4 minute read

Pierniki przez okrągły rok �������������������������������������������������������������������������������������

Pierniki

przez okrągły rok

Advertisement

Choć pierniki szczególnym zainteresowaniem cieszą się w grudniu, Anna Sosnowska, czyli Piernikowa Mama, równie mocno skupia się na nich w każdym innym miesiącu.

Piernikowa pasja zaczęła się, gdy Anna Sosnowska była jeszcze nastolatką. W wieku 17 lat sezonowo pomagała w cukierni. Praca ta spodobała jej się na tyle, że stała się pasją. A to zaowocowało stworzeniem własnej marki, którą od ponad 2 lat prowadzi w ramach RHD. – Nie pamiętam swojego pierwszego ciasteczka, ale wiem, że te spod mojej ręki wyszły na walentynki – wspomina. To właśnie wtedy, w pierwszej pracy połknęła piernikowego i dekoratorskiego bakcyla. Po narodzinach synka zrezygnowała z pracy w cukierni, w której spędziła ponad dekadę, i jak przyznaje, to była jej najlepsza życiowa decyzja. – W końcu mogłam rozwijać się pełną parą i projektować pierniczki według własnej wizji. Moje prace zaczęły być w końcu doceniane, choć na początku bardzo trudno było się przebić w tym słodkim biznesie. Tworząc własną markę, Piernikowa Mama zainwestowała także w dodatkową edukację. Po wielu odbytych szkoleniach i kursach (m.in. u Anny Komisarczyk) zyskała wiedzę o lukrze królewskim i pierniku. Wtedy też zaczęła interesować się każdym surowcem, który składa się na lukier i piernik, co pozwoliło jej ostatecznie opracować własną recepturę na ciasto. – Zwróciłam uwagę na produkty, z których korzystam, i zaczęliśmy produkować chociażby mąkę z własnego ziarna na potrzeby najlepszej jakości produktu, jakim jest piernik. Przepis na lukier pochodzi z odbytych przeze mnie szkoleń. O lukrze i pierniku można napisać dobrą książkę. Bez tej podstawowej i zaawansowanej wiedzy praca sprawia o wie-

Jak podkreśla, pierniki nie powinny być ani twarde, ani miękkie, inaczej nie utrzymałyby dekoracji z lukru. Jej wypieki są chrupiące

le więcej kłopotów. W tej chwili czuję, że etap trudności mam za sobą – deklaruje. Jej pracownia jest niewielka, ale ma w planach trzykrotne powiększenie metrażu. Nowe miejsce jest w trakcie budowy, co znacznie podniesie komfort pracy. Najczęściej używane w niej sprzęty to oczywiście piekarnik, mikser i suszarki spożywcze. Dodatkowo korzysta także z aerografu i zawsze z barwników spożywczych. Nie wykorzystuje za to niczego, co stanowi niejadalne dekoracje, np. materiałowych kokardek. Ile czasu spędza w pracowni? – Często słyszę to pytanie i niestety nigdy nie umiem na nie rzeczowo odpowiedzieć, ponieważ moja praca to pasja. A kiedy robi się to, co się kocha, czasu się nie liczy… – wyjaśnia z uśmiechem. Wszystkimi etapami pracy zajmuje się sama – od zrobienia ciasta po zapakowanie pierniczków dla klienta. Sama również zaopatruje się w potrzebne do pracy produkty. Tak kompleksowe działanie, jak prowadzenie własnej marki, nie stanowi dla niej wielkiego problemu. Gdy jest zmęczona wielością obowiązków… po prostu zabiera się za „pierniczenie”. – Regeneruję się w pracy! I tylko w pracy, w ten sposób się też wyciszam. Mam ten komfort, bo pracownię urządziłam w domu, więc kiedy naprawdę potrzebuję odpocząć, robię sobie krótką przerwę w pracy i zajmuję się synkiem. Właśnie przez tę bliskość, połączenie życia prywatnego z tym domowym marka zyskała swoją nazwę: Piernikowa Mama – Sztuka Lukru. Choć pierniki standardowo kojarzone są z okresem Bożego Narodzenia, przyznaje, że pracy ma sporo przez cały rok. – Pracy poza sezonem bożonarodzeniowym jest bardzo dużo, ponieważ wykonuję pierniczki na różne okazje, tj. Wielkanoc, chrzest, urodziny, Dzień Mamy, Dzień Babci i Dziadka (i wtedy dzieje się najwięcej!), komunie, imprezy firmowe itp. Okazji, by zamówić pierniczki artystyczne, jest naprawdę wiele! Czy któraś z tych okazji jest dla niej najwdzięczniejszym tematem do pracy? – Nie mam ulubionego motywu. Każdy cieszy mnie tak samo, ponieważ zawsze wkładam tyle samo pracy i serca w ich realizację – deklaruje. Inspirację czerpie często z kolorowanek, książek i karuzeli dla dzieci. Projekty pierniczków powstają na życzenie jej klientów (kształty, wymiary, kolorystyka), ale jako ekspertka często pomaga im w stworzeniu konkretnej wizji, proponując coś swojego, na co klienci chętnie przystają. Co ciekawe, stara się nie kupować gotowych foremek w sklepach, a projektuje własne! – Chciałam mieć coś swojego, niepowtarzalnego, a przez to zupełnie innego od sklepowych „gotowców”. Foremki projektuję i wysyłam do realizacji do drukarni, z którą współpracuję od samego początku – mówi. Znacząca część jej klientów, bo aż 90%, to osoby zamawiające pierniki online przez jej fanpage na Facebooku. Często z wysyłką za granicę, np. do Niemiec, Holandii, Austrii i Wielkiej Brytanii. Jej prace można także nabyć stacjonarnie przez odbiór osobisty prosto z pracowni. – Staram się wyjeżdżać 3-4 razy w roku na jarmarki dla rękodzielników i na mój ukochany festiwal, na który zawsze czekam, czyli Festiwal Czekolady z WeForm. To pozwala nie tylko sprzedać sporo pierników, ale daje możliwość bezpośredniego kontaktu z klientem, nawiązania współpracy z innymi rzemieślnikami. Jak sama przyznaje, najwięcej siły czerpie od zadowolonych klientów, którzy piszą, że pierniki od Piernikowej Mamy spełniają zarówno ich oczekiwania smakowe, jak i wizualne. – Klienci wybierają wzrokiem, bo piernik zawsze ma najpierw przykuć uwagę aspektami wizualnymi. Ale koniec końców jest przecież do zjedzenia. Dlatego staram się używać produktów najwyższej jakości, np. miód pochodzi od lokalnego pszczelarza, stosuję prawdziwe masło, cukier trzcinowy. Nawet proszek do pieczenia mam eko.

n

This article is from: