Metropolitan Katowice Wydanie 2

Page 1


Ewa Jeżak-Klyta Wydawca/The Publisher Metropolitan Katowice, właściciel marki Classics Group e.jezak@metropolitankatowice.pl

str. 1

Daniel Kleszcz Redaktor Naczelny/Editor in Chief Metropolitan Katowice d.kleszcz@metropolitankatowice.pl

Maja Maciejko Dyrektor Kreatywna/Creative Director Metropolitan Katowice m.maciejko@metropolitankatowice.pl


Drodzy Czytelnicy... P

rzekazujemy w Państwa ręce drugie wydanie Metropolitan Katowice. Magazynu o ludziach tworzących niezwykły organizm śląskiej Metropolii.

Metropolia to nie tylko miejsca, budynki, organizacje i przedsiębiorstwa - to przede wszystkim ludzie, którzy za nimi stoją. To właśnie rozmowy z reprezentantami świata biznesu, nauki, kultury, sztuki, sportu, administracji, samorządu, stanowią główną część magazynu. Zachęcamy też do lektury publikacji o szeroko rozumianym stylu życia: podróżach, psychologii, restauracjach, motoryzacji, trendach, dizajnie, urodzie. Polecamy także edytoriale fotograficzne - jakość zdjęć zawartych w Metropolitan Katowice stanowi o wyjątkowości i niepowtarzalności naszego wydawnictwa. Przypominamy, że Metropolitan Katowice jest magazynem bezpłatnym. Miejscami dystrybucji wydawnictwa są prestiżowe miejsca ma mapie Katowic i ościennych miast - restauracje, hotele, salony samochodowe, instytucje kultury, firmy, salony urody. Stale modyfikujemy i wzbogacamy bazę dystrybucji, poszerzając ją o nowe miejsca i kolejne grupy odbiorców, stopniowo zwiększamy też objętość wydawnictwa. Serdecznie zapraszamy do lektury i współpracy. W imieniu całego Zespołu Redakcyjnego i Współpracowników życzymy Państwu wszelkiej pomyślności, zdrowia i wielu sukcesów w Nowym Roku 2019.

Barbara Pankiewicz Dyrektor Działu Marketingu/Marketing Director Metropolitan Katowice b.pankiewicz@metropolitankatowice.pl

Marcin Kowal Projektant/Graphic Designer Metropolitan Katowice m.kowal@metropolitankatowice.pl

Współpracownicy Redakcji: Wojciech Bąk Kinga Bielejec Aleksandra Domogała Adam Szaja Aleksandra Żyłkowska

str. 2


5-10 Metropolia

w obiektywie

11-18 Osobowości: Michał Marcinkowski

1-2 Od redakcji 3-4 Spis treści 19-22 Literatura: Mikołaj Marcela 23-28 Osobowości: Tadeusz Donocik

str. 3

31-36 Bizness: Janusz Michałek 37-41 Sport: Paweł Skorupa 43-47 Dzieje się: Miasto Muzyki Unesco 49-52 Kultura: Kultura i Bity


85-94 Edytorial: Crossing the line 79-82 Podróże: Kinga Bielejec

53-58 Uroda: Martyna Maria Mosiołek 59-60 Literatura: Adam Szaja 61-64 Psychologia: Aleksandra Żyłkowska 65-78 Uroda: Color Less, Color Full

Na okładce: Michał Marcinkowski, Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast” w Katowicach Fotografia i retusz: Maja Maciejko Lokalizacja: Rynek w Katowicach

83-84 Technologia: Smart Station 97-99 Felieton obrazkowy: Kalarus na dziś 100 Metropolitan rekomenduje

METROPOLITAN KATOWICE Adres redakcji: ul. Podgórna 1/2, 40 – 026 Katowice redakcja@metropolitankatowice.pl www.metropolitankatowice.pl www.facebook.com/Metropolitan-Katowice www.instagram.com/metropolitankatowice

Wydawca: Classics Agencja Reklamowa, Ewa Jeżak – Klyta Druk: Vprint Nakład: 2.000 egz./Magazyn bezpłatny

str. 4


Metropolia w obiektywie

KATOWICE

METROPOLIA str. 5


Fot. Radosław Dybała str. 6


str. 7


Fot. Radosław Dybała str. 8


str. 9


Fotografia jest moją ogromną pasją, która towarzyszy mi od bardzo długiego czasu. Początkowo była tylko hobby, ale dzięki licznym wygranym w konkursach fotograficznych przerodziła się w coś znacznie poważniejszego. Na zdjęciach bardzo lubię ukazywać ruch, szczególnie w scenach, które na pierwszy rzut mogłyby wydawać się bardzo statyczne. Szczególnie upodobałem sobie technikę długich czasów, ponieważ nigdy do końca nie można być pewnym tego jaki będzie efekt końcowy. Staram się uwieczniać rzeczywistość w sposób kreatywny i niebanalny. Od samego początku dużą wagę przywiązuję do jakości moich fotografii, co, mam nadzieję, widać. Bardzo lubię uwieczniać na swoich fotografiach architekturę, ale świetnie odnajduję się też w fotografii ludzi, zwierząt, a także w fotografii reklamowej. W chwili obecnej realizuję się w fotografii ślubnej, która dostarcza mi wielu pozytywnych emocji - Radosław Dybała www.radoslawdybala.pl

str. 10


'

Osobowosci

NIE TAKI PREZES JAK MYŚLICIE – rozmowa z Michałem Marcinkowskim, Prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast” w Katowicach Fot. Maja Maciejko

0

d dzieciństwa miałem niepokorną naturę, nie chodziłem wydeptanymi ścieżkami. Ekstrawertyk i introwertyk. Fascynują mnie wilki. Jako, że skończyłem studia prawnicze, to właściwie skazany byłem na pracę w zawodzie ściśle prawniczym, chciałem robić aplikację. Do pracy w Spółdzielni trafiłem tuż po obronie pracy magisterskiej z nastawieniem, że to tymczasowe zajęcie. Sam zastanawiam się jak to się stało, że zostałem tutaj, chyba mnie KTOŚ zaczarował. Podnoszę swoje kwalifikacje, mam kilka licencji zawodowych przydatnych w roli menadżera, kończę też studia podyplomowe. Na osiedlu Tysiąclecia urodziłem się, a miałem 9 lat kiedy powstała tu samodzielna Spółdzielnia. Jako dziecko pamiętam tę atmosferę wśród mieszkańców i w mojej rodzinie. Często nie dowierzam, że minęło już 35 lat od daty powstania na osiedlu Tysiąclecia Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast”, a jeszcze bardziej, że minęło 10 lat od czasu kiedy zostałem wybrany na prezesa tej Spółdzielni. To osiedle jest mi bliskie jak żadne inne miejsce na ziemi, bo tu się urodziłem, tu wychowałem, chodziłem do szkoły, przeżyłem pierwszą miłość i pierwsze rozczarowania. Mogłem obserwować jak zmieniało się osiedle na przestrzeni lat, jak odmłodniało, tętni duchem nowych inwestycji. I o dziwo, nie odstaje od standardów nowoczesnego budownictwa. Nigdy jednak nie myślałem, że będę mógł w tak znacznym zakresie wpływać na jego kształt. Na początku dano mi szansę jako człowiekowi, który najlepiej nadawał się do roli łącznika pomiędzy zwaśnionymi stronami i stabilizatora napięć. Znałem przecież dobrze sytuację w Spółdzielni (pracowałem już 1o lat), wiedziałem, że mieszkańcy są podzieleni na prących do radykalnych zmian oraz stawiających na pracę u podstaw i ciągłość zwyczajnego, zapobiegliwego gospodarowania ich majątkiem. Pamiętam o wszystkich tym, co najistotniejsze dla wszystkich mieszkających na Tysiącleciu rodzin: bezpieczeństwo najbliższych, stabilność finansowa, przewidywalność wszelkich podejmowanych inicjatyw, a także warunki do przyjemnego spędzania wolnego czasu. Tylko tyle i aż tyle.

str. 11


str. 12


...równie ważne jak spokojny dom jest również możliwość realizowania pasji...

Jak wygląda działalność społeczna, kulturalna, edukacyjna, charytatywna itd. Spółdzielni? Działalność społeczna, kulturalna, edukacyjna to jeden z elementów funkcjonowania spółdzielni uregulowany w przepisach ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Dla mnie jednak od początku było niezwykle istotne żeby ten element funkcjonowania spółdzielni nie był tylko sloganem czy normą prawną. Dla mnie obraz Osiedla Tysiąclecia to przede wszystkim rodzina, a dla rodziny, dla dzieci, dla naszych seniorów równie ważne jak spokojny dom jest również możliwość realizowania pasji, rozwijania swoich umiejętności czy wreszcie możliwość relaksu bez konieczności przemierzania kilometrów

str. 13

autobusem, tramwajem czy samochodem w inne części Katowic. Do swojej wizji przekonałem mieszkańców, udało mi się w pełni zaangażować pracowników i dzisiaj z radością obserwuję jak przez ostatnie 10 lat zmieniło sie pod tym względem Tysiąclecie. Kiedy zaczynaliśmy na Osiedlu funkcjonowało kilka wiekowych placów zabaw. Kluby Osiedlowe owszem działały, ale zdecydowanie brakowało w nich oferty dla mam czy starszych mieszkańców Osiedla. Obecnie działalność społeczna, kulturalna i edukacyjna to nie tylko działalność organizowana przez Spółdzielnię. Otworzyliśmy drzwi dla wszelkich dobrych inicjatyw dla mieszkańców. Dzięki temu dzisiaj Osiedle Tysiąclecia może pochwalić się strefami aktywności rodzinnej z nowoczesnymi i bezpiecznymi placami


zabaw oraz siłowniami na wolnym powietrzu, które przyciągają nie tylko mieszkańców naszego Osiedla ale także pozostałych Katowiczan. To miejsce gdzie działa sekcja judo oraz karate a także kluby fitness w tym jeden specjalnie dla pań, gdzie rozbudowane ścieżki rowerowe prowadzą wprost do Parku Śląskiego, a stacje rowerowe pozwalają na przejażdżki również tym, którzy nie posiadają swojego jednośladu. Dla mieszkańców odmieniliśmy także Staw Maroko. Współpraca z miastem okazała się wymierna przy sprawie tej „perły wodnej”, jaką jest stary akwen na Dolnym Tysiącleciu zwany właśnie “Marokiem”. To szczególny zakątek, który przez pół wieku istnienia osiedla niestety bardziej straszył niż urzekał. Oczyszczono wodę, wyremontowano przystań, wytyczono i utwardzono nowe ścieżki wokół stawu, oświetlono część alejek, ustawiono ławki, pobudowano pomosty – dziś jeziorko to liczni spacerowicze

Wiele działań i inicjatyw ma charakter cykliczny... Co roku organizujemy festyny osiedlowe z okazji Dnia Dziecka, zapewniając pełne spektrum atrakcji dla najmłodszych a także koncerty dla mieszkańców, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Już dziś odpowiadam na liczne zapytania co wymyślimy w przyszłym roku. Nasze Osiedle to wreszcie nowy odmieniony Spółdzielczy Ośrodek Kultury, a w nim kursy języka angielskiego dla dzieci i dorosłych, sekcja seniora, sekcja szachowa dla dzieci, sekcja plastyczna, taniec i balet dla dzieci, taniec nowoczesny, sekcja tenisa stołowego, zajęcia relaksacyjno - sportowe i trening zdrowotny, zespół wokalny, zajęcia w sekcji brydża, zajęcia techniczne dla dzieci oraz rękodzieło. Dbamy o to żeby w naszej Spółdzielni mieć jak najszerszą ofertę projektów dla dzieci i dorosłych. Dla starszych mieszkańców organizujemy spotkania okolicznościowe, tematyczne, wycieczki krajobrazowe a także wyjścia na spektakle teatralne.

Bardzo nam zależało żeby każdy mógł na Tysiącleciu znaleźć coś dla siebie...

(nie tylko z psami), biegacze, rowerzyści, sunące po tafli kajaki i żagle, no i ryby pod nią. Można powiedzieć, że niechlubny zaśmiecony teren chyba już na zawsze odszedł w niepamięć. Jesteśmy chyba jedyną Spółdzielnią, na której terenie działa szkółka żeglarska dla dzieci a i miłośnicy wędkowania mają tu swoje miejsce. Niezmiennie wspieramy, także finansowo, Zespół Pieśni i Tańca “Tysiąclatki”, który działa na Naszym Osiedlu nieprzerwanie od 1973 roku. Sam jestem jego wychowankiem... Ważnym instrumentem budującym lokalną wspólnotę, a dotyczącym kierowania strumienia pieniędzy przez Ratusz na cele lokalne, było rozwiązanie referendalne o nazwie Projekt Budżetu Obywatelskiego. Silna pozycja Spółdzielców na Tysiącleciu pozwoliła przegłosować inwestycje, które zależały w głównej mierze od decyzji UM, zwłaszcza gdy ich realizacja miała mieć miejsce poza nominalnym terytorium “Piasta”.

Nasze dzieci mogą uczestniczyć, poza wspomnianym już festynem z okazji Dnia Dziecka, w spotkaniach Andrzejkowych, Mikołajkach, bawić się na balu karnawałowym. Organizujemy turnieje szachowe, tenisa stołowego, turnieje piłkarskie. Z kolei moim autorskim pomysłem jest oferta bezpłatnych porad prawnych dla mieszkańców Osiedla. Jako prawnik doskonale wiem jak ważna - szczególnie dla starszych osób - jest możliwość skonsultowania się ze specjalistą, otrzymania nieodpłatnej porady czy wsparcia przy napisaniu pisma do sądu czy urzędu. Bardzo nam zależało, żeby każdy mógł na Tysiącleciu znaleźć coś dla siebie... I mam nadzieję, że się udało. Jak widać mógłbym o tym opowiadać godzinami... Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy jestem niezwykle dumny, że dzisiaj Nasze Osiedle to idealne miejsce do aktywnego spędzania wolnego czasu, miejsce gdzie każdy i ten młodszy i ten starszy znajdzie coś dla siebie. I co najważniejsze wszystko to otacza zieleń, zadbane trawniki, piękne drzewa i krzewy. Zapraszam na spacer po naszym Osiedlu wiosną lub latem, wtedy można w pełni dostrzec jak to miejsce tętni życiem.

str. 14


Dbamy o budynki, o ich otoczenie - wszystko po to żeby ludzie tutaj właśnie chcieli żyć.

Jak wyobraża Pan sobie spółdzielnię, zarówno jako strukturę jak i miejsce do życia dla mieszkańców w perspektywie 10 lat? Może jestem idealistą, ale szczerze liczę na to, że będzie nam dane dalej podążać ścieżką, którą obraliśmy kiedy objąłem stanowisko Prezesa Spółdzielni. Nasza Spółdzielnia, Osiedle Tysiąclecia, to miejsce stworzone przez ludzi i dla ludzi. Dbamy o budynki, o ich otoczenie - wszystko po to żeby ludzie tutaj właśnie chcieli żyć. I na razie się udaje. To widać gołym okiem. Mam tylko nadzieję, że i politycy dostrzegą, że spółdzielczość do dobra inicjatywa i także będą nas spółdzielców wspierać. Jestem pewien, że jeśli tak się stanie to za 10 lat nasze Osiedle dalej będzie wyjątkowym miejscem - w każdym tego słowa znaczeniu. Tak chciałbym je widzieć. Dziwię się tylko pojawiającym się dość często w prasie nagonkom na prezesów spółdzielni mieszkaniowych. Po prostu tego nie rozumiem, bo jeśli prezes źle pracuje, to przecież spółdzielcy mają wszelkie środki prawne aby go odwołać. Jakie są najbliższe inicjatywy i plany? Mam kilka ciekawych pomysłów, planów inwestycyjnych na przyszłość. Ciągle staram się iść do przodu, proponować coś nowego, coś więcej. Oczywiście na pierwszym planie zawsze będzie dbałość o budynki na Osiedlu Tysiąclecia. Dziś na bieżąco śledzimy wszystkie potrzeby remontowe, plany układamy z odpowiednim wyprzedzeniem i dzięki temu mieszkańcy praktycznie nie muszą czekać na realizację koniecznych prac w poszczególnych blokach. Korzystamy ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na realizację programów termomodernizacji budynków, ale chciałbym też skorzystać z programów unijnych dających możliwości w dziedzinie fotowoltaiki. Od lat chodzi mi też po głowie budownictwo jednorodzinne. Dzisiaj ludzie coraz częściej marzą o własnym domu z ogródkiem. I myślę, że jesteśmy coraz bliżej, aby te marzenia spełnić. Liczę na to, że już w przyszłym roku poczynimy pierwsze kroki zmierzające do budowy osiedla domów jednorodzinnych w Mysłowicach.

str. 15

Społeczny wizerunek spółdzielni mieszkaniowych nie zawsze jest dobry, ich oferta pozornie wydaje się mniej atrakcyjna niż projekty deweloperskie? Patrząc z perspektywy naszego Osiedla wydaje mi się, że to bardziej propaganda medialna niż fakty. Dzisiaj ludzie, którzy są zainteresowani mieszkaniem w budownictwie wielorodzinnym bardzo często sięgają po ofertę lokali spółdzielczych. Myślę, że dla ludzi, którzy wybrali nasze Osiedle pod wieloma względami spółdzielnie to po prostu mniejszy kłopot niż wspólnoty mieszkaniowe, tym bardziej, że większość naszych mieszkań jest już wyodrębnionych na własność. Jako administrator i właściciel budynków zajmujemy się wszystkim kompleksowo. Dbamy o dostawców mediów, o remonty. Jestem zdania, że dzięki skali zjawiska jesteśmy w stanie zaproponować naszym mieszkańcom dużo lepsze warunki finansowe niż niewielkie wspólnoty mieszkaniowe. I o wiele sprawniej radzimy sobie ze skutkami nie regulowania zobowiązań przez niektórych lokatorów, bo to niestety też, z różnych przyczyn, się zdarza. Dla właścicieli lokali we wspólnotach mieszkaniowych takie sytuacje są dużo bardziej obciążające. I znów wrócę do inicjatyw społecznych, kulturalnych i edukacyjnych. Także zaplecze techniczne Spółdzielni jest dużo bardziej rozwinięte niż we wspólnotach mamy swoich administratorów, techników i w końcu gospodarzy poszczególnych budynków zatrudnionych na umowach o pracę, którzy znają swoich lokatorów i od razu mogą reagować na zgłaszane problemy czy awarie. Wspólnoty w tym zakresie nie mają po prostu szans z nami konkurować z przyczyn obiektywnych. W tym kontekście ubolewam tylko, że ciągle nie możemy liczyć na wsparcie oferty budownictwa spółdzielczego ze strony państwa. Nie ukrywam, że byłoby nam dużo łatwiej działać.


Jaką atrakcyjną ofertę dla kogoś poszukującego miejsca do mieszkania ma dziś Spółdzielnia? Nieskromnie powiem, że nasze Osiedle broni się samo. Nie organizujemy żadnych akcji reklamowych dotyczących naszych lokali. Nie musimy. Ludzie po prostu chcą tu mieszkać. Doskonała lokalizacja, świetnie funkcjonująca sieć komunikacji miejskiej, położenie w okolicy parku, oferta rodzinna dla mieszkańców czy wreszcie stan techniczny naszych budynków stanowią jednoznaczną rekomendację. Najlepszym dowodem na to jest, że praktycznie nie posiadamy wolnych lokali tak mieszkalnych jak i użytkowych. Na organizowanych przetargach na jeden lokal mieszkalny przypada nawet 20 chętnych. Dla mnie to najlepszy dowód, że moja wizja Spółdzielni Mieszkaniowej “Piast” w Katowicach po prostu ludziom pasuje. Niezmiernie mnie to cieszy, bo to w końcu nasi mieszkańcy weryfikują pracę moją i ludzi tworzących „Piasta”.

- mamy się bardzo dobrze a zamierzamy mieć się jeszcze lepiej...

Jak widzi Pan przyszłość wielkopłytowego budownictwa? Czy z biegiem lat budynki te sprostają zabiegom modernizacyjnym? Spodziewałem się tego pytania. Na bieżąco śledzę publikacje w prasie i doskonale wiem co się mówi o budynkach z tzw. epoki PRL-u. Niedawno gdzieś przeczytałem, że stan techniczny budynków z tzw. wielkiej płyty wybudowanych w latach 80-tych wykazuje obecnie znaczny stopień zużycia i obniżoną wartość użytkową w odniesieniu do współczesnych norm, wymagań i oczekiwań społecznych. Nie zgadzam się z takimi twierdzeniami. To ogólne tezy, które nie przystają do konkretnych przypadków, a już na pewno nie można ich stawiać wobec budynków na Osiedlu Tysiąclecia. Uspokajam więc - mamy się bardzo dobrze a zamierzamy mieć się jeszcze lepiej... Na bieżąco przeprowadzamy wszystkie wymagane przeglądy i oceny stanu technicznego budynków. Wyniki są naprawdę dobre. Ale nie zapominajmy o tym, że dla mnie priorytetem jest własnie dbałość o stan techniczny mienia Spółdzielni. Nasze budynki przeszły termomodernizację i obecne parametry w niczym nie odstają od współczesnego budownictwa. Na bieżąco konserwujemy wszelkie instalacje, prowadzimy wymiany pionów wodnych i kanalizacyjnych, które z uwagi na swój wiek wymagają już z naszej strony reakcji. Dzięki temu unikamy poważnych awarii a w naszych budynkach można spokojnie i bezpiecznie mieszkać. Zmodernizowaliśmy ciągi komunikacyjne na bardziej energooszczędne zmniejszając powierzchnię okien bez uszczerbku dla oświetlenia korytarzy zewnętrznych. W blokach funkcjonują wyremontowane i nowoczesne dźwigi osobowe. Nasze prace i projekty remontowe są przemyślane i konsultowane z mieszkańcami oraz najlepszymi specjalistami. W mojej ocenie z tych względów aktualnie nasze budynki nie odbiegają pod względem rozwiązań technicznych i technologicznych od obecnych projektów deweloperskich. Potwierdzają to, jak sądzę, aktualne wolnorynkowe ceny mieszkań w naszych zasobach. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić... Rozmawiał: DANIEL KLESZCZ

str. 16


str. 17

O spółdzielni... 15 lipca 1983 roku, w wyniku podziału Spółdzielni Mieszkaniowej „ Górnik” w Katowicach powstała nowa – Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast” w Katowicach. Początki osiedla, którym miała zarządzać sięgają lat 50-tych. Wówczas na terenach dawnego Bederowca, Egiptu i Sośnicy ruszyła budowa dużego kompleksu mieszkaniowego. Projektantami osiedla byli architekci Henryk Buszko i Aleksander Franta. Nazwa - osiedle „Tysiąclecia” – była nawiązaniem do zbliżającej się rocznicy powstania państwa polskiego. W roku 1964 oddano do użytku pierwsze budynki, a osiedle rosło sukcesywnie do roku 1982, zarządzane przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Górnik”. Celem powołania nowej Spółdzielni było wydzielenie ze struktur wielotysięcznej spółdzielni samodzielnej terytorialnie jednostki zlokalizowanej w odrębnej dzielnicy Katowic i stworzenie dla jej mieszkańców lokalnej administracji. Osiedle „Tysiąclecia” to w przeważającej większości wieżowce 13,17 i 19 – kondygnacyjne.

W pierwszym okresie samodzielnego kierowania przez Spółdzielnię „PIAST” zajęto się tworzeniem infrastruktury umożliwiającej prawidłowe funkcjonowanie osiedla oraz jego unowocześnieniem poprzez zmniejszenie energochłonności mieszkań i budynków, a także zmianę wyglądu elewacji i wnętrz. Kolejne etapy to uporządkowanie stanu prawnego sieci, pełna termomodernizacja, opomiarowanie mediów i wymiana dźwigów. W chwili obecnej zrealizowano już pełny program termomodernizacji, od ocieplenia ścian szczytowych, ocieplenia stropodachów, przebudowy wejść do budynków z wyłożeniem glazurą oraz wymianą okien w ścianach szczytowych, poprzez wymianę instalacji wodnokanalizacyjnej i centralnego ogrzewania oraz wind. Jako ostatnie na osiedlu „Tysiąclecia” , w samym jego centrum , powstały budynki „kukurydz”, w tym trzy 25-kondygnacyjne, a powstałe dwa 17-kondygnacyjne. Forma tych budynków na trwale wzrosła w pejzaż Katowic, stając się obok „Spodka” symbolem tego miasta.


Spółdzielnia „Piast” zrzesza obecnie 7500 członków. To 30 tys. mieszkańców, 44 budynki mieszkalne, w których zlokalizowanych jest 8020 mieszkań, 10 pawilonów biurowousługowo-handlowych, 275 lokali użytkowych, 253 garaży w budynkach mieszkalnych. Osiedle „Tysiąclecia” przyciąga wciąż nowych mieszkańców. Spółdzielnia „Piast” to nie tylko „Tysiąclecie”, ale także południowa dzielnica Katowic - Kostuchna. Powstał tam odmienny architektonicznie kompleks mieszkaniowy, 3 blisko położone małe osiedla, zespół niskich domów mieszkaniowych o zwartej zabudowie przypominającej małe miasteczko z kameralnymi zaułkami, 14 domów jednorodzinnych w zabudowie szeregowej, zespół niskich budynków, zawierających 100 mieszkań o pow. 30-70 m2 wraz z garażami w podziemiu budynków. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast” od początku była Spółdzielnią inwestującą. W latach 1999-2002 Spółdzielnia oddała do użytku dwa 17-kondygnacyjne budynki mieszkalne oraz sześć niskich domów. Są to budynki wybudowane z udziałem środków z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, łącznie 340 mieszkań zasiedlonych na zasadzie lokatorskiego prawa do lokalu oraz umowy najmu. Takie mieszkania o niskim własnym wkładzie są szczególnie poszukiwane. W Spółdzielni zatrudnionych jest 130 osób, w tym na stanowiskach robotniczych – 69 osób. Zarząd Spółdzielni kontynuował działania zmierzające do podnoszenia kwalifikacji zawodowych pracowników. Pracownicy uczestniczą w szkoleniach specjalistycznych m.in. z zakresu zarządzania nieruchomościami, prawa spółdzielczego, prawa podatkowego, prawa pracy, ubezpieczeń społecznych dostosowując swoją wiedzę do zmieniających się przepisów prawnych. Od 2000 roku nieprzerwanie ukazuje się gazeta osiedlowa „Głos Tysiąclecia” skierowana do mieszkańców, a od początku powstania Spółdzielni prowadzona jest Kronika Działalności Spółdzielni, która dostępna jest również w formie elektronicznej.

str. 18


Literatura

Pisaniem rządzą

reguły – rozmowa z Mikołajem Marcelą, pisarzem, nauczycielem akademickim Fot. Maja Maciejko

“B

est Seler i zagadka znikających warzyw” okazał się sporym sukcesem. Jest to nietypowa książka, kryminał dla dzieci, a właściwie wegekryminał... Myślę, że ta książka jest taka jak ja. Uwielbiam dobrze napisane powieści i seriale, ale szczególnym szacunkiem darzę filmy Disneya, Pixara czy Dreamworks. Moim zdaniem dziś w kinie te wytwórnie najlepiej opowiadają historie, które są wciągające i przy których wszyscy możemy się dobrze bawić – zarówno dzieci, jak i dorośli. Cenię dwukodowość tych historii, mruganie aluzjami do dorosłego widza. Gdy zastanawiałem się, jaką książkę napisać, moja dziewczyna powiedziała, że cokolwiek napiszę na pewno będzie to bestseller, stąd z gry słów powstał detektyw Best Seler. Dzieci są dość wymagającymi, ale też wdzięcznymi czytelnikami, którzy potrafią książkę docenić. Tym bardziej wyzwaniem było, by w opowieści wszystko „zagrało”. Jednak to nie wszystko. W tej książce jest to, co lubię w popkulturze: zagadka kryminalna z zaskakującym zakończeniem, gry językowe i parodia.

str. 19


str. 20


Moda na kryminały, moda na weganizm... Ujęcie tego w książce to celowy zabieg, swoista ironia?

Dzisiaj problem z nami – szczególnie w Polsce – jest taki, że jesteśmy przesadnie ironiczni, reagujemy ironią na rzeczywistość, by ją oswoić. Także nie były to celowe ironiczne zabiegi literackie, choć co ciekawe po napisaniu książki moja dziewczyna przeszła na wegetarianizm, a mi niedaleko do bycia vege. Z kolei moda na kryminał to po prostu fajna rzecz, cieszy mnie że w Polsce ten gatunek jest mocny i się rozwija. Wielu autorów narzeka jednak, że kryminał jest już trochę skostniały i nie ma nowych prób podejścia do tego gatunku. Moja książka, czyli vege kryminał dla dzieci w każdym wieku, jest odpowiedzią na te wątpliwości, pokazuje, że tylko wyobraźnia jest limitem, ona wyznacza granice. Dlatego tego uwielbiam literaturę – osiągnięcie tego efektu poprzez film czy grę przekraczałoby moje możliwości, zarówno finansowe, jak i techniczne, a w przypadku literatury wystarczy usiąść, napisać i przedstawić książkę wydawcom.

Literatura dziecięca w Polsce ma się dobrze?

Moim zdaniem literatura dziecięca ma mocny trend rozwojowy w polskiej literaturze. Po boomie kryminałów wydaje się, że przychodzi czas na literaturę dziecięcą, modę na czytanie wsród dzieci (widać to np. po Jo Nesbo, który wyszedł od kryminałów, a teraz pisze również dla dzieci). I jak w przypadku kryminałów, najlepiej sprzedają się oczywiście serie. Dostrzec to można na spotkaniach z dzieciakami, która pytają mnie, czy Best Seler będzie większym cyklem vege kryminałów. Dzieciaki zresztą są jak my, dorośli. Uwielbiamy seriale, bo chcemy inwestować czas, by stać się częścią wiekszej narracji, dłuższej opowieści. I tak samo jest z dzieciakami. Jednocześnie bardzo się cieszę, że moim wydawcą jest Wydawnictwo Literackie, które nie było kojarzone z literaturą dziecięcą. Od zawsze ceniłem ich za redakcję, szacunek do książki i procesu jej tworzenia. Nie ukrywam, że ważne było dla mnie to, że mają świetną czcionkę i piękne wydania książek.

Wydawnictwo Literackie długo rozważało czy wydać tę powieść? Tak naprawdę decyzja Wydawnictwa była bardzo szybka, musiałem tylko poczekać z racji wcześniejszych planów wydawniczych i innych premier. Książka trafiła w wydawnictwie do świetnej osoby, która ma 7-letnią córkę, co nie było bez znaczenia. Oczywiście sam także „testowałem” książkę na dzieciach znajomych – ale spokojnie: żadne dziecko nie ucierpiało! Co więcej, teraz dopytują, czy będzie druga część.

str. 21

“P

o boomie kryminałów wydaje się, że przychodzi czas na literaturę dziecięcą, modę na czytanie wsród dzieci...

A będzie?

Tak, to będzie cała seria. Druga część ma już tytuł i jest napisana, powinna się ukazać w 2019 roku, Mam też pomysły na kolejne części. Chcę trzymać się świata roślinnego, bo to moja przestrzeń: najpierw warzywa, potem owoce, a co dalej, zobaczymy. Wydawnictwo Literackie jakiś czas temu ogłosiło na Instagramie konkurs wymyślania postaci do mojej kolejnej książki i część pomysłów czytelników pokrywała się dokładnie z moimi, a z innych, które mnie zaskoczyły i zaciekawiły, planuję skorzystać. Powiem tylko tyle: przyszłość zapowiada się bardzo owocnie!

Może z czasem pomieszanie świata realnego z warzywnym?

Moja wyobraźnia prowadzi mnie w różne rejony. Jestem w stanie to sobie wyobrazić, ale by to nastąpiło, najpierw muszą powstać kolejne części opowieści w roślinnym świecie. Jednak może kiedyś skuszę się np. spin off ślaski z Modrą Kapustą, kto wie, jestem fanem popkultury, więc lubię takie rozwiązania.

Nie tylko piszesz, ale też uczysz pisać...

Pracuję na Uniwersytecie Śląskim, koordynuję kierunek Sztuka pisania na dziennych studiach licenjackich. Cztery lata temu stworzyliśmy go na wzór anglosaskiego creative writing. W Polsce panuje przekonanie, że twórczość literacka bierze się z iskry i natchnienia, że albo się ma dar i geny do pisania albo nie. Fajnie jest pokazać, że pisania można się nauczyć, ćwicząc, ślędząc trendy, podpatrując innych autorów. Przez 3 lata możemy zaproponować studentom namysł nad tym, jak się pisze. Mam świetnych studentów, niektórzy pracują nad własnymi propozycjami wydawniczymi i jestem pewien, że już niebawem będziemy mieli kilku absolwentów wydanych w dobrych wydawnictwach. Ale oni potrzebują czasu, bo rynku trudno jest zaistnieć – wyobraź sobie, że w zeszłym roku w Polsce ukazało się 36 tysięcy nowych tytułów. W USA czy Wielkiej Brytanii wielu znanych i cenionych pisarzy ukończyło tego rodzaju studia i teraz podkreślają, jak wiele im dały. Zresztą, pisaniem jak wszystkim rządzą reguły, natomiast sztuka rodzi się, gdy wychodzimy poza te reguły. Jednak by poza nie wyjść, trzeba je najpierw znać, popisać w sztywnych ramach, stać się na tyle dobrym rzemieślnikiem, aby potem przeistoczyć się w artystę.


Best Seler nie jest twoim debiutem literackim, wcześniej mieliśmy książki poświęcone m.in. zombie. Planujesz powrót do tej tematyki?

To prawda, jestem między innymi autorem monografii naukowej poświęconej potworom – w tym zombie i wampirom. Potworami od strony naukowej zajmowałem się od 2008 roku i do pewnego czasu w środowisku funkcjonowałem wręcz jako „pan od zombie”. Z kolei w 2015 na fali popularności żywych trupów i serialu The Walking Dead wydałem powieść “Niemartwi”. Potem w 2017 roku wydałem drugą powieść “Bycie w śmierci”. Athanatopia (obie w Wydawnictwie Pascal). Tym razem pozwoliłem sobie na więcej, zerwałem z regułami gatunku i stworzyłem książkę, której bliżej do literatury pięknej niż horroru. Jest w niej dużo wiedzy teoretycznej

oraz filozoficznej. Akcja toczy się w Katowicach w 2020 roku, ale zaczyna się w połowie XIX wieku, poświęciłem też duży fragment 20-leciu międzywojennemu oraz latom 70. i 80. Jestem z tej powieści zadowolony, jednak zombie mnie zmęczyły. Na dłuższą metę taki temat nie jest zdrowy, a Best Seler to dla mnie odreagowanie i wejście w coś, co od zawsze chciałem napisać. Skończyłem z potworami i watpię bym do tego wracał. Zresztą w ostatnich latach widać w popkulturze odwrót od wampirów i zombie w stronę widm, zjaw, duchów. Odnoszę wrażenie, że zainteresowanie figurą żywego trupa minęło na jakiś czas. Z kolei literatura dziecięca pozwala mi się dobrze bawić. A jak człowiek się nie bawi przy pisaniu, to niestety widać to w finalnym efekcie.

Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 22


'

B

Osobowosci

rakuje systemowych rozwiązań – rozmowa z Tadeuszem Donocikiem, Prezesem Honorowym Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, wiceministrem gospodarki w rządzie Jerzego Buzka Fot. Maja Maciejko

str. 23


str. 24


Czy przedsiębiorcy chętnie zrzeszają się w Regionalnej Izbie Gospodarczej?

Udział przedsiębiorców w organizacjach gospodarczych nie jest niestety powszechny...

Tendencja jest wzrostowa, obecnie Izba zrzesza ponad 500 podmiotów. Rzecz jasna nie bierze się to z niczego, tych ludzi trzeba w jakiś sposób przyciągnąć, stale trzeba szukać formuły na robienie czegoś wyjątkowego. To nie tylko bieżąca działalność oraz duże wydarzenia jak Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw czy Laury Umiejętności i Kompetencji, ale też choćby organizacja wielu szkoleń o nowych przepisach, o funduszach europejskich itd. Choć trzeba też uważać, by działania Izby nie były konkurencją wobec biznesowych działań członków Izby. Ta część szkoleniowa jest bardzo ważna, bo jednak renoma jaką ma Izba pozwala nam na to, że możemy skutecznie zaprosić ekspertów z Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Inwestycji czy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Myślę, że takimi działaniami zyskujemy w oczach naszych członków, widzą, że jesteśmy potrzebni i przydatni, to wiążę się też z napływem nowych firm. Myślę, że nasze działania to także nie tylko promocja regionu, ale wymierne działania na jego rzecz. Warto pamiętać, że kiedy powołaliśmy Izbę w 1989 roku to w 5 lat doprowadziliśmy do podpisania pierwszego w Polsce kontraktu regionalnego, który zapowiadał powstanie w naszym regionie autostrad, Agencji Rozwoju Regionalnego, portu lotniczego w Pyrzowicach, Specjalnej Strefy Ekonomicznej. I co ważne, zapisy tej podpisanej z rządem umowy zostały zrealizowane, zapewniono na to pieniądze itd.

Polska to 2500 gmin, nie ma takiej gminy gdzie nie ma przedsiębiorczości, co za tym idzie są też możliwości zrzeszania się biznesu. Zatomizowana przedsiębiorczość pokrywa więc cały kraj, jednak nie zawsze jest ta świadomość co może dawać opcja wspólnego działania, nie ma zazwyczaj tego zrozumienia wśród samych przedsiębiorców, jak i wśród włodarzy gmin. Znam gminy gdzie burmistrzowie i prezydenci chcieli np. organizować klastry, aby przedsiębiorcy mogli wspólnie kupować materiały, zyskiwać tym samym większe upusty, ale sami przedsiębiorcy nie byli tym zainteresowani, każdy liczył, że jakoś sam sobie da radę. Więc choć pozornie możliwości jest wiele, bo izby regionalne i rzemieślnicze, BCC, Lewiatan, izby lekarskie i prawnicze, to okazuje się, że zorganizowanych jest łącznie tylko 8% przedsiębiorców. W Holandii też nie ma obowiązku zrzeszania się, ale tam jest ona na poziomie 80%, w małych krajach jak Słowenia to czasem 90%. Padają argumenty, że w małych krajach to oczywiste, bo jest mały rynek własny, więc trzeba się zrzeszać by mieć szansę na rynkach zewnętrznych. Ale jeśli myślimy, że Polska z racji wielkości kraju nie ma tego problemu to się mylimy, są czasy globalnego rynku, i zawsze wspólna oferta i wspólne przedsięwzięcia będą cenione, a przy tym zmniejszają koszty inwestycji, takie jak choćby budowa hal. Nie ukrywam, że także po to powstała inicjatywa Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach – to nie tylko spotkanie w celu wymiany myśli czy nawiązania kontaktów biznesowych, ale też zgromadzenie 6 tysięcy przedsiębiorców na trzy dni w jednym miejscu po to, aby na trochę przystanęli w biegu, zastanowili się po co robią zawodowo to co robią, i czy współpraca z innymi nie jest aby wielką szansą.

atomizowana przedsiębiorczość pokrywa więc cały kraj, jednak nie zawsze jest ta świadomość co może dawać opcja wspólnego działania...

str. 25


Wizerunek Katowic coraz bardziej kojarzony jest w biznesem, wydarzeniami gospodarczymi, biznesową współpracą zagraniczną. To efekt strategii władz miasta i regionu czy działań samych przedsiębiorców? Myślę, że to się uzupełnia. Większość umów podpisanych przez Katowice z miastami partnerskimi były wynikiem kontaktów biznesowych nawiązanych wcześniej przez Izbę, zarówno z miastami z Francji, Niemiec czy z Rosji i Ukrainy. W latach 90. nawiązywaliśmy wiele biznesowych relacji zagranicznych, to wiązało się z tym, że tamtejsze środowiska gospodarcze poznawały nas z lokalnymi władzami, a my te kontakty przekazywaliśmy,co z czasem wiązało się z umowami na poziomie miast, a czasem międzyregionalnymi podpisywanymi przez naszego marszałka województwa. Niedawna

wizyta na kongresie gospodarczym w Katowicach gubernatora stanu Nevada też miała swój początek w naszych relacjach biznesowych przełożonych później na zaproszenie na Śląsk skierowane do gubernatora przez marszałka województwa śląskiego. Takie doświadczenia są naprawdę bardzo ważne. Gdy zaczynała się moja przygoda z biznesem dużo czytałem o tym, jak działały polskie izby gospodarcze przed wojną, i zrodził się pomysł powołania takiej izby w Katowicach. Szybko zrozumiałem, że jako lider Izby aby działać skutecznie nie mogę tego robić na wyczucie czy w oparciu o opisy sprzed 70 lat, ale muszę jeździć, podpatrywać jak wygląda to w innych krajach. Byłem więc na stażach i konferencjach m.in. w Anglii, USA, Niemczech, Włoszech. Wiem, jak te wyjazdy wiele mi dały, i uważam, że obecnie współpraca międzynarodowa izb, regionów i miast także jest bardzo ważna.

iększość umów podpisanych przez Katowice z miastami partnerskimi były wynikiem kontaktów biznesowych nawiązanych wcześniej przez Izbę...

str. 26


W ubiegłym roku, po blisko 30 latach, zrezygnował pan z kierowania Regionalną Izbą Gospodarczą w Katowicach. Była to trudna decyzja?

Wspomina pan w naszej rozmowie zarówno o Jerzym Buzku, jak i Januszu Steinhoffie. Jak rozumiem, to nie tylko współpraca, ale też wieloletnia przyjaźń?

Jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu. Jednak kiedyś obiecałem sobie, że gdy skończę 70 lat zdecyduję się ustąpić. Nowego prezesa, Tomasza Zjawionego, znam od wielu lat, poznałem go zaraz po zakończeniu mojej pracy w rządzie w 2001 roku, współpracowaliśmy przez lata, jest doskonale przygotowany, wierzę, że wniesie wiele pomysłów i dynamizmu do rozwoju Izby przez najbliższe lata. Wiele osób odradzało mi rezygnację, w tym Jerzy Buzek i Janusz Steinhoff, namawiali mnie bym po prostu część obowiązków scedował na innych ale pozostał na stanowisku. Celowo swoją decyzję zapowiedziałem wcześniej aby nie mieć pokusy zmiany zdania, no i w nowych wyborach prezesa rzeczywiście nie wystartowałem. Izbie poświęciłem wiele energii, serca, duszy i zdrowia, lekarze też widzą u mnie coraz więcej skutków pracy po 18 godzin na dobę. Myślę też, że po blisko 30 latach była też u mnie naturalna obawa, że może człowiek nie jest już tak pomysłowy, kreatywny, dynamiczny, że może nie jest już taką lokomotywą jak wcześniej, że może blokuje następców którzy już czekają w blokach startowych. A dla mnie liczy się praca zespołowa, gdziekolwiek byłem to wiedziałem, że traktując siebie jako osobę mającą cechy lidera mogę działać skutecznie tylko wtedy, jeśli mam dobry zespół. Jako lider bez zespołu nie zaistniałbym, myślę że to niemożliwe w dzisiejszych czasach. Niektórzy kreują się wizerunkowo na takich liderów bez zespołu, może to mieć efekty wizerunkowe, ale nie przyniesie realnych efektów pracy. W każdym razie zapytany ostatnio na Facebooku o największy sukces, wbrew logice nie wskazałem Kongresu itd., ale właśnie umiejętność wyboru terminu odejścia, bo taki wybór jest bardzo trudny, i składa się na niego zespół okoliczności, a nie jeden powód. Jak pan jednak widzi znalazło się tu w Izbie dla mnie miejsce i pełnię obecnie funkcję prezesa honorowego, wciąż jestem aktywny ale w inny sposób, np. szefuję Radzie Programowej Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz Kapitule Laurów Umiejętności i Kompetencji.

Potwierdzam, jesteśmy zaprzyjaźnieni. Myślę, że w tej naszej relacji jestem odpowiednio usytuowany, czasem mi się wydaje jakbym dalej był wiceministrem, a Jerzy Buzek premierem, Janusz Steinhoff wicepremierem. Bardzo się cieszę, że Jerzy Buzek jest obecnie przewodniczącym Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego, moim zdaniem najważniejszej komisji branżowej. Janusz Steinhoff swoimi wyważonymi i roztropnymi wypowiedziami podnosi rangę każdego spotkania, odgrywa też ważną rolę jako przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej. Przy tak wielkich ludziach warto się uczyć i rozwijać poprzez współpracę, dewiza nauki od mądrzejszych to jedna z tajemnic sukcesu Izby. Jerzy Buzek jest też szefem komitetu honorowego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw, nie da się ukryć, że ważnych polityków europejskich łatwiej namówić na udział w Kongresie kiedy właśnie jest to zaproszenie wsparte też przez premiera Buzka. Zresztą zwykle gdy już przyjadą, zobaczą skalę i merytoryczną część Kongresu, Strefę Kultury, Kopalnię Guido, Zespół „Śląsk” itd., to są oczarowani i zachęcają innych do przyjazdu. Dużo mówimy o Europejskim Kongresie Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Na ile politycy liczą się z wnioskami które co roku są dorobkiem obrad Kongresu? Wypracowujemy rekomendacje programowe po każdej edycji Kongresu (w roku 2019 będzie już 9. edycja), rekomendacje dwujęzyczne by przesłać je też też do Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, polskiego rządu, wszystkim wojewodom i marszałkom. Jak zauważyłem, jest to materiał który wiele z tych osób zachowuje, ale trudno mi powiedzieć, na ile wnioski w nich zawarte są czytane a tym bardziej rozważane. Jest tak, że goście Kongresu też wolą pewne rzeczy usłyszeć niż przeczytać, choć i tu jest kłopot, gdyż często politycy zainteresowani są tylko przyjazdem na część zawierającą ich wystąpienie, natomiast aby zostać na jakimś branżowym panelu gospodarczym w roli słuchacza to już z tym jest u nich gorzej. Ogólnie kwestia brania pod uwagę zdania przedsiębiorców to problem polityków. Choć sam wychodzę z założenia, że niczego nie żałuję, to jednak denerwuje mnie, że przez 30 lat nie doprowadziłem do systemowego rozwiązania co do finansowania i usytuowania samorządu gospodarczego. W efekcie dużą częścią mojej pracy było zastanawianie się, jak Izba ma na siebie zarobić, gdyż składki członkowskie firm to tylko niewielki odsetek kosztów funkcjonowania Izby (ok.8%), gigantycznych kosztów organizacji Kongresu itd. W innych krajach rozwiązane jest to w ten sposób, że państwo, parlament, rząd, zlecają przygotowywanie ekspertyz, badań, gospodarczych symulacji właśnie

ako lider bez zespołu nie zaistniałbym, myślę że to niemożliwe w dzisiejszych czasach...

str. 27


organizacjom przedsiębiorców, dzięki czemu aparat państwowy otrzymuje fachową wiedzę, a samorząd gospodarczy ma środki na funkcjonowanie. W polskich realiach nawet na poziomie lokalnym gdy włodarz miasta jedzie gdzieś z wizytą zagraniczną nie zabiera ze sobą żadnych przedsiębiorców którzy mogliby przy tej okazji nawiązać relacje gospodarcze, bo zwyczajnie nie ma kto tego przygotować i zorganizować, a przecież izby mogłyby pełnić choćby taką rolę w zamian za niewielkie w sumie sumy. Ale niestety unikamy w Polsce rozwiązań systemowych. Choćby przynależność obligatoryjna firm do samorządu gospodarczego byłaby rozwiązaniem, ale każdy się boi i kalkuluje czy coś na tym straci, zmniejszy swoje wpływy albo musiałby się nimi dzielić, zamiast potraktować to odwrotnie, że dzięki temu można się wzmocnić. W Austrii izby gospodarcze, rolnicze i rzemieślnicze mają taką pozycję, że każda procedowana ustawa mająca skutki dla gospodarki i finansów musi być zaopiniowana przez właściwą izbę, a wprowadzenie projektu do głosowania bez pisemnej opinii jest traktowane jako wprowadzenie parlamentu w błąd. Gdy chcemy coś poprawić i wzmocnić nie można się bać wprowadzać przejrzystych, czytelnych i śmiałych rozwiązań. Rozmawiał: DANIEL KLESZCZ

ardzo się cieszę, że Jerzy Buzek jest obecnie przewodniczącym Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii... str. 28



Kolekcja jesienno/zimowa 2018/19 zgodna z najnowszymi trendami mody znanych polskich marek.

Polecamy płaszcze, kurtki, ubiory damskie, nakrycia głowy, obuwie oraz dodatki. Salon Mody “Eleganza” I piętro Galerii Skarbek

ul. Mickiewicza 4 Katowice eleganza.com.pl

str. 30


Bizness

Z

optymizmem patrzę w przyszłość – rozmowa z Januszem Michałkiem, Prezesem Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Fot. Maja Maciejko

str. 31


str. 32


“Każde miejsce

System działania specjalnych stref ekonomicznych całkowicie się zmienił, według zasady „Polska strefą inwestycji”. Co to oznacza w praktyce?

jest potencjalnym miejscem do inwestowania, rzecz jasna z założeniem spełniania norm ilościowych, jakościowych, planu prawa miejscowego.

W Polsce już od 22 lat funkcjonują specjalne strefy ekonomiczne (sse). W związku z tym przyszła refleksja, że trzeba się zastanowić, podsumować z czym strefy mają najwięcej problemów i wyciągnąć wnioski pozwalające na rozwój stref i gospodarki przez następne lata. Obecna ustawa kończyła działalność sse w 2026 roku. Rząd musiał podjąć decyzję czy idziemy tym samym modelem, czy wygaszamy strefy, czy może przedłużamy ich działania w dotychczasowej formie. Podjęcie inwestycji to proces złożony: przygotowanie, uzyskanie decyzji o wsparciu i budowa fabryki i realnie rozpoczęcie się działalności po 2-3 latach, więc obecnie byłoby już tylko 5-6 lat na uzyskanie wsparcia przez nowego inwestora. Następnym problemem był ograniczony teren gdzie mogła powstać nowa inwestycja. Był co prawda mechanizm pozwalający na poszerzenie obszaru sse o nowe tereny, ale był to mechanizm długotrwały (do 2 lat), często więc traciliśmy inwestora na rzecz Czech, Węgier, czy Słowacji. Dlatego też zmiana prawa jest rewelacyjna i rewolucyjna zarazem – nasza Strefa to już nie tylko 2300 hektarów, ale od wejścia nowej ustawy to całe województwo śląskie i częściowo opolskie, bez względu na to czy teren jest prywatny, samorządowy czy należy do agencji rolnych. Każde miejsce jest potencjalnym miejscem do inwestowania, rzecz jasna z założeniem spełniania norm ilościowych, jakościowych, planu prawa miejscowego. Te zmiany sprawiły, że także my jako Zarząd Katowickiej SSE musieliśmy się zmienić, dokonać modyfikacji strategii, stać się również kreatorem zadań miękkich, które co prawda więcej kosztują i nie dają bezpośrednich przychodów, ale pomagają regionowi się rozwijać. W sprawie terenów współpracujemy nie tylko z samorządami, ale też ze spółkami skarbu państwa, co daje dobre efekty. Mamy zapytania także od inwestorów globalnych, np. z Japonii czy USA, zainteresowanych terenami wielkości 300-400 hektarów. A każdy taki inwestor to nie tylko prestiż, ale magnes przyciągający kilkuset kooperantów i kilkanaście innych firm. Prezesi i Zarządy Stref tym samym stały się mniej zarządcami, a bardziej menedżerami? To prawda, można powiedzieć, że obecnie same Strefy powinny zabiegać o współpracę z inwestorami i samorządami, nie występują już w roli monopolisty. Poza tym w ocenie działania Stref premiowane są właśnie: udział w rozwoju nauki, współpraca z klastrami, wyższe wynagrodzenia dla pracowników fabryk i zakładów stworzonych przez inwestorów. Pilnie obserwujemy rynek i jego potrzeby. To daje efekty, przykładowo w 2018 roku przyciągnęliśmy aż 51 nowych inwestycji i prawie powtórzyliśmy rekordowe wyniki naszej strefy z 2017 r. W ten sposób znów jesteśmy liderem sse w Polsce pod względem liczby inwestycji i tworzonych dzięki nim miejsc pracy w Regionie. Początek roku 2019 jest jeszcze bardziej optymistyczny. Poza tym choć przybywa wyzwań i obowiązków nie rozbudowujemy administracji, lecz opieramy się o współpracę z samorządami, izbami gospodarczymi i przemysłowymi. Formuła sse jest też idealna z punkty widzenia interesu państwa, wszak inwestor może odzyskać pieniądze poniesione na inwestycje dopiero kiedy produkuje, zatrudnia ludzi, płaci podatki – nie ma więc tutaj ryzyka jak w przypadku dotacji na coś co dopiero ma powstać i może się udać ale nie musi.

str. 33


“Chcemy kreować

dodatkowe zadania które sprawią, że młody człowiek będzie chciał po zakończeniu edukacji zostać w naszym regionie.

Na czym opiera się specyfika Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej?

W Polsce działa 14 Specjalnych Stref Ekonomicznych. Możemy pochwalić się, że prestiżowy „Financial Times” już trzykrotnie wskazał naszą Strefę jako najlepszą w Europie. I to nie tylko za samą działalność w zakresie przyciągania inwestycji, ale też za szkolnictwo branżowe i dualne, wspieranie systemowych zmian edukacji i rozwoju sektora małych i średnich przedsiębiorstw z kapitałem polskim. Nasza Strefa usytuowana jest dość szczególnie: autostrady A1 i A4, bardzo bliska lokalizacja lotniska w Pyrzowicach, bliskość Wrocławia i Krakowa, dobre tereny przygotowane pod względem technicznej infrastruktury, uzbrojone w sieci wodno-kanalizacyjne, elektroenergetyczne, dobre warunki do mieszkania i dojazdu. Do tego 140 tysięcy młodych ludzi studiujących w naszym regionie, to wszystko czyni nas atrakcyjnym jako miejsce do inwestowania. Jestem więc bardzo optymistycznie nastawiony do przyszłości, bo wiem też ile obecnie mamy zapytań o możliwość stworzenie nowych inwestycji.

Rozwińmy temat wsparcia edukacji...

Oprócz sfery biznesu mocno wchodzimy w promocję regionu, zainteresowania nim potencjalnych przyszłych partnerów. Bolączką przedsiębiorców jest brak wykształconych rąk do pracy dlatego tak aktywnie działamy w zakresie szkolnictwa dualnego, wspólnie z Oplem otwieramy klasy branżowe w Tychach, tworzymy dwa programy przygotowania podstaw programowych dla nowych zawodów w górnictwie i hutnictwie. Chcemy kreować dodatkowe zadania które sprawią, że młody człowiek będzie chciał po zakończeniu edukacji zostać w naszym regionie. To bardzo ważne, gdyż pamiętajmy, że co najmniej 5 miast naszego województwa może, według prognoz demograficznych, przez najbliższe dekady wyludnić się kilkadziesiąt procent mieszkańców, i trzeba ten trend zahamować. Stworzyliśmy też Klub Innowatora, gdzie młodzi ludzie mogą spotkać się z mentorem, poznać dobre praktyki biznesu. To zaprocentuje, może nie za rok, ale za kilka lat na pewno. Chcemy też realizować, w ramach „Programu dla Śląska”, projekty tworzenia mieszkań dla pracowników, tak aby inwestorzy współfinansowali mieszkania „zakładowe” które zwiążą pracownika z firmą a po kilkunastu latach staną się własnością pracownika. Naszą ambicją nie jest tylko to, by ludzie młodzi zostawali na Śląsku, ale też by nasz region przyciągał ludzi w innych regionów, ściany wschodniej, Warmii i Mazur, czy też Polaków z Kartą Polaka z Ukrainy, Białorusi czy Kazachstanu.

str. 34


“Ze względu

na położenie i opisane wcześniej inne aspekty mamy tę dobrą sytuację, że przyciągamy też dużych klientów... Rozumiem, że działania te mają też przyczynić się do odbudowy szkolnictwa branżowego?

Większość techników, szkół zawodowych czy warsztatów po prostu niestety już nie istnieje, i rzeczywiście wspólnie z różnymi podmiotami chcemy odbudowywać szkolnictwo branżowe. Także uświadamiać rodziców, że nie każde dziecko ma potrzeby by mieć wyższe wykształcenie, i może warto zastanowić się nad kierunkami wykształcenia średniego technicznego, na które naprawdę jest zapotrzebowanie na rynku. Potrafimy zdiagnozować oczekiwania i potrzeby inwestorów i po prostu przygotować wykształconych odpowiednio młodych ludzi do pracy w konkretnej branży z określoną specyfiką. Rzecz jasna współpracujemy też w uczelniami wyższymi, jak choćby z Politechniką Śląską, wspieramy rozwój kierunków inżynierskich, powstało np. Śląskie Centrum Kompetencji Przemysłu 4.0, czy Polsko-Niemieckie Centrum Hybrydowych Konstrukcji Lekkich. Kierunek zmian w Strefie jest więc pozytywny... Widzimy dobre owoce naszej pracy, ponad 350 podmiotów działających w Katowickiej Strefie, które zainwestowały już prawie 34 mld zł i utworzyły ponad 75 tys. miejsc pracy. Przy tym pamiętajmy, że miejsce pracy w Strefie zwykle generuje od dwóch do kilku miejsc pracy poza Strefą, więc łącznie daje to kilkaset tysięcy ludzi zatrudnionych w naszym Regionie. Strefa zmienia się też w zakresie reinwestycji - przedsiębiorcom podoba się w Polsce i nie transferują dochodów na zyski, ale inwestują w kolejne przedsięwzięcia (średnio na klienta Strefy przypadają 2 lub 3 zezwolenia). W naszej Strefie są też realizowane inwestycje w wysokie technologie. Do tego każda podstrefa KSSE, a mamy ich cztery, w ramach swej specyfiki i autonomii dostarcza nam wiele cennych wniosków i doświadczeń. W Polsce rodzi się pewna pozytywna konkurencja między Strefami. Ze względu na położenie i opisane wcześniej inne aspekty mamy tę dobrą sytuację, że przyciągamy też dużych klientów, dzięki czemu Katowicka Strefa jest mocna finansowo, co pozwala nam wygospodarować te dodatkowe miliony na projekty rozwojowe m.in. z zakresu szkolnictwa. Rozmawiał: DANIEL KLESZCZ

str. 35


str. 36


Sport

WALKA O REALIZACJĘ MARZEŃ – rozmowa z Pawłem Skorupą, triathlonistą, trenerem personalnym Fot. Maja Maciejko

O

d jakich pasji sportowych zaczynałeś swoją drogę?

Już w wieku 12 lat zacząłem się ścigać na rowerze górskim, i praktycznie do wieku 18 lat było kolarstwo w moim życiu obecne. Później zaczęło się dorosłe życie, trzeba było zająć się „normalną” pracą, i miałem przerwę od sportu około 3 lat, choć oczywiście ćwiczyłem na siłowni itp. Z czasem jednak twierdziłem, że sport jest tym co chcę robić, więc najpierw wróciłem do sportu typowo jako trener fitness, a później już do ścigania się na szosie. Później przyjaciel wkręcił mnie w pasję triathlon i od 3 lat to właśnie triathlon jest większością mojego życia.

str. 37


str. 38


“O

gólnie jest moda na aktywny tryb życia, biegi, wyścigi kolarskie, widać to na ulicach...

Pracę trenera da się pogodzić z aktywnością sportowca? Nie jest to praca 8 godzin pod rząd, jest to kilka godzin rozbitych w zależności od tego jakie mam zajęcia. Pracuję w klubach fitness w Tychach i Oświęcimiu, zajmuję się treningami personalnymi, pomagam też kilku osobom w planach treningowych w zakresie kolarstwa i triathlonu. Przyjąłem taki model, że w tygodniu bardzo dużo pracuje, a weekendy mogę przeznaczyć na swoje własne dłuższe treningi, także większość zawodów triathlonowych odbywa się właśnie w weekendy. O triathlonie ogólnie coraz więcej się słyszy... 5 lat temu sam nie powiedziałbym ci dystansów etapów triathlonu, nie był to wtedy sport przesadnie popularny. Sam z pływaniem nie miałem nic wspólnego, z bieganiem minimalnie. Przyjaciel, który mnie „wkręcił” w temat triathlonu, sam raczkował w tej dziedzinie. A dziś ten sport przeżywa w Polsce rozkwit, na świecie było to już wcześniej. Można powiedzieć, że ostatnie dwa lata to w Polsce prawdziwe ożywienie w tym temacie, kilka tysięcy osób aktywnych na zawodach, także tych na całym świecie. Ogólnie jest moda na aktywny tryb życia, biegi, wyścigi kolarskie, widać to na ulicach. Jest to jednak sport wymagający, pewnie wiele osób z tego powodu nieco się boi czy podoła... Jedni się obawiają, inni się niecierpliwią i oczekują szybkich efektów. Jako trener przestrzegam by robili takie rzeczy z głową, zaczynali od krótkich dystansów, by się mądrze przygotować. Nie uznaję mitów o tym, że do Ironman, prestiżowego dystansu w triathlonie, ktoś kto nie miał nic wspólnego ze sportem może się przygotować w 4 miesiące. To powinno być kilka lat przygotowań, stopniowego zwiększania dystansów, trzeba uważać by nie zrobić sobie krzywdy i poprzez kontuzje całkiem nie wyeliminować się ze sportu. Trzeba też pamiętać, że triathlon to wielki reżim treningowy, mnóstwo poświęconego czasu, więc siłą rzeczy odbija się też to na czasie jaki ma się dla rodziny.

str. 39

W triathlonie jesteś bardzo aktywny i osiągnąłeś już sporo sukcesów... Intensywnie trenuję 3 lata, w triathlonie nie jest to dużo, po 4-5 latach treningu przychodzą realne dobre wyniki. Oczywiście fajnie jest mieć podstawę z lat młodzieńczych, w moim przypadku jest to kolarstwo. Wystartowałem w kilku zawodach iron man 70.3 (połowa Ironmana), czyli 1,9 km pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21 km biegu. Największe osiągnięcia to start w mistrzostwach świata Ironman w Australii, miałem też okazję pościgać się w Bahrajnie, w Austrii, na Majorce, w zawodach we Włoszech, w Barcelonie, także w 2018 roku na ważnych zawodach na terenie Polski, w Poznaniu (3 miejsce z czasem 4 godziny i 18 minut), Gdyni. Osiągane wyniki są już na takim poziomie, że otwierają mi drogę do bycia jednym z lepszych zawodników w Polsce w kategoriach wiekowych, ale rzecz jasna jeszcze wiele pracy przede mną. Moim wielkim marzeniem i celem jest start na mistrzostwach świata na Hawajach w kategoriach wiekowych na wyspie Kona. To bardzo wymagający dystans, jest tam bardzo duszno, ciężka trasa. Jakie masz plany na rok 2019? Sezon 2019 rozpoczynam startem w zawodach Ironman 70.3 w Dubaju 1 lutego , gdzie mam zamiar walczyć o kwalifikację na Mistrzostwa Świata Ironman 70.3, które odbędą się 8 września w Nicei . Pod koniec maja wystartuję w zawodach Ironman w St. Polten w Austrii, zawody te mówiąc kolokwialnie to przetarcie przed Mistrzostwami Europy na dystansie pełnego Ironmana, które odbędą się 30 czerwca we Frankfurcie. Celem jest oczywiście start na Mistrzostwach Świata. Planuję wystartować również w kilku wyścigach szosowych oraz biegach które traktuję jako świetne przygotowanie do startów triathlonowych. Jak oceniasz dostęp do sportu, obiektów sportowych itd. w naszym regionie? Jest dużo lepiej niż kiedyś w sensie infrastruktury. Mieszkam w Tychach, widzę jak wiele jest klubów sportowych i klubów fitness, tylko trzeba chcieć uprawiać sport. A jako, że obecnie jest wiele innych możliwości i rozrywek, to mam wrażenie, że jest niestety tendencja spadkowa liczby młodych zawodników wobec lat gdy ja zaczynałem sportową drogę. Z drugiej strony pocieszające jest, że znam sporo młodych osób kupujących rowery szosowe, bijących setki kilometrów w tygodniu. Także w triathlonie zaczynają brać udział małżeństwa, rodziny, przy okazji większości zawodów organizowane są dzień wcześniej zawody dla dzieci i rodzin itd.


str. 40


Triathlon to sport typowo dla osób młodych? Absolutnie nie. Na zawodach w Częstochowie poznaliśmy pana, wielkiego pasjonata sportu, który ma 80 lat, i ukończył ten dystans. Na świecie jest zresztą kilka osób mających około 80 lat a uczestniczących w Ironman. To sport typowo wytrzymałościowy, więc wiek nie jest tu jakąś przeszkodą, co więcej, wiele osób w wieku około 45-50 lat osiąga bardzo dobre wyniki, podczas gdy dla wielu młodych osób te dystanse byłyby niemożliwe do ukończenia. Dla mnie w tym momencie sport to też całe życie, moja żona też jest bardzo usportowiona, więc wiem że jeszcze wiele lat będę chciał rozwijać się w sporcie, i jako aktywny sportowiec i jako trener prowadzący biegaczy i kolarzy, w tym celu też dbam o swój rozwój a sensie kursów, szkoleń.

“T

Triathlon to też sport kosztowny, nie tylko w aspekcie sprzętu... Zaczynasz trenować to powoli gromadzisz sprzęt, jednorazowo to olbrzymie koszty. Można zacząć od roweru za kilka tysięcy złotych, ale by z czasem szybko jeździć czołowe lokaty, 90 km jechać 40 km/h, to już potrzebny jest rower dobrze zbudowany, na dobrych częściach, a to już nawet kilkadziesiąt tysięcy. Do tego pianki pływackie, buty biegowe, kaski, odżywki, odpowiednia dieta, często niedoceniana przez triathlonistów inwestujących w sprzęt a zapominających o odpowiednim odżywianiu, a dieta, waga, niski poziom tkanki tłuszczowej są w tym sporcie naprawdę ważnymi czynnikami. Do tego wpisowe na zawodach (często około 600 euro), dojazd, hotele. Ciężko uprawiać ten sport bez sponsorów, mnie również wspiera kilka firm za co serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że niebawem odpłacę się wysoką pozycją na mistrzostwach świata lub miejscem na podium na zawodach Ironman. W końcu o realizację marzeń trzeba walczyć.

o sport typowo wytrzymałościowy, więc wiek nie jest tu jakąś przeszkodą... Jesienią w Katowicach odbędzie się ważna i prestiżowa Światowa Konferencja Antydopingowa. Na ile kwestia dopingu jest problemem w świecie triathlonu? Doping to popularny temat w sportach wytrzymałościowych. Problem dotyczy niestety nie tylko zawodowców, ale też zawodników w kategoriach wiekowych. Ciężko z dopingiem walczyć, z jednej strony jest coraz więcej kontroli, a co za tym idzie coraz więcej dyskwalifikacji np. w kolarstwie, ale jednak zwykle tylko na tych większych i ważniejszych zawodach. Moim zdaniem kontroli jest wciąż zbyt mało, bo choć problem jest dostrzegany to koszta kontroli bywają barierą dla organizatorów. Ale to jednak organizatorzy zawodów muszą w końcu z tą kwestią realnie się zmierzyć. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 41


str. 42


Rozrywka Dzieje siȩ

Apetyt na kulturę w Mieście Muzyki UNESCO str. 43


Katowice dla wielu osób kojarzyły się jeszcze kilkanaście lat temu wyłącznie z szarością, kopalniami i węglem. Dziś ciekawa i zróżnicowana oferta kulturalna przyciąga nie tylko mieszkańców Katowic, ale też tysiące turystów z całego kraju i zagranicy. Na pierwszy plan zdecydowanie wybija się muzyka. To właśnie w Katowicach odbywają się znane w całej Europie festiwale muzyczne – Tauron Nowa Muzyka i OFF Festival. Dla wielbicieli bluesa najważniejszą imprezą muzyczną w roku jest oczywiście Rawa Blues Festival. Warto przypomnieć, że właśnie ten gatunek muzyki w Polsce ma swoje korzenie w Katowicach, co stało się inspiracją do stworzenia projektu „Szlak Śląskiego Bluesa”. Wchodząc na stronę internetową www.szlak-bluesa. pl, możecie posłuchać historii opowiadanych m.in. przez Irka Dudka, Sebastiana Riedla czy Leszka Windera, a korzystając z interaktywnej mapy – każdy z nas może samodzielnie poszukać śladów bluesa ruszając w miasto. Wielbiciele klasycznych i eksperymentalnych brzmień chętnie odwiedzają siedzibę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (NOSPR) w powstałej kosztem ponad miliarda złotych Strefie Kultury. Licząca 1800 miejsc sala koncertowa jest przez specjalistów uznawana za jedną z najlepszych w świecie, a każdy koncert przyciąga komplet publiczności. Dlatego warto już dziś sprawdzić repertuar na stronie internetowej www.nospr.org.pl i wcześniej kupić bilety! Życie muzyczne Katowic zostało zauważone i docenione! Pod koniec 2015 roku Katowice otrzymały prestiżowy tytuł Miasta Muzyki UNESCO – jako jedyne miasto w Polsce i jedno z zaledwie 13 w Europie.

str. 44


Zielone inwestycje w Katowicach

Dynamiczną przemianę Katowic z miasta przemysłowego w atrakcyjną do życia stolicę dwumilionowej metropolii dostrzeżono poza granicami Polski. Wiele osób zaskakuje informacja, że Katowice to trzecie najbardziej zielone miasto w Polsce. Lasy, parki i stawy stanowią prawie połowę powierzchni stolicy województwa śląskiego. Jest to jeden z ważniejszych czynników zapewniających wysoką jakość życia w mieście. Doceniają to zarówno sami katowiczanie, jak i osoby, które przeprowadzają się do stolicy województwa śląskiego. Eksperci podkreślają, że w Katowicach duży nacisk kładzie się na tzw. przemysł czasu wolnego. - Jako Miasto Kreatywne Muzyki UNESCO mamy szeroką ofertę wydarzeń kulturalnych, sportowych. Natomiast dla wielu katowiczan bardzo ważna jest także możliwość rodzinnego wypoczynku na łonie natury – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic. W katowickiej Dolinie Trzech Stawów, porównywanej przez wiele osób do nowojorskiego Central Parku, warto założyć rolki i przetestować nową, prawie 4-kilometrową rolkostradę lub wypożyczyć kajak. Można też tam spotkać setki biegaczy i wziąć udział w wielu imprezach biegowych, w których tradycyjnie wspólnie uczestniczą wytrawni zawodnicy i amatorzy. Natomiast największą letnią atrakcją dla dzieci jest tu wodny plac zabaw. Z kolei lasy na południu miasta cieszą się wielką popularnością wśród rowerzystów. W całym mieście jest 170 km dróg i tras rowerowych, o osoby nie mające jednośladów mogą skorzystać z największej w województwie sieci wypożyczalni rowerów miejskich rozsianych po całym mieście. Już dziś w systemie zarejestrowanych jest już 40 tys. mieszkańców, a Katowice zajęły niedawno czwarte miejsce w Polsce w „rowerowym rankingu polskich miast 2018” portalu morizon.pl. owej mapie eSportu rozwijają także inne inicjatywy związane z przemysłem gier komputerowych. W Katowicach działa Muzeum Historii Komputerów i Informatyki, a w salach koncertowych NOSPR można posłuchać koncertów z muzyką z najpopularniejszych gier Video Games Live. To w końcu również sukcesy uczniów w dziedzinie robotyki i programowania.

str. 45


Katowice dzięki Intel Extreme Masters stały się globalną stolicą eSport. To właśnie w tym mieście odbywają się finały najważniejszego na świecie cyklu gamingowego. Przez kilka dni oczy całego świata zwrócone są w kierunku Katowic. Dziesiątki tysięcy fanów na trybunach legendarnego Spodka i nowoczesnego Międzynarodowego Centrum Kongresowego oraz miliony kibiców przed komputerami na całym świecie, gwarantują doskonałą promocję Katowic.

Globalna stolica e-Sportu

Katowice niejednokrotnie widziały największe gwiazdy e-sportu wznoszące puchar IEM w geście triumfu - mówią organizatorzy i przekonują, że w tym roku ponownie IEM opanuje całe miasto, bowiem to dziesiątki tysięcy fanów co roku przybywają do Spodka, by dopingować czołowych zawodników z całego świata. Katowice będąc istotnym punktem na światowej mapie eSportu rozwijają także inne inicjatywy związane z przemysłem gier komputerowych. W Katowicach działa Muzeum Historii Komputerów i Informatyki, a w salach koncertowych NOSPR można posłuchać koncertów z muzyką z najpopularniejszych gier Video Games Live. To w końcu również sukcesy uczniów w dziedzinie robotyki i programowania.

str. 46


Zabytkowe osiedle Nikiszowiec z jednej strony przyciąga turystów, a z drugiej jest doskonałym miejscem do zamieszkania. Jeśli chcemy spędzić kilka romantycznych chwil w Katowicach to koniecznie trzeba udać się do Nikiszowca. To górnicze osiedle otoczone terenami leśnymi powstało w latach 19101914 poza ścisłym centrum. Dziś stanowi wzorcowy przykład rewitalizacji i swoim urokiem zachwyca każdego gościa. Dzięki wąskim uliczkom ruch samochodów jest ograniczony, co zapewnia ciszę i spokój, a same kamienice są zbudowane na planie prostokątów z dużymi, zielonymi podwórkami.

Katowicka perełka architektoniczna – Nikiszowiec

Nikiszowiec to prawdziwa perełka architektoniczna, która znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki, czyli industrialnej trasie turystycznej. Dzielnica ta zdobyła również czwarte miejsce w plebiscycie 7 Nowych Cudów Polski, zorganizowanym przez „National Geographic Traveler”. Charakterystyczna ceglana zabudowa skrywa wiele tajemnic – z jednej strony można spróbować prawdziwej śląskiej kuchni, z drugiej zajrzeć do pracowni tutejszych rzemieślników, którzy tworzą wyjątkową biżuterię z węgla lub akwarele prezentujące pejzaż miasta. Nikiszowiec przyciąga niepowtarzalną atmosferą i ciekawymi wydarzeniami, jak jarmark bożonarodzeniowy czy odpust u św. Anny. Znajdziemy tu urokliwe uliczki, ciekawą architekturę i przepiękne ozdoby elewacji budynków. Ważnym punktem na mapie osiedla jest Muzeum Historii Katowic. Pozwala przenieść się do starej izby robotniczej i zobaczyć pracę dawnego magla. Nic dziwnego, że „Nikisz” stał się tłem filmów m.in. Kazimierza Kutza i Lecha Majewskiego.

str. 47


str. 48


Kultura

Co łączy Kopalnię Guido, starodruk ze strojem operowym? 5 sekund na odpowiedź... Czas minął. Kto odpowiedział, że jest to bogate dziedzictwo kulturowe województwa śląskiego? Powstaje projekt „Śląskie Digitarium”, który ma za zadanie digitalizowanie i udostępnianie czytelnikom w internecie zasobów instytucji kultury naszego regionu. Przenoszenie śląskiego dziedzictwa kulturowego z wersji analogowej do internetu ma już 12-letnią historię. W 2006 roku zapoczątkowała działalność ŚBC, czyli Śląska Biblioteka Cyfrowa, prezentująca piśmiennictwo. Rok później przy Bibliotece Śląskiej powstała Społeczna Pracownia Digitalizacji angażująca wolontariuszy. W ramach unijnego projektu Śląskiej Internetowej Biblioteki Zbiorów Zabytkowych utworzono nową pracownię digitalizacji i pozyskano etatowych pracowników. Dziś zasoby ŚBC współtworzą 62 instytucje z terenu historycznego Śląska i obecnego województwa śląskiego. Bieżąca współpraca oraz realizacja wielu innych projektów przyniosły do tej pory ponad 320 tys. cyfrowych publikacji, dostępnych w internecie.

str. 49


“ S

Największą zaletą cyfryzacji i internetowej publikacji regionalnego dziedzictwa kulturowego jest globalny zasięg tak udostępnianych treści.

Dziedzictwo kulturowe regionu jest bardzo rozproszone, czego przykładem może być Szlak Zabytków Techniki. Nie sposób wszystkich miejsc odwiedzić w ciągu jednego dnia, to wynika z rozległości Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Podobnie jest z piśmiennictwem, bowiem praktycznie żadna biblioteka nie posiada kompletu potrzebnych badaczom i studentom źródeł. Aby dotrzeć do wybranej instytucji kultury, trzeba pokonać nawet kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę. Zabiera to czas, do tego dochodzą koszty biletu komunikacji publicznej czy paliwa. Jeśli zbiory są dostępne w sieci, problemy te nie istnieją.

ymbole kultury w sieci

Także upływ czasu działa na niekorzyść obiektów kultury. Weźmy dla przykładu zbiory biblioteczne, które od połowy XIX wieku nawet do lat 90. ubiegłego stulecia często były drukowane na tzw. kwaśnym papierze. Przyjmuje się, że maksymalna trwałość takiego dokumentu to ok. 150 lat, zatem żywotność pierwszych z nich właśnie się kończy. Jeśli dziś nic z tym nie zrobimy - dorobek ten może być bezpowrotnie utracony. Digitalizacja zapewnia wierną rejestrację obrazu dokumentu i jednocześnie pozwala na ograniczenie niszczącego dostępu do oryginału. Daje ona także o wiele większe możliwości prezentowania dokumentów, ich indeksowania i przeszukiwania treści. Największą zaletą cyfryzacji i internetowej publikacji regionalnego dziedzictwa kulturowego jest globalny zasięg tak udostępnianych treści. Przykładowo, w ciągu 10 lat istnienia ŚBC jej wspomniane 320 tys. często niszowych publikacji zostało udostępnionych ponad 34 mln razy użytkownikom na całym świecie.

C

Projekt będzie realizowany w latach 2018-2021 przez 4 instytucje kultury, doświadczone w realizacji projektów z funduszy europejskich, ministerialnych i samorządowych. Jego całkowita wartość wyniesie prawie 38 mln zł, z czego 85% stanowi finansowanie ze środków unijnych przeznaczonych na rozwój regionów. Liderem jest Biblioteka Śląska, jej partnerami są: Instytucja Filmowa „Silesia Film”, Opera Śląska w Bytomiu oraz Regionalny Instytut Kultury w Katowicach (RIK). W trakcie trwania inicjatywy powstaną: 2 nowe pracownie digitalizacyjne, a jedna zostanie gruntownie zmodernizowana, 2 systemy prezentacji sieciowej oraz 1 lokalny, serwis agregujący: wyszukujący i prezentujący dane z już istniejących serwisów oraz 2 systemy długoterminowej archiwizacji. Projekt jest realizacją opracowanej w Bibliotece Śląskiej koncepcji regionalnego klastra informacyjnego, czyli sieciowego systemu powiązanych internetowych usług i serwisów, prezentującego multimedialne zasoby kultury regionu.

zym jest „Śląskie Digitarium”

Digitalizacja zbiorów projektowych Biblioteki Śląskiej koncentruje się na czasopismach z lat 1890-1989. To właśnie periodyki są jednymi z najczęściej użytkowanych zbiorów. Szacuje się, że po zakończeniu projektu zasób ŚBC powiększy się o blisko 70 tys. publikacji, z czego znaczną część będą stanowiły tytuły powojenne, np. „Dziennik Zachodni” czy lokalne czasopisma większości miast metropolii. Cyfryzacja kultury nie ograniczy się wyłącznie do skanowania tekstu. Unikalnym projektem prowadzonym w Bibliotece Śląskiej są audiowizualne zapisy historii mówionej, czyli nagrania z wybitnymi, zasłużonymi dla regionu ludźmi, dzielącymi się swoimi relacjami, przeżyciami i osobistymi wspomnieniami.

str. 50


Opera Śląska udostępni zasób 15 tys. zbiorów, w tym komplet programów teatralnych, plakaty i fotosy z przedstawień oraz 2 tys. drobnych rekwizytów teatralnych i operowych, a także kostiumów, które zostaną zeskanowane w technice 3D. Kolekcja składająca się na archiwum Opery, gromadzona od lat 50. XX w. jest praktycznie nieznana, bo nie była udostępniana publiczności. Z kolei Instytucja Filmowa „Silesia Film”, po utworzeniu profesjonalnego ośrodka cyfryzacji audiowizualnej, zdigitalizuje ponad 250 filmów z nośników analogowych oraz materiały z taśm magnetycznych. Wśród nich znajdą się zapisy śląskich klubów filmowych oraz filmy amatorskie, których większość kopii jest w złym stanie, uniemożliwiającym nawet ich odczyt. Zostaną one upublicznione w nowo utworzonym portalu audiowizualnym.

Opera Śląska udostępni zasób 15 tys. zbiorów, w tym komplet programów teatralnych, plakaty i fotosy...

RIK stworzy Mobilne Centrum Digitalizacji zaopatrzone w samochód i sprzęt do skanowania obiektów 2D i 3D. Niekiedy bowiem obiektów nie można przywieźć do pracowni ze względu na koszty transportu lub gabaryty (cenne kolekcje, obiekty Szlaku Zabytków Techniki), jak również takich, które znajdują się w rękach osób, dla których stanowią cenną, osobistą pamiątkę. RIK przeniesie do internetu także piśmiennictwo i ponad setkę filmowych zapisów dziedzictwa kulturowego, ilustrującego zanikające zwyczaje, obrzędy ludowe czy wspomnienia świadków historii.

I

Usługi informacyjne online są rozproszone, powstają nowe inicjatywy, które tworzą kolejne serwisy. Sama Biblioteka Śląska tworzy kilka: Śląską Bibliotekę Cyfrową, katalog OPAC, Bibliografię Regionalną, Podręcznik Edukacji Regionalnej czy Encyklopedię Województwa Śląskiego. Rozproszenie działań jest nieuniknione, ale nie pozwala na spójną prezentację dziedzictwa. Rozwiązaniem będzie realizacja dodatkowej instalacji automatycznie gromadzącej informacje opisujące zasoby (tzw. metadane) z innych serwisów. Tak zwany agregator będzie prezentować czytelnikowi poszukiwane treści w wygodny i spójny sposób, w jednym miejscu. Zostanie on poszerzony w projekcie o dane z nowego serwisu audiowizualnego oraz biblioteki cyfrowej Opery Śląskiej. Do serwisu będzie można dodawać kolejne zasoby, takie jak obecnie realizowany Śląski Słownik Geograficzno-Historyczny GEOHIST, planowany Śląski Słownik Biograficzny lub zasoby innych instytucji regionu.

nnowacyjne usługi

To potężne ilości danych, które muszą być bezpiecznie przechowywane.

Digitalizacja dziedzictwa kulturowego nie sprowadza się jedynie do zeskanowania oraz prezentacji w sieci. Szczególnie istotne jest długoterminowe zachowanie wysokiej jakości plików archiwalnych dokumentujących oryginalne obiekty. To potężne ilości danych, które muszą być bezpiecznie przechowywane. W projekcie zostaną zakupione pamięci dyskowe o pojemności ponad 2 PB (petabajtów, czyli 2 milionów gigabajtów!), które zabezpieczą cyfrowe zbiory. Instalacja ta może stać się w przyszłości regionalnym archiwum cyfrowym do przechowywania zasobów instytucji współpracujących ze Śląskim Digitarium.

str. 51


K

Projekt „Śląskiego Digitarium” jest znaczącym impulsem do trwałego poszerzania sieci instytucji i osób współpracujących przy digitalizacji dziedzictwa kulturowego regionu. Utworzone zasoby będą sukcesywnie powiększane, udostępniane w nowoczesny sposób i archiwizowane zgodne ze światowymi standardami. Rozbudowane zaplecze techniczne umożliwi kontynuowanie działań w przyszłości.

u przyszłości

Prezentowanie zbiorów online wprowadza je na nowo do obiegu kulturowego, pozwala na dotarcie do ich treści wszystkim zainteresowanym bez względu na status materialny, ograniczenia związane czasem dostępu, ich lokalizacją lub innymi ograniczeniami, np. niepełnosprawnością. Zeskanowane do tej pory piśmiennictwo, które stanie się integralną częścią Śląskiego Digitarium, można odnaleźć na stronie Śląskiej Biblioteki Cyfrowej: www.sbc.org.pl. Marek Szulc

Regionalny Klaster Informacyjny

Mobilne Centrum Digitalizacji RIK

Śląska Biblioteka Cyfrowa

Encyklopedia Województwa Śląskiego

AGREGATOR Projekt Śląskie Digitarium. Digitalizacja i udostępnianie zasobów instytucji kultury województwa śląskiego RPO WSL 2014-2020, wartość 37 847 345,92 zł

Katalog OPAC

Indeksowanie metadanych i tekstów Fasety, stemming, lematyzacja Edytor ścieżek edukacyjnych Transkrypcja tekstów Wolumeny czasoprzestrzenne

Bibliografia Regionalna

Serwis Audiowizualny IF SF

Podręcznik Edukacji Regionalnej

Biblioteka cyfrowa Opery Śląskiej

str. 52


Uroda

str. 53


Wizerunek musi być spójny – rozmowa z Martyną Marią Mosiołek, mistrzynią fryzjerstwa Fot. Maja Maciejko

str. 54


Co we współczesnym fryzjerstwie jest ważniejsze: pogoń za modą czy indywidualny styl? Moda cały czas się zmienia, są nawiązania i powroty do trendów które już dawniej funkcjonowały. Natomiast wyznaję zasadę, że moda modą, ale najważniejsze jest to by odnaleźć styl danej osoby. Jeżeli mamy młodą dziewczynę, która jest atrakcyjna, ma piękne długie włosy, to nawet jeśli modą są wtedy krótkie włosy, to nie ścinajmy ich, tylko zróbmy odpowiedni kolor który podkreśli jej kobiecość. Dobierzmy to wszystko zgodnie z kanonami doboru fryzury do osoby - cera, kolorymetria jeśli chodzi o dopasowanie wizerunku, kolorystyka ciepła czy chłodna. Wszystko jest taką mieszanką która powoduje, że owszem, możemy powiedzieć że jest jakaś moda na krótkie włosy, na ombre, sombre, ale najważniejsze to odnaleźć styl. Jeśli przede mną jest hipsterka, która szuka wyrazu swojej osobowości, to patrzę jak jest ubrana, co robi z włosami, i jaki będzie jej styl, a nie na to, że w czasopismach będzie pokazana określona moda. Oczywiście patrzymy na trend, na to jakie są modne elementy, ale jednak cały wizerunek musi być spójny. Czasem to jest młoda mama poszukująca swojej zmysłowości, czasem hipsterka, czasem rockmanka - włosy odzwierciedlają wszystko.

‘‘

Klienci potrafią zaufać, czy jednak uparcie wpatrują się w swoje przyzwyczajenia co do fryzur lub w to co w danym sezonie jest modne? Oprócz tego, że jestem fryzjerką jestem też instruktorką marki Montibello, co również kształtuje moją pracę przez patrzenie na kursantów, klientów poprzez psychologiczny punkt widzenia. Mówię o tym dlatego, gdyż wiele mam takich sytuacji, że trafia do mnie dziewczyna, która wcześniej na facebooku czy instagramie pisała do mnie, że chce dokonać metamorfozy fryzury. Kiedy przychodzi do salonu okazuje się, że stchórzyła i najchętniej to przytnie tylko końcówki. Poświęcam wtedy czas na swoiste konsultacje z nią, czasem to jest nawet pół godziny rozmowy jeszcze przed usługą, pytam co robi, kim jest, co lubi, staram się ją rozśmieszyć. Chodzi o to by zatracić barierę między klientem a fryzjerem i zbudować relację i zaufanie, które z kolei pozwoli klientce poczuć się pewniej, otworzyć, wiedzieć, że chcę dla niej dobrze i jej nie skrzywdzę. I wtedy możemy wspólnie wybrać taką fryzurę i styl które będą do niej personalnie i indywidualnie pasować. Wtedy ważne jest to by być prawdziwym fachowcem, rzemieślnikiem, profesjonalistą, a nie kimś kto do fryzjerstwa podchodzi jak do pracy w fabryce. Czasem dziewczyna przychodzi do mnie z długimi włosami a wychodzi z krótkimi i w kolorze biało-różowym, bo wspólnie zbudowaliśmy jej nowy styl, odpowiedni wizerunek. Niestety wielu fryzjerów woli robić sztampę niż budować realne relacje z klientami.

Chodzi o to by zatracić barierę między klientem a fryzjerem i zbudować relację i zaufanie...

str. 55


str. 56


str. 57


Jak oceniasz branżę fryzjerską w Polsce, także w regionie śląskim? Uważam, że jest na wysokim poziomie, aczkolwiek jest wielu fryzjerów którzy zatrzymali się na jakimś swoim poziomie, przestali się szkolić i szukać nowych technologii, produktów, jakości, nieco się pogubili. Ale jest też wielu fryzjerów młodych, kreatywnych, jako instruktor i szkoleniowiec spotykam mnóstwo takich osób, które chcą iść do przodu, rozumieją, że fryzjerstwo to nie tylko pasemka i nakręcanie wałków, tylko cały świat włosów. Fryzjerstwo stało się nieodzownym elementem świata modowego, pokazów ubrań i bielizny, nawet imprez motoryzacyjnych. Wszędzie kanonem jest dobrze wyglądać, mieć estetyczne zrobione włosy, i jest to atutem dzisiejszych dbających o siebie ładnie wyglądających Polek, za czym też rzecz jasna stoją rzesze kosmetyczek, fryzjerów itd. Sam Śląsk zmienił się diametralnie na korzyść, ale chciałabym by mocniej był kojarzony jako punkt kulturalny, modowy, by było jeszcze więcej imprez i eventów na których trzeba być. Gdy 10 lat temu zaczynałam mój udział w konkursach brałam udział w konkursie na Śląsku, zajęłam wtedy 2 miejsce, wiele osób także z branży pytało mnie po co mi te konkursy. Dzisiaj mistrzostwa, targi na których trzeba być są oczywistością. I w imprezach tych nie chodzi tylko o to by sprzedać produkt, to miejsca, gdzie można spotkać ludzi z branży, są platformy edukacyjne, platformy z produktami, atmosfera życia fashion, pokazy, szkolenia. Jest to też inspiracja dla młodych ludzi, którzy mogą spotkać swoich mentorów, a klienci mieć z fachowcem kontakt face to face, zasięgnąć porady.

Fryzjerstwo jest obecne w twojej rodzinie „od zawsze”... Na co dzień pracuję w rodzinnym salonie w Częstochowie, jestem trzecim fryzjerskim pokoleniem w mojej rodzinie. Nie ukrywam, że ważne dla mnie są te rodzinne tradycje, nie chcę ich traktować jako coś oczywistego, uważam, że o historii, tradycji itd. z różnych względów należy mówić i pamiętać, podtrzymywać te sprawy i się nimi szczycić. Dziś młodzi ludzie chcą być nazywani stylistami fryzur, a ja uważam, że umiejętność stylizowania to po prostu jedna z właściwości naszej pracy, że fryzjerstwo to piękne rzemiosło

i piękny zawód. Mam tytuł mistrzyni fryzjerstwa i czuję się rzemieślnikiem – jest coraz mniej prawdziwych fryzjerów, szewców, kaletników. Nie ukrywam, że jestem pracoholikiem, żyję moją pracą, moje życie to moja praca. Cały czas mam ze sobą kalendarz, na szczęście większość pokazów i konkursów są to imprezy planowane z półrocznym wyprzedzeniem, więc mogę też precyzyjnie ustalać grafik dni kiedy pracuję w salonie w Częstochowie, ale mam nadzieję, że już niedługo i w Katowicach, bo mam zamiar otworzyć tu salon.

Jakie są inne pola twojej aktywności? Pracuję w całej Polsce na sesjach modowych. Dużo czasu poświęcam też współpracy z ogólnoświatową marką hiszpańskiej firmy Montibello, gdzie na terenie Polski odpowiadam za część kreatywną i koloryzację, współpracę tę nawiązałam gdy 7 lat temu zauważono mnie po jednym z konkursów. Ostatnio brałam też udział w realizowanym przez Polsat Cafe programie „Make Me Over. Wielka Zmiana”, gdzie pokazywano jak kobiety niewielkim kosztem mogą zmienić swój wizerunek poprzez dobranie odpowiednich ubrań, fryzur, makijażu. To naprawdę świetna sprawa, gdy można pokazać jak ludzie mogą zyskać wiele pewności siebie gdy nie boją się fryzjera czy stylisty, nieco eksperymentują ze swoim wizerunkiem, ubierają więcej kolorowych ubrań, więcej się uśmiechają. Nawiasem mówiąc telewizja to zupełnie inny rodzaj pracy niż dotychczasowe w salonie ma się czas dla klientki by kreować jej wizerunek na ile nam pozwala, na pokazach z kolei tempo jest niesamowite, nie ma czasu na zawahanie, przy kolejnych setach trzeba szybko przyczesywać modelki. A magia telewizji jest taka, można pewne rzeczy powtarzać wiele razy. W programie było nas około 8 fryzjerów co rodziło atmosferę zdrowej i fajnej rywalizacji, pracowaliśmy też m.in. z Ewą Minge i Joanną Horodyńską. Jest dość prawdopodobne, że program będzie miał kontynuację. Nie było to moje pierwsze zetknięcie z planem, kilka lat temu czesałam aktorkę Klaudię Halejcio na planie filmu „Last minute” Patryka Vegi, w filmie tym także wystąpiłam w roli aktorskiej. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 58


str. 59


Literatura

Wiatraki, Sztokholm, Katalonia...

tekst: ADAM SZAJA

G

dy czytacie te słowa, to istnieje prawdopodobieństwo, że liście już dawno spadły z drzew, a Remigiusz Mróz wydaje piątą książkę w tym roku. Tak, tak, czas szybko leci, wieczory stają się coraz dłuższe, więc i czasu na czytanie jest więcej. No i na oglądanie seriali też. Jeśli chodzi o książki, to bardzo Was proszę, nie dajcie sobie wmówić, że obojętnie co czytamy, ważne żebyśmy czytali. Albo: „przecież to się tak dobrze sprzedaje, to musi być dobre”. Gazeta „Fakt”, hamburgery w McDonald’s też się sprzedają, ale czy są dobre? Nie, nie są. Tylko co w takim razie czytać? Podrzucę Wam kilka tropów, być może za nimi pójdziecie.

Mam to szczęście, że niektóre książki mogę przeczytać miesiąc, a czasem nawet dwa przed premierą. Tak było z „Wiatrakami” Krzysztofa Zajasa, które we wrześniu wjechały na księgarskie półki. Kryminał przez duże K, początek drugiej trylogii, starzy bohaterowie, nowe wyzwania, są trupy, jest seks, a także próba odpowiedzi na pytanie, ile może wytrzymać przyjaźń? Zachęcam Was, żebyście się obok tej książki zakręcili. Jeśli nie lubicie kryminałów, to nic straconego. Lars Saabye Christensen nie jest czytelnikom autorem nieznanym, a w październiku autor „Odpływu”, „Półbrata”, czy „Beatlesów” zaskoczył swoich fanów. Czym? „Magnesem”, powieścią o miłości. Przypomina mi się fajna anegdota związana z norweskim pisarzem. Gdy nagrywaliśmy wywiad w trakcie Warszawskich Targów Książki, podszedł do nas i czekał do końca. Po czym zapytał: „Przepraszam, czy to jest John Malkovich?” Porównajcie sobie zdjęcia obu panów, przy odrobinie wyobraźni można się rzeczywiście pomylić. Gorąco Was zachęcam do przeczytania książki mojego ulubionego, a nawet ukochanego autora, czyli Eduardo Mendozy. Niestety, tym razem nie będzie to kryminał z dużą dawką humoru, ale też jest ciekawie, acz dużo bardziej poważnie. Mendoza napisał esej „Co z tą Katalonią?” Tłumaczyć specjalnie nie trzeba, o czym jest rzecz, bo to mocno polityczna pozycja, napisana przez mieszkańca Barcelony.

Jeśli już o głośnych nazwiskach mowa, to co powiecie na przekopanie szuflady biurka Stiega Larssona? Jeśli sądzicie, że po szwedzkim autorze nie zostało już nic, co nadaje się do opublikowania, to będziecie, delikatnie mówiąc, w szoku. Jednocześnie w kilkunastu krajach, ukaże się książka Jana Stocklassy „Z archiwum Stiega Larssona”, która w całości będzie oparta na materiałach znalezionych w biurku zmarłego pisarza. Są to materiały, które Larsson zbierał pracując jeszcze w magazynie „Expo”. Książka ma dotyczyć zagadkowej śmierci Olofa Palmego, ówczesnego premiera Szwecji. Przypomnę tylko, że Palme został dwukrotnie postrzelony z bliskiej odległości 28 lutego 1986 roku. Szybko został przewieziony do szpitala, jednak po kilkudziesięciu minutach zmarł. Okazuje się, że Stieg Larsson zebrał sporą ilość materiałów dotyczących tego zabójstwa. Stocklassa dociera do ludzi, którzy są wymienieni w notatkach, a także rozmawia z Evą Gabrielsson, życiową partnerką bestsellerowego autora. Jan Stocklassa jest byłym szwedzkim dyplomatą, obecnie zajmuje się dziennikarstwem. Jako reporter wpadł na trop kontrowersyjnej historii związanej ze sprzedażą przez Szwecję samolotów bojowych na Bliski Wschód. Wracając na polskie podwórko, to warto zerknąć też na śląską wersję „Dracha” Szczepana Twardocha oraz „Wszystko za K2” Piotra Trybalskiego. Albo wiecie co? Wpadnijcie na smakksiazki pl. Tam staram się polecać wartościowe rzeczy, więc zapraszam serdecznie.

str. 60


str. 61


Psychologia

Warto rozmawiać, również o seksie...

D

laczego łatwiej jest nam porozmawiać o problemach z koleżanką lub kimś obcym niż z osoba, z którą jesteśmy w związku? Czemu tematy związane z seksualnością są dla nas ludzi trudne? Na te i wiele innych pytań dotyczących kłopotów w związkach odpowiadam podczas prowadzonych przeze mnie wykładów, warsztatów oraz pacjentom w gabinecie.

Fot. Maja Maciejko

str. 62


W

okół seksualności powstaje mnóstwo pytań, które chcielibyśmy zadać, o których chcielibyśmy porozmawiać, ale coś sprawia, że wzbudza to zażenowanie, poczucie wstydu, niższości czy wiele różnych emocji, których nie chcemy odczuwać. Statystyki dotyczące obu płci mówią same za siebie. 25% kobiet posiada zmniejszone potrzeby seksualne lub ich brak, 17% kobiet posiada trudności z osiąganiem orgazmu, 10% kobiet ma brak orgazmu, 13% kobiet posiada bóle podczas stosunków. Możemy więc uznać, że wiele kobiet posiada różnorodne problemy seksuologiczne, o których warto powiedzieć specjaliście, a na pewno osobie, z którą tworzymy związek. Niemniej mężczyźni też posiadają swoje kłopoty seksuologiczne. Możemy powiedzieć, że 1,5 miliona mężczyzn w naszym kraju posiada zaburzenia erekcji, które mogą wynikać z problemów psychologicznych, ale na świecie to 152 miliony mężczyzn – kłopot więc nie jest rzadki. 17% mężczyzn posiada obawę przed stosunkiem płciowym, a 8% mężczyzn cierpi z powodu braku zadowolenia ze współżycia seksualnego. W kłopotach seksuologicznych nie jesteśmy sami w XXI wieku, ponieważ mamy szerokie grono specjalistów badających seksualność człowieka. Skala problemów natury seksuologicznej jest powszechna, ale sęk w tym, że niestety, nikt nas nie uczył rozmawiać o seksualności, ponieważ nie było edukacji seksualnej lub jest niewystarczająca.

Mamy niedobór informacji o zdrowiu seksualnym, więc skąd mamy wiedzieć, co w naszej seksualności jest w porządku, a co nie jest. Wynika z tego, że niepotrzebnie czujemy się skrępowani, czujemy wstyd i zakłopotanie, kiedy chcemy porozmawiać o seksie z drugą osoba. Jest wysoce prawdopodobne, że te obawy są niepotrzebne, ponieważ partner czy partnerka mogą mieć taki sam poziom wiedzy jak my, takie same obawy, a rozpoczynając wspólną rozmowę para może dojść do wniosku, że było to potrzebne, wcale nie było tak źle jak oczekiwali. Mężczyźni i kobiety nie powinni wstydzić się rozmawiać o swoich problemach seksuologicznych w parze. Jeżeli kobieta odczuwa ból podczas stosunku warto o tym zakomunikować, ponieważ jak osiągnąć satysfakcję, kiedy przeszkadzają dolegliwości bólowe? Obawy o utrzymanie erekcji podczas stosunku mogą zahamować erekcję, więc stosunek w ogóle może się nie odbyć, ale kiedy mężczyzna zakomunikuje swój kłopot przed stosunkiem, druga osoba może go chociażby wspomóc. Warto dodać, że rozmowa o kłopocie może być czynnikiem poprawiającym współżycie i w pewnym stopniu niwelującym stres, że „nie wyjdzie” czy „znowu będzie bolało”. Jako ludzie powinniśmy wiedzieć, że seksualność jest naturalną i wrodzoną funkcją organizmu ludzkiego i jednym z zasadniczych czynników motywujących do podejmowania więzi i kontaktów między osobami, który ma wymiar nie tylko biologiczny – prokreacja, ale także psychiczny – czyli jak myślimy o sobie, jaki mamy system wartości, na ile czujemy się atrakcyjni, jakie mamy obawy itp., a także społeczno-kulturowy – jak nasi znajomi, rodzina odbierają nasz związek, jaki on jest, czy się wpisujemy w schemat związku w naszej kulturze itp. Seksualność jest tak samo naturalną potrzebą jak to czy nam się chce pić, spać czy jeść. Skoro rozmawiamy w parze o tym, czy jesteśmy wyspani czy nie, co chcemy zjeść i z kim chcemy zjeść, a także co wolimy czy wodę, czy soki, to też powinniśmy w taki sposób rozmawiać o seksualności.

Trudność w rozmowie może pojawiać się ze względu na tabu jakie niesie za sobą seksualność, a co za tym idzie jak w naszej rodzinie mówiło się czy nie mówiło się o seksualności na przykład o pierwszej miesiączce, pierwszej polucji (czyli naturalnym, mimowolnym wytrysku nasienia podczas snu w wieku dojrzewania – jednak nie każdy mężczyzna doświadcza polucji nocnych), czy pierwszym związku, jak była traktowana nasza seksualność, czyli czy była komentowana przez najbliższych w sposób pozytywny czy negatywny – to wszystko ma znaczenie i przekłada się na myślenie o sobie, a także o otwartości na rozmowę, na przykład, w domu rodzinnym pewnej kobiety, mama mówiła „po co ci stanik i tak tam nic nie masz!”, „po co się malujesz, jak i tak jesteś brzydka” – kobieta słuchała negatywnych komunikatów od najbliższych w ważnym dla niej wieku, bo w wieku dojrzewania, więc stąd może wynikać trudność w rozmowie w parze o seksualności, ponieważ posiada obawy kierowane do niej od dawna, niemniej warto podkreślić, że partner niekoniecznie odbiera seksualność tej kobiety jak jej matka. Kobieta może więc mieć przekonanie o swojej bezwartościowości, co może wzmagać niechęć o rozmowie o seksualności, więc tak koło się zapętla. Warto pamiętać, że kiedy jesteśmy dorośli, nie musimy zachowywać się tak, jakbyśmy ciągle przebywali w rodzinnym domu.

str. 63


Tworząc związek możemy stworzyć nowe zasady rozmowy, które dotyczyć mogą każdej sfery naszego życia, ale też seksualności. Możemy uzgodnić wspólnie w parze jak nazywamy nasze narządy płciowe – czy zabawnie, czy pikantnie, czy medycznie lub wymyślamy swoje nazwy na nasze części ciała. Możemy też umówić się, że raz w tygodniu porozmawiamy o tym, co nam się podoba w pieszczotach, kontakcie seksualnym, a czego wolelibyśmy nie powtarzać – to buduje nic innego jak intymność w związku, który wpływa na namiętność i buduje nasze związki i je wzmacnia.

Nie powinniśmy czuć skrępowania, że chcemy porozmawiać o fantazjach, bo to świadczy o naszej dojrzałości i świadomości siebie i bynajmniej nie

jest śmieszne i też nie ośmieszamy się rozmawiając o jednej z ważniejszych sfer naszego życia. Dojrzałość w sferze seksualnej warto w sobie pielęgnować, ponieważ dzięki niej, potrafimy jako ludzie rozpoznać znaczenie naszych zachowań oraz posiadamy zdolność kierowania nimi, co umożliwia osiągnięcie satysfakcji, a także możemy uniknąć niepożądanych konsekwencji stosunków seksualnych. Ważna w parze jest obustronna akceptacja. Oznacza ona brak wymuszania kontaktów seksualnych siłą, przymusem czy podstępem. Dwie osoby wyrażają zgodę na daną czynność. Kiedy jedna osoba nie wyraża, druga nie powinna mieć pretensji. Zasada dobrowolności dotyczy obu płci, mężczyźnie może się coś w kontakcie seksualnym nie podobać i tak samo kobiecie.

O seksualności powinniśmy rozmawiać w sposób prosty i zgodny z prawdą. Mówiąc drugiej osobie, że mamy jakąś słabość, na przykład „mam problemy z erekcją”, „odczuwam ból podczas stosunku” nie oznacza ośmieszenia się. Komunikujemy się, aby dać drugiej osoby znać, że są momenty w kontakcie seksualnym, w których warto uważać, na które warto zwrócić uwagę, ale też mówiąc redukujemy w sobie napięcie, ponieważ druga osoba po takim komunikacie jest świadoma i będzie reagowała na sygnały związane z kłopotem. Wiele czynników wpływa na seksualność. Nasz seks, zależy od tego, jaką w parze stworzymy atmosferę. Istotne są w relacji rozmowy, odpowiednie używanie słów, zachowania obu osób, które wspólnie powinna stworzyć para. Brak rozmów o ważnej sferze naszego życia jaka jest seksualność może utrudniać współżycie. W momencie, w którym problem seksuologiczny jest trudny do rozwiązania w rozmowie pomiędzy partnerami, można udać się na konsultację psychoterapeutyczną lub seksuologiczną i porozmawiać na neutralnym gruncie.

Aleksandra Żyłkowska - psycholog, psychoterapeuta, seksuolog,

wiceprezes stowarzyszenia Centrum Psychoedukacji i Rozwoju. Prowadzi własną działalność gospodarczą. Pracuje w Instytucie Psychoterapii i Seksuologii w Katowicach oraz na Uniwersytecie Humanistyczno-społecznym SWPS w ramach projektu Strefa Młodzieży i Strefa Rodzica. Szkoleniowo współpracuje z Oazą Szczęścia w Katowicach.

str. 64


Edytorial

str. 65


str. 66


str. 67


str. 68


str. 69


str. 70


str. 71


str. 72


str. 73


str. 74


str. 75


str. 76


Koncept, fotografia & retusz: Nieobiektywna Fotografia Mai Maciejko Make Up Artist: Pola Barczyk Stylizacja: Dorota Iwan Modelki: Alicja Gajda, Patrycja Pawlik, Julia Gajda, Klaudia Szweter

str. 77


str. 78


.

podróze

MEKSYK WIELOBARWNA KRAINA RÓŻNORODNOŚCI

str. 79


J

esień i zima to idealna pora na podróż poza Europę. Gdy w Polsce robi się chłodno, a za oknem coraz częściej pada deszcz (a nawet śnieg), wyjazd do ciepłego kraju na pewno doda nam energii i poprawi nastrój. Wyjątkową destynacją, którą polecam w tym terminie, najlepiej na przełomie października i listopada, jest Meksyk. Dlaczego właśnie wtedy? Z uwagi na Día de Muertos, czyli Dzień Zmarłych, który w tej części świata obchodzony jest niezwykle ciekawie.

Fot. Kinga Bielejec

str. 80


N

IEBIAŃSKIE PLAŻE, MIASTA MAJÓW I NIEZWYKŁE CENOTES

Meksykańskie wybrzeże to nie tylko słynne Cancun czy Playa del Carmen. Na uwagę zasługuje chociażby Tulum i cała zachodnia część kraju – plaże nad Pacyfikiem potrafią zachwycić, w szczególności o zachodzie słońca. Wielu europejskich turystów nie dociera jednak w tamte rejony (głównie przez duże odległości), więc skupmy się na Półwyspie Jukatan. To właśnie tam znajdziemy urokliwe, kolonialne miasta i miasteczka, cenotes z krystalicznie czystą wodą, intrygujący podwodny świat, rajskie plaże oraz majestatyczne ruiny sprzed setek lat. Dobrą bazą wypadową jest wspomniane wyżej Tulum – nieco mniej turystyczne, niż Cancun, a położone w pobliżu wielu interesujących atrakcji. Miłośnicy historii z pewnością zainteresują się ruinami miast Majów: Chichén Itzá, czyli jeden z 7 cudów świata, nieco mniej znane Uxmal czy położone tuż nad morzem Tulum. Fani nurkowania (z pełnym akwalungiem lub samą maską i rurką) również nie będą rozczarowani. Cenotes, czyli studnie krasowe o krystalicznie czystej wodzie, utworzone w skale wapiennej, to jedne z najpiękniejszych i najoryginalniejszych spotów nurkowych świata. Natomiast w morzu jest szansa na spotkanie z delfinami, żółwiami, manatami i masą kolorowych rybek. Jeśli marzy Wam się cisza i spokój polecam dwa mniej znane miejsca: Bacalar – miasteczko nad laguną mieniącą się siedmioma odcieniami błękitu oraz Punta Allen – wioska położona na cypelku, 55 km od Tulum.

R

K

OLOROWE MIASTA

Kolonialna zabudowa, brukowane uliczki i ściany w ciepłych, słonecznych barwach. Te cechy sprawiają, że po wielu klimatycznych, meksykańskich miastach można spacerować godzinami i nie móc wyjść z zachwytu. Na Jukatanie jednymi z najładniejszych miejscowości są Campeche oraz Izamal. Zabytkowe centrum Campeche zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1999 roku. Znajdziemy tam siedem bastionów przerobionych na muzea, kilkukilometrową promenadę, kolorowe kamieniczki oraz liczne kościoły i markety z rękodziełem. Natomiast Izamal ma nieco inny charakter, ponieważ wszystkie budynki są pomalowane na żółto. Skąd ten pomysł? Wersji jest co najmniej parę. Pewne jest, iż zostało pomalowane na cześć ważnej osobistości: Króla, boga słońca Kinichkakmo lub Jana Pawła II. Odwiedzając region Chiapas nie można pominąć pięknego San Cristóbal de las Casas. Położone w górach, klimatyczne miasto, słynie z lokalnych wyrobów i rześkiej pogody. Na tutejszym markecie warto kupić różnego rodzaju pamiątki: od tradycyjnych ubrań począwszy, przez biżuterię i przyprawy, po intrygujące, drewniane maski. Można tu również dobrze i tanio zjeść, napić się smacznej kawy, a wieczorem posłuchać muzyki na żywo w jednej z licznych knajpek. Oszałamiające kościoły i street art to kolejne symbole San Cristóbal de las Casas.

ADOSNE ŚWIĘTO ZMARŁYCH

Już na początku października Meksykanie stroją domy i mieszkania, a w sklepach można kupić Las Catrinas wszelkich rodzajów i wielkości. La Catrina to kobieta z wyższych sfer, przedstawiana jako szkielet w eleganckich sukniach i barwnych ozdobach. Pierwsza figurka została stworzona przez José Guadalupe Posada na początku XX wieku, ale rozpropagował ją Diego Rivera (mąż Fridy Kahlo). Od tego czasu stanowi ona symbol śmierci, która jest w Meksyku traktowana bardzo wyjątkowo. Mieszkańcy wierzą, że śmierć to tylko początek czegoś nowego, więc Święto Zmarłych obchodzone jest hucznie i w znacznym stopniu na wesoło. W mieście Meksyk, mniej więcej w połowie października, odbywa się barwny pochód Procesión de Catrinas rozsławiony przez filmy o agencie 007. Procesja przechodzi głównymi ulicami miasta zaczynając od Pomnika Niezależności. Co roku bierze w niej udział kilka tysięcy osób, w większości przebranych w kolorowe suknie i inne pomysłowe kreacje. Día de Muertos, czyli Święto Zmarłych, wygląda w Meksyku całkiem inaczej, niż Polsce. 1 i 2 listopada na cmentarze schodzą się wszyscy mieszkańcy danej wioski lub miasta i od rana biesiadują. Są bardzo elegancko ubrani, często mają na sobie tradycyjne, ręcznie wyszywane stroje. Wraz ze zmarłymi piją piwo (oraz mocniejsze trunki), jedzą lokalne przysmaki, rozmawiają i śpiewają do muzyki na żywo (przy akompaniamencie słynnych mariachi). Na grobach nie zobaczymy zbyt wielu świeczek, królują kwiaty, banany i... cocacola (ulubione smakołyki zmarłych). Obchody Día de Muertos najlepiej zobaczyć w Janitzio – wyspie na jeziorze Pátzcuaro (południowo-zachodni Meksyk, nad Oceanem Spokojnym), bądź też w Mixquic lub Xochimilco – dwóch satelitach Dystryktu Federalnego miasta Meksyk.

Meksyk to 14. największe państwo świata pod kątem powierzchni. Zamieszkuje go prawie 125 milionów osób posługujących się językiem hiszpańskim oraz 63 językami indiańskimi. Turysta w każdym wieku, o wszelakich zainteresowaniach, znajdzie tam coś dla siebie: wulkany, miasta tętniące życiem, interesująca kultura, piękne plaże, dżungla, majańskie ruiny, zachwycająca natura. Nie sposób zobaczyć całego kraju w 2-3 tygodnie, lepiej skupić się na jednym, ewentualnie dwóch stanach. A potem wrócić do Meksyku ponownie, bo ten rejon świata przyciąga jak magnes.

str. 81


Kinga Bielejec - specjalista ds. PR, z zamiłowania podróżniczka. Prowadzi pełnego słońca i optymizmu bloga Gadulec.me (na temat wojaży i nie tylko). Niedawno wróciła z 7-miesięcznej wyprawy po Ameryce Centralnej oraz Kanadzie. Uwielbia Filipiny, tajską kuchnię, latynoski temperament i taniec.

str. 82


technologia

Smart St

czyli smart rewolucja

Dlaczego wszyscy wolimy smartfony od zwykłych telefonów i podbiły one świat? Dlaczego są tak modne i popularne? Ponieważ są smart. A to oznacza, że urządzenie daje nam takie możliwości jak kiedyś kilka lub kilkanaście innych urządzeń. Smart Station jest tym samym dla miasta, przedsiębiorstwa, czy użytkownika, co smartfon dla nas. To innowacyjne urządzenie właśnie zaczyna zmieniać świat i sposób komunikacji w przestrzeni publicznej, społecznej oraz biznesowej.

2,5-metrowy smartfon na każdej ulicy w Polsce i Europie? Już wkrótce taki widok będzie codziennością, to już zaczęło się dziać - twierdzi Bogdan BIelawski, Global Project President (GPP), dodając; - Smart Cities instaluje w całej Polsce Smart Station urządzenia które swoją funkcjonalnością zrewolucjonizują przepływ informacji we wszystkich obszarach naszego życia. Porównanie Smart Station do smartfona nie jest przypadkowe. Oba urządzenia zbudowane są z hartowanego szkła i aluminium. Już sam wygląd podnosi walory estetyczne miejsca, w którym stoi Smart Station.

str. 83


tation Również jej ogromna funkcjonalność jest bardzo zbliżona do możliwości smartfona. – Ograniczenia dla naszej stacji niemal nie istnieją – mówi Marcin Zieliński, dyrektor projektu Smart Cities. - Smart Station daje użytkownikom darmowe Wi-Fi LTE, możliwość ładowania telefonu (indukcyjnie lub przez USB) oraz Bezpośredni dostęp do Internetu za pomocą dotykowego ekranu. Jednak to tylko funkcje podstawowe. Nowoczesna technologia zastosowana w naszym urządzeniu jest tak zaawansowana, że wielu kientów, np.: banki, urzędy, stadiony, sklepy, restauracje, stacje benzynowe, a także szkoły czy przedszkola, chcą oprzeć swoje systemy bezpieczeństwa o możliwości jakie oferuje Smart Station – podkreśla dyrektor Zieliński, dodając, że włodarze jednostek samorządu terytorialnego, mogą dzięki Smart Station przeprowadzić rewolucję cyfrową w swojej miejscowości. – Każdy kto postawi nasze stacje u siebie, będzie mógł z dumą powiedzieć – zastałem swoją miejscowość analogową, pozostawiam Wam cyfrową – uważa dyrektor. Stacja umożliwia zainstalowanie w niej dowolnej aplikacji, jak również możliwość uzyskania informacji turystycznych, miejskich czy handlowo - usługowych. Dostęp do całej biblioteki jest możliwy zarówno za pośrednictwem dotykowego ekranu urządzenia jaki i ze wszystkich smartfonów, które znajdują się w zasięgu 100 metrów od Smart Station.

To przełom w dziedzinie dzielenia się informacją. Smart Station, dzięki swoim możliwościom, jest też interaktywnym drogowskazem, który może wysłać zaproszenie do odwiedzenia danego miejsca wszystkim lub tylko dedykowanej grupie odbiorców. To rewolucja na rynku marketingu i przeniesienie reklamy dedykowanej z poziomu internetu do rzeczywistego świata. To kolejny krok w przyszłość, dający olbrzymie możliwości i redukujący koszty. Biznes stosujący tego typu rozwiązania optymalizuje efekt pozostawiając konkurencję w tyle. Smart Station można też wyposażyć w moduł z podajnikiem na wodę. Co ciekawe, korzystać mogą z niego nie tylko ludzie, ale także zwierzęta. Oprócz klasycznego kranika umieszczonego na górze, podajnik ma również komorę na dole, z której mogą korzystać spragnione psy i koty. W coraz bardziej upalne lata tego typu rozwiązanie jest coraz bardziej pożądane w mieście. Szczególnie w parkach i na placach zabaw. Podajnik jest wyposażony w specjalne rozwiązanie techniczne sprawiające, że woda z niego jest zawsze świeża i zdatna do picia. Smart Station może być wzbogacony również o moduł umożliwiający ładowanie samochodów elektrycznych i rowerów. To nie tylko wielki ukłon w stronę mieszkańców czy klientów, ale również promowanie ekologicznych rozwiązań. Samochody elektryczne to przyszłość, a rozwiązanie proponowane przez Smart Cities to wyjście tej przyszłości naprzeciw. Oprócz wymienionych powyżej funkcji podstawowych, Smart Station oferuje olbrzymi wachlarz rozwiązań dodatkowych, które na życzenie klienta mogą zostać zainstalowane w urządzeniu. Dzięki rozwiązaniom technologicznym, jakie ma Smart Station, można przeprowadzić szereg badań: między innymi badania ruchu, badania publiczne, społeczne czy marketingowe. Urządzenie pozwala też na zainstalowanie panelu do płatności zbliżeniowej. 32 calowy monitor umożliwia prowadzenie marketingu outdoorowego. Smart Station może być wyposażony w kamery monitoringu obejmujące 360 stopni, łącznie z oprogramowaniem rozpoznającym twarz, jak również wzbogacony o alkomat czy czujnik smogu, który na bieżąco wyświetla na monitorze jakość powietrza w okolicy. Dzięki zastosowaniu technologii GMS, klienci mają dostęp również do funkcji SMS, PUSH i MMS. Co najważniejsze, wszystkie te możliwości można mieć w jednym urządzeniu, bez konieczności zamawiania każdego z rozwiązań oddzielnie. Smart Station to przyszłość zarówno w dziedzinie zarządzania miastem jak i biznesem przyszłość, którą tworzymy już dziś. Ty również możesz przyczynić się do jej urzeczywistnienia. RED.

str. 84


edytorial

str. 85


str. 86


str. 87


str. 88


str. 89


str. 90


str. 91


str. 92


Modelka: Magdalena Zięba-Morales Foto & concept: Maja Maciejko Make up no make up: Pola Barczyk Make Up Stanik: Seveniu Peleryna: AWESOME. Legginsy: ODN Buty: Jeffrey Campbell

str. 93


str. 94


INTERNET RZECZY

„Internet rzeczy” (Internet of things − IoT) to stosunkowo nowe zagadnienie pojawiające się w prasie i mediach, także w kontekście ochrony danych osobowych. W MC powstała Grupa Robocza ds. Internetu Rzeczy. Pierwsze jej posiedzenie odbyło się 24.8.2018 roku. Wzięli w nim udział: wiceministrowie Karol Okoński i Marcin Ociepa, przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji oraz Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, dr Maciej Kawecki (koordynator reformy ochrony danych osobowych, dyr. departamentu zarządzania danymi w MC) oraz Leszek Maśniak, Wiceprzewodniczący Rady Architektury przy Komitecie Rady Ministrów ds. Cyfryzacji, a także przedsiębiorcy oraz przedstawiciele środowisk naukowych i administracji. Celem prac Grupy jest opracowanie raportu, który będzie wskazywał realny wpływ rozwoju IoT na rozwój gospodarczy kraju, wskaże potencjał i zagrożenia w tym zakresie. Konkluzje ze wspólnej pracy dotrą do wszystkich resortów, odpowiedzialnych za obszary interwencji wskazane w raporcie wypracowanym przez Grupę. Opracowano katalog zagadnień, którymi członkowie Grupy chcą się zajmować. Uczestnicy spotkania najczęściej wskazywali na potrzebę implementacji rozwiązań IoT w poszczególnych sektorach. Najczęściej wymieniano: ochronę zdrowia, pojazdy autonomiczne, ochronę środowiska, finanse, smart city czy energetykę. Podgrupy działające w ramach Grupy to: 1. Ogólna – część wstępna raportu, zapewnienie spójności i kompletności raportu końcowego. 2. Opomiarowanie – woda, gaz, prąd, ścieki – liczniki, standardy, analiza danych. 3. Ochrona Zdrowia − telemedycyna, ubezpieczenia zdrowotne, wearable devices i inne. 4. Rolnictwo i ochrona środowiska. 5. Pojazdy autonomiczne − logistyka, transport, drogi. 6. Przemysł. 7. Telekomunikacja – 5G, lokalizacja, wykorzystanie danych. 8. Bezpieczeństwo i Certyfikacje − ogólne zagadnienia bezpieczeństwa, certyfikacji urządzeń i dostawców. 9. Inteligentne Miasta i Budynki. Podczas spotkania uczestnicy wskazali dodatkowe sektory zastosowań IoT, jak np. gospodarkę żywnościową czy farmację. Podczas wystąpień sygnalizowano potrzebę rozmowy o IoT w kontekście: ochrony praw konsumenta, działań dydaktycznych, zwiększania świadomości obywateli, standaryzacji platform dla smart city, sieci 5G, obowiązków producentów i operatorów związanych z IoT, cyberbezpieczeństwa, zastosowania nowoczesnych bezprzewodowych technologii sieciowych w komunikacji z energooszczędnymi urządzeniami IoT, wykorzystania chmury publicznej w ramach aplikacji IoT. Równie ważną kwestią będzie zdefiniowanie barier technologicznych, legislacyjnych i ekonomicznych oraz praca nad ich zniesieniem.

sztuczna inteligencja

Kolejna ważna inicjatywa to zajęcie się problematyką sztucznej inteligencji (SI). Tu także powstała Grupa robocza. Sztuczna inteligencja jest tym zjawiskiem, w którym upatruje się wielu korzyści dla gospodarek i społeczeństw, ale jednocześnie budzi ono najwięcej obaw. Staje się obszarem olbrzymich wysiłków inwestycyjnych i rozwojowych w wielu krajach. To wyzwanie dla przedsiębiorców, korporacji a nawet start-upów, których celem jest zdobycie przewagi konkurencyjnej. Zwieńczeniem prac Grupy była zorganizowana 9.11.2018 r. konferencja, podczas której przedstawione zostały wyniki prac. Pierwsze spotkanie podgrup roboczych w sprawie SI odbyło się 6.7.2018 r. w Ministerstwie Cyfryzacji. (Członkowie Grupy zgłaszali się po zamieszczeniu informacji na stronie internetowej urzędu). W ramach Grupy powstały 4 podgrupy obejmujące wybrane tematy dotyczące sztucznej inteligencji: 1. Gospodarka oparta na danych (w tym wsparcie dla wdrożenia SI przez firmy). Przedmiotem prac grupy są zagadnienia związane z rosnącym wolumenem danych cyfrowych w gospodarce i administracji. Tylko dostęp do wysokiej jakości cyfrowych danych umożliwi tworzenie, testowanie i wykorzystywanie rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji. Celem grupy jest wypracowanie narzędzi, które umożliwią fi wykorzystania sztucznej inteligencji w swojej działalności. 2. Finansowanie badań i rozwoju. Celem działań grupy jest zmapowanie i ocena istniejących mechanizmów finansowych i poszukiwanie nowych, a także zaproponowanie optymalnych modeli absorpcji tych środków, w tym ekosystemu współpracy nauki, administracji i biznesu. 3. Edukacja. Przedmiotem prac grupy jest m.in. diagnoza problemów w systemie polskiej edukacji oraz przedstawienie konkretnych propozycji rozwiązań. Synteza wszystkich etapów edukacji oraz odniesienie się do potrzeby kształcenia ustawicznego. 4. Etyka i prawa człowieka (w tym kwestie prawne). Prace nad kwestiami: odpowiedzialności za działania robotów/sztucznej inteligencji, możliwości nadania osobowości prawnej robotom. Jest to problematyka odpowiedzialności za produkt oraz odpowiedzialności z tytułu ryzyka operatora SI. Zagwarantowanie wolności człowieka i praw podstawowych, na których opiera się UE − nowe technologie nie powinny bowiem oznaczać nowych wartości, ale również nie powinny być przyczyną protekcjonistycznego ograniczania wolności gospodarczej ani warunków uczciwej konkurencji. Celem prac poszczególnych grup będzie wypracowanie raportu zawierającego: opis stanu aktualnego, identyfikacja barier, przedstawienie propozycji konkretnych rozwiązań. Opracowany wspólnie materiał posłuży jako podstawa do wypracowania założeń dla strategii sztucznej inteligencji dla Polski.

str. 95


Ministerstwo dostrzega potrzebę współpracy w zakresie otwierania danych i ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego w dowolnych celach – komercyjnych lub niekomercyjnych. W dniu 11.7.2018 r. odbyło się pierwsze posiedzenie Grupy Roboczej ds. Otwartych Danych. Członkami Grupy są przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji zajmujący się tą tematyką, organizacji pozarządowych, środowisk naukowych, biznesu oraz administracji samorządowej i rządowej. Celem prac Grupy jest włączenie podmiotów zewnętrznych do kreowania polityki otwartości danych oraz promocja ponownego wykorzystywania danych przez różne podmioty. Warto przypomnieć, że Rada Ministrów we wrześniu 2016 r. przyjęła Program Otwierania Danych Publicznych i wyznaczyła tym samym cele strategiczne w obszarze otwierania danych do 2020 r. Ponadto 25.4.2018 r. Komisja Europejska opublikowała projekt nowej dyrektywy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (tzw. dyrektywa reuse), która poszerza zakres danych przekazywanych do dalszej eksploatacji i wprowadza nowe rozwiązania, które mają ułatwić ponowne wykorzystywanie informacji.

OTWIERANIE DANYCH i ponowne wykorzystywanie Informacji sektora publicznego Inicjatywa ta jest częścią strategii Jednolitego Rynku Cyfrowego. Jej celem jest usunięcie barier dla rozwoju gospodarki opartej na danych. Zaproponowano nowe rozwiązania, które mają zapewnić m.in. zwiększenie dostępu do tzw. danych dynamicznych w czasie rzeczywistym poprzez interfejs programistyczny aplikacji API oraz bezpłatny dostęp do poszczególnych kategorii danych o wysokiej wartości dla ponownego wykorzystywania przez API, które będą wymienione w przyszłym akcie wykonawczym. Grupa postawiła sobie ambitne zadania. Wśród zgłoszonych przez członków Grupy tematów do dyskusji pojawiła się także problematyka standardów tworzenia nowych rozwiązań bazodanowych w zakresie rejestrów, które uwzględnią potrzeby związane z otwieraniem danych (w tym kwestie anonimizacji danych w przypadku danych osobowych, wrażliwych itp.), inny to zaangażowanie doświadczonych placówek do działań szkoleniowych oraz włączenie w plan zajęć szkół lekcji z zakresu korzystania z otwartych danych przy współpracy z MEN. Przede wszystkim chodzi jednak o zachęcanie instytucji dysponujących danymi do ich udostępniania, dbania o ich jakość, a także wypracowania business case dla administracji w tym zakresie.

str. 96


felieton obrazkowy

Trójka artystów tworząca Pracownię projektowania Plakatu na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesor Roman Kalarus to światowej sławy grafik znany z poetyckich erotycznych drzeworytów i barwnych charakterystycznych plakatów, których nie da się pomylić z nikim innym na świecie. Monika Starowicz tworzy plakaty i rysunki, których główną bohaterką jest zazwyczaj kobieta wraz z jej erotyzmem, emocjami i tajemniczą duchowością. Filip Ciślak jest młodym projektantem, plakacistą i wielkim pasjonatem sztuki kaligrafii, którą skutecznie zaraża studentów ASP.

str. 97


str. 98


str. 99


str. 100


rekomenduje:

HOTELE

RESTAURACJE

Monopol – ul. Dworcowa 5 Novotel – al. Roździeńskiego 16 Vienna House Easy Angelo Hotel - ul. Sokolska 24 Hotel Courtyard Marriott – ul. Uniwersytecka 13 Q Hotel Plus – ul. Wojewódzka 12 Hotel Bażantowo Sport – ul. Pijarska 3 Best Western Hotel Mariacki – ul. Mariacka 15 Rezydencja Luxury Hotel, ul. Stara 1, Piekary Śląskie Apassionata, ul. Anieli Krzywoń 1, Radzionków

Patio Park – ul. Kościuszki 101 Patio Zajazd – ul. Kościuszki 352 Manana Bistro – ul. Wolności 15, Chorzów Via Toscana – ul. Uniwersytecka 13 Tiatiana – ul. Staromiejska 5 Little Hanoi – ul. Staromiejska 4 AIOLi inspired by Katowice - Rynek 5 Kyoto Sushi – ul. Uniwersytecka 13 Sakura Sushi Bar – ul. Mariacka 26 Prodiż Bistro – ul. Porcelanowa 23 Novo – ul. Warszawska 15 Sezo’ novo – ul. Francuska 180 Browar Mariacki – ul. Mariacka 15 Sushi Do – ul. 3 Maja 30 Sztolnia. Chleb, Mięso, Wino - ul. Chorzowska 109 27th Floor – ul. Uniwersytecka 13 Drzwi zwane koniem – ul. Warszawska 37 EMCEK meet & eat – Plac Sławika i Antalla 1 Cadenza – Plac Wojciecha Kilara 1 Cafe Kattowitz – ul. Św. Jana 7 8 stolików – ul. Jagiellońska 21 Coffee Synergia – ul. Andrzeja 29/2 Bez cukru – al. Korfantego 6 Cafe Byfyj – ul. Krawczyka 5 Kafej – ul. Chorzowska 5 Sweet Home Silesia – ul. Moniuszki 3 Lodowato – ul. Dworcowa 15 Istne Lody Rzemieślnicze – ul. Mariacka Tylna 7 Botanika – ul. Sienkiewicza 27 Śląska Prohibicja – ul. Krawczyka 1 Strefa Centralna – Plac Sejmu Śląskiego 2 KluboGaleria SARP – ul. Dyrekcyjna 9 Len Arte – ul. Mariacka 25 Dzień i noc – ul. Warszawska 5 Grill Point – ul. Przemysłowa 3 Moodro – ul. Dobrowolskiego 1a Sakana Sushi – ul. Mielęckiego 6 Zielnik – ul. Jagiellońska 13 Jazz Hipnoza – Plac Sejmu Śląskiego 2 Same Maszkety – ul. Damrota 6 Pancake Heaven – ul. Drzymały 9/1 You dessert it – ul. 3 maja 30 Lodzio – ul. Św. Jana 9 Królestwo – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Żurownia - ul. Ligonia 16 Isto - al. Roździeńskiego 1 Zdrowa Krowa – ul. Mariacka 33 oraz ul. Jankego 51 Bar a Boo – ul. Mariacka 37 Upojeni – ul. Św. Jana 10 Spencer Cafe Bistro – ul. Sokolska 2 Sztukafe – ul. Mielęckiego 10 Jeff’s – ul. Chorzowska 107 Bierhalle – ul. Chorzowska 107 Kawiarnia Po Prostu – ul. Sokolska 34 3 Siostry Bajgiel i Kawa – ul. św. Stanisława 8 Morcinka 3a – ul. Morcinka 3a Cyrulik Śląski Cafe – ul. Bolesława Chrobrego 38 Bułkęs – ul. Plebiscytowa 10 Mount Blanc - ul. 3 Maja 30

MOTORYZACJA Mazda – ul. Kościuszki 215 Peguot Pietrzak – ul. Bocheńskiego 125 Lexus – al. Roździeńskiego 208a Noma2 – al. Roździeńskiego 188e Auto Gazda – al. Roździeńskiego 170 Ferrari – ul. Bocheńskiego 109

URODA/ZDROWIE Vanilla Day Spa – ul. Kłodnicka 31 La Boca Clinic – ul. Stawowa 10 Estee Lauder – ul. 3 Maja 30 Couture Milano – ul. Młyńska 11 Fizjodiet Medical Spa – ul. Sokolska 10/5 Panewnicka 201 – ul. Panewnicka 201 Centrum Medyczne Panewniki - ul. Panewnicka 201 Akademia Polskich Stylistów Haircoccon – ul. Żwirki I Wigury 13 Trendy Hair Fashion – ul. Kochanowskiego 5 Berendowicz i Kublin – ul. św. Jana 5 Maniewski – ul. 3 Maja 17 Konrad Nożycoręki – ul. Grażyńskiego 13 Cyrulik Śląski – ul. Chrobrego 29 Barocco Hair & Body – ul. Wawelska 1 DerMed – al. Korfantego 70 Body Cafe Clinic – ul. Opolska 7/3 Eco Clinic – ul. Sienkiewicza 27 Martyna Sury PMU – ul. Mariacka 33/11 Klinika Chirurgii Mazan – ul. Brzozowa 54 Klinika Magnuccy – ul. 3 Maja 34 Skin Laser Lubelscy – ul. Mickiewicza 14/2 Cosmetics Group - ul. Kormoranów 40 Duda Clinic – ul. Kołodzieja 8 Klinika Borczyk – ul. Czajek 5 Artyści Uśmiechu – ul. Chorzowska 216 Fila Orthodontics – ul. Słowackiego 13 Dentim Clinic – ul. Baildona 12

MODA/SZTUKA/EDUKACJA Miu Piu – ul. Sokolska 72 Rondo Sztuki – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Galeria sztuki Współczesnej BWA – al. Korfantego 6 CLOO Salon Sukien Ślubnych – ul. Mikołowska 17 Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach – ul. Rolna 43

str. 101


str. 102



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.