Metropolitan Katowice Wydanie 4

Page 1

WYDANIE 4


Ewa Jeżak-Klyta Wydawca/The Publisher Metropolitan Katowice, właściciel marki Classics Group e.jezak@metropolitankatowice.pl

str. 1

Daniel Kleszcz Redaktor Naczelny/Editor in Chief Metropolitan Katowice d.kleszcz@metropolitankatowice.pl

Maja Maciejko Dyrektor Kreatywna/Creative Director Metropolitan Katowice m.maciejko@metropolitankatowice.pl


D RODZY CZYTELNICY... P

rzekazujemy w Państwa ręce czwarte wydanie Metropolitan Katowice. Magazynu o ludziach tworzących niezwykły organizm śląskiej Metropolii.

Metropolia to nie tylko miejsca, budynki, organizacje i przedsiębiorstwa - to przede wszystkim ludzie, którzy za nimi stoją.

To właśnie rozmowy z reprezentantami świata biznesu, nauki, kultury, sztuki, sportu, administracji, samorządu, stanowią główną część magazynu. Zachęcamy też do lektury publikacji o szeroko rozumianym stylu życia: podróżach, psychologii, restauracjach, motoryzacji, trendach, dizajnie, urodzie. Polecamy także edytoriale fotograficzne - jakość zdjęć zawartych w Metropolitan Katowice stanowi o wyjątkowości i niepowtarzalności naszego wydawnictwa. Przypominamy, że Metropolitan Katowice jest magazynem bezpłatnym. Miejscami dystrybucji wydawnictwa są prestiżowe miejsca ma mapie Katowic i ościennych miast - restauracje, hotele, salony samochodowe, instytucje kultury, firmy, salony urody. Stale modyfikujemy i wzbogacamy bazę dystrybucji, poszerzając ją o nowe miejsca i kolejne grupy odbiorców, stopniowo zwiększamy też objętość wydawnictwa. Serdecznie zapraszamy do lektury i współpracy.

Barbara Pankiewicz Dyrektor Działu Marketingu/Marketing Director Metropolitan Katowice b.pankiewicz@metropolitankatowice.pl

Marcin Kowal Projektant/Graphic Designer Metropolitan Katowice m.kowal@metropolitankatowice.pl

Współpracownicy Redakcji: Wojciech Bąk Dorota Iwan Pola Barczyk prof. Roman Kalarus Kinga Bielejec Anna Miczka Klaudia Buchalik Jolanta Ożga

str. 2


5-10 Metropolia

w obiektywie

1-2 Od redakcji 3-4 Spis treści 19-24 Biznes: Roman Borczyk 25-32 Osobowości: Marek Czyż 33-38 Biznes: Maciej Wężykowski 39-52 Edytorial:Blurred Lines 53-58 Biznes: Barbara Huzarewicz

str. 3

11-18 Osobowości: Łukasz Litewka

59-64 71-77 79-80 105-106 107-112 113

Nauka: prof. Arkadiusz Mężyk Osobowości: Tadeusz Koczkowski Prawo: dr Małgorzata Pundyk-Glet Muzyka: Wiktoria Kędzierska Felieton obrazkowy: Kalarus na dziś Metropolitan rekomenduje


81-104 Edytorial: Textured

Na okładce: Łukasz Litewka Ilustracja: Maja Maciejko Lokalizacja: Sosnowiec

65-70 Podróże: Krzysztof Krzemiński

METROPOLITAN KATOWICE Adres redakcji: ul. Podgórna 1/2, 40 – 026 Katowice redakcja@metropolitankatowice.pl www.metropolitankatowice.pl www.facebook.com/Metropolitan-Katowice www.instagram.com/metropolitankatowice

Wydawca: Classics Agencja Reklamowa, Ewa Jeżak – Klyta Nakład: 2.000 egz./Magazyn bezpłatny

str. 4


Metropolia w obiektywie

str. 5


Fot. Radosław Dybała str. 6


str. 7


Fot. Radosław Dybała str. 8


str. 9


Od kiedy pamiętam, fascynowało mnie robienie zdjęć. To co najbardziej sobie cenię w fotografii to możliwość kreowania rzeczywisotści i pokazywanie jej odbiorcom w taki sposób, w jakim bym chciał żeby ją widzieli. Pomijając tak oczywisty aspekt jakim jest jakość techniczna, moje prace charakteryzuje dbałość o szczegóły oraz niebanalne podejście do tematu. W swoim dorobku mogę się pochwalić licznymi osiągnięciami w postaci wygranych konkursów fotograficznych i wyróżnień, w tym między innymi jestem laureatem w konkursie National Geographic. Specjalizuję się w fotografii architektury, wnętrz a także od jakiegoś czasu w fotografii ślubnej. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia mojego fanpaga (www.facebook.com/RadoslawDybalaPhotography) jak również do zapoznania się z moim portfolio na stronie online (www.radoslawdybala.pl).

str. 10


'

Osobowosci

str. 11


Z

AWSZE BĘDĘ WŚRÓD MIESZKAŃCÓW – rozmowa z Łukaszem Litewką, Radnym Rady Miasta Sosnowiec Ilustracje: Maja Maciejko

str. 12


Ł

ukasz, obserwuję Cię już od dłuższego czasu, trudno nie zauważyć Twojej aktywności. Zanim jednak o niej opowiesz, zacznijmy od początku… Jak zostałeś radnym? To był dość dziwny początek. Uwierzysz mi, że w 2014 roku nie do końca wiedziałem nawet kto jest radnym w naszym mieście? Zostałem zwerbowany na listy jako młody człowiek, który miał być przystawką do dań głównych. I ja na początku tak też się czułem. Szybko jednak zrozumiałem, że można zrobić całkiem inną kampanię niż wszyscy. Odejść od tych utartych kampanijnych schematów. Przecież najczęściej nie ma co uciekać od rzeczy, które się sprawdzają. To chyba był odważny ruch? Pierwsza kampania była bardzo trudna. Nie przeszkodziło mi to jednak w uzyskaniu mandatu radnego. Startowałem z 5-tej pozycji i byłem zupełnie obcą osobom dla wszystkich. Nikt na mnie nie stawiał, ja za to postawiłem na kontakt z mieszkańcami. Wyszedłem do ludzi, rozmawiałem z nimi. Jako jedyny kandydat odwiedzałem ich by zostawić list motywacyjny oraz numer telefonu. Numer telefonu? Prywatny? Oczywiście, to był strzał w dziesiątkę i dla mieszkańców i dla mnie. Szybko okazało się, że to idealny schemat współpracy. Do dziś, po 5 latach nie zmieniłem numeru. Dla mieszkańca Zagórza to już więcej niż normalne, że gdy jest jakiś problem w dzielnicy to wykręcają w telefonie numer do radnego. Brzmi ciekawie, rozumiem, że telefonów przez 5 lat było sporo? Było ich setki, ale to dobrze. To też pokazuje jakie braki były w poprzednich latach, jak mieszkańcy byli bezsilni w swoich lokalnych problemach. Początkowo gdy mieszkańcy dzwonili do mnie, najczęściej po chwili padało stwierdzenie: „kurde to faktycznie pana numer”. Dziś już dzwonią i rozmawiamy jak dobrzy znajomi.

str. 13


str. 14


roblematyka wytrzymałości dawno budowanych bloków, tego czy z czasem wciąż będą bezpiecznym miejscem do mieszkania, coraz częściej pojawia się w mediach... Są trzy najbardziej kompleksowe problemy. Pierwszy to elementy mechaniczne, czyli między innymi dźwigi. One są najbardziej zapóźnione i jest to największy dramat, jeżeli chodzi o spółdzielnie. Znam osobiście wiele osób, które jeszcze do niedawno nie jeździły windami bo się zwyczajnie bały. Trudno się dziwić, skoro windy bardzo często się zacinają i psują. Już nie wspomnę o całkowicie archaicznym systemie zabezpieczeń, gdzie po przekręceniu pewnego elementu można otwierać drzwi bez dźwigu. Tak też kradną kable windowe, bo zawierają pierwiastki, które najchętniej kupują złomiarze. Dla nas jest to wydatek około dziesięciu tysięcy złotych. Zniszczenie takiego kabla powoduje przestawienie sterowników, w związku z tym jest to poważny problem, ale przede wszystkim problem bezpieczeństwa. Najczęściej, jeżeli ktoś ukradnie ten kabel, ucieka z nim, nie zabezpiecza z powrotem drzwi, a ktoś kto o tym nie wie i myśli, że kabina jest, spada w szyb windowy. Takie wypadki są na porządku dziennym w Polsce. Do tego oczywiście awaryjność, energooszczędność i komfort pracy, gdyż mieszkańcy mający mieszkanie przy szybie windowym skarżą się na hałas wydobywający się z wind. Tak, więc pierwszy kompleks problemów związany jest z częściami mechanicznymi. Drugi problem to tak zwane dylatacje. Blok składa się z części twardej i pracującej. Po to, żeby nie był zbudowany w całości na sztywno, zrobiono dylatacje, czyli przejścia pomiędzy poszczególnymi konstrukcjami bloków. W związku z tym, że one pracują, zaczyna na tym poziomie pojawiać się problem. Państwo dostrzega ten problem, gdyż nawet ostatnio został przygotowany jakiś program, ale dobrze byłoby, aby przeznaczyć na to więcej środków. Ostatni problem, najbardziej rozwinięty i widoczny to termomodernizacja. Jest deadline, do którego należy przygotować całą termomodernizację wszystkich zasobów, ale ten termin za bardzo nie spędza nikomu snu z powiek, ponieważ nie jest objęty karami. Do tego dochodzi problem dotacji, która jest coraz niższa. Kiedyś dotacja wynosiła kilkadziesiąt procent, dziś są to niewielkie pieniądze. Do tego, aby wziąć kredyt trzeba mieć zabezpieczenie. Najczęściej spółdzielnie tego zabezpieczenia nie mają. Zarówno nie da się tych pieniędzy szybko odzyskać, odzyskuje się je w latach. Z tym borykają się wszystkie firmy i my jesteśmy jedną z nich. Spółdzielnie, które nie zaczęły termomodernizacji wcześniej, a myśmy akurat zaczęli dopiero kiedy ja zostałem prezesem, to dziś nie mogą liczyć na 50-70% dofinansowania, a co najwyżej 20-30%.

‘S

Na ile idee smart cities przekładają się na codzienność funkcjonowania polskich „blokowisk”? Wydaje mi się, że dziś nie ma za bardzo odgórnego ruchu. Każdy zarządca sam sobie ustala czy chce wprowadzać jakieś nowinki lub elementy smart city czy też nie. Fakt jest taki, że my byliśmy bardzo zapóźnioną spółdzielnią. Kiedy objąłem funkcję nie mieliśmy nawet domofonów, co jest absurdem, ponieważ na klatkach spali bezdomni, którzy zimą rozpalali ogniska, aby było im cieplej, więc palili kable elektryczne. To był dramat. Z tego względu przygotowaliśmy trzyetapowy program „bezpieczne osiedle”. Pierwszym etapem było zamknięcie bloków, czyli zrobienie domofonów. Był to ruch oczywisty, aczkolwiek przez wiele lat nikt tego nie potrafił zrobić. W drugim etapie zaczęliśmy montować kamery zewnętrzne, w tej chwili jest ponad sto kamer. W tym momencie nie ma u nas osiedla, które nie miałoby piętra z szerokim systemem monitoringu. On się sprawdza, bo bardzo często przy zdarzeniach kryminalnych, ciężkich przestępstwach łącznie z zabójstwami lub niszczeniu mienia policja występuje do nas o zapisy z tych kamer i otrzymują dziesiątki godzin nagrań. Trzeci etap, który dzieje się w tej chwili to montaż kamer wewnątrz budynków, przy windach, na klatkach i parterach. Ten program spowodował znaczący wzrost poczucia bezpieczeństwa. Ma to też przełożenie nie tylko na komfort życia mieszkańców, ale także ceny mieszkań. Nasze zasoby w tej chwili są liderem, jeżeli chodzi o ceny. Osoby, które posiadają te mieszkania i chcą je odsprzedać to cena od metra jest o kilkanaście procent wyższa, niż średnia dla naszego miasta. Oczywiście my nie będziemy nigdy konkurować z centrum miasta, bo mimo wszystko jest to sypialnia Sosnowca, a nawet całego Zagłębia. Mieszkańcy zasługują na to, aby komfort życia się polepszał. Uważam, że program „bezpiecznego osiedla” powinien być wprowadzany odgórnie, rządowo, po to, by w każdej spółdzielni tak było i aby każdy zarządca mógł liczyć nawet na niewielkie dofinansowanie. Niestety tak nie jest, musieliśmy to robić z własnych środków. Na szczęście mamy ich dosyć dużo. Pozyskujemy je z lokali użytkowych, w związku z tym przeznaczamy je w pewnej części na tego typu poprawę bezpieczeństwa. Smart city właśnie na tym dla mnie polega, aby zwiększać komfort życia mieszkańców, a nie na wydumanych, nikomu niepotrzebnych nowinkach technicznych. Chociaż z drugiej strony fajnie byłoby zrobić stacje ładujące dla pojazdów elektrycznych, ale takiego zapotrzebowania póki co u nas nie ma.

taram się podejmować jak najwięcej inicjatyw. Mam jednak swoje zasady pracy radnego.

str. 15


M

am wrażenie, że lubisz robić to co robisz. Sprawia Ci przyjemność pomaganie innym? Staram się podejmować jak najwięcej inicjatyw. Mam jednak swoje zasady pracy radnego. Rzadko można mnie spotkać na przecięciu wstęgi jakiejś nowej placówki, rocznicy szkoły czy konferencji prasowej dotyczącej miasta. Zostawiam to innym radnym, mnie bardziej cieszą proste rzeczy o które walczymy razem z mieszkańcami. Nigdy nie zapomnę gdy w 2015 roku spotkaliśmy się wszyscy na nowym placu zabaw w parku na Kępie. Było bardzo dużo mieszkańców, tyle samo uśmiechów i bardzo przyjazna atmosfera. To buduje i motywuje. Długo przeglądałam wczoraj Twój profil. Chyba lubisz zwierzęta? Lubię, trudno ich chyba nie lubić, prawda? Nie będę ukrywać, że urzekł mnie pomysł z bannerami wyborczymi do schroniska. Właśnie w tym roku można powiedzieć, że rzuciłeś się naprawdę na głęboką wodę…? Chodzi Ci o wybory do Sejmu RP? Lubię wyzwania, mam 30 lat na karku i swoje ambicje. Przyznam szczerze, że długo nie zastanawiałem się nad startem w wyborach parlamentarnych. To była trudna decyzja, ale tylko ze względu na skalę trudności jaka towarzyszyła temu zadaniu. Jeśli chcesz mnie zapytać czy żałuje startu to szybko odpowiadam: Nie. Wspaniała lekcja, mnóstwo nowych osób na mojej drodze życia. I kampania, która tak, według mnie miała sens. Skala trudności… Chyba miałeś trochę pod górkę? To był „uczciwy deal”. Nikt mi nie kazał startować, policzyłem swoje szanse. Koledzy z polityki skreślili mnie na samym początku, byli pewni, że nie zrobię nawet 5 tys. głosów.

str. 16


‘P

oczątkowo gdy mieszkańcy dzwonili do mnie, najczęściej po chwili padało stwierdzenie: „kurde to faktycznie pana numer”. Dziś już dzwonią i rozmawiamy jak dobrzy znajomi.

str. 17

N


N

o właśnie, sprawdziłam, zabrakło 416 głosów… To chyba nie za wiele? Zrobiłem coś koło 11800, wybacz, że nie znam dokładnej liczby, ale nie lubię do tego wracać. Startowałem z 5 miejsca, miałem bardzo okrojony budżet na kampanie. Pokazałem jednak, że to trochę jak w piłce nożnej, nie pieniądze grają, a piłkar.. tzn. kandydaci. W kuluarach politycznych mówi się, „że tak się powinno robić kampanię”. Słyszałeś takie stwierdzenie? Tak, ale odradzam, w końcu nie udało się wygrać (śmiech). Całkiem serio jestem ogromnie zadowolony z osiągniętego wyniku. To ogromny zastrzyk zaufania i motywacji. Kampania 2019 to nie tylko bannery do schroniska, spot wyborczy, który przerósł moje największe oczekiwania, ale przede wszystkim sygnał do tego, że w przyszłości może być tylko lepiej. Wierzę, że jeszcze przyjdzie mój czas. Mam wrażenie, że on trwa od 5 lat. Jesteś otwarty na problemy Sosnowca i mieszkańców. Jesteś do ich dyspozycji. Rozmawiam z wieloma ludźmi - swobodnie, przyjacielsko, o ich problemach. O tym ,że mamy nie mają gdzie spędzić czasu ze swoimi pociechami, o placach zabaw. Rozmawiam na ławce z seniorami. Zawsze Łukasz na terenie Sosnowca prędzej czy później podczas takiej rozmowy pada twoje nazwisko. Dzięki, to miłe, staram się robić po prostu swoją robotę.

Gdy pewnego dnia przestanie mi sprawiać radość to co robię to po prostu z tego zrezygnuję. Zresztą co 4 lata jesteśmy podawani weryfikacji przez mieszkańców. To oni tworzą radnych, posłów i prezydentów – nie zapominajmy o tym. Potrafisz też świetnie się bawić, twoje posty często mają w sobie dużo dystansu. No i to przebranie na Helloween. Muszę przyznać, że człowiek bez zęba zrobił furorę. Ponoć długo krążyło po sieci, ale to tylko taka pierdoła. Pierdoła, ale ludzie lubią tych, którzy potrafią się z siebie śmiać. To chyba o tym wiesz, mam wrażenie, że do perfekcji oponowałeś sztukę komunikacji z ludźmi? Jest grupa ludzi, którzy mi to zarzucają, a tak całkiem poważnie to wszystko robię naturalnie. Za to nie przecinam wstęgi na otwarciu żłobka. A przyszłość? Jak ją widzisz? Będziesz próbował swoich sił znów do Sejmu czy może będziesz chciał zostać w Sosnowcu? Przede wszystkim niezależnie od stanowiska zawsze będę wśród mieszkańców. Wybrnąłem? Ja tam swoje wiem i widzę, ale przyjmijmy, że wybrnąłeś. Łukasz powodzenia, chyba się przyda. Dziękuję i wzajemnie. Rozmawiała: Magdalena Sojka

str. 18


Biznes

str. 19


ZZaappeewwnniićć maksymalną maksymalną skuteczność skuteczność – rozmowa z Romanem Borczykiem, właścicielem Kliniki Implantologii i Stomatologii Estetycznej Borczyk.pl Fot. Maja Maciejko

str. 20


Nn

anocząsteczki srebra i złota, mikroskop za 200.000 dolarów, złota kątnica stworzona z myślą o leczeniu zębów arabskich szejków. To wszystko naprawdę istnieje w Klinice Doktora w Katowicach? Tak, a nawet więcej. Chcąc zapewnić naszym pacjentom najskuteczniejsze leczenie i najtrwalsze efekty dysponujemy sprzętem na miarę najnowocześniejszych gabinetów na świecie. Nie jest to żadna ekstrawagancja, jedynie zapewnienie maksymalnej skuteczności. Złoto w leczeniu zębów pełni jakąś funkcję, poza luksusowym wydźwiękiem? Oczywiście, że tak, kluczową funkcję. Zastosowanie złota w leczeniu zębów to nie ekstrawagancki wymysł stomatologów, tylko sposób na większą skuteczność i bezpieczeństwo zabiegu. Zaletą złota jest jego kompatybilność z tkankami organizmu (nie wywołuje reakcji uczuleniowych) oraz właściwości przeciwbakteryjne. Zabezpiecza przed wtórnymi infekcjami i wtórną próchnicą po zakończeniu leczenia. Gwarantuje nam tym samym trwałe efekty leczenia – nie tylko leczenia próchnicy, ale także leczenia kanałowego i implantologicznego. Mikroskop neurochirurgiczny to standard w implantologii w Pańskiej Klinice? Zdecydowanie. Wykorzystanie precyzyjnego mikroskopu, który stosuje się również przy operacjach neurochirurgicznych, pozwala na bezproblemowe i bezpieczne wstawienie implantu nawet, jeśli zabieg wykonywany jest w bliskiej odległości do nerwu lub zatoki szczękowej. Zastosowanie takich technologii daje gwarancję skuteczności. Jest przy tym dużym wydatkiem dla kliniki i poważną inwestycją, stąd ceny zabiegów muszą odpowiednio wyższe. Zgodnie z prawami rządzącymi gospodarką i rynkiem.

str. 21

Co jeszcze wykorzystują Państwo w codziennej pracy? W naszej klinice stosujemy nie tylko neurochirurgiczny mikroskop. Wykorzystujemy również złotą kątnicę, którą dostaliśmy w uznaniu od właściciela szwajcarskiej firmy Nouvag, Bedy Huttera. Dysponujemy też mikroskopem Olympus, jedynym tak dokładnym w Polsce. Jego koszt to 200 tys. dolarów. W przeciętnym gabinecie cena założenia implantu to ok. 3 tys. zł. W klinice z najwyższej półki koszt ten sięga 5,5 tys. zł. W tym jednak przypadku poza wymienionymi nowoczesnymi urządzeniami stosuje się również standardowo preparat z nanocząstkami srebra i złota, który eliminuje ryzyko wystąpienia komplikacji i stanów zapalnych. Przed każdym zabiegiem wykonujemy także precyzyjną tomografię stożkową najnowocześniejszym aparatem I-CAT. Pozwala to szczegółowo zaplanować procedurę implantacji. Po zabiegu pacjenci mogą też korzystać z pola magnetycznego, które ma właściwości przeciwbólowe i przeciwzapalne, przyspieszające gojenie ran. W bardziej popularnych procedurach, jak leczenie próchnicy czy leczenie kanałowe, również stosują Państwo jakieś niecodzienne technologie? Standardowo wykorzystujemy wspomniane już wcześniej nanocząstki srebra i złota. Dodatkowo stosujemy ozon o właściwościach przeciwbakteryjnych i przeciwgrzybicznych, który dociera do najmniejszych szczelin systemu kanałów korzeniowych, skutecznie je dezynfekując. Dzięki korzystaniu z nowoczesnego sprzętu (np. szwajcarskiego urządzenia Nanotec Endo), usuwającego do 25% więcej tkanek z kanałów korzeniowych, ogranicza się możliwość pojawienia powikłań związanych z nieprawidłowo przeleczonymi zębami, tj. udar mózgu, zapalenie serca, utrata wzroku, alergia, zapalenie stawów. Dzięki wykorzystaniu szerokiej gamy rozwiązań naukowych i technololgicznych, najlepiej wyposażone kliniki stomatologiczne dają dożywotnią gwarancję na leczenie kanałowe – tak, jak nasza Klinika. Jedynym minusem pozostaje wyższa niż w przeciętnych gabinetach cena. Jednak to pozostawiamy zawsze do decyzji i uznania pacjenta.


str. 22


str. 23


“P “p

roszę mi wierzyć, że pacjenci nie oczekują od nas tylko wyleczenia zębów. Prowadzę wiele nie tylko interesujących, ale i delikatnych rozmów z pacjentami.

Często rozmawia Pan z pacjentami? Każdego dnia, z niemal każdym pacjentem naszej Kliniki. Obok kierowania zespołem specjalistów, kontakt z pacjentem jest dla mnie najważniejszym elementem codziennej pracy. Ludzie potrzebują spokojnej rozmowy, poczucia zaufania i bezpieczeństwa. Ta potrzeba przez większość gabinetów stomatologicznych jest niedoceniana. Zgodnie z filozofią naszej Kliniki, pacjent, wraz ze swoją historią, emocjami i potrzebami, jest najważniejszy. Dlatego stworzyliśmy pokoje rozmów, które nie mają nic wspólnego z zimnym i sterylnym gabinetem. Po konsultacji medycznej, w ciepłej atmosferze rozmawiamy z pacjentami o ich stanie zdrowia i możliwościach jakie daje nam medycyna (i technologia) w ich przypadku. Pokój rozmów brzmi trochę jak wizyta u terapeuty, nie stomatologa… Czasami tak faktycznie bywa… Proszę mi wierzyć, że pacjenci nie oczekują od nas tylko wyleczenia zębów. Prowadzę wiele nie tylko interesujących, ale i delikatnych rozmów z pacjentami. Wymieniamy się wzajemnie historiami, doświadczeniem, spostrzeżeniami na ważne tematy. Taka rozmowa pozwala przezwyciężyć lęk i zminimalizować stres związany z leczeniem stomatologicznym? Z pewnością. Jednak jesteśmy również przygotowani na wypadek, gdyby nie rozmowy nie wystarczyły. Zapewniamy

pacjentom możliwość leczenia bez bólu, w narkozie lub pod wpływem podtlenku azotu, znanego szerzej jako gaz rozweselający. To rozwiązanie jest naprawdę ciekawym doznaniem, sam próbowałem. Wracamy więc do rozwiązań i możliwości leczenia. Mając już tak wiele w Klinice, jest miejsce na więcej rozwiązań? Wciąż pracujemy nad poszerzaniem możliwości leczenia. Aktualnie skupiamy się na rozwoju badań diagnostycznych, które mogą być wykonywane wraz z przeprowadzanym leczeniem stomatologicznym. Mam tutaj na myśli badania genetyczne i alergologiczne. Nietolerancje pokarmowe są często widoczne gołym okiem podczas badania stomatologicznego. Jeśli wykluczymy problemy stomatologiczne, które mogłyby się przyczyniać do rozwoju podrażnień w jamie ustnej, należy zwrócić uwagę właśnie na alergeny pokarmowe. Takie rozwiązanie daje wiele korzyści pacjentom. Wykrycie alergii i opracowanie odpowiedniego planu żywienia – diety wykluczającej alergeny, przez specjalistę dietetyka pozwala pozbyć się wielu nieprzyjemnych dolegliwości z korzyścią dla zdrowia pacjenta. W moim przekonaniu skuteczność współczesnej stomatologii opiera się na kompleksowym podejściu do pacjenta i wykorzystaniu zaawansowanych technologii, zarówno w obszarze diagnostyki, jak procesu leczenia. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 24


'

Osobowosci

str. 25


– rozmowa z Markiem Czyżem, dziennikarzem, publicystą, Redaktorem Naczelnym Silesia24.pl Fot. Maja Maciejko

str. 26


J

aka była geneza powstania portalu Silesia24, i jak ocenia Pan pierwszy etap jego działania? Jest wiele osób funkcjonujących w okołomedialnym świecie, które zauważyły, że jeśli media mają się w jakimkolwiek kierunku rozwijać to jest to właśnie sieć i że wszyscy w tej sieci się kiedyś spotkamy. Czy wywodzimy się z prasy pisanej, czy z prasy elektronicznej to prędzej czy później sieć nas wszystkich połączy bo ona jest najbardziej utylitarna. Zatem jest to główny powód dlaczego inwestor postanowił wejść w ten właśnie obszar. Na razie staramy się określić limit, gdyż na ten moment nasze parametry dotarcia do odbiorców stale rosną. Jestem ciekaw, kiedy to się zatrzyma i na jakim poziomie. Wiec próbujemy określić jak dalece i silnie jesteśmy w stanie się rozwinąć i w jakich kierunkach potem pójść. Mamy nadzieję zbilansować się ekonomicznie w ciągu najbliższych miesięcy, czyli zrównoważyć nakłady ponoszone co miesiąc z wydatkami. Potem będziemy się zastanawiać jak go rozwijać. Linia programowa nie jest skomplikowana do opisania. Chcemy zainteresować mieszkańców tego regionu tym co jest przede wszystkim ciekawe, nie pomijając tego co jest ważne. Ważnym elementem Silesia24 są dłuższe rozmowy z politykami, artystami, ludźmi biznesu... To jest nasza odpowiedź na pytanie co jest kluczowe w dziennikarstwie, czy to co ważne czy to co ciekawe. To są właśnie rzeczy ważne. My wiemy, że one nie są przeznaczone dla szczególnie licznego grona naszych odbiorców, są to dość elitarne grona, które chętnie wsłuchują się w wypowiedzi osób będących symbolami tych środowisk. Nie nastawiamy się na to, że będą to setki tysięcy odbiorców takiej właśnie rozmowy, lecz są to rzeczy na tyle ważne, że stać nas na to, aby o nich porozmawiać i jesteśmy to winni temu regionowi. Portal ma absolutnie wyjątkową cechę, nie ma ramówki, nie ma czasu antenowego, nie ma pojemności antenowej, więc jesteśmy w stanie zmieścić wszystko. Tylko od ochoty na szukanie w naszym katalogu zależy to do ilu treści nasz odbiorca dotrze, gdyż ma ich zaproponowanych, ile tylko będzie chciał. Walczymy także z przekonaniem, że trzeba tworzyć ramówkę, w której przykładowo o 8:30 mamy rozmowę. To jest bzdura. Tu nikt nie czeka z zapartym tchem przed ekranem komputera czy smartfona. Odbiorcy trzeba zaproponować w ciągu dnia, obejrzy sobie wtedy, kiedy będzie chciał. Stąd wiemy, że możemy sobie pozwolić na przeprowadzanie rozmów z ważnymi ludźmi, bo będą one zamieszczone na stronie. Ktoś kto uważa to za interesujące i ważne obejrzy i przeczyta. Co więcej uważam, że jest tu grono osób, które po prostu

str. 27

powinny być u nas pokazywane, ponieważ dają nam ,,brand”. Mamy także nadzieję, żeby zbudować w przyszłości sytuację, by wypadało być co jakiś czas w Silesia24. Wiele mediów stara się swój przekaz dostosować do emocji odbiorcy... Na szczęście świat mediów jest tak różnorodny, że są takie, które ciągle trzymają poziom. Nie dają się ponieść regułom rynku, bo nie muszą. Jest niestety tak, że media działające w obrębie rynku muszą brać pod uwagę to, że ktoś musi je utrzymać, więc muszą mu serwować takie treści, za których odbiór będzie skłonny zapłacić. Są media, głównie publiczne, pokazujące, że są rzeczy ważne, na których trzeba się skoncentrować, poświęcić czas i miejsce, ale one nie muszą się liczyć z realiami rynku, gdyż są utrzymywane przez środki publiczne. Jest taka domena, nazywana przez nas ,,misją”, która musi być zrealizowana w przyzwoitym społeczeń-stwie i za nią to społeczeństwo musi zapłacić bez względu na to czy interesują go te treści czy nie, one są ważne społecznie i nawet dla dwóch zainteresowanych obywateli powinny być serwowane. Cała reszta to obszar mediów komercyjnych rządzących się regułami ,,albo ktoś za to zapłaci, albo zwijamy interes”. Region śląski to dobre miejsce dla dalszego rozwoju mediów lokalnych? Niestety prawdą jest to, że te treści, które serwują nam w regionach są mniej atrakcyjne, niż te ogólnopolskie. Nawet polityka ma całkiem inny wymiar, może dlatego, że jest bardziej skomplikowana i trzeba trochę więcej wiedzieć o realiach lokalnej polityki niż tej ogólnopolskiej. Chyba nie ma reguły, bo Śląsk jest absolutnie wyjątkowym miejscem na polskiej mapie. Tu mieszka 5 milionów ludzi. To jest Dania, czyli niewielkie europejskie państwo. Więc gdyby znalazło się medium, które potrafi skondensować najwłaściwsze dla Śląska tematy to myślę, że przed nim jest wielka przyszłość. Niestety było tych eksperymentów kilka, które nie zawsze się udawały, ale trzeba próbować, bo tu jest potencjał. Są tutaj ludzie, dla których ten kawałek miejsca jest na tyle istotny i różny od tego co jest gdzieś indziej, że będą chcieli się o tym czegoś dowiadywać. Pytanie tylko czy jakieś medium znajdzie dobry klucz do tego, żeby tych ludzi zainteresować tym co się im pokazuje. Jest trochę mitu w tym, że Kowalski lubi zobaczyć dziurę w swoim moście, co rzeczywistość brutalnie weryfikuje i nie zawsze tak jest, lecz trzeba próbować. Potencjał jest, tylko trzeba znaleźć sposób na zainteresowanie lokalnego widza lokalnymi sprawami.


“N

a szczęście świat mediów jest tak różnorodny, że są takie, które ciągle trzymają poziom. str. 28


W oczach dziennikarzy i mediów ogólnopolskich Śląsk wciąż często postrzegany jest przez pryzmat stereotypów?

Dziennikarze ogólnopolscy za rzadko tu bywają w stosunku do tego jak dynamicznie Śląsk się zmieniał. Jeśli ktoś był ostatni raz tutaj 2 lata temu to guzik wie o Śląsku, bo 2 lata w historii tego miejsca to epoka. Śląsk się nieprawdopodobnie dynamicznie rozwija. Mam przyjaciół w Warszawie, którzy ciągle twierdzą, że my tu mieszkamy w zapylonym, brudnym i trudnym do dojechania miejscu. Ja im zawsze wtedy mówię, aby wsiedli w samochód, dojechali do Katowic od strony Sosnowca, wjedziecie jakbyście wjeżdżali do Brukseli, miniecie Strefę Kultury, Rondo Sztuki, zobaczycie Spodek, pojedziecie dalej i miniecie nowoczesny budynek Banku Śląskiego, jeżeli chcecie przejedziecie ten fragment pod nowym tunelem. To naprawdę jest Bruksela, to innowatorskie, piękne,

str. 29

utylitarne miasto. A dla kontrastu jeszcze niedawno przed powstaniem obwodnicy wjeżdżając do Warszawy Aleją Krakowską wjeżdżało się do zapyziałego, jednopiętrowego miasteczka, brudnego, zaklejonego beznadziejnymi reklamami. Ktoś kto nie był w Katowicach całkiem niedawno, nie ma pojęcia o tym co się tu dzieje. I mnie dotyczy ten problem. Mieszkam w Siemianowicach Śląskich i w istocie mam niewielkie powodu, by do Katowic przyjeżdżać. Moje dziecko mi otwarło oczy, dwudziestoletnia młoda kobieta, która tu bywa w klubach, na imprezach. Uświadomiła mi, że to jest miasto, które warto odwiedzać. Mówi „stary, weź wsiądź w samochód, pojedź do Katowic i zobacz jak to miasto teraz wygląda”. Przyjechałem, zobaczyłem, nawet te stare zakątki od ulicy Stawowej przez Mariacką, czyli miejsca, w których się koncentruje życie towarzyskie wyglądają całkiem inaczej. Jednym słowem istnieje masa stereotypów.


“J

eśli ktoś był ostatni raz tutaj 2 lata temu to guzik wie o Śląsku...

Powstanie Metropolii postrzega Pan jako dużą szansę dla dalszego rozwoju regionu? Jest takie niebezpieczeństwo, że ugrzęźnie to w politycznobiurokratycznych sprawach, bo niestety metropolia jest traktowana jako projekt polityczny. To kto stoi na jej czele, kto go powołał, w jakim politycznym otoczeniu funkcjonuje jest ogromnie ważne dla wszystkich politycznych środowisk na Śląsku. Chyba za mało się myśli o tym do czego ten projekt został powołany, jak dalece trzeba mu ułatwić życie, jak bardzo należy się skupić na tym, aby on wypełnił założenia, które zapisano w ustawie. Ja wiem, że metropolii trzeba dać czas, bo ja też bardzo bym chciał i wielokrotnie ten grzech popełniłem, żądać od metropolii tych efektów natychmiast. Nic tu się tak szybko nie wydarzy. To jest projekt na co najmniej dekadę, kiedy będzie można zobaczyć z czym to się je, do czego to służy

i jak bardzo nam to wszystkim pomaga. Jest niewiele obszarów, w których ta metropolia da znać o sobie jako wygodniejsze dla nas miejsce dlatego, że jest metropolią. To nie jest tak, że w każdym obszarze nam pomoże metropolitalność śląska, ale w niektórych tak i na nich się trzeba skupić, dać czas i jej nie przeszkadzać. Jakie ma Pan refleksje patrząc na młodych ludzi studiujących obecnie dziennikarstwo, chcących być dziennikarzami? I z żalem i z zazdrością patrzę na nich. Z zazdrością dlatego, że kiedy ja zaczynałem pracę w dziennikarstwie to była Telewizja Polska i ze dwie rozgłośnie prywatne. To naprawdę był elitarny zawód wtedy. Dziś różnie z tym bywa. Nie odbieram nikomu elitarności bo jej brak wcale nie musi wynikać z tego, że jest bardzo wiele mediów

str. 30


“N

oczach dziennikarzy i mediów ogólnopolskich Śląsk wciąż często postrzegany jest przez pryzmat stereotypów?

Dziennikarze ogólnopolscy za rzadko tu bywają w stosunku do tego jak dynamicznie Śląsk się zmieniał. Jeśli ktoś był ostatni raz tutaj 2 lata temu to guzik wie o Śląsku, bo 2 lata w historii tego miejsca to epoka. Śląsk się nieprawdopodobnie dynamicznie rozwija. Mam przyjaciół w Warszawie, którzy ciągle twierdzą, że my tu mieszkamy w zapylonym, brudnym i trudnym do dojechania miejscu. Ja im zawsze wtedy mówię, aby wsiedli w samochód, dojechali do Katowic od strony Sosnowca, wjedziecie jakbyście wjeżdżali do Brukseli, miniecie Strefę Kultury, Rondo Sztuki, zobaczycie Spodek, pojedziecie dalej i miniecie nowoczesny budynek Banku Śląskiego, jeżeli chcecie przejedziecie ten fragment pod nowym tunelem. To naprawdę jest Bruksela, to innowatorskie, piękne,

utylitarne miasto. A dla kontrastu jeszcze niedawno przed powstaniem obwodnicy wjeżdżając do Warszawy Aleją Krakowską wjeżdżało się do zapyziałego, jednopiętrowego miasteczka, brudnego, zaklejonego beznadziejnymi reklamami. Ktoś kto nie był w Katowicach całkiem niedawno, nie ma pojęcia o tym co się tu dzieje. I mnie dotyczy ten problem. Mieszkam w Siemianowicach Śląskich i w istocie mam niewielkie powodu, by do Katowic przyjeżdżać. Moje dziecko mi otwarło oczy, dwudziestoletnia młoda kobieta, która tu bywa w klubach, na imprezach. Uświadomiła mi, że to jest miasto, które warto odwiedzać. Mówi „stary, weź wsiądź w samochód, pojedź do Katowic i zobacz jak to miasto teraz wygląda”. Przyjechałem, zobaczyłem, nawet te stare zakątki od ulicy Stawowej przez Mariacką, czyli miejsca, w których się koncentruje życie towarzyskie wyglądają całkiem inaczej. Jednym słowem istnieje masa stereotypów.

ie istnieje moim zdaniem w biologii takie stworzenie jak obiektywne dziennikarstwo...

str. 31


wokół. Zazdroszczę im tego, że trafienie do zawodu jest o wiele prostsze. Współczuję tym, którzy próbują znaleźć swoją drogę do dziennikarstwa przez szkołę. W żadnej szkole nikogo nikt nigdy dziennikarstwa nie nauczył, a wsłuchując się w te opowieści jak się uczy dziennikarstwa dziś na uczelniach włos mi się na głowie jeży. Ja wiem skąd to się bierze. Tam się kształci politologów, a nie dziennikarzy, bo kształcą ich politolodzy, a nie dziennikarze. Oni nie potrafią niczego innego uczyć. Bez pretensji oczywiście do nich. Gdybym ja miał do dyspozycji grono 50 młodych ludzi i miał 3 lata na to, żeby zrobić z nich dziennikarzy to w te 3 lata wypuszczę na rynek ludzi, którzy zapukają do każdej redakcji, usiądą przy biurku i zaczną pracować. Bo oni będą wiedzieli jak się pisze tekst dziennikarski, jak się używa CMS-a w sieci, jak się używa XDCAM-a, jak się montuje materiał, jak się nagrywa setkę, jak się robi stand-up, jak się pracuje w studio. Wszystko to, co przez te 3 lata by wiedzieli, bo od tego jest warsztat telewizyjny, który w każdej uczelni powinien funkcjonować, tak jak warsztat radiowy. Więc nie rozumiem dlaczego się kształci studentów w ten sposób i próbuje się im wmawiać, że będą kiedyś dziennikarzami, którymi nie będą. Chyba, że sami w sobie znajdą tyle siły, determinacji, żeby trafiwszy do jakiejś redakcji nie zrazić się przeciwnością, na które natrafią na pewno, bo nikt się tam nimi nadzwyczajnie nie zajmie i jest duża szansa, że odbiją się od prozy tej dziennikarskiej technologii, której nie potrafią się nauczyć. Podsumowując, zazdroszczę im tego, że miejsca do pracy jest wiele, a z drugiej bardzo żałuję, że tak się ich kształci i ciągle muszą znajdywać w sobie wolę bycia dziennikarzem niż wsparcie na rynku. Problem hejtu w sieci, mediach społecznościowych, jest czymś co Pana dotyka? Po pierwsze jest to cena, którą trzeba za to zapłacić. Nabieram pewności, że jak się pracuje w mediach dziś, których opis i recenzowanie jest tak proste, trzeba nabrać grubej skóry i tyle. Trzeba starannie ważyć to czy przejmujemy się hejtem, który jest całkowicie anonimowy czy tylko tym, który jest podpisany imieniem i nazwiskiem. Na ten drugi ja zwracam uwagę i chętnie toczę polemiki z moimi polemistami. Kompletnie nie interesują mnie hejterskie zagrywki, które są niepodpisane. Na szczęście spływają ze mnie jak woda po kaczce. Jest to pewna umiejętność, którą trzeba nabyć, znam całą masę ludzi i siebie z przed lat nieprawdopodobnie przejętego takim anonimowym hejtem, ale już wiem, że nie ma sensu wdawać się w takie polemiki, ani ich podejmować czy inicjować. Jeżeli ktoś polemizuje ze mną, a nawet mnie obraża podpisując się pod tym swoim imieniem i nazwiskiem, choć to rzadki przypadek, chętnie wejdę w taką konwersację. Jednak jeśli ktoś uważa się za osobę publiczną, musi nauczyć się rozgraniczać te dwie rzeczy, bo inaczej zwariujemy. To prowadzi do straszliwych zaburzeń psychicznych i znam przypadki ludzi, którzy tego nie wytrzymali. Należy również starannie zważyć personalia i osobowości ludzi,

którzy piszą o nas. Są tacy, którzy piszą o mnie, ale dla mnie jako zjawisko biologiczne nie istnieją. Mogą mnie zaczepiać, ale nigdy w życiu nie doczekają się ode mnie żadnej odpowiedzi, bo uważam ich za byt nieistniejący. Mam całkowicie prywatny cykl felietonów, które zdarza mi się wygłaszać prowadząc samochód. Największym problemem z jakim się stykam w opiniach tych osób, które zechcą się do mnie odezwać jest to, że prowadzę samochód i z tym się biję w myślach. Czasem się zastanawiam czy nie zrobić tego gdzieś w studiu. Mam oczywiście bardzo proste wytłumaczenie tego, dlaczego prowadzę samochód i to robię oraz nie wierzę, że to spowoduje wypadek, bo ludzie robią za kierownicą dużo gorsze rzeczy i nic się nie dzieje. Proszę mi uwierzyć, ja naprawdę uważam na drogę i gwarantuję, że nic się przez to nie stanie. Ale jest to uwaga, z którą zawsze chętnie popolemizuję i biorę sobie głęboko do serca jako taką konstruktywną krytykę. Zgadzam się też w wielu wypadkach z ludźmi, którzy uważają, że źle zważyłem akcenty czy okazałem się stronniczy lub mniej obiektywny. Jest w ogóle możliwym być w pełni obiektywnym? Dziś rola dziennikarza polega na tym, iż ma prawo zaproponować odbiorcy pewien punkt widzenia. Nie istnieje moim zdaniem w biologii takie stworzenie jak obiektywne dziennikarstwo, wymarło dawno temu pod warunkiem, że kiedykolwiek żyło. Jako dziennikarz mam prawo zaproponować komuś mój punkt widzenia i ja to właśnie robię, nie twierdzę, że jest on mądry, jedyny i słuszny, ale ja go proponuje. Ktoś to kupuje, nie kupuje, polemizuje ze mną, bardzo fajnie. Uczono mnie, że dziennikarstwo to zajęcie polegające na pozyskiwaniu, opracowywaniu i przekazywaniu informacji przy użyciu medium. Rzeczywiście jest to definicja, która moim zdaniem całkowicie obejmuje to zjawisko tylko jest zbyt stara i zbyt prosta na dziś. Ja naprawdę jestem gorącym orędownikiem przekonania, że po to jestem dziennikarzem, aby proponować komuś mój punkt widzenia. Oczywiście, ktoś powie, że to publicystyka, a nie dziennikarstwo. Ok, bardzo proszę. Ja również uważam, że w dziennikarstwie newsowym, trzeba komentarz oddzielić od informacji. Natomiast żyjemy w czasach, w których dobór tej informacji, wypowiedzi, komentarzy też będzie jakiegoś rodzaju komentarzem. To jak skonstruujemy newsa też będzie pokazywało po jakiej stornie pewnego sporu jesteśmy. Zbudowanie informacji, która będzie całkowicie wybrana z mojego stosunku do tego co opisuje jest nie do uniknięcia. Nawet jeśli będę trzymał się sztywno zasady, że muszą być dwie strony z takim samym czasem na wypowiedź, zrobimy z tego aptekę, a nie dziennikarstwo. Mam prawo opisując jakąś sytuację, zaproponować komuś jakiś punkt widzenia i na tym polega uczciwość dziennikarska. Dziś dziennikarstwo powinno być uczciwe, a nie obiektywne. Uczciwość polega na tym, że mamy dostęp do wielu mediów i każdy może szukać swoich punktów widzenia. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 32


Biznes

str. 33


CZY PROJEKTY DEWELOPERSKIE

TO ZAWSZE

DUŻE RYZYKO?

OSIEDLE FRANCISZKAŃSKIE

str. 34


K

iedyś decyzja o rozpoczęciu inwestycji deweloperskiej była jak skok na bardzo głęboką wodę. Zakup działki, przygotowanie projektu, kosztowny, trudny oraz długotrwały proces budowlany… i dopiero wtedy sprzedaż. Dla części deweloperów są to już zamierzchłe czasy. Nie tylko można sprzedawać nowe inwestycje przed i w trakcie budowy, ale coraz częściej, bardzo wiarygodnie, testuje się już na targetowanych użytkownikach internetu całe projekty na etapie koncepcji (nawet przed zakupem działki). Takie możliwości mamy dzięki połączeniu wizualizacji 3D i materiałów marketingowych z przemyślanymi działaniami reklamowymi w Google czy na Facebooku.

str. 35

KIEDYŚ WYRÓŻNIK, TERAZ STANDARD

SPRZEDAŻ TO OPOWIEŚĆ

Wielu deweloperów zadaje sobie dzisiaj pytanie: jak zdobyć przewagę nad konkurencją i ułatwić sobie sprzedaż inwestycji? Wizualizacje, nawet najpiękniejsze, nie są już wyróżnikiem - są standardem. Oczekują ich potencjalni klienci, biura sprzedaży, a nawet banki, gdy rozważają udzielenie kredytu deweloperskiego. Analitycy pracujący w tego typu instytucjach to też ludzie - obraz skutecznie wspomaga tabele z danymi finansowymi. Podobnie jest z obecnością inwestycji w internecie. Jeśli osiedle czy budynek nie mają strony, która zaprezentuje atrakcyjnie wszystkie wyróżniki i cechy inwestycji, firmę która stoi za projektem, a przede wszystkim lokalizację, to zaufanie potencjalnych klientów spada. Tym bardziej, jeśli jest to pierwsza inwestycja dewelopera, a warto podkreślić, że coraz więcej osób myśli o budowie pierwszych domów, bliźniaków, szeregówek czy mieszkań.

Czego więc tak naprawdę potrzebuje inwestycja deweloperska, by złapać za serce potencjalnego klienta zarówno w internecie, jak i biurze sprzedaży? Jak przekonać go do zakupu czterech kątów, czyli jednej z najważniejszych decyzji życiowych? Trzeba zaoferować takiej osobie spójną historię, która słowem i obrazem przeprowadzi go przez poszczególne etapy procesu zakupowego: od pierwszej styczności, np. z reklamą na Facebooku, portalu ogłoszeniowym czy billboardzie, przez etap poznawania - rozmowy na targach czy analizę strony internetowej, aż po wizytę w biurze sprzedaży i wybór najlepszego lokum dla klienta i jego rodziny. Na każdym z etapów istotne są nieco inne kwestie, przydatne różne materiały, ale całość musi być maksymalnie spójna, by zapewnić wysoki poziom obsługi i wzbudzić u odbiorcy zaufanie.

NOWY NIKISZ


PARK PRZY STAWACH

PIERWSZA MYŚL Postawmy się na moment w roli klienta. Na wakacjach w końcu była okazja, by porozmawiać, czy to już czas na zmianę lub pierwszy zakup mieszkania. Może dzieci już podrosły, nowy potomek jest w drodze, może wyjechały na studia. Pojawia się pomysł - zbudujmy coś swojego. Tylko kto będzie doglądał budowy? Jak znaleźć dobrą ekipę i jak się do tego w ogóle zabrać? Dojdziemy w końcu do wniosku, że chyba lepiej będzie powierzyć tę sprawę w ręce dewelopera. Jednak przy obecnym popycie bardzo trudno o zakup gotowego mieszkania deweloperskiego. Inwestycje, które kończą się budować, a mają liczne niesprzedane mieszkania mówią klientom jedno: “może coś jest tam nie tak…?”. Zaczynając poszukiwania klient może wybrać się na targi - te przeważnie odbywają się wiosną i jesienią. Wcześniej jednak sprawdzi ofertę w internecie. Tam prym wiodą: Gratka.pl, Otodom.pl i Rynekpierwotny.pl. Skorzysta także z wyszukiwarki Google: “Nowe apartamenty Gliwice”, “Nowe mieszkania Katowice” - takie frazy pojawiają się najczęściej. I trafi na reklamy (Google Ads) nowych osiedli, na wspomniane portale z ogłoszeniami, ale również strony samych inwestycji. To właśnie tam może rozpocząć się cały proces, który doprowadzi klienta do zakupu wymarzonego mieszkania.

str. 36


POZNAJMY SIĘ... ONLINE W sieci można znaleźć dziesiątki stron inwestycji, które są nieczytelne, pełne niezrozumiałych opisów technicznych czy nic nie znaczących ogólników jak “wysoka jakość architektury”. Wiele z nich nie funkcjonuje na urządzeniach mobilnych, a to ponad 50% wejść na strony. Trzeba pamiętać, że mamy jedynie kilka sekund, by przyciągnąć uwagę użytkownika i przekonać go do pozostania na stronie. Warto ułatwić mu znalezienie najbardziej istotnych danych o inwestycji. Zazwyczaj zaczyna się od klasycznej “lokalizacji, lokalizacji, lokalizacji” - czyli informacji o tym, dlaczego w ogóle powinno się myśleć o mieszkaniu w tym miejscu. Trzeba podkreślić tu atrakcyjność dojazdów do centrów pobliskich miast, zamieścić mapkę okolicy z wyszczególnionymi obiektami handlu, oświaty czy zieleni. Na stronie potencjalny klient chce poznać wygląd całego osiedla (tu najlepiej sprawdzają się wizualizacje z lotu ptaka), zastosowane materiały (wizualizacje z poziomu człowieka) oraz jak będzie się żyło tym miejscu (wizualizacje wieczorne, z ogródków, z tarasów). Opisy powinny być krótkie i treściwe, ułożone w hierarchii: “hasło”, “rozwinięcie”, “czytaj więcej”, by można było szybko skanować tekst. Odbiorcy nie mają czasu na czytanie od razu dużych zbitek tekstu. Ktoś, kto nie jest profesjonalnie związany z branżą budowlaną nie potrafi szybko i sprawnie analizować rysunków architektonicznych, szczególnie tych przeniesionych jeden do jednego z projektu budowlanego. W takim przypadku w prezentacji mieszkań czy wnętrz najlepiej pomagają rzuty 3D i wirtualny spacer. Szczególnie wirtualne spacery zyskują na popularności, ponieważ skutecznie zastępują potrzebę budowania mieszkań czy domów pokazowych (co jest oczywiście ogromnym kosztem). Nie można zapomnieć, by maksymalnie ułatwić kontakt klienta z deweloperem - za pomocą umieszczonego w widocznym miejscu numeru telefonu i adresu e-mail, ale również formularzy kontaktowych czy chatów (np. zintegrowanego ze stroną Messengera). Jeśli chcemy, by użytkownik umówił się z nami na spotkanie, nie zapominajmy mu tego zaproponować, podać konkretne godziny dostępności i zaprezentować sylwetki osób do kontaktu.

str. 37

PIERWSZA DZIELNICA


APARTAMENTY NIN

ODPOWIEDNIE NARZĘDZIA DO ODPOWIEDNIEJ PRACY Gdy uda się już umówić na spotkanie w biurze sprzedaży, klient będzie oczekiwał, aby sprzedawca profesjonalnie przeprowadził go przez proces wyboru lokalu, zapoznał z formalnościami, przedstawił harmonogram budowy i proces pozyskiwania finansowania. Świetnymi narzędziami są tu karty mieszkań wyposażone w rzuty 3D. To te karty klient zabierze razem z prospektem do domu, by przeanalizować wszystkie “za i przeciw” przed podjęciem ostatecznej decyzji. Na każdym etapie kontaktu z potencjalnym klientem wykorzystuje się inne materiały marketingowe i promocyjne. Narzędzia te różnią się również w zależności od wielkości inwestycji. Inaczej wyglądać będzie strona 130 mieszkaniowego osiedla deweloperskiego (np. Zielone Tarasy w Sosnowcu), a inaczej inwestycja 24 domów szeregowych (np. g4inwest.pl). W Rendart realizując materiały graficzne i wizualizacje dla blisko setki, głównie śląskich, inwestycji (osiedla takich firm jak: TDJ Estate, OPAL Maksimum, NEXX Developer czy Murapol) wiemy, jakie narzędzia graficzne najlepiej wspomogą proces zakupowy dużych, średnich i małych projektów deweloperskich. Większość naszych klientów sprzedaje swoje inwestycje przed zakończeniem budowy.

MACIEJ WĘŻYKOWSKI Właściciel RENDART - firmy graficznej wyspecjalizowanej w tworzeniu materiałów marketingowych i wizualizacji dla inwestycji deweloperskich. Klientami RENDART są zarówno największe firmy deweloperskie - jak TDJ Estate, OPAL Maksimum czy NEXX Developer - ale również liczne grono lokalnych deweloperów czy coraz częściej pierwszorazowych inwestorów.

str. 38


Edytorial

str. 39


str. 40


Edytorial

str. 41


Pola Barczyk

str. 42


str. 43


Marta Jagoda

str. 44


str. 45


Wiktoria Kędzierska

str. 46


Wictoria Majcher

str. 47


str. 48


str. 49


Ola Kin

str. 50


Sesja BLURRED LINES Fotograf, koncepcja & retusz: MAJA MACIEJKO Make up artists: Pola Barczyk, Alicja Kramarz Stylizacja & stylizacja włosów: Dorota Iwan Modelki: Ola Kin, Marta Jagoda, Pola Barczyk, Wiktoria Kędzierska, Wictoria Majcher

str. 51


str. 52


Biznes

Z

szacunkiem dla czasu, estetyki i portfela klientรณw. Barbara Huzarewicz

CENTRUM USล UGOWO-HANDLOWE BUDOWNICTWA RAMPA IMIELIN Fot. Maja Maciejko

str. 53


str. 54


Firma działa na rynku już 20 lat, może poszczycić się statusem f irmy rodzinnej - ten model działania biznesu zyskuje coraz większe uznanie w świecie gospodarczym, stając się synonimem wiarygodności i stabilności. Firma rozpoczynała swoje działania od handlu stalą, prof ilami stalowymi i artykułami z ciężkiego przemysłu budowlanego, cementem, pustakami. Kolejna dekada rozwoju przyniosła powstanie marketu budowlanego, poszerzenia usług f irmy m.in. o usługi transportowe. Dziś Centrum Usługowo - Handlowe Budownictwa RAMPA Imielin to 30 tys. m2 powierzchni i zespół ponad 70 profesjonalnych pracowników. Zaletą f irmy jest jej doskonała lokalizacja, centrum przesiadkowe i obwodnica oraz bliskość dworca PKP i dobrej inf rastruktury drogowej są ważnym czynnikiem funkcjonowania RAMPY.

str. 55


str. 56


str. 57


Działalność RAMPY to nie tylko handel. Oferuje Klientowi który chce zbudować dom pełną gamę usług: kontakt z architektem który przygotuje projekt budynku i wnętrz, z f irmami wykonawczymi budującymi i oddającymi dom “pod klucz”, aranżację domu i ogrodu dopasowaną do gustu i potrzeb Klienta. Pomoc architekta, doradcy z działu inwestycji, pozwala tak pokierować inwestycją, żeby zoptymalizować wydatki, zestawić je w dogodny harmonogram. Rekomendacje na f irmy budowlane z kolei ograniczają ryzyko współpracy z nierzetelnymi brygadami. Innowacyjny system pracy opiera się tym samym na trzech zasadniczych f ilarach. Pierwszym f ilarem działań w obsłudze Klienta jest wsparcie na etapie samego projektowania, przez profesjonalne doradztwo od naszych specjalistów z działu inwestycji. Dzięki temu, Klientom może dokładnie zaplanować wydatki zgodnie z oczekiwaniami. Następnie wybór odpowiedniej ekipy budowlanej – rekomendacja RAMPY oznacza, że Klient może być całkowicie pewny, że jego zlecenie zostanie zrealizowane na najwyższym poziomie. Ostatnim f ilarem jest logistyka i koordynacja dostaw materiałów potrzebnych do realizacji zlecenia – to klucz to jego sprawnych działań, bez przestojów i niepotrzebnego marnowania czasu. Dopiero połączenie wszystkich f ilarów umożliwia najpełniejszą obsługę każdego zamówienia.

Pełna gama informacji i ofert f irmy: www.rampa-imielin.pl

str. 58


Nauka

Uzyskaliśmy

ogromną szansę

rozwoju uczelni – rozmowa z prof. Arkadiuszem Mężykiem, Rektorem Politechniki Śląskiej Fot. Maja Maciejko

str. 59


str. 60


O str. 61


O

becność Politechniki Śląskiej w gronie 10 najlepszych uczelni w Polsce to duży sukces.

Czyli można uznać, że podstawą sukcesu jest po prostu dobrze przygotowany wniosek?

Tak, to wielkie wyróżnienie, ale także ogromna odpowiedzialność i szansa rozwoju. Status laureata konkursu „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” wiąże się przede wszystkim ze zwiększeniem finansowania, które może być przeznaczone na programy projakościowe. Jest to 10 procent naszej subwencji w 2019 roku, czyli blisko 35 milionów rocznie w latach 2020-26. To również inny algorytm podziału subwencji, ukierunkowany bardziej na efekty działalności badawczej, a także na doskonałość w zakresie kształcenia, na współpracę z otoczeniem społeczno-gospodarczym oraz umiędzynarodowienie Uczelni we wszystkich obszarach.

To miało ogromne znaczenie, jednak nie jako jedyny, decydujący czynnik. Oceniano z jednej strony dotychczasowe działania prorozwojowe Uczelni, podjęte w ciągu kilku ostatnich lat, a także realność osiągnięcia celów wyznaczonych na przyszłość. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, czyli organizator konkursu „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” zwracało uwagę, że ocenie będzie podlegał pomysł uczelni na skuteczne konkurowanie z ośrodkami naukowymi na świecie, czyli dobrze skonstruowana i przede wszystkim możliwa do wypełnienia strategia rozwoju. Korzystając z programu zaoferowanego przez MNiSW, uzyskaliśmy 700 tys. złotych, które mogliśmy wykorzystać na bardzo szczegółowe i pogłębione analizy naszego potencjału oraz określenie dróg dojścia do uczelni badawczej o międzynarodowej rozpoznawalności.

Co zdecydowało o zakwalifikowaniu się Politechniki Śląskiej do ścisłej czołówki?

Na sukces złożyło się wiele czynników. Komisja konkursowa bardzo wysoko oceniła wartość merytoryczną naszego wniosku, który oparliśmy na strategii rozwoju Politechniki Śląskiej. Opracowanie aplikacji zostało poprzedzone wieloma konsultacjami z najlepszymi zagranicznymi uczelniami, które już posiadają status badawczych, a także audytami zleconymi zewnętrznym ekspertom. Sam wniosek składał się z dwóch części: przedstawienia naszego bibliometrycznego dorobku naukowo-badawczego oraz analizy stanu Uczelni i dotychczasowej realizacji strategii, a także opisu celów szczegółowych i planowanych działań, prowadzących do doskonałości naukowej i wysokiego poziomu kształcenia. Inne atuty Politechniki Śląskiej to dobrze rozwinięta współpraca z otoczeniem społeczno-gospodarczym i unikatowa formuła szkoły doktorskiej. Od czterech lat prowadzimy na Politechnice Śląskiej studia dualne. Realizujemy wiele różnego rodzaju programów projakościowych, dofinansowujących działalność naukową. To w ocenie komisji eksperckiej stwarza bazę w dążeniu do doskonałości naukowej i konkurowaniu z innymi uczelniami w Europie i na świecie.

Jak fakt znalezienia się w gronie 10 uczelni dążących do statusu badawczych wpłynie na Państwa dalszy rozwój? I czy będzie to miało znaczenie dla regionu? Przygotowując wniosek, ustaliliśmy główne cele, którymi są doskonałość naukowa, nowoczesne kształcenie, inwestycja w kadry, a także zmiany instytucjonalne w Uczelni. Jednym z kluczowych elementów w ramach konkursu „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” było zdefiniowanie priorytetowych obszarów badawczych, w których Uczelnia będzie się rozwijać i podejmować współpracę z otoczeniem społeczno-gospodarczym. Obszary te sformułowaliśmy w Politechnice Śląskiej na podstawie przeprowadzonych audytów. Określały one z jednej strony potencjał rozwojowy Uczelni, dotychczasowe osiągnięcia, a także wpływ danej dyscypliny na rozwój cywilizacyjny i technologiczny. Politechnika Śląska zdefiniowała sześć takich obszarów: onkologia obliczeniowa i spersonalizowana medycyna; sztuczna inteligencja i przetwarzanie danych; materiały przyszłości; inteligentne miasta, mobilność przyszłości;

str. 62


“ automatyzacja procesów i Przemysł 4.0 oraz ochrona klimatu i środowiska, nowoczesna energetyka. W tych obszarach nasz potencjał jest ogromny. W ostatnich dwóch latach zanotowaliśmy wzrost przychodu z działalności badawczo-rozwojowej aż o 220%. Jesteśmy partnerem Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, współpracujemy także z Górnośląskim Towarzystwem Lotniczym oraz izbami gospodarczymi w regionie i wieloma firmami, wykorzystujemy ich aktywność oraz niezwykłe kontakty i możliwości. Wrócę jeszcze na chwilę do wspomnianej wyżej szkoły doktorskiej, którą Politechnika Śląska otworzyła wraz z Głównym Instytutem Górnictwa, Instytutem Informatyki Teoretycznej i Stosowanej PAN, Instytutem Podstaw Inżynierii Środowiska PAN oraz Centrum Materiałów

str. 63

Polimerowych i Węglowych PAN. Szkoła prowadzi kształcenie blisko 100 doktorantów w języku polskim i angielskim oraz ponad 70 doktoratów wdrożeniowych. Łącznie w Uczelni realizowanych jest już ponad 200 doktoratów wdrożeniowych. Ostatnim przykładem współpracy z otoczeniem społeczno-gospodarczym jest podpisana 25 listopada razem z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną i przedstawicielami kilkunastu firm umowa w sprawie utworzenia dwusemestralnych studiów podyplomowych na kierunku pełnomocnik ds. czystości technicznej. Takich porozumień zawieramy wiele. Politechnika Śląska intensywnie wspiera rozwój regionu, włączając się w przemiany technologiczne i cywilizacyjne. Nie chcemy być biernym obserwatorem przemian. Chcemy przede wszystkim kreować postęp.


“R

osnąca pozycja Politechniki Śląski na świecie jest wynikiem coraz większych osiągnięć naszych naukowców, doktorantów i studentów.

Program „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” ma spowodować m.in. zwiększenie rozpoznawalności polskich uczelni na świecie. Jak dzisiaj wypada Politechnika Śląska w porównaniu z polskimi i zagranicznymi uczelniami? Jakie są cele w tym zakresie na przyszłość? Rosnąca pozycja Politechniki Śląski na świecie jest wynikiem coraz większych osiągnięć naszych naukowców, doktorantów i studentów. Działające na naszej Uczelni studenckie koła naukowe zdobywają nagrody i wyróżnienia na całym świecie, przynosząc nam coraz większą rozpoznawalność. Imponująca jest ich liczba – ponad 180 aktywnie działających studenckich kół naukowych. Jesteśmy pod tym względem liderem w kraju. Jako jedna z pierwszych uczelni w Polsce uzyskaliśmy logo HR. W 2019 roku również jako jedna z pierwszych uczelni przeszliśmy pozytywnie ewaluację w tym zakresie. Cieszy nas wyróżnienie przyznane przez jednego z głównych wydawców światowych Elsevier, który w 2016 i 2018 roku przyznał nam nagrodę za najwyższy przyrost liczby cytowań naszych prac naukowych i to w obszarach, które uważamy za jedne z kluczowych dla Uczelni – obszarach inżynieryjno-technicznych oraz obszarach nauk

społecznych. W ostatnim czasie uzyskaliśmy także bardzo wysoką pozycję wśród uczelni w kraju w rankingu Times Higher Education by subject w obszarach Engineering and Technology oraz Computer Science. Czy planują Państwo współpracę z uczelniami i ośrodkami naukowymi, którym nie udało się wejść do finałowej dziesiątki? Przede wszystkim posiadanie uczelni badawczej to ogromny sukces całego regionu górnośląskiego, ponieważ fakt ten pokazuje, że jest to obszar, w którym rozwijają się nowe technologie i badania naukowe. A to z kolei bardzo ważny czynnik dla współczesnego przemysłu i gospodarki, które w znacznym stopniu opierają się na współpracy nauki z biznesem. Politechnika Śląska jest Uczelnią otwartą na współpracę z innymi szkołami wyższymi i placówkami badawczymi i to się nie zmieni. Rozwój nauki jest naszą sprawą wspólną i nie powinno być takiej sytuacji, w której 10 kluczowych uczelni stanie się zamkniętymi obszarami badawczymi, a pozostałe zatrzymają się na niższym poziomie. To musi być synergiczny rozwój całego systemu szkolnictwa wyższego. Rozmawiała: Jadwiga Witek

str. 64


.

Podróze

KIERUNEK TROMSØ To było moim marzeniem, od kiedy pierwszy raz (wieki temu) zawędrowałem do Skandynawii. Oglądając zdjęcia wyobrażałem sobie jak wygląda zorza polarna i jakie mogą towarzyszyć temu emocje. Teraz mogę powiedzieć, że żadne ze zdjęć nie potrafi w 100 % oddać tych wrażeń, które dane mi było niedawno przeżyć. Ale od początku. Okazja do wyjazdu pojawiła się niespodziewanie, czasu na podjęcie decyzji nie było wiele, zresztą nie było nad czym się zastanawiać. Marzenia są, by je spełniać. Szybkie poszukiwanie najlepszego (taniego) połączenia lotniczego, rezerwacja, opłata i jest. Wybór padł na wylot z Gdańska, to było na razie jedyne połączenie z Tromsø. Ale niebawem to się zmieni, od sierpnia 2020 roku będzie jeszcze prościej i szybciej, bo jedna z linii lotniczych zapowiedziała loty z Krakowa.

str. 65


str. 66


Zorzę polarną można poszukiwać samemu, można też oddać się w ręce sprawdzonych organizatorów takich poszukiwań. Jako, że wybrałem się do Norwegii z Darią i Robertem, którzy byli już tam wiosną, to i tym razem wybór padł na profesjonalnego „poszukiwacza” zorzy polarnej - Torstena. To był doskonały wybór, który kosztował 1.300 kr (około 550, PLN). Co do miejsca do spania, to wybór był przeogromny i tylko od fantazji i oczywiście zasobności portfela wyjeżdżających zależy co wybiorą. My zdecydowaliśmy sie na apartament nieco oddalony od centrum, ale tym samym trochę tańszy. Do dyspozycji mieliśmy dwa pokoje z wyposażoną kuchnią, łazienkę i taras widokowy na leżące poniżej Tromsø. Koszt to około 400 PLN za dobę (dla 3 osób), co z wcześniejszym biletem za 370,00 PLN dało 1.400 PLN, a nie wspomniałem jeszcze o oczywistej oczywistości, że przecież trzeba coś jeść przez te kilka dni. OK, nikt nie mówił, że to tania wycieczka, ale wrażenia warte tych kosztów. ;) Z „drobiazgów” kosztowych trzeba jeszcze było dorzucić transport do Gdańska, ale jak

str. 67

już wspomniałem od sierpnia 2020 r. to będzie jedynie koszt dotarcia do Krakowa. Jeśli nie zniechęciły Państwa te przyziemne tematy, to możemy przejść do prawdziwych przeżyć, które zafundowała nam natura, a które warte są każdych pieniędzy. Północna Norwegia, a szczególnie Tromsø reklamowane są jako najlepsze miejsca do obserwacji zorzy polarnej i coś w tym jest. Mimo położenia, 350 km za kołem polarnym, klimat nie jest wyjątkowo surowy, ze względu na silny wpływ Prądu Zatokowego. Chociaż trzeba zdać sobie sprawę, że podejmujemy nie lada wyzwanie i nie zawsze marzenia o ujrzeniu zorzy polarnej się spełniają. Tropienie zorzy przypomina zabawę w ciuciubabkę i czasami natura doprowadza nas do granicy własnej cierpliwości. Jedno jest jednak niezaprzeczalne, jeśli masz odrobinę szczęścia, to to co zobaczysz zapamiętasz na bardzo długo i będziesz przekonany, że warto było szukać odpowiedniego miejsca do oglądania tych nieziemskich widoków.


Z

orza polarna jest najlepiej widoczna późną jesienią i zimą, z dala od dobrze oświetlonych miejsc.

Nie podejmuję się w tym miejscu wyjaśnić naukowej złożoności zjawiska, są w tym lepsi i sprawniejsi. Jak przeczytałem - to Słońce jest ojcem zórz polarnych i to jemu powinniśmy dziękować za ten niezwykły fenomen. W trakcie wielkich wybuchów i rozbłysków, ogromne ilości cząstek elementarnych wyrzucane są ze Słońca w przestrzeń kosmiczną. A my możemy napawać się tymi widokami, jeśli mieliśmy odpowiednią dozę szczęścia i dobrego przewodnika. Północna Norwegia przygotowana jest na wizyty turystów z całego świata. W Tromsø i okolicach bez trudu można wyszukać specjalistów od poszukiwania zorzy polarnej, każdy

z nich ma swoje sprawdzone miejsca, z których najlepiej można obserwować to nieziemskie zjawisko. My z naszym przewodnikiem, na codzień profesorem fizyki na Uniwersytecie w Tromsø już podczas pierwszego spotkania w centrum miasta mogliśmy podziwiać delikatne przebłyski zorzy, co dobrze rokowało na dalsze wrażenia. I nie zawiedliśmy się. Wyjechaliśmy z miasta kierując się w mniej zaludnione tereny, co w tamtych okolicach nie jest specjalnym problemem. Po około półgodzinnej jeździe byliśmy na miejscu naszych obserwacji. Ustronna plaża nad fiordem, z dala od rozświetlonego miasta, to było to miejsce.

str. 68


Koniec października, godzina 20.00, północna Norwegia - zanim wyruszy się na poszukiwania zorzy, to koniecznie trzeba się bardzo ciepło ubrać. O tym wiedzieliśmy już wcześniej, ale okazało się, że trzeba ubrać się jeszcze cieplej. Na to oczywiście był przygotowany nasz przewodnik. Każdy uczestnik wyprawy dostał bardzo ciepłe buty i specjalny kombinezon - podobny do narciarskiego. Tak przygotowani byliśmy już gotowi na spektakl, który powoli zaczynał rozgrywać się nad naszymi głowami. I tak było przez kolejne kilka godzin. Zorza pojawiała się to z większą i jeszcze wiekszą intensywnością, zmieniała kolory, tańczyła nam nad głowami. W uszach było słychać całkowitą ciszę, oczy wędrowały po niebie. Po pierwszych zachwytach przychodziły kolejne, a karta pamięci w aparacie pokazywała coraz mniejszą liczbę „wolnych” klatek, tak samo jak bateria. Dobrze, że byliśmy odpowiednio przygotowani. Nawet nie wiem, kiedy upłynęły nam kolejne godziny, niebo świeciło specjalnie dla nas, a my zupełnie nie mieliśmy dosyć tych widoków. Nasz przewodnik w tym czasie przygotował ognisko, co było doskonałym pomysłem, zadbał o ciepły posiłek i jak przystało na profesjonalistę zajął się specjalną sesją fotograficzną z naszym udziałem. Tym samym oprócz setek swoich zdjęć, każdy uczestnik wycieczki otrzymał pamiątkowy zestaw zdjęć z sobą w roli głównej na tle zorzy polarnej. Taki drobiazg oczywiście w cenie. Wielokrotnie - podczas obserwacji - słychać było głośne słowa zachwytu i nie miało znaczenia w jakim języku były wypowiadane. Każde było uzasadnione.

K

iedy około 3 w nocy przyszło nam powoli zwijać obozowisko wcale nie mieliśmy dosyć tych widoków.

W pamięci - nie tylko aparatu fotograficznego - pozostały wspaniałe obrazy. Wracając do Tromsø wystarczyło zamknąć oczy, by je przywołać. Teraz zajmują honorowe miejsce w komputerze, a te kilka najlepszych zdobi ścianę i przywołuje te niesamowite wrażenia. Opuszczając Tromsø wiedziałem, że chcę tam wrócić, by zobaczyć te wspaniałe widoki raz jeszcze, by znaleźć chwilę, by pozwiedzać to założone w XIII wieku miasteczko. A może dam się namówić na wyprawę w poszukiwaniu reniferów, przejażdżkę psim zaprzęgiem, czy obserwację wielorybów i orek. Jestem przekonany, że obrazki z takiego wyjazdu pięknie będą się prezentować i cieszyć oczy oglądających, a może też skłonią kogoś na wycieczkę w tamte rejony świata. I to jest wyzwanie na najbliższy czas. Ja już szukam odpowiedniego terminu na 2020 rok. Do zobaczenia w Norwegii. Tekst i fotografie: Krzysztof

str. 69

Krzemiński


str. 70


'

Osobowosci

str. 71


Zakochałem się

w Śląsku – rozmowa z Tadeuszem Koczkowskim, Prezesem Krajowego Stowarzyszenia Ochrony Informacji Niejawnych (KSOIN), Prezesem Stowarzyszenia Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego (SWBN), Wiceprzewodniczącym Rady RIG, Przewodniczącym Komitetu Bezpieczeństwa Biznesu Krajowej Izby Gospodarczej oraz Przewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa Biznesu Regionalnej Izby Gospodarczej Fot. Maja Maciejko

str. 72


S

kąd wziął się pomysł na powołanie Stowarzyszeń?

W tym roku obchodziliśmy 15 rocznicę powołania KSOIN. A więc stowarzyszenie funkcjonuje nieprzerwanie 15 lat i jest następcą funkcjonującego wcześniej na Śląsku Południowego Oddziału Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pełnomocników Ochrony Informacji Niejawnych. Stowarzyszenia te skupiają pracowników pionów ochrony informacji niejawnych i osoby interesujące się tą tematyką. Trzeba przy okazji wyjaśnić, że od 20 lat jesteśmy członkiem NATO a jednocześnie mamy już nowoczesny system i standardy ochrony informacji niejawnych jakie tam obowiązują. W związku z tym powstała potrzeba przeszkolenia i stałego doskonalenia wiedzy pracowników odpowiadających w swoich jednostkach organizacyjnych za ochronę tych informacji. Dlatego też zainicjowałem utworzenie w Polsce stowarzyszenia, które będzie wspierało i uzupełniało zdobywanie i doskonalenie wiedzy i umiejętności ochrony informacji niejawnych oraz biznesowych i danych osobowych w jednostkach organizacyjnych. Od prawie 20 lat przebywam na Śląsku i zajmuję się nieprzerwanie problematyką związaną z taką właśnie edukacją w różnych formach. Odrębną sprawą jest powstanie i funkcjonowanie SWBN. W 2010 roku, prezydent Komorowski powołał Komisję Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego. Przegląd ten odbywał się pod auspicjami szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego profesora Stanisława Kozieja. Byłem jego aktywnym uczestnikiem i brałem udział w opracowaniu strategii narodowego bezpieczeństwa. Po zakończeniu Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego ukazała się Biała Księga, a ponieważ poruszano w niej bardzo ważne tematy wpadł mi do głowy pomysł, aby to kontynuować temat w ramach popularyzowania tematyki patriotycznej, polskości, krzewienia wiedzy, kultury i informacji oraz pobudzać przedsiębiorców. W związku z tym, iż byłem już wtedy członkiem Regionalnej Izby Gospodarczej pomyślałem, aby nasze wspólne przedsięwzięcia mogły iść w kierunku biznesu. Zaproponowałem więc znajomym, abyśmy

str. 73


A “

by dodatkowo mobilizować naszych przedsiębiorców jako jedyni w Polsce wyróżniamy i honorujemy ich „Pierścieniami Stulecia Niepodległości RP” i „Pierścieniami Patrioty” podkreślając tym samym tradycje patriotyczne.

utworzyli takie stowarzyszenie jak wspieranie narodowego bezpieczeństwa. Powstało ono z udziałem miejscowych działaczy gospodarczych w tym m. in. Pana Tadeusza Donocika, aktualnego wiceprezesa stowarzyszenia, i Pana Zbigniewa Podrazy, ówczesnego prezydenta miasta Dąbrowa Górnicza. Pierwsze założycielskie zebranie odbyło się właśnie w urzędzie miasta u ówczesnego prezydenta Dąbrowy Górniczej pana Podrazy. Był to rok 2014 i od tej pory stowarzyszenie ma na celu promowanie tematyki patriotycznej. Z racji, iż funkcjonuje równolegle Krajowe Stowarzyszenie Ochrony Informacji Niejawnych, które ma już swój znaczny dorobek, Stowarzyszenie Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego skierowane jest bardziej w kierunku wspierania bezpieczeństwa biznesu wśród przedsiębiorców. Staramy się uczestniczyć aktywnie w wydarzeniach gospodarczych regionu, ale nie tylko, bierzemy również udział w krajowych wydarzeniach jak np. branżowe targi, wystawy i konferencje. Jednocześnie bierzemy udział w obchodach świąt i patriotycznych rocznic, opracowaliśmy kalendarze dla uczczenia roku Kościuszki dwa lata temu oraz na stulecie święta niepodległości, które miało miejsce rok temu. W 2020 roku będziemy uczcili 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej, 18 bitwy w historii świata, która zmieniła bieg historii i z tej okazji Przygotowujemy Meeting Patriotyczno – Gospodarczy 26 sierpnia w Warszawie – dzień zakończenia tej Bitwy. Wydaliśmy więc piękny patriotyczno – historyczny kalendarz dla upamiętnienia tego wyjątkowego Wydarzenia w historii naszego kraju. Takie patriotyczne uroczystości organizujemy w Katowicach i w Warszawie, zapraszając na spotkania przedsiębiorców i działaczy społecznych. Nie włączamy się w działalność partyjną ani polityczną. Postanowiliśmy także organizować dwa główne przedsięwzięcia corocznie poświęcone tematyce bezpieczeństwa biznesu, mianowicie Kongres Bezpieczeństwa Biznesu w marcu każdego roku oraz Konferencję Bezpieczeństwa Narodowego jesienią - też raz do roku. Konferencja Bezpieczeństwa Narodowego skierowana jest do przedsiębiorców oraz urzędów administracji publicznej, które w mniejszym lub

większym stopniu zajmują się ochroną infrastruktury krytycznej, zarządzaniem kryzysowym, bezpieczeństwem i ochroną obszarów i obiektów podlegającym szczególnej ochronie. Znaczną część naszej konferencji poświęcamy na cyberzagrożeniom. Wielu naszych przyjaciół mówi, że egzystujemy w permanentnej wojnie, cyberwojnie i nie chodzi tylko o to, że ktoś komuś podeśle wirusa i ukradnie pieniądze tylko są to już ogromne zagrożenia kraju, bezpieczeństwa przemysłowego oraz infrastruktury. Jeśli dziś nieprzyjaciel zdezorganizowałby ruch w Internecie to mamy blackout. Nie jesteśmy jednak tak wielkim zespołem, który oddziałuje wszędzie i permanentnie, a więc największy sukces osiągamy wtedy, gdy organizujemy imprezy w powiązaniu z zaprzyjażnionymi innymi organizacjami. Na szczeblu Regionalnej Izby Gospodarczej powstała Komisja Bezpieczeństwa Biznesu, która działa już drugą kadencję. Członkowie tej komisji przychodzą na nasze zebrania, na których mówimy o zagrożeniach, pokazujemy sprzęty, rozwiązania, projekty i programy służące dla bezpieczeństwa firm. Z racji, że nasze zebrania mają pozytywny odbiór u przedsiębiorców zaproponowaliśmy, aby na szczeblu Krajowej Izby Gospodarczej utworzyć Komitet Bezpieczeństwa Biznesu Krajowej Izby Gospodarczej i taki komitet powstał w Warszawie, gdzie działa już drugi rok i z tamtej pozycji również oddziałujemy na środowiska gospodarcze. Aby dodatkowo mobilizować naszych przedsiębiorców jako jedyni w Polsce wyróżniamy i honorujemy ich „Pierścieniami Stulecia Niepodległości RP” i „Pierścieniami Patrioty” podkreślając tym samym tradycje patriotyczne. Oprócz tego nagradzamy tytułem „”Lider Bezpieczeństwa Narodowego” z Buławę Hetmańską. Ludziom bezpieczeństwo narodowe kojarzy się tylko z wojną, co jest błędnym myśleniem, gdyż bezpieczeństwo to także gospodarka. Silna i prężna gospodarka, która jak zajdzie potrzeba wygeneruje siły i środki w przypadku zagrożenia. Jesteśmy Stowarzyszeniem ogólnopolskim, zarejestrowanym w Katowicach. Nie korzystamy z żadnych środków publicznych lub dotacji, a utrzymujemy się ze składek, opłat za szkolenia i darowizn od osób prawnych i fizycznych.

str. 74


str. 75


“W

iększość przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i myśli, że jeśli zatrudnia informatyka to stanowi on panaceum na jego zagrożenia.

O bezpieczeństwie geopolitycznym, wewnętrznym itd. mówi się dużo, o bezpieczeństwie biznesu niewiele... 20 lat temu, wprowadziliśmy zupełnie zmieniony system ochrony informacji niejawnych, gdzie za ochronę informacji w przedsiębiorstwie, firmie lub organizacji odpowiada kierownik jednostki organizacyjnej, co funkcjonuje do dziś. Niestety nie udało nam się w pełni wdrożyć podobnych standardów bezpieczeństwa biznesu. W wielu firmach brak jest nawet podstawowych standardów ochrony, jak wdrożenie tajemnicy przedsiębiorstwa. Wyższą formą systemu ochrony informacji niejawnych jest ISO 27001 system zarządzania bezpieczeństwem informacji, co posiada już kilkaset firm. Tajemnice przedsiębiorstwa powinien wdrożyć każdy przedsiębiorca, niestety wg. danych szacunkowych zrobiło to tylko około 3%. By uświadomić swojego pracownika, który może bezwiednie rozpowszechnić informacje należy wprowadzić zarządzenie, że z danym dniem wprowadzamy system tajemnicy przedsiębiorstwa oraz wytyczne jakie informacje w firmie są chronione. W tym momencie pracownik wie, czego nie może przekazywać na zewnątrz przedsiębiorstwa, gdyż grozić mu za to może nawet utrata pracy. Nie chodzi tutaj o karanie kogoś, lecz uświadomienie pracownikowi potrzeby ochrony informacji, iż zasoby informacyjne firmy to wspólne dobro, a ich utrata może doprowadzić do bankructwa lub wrogiego przejęcia przez konkurencję. Przedsiębiorcy są świadomi skali zagrożeń? Większość przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i myśli, że jeśli zatrudnia informatyka to stanowi on panaceum na jego zagrożenia. Dla przykładu, w jednej z firm namawiałem prezesa, aby wdrożył podstawowe standardy i zabezpieczenia, lecz gdy dowiedział się, iż będzie to wydatek kilkadziesiąt tysięcy złotych zrezygnował, ponieważ patrzył na sprawę materialnie, a nie intelektualnie. Natomiast wiedza i informacje to majątek. W niektórych firmach ich wartość ocenia się poprzeć potencjał intelektualny. Niestety za mało o tym mówimy, ludzie tracą często dorobek życia poprzez niefrasobliwość i niewiedzę. W Katowicach działają dwie duże firmy z informatyki śledczej, do których informatycy firm przychodzą po fakcie, gdyż dopiero po czasie okazuje

się, że część informacji, planów czy koncepcji przekazywał ktoś konkurencji nieumyślnie, bądź co gorsza umyślnie. Zapraszamy na nasze spotkania fachowców, którzy zabezpieczają pomieszczenia. Pokazują co powinien zrobić przedsiębiorca, aby zabezpieczyć się przed podsłuchem. Jest to już dziś tak powszechne, że przedsiębiorca musi zdać sobie sprawę, iż momencie, gdy prowadzi negocjacje lub ustalenia może to być w różnoraki sposób nagrywane. Dlatego co jakiś czas o tym przypominamy. Oczywiście, że sztuczna inteligencja to dobrodziejstwo, ale często pomaga również przestępcom. Dzisiejszy przestępca nie otwiera samochodu łomem, lecz komputerem. Będą istniały wyrafinowane metody, z których jeszcze w pełni nie zdajemy sobie sprawy. Będzie narastał problem szkolenia i edukacji przygotowania społeczeństwa do nowych realiów życia codziennego. Stowarzyszenia utrzymują kontakty międzynarodowe z podobnymi organizacjami? Nie mieliśmy takiej potrzeby ani nie wynikało to z naszych dotychczasowych doświadczeń, bo pewne elementy budujemy od zera. Jest wiele stowarzyszeń i think tank’ów, natomiast takich jak my można policzyć na palcach jednej ręki. W 2000 roku w Warszawie wspólnie z kolegami tworzyłem Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pełnomocników Ochrony Informacji Niejawnych, które było konsekwencją powstania nowej ustawy o ochronie informacji niejawnych. W myśl tej ustawy powołano pełnomocników ds. ochrony informacji niejawnych, którzy od zera rozpoczynali swoją pracę w różnych jednostkach organizacyjnych tam, gdzie przetwarzano informacje niejawne. W sferze biznesowej w międzyczasie współtworzyłem Stowarzyszenie Oficerów Rezerwy Mars i Merkury Polska i byłem nawet przez kilka lat Prezesem Zarządu. Do utworzenia tego stowarzyszenia zachęcili nas oficerowie francuscy, którzy zostali nawet naszymi ojcami chrzestnymi. Mars i Merkury Europa jest unikalnym międzynarodowym stowarzyszeniem które zostało utworzone przez oficerów rezerwy Belgii około stu lat temu, tuż po zakończeniu pierwszej wojny światowej, a teraz skupia oficerów rezerwy z wielu krajów Europy. To stowarzyszenie ma za zadanie wzajemną pomoc swoim członkom - oficerom po odejściu z czynnej służby wojskowej.

str. 76


Więcej o stowarzyszeniach na stronach: www.ksoin.pl i www.swbn.pl

Świadomość społeczna w zakresie bezpieczeństwa wydaje się niewielka, ludzie nie są zaznajomieni ze znaczeniem alarmów, umiejscowieniem schronów... To prawda. Stan ten nie wygląda najlepiej. Trwa jednak proces edukacji i promocji bezpieczeństwa, ciągle jeszcze jednak nie wystarczający. W naszym systemie szkolnictwa mamy licea wojskowych i powstały klasy mundurowe. Tak na dobrą sprawę o bezpieczeństwie i zagrożeniach należałoby mówić i uczyć dzieci i młodzież od urodzenia. W wielu uczelniach w Polsce mamy kierunek Bezpieczeństwo Narodowe i Bezpieczeństwo Wewnętrzne, których jest być może nawet za dużo ponieważ absolwenci mają duże kłopoty ze znalezieniem póżniej pracy. Można zadać sobie pytanie pytanie, czy Polska jest dziś bezpieczna i czy nie zagraża nam jakaś wojna, wroga agresja czy napad zbrojny. Odpowiedź wcale nie jest taka prosta i jednoznaczna, chociaż oczywiście żadna typowa i znana z historii wojna nam nie zagraża. Polska na dziś jest bezpiecznym krajem. Nie mamy ataków terrorystycznych, nie jesteśmy realnie zagrożeni przez żadnego agresora. Jednakże jesteśmy świadkami dynamicznych zmian sytuacji różnych krajów a rozwój nowych technologii rodzi relane i być może jeszcze nieznane zagrożenia do których dziś możemy zaliczyć cyberzagrożenia i tu odsyłam do książki Blackout. Jest Pan silnie związany z regionem śląskim, aktywnie uczestniczy w jego życiu społecznym... Tak, i to naprawdę bardzo. Można powiedzieć śmiało, że zakochałem w Śląsku. Kiedy prawie dwadzieścia lat kończyłem swoją życiową przygodę z wojskiem w Warszawie otrzymałem propozycję pracy w Katowicach, właśnie w pionie ochrony informacji niejawnych, który miałem tworzyć w drugiej co do wielkości firmie drogowo-mostowej w Polsce. Naprawdę miałem obawy i wątpliwości, czy dobrze robię przyjmując propozycję pracy, ale sympatyczny Prezes Jerzy S. powiedział, że to

str. 77

przecież tylko na jakiś czas... Nikt z nas nie przypuszczał, że na Śląsku „jakiś czas” może trwać dwadzieścia lat i więcej. Dlatego tak mówię ponieważ nie zamierzam jeszcze w tym roku wyprowadzać się z Katowic. Moja rodzina mieszka na Pomorzu, chociaż ja sam pochodzę z Mazowsza. Tak naprawdę w okresie mojej służby w Wojsku wielokrotnie zmieniałem garnizony i nigdy nie mieszkałem i nie pracowałem tak długo w jednym miejscu. To już jest zasiedzenie i wygląda to na ciężki przypadek... Śląsk przyjął mnie wyjątkowo gościnnie i bardzo dobrze, odwdzięczam się tym samym i jestem dłużnikiem... Działam i pracuję przede wszystkim na Śląsku, chociaż wiele zadań i przedsięwzięć realizuję w Warszawie i innych miastach. Kiedy wyjeżdżam to brak mi Katowic jak swojego rodzinnego miasta, którego tak naprawdę nie miałem nigdy z uwagi na częste przeprowadzki. Śląsk kocham i mam wielu przyjaciół. Jestem dumny, że mogę pracować i spotykać z takimi znakomitymi ludżmi zaangażowanymi na rzecz Śląska, patriotami i świetnym fachowcami. Doceniam na Śląsku profesjonalizm, pracowitość, patriotyzm, przywiązanie do ziemi, umiłowanie tradycji a także poczucie humoru i dobrej zabawy. Uwzględniając powyższe miałem zaszczyt i szczęście móc przekazać do Muzeum Powstań Śląskich „Pierścień Niepodległości RP” oraz honorować i nagradzać artystów z Zespołu Pieśni i Tańca „Sląsk”, Żeńskiej Orkiestry Salonowej i Opery Śląskiej. Miałem również przyjemność wyróżniać przedsiębiorców, naukowców, działaczy społecznych, samorządowych i innych ”Pierścieniem”. Aktualnie „Pierścień Niepodległości” gra w Wielkiej Orkiestrze świątecznej pomocy. Sam zaś jestem wyróżniony Złotą honorową odznaką Zasłużony dla Województwa Śląskiego, którą otrzymałem z rąk Pani Ludgardy Buzek oraz Złotą honorową odznaką Zasłużony dla Uniwersytetu Śląskiego, z którym od wielu lat aktywnie współpracuję. Na pewno to jeszcze nie wszystko, natomiast ja jestem za patrzeniem w przyszłość i za tym by zrobić jeszcze więcej i więcej dobrego dla Śląska i Polski. Śląsk trzeba kochać... Rozmawiał: Daniel Kleszcz



Prawo

E AIL JAKO FORMA DOKUMENTOWA str. 79

W obecnych czasach praktycznie większość obrotu komunikuje się emailami, smsami, mmsami, poprzez różnego rodzaju komunikatory np. messenger. Taka komunikacja jest szybka, prosta i tania. Umożliwia ona szybki dostęp i wymianę informacji. Wielu przedsiębiorców nie zna swoich kontrahentów. Nigdy ich nie widziało, a nawet nigdy z nimi nie rozmawiało. Cała komunikacja od początku do końca odbywa się elektronicznie. Rodzi się zatem pytanie, skoro używamy emaili czy sms w kontakcie z kontrahentem to jaką „moc prawną” mają te działania?

W PRZESZŁOŚCI WSZYSTKIE UMOWY, ZLECENIA, CZY NAWET FAKTURY BYŁY PODPISYWANE. ZATEM JAK NALEŻY TRAKTOWAĆ DOKUMENTY, KTÓRE PODPISU NIE POSIADAJĄ? Po zmianach dokonanych w 2016 w kodeksie cywilnym znalazła się w końcu regulacja odnosząca się do takich czynności. Regulacja ta dotyczy nie tylko emaili, ale także np. treści przesyłanych faxem. Przepis zdefiniował dokument, przez co rozumie się nośnik informacji umożliwiający zapoznanie się z jej treścią. Zwrócić należy uwagę na to, że dokument nie musi być podpisany. Treść dokumentu może przyjmować dowolną postać (np. znaków graficznych, dźwięku, obrazu), a także być utrwalona na dowolnym nośniku (np. na papierze, w postaci pliku doc, pdf, wav, mp3 itp.).

§

Dokumentem w rozumieniu wskazanego wyżej przepisu jest umowa sporządzona w zwykłej formie pisemnej, w formie elektronicznej, dokumentowej oraz kwalifikowanych form szczególnych - akt notarialny lub forma z datą pewną

W przypadku, gdy np. czynimy ustalenia z kontrahentem poprzez email, to możemy udowadniać treść umowy na podstawie wydruków emali, ponieważ email i treść w nim zawarta jest dokumentem. O dokumencie możemy mówić wtedy, gdy jesteśmy w stanie zidentyfikować nadawcę. Zwróć uwagę, że gdy otrzymujesz sms, zawsze widzisz numer telefonu nadawcy. Gdy otrzymujesz email, wiesz z jakiego adresu pochodzi. Ta identyfikacja umożliwia przypisanie konkretnej treści konkretnej osobie. Wobec tego musimy zwracać szczególną uwagę na to, co komunikujemy naszemu kontrahentowi.

PROBLEM POJAWIA SIĘ, GDY ZAWIERAMY PISEMNE UMOWY, A NASTĘPNIE USTALENIA CO DO ICH REALIZACJI I ZMIANY CZYNIMY W FORMIE DOKUMENTOWEJ, CZYLI SMS I EMAIL.

Jeśli zastrzegliśmy zmiany umowy pisemnej pod rygorem nieważności, to zmiana tej umowy nie może nastąpić w innej formie. Wtedy wszelkie ustalenia co do zmiany umowy poczynione np. w sms nie będą wiążące. Jeśli nie ma takiego rygoru, dopuszczalna jest zmiana poza formą pisemną (która wymaga własnoręcznego podpisu).


§

Jeśli porozumiewamy się z kontrahentem np. telefonicznie, to w takiej sytuacji warto potwierdzić ustalenia np. emailowo. Zgodnie z przepisem w przypadku gdy umowę zawartą pomiędzy przedsiębiorcami bez zachowania formy dokumentowej jedna strona niezwłocznie potwierdzi w dokumencie skierowanym do drugiej strony, a dokument ten zawiera zmiany lub uzupełnienia umowy, niezmieniające istotnie jej treści, strony wiąże umowa o treści określonej w dokumencie potwierdzającym, chyba że druga strona niezwłocznie się temu sprzeciwiła w dokumencie. Jeśli zatem otrzymujemy od kontrahenta w emailu warunki umowy, zlecenia, czy inne ustalenia , to jeśli nie zgadzamy się z nimi, musimy to niezwłocznie zasygnalizować, ale także emailowo lub inny utrwalony sposób.

W DZISIEJSZYM KSZTAŁCIE PROCESU GOSPODARCZEGO, WSZELKIE USTALENIA POMIĘDZY PROFESJONALNYMI PODMIOTAMI WYMAGAJĄ UTRWALENIA W FORMIE DOKUMENTU. Bardzo trudno jest wykazać treść uzgodnień, jeśli nie dysponuje się dowodem ich notyfikowania drugiej stronie. Takim dowodem jest właśnie sms, email czy inna forma dokumentowa. Obrót wymaga skrupulatności. Nawet w swojej praktyce wolę komunikować się emailem czy potwierdzać w ten sposób wszystkie ustalenia. Wtedy mam pewność, co treści przekazanych kontrahentowi i nie pozostawiam niedomówień. W przypadku wypowiedzenia umowy, także przeważające znaczenie ma to, w jaki sposób wypowiedzenie zostało przewidziane w samej umowie. Jeżeli umowa została zawarta w formie pisemnej, dokumentowej albo elektronicznej (czyli przy użyciu bezpiecznego podpisu elektronicznego), jej rozwiązanie za zgodą obu stron, jak również odstąpienie od niej albo jej wypowiedzenie wymaga zachowania formy dokumentowej, chyba że ustawa lub umowa zastrzega inną formę. Jeśli wypowiedzenie jest przewidziane w formie pisemnej pod rygorem nieważności, to nie ma możliwości wypowiedzenia umowy w inny sposób.

POWYŻSZE REGUŁY SĄ BARDZO WAŻNE, PONIEWAŻ W MOJEJ PRAKTYCE BARDZO CZĘSTO ZDARZA SIĘ, ŻE STRONA NIEWŁAŚCIWIE WYPOWIADA UMOWĘ PRZEZ CO PONOSI STRATY. Dlatego warto znać powyższe zasady oraz dokładnie czytać kontrakty, które zawieramy. Wraz z rozwojem technika, zmienia się i prawo. Z tego względu można oczekiwać, że w zakresie formy dokumentowej także przepisy będą się zmieniać, co należy śledzić.

Małgorzata Pundyk-Glet

Doktor nauk prawnych - od 9 lat prowadzi kancelarię prawną obsługującą osoby fizyczne, przedsiębiorców i organizacje społeczne, a także jednostki sektora publicznego. Autorka licznych publikacji prawniczych. Prowadzi szkolenia dla sądów, administracji publicznej i sektora prywatnego. Ekspert w dziedzinie RODO. Specjalizuje się w prawie cywilnym, prawie administracyjnym i prawie pracy. Właściciel i dyrektor Ogólnopolskiej Szkoły Prawa.

str. 80


Edytorial

str. 81


str. 82


Ola Schonbach

str. 83


str. 84


Oliwia Bersińska

str. 85


Zuzanna Janczak

Sesja TEXTURED Koncepcja, foto & retusz: MAJA MACIEJKO Projektant mody: Krystian Szymczak Make up artist: Pola Barczyk Stylistka fryzur: Żaneta Goczał Modelki: Klaudia Rozkoszny, Ola Schonbach, Zuzanna Janczak, Oliwia Bersińska

str. 86


Klaudia Rozkoszny

str. 87


str. 88


str. 89


str. 90


str. 91


str. 92


str. 93


str. 94


str. 95


str. 96


str. 97


str. 98


str. 99


str. 100


str. 101


str. 102


str. 103


str. 104


M Muzyka

uzyka jest dla mnie na pierwszym miejscu

– rozmowa z Wiktorią Kędzierską, wokalistką, autorką tekstów Fot. Wiktoria Maziarczyk

Kiedy pojawiła się u ciebie muzyczna pasja?

Tak naprawdę od urodzenia. Już mając kilka lat chodziłam do szkoły muzycznej Yamaha w Gliwicach. Nauczyciele uznali, że mam talent, że powinnam iść w w kierunku rozwoju muzycznej pasji, zasugerowali moim rodzicom, że powinnam dalej kształcić się w tym obszarze. Spędziłam w tej szkole trzy lata. Później odwiedziałam wielu specjalistów muzycznych w całej Polsce, by dowiedzieć się na ile rzeczywiście mam predyspozycje by iść w tym kierunku. Nawet obawiałam się, czy nie zasugerują mi, że może to nie ta droga. Jednak oni wszyscy, niezależenie od siebie, powiedzieli mi, że powinnam ten potencjał rozwijać – było to dla mnie bardzo motywujące. Od samego początku mocno wspierała mnie rodzina, dzięki niej mam możliwość rozwoju w muzyce. Co było dalej?

str. 105

Nagrałam kilka coverów, udostępniałam je na YouTube, i w konsekwencji trafiłam, do producenta muzycznego Adama Drzewieckiego, nagrałam tam dwa covery, a Adam stwierdził, że możemy też nagrać materiał całą płytę. Poprosił mnie, abym napisała teksty do autorkich utworów, co było wyzwaniem, bo nigdy wcześniej się tym

nie zajmowałam. Zdecydowałam się napisać teksty w języku angielskim, gdyż zawsze było moim marzeniem, by ze swoją muzyką zaistnieć też poza Polską. Pierwszym utworem który napisałam, był „Jumper”, który miał symbolizować mocny skok i mocne wybicie w stronę muzyki, i że zawsze będę to tego dążyć. Całość płyty, „Destiny”, którą ostatecznie nagraliśmy w 2013 roku, jest w języku angielskim, a utwory są bardzo stylistycznie zróżnicowane, są ballady, rock, R’n’B – zależało mi, by pokazać wszystkie moje wokalne walory, że odnajduję się w bardzo różnym repertuarze. Nagranie płyty pozwoliło mi koncertować na różnych eventach, uczestniczyłam też w konkursie Miss Polski Nastolatek 2014. W tym samym czasie poznałam niemieckiego rapera, on zadeklarował współpracę ze mną, pod koniec 2017 roku przez dwa miesiące nagraliśmy materiał na drugą płytę. Tu już nie pisałam tekstów, mam jednak nadzieję, że na kolejnych płytach wrócę do tego. Była to bardzo ciekawa współpraca, bo cała komunikacja z producentem odbywała się w języku angielskim, nauczył mnie też śpiewać w języku angielskim, w sensie innego brania oddechu, akcentowania. Materiał na drugą płytę, „Hole in my heart” nagrywaliśmy długo, to były noce i dnie w studio. Mimo zmęczenia czułam wielką satysfakcję, poczucie że to moje najszczęśliwsze chwile.


Ten materiał jest taki jakiego oczekiwałaś w trakcie nagrywania? Jestem bardzo zadowolona, bo jest to materiał dobrze sprofilowany, głównie w repertuarze R’n’B, a ten rodzaj muzyki, te rytmy czuję najlepiej. Jest doskonale dopracowany pod względem komercyjnym. Obecnie wokaliści często zatłaczają talent, skupiąją się na elektronice, a ja wolę pokazywać pełne możliwości mojego wokalu. Zwłaszcza jeśli teksty oddają moje odczucia, emocje, doświadczenia. Ważne jest też to, że głos się zmienia, więc te utowy dużo lepiej oddają moje obecne możliwości wokalne, niż utwory nagrane w 2013 roku. Nagranie tego materiału zaowocowało też zagranicznymi występami, były też propozycje z Londynu. Lubię pracę i koncerty za granicą, ludzie są tam bardzo otwarci, gotowi inwestować w talent, jest to duży rynek muzyczny. W sensie koncertowym współpracuję z doskanałymi muzykami, to dość spore grono osób. Staram się też, by mój Instagram @victoriaamell nie tylko pokazywał moją działalność w modelingu, ale też był swoistą opowieścią o tworzeniu muzyki, tekstów, koncertów. Studiowałam dziennikarstwo, zajmuję się modelingiem, uczestniczyłam w wyborach Miss Polski 2018, ale to muzyka i śpiewanie są dla mnie na pierwszym miejscu. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 106


Felieton obrazkowy

KALARUS NA DZIŚ

Trójka artystów tworząca Pracownię projektowania Plakatu na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesor Roman Kalarus to światowej sławy grafik znany z poetyckich erotycznych drzeworytów i barwnych charakterystycznych plakatów, których nie da się pomylić z nikim innym na świecie. Monika Starowicz tworzy plakaty i rysunki, których główną bohaterką jest zazwyczaj kobieta wraz z jej erotyzmem, emocjami i tajemniczą duchowością. Filip Ciślak jest młodym projektantem, plakacistą i wielkim pasjonatem sztuki kaligrafii, którą skutecznie zaraża studentów ASP.

str. 107


str. 108


str. 109


str. 110


str. 111


str. 112


rekomenduje:

HOTELE

RESTAURACJE

Monopol – ul. Dworcowa 5 Novotel – al. Roździeńskiego 16 Vienna House Easy Angelo Hotel - ul. Sokolska 24 Hotel Courtyard Marriott – ul. Uniwersytecka 13 Q Hotel Plus – ul. Wojewódzka 12 Hotel Bażantowo Sport – ul. Pijarska 3 Best Western Hotel Mariacki – ul. Mariacka 15 Rezydencja Luxury Hotel - ul. Stara 1, Piekary Śląskie Apassionata - ul. Anieli Krzywoń 1, Radzionków Silesian Hotel - ul. Szybowcowa 1A B&B Hotel Katowice Centrum - ul. Sokolska 4 Hotel Diament Park - ul. Wita Stwosza 37 Hotel Diament Plaza - ul. Dworcowa 9 Hotel Diament Spodek - al. Korfantego 35

Patio Park – ul. Kościuszki 101 Patio Zajazd – ul. Kościuszki 352 Manana Bistro – ul. Wolności 15, Chorzów Via Toscana – ul. Uniwersytecka 13 Tiatiana – ul. Staromiejska 5 Little Hanoi – ul. Staromiejska 4 AIOLi inspired by Katowice - Rynek 5 Kyoto Sushi – ul. Uniwersytecka 13 Sakura Sushi Bar – ul. Mariacka 26 Prodiż Bistro – ul. Porcelanowa 23 Novo – ul. Warszawska 15 Sezo’ novo – ul. Francuska 180 Browar Mariacki – ul. Mariacka 15 Sushi Do – ul. 3 Maja 30 Sztolnia. Chleb, Mięso, Wino - ul. Chorzowska 109 27th Floor – ul. Uniwersytecka 13 Drzwi zwane koniem – ul. Warszawska 37 EMCEK meet & eat – Plac Sławika i Antalla 1 Cadenza – Plac Wojciecha Kilara 1 Cafe Kattowitz – ul. Św. Jana 7 8 stolików – ul. Jagiellońska 21 Coffee Synergia – ul. Andrzeja 29/2 Bez cukru – al. Korfantego 6 Cafe Byfyj – ul. Krawczyka 5 Kafej – ul. Chorzowska 5 Sweet Home Silesia – ul. Moniuszki 3 Lodowato – ul. Dworcowa 15 Istne Lody Rzemieślnicze – ul. Mariacka Tylna 7 Botanika – ul. Sienkiewicza 27 Śląska Prohibicja – ul. Krawczyka 1 Strefa Centralna – Plac Sejmu Śląskiego 2 KluboGaleria SARP – ul. Dyrekcyjna 9 Len Arte – ul. Mariacka 25 Dzień i noc – ul. Warszawska 5 Grill Point – ul. Przemysłowa 3 Moodro – ul. Dobrowolskiego 1a Sakana Sushi – ul. Mielęckiego 6 Zielnik – ul. Jagiellońska 13 Jazz Hipnoza – Plac Sejmu Śląskiego 2 Same Maszkety – ul. Damrota 6 Pancake Heaven – ul. Drzymały 9/1 You dessert it – ul. 3 maja 30 Lodzio – ul. Św. Jana 9 Królestwo – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Żurownia - ul. Ligonia 16 Isto - al. Roździeńskiego 1 Zdrowa Krowa – ul. Mariacka 33 oraz ul. Jankego 51 Bar a Boo – ul. Mariacka 37 Upojeni – ul. Św. Jana 10 Spencer Cafe Bistro – ul. Sokolska 2 Sztukafe – ul. Mielęckiego 10 Jeff’s – ul. Chorzowska 107 Bierhalle – ul. Chorzowska 107 Kawiarnia Po Prostu – ul. Sokolska 34 3 Siostry Bajgiel i Kawa – ul. św. Stanisława 8 Morcinka 3a – ul. Morcinka 3a Cyrulik Śląski Cafe – ul. Bolesława Chrobrego 38 Bułkęs – ul. Plebiscytowa 10 Mount Blanc - ul. 3 Maja 30 La Squadra Ristorante - ul. Bocheńskiego 109 Food&Ball - ul. Kościuszki 229 No i Fajrant - ul. Wawelska 1 Moodro City - ul. 3 Maja 30 Lodomania - ul. 3 Maja 30 Nakielny - ul. 3 Maja 30 BistrOficyna - ul. Teatralna 12

MOTORYZACJA Mazda – ul. Kościuszki 215 Peguot Pietrzak – ul. Bocheńskiego 125 Lexus – al. Roździeńskiego 208a Noma2 – al. Roździeńskiego 188e Auto Gazda – al. Roździeńskiego 170 Ferrari – ul. Bocheńskiego 109 Porsche Centrum Katowice - ul. Kochłowicka 103

URODA/ZDROWIE Vanilla Day Spa – ul. Kłodnicka 31 La Boca Clinic – ul. Stawowa 10 Estee Lauder – ul. 3 Maja 30 Couture Milano – ul. Młyńska 11 Fizjodiet Medical Spa – ul. Sokolska 10/5 Panewnicka 201 – ul. Panewnicka 201 Centrum Medyczne Panewniki - ul. Panewnicka 201 Akademia Polskich Stylistów Haircoccon – ul. Żwirki I Wigury 13 Trendy Hair Fashion – ul. Kochanowskiego 5 Berendowicz i Kublin – ul. św. Jana 5 Maniewski – ul. 3 Maja 17 Konrad Nożycoręki – ul. Grażyńskiego 13 Cyrulik Śląski – ul. Chrobrego 29 Barocco Hair & Body – ul. Wawelska 1 DerMed – al. Korfantego 70 Body Cafe Clinic – ul. Opolska 7/3 Eco Clinic – ul. Sienkiewicza 27 Martyna Sury PMU – ul. Mariacka 33/11 Klinika Chirurgii Mazan – ul. Brzozowa 54 Klinika Magnuccy – ul. 3 Maja 34 Skin Laser Lubelscy – ul. Mickiewicza 14/2 Cosmetics Group - ul. Kormoranów 40 Duda Clinic – ul. Kołodzieja 8 Klinika Borczyk – ul. Czajek 5 Artyści Uśmiechu – ul. Chorzowska 216 Fila Orthodontics – ul. Słowackiego 13 Dentim Clinic – ul. Baildona 12

MODA/SZTUKA/EDUKACJA Miu Piu – ul. Sokolska 72 Rondo Sztuki – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Galeria sztuki Współczesnej BWA – al. Korfantego 6 CLOO Salon Sukien Ślubnych – ul. Mikołowska 17 Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach – ul. Rolna 43

Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicach ul. Opolska 15

str. 113




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.