. Jakie marki zatem królują podczas polowań? Czy Barbour znajduje się w ścisłej czołówce, czy może inne brandy są popularniejsze? Możesz polecić jakiś mniej znany, który dopiero wchodzi na rynek. Co najbardziej ceni sobie przeciętny myśliwy w stroju do polowania? Materiał, wykonanie, komfort? Barbour to marka bardzo popularna wśród myśliwych, ale również osób, które jak wszyscy wychodzą na dwór podczas deszczu, a lubią dlatego, że to marka sprawdzona i przetestowana tysiące razy. Nie ma chyba myśliwskiego domu w którym nie wisiałby Barbour Wax Jacket. Jest nie tylko elegancki ale także nieprzemakalny i bardzo uniwersalny w zastosowaniu zazwyczaj luźno skrojony pozwala na ubranie pod spód ciepłego polaru i można go nosić cały sezon. A najlepsze jest to ze bardzo ciężko się brudzi co najbardziej doceniają posiadacze psów myśliwskich. Inne popularne brandy to Musto, Harkila, Seeland, Schoffel etc. Zmieniając temat, oprócz broni równie ważną kwes ą są psy (m.in. spaniele). Ich hodowla i przygotowanie to zapewne też ciekawy temat, wiążący się z tradycjami. Choć wielu myśliwych umie się obejść bez psa na polowaniu to niewielu posiadaczy cztero łapowych pociech obędzie się bez psa gdy choć raz spróbują polowania z nimi. Pies na polowaniu niejednokrotnie odgrywa ważniejszą rolę niż myśliwy i nierzadko jest także lepszym myśliwym niż swój właściciel. Oczywiście, że można polować bez psa ale w wielu przypadkach jest to tak karkołomne, że aż nie ma sensu, bo żadna ilość naganki nie wypędzi z zarośli zwierza tak skuteczne jak robią to psy. Żaden myśliwy nie odnajdzie postrzelonego zwierzęcia z taką skutecznością jak pies i tu nie ma nawet o czym mówić. Psy i polowania są czymś nierozłącznym. Nie ma polowania, w którym nie byłby potrzebny odpowiednio ułożony pies. Obecnie podczas polowań można spotkać kilku piłkarzy, czy znasz jakieś głośne nazwiska ze świata sportu, które biorą czynny udział w polowaniach? Polują wszyscy. Polują zarówno królowie, adwokaci, lekarze, i n ży n i e row i e , p o l u j ą s k l e p i ka r ze , p r ze d s i ę b i o rc y a ta k że bezrobotni. Oczywiście, to samo tyczy się sportowców. David Beckcham ostatnio odwiedził swojego kolegę Guya Ritchie i razem polowali na kuropatwy, bułgarski legendarny piłkarz Hristo Stoichkov jest zapalonym myśliwym, Pascal Olmeta francuski bramkarz również. Jak myślisz co może pociągać ludzi takich jak David Beckham w myślistwie? Myślistwo jest bardzo atrakcyjne dla każdego kto rozumie


naturę i lubi przebywać na świeżym powietrzu. Obcowanie z przyrodą pozwala się zrelaksować, a pozyskany zwierz zapewnia zdrowe i pyszne jedzenie, takie jak jedli nasi przodkowie zanim pojawiły się wielkie farmy i supermarkety. Piłkarze czy inne gwiazdy tak samo jak zwykli ludzie muszą się czasem zrelaksować, to że muszą jeść to jest wiadome. Czy oprócz tego świat polowań przecina się w jakiś inny sposób ze światem piłki nożnej? Nie jestem ekspertem, ale piłka nożna czy buty piłkarskie są wykonane z naturalnej skóry czyli z materiału, który też jest pozyskiwany podczas polowania. Czyli związek jest bliższy niż się wydaje.

wierzyliśmy, że cos tam może zobaczyć. Z zaciekawienia próbowałem schylić się, żeby zobaczyć z poziomu psa co on tam widzi, gdy nagle nad naszą głową jak strzała przeleciał gołąb; dwa szybkie strzały z przyrzutu okazały się spudłowane, a pies przestał p o r u sza ć o g o n e m . . . . Ta k j a k j u ż ws p o m i n a ł e m , w w i e l u przypadkach pies jest skuteczniejszy niż niejeden myśliwy!

Dawid Szałankiewicz Foto: PHA Official

Na koniec może opowiesz jakąś ciekawą historię, która wydarzyła wam się podczas polowań? Historii to znam wiele ale może opowiem ta, która ostatnio zapadła mi w pamięć. Przyjechała do nas do UK pewna pani redaktor pisząca o tematyce łowieckiej, bardzo doświadczona, znana i lubiana w myśliwskim środowisku. Pojechaliśmy polować na gołębie z wabikiem. Siedzimy w ukryciu i czekamy na nadlatujące ptaki. Nagle mój pies, który do tej pory siedział spokojnie pomiędzy nogami zaczął energicznie telepać ogonem uderzając nim o moje kalosze wpatrywał się przy tym przed siebie tak jak by coś widział. Bardzo nas to oboje zastanowiło bo przecież pies siedział na dole, miał przed sobą siatkę maskującą i nie

59


60


FA S H I O N AT T H E S TA D I U M

Stone Island

Stone Island. Dwa słowa, które są znane każdemu miłośnikowi kultury Casuals, mroczny obiekt pożądania każdego, któremu nieobcy jest niepowtarzalny styl. Dla wielu z nas absolutny must have naszej kolekcji. Skąd zatem bierze się wyjątkowy status tej marki? Firma została założona w 1982 roku przez legendarnego grafika i projektanta Massimo Os ego jako firma siostra dla działających pod jego własnością CP Company. Zestaw słów został zaczerpnięty najprawdopodobniej z jednej z powieści Josepha Conrada,

którego Os był wielkim fanem i miała określać mo o firmy jako nieustanne udoskonalanie. Charakterystyczne logo, przedstawia igłę kompasu/różę wiatrów a słynna, ikoniczna patka była nawiązaniem do militarystycznego wzornictwa, którym fascynował się jego autor. Doceniał on funkcjonalność oraz prostotę wojskowych ubiorów, a także technologię wykorzystywaną do jej tworzenia. Massimo Os był geniuszem, który przeskoczył swoją epokę. W chwili swojej śmierci w 2005 roku pozostawił po sobie ok. 39 tysięcy projektów ubrań, tkanin oraz wiele niedokończonych pomysłów (!).

61


Stone Island od samego początku było firmą, która stawiała na innowacyjne rozwiązania. Syn założyciela SI podsumowuje, w jednym z wywiadów, że najważniejszym wkładem jego ojca w przemysł włókienniczy było zredefiniowanie farbowania i nasycania tkanin. To właśnie n o wato rs k i e m e to d y wz m a c n i a n i a w y ko r zyst y wa nyc h materiałów stały się synonimem Stone Island. Wśród 5 tysięcy zachowanych projektów znajdziemy takie perełki jak kurtki stworzone przy użyciu brązu, kevlaru czy stali nierdzewnej, tkaniny zmieniające kolor pod wpływem temperatury czy pochłaniające i odbijające światło. Do ikonicznych tkanin należą między innymi Tella Stella – pierwszy prototyp Stworzony przez Massimo Os ego, który zrobiony był z rozciągalnej plandeki samochodowej, szorowanej pumexem do uzyskania odpowiedniego efektu (!), membrana David TC – u l t ra l e k ka , o d p y c h a j ą c a w o d ę t ka n i n a fa r b o w a n a w temperaturze 130 stopni. Techniki te wykorzystywane są do dzisiaj w produktach tej firmy. Carlo Rive , który jest dyrektorem kreatywnym marki od 2007 roku porównuje fabrykę SI do kuchni, gdzie tworzy się arcydzieła. I stwierdza, że każdy projekt jest dla niego wyjątkowy. Wszystkie barwniki produkuje się na miejscu, firma jest właściwie niezależna od zewnętrznych dostawców. Niezwykła dbałość o wykończenie i detale powoduje, że ceny większości produktów zaczynają się w okolicach 400 funtów, co dla przeciętnego zjadacza chleba jest ceną mocno zaporową, jednak jej produkty cieszą się niesamowitą estymą i to nie tylko wśród stadionowych klimaciarzy.

„ SI dawało poczucie bycia częścią piłkarskiej, chuligańskiej kultury. Swoistym fenomenem jest to, że pier wszymi miłośnikami firmy z Ravarino nie byli angielscy chuligani, a włoscy Paninaro - powstała na początku lat 80 subkultura mediolańskich yuppies. Nazwa wzięła się od miejsca ich s p o t ka ń – p i e r w s ze g o w ł o s k i e g o b a r u s e r w u j ą c e g o hamburgery – Panino Cafe. Kopiowali oni amerykański, konsumpcjonistyczny/hedonistyczny styl życia. Paninaros charakteryzowało umiłowanie do motocykli oraz drogich ciuchów. Ich styl można określić jako mieszankę amerykańskich lat 50 z włoskimi sportowymi, ekskluzywnymi markami. Można śmiało powiedzieć, że to właśnie Paninaro wprowadzili na salony takie marki jak Timberland, Vans, Moncler, CP Company czy właśnie Stone Island. W tym samym czasie na Wyspach Brytyjskich szczyt popularności stanowiły dresy Fila, Ellese czy Sergio Tacchini,

62

które nijak się miały do paskudnej, wyspiarskiej pogody. Kibice zaczęli szukać więc alternatywy dla rodzimych producentów kurtek. Większość dostępnych wówczas wzorów pochodziła z firmy Berghaus – chuligani wyglądali w nich jednak bardziej jak alpiniści atakujący Mount Blanc aniżeli modni królowie terraces. Pierwsze pojedyncze sztuki Stone Island dało się zauważyć po mundialu we Włoszech – ukradzione podczas tamtego wyjazdu ciuchy casuals ubierali na organizowane w całej Anglii ravy. Większą popularność marka zdobyła 2 lata później. Jak głosi legenda podczas mistrzostw Europy w 1992 horda anglików złupiła w Sztokholmie potężny outlet o nazwie Genius wynosząc z niego kilkadziesiąt sztuk Stone Island, Boneville oraz CP Company, które już wkrótce zaczęły się pojawiać na trybunach. Charakterystyczna patka pozwalała rozpoznawać się polującym na siebie grupom chuliganów bez ściągania na siebie większej uwagi. Dodatkowo ubrania były diablo-eleganckie, trwałe a co najważniejsze – niepowtarzalne. Pierwszymi gwiazdami, noszącymi ubrania Stone Island byli członkowie Oasis, którzy kreowali trendy w latach 90 w Wielkiej Brytanii, niedługo później w SI pojawiali się byli członkowie Joy Division czy pierwszy piłkarski celebryta - David Beckham. Olbrzymia popularność filmów takich jak Green Street Hooligan, czy Football Factory spowodowała, że każdy chciał nosić ubrania z kompasem na rękawie. SI dawało poczucie bycia częścią piłkarskiej, chuligańskiej kultury. Niezaprzeczalny sznyt spowodował, że do dzisiaj można w całej Europie zauważyć poważne stadionowe osobistości noszące ubrania z charakterystyczną patką – wystarczy wymienić choćby Paolo Di Canio, Pepa Guardiolę czy Jurgena Kloppa. W ostatnich kilku latach Stone Island kolaborował z różnymi uznanymi markami – warto choćby wspomnieć Adidas Samba Stone Island z 2009 roku, czy współpracę z New Balance i ich model 577 w całości szyty w Anglii. Jednak to współpraca z amerykańskim Supreme przeniosła firmę marke ngowo na zupełnie inny poziom. Chociaż Drake pozujący na Instagramie w wartym 100 tyś $ kajdanie imitującym logo firmy może budzić uśmiech politowania, to nie zmienia to faktu, że dzięki kilku jego zdjęciom, w bluzie z patką amerykańscy streetwearowcy zgłupieli na punkcie włoskiej marki. W Nowym Jorku i Los Angeles otwarto 2 sklepy flagowe, a pieniądze zaczęły płynąć szerokim strumieniem. Eksplozję popularności marki od Wielkiej Brytanii po Moskwę wiąże się niestety z zalewem rynku przez podróbki. Ilość pozerów, która nie potrafi, bądź nie chce odróżnić nieudolnej kopii od oryginału na Wyspach idzie w tysiące. Na szczęście rozwój mediów społecznościowych spowodował, że powstaje coraz to więcej grup zrzeszających kolekcjonerów marki, powstają również specjalne poradniki jak rozpoznać podrabiane sztuki. Strony takie jak Too Hot zrobiły ze swojej pasji świetną metodę na zarabianie pieniędzy – sztuki, które wystawiają to zazwyczaj kolekcjonerskie perełki rodem z archiwum Os ego. Miejmy nadzieję, że większa popularność nie odbije się znacząco na jakości oferowanych produktów. Smuci jedynie fakt, że wiodące kolekcje z roku na rok są coraz to mniej ciekawe a innowacyjna linia Stone Island Shadow Project, ze względu na swoją cenę pozostaje jedynie w strefie marzeń.


W Zjednoczonym Królestwie Stone Island do dzisiaj jest kojarzone ze stereotypem stadionowego chuligana, policyjni spo ersi, którzy jeżdżą incognito za kibicami angielskich drużyn mają budżet na ubrania właśnie tej marki żeby łatwiej wtapiać się w tłum potencjalnych zadymiarzy. W niektórych miastach Wielkiej Brytanii wejście do klubów w ciuchach SI jest niemożliwe. Ochroniarze grzecznie poproszą Cię o ściągnięcie patki z kompasem. W nowszych modelach marki na podszewce po lewej stronie znajdują się dodatkowe 2 guziki, które pozwalają odpiąć znaczek z rękawa i przyczepić go wewnątrz. W pewnym sensie jest to odpowiedź dla starej grupy futbolowych lads, którzy ze względu na przesadną popularność marki oraz dużą grupę pozerów decydują się nie nosić badga w widocznym miejscu, nie rezygnując przy tym z noszenia ponadczasowych kurtek. Dział public rela ons Stone Island stara się oczywiście walczyć z negatywnym stereotypem dotyczącym ich marki jednak my i tak wiemy swoje, a pół Europy biega po trybunach ze swoistą odznaką na rękawie.

Błażej Falkus Grafika: Kacper Sokół

„ We started at the beginning with a removable badge and then five or six years we started putting two buttons inside - on the left side, the side of our hearts. This was so that people who didn't want to wear the badge wouldn’t leave it at home, they could put it inside their jackets. So perhaps you don't wear it, but you always have it with you. That’s the idea. – Carlo Rivetti GQ

63


* * *

Suplement * * * W czasie gdy powstawał artykuł o Stone Island, za sprawą dobrych stosunków z Elite Label, które jest jedynym autoryzowanym dystrybutorem marki MA.STRUM na terenie Po l s k i p o sta n ow i l i ś my rozsze r zyć te n te kst o d ro b ny suplement. Specjalnie dla was zadaliśmy kilka pytań osobie, która jako jedna z kilku stoi za sukcesem wspomnianego brandu. Johnny Ridley, bo o nim mowa to dyrektor marke ngu marki MA.STRUM. Odpowiada on nie tylko za promocję, ale czynnie bierze udział w tworzeniu każdej z kolekcji. To właśnie dzięki niemu poznamy szczegóły procesu produkcji odzieży oraz odsłonimy kilka informacji na temat nadchodzącej kolekcji. Jeżeli chodzi o obecność na rynku odzieżowym, to nie może pochwalić się ogromnym doświadczeniem, w końcu powstała w 2009 roku. Należy jednak pamiętać, że był to w pełni przemyślany krok i oparty na ogromnym uznaniu i szacunku do opisanego w poprzedniej części Stone Island, a raczej osoby Massimo Os m. Dlatego, na początku tej rozmowy poruszyliśmy temat inspiracji i tego jak bardzo dany artysta może wpłynąć na jednostkę. Which was the main reason for crea ng MA.STRUM? MA.STRUM was first created to celebrate and further the legacy of the great Massimo Os , the famed designer of Boneville, C.P. Company, Stone Island, Le Hand and more. The brand began in 2008 as a collabora on between the MA.STRUM team and the Massimo Os Archive. MA.STRUM would later (2014) become wholly independent and remains so today. Szczególne uznanie marka budzi wśród środowiska piłkarskiego. Na stadionach coraz częściej możemy trafić na kurtki ze szczególnymi dla tej marki pagonami. W pewnym sensie jest to, jakby nie patrzeć budżetowa alternatywa dla przeciętnego kibica, przy ciągłym zapewnieniu co do jakości wykonania i wytrzymałości. Warto jednak zauważyć, że nie każda marka cieszy się kiedy budzi zainteresowanie wśród kibiców i pojawia się w relacjach ze stadionowych awantur. Na przykład - Burberry, mocno na tym straciło, a romans z kibicami do dzisiaj odbija się czkawką. What is your company philosophy and what is the most wanted customer target for your brand? We have a desire to produce innova ve designs that make use of modern produc on techniques and sophis cated, fit-for-purpose fabrics. We focus on developing func on-lead styles that serve a dis nct purpose, be that to keep you warm, dry etc etc… all of which sits within a signature MA.STRUM look that we’ve built up over a near decade in business. MA.STRUM is very product focused, so rather than

64

trying to serve a par cular customer-type we lead by building great product and whomever wishes to connect with us can do. Are you aware that most of the fanbase related to you brand are Football Casuals? And what is your opinion about this par cular group? Yes, we’re aware of this and are pleased to see such passionate groups connect with our brand. We understand style is a huge part of football culture and are pleased to see the MA.STRUM brand accepted as one of the most premium op ons on the market today. Are you the football fan yourself? If so what kind of a football fan are you? Dedicated/fana c or just spectator? Yes I am and very dedicated to my team, Newcastle United, however living near London makes it difficult to travel as much as I’d like to see them play. Poz n a j ą c f u n d a m e nt y i p r ze ko n a n i a m a r k i MA.STRUM, czas przejść do tego co chyba najważniejsze procesu projektowania i produkcji odzieży. Tak naprawdę to tutejsze działania determinują późniejszą cenę produktu. Jakość musi kosztować, każdy kto zdecydował się wyrzucić nieco więcej pieniędzy na kurtkę czy jakikolwiek inny element odzieży, przekonał się o tym sam i wie o czym mówimy. Jak zatem wygląda to w przypadku MA.STRUM? Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zaczęli od muzyki. What kind of music you’re listening to and does it have any influence on your work/ideas? We have a great mix of music in our studio space and the guys drag and drop tracks onto a Sonos system so it’s always changing. When it comes to my music I tend to like zoning out and throwing headphones on; the last album I bought and have been listening to a lot is The Na onal - Sleep Well Beast. Are you s ll using the inspira on from Os Archive to design the new MA.STRUM collec on? We’re not longer working directly with the Os Archive. Once the brand was established and we had developed our own look we became independent and con nue to be, striving to be as original and innova ve as possible. How many people are involved in the crea on & design process? Are you mixing experience with youth or the group is focused on the people who are in the company for a long me? The crea ve group is fairly small at the moment (under 10) lead by our CEO John Sharp, supported by a small team of designers and produc on staff. The crea ve group has


65


66


a mix of ages and backgrounds which in itself helps the end product be all the more interes ng, informed from a wealth of collec ve experience. What is the most expensive and what is the biggest challenge when it comes to crea ng the new pieces of the collec on? The most expensive side of the product develop comes when we try to do things to no one else has, be that trialling new fabrics, new combina ons of fabrics or experimen ng with brand-new produc on techniques to deliver truly unique product. Experimenta on is costly when the outcome isn’t guaranteed.

And what is your point of view about women wearing typical men brands? Any plans for female-focused collec on? It’s great to see women gravita ng toward the brand and we’re really pleased to see women be daring and trying something new. At this me we aren’t planning a women’s line but this could be revisited in the future if we saw great enough demand for it.

Dawid Szałankiewicz, Błażej Falkus Foto: MA.STRUM Official

Are the guys involved in other major brands such as Stone Island, C.P. Company or Bonneville? We own Boneville 100% and are working on developing a special collec on for the brand - we are not involved with C.P. or Stone Island. Na koniec zeszliśmy na nieco luźniejsze tematy. W końcu moda to tak bogate w barwy spektrum kolorów, że można o tym rozmawiać bezustannie. Udało się również co nieco przemycić o nadchodzącej kolekcji SS18, która powinna być dla was zaskoczeniem. Przede wszystkim dlatego, że M A . ST R U M p l a n u j e rozsze r ze n i e a s o r t y m e nt u , m a my otrzymać jeszcze więcej polówek, swetrów… Mamy nadzieję, że ten suplement pokażę wam i uświadomi jeszcze bardziej, jak duże znaczenie dla tej kultury miało Stone Island. Zapominając na chwilę jaki kierunek obecnie obrało to warto o tym pamiętać. What the fashion means to you. Do you have any favorite pieces of the collec on? For me it’s all about understated style - a fabric-lead simple look and feel that delivers in a big way when it comes to performance. I like to see garments that appear simple and familiar but when you really look into the piece you find a wealth of li le treats and clever details that set us apart from the compe on. My favourite piece from the most recent collec on (FW17) is the Greyback Parka - a down filled style that has a really interes ng laminated ripstop shell. In short it keeps you both dry and very warm, a great op on for heavy winter. Are you wearing products from other related brands on a regular basis? I wear all sorts of brands, I’m open minded in my approach to style so I’ll try pre y much anything. What can we expect in the upcoming collec on? What goals do you have? The upcoming collec on (SS18) will see us expand our offer beyond just outerwear. We’re very much known as a “jacket brand” but for Spring we’ve worked hard to offer new mid layers, more interes ng sweats, tees, polos etc… making us a more exci ng op on year-round and giving the customer an opportunity to embrace MA.STRUM head-to-toe should they so wish.

67


Scotland

SPECIAL PHOTOSHOOT







74


BACK

UP

Street League

Czasami w życiu zdajemy sobie sprawę, że pomoc drugiej osobie sprawia większą radość od ciągłego pędu za zaspokojeniem własnych ambicji. Jeżeli zbierze się grupa osób z takim podejściem, powstają oddolne inicjatywy i organizacje, które zmieniają ten świat w nieco lepszą piaskownice, a ich zabawa ratuje życie ludziom bez perspektyw i z problemami, które większość osób nie jest w stanie nawet pojąć.

Piłka i cała kultura z nią związana jest pełna takich ludzi i miejsc. Jednym z nich jest projekt Street League, który poprzez sport i aktywność fizyczną walczy z bezrobociem wśród młodzieży. W krótkiej rozmowie z Sara McCraight dowiecie się dlaczego warto pomagać, jak to zrobić i co sprawia największą radość w tworzeniu takich akcji.

75


Na inicjatywę jaką jest Street League trafiłem przypadkiem, głównie dzięki rozpoznawalnym ambasadorom, którzy promują markę na Wyspach. To właśnie tutaj ta dobroczynna organizacja ma na celu pomagać dzieciakom w znalezieniu pracy. I nie piszę tutaj o jakiejś drobnej finansowej pomocy, ale o całym mechanizmie (jak to określili sami autorzy projektu). Specjalny program i firmy, które z nimi współpracują tworzą sieć połączeń i kontaktów, które coraz lepiej funkcjonują i stają się tak bardzo potrzebną alternatywą dla młodych ludzi. Zresztą niech przedstawią się sami. May you introduce Street League to our readers. Street League is the leading sports for employment charity. We use the power of sport to help young people, of ages 16-24, to move into work, employment or training. We do this by providing a structured 8-12-week programme, in which our par cipants develop their employment and sport skills. For example, we host mock interview sessions with our partners, we help the young people with their CV’s and cover le ers, we provide financial help to the young people for whom travel money may not be available, and, most enjoyably, we play sport every day! Street League truly believes that sport can change the lives of these young people. It’s not just a hook, it’s the mechanism to which many of our young people feel a connec on, and this allows us to provide a way for young people to improve their fitness, as well as their employment status.

Our goal is always to reduce the number of young people who are out of work, and support more young people into a positive future. Can you describe your 10-12 week long programmes? Our programmes aim is to get each young person into educa on, employment or training, so that they can start the next stage of their lives. Running from 10:30-11:30, TuesdayFriday, our programmes provide the structure that our par cipants need desperately. The very act of ge ng out of bed, going to a produc ve environment, and then taking part in exercise allows par cipants to improve their mental and physical health. Throughout the weeks, our staff work relessly to support each and every young person into an outcome for which they’re suitable. We listen to each par cipant and try to understand their aims and objec ves so that we can provide them with the best opportuni es. As aforemen oned, we host many ac vity days with our partners and funders, such as Bank of America Merrill Lynch, DHL, CVC, and many more, which the young people thoroughly appreciate. It gives them an insight into companies for which professionalism and posi vity is

76

impera ve, which in turn improves their confidence. A er an employability session, we move straight into a sports ac vity. This could be anything from football, dance or fitness, meaning that our par cipants get a varied choice of exercises. We teach the young people to view their barriers as obstacles over which they can leap, and if we can help them to overcome these barriers, then we have done our job. W jednym z utworów mojego faworyta podziemnej sceny na Wyspach- CasIsDead, padają słowa: They don't help us and they wonder why we sell cocaine. Co prawda utwór dotyczy problemu handlu narkotykami wśród młodzieży, to należy pamiętać, że to właśnie bezrobocie i brak pomysłu na życie, perspektyw na przyszłość oraz ciężka sytuacja życiowa są najczęstszym powodem do wkroczenia w świat narkotyków. Ten problem dostrzega również Sara i w dalszej części naszej rozmowy skupiliśmy się na opisie obecnego stanu tej rzeczy. I jeżeli myślisz, że ten problem Ciebie nie dotyczy, wczytaj się dokładnie w odpowiedzi. Youth unemployment, is s ll a massive problem in the UK? 1 in 7 young people in the UK are unemployed, which means it’s s ll a huge problem. It’s a problem for the tax payer, it’s a problem for the families, and, most importantly, it’s a huge problem for the young people we support. Being unemployed and having no schedule can harm your mental and physical health in a serious way. We offer employability sessions and sport sessions to improve the confidence and fitness of our par cipants, preparing them for the outside world of employment. What do you think is the main reason for this? We ask every young person who comes to us what they struggle with, and the reasons vary greatly. Some common reasons are lack of educa on and qualifica ons, low selfesteem and confidence, mental health issues, gang involvement, criminal histories, drug and alcohol abuse and caring responsibili es. There are also a large number of young people we support with learning difficul es and au sm. How can people help you with the whole ini a ve? What are the forms of help for people outside Street League? As a charity, we are mostly funded by external funders, however, many people donate to our cause online via the Street League website – www.streetleague.co.uk Laurent Koscielny, Jose Mourinho, Prince Harry, Robin Van Persie, Nicola Adams, Kelly Sotherton, Daniel Sturridge oraz Pele - to zapewne niezły zlepek osobowości i osiągnięć, ale również ambasadorzy inicjatywy Street League. Z takim wsparciem motywacja do codziennej pracy nie powinna być problemem, szczególnie jeżeli czerpiesz z niej przyjemność. What makes you most happy in your daily work? Working for Street League is as fulfilling as it sounds. To see the faces of the young people when they achieve employment, educa on or training, is fantas c. Speaking with our young people a er they’ve progressed is also heartwarming. Many of our par cipants will return to Street League just for a chat or a catch-up, and they usually come prepared


with stories from their new job to tell our delivery staff. It’s great! I guess, it is a great pleasure for young people to meet their idols. Definitely! We’ve been so fortunate with the number of inspira onal visitors to Street League and they always put a smile on the faces of our young people. They take me out of their busy schedules to come down to an academy and speak to the young people, telling stories from their past, and how they overcame adversity to end up in their current posi on. Every me they visit, they leave the par cipants with a new sense of mo va on and commitment. What are your goals for the coming years? Our goal is always to reduce the number of young people who are out of work, and support more young people into a posi ve future. We’ve been increasing our social impact year-on-year, and in the past twelve months we helped 1712 young people into jobs and training using sport.

opiera się na wrzuceniu do puszki kilku monet, czasami warto rozejrzeć się dookoła. Poświęcić swój wolny czas na nieco ambitniejsze cele niż kolejny obejrzany odcinek Narcos. Od jakiegoś czasu przy okazji spotkań Ligi Mistrzów wrzucamy na naszego Twi era prośbę/przypomnienie, że zamiast kolejny raz spotkać się z kumplami przy piwie, może tym razem warto odwiedzić swojego dziadka i razem obejrzeć spotkanie. Nietylko młodzi potrzebują pomocy, pamiętajmy też o starszych osobach. Dla nich będzie najważniejsze, że zadzwonisz do nich, wpadniesz na chwilę na kawę. Tym tekstem podobnie jak na samym początku numeru przy Let’s Talk, chciałbym wywołać jakąś reakcję. Nieważne, czy to będzie pomoc młodym poprzez organizacje jak Street League, czy starszym jak chociażby polskie stowarzyszenie mali bracia Ubogich. Tym bardziej, że idą święta i czas który w pełni powinniśmy poświęcić najbliższym.

Dawid Szałankiewicz Foto: Streat League Official

Obserwując takie organizacje jak Street League, chociaż na chwilę człowiek może zapomnieć o tym co widzi w telewizji i otaczającym nas braku empa i. Pomoc nie zawsze

77


POLAND

P F C

11 listopad – Narodowe Święto Niepodległości. Szczególny dzień dla każdego z nas. Jednak, kiedy większość osób przygotowywało się do marszu, ja postanowiłem wyjść na nieco spokojniejsze okolice Warszawy i w chwili refleksji przeżyć ten czas po swojemu. Tak trafiłem na niedokończone boisko pomiędzy blokami, na którym grała niewielka grupa chłopaków z Indii. Na pewno pamiętacie, że pogoda wtedy nie dopisała, dookoła szaro i mroźnie. W dodatku boisko było jeszcze dalekie od otwarcia. W ogólnym zarysie - typowy orlik. Niestety oprócz sztucznej murawy, brakowało całej reszty: bramek, oznaczeń oraz ogrodzenia. Wszelkie nieudogodnienia nie przeszkadzały im jednak w spędzeniu sobotniego popołudnia na powietrzu. Ustawiając cztery kamienie/pustaki stworzyli bramki i zaczęli od środka boiska.

78

Poziom ich gry był lekko mówiąc daleki od ideału, ale nie o to w tym chodziło. Wystarczyło obejrzeć ich grę przez chwilę żeby dostrzec jaką frajdę sprawia im kopanie skórzanej piłki. Wtedy, śmiejąc się w głębi duszy, zdałem sobie sprawę że spędzam Narodowe Święto, oglądając grę Hindusów, co ciekawe na dzielnicy Włochy. Niestety po pewnym czasie, zjawiła się pewna starsza kobieta, zapewne z pobliskiego bloku, która dosadnie starała się zwrócić im uwagę, że boisko nie jest gotowe do gry i tylko go zniszczą, zakazując gry. Z boku wyglądało to tak, jakby kompletnie nie rozumieli polskiego i nie wiedzieli o co chodzi na początku, ale zanim zdążyłem pofatygować się w celu złamania bariery językowej, ekipa zaczęła pakować swoje zabawki.


79


Skąd taki początek tekstu? Dlatego, że dzisiaj będzie po krótce o tym wszystkim, co mieściło się w mojej historii. Emigracja, patriotyzm, piłka amatorska i drugi człowiek. Do takiej refleksji zmusił mnie przykład polskiego klubu na Wyspach Brytyjskich – PFC Victoria Londyn. W zrozumieniu jego idei pomoże mi Emil Kot - jeden z założycieli oraz obecny menadżer drużyny. Jako piłkarz zaczynał w młodzieżowych zespołach Polonii Warszawa, tam właśnie wiele lat później wrócił i dołączył do sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny, będąc w sezonie 13/14 asystentem trenera Piotra Dziewickiego. Po awansie do 3 ligi i rozstaniu z Konwiktorską 6 podjął ważną decyzję i postanowił wyjechać na Wyspy do pracy. Tam też zdecydował się rozpocząć zagraniczną karierę w roli szkoleniowca, zaczynając od drużyn U-9 ; U-12. Aktualnie pracuje jako skaut w akademii West Ham United oraz w wyżej wspomnianej PFC Victorii Londyn.Emil organizuje również skau ngowy projekt non-profit – „Ty też masz szansę!”. W 2018 roku odbędzie się 4 edycja tego przedsięwzięcia. Polega ona na wyłapywaniu najzdolniejszych, młodych zawodników z niższych lig i pozniejszym organizowaniu test-meczu w ktorym moga zaprezentowac swoje umiejętności na oczach skauów, trenerów oraz agentów piłkarskich.

Postanowiłem jednak przyjrzeć się jego najmłodszemu dziecku – PFC Victoria London. Klub ten w ostatnim sezonie zaliczył awans oraz zdobył puchar ligi w swoim debiutanckim sezonie i obecnie znajduje się na 12 poziomie rozgrywkowym w Anglii. Cała społeczność mocno utożsamia się z naszą ojczyzną i godnie reprezentuje kraj na arenie zagranicznej. Oczywiście nie mówimy tutaj o szczeblu Premier League i europejskich pucharach, ale należy pamiętać, że nawet grassroots może zbudzić zainteresowanie, docelowo przynosząc zamierzony rezultat. Zacznijmy jednak od początku. To był mój pomysł, ale do wykonania całości projektu pod nazwą PFC Victoria London potrzeba było pracy wielu osób. Chcieliśmy/chcemy stworzyć klub piłkarski dla Polonii mieszkającej w Londynie. Nie od dziś wiadomo, że mnóstwo Polaków chodzi na różne spotkania League Two, League One, Championship czy Premier League. Chcemy stworzyć klub, który zjednoczy ich wszystkich. Zbudować miejsce na mapie Londynu gdzie każdy Polak co sobotę o godzinie 15:00 będzie mógł wspierać swoich rodaków. Klub na nogi stawiali tacy ludzie jak Tomasz Słowiak (aktualny prezes), Robert Błaszczak (aktualny dyrektor sportowy), Karol Matysik (aktualny księgowy) , Renata Makowska plus kilka innych osób. Każdy dołożył swoją małą cegiełkę do budowy Victorii. Ważną rzeczą jest nazwa klubu oraz herb, który mocno nawiązuje do Polaków mieszkających w UK. W naszym herbie umieszczona jest biało-czerwona szachownica. Znak polskich sił powietrznych. Nawiązuje to do historii słynnego dywizjonu 303, który walczył w Bitwie o Anglię i znacznie przyczynił się do zwycięstwa wojsk alianckich. Nazwa klubu ma dodatkowo podkreślić to zwycięstwo - Victoria. Reasumując - Zwycięstwo w bitwie o Anglię przy ogromnej pomocy polskich pilotów - to chcieliśmy wyrazić zakładając klub. Często potrafimy wyrabiać sobie opinię i tworzyć stereotypy. Jednym z nich jest dla mnie pojęcie patriotyzmu, jak widać chłopaki pokazują nam jego nową odsłonę, udowadniając

80

że nie musi się to wiązać z medialnym szumem. Wystarczy grupa ambitnych ludzi aby spróbować przypomnieć nam o historii. Tutaj pozwolę sobie na drobne, osobiste odbicie od tematu. Tydzień temu wróciłem z Glasgow, będąc oprowadzany przez jednego z pracowników Kelvingrove Art Gallery and Museum, którym była bardzo miła i kochana starsza pani, powiedziała mi bardzo ważną rzecz: Ludzie nie czytają książek o historii, dlatego powtarzają te same błędy. Podkreślała mocno, że utarty stereotyp typowego Polaka jaki panuje/panował na Wyspach wynika z tego, że nikt z obecnego pokolenia nie ma pojęcia czego dokonał w Bitwie o Anglię wspomniany przez Emila dywizjon 303. Tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że grassroots potrafi zjednoczyć Polonię na Wyspach i pokazać ją w nieco innym świetle. W dalszej części rozmowy starałem dowiedzieć się, jak wygląda założenie klubu z czysto technicznego punktu widzenia. W końcu wydawałoby się, że rozmawiamy o amatorskich rozgrywkach, ale Emil mocno podkreśla, że nie jest to klasyczna Sunday League. Założenie klubu wiąże się z dużą ilością dokumentów, szeroko pojętej "papierologii", zgód, pozwoleń etc,etc. Ja zająłem się tylko i wyłącznie stroną sportową. Brak obywatelstwa nie przeszkadza. Londyn to istna wieża Babel. Miasto wielokulturowe. Na najniższych poziomach rozgrywkowych gra bardzo dużo drużyn takich jak my. W naszej lidze jest drużyna Hiszpanów, Brazylijczyków oraz Rumunów. Przypominam tylko iż nie jest to słynne angielskie SUNDAY LEAGUE. Gramy w lidze sobotniej, która ma bezpośrednie połączenie z Premier League. Oczywiście, jesteśmy na dnie tej drabinki, ale robiąc krok po roku możemy dojść do Na onal Conference, która jest naszym marzeniem. Emil posiadając doświadczenie z gry w niższych poziomach rozgrywkowych w Polsce pokusił się, na moją prośbę, o porównaniu poziomu zarówno tego na Wyspach jak i w naszym kraju. Podkreślił jedną ważną rzecz: styl gry. Zamiast rozgrywek zbliżonych do oldboyów, czyli z ogromnym miejscem do gry, czasem i możliwością grania, mamy do czynienia w Anglii z bardzo wysokim i agresywnym pressingiem. Co warto podkreślić, pressingiem przez całe spotkanie. Możesz wygrywać z rywalami 3-0, a oni i tak wychodzą bardzo wysoko nawet w 89 minucie spotkania. Przed wylotem na Wyspy, Emil interesował się założeniem klubu w polskiej B-klasie. Koniec końców jednak, zapytany przeze mnie o swoją decyzję, przyznaję że niczego nie żałuję w związku z wyjazdem do UK. Uważa to za słuszną decyzję i cieszy się z obecnego rozwoju Victorii. Polskę traktują już jako temat zamknięty, skupiając się na próbie awansu do Premier Division. Zostając cał y czas przy temacie grassroots'u, postanowiliśmy zastanowić się nad jego znaczeniem dla piłki zawodowej. W końcu jak zauważa Emil, każdy z profesjonalnych piłkarzy zaczynał kiedyś kopiąc piłkę jako dzieciak w parku czy na


lokalnym boisku. Niestety, moim zdaniem w Polsce temat ten jest często pomijany i spychany kompletnie po za margines. No chyba, że mówimy o groundhopperach, którzy przy piwku obejrzą dla rozrywki spotkanie na najniższym szczeblu i napiszą o tym kilka zdań. Jak zatem wygląda podejście do grassroots'u na

Wracając do aspektu sportowego, zapytałem jakie cele i perspektywy malują się przed zespołem. Do tej pory, jak wspomniałem wcześniej, drużyna osiągnęła awans w swoim debiutanckim sezonie oraz zdobyła Middlesex Challenge Cup. W końcu rywalizacja to też ważna część nie tylko zawodowej piłki, ale i grassroots'u. Na jakim są zatem etapie i jak to wygląda w porównaniu do polskiej rzeczywistości?

Wyspach? Wydaje mi się, że tutaj traktuje się ją ciut poważniej. Na mecze 9 czy 10 ligi przyjeżdżają trenerzy z lokalnych, silniejszych drużyn w poszukiwaniu zawodników. Penetrują ten rynek nie wybrzydzając iż "jest to kartoflany poziom" jak to często bywa w Polsce. Wiedzą, że i tutaj można znaleźć kogoś ciekawego. Co więcej? Sam poziom organizacji. Na 11 poziomie rozgrywkowym wymagane jest oświetlenie na stadionie, szatnie i małe trybuny. Co więcej? Jako gospodarz musisz przyszykować mały posiłek/poczęstunek pomeczowy dla drużyny gości. Dodatkowo trzeba wydrukować programy meczowe i wprowadzić bilety na stadionie. Wszystko jest wpisane w dziennik licencyjny. Przypominam iż mówimy o 11 POZIOMIE. Robi wrażenie, prawda? Często narzekamy na poziom naszej Ekstraklasy, zapominając, że kilka szczebli niżej jest jeszcze gorzej, a to w końcu tam zaczynają przyszłe gwiazdy naszej ligi i reprezentacji. Wyobrażacie sobie, że nagle na każdym boisku zespołów z B-klasy jest obiekt z oświetleniem, programy meczowe, pomeczowy posiłek dla gości i drukowana pula biletów? Cenie waszą inteligencję, dlatego zostawię was z tym pytaniem i problemem w celu wyrobienia swojej własnej opinii i przemyśleń. Po za kwes ą czysto sportową, PFC Victoria London zajmuje się również pomocą młodym chłopkom z Polski, którzy zdecydowali się przybyć na Wyspy. Zakwaterowanie, nawet odbiór z lotniska, wszystko to aby zjednoczyć lokalną Polonię i pomagać sobie nawzajem. Emigracja nie jest niczym łatwym i przyjemnym. Pierwsze dni za granicą są dla każdego ciężkie. Przyjrzyjmy się zatem nieco bliżej osobom, które decydują się zmienić swoje życie i wylecieć z kraju. Kto próbuje sowich sił na Wyspach? Przypadki bywały różne. Przyjeżdżają do nas ludzie zarówno z piłki profesjonalnej jak i amatorskiej. Od początku istnienia klubu ściągnęliśmy takich zawodników jak: Mateusz Maciak (3 liga - Huragan Wołomin), Krzysztof Maciak (4 liga - Bug Wyszków), Jakub Perske (3 liga - Świt Skolwin), Łukasz Niemiec (3 liga - Piast II Gliwice), Grzegorz Wąś (juniorzy Elana Toruń), Filip Panasiuk (juniorzy ŁKS Łódź). Na początku jest bardzo trudno i każdy z nich to pewnie przyzna. Emigracja to nie jest nic łatwego. Nowe otoczenie, nowe wymagania, odpowiedzialność, rachunki, konta w banku i to wszystko w języku angielskim. Staramy się pomóc poczynając od samego transferu z lotniska. Później szukamy pracy bądź mamy już ją przygotowaną, pomagamy znaleźć lokum do spania i to tyle... Wiadomo, że każdy z wyżej wymienionych przypadków jest inny. Każdy miał inną historię. Jestem jednak przekonany, że każdy z wyjazdu do UK coś wyniósł. Zgłoszenia wciąż napływają i jest naprawdę bardzo dużo chętnych na taki wyjazd.

Gdyby naszym celem była zabawa to nigdy bym się za to nie brał. Liczy się sukces sportowy, rozwój organizacyjny i integracja Polonii na Wyspach. Gdybyśmy utrzymali skład z poprzedniego sezonu to spokojnie moglibyśmy rywalizować na poziomie 3 ligi w Polsce. Mieliśmy w drużynie ludzi, którzy grali/byli na poziomie Ekstraklasy, 1 ligi, 2 ligi i 3 ligi. Mniejszość stanowili ludzie z 4 ligi i lig niższych. W tym sezonie sytuacja się nieco zmieniła ze względu na sporą ilość powrotów do Polski. Kończąc powoli naszą rozmowę postarałem dowiedzieć się, jaka przyszłość czeka sam grassroots. Czy jest dostrzegalny jakiś rozwój w klubach z niższych lig i czy możemy dostrzec w nich jakieś plusy. Mamy dużo lepsze podejście do piłki. Staramy się wszystko wykonać jak najbardziej profesjonalnie. Poczynając od social media, kończąc na organizacji dnia meczowego. Mówię oczywiście o ludziach z mojego pokolenia. Widzę, że drużyny w B-klasie takie jak Farmacja Tarchomin czy AKS Zły funkcjonują naprawdę całkiem nieźle jak na 8 poziom rozgrywek. Za moich czasów nie było takich klubów na tym poziomie. Wszystko idzie do przodu. Jeżeli chodzi o braki to na pewno INFRASTRUKTURA. To jest nasz największy narodowy minus w piłce nożnej. Poczynając od poziomu amatorskiego kończąc na profesjonalnym. *

*

*

Za sprawą historii Emila oraz jego drużyny – PFC Victoria London, poznaliśmy kolejną stronę piłki nożnej, może tej nieco z mniejszych stadionów i bez błysku fleszy, ale za to przepełnione pasją i nadziejami. Co więcej opartą na patriotyzmie i wspólnocie osób udających się na emigrację. Po raz kolejny widzimy zatem jak szerokie spektrum obejmuje piłka nożna. Od wielomilionowych transferów, nowych fryzur i samochodów futbolowych celebrytów, po oddolne inicjatywy i organizacje. W końcu wszystko sprowadza się do prostej gry. Jestem bardziej niż pewny tego, że Ronaldinho czarując na Camp Nou czuł tę samą radość (chociaż akurat on mógł przy okazji czuć lekkie zmęczenie po wieczornej zabawie), co wspomniani na początku historii chłopcy z Indii, czy zawodnicy Victorii. Sport może wiele zmienić i jeżeli akurat wybieracie się za granicę albo boicie postawić kolejny krok na swojej życiowej ścieżce, zostawiam was na koniec ze słowami Emila. Zawsze będę namawiał na tego typu ruch. Mamy jedno życie, do odważnych świat należy. Emigracja tak jak wspomniałem jest szkołą życia, ale później przynajmniej będzie co wspominać. Dawid Szałankiewicz

81


T H E S TA N D S

Stadiwm Liber ty Nazwa: Pojemność: Kraj: Miasto: Kluby: Inauguracja: Rekord Frekwencji: Projekt: Adres: W poprzednim wydaniu cyklu The Stands opisywałem 118-letni stadion To enhamu Hotspur, w tym wydaniu z kolei, pozostając przy tematyce Walii- przybliżę jedną z młodszych aren Premier League – siedzibę klubu Swansea City AFC, czyli Liberty Stadium. Stadion ten, otwarty w 2005 roku, zajmuje czwarte miejsce na liście najmłodszych stadionów Premier Leaguewyprzedzają go odpowiednio: West Ham United grający na Stadionie Olimpijskim w Londynie, oddanym do użytku rok przed Olimpiadą 2012, Brighton & Hove Albion i ich stadion The Amex, otwarty w tym samym roku oraz Kanonierzy, którzy swoje mecze na Emirates Stadium rozgrywają od 2006 roku (z kronikarskiego obowiązku- w powyższym zestawieniu nie uwzględniłem wspomnianego już To enhamu- na chwilę obecną pozostaje bez stadionu i rozgrywa on swoje mecze na Wembley). Wcześniejszym, a jednocześnie pierwszym miejscem rozgrywania meczy domowych Swansea była położona zaledwie 250 m od brzegu Morza Celtyckiego arena Vetch Field- nazwa ta, po przetłumaczeniu brzmi „Pole Wykowe” (od wyki- popularnego w Europie chwastu, spokrewnionego z bobem). Miejsce wykorzystywane było przez lokalne dzieci do gry w piłkę nożną jeszcze w XIX wieku, na długo przed założeniem klubu Swansea City, i to prawdopodobnie im zawdzięczał nazwę tamten stadion. Do 1912 roku teren – swoista niezabudowana enklawa po środku osiedli robotniczych domów – był własnością Przedsiębiorstwa Miejskich Latarni Gazowych, jednak uznany został za zbędne aktywo i zbyty na rzecz Swansea. Ze względu jednak na swoje niefortunne położone pośród gęstej, historycznej zabudowy jakakolwiek znacząca rozbudowa nigdy nie wchodziła w grę- dość nadmienić, że po 90 latach istnienia całkowita pojemność wynosiła zaledwie 11.475, a najwyższą w historii frekwencję zanotowano 1968 roku podczas pojedynku z Arsenalem- 32.976 osób. Na przełomie XX i XXI stulecia stało się jasne, że w mieście Swansea potrzebny jest nowy stadion. Było to

Stadiwm Liberty (Liberty Stadium) 21 088 Cymru (Walia) Abertawe (Swansea) Clwb Pêl-droed Dinas Abertawe (Swansea AFC) Y Gweilch - rygbi (Ospreys - rugby) 23 Gorffennaf 2005 (23.07.2005) 20 972 (vs. Liverpool, 01.05.2016) TTH Architects Landore, Swansea, SA1 2FA podyktowane potrzebami zarówno klubu piłkarskiego, który po latach tułaczki w niższych ligach wychodził na prostą, a gra w Premier League stawała się coraz bardziej realna, jak również rugbistów z Ospreys, a także pomniejszych klubów innych dyscyplin, np. krykieta, grających na kameralnych arenach The Gnoll oraz St. Helen's. Ze względu na brak funduszy w kasach powyższych klubów, ciężar budowy wzięło na siebie Miasto, rozpoczynając w 2003 roku budowę nowego stadionu. Na lokalizację wybrano dzielnicę Landore oraz teren położonego nad brzegiem rzeki Tawe małego stadionu lekkoatletycznego Morfa Stadium- siedziby klubu Swansea Harriers, którego zawodnicy znani są w świecie lekkiej atletyki z wielu rekordów czy zdobytych medali, jak np. David Greene, złoty medalista Mistrzostw Świata oraz Mistrzostw Europy w biegu przez płotki. W trakcie budowy spekulowano na temat potencjalnej nazwy nowej areny- sugerowano utrzymanie przydomka Morfa, lub też nadanie nazwy White Rock Stadium- odwoływało się to do istniejącego wcześniej w tym miejscu zakładu hutniczego miedzi (poza-piłkarska dygresja- Dolina Swansea stanowiła na przełomie XVIII i XIX wieku jeden z najbardziej uprzemysłowionych zakątków świata, stąd też uznawana jest za jedną ze światowych kolebek rewolucji przemysłowej). W ostateczności zdecydowano się na nadanie tymczasowej nazwy New Swansea Stadium, a krótko po tym znaleziono sponsora tytularnego, ustalając ostatecznie nazwę na Liberty Stadium. Obecnie stadion zajmuje trzecie miejsce pod względem pojemności wśród walijskich stadionów- za Principality Stadium (74.500) oraz Cardiff City Stadium (32.898; oba stadiony w Cardiff). Pierwszy gol strzelony został 10 czerwca 2005 przez Steed’a Malbranque z Fulham, podczas towarzyskiego meczu z Łabędziami, zakończonego wynikiem 1:1. W związku z „zadomowieniem się” Swansea w Premier League, rozważana jest rozbudowa stadionu- początkowo do 33.000 miejsc, w dalszej perspektywie 40.000. Umożliwiłoby to także rozgrywanie na stadionie meczów reprezentacji Walii. Tekst i grafika: Kacper Sokół

82


83


84


Morrissey LOW IN HIGH-SCHOOL 17.11.2017

Celtic Connections 18.01-04.02.2018 Glasgow

Noel Gallagher’s High Flying Birds WHO BUILT THE MOON 24.11.2017

Groove CairnGorm 23.02-24.02.2018 Aviemore

Franz Ferdinand ALWAYS ASCENDIN 09.02.2018

Snowboxx 17.03-24.03.2018 Avoriaz

Liam Gallagher

Stereophonics

The Streets

February

February 23 – Aberdeen, AECC ARENA 24 – Glasgow, THE SSE HYDRO 26 – Nottingham, MOTORPOINT ARENA 27 – Brighton, CENTRE

April 19 – O2 Academy, Birmingham 20 – O2 Academy, Glasgow 21 – O2 Apollo, Manchester 23 – O2 Academy, Leeds 25/26- O2 Academy, Brixton

23 – Madrid, La Riviera 24 – Barcelona, Razzmatazz 26 – Milan, Fabrique 27 – Padova, Granteatro Geox March 01 – Zurich, X-TRA 02 – Paris, L’Olympia 04 – Cologne, Palladium 05 – Berlin, Columbiahalle 07 – Brussels, AB Club 08 – Amsterdam, Afas Live

March 1 – Birmingham, GENTING ARENA 2 – London, THE SSE ARENA WEMBLEY 5 – Bournemouth, BIC 6 – Cardiff, MOTORPOINT ARENA 7 – Cardiff, MOTORPOINT ARENA 9 – Manchester, ARENA 10 – Leeds, FIRST DIRECT ARENA 12 – Newcastle, METRO RADIO ARENA

85


1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11.

Slowdive - No Longer Making Time Pale Saints - Kinky Love My Blood Valantine - Blown A Wish Saint Etienne - Nothing Can Stop Us The Smiths - How Soon Is Now? Pulp - Do You Remember The First Time? Suede - Animal Nitrate Richard Ashcroft - They Don't Own Me The Verve - Sonnet Doves - Cought By The River Paul Weller - Jawbone Training

SPOTIFY #1 86


1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11.

Gwenno - Fratolish Hiang Perpeshki Georgia Ruth - Fossil Scale Casi - Lion Vince James - Forget Last Night Swnami - Trwmgwsg Ifan Dafydd - Celwydd Pretty Vicious - Are You Ready For Me Trampolene - Alcohol Kiss Toby Hay - Sketches Of A Roman Fort Cotton Wolf - Ultra Five HMS Morris - Gold

SPOTIFY #2 87




www.twitter.com/matchday_mag www.instagram.com/matchdaymag


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.