4 minute read
ANNA KOCHNOWICZ-KANN Rebeka tańczy tango
…Nie ma drugiej wampirzycy / Która tak szalałaby co noc / Przy stolikach gwar i szum / Zachwycony woła tłum / „Oj! Rebeka tańczy tango!”… Tak śpiewał w 1934 r. Kazimierz Krukowski (muzyka – Szymon Kataszek, słowa – Andrzej Włast). W 1934 roku tango było u nas popularne. Cały świat szalał na jego punkcie. W tańczącym tango Rudolphie Valentino („Czterech jeźdźców Apokalipsy”, 1921) kochały się wszystkie kobiety i wszystkie marzyły, by chociaż raz być tak objętą przez mężczyznę jak w filmie (w Warszawie „Jeźdźców” pokazywano kilka tygodni po premierze).
tekst: Anna Kochnowicz-Kann | zdjęcia: Małgorzata Sobczak
Advertisement
WEuropie tango pojawiło się w XX wieku. Modę narzucał Paryż, więc to jego akceptacja dla każdej nowinki była najważniejsza. Podobno tamtejsze „salony” zobaczyły tango dzięki argentyńskiemu pisarzowi, Ricardo Güiraldesowi – to on je zatańczył jako pierwszy. Był rok 1911, wyższe sfery się zachwyciły. Po walcu i polce, tango było pierwszym tańcem, w którym mężczyzna przytulał kobietę, a do tego towarzyszyła mu „zła sława” – pochodziło przecież z „zakazanych miejsc” Montevideo i Buenos
Aires. Dwa lata później pojawiło się w Polsce. Tak przynajmniej wynika z zapisów prasowych. „Tygodnik Ilustrowany” donosił, że niektórzy „specjalnie jeżdżą do Paryża, by sobie je przyswoić”, a „Kurier Poranny” 27.10.1913 r. informował: „Od jutra Messalka z Redem rozpoczną uczyć bawiącą się Warszawę jak się tańczy taniec tango”; w ten sposób zapowiadano premierę „Targu na dziewczęta” w Teatrze Nowości. Przyjęło się, że właśnie ten spektakl rozpoczyna historię polskiego tanga. Na scenę wprowadził je choreograf Edward Józef Kuryłło; to jego układ zatańczyli Lucyna Messal i Józef Redo. Do wybuchu II wojny światowej, Syrena Rekord, największe wówczas wydawnictwo fonograficzne w Polsce, zarejestrowało około 2200 tang!
Do kilkunastu z nich sięgnął Michał Kaczmarek, pisząc sztukę „Rebeka tańczy tango” dla swojego Teatru Tanga. Zaprosił do współpracy Olgę Bończyk, Agnieszkę Różańską, Macieja Miecznikowskiego, zespół Tango Attack (Hadrian Tabęcki, Grzegorz Bożewicz, Piotr Malicki) oraz zaprzyjaźnionych tancerzy z Poznania, Wrocławia i Zielonej Góry. Opowiedział historię biednej dziewczyny z Kazimierza (w roli Rebeki – Natalia Wojewoda), która marząc o wielkim świecie i miłości, padła ofiarą niejakiego Migdala…
Klub „Buenos Aires”, sześć dni do premiery. Kobiety w sukniach nawiązujących do mody międzywojnia, mężczyźni w eleganckich garniturach, wszyscy co chwila się przebierają, ciągną stoliki, krzesła, przestawiają zastawki. Zmęczenie daje coraz bardziej znać o sobie. Próba trwa już szóstą godzinę. Coraz trudniej się skupić, przejść bezkolizyjnie przez kolejny fragment spektaklu. Nogi bolą jak na maratonie. Sandały na szpilkach najchętniej by się zrzuciło… Ci, którzy chwilowo nie grają, siadają na krzesłach; nie są w stanie powstrzymać nagłych wybuchów śmiechu i zbyt głośnych rozmów. Przesilenie. A jutro kolejna próba, a potem jeszcze trzeba coś przećwiczyć, bo się nie układa jak trzeba. Niektórym żołądek się skręca ze strachu przed występem. Bo… jak coś zapomnę? Michał wprowadza ostatnie poprawki, słucha rad Agnieszki Różańskiej – ona jedyna w tej grupie jest zawodową aktorką, ma za sobą tysiące spektakli. Tu śpiewa i gra. Między innymi tytułowe tango…
– Michał – zwraca teraz uwagę – ale ten stolik nie powinien stać z tyłu! Nie musi być przyklejony do ściany. Postaw go tu – wskazuje ręką – na pierwszym planie. – Ale co? – dopytuje Michał. – Nie będzie Cię tam słychać? – Chodzi o widzów – żeby im ułatwić życie, bo przy stoliku dużo się dzieje, więc ludzie będą albo patrzeć na nas, albo na was, tańczących, a jak postawisz stolik z przodu, wszystko będzie tak samo widoczne, nie trzeba będzie się gimnastykować.
Michał przygląda się przez chwilę scenie. – No, tak – stwierdza. – Masz rację. Zmieniamy. Sam przenosi stół, przeciąga krzesła. – Dobra – mówi do reszty grupy. – Robimy to jeszcze raz. I pamiętajcie: tańczcie tunelowo. Tylko Natalia na przodzie.
Wszyscy pospiesznie chowają się za kulisami. Czerwone ściany udają przedwojenny lokal. Rozbrzmiewają pierwsze dźwięki, Agnieszka ponownie śpiewa tango o Rebece…
Teatr Tanga Michał Kaczmarek wymyślił kilka lat temu. Nie chciał tworzyć kolejnej formacji tanecznej, która przygotowuje pokaz na kilka par – „tango show”. Takich zespołów jest sporo na świecie. Pewnie nie bez znaczenia dla tego pomysłu było spotkanie z Ewą Wycichowską, która po rozstaniu z Polskim Teatrem Tańca (była jego dyrektorką w latach 1988-2016), zaczęła uczyć się tanga i bywać na milongach. Dużo rozmawiali. Pod jej wpływem Michał poszedł na studia choreograficzne. – Powoli zaczął dojrzewać pomysł, by zrobić coś, czego nie ma w Polsce ani w Europie, a co może dobrze przysłużyć się tangu – tłumaczył przy jakiejś okazji. – Idea Teatru Tanga to przede wszystkim opowiadanie historii za pomocą narzędzi, jakie daje tango argentyńskie. Nasz teatr jest teatrem tańca z elementami teatru dramatycznego, a spektakle, w pełnym tego słowa znaczeniu, są dziełami z fabułą, dramaturgią, tancerzami, aktorami i muzykami. Tango argentyńskie jest jedynym tańcem, którym możemy opowiedzieć o dowolnych emocjach. Daje to nieograniczoną przestrzeń do tworzenia.
Pierwszy spektakl powstał w 2018 roku. „Rebeka tańczy tango” jest czwartą premierą Teatru Tanga.
Kolejna scena zaakceptowana. Chwila na mały oddech. Jeszcze godzina próby. Potem milonga – tu, w Klubie „Buenos Aires”. Michał, jako gospodarz, musi się pojawić, choć pewnie żadnego tanga nie zatańczy. Czas biegnie. Trzeba się spieszyć. – Przechodzimy do „Umówiłem się z nią na dziewiątą” – komenderuje. – Aga – zwraca się po radę – jak będzie lepiej: żeby ustawiając się do stolika Rebeki, stali tak w rzędzie od drzwi, po skosie, czy na środku sceny? – Widz z prawej wtedy zobaczy tyko pierwszego – mówi Agnieszka. – Musicie stanąć inaczej. – Wbiega na środek sceny i każdego ustawia tak, by było teatralnie dobrze. – Musicie też wymyślić siebie, coś zagrać – podpowiada. – Reagować na każdego, który się tu pojawi. Jesteście konkurentami, a myśleliście, że będziecie jedynymi dopuszczonymi do Rebeki… Dobra, przećwiczmy to na sucho, bez muzyki – proponuje.
Powtarzają scenę kilka razy, w końcu jest dobrze. Michał włącza utwór w wersji Eugeniusza Bodo, z charakterystycznymi dla tego nagrania trzaskami radiowymi – tango z filmu „Piętro wyżej” z 1937 roku. W spektaklu zaśpiewa je Maciej Miecznikowski. Będzie zupełnie inaczej.