Kontrast 3/10

Page 1


Pragniemy złożyć najszczersze kondolencje wszystkim, których w osobisty sposób dotknęła tragedia w Smoleńsku. 10 kwietnia naród polski, bez względu na przynależność ideologiczną, poniósł ogromną stratę. Postaramy się zadbać o to, by została ona zapamiętana nie jako wydarzenie medialne, lecz jako lekcja pokory dla przyszłych pokoleń. Redakcja Miesięcznika Studentów „Kontrast”


Spis treści Zapowiedzi

Nie(!)Moc(!) 4

to jest bez wątpienia najistotniejsze. No, to dziękuję

Publicysyka

i zapraszam do przeczytania najnowszego numeru

Spotkać się z samym sobą

10

Klub podróżników BIT

14

Dobra zabawa przede wszystkim!

16

Historia demotywatorów

20

Finał akcji „Zielone serca”

22

Rozmowa z Aliną Pawelą | Paulina Pazdyka Barbara Rumczyk Joanna Figarska Konrad Gralec

Paulina Pazdyka

Najważniejsze, żeby zacząć. A potem skończyć. Tak,

miesięcznika „Kontrast”. Jest dobry. Jak zwykle.

Zjawisko o zabarwieniu kontrowersyjnym 24

Ewa Orczykowska

Fotoplastykon

Jakub Bocian

26

Kultura Vermeer, Solidarność i Nasza-Klasa

28

Podwyższone stężenie kreatywności

30

Nowości z centrali

32

Czas na zmiany

34

...i tak wszystko będzie w porządku

36

Recenzje

40

Felietony

45

Paweł Bernacki

Szymon Makuch Jan Wieczorek

Monika Stopczyk

Ewa Orczykowska

Mizgalewicz, Marciniak, Rybicki, Bocian, Orczykowska Pluskota, Orczykowska, Wolski

Sport Wcale nie tak nudno

48

Talent przeklęty

51

Mecz toczony w parku

53

Street Photo

55

Katarzyna Łazarska Artur Karpiński Grzegorz Frąc

Mariusz Rychłowski

Joanna Figarska

Redaktor naczelna: Joanna Figarska Zastępcy: Ewa Orczykowska, Michał Wolski „Kontrast” Redakcja: Paweł Bernacki, Jakub Belina Brzozowski, Jakub Bocian, Urszula Burek, Paulina Dreslerska, Ewa Fita, Grzegorz Frąc, Adrian miesięcznik studentów Fulneczek, Martyna Garbacz, Paweł Klimczak, Paweł Kuś, Katarzyna Łazarska, Szymon Makuch, Aleksandra Michalska, Paweł przy Instytucie Dziennikarstwa Mizgalewicz, Aleksandra Nowak, Paulina Pazdyka, Marcin Pluskota, Ilona Rodzeń, Barbara Rumczyk, Marcin Rybicki, Damian i Komunikacji Społecznej Stańczak, Agnieszka Szewczyk, Jan Wieczorek, Joanna Winsyk ul. F. Joliot-Curie 15 Fotoredakcja: Damian Białek, Zbigniew Bodzek, Magda Oczadły, Mariusz Rychłowski, Monika Stopczyk 50-383 Wrocław Korekta: Katarzyna Bugryn, Magdalena Dziekońska, Alicja Kocik, Magdalena Nowowiejska, Teresa Raniszewska e-mail: kontrast.wroclaw@gmail.com Grafika: Ewa Rogalska http://www.kontrast-wroclaw.pl/ Skład: Robert Rędziak, Ewa Rogalska, Michał Wolski Promocja i reklama: Paweł Kuś, Ewa Orczykowska Konsultacja: Studio gRraphique


Film

Adventures Extraordinaries Doktryna szoku Indiana Jones w spódnicy! Najnowszy film fabularny mistrza francuskiego kina – Luca Bessona (Piąty element, Leon zawodowiec). Adele Blanc-Sec jest młodą i odważną reporterką. Niestraszne jej morskie podróże do egzotycznego Egiptu, aby zmierzyć się z ożywionymi mumiami wszystkich kształtów i rozmiarów. Tymczasem w Paryżu wybucha prawdziwa panika. Z liczącego sobie 136 milionów lat jaja wykluwa się latająca bestia i zaczyna terroryzować mieszkańców miasta. Sytuacja ta nie przeraża jednak dzielnej Adele, która rusza na ratunek swojemu miastu. W kinach od 5 maja.

M. Winterbottom, na podstawie kontrowersyjnej książki Naomi Klein (ikony ruchu alterglobalistycznego, autorki bestsellerowego No Logo), stworzył obraz obnażający prawdę o tym, jak wolnorynkowe recepty „made in USA” podbiły świat, bezlitośnie wykorzystując poddane amerykańskiej terapii szokowej kraje i narody. Film, podobnie jak i książka, przekonuje, że mit niewidzialnej ręki rynku skrywa ponurą rzeczywistość korporacyjnych monopoli, klasowej dominacji i zbrojnych ingerencji. Do obejrzenia od 16 kwietnia.

Robin Hood Russell Crowe wciela się w rolę legendarnej postaci, której przygody utrwaliły się

Hel

w powszechnej świadomości i pobudziły wyobraźnię tych, którzy podzielają jego ducha

Polski akcent wśród kwietniowych premier.

przygody i praworządności. Żyjąc w państwie

Piotr jest psychiatrą. Siedzi na nocnym dyżu-

osłabionym dziesięcioleciami wojen, nieefek-

rze, gdy na jego oddział przywożą chłopaka. To

tywnie rządzonym przez nowego króla i po-

Kamil (Lesław Żurek) – syn, którego nie widział

datnym na rebelie z wnętrza kraju i zagroże-

całe lata. Chłopak znika ze szpitala równie szyb-

nia z zewnątrz, Robin i jego ludzie szykują się

ko, jak się pojawił. Jednak Piotr postanawia

na wielką przygodę. Najbardziej niesamowity

nawiązać z nim kontakt. Zaprasza go do siebie

z bohaterów i jego sprzymierzeńcy wyruszają,

i poznaje ze swoją piękną, młodą narzeczoną

aby bronić kraju przed krwawą wojną domo-

(Anna Geislerová). Po wizycie Kamila kobieta

wą i jeszcze raz przywrócić chwałę Anglii. Za

uświadamia sobie, że Piotr jest dla niej zagad-

kamerą stanął Ridley Scott. Na ekranach od

ką i naprawdę nic o nim nie wie. A Piotr rzeczy-

14 maja.

wiście skrywa mroczną tajemnicę... jaką? Tego będziemy mogli dowiedzieć się od 23 kwietnia.

Samotny mężczyzna Doborowa obsada w reżyserii Toma Forda na dużych ekranach pojawi się 5 maja. Angielski profesor gej, George (Colin Firth), czuje się jak outsider w Los Angeles. Gdy jego partner Jim (Matthew Goode) ginie w wypadku samochodowym, profesor próbuje spędzić jeden dzień tak, jak on. W Los Angeles tryb życia, jaki prowadził jego partner jest uważany za zwyczajny, jednak nie będzie się taki wydawał George’owi… wytrwać w swym postanowieniu pomoże mu jego przyjaciółka Charlotte (Julianne Moore).

4


Idee

5


Teatr Ze względów technicznych oraz z powodu licznych wyjazdów

Dobra wiadomość dla wszystkich, którym podczas tegorocz-

zespołu, kolejna premiera tego sezonu we wrocławskim Te-

nego Przeglądu Piosenki Aktorskiej nie udało zdobyć biletów

atrze Polskim, planowana na 15 kwietnia, zostaje przełożona

na spektakl Mury Hebronu na podstawie powieści Andrzeja

na 17 czerwca. Tym razem widzowie będą mieli okazję zoba-

Stasiuka. Przedstawienie Cezarego Studniaka na stałe wcho-

czyć adaptację Biesów Fiodora Dostojewskiego, w reżyserii

dzi do repertuaru Małej Sceny Teatru Muzycznego CAPITOL we

Krzysztofa Garbaczewskiego, znanego wrocławskiej widowni

Wrocławiu. Główną rolę w muzycznej adaptacji powieści Sta-

ze sztuki Nirvana na podstawie Tybetańskiej księgi umarłych.

siuka gra Mikołaj Woubishet – zdobywca Grand Prix 29. PPA.

Na scenie zobaczymy m.in. Halinę Rasiakównę, Ewę Skibiń-

Najbliższe spektakle – 20 i 21 kwietnia.

ską, Marcina Czarnika i Rafała Kronenbergera. Wszystkich zainteresowanych tym, jak przebiegały prace nad spektaklem, zapraszamy do lektury bloga pod adresem http://biesy-spektakl.blogspot.com/

5 maja ruszają XXI Gliwickie Spotkania Teatralne. Przez dwa

Wszystkich miłośników dobrego humoru Teatr KOMEDIA

tygodnie widzowie będą mieli okazje obejrzeć spektakle z Pol-

w Warszawie zaprasza na premierowy spektakl w reżyserii

ski i Czech. W tym roku impreza skupiać się będzie na dwóch

Jerzego Bończaka - Prezent urodzinowy brytyjskiego dramato-

wydarzeniach: 50-leciu światowej premiery Ślubu Witolda

pisarza Robina Hawdona. Jest to pełna komicznych dialogów,

Gombrowicza w reżyserii Jerzego Jareckiego oraz półwieczu

niespodziewanych zbiegów okoliczności sztuka, której obsada

Kartoteki, którą Tadeusz Różewicz napisał mieszkając w Gli-

jest gwarantem świetnej zabawy (m.in. Magdalena Wójcik,

wicach. Szczegółowe informacje dotyczące festiwalu dostęp-

Maria Pakulnis, Piotr Cyrwus, Marcin Troński).

ne są na stronie www.teatr.gliwice.pl.

Premiera: 9 kwietnia. Najbliższe spektakle: 21-24 maja.

6


Muzyka Kabanos – Flaki z olejem

Chain Reaction – Cutthroat Melodies

Zespół Kabanos z Piaseczna za-

Nowy album studyjny polskiego zespołu Chain

powiedział na wiosnę płytę Flaki

Reaction, Cutthroat Melodies, to już drugi krążek

z olejem. „Jest to zestawienie 12

warszawiaków wydany przez włoską wytwórnię

utworów, które prawie w ogóle do

Kolony Records. Płyta została nagrana i zmikso-

siebie nie pasują, m.in. stąd wła-

wana w ZED Studio na przełomie czerwca i lip-

śnie taki, a nie inny tytuł” - mówi

ca 2009 przez Tomasza Zalewskiego znanego

lider zespołu, Zenek Kupatasa. –

również ze współpracy m.in. z zespołami Coma,

„Jest zupełnie poważnie i zupełnie

Totem, Horrorscope. Cutthroat Melodies pojawi

niepoważnie, rozstrzał gatunkowy

się na półkach sklepów w większości krajów eu-

od Green Day’a do Slayera.” Album

ropejskich w maju. W Polsce płytę będzie można

zarejestrowany został w warszaw-

kupić za pośrednictwem strony internetowej ze-

skim studio FreezeArt. Producen-

społu i na koncertach.

tem płyty jest Marcin „Marchewa” Mackiewicz, za mastering odpowiada Grzegorz Piwkowski, który pracował m.in. z O.N.A. oraz zespołem Blenders.

Godsmack – The Oracle Po czteroletniej przerwie Godsmack powraca z nowym materiałem zatytułowanym The Oracle. „To będzie podobne do naszych

Stone Temple Pilots – Stone Temple Pilots

pierwszych nagrań. Znacznie cięższe, z pro-

Stone

Pilots

niesamowicie” – zapowiada Shannon Lar-

w starym składzie wra-

kin, perkusista grupy. Od strony produkcyj-

cają z nowym krążkiem

nej nad całością czuwali wokalista kapeli,

po kilku latach niebytu i naci-

Sully Erna oraz Dave Fortman, znany z pra-

skach wytwórni Atlantic. Ich ostat-

cy przy dwóch longplayach Evanescence: Fal-

nia studyjna płyta to Shangri-La

len i The Open Door. Kontrakt z Godsmack

Dee Da z 2001 r. Wokalista Scott

podpisały wytwórnie Universal i Republic.

Weiland zdradził, że imienny al-

Premiera albumu już 4 maja.

Temple

stymi, chwytliwymi riffami. Bębny brzmią

bum nawiązuje do takich wydawnictw kapeli, jak Core czy No. 4. Nie zabraknie jednak niespodzianek. Płyta będzie miała swoją oficjalną premierę 25 maja i będzie wydana

przez

Atlantic.

The Dead Weather – Sea of Cowards Sea of Cowards wyjdzie niecały rok po wydaniu pierwszej płyty, czyli 10 maja. Jack White, lider kapeli, zapewniał wcześniej, że drugi longplay grupy będzie bardziej bluesowy niż Horehound. Tymczasem niedługo do sieci trafi nowy teledysk do Die By The Drop, pierwszego singla z nadchodzącego albumu. Klip wyreżyserowała Floria Sigismondi, która wcześniej pracowała także nad Blue Orchid The White Stripes. Sea of Cowards ukaże się nakładem Third Man, wytwórni założonej przez White’a.

7


Opera Opowieści Hoffmana – Jacques Offenbach

Borys Godunow – Modest Musgorski

Opowieści Hoffmanna to ostatnie, niedokończone dzie-

Modest Musorgski to jeden z czołowych kompozytorów

ło Offenbacha, paryskiego kompozytora rodem z Kolo-

rosyjskich XIX wieku, a zarazem najwybitniejsza postać

nii, uważanego za wybitnego reprezentanta dziewięt-

z kręgu twórców tzw. Potężnej Gromadki. Jego Borys

nastowiecznej operetki francuskiej. W swoich pełnych

Godunow w instrumentacji Mikołaja Rimskiego-Kor-

humoru i inwencji melodycznej dziełach wyśmiewał ży-

sakowa jest operą o szczególnym znaczeniu w histo-

cie społeczno-polityczne Francji czasów Napoleona III.

rii muzyki europejskiej, a także w twórczości samego

Odnosił międzynarodowe sukcesy, ale też zmagał się

kompozytora. Stanowi dzieło przełomowe zarówno

z bankructwami. Pod koniec życia zapragnął stworzyć

pod względem treści libretta, jak i tematu oraz formy

dzieło wyjątkowe: operę fantastyczną Opowieści Hoff-

muzycznej. Jest to dramat historyczny opisujący me-

manna, opartą na modnych opowiadaniach Ernsta The-

chanizmy władzy w XVII-wiecznej Rosji. Zespół Opery

odora Amadeusa Hoffmanna. Tak powstała najlepsza

Wrocławskiej zrealizował dzieło jako superprodukcję

z jego muzycznych „opowieści”, z pięknymi ariami i nie-

na scenie Hali Stulecia w październiku 2007. W plano-

śmiertelną barkarolą. Kompozytor nie ukończył niestety

wanej premierze rolę tytułową zaśpiewa solista Opery

utworu i nie doczekał prapremiery, która miała miejsce

w Wiedniu – Janusz Monarcha.

10 lutego 1881 r. w paryskiej Opéra-Comique.

Chopin – Giacomo Orfice Chopin, to opera, którą stworzył włoski kompozytor Giacomo Orefice (1865-1922). Jest ona oparta w całości na utworach polskiego mistrza, które Orefice zinstrumentował. Opera nawiązuje do różnych wydarzeń z życia kompozytora. To z pewnością jedna z najambitniejszych i zarazem najciekawszych prób „zaaranżowania” genialnej muzyki Fryderyka Chopina, która na ogół bardzo źle znosi tego typu transkrypcje. Giacomo Orefice uważany jest za kontynuatora tradycji opery werystycznej, był ponadto pianistą i krytykiem muzycznym, a do jego uczniów należeli tak sławni muzycy, jak Nino Rota i Victor de Sabata.

Źródło: Wikipedia Commons

8


Filharmonia Koncert pamięci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem 18 kwietnia w Kościele Uniwersyteckim odbył się uroczysty koncert upamiętniający ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Można było tam usłyszeć szczególny program złożony z kompozycji Arvo Pärta, w wykonaniu Wrocławskiej Orkiestry Kameralnej Leopoldinum pod dyrekcją Ernesta Kovacica. Wymowa artystyczna koncertu w znakomity sposób odzwierciedlała panujące po tragedii nastroje, jednocześnie skłaniając do refleksji i oddania hołdu ofiarom. Zabrzmiał między innymi utwór For Lennart in memoriał, powstały na zamówienie estońskiego prezydenta Lennarta Georga Meri z przeznaczeniem wykonania go na jego pogrzebie.

Mistrzowski program: Salzburg, Wiedeń i śpiewaczka 9 kwietnia można było usłyszeć mistrzowski program w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Wrocławskiej. Solo wystąpiła niezwykła śpiewaczka, Marzena Lubaszka, a całość poprowadził Zbigniew Plich. Aria koncertowa Ah! Perfido, skomponowana do tekstu Pietra Metastasia, cofa nas pod wieloma względami w odległą przeszłość. Koncepcja dzieła nawiązuje do maksymalnie skontrastowanej barokowej afektacji, gdzie ból sąsiaduje z gniewem, a rozpacz z tęsknotą. Podczas koncertu zabrzmiały również Mozartowskie Divertimenti na smyczki: D-dur, B-dur i F-dur. Wielkim finałem była V Symfonia B-dur Schuberta, której prawykonanie odbyło się podczas słynnych schubertiad.

Filharmonia dla młodych W muzyce oprócz rytmu i melodii dużą rolę odgrywają również inne czynniki. Jednym z nich jest kolorystyka brzmieniowa uzyskiwana przez odpowiedni dobór instrumentów. Na przestrzeni epok zmieniały się preferencje publiczności, a co za tym idzie – zwracano uwagę na coraz to inne aspekty. Na przykładzie kompozycji z okresu baroku i klasycyzmu pokazane zostaną różnice brzmieniowe zespołu.

9


10

Fot. Mariusz Rychłowski


Spotkać się z samym sobą Dziś dla mnie ważne jest buddyjskie „Tu i Teraz”. Życie wymaga od nas zastanawiania się nad naszą przeszłością i planowania przyszłości. Niestety tak bardzo obecnie nas to pochłania, że coraz rzadziej zdarza nam się doświadczać teraźniejszości. O praktyce Jogi, malarstwie i życiu z Aliną Pawelą, artystką i nauczycielką Jogi z Wrocławia, rozmawia Paulina Pazdyka. Paulina Pazdyka: Joga, ma-

Co tak naprawdę przyczyniło

Na chwilę obecną najpiękniej-

larstwo, fotografia, ekologia –

się do tego, że zaczęłaś prakty-

sze w Jodze jest dla mnie to, że po-

dużo tego jak na jedną, niepozor-

kować Jogę?

przez pracę z ciałem fizycznym po-

ną kobietę. Aż mnie korci, żeby

Właściwie odpowiedź na to

zwala odkrywać najgłębsze aspekty

zapytać, które z tych działań jest

pytanie może być taka, jak na po-

istnienia, ale kiedy zaczynałam,

dla ciebie najważniejszą dziedzi-

przednie. Już jako dziecko ciągle

Joga dawała chwile dla siebie,

ną w życiu?

stałam na głowie (śmiech). Dzieciń-

uspakajała emocje i stwarzała prze-

Alina Pawela: Nie mogę doko-

stwo to taki szczególny czas, kiedy

strzeń do samodzielnego myślenia.

nać jednoznacznego wyboru – Joga

człowiek jest silnie związany z sobą

Jacy ludzie przychodzą prak-

i malarstwo są w dalszym ciągu

wewnętrznie i mimo że nie posiada

tykować z tobą? Wiem, że jest

jednakowo dla mnie ważne. W tym

jakiejś mocno wyodrębnionej świa-

i po pierwsze bardzo dużo, a po

momencie Jodze poświęcam zde-

domości siebie, to wiele rzeczy robi

drugie stanowią niezwykle zróż-

cydowaną większość mojego czasu,

intuicyjnie - nawet pewne ćwiczenia,

nicowaną grupę.

nie tylko z powodu mojej filozofii,

których dobroczynne oddziaływanie

Można powiedzieć, że da się

ale ze względów czysto realnych – to

odkrywa po latach. Kiedy zaczęłam

wyróżnić kilka grup. Do pierwszej

moja praca będąca w dalszym cią-

praktykować regularnie, po prostu

z nich zaliczają się ludzie z określo-

gu ogromną pasją. Odkąd w liceum

nie chciałam już przestać - myślę,

nymi problemami natury zdrowot-

plastycznym zaczęłam praktykować

że właśnie przez to szeroko pojęte

nej np. z wszelkimi bólami pleców,

Jogę, stała się ona dla mnie równie

dobroczynne działanie.

kolan, głowy itp. Wielu z nich zosta-

ważna co moja twórczość. Kiedy na

Napisałaś na swojej stronie

je skierowanych na Jogę przez świa-

wychowaniu fizycznym poprowadzi-

internetowej: „Joga równoważy

domych lekarzy, którzy zalecają ją

łam swoją pierwszą amatorską lek-

moje ciało i mój umysł. Relacje

jako formę prozdrowotną. Druga

cję jogi, poczułam się tak spełniona,

z samą sobą i z otoczeniem. Uczy

grupa to ludzie, którzy przychodzą,

że pomyślałam o zostaniu nauczy-

dystansu i pozwala na fascynują-

bo dobrze jest coś ćwiczyć, bo Joga

cielką Jogi. Przypomniałam to sobie

ce odkrywanie siebie. Ciągle od

jest popularna, modna - więc oni

po kilku latach, kiedy zaczęłam na-

nowa”. Właściwie to co najbar-

też chcą spróbować. Są też osoby,

prawdę uczyć.

dziej cię urzekło w tej filozofii?

które przychodzą na Jogę z potrzeby

11


zatrzymania się, wyciszenia i pogłę-

przodu? Że rzeczywistość, a co

bienia kontaktu z samym sobą.

za tym idzie – ludzkie relacje,

cielką?

zmienia się na niekorzyść? Widzę ‘dużo – szybko – ta-

Mniej więcej od trzech lat.

nio’ i dosyć byle jak, dodatkowo to

Spotkałaś w tym odstępie

byle jak nieźle kosztuje. Widzę też

czasu pośród trenujących taką

ogromny nadmiar. Nadmiar rzeczy

osobę, gdzie dało się zaobser-

niezbędnych, które tuż po zakupie

wować przełom w jej życiu, jaki

stają się zbędne. Ostatnio spodo-

zaistniał za sprawą praktykowa-

bała mi się wypowiedź starego jo-

nia Jogi?

gina, na którą wpadłam w jednej

Różne są przełomy u różnych

z książek Tiziano Tarzani i idealnie

osób, ale ciekawymi przypadkami

pasuje jako odpowiedź na twoje py-

są ludzie, którzy regularne i z zaan-

tanie a propos pędu, pozwolę sobie

gażowaniem ćwiczą, po czym nagle

ją tutaj zacytować:

Fot. Mariusz Rychłowski

Od jak dawna jesteś nauczy-

larstwo. Co sprawiło, że je tak

znikają na kilka miesięcy, a kiedy

„Dopiero kiedy zachodni mę-

pojawiają się ponownie, stwierdza-

drcy zrezygnują z wymyślania sa-

ją, że Joga daje im tak dużo dobre-

mochodów, które jeżdżą szybciej

Kiedy byłam dzieckiem, zaczę-

go i stała się dla nich pozytywnym

od tych, które już macie, a zaczną

łam rysować i nawet nie same efek-

nawykiem. Można chyba też wspo-

zaglądać do swego wnętrza, wasza

ty końcowe, co proces powstawa-

mnieć o przełomach typu rzucenie

rasa odkryje trochę prawdziwego

nia czegoś, totalnie mnie wciągnął.

palenia, jedzenia mięsa, czy nawet

szczęścia. Pan chyba nie uważa, że

Możliwość zagłębiania się w siebie,

zmianie partnera …!

możliwość coraz szybszej jazdy czy-

w zapach kredek, gorącej żarówki,

ni waszych ludzi szczęśliwszymi.”

ciszy, dawała mi poczucie istnienia

A propos otoczenia, uwa-

Fot. Mariusz Rychłowski

żasz, że świat pędzi zanadto do

pokochałaś?

I stąd biorą się wszelkie

innego świata. Zaobserwowałam,

choroby cywilizacyjne, zaburze-

że im bardziej koncentruję się na

nia – a potem nastaje potrzeba

tym, co w danym momencie pró-

znalezienia na to wszystko swo-

buję stworzyć, tym lepsze efekty

istego antidotum np. w postaci

to przynosi. Pochłonęło mnie to.

Jogi…

Malarstwo obudziło we mnie fascy-

Wydaje mi się, że wszystkie

nujące poszukiwanie spełnienia,

choroby, zaburzenia, które obser-

pozostawienia obrazu w fazie „nic

wuję u siebie i bliskich wynikają

dodać nic ująć”.

z braku uważności, a co za tym

A jest różnica między obra-

idzie, świadomości. Ludzie znajdu-

zami, które powstawały zanim

jący antidotum w postaci Jogi są

zaczęłaś

według mnie szczęściarzami, bo

a tymi, które powstają obecnie?

Joga wyostrza tą uważność maksy-

Oczywiście. Ja widzę w nich

malnie no i działa! Twoja druga miłość to ma-

12

praktykować

Jogę,

to, że jestem dużo spokojniejsza i zrównoważona (emocjonalnie).


lerii BWA Awangarda. Pojedyn-

w mojej głowie powstało kilka za-

kowałaś się z Pawłem Liskiem.

czynów na nowe. Od maja moja

Opowiedz coś o tym zdarzeniu.

pracownia zaczyna z powrotem

Paweł jest moim kolegą ze stu-

funkcjonować i już cichutko tupię

diów. To on wpadł na pomysł, żeby

nóżkami, aż rozłożę swoje materia-

się

ły do pracy.

artystycznie

pojedynkować.

Plany na przyszłość…?

dołączyć jakiś element, coś nowe-

Chciałabym, aby we Wrocławiu

go, zaeksperymentować. Spędzili-

zaistniało takie miejsce, w którym

śmy na tym dobę. Oboje intensyw-

będzie można praktykować nie tyl-

nie działaliśmy. Komisja nie była

ko Jogę… Miejsce, w którym moż-

w stanie wydać werdyktu… Dla nas,

na by zdrowo się posilić, poczytać

dla mnie było to ciekawe doświad-

fachową literaturę, obejrzeć cie-

czenie, długa praca, wykonywana

kawy film i co najważniejsze, spo-

Początkowo moje malarstwo było

trochę na czas, trochę pod presją,

tkać z samym sobą i otworzyć na

ekspresyjne,

za

dookoła ludzie, hałas. Myślę, że to

innych.

jego pomocą wszystko to, z czego

było interesujące, także dla ludzi

chciałam się oczyścić, uwolnić, co

z zewnątrz, którzy mogli obserwo-

chciałam uporządkować. To była

wać proces powstawania i artystę

bardzo

przy garach

przekazywałam

emocjonalna

twórczość

i wiem, że większość ludzi pewnie

Wielu twórców, m.in. reży-

nie powiesiła by sobie mojego ob-

serowie, aktorzy, muzycy itd.

razu w salonie nad kanapą koloru

mając możliwość spojrzenia na

jasny brąz. Nie mogę powiedzieć,

finalny produkt swoich działań,

że obecnie maluję Op-art… nie, na-

odczuwa niedosyt, niezadowole-

dal maluję z wnętrza, z tym że Joga,

nie. Ty też tak masz?

medytacja

uporządkowały

mnie

Zazwyczaj odczuwam

niedo-

trochę, choć nie wiem czy na tyle

syt… ale przyznam, że miałam dwa

by zawisnąć nad sofą.

takie obrazy, z których powstania

Jaka sztuka cię interesuje?

naprawdę byłam usatysfakcjono-

Interesuje mnie w ogóle… choć

wana, wiedziałam, że to jest to. Dłu-

co do nurtów, to się ciągle troszecz-

go się nimi jednak nie nacieszyłam,

kę zmienia, przesuwa. Obecnie

bo szybko znalazły swoich szczęśli-

najdłużej zatrzymuje mnie Sztuka

wych nabywców.

Ulicy, uwielbiam obserwować po-

Kiedy i gdzie Alina Pawela

łączenie tego zastałego z tym, co

zaprezentuje swoje najnowsze

wnosi w nie artysta.

prace?

Ponad rok temu miałaś oka-

Ciężko mi podać jakieś konkre-

zję uczestniczyć w pojedynku na

ty. Miałam teraz dłuższą przerwę

twórczość, który odbył się w Ga-

w realnym malowaniu, natomiast

13

Rozmawiała Paulina Pazdyka

Fot. Mariusz Rychłowski

Fot. Mariusz Rychłowski

Chcieliśmy ożywić naszą twórczość,


Klub Podróżników BIT Gdy zmienna pogoda za oknem nie sprzyja nawet myśleniu o dłuższych spacerach po osiedlowych alejkach, oni nie zniechęcają się i planują wyprawy w odległe zakątki świata. Niedawno udowodnili, że tylko w ciągu jednego tygodnia można poznać uroki Ekwadoru, odkryć całą prawdę o Chinach, czy też zakochać się w nepalskich trasach. Proszę Państwa, oto BIT! Klub Podróżników BIT jest inicjaty-

lejnych szlaków, choćby prowadziły

przytrafiły się autostopowiczom pod-

wą studentów Uniwersytetu Ekono-

na koniec świata. Ich jedynym prze-

czas wyprawy, wciąż powracają jako

micznego. Początkowo miał formę

ciwnikiem jest czas – mają miliony

popularne tematy rozmów. Zwłasz-

koła naukowego założonego pod

pomysłów na to, jak spędzić wolną

cza, że już niedługo rusza kolejna

koniec 2008 roku przez Macieja Ol-

chwilę, a przecież w roku akademic-

edycja Auto Stop Race. Tym razem

berta, studenta, który powołał do

kim weekend trwa niecałe trzy dni.

celem uczestników jest przemierze-

życia i zrealizował Wyprawę Życz-

Mimo krótkiej historii, BIT ma

nie szlaku ze stolicy Dolnego Śląska

liwości  (www.wyprawazyczliwosci.

już kilka powodów do dumy. Jed-

do włoskiego Rimini, w sumie 1400

pl). Obecnie w tej najbardziej „ru-

nym z nich jest ubiegłoroczny Auto

kilometrów. To doskonały patent na

chliwej” organizacji na uczelni dzia-

Stop Race, w którym udział wzięły

spędzenie długiego weekendu majo-

ła w sposób bardzo zaangażowany

172 osoby. Uczestnicy, podzieleni

wego w niekonwencjonalny sposób.

ponad 50 osób, w tym jeden członek

na dwuosobowe drużyny, podjęli

W ASR 2010 może wziąć udział każ-

honorowy, Grzegorz Burdynowski –

nietypowe wyzwanie. Mieli dotrzeć

dy student, także spoza Wrocławia.

Koordynator Główny zeszłorocznej

w jak najkrótszym czasie z Wrocła-

Warunkiem jest podróżowanie w ze-

edycji Auto Stop Race. Dziesięcioro

wia do Puli, podróżując wyłącznie

społach dwuosobowych. Zapisy za-

nowych chętnych dołączyło w wyni-

dzięki dobrej woli zatrzymywanych

czynają się 12 kwietnia, a wszystkie

ku ostatniej rekrutacji. BIT działa we

po drodze kierowców. Na najszyb-

szczegóły dotyczące wyścigu można

współpracy z Samorządem Studen-

sze „dwójki” czekały w Chorwacji

sprawdzić na stronie: www.autosto-

tów Uniwersytetu Ekonomicznego

atrakcyjne nagrody. Dwie drużyny

prace.pl .

we Wrocławiu.

złożone z samych studentek były na

BIT zaprasza też słynnych wę-

Kim są BIT-owcy? Odpowiedź

mecie równocześnie, a przebycie ca-

drowców, by podzielili się swoimi

jest prosta. To podróżnicy i marzy-

łej trasy zajęło 17 godzin i 40 minut.

wrażeniami ze szlaków z gronem

ciele, dla których granice nie mają

Pozostali wytrwali autostopowicze,

studentów. Celem spotkań jest roz-

znaczenia. Liczy się wspólny cel

którzy dotarli do celu nieco później,

propagowanie tej przyjemnej formy

wyprawy,

odkrywania

także nie mogli narzekać na brak

spędzania wolnego czasu. Pierwsze

nieznanych dotąd miejsc oraz fakt,

atrakcji. Organizatorzy przyznali do-

dni marca tego roku były właśnie

że można się dzielić wszystkimi do-

datkowe wyróżnienia, między innymi

Dniami Podróżnika. W spotkaniach

świadczeniami z kimś, kto połknął

za najciekawszy środek transportu,

zorganizowanych z tej okazji wzięli

tego samego bakcyla. Kolekcjonują

najoryginalniejszy sposób łapania

udział dwaj wykładowcy. Studenci

zdjęcia, adresy, pamiątki, wracają

stopa oraz za najlepszą pamiątkę

mogli się dowiedzieć, że ich nauczy-

do ulubionych miast i poszukują ko-

z podróży. Ciekawe zdarzenia, które

ciele akademiccy również pasjonują

możliwość

14


się podróżami. Doktor Paweł Ku-

Melą, młodym zdobywcą dwóch

spotkania na UE, pasjonaci wypraw

śmierczyk już po raz kolejny podzie-

biegunów. Nadzieje słuchaczy nie

spotykają się w każdą środę o 18:30

lił się swoimi wędrowniczymi prze-

zostały

podróżnicy

w Sali nr 2 budynku E. O wszystkich

życiami, tym razem z wyprawy do

chętnie dzielili się doświadczeniami

wydarzeniach oraz ich energicznych

Ekwadoru. Swój debiut w tej materii

ze swoich wypraw. Chociaż scenerią

pomysłodawcach można dowiedzieć

miał dr inż. Michał Nadolny z pre-

spotkań były sale wykładowe z wido-

się na stronie: www.bit.ue.wroc.pl.

zentacją o intrygującym tytule Omul

kiem na zmienną pogodę za okna-

Patrząc na najbliższe plany, docho-

w Bajkale, czyli śledzik po rosyjsku.

mi, z łatwością można było poczuć

dzi się do wniosku, że BIT-owcy nie

Oba wystąpienia cieszyły się spo-

klimat Palestyny, Namibii, Chin czy

lubią siedzieć bezczynnie w jednym

rym zainteresowaniem studentów.

też Wysp Owczych.

miejscu. Przecież cały świat stoi

zawiedzione,

Tydzień Podróżnika BIT ma już

dował fakt pojawienia się znanych

za sobą, ale nie oznacza to końca

podróżników. Bogusław Ogrodnik,

projektów. Przed nimi kwietniowy

nurek i himalaista, autor Projektu

Rajd Ekonomisty organizowany z my-

PS. Serdeczne podziękowania

9000, który łączy te dwie dziedziny,

ślą o studentach Alma Mater Klubu

dla Magdaleny Kubiak, wiceprze-

opowiedział między innymi o swoim

Podróżników. Tym razem brać UE wy-

wodniczącej Klubu Podróżników BIT,

rekordzie deniwelacji (różnica mię-

bierze się do Międzygórza. Z począt-

za udzielenie cennych wskazówek.

dzy najwyższym a najniższym punk-

kiem maja rusza opisany wyżej Auto

tem na danym terenie). Szczegól-

Stop Race. Klub Podróżnika zapra-

nie oczekiwano spotkania z Jasiem

sza również na swoje cotygodniowe

Źródło: www.bit.ue.wroc.pl

Niemniejsze zaciekawienie spowo-

15

przed nimi otworem. Ba, świat to dla nich za mało!

Barbara Rumczyk


Dobra zabawa przede wszystkim! Kiedy Jakob Lodwick idąc, słuchał muzyki i jednocześnie nagrywał swój śpiew, nie przypuszczał, że właśnie rozpoczął nowy nurt w promowaniu wielu instytucji. Gdy po powrocie do domu siadł przed swoim komputerem i zsynchronizował nagrany głos z teledyskiem śpiewanej piosenki, zapewne nie przyszło mu do głowy, że taka forma łączenia muzyki z obrazem stanie się kultowym sposobem na zagospodarowanie czasu. Nie mógł też wiedzieć, że krótki filmik, nazwany przez niego Lip Dubbingiem, obiegnie wkrótce cały świat i stanie się wzorem dla wielu innych. Moda na teledyski zwane LipDubami dotarła także do Polski. Stały się one nie tylko pomysłem na świetną zabawę w gronie znajomych, ale także sposobem na promowanie swojej uczelni. Pierwszą, która zdecydowała się na stworzenie LipDuba, był krakowski Uniwersytet Ekonomiczny. Zaraz po nim swój teledysk nakręciła warszawska Szkoła Główna Handlowa oraz Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Teraz przyszedł czas na Wrocław. Dwie uczelnie: Politechnika Wrocławska oraz Uniwersytet

Wrocławski

szykują

swoje LipDuby. Teledysk UWr. ma być stworzony 12 maja. Jednak już teraz trwają bardzo intensywne przygotowania do tego wydarzenia: „Ciągle coś się dzieje. Nie stoimy w miejscu. Dru-

A pracy jest mnóstwo, bo mimo iż

rejestrację ochotników i wszystkich

kujemy plakaty, robimy koszulki,

teledysk będzie trwał niecałe pięć

rozmieszczenie. Trzeba będzie ich

zbieramy partnerów do naszej ak-

minut, to wszystko trzeba dobrze

rano przywitać, rozstawić na trasie,

cji, chcemy, by to wszystko odbyło

zorganizować: „Będziemy musieli

zapewnić wodę; catering też jest

się z pompą” – mówi Katarzyna

nie tylko rozplanować całą trasę, ale

brany pod uwagę. Przeprowadzimy

Kowalska, koordynatorka projektu.

także stanowiska organizatorskie:

jedną bądź dwie próby”.

16


Wspólna zabawa

jak twierdzi Tomasz Kwiatek: „Jest

na. W końcu doszliśmy do wniosku,

on ikoną naszego Uniwersytetu”.

że wszystkie warunki LipDubowej

W LipDubie bardzo ważni są uczest-

Póki co, zaproszenia są rozsyłane,

piosenki spełnia utwór Hot’N’Cold

nicy. Póki co, organizatorom udało

a same władze uczelni bardzo przy-

zespołu The Baseballs”.

się zachęcić do udziału ponad 300

chylnie odniosły się do całej idei.

studentów z wielu kierunków całe-

Jak wspomina Marcin Chlewicki:

go Uniwersytetu. W połowie kwiet-

„Pozytywny odzew otrzymaliśmy ze

nia odbędą się natomiast castingi.

strony poszczególnych Dziekanów.

Kolejnym ważnym aspektem jest

Na pytanie po co, skoro jest tylu

Sam Rektor obejmuje nas mecena-

miejsce, w którym LipDub ma być

chętnych, odpowiada Katarzyna:

tem, pan Wojciech Ostrowski (dział

nagrany. Biorąc pod uwagę fakt, że

„Chcemy zobaczyć

osoby, które

PR) wspiera nas merytorycznie. Tak

teledysk musi być nakręcony tylko

zgłosiły się do nas. Dzięki temu, że

samo wygląda sytuacja, jeśli chodzi

w jednym ujęciu, przemieszczanie

ochotnik przyjdzie na casting, bę-

o dofinansowanie na takie materia-

się po wszystkich budynkach Uni-

dziemy mieli pewność, że pojawi się

ły, jak plakaty, koszulki czy wlepki.

wersytetu byłoby niemożliwe. Trzeba

także na nagraniu. Zapisać może

Cała akcja jest bardzo przychylnie

zatem wybrać miejsce najbardziej

się każdy, ale wiadomo, że niektó-

odbierana przez władze Uniwersy-

sprzyjające nie tylko kamerzyście,

rym może nie odpowiadać dzień

tetu. A jest to autopromocja szcze-

ale przede wszystkim studentom

kręcenia LipDubu, niektórzy się

gólna, bo inicjowana oddolnie, czyli

biorącym udział w nagraniu. Jeden

rozchorują, a inni znajdą mnóstwo

przez studentów.

z organizatorów przyznaje, że wybór miejsca nie był najtrudniejszą

różnych pretekstów, by nie przyjść. Dlatego uważamy, że jeśli ktoś do-

Miejsce na dobrą zabawę

Co z tą muzyką?

decyzją: „Chcemy, by LipDub został nakręcony w budynku D wydziału

stanie już konkretną rolę, będzie na tyle zmobilizowany, by przybyć

Oczywiście żaden LipDub nie mógłby

Prawa, Administracji i Ekonomii, za-

12 maja. Poza tym, na castingach

odbyć się bez utworu muzycznego,

kończenie natomiast nagrane byłoby

będzie też możliwość zapisania się

który jest podstawą całej zabawy.

na Placu Uniwersyteckim, obok Szer-

na LipDuba. Może ktoś już wkręco-

Kryteria wyboru piosenki są bardzo

mierza. Cała zabawa ma trwać tylko

ny przyprowadzi ze sobą znajomych,

proste: ma być wesoła, skoczna, naj-

pięć minut, lecz jak wszyscy zgodnie

którzy także będą chcieli się włą-

lepiej z chórkami, nie za szybka, ale

przyznają, będzie to naprawdę długi

czyć do zabawy? Bo jest to przede

też nie za wolna. Co najważniejsze,

dzień, bo oprócz przygotowania ca-

wszystkim świetna zabawa”.

powinna być rozpoznawalna. Kasia,

łej trasy, będzie trzeba jeszcze, jak

Jednak studenci to nie jedyni

Magda, Tomek, Marcin i Michał ,

przyznaje Katarzyna: „posprzątać

uczestnicy. W każdym porządnym

główni organizatorzy, dostali mnó-

cały budynek D, tak jakby nas tam

LipDubie

udział powinien wziąć

stwo propozycji, i jak sami przyzna-

w ogóle nie było”. Ważnym aspek-

przynajmniej jeden pracownik danej

ją, wybór nie był łatwy: „Pewnego

tem, niejako szkieletem całego Lip-

uczelni. Organizatorzy wciąż rozwa-

dnia zebraliśmy po prostu wszyst-

Dubu, jest dobry scenariusz, który

żają i zapraszają doktorów, profeso-

kie pozycje, było ich ponad 150,

zamknie w swoich ramach cały te-

rów, a nawet dziekanów i zdradzają,

i słuchaliśmy każdej po kolei. Zajęło

ledysk. Pomysł musi być na tyle cie-

że bardzo chcieliby, aby udział wziął

nam to grubo ponad trzy godziny,

kawy, żeby jak najwięcej osób mogło

także... profesor Jan Miodek, gdyż

ale każda piosenka była wysłucha-

być w nim czynnie zaangażowanych.

17


Co potem?

Za scenopis uniwersyteckiego Lip-

się je wszystkie zebrać i przemyśleć.

Duba odpowiedzialni są : Magdalena

Większość jednak napisała, że odda-

Kuta i Tomasz Kwiatek. W ich gestii

ją się w ręce scenarzystów. Dlatego

Wszyscy zgodnie twierdzą, że chcie-

leży nie tylko stworzenie motywu

wymyślając scenopis, staraliśmy się

liby, aby był to najlepszy z dotych-

przewodniego, którym, jak zdradza

doprecyzować nasze pomysły. Wie-

czasowo

Magda, będzie indeks, ale także

my na pewno, że chętni będą podzie-

Dlatego nie liczy się tylko i wyłącz-

wymyślenie strojów dla poszczegól-

leni na grupy tematyczne. I tak jak

nie czas przygotowań oraz sam 12

nych studentów: „Przede wszystkim

w większości LipDubów, osoby będą-

maja, ale także planowane impre-

chodzi o pomysłowość. W formula-

ce w tle wystąpią prawdopodobnie

zy tuż po zakończeniu nagrywania

rzach sami ochotnicy wpisywali swo-

w koszulkach naszego LipDubu.

teledysku i specjalnie szykowana premiera

je pomysły i propozycje. Staraliśmy

powstałych

LipDubów.

uniwersyteckiego

Lip-

Duba, która ma się odbyć w iście hollywoodzkim stylu: nie zabraknie czerwonego dywanu i wieczorowych strojów, a wpuszczane będą jedynie osoby ze specjalnym zaproszeniem. Póki co, pracy jeszcze sporo, a o samej imprezie niewiele się mówi. Przed Kasią, Magdą, Marcinem, Michałem i Tomkiem wiele zadań, od których wykonania będzie zależało powodzenie całego przedsięwzięcia. Jednak w tym wszystkim liczyć się będzie przede wszystkim dobra zabawa. Joanna Figarska

18


19


Historia demotywatorów Plakaty mające na celu motywować nie są nowym wynalazkiem. Najlepszym przykładem są plakaty z okresu I i II wojny światowej, które zachęcały do zaciągania się do armii, obrony kraju, oszczędności surowców. Z okresu zimnej wojny, po obu

Źródło: sztuka-reklamy.info

W sieci coraz większą popularnością cieszą się strony zamieszczające „demotivational posters” – tak zwane „demotywatory” lub „demoty” Witryny, takie jak www.demotywatory.pl oraz www.demotywatory.com, są jednymi z najczęściej odwiedzanych stron internetowych. Dziesiątki tysięcy zarejestrowanych użytkowników, w zależności od zasad serwisu, sami zamieszczają obrazki lub tylko je komentują. Skąd jednak wziął się pomysł na „demotywatory”?

stronach żelaznej kurtyny, znane są plakaty o podłożu ideologicznym. Zapewne każdy Polak zna afisz z okresu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W latach 80. i 90. XX wieku za oceanem ten pomysł podchwyciły amerykańskie korporacje – z przeprowadzonych

przez

nie

badań

o podłożu psychologiczno-społecznym wynikało, że lepiej spisywał się zmotywowany pracownik. Postanowiono rozwieszać plakaty mobilizujące do pracy. Sposób prosty i tani, był tylko jeden problem. Plakaty z hasłami o „odnoszeniu sukcesu” i „pokonywaniu barier” były wzniosłe i patetyczne, oderwane od rzeczywistości, dobre chęci pracodawców zastąpił rozsądek. Pod koniec lat 90. firma „Despair, Inc.” postanowiła zarabiać

20


na sprzedaży takich właśnie plakatów. Obok obrazów motywujących w jej ofercie szybko znalazły się plakaty demotywujące, które zamiast mydlić oczy, mówiły o nie zawsze przyjemnej prawdzie. Tak narodził się „demotywator” w formie znanej dzisiaj. Nikt nie wie, bądź nie pamięta, kto wpadł na taki pomysł. Przypisuje się go więc wyżej wymienionej firmie. Jednak swoją dzisiejszą popularność zawdzięczają bez wątpienia Internetowi. Głównym motorem napędowym był serwis www.4chan.org stworzony w 2003 roku przez nowojorskiego nastolatka o pseudonimie „moot”. Serwis ten rozpoczął szeroko pojętą anonimowość w sieci, którą

W 2007 roku znany polski serwis

stworzył podstronę www.demotywa-

dziś uznajemy za normę. Na 4chanie

JoeMonster.org, podążając za ogólno-

tory.pl, która szerszą popularność

nie ma zasad. Można pisać i wrzucać,

światowym trendem tworzenia stron

zdobyła na przełomie 2008/2009.

co się chce...

zamieszczających

Rozgłos wyżej wymienionego serwisu

demotywatory,

ciągle rośnie. Codziennie do poczekalni trafia ok. 6000 plakatów czyli 250 na godzinę! Sami autorzy nie spodziewali się takiego zainteresowania. Dodatkowo serwis otrzymał prestiżową nagrodę „Webstar 2009” w kategorii rozrywka. Myślę, że najlepszym podsumowaniem idei demotywatorów będzie powiedzenie „jeden obraz ma moc większą niż tysiąc słów, ale obraz plus odpowiednio dobrane słowo zyskuje potężną moc wpływania na człowieka. Może ogłupiać, możeprzekazywać ważne, zapomniane prawdy i mądrości. Konrad Gralec

21


Finał akcji „Zielone Serca”

Fot. Magda Oczadły

Wreszcie zazieleniło się w naszych sercach. Na wrocławskim rynku 21 marca 2010 roku odbyło się oficjalnie zakończenie akcji, której głównym celem była zbiórka pieniędzy na budowę nowej siedziby Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu, nazwanej Przylądkiem Nadziei. Akcję zorganizowała Fundacja Metropolis Wrocław przy współudziale fundacji Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową.

Co prawda, pogoda nie była sprzy-

stali krwiodawcy, choć personel ob-

mes przy ul. Kazimierza Wielkiego.

mierzeńcem wolontariuszy i zgro-

sługujący ich stwierdził, że zawsze

Prace okazały się niezwykle pomy-

madzonych ludzi, ale na każdym

mogłoby być ich więcej, każdy cie-

słowe, a wybranie tych najlepszych

kroku czuć było atmosferę święta.

szył się z najmniejszej kropli krwi

stanowiło nielada wyzwanie.

Na scenie można było zobaczyć

oddanej w tym szczytnym celu.

W niedzielę w centrach han-

takie zespoły jak HooDooBand, In-

Rozstrzygnięto także konkurs

dlowych zakończyła się również

stytut, MP1, Rabastabarbar. Nie

„Pokaż swoje serce” – jego uczest-

zbiórka pieniędzy, która trwała trzy

zabrakło tańca oraz wielu innych

nicy wykonali własnoręcznie sym-

dni.

atrakcji towarzyszących głównemu

boliczne, papierowe serca, które

kampania społeczna i reklamowa

koncertowi. Na rynku pojawił się

potem złożyli w Muzeum Miejskim.

przyczyniła się do hojności ludzi.

autobus

Centrum

Zwycięzców uhonorowano nagroda-

Organizatorzy dziękują za każdą

Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa,

mi, a ich dzieła zostaną wystawione

oddaną złotówkę, która wspomoże

w którym chętni mogli oddać krew.

w najbliższych dniach do publiczne-

walkę toczoną codziennie o życie

Nie zawiedli ci najbardziej oddani,

go widoku w atrium biurowca Ti-

najmłodszych. Do tej pory udało

Regionalnego

22

Doskonale

przeprowadzona


uzbierać się 90606,00 zł, a brakuje jeszcze 39394,00 zł. Akcję można w dalszym ciągu wspomagać, wykupując chociażby tzw. wolną przestrzeń w wirtualnej Klinice Przylądek Nadziei lub przekazując nawet najdrobniejszą kwotę pieniężna na konto Fundacji Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową ( nr konta: 97 1160 2202 0000 0000 9394 2103). Zadbajmy, aby zielono w naszych sercach było przez cały rok, bo „szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli”. (Albert Schweitzer). Paulina Paydzka

Fot. Magda Oczadły

Fot. Magda Oczadły

23


Zjawisko o zabarwieniu kontrowersyjnym Wydałam 52,50. Nadwyrężając ramię, doniosłam do domu. Usiadłam, przeczytałam, odłożyłam. Pewnie komuś pożyczę, bo myślę, że warto mieć opinię na temat niemalże 600 stronicowego produktu marketingowego o zabarwieniu lekko kontrowersyjnym. Miało być halo – i jest halo. Dyskusja wcale merytoryczna, wielowątkowa i inspirująca. I dylemat: po co, jak i czy w ogóle mówić o nieobecnym? Jeżeli patrzy na nas z góry, daję głowę, że sam Kapo nie kapuje, o co w tym całym zamieszaniu chodzi. To, jak wielu miał za życia przyjaciół

(kobiety, teczka, wysokość trawy),

i fanów, znajduje teraz potwierdze-

które ubarwiają marmurowy po-

nie w ilości osób chętnych do wyra-

mnik, jaki postawiono mu po śmier-

żenia opinii na temat summy, która

ci. Wybaczcie, ale Kapuściński na

prawdziwością swoją przekracza

nieśmiertelność zapracował sobie

ponoć cienką granicę między przy-

dużo wcześniej.

zwoitością a chęcią zysku. Świetne

Zastanawiam się, jakie zna-

kompendium wewnętrznego rozdar-

czenie w toku tej całej dyskusji ma

cia, zmagania się z systemem ko-

sama polskość. Jako naród obda-

munistycznym i z komunistycznym

rzeni jesteśmy pokoleniowym bra-

sobą, wreszcie kopalnia wskazówek

kiem pewności siebie i poczuciem

dla wszystkich, którzy nazywają się,

ciągłego niedocenienia, zwłaszcza

bądź chcą się nazywać dziennika-

przez Zachód. Gdy pojawia się po-

rzami – to tylko niektóre walory

stać taka, jak Kapuściński – de fac-

książki Artura Domosławskiego. Po-

swoich utworów? Kapuścińskiemu

to bardziej popularna na świecie niż

noć dla zagranicznych czytelników

odbiera się prawdziwość jego same-

w Polsce – zawłaszczamy ją sobie,

fakt

Kapuścińskiego

go, jego przekazu. Odbiera ją jednak

wkładamy do gablotki obok Papieża

z SB stanowi cios – czy jednak nie

nie sama książka, tylko jej interpre-

i Wałęsy, i niech broń Boże nikt nie

naszą zasługą jest brak wyjaśnienia

tacja. Mam dziwne wrażenie, że

dotyka, bo to nasze. Ekstraktujemy

Zachodowi, że podpisany papier nie

„Kapuściński non-fiction” stała się

z wieloletniej pracy fakt narodowo-

jest jeszcze nieusuwalną plamą na

iskierką, którą wrzucono do beczki

ści (której się przecież nie wybiera)

honorze? Ponoć mistrz reportażu

prochu, jaką stanowią wszyscy kur-

i uzurpujemy sobie prawo do czyje-

po ukazaniu się tejże biografii za-

tuazyjnie milczący na temat życia

goś sukcesu, kolektywnie się pod

mienia się w mistrza kamuflażu, bo

i twórczości reportera. Jak się oka-

nim podpisując. To chyba powodu-

przecież jak wierzyć komuś, kto na-

zuje, co kilkadziesiąt stron wyska-

je, że negatywną, bądź też budzącą

gina fakty dla podniesienia jakości

kują z książki tajemnice poliszynela

wątpliwość opinię na temat takiego

współpracy

24


ski, ujmuje. Być może w swoich książkach manipuluje własnym wizerunkiem, jest to jednak domeną każdego, kto ma ambicje większe niż dom, praca i rodzina. Być może manipuluje szczegółami, ale robi to dla dobra całości. Kto z was nigdy tego nie zrobił – niech pierwszy rzuci kamień. Pozostaje jeszcze kwestia samego autora „non-fiction”, o którym mówi się niewiele mniej niż o jego bohaterze. Domosławskiemu zarzuca się interesowność, nielojalność, a nawet zdradę. Nie wiedzieć czemu pomija się za to fakt olbrzymiej pracy, którą wykonał ten dziennikarz, by stworzyć coś, o czym większość ludzi będzie mogła sobie pogadać, a tylko ci bardziej racjonalni przeczytają i konstruktywnie pochwalą bądź skrytykują. Biografia, zamknięta na kartach książki, pod wpływem mediów urosła do rangi zjawiska z pogranicza faktu i plotki. Daliśmy się nabrać na ten show, Źródło: WikipediaCommons

egzemplarze idą jak świeże bułeczki, a wydawca zaciera ręce. Ostat-

eksponatu, traktujemy jak osobistą

Wielkie osiągnięcia naznaczone są

ni taniec panu Ryszardowi udał się

potwarz. Domosławskiemu swoją

wielkimi poświęceniami; opisywa-

wyśmienicie. Można powiedzieć, że

książką udało się przerzucić Kapo

nie rzeczywistości to poświęcenie

jest zupełnie w jego stylu.

z gablotki eterycznych i nieskazitel-

podwójne. Problem, czy i jak usto-

nych tam, gdzie sam reporter czuł

sunkować się do sposobu, w jaki

się najlepiej – do ludzi.

robił to polski reporter, jest nie do

Gdy umiera znany i podziwiany,

rozwiązania. Tak samo, jak subiek-

jakimś dziwnym trafem zdarza nam

tywny jest jego przekaz, tak i opinii

się zapomnieć, że ten, który pod

o nim nie da się zobiektywizować.

koniec życia zbierał laury, do tych

Nie można jednak zakwestionować

laurów musiał przebyć długą drogę.

faktu, że to, co napisał Kapuściń-

25

Ewa Orczykowska




Vermeer, Solidarność i Nasza-klasa Od kilku dni tonę w albumach poświęconych sztuce Jana Vermeera. Mimo ogromnego zachwytu, zauroczenia wręcz, jaki wywołują we mnie obrazy Mistrza z Delft, czuję się jak podglądacz. Tak, jakbym gwałcił prywatność tych wszystkich malowanych przez Vermeera szesnastowiecznych holenderskich mieszczan: mleczarek, geografów, żołnierzy, ladacznic… Nie mogę się jednak oderwać. Sie-

dia różniła się diametralnie od tej,

dominuje więc ta ujmująca atmos-

dzę skulony gdzieś za kotarą albo

którą znamy dzisiaj. Jej społeczeń-

fera podglądania – subtelnego, ale

winklem, oddając się rozkoszom wo-

stwo było stonowane, spokojne, nie

jednak wpraszania się w czyjeś ży-

jeryzmu. Z lubością wchodzę w życie

akceptowało wszelkich wynaturzeń

cie. Mało który obywatel Republiki

spokojnych,

Holen-

i chaosu. Nade wszystko ceniło sobie

Zjednoczonych Prowincji pozwoliłby

drów, oglądam uwiecznione przez

prządek oraz prywatność. Wszystkie

malarzowi oddać na płótnie swo-

dawnych mistrzów chwile. Pozornie

te cechy uchwycił Vermeer i jego

je codzienne kłopoty i radości. Nikt

zwykłe portrety, scenki rodzajowe…

bracia „po pędzlu”. Przebijają one

nie chciał rezygnować z intymności.

stonowanych

W rzeczywistości zapisy ludzkich

Malarze musieli być bardzo ostroż-

uczuć, te wszystkie dramaty szarej

ni i delikatni. Wyłącznie sugerować

codzienności, małe szczęścia i nie-

uczucia bijące z pozujących im mo-

pokoje. Wszystko to tylko zarysowa-

deli i modelek. Właśnie dzięki temu

ne i niedopowiedziane, przekazane

udało im się osiągnąć to, o czym

między jednym pociągnięciem pędz-

marzy wielu artystów – oddali ducha

la, a drugim. Jakby między słowami:

swoich czasów. Sportretowali nie

kieliszek wina na stole i lubieżny

tyle konkretne postaci, co charakter

uśmiech stojącego obok oficera, po-

swojego narodu, bez jednoczesne-

łożona obok pereł waga, puste krze-

go odarcia go ze wszystkich zasłon.

sło przy kobiecie czytającej list, spojrzenie rzucone ukradkiem za okno… Za mało by zdradzić tajemnicę, zbyt dużo by zachować spokój. Niderlandzcy mistrzowie obserwowali swoich rodaków z ogromną dokładnością. Z jeszcze większym kunsztem przenosili ich na obrazy i oddawali farbami ich usposobienie. Uwieczniali. Nie jest wszak tajemnicą, że szesnastowieczna Holan-

z ich płócien, puszczają widzowi oczko i zaraz ponownie rozmywają się w kompozycji. Nic nie jest powiedziane wprost, trzeba zajrzeć bardzo głęboko w obraz, by dojść do prawdy, odkryć tajemnicę Holendrów. Coś, jak czytanie dramatów Maeterlincka albo Becketta. W zdecydowanej

większości

scenek rodzajowych „złotego wieku”

28

Paradoksalnie dzięki poszanowaniu prywatności, byli w stanie ją namalować. Dlaczego jednak z taką lubością przyglądam się tym zastygłym na obrazach ludziom? Czemu z takim zacięciem staram się odszukiwać kolejne, zostawiane przez malarzy ślady, by odkryć tajemnice dawno zmarłych Holendrów? Przecież zewsząd narzucają się moi współcze-


śni. Właściwie po kilku chwilach w Internecie mogę dowiedzieć się o wielu z nich niemal wszystkiego. Nasza-klasa, Fotka.pl, opisy na gadu-gadu i już wiem. Nie ma tajemnicy, każdy dramacik, każda „radostka” – wszystko podane na tacy, jak pieczona świnia z jabłkiem w pysku. Tylko złapać za sztućce i jeść. Niestety, brakuje apetytu. Ba, zbiera się na wymioty. Chyba dlatego, że tak łatwo i dobrowolnie wyzbyliśmy się wartości, którą staraliśmy się zdobyć jako naród prawie pół wieku – prywatności. Tak, walczono o wolność, lepszy byt, wyższe pensje, pełne półki w sklepach, ale przecież także o intymność. O to, by nikt nie zaglądał do cudzych listów, nie prowadził teczek, nie donosił na kolegów, nie wyważał w nocy drzwi do mieszkań. Jeszcze nie tak dawno starano się, żeby każdy miał swój azyl, własny kawałek podłogi, w którym nie musi niczego udawać i do którego wejść mogą tylko zaproszeni. Dziś po prostu zostawiamy drzwi otwarte na oścież i wołamy do każdego przechodnia: „wejdź, zobacz kim jestem, gdzie byłem na Sylwestra, z kim spałem i co jadłem wczoraj na obiad”. Nie zostawiamy niedomówień. Jesteśmy jak te otwarte książki. Niestety bliżej nam do radosnej twórczości Olgi Tokarczuk niż dzieł Joyce’a czy Hemmingway’a… Czasami mam wręcz wrażenie, że gdyby władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej miały Na-

Źródło: WikipediaCommons

szą-klasę, nie potrzebowałyby służb

Nikt nie może nas podglądać, każdy

bezpieczeństwa. Sami powiedzieli-

musi oglądać. Złoty cielec wzroku ry-

byśmy im o sobie wszystko. Tak, jak

czy radośnie, obserwując tańczących

mówimy dziś, a raczej pokazujemy,

wokół siebie nagich akolitów. Z ma-

bo z rozmową nie ma to nic wspólne-

jaczącej się w oddali góry Horeb nie

go. Konwersacja także przestaje być

schodzi jednak żaden Mojżesz… Ve-

potrzebna. Nie musimy się spotykać,

ermer więc łamie pędzel i odchodzi,

prowadzić dialogu, pić razem wódki,

a ja wracam do swoich Holendrów.

by mieć o sobie naprawdę dużo in-

Ponownie zatapiam się w ich płótna

formacji.

w poszukiwaniu utraconej prywatno-

Dzisiaj holenderscy mistrzowie

ści.

nie zostaliby zauważeni. Nie mieliby materiału, by ukazać swój kunszt, grę z widzem, subtelną symbolikę. Żaden symbol zresztą już nie jest potrzebny. Wszystko jest odsłonięte. W wyuzdanym tańcu zrzucamy z siebie kolejne warstwy ubrania.

29

Paweł Bernacki


Podwyższone stężenie kreatywności „Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł – zawsze natomiast istnieje pomysł lepszy” – stwierdził niegdyś dr C. Samuel Micklus, który jest twórcą konkursu „Odyseja Umysłu”. Pod tym hasłem corocznie już odbywa się w Polsce impreza, która ma na celu rozwijanie kreatywności wśród młodych ludzi. Ogólnopolski finał konkursu miał

nagrodą dla przedstawicieli państw

miejsce w dniach 27-28 marca 2010

europejskich jest możliwość wyjaz-

r. w Gdańsku. Wcześniej odbyły się

du na finał kontynentalny dla drużyn,

cztery eliminacje regionalne – w Po-

które zajmą drugie miejsca. W tym

znaniu, Warszawie, Trójmieście oraz

roku ten etap konkursu odbywać się

Wrocławiu.

będzie na Białorusi.

Aby zrozumieć na czym polega

Do Polski ideę „Odysei Umysłu”

cała idea „Odysei Umysłu”, musimy

sprowadziła prof. Józefa Sołowiej

cofnąć się nieco w czasie. Tegorocz-

z Uniwersytetu Gdańskiego. Pierw-

na światowa edycja to już 31. zawo-

sze krajowe drużyny wzięły udział

dy w historii. Za inicjatorów projektu

w projekcie w 1989 r. Pierwszy kon-

uważa się wspomnianego Micklusa,

kurs krajowy zorganizowany został

a także dr. Theodore’a Gurleya, któ-

w 1992 r. Od tego czasu systema-

rzy zorganizowali pierwszy turniej

tycznie się rozrasta.

w 1978 r. w Glassboro (stan New Jer-

Udział w „Odysei Umysłu” ma

sey). Początkowo nazwano konkurs

za zadanie wzbudzić w młodych

„Olympics of the Mind” i startowało

ludziach kreatywność i chęć do ak-

tam 28 drużyn ze stanu New Jersey.

tywnej pracy. Najpierw drużyny otrzy-

Z czasem impreza mocno się rozro-

mują zestaw problemów długoter-

sła i dziś biorą w niej udział drużyny

minowych. Uczestnicy przygotowują

z całego świata.

rozwiązanie pewnych zadań, które

Pierwszym etapem są elimina-

następnie podczas regionalnych eli-

cje krajowe w czterech grupach wie-

minacji (a potem ewentualnie ko-

kowych. Zwycięzcy w każdej z grup

lejnych etapów) realizują w formie

wybierają się na światowy finał, któ-

przedstawienia przed sędziami i wi-

ry corocznie odbywa się na terenie

dzami.

amerykańskich uczelni (w zeszłym

W tym roku wśród długotermi-

roku było to Iowa State Univeristy,

nowych zadań było pięć głównych

wcześniej University of Maryland czy

problemów. Uczestnicy mogli budo-

University of Colorado). Dodatkową

wać pojazd napędzany siłą ludzkich

30

mięśni oraz przyczepę kempingową, które posłużyć miały do krajoznawczej wycieczki, podczas której trzeba pokonać przeszkody, uprzątnąć otoczenie itd. Inni mierzyli się z konstruowaniem pojazdów latających, zasilanych różnymi rodzajami energii. Za niezwykle ciekawe zadanie uważa się również to, w którym z drewna balsa buduje się konstrukcje będące w stanie udźwignąć jak największy ciężar (jako ciekawostkę można wspomnieć, że światowi rekordziści stworzyli 17-gramową konstrukcję, która udźwignęła ponad 700 (!) kilogramów). Jedną z możliwości było także stworzenie przedstawienia, w których odysejowicze opowiadali o znaleziskach archeologicznych. Ostatnim możliwym zadaniem było przygotowanie dowcipnej historii, w której występować miały artykuły spożywcze, z których część pełniła rolę „oskarżycieli”, a część „oskarżonych” w procesie sądowym. Drugim etapem dla drużyn uczestniczących w „Odysei umysłu” są zadania spontaniczne. Te są realizowane bez udziału publiczności


i polegają na rozwiązaniu w kilka minut specyficznych zadań, które przykładowo mogą polegać na zbudowaniu jak najwyższej konstrukcji z nitek od makaronu, cegły, taśmy samoprzylepnej i wykałaczek. Wszystkie prezentacje i pokazy spontaniczne są oceniane pod względem różnych kryteriów przez przeszkolonych sędziów. Jak wygląda „Odyseja” w praktyce? Wrocławskie eliminacje odbyły się na terenie X Liceum Ogólnokształcącego w dniu 14 marca. Przyjechało

kilkadziesiąt

drużyn

(łącznie w całej Polsce zgłosiło się ponad 200). Trzeba przyznać, że fala dzieci i młodzieży wprost zalała korytarz, zwłaszcza że uczestnicy mieli ze sobą kilogramy papieru, plastiku, metalu, a do tego wszelkie możliwe narzędzia (może z wyjątkiem pił mechanicznych), którymi misternie przygotowywali scenografię przed występami. Nad sprawnym przebiegiem całodniowej imprezy czuwała gromada szeryfów i koordynatorów, którzy nieustannie spacerowali po korytarzach, pilnując, aby szkole nie stała się krzywda, a każdy z uczestników lub opiekunów był jak najlepiej poinformowany (swoją drogą to właśnie wrocławską ekipę opiekuńczą oceniono jako najbardziej uśmiechniętą i najlepiej zorganizowaną). Nie dało się ukryć, że odysejowicze byli mocno zestresowani, przez co zdarzały się omdlenia i zasłabnię-

cia. Na szczęście na posterunku była

niektóre drużyny z Dolnego Śląska

szkolna pielęgniarka, toteż każdemu

radziły sobie bardzo dobrze. W ka-

problemowi dało się szybko zara-

tegorii problemów związanych z ar-

dzić.

cheologią pierwsze miejsce w kraju Widok krzątających się po ko-

w najmłodszej grupie wiekowej za-

rytarzach z najróżniejszym sprzętem

jęła Szkoła Podstawowa nr 8 z Wro-

i zdobywających szczyty pomysłowo-

cławia, a tuż za nią uplasowała się

ści młodych ludzi był naprawdę bu-

SP nr 2 z Trzebnicy. W tym samym

dujący, pozwalał bowiem uwierzyć,

bloku tematycznym, lecz w najstar-

że w dobie masowej komputeryzacji

szej kategorii wiekowej zwyciężyło

są jeszcze tysiące ludzi, którzy mają

Stowarzyszenie Studenckie WIGGOR

inne zainteresowania.

z Wrocławia. W bloku związanym

Organizatorów wrocławskich eli-

z budowaniem konstrukcji z drzewa

minacji z pewnością można pochwa-

balsa w najmłodszej kategorii wie-

lić również za samą ceremonię za-

kowej pierwsze miejsce należy do

kończenia konkursu. Przygotowana

SP w Brzeziej Łące, w najstarszej zaś

została do perfekcji i zrealizowana

– do przedstawicieli Instytutu Socjo-

w taki sposób, że żaden z uczestni-

logii Uniwersytetu Wrocławskiego.

ków nie mógł czuć się pokrzywdzony

W bloku pt. „Jedzenie na scenie”

i niedoceniony, nawet jeśli jego dru-

krajowy finał wygrali też gimnazjali-

żyna nie przedostała się do kolejne-

ści z Bogatyni oraz druga grupa Sto-

go etapu. Tak naprawdę ważny był

warzyszenia Studenckiego WIGGOR.

tu sam udział i hasło, które zdobi internetową stronę konkursu: „Razem pomagamy dzieciakom uwierzyć, że «Mogą, bo myślą, że mogą»”. A na marginesie warto dodać, że w ogólnopolskim finale w Gdańsku

31

Szymon Makuch


Nowości z Centrali

Festiwal „LIGATURA” 2010 W lutym tego roku podczas Poznańskiego Festiwalu „Ligatura” miały miejsce dwie interesujące premiery, z których przynajmniej jedna winna znaleźć się obowiązkowo na każdej komiksowo zorientowanej półce książkowej. Mowa jest o publikacjach wydanych

z wieloma instytucjami. Nieco póź-

– komiksową konfrontację z Cze-

w ramach Biblioteki Centrali: W są-

niej zauważyć można było aktyw-

chami. Oczekiwania miałem dość

siednich kadrach. Polacy i Czesi

ność środowisk studenckich i szkol-

wygórowane, ponieważ zarówno

o sobie w komiksie oraz o Biblio-

nych w organizowanych pod egidą

Kompot, jak i owoce działań mło-

grafii komiksów wydanych w Pol-

Unii Europejskiej warsztatach ma-

dych twórców narobiły mi dużego

sce w latach 1905 (1858)-1999

jących na celu przełamywanie ba-

apetytu. Poza tym, widzę w tego

autorstwa Marka Misiory. W przy-

rier kulturowych oraz wzajemnych

typu rysowaniu spory naturalny po-

padku pierwszej pozycji należy mó-

tencjał, który może bez zbędnego

wić o premierze z lekkim przymru-

nakładu energii pomóc wyciągnąć

żeniem oka, tytuł ten ukazał się już

twórczość komiksową z pewnej ni-

w 2009 roku, jednakże próżno było

szy (fakt, że relatywnie szerokiej)

go szukać nawet w dobrze zaopa-

do poziomu sztuki powszechnie od-

trzonych w komiksy księgarniach.

bieranej i akceptowanej. Niestety,

W sąsiednich kadrach był dla mnie

W sąsiedzkich kadrach nie do koń-

ważny, stąd radość, iż mogłem go

ca zaspokojono ten żądny smaku

podczas Festiwalu w Poznaniu na-

głód (tematy czeskie stereotypowo

być i się z nim zapoznać – myślę,

kojarzą mi się z pysznym smażo-

że dla wielu gości była to premiera

stereotypów

właściwa. Skąd waga akurat tego

krajów Wspólnoty. Jedną z technik

komiksu?

pracy było właśnie tworzenie dzieł

Czytając ten komiks, można

Otóż, od jakiegoś czasu za-

komiksowych. Oczywiście, efekty

odnieść wrażenie, iż wydawnictwo

uważyć można na naszym rynku

działań młodych twórców bywały

zostało przygotowane zbyt pospiesz-

ciekawą tendencję – wydawnictwa

różne, jednak wśród nich zdarzały

nie, niektóre nowelki graficzne są

odkryły, iż w interesującym nas ga-

się nie lada perełki (np. wystawa

dość luźno związane z tematem

tunku drzemie bardzo silny poten-

Comic Youth – Berlin 2009, która

relacji polsko-czeskich (np. komiks

cjał użyteczny przy porównywaniu

odbywała się w styczniu i lutym we

Timofiejuka i Stefańca), a i skład

różnych kultur. Pierwszy był rewe-

wrocławskiej galerii „Pod kolumna-

autorski pozostawia sporo do ży-

lacyjny Kompot. Polsko-izraelski

mi”).

czenia. Nie dlatego, iż brak wielkich

album komiksowy wydany przez Kulturę Gniewu przy współpracy

między

młodzieżą

Teraz przyszedł czas na naszych

bezpośrednich

32

sąsiadów

nym serem, stąd zapewne ta rozbudowana metaforyka kulinarna).

nazwisk – znajdziemy tutaj Karola KRL’a Kalinowskiego, Denisa Woj-


dę wraz z Krzysztofem Gawronkiewiczem, Pawła Timofiejuka i wielu innych. Po prostu zabrakło mi mocnej reprezentacji naszych sąsiadów (na szczęście pojawił się chociaż duet Jasoslava Rudiša i Jaromira 99 - autorów wydanej u nas, świetnej serii Alois Nebel), zdecydowana większość autorów to Polacy. Oczywiście, nie byłoby w tym nic złego, jednakże moc tego typu albumów polega na tym, iż jako Polak mogę przyjrzeć się własnemu narodowi, jego kulturze, zaletom, wadom itp. w lustrze twórczości przedstawicieli

Jak widać, narzekania te mają cha-

(1858)-1999 Marka Mysiora. Znaj-

innych nacji. Stereotypy, skojarze-

rakter bardzo subiektywny – praw-

dziemy w nim uporządkowane we-

nia, obiegowe opinie dotyczące Cze-

dopodobnie dla czeskiego odbiorcy

dług różnych kluczy spisy wszyst-

chów znam z autopsji i sam ponie-

tom będzie dużo ciekawszą lekturą.

kich komiksów (wydawanych jako

kąd jestem ich użytkownikiem, ale

Ze swojej strony jeszcze dodam, że

tomy lub drukowanych w gazetach),

druga strona medalu rzadko nam

gdyby wydano suplement W sąsied-

artykułów i książek o komiksach,

się ukazuje, a potrafi być bardzo po-

nich kadrach – tym razem Czesi

jakie zostały wydane w naszym

uczająca, zabawna i służy weryfika-

o Polakach, byłbym ukontentowa-

kraju w wymienionych w tytule la-

cji wcześniej wymienionych poglą-

ny i niczego więcej od wydawcy nie

tach. Rozmiar przedsięwziętych po-

dów. Tego zabrakło w Sąsiednich

chciał. Tym samym werdykt brzmi:

szukiwań, jakość spisu i silna wola

kadrach. Jest to naturalnie uwaga

z pewnymi zastrzeżeniami tom

autora są zaiste warte szacunku.

raczej kierowana w stronę wydaw-

wart polecenia – głównie ze wzglę-

Liczę na dalszą aktywność Marka

cy niż samych autorów, którzy ze

du na komiksy mniejszości cze-

Mysiora, który być może podejmie

swego obowiązku wywiązali się bez

skiej, a także KRL’a, pojawiających

się uporządkowania kolejnej deka-

zarzutu.

się bohaterów Mikropolis (Wojda

dy wydawniczej naszego rynku.

Można mieć za złe polskim

i Gawronkiewicz zabłysnęli napraw-

W obliczu zaistniałych faktów

autorom stały repertuar skojarzeń:

dę jasno) i konkursową pracę Emilii

czekam na kolejne nowości poznań-

kuchnia czeska, piwo, dobranocki,

Skupień.

skiej Centrali z niecierpliwością.

śmieszny język, ładne dziewczęta,

Tyle

narzekania,

ponieważ

polska działalność przemytnicza.

druga pozycja „Biblioteki Centrali”,

Trochę to nużące, również wracają-

w którą obowiązkowo należy za-

cy jak mantra motyw „Mam zrobić

opatrzyć się jak najszybciej, budzi

komiks o Czechach? O jejku, ale

prawdziwy respekt. Mam na myśli

przecież ja nic o nich nie wiem!”

imponującą Bibliografię komiksów

mógłby zostać nieco ograniczony.

wydanych w Polsce w latach 1905

33

Jan Wieczorek


Czas na zmiany

czyli metamorfozy polskiej telewizji Analizując rozwój polskiego przemysłu telewizyjnego po roku 1989, można zaobserwować szereg przekształceń i innowacji, jakie nastąpiły na skutek zmiany sytuacji politycznej, ale także obyczajowej, w naszym kraju. Wiąże się to między innymi z wpływami kultury i mediów zza zachodniej granicy, z których to zaczęliśmy czerpać pełną garścią. W ofercie telewizyjnej zaszło wiele zmian, które często urastały wręcz do rangi rewolucji.

ojcem takich audycji, jak Rozmowy w toku Ewy Drzyzgi, Kuba Wojewódzki, Teraz my Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego, Wieczór z wampirem – potem z Jagielskim – Wojciecha Jagielskiego i wielu podobnych, których wysyp Jedną z jej oznak było pojawienie

opowieściami uczniów o seksie

się pierwszych programów typu

na pielgrzymce do Częstochowy.

Większości Polaków bardzo

talk-show, jak emitowany przez sta-

Później przez program przewijały

przypadło do gustu rozluźnienie

cję Polsat, w latach 1994-2001, Na

się różne tematy związane z sek-

obyczajów w telewizji i to też przy-

każdy temat Andrzeja Woyciechow-

sualnością – od zdrad małżeńskich

czyniło się do sukcesów pierwszych

skiego, którego po śmierci zastąpił

czy homoseksualizmu, po różnego

programów typu reality show. Big

Mariusz Szczygieł. Swoistym novum

rodzaju dziwaczności seksualne” .

Brother, Amazonki, czy Bar wzbu-

był zakres tematów poruszanych

Oczywiście nie tylko tego typu te-

dziły

w tym programie. Prowadzący od-

maty poruszane były w Na każdy

i przyciągnęły przed ekrany milio-

ważyli się zabrać głos w kwestiach,

temat, jednak właśnie te związane

ny widzów. Wiesław Godzic próbu-

które jeszcze kilka lat wcześniej

z seksualnością, która niewątpli-

je scharakteryzować ten gatunek

nie miały prawa zaistnieć w telewi-

wie znajdowała się wtedy w sfe-

w następujący sposób: „Reality

zji, a już na pewno nie w sposób,

rze tabu, podkreślały znaczenie

show, którego najbardziej wyrazi-

jak miało to miejsce w Na każdy

zjawiska, stopniowego wydłużania

stym przykładem jest Wielki Brat,

temat. Agnieszka Kozak w swojej

obyczajowej smyczy, na jakiej te-

polega – najogólniej mówiąc – na

pracy Czy istnieje seks w telewizji

lewizja prowadziła widzów. Można

postawieniu człowieka w sytuacji

polskiej? tak wspomina początki

śmiało powiedzieć, że program

kryzysowej, a następnie obserwo-

polsatowskiego talk-show: „Pro-

Woyciechowskiego i Szczygła był

waniu jego zachowań, przy czym

1

gram ostro zaprezentował się już w pierwszym odcinku, który nosił tytuł Seks w szkole i szokował otwartością, np. bezpruderyjnymi

nastąpił pod koniec lat 90.

niesamowite

poruszenie

całość powinna być produktem 1 A. Kozak, Czy istnieje seks w telewizji polskiej? [w:]: 30 najważniejszych programów TV w Polsce, red. W. Godzic, Warszawa 2005, s. 289-290.

34

przyjemnym (chociaż kontrowersyjnym jednocześnie) i – rzecz oczywista – odpowiednio przygo-


towanym do sprzedaży”2. Element

i Aleksandra Kwaśniewskiego3. Za-

Polaków od kilku, a czasem nawet

obserwacji,

podglądania,

nim rozbudziła apetyt widza na tzw.

kilkunastu lat zasiadają o stałych

i kontrowersyjność sprawiły, że re-

„obyczajówkę”, napisała scenariu-

porach przed odbiornikami, by to-

ality show pozyskało sobie niemal

sze do takich filmów jak: Komedia

warzyszyć członkom rodziny Lubi-

tyle samo przeciwników, co zwo-

małżeńska, Jemioła, Wakacje z Ma-

czów i Mostowiaków, tak jak kiedyś

lenników. W 2001 roku Rada Ety-

donną, Och, Karol!, Kogel-mogel

z wypiekami na twarzy śledziły np.

ki Mediów uznała, że Big Brother

i Galimatias, czyli kogel-mogel II.

losy załogi „Rudego”. Łepkowska

i pokrewne mu, przyczyniają się

Jednak szczyt popularności osią-

i jej następcy swoimi serialami wy-

do szerzenia wizji totalitaryzmu,

gnęła dzięki serialom obyczajowym

pełnili pewną lukę w ofercie progra-

rodem z Roku 1984 George’a Or-

i ten gatunek stał się jej znakiem

mowej. Stali się antidotum na bo-

wella, a także do osłabienia poczu-

firmowym. Sukces Klanu, Na dobre

lący dysonans pomiędzy światem

cia prywatności. W ostatnich kilku

i na złe oraz M jak Miłość sprawił,

telewizyjnym i światem odbiorców,

latach wprawdzie odnotowano spa-

że publiczne, jak i prywatne stacje

który nie dawał widzom odpowied-

dek liczby tego typu produkcji na

telewizyjne zalała fala wieloodcin-

niej płaszczyzny, na której mogliby

polskim rynku, jednak nie podlega

kowych produkcji, zazwyczaj opo-

zbliżyć się, i co więcej, identyfiko-

wątpliwości, że reality show wywar-

wiadających o losach konkretnej

wać z tym, co widzieli na szklanym

ło znaczny wpływ na kształt innych

rodziny i ich przyjaciół, w których

ekranie.

programów

które

widzowie mieli odnaleźć swoje od-

Powyżej omówiono tylko kil-

przejęły pewne elementy z Wielkie-

powiedniki i darzyć ich niesłabnącą

ka zjawisk, jakie zmieniły oblicze

go Brata czy Baru.

sympatią. Serial obyczajowy stał

polskiej telewizji w latach 90. XX

Tak jak polski talk-show ma

się swoistym fenomenem, któremu

i początku XXI wieku. Warto pa-

swoich ojców w osobach Szczygła

pod względem oglądalności mogły

miętać, że obok nich istotną rolę

i Woyciechowskiego, tak Ilonę Łep-

dorównać tylko serwisy informacyj-

odegrały także teleturnieje, liczne

kowską śmiało można nazwać mat-

ne. Mateusz Halawa źródło tego po-

programy rozrywkowe i coraz więk-

ką serialu obyczajowego na rodzi-

wodzenia dostrzega między innymi

sza ilość audycji nadawanych „na

mym gruncie. Rzadko kiedy zdarza

w cykliczności, pisząc, że „(…) suk-

żywo”. Wszystko to przyczyniło się

się, żeby scenarzysta czy producent

ces telewizji związany jest z cyklicz-

do wypracowania nowej jakości,

serialu bądź filmu dorównywał po-

nością emitowanych audycji fabu-

która nieustannie podlega modyfi-

pularnością grającym w nim akto-

larnych i informacyjnych: to również

kacjom, co w dużej mierze zawdzię-

rom czy reżyserowi. Łepkowską zna

dzięki wiadomościom telewizyjnym

cza widzowi, ponieważ jego apetyt

cała Polska, a w rankingu tygodni-

(stale nowe informacje w stale tej

rośnie w miarę oglądania, a jego

ka „Newsweek” na 50 najbardziej

samej formie) i serialom (nowe pe-

gusta zmieniają się jak w kalejdo-

wpływowych Polaków znalazła się

rypetie wciąż tych samych postaci)

skopie.

w drugiej dziesiątce, wyprzedza-

medium to tak silnie wrosło w ru-

jąc między innymi Andrzeja Wajdę

tynę życia codziennego”4. Miliony

2 W. Godzic, Big Brother, czyli

3 http://www.newsweek .pl/

flirt telewizji z rzeczywistością [w:]: 30

artykuly/sekcje/polska/50-najbardziej-

najważniejszych programów TV w Pol-

wplywowych-polakow,35580,1, data do-

opowieść w 5. odcinkach [w:] 30 najważ-

sce, red. W. Godzic, Warszawa 2005, s.

stępu 07.02.2010.

niejszych programów TV w Polsce, red.

49.

wręcz

telewizyjnych,

4 M. Halawa, Opery mydlane:

35

Monika Stopczyk

W. Godzic, Warszawa 2005, s. 93.


…i tak wszystko będzie w porządku

Wrocław, 27 marca 2010 roku. Skręcam z Piłsudskiego w Zapolskiej. Jest 19.57 – za trzy minuty uprzejmi bileterzy nie wpuszczą mnie na koncert, mimo że wejściówkę mam w kieszeni. Idę szybkimi krokami, w głowie na wszelki wypadek układając błagalny elaborat. Zamyślona, ku swojemu zdziwieniu w miejscu, w którym powinnam przejść na drugą stronę ulicy wpadam na… drut kolczasty. Jak się okazuje, nie jest to jedyny osobliwy element krajobrazu – w okolicy dostrzegam podejrzane worki z piaskiem, rozstawione tu i ówdzie barykady i strzępki gazet. Na drugim planie budynek Teatru Polskiego – przed wejściem leży złożona broń, drzwi oblepione są pożółkłymi

Źródło: www.ppa.art.pl

obwieszczeniami. Wcale nie dziwi mnie zatem wygląd, w jakim zastaję

Paryż, 8 września 1831 roku

wien galowy koncert we Wrocławiu. Okrągła rocznica urodzin pianisty

hol. Krajobraz po bitwie – to określenie najlepiej oddaje wystrój wnętrza

Młody kompozytor, prawdopodobnie

nie mogła zostać pominięta. W tej

jednej z wrocławskich świątyń sztuki.

siedząc w hotelowym pokoju, do-

wersji Chopinem jest Katarzyna

Na podłodze – jeszcze więcej potar-

wiaduje się, że prawie dwa tysiące

Borek – ubrana w pasiak nadaje

ganych gazet. W powietrzu – zapach

kilometrów na wschód od miejsca,

ton całemu przedstawieniu. „Wsłu-

sztucznego dymu i perfum. Pomię-

w którym się znajduje, triumfują Ro-

chaj się, tak właśnie brzmi rewolu-

dzy wyreżyserowanym bałaganem

sjanie, a jego rodacy ponieśli klęskę.

cja” – sugeruje zaciemniona scena

spacerują elegancko ubrani goście;

Wewnętrzny bunt w takiej sytuacji

i punktowe światło, skierowane na

niektórzy

ruchem

jest sprawą naturalną – w głowie

klawisze fortepianu. Instrument ten

nadgarstka sączą z kieliszków wino.

artysty gorączkowo układają się peł-

przez cały czas trwania spektaklu

Z zaciekawieniem patrzą na pilnujące

ne ekspresji, rozpaczliwe nuty. Kom-

obecny jest na scenie, od czasu do

schodów niby-roboty niby-skanujące

pozytor nie wie wówczas jeszcze,

czasu intonując pojedyncze takty

każdego, kto koncert oglądał będzie

że dwieście lat później ten wybuch

wspomnianego utworu. Przypomina

z balkonu. Dzwonek – proszę zająć

emocji, nazwany po jego śmierci

on, że każda przemiana, jakkolwiek

miejsca. Zaraz zacznie się rewolucja.

Etiudą Rewolucyjną, rozpocznie pe-

wzniosłe i entuzjastyczne idee by jej

nonszalanckim

36


nie przyświecały, zaczyna się w umyśle człowieka i nierozerwalnie wiąże się z wewnętrznym rozdarciem.

Wątpliwość razy dwa Siedemnaście utworów, siedemnaście urywków historii. Reżyser przedstawienia, Anna Duda-Gracz chce pokazać, że rewolucja to pojęcie bardzo szerokie. Prowadzić do niej może każde zetknięcie zakorzenionego ze świeżym, każda konfrontacja na linii tłum – jednostka. Zawsze cechuje ją walka – o przekonania, wartości, idee; zawsze ma też w sobie spiritus movens – chęć zmiany. Od francuskich krzyżowców po Boba Marleya, od Kuby po Chiny – widmo rewolucji krąży nad światem w każdej konfigu-

Oglądając „…rewolucyjną!” nabiera

każdego zakamarka sali. Scena nie

racji czasoprzestrzennej. Towarzyszy

się przekonania, że związek między

pierwszy raz tego wieczoru należy do

jej muzyka – element jednoczący,

tymi zdarzeniami jest oczywisty.

jednostki. Jednostka ma krótkie, białe

motywujący, czy nawet dokumentu-

Niezależność – odwieczne pra-

spodenki i takąż marynarkę; w ręku

jący sposób myślenia buntowników

gnienie jednostki, funkcjonuje poza

trzyma płonącą świecę. Komunijną,

poszczególnych epok. W wykonaniu

kontekstem

Każda

bo jednostka jest ośmioletnim, wyraź-

zaproszonych do udziału w koncer-

rewolucja jako element wielopokole-

nie zdenerwowanym chłopcem. Śpie-

cie artystów jest nie tylko świetnie

niowej mozaiki, mieni się i wyróżnia.

wa w wolności, o którą walczyli jego

wyreżyserowanym kalejdoskopem.

Sztuką i wyzwaniem jest ułożyć tę

przodkowie. Symbol? Dość przewrot-

W 30. rocznicę podpisania porozu-

mozaikę na nowo; zreinterpretować ją

ny, jak wiele podczas tego koncertu.

mień sierpniowych jest też daną pod

na potrzeby XXI wieku okrzykniętego

Oto w następnej scenie na naszych

rozwagę wątpliwością – czy rewolu-

wiekiem upadku wszystkiego, z ide-

oczach zawiązuje się słowna bitwa.

cja może dać prawdziwą wolność?

ałami łącznie. Wątpliwość można za-

Starzy kontra młodzi, a na wokandzie

Mogłoby się wydawać, że zna-

tem sformułować inaczej – czy nasze

jeden z najbardziej drażliwych dla Po-

lezienie wspólnej płaszczyzny dla

pokolenie stać jeszcze na rewolucję?

laków temat – religia. Na melodię zna-

historycznym.

nego skądinąd Dragostea Din Tei tłum

wydarzeń, które miały miejsce mniej niż pół wieku temu i obchodów rocz-

Maryja tu, Maryja tam…

artystów intonuje: „Maryja tu, Maryja tam…”. Pielgrzymkowy „hicior” na

nicowych z okazji dwustulecia narodzin polskiego kompozytora jest

„Wyrwij murom zęby krat…” – drżący,

scenie ma znamiona obrazoburstwa:

nie lada reżyserskim wyzwaniem.

szklisty głos wydaje się docierać do

siedzący po mojej prawicy młody

37


chłopak głośno wyraża swoją dezapro-

gigantyczna, radziecka matka boska)

nej Rewolucji, a Ewa Ziętek (również

batę. Gdy do słów dochodzi dyskote-

– widowisko znacznie uwiarygodnia

w oryginale!) – chiński hymn naro-

kowy rytm, a ksiądz podwija sutannę

przetaczający się przez scenę raz po

dowy. Palma pierwszeństwa należy

i naszym oczom ukazują się bokserki

raz enigmatyczny tłum rewolucjoni-

się jednak Milenie Lisieckiej – w roli

z koloratką, słyszę nerwowy odruch

stów – raz będących Polakami, innym

smętnej kury domowej na wózku in-

wstawania i głośne trzaśnięcie drzwia-

razem Francuzami, jeszcze innym –

walidzkim zawodzi z niekłamanym

mi. Zdecydowana większość widowni

chmarą bezdomnych. Masa dostoso-

brakiem entuzjazmu „this is my se-

podchwyca jednak konwencję i zgod-

wuje się do epoki jedynie wyglądem.

xual revolution…”. Epilogiem półto-

nie przyklaskuje wyśpiewywanemu ze

Nie sposób jednak nie wspomnieć

ragodzinnego spektaklu staje się re-

sceny apelowi, by udać się do Maryi.

i o jednostkach – fenomenalnie wyra-

wolucja według Beatlesów. „Koniec

żający miłość do Che Guevary Konrad

końców i tak wszystko będzie w po-

Imiela, czy Tomasz Schimscheiger –

rządku” – śpiewają wyluzowani. Czy

w białym, futrzanym płaszczu i czer-

w takim wypadku rewolucja w ogóle

Oklaski, jak się okazało, stały się nie-

wonych kowbojkach próbujący naśla-

ma sens? Pytania rzucane w próżnię

odłącznym elementem spektaklu. „…

dować Boba Marleya to tylko niektóre

zawsze pozostają bez odpowiedzi.

rewolucyjna!” to prawdziwa uczta nie

z perełek, które nawlec można na

tylko dla uszu, lecz także dla oczu. Za-

reżyserski sznurek. Buntują się i ko-

Ewa Orczykowska

sługa to nie tylko pomysłowych aran-

biety – „ciężarna” Dorota Pomykała

(tekst pochodzi z www.teatralia.pl)

żacji (np. Anna Ciuła-Pehlken jako

śpiewa po czesku szlagier Aksamit-

Marley w kowbojkach

Źródło: www.ppa.art.pl

38


39


Wyspa tajemnic Wyspa tajemnic to

prawie wszyscy! Lehane po raz kolej-

nie na zło, to czy jest w ogóle sens

druga duża produk-

ny nie zostawia nam złudzeń, że ludzie

starać się nas naprawić?

cja

anglojęzyczna

to w większości spaczone psychicznie

roku 2010, po Autorze Widmo. Po-

gnidy, które tylko czekają na okazję,

o fascynującej klasyczności tego fil-

dobnie jak dzieło Polańskiego, jest

żeby wyżyć się na innych. Spirala

mu, która miesza się z szaleństwem.

pełnym tajemnic thrillerem. Źródłem

sama się nakręca, bo człowiek, któ-

To rzadko używane połączenie, jesz-

scenariusza również jest

ry nie chce być katem, zostaje wśród

cze rzadziej udane, ale ktoś już oparł

znana

Wspomniałem

na

początku

książka. Powieść Wyspa skazań-

filmy na tej zasadzie – Alfred Hitch-

ców napisał Dennis Lehane, pisarz

cock. Inspiracje dziełami Anglika są

znany i „filmowalny”, który ma na

tu oczywiste. Scorsese zresztą nie

koncie m.in. Rzekę tajemnic oraz

ukrywał, że przed zdjęciami pokazy-

scenariusze do kilku odcinków The

wał całej ekipie Zawrót głowy. Widać

Wire. Jednakże tematyka, jaką po-

to nie tyle w scenach szaleństwa, co

rusza Lehane, każe wspominać Au-

w tych spokojnych. Jest też przecież

tora Widmo jako dziecięcą zabawę.

dźwięk, który warto docenić. Muzyka

Akcja rozgrywa się w 1954 roku,

to same klasyki – John Cage, Pen-

kiedy Amerykanie pamiętali jeszcze

derecki. Aktorzy spisali się bardzo

wojnę, a jednocześnie już bali się

dobrze. Leonardo DiCaprio, chyba

komunizmu i konfliktu nuklearne-

po raz pierwszy w karierze, napraw-

go. Warto też pamiętać o fakcie, że

dę przekonująco gra brutalną i bez-

jedynym miejscem akcji jest zakład

innych skazany na bycie wyłącznie

względną osobę. Ben Kingsley jako

psychiatryczny dla osób mających

ofiarą. To tylko jedna z moich inter-

kierownik zakładu jest intrygujący.

na koncie morderstwo. Przynajmniej

pretacji, która dotyczy niewielkiej

Michelle Williams ma tylko krótkie

tak jest na początku, bo później co-

części fabuły. Nawet takie pobocz-

epizody, ale niezwykle udane. Ogó-

raz więcej czasu spędzamy również

ne wątki są tu jednak wieloznaczne.

łem film nie ma słabych punktów

w umyśle głównego bohatera... i Le-

Ot, chociażby „wojna w psychologii”,

i o to chyba chodzi, kiedy się daje

hane postarał się, by było to miejsce

o której mówi kierownik zakładu.

scenariusz wybitnemu reżyserowi.

jeszcze bardziej przerażające.

Chodzi o to, czy ludzi chorych psy-

Wyspa tajemnic to trochę Shy-

Film można odczytywać według

chicznie, którzy zrobili innym krzyw-

amalana, trochę Hitchcocka, sporo

kilku kluczy i wszystkie mogą dać

dę, powinno się leczyć, szanować,

emocji, sporo refleksji. Nie było w tym

wiele satysfakcji. Po 50 minutach

czy nie lepiej spisać ich od razu na

miesiącu w kinach wielu ciekawych

pada pierwsza sugestia, że bohater

straty? Można tę wątpliwość zosta-

filmów, zwłaszcza amerykańskich –

jest martwy. Po 80 minutach pada

wić na poziomie dosłownym, ale

Wyspa tajemnic zdecydowanie się

słowo „Kafkowski”. W tym momen-

przecież dalsze wydarzenia, wspo-

wyróżnia. Myślę, że możemy spodzie-

cie klasnąłem niemalże w dłonie: na-

mnienia z wojny dają do zrozumie-

wać się jej za rok na Oscarach.

reszcie! „Kafkowski” to słowo, które

nia, że to pytanie odnosi się do nas

sponsoruje ten film. Kto odgrywa tu

wszystkich. Skoro my, ludzie, mamy

Paweł Mizgalewicz

rolę K.? Ha, i to jest najlepsze: otóż

w sobie tak powszechne przyzwole-

(więcej na http://filmowelowy.blox.pl)

40


Baśń o Śląsku Kazimierz Kutz to przede wszyst-

Sam autor nie ukrywa, iż jest

wydarzenia są

kim znany reżyser, od niedawna po-

to pewnego rodzaju chwyt marke-

wynikiem wie-

seł. W ostatnich latach dał się po-

tingowy, podkreślający oryginalność

loletnich obser-

znać także jako publicysta i eseista,

tej powieści, świadczący o jej nie-

wacji, zasłysza-

wydając zbiór felietonów pt. Klapsy

tuzinkowości. Jednak precyzyjność

nych

i ścinki. Mój alfabet filmowy. Sam

i szczegółowość opisu ułatwiają

ale wszystkie wzięte są z życia.

o sobie mówi krótko: artysta. Można

nieco przekaz. Co więcej, niektóre

A więc zbieżność bohaterów nie jest

anegdot,

tylko dodać, że nietuzinkowy, orygi-

przypadkowa. Jednak, jak zauwa-

nalny, szczery do bólu. Jego znak roz-

żył niegdyś w jednym z wywiadów:

poznawczy to epatowanie „śląsko-

„Każde życie może być materiałem

ścią”, przemycanie tradycji i historii

na film. Chyba z wyjątkiem mojego.

rodzinnego miasta do wszystkich

Ono jest niewiarygodne, wymyślo-

zajmowanych przez niego dziedzin.

ne. Film o mnie to byłaby historia

Łączenie pasji ze sztuką i umiłowa-

nieprawdziwa. Bajka po prostu ”.

niem swych korzeni. Najnowsza

powieść

Piata strona świata, choć tak pisarza,

prawdopodobna, w pewnej mierze

choć ukończona w 2010 roku, była

– jest bajką. Opowieścią o krainie,

tworzona przez 15 lat. Autor precy-

która choć rzeczywiście istnieje, jest

zyjnie naszkicował w niej portrety

tak odległa i momentami niesamo-

zwykłych ludzi – czasem śmiesznych

wita, że ma się wrażenie, jakby była

i bohaterskich, często bezbronnych,

wydumana.

ale zawsze szczerych. Z tą samą

słowa typowo śląskie autor wyjaśnia

Kazimierz Kutz pozostał w tej

rzetelnością wyraził piękno Śląska,

w przypisach lub dopiskach na mar-

powieści sobą. Po raz kolejny: „trzy-

który nie stanowi tylko tła czy pięk-

ginesie. I tak można się np. dowie-

ma się śląskiego gelendra” (‘gelen-

nego krajobrazu, ale przewrotnie gra

dzieć, że początkowe zdanie: „Odbiył

der’ – balustrada przyp. red.) i ten

główną rolę.

mi dekel, chyba mom Ptoka”, ozna-

gelender znów okazuje się być gwa-

cza po prostu, że narrator „chyba

rantem sukcesu.

Sam tytuł oddaje wiele: Piąta strona świata opisuje miasto wyjąt-

zwariował”.

kowe, autonomiczne, odrębną kra-

Autor jawi się w swej powieści,

inę Polski. To po prostu taki Śląsk,

uważanej zresztą przez krytyków za

jakim jest on dla autora. Śląsk z nie-

parabiograficzną, jako genialny słu-

powtarzalnymi tradycjami, historia-

chacz, świetny obserwator, ale też

mi, zasadami.

jako rezoner i moralizator, wygłasza-

Książka w połowie pisana gwarą i zajmująca się głównie problema-

jąc choćby takie słowa, jak: „Kto poczęty z miłości, jest lepszy”.

tyką jednego regionu, może być dla

Kim jest narrator tej książki

czytelnika spoza śląskich kręgów

i na ile jest nim Kazimierz Kutz?

kulturowych niezrozumiała.

Sam autor twierdzi, że opisywane

41

Aleksandra Marciniak


Red Sparowes – The Fear Is Excruciating Red Sparowes powsta-

Na The Fear nie ma dynamicznej

Ciekawie brzmi Giving Birth to

ło w wyniku współpracy ludzi zwią-

gry, ponieważ dla Red Sparowes liczy

Imagined Saviors, który był dostęp-

zanych z Isis, Neurosis oraz innych,

się wydobycie melodii, a nie moc.

ny na stronie MySpace zespołu jako

mniej znanych amerykańskich grup.

Nie brakuje więc elektrycznej gitary

pierwszy kawałek z nowej płyty Red

Zespołowi towarzyszą częste zmiany

stalowej, instrumentu obecnego na

Sparowes. Doświadczamy tu napraw-

składu, co odbija się w jego twórczo-

każdym albumie grupy. Jego brzmie-

dę barwnej karuzeli uczuć. Zaczyna

ści. Wykonują wyłącznie utwory in-

nie jest szczególnie melancholijne

się beztrosko, melodie zalewają eufo-

strumentalne, nawiązujące do rocka.

i nostalgiczne, a to są jedne z ulubio-

rią, ale w punkcie kulminacyjnym gi-

Grupa ma właściwą sobie tendencję

nych emocji, którymi zespół zabarwia

tary wybuchają bólem, wściekłością.

do nadawania utworom barokowych,

swoją muzykę. Jednak w melodiach

In Every Mind to chyba najbardziej

pełnozdaniowych tytułów, ale trady-

pochodzących z ich nowej płyty od-

dynamiczny utwór z całego krążka.

cja ta szczęśliwie ominęła najnowsze

najdziemy całą gamę różnych uczuć,

Pierwsze wycie gitary stalowej jest

The Fear Is Excruciating. Wszystkie

którą otrzymali pomimo nieobecności

wręcz zaproszeniem do buntu. Ścia-

osiem kawałków tworzy zwartą kom-

wokalu. Każdy z utworów na The Fear

na dźwięków, które dochodzą w trak-

pozycję. Całość trwa łącznie około 45

utrzymuje pewien poziom jakości,

cie, wzmaga gwałtowność i buduje

minut, więc jest zdecydowanie krócej

tylko że niewiele z nich wyróżnia się

nastrój konfrontacji. A Hail of Bombs

niż na poprzednich płytach.

czymś szczególnym.

z kolei startuje łagodnie. W połowie ścieżki perkusja nieco się ożywia, a gitary stają się bardziej zaciekłe i wciąż pozostają melodyjne. Tytuł nakierowuje na wizję nalotu bombowego, którą w ogóle można odnieść do wielkich katastrof, ponieważ w każdej sekundzie tego kawałka tkwi masowy niepokój, nawet bezradność. The Fear nie może się pochwalić niczym nowatorskim. Ścieżkom brak większego urozmaicenia, ale właśnie dzięki temu, że nie wyłamują się z szeregu, cały album jest zwarty i płynny. Jeśli komuś odpowiada katastroficzna nuta typowa dla całej twórczości Red Sparowes, to musi docenić jej urok i na tym krążku. Marcin Rybicki

42


The White Stripes – Under Great White Northern Lights Po przesłuchaniu zarejestrowanego

i potężnego hałasu nie słyszałem od

chociażby cudowne

na koncertach w Kanadzie albumu

69. roku, kiedy Zeppelini wydali swój

przejścia w Black Math).

Under Great White Northern Lights

drugi album. Tylko za krótki kabel od

Energia, jaką tryska rodzeństwo

muszę zmienić zdanie na temat Jac-

słuchawek powstrzymał mnie przed

White’ów, nie pozostała bez wpływu

ka White’a, jakie wyraziłem kilka

rozniesieniem pokoju przy słuchaniu

na aranżacje utworów. Szczególnie

miesięcy temu na łamach „Kontra-

Under Great White Northern Lights.

słychać to w pierwszej połowie kon-

stu”. Recenzując wtedy płytę jego

Zastanawiam się, jak w takim razie

certu, gdzie właściwie nie pojawiają

projektu The Dead Weather, oddałem

na koncercie zachowywał się Jack

się żadne hity z żelaznego zesta-

mu zdecydowanie mniej zachwytów,

White. Niech starczy powiedzieć, że

wu. Kompozycje są o wiele szybsze

niż powinienem.

facet brzmi jakby chciał muzyką roz-

i agresywniejsze – i nie ukrywam, że

Dziwię się, że pierwsza płyta kon-

walać sufity – i mam wrażenie, że

robią o wiele większe wrażenie niż

certowa w dorobku The White Stripes

udaje mu się to doskonale. A to, co

na płytach studyjnych. Takie rzeczy

nikogo nie parzy w ręce. Nie potrafię

robi Meg White z perkusją, raz każe

jak Ball and Biscuit czy Little Ghost

zrozumieć, jak ilość energii, którą za-

mi krzyknąć „Kocham Cię, Meg!”,

zyskały tu zupełnie nową jakość.

warto na tym kompakcie, nie zamie-

a raz zastanowić się, czy w tę dziew-

White’owie na tej płycie chętnie ba-

nia się w ciepło albo prąd elektrycz-

czynę nie wstąpił przypadkiem duch

wią się też swoimi kompozycjami –

ny. Powiem wprost: tak sensownego

Bonzo Bonhama (weźcie za przykład

improwizacje świetnie sprawdziły się chociażby w Seven Nation Army. Nie zabrakło też kultowej Jolene, która na koncercie w Kanadzie zabrzmiała jeszcze bardziej emocjonalnie niż na DVD Under Blackpool Lights. Z całego młodego pokolenia muzyków wyróżniłbym tylko trzech, którzy są w stanie kontynuować tradycje, jakie w latach 60. i 70. stworzyli starzy mistrzowie. W muzyce progresywnej jest to Steven Wilson. W alternatywnej – zespół Radiohead jako całość. Jeśli chodzi o kontynuowanie tradycji rock’n’rolla, od niedawna nie mam już żadnych wątpliwości – mogą to robić jedynie Meg i Jack White. Jakub Bocian

43


Kafkaesk Ustalmy

od

razu:

tekst Pułapki nie jest biografią Franza

Kafki.

Postać

Czy czuje się odpowiedzialny? A może

dzy sceną a publicznością nie wyrasta

raczej winny?

jednak przysłowiowa ściana. Zamiast

praskiego

Najnowszy spektakl Wrocław-

tego pojawia się delikatna, czarna

pisarza stanowi po prostu rodzaj

skiego Teatru Współczesnego ma kil-

mgiełka; otaczając rzędy siedzeń,

nakładki na uniwersalny, psycholo-

ka warstw. Pierwsza – ta banalna – to

przypomina, że pułapka to nie tylko ty-

giczny fundament dramatu. Kafka

historia nieudacznika, przerażonego

tuł spektaklu. To stan – klucz, sposób

miał wszelkie podstawy, by stać się

wizją dorosłego życia, bojącego się tak

interpretacji świata. Ta dosłowność

niezrównoważonym

emocjonalnie

prozaicznych rzeczy, jak kupno mebli.

może drażnić, ale powinna też zasta-

cholerykiem ze skłonnościami do za-

Druga – nie mniej tendencyjna – to

nawiać. Czy takiego rodzaju przekaz

chowań schizofrenicznych. Różewicz

opowieść o rozchwianym psychicznie

potrzebuje nowoczesnej otoczki? Czy

postanowił zręcznie to wykorzystać

człowieku, który swoją obojętnością

jej brak jest czymś więcej, niż tylko wy-

i wytapetować życiorys literata do-

do szaleństwa doprowadza ukocha-

razem szacunku do autora? Jedno jest

datkową, pozabiograficzną treścią.

ną kobietę. Oto Felice (Anna Kieca)

pewne – w tym spektaklu to nie osoba

Jedna z pierwszych scen spekta-

w akcie desperacji staje przed narze-

gra pierwsze skrzypce.

klu. Kolana, nóż i płacz. Ojciec i syn.

czonym. „Mięso na półmisku” – mówi

W języku niemieckim od daw-

Ofiara. Mały Franz śpiewa, duży Franz

o sobie. Franz nie reaguje, ona odcho-

na już funkcjonuje słowo „kafkaesk”.

się boi. „To ty mnie spłodziłeś, chcę

dzi. Te dwie historie są jednak klam-

Przymiotnik ten, którego źródło tkwi

być twoim dzieckiem... jestem brud-

rą dla treści bardziej uniwersalnych.

w twórczości pisarza, można jak się

nym zwierzęciem”. Takie poświęcenie

Pokoleniowe przepaście, brak komu-

okazuje, pojmować na wiele sposo-

nie jest warte zwierzęcia, takie zacho-

nikacji, prowadzące do fermentu za-

bów. Dla jednych oznacza on zagma-

wanie nie jest godne ojca. Ale jak tu

równo wewnątrz siebie, jak i dookoła

twanie, dla drugich syzyfowe poszuki-

mówić o godności, kiedy ojcowskie

to kwestie, które mogą dotyczyć każ-

wanie sensu własnej egzystencji, dla

poniżanie, wielowymiarowa deprecja-

dego z nas. Niepokojący, narastający

jeszcze innych – możliwość uczynie-

cja nawarstwia się w zastraszającym

w kluczowych momentach dźwięk

nia tragedii ze zwyczajnej, codziennej

tempie? Anty-Abraham nie złoży swo-

skrzypiec powoduje, że i my czujemy,

sytuacji. Tym odczuciom towarzyszy

jej spektakularnej ofiary. Konflikt jest

że coś jest nie tak.

rodzaj zamknięcia się w sobie. W pu-

widoczny jak na dłoni, zahacza wręcz

Formalnie rzeczy ujmując, Pułap-

łapce jesteśmy zawsze. I czy będą nią

o banał – bo który szanujący się ojciec

ka szokuje wręcz brakiem elementów

traumatyczne przeżycia z dzieciństwa,

widzi swojego syna w roli wrażliwego

szokujących. Reżyser Gabriel Gietzky

wojna czy nasze własne paranoje –

artysty? Dominacja głowy rodziny roz-

tekst Różewicza potraktował absolut-

jedyne, co nam pozostaje, to rozsiąść

lewa się po spektaklu, zarówno fabu-

nie po bożemu, z olbrzymią dozą po-

się w niej wygodnie i czasem wpuścić

larnie, jak i aktorsko. Znakomity Bole-

kory. Aktorzy odgrywają, a nie impro-

trochę świeżego powietrza.

sław Abart od ojca jednostki ewoluuje

wizują, dzięki czemu zamiast eksplozji

w końcowej scenie Pułapki do ojca

pomysłowości i nowatorstwa możemy

Ewa Orczykowska

narodu. Desperacko chce ocalić rodzi-

podziwiać ich zawodowy kunszt. Pomi-

(tekst pochodzi z www.teatralia.pl)

nę od zagłady, chowając ją… w szafie.

mo zadziwiającej tradycyjności, mię-

44


Rzecz ludzka Czytując eseje Kurta Vonneguta moż-

prosta sprawa. Bo dobroci mamy

statusu ontologicznego). Bo suweren

na dojść do wniosku, że człowiek jest

rozliczne rodzaje. Najpowszechniej-

może mówić, jakie coś JEST. Ma bez-

raczej smutny i samotny. Nie mam

szym źródłem „dobroci” jest Kościół

względne prawo definiowania i roz-

powodów by w to wątpić. Zapoznając

i religia. Czy jednak na pewno? Zielo-

strzygania, a człowiek jest łasy na od-

się znów z dorobkiem Houellebecqua

na Wyspa mogłaby się wściec, gdyby

powiedzi ostateczne. Douglas Adams,

człowiek rysuje się jako typ raczej

ktoś stwierdził, że Kościół reprezen-

podobnie jak ja, jest innego zdania.

zwierzęcy i myślący wciąż o seksie.

tuje dobro. Afryka wręcz przeciwnie.

Opisuje sytuację, kiedy superkompu-

Po lekturze Fitzgeralda okazuje się,

Jest więc w tym Kościele dobro? Nie

ter „Głęboka Myśl” przygotowuje się

że wszyscy jesteśmy romantyka-

wiem. Może. Well... A co mi tam.

do udzielenia Najważniejszej Odpo-

mi, którzy w błędny sposób dążą do

Relatywizm zasiadł na ramieniu

wiedzi, po usłyszeniu której wszystko

szczęścia. Czytając cokolwiek mo-

ludzkości niczym sęp. To miło z jego

stanie się jasne. Zostaje to oprote-

żemy dojść do wniosku, że człowiek

strony, że uświadomił nam jak śmiesz-

stowane przez filozofów. Twierdzą, że

jest taki i owaki, bywa też śmaki i tak

ny bywa egocentryzm i jak różnie

jeżeli człowiek zrozumie wszystko, ci

dalej i tak dalej. Patrząc na propono-

można podchodzić do spraw. Bywa

pozostaną bez pracy. Wszak cytując

wane możliwości i modele robi mi się

jednak frustrujący, gdy każe odłożyć

La Fontaina: „filozofia jest jeno szkołą

wstyd, jestem chyba prostszy od tego

na półkę dobro, zło i moralność. Gniją

gdybania, nie chodzi o to, kto dojdzie,

wszystkiego. Ale czy na pewno?

tam jako anachronizmy filozoficzne.

ale kto fajniejszą wymyśli BZDURĘ”.

Zadaję sobie pytanie: czy pisarze

Pozbawieni mocnych słów, skazuje-

Wychodzi na to, że człowiek lubi

się mylą, czy może ze mną jest coś

my się jednak na brodzenie w nie-

swoją nieokreśloność i nudziłby się

nie w porządku?

określoności i memłakowatości. To

niezwykle, gdyby jego natura była

Teoria zakłada, że w środku mo-

równie denerwujące jak wyrazistość.

konkretniej definiowalna. Taki stan

jego miękkiego ciała kryje się jakieś

Co więcej, tylko człowiek jest w stanie

rzeczy ma oczywiście swoje negatyw-

wnętrze, jakaś dusza, uczucia i inny

nazwać człowieka – taka mała niedo-

ne strony: wojny i prześladowania, ale

niemierzalny crap. Do tego ogólne

godność wynikająca z ewolucji i po-

jak to się mówi, ah well... Warto skon-

predyspozycje: dobro, zło lub tak po-

zycji topowego koryfeusza ziemskiej

centrować się na pozytywnych aspek-

pularna w dzisiejszych czasach dwu-

biologii. Co pokolenie to inny człowiek

tach tego stanu rzeczy takich, jak

znaczność moralna. Staram się doko-

– prawda! Czy na pewno? Może krę-

wspomniana wcześniej filozofia i lite-

pać do tych efemerycznych pokładów

cimy się w kółko? Niewykluczone. Je-

ratura. Tutaj znajduje się prawdziwa

mego jestestwa i jakoś mi tak nie

dyny ratunek w autorytetach. Chwila,

ludzka radość i szczęście. Prawda?

idzie. Skłoniłbym się do stwierdzenia,

chwila – autorytety to ludzie, których

Nie. Nie wiem. Nie obchodzi mnie to.

że jestem dwuznaczny, bo raz na ja-

słucha trochę więcej ludzi, ale jednak

kiś czas, jak mawia stare przysłowie:

ciągle ludzie – czy więc coś się zmie-

„dobrze jest być skur******”. Czy

nia? Raczej nie, a może?

moja niecność jest jednak naprawdę

Strach przed tego rodzaju nie-

niecna? Punkt do koszyczka dobro-

określonością popchnął ludzi do Boga

ci. Dobroć to też nie jest znów taka

(zostawmy deliberację na temat jego

45

Marcin Pluskota


Klik Żyjemy w XXI wieku – takie stwier-

nie są tylko naszymi własnymi. Setki

stów, dalej zwani ekshibicjonistami,

dzenie może stać się początkiem

tysięcy ludzi z całego świata nienawi-

z jednakową błyskawicznością odpo-

rozważań na jakikolwiek temat,

dzi Paula Coelho, połączę się z nimi!

wiedzieli. „Nienawidzę czarnych wstą-

a jednocześnie być uniwersalnym

„Wpis jest teraz widoczny na ścianie

żek” – klik. „Obłuda” – klik. Kliknięcia

wytłumaczeniem wszystkich niedo-

Twojej i Twoich znajomych” – niech

są łatwiejsze niż refleksja. Myśl zabie-

ciągnięć, o jakie ludzie oskarżają

wiedzą, a co! W ramach akcji „je-

ra więcej czasu niż ruch wskazującym

siebie nawzajem. Nowe stulecie zde-

stem, jaki jestem i wcale się tego nie

palcem. Spokój sumienia zostaje jed-

cydowanie wrzuciło na moralny luz.

wstydzę” pokazujemy się od ludzkiej

nak zachowany – obie grupy wyrazi-

Fin de siècle, dewaluacja, deprecja-

strony. Zdradzamy szczegóły – prze-

ły swoje zdanie. Mijają dni, a temat

cja, postmodernizm i inne naukowe

cież wszyscy to robią! Zostań fanem

powoli się wyczerpuje. Na miejsce

i pseudonaukowe terminy, które

czegokolwiek. Jedyne, co musisz zro-

ciętych ripost wkrada się ogólne znie-

przebojem wdarły się do współcze-

bić, to zapisać się do największej na

smaczenie. I jeszcze większa frywol-

snego języka, zdecydowanie ułatwia-

świecie grupy umysłowych ekshibi-

ność, no bo ileż można tracić czasu

ją Ci życie. Możesz sobie pozwolić na

cjonistów. Nie, nie jestem hipokrytką.

na wyrazy szacunku. „Ja też chcę być

wszystko – zawsze ktoś wytłumaczy

Sama też do niej należę.

pochowany/a na Wawelu!” – klik.

Cię „subiektywnym punktem widze-

Jak powszechnie wiadomo, ludz-

8.505 ekshibicjonistów chce spocząć

nia” bądź też równie enigmatycznym

kość lubi jednoczyć się w obliczu dra-

w Krakowie (stan na 14. kwietnia).

„to zależy”. Swoboda wypowiedzi,

matu. Gdy jest nam źle, wolimy być

Jest nas tak wielu, więc to nie może

jaką posiadasz plus jej anonimo-

w grupie, pogadać o tym, co nas boli

być głupie! Wirtualna odwaga cywil-

wość, wcale nie spłyca Ci jednak

i utwierdzać się w przekonaniu, że

na jest naprawdę godna podziwu.

przeżywania świata. Wręcz przeciw-

zawsze może być gorzej. Zbiorowe

Jakiś czas temu zostałam fanem

nie, Drogi Czytelniku – wzbogaca je

przeżywanie ośmiela nas jednak,

dość znanego serwisu społecznościo-

i koloryzuje. Nie wiem jak Ty, ale ja

pozwala wygłaszać coraz bardziej fry-

wego. Dalej trzymam za niego kciuki

dostaję oczopląsu.

wolne tezy, bo zawsze jest szansa, że

– jestem przekonana, że o ludziach

Zabawne jest to, że człowiek

znajdzie się ktoś, kto je poprze. Gru-

i świecie powie mi on więcej niż sam

może budować swoje poglądy i do-

pa ekshibicjonistów skumulowana

Dalajlama. Wirtualny ekshibicjonizm

określać je za pomocą jednego, nie-

w dość znanym serwisie społeczno-

ma setki twarzy, które jak mozaika

wymagającego ruchu palca wska-

ściowym o nazwie „Facebook” posta-

układają się w jeden wielki znak za-

zującego. „Wkurzają mnie ludzie

nowiła ostatnio kolektywnie uczcić

pytania. Cała prawda o nas – miliardy

w tramwaju” – klik. „Jak byłem mały,

pewien dramat. Dramat był na tyle

głuchych kliknięć, powoduje jednak

to dłubałem w nosie” – klik. „Nie-

duży, że odgórnie ogłoszono nawet

u mnie coś w rodzaju intelektualne-

nawidzę komarów” – klik. Z takich

czas zbiorowego smutku. Ekshibicjo-

go refluksu. Znak zapytania rozmywa

drobnostek układamy sobie nasze

niści zareagowali błyskawicznie – ob-

się, a ja, zniesmaczona oczywiście,

wizerunkowe klocki. Nagle okazu-

razkami w formacie jpg. z wirtualną

otwieram przeglądarkę. „Wkurzają

je się, że wszystkie traumy, schizy

wstążką w stosownym, smutnym

mnie ludzie” – klik.

i inne bliżej nieokreślone skrzywienia

kolorze.

Przeciwnicy

46

ekshibicjoni-

Ewa Orczykowska


„Się pisze” Połowa kwietnia to niezmiernie fru-

czy się nową, zaskakującą myślą,

między przypisami, dodawanie nu-

strujący czas. Frustrujący i stresują-

która zrewolucjonizowałaby pracę

merów stron czy inne justowanie

cy. W każdej wolnej chwili myśli od-

magisterską, gdyby nie to, że trze-

śródtytułów. Zwykle jest to jednak

pływają w stronę nieprzeczytanych

ba by ją pisać od nowa. Każdy rzut

działanie daremne; zza rogu cały

książek,

filmów,

oka na bibliografię uświadamia, ilu

czas bowiem łypie okiem popeł-

nęcących okrągłymi sentencjami

rzeczy w niej jeszcze brakuje. A naj-

niony niegdyś z nadmiaru ambicji,

cytatów. Co rusz palce świerzbią,

gorsze jest to, że jak już się siądzie

bezlitośnie szczegółowy konspekt,

aby odpalić komputer i otworzyć

przy komputerze i wygospodaruje

który – co gorsza – został już przez

plik tekstowy, dopisać kolejną myśl,

trochę miejsca na uzupełnienie, to

promotora przyklepany i zatwier-

następne rewolucyjne zdanie, które

nagle żadne z tych skojarzeń, myśli

dzony. Nie godzi się go ograniczać,

zamknie podjęty wątek, podsumu-

czy pozycji jakoś nie chcą przyjść do

bo wtedy powstaje ryzyko, że temat

je go, bądź pozwoli na błyskotliwe

głowy.

pracy będzie niekompletny, że coś

nieobejrzanych

przejście do wątku następnego. Gdy

W takich momentach człowiek

istotnego gdzieś umknie i będzie

jednak siądzie się przed kompute-

ma szczęście, jeśli pije; idzie bo-

potem wywleczone na obronie.

rem i zacznie wpatrywać w bezna-

wiem się napić i oczyścić głowę, by

Człowiek zaciska więc zęby i pisze.

miętnie mrugającą pionową kreskę

dzień później móc na świeżo siąść

Słowo po słowie, linijka po linijce.

kursora – wtedy kaplica. I znów: fru-

do komputera i pisać dalej. Ale na-

Brnie do przodu, choć końca nie

stracja i stres.

wet wtedy coś go paraliżuje. Jakiś

widać. I z rozrzewnieniem i zazdro-

Tak właśnie wygląda pisanie

marazm koszmarny i niezrozumia-

ścią patrzy na tych, którzy jeszcze

pracy magisterskiej w zaawansowa-

ły, który nie pozwala mu się skupić

nie muszą pisać (albo już napisali).

nym stadium. Wszystko przypomi-

na dłużej, rozmywa tylko jego myśli

Dlatego na częste frustrujące i stre-

na o konieczności jej dokończenia;

i sprawia, że trzy strony to absolut-

sujące pytanie, które brzmi: „Jak

knysza z gyrosem, muzyka w pubie,

ne maksimum, jakie może wysma-

magisterka?”, odpowiada z wymu-

czy nawet – choć to trąci kiczem –

rować po całym dniu pisania. I nie

szonym uśmiechem i wzruszeniem

kształt chmurek na niebie. Wszę-

ma nawet siły, by je przeczytać raz

ramion (w duchu przeklinając roz-

dzie czają się niedopowiedziane

jeszcze, więc oddaje promotorowi

mówcę). Ale odpowiada. A odpo-

wątki, przerwane myśli, rozmemła-

surowe rozdziały. A potem musi słu-

wiedź jego niezmiennie brzmi tak

ne kwestie, które na pewno można

chać o karygodnych błędach, jakie

samo: „Się pisze”

było opisać celniej i staranniej. Każ-

popełnia w – zdawałoby się – obie-

da doczytana książka pozostawia

cującej pracy magisterskiej.

za sobą niezatarte wrażenie kolejnej elementarnej i kluczowej dla

Jeśli zaś człowiek nie pije, wtedy jest jeszcze gorzej.

ujęcia tematu koncepcji, a co dru-

W pewnej chwili zaczyna oszu-

gie zdanie mogłoby się nadawać do

kiwać samego siebie, sztucznie

zacytowania w dawno już zamknię-

powiększając objętość pracy magi-

tym rozdziale. Każda rozmowa koń-

sterskiej poprzez większe interlinie

47

Michał Wolski


Wcale nie tak nudno Źródło: WikipediaCommons

Pierwszy start tego sezonu zapowiadał, że jedynym stałym słowem, jakiego będzie można używać w kontekście Formuły 1 będzie NUDA. Opinie o braku ekscytujących wydarzeń na torze można było usłyszeć w każdym zakątku świata interesującym się sportami motorowymi. Wykluczenie możliwości tankowania i zmiana ilości punktów przyznawanych za poszczególne miejsca na mecie miały zdecydowanie obniżyć jakość wyścigów dla potencjalnego zwykłego odbiorcy. Kibiców miały czekać godziny przed telewizorami spędzone na bezmyślnym wpatrywaniu się w ekran, uprzyjemniane chwilami poświęcanymi na zrobienie herbaty czy też wyjście do toalety. Organizatorzy wyścigów spodzie-

zapierających

pojedynków

wodnikami Ferrari (Alonso i Massa)

wali się takiego obrotu sprawy,

i jeszcze ciekawszych zderzeń pro-

i reprezentantem McLarena (Hamil-

dlatego prześcigali się w wymyśla-

wadzących do wykluczeń z wyścigu.

ton), ustawia się ponad dwudziestu

niu sposobów na odpędzenie nudy

Koncepcja niewątpliwie wydaje się

kierowców z mniejszym doświad-

i sprawienie, że przeciętny kibic bę-

być warta przyjrzenia jej się bliżej,

czeniem, gorszymi samochodami

dzie podziwiał swoich ulubionych

jednak jak się okazuje – tylko po-

i ogromną chęcią przekroczenia

zawodników z otwartymi ustami,

zornie. Wprowadzenie jej w życie

mety przed najlepszymi. Każdy chce

nie mogąc oderwać wzroku od te-

zostałoby

najprawdopodobniej

pokazać klasę i zaprezentować jak

lewizora.

określone najbardziej naiwną decy-

największą łatwość w poruszaniu

Pomysłów na uatrakcyjnienie

zją w historii Formuły 1. Wyobraźmy

się po torze, więc główną ich ambi-

wyścigów było kilka. Jeszcze przed

sobie taką sytuację. Przypuśćmy, że

cją jest: nie dać się wyprzedzić. Jak

sezonem pojawiła się idea startów

pierwsze Grand Prix w sezonie – GP

łatwo można się domyślić, wyścig

w odwrotnej kolejności do miejsc

Bahrajnu – wygrał, tak jak to było

zmienia się w konkurs polegający na

zajętych w poprzednim Grand Prix.

w rzeczywistości, Fernando Alonso.

zablokowaniu jak największej ilości

Niby pomysł niegłupi, bo przecież

Drugi był Felipe Massa, trzeci Le-

przeciwników. Możliwe, że Alonso,

najlepsi kierowcy mają największe

wis Hamilton. Przed nami wyścig

Massa i Hamilton przesunęliby się

umiejętności, a i bolidy niczego so-

w Australii. Wszyscy trzej panowie

o kilka pozycji w górę, ale tak racjo-

bie, co za tym idzie – największą

pojawiają się na starcie, w odpo-

nalnie na to patrząc – czy by im się to

możliwość wyprzedzania. Można by-

wiednich miejscach, odwrotnych do

opłacało? Im więcej bolidów wyprze-

łoby oczekiwać dużej rotacji miejsc,

zajętych pozycji. Przed dwoma za-

dzą, tym będzie im trudniej w kolej-

dech

48


nym wyścigu. Może więc najlepszą

których wzrost nie przekracza 160

kwalifikacjach. Na dodatek teraz,

opcja byłoby przemęczenie się na

centymetrów.

gdy zniesiono możliwość tankowa-

ostatnich pozycjach i start z począt-

Bez cienia wątpliwości skryty-

nia, jakiekolwiek rotacje na torze

kowych za tydzień? Może rozważniej

kowałam dwa pomysły na uatrak-

są mało prawdopodobne. Ale czy

byłoby dać się wyprzedzać, w nadziei

cyjnienie wyścigów. Mam oczy-

na pewno?

na dojechanie do mety na ostatnim

wiście nadzieję, że żaden z nich

Moim zdaniem, o ile pierwsze

miejscu? I w końcu, co z kierowca-

nie będzie miał odzwierciedlenia

tegoroczne Grand Prix mnie znudzi-

mi, którzy wypadną z trasy i nie po-

w rzeczywistości. Ciągle jednak

ło, kolejne zdecydowanie sprostały

wrócą na tor? Teoretycznie powinni

słyszę falę narzekań, że Formuła 1

moim oczekiwaniom. Wyścigi są

startować jako pierwsi, przecież nie

jest nudna, w wyścigach nic się nie

tak skonstruowane, że każdy kie-

zdobyli żadnych punktów, ba, nawet

dzieje, a niedzielna kolejność koń-

rowca ma szanse na zwycięstwo,

nie dojechali do mety. Każdy kierow-

cowa ustalana jest już w sobotnich

a rotacja miejsc, zarówno w czasie

ca będący w środku stawki bez możliwości awansu na lepszą pozycję, mógłby zgłosić awarię hamulców, problemy z zawieszeniem czy brak przyczepności i grzecznie zjechać do boksu wiedząc, że za tydzień do zajęcia dobrej pozycji wystarczy umiejętnie blokować przeciwników. Drugą

proponowaną

przez

ekspertów opcją było dokładanie dodatkowego balastu najlepszym kierowcom. Teoretycznie najlepszy w klasyfikacji miałby przystępować do wyścigu z dziesięcioma nadprogramowymi kilogramami. Jako że siła i atrakcyjność Formuły 1 opiera się w tym momencie przede wszystkim na sprawności bolidów i zmniejszeniu ich masy w celu podniesienia prędkości, to rozwiązanie również musieliby jeść jeszcze mniej, chudnąć jeszcze więcej, a biedny Robert Kubica, i przede wszystkim jego kolega z Renault – Witalij Pietrow (najwyżsi i zarazem najciężsi kierowcy w stawce) popadliby w anoreksję i zostali zastąpieni ludźmi,

Źródło: WikipediaCommons

wydaje się bezsensowe. Kierowcy

49


pojedynczego wyścigu, jak i na po-

się w okolicach podium (2. w Bah-

co? Za nami dopiero kilka wyści-

dium w różnych wyścigach, jest bar-

rajnie i 4. w Malezji), co powinno

gów, przed nami ogromne emocje

dzo duża. Przemawiać za tym może

napawać nas optymizmem. Jak

w kolejnych. Miejmy nadzieję, że

fakt, że w każdym z dotychczaso-

się okazuje, bolid Renault, mimo

nowe zasady (zarówno tegoroczny

wych trzech startów na pierwszym

przedsezonowych problemów finan-

system punktacji, jak i zabronione

stopniu podium stawał inny kierow-

sowych, nie jest wcale taki zły (co

zjazdy na tankowanie) potwierdzą,

ca. Warto też dodać, że jedynym za-

mają wspólnego kłopoty finansowe

że mój optymizm jest uzasadniony. Oby nie wiało nudą.

wodnikiem, który na pudle pojawił się dwa razy był Felipe Massa (2.

Katarzyna Łazarska

w Bahrajnie, 3. w Malezji) , jednak nawet on nie powtórzył zajętego miejsca. Dzięki takiej postawie żaden z zawodników nie wysunął się kacji generalnej, a różnica między pierwszym właśnie Brazylijczykiem, a siódmym Robertem Kubicą wynosi zaledwie 9 punktów. Trzeba przyznać, że przy nowym systemie punktacji jest to liczba niewielka. W związku z wprowadzonymi zasadami, pierwszy na mecie otrzymuje

Źródło: wwwbmwsauber.com.pl

znacząco na prowadzenie w klasyfi-

aż 25 punktów, czyli aż o 15 więcej niż w ubiegłych sezonach i o 7 wię-

Renault z tym, czy bolid jest dobry

cej niż zajmujący drugie miejsce.

czy nie?) Bolid był przed tegorocz-

Różnice powinny więc powiększać

nym sezonem tworzony „pod” Kubi-

się i przy kilku wygranych jednego

cę, dostosowany do niego, jako że

kierowcy z rzędu dać mu mistrzo-

Kubica okazał się najlepszy w swojej

stwo już w połowie sezonu. Na

grupie. To jest właściwa przyczyna

szczęście tak nie jest, a nowy sys-

„bycia dobrym”, jeżeli chodzi o bo-

tem punktacji umożliwia szybkie

lid. Samo Renault może być dobre

nadrabianie strat w razie jednora-

albo nie, ale dopóki samochód nie

zowej wpadki.

jest budowany pod danego kierow-

Na koniec jeszcze jedna rzecz,

cę, można zapomnieć o jego wygra-

która pozwala spoglądać na ten

nych), a Kubica czuje się w ekipie

sport bardziej przychylnym okiem.

na tyle dobrze, by zapewniać o po-

Oczywiście mowa o Robercie Kubi-

myślnej przyszłości. Można oczywi-

cy, bo patriotycznego spojrzenia nie

ście liczyć na to, że jak to ostatnio

mogło zabraknąć. Po pierwszym

słychać w mediach, Polak przejdzie

nieudanym starcie Polak utrzymuje

do Ferrari, ale z drugiej strony, po

50


Talent przeklęty Mieć talent i urodzić się w Europie, Ameryce Południowej czy nawet czarnej Afryce to szczęście. Zazwyczaj w wieku 16-18 lat biją się o Ciebie największe kluby, menedżerowie próbują na Tobie jak najwięcej zarobić, a media ogłaszają Cię – zależnie gdzie się urodziłeś – „nowym Pele”, „nowym Maradoną”, „nowym Van Bastenem” czy „nowym Rogerem Millą”. Jeśli jednak miałeś pecha urodzić się w kraju, którego skauci zachodnich klubów nie potrafiliby znaleźć na mapie, masz spory problem. Piłkarz, o którym dziś piszę te słowa,

nak to Samoa tryumfowało za spra-

swoją osobą. Mówiono o kontrakcie

jest moim rówieśnikiem, a więc po-

wą swego genialnego kapitana.

w Newcastle United, jednak okazało

chodzi z rocznika 1984. Od małego

Sam Des został wybrany jednym

się, iż chodziło jedynie o australijski

przejawiał niesamowity talent i smy-

z najlepszych zawodników tamtych

klub o tej nazwie. Jedynie – jednak

kałkę do strzelania bramek. Wystarczy

eliminacji i wzbudził zainteresowanie

dla zawodnika z Samoa to przeważ-

powiedzieć, iż w wieku 16 lat został królem strzelców rodzimej ligi. Niestety, Desmond Fa’aiuaso, bo o nim mowa, urodził się w dalekim Samoa. Choć może zdobycie snajperskiej korony tej ligi nie jest osiągnięciem na miarę wygrania Ligi Mistrzów, choćby i azjatyckiej, jednak młody Des jednak z pewnością miał potencjał być najlepszym. Rok później Fa’aiuaso debiutuje w narodowej kadrze i zdobywa w niej bramki na zawołanie. Gdy ma zaledwie 18 lat, zostaje kapitanem pierwszej reprezentacji Samoa i jej najlepszym graczem. Występuje także w reprezentacji młodzieżowej, która bierze udział w eliminacjach do MMŚ. W meczu z faworyzowaną Nową Zelandią w 6. minucie meczu, dzierżący dumnie opaskę kapitana Fa’aiuaso, pokonuje Glenna Mossa i sensacja wisi na włosku. Niestety, rywale zdołali przed końcem spotkania Źródło: WikipediaCommons

strzelić dwa gole. Do 78. minuty jed-

51


nie i tak więcej niż szczyt marzeń. Fa’aiuaso jednak nie przeniósł się do najsilniejszej ligi Oceanii i pozostał w domu. Bardzo młodo ożenił się i spłodził dwójkę dzieci. Zamiast do Newcastle, trafił do AS Pirae w lidze Tahiti. Szło mu tam bardzo dobrze, a jego klub o mało co nie wygrałby oceanicznej Ligi Mistrzów. Zawiedziony jednak brakiem perspektyw na przyszłość, zawiesił buty na kołku i zaczął uprawiać… rugby. Ściślej mówiąc – jego siedmioosobowy wariant. Kiedy już przez dwa lata Fa’aiuaso występował w narodowej drużynie Samoa w tym sporcie, przypomniano sobie o jego futbolowej przeszłości. Wówczas to nowozelandzki klub YoungHeart Manawatu, znany w regionie z tego, iż lubi sprowadzać piłkarzy z okolicznych wysepek (graczem tego klubu był np. król strzelców oceanicznych eliminacji do MŚ 2010 – reprezentant Fidżi Osea Vakatalesau), postanowił zmontować sobie pacyficzny atak marzeń.

Źródło: WikipediaCommons

Jego podstawowymi elementa-

drużyną, jego ekipa rozpoczęła tra-

jak się strzela bramki. Przecież już

mi mieli być najlepszy bombardier

giczną serię kilku porażek z rzędu

w swoim drugim występie w dorosłej

z Vanuatu – Seule Soromon oraz

i znacząco spadła w ligowej tabeli.

kadrze mając 17 lat, zdobył cztery

właśnie Desmond Fa’aiuaso. Nasz

W Manawatu wszyscy czekają na

gole w samoańskich derbach z ame-

rugbysta na pierwszym treningu na-

w pełni sprawnego Fa’aiuaso, któ-

rykańskim terytorium o tej samej

ciągnął sobie jednak mięsień i przez

ry narzeka na zimny, w porównaniu

nazwie…

miesiąc nie był zdolny do gry. Na

z Samoa, klimat w Nowej Zelandii

Artur Karpiński

szczęście w grudniu 2009 zdołał za-

i to właśnie jego wini za mięśniowe

http://underdogfootball.wordpress.com/

debiutować w barwach nowego klu-

urazy. Mnie pozostaje jedynie mieć

bu, partnerując Soromonowi w ata-

nadzieję, iż bez wątpienia najbar-

ku. Niestety, po dwóch spotkaniach

dziej utalentowany gracz w historii

w pierwszej linii Fa’aiuaso ponownie

reprezentacji Samoa w końcu wróci

wypadł ze składu. Co ciekawe, od

do zdrowia, formy i wszystkim tym,

kiedy Des znów znajduje się poza

którzy o nim zapomnieli, pokaże,

52


Mecz toczony w Parku Niedawno skończył 29 lat. Wolną przestrzeń, którą z trudem zdobywa, harując na boisku, traci łatwo, spacerując po galerii handlowej czy miejskim parku. Nic o nim nie wiemy. Życie osobiste Park Ji-Sunga przypomina jego koreańskie spojrzenie. Jedno i drugie wydaje się być przepełnione pustką. Azjatycka uroda Parka czyni zeń postać jeszcze bardziej hermetyczną i bezemocjonalną. Nawet gdy okazuje radość, kąciki jego ust tylko nieznacznie unoszą się ku górze, tworząc grymas trudny do zinterpretowania. Przywykliśmy już do graczy czarnoskórych, którzy rozpychają się po szatniach i murawach największych piłkarskich stadionów. Jak Drogba, sięgających poziomów niebotycznych, nieosiągalnych dla konstrukcji zwyczajnych. Przyzwyczailiśmy się do herosów atletycznych, szybkich i zdeterminowanych. Za ich wkład w rezultaty drużyn piłkarskich spływa na nich zasłużony splendor. Sung Park. Koreańskie 175 cm zjawiska. Ucieleśnienie transferowej polityki Sir Alexa Fergusona. Nie sposób znaleźć dla niego miejsce w meczowej jedenastce Chelsea, Barcelony, Realu, a nawet Interu Mediolan. Nie przywykliśmy do azjatyckich

Źródło: WikipediaCommons

Gdzieś pomiędzy nimi biega Ji-

twarzy na europejskich boiskach. Rozbijał się przez lat kilka po futbo-

lem reklamy i piłkarskich trików,

Pomiędzy tym wszystkim, gdy

lowych salonach Hidetoshi Nakata.

a nie magikiem zdolnym hipnoty-

obok toczyły się historie innych gra-

Prezentował coś więcej niż przecięt-

zować tłumy. Atletyczni wyrobnicy,

czy, rósł Park. Pił sok z żaby, żeby

ne egzotyczne ciekawostki sprowa-

jeden za drugim, przygniatali go

dziś rechotać w rytm trybun skan-

dzane w celach marketingowych.

bezlitośnie do murawy lub do ławki

dujących jego imię. Wartości odżyw-

Lecz nawet Japończyk był raczej kró-

rezerwowych.

cze tego eliksiru miały sprawić, że

53


kruchy i delikatny wówczas chłop-

prywatnym nie sposób się cokolwiek

wać w grupę. Stara się z całych sił, by

czyk stanie się potężny.

dowiedzieć. Być może dlatego, że za-

nikt nie zarzucił mu braku umiejęt-

Ji-Sung Park przez wzgląd na

równo dla kibiców, jak i dla mediów

ności i chęci. Nie wychyla się nigdy.

swoją determinację i waleczność

Park Ji-Sung momentami wydaje się

Wyobrażam sobie, że Park toczy

dorobił się przydomku Three Lungs

być nieważny. Statystyczne efekty

w głowie swój własny mecz. On ciągle

Park. Koreańczyk nie jest graczem

jego pracy nie powalają – mało bra-

gra jakby był w Seulu. Przenosi się

pierwszego szeregu w Manchesterze

mek i tyle samo asyst. Z jakiegoś

na chwile w rodzinne strony i zabie-

United, ale jego rzetelność, bezbłęd-

jednak powodu żaden „big match”

ra ze sobą cały świat. Nie ujrzysz na

ność i niezawodność czynią z niego

nie toczy się bez jego udziału.

jego twarzy strachu. On go nie zna.

postać wyjątkowo cenną.

Park gra trochę tak, jakby był

Być może, tak jak w przegranym 1-2

Wydaje się, że Parka nie moż-

piłkarzem, z którym w szatni nikt

meczu z Chelsea, daje z siebie zbyt

na nie lubić. Koreańczyk nie wadzi,

nie rozmawia. Jakby grający gdzieś

mało. Być może nie jest zdolny dać

nie gwiazdorzy, nie narzeka. Gdy

na przyszkolnym boisku Wayne,

już więcej. To nie ważne. To jest jego

musi czekać – czeka. Gdy Ferguson

Ryan i Rio zaprosili go do gry. Jakby

mecz.

nie korzysta z niego w meczach ze

uczestniczył w zabawie tylko wtedy,

Stoke i Hull, Koreańczyk ze spoko-

gdy jest niezbędny. W czasie każde-

jem siedzi na ławce.

go meczu zdaje się dopiero wkupy-

Symptomatyczny jest fakt, że Fergie nie wpuszcza Parka na boisko przy każdej okazji, ale za każdym razem gdy Czerwone Diabły wygrać muszą, kiedy grają najważniejsze mecze w sezonie, wówczas Park znajduje miejsce w pierwszej jedenastce. Gra jakby ucieleśniał stereotypowe cechy swojego narodu. Nigdy nie zawodzi, nie błądzi, nie sili się na rozwiązania nie tyle niekonwencjonalne, co szalone. Jego trzy płuca pracują bez przerwy, schowany gdzieś za Rooney’em wykonuje dobrą robotę. Nie ujawnia kreatywmi, jak w meczach z Milanem i Liverpoolem, zapomina do czego został stworzony. Czaruje, pokazuje kilka sekund magii i po chwili znika w tłumie. Goni, by przerwać kolejną akcję rywali. Park jest prawdopodobnie najlepszym graczem, o którego życiu

Źródło: WikipediaCommons

ności, póki nie jest niezbędna. Czasa-

54

Grzegorz Frąc


Street Photo

Fot. Mariusz Rychłowski

55



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.