miejsce biznesu TARNOWO
ISSN 2449-5948
PODGÓRNE
#7/4 2016
HISTORIE, KTÓRE SPRZEDAJĄ
GMINA WSPIERA PRZEDSIĘBIORCZYCH
METALMEX:
BIZNES, DESIGN, SZTUKA I SPORT W JEDNYM MIEJSCU
od redakcji
GMINA TARNOWO PODGÓRNE JEST WYBITNYM W SKALI KRAJU PRZYKŁADEM DOBREJ WSPÓŁPRACY SAMORZĄDU I PRZEDSIĘBIORCÓW, A TAKŻE DOWODEM NA TO, ŻE NAWET W CZASACH ZAWIROWAŃ MOŻNA WSPIERAĆ STABILNY ROZWÓJ.
DODATEK SPECJALNY DO GŁOSU BIZNESU
WYDAWCA: SKIVAK CUSTOM PUBLISHING SC UL. WIENIAWSKIEGO 5/9 61-712 POZNAŃ
Biznes, design, sztuka i sport w jednym miejscu Metalmex już od dawna jest platformą łączącą biznes ze sztuką i kuźnią artystycznych i designerskich pomysłów. To tu zrodziła się inicjatywa spotkań z cyklu „Mariaż Sztuki z Biznesem” i powstały V.A. Gallery Poland, QESA, projekt OnOff oraz platforma Design.gallery. Pomysł na mural to po prostu chęć zaakcentowania naszego związku ze światem sztuki.
REDAKTOR PROWADZĄCY: EWA GUZEK e.guzek@skivak.pl
4
C: 0, M: 75, Y: 100, K: 0 C: 0, M: 0, Y: 0, K: 100
REDAKCJA: MACIEJ FLIGER GRZEGORZ SURDYK JAKUB SZYMCZAK LAYOUT, SKŁAD: AGNIESZKA NOWICKA TOMASZ BOCZARSKI KOREKTA: BARBARA KOSTRZEWSKA
OBIEKT W TARNOWIE PODGÓRNYM ZACZĘLIŚMY BUDOWAĆ W 1999 R. LOKALIZACJĘ WYBRALIŚMY ZE WZGLĘDU NA INFRASTRUKTURĘ DROGOWĄ, BLISKOŚĆ LOTNISKA I DROGI SZYBKIEGO RUCHU. ISTOTNE DLA NAS BYŁO TEŻ TO, ŻE W TEJ GMINIE FUNKCJONUJE WIELE DUŻYCH FIRM, NASZYCH POTENCJALNYCH KLIENTÓW – DLA NIEKTÓRYCH JUŻ PRACUJEMY.
REKLAMA: KAROLINA SCHUSTER k.schuster@skivak.pl ZDJĘCIA: ARCHIWUM GMINY, FIRM, AUTORÓW, SHUTTERSTOCK.COM DODATEK ZAMKNIĘTY DO DRUKU: 15.12.2016 R. NAKŁAD: 2000 EGZ. NAPISZ DO NAS: miejscebiznesu@skivak.pl
Dbałość o detale 2
12
od redakcji
Razem możemy więcej
SPIS 4 WYWIAD OKŁADKOWY › BIZNES, DESIGN, SZTUKA I SPORT W JEDNYM MIEJSCU
8 NASZE FIRMY › KLOCKI Z MISJĄ › 12 DBAŁOŚĆ O DETALE
Za nami kolejny rok ciężkiej pracy i wielu wyzwań, ale też satysfakcji z osiągniętych celów. Przedsiębiorcy jednak nigdy nie osiadają na laurach i wciąż łakną nowych możliwości rozwoju biznesu. Chwała im za to. Bez determinacji i uporu trudno o postęp. Po latach stagnacji gospodarczej wydawało się, że sytuacja zmierza ku lepszemu i gospodarka zaczyna odbijać się od dna. Ten rok przyniósł jednak kolejne zawirowania i niepewność w polskiej gospodarce. Wzrost PKB wyhamował w tym roku do 2,5%. To najsłabszy wynik od trzech lat. Ekonomiści obniżają także prognozę dynamiki wzrostu PKB Polski na 2017 r. Czy oznacza to, że kolejne ciężkie lata przed nami? Niekoniecznie, gospodarkę napędza bowiem konsumpcja. Warto jednak trzymać rękę na pulsie i sprawdzać, co dzieje się w najbliższym otoczeniu biznesowym. Dobrą okazją do tego są comiesięczne spotkania Tarnowskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców, które skupiają biznes z wielu branż. Informacji można zasięgnąć także w nowo otwartym Tarnowskim Centrum Wspierania Przedsiębiorczości. Gmina Tarnowo Podgórne jest wybitnym w skali kraju przykładem dobrej współpracy samorządu i przedsiębiorców, a także dowodem na to, że nawet w czasach zawirowań można wspierać stabilny rozwój. O tym, jak krajobraz Tarnowa Podgórnego przekształcał się z rolniczego w przemysłowy, przeczytają Państwo w felietonie profesora Łazugi, który na łamach naszego pisma zachęca Państwa do lektury ostatniego tomu „Dziejów Gminy”, który ma ukazać się w pierwszym kwartale 2017 r. Redakcja z kolei zachęca Państwa do dzielenia się uwagami, sugestiami i pomysłami, które prosimy przesyłać e-mailem na adres: miejscebiznesu@skivak.pl.
16 STRATEGIE › WÓJT TADEUSZ CZAJKA SAMORZĄDOWYM MENEDŻEREM REGIONU 2016 › ORGANIZACJE BIZNESOWE SĄ POTRZEBNE › GMINA WSPIERA PRZEDSIĘBIORCZYCH › HISTORIE, KTÓRE SPRZEDAJĄ › XYZ, CZYLI JAK RÓŻNIĄ SIĘ POKOLENIA NA OBECNYM RYNKU PRACY
31 PRAWO › NOWELIZACJA PRAWA ZAMÓWIEŃ PUBLICZNYCH
34 INFORMACJE › BO CHCEMY BYĆ BLIŻEJ › NA JEDEN BILET › „DZIEJE GMINY” › NOWOROCZNE WYDARZENIE › WOŚP
40 LIFESTYLE › BARWNE STROJE I NIE TYLKO LUDOWY REPERTUAR
28
XYZ
czyli jak różnią się pokolenia na obecnym rynku pracy
Ś
wiat wokół nas dynamicznie się zmienia. Kiedyś kilka pokoleń ludzi żyło w jednej epoce, dziś tendencja się odwróciła - człowiek w trakcie swojego życia jest świadkiem kilkukrotnej zmiany ery. Jednak jego zdolności poznawcze nie są w stanie nadążyć za tak rewolucyjnymi zmianami. Co dwadzieścia lat wchodzi na rynek pracy kolejne pokolenie, które różni się od poprzedniego postawami oraz oczekiwaniami zawodowymi.
Miłej lektury, Redakcja
3
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Rozmawiał: Jakub Szymczak Foto: Metalmex
Biznes, design, sztuka i sport w jednym miejscu ZA NAMI VII EDYCJA TARGÓW TRENDY I INNOWACJE, ORGANIZOWANYCH PRZEZ FIRMĘ METALMEX. TEGOROCZNA IMPREZA BYŁA REKORDOWA POD WZGLĘDEM LICZBY WYSTAWCÓW, PARTNERÓW, WYDARZEŃ ORAZ ODWIEDZAJĄCYCH. TO TAKŻE NIESAMOWITE EMOCJE SPORTOWE I PO RAZ PIERWSZY AUKCJA CHARYTATYWNA NA SZCZYTNY CEL.
Targi Trendy i Innowacje to perfekcjonizm organizacyjny, kreatywność i przykład umiejętnego połączenie biznesu ze sztuką, designem oraz sportem. O VII edycji Targów i nie tylko z prezesem firmy Metalmex, Violettą Kowalczyk, rozmawiał Jakub Szymczak. W jaki sposób impreza ewaluowała przez te 7 lat? VIOLETTA KOWALCZYK: Początki były zdecydowanie skromniejsze. Cała idea narodziła się, gdy chcieliśmy podsumować rok współpracy z kontrahentami i klientami. To miała być forma podziękowania, a zarazem scalenia środowiska. Z czasem impreza ewoluowała i od trzech lat każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nieważne, czy interesuje się biznesem, sztuką, designem, czy emocjonuje sportem. Impreza stała się na tyle duża i różnorodna, że w tym roku po raz pierwszy zdecydowaliśmy się na podział strefowy. Tych stref było w sumie pięć. Zacznijmy od wystawców branżowych. Ile firm zaprezentowało się na Targach Trendy i Innowacje?
VK: Było dokładnie 33 wystawców. To jest większa liczba wystawców dedykowanych w naszej branży niż na Furnice, czyli ogromnych targach akcesoriów i półfabrykatów do produkcji mebli, które są organizowane na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. To były firmy współpracujące z Metalmexem czy nie tylko? VK: Głównie tak, choć pojawiły się dwie, z którymi dopiero chcemy zacząć współpracować. W sumie obejście każdego ze stanowisk zajmowało trochę czasu, choć wszystkie mieściły się w jednym miejscu. Wójtowi Tarnowa Podgórnego, który otwierał imprezę, zajęło to około dwóch godzin. Spotkałam się też z głosem pewnej dziewczyny, która nie spodziewała się, że jest to przedsięwzięcie na taką skalę. Myślała, że kilka firm pojawi się pod jakimś namiotem i tyle. A u nas trzy firmy zdecydowały się nawet na budowę własnego stoiska, co nas bardzo cieszy, bo dodaje naszej imprezie prestiżu. Kolejna strefa to Metalmex’owska Arena Designu. Czym charakteryzowała się ta strefa?
4
wywiad okładkowy
VK: To były wystawy z trzech uczelni. Zawsze jest to Politechnika Poznańska, Uniwersytet Przyrodniczy oraz Uniwersytet Artystyczny. Tę ostatnią uczelnię reprezentowała Natalia Rozmus. To jest malarka, która od niedawna współpracuje z naszą galerią V.A. Gallery Poland i ona na żywo malowała obraz na płycie MDF. Ten obraz będzie frontem zamontowanym u nas w meblach wystawowych. W ten sposób chciałam pokazać, że sztuka może być eksponowana w różny sposób i na różnych materiałach. Może to być ceramika, ale również mebel, któremu można w ten sposób dodać unikatowości. Z kolei wydziały Projektowania Mebli i Technologii Drewna z Uniwersytetu Przyrodniczego zaprezentowały między innymi trzy rowery wykonane z drewna, które zrobiły prawdziwe show. Podczas VII edycji Targów Trendy i Innowacje pojawiła się również strefa Aktywni i Kreatywni. Co można było zobaczyć w tym miejscu? VK: W niej swoje możliwości zaprezentowali Paweł Drzewiecki i Jacek Wiącek. Paweł Drzewiecki wykonał tokarkę z drewna i podczas targów zaprezentował jej możliwości. Z kolei Jacek Wiącek to miłośnik starych samochodów. Pod hasłem „Kultowe pojazdy PRL’u” pokazał kilka odrestaurowanych aut, które często spotykaliśmy na naszych drogach w minionym ustroju. Bardzo interesującą strefą jest dla mnie Upcyklingowy zawrót głowy. Brzmi bardzo tajemniczo, dlatego zacznijmy od tego, czym upcykling różni się od recyklingu? VK: Do upcyklingu używa się rzeczy, które nie są przetworzone, tak jak ma to miejsce podczas recyklingu. Dla-
tego uznałam, że to świetny pomysł, aby pokazać wszystkim, co można zrobić z, wydawałoby się, niepotrzebnych i nieużytecznych rzeczy. Strefa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Mieliśmy sygnały od Radia Eska i myślę, że w przyszłym roku jeszcze bardziej rozwiniemy tę strefę. A co można było zobaczyć w Upcyklingowym zawrocie głowy? VK: Największe wrażenie zrobiła chyba sofa zrobiona ze starej, żeliwnej wanny. Dodano jej nóżki, pomalowano na różowo i naprawdę wyglądało to bardzo efektownie, a co najważniejsze – przyciągąło uwagę. Podobnie jak zegar zrobiony ze starego koła rowerowego czy osłonki do kwiatów z korków po winie. Pokazało to mnóstwo możliwości upcyklingu. Inspirowaliśmy się projektami z Internetu, ale wykonanie było już nasze. Podczas Targów nie zabrakło również Wydarzenia artystycznego. Kto tym razem zadbał o sukces tej strefy? VK: Tu mieliśmy tzw. Suszarnię Śmiechu, czyli wystawę karykatur znanych osób, rozwieszonych na sznurku i przypiętych klamerkami. Autorem tych karykatur był Dariusz Łabędzki, który również na co dzień współpracuje z naszą galerią. Swoje prace zaprezentował także Michał Paź, czyli kolejna osoba współpracująca z V.A. Gallery Poland. Michał jest fotografem i piewcą kobiecego piękna. To były wielkoformatowe fotografie w bardzo ładnej oprawie. Ostatnią osobą, która działała w tej strefie, była Beata Pflanz. Autorka muralu, który znajduje się na budynku naszej firmy, opowiadała o inspiracjach przy jego tworzeniu.
5
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
O muralu porozmawiamy jeszcze na końcu. Teraz chciałbym wspomnieć o atrakcjach sportowych. W siedzibie firmy Metalmex podczas wcześniejszych edycji Targów gościł m.in. żużlowiec Adam Skórnicki. Tym razem postawiono na Mariusza Pudzianowskiego i zawody strongmanów. VK: Podczas I edycji gościł u nas Adam Skórnicki. To jest bardzo sympatyczny człowiek, ale żeby możliwie jak najlepiej spożytkować jego obecność, musiałabym zorganizować zawody żużlowe, a to jest po prostu niemożliwe. Później przyszedł czas na kolejnych mniej lub bardziej znanych sportowców, takich jak Marcin Bugajewski – mistrz świata w trialu. Natomiast podczas dwóch ostatnich edycji postawiliśmy na boks. Zmagania na ringu oglądaliśmy z samym Łukaszem Demczurem, mistrzem Polski w muay thai. W tym roku gwiazdą sportową był Mariusz Pudzianowski, którego nikomu przedstawiać nie potrzeba. Zdecydowaliśmy się zorganizować Puchar Polski Strongman Metalmex Cup z udziałem elity polskich siłaczy. Targi Trendy i Innowacje połączone zostały z działalnością charytatywną. Tym razem licytowano koszulki Mariusza Pudzianowskiego. Kto był beneficjentem zbiórki pieniędzy? VK: Moim założeniem było wsparcie osób poszkodowanych przez los, ale uprawiających sport. Idea narodziła się we mnie przypadkowo. Jechałam samochodem i słuchałam audycji o sportowcach przygotowujących się do paraolimpiady. Opowiadali o swoich zmaganiach z codziennością i kłopotach finansowych. Nie jest tajemnicą, że ich osiągnięcia nie cieszą się aż takim zainteresowaniem i nie są aż tak medialne jak sportowców pełnosprawnych, dlatego też zdecydowanie trudniej o sponsorów. Mój wybór padł na sekcję młodych koszykarzy na wózkach z Konina, o której usłyszałam dzięki Fundacji Podaj Dalej. Podczas aukcji kapitalną pracę wykonał prowadzący zawody strongmanów Irek Bieleninik. Udało się zebrać całkiem niezłą kwotę pieniędzy. Wsparcie finansowe to jednak nie jedyna radość, jaką można dać ludziom poprzez działalność charytatywną. VK: Zdecydowanie nie jedyna. Na zawody strongmanów przyjechał z Konina Dawid, jeden z podopiecznych fundacji Podaj Dalej. Radość i błysk w jego oczach podczas spotkania na żywo z Mariuszem Pudzianowskim chwytały za serce. To było niesamowite. Dawid otrzymał od Mariusza Pudzianowskiego i dwóch innych zawodników trzy koszulki, a dodatkowo zwycięzca zawodów przekazał mu puchar, który zdobył. Słyszałam, że dla Dawida ten puchar jest tak ważny, że nie chce go zabierać ze sobą na rehabilitację, by pokazać innym, bo nie chce, aby się zniszczył. To są niesamowite historie i wyjątkowo miłe chwile. Kto jest zwiedzającym podczas takich Targów? Czy są to tylko kontrahenci firmy Metalmex, czy też osoby z ulicy, które chcą po prostu zobaczyć różnego rodzaju meble?
Violetta Kowalczyk Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Poznaniu na kierunku Organizacja i Zarządzanie, współwłaścicielka Metalmexu – firmy rodzinnej związanej z branżą meblową, prezes Stowarzyszenia Metal Merge, promującego działalność artystyczną w biznesie, inicjatorka czwartkowych spotkań „Mariaż sztuki z biznesem”, związana z klastrami branżowymi: z Wielkopolskim Klastrem Mebel Design, a wcześniej z Wielkopolskim Klastrem Meblarskim.
drzwi przed osobami z zewnątrz. Na tegorocznych zawodach o Puchar Polski Strongman Metalmex Cup pojawiło się całkiem sporo osób niepowiązanych z naszą firmą. Mariusz Pudzianowski okazał się bardzo dobrym magnesem i to bardzo mnie cieszy. Przyczyniła się do tego również Gmina Tarnowo Podgórne, która była partnerem wydarzenia i za pomocą swoich mediów promowała nasze Targi. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Po VII edycji wyjątkowo wysoko zawiesiła sobie Pani poprzeczkę. Czy w związku z tym już zaczynają się plany związane z VIII edycją Targów Trendy i Innowacje? VK: Zaczniemy o tym myśleć pewnie już z początkiem roku. Na razie trzeba trochę odpocząć, bo przygotowanie takiej imprezy wymaga mnóstwo pracy. Niemniej warto to robić, bo efekt bardzo cieszy i sprawia mnóstwo radości. Jeśli chodzi o kolejne lata, to nie ukrywam, że chciałabym, aby uczelnie jeszcze bardziej zaangażowały się w ten projekt. I na 100% będziemy rozwijali strefę upcyklingową. W kwestii wystawienniczej nie mamy już jednak zbyt wielu możliwości, bowiem ogranicza nas powierzchnia i 33 wystawców to i tak już jest bardzo wielu. Zgodnie z obietnicą, wracamy jeszcze do tematu muralu, który jest pierwszym w Tarnowie Podgórnym i jedynym w Wielkopolsce powstałym z inicjatywy podjętej przez firmę. Skąd pomysł?
VK: Głównie są to nasi kontrahenci, bo to im jest dedykowana impreza. Ale oczywiście nie zamykamy
6
wywiad okładkowy
Mural na Metalmexie
rys. Dariusz Łabędzki, www.karykatury.eu
VK: Nasza firma już od dawna jest platformą łączącą biznes ze sztuką i kuźnią artystycznych i designerskich pomysłów. To tu zrodziła się inicjatywa spotkań z cyklu „Mariaż Sztuki z Biznesem” i powstały V.A. Gallery Poland, QESA, projekt OnOff oraz platforma Design.gallery. Pomysł na mural to po prostu chęć zaakcentowania naszego związku ze światem sztuki. Czy inspirowała się Pani jakimiś konkretnymi muralami bądź artystami zajmującymi się tą sztuką? VK: Wszystko zaczęło się od Banksiego. Ujęły mnie jego murale i on zresztą też. Ciekawość podsycał zapewne fakt, że nieznana jest jego tożsamość, że nikt nie wie, kim jest i jak wygląda. Taki rodzaj sztuki to, po pierwsze, intrygujący sposób przekazu myśli twórczej i gwarantowane kworum odbiorców, bo przecież ulicami miast przemieszczają się tysiące ludzi. Po drugie, sposób na promocję miejsca, które nagle staje się rozpoznawalne i kojarzone. Po trzecie, jedna z możliwości zasłonięcia tego, co sauté dobrze nie wygląda, a po czwarte, prosty sposób na edukację artystyczną i uwrażliwianie ludzi na sztukę. Czyli po prostu same korzyści. Czy są jakieś murale na świecie, które zrobiły na Pani kolosalne wrażenie? VK: Punktem kulminacyjnym była niewątpliwie moja tegoroczna podróż na Florydę i to, co zobaczyłam w Miami, a dokładnie w jej kulturalnej części zwanej Wynwood Walls. Na ogromnej przestrzeni dziesiątki intrygujących murali, różniących się wielkością i stylem. Większość z nich powstaje w ramach imprezy Art Basel Miami, o której coraz głośniej w świecie. Liczba turystów, którą widzi się w tej dzielnicy, mówi sama za siebie, zresztą ja sama odwiedziłam ją dwukrotnie, aby mieć pewność, że niczego nie przeoczyłam. To właśnie tam zapadła decyzja o Metalmex’owskim muralu. Stwierdziłam, że skoro na budynku
N
Irek Bielnik i Mariusz Pudzianowski
a zawody strongmanów przyjechał z Konina Dawid, jeden z podopiecznych fundacji Podaj Dalej. Radość i błysk w jego oczach podczas spotkania na żywo z Mariuszem Pudzianowskim chwytały za serce. To było niesamowite. nie ma słów informujących o naszych artystycznych działaniach, to niech zaistnieje obraz. Z aprobatą pomysłu nie było problemu. Zaczęłam zastanawiać się nad wykonawcą. Wybór padł na Beatę Pflanz. Dlaczego właśnie ona? VK: To była jedyna artystka, którą mogłam wyobrazić sobie stojącą w naszej firmie na rusztowaniu. Po pierwsze, wiedziałam, że to jej klimaty, bo przecież sama zamieniła swój dom w jeden wielki obraz. Po drugie, lubi współpracować i nie są jej obce ani happeningi, ani warsztaty. Po trzecie, jest bardzo kreatywna i otwarta na wszelakie wyzwania, a po czwarte, jest szalenie miła, umie wywołać reakcję u widza i co ważne – emanuje od niej pozytywna energia. Ze zgodą Beaty na wykonanie muralu nie było problemu. Powiało entuzjazmem. Nastał czas myślenia o jego formie. Oczywiście, nie miałam zamiaru ingerować w myśl twórczą artystki, ale musiałam przedstawić swoje wyobrażenia :-). ■
7
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Tekst: Grzegorz Surdyk Foto: LEGO® Education, AKCES Edukacja
Klocki z misją
– LEGO® EDUCATION NIE ROZWIĄŻE WSZYSTKICH PROBLEMÓW EDUKACYJNYCH, NIE JEST TAKŻE JEDYNYM SKUTECZNYM NARZĘDZIEM NAUCZANIA, ALE WEDŁUG NAS SPOWODUJE, ŻE ZA KILKA CZY KILKANAŚCIE LAT NA RYNKU PRACY MOŻEMY MIEĆ DOSKONALE WYKSZTAŁCONYCH FACHOWCÓW I ŚWIATŁYCH LUDZI – ZGODNIE TWIERDZĄ WŁAŚCICIELE AKCES EDUKACJA, PIOTR KURZYCA I JAKUB PIASECKI. FIRMA Z PRZEŹMIEROWA JEST OFICJALNYM DYSTRYBUTOREM NA POLSKĘ ZNANEJ NA CAŁYM ŚWIECIE MARKI KLOCKÓW Z SERII LEGO EDUCATION.
L
EGO® Group składa się z kilku niezależnych oddziałów, a każdy z nich odpowiada za inny obszar. Najbardziej znany to ten, który projektuje klocki bijące wszelkie rekordy popularności na światowych rynkach już od kilkudziesięciu lat. Czy jest osoba, która nie zna charakterystycznego czerwonego napisu na kolorowych kartonikach?
Jest klient, który posiada „klockowe pieniądze”, kelner czy kucharz. Każdy z nich musi wykonać wyznaczone zadania. Poprzez zabawę najmłodsi ćwiczą pamięć, uczą się liczyć. Są zestawy, które za pomocą doświadczeń fizycznych uczą przedszkolaków podstaw mechaniki – dodaje współwłaściciel AKCES Edukacja.
INNE CZASY Świat szkoły wygląda obecnie zupełnie inaczej niż kilkanaście lat temu. Atutem LEGO Education jest to, że dziecku klocki bardzo dobrze się kojarzą, dzięki czemu traktuje układanie jak dobrą zabawę. Dorosły, prowadzący zajęcia w umiejętny sposób, ma w ręku doskonały atut – skupia całą uwagę najmłodszych. – Dziecko nie nudzi się, a jednocześnie nabywa wiedzę, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Oczywiście, jeśli rodzic chce zakupić określony zestaw, nie zabronimy mu tego, ale musi on mieć świadomość, że jeśli sam nie ukierunkuje swojej pociechy, to nie wykorzysta potencjału drzemiącego w zestawie – podkreśla Michał Śliwiński, PR i Marketing Manager. Pracę z zestawami LEGO Education można rozpocząć już w przedszkolu, ale możliwości kształcenia w tym systemie sięgają nawet uczelni wyższych. Firma AKCES współpracuje z Wydziałem Matematyki i Informatyki UAM w Poznaniu. – Zestawy LEGO® MNDSTORMS® EV3 są wykorzystywane przez studentów w ich pracach dyplomowych, gdyż świetnie nadają się do obrazowania teorii i ukazują bezpośrednie przełożenie na praktykę – wyjaśnia Kurzyca. Ten zestaw jest wyposażony w zaawansowaną technikę, jednostka sterowania posiada parametry normalnego komputera. – Wielki atut zastosowania tych rozwiązań stanowi fakt, że ewentualne błędy można korygować od razu, a w efekcie proces dydaktyczny przebiega sprawniej. To jednak już
– My postawiliśmy na ścisłą współpracę z LEGO Education. Jest to dział, który nie zajmuje się tworzeniem zabawkowych zestawów klocków, tylko opracowuje kompleksowe rozwiązania edukacyjne. Klocki jako takie są tylko narzędziem wspomagającym ten proces – rozpoczyna Piotr Kurzyca.
TO NIE TYLKO ZABAWKI Podstawowa różnica pomiędzy sklepowymi zestawami a tymi, które znajdują się w ofercie AKCES-u, polega na tym, że firma posiada zupełnie inne kanały dystrybucji. LEGO Education zasadniczo nie trafia do obrotu detalicznego. – Jeśli rodzic kupi zestaw robotyki dla siedmiolatka, np. WeDo 2.0, to zapewne dziecko nie poradzi sobie z jego samodzielnym ułożeniem. Jeśli chce się osiągnąć określone cele edukacyjnie, najmłodsi powinni być odpowiednio prowadzeni przez przeszkolonego wychowawcę czy później nauczyciela w szkole. Jako kolejny przykład niech posłuży zestaw LEGO® DUPLO „Kawiarenka”. Oczywiście, dziecko może poskładać elementy, jak w typowej zabawce, ale nie takie jest przeznaczenie tych klocków. Odpowiednio przygotowana nauczycielka lub opiekun tak poprowadzą zajęcia, że najmłodsi posiądą niezbędną wiedzę chociażby w zakresie podstawowych zachowań społecznych. W czasie pracy z zestawem grupie dzieci przydziela się poszczególne role.
8
nasze firmy
najbardziej wymagające zestawy. Wszystko, co najważniejsze, powinno się zacząć na etapie nauczania początkowego – dodaje Michał Śliwiński.
TO NIE BYŁ PRZYPADEK Początki LEGO Education sięgają lat 80. Brytyjscy nauczyciele dostrzegli, jak wiele celów edukacyjnych w przedszkolach można osiągnąć przy zastosowaniu klocków DUPLO®. Dzieci nabywały wiedzę na temat techniki, komunikacji czy umiejętności społecznych. W tym samym czasie na rynku pojawiły się zestawy z serii LEGO Technic, które zostały zaadaptowane do brytyjskich szkół. – Anglicy zaczęli stosować Technic w tym, co w swojej podstawie programowej nazywają – STEM. To odpowiednik naszej techniki, przyrody, fizyki i matematyki. To przedmiot zintegrowany, prowadzony w jednym bloku. W LEGO szybko dostrzeżono, że ten pomysł doskonale wpisuje się w misję całej duńskiej korporacji. Dzięki temu został wydzielony specjalny dział, który zajmuje się wyłącznie edukacją. Ważnym krokiem było także podpisanie umów z renomowanymi uczelniami, choćby ze sławnym amerykańskim Massachusetts Institute of Technology. Na Cambridge powstał specjalny wydział, gdzie można studiować wykorzystanie zabawek w edukacji. Na angielskim uniwersytecie pracują niemal wyłącznie z wykorzystaniem LEGO Education, tworząc nowe programy nauczania i nowe ścieżki rozwoju. Współpracujemy także z Tufts University. Trzy lata temu jeden z profesorów bostońskiej uczelni powadził wykłady w ramach organizowanej przez nas konferencji – tłumaczy drugi ze współwłaścicieli, Jakub Piasecki. Na początku ten dział był małym fragmentem działalności duńskiej firmy, ale z czasem zyskiwał na znaczeniu. Efekty edukacyjne przyszły bardzo szybko. System zdał egzamin na przykład w Brazylii. – Robotykę dla siedmiolatków wprowa-
dzono jako przedmiot obligatoryjny do szkół. Dzieci uczą się programowania. Niektórzy podważają sensowność nakładów na komercyjny produkt w sytuacji, w której pomoc dydaktyczną można zbudować choćby z papieru. Problemem nie są jednak koszty, a nieprzeszkoleni nauczyciele. My oferujemy kompleksowy system wsparcia merytorycznego, całą gamę dodatkowych materiałów edukacyjnych. Nauczyciele mogą uczestniczyć w szkoleniach prowadzonych przez naszych certyfikowanych trenerów AKADEMII LEGO® EDUCATION, a do tego dysponujemy wsparciem technicznym, zajmujemy się wymianą zepsutych czy zagubionych elementów. Kompleksowość to nasz niewątpliwy atut – podkreśla Piasecki.
DOSTRZEC KORZYŚCI Dobre wyniki edukacyjne na świecie sprawiły, że firma z Przeźmierowa stara się zaszczepić sprawdzone metody edukacyjne także w Polsce. Na razie rodzime szkolnictwo podstawowe, gimnazjalne czy ponadgimnazjalne dopiero uczy się kształcenia przy pomocy LEGO Education i otwiera się na tę metodę. – Pierwsze, co słyszymy w polskich placówkach, to magiczne: „Nie mamy pieniędzy”. Nie wszyscy dostrzegają, jakie wymierne efekty można osiągnąć. Widzą to natomiast naukowcy. W Poznaniu jest to między innymi profesor Stanisław Dylak. Połączenie zabawy z myśleniem uważa za bardzo skuteczny i bardziej trwały od tradycyjnego sposób nauczania. O wie-
9
Historia edukacyjnego wykorzystania klocków LEGO sięga lat 80. XX w.
miejsce biznesu TARNOWO
le bardziej efektywny niż rysowanie kredą po tablicy – wyjaśnia Piotr Kurzyca. – W Warszawie działa z kolei profesor Michał Szurek, twórca podręczników do matematyki, prawdziwy człowiek renesansu i wielki znawca metodologii nauczania tego przedmiotu. Proszę sobie wyobrazić, że podczas zorganizowanej przez nas konferencji „Matematyka w kolorach LEGO” potrafił za pomocą klocków obrazować całki! To czyni abstrakcyjną naukę bardziej konkretną, a dzięki temu zrozumiałą – uzupełnia Jakub Piasecki. W naszym kraju jest obecnie ponad dwadzieścia tysięcy szkół podstawowych. Tych, które na stałe korzystają z dobrodziejstw, jakie niesie za sobą stosowanie narzędzi LEGO, jest nadal niewiele. – To zapewne jakiś promil, ale z drugiej strony jesteśmy obecni w najbardziej aktywnych szkołach. To właśnie te placówki niosą razem z nami ten kaganek oświaty. Poznań wypada pod tym względem stosunkowo dobrze. Również w Tarnowie Podgórnym udało nam się nawiązać współpracę. Wiele zestawów edukacyjnych posiada na przykład szkoła w Lusowie. Ostatnio spotkaliśmy się z przedstawicielkami z Przeźmierowa, które postanowiły uruchomić pracownę robotyki.
JAK TO DZIAŁA? Właściciele AKCES Edukacja za szczególnie istotne uważają odpowiednie nauczanie zwłaszcza w początkowym stadium, czyli klasach od 1 do 3. – Kluczem w skutecznym nauczaniu w tym okresie jest dostarczenie najmłodszym uczniom takich narzędzi, które spełnią ich potrzeby. Nie mogą być za bardzo atrakcyjne, ale jednocześnie nie nudne. Nie można wysypać na stół pięciu tysięcy klocków i wymagać, by dzieci zdobywały wiedzę matematyczną i odwrotnie – działania na patyczkach prędzej niż później staną się nużące. LEGO Education umożliwia samodzielne poszukiwania rozwiązań. 4 to nie zawsze jest przecież 2 + 2. Powtarzamy jednak z uporem: bez wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej klocki nie zdadzą egzaminu – kontynuują współwłaściciele. Za pomocą zestawów LEGO bardziej przyswajalne dla dzieci i młodzieży stają się nie tylko matematyka, fizyka czy szeroko rozumiana przyroda, ale
PODGÓRNE
W pracy z LEGO Education kluczową rolę odgrywają przeszkoleni nauczyciele, którzy w odpowiedni sposób modelują zadania wykonywane przez uczniów. Fundacja, powołana przez AKCES, prowadzi szkolenia rozwijające umiejętności pracy z zestawami edukacyjnymi.
10
także przedmioty humanistyczne. Wiele zestawów DUPLO przeznaczonych jest dla przedszkolaków, jednak zyskać mogą także uczniowie pierwszych klas szkoły podstawowej. – Mamy zestawy, które mogą przedstawiać scenki z książek, przeczytanych przez dzieci z panią czy rodzicami w domu. Mamy zestawy, za pomocą których uczniowie mogą opowiadać o swoich emocjach – LEGO® BuildToExpress. Oferta DUPLO jest bardzo szeroka. Jeśli chodzi o klocki systemowe, to są przeznaczone raczej dla uczniów od drugiej klasy. Później mogą poznać kompozycję, posiąść umiejętność czytania ze zrozumieniem. Do zestawu dołączony jest podręcznik, który obejmuje 24 gotowe scenariusze zajęć. Od najprostszych, kiedy tworzymy własną opowieść, aż do analizy
nasze firmy
P
o pierwszym szoku zobaczyli, że to, co zapisywali w zeszytach od fizyki czy informatyki, może mieć praktyczne zastosowanie. Jak coś źle zaprogramowali, to robot lądował na podłodze. Próbowali jeszcze raz. Na tym właśnie polega idea LEGO Education – mówi Jakub Piasecki, współwłaściciel. INNA SZKOŁA Korzystanie z twórczych rozwiązań LEGO Education jest nierozerwalnie związane ze zmieniającym się profilem szkoły. System edukacji wciąż mocno opiera się na modelu pruskim z XIX w. Młodych ludzi kształcono na potrzeby rewolucji przemysłowej, by wykonywali proste czynności, byli punktualni i posłuszni. Teraz wymagania wobec oświaty nieustannie wzrastają. – Powinno uczyć się kreatywności. Wiele czynności wykonują za nas roboty. Powinniśmy zdać sobie sprawę, że za 10 czy 15 lat wypuścimy na rynek pracy ludzi radzących sobie w zawodach, które teraz nie istnieją. Musimy dać uczniom uniwersalne narzędzia, umiejętność komunikacji, pracy w zespole czy nieszablonowego rozwiązywania problemów. Na te aspekty ogromną uwagę zwracają twórcy LEGO Education. To jest też nasza misja do wypełnienia – wyjaśniają wspólnie Piotr Kurzyca i Jakub Piasecki.
RYWALIZACJA W CIENIU NAUKI
dzieł literackich. Dzięki LEGO wszystkie dzieci są zaangażowane w lekcję. Te, które gorzej radzą sobie z pisaniem, mogą tworzyć komiksy – tłumaczy Piotr Kurzyca. O praktycznym zastosowaniu rozwiązań edukacyjnych LEGO przekonali się ostatnio studenci Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. – W trakcie prowadzonych przez nas warsztatów zauważyłem, że bardzo się zaangażowali, a to przecież dorośli ludzie. Wcześniej przez kilka lat pracowałem jako nauczyciel. Kiedyś na lekcji uczniom trzeciej klasy liceum wyłożyłem klocki. Myśleli, że zwariowałem. Oni, poważni ludzie tuż przed maturą, z prawem jazdy w kieszeni, mają się bawić plastikowymi klockami? Po pierwszym szoku zobaczyli, że to, co zapisywali w zeszytach od fizyki czy informatyki, może mieć praktyczne zastosowanie. Jak coś źle zaprogramowali, to robot lądował na podłodze. Próbowali jeszcze raz. Na tym właśnie polega idea LEGO Education. Innym razem zaproponowałem uczniom, żeby przy pomocy klocków opisali Internet i opowiedzieli o swoim projekcie. W kolejnym kroku mieli zdiagnozować, jakie zagrożenia wiążą się z korzystaniem z Internetu. Wszystko zajęło nam jedną jednostkę lekcyjną. Przy standardowej metodzie ten program realizowany byłby cztery razy dłużej. Osobiście przekonałem się, że najważniejsze, żeby nauczyciel zrozumiał, że nie jest ekspertem, który stoi przy tablicy i wygłasza niepodważalne tezy. Wykładowca jest bardziej nadzorcą procesu, który wskazuje uczniom odpowiednie kierunki rozwoju – opisuje swoje doświadczenia Jakub Piasecki.
Dobrze wyposażone placówki stwarzają możliwości szerszego zainteresowania uczniów nowoczesnymi technologiami i dają niemal nieograniczone możliwości rozwoju naukowego. – Na terenie powiatu poznańskiego organizujemy ligę robotyczną. Z pewnym wyprzedzeniem ogłaszamy w Internecie zadania, ustalamy termin ich realizacji, a drużyny przyjeżdżają z konkretnym robotem i oprogramowaniem. Spotkania odbywają się zazwyczaj raz na dwa miesiące. To była nasza odpowiedź na sugestie nauczycieli, którzy chcieli stworzenia czegoś, co na co dzień pomoże w prowadzeniu zajęć – mówi Michał Śliwiński. Na potrzeby ligi są prowadzone statystyki i sporządzane tabele, tak jak w normalnych rozgrywkach sportowych. – W czerwcu mamy podsumowanie całorocznych zmagań. Zazwyczaj w naszej lidze bierze udział około trzydziestu zespołów. W styczniu odbędzie się kolejna eliminacja w Szkole Podstawowej nr 65 na os. Kosmonautów. Tematem rywalizacji będzie… sumo – zapowiada zawody Piotr Kurzyca. Robotyczna Liga Powiatowa to nie jedyna, którą organizuje firma z Przeźmierowa. AKCES Edukacja przeprowadza również krajowe eliminacje do konkursu „FIRST LEGO® League”. To międzynarodowa rywalizacja zespołów specjalizujących się w robotyce. W tegorocznej edycji wystartuje łącznie ponad dwadzieścia drużyn reprezentujących Poznań i Warszawę. Zwycięzcy krajowych zmagań pojadą na europejskie półfinały do Debreczyna. Sukces zespołu na Węgrzech gwarantuje udział w wielkim finale. Znajdą się w nim także najlepsze ekipy z danego kraju. – Dobra ekipa może liczyć na zaproszenia na zawody w różnych zakątkach świata. Zespół z Warszawy był w Pampelunie, przyszło także zaproszenie do Australii. To powoduje, że FLL cieszy się wielką popularnością. W regionalnych konkursach w Niemczech bierze udział kilkaset zespołów. Naszym celem jest, aby w niedalekiej przyszłości eliminacje do FLL odbywały się w każdym województwie. Do tego potrzebna jest jednak obecność robotów w szkołach i wytrwałość nauczycieli. To kolejne wyzwanie, jakie przed sobą stawiamy – kończy Jakub Piasecki. ■
11
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Rozmawiał: Maciej Fliger Foto: Itelligence
Dbałość o detale rozmowa z Arnoldem Nowakiem, członkiem zarządu itelligence sp. z o.o.
12
nasze firmy
Na stronie internetowej itelligence można przeczytać, że wyróżnia was dbałość o szczegóły i ogromne doświadczenie. O jakie chodzi tu szczegóły i jakie jest to doświadczenie?
To ogromne udogodnienie, gdy ma się jednego dostawcę wszystkich usług. Takich klientów, korzystających całościowo z naszych usług, mamy najwięcej.
ARNOLD NOWAK: Jesteśmy na polskim rynku od ponad dwudziestu lat, a firma jako grupa działa od dwudziestu pięciu. W 24 państwach dla grupy pracuje przeszło 5,5 tysiąca ludzi. Jesteśmy częścią japońskiej korporacji NTT Data – lidera wśród dostawców usług IT, mającego już ponad 120 000 pracowników. Doświadczenie zbierane w różnych obszarach i kulturach powoduje, że jesteśmy w stanie zaproponować klientowi to, co dla niego najlepsze. Jesteśmy platynowym partnerem firmy SAP. To najwyższe wyróżnienie, jakie może otrzymać podmiot, który współpracuje z producentem tego oprogramowania. W naszym kraju takim tytułem może poszczycić się tylko kilka globalnych firm. Dbałość o najwyższą jakość powinna być cechą każdej firmy konsultingowej. Wszystkie usługi naszego data center w Tarnowie Podgórnym są certyfikowane. Mamy trzy certyfikaty ISO w zakresie norm bezpieczeństwa informacji, zarządzania infrastrukturą informatyczną i ciągłości działania. Dbamy o każdy szczegół, począwszy od ofertowania, a na sfinalizowaniu usługi kończąc. Indywidualizujemy nasze oferty. Jeden z naszych dużych klientów oczekiwał wsparcia 24 godziny na dobę – i zapewniamy to. Jeśli klient ma oddziały w różnych częściach świata, udzielamy wsparcia w różnych językach, nawet po japońsku. Jeśli klient tego oczekuje, oddajemy do jego dyspozycji konsultanta, którego poznaje z imienia i nazwiska.
Niedawno polskich przedsiębiorców zobligowano do sporządzania Jednolitego Pliku Kontrolnego. Urzędy skarbowe uspokajają, że nie taki diabeł straszny – za czym przemawiać może to, że docelowo przecież nawet mikroprzedsiębiorcy mają być objęci tym obowiązkiem. Skoro to nie jest bardzo skomplikowane – to w czymże może tu pomóc firmie zewnętrzny podmiot?
Oprogramowanie SAP można uzyskać dla firmy różną drogą. Wiadomo, że te rozwiązania uchodzą za perfekcyjne – ale i kosztowne. Co zyskuje – albo na czym oszczędza – firma, która wdraża SAP za waszym pośrednictwem? AN: Oferujemy naszym klientom analizę przedwdrożeniową. Rozmawiamy z klientem i analizujemy, jaki rodzaj konfiguracji czy modułów byłby dla jego biznesu najlepszy. Potem następuje wdrożenie i… w przypadku wielu partnerów SAP współpraca się kończy. Jednak wiele naszych usług obejmuje też dalsze wsparcie – techniczne, aplikacyjne, a także service desk – jeden punkt kontaktu, poprzez który nasi klienci mogą zgłaszać swoje problemy. To wykwalifikowany zespół konsultantów, którzy doraźnie rozwiązują ponad połowę zgłaszanych problemów. Kwestie bardziej złożone przekazywane są do drugiej linii wsparcia. Kolejny nasz atut to własne data center. Od wyboru systemu po jego hosting – jesteśmy dla klienta partnerem we wszystkich tych obszarach.
AN: Przede wszystkim w dostosowaniu systemów do wymogów Ministerstwa Finansów. Były one wprowadzane stopniowo, nie zawsze zgodnie z zapowiedziami. Podatnicy mieli problem już na poziomie rozpoznawania tych wymogów, więc praktyczne dostosowanie systemów nie jest takie łatwe. SAP przygotował swoje rozwiązanie, ale wiele firm – również my – też zareagowało na potrzebę rynku i przygotowało autorskie rozwiązania. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że nasze rozwiązanie wyróżnia się na tle konkurencji. Owszem, inni też sprzedają swoje produkty, ale ich klienci mają czasem problem z generowaniem i wysyłaniem JPK za ich pomocą. Nie wszystko działa tak, jak powinno, zdarza się, że urzędy skarbowe odsyłają plik. Z naszego rozwiązania pod koniec sierpnia korzystało już ponad 60 firm. Wszystkie z powodzeniem wysyłają pliki wymagane przez Ministerstwo Finansów. Są wśród nich zarówno nasi dotychczasowi klienci, jak i nowi, którzy zwrócili się do nas, dowiedziawszy się o naszej autorskiej ofercie. Czyli jednak nie jest tak prosto z JPK. Pozwolę sobie na małą dygresję: co zrobią jednoosobowe firmy czy freelancerzy, kiedy będą musieli się z tym zmierzyć? AN: Nasze rozwiązanie jest kompatybilne z systemem SAP, powstają też inne oprogramowania, ale powiem szczerze, że nie wiem, jak mają sobie z tym poradzić
REKLAMA
Dostarczamy unikatowy na polskim rynku pełen pakiet usług odpowiadających na wszystkie potrzeby związane z użytkowaniem rozwiązań SAP.
Rozwiązania SAP - wdrożenia, hosting, wsparcie Outsourcing - infrastruktury i usługi IT Z nami odkryjesz pełnię możliwości rozwiązań SAP ! 13 www.itelligencegroup.com itelligence@itelligence.pl +48 61 816 72 00
Jednolity Plik Kontrolny ma uprościć i skrócić przekazywanie informacji organom podatkowym, a w efekcie ograniczyć koszty, obejmuje nie tylko rozliczenie podatku od towarów i usług, ale też inne podatki oraz weryfikację ksiąg rachunkowych i ewidencji podatkowych.
miejsce biznesu TARNOWO
180+
3 BIUR
20+ L A
15
KLIENTÓ 0+
W
,5 MLN PL 71
ÓW IK
Y PRZ CHO
R
+ SYSTEM 00
W SAP W Ó
TA CENTE DA
4
AN: Oczywiście! Outsourcer nie pozwoli sobie na nagłe zerwanie umowy, a pojedynczy pracownik może w każdej chwili spakować swoje rzeczy… Dla outsourcera bezpie-
ACOWN PR
NIA ZE
Umowa z firmą zewnętrzną może lepiej chronić interesy firmy niż umowy o pracę z własnymi specjalistami?
N
OŚWIADC TD
W (2015 DÓ
AN: Jeżeli kierownictwo takiej firmy nie dysponuje doświadczeniem i wiedzą w obszarze IT, może zatrudnić odpowiednich ludzi i mieć to pod kontrolą, czasami pozorną, lub zaufać firmie outsourcingowej. Jeżeli kierownictwo nie ma kompetencji, by to realnie nadzorować, to nie wie nie tylko, co dokładnie robią jego ludzie, ale też co dzieje się u outsourcera. To jest właśnie kwestia zaufania. Trzeba uświadomić sobie, że ważniejsze od tego, czy systemy są u pracowników za ścianą, czy u outsourcera, jest to, czy są w naprawdę pewnych rękach. Druga sprawa: kiedyś te systemy były tylko techniczne. Teraz rozwiązań inteligentnych aplikacji, związanych ze zbiorami i przetwarzaniem danych, jest tak dużo, że trudno zbudować zespół znający się na wszystkich technologiach. Myślę, że dziś firmy powinny iść w tym kierunku, by ich działy IT skupiły się na decyzjach strategicznych, kontrolowaniu procesów, udziale w rozwoju firmy. Natomiast techniczną obsługę systemów, dbałość, by były one dostępne i niezawodne, można z powodzeniem wyprowadzać poza firmę.
A
DATA C ,1
TER EN
Outsourcing w obszarze IT może obejmować cały ten obszar w danej firmie. Pytanie tylko, czy klient nie musi się tego obawiać? Czy zaufanie do firmy zewnętrznej może być tak daleko idące?
ITELLIGENCE W POLSCE:
)
przedsiębiorcy, którzy prowadzą dziś księgowość na papierze. Myślę, że Ministerstwo Finansów znajdzie dla nich jakieś rozwiązanie…
PODGÓRNE
czeństwo danych klienta jest istotą funkcjonowania na rynku, jest tym, bez czego nie moglibyśmy istnieć. Firma z naszej branży, z której wyciekłyby jakieś dane, straci klientów. Nie możemy sobie na to pozwolić – i nie pozwalamy. Po to są też nasze certyfikacje, o których wspominałem. Przechodzimy właśnie trudny audyt firmy certyfikującej – kontro-
14
nasze firmy
lerzy sprawdzają dosłownie wszystko. Mamy też zespół dziesięciu audytorów wewnętrznych, stale sprawdzający, czy pracujemy według wytycznych – reguł ISO i tych, które sobie sami narzucamy. Mamy klientów – firmy wchodzące w skład wielkich korporacji – którzy przychodzą do nas z własnymi wymogami bezpieczeństwa, do których musimy się dostosować. Jeden z nich ma w naszym data center wydzielone tylko dla siebie pomieszczenie, z własnym zespołem konsultantów, do którego nikt inny nie ma wstępu. Nie mieliśmy przez te dwadzieścia kilka lat działalności w Polsce żadnych poważnych incydentów związanych z bezpieczeństwem.
Data center to specyficzny obiekt? AN: Specyfikę tego budynku musieliśmy uwzględnić w chwili, gdy skala naszej działalności zwiększyła się tak bardzo, że potrzebowaliśmy większej powierzchni. Przenieśliśmy wtedy do Poznania biuro zarządu, sprzedaż, marketing czy księgowość, ale nie serwery, bo budynek w Tarnowie, przy trasie 92, spełnia wszelkie normy, jakie obowiązują centra serwerowe. Ogrodzenie ma kilkumetrowy fundament, wzmocnione są też ściany, jest specjalny rodzaj klimatyzacji, odpowiedni system pożarowy, dwa potężne silniki turbodieslowe, które w razie przerw w dostawie energii mogą na długi czas
zapewnić naszej infrastrukturze zasilanie. Skoro o tym mówimy, powiem ciekawostkę ekologiczną – coś ważnego także z punktu widzenia Gminy. Jesienią i zimą sami się ogrzewamy ciepłem wytwarzanym przez nasze serwerownie. Jak się dostać do tej twierdzy? AN: Klientów zapraszamy do Poznania, na ulicę Kolorową, a zainteresowanych pracą – do odpowiadania na nasze rekrutacje. Podstawowym ich kryterium jest znajomość języka obcego. Jesteśmy bardzo atrakcyjną firmą zarówno dla podejmujących pierwszą pracę, jak i dla osób z większym doświadczeniem zawodowym. ■
Panuje przekonanie, że SAP, a także outsourcing IT, to rozwiązanie dla większych firm. Czy to w jakiś sposób się zmienia? AN: Już nie tylko dla wielkich firm, także dla średnich – to na pewno. Coraz częściej też pozornie mniejsze firmy są powiązane kapitałowo z zagranicznymi grupami i potrzebują rolloutu [wdrożenia systemu, który jest stosowany w całej korporacji – red.]. Wciąż jest to rozwiązanie, które ze względu na swoją specyfikę i rozległość jest kosztowne, ale sami bywamy zdziwieni tym, jakie firmy proszą nas dziś o ofertę i chcą konsultować wdrożenie systemu SAP. Na pewno są to podmioty mniejsze niż pięć lat temu. Czasem firma, którą na podstawie liczby pracowników uznalibyśmy za małą czy średnią, ma bardzo złożony proces produkcji czy rozbudowaną logistykę i wtedy SAP może wpisywać się w jej potrzeby. Jesteście zadowoleni z lokalizacji waszego data center?
ITELLIGENCE W ŚWIECIE: 600 0
OŚWIADC TD
LIE + K NT
ÓW
MLN EU 6,2
5600+
W IKÓ
69
15
ÓW (201 OD
ACOWN PR
PRZYCH RO
5)
25+ L A
KRAJE 24
NIA ZE
AN: Obiekt w Tarnowie Podgórnym zaczęliśmy budować w 1999 r. Lokalizację wybraliśmy ze względu na infrastrukturę drogową, bliskość lotniska i drogi szybkiego ruchu. Istotne dla nas było też to, że w tej Gminie funkcjonuje wiele dużych firm, naszych potencjalnych klientów – dla niektórych już pracujemy. Dobrze się czujemy w takim towarzystwie i w Gminie nastawionej na rozwój gospodarczy. Zapraszamy do nas kolejnych „sąsiadów” – dla klienta bliskość data center może okazać się bardzo istotna. Dodam, że oprócz SAP-a, o którym rozmawialiśmy, obsługujemy także inne systemy klientów z całego świata.
miejsce biznesu TARNOWO PODGÓRNE
Wójt Tadeusz Czajka
Samorządowym Menedżerem Regionu 2016
RANKING SAMORZĄDOWYCH MENEDŻERÓW REGIONÓW JEST OGŁASZANY NA ŁAMACH „PULSU BIZNESU”. OCENIANE SĄ: ZARZĄDZANIE FINANSAMI GMINY I OŚWIATĄ, INWESTYCJE W INFRASTRUKTURĘ I WSPIERANIE AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ.
Czym jest dla Pana tytuł Samorządowego Menedżera Regionu? TADEUSZ CZAJKA: To dla mnie ważne wyróżnienie. Ideą rankingu jest to, że my, samorządowcy, oceniamy się nawzajem. Analizujemy najważniejsze obszary funkcjonowania gmin: zarządzanie finansami, oświatą i inwestowanie w infrastrukturę. Osobną kategorię stanowią działania na rzecz integrowania i aktywizowania społeczności lokalnej. Uznanie wyrażone przez koleżanki i kolegów – samorządowców jest dla mnie szczególnie cenne również, dlatego że każdy z nas zna realia funkcjonowania w rzeczywistości samorządowej. Jakie działania w Gminie Tarnowo Podgórne mają najbardziej ponadlokalny, ponadgminny charakter? TC: Zależy mi na tym, żeby Gmina Tarnowo Podgórne była rozpoznawana jako lider we wprowadzaniu innowacyjnych przedsięwzięć. Przykładów takich decyzji jest wiele. Kilka lat temu uruchomiliśmy Samorządową Szkołę Muzyczną I Stopnia, która cieszy się dużym zainteresowaniem wśród utalentowanych dzieci i młodzieży. Obecnie, na potrzeby tej placówki, przygotowujemy nowe miejsce w wybudowanym ponad 200 lat temu Pałacu w Jankowicach.
16
strategie
dla osób dojeżdżających do pracy. Pamiętajmy, że Gmina Tarnowo Podgórne jest największym rynkiem pracy w otoczeniu Poznania.
Dużo odwagi wymagała również decyzja o wybudowaniu Tarnowskich Term. Ryzyko trzeba było podejmować na każdym kroku – od wyboru lokalizacji, przez wykonanie odwiertu, aż do ostatecznego kształtu obiektu. Dziś Tarnowskie Termy są licznie odwiedzane nie tylko przez mieszkańców Gminy Tarnowo Podgórne, ale również przez gości spoza jej granic – wszyscy są pod wrażeniem oferty. Ale idziemy w naszych planach dalej: Tarnowskie Termy są pierwszym krokiem w kierunku powstania Termalnego Parku Zdrowia. Będzie to kompleks obiektów, zbudowanych przez inwestorów prywatnych, w których oferowane będą usługi o charakterze leczniczym. Ten plan nabiera już realnych kształtów – niebawem rozpocznie się budowa Centrum Medyczno-Rehabilitacyjnego. Pojawiają się też kolejni, zainteresowani tym miejscem inwestorzy.
Ponadlokalne są również działania na rzecz przedsiębiorców. TC: Co roku organizujemy ogólnopolską konferencję Odkodowany Biznes Odkodowany Samorząd, która stanowi miejsce spotkań przedsiębiorców i samorządowców z całej Polski. Wykłady otwierające wygłaszają eksperci z najwyższej półki, natomiast potem czas wypełniają dyskusje oraz wymiana doświadczeń i dobrych praktyk. Chcemy też pokazywać nowe kierunki współpracy z przedsiębiorcami. Jedną z takich propozycji jest magazyn „Miejsce Biznesu”, który trzymają Państwo w rękach. To kolejny dowód współpracy z Tarnowskim Stowarzyszeniem Przedsiębiorców – niewiele gmin wydaje cykliczną publikację dedykowaną biznesowi. Ponadto niedawno otworzyliśmy Tarnowskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości, które służy pomocą przedsiębiorcom i osobom, planującym rozpoczęcie działalności biznesowej.
Tarnowo Podgórne jest również członkiem Stowarzyszenia Metropolia Poznań. TC: Rzeczywiście – praca w szeregach tego związku ma dla mnie duże znaczenie. Przykładem naszego innowacyjnego działania jest plan rozwoju kolei metropolitalnej – teoretycznie moglibyśmy jako Gmina nie interesować się tym tematem, ponieważ u nas nigdy nie było sieci kolejowej. Natomiast ja zobaczyłem w tym projekcie strategiczną szansę rozwoju dla Gminy Tarnowo Podgórne. Zaproponowaliśmy budowę połączenia do Tarnowa i cały czas bierzemy udział w konsultacjach. To, co na pierwszy rzut oka wyglądało na ograniczenie, my potraktowaliśmy jako wyzwanie. Wspomniane rozwiązanie jest ważne również
Jakie dalsze plany ma Samorządowy Menedżer Regionu? TC: Chciałbym utrzymywać zrównoważony rozwój Gminy – z jednej strony będziemy dbać o komfort życia mieszkańców, z drugiej zaś – rozwijać i utrwalać współpracę z przedsiębiorcami i inwestorami. Mogę obiecać jedno – na pewno będziemy podejmować kolejne innowacyjne działania, również o charakterze ponadlokalnym. ■
17
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Tekst i foto: Redakcja
Organizacje biznesowe są potrzebne
CHOĆ W POLSCE DOŚĆ PRĘŻNIE DZIAŁAJĄ ORGANIZACJE DLA PRZEDSIĘBIORCÓW, TO JEDNAK WCIĄŻ MOŻNA MÓWIĆ O UMIARKOWANEJ CHĘCI ZRZESZANIA SIĘ. BRAKUJE WZAJEMNEGO ZAUFANIA I CHĘCI DO KOOPERACJI. A PRZECIEŻ RAZEM MOŻEMY WIĘCEJ – O CZYM WIEDZĄ PRZEDSTAWICIELE DZIAŁAJĄCYCH W WIELKOPOLSCE ORGANIZACJI BIZNESOWYCH.
Z
miany polityczne i społeczne, które dokonują się w Polsce od przeszło ćwierćwiecza, zmierzają w kierunku indywidualizmu i patrzenia przez pryzmat własnego biznesu. Polacy, pamiętający negatywne wzorce z poprzedniego ustroju – są generalnie zniechęceni do jakiejkolwiek przynależności. Na szczęście, coraz większa liczba przedsiębiorców zaczyna dostrzegać korzyści wynikające z budowania sieci współpracy w duchu zaufania. Widać to przede wszystkim w oddolnych ruchach, skupiających biznes z danego regionu. W Polsce samorząd gospodarczy tak naprawdę dopiero się rozwija. Klasa polityczna na najwyższych państwowych szczeblach musi włożyć jeszcze dużo pracy w rozwój dialogu i zrozumienia biznesu. Na szczeblach samorządowych ta współpraca układa się znacznie lepiej. Władze gmin nawiązują dialog z przedsiębiorcami i reprezentującymi ich organizacjami biznesowymi.
BĄDŹ NA BIEŻĄCO Przynależność do organizacji biznesowych nie tylko wiąże się z prestiżem, ale też po prostu ułatwia rozwój biznesu. Organizacje pomagają rozwiązywać codzienne kłopoty związane z prowadzeniem firmy. Wbrew powszechnej opinii, przedsiębiorcy mogą za ich pośrednictwem wpływać na to, co dzieje się m.in. w prawie gospodarczym. Wszystko tak naprawdę zależy od ich aktywności.
18
strategie
N
a spotkaniach można nie tylko nawiązać współpracę. Korzyści płyną także ze spojrzenia na biznes z wielu perspektyw. Rozmowy z innymi przedsiębiorcami są bardzo pouczające, dają możliwość zdobycia wiedzy, doświadczenia oraz poznania tendencji panujących w innych branżach.
Polem do działania organizacji jest także wychodzenie naprzeciw nowym oczekiwaniom, kojarzenie partnerów wywodzących się z różnych branż. Wspierają rozszerzanie sieci w danym miejscu. Tworzą płaszczyznę porozumienia między różnymi gałęziami przemysłu, a także umożliwiają wymianę wiedzy i najlepszych praktycznych rozwiązań dla danego miejsca czy innych firm. Pomagają również wyznaczać wspólne cele. Właścicielom pozwalają utrzymywać dobre relacje z interesariuszami, zbierać informacje o działaniach konkurencji i nadążać za rozwojem rynku. Na spotkaniach można nie tylko nawiązać współpracę. Korzyści płyną także ze spojrzenia na biznes z wielu perspektyw. Rozmowy z innymi przedsiębiorcami są bardzo pouczające, dają możliwość zdobycia wiedzy, doświadczenia oraz poznania tendencji panujących w innych branżach. Niezrzeszony stoi obok, wiele informacji do niego nie dociera. Tylko wydaje mu się, że widzi całą panoramę biznesową. Może być w błędzie, ponieważ dopiero wymiana opinii z innymi ludźmi pozwala spojrzeć na problem szerzej. REKLAMA
Najlepsze restauracje w Polsce W GRUPIE 25 RESTAURACJI Z POZNANIA I OKOLIC, REKOMENDOWANYCH W „ŻÓŁTYM PRZEWODNIKU” NA 2017 R., ZNALAZŁA SIĘ RESTAURACJA GLAMOUR Z PRZEŹMIEROWA. Przewodnik Gault&Millau to jedna z dwóch niezwykle prestiżowych serii wydawniczych (obok Michelina), recenzujących rynek gastronomiczny i hotelarski oraz potrawy regionalne. System oceny obiektów opiera się na punktach i czapkach. Restauracje, które znalazły się w „żółtej książce”, otrzymały co najmniej 10 na 20 możliwych punktów. Po przekroczeniu tej granicy lokale dostają dodatkowo od 1 do 5 czapek. Przewodnik Gault&Millau powstał ponad 50 lat temu we Francji. Obecnie recenzuje trendy kulinarne w 12 krajach świata. Rygorystyczne kryteria, anonimowi inspektorzy, tysiące degustacji, to najkrótszy opis tego, jak powstaje książka. Najlepsze restauracje wyróżniane są kucharskimi czapkami, a ich liczba wskazuje na rangę restauracji i poziom serwowanych dań. - Rekomendacja dla Glamour bardzo mnie ucieszyła, gdyż jest to ogromne wyróżnienie. Przyznam, że nie spodziewałam
się tego, ponieważ znalezienie się w przewodniku nie jest proste. O ile wiem, osoby oceniające restauracje pojawiają się anonimowo, zamawiają z karty wybrane dania i po konsumpcji oceniają je. Kiedy to u nas nastąpiło – nie wiem, my po prostu staramy się, żeby to, co podajemy gościom, zawsze było na najwyższym poziomie – mówi Wiesława Witkowska, właścicielka Glamour. Warto mocno podkreślić, że miejsca w przewodniku nie można kupić, zapraszając do siebie inspektorów. Zapamiętajmy, że przewodnikowi przyświeca hasło „Dla nas luksusem jest jakość”. Premiera III edycji Gault&Millau Polska odbyła się 27 listopada. Znalazło się w niej 460 najlepszych polskich restauracji. Cieszy nas fakt, że wśród nich jest ta działająca w naszej Gminie. Glamour to nie tylko wykwintna, i jak już wiemy, wysoko oceniona przez fachowców restauracja. Cenią ją też mieszkańcy naszej Gminy i okolic Poznania
19
za świetnie zorganizowane imprezy okolicznościowe. Glamour to obiekt mieszczący się w Przeźmierowie przy ulicy Rynkowej 92, na który składa się przytulny, elegancki hotel i renomowane spa, oferujące różne zabiegi przywracające zdrowie i urodę. Firma z Przeźmierowa to także sprawdzony organizator warsztatów, szkoleń i spotkań biznesowych. Oferta w tym zakresie jest bardzo atrakcyjna, gdyż w Glamour dostępne są różnego rodzaju, dobrze wyposażone pomieszczenia, spełniające oczekiwania każdego przedsiębiorcy.
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
G
mina Tarnowo Podgórne od wielu lat słynie na całą Polskę jako wzór współpracy między samorządem i biznesem. Aktywnie wspiera rozwój gospodarczy i na co dzień dba o to, żeby być „poziom wyżej”. Co roku Wójt nagradza najbardziej aktywnych przedstawicieli biznesu tytułami „Tarnowskiego Lwa”.
POSZERZAJ WIEDZĘ Korzyściami płynącymi z przynależności do organizacji są także różne formy zdobywania wiedzy. Spotkania wielu organizacji są bardzo ciekawe, ponieważ zapraszani goście dzielą się wiedzą, doświadczeniem i praktycznymi przykładami. Stowarzyszenia prowadzą też szkolenia i seminaria dla swoich członków, a także organizują spotkania integracyjne, zapraszają ludzi, którzy mogą pomóc w rozwiązaniu problemów przedsiębiorców. Ogłaszają też różnego typu konkursy czy rankingi.
JAK TO WYGLĄDA W TARNOWIE PODGÓRNYM? Gmina Tarnowo Podgórne od wielu lat słynie na całą Polskę jako wzór współpracy między samorządem i biznesem. Aktywnie wspiera rozwój gospodarczy i na co dzień dba o to, żeby być „poziom wyżej”. Co roku Wójt nagradza najbardziej aktywnych przedstawicieli biznesu tytułami „Tarnowskiego Lwa”. Od stycznia 2017 r. w Urzędzie działalność rozpoczyna Tarnowskie
Centrum Wspierania Przedsiębiorczości, które będzie zapewniać: obsługę inwestora oraz doradztwo prawne w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i korzystania z zewnętrznych źródeł finansowania. Będą także organizowane szkolenia i warsztaty. Na terenie Gminy prężnie działa również Tarnowskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców, które w każdą pierwszą środę miesiąca spotyka się w restauracji Hotelu Vector. W spotkaniach uczestniczą aktywni biznesmeni z terenu Gminy, reprezentujący przeróżne branże – od doradztwa prawnego po produkcję mebli. W czasie spotkań organizowane są ciekawe warsztaty – takie jak spotkanie z Moniką Górską, ekspertką z zakresu storytellingu biznesowego, trwają burzliwe dyskusje – jak ta o możliwości zmiany dostawcy gazu czy wreszcie po prostu są dobrą okazją do integracji, np. w czasie spotkania wigilijnego, które w tym roku uświetnił koncert wybitnej śpiewaczki, Anny Lasoty. Warto zatem rozważyć wstąpienie w poczet członków TSP. Najważniejsze jednak jest, by uczestnictwo w stowarzyszeniu nie ograniczało się do płacenia składek i figurowania na liście zrzeszonych. Ma ono sens tylko wtedy, gdy aktywnie uczestniczyć będziemy w życiu stowarzyszenia. ■
20
strategie
Gmina wspiera
przedsiębiorczych Tekst i foto: Urząd Gminy Tarnowo Podgórne
GMINA TARNOWO PODGÓRNE NIE OD DZIŚ JEST NAZYWANA MEKKĄ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI. PONAD 5 TYS. PRZEDSIĘBIORSTW, 35 TYS. MIEJSC PRACY (NAJWIĘKSZY RYNEK PRACY W AGLOMERACJI POZNAŃSKIEJ), DRUGI PO POZNANIU CEL DLA DOJEŻDŻAJĄCYCH DO PRACY WIELKOPOLAN.
J
ednym ze strategicznych obszarów działań podejmowanych przez samorząd jest budowanie i rozwijanie klimatu sprzyjającego lokalnej przedsiębiorczości. Z myślą o przedsiębiorcach – obecnych lub przyszłych – w Urzędzie Gminy powstało Tarnowskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości (TCWP).
Centrum mieści się przy ul. Poznańskiej 96 w Tarnowie Podgórnym. Jego pracownicy służą wsparciem i pomocą na każdym etapie prowadzenia działalności. W TCWP można uzyskać informację na temat m.in. procedur rejestracyjnych, podatkowych i prawnych, związanych z prowadzeniem działalności, a także zewnętrznych źródeł finansowania. Dzięki współpracy z podmiotami publiczny-
mi i instytucjami wspierania biznesu będą organizowane kursy, szkolenia i warsztaty. Jedną z pierwszych propozycji są odbywające się już cykliczne w każdy pierwszy i trzeci poniedziałek miesiąca dyżury doradców podatkowych. Informacje o inicjatywach podejmowanych przez Centrum są dostępne na stronie internetowej www.tcwp.pl. Tam również znajduje się kompendium wiedzy na temat zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej oraz ogłoszenia o naborach i konkursach o przyznaniu dotacji np. ze środków Unii Europejskiej. Osobny obszar działania to współpraca z inwestorami – Centrum służy pomocą na każdym etapie realizowania inwestycji, pośrednicząc w rozmowach z właścicielami terenów inwestycyjnych czy proponując doradztwo merytoryczne i formalne w kontaktach np. z dostawcami mediów. W biznesie każdy może odnieść sukces. Pomocne na tej drodze ma być Tarnowskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości. ■
21
TARNOWSKIE CENTRUM WSPIERANIA PRZEDSIĘBIORCZOŚCI ZAPEWNIA: • obsługę inwestora, • doradztwo prawne w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej, • doradztwo w zakresie korzystania z zewnętrznych źródeł finansowania, • szkolenia i warsztaty, • informacje.
TARNOWSKIE CENTRUM WSPIERANIA PRZEDSIĘBIORCZOŚCI ul. Poznańska 96, pok. 29 62-080 Tarnowo Podgórne www.tcwp.pl tel. 61 8959 271 e-mail: tcwp@tarnowo-podgorne.pl
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Rozmawiała: Ewa Guzek Foto: Karolina Sikorska
Historie, które sprzedają
wywiad z Moniką Górską, ekspertką z dziedziny storytellingu biznesowego Z opowiadaniem historii jest Pani związana od dawna. Zanim zajęła się Pani uczeniem storytellingu biznesowego, była Pani dokumentalistką, opowiadającą językiem filmowym historie innych ludzi. Skąd u Pani ta pasja? MONIKA GÓRSKA: W moim rodzinnym domu nie było tradycji opowiadania. Taty nie było, a ani mama, ani babcia nie siadały po kolacji ze mną, żeby mi coś opowiedzieć. Nie miałam więc zbyt wiele doświadczenia z żywym słowem. Za to półki w moim pokoju dosłownie uginały się od opowieści: legendy, klechdy, baśnie i bajki wszystkich narodów. Dosłownie przesiąkłam opowieściami, które przekazują uniwersalne wartości i pobudzają wyobraźnię. Sama jednak byłam w tym kiepska. Musiałam dopiero nauczyć się opowiadać. I była to gorzka do przełknięcia pigułka. Po polonistyce dostałam stypendium w Brukseli na podyplomowe studia dziennikarskie Europejskiej Szkoły Robert Schuman Institute of Journalism. Była to ogromna szansa, ponieważ z całej Europy Centralnej i Wschodniej studiowało tam tylko troje Polaków. Miałam tam koleżankę – Jolę, inżyniera z Częstochowy. Ona trochę gorzej radziła sobie z językami, więc byłam jej tłumaczem i mnóstwo czasu spędzałyśmy razem. Później spotkałyśmy się po raz kolejny na studiach reżyserii i produkcji TV w Dallas. Chciałam pogadać, ale Jola dziwnym trafem ciągle nie miała dla mnie czasu. Po jakimś czasie zapytałam ją: – Jola, powiedz, co się dzieje. Zrobiłam coś nie tak? Ona jakoś tak unikała mojego wzroku, aż wreszcie powiedziała: – Wiesz, Monika, bo ty tak dużo mówisz. I tak nudnie opowiadasz! Dla mnie to było jak kubeł zimnej wody. Tyle mam przecież ważnych rzeczy do przekazania,
22
strategie
W
Polsce mamy kilku dobrych specjalistów od storytellingu. Mają różne doświadczenia i osiągnięcia. Jest w czym wybierać. że aż się we mnie gotuje, i tak lubię mówić. Nie zrezygnuję z tego przecież, bo to część mnie. Musiałam więc coś zrobić, żeby zacząć opowiadać w taki sposób, by ludzie chcieli mnie słuchać. Wtedy jeszcze nie wierzyłam, że moje życie jest wystarczająco ciekawe. Wolałam opowiadać opowieści innych. Zaczęłam pracę w TVP. Szukałam prawdziwych bohaterów. Nie ludzi, którym wszystko się udaje, ale człowieka, który wie, co chce osiągnąć i mimo przeszkód udaje mu się dotrzeć do celu. Najbardziej ciągnęło mnie do ludzi, którym Los, jak mi, rzucał pod nogi kłody, czasem jedną po drugiej, a oni potrafili wykorzystać je jako trampolinę do lepszego życia i jeszcze pomagać innym. Robiłam film za filmem. Jedynka, Dwójka, TVP Polonia, INFO. Mam ponad setkę filmów na swoim koncie, a każdy film to historia człowieka. Wiele z nich dostawało nagrody na festiwalach w kraju i na świecie, a ja zawsze wtedy zastanawiałam się, dlaczego moje filmy zyskują takie uznanie. Uważałam się za solidnego rzemieślnika, ale w dużej mierze robiłam je intuicyjnie. Cały czas nurtowała mnie jedna myśl: – Czy istnieje uniwersalny, „magiczny” przepis na porywającą historię? Szukałam składników, które pozwolą każdemu opowiadać w taki sposób, że ludzie po prostu będą chcieli go słuchać, nawet jeśli będzie mówił szeptem. Kiedy sama zostałam jurorem na festiwalach, przyglądałam się właśnie pod takim kątem opowieściom filmowym i odkryłam, że są pewne elementy, które odróżniają wybitne opowieści od tych przeciętnych. Odkryłam tajemnicę „opowieści idealnej” i nazwałam ją sekretnym sosem opowieści. Wiem, jakich składników i jakiej struktury trzeba użyć, żeby historie maksymalnie przykuwały uwagę, żeby dzięki nim ktoś nas zauważył, zrozumiał, i żeby wysłuchał do końca tego, co mamy do powiedzenia. I dalej, żeby zrobił to, do czego chcemy go przekonać swoją opowieścią.
Oprócz piękna natury zawsze najciekawsze w tych podróżach było spotkanie z drugim człowiekiem. Może właśnie dlatego mówię w różnych językach, żeby móc lepiej poznać i naprawdę zrozumieć rozmówcę. Moje studia zagraniczne, całe doświadczenie w Europie i w Stanach, było rodzajem transformacji, która pokryła się także z przeobrażeniami w Polsce. Wyjechałam na studia w 1989 r. i przez kolejne dziesięć lat żyłam poza Polską. Oprócz Brukseli i USA, pracowałam także w Holandii i w Niemczech jako reżyser, producent i wykładowca. Potem, już z Polski, jeździłam przez trzy lata po całej Skandynawii i robiłam reportaże dla TV Polonia. Jednego dnia rozmawiałam z kimś ze Stanów, drugiego z Filipin, potem z Tajwanu czy Holandii. Zrozumiałam, że narodowość czy miejsce urodzenia to nie wszystko. Od tego, jakim jestem Polakiem, znacznie ważniejsze jest to, jakim jestem człowiekiem. Przekonałam się też, że, choć z zewnątrz tyle nas różni, od środka jesteśmy do siebie bardzo podobni. Istnieją uniwersalne wartości, pragnienia i emocje, które wszyscy postrzegamy tak samo, bez względu na to, czy ktoś ładuje do koszy liście na plantacji herbaty w Yunnanie, czy ma swój gabinet na ostatnim piętrze New York Times Building. I to jest właśnie podstawa sekretnego sosu opowieści.
dr Monika Górska Reżyser, scenarzysta i dziennikarz TVP. Od 22 lat pisze, nagrywa i opowiada historie, które zapadają w pamięć i zmieniają postrzeganie świata – na lepsze. Jako charyzmatyczny mówca, trener, coach, konsultant biznesowy i wykładowca storytellingu na Wydziale Projektowania Komunikacji Uniwersytetu SWPS oraz autor 3 książek i 100 filmów nagradzanych na całym świecie zaraża swoją pasją do storytellingu każdego, kto szuka w biznesie nie tylko transakcji, ale też autentycznych relacji i transformacji. Nazywają ją dr Story.
Wspominała Pani o swoich międzynarodowych doświadczeniach, z Brukseli, ze Stanów. W jaki sposób międzynarodowy warsztat i multikulturowe doświadczenie pomogły w budowaniu Pani optyki na historie innych ludzi?
Jest jednym z czołowych ekspertów storytellingu biznesowego, twórcą pierwszej w Polsce Mistrzowskiej Szkoły Storytellingu Biznesowego: Storytelling for Business Success.
MG: Rzeczywiście, jestem „międzynarodowa”, bo w moich żyłach płynie krew francuska, litewska i polska. A poza tym zjeździłam cały świat, od Wielkiego Kanionu po Nową Zelandię.
23
miejsce biznesu TARNOWO
Kiedy je czytamy, oglądamy czy ich słuchamy, w naszym mózgu wyzwalają się hormony: empatii – oksytocyna, kortyzol – hormon stresu i dopamina. Uruchamiają się też neurony lustrzane, które sprawiają, że w Twojej opowieści Twój słuchacz – klient czy pracownik – z łatwością może się przejrzeć jak w lustrze. Dlatego opowieści są tak skuteczne i mają tak wielką moc oddziaływania. Opowieść to coś znacznie więcej niż narzędzie komunikacji, zarządzania, team buildingu, marketingu, sprzedaży i wystąpień publicznych. To przede wszystkim narzędzie strategii rozwoju firmy. Spójna narracja to najtrwalszy budulec marek. Najsilniejsze marki komunikują klientom swoje wartości, swoje przesłanie i misję, ale nie tylko na papierze. Wiedzą, dlaczego istnieją, co chcą zmienić w świecie i co świat by stracił, gdyby ich nagle miało zabraknąć. Do takich marek należy Dove ze swoją kampanią na rzecz prawdziwego piękna, którą konsekwentnie realizuje od 2004 r. To był czas, kiedy sprzedaż firmy bardzo spadła i gwałtownie szukano rozwiązania. Zamiast wydawać mnóstwo pieniędzy na życzeniowy marketing, przeprowadzono badania fokusowe, do których zaproszono kobiety, by dowiedzieć się, z jakimi problemami zmagają się na co dzień. Ku zaskoczeniu, okazało się, że prawdziwy problem leży w tym, że aż 98% kobiet uważa, że nie są piękne. A tylko 5% kobiet sądzi, że są atrakcyjne! Od 2004 r. wszystkie kampanie Dove mają wspólne przesłanie: uwierz w siebie, jesteś piękniejsza niż myślisz. Dove nie tylko o tym mówi, ale również to robi. Marka stworzyła fundację, która wspiera poczucie piękna u kobiet, za-
STORYTELLING TO STRATEGIA EFEKTYWNEGO POZYSKIWANIA I BUDOWANIA TRWAŁYCH WIĘZI Z KLIENTAMI I PRACOWNIKAMI ZA POMOCĄ TECHNIK NARRACYJNYCH.
24
PODGÓRNE
czynając od małych dziewczynek. To przykład firmy, która bardzo konsekwentnie myśli o narracji marki, o tym, żeby to, co komunikuje, było spójne z tym, co robi, a to z kolei jest ilustracją tego, w co przedsiębiorstwo wierzy. Jak mówi Richard Brandson – robienie dobra jest dobre dla biznesu. Marce Dove opłaciło się to tysiąckrotnie. Na polskim rynku hossa na opowieści właśnie się zaczyna i storytellingowe narzędzia zaczynają z sukcesem wykorzystywać m.in. Tymbark, Żywiec, Wedel, VOX, IMS, Meble Forte, TEB Akademia, ABC Czepczyński, Złoto Orla, Passio i coraz więcej firm z branży HORECA. Co takiego się wydarzyło, że zmieniła Pani swoje życie? To znaczy, że postanowiła Pani przejść od opowiadania historii innych, od robienia dokumentów, do uczenia, jak opowiadać? MG: Właściwie całe życie robiłam dwie rzeczy: filmy, czyli opowiadałam historie, i uczyłam ludzi, jak je opowiadać. Byłam wykładowcą najpierw na dziennikarstwie w Brukseli, potem na UAM, a teraz uczę storytellingu na Uniwersytecie SWPS, na specjalnościach Projektowanie komunikacji i Projektowanie usług. Bardzo lubię ludzi i robić filmy o ludziach, to jest moja pasja. Kosztowała mnie bardzo dużo energii, a doba nie chciała mieć więcej niż 24 h. W lutym 2009 r. czułam, że moje baterie całkowicie już się wyczerpały. Właśnie skończyłam zdjęcia
J
est tylko jedna osoba, która oprócz ogromnego doświadczenia biznesowego ma autentyczne przygotowanie merytoryczne, bo jest reżyserem i scenarzystą, z ponad 22-letnim doświadczeniem i z cennymi nagrodami na festiwalach filmowych.
do reportażu dla Magazynu Ekspresu Reporterów, do którego głos podkładała Krystyna Czubówna. Mimo że Radio Merkury ostrzega kierowców, żeby lepiej nie wyjeżdżać, postanawiam wyrwać się na kilka dni nad morze. Droga nie jest aż tak zła. Dojeżdżam do Kamiennych Kręgów w Grzybnicy. Już widzę siebie w kąpieli winnej, a potem na masażu gorącą czekoladą, gdy nagle koła samochodu zahaczają o stertę śniegu na poboczu. Moja zielona Toyota leci ślizgiem prosto na nadjeżdżające z przeciwka auto. Przeraźliwy huk, a po nim kolejny, kiedy zostaję wyrzucona na skarpę w lesie. I ten zapach spalenizny. Instynkt podpowiada mi, żeby uciekać. Ktoś wzywa karetkę. Dobrzy ludzie zbierają moje książki z biblioteki, porozrzucane na śniegu wśród drzew, a karetka zabiera mnie do szpitala. RTG pokazuje wielokrotne złamanie miednicy. Nikt nie zauważa, że kręgosłup też jest uszkodzony. Ból, niedokończony film, walcząca z nowotworami matka i ośmioletni syn, którym nie ma kto się zająć, są dla mnie wystarczającym powodem, żeby się załamać. Nigdy nie zapomnę mojej drugiej nocy w szpitalu na Szwajcarskiej w Poznaniu. Trzecia nad ranem. Budzę się z bólu. Za oknem ciemno. Tylko z korytarza sączy się wąska strużka światła. Nagle dociera do mnie, że sytuacja, w której jestem, nie jest bez wyjścia. Do wyboru mam dwie drogi: albo litować się nad sobą i poddać, albo poszukać w tej tragedii czegoś, co może stać się trampoliną do dalszego, jeszcze pełniejszego życia. Nigdy wcześniej tak o tym nie myślałam, ale wyraźnie widzę, że między drzwiami z napisem: Klęska a drzwiami z napisem: Szansa jest ciasny, krótki korytarz. To moja największa siła. Bez względu na to, jak trudna jest sytuacja, mogę wybrać, którą klamkę nacisnę.
Niespodziewanym prezentem od losu okazuje się czas, którego zawsze dotąd mi brakowało, i fantastyczni ludzie, których pomoc pozwala mi przetrwać te dramatyczne kilka miesięcy. Moje łóżko stojące na pustakach, by łatwiej było się przesiąść na wózek, staje się bazą logistyki, z której wyprawiam przyjęcie komunijne Tymkowi i osiemdziesiątkę Babci. Na wózku i o kulach nie mogę za wiele się ruszać, więc w rok piszę podręcznik storytellingu i robię doktorat. Po roku rehabilitacji kończę zaczęty przed wypadkiem reportaż „Alicja w krainie czarów”, który wygrywa I nagrodę w ogólnopolskim konkursie TVP a potem odchodzę z TVP. Zakładam firmę, w której całe moje doświadczenie z opowieściami mogę przekazać przedsiębiorcom, którzy chcą się wyróżnić, chcą, żeby ludzie zaczęli ich wreszcie słuchać, żeby ich klienci kupowali więcej, częściej i bez nagabywania o rabat, a pracownicy bez marudzenia sami robili, co trzeba. W storytellingu najważniejszą rzeczą są relacje. W obecnym globalnym świecie medialnego hałasu jest bardzo ważne, żeby marki mówiły swoim głosem, żeby „nie mówiły do”, tylko żeby rozmawiały, wchodziły w dialog, były autentyczne. Im bardziej firma będzie sobą, będzie mówiła o swoich wartościach, pokazywała, kim jest i w co wierzy, tym większa szansa, że klienci, którzy do niej trafią, nie będą przypadkowi. Za każdym biznesem stoi człowiek, więc ta relacja w sposobie komunikacji, w pisaniu e-maili, w rozmowach telefonicznych, w wystąpieniach publicznych musi być od człowieka – do człowieka. Nawet relacja B2B znaczy dzisiaj to samo co H2H – human to human. Właśnie storytelling jest odpowiedzią na tę potrzebę komunikacji. Wszyscy wybitni eksperci, którzy zajmują się zarządzaniem i marketingiem 3.0, tacy jak Stephen Denning czy Philip Kotler, podkreślają, że storytelling to dzisiaj najbardziej skuteczne i naturalne narzędzie. Nikt bowiem nie lubi, kiedy mu się coś sprzedaje, ale wszyscy lubimy kupować. Storytelling jest narzędziem, które powoduje, że ludzie chętnie kupują, a nie czują, że coś im się wciska na siłę, bo sami dokonują wyboru na podstawie historii, którą usłyszeli: o założycielu, o pracownikach, o klientach, o produkcie, o miejscu, w którym znajduje się firma.
Ale czy w tej sytuacji można znaleźć coś dobrego?
Co jest wyjątkowego w Pani mistrzowskiej szkole storytellingu biznesowego? Co tam się dzieje? Jak zmieniają się ludzie?
MG: Biję się z myślami. To trwa może 30 sekund, a może minutę, choć mi wydaje się, że to cała wieczność. Mimo bólu i strachu postanawiam przejść na jasną stronę mocy i napisać nowy wątek do mojej historii. To tej nocy, choć jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam, narodziła się Fabryka Opowieści.
MG: Coraz więcej przedsiębiorców i właścicieli firm przychodzi do mnie na szkolenia, indywidualne coachingi, konsultacje. A doba ma tylko 24 godziny. Bardzo intensywnie pracuję z ludźmi i daję z siebie wszystko, mogę przyjmować tylko małe grupy. Klienci musieli zatem czekać nieraz dwa-trzy miesiące.
25
miejsce biznesu TARNOWO
Pomyślałam wtedy, że stworzę miejsce online, gdzie będzie mogło się uczyć więcej osób w tym samym czasie, ode mnie, ale i od siebie nawzajem. Tak powstała pierwsza w Polsce Mistrzowska Szkoła Storytellingu Biznesowego Storytelling for Business Success. Od stycznia 2016 r. w dwóch edycjach uczy się w niej już 150 przedsiębiorców i trenerów z całej Polski i świata. Chętnych jest tak wielu, że w styczniu 2017 r. rusza kolejna edycja. To szkoła dla ludzi zajętych – jeśli ktoś dobrze się zorganizuje, zajmuje mu to tylko kilka godzin w miesiącu i to bez konieczności wychodzenia z domu. Program jest tak ułożony, żeby dawać uczestnikom wyzwania, ćwiczenia, sprawdzać je w trakcie coachingów i w ten sposób mieć pewność, że po roku nauki opowieści stworzone wg bardzo ścisłej metodologii rzeczywiście będą wdrożone i używane. To jest właśnie dla mnie miernik sukcesu MSSB – fakt, że ludzie zaczynają używać moich narzędzi. Ci spośród moich klientów, którzy całkiem niedawno zaczęli na co dzień używać w swoich biznesach opowieści, mają dziś spektakularne wyniki – dochodowe kontrakty i granty, zaangażowanych pracowników i klientów, którzy sami z siebie reklamują ich markę, gdzie tylko się da. Przede wszystkim znacznie więcej pewności siebie! Ostatnio jeden ze studentów, Antoni, powiedział mi: – Wiesz, ja po prostu przestałem się bać, a Ewa: – Teraz dopiero potrafię być sobą. W USA, gdzie również uczę storytellingu, moje narzędzia i metody chwalono jako „twardą wiedzę”. Są w niej schematy, szablony i praktyczne wskazówki, które można zastosować do różnego rodzaju opowieści. Wiedzy jest mnóstwo, ale na niej się nie kończy. Są case studies, czyli konkretne przykłady zastosowania tej wiedzy, a przede wszystkim coachingi – comiesięczne spotkania, w czasie który uczestnicy piszą swoje opowieści. Potem wspólnie je analizujemy,
PODGÓRNE
S
torytelling to nie kilka prostych marketingowych schematów historyjek, lecz przede wszystkim unikatowa umiejętność wydobywania na światło autentycznych, ludzkich historii i ich interesującego opowiadania. a autorzy dostają informację zwrotną. To jest dla wielu najsilniejszy atut naszej szkoły. I to nie koniec. Mocnym punktem naszej szkoły jest także tajna grupa wsparcia na Facebooku. Tam najlepiej widać przemianę, jaka zachodzi w ludziach, którzy na początku byli nieśmiali i kompletnie nie wierzyli w swoje umiejętności opowiadania, a z czasem rozwijają się i zaczynają mówić odważnie, swoim głosem. Wszystkich łączy to, że mimo iż są z najróżniejszych branż, kiedy zaczynają dzielić się swoimi opowieściami, wytwarza się między nimi niezwykła chemia. Zaczynają robić ze sobą biznesy, kampanie, wymieniać się swoim know-how. Kiedyś któryś z nich powiedział mi: – Wiesz co, jak przyszedłem do tej szkoły, to myślałem, że to szkoła, w której nauczę się po mistrzowsku opowiadać. Okazało się, że to jest szkoła mistrzowskiego biznesu i życia i to jest dla mnie największy komplement.
26
strategie
PREZENT DLA CZYTELNIKÓW TARNOWO PODGÓRNE MIEJSCE BIZNESU: BEZPŁATNE WARSZTATY STORYTELLINGU BIZNESOWEGO ONLINE Z MONIKĄ GÓRSKĄ. Pomogę Ci stworzyć narracyjną wizytówkę, dzięki której w nowy sposób zaczniesz docierać do swoich słuchaczy, może też klientów. Przez serce do głowy, przez emocje i przez Twoją pierwszą historię, która opowie o tym, co dla Ciebie ważne i co możesz zrobić dla innych. Tutaj możesz się zapisać: http://monikagorska.com/ prezent-dla-ciebie-2 Przedsiębiorcy to ludzie, którzy ciągle pędzą do przodu, którzy ciągle szukają nowych ścieżek rozwoju, ale czasami mają problemy z komunikacją w różnych wymiarach. Bo biznesmeni to też ludzie, którzy mają swoje ograniczenia, uwarunkowania. Są tacy, którzy odnoszą spektakularne sukces, ale mają problem ze stwierdzeniem „jestem w tym rewelacyjny” i chowają się w cieniu swojej firmy, a są też tacy, którzy nie wiedzą, jak rozmawiać ze swoimi pracownikami i wolą scedować te obowiązki na dział HR, zakładając, że wszystko samo się jakoś poukłada, a przecież tak nie jest. Zawsze, w każdym biznesie, trzeba zobaczyć drugiego człowieka. MG: Właśnie w tym tak bardzo przydaje się storytelling. Wystarczy przenieść umiejętność, którą każdy bez trudu praktykuje przy grillu czy kilku lampkach wina w gronie przyjaciół, na grunt profesjonalny. Każdy z nas ma storytellingowy gen, bo on jest zakorzeniony w umyśle ludzkim od stu tysięcy lat. Ogranicza nas jedynie przekonanie na swój temat. Przekonanie, że nie umiemy opowiadać albo – u takich perfekcjonistów jak ja – przekonanie, że nie umiemy opowiadać aż tak dobrze, jakbyśmy chcieli. Moja praca polega też na tym, żeby odblokować moich klientów. Przeszkoliłam tysiące ludzi i nie znalazłam żadnej osoby, która miała naprawdę problem z opowiadaniem. Każdy wie, JAK opowiadać, jeśli tylko dostanie do tego narzędzia. Na przykład fenomenalnie proste i łatwe narzędzie do budowania opowieści SyKoMoRTM. Tylko trzeba wiedzieć, CO opowiadać. W MSSB już na pierwszych zajęciach uczę myślenia strategicznego w opowieści. Bo nie chodzi o to, żeby opowiadać tysiące różnych opowiastek albo anegdot. Anegdot możesz nawet nie umieć opowiadać. W biznesie przede wszystkim trzeba używać strategicznych opowieści, bo to one sprzedają. Strategiczna opowieść, np. GPS to nie kalendarium na naszej stronie www ani nasze CV. To opowieść, która pokazuje naszą motywację, tzn. dlaczego coś robimy, jaką jesteśmy marką, jakie kamienie milowe doprowadziły nas do miejsca, gdzie jesteśmy teraz. Dajemy też głos pracownikom i klientom i opowiadamy historie o tym,
jak udało nam się ich uszczęśliwić, bo o to naprawdę chodzi na końcu – Szczęśliwi klienci i pracownicy = szczęśliwe opowieści. Obsługa klienta i customer experience to marketing na nasze czasy. Jak mówi Marie Angelou: „Ludzie zapomną, co mówiłaś, ludzie zapomną nawet, co robiłaś, ale nie zapomną, jak się przy tobie poczuli”. To właśnie emocje są takie ważne. Nawet jeśli produkujemy sprężarki albo działamy w spedycji międzynarodowej – branża nie ma znaczenia. Powtarzam to wszystkim moim klientom. Oni wiele mówią o swojej firmie. Mnóstwo informacji, danych, faktów. Dziwią się, kiedy im pokazuję badania naukowe, z których jasno wynika, że fakty informują, ale to opowieści sprzedają. Pracownicy się nie zaangażują, bo szef im powie, żeby coś zrobili. Ale pójdą za nim jak w dym, jeżeli ten szef podzieli się kawałkiem swojej historii. Powie w ogóle, jak to się stało, że jest dzisiaj z nimi albo że mu coś kiedyś nie wyszło, opowie o wartości, która jest dla niego ważna. Wtedy taki pracownik czuje: – Tak, to jest swój człowiek, jemu też czasem nie wychodzi, ma takie same wartości co ja. Najlepsza motywacja to naturalna motywacja. Ludzie robią coś, bo chcą to robić, bo ci zaufali, bo zbudowałeś z nimi relację. Uwierzyli w człowieka, dla którego pracują. Wcale nie jest o to tak trudno. Przecież nasi prezesi czy właściciele firm są wyjątkowi. Muszą mieć olbrzymią siłę, bo w Polsce trzeba mieć ogromną wytrwałość, pasję i optymizm, żeby prowadzić firmę. Wiem, bo z nimi pracuję. Tylko, że oni sami tego często nie wiedzą. To jest jak pole z żyłą złota, którą trzeba odkryć. Ja wiem, gdzie kopać, i pomagam wskazać te strategicznie najważniejsze miejsca. One są jak wysokooprocentowany kapitał, dzięki któremu przedsiębiorcy mogą w pełni rozwinąć swój potencjał. Wszystko to dzięki pewnej lutowej nocy, kiedy zrozumiałam, że każdy z nas może dopisać nowe zakończenie do swojej starej historii. Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, czy jego życie i biznes będzie dobrą, czy kiepską fabułą. ■
27
XYZ miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Tekst: Blanka Kordylewska, Anna Łoszczyńska
czyli jak różnią się pokolenia na obecnym rynku pracy
ŚWIAT WOKÓŁ NAS DYNAMICZNIE SIĘ ZMIENIA. KIEDYŚ KILKA POKOLEŃ LUDZI ŻYŁO W JEDNEJ EPOCE, DZIŚ TENDENCJA SIĘ ODWRÓCIŁA – CZŁOWIEK W TRAKCIE SWOJEGO ŻYCIA JEST ŚWIADKIEM KILKUKROTNEJ ZMIANY ERY. JEDNAK JEGO ZDOLNOŚCI POZNAWCZE NIE SĄ W STANIE NADĄŻYĆ ZA TAK REWOLUCYJNYMI ZMIANAMI. CO DWADZIEŚCIA LAT WCHODZI NA RYNEK PRACY KOLEJNE POKOLENIE, KTÓRE RÓŻNI SIĘ OD POPRZEDNIEGO POSTAWAMI ORAZ OCZEKIWANIAMI ZAWODOWYMI.
W
ostatnim czasie, przy funkcjonujących na rynku pracy kilku generacjach, podejście do pracownika zmieniło się diametralnie. Określenie „siła robocza” zostało zastąpione „kapitałem ludzkim”. Pracodawcy mają coraz większą świadomość wyjątkowości zasobu, jakim są pracownicy, dlatego coraz więcej uwagi poświęca się systemom motywacyjnym, premiowym oraz szkoleniowym. W większości organizacji dział kadr jest wypierany przez dział human resources, którego rolą – oprócz zadań kadrowych – jest dbanie o rozwój pracownika w trakcie
całego okresu zatrudnienia. Współczesna sytuacja jest niezwykle trudna i stawia przed pracownikami działów HR wysokie wymagania, gdyż w jednym miejscu ścierają się obecnie diametralnie różne światopoglądy, różnice w myśleniu, podejściu, celach i wartościach. Te okoliczności są źródłem wielu konfliktów wynikających z absolutnego braku zrozumienia zmian zachodzących między pokoleniami.
CZTERY GENERACJE Obecnie na rynku pracy funkcjonują cztery generacje. Cztery pokolenia pracowników, których różni system wartości oraz oferowany potencjał. Warto znać charakterystyki każdej z nich po to, aby unikać nieporozumień i uzdrowić komunikację wewnętrzną, która pozwoli zoptymalizować posiadane zasoby. Każda z generacji ma swoje charakterystyczne cechy.
28
strategie
BABY BOOMERS To pracownicy urodzeni między 1946 a 1964 r. Najstarsi mają zatem 70 lat, najmłodsi zaś 52. Głównymi wartościami dla tej generacji są „ciężka praca”, przestrzeganie zasad, szacunek dla autorytetów i hierarchiczna lojalność. Pierwsze pokolenie powojenne, które obserwowało podnoszenie się Europy po zniszczeniach II wojny światowej, jest cierpliwe i pełne poświęcenia. Pracownicy, będący członkami tej generacji, są przekonani, że – aby osiągnąć sukces zawodowy – należy ciężko pracować oraz być wytrwałym w swojej karierze zawodowej. Przez ciężką pracę osoby z tej grupy rozumieją poświęcenie rodziny, przyjaciół i czasu wolnego na rzecz firmy. Średnia czasu pracy w tej grupie waha się pomiędzy 10 a 13 godzin w ciągu dnia. Są to osoby o silnie zbudowanej pozycji, które wierzą w autorytet i władzę. Najstarsi pracownicy to osoby urodzone w systemie patriarchalnym, rozumiejące świat poprzez strukturą pionową, która nakazuje wspinanie się po drabinie kariery, doświadczenia, pozycji od podrzędnych stanowisk do najwyższych, z poświęceniem i konsekwencją. Poczucie własnej wartości pracowników klasyfikowanych jako baby boomers opiera się na sukcesach zawodowych. Patriarchalne wychowanie kształtuje również światopogląd o tradycyjnym podziale ról w rodzinie i przyporządkowuje kobietom przede wszystkim role matek i żon, a ojcom funkcję jedynych żywicieli rodziny. Taki model tłumaczy ciągłą nieobecność ojca w domu i związany z tym pasywny model wychowania dziecka, oparty głównie na dostarczaniu zasobów i zabezpieczeniu przed ewentualnymi zagrożeniami. Wychowanie przez konserwatywnych rodziców wyposażyło tę generację w umiejętność radzenia sobie ze stresem. Charakterystyczne jest również to, że większość konfliktów najłatwiej rozwiązują w sposób siłowy. Polskie pokolenie baby boomers różni się od swoich rówieśników z Europy Zachodniej, gdyż jest to pokolenie Polski komunistycznej, charakteryzującej się brakiem społeczeństwa obywatelskiego i deindywidualizacją, podejrzliwością, nieufnością, izolacjonizmem, sprawiedliwością opartą na równości rozumianej jako: „wszystkim tyle samo”, negatywną selekcją i likwidowaniem oryginalności i przebojowości w imię bezpiecznej przeciętności. Polscy baby boomers, w odróżnieniu od ich zachodnich rówieśników, są głęboko przekonani, że bogatym można być tylko wtedy, gdy się kombinuje lub ma znajomości. Główną motywacją dla pracowników
tego pokolenia jest strach przed utratą pracy, a pracują przede wszystkim dla pieniędzy. Akceptują zmianę wyłącznie jako naturalną konsekwencję pojawiających się problemów.
POKOLENIE X
Blanka Kordylewska Absolwentka Zarządzania i Marketingu na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz studiów podyplomowych m.in. na kierunkach Menedżer HR i Psychologia Zarządzania. Coach. Wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Certyfikowany trener biznesu. HR Biznes Partner w Pekao SA. Doświadczenie menedżerskie zdobyła jako dyrektor ds. personalnych w regionie zatrudniającym ponad 1000 osób w prawie 100 jednostkach organizacyjnych.
29
To pracownicy urodzeni w latach 1965-1981, w czasach rewolucji obyczajowej, która wstrząsnęła konserwatyzmem i tradycjonalizmem poprzedniego pokolenia. Okres od lat 60. to czas transformacji społecznej. Społeczeństwo przechodziło wówczas w ponowoczesność. Obok produkcji zaczęły królować usługi, co wymogło naukę miękkich umiejętności i inwestowania w komunikację oraz sposób przekazu. Wartościami stały się samodzielność i indywidualizm, a wszelkie formy autorytarnego zachowania się ze strony przełożonych zaczęły być traktowane jako przejaw odbierania wolności. Główną motywacją dla pracowników tego pokolenia jest kreatywna realizacja poleceń służbowych (powiedz co, ale nie mów jak). Pokolenie X to pierwsze pokolenie, które jest gotowe na konstruktywną krytykę i jej potrzebuje, chce wiedzieć, jak sobie radzi. To pokolenie nie boi się zmian, a co za tym idzie, szybciej zmienia pracę, nie przywiązuje się ani do firmy, ani do szefa. Potrzebuje świadomości samorozwoju i poczucia work-life balance.
POKOLENIE Y To urodzeni w latach 80. i 90., określani również jako millenialsi. Zostali wychowani w dobrobycie i byli rozpieszczani. W szkołach, w odróżnieniu od pokolenia X, nie otrzymywali komunikatów, że są głupi i sobie nie poradzą, że świat jest zły i trzeba uważać. To był czas, kiedy wychowywanie dzieci przez kary cielesne zaczęło być piętnowane. Dostawali zatem przede
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
O
becnie na rynku pracy funkcjonują cztery generacje. Cztery pokolenia pracowników, których różnią system wartości oraz oferowany potencjał.
wszystkim komplementy oraz wszystko, co najlepsze, a ich ojcowie aktywniej zajmowali się dzieckiem. Naturalną konsekwencją takich modeli wychowawczych jest postawa narcystyczna i wysoka samoocena wśród przedstawicieli tej generacji. W odróżnieniu od swoich poprzedników jest to pokolenie mniej samodzielne, dlatego też chętnie mieszka z rodzicami – w Polsce wskaźnik kidults (dorośli mieszkający z rodzicami) w wieku 25-34 lata wynosi 43%. Ciężka praca przestała być wartością, a pomysł i jego błyskawiczna realizacja w postaci dobrego virala w Internecie czy start-upa stały się chlebem powszednim, dostępnym na wyciągnięcie ręki. Jest to pokolenie oswojone z nowoczesnymi technologiami, niecierpliwe, roszczeniowe i autystyczne (określenie Hoffmana-Nowotnego na przedstawicieli społeczeństwa skoncentrowanego na świecie wirtualnym, a nie na bezpośrednim otoczeniu). Są to pracownicy, którzy oprócz informacji zwrotnej potrzebują pochwał, stałego dostrzegania osiągnięć i wsparcia emocjonalnego. Czują swoją siłę poprzez swobodę komunikacji w mediach społecznościowych i sposób wpływania przez nie na rzeczywistość.
POKOLENIE Z Za chwilę na rynek pracy wejdą dzieci pokolenia X, czyli pokolenie Z. Dzieci pierwszego pokolenia ery transformacji. Ich start jest mocno uzależniony od tego, czy rodzice odnieśli sukces transformacyjny, czy okazali się przegranymi. Europa zmienia strukturę społeczną. Społeczeństwo się starzeje, napływa coraz więcej imigrantów. O sukcesie na rynku pracy decydować więc będzie nie tylko kapitał finansowy wyniesiony z domu, ale też kapitał szczególnych umiejętności. Zdaniem
Anna Łoszczyńska Ukończyła prestiżowy, wyróżniany w rankingach kierunek Międzynarodowe Stosunki Polityczne i Gospodarcze na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Absolwentka podyplomowych studiów z zakresu Zarządzania Strategicznego oraz MBA Executive. Wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Certyfikowany trener biznesu. Ekspert w zakresie sprzedaży osobistej – ukończyła szkolenia w Hamburgu i Nowym Jorku, poparte ceryfikatami z zakresu „Integrity selling”, uznawanymi przez zachodnie koncerny.
30
Violetty Rymszewicz, ważne będzie na przykład to, czy w domu panowała atmosfera sprzyjająca rozwojowi, czy czytało się książki, odwiedzało muzea, słuchało ambitnej muzyki, podróżowało, czy rodzice dbali o to, by wychowywać dzieci w atmosferze tolerancji dla innych religii, koloru skóry lub stylu życia. Pokolenie Z to młodzi, urodzeni po 1990 r., ludzie, którzy od wczesnego dzieciństwa obcowali z technologią komputerową. Doskonale odnajdują się w Internecie, nowinkach technologicznych, mają umiejętność nawiązywania znajomości za pośrednictwem mediów społecznościowych i komunikatorów, są otwarci na inne nacje. Niewykluczone, że za parę lat będą zmuszeni do pracy w organizacjach będących tyglami kulturowymi. Sami też nie boją się wyjazdów i pracy na odległość. Są przyzwyczajeni do przeładowania bodźcami, nazywani są też generacją multitasking – nie mają problemu z wykonywaniem wielu czynności naraz. Wychowani w zinformatyzowanym świecie, bez trudu odnajdują się w kilku wydarzeniach równocześnie, potrafią w jednym czasie śledzić kilka aukcji, dyskutować na czacie i oglądać film. Na chwilę obecną są to jednak jedynie spekulacje. Czas zweryfikuje, jak odnajdą się na rynku pracy.
ZALETY RÓŻNORODNOŚCI Współistnienie wszystkich pokoleń jest zaletą dla każdej organizacji, wynikającą z wymiany wiedzy i doświadczeń, z rozwoju kompetencji. Dzięki zróżnicowaniu pokoleniowemu można stosowań narzędzia motywacyjne, takie jak mentoring. Kluczowe jednak jest, aby tym procesem zarządzać w sposób świadomy, przy silnym wsparciu kadry zarządzającej. Doświadczenie nasze w zarządzaniu różnorodnymi zespołami, a także prowadzone warsztaty dla kadry menedżerskiej z tego obszaru pokazują, że warto inwestować w świadome zarządzanie różnorodnością, aby nauczyć się odkrywać w innych pokoleniach potencjał i zalety, a pozbywać się myślenia w kategoriach wad. ■
prawo Tekst: Bartosz Majda
Nowelizacja Prawa zamówień publicznych
PRAWO ZAMÓWIEŃ PUBLICZNYCH (DALEJ PZP) MA WPŁYW NA ŻYCIE KAŻDEGO MIESZKAŃCA GMINY TARNOWO PODGÓRNE, PONIEWAŻ TO WŁAŚNIE DZIĘKI PZP POWSTAJĄ DROGI, ULICE SĄ SPRZĄTANE ORAZ LECZENI SĄ CHORZY. W ZWIĄZKU Z TYM WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ, ŻE 2016 R. OBFITOWAŁ W ZMIANY W USTAWIE PRAWO ZAMÓWIEŃ PUBLICZNYCH. DOKONYWANO ICH AŻ SZEŚCIOKROTNIE, ZAŚ NAJWAŻNIEJSZE MIAŁY MIEJSCE W LIPCU. BYŁO TO PRZEDE WSZYSTKIM WYNIKIEM IMPLEMENTACJI DYREKTYW UE.
Z
uwagi na znaczenie PZP dla funkcjonowania każdego z nas oraz fakt, że wprowadzone zmiany są daleko idące i w znaczący sposób wpłyną na pozycję wykonawców w postępowaniach, niniejszy artykuł przybliży najważniejsze z nich.
1 POSTĘPOWANIE ELEKTRONICZNE Postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego na gruncie dotychczas obowiązujących przepisów, niezależnie od przyjętego przez zamawiającego trybu, było – co do zasady – w całości prowadzone w formie pisemnej, jedynie z pewnymi odstępstwami na rzecz kontaktów na drodze elektronicznej. Pisemna forma dotyczyła przede wszystkim oferty, dla której ta forma była zastrzeżona pod rygorem nieważności. Na gruncie nowych przepisów, których celem jest przede wszystkim odformalizowanie i przyspieszenie postępowania, praktycznie wyłączono możliwość wykorzystywania w postępowaniu tradycyjnych sposobów komunikacji na rzecz przeprowadzenia postępowania w pełni w formie elektronicznej. Postępowanie elektroniczne stało się regułą, co wiąże się z szeregiem konsekwencji, z których najważniejszą jest to, że ustawodawca zdecydował się na zastąpienie obowiązku składania stosownych dokumentów formularzem jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia.
W ICH POCZET NALEŻY ZALICZYĆ: 1) zmianę sposobu przeprowadzania postępowania o udzielenie zamówienia publicznego – będzie ono w pełni elektroniczne, co wiąże się z całkowitą zmianą całej procedury, 2) zmianę podstaw wykluczenia wykonawców z udziału w postępowaniu, 3) wprowadzenie nowego trybu udzielania zamówień publicznych – partnerstwa innowacyjnego, 4) zmianę przesłanek odrzucenia oferty, 5) zmianę podstaw wniesienia odwołania w przypadku postępowań o wartości poniżej progów unijnych.
31
miejsce biznesu TARNOWO
2
PODGÓRNE
3 PODSTAWY WYKLUCZENIA WYKONAWCY
PARTNERSTWO INNOWACYJNE W znowelizowanym tekście PZP ustawodawca przewidział możliwość przeprowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego w zupełnie nowym trybie, tzw. partnerstwa innowacyjnego. Jest to tryb udzielenia zamówienia, w którym – w odpowiedzi na publiczne ogłoszenie o zamówieniu – zamawiający zaprasza wykonawców dopuszczonych do udziału w postępowaniu do składania ofert wstępnych, prowadzi z nimi negocjacje, a następnie zaprasza do składania ofert na opracowanie innowacyjnego produktu, usług lub robót budowlanych niedostępnych na rynku oraz sprzedaż tych produktów, usług lub robót budowlanych. Nowy tryb będzie więc szczególnie interesujący dla wykonawców dysponujących szczególnymi technologiami, w tym patentami, koniecznymi do realizacji pewnych ściśle określonych przedmiotów zamówienia.
Ustawodawca wprowadził niezwykle istotną zmianę PZP w treści art. 24, będącego przepisem regulującym podstawy wykluczenia wykonawcy z udziału w postępowaniu. Zmiana ta jest bardzo szeroka, ponieważ dotychczasowe przesłanki zostały wykreślone i zastąpione nowymi (art. 24 ust. 1 pkt. 12-24). Analizując ogólny charakter nowego katalogu podstaw wykluczenia wykonawcy, uwagę zwracają trzy wyraźne tendencje. Po pierwsze, zdecydowanie złagodzono konsekwencje dopuszczenia się przez wykonawcę pewnych naruszeń czy wystąpienia po jego stronie negatywnych okoliczności. Przykładowo w przypadku podmiotu, w stosunku do którego otwarto likwidację lub podobne postępowanie, zamawiający nie będzie zobowiązany do jego wykluczenia, ponieważ ta przesłanka została przeniesiona do art. 24 ust. 5, traktującego o fakultatywnych podstawach wykluczenia wykonawcy. Po drugie, można dostrzec tendencję zmierzającą do doprecyzowania niektórych przesłanek, które dotychczas mogły budzić niejasności. Chociażby dla wykluczenia wykonawcy z powodu zaległości podatkowych będzie konieczne zaistnienie prawomocnej decyzji administracyjnej lub wyroku sądu. Po trzecie, wykluczeniu może podlegać wykonawca, którego prawomocnie skazano za wykroczenie przeciwko prawom pracownika, czyli przykładowo za zawieranie umowy cywilnoprawnej w warunkach, w których – zgodnie z art. 22 § 1 k.p. – powinna być zawarta umowa o pracę lub wypowiadanie czy rozwiązywanie z pracownikiem stosunku pracy bez wypowiedzenia, naruszając w sposób rażący przepisy prawa pracy.
Bartosz Majda Ekspert z zakresu Prawa zamówień publicznych oraz prawa handlowego. Specjalizuje się w obsłudze podmiotów uczestniczących w postępowaniach o udzielenie zamówień publicznych, ze szczególnym uwzględnieniem umów w sprawach zamówień publicznych, weryfikacji poprawności SIWZ oraz przygotowywania ekspertyz prawnych w zakresie poprawności wyboru trybu udzielenia zamówienia. Reprezentuje zarówno zamawiających, jak i wykonawców w postępowaniach przed Krajową Izbą Odwoławczą oraz z postępowaniach sądowych w sporach związanych z wykonywaniem umów dotyczących zamówień publicznych. W swojej praktyce zawodowej świadczył pomoc prawną m.in. dla wiodącej firmy realizującej inwestycje dotyczące budowy oraz modernizacji stacji i linii kolejowych, lidera rynku obsługującego strefy płatnego parkowania, jednego z największych szpitali w Wielkopolsce, a także wiodącego dostawcy sterylizatorów. Doradza przedsiębiorcom w zakresie prawa handlowego, ze szczególnym uwzględnieniem kontraktów w branży budowlanej i medycznej oraz nowych technologii. Autor bloga o zamówieniach publicznych: www.PubliczneZamowienia.eu.
32
prawo
4
5 PRZESŁANKI ODRZUCENIA OFERTY
PODSTAWY WNIESIENIA ODWOŁANIA
Zmiany wprowadzono również do przepisów dotyczących odrzucenia oferty. Przede wszystkim uwagę zwraca fakt, że niewniesienie wadium – będące na gruncie dotychczasowego stanu prawnego podstawą wykluczenia wykonawcy – obecnie stanowi jedynie przesłankę do odrzucenia oferty. Na szersze omówienie zasługują inne zmiany.
W końcu kilka słów komentarza należy poświęcić bodaj najistotniejszej, z punktu widzenia wykonawcy, zmianie w PZP. Zgodnie z dotychczasową treścią art. 180, jeżeli wartość zamówienia jest mniejsza niż kwoty określone w przepisach wydanych na podstawie art. 11 ust. 8, odwołanie przysługuje wyłącznie wobec czynności: 1) wyboru trybu negocjacji bez ogłoszenia, zamówienia z wolnej ręki lub zapytania o cenę, 2) opisu sposobu dokonywania oceny spełniania warunków udziału w postępowaniu, 3) wykluczenia odwołującego z postępowania o udzielenie zamówienia, 4) odrzucenia oferty odwołującego.
Po pierwsze, ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie katalogu negatywnych przesłanek odrzucenia oferty (art. 98 ust. 3-5), które odnoszą się przede wszystkim do sposobu oceny wymagań technicznych oferowanego przedmiotu zamówienia. Widać więc wyraźnie, że ustawodawca zdecydował się w pewnym zakresie zapobiec obecnym w praktyce nadużyciom związanym z odrzucaniem ofert jedynie z tego względu, że oferowany przedmiot zamówienia nie spełnia jakichś norm, gdy w rzeczywistości realizuje co najmniej wymagania równoważne. Po drugie, ustawodawca zdecydował się zmienić przepisy dotyczące rażąco niskiej ceny jako podstawy odrzucenia oferty. Wydaje się, że zmiana art. 90 jest już pewną tradycją związaną z kolejnymi nowelizacjami PZP. Tym razem należy jednak zwrócić uwagę na to, że ustawodawca słusznie zareagował na nadmierny formalizm, szczególnie widoczny w orzecznictwie KIO, wskazując wprost w treści nowego art. 90 ust. 1a, że w przypadku, gdy cena całkowita oferty jest niższa o co najmniej 30% od wartości zamówienia, zamawiający zwraca się o udzielenie wyjaśnień, chyba że rozbieżność wynika z oczywistych okoliczności, które nie wymagają wyjaśnień. Wynika stąd, że traktowany dotąd rygorystycznie próg 30%, którego przekroczenie, chociażby minimalne, de facto zawsze prowadziło do odrzucenia oferty, obecnie został obarczony koniecznością realizacji dodatkowych przesłanek. Oczywiście, w praktyce niewątpliwie wyniknie nowy problem, jakim będzie określenie, czym są „okoliczności oczywiste”, należy więc śledzić orzecznictwo KIO, które zapewne niebawem podejmie pierwsze próby dookreślenia tego wyjątkowo niejasnego terminu.
Tak drastyczne ograniczenie możliwości wniesienia odwołania w przypadku postępowań o wartości poniżej progów unijnych od dawna budziło poważny sprzeciw wykonawców, powodowało bowiem daleko idące ograniczenie ich praw. Prawdopodobnie z tego powodu ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie dwóch nowych przesłanek, mogących być podstawą wniesienia odwołania do KIO, jakimi są: 1) określenie warunków udziału w postępowaniu, 2) wybór najkorzystniejszej oferty. W znowelizowanym art. 180 PZP wyraźnie uwidacznia się tendencja do działania na korzyść wykonawców. Możliwość wniesienia odwołania w dwóch sytuacjach, na gruncie których szczególnie często dochodzi do naruszeń, niewątpliwie należy uznać za zmianę nie tylko bardzo korzystną, ale również umożliwiającą dochodzenie swych praw przez wykonawców. Wymienione powyżej zmiany dotyczą jedynie pewnego wycinka najnowszej nowelizacji PZP, która, jak już zaznaczono, modyfikuje niemal całą treść ustawy.
Na zakończenie wskazujemy, że niniejsze opracowanie posiada jedynie charakter informacyjny i nie stanowi porady ani opinii prawnej. Państwa wszelkie działania powinny być podejmowane po uprzednim zasięgnięciu opinii prawnej, z uwzględnieniem przedstawionego przez Państwa stanu faktycznego. ■
33
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Bo chcemy
Tekst i logo: Urząd Gminy Tarnowo Podgórne
być bliżej HASŁO PROMOCYJNE „GMINA TARNOWO PODGÓRNE. POZIOM WYŻEJ” WPISAŁO SIĘ JUŻ W ŚWIADOMOŚĆ MIESZKAŃCÓW I PRZEDSIĘBIORCÓW. NA JEGO BAZIE SKUTECZNIE BUDOWALIŚMY WIZERUNEK GMINY JAKO SPOŁECZNOŚCI PRZEDSIĘBIORCZEJ, SOLIDNEJ, PRACOWITEJ. CORAZ WYRAŹNIEJ JEDNAK ZACZĘŁA RYSOWAĆ SIĘ POTRZEBA PODKREŚLENIA DZIAŁAŃ LOKALNYCH, PODEJMOWANYCH NA RZECZ MIESZKAŃCÓW. PROMOWANIE GOSPODARCZO-INFRASTRUKTURALNEGO CHARAKTERU GMINY POWINNO BYĆ BOWIEM RÓWNOWAŻONE AKCENTOWANIEM DZIAŁAŃ SPOŁECZNYCH. STĄD DECYZJA O PRZYJRZENIU SIĘ AKTUALNOŚCI DOTYCHCZASOWEJ STRATEGII PROMOCJI.
P
ierwszym krokiem była seria spotkań z przedstawicielami mieszkańców i przedsiębiorców. Przy wspólnym stole zasiadali reprezentanci różnych środowisk: organizacji pozarządowych, przedsiębiorców, mieszkańców, urzędników.
Po dyskusjach nasunął się jasny wniosek: chociaż Gmina oferuje bardzo szeroką paletę propozycji sportowych, kulturalnych czy rekreacyjnych, to nie ma jednego spójnego szyldu, który podkreślałby siłę lokalnych więzi i zachęcałby do nawiązywania i umacniania nowych kontaktów wewnątrz społeczności. Tak pojawiło się
hasło „Tarnowo Podgórne. Poziom Bliżej”. Ma ono wytyczać kierunek działań podejmowanych lub wspieranych przez Gminę, ma stale przypominać, że to mieszkańcy i ich potrzeby są w centrum uwagi samorządu. – Zaproponowane nowe hasło jest zaproszeniem do współdziałania dla lepszej integracji naszej małej społeczności – mówi Wójt Tadeusz Czajka. – Nie stanowi konkurencji dla obecnego hasła „Poziom Wyżej”, które będzie obowiązywało przede wszystkim w kontaktach Gminy na zewnątrz, np. z biznesem. Od kilku miesięcy hasło „Poziom Bliżej” firmuje imprezy gminne oraz inicjatywy podejmowane z myślą o mieszkańcach. Przy okazji odświeżono też logotyp Gminy oraz layout materiałów informacyjnych. ■
34
informacje Tekst i foto: Urząd Gminy Tarnowo Podgórne
O zainteresowaniu integracją komunikacji świadczą liczni mieszkańcy, którzy przyszli na spotkania informacyjne w Urzędzie Gminy w Tarnowie Podgórnym i w filii w Przeźmierowie.
Na jeden bilet 1 STYCZNIA 2017 R. POŁĄCZĄ SIĘ DWA SYSTEMY KOMUNIKACJI ZBIOROWEJ: POZNANIA I GMINY TARNOWO PODGÓRNE. ZOSTAŁ JUŻ OPRACOWANY NOWY ROZKŁAD JAZDY, WYZNACZONO PRZEBIEG NOWYCH LINII AUTOBUSOWYCH. WSZYSTKO Z MYŚLĄ O PODNIESIENIU KOMFORTU PODRÓŻOWANIA PASAŻERÓW.
N
ajważniejszą zmianą jest możliwość korzystania z Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej PEKA. W Tarnowie Podgórnym, w siedzibie TP-BUS przy ul. Rokietnickiej 23, już działa Punkt Obsługi Pasażerów. Każdego dnia roboczego w godz. 8.00-16.00 można złożyć wniosek o wydanie karty PEKA (na miejscu jest możliwość zrobienia zdjęcia), odebrać ją, doładować, a także uzyskać pełen zakres informacji. – Uruchomienie wspólnej komunikacji to efekt kilkunastomiesięcznych rozmów prowadzonych pomiędzy poznańskim
Zarządem Transportu Miejskiego i naszą gminną spółką komunikacyjną – mówi Wójt Gminy Tarnowo Podgórne, Tadeusz Czajka. – Jestem przekonany, że od 1 stycznia znacząco podniesie się komfort podróżowania, również pracowników zatrudnionych na terenie Gminy. Osób dojeżdżających codziennie do pracy do Gminy Tarnowo Podgórne jest przecież niemało – wystarczy przypomnieć, że to największy po Poznaniu rynek pracy w Wielkopolsce właśnie dla dojeżdżających. Dla nich jest ważne także wprowadzenie bezpośredniego połączenia autobusowego z pętli na Junikowie, przez ul. Rynkową i Baranowo, do Ogrodów. – Nowe rozwiązania wyznaczono na podstawie obserwacji potoków pasażerskich. Uwzględniono także sygnały zgłaszane przez pracodawców z naszej Gminy – mówi Wójt Tadeusz Czajka. – Mam nadzieję, że dzięki optymalnej sieci połączeń autobusowych zachęcimy więcej osób do korzystania z komunikacji zbiorowej. To i wygodne, i ekologiczne. ■
35
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Dzieje Gminy
Tekst: Waldemar Łazuga
DŁUGO NIE ZNAŁEM TEJ GMINY. NIEWIELE O NIEJ SŁYSZAŁEM. WIEDZIAŁEM O NIEJ MNIEJ NIŻ O POŁOWIE GMIN W WIELKOPOLSCE. NAWET W SAMYM POWIECIE POZNAŃSKIM BYŁA NA SZARYM KOŃCU. TO NIE TAK, ŻE TARNOWO WYGRAŁO SWÓJ LOS NA LOTERII.
K
orbankowie byli największą legendą gminy. Reklama „Domu Handlowego Henryki i Pawła Korbanków w Tarnowie Podgórnym koło Poznania” pojawiała się regularnie na ekranie telewizora. Wielu pamięta ją do dziś. Wielu powtarza historię, jak to Korbankowie w komunie zaczynali „od sznurka”, jak własnoręcznie załadowywali i rozładowywali towary. Prowadzili księgę przychodów i rozchodów i zamiatali podwórko. Potem handlowali traktorami marki Ursus.
Dziś z okna biurowca widać równo poustawiane na placu traktory i inne maszyny rolnicze – FENDT, Massey-Ferguson. Ofensywa tarnowian i Tarnowa zastanawiała. Z jednej strony nawet mieszkaniec małego miasteczka miał jeszcze wobec gminy stosunek „wyższościowy”, z drugiej zaś gminni tarnowianie temu wizerunkowi najzupełniej zaprzeczali. Wśród samorządowców mieli nauczycieli, inżynierów, architektów, ludzi związanych z biznesem, kulturą i oświatą. Byli ruchliwi i od początku w samorządzie powiatu i województwa odgrywali istotną rolę. Lektura książki nie zawsze jest łatwa. Znajdą w niej Czytelnicy rozmaite zestawienia, dane, nazwiska, cyfry, porównania,
twarde fakty i miękkie próby zrozumienia fenomenu, jakim niewątpliwie jest Gmina. Jedni sięgną po nią, aby sprawdzić, „jak to właściwie było”? Inni po to, by zrozumieć, „jak to wszystko się stało”? Gminie od lat przyglądam się z uwagą. Porównuję ją z innymi. Stoję z boku. Pracuję w Poznaniu, ale jestem mieszkańcem nie tylko innej gminy, ale też innego powiatu. Nie twierdzę, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona, co jest podobno powszechną przypadłością. A jednak, analizując niektóre dane, nie umiem ukryć uznania. Już z końcem XX w. gmina miała najlepszy w województwie wskaźnik liczby podmiotów gospodarczych przypadających na 1 tys. mieszkańców. Niektórych konkurentów bije ponad dwukrotnie. Podobnie rzecz się ma z dochodami na jednego mieszkańca. W 2002 r. w Tarnowie na 2624 podmioty gospodarki narodowej 2601 działały w sektorze prywatnym. W 2014 r. liczba podmiotów doszła do 5 tys., spółek prawa handlowego było już ponad 1 tys., a spółek z kapitałem zagranicznym 251. W Gminie działają 64 stowarzyszenia i organizacje społeczne. Wreszcie wśród największych inwestycji kropkę nad i stawia Amazon. Razem to więcej niż kilka (kilkanaście?) innych historii razem wziętych. Pisząc tę książkę, żadnemu z jej bohaterów nie zamierzaliśmy ani pomóc, ani zaszkodzić. Zabiegaliśmy o obiektywizm. Czy nam się udało i czy to w ogóle jest możliwe – to inna sprawa. Synteza jest wyborem. Wiele spraw uogólnia, wiele z konieczności pomija. Dochodzą prawa chronologii. Wiele kolorów z czasem blaknie. Inne odwrotnie, zyskują na intensywności. Są nazwiska, które z czasem rosną i takie, które z upływem lat maleją. Niejedno zależy od tego, jakie sobie stawiamy pytania. I co w danej chwili jest dla nas ważne.
36
informacje
Tę książkę pisało – i najpewniej najpierw też ją przeczyta – pokolenie, które pamięta czasy PRL, dla których sierpień 1980 roku lub czerwiec 1989 r. to coś więcej niż daty z historii. Które przeżywało nie tylko to, co działo się wtedy w Warszawie czy na Wybrzeżu, ale także to, co działo się tu, w Baranowie, Przeźmierowie lub Tarnowie. Czy naprawdę jednak pamiętamy, jaką przebyliśmy drogę? Czy w natłoku bieżących spraw stać nas na taką refleksję? A przecież jeśli chcemy, żeby pamiętały o tym młodsze pokolenia, musimy najpierw sami pamiętać. Na co powinniśmy zwrócić uwagę? Najpierw kilka pewników (o ile w ogóle o nich można mówić): Tarnowo Podgórne, choć stało się niemal synonimem sukcesu, nie miało na starcie ani istotnych przywilejów, ani nadzwyczajnych bonusów. Bliskość Poznania stała się prawdopodobnie jego zaletą, ale równie dobrze mogła być wadą. Nic nie wskazuje na to, żeby tradycje pracy organicznej były tu głębiej zakorzenione niż gdzie indziej w Wielkopolsce, a w każdym razie bardzo trudno byłoby to udowodnić. Porównywalne warunki miało co najmniej kilkanaście gmin naszego regionu. Gmin dobrze położonych i nie mniej atrakcyjnych jest co najmniej drugie tyle. Zauważmy, że Września przy Gnieźnie wydaje się pozbawiona szans, a przecież tak nie jest. Węgry, gdy wchodziliśmy do Unii, wyprzedzały nas wyraźnie. Z gminami wiejskimi, zachowując odpowiednią skalę, jest podobnie. Tu i tam decyduje splot rozmaitych okoliczności. Nieraz przypadek. Na końcu okazuje się przeważnie, że o ostatecznym wyniku przesądzili ludzie. A ściślej trzy czynniki, które rzadko kiedy występują łącznie: wyobraźnia, odwaga i zdolność do współpracy. Można mieć wyobraźnię, ale nie mieć odwagi. Można być odważnym, ale nie umieć współpracować. Do tego niezbędna jest jeszcze odpowiednia liczba ludzi przekonanych i zdolnych do przeprowadzenia wytyczonych zadań. Łatwo to wszystko napisać. O wiele trudniej zrealizować. Przekształcenie gminy z rolnej w przemysłową nie było spacerem różaną alejką. Niełatwo jest pozbyć się ziemi, nawet jeśli cena, jaką za nią oferują, jest wysoka. Niełatwo przestać być rolnikiem, nawet jeśli dochody z roli osiąga się niskie. Ziemia rodzi pewne nawyki. Kształtuje kulturę ludzi przez wieki. Ziemia wielu rolników jest dziś pod dachami. To już nie tylko 7 ha Muszkieterów, lecz całe zadaszone stadiony, a także drogi dojazdowe i przyległa infrastruktura. Nie chodzi o sentymentalne przypominanie. Chodzi o świadomość społecznej ceny, jaką musiano za to zapłacić. Dziś wielkie wrażenie robi liczba pracowników dojeżdżających do pracy w gminie. Tylko Poznań przewyższa tu Tarnowo Podgórne, które wyprzedza Kalisz, Konin, Jarocin, Śrem, Gniezno i wiele innych miast, niepozbawionych przecież ambicji. Niewiele miejscowości w kraju może się czymś podobnym pochwalić. Czy w Gminie istnieje powszechna świadomość tego – bądź co bądź – niezwykłego faktu?! Uwagę zwraca aktywność mieszkańców. Te komitety zawiązywane w sprawie kanalizacji czy gazyfikacji. Organizacyjna sprawność i wydolność. Fundacje i organizacje. Rozmaite „dary serca” dla potrzebujących. Ciężarówki spieszące z pomocą. A także otwartość na współpracę i imponujące krajowe i zagraniczne kontakty. To właśnie pochodną takiej postawy jest szybki awans cywilizacyjny gminy i rosnący standard życia jej mieszkańców. Tak bowiem na potrzeby i wyzwania reagują społeczeństwa silniej zintegrowane. Do ideału jeszcze daleko, ale – w skali porównawczej – to mimo wszystko bliżej niż gdzie indziej. Własne pogotowie, straż, troska o środowisko, bogata oferta kulturalna i artystyczna, takie aspiracje nie rodzą się na pniu. Pojawiają się na pewnym etapie społecznego rozwoju. Jest zresztą coś, co ten rozwój w regularnych odstępach mierzy. To wybory: europejskie, prezydenckie, parlamentarne i samorządowe. W każdych odnotowano w gminie frekwencję
U
wagę zwraca aktywność mieszkańców. Te komitety zawiązywane w sprawie kanalizacji czy gazyfikacji. Organizacyjna sprawność i wydolność. Fundacje i organizacje. wyższą od średniej wojewódzkiej i krajowej – wyższą nieraz nie o kilka, lecz o kilkanaście procent! Politolog zwróci uwagę na wyjątkową stabilność preferencji politycznych mieszkańców gminy. Warte podkreślenia, że gmina w czasie wyborów zachowuje się jak wielkie miasta, a raczej jak ich inteligenckie kwartały. Czy poza wyborami jest inaczej ? Czy jedno nie oznacza drugie? Nie umiem powiedzieć, ile jest podobnych gmin wiejskich w Polsce. Warto sprawdzić. Czy coś mnie w tej historii gminy bawi? Nic bardziej niż podział na jej część wschodnią i zachodnią, odpowiadający w dodatku przekonaniom, że za tymi z zachodu częściej stoi racja… No i jeszcze wojny secesyjne z abolicją w tle. Na szczęście – słyszę – dziś już nieaktualne i rozliczone. Życzę miłej lektury.
37
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Tekst: Maciej Fliger Foto: Maciej Fliger i Schattdecor
Noworoczne wydarzenie
CO ŁĄCZY POWITANIE NOWEGO ROKU W WIEDNIU I W TARNOWIE PODGÓRNYM? CHARAKTERYSTYCZNYM ELEMENTEM OBU KONCERTÓW NOWOROCZNYCH – W ZŁOTEJ SALI MUSIKVEREIN I W HALI GMINNEGO OŚRODKA SPORTU I REKREACJI – JEST SŁYNNY MARSZ RADETZKY’EGO. TEGOROCZNY KONCERT, Z UDZIAŁEM TARNOWSKIEJ MŁODZIEŻOWEJ ORKIESTRY DĘTEJ, ZAPLANOWANO NA 14 STYCZNIA.
R
angi przywołanych wydarzeń nie sposób porównywać. Wiedeńska impreza, znana na całym świecie, słuchana i oglądana dzięki transmisjom w 100 krajach, cieszy się szczególnym prestiżem. Dynamiczny utwór Johanna Straussa (ojca) jest jednak nieodłącznym elementem obu koncertów. Poza tym, zachowując proporcje, w Tarnowie Podgórnym, podobnie jak w Wiedniu, organizatorzy dużą wagę przywiązują do nadania noworocznej gali wysokiego poziomu i na stałe połączyli cykliczne wydarzenie z określonym rodzajem muzyki.
Trzynaście lat temu, podczas pierwszej edycji, ówczesny Wójt – Kazimierz Marchlewski – wpadł na pomysł, żeby muzyczne prowadzenie koncertu oprzeć na Młodzieżowej Orkiestrze Dętej – i tak już pozostało. – Oprócz orkiestry co roku włączamy w program koncertu kolejne zespoły działające przy naszej placówce – mówi dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury „Sezam”, Szymon Melosik. – W tym roku będzie to Teatr Tańca „Sortownia”. Ciekawym akcentem będzie też udział w koncercie Kurkowego Bractwa Strzeleckiego. Szczegółowy scenariusz będzie jednak jak zawsze skrywaną do ostatniej chwili niespodzianką dla mieszkańców. Wiadomo, że impreza zacznie się częścią oficjalną, podczas której Wójt Tadeusz Czajka wręczy nagrody „Aktywny Lokalnie” dla osób poświęcających swój czas i energię na pracę dla tarnowskiej społeczności. Każdy wyróżniony zostanie uhonorowany nie tylko pamiątkową statuetką i okolicznościowym adresem, ale także dedykowanym utworem. O części muzycznej wiemy tyle, że jej motywem przewodnim ma być „Wojna w muzyce”. By jednak nie brzmiało to groźnie, dyrektor Szymon Melosik uspokaja, iż w programie będzie także mozartowskie „Dona Nobis Pacem”. Szczególnym aspektem najbliższego Koncertu Noworocznego będzie występ Młodzieżowej Orkiestry Dętej pod dyrekcją
Pawła Joksa oraz orkiestry „Da Capo” Krzysztofa Zaremby. – Zespoły po raz ostatni wystąpią osobno, a dwa utwory po raz pierwszy wykonają razem. W taki symboliczny sposób orkiestry postanowiły znów się połączyć. Sądzę, że przy tej okazji wystąpi wspólnie stu muzyków – zapowiada Sz. Melosik. Kilka lat temu doroczny tarnowski koncert zaczęto organizować w hali sportowej z powodu olbrzymiego zainteresowania. Chociaż zapewne potwierdzi się ono 14 stycznia 2017 r. o godzinie 17:00, to jednak by wziąć udział w tym wydarzeniu, nie trzeba – jak w Wiedniu – liczyć na szczęście w losowaniu biletów. Impreza jest otwarta, a wstęp bezpłatny. Zapraszamy. ■
38
informacje Tekst: Urząd Gminy Tarnowo Podgórne
Wielkiej Orkiestry karuzela 15 STYCZNIA 2017 R. PO RAZ 25. ZAGRA WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY. LOKALNY SZTAB W TARNOWIE PODGÓRNYM JUŻ PRACUJE NAD PRZYGOTOWANIEM PROGRAMU PEŁNEGO ATRAKCJI.
N
ajważniejsze wydarzenia zaplanowano w hali sportowej OSiR przy ul. Nowej w Tarnowie Podgórnym. Tutaj odbędą się koncerty Marty Podulki i Bibobit, zostaną ustawione stoiska plastyczne, promocyjne i informacyjne, a dla dzieci – „dmuchańce”. Oczywiście nie zabraknie tego, co budzi największe emocje – licytacji na rzecz Wielkiej Orkiestry.
– Dzięki wsparciu mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców systematycznie powiększa się pula fantów przeznaczonych na loterie – mówi Barbara Wypuszcz, szefowa lokalnego sztabu WOŚP. – Oczywiście na wszelkie propozycje jesteśmy nadal otwarci. Już dzisiaj wiadomo, że wśród hitów licytacji znajdzie się autobus wystawiony przez spółkę TPBUS, a także godzinny lot samolotem z instruktorem. Jak pokazały ubiegłe lata, zlicytować można wszystko: od bardzo poważnych ofert do takich z przymrużeniem oka. – Mamy nadzieję, że będziemy świadkami zaciętych walk o każdy fant – mówi Agnieszka Rzeźnik, współprowadząca licytacje. – Nie ukrywam, że liczymy na Państwa hojność. W organizację finału bardzo aktywnie włączają się gminne organizacje pozarządowe. Od kilku lat Uniwersytet Trzeciego Wieku prowadzi Kącik Wędrującej Książki – tu zasada jest prosta: za każdą przyniesioną książkę otrzymuje się czerwone serduszko, a za wybrane wśród książkowych propozycji rarytasy płaci się dobrowolnym datkiem do wielkoorkiestrowej puszki. Książki dostają drugie życie, a Wielka Orkiestra – kolejne złotówki. Natomiast Seniorzy z Tarnowa Podgórnego zapraszają na słodki (i nie tylko) poczęstunek na swoim stoisku. Równolegle miłośnicy starej gry karcianej rozegrają charytatywny „Turniej w Kopa dla WOŚP”. Przy hali będzie można zobaczyć sprzęt Ochotniczej Straży Pożarnej i prawdziwą wyścigówkę (przejazd treningowy można wylicytować!) oraz popatrzeć na świat z góry dzięki podnośnikowi firmy GIZO. Ale tego dnia wielkoorkiestrowe granie odbędzie się również w innych miejscach na terenie Gminy. W Tarnowie Podgórnym Kręgielnia Vector zaprasza m.in. na turniej kręglarski dla dzieci i młodzieży, a Tarnowskie Termy – na bicie pływackiego rekordu i wyciskanie siódmych potów w klubie fitness. Ponadto na stadionie przy ul. 23 Października 34 każdy będzie mógł pobiec dla Orkiestry, płacąc za przebiegnięcie każdego okrążenia złotówkę. – Zapraszamy wszystkich – mówi Piotr Modzelewski, pomysłodawca akcji. – Żeby przyłączyć się do tej zabawy, wystarczy zrobić choć jedno „kółko”.
Przed południem w szkole podstawowej w Przeźmierowie warto wziąć udział w „Planszówkomanii dla WOŚP”. Przyjść może każdy: zarówno wytrawni gracze, jak i ci, którzy chcieliby zacząć przygodę z grami planszowymi. – Szczególnie mile widziane są rodziny z dziećmi – mówią organizatorzy. – Chcemy pokazać, że wspólnie spędzony czas nad planszą czy kartami to doskonała alternatywa dla komputera czy telewizora. Nowoczesne gry zachęcają atrakcyjną grafiką i ciekawą fabułą. Zwieńczeniem całodziennego grania będzie pokaz sztucznych ogni nad halą w Tarnowie Podgórnym, tzw. światełko do nieba. Rozpocznie się on o 20:00. ■ Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Sztab w Tarnowie Podgórnym Kontakt: Agnieszka Rzeźnik, tel. 606 756 290, a.rzeznik@tarnowo-podgorne.pl Wpłat można dokonywać również na wielkoorkiestrowe konto sztabu: 48 1050 1520 1000 0005 0265 1441 (z dopiskiem WOSP)
39
miejsce biznesu TARNOWO
PODGÓRNE
Tekst: Maciej Fliger Foto: Archiwum zespołów
Barwne stroje
i nie tylko ludowy repertuar „LUSOWIACY” I „MODRAKI” NIE SĄ TYPOWYMI ZESPOŁAMI LUDOWYMI – ICH CHOREOGRAFOWIE, PIELĘGNUJĄC FOLKLOR, SZUKAJĄ TAKŻE INNYCH INSPIRACJI. WIELE GRUP, OGRANICZAJĄCYCH SWÓJ REPERTUAR DO TRADYCYJNYCH TAŃCÓW I UTWORÓW, CHCIAŁOBY CIESZYĆ SIĘ TAKIM UZNANIEM JAK ZESPOŁY DZIAŁAJĄCE PRZY GMINNYM OŚRODKU KULTURY „SEZAM” W TARNOWIE PODGÓRNYM. Z OKAZJI OBCHODZONYCH W TYM ROKU JUBILEUSZY OBA OTRZYMAŁY GRATULACJE MIĘDZY INNYMI OD „MAZOWSZA”.
Z
espół Pieśni i Tańca „Lusowiacy” powstał w 1996 r. Były to czasy niebywałej popularności konkursu „Moja Wieś Aktywna”, organizowanego przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Sielinku. Uczestniczyło w nim także Lusowo. Konkurencji, jak to na turnieju wsi, było sporo – rekreacja, szczypta dowcipu, ale też prezentacje i scenki. Kiedy wieś z Gminy Tarnowo Podgórne zakwalifikowała się do udziału w imprezie, nikt pewnie nie zakładał, że dzięki temu w Lusowie powstanie zespół ludowy, który w dodatku zainspiruje powstanie kolejnej grupy w pobliskim Przeźmierowie. Dziś w Lusowiakach tańczy blisko 50 dorosłych i nastolatków, a w Modrakach – około 70 dzieci i nastolatków. Zdecydowana większość to mieszkańcy Gminy.
MENTOR Mieszkańcy Lusowa przygotowali na wspomnianą imprezę między innymi inscenizację obrzędu dożynkowego i scenkę powitania nowożeńców. Dwukrotnie zajęli pierwsze miejsce w konkursie. Autorzy sukcesów postanowili przekuć je w coś trwałego. Od 2000 r. wspierał ich Roman Matysiak – współtwórca Zespołu Pieśni i Tańca „Wielkopolska”, wybitny i charyzmatyczny choreograf. – Po jego śmierci w 2009 r. omal się nie rozpadliśmy, bo długo nikt inny nie był w stanie mu dorównać – wspomina Krystyna Semba, kierownik Lusowiaków. Nazwisko Matysiaka zapamięta też na zawsze Agnieszka Dolata, będąca od samego początku choreografem Dziecięcego Zespołu Pieśni i Tańca Ludowego „Modraki”. Pytana, czy to prawda, że to ona wymyśliła ten zespół i pracowała z zapałem, nim ktokolwiek chciał go wspierać, odpowiada skromnie: – To Romanowi Matysiakowi, który prowadził Lusowiaków, marzyła się grupa dziecięca. Chodził za mną i nie przyjmował odmowy. W końcu przyjechałam i dowiedziałam się, że jestem natychmiast przyjęta.
PROFESJONALIZM W tym roku Modraki obchodziły piętnastą, a Lusowiacy dwudziestą rocznicę działalności. Dwudziestolecie zespołu z Lusowa mamy świeżo w pamięci, bo koncert jubileuszowy odbył się w listopadzie, w dniu święta narodowego.
40
lifestyle
– Lusowiacy na swój jubileusz dali trzygodzinny koncert, który stał na absolutnie profesjonalnym poziomie – zachwyca się dyrektor GOK „Sezam” w Tarnowie Podgórnym, Szymon Melosik. – Z obu naszych zespołów ludowych jesteśmy dumni. Znaczące jest, że kiedy Mazowsze miało u nas galowy koncert, zaprosiło Modraki do występu jako support. Wysoki poziom artystyczny zespoły osiągają dzięki regularnym próbom. Lusowiacy spotykają się w poniedziałki i czwartki o 19:00, a Modraki – w poniedziałki i środy o 16:30.
RÓŻNORODNOŚĆ Zespoły z Lusowa i Przeźmierowa działają niezależnie. Mają jednak sporo wspólnych cech. Oba odwołują się do kultury ludowej, prezentują folklor wielu regionów Polski, ale też chętnie wychodzą poza tę tematykę. – Jubileusz pokazał, że jesteśmy wyjątkowym zespołem. W gratulacjach zwracano uwagę, że Lusowiacy to zespół folklorystyczny, ale mający w programie bardzo różne tańce. Niektórzy widzowie, wychodząc z koncertu jubileuszowego, nie dowierzali, że trwał tak długo – wspomina Krystyna Semba. – Nie można nas nazwać zespołem regionalnym, bo prezentujemy folklor różnych regionów. Jesteśmy zespołem estradowym, mającym też szerszy repertuar. Lusowiacy są uniwersalni. Prezentowali już taniec nowoczesny w niemalże cywilnych strojach czy kankana (w nieoficjalnym występie) – chociaż, oczywiście, podobnie jak Modraki, koncentrują się na tańcach regionalnych. Agnieszka Dolata, choreograf Modraków, domniemywa, że różnorodność repertuaru ma dla kadry jej zespołu większe znaczenie niż dla samych dzieci: – Trzymamy się pierwowzorów, ale nie przedstawiamy folkloru in crudo. Cyklicznie wprowadzamy nowe tańce, piosen-
ki i scenki – mówi Agnieszka Dolata. – Uważam również, że różnorodność repertuaru ma dla dzieci ogromne znaczenie. Nie chcemy ich zamykać w samym folklorze. Zdarza nam się występować do utworów Franka Sinatry czy Majki Jeżowskiej. Wystawiliśmy też przedstawienie „Kopciuszek” oraz „Piraci z Karaibów”. – Ważny jest aspekt poznawczy. Podczas pracy nad przedstawieniami dzieci poznają inne rodzaje muzyki. Taniec ludowy jest ważnym elementem naszej kultury, ale dobrze jest wiedzieć, że ta kultura ludowa może przenikać się z innymi dziedzinami artystycznymi. Tak było w każdej epoce, tak samo może być dzisiaj – dodaje Agnieszka Kozłowska-Dąbek, odpowiedzialna w zespole za naukę śpiewu. – To dobrze, że tańczymy, gramy i śpiewamy do różnych stylów muzycznych i tanecznych – stwierdza Ryszard Romański. Trzynastolatek jest w Modrakach już od siedmiu lat. – Poznajemy różne regiony, różne style muzyczne i taneczne. Każdy repertuar ma swoje zalety, ale też jakieś minusy. Kiedy tańczy się we Włoszech w ciężkim stroju łowickim, to trudno powstrzymać się, żeby nie zedrzeć go z siebie i nie pobiec ochłodzić się w morzu. Z kolei tańce, które są dla nas szczególnie przyjemne, często wymagają długich ćwiczeń.
UZNANIE Zespoły ludowe z Gminy Tarnowo Podgórne przybliżają folklor wielkopolski, kaszubski, łowicki, rzeszowski, śląski, krakowski, podhalański, lubelski, kurpiowski, beskidzki… Długo by je wymieniać. Dzięki takiemu wachlarzowi regionalnego piękna są nie tylko ambasadorami Tarnowa Podgórnego na koncertach i festiwalach w całej Polsce, ale także całej polskiej kultury zagranicą. Z wielu konkursowych występów wracają z nagrodami. Lusowiacy zdobyli między innymi nagrodę „The Best Folk Ensemble” na „Balkan Folk Festival” w bułgarskim Kiten oraz Grand Prix Festiwalu i Sztuki Ludowej „Lato nad Świną” w Świnoujściu. Modraki latem zdobyły wyróżnienie na festiwalu „Folklor świata”. Występują też między innymi dla Telewizji Polskiej i Telewizji „Trwam”.
LUDZIE Modraki tańczą, śpiewają, a od jakiegoś czasu mają też swoją kapelę, utworzoną przez członków zespołu. Początkowo bardzo pomógł znany ze swego zamiłowania do muzyki etnicznej Jacek Hałas, obecnie kapelę prowadzi Ania Dolata.
41
miejsce biznesu TARNOWO
W ścisłej kadrze zespołu oprócz cytowanych jest jeszcze asystentka choreografa Ewelina Bąkowska i Piotr Dolata, odpowiedzialny za sprawy organizacyjne zespołu. Wśród Lusowiaków szczególny trzon zespołu stanowi siedmioro tancerzy, którzy są w zespole od początku – wśród nich kierownik zespołu, Krystyna Semba. Choreografem, który przekonał do siebie grupę, jest Dariusz Jezierski – wychowanek Romana Matysiaka i dawny tancerz „Wielkopolski”. Za stronę muzyczną odpowiada sprowadzony do zespołu jeszcze przez pierwszego choreografa Zdzisław Pawlaczyk. Oprawę zapewnia kapela Waldemara Łyczykowskiego „Po zagonach”, kiedyś także współpracująca z Modrakami.
OŚRODEK Dla obu grup ważna jest baza lokalowa i finansowa, którą zapewnia Gmina Tarnowo Podgórne. Prowadzenie zespołów ludowych jest kosztowne – w same ich stroje zainwestowano już setki tysięcy złotych. Szymon Melosik podkreśla jednak, że nikt tych pieniędzy nie przelicza na inne wydatki i nawet przez myśl nie przechodzi mu porównywanie, ile koncertów popularnych artystów mógłby zorganizować, gdyby nie utrzymanie zespołów z Lusowa i Przeźmierowa. – Rolą ośrodka kultury jest rozbudzanie zainteresowań kulturalnych, a także ich zaspokajanie – ale na przyzwoitym poziomie. Oczywiście, rozumiem zjawiska socjologiczne, takie jak popularność disco polo, ale lokowanie pieniędzy publicznych w taką muzykę byłoby dużym nadużyciem. Tarnowo Podgórne jest nie tylko ośrodkiem przemysłu, dużym pracodawcą, ale też ośrodkiem kulturalnym z prawdziwego zdarzenia – deklaruje dyrektor GOK „Sezam”.
NABÓR Nabór do Zespołu Pieśni i Tańca „Lusowiacy” prowadzony jest cały czas. Wystarczy przyjść na próbę, zadeklarować chęci i systematyczność prób. Krystyna Semba mówi, że jedynym problemem jest to, iż niektórzy nowo wstępujący do zespołu chcieliby od razu pokazywać się na scenie, podczas gdy przygotowanie do występów potrwać może nawet rok. Wiele tańców wiąże się z dużym wysiłkiem tanecznym. Niektóre utwory śpiewane są nawet na cztery głosy. Zespół podchodzi profesjonalnie do swoich programów, jest przy tym wielopo-
PODGÓRNE
koleniowy (najmłodsi to gimnazjaliści, a najstarszy członek zespołu liczy sobie ponad 80 lat), więc aby w nim zakotwiczyć, trzeba mieć w sobie cierpliwość i pokorę. – Zazwyczaj jest tak, że kiedy młodzi przychodzą do nas, na początku traktują zespół i występy jak błahostkę. Z rezerwą odnoszą się do uwag, że coś powinno tak, a nie inaczej wyglądać. Z czasem dojrzewają i sami przywiązują wagę do każdego szczegółu i doceniają, jaką wartością jest ten zespół – stwierdza Krystyna Semba. Ta szczególna wartość łączy tancerzy i sprawia, że zostają wśród Lusowiaków na dłużej. Dzieci, wchodzące w skład zespołu „Modraki”, na ogół szybko aklimatyzują się i przekonują do wspólnej pracy i zabawy. Często jednak trzeba wcześniej przełamać opory i wątpliwości… rodziców. – Rozmawiałam niedawno z mamą, która mówiła, że syn sam pyta o nasz zespół, ale ona ma wątpliwości, bo to chłopiec. To był uczeń szóstej klasy, więc skoro sam chce – to na co czekać? Czasem problemem dla nas jest podejście nie dzieci, tylko dorosłych – opowiada Agnieszka Dolata. Wiktor Bąkowski, który jest w zespole od 6. roku życia, swoje początki wspomina jak przez mgłę. Pamięta tylko, że trochę obawiał się, że nie będzie tu nikogo znał – ale od razu na próbie poznał kolegę. – Chłopaków jest w zespole mniej – potwierdza – ale kiedy już oswoisz się z muzyką i tańcem, naprawdę można to polubić. W zespole tańczę, śpiewam i gram. Oprócz tego, że lubię muzykę, trzyma mnie tu bardzo miła atmosfera. – Dzieci są w różnym wieku, od późnych przedszkolaków po gimnazjalistów. Najfajniej, gdy dołączają maluchy, bo przechodzą stopniowo przez wszystkie szczeble wtajemniczenia, jeśli chodzi zarówno o technikę ruchu, choreografię, jak i śpiew. Bywa, że przychodzą nieco starsi, wtedy praca z nimi wygląda trochę inaczej. Zapraszamy wszystkich – mówi Agnieszka Kozłowska-Dąbek, nauczycielka śpiewu.
WYSTĘPY Oba zespoły regularnie występują w naszej Gminie. W chwili, gdy oddajemy do druku ten materiał, Lusowiacy szykują się do wyjazdu na Jarmark Bożonarodzeniowy w miejscowości Vrchlabi w Czechach. Modraki wystąpią na podobnej imprezie w CK Przeźmierowo. Obie grupy mają przygotowany świąteczny repertuar, który będą prezentować między innymi w okolicznych kościołach. W świąteczny czas kolędy zagoszczą też zapewne w domach Lusowiaków i Modraków. To, że podobny repertuar towarzyszy im w tych szczególnych dniach także na próbach i występach, nikomu nie ciąży – przecież to właśnie zamiłowanie do muzyki, wyniesione nierzadko z rodzinnych tradycji, poprowadziło ich do zespołów. – Lubię śpiewać kolędy i z najbliższymi, i w zespole. Prawda jest też taka, że nasze wykonania tutaj są nieco inne niż te domowe. W domach śpiewa się tradycyjne kolędy, a z Modrakami przygotowujemy między innymi pastorałki np. o rudym piesku, który przyszedł do stajenki – mówi Ryszard Romański. Kiedyś, podczas spotkania gwiazdkowego w firmie Herlitz, jedna z pań podeszła do zaproszonego na tę uroczystość zespołu ludowego. Cieszyła się, że przed przejściem na emeryturę obejrzała tak piękny program, przywołujący najlepsze świąteczne i rodzinne wspomnienia. Organizując firmowe spotkanie, warto pamiętać, że w pobliżu są takie zespoły jak właśnie Modraki i Lusowiacy. Dla nich słowo „ludowy” oznacza: kolorowy i dynamiczny, a „dziecięcy” – nie znaczy infantylny. Obie grupy mają naprawdę wiele do zaprezentowania. Nikt jeszcze nie żałował ich zaproszenia. ■
42
info@tsp.pl www.tsp.pl
miejsce biznesu TARNOWO
44
PODGÓRNE