2 minute read
Czy ryzyko się opłaci?
W czasie zatowarowania na sezon 2022 wiele produktów kupowaliśmy po cenach hurtowych drożej niż w minionym roku sprzedawaliśmy je w detalu. Drastycznie wzrosły też ceny prądu i gazu, ale my po raz kolejny podejmiemy ryzyko, zamówiliśmy więcej towaru niż w ubiegłym roku, stawiamy na szeroką ofertę i efektowne rośliny – mówi Sławomir Majewski, właściciel Centrum Ogrodniczego Majewscy
JJak przebiegają przygotowania do nowego sezonu?
Advertisement
Jak konsumenci zareagują na podwyżki?
Pierwsze ciężarówki z towarem na nowy sezon przyjeżdżały do nas już pod koniec października, a koniec zatowarowania mamy zaplanowany na 20 lutego.
Właśnie wracam z Holandii gdzie jak zwykle składamy duże zamówienia na rośliny. Czekamy na słońce.
Co do podwyżek – jest grupa klientów, hobbystów i działkowców, którą stracimy bezpowrotnie z powodu wzrostu cen. Poziom inflacji jest o wiele wyższy niż deklarowane 9%. W ofercie centrów ogrodniczych trudno znaleźć produkty, których cena w ostatnim okresie zwiększyła się o mniej niż 20%. Podwyżki w przypadku większości asortymentu wyniosły od 30 do 50%. W czasie zatowarowania na sezon 2022 wiele produktów kupowaliśmy po cenach hurtowych drożej niż w minionym roku sprzedawaliśmy je w detalu – to pokazuje skalę zjawiska.
Nie ma co jednak analizować cenników z ubiegłych lat, bo nie wrócimy już do tego poziomu. Ceny roślin w Holandii także znacząco poszły w górę – o ok. 50%, ale nie ma to wpływu na popyt. Dla konsumentów z Niemiec czy Holandii nie ma większego znaczenia czy roślina kosztuje 5 euro czy 7,5 euro, bo to niewielki wydatek w skali ich domowych budżetów. Dla wielu polskich konsumentów podwyżki są jednak bolesne.
Ciągle jednak ok. 10% społeczeństwa to ludzie bardzo zamożni, w przypadku których cena ma niewielki wpływ na decyzje zakupowe. Przykładowo, zamiast 100 roślin po 3 euro, musimy więc sprzedać jedną roślinę za 300 euro.
Jak bardzo wzrosły pozostałe koszty funkcjonowania centrum? Co będzie w nowym sezonie największym wyzwaniem?
W styczniu, choć zużyliśmy 1200 kW mniej, to rachunek za prąd był o 6 tys. zł wyższy. Rachunek za gaz za styczeń, choć miesiąc był cieplejszy niż rok temu, a zużycie mniejsze, był wyższy o 4 tys. zł w porównaniu z 2021 rokiem. Uruchomiliśmy farmę fotowoltaiczną, aby choć częściowo zrekompensować sobie te straty. Największym wyzwaniem dla centrów ogrodniczych jest tzw. „czynnik ludzki”. Brakuje rąk do pracy, rośnie presja płacowa. Firmy funkcjonujące w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, Fabryka Silników i Baterii Elektrycznych Mercedes-Benz w Jaworze czy KGHM Polska Miedź mocno wpływają na lokalny rynek pracy. Działamy na niełatwym terenie.
Dodatkowo w ostatnich tygodniach średnio 2-4 pracowników przebywa na kwarantannie. Ciągle brakuje ustawy umożliwiającej pracodawcy weryfikację zaszczepienia pracowników.
Czy w ofercie centrum w tym sezonie znajdziemy nowe grupy asortymentowe uzupełniające gamę produktów ogrodniczych?
Na mała skalę uruchamiamy dział dla majsterkowiczów, licząc na dopływ klientów z sieci DIY, zwłaszcza w niedziele. To kilkanaście regałów z produktami takimi jak druciana szczotka do odświeżenia ogrodzenia czy pędzel do pobielenia drzewek.
Czy czasowe obniżenie VAT w ramach tzw. tarczy antyinflacyjnej ma dla centrów ogrodniczych jakiekolwiek znaczenie?
To są niewielkie różnice, np. 10 gr w przypadku nasion, które nie mają wpływu na handel, a powodują spore zamieszanie w księgowości. Chciałbym, aby politycy nie próbowali nam pomagać, ale po prostu nie przeszkadzali. Można odnieść wrażenie, że wiele decyzji dotyczących przedsiębiorców jest podejmowanych przez ludzi, którzy nigdy z biznesem nie mieli nic wspólnego.
Jakie są Pana prognozy na nowy sezon?
To wielka niewiadoma. Napięcie jest duże, a scenariusze w najbliższych miesiącach mogą być różne. My jednak, podobnie jak w poprzednich latach, postanowiliśmy zaryzykować. Zamówienia są większe niż w ubiegłym roku, stawiamy na duży wybór produktów, efektownie wyglądające rośliny i inspirujące aranżacje.
REKLAMA