Rozmowy przy kawie
GALERIA Kasia WOREK
Marta i Adrian
Daria Grabowska AMOK
Czas na ślub
DM Biżuteria Salon Ślubny Gracja Studio Paula – Body & Soul
Kobiety w historii ANNA GODLEWSKA
Kulinaria
Drzwi do marzeń MAGDALENA SEWERYN
Jednorożek Dworek New Restaurant Sztukafe Delicato Smaczne Diety
Historia jednego zdjęcia
Design Dobrze ułożone
PORA NA SENIORA II
SPORT
ISSN 2084-4867 www.2bstyle.pl
Z lotu ptaka Życie po życiu sportowca
Gosia
subiektywny KALENDARZ WYDARZEN
Andrzejewicz exclusive
TOMASZ ORGANEK I MĘSKIE GRANIE 27
Nr 2( ) 2 017 kwiecień-maj
REKLAMA
2
REKLAMA
3
NA WSTĘPIE
Na okładce: fashion: Daria Grabowska foto: Marta Macha Photography modelka: Nikola Lubowicz make up: Kasia Borkowska
napisz do nas: redakcja@2bstyle.pl Wydawca: MEDIANI Anita Szymańska, www.mediani.pl ul. Janowicka 111a, 43-344 Bielsko-Biała e-mail: mediani@mediani.pl tel. 504 98 93 97 2B STYLE ul. Janowicka 111a, 43-344 Bielsko-Biała e-mail: redakcja@2bstyle.pl www.2bstyle.pl Redaktor Naczelna: Agnieszka Ściera Reklama: reklama@2bstyle.pl, tel. 609 63 73 83 Zespół redakcyjny: Agnieszka Ściera (tekst), Anita Szymańska (tekst & foto), Roman Kolano (tekst), Katarzyna Górna-Oremus (tekst), Ewa Krokosińska-Surowiec (tekst) Michalina Sierny (foto), Jacek Kućka (tekst), Magdalena Jeż (tekst), Mateusz Kaczyński (tekst), Magda Ostrowicka-Dołęgowska (tekst), Bastek Czernek (foto), Basia Puchala (tekst), Anna Popis-Witkowska (korekta), ESCO (IT). Grafika i skład: Mediani | www.mediani.pl Druk: Drukarnia RABARBAR Wydawnictwo bezpłatne, nie do sprzedaży. Copyright © MEDIANI Anita Szymańska Przedruki po uzyskaniu zgody Wydawcy. Listy: e-mail: redakcja@2bstyle.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych i nie odpowiada za treść umieszczonych reklam. Redakcja ma prawo do skrótu tekstów. Wydawca ma prawo odmówić umieszczania reklamy lub ogłoszenia, jeśli ich treść lub forma są sprzeczne z obowiązującym prawem lub linią programową lub charakterem pisma. Produkty na zdjęciach mogą się różnić od ich rzeczywistego wizerunku. Ostateczną ofertę podaje sprzedawca. Niniejsza publikacja nie jest ofertą w rozumieniu prawa. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za opinie osób, zamieszczone w wypowiedziach i wywiadach. 2B STYLE jest czasopismem zarejestrowanym w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej.
PARTNER MEDIALNY:
HISTORIA JEDNEGO ZDJĘCIA Jan Leszek Ryś to prawdziwy człowiek renesansu – wynalazca, malarz, pisarz, stolarz, projektant w jednej osobie. Prace jego wnuczki, Soni Hensler, gościły na naszych łamach wielokrotnie. Jak to się potocznie mówi, dziewczyna jest dziedzicznie obciążona, w tym wypadku wrażliwością artysty. Pan Leszek jest też moim kolegą po fachu, bo w latach młodości pracował jako dziennikarz i fotoreporter, zwiedzając w ten sposób świat. I kiedy zadzwonił do mnie, że chce mi coś interesującego pokazać, nie wahałam się, choć nie od razu się spotkaliśmy. A kiedy to już nastąpiło, zostałam zarzucona obfitą garścią opowieści, które starczyłyby na materiał do wielu scenariuszy. W natłoku wątków udało mi się pozyskać ten jeden – historię jednego zdjęcia. Historię którego poznacie zagłębiając się w ten numer. Oczywiście to nie wszytko, co przygotowaliśmy dla Was. Jak zawsze wiele ciekawych rozmów z równie ciekawymi ludźmi. Sporo o sztuce, muzyce, modzie, zdrowiu, urodzie, wydarzeniach i ulubionych przez nas kulinariach. Zapraszam.
Agnieszka Ściera Redaktor Naczelna 6 10 14 16 18 22 28 33 34 38 42 46 52 54 57 58 59 60 62 64 66 67 68 70 72 74 76 78 79 80 82 84 86
SPIS TREŚCI
czasopismo bezpłatne ISSN 2084-48
JESTEŚMY TU: WERSJA DRUKOWANA ON-LINE: www.issuu.com/mediani/ PORTAL: www.2bstyle.pl
4
Okoliczności Subiektywny kalendarz wydarzeń Historia jednego zdjęcia Studio Filmów Rysunkowych w anegdocie Bliżej mi do Gosi niż do Małgorzaty Rozmowy przy kawie: Marta i Adrian I Bóg stworzył Wojowniczkę Golibroda do usług Sztuka – drzwi do marzeń Bezpretensjonalność & klasa herbu Organek Galeria – Kasia Worek Fashion – Daria Grabowska DM Biżuteria Najważniejszy dzien w życiu Pół roku przed ślubem – poradnik Lili – niezwykłe miejsce Fakty i mity na temat manicure’u tytanowego Majówkę czas zacząć Geny a trądzik O psychoterapii słów kilka Na pomoc rodzicom autystycznych dzieci W Czechowicach jest BOSKO Jednorożek. Świeże lody rzemieślniczo kręcone Wyjątkowo na co dzień Sztukafe Orkisz, czyli powrót do korzeni Zdrowa dieta prosto pod Twoje drzwi Filiżanka pełna skarbów Toyota Prius Plug-in Pora na seniora II Z lotu ptaka Życie po życiu sportowca Design. Dobrze ułożone
CELLU M6 INTEGRAL II JEDYNY NA PODBESKIDZIU
INTEGRAL II to najnowsza generacja urządzeń LPG®. Stosuje ekskluzywną technologię Enedermologie®, umożliwiającą wykonywanie w 100% naturalnych zabiegów stymulacji tkanki łącznej służących urodzie i zdrowiu. Pomaga wymodelować sylwetkę i ujędrnić skórę. Badania dowiodły, że jest to jedna z najskuteczniejszych metod walki z cellulitem, nadmiarem tkanki tłuszczowej, wiotkością skóry ciała i twarzy oraz obrzękami. Autorski program połączenia trzech urządzeń do modelowania sylwetki i redukcji cellulitu: •Endermologie® Integral LPG® •Fala Akustyczna BTL •Presoterapia BTL
Zapraszamy na bezpłatną konsultację i dobór indywidualnego programu. QR CODE Wygenerowano na www.qr-online.pl
5
REKLAMA
ul. Legionów 26-28 budynek H kompleks Nowe Miasto, 43-300 Bielsko-Biała, tel. 33 810 69 89, 533 463 443 www.tkalniaurody.pl
OKOLICZNOŚCI
Studenci projektują stoisko targowe dla Mokate! Tekst: Anna Koczur, foto: Aleksandra Fiugajska
Studenci architektury wnętrz bielskiego Tyszkiewicza stanęli w obliczu niecodziennego wyzwania. W konkursie zorganizowanym przez Mokate SA oraz swoją Alma Mater mieli bowiem za zadanie zaprojektowanie stoiska wystawienniczo-targowego.
Młodzi architekci musieli uwzględnić szereg założeń funkcjonalnych określonych przez firmę. Do najważniejszych należały: zabudowa narożna, określona liczba stolików i krzeseł oraz zapewnienie optymalnej ekspozycji produktów, tak aby jedna ściana zabudowy obejmowała wyłącznie produkty herbaciane, a druga uwzględniała produkty kawowe i ciastka. A przede wszystkim – stoisko miało atrakcyjnym wyglądem przyciągać kontrahentów. Pamiętajmy, że zadanie to niełatwe, bowiem większość targów to prestiżowe, międzynarodowe imprezy handlowe. W marcu odbyły się obrady jury. Do gremium wykładowców kierunku architektura wnętrz dołączyła reprezentacja firmy Mokate w osobach pań Sylwii Mokrysz – prokurenta Mokate oraz członka Rady Pracodawców Bielskiej Wyższej Szkoły im. J. Tyszkiewicza, oraz Magdy Gronkiewicz – International Sales Managera Mokate. Pracom przyglądał się także wizytujący uczelnię José Juan Fernández García-Navas ze Szkoły Artystycznej w Sewilli (Escuela de Artes Sevilla). – Jestem pod wrażeniem liczby prac konkursowych oraz ich poziomu. Wiele z pomysłów na pewno uda się nam wdrożyć podczas targów wystawienniczych, w których
6
firma Mokate bierze udział bardzo często. Zwycięzca konkursu może być jednak tylko jeden i w tej kwestii byliśmy jako jury jednogłośni – stwierdziła Sylwia Mokrysz. Powyższy konkurs nie był odosobniony. W przeciągu ostatnich lat studenci BWS im. J. Tyszkiewicza mieli okazję wykazania się wobec Mokate umiejętnościami zarówno projektowymi, jak i marketingowymi. Ich pomysły wzbogaciły m.in. kampanie reklamowe firmy, a także stały się okazją do zdobycia wartościowych nagród pieniężnych oraz staży w Mokate, które niejednokrotnie owocowały dalszą współpracą z firmą. – Postanowiłem napisać pracę na temat inbound marketingu jako skutecznej metody reklamy audiowizualnej. Okazało się, że moja praca spotkała się z zainteresowaniem ze strony zarządu firmy Mokate, zwłaszcza pani Sylwii Mokrysz. Dzięki temu udało mi się zdobyć staż, który przekształcił się w zatrudnieniem na stałe – poinformował nas Tomasz Gronkiewicz, absolwent kierunku zarządzanie na BWS im. J. Tyszkiewicza. Uroczyste ogłoszenie laureatów aktualnego konkursu oraz wręczenie nagród odbyło się 1 kwietnia w BWS im. J. Tyszkiewicza.
II Akademickie Mistrzostwa Polski w Ratownictwie Medycznym 29-31.03.2017 w Szczyrku Foto: Katarzyna Gogler
II AMPwRM odbyły się w Szczyrku, a baza wypadowa do kolejnych zadań umiejscowiona była w Hotelu Orle Gniazdo. Tym razem w szranki stanęło dwukrotnie więcej drużyn amatorskich ratowników. Po raz kolejny zwycięskie
trofeum zdobyła drużyna z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie wyprzedzając drużynę z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
7
OKOLICZNOŚCI
Festiwal na granicy Teks: JacQ
Już po raz dziewiętnasty organizatorzy Kina na Granicy zapraszają wszystkich kinomanów do polskiego i czeskiego Cieszyna na filmową majówkę. Festiwal odwiedzany jest przez tysiące miłośników kina, a wśród nich są twórcy z Polski, Czech i Słowacji. W tym roku swoją obecność nad Olzą potwierdzili bohaterowie retrospektyw – Karolina Gruszka, Allan Starski, Milan Lasica oraz Karel Roden.
Wśród gości będą także twórcy najgłośniejszych tytułów ostatnich miesięcy, m.in.: Dorota Kolak, Izabela Kuna, Arkadiusz Jakubik czy Maria Sadowska, którzy spotkają się z widzami przy okazji projekcji takich filmów, jak: Sztuka kochania, Powidoki, Wołyń, Maria Curie czy Zjednoczone Stany Miłości. W programie nie zabraknie również najnowszych produkcji z Czech i Słowacji: Bába z ledu (Bohdan Sláma), Masaryk (Julius Ševčík) czy Piata loď (Iveta Grófová). Sam Przegląd Filmowy Kino na Granicy / Kino na Hranici zrodził się w środowisku Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej z płynącej z serca potrzeby poznawania kultury sąsiadów zza rzeki. Pierwsza edycja w 1999 roku oferowała jedenaście czeskich filmów pokazywanych w jednym kinie. Liczba pokazywanych filmów systematycznie rosła, by w dwunastej edycji w 2010 roku dojść do okrągłej setki. I wtedy rozpoczęła się doceniana przez uczestników przeglądu stabilizacja: 6 dni, co najmniej 4 miejsca projekcji w jednym, choć podwójnym mieście, zawsze ponad 100 fil-
8
mów, 5 koncertów i mnóstwo wydarzeń towarzyszących. Niezmienna pozostaje też baza: konsekwentnie odkrywana i promowana kultura najbliższych sąsiadów. Dzięki temu KnG ma już swoją tradycję i renomę oraz jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych imprez filmowych. Tegoroczna, 19 już edycja Przeglądu Filmowego Kino na Granicy odbędzie się w dniach 28.04-03.05 w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Na widzów czekają projekcie filmowe w obiektach po obu stronach Olzy, kino plenerowe na Wzgórzu Zamkowym, a także wystawy, spotkania z twórcami oraz koncerty w klubie festiwalowym na terenie Browaru Zamkowego Cieszyn. Więcej informacji oraz aktualności dotyczące programu dostępne są na stronie www.kinonagranicy.pl oraz na profilu KnG na Facebooku. Magazyn „2B STYLE” jest oficjalnym patronem medialnym wydarzenia.
9
SUBIEKTY WNY KALENDARZ WYDARZEŃ
28 kwietnia – 3 maja Cieszyn Festiwal Filmowy „Kino na Granicy”
Odwiedzany przez tysiące miłośników kina, a wśród nich twórcy z Polski, Czech i Słowacji. Więcej informacji w środku na stronie 8 oraz na www. kinonagranicy.pl
6 maja Czechowice-Dziedzice Kotulińskiego 6 Slow Wedding Day by K6
Piknik majowo- weselny. Wybrane firmy z branży ślubnej zaprezentują oprawę ślubu w klimacie slow / boho/ nature.
28-30 kwietnia Bielsko-Biała ZSO im. S. Szumca XI Międzynarodowe Targi Ogrodnicze „Twój Ogród 2017” Największe z tej branży targi w województwie śląskim, pełna oferta roślin, wyposażenia, sprzętu oraz usług związanych z ogrodnictwem i architekturą krajobrazu. Targom jak co roku będzie towarzyszył temat przewodni do którego będą nawiązywały wykłady, pokazy i prelekcje. www.targi-ogrodnicze.pl
7 maja Czechowice-Dziedzice Kotulińskiego 6 Warsztaty Kaligrafii z Hello Calligraphy
...czyli spotkanie z papierem i literami, opowieści o tym jak to bywało kiedy kałamarze towarzyszyły ludziom przy świetle świec, aby zaraz potem zrobić skok w nasze czasy i poszukać w słowie kaligrafia połączenia dobrej klasyki z powiewem nowoczesności.
12 maja. godz. 19.00 Bielsko-Biała. Teatr Polski Historie Agnieszki Osieckiej po raz kolejny
Uwaga, tylko do 5 maja! Cieszyn, Zamek Cieszyn Śląska rzecz
Po raz 12. Zamek Cieszyn zaprasza do udziału w konkursie Śląska Rzecz. W tym roku konkurs rozszerza swój zasięg o województwo opolskie. Zgłoszenia przyjmowane są tylko do 5 maja ! Więcej szczegółów na stronie www. zamekcieszyn.pl
10
Wiktorię Węgrzyn można było zobaczyć w Teatrze Polskim po raz pierwszy w „Sześciu wcieleniach Jana Piszczyka”, w których porywała publiczność piosenką o ołówkach Hardtmutha. Tym razem wystąpi z zespołem na Dużej Scenie Teatru Polskiego w recitalu piosenek Agnieszki Osieckiej. www.teatr.bielsko.pl
11
SUBIEKTY WNY KALENDARZ WYDARZEŃ
13 maja Międzybrodzie Bialskie Hrobacza Łąka Piknik Rodzinny
artystycznych młodzieży z różnych rejonów Polski. Konkurs organizowany przed DK Włókniarzy przeznaczony jest dla młodzieży w wieku od 13 do 21 lat, działającej w szkołach, kołach plastycznych na terenie domów kultury i innych ośrodkach kultury www.mdk.beskidy.pl
Zapraszamy wszystkich pragnących pomóc w odbudowie spalonego schroniska na Hrobaczej Łące, do udziału w pikniku Rodzinny. Zebrane na nim środki będą w całości przeznaczone na odbudowę tego kultowego miejsca. Szczegóły dotyczące imprezy oraz jego programu dostępne na profilu schroniska na FB.
20 maja, godz. 16.00 Bielsko-Biała Teatr polski – Mała Scena Premiera spektaklu „Pustostan”
Uwaga, tylko do 17 maja! Bielsko-Biała Dom Kultury Włókniarzy 19 Konfrontacje Plastyczne Młodych Twórców Głównym celem konkursu jest prezentacja dokonań REKLAMA
12
„Pustostan” jest groteskowym dramatem rodzinnym rozgrywającym się podczas jednego wieczoru. Kolacja wigilijna, do której zgodnie z tradycją zasiadają członkowie rodziny, okazuje się być katalizatorem drzemiących pod skórą konfliktów. Czas, który w religii katolickiej jest czasem radosnego oczekiwania na przyjście na świat Zbawiciela, dla nich jest czasem oczekiwania na „Kevina samego w domu” – oczekiwaniem, które zakłóca nagłe przybycie niespodziewanego Gościa… www.teatr.bielsko.pl
4 czerwca Bielsko-Biała, Teatr Polski KINOTEATR MUMIO spektakl
„Welcome Home Boys” to wielowątkowa, porywająca opowieść o braterstwie, miłości, przyjaźni, sile i słabości. To podróż pełna zaskoczeń, rewelacyjne teksty, mistrzowskie aktorstwo i oryginalna oprawa muzyczna na żywo. To także zaproszenie do odkrycia w sobie najróżniejszych rodzajów śmiechu. www.teatr.bielsko.pl
9-11 czerwca Cieszyn, Czeski Cieszyn Święto Trzech Braci
W tym roku już po raz XXVII, mieszkańcy w Cieszyna i Czeskiego Cieszyna, miast podzielonych graniczną Olzą spotykają się podczas Święta Trzech Braci uczestnicząc wspólnie w różnych imprezach kulturalnych, sportowych i rekreacyjnych. www.swietotrzechbraci.pl
11 czerwca Koszęcin Festiwal Śląskie Smaki
Zbliża się wyjątkowe wydarzenie kulinarne! XII Festiwal Śląskie Smaki odbędzie się w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” w Koszęcinie. Organizatorzy zapraszają 11 czerwca między godziną 12:00 a 20:00.
Chcesz poinformować o wydarzeniu?
REKLAMA
Napisz do nas: redakcja@2bstyle.pl lub zgłoś przez stronę: www.2bstyle.pl
13
HISTORIA
Historia jednego zdjęcia Spotkanie z milionerem brzmi nieco jak amerykański sen chłopaka z Polski, ale jak nazwać sytuację, w której nikomu nieznany człowiek zza oceanu realizuje swój amerykański sen za kierownicą rolls-royce’a…? Tekst: Agnieszka Ściera, foto: Jan Leszek Ryś
J
an Leszek Ryś to bardzo barwna postać. Jego życie to gotowy scenariusz na film, ba, i to nawet niejeden. Człowiek renesansu, projektant-plastyk, wynalazca, pisarz, dziennikarz, fotograf. W swoim życiu zwiedził niemal wszystkie kontynenty. Wiedziony chęcią poznania nowego, trafił jako reporter do Stanów Zjednoczonych. I tu zaczyna się szczęśliwy dla naszego bohatera splot wydarzeń.
Współpraca z NASA
Ledwie postawił bowiem nogę na amerykańskiej ziemi, a już w eter poleciała informacja, że oto przyleciał Polak z zamiarem kupienia słynnego wahadłowca Challenger! Prawda była odległa od famy, owszem, szukał challengera, ale jako urządzenia technicznego. Młody wówczas Leszek dołączony został jako partner handlowy NASA. Taka zabawna gafa, ale znajomości raz nabyte zaowocowały
14
w przyszłości. W 1983 Leszek przebywał w Nowym Jorku. Znajomy zaangażował go w przebudowę statku. Honorarium nie dość, że zawrotne dla człowieka zza żelaznej kurtyny, to jeszcze w twardej walucie. Joseph złożył po wykonanym zleceniu podziękowanie, które zostało opublikowane w prasie, a dzięki temu posypały się kolejne zlecenia – a to naprawić porsche, a to coś interesującego zaprojektować.
Fotoreporter „BUNTE”
Po tym czasie Leszek rozpoczął współpracę z niemieckim „BUNTE” (odpowiednik amerykańskiego „Vogue’a”) – zdecydowało o tym środowisko kreatorów mody i modelek, z którym zaprzyjaźnił się wcześniej, w 1981 roku w Londynie. Wówczas to Leszek będąc dyrektorem Bielskich Zakładów Futrzarskich, prezentował własne kreacje na London Fashion
Na stronie obok: zdjęcie D. Trumpa wykonane dla niemieckiego „Bunte”. Na zdjęciach u góry, od lewej: skan stron z niemieckiego pisma „Bunte” (zdjęcia budynku i wnętrza: Pandis, Roberto Schezen z książki „Palm Beach Houses”), obok: projekty Jana Leszka Rysia na London Fashion Exhibition, 1981 rok. Poniżej: zdjęcie statku „Skipper”, w którego zaprojektowaniu uczestniczył Jan Leszek Ryś, obok – podziękowania właściciela za współpracę.
Exhibition. W wyniku współpracy Leszek wyjechał jako korespondent prasowy do Stanów. I tak wiedziony informacją, że na Palm Beach na Florydzie zapowiada się proces siostrzeńca Kennedy’ego, Williama Smitha, podejrzanego o morderstwo, pojechał zapolować na ciekawy materiał do gazety. Legitymacja prasowa znanego czasopisma pomogła.
Spotkanie z milionerem
W tamtym okresie służył nadal fachową radą bogatym mieszkańcom Florydy w temacie wystroju wnętrz. Panowała wówczas moda na renesansowe, pełne przepychu dekoracje, a Leszek świetnie orientował się w zdobniczych niuansach epok. W taki sposób poznał przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, choć wtedy zapewne nikt nawet nie pomyślał o tym bez przymrużenia oka. Do dziś Leszek wspomina tamto spotkanie i wrażenie, jakie wy-
15
warł na nim milioner. Charyzmatyczny, lubiący przepych, niezwykle pewny siebie, bardzo pracowity, już wtedy z ogromnymi sukcesami finansowymi. Bardzo imponował projektantowi z PRL-u. I to jedno ujęcie, na którym Donald Trump stoi na tle swojego rolls-royce’a, zostało opublikowane w „BUNTE”. Pisano wówczas o Trumpie, że kupił na Palm Beach kicz – niegustowną posiadłość ze stu pięćdziesięcioma pokojami, które miały służyć bogaczom. Polski dekorator miał swój udział w doprowadzeniu tej kuriozalnej budowli do stanu, w którym mogli z niej korzystać zamożni goście.
Amerykański sen
Spotkanie z milionerem brzmi nieco jak amerykański sen chłopaka z Polski, ale jak nazwać sytuację, w której nikomu nieznany człowiek zza oceanu realizuje swój amerykański sen za kierownicą rolls-royce’a…?
HISTORIA
STUDIO FILMÓW RYSUNKOWYCH w anegdocie odcinek
6
Animowane dźwięki Opowiada: Marian Cholerek, spisał: Mateusz Kaczyński, foto z arch. Mariana Cholerka
Jak to w bajce, do ogniska podchodzi nieznajomy i zaczyna opowiadać historię. Mówi o magii rysunku, studiu, którego już nie ma, i dźwiękach naszego dzieciństwa. Po raz kolejny na swoich łamach gościmy Mariana Cholerka wraz z jego niewyczerpanym arsenałem historii i anegdot o Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Ale skończmy, narrator już się nagadał, oddajmy głos bohaterowi tej bajki.
Zacznijmy może od pozornie głupiego pytania: cóż to jest dźwięk w filmie animowanym? Bo film bez dźwięku to film niemy. Kiedyś główny księgowy studia, bardzo ciekawa postać, Tadeusz Pokusa się nazywał, pochodził ze Świętoszówki, chłop z ziemi wyrwany, bo nikt inny nie chciał z nami, artystami, szkapami ciemnymi pracować. Takie parszywe czasy były. Złoty człowiek i trzeba dodać, że za jego czasów studio świetnie stało finansowo. Ale miał takie piękne, chłopskie skróty myślowe. Na przykład pewnego razu w czasie oprowadzania delegacji po studiu, powiedział: „Jesteśmy w studio filmów «anonimowanych». Jak sama nazwa wskazuje, są to filmy nieme. Ale koledzy dodają dźwięki, muzykę…”. I to poszło. Świetny był Tadzio… Tadeusz niestety nie wymyślił dźwięku w filmie „anonimowanym”. Muzykę się robiło pod obraz lub czasem obraz powstawał
16
do istniejącej już muzyki. Tak też się zdarzało. Robiłem raz animację do teledysku Maanamu, do utworu „Sie ściemnia”. Kora przyjechała na zdjęcia do studia w Bielsku-Białej maluszkiem… Tylko miała fajną wersję, bambino się nazywała. Klip robiliśmy w technice obrysówki na oryginalnych fotografiach. Teledysk się spodobał. Kora potem wzięła go ze sobą do Anglii i tam się jakoś tak złożyło, że jako pierwszy i jedyny klip z PRL-u został puszczony w MTV. Jako ciekawostka zza żelaznej kurtyny. Był w studiu etatowy dźwiękowiec, Otokar Balcy, który zapisywał gotowe dźwięki na taśmie filmowej. Dostawał trzy taśmy, każdą zawierającą osobno obraz, muzykę, efekty. I potem łączył je, regulował – czy głośniej efekty, czy głośniej muzyka… Bardzo czasochłonna i wymagająca skupienia czynność. Sztuka bardziej. Zresztą po latach skonstruował własną maszynę do tego celu. Nie wiem, jak się ten piekielny wynalazek nazywał,
wszyscy mówili: maszyna dźwiękowa. Zrobił ją sam, opierając się wyłącznie na zachodnich publikacjach technicznych i elektronicznych. Był to niezwykle dystyngowany, palący fajkę starszy pan. Każdy w studiu znał jego sławny języczek. W czasie pracy wyjmował fajkę z ust, odkładał na popielniczkę, po czym pomagał sobie w montażu swoim sławnym wysuniętym języczkiem. Drugą istotną postacią w procesie powstawania ścieżki dźwiękowej był Alojzy Mol, kreator dźwięku. Mol tworzył efekty dźwiękowe praktycznie ze wszystkiego, choć przeważnie z paszczy. Najłatwiej było tak uzyskać… szczekanie Reksia na przykład. Pod dywanem trzymał tak zwane formy dźwięku, czyli piasek, ziemię, bruk itp. Tętent konia imitowały na przykład połówki kokosa. Wszystkie dźwięki tworzyło się w studiu. Jasne, dzisiaj już można kupić płyty chociażby z wszystkimi ptakami świata. Ale wtedy większość dźwięków robiło się paszczą. Nie był, a powinien być, szczególarzem… Jednak mimo to zawsze pamiętał, gdzie położył konkretny kawałek taśmy filmowej. I ta dwójka stanowiła piękną parę przeciwieństw zajmujących się dźwiękiem. Otokar Balcy zajmował się także muzykami w sali nagraniowej. Muzyka dobrana do animacji zależała całkowicie od reżysera.
Każdy z twórców miał swoich ulubionych kompozytorów. Dziwnie się złożyło, że większość z nich była z Krakowa. Na przykład Kocyba lubił orkiestry, uwielbiał wręcz. Do pierwszych odcinków „Reksia” muzykę robili różni tacy, ale w końcu Marszałek zdecydował, że przydałaby się porządna czołówka. Zadał Zenonowi Kowalowskiemu temat, usiedliśmy do tego i tak powstał ten wspaniały utwór ze sławnymi „szy, szy, szy” i dźwiękiem stempla na końcu. Ogólnie współpracowała ze studiem cała śmietanka polskich kompozytorów tamtych czasów, chociażby Antoni Mleczko, Krzysztof Penderecki, Tadeusz Kocyba, Stefan Kisielewski, Marek Jackowski czy Marek Wilczyński. Niektórzy artyści chcieli z nami współpracować tylko w filmach autorskich. Tak to się wtedy szumnie nazywało. Czyli filmach animowanych dla dorosłych. Artystycznych, żeby nie było. Szczerze: klepaliśmy te seriale, bo z czegoś człowiek żyć musi, ale trochę inne produkcje lubiliśmy robić. Do nich brało się zwykle kompozytora, który szedł w stronę, jak by to powiedzieć, oryginalnych rozwiązań. Na przykład Janek Pawluśkiewicz tworzył muzykę do futurystycznego i nowatorskiego jak na tamte czasy obrazu „Jutro”. Ciekawe, ale większość muzyków długo oglądała gotowy obraz, mierzyła kontrapunkty, powtarzała… A Janek zobaczył raz i już!
17
Foto: Bartek KliĹ› Makeup: Justyna Sadowska Fryzura: Ola Borowy
18
Bliżej mi do Gosi niż do Małgorzaty Gosia Andrzejewicz od wielu lat nie znika z polskiej sceny muzycznej. Zwyciężczyni ponad trzydziestu konkursów muzycznych, również ogólnopolskich, zdobyła nagrodę Prezydenta Miasta Bytomia za szczególne osiągnięcia artystyczne. Gra na fortepianie, komponuje i pisze teksty do piosenek. Jej pierwszy longplay „Gosia Andrzejewicz” ukazał się w 2004 roku. Wielokrotnie jej płyty osiągały status Złotej Płyty, a piosenki nie schodziły przez tygodnie z list przebojów. Wejścia na wideoklipy z udziałem wokalistki liczą się w setkach tysięcy, a pobrania MP3 w milionach.
Z Gosią Andrzejewicz rozmawia Agnieszka Ściera
Od wielu lat twoje piosenki są na polskich listach przebojów. Ale sukces międzynarodowy jeszcze przed tobą? Bardzo cieszę się z tego wszystkiego, co udało mi się osiągnąć. Jestem niezależna artystycznie, mam wierną grupę fanów, są wokół mnie osoby, które zawsze wspierają mnie w tym, co robię. Myślę, że właśnie to jest mój największy sukces. Na pewno każdy artysta marzy o tym, by jego twórczość znalazła zrozumienie u możliwie jak największej liczby odbiorców. W moim odczuciu najważniejsza jest ciągła praca twórcza w zgodzie z samym sobą, całą resztę weryfikuje życie.
nie udaję, mogę być po prostu sobą i realizować swoje muzyczne pomysły. W muzyce pop najbardziej podoba mi się to, że jest tak bardzo różnorodna brzmieniowo, zawiera w sobie tak wiele odcieni, nie musi przestrzegać reguł, zamykać się w jednej konkretnej formie. Myślę, że właśnie ta mnogość form muzycznych składających się na muzykę pop jest jej najmocniejszą stroną. Zawsze jest miejsce na eksperymenty, ciekawe brzmienia, jedynym ograniczeniem jest nasza zdolność kreowania. Dlatego w moim odczuciu praca nad nową piosenką zawsze jest „spróbowaniem czegoś nowego”.
Jesteś wierna muzyce pop-dance. Czy nie korci cię, aby spróbować czegoś innego? Osobiście nie nazywałabym tego wiernością, po prostu obracam się w klimatach, które są mi naturalnie bliskie, niczego
Jesteś młodą mamą, ale nic ze swojego dziewczęcego uroku nie straciłaś. Dziękuję. Przez cały okres ciąży świetnie się czułam i miałam masę energii, ćwiczyłam, koncertowałam. Sam poród
19
LUDZIE przebiegł również bardzo pomyślnie i szybko. Na co dzień ćwiczę i staram się dobrze odżywiać. Poza tym myślę, że tak jakoś od zawsze wewnętrznie było mi bliżej do Gosi niż do Małgorzaty – i tak to już chyba pozostanie. Co daje ci macierzyństwo? Pod tym słowem kryje się wiele treści. Myślę, że macierzyństwo uczy dystansu do codzienności. Problemy, które kiedyś uznałabym za powód do zmartwień, obecnie wydają mi się mało znaczące. Na pewno sprawia, że człowiek staje się znacznie bardziej odpowiedzialny, poza tym jest w jakimś stopniu podróżą w czasie. Pomagając bobasowi w poznawaniu świata, cofam się wspomnieniami do dzieciństwa, przez chwilę sama mogę znów poczuć się dzieckiem. Macierzyństwo to również niezwykła miłość ze strony dziecka, której nie sposób opisać, jeśli nie mogło się jej doświadczyć. Poza tym to niezwykłe uczucie, kiedy dziecko daje mi do zrozumienia, że mama jest najlepsza, mama może zrobić po prostu wszystko, mama da radę. Myślę, że macierzyństwo jest wyzwaniem, szczęściem, odpowiedzialnością, radością i niezłą harówką. Sprawia, że wszystko się zmienia i nic nie jest już takie samo. Macierzyństwo dało mi wewnętrzny spokój oraz uświadomiło mi, że wszystko mija, a dziecko to jedyny ślad, który po nas pozostaje. Zostanie także muzyka. Wspomniałaś wcześniej, że bliżej ci do Gosi niż do Małgorzaty, ale potrafisz być także niezwykle kobiecym wampem. Naprawdę? (śmiech) Myślę, że z jednej strony jestem bardzo waleczna i stanowcza, z drugiej natomiast delikatna i romantyczna. Połączenie tych przeciwstawnych cech sprawia, że jestem taka, a nie inna. To wszystko znajduje uzewnętrznienie w moim wizerunku. Właśnie, mówiąc o wizerunku, kto przygotowuje dla ciebie stylizacje? Z tym bywa bardzo różnie. Jeżeli chodzi o stylizacje tworzone z myślą o sesji zdjęciowej czy też wideoklipie, najczęściej proszę o pomoc stylistów. Często sugeruję im różne kierunki, jednak chcę, aby to oni zebrali wszystkie elementy w jedną całość, tworząc ostateczny obraz. Natomiast na co dzień zazwyczaj ubieram się sama. W jakich stylizacjach najlepiej się czujesz? Muszę przyznać, że na chwilę obecną bardzo przemawiają do mnie stylizacje, które są kobiece, seksowne. Cechują się oryginalnością oraz żywymi kolorami. Podobają mi się ciekawie skrojone suknie, interesujące wysokie szpilki oraz oryginalna biżuteria dopełniająca całość. Wracając do muzyki, kto cię inspiruje? Przede wszystkim ciekawi ludzie. Na pewno na przestrzeni czasu lista tych osób zmieniała się, pewne osoby na niej pozostawały, pewne znikały, pewne się pojawiały. Jednak w każdym czasie zawsze istniała jakaś osoba, która robiła na mnie duże wrażenie i jeszcze bardziej motywowała mnie do pracy czy działania. Z natury lubię poszukiwania, zmiany, eksperymenty. Cały czas staram się pracować nad sobą, rozwijać, śledzić to, co dzieje się w muzyce, oraz przyglądać poczynaniom wokalistów i wokalistek, od których mogę czegoś się nauczyć. Poza tym myślę, że najlepszym źródłem inspiracji jest samo życie, trzeba jedynie właściwie patrzeć i słuchać. Czy teksty piszesz sama? Tak. Ma to dla mnie duże znaczenie. Zresztą od samego początku bardzo zależało mi na niezależności artystycznej i możliwości wyrażania siebie na różnych płaszczyznach. Poprzez
20
teksty staram się odnieść do istotnych dla mnie tematów, przedstawiając swój punkt widzenia. Kiedy piszę tekst czy też pracuję nad linią melodyczną utworu, czuję, że w ten sposób jestem szczera sama ze sobą. Tak powstała piosenka zawiera jakąś część mnie, odzwierciedla mój stan emocjonalny, w jakim byłam, kiedy ją pisałam, pozwala mi wyrazić to, czym chciałam się podzielić. Co przygotowujesz dla swoich fanów? Kilka dni temu wspólnie z Arturem „St0ne’em” Kamińskim ukończyliśmy pracę nad moją najnowszą piosenką noszącą tytuł „Doceń to”. Premierę tego utworu przewiduję na kwiecień. Myślę, że w odniesieniu do kilku moich ostatnich singli jest ona odmienna stylistycznie i wprowadza coś nowego. Ja się w tej piosence zakochałam i przyznam szczerze, że nie mogę się już doczekać reakcji fanów (śmiech). Czy jest wokalista lub wokalistka, z którymi chciałabyś zaśpiewać w duecie? Tak. Jednak nie chciałabym wymieniać nazwisk, aby nie zapeszać. Kiedy zobaczymy cię w trasie koncertowej? Cały czas intensywnie koncertuję w całej Polsce. Wszystkie najważniejsze informacje związane z moimi koncertami i planami dostępne są na bieżąco na moim oficjalnym fanpage’u (www.facebook.com/gosiaofficial). Mam nadzieję, że kiedyś zagram koncert w Bielsku-Białej, bo często w listach czytam prośby od fanów o występ właśnie w tym mieście. Czujesz się bielszczanką? Urodziłaś się w Bytomiu. To trudne pytanie. Obydwa te miejsca przywołują wiele różnych wspomnień. Myślę, że każde z nich jest mi bliskie na swój sposób, ponieważ spędzałam w nim inny okres swojego życia. Na chwilę obecną mieszkam w Bielsku-Białej, dobrze się tu czuję, miasto bardzo mi się podoba i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Gdzie można cię w Bielsku-Białej spotkać? Czy masz swoje ulubione miejsca? Mieszkam tutaj już jakiś czas, więc takich ulubionych miejsc się już trochę nazbierało. Muszę przyznać, że bardzo lubię okolice Szyndzielni, które bez względu na porę roku zawsze wywierają na mnie dobre wrażenie. Poza tym mam tu kilka ulubionych restauracji, sklepów ze zdrową, ekologiczną żywnością oraz swoją ulubioną dentystkę (śmiech). Często można mnie spotkać w moim ulubionym Day Spa oraz w fitness clubie. Jesteś twarzą znanej marki jubilerskiej. Tak. I jestem bardzo zadowolona z tego powodu, gdyż kocham biżuterię. Myślę, że DM Biżuteria to marka, którą charakteryzują ciekawe wzornictwo oraz szeroki asortyment oryginalnej biżuterii. Gdybym zapytała cię o trzy najważniejsze sprawy w twoim życiu, co by to było? Muzyka, ponieważ jest moją największą pasją, towarzyszy mi od zawsze, wypełnia każdy mój dzień i trudno byłoby mi wyobrazić sobie życie bez niej. Miłość, która jest dla mnie najważniejsza, oznacza wzajemne i prawdziwe zrozumienie, możliwość współdzielenia życiowych pasji i szarej codzienności, wzajemną troskę i czułość. Rodzina, która jest dla mnie oparciem i ostoją. Dziękuję za rozmowę.
WEKTOR
salon i serwis
www.wektor.pl
21
REKLAMA
BIELSKO-BIAŁA, UL. WARSZAWSKA 295, TEL. (33) 829 56 00, (33) 829 56 10 OŚWIĘCIM-BABICE, UL. KRAKOWSKA 19 (WYLOT NA CHRZANÓW), TEL. (33) 841 18 41
ROZMOWY PRZY KAWIE
Rozmowy przy kawie
M ar t a i Ad r i a n R ozmawia : M a g d a l e na J e ż Założycielka Klubokawiarni Aquarium, mieszczącej się na I piętrze Galerii Bielskiej BWA (ul. 3 Maja 11) www.facebook.pl/klubokawiarnia.aquarium Zdjęcia: z archiwum Marty Bąk i Adriana Pytlika
22
Mamy to szczęście, że Aquarium jest bardzo „fotogeniczne”. Zachwyca artystyczną atmosferą i przepiękną przestrzenią, a efekt ten jest potęgowany widokiem z ogromnych okien. W naszych progach powstało mnóstwo świetnych ujęć. Chyba najwięcej z nich wyszło „spod palca” duetu fotograficznego: Marty i Adriana, którzy są bohaterami drugiej odsłony „Rozmów przy kawie”.
Z Adrianem poznałam się dzięki dobrym zbiegom okoliczności w marcu 2015 roku. Było to tuż przed koncertem formacji Fisz Emade Tworzywo, który odbył się w dużej sali wystawowej Galerii Bielskiej BWA. Adrian zrobił wtedy jedno ze swoich (a także z moich!) ulubionych zdjęć – zdjęcie butów Fisza. Właściciel butów był równie zadowolony – to było naprawdę dobre ujęcie. Od tego koncertu Adrian zaczął do nas wpadać regularnie, robiąc świetne reportaże koncertowe mimo natłoku innej pracy. Po pewnym czasie do Adriana dołączyła Marta i tak powstał idealny duet fotograficzny. Idealny, bo oparty na uzupełnianiu się talentów, na łączeniu spojrzeń i na dobrej współpracy. Efektem tego są wspaniałe zdjęcia, które aż kipią od uchwyconych emocji. Marta i Adrian to dwoje fotografów, ale przede wszystkim to dwoje fajnych ludzi. Takich, z którymi naprawdę ma się ochotę napić kawy. Poza fotografią mają też inne pasje, o których ciekawie opowiadają. Adrian interesuje się muzyką. Od najmłodszych lat „walił po garach”, ponieważ jego tata był perkusistą. Pobierał lekcje pod okiem Leszka Szewczugi i grał w zespole muzycznym.
23
Zupełnie nieoczekiwanie i nieplanowanie nowa pasja jednak zwyciężyła poprzednią. Któregoś lata wrócił do domu z wakacji i okazało się, że jego rodzice kupili aparat cyfrowy. Nikt go za bardzo nie używał, więc Adrian zaczął robić zdjęcia. W końcu szkoda, żeby się sprzęt marnował. Fotografia szybko stała się Adriana sposobem na życie. W związku z tym, że zlecenia na robienie zdjęć dostawał głównie w weekendy – czyli wtedy, gdy odbywały się próby zespołu i koncerty, stanął przed koniecznością wyboru. Fotografia zwyciężyła. Marta, studiująca obecnie grafikę, ma inną historię, choć w muzyce można znaleźć pewien punkt wspólny – uczyła się grać na skrzypcach. Przez kilkanaście lat zajmowała się też tańcem towarzyskim. Miała wiele zainteresowań. Ale za pierwsze uzbierane z urodzin pieniądze kupiła kompaktowy aparat fotograficzny. Dokładnie pamięta ten dzień – miała 6 lat, chodziła jeszcze do przedszkola. Aparat kosztował 400 zł. Wydała wszystko, co miała. Swoją przygodę z fotografią zaczęła standardowo – od robienia zdjęć kwiatkom i porannej rosie. Najlepsze wywoływała i naklejała na szafę, ku przerażeniu swoich rodziców. Nie trzeba było długo czekać, gdy pomiędzy zdjęciami nie było widać już ani fragmentu mebla. Można by pomyśleć, że Adrian zaczął od fotografowania bębnów, ale nie – na pierwszy rzut też poszły „kwiatki i ptaszki”. A że lustrzanka, którą posiadał, była całkiem niezłej jakości – już na początku wychodziły mu „zdjęcia żylety”. Z każdym kolejnym starał się być w tym coraz lepszy. Punktem kulminacyjnym w jego fotograficznym rozwoju było spotkanie Marty.
24
Poznali się dość przypadkowo. Gdy Marta była w klasie maturalnej, szukała dla swojej szkoły fotografa na studniówkę. Znała zdjęcia Adriana, więc wyznając zasadę „młody i zdolny jest, niech sobie chłopak zarobi” – zaproponowała mu to zlecenie. Wspólne zamiłowanie do fotografii rozpoczęło przyjaźń, a później także wspólną pracę. Na początku nie było łatwo. Marcie czegoś brakowało w zdjęciach Adriana. Zaczęła mu więc dyskretnie podsuwać inne rozwiązania, a on czasem, by sprawić jej przyjemność, robił specjalnie dla niej „artystyczne” zdjęcia. Lubią wracać do tych chwil i śmiać się z tego, bo po latach mają porównanie – dawny styl Adriana przeszedł do lamusa. Na tym właśnie polega ich współpraca w duecie. Wzajemnie na siebie oddziałują, dzięki czemu oboje szybują w górę. Aquarium mocnym akcentem wpisuje się w początki ich współpracy – tu nastąpił moment przełomowy. W maju 2016 występował u nas islandzki muzyk Einar Indra. Byli na tym koncercie oboje. Adrian robił zdjęcia dla nas, Marta – raczej dla siebie. Tak wyszło, że po raz
25
ROZMOWY PRZY KAWIE
Więcej zdjęć Marty i Adriana zobaczyć można na ich stronie internetowej: www.pytlikbak.pl. pierwszy reportaż powstał jednak wspólny. Adrian powiedział: „Martuś, obrób te zdjęcia, bo Madzia już tak długo czeka”. Efekty były tak dobre, że od tego momentu wszystko już robią wspólnie. Uzupełniają swoje talenty. Uważają, że razem mogą stworzyć coś lepszego, niż gdyby byli osobno. Fotografia koncertowa to jedna z pasji Adriana. Jak sam mówi – to właśnie w Aquarium przekonał się, jak bardzo lubi robić takie zdjęcia. Jego celem jest, by stojąc w pierwszym rzędzie, pokazać innym to, czego nie mają możliwości zobaczyć – szczegóły i detale, a często także… buty. „W nogach jest magia! Muzycy ciągle sobie nimi tupią, myśląc, że są ukryte i niewidoczne. Fajnie, żeby inni też widzieli te emocje – nie tylko ciało i twarz, ale także nogi”. Serię muzycznych zdjęć obuwia zapoczątkowały wspomniane już wcześniej buty Fisza. Kto by pomyślał, że mogą tak zmienić czyjeś życie! W duecie z Martą głównie fotografują śluby – to daje im największą radość. Choć sami mówią, że brzmi to dość trywialnie – chcą robić zdjęcia ludziom, którzy naprawdę się kochają. Do swoich zleceń podchodzą bardzo poważnie. Wiedzą, że początkowo są dla młodej pary obcymi ludźmi, którzy mają się znaleźć na ślubie osób otoczonych najbliższymi.
26
Dużo czasu poświęcają na zapoznanie, by podczas uroczystości nie czuć się obco. Jak sami podkreślają, mają ogromne szczęście do par, z którymi współpracują. „Te śluby są super. Marta zawsze płacze, a ja mam ochotę odłożyć aparat i bawić się, przeżywać z nimi ten czas” – opisuje Adrian. Do całkowitego dopełnienia ich pracy marzeń brakuje jeszcze tylko jednego. Marzą im się kolejne podróże. Odwiedzili już trochę pięknych miejsc – ostatnio byli na Islandii. Na wyspie nadarzyły się im najbardziej wymagające warunki do fotografowania. W grocie pod wodospadem, który spadał na nich jak ogromny prysznic, udało im się zrobić sporo świetnych ujęć. Aparat trzymali w plastikowym worku, bojąc się, czy w ogóle będzie działał. Mimo trudnych warunków technicznych była to dla nich najlepsza sceneria do robienia zdjęć – niepowtarzalna okazja do obcowania z naturą, bycia z nią naprawdę blisko. By mogli połączyć ze sobą dwie ulubione gałęzie fotografii – ślubną i podróżniczą, najlepszym rozwiązaniem byłoby dla nich podróżowanie z parami młodymi. Może niekoniecznie pod wodospad, ale gdyby trafiło na śmiałków – czemu nie! Niech więc jeżdżą i robią zdjęcia, bo są w tym świetni. Zaparzymy im nawet kawę na wynos!
27
SZTUKA
Dziewięć różnych historii. Każda przejmująca. Wydobyta z zamierzchłej historii. Odkryta na nowo. Kobiety. Silne, a jednocześnie delikatne. Wojowniczki. Bez nich świat wyglądałby inaczej.
28
I BÓG STWORZYŁ WOJOWNICZKĘ KOBIETY W HISTORII. INSPIRACJE Tekst: Katarzyna Górna-Oremus
Foto: materiały prasowe Sesja: Foto – Magdalena Ostrowicka / Cobraostra Modelka – Anna Oremus MUA – Celina Piwko / Facelove Fryzury – Trendy Hair Fashion / Katarzyna Wawrzuta Pomysł – Anna Godlewska / www.metalovestory.pl
Anna Godlewska, bielszczanka, artystka, która najlepiej czuje się w formowaniu metalu na zimno zwanym repusowaniem lub cyzelowaniem, także i tym razem zaskakuje. Po cyklu „Skrzydlate” przyszedł czas na wojowniczki. Wystawa, którą można już było podziwiać w Dworek New Restaurant w Bielsku-Białej, daje do myślenia. Każda z prac, które się na nią składają, zachwyca estetyką i rozważnym podejściem do tematu. Na tyle, że wciąż chcemy do nich powracać. Nic dziwnego – silne kobiety od wieków poruszały serca wielu, a przez to miały, i dotąd mają, realny wpływ na historię świata. Choć przestrzeń wokół nas się zmienia, to jednak prawda ta pozostaje niezmienna. Ta stałość jest potrzebna. Daje poczucie bezpieczeństwa. – Historia moich bohaterek może zainspirować do działania. To, że wiele z nich żyło przed setkami lat, nie jest równoznaczne z przemijaniem. Myślę, że gdyby urodziły się dzisiaj, dałyby sobie świetnie radę – mówi Anna Godlewska. – Każda kobieta może odnaleźć w sobie wojowniczkę. Może stać się matką Hippolity czy Boudiką – dodaje. Wystarczy bliżej poznać historie „Wojowniczek” Anny Godlewskiej, aby przyznać artystce rację. Zainspirowana ich życiem wykreowała intrygujący wizerunek młodej kobiety, która żyje w XXI wieku, a jest łudząco podobna do Otrery, pierwszej królowej Amazonek. To pierwsza propozycja. Kolejne można przesyłać na adres mailowy naszej redakcji. Wystarczy odrobina wyobraźni, chęć do dobrej zabawy. Wystylizuj się na jedną z poniższych bohaterek, osadź ją we współczesnym świecie. Na najlepsze prace czekają atrakcyjne nagrody. I dlatego Bóg stworzył Wojowniczkę Dziewięć różnych kobiet – każda bezcenna dla historii.
29
SZTUKA
OTRERA
– pierwsza królowa Amazonek i ich założycielka. „Niewiele wiemy o Otrerze z dawnych podań. Starożytnych Greków mało obchodziło, skąd pochodziła i co nią powodowało. Dlaczego? 1. Bo była kobietą. 2. I to przerażającą kobietą. 3.I jako przerażająca kobieta, pozbawiła życia paru starożytnych greckich kolesi” – Percy Jackson „Greccy herosi według Percy’ego Jacksona”.
KOBIETA W ZIELONEJ PELERYNIE.
Ta bezimienna łuczniczka podczas oblężenia Akki w 1191 r. z taką zaciętością i sprawnością miotała strzałami, że gdy poległa, „sułtan Saladyn odetchnął z ulgą”, jak napisał kronikarz Baha ad-Din.
SEMIRAMIDA
– nie wiadomo dlaczego kojarzona z jednym z cudów świata starożytnego – wiszącymi ogrodami, a tymczasem była niezłomną zwyciężczynią wielu wojen. To ona założyć miała Babilon i stworzyć imperium rozciągające się od Egiptu po Indie.
30
NAKANO TAKEKO
– ostatnia kobieta samuraj. Wsławiła się w bitwie pod Aizu, ranna popełniła seppuku. Ostatnia kobieta Samuraj. Wojowniczka onna-bugeisha.
CARLOTTA, która jako dziecko została
porwana przez handlarzy niewolników, w 1843 r. poprowadziła powstanie niewolników w cukrowni Triumvirato na Kubie. Trwało ono rok i rozprzestrzeniło się na pięć innych plantacji.
JOANNA ŻUBR – sierżant 2 pułku pie-
choty Armii Księstwa Warszawskiego. W szturmie z 19 na 20 maja 1809r. wsławiła się odwagą i heroizmem, za co książę Józef Poniatowski odznaczył ją krzyżem Orderu Virtuti Militari. Jednak komisja odznaczeń odmówiła wydania orderu ze względu na to, że... była kobietą. Zaproponowano jej w zamian pewną sumę pieniędzy. Joanna uniosła się honorem i stwierdziła: „wzgardziłam tą nikczemną propozycją, bo ja nie dla pieniędzy lecz o wyzwolenie Ojczyzny walczyłam”. W wyprawie moskiewskiej w 1812 r. ponownie wsławiła się męstwem i tym razem otrzymała srebrny krzyż Virtuti Militari.
31
SZTUKA
WETAMOO – wódz indiańskiego ludu
Wampanoag. W okresie wojen króla Filipa zjednoczyła plemiona i z trzystoma wojownikami walczyła przeciw zaborowi własnej ziemi.
BOUDIKA
– celtycka królowa Icenów. Kasjusz Dion Kokcejanus w „Historii rzymskiej” tak ją opisał: „Była bardzo wysoka i wyglądała groźnie (…). Wspaniałe rude włosy spływały na jej biodra”.
RANI DURGAVATI
– sprawiedliwa królowa Gondwany w Indiach. Waleczna Durgavati, dzięki wyjątkowym zdolnościom strategicznym i powołaniu silnej dwudziestotysięcznej kawalerii z tysiącem słoni, skutecznie rozgramiała wojska Mogołów.
32
Golibroda, do usług Ojczyzną barber shopów są Stany Zjednoczone. Za oceanem tego typu zakłady od dawna wrosły w miejski pejzaż. W Europie upowszechniły się wraz z nadejściem męskiego stylu „na drwala”, gdy do łask wróciły długie, gęste brody. Usługi golibrodów stały się modne szczególnie w Wielkiej Brytanii i Holandii.
Tekst: Maciej Chrobak | bielsko.biala.pl
W Polsce barber shopy pojawiły się kilka lat temu. Na początku działały tylko w największych ośrodkach, m.in. w Krakowie i Katowicach. Ostatnio jest ich jednak coraz więcej także w mniejszych miejscowościach. Dlatego nasz bohater nie krył zdziwienia, gdy dowiedział się, że w Bielsku-Białej takiego miejsca nie ma.
Wiara i doświadczenie – Byłem z wizytą u znajomej – opowiada Rafał Matuszczyk, który pochodzi z Rybnika. – Zapytałem ją o barbera, bo chciałem się obciąć. Bielsko-Biała to duże, prawie dwustutysięczne miasto. Uznałem, że skoro go nie ma, to najwyższy czas, żeby się pojawił – uśmiecha się młody mężczyzna. W ten sposób nasz rozmówca wpadł
na pomysł założenia barber shopu w Bielsku-Białej. Zakład przy ul. Łukowej będzie się nazywał „Pan Brzytwa”, a jego otwarcie planowane jest na koniec kwietnia. Nasz rozmówca jest optymistą i wierzy, że klientów mu nie zabraknie. Ta wiara opiera się w jego przypadku na solidnym doświadczeniu. Rafał Matuszczyk jak mało kto zna się bowiem na fachu golibrody. – Tajniki zawodu poznawałem w Amsterdamie, gdzie przez rok byłem menedżerem w profesjonalnym barber shopie – zdradza nasz rozmówca. – W takim miejscu najważniejsze jest stworzenie atmosfery, w której klienci będą się czuć komfortowo – podkreśla pan Rafał.
Klimat i akcesoria Barber shop nie jest zwykłym zakładem fryzjerskim. Wachlarz oferowanych usług znacznie wykracza tutaj poza strzyżenie, stylizację męskich fryzur i modelowanie
33
brody. Nie mniej ważny jest klimat i… akcesoria. – Centralne miejsce w salonie zajmuje specjalny fotel barberski o wyjątkowych właściwościach pod względem regulacji – przybliża Rafał Matuszczyk. – Podstawowym narzędziem pracy golibrody wciąż pozostaje brzytwa, której próżno szukać u typowego fryzjera. W niektórych barber shopach, również w Polsce, nadal obowiązuje zakaz wstępu dla kobiet – mówi nasz rozmówca, zastrzegając, że w bielskim salonie takich ograniczeń nie będzie. Ważną rolę w zakładzie barbera pełni barek oferujący szlachetne gatunki burbona i whisky. Znaczenie ma również muzyka, najlepiej rockowa, odtwarzana z płyt winylowych. – Takie miejsca mają swój urok – przekonuje Rafał Matuszczyk. – Ich działalności towarzyszą rozmaite eventy, koncerty i wydarzenia kulturalne. Chciałbym stworzyć takie miejsce w Bielsku-Białej – deklaruje barber.
LUDZIE
34
T
a dziewczyna potrafi dostrzec piękno nawet w tym, co wydaje się na pierwszy rzut oka nieestetyczne. Żyje trochę na walizkach. Dużo podróżuje. Jest na tyle odważna, aby podążać za swoimi marzeniami.
Jej intuicja zaprowadziła ją do Indii, gdzie przez siedem lat zgłębiała tajniki sztuki. Magdalena Seweryn z Krakowa to dziś jedna z bardziej interesujących artystek młodego pokolenia.
Tekst: Katarzyna Górna-Oremus
Ambasadorka Polski w Waranasi Polka, która biegle włada hindi, gra na fortepianie, kocha wszystko to, co jest związane z muzyką. Na tyle, że jest stałą bywalczynią wieczorów z milongą w tle, które odbywają się w Krakowie. Bywa także asystentem reżysera w największych filmowych produkcjach w Polsce i z powodzeniem wystawia prace w galeriach sztuki. Współpracuje z jedną z najlepszych charakteryzatorek w Polsce – Klaudyną Góralską. Biografia Magdaleny Seweryn jest bogata i trochę zaskakująca. To historia kobiety, która urodziła się w Krakowie. W tym mieście się wychowała, ukończyła szkołę, aby później wyjechać do Indii. Tam zostawiła fragment swojej duszy. Odrobinę Polski w samym sercu Waranasi. Znanym na całym świecie muzeum, gdzie obok znakomitych prac hinduskich artystów stoi 2,5-metrowa forma z panoramą Krakowa w środku.
35
LUDZIE
Magdalena lubi poszukiwać. Nie lubi stagnacji. Jest niespokojna, gdy czuje, że stoi w miejscu. Kiedy nic się nie dzieje.
Poświęciła się sztuce Magdalena lubi poszukiwać. Nie lubi stagnacji. Jest niespokojna, gdy czuje, że stoi w miejscu. Kiedy nic się nie dzieje. Niedawno powróciła do gry na fortepianie. Instrumencie, z którym właściwie pożegnała się siedemnaście lat temu. – Teraz moja gra jest dojrzalsza – przyznaje. Podobnie jest z tańcem. Tańczy tango argentyńskie całą sobą. Jest przy tym piękna i elegancka. Ma w sobie klasę. Przyciąga spojrzenia. Uważny obserwator zauważy wrażliwość. Ten mniej spostrzegawczy uczyni to wtedy, gdy zobaczy jej dzieła. Kierunek – rzeźba W 2004 roku, jeszcze jako studentka indologii Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, wyjechała do Indii, aby podjąć naukę na kierunku muzycznym, w ramach stypendium ministra kultury oraz organizacji ICCR (Indian Council for Cultural Relations). Po roku studiów na wydziale muzycznym w klasie tabli Banaras Hindu University rozszerzyła swoje studia o wydział sztuk wizualnych. Tak rozpoczęła się jej przygoda z rzeźbą, dotąd nieodkrytą pasją do pracy w trójwymiarze. Przez następne sześć lat pracowała regularnie, poznając różne lokalne tajniki i techniki rzeźby, między innymi odlewnictwo metali. – Miłość do rzeźby to jedno, to nowe drzwi, które otworzyły przede mną przestworza na nowe marzenia, dając siłę, by je spełniać – mówi Magdalena. Jej liderem i opiekunem na uczelni był profesor Madan Lal Gupta. – Pomógł mi zaakceptować przeciwności losu i pokonać własne słabości.
36
Butelka z Krakowem w środku Magdalena tęskniła za zimną Polską. – Indie są piękne, ale na dłuższą metę mogą zmęczyć. Dlatego postanowiła wykreować cząstkę ojczyzny w dalekim kraju. Nad rzeźbą pracowała przez pół roku. To ciekawa konstrukcja, gdzie centralne miejsce zajmuje, wiernie oddane, miasto Kraka. Kompozycję można podziwiać w muzeum w Waranasi. Oryginalnie ekspozycja obejmowała również drugą półbutelkę w tych samych wymiarach, złożoną z zespawanych elementów żelaznych oraz autoportretu artystki wykonanego z włókna szklanego, który obecnie znajduje się w pracowni w Krakowie. Tak jak jest: Sonomama Magdalena przyznaje, że chciała sprowadzić rzeźbę do Polski. To jednak zbyt drogie przedsięwzięcie. Trudno także o miejsce, które zdecydowałoby się na prezentację rzeźby. Jest po prostu zbyt okazała. Artystka skupiła się tymczasem na pracy w Polsce. W ubiegłym roku miała wystawę w krakowskiej galerii sztuki. Zaprosiła do współpracy japońską artystkę, którą poznała na studiach. Kanako Matsui swoją obserwacją świata, którą później oddaje w dziełach, dopełniła wizję Magdaleny. – Jest tak, jak jest – mówi. – Wystawa nosiła tytuł Sonomama. To naturalny stan bycia. Niezależnie od tego, czego doświadczamy w życiu, czy idzie ono zgodnie z planem, czy też nie. Nieistotne jest także, czy odnosimy sukces, czy dotyka nas porażka. Pozostaje akceptacja. To, co istnieje prawdziwie – dodaje.
Więcej informacji na temat artystki można odnaleźć na stronie www.behance.net/magdaseweryn lub na https://web.facebook.com/magdalenasewerynSFXart/?pnref=lhc.
37
LUDZIE
Bezpretensjonalność & klasa herbu Organek 38
AT: Nawiązując do naszej zeszłorocznej rozmowy, którą odbyliśmy podczas trasy MG 2015, zapytam o to, czy udał się „Czterdziestolatek” na rockowo. Tomasz Organek: Jeszcze nie skończyłem 40 lat. Urodziny mam dopiero 30 listopada, w andrzejki (śmiech). A tak poważnie, pracujemy teraz nad nową płytą. Jest dużo koncertów, przygotowań do samego Męskiego Grania także było wiele. Nie jest to proste, by znaleźć nie tyle sam czas, ile kreatywną energię do tego, by z taką samą siłą działać jednocześnie w studio. Potrzebne są do tego spokój, wycofanie się, a przede wszystkim skupienie…
Do twórczości potrzebny jest prawdziwy spokój. W całym takim rozedrganiu jest to na pewno bardziej skomplikowane i tęsknię trochę do bycia off road.
AT: Co robisz, gdy chcesz wyjść poza to wszystko, znaleźć się po drugiej stronie lustra, off road…? Tomasz Organek: W takim chaosie to bywa trudne, kiedy jesteś niemal wszędzie, trudno się odizolować, gdy jest się głównym aktorem tych zdarzeń. Do twórczości potrzebny jest prawdziwy spokój. W całym takim rozedrganiu jest to na pewno bardziej skomplikowane i tęsknię trochę do bycia off road. Nie umiem tego zrobić na poczekaniu. Do czegoś takiego potrzeba czasu, którego jest tak naprawdę niewiele. Jesteśmy zawsze pomiędzy koncertami, próbami i studiem. To też jest pułapka, bo jak się wpadnie w taki wir wydarzeń, to trzeba także nauczyć się z niego wyskoczyć i powiedzieć sobie, że nie muszę go w jakiś sposób napędzać, tylko mogę wyjść poza tę karuzelę i spojrzeć na wszystko z dystansu. AT: Podejrzewam, że taką szansę na złapanie oddechu daje muzyka, sama w sobie będąca także przestrzenią wolności. Tomasz Organek: Pewnie, że tak, muzyka to najczystsza sfera wolności, w takiej najpiękniejszej formie. Tylko żeby ją dobrze zagospodarować, trzeba wiedzieć, co się chce w niej przekazać. AT: Co teraz chcesz przekazać w swojej muzyce? Tomasz Organek: Zawsze jest coś do przekazania… Ja siebie teraz nie słyszę w tym harmidrze. To jest problem, bo wszystko dzieje się w takim dużym natężeniu, z hukiem, człowiek poddany jest takiej fali, która go niesie, ale to wcale nie jest dobre. Bo ta fala może cię równie dobrze rzucić gdzieś z impetem w bok. AT: Jednocześnie na tej fali piszecie nową historię polskiej sceny muzycznej. Męskie Granie jest okazją do konfrontacji wielu różnorodnych talentów, które się objawiły w ostatnim czasie na rodzimym rynku muzycznym. Tomasz Organek: Zdecydowanie tak, ja w tej edycji Męskiego jestem odpowiedzialny za orkiestrę. Spotykanie się i konfrontowanie z innymi muzykami to główna zaleta Męskiego Grania. Masz wygospodarowany czas na próby, na spotkania, przebywanie razem, żeby lepiej się poznać nawzajem. To jest podstawa do tego, by tworzyć muzykę i wszystko inne dalej. Męskie Granie daje taką szansę na spotkanie różnych ludzi i zrobienie z nimi tego, co nie przyszłoby ci do głowy. To jest fajne i kreatywne zarazem. Lubię to. AT: Taka współpraca z innymi muzykami skłania także do pewnych przewartościowań? Tomasz Organek: Wydaje mi się, że jest to bardziej przenikanie charakterów, energii. To się odbywa bardziej na poziomie wewnętrznym. Nie są to świadome wpływy, ale raczej wewnętrzne. Człowiek zaczyna postrzegać pewne rzeczy inaczej, czasem niekonwencjonalnie. Bardzo sobie cenię takie przebywanie razem i przenikanie siebie nawzajem. Poznałem Dawida, świetnego człowieka i artystę, on daje bardzo dużo na scenie. Człowiek się zmienia pod wpływem innych ludzi i to ma miejsce również tutaj. I wiesz, to się na pewno przenosi na muzykę i na to, co robimy. AT: Literatura przenika twoje teksty, dotykając muzyki. Jest czas na muzykę, może teraz przyszedł i czas na wydanie książki? Piszesz do szuflady? Tomasz Organek: Tak, piszę już od dawna. Na razie, jak mówisz, trafia to do szuflady. Podobnie było z zespołem – ludzie pytają mnie, dla-
Z szefem muzycznym Męskiego Grania Orkiestra 2016, Tomaszem Organkiem, rozmawia Anna Trzop
czego dopiero teraz powstał, a nie wcześniej. Dlaczego? Po prostu gdy czujesz, że masz to zrobić teraz, to robisz to teraz. Tak samo jest z tym pisaniem, ja się ciągle tego uczę i jak będę pewny, że to jest właśnie to, co chcę pokazać, to zrobię to. Musi przyjść na to odpowiedni czas, nie wierzę w to, że można coś wymusić. Wszystko się dzieje naturalnie i gdy się tak dzieje, to znaczy, że to jest dobry moment. Chcę mieć takie przekonanie, że jak wychodzę z czymś do ludzi, to mam poczucie, że jest to skończone, nie chcę, żeby to było przypadkowe. AT: Piszesz o swoim życiu? Tomasz Organek: No tak, zawsze się pisze o swoim życiu. Mimo że się podkłada różne charaktery, postaci, ale przecież nie wymyślisz niczego innego niż to, co przeżyłaś. To, co przeżywamy, zostaje w nas, mamy różne doświadczenia, to kształtuje nasz charakter i to, w jakiej pozycji się stawiamy do tego świata. Słowem – to, co jest w nas, a jak się to ubierze formalnie, to jest drugorzędna sprawa. AT: Emocje, emocje, emocje… Napędzają ten świat. Tomasz Organek: Po to jest jakikolwiek wyraz artystyczny, by przetwarzać swoje emocje na słowo, dźwięk. Nie tylko muzyka, ale w ogóle sztuka nie ma sensu, jeśli nie ma w niej emocji, bo przecież to ona ma służyć oczyszczeniu, ma dawać katharsis. Ten rodzaj emocji, jakie wywołuje muzyka, jeśli jest szczera. AT: U ciebie rezonuje z emocjami wielu pokoleń. Tomasz Organek: Porozumienie emocjonalne nie jest limitowane wiekiem. To sobie bardzo cenię i jest to dla mnie nawet powód do dumy, że potrafię nawiązać kontakt z taką szeroką publicznością. AT: Muzyka nie ma granic. Tomasz Organek: Nie ma i nie powinna mieć.
39
LUDZIE
AT: Najbliższe plany Organka to… Tomasz Organek: Nowa płyta jest najważniejszym planem. Wrzesień jest tak poukładany, że będziemy grali docelowo tylko trzy koncerty, żeby skupić się już wyłącznie na pracy nad nową płytą. AT: Możesz zdradzić nam coś więcej na jej temat? Tomasz Organek: Będzie inna niż pierwsza i z tego się bardzo cieszę. Nie chcę, żebyśmy byli zespołem jednej płyty. Poza tym będzie na pewno nowocześniejsza, z uwydatnioną produkcją. Kupiliśmy dużo nowych instrumentów i to bardzo inspiruje do pracy. Jest rockandrollowa, ale jest także w niektórych momentach mocno ambientowa, co sprawia, że jest ciekawym nośnikiem dla różnych tekstów – i to mi się podoba. Czuję też, że jest spójna z poprzednią płytą. AT: A teksty są w niej bardziej dopowiedziane? Czy jest enigmatyczna i pociąga za sobą literaturę, do której często odsyłasz w swoich tekstach? Tomasz Organek: Nie mam jeszcze wszystkich tekstów, ale z tych już powstałych jestem zadowolony, to są takie naprawdę moje teksty. Mają dużo wspólnego z poprzednią płytą. Może masz
40
rację, że nie są tak dookreślone. Teraz kolejne wyzwanie, jakie stoi przede mną, to napisać resztę tekstów, które będą się już składać na całość nowej płyty. AT: Niedawno w rozmowie z jednym z aktorów młodego pokolenia zagadnęłam o temat szczęścia. Powiedział, że zdarza mu się czasem lewitować. Tomasz Organek: Z tematem szczęścia bym nie szarżował. Szczęście to rzecz nieuchwytna, może to jest stan, który czasem się pojawia. Euforia ego, która pojawia się na chwilę i daje człowiekowi takie iluzoryczne poczucie, że osiągnął jakiś pułap samozadowolenia. AT: Czyli ten moment wyjścia na scenę z muzykami MG, kiedy gracie „Watahę”, to wyzwala chyba najbardziej pozytywne emocje. Tomasz Organek: Zdecydowanie tak, jak najbardziej pozytywne emocje. Każde wyjście na scenę jest właśnie takie. To jakby przeniesienie się w inną rzeczywistość, taką trochę teatralną, ale bardzo przyjemną. Czuję się częścią widowiska dającego poczucie wniknięcia na chwilę w inny wymiar. Koncert to trochę ucieczka, taki mały eskapizm.
Z tematem szczęścia bym nie szarżował. Szczęście to rzecz nieuchwytna, może to jest stan, który czasem się pojawia.
AT: Jesteś inspiracją dla ludzi z twojego podwórka. Tomkowi się udało, to innym też może się udać, i to w każdym momencie życia Tomasz Organek: Jeżeli tak jest, to bardzo dobrze, o to chodzi, by też pobudzać ludzi do działania i tchnąć w nich przekonanie, że oni też mogą. Zawsze sam inspirowałem się ludźmi z mojego otoczenia, którym się udało, czułem, że sam też bym tak chciał i że mam coś do powiedzenia. AT: Talent, ciężka pracy i ta odrobina szczęścia. Tomasz Organek: Szczęście się prowokuje i myślę, że nie jest ono zupełnie czystym przypadkiem. To jest kula śnieżna, która się napędza różnymi zdarzeniami. Też nie do końca wiem, czy to jest szczęście, czy sam człowiek przyciąga po prostu do siebie ludzi. AT: Ważne jest to, co masz do powiedzenia, a pieniądze nie są ważne? Tomasz Organek: Mam głębokie przekonanie, że to, co mam robić, po prostu robię, a wszystkie inne rzeczy, które się zdarzają po drodze, są zdarzeniem wynikowym… na plus lub na minus. Ważne, by nie zgubić azymutu i tego przekonania, że masz coś do powiedzenia jeszcze. Pieniądze są albo ich nie ma, mogą być jedynie narzę-
dziem, a nie są celem samym w sobie. Nieważne, czy masz drogi samochód, bo do celu możesz dojechać zarówno samochodem, jak i zwykłym busem. AT: A ten sygnet, który nosisz na placu? Tomasz Organek: Szlachectwo sobie nadałem. AT: Herbu Organek? Tomasz Organek: Tak (śmiech). Taki mój mały zbytek. AT: Na koniec kompletnie prywatnie zapytam, jaki ostatnio dobry film widziałeś. Wyszło prawie jak z filmowej audycji Trójki Tomasz Organek: Nowy Allen mnie znudził, a film, który wywarł na mnie ostatnio duże wrażenie, to była niemiecka produkcja zatytułowana „Viktoria”, kręcona mastershotem, burzliwa historia, której akcja toczy się w Berlinie. Szukam też takich inspiracji. Gdy jest w nich jakaś wartość, człowiek przetwarza je przez siebie i nadaje im nowy obrót. Dziękuję za rozmowę.
41
GALERIA
42
kasia WOREK „Studiuję na Uniwersytecie Śląskim kierunek o nazwie edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych. Od zawsze interesuję się sztuką. Rysuję, od kiedy pamiętam. Zaczynałam chyba od ścian, miałam nawet jedną ścianę, po której mogłam bez konsekwencji bazgrać. Przypominało to oczywiście początkowo malowidła naścienne z Lascaux, ale każdy od czegoś zaczynał – jak cała ludzkość, tak i ja. Naturalnie rysowałam też na kartkach. Zużyłam już z tonę papieru (przepraszam wszystkie kochane drzewka). Od jakiegoś czasu rysuję głównie cyfrowo. Trochę po to, by oszczędzić lasy deszczowe, a trochę dlatego, że uważam to za słuszne. Mam swoją metodę, która pozwala mi łączyć to, co odręczne czy przypadkowe, z tym, co cyfrowe. To dla mnie ważne. Chętnie korzystam ze skanera. Skanuję wszystko, od własnych rysunków po kromkę chleba. Nie ma dla mnie rzeczy zbyt dziwnych ani zbyt szalonych.”
43
44
45
FASHION
daria GRABOWSKA AM O K
Daria Grabowska. Urodzona w roku, w którym nakręcone zostały „Predator” i „Hellraiser”. Absolwentka arteterapii i animacji kultury na Uniwersytecie Opolskim i Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie, doskonaląca swoje umiejętności na kwalifikacyjnych kursach zawodowych jako krawiec i technolog odzieży. W modzie interesują ją rozwiązania etyczne, w szczególności szanujące zwierzęta i ich prawa. Finalistka Cracow Fashion Awards 2017, Silesia Fashion Day w Katowicach i Fashionmanii w Gliwicach. Miłośniczka filmów i podróży; obserwatorka miasta we wszystkich jego odmianach; kobieta analiza, starająca się połączyć wszystkie pasje w procesie projektowania. Jeśli nie siedzi w komnacie filmowo-maszynowej, możesz spotkać ją w pociągu, na rowerze lub nad norweskim fiordem. fb.me/dariagrabowskaofficial
46
Tęsknota do lat 80. XX w. – ich wzorzystość, nonszalancja i kicz; kostiumy cyrkowe –karykaturalność i przeskalowane formy; kino grozy lat 20. i 30. XX wieku to motyw przewodni kolekcji, będącej odzwierciedleniem zarówno moich fascynacji i pasji, jak też lęków. Jest także głosem sprzeciwu, wynikającym z niezgody na wykorzystywanie zwierząt – także w przemyśle odzieżowym. Coraz większego znaczenia nabiera w modzie etyka, stąd celowo użyte zostały sztuczne skóry i futra; wełna zastąpiona została miękkim flauszem. Obuwie także wykonane zostało z tkanin imitujących prawdziwą skórę, dodatkowo matrycowanych pod tym kątem (krokodyl, wąż). Ten zabieg ma podkreślić fakt, że sztuczne może wyglądać równie dobrze jak naturalne. Oprócz tego pojawia się całe spektrum innych tkanin, jak tiul, tafta, cekiny, bawełny z nadrukiem, tkaniny z laminatem, dzianina imitująca hologram. Ta niecodzienna feeria tkanin użytych w jednej kolekcji została dodatkowo wzbogacona ręcznym haftem. Akcesoriami podkreślającymi teatralność kolekcji są meloniki, turbany i cylindry, a także lalki, będące odpowiednikiem stylizacji modelek. Na 8 sylwetek, których części składowe dowolnie można ze sobą mieszać i łączyć, składają się przerysowane formy ubrań, a przenikające się, pozornie tylko odrębne style i zupełnie odmienne tkaniny spaja streetwearowy detal. foto: Marta Macha Photography modelka: Nikola Lubowicz make up: Kasia Borkowska
47
48
49
50
51
N
CZAS NA ŚLUB
Najpiękniejsze symbole miłości DM Biżuteria to nowy bielski salon z biżuterią i obrączkami ślubnymi. Historia firmy sięga 2012 roku i początkowo związana była wyłącznie z obrączkami ślubnymi, dostępnymi na indywidualne zamówienie. Duże zainteresowanie klientów zaowocowało powstaniem niewielkiego salonu jesienią 2016 roku, a wraz z rozwojem firmy – otwarciem showroomu w marcu 2017 roku. Obrączki na lata Ślub to wydarzenie wyjątkowe. Zapoczątkowuje ono nowy rozdział w życiu każdej pary, dlatego tak dużą uwagę nowożeńcy przykładają do wyboru obrączek. Są one symbolem małżeńskiej miłości i każdego dnia, noszone na serdecznym palcu, przypominają o drugiej połówce. Wybór wzoru jest sprawą bardzo indywidualną: jedni wolą minimalistyczne, niemal ascetyczne projekty, inni wręcz przeciwnie – oryginalne i z wyraźnymi zdobieniami. Część nowożeńców decyduje się na wzory pośrednie, delikatnie przełamujące prostotę formy. Znakomita jakość Dzięki nieograniczonym możliwościom salonu DM Biżuteria każdy znajdzie tutaj dokładnie to, czego szuka. Najważniejsze dla właścicieli salonu jest spełnienie oczekiwań nowożeńców oraz
zaoferowanie produktu najwyższej jakości. Dzięki temu dostępna tu biżuteria nawet po wielu latach nie straci swojego blasku i będzie cieszyć zarówno męskie, jak i kobiece oko. Mody i gusta się zmieniają, a dzięki dostępności kilkuset wzorów możliwe jest spełnienie nawet najbardziej wyszukanych oczekiwań. Obrączki za morzem Właściciele DM Biżuteria dokładają wszelkich starań, aby klient otrzymał dokładnie to, o czym marzy. Nawet jeśli zamówienie realizowane jest za pośrednictwem… internetu, a obrączki jadą do Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Często bowiem Polacy mieszkający poza
52
granicami kraju, poszukując solidnej, polskiej firmy jubilerskiej, powierzają przygotowanie obrączek właśnie salonowi DM Biżuteria. I jest to zawsze najlepszy wybór – dzięki bogatej ofercie, pełnej profesjonalizmu obsłudze i konkurencyjnym cenom.
artykuł sponsorowany
Z
Z szacunku do biżuterii Uroczystemu otwarciu salonu DM Biżuteria towarzyszyła znana piosenkarka Gosia Andrzejewicz, która doceniła piękną biżuterię w najwyższej jakości wykonania, a przy tym w przystępnych cenach. Delikatna i kobieca albo charakterna i z pazurem? Taką właśnie biżuterię można nabyć w bielskim salonie. Klienci, którzy cenią najwyższą jakość i profesjonalną obsługę, już teraz chętnie tutaj wracają, mając pewność znalezienia wzorów niepowielających się w innych salonach jubilerskich. W białych rękawiczkach Są kobiety, które od początku wiedzą, czego chcą – szukają jednak wymarzonego wzoru w najlepszej cenie. Wiele pań w obliczu wyboru biżuterii staje jednak przed nie lada dylematem. Wybrać coś nowoczesnego czy klasycznego? Złoto, srebro czy szlachetne kamienie? Kiedy wybór jest duży, z pomocą może przyjść tylko fachowa obsługa. Taka jak w nowym Salonie DM Biżuteria, w którym biżuteria podawana jest w białych rękawiczkach…
53
Jedyny taki salon w Bielsku-Białej Dlaczego w białych rękawiczkach? Przez wzgląd na szacunek dla klienta i wyjątkowej pracy jubilera. Biżuteria to przecież jedna z cenniejszych rzeczy, jakie posiadamy. Dodaje nam blasku, podkreśla stylizację i osobowość. Dlatego w poszukiwaniu tej wyjątkowej ozdoby warto odwiedzić salon DM Biżuteria, który oferuje niezwykle szeroki wybór wzorów, w różnych stylach i na każdą okazję. A jeśli zamarzy nam się coś spoza aktualnej oferty? Istnieje możliwość sprowadzenia niemal każdego wzoru na indywidualne zamówienie, w dodatku w bardzo atrakcyjnych cenach. Tu liczą się profesjonalna obsługa i spersonalizowane podejście dalekie od masowej produkcji. Dzięki temu każda pani zachwyci się niepowtarzalną biżuterią.
Bielsko Biała ul. 11 Listopada 10 www.facebook.com/dmbizuteria instagram @dmbizu
CZAS NA ŚLUB
Najważniejszy dzień w życiu Niejedna przyszła panna młoda rozpoczyna poszukiwania wymarzonej sukni ślubnej na rok, a nawet wcześniej przed planowaną datą ślubu. Pół roku to najlepszy moment, żeby zacząć mierzyć i dokonać wyboru sukni ślubnej. Zdarzają się też takie sytuacje, kiedy pan młody przywozi zapłakaną ukochaną do Salonu Sukien Ślubnych „Gracja”… 3 dni przed planowaną uroczystością, bo próbowała zlecić uszycie sukni we własnym zakresie i ktoś zepsuł jej kreację. Jak mówi Janina Wawrzynek, właścicielka Gracji: – Z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba tylko chcieć je znaleźć. Gwiazdy wybierają Grację Salon Gracja znajduje się w Bielsku-Białej przy ulicy 3 Maja, w pobliżu dworca PKP. Na wystawie piękne suknie, a wzrok przyciąga zdjęcie Anety Sablik, bielszczanki, która wygrała niemieckiego „Idola”. Aneta na swój ślub wybrała kreację właśnie w Gracji, mimo że wcześniej miała już wybraną inną, znanego projektanta. Przejeżdżając któregoś dnia obok salonu, tak zachwyciła się jedną z sukien na wystawie, że postanowiła od razu ją przymierzyć, ponieważ zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia. Piękny krój – gorset wyszywany mieniącymi się kamieniami i szeroki tiulowy dół – wspaniale podkreśliły urodę pani Anety. – To bardzo skromna i piękna dziewczyna, w tej suknie wyglądała zjawiskowo – mówi Janina Wawrzynek i dodaje: – Niemiecką i polską prasę szybko obiegło zdjęcie ze ślubu, na którym Aneta jest w naszej sukni. Po tym wydarzeniu sporo dziewczyn pyta właśnie o ten model, chociaż kiedy przychodzą do salonu, ich uwagę przyciągają także inne suknie – śmieje się właścicielka Gracji. Szeroki wybór Rzeczywiście w Gracji wybór modeli jest ogromny. Właścicielka przywiązuje szczególną uwagę do tego, żeby przyszła panna młoda znalazła suknię idealną, o jakiej marzyła, doskonale pasującą do sylwetki, wygodną i piękną. Wszystkie te oczekiwania są możliwe do spełnienia dzięki temu, że salon współpracuje z różnymi producentami, nie ograniczając się do jednej marki. – Każdy producent szyje nieco inaczej, a naszym zadaniem jest tak
54
ul. 3 Maja 37, 43-300 Bielsko-Biała e-mail: gracja@swiatsukien.com telefon: 507 665 249 godziny otwarcia: pon.-pt. 10.00-18.00, sob. 10.00-14.00 Prosimy o kontakt telefoniczny w celu umówienia terminu mierzenia
dobrać sukienkę, żeby panna młoda przez te kilkanaście godzin czuła się wyjątkowo, ale też komfortowo. Oczy wszystkich gości skierowane będą przecież na nią, więc każdy dyskomfort, źle układający się materiał będą natychmiast widoczne. Naszym zadaniem jest to wyeliminować. Dla mnie największą radością jest widzieć szczęście w oczach zadowolonej klientki. Niejeden raz zdarza się, że siedzimy po nocach, dopasowując suknię do sylwetki, aby było perfekcyjnie. W tej branży nie można powiedzieć, że zadowolone klientki do nas wracają, ale często przyprowadzają swoje koleżanki czy kuzynki, oczarowane tym, jak panna młoda wyglądała na swoim ślubie. Na wybiegu i na scenie Salon Gracja bierze udział w licznych pokazach mody, wyborach miss i wydarzeniach. Od wielu lat jest stałym partnerem Charytatywnego Pokazu Mody Ludzi Wielkiego Serca, z którego dochód przeznaczony jest na wspieranie domu dziecka i bielskiego hospicjum. Organizatorka pokazu, Lucyna Grabowska – właścicielka Grabowska Models, często sięga po modele sukien z Gracji podczas organizowanych przez siebie wydarzeń, bo jak twierdzi, są to zawsze najpiękniejsze suknie, a dziewczyny występujące w nich otacza taki blask, że na scenie i widowni od razu jest święto. To właśnie w sukni z Gracji wystąpiła Klaudia Matlak na wyborach Mrs World w Chinach, a Katarzyna Kwaśny z Jasienicy znalazła się w gronie najpiękniejszych w konkursie Bride of the World 2014, występując również w sukni z salonu Gracja. Suknie z Gracji pokazywane były także w programach Dzień Dobry TVN oraz w Pytaniu na Śniadanie. Każda panna młoda jest wyjątkowa Janina Wawrzynek stworzyła miejsce wyjątkowe i przyjazne przyszłym pannom młodym. Mogą one dokonać wyboru w towarzystwie mamy czy koleżanek, nie spiesząc się i przymierzając wszystkie suknie, jakie wpadną im w oko. Są dziewczyny od razu zdecydowane na konkretny model, przychodzące do salonu z przemyślaną wizją siebie. Ale są
55
CZAS NA ŚLUB
i takie, które wymagają wsparcia, porady, ocenienia fachowym okiem, w czym wyglądałaby najlepiej. Przy pysznej kawie i ciastku obsługa salonu wnika w potrzeby panny młodej i stara się zaproponować najlepszy dla niej model. – Naszym celem nie jest ilość, ale jakość. Do każdej panny młodej podchodzimy indywidualnie, nie narzucając jej jedynej słusznej wizji, lecz starając się poznać ją na tyle, żeby zrozumieć, w jakim stylu czuje się najlepiej, jaki będzie charakter i otoczenie przyjęcia weselnego, jak sama siebie widzi. Tworzymy miejsce ciepłe i autentyczne, bo rozumiemy, jak ważne dla dziewczyny jest, aby wyglądać w tym dniu najpiękniej na świecie. A klientki są przecież bardzo różne, czasem zdarzają się defekty urody, które wraz z naszą krawcową staramy się ukryć lub poprawić. Często zdarza się, że dziewczyna nawet nie ma pojęcia, że odpowiednim krojem czy umiejscowieniem dekoracji można zniwelować mankament, z którym zmaga się ona od lat. Myślimy nawet o uruchomieniu usługi dojazdu do klientek niepełnosprawnych, przecież one też chcą wyglądać wyjątkowo, więc dlaczego mamy im nie pomóc w uzyskaniu odpowiedniej oprawy tego pięknego dnia? – mówi Janina Wawrzynek.
się aktualnymi trendami, przychodzą do salonu, mając sprecyzowane oczekiwania. Dzięki temu, jadąc na targi ślubne do Niemiec czy Włoch, Janina Wawrzynek doskonale wie, jakich modeli szukać i czego oczekują przyszłe panny młode, które są przecież także w różnym wieku. Dlatego w Gracji można znaleźć również suknie dla pań dojrzałych czy pań od rozmiaru 34 wzwyż. A jakie trendy modne są ostatnio? Właścicielka Gracji wymienia przynajmniej kilka z nich. Od kilku lat najwyższą pozycję zajmują koronki, a najgorętszy trend to ten przypominający technikę tatuażu: cienki, niemal przezroczysty tiul, na który naszyte są dosyć luźno koronkowe wzory. To propozycja dla pań chcących pokazać nieco więcej ciała, które zmysłowo prześwituje przez materiał. Konsekwentnie od kilku lat
Spełniać marzenia Niezależnie od tego, w jakiej sukni wystąpi przyszła panna młoda, finał poszukiwań idealnego modelu ma być ten sam: zadowolona klientka. Jest to dla Janiny Wawrzynek najważniejszy cel. Pani Janina już od młodych lat, kiedy jej siostra prowadziła zakład krawiecki szyjący suknie ślubne, zachwycona była otoczką, jaka towarzyszy wyborowi tej najważniejszej w życiu kreacji. Pomimo że jest dietetyczką i kilka lat mieszkała w Niemczech, myśl o własnym salonie sukien ślubnych jej nie opuszczała. Zrealizowała swoje marzenie po powrocie do Polski, zamieszkując w Bielsku-Białej. Teraz pomaga spełniać innym marzenia o wyjątkowej i pięknej sukni ślubnej.
artykuł sponsorowany
Najnowsze trendy Właścicielka salonu stale śledzi trendy, jakie pojawiają się w modzie ślubnej. Prowadząc salon od wielu lat, wie, że najlepiej sprawdza się po prostu słuchanie klientek. Dziewczyny, które rok, dwa lata przed ślubem zaczynają interesować
obowiązują efektowne i bogato zdobione suknie ślubne, sprawdzające się podczas dużych wesel w reprezentacyjnych wnętrzach. Coraz bardziej rozpowszechniony jest styl boho, dedykowany osobom urządzającym ślub i wesele w duchu slow. Są to sukienki zwiewne, dziewczęce, naturalne i przywodzące na myśl rusałki. Najgorętszy trend ostatnich miesięcy to sukienki, do których wkrada się kolor. Już nie jest to delikatne écru, ale często pudrowy róż, brzoskwiniowy albo odcień cappuccino, ukryty pod delikatnym tiulem. Dla pań szukających czegoś naprawdę sexy przeznaczone są sukienki z głębokim dekoltem, odsłoniętymi plecami albo… dwuczęściowe, dzięki którym można pokazać na przykład odsłonięty brzuch.
56
Pół roku przed ślubem...
...czyli kosmetyczny poradnik dla przyszłej panny młodej
2 miesiące przed ślubem
Z
myślą o przyszłych pannach młodych opracowaliśmy plan działań związany z kreowaniem wizerunku. Pomoże on komfortowo przejść wszystkie etapy przygotowań do ślubu, a na koniec – olśnić efektem. Zgodnie z nim, zadbamy o kondycję Twojego ciała i skóry oraz o... spokój ducha.
6 MIESIĘCY PRZED ŚLUBEM
Zapraszamy na bezpłatne konsultacje z kosmetologiem – sprawdzimy, w jakiej kondycji jest Twoja skóra. Rozpoczęcie pielęgnacji 6 miesięcy przed ślubem gwarantuje, że Twoja skóra będzie zdrowa, dotleniona i promienna, co dodatkowo pozytywnie wpłynie na jakość i trwałość ślubnego makijażu. Podczas konsultacji ułożymy indywidualny program pielęgnacyjny, uwzględniając potrzeby Twojej skóry i możliwości Twojego budżetu. Dobierzemy także preparaty do pielęgnacji domowej. Umów się też na zabiegi modelujące i poprawiające wygląd Twojego ciała. Nie wszystkie niedoskonałości możemy zakamuflować w dniu ślubu, zwykle potrzeba więcej czasu.
W zależności od pory roku, Twojej karnacji i budżetu, doradzimy Ci optymalną formę opalania. Do wyboru masz: opalanie naturalne, natryskowe lub samoopalacz (w salonach dostępne sa bezzapachowe preparaty niepozostawiające smug). Teraz jest też odpowiedni czas, aby zadbać o oprawę oczu. Co możemy zrobić dla Ciebie? Stylizację brwi, stymulację wzrostu rzęs. Poradzimy sobie nawet z problemem opuchniętych czy zasinionych oczu. Coś bardzo przeszkadza Ci w Twoim wyglądzie? Lwia zmarszczka, kurze łapki, bruzdy wokół ust? Zaprosiliśmy do współpracy cenionych w branży lekarzy medycyny estetycznej – jeśli zechcesz, skontaktujemy Cię z ekpertem. Około 2 miesięcy przed ślubem pomyśl też o depilacji laserowej, pastą cukrową lub woskiem. Sprawdzimy, która z metod jest dla Ciebie najlepsza, aby cieszyć się gładkim ciałem.
Miesiąc przed ślubem
Jesteś już kilka miesięcy pod opieką specjalistów Studia Paula Body & Soul, Twoja skóra nabrała blasku! Najwyższy czas, aby umówić się na próbną fryzurę i makijaż.
Tydzień przed ślubem
Pora na umówioną wcześniej depilację woskiem lub pastą cukrową, czas też na stylizację oka – hennę brwi i rzęs. Cały czas pielęgnujemy Twoją skórę odpowiednimi preparatami.
Dzień przed ślubem
To czas dla Ciebie, pomyśl o relaksującym masażu z peelingiem, który ukoi Twoje zmysły, odpręży ciało, nada mu jedwabistą gładność. Czas na umówiony wcześniej manicure i pedicure oraz na nawilżające zabiegi na twarz, szyję i dekolt. Wszystkie zabiegi na bazie wypróbowanych wcześniej kosmetyków, żadnych eksperymentów w tym dniu!
Dzień ślubu
Weź orzeźwiający prysznic, zjedz lekkie śniadanie. Umyj twarz letnią, potem zimną wodą. Zaaplikuj krem na dzień. Nie rób makijażu. Najpierw udaj się do fryzjera, a następnie na umówiony wcześniej makijaż. Ubierz suknię ślubną i ruszaj w tę podróż!
Studio Paula – Body & Soul ul. Zielona 6, 43-300 Bielsko-Biała tel. kom. 604 355 641, e-mail:kosmetyka@studiopaula.pl www. studiopaula.pl
4 miesiące przed ślubem
Zacznij dbać o swoje dłonie i stopy. W przypadku wizyty w Emilli Smart by
57
artykuł sponsorowany
Studio Paula, dajemy gwarancję, że Twoje dłonie i stopy będą nawilżone i miękkie w dotyku. Zacznij stosować pasty wybielające do zębów lub umów się na wizytę u stomatologa na zabieg wybielania. Nie zapomnij cały czas ćwiczyć i dobrze się odżywiać.
Paulina Matuszewska kosmetolog i makijażystka z kilkunastoletnim doświadczeniem, właścicielka Studio Paula Body & Soul oraz Emilli Smart by Studio Paula.
ZDROWIE I URODA
Niezwykłe miejsce
Rozmowa z Pawłem Szczerbowskim – właścicielem Instytutu Kosmetyki i Medycyny Estetycznej Lili w Kętach
Jak facet odnalazł się w świecie bądź co bądź kobiecym? Tu bardzo pomógł mi team Lili. Fantastyczne kosmetolożki, fryzjerki, recepcjonistki – mądre, ambitne, dbające bardzo o Lili i klientów. Bez nich byłoby to niemożliwe, bo mogą być piękne wnętrza, najlepszy sprzęt na świecie – i to wszystko mamy, ale czynnik ludzki musi być na szóstkę z plusem, bo to on tworzy atmosferę Lili. Mój świat to Dorian, fitness, sport, ale przyznam, że instytut stał się moim oczkiem w głowie, bo wiem, że stworzyłem miejsce niezwykłe – bezpieczne, profesjonalne, wyłącznie z aparaturą medyczną i z fantastycznymi fachowcami na pokładzie.
Instytut Kosmetyki i Medycyny Estetycznej Lili ul Kościuszki 14, 32-650 Kęty (Galeria Handlowa Park Kościuszki) tel. +48 884 069 523 kontakt@instytut-lili.pl www.instytut-lili.pl
Dlaczego akurat w Kętach? Uwielbiam tę społeczność, panujący tu spokój, atmosferę. Jeśli głęboko wierzy się w to, co się robi, ma się obok siebie zaufanych ludzi i konsekwentnie dąży się do celu, to każde miejsce jest dobre. A ja wierzę w Lili na 110%. Najważniejszy jest klient – człowiek. Jeśli jakość świadczonych usług spełni jego oczekiwania, to będzie w stanie nawet z drugiego końca Polski przyjechać, ba, nawet z innego kraju – bo takich klientów też mamy. Poza tym Kęty są naprawdę fantastycznie usytuowane, w niewielkiej odległości są Bielsko-Biała, Oświęcim, Wadowice, Andrychów.
58
Jakie zatem plany na przyszłość? Na pewno inwestycje – w sprzęt, najnowsze technologie na świecie, w kadrę – mój zespół chce się rozwijać,więc ja chcę mu zapewnić takie możliwości. Na pewno rozszerzymy gamę zabiegów. Najważniejsze są szczęście i radość naszych klientów, nie pieniądz, bo o niego się nie martwię, gdyż jest naturalną konsekwencją działań, którym towarzyszą pasja, wkład serca i energia pozytywnych ludzi. Wierzę głęboko w karmę i wiem, że dobro wraca ze zdwojoną siłą. W planach mam otworzenie restauracji, ewentualnie kawiarni, gdzie między innymi będą serwowane pyszne wypieki mojej ukochanej żony, których obecnie można skosztować, czekając na zabieg w Lili, a na pewno kompleks fitness & wellness, gdzie klient będzie dopieszczony na każdej płaszczyźnie. A prywatnie planuję pozostać skromnym, pewnym swoich mocnych stron, uśmiechniętym do życia i ludzi, dumnym ze swoich bliskich człowiekiem z pasją.
artykuł sponsorowany
Panie Pawle, skąd u mężczyzny pomysł na Instytut Lili? Od wielu lat zajmuję się zawodowo dbaniem o ciało, zdrowiem, sportem. Jako właściciel klubu fitness Dorian, którego członkiniami są w 60% kobiety, chciałem pójść o krok dalej i stworzyć miejsce, gdzie klienci w pięknych wnętrzach będą mogli w bezpieczny i skuteczny sposób o siebie zadbać, gdzie każdy będzie otoczony opieką, doradztwem zaufanych ekspertów i będzie czuć się swobodnie. Klub fitness stworzyłem z myślą o swoim synku Dorianie, a instytut został stworzony dla mojej córeczki Lilianki – stąd Lili. Te dwa miejsca bardzo kocham i cieszę się, że udało mi się je stworzyć dla rodziny i w nawiązaniu do niej, bo jest to dla mnie największa wartość.
Fakty i mity na temat manicure’u tytanowego Justyna Dunat szkoleniowiec i kosmetyczka V&K Cosmetic Bielsko-Biała, wyłącznego dystrybutora SNS Manicure Tytanowy.
Manicure tytanowy zrewolucjonizował polski rynek kosmetyczny. Cechuje go ogromna trwałość oraz to, że nie niszczy płytki paznokcia, lecz ją odżywia. Czy kobiety wreszcie znalazły sposób na zdrowy i tytanowej trwałości manicure? Fakty i mity na jego temat bierzemy pod lupę wspólnie z Justyną Dunat, ekspertką marki V&K Cosmetic z Bielska-Białej, jedynego w Polsce dystrybutora tytanowych produktów SNS.
Manicure tytanowy aplikuje się bez użycia lampy UV i LED oraz pędzli – PRAWDA Produkty do manicure’u tytanowego aplikowane są poprzez nałożenie witaminowej bazy oraz zanurzenie paznokcia w pudrze. Następnie aplikujemy preparat wysuszający, który błyskawicznie utwardza manicure. Tak przygotowany jest mocny i odporny na uderzenia, a całość utrzymuje się na paznokciach aż do kilku tygodni. Absolutnie nie używa się w tym celu lamp UV ani LED, co powoduje, że płytka pozostaje zdrowsza, a aplikacja jest dużo szybsza. Efekt, jaki możemy uzyskać, to cieńsze i wyprofilowane w bardzo naturalny sposób paznokcie.
Manicure tytanowy odżywia i wzmacnia paznokcie – PRAWDA
Manicure tytanowy polecany jest paniom, które poszukują zdrowej metody stylizacji, bez konieczności rezygnacji z trwałości. W pudrach SNS znajduje się sproszkowany minerał - dwutlenek tytanu, składnik stosowany m.in. w produkcji kosmetyków mineralnych. Ponadto w pudrach znajdują się substancje antyseptyczne i dezynfekujące, stosowane w kosmetykach przeciwtrądzikowych i antybakteryjnych, co sprawia, że produkty są bezpieczne i możemy je bezpośrednio nakładać na paznokcie oraz mogą mieć kontakt ze skórą. Z kolei w produktach płynnych znaj-
dziemy witaminę E i wapń, w oliwce do skórek witaminy A,E,B5,D3, które odżywiają i wzmacniają płytkę.
Manicure tytanowy usuwa się tylko przy pomocy acetonu – FAŁSZ Stylistki mogą wykonać korektę paznokci za pomocą frezarki, co polega na ściągnięciu koloru lub french manicure’u do warstwy budującej i aplikacji nowych warstw. Drugą metodą jest ściągnięcie za pomocą acetonu, ale z dodatkiem odżywczej, witaminowej oliwki. Miseczkę z acetonem i oliwką ogrzewa się w ciepłej wodzie, dzięki czemu usunięcie produktu trwa dosłownie pięć minut, a oliwka w tym czasie odżywia płytkę i dodatkowo nawilża skórki.
Manicure tytanowy uniemożliwia przedłużanie paznokci i zdobienia – FAŁSZ W 2017 roku w manicure stawiamy na trwałość i zdrowie – wszystkie te cechy łączą w sobie coraz popularniejsze tytany. Aplikując manicure tytanowy, możemy z powodzeniem
59
przedłużać paznokcie na szablonie bez użycia lampy UV czy LED, a przedłużenie wygląda bardzo naturalnie. Paznokcie można ozdabiać m.in. za pomocą farbek oraz zatapiania różnego rodzaju ozdób. Wykorzystując pudry, możemy uzyskać popularny efekt ombre czy „sweterek”.
Manicure tytanowy polecany jest paniom z „trudną” i zniszczoną płytką paznokcia – PRAWDA Manicure tytanowy jest przede wszystkim polecany osobom o płytce paznokcia, na której żadna metoda stylizacji nie przynosi trwałego efektu. Odżywia paznokcie i utrzymuje się do czterech tygodni bez odprysków i zarysowań. Ponadto polecany jest paniom, którym zależy na naturalnym efekcie i poszukują zdrowej metody stylizacji bez konieczności rezygnacji z trwałości, jaką daje nam np. akryl i inne metody z zastosowaniem lamp. Biuro Prasowe V&K Cosmetic Natalia Czyrny marketing@vkcosmetic.pl tel. 787-619-758
ZDROWIE I URODA
Majówkę czas zacząć ALDONA CIWIS-LEPIARCZYK mgr farmacji, kosmetolog z 20-letnim doświadczeniem. Prowadzi firmę EstetikLaser. ul. Cechowa 27, 43-300 Bielsko-Biała, tel. 730 077 006 e-mail: biuro@estetiklaser.com, www.estetiklaser.com
Sezon majówkowy to pora spotkań towarzyskich, imprez plenerowych, wspólnych wypadów za miasto. Pierwsze promyki słońca, intensywne w swoim działaniu, pozwalają nam zrzucić wierzchnie warstwy i odsłonić trochę ciała. Obok słomkowego kapelusza lub czapki z daszkiem nie powinno nam zabraknąć przeciwsłonecznych okularów. Promienie UV nie tylko oddziałują na naszą skórę, ale również nie są obojętne naszym oczom. Nieodzowny element garderoby tegorocznego sezonu letniego to krótkie topy i minispódniczki. Nasze przygotowania do wspaniałej formy trwają już od dawna. Zadbana po zimie twarz, wymodelowana sylwetka, usprawniony metabolizm – to efekty naszej przemiany. A pozytywny nastrój wiosną to wynik endorfin, które nasz organizm pod wpływem słońca wydzielać będzie intensywniej.
Będziemy jeszcze bardziej zmotywowani do aktywności ruchowej. Fizyczne odreagowanie stresów powoduje lepszą koncentrację i dodaje energii do dalszej pracy. Co jednak najważniejsze, przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej. Odpowiednia dieta i picie dużych ilości wody niegazowanej to jedna z podstaw, jeżeli chcemy poczuć się lżej i sprawniej. Warto pamiętać o warzywach i owocach, a zapomnieć o cukrze. Cenne będą z pewnością dania zawierające dużo protein (ryby, chude mięso). Właściwa dieta wpływa również na kolor, jędrność oraz gładkość naszego naskórka. Blada skóra jest wynikiem braku witamin, więc aby nadać jej odpowiedni koloryt, warto pić świeżo zrobione soki, najlepiej z marchewki. Gdy żyjemy w ciągłym napięciu, nasz organizm produkuje hormon stresu – kortyzol. Powoduje on odkładanie się tkanki tłuszczowej w okolicy
60
talii. Dlatego trzeba znaleźć czas na odprężenie się. Nawet półgodzinny masaż poprawia krążenie i skutecznie relaksuje całe ciało. Specjalne gąbki, rękawice, peelingi pomogą uelastycznić skórę. Naprzemienny prysznic (raz ciepła, raz zimna woda) świetnie napina ciało. Sucha skóra jest natomiast bardziej podatna na podrażnienia, infekcje wirusowe, bakterie czy powstawanie cellulitu. Dlatego prawidłowe jej nawilżenie jest podstawą zdrowego wyglądu. Gdy zadbamy o ciało, kropką nad i będzie jego depilacja. Wiele sposobów jest dziś dostępnych, od golarki zaczynając, na bardzo profesjonalnych zabiegach z trwałym efektem kończąc. Najnowsza laserowa technologia pozwala na rozprawienie się z niechcianymi włoskami nawet w porze letniej. Laser Vectus jest właśnie tym urządzeniem, które potrafi w ostatnim momencie spełnić marzenie o udanym rozpoczęciu sezonu majówkowego.
PROMOCJA
61
ZDROWIE I URODA
Geny a trądzik Tekst: dr n. med. Dorota Musiał Kierownik Działu Badań Genetycznych Laboratorium Genetyczne EUROIMMUN DNA
Przyczyny powstawania trądziku są złożone i wieloczynnikowe. Zasadniczą rolę przypisuje się zaburzeniom hormonalnym powodującym nadmierną pracę gruczołów łojowych, nieprawidłowemu rogowaceniu okołomieszkowemu i stanom zapalnym wywoływanym przez bakterię Propionibacterium acnes.
Geny, a środowisko? Dziedziczne tło choroby potwierdzają badania bliźniąt. Wynika z tych badań, że nasilenie zmian skórnych tylko w 19% spowodowane jest oddziaływaniem różnych czynników środowiskowych, a w aż 81% zależy od uwarunkowań genetycznych. W szczególności wydzielanie sebum wydaje się znajdować pod kontrolą genetyczną, podczas gdy rozwój objawów klinicznych modyfikują aspekty środowiskowe. Nie zidentyfikowano jednego „genu trądziku”. Ze względu na wielopłaszczyznowy charakter choroby w jej rozwój zaangażowanych może być kilka genów i występujących w nich mutacji. Poza zmianami w genach (mutacje, polimorfizmy) również zaburzenia liczby chromosomów mają wpływ na częstsze występowanie trądziku u chłopców i mężczyzn, np. u posiadających dodatkowy chromosom Y.
Zaburzenia wchłaniania witamin a trądzik Podstawą leczenia trądziku są antybiotyki, sterydy i kuracja hormonalna. Jako kurację pomocniczą stosuje się określone witaminy. Wydaje się, że terapeutyczna rola witamin w schorzeniach skórnych jest bagatelizowana. Najnowsze dane literaturowe donoszą, że właściwy dobór witamin (w diecie, suplementacji, a także w kosmetykach) jest skuteczną terapią zmian trądzikowych w nawet 90% przypadków. To witaminy A, C i B6 znacząco wpływają na kondycję naszej skóry. By mogły w 100% spełniać dobroczynne funkcje, muszą być prawidłowo wchła-
niane i przyswajane przez organizm. O tym, jak przebiegają ich przemiany i wchłanianie w naszym organizmie, można dowiedzieć się z analizy genów BMCO1, SLC23A1 i NBPF3.
DR TATIANA PRUHŁO-MOTOSZKO Absolwentka studiów medycznych na Uniwerystecie Wrocławskim, od 2003 roku zajmująca się medycyną estetyczną. W 2003 roku ukończyła specjalizację z kosmetologii lekarskiej, a od 2012 roku jest specjalistą medycyny przeciwstarzeniowej. Właścicielka Instytutu Medycyny Estetycznej i Przeciwstarzeniowej IDEALLIST.
Witamina A Posiadanie niekorzystnego wariantu genu BMCO1 nie skazuje nas jednak na zawsze na fatalną kondycję skóry, trądzik i szybsze starzenie się. Wiedza o naturalnych predyspozycjach genetycznych pozwala opracować spersonalizowaną dietę uzupełniającą niedobory w postaci np. aktywnej formy witaminy A z bogatej w nią żywności bądź z suplementów, wcześniej skonsultowaną ze specjalistą. Witaminę A w takich przypadkach trzeba również dostarczać w kosmetykach i codziennej pielęgnacji, w terapii trądziku stosować zaś izotretioninę (forma witaminy A), która swoim działaniem normalizuje pracę gruczołów łojowych, ograniczając wydzielanie sebum nawet do 30%. Ponadto łagodzi stany zapalne w przebiegu trądziku, zapobiega powstawaniu blizn potrądzikowych, oddziałuje na odnowę komórek skóry i ogranicza rozwój bakterii Propionibacterium acnes.
W genie BMCO1 mogą występować jedna lub dwie mutacje (zmiany w sekwencji DNA tego genu) upośledzające jego funkcje. Osoby z takim obciążeniem genetycznym mają istotnie obniżoną wydajność przemiany beta-karotenu do witaminy A i są narażone na jej niedobory. Takie wrodzone zaburzenie przemian i wchłaniania witaminy A przyczynia się do: – stymulacji fotostarzenia się skóry przy jej ekspozycji na słońce: zintensyfikowane pojawianie się zmarszczek, chropowatość skóry, zażółcenie, plamy i przebarwienia, – obniżonej syntezy kolagenu i jego przyśpieszonej degradacji, tj. osłabienia elastyczności skóry i wcześniejszego pojawiania się zmarszczek, – pogorszenia kondycji skóry, jej grubości i wytrzymałości na urazy, zdolności do gojenia się ran, – zwiększonej podatności na trądzik oraz słabszej odpowiedzi na leczenie zmian chorobowych. Gen
BMCO1
NBPF3
SLC23A1
Witamina A
B6
C
Obszar wpływu
ochrona przed wolnymi rodnikami i fotostarzeniem zdolność do syntezy i stabilności kolagenu skłonność do trądziku podatność na łojotokowe zapalenie skóry kondycja włosów
ochrona przed wolnymi rodnikami i fotostarzeniem zdolność do syntezy i stabilności kolagenu podatność na trądzik kondycja zębów i dziąseł
fotostarzenie się skóry zdolność do syntezy kolagenu podatność na trądzik przemiana beta-karotenu do retinolu odpowiednia kondycja i regeneracja skóry praca gruczołów łojowych
62
Witamina C Mutacja genu transportera witaminy C – SLC23A1 prowadzi do zaburzenia wydajności transportu i dystrybucji witaminy C w organizmie. Osoby z problematycznym wariantem tego genu są narażone na niedobór witaminy C, którego konsekwencją są: – obniżona ochrona przed wolnymi rodnikami, co skutkuje przyśpieszeniem starzenia się skóry, – zaburzona synteza kolagenu i L-karnityny, istotnych dla utrzymania jędrności i integralności naczyń krwionośnych i skóry, – przyśpieszone starzenie się skóry: pojawianie się zmarszczek i ich szybsze pogłębianie się, – nasilenie objawów trądziku, – wzrost aktywności próchnicy, podwyższone ryzyko stanów zapalnych dziąseł i paradontozy. Osoby z wrodzonym deficytem witaminy C mogą przeciwdziałać niepożądanym skutkom poprzez: – wzbogacenie diety w produkty naturalnie zawierające tę witaminę w dużych ilościach, – dodatkową suplementację, – stosowanie kosmetyków zawierających w składzie witaminę C lub jej
bardziej stabilne pochodne. Udowodniono, że trądzik można skutecznie leczyć za pomocą pochodnych witaminy C, np. soli sodowej fosforanu askorbylu (SAP).
Witamina B6 Niekorzystna zmiana w genie NBPF3 prowadzi do naturalnie obniżonego poziomu witaminy B6 w organizmie. Skutki takiego stanu to: – pogorszenie kondycji włosów i ich wypadanie, – podwyższona skłonność do łojotokowego zapalenia skóry, – zwiększone ryzyko rozwoju trądziku, – zaburzenie syntezy kolagenu i elastyny, – utrata spójności skóry i przyśpieszenie starzenia. Działania prewencyjne w tym przypadku to urozmaicenie diety w produkty bogate w witaminę B6 i poprawiające jej wchłanianie, a także stosowanie szamponów zawierających w swoim składzie witaminę B6. Należy przy tym pamiętać, że zwiększona ekspozycja na słońce przyczynia się do degradacji witaminy B6 w skórze. Natomiast nadmier-
63
na suplementacja może przyczynić się do nasilenia zmian trądzikowych. Najlepiej ustalić zindywidualizowany program żywieniowy ze specjalistą. Podsumowanie W artykule opisano tylko wybrane geny oraz ich znaczenie w rozwoju trądziku, procesach starzenia i osłabiania kondycji skóry. Dynamiczny rozwój wiedzy o uwarunkowaniach genetycznych i zwiększenie dostępności tego typu badań umożliwiają nam świadome dbanie o zdrowie i urodę, a także skuteczniejsze leczenie schorzeń skórnych, takich jak dokuczliwy trądzik. Osoby zainteresowane tego rodzaju badaniami zapraszamy do kontaktu z realizującym je laboratorium EUROIMMUN DNA i jego partnerami. W Bielsku-Białej serdecznie polecamy Instytut Medycyny Estetycznej i Przeciwstarzeniowej Ideallist, który kompleksowo zadba o Państwa potrzeby w tym zakresie.
tel. 22 497 27 14, tel. 792 713 002 ul. Pięciu Stawów 4/1, 43-300 Bielsko-Biała kontakt@ideallist.pl www.ideallist.pl
ZDROWIE I URODA
O PSYCHOTERAPII SŁÓW KILKA… Tekst: Agnieszka Korbel Psychoterapetka, pedagożka, prezes Stowarzyszenia „Wzrastaj”. Prowadzi Gabinet Psychoterapii w Bielsku-Białej, ul. Podcienie 2, tel. 507 432 337. www.terapiabielsko.eu Foto: © Matthew Henry / Unsplash
Pacjenci często nie wiedzą, do którego specjalisty się udać, mylą psychiatrę z psychoterapeutą czy psychologiem. Agnieszka Korbel – psychoterapeutka w bielskim Gabinecie Psychoterapii „Brama”, pedagog i prezes Stowarzyszenia „Wzrastaj” – spróbuje rozwiać te wątpliwości, odpowiadając na pytania, jakie trafiają do naszej redakcji.
64
Na czym polega praca psychoterapeuty? Czym różni się on od psychologa, psychiatry? To, co łączy te trzy zawody, to świadczenie pomocy psychologicznej. Jednak psychiatra to lekarz, który często korzysta w pracy z farmakoterapii, pacjenci odwiedzają go rzadziej, z reguły wtedy, gdy potrzebują kolejnej recepty. Psychiatra może podczas tych wizyt udzielać porad psychologicznych. Psycholog to osoba, która ukończyła studia psychologiczne, może udzielać porad, może, używając testów psychologicznych, diagnozować klientów. Jednak nie każdy psycholog czy psychiatra jest psychoterapeutą. Aby nim zostać, trzeba ukończyć podyplomowy kurs trwający około czterech lat. Z reguły na kurs psychoterapii przyjmowane są osoby, które ukończyły medycynę, psychologię lub pedagogikę. Dodatkowo każdy szanujący siebie i swoich pacjentów psychoterapeuta powinien przynajmniej okresowo superwizować swoją pracę, czyli mówiąc bardzo ogólnie: konsultować się z innym, bardziej doświadczonym psychoterapeutą posiadającym status superwizora.
Co w zasadzie dzieje się na psychoterapii? Trudno to określić w paru słowach, tym bardziej że istnieje bardzo wiele nurtów i metod psychoterapii. W podejściu psychodynamicznym leczy się rozmową – istotą współpracy między pacjentem a terapeutą jest to, co dzieje się między nimi w relacji. Podejście to zakłada, że wiele obecnych trudności naszych
klientów wynika z podświadomości, czyli nieświadomie żywionych przekonań, postaw i używanych automatycznie mechanizmów, które są do zaobserwowania także w relacji terapeutycznej. Jeśli te treści nie są poddane refleksji i przepracowaniu, często komplikują życie, unieszczęśliwiają i uniemożliwiają zmianę – ostatecznie nie jesteśmy w stanie zmienić czegoś, o czym sami nie wiemy. Niektórzy terapeuci, np. z nurtu psychoterapii poznawczej, skupiają się głównie na błędach w naszym sposobie myślenia. Jeszcze inni terapeuci wpływają na psychikę, pracując z blokadami w ciele. Każdy z różnorodnych kierunków psychoterapii opracował własne metody i techniki, więc terapia może bardzo różnie wyglądać. Spora część terapeutów próbuje w swojej pracy łączyć, integrować różne założenia i metody pracy w zależności od problematyki i charakteru osoby zgłaszającej się.
A co tak naprawdę pomaga? Jakie czynniki wpływają na zmianę u osób zgłaszających się? Jest wiele takich czynników. Na pewno ważne jest tzw. przymierze terapeutyczne, którego siła zależy od relacji między pacjentem a psychoterapeutą. Często terapeuta staje się osobą, którą pacjent obdarza dużym zaufaniem, będąc wobec niego szczerym bardziej niż z najbliższymi osobami. Zaufanie i szczerość bardzo ułatwiają proces terapeutyczny. Ważny jest też tzw. wgląd, czyli np. uświadomienie sobie źródeł problemów, obron, jakie stosujemy, by chronić się przed cierpieniem, oraz uświadomienie
65
sobie naszego sposobu budowania relacji ze światem, innymi ludźmi lub z samymi sobą. Psychoterapia umożliwia też odreagowanie, nabycie nowych umiejętności i korektywnych doświadczeń.
Psychoterapia pomaga mniej czy bardziej niż farmakoterapia? Badania laureata nagrody Nobla – Erica Kandela, wykazały, że nie ma zasadniczej różnicy w mechanizmie działania środków psychotropowych i psychoterapii, punktem uchwytu zawsze są synapsy neuronów. Mówiąc prościej: dzięki psychoterapii i związanej z nią zmianie w podejściu do życia możemy wpłynąć na swój mózg, nastrój, swoje samopoczucie. Nie jestem jednak wrogiem farmakoterapii. W niektórych przypadkach korzystanie z niej jest po prostu konieczne. Czasami potrzebne jest łączenie psychoterapii i farmakoterapii. Są jednak osoby, dla których zdecydowanie bardziej korzystna jest psychoterapia. Część tych osób latami korzysta z tabletek uspokajających, jednak te tabletki, podobnie jak tabletki przeciwbólowe, nie mają mocy rozwiązywania problemu u źródła, a jedynie uśmierzają dolegliwości. Szybkie sięganie po tabletki zamiast prób rozwiązania problemów powoduje, że problemy narastają. Bardzo często chcemy iść na łatwiznę, nie doceniając swoich własnych możliwości. Wolimy się znieczulić lub czujemy się za słabi, za głupi. Czasami traktujemy siebie, jakbyśmy byli z betonu – stali i niezmienni. Podczas psychoterapii jestem świadkiem naprawdę dużych zmian, które napawają mnie sporym optymizmem.
ZDROWIE I URODA
Na pomoc rodzicom autystycznych dzieci Tekst: Ryszard Bryzek
Wieść o tym, że Twoje dziecko ma autyzm, przeważnie uderza jak grom z jasnego nieba. Świadomości, że już nigdy nie będzie jak dawniej, towarzyszą nierzadko rozpacz, ból, może nawet poczucie bezradności. Wreszcie szukanie wszelkiej dostępnej pomocy. To bardzo trudna droga. Pragnęlibyśmy, aby wiedza i doświadczenie przez nas zdobyte na tej właśnie drodze, którą kroczymy od wielu już lat, służyły również Tobie.
Poradnia Diagnostyczno-Terapeutyczna CONSILIA powstała, aby zapewnić kompleksową i najszerzej pojętą pomoc oraz opiekę dzieciom z całościowymi zaburzeniami rozwoju. Chcemy zaproponować krótszą i łatwiejszą drogę do diagnozy oraz wyboru właściwej terapii, gdyż jako rodzice chłopców z autyzmem doskonale znamy problemy, jakim trzeba stawić czoła w tak trudnych chwilach. Przeszliśmy długą drogę – od rozpaczy po poznaniu bolesnej prawdy, przez poszukiwanie cudownego sposobu uzdrowienia, aż po akceptację, terapię, codzienną pracę… wreszcie radość oraz dumę z postępów i osiągnięć naszych synów. Nasz zespół składa się z doświadczonych terapeutek – psychologa, logopedek, dietetyka, współpracujemy również z lekarzem psychiatrą oraz lekarzem endokrynologiem dziecięcym. Od kwietnia rozpoczynamy zajęcia prowadzone przez wykwalifikowane specjalistki – Trening Umiejętności Społecznych i Metodę Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne. Trening umiejętności społecznych to okazja do kształtowania umiejętności komunikacyjnych, współpracy w grupie,
66
rozwiązywania konfliktów, radzenia sobie z emocjami oraz modyfikowania zachowań w stronę bardziej aprobowanych społecznie. Nazwa metody Ruch Rozwijający wyraża główną jej ideę, tj. posługiwanie się ruchem jako narzędziem wspomagania rozwoju psychoruchowego dziecka. System ćwiczeń w tej metodzie wywodzi się z naturalnych potrzeb dziecka i ma na celu stworzenie okazji do poznawania własnego ciała, usprawniania motoryki, doświadczania poczucia własnej siły i sprawności, a zarazem poznawania własnych możliwości ruchowych.
Poradnia Diagnostyczno-Terapeutyczna CONSILIA ul. Karpacka 113, 43-300 Bielsko- Biała tel. kom. 787 787 377, 787 787 374 www. poradnia-consilia.pl
W Czechowicach jest BOSKO Tekst: Monika Gaj
W Czechowicach-Dziedzicach powstało nowoczesne Centrum Terapeutyczne „Bosko” wraz z Przedszkolem Terapeutyczno-Integracyjnym „Fasolki”.
Centrum Terapeutyczne „Bosko” to nowoczesny ośrodek, w którym oferowana jest systemowa pomoc dla dzieci z zakresu diagnozy, terapii i edukacji. Został stworzony wspólnie z zespołem specjalistów z różnych dziedzin: lekarzy, psychologów, psychoterapeutów, terapeutów z wieloletnim doświadczeniem zdobytym zarówno w wyspecjalizowanych placówkach oświatowych jak i klinicznych. Ośrodek znajduje się w pomieszczeniach przyjaznych dla osób niepełnosprawnych i posiada nowoczesne zaplecze. Jego inicjatorzy kierują się zasadą indywidualnego, a zarazem całościowego spostrzegania problemów zgłaszających się osób. Dzięki wspólnej pracy wielu specjalistów diagnozy i terapie są adekwatnie dopasowane. Najważniejszym celem jest wspieranie i praca z dziećmi i młodzieżą. – W trakcie pracy z dzieckiem bazujemy na jego mocnych stronach, wykorzystujemy metody wzmocnienia pozytywnego, pomagamy odbudować wiarę w siebie i rozwinąć potencjał oraz uczymy nowych umiejętności. Stwarzamy warunki i możliwości do wszechstronnego rozwoju umysłowego, psychicznego, społecznego i emocjonalnego. Rodziców także otaczamy wsparciem, pomagamy im w rozwiązywaniu problemów oraz w pełnieniu roli rodzica. – mówi Dorota Kożuch, dyrektor Ośrodka. W Ośrodku prowadzone są nastepujące terapie: Terapia psychologiczna: konsultacja z psychologiem pozwala określić rodzaj trudności oraz możliwe formy pomocy. Służy poznaniu zgłaszanego problemu z innej perspektywy oraz ustaleniu celu i rodzaju ewentualnego procesu terapeutycznego. Terapia pedagogiczna polega na specjalistycznych działaniach mających na celu niesienie pomocy dzieciom ujawniającym różnego rodzaju nieprawidłowości rozwoju i zachowania. Terapia SI - integracji sensorycznej. Główne zadanie terapii integracji sensorycznej polega na dostarczaniu dziecku, podczas jego aktywności ruchowej, kontrolowanej przez te-
rapeutę ilości bodźców sensorycznych, wywołujących poprawę integracji bodźców docierających do dziecka z otoczenia, jak i jego ciała. Psychoterapia to zbiór metod leczenia względnie trwałych zaburzeń i dysfunkcji psychicznych – przede wszystkim zaburzeń nerwicowych oraz zaburzeń osobowości. Terapia Metodą Tomatisa jest to metoda treningu słuchowego przeprowadzonego za pomocą urządzenia zwanego elektronicznym uchem. Celem terapii jest poprawa zaburzeń głosu i uwagi słuchowej, poprawa koncentracji, uwagi i pamięci, zwiększenie możliwości umysłowych, minimalizacja zaburzeń zachowania, zwiększenie możliwości psycho-fizycznych. A także: muzykoterapia, arteterapia, socjoterapia, terapia logopedyczna, fizjoterapia i doradztwo zawodowe. W Przedszkolu Integracyjnym „Fasolki” działającym przy Centrum Terapeutycznym „Bosko” realizowana jest podstawa programowa zatwierdzona przez MENiS. Przygotowuje dzieci do nauki czytania metodą, „Dobrego Startu” Marty Bogdanowicz i do nauki języka angielskiego poprzez formy zabawowe. Stosowana jest Metoda Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne, której założeniem jest wykorzystanie ruchu do wspomagania rozwoju psychoruchowego dziecka. Kładziony jest nacisk na kształtowanie dobrych relacji i współpracy w grupie, rozwijanie zainteresowania dzieci poprzez dodatkowe formy aktywności takie jak: zajęcia teatralne, rytmika, zajęcia z ceramiki, zabawy naukowo – muzyczne, koncerty, dogoterapię, teatrzyki o tematyce bajkowej, baśniowej i biblijnej.
Bosko C E N T R U M
T E R A P E U T YC ZN E
67
Centrum Terapeutyczne „Bosko” ul. Kasprowicza 48, Czechowice-Dziedzice www.centrum-bosko.pl
KULINARIA
Już w maju wkręć się w świeże lody rzemieślniczo kręcone na bielskim Rynku Szukaj nas na ul. Rynek 17 / Podcienie 2 @czescgelato fb.com/czescgelato
68
Kulinarne wydarzenie maja Jednorożek. Świeże lody rzemieślniczo kręcone
Autorskie receptury Jeśli myślisz, że o lodach wiesz już wszystko i próbowałeś już najlepszych na świecie, to nie kosztowałeś lodów z Jednorożka. Gelateria Jednorożek, nowe miejsce na kulinarnej mapie Bielska-Białej jest wyjątkowe. Produkowane tu, rzemieślniczo, lody, wykonywane są według autorskich receptur. Bartek Wyrzykowski, szef kuchni i współtwórca znanego bistro „Szpilka” oraz Ariel Maślanka, do nie dawna sous-chef w restauracji „Nowy Świat”, rozpoczęli od nauki rzemiosła lodowego u samego źródła, w słynnej Akademii Carpigiani w Bolonii. Dzisiaj jednak lody to przede wszystkim przemysł. Największe targi lodowe świata Sigep w Rimmi są zdominowane przez producentów-gigantów przeróżnych mieszanek, baz, dodatków czy polepszaczy. Chłopcy mówią, że dla nich inspiracją nie było jakieś odkrywcze „jak”, natomiast „jak nie”.
Naturalnie i świeżo Pracowania Ariela i Bartka powstała już na początku zeszłego roku. Odrzucając koncernowe pomysły na współczesne lody postanowili sprawdzić czego mogą dokonać pracując jedynie prostym składnikiem. Nie było to łatwe. Prawie rok zdobywali metodą prób i błędów wiedzę oraz umiejętności, by wyrobić swój unikalny styl. Efekt ich prac został już doceniony przez najlepsze warszawskie i krakowskie restauracje, które traktują lody z Jednorożka jako odkrycie. A teraz w maju Ariel i Bartek zapraszają na bielski Rynek na swoje gelato, które jest przygotowywane na miejscu, codziennie, na oczach klientów. We wnętrzu ich pierwszej lodziarni o uwagę prosi potężny freezer, którego zasada działania jest identyczna, jak maszyn z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. W Jednorożku, tak jak wtedy, o smaku decydują tylko umiejętności oraz jakość używanego składnika. Ambitnie.
69
KULINARIA
WYJĄTKOWO NA CO DZIEŃ Liczne wydarzenia, warsztaty kulinarne, wystawy, zmieniające się menu… Dworek New Restaurant można odkrywać za każdym razem na nowo. Doświadczony Szef Kuchni proponuje zaskakujące rozwiązania, jednak zgodnie z jego koncepcją „im mniej, tym lepiej” – danie musi wyglądać kusząco, tak samo pięknie pachnieć, świetnie smakować i zaspokoić głód. Dlaczego więc nie dać się zauroczyć temu miejscu na co dzień? Tekst: Agnieszka Ściera, foto: Anita Szymańska, arch. Dworek New Restaurant
Dworek New Restaurant kusi pięknymi wnętrzami i smaczną kuchnią. Restauracja składająca się z kilku sal znajduje się w pieczołowicie odrestaurowanym budynku na terenie zabytkowego parku. Dzięki kompilacji sal o różnym charakterze Dworek New Restaurant jest doskonałym miejscem zarówno na codzienny lunch, jak i elegancką kolację. W ciepłe dni można delektować się smakiem dań na rozległym tarasie i chłonąć przyjemną atmosferę tego miejsca. Kiedy aura jest nieco kapryśna, goście chętnie wybierają przeszklone i jasne wnętrze oranżerii. Z kolei dla lubiących podglądać pracę kucharzy przygotowany jest specjalny stolik z widokiem na kuchnię, dzięki któremu można odkryć nieco tajemnych receptur. Systematycznie odbywają się tu wernisaże oraz warsztaty kulinarne dla dzieci i dorosłych. Niech zachętą dla Was będą znakomici goście, którzy odwiedzili to piękne, przepełnione sztuką i smakami miejsce – Andrzej „Piasek” Piaseczny, Paweł i Łukasz Golcowie, Artur Andrus, Maria Koterbska, Anna Guzik-Tylka, Danuta Grechuta, Mikołaj Rej, Olga Bończyk, Zbigniew Wodecki, Włodzimierz Korcz. Regularnie odwiedza to miejsce Robert Makłowicz, z którym można porozmawiać podczas organizowanych przez niego kolacji. Rozmowom o życiu, kuchni i zwyczajach nie ma wówczas końca… Nie dajcie się długo prosić.
70
N O WA K A R TA D A Ń
Nowa karta zawiera pięć podstawowych głównych dań, które wzbogacane będą o dania sezonowe. Na przystawkę miłośnicy mięs skosztują wędzonej piersi z kaczki z marynowanym w trawie żubrowej jabłkiem, trybulą i cebulą dymką oraz olejem rzepakowym tłoczonym na zimno, prosto z pobliskiej tłoczarni. Nowe menu to propozycje mniej tradycyjne, choć przyrządzone z doskonale znanych składników. Takim daniem jest zielona zupa z czosnku niedźwiedziego, na warzywnym wywarze, podawana z serem korycińskim i wędzonym pstrągiem jaworzańskim. Po raz kolejny w daniu pojawiają się produkty rodzime, wyprodukowane lub wyhodowane u lokalnych producentów. To jeden z ważnych elementów kuchni DNR – promowanie rodzimych hodowców. Właściwie dobrane proporcje dań nie pozwalają już czuć głodu, ale sprawiają, że z niecierpliwością czeka się na to, co zostanie podane. A cierpliwość zostaje nagrodzona, gdy na stole pojawia się kaczka sous-vide z purée pietruszkowo-jabłkowym (przyrządzenie tego purée to mistrzostwo), z sokiem z buraka i pieczoną młodą marchewką. Mało? To szef kuchni poleca kurczaka zagrodowego, również przyrządzonego metodą sous-vide, następnie opiekanego i podanego z prażonym sezamem i sycącą czarną soczewicą, z sosem słodko-ostrym i kolendrą łagodzącą ostrość chilli. A jeśli nie drób, to może ryba? Świeża (dostawy do restauracji mają miejsce dwa razy w tygodniu) ryba, do wyboru
w zależności od sezonu połowowego. Teraz w karcie znajdują się dorada lub dorsz. Ryba z chrupiącą skórką, otulona purée marchewkowym, całość skropiona olejem rzepakowym tłoczonym na zimno (dla dobrego trawienia). Smaki wyśmienicie przyrządzonej ryby z jabłkiem, fenkułem, świeżymi malinami cudownie rozpływają się w ustach. Posiłek dnia bez deseru w naszej kulturze uważa się za niepełny. Dlatego w karcie znajdują się smakołyki znane, lecz podawane w ciekawej, równie zaskakującej co dania główne, odsłonie. Klasyczna beza z doskonale lekkim serkiem mascarpone, z orzeźwiającą nutą limonki i przełamującym smak sosu malinowego miodem z Beskidu Żywieckiego. To, jak danie będzie wyglądać i smakować, zależy od niczym nieskrępowanej wyobraźni szefa kuchni i sezonowej dostępności produktów. Kuchnia wyśmienita, łagodna dla żołądka i portfela.
ul. Żywiecka 193, 43-300 Bielsko-Biała tel. +48 33 817 83 40 marketing@dworekbielsko.pl www. dworekbielsko.pl
71
Nowa cukiernia 72
ul. T. Kościuszki 15 (obok placu K. Miarki), Katowice 604 625 431
73
SZTUKAFE
SZTUKAFE
KULINARIA
Smacznie i zdrowo [1]
74
ORKISZ, CZYLI POWRÓT DO KORZENI Galeria sztuki kulinarnej i malarskiej Delicato przeciera po raz kolejny szlak zdrowego żywienia i łamie zawiłe konwenanse gastronomiczne. Oto ciasta i ciasteczka kruche i drożdżowe w nowej, orkiszowej odsłonie.
[2]
[3]
Kawiarnia Delicato Tosca, Bielsko-Biała, ul. Wzgórze 12, tel. 785 101 618
O
[4]
[5] Zdjęcia: [1] Sernik na spodzie orkiszowym [2] Ciasto czekoladowe z orkiszu (wyłącznie na zamówienie) [3] Pavlova z owocami [4] Wianuszek drożdżowy na orkiszu [5] Sernik z malinami na spodzie orkiszowym
rkisz to popularna nazwa pszenicy orkiszowej. Ten gatunek zboża znany był już w starożytności. Obserwuje się wyraźny powrót zainteresowania tym niezwykłym zbożem. Jego zaletą jest zawartość białka, znacząco wyższa niż w pszenicy zwyczajnej. Orkisz zawiera także znacznie więcej cennych minerałów, m.in. cynk, miedź, żelazo i selen, witaminy z grupy A i E. Co jest także ważne dla układu trawiennego, zawiera sporo błonnika pokarmowego. Pszenica orkiszowa, przez dziesięciolecia „zapomniana”, nie została poddana modyfikacjom, stąd jej nadzwyczajne walory zdrowotne, których naukowcy nie zdążyli „ulepszyć” w zaciszach laboratoriów. Jest też bogatsza w łatwo przyswajalny gluten. Mąka orkiszowa doskonale nadaje się do wypieku tortów, ciast, chlebów czy muffinek. Ale dopiero znana osobom doceniającym zdrową kuchnię Kawiarnia i Restauracja Delicato sięgnęła po nią z rozmachem, niemal całkowicie wymieniając pszenicę zwykłą na orkiszową. Mąka orkiszowa trafia tu ze sprawdzonego źródła. Zdrowotne właściwości wypieków wykonywanych na bazie orkiszu są nie do przecenienia, do tego smak wzbogacony zostaje orzechową nutą. W zmieniającym się codziennie menu znajdują się ulubione przez łasuchów ciasta kruche, drożdżowe, makowce, serniki i kruche ciasteczka. Wśród tych produktów znajdziemy cynamonowe ślimaki, serniki na orkiszowym spodzie, warkocze. Ponadto wypiekane są tu ciasta typowo bezglutenowe: na fasoli, bananach i daktylach, jagielniki. Od początku istnienia Kawiarnia Delicato łączy z powodzeniem sztukę i pasję kulinarną, promując ciekawych artystów w myśl powiedzenia: „Syty brzuch, oko łaskawsze”. Pochylając się nad pysznymi i zdrowymi daniami, możemy podziwiać piękne prace dwóch znakomitych malarek: Iwony Starko i Urszuli Klimek. Obrazy można dowolnie konsumować wzrokiem na miejscu, a w razie niedosytu można je wziąć „na wynos”.
75
KULINARIA
ZDROWA DIETA PROSTO POD TWOJE DRZWI
O
dietach napisano już chyba wszystko. Co jakiś czas kolejny odchudzający się celebryta chwali się dietą cud, a za nim ślepo podążają fani, aby na końcu przekonać się, że to żaden cud, a efektów nie widać. Bo dieta, której pojęcie wywodzi się jeszcze ze starożytnej Grecji, to nic innego jak zdrowy i racjonalny sposób odżywiania się, a nie katowanie ciała i umysłu wyszukanymi sposobami na zrzucenie nadmiaru kilogramów. Taki sposób odżywiania to właściwy dobór produktów – zgodny z potrzebami organizmu, zapotrzebowaniem energetycznym, a także upodobaniami – i co ważne, systematyczne ich spożywanie. Tak, nie każdy z nas ma czas na przygotowanie zbilansowanego posiłku w ciągu dnia. Od tego są wyspecjalizowane firmy cateringowe, których na rynku obecnie nie brakuje, dzięki czemu oferowane przez nie produkty są naprawdę wysokiej jakości. Smacz-
ne Diety kierują się filozofią trafiającą swoją prostotą do przeciętnego Kowalskiego – chcemy ułatwić Twoje życie, nauczyć Cię systematyczności. Bo dieta pudełkowa ma to do siebie, że odpowiednio dobrane i zbilansowane dania spożywane są o konkretnych porach dnia, a dzięki systematycznym porom żywienia regulują metabolizm i uczą, że zdrowe odżywianie to mądre i przemyślane posiłki. Funkcjonowanie przez dłuższy czas „na pudełkach” skutkuje wyrobieniem w sobie prawidłowych nawyków żywieniowych zarówno w kontekście składu posiłków, jak i ich spożywania (małe porcje w relatywnie niewielkich odstępach czasu). Firma cateringowa Smaczne Diety, działająca na terenie Bielska-Białej i okolic, proponuje właśnie takie rozwiązanie dla wszystkich, którzy z braku czasu odżywiają się mniej racjonalnie, niż wymagałyby tego ich tryb życia, samopoczucie i wygląd.
76
Posiłki dostarczamy w godzinach porannych tak, aby wystarczyły na cały dzień. Zapakowane w papierową torbę, w jednorazowych opakowaniach, z kompletem sztućców. Jedzenie dostraczane jest w hermetycznie zamkniętych pojemnikach, umożliwiajacych podgrzanie. Stawiamy na rozmaitość oraz świeżość dostarczanych posiłków. Menu jest różnorodne i tak pomyślane, aby żadna z potraw nie powtarzała się przez 30 dni. Posiłki są przyrządzane w nocy, wyłącznie ze świeżych produktów i od razu porcjowane, tak aby w jak najkrótszym czasie trafiły do klientów. Pod uwagę brane są także, oczywiście w miarę możliwości ich zrealizowania, indywidualne, niestandardowe życzenia klientów. Mimo, że stosowanie diety pudełkowej w wydaniu smacznediety.pl nie jest nastawione na odchudzanie, większosć klientów osiąga taki efekt, jedynie poprzez regularne spożywanie posiłków.
artykuł sponsorowany
Smacznediety.pl
feel
the Spring
poczuj
wiosnę
QR CODE Wygenerowano na www.qr-online.pl
Zeskanuj kod i kliknij Chcesz wiedzieć więcej o organizowanych przez nas wydarzeniach? Zobacz:
www.
77
.pl REKLAMA
Dołącz do nas na Facebook-u www.facebook.com/ GALERIALIDER
PODRÓŻE
Filiżanka pełna skarbów
Tekst: Sylwia Mokrysz z zarządu Mokate
Tajemniczy rooibos Trzymam w rękach filiżankę z aromatycznym rooibosem. Już z pierwszym łykiem specyficzny miodowy aromat sprawia, że powracam myślami do Republiki Południowej Afryki. Stamtąd właśnie pochodzi ten magiczny napój. Często mówi się o nim „herbata”, ale nie do końca jest to prawda. Rooibos to napój z liści czerwonokrzewu afrykańskiego. Co istotne, rośnie on tylko w górach Cederberg, ok. 300 km na północ od Kapsztadu. I choć wielokrotnie podejmowano próby jego uprawy w innych regionach świata, to zawsze kończyły się one niepowodzeniem.
Ten skarb widziałam na własne oczy Podczas ostatniej podróży do RPA miałam okazję obejrzeć uprawy rooibosa z bliska. Charakterystyczne krzaczki o liściach przypominających jodłowe igiełki dorastają mniej więcej do 2 m wysokości. Ścina się górną część, która następnie poddawana jest dalszej obróbce. Rooibos ma szereg potwierdzonych właściwości zdrowotnych. Można go śmiało zaliczyć do modnych dzisiaj tzw. superfoods. A jego uprawa nie wymaga stosowania sztucznych nawozów. W dzisiejszych
Rooibos zawiera dużo witaminy C, magnezu, wapnia i cynku. Badania potwierdzają także jego działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe i antynowotworowe. czasach wydaje się to niemal niemożliwe. Dzięki temu możemy jednak cieszyć się smakiem i korzystać z dobrodziejstw czerwonokrzewu znanych lokalnym społecznościom od setek lat. Cóż tak cennego jest zatem w tym napoju? Lista jest bardzo długa. Przede wszystkim nie zawiera on kofeiny, co sprawia, że można go pić o każdej porze dnia, podawać dzieciom czy osobom chorym na nadciśnienie. Rooibos zawiera dużo witaminy C, magnezu, wapnia i cynku. Badania potwierdzają także jego działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe i antynowotworowe. Pomaga przy alergiach, cukrzycy czy chorobach nerek. Nie na darmo zatem nazywany jest często czerwonym złotem Afryki.
Oby przetrwać! Popularność rooibosa w połączeniu z faktem, że rośnie tylko w tym jednym rejonie Afryki, ma jednak swoje ciemniejsze strony. Jego uprawa niesie ze sobą zagrożenie dla bioróżnorodności terenów. Stąd tak ważna jest polityka odpowiedzialnego i zrówno-
78
ważonego rolnictwa, które pozwala na ochronę naturalnych zasobów środowiska. A to zwłaszcza w Afryce jest szczególnie ważne. To jedno z nielicznych miejsc, gdzie przyroda nie dała się jeszcze człowiekowi ujarzmić. Pełna symbioza roślin, zwierząt i ludzi jest widoczna na każdym kroku. Przyroda, choć czasami w swoich prawach okrutna, stanowi niesamowity kontrast dla naszej codziennej rzeczywistości. Pozwala przypomnieć sobie, czym jest naturalne piękno tego świata, nieskażone ludzką ręką. Jednocześnie boleśnie uświadamiamy sobie, jak bardzo trzeba chronić takie miejsca. Nie tylko dla przyszłych pokoleń, ale dla przetrwania ziemi w ujęciu globalnym. Ginące niemal na naszych oczach gatunki zwierząt, lasy barbarzyńsko karczowane pod pola uprawne – to tylko niektóre z zagrożeń, z którymi w trybie pilnym mierzą się organizacje związane z ochroną przyrody. Jeszcze jeden łyk rooibosa i wracam do rzeczywistości. Za oknem słońce i choć temperatury jeszcze znacznie niższe niż w Afryce, to już wyraźnie czuć w powietrzu wiosnę. Nasze piękne beskidzkie stoki zaczynają się zielenić, a ich widok jest równie kojący jak zachód słońca na afrykańskiej sawannie. Po prostu – świat jest piękny. A wiosną jeszcze piękniejszy…
Toyota Prius Plug-in. W bardzo atrakcyjnej cenie Rusza sprzedaż nowej Toyoty Prius Plug-in w bardzo atrakcyjnej cenie, zbliżonej do regularnego Priusa 4. generacji Prius z możliwością ładowania z zewnętrznej sieci kosztuje 152 900 zł, jedynie o 11 000 zł więcej od Priusa Prestige; W programie Leasing SmartPlan miesięczna rata już od 1 210 zł netto, to niecałe 100 zł więcej niż za regularnego Priusa; Samochód można nabyć także w programie Leasing SmartPlan – wysokość miesięcznej raty zaczyna się od 1 210 zł netto, w zależności od warunków finansowania. Średnie zużycie paliwa to zaledwie 1 l/100 km paliwa, emisja 23 g/km CO2; Zasięg na samym silniku elektrycznym wynosi 50 km – 2 razy więcej niż poprzedniego modelu; Możliwość doładowania baterii trakcyjnej w czasie jazdy, a to oznacza dalsze zwiększanie zasięgu jazdy na samym silniku elektrycznym; Maksymalna prędkość w trybie elektrycznym 135 km/h umożliwia jazdę po autostradzie bez zużycia paliwa.
Standard premium systemów bezpieczeństwa Nowy Prius Plug-in Hybrid jest wyposażony w pakiet systemów bezpieczeństwa czynnego klasy premium, oparty na technologii radarowej. Na Toyota Safety Sense o wydłużonym zasięgu i zwiększonej precyzji składa się 8 systemów: układ wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia (PCS) z systemem wykrywania pieszych (PD), układ rozpoznawania znaków drogowych (RSA), układ ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu z funkcją powrotu na zadany tor jazdy (LDA + SC), automatyczne światła drogowe (AHB), aktywny tempomat (ACC), system wykrywania zmęczenia kierowcy (SWS) oraz w zależności od wersji system monitorowania martwego pola w lusterkach (BSM) i system ostrzegania o ruchu poprzecznym z tyłu pojazdu (RCTA). Dodatkowe pakiety Bogate wyposażenie Priusa Plug-in Hybrid można rozszerzyć o pakiet Executive, zawierający system nagłośnienia JBL z 2 dodatkowymi głośnikami, układ wykrywania przeszkód
ICS, przednie i tylne czujniki parkowania, inteligentny system automatycznego parkowania SIPA oraz skórzane siedzenia w cenie 13 000 zł. Do wyboru jest także dach z panelami fotowoltaicznymi umożliwiający ładowanie akumulatorów. Akumulator trakcyjny jest doładowywany energią słoneczną podczas postoju, gdy samochód nie jest podłączony do gniazda ładowania. Podczas jazdy system ładuje uzupełniającą baterię 12 V przeznaczoną do obsługi dodatkowych obciążeń, przez co maleje pobór energii z głównego akumulatora. Opcja ta nie łączy się z pakietem Executive oraz z systemami BSM i RCTA. Wydajny napęd hybrydowy z funkcją EV Liftback segmentu D jest napędzany układem hybrydowym nowej generacji z silnikiem benzynowym 1.8 i elektrycznym o łącznej mocy 122 KM. Wydajniejszy napęd oraz dwukrotnie bardziej pojemna bateria trakcyjna zapewniają zasięg na samym silniku elektrycznym do 50 km. Prędkość maksymalna dostępna bez uruchomienia silnika benzynowego (EV) wynosi 135 km, co sprawia, że Prius Plug-in Hybrid może na co dzień pełnić rolę samochodu elektrycznego, jednak bez obawy o wyczerpanie baterii i unieruchomienie samochodu. Samochód zużywa średnio 1 l/100 km benzyny oraz emituje tylko 23 g/km CO2. Po wyczerpaniu energii naładowanej z zewnętrznej sieci układ hybrydowy zapewnia tę samą wydajność i oszczędność co napęd tradycyjnego Priusa 4. generacji. Baterię trakcyjną można także doładować w czasie jazdy – w tym trybie po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów uzyskuje się poziom naładowania 80%. A to pozwala znowu przełączyć się w tryb wyłącznie elektryczny.
Od maja 2017 r. jedyna lokalizacja: ul. Świerkowicka 26 Czechowice-Dziedzice
ZAPRASZAMY DO JEDYNEGO SALONU TOYOTY NA PODBESKIDZIU
79
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Innowacje techniczne w wyposażeniu Na wyposażenie auta składa się m.in. dwustrefowa klimatyzacja, system multimedialny Toyota Touch 2 z 8-calowym ekranem dotykowym i kamerą cofania, platforma bezprzewodowego ładowania telefonu, kolorowy wyświetlacz HUD, nawigacja Toyota Touch 2 & Go z trójwymiarowymi mapami, możliwością połączenia z internetem i rozpoznawaniem komend głosowych oraz pełne światła LED, w tym przednie reflektory matrycowe z systemem adaptacji w zależności od warunków.
Województwo śląskie na co dzień
Pora na seniora II
Tekst: Marta Grygny, Agnieszka Ściera Zdjęcia: materiały prasowe ŚOT
W poprzedniej edycji magazynu „2B STYLE” rozpoczęliśmy cykl „Pora na seniora”, w którym prezentujemy atrakcje województwa śląskiego warte polecenia osobom w wieku tzw. trzeciej młodości, które jednak chcą poznać interesujące zakątki naszego regionu. Pozwolą one wielu z nich powrócić nostalgicznie do lat młodości. Odrestaurowane obiekty, w które tchnięto nowego ducha, cieszą oko i stają się na powrót miejscami tętniącymi kulturą i rozrywką. Na południu województwa znajdują się z kolei malownicze tereny zachęcające do górskich wycieczek. Uzupełnieniem podróży są znakomite restauracje, których warto poszukać na Szlaku Kulinarnym „Śląskie Smaki”.
Koniora – nawiązuje wyglądem do ceglanych kamienic Nikiszowca zbudowanego przed I wojną światową. Dojazd z Bielska-Białej do Katowic to około godziny, a przy NOSPR-ze usytuowany jest wygodny parking. Warto dodać, że od trzech lat część koncertów Bielskiej Zadymki Jazzowej odbywa się właśnie w NOSPR-ze. Jeśli nawet nie wybierzecie się na koncert, to warto zajrzeć do wnętrza sali koncertowej oraz do parku miejskiego otaczającego budynek. Park wypełniony jest wieloma atrakcjami, takimi jak fontanny, zabawki muzyczne, amfiteatr czy labirynt odpowiadający układem gęstej zabudowie śródmieścia Katowic.
Katowice – Nikiszowiec
Katowice – Nikiszowiec Dawne osiedle robotnicze jest jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych regionu. Warto wybrać się na spacer po Nikiszowcu wśród charakterystycznej, doskonale zachowanej architektury – tzw. familoków. Osiedle zaprojektowane zostało przez Emila i Georga Zillmannowów, a układ kamienic z wewnętrznymi dziedzińcami umożliwiał mieszkańcom korzystanie z chlewików, komórek czy pieców do wypieku chleba. W samym centrum Nikiszowca, na Placu Wyzwolenia, znajduje się neobarokowy kościół św. Anny z cennymi organami braci Riegerów i pięknymi witrażami, a także gmach dawnej gospody z umieszczoną na fasadzie charakterystyczną mozaiką przedstawiającą róże. Na Nikiszowcu funkcjonuje oddział Muzeum Historii Katowic, w którym zobaczyć można wnętrza tradycyjnego domu śląskiego czy wystawę obrazów przedstawicieli Grupy Janowskiej.
Katowice – NOSPR
NOSPR Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia ma swoją siedzibę w Katowicach od 1945 roku. Obecnie zachwyca zarówno pod względem doznań muzycznych, jak i architektonicznych. W budynku NOSPR-u znajduje się jedna z najlepszych sal koncertowych w kraju, a sam gmach – zaprojektowany przez lokalnego architekta Tomasza
80
Katowice – Muzeum Śląskie
Muzeum Śląskie Tuż obok NOSPR-u usytuowana jest nowa siedziba Muzeum Śląskiego. Zagospodarowano na ten cel budynki byłej kopalni Katowice, które są przykładem doskonale zaadaptowanej przestrzeni postindustrialnej. Muzealne przestrzenie ukryte są pod powierzchnią ziemi, a naturalne światło do wystaw doprowadzają szklane świetliki urozmaicające krajobraz Strefy Kultury (tak bowiem nazwane zostały całe tereny dawnej kopalni Katowice, na których dziś znajdują się Muzeum Śląskie, NOSPR i Międzynarodowe Centrum Kongresowe). W skład zbiorów muzeum wchodzą: galeria sztuki polskiej 1800-1945 oraz po 1945 roku, galeria plastyki nieprofesjonalnej, gdzie znajdują się prace m.in. lokalnych artystów takich jak Erwin Sówka, oraz laboratorium przestrzeni teatralnych. Największym zainteresowaniem cieszy się jednak wystawa „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni wieków”, na którą wchodzi się przez zainscenizowaną na nowo bramę KWK Katowice. To nowoczesne muzeum warto odwiedzić chociażby ze względu na jego niepowtarzalną architekturę. Po trudach zwiedzania można odpocząć i posilić się w ulokowanych na terenie muzeum kawiarniach i restauracjach: Moodro Bistro & Cafe, Moodro Restaurant (Restauracja Moodro znajduje się na Szlaku Kulinarnym „Śląskie Smaki” i serwuje wspaniałą roladę oraz zupę z modrej kapusty).
Brenna Bytom – Opera Śląska
Opera Śląska Choć raz w życiu każdy powinien wybrać się do opery. Opera Śląska jako pierwsza w Polsce była obecna w domach dzięki radiowej transmisji „Halki” w grudniu 1945 roku i również jako pierwsza po wojnie występowała za granicą oraz otrzymała Złotą Płytę. Z bytomską operą związani byli najwybitniejsi polscy artyści, np. Maria Fołtyn, Andrzej Hiolski czy Wiesław Ochman. Jej siedzibą stał się pod koniec 1945 roku reprezentacyjny gmach byłego Teatru Miejskiego. Obecnie dorobek bytomskiej opery to ponad 260 premier i prapremier oper, operetek i baletów, a w bieżącym repertuarze znajduje się około 30 tytułów. Wybierając się do opery, warto sprawdzić, czy bilety na dany spektakl objęte są 20-procentową zniżką dla seniorów.
Ustroń
Brenna Brenna to jedna z największych wsi w Polsce. Z pewnością nie można się w niej nudzić. Znajdują się tu liczne szlaki turystyczne prowadzące na szczyt Błatniej, Kotarza czy Starego Gronia, ścieżki przyrodnicze, szlaki spacerowe, rowerowe – takie jak Międzynarodowa Trasa Greenways, Trasa Międzyregionalna czy Subtrasa Regionu, a nawet konne. Szczegółowa mapa tras i ścieżek znajduje się na stronie: https://www.szlaki.net.pl/brenna.php. Można również odwiedzić Obserwatorium Nietoperzy i zachwycać się urokami Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego. Co roku podczas Nocy Świętojańskiej odbywa się tu uroczyste powitanie wakacji. W tym roku odbędzie się ono 24 czerwca. Imprezie towarzyszą liczne atrakcje artystyczne i kulinarne, poświęcenie ognia i pokazy pirotechniczne.
Wisła
Ustroń Ustroń to urocza miejscowość uzdrowiskowa, w której znajdą atrakcje zarówno miłośnicy aktywnego wypoczynku, jak i osoby pragnące odpocząć czy pospacerować nad brzegiem Wisły. Szlaki spacerowe takie jak Widokowy (spod Urzędu Miasta, obok wytwórni wody mineralnej, poprzez łąki z widokiem na Równicę, z powrotem do Urzędu Miasta), który pozwala na podziwianie urody Beskidu Śląskiego, nie narażając niedoświadczonych turystów, czy Sanatoryjny (szlak prowadzi od ulicy Grażyńskiego do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu-Zawodziu i przebiega wyłącznie drogami utwardzonymi) to doskonały sposób na spędzenie wolnego czasu w Ustroniu. Na uwagę zasługują także Pijalnia Wód Mineralnych czy Leśny Park Niespodzianek. Jednak główną atrakcją jest Wielka Czantoria, przez którą przebiega granica polsko-czeska, a także główny wododział Polski na Wisłę i Odrę. Na jedną z polan na Czantorii wjechać można wyciągiem krzesełkowym. Warto zainteresować się także Równicą – to jeden z nielicznych szczytów, na które można dojechać samochodem.
Wisła Wisła, zwana Perłą Beskidu Śląskiego, z pewnością posiada swój niezwykły urok. Ponadto stanowi doskonałą bazę wypadową do wędrówek na Czantorię, Stożek czy Baranią Górę. Spod tej ostatniej, będącej drugim co do wysokości szczytem polskiej części Śląska Cieszyńskiego, wypływają potoki Czarnej i Białej Wisełki, które po połączeniu z potokiem Malinka tworzą największą rzekę w Polsce – Wisłę. Na Baranią Górę prowadzi ścieżka dydaktyczno-przyrodnicza. Jej trasa biegnie doliną Czarnej Wisełki na szczyt Baraniej Góry, skąd wraca doliną Białej Wisełki do Wisły-Czarnego. Długość ścieżki wynosi ok. 16 km, czas przejścia trasy szacowany jest na 8 godzin. Na szczególną uwagę zasługują rezerwaty: Barania Góra i Wisła. Warto odwiedzić okolice Pałacyku Prezydenta, do zwiedzenia wnętrza potrzebna jest rezerwacja. Nieopodal znajduje się skocznia narciarska im. Adama Małysza, na której odbywają się zawody Pucharu Świata w Skokach Narciarskich. Na przełomie lipca i sierpnia w Wiśle (a także m.in. w Ustroniu, Żywcu, Oświęcimiu i Bielsku-Białej) odbywa się Tydzień Kultury Beskidzkiej.
WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE W INTERNECIE: Portal informacji turystycznej województwa śląskiego: www.slaskie.travel Szlak Kulinarny Śląskie Smaki: www.slaskiesmaki.pl Szlak Orlich Gniazd: www.orlegniazda.pl Szlak Zabytków Techniki: www.zabytkitechniki.pl Portal Beskidów: www.beskidy.travel Artykuł powstał we współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną
81
SPORT
Z lotu ptaka
Panie dyrektorze, organizowany co roku z rozmachem Piknik Lotniczy jest na pewno najbardziej widoczną imprezą w mieście, ale według pana jak w istotny sposób zmieniło się funkcjonowanie lotniska w ostatnich latach? Jednym z większych problemów były dla nas otwarta płyta lotniska i ciągłe spacery nieproszonych gości. Mając w sąsiedztwie osiedla mieszkaniowe z kilkudziesięcioma tysiącami mieszkańców, w pogodne dni mieliśmy stale problemy z wtargnięciami na pas startowy i zagrożeniem życia zarówno gości, jak i naszych pilotów. Zwykłym ludziom trudno jest zrozumieć, że 30 hektarów równej łąki nie bardzo da się bezpiecznie wykorzystać do celów rekreacyjnych. Ogrodzenie lotniska połączone ze ścieżkami dla pieszych i rowerzystów oraz torem dla rolkarzy skutecznie rozwiązało problem. Zadowoleni są również mieszkańcy miasta, gdyż wbrew pozorom lotnisko jest teraz bardziej dostępne i można bezpiecznie obserwować je z każdej strony. A co z dostępnością samego latania? Czy tutaj mieszkańcy miasta też skorzystają? Tak, wiele zmieniło się również w przepisach lotniczych i w organizacji samego latania. Aeroklub Bielsko-Bialski certyfikował się jako licencjonowany przewoźnik lotniczy i możemy w tej chwili świadczyć usługi bądź to w formie lotów widokowych, bądź biz-
82
nesowo-pasażerskich. Loty widokowe wykonujemy samolotami czteromiejscowymi, gdzie trzy miejsca dostępne są dla pasażerów. Proponujemy również lot szybowcem dwumiejscowym z instruktorem. Tutaj mamy dwie propozycje. Tańszą: start za pomocą wyciągarki szybowcowej na 300-400 m, krótki lot widokowy i lądowanie – czas trwania ok. 10 minut, oraz droższą: start za samolotem, lot nad Beskidami i lądowanie – czas trwania 40-60 minut. Wszystkie loty pasażerskie można wykupić jako formę prezentu, przygotowaliśmy w tym celu specjalne vouchery. Planujemy uruchomienie specjalnego numeru telefonu tylko dla lotów pasażerskich, jednak dzisiaj prosimy korzystać z numeru 33 815 18 70. Co z ofertą szkoleniową? Czy latanie jest dzisiaj bardziej dostępne niż kiedyś? O tak, zdecydowanie. Przede wszystkim badania lotnicze nie są tak restrykcyjne jak kiedyś, gdy szkolenie było finansowane przez państwo, a każdy kandydat musiał nadawać się do dalszego szkolenia, głównie dla celów wojskowych. Dzisiaj latanie sportowe czy rekreacyjne wymaga poziomu zdrowia odpowiadającego kierowcy samochodu. Bo też tak naprawdę więcej nie potrzeba. Co do szkoleń lotniczych, to można je zacząć już od 16 roku życia od szkolenia szybowcowego, ale oczywiście można również zacząć później. Prowadzimy także szkolenie samolotowe do licencji turystycznej i dalej do licencji pilota zawodowego. Wielu chętnych jest również na szkolenie spadochronowe. Stosunkowo nową dziedziną jest lotnictwo ultralekkie, które wbrew pozorom nie oznacza tak zwanych latających parasoli, czyli statków powietrznych zbudowanych z rurek aluminiowych i dakronu, choć i takie występują, ale statki powietrzne o ograniczonej masie startowej, do użytku tylko w dzień i w warunkach widoczności i niewykorzystywane do działalności zarobkowej. Dzisiaj są to wyrafinowane technicznie konstrukcje o zasięgu do 2 tys. kilometrów, często latające z prędkościami ponad 200 km/h. To naprawdę nowa i z dużymi perspektywami dziedzina lotnictwa sportowo-rekreacyjnego. Szkolenia do licencji pilota lekkich statków powietrznych również są w naszej ofercie. Jakie są plany rozbudowy lotniska i ewentualnej budowy pasa startowego? Wielu mieszkańców się tego obawia. Położenie lotniska na szczycie wzgórza praktycznie w środku mia-
Wiele się ostatnio zmieniło w naszym mieście. Nowy wizerunek ma też bielskie lotnisko. O szczegóły postanowiłam zapytać dyrektora Aeroklubu Bielsko-Bialskiego (ABB), Antoniego Kufla.
Z Antonim Kuflem rozmawia Agnieszka Ściera, zdjęcia: Zbigniew Weksej
sta nie daje zbyt wielkiej możliwości rozbudowy. Nie ma też takich planów. Docelowo lotnisko ma służyć do celów sportowych, szkoleniowych i lotnictwa ratunkowego. Obsługuje również prywatne, małe samoloty – nazwijmy je biznesowymi. I tutaj niewiele się zmieni. Utwardzenie pasa to jest nasze marzenie, bo chociaż go nie wydłuży, to pozwoli znacznie lepiej wykorzystać lotnisko. Dzisiaj trawiaste podłoże po obfitych opadach nie nadaje się do użytku praktycznie przez dwa tygodnie. Utwardzony pas likwiduje ten problem oraz – co istotniejsze – zmniejsza obciążenie otoczenia hałasem. Na twardym pasie samolot szybciej się rozpędza, dzięki czemu znajduje się na krawędzi lotniska na znacznie większej wysokości w porównaniu ze startem z trawy. Analogicznie jest przy lądowaniu. Lepsze hamowanie powoduje, że ścieżka podejścia do lądowania jest bardziej stroma i samolot nie leci na bardzo małej wysokości nad miastem. Prowadzimy również działania w celu przedłużenia pasa w kierunku wschodnim. Planujemy wydłużenie go z obecnych 600 m do ok. 800 m. Pozwoli nam to nie tylko odsunąć ruch z osi Osiedle Beskidzkie – Wapienica Centrum, ale również bardziej efektywnie wykorzystać wyciągarkę do szybowców. Dzisiaj przy użyciu wyciągarki nasze szybowce osiągają wysokość 250-300 m, co właściwie jest wystarczające do lotów szkolnych. Jeśli chcemy korzystać z lotów termicznych, potrzebna jest wysokość 400-500 m. Jeśli to osiągniemy, prawdopodobnie liczba startów szybowców za samolotem zmniejszy się wg mnie o 60-80%. Zapraszam w pogodne dni na lotnisko, sami państwo zobaczą, jak efektowny i cichy jest start szybowca za wyciągarką. I na zakończenie – jakie działania na rzecz mieszkańców planuje ABB w najbliższym czasie? Sztandarowa nasz impreza to wspomniany wcześniej Piknik Lotniczy. Jak zwykle pod koniec wakacji odbędzie się kolejna edycja. Nowością były zorganizowane w ubiegłym roku dni otwarte. Planujemy to również jako działanie cykliczne, bo tutaj nawet bardziej niż na Pikniku można dotknąć tego małego lotnictwa i poczuć je. A to jest szczególnie ważne dla naszych najmłodszych pasjonatów lotnictwa. Jesteśmy również beneficjentami Budżetu Obywatelskiego. Dzięki poparciu naszych akcji przez mieszkańców Bielska-Białej staliśmy się posiadaczami nowoczesnej wyciągar-
ki szybowcowej. Wkrótce ma też być dwumiejscowy szybowiec szkolny. Za rok wystartujemy z programem lotniczego placu zabaw dla dzieci. Jesteśmy przekonani, że to wszystko się uda. Proszę mi wierzyć, potrafimy się odwdzięczyć. Pracujemy nad kilkuletnim projektem „Bielskie Orły” – specjalnego wykorzystania szybowców i wyciągarki na rzecz mieszkańców Bielska-Białej, a szczególnie młodzieży. Dzisiaj za wcześnie na szczegóły i deklaracje, jednak projekt jest wyjątkowy. Dziękuję za rozmowę. Ja również dziękuję i zapraszam na lotnisko.
83
SPORT
ŻYCIE PO ŻYCIU sportowca Obaj wyprowadzali drużynę Podbeskidzia jako kapitanowie, byli ulubieńcami kibiców i czołowymi postaciami klubu z Bielska-Białej. Koniec kariery, który musiał kiedyś przyjść, stanowił dla nich spore wyzwanie. Zawsze aktywni, ambitni, uzależnieni od adrenaliny towarzyszącej meczom – po odwieszeniu piłkarskich butów musieli odnaleźć się w nowej roli. O swoich doświadczeniach opowiadają Dariusz Kołodziej oraz Sławomir Cienciała.
Dariusz Kołodziej – ur. 17.04.1982 r. w Krakowie; z Bielskiem-Białą związał się w 2005 roku, kiedy został zawodnikiem Podbeskidzia, wtedy jeszcze sam nie wiedział, że jest to związek na lata. W koszulce Podbeskidzia występował do końca 2016 roku, dziś prowadzi własną szkółkę piłkarską oraz jest odpowiedzialny za projekt Przedszkolaki Podbeskidzia.
84
Sławomir Cienciała – ur. 19.03.1983 w Cieszynie; do Podbeskidzia przeszedł z Beskidu Skoczów w 2004 roku; w bielskim klubie występował na pozycji prawego obrońcy do 2012 roku (z krótką przerwą na powrotne wypożyczenie do Beskidu); z Góralami awansował do Ekstraklasy; w latach 2009-11 był kapitanem zespołu. Obecnie jest skautem w bielskim klubie.
Zakończenie kariery to dla sportowca, który w pełni poświęcił się swojej dyscyplinie, duży przeskok. Następuje zmiana życiowego rytmu, przewartościowanie priorytetów oraz poszukiwanie nowego celu, a z drugiej strony kończą się treningowy rygor, dyscyplina żywieniowa i presja wyniku. Czy łatwo jest zamknąć rozdział zatytułowany piłka nożna? Czy w ogóle jest to możliwe? Dariusz Kołodziej: Pod koniec trener nie wystawiał mnie już do gry, miałem więc czas, żeby oswoić się z myślą o końcu kariery zawodowej. Jak piłkarz nie gra, jest to dla niego olbrzymie obciążenie psychiczne i to był dla mnie największy problem. W bardziej spektakularnych okolicznościach z boiskiem żegnał się Ciencis, jak Sławka Cienciałę zwykli nazywać kibice i koledzy z drużyny. Sławomir Cienciała: Ten koniec w moim przypadku był tak naprawdę wymuszony. Złożyło się na to kilka czynników, głównie zdrowotnych, bo miałem poważne kontuzje kolana, ale też nie miałem szczęścia do klubów w ostatnim czasie. Rozpadły się zarówno klub w Bułgarii, w którym grałem, jak i Flota Świnoujście, do której trafiłem po powrocie do kraju. Okoliczności organizacyjne i zdrowotne przyspieszyły znacznie moją decyzję o zaprzestaniu gry. Gdyby choć jedno z dwóch się nie przytrafiło, byłbym zdrowy albo klub nadal by istniał i miałbym czas na dojście do zdrowia, to pewnie dalej bym grał. Koniec i co dalej? Kariera sportowca to piękny sen, który jednak nie trwa wiecznie. Wiele jest przypadków osób, które nie poradziły sobie z wyzwaniami codziennego życia i z tego snu wybudziły je dopiero poważne kłopoty. Ważne, by nie mieć czasu na nudę i znaleźć nową pasję, której można się w pełni poświęcić. Sławomir Cienciała: Przeszedłem operację, po której musiałem zapomnieć o grze w piłkę. Musiałem zabrać się do tzw. „normalnej” pracy, po kilku próbach w Polsce uznałem, że skoro mam pracować fizycznie, to lepiej na tym wyjdę, jeśli znajdę pracę za granicą. I tak wyjechaliśmy do Holandii. Ale muszę przyznać, że na początku żal był ogromny, nawet go wypłakiwałem. O tym raczej się nie mówi, ale pogodzić się z końcem kariery jest niezmiernie ciężko, piłkarz zawsze dąży do tego, żeby być najlepszy, i kiedy czas albo zdrowie już na to nie pozwalają, to jest bardzo trudno się z tym pogodzić. Dziś mogę powiedzieć, że na szczęście nie jestem typowym przykładem zawodowca, który od dziecka był przygotowywany do gry w piłkę, pracowałem już wcześniej, od bardzo młodych lat, i to mi później ułatwiło podjęcie pracy także po karierze. Dlatego powtarzam młodym zawodnikom, z którymi mam kontakt, żeby mieli świadomość, że tylko kilku z nich osiągnie swój cel, wielu będzie musiało szukać przyszłości poza piłką. Dariusz Kołodziej: Jestem bardzo krótko „po drugiej stronie” i mam wiele pomysłów i zadań, którym mogę poświęcić się bardziej niż w czasie, gdy byłem aktywnym sportowcem. Jednym z nich jest szkółka Football Project i możliwość treningów z dzieciakami. Praca z nimi daje mi mnóstwo radości i satysfakcji, dlatego też chętnie podjąłem się zadania prowadzenia Przedszkolaków Podbeskidzia. Czasu mam obecnie zdecydowanie mniej, z tą różnicą, że teraz w weekendy przeważnie jestem w domu i mogę coś zrobić w ogrodzie, ale w tygodniu pracuję nieraz od rana do wieczora. Gdyby nie one… W każdym trudnym dla zawodnika momencie bardzo liczy się wsparcie kibiców, ale zwykle najbardziej pomóc mogą najbliżsi: rodzina, przyjaciele. Zarówno Sławek, jak i Darek mogli liczyć szczególnie na swoje żony.
Dariusz Kołodziej: Dominika podchodzi do tej kwestii podobnie jak ja. Mocno przeżywała wszystko to, co działo się w mojej karierze, dlatego jeśli ja miałem problem z tym, że nie gram, to ją to także dotykało. Z jednej więc strony pojawiła się ulga, ale zarazem poczucie, że pewien piękny okres został zakończony, jednak mamy też przed sobą nowe wyzwania, jesteśmy młodymi ludźmi i jeszcze sporo fajnych rzeczy majaczy na horyzoncie. Sławomir Cienciała: Mnie także żona cały ten czas bardzo wspierała. Decyzję o wyjeździe za granicę podjęliśmy wspólnie. Dla niej pewnie też nie było to łatwe, bo miała dobrą pracę w Polsce. Było jej przykro, że tak się to skończyło, bo widziała, ile zdrowia zostawiłem na boisku, ale oboje szybko przestawiliśmy się na patrzenie do przodu, na to, co nas jeszcze czeka, i nie roztrząsaliśmy już więcej przeszłości. Nareszcie wolność! Zawodowy sport wymaga wielu wyrzeczeń, ale wraz z końcem kariery pewne ograniczenia znikają. Można pozwolić sobie na więcej np. w kwestii jedzenia… Sławomir Cienciała: Szczerze mówiąc, to jako piłkarz nie miałem problemów z utrzymaniem diety i wydawało mi się, że tak będzie zawsze. Nagle, gdy wyjechałem do Holandii, zetknąłem się z wieloma różnymi potrawami, których człowiek chciał spróbować, i okazało się, że przy braku takiego intensywnego ruchu, wysiłku treningowego, zaczęło być niebezpiecznie (śmiech). Szybko wróciłem wtedy do sportu, do rekreacyjnej gry w piłkę, samodzielnych treningów. Łatwo jest sobie pozwolić na więcej, ale później powrót do dobrej kondycji, zdrowia, samopoczucia może kosztować wiele pracy. Dlatego teraz już pilnuję się i nie pozwalam sobie na nadmiarowe kilogramy. Dariusz Kołodziej: Być może częściej mogę sobie pozwolić np. na pizzę i nie muszę też myśleć o tym, że np. dzień przed meczem powinienem nasycić się węglowodanami. Mogę zjeść to, na co mam ochotę, ale zachowuję umiar, bo jednak przez lata nabrałem już pewnych przyzwyczajeń i nie da się tego tak szybko zmienić. Dodatkowo mam fobię, żeby nie popaść w zaniedbanie, dlatego staram się ćwiczyć dla zachowania odpowiedniej kondycji i sylwetki. Głód piłki Kibice w euforii skandowali ich nazwiska, dziennikarze prosili o wywiady, a najmłodsi fani o autograf i zdjęcie. Czy to są te elementy życia piłkarza, za którymi najbardziej tęsknią? Dariusz Kołodziej: Szczerze brakuje mi atmosfery meczu. Chodzę dalej sobie pograć, ale to już jest bardziej zabawa, pokiwam się, postrzelam, ale brakuje mi tego pozytywnego zastrzyku adrenaliny, który dawały mecze o stawkę. Sławomir Cienciała: Czego najbardziej brakuje z czasów gry? Być może samego treningu. Teraz stałem się sportowo dość leniwy. Kiedy piąłem się w górę, dążyłem do sukcesu, to byłem w stanie naprawdę ciężko pracować na treningach oraz poza nimi. Teraz, gdy wiem, że nie wrócę już do tamtego poziomu, nie mam tyle determinacji, aby ćwiczyć dla samego siebie. Zazdroszczę też jednego tym chłopakom, którzy jeszcze grają – tego uczucia po obudzeniu się rano, że to, co mam dziś zrobić, to pójść na trening i grać w piłkę. Lepiej być nie może. Teraz wykonuję pracę marzeń, jest naprawdę świetnie, ale sama radość z grania w piłkę, z tego wysiłku włożonego w trening jest nie do zastąpienia. Dlatego czasami myślę: „Boże, jak ja bym chciał jeszcze raz być piłkarzem”.
85
ARCHITEKTURA & DESIGN
DOBRZE UŁOŻONE Tekst: Justyna Weronika Łabądź, zdjęcia: Trufle Mozaiki
Co łączy starożytne rzymskie atrium z wywodzącym się ze Śląska nowoczesnym trendem wykończenia ścian? Mozaiki!
86
C
oraz wyraźniej przekonujemy się o tym, że Śląsk to nie tylko przemysł, ale coraz bardziej dający się poznać świetny dizajn oraz wybitni projektanci tworzący na światowym poziomie. Wśród nich możemy znaleźć twórców pracujących z różnorodnymi materiałami i zagadnieniami – każdy z nich w oryginalny sposób pomaga swoimi produktami i usługami usprawnić i upiększyć nasze codzienne życie. Jedną z grup projektowych, dostrzeżoną i docenioną już na rynku polskim, jest młody zespół projektantów, inżynierów i programistów pracujących w katowickim studiu projektowym Trufle Mozaiki. Działające na rynku od 2015 roku, studio Trufle Mozaiki opracowało unikatową w Polsce technologię projektowania i tworzenia mozaiki z każdego przesłanego przez klienta zdjęcia czy obrazu. Dostarczany wzór przetwa-
87
ARCHITEKTURA & DESIGN
„Naszym celem było znalezienie rozwiązania, które umożliwi wykorzystanie nowych technologii w tworzeniu sztuki”.
rzany jest na „rozpikselowany” obraz, w którym owymi „pikselami” stają się barwione w masie szklane kwadraty (23 × 23 mm) lub prostokąty, składające się ostatecznie na całe przedstawienie. Składane przez roboty arkusze mozaiki mogą po połączeniu tworzyć niezwykle oryginalne dekoracje ścienne, pasujące zarówno do prywatnych przestrzeni, jak i biznesowych, reprezentacyjnych wnętrz dostępnych dla klientów. Techniczne parametry mozaiki pozwalają na różnorodne zastosowania – zarówno na ścianach, jak i podłogach – od małych fragmentów powierzchni po np. całe baseny.
88
Nie lada wyróżnieniem dla młodego zespołu, a zarazem potwierdzeniem niezwykłej wagi jego działań, w których technologia łączy się z dizajnem i sztuką, to nagroda przyznana studiu w 2015 roku przez Górnośląską Agencję Przedsiębiorczości i Rozwoju oraz Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Przypadł mu wówczas zaszczytny tytuł „Innowatora Śląska”, czyli wyróżnienie dla firm i instytucji sektora badawczo-rozwojowego z województwa śląskiego, które mogą poszczycić się sukcesami w opracowywaniu lub wdrażaniu nowych technologii i innowacyjnych rozwiązań. Jak przyznał Jakub Wolak, współzałożyciel Trufle Mozaiki: – „Nie przypuszczaliśmy, że w sercu polskiego przemysłu wygra firma zajmująca się wzornictwem. Naszym celem było znalezienie rozwiązania, które umożliwi wykorzystanie nowych technologii w tworzeniu sztuki. Dzięki spotkaniu ludzi z różnych środowisk, posiadających różne kompetencje udało się ten pomysł zmaterializować”. Choć Trufle Mozaiki tworzą mozaiki głównie na indywidualne zamówienia dla konkretnych klientów, ważną i docenioną częścią ich pracy projektowej stały się kolekcje gotowych mozaik. Jak na razie studio ma ich w swojej ofercie zaledwie pięć, w różnych wariacjach, jednak już same te przykłady wykonane przez młodych projektantów rozbudzają nadzieję na coraz bardziej zaskakujące realizacje. „Etno” to jedna z ciekawszych kolekcji, zaprojektowana przez krakowską projektantkę i graficzkę Ewę Skrzy-
piec. W 2016 roku Trufle Mozaiki otrzymały za tę kolekcję Nagrodę Specjalną Zamku Cieszyn przyznawaną w konkursie „Śląska Rzecz 2015”, czyli w jedynym regionalnym konkursie dizajnu w Polsce. Kolekcja „Etno” jest przykładem zwrócenia uwagi na dziedzictwo kulturowe Śląska i jego specyficzny folklor. Poszczególne wzory odwołują się do różnych haftów śląskich, znalezionych w wyniku analizy literatury umieszczonej w Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. Jak pisze studio Trufle Mozaiki w opisie kolekcji „Etno”: „Głównym obszarem naszych zainteresowań była tematyka haftu, zwłaszcza krzyżykowego na ziemiach śląskich, omówiona szczegółowo w pracach prof. Barbary Bazielich”. Choć jak twierdzą projektanci z Trufli, zaprojektowane mozaiki nie są wiernym odwzorowaniem haftów, jednak starają się przybliżyć ich różnorodność kolorystyczną i ornamentalną – która zmienia się od prostych pasów po skomplikowane wzory. Wszystkie z tych kompozycji można dowolnie skalować w poziomie i w pionie, uzyskując zakładane efekty. Trufle Mozaiki i tworzone przez członków zespołu niebagatelne ozdoby ścian są wyjątkowym przykładem studia projektowego wywodzącego się ze Śląska, którego projekty i innowacyjna technologia mają szanse wyjść nie tylko poza granice województwa, ale również podkreślić wyjątkową pozycję polskich projektantów na rynku międzynarodowym.
89
REKLAMA
90
91
REKLAMA
92