19 minute read
CENTRUM OSTEOPATII MARCIN GANOWSKI
Temat z okładki
CENTRUM OSTEOPATII MARCIN GANOWSKI Staram się patrzeć multidyscyplinarnie
Advertisement
Poznaniak, wytrwały, dążący do wyznaczonego sobie celu. Centrum Osteopatii sygnowane swoim nazwiskiem stworzył z potrzeby serca, poznając z autopsji ciężki chorobowy stan. Jego prawdziwa historia porusza… i uczy pokory do życia. Zapragnął pomagać innym – i tak zrodził się fenomenalny pomysł na Centrum Osteopatii Marcin Ganowski w Poznaniu. To miejsce doskonale znają wybitni sportowcy, jak Łukasz Kubot czy Krzysztof Piątek, korzystający systematycznie z profilaktyki i cennych rad specjalistów. Warto odwiedzić to miejsce!
rozmawia: Magdalena Ciesielska | zdjęcia: Jakub Wittchen
Temat z okładki
„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz” – pisał w jednej ze swoich fraszek Jan Kochanowski. To właśnie zdrowie, dobre samopoczucie, nasze czy naszych bliskich spędza nam sen z powiek.
Jest wymieniane wśród najważniejszych spraw zajmujących Polaków.
MARCIN GANOWSKI: Nie dziwi mnie to, że umiejscawia się zdrowie na najwyższym szczeblu, jako najcenniejszą wartość naszego życia. A cóż mogłoby być innego? Bardziej cennego?Według WHO zdrowie to jest dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny, a nie tylko brak choroby, czyli założenie osteopatii idealnie tu się wpasowuje.
Holistyczne spojrzenie na człowieka, na cały organizm, nie tylko jeden bolący organ to nowoczesne podejście, które daje nam osteopatia.
Tak, to prawda. W osteopatii patrzy się na organizm ludzki kompleksowo, takim jak on jest, nie przez pryzmat poszczególnych organów. Najważniejsze dla osteopatów są trzy strefy: body – ciało, fizyczność, mind – umysł, emocje, psychika, oraz strefa spirit – nieodzowna materia życia, strefa głębokiej świadomości i wiary, że doskonaląc pracę nad sobą (np. odpowiednią dietą, aktywnością ruchową, pozytywnym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość), doskonalimy jednocześnie ciało i umysł.
Dlaczego kwintesencją Twojego życia zawodowego stała się osteopatia?
Moja historia z osteopatią zaczęła się od moich problemów zdrowotnych. W wieku 11 lat bardzo poważnie zachorowałem, okazało się, że z jednej połowy ciała zniknęły mi mięśnie. W rodzinie panika. Rozpoczęła się długa droga od lekarza do lekarza, kolejnego specjalisty, który coś wykluczył lub potwierdził poprzednią diagnozę. Np. wizyta u lekarza neurologa, który podejrzewał guza mózgu, który na szczęście na kolejnych etapach badań został wyeliminowany. Guz rdzenia, choroby genetyczne – również odrzucono. Skrupulatne badania, oczekiwanie na wyniki – trwało to wszystko dwa lata i nie przyniosło konkretnej diagnozy ani logicznego rozwiązania problemu. Finał był tego taki, że mój tata, biorąc pod uwagę logiczne przesłanki, stwierdził „skoro znikają mięśnie, to trzeba je ćwiczyć, odbudowywać”. Zacząłem systematycznie pływać, ćwiczyć pod okiem trenerów; mięśnie były uciskane, stymulowane, pobudzane. Cały proces „odnowy” i przywracania mięśni trwał aż 4 lata i – co najważniejsze – zakończył się sukcesem!
To cztery lata nieustannych poświęceń i wyrzeczeń, mobilizacji do działania pomimo zwykłych ludzkich słabości i frustracji – a z perspektywy dziecka czas biegnie w nieco innym tempie niż dorosłym.
Temat z okładki
Będąc już zdrowym piętnastolatkiem, zrozumiałem, czym jest ciężka choroba i walka z nią, jakiej wymaga konsekwencji, wytrwałości i jaką pokorę do życia człowiek nabywa. To bezpośrednia nauka o zdrowiu i procesie powrotu do zdrowia – zyskałem wówczas bardzo dużo świadomości, szybciej dojrzałem psychicznie. Już za granicą kontynuowałem diagnostykę, aby dociec przyczyny zaniku moich mięśni, wykorzystując przy tym metody konwencjonalne i niekonwencjonalne. I co się okazało? Że za wszystkim stał wirus ospy wietrznej, przez którą przeszedłem jako dziecko. Zdiagnozowano u mnie – po latach – powirusowe zapalenie splotu nerwowego, które doprowadziło do zaniku mięśni. Nikt wcześniej nie umiał tego konkretnie wytłumaczyć i znaleźć źródła problemu.
Czego nauczyły Cię te traumatyczne przeżycia z dzieciństwa?
W szczególności zrozumienia dla pacjenta i jego potrzeb. Silne emocje, jakie wówczas przeżyłem, wygenerowały we mnie chęć niesienia pomocy innym. Stałem się bardziej wrażliwy i empatyczny. Ponadto długotrwały proces mojego leczenia, a wcześniej podjęta próba diagnozy, obnażyły – niestety – ułomność polskiego systemu zdrowia i prawidłowej diagnostyki, brak holizmu i całościowego spojrzenia na chorego.
Moje doświadczenie jako pacjenta uzmysłowiło mi wielkie zależności w naszym organizmie, taki łańcuszek powiązań: wirus może spowodować problem nerwu, a następnie problem mię-
śni. Autopsja i bagaż osobistych przeżyć wpłynęły na wybranie przeze mnie takiej drogi zawodowej, którą wciąż podążam. Drogi poprzedzonej wieloetapową nauką, zdobywaniem wiedzy i praktyki w międzynarodowych ośrodkach.
Szukałeś odpowiedniej dziedziny, w której byś się spełniał zawodowo?
Tak, zapragnąłem być specjalistą, który wie wszystko o organizmie, umie połączyć sferę fizyczną, chorobową i potraktować organizm jako całość. Potrafi spojrzeć na pacjenta i jego problem z wielu perspektyw, aby dobrze przeprowadzić terapię, doradzić, bo rozumie sytuację chorego. Potrafi utożsamić się z pacjentem, jego obawami, wewnętrznym strachem, i pomóc na wielu płaszczyznach.
Rodzice bardzo namawiali mnie na podjęcie studiów medycznych, ale czułem, że to nie ten kierunek. Wybrałem najpierw fizjoterapię, która była bardziej zbliżona do moich zamierzeń i postanowień. Jednak szybko okazało się, że i ta dziedzina nie spełnia moich oczekiwań niesienia kompleksowej pomocy chorym. Na tym etapie zacząłem zawzięcie szukać…
Co najbardziej pasuje Ci w osteopatii?
Podczas edukacji, szkoląc się w zakresie dolegliwości kręgosłupa, natknąłem się na osteopatię niosącą podejście holistyczne do organizmu człowieka, co mi bardzo odpowiadało i utożsamiało mnie z pacjentem. Zatem holizm na pierwszym miejscu, następnie założenie osteopatyczne mówiące o tym, że struktura organizmu i jego funkcje są ze sobą połączone i powinny prawidłowo współgrać. Trzecie założenie, że osteopata pobudza mechanizmy autoregulacyjne isamonaprawcze. Są to podejścia bardzo mi bliskie, wskazujące jaką mamy wewnętrzną siłę w organizmie, której często nie doceniamy i nie zauważamy. Nasz układ nerwowy, odpornościowy jest tak skonstruowany, że naprawdę w odpowiedni sposób stymulując go i pobudzając, możemy się sami wyleczyć – mając oczywiście dużą determinację, mobilizację, odpowiednie
emocje. Mój przykład doskonale obrazuje, jak można wyleczyć się z poważnego i trudnego do zdefiniowania problemu zdrowotnego. Dodatkowo, czwarte założenie osteopatii, że rola tętnic jest nadrzędna. Pokazuje to zależność w naszym organizmie – które odkrył twórca osteopatii, Andrew Taylor Still – że każda tkanka i komórka ludzka potrzebuje ukrwienia, bo krew dostarcza substancji odżywczych i tlenu, i dzięki temu komórki żyją. Brak substancji odżywczych, brak tlenu powoduje umieranie komórek, czyli niedokrwienie równa się martwa tkanka, chorujący organ. Dlatego rolą osteopaty jest dokrwienie każdej komórki ciała w celu odzyskania zdrowia przez pacjenta. Ponadto, co warte jest podkreślenia: krew łączy środowisko zewnętrzne z wewnętrznym, czyli to, co zjemy, jest dostarczane do naszego organizmu, a substancje odżywcze są przekierowywane do komórek przez krew. I tak samo tlen, którym oddychamy, wchodzi do płuc i krew go odbiera… To wszystko szło w parze z moim myśleniem o człowieku, o korelacji struktury i funkcji organizmu, dlatego bez cienia wątpliwości wybrałem osteopatię.
Często ludzie mylą osteopatię z fizjoterapią.
Trzeba podkreślić, że osteopatia nie ma nic wspólnego z fizjoterapią, oprócz chęci niesienia pomocy pacjentowi. Tylko pacjent łączy te dwie dziedziny. Podobnie jak inne specjalności: stomatologię, chirurgię, położnictwo, farmację itp. Wszędzie powinien być pacjent w środku zainteresowań. Niektóre techniki manualne wykorzystywane w fizjoterapii są zaczerpnięte z osteopatii.
Temat z okładki
W Stanach Zjednoczonych – podczas nauki i praktyki – zobaczyłem, że osteopatia jest gałęzią medycyny. Proces kształcenia kończy się uzyskaniem tytułu lekarza, czyli nabywa się wiedzę ogólną. I potem robi się specjalizację. Można ją – tak jak i w Polsce – zrobić z pediatrii, ortopedii, reumatologii, neurologii, chirurgii itp. i zostać lekarzem medycyny o specjalizacji w osteopatii, ale można zostać też lekarzem o dwóch specjalizacjach, np. lekarzem pediatrą osteopatą lub chirurgiem miękkim osteopatą. To jest podejście amerykańskie. Na czym ono polega? Jako lekarz należy postawić diagnozę, czyli spojrzeć na pacjenta od strony stricte medycznej. Diagnozujemy, wykorzystując tak jak w każdej innej specjalizacji trzy aspekty: wywiad, badanie kliniczne, badanie specjalistyczne, np. szereg dodatkowych testów. Jednak proces leczenia w osteopatii odbywa się tylko i wyłącznie w sposób manualny. Andrew Taylor Still zainicjował metodę „ręczną”, czyli nie żadnymi plastrami, igłami, drewienkami.
W Europie nie ma znaczenia czy jest się położną osteopatą – tak jak w naszym zespole Kasia – czy ortopedą osteopatą, radiologiem osteopatą, fizjoterapeutą osteopatą itp. W Polsce ponad 90 procent osteopatów jest z pierwszego zawodu, czyli fizjoterapeutami. Gdy ja zaczynałem studiować fizjoterapię, ten kierunek nazywał się rehabilitacją ruchową. Później zmieniono nazwę na fizjoterapię, bo w jej skład wchodzi i rehabilitacja ruchowa, i fizykoterapia, tj. metoda leczenia oparta o różnego rodzaju sprzęty, np. lasery, prądy, pola magnetyczne.
Wiele jest takich przypadków, iż pacjenci z bólem chodzą od jednego lekarza do drugiego. Szukają pomocy u różnych specjalistów, ale bezskutecznie. Na czym polega – według Ciebie – dobra diagnostyka i skuteczne leczenie?
Diagnostyka w systemie medycznym, też w osteopatii, jest jedna – to warto zaznaczyć – bo mamy jeden organizm, jedną anatomię, jedną biomechanikę, jeden określony rodzaj działania układu nerwowego. Sposób diagnozowania jest jeden. Najpierw powinno wykorzystywać się wiedzę ogólną, a później ukierunkować dolegliwość, chorobę i podpowiedzieć pacjentowi specjalistę. Np. boli kogoś kolano i ma problem, a uszkodzenie jest strukturalne, czyli zerwanie wiązadła, pęknięcie łąkotki, złamanie kłykcia kości piszczelowej, to najbardziej trafną dziedziną, która będzie mogła pomóc, jest w tym wypadku ortopedia. Bo ortopedia to dziedzina pracująca z uszkodzeniami tkankowymi. Natomiast jeśli okazuje się, że wiązadło nie jest zerwane, nie ma złamań i pęknięć w obrębie stawu kolanowego, a jest ból – to być może inną dziedzinę medycyny należy wykorzystać. Może ból promieniuje od kręgosłupa, może jest problem z funkcją całościową, złym ustawieniem stopy, związany z blokadą jakiegoś stawu, co rzutuje na kolano? Może jest problem z postawą, z motoryką? – wówczas osteopata będzie mógł pomóc. Kiedy jest stan zapalny o podłożu reumatologicznym, to konieczna będzie wizyta
Temat z okładki
u reumatologa, ale osteopata z tytułu swojego założenia, że pobudza mechanizmy autoregulacyjne i samonaprawcze, będzie w stanie wspomóc proces leczenia. Osteopata występuje zarówno jako specjalista prowadzący, który może rozwiązać konkretny problem pacjenta sam, a także jako osoba wspomagająca, poprawiająca ukrwienie, procesy samonaprawcze organizmu, mająca strukturalne podejście.
Np. do problemu stawu skroniowo-żuchwowego potrzebujemy ortodonty, psychologa i osteopaty – i tylko taki zespół współpracujących ze sobą specjalistów różnych dziedzin może ten problem rozwiązać. Amerykańska osteopatia jest źródłową, tam jest wybitnie multidyscyplinarne podejście do pacjenta. Bo często problemy pacjentów są wielowątkowe i złożone, często też psychosomatyczne, psychologiczne – wówczas staramy się ich przekierować do dobrego specjalisty.
Czy do osteopaty warto też umówić się na wizytę profilaktyczną, wówczas gdy nie odczuwamy dolegliwości?
To bardzo ważne pytanie! Przed laty, gdy zaczynałem pracę w zawodzie, sto procent pacjentów, którzy odwiedzali Centrum Osteopatii, byli to pacjenci bólowi, z różnymi dolegliwościami. Teraz zmieniła się świadomość, jest lepsze podejście do zagadnienia osteopatii. Obecnie pacjentów zgłaszających się z bólem mam około 60 procent, a 40 procent to osoby przychodzące na wizyt profilaktycznie. To niezmiernie mnie cieszy! Jest postęp w myśleniu o osteopatii i podejściu do tego zagadnienia.
Oczywiście, my edukujemy, że od lat w Stanach Zjednoczonych profilaktyka jest o wiele tańsza, bezpieczniejsza, lepsza niż terapia. Zza Oceanem faktycznie osteopatia funkcjonuje jako dziedzina mocno profilaktyczna. Ustalono np. że dzieci po niefizjologicznych porodach, po cesarkach, trudnych porodach z wykorzystaniem vacuum czy kleszczy powinny być sprawdzone przez osteopatę, czy nie mają żadnych napięć, żadnych ucisków, dysfunkcji. Ponadto dorosły Amerykanin idzie do osteopaty raz na pół roku, robi „przegląd” podobnie jak podczas wizyty u stomatologa. Nie czujemy w zębie małej dziurki, podobnie w organizmie nie odczuwamy od razu małej dysfunkcji, a zalążek problemu już jest – i my chcemy to wychwycić w odpowiednim momencie.
Kładąc się u osteopaty profilaktycznie, możemy liczyć na korektę wszystkich dysfunkcji, ale też możemy liczyć na poradę dotyczącą emocji, żywienia, ćwiczeń, co ma spowodować, aby ten organizm wychodził z aury problemu. Warto rozbudzić układ immunologiczny, ale też zyskać świadomość i pracować nad swoim zdrowiem.
Dlaczego dla osteopaty noworodek jest tak bardzo ważnym pacjentem?
Bo to przyszły dorosły! Uporządkowując funkcje organizmu tak maleńkiego dziecka, mamy większą gwarancję, że już jako dorosły człowiek będzie zdrowy, bez niepotrzebnych dysfunkcji. Nasi mali pacjenci dzielą się na dwie podstawowe grupy, tych do sprawdzenia profilaktycznego oraz tych z problemami. Jeśli chodzi o dolegliwości i bóle u noworodków to najczęściej spotykamy się w naszym Centrum Osteopatii ze standardowymi kolkami, zaburzeniami ssania, zaburzeniami napięć mięśniowych. Terapeuci, którzy dźwigają ciężar przeróżnych tematów, zawsze znajdują rozwiązanie oraz wyjście z trudnej wydawałoby się sytuacji. Zawsze trzeba tylko chcieć, a reszta układa się jak przysłowiowe domino. Nasz zespół stricte zajmujący się problemami etapu dzieciństwa liczy sobie aż osiem osób.
Patrzymy na człowieka przez różne szczeble jego rozwoju. Chcemy dobrze zapoczątkować życie noworodka, odpowiednio zadbać o jego zdrowie, aby na etapie dorosłości nie musiał borykać się z przeróżnymi problemami i dolegliwo-
ściami. Podobnie, patrząc dalej, jeśli dobrze zajmiemy się kobietą przed ciążą lub już w ciąży, to noworodek będzie zdrowszy. Doszedł nam więc w ofercie Centrum Osteopatii
Marcin Ganowski dział osteopatii kobiet w ciąży, noworodków, niemowlaków. To nowatorskie podejście jest naszym powodem do dumy i zarazem stanowi kwintesencję nieustannego pogłębiania wiedzy. My po prostu mamy niespożytą energię do działania, do pracy, ciągłego doskonalenia swoich umiejętności, mamy chęci i zapał do zdobywania co rusz nowych doświadczeń.
To w czym tkwi problem?
Świadomość ludzi co do tematu osteopatii jest dużo większa niż przed laty, ale nie idzie to w parze z całym systemem służby zdrowia, systemem edukacji – nikt o to nie dba. I to jest największy kłopot. W wielu krajach Europy Zachodniej, np. w Niemczech, we Francji, osteopata po porodzie utrudnionym, niefizjologicznym jest od razu w szpitalu, w celu zbadania noworodka. Kobieta otrzymuje po wyjściu ze szpitala skierowanie do osteopaty w początkowym etapie połogu, w okresie regeneracji organizmu – wówczas wiedza i doświadczenie osteopaty są bardzo pomocne, wręcz nieocenione. W Polsce, niestety, w tej kwestii stoimy w miejscu. Kobieta ma jedynie prawo do wizyt położnej środowiskowej. Osteopaty nie bierze się pod uwagę.
Ciągle poszukując nowych rozwiązań, pomysłów na polepszenie życia i zdrowia pacjentów, zainicjowałeś nowatorskie przedsięwzięcie. Centrum Osteopatii Sport – bo o nim myślę – radzi, kontroluje i uczy jak prawidłowo stosować aktywność fizyczną, jaki ruch jest dozwolony przy konkretnej dolegliwości, a co nie jest wskazane.
Jak ćwiczyć w prawidłowy sposób, aby nie wyniknęły kontuzje i kolejne problemy zdrowotne? Co warto wiedzieć, aby nie przeciążyć schorowanego organizmu i nie dodać sobie następnego bólu? – pytań jest bardzo dużo. Nie pozostawiamy ich bez odpowiedzi, wprost przeciwnie. Centrum Osteopatii Sport to nasze ogromne przedsięwzięcie, projekt zakładający kontynuację pracy z pacjentem już na etapie treningów, czy to osoby starszej, kobiety w ciąży, dziecka itp. Podjąłem współpracę z trenerami, profesjonalistami w swojej dziedzinie, znającymi się na bezpiecznym ruchu i balansowaniu ciałem. Priorytetowym założeniem COS jest łączenie opieki osteopaty z nadzorem trenera przygotowania motorycznego,
tak aby utrzymywać i nieustannie rozwijać efekty uzyskane podczas przeprowadzonej już terapii osteopatycznej, aby nie zaprzepaścić uzyskanych wyników pracy. Działamy holistycznie, starając się przywrócić do formy całe ciało pacjenta, nie tylko wybraną jego część. Zespół wykwalifikowanych trenerów tworzą ludzie, którzy rozumieją holizm organizmu, zależności w ciele, struktury i funkcji, zależności układu nerwowego, i – dzięki swojej wiedzy oraz doświadczeniu – ukierunkowują pacjentów. Umiemy i z dziecka stworzyć super sportowca, i zawodowego sportowca mocno poprawić, dzięki czemu staje się jeszcze lepszy. Potrafimy wyleczyć poważne kontuzje i problemy, patrząc całościowo, np. problem z kręgosłupem może wynikać ze skręconej kostki w przeszłości, a problem kolana może wynikać ze źle działającego kręgosłupa. W ten sposób działając, i w statyce, i w dynamice, w ruchu, wiemy, jak pomóc pacjentowi. Współpracujemy i z amatorami sportu, i z profesjonalistami w swojej dziedzinie – zarówno na poziomie leczenia kontuzji, jak i profilaktycznego prowadzenia.
Twoimi pacjentami są znane osoby: sportowcy, artyści, dziennikarze. Czy możesz wymienić kilka nazwisk?
Mamy wygrany Wimbledon zŁukaszem Kubotem (śmiech) – tym możemy się pochwalić. Tenisista jest przez nas prowadzony od blisko 14 lat, zaufał nam, bo wie, że zawsze może liczyć na nasze wsparcie i pomoc. Zaczęło się, gdy trafił do mnie ze skręconą kostką, a poprzez wieloletnią edukację i pracę zrozumiał holizm
organizmu. Jak ważny jest układ nerwowy, w jego przypadku zmiany stref czasowych podczas podróży i potrzeba regulacji w układzie autonomicznym. Stało się regułą, że przed turniejami wielkoszlemowymi przygotowujemy Łukasza Kubota bardziej my, osteopaci i zespół naszego Centrum.
Jako stałych pacjentów mamy też zawodników reprezentacji Polski w piłce nożnej. W obecnej kadrze około czternastu piłkarzy grających na co dzień za granicą, którzy nieustannie korzystają z naszej porady i pomocy, treningu czy pracy na kozetce, jak tylko mają taką możliwość. Z satysfakcją mogę tu wymienić Krzysztofa Piątka, któremu w ostatnim czasie leczyliśmy poważną kontuzję, od A do Z, ponadto: Janka Bednarka, Karola Linettego, Tomka Kędziorę, Kamila Jóźwiaka, Tymoteusza Puchacza.
Dodatkowo z usług Centrum Osteopatii Marcin Ganowski korzystają zawodnicy czołowych klubów Ekstraklasy: Lech Poznań, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin, Wisła Kraków, Raków Częstochowa itp. Pomagaliśmy i pomagamy również Marcie Walczykiewicz – kajakarce, Sofii Ennaoui, Karolowi Robakowi, a także wielu lekkoatletom, golfistom, praktycznie sportowcom z każdej dyscypliny sportu.
Ze świata mediów spotkać u nas można: Joannę Koroniewską, Kasię Bujakiewicz, Macieja Dowbora, a także Wojtka Fibaka i wielu innych.
Temat z okładki
Temat z okładki
Centrum Osteopatii Marcin Ganowski ma swoje dwa oddziały, poznański i warszawski. Ile osób w nich pracuje?
Obecnie oba zespoły liczą 30 osób, z czego ten poznański zespół jest o wiele większy. Jako rodowity poznaniak zacząłem prowadzić firmę w stolicy Wielkopolski, tu narodził się pomysł, zalążek mojego Centrum i tu jestem związany całym sercem. Oczywiście, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rynku i potrzebom moich pacjentów, stworzyłem oddział warszawski, cieszący się ogromnym powodzeniem, mający swoją renomę. Tylko w ubiegłym roku przyjęliśmy ponad 27,5 tysięcy pacjentów!
W planach mamy zwiększenie powierzchni poznańskiego Centrum Osteopatii i przeniesienie się do nowej siedziby. Obecnie przy ul. Sczanieckiej dysponujemy przestrzenią ponad 400 m kw., w nowej lokalizacji przygotowujemy aż 800 m kw. do użytku i dyspozycji naszych pacjentów oraz stałych gości.
Co warto podkreślić, rozwój naszej firmy jest bardzo dynamiczny. Podyktowany rozwojem całego zespołu ludzi tu pracujących. Kontynuujemy wciąż działania zmierzające do coraz intensywniejszego włączenia osteopatii jako dziedziny naszego życia, rozwoju świadomości naszych pacjentów.
Mógłbyś dać wskazówkę osobom zainteresowanym kształceniem się w kierunku osteopatii. Jakie szczeble nauki należy przejść, na jakich uczelniach?
Poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Z powodu braku regulacji prawnej rynek polski jest zasypany pseudo specjalistami, co nie jest dobre i należy uważać. Aby zostać osteopatą, należy skończyć 5-letnie studia z osteopatii, najlepiej jak będzie to szkoła renomowana, która ma już wieloletnią tradycję, jest uznana na świecie. W Polsce mamy głównie do czynienia z filiami zagranicznych uczelni, które korzystają z międzynarodowej klasy wykładowców, gdyż u nas jeszcze niewiele osób ma aż tak bogate doświadczenie, że mógłoby uczyć innych. Dla porównania w Niemczech jest np. 60 szkół osteopatycznych na ok. 60 mln mieszkańców, w Polsce – jedynie 5 szkół na blisko 40 mln ludzi. To zatrważająca różnica. My nie mamy jeszcze polskiego systemu prawnego, który w konkretny sposób zająłby się tym zagadnieniem.
Aby być dobrym osteopatą, należy…
…być bardzo dobrze wyedukowanym i wykwalifikowanym, czyli skończyć 5-letnie studia i dodatkowo przeróżne szkolenia, najlepiej w ośrodkach międzynarodowych, specjalistycznych. I to nieustannie, rok w rok. Szkolenia podnoszą naszą wiedzę i umiejętności. Wiedza się zmienia, tak jak i zmienia się świat oraz zapotrzebowania ludzi, i trzeba być na bieżąco. Najlepiej korzystać z wiedzy ogólnoświatowej, ona się nieco różni, ale dzięki niej mamy szeroki pogląd i szerokie spektrum rozwiązań. Bardzo dużo badań przeprowadzanych jest w Stanach Zjednoczonych, na wyniki których można się powoływać i czerpać z doświadczeń amerykańskich fachowców. Ponadto bardzo ciekawe podejścia do pacjenta są w Azji – z tej wiedzy też warto korzystać, np. założenia medycyny dalekowschodniej obejmujące holizm organizmu. Dodatkowo prace rosyjskich osteopatów skupiające się na naturalnych rozwiązaniach, łącząc medycynę niekonwencjonalną z konwencjonalną. Skala zagadnienia jest ogromna, a do wiedzy można dochodzić wieloetapowo.
Czyli najlepiej pójść w Twoje ślady, zrobić rekonesans międzynarodowych uczelni i szkoleń?
Cieszyłbym się, będąc dla kogoś wzorem. (śmiech) Polecam nabywać wiedzę za granicą, czerpać z nauk i rad wybitnych ekspertów, specjalistów.
Ja jestem terapeutą od 2003 roku, a osteopatą od 2009 roku. Wiedzę osteopatyczną zdobywałem na 4 kontynentach: wEuropie, Australii, Azji iAmeryce Północnej (USA, Kanada). Dzięki temu mam spojrzenie na osteopatię z różnych zakątków świata, co jest w moim zawodzie bezcenne.
Uczestniczyłem również w wielu szkoleniach z różnymi legendami osteopatii, takimi jak: Viola M. Frymann, Jean Pierre Barral czy Jean James Jealous. I doszedłem do przekonania, że najlepszą formą nauczania osteopatii będzie metoda „Hands on Hands”, taka jaką prezentował jej twórca Andrew Taylor Still. Pozwala ona przekazać maksymalną ilość wiedzy, połączyć wiele płaszczyzn i odnieść to wszystko do prawdziwego pacjenta i sytuacji gabinetowej.
Doradzając młodym, chcącym związać swoją przyszłość z osteopatią, doradzam dobrą renomowaną szkołę, ale jest ona dopiero wstępem do wiedzy. Skończywszy 5-letnie studia osteopatyczne, nie otrzymuje się tytułu renomowanego osteopaty, wprost przeciwnie – jest się dopiero na początku drogi. Potem nieustanne szkolenia na całym świecie – to drugi ważny element pracy, a trzeci to – nieustanne praktykowanie.
W swoim Centrum proponujesz tego typu szkolenia?
Jak najbardziej. Korzystając z mojej wiedzy i opierając się na bogatym doświadczeniu w pracy z pacjentami, prowadzę szkolenia. Spotkania w małych grupach, w gabinetach naszego Centrum Osteopatii, to jest konkretna nauka, praktyka na prawdziwych pacjentach wykonywana właśnie metodą „Hands on Hands”. Uczymy leczenia i myślenia osteopatycznego – nasz dział Edukacja istnieje już od 12 lat. Jako pierwsi w Polsce zorganizowaliśmy szkolenie podyplomowe w osteopatii, zaprosiliśmy wybitnych światowych osteopatów. Gościliśmy jednego z najznakomitszych specjalistów w tej dziedzinie, czyli Jean Pierra Barrala.
Ponadto zapoczątkowaliśmy dział osteopatii biodynamicznej, zorganizowaliśmy szkołę osteopatii pediatrycznej. Wciąż rozwijając dział Edukacji, mamy dużo sukcesów na tym polu, wiele zasług i fenomenalnych osiągnięć.
Zapraszam wszystkich chętnych pragnących doszkolić się z tego zakresu, amatorów, początkujących, jak i osoby pracujące już w zawodzie osteopaty. Zapewne podsuniemy dobrą wskazówkę, doradzimy, nakierujemy.
Edukacja i szkolenia osteopatyczne odbywają się tylko prywatnie, za własne fundusze, bo nic – niestety – nie dzieje się odgórnie, systemowo. A uważam, że powinno…
Jak wiem, zrodził się też nowy edukacyjny pomysł...
Teraz jesteśmy w fazie przeorganizowywania szkoleń, bo ja – z moim doświadczeniem i wiedzą – czuję się już na siłach, aby prowadzić szkolenia. Mam swoje przemyślenia, praktyczne rozwiązania, które chcę przekazać dalej. Każdy kraj ma swoją specyfikę leczenia, tak jak i każdy kraj ma swoje często powtarzające się problemy. Potrzebujemy kogoś, kto skoreluje nasz polski sposób myślenia i funkcjonowania z globalną wiedzą na temat osteopatii i technik leczenia. W Polsce mamy np. bardzo wiele problemów sercowo-naczyniowych wynikających z naszego tradycyjnego stylu żywienia. Dodatkowo dużo problemów z balansem układu nerwowego, szczególnie autonomicznego, czyli bardzo mocno my, jako Polacy, działamy na bazie systemu współczulnego, tzn. układu nerwowego, pobudzającego do aktywacji mechanizm walki i ucieczki, dlatego że to jest naleciałość kulturowa wynikająca z naszej przeszłości, poczucia zagrożenia, niepokoju, po prostu z historii naszych dziejów.
Zagraniczni osteopaci, przekazując swoje teorie, często nie rozumieją naszych polskich zawiłości i dlatego postanowiłem wejść w kolejną rolę – nauczyciela, edukatora i wykładowcy. Nie będę zamykać się tylko na edukację osteopatów, chcę współpracować ze specjalistami z innych dziedzin, bo uważam, że współistnienie różnych działów medycyny niesie przecież największą korzyść dla potencjalnego pacjenta.
W Polsce obecnie wiele osób, bez wiedzy i doświadczenia, zabiera się za edukację. To dla mnie niewiarygodne. Po prostu szok! Nie wiem, czym się takie osoby kierują – tylko szybkim zyskiem uzyskanym od uczestników szkoleń? Bo czym innym…
Ty faktycznie zaczynasz codziennie pracę o 5:30 rano?
Bogata praktyka, wiele przepracowanych lat w gabinecie, to moje doświadczenie, którego mi nikt nie odbierze. (śmiech) Tak, pracuję od wczesnych godzin rannych do późnych wieczornych – bo wciąż się uczę, nabywam praktyki. Każdy pacjent, diagnozowany, leczony, to kolejne nowe doświadczenie. Ludzie pytają się mnie czy po 19 latach pracy w zawodzie nie wypaliłem się. Absolutnie nie! Tu nie ma schematów, nie ma rutyny, każdy pacjent jest inny, traktowany jest indywidualnie i każdy pacjent – co bardzo ważne – jest dla mnie nauczycielem. Im więcej przypadków, im więcej pacjentów, tym bogatsze „portfolio”, bogatsze doświadczenie.
Czy kierujesz się jakąś radą, nauką i wykorzystujesz to w praktyce?
Całe życie przyświecają mi zasady twórcy osteopatii, Andrew Taylora Stilla. To są 4 założenia osteopatyczne: organizm jest całością, struktura i funkcja jest powiązana i ściśle ze sobą współpracuje, rola tętnic jest nadrzędna i pobudzanie mechanizmów autoregulacyjnych. To jest baza, z której korzystam i jako terapeuta, i osteopata. Staram się patrzeć na każdy nowy przypadek bardzo multidyscyplinarnie.
W Stanach Zjednoczonych i Australii nauczyłem się też osobowościowego podejścia do pacjenta, traktowania go uprzejmie i z życzliwością. Szczególnie jeśli chodzi o dziecko. Trzeba być otwartym, sympatycznym, wówczas tworzy się przyjemna relaksacyjna atmosfera, bez lęków i niepotrzebnych napięć. Proces zdrowienia powinien przecież opierać się na komforcie, wyciszeniu organizmu, pozytywnej aurze i dobrej energii.
Temat z okładki