7 minute read
RENATA BOROWSKA-JUSZCZYŃSKA
OPERA wyrusza w drogę
O remoncie głównej sceny, „operowym Oskarze” i najnowszych premierach opowiedziała nam Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektor naczelna Teatru Wielkiego w Poznaniu.
Advertisement
rozmawia: Michał Gradowski | zdjęcia: Bartek Barczyk (portret), M. Leśkiewicz (spektakl „Paria”)
Spotykamy się chwilę po oficjalnym rozpoczęciu remontu
sceny głównej Teatru Wielkiego, która na prawie dwa najbliższe lata stanie się placem budowy. Jakie możliwości zyska Opera po zakończeniu tej inwestycji, wartej ponad 40 mln zł?
RENATA BOROWSKA-JUSZCZYŃSKA: Bardzo potrzebowaliśmy tego remontu, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo naszych pracowników i widzów oraz po to, aby nadążyć za wyzwaniami, jakie stawia nam współczesność oraz przychodząca do teatru publiczność. Naszym obowiązkiem jest poszukiwanie języka, który będzie zrozumiały zarówno dla stałych bywalców, jak i dla nowych, młodych odbiorców. Odpowiednie zaplecze techniczne jest do tego niezbędne.
To jest teatralna kuchnia, do której widz nie ma dostępu, ale podam kilka szczegółów. Do tej pory nasze sztankiety, czyli urządzenia służące do podnoszenia dekoracji, miały udźwig 150 kg, podczas gdy standardem jest 500 kg. Do obsługi każdego sztankietu potrzebnych było minimum dwóch pracowników technicznych, którzy podciągali ten konstrukcyjny element na łańcuchach. Po remoncie będzie to można zrobić za pośrednictwem konsoli, naciskając jeden przycisk. Do tej pory zdarzało nam się, że musieliśmy wycofać z repertuaru spektakl, w którym ruch sceniczny w dużym stopniu był oparty na działaniu zapadni, bo nie było wiadomo, czy zadziałają w kluczowym momencie. Nie mogliśmy ich też naprawić czy zmodernizować, bo żadna firma nie chciała się podjąć tego zadania ze względu na związaną z tym odpowiedzialność. Zakres remontu sceny wielkiej, pierwszego od ponad 30 lat, obejmuje demontaż wszystkich urządzeń scenicznych i zastąpienie ich zupełnie nową technologią. Zmieni się także cały system akustyki scenicznej, konieczne będzie również wzmocnienie konstrukcji dachu, bo nad artystami często wiszą tony elementów scenografii. Fakt, że udało nam się pozyskać środki na ten remont oraz wsparcie wielu osób i instytucji, jest ogromnym
Zakres remontu sceny wielkiej, pierwszego od ponad 30 lat, obejmuje demontaż wszystkich urządzeń scenicznych i zastąpienie ich zupełnie nową technologią. Zmieni się także cały system akustyki scenicznej, konieczne będzie również wzmocnienie konstrukcji dachu, bo nad artystami często wiszą tony elementów scenografii.
sukcesem. Warto też podkreślić, że kosztami remontu, co zdarza się bardzo rzadko, podzieliły się dwie instytucje – Urząd
Marszałkowski i Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, a wykonawcą będzie firma specjalizująca się w pneumatyce i mechanice sceny – Mikor Inżyniering. Zakładamy, że sezon 2023 rozpoczniemy już na nowej scenie.
Czy znalezienie nowych lokalizacji dla kolejnych spektakli będzie dla teatru dużym wyzwaniem?
Nie traktujemy czasu remontu głównej sceny jak dramatu, który nam się przytrafił. Od wielu lat szukamy nowej jakości artystycznej, nowych form wyrazu, bo teatr to dynamiczna forma, która cały czas się rozwija. Jeszcze przed rozpoczęciem remontu wychodziliśmy wiele razy poza przestrzeń naszego teatru, czego najlepszym przykładem jest „Paria” zrealizowana w Arenie.
Opera to nie jest budynek, wysokie schody i odświętny strój. To spektakl, który powstaje przy współudziale artystów, realizatorów, widowni. Uprawianie każdej sztuki, w tym także sztuki operowej, to pewna droga. Skoro zdecydowaliśmy się na remont naszego „domu”, to w najbliższym czasie będziemy w drodze, co nie jest sytuacją komfortową, bo w każdym miejscu musimy się urządzić na nowo, ale chcemy to wykorzystać jako impuls twórczy.
Już niedługo w takiej nowej dla zespołu Teatru Wielkiego przestrzeni – Hali AWF – zobaczymy premierę „Strasznego dworu”. Czego możemy się spodziewać?
Koncepcję „Strasznego dworu” przygotowała włoska reżyserka Ilaria Lanzino, zwyciężczyni jedenastej edycji European Opera-directing Prize dla młodych reżyserów operowych. Choć „Straszny dwór” to tytuł znany wszystkim Polakom, nasza chluba narodowa, to zobaczymy go w zupełnie innym wydaniu, inspirowanym sztuką polskich artystek, a jako trop wspomnę tylko nazwisko wybitnej rzeźbiarki Katarzyny Kobro. Kierownictwo muzyczne nad przedstawieniem objął Marco Guidarini, jeden z najbardziej cenionych dyrygentów na świecie. W tym spektaklu widać wiele interesujących akcentów: ciekawość, zaangażowanie, twórczą energię. Premiera już 9 lipca.
Maj był dla Państwa intensywnym miesiącem. Informacja o tym, że Teatr Wielki w Poznaniu zdobył „operowego Oscara” – International Opera Awards – szybko obiegła media. Spektakl „Paria” nagrodzono w kategorii „dzieło odkryte na nowo”. Czy porównanie do Oscarów jest trafne? Co otrzymanie tej nagrody oznacza dla Poznańskiej Opery?
W operowym świecie nie można osiągnąć nic więcej. To nagroda, której renomy nikt nie podważa, przyznawana przez jury składające się z 40 ekspertów z całego świata, stawiająca nas w jednym szeregu z takimi scenami, jak Metropolitan Opera, La Scala czy La Monnaie. Nasz budżet jest oczywiście wielokrotnie mniejszy, co wpływa na dobór solistów, realizatorów, a także środków przeznaczonych na promocję spektakli, dlatego tym większym zaskoczeniem dla całego świata operowego było nasze zwycięstwo.
Aby znaleźć się w gronie laureatów International Opera Awards konieczna jest nie tylko najwyższa wartość artystyczna, ale też pewna nowa jakość – pokazanie zaskakującego, nowatorskiego sposobu myślenia o sztuce operowej. Gratulacje płyną do nas z całego świata, a rozgłos, jaki towarzyszy tej nagrodzie, przekłada się bezpośrednio na możliwość współpracy z bardziej uznanymi artystami – nie dlatego, że wcześniej jakość naszych spektakli była niższa, ale dlatego, że otrzymaliśmy rozpoznawalną na całym świecie swego rodzaju pieczątkę zaufania artystycznego.
Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie udało nam się zaprosić do wyreżyserowania spektaklu „Paria” Grahama Vicka – jednego z najciekawszych współczesnych twórców operowych, który po raz pierwszy pracował w Polsce. Każde jego nowe dzieło jest bacznie obserwowane przez świat operowy. Pomogło też zaangażowanie w projekt OperaVision, bo spośród renomowanego jury z całego świata pewnie zaledwie kilku ekspertów mogło zobaczyć nagrodzony spektakl na żywo w Poznaniu.
Ta nagroda zwraca większą uwagę świata nie tylko na nas, ale na cały teatr operowy tworzony w Polsce, na samego Moniuszkę i operę „Paria”, nieporównywalnie mniej znaną niż „Halka” czy „Straszny dwór”. M.in. dzięki nam coraz częściej mówi się na świecie o twórczości Moniuszki, można nawet odnieść wrażenie, że za granicą cieszy się większą estymą niż w kraju, po jego dzieła sięga coraz więcej ciekawych twórców, którzy nie są Polakami.
Spektakl „Paria”, zarejestrowany w czerwcu 2019 r. w Arenie, można bezpłatnie oglądać na stronie Teatru Wielkiego. Czy różne formy transmisji spektakli on-line zostaną z nami na dłużej?
Streamingi spektakli na stałe staną się już częścią naszej działalności. Już osiem lat temu zaangażowaliśmy się, jako jeden z partnerów, w projekt OperaVision – platformę VOD dedykowaną spektaklom operowym. Wtedy taka decyzja i niemałe koszty z nią związane, były dla wielu osób zaskakujące. Dziś widać wyraźnie, zwłaszcza w czasie pandemii, że streamingi przygotowywane teraz przez wiele znanych teatrów operowych na całym świecie budują nową publiczność – to zupełnie inna grupa widzów, która być może nigdy nie dotarłaby do opery na „tradycyjny” spektakl. Tworzą ją widzowie, którzy wyrośli w otoczeniu nowych technologii. Nie możemy się na to zjawisko obrażać, wykluczać z partycypowania w kulturze tego nowego widza.
Aby znaleźć się w gronie laureatów International Opera Awards Jakie pozycje w repertuarze, oprócz wspokonieczna jest nie tylko najwyższa wartość artystyczna, mnianego „Strasznego dworu”, w najbliżale też pewna nowa jakość – pokazanie zaskakującego, szym czasie warto polecić widzom? nowatorskiego sposobu myślenia o sztuce operowej. Już 5 czerwca we foyer Teatru Wielkiego premiera „Don Pasquale” w reż. Krzysztofa
Wielu osobom nic nie zastąpi przeżycia, jakim jest Cicheńskiego. To jedna z naszych kameralnych produkcji, takich jak „Napój miłoobcowanie z operą na żywo, ale obie te drogi powinny sny”, „Carmen” czy „Don Giovanni”, ale fakt, że do wyreżyserowania tych spektasię rozwijać równolegle. Teatr może być albo dobry albo kli – małych form, steatralizowanych recitali – zapraszamy takich artystów, jak zły, albo porywający albo nudny, a forma prezentacji Krzysztof Cicheński, Ran Arthur Braun czy Karolina Sofulak, pokazuje, że myślimy tego nie zmienia. Nasze spektakle prezentowane w wersji o nich bardzo poważnie. 12 czerwca w Auli Artis czeka nas natomiast premiera on-line mają publiczność od 5 do 70 tys. widzów, ale np. „BER” baletowa „Ślady” – wspaniałe choreografie legend poznańskiego baletu: Conrada przygotowywany od początku z myślą o streamingu, powsta- Drzewieckiego, Emila Wesołowskiego, Jacka Przybyłowicza i Roberta Bondary. jący przy użyciu innej ekspresji artystycznej – tylko w ciągu Na wrzesień 2021 r. przygotowujemy natomiast premierę „Solastalgii”, opery jednej doby po udostępnieniu obejrzało 30 tys. widzów. miejskiej zamówionej przez nas u Rafała Zapały, artysty zaskakującego, szukającego nowej przestrzeni artystycznego wyrazu, specjalizującego się w muzyce Czy po kolejnym lockdownie, kiedy widzowie mogą już performatywnej. na żywo, choć przy ograniczonej liczebności oglądać Solastalgia to jednostka chorobowa, odmiana depresji wiążąca się ze zmiaspektakle, widać głód opery? nami klimatycznymi oraz ich nagłaśnianiem i interpretowaniem przez media. Ci, którzy żywili się operą, bez wątpienia czują głód. Libretto chóru stanowią hashtagi – te krótkie hasła zbieramy od naszych Dobrym przykładem jest Koncert Symfoniczny naszej widzów, to ich prywatne apele dotyczące kondycji świata. orkiestry pod batutą maestro Jacka Kaspszyka, który odbył Spektakl jest opowieścią o tym, jak próbujemy się odnaleźć w tej kryzysowej się 22 maja. Początkowo planowany był bez publiczności, sytuacji, nadaje sens drobnym działaniom, które oddalają nas od katastrofy kliale kiedy nagle okazało się, że widzowie mogą się jednak matycznej. Tworzymy też aplikację, która pozwoli widzom zobaczyć, jak topniepojawić w Auli UAM, wszystkie dostępne miejsca rozeszły nie góry lodowej np. na Antarktydzie wpływa na miejsce, w którym aktualnie się w ciągu 3 dni. Nie mam jednak wątpliwości, że przeła- się znajdujemy – teraz i za kilkadziesiąt lat. To ambitny, ciekawy projekt, który mywanie obaw, odbudowywanie zaufania widzów będzie nie oferuje prostych rozwiązań, ale na pewno daje do myślenia. W końcu nie wymagało czasu. pierwszy raz w dziejach ludzkości jesteśmy u progu katastrofy.