Mixer Magazine No.7

Page 1

FREE

No.7 December 2014

prezent dla Niej i dla Niego

Święta ciół u przyja Mixera

godzin 48 w Indiach Mixer Masala

a z i n o g W po ami ambicj

ł a h Mic wski o r b Że An Englishman in Warsaw

My

First Polish

Xmas

Kinga Burza

Reżyserka gwiazd

MotoMix

Testujemy Jeep’a


ø International Sim sponsorował koncerty Kasi Kowalskiej i Wilków. Mamy nadzieję , że koncert był odlotowy. Odwiedź stronę O2internationalevents.com i poszukaj siebie na zdję ciach z tej nocy.

POLSKA

JEST TYLKO O

P Kup doładowanie za £15, aby dostać nieograniczoną liczbę minut i SMS-ów z ø do ø oraz 100 MB danych

Wię ce§j informacji znajdziesz na stronie o2.co.uk/intsim lub w każdym sklepie ø


Mixer / December 2014

3


INTRO

Mixer / December 2014

4

December 2014

Ho Ho Ho!!!

Poruszając się po londyńskich ulicach, włączając radio czy telewizor usłyszymy znany nam dobrze okrzyk świętego mikołaja. Czy jednak starzec w czerwonym stroju to ten sam, który jako biskup Miry pomagał potrzebującym? Czy aby w pogoni za prezentami nie zapomnieliśmy o prawdziwym przesłaniu Świąt Bożego Narodzenia? Kiedy spoglądam na tłum ludzi walczących o miejsce w metrze, w sklepach o produkty, to tracę wiarę i powoli zapominam jak to było jeszcze kilkanaście lat temu. Chciałbym ponownie zasmakować uczucia jakie towarzyszyło mi podczas Wigilii kiedy byłem dzieckiem. Za oknem padał śnieg i skrzypiał pod butami, po mieszkaniu unosił się zapach przygotowywanych świątecznych potraw, a w dużym pokoju błyszczała choinka. Nigdy nie zapomnę uczucia wyczekiwania. Każdy wyglądał przez okno i spoglądał w niebo. Na co tak czekaliśmy? Na pewno nie na pana w czerwonym kubraczku. Każdy czekał na pierwszą gwiazdkę, która symbolizowała narodziny dzieciątka Jezus. Przypominając sobie spokój tamtych dni jestem pewny, że wtedy rodził się w moim domu. Chciałbym aby w dzisiejszych czasach, w dzisiejszej pogoni, ponownie narodził się także u Was. Właśnie takiego prezentu Wam życzę. Spokojnych i Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.

07

Odkrywamy Londyn - Primrose Hill

08

W drodze na Święta - „Gandawa”

10

Kinga Burza - Reżyserka Gwiazd

12

Święta u przyjaciół Mixer’a

14

Pielęgnacja męskiego zarostu

16

All About Women - Wiem co jem

18

W pogoni za ambicjami wywiad z Michałem Żebrowskim

24

Street Style

26

Mixer Masala - 48 godzin w Indiach

28

Odkryj Wielką Brytanię - Czerwony autobus

30

Świąteczny Prezent Dla Niej i Dla Niego

32

My First Xmas in Poland

34

Meet Mixer’s Team - An Englishman

36

MotoMix - Jeep

38

Mixer Poleca - Maluch Express

41

Płytoteka

42 Filmoteka 44 Bilblioteka 46

Mixer na sportowo - Denis Cup READER SERVICES

Phone: 02071836307 Email: redakcja@mixer-magazine.co.uk

Advertising

Malwina Psuja reklama@mixer-magazine.co.uk

Mixer Team

Julian Ward - Turner julian@mixergroup.co.uk Monika Pawlik monika@mixergroup.co.uk Beata Wójcik beata@mixergroup.co.uk Wiktor Wiśniewski, Jakub Górski, Piotr Surmaczyński, Jarek Jarosz, Kinga Michalska

Design and layout

Graphic studio - www.idea7.co.uk Editor in Chief Mixer Magazine

Robert Jasiewicz

fot. AKPA | Rafal Glowa

PLAYLISTA nr 7

www.mixergroup.co.uk facebook.com/MIXERmag This magazine cannot be republished or reproduced without the permission of the publisher


plus 50 innych niesamowitych nagród

5 Mixer / December 2014

Wygraj samochód marki Mercedes

4

/1

12 2

/1

01

K Limited s-Benz U © Mercede

Doładuj online lub poleć nas zna Aby wziąć na Lycamobile.c jomemu o.uk/festi ve & w udział: darmowy SMS z Tw ojej Lyca yślij FEST na 5555 mo bile

POLSKA

Specjalne stawki na połączenia z UK Planem stacjonarne + komórkowe

Zamów swoją darmową kartę SIM na www.lycamobile.co.uk/festive lub pod numerem 020 7132 0322 Obowiązują warunki oferty

This Prize Draw is for Lycamobile customers only. No purchase is necessary to enter the Prize Draw. The Prize Draw is only available to United Kingdom residents over the age of 18. The Prize Draw period runs from the 1st November 2014 to 31st December 2014 at 1800hrs. Full details at www.Lycamobile.co.uk/festive. Lycamobile’s Special International rates for UK Plans customers offer (‘the offer’) is valid for calls from the UK to standard international landline and mobile numbers only and for customers with the £7.50 and more (not the £5 bundle). Lycamobile reserves the right to withdraw or suspend the offer or to disconnect you if we suspect that offer is being used for commercial purposes, for conferencing, or if it is not being used in a handset (in a SIM box for example), or if it is being used for tethering. Offer valid from 01.11.2014 to 31.12.2014.


6

Ter az a i st plik ron acj pol a po e sku ! Mixer / December 2014

Bądź w kontakcie z bliskimi w Święta

Zadzwoń do nich z Vyke

Polska stacjonarne

komórki

SMS

1p/min

2p/min

3p/sms www.vyke.com

Pobierz Vyke i skorzystaj z darmowych 10 minut. Regulamin: Darmowe 10 minut dostępne dla nowych klientów Vyke na terenie Wielkiej Brytanii. Darmowe minuty są ważne przez 7 dni od daty rejestracji. Twój operator sieci może pobrać opłatę za dane lub minuty wykorzystane do połączenia przez Vyke. Pełny regulamin znajduje się na www.vyke.com


yy m a w m y a dyn yLLoonndyn OOddkknrrioyww y d

Bermondsey Primrose Hill

Stacja metra: Chalk Farm Stacja metra: Bermondsey Przechadzając się Primrose Hill Ta część Londynu możemy spotkać prawdopodobnie takie sławy nigdy nie dostanie nagrody jak Jamie Olivier czy Gwen w konkursie naJeszcze najpiękniejszą dzielnicę, Stefani. niedawno ale zdecydowanie może liczyć na mieszkał tutaj także Noel podium jeśliNic weźmiemy Gallagher. dziwnego,pod że uwagę ciekawe ciastkarnie i akurat tąkawiarenki, dzielnicę upodosklepiki. Godny polecenia jest spacer -bały sobie gwiazdy, znajduje wzdłuż Street,RegenStanworth Stresię tuż Maltby przy pięknym et Druidi jednocześnie Walk, gdzie znajdziemy t’si Park bardzo przynajmniej kilkanaście ‘must-visit’ blisko centrum Londynu. Znaj- miejsc dla miłośników dobrego dziemy tutaj ciekawejedzenia. sklepiki Bermondsey najlepiej odwiedzić w sobotę i przytulne kawiarenki, a dzieńpomiędzy 9.00 rano amożna 14.00, zakończyć kiedy wszystkie punktynasą otwarte i tętnią życiem. wspinaczką Primrose Hill i podziwianiem zimowej Naszą wycieczkę zaczynamy polskim panoramy Londynu. akcentem. Już po kilkuminutowym spacerze ze stacji natykamy się na Topolski Polish Delii(SE1 2HQ). Wysiadamy z metra kierujemy Szeroki wachlarz rodzimych się w stronę Gloucester Aveproduktów kusi zapachem nue. Pierwszym przystani nie można opuścić tego kiem naszej wyprawy miejsca bez zaopatrzejest uwielbiany przez nia się w domowej sławnych mieszkańroboty słoik buraczków ców okolicy sklepikzz chrzanem czy wędzonej antykami Tann-Rokkadoprawionej (NW1 8BE). Włakiełbasy arościcielowi udało się matycznym majerankiem, stworzyć magiczne kminkiem i jałowcem. Tuż miejscesię wsłynny pomieszobok znajduje już czeniu, które kiedyś sklep z serami – KaseSwiss, byłotradycyjne kasą biletową. który oferuje wyroKlasyczne meble tu by szwajcarskie. Dostaniemy świetnie współgrają wspaniały Gruyere, ementaler czyz przepychem goudę z kminkiem. Następnyżyrandoli przystanek zdobionych kryształami to Bea’s of Bloomsbury (SE1 2HQ) czyli przytulna ciastkarnia, która Swarovskiego. Znajdziemy tu dzięki swej prostocie w wystroju wspaniale eksponuje podawane akcesoria, piękne potam pyszności, takie jak ogromneunikalne bezy czekoladowe i truskawkowe duszki lustra. Po pączka zakupach warto zajrzeć czy oraz najsłynniejsze ‘duffiny’ iczyli fuzje z muffinem. Zapach kawiarenka po drugiej stroniedo ulicy jest otwarta. Latemi skosztowamożna świeżo parzonej kawy skłania pozostania w środku rozkoszować się ale świeżą herbatą miętowa ogrodzie nia wspanialości, weźcie też coś ze sobąwna wynos.otoczonym lawendą, pelargoniami i ziołami. Następny przystanek tocałodniowej niepowtarzalny second-hand Shikasuki Po wycieczce szczególnie pole-Vintagewybrać (NW1 8LD). wnętrza pięknie camy się naBiałe kolację do Jose (SE1 eksponują różnokolorowe ubrania. 3UB), gdzie właściciel i szef kuchni Każda etykieta dokładnie Jose Pizarro serwuje jedneopisuje z najrok z którego pochodzi dana lepszych hiszpańskich tapas w rzecz, materiał i daje radę Londynie. Jeśli nie udamałą się wam jak najlepiej ją nosić. znaleźć miejsca, co niestety często się zdarza, warto zajrzeć do Po zakupach i spacerze w nieco dalej położonej większej górę Primrose Hill przy zachorestauracji-siostry Pizarro (SE1 dzieTutaj słońca najlepiej 3TQ). wwieczór menu znajdziew okolicznym pubie cieskończyć takie specjały jak żeberka, The Lansdowne (NW1 8HX), prażoną głowę morszczuka czy popijającFideuà, kieliszek czerwonego tradycyjną czyli odmianę wina.wPrzestronne a zarazem paelli, której zamiast ryżu wyprzytulnie wnętrze i korzystuje sięurządzone krótki makaron fideo. fantastyczny zapach jedzenia kuszą Dzień najlepiej zakończyć jest szklaprzechodniów. będziecie żałować. neczką hiszpańskiejNie brandy.

Mixer 2014 Mixer/ /December October 2014

Bermondsey Chalk Farm

77

PoPłóułnocn


Mixer / December 2014

8

W drodze na Święta. Gandawa - wyjątkowe miejsce na mapie Belgii

www.visitgent.be

Belgijska Gandawa znana również, jako Gent (w języku niderlandzkim), jest położona na trasie pomiędzy Polską a Wielką Brytanią. Każdego roku, przez to jedno z najstarszych miast w Europie, przejeżdzają tysiące Polaków. Jeśli macie możliwość to warto zatrzymać się w Gandawie, szczególnie teraz w okresie świąteczno-noworocznym.

D

la tych, którzy zdecydują się na przystanek w długiej podróży, albo zajrzą do Gandawy specjalnie, choćby na weekend, przygotowaliśmy listę pięciu najważniejszych powodów, dla których warto odwiedzić to miasto. Jarmark Bożonarodzeniowy. Ponad 90 straganów oferuje wszystko to, czego potrzebuje zarówno dusza, jak i ciało. Są oczywiście pamiątki, ale można również napić się grzanego wina i zaspokoić głód lekką, ale smaczną przekąską. Jarmarkowi towarzyszy muzyka na zywo. Dla dzieci przygotowano m.in. konkursy oraz malowanie twarzy (w każdą środę). Świąteczny Jarmark w Gandawie potrwa do 5 stycznia 2015 roku. Architektura. Gandawa jest architektoniczną perłą - uważają eksperci i nie ma sensu z nimi

dyskutować na ten temat. Nie ma sensu, bo po prostu trzeba przyznać im rację. Turyści nie mogą ukryć zachwytu nad Katedrą Świętego Bawona (Sint-Baafskathedraal), Ratuszem (Stadt Huis), wieżą strażniczą (Belfort) czy miejscową wersją Sukiennic (Lakenhalle). Miasto od wieków dbało i dba o swój wygląd, dlatego w Gandawie możemy podziwiać wszystkie ważne style w architekturze. Kanały wodne. Gandawa słynie z kanałów. Może nie są one tak spektakularne, jak te znane z Wenecji, ale warto zdecydować się na poznanie miasta od strony wody. Ceny rejsów rozpoczynają się od 6 euro za osobę; dzieci do 12 roku życia mogą liczyć na zniżkę. Czas trwania wycieczki zależy od jej typu. Przewodnikiem uczestników jest kapitan łodzi, który opowiada o mijanych atrakcjach oraz historii miasta.


9 Mixer / December 2014

Sztuka. Miejscowe muzea oraz kościoły pełne są dzieł dawnych mistrzów. Najsłynniejszym obrazem, który mogą podziwiać turyści odwiedzjący wspomnianą wcześniej Katedrę Świętego Bowona, jest obraz „Adoracja Mistycznego Baranka” Jana van Eyck’a z 1432 roku. Wprawdzie za wejście do katedry nie jest pobierana opłata to za wstęp do krypty gdzie znajduje się obraz trzeba zapłacić 3 euro. Jedzenie. Belgia to królestwo frytek, który w tym kraju zostały wymyślone i w Gandawie nie brakuje punktów oferujących tę legendarną przekąskę. Prosta potrawa z ziemniaków to jednak nie wszystko. Na stołach restuaracji królują małże oraz żeberka. Lokalną specjalnością jest potrawa zwana „stoverij” czyli delikatne mięso gotowane przez trzy godziny w ciemnym piwie. Danie podawane jest oczywiście z frytkami!

Wybierając się do Gandawy (www.visitgent.be) warto pamiętać o tym, że centrum miasta jest małe i najlepiej jest po nim po prostu spacerować. Samochodów można zostawić na jednym z wielu parkingów. Dojazd do Gandawy Dobrą komunikację z Gandawą zapewniają promy DFDS Seaways. Z portu w Dunkierce do miasta jest nieco ponad godzina drogi samochodem. W aktualnej promocji za bilet na prom zapłacicie £5 mniej przy przeprawie w jedną stronę pomiędzy Dover a Dunkierką. Tańsze bilety można rezerwować na stronie www.dfdsseaways. pl korzystając z kodu EXMAS5, do 23 grudnia 2014 na wybrane rejsy do 31 stycznia 2015 roku. Oferta jest ważna dla 9 osób podróżujących jednym samochodem. Michał K. Bergman


Behind

the scenes

Na różowej, jedwabnej pościeli„cukierkowo” piękna Katty Perry – szczupła brunetka, ubrana w złotą sukienkę mini, z idealnie ułożoną falą włosów opadających na ramiona, leży na dwóch wielkich czerwonych poduchach i tuli w dłoniach małego kotka. Przez ten idylliczny obrazek przebijają się kadry pokazujące niewiarygodnie seksowne, długie nogi w czarnych kabaretkach i wysokich obcasach. Tak zaczyna się teledysk do piosenki Katy Perry ”I Kissed a Girll”. Skandalizujący, podszyty homoseksualnymi skojarzeniami tekst i rytmiczna, łatwo wpadająca w ucho muzyka, doskonale współgrają z utrzymanym w identycznym klimacie wideoklipem. Portal YouTube. com zanotował ponad 60 milionów wejść na ów teledysk, wyreżyserowany przez urodzoną w Polsce, reżyserkę Kingę Burzę. Obecnie Kinga pracuje z najpopularniejszymi gwiazdami muzyki pop w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Teledyski w jej reżyserii ilustrują utwory takich

twórców, jak Katy Perry, James Blunt, Marina and the Dimonts, La Roux czy Kate Nash. Realizacje Kingi były nominowane do wielu prestiżowych nagród branży muzycznej, w tym MTV Awards. Jest z całą pewnością w ścisłej czołówce najmodniejszych reżyserów klipów muzycznych na świecie. Umówiłem się z Kingą w kawiarni na londyńskim West Endzie, by porozmawiać o jej tożsamości kulturowej, Londynie oraz o związkach z Polską . TOŻSAMOŚĆ ? Czuję się trochę zagubiona kulturowo. To dla mnie bardzo trudny temat, bo wprawdzie urodziłam się w Polsce, ale rodzice wyemigrowali do Australii, gdy miałam pół roku. To znaczy, że tak naprawdę nigdy nie

znałam Polski. Ojczyznę znam przede wszystkim przez pryzmat mojego rodzinnego domu w Australii. Nigdy nie chodziłam do polskiej szkoły, ale mimo tego czułam pewną odrębność kulturową oraz to, że jestem wychowana w innej tradycji. Teraz, kiedy mieszkam w Londynie, już tak bardzo mnie to nie dotyczy. Londyn jest bardzo kosmopolitycznym miastem. Tu praktycznie każdy skądś przyjechał, tu kulturowa odmienność nikogo nie dziwi. LONDYN ? Przez pewien czas mieszkałam w Los Angeles, ale nie mogłam się przyzwyczaić do tego miasta. Los Angeles pod względem pogody podobne jest do Sydney, bo jest tam cały czas

fantastyczne słońce. Jednak Londyn, pomimo deszczowego klimatu, jest moim miejscem. Mieszkam tu już od dziewięciu lat i stale odkrywam ciekawe miejsca. Moja praca powoduje, że mogłabym mieszkać praktycznie wszędzie, ale to właśnie Londyn mnie inspiruje. Tu jest chyba najlepsze na świecie miejsce dla artystów. POLSKA ? Polska przypomina mi świat mojej babci. To wspaniałe uczucie doświadczać kultury i języka, bo przecież w tym klimacie się wychowałam. Mimo że dorastałam z dala od ojczyzny, to atmosfera domu rodzinnego zawsze była polska. Jednocześnie mam jednak wrażenie, że to takie wyjście z rodzinnego domu, kiedy się dorasta. Polska jest częścią mnie, jednak moje dorosłe życie jest gdzie indziej. To jak wyrosnąć z domowego gniazda i przeprowadzić się na swoje. Fajne jest to, że rytm zmian w Polsce był wolniejszy. Zauważy-


łam to podczas ostatniego pobytu w Krakowie, gdy poszłam do kawiarni albo do pewnego baru na wspaniałe pierogi. Te wszystkie miejsca, które odwiedzałam pięć lat temu, ciągle istnieją i wyglądają niemal tak samo! Zupełnie inaczej jest w Los Angeles czy w Londynie, gdzie wszystko tak szybko się zmienia, gdzie czas płynie w innym rytmie. Z jednej strony jest to fajne, ale z drugiej strony wydaje mi się, że ciężko byłoby mi żyć na stałe w tak zastałej atmosferze. Dla mnie Polska jest już częścią Unii Europejskiej. Cenię polską tradycję, ale brakuje mi dynamiki. Wszystko wydaje się tam zmieniać bardzo powoli, aż za wolno. Muszę jednak przyznać, że podobnie jest w Sidney, gdzie życie toczy się w zupełnie w innym rytmie niż w Los Angeles, Nowym Jorku czy w Londynie. Wielkie miasta są trochę szalone i ja to bardzo lubię. Lubię Polskę i Australię, ale raczej tylko na wakacje. Nie potrafiłabym już funkcjonować ani w Australii,

ani w Polsce. Natomiast moi rodzice planują powrót do Polski. Bardzo się z tego cieszę, bo bliżej jest z Londynu do Krakowa, skąd pochodzę, a kiedy pojadę do rodziców na święta Bożego Narodzenia, to będę mogła liczyć na prawdziwą zimę. W australijskich upałach, gdy temperatura za oknem sięga czterdziestu stopni, po kolacji wigilijnej ludzie idą zwykle na plażę, by ochłodzić się kąpielą w oceanie. W takich warunkach pogodowych barszcz z uszkami nie może smakować tak samo, jak w przykrytym śniegiem Krakowie. Nic nie zastąpi białych świąt Bożego Narodzenia w Polsce. W oczekiwaniu na śnieg i „Białe Święta” proponuje wam obejrzenie na Youtube.com klipów wideo Kingi Burzy. Więcej informacji o artystce możecie także znaleźć na jaj blogu w internecie pod adresem www. kingaburzablog.com gdzie artystka publikuje także swój pamiętnik fotograficzny i klipy video.

11 Mixer / December 2014

Videografia

2005 • Jack Ladder –„Up” • Jack Ladder –„Black Hole Blues” 2006 • M.Craft –„You Are The Music” • M.Craft –„Sweets” • Tilly and the Wall–„Sing Songs Along” 2007 • Kate Nash–„Caroline’s a Victim” • The Rakes–„We Danced Together” • The Teenagers–„Homecoming” • Kate Nash–„Foundations” • The Thrills–„Nothing Changes Round Here” • Calvin Harris–„Merrymaking at My Place” • Kate Nash–„Mouthwash” • Kate Nash–„Pumpkin Soup” 2008 • Ladyhawke–„Back of the Van” • Katy Perry–„I Kissed a Girl” • James Blunt–„Love, Love, Love” • Will Young–„Grace” • La Roux–„Quicksand” 2009 • Noisettes–„Don’t Upset the Rhythm (Go Baby Go)” • La Roux–„In For The Kill” • Zarif–„Over” • Girls Can’t Catch–„Keep Your Head Up” • Peaches–„I Feel Cream” • Marina and the Diamonds–„Hollywood” 2010 • Hole–„Pacific Coast Highway” • Marina and the Diamonds–„Oh No!” 2011 • The Pierces–„You Will be Mine” • Patrick Wolf–„The City” • Mika–„Elle me dit” 2013 • Gabrielle Aplin–„Panic Cord” • Gabrielle Aplin–„Home” 2014 • Ellie Goulding–„Goodness Gracious” • Sabrina Carpenter–„Can’t Blame a Girl for Trying”


12 Mixer / December 2014

a u przyjac t ę i ió w ł Ś Mixera

Kasia Kowalska

Kasia Popowska

Kiedy myślę o Świętach to myślę o dzieciach. Co roku wybieramy się do moich rodziców bo ważne jest aby wnuki były z nimi w pierwszy dzień świat. Świętach to również szał zakupów, którego nie jestem zwolenniczką. Nie rozumiem ludzi, którzy stają w gigantycznych kolejkach i chyba zapominają tak naprawdę o co w tym wszystkim chodzi. Dla mnie Wigilia to kolacja z dziećmi przy stole, choinka i oczywiście prezenty. W tym czasie moje myśli wędrują do innych dzieci, które są np. w domach dziecka. Smutek, który pojawia się w moim sercu sprawia, że Święta nie kojarzą mi się przez to z jakimś wybitnie radosnym czasem …

Miałam 4 lata, mój brat 6. Siedzieliśmy przy wigilijnym stole i było już po kolacji, a ja nie mogłam doczekać się św.Mikołaja. Nagle dzwonek do drzwi. Pobiegliśmy by otworzyć, a tam jedynie ogromny worek prezentów. Szukałam po całej klatce schodowej kto nam go zostawił, ale po nikim nie było śladu. Dostałam wtedy pianinko w kształcie różowego tortu, na którym grałam przez cały wieczór. Brawa dla rodziców, bo do dziś nie wiem kto nam podrzucił ten worek.

Robert Gawliński Najmilej wspominam pierwsze Święta kiedy wyprowadziliśmy się z mieszkania w Warszawie do domu w Józefowie. Wreszcie było odpowiednio dużo miejsca, żeby zaprosić wszystkich przyjaciół. Była super atmosfera, kolędy, rozmowy, dużo śmiechu, wino i inne trunki :) Dziewczyny umówiły się, że każda coś przygotuje, więc było mnóstwo pysznego jedzenia. Dopisała też pogoda, wszędzie było biało. Tak super się bawiliśmy, że nikt nie zwrócił uwagi, że właściwie przez cały wieczór sypie bez przerwy. Kiedy w okolicach północy goście zaczęli się zbierać do wyjścia, okazało się, że napadało tyle śniegu, że nie mają szans na wyjazd samochodami. Wszyscy wrócił z powrotem i impreza trwała aż do następnego dnia, kiedy odśnieżono drogi :)


Mixer / December 2014

13


Mixer / December 2014

14

Klub gentelmana

Pielęgnacja męskiego zarostu

Broda towarzyszy męskiej części gatunku ludzkiego od początku jego istnienia. Jest nieodzownym i niezaprzeczalnym atrybutem męskości. W wielu religiach i kulturach wprost obowiązkowa, dla wyrażenia statusu społecznego mężczyzny. Nosili je filozofowie, władcy państw, wojownicy i gentlemani. Czym tak naprawdę jest broda? Z biologicznego punktu widzenia są to włosy terminalne, zwane ostatecznymi, które wraz z meszkiem i włosami pośrednimi wchodzą w skład owłosienia ludzkiego ciała. Niby zwykły włos ale jakby trochę inny – zarost męskiej twarzy to najtwardsze i najbardziej sprężyste włosy, jakie posiada człowiek. Ich twardość odpowiada twardości drutu miedzianego o tej samej grubości i rosną ze średnią prędkością 0,6mm na dobę. Wielu antropologów, socjologów i kulturoznawców badało aspekt społeczny i wizualny brody, postrzeganie jej przez kobiety i mężczyzn. Doszli oni do zaskakujących wyników – mężczyzna z pełną i gęstą brodą odbierany jest jako bardziej męski i atrakcyjny (zarówno dla kobiet jak i mężczyzn), silniejszy i zdrowszy, jako lepszy materiał na ojca. Nie bez powodu pewnie chrześcijański Bóg – Ojciec zawsze przedstawiany był jako mędrzec z dorodną brodą. Oczywiście jest to pewien archetyp przewijający się w naszej kulturze od wieków. W samej historii Polski możemy pochwalić się wieloma zacnymi brodaczami i wąsaczami, których zarost już na zawsze pozostanie ich wizytówką, jak np. wąs marszałka lub broda Wyspiańskiego. Czasy i trendy się zmieniają, jednak, mimo iż obecna technologia pozwala mężczyznom pozbywać się zarostu szybko i bezboleśnie, wielu z nich nadal decyduje się na posiadanie brody lub wąsów. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest dosyć prosta – po prostu czują się lepiej z owłosioną twarzą, wyglądają często mężniej i poważniej, są też przez to pewniejsi siebie. Oczywiście mowa tu o świadomym i zadbanym zaroście. Jak dbać o zarost i odpowiednio go pielęgnować? Są cztery podstawowe zasady pielęgnacji: 1. Mycie – fundamentalna zasada zachowania higieny osobistej. Zarost potrzebuje równie częstego mycia co twarz. Warto aby środek kosmetyczny, którego używamy do mycia brody był stworzony specjalnie w tym celu oraz zawierał składniki zmiękczające i antyseptyczne. Pozwoli to na zachowanie efektu

czystości i miękkości brody przez długi czas. 2. Odżywianie i nawilżanie – skóra pod zarostem oraz sam zarost potrzebują być odżywiane i nawilżane tak samo jak skóra twarzy. Wielu mężczyzn o tym zapomina i nie stosuje żadnych środków na i pod zarostem co powoduje matowienie zarostu, suchość i swędzenie skóry. Istnieją specjalne, naturalne olejki i balsamy do brody, które poza bogatym składem odżywczym (olejek z pestek moreli, olejek z migdała, jojoba, olejek arganowy, masło shea) mają również aspekt zapachowy. Stosowanie olejków i balsamów znacznie poprawia kondycję skóry i zarostu oraz sprawia, że broda przestaje być matowa, ma ożywiony naturalny kolor, jest miękka i pachnie przez długi czas. 3. Rozczesywanie – aby oczyścić i ułożyć zarost w odpowiednią formę. Najlepsze do czesania brody są szczotki wykonane ze szczeciny dzika ponieważ, poza oczyszczaniem włosów z kurzu i innych drobinek, które mogą się w niej znaleźć, szczecina zamyka łuski włosów czyli innymi słowy – wygładza brodę. Częste czesanie odpowiada również za wzmacnianie mieszków włosowych przez co broda staje się mocniejsza a włosy grubsze. Warto też wspomnieć o tym, że gdy często czeszemy brodę, nasza skóra zaczyna wytwarzać więcej sebum, które odpowiada za naturalne nawilżanie oraz ochronę antybakteryjną i przeciwgrzybiczną. Warto więc czesać brodę kilka razy dziennie, nie tylko przed ważnym spotkaniem. 4. Regularne przycinanie – ani broda, ani wąs nie powinny rosnąć jak dziki i nieokiełznany krzew. Po pierwsze nie wygląda to dobrze, a po drugie jest powszechnie uznawane za element niedbalstwa i niechlujstwa. Ważne jest aby raz na 2-3 tygodnie wyrównać jej kształt, dociąć wąs do linii górnej wargi, skrócić w miejscach, które wyrastają poza zamierzony obrys. Przy dłuższych brodach i wąsach nie uda się tego zrobić trymerem – warto wtedy mieć zaufanego fryzjera, który będzie potrafił to zrobić, lub po prostu zaopatrzyć się w specjalne nożyczki i grzebień. Samodzielne wyrównywanie zarostu wymaga sporej wprawy manualnej ale jest to osiągalne dla każdego. Jeżeli decydujesz się na posiadanie brody lub wąsów, albo jesteś już dumnym posiadaczem zarośniętej twarzy – zadbaj o zarost, zadbaj o siebie. Sam zauważysz różnice, że wypielęgnowany zarost dodaje pewności siebie i przyciąga spojrzenia kobiet. Nie wstydź się być świadomym dandysem lub gentlemanem – to wiele ułatwia w życiu. Paweł www.BeardShop.eu


D ru k a m a kl

Mixer / December 2014

15

a

a il

Hos ti

Pocz t

e-m

ng

W W W

Re Projektowanie stron WWW

hosting dla średnich i dużych biznesów sklepy online, rozbudowane strony wielojęzykowe, strony dla urządzeń mobilnych, fanpage na facebook`u, administracja i opieka serwisowa

TANI DRUK

profesjonalne projektowanie reklam reklama prasowa oraz wizualna, wizytówki, plakaty, ulotki, foldery, zdjęcia studyjne produktów, reklama sklepowa, wyklejanie samochodów


l l A abouetn Mixer / December 2014

16

wom

Wiem co jem Czy zaglądaliście kiedyś na listę składników dżemu śliwkowego i zastanawialiście się co to właściwie jest E102 czy E407? Jakie wartości odżywcze posiadają te składniki? Odpowiedź jest jedna - absolutnie żadne. Otóż pierwszy jest barwnikiem,

Barwniki – grupa E100 E 104 żółcień chinolinowa Działanie: powoduje wysypkę, zaczerwienienie, nadpobudliwość u dzieci, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby. Niebezpieczny dla astmatyków i osób uczulonych na aspirynę . E 110 żółć pomarańczowa Działanie: powoduje nasilenie objawów astmy, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby i nadpobudliwości u dzieci. E 123 amarant Działanie: niebezpieczny dla astmatyków, ma działanie mutogenne, podejrzewany o działanie rakotwórcze. E 132 indygotyn Działanie: reakcje alergiczne, nadpobudliwość, podejrzewany o działanie rakotwórcze. E 173 aluminium Działanie: może powodować chorobę Alzheimera, choroby nerek i płuc, toksyczny dla układu krwionośnego, rozrodczego i nerwowego. Konserwanty – grupa E200 E 210 kwas benzoesowy i benzoesany (E211, E 212, E213) Działanie: reakcje alergiczne, wysypki, podrażnia śluzówkę żołądka i jelit, podejrzewany o działanie rakotwórcze,

a drugi emulgulatorem. E102 to inaczej tartrazyna dodawana do napoi, sztucznych miodów, esencji owocowych, musztard, napojów bezalkoholowych, zup w proszku, galaretek i dżemów; natomiast E 407 to karagen, który znajdziemy w dżemach, galaretkach, marmoladach, mleku w proszku i mleku zagęszczonym. Niestety oba są groźne dla naszego organizmu, mogą powodować między innymi owrzodzenie układu pokarmowego, reakcje alergiczne, bezsenność, nadpobudliwość, dekoncentracje a także przyczyniać się do zmniejszenia się wchłaniania składników mineralnych. Chcę być świadomym konsumentem więc w imię starego powiedzenia, które głosi “jesteś tym, co jesz”. Otworzyłam swoją lodówkę i przeczytałam etykiety na produktach spożywczych.

niebezpieczny dla osób uczulonych na aspirynę. E 220 dwutlenek siarki i siarczany (E221, E222, E223, E224, E226, E227, E228) Działanie: powodują stratę witaminy B12, reakcje alergiczne, nudności, bóle głowy, zakłócają pracę jelit, podejrzewane o wywoływanie ataków astmy. E 249 azotyn III potasu E 249 i E 250 azotyn III sodu Działanie: powstawanie nowotworów, astmy, zapalenie nerek, zawroty głowy, problemy behawioralne, szkodzą przy nadciśnieniu, E250 utrudnia transport tlenu przez krew. E 251 azotan V sodu i E 252 azotan V potas Działanie: duszności, sinienie powłok skórnych, astmę, zapalenie nerek, zawroty głowy, problemy behawioralne, mogą przekształcić się w azotyny, niebezpieczne przy nadciśnieniu. Przeciwutleniacze – grupa E300, E 320 BHA, E 321 BH Działanie: zwiększają poziom cholesterolu we krwi.

Sprawdźcie sami czy większość wymienionych składników to przypadkiem nie chemia? Konserwanty, barwniki, przeciwutleniacze, emulgatory… rocznie zjadamy ich ponad 2 kilogramy, a ponieważ jedzenie wpływa na to, jak się czujemy, jak pracujemy, a nawet na to, jak wyglądamy. Dietetycy biją na alarm – na skutek złego odżywiania słabnie nasza odporność, coraz bardziej tyjemy, chorujemy, zapadamy na alergie. Nasza dieta powinna być naturalna i zrównoważona, pozbawiona składników przetworzonych i chemicznych – a do takich należy większość dodatków do żywności, które są standardem produktów spożywczych, także tych przeznaczonych dla dzieci. Jaka jest ich rola? Mają nadać atrakcyjny wygląd, poprawić smak, przedłużyć okres przy-

składników mineralnych (np. potasu), działa przeczyszczająco. Nie powinien być spożywany przez dzieci. E 450 difosforany Działanie: może zmiejszać przyswajalność żelaza, magnezu i wapnia, pogłębia osteoporozę, pogarsza metabolizm. Wzmacniacze smaku – grupa 600 E621 glutaminian sodu MSG Działanie: może nasilać problemy astmatyczne, powodować bóle głowy, przyspieszone bicie serca, pogorszenie wzroku, nudności, bezsenność, osłabienie, otyłość. Preparaty zastępujące cukier E 951 aspartam Działanie: może powodować białaczkę, choroby układu nerwowego, raka płuc, raka piersi. Niewskazany dla osób w wrażliwym przewodem pokarmowym. E 954 sacharyna Działanie: może powodować nowotwory pęcherza.

Emulgatory – grupa 400 E 407 karagen Działanie: owrzodzenia układu pokarmowego, zmniejszenie wchłaniania

Warto zaznaczyć, że substancje dodatkowe stosowane w żywności nie są objęte jednolitym prawem. Niektóre, dopuszczone do użycia w Polsce, są zabronione w krajach Unii, inne odwrotnie. Wynika to m.in z tego, że substancje te podlegają ciągłym badaniom mającym stwierdzić ich właściwości i konsekwencje stosowania.

datności do spożycia, spulchnić, zagęścić itd. Jednak wiele z tych substancji dodanych do żywności może powodować lub nasilać problemy zdrowotne, np. reakcje alergiczne, bóle żołądkowe, astme, zapalenia skóry, migrene, katar sienny i nadwrażliwość sensoryczną. Związki chemiczne w żywności mogą prowadzić także do wzrostu ilości substancji toksycznych w ludzkim organizmie. Czy w dzisiejszych czasach możemy je całkowicie wyeliminować z naszej diety? Byłoby to niesamowicie trudne, a nasze życie przypominałoby życie mormonów. Ja od jakiegoś czasu uważniej czytam etykiety i zwracam szczególną uwagę na omijanie szerokim łukiem składników, których listę znajdziecie w zestawieniu poniżej. Beata


Mixer / December 2014

17


18

Michał ŝebrowski

Mixer / December 2014


Zbudował dom, zasadził las, powołał do życia Teatr Szóste Piętro w PKiN w Warszawie... A potem się ożenił i na świat przyszli jego synowie... Brzmi jak ładna bajka, ale czy Michał Żebrowski jest człowiekiem spełnionym? „Lubię mieć przed sobą cele. Myślę, że to mężczyźnie służy.” - odpowiada.

Konsekwentny i pracowity Jeszcze w liceum podejmował pierwsze prace. Nie, nie, żadne tam aktorskie. Chciał być niezależny, wszystko jedno za jaką cenę. „Pracowałem przy łuskach

19 Mixer / December 2014

W pogoni za ambicjami

Zahukany i uparty „Wymagająca, konsekwentna, stała w przekonaniach” tak nakreślił portret swojej mamy, przez lata ordynatorki na oddziale noworodków w warszawskim Szpitalu Przemienienia Pańskiego. W ojcu, który ma wykształcenie techniczne, widział co prawda więcej „mentalnego artysty”, jak sam go określa, jednak jego dom w sercu Warszawy, przy Krakowskim Przedmieściu nie był domem, w którym głaszcze się człowieka po głowie, chwali i powtarza: „dasz radę”. Co się z nim więc działo, gdy nie dawał? Wpadał w furię, płakał z wściekłości, tupał. Był uparty. Lubił też się bić i wciąż wdawał się w przepychanki o miejsce w podwórkowej grupie. Gdy decydowały się losy tego, kto ma zostać Jankiem z Czterech Pancernych, nie miał wątpliwości. „Moja ówczesna narzeczona chciała bawić się z nami, ale nie było dla niej roli. W końcu jednak pozwoliłem jej zostać Szarikiem. Była bardzo zadowolona, a ja, rzecz jasna, zostałem Jankiem” - wspominał w jednym z wywiadów. Kiedy na ekrany polskich kin wchodziło „Wejście smoka” miał 10 lat. Film zrobił na nim tak wielkie wrażenie, że po powrocie do domu, był w stanie jedynie milczeć. Następnego dnia natomiast w jego rękach pojawiło się nunczaku: „Zrobiłem sobie sam z leszczyny. Pamiętam jak wbijam młotkiem zagięte gwoździe żeby łańcuszek miał się czego trzymać. I...się ćwiczyło, mimo, że czasem kończyło się to rozbitym nosem lub wybitym zębem” - opowiadał wiele lat później. Jeet kune do jednak go na dłużej nie zatrzymało. W czasach studenckich zainteresował się boksem, który lubi do dziś, na czele z Mike’m Tysonem. „Co prawda nie mam na koncie żadnych poważnych pojedynków, ale mogę się pochwalić, że sparowałem z wicemistrzem olimpijskim Pawłem Skrzeczem” - śmieje się teraz Michał Żebrowski. Zahukanie, wynikające m.in. z kiepskich stopni w szkole, niska samoocena, a jednocześnie obłędne ambicje i poklask dla jego występów w szkolnych konkursach recytatorskich stały się zalążkiem do tego, by wkrótce stał się jednym z bardziej pracowitych polskich aktorów.


fot. AKPA

Mixer / December 2014

20

w fabryce amunicji. Wierciłem młotem udarowym dziury w elewacji na trzecim piętrze Domów Towarowych Centrum, bez zabezpieczeń. Pod koniec lat 80. pracowałem w myjni samochodowej. Wtedy swoje samochody myli tylko ludzie bogaci, więc napiwki były zacne. Rodzice uważali, że moja ówczesna narzeczona budziła we mnie niezdrowe instynkty. W związku z tym, żeby pojechać do niej nad morze, musiałem zarobić sam. Na plaży nie chciałem być synem młynarza, więc poprosiłem kolegów z myjni, żeby mnie spryskali ropą, którą myje się silniki samochodowe. Po piętnastu minutach byłem profesjonalnie hebanowy” - opowiadał w jednej z rozmów. W czasie studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, nie szukał już jednak „dziwnych” prac. Nie musiał, ponieważ szybko zaczął grać. Na trzecim roku (1993) stanął po raz pierwszy przed kamerą w teledramacie Feliksa Falka Samowolka u boku Roberta Gonery oraz telewizyjnym thrillerze Wynajmę pokój..., a zarobione w ten sposób pieniądze spożytkował na artystyczne poszukiwania. „Zamiast wydawać na wódkę i dupy wolałem wydać na letni Festiwal Teatralny w Salzburgu” - wspomina. Taka postawa się opłaciła. Rozwijał się, pracował, szukał. Za rolę Posła Parysów w „Odprawie posłów greckich” i występ w przedstawieniu Zbigniewa Herberta „Opowiastki o Panu Cogito” uhonorowano go nagrodą jury, publiczności i Jana Machulskiego na XIII Łódzkim Przeglądzie Szkół Teatralnych w 1995. A on? Nie spoczął na laurach. Pracował, szkolił się, szlifował warsztat. Nieustannie. Gdy Anna Seniuk, powiedziała mu, że musi pokochać samogłoski, ćwiczył tak długo, aż z chłopaka, który miał na pierwszym roku dwóję z wymowy, ewoluował w aktora, który po czterech latach miał jedną z najlepszych dykcji. Dumny i zarozumiały Agnieszka Holland powiedziała mu kiedyś: „Bo panu zawsze się wierzy”. Tak, był dobrym aktorem, przekonującym. I coraz bardziej pożądanym. Z wrodzonym sobie zacięciem zagrał Kordiana, Gustawa-Konrada, tytułowego Pana Tadeusza w reżyserii Andrzeja Wajdy, Skrzetuskiego w „Ogniem i mieczem” w reżyserii Jerzego Hoffmana, za którą to rolę otrzymał nominację do nagrody „Orła” w kategorii najlepsza główna rola męska. W 2000 roku dostał „Wiktora” oraz „Złotą Kaczkę”, ale walczył dalej. „Wiedźmin”, w którym wcielił się w postać Geralta z Rivii przyniósł mu nominację do nagrody „Orła” w kategorii najlepsza główna rola męska, a rok później odebrał Fryderyka w kategorii album roku: „poezja śpiewana/piosenka autorska” za płytę „Lubię, kiedy kobieta...” nagraną z Anną Marią Jopek, Kasią Nosowską i Kasią Stankiewicz. Uznanie krytyki, Złotą Kaczkę, statuetkę Jańcia Wodnika na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Filmowej „Prowincjonalia” we Wrześni oraz kolejną nominację do nagrody Orła przyniosła mu kreacja Wojciecha Winklera, człowieka ambitnego, wychowanego w dzieciństwie przez sadystycznego ojca w dramacie psychologicznym Magdy Piekorz


Tajemniczy i szorstki „W gruncie rzeczy jestem zadowolony z tego, jak mnie ludzie odbierają. Nikt mnie w sklepie nocnym nie poklepuje po twarzy, nie mówi: „A, kolego, fajnym jesteś pajacem” - twierdził jeszcze kilka lat temu. Dziś widzi to trochę inaczej. Zrozumiał, że sława, komplementy typu „tajemniczy uśmiech, magnetyzujące spojrzenie, jeden z najprzystojniejszych polskich aktorów”, boom na Żebrowskiego, 7 milionów ludzi na „Panu Tadeuszu”, że to wszystko go wtedy po prostu przerosło. „Gdy nagrywałem z dziewczynami płytę „Lubię, kiedy kobieta...” Ania Jopek powiedziała: <<Michaś to bardzo fajny chłopak, tylko musi jeszcze w dupę kopa dostać, wtedy będzie naprawdę fajny>>”. I ten kop nastąpił. Media się trochę poobrażały, a ze

Dostojny i niezależny „Myślę, że jestem człowiekiem stworzonym do tego, żeby się śmiać. Uwielbiam ten stan. Tak naprawdę jestem aktorem komediowym, tylko mało osób to rozumie. Myślę, że producent, który obsadziłby mnie w dobrej komedii, zarobiłby niezłe pieniądze. Ale...jak znam życie to sam się wcześniej obsadzę. I trudno, zarobię te niezłe pieniądze” - te prorocze słowa padły z jego ust w 2008 roku. Przełomem w jego myśleniu było jednak wystawiane już wiele lat wcześniej w Teatrze Powszechnym „Wesele”. „Spektakl trwał trzy godziny dwadzieścia minut, mnie obsadzono jako Poetę – katastrofalna decyzja, kuriozalne, złe – moim zdaniem – przedstawienie. Siedziałem, obserwując próby, i wściekły mruczałem do siebie: „To bez sensu, po co to, po co tamto (...) Od jednego z kolegów z ekipy usłyszałem: <<Jak coś się aktorowi nie podoba, można albo się zbuntować jak ty, albo nachlać się gorzały>>. Wtedy zrozumiałem, że się z nimi nie dogadam, że chcę budować organizm teatralny po swojemu” - wspomina. „Krążąc po tych wszystkich teatrach, myślałem sobie: Co ja w życiu artystycznym tak naprawdę zapamiętuję? Chwile, momenty, pojedyncze projekty, daną scenę. Rzadko – całe udane wielkie spektakle. Przekonałem się, że w każdym teatrze zdarzają się przedstawienia wybitne i nietrafione. I zrozumiałem, że życie jest za krótkie, by marnować czas na te złe”. W 2009 roku wraz z reżyserem Eugieniuszem Korinem, powołał do życia prywatny Teatr 6 piętro, zlokalizowany w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Mówi, że założył go z... rozpaczy i podkreśla

21

środowiskiem aktorskim Żebrowski zawsze mało się integrował. „Lubię aktorów na scenie. Uwielbiam z nimi pracować i grać. Ale prywatnie nie mam przyjaciół z tak zwanej branży. Śmieszą mnie i irytują niektóre aktorskie pozy, od których niestety sam nie jestem wolny. Dlatego, gdy nie pracuję, staram się od nich odpoczywać w nie aktorskim gronie” - podkreślał.

Mixer / December 2014

Pręgi (2004). Żebrowski sięgał po wielkie kreacje, trudne charaktery... Gdy trzy lata później zagrał hetmana Kibowskiego w rosyjskiej produkcji „Rok 1612” zyskał przydomek polakożercy. „Każdy ma prawo próbować być coraz lepszym człowiekiem. Mój bohater też. U pani Agnieszki Holland w „Prawdziwej historii Janosika” gram zbója Huncagę, też zły charakter, też Polaka, też zdrajcę. W słowackim filmie. W filmie Magdy Piekorz “Senność” również gram sukinsyna. Cóż, być może przyszedł czas na czarne charaktery? Granie sukinsyna zawsze jest emocjonujące. Normalnie stroimy się w piórka. Aktorstwo pozwala być sobą. Anna Polony uważa nawet, że to w życiu się gra, a na scenie jest się sobą” - tłumaczył przewrotnie w którymś z wywiadów. Wywiadów, których udzielał niechętnie, a ich przebiegu żaden dziennikarz nigdy nie był w stanie przewidzieć. Bywało, że Michał obrażał się na zadawane mu pytania, łapał focha, a nawet wychodził ze studia w trakcie rozmowy. Zachowywał się jak dumny, zarozumiały buc. Sodówka? Owszem. „Nie ma kariery bez tzw. sodówy. Człowiekowi się wydaje, że coś mu się należy. Bardziej niż innym. Takich sytuacji miałem dziesiątki” - tak określił tamte lata.


raz, Sam”, w którym obsadził Kubę Wojewódzkiego i po którym recenzenci nazwali jego teatr „cyrkiem celebrytów”. Oczywiście, dyrektor wcale się tym nie przejął.

siebie zgromadził, co by nie mówić, crēme de la crēme polskiego aktorstwa. Pracują dla niego m.in. Krzysztof Kowalewski, Daniel Olbrychski, Piotr Fronczewski, Wojciech Pokora, Andrzej Grabowski, Dorota Segda, Anna Dereszowska, Kazimierz Kaczor, Wojciech Malajkat. Ale czy mimo to zawsze na sali jest komplet widzów? Bywa różnie. Zdarzają się nawet nadkomplety, ale bywa i tak, że Żebrowskiemu zarzuca się komercję, jak w wypadku spektaklu „Zagraj to jeszcze

nich garnął. I tym zaskarbił sobie sympatię górali. Po latach jego życie zatoczyło koło: kupił w górach dwa hektary, wybudował na nich dom, posadził świerki, modrzewie, jawory. Podszedł do sprawy, jak to ma w zwyczaju, ambitnie i poważnie. Wskakiwał w robocze ciuchy i sam brał się do roboty. W wiejskich GS-ach kupował szklanki z lat 70, żeby podawać w nich kawę po turecku dla gości. Przylgnął do podhalańskiej kultury i ludzi gór tak bardzo, że

Honorowy i autentyczny Od 3. roku życia Michał Żebrowski spędzał na Podhalu każde wakacje. W przeciwieństwie do dzieci, które uciekały od prac polowych nad rzeczkę Białkę, on się do

dostał tytuł zbójnika. „Nie wystarczy zjeść oscypka z góralami przed wyborami. Trzeba być autentycznym, szanowanym przez ludzi z Podhala i czuć więź z tym regionem, wykazać się umiejętnością koszenia, grabienia, dojenia krowy. Wiedzieć co to jest pawąz, ostrewka czy grostuch” - mówi z autentyczną dumą. Często podkreśla też, że szanuje góralską śmiałość, fantazję fot. AKPA

22 Mixer / December

jego misyjność. „Podskórnie powinniśmy czuć w teatrze podniosłość chwili. Staraliśmy się stworzyć zespół, który czci teatr tak jak my, i chce korzystać z prawa widzenia go po swojemu”. Jest w Teatrze 6 piętro menedżerem (by lepiej rozumieć mechanizm funkcjonowania machiny organizacyjnej poszedł na podyplomowe studia - zarządzanie), dyrektorem, reżyserem, aktorem. A wokół

i honor. „Na Podhalu ukraść coś jest większym przewinieniem niż kogoś sprać. Górale imponują mi także tym, że jak się martwią, to naprawdę z ważnego powodu. Tak jak w kawale, w którym górala boli ręka, więc obcina sobie nogę, żeby mieć poważniejszy problem”. Rozważny i romantyczny Jest więc dom, drzewa też już posadzone... „Lubię rozmawiać z kobietą, przy której chcę być lepszy, niż jestem w rzeczywistości” - wy-

znał, gdy poznał Aleksandrę Adamczyk, która przerwała w końcu jego wieloletni kawalerski stan. O żonie mówić jednak wiele nie chce. „Ola wielokrotnie prosiła mnie, żeby nie opowiadać o niej publicznie. Muszę i chcę to uszanować. Powiem tylko: jest mądra i piękna – najstarsza z ośmiorga rodzeństwa, a to dużo mówi. Poprzestańmy na tym” - to jedne z niewielu słów na jej temat. A sama Ola? W jednym z nielicznych wywiadów wyznała, że woli filmy z Ryanem Goslingiem, co Żebrowskiego bardzo rozbawiło. Ślub wziął w górach, w kapeluszu z góralskimi muszelkami, a wesele wyprawił w domu, który zbudował. „Wiedziałem, że tak będzie. To też jest część planu. Kiedy miałem 12 lat, zobaczyłem, jak sąsiadka wychodziła za mąż. Górale w odświętnych strojach wyszli z lasu, grając na instrumentach. Spojrzałem na orszak weselny i pomyślałem, że ja też tutaj będę miał własny ślub. Czekałem na to wydarzenie dwadzieścia pięć lat, ale warto było. To nie sprawa szczęścia, lecz stara prawda, którą głoszą zarówno Japończycy, jak i górale: konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja” - powiedział jako świeżo upieczony mąż. W 2010 roku urodził się Żebrowskim syn Franciszek, w 2013 Henryk. Jakim ojcem jest Michał? „ Przede wszystkim chciałbym towarzyszyć dziecku w tej przygodzie, jaką jest życie, a nie przeszkadzać mu. Pozwolić jak najszybciej samodzielnie myśleć i wybierać w poczuciu, że po tej drugiej, rodzicielskiej stronie jest ktoś, kto go naprawdę słucha i chce zrozumieć. Żeby wiedział, że jest najważniejszy dla mnie (...) Ale nie mam takich planów, że musi chodzić na siłownię, do elitarnej szkoły, znać pięć języków i w wieku trzech lat koniecznie jeździć na nartach” - deklaruje Michał Żebrowski. Czy jednak będzie w stanie zapomnieć, że jest człowiekiem ambitnym? A właściwie nadambitnym? Zobaczymy... zapraszamy na stronę Teatru 6 Piętro: www.teatr6pietro.pl/repertuar

Lena Kossakowska


K O L E K CJ A JZ 20 14/15

PRZEKRACZAMY GRANICE Ciesz się zakupami na www.rylko.com także poza granicami Polski.


24 Mixer / December 2014

NATEESHA - SECRETARY Coat: H&M Shoes: Foot Glove Hat: NEXT Bag: Tommy Hilfiger

JOANNA - PRODUCER

TRANG - STUDENT

Coat: ZARA Scarf: Ganeshia Jewelry: Vintage Shoes: Kurt Geiger Trousers: ZARA Hat: Ganeshia Bag: Vintage

Coat: BC BG Shoes: ALDO Bag: PRIMARK


25 Mixer / December 2014

AMANPAL - SALES Coat: TopMan/River Island Top: ZARA Jewelry: TopMan/Indian Gold Shoes: NIKE AIR Mar 1ID Trousers: LEVI’s

VICTOR - LEAFLETTER

JOSHUA - STUDENT

Coat: Primark Top: Cortengles Shoes: Chelsea Boots Trousers: TopMan

Coat: Primark Top: New Look Jewelry: Family heirloom Shoes: VANS Trousers: TopMan

fot. Jarek Jarosz


Mixer / November 2014

26

48 Godzin Spaceruję w ciemnościach na lokalny dworzec PKS. Jest wcześnie, jeszcze przed piątą nad ranem. Bezskutecznie próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz poza Indiami udało mi się tak wcześnie wstać. Rozklekotane autobusy jeden po drugim znikają na cienkich nitkach jarzeniowych dróg. Żółtawy kulisty półmrok przykrywa asfaltową taflę placu, na którym hałaśliwie budził się kolejny dzień. Hindusi w szalikach zawiniętych wokół głowy, w chaotycznym biegu, przekrzykują dieslowy klekot,

Maksymalne przyśpieszanie, aż do momentu maksymalnego hamowania i od nowa. Gdyby nie było przeszkód rozpędzałby się w nieskończoność. Bez żadnych stanów pośrednich, biegu jałowego, czy innej formy spokojnej jazdy. Jakby na drodze trwała jakaś wojna, wyścig z niewidzialnym czasem. Jedzie i wszyscy na niego trąbią, a on trąbi na wszystkich. Siedzę w bezmyślnej zadumie i staram się nie zawracać tym głowy. Po dziesiątej byliśmy już w Kottayam. Kawa w przydworcowej knajpie. Wnętrze nie wygląda najprzyjemniej. Spoceni

mniejsze, prywatne i szybsze, ale nie daje się skusić. Mój statek kosztuje 10rp i z pewnością zapewnia o wiele bardziej tubylcze przeżycia niż luksusowa łódź z klimatyzowaną kabiną. Prom powoli się wypełnia, a ja pilnuje zdobytego wcześniej miejsca i topie się w słońcu. Wraz ze mną John Lennon, ale tylko przez chwilę. Umiera razem z resztką baterii w moim telefonie. Pot zdaje się wylewać z każdego miejsca. Myślę o zmarzniętej Europie. O angielskiej wilgoci i śniegu w Polsce. Oddycham głęboko gorącym powietrzem i będąc najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi zatrzymuje czas. Zdejmuje buty. Zawsze uważałem, że nie ma większej wiochy niż facet w klapkach czy sandałach, ale dziś wyjątkowo się poddałem i dołączyłem do klubu mlaskających żółtymi męskimi piętami. Wyjątkowo! Statek wciąż wypełnia się ludź-

a kobiety szczelnie owinięte w sari siedzą na krawężnikach i cierpliwie na coś czekają. Nikt prócz mnie zdaje się nie zwracać uwagi na dźwięk muzułmańskiej modlitwy huczącej z tub umieszczonych na wieży pobliskiego minaretu. Wszystkie autobusy oznaczone są w lokalnym języku, który w piśmie nie wygląda lepiej od zeszytu polskiego dwulatka. Podchodzę do każdego i pytam o ten właściwy. W końcu siedzę. Przy oknie, tuż za kierowcą. Zimne, nocne powietrze nie pozwala by powrócił sen. Za oknem z każdym kilometrem, słońce powoli zwija czarną płachtę podpalając palmowo-herbaciane szczyty Kerali. Najpierw na mgliście szaro, by później z minuty na minutę dodawać coraz więcej koloru. Kierowca gna z nienormalną prędkością. Tak jakby pojazd miał tylko dwie możliwości.

ludzie, porzygane ściany i tłuste stoły, ale nie wybrzydzam. Nie chcę już biegać z ciężkim plecakiem. Zgaduję, że w całej okolicy i tak będzie podobnie. Zrzucam bagaż i wchodzę do obskurnej toalety. Oczy zalewają się łzami. Przed chwilą ktoś musiał wylać tu wiadro lizolu. Prawdziwa ściana płaczu. Z zamkniętymi oczyma załatwiam sprawę i wracam do stołu. Kelner namówił mnie na lekkie śniadanie. Metalowy talerz, parata z jakąś warzywną papką. Zjadam i zamawiam jeszcze jedną kawę. Robię pamiątkowe selfi w lusterku i wychodzę. Na ulicy stoi riksza. Za 100rp zabiera mnie na przystań, z której odpływa prom do Alappuzh’y. Tu zaczynają się słynne kanały wodne polecane przez wszystkie przewodniki. W pobliskim sklepie kupuje wodę i siadam do pustego, państwowego promu. Obok są jeszcze

mi. Obok siada Anglik z żoną psując mi lokalność i obniżając moje wrodzone, polskie uczucie wyjątkowości. Zadaje mu parę pytań. Zdaje się znać na wszystko odpowiedź. Jest tu pierwszy raz, ale przewodniki i wszelkie wskazówki zna na pamięć. W myśli oddaje mu szacunek. Ja będąc w Indiach rok w rok, wciąż nie pamiętam ile, co kosztuje i ciągle daje się na coś nabrać. Nie wiem czy podobałyby mi się takie książkowo opanowane Indie. To tak jak wjechać do tunelu strachu, w którym ktoś zapalił światło. Zupełnie bez sensu. W końcu ktoś odpala potężny silnik i ruszamy. Anglik mówi, że zatrzymamy się na szesnastu przystankach. Nie liczę. Wierze mu na słowo. Na statek zdążyło wsiąść jeszcze kilku białych. Po chwili wszyscy razem biegamy z aparatami i robimy zdjęcia każdej nowej rzeczy. Jakby nikt z

w Indiach

O szesnastej byłem już po objedzie. Cziken masala z ryżem, bananowe lassi, podwójna kawa, która w Indiach jest wyjątkowo słaba. Ni jak ma się do mojej fusiary, za którą teraz bardzo tęsknie. Allaphuza na mapie wygląda jak poszerzona o dodatkowe linie plansza do gry w kółko i krzyżyk. Nie można się zgubić. Od góry i dołu ograniczona kanałem północnym i południowym. Wybrałem metodę na coraz mniejsze kwadraty by skończyć w samym centrum mapy. Po drodze wpadłem na internet wrzucić kilka zdjęć. Zatrzymałem się w sklepie by dowiedzieć się jak zdobyć czerwoną, komunistyczną flagę, na którą poluje od kilku dni. Później zaszedłem pod wskazany adres partyjnego krawca. W Kerali wciąż rządzi Partia Centralna. Taka sama, jaką przez mgłe pamiętam z polskiego dzieciń-

masala

nas wcześniej nie widział wody, czy nie płynął łodzią. Hindusi musieli pękać ze śmiechu. Po godzinie każdy z nas siedział spokojnie na miejscu, lub stał z blado-zieloną twarzą niecierpliwie licząc pozostałe przystanki. Na przedostatnim wpadli naciągacze. Zostawili wizytówki z pokojami i obiecali, że będą czekać na ostatniej przystani. Wybrałem pierwszy z brzegu. Byłem już tak spocony, że było mi wszystko jedno. Wiem, że powinienem jak twardziel nie poddawać się. Rozłożyć mapę i znaleźć kwaterę samemu, ale jakże często okazuje się, że nawet wtedy dasz się zwieść i przepłacić, tracąc przy tym również bezcenny czas i siły. Właściciel mieszkania wyglądał jak diabeł. Miał czarne kędzierzawe włosy i wyłupiaste, podejrzane oczy. Pokój był tani, ale nie miał swojej łazienki. Skorzystałem z tej na korytarzu i pomlaskałem na miasto.


i pije kolejną lurę. Zahaczam czołem o metalową obudowę jarzeniówki gasząc światło. Oczy karciarzy szukają winnego. Uderzam pięścią w blachę. Światło wraca wraz z zadowoleniem współpasażerów. O trzeciej nad ranem dojechałem do Margao. Stare dobre Margao. Taksiarza pytam ile do dworca PKS. 150rp. Kradzież. Nie chce się zgodzić. Pyta gdzie chce jechać. Najbliżej morza jest Colva, na której spędziłem ostatnie dni w 2007. Mówi, że zawiezie za 200rp. To też kradzież, bo autobus kosztuje 10, ale zmęczenie daje za wygraną. Jadę nad morze. Na miejscu jestem jeszcze przed czwartą. Odnajduje stary hotel. Wdepnąłem na przykrytego szmatami śpiącego na ziemi recepcjonistę. Szybko wstaje i mówi, że do dziewiątej nie ma miejsc. Odchodzę. Miasteczko śpi. Idę w stronę morza. Na plaży rozkładam chustę i próbuje

się do porządku zamawiam śniadanie. Oglądam Colve. Strasznie się zmieniło. Na plaży dziesiątki nowych knajp i barów. Setki turystów, wysokie ceny. Przypominam sobie rudą, (www.rudawazji.pl), która tak pięknie pisała o Patnem. Nie powinno być daleko. Zwijam zwłoki i ładuje się w autobus. Jest przed dziewiątą. W Margao jestem w półgodziny. Kupuje wodę. Zmieniam autobus na kwadratowy, jadący do Palolem. Jestem sam, ale z przystanku na przystanek przybywa ludzi. Konduktor zabiera mi plecak, który zabiera innym miejsce. W tłumie szybko tracę go z wzroku. Na szybie wielki napis JESUS, obok kobieta przekłada różaniec. Słońce mnie usypia. Jest duszno i parno. Myślę o gnijącym Londynie. Autobus jak na złość zatrzymuje się przy każdym drzewie zabierając coraz więcej ludzi. Nawet nie mam jak ustąpić miejsca. Po drugiej stro-

z tego przedmiotu kończy się na klawiaturze kalkulatora, który i tak nie służy do działań matematycznych, a wyłącznie do pokazywania, uprzednio wklepanej, gotowej ceny za pokój. Tak by turysta myślał, że to wynik jakiegoś skomplikowanego równania, z dodatkiem rządowych podatków. Na koniec przegrał kolacje, o którą założył się będąc pewnym, że dwoma ruchami zapałek nie usunę śmiecia z łopatki. Znałem to z dzieciństwa, ale udałem, że przyszło mi to z trudem. Z kolacji i tak zrezygnowałem. Kosztowałaby go dużo więcej niż pokój, za który przed chwilą zapłaciłem. Szybki prysznic. Wróciłem do pokoju. Drewniane drzwi zamknąłem zasuwą. Sprawdziłem czy niczego nie brakuje. Spakowałem plecak. Łóżko dokładnie owinąłem moskitierą. Spod szczelnej siatki, już ze spokojem oglądałem

Tuwima. Pociąg nadjechał planowo. Mam rezerwację, więc się nie pcham. Spokojnie zajmuje miejsce. W kilka minut hindusi organizują prześcieradło. Rozkładają je na kolanach i w ośmiu gramy w karty. Uczę ich makao. Łapią w mig. Po dziesiątym razie uciekam na korytarz i siadam w drzwiach pędzącego expressu. Nie wiem, która godzina. Nie chce wiedzieć. Słońce i wiatr. Indie. Postanawiam zostać tu na zawsze. Zmieniam zdanie na pierwszym dworcu. Wygląda na to, że tu od lat ulubionym czasem na toaletę jest nie bieg, a postój pociągu. Smród, którego nie można znieść. Wracam na miejsce i wspinam się na górne łóżko. Ktoś przynosi kawę. Życie znów jest piękne. Leżę pod wentylatorem i próbuje zasnąć, ale sen przerywają kolejni krzykliwi sprzedawcy czaju, kawy i birjani. Siadam zgarbiony pod sufitem

zasnąć z głową na plecaku. Zimno. Wbijam się w śpiwór i liczę gwiazdy. Czuję się nieswojo. Wokół krążą Kraby. Dużo większe niż te, które znam z Gokarny oglądają mnie podejrzliwie. Zastanawiam się czy czasem na jakimś nie leżę. Butem odstraszam psa, który przyszedł mnie obwąchać. Nie mogę zasnąć. Czekam na wschód słońca. Na horyzoncie migają światła rybackich kutrów. Księżyc w pełni spada coraz niżej. W końcu czerwienieje i znika. Zimno. Zamykam oczy, ale nie śpię. Mija czas. Co chwilę sprawdzam niebo, czy robi się niebieskie. Przechodzi kobieta. Dopada mnie bezdomność, ale stawiam temu czoła. Wstaje dzień. Angielscy turyści w białych skarpetkach i sportowych ciuchach wbiegają na plaże. Pierwsi odważni wskakują do wody. Zwijam śpiwór i wracam pod hotel. Doprowadzam

nie więcej luzu. Miejsca tylko dla kobiet. Tu nie ma równości. Kobiety mają swoje przywileje. Pewnie niebawem się to zmieni. Przyjdą feministki a później jak w Europie faceci zniewieścieją i zajmą się robieniem czegoś na drutach. Zza okna zawiewa rybimi odpadkami. Miała być godzina, a po dwóch jedziemy wciąż pod górę. Morze nie może być na górze!!! Zaczynam ich wyzywać pod nosem. Zasypiam na poręczy. W końcu słyszę magiczne – Patnem!, Patnem!. Dostaje plecak. Sądząc po wadze, wszystko jest na miejscu. Na przystanku pytam ile do plaży. Jest za rogiem. Na plaży wynajmuje chatkę. Zgadzam się na 300rp. Mam wentylator i własną toaletę od łóżka odgrodzoną małym murkiem. Plaża, palmy ciepłe morze. Zasypiam. Zostaje tu. Jarek Jarosz

27

latająco-pełzający zwierzyniec zwabiony słabym światłem pokojowej żarówki. Po raz kolejny obejrzałem Milion Dolar Hotel i zasnąłem. Rano umyłem zęby w butelce wody. Wciąż boje się tej z kranu. Poklepałem się po kieszeniach i sprawdziłem listę ważnych rzeczy. Miałem trochę czasu na normalne śniadanie. Dwa tosty, pomidor, jajko, kawa dwa razy. Do dworca nie było daleko. Znów biegałem jak pies od autobusu do autobusu zgadując, który mój. I wszystko jakby od nowa. Miejsce przy oknie za kierowcą. Tym razem autostrada do Kochi. Poszło szybko. Na dworcu kolejna kawa. Zakupy. Sprite, woda, orzeszki. W informacji dowiaduje się co i jak. Bilet kupiłem w ostatnim momencie – jakiś tydzień temu. Na peronie jestem przed czasem i oglądam rzeczy, które hindusi mają zamiar upchnąć w moim pociągu. Sięgam pamięcią do twórczości

Mixer / November 2014

stwa. Opowiedziałem mu historie o komunistycznej Polsce. O wzruszeniu, sentymencie i braterstwie. Flagę dostałem wraz z ostrzeżeniem by się z nią zbytnio nie wygłupiać, bo to różnie może być. Zabieram flagę, przyjmuje przestrogę dorzucam kilka rupich i wracam na ulicę. Zaczyna się ściemniać. Rezygnuje z dalszego okrążania miasta i ruszam po przekątnej w kierunku, prawego górnego rogu, gdzie zapamiętałem mój hotel. Sprawdzam godzinę. Jest już po dziesiątej. Właściciela nie ma. W jego kanciapie siedzi młodszy brat cioteczny wujka od ciotki ze strony babci taty kuzyna. Tutaj wszyscy są rodziną. Ma dwadzieścia kilka lat. Zagaduje mnie pokazując karcianą sztuczkę. Później ja pokazuje mu wszystkie, jakie znam, czym szybko zyskuje miano jego nowego mistrza kart i matematyki. Połapałem się, że poziom jego wiedzy


W

Czerwony autobus po ulicach Londynu mknie

Mixer / November 2014

28

Odkryj Wielką Brytanię z Jakubem Górskim

łaściciele omnibusów na bieżąco rozwijali swoje firmy oraz inwestowali w pojazdy. Proste początkowo konstrukcje musiały nadążyć za wymaganiami podróżnych, dzięki czemu od połowy XIX wieku piętrowy wóz miał miejsca siedzące dla 42 pasażerów oraz dwa pokłady połączone ze sobą schodami w tylnej i przedniej części pojazdu. Taki omnibus był ciągnięty przez trzy konie. Na początku XX wieku, konkretnie w 1902 roku, pojawiły się omnibusy napędzany siłą koni mechanicznych. Nowe pojazdy udanie konkurowały z rozwijającą się prężnie koleją miejską. Londyńskie autobusy z początków poprzedniego stulecia, odegrały znaczącą rolę w trakcie I wojny światowej, służąc jako środek transportu dla brytyjskich żołnierzy udających się na front. Część z pojazdów przystosowano natomiast do przewozu gołębi pocztowych, które umożliwiały komunikację w wojennych warunkach. Kolejna lata to dynamiczny rozwój sieci miejskich autobusów. Oprócz London General Omnibus Company na rynku działały również inne, mniejsze firmy transportowe. W odróżnieniu od pojazdów państwowego LGOC, firmy niezależne nie obsługiwały stałych tras, a kierowcy łamali i tak dopiero tworzące się przepisy drogowe. Z przekazów historycznych wynika, że w latach 20-tych XX wieku, nikogo nie dziwiły wyścigi autobusowe na ulicach Londynu. Ta rywalizacja sprawiła, że miejskie pojazdy malowane były tylko na kolor czerwony, aby odróżnić je od konkurencji. Przed drugą wojną światową do użytku weszły legendarne autobusy RT. Nowoczesne, jak na ówczesne czasy pojazdy, kusiły wysoką jakością wykonania oraz śmiałymi rozwiązaniami technicznymi. Pojazdy zostały wyposażone w silniki wysokprężne, hamulce pneumatyczne oraz selektor skrzyni biegów. Wnętrze było jasne, z wygodnymi siedzeniami. W latach 1939-1979 wyprodukowano ponad siedem tysiących tych pojazdów. Routemaster to kolejna ikona transportu w Londynie. Prace nad tym autobusem rozpoczęto w 1947, a prototypowe modele wyjechały na ulicę siedem lat póź-

Był 1829 rok kiedy na ulice Londynu wyjechał pierwszy pojazd, który można uznać za protoplastę dzisiejszych autobusów. Ciągnięty przez konie omnibus przewoził pasażerów pomiędzy Paddington a City. Autorem pomysłu był George Shillibeer, który podpatrzył podobny sposób transportu w Paryżu. niej. Wśród głównych zalet tego pojazdu można wymienić m.in. automatyczną skrzynię biegów czy wspomaganie kierownicy. Ogółem powstało 2876 tych wyjątkowych autobusów. Zostały wycofane z użytku 9 grudnia 2005. Na szczęście kilka egzemplarzy Routemaster’ów można spotkać w centrum Londynu, gdzie obsługują linię numer 15. Kilka lat temu na ulicach miasta pojawiały się Nowe Routemaster’y. Był to pomysł burmistrza Londyn Borisa Johsona, dlatego media ochrzciły pojazd mianem Borisbusa. Konstrukcja autobusu nawiązuje do legendarnego poprzednika. Nowy Routemaster stał się inspiracją dla artystów, którzy wykonali 60 modeli tego pojazdu. Specjalnie pomalowane lub przyozdbione modele zostały umieszczone w różnych częściach Londynu tworząc tematyczne szlaki. Po Nowym Roku minitarowe pojazdy zostaną sprzedane na aukcji, z której dochód trafi do organizacji charytatywnych. Obecnie autobusy w Londynie przewożą 6,5 miliona pasażerów dziennie i obok metra, z którego korzysta 4 miliony osób, są podstawowym środkiem komunikacji w brytyjskiej stolicy. Jest to również jedna z najbardziej rozbudowanych sieci autobusowych na świecie, z taborem liczącym obecnie 8600 pojazdów, które obsługują 700 tras, na których jest 19 500 przystanków! Niestety, transport autobusowy nad Tamizą miał swoje czarne dni. Trzy razy czerwone piętrusy i podróżujący nimi pasażerów, byli celem ataków terrorystycznych. W 1996 roku, w rejonie Aldwych, doszło do nieplanowanej eksplozji bomby przewożonej w bagażu bojownika z IRA (Irlandzka Armia Republikańska). Zginął terrorysta, osiem innych osób zostało rannych. Dziewięć lat

później doszło do dwóch incydentów. 7 lipca 2005 roku z a m a c h ow i e c- s a m o b ó j c a zdetonował ładunek wybuchowy w autobusie linii numer 30, powodując śmierć 13 osób. Kilka dni później, w autobusie linii numer 26 wybuchła bomba podłożona w pojeździe kilka godzin wcześniej. W tym przypadku nikt nie został ranny. Jakub Górski


Kilka egzemplarzy Routemaster’ów można spotkać w centrum Londynu, gdzie obsługują linię numer 15.

BB tours afternoon tea on a vintage London bus


2014

Mixer / November 2014

30

Świąteczny Prezent Dla Niego

Koszula - Ted Baker £70 Portfel - Hugo Boss £99 Skarpetki Tommy Hilfiger £35 Zegarek Emporio Armani £329 Perfumy Gucci Guilty 90ml £55 Jamson Whiskey £180


2014

Branzoletka - Stardust Swarovski £69 Perfumy - Burberry Body 100ml £40 Skórzane rękawiczki - Ted Baker £75 Torebka - Michael Kors £260 Kosmetyczka - Ted Baker £25

Mixer / November 2014

Porfel - RYŁKO £38

31

Świąteczny Prezent Dla Niej


Mixer / November 2014

32

Chapter

7

Julian Ward-Turner, a 36 year old Londoner, now residing in Poland for nearly 4 years, speaks of his comical, educational, heartfelt and somewhat strange experiences and cultures as an expat, in life, business, love and laughter. ...and this is his story.

My First Polish Xmas I had only been in Poland a few months when I got invited to my first traditional Polish wedding, it was actually between a half Polish/half Norwegian lady and a half Polish/half Arabic gent, so I do use the term traditional rather loosely, as I later came to find out what ‚Traditional’ Polish weddings are really like. This wedding, one might say, was more of a warm up, a gentle introduction to condition me for what the future would hold.

It was a beautiful afternoon on the day of the wedding; I was leaving Warsaw, sun shining and excitement in the air with a coach load of other guests whom quite frankly I didn’t know. I recognised a handful of familiar faces from the local Sheesha bar which the Groom owns, a place I had come to spend much of my spare time. I suppose the rest of the group on the coach knew who I was more than me knowing them. The owners certainly knew me and we were now well enough acquainted to bag me an invite to their special day. So in a sea of Arabics, Indians, Polish, Norwegians and no doubt a handful of other nationalities, The Londoner, the only Londoner, stepped forward and immersed myself in the celebrations. There was lots of chit-chat on the coach, much of which I simply could not understand, so I talked to who I could and who would listen and kept optimistic, confident I would eventually meet someone else here who I knew well enough or at least found enough in common with, to hangout for the day, obviously the Bride and Groom were my friends, but they were kind of busy. We arrived at the destination, beautiful, private Polo Club venue on the fringes of Warsaw owned by the groom’s business partner - big marquees, big bar, lots of guests and an electric atmosphere. I checked the seating arrangement and found my table, near to the bride and groom’s table but unfortunately I didn’t know another soul who was sitting with me and those that were sitting on my table didn’t seem to converse much in English language „bollocks” I thought, this is going to be a long day, roll on the evening party. I had only been sat down 15 minu-

tes or so, a few guests were still arriving, being welcomed and settling down when I heard a deep voice with a Polish accent shout „YULIAN, WITAM, HAHA”.. I turned my head and to my joyous surprise were 6 familiar faces I knew from Warsaw, all sitting together on their own table with seats spare, „Dzien Dobry” I yelled back with a warm smile, „Sie Masz”. After a momentary exchange of banter, they all insisted I must join their table for the proceedings of the event, so feeling grateful to have some welcome company and without hesitation or further ado; I excused myself from my current seat and swiftly moved across the room (something I would later come to regret). You see, what I’ve yet to explain, is that the 6 individuals I knew, who kindly welcomed me to join them, were Ochrona, yes, Warsaw Ochrona, some of the biggest, scariest hooligans you will ever meet, the chaps that had essentially VIP’d me into clubs, escorted me out of clubs, on occasion carrying me out of clubs to avoid brawls and then letting me back in again, they were a good bunch and many of them used to train in my gym, hence how we got to know each other. Now I stand at 195cm and weigh in around 95-100kg, but these animals, Jesus! Being a Londoner, one of the only ways I can visually describe these fellas is ‚phone boxes with heads’. Now on my table were several bottles of vodka, a couple of wine and a couple of whisky. First things first, my bum touched the seat and there was a shot of vodka in front of me „Let’s drink” they said. Now those of you accustomed to England will know we don’t really drink shots with a mixer to follow, it’s either just a shot or


33 last moment I remember before waking up the next morning, my last memory of the evening was that at 22:41, I posted a blank reply to my earlier Facebook question, just a couple of dots ..., no words, no idea what I was doing. Now the rest of my mischief and behavior I am telling you through eyewitness accounts, photographs, videos and several corroborating stories from other guests because quite frankly, to this day I still can’t remember a bloody thing past my last Facebook post. „Allegedly” I danced with bride and swung her around like Patrick Swayze in Dirty Dancing (although I think that was an incredibly courteous and polite comparison), I danced with the bride’s mother, I danced with everyone else’s mother, I got involved in the gents only dance, I also got involved in the ladies only dance, I fell over a couple of chairs trying to get myself another, obviously much needed, shot of vodka and this is the more respectable version of events. I can’t remember leaving the wedding reception but I woke up with a clean t-shirt on in my own bed. Thank heavens for a friend of mine Wojtek looking out for me and deciding that after I fell over a table that I didn’t see in front of me and later threw up, partially on myself, he would put me in a clean shirt, lie me in the back of his pickup truck and drive me home. God bless you Wojtek! Two days later I returned to my beloved Sheesha bar and was greeted with a „cheer” as I entered, in congratulation for my amusing antics and entertainment. I went down in ‚Legendary Status’ that evening for my first class performance as a Londoner at a Polish wedding. Needless to say the Ochrona all had a chuckle at me

too when I saw them on the club and bar doors that week. The important thing to know though amongst all these shenanigans is that I didn’t stop drinking vodka, oh no, on the contrary, I simply had to harden and condition myself for the next wedding and my future in Poland and that is exactly what I did. It took two years, but on my last Polish wedding I was the first man to open Vodka at the table, I was the last man standing in the bar that night and I was the first man back at the bar the following morning. „Jestem Polski” ;) Enjoy the Christmas and NY festivities as enjoy a drink - I will! x Merry Christmas Julian

Vocabulary - Słowniczek gent – mężczyzna handful – garść acquainted – zaznajomiony stepped forward – wystąpić na przeciw immersed – zanurzony on the fringes – na obrzeżach marquees – namioty converse – rozmawiać joyous – radosny banter – ubaw further ado – ceregieli swiftly – szybko brawls – bójek

accustomed – przyzwyczajony necking a shot – ‘zerować’ foolishly – niemądrze tipple – pić relentless - nieustępliwy wisdom - mądrość dozen - tuzin corroborating – potwierdzające courteous - uprzejmy had a chuckle at – mieć ubaw z shenanigans – głupoty, głupie zachowanie

Mixer / November 2014

a mixed drink, so the concept of necking a shot then having a sip of coke to ease the pain seemed a little gay to me. Plus, I hadn’t drunk vodka for over 15 years before moving to Poland, I was a hardened whisky drinker, but all that was about to change. Foolishly, I made the decision to entertain the group with their endless shots of vodka, but I would be washing mine down with my regular tipple - a double JD and coke. So off we went vodka, sip of Jack and coke, vodka, sip of Jack and coke, continued on repeat - these guys were relentless. About an hour before I had posted on my Facebook page: „at my first Polish wedding, any of my friends wish to share wisdom and advice to keep me alive..” to which I had already received over 80 comments. „Stay away from the table”, „keep visiting the grill and eating”, „keep dancing and sweating it out”, „don’t drink vodka” etc... ..I respectfully took some of the advice on board, „keep dancing” I love dancing and sure enough later (apparently) I danced with everyone. „Keep eating” no problem I thought, I love to eat, I eat a lot, or at least I thought I did until sat with four giants. I managed 6 visits to the grill with the rest of my table before I simply couldn’t eat another lettuce leaf; I was stuffed and now incredibly drunk. I don’t really know how many shots of vodka passed my lips that day or how many double whiskeys washed them down, but I believe from reports somewhere in the region of 25-30 shots and over a dozen double whiskies... the big man from London was about to fall. I remember them all going for more food and simply sitting in my seat not being able to move. This is the


Meet

Julian Christian Alexander Ward-Turner Partner & Creative Director

Team! Mixer / November 2014

34

~~Mixer: Where did it all begin

Julian: Ascot, that’s where the hospital was that I was born in. Growing up in Windsor, much of the time in my Nan & Grandad’s pub. Old naval boys and military folk in one side, Hells Angels in the other. My grandad commanded respect from them all. My father was in the army barracks situated right next door, a musician in Royal Horse Guards (later becoming an entrepreneur, artist and teacher). He married my mum, daughter of the landlord and lady from his local pub, smart man! ~~Mixer: Brothers and Sisters?

Julian: Yeah, one of each, I’m the youngest, „the baby” as my mum likes to call me, despite being 195cm, 95kg and the biggest in my family to date! Bless her. ~~Mixer: So Mr. Julian Christian Alexander Ward-Turner.. Why do you have so many names? Julian: Haha, yeah it’s a bit of a mouthful eh! Hated it in school. Parents must have seen leadership qualities in me! Julian - Julius (Caesar) / Christian - Christ / Alexander - Alexander The Great. No Pressure! ~~Mixer: What was your first proper job? Julian: I suppose if you’re asking about a ‚proper job’ then I will ignore the various bar jobs,

Julian & Robert Gawliński

building jobs etc that I did throughout college and travelling. It would be my own business I set up when I was 21 yrs old. Capture Promotions, photographic marketing and sales company, predominantly selling photos to ravers and clubbers all over the UK on the breakthrough of digital photography. This business kept me going for 8yrs after building it to work with over 76 different organisations touring over 85 venues nationwide and monopolising the market sector. ~~Mixer: Why did it end? Julian: Couple of reasons, firstly I suppose digital photography was becoming more affordable for everyone, with new smart phones comprising better quality cameras, it wasn’t long before everyone thought they were a bloody photographer! I thought about evolving the business to capitalise on this, but being a trained photographer, what had always set Capture apart from the rest was the quality of what we produced and that is something I would have needed to let go of in order to last. It went against everything we had stood for! Also, and the most defining factor, I was tired, dog tired of events, every weekend,

Thur/Fri/ when I Sat and get stuck Julian & Robert Jasiewicz sometimes in a mundane Sunday too, every routine, so I need holiday, bank holiday, NYE spontaneity, growth, deveetc, when the whole world relalopment and constant progresxed, I went to work, and as much sion, in all areas of my life: love, as I enjoyed this, it took it’s roll personal, professional, spiritual as the years went on, the late - this I suppose can make me a nights, endless 1000’s of miles bit absent minded to other areas driven every week, the parties, (people) in my life at times. the debauchery, I got sick of it, needed a break, needed to enjoy ~~Mixer: If I came to your home a weekend with my feet up, or and looked inside the refrigeramaybe even a holiday! tor, what would I find? Julian: Food! ha, lots and lots of ~~Mixer: Do you have a girlfood. I’m actually quite a health friend? freak these days and qualified as Julian: Not right now, the life of a PT years ago when I was maan entrepreneur, especially one naging gyms so try to eat well.. involved in the music & events I have a love affair with food, I business, requires a very speadore food so it’s easier to tell cial someone with a particular you what you WON’T find: gherpersonality to handle it. I’m still kins (pickled Ogorek), Olives, waiting to meet someone who Mayonaise, Mustard, these foods fully understands and accepts repulse me! Also, you won’t find me. Only then will they add value me eating fast food shite, garbato my life and me to theirs. Wige! Body - Temple, and with the thout understanding and amount of toxins I’ve ingested acceptance all you’re over the years, I believe bringing left with is DRAMA, balance through good nutrition bollocks to that, life’s and plenty of hydration is crucial. too short! ~~Mixer: Tell me how many hats ~~Mixer: What’s you have in your house? your bad quality? Julian: Over 20, I love my hats, Julian: mmm, beanies, trilbies, baker boys, restlessness, I can caps, stetsons! get bored quic~~Mixer: How many pairs kly of shoes you own?

Practicing on my Tenor Sax, sexiest in


Julian: Crocodile, my favourite creature. Relentless. ~~Mixer: You have a reputation that proceeds you amongst your friends & colleagues for being a little wild, what’s the longest you have ever been without sleep, and why? Julian: I’ll never forget it, 20yrs old, 6 continuos days, completely wasted, never again! (I was much younger then and invincible). Hallucinations, Strange body reactions, failing sight, hearing things and a three day recovery... Don’t recommend it to anyone!

~~Mixer: You are involved in music & events for years, you also organised many live music events in Poland, do you play any instruments yourself? Julian: I own a Tenor Saxophone and a Guitar, I’ve yet to master either of them but find myself concentrating more on them these days than ever before, I enjoy playing and I am determined to excel with both instruments over the next couple of years. (I would like to Jam with my Dad one day, he was Clarinet & Sax too, but also taught himself Piano & Spanish Guitar).

~~Mixer: You write journalistic articles, poems, songs, when did you realise a love for writing? Julian: School first, took me a while to start on topics, but once I started, I couldn’t stop. Then history and discovering I am ancestrally related to the famous 16th Century poet: John Donne. Then in my 30’s when I moved to Poland, had more alone time and started using it as a way to process my emotions; heart breaks, anger, frustrations! I found that rather than these emotions weighing on me, I could write and release them almost instantly, then just move on. A gentleman I met in Poland, who later became a good friend of mine and was already a somewhat accomplished songwriter, having spent a tenure in LA, immediately saw the talent in my writing and inspired me to focus on it.

~~Mixer: How did you get involved in Mixer Group? Julian: I met Robert Jasiewicz several years ago, when I was managing an international music project bringing aspiring Polish artists to London with new releases, essentially wanting to create PR and get some radio play on PRL. Robert was b’fast DJ on PRL (the Chris Moyles of the London Polish community) We instantly became friends and continued to discuss business ideas, work on projects together, hang out and drink... long after I had moved onto other projects. Robert had already launched Mixer Events, when I contacted him regarding Ewa Chodakowska and the idea I had to bring her to UK (becoming Mixer Fitness). He was the perfect partner for the

~~Mixer: Women or Cars?

Julian: Women.. in Cars. Man, that’s probably the toughest question I’ve ever been asked, I genuinely and sincerely love both! ~~Mixer: Who according to you is the best dressed man in London? Julian: I don’t live in London now, so I could only name the second best! ~~Mixer: Who according to you is the best dressed woman in London? Julian: Difficult to say, often they are scantily-clad when we meet! (But any of the Victoria’s Secret Models). ~~Mixer: Do you wear boxers or briefs? Julian: Boxers. ~~Mixer: If you could meet anyone in the world dead or alive who would it be and what would say to them? Julian: Hitler, „Wanker”.. hehe ~~Mixer: If you were stranded on

a desert island, what three items would you take with you? Julian: Women, knife, iPod. (would be happy to switch the knife for a boat though!) ~~Mixer: If you were an animal, what would you be?

nstrument in the World

Julian & Juliusz Machulski

job so we developed this project together. I was then invited to offer journalistic contributions to Mixer Magazine, but not stoping there I also contributed creatively with some new ideas and my wealth of contacts to the magazine and other area of the Mixer Group. I suppose everything just seemed to fit together nicely, so we started cooperating on a wider scale and now we are business partners.

35

Julian: 30+, love my shoes too!

Julian 5 years old

Mixer / November 2014

In Los Angeles shooting music video in 2011

~~Mixer: Where do spend most of your time now, Warsaw or London? Julian: Still predominantly in Poland but as business is progressing I’ve found myself, especially in the last 6 months of 2014, back and forth between London & Warsaw quite regularly - which is nice! Next year I see myself spending at least one month of every 3 back home in London. ~~Mixer: What’s your favourite colour? Julian: Blue. ~~Mixer: You are known for being an optimistic, energetic soul full of inspiration, whats your most used motivational saying? Julian: tricky, there are so many good ones, often profound, but I would say most used: „Forward ever, backwards never” ..OR.. „All The Best, To The Best, From The Best”

With Herbie Crichlow (songwriter)


Opracowanie

Mixer / November 2014

36

Wiktor Wiśniewski

MOTOMIX

Święta już tuż tuż. Ciężko je przegapić bo już od listopada jesteśmy bombardowani zdeformowanymi jak żywność GMO wizerunkami Św. Mikołaja, toną lampek w każdej galerii i kolejnymi okazjami obciążenia swojego konta. Tu wybór jest przeogromny.

Jeep To buy or not to buy

Specjalnie dla Ciebie na te święta Bank X,Y lub Z upuści trochę Twojej krwi i użyje jej jako atramentu przy produkcji cyrografu, w którym, w zamian za pożyczone srebrniki oddasz mu duszę, dom, żonę z dziećmi oraz ostatnią parę skarpetek i (jeżeli masz) psa. Nie czekaj! Zadzwoń już teraz pod numer 666 666 666. Jeżeli jednak Twoja rodzina, znajomi, klienci i cała reszta jeszcze (jakimś cudem) nie zorientowała się, że „Coraz bliżej święta”, możesz im przypomnieć zamieniając swój dzwonek na „Last Christmas”, za co z pewnością będą Ci wdzięczni. Czerwony jest znowu w modzie, a nasz piękny krajobraz (jeżeli jesteście akurat w PL), zaczyna przypominać kamczatkę. Czas więc na zakupy. Po głowie chodzi Ci nowa kurtka, buty, szalik też by się przydał, hmmm a może unikalny zestaw pod prysznic Adidasa ?? (tym naprawdę można komuś pokazać jak bardzo Ci nie zależy). Przechodzisz koło wystaw sklepowych upstroszonych sztucznym śniegiem, choinkami i wielkimi napisami PRZECENA.

I to jaka, 30,40,50 nawet 70%. To zbrodnia czegoś nie kupić. Święta w Polsce potrafią jednak ostudzić ten rabatowy zapał. Realność nawet najbardziej hojnych przecen jest cokolwiek podejrzana. Do dziś pamiętam piękną kurtkę skórzaną, która w październiku kosztowała 1000 zł. Gdy zobaczyłem więc „świąteczną przecenę 50%” , natychmiast zaprzyjaźniłem się z Euronetem i już po chwili, trzymając w spoconej dłoni wymięte pięć zielonych podszedłem do kasy z nonszalanckim „ Tę poproszę”. Niestety Pani zza lady popatrzyła na moje żałosne 500 zł i zażądała 800 . Wiem, że jestem kretynem matematycznym, ale 50% z 1000 zł to nie jest trudne równanie. Co więc poszło nie tak w moim misternym planie nabycia okazyjnie kurtki ?? Nie przewidziałem, że każdy towar w Polsce, potrafi magicznie zyskać na wartości tuż przed przeceną. I tym samym po proktologicznych oględzinach metki, okazało się że, „stara cena” to 1600 zł, a „nowa cena” to 800 zł. Moja twarz przybrała (jak już wspomniałem modny) czer-


37 Tak – większość dealerów zaoferuje zimowe opony, dorzuci metalizowany lakier lub weźmie w rozliczeniu to, co zostało z waszego poprzedniego auta. Są nawet tacy którzy z dobrego serca, lub w przypływie niezakrapianej jeszcze świątecznej filantropii, zaoferują rabat oraz randkę z miłą sprzedawczynią o imieniu Kate. Pani z chęcią sprzeda wam dodatkowe ubezpieczenie i zapozna z listą dodatkowego wyposażenia. I to właśnie sprytnie sprzedane extra wyposażenie, wywinduje waszą świąteczną okazję do świątecznej kłótni. Pisze o tym dlatego, że pomoc w Grudniowych moto-rozterkach może przyjść zza „Barrack-ady.” Tak jest proszę Państwa, mistrzowie świątecznego blichtru, chłopców samych w domu i autorzy czerwono-białego Mikołaja, walczą zaciekle by sprzedać tu coraz więcej samochodów. Jeździłem jednym z nich. Nazywa się Jeep Grand Cherokee i jest czerwony. Ok, akurat testowy egzemplarz był w tym

kolorze ale do świąt pasuje. Wybrałem ten model dlatego, że SUV-y – luksusowe auta o poważnych właściwościach terenowych, coraz częściej widać na Putney niża na polu. Więc przyjrzyjmy się bliżej. Pod maską naturalnie 3.0 Diesel. To najpopularniejszy silnik w tej części świata. Pewnie dlatego że pomimo zastosowania genialnej przekładni automatycznej ZF, wersje benzynowe w rubryce spalanie mają wpisane – WSZYSTKO. Nie jest to najlepszy Diesel jaki testowałem, ale sprzężony z wyżej wymienioną skrzynią, jeździ całkiem nieźle. Wygląd poprzednich modeli był, mówiąc delikatnie ostentacyjny. Wszechobecny chrom i pokłady taniego plastiku nie powiewały dyskrecją. Zamiast Jeep, mogły równie dobrze nosić napis: „CHAV” Wersja „In it brov” Ale nowy model to co innego. Linie są bardziej stonowane, dojrzałe, nawet całkiem ładne. Jasne – daleko mu do gracji Range Rovera, ale tą sztuczkę potrafi niewielu. Prowadzi się bardzo przyjemnie. Zawieszenie pneuma-

tyczne skutecznie izoluje od złego podłoża, ale nie przyprawia o chorobę morską. Układ kierowniczy nie jest tak dobry jak powiedzmy w BMW X5 albo Mercedesie ML, ale nie rozczarowuje. Odczuwa się wrażenie jazdy egzemplarzem z Europy. I po części tak jest. Chrysler (w którego skład wchodzi Jeep) jest teraz własnością Fiata i z każdym nowym modelem starają się przechylić jakość na tą słuszną stronę. Środek jest naprawdę przyjemnym miejscem. Ewentualna kiepskość plastików na ładnej desce rozdzielczej przykryta jest skórą. W zasadzie wszystko przykryte jest skórą. To zasługa wersji o nazwie – Overland Jest jeszcze dziwaczna wersja Laredo, ale ma gorsze wyposażenie i nazwa jest idiotyczna (chyba że jest to anagram od ulubionego w USA słowa – Reload). Ale wracając. Wersja Overland oferuje naprawdę dużo. Wspomniane obszycie skórą, podgrzewane, yyy, wszystko, aktywny dyferencjał, nawigacja, itd. Lista wyposażenia dodatkowego posiada zaledwie kilka pozycji. Żadnych sztuczek, oferta prosta jak Jack z Colą. Ale dlaczego właściwie kusić się na amerykańską ( bardzo dobrą) podróbę Europy, skoro można mieć oryginał? To proste - Cena Jeep chce za „Granda” 47 000 Funtów – co nie jest małą kwotą. Ale w tym segmencie to wręcz miażdżąca oferta.Range Sport zaczyna się od 61K a BMW X5 chce 42 000 za „golasa” . W stronę Porsche lepiej nie patrzeć, a VW Touareg jest jakiś podejrzany. Dlatego jeżeli szukacie świątecznej okazji stulecia, to nie czekajcie dłużej i w drodze do salonu Jeepa, kupcie używanego Range Rovera Vouge. A co, jak święta to święta.

Mixer / November 2014

wony kolor i po sporej dozie wymachiwania rękami, odszedłem z gracją renifera. Natomiast nie przestałem się dziwić zaistniałej sytuacji w dość szerszym zakresie. Jasne, przeceny ubrań etc w UK nie są tylko chwytem marketingowym ale czy to oznacza że możemy się spodziewać podobnych okazji w każdym aspekcie ? W Europejskim lub Polskim świecie motoryzacji jest w czym przebierać – na dzień dzisiejszy oprócz baterii uznanych marek, Ci mający większe chody u Mikołaja i mniej rózg od urzędu skarbowego, mogą przebierać w takich markach jak Aston Martin, Maserati, Ferrari, Porsche, Infiniti, Lexus a niedługo ma do nich dołączyć Rolls Royce. Dobijamy (powoli) do reszty Europy i decyzja o kupnie nowego auta na obczyźnie czy w rodzimym kraju skutkuje w podobnym uszczupleniu budżetu. Skoro więc europejski rynek rozwija się w najlepsze, to naturalną koleją rzeczy jest oczekiwać atrakcyjnych cen. A o te niestety ciężko.


38 Mixer / November 2014

POLECA Fiat 126p-popularny Maluch- marzenie prawie każdego Polaka, kartki towarowe, długie kolejki i “Tytus, Romek i Atomek”- to tylko niektóre symbole Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Gadżety te u starszego pokolenia wywołują uśmiech na twarzy, u młodszego budzą ciekawość.

Maluch Express 237 Imperial Drive HA2 7HE Rayners Lane Harrow, Middlesex

W Polsce coraz wiecej jest miejsc, gdzie można poczuć klimat minionej epoki, dla nas emigrantów nawet jedno takie znalazło się w Londynie. Sentyment za Polską Ludową przywołuje sklep spożywczy „Maluch Express”, który znajduje się w połnocno- zachodniej części Wielkiej Stolicy, w gminie Harrow. Miejsce to zostało stworzone od podstaw przez parę młodych ludzi, którzy włożyli wiele wysiłku by stworzyć coś, czego jeszcze tutaj nie widzieliśmy. Uwagę przykuwa przede wszystkim wystrój na, który składają się liczne oryginalne gadżety z czasów PRL. I tak znajdziemy tu chociażby: wydanie „Trybuny Ludu” z 1971 roku, czy „ Tygodnika Solidarność” obwieszczającego wygraną Lecha Wałęsy w wyborach na przewodniczącego związku. Są też talony towarowe, stare pieniądze, tarcze szkolne czy książeczki PKO. Wszystko w antyramach i dostępne do oglądania.

Nikty nie przejdzie obojętnie obok gabloty, w której umieszczono GS-owską porcenalę, aparat marki „DRUH” czy suszarkę firmy „Farel”. Ściany zdobi kultowa girlanda papieru toaletowego, płyty winylowe wykonawców lat 70 i 80-tych,oryginalna czarna

przeboje. Wielu klientów nuci pod nosem piosenki Anny Jantar, Krzysztofa Krawczyka czy Lady Pank, niekórzy czekając przy kasie przytupują w rytm muzyki. Tutaj nie usłyszymy tego co obecnie grają wszystkie stacje radiowe. - Mieliśmy zamiar wracać do Polski i tam szukać pomysłu na siebie. W ostatniej chwili trafiła nam się okazja poprowadzenia polskiego sklepu w Londynie. Chcieliśmy jednak, żeby był oryginalny i odróżniał się od wszystkich innych. Po części pomysł zaczerpnęliśmy z jednego z naszych ulubionych pubów ze Szczecina - „Seta i Galareta”– opowiadają Ania i Sebastian, właściciele sklepu. - Zamieniliśmy pracę za biurkiem na własny biznes. Jest to ciężki kawałek chleba, jednak mamy satysfakcje, kiedy klienci mówią, że bardzo im się u nas podoba.

Ich dewiza: uprzejmie i szybko obsługujemy ludzi pracy! rejestracja od Fiata 126p. Za kasą ścianę zdobi zdjęcie powiększone do rozmiaru tapety, zdjęcie długiej kolejki przed jednym ze sklepów, prawdopodobnie wykonane ok. 1981 roku. Właściciele wprowadzając te elementy wystroju, odświeżają wspomnienia. Muzyka jaka towarzyszy podczas robienia zakupów z pewnością wpływa na poprawienie nastroju. Usłyszeć można jedynie polskie stare


Pomysł się przyjął, początkowo nawet wiele osób robiło pamiątkowe zdjęcia, kiedy oglądali zgromadzoną u nas kolekcje często słyszeliśmy „ Miałem w domu taki zegar! Moja babcia używała takiego młynka”. Większość z tych rzeczy to pamiątki rodzinne, szczególnie po babci, część dostaliśmy od rodziców i znajomych,

niektóre kupiliśmy na aukcjach internetowych. Dzięki jednej z takich aukcji, mamy w naszej gablocie oryginalnie zapakowany proszek do prania IXI, który nadal pachnie. Staramy się, żeby nasze zbiory były systematycznie powiększane. Kapitalistyczny „Maluch Express” to nie tylko miejsce warte odwiedzenia ze względu na wystrój, tutaj przede wszystkim można nabyć swieże wędliny, mięso, pieczywo, a nawet kupić T-shirt z Fiatem 126p, który umieszczony jest w logo sklepu.

„MALUCH” zaprasza wszystkich niezależnie od upodobań i poglądów polityczno-społecznych. Przyjdź i sprawdź! swoim rodzaju.Panuje tutaj miła atmosfera, szeroki wybór produktów i przystępne ceny. Właściele są otwarci na sugestie, jeśli klient czegoś nie znajdzie na półkach, mogą sprowadzić towar na specjalne zamówienie.

rzeczywistościa. W Maluchu rachunek jest prosty, a produkty tanie i świeże! . Niech sklep ten nie kojarzy się Wam z kolejkami, wiecznie niezadowolona panią sklepową, brakiem towarów oraz kartkami!

39

Wiele osób przyciąga w to miejsce również świeżo mielona kawa, którą uwielbia przygotowywać Sebastian. W cenie £1.49. Wlaściciele kupują ją od zaprzyjaźnionego Włocha. Kawa zachowuje wyjątkowy aromaty, ponieważ zielone ziarna przywożone są z Ameryki Poludniowej, a palone na miejscu w Londynie. Mimo sentymatalnej wycieczki w czasy PRL-u, właściciele twierdzą, że sklep nie ma wiele wspólnego z tamtą

Mixer / November 2014

Zbiegiem okoliczności Ania i Sebastian poznali panią Dagmarę, która jest wnuczką jednego z animatorów „Reksia” pana Antoniego Dudy. Odziedziczyła ona talent po dziadku, i na specjalne zamówienie tworzy obrazki na podstawie starych polskich kreskówek. Kilka takich również zdobi ściany w Maluchu. Można je również kupić. Maluch Express nie jest sieciówką , jest jedyny w


Mixer / November 2014

40

Płytoteka

KTO TY JESTEŚ To kolejne wydawnictwo muzyczne Fundacji Niepodległości, tym razem skierowane do całej rodziny, ze szczególnym wsłuchaniem się w najmłodszych. Płyta jest opowieścią, która w gronie rodzinnym, wieczorem przy kolacji czy w czasie wspólnej jazdy samochodem nie tylko mogłaby ale wręcz powinna się wydarzyć. Jest też idealna do słuchania jej tylko dla siebie… Gdyby okreslic ją trzema słowami to byłyby to: szczerośc, humor i zaskoczenie. Ulubione polskie wokalistki: Ania Brachaczek, Ifi Ude, Kasia Klich, Lilu, Marcelina, Marika wsparte głosami Michała Konarskiego, Jacka Stefanika oraz Dzieci - przenoszą w inny czas i w nieoczekiwane okoliczności. Rodzice znów poczują smak oranżady w woreczku i lodów bambino, przypomną sobie składane w dzieciństwie obietnice,

podsłuchają szeptanych nocą najbardziej skrytych marzeń i przemyśleń swoich dzieci. Najmłodsi odważnie powiedzą dlaczego nie chcą się uczyc o pomnikowych bohaterach a ciekawośc jest nie do opanowania , zadadzą dorosłym

kilka ważnych pytań. Będzie też lekcja historii i dawka kindersztuby. I zupełnie precedensowym wydarzeniem jest to, że na tej płycie oddaliśmy tez głos Polsce, która mówi kim jest i kim chce być w życiu naszych dzieci –momentami pewnie wbrew temu, co inni czasem próbują za nią powiedzieć. Album dwupłytowy z wersja instrumentalną kuszącą zarówno do samodzielnego wykonywania tekstów Wokalistek i Basi Konarskiej, jak i do pohulania sobie w rytm wciągającej muzyki Aleksandra Molaka. Do płyty dorzucony jest niewidoczny ale mocno odczuwalny pakiet rozbawienia, wspomnień, wzruszenia i zadowolenia ze spędzonego z Kto Ty Jesteś czasu To coś więcej niż krążek z muzyką, a jeśli jednak nie uda się zobaczyć w nim tego co tam schowane – to zdecydowanie będzie to Państwa ulubiona płyta:) | www.fundacja-niepodleglosci.pl

NATHAN CARTER “CHRISTMAS STUFF” Świąteczny album irlandzkiego piosenkarza wprowadzi Was w bożonarodzeniowy nastrój. Znane przeboje w nowych aranżacjach. Nathan to młody wokalista, który upodobał sobie muzykę country. Właśnie w taki sposób przedstawia nam swoje muzyczne święta. Płyta idealnie nadaje się na prezent. Warto ją również włożyć do odtwarzacza podczas świątecznych przygotowań. Przy znanych melodiach nawet karp będzie ożywiony ;) AC/DC “ROCK OR BUST” Najnowszy album legendy hardrocka koniecznie musi znaleźć się pod choinką każdego fana AC/DC. To już szesnasty album studyjny australijczyków, który został wydany 2 grudnia, nakładem Albert/ Columbii. Jest to pierwsza płyta AC/DC nagrana bez gitarzysty rytmicznego Malcolma Younga, który zawiesił swoją działalność. „Rock or Bust” promowały dwa single – „Play Ball”, wydany 7 października 2014 i „Rock or Bust” z 16 listopada 2014. W 2015 ma odbyć się trasa koncertowa promująca ten album. Wiadomo również, że AC/DC nawiązało współpracę z amerykańską ligą baseballa, a utwór „Play Ball” będzie promował nadchodzące rozgrywki.

ANDRÉ RIEU “BEST OF CHRISTMAS” Wigilia Świąt Bożego Narodzenia nie może się obyć bez wspaniałych kolęd i świątecznych melodii. W tym roku holenderski skrzypek wraz ze swoją orkiestrą Johanna Straussa, wprowadzą do naszych domostw wspaniały świąteczny nastrój. Szesnaście wspaniałych kompozycji, a wśród nich “Silent Night”, “White Christmas” czy “Jingle Bells”. Nie zdziwi nas jeśli ten album znajdzie się wysoko na liście najpopularniejszych w te święta.


Mixer / November 2014 Mixer / October 2014

41 37


Mixer / November 2014

42

Filmoteka Grudzień to czas świątecznych zakupów, porządków i wyczekiwania. Dla tych, którzy ubrali już swoje świąteczne drzewko i mają trochę czasu, nasza filmowa redakcja przygotowała kilka ciekawych propozycji. Święta bez Griswoldów to nie święta. Dlatego TOP 5 świątecznych hitów otwiera znana wszystkim komedia “Witaj Święty Mikołaju”. Kolejne propozycje na grudniowe wieczory również powiązane są ze świętami. W tym miesiącu filmotekę Mixer’a zamyka western “Appaloosa”, który warto obejrzeć w Noc Sylwestrową, jeśli oczywiście zostajecie w domu. Co przyniesie nam Nowy Rok filmowy? O tym w styczniowym wydaniu. Do Siego Roku Kinomaniacy!

Witaj Święty Mikołaju

Holiday

Iris, w tej roli Kate Winslet, redaguje kolumnę towarzyską w popularnej londyńskiej gazecie i wciąż kocha się w swoim byłym – Jasperze. Mimo że pracują razem w firmie nie rozmawiają ze sobą za wiele. Podczas Christmas Pary Jasper ogłasza, że jest zaręczony z kobietą, z którą wcześniej zdradził Iris. Amanda Woods, którą zagrała Cameron Diaz, posiada świetnie prosperującą agencję produkującą zwiastuny filmowe w Los Angeles. Dopiero co się dowiedziała, że jej obecny chłopak, Ethan sypia ze swoją 24-letnią recepcjonistką. Amanda wyrzuca go z domu i zrywa z nim. Przez swój nastrój, Amanda postanawia wziąć sobie urlop i jako miejsce swojego pobytu wybiera Anglię. Odnajduje w sieci wiejski domek w Surrey należący do Iris. Obie panie zgodnie przyznają, że przyda im się odpoczynek i niezwłocznie zamieniają się domami.

Rodzina Griswoldów postanawia spędzić wspólne, rodzinne święta Bożego Narodzenia. Clark zaprasza swoich rodziców i teściów, co okazuje się nietrafionym pomysłem. Zwaśnione rody spotykają się przy świątecznym stole, jednak niespodziewanie zjawiają się: kuzyn Eddie razem z małżonką, dwójką dzieci oraz niesfornym psem. Na święta przyjeżdżają również wuj Lewis i ciotka Bethany. Wszystkie plany ulegają zmianie, co doprowadza do rożnych kuriozalnych sytuacji.

Listy do M

Polska komedia romantyczna z 2011 roku. Pogubieni życiowo bohaterowie odkryją, że to, co ich spotkało, to właśnie miłość! W jeden, wyjątkowy dzień w roku, pięć kobiet i pięciu mężczyzn przekona się, że przed miłością i świętami nie da się uciec. Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Dygant i Katarzyna Zielińska pokażą, jak kochać, w najbardziej romantycznym przeboju.

Love Actually

Brytyjska bożonarodzeniowa komedia romantyczna w reżyserii i według scenariusza Richarda Curtisa w gwiazdorskiej obsadzie, głównie brytyjskich aktorów. Osnową historii, która ma dowieść, że miłość przenika całe nasze życie, jest 10 historii z życia kilkunastu osób rozgrywających się w okresie przedświątecznym. Bohaterowie kochają, są kochani, a czasem nie mogą kochać, szukają miłości lub niewłaściwie lokują swą miłość, wreszcie ich miłość poddawana jest rozmaitym próbom. Wszyscy bohaterowie spotykają się w scenie końcowej na lotnisku Heathrow.

Appaloosa

Amerykański western z 2008 roku. Akcja dzieje się w Nowym Meksyku w 1882 roku. Virgil Cole i Everett Hitch są bezwzględnymi stróżami prawa, którzy za odpowiednią zapłatę zaprowadzą porządek nawet w najniebezpieczniejszej mieścinie. Pewnego dnia trafiają do górniczej osady Appaloosa, którą terroryzuje banda Randalla Bragga. Cole i Hitch postanawiają przeciwstawić się mu. Zaprowadzają porządek według własnych reguł i wydają się nie do pokonania. Do czasu, kiedy w miasteczku pojawi się atrakcyjna i prowokująca Allie French.


Mixer / November 2014

43


Mixer / November 2014

44

B i b l i o t e k a

Kinga Michalska Ubieranie choinki, lepienie uszek i w końcu kłótnia nad wanną z pływającym w niej wigilijnym karpiem. Grudzień z całą pewnością nie jest miesiącem, podczas którego możemy pozwolić sobie na owinięcie się kocykiem, zaparzenie aromatycznej herbaty i wielogodzinne zatopienie się w lekturze, dlatego proponuję wam sięgnięcie po zbiór bardzo klimatycznych opowiadań „Cicha 5”, który można przeczytać w przerwach pomiędzy wieszaniem na choince kolorowych łańcuchów, a ozdabianiem obłędnie pachnących pierniczków. Autorkami magicznych historii, w których Wigilia stanowi moment przełomowy są m.in. Katarzyna Bonda, Małgorzata Warda i Katarzyna Michalak. To właśnie dzięki nim czytelnik może zajrzeć w okna kamienicy przy ulicy Cichej 5, którą zamieszkuje ekscentryczna babcia kochająca różowe sukienki i publikowanie zdjęć na Instagramie, przystojny rzeźbiarz pragnący odzyskać swoje dzieci, a także między innymi małżeństwo, które tylko z pozoru jest idealne. Siedem opowiadań daje szanse poznania dokładnie siedmiu starych mieszkań skrywających urocze, przepełnione magią historie. Choć każde z opowiadań jest inne, to jednak łączą się w pozytywnie nastrajającą, spójną całość. Jest śmiech, wzruszenie, łzy i odrobina zadumy. Z opowiadaniami, które weszły w skład zbioru „Cicha 5” wyjątkowa będzie nie tylko ta jedna, magiczna noc w roku, ale każda spędzona w towarzystwie mieszkańców obsypanej śniegiem kamieniczki. Święta to jak dobrze wiemy nie tylko nowe skarpety i dziergane na drutach szaliki, które znajdujemy pod choinką, ale przede wszystkim ludzie. Ludzie zapominający przynajmniej na chwilę o urazach, łamiący się opłatkiem. Piotr Surmaczyński, autor zbioru opowiadań „Wyspa dreszczowców”, proponuje czytelnikom może nie świąteczny nastrój, ale pięć niezwykłych, zaskakujących historii o ludziach i relacjach pomiędzy nimi. Stworzone przez niego postaci są tak realne, że aż ma się ochotę krzyknąć: „Znam cię!”. Tytułowa „Wyspa dreszczowców” to Wielka Brytania, która przygarnia pod swoje skrzydła zagubionych, szukających swojego miejsca na świecie ludzi. Polscy emigranci sportretowani zostali na tle Londynu, któremu jednak bardzo daleko do Ziemi Obiecanej. Przy czytaniu opowiadań chciałoby się powiedzieć „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Tylko… gdzie jest ten dom? Istotną rolę w życiu każdego z nas odgrywa występująca pod wieloma postaciami miłość. Piotr Surmaczyński na

kartach „Wyspy dreszczowców” opisuje zarówno taką, która uszczęśliwia i sprawia, że świat nagle nabiera kolorów, jak i tą, prowadzącą do upodlenia, czy wręcz zezwierzęcenia człowieka. Nie ma się czemu dziwić, bo przecież jak śpiewają „The Troggs” „miłość jest wszędzie dookoła”. Nie mogę zagwarantować, że opowiadania tworzące zbiór przyprawią was o dreszcze, jednak jestem pewna, że każda kolejna strona zaskoczy was jeszcze bardziej, niż poprzednia. Potraficie wyobrazić sobie święta Bożego Narodzenia bez prezentów, które zupełnie niepostrzeżenie pojawiają się pod pachnącą lasem choinką? Oczywiście, że nie. A czy pomyśleliście o tym, że św. Mikołaj mógłby zastrajkować? Przecież robią to nauczyciele i pielęgniarki… W „Purpurowym gnieździe” Bożeny Kraczkowskiej sympatyczny, brodaty staruszek na taki krok się decyduje… Postanawia odciąć się od przedświątecznego zamieszania i znika w Zamrożonym Lesie, który jest zupełnie niemy, ponieważ Piękna Zima uwięziła wszystkie ptaki świata. Od czego ma się jednak przyjaciół! Królik Chrupuś, renifer Ramon i mały troll Tomek wyruszają na poszukiwania. Może warto do nich dołączyć i w końcu zrozumieć na czym tak naprawdę polegają Święta? „Purpurowe gniazdo” to propozycja przede wszystkim, ale nie wyłącznie, dla młodszych czytelników, ponieważ nawet baaaardzo dorosłego człowieka uda jej się przenieść do zapomnianej krainy dzieciństwa, w której każdy bez wyjątku na powrót staje się dzieckiem. Bożena Kraczkowska stworzyła ciepłą i co ważne mądrą opowieść zwracającą uwagę na to, jak wielka moc drzemie w prawdziwej przyjaźni, dla której jak się okazuje nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedy już będziecie mieli serdecznie dość świątecznych przysmaków i siedzenia przy stole, to dzięki najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej pod tytułem „Niemoralna gra” zyskacie możliwość przeniesienia się do malowniczej Saksonii, gdzie razem z pozbawionym choćby odrobiony empatii człowiekiem wykładającym etykę zawodową na jednej z polskich, medycznych uczelni, spróbujecie odnaleźć tajemniczą dziewczynę, która zadzwoniła do studenckiego telefonu zaufania… Powieść Jolanty Kosowskiej jest czymś znacznie więcej niż jedynie dobrze napisanym thrillerem. Odkrywa wiele prawd o ludziach – ich słabościach i uczuciach… Stanowi doskonały dowód na to, że choć nie zawsze postępujemy właściwie, to jednak nigdy nie jest za późno, aby spróbować się zmienić… Święta to w końcu idealny czas na to, żeby rozmrozić swoje serce i rozejrzeć się dookoła.


Mixer / November 2014

45


jest twoim idolem piłkarskim Za dzieciaka to moim idolem byl Roberto Baggio, a z bramkarzy Gianluca Pagliuca

~~Jak

wspominasz spotkanie z dziećmi z Denis Cup Spotkanie było bardzo mile,dzieci chyba były lekko speszone, ale było bardzo sympatycznie.

Denis Cup

to największa polska akademia piłkarska założona w 2009 roku przez Daniela Denisiuka. Młodzież trenuje pod czujnym okiem byłego reprezentanta Polski - Radosława Kałużnego. Przygotowani do pracy z dziećmi trenerzy gwarantują profesjonalne treningi piłkarskie dostosowane do danego wieku, które poprawiają kondycje fizyczną oraz wzmacniają charakter. Najlepsi mają szansę zaprezentować swoje umiejętności w angielskich klubach. Kontakt www.deniscup.co.uk Tomasz Kmiecik: 07447403136

~~Zachęć w kilku słowach do treningów młodych adeptów w Akademiach piłkarskich Denis Cup Myślę, że treningi to bardzo fajna sprawa. Sprawiają dużo frajdy, przy tym wysiłek fizyczny jest jak najbardziej wskazany, można poznać nowych ludzi, doskonalić swoje umiejętności. ~~Od kiedy wiedziałeś, że chcesz być piłkarzem/bramkarzem ? Na początku to były marzenia, ale tak kolo 15 roku życia wiedziałem, że to jest to czemu chce się poświęcić ~~Jakiej

drużynie kibicujesz? Lubię reprezentację Włoch, a z klubowych to wiadomo ze Swansea.

~~Którego z trenerów uważasz za najlepszego?

Ka

a

Ł u ka sz F ~~Kto

m

il P

o cie r z

ni

i

e a C it y

46

a

ns

46 Mixer / November Mixer / November 2014 2014

ski - Sw

ck

ań bi

~~Kto jest twoim idolem piłkarskim

Moim idolem jest Cristiano Ronaldo.

~~Jak wspominasz pierwszy trening w Denis Cup? Pierwszy trening był zupełnie inny niż w poprzednim klubie w którym trenowałem. Był w formie zabawy a zarazem bardzo produktywny i wyczerpujący. ~~Dlaczego wybrałeś akademię piłki nożnej Denis Cup? Denis Cup gwarantuje zabawę, dobre treningi i jeszcze lepsze ich rezultaty. ~~Od kiedy wiedziałeś, że chcesz grać w piłkę nożną? Pasja i zamiłowanie zrodziła się u mnie od samego początku kiedy zacząłem kopać piłkę, miałem wtedy 4 lata. ~~Jakiej

drużynie kibicujesz? Kibicuję drużynie z Premier League Manchester United.

To trudne pytanie. Było wielu dobrych trenerów, z którymi miałem okazję pracować: Leo Benhakeer, Arsene Wenger, Gary Monk, który jest młody trenerem, ale ma zadatki na bardzo dobrego szkoleniowca.

~~Którego z trenerów uważasz za najlepszego? Każdy trener ma inne sposoby trenowania i każde uważam za wartościowe.

~~Co zawdzięczasz i czego nauczyła Cię piłka nożna? Piłka to całe moje życie. Nauczyła mnie charakteru, cierpliwości, ciężkiej pracy, wytrwałości oraz tego, że każdy dzień to kolejne nowe wyzwanie!

~~Co zawdzięczasz i czego nauczyła Cię piłka nożna? Piłka nożna nauczyła mnie pracy w grupie , komunikacji i przede wszystkim samodyscypliny.

~~Który

z krajów typujesz na Mistrza Europy 2016? Mam nadzieję, że my Polacy będziemy czarnym koniem na Euro, że przede wszystkim uda nam się zakwalifikować i na Euro sprawimy niespodziankę. ~~W

jakim klubie zawsze chciałeś zagrać? Na chwilę obecną koncentruję się na Swansea

~~Jesteś dla milionów młodych chłopaków wzorem do naśladowania. Co byś im powiedział aby poszli w Twoje ślady? Żeby ciężko pracowali, żeby nie zadowalali się pojedynczymi sukcesami ani nie martwili niepowodzeniami. Należy podążać do przodu i dawać z siebie maksa każdego dnia.

~~Który z krajów typujesz na Mistrza Europy 2016? Oczywiście kibicuję Polsce, ale myślę, że przodującym krajem będą Niemcy ponieważ grają zespołowo. ~~W jakim klubie chciałbyś zagrać w przyszłości? Zawsze marzyłem aby zagrać w Realu Madryt obok Cristiano Ronaldo i Gareth Bale’a. ~~Jaki

jest Twój sposób na sukces? Jeżeli chcesz odnieść sukces w piłce nożnej powinieneś ciężko pracować, dawać z siebie wszystko na każdych treningach, a przede wszystkim dobrze się bawić i kochać to co robisz.


Dlaczego jeździsz bez ubezpieczenia?

Najczęściej wybierane rozwiązania przez naszych Klientów

life cover

critical illness cover

income protection

mortgage

building insurance

public liability

Mixer / November 2014

Ubezpieczenie na życie jest o stokroć ważniejsze, choć to nie obowiązek tylko powinność wobec naszej rodziny oraz rzeczy na które ciężko pracujemy. Solidne finansowe wsparcie to nieoceniona pomoc zapewniająca komfort psychiczny w trudnych życiowych chwilach. Kultywuj zasadę - mądry Polak przed szkodą.

47

Bynajmniej nie mówimy o ubezpieczeniu komunikacyjnym

Jeśli posiadasz już ubezpieczenie, lecz nie jesteś pewien jego działania, skontaktuj się z nami. Konsultacje na koszt firmy pozwolą Ci zrozumieć za co płacisz.

BRYTYJSKIE UBEZPIECZENIA - TANIE, SKUTECZNE I ZAPEWNIAJĄCE MAKSYMALNĄ OCHRONĘ DLA NASZYCH KLIENTÓW Profit Tree Finance jest autoryzowana przez Financial Conduct Authority nr 553266

Nie czekaj, zadzwoń dziś po wycenę lub wyślij SMS z treścią „ubezpieczenie” na numer: 078 1568 6081 - oddzwonimy

Profit Tree Ltd 96-98 King Street, London W6 0QW Biuro: 0207 1833 604, Mob: 078 1568 6081 email: office@profittree.co.uk Profit Tree Ltd

www.profittree.co.uk


48 Mixer / November 2014

Dzwoń do Polski za

1

p

/min

Jeśli kupisz pakiet UK PLUS 500 za jedyne £10 Aby kupić pakiet wyślij SMS o treści UK500 na nr 38885 Always by your side

lebara.co.uk

Lebara UK Plus passes include UK minutes, UK SMS and Mobile data as outlined above and are each valid for 30 days from activation. It also offers discounted rates to applicable international destinations, the full details of which can be found at www.lebara.co.uk/passes/ukplus. Discounted international calls to specific applicable countries are charged per minute from your PAYG account with all calls to non discounted countries also being deducted from your PAYG but at the standard Lebara rate. Only one UK Plus Pass may be activated per SIM per 30 day period. On expiry of each 30 day validity period, your chosen UK Plus pass will be automatically renewed. If you don’t have sufficient credit, we will try to auto-renew for 7 days or until you opt-out of the chosen pass. To opt-out, you must send UK500*STOP to 38885 before 21:00 (UK time) on the 30th day. Find out more at www.lebara.co.uk/passes/ukplus.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.