7 minute read
Podstawy zdrowej kociej diety
CZĘŚĆ 2
W poprzednim numerze miałam okazję przedstawić kilka podstawowych informacji dotyczących zdrowego sposobu żywienia naszych kotów. Poruszałam tematy takie jak charakterystyka naturalnej kociej diety, wybór odpowiedniej karmy mokrej oraz kwestię przysmaków i urozmaiceń. Dziś nadszedł czas na drugą część. A zatem co jeszcze warto wiedzieć o kocim żywieniu? Przekonajcie się sami!
Advertisement
AUTOR: TECH. WET.
MAŁGORZATA BIEGAŃSKA-HENDRYK
DDLACZEGO KOTY NIE PIJĄ Kot, który pije dużo I CO Z TYM ZROBIĆ? i często, powinien Wielu opiekunów staje przed proniepokoić nas bardziej blemem, że ich zwierzaki wydają niż ten, który do miski się zupełnie niezainteresowane z wodą praktycznie nie piciem wody. I choć może nam się zagląda. Dlaczego tak jest? To wynika z kociej to wydawać dziwne, to jednak paradoksalnie nie ma w tym nic zaskakującego. Co więcej – kot, który biologii pije dużo i często, powinien niepokoić nas bardziej niż ten, który do miski z wodą praktycznie nie zagląda. Dlaczego tak jest? To wynika z kociej biologii. Koty są gatunkiem, który wyewoluował na obszarach pustynnych, gdzie nie ma łatwego dostępu do źródeł wody. Jednak mimo to kotom udało się przetrwać. Dokonały tego dzięki dwóm bardzo istotnym przystosowaniom ewolucyjnym: po pierwsze doszło u nich do zredukowania do minimum poczucia pragnienia, a po drugie nauczyły się przyswajać potrzebą im do życia wodę bezpośrednio z ciał swoich ofiar. To spowodowało, że koty praktycznie przestały pić, a moment, w którym zaczynają pobierać większe ilości wody, jest najczęściej powiązany z dwoma sytuacjami: albo ze skrajnie silnym poczuciem pragnienia wynikającym często z odwodnienia, albo z chorobą metaboliczną (polidypsja jest jednym z objawów cukrzycy oraz dolegliwości nerkowych).
Co zatem zrobić, aby zapewnić kotu właściwe nawodnienie? Najprostsza rada brzmi: karmić go dobrej jakości wysokomięsną mokrą karmą o właściwym zbilansowaniu! Okazuje się bowiem, że zgodnie z wytycznymi dotyczącymi właściwego żywienia, każdy pokarm, który zawiera ponad 67% wilgotności w składzie, powinien pokrywać zapotrzebowanie dorosłego zdrowego kota na wodę. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że większość dobrej jakości karm komercyjnych ma ok. 78-82% wilgotności, co oznacza, że nawodnienie poprzez posiłek jest zapewnione. Jeśli pomimo tego kot nadal potrzebuje dowodnienia (na co mogą wskazywać m.in. parametry morfologiczne krwi oraz zbyt wysoki ciężar właściwy moczu), wówczas można dolewać wodę bezpośrednio do karmy. U niektórych zwierząt sprawdzają się też fontanny oraz miski rozstawione w różnych miejscach domu – najlepiej w jasnych i słonecznych. Dobrze jest też umieszczać wodę w szklanych pojemnikach załamujących światło oraz dbać o regularną wymianę zawartości, jednak nie ma gwarancji, że kot będzie z nich korzystał. Woda w pokarmie różni się bowiem od tej wolno stojącej tym, że ma mięsny smak, co sprzyja jej spożyciu. Nigdy natomiast nie należy podawać kotom wody wysoko zmineralizowanej, można bowiem w ten sposób zaburzyć ich równowagę elektrolitową oraz niepotrzebnie obciążyć nerki.
SUCHA KARMA TO ZŁY WYBÓR
Skoro już wiemy, że koty generalnie piją mało lub wcale, automatycznie oznacza to, że sucha karma nigdy nie będzie dobrym wyborem w ich diecie. Dla poparcia tej tezy warto sięgnąć po liczby. Sucha karma, aby mogła zachować swoją formę, nie może zawierać więcej niż 10-12% wilgotności w składzie. Realnie natomiast często zawiera jej o wiele mniej (3-5%). Zestawiając to z wcześniejszymi informacjami o wymaganym poziomie wilgoci w kociej diecie, widać od razu, że przepaść jest ogromna. I co gorsza, koty ze swoim specyficznym podejściem do spożywania wody absolutnie nie dopiją brakujących 60%. Zatem podawanie im suchych kulek, nawet przy zapewnieniu stałego dostępu do wody, będzie prowadziło do stanu metabolicznego odwodnienia, pociągającego za sobą w konsekwencji problemy zdrowotne (w tym rozwój
przewlekłej choroby nerek oraz problemy z pęcherzem moczowym). To jednak nie koniec wad. Sucha karma jest nie tylko trudna w strawieniu ze względu na swoją formę (jest to produkt bardzo wysoko przetworzony), ale także jest przeładowana składnikami pochodzenia roślinnego (tak, ta bezzbożowa też!). Jest to zatem gigantyczna bomba kaloryczna, bowiem do organizmu trafia masa zbędnych cukrów pochodzenia roślinnego, sprzyjających rozwojowi otyłości, a także, w konsekwencji, powodujących powstanie dietozależnej cukrzycy. Do tego sucha karma to źródło rozmaitych alergenów pokarmowych – znów, głównie pochodzenia roślinnego, których obecność w przewodzie pokarmowym może też dodatkowo prowadzić do problemów o charakterze zapalnym. Ponadto obecność suchej karmy w diecie sprzyja odkładaniu się jej resztek na bocznych ścianach zębów, co jest doskonałą pożywką dla bakterii. Te z kolei, ulegając mineralizacji pod wpływem soli zawartych w kociej ślinie, zmieniają się w kamień nazębny i pociągają za sobą szereg problemów stomatologicznych. Kocie chrupki nie są więc ani zdrowe, ani dobre, ani tanie. Owszem, są wygodne dla opiekuna, ale nie o to chodzi w odpowiedzialnej opiece nad zwierzakiem, by dbać o naszą wygodę. Na pierwszym miejscu powinniśmy zawsze stawiać zdrowie naszego pupila, a by
Joanna Merta-Krawczyk, biolog środowiskowy i sądowy
REKLAMA
▶
to zrobić, z suchą karmą należy pożegnać się raz na zawsze.
DIETA „DOMOWA” CZYLI BARF
A co jeśli chcemy samodzielnie przygotowywać posiłki dla naszego kota? Jak najbardziej jest to możliwe, jednak wymaga bliższego zapoznania się z bardzo specyficznym rodzajem diety, czyli z BARFem.
Skrót ten pochodzi od angielskiego terminu „biologically appropriate raw food”, oznaczającego biologicznie odpowiednie surowe jedzenie. Jest to więc pokarm możliwie zbliżony do kociej diety naturalnej, w którym mięso (poza specyficznymi wyjątkami) pozostaje surowe i jest utrwalane poprzez proces mrożenia. Jednak BARF to nie samo mięso, ale też odpowiednio dobrane suplementy, które powinno się mieszać i bilansować we właściwych proporcjach tak, by pokrywać indywidualne dobowe zapotrzebowanie kota na wszystkie niezbędne składniki. Na liście podstawowych suplementów widnieją m.in.: tauryna, drożdże browarnicze nieaktywne, skorupki jajek (lub inne źródło wapnia), rybne oleje (tran i olej Omega 3), witamina E, żółtka jaj, hemoglobina suszona oraz sól niejodowana. Do tej listy dodaje się też inne elementy w zależności od tego, czy mamy do czynienia ze zwierzakiem rosnącym, dorosłym, starszym, czy też cierpiącym z powodu jakichś dodatkowych dolegliwości. Warto też zaznaczyć, że pod terminem „mięso” kryje się zarówno mięso mięśniowe, jak i podroby (najczęściej serca, żołądki i wątroba), podawane w odpowiednich ilościach i proporcjach. Jeśli dieta tego wymaga, w skład mieszanki mogą też wchodzić niewielkie ilości gotowanych warzywa (np. dyni, marchewki czy pomidora) bądź innych dodatków. Do mieszanek używa się różnych gatunków mięs, przy czym należy zawsze pamiętać, by były to produkty w jakości do spożycia przez człowieka, przebadane weterynaryjnie na obecność pasożytów. Jedynym wyjątkiem jest mięso z dzika oraz wieprzowe podroby, których w postaci surowej podawać nie należy i przed dodaniem do mieszanki konieczne jest ich ugotowanie. Co istotne, diety BARF nigdy nie przygotowuje się „na oko”. Należy do tego wykorzystywać specjalne programy lub arkusze, pozwalające na precyzyjne zbilansowanie mieszanek. Można też udać się po pomoc do wyspecjalizowanego dietetyka zwierzęcego, który zin-
terpretuje wyniki badań naszego zwierzaka i nauczy nas, jak dokładnie działać, by nie zaszkodzić pupilowi. To właśnie bowiem zły bilans jest najczęstszym powodem powikłań zdrowotnych przy źle prowadzonej diecie BARF. Z tego też powodu należy unikać stosowania gotowych miksów suplementacyjnych oraz wystrzegać się robienia mieszanek w oparciu o cudze przepisy. Najlepiej wszystko jak najdokładniej dopasować do potrzeb swojego zwierzaka, by dzięki temu zagwarantować mu lepsze zdrowie i samopoczucie.
DIETA W CHOROBIE
Choć dieta sama w sobie nie leczy, to jednak może być olbrzymim wsparciem przy walce z danym rodzajem schorzenia. U kotów możemy wskazać ogromną ilość dolegliwości o charakterze dietozależnym, do których zaliczamy m.in. cukrzycę, choroby nerek i pęcherza, stany zapalne jelit, megacolon, alergie pokarmowe, nadczynność tarczycy, problemy skórne, zaburzenia pracy wątroby czy też problemy z trzustką, a nawet choroby autoimmunologiczne, jak na przykład pęcherzyca liściasta, w przypadku pojawienia się tego rodzaju problemów. Dlatego też w każdym z tych przypadków warto zasięgnąć opinii dietetyka zwierzęcego, który łącząc swoje siły z lekarzem weterynarii, pomoże właściwie zadbać o naszego pupila w tym trudnym dla niego czasie.
U niektórych zwierząt sprawdzają się też fontanny oraz miski rozstawione w różnych miejscach domu – najlepiej w jasnych i słonecznych. Dobrze jest też umieszczać wodę w szklanych pojemnikach załamujących światło oraz dbać o regularną wymianę zawartości
PODSUMOWANIE
Nie każdy z nas zmaga się u swojego kota z problemami zdrowotnymi czy behawioralnymi. Ale każdy karmi. Każdego dnia to my decydujemy, co nasze zwierzęta znajdą w swoich miskach. To od naszych konsumenckich decyzji na dłuższą metę zależy stan ich zdrowia i samopoczucia – tak fizycznego jak i psychicznego, bo nie od dziś wiadomo, że dieta wpływa też na psychikę i zachowanie. Dlatego karmmy mądrze, świadomie wybierając to, co dla naszego kota właściwe. A produktom szkodliwym mówmy głośne i stanowcze nie – dla dobra i zdrowia naszych zwierzaków!
REKLAMA
▶