Szanowni Czytelnicy... O
ddajemy w Wasze ręce kolejny, a jednocześnie pierwszy numer METROPOLITAN. Od dziś SILESIA. Jak wspomniałem w poprzednim numerze piszemy o sprawach całej Metropolii śląsko – zagłębiowskiej, więc obecna nazwa jest bardziej trafiona. Jesteśmy też od teraz w katalogu ISSN przez co dostępni będziemy w zbiorach Biblioteki Narodowej. Rozwijamy się z korzyścią dla nas wszystkich. W poprzednim numerze rozpoczęliśmy cykl prezentacji wszystkich miast i gmin Metropolii. Dziś kolej na bardzo prężnie rozwijające się miasto Sosnowiec. Wprowadzamy nowe, stałe rubryki. Będą porady prawne, kulinaria, zdecydowanie więcej historii naszego regionu. Z każdym numerem mamy coraz większą świadomość wyjątkowości naszego regionu, jego znaczenia dla całego kraju, a przede wszystkim dla nas wszystkich, którzy tu żyjemy, pracujemy, tworzymy. Coraz bardziej jesteśmy przekonani o naszej specyfice i znaczeniu. To nieocenione doświadczenie móc to dokumentować. Proszę zwrócić uwagę na nasze osobowości numeru: Dyrektora Muzeum Zamkowego w Pszczynie pana Macieja Klussa i rektora wyższej uczelni Humanitas w Sosnowcu Michała Kaczmarczyka. To osobowości wybitne, w swych dziedzinach niepowtarzalne. Z wielką przyjemnością i satysfakcją wykonaliśmy niesamowitą sesję zdjęciową z udziałem uroczych dzieciaków na wspomnianym wcześniej Zamku w Pszczynie. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu tego niezwykle trudnego przedsięwzięcia. Dziękujemy firmie MUSKATOS na czele z panią Martą Zdebel. Wszystkie dzieciaki były dzielne i wspaniałe. Sesję robiliśmy w 34 stopniowym upale. Wielki szacunek dla wszystkich. Nie sposób wymieniać tu wszystkich bohaterów niniejszego numeru. Sami Państwo przeczytacie, zobaczycie, ocenicie. Tworzenie Metropolitana to dla nas wielka radość, satysfakcja i przede wszystkim olbrzymie wyzwanie. To, co będziemy zawsze z duma podkreślać: jesteśmy jedynym, tego typu wydawnictwem nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Mamy świadomość odpowiedzialności, ale jednocześnie jesteśmy przekonani: każdy kolejny numer będzie coraz lepszy! To też Wasza zasługa. Waszych opinii, podpowiedzi, krytyki (bezcenne!), słów otuchy i natchnienia. Zapraszam do lektury! Jacek Adamczyk Redaktor Naczelny
Ewa Jeżak-Klyta Wydawca/ The Publisher e.jezak@metropolitansilesia.pl
Jacek Adamczyk Redaktor Naczelny/ Editor in Chief j.adamczyk@metropolitansilesia.pl
Maja Maciejko Dyrektor Kreatywna/ Creative Director m.maciejko@metropolitansilesia.pl
Marcin Kowal Szef Działu Graficznego/ Head Of The Graphic Department m.kowal@metropolitansilesia.pl
Agnieszka Twaróg - Kanus Redaktor. Rozwój Osobisty/ Editor. Personal Development a.kanus@metropolitansilesia.pl
str. 2
5-8 Silesia
w obiektywie
1-2 3-4 27-38 39-46 47-52 53-58 59-66 67-76
str. 3
9-20 Metropolia: Sosnowiec
Od redakcji Spis treści Edytorial: Kinderbal Osobowości: Michał Kaczmarczyk Biznes: Andrzej Poloczek Biznes: Piotr Adamczyk Biznes: Marta Zdebel Podróże: Zanzibar
77-78 79-84 85-84 87-90 91-92 109-112 113
Sztuka: Jacek Zygmunt Historia: IPN Kulinaria: Jak to kiedyś książki kucharskie pisano Rozwój osobisty: Rezyliencja Prawo: Zmiany w prawie drogowym Felieton obrazkowy: Kalarus na dziś Znajdziesz nas w...
93-108 Edytorial: Plante
Na okładce: Fotografia: UM Sosnowiec
21-26 Osobowości: Maciej Kluss
METROPOLITAN SILESIA Adres redakcji: ul. Spacerowa 9, 42-625 Zendek redakcja@metropolitansilesia.pl www.metropolitansilesia.pl www.facebook.com/Metropolitan-Silesia www.instagram.com/metropolitansilesia
Wydawca: AGENCJA MARKETINGU STRATEGICZNEGO “CLASSICS” Ewa Jeżak – Klyta Magazyn bezpłatny
str. 4
Metropolia w obiektywie
str. 5
Fot. Radosław Dybała Pawłowice
str. 6
Fot. Radosław Dybała str. 7
Od kiedy pamiętam, fascynowało mnie robienie zdjęć. To co najbardziej sobie cenię w fotografii to możliwość kreowania rzeczywisotści i pokazywanie jej odbiorcom w taki sposób, w jakim bym chciał żeby ją widzieli. Pomijając tak oczywisty aspekt jakim jest jakość techniczna, moje prace charakteryzuje dbałość o szczegóły oraz niebanalne podejście do tematu. W swoim dorobku mogę się pochwalić licznymi osiągnięciami w postaci wygranych konkursów fotograficznych i wyróżnień, w tym między innymi jestem laureatem w konkursie National Geographic. Specjalizuję się w fotografii architektury, wnętrz a także od jakiegoś czasu w fotografii ślubnej. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia mojego fanpaga (www.facebook.com/RadoslawDybalaPhotography) jak również do zapoznania się z moim portfolio na stronie online (www.radoslawdybala.pl).
Świętochłowice - Staw Wojskowy str. 8
Metropolia
CZY WARTO
ZAMIESZKAĆ W SOSNOWCU? – rozmowa z Prezydentem Miasta Arkadiuszem Chęcińskim Fot. UM Sosnowiec
Szanowny Panie Prezydencie, czy decyzję o powołaniu Metropolii śląsko-zagłębiowskiej uważa Pan za słuszną? Co Pana zdaniem zyskuje, a co traci Sosnowiec po powołaniu do życia Metropolii? Jak najbardziej słuszna. Metropolia ma wiele plusów – dzięki niej, najważniejsze dla mieszkańców usługi, takie jak transport czy rozwój i promocja obszaru są zarządzane przez jeden podmiot, który bierze pod uwagę potrzeby całej metropolii. Z naszej perspektywy, perspektywy miasta chodzi o to, aby potrzeby Sosnowca były równoważne z potrzebami innych miast i to się dzieje. Oczywiście jeśli widzimy, że coś można zrobić inaczej, lepiej, rozmawiamy o tym, pokazujemy gdzie tkwi problem. Nie tak dawno apelowaliśmy o sfinansowanie dodatkowych kursów pociągów w Sosnowcu, Sławkowie i Dąbrowie Górniczej. Trasa Sławków – Katowice liczy dziesięć przystanków. Potencjał tej linii kolejowej jest ogromny. Dla porównania autobus M4, który zatrzymuje się w pobliżu przystanku kolejowego w Kazimierzu Górniczym, jedzie do Katowic 45 minut, pociąg 25 min. Podobnie jest w pobliżu stacji Sosnowiec-Porąbka skąd linia 835 jadąca bezpośrednio do Katowic pokonuje trasę w 50 minut, a pociąg tylko w 22 minuty. Nie myślimy kategoriami co zyskujemy, a co tracimy. Działajmy tak, aby wszystkim nam w metropolii żyło się lepiej. Razem po prostu możemy więcej. Oczywiście pamiętajmy, że to dopiero początki Metropolii. Efekty jej działalności mieszkańcy odczują tak naprawdę dopiero za kilka lat.
str. 9
str. 10
Czym może pochwalić się Sosnowiec na tle innych, wiodących miast naszego województwa? Nie chcemy się porównywać z innymi miastami. Naszymi działaniami, inwestycjami chcemy pokazać co mamy do zaoferowania i zachęcić do zamieszkania u nas, a z drugiej strony zatrzymać tych, którzy myślą o opuszczeniu Sosnowca. Wysyp inwestycji mieszkaniowych, który mamy obecnie to dla nas sygnał, że stolica Zagłębia Dąbrowskiego to doskonałe miejsce do życia. Sami wpisujemy się w ten trend budując pierwsze od dziesiątek lat mieszkania komunalne. Staramy się tak równoważyć nasze inwestycje, aby pamiętać o wszystkich grupach wiekowych. Z jednej strony powstaje Zagłębiowski Park Sportowy w skład którego wejdą stadion, hala sportowa i lodowisko, z drugiej trwają prace przy powstaniu nowego Egzotarium, a w zasadzie Centrum Edukacji Ekologicznej. Modernizujemy drogi, kierowcy mogą już jeździć po wyremontowanej części DK 94, która w Sosnowcu prezentuje się w końcu na poziomie światowym. Dołem puściliśmy tranzyt, wiaduktem ruch miejski, rozładowaliśmy w ten sposób korki, które tworzyły się na granicy miasta z Dąbrową Górniczą. Stale powiększamy naszą ofertę rekreacyjną, powstają kilometry ścieżek rowerowych, jednocześnie na terenach inwestycyjnych pojawiają się kolejne firmy dające zatrudnienie. Tak można wymieniać w nieskończoność. Prościej będzie przyjechać i odwiedzić nasze miasto, które zmienia się praktycznie z dnia na dzień. Powstała Karta Nowego Mieszkańca, jakie korzyści przynosi społeczeństwu, a jakie Urzędowi? Celem akcji „Karta Nowego Mieszkańca – warto zamieszkać w Sosnowcu” jest promowanie oferty kulturalno-sportowej miejskich jednostek. Karta wydawana jest jednorazowo i bezpłatnie i ważna jest przez rok. Warunkiem uprawniającym do otrzymania Sosnowieckiej Karty Nowego Mieszkańca jest zameldowanie się na stałe w Sosnowcu. Oczywiście w związku z pandemią sprawy proceduralne zostaną tak poprowadzone, aby nikt nie był stratny. Miasta się wyludniają, dlatego nie możemy siedzieć z założonymi rękami, tylko wyjść z ofertą, pokazać, że to właśnie u nas warto zostać, czy też się wprowadzić. Musimy zachęcić ludzi do tego, aby nie chcieli Sosnowca opuszczać, a zarazem przekonywać, że warto się u nas osiedlić. Stąd takie działania. Każda osoba, która zamieszka na stałe w Sosnowcu, otrzyma specjalną kartę zapewniającą roczne zniżki w licznych miejskich instytucjach, zarówno kulturalnych, jak i sportowych. Karta upoważnia m.in. do 50 proc. upustu na imprezy kulturalne. Proszę rozwinąć temat dofinansowania dla przedsiębiorców dotyczącego wspierania efektywności energetycznej. Zachęcamy przedsiębiorców do udziału w programie Program „50 kW na start”, który wspiera przedsięwzięcia z zakresu odnawialnych źródeł energii dla średnich, małych i mikroprzedsiębiorców. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach ogłosił właśnie nabór wniosków na przedsięwzięcia polegające na zabudowie mikroinstalacji fotowoltaicznych, tj. instalacji o mocy do 50 kW z terenu województwa śląskiego. Zachęcamy naszych przedsiębiorców do udziału w programie.
str. 11
Pozostając w sferze biznesu: jak Miasto wykorzystuje środki unijne? Powstał ciekawy program „Zagłębiowskie wsparcie na starcie” – na czym on polega? Projekt „Zagłębiowskie wsparcie na starcie” jest realizowany przez mieszczącą się w Sosnowcu Agencję Rozwoju Lokalnego S.A. Celem projektu jest rozwój przedsiębiorczości poprzez wsparcie samozatrudnienia mieszkańców miast Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec oraz Będzin, w wieku powyżej 30 roku życia pozostających bez zatrudnienia oraz osób zatrudnionych na umowach krótkoterminowych, pracujących w ramach umów cywilno-prawnych (których miesięczne zarobki nie przekraczają wysokości minimalnego wynagrodzenia), ubogich pracujących, imigrantów, reemigrantów, osób odchodzących z rolnictwa i ich rodzin, zmierzające do długotrwałej aktywizacji zawodowej i przybliżenie ich do rynku. Jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych to Sosnowiec w ciągu sześciu ostatnich lat otrzymał z Unii około miliarda złotych dofinansowania na realizację miejskich inwestycji oraz tych, które prowadziły jednostki zależne lub należące do miasta. Ta kwota chyba najlepiej obrazuje jak wykorzystujemy pieniądze unijne. W tym miejscu trzeba podziękować tym, którzy na co dzień przygotowują wnioski, a więc naszym urzędnikom. Gdybyśmy je źle przygotowywali to o tych środkach moglibyśmy zapomnieć. Miasto dużą wagę przywiązuje do rekreacji i sportu. Co w tym zakresie ostatnio zrobiliście? Tak jak wcześniej wspominałem sport i rekreacja to dziedziny, o które w Sosnowcu dbamy, które stale rozwijamy. Pną się mury obiektów Zagłębiowskiego Parku Sportowego. Niebawem będziemy mieli trzy nowoczesne obiekty sportowe, które znajdować się będą w ścisłym sąsiedztwie. Proszę pokazać mi drugie takie miejsce, gdzie stadion, hala i lodowisko są obok siebie? A wszystko to w sąsiedztwie Górki Środulskiej, obiektu rekreacyjnego, z którego zimą mogą korzystać narciarze, a latem biegacze, rowerzyści czy po prostu osoby lubiące spacery. Do tego jeden z ogrodów jordanowskich, a więc gigantyczny plac zabaw, mieści się właśnie w tym miejscu. Nie zapominamy o innych obiektach, na których na codzień trenują sosnowieccy sportowcy. Wyremontowaliśmy hale w Niwce i w Milowicach. Trwają prace przy modernizacji krytej pływalni przy ul. Żeromskiego. Powstają obiekty w ramach budżetu obywatelskiego, m.in. tężnie solankowe. Naszym oczkiem w głowie są ścieżki rowerowe, które zostały tak poprowadzone, aby spokojnie można było dojechać z jednego końca miasta na drugi. Warto także wspomnieć o boiskach przyszkolnych. Dziś praktycznie każda szkoła ma boisko, o którym jeszcze do niedawna dzieci i młodzież mogła tylko pomarzyć. Jaki wpływ na funkcjonowanie Miasta i Urzędu ma Pandemia Covid-19? Jak sobie z tym radzicie? Urząd cały czas funkcjonował i funkcjonuje w taki sposób, aby nie ucierpieli mieszkańcy. Przechodziliśmy na tryb zdalny, ale w taki sposób, aby wszystkie sprawy sosnowiczanie mogli na bieżąco załatwiać. Myślę, że nam się to udało. Najważniejsze, że COVID nie przerwał naszych inwestycji. Oczywiście pojawiały się pewne problemy, ale niemal wszystko co mieliśmy zaplanowane udało się zrealizować.
Myślę, że radzimy sobie z pandemią. W wielu obszarach planowaliśmy pewne działania z wyprzedzeniem, jak choćby przygotowanie punktu szczepień masowych. Zanim dotarły szczepionki punkt już był w gotowości. Dziękuję mieszkańcom za wyrozumiałość. W końcu w takich warunkach przyszło nam działać po raz pierwszy i mam nadzieję, że niebawem wrócimy do normalności w pełnym tego słowa znaczeniu. Jakie ma Pan Prezydent plany rozwojowe Miasta na najbliższy rok, dwa? Przede wszystkim czekamy na informacje o zasadach na jakich samorządy będą mogły ubiegać się o dofinansowanie na planowane inwestycje. Mamy naprawdę wiele pomysłów, ale musimy wiedzieć na jakie wsparcie funduszy zewnętrznych możemy liczyć, jakie warunki musimy spełnić. Najbliższe lata to z jednej strony nadzór nad trwającymi już inwestycjami, o których już wspominałem czyli Zagłębiowski Park Sportowy rośnie oraz nowe Egzotarium. To będzie obiekt, który wspólnie z ZPS-em zmieni oblicze naszego miasta. Z drugiej strony czeka nas upragniona inwestycja dotycząca nowego węzła, który powstanie w Klimontowie i połączy tę część miasta z drogą ekspresową S1. Liczymy, że niebawem rozpoczną się prace projektowe nad węzłem, a później sama budowa. Czekam też na dobudowę dwóch torów kolejowych przeznaczonych dla pociągów lokalnych. To bardzo ważna inwestycja, która będzie prowadzona przez PKP PLK, dotyczy nie tylko samych torów, ale budowy nowych przestanków kolejowych w tym na Środuli w okolicach ulicy Chemicznej. Ta inwestycja łączy się ze zmianami w komunikacji autobusowej, ponieważ w naszej ocenie to kolej w dużej mierze przejmie pasażerów podróżujących z Sosnowca do Katowic i Gliwic. Zmieni się też komfort pasażerów korzystających z tramwajów. Trwa budowa nowej linii do centrum Zagórza, wymienione zostaną tory wzdłuż ulicy 1 Maja, Andersa, Małachowskiego i Wojska Polskiego. Całą komunikację publiczną w najbliższych latach czeka prawdziwa rewolucja. Postawiliśmy też przed sobą ambitne zadanie zlikwidowania starych kopciuchów. Na mieszkańców czeka kilka programów z których mogą pozyskać dofinansowanie zarówno na wymianę pieca jak i ocieplenie budynku. Program Czyste Powietrze, Stop Smog czy nasze miejskie granty dają mieszkańcom możliwość pozyskania nawet 60 tysięcy złotych. To będą wyjątkowo intensywne lata, ale nikt nie narzeka na ilość pracy, bo wszyscy widzimy jakie to przynosi efekty i jak mocno zmienia się nasz Sosnowiec. I na koniec pytanie osobiste: Jak Pan Prezydent spędza wolny czas? Jakie ma Pan pasje? Wszyscy, którzy choć trochę mnie znają wiedzą, że najchętniej spędzam czas dopingując naszych sportowców. Ostatnio mogłem się radować z podwójnego sukcesu Czarnych Sosnowiec, które sięgnęły po mistrzostwo Polski i Puchar Polski w piłce nożnej. Z chęcią relaksuję się także w naszych miejskich jednostkach kultury, których oferta jest przebogata. Wstrzymała nas trochę pandemia, ale odbijemy to sobie. Gdzie najchętniej spędzam wolny czas? W Sosnowcu, bo ja po prostu kocham to miasto. Rozmawiał: Jacek Adamczyk
Fot. UM Sosnowiec
str. 12
Fot. UM Sosnowiec
str. 13
M
etropolia Górnośląsko – Zagłębiowska to 41 miast i gmin o łącznej powierzchni 2,5 tys. km kw., w których mieszka 2,3 mln mieszkańców, działa 240 tys. firm i przedsiębiorstw, wytwarzających ok. 8 proc. PKB naszego kraju. To Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia – pierwsza metropolia w Polsce. Realizację ustawowych zadań rozpoczęła 1 stycznia 2018 roku. Jako ambasador naszej Metropolii w niniejszym numerze kontynuujemy prezentację miast i gmin wchodzących w jej skład. Dziś kolej na Sosnowiec. Zapraszamy do lektury. Jacek Adamczyk Redaktor Naczelny
str. 14
DROGI ROWEROWE, KOMUNIKACJA, PIESI Miasta są przyszłością ludzkości, to w nich już dziś mieszka większość ludności świata. Coraz częściej sosnowiczanki i sosnowiczanie wybierają rower jako środek transportu, znów popularne stają się spacery i w tym kierunku zmienia się Sosnowiec. W zaledwie kilka lat powstało w Sosnowcu blisko 50 kilometrów dróg rowerowych. Ich wyznaczenie nie polegało na wymalowaniu farbą na chodniku linii i umieszczeniu piktogramów informujących o drodze rowerowej. To nowe, piękne drogi rowerowe oraz chodniki. Od 2020 roku rowerzyści mogą już bezpiecznie dojechać z centrum Sosnowca do Dąbrowy Górniczej, wcześniej trasa połączyła nas z Będzinem, a niebawem powstanie droga łącząca ścisłe centrum miasta z Mysłowicami. Wspólnie z Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią pracujemy nad velostradą, która połączy Sosnowiec z Katowicami. Stale rozbudowywany jest system Sosnowieckiego Roweru Miejskiego, który w tej chwili liczy 23 stacje. Na użytkowników czekają nie tylko standardowe rowery, ale również z fotelikami dla małych dzieci, tandemy, cargo, trójkołowe dla osób z niepełnosprawnościami, a także mniejsze rowery dla dzieci, które już potrafią jeździć na dwóch kółkach. W sumie to blisko 300 rowerów.
Piesi i rowerzyści
Zawsze budowie dróg rowerowych towarzyszy przebudowa chodników. Wszystko po to, by dać mieszkańcom realną szanse na pozostawienie samochodu przed domem. Bezpieczeństwo pieszym zapewnią wyremontowane i monitorowane przejścia podziemne. W sumie na terenie Sosnowca jest ich 18 z czego 15 zostało lub jest właśnie remontowanych. Zmiany dotyczą także przejść dla pieszych. Przy remontach i przebudowach dróg oraz chodników wykonywane są doświetlone przejścia poprawiające bezpieczeństwo i widoczność pieszych. Takie rozwiązania pojawiły się już na ul. Orlej, Ostrogórskiej i Teatralnej. Kolejne pojawią się na ul. Braci Mieroszewskich, Naftowej, Mikołajczyka, Szymanowskiego oraz kolejnym fragmencie ul. Ostrogórskiej.
Komunikacja publiczna
Pod koniec 2020 roku rozpoczęła się pierwsza od blisko 40 lat budowa zupełnie nowej linii tramwajowej w Metropolii. Linia przebiegać będzie od dotychczasowej pętli tramwajowej w Zagórzu poprzez dwupoziomowe skrzyżowanie z ul. Braci
str. 15
Fot. UM Sosnowiec
Mieroszewskich (tunelem pod jezdnią), przez nieużytki do al. Wolności, przez ul. ks. Blachnickiego i dalej wzdłuż ul. Białostockiej, al. Paderewskiego i ul. Marszałka Rydza Śmigłego do ronda im. Jana Pawła II, gdzie planowane jest zakończenie trasy pętlą tramwajową. W ramach budowy wiaduktu nad torami tramwajowymi na ul. Braci Mieroszewskich powstanie centrum przesiadkowe z przystankami tramwajowymi zlokalizowanymi pod wiaduktem i autobusowymi na wiadukcie. Połączy je klatka schodowa oraz windy. Na drugim końcu nowego odcinka przebudowane zostanie rondo, mieszcząc w środku pętlę tramwajową, a przystanki – końcowy i dwa początkowe – z torem odstawczym i punktem dyspozytorskim usytuowane zostaną w pasie dzielącym jezdnie ul. Marszałka Rydza Śmigłego. Prace warte 109 mln powinny potrwać do stycznia 2023 roku. Jest też doskonała wiadomość dla pasażerów linii tramwajowej 24, 26 i 27. Właśnie rozpoczęły się prace przy przebudowie torów wzdłuż ulicy 1 Maja i Andersa. Wymienionych zostanie 6 kilometrów szyn oraz przebudowanych 14 peronów. Pojawią się także nowe słupy wraz z trakcją elektryczną. Tramwaje zadbają również o remonty przejazdów, zarówno tych prowadzących do indywidualnych domów, jak i osiedli. Uzupełniony też zostanie system dróg rowerowych. Inwestycja potrwa do maja 2023 roku i będzie kosztowała 24,5 mln zł. Nowe tory pojawią się również na ostatnim odcinku ulicy Małachowskiego. Dopełnieniem zmian w transporcie szynowym jest kolej, która ma pełnić funkcję ponad lokalną. Jeszcze w tym roku powinny ruszyć roboty dotyczące dobudowy dwóch torów dla kolei regionalnej na odcinku pomiędzy Katowicami, Sosnowcem a Będzinem. Dodatkowa para torów pozwoli na zwiększenie liczby połączeń na dłuższej trasie Gliwice-Zawiercie, a także na nowe przystanki kolejowe. Mieszkańców ucieszy pewnie fakt, że dzięki wsparciu GZM pod koniec 2021 roku zwiększy się liczba połączeń kolejowych na linii Sławków-Sosnowiec Południowy-Katowice. Dzięki współpracy z GZM ruszyły dwie pierwsze autobusowe linie metropolitalne M2 oraz M4. W ciągu kilku miesięcy na trasy wyjadą następne „emki”, a Sosnowiec zyska bezpośrednie połączenie z Tychami, Bytomiem, Piekarami Śląskimi, a strefa przemysłowa przy S1 oraz Niwka wzbogacą się o połączenie autobusowe prowadzące do ścisłego centrum Katowic. Będzie też działać połączenie z Psarami, Mierzęcicami i Ożarowicami oraz Siewierzem.
str. 16
PARK SIELECKI
– stara zabytkowa część kusi swym urokiem i pomnikiem przyrody, a w czerwcu gościła tam przy Sali Koncertowej im. Jana Kiepury strefa ,,Piknik Euro 2020”, gdzie nawet rodzice z dziećmi bawiącymi się na placu zabaw mogli jednocześnie oglądać zmagania sportowe. Fot. UM Sosnowiec
ZŁOTY POCIĄG W SOSNOWCU ODNALEZIONY… POCIĄG DO MIEJSKICH PARKÓW I OBIEKTÓW KULTURY. PARK SIELECKI
– w nowej części powstał tor wyłącznie dla rolkarzy o długości 1500 metrów, natomiast wielki centralny plac jest gospodarzem wielu imprez masowych i wesołych miasteczek.
str. 17
Fot. UM Sosnowiec
ZAGŁĘBIOWSKI PARK SPORTOWY
Fot. UM Sosnowiec
– rosnąca duma regionu u podnóża Górki Środulskiej i Parku Środula. Stadion, hala sportowa i lodowisko w jednym miejscu będą wizytówką miasta zarówno w Polsce, jak i w Europie.
ZAGŁĘBIOWSKA MEDIATEKA
– nowoczesny budynek miejskiej biblioteki nie tylko jest funkcjonalny i dysponuje ogromną liczbą zbiorów, będąc czołową placówką w województwie, ale po mega przebudowie zwycięża w licznych konkursach architektonicznych. Posiadaczka tytułu Najlepszej Przestrzeni Województwa śląskiego.
Fot. UM Sosnowiec
str. 18
STAWIKI
– kolejny znak rozpoznawczy stolicy Zagłębia. Plaża. Park. Woda. I znakomite możliwości do uprawiania sportów wodnych.
Fot. UM Sosnowiec
PARK TYSIĄCLECIA
Fot. UM Sosnowiec
str. 19
– 42 hektary, 2 ścieżki edukacyjne o łącznej długości 2 km, z czego jedna leśnych przeżyć dla najmłodszych, 11 tysięcy nowych krzewów i drzew oraz łąki kwietne. Idealne miejsce do ciche wypoczynku o leśnym charakterze.
PARK IM. JANA FUSIŃSKIEGO – nowa perełka botaniczna na południu Polski. Nasadzono w nim blisko 50 tysięcy rodzimych roślin, a w pobliżu jest budowane Nowe Egzotarium, które “pozamiata” :)
Fot. UM Sosnowiec
PARK IM. JACKA KURONIA WRAZ Z MUSZLĄ KONCERTOWĄ
– jedna wielka zabawa. Każdy znajdzie coś dla siebie. Plac zabaw ściągający dzieciaki z całego regionu. Nowy park linowy. Tężnia solankowa. Od dwóch lat odbywa się tu Sosnowiecki Iwent Kabaretowy – SIK. Fot. UM Sosnowiec
str. 20
Osobowości
Na dworze Hochbergów w Pszczynie – rozmowa z Maciejem Klussem - Dyrektorem Muzeum Zamkowego w Pszczynie Fot. Marcin Cyran
str. 21
str. 22
Panie Dyrektorze. Otrzymał Pan podziękowanie dla zarządców i właścicieli zabytków za zachowanie dziedzictwa. Co stanowi największe wyzwanie w konkursie „Zabytek Zadbany”? Dla nas nie jest to wyzwanie dlatego, że dla Muzeum Zamkowego w Pszczynie dbanie o nasze obiekty, o zamek, Stajnie, Zameczek Myśliwski Promnice to jest coś, co dzieje się na co dzień. Jest to wpisane w nasze obowiązki, a poza tym większość pracowników, jak nie wszyscy pracuje tu z zamiłowania. Dbanie o nasz zamek na co dzień, to jest po prostu przyjemność. Co Muzeum Zamkowe w Pszczynie może zaoferować turystom z całej Polski? Muzeum Zamkowe w Pszczynie jest muzeum rezydencjonalnym. Należy do nielicznej grupy muzeów usytuowanych w obiektach należących ongiś do rodzin arystokratycznych. Pszczyński zamek miał to szczęście, że zarówno on sam jak i jego wyposażenie przetrwały w stanie praktycznie nienaruszonym. W czasie I wojny światowej znajdował się tu sztab główny wojsk niemieckich na front wschodni, mieszkał tu też cesarz Willhelm II. Tu podejmowano decyzje, które zmieniały oblicze Europy, a nawet Świata. W czasie II wojny światowej wojska niemieckie również tu rezydowały w towarzystwie przedstawicieli właścicieli i przez to zamek znów nie ucierpiał. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku z Muzeum w Gliwicach otrzymaliśmy zestaw fotografii wykonanych tutaj około roku 1915 i okazało się, że większość wyposażenia widocznego na fotografiach zachowało się do dnia dzisiejszego. Po roku 1989 przystąpiliśmy do odtwarzania wnętrz i efektem tego są pomieszczenia, które wyglądają jakby ich właściciele przed chwilą je opuścili. Oferujemy również zwiedzanie piwnic, które przeszło pięćset lat temu były pierwszym piętrem zamku gotyckiego. Tam znajduje się Zbrojownia bardzo chętnie odwiedzana przez turystów. Proponujemy też inne atrakcje, jak na przykład galeria portretów dawnych właścicieli zamku i dóbr pszczyńskich. Zapraszamy do odwiedzenia tzw. Sali polskiej, czy wystawy miniatur. Posiadamy jedną z największych kolekcji miniatur od XVI do XX wieku. Mamy też na drugim piętrze wystawę różnych przedmiotów trafiających tu z całego świata. To przeróżne eksponaty jak np. szczęka mamuta, obrazy religijne, przedmioty pochodzące z Chin i Japonii, czy
Bliskiego Wschodu. Możemy się również zapoznać ze sposobem spędzania czasu przez arystokrację, ich gry i zabawy. Możemy obejrzeć wystawę poświęconą prezentacji tzw. debiutantek na dworze brytyjskim. Na przełomie wieków XIX i XX młoda dama musiała zaprezentować się osobiście i fakt ten został uchwycony przez słynne studio Lafayette - nadwornego fotografa Królowej Wiktorii, który uwieczniał na kliszy wszystkie ważne postacie i wydarzenia. Wystawa ta jest owocem wieloletniej współpracy z Victoria and Albert Museum w Londynie. W naszych podziemiach znajdują się również sarkofagi tutejszej arystokracji. Po wyjściu z zamku możemy udać się do Stajni Książęcych. To wielki kompleks, który dopiero co otwarliśmy. Można zapoznać się tu na powierzchni 3000 m2 z obyczajami myśliwskimi, które ze względu na olbrzymie tereny leśne otaczające Pszczynę były bardzo pielęgnowane. Możemy podziwiać powozy arystokracji. Zameczek Myśliwski Promnice można również zwiedzać, ale w ograniczonym zakresie, ponieważ cały czas prowadzone są prace konserwatorskie i remontowe.
Pszczy str. 23
Jak to jest, że Zameczek Myśliwski Promnice przez długi czas nie był częścią Waszego muzeum? Jak to wygląda z perspektywy innych, cennych obiektów?
Historia Muzeum Zamkowego jest dość skomplikowana. Dobra pszczyńskie były dawniej ogromne. Sięgały praktycznie granic dzisiejszych Katowic. Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora w 2001 roku majątek muzeum składał się z zamku z tarasami, dziedzińcem i Bramą Wybrańców. Jeszcze bardziej skomplikowana była sytuacja Zameczku Myśliwskiego Promnice. Przez te lata wraz z otaczającym go terenem był własnością różnych kopalń i spółek węglowych. Od dawna czyniliśmy starania, aby go przejąć i włączyć do Muzeum Zamkowego, bo to dawało gwarancję jego przetrwania. Obawialiśmy się, że kupi go jakiś prywatny właściciel i przez to straci on charakter muzealny i nie będzie dla zwiedzających dostępny. Bardzo długo to trwało, ale w końcu przejęliśmy obiekt. Zameczek był w opłakanym stanie i to był ostatni moment, aby go uratować. Obecnie trwają prace remontowe, aby przywrócić go do dawnej świetności. Zaplanowane przez nas i naszego zwierzchnika, jakim jest Marszałek Województwa, prace idą w dobrym kierunku. Zakończenie głównych prac planowane jest na 2023 rok.
“K
ażdy z nas jest dumny z faktu, że tu pracuje. Jest to nie tylko wielka odpowiedzialność, ale satysfakcja i radość robienia tego, co wypełniło całe moje życie.
Pana dziadek był pierwszym dyrektorem Muzeum Zamkowego po wojnie. Jak ta rodzinna tradycja wpływa na Pana pracę badacza i dyrektora?
Co muzeum oferuje młodym ludziom, którzy tu przychodzą? Jak uatrakcyjniacie im obcowanie z historią?
Jest to pewien komfort, ale również wielkie wyzwanie i zobowiązanie. Mieszkaliśmy w oficynie, którą widać z okna (notabene też powinniśmy ją przejąć). Z zapartym tchem słuchałem opowieści dziadka. Przed wojną był kustoszem Belwederu, zjeździł całą Europę. Był uczniem J. Mehoffera, studiował u O. Boznańskiej, znał Wyczółkowskiego, przyjaźnił się z K. Laszczką i wieloma innymi ówczesnymi artystami. Mam wiele pamiątek z tego okresu.. Byłem częstym gościem na zamku, znałem tu każdy kąt. Siłą rzeczy zamek stał się moim drugim domem, częścią mojego życia. Skończyłem historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wcześniej jeszcze zdobyłem uprawnienia przewodnika. Zatrudniłem się tu i przeszedłem wszystkie stopnie kariery, aż w końcu zostałem kustoszem. Na prośbę i za namową pracowników wystartowałem w konkursie na stanowisko dyrektora muzeum, wygrałem go i tak już dwadzieścia jeden lat nim jestem. Od początku wspiera mnie moja załoga i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jesteśmy jedną, wielką rodziną. Każdy z nas jest dumny z faktu, że tu pracuje. Jest to nie tylko wielka odpowiedzialność, ale satysfakcja i radość robienia tego, co wypełniło całe moje życie. Jestem dumny, że z moim zespołem z wielkim zapałem i radością robimy fajne, dobre rzeczy, że to wszystko się udaje, że przemy do przodu. Cały czas walczyłem i walczę o powiększenie majątku muzeum. Doprowadziliśmy do przejęcia Stajni, Promnic i mam nadzieję, że oficynę też wkrótce przejmiemy. To wszystko wielkie wyzwania, ale jednocześnie niewyobrażalna radość i satysfakcja.
Mamy wiele do zaoferowania. Szczególnie poprzez wystawy czasowe, których tematyka jest bardzo bogata. Po przejęciu Stajni te możliwości bardzo się rozszerzyły. Dzieci i młodzież przede wszystkim interesuje Zbrojownia. Co wcale mnie nie dziwi. Ciekawi przede wszystkim chłopców, ale dziewczęta nie pozostają w tyle. Wrócę jeszcze do tego, że jako muzeum rezydencjonalne jesteśmy wyjątkowi. Wchodząc do danego pomieszczenia widzimy je, wraz z wyposażeniem takimi, jakie były dawniej. Każdy, najmniejszy przedmiot był tu sto lat temu i ma swoją historię. Tradycyjne muzea pokazują eksponaty często o wiele cenniejsze niż nasze, ale są one, niejako „wyrwane” ze swojego pierwotnego otoczenia. Nasze są wyjątkowe, ponieważ były tu od dawna, są „u siebie”. Wyjątkowo cenną, w tej materii, działalność prowadzi Pani Małgorzata Wójcik, która pracuje z dziećmi i młodzieżą, organizując ciekawe spotkania z przeszłymi czasami. Robi to w sposób bardzo interesujący i pobudzający wyobraźnię. Dziewczynki mają niepowtarzalną okazję przeżyć prezentację dam na balu, przywitanie gości: w odpowiedni sposób trzymając suknię wchodzą po schodach itd. Dzieci to uwielbiają. Ważna jest też dla nas działalność koncertowa. Adresowana jest głównie dla osób starszych, ale o dziwo na te koncerty przychodzą dzieci i młodzież. Mamy dedykowane dla młodych ludzi spotkania z muzykami - głównie Filharmonii Śląskiej, którzy nie tylko koncertują, ale opowiadają o swojej pracy, o używanych instrumentach, jak wygląda przygotowanie do koncertu. To spotkania bardzo edukacyjne i wprowadzające odbiorców w odpowiedni nastrój miejsca.
yna
str. 24
Małgorzata Wójcik, Dział Edukacji: Działalność edukacyjna Muzeum Zamkowego w Pszczynie to współpraca ze środowiskiem lokalnym poprzez żywe spotkania z historią dworu Hochbergów. W myśl idei „trzeciego miejsca”, która zakłada trzy sfery ludzkiej aktywności: dom, pracę i przestrzeń, w której skupia się życie towarzyskie, wierzymy, że zamek w Pszczynie to właśnie „trzecie” miejsce na poszerzenie zainteresowań i zaspokojenie interdyscyplinarnych potrzeb. Muzeum Zamkowe to miejsce spotkania z nami edukatorami. Staramy sie wyprzedzać oczekiwania profilując odbiór różnorodnego odbiorcy: dzieci, młodzieży, uczniów, młodych rodziców z dziećmi, osób dorosłych poprzez wykorzystanie różnorodnych metod aktywizujących. Wychodzimy naprzeciw każdemu, nasze działania edukacyjne skierowane ku inkluzji umożliwiają osobom ze szczególnymi potrzebami odkrycie muzeum poprzez doświadczenie zamkowej przygody. Nasze przepiękne wnętrza zachęcają do odwiedzin, są otwarte dla wszystkich, którzy chcą doświadczyć roli obserwatora, badacza, pisarza, eksperymentatora naszą rolą jest przeprowadzenie młodych ludzi przez ten proces wzbudzając różnorodne emocje. Czekamy na wszystkich w Muzeum Zamkowym - przestrzeni nie tylko różnorodnych inicjatyw kulturalnych. Panie dyrektorze. Czy róża księżnej Daisy kwitnie cały rok? W 1911 r. znany niemiecki hodowca róż z Trewiru, Peter Lambert, złożył hołd urodzie księżnej Daisy von Pless, nadając jej imię białej róży o bladoróżowym środku. Księżna Daisy von Pless miała wtedy 38 lat. Sadzonki róży księżnej Daisy zostały sprowadzone do Pszczyny jesienią 2007 r. i posadzone w rogu po stronie południowej zamku, tuż przy wejściu do Muzeum Zamkowego. Kwitnie co rok. Poza tym w moim gabinecie cały czas stoją brązowe „Róże księżnej Daisy” – to najwyższe wyróżnienie, które nasza kapituła przyznaje osobom najbardziej zasłużonym dla naszego muzeum. Przyznaliśmy dotychczas dziewięć statuetek, zaprojektowanych przez wybitnego artystę bielskiego Bronisława Krzysztofa. Jest to nasze podziękowanie za przyjaźń, życzliwość i pomoc dla naszego muzeum. Wiele muzeów łączy tradycyjne zwiedzanie z osiągnięciami techniki. Multimedia, wirtualne zwiedzanie, filmiki. Jak Państwo wpisaliście się we współczesne technologie? Jako pierwsi w Polsce już w 2001 roku pokazaliśmy wirtualne zwiedzanie po naszym muzeum. Stało się ono dość głośne w Polsce i pamiętam jak jeden z muzealników
str. 25
warszawskich twierdził, że nie jest to dobry pomysł, bo spowoduje, iż ludzie przestaną chodzić do muzeów, a jedynie będą oglądać w Internecie. Zaobserwowaliśmy odwrotną tendencję - zwiększone zainteresowanie, a przede wszystkim wzrost ilości odwiedzających Muzeum Zamkowe. Obecnie odnotowujemy co roku około pół miliona wejść na naszą stronę internetową i około trzystu tysięcy odwiedzających muzeum. Oczywiście wyłączając czas pandemii. Dla nas media społecznościowe są bardzo ważne. Jesteśmy obecni w większości z nich. Czas pandemii też zmienił wiele. Publikujemy wiele ciekawych filmików, podcastów, artykułów dotyczących problematyki historii rodów, historii muzeum. Są artykuły, filmiki o naszych wnętrzach, strojach, o tym jak dbano w tamtych czasach o higienę. Ważną część stanowią materiały o podróżach księcia Ludwika Anhalta. Ludwik uwielbiał bawić się, ale jego wielką pasją były podróże. Podróżował po całej Europie pisząc przy tym pamiętniki. Jeden z naszych pracowników przetłumaczył większą część pamiętników Księcia, a jest ich ponad 30 tomów. Praca nad nimi była karkołomna: wpierw trzeba było przetłumaczyć je z języka niemieckiego na niemiecki współczesny, a potem dopiero na język polski. Mamy w planach wydanie tych pamiętników. Taka ciekawostka: właśnie dzisiaj pracownicy muzeum pojechali na Baranią Górę, aby odtworzyć z oryginalnym komentarzem Ludwika wejście na szczyt. To jest też kolejna odpowiedź na to, jak młodzież zachęcamy do poznawania naszej historii. Nikt księcia nie wniósł w lektyce na górę. Trudne wejście pokonał sam o własnych siłach i to właśnie odtwarzamy. Często tworzymy różne wystawy, które mają potem odzwierciedlenie w sieci. Rozpoczęliśmy też ciekawy cykl: „Przez stół do historii”na premierę przyjechali kucharze z Wilanowa, którzy zaprezentowali dawne potrawy, w ich tradycyjnym sposobie przygotowania, oczywiście smakowo jednak dostosowane do współczesnego gustu. Uwierzcie Państwo w oryginale są one często nie do zjedzenia! W tych warsztatach wzięli udział uczniowie lokalnych szkół gastronomicznych. Jestem dumny z naszej działalności, gdyż cały czas, na każdym kroku spotykam się z aprobatą i uznaniem tego co robimy jako zespół. Najwspanialsze jest to, że mogę moim Pracownikom powiedzieć: to co robimy, robimy dobrze. Dobrze pracujecie i jestem z Was dumny! Z Dyrektorem Muzeum Zamkowego w Pszczynie rozmawiali: Agnieszka Twaróg-Kanus i Jacek Adamczyk
Fot. Marcin Cyran
str. 26
Edytorial
str. 27
Kinderbal w zamku pszczyńskim
Jubileusz 75-lecia Muzeum Zamkowego w Pszczynie jest wyjątkową okazją do prezentowania różnorodnej działalności instytucji, czego przykładem jest pomysł sesji zdjęciowej w zabytkowych wnętrzach z udziałem dzieci (min. z zaprzyjaźnionego Ogniska Muzycznego w Pszczynie), inspirowanej pobudzającymi wyobraźnię animacjami muzealnymi prowadzonymi przez Dział Edukacji Muzeum. Spotkanie młodszej publiczności z muzealium staje się początkiem rozmów prowadzonych nie tylko wokół historii zamku i jej dawnych mieszkańców, ale też o sztuce, obyczajach, wzajemnych relacjach współczesności i historii. Każde spotkanie to emocje współodczuwane przez dzieci, ale też pracowników Muzeum, dla których perspektywa dziecka - odbiorcy szczerego, prawdziwego i krytycznego, jest wartością mającą w szerszej perspektywie wpływ na kierunek rozwoju instytucji.
str. 28
Fotografia, koncept i retusz: Maja Maciejko Stylizacje : Muskatos by Marta Zdebel Sesja zorganizowana dzięki uprzejmości Muzeum Zamkowego w Pszczynie w: Sali Lustrzanej, Salonie Zielonym oraz reprezentacyjnej klatce schodowej Mali modele: Antoni Zdebel, Franciszek Zdebel, Leon Zdebel oraz członkowie Ogniska Muzycznego w Pszczynie: Lena Kapica, Marta Machnik, Maria Machnik, Anastazja Piec, Alicja Morcinek, Franciszek Zuber, Wiktor Polilejko
str. 29
str. 30
str. 31
str. 32
str. 33
str. 34
str. 35
str. 36
str. 37
str. 38
Osobowości
TO NIE WALKA O REKORDY.
To pasja
– rozmowa z Profesorem Michałem Kaczmarczykiem - Rektorem Wyższej Szkoły HUMANITAS w Sosnowcu
Panie Rektorze, jak to było w 2006 roku być najmłodszym doktorem nauk humanistycznych w Polsce? Inspirująco i motywująco. Był to dla mnie wielki powód do dumy, ale też czynnik, który niesamowicie mobilizował. Czułem presję i zazdrość starszych kolegów, którzy czasem między wierszami sugerowali doktorat „na skróty”, bo jak to tak szybko? Bez kolejnych szczebli drabinki akademickiej? Chciałem więc udowodnić światu, że zasłużyłem na stopień naukowy, mimo że miałem niewiele ponad 20 lat. I to powodowało, że wchodziłem w bardzo ambitne projekty naukowe, prowadziłem badania w USA czy w Irlandii, jeździłem na zagraniczne konferencje, publikowałem w prestiżowych czasopismach. Pamiętam jaki szok przeżyłem na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, gdy świeżo po doktoracie w katalogu biblioteki znalazłem jedną ze swoich książek. Tymi sukcesami i działaniami potwierdzałem, że nikt mi doktoratu nie dał za ładny uśmiech, ale jest to efekt moich naukowych kompetencji, które docenia też świat nauki. Z perspektywy czasu widzę, że dzięki temu rozwinąłem skrzydła.
str. 39
str. 40
Uzyskanie stopnia doktora krótko po 20-stce było też trochę kwestią szczęścia? W jakimś sensie na pewno. Udało mi się skończyć studia w ramach indywidualnego toku i zrealizować ostatnie dwa lata w rok. Gdy kończyłem politologię i dziennikarstwo, znaczną część pracy doktorskiej miałem już gotową. Jeszcze jako student pracowałem w charakterze dziennikarza w „Wiadomościach Zagłębia”. Kiedyś podczas dyżuru redakcyjnego pojawiła się u mnie Pani Maria Ćwierk, synowa legendarnego, zagłębiowskiego pisarza, publicysty i dziennikarza okresu międzywojennego Konstantego Ćwierka, która zgromadziła gigantyczne archiwum swojego teścia. Zainteresowało mnie to i zacząłem rodzinne archiwum Ćwierków skrupulatnie badać. Moje badania okazały się pionierskie, gdyż nikt przede mną tego nie wertował, nikt szerzej nie pisał o Konstantym Ćwierku. Dzięki tym badaniom okazało się, że gdy skończyłem studia, miałem praktycznie 90% materiału na doktorat. Pamiętam, że zamknąłem się na miesiąc w domku na wsi i od rana do
str. 41
wieczora, przez 30 dni, pisałem. Ta praca zaowocowała pozycją najmłodszego doktora nauk humanistycznych w Polsce. Od początku studiów widział Pan siebie jako pracownika naukowego, wykładowcę? Zawsze fascynowało mnie to, że ktoś może prowadzić wykład, porwać studentów, że jest w stanie zaciekawić swoją dyscypliną, zainspirować osobowością i wiedzą. Pamiętam, jak mnie wkurzało, gdy któryś z moich wykładowców przynudzał na zajęciach, marnował swój i nasz czas. Siedziałem po drugiej stronie katedry i myślałem sobie: „zrobiłbym ten wykład milion razy lepiej, a to co wygaduje ten facet, to zbrodnia na żywym organizmie uniwersytetu”. W liceum myślałem o studiach aktorskich. A potem doszedłem do wniosku, że bycie naukowcem też ma w sobie coś z aktorstwa. Sceną jest sala wykładowa, oklaskami piątki w indeksach studentów. No i ten błysk w oku u słuchaczy, gdy udaje się ich „zarazić” pasją do czytania Monteskiusza czy
“D
ostrzegłem, że dobra komunikacja buduje kapitał społeczny – powoduje, że uczelnie nie tylko uczą, informują o tym, co ważne w nauce, ale też inicjują ciekawe działania społeczne...
Webera. W pracy akademickiej, tak jak w aktorstwie, najważniejsza jest pasja i autentyczność. Staram się robić wszystko, by słuchacze moich wykładów nie myśleli sobie jak ja kiedyś: „poprowadziłbym te zajęcia milion razy lepiej, a to co wygaduje ten facet, to zbrodnia na żywym organizmie uczelni”. W 2014 roku nadano Panu stopień doktora habilitowanego w specjalności „komunikacja społeczna i public relations”. Wyraźnie skręcił Pan więc od badań nad literaturą i dziennikarstwem w stronę marketingu… Pół życia przepracowałem jako dziennikarz, radiowiec, wydawca, redaktor naczelny, szef portalu internetowego. Zawsze funkcjonowałem w sferze mediów lokalnych. Kiedy zacząłem pracę na uczelni, bardzo interesowało mnie budowanie relacji szkoły wyższej z jej środowiskiem właśnie od strony marketingu, komunikacji, wymiany informacji. Dostrzegłem, że dobra komunikacja buduje kapitał społeczny – powoduje, że uczelnie nie tylko uczą, informują o tym, co ważne w nauce, ale też inicjują
ciekawe działania społeczne, mobilizują aktywność obywatelską, kreują wartości i w konsekwencji zmieniają świat na lepszy. Mówi się, że piarowiec to ten, który zajmuje się reklamą i marketingiem. Dla mnie PR to sfera, która pozwala zbudować relacje, stworzyć wspólnotę wokół instytucji, która ten PR realizuje. Temu zagadnieniu była poświęcona moja rozprawa habilitacyjna. Wykazałem, że uczelnie to instytucje, które zaliczają się do filarów demokracji liberalnej. Opisałem, jak ważna we współczesnym świecie jest komunikacja społeczna oparta na dialogu, szacunku, otwartości, zaangażowaniu. Taka komunikacja buduje nowoczesne państwo i społeczeństwo, a jej brak zabija demokrację. Później w swoich badaniach skręciłem nieco w kierunku zarządzania jakością, a następnie zająłem się prawem, zwłaszcza konstytucyjnym. Pozornie to odległe od siebie dziedziny. Ale tylko pozornie, bo we wszystkich tych obszarach fundamentalną rolę odgrywa komunikacja i relacje międzyludzkie. Ani firma, ani państwo nie będą właściwie funkcjonowały bez efektywnego dialogu
str. 42
budującego wspólnotę. Świetnie widać to właśnie w prawie. Ostatnio zajmuje się trochę tzw. komunikacyjną koncepcją kary w prawie karnym. A zatem badam, czym jest kara wymierzana przez sąd, ale nie wyłącznie w odniesieniu do przestępcy, lecz przede wszystkim jako sygnał, komunikat dla społeczeństwa. Ostatnio na sali sądowej bywa Pan także jako sędzia społeczny... To prawda. I także w tej roli przydaje się moje doświadczenie naukowe. Sala sądowa jest znakomitym miejscem do prowadzenia badań nad komunikacją. Zagadnienie, które mnie niezwykle fascynuje to ocena wiarygodności zeznań świadków, a zatem de facto badanie sposobu i treści ich komunikacji z sądem. Wszedłem w te zagadnienia również dlatego, że w 2019 roku zostałem wybrany przez Radę Miasta Sosnowca ławnikiem Sądu Okręgowego w Katowicach i orzekam tam w wydziale karnym, rozpoznając najcięższe sprawy o zbrodnie. Bardzo poważnie podchodzę do tego obowiązku, bo współdecyduję o ludzkich losach. Moja wiedza na temat komunikacji znakomicie przydaje się do oceny dowodów w procesie karnym, w tym zwłaszcza tzw. dowodów osobowych, czyli zeznań. Ostatnio w jednej ze spraw o usiłowanie zabójstwa wydawaliśmy wyrok niemal wyłącznie w oparciu o zeznania, które trzeba było zweryfikować pod kątem ich prawdziwości. Świetne pole do działania dla eksperta od komunikacji! Praca ławnika daje mi też kapitalne doświadczenia praktyczne, którymi mogę się dzielić ze studentami. Nie ma lepszej szkoły zawodu dla wykładowcy prawa niż sala sądowa. A ławnik w Polsce jest równy w prawach i obowiązkach sędziemu zawodowemu. Mam więc o czym opowiadać studentom. Jest Pan pomysłodawcą i przewodniczącym kapituły ogólnopolskiego konkursu o nagrodę „Złotej Temidy”, który organizuje Wyższa Szkoła Humanitas. Co jest największym wyzwaniem tego konkursu? Nagroda, którą przyznajemy, ma na celu upowszechnianie wysokich standardów w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Nie chodzi tylko o to, aby nagradzać wybitnych prawników, ale też o to, by edukować opinię publiczną pod względem prawnym i pokazywać, dlaczego niezależne sądy, niezawiśli sędziowie i praworządność to wartości fundamentalne dla państwa i społeczeństwa. Wielu z nas nie zdaje sobie na co dzień sprawy, że jakość pracy sądu ma znaczenie dla przeciętnego Kowalskiego, bo ten Kowalski, który do dziś salę sądową zna tylko z paradokumentu o sędzi Annie Marii Wesołowskiej, jutro może sądzić się z sąsiadem o miedzę, albo walczyć o uniewinnienie, niesłusznie oskarżony przez kolegę z pracy. Nagrodę przyznajemy,
str. 43
aby z jednej strony wyróżnić laureatów, docenić ich służbę i wkład w rozwój nowoczesnego sądownictwa, ale z drugiej - by pokazać, jakie postawy, jakie wartości, jakie rozumienie służby sędziego, prokuratora czy adwokata są istotne dla szarego obywatela. Obywatel powinien mieć poczucie, że w sądzie zostanie potraktowany w sposób sprawiedliwy, bezstronny, uczciwy, rzetelny, bez nacisków z jakiejkolwiek strony. Po drugie: musi mieć wiedzę na temat tego, jak w tym sądzie się odnaleźć, jakie przysługują mu prawa, czego może oczekiwać od majestatu państwa, którego uosobieniem jest człowiek w todze z łańcuchem na szyi. Za mało uczymy w liceach o prawie i jego mechanizmach. Młodzież nie wie, co to jest pozew, niezawisłość sędziowska, prawo do obrony, oskarżenie publiczne itd. Konkurs o nagrodę „Złotej Temidy” to jedna z inicjatyw Wyższej Szkoły Humanitas, która ma budować świadomość prawną obywateli, przy okazji promując autorytety, dzięki którym państwo prawne nie jest pustym hasłem. Nagrodę w naszym konkursie przyznaje Kapituła, w której zasiadają m.in. prof. Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, dziekani wydziałów prawa z całej Polski, przedstawiciele Polskiej Akademii Nauk. Przewodniczenie takiemu gremium to dla mnie wielki honor. I na koniec: został Pan laureatem tytułu „Osobowość roku 2020” w kategorii: działalność społeczna i charytatywna. Stworzył Pan pierwszą w Polsce poradnię prawa akademickiego. Co jest istotą działalności tej poradni? Nasza Poradnia to jedyna taka placówka w Polsce. Pomagamy studentom i pracownikom naukowym z całego kraju w kwestiach łamania ich praw. Trafiają do nas różne sprawy: od dyskryminacji, przez łamanie przepisów stypendialnych, niesprawiedliwe potraktowanie na egzaminach, po mobbing czy przemoc na tle narodowościowym lub orientacji seksualnej. Doradzamy prawnie, piszemy pisma procesowe, edukujemy, interpretujemy przepisy. Pomagamy też psychologicznie i mediacyjnie. Jeśli ktoś ma problem ze stosowaniem przepisów prawa w szkolnictwie wyższym, zawsze może zwrócić się do nas o pomoc. Zapewniam: mamy w tym obszarze wiele sukcesów! Dziękujemy za rozmowę! Rozmawiali: Agnieszka Twaróg-Kanus Jacek Adamczyk
“N
ie chodzi tylko o to, aby nagradzać wybitnych prawników, ale też o to, by edukować opinię publiczną pod względem prawnym... str. 44
Ocean nauki,
ocean możliwości Nasz rejs po wodach oceanu nauki rozpoczął się 24 lata temu, 23 kwietnia 1997 roku - w Światowym Dniu Książki. Misja uczelni wyraża się w haśle „Człowiek. To się liczy!”. Kształcimy w duchu partnerstwa, dialogu, tolerancji, szacunku i otwartości, każdego traktując podmiotowo. Łączymy teorię z praktyką – wykłady dla naszych studentów prowadzą zarówno wybitni naukowcy, jak i praktycy z ogromnym dorobkiem zawodowym. W zależności od kierunku są to m.in. psychologowie, terapeuci, lekarze, adwokaci, radcy prawni, sędziowie, prokuratorzy, menedżerowie firm, marketingowcy, dziennikarze, oficerowie policji. Uczelnia daje swoim studentom możliwość działania w kołach naukowych, zdobywania certyfikatów i licencji, udziału w projektach edukacji praktycznej, w tym także w projektach finansowanych z funduszy Unii Europejskiej. Dysponujemy znakomitą bazą materialną i dydaktyczną: salą do symulacji rozpraw sądowych, profesjonalnym laboratorium psychologicznym, salą integracji sensorycznej, autorskimi matami edukacyjnymi i grami do programowania cyfrowego wykorzystywanymi w kształceniu przyszłych pedagogów, a także nowoczesnymi platformami do e-learningu. Wszystko to sprawia, że studia w Humanitas są nie tylko wyzwaniem, ale przede wszystkim przygodą i przyjemnością.
Od zarządzania do prawa
Wyższa Szkoła Humanitas w Sosnowcu pierwotnie funkcjonowała pod nazwą Wyższa Szkoła Zarządzania i Marketingu. Założycielem WSH jest Aleksander Dudek, który do dziś pełni w niej funkcję Kanclerza. Pierwszym kierunkiem uruchomionym w Humanitas było zarządzanie, a potem przez lata uczelnia poszerzała swoją ofertę o kolejne dziedziny: społeczne, humanistyczne, techniczne i medyczne. Obecnie Humanitas prowadzi studia na 10 kierunkach licencjackich i magisterskich oraz na ponad 30 kierunkach studiów podyplomowych. Najpopularniejsze z nich to psychologia, elektroradiologia, administracja, zarządzanie i prawo. W tej ostatniej dyscyplinie uczelnia posiada uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora. WSH cieszy się opinią jednej z najlepszych szkół wyższych w województwie śląskim, co potwierdza imponująca lista jej nagród i wyróżnień w rankingach. W 2021 roku uczelnia zajęła 2. miejsce w województwie śląskim i 13. miejsce w Polsce w rankingu uczelni niepublicznych miesięcznika „Perspektywy”. Z kolei w rankingu „Dziennika Gazety Prawnej” w kategorii uczelni niepublicznych WSH zajęła 5. miejsce w Polsce. Dwa kierunki prowadzone przez WSH - „dziennikarstwo” oraz „psychologia” - zostały nagrodzone w „Konkursie o milion”, organizowanym przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, otrzymując nagrodę w wysokości 1 mln zł za najbardziej innowacyjne i nowoczesne w Polsce programy kształcenia.
str. 45
Współczesne wyzwania
Nazwa Humanitas często kojarzona jest ze studiami o profilu humanistycznym. Jednak WSH wykracza poza tak zdefiniowane ramy i stawia na wszechstronność oraz urozmaicenie oferty. Uczelnia inwestuje też w kierunki przyszłościowe. Podążając za potrzebami rynku pracy, w 2014 roku Humanitas otworzyła pierwszy kierunek z pogranicza techniki i medycyny – elektroradiologię. Kierunek ten jest prowadzony we współpracy i pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Techników Elektroradiologii. Humanitas z powodzeniem działa również na runku międzynarodowym. W 2014 roku powstał zagraniczny Wydział Zamiejscowy WSH w miejscowości Vsetin w Republice Czeskiej. Dwa lata później uczelnia otworzyła kolejną filię zagraniczną – w stolicy Czech Pradze. Z funduszy unijnych pozyskaliśmy blisko 60 mln złotych. Beneficjentami tych środków są uczniowie, nauczyciele, szkoły (projekty pozyskiwane i realizowane przez Dział Projektów WSH we współpracy z jednostkami samorządów terytorialnych). Środki pozwoliły jeszcze wydatniej podnieść poziom programów nauczania i doposażyć laboratoria kierunkowe. Humanitas to także bogata oferta szkoleń oraz szereg propozycji dla najmłodszych, ich rodziców i dziadków. W ramach Uniwersytetu Międzypokoleniowego WSH funkcjonują Uniwersytety Dziecięce zlokalizowane w kilkunastu miejscowościach, w tym w Sosnowcu oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku. Pod patronatem naukowym Rektora WSH działają również UTW w Dąbrowie Górniczej, Jaworznie, Lublińcu i Porębie.
Nowy rozdział
Rok 2021, pomimo trwającej pandemii, wyznacza kolejny etap ekspansji uczelni. Uruchamiamy dwa kierunki: Prawo oraz Psychologię w nowej filii WSH - w Gliwicach. W październiku zaprosimy studentów do „Cechowni” w kompleksie „Nowe Gliwice”. Humanitas, zgodnie z wielowiekową tradycją europejskich uniwersytetów, odwołuje się do uniwersalnych, humanistycznych wartości, takich jak mądrość, prawda, dobro, solidarność, pluralizm światopoglądowy. Tym wartościom pozostaniemy wierni.
str. 46
Biznes
i str. 47
FŚ WI I AR D M A O M A E K O L O G I C Z N I E
– rozmowa z Andrzejem Poloczkiem - Prezesem Zarządu WWT Polska Sp. z o.o. Fot. Maja Maciejko
str. 48
-
Proszę opowiedzieć o historii firmy, jej początkach i obecnych kierunkach działania:
Jak Pandemia wpłynęła na działania i rozwój firmy?
Grupa Water & Wastewater Technic, do której należy WWT Polska Sp. z o.o. świętowała niedawno 20 lecie działalności. Trzon firmy stanowi kilka osób, z różnych krajów Europy związanych z branżą wodną, którzy ponad dwadzieścia lat temu postanowili wykorzystać swoje wykształcenie, doświadczenia zawodowe i charyzmę, aby stworzyć nowoczesny zespół fachowców w kilku krajach Europy. Dziś do grupy WWT należy kilkanaście prężnych oddziałów: główny WWT GmbH w Niemczech oraz w Austrii, Szwajcarii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii, Chorwacji, Słowacji, Czechach, Rosji i na Ukrainie. To z czego jesteśmy dumni i to co nas łączy to wspólna marka preparatów chemicznych Waterdos, Acidcleaner do kondycjonowania wody i czyszczeń chemicznych w układach technologicznych: grzewczych, kotłowych, chłodniczych oraz Aquados - dla wody pitnej. Nasz polski oddział swoim Klientom ma do zaoferowania pełną gamę urządzeń do uzdatniania wody i oczyszczania ścieków. Świadczymy usługi dla wielu gałęzi przemysłu: energetyka, motoryzacja, przemysł tworzyw sztucznych, metalurgia, górnictwo, transport lotniczy, przemysł spożywczy i wiele innych. Nasza współpraca zawsze zaczyna się od rozpoznania potrzeb Klienta, od wykonania analiz, obliczeń, często testów pilotażowych. Jakość naszych usług w zasadzie od początku działania firmy cały czas jest nadzorowana i optymalizowana dzięki procedurom ISO 9001-2000. Starania naszej firmy były wielokrotnie zauważone w różnych konkursach. Możemy pochwalić się m.in. certyfikatem D&B Przejrzysta Firma, tytułem Jakość Roku, Firma świadoma ekologicznie, Gepardy Biznesu i wiele innych. Największym dla nas wyróżnieniem jest jednak zaufanie naszych Klientów oraz wieloletnia współpraca. Stając przed życiową decyzją o zbudowaniu profesjonalnej marki WWT Polska zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze jedno trudne zadanie, a mianowicie dużo się teraz mówi o budowie zespołu marzeń. Mnie się udało zgromadzić taki zespół, mam wokół siebie zgranych, wykwalifikowanych i odpowiedzialnych ludzi - co jest niewątpliwie moim sukcesem, to co stworzyliśmy jednak wspólnie, jest naszym wielkim sukcesem.
W pandemię firma weszła na szczęście trochę siłą rozpędu. Kilka zakontraktowanych wcześniej umów na realizację i stałe umowy na serwis okazały się być nieocenione w momencie kiedy na skutek niepewności, która zapanowała na rynku Klienci ograniczyli zakupy i zawiesili planowane inwestycje. Wymuszone postoje w zakładach z jednej strony dla nas skutkowały brakiem zamówień na preparaty chemiczne, ale też z drugiej strony dawały szanse na prace remontowe, które można wykonać wyłącznie w przerwach produkcyjnych. Ponieważ w grupie naszych Klientów znajdują się również instytucje będące częścią infrastruktury krytycznej zostaliśmy przez nie wskazani na listę dostawców i wykonawców kluczowych dla zachowania ciągłości infrastruktury krytycznej kraju. Tym samym zachowanie dyspozycyjności dla naszych Klientów w czasie pandemii i wynikających z niej ograniczeń było i jest cały czas dodatkowym wyzwaniem.
“N
str. 49
asza współpraca zawsze zaczyna się od rozpoznania potrzeb Klienta, od wykonania analiz, obliczeń, często testów pilotażowych.
-
Jakie instalacje najczęściej wykonujecie i które sprawiają największe problemy? W naszych instalacjach wykorzystujemy procesy odżelaziania, odmanganiania, zmiękczania, demineralizacji oraz dezynfekcji. Technologię dobieramy w oparciu o procesy filtracji, koagulacji, techniki jonitowe oraz w oparciu o procesy membranowe tj.: mikrofiltracja, ultrafiltracja, nanofiltracja w różnych konfiguracjach dopasowanych do możliwości technicznych i finansowych Klienta. W naszych aplikacjach kładziemy nacisk na niezawodność, ekonomiczną eksploatację oraz
możliwie największe oszczędności energetyczne i wodne. Ideałem dla naszych Klientów jest poszukiwanie takich rozwiązań technicznych, które pozwalają oszczędzać i wodę i energię, ale jednocześnie takich, których stopa zwrotu inwestycji roczna, dwu, czy też trzy letnia daje wymierne skutki dla środowiska ale też dla finansów Klienta. Część Klientów nie posiada działów utrzymania ruchu, ani też osób odpowiedzialnych za układy wodne – dla tej grupy Klientów proponujemy umowy serwisowe w ramach, których to my zapewniamy serwis, analizy i bieżące dostawy materiałów eksploatacyjnych.
str. 50
“R
acjonalna gospodarka wodno-ściekowa jest myślą przewodnią w wielu projektach realizowanych przez naszych klientów w zakładach przemysłowych.
Woda i jej użytkowanie to coraz większy problem dla świata, co możemy zrobić, aby procesy jej pozyskiwania, oczyszczania udoskonalić? Jak postrzega Pan świadomość ludzką w tym obszarze? Wbrew powszechnej opinii świadomość ludzi dotycząca jakości wody i przeciwdziałaniu utracie wody jest coraz większa. Wielu spośród klientów szuka rozwiązań oszczędzających wodę, eliminuje wycieki, stosuje efektywniejsze urządzenia gospodarstwa domowego. Klienci zwracają uwagę na uzdatnianie i dezynfekcję wody. Widzą oni różnicę stosując urządzenia do uzdatniania i kondycjonowania wody, które eliminują wytrącanie kamienia w czajnikach, pralkach i bojlerach. Stosując preparaty chemiczne z grupy Aquados eliminując jednocześnie problem twardej wody i korozję - pozbywamy się kamienia z powierzchni grzejnych jak i efektu brązowej wody. Racjonalna gospodarka wodno-ściekowa jest myślą przewodnią w wielu projektach realizowanych przez naszych klientów w zakładach przemysłowych. Coraz więcej klientów decyduje się na etapie zakupu urządzeń produkcyjnych wykorzystujących wodę,
str. 51
układów kotłowych czy też układów chłodzenia na konsultację z naszą firmą mającą na celu taki dobór materiałów, z których wykonane będą urządzenia i instalacje, aby jakość wody, jej zużycie i koszty kondycjonowania była jak najbardziej ekonomiczne. Jakie firma prowadzi działania poza podstawową działalnością? Wspieracie Fundacje? Działalność kulturalną? Sport? Tak, wspieramy wszelkie lokalne inicjatywy. Przez wiele lat z dużymi sukcesami pod nazwą WWT Polska działała drużyna piłki halowej zdobywając wiele wyróżnień i trofeów. Wśród różnych akcji, które mieliśmy przyjemność wspierać jest też UKS WODNIK – gdzie dołożyliśmy swoją cegiełkę na dojazdy dzieci na basen. Udzielamy wsparcia dla osób niepełnosprawnych i Fundacji takich jak “Gramy do Końca”. Od wielu już lat wspieramy Festiwal Twórczości Chrześcijańskiej „Gloria Dei”. Wszystkim fundacjom, z którymi mieliśmy przyjemność współpracować dziękujemy i życzymy wytrwałości w dalszych działaniach.
i Pańska droga biznesowa jest długa i bardzo bogata. Proszę nam o tym opowiedzieć. To faktycznie długa i burzliwa droga. Kiedy byłem na 5 roku studiów wyjechałem na pierwszy kontrakt do Kazachstanu. Potem przyszedł czas na Austrię. Imałem się różnych zajęć: pracowałem na targach, w firmie reklamowej, a popołudniami roznosiłem lokalne gazety. Później wyjechałem do Niemiec, gdzie zastał mnie stan wojenny. Gdy się skończył wróciłem do Polski, ale jako „niespokojny duch” szybko wyjechałem na kontrakt na Węgry. Trwało to kilka lat. Po powrocie do kraju długo nie zagrzałem miejsca i wyjechałem do Stambułu. Znów nie trwało to długo. Wróciłem i z moim niemieckim partnerem założyłem Spółkę… niestety biznes nie wypalił, zadłużyliśmy się. Więc co? Kolejny wyjazd do Niemiec, aby odrobić długi i kredyty. I tak wielokrotnie rozdarty między Polską, a Europą. W końcu trafiłem do firmy, która zajmowała się dokładnie tym, co robię teraz. Po pewnym czasie, gdy właściciele sprzedali firmę innej, konkurencyjnej powiedziałem: dość! Dogadaliśmy się z kolegami z branży i tak powstało WWT. Rozpoczęła się nasza ekspansja. Dogadaliśmy
się z Hiszpanami gdzie założyliśmy oddział w Madrycie, z Rosjanami, stworzyliśmy oddział na Ukrainie, na Słowacji, w Czechach. Dzięki tym działaniom moje życie wyglądało tak: pół roku w samolocie, pół roku w Polsce. Oczywiście, pandemia nam to trochę pokrzyżowała. Włada Pan chyba wieloma językami? No tak ( śmiech) najdziwniejszy to węgierski. Władam biegle niemieckim i czeskim. Daję sobie radę z angielskim i rosyjskim. Jakie ma Pan pasje? Największa pasja to żeglarstwo. Co rok z przyjaciółmi żeglujemy po Morzu Śródziemnym, w Chorwacji. Zawsze pływamy w tym samym, sprawdzonym zespole. Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów i rozwoju. Rozmawiał: Jacek Adamczyk
str. 52
Biznes
KONCERTY TO NIE WSZYSTKO...
– rozmowa z Piotrem Adamczykiem Prezesem Agencji DAD PRODUCTION POLSKA Sp. z o.o.
Panie Piotrze. Zacznijmy od końca. Jak Agencja koncertowa, menedżerska, wydawnicza radzi sobie w czasach Pandemii? Nadejście Pandemii było dla nas wielkim szokiem. Przygotowywaliśmy na czas od kwietnia 2020 do końca roku około stu koncertów oraz długo przygotowywane przedsięwzięcie warsztatowe z udziałem słynnych artystów hiszpańskich. Mieliśmy przez całe wakacje realizować warsztaty artystyczne w klasach gitary, śpiewu i tańca Flamenco. Warsztaty w pięknym luksusowym pensjonacie w Kotlinie Kłodzkiej mieli prowadzić m.in. Nono Garcia (gitarzysta światowej sławy zespołu VAIA CON DIOS), Miguelo Delgado (jeden z najwybitniejszych gitarzystów jazzowych w Europie), wokalistka Anny Amarela i jeden z topowych zespołów Flamenco w Hiszpanii. Ponadto mieliśmy w szkołach muzycznych w całej Polsce zaplanowane warsztaty dla dzieciaków z udziałem wyżej wymienionych artystów…Kilkadziesiąt koncertów na jesień.. Wszystko padło… Długo nie mogliśmy się otrząsnąć, ale trzeba było coś robić… Wie Pan, aby istnieć handlowaliśmy z marnym powodzeniem kamerami termowizyjnymi wyłapującymi osoby z podwższoną temperaturą? Przyszedł moment, że trochę odżyliśmy dzięki Funduszowi Wsparcia Kultury. Zorganizowaliśmy szereg koncertów online, warsztaty wokalne, wydaliśmy płytę „Artyści artystom” i najważniejsze - budujemy portal tak zwanych „krótkich książek”. Nazywa się to „FAWIERO” czyli Fabryka Wiedzy i Rozrywki…
str. 53
Fot. Maja Maciejko
str. 54
Zanim porozmawiamy o portalu FAWIERO proszę opowiedzieć o akcji „Pomagam Artystom”, która zaowocowała bardzo ciekawą płytą „Artyści artystom”. Kiedy nastąpił czas PANDEMII od razu przyszedł nam pomysł do głowy, aby tym, którzy utracili możliwość zarobkowania jakoś pomóc. W gronie firmowym pomyśleliśmy: może wydamy składankę z której dochód przeznaczymy na wsparcie finansowe najbiedniejszych artystów? Od pomysłu do realizacji. Długo to trwało, ale płyta jest. Jest na niej wielu uznanych artystów. Zaznaczam, że wszyscy przekazali swoje utwory gratis. Cały dochód ze sprzedaży nakładu płyty przeznaczony będzie na organizację koncertów artystow niszowych, którzy nie mają szansy na inne zarobkowanie. W ten sposób choć trochę wspomożemy ich finansowo. Zachęcamy do kupna płyty. Wszelkie informacje na naszej stronie na facebooku. Warto wspomóc artystów… Proszę opowiedzieć o inicjatywie portalu „FAWIERO”. Na czym polega jego wyjatkowość? Jest jedyny i niepowtarzalny. Wierzymy w to od początku tworzenia. FAWIERO to Fabryka Wiedzy i Rozrywki. Ale po kolei. Zauważylismy pewną tendencję. Ludzie nie mają czasu na czytanie elaboratów. Potrzebują szybkiej, konkretnej, merytorycznej wiedzy na dany temat. Nie mają czasu na godzinne wertowanie „wujka googla”. Chcą mieć konkret teraz i tu. Po drugie: badając fora m.in. matek małych dzieci okazało się, że szukają krótkich, konkretnych bajek nie dłuższych niż dwadzieścia minut. Takich na dobranoc. W dzisiejszych czasach dzieci chcą konkretu w krótkim czasie. Szybka odpowiedź: co się stało z Królewną? Nie mają chęci czekać tydzień na kolejne odcinki. Teraz i tu. Konkret. To samo dotyczy innej wiedzy: mam problem, temat i chcę mieć odpowiedź na to w ciągu kilkunastu minut. Ponadto: jedziesz do pracy pociągiem, autobusem, tramwajem. Masz pół godziny czasu. Chcesz coś merytorycznego przeczytać. Nie ma problemu. Wchodzisz na Fawiero, kupujesz za kilka złotych „krótką książkę” i czytasz… Uwieżcie mi. W obecnych czasach to najlepsza forma. Mikropłatność i masz co potrzebujesz.Startujemy wrzesień, najpóżniej październik i jestem przekonany,
“W
że to będzie sukces. Sprawdziło się to na całym świecie, więc dlaczego nie u nas? Na FAWIERO znajdziesz wszystko. Od beletrystyki, bajek dla dzieci po poradniki ze wszystkich dziedzin, porady prawne, kulinarne, zdrowotne. Wszystkie aspekty życia. Nie wiesz jak wychować psa? Wejdź na FAWIERO. Będziesz wiedział to co niezbędne.
Czy wrócicie Państwo w najbliższym czasie do działałności koncertowej? Oczywiście! Mamy już wiele planów skierowanych na działalność koncertową artystów hiszpańskich w Polsce, ale też mamy zaplanowane wyjazdy rodzimych zespołow do Hiszpanii. Na pewno wrócimy do formatu warsztatów, kolejnych wydawnictw CD i DVD. Mamy w planach duży festiwal, ale o tym na tą chwilę nie możemy mówić… Show must go on! Planów i pomysłów mamy całe mnóstwo.. tak do… 2040 roku! Jest Pan młodym człowiekiem (27 lat) skąd tyle doświadczenia w branży? Z pokorą.. wszystkie dokonania to przede wszystkim zasługa mojego ojca, który przez wiele lat organizował mnóstwo wspaniałych imprez: kultowy festiwal w Jarocinie, jest twórcą festiwalu Metalmania i jeszcze kilku innych (np. Thrash Camp). Był managerem wielu znanych, topowych zespołów w Polsce, pracował na trasach z wieloma światowymi gwiazdami (m.in. Iron Maiden, Marrilion, Savage i wielu innych). Mój tata to człowiek orkiestra: menadżer, producent muzyczny, dziennikarz. Jest opisany w wielu książkach o historii polskiej muzyki z czego jestem bardzo dumny, nawet znalazło się dla niego miejsce w europejskiej encyklopedii BRITANICA opisującej najbardziej wpływowych ludzi Europy ze wszystkich dziedzin życia. Od zawsze jeżdziłem z nim na koncerty, pomagałem, wdrażałem się w materię. Od chłopaka do rozpakowywania busa, przez inspicjenta sceny, organizatora imprez przechodziłem wszystkie szczeble muzycznej kariery. Wyrastałem w tym i zawsze tym żyłem i będę żył zawsze. To moje życie…
gronie firmowym pomyśleliśmy: może wydamy składankę z której dochód przeznaczymy na wsparcie finansowe najbiedniejszych artystów? Od pomysłu do realizacji...
str. 55
str. 56
DAD PRODUCTION POLSKA Sp. z o.o. Historia firmy sięga roku 1992, kiedy to pod pierwotną nazwą „JMA MANAGEMENT” firma wystartowała w Gdyni. W początkowym okresie działalności zajmowała się organizacją koncertów, współprodukcją programów telewizyjnych, usługami reklamowymi. W tamtym okresie prowadziła management Grzegorza Skawińskiego i zespołu SKAWALKER, współprodukowała program „Pętla Czasu” (TV Gdańsk), trasy koncertowe m.in. Jana „Kyksa” Skrzeka, Lory Szafran, SKAWALKERa, Marianny Wróblewskiej i wielu innych. Po przeprowadzce na Śląsk w 1994 firma kontynuowała swoja działalność artystyczną i reklamowo - marketingową. Swoja ofertę poszerzyła o organizacje pokazów mody. W tym czasie organizowała trasy koncertowe takich wykonawców jak: TOP ONE, JOHN PORTER BAND, PAPA DANCE, niemieckiej grupy disco KAZJUROL, MONA LISA, RYSZARD RYNKOWSKI, EDYTA GEPPERT. Organizowała wiele pokazów mody na terenie Śląska, koncertów plenerowych, dni miast, imprez zamkniętych dla firm, eventów firmowych. Jednocześnie coraz dynamiczniej rozwijała się działalność marketingowa i reklamowa. W 1997 roku po zmianie nazwy na ADART firma rozwinęła się wielokierunkowo. Przez kilka lat wydawała miesięcznik „Katowicki Informator Kulturalny”, anglojęzyczny miesięcznik „Welcome to Upper Silesia”, ogólnopolski, jedyny na rynku magazyn „Hokej Polski”, magazyn koszykarski „Bobry” (klubowa gazeta Klubu Bobry Bytom) i kilka miesięczników piłkarskich: „Górnik Gola!Gola!” (dla Górnika Zabrze), „Niebiescy” (dla Ruchu Chorzów), „Tylko Gieksa” (dla GKS Katowice) i „Nasza Biała Gwiazda” (dla Wisły Kraków). W latach 1998-2002 była wyłącznym przedstawicielem wszystkich tych klubów w dziedzinie reklamy, promocji i marketingu. Prowadziła i obsługiwała pomeczowe konferencje prasowe. Organizowała niezliczoną ilość imprez artystycznych, eventów, eventów firmowych (m.in. 3 dniowe obchody 50-lecia Górnika Zabrze, Uroczystość wręczenia Orderu Uśmiechu
str. 57
Państwu Płoskoń w Teatrze Wyspiańskiego w Katowicach, galę Nagrody Artystyczne Śląska 1998 w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu z udziałem Orkiestry Gorana Bregovića). W 1997 roku założyła i przez kilka lat z powodzeniem prowadziła pierwszą w Polsce prywatną Agencję Prasową ADART PRESS. Marka ADART SPORT PARTNER jako pierwsza w Polsce wprowadziła na stadiony i hale sportowe obrotowe panele prezentujące zmieniające się reklamy. Obsługiwała konferencje, kampanie wyborcze w kilku miastach Śląska. Od 2010 już pod nazwą RDS PRESS kontynuowała działalność wydawniczą, dziennikarską, reklamowo – promocyjną i marketingową, a także oczywiście działalność koncertowo- menadżerską. W 2012 powołała markę RDS MUSIC – wydawnictwo płytowe i management zespołów. W tym czasie wydawała dwa miesięczniki miejskie: „Nowe Fakty w Jastrzębiu Zdroju” oraz „ Fakty Południe” (miesięcznik południowych dzielnic Katowic). Od 2015 roku jest częścią grupy brytyjskiej firmy DAD PRODUCTION LTD. Jej marka EVENT FACTORY zajmuje się profesjonalną obsługą konferencji, zjazdów, eventów, imprez firmowych, prywatnych. W latach 2017-2018 organizowała Festiwalu Piosenki Religijnej i Ekologicznej EKOSONG w Katowicach Panewnikach, a także poszerzyła działalność o produkcję i wydawanie koncertów DVD. Od października 2017 prowadzi management kilku hiszpańskich wykonawców w tym m.in. Nono Garcia (ex gitarzysta Vaia Con Dios) i Miguela Delgado jednego z najlepszych gitarzystów jazzowych w Europie. Rok 2018 to kolejne zmiany: grupa DAD PRODUCTION Ltd powołała osobną spółkę DAD PRODUCTION POLSKA Sp. z o.o. , która po przejęciu wszystkich marek grupy rozpoczęła działalność jako wyłączny przedstawiciel na rynku polskim. Rozmawiał: Jerzy Rzewski
str. 58
Biznes
Mały mężczyzna też może być elegancki – rozmowa z Martą Zdebel Właścicielką marki MUSKATOS
fot.Maja Maciejko Sesja zorganizowana dzięki uprzejmości Muzeum Zamkowego w Pszczynie
str. 59
str. 60
str. 61
“
Giorgio Armani powiedział: elegancja nie polega na tym, aby zostać zauważonym, lecz aby zostać zapamiętanym. Jakimi elementami kolekcji chce być Pani zapamiętana? Przede wszystkim marynarki. Zawsze powtarzam, że jest to rzecz która do wszystkiego pasuje, można pod nią ubrać piękną koszulę, T-shirt. Założyć dżinsy i jest super. Uwielbiam mężczyzn w marynarkach. I dlatego mój mąż chodzi w nich bardzo często. Moi synowie również. Marynarka pasuje do wszystkiego, a ja je po prostu uwielbiam. Koszule, spodnie, kamizelki to są rzeczy, które każdy mężczyzna powinien mieć w swojej garderobie. Dużo mówi się obecnie o chromoterapii. Co Pani sądzi o wpływie kolorów na życie człowieka? Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą że jestem kolorowa. Uwielbiam mieszać kolory. Czasem w bardzo zaskakujący sposób. Coś, co dla innych jest niekoniecznie do przyjęcia dla mnie jest oczywiste. Szukając materiałów do moich kolekcji przewertowałam mnóstwo stron internetowych, odwiedziłam wiele hurtowni, bo najważniejsze dla mnie było to, żeby pokazać, że chłopaków można ubierać modnie, ale też używając do tego kolorów. Początkowo bardzo trudno było przekonać do tego klientów, jednak kiedy zrobiliśmy sesje zdjęciowe na zewnątrz, przy pięknym świetle pokazując wszystkie detale, wykończenia, które są taką wisienką na torcie nasi klienci powoli przekonali się do tych kolekcji. Moją wielką satysfakcją jest to, iż przekonałam rodziców, że mamy mi ufają. Pokazałam jak można łączyć barwy, nawet te nazwijmy trudne. Mieliśmy piękne marynarki w kolorze truskawkowym. Początkowo w ogóle nie było nimi zainteresowania, musiałam
trochę przekonywać mamy, że to jest fajny produkt, że to im się spodoba. I na szczęście się nie pomyliłam. To jest tylko kwestia zmiany standardowych przyzwyczajeń: nie musimy ubierać tylko czarnego, albo granatowego garnituru. Inne kolory skutecznie konkurują, a przede wszystkim jest tak zwany „efekt wow!” To się zapamiętuje. Wiem, jak kolory oddziaływują na człowieka. U mnie się to sprawdza, kiedy ubiorę coś kolorowego, wiem, że ten dzień będzie dobry, miły. I tego próbuję się trzymać, choć czasami lubię założyć coś jednolitego, ciemnego. Ale rzadko. Skąd pomysł? Jak powstała marka MUSKATOS? Pomysł tak naprawdę zrodził się w momencie kiedy zaszłam w trzecią ciążę. Mamy liczną rodzinę i praktycznie co tydzień spotykaliśmy się na jakiś rodzinnych uroczystościach. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że moje dzieci wiecznie wyglądają tak samo. A ile musiałam się naszukać, żeby znaleźć coś naprawdę fajnego. I wtedy pomyślałam, że trzeba to zmienić. Pani Basia, która szyje dla mnie zamówienia indywidualne i na miarę, przeszła ze mną gehennę. Dobierałyśmy materiały, fasony, robiłyśmy mnóstwo poprawek. Moi chłopcy przymierzali, dzielili się swoimi wrażeniami, że tu uwiera, tu krępuje. Zmieniałyśmy tak długo aż wszystko idealnie pasowało. Bo najważniejsze dla mnie było i jest to, żeby dzieciaki czuły się w tych ubraniach swobodnie. Uważam, że jeśli my rodzice możemy się ubrać elegancko, to chciałabym, aby moje dzieci wyglądały tak samo jak ja. I od tego wszystko się zaczęło. Rozpoczęłam przygotowania, które trwały rok. Trzeba było przygotować stronę internetową, wykroje, nośną nazwę. MUSKATOS – to połączenie słów muszkieter i Katowice. Moi synowie to właśnie trzech
“P
oczątkowo bardzo trudno było przekonać do tego klientów jednak kiedy zrobiliśmy sesje zdjęciowe na zewnątrz, przy pięknym świetle pokazując wszystkie detale , wykończenia, które są taką wisieńką na torcie nasi klienci powoli przekonali się do tych kolekcji.
str. 62
“D
bam o wszystko: odpowiedni materiał, podszewka z logo produkowana na zamówienie, własne dedykowane guziki. Każdy detal jest ważny.
muszkieterów. Oni są modelami wszystkich kolekcji. Długo zastanawiałam się czy ten pomysł się uda, czy spełnię swoje marzenia. Dużo nauczyłam się od własnych dzieci. Patrząc na nich każdego dnia widzę jak szybko rosną i jak szybko płynie czas. Więc pomyślałam kiedy jak nie teraz. Marzenia trzeba spełniać. Zaczęliśmy od chłopięcych projektów. Może przyjdzie czas też na dziewczęce. Gdzieś tam w głowie drzemie mi pomysł stworzenia kolekcji : chłopcy, dziewczynki, brat, siostra, mama, tata. W kwietniu uszyłam sukieneczkę, taką typową Channelkę. Spodobała się. Jednak moim priorytetem są garnitury i marynarki. Moda chłopięca. Dla dziewczynek jest wiele sklepów, marek modowych. Jest tego mnóstwo. Jesteśmy chyba jedyną firmą, która szyje takie ubrania dla chłopaków. Dbam o wszystko: odpowiedni materiał, podszewka z logo produkowana na zamówienie, własne dedykowane guziki. Każdy detal jest ważny. Na tym się skupiam. Może przyjdzie czas na dziewczynki, ale to wszystko powoli. Musimy pewnych rzeczy się nauczyć, przetestować. Nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd. Kto tworzy MUSKTOS? Oczywiście Pani jest mózgiem przedsięwzięcia. Jaki jest Wasz zespół? Czy jest Pani bardziej artystką, czy projektantką? Tak naprawdę MUSKATOS to ja i moi synowie. Długo miałam wiele wątpliwości. Przekonałam się jednak, że droga jaką obrałam jest słuszna. W pewnym momencie odszedł pracownik i musiałam sobie radzić ze wszystkim sama. Te trzy, cztery miesiące uświadomiły mi, że mogę wszystko i dokładnie wiem co mam robić. Dostałam takiego przysłowiowego „kopa”. Wszystko zaczeło się układać, przyszły nowe pomysły. Na pewno wzbogacę asortyment. Pracujemy intensywnie. Gdyby całkiem niedawno ktoś mi powiedział, że będę robić
str. 63
to co teraz robię to bym go wyśmiała. Ja wszystkie pomysły mam w głowie, potrafię o nich opowiadać, ale niech mi nikt nie każe przelać tego na papier. Nie ma takiej opcji. Widzę oczami wyobraźni daną tkaninę, wzór, projekt. Mogę o tym opowiedzieć i wiem, czy jesteśmy w stanie to zrobić, czy nie. Nie wiem, czy jestem artystką. Nie potrafię sobie wyobrazić jakby się ten artyzm miał u mnie objawiać. Po prostu mam taki dar, że widzę dany produkt, wiem jak ma wyglądać i przekazuje swoje wizje osobom, które to wykonują fizycznie. Chyba jestem bardziej projektantką, ale jeszcze nie w stu procentach idealną. Dopiero się uczę. Mam dobry, profesjonalny zespół i rozumiemy się doskonale. To wszystko spina się w całość z której wynikają konkretne efekty. Jak wygląda praca z małymi modelami podczas sesji zdjęciowych? Jestem bardzo upartą osobą i jak sobie coś postanowię to zrobię wszystko, aby osiągnąć wyznaczony cel. Pierwsza nasza sesja zdjęciowa to była tragedia. Za bardzo chyba mi zależało, żeby wszystko wyszło ok. Strofowałam synów, mówiłam a stań tak, a siak, a tak nie rób. Wiem, że dla nich było to bardzo męczące i stresujące. Na szczęście natychmiast to zrozumiałam i kolejne sesje były już całkiem inne i przede wszystkim dla chłopców mniej stresujące. Oczywiście, pewne zdjęcia trzeba zrobić według ustalonych norm, ale większość robiona była na luzie, podczas zabawy. Synowie kiedyś zapytali: mamo, po co my to robimy? Wytłumaczyłam im, że MUSKATOS powstał dla nich, że są twarzami marki, że pomagają mi spełnić marzenie. Antoś zrozumiał to bardzo szybko i jest z tego bardzo dumny. Leon też. Teraz zawsze są gotowi do pracy, pozowania. Większość zdjęć robimy jednak podczas zabawy itp. Oni wtedy lepiej się czują i chętnie wykonują swoją
str. 64
str. 65
pracę. Owszem, czasem muszę ich trochę „przekupić”. Franek jest bardzo upartym małym człowiekiem, i nie mogę go do niczego zmuszać bo to by go zniechęciło. Leon jak ma dobry humor robi sesje w ekspresowym tempie i wychodzi na zdjęciach rewelacyjnie. Śmiejemy się, że on nawet nie musi się starać. Bo ma to coś. A na Antka zawszę mogę liczyć. Moje dziecko jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Jak bracia odmawiają współpracy, to wiem, że on stanie na wysokości zadania. Praca poprzez zabawę i większy luz lepiej się sprawdza. Ja cofnęłam się do tyłu i tylko trzymam pieczę nad całością z tylnego siedzenia. Wiem, że te sesje są długie, męczące więc staram się chłopakom jakoś uatrakcyjnić ten czas, aby te częste przebierania się, pozowania odbywały się w jak najlepszej dla nich atmosferze. Chłopcy rosną i będą coraz starsi. Koleją rzeczy w pewnym momencie zabraknie ich jako modeli. Co dalej? Jakie ma Pani plany na przyszłość? Wiedziałam, że padnie to pytanie (śmiech). Zacznę od innej strony. Pierwszą marynarkę uszyłam dla męża i od tego wszystko się zaczęło. Później znajomi i tak dalej. Potrzeba ubrania synów w sposób nie sztampowy spowodowała, że powstał MUSKATOS. Szyję dla chłopaków, ale też dla mężczyzn. Niedawno uszyłam garnitur dla chłopaka na osiemnastkę i przyznam, że jestem z niego bardzo dumna. Mamy często pytają: a uszyje Pani też dla mojego męża? Oczywiście szyjemy. Powiem tak: Antek ma dopiero
9 lat, więc mam co najmniej sześć lat. Leon ma ich 6 więc to co najmniej 10 lat. Franek ma lat cztery więc to kolejne lata. Jestem bezpieczna na co najmniej dekadę. Nie wiem jak będzie dalej. Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Wychodzę z założenia, iż nie wiedząc co będzie jutro tym bardziej nie wiem co będzie za dziesięć lat. Codziennie mam nowe pomysły, codziennie dzieje się coś nowego. Trzeba to sobie wszystko poukładać, a potem planować co dalej. Co Pani sądzi o szkolnej modzie? Powinny obowiązywać mundurki, czy luz i dowolność? Moim marzeniem zawsze było, aby moje dzieci chodziły do szkoły, gdzie obowiązują mundurki. Uwielbiam je. Z drugiej strony wiem też, że dzieciom trzeba dać wybór. Jeżeli chcieliby chodzić do takiej szkoły, poszliby, jeśli nie to nie mogę ich do tego zmusić bo będą nieszczęśliwi. Zdarza się, że rodzice przychodzą do mnie i sami wybierają garnitur zamiast zostawić wybór dziecku. Próbują narzucić w co ma się ubrać i w czym mu będzie najlepiej. Tak to nie działa. Dajmy dziecku wybrać, spróbować, przymierzyć to w czym dobrze będzie się czuł. I to działa. Ci chłopcy wychodzą ode mnie szczęśliwi i dumni, że sami wybrali sobie garnitur, taki jaki chcieli. Ja mam ten plus, że moi chłopcy chętnie ubierają wszystko co im pokażę i z tego bardzo się cieszę. Dziękujemy za rozmowę. Rozmawiali: Agnieszka Twaróg- Kanus i Jacek Adamczyk
str. 66
Podróże
GDZIE PACHNIE PIEPRZ I WANILIA – tekst Ewa Jeżak – Klyta, rys historyczny: Jacek Adamczyk
ZANZIBAR zwany Unguja to największa wyspa Archipelagu Zanzibar, na Oceanie Indyjskim, należąca do Tanzanii. Od Afryki dzieli ją tylko 40 km. W języku lokalnym nazywany jest „piękną wyspą” lub „wyspą przypraw” ze względu na ich rozległe plantacje. To raj na ziemi, który słynie z mnóstwa hoteli w afrykańskim stylu, położonych nad Oceanem Indyjskim wśród bogatej, naturalnej przyrody. Raj pachnący gożdzikami, cynamonem, kardamonem, pieprzem, wanilią, gałką muszkatołową ale również cytrusami i kawą.
str. 67
str. 68
Stał się on moim celem turystycznym w roku ubiegłym ze względu rajski klimat, turkusową wodę Oceanu Indyjskiego oraz biały i drobny jak puder piasek na plażach. Na początku marca tego roku, po 12 godzinnym locie, z międzylądowaniem w Hurgadzie na tankowanie, wylądowałam w nocy w porcie lotniczym Zanzibar, któremu daleko do tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Dzikość, która mnie otoczyła wskazywała, że rozpoczęłam swoją przygodę. Termometr wskazywał 28 stopni pomimo, że była prawie 21.00. Odprawa poszła sprawnie, formalności związane z wizą również, więc niebawem siedziałam w autokarze zmierzającym do hotelu. Przede mną była ponad godzinna jazda. Przed wyjazdem przygotowałam się i zadbałam o wygodną, przewiewną odzież, którą zabrałam do bagażu podręcznego. To był strzał w dziesiątkę, bo lotnisko nie klimatyzowane przypominało metalową puszkę nagrzaną do czerwoności.
str. 69
ZANZIBAR – PODRÓŻ SPEŁNIONYCH MARZEŃ Biały piasek jak mąka, koralowe, magiczne plaże, turkus Oceanu Indyjskiego i zapach goździków, cynamonu, imbiru czy wanilii to spełnienie marzeń dla przyjeżdżających. Raj na ziemi, w którym zachwyca piękna pogoda, gorąca woda oceanu i wszechobecna wybujała, soczysta zieleń naturalnej przyrody. Nie sposób nie dostrzec kolorowej roślinności, wśród której czujemy się bosko. Temperatura utrzymuje się na poziomie ponad 28 stopni Cejsjusza, co w połączeniu z morską bryzą daje idealną pogodę na wypoczynek stacjonarny jak i na zwiedzanie. Atrakcję stanowią odpływy i przypływy Oceanu Indyjskiego, które można podziwiać. Podczas odpływów możemy spacerować wgłąb Oceanu nawet kilometr brodząc w wodzie po kostki. W czasie odpływu Ocean podrzuca na plaże swoje dary w postaci pięknych, dużych muszli. Zawsze marzyłam, aby wyłowić z morza duże muszle, które zazwyczaj przywożę z wakacji. Tutaj Ocean przynosił mi muszle pod stopy, których nie mogłam wywieźć z Zanzibaru. W roślinności kryją się gekony i inne barwne jaszczurki. Na wysokiej palmie, obok mojego domku zagnieździły się małpki, które szalały wydając radosne okrzyki. HAKUNA MATATA i POLE… POLE… czyli „NIE MARTW SIĘ” i POWOLI POWOLI” to zwroty, które słyszymy na każdym kroku od tubylców. Wychodzą oni z założenia, że jak już przyjechałaś na wyspę to ciesz się chwilą, czas liczy się tylko tu i teraz, nie masz zmartwień, nikt cię nie goni, czy zrobisz coś teraz, czy później nie ma to znaczenia. Wszystko inne zostawiłaś w swoim kraju. Ciesz się życiem, zachwycaj się miejscem, do którego dotarłaś.
str. 70
Atol MNEMBA – mała wysepka, bajkowe miejsce bogate w laguny, piękne rafy w sam raz na snurkowanie. Godzina 10.00 – wyjeżdżamy taksówką z hotelu, a następnie wynajętą łódką i po ok 20 min docieramy
w okolice prywatnej wyspy Billa Gaetsa. Na wyspę nie może dostać się każdy, jest chroniona i całkowicie niedostępna dla zwiedzających. Na wyspie znajduje się tylko 10 bungalowów zbudowanych z drewna i liści palmowych, z ogromnymi oknami wychodzacymi na otaczający lazurowy Ocean Indyjski, rozmieszczonych na całym jej terenie aby zapewnić gościom intymność i luksus wypoczynku w ciszy i na bosaka. Goście mogą podziwiać piękno lazurowych wód oceanu, słuchać szumu fal przy romantycznych posiłkach serwowanych na tarasach.
MNEMBA jest rezerwatem morskim i jest chroniona. Nie można tu łowić ryb i wydobywać rafy. Aby zobaczyć piękno podwodnego świata trzeba zanurzyć twarz w wodzie. Wtedy dopiero roztoczy się przed nami kolorowy
podwodny świat i najróżniejsze kształty rafy kolarowej. Bogactwo rafy kolarowej to prawdziwe podwodne dzieło sztuki. Z mnóstwem pięknych, kolorowych ryb jak np. barakudy, kolorowe płaszczki, papugoryby, groupery i innych zwierząt morskich z żółwiami włącznie. Jak będziemy mieli szczęście to możemy spotkać przepływające delfiny. Można również spotkać w wodach Oceanu Indyjskiego rekiny. Jest idealnym miejscem do nurkowania i snurkowania. To istny raj na ziemi. W tym raju czas nie istnieje, snurkowanie, zajadanie się cytrusami, opalanie się a potem lunch sprawia, że doceniam prostotę życia, a wolność nabiera głębszego znaczenia.
str. 71
Wyspa PEMBA – to obok Zanzibaru piękna koralowa wyspa na Oceanie Indyjskim należąca do Tanzanii. Nie jest tak znana jak Zanzibar, ale podobnie jak on – jest istnym rajem na tej ziemi. To jest Afryka. Bogata roślinność na żyznych glebach sprawia, że możemy zwiedzać plantacje manioku, papai i kokosów. Jest rajem dla nurków ze względu na gigantyczne uskoki podwodne. Najbardziej rozpoznawalne miejsca dla tego rodzaju sportu to rafa Emerald, wrak greckiego statuku Panza, przeogromna rafa Samaki, koralowy ogród Misali czy wodny obszar Njao Gap. Jadąc do wioski np. Kiuyu Kwa Manda wynajętą Toyotą, polecam zwiedzić przepiękny rezerwat Ngezi Forest, który tworzą tropikalne lasy pierwotne, namorzynowe. To cuda natury, które przetrwały do dziś i możemy doświadczać je osobiście. Obfitują w endemiczną roślinność charakterystyczną dla tego miejsca. Oprócz unikatowej roślinności w rezerwacie spotkamy rzadkie gatunki zwierząt takie jak endemiczny latający lis Pemba (Pemba Flying Fox), należący do wymarłego gatunku. Rząd Tanzanii objął ten gatunek szczegółną ochroną co przełożyło się na zauważalny wzrost populacji do ok. 20 000 osobników.
Prawie wszędzie spotykamy małpki naczelne, z podgatunku vervet i czerwonego colobusa i nawet dopisało nam szczęście, bo pojawiły się małe antylopy dujkerczyk modry. Choć nie zostaliśmy na noc to zapewniono nas, że usłyszelibyśmy endemiczną sowę Pembe Scops. Tanzania to dzika przyroda, cudowne wybrzeża ale również najsłynniejsze cuda Czarnego Lądu takie jak Kilimandżaro, karter Ngorongoro – należący do jednego z 7 naturalnych cudów Afryki, znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Krater po wybuchu wulkanu o głębokości 610 m. Powiedziano nam, że wybuch olbrzymiego wulkanu miał miejsce prawdopodobnie ponad 3 miliony lat temu. Do dziedzictwa tego miejsca należą również równiny Serengeti, z największą na świecie populacją dzikich zwierząt tj. bawoły, zebry, antylopy, gazele, nosorożce, żyrafy, słonie, krokodyle, lamparty, geparty itd…
str. 72
Jozani Forest – jedyny na Zanzibarze przepiękny, naturalny park narodowy. Zachwyca kolorowymi motylami i gatunkami zwierząt, których nie spotkamy nigdzie inndziej. Ciekawostką jest to, że od 1,5 tysiąca lat żyje w tym miejscu jedyny endemiczny gatunek małp Gerezy czerwonej (Red Colobus), które mają spore poczucie humoru i uwielbiają się fotografować. Są przyzwyczajone do obecności ludzi więc podchodzą bardzo blisko. Inne małpki to błękitne Blue Monkeys, które można już tylko było zobaczyć z oddali na wysokich koronach drzew. Ogromne wrażenie zrobił las namorzynowy (mangrowy) stanowiący pozostałość tropikalnego lasu z ogromnymi fikusami i potężnymi baobabami. Odniosłam wrażenie, że jestem w dżungli choć był jej namiastką. Podczas kolejnego dnia zwiedzania okolicy, uznaliśmy, że idealnym miejscem na wypicie kawy i skosztowanie zanzibarskiej kuchni będzie The Rock Restaurant Zanzibar. W czasie przypływu możemy do niej dopłynąć łódką, a w czasie odpływu po prostu przejść pieszo do restauracji. Znajduje się na wodzie i to właśnie jest jej główną atrakcją. Jest prosta, ale klimat, jaki w niej panuje powoduje, że czujemy się wyjątkowo. Sam pobyt w tej restauracji jest urokliwy, a zjedzenie czy wypicie kawy dodaje smaczku romantycznego. To na pewno niezapomniane chwile, które warto było przeżyć.
str. 73
Prison Island - Żółwie olbrzymy – to kolejna atrakcja Zanzibaru. Żyjące ponad 100 lat, a nawet grubo więcej, bo wiek niektórych osobników dochodzi do ponad 200 lat, ważą średnio 250
kg i osiągają wielkością do 150 cm. Na Zanzibarze te właśnie żółwie stanowią największy gatunek na świecie. Widok jest niesamowity ponieważ są wszędzie i trzeba uważać, aby się nie przewrócić, a głaskając je nie położyć ręki na styku dwóch żółwi. Może się to skończyć boleśnie. Wbrew pozorom poruszają się sprawnie i szybko i ni jak nie kojarzą się z żółwim tempem. Kuchnia Zanzibaru – jest obłędnie smaczna. Owoce morza: homary i ośmiornice – najlepsze w mleku kokosowym, podsmażane krewetki, ryby, przyprawy i owoce egzotyczne to raj dla podniebienia. Ogromne avocado, które uwielbiam jadłam jak jabłko. Nasyciło i to zdrowo na pół dnia. Cały nasz pobyt udany był również pod względem zdrowego odżywiania, które obfitowało w owoce cytrusowe; mango, papaje, karambole, czerwone banany, marakuję, w której zakochałam się, dżakfrut, który jest połączeniem ananasa i banana, rambutan, który smakuje jak liczi, guyabano, który jest połączeniem truskawki i ananasa oraz warzywa: ciecierzycę, soczewicę, grillowany maniok, kachori. Wypijaliśmy duże ilości wody kokosowej na przemian z sokiem z trzciny cukrowej z imbirem i limonką.
str. 74
Rys history Zanzibar (znany także jako Unguja) – wyspa na Oceanie Indyjskim. Jest największą wyspą Archipelagu Zanzibar. Należy w całości do Tanzanii i wchodzi w skład jej autonomicznej części. Powierzchnia wyspy wynosi 1658 km², co czyni ją największą wyspą tanzańską. Największym miastem na wyspie jest Zanzibar. Na początku XVI wieku wyspę opanowała Portugalia. Rządy portugalskie na wyspie trwały do XVII – XVIII wieku, kiedy to Portugalczycy zostali wyparci przez sułtanów Omanu . Wyspa rozkwitła w pierwszej połowie XIX wieku pod rządami sułtana Sayida Saida. Pod jego rządami Zanzibar stał się centrum imperium Omanu (w 1840 roku przeniesiono doń stolicę). Od początku XIX wieku wprowadzono uprawy plantacyjne. W 1856 roku Zanzibar wraz z Pembą i posiadłościami afrykańskimi oderwał się od Omanu. W kolejnych latach utworzono Sułtanat Zanzibaru. W XIX wieku osiedlili się hinduscy bankierzy i kupcy (zmonopolizowali handel) oraz kupcy europejscy. Od połowy XIX wieku o wpływy na wyspie walczyli Brytyjczycy, Niemcy i Francuzi. W latach 1886–1890 mocarstwa te podzieliły między siebie lądowe posiadłości sułtanatu. W 1890 Zanzibar i Pemba objęty został brytyjskim protektoratem. Próba zamachu stanu (rozbita przez siły brytyjskie) stała się pretekstem do likwidacji niewolnictwa na wyspie (zakazano go w 1911 roku). W 1926 władze kolonialne utworzyły rady: ustawodawczą i wykonawczą. W ich skład weszli przedstawiciele ludności arabskiej, hinduskiej oraz afrykańskiej. 10 grudnia 1963 Zanzibar wraz z inną wyspą Pembą uzyskał niepodległość jako sułtanat, w którym władzę sprawował Dżamszid ibn Abd Allah. Zanzibar liczył wówczas około 230 tysięcy Afrykanów,
str. 75
czny których część deklarowała pochodzenie perskie i określała się jako Szirazowie. 12 stycznia 1964 wybuchła rewolucja, w wyniku której obalono sułtana. Powstańcy wywodzili się głównie spośród rdzennych mieszkańców Afryki, w tym ze zwolnionych z pracy policjantów. Sułtan i jego rząd uciekli z wyspy. Rewolucjoniści liczyli od 600 do 800 bojowników. Rewolucyjny rząd tymczasowy utworzyła afroszyrazyjska i arabska Umma. Kraj przemianowano na Ludową Republikę Zanzibaru i Pemby. 26 kwietnia 1964 roku Zanzibar utworzył wraz z Tanganiką nowe państwo – Zjednoczoną Republikę Tanzanii. Zjednoczenie to miało na celu między innymi niedopuszczenie do możliwego komunistycznego przewrotu oraz osłabienia wpływów radykalnie lewicowej partii Umma, Na wyspie istnieją liczne plantacje goździkowca i palmy kokosowej, które są głównymi towarami eksportowanymi z wyspy. Ponadto z Zanzibaru eksportuje się przyprawy, wodorosty i rafę. Dobrze rozwinięte jest rybołówstwo. Ważną rolę w gospodarce odgrywa turystyka. Zwyczajowo na Zanzibarze stosuje się pewną formę lokalnego, nieoficjalnego czasu słonecznego. Według tego czasu doba rozpoczyna się codziennie o godzinie 6:00 rano (wschód słońca), a więc jest przesunięta względem czasu oficjalnego o 6 godzin. Warte odnotowanie jest również to, że 5 września 1946 roku w mieście Stone Town urodził się Farrokh Bulsara czyli... Freddie Mercury: muzyk, piosenkarz rockowy i autor tekstów, wokalista brytyjskiej grupy Queen. Wielokrotnie wyróżniany tytułem jednego z najlepszych wokalistów w historii muzyki popularnej, autor niezliczonej liczby przebojów. Zmarł 24 listopada 1991 roku w Londynie.
str. 76
Sztuka
– rozmowa z Jackiem Zygmuntem - rysownikiem, ilustratorem
Skąd u Ciebie wzięła się pasja rysowania karykatur, komiksów? Pasję do rysowania zawdzięczam fascynacją amerykańskimi kreskówkami, które w latach 70-tych zaczęła emitować nasza telewizja. Były to głównie filmy animowane z wytwórni Disneya (Kaczor Donald ,Pies Pluto, Mickey Mouse) , Warnera ( Królik Bugs, Struś Pędziwiatr ) jak również Studia Hanna- Barbera ( Tom i Jerry, Miś Yogi, Pies Huckleberry ). Polskie produkcje animowane (np. Bolek i Lolek) oglądałem również na małym i dużym ekranie. Dużo rysowałem - od kiedy pamiętam. Starałem się rysować postacie z bajek oglądając je na żywo w TV. Nie było wtedy możliwości nagrywania, a komiksy z zachodnimi postaciami były u nas nie dostępne. Tak wyćwiczyłem jeszcze przed ukończeniem 10 roku życia pamięć wzrokową, która przydała się potem w rysunku satyrycznym. Skąd czerpiesz inspiracje do kolejnych rysunków, czy nie masz czasem tzw. „Pustki w głowie”? Pustki w głowie nie mam nigdy, co najwyżej męczy mnie od wielu już laty praca w satyrze.
str. 77
Wystarczająco śmiesznie jest w realu, to po co to jeszcze rysować? Oczywiście, chcę pozostać wierny rysunkowi, ale pójść bardziej w ilustracje, tworzenie postaci komiksowych, może w jakieś proste animacje. Dziś jest świetny czas na powrót do komiksu, tworzenie własnych historii. Co do pomysłów na komentarze rysunkowe, wszystko dzisiaj dostarcza internet, trzeba tylko wiedzieć co i gdzie czytać, potrafić odpowiednio modyfikować to co się z niego wydobędzie. Czy nie uważasz, że w dzisiejszych czasach, gdy dominują: Tik-tok, Twitter, memy, gif-y rysunek, karykatura, komiks jest to trochę sztuka archaiczna? Czy ma szansę się obronić? Uważam, iż dziś w dobie memów, które publikowane są w sieciach przez anonimowych twórców (albo wręcz przez sztuczną inteligencję) twórczość autorska rysowników zajmujących się satyrą zginie. Ludzi nie interesuje już kto narysował dowcip rysunkowy i jak jest on narysowany tylko liczy się przekaz. To smutna prawda, ale tak jest. Czym przekaz banalniejszy i prosty tym szybszy jest w odbiorze. Podziw trwa tylko ułamek sekundy, co
najwyżej wyrażany jest w udostępnieniu takiego mema czy też rysunku.. Jak wygląda proces tworzenia komiksu, rysunku satyrycznego?
karykatury,
Co do tworzenia, dzisiaj liczy się szybkość wykonywania rysunków i efekt wizualny. Te dwie podstawowe zasady daje tylko odpowiedni sprzęt komputerowy i oprogramowanie. Mam tu na myśli oczywiście tworzenie grafik, ilustracji i rysunków dla wydawnictw, czy też internetu. Klienta nie interesuje czy artysta będzie rysował najpierw szkic w ołówku, potem dopiero go konturował i czy narysowanie np. budynku będzie żmudnym czasowo szkicem czy skorzysta z gotowych modeli
3D, które odpowiednio zmodyfikuje. Każdy twórca z czasem wykorzystuje swoje własne “drogi” na skróty by osiągnąć zadawalający efekt. Kto jest Twoim guru w tej dziedzinie? Na kim się wzorujesz, czerpiesz inspirację? Swoich guru miałem sprecyzowanych już na początku mojej twórczości. Byli to Chuck Jones, Albert Uderzo, Jerzy Wróblewski, Grzegorz Rosiński, Milo Manara. Ze współczesnych bardzo podziwiam styl Ralpha Meyera. Dziękuję za rozmowę. Z Jackiem Zygmuntem rozmawiał Jacek Adamczyk
Jacek Zygmunt (rocznik1971) Artysta rysownik, ilustrator, satyryk i humorysta rodem z Katowic. Swój pierwszy rysunek opublikował w wieku 11 lat na łamach „Dziennika Zachodniego”. Zawodowo rysunkiem satyrycznym zajmuje się od 1993 roku. Od tego czasu publikował swoje rysunki w ponad 120 tytułach prasowych i czasopismach w kraju i zagranicą. Są to m.in. „Szpilki”, „Playboy”, „Trybuna Śląska”, „Express Wieczorny”, „Sztandar Młodych”, „Głos Wielkopolski”, ”Claudia”, „Panorama”, ”Wieczór”. Jest twórcą pierwszego ślaskiego superbochatera komiksowego Syperhanysa, do którego scenariusz pisze Marcin Melon. W 2019 roku otrzymał Honorową Nagrodę na I ogólnopolskim konkursie na rysunek prasowy im. A.Wołosa. Na stałe zwiazany z „Super Expressem”, gdzie ma stałą rubrykę zatytułowaną „Kolumna Zygmunta”. Jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Artystów Karykatury, jak również Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
str. 78
Historia
- IPN w setną rocznicę plebiscytu i III powstania śląskiego
Kwestia przynależności państwowej Górnego Śląska po 1918 r. budziła kontrowersje nie tylko wśród samych Górnoślązaków, ale stała się jedną z najbardziej dyskutowanych spraw politycznych w ówczesnej Europie. Wysunięcie postulatu przyłączenia tego regionu do niepodległego państwa polskiego i omawianie go na konferencji pokojowej w Paryżu, powodowało szereg zadrażnień w gronie zwycięskich mocarstw. Francuzi widzieli w takim rozwiązaniu wzmocnienie swojej pozycji w Europie, poprzez posiadanie w Polsce sojusznika przeciwko Niemcom, dysponującego dzięki przemysłowi Górnego Śląska – jak powiedział francuski deputowany Henry Paté – odpowiednim potencjałem gospodarczym zdolnym do przeciwstawienia się Republice Weimarskiej. Dla Brytyjczyków takie rozwiązanie, wg premiera Lloyda George’a, dawało Francji praktycznie nieograniczony dostęp do taniego węgla, niebezpiecznie wzmacniając ją na kontynencie, co naruszało równowagę europejską. Angielski ekonomista John Keynes wspierał swojego premiera zwracając uwagę na niemożliwe do udźwignięcia ciężary reparacyjne nałożone na Niemcy i polskie zacofanie technologiczne, które zmarnuje górnośląski potencjał, choć nie przeszkadzało Keynes’owi cyniczne utrzymywanie przez Wielką Brytanię gospodarczej blokady Niemiec do ratyfikacji traktatu pokojowego, rujnujące niemiecką
str. 79
Pociąg sanitarny nr 3 wraz z załogą – służba medyczna III powstania śląskiego. Fotografia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, opracowanie graficzne Bartłomiej Dudek.
ekonomię i pogłębiające biedę szerokich rzesz społeczeństwa dryfującego w kierunku społecznej rewolucji. Dodajmy do tego fakt, że brytyjskim politykom nie zależało na spłacie reparacji, które miały w większości trafić do francuskiej kieszeni. Zręcznym polemistą z tezami Keynes’a okazał się polski ekonomista Andrzej Wierzbicki, który w oparciu o niemieckie statystyki sprzed I wojny udowodnił, ze górnośląski węgiel nie jest konieczny do utrzymania wydolności gospodarczej Republiki Weimarskiej, a jego zachowanie w granicach Niemiec służy co najwyżej aspiracjom brytyjskich kół finansowych. O losach Górnego Śląska ostatecznie miał zadecydować plebiscyt. Przygotowania do głosowania rozpoczęły się wraz z przybyciem 11 lutego 1920 r. do Opola Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej, na czele której stanął gen. Henri Le Rond. Jednocześnie powołano dwie instytucje, które miały reprezentować interesy strony polskiej i niemieckiej – Polski i Niemiecki Komisariat Plebiscytowy. Siedziba pierwszego z nich znajdowała się w Bytomiu, w nieistniejącym dziś hotelu „Lomnitz”, zaś drugiego w katowickim „Zentralhotel” przy obecnej dziś ul. Dworcowej. Oprócz tego, w każdym mieście powiatowym funkcjonowały Komitety Plebiscytowe.
str. 80
Uroczystość przekazania dowództwu wojsk powstańczych sztandaru powstańczego ufundowanego przez obrońców Lwowa i jego mieszkańców, Szopienice, 3 lipca 1921 r. Fotografia ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, opracowanie graficzne Bartłomiej Dudek.
Górnośląski obszar plebiscytowy, a zwłaszcza jego miasta stały się areną zaciekłej walki politycznej. Mimo obecności wojsk alianckich przebiegała ona w bardzo napiętej atmosferze, antagonizując relacje polsko-niemieckie i prowadząc do licznych starć. Walka o „dusze Górnoślązaków” przebiegała na wielu płaszczyznach. W obiegu pojawiały się gazety, plakaty, ulotki, broszury, znaczki pocztowe i kalendarze, będące orężem w tzw. „wojnie papierowej” miedzy Polakami i Niemcami. Oprócz tego organizowano szereg wydarzeń kulturalnych takich jak wieczorki poetyckie, koncerty czy przedstawienia teatralne. Organizowano również wycieczki do polskich miast – Krakowa, Poznania, Gniezna i Częstochowy, chcąc w ten sposób wskazać na historyczne związki Górnego Śląska z Polską i tym samym nakłonić Górnoślązaków do zagłosowania w plebiscycie za połączeniem regionu z Rzeczpospolitą. Propolsko nastawiona część mieszkańców obszaru plebiscytowego dawała wyraz swoim sympatiom politycznym także w czasie różnego rodzaju manifestacji. Jednym z największych tego typu wydarzeń były zorganizowane 2 maja 1920 r. obchody z okazji uchwalenia Konstytucji 3 maja, które zgromadziły tysiące Górnoślązaków. Walka o przyłączenie Górnego Śląska do Polski angażowała nie tylko miasta górnośląskie. Warto w tym miejscu wspomnieć chociażby o Zagłębiu Dąbrowskim. Był to jeden z pierwszych ośrodków odrodzonego państwa polskiego, które udzieliło wsparcia walczących Górnoślązakom. W pierwszym powstaniu śląskim pełniło ono funkcję nie tylko zaplecza wojskowego, ale także łącznika w kontaktach z Warszawą. W marcu 1919 r. w Sosnowcu zainstalowała się siedziba Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska, zaś w maju 1919 r. Podkomisariat Naczelnej Rady Ludowej, kierujący polskimi radami w Rejencji Opolskiej. Górnoślązaków wspierały także Będzin czy Czeladź, które apelowały w stolicy o udzielenie powstańcom pomocy. Powstania i plebiscyt cieszyły się ponadto dużym zainteresowaniem w Warszawie, Krakowie i Poznaniu – wydawano czasopisma
str. 81
Zbiórka powstańców w Mysłowicach, 3 maja 1921 r. Fotografia ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, opracowanie graficzne Bartłomiej Dudek.
plebiscytowe, prowadzono kursy dla prelegentów zaangażowanych w kampanię plebiscytową, organizowano zbiórki pieniędzy na rzecz Górnoślązaków. Sytuacja na Górnym Śląsku, narastający konflikt etniczny, wybuchające kolejno polskie powstania w sierpniu 1919 i 1920 r. oraz maju 1921 r., przykuwało uwagę opinii publicznej praktycznie we wszystkich zakątkach świata, prowokując wypowiedzi najwybitniejszych polityków. Francuski dyplomata Georges Bonnet wspominał, że Francja z uporem popierała przeciw Anglikom polskie żądania dotyczące Górnego Śląska, jednocześnie konstatując, że kwestia górnośląska stała się jedną z najważniejszych przyczyn konfliktu francusko-brytyjskiego w tym czasie. Francuski premier Georges Leygues postulował przejście do polityki zdecydowanej wobec Wielkiej Brytanii nawet jeśli ta miała doprowadzić do politycznego starcia. Powszechnie we Francji pisano o rozpadzie Ententy, ale dobitnie w czasie III powstania śląskiego wyartykułował to zdanie premier Lloyd George, nie wymieniając Francji wśród sprzymierzonych. Pomimo przeprowadzonego w marcu 1921 r. plebiscytu o przyszłości regionu zadecydowali alianci. W październiku 1921 r. po zakończeniu III powstania, po długotrwałych negocjacjach dyplomatycznych, zaproponowano kompromisowy podział terytorium Górnego Śląska pomiędzy Polskę a Niemcy, z którego nie była zadowolona żadna ze stron. Niemcy utracili dużą część górnośląskiego zagłębia przemysłowego, strona polska i francuska postulowała większe nabytki w tzw. trójkącie przemysłowym między Gliwicami, Bytomiem a Katowicami, a Brytyjczycy ostatecznie stwierdzili, że ważniejsze od Górnego Śląska są ich interesy w innych częściach świata. Mimo to był to potężny sukces młodego niepodległego państwa polskiego. Setną rocznicę tych wydarzeń świętujemy od 2019 r.
str. 82
Patrol francuski na ulicach Katowic w dzień plebiscytu, 20 marca 1921 r. Fotografia ze zbiorów Francuskiej Biblioteki Narodowej, opracowanie graficzne Bartłomiej Dudek.
W obchody włączył się aktywnie oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, podejmując szereg inicjatyw badawczych, edukacyjnych oraz popularyzatorskich. W 2021 r. działania te koncentrują się przede wszystkim na setnej rocznicy plebiscytu oraz wybuchu III powstania śląskiego. Z inicjatywy katowickiego IPN prowadzona jest ewidencja grobów powstańczych na terenie województwa śląskiego, które poddano renowacji i objęto opieką. Celem inicjatyw Instytutu jest dotarcie do jak największej liczby odbiorców, dlatego działania upamiętniające powstańcze zrywy prowadzone są wielotorowo z wykorzystaniem różnych form przekazu. Jednym z poważniejszych tegorocznych projektów jest ogólnopolska prezentacja plenerowej wystawy „Powstania śląskie 1919-1921”, realizowana we wszystkich największych miastach Polski m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku czy Łodzi. Eskpozycja cieszy dużą popularnością, co świadczy o zainteresowaniu historią Górnego Śląska także poza granicami regionu. Do rąk czytelników trafiają liczne publikacje naukowe i popularnonaukowe, przygotowane przez naukowców IPN. Wśród nich wyróżnia się imponujący album „Wojciech Korfanty 1873–1939”, zawierający 400 zdjęć, dokumentów i plakatów dotyczących działalności polskiego komisarza plebiscytowego i dyktatora III powstania, zaliczanego do Ojców Niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej. Niezwykłą popularnością od kilku lat cieszy się poświęcony historii Górnego Śląska kalendarz ścienny „Z myślą o Niepodległej”, zawierający nieznane archiwalne fotografie sprzed stu lat, opatrzone komentarzem historycznym. Popularyzując historię powstań śląskich katowicki IPN zrealizował również dwa teledyski do pieśni powstańczych z płyty Grzegorza Płonki „Nadstawcie ucha, kochani ludkowie”. Utwory „Przyszli po wypłata górniki masami” oraz „Kaj ze mi się podzioł” pochodzą ze zbioru Adolfa Dygacza (1914-2004), etnografia, muzykologa, folklorysty, znawcy kultury górnośląskiej
str. 83
Lokal wyborczy w Katowicach w trakcie głosowania, 20 marca 1921 r. Fotografia ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, opracowanie graficzne Bartłomiej Dudek.
oraz zagłębiowskiej. Dla kolekcjonerów przygotowano pamiątkowe przypinki. Pierwsza z nich to replika znaczka plebiscytowego „Śląsk Nasz” z 1921 r., wydanego wówczas jako kwestarska cegiełka na rzecz plebiscytu na Górnym Śląsku i rozprowadzanego na terenie całej II RP. Drugi znaczek upamiętania wybuch III powstania śląskiego. Zaprojektowany został na wzór opaski, noszonej w maju 1921 r. przez powstańców na lewej ręce. Dla miłośników poznawania historii poprzez rozrywkę dedykowane są puzzle historyczne, wykonane na podstawie oryginalnego plakatu plebiscytowego oraz fotografii powstańców, a dla najmłodszych edukacyjna kolorowanka z rysunkami dotyczącymi historii Górnego Śląska w okresie powstań śląskich. Jedną z misji Instytutu Pamięci Narodowej jest edukacja historyczna, dlatego w ofercie nie mogło zabraknąć materiałów adresowanych do uczniów i nauczycieli. Infografiki, wystawa edukacyjna wraz z towarzyszącymi jej materiałami dydaktycznymi, koloryzowane plakaty bohaterów walk powstańczych i pracy plebiscytowej czy reprint mapy z epoki z wynikami głosowania opracowane zostały w atrakcyjnej szacie graficznej oraz udostępnione dla zainteresowanych w formie drukowanej bądź cyfrowej. Wszystkie materiały oraz bieżące informacje na temat obecnych i przyszłych projektów można znaleźć na stronach internetowych: ipn.gov.pl oraz edukacja.ipn.gov.pl, a także na profilach IPN w mediach społecznościowych. Zdjęcia pochodzą z kalendarza ściennego na 2021 rok „Z myślą o Niepodległej”, wyd. Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Opracowanie graficzne: Bartłomiej Dudek.
str. 84
Kulinaria
JAK TO KIEDYŚ KSIĄŻKI
Tradycja pisania poradników kulinarnych, książek kucharskich sięga czasów wynalezienia druku. Kuchnia zmieniała swoje oblicze z biegiem lat. Oczywiście, menu bogatych znacznie odbiegało od jadłospisu biednych. Była to zawżdy olbrzymia dysproporcja. W kolejnych odcinkach prezentować będziemy najlepsze tradycje kuchni śląskiej i zagłębiowskiej, ale dziś zaczniemy od „Uniwersalnej Książki Kucharskiej” autorstwa Marii Ochorowicz`- Monatowej wydanej w 1910 roku nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, w późniejszych latach wznawianej wielokrotnie. Będą to głownie cytaty, aby oddać klimat tamtych lat. Oczywiście skupimy się na potrawach naszego regionu. Co ciekawe: wtedy świadomość zdrowego odżywiania była, przynajmniej na łamach księgi, bardzo wysoka. Zapraszam do podróży w czasie 111 lat wstecz….. „Sztuka kulinarna zmienia się z postępem czasu. Dawniej kładziono głównie nacisk na ilość osobliwość i wygląd potraw dziś chodzi przede wszystkiem coraz więcej drożyźnie i o oszczędne prowadzenie kuchni. Doświadczenia lekarskie wykazały, że po największej części wszystkie choroby chroniczne powstają z nieracjonalnego odżywiania się, a wadliwe odżywianie się jest skutkiem braku ze strony naszych gospodyń znajomości najważniejszych składników ich działania w potrawach, które przychodzą codzień na nasz stół, oraz sposobów jak je należy ze sobą mieszać. W dzisiejszych czasach, kiedy coraz trudniej o dobrą i sprawną sługę, a każda świeżo przyjęta najczęściej nie rozumie się wcale lub bardzo mało na kuchni, ciągła ich zmiana stała się istotną plagą codziennego naszego życia. Jedyna na to rada, aby panie domu same, zaznajomiwszy się dokładnie ze sztuką kulinarną, przyuczały swe sługi smacznie gotować. Jeśli jest czas na grę na fortepianie, śpiew, robótki, uprawianie sportów różnych, wizyty i zabawy, to niechże się znajdzie i na przestudjowanie książki kucharskiej, co większą dla każdej kobiety będzie korzyścią, niż przeczytanie byle jakiejś powieści senzacyjnej.” A teraz przykład jednego z wielu „obiadów mniej wystawnych” według autorki: „zupa pomidorowa z groszkiem ptysiowym, paszteciki z raków, comber barani z jarzynkami, zając z sałatą, kurczęta pieczone, sałata, kompot, kisiel żurawinowy ze śmietanką, lody, owoce, sery” Brzmi zachęcająco. Tylko jak to się ma do naszych dzisiejszych szybkich obiadów? Poniżej przytoczę kilka przepisów na typowo śląskie dania, które znalazły się w tej zacnej księdze.
str. 85
KUCHARSKIE PISANO
Żur: „Robi się z barszczu żytniego lub owsianego.Ukiszony barszcz zamieszać łyżką od spodu,
przecedzić razem z mąką przez rzadkie sito i zalać na kipiącą wodę, której powinno być o połowę mniej jak barszczu. Jeżeliby po ugotowaniu żur był za gęsty, lepiej potem rozpuścić go przegotowaną wodą. Do tego żuru można dać trochę poszatkowanych grzybów, kiełbasy, boczku pokruszonego w kawałki. Podaje się także z kartoflami. Jest to bardzo zdrowa i posilna zupa, stanowi podstawę pożywienia naszego ludu wiejskiego i robotniczego”
Karminadle: „Pokrajać cienkie kotlety, oskrobać je od kostki pozostawiając takową na końcu, rozbić cienko, posolić,
otarzać w mące, zmaczać w rozbitym jajku, opanierować bułką i smażyć wolno na rozpalonym maśle, aby nabrały ładnego złotego koloru, a w środku były usmażone. Podać do nich kapustę, rzepę ze śmietaną, fasolkę na kwaśno lub sos ostry, jak na przykład musztardowy, kaparowy i kartofelki przysmażone”. Przyznam, iż w tym przypadku autorka troche minęła się z tradycyjnym, śląskim karminadlem. No ale cóż… prawda czasu, prawda księgi.
Kluski śląskie: „Ugotować w słonej wodzie 1 kg ostruganych kartofli, utłuc i przetrzeć przez sito lub durszlak na
miskę. Wbić 4 żółtka, dać trochę usiekanej zielonej pietruszki, trochę białego pieprzu, soli, utrzeć wszystko razem. Ubić pianę z pozostałych białek dodawszy jeszcze cztery łyżki mąki. Kłaść kluski na gotującą się wodę i przykryć. Gdy po paru minutach wypłyną na wierzch wyjmować je łyżką durszlakową na półmisek” Przepisy trochę różnią się od dzisiejszych, ale warto zobaczyć jak to drzewiej bywało. Książka ozdobiona pięknymi rycinami, ręcznie malowanymi rysunkami. Nie pomija żadnego aspektu: od rozbioru mięsa, aż po zastawę stołową, etykietę spożywania posiłków, a co najcenniejsze: olbrzymia kopalnia wiedzy o kulinarnych upodobaniach, zwyczajach naszych przodków. Od następnego numeru niespodzianka! Najlepsi kucharze naszej Metropolii zabiorą Was w krainę regionalnej, najwspanialszej kuchni… Smacznego! Wasz Pasibrzuch
str. 86
Rozwój osobisty
Rezyliencja
- fundament siły, spokoju i szczęścia Rezyliencja z jednej strony to teoria, bo: salire /łac./ oznacza sprężynować, powstać; a resilire /łac./ oznacza odskakiwać, powracać do poprzedniego stanu, a z drugiej strony to praktyka – rzeczywistość, która obrazuje zmagania człowieka z różnorodnymi zmianami, to indywidualna zdolność do znoszenia przeciwności losu. Rezyliencja określana jest także jako umiejętność plastycznego dostosowania się do zmieniających się warunków – zdolność do znoszenia zmian spokojnie i adaptowania się do nich. Wiedza o własnych zdolnościach do adaptowania się jest ważna, potrzebna i pragmatyczna. Trudności mogą dotknąć każdego i lepiej postawę reaktywną zamienić na proaktywną dzięki której jesteśmy produktywniejsi, spokojniejsi i czerpiemy większą satysfakcję z życia. Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia mawiał Fiodor Dostojewski… Zdarza się nam mówić, że ktoś „dobrze” reaguje na przeciwności, jeśli potrafi spokojnie adaptować się do zmiennych okoliczności, wykorzystując swoje zasoby umysłowe, duchowe, emocjonalne, fizyczne, finansowe i społeczne (mentor, rodzina, przyjaciel). Rezyliencja to nasze standardowe wyposażenie, osoba jej pozbawiona nie byłaby w stanie przetrwać na tym świecie. Rezyliencja to też koncepcja elastyczna i względna. Cecha ta nie ma charakteru „wszystko albo nic” (albo jest, albo jej nie ma), lecz występuje w formie kontinuum:
Całkowita bezradność i podatność na zranienie
Przetrwanie
Rezyliencja (optymalne radzenie sobie)
Perfekcja, niepodatność na zranienie
Źródło: G. R. Schirardi, Siła rezyliencji, s.16.
str. 87
Dlaczego dla jednych sytuacje kryzysowe są motorem do działania, a inni upadają i nie są w stanie się podnieść? Co jest powodem, że jedni ludzie radzą sobie z przeciwnościami losu, a inni nie są w stanie stawić im czoła? Jedni w sytuacji zmian życiowych posiadają wewnętrzną siłę, która umożliwia walkę z przeciwnościami. Każdy jest do pewnego stopnia rezylientny, ale nikt nie jest doskonale rezylientny, ani rezylientny we wszystkich okolicznościach. Rezyliencja nie oznacza całkowitej niepodatności na zranienie, bo jak jest trudna sytuacja, każdy będzie czuł się przytłoczony. John Wooden (trener koszykówki) zwykł mawiać: sukces polega na tym, że robisz wszystko co w twojej mocy, ale czasami po prostu drużyna przeciwna ma lepszy dzień. Richard Bolstad wyróżniał trzy sposoby przechodzenia przez ludzi traumatycznych wydarzeń. Ludzie po traumie: - upadają na duchu, mają negatywne objawy i przechodzą w stan chroniczny; - reagują bardzo silnie, ale po tym wybuchu emocji zaczynają normalnie funkcjonować, - posiadają rezyliencję i bardzo szybko powracają do normalnego funkcjonowania po przeżyciu traumy. Osoby cechujące się rezydencją można spotkać wszędzie. Mało kto słyszał o Ricku Rescorli. Walcząc w Wietnamie wykazał się nie tylko niezwykłą kompetencją taktyczną, ale także inteligencją społeczną. Intuicyjnie wiedział, jak poprawić nastrój
str. 88
“J
edni w sytuacji zmian życiowych posiadają wewnętrzną siłę, która umożliwia walkę z przeciwnościami. Każdy jest do pewnego stopnia rezylientny...
kolegom z oddziału czy to piosenką, żartem, czy słowami zachęty. 11 września 2001 roku Rescorla był szefem ochrony w firmie Morgan Stanley Witter, mającej siedzibę w budynku World Trade Center. Wcześniej przewidział zamach terrorystyczny na samolot pasażerski w Szkocji, który miał miejsce w 1988 roku, oraz zamach bombowy na World Trade Center w 1993 roku, więc kierownictwo wykorzystało jego zalecenia do stworzeniu planu działań na wypadek ataku terrorystycznego. Rescorla założył, że przeciętni ludzie, jeśli odpowiednio nimi pokierować, potrafią zatroszczyć się o siebie nawzajem i dobrze zrealizować taki plan. Przełamując opór pracowników, którzy niechętnie odrywali się od swoich codziennych obowiązków, przeprowadzał ćwiczenia ewakuacyjne i nie odpuszczał, dopóki ewakuacja nie szła sprawnie. Po ataku na pierwszą wieżę widziano Rescorlę, jak z megafonem, krótkofalówką i telefonem komórkowym w ręku pilnował wdrożenia planu ewakuacji – tym razem naprawdę a nie w ramach ćwiczeń. Gdy zaatakowany został drugi budynek, Rescorla instruował innych: „Zachowaj ciszę. Zachowaj spokój, obserwuj swojego partnera”. Śpiewał przez megafon te same piosenki, które śpiewał swoim kolegom w Wietnamie. Spośród niemal dwóch tysięcy siedmiuset pracowników jego firmy tylko siedmiu osobom nie udało się bezpiecznie opuścić zaatakowanych budynków. Jedną z tych osób był sam Rescorla, który zginął, do końca dbając o bezpieczeństwo ludzi powierzonych jego opiece. Zakładamy, że Rescorla w dzieciństwie nie był jeszcze mistrzem rezyliencji lecz– podobnie jak może to zrobić każdy z nas - wzmocnił rezyliencję wraz z nabywaniem kolejnych doświadczeń. Sens i cel zależą od osobistych wyborów Na co czekasz z entuzjazmem? Co chcesz osiągnąć? Co cię uszczęśliwia i sprawia, że lubisz swoje życie? Czy czujesz, że twoje życie ma sens? Powyższe pytania kierują uwagę na dwa aspekty rezyliencji: sens i cel. Cel odnosi się do
str. 89
tego, co zamierzamy zrobić – co chcemy osiągnąć. Sens oznacza, że nasze cele, działania są dla nas wartościowe i ważne. Psychiatra Viktor Frankl swoje przemyślenia opierał podczas pobytu w obozie koncentracyjnym podczas II Wojny Światowej. Twierdził, że sens i cel mogą pomóc nam przetrwać, a nawet rozkwitnąć wbrew warunkom zewnętrznym. Frankl zaobserwował, że ludzie, którzy najlepiej znosili cierpienie, mieli po co żyć, mieli cel– coś, czego życie od nich oczekiwało, co zmuszało ich do tego, by trwać, co podnosiło ich na duchu. Niektórzy znajdowali radość i sens w służeniu towarzyszom niedoli. Sam Frankl, poważnie ryzykując własne zdrowie, zgłosił się na ochotnika do opieki nad więźniami chorymi na tyfus, by służyć im swoją wiedzą medyczną. Poza tym od niedoli obozowego życia oddalały go myśl o ukochanej żonie i wyobrażanie sobie, jak w przyszłości będzie wygłaszać wykłady o tym, czego uczy ludzi pobyt w obozie koncentracyjnym. Na podstawie swoich doświadczeń doszedł do przekonania, że można odebrać człowiekowi wolność fizyczną, ale nikt nie jest w stanie zabrać mu wolności wewnętrznej– wolności wyboru postawy wobec cierpienia i zdolności nadawania sensu nawet najsroższym przeciwnościom losu. To przeżycia wojenne pomogły Franklowi opracować model psychoterapii czyli logoterapię, która pomaga odnaleźć sens życia. Sam czerpał ogromną satysfakcję z pomagania innym w znajdowaniu sensu i celu pisał, że tym, czego potrzebuje człowiek „nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu” (Frankl 2009, s. 159). Rezyliencja jest siłą, która pozwala na przetrwanie trudnych chwil. Każdy ma w określonym stopniu rozwiniętą determinację, pewność siebie, odwagę, cierpliwość, które pozwalają na co dzień mierzyć się ze światem. Zwykle ich nie analizujemy, to jednak one istnieją i są w gotowości, byśmy mogli sięgnąć do tych zasobów w przypadku krytycznej sytuacji.
Reprezentujesz postawę aktywną czy bierną? Uczącą się czy weryfikującą? To w jaki sposób podchodzimy do sytuacji problemowych, czy adaptujemy się do zmiennych okoliczności wskazują odmienne postawy reaktywna i proaktywna. Postawa reaktywna wskazuje unikanie problemu. Osoby takie znajdują sposoby na to, by nie zajmować się problemami i nie szukać rozwiązań. Osoby wykazujące bierną postawę: - nie zajmują się trudnymi myślami, emocjami, sytuacjami; - zaprzeczają, że dzieje się coś złego lub minimalizują problemy, myslą np.: „ wszystko w porządku”, „ To mnie nie obchodzi”; - blokują się lub zastygają w bezruchu, np.: zakładają, że są bezsilne, więc się poddają; obwiniają siebie lub innych ludzi; roztrząsają i wracają do przeszłości; chciałyby , żeby było lepiej; są oszołomione; - aby chronić się przed bólem stosują cynizm lub wykazują obojętność; - w pracy radzą sobie z problemami, a po powrocie do domu ignorują lub zagłuszają negatywne uczucia; - wycofują się, izolują się. Trening uważności uczy nas, że osoba radząca sobie w aktywny sposób zwraca się w stronę problemów, zamiast ich unikać. Dzięki temu zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia właściwego rozwiązania. Osoby przejawiające postawę proaktywną: - angażują się w życie, przewidują ewentualne trudności i przygotowują się na nie, zamiast czekać na kryzys. Oceniają sytuację i podejmują racjonalne działania, wykorzystując swoje umiejętności (uczą się też nowych, jeśli jest taka potrzeba); - są ciekawe świata- nie przygnębiają się w warunkach
stresu, lecz podchodzą do problemów z zainteresowaniem i zaangażowaniem; - są sumienne- zdeterminowane by budować lepsze życie i się doskonalić; - są zdyscyplinowane. Organizują - tworzą struktury, realizują swoje plany. Uczą się rezygnować z natychmiastowych przyjemności i destrukcyjnych dróg na skróty by osiągnąć długofalowe cele; - dają sobie swobodę decydowania, podejmowania uzasadnionego ryzyka. Realistycznie oceniają ograniczenia osobiste i sytuacyjne; - nie są impulsywne. Zanim podejmą działanie, dobrze się nad nim zastanawiają; - utrzymują koncentrację. Zadają sobie często pytanie „Co jest w tej chwili najważniejsze w kontekście celu, jaki mi przyświeca?”. Aktywne podejście do problemu, polega na zwróceniu się w jego stronę ze spokojem, bez osądzania, z wiarą, że uda się poczynić postępy- albo rozwiązać problem, albo odkryć lepszy sposób poradzenia sobie z nim. Elastyczność do zmian, umiejętność podejmowania decyzji, odpowiedzialność za swoje czyny, otwartość, umiejętność działania pod presją – te wszystkie zdolności związane z rezyliencją są bardzo pożądane przede wszystkim na rynku pracy. Odporność psychiczna jest bardzo ważną cechą osobowości i według specjalistów badających rynek pracy przekłada się na skuteczność. Poszerz wiedzę: Frankl V. E. (2009). Człowiek w poszukiwaniu sensu. Przeł. A. Wolnicka. Warszawa: Czarna Owca. Schiraldi G. R. (2019). Siła rezyliencji. Jak poradzić sobie ze stresem, traumą i przeciwnościami losu? Przeł. S. Pikiel. Sopot: GWP.
Agnieszka Twaróg - Kanus dr. n. hum., mentor, coach w zakresie edukacji, trener rozwoju osobistego, wykładowca ATH w Bielsku- Białej.
str. 90
Prawo
Zmiany w prawie drogowym
Jak powszechnie wiadomo, my jako Polacy znamy się na wszystkim. Zwłaszcza na polityce, medycynie, piłce nożnej no i na prawie. Z kolei, jeśli chodzi o poszczególne gałęzie prawa to od niedawna każdy zna się na prawie konstytucyjnym, ale nie o tym będzie dzisiejszy felieton. Rzecz będzie o czymś bardziej przyziemnym, ale nie mniej potrzebnym. Nieustannie zmieniające się prawo próbuje nadążyć za rzeczywistością, i tak na przełomie maja i czerwca 2021 roku istotne zmiany nastąpiły w tzw. Kodeksie drogowym. Dotyczą one praktycznie każdego, zatem zapoznanie się z nimi (pomimo ogólnego przekonania każdego uczestnika ruchu o wrodzonym posiadaniu tej wiedzy) jest wręcz obowiązkowe. Niezwykle popularne hulajnogi elektryczne budzą wiele kontrowersji. Pojawiają się pytania o to, gdzie możemy się nimi przemieszczać, z jaką prędkością, czy też o to, czy potrzebujemy jakiś specjalnych uprawnień, aby z nich korzystać. Zaczynając od postaw, hulajnoga elektryczna to (wedle nowej definicji) pojazd napędzany elektrycznie, dwuosiowy, z kierownicą, bez siedzenia i pedałów, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe. Minimalna granica wieku to 10 lat (dzieci młodsze mogą poruszać się na hulajnodze elektrycznej jedynie w obrębie swojego miejsca zamieszkania, pod opieką osoby dorosłej). Młodzież do lat 18 może korzystać z hulajnóg elektrycznych, jeśli posiada kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. Korzystając z hulajnogi elektrycznej, należy poruszać się drogą (pasem) dla rowerów. W przypadku braku takiej drogi wówczas drogą, ale taką na której obowiązuje (dla wszystkich uczestników) ograniczenie prędkości 30 km/h, lub w ostateczności chodnikiem. Przemieszczając się wraz z pieszymi, należy pamiętać, iż to oni mają pierwszeństwo. Jeśli o pierwszeństwie pieszych mowa, należy nadmienić, że nowe przepisy zmieniają wiele także w tej kwestii. Piesi mający do tej pory pierwszeństwo tylko przechodząc przez jezdnię (torowisko), od 1 czerwca 2021 roku mają pierwszeństwo, także wchodząc na przejście. Zatem kierujący pojazdami mają obowiązek zwolnić przed przejściem dla pieszych oraz ustąpić pierwszeństwa pieszym, także tym którzy dopiero się zbliżają do przejścia. Co istotne, do tej zasady muszą stosować się wszystkie pojazdy poza tramwajami. Z kolei, samych przechodzących przez jezdnię (torowisko) pieszych, obowiązuje zakaz korzystania z urządzeń elektronicznych, jeżeli mogą one ograniczać naszą zdolność do obserwacji. Przypominają o tym, chociażby dające do myślenia napisy przy przejściach dla pieszych: „Odłóż telefon i żyj”. Nadmienić należy, że wszystkich uczestników ruchu w okolicach przejść dla pieszych obowiązuje tzw. szczególna ostrożność. Z praktyki mogę powiedzieć, że kwestia ta ma bardzo istotne znaczenie dla rozpoznawania spraw dotyczących wypadków drogowych z udziałem pieszych, w szczególności potrąceń na przejściach dla pieszych lub nawet w ich okolicach. Biegli sądowi wydając opinie (a sądy z reguły z ustaleniami biegłych nie polemizują) praktycznie zawsze wskazują, że kierujący samochodem choćby z racji różnicy w masie i gabarycie zawsze powinni zwolnić przed przejściem dla pieszych, aby móc uniknąć zdarzenia z udziałem pieszego oraz mieć możliwość, zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania, jakiejkolwiek reakcji w sytuacji, gdy pieszy (a także rolkarz, rowerzysta czy kierujący hulajnogą) nie zachowa się w sposób
str. 91
prawidłowy. Pamiętajmy, że niewłaściwe zachowanie innych uczestników ruchu nie zwalnia nas samych z obowiązku zachowania się zgodnie z przepisami. Tj., jeśli przykładowo pieszy przed przejściem przebiega przez drogę to mamy obowiązek podejmować działania w celu uniknięcia zderzenia. Jeśli tego nie uczynimy to nasze zachowanie może być oceniane przez Policję czy sąd jako tzw. przyczynienie się do zdarzenia drogowego. Nowe przepisy czekają wprost także na kierowców. Ujednolicono po pierwsze dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym. Wynosi ona stale 50 km/h. Kolejno, kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową będzie obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określać się będzie jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie będzie się stosować podczas manewru wyprzedzania. Przykładowo jadąc z prędkością 140 km/h na autostradzie, należało będzie zachować odstęp od poprzedzającego nas pojazdu co najmniej 70m. Pomijam w tym miejscu w jaki sposób to należy kontrolować, ale ścisłe trzymanie się tej zasady doprowadzi do paraliżu na naszych autostradach, które w ogóle nie są dostosowane do takiej ilości pojazdów, jaka obecnie się już na nich porusza. Kolejno wskazać trzeba, że w sprawach dotyczących wypadków drogowych, sądy nie stosują już tak powszechnie dobrodziejstwa warunkowego zawieszenia. I nie wynika to tyle ze zmiany przepisów (chociaż ustawowe ograniczenie faktycznie nastąpiło), ale ze zmiany podejścia sądów. Nie mogę też nie wspomnieć o coraz częstszym orzekaniu kar mieszanych – kary ograniczenia wolności razem z karą pozbawienia wolności, którą można odbyć w systemie dozoru elektronicznego. Taki system pozwala „uniknąć” odbycia chociaż krótkiej kary w zakładzie karnym, w zamian za wykonywanie prac społecznych oraz czegoś co można w dużym uproszczeniu nazwać „aresztem domowym”, chociaż system ten pozwala na opuszczanie miejsca zamieszkania, choćby do pracy. Oczywiście ten system nie tylko obowiązuje przy wypadkach drogowych, ale także przy innych przestępstwach, ale przy zdarzeniach drogowych jest często stosowany z uwagi na ustawowe przesłanki. Mariusz Orliński Adwokat
str. 92
Edytorial
str. 93
str. 94
Makijaż na lato 2021 charakteryzuje się przede wszystkim ogromem barw — kolorów neonowych jak i pastelowych. W tym sezonie (w końcu!) królują szerokopojęte róże i fiolety, mocne odcienie błękitu, turkusu i zieleni, a także barwy o tonie odcienia pomarańczy i soczystej czerwieni. Nie skupiamy się już na pojedynczych fragmentach makijażu, jak np. mocnym akcencie na oko czy usta, lecz bawimy się w bardzo abstrakcyjny sposób wszystkimi kolorami kształtując spójny look. Niezwykle modny jest puentylizm, który polega na budowaniu kompozycji w makijażu za pomocą różnorakich kształtów geometrycznych, ale przede wszystkim kropek. Postaw na kolor - ogranicza Cię tylko Twoja wyobraźnia!
str. 95
str. 96
str. 97
str. 98
str. 99
str. 100
str. 101
str. 102
str. 103
str. 104
str. 105
str. 106
str. 107
Sesja: PLANTE Zdjecia, koncepcja i retusz: Maja Maciejko Make up artist: Viktoria Walusch Stylizacja włosów: Kateryna Shtygar Modelki: Izabela Urban, Vera García, Angelika Piechota, Anastazja Kubuj, Viktoria Walusch Opracowanie graficzne: Marcin Kowal
str. 108
Felieton obrazkowy
KALARUS NA DZIŚ Trójka artystów tworząca Pracownię projektowania Plakatu na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesor Roman Kalarus to światowej sławy grafik znany z poetyckich erotycznych drzeworytów i barwnych charakterystycznych plakatów, których nie da się pomylić z nikim innym na świecie. Monika Starowicz tworzy plakaty i rysunki, których główną bohaterką jest zazwyczaj kobieta wraz z jej erotyzmem, emocjami i tajemniczą duchowością. Filip Ciślak jest młodym projektantem, plakacistą i wielkim pasjonatem sztuki kaligrafii, którą skutecznie zaraża studentów ASP.
str. 109
str. 110
str. 111
Magazyn METROPOLITAN SILESIA trafia do najważniejszych, prestiżowych miejsc Metropolii śląsko-zagłębiowskiej. Obecny czas jest bardzo zmienny i niepewny. My jednak dostarczamy METROPOLITAN SILESIA zgodnie ze sprawdzonym od początku kluczem. Znajdziecie nas w prestiżowych salonach urody, przychodniach. Również w salonach samochodowych, kancelariach adwokackich, bankach. Jesteśmy w hotelach, na lotnisku, biurach podróży. Wiodące dla regionu firmy i przedsiębiorstwa również dysponują naszym magazynem. Oczywiście nie zapominamy o najważniejszych urzędach, uczelniach i innych, istotnych dla Metropolii miejscach. Wypatrujcie nas wszędzie tam. Miłej lektury! W następnym numerze będziecie Państwo mogli przeczytać i zobaczyć: - Przygoda w Twinpigs w Żorach - Wywiad z adwokatami Kancelarii LAW4 - Prezentację kolejnego miasta Metropolii - Wspomnienie o nieodżałowanym Lucjanie Czernym - Podróże: fascynująca opowieść o Izraelu - smakowite kulinaria - tajemnice historii naszego regionu - opowieść o jednym z najprężniej działającym Banku Śląska - rozwój osobisty na najwyższym poziomie - Śląsk obiektywem R. Dybały - kolejna nieszablonowa sesja modowa a także osobowości i wspaniałe postacie naszej śląsko-zagłebiowskiej Metropolii Będą też niespodzianki. Zapraszamy na stronę www.metropolitansilesia.pl Archiwalne numery możecie przeczytać w całości na www.issuu.com
str. 113
41 miast i gmin o łącznej powierzchni 2,5 tys. km kw., w których mieszka 2,3 mln mieszkańców. To Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia – pierwsza metropolia w Polsce. Realizację ustawowych zadań rozpoczęła 1 stycznia 2018 roku. W skład Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii wchodzi 41 miast i gmin znajdujących się w centrum województwa śląskiego. Umownie zostały podzielone na pięć podregionów: bytomski: Bytom, Ożarowice, Piekary Śląskie, Radzionków, Świerklaniec, Tarnowskie Góry, Zbrosławice; gliwicki: Gliwice, Gierałtowice, Knurów, Pilchowice, Pyskowice, Rudziniec, Sośnicowice, Zabrze; katowicki: Katowice, Chorzów, Mysłowice, Ruda Śląska, Siemianowice Śląskie, Świętochłowice; sosnowiecki: Sosnowiec, Będzin, Bobrowniki, Czeladź, Górnicza, Mierzęcice, Psary, Siewierz, Sławków, Wojkowice;
Dąbrowa
tyski: Tychy, Bieruń, Bojszowy, Chełm Śląski, Imielin, Kobiór, Lędziny, Łaziska Górne, Mikołów, Wyry. Siedzibą władz Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii są Katowice.