Jedyny taki lifestylowy magazyn na Podbeskidziu
ale numer! 2[3] 2012 czasopismo bezpłatne ISSN 2084-4867
PROJEKT JA 300 lat Mesznej fashion: ANNA DRABCZYŃSKA
Michał Kempa specjalnie dla nas
na półmetku przemiany
Szkoła Rodzenia zabierz przeczytaj podaj dalej 1
sklep ekologiczny GAZDÓWKA Szlachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, Jako smakujesz, Aż się zepsujesz. [Jan Kochanowski]
Coraz więcej osób przekonuje się o tej prawdzie i zwraca w stronę ekologicznej żywności przyrządzanej według tradycyjnych receptur wspartych nowoczesną wiedzą o wpływie jedzenia na nasze zdrowie. Zapraszamy do Gazdówki, wyjątkowego miejsca w Bielsku-Białej, w którym znajdziecie Państwo wędliny z certyfikatem EKO i tradycyjne, przygotowywane bez sztucznych dodatków i konserwantów w naszej własnej wędzarni. Zawsze świeże, ekologiczne i z polskiej wsi mięso: wieprzowe, wołowe, cielęce, jagnięce i baranie, a nawet drób – zagoszczą na Państwa stole jak za dawnych lat, kiedy hodowla zwierząt wolna była od sztucznych pasz i dodatków, a smak mięsa niepowtarzalny i pełen aromatu. Ponadto znajdziecie u nas nabiał i jaja z ekologicznego chowu, warzywa i owoce wolne od chemicznych oprysków i szeroki wybór żywności ekologicznej oraz bezglutenowej. Zdrowie zaczyna się tam, gdzie uprawiane i hodowane jest to, co jemy, dlatego w naszym sklepie znajdziecie Państwo jedynie starannie przez nas sprawdzoną i wyselekcjonowaną żywność.
tel. 696 227 852 www.ekowedzarnia.pl
ul. Armii Krajowej 12A (wjazd od Al. Gen. Andersa), Bielsko-Biała Al. Gen. Andersa
REKLAMA
2
wjazd przez stację paliw Statoil
Al. Armii Krajowej
SKLEP GAZDÓWKA
Kompleks Sal Weselnych, Bankietowych i Konferencyjnych
Kameliowy Zakątek
Twój zakątek marzeń
Ultranowoczesny Kompleks, położony u podnóża malowniczej góry Dębowiec, ulubionego miejsca wypoczynku mieszkańców Bielska i Regionu zadowoli nawet najwybredniejszych gości. Staraliśmy się stworzyć miejsce trudne do zapomnienia, wymarzone na organizację niepowtarzalnych Wesel . Bowiem Przyjęcia Weselne organizujemy od kilkunastu lat i wiemy co zrobić, aby ta uroczystość zapadła w pamięci Państwa Młodych i ich Gości. Organizacja Przyjęć Weselnych sprawia nam ogromną radość i zadowolenie podobnie jak organizacja chrzcin, jubileuszy, studniówek, pokazów mody, wernisaży, projekcji filmowych, konferencji, obiadów i kolacji biznesowych, spotkań promocyjnych. Niezależnie, czy zdecydujecie się Państwo zorganizować u nas niewielkie rodzinne przyjęcie, spotkanie dla pracowników czy Wielkie Wesele lub konferencję zakończoną bankietem – z pewnością będziecie zachwyceni. Możemy Waszym Gościom zapewnić wyjątkowy komfort i fantastyczne wspomnienia, jakie do tej pory nie były dostępne w Regionie.
„Każdy w jakimś zakątku swojej duszy wie aż nadto dobrze, że aby spełnić swoje najskrytsze pragnienia musi odnaleźć odpowiednie miejsce do ich realizacji... potrafimy słuchać i potrafimy spełniać nawet te najskrytsze marzenia.” B..
Niesamowita atmosfera
Niesamowitą atmosferę tworzy wyszukany wystrój, który jest znakomitym tłem dla Przyjęcia Weselnego. Na każdym kroku będziecie Państwo natrafiać na mnóstwo odwołań do motywów kwiatowych. Nie brakuje ich w salach Kameliowej i Różanej oraz klimatycznym barze – wymarzonym miejscu na imprezy w kameralnym gronie, a także w karczmie góralskiej. Wszystkie sale mogą być aranżowane w dowolny sposób zgodnie z Państwa wymaganiami i pomysłami. Wszystkie mogą być wykorzystywane jednocześnie, nawet na Przyjęcie Weselne dla kilkuset osób. Każda Para Młoda pragnie, aby ich Wesele było wyjątkowe, a my staramy się sprostać temu wyzwaniu. Obiekt jest w pełni i całości klimatyzowany oraz posiada udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Do dyspozycji naszych gości pozostaje około 200 miejsc hotelowych.
Gusty naszych klientów stawiamy na pierwszym miejscu
A ich zaspokojenie powierzyliśmy zespołowi złożonemu z prawdziwych specjalistów, gotowych spełnić wszelkie Państwa zachcianki i zrealizować nawet najbardziej szalone pomysły. Także te kulinarne. Kuchnia jest naszą wizytówką i dostarczy Waszym Gościom Weselnym niezapomnianych wrażeń smakowych. Nasze menu jest wyjątkowe, ustalane według indywidualnych potrzeb klienta. Dania są nie tylko smaczne, ale stanowią piękną ozdobę Stołu Weselnego. Stawiamy na jakość i zdrowie. Produkty pochodzą od sprawdzonych dostawców, oferujących żywność najwyższej jakości. Dlatego nasze Potrawy Weselne są długo wspominane.
Twoje zadowolenie to nasza radość
ul. Al. Armii Krajowej 220 43-316 Bielsko-Biała tel. 608 424 650, 660 5522 52, 608 0505 22 tel./fax 33 813 83 41, tel. 33 813 83 93
Nasz Nowy Klient – Młoda Para, która powoła się na niniejszy Magazyn 2B STYLE, otrzyma w prezencie słodki drobiazg: czekoladową fontannę z dodatkami.
3
REKLAMA
Rozumiemy, że Państwo Młodzi pragną, aby ich Przyjęcie Weselne zapadło w pamięci gości i stało się piękną pamiątką na całe życie. Dlatego każdy klient jest dla nas tak samo ważny, traktowany indywidualnie, na każdym etapie realizacji zlecenia jest obsługiwany przez samego właściciela Kompleksu, przy współudziale doświadczonego, profesjonalnego i kochającego swoją pracę personelu. Wszystkim naszym działaniom przyświeca jeden cel: zadowolenie naszego Klienta.
wstęp
Moda w każdym zakamarku Biorąc 2B STYLE do ręki pomyślisz Drogi Czytelniku, że to jest kolejna modowa gazeta. A może modna, na czasie lub trendy? Bo tak naprawdę co jest dzisiaj modne? Czy Ty jesteś Czytelniku modny? Aby to stwierdzić, wystarczy, że odpowiesz sobie na pytanie: czy używasz smartfona? Czy korzystasz z nowinek kosmetycznych? Czy kupujesz produkty ECO? Czy chodzisz na siłownię? No właśnie, okaże się, że także Ty, choć wcześniej tak o sobie nie myślałeś, jesteś modny, trendy, cool, stylowy… A to pytanie zadajemy Ci nie przypadkiem. Bowiem w tym wydaniu wywołujemy kilka ciekawych tematów, o których sceptycy bądź złośliwcy powiedzą, że to fanaberia lub chwilowa moda. Nasi goście przekonują, że choć może się to wydawać chwilową modą, jak wiele różnych zjawisk w ostatnich latach, to niektóre z nich są już nieodwracalne i konieczne. Mowa tu o zdrowym trybie życia. Pędzimy do przodu, czas mija nam niepostrzeżenie, zaniedbujemy bliskich i siebie. Odchodzą nasi rodzice, dzieci dorastają tak szybko… Dopadają nas choroby cywilizacyjne, a wystarczy tak niewiele, aby to zmienić. Dowodem niech będą niesamowite przemiany trzech odważnych uczestniczek Projektu JA dające świadectwo temu, że będąc nawet zapracowaną mamą i żoną można znaleźć czas dla siebie i bliskich i że jest to przyjemne i ważniejsze od wszystkiego innego. Więcej w artykule „O krok do Projektu JA”. Żyjemy dłużej, dlatego musimy bardziej zadbać o nasze ciało, aby na dłużej „starczyło”. Korzystanie z porad i usług kosmetyczki lub lekarza medycyny estetycznej nie jest już tylko chwilową modą, a powoli staje się koniecznością i powszednieje. Przyglądajmy się zatem modowym nowinkom ze słusznym dystansem ale i wyrozumiałością, bo każdy z nas jest modny, trendy, na czasie…
FOTO: MAGDALENA OSTROWICKA
Redaktor Naczelna Agnieszka Ściera
polub nas na
4
PRYWATNA KLINIKA IMPLANTOLOGII I STOMATOLOGII ESTETYCZNEJ
R
płk. Karola Zagórskiego 3, 43-316 Bielsko-Biała tel./fax: +48 33 810 88 77
Brakuje Ci zęba? Co to są implanty stomatologiczne? Implant czyli wszczep, to ciało obce wprowadzone do organizmu w celu zastąpienia jego własnych tkanek. Wyróżniamy bardzo wiele implantów, jednak najbardziej rozpowszechnione to implanty piersi oraz implanty zębów. O ile te pierwsze poprawiają wygląd oraz samopoczucie pacjentek, o tyle implanty zębów oprócz poprawy estetyki twarzy, podnoszą komfort życia dzięki odtworzeniu funkcji brakujących zębów. Implanty zębowe Implantologia stomatologiczna to nowoczesna dziedzina stomatologii zajmująca się zastępowaniem utraconych zębów przy pomocy implantów. Implanty zębowe to nic innego, jak sztuczne korzenie zębów wykonane najczęściej z tytanu, ale ostatnio także z tlenku cyrkonu. Implant wprowadzony do kości, dzięki swym właściwościom całkowicie zrasta się z kością i dzięki temu stanowi bardzo stabilną i długotrwałą podporę dla protez, mostów czy koron zębowych. Dzięki implantom można odtworzyć zarówno pojedyncze braki zębów, jak i nawet całkowity brak uzębienia. Dzięki nowoczesnej technologii zapewniającej wysoką estetykę wykonania, nowe zęby nie różnią się od własnych, naturalnych zębów. Jak wszczepia się implanty stomatologiczne? Zabieg wszczepienia implantów przeprowadzany jest podczas jednej wizyty w znieczuleniu miejscowym. W Klinice VIP Dental stosujemy wyłącznie znieczulenie komputerowe The Wand. Podczas tego znieczulenia pacjent jest świadomy, a jego odczuwanie bólu i temperatury jest wyłączone. Pacjenci po założeniu implantów zaskoczeni są krótkim czasem trwania zabiegu i brakiem odczuwania czegokolwiek oraz zdumieni są, że usuwanie zębów pomimo znieczulenia wywołuje bardziej nieprzyjemne odczucia niż implantacja. Po założeniu implantów, metody dalszego postępowania są różne i uzależnione od stanu zdrowia pacjenta, od stanu kości, od miejsca założenia implantów oraz od rodzaju planowanego uzupełnienia protetycznego tzn. od tego czy będzie to korona, most czy proteza. Czy może nastąpić „odrzut” implantu? Implanty stomatologiczne w przeciwieństwie do transplantów (czyli organów pochodzących od dawcy) są obojętne dla układu immunologicznego i nie są „odrzucane”. Jedyny problem jaki może nastąpić
z implantem, to nieprawidłowo przebiegający proces gojenia. Po zagojeniu i zrośnięciu z kością tylko zła higiena lub przeciążenie implantu może doprowadzić do jego dezintegracji. Implanty już mam co teraz? Najczęściej po założeniu implantów pacjent czeka aż implant zrośnie się z kością. Istnieją jednak metody natychmiastowego lub wczesnego założenia uzupełnień protetycznych na implantach. Wówczas pacjent bardzo szybko zaczyna funkcjonować z „nowymi zębami”. Czy zęby na implantach mogą się zepsuć? Ponieważ ani implant, ani sztuczny ząb nie może się zepsuć z powodu próchnicy, to wydaje się, iż można zapomnieć o szczoteczce do zębów. Nic bardziej mylnego! „Nowe zęby” na implantach wymagają bardzo dobrej higieny jamy ustnej. Pacjenci muszą szczególnie dokładnie szczotkować i nitkować zęby by nie dopuścić do zalegania resztek pokarmowych w okolicy szyjek zębowych oraz by nie dopuścić do odkładania się kamienia. W przeciwnym wypadku dochodzi do rozwoju stanu zapalnego wokół implantów, prowadzącego do zaniku kości, rozchwiania implantu i jego dezintegracji z kością. Często higiena wokół implantów wymaga większej uwagi i zabiera więcej czasu niż higiena własnych zębów. Mam implanty. Czy muszę chodzić do dentysty? Po założeniu implantów pacjent tak samo, jak przed zabiegiem powinien odwiedzać swojego stomatologa co 6 miesięcy, w celu kontroli stanu uzupełnień protetycznych oraz implantów. W przypadku protez przykręcanych do implantów istnieje możliwość, by – jeśli to konieczne – raz na dwa lata zdemontować protezę i wyczyścić profesjonalnie „sztuczne zęby” oraz szyjki implantów. Co daje implant? Implanty dają poczucie pewności siebie w każdej sytuacji i poprawiają komfort życia. Dzięki implantom zatrzymany jest także zanik kości, co zapobiega starczemu wyglądowi, a wypełnienie miejsc po własnych zębach implantami wypełnia twarz podpierając policzki i wargi a to w sposób zdecydowany odmładza pacjentów. Implanty zębowe są niekiedy jedynym możliwym sposobem rehabilitacji pacjenta i stanowią alternatywę dla mostów porcelanowych, pozwalając oszczędzić zdrowe zęby przed szlifowaniem. PROMOCJA
5
spis treści OKŁADKA
TEMAT NUMERU Trzech trenerów i trzy kobiety w czasie trzech miesięcy podjęli niezwykłe wyzwanie: Projekt JA to zmiana myślenia, nawyków i postrzegania świata. Czy im się udało?
Modelka: Magda Mag Wawrzaszek / Mango Models Makijaż: Katarzyna Danek Stylizacje: Sandra Wrzal Sukienka: Mr Gugu & Miss Go Zdjęcie: Ula Kóska
czytaj str 14-19
8 Okoliczności 9-10 Zapowiadamy 11 Co nowego? 12-13 Lokalnie – 18 lat Radia Bielsko 13 Kultowe Miejsca – Bazyliszek 14-19 Inicjatywy – Krok do Projektu JA – półmetek 20-21 Czas kobiet – Barbara Komarnicka-Drużbicz 22-23 Psyche – Zmiana 24-25 Felieton okiem kobiety – Ostatni dzień życia 26-27 Felieton okiem mężczyzny – Rzut oka na miasto 28-30 Krótka i trochę śmieszna rozmowa z Michałem Kempą 31-35 Ula Kóska – fotografia 36-37 Korespondencja z Paryża
38-55 MODA
38-39 40-47 48-51 52-55
Anna Drabczyńska Styl Studio Vena & Babylonki Okiem Natashy Pavluchenko – Fashion Week Poland Księżniczki w obiektywie Magdy Ostrowickiej
56-66 URODA
56 57 58-59 60-61 62-63 64-65
Nasz test – refleksoterapia Lifting bez skalpela Makijaż permanentny Mój przyjaciel czas – anti aging – medycyna przeciwstarzeniowa Wakacyjna wySPA marzeń Eksplozja koloru
66-67 68-69 70-71
Miłość na talerzu Ludzie: pasje – Herbata moja pasja – Sylwia Mokrysz Podróże
72-75 Architektura & Design
72-73 74-75 76-77
Adrian Lach – Meble na wodzie Europejska lekcja oszczędzania – świadectwa charakterystyki energetycznej Lider w Regionie
78-81 Miejsca z historią
78-79 80-81
300 lat Mesznej Letnią porą 100 lat temu
82-86 Wokół dzieci
82 Badania prenatalne 84-85 Szkoła Rodzenia: fanaberia czy konieczność 88-89 Miejsca ze smakiem 90 Polecamy
6
czasopismo bezpłatne ISSN 2084-48
Wydawca: MEDIANI Anita Szymańska, www.mediani.pl ul. Janowicka 111a, 43-344 Bielsko-Biała tel. 504 98 93 97 2B STYLE ul. Janowicka 111a, 43-344 Bielsko-Biała e-mail: redakcja@2bstyle.pl Redaktor Naczelny: Agnieszka Ściera tel. 609 637 383 Reklama: reklama@2bstyle.pl Zespół redakcyjny: Anita Szymańska (foto & tekst) Katarzyna Górna-Oremus (tekst) Natasha Pavluchenko (dział mody) Iwona Kopeć (felieton) Yaro (foto) Kamilla Nowicka-Olma (zdrowie) Tatiana Pruhło-Motoszko (kosmetyka, zdrowie) Grafika i skład: Mediani MCD www.mediani.pl Druk: Drukarnia Printimus Ul. Bernardyńska 1, 41-902 Bytom www.printimus.pl Wydawnictwo bezpłatne, nie do sprzedaży. Copyright © MEDIANI Anita Szymańska Przedruki po uzyskaniu zgody Wydawcy. Listy: e-mail: redakcja@2bstyle.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych i nie odpowiada za treść umieszczonych reklam. Wydawca ma prawo odmówić umieszczania reklamy lub ogłoszenia, jeśli ich treść lub forma są sprzeczne z obowiązującym prawem lub linią programową lub charakterem pisma. Produkty na zdjęciach mogą się różnić od ich rzeczywistego wizerunku. Ostateczną ofertę podaje sprzedawca. Niniejsza publikacja nie jest ofertą w rozumieniu prawa. 2B STYLE jest czasopismem zarejestrowanym w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej
Jesteśmy już w Bielsku-Białej! Jeżeli nie znacie Państwo naszych domowych ciast, pysznych tortów, weselnych drobnych ciasteczek – zapraszamy do nowootwartego sklepu przy ulicy Mickiewicza 8 w BielskuBiałej (obok Placu Chrobrego). Nasza „Cukiernia Merta” przygotowuje specjały z najwyższej jakości naturalnych składników. Realizujemy zamówienia na wesela, chrzciny, komunie, imprezy okolicznościowe. Cukiernia Merta, Hecznarowice, ul. Rytwiny 11, tel. 502 310 891 www.cukierniamerta.pl Sklep: ul. Mickiewicza 8, Bielsko-Biała (obok Placu Chrobrego) REKLAMA
ul. Mickiewicza 8, Bielsko-Biala tel. 33 307 00 44 zapraszamy pn.-pt.: 8.00 - 19.00 sob.: 9.00 - 14.00 REKLAMA
7
okoliczności
Piękno z serca
My dwie, czyli ło matko s córkom! Ciekawy pomysł na aktywne spędzenie w naszym regionie czasu mamy z córką! Między 14 a 16 marca portal ZnaneNieznane testował pakiet w Hotelu FeroLux w Korbielowie. Pobyt rozpoczął się góralskim akcentem z Kapelą Boracza. Następnego dnia po aqua aerobicu panie wyruszyły w góry! Szlak wiódł od wodospadu w Sopotni przez Przełęcz Przysłopy. Popołudnie upłynęło na pokazie walki Capoeira. A wieczorem...niezwykłe SPA! Świece, nastrojowa muzyka, sauna, miodowe balsamy i niespodzianka dla mam: masaż twarzy w wykonaniu córek. Przygoda zakończyłya się w stadninie koni huculskich. Roztaczające się wokół widoki sprawiały, że nikomu nie chciało się wyjeżdżać!
25 kwietnia odbyła się w Parlamencie Europejskim w Brukseli debata zorganizowana przez Panią Poseł Małgorzatę Handzlik wraz z fundacją L’Oreal pt. „Beauty from the Heart – Piękno prosto z serca”. Spotkanie to poświęcone zostało roli, jaką może pełnić przemysł kosmetyczny we wsparciu pacjentów, szczególnie kobiet, będących w trakcie leczenia chorób onkologicznych, zagrożonych wykluczeniem społecznym oraz długotrwałym bezrobociem. W spotkaniu wzięli udział posłowie do Parlamentu Europejskiego, eksperci oraz onkolodzy współpracujący z fundacją L’Oreal, przedstawiciele Komisji Europejskiej, Komitetu Społeczno-Ekonomicznego, Stałego Przedstawicielstwa RP i Francji, Regionalnego Biura Województwa Śląskiego oraz organizacji zajmujących się wsparciem osób z chorobami onkologicznymi.
Premiera z pokazem 2 czerwca w Salonie Mercedesa w Bielsku-Białej odbyła się uroczysta premiera nowego modelu Mercedesa SL, a wydarzenie uświetnił pokaz specjalnie na tę okazję zaprojektowanej kolekcji Anny Drabczyńskiej.
Piękni z Beskidów
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE
Miss Polonia Podbeskidzia Komunikacja w biznesie Nowe technologie dla biznesu – pod takim hasłem odbyła się 6 czerwca konferencja adresowana do instytucji, firm i organizacji z naszego regionu. Organizatorami wydarzenia była Fundacja Rozwoju Miasta Bielska-Białej oraz Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach, w której siedzibie odbyła się konferencja. Wydarzenie zgromadziło kilkadziesiąt osób, które podczas wystąpień i prezentacji miały okazję zapoznać się z nowoczesnymi technologiami komunikacji w biznesie, nauce i administracji a także zaprezentować własne rozwiązania.
8
Finałowa gala w Park Hotel Vienna w Bielsku-Białej zgromadziła pół tysiąca zaproszonych gości. Gwiazdy wieczoru: wokalistka Iwona Węgrowska, i Asteya z programu TV X Factor. Organizator wyborów Agencja Mody Prestige Edyta Dwornik. Miss Polonia Podbeskidzia 2012 została Angelika Cieślak. I Vice Miss Polonia Podbeskidzia – Miss Foto: Patrycja Bilof, II Vice Miss Polonia Podbeskidzia – Maja Janaszek. Miss Publiczności została Angelika Mikuła a Miss Internetu – Sara Dunik. Gratulujemy! 29 lipca w Białymstoku odbędą się półfinały Miss Polonia 2012. Już w lipcu dowiemy się która najpiękniejsza panna z Beskidów 2012 zaprezentuje nasz region w konkursie Miss Polonia 2012. Trzymamy kciuki za wszystkie!
W Bielskim Centrum Kultury odbyła się gala finałowa aż trzech konkursów piękności. Pod koniec maja poznaliśmy Miss i Mistera Beskidów oraz Miss Południa Nastolatek 2012. Organizatorem wyborów, które odbywają się w ramach Miss i Mistera Polski, była Agencja Grabowska Models oraz Beskidzka Akademia Piękności. 22 maja na scenie BCK zaprezentowało się 30 finalistów i finalistek prestiżowych konkursów piękności. Jury miało trudne zadanie. W jaki sposób wybrać spośród tylu urodziwych i utalentowanych osób tych jedynych, którzy będą godnie reprezentować nasz region w wyborach ogólnopolskich? Ostatecznie korona najpiękniejszej z Beskidów przypadła w udziale pięknej Katarzynie Bedrychowskiej z Rybarzowic. Szarfę najprzystojniejszego otrzymał z kolei Mateusz Wykręt z Nidka. Tytuł Miss Południa Nastolatek zgarnęła Klaudyna Nowoczek z Bier-Świętoszówka.
Stylizacja Dominika Garczyńskiego
Zapowiadamy
Jedzenie dla zdrowia
Hair Revolution
Jeżeli chcesz zerwać z kulinarnymi przyzwyczajeniami, przywiązaniem do fast foodów i obiadów nasyconych„złym”cholesterolem, nie czekaj i podejmij działanie. Z pomocą przyjdzie diet coach, a jednocześnie twórca Akademii Kulinare, inicjator diety opartej na intuicji – Marek Zaremba. Możesz się o tym przekonać na własnej skórze w trakcie warsztatów REBALANS organizowanych przez Akademię Zdrowia i Dietoterapii. Zajęcia są skierowane do tych, którzy chcą poznać zasady zrównoważonego odżywiania, ale nie tylko. Ich tematyka zainteresuje zapewne osoby z grupy zagrożonej chorobami cywilizacyjnymi (choroba niedokrwienna serca, nadciśnienie tętnicze, otyłość lub nowotwory) oraz te, które znajdują się na ich granicy. Warsztaty odbędą się 7 lipca w bielskiej Restauracji BLU. Dodatkowe informacje można uzyskać pod numerem telefonu 698830885 lub pisząc na adres info@rebalans.pl.
To konkurs dedykowany dla stylistów fryzur związanych z marką Trendy Hair Fashion, którego celem jest nagrodzenie oryginalnej pracy fryzjera wykonanej w oparciu o najnowsze tendencje w modzie fryzjerskiej. Tegoroczna edycja odbywa się pod hasłem Japan Style, ponieważ na laureata konkursu czeka prestiżowa nagroda w postaci udziału w konkursie United Danks Contest w Japonii. Jest to największy i najbardziej prestiżowy konkurs fryzjerski, a zarazem gigantyczne, światowe święto fryzjerstwa. Do olbrzymiej Yokohama Arena zjeżdżają się reprezentanci fryzjerskiego kunsztu z czterech kontynentów. W każdej odsłonie prestiżowego wydarzenia bierze udział 1200 zespołów. Wśród nich znajdzie się również laureat polskiej edycji konkursu, o którym znajdziecie więcej na naszym fan page na Facebooku. Organizator konkursu: TRENDY HAIR FASHION
Operacja Południe
49 Tydzień Kultury Beskidzkiej
Piknik Lotniczy
27-29 lipca odbędzie się XII Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych Operacja Południe. Ta ciesząca się dużą popularnością impreza z roku na rok gromadzi nie tylko miłośników dawnych wojskowych pojazdów.
Kolejne święto folkloru w naszym regionie potrwa od 28.07 do 5.08 Koncerty i wydarzenia towarzyszące będą mieć miejsce w Wiśle, Szczyrku, Żywcu, Makowie Podhalańskim, Oświęcimiu, Bielsku-Białej, Ujsołach, Istebnej i Jabłonce w Republice Czeskiej.
Na wrzesień zapowiadana jest impreza lotnicza, podczas której będą pokazy wielu latających maszyn. 1-2 września na terenie lotniska w Bielsku-Białej odbędzie się kolejny Międzynarodowy Piknik Lotniczy. Aeroklub Bielsko-Bialski. | www.epba.pl
| www.rok.pl
Na nieodpłatne wyjścia z przewodnikiem w góry zaprasza miasto Szyczyrk. W każdą sobotę lipca i sierpnia można wybrać się na wędrówkę po okolicznych górach. Zbiórka przy InformacjaTurystyczna o godz. 9.00 7, 14, 21, 28 lipca oraz 4, 11, 18, 25 sierpnia. | www.szczyrk.pl
Piknik Modelarski 6-8 lipca XII Międzynarodowy Piknik Modelarski. Miejsce: Lotnisko na Górze Żar. | www.glidezar.pl
9
FOTO: 2B STYLE & MATERIAŁY PRASOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE, REDAKCJA NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZMIANY W PROGRAMIE WYDARZEŃ
| www.militaria.bielsko.com.pl
Przewodnik czeka
okoliczności
Zapowiadamy
Dni Żywca Natalia Kukulska, Reggae Night i Bas Tajpan – to niektóre z liczncyh atrakcji, jakie zapowiadają się podczas Dni Żywca 29 i 30 czerwca. | Więcej informacji na www.mck.zywiec.pl
FOTO: 2B STYLE & MATERIAŁY PRASOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE, REDAKCJA NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZMIANY W PROGRAMIE WYDARZEŃ
Lato z kulturą Jedno serce, jeden duch
Letnie tańczenie z Saidą
Fundacja Drachma zaprasza na III Międzynarodowe Warsztaty Gospel. Gościem specjalnym trzydniowych spotkań będzie instruktor muzyki gospel – Wayne Ellington. Wszystko zaczęło się od Zuzanny Pradeli, nauczycielki w szkołach muzycznych, dyrygentki chóru gospel i muzyka diakonii muzycznej Wspólnot Miasto na Górze. To właśnie ona założyła zespół gospel, który jeździł po całym świecie i święcił triumfy. Także ona zainicjowała Międzynarodowe Warsztaty Gospel w Bielsku-Białej. Warsztaty z roku na rok cieszą się coraz większą popularnością. W II edycji wzięło udział kilkuset bielszczan. Jak będzie podczas tegorocznego wydania? III Międzynarodowe Warsztaty Gospel w Bielsku-Białej odbędą się w dniach 7-9 września. Już dziś można zgłosić swój udział, wypełniając ankietę na stronie | www.gospel.drachma.org.pl.
Taniec łagodzi obyczaje i sprawia, że zaczynamy dostrzegać piękno świata. Dobrze o tym wiedzą miłośnicy tańca orientalnego, który przynosi im także radość życia. Jeżeli jeszcze nie zdecydowałeś się na formę ruchu, to może być dobry wybór. Także w wakacje, które mogą stać się okazją do nauki tańca, wciąż odkładaną na później. Skorzystaj więc z licznej oferty szkół tańca w Bielsku-Białej. Mistrzyni tańca brzucha Saida nie dość, że oferuje zajęcia przez cały lipiec i sierpień, to jeszcze zaprasza na egzotyczne warsztaty. I to w samym sercu stolicy Podbeskidzia. Czy wiesz, co oznaczają terminy: drum solo, orientalne kombinacje? Nie? Możesz to zmienić. Warsztaty z Saidą odbędą się w dniach 4-5 sierpnia. Więcej szczegółów na stronie: | www.saida.pl
Bielskie Centrum Kultury zaprasza na bielską Starówkę w każdą niedzielę lipca i sierpnia. Wstęp na wszystkie koncerty jest bezpłatny. Kto w tym roku zagra dla bielszczan? Wśród zaproszonych gości odnajdziemy Krzysztofa Krawczyka, Eleni. Nie zabraknie także – tak bardzo ulubionych przez miłośników muzyki klasycznej – koncertów „Ballada Europy”. | Więcej informacji na www.bck.bielsko.pl
Dni Mesznej W związku z przypadającym na ten rok 300-leciem sołectwa Meszna rada sołecka wraz ze społecznością lokalną zaprasza na specjalne, organizowane już po raz XIII, Dni Mesznej. Obchody 300-lecia Mesznej organizowane są w ramach ww. dni. Obchody planowane są na 18-19 sierpnia.
Letnia Scena Sfery Galeria SFERA zaprasza w piątkowe wieczory na bezpłatne koncerty z cyklu Letnia Scena Sfery. Od 06.07 do 31.08 na 9 koncertach wystąpią: Akurat, Dzień Dobry, Riverboat Ramblers, Dorota Miśkiewicz, Besqidians, Marcin Klimczak & M4U, Sound Q, ZIYO, Rey Ceballo & Calle Sol. | Więcej informacji na www.sfera.com.pl
Wakacyjne kadry w kręgach sztuki Pat Metheny w Bielsku-Białej
Śląska Rzecz
Starania, aby wystąpił w Bielsku-Białej trwały 10 lat – wreszcie przyjeżdża. Legenda jazzowej gitary Pat Metheny wystąpi u nas 27 czerwca o g. 20.00. Koncert Pata Metheny’ego odbędzie się w nowym miejscu koncertowym, położonym na terenie ZIADU, poniżej hali pod Dębowcem. Teren będzie zadaszony namiotem, który znajdował się wcześniej na terenach ATH. | Więcej na www.bck.bielsko.pl
„Śląska Rzecz” to jedyny regionalny konkurs designu w Polsce, w którym wyróżniane są najlepsze śląskie produkty, projekty graficzne i usługi. Konkurs promuje w kraju i za granicą innowacyjne śląskie firmy i organizacje. Wystawa laureatów VII edycji konkursu „Śląska Rzecz” potrwa od 15 czerwca do 29 lipca w Zamku Cieszyn.
10
| Więcej informacji: www.zamekcieszyn.pl
W dniach 4-8 lipca zapraszamy do Cieszyna, gdzie Wakacyjne Kadry gościć będą w Kręgach Sztuki. Jak zwykle czekają na was ciekawe cykle, spotkania z twórcami i instytucjami filmowymi. Seanse filmowe i wydarzenia będą mieć miejsce w Kinie Piast, Teatrze A. Mickiewicza, w Domu Narodowym, na Rynku oraz na Uniwersytecie Śląskim. Organizatorzy zadbali o bogaty program. Wstęp wolny. | Więcej informacji: www.wakacyjnekadry.pl
Co nowego?
Golden SPA egzotycznie
Piękne wnętrza
Jeśli marzysz o pielęgnacji twarzy, ciała i dłoni na najwyższym poziomie, Golden SPA spełni Twoje oczekiwania. Tym bardziej, że od czerwca SPA mieści się w nowym miejscu przy ulicy Gen. Maczka w Galerii BLU. Teraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki możesz przenieść się do kojącego resortu SPA jak na egzotycznej wyspie. Wonne olejki, oczyszczający masaż, kojąca muzyka i czas należy tylko do Ciebie! Pozwól się unieść temu zachwycającemu relaksowi, podczas którego Twoja skóra nabierze blasku i witalności. Wszystko to sprawi, że poczujesz się piękniej, bardziej zadbana i chętnie tu powrócisz. | Golden Spa, ul. Gen. St. Maczka 41, Bielsko-Biała, tel. 33/810 54 87
Studio Impressio to nowa pracownia projektowania wnętrz, która powstała w Bielsku-Białej. Trzy energiczne i pełne pasji kobiety doskonale wiedzą, co we współczesnym designie wnętrz piszczy i potrafią zamienić szarą rzeczywistość w pełne dobrej atmosfery miejsce. Studio specjalizuje się w projektowaniu wnętrz mieszkalnych oraz firmowych, a także powierzchni usługowo-handlowych. Dzięki kompleksowej obsłudze otrzymasz projekt, wizualizację, dobór materiałów, a następnie nadzór autorski nad wykonywaną inwestycją. Interesującą usługą jest szybki lifting wnętrza w 24 godziny. Właścicielki studia świetnie orientują się też, gdzie zamówić elementy wyposażenia i meble. | Studio Impressio, www.studioimpressio.com.pl, tel. 694 601 810
Lokalni bohaterowie
Dom Nad Niprem
Pod Rudym Kotem
Miasta aglomeracji śląskiej to już mają, a w stolicy Pdbeskidzia rusza niebawem. Nowy system informacji o firmach ukrywa się pod nazwą Local Heroes. Polega na umieszczeniu w miejscach publicznych i gastronomicznych specjalnych tablic, na których widnieją wizytówki firm, które przystąpiły do systemu. Karteczki można zabrać ze sobą, aby mieć łatwy dostęp do podstawowych informacji o firmie i jej danych kontaktowych.
Ten nowy sklep w Bielsku-Białej to połączenie starego z nowym – przedmiotów antycznych, które posiadają swoją własną historię i tych nowych. Tu można kupić piękne przedmioty stanowiące o wyjątkowości naszego domu, tak aby każdy kto kocha piękno, mógł urządzić swoje własne niepowtarzalne wnętrze. W ofercie znaleźć można takie style jak Shabby Chic, Styl Francuski, Skandynawski, Retro.
Kawiarnia Pod Rudym Kotem jest dobrze znana stałym bywalcom bielskich knajpek. Ale nie wszyscy zapewne wiedzą, że od niedawna mieści się w nowym miejscu przy ul. Mickiewicza 8. Przytulne, klimatyczne wnętrze i zaułki, w których można schować się przed okiem wścibskich – wymarzone miejsce na romantyczne spotkanie.
Bistro KRYZYS to prawdziwy powrót do lat 80. Kryzysowy, ale bardzo wygodny wystrój nawiązuje do PRL-owskich knajpek z trunkami i śledzikiem. Tu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można poczuć klimat minionych dekad. Na ścianach specyficzne zdjęcia „z tamtych lat”, także z Bielska-Białej – patrząc na nie, niejednemu zakręci się w oku łezka. A żeby było sprawiedliwie – każdemu po równo wszystkie napoje są po 4 zł, a wszystkie zagrychy po 8 zł. | Kryzys, 11 listopada 48, Bielsko-Biała
| ul. Mickiewicza 8, Bielsko-Biała
11
FOTO: © Mila Supynska - Fotolia.com & 2B STYLE & MATERIAŁY PRASOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE
| ul. Nad Niprem 7a i 12, Bielsko-Biała
Kryzys
lokalnie
18 lat ON AIR
Anita Szymańska Agnieszka Ściera
Jak przyjemnie Gdy świat kręci się wkoło. Świat cały – ty i ja, Ach jak przyjemnie, Że się jeszcze tych niedziel, Przed sobą tyle ma.
FOTO: ANITA SZYMAŃSKA & mat. arch.
...to słowa piosenki „Karuzela, karuzela” Marii Koterbskiej, od której w 28 sierpnia 1994 roku Radio BIELSKO rozpoczęło nadawanie swojego programu. Przez te 18 lat, podczas których stacja zmieniała się i dojrzewała – przez radiowe korytarze przewinęło się wiele osób. Niektóre z nich są związane z radiem od lat. Od samego początku z radiem jest człowiek, który je współtworzył, Jerzy Handzlik. – Kiedy rozpadł się stary system zaczęły powstawać prywatne radia – wspomina Jerzy Handzlik. – Wówczas mój przyjaciel, Jan Wiencek (obecnie współwłaściciel Browaru Miejskiego w Bielsku-Białej – przyp. red.) powiedział mi, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ogłosiła konkurs na przydział częstotliwości: „Ja się znam na technice, a Ty na wydawaniu książek, to razem mogłoby nam z tego wyjść radio” – powiedział. Wystąpiliśmy więc o koncesję, ale życie pokazało nam, że wszystkiego musieliśmy nauczyć się od początku – wspomina Jerzy Handzlik. – Wszystko zaczęło się w Ustroniu, rok przed uruchomieniem radia. Przy grillu podzieliłem się z Jurkiem chodzącą mi po głowie myślą, aby założyć w Bielsku-Białej rozgłośnię radiową o nazwie Radio Bielsko. Uważałem, że miasto potrzebuje rozgłośni miejskiej o charakte-
12
rze regionalnym. Jurek od razy podchwycił tę myśl i ruszyliśmy do wspólnej pracy. Pierwszy etap to przygotowanie do przesłuchania przez KRRiT w Opolu. Przesłuchiwał nas ówczesny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii Marek Markiewicz i mimo kompletnego braku osiągnięć na polu radiowym zostaliśmy bardzo pozytywnie ocenieni. Rokowaliśmy po prostu, że mamy potencjał intelektualny do stworzenia rozgłośni radiowej – wspomina tamten czas Jan Wiencek – Po otrzymaniu koncesji zabraliśmy się do drugiego etapu budowy radia czyli tworzenia studiów i kompletacji zespołu dziennikarzy jak i pracowników agencji reklamowej. W końcu nadszedł upragniony dzień, kiedy pierwszy raz można było usłyszeć nasze radio w eterze. – dodaje ówczesny współwłaściciel rozgłośni.
Początkowo radio mieściło się w budynku na lotnisku w Aleksandrowicach, po kilku latach siedziba została zmieniona na budynek przy ulicy Olszówki, w którym Radio BIELSKO mieści się do dziś. To dobra lokalizacja, bowiem sygnał nadawany jest drogą radiową z siedziby radia do nadajnika na Szyndzielni, a następnie przekazywany dalej do pozostałych dwóch nadajników (Czantoria i Skrzyczne). Jerzy Handzlik z okna swojego gabinetu widzi maszt na szczycie Szyndzielni. – Początki wcale nie były łatwe. Musieliśmy spędzić wiele godzin na nauce, jak to właściwie wszystko działa. Jedną z najważniejszych rozmów, kilkugodzinną, mieliśmy w austriackim – nie istniejącym już – Radio Uno. Odbyliśmy też kilka spotkań z Andrzejem Wojciechowskim (założycielem Radia Zet – przyp. red.), który udzielił nam wielu cennych lekcji. Jednak to na własnej skórze przez lata doświadczeń musieliśmy dojść do tego etapu, w którym
Jerzy Handzlik.
znajdujemy się obecnie – mówi Jerzy Handzlik. – Właściwie zanim radio ruszyło oficjalnie, byłem pierwszą osobą, która odezwała się na antenie. Testowaliśmy wówczas studio i system nadawczy. A trzy tygodnie po pierwszych próbach już oficjalnie, wraz z mieszkańcami regionu – uczciliśmy na bielskim lotnisku start radia. Jak wspomina nasz rozmówca, na przestrzeni 18 lat nigdy nie zmienił się cel radia: pomagać w budowaniu lokalnej społeczności. Potwierdzają to badania KRRiT, które wykazały, że Radio BIELSKO jest najbardziej zaangażowaną w lokalne sprawy stacją w kraju. „Pomagają” w tym audycje, które od lat możemy słyszeć na antenie radia – jedną z nich jest cieszący się ogromnym zainteresowaniem słuchaczy „Jarmark Radia BIELSKO”, który nadawany jest od początku istnienia stacji. Jak wspomina Jerzy Handzlik, kiedyś przebywając w za granicą usłyszał, jak do radia dzwonili ludzie, a nie znając języka zastanawiał się, po co dzwonią. I tak wpadł na pomysł stworzenia radiowej tablicy ogłoszeń.
kultowe miejsca:
Bazyliszek, który tchnie kulturą Katarzyna Górna-Oremus
Od lewej: Magdalena Pawińska – wydawca serwisów, Mirosław Mrzygłód – DJ, Łukasz Luszczak – redaktor naczelny Radia BIELSKO.
– Przyjemnością było jadąc samochodem włączyć sobie radio, które razem stworzyliśmy. Duża to radość. Za wspaniałym efektem kryła się oczywiście ciężka praca i sporo problemów, których na szczęście słuchacze nie muszą dostrzegać… – dodaje Jan Wiencek. Czy podczas 18 lat radio może się znudzić? Nasz rozmówca zdecydowanie podkreśla, że to niemożliwe: – Każdy dzień jest przecież inny, przynosi nowe wyzwania, dostarcza ciekawych wrażeń. Ciągle też się rozwijamy. Zaczynaliśmy z jednym nadajnikiem na nie funkcjonującej już dziś, „dolnej” częstotliwości, teraz gramy na trzech częstotliwościach Szyndzielnia 106,7fm, Czantoria 103,3fm, Skrzyczne 99,9 fm, dzięki czemu nasz sygnał dociera do jeszcze większej liczby osób w regionie. Jak tu się nudzić? – śmieje się pan Jerzy. Interesuje nas też, czy właściciel Radia BIELSKO bierze czynny udział w tworzeniu tego, co słyszeć możemy na antenie. – Tworzenie radia musi odbywać się według pewnych zasad. Podobnie jak w filmie czy teatrze, konieczne są do spełnienia pewne reguły, które mamy ustalone. Za realizację poszczególnych części tego, co słyszymy w ciągu dnia – odpowiada cały zespół ludzi, specjalistów i profesjonalistów. To oni – słyszani na antenie albo ukryci za zasłoną ciszy pracują każdego dnia po to, aby nasi słuchacze usłyszeli to, co naprawdę lubią: dobrą muzykę i informacje stąd, z tego regionu w którym żyjemy. Ja nie biorę czynnego udziału w tym, co Państwo słyszycie, ale czuwam nad ogólnym charakterem stacji i kierunkiem, w którym zmierza.
Jest takie miejsce w Bielsku-Białej, gdzie każdy czuje się dobrze. Tam uśmiech i spontaniczna radość są ściśle związane ze sztuką i kulturą. Przez duże „K”. Wystarczy tylko przekroczyć próg Bazyliszka, aby się o tym przekonać. Nic dziwnego, że ten niezwykły pub ma wielu przyjaciół, a każdy chętnie tam powraca. Za pozytywną energię w Bazyliszku odpowiadają nie tylko uśmiechnięte barmanki, ciepłe wnętrza, ale również atmosfera wyjątkowości. Ściany zdobią akwarele Lecha Helwiga, malarza, który pokochał Bielsko-Białą. Miejsce chętnie odwiedzają artyści, którzy tworzą niepowtarzalny klimat i wpływają na rozwój kulturalny miasta. „Wyglądają niepozornie, mijamy ich na ulicy, nie wiedząc nawet jaki drzemie w nich talent. To właśnie nim dzielą się z gośćmi Bazyliszka – czytamy na oficjalnej witrynie internetowej pubu. Przychodzą wieczorami, siadają przy barze, biorą do ręki gitarę i rozpoczynają koncert – spontaniczne, nastrojowe wspólne granie i śpiewanie, często do białego rana. Nic dziwnego, że wielu porównuje go do krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Pierwszym i najwierniejszym muzykiem Bazyliszka jest Daniel Bajor. Jazzowe czy rockowe ballady w jego wykonaniu stały się już legendą pubu przy ul. Wzgórze 8. Bazyliszek to także kabaret, który tworzą artyści Zdzisław i Renata Woźniak. Oboje potrafią zgrabnie, ze szczyptą złośliwości skomentować rzeczywistość w której żyjemy. Jedyne w swoim rodzaju są także wieczory z poezją, na których spotkać możemy Hildegardę Filas-Gutkowską i Romualda Karwika, a także sami zaprezentować swoją twórczość. To szansa dla młodych i uzdolnionych ludzi, którzy na razie piszą do szuflady. Sala Piecowa nasycona jest wspomnieniem koncertów Macieja Maleńczuka, Johna Portera, Closterkeller, Wojciecha Karolaka, Braci Golec i wielu innych znanych artystów, którzy wracają często do Bazyliszka. Wracają, bo warto.
FOTO: BAZYLISZEK
Właściciel Radia BIELSKO przyznaje, że tu jest jego miejsce na ziemi, w którym czuje się dobrze. A chęć zmiany otoczenia jest możliwa dzięki jego drugiej pasji, którą jest, poza radiem – język esperanto. Dzięki takiemu hobby poznał wielu podobnych sobie miłośników tego języka z całego świata, zwiedził wiele krajów. – Ale zawsze chętnie wracam do mojego Bielska i do mojego radia. Jak wyobrażam sobie siebie i radio za kolejne 18 lat? Dziś widzę, że jesteśmy potrzebni temu miastu tak na co dzień i w sytuacjach wyjątkowych. Dzięki nam i programowi „Radio Randka” spotkało się wiele par, niektóre z nich stanęły na ślubnym kobiercu. W czasie powodzi byliśmy centrum informacyjnym o sytuacji w regionie, to do nas spływały wiadomości o podtopieniach i przejezdności dróg, które mogliśmy szybko przekazać na antenie. Za 18 lat? Będziemy radiem cyfrowym i mam nadzieję, że wówczas już będzie chciał to ktoś robić za mnie, oczywiście z podobnymi celami jak obecnie – śmieje się pan Jerzy Handzlik kończąc naszą rozmowę.
13
inicjatywy
Krok do Projektu Ja „Projekt JA był ze mną od początku, nadając mojemu życiu zawodowemu odpowiedni kierunek. Bez nagłych zwrotów i wielu prób, w sposób przemyślany i spokojny, ujrzał światło
FOTO: ANNA PAWLETA
dzienne.” W życiu kieruję się zasadą, aby coś zrobić, a nie udawać, że robię, nie biorąc odpowiedzialności za efekt końcowy mojej pracy. Pracując z ciałem, ze skórą odwiedzających nas Klientów (W Golden SPA – przyp. red.), nie daję im złudzeń, że wystarczy jeden zabieg w SPA, aby przywrócić jej młodość i witalność. Za bardzo szanuję zarówno Klientów, jak i swój czas i pracę. Mój zawód traktowałam zawsze bardziej jak coaching. Każdy zabieg poprzedzony jest rozmową, pytaniami o tryb życia, dietę i stan zdrowia Klientki. To wszystko składa się na życiorys naszego ciała i ma wpływ zarówno na dobór kosmetyków, jak i dalsze postępowanie. Zdaję sobie też sprawę, że nie wystarczy doradzić „powinna Pani zmienić dietę” lub „proszę się nauczyć odpoczywać i mniej denerwować”. Łatwo powiedzieć, gorzej wykonać, bo Klientka wychodzi ode mnie zdana na siebie, swoje wypracowane latami nawyki i swoją silną wolę, która zapewne i tak ją już nie raz zawiodła. Czy te szczere i cenne rady czynią moją pracę łatwiejszą? Oczywiście, że nie. Stąd był już tylko krok do Projektu JA. Mimo że byłam pewna, iż połączone siły ekspertów, specjalistów, trenerów, pozwolą kobiecie zaprojektować siebie i swoje życie od początku, potrzebna była próba na ochotniczkach. Sprawdzenie projektu w działaniu, zakończone sukcesem, z którego można będzie czerpać wiedzę i pomagać kobietom cieszyć się życiem. Sukces projektu przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. W czasie tej długiej i dość trudnej drogi, uczyli się wszyscy, ochotniczki i trenerzy. Projekt zyskał własną osobowość i w sposób zupełnie naturalny rozwijał się w najlepszym z możliwych kierunków. Muszę przyznać, że choć bardzo tego chciałam, nie sądziłam, że wszystkie uczestniczki dotrwają do końca. One również w to wątpiły na początku – wystarczy przeczytać ich zapiski, po pierwszym okresie euforii i ekscytacji możliwościami jakie zyskały, przyszło zwątpienie. Jednak udało się, dziewczyny wytrzymały, dzięki wsparciu bliskich, trenerów a także niesamowitej, kobiecej sile. Wytrwały i przekroczyły granicę, za którą już nie ma powrotu do dawnego życia. Zmiana diety nie kojarzy im się już z rezygnacją z tego co dobre, ale z ferią nowych smaków, świetnym samopoczuciem, pięknym i zdrowym wyglądem. Zmiana nawyków, zarówno tych pielęgnacyjnych, jak i myślowych wydaje się być już nieodwracalna. Wszystkie ochotniczki – wspaniałe kobiety – mimo że projekt jeszcze się nie skończył, żyją dziś świadomie, pełnią życia, biorąc z otoczenia to co najlepsze, kierując swoją uwagę na to co wartościowe, co dla nich dobre i właściwe. Zmieniły się i jak się należało spodziewać, świat zareagował na tę zmianę. Projekt JA, tak jak wszystkie zachodzące w naturze procesy, niczym efekt motyla, wpłynął na całe otoczenie projektu. Pomiędzy wszystkimi uczestnikami nawiązały się bardzo serdeczne, przyjacielskie wręcz relacje. Powrót do zapomnianych wartości, takich jak wspólne gotowanie, spędzanie czasu, uważnie i bez pośpiechu, wspieranie się
14
TRENERKA: Bożena Społowicz, Skin Coach i pomysłodawczyni Projektu JA. Właścicielka Golden SPA.
w pokonywaniu własnych ograniczeń i słabości – bardzo zbliżył nas wszystkich do siebie. Lubimy swoje towarzystwo i wiele uczymy się od siebie nawzajem. Nasze życie jest jak kręcenie filmu i sukces jest możliwy wtedy, gdy zrozumiemy, że to my stoimy za kamerą. Jeśli nie podoba Ci się film – skieruj kamerę w inną stronę. Projekt JA to świetny, sprawdzony scenariusz a najpiękniejsze w nim jest to, że każdy go może po swojemu wyreżyserować.
O Kasi
z mojego bloga
Jest świadomą osobą, wie, że pielęgnacja skóry twarzy i ciała jest ważna w profilaktyce przeciwstarzeniowej. (...) Pielęgnacja jej skóry jest jednak przypadkowa, Kasia lubi testować różne kosmetyki, aplikując sobie sporą dawkę niecelowanych substancji aktywnych. Taka pielęgnacja nie będzie spełniać oczekiwań Kasi.
O Anicie
Skóra Anity jest piękna! Nie mogę się napatrzeć, nawet proszę Ją o zrobienie zdjęcia, musimy to zachować. Wykonuję zabieg nawilżający. Już widzę, że Anita się oswaja, jej skóra to odzwierciedla. Tak, nasza skóra, to emocje i przeżycia, które towarzyszą nam w danym momencie.
O Iwonie
Zaczynam od zabiegu oczyszczającego, oj ciężko się przepchać przez „pancerz“ Iwony nawet takim silnie skoncentrowanym składnikom jak placenta czy oligoelementy. Mamy dużo do zrobienia, jestem gotowa, mam przeczucie, że Iwona też.
CASTING JA też potrafię… Projekt Ja tylko dla prawdziwych mężczyzn! Zgłoś swoje uczestnictwo już dzisiaj! www.projektja.pl trenerzy@projektja.pl
Medale szczęśliwości Zbliża się powoli czas, kiedy będziemy kończyć pierwszą unikalną edycję Projektu JA. Przyznam, że to wielka szkoda... Tak szybko przeminęło. Cieszę się bardzo, że to wypełniło moje życie akurat w tym czasie, kiedy właśnie o tym marzyłem. Na pierwszych spotkaniach wszystko zaczęło się jak to w życiu „Cześć nazywam się Marek robię to i tamto... Witaj ja nazywam się Iwona, Anita, Kasia...”. Wywiad, spojrzenie w oczy, diagnoza, wyznaczone cele i do dzieła. Ale już po tych pierwszych spotkaniach zadziałała jakaś niezwykła magia i chociaż pozostał pewien element podziału trener-uczestniczka, szybko okazało się, że Projekt JA uwalnia synergię wzajemnych relacji, które prowadzą do cudownej przyjacielskiej integracji w grupie. Kiedy zawodnik staje na starcie i czeka na wystrzał, to linia mety widoczna jest tylko
z mojego bloga Aby stać się prawdziwym bohaterem własnego życia, trzeba czasem rzucić się w otchłań głębiny podświadomości i uratować, coś co do nas woła o pokarm życia. Marzenia. Każdy się z nimi rodzi i umiera. Jeżeli ich nie masz – musisz pracować na marzenia tych, którzy je posiadają. Cieszę się, że Projekt JA nie działa jednostronnie… reaktywuje marzenia…
w jego wyobraźni. Do tego stanu euforii dzieli zawodników w biegu na 100 metrów zaledwie kilka sekund. Na mecie wszystko się zmienia. Cale życie może się obrócić o 180 stopni. Zawodnik z pozoru nieznany w ciągu tych kilkunastu sekund może stać się bohaterem życia, celebrytą, milionerem lub ambasadorem światowego koncernu, gdzie jego twarz będą znali nawet schowani w bunkrach Talibowie. W Projekcie JA nie ma wygranych i przegranych. Tutaj nie chodzi o to, czy zjesz więcej kaszy na śniadanie, czy szybciej zgubisz kilogramy, albo przejdziesz więcej kilometrów. Na starcie są określone cele, ale nikt nie robi nikomu wyrzutów. Efekty są jednak podobne jak w biegu na sto metrów, gdzie nagrody są takie same dla wszystkich, łącznie z trenerami. Radość. Szczęście. Witalność. Przyjaźń. Złote medale szczęśliwości. Pisanie na wspólnym blogu i częsty kontakt na stopie przyjacielskiej oraz wspólne gotowanie uwolniły nasze hormony szczęścia. Po prostu wszyscy zaczynają się od siebie infekować upajającym wirusem spontanicznej, naturalnej radości życia. To nie fikcja! W życiu bym się nie spodziewał, że coś takiego mnie spotka. Pełnia szczęścia! Projekt
JA wyzwala nową energia, która była ukryta gdzieś głębiej w strukturach świadomości i ducha. W kosmologii chińskiej nazywa się to „shen”. Chińczycy wierzą, że każdy z nas posiada własną energię, zwaną „chi”. To ona jest odpowiedzialna za prawidłowe funkcjonowanie organizmu, również za przemianę materii. Jeśli jest jej za mało lub jest zablokowana, pojawiają się kłopoty ze zdrowiem, m.in. nadwaga. Poziom energii zależy w dużej mierze od tego, co jemy oraz jak to spalamy. Najważniejsza zasada jest niezwykle prosta. Wychładzające oraz ciężkostrawne pokarmy pozbawiają nas energii, sprawiają, że w naszym ciele odkładają się szkodliwe substancje z pożywienia, śluz, woda oraz tłuszcz. Ale dzięki energetycznym i lekkostrawnym produktom w jadłospisie spalasz nie tylko to, co zjadasz na bieżąco, lecz także zapasy tłuszczu. Dziewczyny zaczęły od zmiany nawyków i odrzucenia tego, co w ich dotychczasowej diecie osłabiało przepływ energii. Zaczęły jeść regularne śniadania. Unikały kolejno: rafinowanego cukru, słodyczy i napojów z cukrem, pieczywa i innych przetworów z białej mąki, wieprzowiny i nabiału; smażonych potraw i gotowych wędlin. W to miejsce zagościły nowe odżywcze produkty. Efektem stało się nowe racjonalne odżywianie, które poprzez zdrowe odżywcze produkty poprowadzi do przepływu nowej energii „chi”. Teraz pozostaje się tylko upajać tym stanem. TRENER: Marek Zaremba, Diet Coach.
FOTO: ANNA PAWLETA
Ale ten stan harmonii możemy osiągnąć tylko będąc blisko natury i prawdziwych przyjaciół. Ludzi, którzy nadają na tych samych falach. Podobieństwa się przyciągają.
15
inicjatywy
TRENERKA: Edyta Nowak-Żółty, Coach Rozwoju Osobistego
Pozwól skrzydłom wyrosnąć z mojego bloga
O Kasi
Kasia uśmiecha się nadal ale ten uśmiech to objaw prawdziwej radości, takiej która przebudziła się niedawno… Radości takiej, której nie możemy znaleźć w rzeczach ani nawet w planach, nie da się jej znaleźć w przyszłości na którą czekamy . Jest ona zawsze i jedynie dostępna TERAZ . Taką radość znajdziesz jak odkryjesz głębsze znaczenie Twojego życia … jak przejrzysz na oczy… Kasia właśnie się ocknęła.
O Anicie
Praca wre (...) ważne dla mnie jest to, że Anita bierze zmianę w swoje ręce, nie czeka aż ktoś zmieni Jej życie za Nią, że coś się podzieje przypadkiem i przy okazji… nie – Ona wychodzi swojemu losowi naprzeciw, szuka swojej RZEKI.
FOTO: ANNA PAWLETA
O Iwonie
Te ostatnie spotkania są takie poukładane, takie spokojne i pewne. Pamiętam pytania z pierwszej sesji: dokąd? Po co? W jaki sposób? To już za Nią. Ona już się nie odwraca, nie waha, nie szarpie… Ona docenia stan obecny, ten spokój, spójność i przekonanie o dobrych wyborach.
16
Projekt zaczynałam słowami Coco Chanel: „Mogło się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzydeł, jednak pamiętaj, by nigdy nie przeszkadzać im wyrosnąć”. Pamiętam jak te słowa mnie ujęły, pamiętam też jaką były inspiracją, kiedy przygotowywałam się do pracy z trzema testerkami Projektu JA. Pamiętam w końcu tą wielką ciekawość, zastanawiałam się jakie są te kobiety, czy mnie zaakceptują, czy będą chciały spotykać się ze mną aż trzy miesiące, czy będziemy miały o czym rozmawiać? Dziś już wiem, że Projekt mnie zaskoczył, przeskoczył i strącił z piedestału. Dziewczyny okazały się być nie tylko miłe, otwarte i życzliwe, ale także bardzo pracowite i ambitne. Trzymiesięczne spotkania, rozmowy, zażyłość zmieniły je bardzo – każda poszła wybraną przez siebie drogą. Nauczyły się zastanawiać nad sobą, zatrzymywać w codziennym pędzie, patrzeć na życie z boku, widzieć szerzej. Tak jakby wyszły z ciasnego tunelu i teraz idą, widząc przed sobą szeroki horyzont. One w siebie uwierzyły a życie otwarło przed nimi swoje możliwości. Taki jest coaching. Celem mojej pracy z Kasią, Iwonką i Anitą było wywołanie ZMIANY, takiego stanu który pozwoliłby im rozwijać swoje zasoby, poznawać siebie, lepiej organizować się zarówno w pracy jak i w życiu osobistym. Powodzenie Projektu JA bardzo mnie ucieszyło, gdzieś wewnętrznie bardzo na to liczyłam i marzyłam o tym, by wszystko się powiodło, by słowa, które wychodzą ode mnie miały swoją potrzebną moc. Dzisiaj już wiem, że taka holistyczna opieka nad człowiekiem ma ogromną siłę, dzisiaj już jestem przekonana, że każdy się do takiego projektu nadaje, a nawet, że każdy go potrzebuje. Wierzę w coaching, to życiowa szansa na analizę siebie, słowa mają moc przemieniania. Projekt JA to dla mnie test, sprawdzian moich umiejętności, mojego wyczucia, mojej intuicji. Jestem na właściwej drodze… Kasiu, Anitko, Iwonko – dziękuję za wspólny czas, za Waszą odpowiedzialność za siebie i mądrość, która nie pozwala Wam stać w miejscu!
Chiński Mur Biegam sobie zagubiona po lesie w okolicach Dębowca, w ramach nowych, dobrych nawyków. Jest sobota około 8.00 rano. Nie mogę znaleźć właściwej trasy, no ja się pytam… jak się można zgubić na Dębowcu? W końcu przez jakieś chaszcze dochodzę do drogi. Odwracam się i co widzę? Pięć metrów dalej jest piękny mosteczek i wyjście na chodnik. Mało tego, okazuje się, że idąc dalej odkrywam, iż Bożena i Marek też są w tym lesie na Nordic Walking. Dobiegam do nich i już dalej idziemy razem. Cała ta sytuacja to nic innego, jak obraz z życia wzięty. Na szczęście spotkałam osoby z Projektu JA, które pokazały mi drogę. Wcale nie lepszą czy krótszą, ale z pewnością właściwą. Mało tego, te osoby, stały mi się bardzo bliskie. Cały Projekt przestał być już tylko wirtualną relacją ze zmian zachodzących w życiu kilku kobiet – projekt wniknął w życie nas wszystkich. To już nie tylko zabiegi i wizyty w SPA, to nie tylko spotkania na kozetce z Edytą, czy rozmowy o gotowaniu z Markiem. Widujemy się ostatnio bardzo często, pisanie zamieniliśmy na rozmowy, spacery, rodzinne biesiady. Nigdy nie przypuszczałabym, że moją bratnią duszą okaże się „idealna, zgrabna, mądra blondynka”, która prowadzi Salon Spa. Nie zrozumcie mnie opatrznie. Otóż do tej pory znana byłam raczej ze swojego rock’n’rollowego trybu życia. Moim śniadaniem była kawa, makijaż robiłam w pra-
cy, albo jadąc autem – na szybko – jednym palcem. A tu niespodzianka. Życie postawiło mi na drodze kobietę, z którą nigdy bym się nie ustawiła w jednym rzędzie. Jest moim przeciwieństwem pod względem fizycznym, ale okazuje się, że zna doskonale ścieżki, którymi podąża moja dusza. Od początku trwania Projektu okazuje się, że mamy mnóstwo wspólnych tematów i łączy nas nad wyraz wiele. Za jej sprawą, zaczynają dziać się rzeczy dla mnie niewyobrażalne. Jestem osobą bardzo komunikatywną, nie boję się ludzi, ale mam też świadomość mojego dystansu i muru, którym ogrodziłam siebie w celach „obronnych” i za który nie wpuszczałam nikogo. A tu zjawia się Bożena S., wyciąga jedną cegłę z mojego chińskiego muru i czuję… jak wszystko się sypie. Świeci mi latarką w oczy i mówi o sprawach, które tak skrzętnie chowałam przed światem. I co ja mam z nią zrobić? Po prostu obdarzam ją zaufaniem. Wspólnie bierzemy się za rozbiórkę mojej fortecy obronnej, wywalamy cegła po cegle – Bożena twierdzi, że na nic mi się nie przydadzą, hm… ok. Mało tego! Zwołała jeszcze innych robotników do pomocy, którzy przełażą przez resztki mojego muru i rozkładają w jego miejscu pięknie nakryty stół, zastawiony niezliczoną ilością kolorowych dań i mówią do mnie: Częstuj się! Zaczyna mi się kręcić w głowie, pytam siebie – Co się dzieje, skąd to wszystko, czym sobie na to zasłużyłam, pewnie to sen, albo żart? TESTERKA: Iwona Kopeć
Szybko się otrząsam i chcę ponownie postawić swój mur, w końcu jest dla mnie bezpieczny i znam każdą jego cegłę – sama ją położyłam, to wiem. I tu ponownie niespodzianka. Za każdym razem, kiedy sięgam po cegłę, znajduje się obok mnie któryś z moich ostatnio poznanych majstrów budowlanych i mówi: Słuchaj? Czy nie sądzisz, że ta cegłówka na nic Ci się już nie przyda? Chodź, napijemy się wody z orzeźwiającym imbirem, a może przejdziemy się na spacer? Hm… a może przejdź się sama, jeśli wolisz? I tak oto powoli zapominam o moim małym chińskim murze. W zasadzie przyznam się, że jego odbudowę odłożyłam na bliżej nigdy nieokreślony termin, jakoś mi się odechciało. Przez to mam zdecydowanie więcej siły na inne rzeczy. Zobaczyłam, że za całą tą budowlą rozciąga się magiczny, kolorowy świat. I to cały dla mnie, mogę się częstować do woli. Ha! Cała się wybrudziłam od tych kolorów i ja też jestem już teraz kolorowa – dosłownie – czy ktokolwiek wcześniej widział mnie w zwiewnej różowej bluzce? Co – Iwonę? Żart? Mało tego już niedługo zobaczycie mnie również w sukience i makijażu, którego już nie robię palcem podczas jazdy autem. Ostatnio usłyszałam najpiękniejszy komplement, od osoby zupełnie postronnej, nieświadomej mojego udziału w Projekcie: Wow! Wyglądasz kobieco, świeżo i radośnie – zakochałaś się czy co? I co tu odpowiedzieć? Z mojego muru nie zostało już żadnej cegły, którą mogłabym się przesłonić, więc mówię: Tak, w sobie. Dziękuję Bożenie, Edycie i Markowi za wspólne prace budowlane podczas rozbiórki chińskiego muru.
z mojego bloga
19.03.
Jestem pozytywnie nastawiona i cieszę się, że zostałam wybrana do niego, choć do końca nie wiem czy się nadaję.
24.03.
Jeśli ból miał być odzwierciedleniem moich grzechów jakich się dopuściłam względem własnego ciała – słusznie – cierpiałam nie wiarygodnie. Dodam tylko tyle, ze ambitnie wraz z oczyszczeniem ciała, postanowiłam odstawić również papierosy – więc ból był podwójny.
06.05.
Pomyślałam sobie dziś, że gdyby nawet projekt skończył się w tym momencie mojego życia – nie wróciłabym już do dawnych nawyków. Widzę, ile dobrego zaczęło dziać się w moim życiu, a wprowadziłam tak niewiele zmian. Nie chcę już dawnej Iwony – chcę widzieć siebie taką jak jestem obecnie.
17
inicjatywy z mojego bloga
Lepsze Dzisiaj
FOTO: ANNA PAWLETA
„Jak można przechodzić koło drzewa i nie być szczęśliwym, że się je widzi? Rozmawiać z człowiekiem i nie być szczęśliwym, że się go kocha?” – zastanawiał się Fiodor Dostojewski. Jeszcze kilka lat temu ta prawda była dla mnie tak oczywista, jak to, że po nocy nadejdzie dzień. Praca, obowiązki, rutyna tak bardzo jednak wtargnęły w moje życie, że zapomniałam o tym, co ważne. Żyłam w ciągłym biegu. Liczyła się tylko praca. Potrafiłam wszystko rzucić, aby tylko zdążyć na czas i oddać materiał do druku. Miałam coraz mniej czasu dla najbliższych, dla samej siebie. Choć zdarzały się chwile refleksji. Kiedy dostrzegłam jak szybko rośnie córka, gdy oddawałam do urzędu skarbowego kolejne zeznanie roczne, poczułam, że czas rwie jak rzeka. Zamarzyłam, by w niej przystanąć. Pojawiła się tęsknota za zwolnieniem tempa. Pewnego dnia spojrzałam w lustro i zobaczyłam zmęczoną kobietę, która utraciła nadzieję. W tym momencie pojawiło się pytanie: „Gdzie podziała się tamta osoba, pełna marzeń i pasji, która postanowiła niegdyś zmienić świat na lepsze?”. „Przyjemność życia jest przyjemnością płynącą z ćwiczenia duszy; to jest bowiem prawdziwe życie” – mówił Arystoteles. Zmiany należy zacząć od własnego wnętrza i podejścia do życia. Gdy po raz pierwszy usłyszałam o Projekcie JA pomyślałam, że uczestnictwo w nim, to jak los wygrany na loterii. Tak podpowiedziała mi moja intuicja. Pomyślałam sobie, że Projekt, choć ukierunkowany na jedną osobę, jest skierowany także dla tych, którzy ją otaczają. Zmiany mają wtedy większy sens. Jeśli, podejmując nad nimi pracę, wyrastają z miłości do najbliższych. Nie zawiodłam się. Choć wiedziałam, że droga do osiągnięcia wewnętrznego spokoju nie będzie usłana różami. Dziś mogę powiedzieć, że dokonało się. Osiągnęłam taki stan ducha, o jakim marzyłam. Na powrót uwierzyłam we własne możliwości. Odzyskałam nadzieję. Trzech trenerów, każdy z innej dziedziny, na nowo odnalazło we mnie dziecięcą radość, naiwny optymizm oraz wiarę w człowieka, którą utraciłam gdzieś po drodze. Jeżeli ktoś zapyta mnie o lepsze jutro, to odpowiem mu słowami siostry Chmielewskiej: „A dlaczego sądzimy, że teraz jest gorsze dzisiaj? Cała tajemnica polega na życiu chwilą obecną. Ciągle marzymy o tym, żeby było lepiej, tracąc okazję na radowanie się z tego, co już mamy”.
18
30.03.
Pod wieczór ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Jestem szczęściarą. Biorę udział w ciekawym projekcie, który sprawi, że odzyskam radość życia. Tymczasem – na świecie jest tyle zła i cierpienia, że wszystkie problemy dnia codziennego (czy inaczej wyzwania) bledną.
13.04.
Jestem rozczarowana. Zła na siebie… za swoją niekonsekwencję i czasami zbyt lekkie podejście do wielu ważnych kwestii. Zanim coś dla mnie dotrze, to muszę przekonać się o tym na własnej skórze.
05.05.
Bożena Społowicz przekonywała mnie, że wystarczy zaledwie sześć tygodni, aby moja cera nabrała blasku i świeżości. I to bez tych wszystkich nowinek z dziedziny kosmetologii estetycznej. „Wystarczy prawidłowa pielęgnacja, zmiana nawyków żywieniowych, dobry krem” – przekonywała. Przyznaję dziś, że miała rację.
03.06.
Bożena, Edyta i Marek – trenerzy Projektu JA – wskazali mi właściwy szlak, którym dziś podążam. Jestem spokojniejsza, pewniejsza i świadoma własnych możliwości. Moje myśli są poukładane, spójne i harmonijne. Życie nabrało nowego kolorytu i smaku. Wiem, że nawet po zakończeniu Projektu JA, mogę liczyć na ich wsparcie i przyjaźń, która jest szczerze odwzajemniona. Dzięki nim prawdziwie dotarły do mnie słowa Marii Dąbrowskiej: „W życiu bywają noce, bywają dnie powszednie, a czasem bywają też niedzielę”. Za to im dziękuję.
TESTERKA: Katarzyna Górna-Oremus
TESTERKA: Anita Szymańska
z mojego bloga
01.04
Zaczynam czuć jednak dziwny niepokój – nie potrafię tego określić. Czy początkowa euforia z wkraczania w coś nowego ustąpiła świadomości, że to sposób na najbliższe tygodnie a może – na zawsze? Że tak naprawdę trzeba pożegnać się z dotychczasowym trybem życia.
09.04.
Chciałam się podzielić pewną refleksją – jeśli ktoś je źle, niezdrowo, tucząco – nikt nie robi uwag na temat jego jedzenia. Ale wystarczy przejść na dietę, aby usłyszeć, żeby sobie dać spokój, że to bez sensu, że mały kawałek ciasta nie zaszkodzi, że po co to komu…
14.04.
Na początku Projektu JA zastanawiałam sie mocno, czy w ogóle do niego przystąpić. Bo trzeba będzie poświęcić sporo czasu, zrezygnować z wygodnych przyzwyczajeń. Bo trzeba będzie w to włożyć sporo pracy. Z drugiej strony perspektywa była kusząca: może zmienię dietę, może będzie okazja popracować nad moim rozwojem zawodowym i poprawić stan skóry. Weszłam w to, silnie motywowana przez moją przyjaciółkę Agnieszkę i patrzącego z zainteresowaniem męża. Na początku rzeczywiście: dieta, rozmowy o jedzeniu, o stanie skóry i wytyczaniu zawodowych celów. I w którymś momencie jakby to, co zewnętrzne przestało się najbardziej liczyć. Ustąpiło miejsca rozmowom o życiu, wzajemnemu motywowaniu się, wyciąganiu na światło dzienne z zakamarków duszy tego, co najcenniejsze: chęci do bycia razem, do wspólnego spędzania czasu. Staliśmy się sobie bliscy, zaprzyjaźniliśmy się. Teraz projekt powinien nazywać się Projekt My! A cele wytyczone na początku tej przygody nagle okazały się łatwiejsze do realizacji, kiedy ma się wokół siebie ludzi, którzy myślą pozytywnie. Trzy miesiące Projektu JA stały się okazją do dobrej zabawy w miłym gronie, nauczenia się, jak jeść zdrowiej i pracować nad zawodowymi celami. Teraz każdy krok zbliża mnie do tego, co dla mnie ważne: do osiągania wewnętrznej równowagi i harmonii ze światem zewnętrznym. Ale wiem już jedno: warto się zmieniać na dobre, warto pracować nad sobą. To daje ogromną satysfakcję i energię.
I... mogłabym tak pisać jeszcze długo, więc na koniec po prostu podziękuję wszystkim, dzięki którym znalazłam się jak Alicja – po drugiej stronie lustra: mojemu mężowi, za to, że nie stracił wiary w to, że wytrwam i wspierał mnie z każdym dniem. Agnieszce – za to, że namówiła mnie do uczestnictwa w tym projekcie a potem konsekwentnie cieszyła się razem ze mną każdym nawet najdrobniejszym powodzeniem w jego realizacji (Agnieszka: „Dzięki Projektowi JA Anita nareszcie pomyślała także o sobie. Widzę tę niesamowitą przemianę Anity, jak tryska energią i pomysłami. Trudno mi za nią nadążyć”). Mojej rodzinie, która z cierpliwością wysłuchiwała mych długich przemówień na temat zdrowego jedzenia. I trenerom, bez których nie byłoby całej tej przygody: Bożenie Społowicz za pomysł, pasję, łagodność i otwartość, godziny rozmów o życiu i wsparcie w chwilach, które były trudniejsze. Edycie Nowak-Żółty za przenikliwe spojrzenie, za którym kryje się osoba obdarzona szóstym zmysłem docierania do zakamarków duszy, za wiedzę i umiejętność dzielenia się nią oraz za pasję, z którą podchodzi do tego, co ją spotyka. Markowi Zarembie – za pokazanie nowych kulinarnych obszarów, zarażenie pasją gotowania smacznie i zdrowo, za nowe smaki i zarażenie bakcylem uprawiania Nordic Walking. Miało być krótko! Więc kończę już – pisanie, bo owoce Projektu JA na pewno pozostaną ze mną już na zawsze.
29.05.
Chyba powoli zaczyna mi być szkoda, że Projekt już niebawem dobiegnie końca. O ile w moim życiu przyniósł radykalne zmiany, które chciałabym kontynuować, o tyle najbardziej żal będzie mi tych intensywnych kontaktów z naszymi trenerami i współtesterkami. Mam jednak nadzieję, że tę wspaniałą przygodę przeniesiemy na spotkania towarzyskie…
WIĘCEJ O PROJEKCIE JA: www.projektja.pl
PODZIĘKOWANIA:
Dla Anny Pawlety, za realizację wyjątkowej sesji zdjęciowej.
Dla Restauracji BLU za udostępnienie wnętrz do sesji.
Dla Jadwigi Stachury za udostępnienie strojów firmy Styl Studio Vena. Dla Bartłomieja Banasia za wykonanie fryzur.
Hair Styling & Artistic Make-Up
19
FOTO: ANNA PAWLETA & © fototehnik - Fotolia.com
Równowaga i harmonia
Podstawowym pytaniem, jakie trzeba sobie zadać, przystępując do Projektu JA jest „Czy jestem gotowa na zmiany”. Tak, jestem – odpowiadam.
czas kobiet
Tanecznym krokiem do szczęścia Setki, a może tysiące twarzy. Każdego dnia, spiesząc do pracy, na zakupy, mijamy nieznanych nam ludzi. Mozaika życiorysów. Wzlotów i upadków. Czasami spotkamy znajomego, uśmiechniemy się do niego i pospieszymy dalej. Zdarza się, że jednak ktoś przykuje naszą uwagę. Swoją postawą, wyrazem twarzy, spojrzeniem. „Co za niezwykły spokój ducha” – myślimy. Czy szczęście, prawdziwe i płynące z serca, może być naszym udziałem? O tym jak go osiągnąć, a także pasji i spełnieniu rozmawiamy z Barbarą Komarnicką-Drużbicz, pedagogiem tańca, choreografem, a także założycielką zespołu „Jarzębinki”.
Wysłuchała Katarzyna Górna-Oremus
„Bądź jak ptak, który spocząwszy w locie swym na gałązce, chociaż ona ugina się pod jego ciężarem, nie przestaje śpiewać, bo wie, że ma skrzydła, które go ustrzegą od zagłady” – napisał niegdyś Victor Hugo. Choć myśl nakreślił przed wielu laty, to wciąż pozostaje aktualna. Niezależnie od czasów, w których żyjemy.
FOTO: mat. arch.
Wolna jak ptak Barbara od zawsze miała poczucie misji. Chciała zrobić coś dobrego dla ludzi. I choć, w realizacji marzenia napotkała problemy, nie poddała się i walczyła dopóki nie osiągnęła celu. Zachowała jednocześnie spokój ducha. Realizowała pasję, lecz nie za wszelką cenę. Po prostu wiedziała w jakim kierunku podąża, nie straciła celu z oczu. Pamiętała przy tym o jednym – o szacunku do samej siebie i drugiego człowieka. – Od dziecka marzyłam o tańcu. Ta swo-
20
boda na scenie, ruch, który potrafił wyrazić wszystkie uczucia, od nienawiści po miłość, to wszystko pochłonęło mnie bez reszty. Podświadomie wiedziałam, że zostanę tancerką, choreografem. Ja czułam, że to moje przeznaczenie – mówi nasza rozmówczyni.
z czasem przestało mieć znaczenie. Liczyła się sztuka – podkreśla pani Barbara. – To właśnie wtedy obiecałam sobie, że swoją wiedzę i doświadczenie przekażę innym. Chciałam, aby to, czego ja doświadczyłam i dotknęłam, stało się udziałem innych – dodaje.
I tańczyła. Od trzeciego roku życia zdobywała europejskie sceny. Umiejętności nabywała w Zespołach Pieśni i Tańca „Stokrotki”, „Beskid”, „Bielsko”. W czasach, gdy szczytem szczęścia w Polsce były zakupy w Peweksie, ona zwiedzała Europę. Czerpała siłę i energię do działania z zadowolenia publiczności, oklasków. To właśnie wtedy poznała, czym tak naprawdę jest wolność. Samej siebie, a także poprzez brak więzów wynikających z etykiety, narzuconych norm, które ktoś kiedyś uznał za właściwe. – To było cudowne doświadczenie. Prawdziwy tygiel kulturowy. Poznałam tak wiele osób. Jedyną barierą był język, ale i to
Chemia miłości To dziecięce, wielu powiedziałoby naiwne marzenie, schowała głęboko w swoim sercu na kilka lat. Ktoś podsunął jej pomysł zapisania się do Technikum Włókienniczego na wydział chemicznej obróbki włókien. Ileż razy na drodze każdego człowieka pojawi się pokusa, która oddala go od marzeń? Sprawia, że osiągnięcie ich staje się trudniejsze do zrealizowania. A nawet, w najgorszym przypadku, unicestwia je na zawsze, pozostawiając po sobie pustkę, którą nie zapełni ani dobrobyt materialny ani pozorne poczucie zadowolenia. Przez pięć lat zgłębiała tajniki chemii. „Czy
za to, że zakochujemy się w tej, a nie innej osobie, nie odpowiadają aby procesy biochemiczne zachodzące w naszym organizmie? A taniec, swoją otwartością i intensywnością, potrafi przecież dotknąć najgłębszych pokładów człowieczeństwa. Wywołuje emocje, wzrusza i raduje. Sprawia, że przez nasze ciało przechodzi dreszcz emocji. Podobnie jak to, gdy w nasze życie wchodzi miłość” - wciąż się zastanawiała i składała na szali swojej egzystencji dwie pasje. Na jednej znajdował się taniec, na drugiej zaś zawód, który zdobyła po ukończeniu technikum. – Bardzo miło wspominam lata spędzone w szkole średniej. Miałam wspaniałą klasę. Niestety, doświadczyłam także smutku i goryczy. Wychowawczyni nieprzychylnym okiem patrzyła na taneczne wyjazdy. Była przeciwna moim występom. Wciąż powtarzała, że nie przyniosą szczęścia, ani konkretnego zawodu – opowiada tancerka.
Ścieżka prawdy Zdarza się, że podejmujemy decyzje pod wpływem chwili, za namową osób trzecich. Niektóre zmieniają nasz los. Czasami wiodą na manowce. Basia postanowiła się z nimi zmierzyć. Świadomie, w poczuciu pełnej odpowiedzialności, wróciła do tańca. Pierwszej, wielkiej miłości swojego życia. Laboratorium zastąpiła scenami domów kultury oraz uniwersyteckimi salami, gdzie wytańczyła tytuł pedagoga tańca i choreografa. – Dobrze wiedziałam, co chcę w życiu robić. Kochałam taniec i tylko on wchodził w rachubę. Gdy odbierałam dyplom poczułam jakbym odzyskała siebie. Prawdziwe Ja. Przystanęłam. Odetchnęłam i przystąpiłam do pracy. Na nowo poczułam wiatr we włosach – uśmiecha się Barbara. Początki były trudne. W pierwszej kolejności prowadziła zajęcia ruchowo-muzyczne
dla dzieci, później zespoły przenoszone z miejsca na miejsce. „Jarzębinki”, wymodlone dziecko Basi, pojawiły się dokładnie 26 lat temu. – To była ciężka praca. Wypełniona potem i wyrzeczeniami – wspomina. Zespół Tańca i Piosenki „Jarzębinki”, wielokrotny laureat ogólnopolskich i międzynarodowych festiwali dziecięcych, to dziś ponad 100-osobowa grupa dzieci w wieku od trzech do szesnastu lat i dwugodzinne widowisko, pełne barw i ekspresji. – Zrealizowałam marzenie. Uczę dzieci tańca i sprawiam, że odkrywają w sobie nieznany wcześniej potencjał. Pokazałam im świat, który wcześniej był moim udziałem. Z wszystkich wychowanków jestem bardzo dumna. Dzięki nim rozpiera mnie radość i poczucie spełnienia – podkreśla Basia, która pozostała wierna pasji z dzieciństwa i poszła za głosem serca. Wybrała marzenie i wygrała siebie!
21
psyche
Zmiana Edyta Nowak-Żółty Coach i trener rozwoju osobistego, od 10 lat uczy jak budować dobre relacje międzyludzkie, pomaga ludziom osiągnąć cele w różnych dziedzinach życia, wierzy w człowieka, w jego potencjał i możliwości. email: edanowa@gmail.com
FOTO: © nikkytok - Fotolia.com
C
zy możemy siebie zmienić? Czy warto zmieniać innych? Jak żyć lepiej, mądrzej, szczęśliwiej? Takie pytania zadaje sobie człowiek, kiedy życie zaczyna go uwierać, bywa tak, że z pozoru wszystko jest w porządku: rodzina, praca, przyjaciele, ale czegoś zaczyna brakować. Bywa, że myślimy: czy to już wszystko? Czy nic już mnie ciekawego nie spotka? Ten stan, takie myśli to ulubiona pożywka dla coachingu, czyli pracy nad zmianą. Nie każdy ma jednak takie dylematy. Są ludzie, którzy przeżyją całe życie zgodnie z narzuconymi sobie rytuałami: każdy dzień jest taki sam, najczęściej beznadziejnie taki sam, każdy obowiązek robimy według utartego rytuału i nigdy nie zmieniamy nawet najdrobniejszego nawyku, bo jak to mówią osoby z którymi pracuję: u mnie zawsze się tak robiło i w ogóle to wszyscy tak robią… Ten typ człowieka coaching nazywa „śpiącym” i nie należy go budzić. Coaching zajmuje się tym ockniętym, który szuka zmiany, dusi się w codziennych rytuałach i ciasnych umysłach, chce widzieć szerzej
22
i żyć przytomniej. A to nie lada wyzwanie, bo jak pisze amerykańska pisarka, Byron Katie: „(...) często żyjemy w obozach koncentracyjnych własnych umysłów”. Nasze szczęście, nasze zadowolenie z życia warunkujemy od tego, co na zewnątrz. Wierzymy, że będziemy szczęśliwi, jeśli będziemy zarabiać więcej, ukochany nas doceni, jeśli wyszczuplejemy lub skończymy kolejny kurs, itd. Nikt nas nie nauczył, że szczęścia należy szukać w sobie, więc szukamy go w świecie zewnętrznym. Są jeszcze tacy, którzy szczęście odkładają, słyszę jak mówią: odsapnę jak dzieci dorosną, jak skończę budowę, jak przejdę na emeryturę, jak będzie zima… Ten stan nigdy jednak nie nadchodzi a na końcu życia okazuje się że nie ma już czasu na szczęście, zatrzymanie się, poczucie że w ogóle się żyje. Najtrudniej uznać, że to my sami zadajemy sobie cierpienie i zagłuszamy pragnienie zmiany. Rozmawiam z kobietami i słyszę – gdyby mąż był inny, gdyby nie dzieci, gdyby nie ta podła praca. Słyszę też, że wszystko to, co złego nam się dzieje, jest zaprogramowane przez cechy które mamy po rodzicach, po dziadkach,
w genach i inne „rewelacje” służące tylko wyciszeniu wyrzutów sumienia, usprawiedliwieniu naszego lenistwa. Tak biadoląc wpędzamy się w rolę ofiary i wegetujemy w tym ciepełku dopóty, dopóki nie spotkamy kogoś, kto w prostych słowach zechce nas obudzić i powie: Źle ci? Chcesz to zmienić?
Zmiana. Czy bez niej nasz rozwój w ogóle jest możliwy? Jak zmieniać żeby zmienić? Wyobraź sobie typowego, polskiego alkoholika, mężczyzna po czterdziestce, pracuje fizycznie od 6.00 do 14.00, ma gderającą, wiecznie niezadowoloną żonę i zbuntowane dwie córki, nastolatki. Wstaje 4.30, w domu jest po 15.00, rutynowo obiad, potem fotel, TV, piwko bo „przecież tak ciężko pracuję, to muszę”… W sobotę i niedzielę jeszcze większy „reset” bo tu okazja, tam okazja, bo wszyscy…
Żona się wścieka, że przepija pieniądze, córki już dawno straciły ze „starym” kontakt, jego samego nikt nie rozumie, każdy dzień jest taki sam, każdy miesiąc taki sam, każde święta takie same. To Jego świat, tu się czuje bezpiecznie – to Jego strefa komfortu. Mało spać, nie zastanawiać się nad sobą, żyć w szumie telewizji i pijackich dyskusji, wegetować z tygodnia na tydzień. Tak, to jego strefa komfortu. Życie zaczyna jednak boleć, czas przemija, chwilowe, trzeźwe ocknięcia pokazują upływ lat i wielką samotność w tłumie. Beznadziejność, brak sensu i celu życia przebija się przez wiecznie trzeźwiejące synapsy mózgu. Ta świadomość tak boli, że jedynym ukojeniem jest ją znowu uśpić, dokładnie tak, jak robił to pijak w „Małym Księciu” Saint-Exupéry’ego. Wyobraź sobie, że ów człowiek spotyka coacha który mówi: Po co żyjesz? Co chcesz w sobie zmienić? Wyzwanie, prawda? Jak zmieniać żeby zmienić? Wyrzucić się ze strefy komfortu, a może najpierw ją zobaczyć? Może posiąść wiedzę, jak żyć zdrowo i szczęśliwie? Uzależnionym prawi się morały o szkodliwości alkoholu, papierosów, narko-
tyków. Czy to działa? Nie bardzo. Każdy z nas zna rozwodzących się psychologów, wiedza nie zmienia zachowania. Może zmienić zachowanie? Przestać pić na okres miesiąca? Nie bardzo, bo jak nie wiem po co ten miesiąc i po co to niepicie to motywacja upada. Zmienić myślenie? Ale czym je zastąpić? Jak myśleć o sobie i świecie – niektórzy pytają: to można inaczej? Jak więc zmienić? Zobacz, jakie to wyzwanie… By zmienić coś trwale musisz połączyć wszystko w jednym: bardzo chcieć, zmienić nawyki i zachowania, zmienić przekonania – czyli dotychczasowe myślenie, zmienić niemal serce i umysł i wszystkiego być świadomym, zacząć żyć przytomnie.
Jeśli nie wiesz po co chcesz zmienić swoje życie, to ryzykujesz, że szybko wrócisz do starego wzorca. Ludzie rozpaczliwie chcą zatrzymać stare sposoby życia i myślenia, bo w nich czują się bezpiecznie, komfortowo. Zmiana jest na szczęście modna, sporo
osób chce pracować nad sobą, rozwijać się, to nawet trendy. Kimkolwiek jesteś, pamiętaj – decyzja o zmianie zawsze należy do Ciebie i zależy tylko od Ciebie, nikt nie zmieni nikogo na siłę. Masz wolną wolę, nie musisz nic. Ale jak już chcesz, to zmieniaj się, nie czekaj na katastrofę, gwałtowne wydarzenia (utratę pracy, ciężką chorobę, śmierć kogoś bliskiego) tylko zmieniaj się, zrób pierwszy krok już dziś. Niech ten dzień będzie inny od wszystkich, wróć z pracy inną drogą, zjedz obiad w świątecznej zastawie, wyłącz telewizor i radio w samochodzie, zatrzymaj się w swym życiu, zauważ tych którzy żyją obok Ciebie, od lat. Kiedy ostatnio słuchałeś ich do końca, tak jakbyś nigdy dotąd ich nie słyszał? Kiedy ostatnio uważnie na nich patrzyłeś, tak jakbyś nigdy dotąd ich nie widział? Żyj w zgodzie ze sobą, bądź lepszy dla siebie i innych, codziennie…
Jeżeli zainspirował Cię artykuł, polecam Ci książki: Ch. Heath, D.Heath „ Pstryk” M. Bennewicz „ Coaching Tao” B. Katie „Radość każdego dnia” REKLAMA
23
felieton: okiem kobiety
Ostatni dzień życia Iwona Kopeć Manager ds. marketingu. Matka dwójki nastolatków. Żyje szybko, kocha mocno i z pewnością kiedyś umrze – ale tylko jako człowiek szczęśliwy.
Wyobraź sobie, że dowiadujesz się iż pozostał Ci jeden dzień życia. Co wybierasz, co pierwsze przychodzi Ci do głowy, tak bez żadnego zastanawiania się. Co najpierw chcesz zrobić, gdzie zadzwonić? Do szpitala, na policję? Co wybrać? Ciężko nam wyobrazić sobie swoją śmierć, a tym bardziej to, iż ma nastąpić w ciągu 24 godzin. Przecież mamy pewne plany z tym faktem związane. Owszem TEN moment nadejdzie, ale będzie to kiedyś tam, w późnej starości. Póki co, planujemy wakacje, przyszłość, życie. Tyle spraw do załatwienia, tyle marzeń do zrealizowania, w trakcie Euro 2012, a pojutrze mam wizytę u SPA. Nie planujemy swojego zgonu, choć to zjawisko w gruncie rzeczy normalne. Jednak czy nie powinniśmy zdawać sobie sprawy z jego nieuchronności? Co innego taki kot. Gdybyśmy mieli siedem żyć, śmierć przybrałaby zgoła inny wymiar. Póki co, na moim koncie pozostał tylko je-
24
den, jedyny dzień życia? Zadajcie kiedyś to pytanie kilku znajomym – nie uwierzycie, jak zaskakujące okażą się ich wybory. Co najważniejsze – zaskoczeniem może okazać się nasz własny wybór. Wiecie co usłyszałam, gdy zadałam to pytanie kilu osobom? Na przykład: „Chcę przespać się z mega przystojnym gościem (to a’propos wspomnianego wyżej seksu), „Spędziłabym cały dzień z dzieckiem, a wcześniej napadłabym na bank, żeby mu zapewnić godne życie”, „Rozstałabym się z mężem i poszła na mega imprezę”, „Poszłabym do SPA i spędziła cały dzień na przyjemnościach”, „Skoczyłabym ze spadochronem” (to wcale nie o mnie), „Zrobiłbym najgłupsze rzeczy, jakich do tej pory nie mogłem robić”. Wiecie co mnie zaskoczyło w tych wypowiedziach? Otóż każda z nich była bardzo prozaiczna i odzwierciedlała nasze pierwotne, proste zachcianki. Nikt nie powiedział, że chciałby się z kimś pogodzić – jeśli już to raczej komuś wygarnąć. Nikt nie chciał dokonać rewolucji, zmienić ustroju politycznego. Każdy z moich rozmówców chciał osiągnąć swoje małe, kilkuminutowe szczęście. Hm, jeśli przeczytacie raz jeszcze powyższe wypowiedzi i pomyślicie chwilę, co wam się nasuwa? Przecież każdą z tych rzeczy możemy mieć, tak po prostu. To nie są rzeczy, czy dobra, których nie możemy sobie dać, wystarczy wybrać z szerokiej oferty. I tu rodzi się pytanie – dlaczego tego nie robimy. Przecież mamy wolną wolę, żadne z powyższych „marzeń” nie były materialnie
nieosiągalne – to dlaczego nie robimy tego, o czym podświadomie marzymy.
Dlaczego nie robimy tego na co mamy w danym momencie ochotę. Dlaczego nie wybieramy tego co chcemy? Kombinujemy, kluczymy, jesteśmy sfrustrowani brakiem spełnienia – a okazuje się, że to, co wydaje nam się końcem istnienia – jest tuż na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wybrać spośród mnogości atrakcji, które podsuwa nam życie. Przecież jutra może nie być i co wówczas? Ja też zadałam sobie pytanie co zrobiłabym, gdybym wiedziała, że to mój ostatni dzień życia? Z pewnością odpuściłabym sobie politykowanie, bo od pewnego czasu nie oglądam, nie słucham i nie czytam wiadomości. Bojkotuję politykę i telewizję do czasu, aż nie zaczną mówić w większości o dobrych nowinach. Póki co ich misja ogranicza się do straszenia fałszywym kryzysem i katastrofami. Oczywiście pierwsze pojawiają się wspomnienia tego, czego nie zrobiłam, a mogłam. Wspomnienia ile w życiu przegrałam, ile wygrałam, ile uczyniłam krzywdy, ile dobrego. Tylko po co mi takie reflek-
sje, skoro to mój ostatni dzień, przecież na nic mi się nie zda taki bilans? Wobec tego zaczynam swój dzień od podziękowania – że mam go całego dla siebie i swoich bliskich, że to kolejny cudowny, dany mi dzień. Całuję dzieci na dzień dobry i przepraszam je za to, że ostatnio niepotrzebnie na nich nawrzeszczałam. W zasadzie to mam ochotę spotkać się i porozmawiać z wszystkimi, wszystko naprawić co kiedyś popsułam, tylko czy zdążę – nie wiem? Jednak postaram się z całych sił. Dzień to 24 godziny. W tych godzinach mogę zrobić naprawdę wiele dobrego nie tylko dla siebie, ale i pomóc mnóstwu ludzi. Muszę tylko wybrać jak spędzić ten dzień. Nie ukrywam, że w głowie pojawia się i inna myśl – czy warto tracić czas na takie wzniosłe uczynki w ostatnim dniu życia? A może by tak rzucić się w wir cielesnych, doczesnych mega-mocnych wrażeń. Co tu
„
dnia toczymy walkę o każdą godzinę, każdy oddech. Bijemy się sami z sobą, z całym światem i każdym z osobna i co? Ludzie. Czyż nie zabawne z nas istoty? Nie szanujemy daru, który otrzymaliśmy od Boga. A jednak gdy dowiadujemy się o nadchodzącej śmierci – zwracamy się właśnie do Niego. Ba! Potrafimy zaprzedać nawet duszę diabłu, byle tylko oszukać przeznaczenie. W obliczu nieuchronnego końca pragniemy wyssać ze swej egzystencji tyle, ile fabryka dała, chcemy odbierać możliwie najwięcej wrażeń i emocji. I tu rodzi się pytanie – czy potrzebujemy aż tak ekstremalnych sytuacji aby zacząć po prostu ŻYĆ? Czy dopiero informacja o końcowym odliczaniu jest w stanie zmusić nas do odmiany życia? Czy tylko wtedy możemy odwrócić rozwój zdarzeń? Nagle dopadają nas miliardy myśli, co zrobić, CO WYBRAĆ? Chcemy spełnić wszystkie niezrealizowane zachcianki
ogłosi, że masz jeszcze 24 godziny? Hm? Śmiech dziecka, ciepło bijące od ramienia, którym obejmuje Cię ukochana osoba czy też może bezsensowną kłótnię z sąsiadem o niewykoszony trawnik? Wolisz zamykać powieki słysząc „kocham Cię”, czy życzenie smażenia się w piekle? Wybieraj! Może już pora zdać sobie sprawę z tego ile wyrzucamy z siebie nieprzemyślanych słów, którymi ranimy bliższe i dalsze nam osoby. Przezywając niewinną niczemu kasjerkę pamiętajmy o ulotności każdej chwili. Miejmy w naszej podświadomości kontrolkę monitorującą takie zdarzenia. Nikt nie chce żyć ze świadomością, że nasz zegar właśnie rozpoczął końcowe odliczanie. Często też łapiemy się jednak na tym, iż myślimy o sobie w kategoriach wieczności. Czy nie warto jednak pogodzić z myślą, iż każdy dzień może być naszym ostatnim. Zamiast wypierać ten oczywisty
„
Doba to może być stanowczo za mało! Lepiej zacząć zmiany od zaraz, od tej chwili i cieszmy się, że jest nam dana.
począć? Odwiedzić wszystkich i przepraszać? Może sięgnąć do korzeni, do rodzinnego domu? Odwiedzić najbliższą rodzinę, sąsiadów i znajomych. Zjeść domowy rosół, wypić babciną herbatkę, zjeść całą blaszkę domowego ciasta. A może jednak zaszaleć? Polecieć w tropiki, skoczyć ze spadochronem, zrobić tatuaż na piersi i kochać się z nieznajomym do utraty tchu? Wyjechać gdzieś w nieznane, przepić wszystkie pieniądze i tańczyć wokół ogniska śpiewając „…całkiem sami bez żadnych szans”? Przez głowę przelatuje również myśl, aby iść samotnie do lasu, siąść w słońcu i spisać wspomnienia? Czy robić wszystko tak, jak zawsze, czy zupełnie inaczej? Tak wiele różnych pomysłów, tyle rozważań i niewiadomych, a tylko jeden dzień. Tyle chciałoby się dowiedzieć, tyle jeszcze powiedzieć, tyle zrobić, co wybrać? A Ty co wybierasz? Czy na co dzień jesteśmy świadomi faktu, że w każdej chwili, w każdym miejscu może mieć miejsce wielki finał? Każdego
i pragnienia. Chcemy być nagle lepszymi matkami, partnerami, sąsiadami, kochankami. Możemy być każdym – tylko dlaczego w takiej chwili nie chcemy być po prostu sobą?
Czy nikogo z was nie dziwi to, że przez całe swoje życie nie potrafimy podjąć prostej banalnej decyzji, ale jesteśmy w stanie dokonać cudów w obliczu świadomości końca? Potrafimy zaspokoić się substytutami szczęścia byle tylko coś jeszcze wyrwać z życia, a nie potrafimy dostrzec piękna i cudu życia w każdej chwili na codzień. Co chciałbyś zapamiętać gdy wyrocznia
fakt z naszej podświadomości, lepiej zacznijmy dziękować za każdy kolejny wschód słońca, wdychajmy cudowny zapach poranka aż do bólu w piersiach? Moim skromnym zdaniem, w jedną dobę nic nie zmienimy, nie odwrócimy kolejności wydarzeń. Doba to może być stanowczo za mało! Lepiej zacząć zmiany od zaraz, od tej chwili i cieszmy się, że jest nam dana. Dlatego też wracając do głównego wątku mojego felietonu, którym jest WYBÓR – mówię wprost – ja już wybrałam i wiem, że drugi raz żyć nie będę. Wam też polecam, abyście zadali sobie pytanie, jak naprawdę chcecie przeżyć dany wam czas – a potem zacznijcie to realizować. Każdego dnia miejmy świadomość ulotności danej chwili i wybierajmy to co dla nas i naszych bliskich w danym momencie najlepsze. Nie marnujcie życia na byle co. Zdaj sobie pytanie – co bym zrobił(a) gdyby jutra miało nie być – a potem to po prostu zrób!
25
felieton: okiem mężczyzny
Rzut oka na miasto
FOTO: DARIUSZ KAJZER
Bartłomiej Nowicki Z wykształcenia filolog-anglista, z zamiłowania bielszczanin i czytelnik, czy raczej kolekcjoner książek. Górołaz beskidofil. Poprawny pesymista.
Ubolewam, ale nie potrafię o moim mieście pisać tak porywająco jak, powiedzmy, Orhan Pamuk o swoim Stambule, czy uczynić miasto istotnym elementem opowieści z takim kunsztem, z jakim uczynił to Marek Krajewski, autor kryminalnej serii z przedwojennym Wrocławiem w tle. Nie potrafię, ale niewątpliwie Bielsko-Biała zasługuje na to, aby coś pięknego i bardzo „bielskiego” o nim zostało napisane. Ktoś kiedyś powiedział, cytuję z pamięci nie dbając o prawa autorskie: „Najwspanialsze książki ciągle czekają aby je w końcu ktoś napisał”. Cierpliwie czekam razem z nimi i z Bielskiem na tego kogoś. Bielsko-Biała jest wyjątkowym miastem, już choćby ze względu na położenie. Pięknie przycupnęło między dwoma pa-
26
smami Beskidów – Małym i Śląskim – i... rozwija się prężnie, rozpycha na niemalże wszystkie strony (w górę nie poradzi). Kulturalnie, turystycznie, industrialnie i społecznie przygarnęło i obfituje we wszystko to, co przeciętnemu człowiekowi do życia i do szczęścia jest potrzebne w ilości wystarczającej do zaspokojenia potrzeb, bez ryzyka przejedzenia się. Wiem, nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, ale – rozczarowany mieszkańcu tego miasta, który właśnie masz zamiar cisnąć kamieniem frustracji w piszącego, zastanów się dwa razy i odpowiedz szczerze: znasz-li Ty lepsze miejsce do zamieszkania? Ja nie znam. I mogą sobie gdańszczanie zachwycać się morzem i kontemplować słoność oblewających ich wód, mogą poznaniacy wychwalać pod niebiosa ratusz swój z fikającymi koziołkami, mogą... itp., itd.
Zaprawdę powiadam Wam, bielszczanie, miasto nasze najpiękniejsze jest, i basta! I tego, unikając chorej ksenofobii, się trzymajmy. Kocham moje miasto tak, jak się kocha dom rodzinny. Dysfunkcyjny albo zgod-
ny, przepełniony miłością albo hipokryzją (ewentualnie i jednym i drugim), dom jest domem i, czy się tego chce czy nie chce, zawsze się do niego wraca – choćby tylko we wspomnieniach. Podobnie jest z miastem. Korki uliczne mogą doprowadzać nas do szewskiej pasji, psuje nam humor „torba ze skarbówki”, a psy paskudzące na chodnikach „powinno się powystrzelać”! I tylko – tak jest wszędzie. A przecież mamy jeszcze w naszym mieście coś, czego nie znajdziemy nigdzie indziej – ulubione ulice i zakamarki, zaułki, które były świadkami naszych pierwszych skradzionych pocałunków czy złamanego serca, podwórka, na których w głębokiej młodości dokonywaliśmy wyczynów zaprzeczającym prawom grawitacji. O szkołach, które, tak długo, jak długo do nich chodzimy, są źródłem naszej frustracji, a które stają się na starość (naszą!) jakimiś obiektami westchnień, edukacyjnymi Shangri-La, odrealnionymi przez czas Atlantydami zatopionymi w przeszłości nie wspomnę. Nie wiem, nie pamiętam jak to się stało, że pokochałem góry. Przez całą młodość mą traktowałem je jak coś oczywistego więc niewartego uwagi, nie mówiąc już o zachwycie. Ot, wstawał człowiek rano, wychodził z bloku i – no, masz! – znowu góry. Nuda... Co więcej, góry kojarzyły mi się z wszystkim tym, co młody człowiek
mógłby dziś określić jako passe (przesada, młodzi tak nie mówią; to tylko starym się wydaje, że to młodzieżowa gwara, ale mniejsza o to). Góry nie były cool; chodzili po nich ludzie, których na pewno nie nazwałbym zajefajnymi, i to nie dlatego, iż wtedy zwrotu tego nie używano. W czasach gdy naczelnym wyzwaniem dla mnie było zostać gwiazdą podwórkowego futbolu i poderwać osiedlową piękność „z dziewiątego” chodzenie po górach uważałem za zajęcie dla frajerów; dla odzianych we flanelowe koszule w kratę koloru nieokreślonego, obutych w rozlatujące się tenisówki... frajerów właśnie! I jeszcze te ich rozmowy, dwudniowy pot na czole, posuwisty chód plus nieodłączny bard w zestawie, uzbrojony w gitarę, rzadziej w harmonijkę ustną – masakra. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że już niedługo sam po górach hasać będę, nie uwierzyłbym, zasugerowałbym jednoznacznie autorowi przedstawionej wizji wakacje w Tworkach! A jednak stało się. Złapałem bakcyla. Początków górskiej pasji doszukiwałbym się w czasach, w których odkryłem, iż nieznośny ciężar bytu człowieka już niemłodego, a jeszcze niestarego można sobie umilić aktywnością tak banalnie banalną i przyziemną – dosłownie i w przenośni – jak... chodzenie. A ponieważ generalnie lubimy sobie umilać życie, po dokonanym
odkryciu zacząłem sumiennie i regularnie chodzić. Na początku udawałem się jedynie na niewinnie krótkie spacery w okolicy lotniska, ale z czasem zabierałem się na „wyprawy” sięgające Wapienicy, a nawet dalej. I tak krok po kroku doszedłem do lasu, do gór, tych najbliższych. Zasmakowało mi świeże powietrze, polubiłem odurzanie się wydzielonymi endorfinami, które niemal każde drzewo – jeżeli tylko wystarczająco długo się pod nim odpoczęło – czyniło drzewem Bodhi, a Szyndzielnię zamieniało w mityczną górę, z której nierzadko wracałem z własnymi Dziesięcioma Zdaniami.
I tak trwałem sobie i rosłem w siłę w moim świecie aż pewnego razu „wyparłem się” wszystkiego i wyjechałem. Northampton. Industrialne miasto w sercu Anglii. Pomieszkam tu trochę, popracuję, się zobaczy. Pobudka zawsze przed świtem. Koszula. Krawat. Budzące się do pracy ulice. Good morning. Mały sklepik na rogu. Kanapka. Z kiełbasą czy z bekonem? Uśmiechnięty ex-mieszkaniec Pakistanu. Cheers. Wszędzie to „Cheers”, słowne zaklęcie przy każdej grzeczności.
Korporacja. Przepustka. Podpis. Biurko. Odpalam komputer. Maile. Telefony. A potem jeszcze trochę maili. Lunch. Ryba w panierce z trocin nasączonych tłuszczem. Faks. Druk. Popełniam błąd. Kolejna porcja maili. Tyłek boli od ciągłego siedzenia. Oczy bolą. I jeszcze telefon na koniec. Ktoś mnie opieprza za coś, co staram się z trudem zrozumieć. Koniec pracy. Bye! Wracam. Wieczór. Jeszcze odebrać córkę od opiekunki. Nakarmić. Przebrać do snu. Materac na podłodze. Pół godziny na rozrywkę – Internet, sprawdzenie poczty, YouTube. Zasypiam. Nie, nie zasypiam. Kładę się i próbuję sobie przypomnieć jak to było, gdy wychodziłem z domu i otaczały mnie osoby, góry i miejsca, które znałem, i które samą swoją obecnością wywoływały we mnie poczucie, iż jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu... Powrót. Zrzucam z siebie bagaż, dosłownie. Nie, nie teraz – potem coś zjem. Pędzę na lotnisko. Deptak. Mijam „kółeczko” i „Ranczo pod Strusiem”. Ignoruję wystawione przez pracowników aeroklubu, rozbrajające swą dwuznacznością ostrzeżenie, iż „pilot samolotu może mnie przelecieć i nawet tego nie zauważy”, (koniec cytatu). Idę tam, gdzie kończy się płyta lotniska, nagłym spadem chyli ku zachodowi. To moje Axis mundi. Jest. Nic się nie zmieniło. Jestem w domu.
27
FOTO: kereza.pl
ludzie: wywiad
28
Krótka i trochę śmieszna rozmowa Z Michałem Kempą rozmawia Anita Szymańska
Kim jest Michał Kempa Komik uprawiający stand-up comedy. Zwycięzca telewizyjnego programu „Stand up. Zabij mnie śmiechem” nadawanego przez Polsat (2010), oraz uczestnik drugiego sezonu Comedy Central Prezentuje. Laureat I miejsca podczas przeglądu kabaretów PAKA 2012. Bielszczanin.
Skąd wziął się Pan Kempa? Jak TO się właściwie zaczęło? Michał Kempa: Zaczęło się od tego, że coraz bardziej ciągnęło mnie
w kierunku sceny. Nie umiem śpiewać, na aktora mam za słabą dykcję – został mi tylko kabaret, do którego zresztą mam chyba jakieś tam naturalne predyspozycje. Wielkie billboardy zachęcały do castingów więc spróbowałem. Spodobało się i mi, i w miarę ludziom.
Co Cię inspiruje, skąd czerpiesz pomysły do swoich występów? Michał Kempa: Inspiracje są wszędzie, ale są mało ważne. Ważny jest rozruszany mózg i trochę wyobraźni. Wtedy zwykłe krzesło może być inspiracją do powiedzenia czegoś śmiesznego.
Jaki jesteś na co dzień? Czy znajomi nie oczekują od Ciebie, że zawsze będziesz ich rozbawiał? Michał Kempa: Ci, którzy mnie dobrze znają niczego nie oczekują
– wiedzą, że jestem tak samo zabawny jak i upierdliwy. Ale rzeczywiście jest tak, że jak spotykasz ludzi, którzy wiedzą, że zajmujesz się rozśmieszaniem innych, strasznie napierają na powiedzenie czegoś śmiesznego. Nie ma wtedy dobrej odpowiedzi – trzeba powiedzieć coś totalnie nieśmiesznego.
29
Czym zajmujesz się poza rozśmieszaniem ludzi i czy Cię to zajmuje? Michał Kempa: Studiuję prawo, ale to niezbyt zajmuje – może kie-
stem. Jest w zasadzie jedynym większym miastem w Polsce leżącym u podnóża prawdziwych gór. Jest dobrze skomunikowane: Katowice, Kraków, ale nawet do Warszawy, Wiednia, Pragi, Ostrawy jest dobry dojazd. No jaram się tym moim Bielskiem.
Czy czujesz się w ostatnim czasie mocno zaPAKOwany? Jakie to emocje znowu wygrać? Michał Kempa: Owszem – czuję się sPAKOwany, bo PAKA to naj-
W ostatnim czasie występujesz z grupą Diapazony. Jaki to rodzaj humoru? I jakie macie plany na najbliższą, dalszą i odległą przyszłość? Michał Kempa: Diapazony to nie humor. Diapazony to styl życia.
dyś. Oglądam wyścigi kolarskie na Eurosporcie i to mnie zajmuje. Serio!
FOTO: kereza.pl
bardziej jednak prestiżowy przegląd kabaretowy w kraju. Nagroda tam to znak, że środowisko Cię docenia – a po wygraniu programu w Polsacie były z tym pewne problemy. Teraz czuję się jakoś lepiej, lżej. Mniej się czuję Alą Janosz :)
Jesteś bielszczaninem częściowo zawieszonym w Warszawie. Ale zawsze mocno chwalisz się miejscem, z którego pochodzisz. Czym się chwalisz? Michał Kempa: Chwalę się, bo Bielsko-Biała jest raczej w Polsce uważane za jakąś tam mieścinę, a jest porządnym, bogatym mia-
30
To jest bardziej „optymistycznie dziwne” niż śmieszne. A plany są proste: chcemy podbić świat!
Najśmieszniejsza rzecz, jaką ostatnio: zobaczyłeś, usłyszałeś, przeczytałeś? Michał Kempa: Filmik przedstawiający Janusza Palikota jak śpiewa z górnikami z Sierpnia’80 ich hymn związkowy. Jest na youtubie. Rarytasik. A przeczytałem to nie wiem – zapamiętuję mniej przeczytane rzeczy.
ula
KĂ“SKA fotografia
31
ludzie: pasje
ula
KÓSKA rozmowa
Z Ulą Kóską rozmawia Agnieszka Ściera
Na Facebooku masz mocno ponad 1600 fanów. Twoja twórczość podoba się… Ula Kóska: To niesamowite kiedy wchodzę na fanpage’a i widzę kolej-
ne, nowe osoby, które nie tylko polubiły stronę, ale również napisały małą notatkę do mnie, w której odnajduję słowa aprobaty. Myślę, że każde, przysłowiowe kliknięcie, przyczynia się do tego, że wciąż chcę tworzyć i jednocześnie udostępniać wyniki mojej pracy. Bo jeśli coś się podoba, automatycznie chce się pokazać więcej. Facebook sam w sobie ma sporo zalet, bo to, co robię trafia do większej liczby odbiorców. Nie jest to tylko moje ukochane Bielsko, ale też poszczególne miasta Polski, czy już szerszy obszar, sięgający innych państw.
Eteryczne modelki, oryginalne, androgeniczne postaci, zaczarowany klimat – to niezwykłe postrzeganie świata u tak młodej osoby… Ula Kóska: Nie potrafię wyjaśnić dlaczego akurat taki typ urody
wybieram u dziewcząt. Ale za każdym razem czuję, że jest on trafiony i już mam wizję przedstawienia jej samej, jej urody, w moim świecie. Często kreując całą historię czy otoczkę wokół dziewczyny. Przeważnie są one spokojne, w długich kwiecistych sukniach, z rozpuszczonymi włosami i zamyślonymi oczami. Bywa, że mija się to z prawdą życia codziennego fotografowanych postaci, ale właśnie takie je widzę. Jak zaczarowane, rozmarzone. Może też dlatego, że sama wciąż żyję z głową w chmurach, ale za to pełną pomysłów! Zaś gdy mowa o mocnych charakterach i wyraźnej urodzie, często kuszę się na surowy fashion. Tak jak w przypadku Mag, której zdjęcie wybrałyście na okładkę. Nie potrafiłabym jej przedstawić jako delikatną, rozmarzoną, zagubioną gdzieś w leśnych trawach osobę. Być może znajdzie się ktoś taki, kto zrobi to w genialny sposób i będzie to niesamowity obrazek, lecz ja nie wyobrażam sobie inaczej Magdy.
Posiadasz tytuł zawodowy artysta plastyk, dlaczego więc fotografia? Ula Kóska: Tytuł plastyka uzyskałam kilka lat temu, kończąc naszą
bielską szkołę plastyczną. Już tam, na zajęciach z fotografii z profesorem Królem, dzielnie walczyliśmy z analogami i samodzielnym wywoływaniem filmów w ciemni. Wiadomo, była to tylko zabawa i tak naprawdę nie sądziłam wtedy, że fotografia będzie całym moim życiem. Przesądził o tym mój dyplom kończący szkołę. Postanowiłam zrobić mały katalog moich dotychczasowych prac fotograficznych. Następnie zaczęły się spacery z Zenitem, pożyczonymi cyfrówkami – małpkami i zdjęciami najbliższych koleżanek. I tak do teraz, tylko już z lepszym sprzętem, wciąż się uczę patrzeć i wywoływać nastroje i emocje. Jeśli chcesz wiedzieć, o czym jeszcze opowiedziała nam Ula Kóska, odwiedź nasz profil na
32
ula
KĂ“SKA fotografia
33
ludzie: pasje
ula
KÓSKA fotografia
Modelka: Magda Mag Wawrzaszek / Mango Models Makijaż: Katarzyna Danek Stylizacje: Sandra Wrzal Fotograf: Ula Kóska
34
35
korespondencja
s i r a P e d t û o g Adrianna Janiszewska Roztargniona marzycielka. Zainspirowana bajką „Dzwonnik z Notre Dame” Walta Disneya, postanowiła wyjechać ze swojego miasteczka, w poszukiwaniu baśniowych przygód. Od trzech miesięcy mieszka w Paryżu, który z każdym dniem na nowo ją zaskakuje.
FOTO: ADRIANNA JANISZEWSKA
Paryż – miasto miłości, architektury i źródło inspiracji wielu artystów. Stolica Francji uznawana za kolebkę światowej mody. To tutaj powstały pierwsze butiki, to tutaj proste cięcia przekształciły się w zachwycającą Haute Couture. Paryż, którego korzenie nadal mocno tkwią w historii, mimowolnie poddaje się urbanizacji. Spokojne, jednolite i pełne romantyzmu miasteczko z biegiem czasu przekształciło się w burzliwą mieszankę narodowości i stylów. Od trzech miesięcy, zarówno z przerażeniem jak i fascynacją przyglądam się turystom w neonowych t-shirtach z napisem „I love Paris” stłoczonych w metrze ze skromnymi Francuzkami. Często słyszy się, że paryżanki oplatają się prostymi, stonowanymi kolorami. Poniekąd jest to prawda. Aby nie dać się zwariować w buchającej barwami stolicy, ubierają się w czernie i pastele. Zachowują prostotę, bez zbędnych wzorów, bez krzykliwości. Paryżanki są perfekcyjne w doborze dodatków. Potrafią dodać smaku stylizacji unikalną parą butów, zachwycającą kopertówką bądź delikatnym nadrukiem na koszuli. Niemałą popularnością cieszy się nieśmiertelna torebka Louis Vuitton. To, czy jest oryginalna, z jednego paryskich butików, czy może podrobiona, z bazarku zaraz przy Avenue Monta-
36
Anna Dello Russo
nasze korespondentki zauwazyły
igne, nie jest istotne. Wa żne, że beżowo-brązowe kwadraciki będą widoczne z daleka. Najbardziej urz ekające są jednak, równie często spo tykane, podstarzałe torebki ze skóry. Mo żna je znaleźć w dowolnym, paryskim second-handzie i w cenie nie przekraczają cej 10 euro. Pomiędzy podróbkami a rzeczami ze sklepów vintage, do cod zienności paryskich fashion victim s wkroczyły europejskie giganty, takie jak ZARA czy H&M. Paryskie ChampsÉlysées stały się mekką wielbicielek sie ciówek, a wiele kobiet łączy ubrania szyte hurtowo, z tymi od najlepszych projektantów, uzupełniając stylizację dodatkami wykopanymi z szafy bab ci. Umiejętność mieszania ze sobą ubrań pochodzących z innych bajek, zaczyna być doceniana nawet podczas jednego z ważniejszych wydarzeń dla każdego pasjonata mody – Paris Fashion Week. W ten magiczny tydzień, widok Anny De llo Russo (redaktor naczelna japoń skiego Vogue – przyp. red.) biegnącej na pokaz Chanel, Tima Blanksa z Anną Wi ntour (redaktor naczelną angielskiego Vogue – przyp. red.), czy grupki top-m odelek bawiącej się parasolkami, nie po winien być zaskoczeniem.
37
moda
anna
DRABCZYŃSK A
Pokaz kolekcji Warsaw Fashion Weekend – kwiecień 2012
Stylistka, designerka, projektantka,
FOTO: © prawa do zdjęć: ANNA DRABCZYŃSKA
mama trójki świetnych dzieciaków i ciepła osoba. Jej styl jest rozpoznawalny nie tylko na bielskich ulicach, ale także na warszawskich salonach. Od lat prowadzi butik Studio Mody oraz Fabrykę Jakości przy Starym Rynku. Z Anną Drabczyńską rozmawia Agnieszka Ściera
38
2B STYLE: Aniu, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z modą? Anna Drabczyńska: Przygoda z modą zaczęła się w już czasach dzieciństwa. Moja Mama starała się wpoić mi nie tylko zasady postępowania, ale także uwrażliwiła mnie na piękno i dobry smak, na zachowanie własnej indywidualności. Zawsze się wyróżniałam jako dziecko i nastolatka swoim wyglądem i bawiło mnie, że inni zwracają na mnie uwagę. Chyba zostało mi to dzisiaj (śmiech). 2BS: Kiedy rozpoczynałaś swoją karierę zawodową zawód stylistki jeszcze nie był znany. AD: Jak Ci odpowiem na to pytanie, to wyjdzie jaka jestem stara. Więc może ujmę to inaczej. Obecnie funkcjonuje dużo ludzi uważających się za stylistów (np. stylista fryzur, stylista paznokci, stylista – wizażysta, etc.), ale tak naprawdę to dopiero ogromnie doświadczenie, otwartość na świat, na to co dzieje się dookoła, umiejętność łączenia różnych stylów, wyobraźnia,
Pokaz kolekcji Warsaw Fashion Weekend – kwiecień 2012
wrażliwość na piękno i prostotę sprawiają, że stajesz się stylistą – tego tak naprawdę nie można się wyuczyć w szkołach, to trzeba mieć w sobie. 2BS: Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia swoich kolekcji? AD: Na początek ważny jest przewodni motyw, wokół którego buduję całą modową opowieść. W kolekcji, którą prezentowałam m.in. podczas Warsaw Fashion Weekend, inspiracją była konstrukcja i jej nieograniczone możliwości – założeniem było, że jedną rzecz można nosić na kilka rożnych sposobów – dowolnie konstruować na sobie. Moja najświeższa kolekcja inspirowana jest najnowszym modelem Mercedesa SL. 2BS: Tworzysz nie tylko odzież… AD: Tak, tworzę nie tylko odzież, tworzę również dzieci (śmiech), ok, żarty na bok. Projektuję także wnętrza, tworzę meble i różne
użyteczne przedmioty, bawię się w recykling. 2BS: Czy w naszym mieście trudniej zdobyć dobrą pozycję, niż np. w Warszawie? AD: Jestem tak naprawdę chyba bardziej znana i doceniana w Warszawie, tam ludzie bardziej cenią sobie indywidualność i oryginalność, mają więcej okazji do noszenie modnych ciuchów, lansowania się. Oczywiście kwestie finansowe też mają znaczenie. Otwartość na świat i modę jest dużo większa, co widać na ulicach… 2BS: Zdradź nam jakie jest Twoje ulubione miejsce w Bielsku-Białej? AD: Uwielbiam okolice Zamku i Rynku. Jestem tu i trwam już tak długo wierząc, że to miejsce stanie się kiedyś perełką naszego miasta pod względem kulturalnym, rozrywkowym i komercyjnym. Powstało tu wiele miłych knajpek, nareszcie Stary Rynek odżywa.
39
w Bielsku-Białej. Kojarzy się z elegancką i najlepszą gatunkową odzieżą damską i męską. O jej jakość dba właścicielka Jadwiga Stachura, która samodzielnie dokonuje wyboru i sprowadza ubrania z Włoch, Francji i Turcji. Firma również na stałe współpracuje z czołowymi polskimi producentami: Cora Garwolin, Artex, Getex, Frank Fashion, Poza, Dom Mody Skórska czy Marconi. Tego lata znów królują sukienki i spódnice. Nosimy je – długie, krótkie, rozkloszowane, powiewne, przy ciele – w każdej formie. Toniemy w kolorach, wzorach kwiatowych i geometrycznych, koronkach, tiulach i zwiewnych jedwabiach. Podkreślamy to, co jest w nas najpiękniejsze. Niech dowodem będzie prezentowana sesja zdjęciowa, do której zaprosiłyśmy BABYLONKI – grupę przyjaciółek, kobiet przedsiębiorczych, które pod względem ubioru są niezwykle wymagające.
ul. 11 Listopada 23, Bielsko-Biała ul. Zielona 9 (Galeria „Lider”), Żywiec www.vena.biz.pl
zdjęcia: Bożena Popiołek
40
STYL STUDIO VENA
Styl Studio VENA jest rozpoznawalną marką
Katarzyna Górna-Oremus, dziennikarz, copywriter, właścicielka firmy KGO MEDIA
Bożena Społowicz, Skin Coach, właścicielka Golden SPA, twórca PROJEKTU JA – zaprojektuj siebie od nowa.
41
Małgorzata Antonik, właścicielka Pracowni Florystyczno-Dekoratorskiej MARGARETT DESIGN
42
Izabella Otto, wizażystka, właścicielka DERMIKA SALON & SPA w Bielsku-Białej
Sabina Bruzzano, właścielka firmy Italia Nel Mondo
43
Barbara Olma, właścicielka firmy konfekcyjnej OLMA w Bielsku-Białej
Ula Izydor, nauczyciel języka francuskiego, specjalista ds. rekrutacji, selekcji i PR
44
BoĹźena Chodurska, prezes zarzÄ…du GiraMondo
45
Dorota Skiba, współwłaścicielka firmy SKOFF Sp. z o.o.
46
Barbara Komarnicka-Drużbicz, pedagog tańca i choreograf, założycielka i kierownik Zespołu Tańca i Piosenki JARZĘBINKI
Lucyna Grabowska-Górecka, właścicielka Agencji Modelek, Modeli i Hostess GRABOWSKA/MODELS, organizatorka konkursów piękności.
sesję zrealizowano dzięki firmom:
obuwie ul. Cechowa 27, Bielsko-Biała
organizacja & plener ul. Wyspiańskiego 8, Bielsko-Biała
ny.pl
stroje do sesji ul. 11 Listopada 23, Bielsko-Biała ul. Zielona 9 (Galeria „Lider”), Żywiec www.vena.biz.pl
makijaże ul.11-go Listopada 60-62, Bielsko-Biała biuromarykay.bielsko@wp.pl aneta.sum@interia.pl
fryzury ul. Głęboka 3, Bielsko-Biała
47
moda
Fa s h i o n We e k Po l a n d okiem Natashy Pavluchenko
20 kwietnia 2012
Natasha Pavluchenko Projektantka mody
Backstage
T
o był dla mnie niezwykły i nietypowy weekend. Z dwóch powodów. Po raz pierwszy wystąpiłam w Łodzi jako juror XX edycji konkursu dla młodych projektantów „Złota Nitka” i po raz pierwszy jechałam na Fashion Week w roli widza. Po pięciu edycjach udziału jako projektant, pracując na backstage’u, w końcu mogłam obejrzeć wszystkie pokazy, czuć się swobodnie, nie mieć obowiązków, nie stresować się i spokojnie spać. Złota Nitka jest jednym z najstarszych konkursów modowych w Polsce, ma bogatą historię, gości na stałe w kalendarzu modowym. Młodzi projektanci mody, najczęściej studenci, walczą o główną nagrodę, 20.000 zł., w dwóch kategoriach: pret-a-porter i premiere vision. Taki podział pozwala ukierunkować projektantów we właściwą stronę, aby tworząc kolekcje, mogli skupić się na projektowaniu mody użytkowej lub urzeczywistnianiu wizji bardziej artystycznych. Chociaż, na tym etapie, tylko nieliczni potrafią zaprojektować coś naprawdę nadającego się do noszenia. Młodzi twórcy przygotowują kolekcje przez kilka miesięcy, niektórzy długo pracują, aby zdobyć środki na tkaniny i dodatki. Z pewnością udział w takich konkursach dla młodego projektanta jest czymś niezwykle ważnym,
48
niektórym dodaje skrzydeł. Dla niektórych są to doskonałe warsztaty, podczas których mogą wychwycić popełniane błędy i je korygować tak, aby lepiej przygotować się do kolejnej edycji.
Rysunek jest wizytówką każdego projektanta, po stylistyce takiej pracy można poznać dobrych projektantów tak, jak malarzy lub grafików. Droga do momentu prezentacji kolekcji na wybiegu jest bardzo długa. Wszystko zaczyna się od przelania własnych wizji na papier w postaci rysunków. Następnie wykonane na podstawie rysunków kolekcje są oceniane przez komisję i kwalifikowane do kolejnych etapów konkursu. Do pokazu finałowego dopuszczonych zostaje jedynie 10 kolekcji z każdej kategorii. Na tym etapie projektant przygotowuje muzykę, make up, stylizacje kolekcji, aby móc podczas pokazu przekazać widzom swoją wizję, zabrać do swojego modowego świata. Dlatego pokaz własnej kolekcji na finale „Złotej Nitki” już jest dużym sukcesem dla każdego początkującego projektanta. Joanna Horodyńska w kolekcji MMC
1. Projektant Rodrigo de la Garza 2. Teresa Rosati 3. Hanna Gajos, Andrzej Foder 4. Jury konkursu, w środku Natasha Pavluchenko, Teresa Rosati 5. od lewej – projektanci Mariusz Brzozowski, Marcin Paprocki, Mariusz Przybylski
Kolekcje oceniane są przez 2 komisje: jury medialne oraz jury kreatorów, którego członkiem byłam ja. Komisje pracują przez cały dzień: Godz. 12.00 – próba generalna, podczas której członkowie komisji oglądają prezentacje wszystkich kolekcji. Komisja, w której byłam pracowała w składzie: ja (Natasha Pavluchenko), Teresa Rosatti, Marcin Paprocki, Monika Onoszko, Mariusz Przybylski, Agata Wojtkiewicz, Mariusz Brzozowski, Rodrigo de la Garza i inni. Robimy notatki na temat każdej kolekcji. Są oceniane w skali 1-10. 16.00 – obrady jury. Zdania są podzielone. Spieramy się, która z dwóch najlepszych propozycji ma dostać Grand Prix, a która
wyróżnienie. Decyzja podjęta, mamy wolny czas do 20.00 20.00 – Międzynarodowe Targi Łódzkie, nowa hala konferencyjno-wystawiennicza. Otwarcie jubileuszowej XX „Złotej Nitki”. Galę prowadzi Joanna Horodyńska. Jury kreatorów oraz medialne w pełnym składzie przy bardzo licznej widowni oglądają pokazy kolekcji finałowych. Przewodniczące składu jurorów wręczają laureatom główne nagrody dla laureatów oraz Honorową „Złotą Nitkę” dla Mariusza Przybylskiego, już znanego i szanowanego polskiego projektanta, pokaz którego zamyka XX „Złotą Nitkę”. ciąg dalszy >>
49
FOTO: © MMC – PRZEMYSŁAW STOPPA, backstage – MWW STUDIO.COM
Projektanci starannie pracują nad konstrukcją, technologią oraz wykonaniem własnej kolekcji.
moda
Fa s h i o n P h i l o s o p h y Fa s h i o n We e k Po l a n d
Jury kreatorów w kategorii Pret a Porter przyznało Złota Nitkę Aleksandrze Kawałko za kolekcję „Mea Szearim”
F
ashion Week Poland to przede wszystkim pokazy uznanych projektantów „Designer Avenue”, pokazy mody offowej i debiutantów „OFF out of Schedule”, prezentacje w projektach „Showroom” – prezentacje projektantów oraz Concept Store – prezentacje firm/marek odzieżowych, a także szkolenia i seminaria „Let Them Know”.
FOTO: © MAGNIFIQUESTUDIO.COM
Jury kreatorów i mediów w kategorii Premiere Vision przyznało Złota Nitkę Agnieszce Nataszy Splewińskiej za kolekcję „Space Specific”
Ponadto odbywa się wystawa fotografii mody „Young Fashion Photographers Now” i przegląd filmów inspirowanych modą „Fashion Film Festival”. W edycji wiosennej ma miejsce gala finałowa Konkursu dla Projektantów Ubioru „Złota Nitka”, natomiast w edycji jesiennej Fashion Philosophy gości finał konkursu dla projektantów mody inspirowanej ekologią i recyklingiem Re-Act Fashion i Galę ASP. Każda edycja tygodnia mody to setki publikacji w prasie, internecie oraz wiele relacji w radio i telewizji. Collezzioni Donna i Collezioni Uomo relacjonują pokazy polskiego Fashion Week obok najbardziej prestiżowych tygodni
50
mody na świecie. Polska redakcja ELLE zainspirowana łódzkim tygodniem mody wydaje dwa razy do roku specjalny dodatek „ELLE Polska Moda”, promowany podczas Fashion Week Poland. Fashion Week to również światowej sławy goście: Kenzo, Agatha Ruiz de la Prada, Patrizia Gucci, Diane Pernet. Dla projektantów polskich Fashion Week Poland jest wydarzeniem niezwykle ważnym w życiu zawodowym. Nie każdy projektant w naszym kraju ma możliwość organizacji własnego profesjonalnego pokazu. Fashion Week daje taką szansę. Warto podkreślić, że nie każdy projektant może wziąć udział w tym wydarzeniu. Rada programowa kwalifikuje kolekcje projektantów do udziału w Designers Avenue lub Off of Schedule. Jak już wspomniałam, szóstą edycję mogłam obserwować od strony widowni, miałam szansę zobaczyć pokazy wszystkich kolegów po fachu. Pracując już od kilkunastu lat w zawodzie pro-
jektanta wiem jak wiele pracy i serca wkłada każdy z nas w stworzenie kolekcji, dla tych jedynie jedenastu minut na wybiegu! Kilka miesięcy pracy licznej ekipy możemy obserwować przez zaledwie kilkanaście minut! Kolekcje trzech projektantów zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Wybrałam propozycje Piotra Drzała, MMC oraz Łucji Wojtali. Te trzy kolekcje zwróciły moją uwagę, ponieważ oprócz dobrego designu są świetnie wykonane technologicznie, widać pracę nad konstrukcją, są bogate pod względem łączenia struktur materiałów, są modne i nowoczesne i najważniejsze – są użytkowe! Niestety takich kolekcji nie jest wiele, były i takie, które pozostawiły negatywne wrażenia, ale o nich mówić mi nie wypada.
Kolekcja Piotra Drzała
Młody i bardzo zdolny projektant, zadebiutował na Fashion Week w zeszłym sezonie i od razu podbił rynek nie tylko Polski! Ze swoją najnowszą kolekcją był zaproszony do Portugalii, jako gość specialny Fashion Week w Lisbonie, nastepnie pokazał się w Polsce, uzupełniając kolekcje o nowe modele. O Piotrze jest coraz głośniej, uważam że jest jednym z najlepszych polskich projektantów nowego pokolenia!
Kolekcja MMC
Piotr Drzał o swojej kolekcji: „Punktem wyjścia dla kolekcji GO, NOW, HERE jest połączenie sylwetki amerykańskiego footballisty z lookiem gentlemena. Matematyczna geometria występująca w kolekcji przełamywana jest miękkimi liniami ramion, tkanin i dodatków.”
Drzał proponuje klasykę w wydaniu zdecydowanie nowoczesnym. Kobieta nie emanuje nachalnym seksapilem; przyodziana w męski, czarny kapelusz i luźną marynarkę raczej uwodzi męskim szykiem i nonszalancją. Mężczyzna w wizji projektanta to zadziorny dandys, z szelmowskim uśmiechem lecz manierami gentlemana. Nic nie jest powiedziane wprost; wyrwana ze znanych kontekstów klasyka to raczej czytanie między wierszami niż gra w otwarte karty. Główny temat kolekcji to minimalistyczny patchwork tkanin i kolorystki; duety lub tria barw. Łączone kolory, albo na zasadzie podobieństwa (dwa odcienie szarości w jednej koszuli) lub na zasadzie kontrastu, stanowią istotę kolekcji. „GO, NOW, HERE” to zręczne lawirowanie między fakturami tkanin; podróż od wełny do jedwabiu i z powrotem.
KONKURS Odpowiedz na pytanie i wygraj bon o wartości 200 zł! Jak nazywa się program do redukcji tkanki tłuszczowej, stosowany w Babskim Raju? Podpowiedź znajduje się w artykule na stronie 57
5 pierwszych osób, które dnia 15 lipca prześlą prawidłową odpowiedź na adres info@babski-raj.com otrzyma bony o wartości 200 zł każdy do wykorzystania w Babskim Raju.
51
FOTO: © MMC – PRZEMYSŁAW STOPPA, Piotr Drzał – mat. prasowe MODALISBOA
Pi o t r D r z a ł
ksiezniczki zdjęcia: Magdalena Ostrowicka
52
Za górami za lasami, dawno temu żyła sobie mała księżniczka…
Paulinka
A tak naprawdę tych księżniczek było wiele... Oliwia, Karolinka i Laura
Karolinka
Oliwia
I wcale nie tak dawno temu i nie za górami za lasami, a w pięknym Pałacu Kotulińskich.
53
W olśniewających balowych sukniach, pląsały po pałacowych pokojach.
Oliwka
Wiktoria
Lena, Weronika, Zuzia,
A jedna piękniejsza od drugiej.
54
Weronika i Maja
Podpatrzyłyśmy te cudowne pląsy…
Klaudia Nikiel Autorka kolekcji. Ma 16 lat i uczy się w Bielskiej Szkole Przemysłowej. W ubiegłym roku startowała w konkursie Miss Południa Nastolatek i zdobyła najważniejszy tytuł MISS TALENT za przygotowanie kolekcji dla startujących z nią koleżanek. Również w roku 2011 jej projekt został wyróżniony w konkursie organizowanym przez Pałac w Wilanowie. Tematem konkursu było stworzenie stroju w stylu rokoko. Modą i projektowaniem interesuje się od zawsze – zaczynała od szycia sukienek dla swoich lalek. Sama też projektuje i szyje stroje dla siebie. Magdalena Ostrowicka Fotograf. Współpracuje z Agencją Grabowska Models. Występuje po obu stronach obiektywu. Fotografowanie jest jej pasją, którą powoli przekuwa w profesję. Obok zdjęć dzieci, w jej portfolio można znaleźć sesje kobiet w ciąży, ślubne, rodzinne, a także zdjęcia reportażowe z imprez okolicznościowych, firmowych, rodzinnych. (www.cobraostra.pl) Specjalne podziękowania dla Lucyny Grabowskiej właścicielki Agencji Grabowska Models (www.grabowskamodels.pl) za pomoc w organizacji sesji oraz Pana Tadeusza Cieślika – dyrektora Pałacu Kotulińskich w Czechowicach-Dziedzicach (www.palackotulinskich.pl) – za udostępnienie wnętrz do bajkowej scenerii sesji.
55
uroda
TESTOWANE NA SOBIE
testujemy zabiegi kosmetyczne
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
REFLEKSOTERAPIA W ciągu ostatnich lat obserwujemy ogromne, uzasadnione zainteresowanie i poszukiwanie skutecznych, prostych metod terapeutycznych, które nie powodują efektów ubocznych. Jedną z nich jest refleksologia, czyli nauka o strefach, punktach odruchowych i ich powiązaniach z organami naszego ciała. Refleksoterapia wywodząca się z Tradycyjnej Chińskiej Medycyny jest rodzajem specyficznego, intensywnego masażu uciskowego, który ma na celu uaktywnienie procesów regeneracyjnych, detoksykacyjnych i pobudzających potencjał samoleczenia organizmu. Masaż ten jest głęboko odprężający i relaksujący, wpływa też na rozlużnienie wszelkich napięć mięśniowych, nie tylko w obrębie stóp ale całego ciała.
OPINIA TESTERKI
FOTO: ANITA SZYMAŃSKA
Basia
Wchodząc do gabinetu przenoszę się do innego świata. Za drzwiami zostaje praca, nie załatwione sprawy, negatywne emocje z całego dnia. W zaciemnionym pokoju wita mnie cicha muzyka i szum kapiącej wody. Na zmysły działa dodatkowo aromatyczny, ale subtelny zapach. W środku czeka specjalistka ds. refleksoterapii, która pomoże odnaleźć odrobinę relaksu i wczuć się w samego siebie. Pani Dorota informuje mnie o metodzie, którą zaraz zastosuje, delikatnie wypytuje o ew. przeciwskazania zdrowotne i już możemy rozpocząć sesję. Kładę się na wygodnym łóżku, na którym spędzę najbliższe 60 minut. Oddaję się w ręce specjalistki, która z wyczuciem dotyka, naciska i masuje stopy – tę najbardziej czasami po macoszemu traktowaną część naszego ciała. Godzina spędzona w gabinecie to cudowny czas, w którym mogę poczuć intensywniej swoje ciało i zrozumieć przyczyny ew. dolegliwości. Pani Dorota tłumaczy każdy inaczej odczuwany przeze mnie dotyk, wskazując na wyjątkowe połączenie wszystkich punktów na stopach z poszczególnymi narządami. Powoli przechodzi z jednego punktu do następnego, starając się również masażem ulżyć zmęczonym nogom. Poddając się jej zabiegom zaczynam odnajdywać w sobie coraz większe pokłady spokoju. Muzyka i aromaterapia dodatkowo wzmacniają efekt. Kiedy mija czas przewidziany na spotkanie mam ochotę umówić się z Panią Dorotą na natychmiastową kontynuację sesji – tyle pozytywnych odczuć jej towarzyszy. Udział w refleksoterapii okazał się miłym zakończeniem dnia. Wracając do domu uśmiechałam się do siebie i napotkanych ludzi. Myślę, że to najlepsza rekomendacja dla propozycji takiego spotkania. Dzień później wylatuję do Hiszpanii i mam zamiar zabrać ze sobą pozytywne emocje z naszej sesji.
56
Dorota Nagły dyplomowany refleksolog ul. Wyspiańskiego 8 43-300 Bielsko-Biała tel. 503 638 903 email: dorota@myfoot.pl www. myfoot.pl
OPIS ZABIEGÓW
Etap pierwszy:
Spotkanie z klientem rozpoczyna wywiad na temat stanu zdrowia, przebytych zabiegów, operacji oraz przyjmowanych leków. Następnie obserwacja stanu stóp.
Etap drugi:
Rozpoczęcie sekwencji terapeutycznej od rozluźnienia stawu skokowego.
Etap trzeci:
To stymulacja stref odruchowych palców. Zaczynamy od dużego palca, który odpowiada okolicy głowy i szyi. Stopniowo przemieszczamy się punkt po punkcie. Każdy centymetr stopy musi być dokładnie opracowany, w dół do łuku stopy w którym umiejscowione są strefy i punkty układu trawiennego. Następnie stymulujemy piętę, czyli strefę miednicy. Na końcu opracowujemy boki i grzbiet stopy.
Etap czwarty:
Zabieg kończy część relaksacyjna. Jest to bardzo przyjemny etap masażu, polega na wmasowaniu pachnących olejków eterycznych najwyższej jakości, które wspomagają i wzmacniają efekt refleksoterapii.
NOWOŚĆ NA PODBESKIDZIU
Rusz tłuszcz! Lifting bez skalpela! Tylko w Babskim Raju! Pierwsze promyki letniego słońca budzą w Tobie chęć zmian? Klub Zdrowia i Urody Babski Raj jest gotowy sprostać Twoim oczekiwaniom i spełnić Twoje marzenia o smukłej sylwetce, bez „oponki”, jędrnej, zadbanej skórze, bez rozstępów i perfekcyjnym wyglądzie o każdej porze. W tym przekonaniu utwierdza współpracująca z Babskim Rajem Ludmiła Petrenko, ekspert w dziedzinie pielęgnacji i modelowania ciała, laureatka I miejsca w kategorii Najlepsze Ręce w plebiscycie „Srebrne Lustra 2012 Miasta Kobiet”. Ona sama, która przez ostatnie 20 lat uznawała tylko terapię manualną, teraz odkryła i doceniła bezpieczne i nieinwazyjne działanie ultradźwięków i fal radiowych. Klub Zdrowia i Urody Babski Raj jako jedyny na Podbeskidziu przygotował, podwójny, wzmożony program do RZEŹBIENIA CIAŁA – Gelex® – Lavatron RF Diathermy .Ten duet to metoda wykorzystania innowacyjnych na skalę światową urządzeń, dzięki którym, za pomocą ultradźwięków i fal radiowych ciało nabiera wymarzonych kształtów.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
RUSZ TŁUSZCZ!
Ultradźwięki kontra tkanka tłuszczowa. Gelex® to jedyne w Bielsku urządzenie do rzeźbienia ciała, którego działanie polega na nieinwazyjnej lipolizie ultradźwiękowej, bezpowrotnie niszczącej komórki tłuszczowe . Dla „ekspresowych” i niecierpliwych klientek Klub Zdrowia i Urody Babski Raj proponuje zabieg Gelexem trwający ok. 1,5 godziny, składający się z dwóch etapów. W pierwszym etapie głowica wysyła zogniskowane impulsy ultradźwiękowe niszczące komórki tłuszczowe. W drugim etapie wykorzystywana jest głowica do kaskadowego drenażu limfatycznego. Urządzenie podczas zabiegu wytwarza ogromna energie w głębi tkanki, dzięki czemu znakomicie redukuje cellulit, rozbija tkankę tłuszczową, kształtuje sylwetkę, spłyca rozstępy oraz zapobiega nawrotowi tkanki tłuszczowej. Tam gdzie zawodzą regularne ćwiczenia, dieta, czy programy odchudzające – niezawodne efekty przynosi Gelex – klucz do odzyskania pięknej sylwetki i dobrego samopoczucia. Gelex Cavitation Sys-
tem stanowi odpowiedź na największe bolączki wszystkich osób niezadowolonych ze swojej figury. Jest jedyną alternatywą dla zabiegów liposukcji inwazyjnej.
MNIEJ W UDACH, MNIEJ W TALII
Dla wzmocnienia efektu lipolizy i wzmożonego działania drenażu limfatycznego, każdy zabieg urządzeniem Gelex uzupełniany jest dwudziestominutową elektrostymulacją, którą porównać można do 3-4 godzin treningu na siłowni. Ta bierna gimnastyka pobudza przemianę materii i pomaga redukować podskórną tkankę tłuszczową, dzięki czemu wzrasta jędrność i elastyczność skóry. Zabiegi wykonywane są w serii, dostosowanej do indywidualnych potrzeb klienta. Już po pierwszym zabiegu Klientki zauważają efekt w postaci ujędrnienia i napięcia skóry, a po zakończeniu serii obwód w talii zmniejsza się średnio 5-8 cm, a w udach 3-5 cm. Takie wyniki uzyskała pani Ludmiła Petrenko w trakcie pracy ze swoimi Klientkami.
ŚCIĄGNIJ ŚIĘ!
RF – Diathermy LAvatron® – odzyskanie jędrności skóry. Kolagen jest podstawowym składnikiem tkanki łącznej, fundamentalnym budulcem skóry, który odpowiada za sprężystość, jędrność oraz właściwe nawilżenie skóry. Niestety na skutek utraty kolagenu zaczyna pojawiać się sieć drobnych zmarszczek, skóra traci swą elastyczność co objawia się powstawaniem niechcianych obwisów. Znakomite efekty przynoszą wówczas zabiegi z użyciem fal radiowych RF Diathermy Lavatron, które w zauważalny sposób zwiększają jędrność, napięcie oraz elastyczność skóry co w końcowym efekcie daje niesamowity efekt liftingu. RF Diathermy to obecnie także jedna z najskuteczniejszych na świecie metod usuwania cellulitu. Energia o częstotliwości fali radiowej działając na tkankę podskórną wywołuje lipolizę cieplną poprzez zwiększanie cyrkulacji krwii, pozwalając tym sposobem
wykorzystywać urządzenie RF Diathermy do redukcji tkanki tłuszczowej i modelowania sylwetki.
SZANSA NA SZCZUPLEJSZE I ZDROWSZE ŻYCIE
Korzystanie z innowacyjnych urządzeń to jednak nie wszystko. Konieczna jest także zmiana myślenia. Otyłość, cellulit, choroby skórne, alergie i wiele innych dolegliwości, które objawiają się m.in. na skórze, a które utrudniają nam codzienne życie, to efekt podtruwania naszego organizmu przez „nowoczesne” produkty żywnościowe oraz niezdrowy tryb życia. Gellex z pewnością pomoże osobom z tłuszczykiem tu i tam, skutecznie zlikwiduje boczki, motylki i oponki jednak osoby bardziej otyłe muszą pójść o krok dalej i w pierwszej kolejności rozpocząć oczyszczanie swojego organizmu z toksyn, nie zapominając jednocześnie o wzmacnianiu mięśni, np. pod okiem instruktora działającej przy Babskim Raju szkółki Nordic Walking. Podejmij wyzwanie bez głodówki! Stres, pośpiech, praca, dom i rodzina – pomyśl o Sobie i zaufaj Nam, a odkryjesz nową jakość Swojego życia. Rewolucyjny koncept żywieniowy, dieta niskowęglowodanowa Adam’s Fitness Food, innowacyjne urządzenia oraz przede wszystkim zaangażowanie i pasja pracowników Babskiego Raju to gwarancja SUKCESU – DOBRE SAMOPOCZUCIE i widoczne EFEKTY w bardzo krótkim czasie. Babski Raj to nie tylko salon zdrowia i urody to miejsce, gdzie naładujesz akumulatory, odnajdziesz relaks i wyciszenie. Bogata oferta i piękne, ciepłe wnętrza oraz wciąż poszerzana oferta zabiegów potrafi mile zaskoczyć nawet swoje stałe klientki. Piękna współczesna kobieto pozwól się rozpieszczać naszymi firmowymi rytuałami i ceremoniami, które przywrócą harmonię twojemu ciału, poprawią samopoczucie oraz dostarczą energii po codziennej pracy. Zapraszamy.
Babski Raj ul. Elizy Orzeszkowej 66, 43-300 Bielsko-Biała, tel. 727 582 345, www.babski-raj.com
57
uroda
Sztuka wyobraźni, precyzji oraz widzenia detali MAKIJAŻ PERMANENTNY Agnieszka Mikołajczuk jest bielszczanką, której kilkanaście lat temu chęć zajmowania się kosmetyką okazała się silniejsza od spokojnego życia i pracy na etacie. Przez 6 lat pracowała w dużej firmie kosmetycznej w Katowicach. Jednocześnie kończyła szkołę kosmetyczną, francuską szkołę wizażu Sophie Lecomte i mnóstwo kursów kosmetyczno-medycznych. Ponad półroczne bardzo trudne i kosztowne szkolenia w Szwajcarii zaowocowały zdobyciem prawa reprezentowania firmy Swiss Color w Polsce oraz tytuł Instruktora Międzynarodowego Makijażu Permanentnego. Od blisko 12 lat zajmuje się profesjonalnie makijażem permanentnym w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, a od ponad 5 lat szkoli adeptki w zawodzie Stylista Makijażu Permanentnego Swiss Color. Jak mówi o sobie: „Jakość jest dla mnie absolutnym priorytetem”. Pani Agnieszka wyselekcjonowała najczęściej zadawane pytania dotyczące makijażu permanentnego, odpowiadając na nie stara się wytłumaczyć istotę sprawy i obalić krążące mity.
Czy makijaż permanentny to po prostu tatuaż?
Można rzeczywiście porównać mikropigmentację do tatuowania jednak różnica jest bardzo znaczna, w makijażu wprowadzamy pigment dość płytko w naskórek w taki sposób aby z czasem pigment rozjaśniał się równomiernie i przestawał być widoczny.
Czy każdy może poddać się zabiegowi makijaż trwałego?
Oczywiście są pewne przeciwwskazania, które eliminują możliwość trwałej pigmentacji jednak z doświadczenia wiem, że w niektórych przypadkach, gdy klientka prowadzona jest przez swojego lekarza można czasami wspólnymi siłami znaleźć złoty środek i przeprowadzić zabieg.
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Czy do zabiegu należy się specjalnie przygotować?
Jeśli mamy możliwość przeprowadzenia z klientką konsultacji staramy się przygotować ją na pewne okoliczności zabiegu i ustalając optymalny termin bierzemy pod uwagę jej stan zdrowia, skłonność do występowania opryszczki w wypadku pigmentacji ust itp. Im lepiej poinformujemy klientkę o zabiegu oraz przebiegu jego gojenia tym będzie ona spokojniejsza i pewna, że znalazła się w rękach fachowca.
Czy makijażem permanentnym można poprawiać defekty urody?
Jak najbardziej. Wprawna stylistka profesjonalnym makijażem potrafi
58
odmłodzić optycznie twarz, podnieść pięknie łuk brwiowy, sprawić, że oko wydaje się większe, potrafi nadać mu ulubiony przez klientki kształt migdała, zagęścić wizualnie linię rzęs oraz optycznie powiększyć usta i nadać im trójwymiarowej objętości. Osobiście mam klientki, którym wykonałam szereg zabiegów i efekt odmłodzenia poprzez nadanie twarzy wyrazu stał się faktem. Specjalizuję się również w korygowaniu makijaży wykonanych nieprawidłowo przez inne osoby. Jest to mało wdzięczna i trudna praca jednak finalnie daje dobre efekty. Wykonuję również zabiegi para medyczne, dzięki którym pacjentka znów odzyskuje pewność siebie i dobre samopoczucie: rozszczep wargi, blizny, przerwane łuki brwiowe, przebarwienia, odtwarzanie sutka po mastektomii, łysienie plackowate, bielactwo, scalp.
Jak dobierany jest kolor?
Stylistka powinna znać paletę kolorów i umiejętnie w przekonujący sposób określić klientce jaki będzie efekt zabiegu. Klientka przychodzi do salonu z wizją siebie, często ma przy sobie ulubioną pomadkę, staramy się na tej podstawie oraz zwracając uwagę na typ urody dobrać pasujący kolor. Przy ustalaniu koloru brwi sugerujemy się odcieniem skóry, oprawą oka oraz kolorem włosów. Przy ustach możemy wykonać próbny makijaż szminką lub zaproponować barwę sugerując się znajomością wizażu.
Czy zabieg jest bolesny?
Ogólnie taka panuje opinia, ja jednak przekonuję klientki, że to nieprawda biorąc pod uwagę fakt, że skóra każdej z nich jest inna
po zabiegu
i inaczej reaguje organizm. W metodzie Swiss Color eliminujemy maksymalnie dyskomfort klienta poprzez optymalne znieczulenie oraz odpowiednie mało inwazyjne techniki pracy. Klientki są mile zaskoczone faktem, że w przypadku pracy przy ustach są w stanie spokojnie leżeć i nie odczuwać żadnego bólu. Podobnie jest zresztą z innymi zabiegami.
Czy podczas zabiegu można zarazić się niebezpiecznymi wirusami?
W przypadku najnowszych urządzeń na jakich pracujemy, nie ma takiej możliwości. Są to aparaty bezpieczne z atestami i wszelkim dopuszczeniami UE, które eliminują jakiekolwiek zetkniecie się limfy z urządzeniem. Moduły w których osadzona jest igła cienka jak do akupunktury są sterylnie pakowane w warunkach laboratoryjnych i używa się ich tylko jeden raz dla 1 klienta.
Czy makijaż permanentny powinien dużo kosztować, niska cena świadczy o złej jakości?
Makijaż permanentny jest sztuką, wykonany prawidłowo upiększa i cieszy przez parę lat, łączy się z dużą odpowiedzialnością i zaufaniem. Stylistki stale się doszkalają i inwestują w swoją wiedzę oraz warsztat pracy w postaci najlepszych urządzeń i barwników, które do tanich nie należą. Cena zabiegu zazwyczaj obejmuje dwa spotkania oraz preparaty pielęgnacyjne do domu dla klientki. Profesjonalna usługa kosztuje więc od ok. 500 do 1200 zł w zależności od rodzaju zabiegu. Dobre gabinety wprowadzają system lojalnościowy dla klientów stałych oraz możliwość spłat w ratach.
Jak długo trwa zabieg?
To zależy od rodzaju zabiegu, znieczulenie to kwestia ok. 25 min, zabieg pigmentacji oczu ok. 50 min, usta 1-1,20 min, brwi 1h. Oczywiście proszę wziąć pod uwagę, że każda stylistka ma swój indywidualny tryb pracy. Nie oceniamy więc czasu tylko jakość zabiegu i jego trwałość na skórze.
Jak długo kolor utrzymuje się w skórze?
Makijaż permanentny wykonany artystycznie urządzeniem dobrej klasy powinien cieszyć klienta od ok. 1 roku do kilku lat. Na trwałość wpływa typ skóry, styl życia klientki, ilość zabiegów upiększających, pilingujących oraz uwielbienie opalania się, a także rodzaj oraz odcień użytego barwnika i metoda pigmentacji. Metody tzw. piórkowe wykonywane ręcznie są krótkotrwałe, efekt zabiegu to max 0,5 do 1 roku.
przed zabiegiem
po zabiegu
Czy przed makijażem wykonuje się zwykły makijaż na próbę?
Makijaż właściwy poprzedzony jest zawsze zapytaniem klientki o jej gusta i życzenia oraz wyrysowaniem wstępnym całego rysunku dla ustalenia idealnego kształtu oraz przybliżenia koloru. Klient akceptuje rysunek oglądając go w lustrze.
Czy w makijażu permanentnym też zmieniają się trendy ?
Tak. Obecnie wykonuje się lżejsze rysunki brwi z bardziej rozmytym konturem, jakby malowane miękkim ołówkiem i docieniowane. Dużym zainteresowaniem cieszą się brwi pigmentowane metodą włosków, czyli idealnych wygiętych kreseczek imitujących naturalny włos brwi. Efekt piękny i naturalny. Oczy pigmentujemy w sposób podkreślający ich urodę, z kreską klasyczną, mocnym zagęszczeniem rzęs lub w wersji latino liner – czyli mocniejsze wysunięte kreski w zewnętrznych kącikach oczu. Usta od naturalnych beżo-róży przez brudny róż oraz barwy korala, maliny i truskawki. Zawsze wymagane jest optyczne powiększenie z plastycznym cieniowaniem lub efekt 3D. Makijaż permanentny ułatwia życie i poprawia jego komfort, oszczędza czas i sprawia, że czujemy się piękniejsze, bardziej wyraźne i zadbane bez względu na sytuację. Polecam jakość, humanitarne zabiegi oraz bardzo indywidualne podejście do klienta.
Beauty Projekt Agnieszka Mikołajczuk 43-300 Bielsko-Biała ul. Orzeszkowej 42 a www.beautyprojekt.pl tel 601 29 56 73, 33/82 20 666
KUPON
przed zabiegiem
Czytelniczki 2B STYLE, które z wyciętym kuponem zgłoszą się na zabieg makijażu permanentnego do 15 lipca 2012 r. otrzymają 10% rabatu na profesjonalny zabieg mikropigmentacji swiss color.
-10% 59
uroda
Mój przyjaciel CZAS Tatiana Pruhło-Motoszko Lekarz medycyny estetycznej i przeciwstarzeniowej
Na moim odświętnie udekorowanym świeżymi kwiatami stole stanął kolejny urodzinowy tort. Niekoniecznie zdrowy, pełen przecież kalorycznego białego cukru ale jaki pyszny! Kolejny tort… Kolejny rok… Tik tak, tik tak.. Przy moim odświętnie udekorowanym stole zasiadły cztery pokolenia mojej rodziny. Niekoniecznie zdrowej, trochę toksycznej ale wciąż pogodnej i zadowolonej z życia polskiej rodziny. Piętnastu gości obu płci w wieku od 3 do 87 lat zajadało ten pełen kalorycznego białego cukru tort…. i tak dalej… tik tak, tik tak.. Ale tym razem nie o zawartości procentowej cukru w cukrze chcę przecież pisać. Patrząc na tę wielopokoleniową polską rodzinę przyszedł mi do głowy zupełnie inny temat. Zatrzymać czas… Spowodować, żeby taka odświętna chwila, gdy wszyscy gromadzą się razem trwała wiecznie. Sprawić, żeby nikt się nie zmieniał, nie starzał, żeby nikt już nie odszedł… Wszystkim nam czasami zdarza się taka refleksja, pojawia się w nas to ulotne pragnienie. A potem stajemy z powrotem twardo na ziemi bo wiemy, że czasu ani cof-
60
nąć ani zatrzymać się nie da. Pozostaje nam więc tylko jedno – zaprzyjaźnić się z nim…. Może wtedy trochę zwolni ? Czy to możliwe? Czy to da się zrobić? W przeciwieństwie do najstarszych członków naszych rodzin jakimi są nasi dziadkowie nasza młodość przypadła już na czasy, w których nauka dała nam szereg metod pozwalających na spore spowolnienie naturalnego procesu starzenia. Chyba więc w końcu warto przyjrzeć się zasobom i możliwościom, jakie kryje w sobie coraz częściej pojawiające się w mediach hasło: anti aging – medycyna przeciwstarzeniowa. Czym jest medycyna przeciwstarzeniowa, czym dokładnie się zajmuje i jakimi narzędziami działa, do kogo jej usługi są adresowane, kto powinien już skorzystać a kto jeszcze ma czas? Posłuchajcie…. Medycyna przeciwstarzeniowa jest nową gałęzią medycyny, która powstała w odpowiedzi na potrzeby i oczekiwania współczesnych społeczeństw, których długość życia dzięki różnym osiągnięciom cywilizacyjnym
i medycznym wydłuża się. Często nazywana jest medycyną prewencyjną albowiem nastawiona jest przede wszystkim na profilaktykę. Lekarze medycyny przeciwstarzeniowej propagują zdrowy styl życia poprzez indywidualne doradztwo w doborze odpowiedniego dla pacjenta sposobu żywienia, aktywności ruchowej, promują walkę z nadwagą oraz nałogami. Zdajemy sobie sprawę, że naturalnym pragnieniem człowieka jest zachowanie jak najdłużej takiej samej sprawności fizycznej i komfortu życia w wieku dojrzałym jakimi cieszył się on w latach młodości. Od dawna wiadomo, że prawidłowa dieta wspierana odpowiednią suplementacją, niezaburzony sen, aktywność fizyczna i psychiczna, regularne badania w tym badanie poziomu hormonów, wzmacnianie systemu odpornościowego, redukcja stresu, unikanie czynników toksycznych – wszystkie te elementy służą zachowaniu dobrej formy i kondycji na długie lata. W teorii wszystko brzmi pięknie, gorzej z realizacją. W praktyce bardzo często stosujemy przypadkowe diety cud zupełnie nie dostosowane do naszych indywidualnych potrzeb, popełniamy potęż-
Zadaniem medycyny przeciwstarzeniowej jest przede wszystkim przewidywać i przeciwdziałać chorobom, ale także wykrywać schorzenia już istniejące i leczyć je w jak najwcześniejszym stadium oraz odwracać niekorzystne skutki już powstałych chorób. ne błędy stosując wątpliwego pochodzenia suplementy diety bez konsultacji lekarza czy dietetyka, wyrządzając naszemu organizmowi więcej szkód niż korzyści, ignorujemy zaburzenia snu itd. Równie często ignorujemy lub nie potrafimy przyznać się i radzić sobie z coraz częściej towarzyszącymi nam negatywnymi stanami psychicznymi wywołanymi między innymi presją otaczającej nas coraz bardziej wymagającej rzeczywistości. Świat pędzi do przodu, zmienia się i ewoluuje. Dlatego i my musimy iść do przodu i zmieniać nasz sposób myślenia i patrzenia na nasze zdrowie i życie już od wczesnych lat. I tu dochodzimy do odpowiedzi na ostanie pytanie – czy anti-aging adresowane jest tylko do osób w podeszłym wieku? Nie! Ofertą medycyny przeciwstarzeniowej powinny in-
teresować się już stosunkowo młode osoby albowiem wszystko co zrobimy dla siebie w młodości zaprocentuje nam w przyszłości i to zarówno w pozytywnym jak i negatywnym rozumieniu tego sformułowania. Wiadomo przecież, że czym skorupka za młodu…. Dlatego dbajmy o siebie tak jak wymaga od nas tego współczesny świat, który dał nam możliwość żyć dłużej niż pokoleniom naszych przodków. Korzystajmy z wiedzy i osiągnięć medycyny przeciwstarzeniowej, aby jak najdłużej cieszyć się dobrym, komfortowym życiem. Może nareszcie zapoczątkujemy w Polsce pokolenie babci i dziadka, którzy zamiast od przychodni do przychodni będą mieli siłę zdobywać tatrzańskie szczyty. I zaprzyjaźnijmy się z czasem. I tak dla naszych pokoleń płynie przecież dłużej. Nie zatrzymujmy go. Niech płynie. Tik tak.
Tatiana Pruhło-Motoszko Lekarz Medycyny Estetycznej i PRZECIWSTARZENIOWEJ z Instytutu Medycyny Estetycznej i Przeciwstarzeniowej Ideallist zaprasza do końca lipca wszystkich zainteresowanych inwestycją w zdrową przyszłość na bezpłatne konsultacje z zakresu medycyny anti-aging.
www.ideallist.pl
Instytut Ideallist zaprasza do wzięcia udziału w konkursie
KONKURS Napisz opowiadanie na temat:
„ W dniu, w którym zdecydowałam się zadbać o swoje zdrowie i urodę...” Do wygrania atrakcyjne nagrody:
cykl mezoterapii: 4 zabiegi rewitalizujące 2 masaże relaksacyjne i 2 zabiegi na ciało makijaż permanentny na wybraną okolicę
Na Wasze prace czekamy do 31 lipca! Prosimy o nadsyłanie prac na adres: redakcja@2bstyle.pl Regulamin konkursu: www.ideallist.pl
61
uroda
Wakacyjna wySPA marzeń
Latem skóra narażona jest głównie na silne działanie promieni słonecznych. Dostarczane jej duże dawki promieniowania UVA i UVB wysuszają skórę i osłabiają ją. Nasze ciało często podczas letnich upałów jest odwodnione, co również negatywnie wpływa na jego dobrą formę. Co zrobić, aby utrzymała ona równowagę podczas lata? Skóra głównie na twarzy potrzebuje najwięcej uwagi, ona najczęściej była narażona na działanie promieni słonecznych, wiatr i morską bryzę. Mechanizmy zachodzące w skórze zostają rozstrojone dlatego powinniśmy zastosować kurację, która znormalizuje wydzielanie się sebum, dobrze nawilży naszą cerę oraz zapewni jej elastyczność i zdrowy wygląd.
62
Recepta na poprawę kondycji naszego ciała w czasie wakacji brzmi następująco: „Nawilżaj, odżywiaj i przede wszystkim ROZPIESZCZAJ!” Wybierając się na beztroskie wakacje powinniśmy poddać się zabiegom nawilżającym i regenerującym. Jako wstęp polecany jest peeling kawitacyjny, który pomoże pozbyć się warstwy martwego naskórka i ułatwi lepsze wchłanianie stosowanych preparatów. Najlepiej wybierać zabiegi, które dostarczają skórze substancji stymulujących na bazie kolagenu, witamin i kwasu hialuronowego pozwolą zregenerować latem skórę, wygładzą naskórek, zwężą pory, zapewnią jędrność i świeży wygląd. Skoncentrowanego nawilżenia dostarczy Twojej skórze zabieg Ukryte pragnienie. Wapń zawarty w preparatach zaspokoi potrzeby nawet najbardziej odwodnionej cery, przesuszonej działaniem klimatyzacji, ogrzewania jak również po opalaniu na słońcu czy w solarium, dając efekt wyciszenia. Doskonale sprawdza się także w przypadku cer wrażliwych, suchych i zniszczonych, zapewniając im harmonię i poczucie komfortu, którego nie zastąpi zwykła, codzienna pielęgnacja. Skóra wrażliwa potrzebuje złagodzenia oraz nawilżenia – nieprzyjazne warunki z jakimi stykała się w ciągu zimy i przesilenia wiosennego zachwiały jej gospodarkę wodną, przez co stała się sucha i wrażliwa. Ukojenie przyniesie specjalistyczny zabieg Hypoalergica Max na bazie kwasu hialuronowego i kolagenu, który w sposób łagodny nawilży i zregeneruje skórę nawet po pierwszych kąpielach słonecznych wzmacniając jej naturalną barierę ochronną. Po zabiegu cera wygląda na wypoczętą, ma ładny koloryt, staje się jędrna, a zmarszczki ulegają spłyceniu. Błyskawicznym rozwiązaniem na szybką poprawę kondycji skóry, odświeżenia regeneracji oraz odżywienia dostarczy zabieg Aqua – ReVita na bazie wody źródlanej.
Twoja skóra otrzyma solidną dawkę rewitalizującej kofeiny i redukującego zmarszczki kwasu hialuronowego, zawartych w Serum PRO-ENERGIA, a następnie zostanie poddana działaniu ekskluzywnej maski algowej z wyciągiem z kawioru całości dopełni krem anty-age z filtrami przeciwsłonecznymi. Dla panów polecamy zabieg Extremale Men specjalnie stworzony z myślą o łagodzeniu podrażnień po goleniu oraz głębokim nawilżeniu jak również zabezpieczeniu przed transepidermalną utratą wody którą jest nasilona w okresie letnim, gdzie promieniowanie słoneczne jest największe w ciągu roku. Taka pielęgnacja zwalcza również wolne rodniki oraz spowalnia proces fotostarzenia zapewniając atrakcyjny i młody wygląd. W okresie letnim nie możemy zapominać o ochronie przeciwsłonecznej. Każdego dnia przed wyjściem na ekspozycję słoneczną należy zastosować odpowiedni krem zawierający filtry przeciwsłoneczne, jak i w ciągu dnia należy aplikacje powtarzać w zależności od wysokości filtru oraz po każdej kąpieli wodnej i wytarciu w ręcznik. W celu zapewnienia skutecznej ochrony w przypadku dłuższego przebywania na słońcu preparat należy nakładać kilka razy dziennie co 1,5-2 godziny.
Może być stosowany przez cały rok. Można nakładać go na krem pielęgnacyjny lub bezpośrednio na skórę. Pamiętajmy również że powinniśmy dbać o naszą dobrą kondycję, a nasz organizm potrzebuje regularnego trybu życia, systematycznego i zrównoważonego odżywiania oraz ćwiczeń fizycznych. Takie połączenie z przyjemnymi zabiegami SPA zapewnią Ci zgrabną sylwetkę i wakacyjny dobry humor. A teraz wypielęgnowane, zrelaksowane i przygotowane na działanie promieni słonecznych możemy spokojnie wyjechać na upragniony urlop. Zespół Dermika Salon& Spa właściciel Izabella Otto
Do pielęgnacji twarzy polecam krem ochronny anty-uva/uvb SPF 30 photo-protect + sun-tolerance complex z linii Hypoalergica przeciw promieniom ultrafioletowym zakresu UVA i UVB. Przeznaczony do skóry szczególnie wrażliwej, źle reagującej zarówno na słońce, jak i środki kosmetyczne, skłonnej do przebarwień po słonecznych i podrażnień. Uwzględnia szczególne wymagania cery wrażliwej na słońce. Krem skutecznie chroni skórę przed negatywnym wpływem promieniowania słonecznego.
63
uroda
Eksplozja koloru!
FOTO: © Olga Ekaterincheva, Serg Zastavkin - Fotolia.com, Barbara Lech - FM GROUP, materiały prasowe firm
W tym sezonie najmodniejsze nowinki świata mody, jak i trendy przedstawiane na tegorocznych targach kosmetologicznych tj.: Międzynarodowym Kongresie i Targach LNE and SPA w Krakowie, Vision and Beauty w Poznaniu oraz na Akademickich Mistrzostwach w Wizażu w Zielonej Górze przestawiają makijaż kreatywnie, kolorowo i entuzjastycznie. Zarówno fanki mocniejszych akcentów jak i wielbicielki „make up-no make up” w obecnych trendach makijażu znajdą coś dla siebie! Poniżej przedstawiono praktyczne porady, o których warto pamiętać tego lata.
Joanna Kampczyk Studentka Bielskiej Wyższej Szkoły im. Józefa Tyszkiewicza w Bielsku-Białej na kierunku Kosmetologia, uczestniczka tegorocznych Akademickich Mistrzostw w Wizażu w Zielonej Górze.
Materiał powstał przy współpracy z BWS im. J. Tyszkiewicza w Bielsku-Białej.
Smoky eye
Bajkowe cienie
Oczy
Intensywne ciemne barwy roztarte na górnej i dolnej powiece to hit sezonu. Inspiracji możecie poszukać u Rodarte, Gucci czy Moschino. Pamiętaj jednak, że taki makijaż nie wygląda dobrze w każdym świetle! Tylko w świetle przygaszonym (półmroku) będzie wydobywał z twojego spojrzenia tajemniczość, seksapil i niebywałą elegancję.
Jeśli nie lubisz ciemnych, ostrych makijaży, postaw na kolor. W tym sezonie jak najbardziej królują szalone neony, lecz jeśli nie jesteś na tyle odważna sięgnij po gamę kolorów pastelowych. Przy takim makijażu reszta twarzy powinna zostać naturalna. Jeśli masz ciemne włosy, wyraźną oprawę oka i ciemną tęczówkę używaj kolorów mocniejszych, intensywniejszych i bardziej wysyconych. Gdy twoja uroda jest delikatniejsza – masz jasny kolor włosów, delikatną oprawę oka i jasną tęczówkę, postaw na barwy rozmyte, delikatne i pastelowe.
Prawie każda dziewczyna posiada w swojej kosmetyczce czarny eyeliner, a jeśli nie masz takiego kosmetyku – nie ma na co czekać, ruszaj na zakupy! Podkreślone oczy czarną kreską od dłuższego czasu królują na pokazach mody. W tym sezonie klasyczna kreska eyelinerem na górnej powiece nie ogranicza się tylko do koloru czarnego. Na rynku możemy spotkać wiele kolorów, z tego najmodniejsze są fioletowy, turkusowy, zielony, niebieski – one zdecydowanie rozjaśnią i odżywią twoje spojrzenie.
możesz użyć
możesz użyć
możesz użyć FM cienie do powiek
64
FM cienie do powiek
NOUBA eyelinery w mocnych, soczystych barwach
www.bielsko-biala.dermikasalony.pl
Rzęsy Nie zapomnij na co dzień mocno ich wytuszować, a wieczorem możesz użyć doczepianych kępek bądź sztucznych rzęs. Odpowiednio dobrany kolor tuszu pozwoli uwydatnić oczy oraz podkreśli twój naturalny kolor tęczówki. Na rynku mamy dostępne takie kolory jak zieleń, niebieski, róż, fiolet oraz wiele innych modnych w tym sezonie soczystych kolorów.
TERAPIA SLIM CIESZ SIĘ WYMARZONĄ SYLWETKĄ BEZ CELLULITU!
Usta Równie ważne jak oczy. Zrezygnuj z ciężkich odcieni, natomiast skorzystaj z całej gamy soczystych barw. Jeśli w naszym makijażu postawimy na dominujące usta, pamiętaj żeby reszta pozostała stonowana. Najmodniejszą barwą w tym sezonie będzie zdecydowanie czerwień. Aby nieco powiększyć nasze usta możemy skorzystać z popularnej i bardzo efektownej metody z użyciem konturówki i błyszczyka. Gdy już obrysujesz usta i nałożysz szminkę, nałóż jasny błyszczyk podkreślając nim środkową część ust – zwiększą one swój rozmiar oraz zyskają niebywałą świeżość.
NA ZABIEG ZAPRASZA SALON AUTORYZOWANY
Dermika Salon & Spa
w Bielsku-Białej ul. Wyspiańskiego 8 tel. 33 810 69 89
możesz użyć
do pielęgnacji domowej polecamy kosmetyki z serii PASSIONE BODY REKLAMA
FM konturówki do ust i pomadki
65
zdrowie
Miłość na talerzu Nadwaga to problem dotyczący zarówno dorosłych jak i dzieci. Różnica polega na tym, że dorośli sami pracują na swoje nadprogramowe kilogramy, natomiast na nadwagę dzieci często pracują ich rodzice.
paluszki i chipsy. Dzieci chętnie sięgają po fast foodowe przekąski ale tak naprawdę to my dorośli jesteśmy za to odpowiedzialni. Od małego przyzwyczajmy nasze pociechy do dużej ilości cukru i soli, efektem czego dzieci chętniej sięgają po wysokokaloryczne przekąski, niż po warzywa i owoce.
FOTO: © Tom B - Fotolia.com
Kamilla Nowicka-Olma Absolwentka studiów podyplomowych na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu na kierunku Dietetyka i Żywienie Człowieka. Specjalistka ds. żywienia, trener osobisty, instruktorka jogi oraz kulturystyki i fitness. Właścicielka Centrum Odchudzania „Nowicka” w Bielsku Białej, ul. Piastowska 1, tel. 606 643 189.
Problem nadwagi i otyłości wśród dzieci narasta z roku na roku. Sprzyjają temu obecny styl życia, pośpiech, stres, tempo pracy. Kolorowe reklamy zachęcają do konsumpcji słodkich napojów gazowanych, chipsów, hamburgerów, słodkich serków i jogurtów. Wszystko oczywiście z cukrem, barwnikami i sztucznymi dodatkami, bo przecież musi być słodkie i kolorowe. W szkole zamiast kanapek słodki batonik i słodzony sok, słone
66
Dzieci są świetnymi obserwatorami. Jeśli w domu panują nieprawidłowe nawyki żywieniowe, nie łudźmy się, że będą unikały słodyczy i śmieciowego jedzenia. Pamiętajmy, że sami kształtujemy ich nawyki żywieniowe. Coraz częściej dzieci zamiast ciepłego posiłku w domu, zjadają hamburgera w restauracji typu fast food. Przyczyną otyłości u dzieci jest w 95% nadmiar przyjmowanych kalorii oraz zbyt mała aktywność fizyczna czyli tzw. otyłość prosta. Pozostałe 5% to czynniki związane z metabolizmem oraz genetyką. W naszym społeczeństwie panuje jeszcze mit, że zdrowe dziecko to pulchne dziecko. Otyłe dzieci często jedzą za dużo, są przekarmione
a pomiędzy posiłkami dojadają wysokoenergetyczne przekąski. Dotyczy to oczywiście również dorosłych. Dzieci nie potrzebują obfitych posiłków i ogromnych porcji, dieta dziecka powinna być bogata w składniki odżywcze, witaminy, minerały, tak aby rozwijający się organizm miał odpowiedni budulec do wzrostu. Nadmiar kalorii bezlitośnie będzie odkładany w postaci tkanki tłuszczowej. Przekarmianie dzieci prowadzi do nawagi i otyłości a te z kolei do szeregu chorób dietozależnych. Skutki nadwagi to słabsza wydolność układu krążenia i układu oddechowego, zmniejszona wydolność fizyczna, skrzywienia kręgosłupa, płaskostopie, oraz zaburzenia hormonalne i metaboliczne. U dziewczynek nadwaga może spowodować nieregularność miesiączkowania i w konsekwencji zaburzenia uwapnienia kości. Pamiętajmy, że nadmiar cukru osłabia odporność organizmu, podnosi ryzyko alergii. U dzieci zjadających duże ilości cukru zwiększa się ryzyko próchnicy zębów. Musimy zdać sobie sprawę, że wiele słodzonych napojów gazowanych, szczególnie tych typu „cola” poza ogromną ilością cukru zawiera również sporo kofeiny. Kofeina i cukier mogą niemalże uzależnić nasze dziecko, a także powodować jego nadpobudliwość.
i dużych wydatków energetycznych uprzednia pozorna otyłość znika. Sprzyja temu pokwitaniowy skok wysokości ciała. Charakterystyczny dla okresu wczesnoszkolnego wzrost apetytu może przerodzić się w stałe przejadanie się a powstająca wtedy otyłość może nie zniknąć w okresie dojrzewania. Nagromadzone zapasy tkanki tłuszczowej będą tak duże, że przewyższą zwiększone zapotrzebowanie energetyczne organizmu. Przyzwyczajenie do obfitego jedzenia może być tak silne, że stłumi fizjologiczne dla okresu dojrzewania osłabienie apetytu.
Nagromadzone kilogramy w dzieciństwie, będą miały wpływ na organizm naszego dziecka w przyszłości. W dorosłym życiu mogą pojawić się cukrzyca, nadciśnienie, choroby stawów. Należy również zwrócić uwagę na psychologiczny aspekt nadwagi i otyłości u dzieci. Dzieci otyłe często czują się odrzucane przez rówieśników, są nieśmiałe. W okresie dojrzewania mogą pojawić się kompleksy i niska samoocena. Otyłość i nadwaga mogą powstać w każdym okresie życia. W rozwoju dziecka występują dwa okresy, kiedy jest ono szczególnie podatne na otyłość. Pierwszy z tych okresów to wiek 0-3 lat, gdyż w tym czasie rozwój tkanki tłuszczowej odbywa się głównie przez zwiększenie liczby komórek tłuszczowych. Jest to wiek intensywnego tworzenia się i dojrzewania nowych komórek tłuszczowych. Liczba komórek tłuszczowych, która powstanie w tym okresie, nie ulegnie w latach późniejszych zmniejszeniu. Drugim okresem jest wiek od 7 roku życia do rozpoczęcia dojrzewania płciowego. W tym okresie organizm przygotowuje się do dużych wydatków energetycznych związanych z dojrzewaniem. Rośnie apetyt i wzrasta ilość tłuszczu. W okresie dojrzewania w skutek naturalnie zmniejszonego apetytu
Często błędy żywieniowe wynikają z naszej niewiedzy. Zmanipulowani reklamami kupujemy produkty, które na pierwszy rzut oka wydają nam się zdrowe. Twórcy reklam i producenci wmawiają nam, że dla zdrowia naszych dzieci nie ma nic lepszego niż słodzony deserek lub kolorowy jogurt, który wzmocni kości i poprawi odporność. Gdybyśmy przestudiowali skład takiego cuda okazuje się, że zawiera ono
sporą dawkę cukru a z owocami nawet nie miało kontaktu. Błędem często popełnianym przez rodziców jest kupowanie dzieciom słodzonych soczków owocowych. Dziecko wypijając dużą ilość takiego soku, zjada sporą dawkę cukru, co w konsekwencji prowadzi do odmowy zjedzenia np. obiadu. Musimy być bardzo czujni. Czytajmy etykiety, sprawdzajmy skład produktów, które kupujemy naszym dzieciom. Odrzucajmy te, które zawierają cukier lub syrop glukozowo-fruktozowy, konserwanty, sztuczne dodatki, dużą ilość tłuszczu. Omijajmy fast foody szerokim łukiem. Postawmy na żywność naturalną. Zamiast kupować jogurty owocowe, zmiksujmy naturalny ze świeżymi owocami. Zamiast zupy instant ugotujmy pyszna zupę warzywną. Słodycze zastąpmy słodkimi owocami, które same w sobie stanowią wspaniały deser. Jedzmy regularne posiłki i zrezygnujmy z wysokokalorycznych przekąsek. Do szkoły zapakujmy dziecku kanapkę z razowego pieczywa, owoce. Bardzo ważne jest aby dziecko wzrastało w domu, w którym panują prawidłowe nawyki żywieniowe. Uczmy nasze dzieci mądrze i zdrowo jeść. Pamiętajmy, że nawyki wyniesione z domu rodzinnego w przyszłości przeniosą one do swoich rodzin.
REKLAMA
REKLAMA
WNIKA:
NAZWA UŻYTKO
czka sklep szpile Niskie ceny Okazje Promocje sku-Białej
u towaru w Biel
Możliwość odbior
www.szpileczka.sklep.pl Zapraszamy na allegro
www.szp
Możliwość odbioru
Nistowaru kie c weBielsk ny u-Białej Okazje
ileczka.sk
Promoc
lep.pl
je
Zapraszam y na alle
gro 67
ludzie: pasje O zielonej herbacie, królowej wśród herbat, opowiada Sylwia Mokrysz z zarządu Mokate, producenta między innymi herbat Loyd.
H
HERBATA moja pasja
Zielona herbata – najstarsza ze wszystkich herbat, niezwykle popularna w Chinach i Japonii, gdzie nazywana jest po prostu „herbatą”, zaczyna być doceniana przez Europejczyków. Przypisuje się jej wyjątkowe właściwości prozdrowotne. Obniża poziom złego cholesterolu, działa przeciwbakteryjnie, reguluje wagę ciała, może także zmniejszać ryzyko zachorowania na niektóre odmiany raka, chorób układu krążenia. Ponadto, dzięki dużej zawartości antyoksydantów, może spowalniać proces starzenia.
herbat. Często do zielonych herbat dodaje się suszone owoce i zioła, które dodatkowo wzmacniają jej właściwości i smak. Dlatego nasze zielone herbaty Loyd zawierają również między innymi suszone pomarańcze, mandarynki, trawę cytrynową, kwiaty nagietka czy opuncję figową.
Jak powstaje? Jak p ar z yć?
FOTO: © Mokate
Herbata zielona to liście krzewu herbacianego – tak, jak herbata czarna, czerwona, czy biała. Zieloną herbatę wytwarza się
Parząc zieloną herbatę powinniśmy pamiętać o kilku najważ-
wyłącznie z liści herbaty chińskiej. Świeżo zebrane listki pozostawia
niejszych zasadach. Stosujmy wodę źródlaną lub filtrowaną o odpo-
się do przeschnięcia i poddaje obróbce cieplnej, co powstrzymuje
wiedniej temperaturze, czyli 60-85 stopni C. Zalanie zielonej herbaty
fermentację (nazywa się ją niefermentowaną w odróżnieniu do
wrzątkiem powoduje, że napar staje się żółtawy i mętny oraz gorzki
czarnej – fermentowanej). Dzięki temu zachowują zielony kolor
i cierpki w smaku. Jeżeli herbata ma działać pobudzająco, parzmy
i prawie wszystkie właściwości lecznicze świeżych liści herbacianych,
ją przez 2-3 minuty, jeżeli odprężająco – nieco dłużej (3-8 minut).
posiadają także dużo większą zawartość witaminy C niż inne rodzaje
Nie należy parzyć zielonej herbaty zbyt długo, gdyż będzie miała
68
ona gorzki smak. Możliwe jest dwu- lub trzykrotne zaparzanie tych samych liści. Za każdym razem odnajdziemy w niej inny smak. Zaparzana herbata powinna mieć miejsce do rozwinięcia listków – dlatego herbaty Loyd pakowane są do piramidek, a nie zwykłych saszetek. Herbatę sypką parzymy w pękatych czajniczkach.
Filozofia Spróbujmy odnaleźć w herbacie właściwości duchowe – od wieków robią to Chińczycy i Japończycy, którzy wokół picia zielonej herbaty zbudowali specyficzne „ceremonie”. Najbardziej wyszukany i uroczysty sposób picia i podawania herbaty stworzyli Japończycy. Japońska ceremonia herbaty, czyli chanoyu lub sadō (droga herbaty), jest kultywowana w Japonii do dziś. W czasie spotkania herbacianego gospodarz podejmuje gości herbatą, przyrządzoną i podaną zgodnie z określoną formą, obejmującą także etykietę dla uczestników spotkania. Celem uczestnictwa w ceremonii herbacianej jest wyciszenie się i odczucie harmonii. Droga herbaty wywarła duży wpływa na rozwój sztuki w Japonii – wpłynęła na rozwój ceramiki, kaligrafii i sztuki układania kwiatów.
Green & White Tea Orange& Mandarine Subtelne połączenie herbat zielonej i białej z nutą smaku soczystej pomarańczy i mandarynki. Linia zielonych herbat w piramidkach to nowy wymiar smaku, dzięki idealnie zbilansowanej kompozycji delikatnych listków zielonej herbaty w połączeniu ze smakiem soczystych owoców.
W Chinach próbuje się obecnie odtworzyć stare zwyczaje herbaciane – jednym z nich jest gong-fu cha czyli umiejętność przygotowania i serwowania herbaty w mistrzowskim stylu. Innym chińskim ceremoniałem parzenia i podawania herbaty jest widowiskowe taiji gong-fu chadao – polegające na akrobatycznym manewrowaniu metalowym czajnikiem z gorąca wodą. Wyszkolone ruchy „nalewacza wrzątku” wymagają żmudnych ćwiczeń, poznawania techniki, podobnie jak w sztukach walki kung-fu. Najbardziej zadziwiającym sposobem parzenia zielonej herbaty jest z pewnością metoda tybetańska. Napój herbaciany nosi w Tybecie nazwę „cza süma” (ubijana herbata) i stanowi mocny napar (ok. 50-70 g suchej herbaty na jeden litr wody), do którego dodaje się masło z mleka jaka w ilości 100-250 g na litr i sól do smaku. Całą tę mieszaninę (gorącą!) ubija się w specjalnej, wydłużonej beczułce, tak długo, aż otrzyma się napój o jednorodnej konsystencji – bardzo kaloryczny i działający niezwykle wzmacniająco, a w związku z tym zdolny do natychmiastowego przywrócenia sił osłabionemu
Herbata Loyd Tea Lemon Green Tea
człowiekowi. Nie namawiam do parzenia herbaty sposobem tybetańskim, nieśmiało zachęcam do wyciszenia na wzór japoński lub relaksu w stylu taiji gong-fu chada. Doceńmy zieloną herbatę – jest tego warta.
Starannie wyselekcjonowana mieszanka najwyższej jakości zielonych herbat z wyraźnym aromatem cytryny ma wreszcie przestrzeń, by w pełni rozwinąć i uwolnić swoje wdzięki. Piramidalny kształt saszetki gwarantuje szybszy i efektywniejszy proces zaparzania, dzięki temu można cieszyć się bogatszą gamą doznań. Odkryj swoją ulubioną kompozycję wśród owocowych piramidek Loyd Tea z ekstra długim sznurkiem.
Sylwia Mokrysz
69
podróże
Toskania
spełniliśmy swoje marzenie Wakacje tuż tuż i pewnie zastanawiacie się gdzie wybrać się tym razem. Być może relacje podróżników, którzy pojechali wraz z GiraMondo do Toskanii sprawią, że wybierzecie właśnie to miejsce na odpoczynek? Relacji wysłuchała KGO.
FOTO: GIRA MONDO
– Kochamy podróże. Od dawna marzyliśmy o wizycie w Toskanii. Chcieliśmy jednak zwiedzić ten jeden z najpiękniejszych włoskich regionów na własną rękę. Nie w tłumie, ścisku i poganiani przez przewodnika. Wycieczki objazdowe, organizowane hurtem przez biura podróży, również nie wchodziły w grę. Chcieliśmy poczuć słońce, zakosztować wyjątkowych smaków i dotknąć miejsc, które zapisały się złotymi głoskami na kartach historii. Z pomocą przyszło nam GiraMondo w Bielsku-Białej – opowiadają pani Bożena z mężem, którzy odbyli podróż marzeń. Jesteśmy wymagającymi klientami. Wiedzieliśmy co chcemy zobaczyć, ale całą resztą, czyli poszukiwaniem noclegów, przewodników, miejsc, w których można smacznie zjeść – zdaliśmy się całkowicie na GiraMondo. Szczerze mówiąc – byliśmy bardzo mile zaskoczeni. Obsługa bielskiej filii włoskiego biura podróży stanęła na wysokości zadania. Wszyscy bardzo się zaangażowali. Pani Bożena Chodurska, prezes GiraMondo w Polsce, własnoręcznie nakreśliła na kartce nazwy przysmaków, które koniecznie trzeba zakupić i przywieźć do kraju. Dziś mamy poczucie, że pomoc i wskazówki, które tam otrzymaliśmy okazały się bezcenne. Dzięki nim mogliśmy zrealizować nasze marzenia. Toskania słynie z przepięknych krajobrazów, bogatej spuścizny artystycznej i ogromnego wpływu na kulturę całych Włoch. Zwie-
70
dziliśmy ją wzdłuż i wszerz. Nasza przygoda zaczęła się we Florencji. Spacerowaliśmy tymi samymi ścieżkami, którymi niegdyś podążali Dante Alighieri, Giovanni Boccacio czy Petrarka. Dopiero wtedy, przy lampce wyśmienitego wina Chianti, zrozumieliśmy jak to możliwe, że to właśnie Toskania uważana jest za kolebkę włoskiego renesansu. Tam wszystko się zaczęło. Czuliśmy dosłownie powiew historii, a oczami wyobraźni widzieliśmy Leonarda da Vinci. Nie ulega wątpliwości, że zwiedzanie wspaniałych zabytków ułatwiała lokalizacja miejsca, w którym zostaliśmy zakwaterowani. Miejsca starannie dobranego przez GiraMondo.
Ogromne wrażenie zrobiła na nas Siena, w którym żyła i działała św. Katarzyna. Miasto uniwersyteckie o wspaniałej tradycji. To właśnie tam narodziła się akademicka myśl. Każde miasto, miasteczko, które zwiedziliśmy w Toskanii na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Podobnie zresztą jak jedyna w swoim rodzaju kuchnia, której tam zakosztowaliśmy. Mówi się, że w słonecznej Toskanii wszystko smakuje lepiej, inaczej, pełniej. Nawet zwykła grzanka smakuje po królewsku. I tak jest rzeczywiście. A nam równie po królewsku smakowała cała podróż zorganizowana przez GiraMondo.
Podróże na miarę marzeń Kochasz podróże? W dzieciństwie wyobrażałeś sobie, że jesteś odkrywcą nowych lądów i poszukiwaczem przygód? Na realizację pragnień nigdy nie jest za późno. GiraMondo spełni twoje najskrytsze marzenia. Łącznie z podróżą dookoła świata śladami Williama Fogga. – Świat jest piękny. Pragniemy pokazać go takim jaki jest każdemu, kto nas odwiedzi. Chcemy otworzyć ludziom drzwi, przez które mogą przejść do krain, o których niegdyś marzyli czytając książki przygodowe – mówi Bożena Chodurska, prezes GiraMondo w Polsce. – Nasze podróże są przygotowywane na miarę oczekiwań i możliwości klienta. Na miarę jego marzeń. W GiraMondo każdy znajdzie coś dla siebie. Klienci, którzy pragną wypocząć w luksusowych warunkach dostaną do wyboru wyjątkową ofertę, dopasowaną do swoich możliwości i oczekiwań. Podobnie jak ci, którzy zapragną wyjechać do Meksyku w poszukiwaniu reliktów Ameryki Prekolumbijskiej, czy też zobaczyć Egipt od kuchni. – Stawiamy na najwyższą jakość i współ-
pracujemy z najlepszymi przewodnikami na świecie. Każde miejsce, hotel, który mamy w swojej ofercie, jest przez nas gruntownie sprawdzane. Zależy nam na tym, aby klient czuł się wygodnie i bezpiecznie – podkreśla pani Bożena Chodurska. Czego zatem możemy się spodziewać przekraczając próg Biura Podróży GiraMondo w Bielsku-Białej? Jedynej, jak na razie filii w Polsce najbardziej uznanego biura, z którego na całym świecie, każdego dnia, korzysta tysiące osób? Z pewnością wyjątkowości, profesjonalizmu, a także gwarancji udanego wypoczynku. Bielskiego oddziału GiraMondo nie sposób minąć obojętnie. Tuż za progiem biura pracownice częstują prawdziwie włoskim cappuccino z miodem. Wielu ulega pokusie
i... zostaje stałymi bywalcami biura. – To pozytywna energia, dlatego chętnie tam wracam – mówi jedna z klientek Biura Podróży. To wszystko tłumaczy ogromny sukces, który w ubiegłym roku odniosło Biuro GiraMondo i dowodzi prawdziwości pozytywnych opinii o nim. Po roku istnienia w Polsce zdobyło ono nagrodę za najlepszy debiut roku w sprzedaży wycieczek w Polsce. Wyjątkowość GiraMondo, to także jego początki. Wszystko narodziło się w Weronie, mieście Romea i Julii. Teraz również w ofercie Biura Podróży w Bielsku-Białej znajduje się podróż do tego uroczego miejsca, ze wspaniałą areną, na ktorej odbywają się zapierające dech w piersi spektakle operowe. GiraMondo – podróż do zakochania… REKLAMA
71
architektura & design
Adrian Lach, młody fotograf z Bielska-Białej podjął się ciekawego wyzwania artystycznego. Dla bielskiego producenta mebli wykonał nietypową sesję zdjęciową, w której wyjątkowo lekkie meble unoszą się wodzie.
Meble na wodzie Sesja zdjęciowa do nowego katalogu Marbet Style odbyła się jesienią i zimą 2011/2012. Kolekcje mebli zostały sfotografowane w okolicznych plenerach, ponieważ zarówno artyście jak i producentowi, spółce Marbet, zależało na wykorzystaniu i podkreśleniu walorów położenia miasta.
FOTO: ADRIAN LACH
Kolekcja Noble została umieszczona na wysokości 386 m npm., dokładnie w miejscu gdzie znajduje się słynny punkt widokowy Trzy Lipki. Kolekcja Cubby stoi na pasie startowym lotniska, bowiem Bielsko-Biała jest miastem z tradycjami lotniczymi. Fotele Lobo ustawione zostały w jednym z licznych lasów otaczających miasto. Fotel Only Plus pływa zaś na specjalnej tratwie po potoku Wapieniczanka w dolinie Luizy, jednego z najpiękniejszych miejsc w Bielsku-Białej. Lekka kolekcja Holly Plus utrzymuje się na tym samym potoku, jednakże pokrytym warstwą lodu. – Sesja była bardzo ciekawym doświadczeniem. Warunki atmosferyczne były momentami ciężkie, zdjęcie na lodzie robiliśmy przy temperaturze – 20oC. Mieliśmy też konkretne założenia, na przykład na lotnisku miała być mgła i pokryta szronem trawa, czekaliśmy więc parę tygodni na odpowiedni moment. – opowiada Adrian Lach. Wyjątkowe jest również zdjęcie wykonane nocą, przedstawiające kolekcję Only na metalowych stelażach.
72
– Chcieliśmy pokazać, że nasze meble choć lekkie, są wyjątkowo mocnej konstrukcji. Nieprzypadkowo sfotografowane zostały więc na wspornikach stosowanych na budowach. – mówi Monika Grudzień, specja-
listka d.s. Public Relations w firmie Marbet. Zdjęcia z pewnością spodobają się nie tylko klientom marki i architektom wnętrz, którym są dedykowane, ale również wszystkim tym, którzy potrafią docenić sztukę fotografii.
Adrian Lach Jest studentem drugiego roku Instytutu Twórczej Fotografii na Uniwersytecie Śląskim w Opawie w Czechach. Zdobył II miejsce w konkursie Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej „Migawka” w kategorii „Pasja” w 2008 roku oraz I miejsce w tym konkursie w Kategorii „Faktura” w roku 2009. Jest laureatem wyróżnienia na polsko-węgierskim konkursie pt.: „Przyłapani na czytaniu” w 2009 roku. W tym samym roku uczestniczył w wystawie zbiorowej pt.: „Foto Open” III Foto Art. Festiwalu w Bielsku-Białej, a rok później w wystawie fotografii wolontariuszy tego festiwalu. W roku 2010 zrealizował w Galerii Bielskiej BWA wspólnie z grupą fotograficzną „Globika Kollektiff” projekt zatytułowany „Czar-na Biała”. Prezentował swoje prace na wystawie „Fotografia Młodych” w Galerii B&B w Bielsku-Białej w ramach Festiwalu Sztuk Wizualnych 2011 organizowanego przez Galerie Bielską BWA i był jej kuratorem. Uczestniczył w wystawie zbiorowej II Międzynarodowego Festiwalu „Artyści dla dzieci” prezentowanej w 2011 roku w Trieście i Genui. W minionym roku zaprezentował swoje fotografie na wystawie „Foto Open” towarzyszącej IV edycji Foto Art. Festiwalu pełniąc jednocześnie funkcję jej kuratora. Był również kuratorem i współorganizatorem przeglądu Fotokastów w kinie Studio w Bielsku-Białej podczas tego festiwalu. Stypendysta w dziedzinie Kultury i Sztuki miasta Bielsko-Biała.
REKLAMA
design dla marki
www.esto.pl Rafał Bańbur: +48 601 256 425 pracownia@esto.pl ul. Mostowa 1, Bielsko-Biała
73
architektura & design
Europejska Nearly Zero Energy lekcja oszczędzania Świadectwa Charakterystyki Energetycznej
FOTO: © Ingo Bartussek - Fotolia.com
Inż. Bartłomiej Pytel Fascynat i pasjonata technologii służących ochronie środowiska. Miłośnik kolarstwa i innych sportów, które można uprawiać w naszych Beskidach. Świadectwa Charakterystyki Energetycznej, Projektowane Charakterystyki Energetyczne Audyt Energetyczny ul. Plastyków 45, 43-305 Bielsko-Biała tel. 666 60 14 29, www.zero-energy.pl
Od stycznia 2009 roku w celu ujednolicenia przepisów unijnych wprowadzono obowiązek sporządzania Świadectw Charakterystyki Energetycznej budynków. Zapis dotyczy wszystkich budynków (mieszkalnych, użyteczności publicznej i przemysłowych) a także mieszkań np. w blokach zarówno nowobudowanych jak i tych z rynku wtórnego – wszystkich lokali stanowiących samodzielną całość techniczno-użytkową z niewielkimi wyjątkami. Jak każdy przepis wymagający od nas kolejnego dokumentu urzędowego ponosi ze sobą dodatkowe koszty, teoretycznie nie przynosząc żadnych wymiernych korzyści. Ale czy na pewno? Czym jest takie świadectwo, co może nam powiedzieć, komu to potrzebne? Świadectwa energetyczne mają poprawić świadomość kosztów eksploatacji wpływając na globalne zmniejszenie zużycia energii i emisji gazów cieplarnianych a dla przeciętnego Kowalskiego powinny być istotnym elementem przy podejmowaniu decyzji o kupnie mieszkania czy budowie domu. Polska jest bardzo zróżnicowanym
74
Na zdjęciu wykonanym kamerą termowizyjną doskonale widać strefy dobrze ocieplone i te, przez które ucieka ciepło.
krajem leżącym w strefie klimatu przejściowego gdzie średnia roczna temperatura to 6-8oC jednak w zależności od pory roku zimą potrafi spaść i utrzymywać się na poziome -20oC natomiast w lecie często przekracza +30oC co wymusza na nas stosowanie systemów ogrzewania w celu utrzymania temperatury eksploatacyjnej pomieszczeń. Bardzo duży wpływ na koszty utrzymania ma także termoizolacja i wentylacja. Ogrzewanie to podstawa. Rodzaj paliwa, sprawność pieca i instalacji cieplnej, rodzaj grzejników i regulacji ma znaczny wpływ na koszt ogrzewania. Termoizolacja to inaczej mówiąc przegroda oddzielająca temperaturę zewnętrzną od wewnętrznej czyli podłoga bezpośrednio na gruncie, ściany zewnętrzne, dach, drzwi zewnętrzne, okna i wszystkie ich pochodne. W tym przypadku istotne są współczynnik przenikania ciepła (U) gdzie ściana z muru kamiennego o grubości 63 cm ma taki sam opór cieplny co 19,5 cm ściana z cegły pełnej lub 4 cm ściana
z drewna i jedynie 1 cm warstwa styropianu. Cyrkulacja powietrza – wentylacja niesprawna powoduje wiele negatywnych zjawisk w naszych mieszkaniach (niedobór tlenu, powstawanie czadu, nadmiar wilgoci, rozwój pleśni itp.) jednak nawet sprawna zawsze powoduje utratę ciepła – nawiewając powietrze zimne z zewnątrz a wypychając ciepłe. Obecna technika pozwala nam już stosować wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła co skutkuje znaczną oszczędnością energii (rekuperatory, gruntowe wymienniki ciepła, pompy ciepła itp.) Wprowadzenie świadectw umożliwiło ocenę budynków także pod względem kosztów eksploatacji. Do roku 2009 informacje te nie były dostępne, przez co nie były brane pod uwagę. Obiekty o niewielkim zapotrzebowaniu na energię w których straty są niskie mogą uzyskiwać na rynku nieruchomości wyższe ceny niż budynków o dużym zapotrzebowaniu. Natomiast w przypadku budynków starszego typu w przypadku przeprowadzenia termomodernizacji (np. wymiany kotła grzewczego,
ociepleniu ścian, dachu, wymianie okien/ drzwi itp.) w prosty sposób można obliczyć płynące z niej korzyści. Prostym sposobem przedstawienia zależności kosztów od wyniku podanego na świadectwie może przedstawić tabela która pokazuje szacunkowe roczne zapotrzebowanie budynku na energię w zależności od stopnia izolacyjności przegród zewnętrznych w (kWh / m2*rok)
Na świadectwie w zależności od wyniku umieszczamy również uwagi dotyczące możliwych usprawnień zmniejszających zapotrzebowanie na energię wynikające ze zwiększenia warstwy izolacyjnej ściany zewnętrznej, wymiany okien na niskoemisyjne itp. Najbardziej istotnym elementem świadectwa jest wykres przedstawiający obliczeniowe zapotrzebowanie na nieodnawialną
dom bardzo dobrze ocieplony
dom dobrze ocieplony
dom średnio dobrze ocieplony
dom nieocieplony
do 110
do 150
do 220
powyżej 250
Łatwo możemy zauważyć, że różnice są znaczne ponieważ zużycie może wzrosnąć dwu-, trzykrotnie. Przy założeniu sprawności kotła rzędu 90% i mieszkaniu o powierzchni 100m2 oraz zakładając średnią cenę 1 kWh przy zastosowaniu kotła kondensacyjnego na poziomie 0,22 PLN w przypadku opcji pierwsze (domu bardzo dobrze ocieplonego) 0,22 PLN * 110 kWh / m2*rok * 100 m2 = 2420 PLN/rok w ostatnim przypadku (dom nieocieplony) 0,22 PLN * 250 kWh / m2*rok * 100 m2 = 5500 PLN/rok
energię pierwotną (EP) jako ilość energii wymaganej do zaspokojenia potrzeb wynikających z ogrzewania, ciepłej wody użyt-
kowej, wentylacji oraz klimatyzacji koniecznej do zaspokojenia w ciągu jednego roku potrzeb związanych z użytkowaniem danej nieruchomości przypadających na 1 mkw. jej powierzchni. Gdzie dolne wartości zaznaczone strzałką to normy zapotrzebowania a górna to wynik obliczeń dla budynku przedstawionego. Taka świadomość energetyczna przygotowuje nas na rok 2020 w którym wszystkie nowe budynki na terenie całej wspólnoty będą musiały spełniać zasadę Nearly Zero Energy. Oznacza to, że będą musiały konsumować „minimalny poziom energii”, który zostanie określony przez Komisję Europejską. System certyfikacji pozwala przygotować się na czekające nas zmiany.
AUTOPROMOCJA
*
LEW NIE JEST TWOIM KLIENTEM INNI TAK WIEMY, JAK DO NICH DOTRZEĆ
reklama | promocja firm i instytucji wydawnictwa | identyfikacja wizualna
www.mediani.pl tel. 609 63 73 83, tel. 504 98 93 97
75
region
Lider w regionie Żywiecka jest nie tylko największym centrum handlowym na Żywiecczyźnie, w którym znaleźć można czołowe marki odzieżowe, kosmetyczne i inne. Część z nich ulokowana jest właśnie tu, zamiast w większych ośrodkach, takich jak Bielsko-Biała. Klienci Galerii Lider cenią też wygodę robienia zakupów, łatwy dojazd oraz dużą ofertę handlową. Ale Galeria Lider znana jest też mieszkańcom Żywiecczyzny z licznych akcji społecznych oraz interesujących wydarzeń, w których można wziąć udział z całą rodziną. Jedną z największych akcji zorganizowaną wspólnie z policjantami Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Żywcu był konkurs rysunkowy o tematyce „Zobacz mnie na drodze”. W konkursie adresowanym do uczniów szkół podstawowych i gimnazjów wzięli udział uczniowie ze szkół w Węgierskiej Górce, Milówce, Ciścu, Rycerce Górnej, Juszczynie, Pietrzykowicach, Rajczy, Rycerce Dolnej, Ślemieniu, Gilowicach, Żywcu i Łękawicy. Galeria Lider ufundowała dla każdego ucznia szkoły podstawowej odblask a dla każdego gimnazjalisty – smycz odblaskową. Łącznie rozdano 3687 odblasków i smyczy, które dzieci noszą już na codzień i dzięki temu są widoczne na drodze po zmroku. Na konkurs, który trwał od 9 marca do 30 kwietnia wpłynęło ponad 250 prac. Najciekawsze prace zostały pokazane w Galerii Lider podczas wystawy pokonkursowej. Wszyscy autorzy nadesłanych przez szkoły prac otrzymali dyplomy a piętnastu wyróżnionym autorom wręczono także pendrivy. Uczniowie nagrodzeni za technikę dostali ponadto skórzane piłki. 12 maja, podczas uroczystego wręczenia nagród uczestniczyły władze samorządowe, Starosta Żywiecki – Andrzej Zieliński, Burmistrz Miasta Żywiec – Antoni Szlagor oraz Zastępca Komendanta Policji w Żywcu – Bogumiła Bizoń. Z ich rąk zostało wręczone 12 certyfikatów uczestnictwa szkołom, które nadesłały prace na konkurs. Zarówno uczniowie jak i organizatorzy, w tym rzecznik żywieckiej Policji, Paweł Roczyna, z ogromnym zaangażowaniem podeszli do realizacji konkursu. Efektem jest wzrost bezpieczeństwa dzieci powiatu żywieckiego na drodze dzięki odblaskom, a także większa świadomość wśród uczniów, jak unikać niebezpieczeństw na drodze. Akcja ta będzie przynosić efekty nie tylko w czasie roku szkolnego, ale także podczas zbliżających się wakacji, kiedy dzieci sporo czasu spędzają poza domem. Młodymi liderami promowania bezpieczeństwa na drodze zostali: Specjalne wyróżnienie za technikę: 1. Szczepan Mateusz kl I d Gimnazjum Milówka 2. Patrycja Szczotka kl I d Gimnazjum Milówka 3. Anna Kolonko kl IV SP Rycerka Górna 4. Paulina Gibas kl VI a ZS Ślemień Szkoła Podstawowa kl I – III 1 miejsce Damian Zadora kl II SOSW w Żywcu 1 miejsce Dawid Salachna kl I SP Rycerka Górna 2 miejsce Michał Byrski kl II SP Rycerka Górna 3 miejsce Elżbieta Kastelik kl III SP Łękawica
76
Szkoła Podstawowa kl IV – VI 1 miejsce Sylwia Salachna kl IV SP Rycerka Górna 2 miejsce Anna Ciurla kl IV SP Rycerka Górna 2 miejsce Przemysław Pydych kl VI Cisiec 3 miejsce Nikola Goliasz kl VI b ZS Pietrzykowice 3 miejsce Angelika Okrzesik kl V ZS Łękawica Gimnazjum 1 miejsce Iwona Micor kl II a ZS Ślemień 2 miejsce Monika Grzelak kl II ZS Cisiec 3 miejsce Marzena Płotka kl II b ZS Pietrzykowice 3 miejsce Aleksandra Micor kl IIa ZS Ślemień
Zwierzęta, nasi mniejsi bracia, są wokół nas każdego dnia. Nie potrafią same zatroszczyć się o swoje prawa, które są często łamane przez ludzi. Przygarnięte i obdarzone opieką, potrafią jednak odwdzięczyć się prawdziwym oddaniem. Taka idea przyświeca organizacji Dnia Praw Zwierząt, do obchodów którego włączyła się również Galeria Lider wraz z Klubem Gaja. Dzień Praw Zwierząt w Galerii Lider był kolejną akcją społeczną, zorganizowaną w tym miejscu. 19 maja można było nie tylko wziąć udział w zabawach i zagadkach, zobaczyć wystawę psich piękności ale też bardzo czynnie włączyć się w pomoc czworonogom: przygarnąć psa ze schroniska oraz wziąć udział w zbiórce pieniędzy na potrzeby schroniska dla zwierząt w Żywcu. Najmłodsi uczestnicy wzięli udział w licznych grach i zabawach: koło fortuny – zagadki o przyrodzie i zwierzętach, tropy i ślady zwierząt – zabawa w rozpoznawanie śladów zwierząt, oraz szczęśliwy pies w moim domu – zabawa plastyczna. Można było też dowiedzieć się, jak stworzyć w naszym domu odpowiednie warunki dla psa, w zależności od jego rasy.
Ko ko ko ko Euro spoko, a w Galerii Lider nie mogło zabraknąć piłkarskich akcentów! Tym razem organizatorzy Dnia Dziecka postanowili pobawić się z dziećmi w małych kibiców i świętować ten wyjątkowy dzień w sportowym stylu. Dzieci mogły wziąć udział w warsztatach z cheerliderką albo w licznych konkurencjach sportowych. Dla prawdziwych małych kibiców przygotowano także charakteryzację twarzy i biało-czerwone balony. Zabawa była znakomita!
Kolejną akcją społeczną, organizowaną w Galerii Lider jest zbiórka surowców wtórnych za które można było otrzymać sadzonki drzewek iglastych. Idea segregowania odpadów w obecnym świecie to już nie tylko moda czy wymóg prawa unijnego, ale prawdziwa potrzeba świadomego współczesnego człowieka. Ilość wytwarzanych przez nas śmieci rośnie w ogromnym tempie wraz z coraz szerszą ofertą producentów żywności i produktów przemysłowych. Piękne opakowania kuszą nas z półek ale ich życie może być znacznie dłuższe i nie kończyć się w koszu na śmieci. Papier z makulatury można powtórnie wykorzystać do produkcji gazet, książek czy opakowań, na przykład na buty. Podobnie z puszkami czy butelkami po napojach typu PET. Przetworzone, mogą służyć człowiekowi w kolejnych „wcieleniach” zamiast zalegać na składowiskach i rozkładać się przez tysiąclecia. Dzięki segregowaniu odpadów mamy szansę na bardziej czyste środowisko wokół nas, mamy też poczucie, że zostawimy nasze otoczenie przyjazne dla przyszłych pokoleń. Galeri Lider włączyła się w ten ogólnoświatowy ruch, promując przynoszenie surowców wtórnych wymianą na sadzonkę drzewa iglastego. W ten sposób wokół nas jest czyściej i bardziej zielono! ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Chcesz wiedzieć więcej o organizowanych przez nas wydarzeniach? Zobacz:
www.
.pl
77
miejsca z historią
Jak to z nazwą wsi Meszna było... Czyli 300 lat historii z tej ziemi
Jan Leszek Ryś Artysta, plastyk, historyk, kolekcjoner. Pasjonat dawnych dziejów i poszukiwania nieznanych korzeni współczesnego świata. Globtroter.
Jest rok 1712. W tym to właśnie roku Jerzy Warszycki – kasztelan łęczycki, właściciel Państwa Łodygowskiego, zakłada nową wieś o nazwie Meszna. Dotychczas była to mała osada składająca się z siedmiu kmiecych gospodarstw, trzech chałup komorników oraz szałasów pasterskich na górnych polanach. Założenie wsi nie było kaprysem właściciela, bowiem ten przedsiębiorczy feudał, widząc jak wydarzeni polityczne ożywiają szlaki handlowe, a dotychczasowe myto kasztelańskie w Wilkowicach nie jest w stanie przejąć nadzoru nad drogą wiodącą przez Szczyrk, postanowił udrożnić ten dawny szlak, będący dróżką leśną, wiodącą z Węgier przez Salmopol, Szczyrk, Buczkowice, Wilkowice do Białej. Ten szlak w latach zamętu stał się „zieloną granicą” dla przemytu soli, tytoniu, a przede wszystkim wszelkiego rodzaju wyrobów rusznikarskich – strzelby, rusznice i wszelkiego rodzaju fuzje. Te produkty rzemiosła rusznikarskiego pochodziły z kooperacji cechów czterech miast – Białej, Bielska, Cieszyna oraz Bierunia. Prowadzenie komory celnej oraz pobieranie myta drogowego na ziemi żywieckiej posiada swą głęboką historię, ustalone zostało bowiem już przez Przemysława księcia oświęcimskiego 13 września 1448 roku. Kolejni właściciele żywiecczyzny kontynuowali zarówno stosowanie obciążeń podatkowych, rent dzierżawnych jak i pobierania opłat drogowych. A to ostatnie zwane „mytem kasztelańskim” zostało ustanowio-
78
ne w nowo utworzonej wsi Meszna, kiedy dotychczas biegnącą tu drogę polną poszerzono i utwardzono. Ten stan rzeczy znacznie ożywił jej graniczne zalety komunikacyjne i handlowe usprawniając łączność miasta Białej z miastami Słowacji i Węgier, przysparzając korzyści dla właściciela Mesznej. Z kolei feudał Warszycki, respektując obowiązujące „prawo mili”, postanowił osiągnąć dodatkowe korzyści, zakładając wcześniej planowany obiekt „wałkowni” – czyli folusza do filcowania sukien wełnianych – tuż obok chaty ze szlabanem. Ten nowy punkt poboru myta drogowego stanowił więc równocześnie połączenie z mostkiem na „Dziadowskim Potoku”, oraz poprzez kamienną skarpę z kołem wodnym „wałkowni” na lewym brzegu potoku. Na zachodnim brzegu stała chata osadnika wałaskiego, niejakiego Maya, gdzie póżniej zbudowano zagrodę rodziny Łukaszków. Egzekutorami opłat drogowych myta byli początkowo starsi hajducy dworscy z Łodygowic zwani ceklarzami. Ostatnim poborcą, był niegdysiejszy ułan – maruder z kampanii napoleońskiej 1812 r. – smagły osiłek ze śladem ciętej rany na twarzy, stąd zwany „Śramem”. Przez długie lata mieszkał on w domu folusznika, a dom ten przetrwał do początku XX w. zwany powszechnie „fabryczyskiem”, którego wygląd zachował się jedynie na platerowej rycinie.
Na kartach historii: 1548 r. Jan Komorowski, kasztelan połaniecki a pan dziedziczny na Żywcu kupuje ziemie sołectwa Łodygowic od Marcina Węgorzewskiego. 1618 r. Państwo Łodygowskie odpada od Państwa Żywieckiego, które wcześniej dzierżawione i póżniej wykupione od Mikołaja Komorowskiego przez jego dworzanina Krzysztofa Rorowskiego, zostaje sprzedane Jerzemu księciu Zbaraskiemu, kasztelanowi krakowskiemu. Ten, przebywając w Łodygowicach, spowodował przebudowanie swojej drewnianej rezydencji na murowany książęcy zamek. 1631 r. – Książę Jerzy Zbaraski umiera, a dobra Państwa Łodygowskiego przejmuje Stanisław Warszycki, kasztelan krakowski. Był on mężem Heleny księżnej Wiśniowieckiej i Zbaraskiej, córki Konstantego Wiśniowieckiego, krewnej Jerzego Zbaraskiego, który zmarł bezpotomnie. 1676 r. – Stanisław Warszycki zakwestionował 26 lat trwającą fundację dla kościoła św. Barbary w Mikuszowicach, zakazując płacenia „pensji” tamtejszym plebanom. Ta tak zwana pensja, było to jarzmo, wówczs zwane „mesznem” płaconym z osady kmiecej, z której to osady mieszkańcy uczęszczali do kościółka p.w. św. Barbary. Ta ówczesna praktyka stanowiła genezę nazwy pózniejszej wsi MESZNA (wersja ks. Józefa Hetnała z Bystrej – 1977 r.). 1681 r. – Stanisław Warszycki, pan dziedziczny na Łodygowicach, umiera w Pilczy. Dziedzictwo po nim przejmuje Michał War-
Patera – jest to jedyny graficzny ślad wyglądu pierwszego foluszu, który był zbudowany w sąsiedztwie mostu na rzece Meszna, trasy wiodącej z Salmopolu, przez Szczyrk, Buczkowice do Wilkowic. A folusz ten stanowił punkt pobierania myta.
szycki, miecznik koronny, a potem wojewoprawnym, nie uzgodnionym z drugim, główda sandomierski. nym spadkobiercą tego majątku. Trybunał 1697 r. – Po śmierci Michała WarszycKoronny po rozpatrzeniu pozwu wniesionekiego Państwo Łodygowskie przejmuje w dogo przez Ludwika Pocieja, wielkiego księcia żywocie jego żona, Domicela Zofia Wierzlitewskiego uznał, że prawnym nabywcą mabowska, która później zostaje żoną Stanisława jątku ziemskiego w Państwie Łodygowskim Mączyńskiego. Umiera ona w 1707 roku. jest córka Stanisława Warszyckiego. 1707 r. – Schedę łodygowską przejmuTak więc zgodnie z obowiązującym je Jerzy Warszycki, kasztelan łęczycki, syn wówczas w Koronie prawem, egzekucja wyMichała Wojewody sandomierskiego. Nowy roku sądowego mogła nastąpić drogą zajazwłaściciel na zamku bywa tylko gościem, du zbrojnego. Nastąpiło to wkrótce, bo już 17 a administrowanie dobrami powierza niejalutego 1714 r. W wyniku tych prawnych decyzji władza oraz stan posiadania właściciekiemu Rajmundowi, zakonnikowi dominikańskiemu, którego tytułowano komisarzem. la na Łodygowicach zostały znacznie ograni1712 r. – Pod tą datą Andrzej Komoczone, a nadzór administracyjny powierzył niecki, dziejopis żywiecki (Hronografia) zaWarszycki księdzu Franciszkowi Domańskienotował: „Potym jest góra mu. On to ze zmiennym wielka nazwana Magóra szczęściem, pod nieobecTo on, despotyczny od zachodu słońca od graność właściciela, nadzoronic śląskich, pod którą był wał zamek oraz okoliczny dominikanin, ustalił niegdy zwierzyniec pański, majątek wraz z Meszną, a teraz jest wioska obsadzomimo woli nazwę wsi, będąc często odwoływany na od jego mości pana Jei przywracany do zamku. zarówno od ksywy rzego Warszyckiego, kaszteZ kolei 11 czerwca 1718 r. Warszycki wizylana łęczyckiego roku 1712, – przydomku swej którą zowią Meszna od tując zamek łodygowicki funkcji dworskiej, rzeczki nazwanej, bęi Meszną odwołał ostateczdąc siedem zagród na tym nie ze stanowiska zarządcy jak również przede miejscu i insze są około tej ks. Fr. Domańskiego. Było wszystkim od góry wsi”. to konsekwencją przeproZbocze Magury oraz wadzenia inwentaryzacji, polskiego znaczenia jej lesisto-bagniste podnów wyniku której po raz koże długo stanowiło miejsce lejny stwierdzono fatalny pojęcia „Meszne”. ustronne i początkowo było stan ekonomiki w majątku odludne. Ten niżej położooraz okradanie jego kasy. ny teren, zwany Łodygowickim i WilkowicTo wydarzenie, odnotowane w zapisach sądokim borem, już w samej nazwie „bór” określał wych, ostatecznie potwierdza genezę nazwy jego charakter. Te bory oraz górskie ustroMeszna. Okazuje się, że ta wieś była adnie Magury, powodowały, że w latach woministrowana i nadzorowana wyłącznie jen ludność z okolicznych osad szukała w przez despotycznego księdza Domańnich bezpiecznego schronienia, stanowiąc tak skiego, zwanego przez mieszkańców zwane refugia. Natomiast obfitość zwierzyny „kościelnym dozorcą”. To w języku niew podgórskiej kniei zdecydowała, że powstał mieckim, używanym wówczas na zamtu w XVI wieku „Pański Zwierzyniec”. „Gdy ku Łodygowskim, brzmiało „Messner” królowie i książęta zaczęli urządzać sobie zwie(Encyklopedia: Klein Konwersacion Leksirzyniec, naśladowali ich niebawem magnakon). To on, despotyczny dominikanin, ustaci, a magnatów szlachta. Słynął zwierzyniec lił mimo woli nazwę wsi, zarówno od ksyradziwiłłowski pod Białą, w którym przeszło wy – przydomku swej funkcji dworskiej, jak 200 danieli utrzymywano, a były także i odrównież przede wszystkim od polskiego znadziały dla niedżwiedzi, dzików, wilków i zaczenia pojęcia „Meszne”. Mianowicie „był jęcy” (Z. Gloger. Encyklopedia staropolska, to dochód kościelny, przeznaczony na 1900-1903). odprawianie mszy, stąd przeznaczone 1 lutego 1714 roku następuje najazd na w tym celu folwarki lub obszary grunPaństwo Łodygowskie oraz zajęcie dworów tów, nadawane kościołom, otrzymywaw Rybarzowicach, Wilkowicach i Mikuszoły często nazwy: Meszna, Meszne…” wicach oraz „wsie wszystkie klucza albo dwo(Słownik Geoograficzny Królestwa Polskieru łodygowskiego i zamku w sprawie sukcesji go, T. VI, 1885). córki Stanisława Warszyckiego”. (A. KomoWarszycki, mimo rozczarowań doznaniecki. Hronografia). Wcześniejsze zajęcie nych ze strony ks. Domańskiego, wkrótce, bo tych ziem 17 grudnia 1709 roku przez kaszjuż 21 kwietnia 1721 r nadał „półroli” gruntu telana Jerzego Warszyckiego było aktem bezkościołowi w Wilkowicach.
Sylwetka jelenia na zegarze stanowi odniesienie do herbu wsi Mesznej., której powstanie wiąże się z legendą, że dawno kiedyś jeleń schwytany w zwierzyńcu pod Magurą, został wywieziony do Malborka, gdzie kasztelanką była pierwsza zona J. Warszyckiego, założyciela Mesznej w 1712 r. Jej panieńskie nazwisko brzmiało: Łoś, a kiedy zmarła, przywieziony tam jeleń powrócił w rodzinne strony – pod Magurę, gdzie z wycieńczenia i tęsknoty padł nieżywy. W tej legendzie utożsamiano sylwetkę jelenia z łosiem, wówczas symbolem zdarzeń: zgonu pani Łosiowej i nostalgii pięknego jelenia za Beskidami.
Czy wiesz, co to znaczy: feudał – właściciel ziemski, myto drogowe zwane kasztelańskim – opłata za przejazd drogą należącą do danego kasztelana, prawo mili – przywilej handlowy, zgodnie z którym na terenie o szerokości jednej mili wokół miasta wszystkie znajdujące się tam targi, kramy, składy, piekarnie i karczmy musiały być własnością miasta, folkusz – budynek lub pomieszczenie, w którym mieści się folusz – maszyna do obróbki (folowania) sukna, ceklarz – pachołek miejski, którego zadaniem było pilnowanie porządku w dzień i w nocy, wyłapywanie włóczęgów i żebraków, stawienie szubienic i wymierzanie kary chłosty, hajduk dworski – w XVI wieku nazywano tak w wojsku polskim szeregowego piechoty węgierskiej. Z czasem, przechodząc na służbę dworską, zatrzymali swą nazwę, refugium – obszar wyróżniający się pod względem przyrodniczym, na którym występują rzadkie, ginące, zagrożone gatunki roślin lub zwierząt.
79
miejsca z historią
Letnią porą sto lat temu Jacek Kachel Absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie Wydział Historii i Teologii. Ukończył Podyplomowe Studium Dziennikarskie w Krakowie. Pełni funkcję sekretarza w Bielsko-Bialskim Towarzystwie Historycznym oraz bielskim Oddziale Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Jest współpracownikiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej oraz członkiem Towarzystwa Naukowego Żywieckiego.
Patrząc na to, co proponują styliści mody można odnieść wrażenie, że co jakiś czas moda zatacza krąg. Z tego powodu proponuję sentymentalną podróż w krainę mody sprzed stu lat. Przewodnikiem dla nas będzie rubryka pod wymownym tytułem „Ze świata kobiet”, który prawie co tydzień umieszczały z ilustracjami wydawane w Krakowie „Nowości Ilustrowane”. Poniższe wiadomości same najlepiej się bronią, dlatego autor ograniczył swój komentarz do niezbędnego minimum.
Lipiec Powiada przysłowie, że w życiu są rzeczy, które się powtarzają. Z powodzeniem zastosować to można do mody. Ona, ta kapryśna dama wielkoświatowa, tak czuła na to, co świeże, przecież nie może iść zupełnie samodzielnie przez świat, ale musi przynajmniej co pewien czas zawracać w swym zwycięskim pochodzie i wzorów do „nowości” jakim świat zasypuje, szukać w dalszej lub bliższej przeszłości – pisał korespondent „Nowości Ilustrowanych” w pierwszej swej relacji na temat mody w Lipcu 1912 roku. Zwraca również uwagę na to, że dla wielu pań z towarzystwa modna i efektowna suknia musi być droga, gdy taką nie jest, wtedy z automatu przestaje być efektowna i modna, oto paradoks pokazujący, jak w modzie opakowanie i metka kształtowała i kształtuje cenę... Powracając zaś do mody, stylista zwraca uwagę, że wiele pań mających „drobne” mankamenty z figurą, z wielką ulgą przyjęły propozycje kreatorów nawiązujące do czasów Ludwika XV. Podkreśla też: Styl jaki w modzie obecnie panuje, posunął nasze gusta na wschód. Motywy bizantyńskie, perskie i egipskie w haftach, podpięcia naśladujące drape-
80
rye bajadarek wschodnich, oto pomysły, które przewijają się poprzez dzisiejsze mody, a które dodają jej przepychu i zewnętrznego blasku. Wszyscy też z radością po raz kolejny żegnali stare gorsety, które zamiast kształtować ciał je deformowały. Niestety kolejna informacja ze świata mody w żaden sposób nie mogła ucieszyć tych pań, które posiadały wspomniane uprzednio „drobne” mankamenty z figurą. Nie byłbym typowym facetem, gdybym nie przedstawił cóż takiego styliści radzili paniom, które w sezonie letnim opuszczały miasta i udawały się na wypoczynek. A jeżeli wypoczynek, to morze, a jak morze to plaża, a jak plaża to... coś co lubią mężczyźni, czyli skąpane w słońcu piękne kobiety oczywiście w strojach kąpielowych. Otóż zauważyć muszę, że obecna moda zniosła dotychczasowe kostiumy spódniczkowe, w ogóle z materiałów. Sport pływacki, który w tej dziedzinie nadaje ton modzie, doszedł do przekonania, że najlepszym i najelegantszym kostyumem kąpielowym jest trykot, ciemny lub czarny. Toteż obecnie nad brzegami morza zaczynają znikać owe kostyumiki płócienne lub jedwabne różnokolorowe, a natomiast panie występują w trykotach. Do poruszania się w wodzie są one bardzo wygodne, ale za to wymagają... bardzo zgrabnej figury. W obronie przed gorącem w lipcu propaguje się lekkie tkaniny, pozwala się na większe odsłanianie... szyi. Natomiast, gdy chodzi o suknie to modnisiom zalecano teraz krótsze. Toteż odsłaniają one dosyć wysoko nóżkę, pozostawiając szerokie pole popisu dla pończosznikarzy i szewców. Zwłaszcza ci ostatni bardzo skrupulatnie skorzystali z tego, że moda zwróciła uwagę na buciki. Stało się to zresztą bardzo słusznie, gdyż nic tak nie szpeci całości eleganckiej toalety, jak brzydki bucik. Najmodniejszymi są dwa fasony bucików: głęboko wycięte pantofelki, oraz półbuciki z paskami w przodzie. Paski jednak nie idą prosto, jak dotychczas, ale ukośnie na krzyż i zamiast guziczków mają małe gumki oszyte. Fantazja szewców wprowadziła także buciki ze skóry w dwóch kolorach, której jedna jest aplikowana drugą, oraz buciki robione z pasków skórzanych dwukolorowych, plecionych. Dodatkowo jak wspomniano w tym numerze moda uznała, że kobiety mają tak piękne szyje, że nie należy ich zasłaniać. Idąc za ciosem również fryzjerom zalecano tak upinać włosy, aby one nie zasłaniały tego co... najpiękniejsze. Powtóre zamiast ozdób z wstążek do fryzur używa się obecnie chętnie przepięć metalowych lub platynowych, wreszcie rajerów. (...) Równie pięknem jest upięcie włosów
Sierpień
nicowane od koloru spódnicy. Kapelusze będą dosyć duże z filcu i tafty, w dwóch kolorach. W dziedzinie sukien pozostanie tylko jeden dział bezwzględnie modnym tj. suknie z koronek. Kto wie nawet czy i na zimę moda ta się nie zachowa. Stałość pani mody w tej dziedzinie tłumaczy się tem, że suknie z koronek są bardzo drogie ale i bardzo trwałe. Wzgląd finansowy bierze więc górę i choć raz nagina modę ku swej drodze.
Kiedy większość populacji cieszyła się jeszcze z uroków lata, projektanci mody już dawno zastanawiali się nad tym co zaproponować na jesień. Detektyw gustów kobiecych zaś uprzejmie donosił: Zupełnie nową rzeczą są szerokie paski, które wyglądają jak szale i przypominają przewiązki, noszone przez Indyan, a zwane „pagne”. (...) Kapelusze przeważnie nosi się z czarnego aksamitu z wielkimi rondami. Czarne kapelusze słomiane pokrywa się koronką lub przybiera brzegi futerkiem. U schyłku sezonu wywalczyły sobie prawo obywatelstwa nowe kolory w materiałach i sukniach, a szczególnie szkocka krata. Warto też odnotować, jako ciekawostkę, że w New Yorku po katastrofie Tytanika, która nastąpiła w kwietniu 1912 roku rodziny bogatych miliarderów za przykładem pani Astor zamieniły żałobny kolor czarny na biały, co wywoływało sensacje. I chociaż lato było jeszcze w pełni, styliści już przewidywali, że kostiumy jesienne odznaczać się będą tym, że żakiety powinny być robione z materiałów odmiennych i silnie zróż-
Czytając powyższe wspomnienia, sprzed stu lat, czytelnik mógłby odnieść wrażenie, że projektanci byli mało awangardowi, a styliści unosili się na głównej fali uznanych od lat fasonów. Prawdą jest, że jak zawsze motto: sprawdzone znaczy sprzedane, wyznaczały główne linie firm odzieżowych, jednak nowości było mnóstwo. Na dowód, tylko dwie innowacje z sierpnia 1912. Zacznijmy od USA, tam jedna z modystek zaprojektowała kapelusz z modnymi wielkimi kwiatami, pośród których dyskretnie umieściła...żaróweczki. Po zmroku elektryczna lady przy pomocy dyskretnie zamocowanego guziczka oświetlała sobie drogę w ciemności i stawała się kolejną „gwiazdą”, której nie sposób było nie zauważyć. W Paryżu natomiast prawdziwą furorę robiły suknie ze skór węży. Bogata klientela szczególnie upodobała sobie wdzianko z anakondy, bowiem skóra tego węża była bardzo mocna. Jeden tylko warunek muszą posiadać te panie, które chcą nosić takie szaty, mianowicie muszą być wysmukłej i zgrabnej budowy.
w ten sposób, że zwinięte są one wokoło głowy w luźne loki, które jednak nie spadają niżej, jak tylko po uszy, zakrywając je. Doradca kobiet, taktownie przypomina: Odpowiedniem upięciem włosów można podnieść swą urodę lub w razie jeśli natura troszkę jej poskąpiła, przecież uzyskać wygląd możliwy..
81
wokół dzieci
Czy badanie prenatalne jest bolesne? dr Bogdan Szymala ginekolog-położnik, onkolog Centrum Medyczne Galena
FOTO: © Monkey Business, p_r_g - Fotolia.com
To częste pytanie jakie zadają pacjentki ciężarne kiedy kierujemy je na to badanie. Wynika to z tego, iż często jest ono kojarzone tylko z pobraniem komórek płodu do badania za pomocą specjalnej igły (amniopunkacja). Natomiast badanie prenatalne wykonujemy po to, aby do badania inwazyjnego takiego jak np. opisana poprzednio amniopunkacja skierować wyselekcjonowaną grupę ciężarnych z podwyższonym ryzykiem urodzenia dziecka z wadą wrodzoną. Wykonujemy je również po to, aby wykryć wadę płodu w okresie trwania ciąży, gdyż w niektórych przypadkach można leczyć dziecko jeszcze w łonie matki lub zaraz po porodzie. Poród proponujemy wtedy w przygotowanym na przyjęcie chorego dziecka ośrodku.
82
Badanie prenatalne polega na badaniu ultrasonograficznym wykonanym na wysokiej klasy sprzęcie, przeznaczonym do badań płodu (pacjentki Centrum Medycznego Galena badane są na ultrasonografie firmy GE Voluson 730 Expert z głowicą 2D, 3D, 4D) przez odpowiednio przeszkolonego specjalistę. Szkolenie lekarza potwierdzone jest certyfikatami wydanymi przez Sekcję Ultrasonografii Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego i przez Fetal Medicine Foundation. Certyfikaty należy co rok odnawiać przedstawiając swoje przypadki kliniczne to znaczy badane płody (wszyscy lekarze pracujący w Centrum Medycznym Galena posiadają aktualne certyfikaty). Polskie Towarzystwo Ginekologiczne zaleca wykonanie badań prenatalnych
u każdej ciężarnej trzykrotnie w następujących okresach: Pierwsze badanie wykonywane jest pomiędzy 11 a 14 tygodniem ciąży i polega na badaniu ultrasonograficznym z oceną budowy płodu oraz pomiaru NT (przezierności karku). W tym samym czasie pobieramy pacjentce krew do badania oceniając poziom dwóch parametrów: HCG (gonadotropiny kosmówkowej) i białka PAPP-A. Badanie to wykonujemy za pomocą jednego z dwóch rekomendowanych na świecie systemów analitycznych do tego rodzaju badań – system Kryptor. Wyniki pomiarów są wprowadzane do komputera, który wylicza ryzyko wystąpienia wady genetycznej. Wszystkim pacjentkom z podwyższonym ryzykiem wystąpienia wady proponujemy wykonanie badania inwazyjnego polegającego na pobraniu do badania płynu owodniowego lub fragmentu łożyska. Pozwala to na ocenę genotypu płodu i daje ostateczną odpowiedź co do stanu zdrowia dziecka. Drugie badanie zalecane jest między 18 a 23 tygodniem ciąży w okresie kiedy zakończony jest proces tworzenia zawiązków narządów i wówczas możemy ocenić dokładnie budowę wszystkich części ciała dziecka. Ostanie trzecie badanie odbywa się między 30 a 34 tygodniem ciąży kiedy oceniamy, czy wszystkie narządy wewnętrzne płodu funkcjonują poprawnie. Odpowiadając więc na nasze pierwsze pytanie: badanie prenatalne jest bezbolesne i całkowicie bezpieczne dla dziecka. Celem wykonywania badań prenatalnych jest uświadomienie rodzicom stanu zdrowia nienarodzonego jeszcze dziecka i w przypadku wykrycia wady jak najszybsza i najlepsza opieka, aby rodzice mogli cieszyć się zdrowym i szczęśliwym potomkiem.
Centrum Medyczne GALENA za nadrzędny cel stawia sobie rozwiązywanie problemów zdrowotnych kobiet, mężczyzn i dzieci. Procedury lecznicze opracowane w naszej jednostce oparte są na nowoczesnych technologiach małoinwazyjnych, czyli takich, które jak najmniej obciążają organizm chorego, zapewniają jak najmniej bólu i gwarantują szybki powrót do aktywności. Centrum Medyczne GALENA posiada cały szereg specjalistycznych poradni, skierowanych do kobiet, dzieci i mężczyzn. W każdej z poradni pracują najwyższej klasy specjaliści, których dla dobra pacjentów i siebie ciągle się kształcą i zdobywają nowe certyfikaty. Centrum Medyczne GALENA posiada nowoczesny i doskonale wyposażony oddział szpitalny, w ramach którego oferuje opiekę na najwyższym poziomie przez najwyższej klasy specjalistów.
Poradnie: – Ginekologiczna (Współpraca z NFZ) – Urologiczna (Współpracujemy z NFZ) – Ortopedyczna-traumatologiczna – Neonatologiczna – Pediatryczna – Kardiologii dziecięcej – Chirurgii dziecięcej – Chirurgiczna Szpital jednego dnia w zakresie: – Urologii, – Chirurgii, – Ortopedii i Traumatologii, – Ginekologii Operacyjnej i Endoskopowej, – Ginekologii Estetycznej
Centrum Medyczne Galena oferuje Państwu nowoczesne i dokładne metody diagnostyczne i lecznicze, dla wszystkich osób, które nie mogą doczekać się potomstwa. Dzięki ich zastosowaniu możliwe jest wykrycie przyczyny bezpłodności i szybkie wyeliminowanie tego jakże ważnego dla przyszłych rodziców problemu. Badania bezpłodności opieramy na badaniach hormonalnych, mikrobiologicznych, cytologicznych, cytogenetycznych i ultrasonograficznych. Metody leczenia z kolei są bezinwazyjne, dzięki wykorzystaniu lasera. Nasza placówka łączy medyczne metody diagnostyczne z naprotechnologią, dzięki czemu jesteśmy w stanie dostosować diagnostykę i leczenie do problemu zdrowotnego i światopoglądu par i osób samotnych. Proponujemy również zapłodnienie pozaustrojowe we współpracujących z nami ośrodkach, dla wszystkich par, którym nie uda się począć potomstwa bezinwazyjnie.
Centrum Medyczne Galena jako jedyna klinika-szpital na naszym terenie może wykonywać badania prenatalne na podstawie umowy z NFZ. Jest to potwierdzenie naszego profesjonalizmu, doskonałego sprzętu i świetnych wyników. Dzięki podpisaniu tej umowy, mogą Państwo w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, wykonać u nas nawet najbardziej skomplikowane badania prenatalne. PROMOCJA
83
wokół dzieci
SZKOŁA RODZENIA: fanaberia, czy konieczność? Beata Pyjur Położna z ponad 20-letnim stażem w zawodzie. Ukończyła Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach. Od 12 lat prowadzi Szkołę Rodzenia, a od 2011 roku jest współwłaścicielką Szkoły Rodzenia Pod Szyndzielnią przy Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej. Zajęcia z przyszłymi rodzicami prowadzi z zespołem dwóch położnych i psychologa. Mama nastoletniego syna. W chwilach wolnych, których ma niewiele, nigdy się nie nudzi. Uwielbia podróże i bieganie z kijami po górach. www.szkolarodzenia.bielsko.eu
FOTO: arch. BEATA PYJUR
Czym jest szkoła rodzenia Szkoła rodzenia jest profesjonalną formą przygotowania do macierzyństwa i ojcostwa. Programy realizowane w niej obejmują: świadomą ciążę, przebieg porodu i aktywny w nim udział, rolę ojca uczestniczącego w porodzie rodzinnym, pielęgnację noworodka i zalety karmienia piersią. Rodzice poprzez uczestnictwo w tych zajęciach uczą się jak najlepiej spełniać swoje obowiązki wobec dziecka. Ma na celu opanowanie lęku i niepokoju, wynikającego często z niewiedzy lub przekonań. Lęku przed nieznanym, lęku przed bólem i przed nowymi problemami po urodzeniu dziecka. Szkoła rodzenia pozwala przygotować się psychicznie i fizycznie na przyjęcie dziecka. Wiedzę na temat ciąży i porodu młode kobiety przed wiekami zdobywały w kręgu rodzinnym. To krewne, będące już mat-
84
kami, przygotowywały do macierzyństwa córki i siostry. Odbywało się to w sposób naturalny. Współczesny styl i warunki życia przyczyniły się do tego, że kobiety przestały wierzyć w zdolność rodzenia dzieci w zgodzie z naturą. Obecnie domy wielopokoleniowe są rzadkością dlatego szkoła rodzenia staje się takim miejscem. Przyszli rodzice w obawie o trud, który może im towarzyszyć, poszukują informacji w wielu źródłach. Zdobywają wiadomości z książek, czasopism, wymieniają doświadczenia wśród znajomych lub wyszukują w Internecie oraz uczęszczają na zajęcia do szkoły rodzenia.
I właśnie szkoła rodzenia jest tym miejscem, gdzie przyszli rodzice powinni zweryfikować wszystkie informacje i usystematyzować zdobytą wiedzę na temat ciąży, porodu, macierzyństwa i ojcostwa. Czego dowiadujemy się w szkole rodzenia? Szkoła rodzenia jest miejscem, gdzie przyszła mama może zadbać o dobrą formę fizyczną przed porodem. Przygotowanie do porodu w szkole rodzenia obejmuje ćwiczenia ogólnie usprawniające, ćwicze-
nia oddechowe i relaksacyjne. Poród jest porównywany do wysiłku maratończyka, czyli biegu na 42 kilometry. Trudno jest sobie wyobrazić pokonanie takiego dystansu bez odpowiedniego przygotowania. Dlatego jednym z elementów programu szkoły rodzenia są ćwiczenia fizyczne. Obecnie w szkołach rodzenia proponuje się także różne techniki oddychania. W wielu placówkach nadal uczy się kobiety określonego schematu oddychania w poszczególnych fazach porodu. Ćwiczenia te obejmują naukę oddychania torem przeponowym odpowiednim do przebiegu fali skurczowej, my wprowadzamy pojęcie świadomego oddechu. Elementem każdej sesji gimnastycznej dla kobiet w ciąży są ćwiczenia relaksacyjne. Nauka rozluźniania pozwoli nabyć umiejętność władania własnym ciałem, a w trakcie porodu pozwoli kobiecie zaoszczędzić zmęczenia. W szkole rodzenia uczymy osoby towarzyszące różnych technik masażu, które będą wykorzystane jako niefarmakologiczna walka z bólem w trakcie porodu. Stosowane przez nas techniki to akupresura, zwana inaczej refleksoterapią, shiatsu, polegające na ucisku poszczególnych punktów ciała, a w szczególności odcinka lędźwiowego kręgosłupa oraz polarity, które przy pomocy bliskiej osoby, w czasie poro-
warto wiedzieć:
du, pomaga uzyskać pełny relaks. Do zajęć dołącza się także techniki muzykoterapii i aromatoterapii.
Korzyści płynące z przygotowania do porodu w szkole rodzenia są ogromne: pozbycie się leku, niepokoju rodzącej i radzenie sobie z wysiłkiem porodowym, poznanie zdrowego trybu życia, pozytywny wpływ ćwiczeń fizycznych i relaksacyjnych na przebieg ciąży, a w szczególności na przebieg porodu poprzez skrócenie pierwszego okresu porodu, prawidłową dynamikę rozwierania się szyjki macicy, prawidłową czynność skurczową mięśnia macicy, właściwe wykorzystanie skurczów partych w drugim okresie porodu, dzięki zajęciom w Szkole Rodzenia problemy emocjonalne związane z ciążą i po porodzie występują rzadziej, rodzice nawiązują szybszy i prawidłowy kontakt z dzieckiem po porodzie, lepsze przygotowanie do karmienia piersią dzięki świadomości wczesnego rozpoczęcia karmienia piersią i radzenia z najczęściej występującymi problemami laktacyjnymi, pozytywny wpływ partnera na psychikę rodzącej, pozytywny wpływ na zacieśnienie więzi małżeńskiej, zwiedzanie Sali porodowej i oddziału położniczego w trakcie zajęć w szkole rodzenia oswaja z miejscem, który na moment porodu będzie drugim domem i ułatwia kontakt z personelem medycznym.
Otoczenie wpływa na decyzję o podjęciu nauki w szkole rodzenia Badania, które przeprowadziłam w latach 2008-2009 wśród kobiet na trenie miasta Bielska-Białej wykazały, że znaczący wpływ na podjęcie decyzji o uczestnictwie w zajęciach szkoły rodzenia miała opinia znajomych, którzy korzystali z tego typu przygotowania do porodu i okazała się aż w 94% wystarczającym źródłem informacji.
NFZ nie refunduje szkół rodzenia, choć w Polsce funkcjonują bezpłatne. Najbliższa nas bezpłatna szkoła rodzenia mieści się w Sosnowcu. W Warszawie funkcjonują bezpłatne szkoły rodzenia dla kobiet zameldowanych w Warszawie. W Niemczech – kursy przed porodem opłacane są przez Kasę Chorych, płaci się tylko za partnera. W Anglii szkoła rodzenia jest bezpłatna. W Szwecji nie funkcjonują podobne do polskich Szkoły Rodzenia, a organizowane są różnego rodzaju kursy np. karmienia, pierwszej pomocy, psychologiczne itp.
Jak wyglądają zajęcia Szkoły rodzenia mają różny charakter, zawierają podobne zagadnienia, ale różne plany spotkań. Szkoła rodzenia „Pod Szyndzielnią” proponuje 10 spotkań dwugodzinnych, raz w tygodniu i 11 spotkanie po porodzie tzw. „pokazywanie dzieci”. Rodzice omawiają wtedy własne doświadczenia i przeżycia oraz przekazują istotne informacje przyszłym rodzicom, którzy aktualnie uczęszczają na kurs szkoły rodzenia.
uczestników stanowią kobiety w pierwszej ciąży, ale są również i w kolejnych. Przyszłym rodzicom, ograniczonym czasowo lub mieszkającym daleko od naszej placówki, polecamy jednodniowe sobotnie warsztaty szkoły rodzenia tzw. „Szkoła rodzenia w pigułce”.
W trakcie zajęć wykorzystywane są różne metody nauczania: pogadanki, wykłady, dyskusja, pokaz filmów oraz zajęcia praktyczne.
Rola matki i ojca w ostatnich latach uległa znaczącym przemianom. Dzisiejszy wzorzec męża – ojca włącza mężczyznę w czynności domowe, opiekę nad dzieckiem i jego wychowanie oraz do wspólnego przeżywania z żoną ciąży i porodu. Poród z udziałem ojca dziecka lub innej osoby wskazanej przez rodzącą wymaga przygotowania obojga rodziców. Poprzedzony powinien być wspólnym uczestnictwem rodziców w szkole rodzenia. Dlatego na postawioną w tytule tezę odpowiadamy: dla świadomych przyszłych rodziców to konieczność.
Dzięki dwumiesięcznym spotkaniom rodzice wspólnie z innymi przechodzą przez magiczny czas ciąży, tworzą się grupy wsparcia i przyjaźnie. A zdarza się, że w kolejnej ciąży umawiają się na te same spotkania w szkole rodzenia. Oczywiście, że największą grupę
Fanaberia, czy konieczność
85
wokół dzieci
Dla dzieci
Miss Daisy to nowa marka ekskluzywnych ubranek dla małych elegantek. Zadebiutowała kolekcją w stylu retro – wzory w różyczki jak z angielskiej porcelany, empire’owa linia sukienek sprawiają że kolekcja wyróżnia się wśród dostępnych na rynku. Wykonane z wysokogatunkowej bawełny sukienki szyte są ręcznie (także przy użyciu maszyny do szycia), a znaleźć je można w sprzedaży internetowej – na razie w sklepie na allegro – ubrankadladzieci.sklep.pl.
Pozostając w tematyce dziecięcej, polecamy marki nowe i te już bedące na rynku, pochodzące z naszego regionu.
Ekotuptusie to ręcznie szyte buciki skórzane dla najmłodszych dzieci w wieku od 0-24 miesięcy. Buciki wykonane są w 100% ze skóry i wykończone tak, by nie obcierały delikatnej małej stópki. Miękka zamszowa podeszwa sprawia, że bucik jest antypoślizgowy, a duża gama kolorów i aplikacji sprawiają, że produkt zauroczy nawet najbardziej wymagających odbiorców. Buciki można nosić na gołą stopę. Dzięki temu, że są miękkie, nie przeszkadzają dziecku w kontakcie z podłożem, a tym samym w swobodnym rozwoju małej stopy.
www.grusie.com.pl
Lalanka jest ręcznie szytą bawełnianą lalką o niepospolitej urodzie i wyrazistym charakterze. Ma 47 centymetrów wzrostu, miękkie, bawełniane ciało, pogodną twarzyczkę, długie włosy i stylowe ubranka. Uszyta jest z naturalnych, polskich surowców, które są antyalergiczne i posiadają atesty i certyfikaty. Lalanka nie tylko cieszy oko, bawi i koi dziecięcą duszę, ale także edukuje. Przyświeca jej bowiem piękna idea – hołdowanie polskiej tradycji, obyczajowości i uniwersalnym wartościom. Dostępne są też sukienki, koszulki i bluzeczki w tym samym stylu, który nosi ulubiona lalka. www.lalanka.pl
PROMOCJA
FOTO: mat. prasowe firm
www.ekotuptusie.pl
Elegancki młody człowiek w niektórych momentach swojego życia powinien wyglądać wyjątkowo jak jego Tata, a przy tym dobrze się bawić tak, aby nic nie krępowało jego ruchów. Takie są właśnie ubranka firmy Grusie, noszone przez niemowlęta i najmłodsze dzieci. Wszystkie ubranka są starannie zaprojektowane i estetycznie uszyte z materiałów przyjaznych dzieciom. Są to ubrania głównie wizytowe. Jeśli jakieś ubranko spodobało się Mamie, ale nie ma akurat dostępnego numeru, producenci chętnie go uszyją.
86
PROMOCJA
87
to warto
FOTO: 2B STYLE & WITRYNY INTERNETOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE
Miejsca ze Smakiem
Akademia Kulinare
Delicato
Kraina Smaku
Galeria BLU w Bielsku-Białej stała się miejscem nie tylko kulinarnych doznań serwowanych przez szefa kuchni, ale także comiesięcznych spotkań w ramach Akademii Gotowania Kulinare. Przygoda z gotowaniem rozpoczęła się tu na dobre! Spotykamy się w gronie przyjaciół, aby pod okiem mistrzów sztuki kulinarnej poznawać tajniki wykwintnych dań, którymi sami możemy potem olśnić naszych gości. | www.kulinare.pl, www.galeriablu.pl
Cukiernia szwedzka i kawiarnia połączona z księgarnią Elf, ul. Wzgórze 12, Bielsko-Biała. Wchodząc do środka od razu poczujesz zapach pieczonego ciasta, bowiem wszystkie wyroby są przygotowywane na miejscu, ze składników i przepisów pochodzących z chłodnej Szwecji. Wszystkie ciasta, ciasteczka, babeczki i inne frykasy wyrabiane są ręcznie i smakują tak, jak wyglądają – pięknie i bajecznie. | www.delicato.pl
Naleśnikarnia, pierogarnia, kuchnia domowa. Jak obiecują właściciele: tu można zjeść pyszne śniadania, obiady, treściwe naleśniki i pierogi z okrasą. Coś dla siebie znajdą tu miłośnicy kuchni jarskiej, ale i ci wszyscy, którzy bez mięsa obejść się nie mogą. W menu stałe pozycje, ale także zestawy, zupy dnia i smaki tygodnia, których możemy zakosztować w miłym wnętrzu. Lokal posiada dwa wejścia: od ul. 3 Maja (przystanek autobusowy) i od ul. Mickiewicza 3/2B w Bielsku-Białej.
Piwnica Rycerska
Produkty Benedyktyńskie
Steakhouse RAMZES
Choć przyzwyczailiśmy się do karczm z wielkich bali, to znajdują się jeszcze miejsca, które mogą nas zaskoczyć. Takim jest Restauracja Rycerska w samym sercu Kęt. Architektura z zewnątrz nie zapowiada góralskiej sielskości środka. I mimo, że wnętrze jest przestronne i nie przepełnione regionalnymi ozdobami, to pozostaje przytulne. Świetne dania kuchni regionalnej, placki ziemniaczane i pizze. Warto na chwilę zatrzymać się w Kętach. | Rynek 8, Kęty, www.rycerska.pl
Sklep z Produktami Benedyktyńskimi przy Placu Wolności w Bielsku-Białej ofertuje produkty spożywcze oraz coraz szerszą gamę kosmetyków. Wśród ponad 500 produktów znaleźć można: przyprawy, oliwy z oliwek, octy winne, soki i nektary owocowe, produkty zbożowe (kasze, mąki, otręby) także pieczywo (m.in. słynny chleb pielgrzyma), nabiał, wędliny, miody, konfitury, przetwory warzywne oraz wiele innych produktów.
Jeśli zmęczą nas zakupy lub biegniemy ze spotkania na spotkanie, przy ul. 11 Listopada w Bielsku-Białej możemy zaspokoić głód. Niedawno otwarte bistro Steakhouse Ramzes serwujące potrawy z grilla, kebab, shaormy, a także steki i sałatki zaprasza na małe co nieco. Menu zaspokoi gusta miłośników kuchni orientalnej a sympatyczny właściciel i miły personel być może utną z nami miłą pogawędkę.
88
| Plac Wolności 1, Bielsko-Biała, www.benedicite.pl
| ul. 11 Listopada 22, Bielsko-Biała.
– Pyszną masz Pan tę czekoladę. – Nieskromnie powiem, że wiem… Agnieszka Ściera
Taką miłą wymianę zdań między barmanem i właścicielem w jednej osobie a miłośnikiem słodkiego napoju, usłyszałam w Barometr Coffe&Bar na Rynku w Bielsku-Białej, czekając na umówione spotkanie. Miejsce młode, a już pracujące na miano „kultowego”. Przed południem ruch panuje tu jak na Marszałkowskiej. Studenci, uczniowie, pracownicy okolicznych biur wpadają tu na „kawę na wynos”. To bodaj jedno z nielicznych miejsc w Bielsku, gdzie o godzinie 8.00 rano można już dostać gorącą kawę i kanapki lub umówić się na wczesne spotkanie biznesowe. Zamawiam gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Napój gęsty, jedwabisty, nie za słodki. Taki w sam raz. Prawdziwa bita śmietana, robiona w syfonie ze śmietany 30% z cukrem wanilinowym. Pan Szymon – właściciel, z pasją opowiada o tym jak powstaje ten gorący smakołyk. Sproszkowane bloki prawdziwej belgijskiej czekolady mieszane są ze skrobią kukurydzianą, a nie za zagęszczane mąką. Bowiem, jak się dowiaduję, gdy dodatkiem jest mąka bądź inne składniki, na podniebieniu wyczujemy coś w rodzaju drobinek piasku. Czekolada powinna być gęsta, ale nie o konsystencji budyniu,
a jej temperatura nie powinna przekraczać 650C. Czekolady nie miesza się z wodą lecz z mlekiem. Z trudem powstrzymuję się od zamówienia kolejnej filiżanki… Na rozmowę o kawie umawiam się z Panem Szymonem innego dnia, mając nadzieję, że namówię go do zdradzenia sekretu parzenia doskonałej kawy. I nie zawiodłam się! Kawa „Ke”, którą sączę słuchając opowieści, pochodzi z tradycyjnej, włoskiej palarni kawy, mieszczącej się w miejscowości Viterbo pod Rzymem. Proces wypalania kawy nie zmienił się od 1930 roku, kiedy powstała ta rodzinna firma. Młodsi jej właściciele wprowadzili jedynie nowinki techniczne w postaci maszyn i komputerów utrzymujących temperaturę wypalania kawy. Jego receptura pozostaje tajemnicą rodziny Capocetti. Ale kilka zasad, dzięki którym zaczynam rozumieć fenomen tej kawy i różnice pomiędzy tradycyjną metodą wypalania a tą, stosowaną na skalę przemysłową, wydostało się na światło dzienne. Np. najważniejsza różnica to czas wypalania ziaren kawy. Ten tradycyjny proces trwa 24 minuty w temperaturze stopniowanej od 150 do 3400C. Po wypaleniu ziarno trafia do silosów, gdzie przez 4 dni jest
chłodzone powietrzem do 400C, a następnie pakowane. Dzięki takiemu sposobowi wypalania, ziarno nie doznaje szoku termicznego, nie jest popękane i jest równomiernie wypalane aż do samego środka. Ma wtedy maksymalnie 3% wilgotności, przez co kawa nie jest kwaśna oraz posiada bardzo bogatą, tłustą i zbitą namagnesowaną cremme – to taki beżowy kożuszek, który utrzymuje się na jej powierzchni ok. 10 min. W przemysłowej metodzie ziarna kawy wypalane są w bardzo krótkim czasie, maksymalnie 5 min. i w bardzo wysokiej temperaturze, bez procesu stopniowania i hartowania. Dlatego ziarno jest popękane, traci aromat, ziarno spalane jest z zewnątrz, co skutkuje goryczkowatym posmakiem. Krótki proces wypalania powoduje, że ziarno nie jest wypalane w całości (pozostaje w nim nawet 20% wilgotności), w środku jest surowe przez co kawa jest kwaśna. Dlatego wiele osób spożywających taką kawę cierpi z powodu nadkwasoty i zgagi. Wypalanie ziaren kawy to tylko część drogi do osiągnięcia efektu końcowego, w postaci smacznego, czarnego napoju. Już wiem, że aby zaparzyć kawę, potrzeba czegoś więcej niż technicznej wiedzy. To doświadczenie i wyczucie, które Pan Szymon zdobywał przez 9 lat. Potrzeba miłości do kawy, dużo lektury i obserwacji. Wiem, że nasz bielski barista ma swojego guru, ale kim jest, już tej tajemnicy nie ujawnił… Ja także nie będę opowiadać o szczegółach parzenia kawy, niech to będzie zachętą do odwiedzenia Barometr Coffee&Bar i pociągnięcia za język Pana Szymona.
89
FOTO: ANITA SZYMAŃSKA
„Pyszną masz Pan tę czekoladę”
to warto
Polecamy
Claudio Contini
Sportowe Beskidy
Claudio Contini to Salony Fryzjerskie działające na terenie Gemini Park w Bielsku-Białej i w Tarnowie. To pierwsze salony w Polsce posiadające niezwykłą myjkę fryzjerską z koloroterapią, muzykoterapią oraz masażem shiatsu. Została sprowadzona do salonów Claudio Contini z myślą o ofercie zabiegów pielęgnacyjnych, w tym absolutnej nowości – SPA dla włosów. Claudio Contini oferuje szeroką gamę usług fryzjerskich i pielęgnacyjnych, a także zabiegów odnawiających i odbudowujących strukturę włosa.
Sportowe Beskidy to jeden z portali sportowych w naszym regionie. Znajdziecie tu liczne aktualności sportowe podzielone na kategorie według dyscyplin. A także aktualne tabele wyników, bazę firm sportowych i klubów działających w naszym regionie. Miłośnicy aktywności czynnej i biernej znajdą tu wiadomości z ligi koszykówki, futsalu, piłki nożnej i innych dyscyplin. W czasie Euro portal żyje wiadomościami z mundialowych stadionów, a na codzień przeczytamy o dokonaniach lokalnych sportowców.
FOTO: 2B STYLE & WITRYNY INTERNETOWE FIRM, OPRACOWANIE: 2B STYLE
| Claudio Contini, Gemini Park, Bielsko-Biała
Restauracja Rogata „Jest w Bielsku-Białej wiekowa chata, która nazywa się Rogata, Choć nie ma rogów – przyznać muszę, Że bardzo rogatą ma duszę” ... a to za sprawą „Rogatych” dań, czyli ulubionych potraw stałych bywalców restauracji. W stałym menu doskonałe swojskiej wędliny, chleb, golonka z pieca i inne dania kuchni regionalnej. Świetny i uczynny personel. Tu naprawdę można piekielnie dobrze zjeść! | ul. Leszczyńska 40, Bielsko-Biała, www.rogata.pl
90
Centrum Sportów Górskich TRANGO To najwyższa i najnowocześniejsza ścianka wspinaczkowa pod dachem w regionie. Doskonałe miejsce przygotowań i treningów do wypraw górskich, ale także do spędzania wolnego czasu i zachowania świetnej formy. Centrum organizuje wyprawy w różne zakątki świata, wszędzie tam, gdzie jest stromo, pod górę i niełatwo. W Centrum organizowane są spotkania z miłośnikami gór, pokazy filmów i zdjęć, zawody i imprezy integracyjne.
| www.sportowebeskidy.pl
| ul. Karpacka 24, Bielsko-Biała, www.centrumsportowgorskich.pl
Miejskie Centrum Informacji Turystycznej
Oddaj krew latem!
MCIT w Bielsku-Białej to kompendium wiedzy o regionie dedykowane przede wszystkim turystom, ale także pomocne mieszkańcom Bielska-Białej, bowiem oprócz klasycznych informacji turystycznych, MCIT dysponuje aktualnymi informacjami na temat m.in. wydarzeń kulturalnych, sportowych, rozrywkowych.
| Plac Ratuszowy 4, Bielsko-Biała, tel: +48 33 819 00 50 e-mail: info@it.bielsko.pl, www.it.bielsko.pl
Okres letni, to czas, gdy w stacjach krwiodawstwa znacznie spada ilość osób oddających krew. Tymczasem jest stale potrzebna. Latem krwi potrzeba znacznie więcej niż w innych okresach, dlatego w Bielskim Centrum Krwiodawstwa nie ma wakacji, a miły personel czeka na każdego chętnego do oddania tego życiodajnego płynu. Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, Oddział Terenowy Bielsko-Biała. | ul. Listopadowa 33, Bielsko-Biała
REKLAMA
91
REKLAMA
92