3 minute read

RECENZJA MARTY SZOSTAK

Muzyka

CZUŁE STRUNY, czyli o pięknie spotkania

Advertisement

tekst: Marta Szostak

Tym razem, drogie czytelniczki i czytelnicy, popodróżujemy w czasie nieco bardziej niż zwykle. Z lata 2020 roku przeskoczymy do zimy 2022, z wieku XIX do XXI. Dlaczego? Ponieważ są tematy i albumy, w trakcie słuchania których czas tak samo traci na znaczeniu, jak i na nim zyskuje. Taki paradoks, mający swój początek w Tym, W Imię Którego Nie Tak Dawno Temu Znów Zebrali Się Najzdolniejsi i Grali Aż Do Utraty Tchu. Na wezwanie Fryderyka Chopina (bo o nim mowa), Natalia Kukulska zebrała przy Czułych strunach (bo o nich mowa) grono Artystów przez duże A. Artystów-aranżerów, będących również znakomitymi kompozytorami, instrumentalistami, producentami oraz Artystek-autorek tekstów, których kariery wokalne od lat wzbudzają zainteresowanie, podziw i uznanie. Grono to jest utalentowane ponad miarę i – co cenię w każdej i każdym z nich najbardziej – prawdziwe. W swojej twórczości, charyzmie i w tym, co mają co powiedzenia. Nikt z nich nie musi (i chyba nawet nie chce) już nikomu niczego udowadniać; ich pozycja nie zależy też od chwilowych kaprysów muzycznego przemysłu. Miejsce, w którym znajdują się obecnie, jest efektem wielu lat ich ciężkiej pracy, a to, czym zajęli się przy okazji tego albumu – najlepszym dowodem na to, że nie znaleźli się tam przypadkiem.

Kukulską do Czułych strun zainspirował koncert odbywający się przy okazji obchodów 200-lecia urodzin Wirtuoza, „Chopin nasz współczesny”. Wraz z poznańskim Classic Jazz Quartet i przy gościnnym udziale Jarka Śmietany, wykonała wtedy między innymi Fryderykowe pieśni. Potrzeba było 10 lat, by spełniła swoje marzenie nagrania albumu z orkiestrą symfoniczną, mierząc się z niemalże pomnikową twórczością jednego z najważniejszych kompozytorów w historii muzyki polskiej.

Do napisania tekstów zaprosiła Melę Koteluk („Z wyjątkiem nas”), Bovską („Powiem Ci kiedy”), Natalię Grosiak („Tu i teraz”), Gabę Kulkę („Ktoś całkiem nowy”) i Kayah („Pod powieką”). Pięć z nich napisała również sama. Aranżacji dokonali Krzysztof Herdzin („Z wyjątkiem nas”, „Oda do serca”), Nikola Kołodziejczyk („Ktoś całkiem nowy”, „Przedsionek”), Paweł Tomaszewski („Czułe struny”, „Pod powieką”), Jan Smoczyński („Powiem Ci kiedy”, „Znieczulenie”) oraz Adam Sztaba („Tu i teraz”, „Zezowate szczęście”).

Wydana reedycja, która zainspirowała mnie do przywołania tego albumu na łamach wiosennego „Prestiżu”, wzbogacona została o sześć wykonań: pięć w języku angielskim, w tym dwa duety – z jak zawsze nieskazitelnym Jakubem Józefem Orlińskim („I’ll tell You when”) i uroczo sinatrującym Mattem Duskiem

Michał Kordula :

autorki zdjęcie

(„Except for Us”) oraz o duet z Kayah („Pod powieką”). Cieszę się z tego uzupełnienia, które nie tylko wybrzmiewa nowymi głosami, ale i otwiera teksty na szersze grono odbiorców.

Jeden z moich ulubionych Profesorów, który wykładał na moich studiach między innymi historię muzyki wspominanego tu dziś często romantyzmu, zawsze podkreślał znaczenie odnajdywania w muzyce połączeń myśli, nitek intuicji i ich różnorakich, nawet mocno nieszablonowych, powiązań. Bardzo zafascynowało mnie to podejście. Myślę, że to w części również i dlatego, spotykając się z tym albumem po raz pierwszy, nie mogłam zdecydować się, której nitce przyjrzeć się najpierw – czy tej prowadzonej ręką Adama Sztaby, którego aranżacje bez wahania rozpoznam wśród dziesiątek innych, i temu, jak ewoluował jego sposób muzycznego myślenia od czasów show tanecznego OPENtaniec, inspirowanego zresztą słowiańskim folklorem? Czy aranżowi Walca a-moll Jana Smoczyńskiego, w którym tak pięknie pokłonił się muzyce ludowej i z której wywiodły się Chopinowe mazurki, krakowiaki i pieśni? Czy może Krzysztofowi Herdzinowi, którego zamykająca album „Oda do serca” urzeka swoim jazzowym wysublimowaniem i filmowością?...

Kiedy kończę pisać ten tekst, jest 22 lutego 2022 roku, jeden z dwóch dni 212 urodzin Fryderyka Chopina (źródła często przywołują również datę 1 marca). Choć Chopin nie uznawał muzyki programowej (czyli takiej, która przestawiała konkretne, pozamuzyczne obrazy i treści, i na której opierał się romantyzm XIX wieku), bez wątpienia przykładał wagę do tego, by jego dzieła nasycone były uczuciami. Przypatrując się twórczości Fryderyka, bez problemu usłyszymy tam melancholię, tęsknotę, smutek, ale i radość, spełnienie, czułość, namiętność… „Słowo rodzi się z dźwięku – dźwięk przed słowem” – napisał w swoich Szkicach do metody gry fortepianowej. I właśnie tak stało się tutaj. Z romantycznego geniusza zrodziły się dźwięki, z dźwięków zrodziły się słowa, ze słów opowieści. Poruszające, czułe. O Tobie, o mnie, o nas. O wolności tworzenia i zachwycie nad pięknem. Natalia Kukulska podążając za swoją artystyczną intuicją, doprowadziła do powstania albumu, który nie tylko w pełnej krasie pokazuje jej talent, klasę i autentyczność, ale także jest współistnieniem muzyki ocierającej się o doskonałość z równie piękną i wartościową opowieścią na jej temat.

„Posługujemy się dźwiękami, aby tworzyć muzykę, tak jak posługujemy się słowami, aby tworzyć język” – znów Chopin w Szkicach. Twórzmy!

This article is from: