82 minute read

Kilka zdań o badaniach na stanowisku AZP 46-57/1 w Bogucinie, gm. Raciąż Przemysław Lasek Odkrycie wczesnośredniowiecznego cmentarzyska przy ul. 1 Maja 3/5 w Płocku

Tomasz Borkowski, Tomasz Kordala Odkrycie wczesnośredniowiecznego cmentarzyska przy ul. 1 Maja 3/5 w Płocku

Dzięki profesjonalnym badaniom archeologicznym realizowanym w Płocku od ponad 60 lat zdołano wyjaśnić wiele niejasnych i spornych kwestii dotyczących najstarszych dziejów tego miasta. Można tu wymienić tak fundamentalne zagadnienia, jak datowanie początków piastowskiego grodu płockiego, chronologia i przeznaczenie obiektów architektury kamiennej na Wzgórzu Tumskim czy uściślenie czasowych i przestrzennych ram rozwoju ośrodka wczesnomiejskiego i lokacyjnego. Nie mniej istotnym plonem dotychczasowych eksploracji jest pokaźny zbiór ziemnych archiwaliów dokumentujących materialną, duchową i społeczną kulturę dawnego Płocka. Szeroki ich wybór można oglądać od 2010 roku w Muzeum Mazowieckim w Płocku na stałej ekspozycji X wieków Płocka. Płock w przestrzeni kulturowej Mazowsza, Polski, Europy.

Advertisement

Ale – jak to bywa we wszelkich naukowych dociekaniach – badania historii przedlokacyjnego Płocka trudno uznać za zakończone. Wciąż dotkliwym brakiem jest zwłaszcza niedostateczna znajomość płockich cmentarzy i obrządku pogrzebowego w wiekach XI-XIII. Podczas prac wykopaliskowych na terenie starówki wielokrotnie natrafiano na ludzkie pochówki, ale jak dotąd nie udało się przebadać w całości lub choćby w większej części miejsca chowania zmarłych z tego okresu.1

2Jak dotąd zagadnienie obrządku pogrzebowego znajdowało się raczej na marginesie zainteresowań badaczy wczesnośredniowiecznego Płocka. Jeśli pisano na ten temat, to z reguły w ramach omawiania zagadnień związanych generalnie z rozwojem przestrzennym ośrodka wczesnomiejskiego.3 Ostatnio jednak pojawiła się szansa na wzbogacenie dyskusji o najdawniejszych płockich nekropoliach. Stało się to możliwe dzięki odkryciu nieznanego wcześniej cmentarzyska, dokonanemu przez archeologów z Instytutu Pamięci Narodowej.

Od kilku lat IPN realizuje akcję poszukiwania pochówków ofiar terroru komunistycznego. Pracami objęto już wiele miejsc w naszym kraju, ale najbardziej spektakularnych wyników dostarczyły jak dotąd badania na Kwaterze Ł (zwanej

1. Za jedyny wyjątek można uznać przebadany w całości(?) mały cmentarzyk przykościelny przy tzw. rotundzie na podgrodziu na Wzgórzu Tumskim, zob. W. Szafrański, Płock we wczesnym średniowieczu, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1983, s. 76-79, ryc. 60 na s. 65. 2. Tylko część pochówków można datować na XIII w., pozostałe są późniejsze. 3. Nieco więcej miejsca poświęcił tej sprawie, w kontekście prezentacji wczesnośredniowiecznego obrządku pogrzebowego na północnym Mazowszu, T. Kordala, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska szkieletowe na północnym Mazowszu, Łódź 2006, s. 17-18, 63-66, 92-93. Zestawienie płockich cmentarzy z XI-XIII w., badanych wykopaliskowo przed 2015 r. i znanych z przypadkowych odkryć.45

Lokalizacja cmentarzyska

Wzgórze Tumskie, sąsiedztwo katedry

Numer cmentarzyska na planie Płocka3

Liczba odkrytych grobów

1 kilkadziesiąt Literatura przedmiotu

Gołembnik A. 2002, s. 32, ryc. 8 na s. 20; Trzeciecki M. 2011, s. 126-128.

Wzgórze Tumskie, tzw. rotunda na podgrodziu 2 7 Szafrański W. 1983, s. 76-79.

Plac Narutowicza, odwach

Plac Narutowicza, sądy

Małachowianka

Górki niemieckie, kościół św. Dominika

Nowy Rynek – ul. Królewiecka, kościół św. Idziego?

Plac Obrońców Warszawy, w pobliżu Narodowego Banku Polskiego 3

4

5

6

7

8 kilka

2

474

1? Gołembnik A. 2002, s. 34-35; Kordala T. 2006, s. 64.

Gołembnik A. 2002, s. 35, ryc. 20 na s. 34.

Makowski D. 1985, s. 172; Gołembnik A. 2000, s. 39; 2011, s. 243.

Gąssowski J. 1958; Sarama L. 1962; Wołosz A. K. F. 1998, s. 93.

Szafrański W. 1983, s. 203; Gołembnik A. 2002, s. 44.

Szafrański W. 1983, s. 197; Gołembnik A. 2002, s. 41.

„Łączką”) Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. Poszukiwania postanowiono przeprowadzić również w naszym mieście. Analiza zgromadzonego w IPN materiału

4. W tabeli nie uwzględniono pochówków przedstawicieli dynastii piastowskiej złożonych w płockiej katedrze, tj. przede wszystkim Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego, rzekomo odkrytych w 1825 r., zob. W. H. Gawarecki, Groby królów polskich w Płocku. Wiadomość historyczna, Warszawa 1827. Obecnie badacze nie mają pewności czy szczątki z sarkofagu w tzw. kaplicy królewskiej katedry należą do tych monarchów, choć sam pochówek Hermana w płockiej katedrze jest pewny, a Krzywoustego – bardzo prawdopodobny. W katedrze pochowano też innych przedstawicieli dynastii Piastów oraz współczesnych im biskupów płockich, ale o ich grobach nie da się obecnie powiedzieć niczego pewnego. 5. Patrz rycina 1.

1. Miejsca chowania zmarłych w XI-XIII w. w Płocku; oprac. T. Kordala, Z. Miecznikowski.

archiwalnego doprowadziła badaczy do wniosku, że w obrębie dawnej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa w Płocku przy ul. 1 Maja 3/56 mogą znajdować się groby osób tam zmarłych bądź zamordowanych, jak również zabitych w terenie żołnierzy podziemia antykomunistycznego, których ciała przewieziono do płockiej siedziby UB.

Najpierw dokonano wstępnego rozpoznania terenu (ul. 1 Maja 3/5, obręb 8, działki nr 764, 765/1). W dniu 4 maja 2015 zbadano przy użyciu georadaru teren dziedzińca posesji. Stwierdzono kilka anomalii struktury gruntu, które mogły oznaczać miejsca pochówków. Sondażowe prace wykopaliskowe przeprowadzili w dniach 3-5 grudnia 2015 roku Jan Jagiełło i Paweł Zawadzki z wrocławskiego IPN.7 Odkryli oni trzy miejsca, wszystkie w obrębie sondażu nr 6 (ryc. 3), w których były zdeponowane ludzkie szczątki. Tylko w jednym wypadku widoczny był zarys jamy grobowej, w pozostałych szczątki uległy redepozycji. W wyniku przeprowadzonych prac ekshumacyjnych pozyskano, poza materiałem osteologicznym, 43 artefakty: elementy umundurowania, ekwipunku wojskowego, odzieży, amunicję, numizmat, ceramikę. Rezultaty badań okazały się na tyle obiecujące, że podjęto decyzję o ich kontynuacji w roku następnym.

W dniach 2-15 listopada 2016 roku Biuro Poszukiwań

6. Budynek główny, dwupiętrowy, został wzniesiony ok. 1905 r. jako dom mieszkalny. W 1941 r. gmach zajęło gestapo, od 1945 r. był on siedzibą kolejno NKWD, UB, MO i SB, od lat 90. należał do policji, która opuściła go w 2014 r. Po II wojnie światowej na terenie posesji wzniesiono kilka innych, mniejszych budynków. 7. J. Jagiełło, P. Zawadzki, Badania sondażowe na terenie dawnej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy 1 Maja 3/5 w Płocku. Sprawozdanie (maszynopis przechowywany w IPN Wrocław). i Identyfikacji IPN wznowiło prace archeologiczne. Tym razem w wykopaliskach udział wzięli zatrudnieni w IPN Wrocław archeolodzy: dr Dominika Siemińska, dr Tomasz Borkowski, mgr Michał Nowak, ponadto pracownik IPN Marek Nadolski i kilku wolontariuszy, w tym archeolog Michał Siemiński. Kierownikiem prac był dr Tomasz Borkowski.8 Od momentu odkrycia pierwszego szkieletu ludzkiego prace nadzorował prokurator z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi.

Wytyczono dwa wykopy sondażowe, którym nadano numery 7 i 8 (ryc. 3), w nawiązaniu do numeracji sondaży z 2015 roku. Wyniki badań nie w pełni zaspokoiły oczekiwania ekspedycji IPN, okazały się za to niezwykle interesujące dla badaczy wczesnośredniowiecznego Płocka. Ich rezultatem było bowiem odkrycie szkieletowego cmentarzyska wczesnośredniowiecznego i współczesnych mu śladów osadnictwa.

Cmentarzysko

Na pochówki wczesnośredniowieczne natrafiono w sondażu nr 8 (ryc. 3), wytyczonym w tej części posesji, w której wcześniej stały murowane garaże policji stanowiące południowo-zachodnią jej granicę. Sondaż miał następujące wymiary: długość – 18,20 m, szerokość – 6,00 m (powierzchnia 109,20 m2), głębokość – do 1,50 m. W jego obrębie odkryto 11 grobów szkieletowych, 6 skupisk przemieszanych szcząt-

8. T. Borkowski, D. Siemińska, M. Nowak, Sprawozdanie z prac poszukiwawczo-archeologicznych na terenie dawnej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy 1 Maja 3/5 w Płocku (obręb 8, działki nr 764, 765/1) w 2016 roku, Wrocław 2017 (sprawozdanie dla Miejskiego Konserwatora Zabytków w Płocku).

ków ludzkich i 3 obiekty, z których jeden (ob. 3) także zawierał ludzkie kości (ryc. 4).

W zachodniej części sondażu 8. odsłonięto 10 jam grobowych (groby 2-11), ułożonych równolegle do siebie i tworzących dwa regularne rzędy pochówków, zorientowane wzdłuż osi NE-SW (ryc. 4). Jamy grobowe miały kształt zbliżony do prostokąta z zaokrąglonymi narożnikami. Ich wypełniska tworzył szary ilasty humus. Nie stwierdzono śladów trumien. Wymiary jam nie zawsze były możliwe do ustalenia, ponieważ wiele z nich uległo częściowemu zniszczeniu przez wykopy fundamentowe garaży (w grobach nr 2, 3, 5, 8 i 9 fundamenty przebiegały w miejscach, gdzie powinny znajdować się czaszki). Najdłuższą jamę stwierdzono w grobie 6 – 2,28 m, najszerszą w grobie 7 – 0,76 m. Zmarli spoczywali w pozycji wyprostowanej na wznak, z rękami wzdłuż tułowia i głowami skierowanymi na zachód, z lekkim odchyleniem na północ.

W sąsiedztwie grobów nr 6, 10 i 11 natrafiono na sześć różnej wielkości skupisk luźnych kości ludzkich (ryc. 4). Wydaje się, że powstały one podczas budowy garaży. Wiele jam grobowych wtedy uszkodzono, a ludzkie szczątki z nich pochodzące zebrano i zakopano w pobliżu.

Przedmioty stanowiące wyposażenie pośmiertne zmarłych spoczywających w grobach 2-11 były nieliczne. Ich obecność stwierdzono tylko w grobach nr 4 (nóż żelazny, pierścionek ze splecionego drutu, 1 fragment ceramiki wczesnośredniowiecznej), nr 9 (nóż żelazny) i nr 10 (1 mały przedmiot żelazny). Ale zabytki wczesnośredniowieczne wystąpiły również w obiekcie 3 – wydłużonej jamie o wymiarach 5,58 × 0,86 m i głębokości 0,15 m. Były to 2 pierścionki, 1 kabłączek skroniowy, 1 przedmiot żelazny. Obecność w wypełnisku obiektu 3 tych artefaktów, jak również kilku kości ludzkich w układzie anatomicznym, wreszcie jego lokalizacja (w rzędzie grobów nr 7, 8, 9, 2) to argumenty pozwalające na uznanie tego obiektu za zniszczony (rozwleczony) grób szkieletowy z okresu wczesnego średniowiecza. Wprawdzie natrafiono w nim także na fragmenty ceramiki wykazującej cechy późnośredniowieczne i wczesnonowożytne, lecz te zapewne dostały się do niszczonej jamy grobowej podczas późniejszych (dwudziestowiecznych?) ingerencji na terenie cmentarza.

Przesłanki do datowania cmentarzyska, a ściślej grobów nr 2-11 i obiektu 3, są jak na razie skromne. Za takie uznać trzeba przede wszystkim ramy czasowe używania metalowych ozdób z grobu 4 i obiektu 3.

Kabłączek skroniowy z uszkiem esowatym znaleziony w obiekcie 3 (ryc. 5) reprezentuje pospolitą na obszarze zachodniej Słowiańszczyzny odmianę tej ozdoby, którą K. Mu-

2. Lokalizacja miejsca badań ekspedycji IPN na tle planu Płocka Göppnera z 1793 r., z widocznym zarysem średniowiecznych murów miejskich; oprac. T. Borkowski, D. Siemińska, M. Nowak.

3. Lokalizacja wykopów sondażowych badanych przez IPN przy ul. 1 Maja 3/5 w l. 2015-2016.

5. Kabłączek skroniowy i pierścionki druciane z obiektu 3 w wykopie sondażowym nr 8.

6. Pierścionek pleciony i nóż żelazny z grobu 4.

7. Nóż żelazny z grobu 9.

sianowicz (1949, s. 132 i nn.) zaliczyła do typu III. Wykonano go z pokrytego cienką warstwą srebra drutu miedzianego. Jego średnica wewnętrzna wynosi 3,5 cm. Stosując kryterium średnicy H. Kočka-Krenz (1972) dokonała podziału kabłączków esowatych z terenów Polski północno-zachodniej na 3 odmiany: A (średn. wewn. do 2 cm), B (2-5 cm), C (powyżej 5 cm). Nasz egzemplarz należy do odmiany B. Zdaniem cytowanej badaczki nasilenie występowania kabłączków tej odmiany ma miejsce od przełomu XI i XII wieku do przełomu XII i XIII wieku [Kočka-Krenz H. 1972, s. 105]. Na chronologię tej ozdoby może też pośrednio wskazywać duże jej podobieństwo (w zakresie wielkości, kształtu, surowca, a nawet stanu zachowania) do posrebrzanych kabłączków pozyskanych podczas badań cmentarzyska z drugiej połowy XI – początków XII wieku w Płocku Podolszycach [Kordala T. 1992, s. 21-23, 45].

Zdecydowanie rzadsze niż kabłączki skroniowe są wśród materiałów sepulkralnych pierścionki plecione (wite). Ozdobę taką, wykonaną ze stopu miedzi (ryc. 6), znaleziono w grobie 4, w sąsiedztwie miednicy szkieletu. Obydwa zakończenia tego pierścionka zostały uformowane w stykające się uszka. Pierścionki plecione z terenów północno-zachodniej Słowiańszczyzny datuje się od końca X do XIII lub początków XIV wieku, choć większość z nich pochodzi z XI-XII wieku [Kočka-Krenz H. 1993, s. 117-118, mapa 55]. Na północnym Mazowszu ozdoby te są znane z sześciu cmentarzysk z XI-XII wieku: Blichowo, Karwowo-Orszymowice, Koziminy Nowe, Strzeszewo-Kuliski, Święcice (okazy srebrne), Podgórze-Parcele (okazy brązowe) [Kordala T. 2006, s. 166-169]. Chronologię pierścionka z grobu 4. należy więc określić na XI-XII wiek.

Obydwa pierścionki z obiektu 3 (ryc. 5) reprezentują typ pierścionków drucianych, z nieznacznie zachodzącymi na siebie końcami. Ozdoby takie znane są z innych cmentarzysk północnego Mazowsza: Grzebsk, Łączyno Stare, Sobanice (okazy brązowe), Blichowo, Tańsk-Przedbory, Strzeszewo-Kuliski (okazy srebrne) oraz Płock-Podolszyce (okaz srebrny i brązowy) [Kordala T. 2006, s. 166-169]. Datowanie tych nekropolii na XI-XII wiek sugeruje zarazem ramy chronologiczne dla pierścionków z obiektu 3.

Niewielkie nożyki żelazne z grobów nr 4 (ryc. 6) i 9 (ryc. 7), jako reprezentujące formy długotrwałe, nie są przydatne do datowania stanowiska. Mały fragment naczynia z grobu nr 4 można datować tylko ogólnie na młodsze fazy wczesnego średniowiecza. Pozostałe zabytki metalowe trudno zidentyfikować.

Podsumowując analizę chronologiczną inwentarzy grobowych możemy stwierdzić, że zabytki te pochodzą generalnie z wieków XI-XIII i na te właśnie stulecia trzeba datować omówione wyżej pochówki. W świetle aktualnego stanu badań początki inhumacji na Mazowszu przypadają na połowę XI wieku lub okres niewiele wcześniejszy [Dulinicz M. 2000, s. 205; 2006, s. 102-105; Kordala T. 2003, passim; 2006, s. 208-215]. Oczywiście nie możemy automatycznie wykluczać, że założenie tego akurat cmentarza nastąpiło jeszcze wcześniej. To mogą wyjaśnić tylko dalsze badania stanowiska.

O ile groby nr 2-11 tworzyły zwarte rzędy, typowe dla wczesnośredniowiecznych nekropolii szkieletowych, to grób nr 1 (ryc. 8) wyróżniał się na stanowisku pod kilkoma względami: lokalizacją9, odmiennym usytuowaniem grobu i szkieletu wobec stron świata oraz chronologią inwentarza grobowego. Był on mianowicie oddalony o ok. 10 m od najbliższego rzędu grobów (nr 7, 8, 9, 2), jama grobowa o wymiarach 1,43 × 0,52 m znajdowała się na osi NW-SE, a zmarłego złożono głową na południowy wschód. W jamie grobowej znaleziono 27 fragmentów ceramiki naczyniowej (w tym 19 wczesnośredniowiecznych i 8 późnośredniowiecznych), 19 kości i zębów zwierzęcych, 1 żelazną sprzączkę do pasa i 1 przedmiot żelazny, być może gwóźdź. Najciekawszym znaleziskiem jest niewątpliwie owa sprzączka do pasa (ryc. 9), która leżała w sąsiedztwie miednicy zmarłego. Re-

9. Faktyczną pozycję tego grobu na cmentarzysku będzie można określić dopiero po przebadaniu większej części stanowiska.

prezentuje ona typ sprzączek ósemkowatych, datowanych na XIV-XVI wiek [Sawicki J. 2012, s. 102-104]. Obecność tego zabytku i ceramiki późnośredniowiecznej zdaje się sugerować, że grób 1. pochodzi ze schyłku średniowiecza, jest więc dużo młodszy od pozostałych grobów. Domieszkę fragmentów naczyń wczesnośredniowiecznych i kości zwierzęcych można wyjaśnić istniejącym w tym rejonie wcześniejszym osadnictwem. Będzie o tym mowa w dalszej części artykułu.

Kończąc prezentację substancji zabytkowej cmentarzyska wypada wspomnieć jeszcze o obiektach 1 i 2, które są reliktem bliżej nieokreślonych działań człowieka (jamy odpadkowe?). Pierwszy z nich (nr 1), w kształcie nieregularnego owalu o wymiarach 1,65 × 0,83 m, nieznacznie naruszył jamę grobu nr 1 (ryc. 4, 8), jest więc od niego młodszy. W jego płytkim wypełnisku (głębokość maksymalna 0,25 m) znaleziono 20 fragmentów ceramiki z różnych faz średniowiecza, kości zwierzęce i 1 ułamek mocno wypalonej polepy. Obiekt nr 2 w rzucie poziomym miał kształt owalu o wymiarach 0,97 × 0,75 m. W profilu jama miała kształt nieckowaty o głębokości do 0,24 m. Podczas eksploracji jego wypełniska pozyskano 195 fragmentów wczesnośredniowiecznej ceramiki naczyniowej, 176 kości zwierzęcych i kilka przedmiotów metalowych, w tym prawdopodobnie fragment jakiejś ozdoby. Jama ta jest zapewne współczesna grobom nr 2-11. Dodajmy, że na cmentarzyskach z XI-XIII wieku nierzadko natrafia się na obiekty, które nie są grobami, lecz stanowią integralną część nekropolii. Obiekty te (paleniska, jamy, rowy, głazy), jako relikty pewnych – nie zawsze dla nas zrozumiałych – obrzędów i czynności gospodarczych, świadczą o częstym odwiedzaniu cmentarzy przez przedstawicieli lokalnych społeczności. Miejsca wiecznego spoczynku swych krewnych otaczali oni pamięcią i wiązali z nimi określone nadzieje i uczucia [Kordala T. 2006, s. 126].

Dotychczasowe badania wykopaliskowe cmentarzyska podsumujmy ostrożnym wnioskiem o istnieniu dwóch jego faz: wczesno- i późnośredniowiecznej. Nasza ostrożność wynika z braku pewności, czy grób nr 1 jest fragmentem cmentarza ze schyłku średniowiecza, czy może tylko przypadkowym pochówkiem z tego okresu. Bardziej precyzyjne ustalenia na temat chronologii, zasięgu i relacji przestrzennych obiektów sepulkralnych będą możliwe po dokonaniu dalszych eksploracji stanowiska.10

Zgodnie z decyzją prokuratora i miejskiego konserwatora zabytków kości szkieletów pozostawiono na miejscu, zabrano natomiast przedmioty wyposażenia grobowego11. Po wykonaniu dokumentacji badań groby przykryto geowłókniną i zasypano czystym piaskiem, a po wierzchu ziemią.12

10. Dział Archeologii Muzeum Mazowieckiego w Płocku planuje przeprowadzenie badań wykopaliskowych na cmentarzysku w 2019 r. 11. Zostaną one przekazane do Muzeum Mazowieckiego w Płocku. 12. Instytut Pamięci Narodowej kontynuował poszukiwania przy ul. 1 Maja 3/5 w maju 2018 r., jednak z pominięciem terenu cmentarzyska z wieków średnich. 8. Rzut poziomy grobu nr 1.

9. Sprzączka żelazna z grobu nr 1.

Ślady osadnictwa wczesnośredniowiecznego

Interesujących danych dostarczyły także badania przeprowadzone w bliskim sąsiedztwie cmentarzyska, gdzie wytyczono wykop sondażowy nr 7 (ryc. 3, 10). Miał on 10,50 m długości, 2 m szerokości i głębokość dochodzącą do 1,50 m W jego obrębie nie natrafiono na pochówki czy „luźne” szczątki ludzkie, wyróżniono natomiast kilka jednostek stra-

10. Plan ogólny wykopu sondażowego nr 7 badanego w 2016 r.

tygraficznych (ryc. 10). Były to zróżnicowane pod względem kształtu i wielkości struktury (obiekty i warstwy kulturowe), wyraźnie rysujące się na tle szarożółtego calca. Ich powstanie należy łączyć z działaniem różnych czynników antropogenicznych, tj. z użytkowaniem terenu przez człowieka w dalszej (wczesne średniowiecze) i bliższej (XX w.?) przeszłości. Nie wszystkie zresztą dostarczyły materiału zabytkowego.

Na młodsze fazy wczesnego średniowiecza z całą pewnością można datować obiekty 1 i 2. Obydwa w rzucie poziomym manifestowały się jako pasy ciemnego humusu, o szerokości 1,50 m (ob. 1) i 1,20 m (ob. 2), z domieszką polepy i węgli drzewnych. Ich krawędzie i dna nie były regularne, co pozwala przypuszczać, że nie są one reliktem zamierzonych, jednorazowych akcji. Należy je raczej uznać za przegłębienia warstwy kulturowej z XI-XIII wieku.

Podstawy do takiego datowania obu obiektów są solidne. Z obiektu 1 pozyskano: 255 fragmentów ceramiki naczyniowej, w większości wczesnośredniowiecznej (tylko 13 ułamków późnośredniowiecznych i nowożytnych, nieobecnych notabene w partii spągowej), plomby ołowiane, fragmenty metalowej wagi, fragmenty srebrnej monety (?) w bardzo złym stanie zachowania (ryc. 11), żelazne krzesiwo (ryc. 12), żelazny sztylet (ryc. 13), fragment podkowy i 184 fragmenty kości zwierzęcych. Naczynia wczesnośredniowieczne zostały uformowane z zastosowaniem obtaczania i wypalone w atmosferze utleniającej – skorupy mają barwę brązową oraz jasno- i szarobrązową. Ścianki są zdobione przeważnie dookolnymi rytymi żłobkami, rzadziej ukośnymi nacięciami oraz motywem pojedynczej i zwielokrotnionej linii falistej. Wystąpiła też listwa plastyczna z ukośnymi nacięciami. Krzesiwo reprezentuje typ dwukabłąkowy, który w materiałach z osad i cmentarzysk jest znacznie rzadziej reprezentowany niż typ ogniwkowy. Dwukabłąkowe krzesiwa znamy z kilku nekropolii z XI-XII wieku z północnego Mazowsza: Karwowo-Orszymowice, Łączyno Stare, Sielec, Tańsk-Przedbory, Turowo [Kordala T. 2006, s. 183-185]. Ołowiane plomby kupieckie należy łączyć zdecydowanie z młodszymi fazami wczesnego średniowiecza. Dodajmy, że pozyskano je również podczas wykopalisk na płockiej starówce. Żelazny sztylet także znajduje bliskie analogie ze znaleziskami ze starówki. Znalezione tam sztylety są jednak datowane na późne średniowiecze i wczesną nowożytność, więc i okaz z sondażu 7 prawdopodobnie pochodzi z tego okresu.

Z obiektu 2 wydobyto: 28 fragmentów ceramiki naczyniowej, w zdecydowanej większości wczesnośredniowiecznej (tylko 1 fragment o cechach późnośredniowiecznych), kościany grzebień do rozczesywania wełny, 67 kości zwierzęcych. Tu najciekawszy jest grzebień tkacki, dla którego terytorialnie najbliższe analogie możemy wskazać wśród wczesnośredniowiecznych materiałów ze Wzgórza Tumskiego [Szafrański W. 1983, s. 161, ryc. 152] i płockiej starówki [Trzeciecki M. 2000, s. 119, tabl. III].

Podsumowanie

Teren badań przy ul. 1 Maja 3/5 znajduje się poza granicami miasta lokowanego w 1237 roku, kilkaset metrów na północny wschód od wzniesionych w XIV wieku murów miejskich (ryc. 2). Pozyskane podczas eksploracji sondażu 7

11. Akcesoria kupieckie (fragm. wagi, plomba kupiecka, fragm. monety?) z obiektu 1 w wykopie sondażowym nr 7.

12. Krzesiwo dwukabłąkowe z obiektu 1 w sondażu nr 7.

13. Sztylet żelazny z obiektu 1 w sondażu nr 7.

akcesoria kupieckie (fragmenty wagi, plomby ołowiane, domniemana srebrna moneta), całkiem liczne jak na niewielkie rozmiary wykopu, niedwuznacznie wskazują na dokonywanie w tym miejscu transakcji handlowych. W ośrodkach wczesnomiejskich, takich jak Płock, handlowano zazwyczaj na targu. Zapewne więc o jego istnieniu świadczą odkryte artefakty i warstwa kulturowa o miąższości 0,20-0,35 m (obiekty 1 i 2 w sondażu 7). Funkcjonowanie zaś w tym samym czasie targu i pobliskiego cmentarza to przesłanka zachęcająca do sformułowania jeszcze dalej idącego przypuszczenia, a mianowicie o istnieniu w tym rejonie kościoła, przy którym chowano zmarłych i dokonywano transakcji handlowych. Lecz o jaki kościół może tu chodzić? Dwie najbliższe świątynie o wczesnośredniowiecznej metryce, już nieistniejące, to kościoły św. Leonarda13 i św. Idziego14. Obydwa stały jednak w sporym

13. Najstarsza wzmianka źródłowa o tej świątyni pochodzi dopiero z 1465 r. (kościół św. św. Leonarda i Katarzyny, w późniejszych dokumentach tylko św. Katarzyny, z opuszczeniem św. Leonarda), zob. A. J. Nowowiejski, Płock. Monografja historyczna, napisana podczas wojny wszechświatowej, poprawiona i uzupełniona w roku 1930, wyd. 2, Płock 1931, s. 596 i nn. Kościół ten znajdował się na podgrodziu, obecnie posesja przy ul. Kościuszki 5. Jego stare wezwanie sugeruje metrykę wczesnośredniowieczną, zob. W. Szafrański, Płock we wczesnym średniowieczu, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1983, s. 197 i n. 14. Wczesnośredniowieczną metrykę tego kościoła badacze wywodzą z jego wezwania. Brak badań wykopaliskowych nie pozwala na weryfikację tego przypuszczenia, zob. A. Gołembnik, Rozwój przestrzenny wczesnośredniowiecznego Płocka – gród, osada, miasto, [w:] A. Gołembnik [red.], Wczesnośredniowieczny Płock, Warszawa 2002, s. 44. oddaleniu od analizowanego tu cmentarzyska (ponad 300 m). Z tym drugim można ewentualnie łączyć pochówki odkryte przed pierwszą wojną światową u zbiegu ul. Królewieckiej i Nowego Rynku. Wątpliwe jednak, by cmentarz przy kościele św. Idziego sięgał aż do obecnej posesji 1 Maja 3/5. Podobne wątpliwości nasuwa duże oddalenie interesującego nas cmentarzyska od kościoła św. Leonarda. Czyżby na badanym przez IPN terenie istniał jeszcze inny kościół? Lecz dlaczego w takim razie źródła pisane milczą na jego temat? A może jednak „nasz” cmentarz nie miał związku ze współczesnym mu kościołem? Na te pytania dobrze byłoby znaleźć rzetelne odpowiedzi, ale tych mogą dostarczyć tylko dalsze, zakrojone na większą skalę, badania wykopaliskowe.

Literatura

Borkowski T., Siemińska D., Nowak M. ● 2017 Sprawozdanie z prac poszukiwawczo-archeologicznych na terenie dawnej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy 1 Maja 3/5 w Płocku (obręb 8, działki nr 764, 765/1) w 2016 roku, Wrocław (sprawozdanie dla Miejskiego Konserwatora Zabytków w Płocku).

Dulinicz M. ● 2000 Mazowsze w X wieku, [w:] H. Samsonowicz [red.], Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy, Kraków, s. 199-220. ● 2006 Mazowsze we wcześniejszym średniowieczu (do końca X w.). Szkic archeologiczny, [w:] H. Samsonowicz [red.], Dzieje Mazowsza, t. 1, Pułtusk, s. 67-107.

Gawarecki W. H. ● 1827 Groby królów polskich w Płocku. Wiadomość historyczna, Warszawa.

Gąssowski J. ● 1958 Wyniki badań archeologicznych przeprowadzonych w Płocku w roku 1957, „Notatki Płockie” nr 7, s. 3-6.

Gołembnik A. ● 2000 Płock we wczesnym średniowieczu, [w:] A. Gołembnik [red.], Historia Płocka w ziemi zapisana. Podsumowanie wyników dotychczasowych badań archeologicznych, Płock, s. 13-47. ● 2002 Rozwój przestrzenny wczesnośredniowiecznego Płocka – gród, osada, miasto, [w:] A. Gołembnik [red.], Wczesnośredniowieczny Płock, Warszawa, s. 7-66. ● 2011 Rozwój osadnictwa otwartego i pierwsza lokacja miasta, [w:] A. Gołembnik [red.], Płock wczesnośredniowieczny, Origines Polonorum, t. 4, Warszawa, s. 217-278.

Jagiełło J., Zawadzki P. ● 2016 Badania sondażowe na terenie dawnej siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy 1 Maja 3/5 w Płocku. Sprawozdanie (maszynopis przechowywany w IPN Wrocław).

Kočka-Krenz H. ● 1972 Esowate kabłączki skroniowe z terenów Polski północno-zachodniej, „Fontes Archaeologici Posnanienses” vol. 22 (1971), s. 97-143. ● 1993 Biżuteria północno-zachodnio-słowiańska we wczesnym średniowieczu, Poznań.

Kordala T. ● 1992 Cmentarzysko z XI-XII wieku w Płocku Podolszycach, „Rocznik Muzeum Mazowieckiego w Płocku” nr 15, s. 3-96. ● 2003 Podstawy chronologii cmentarzysk szkieletowych na północnym Mazowszu, [w:] M. Dulinicz [red.], Słowianie i ich sąsiedzi we wczesnym średniowieczu, Lublin – Warszawa, s. 303-310. ● 2006 Wczesnośredniowieczne cmentarzyska szkieletowe na północnym Mazowszu, Łódź.

Musianowicz K. ● 1949 Kabłączki skroniowe – próba typologii i chronologii, „Światowit” t. 20, s. 115-232.

Nowowiejski A. J. ● 1931 Płock. Monografja historyczna, napisana podczas wojny wszechświatowej, poprawiona i uzupełniona w roku 1930, Płock.

Sarama L. ● 1962 Sprawozdanie z badań na cmentarzysku wczesnośredniowiecznym przy kościele Dominikanów w Płocku, „Człowiek w Czasie i Przestrzeni” R. 5, z. 1 (17), s. 25-26.

Sawicki J. ● 2012 Elementy stroju i pasa oraz fragmenty opraw ksiąg z ul. Katedralnej 4 we Wrocławiu, „Wratislavia Antiqua” t. 17, s. 97-109.

Trzeciecki M. ● 2000 Kultura materialna średniowiecznego Płocka, [w:] A. Gołembnik [red.], Historia Płocka w ziemi zapisana. Podsumowanie wyników dotychczasowych badań archeologicznych, Płock, s. 87-133. ● 2011 Gród na Wzgórzu Tumskim, [w:] A. Gołembnik [red.], Płock wczesnośredniowieczny, Origines Polonorum, t. 4, Warszawa, s. 101-148.

Wołosz A. K. F. ● 1998 Romańska architektura kościoła p.w. św. Dominika w Płocku, „Mazowsze” R. 6, nr 11, s. 89-120.

Z dziejów Żydów w Gostyninie

Gostynin, podobnie jak wiele polskich miast, był w swojej historii wieloetnicznym – a co za tym idzie – wielokulturowym miastem. Szczególnie dotyczyło to wieków XVIII i XIX oraz pierwszych czterech dziesięcioleci XX stulecia. Obok Polaków mieszkali tu Żydzi, Niemcy i Rosjanie. Ten wielobarwny obraz znikł wraz z drugą wojną światową. Ważne miejsce w przeszłości Gostynina zajmowali Żydzi. Ich historia skończyła się Zagładą w obozach w Janikowie (Amsee), Koninie, Auschwitz, ale zdecydowana większość zginęła w obozie Kulmhof we wsi Chełmno nad Nerem, dokąd zostali wywiezieni z gostynińskiego getta w 1942 roku.

Dzisiejszy Gostynin jest monoetnicznym miastem z nielicznymi śladami po dawnych czasach. Śladów po Żydach, zarówno tych materialnych (ryc. 1 a-b, 4), jak i tych źródłowych, właściwie nie ma. Dzieje Żydów gostynińskich nie doczekały się jak dotąd monograficznego opracowania. Ukazały się i nadal ukazują teksty przyczynkarskie o bardzo zróżnicowanym charakterze. Znaczną trudność w badaniach stanowi niezwykle szczupła baza źródłowa, która ocalała do naszych czasów. To zaś przyczynia się do stawiania licznych hipotez, niekiedy nawet sprzecznych ze sobą, co sprawia, że nie wyjaśniają one wielu kwestii problematycznych. Do niniejszego artykułu wybrałem tylko kilka, szczególnie mnie interesujących, zagadnień badawczych dotyczących historii społeczności żydowskiej w Gostyninie. Stanowi on syntetyczne, zwarte ich omówienie. Nie wyczerpuje jednak całości problematyki, która wymaga jeszcze wielu szczegółowych i fachowych badań.

Początki i rozwój osadnictwa żydowskiego w Gostyninie

Brak źródeł uniemożliwia ustalenie początków osadnictwa żydowskiego w Gostyninie. Najstarszy dokument mówiący o związkach Żydów z tym miastem stanowi akt dzierżawy komory celnej w Gostyninie przez Żyda o imieniu Marcus, wystawiony przez księcia Siemowita.1 Niestety, dokument ten nie jest datowany i nie da się ustalić ani konkretnej osoby księcia, ani roku wystawienia. Hipotetycznie można założyć, że chodzi tu o Siemowita IV, a nadanie to związane było z nowo lokowanym miastem (prawa miejskie Gostynin otrzymał właśnie od Siemowita IV w 1382 r.). Jedno jest pewne – akt ten nie pociągnął za sobą napływu Żydów do Gostynina. Jeszcze przez długi czas nie było ich w mieście. Szesnastowieczne lustracje województwa rawskiego, w ramach którego znajdował się Gostynin, nie zanotowały obecności w nim żydowskich mieszkańców. Natomiast ich osadnictwo poświadczone jest w Gąbinie (ziemia gostynińska). Kolejnymi dzierżawcami ceł w komorze gostynińskiej byli Mojżesz i Jakub, którzy dzierżawę tę otrzymali od króla Aleksandra Jagiellończyka.2 Jednak kilka lat później Żydzi na mocy uchwały sejmu w Piotrkowie w 1538 roku utracili możliwość poboru ceł. Niemalże w tym samym czasie Żydzi z podgostynińskich wsi obłożeni zostali zakazem handlu, wydanym przez Zygmunta I w 1520 roku i potwierdzanym jeszcze kilkakrotnie, m.in. przez Zygmunta Augusta w 1552 i Zygmunta III w 1618 roku.3

W roku 1626 pojawiła się kolejna informacja mówiąca o Żydzie o imieniu Gościniec, który dzierżawił browar i słodownię w Gostyninie.4 Być może od tego czasu zaczęła zwiększać się liczba Żydów w tym mieście. Warto zaznaczyć, że już w drugiej połowie XVI wieku Gostynin był znaczącym ośrodkiem piwowarskim. Rocznie produkowano tu 311 beczek tego napoju alkoholowego.5 Z 1690 roku mamy wzmiankę o gostynińskim Żydzie Jakubie i być może od końca XVII wieku osadnictwo żydowskie w Gostyninie systematycznie się zwiększało.6 Według danych z dyspartymentów pogłównego z pierwszej połowy XVIII wieku w Gostyninie znajdowało się osiedle żydowskie.7 Podobne informacje odnoszą się do lat 1764-1765. To właśnie z tego czasu pochodzi informacja o parafii żydowskiej w Gostyninie.8 Określenie „parafia żydowska” odnosiło się do przykahałku, a nie samodzielnej gminy (kahału). W tym przypadku gostyniński przykahałek należał do kahału gąbińskiego. W sprawozdaniu z wizytacji biskupiej dekanatu gostynińskiego z 1776 roku znajduje się informacja, że brak jest bużnicy w Gostyninie.9 Natomiast kilka lat później, w 1784 roku, mowa jest o blisko stu Żydach gostynińskich posiadających drewnianą synagogę i szkołę,

2. Matricularum Regni Poloniae Summaria, Warszawa 1908, t. 3, s. 106. 3. M. Horn, Regesty dokumentów i ekscerpty z Metryki Koronnej do historii Żydów w Polsce 1697-1795, t. 2, Rządy Stanisława Augusta (1764-1795), cz. 1, 1764-1779, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1984, s. 77-78. 4. Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej: AGAD), Archiwum Skarbu Koronnego LVI, G-1, k. 739v. 5. Lustracje województwa rawskiego 1564 i 1570, wyd. Z. Kędzierska, Warszawa 1959, s. 95. 6. J. Morgenstern, Regesty z Metryki Koronnej i Sigillata do historii Żydów w Polsce (1669-1696), „Biuletyn ŻIH” 1969, nr 1 (69), s. 87. 7. P. Fijałkowski, Żydzi w województwach łęczyckim i rawskim w XV-XVIII w., Warszawa 1999, s. 62. 8. M. Horn, Regesty…, dz. cyt., s. 77-78. 9. Materiały do dziejów szkolnictwa na Mazowszu. Wypisy z archiwaliów diecezjalnych XVIII w., zebrał i do druku przygotował ks. M. M. Grzybowski, Płock 2000, s. 58-61.

ale nadal korzystających z cmentarza w Gąbinie.10 Prawdopodobnie na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku usamodzielniła się gmina gostynińska. Nie ma natomiast informacji, w jakiej części miasta Żydzi mieszkali. Chyba nie mieli jeszcze wyznaczonego konkretnego rejonu, lecz ich domy były swobodnie rozmieszczone w mieście. W lustracji województwa rawskiego z roku 1789 zanotowano obecność Żydów posiadających domy w Gostyninie i trudniących się drobnym handlem, krawiectwem czy rzezią bydła. 11

Koniec Rzeczypospolitej w ostatnich latach XVIII wieku to również zmiana sytuacji prawnej Żydów, a co za tym idzie – również i ekonomicznej. Już w 1797 roku król pruski Fryderyk Wilhelm II wydał patent Jeneralne urządzenie Żydów w prowincjach Prus Południowych i Nowowschodnich. Na jego mocy został zlikwidowany samorząd żydowski i sądownictwo rabinackie. W szkołach żydowskich zaczął obowiązywać język niemiecki, który również zastąpił żydowski (jidysz) w całej dokumentacji handlowej. Ponadto handel i rzemiosło mogli uprawiać tylko Żydzi zamieszkali w miastach.12 Pewna zmiana nastąpiła w 1802 roku, gdy rząd pruski zniósł wszelkie przywileje posiadane wcześniej przez miasta, łącznie z de non tolerandis Judaeis. Umożliwiło to Żydom swobodę osiedlania się w miastach. Jednak wszystkie szczegółowe kwestie w tej mierze pozostawione zostały decyzjom wyższych organów policyjnych.

Czasy Księstwa Warszawskiego też nie były sprzyjające Żydom. We wrześniu 1808 roku pozbawiono ich praw wy-

10. Tamże. 11. Lustracja województwa rawskiego 1789, wyd. Z. Kędzierska, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1971, s. 183. 12. W. Smoleński, Rządy pruskie na ziemiach polskich (1793-1807), Warszawa 1903, s. 37-43. 1 a-b. Kuczka (hebr. suka) na jednej z kamienic przy Rynku w Gostyninie.

borczych, a już w październiku tego roku Żydzi zostali pozbawieni praw politycznych na okres dziesięciu lat. W roku 1812 wydany został dekret zabraniający im produkcji alkoholu, zarówno w miastach, jak i na wsiach.

Zmiany polityczne, które nastąpiły po kongresie wiedeńskim, także nie przyniosły zdecydowanej poprawy sytuacji ludności żydowskiej. Rząd Królestwa Polskiego zdecydował bowiem o utworzeniu w miastach rewirów żydowskich, czyli jasno wytyczonych osiedli, w których mogli mieszkać Żydzi. Był to jeden z elementów ówczesnej polityki miejskiej. W roku 1820 w Gostyninie mieszkało 357 Żydów, a w 1827 już 425. Stanowili oni blisko 24,5% całej populacji miasta.13 Po raz pierwszy rewir gostyniński wytyczony został w 1821 roku, a jego granice wyznaczały ulice: Warszawska (ob. Floriańska), Stodólna, Tylna i Olszowa. Jednak te granice okaza-

13. B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX. Studjum statystyczne, Warszawa 1930, s. 20.

ły się problematyczne, gdyż stykały się z rynkiem i zbytnio zbliżały się do katolickiego kościoła farnego. Potrzebna była więc korekta.14 W 1823 roku wiążącą decyzję podjął gen. Józef Zajączek. Nowe żydowskie osiedle miało funkcjonować od 1 stycznia 1825 roku. Musieli zamieszkać w nim wszyscy Żydzi gostynińscy, poza dwiema rodzinami, które miały wykazać się kapitałem w wysokości 20 000 złp. lub świadectwem przynależności do grupy bankierskiej. Wymagano również, by ich członkowie umieli posługiwać się biegle językiem polskim lub francuskim bądź niemieckim. Jednak nie wolno im było praktykować obyczajów żydowskich, a dzieci miały uczyć się w szkołach publicznych. Przywilej zamieszkania poza granicami rewiru otrzymały dodatkowo dwie inne rodziny, jeśli założą fabrykę szczególnie potrzebną krajowi. Nie powinno budzić zdziwienia, że Żydzi nie chcieli przeprowadzić się do rewiru. Próbowali wielu petycji i apelacji. Władze nie zmieniły swojego stanowiska i nakazały wszystkim Żydom w Gostyninie przeprowadzić się do rewiru do 1 czerwca 1827 roku.15 To jednak nie pomogło i opór trwał nadal. W petycji przedłożonej burmistrzowi miasta w maju 1827 roku wskazywano, że w rewirze brakuje mieszkań aż dla osiemdziesięciu rodzin, a jest miejsce jedynie dla ośmiu.16 Władze straciły cierpliwość i nawet zagroziły przeniesieniem niektórych rodzin żydowskich do innych miast. Mimo to przedłużono o rok termin całkowitego osiedlenia się w rewirze. Niektórzy podjęli działania w celu zbudowania domu w granicach rewiru (np. bogaty Jakub Warszawski), inni wykupili domy od Polaków, którzy przenosili się w inne części Gostynina. Aż do roku 1830 nie udało się całkowicie utworzyć w Gostyninie rewiru żydowskiego. Władze województwa mazowieckiego ukarały naganą komisarza obwodu gostynińskiego za niedopilnowanie tych działań.17 Wybuch Powstania Listopadowego przerwał wykonanie postanowień o osiedlaniu Żydów w przeznaczonym dla nich rewirze. Wydaje się, że przez cały czas sporu o rewir, poza jego granicami funkcjonowała synagoga położona przy rynku.

Gostynińskie synagogi

Innym problemem, trudnym do jednoznacznego wyświetlenia, jest historia gostynińskich synagog. Ile ich było, kiedy funkcjonowały i gdzie się znajdowały? Na te pytania można dziś odpowiedzieć tylko częściowo, pozostawiając niektóre

14. AGAD, Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych (dalej: KRSW), sygn. 457, k. 321-322 i sygn. 843, k. 144-147. 15. AGAD, KRSW, sygn. 843, k. 458-466. 16. Tamże. 17. AGAD, KRSW, sygn. 844, k. 195-196. zagadnienia w sferze hipotez. Synagoga dla społeczności żydowskiej stanowiła (a w wielu przypadkach tak jest i dziś) centrum życia religijnego i społecznego. Jak zauważył niegdyś Israel Abrahams, w diasporze synagoga była nie tylko miejscem modlitwy, ale nade wszystko miejscem, w którym żył każdy Żyd.18

Najprawdopodobniej pierwsza synagoga w Gostyninie została zbudowana w momencie usamodzielnienia się gostynińskiego kahału. Znów przywołam wspominane wyżej dwa osiemnastowieczne źródła. W pierwszym z nich, protokole wizytacji dekanatu gostynińskiego z 1776 roku, znajduje się zapis, że Żydzi w tym mieście bużnicy [pisownia oryginalna] nie mają, lecz tylko szkołę19. Jednak już z roku 1784 pochodzi informacja o bużnicy postawionej z desek20. Zapewne więc na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku wzniesiono w Gostyninie drewnianą synagogę. Na podstawie późniejszego stanu rzeczy można domniemywać, że prawdopodobnie znajdowała się ona przy rynku. Nic bliższego na jej temat nie wiadomo.

Dla zabudowy Gostynina, a także jego ogólnej historii, znaczącą cezurę stanowi dzień 28 maja 1809 roku. W tym dniu miał miejsce wielki pożar, który strawił właściwie całe miasto. Spłonął ratusz, wypaliło się wnętrze kościoła parafialnego, całkowicie zgorzał kościół szpitalny św. Ducha. Zupełnemu zniszczeniu uległo archiwum miejskie, a tym samym na zawsze utracone zostały dokumenty do historii Gostynina.21 Spłonęła również synagoga. Nie wiadomo, kiedy nastąpiła budowa nowej. Całe miasto podnosiło się ze zniszczeń dość długo. Być może nową synagogę zbudowano dopiero po ustabilizowaniu się sytuacji politycznej po roku 1815.

Wobec tych wszystkich niejasności, niezwykle cennym źródłem są rysunki przedstawiające synagogę z lat 40. XIX wieku. Znajdują się one w zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, a także – jak niedawno się dowiedziałem – w prywatnym posiadaniu Juliena H. Preislera w USA22. To właśnie rysunki z kolekcji Preislera stanowią podstawę mojej analizy. Szkice te noszą ogólny tytuł „Rysunek Buźnicy Żydowskiej w Mieście Gostyninie”. W tym miejscu muszę zrobić dygresję dotyczącą nazwy i pisowni. Dziś przyjęta nazwa, zapisywana jako

18. Zob. I. Abrahams, Życie codzienne Żydów w średniowieczu, przeł. z ang. B. Gadomska, Warszawa 1996, s. 25. 19. M. M. Grzybowski, Materiały do dziejów ziemi płockiej. Ziemia gostynińska, Płock 2000, s. 61. 20. Materiały do dziejów szkolnictwa…, dz. cyt., s. 51-61. 21. Na temat tego pożaru: T. Trojanowski, Pożar Gostynina w 1809 roku, „Zapiski Ciechanowskie”, t. 3, 1977, s. 43-47. 22. Dziękuję za udostępnienie i możliwość skorzystania z tego materiału.

2. Plan synagogi w Gostyninie, l. 40. XIX w.; własność Juliena H. Preislera.

„bóżnica”, określa budynek (dom) zgromadzenia religijnego wyznawców judaizmu. Ujednolicone jest znaczenie tego terminu i jego pisownia. Nie odnosi się go do budowli innych religii. Jednak jeszcze w XIX wieku „bóżnica” (lub „bożnica”) była określeniem każdej niechrześcijańskiej świątyni. Stąd przymiotnik żydowska w zestawieniu z wyrazem „bóżnica”, czyli synagoga. Inną, równie ważną i ciekawą, kwestią w tym kontekście jest ortografia. W tekstach polskojęzycznych już od XVI wieku zapis „bużnica” jest spotykany, lecz po „u” występuje „ż”.23 Autor opisu rysunku gostynińskiego zapisał jednak „ź”. Sporadycznie i taki zapis również można znaleźć w źródłach. Na przykład w Encyklopedii staropolskiej Zygmunta Glogera przy haśle „bóżnica” umieszczone zostały ilustracje, a w podpisach pod nimi znajdują się terminy: „bośnica”, „bożnica”, „boźnica”24. Warianty form nazwy były więc dość dowolne. I jeszcze jedna kwestia, często stanowiąca przekłamanie – różnica pomiędzy bóżnicą a synagogą. Należy stanowczo stwierdzić, że pod względem formalnym różnicy nie ma! Różnica występuje jedynie w nazwie. Słowo „synagoga” bowiem pochodzi z języka greckiego (synagogē) i jest odpowiednikiem hebrajskiego ʽedah, oznaczającego zgromadzenie religijne i polityczne.25

23. Hasło „bóżnica”, [w:] Słownik polszczyzny XVI w., wersja internetowa: https://spxvi.edu.pl; Internetowy słownik języka polskiego XVII i XVIII w., sxvii.pl. 24. Hasło „bóżnica”, [w:] Z. Gloger, Encyklopedja staropolska ilustrowana, t. 1, Warszawa 1900. 25. Na ten temat P. Nowogórski, Synagogi w Palestynie w okresie Drugiej Świątyni w kontekście historycznym i archeologicznym, „Saeculum Christianum” 2014, s. 5-6.

Na Rysunek Buźnicy… składają się właściwie cztery rysunki budynku synagogi i dwa budynku mykwy wraz z mieszkaniem rabina. Ponadto do tego zbioru należy również Plan Sytuacyjny Odręczny Ogółowy części Miasta Gostynina, wskazujący położenie posessyi No 116, a obok niego Plan Szczegółowy Posessyi No 116 w Mieście Gostyninie, na którym z frontu istnieje Buźnica Żydowska z Mikwą od tyłu, lokal dla Rabina mieszczącą. Jest to znakomite źródło informujące o położeniu synagogi w topografii Gostynina, mianowicie na działce nr 116 przy wschodniej pierzei rynku. Na działce tej wznosiła się właśnie synagoga, a w głębi budynek z mykwą i mieszkaniem rabina. Także na tej karcie zanotowano wymiary owej działki o numerze 116, podane w łokciach bieżących: długość 76,5 i szerokość 15,74. Ze względu na datę znajdującą się pod jednym z rysunków – rok 1846 (o czym jeszcze wspomnę niżej) – zastosowano tzw. łokieć nowopolski, używany w Królestwie Polskim w l. 1819-1849. Jeśli przeliczyć na miarę metryczną, to działka okaże się raczej niewielka: niecałe 45 m długości i blisko 10 m szerokości. Leżała ona mniej więcej w połowie długości wschodniego boku rynku.

Z planu poziomego Buźnicy (zapis oryginalny) (ryc. 2) wynika, że był to obiekt na planie prostokąta na osi wschód – zachód, o przybliżonych wymiarach: długość 18 m, szerokość niecałe 9 m. Do wnętrza prowadziło dwoje drzwi od strony rynku. Główne, położone na osi, przeznaczone dla mężczyzn, natomiast na lewo od nich znajdowały się drzwi dla kobiet. Drzwi znajdowały się również w ścianie północnej i wydaje się, że prowadziły do sali modlitewnej w części podchórza. Wewnątrz, na prawo od wejścia głównego, wydzielone było niewielkie pomieszczenie (ok. 5 × ok. 3,5 m) opisane

jako „Izba do modłów”. Wydaje mi się, że chodzi tu raczej o cheder, czyli salkę do nauki, rodzaj religijnej szkoły podstawowej judaizmu. Drzwi dla kobiet wiodły natomiast do sieni ze schodami prowadzącymi na ezres noszim (jid.) (ezrat naszim w hebr.). Było to miejsce wydzielone, przeznaczone dla kobiet w czasie liturgii synagogalnej. W wielu nowożytnych synagogach znajdowało się ono na balkonie we frontalnej części synagogi, a cała konstrukcja przypominała balkon chóru muzycznego w kościołach rzymskokatolickich. Przednia część balkonu w gostynińskiej synagodze, wsparta na dwóch słupach, tworzyła rodzaj podchórza.

Najważniejszym elementem każdej synagogi jest aron ha-kodesz, czyli nisza w ścianie, w której przechowywane są rodały używane w czasie liturgii. Ściana ta wskazywała jednocześnie jerozolimski (obowiązkowy) kierunek w czasie modlitwy. W Gostyninie była to, jak powszechnie, ściana wschodnia, mimo że w polskich warunkach właściwszy byłby kierunek południowo-wschodni. Często w synagogach z XVII i XVIII wieku obramienie tych nisz stanowiły prawdziwe dzieła rzemiosła artystycznego, zbliżone formą do nastaw ołtarzowych w kościołach. To zaś pociągnęło za sobą niewłaściwe, ale rozpowszechnione nazywanie aron ha-kodesz „ołtarzem” lub „szafą ołtarzową”. Także w przypadku gostynińskiej synagogi autor opisu użył wyrazu „ołtarz”. Oczywiście aron ha-kodesz nie ma nic wspólnego z ołtarzem, gdyż w synagodze nie ma obrzędu składania ofiar. Aron ha-kodesz poprzedzało podium dostępne od frontu schodami. Kolejnym ważnym elementem wyposażenia synagogi jest bima – podwyższenie z pulpitem służące do czytania Biblii w trakcie liturgii. Na omawianym szkicu element ten został opisany jako „bolemer”. To używany przez Żydów aszkenazyjskich termin na określenie bimy. Ciekawej analizy pochodzenia i znaczenia tego terminu dokonał Max Weinreich w swojej książce History of the Yiddish Language. Uważa on, że etymologicznie nazwa ta wywodzi się od łacińskiego słowa „memoria”. Jednak mało zorientowani uczeni żydowscy XVIII i XIX wieku doszukiwali się pochodzenia od „bal-emer”, czyli miejsce czytania emor. W jidysz spotyka się kilka wersji tej nazwy, np. „balemer” lub „amemor”, co znów nasuwa etymologiczne skojarzenie z „al-minbar” (arab.), czyli kazalnicą w meczecie.26 Gostynińska bima, położona w centralnej część synagogi, była niewielkim prostokątnym podwyższeniem dostępnym schodami od strony północnej

26. M. Weinreich, History of the Yiddish Language, vol. II, Yale University Press, New Haven and London (br. r. wyd.), s. A421; A. Beider, Origin of Yiddish Dialects, Oxford University Press 2005, s. 412. i południowej. Natomiast niejasne jest przeznaczenie dwóch struktur umieszczonych poza osią budynku, w przestrzeni pomiędzy aron ha-kodesz a bimą. Jak wynika z rysunku, w każdej ze ścian sali modlitewnej znajdowało się po kilka okien, które doprowadzały światło dzienne.

Inny szkic pokazuje przecięcie poprzeczne po linii A. B. De facto jest to widok od strony bimy na część frontalną z balkonem ezres noszim. Widać na nim niewielkie okno chederu i drzwi główne. Łatwo również dostrzec, że część dla kobiet była przesłonięta drewnianymi ażurowymi płytami. Ta część synagogi była wyższa od przeznaczonej dla mężczyzn części modlitewnej. Wreszcie rysunek opisany jako „przecięcie południowe” daje wyobrażenie o konstrukcji budynku. Z archiwalnego materiału inwentaryzacyjnego wynika, że synagoga wznosiła się w części zachodniej na kamiennych fundamentach łączonych zaprawą wapienną i na drewnianych legarach położonych na podłożu z gliny w części wschodniej. Ściany wykonano z drewnianych bali, połączonych na słupy, a w narożnikach na jaskółczy ogon. Dwuspadowy dach osobno przykrywał część zachodnią (wyższą) i wschodnią (niższą).

W głębi działki nr 116 znajdował się mniejszy budynek z mykwą i mieszkaniem rabina. Punktem centralnym był tu poprzedzony sienią piec z kominem górującym nad budowlą. Sień prowadziła na prawo do mykwy, a na lewo do mieszkania rabina. Składało się ono ze sporej izby, niewielkiej sypialni (alkierza) i również niewielkiej komory, czyli spiżarni. Ponadto było jeszcze pomieszczenie do przechowywania drewna opałowego. W samej mykwie prostokątny basen (opisany jako „studnia”) dostępny był schodami od strony południowej. Wszystko wskazuje na to, że do pomieszczenia łaźni można było wejść niezależnymi drzwiami z ulicy Stodólnej.

Omówione szkice wykonał najprawdopodobniej w 1845 roku budowniczy powiatu gostynińskiego Sylwester Baldi. Natomiast pod koniec następnego roku superrewizję przeprowadził znany architekt Henryk Marconi, podpisując dokument z datą 17/29 grudnia 1846 roku (pierwsza wg kalendarza juliańskiego, druga wg gregoriańskiego). W kontekście historii tej synagogi pojawia się pewna wątpliwość, związana z wydarzeniami z lat 1840-1841. Podobno w czerwcu 1840 roku Żydzi obrzucili kamieniami uczestników procesji Bożego Ciała, która idąc wokół rynku, przechodziła także przed synagogą. Proboszcz, ks. Andrzej Gronczewski, zażądał od władz administracyjnych wyciągnięcia konsekwencji wobec Żydów, łącznie z zamknięciem synagogi.27 Dopiero w drugiej

3. Plan Gostynina zamieszczony w Pinkes Gostynin, s. 5; numerem 16 oznaczono centrum osiedla żydowskiego z synagogą i szkołą talmudyczną.

połowie marca następnego roku sprawą zajęła się Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego, istotnie podejmując decyzję o zamknięciu synagogi.28 Równocześnie komisja nakazała wynajęcie pomieszczenia w domu któregoś z Żydów na terenie rewiru, aby tymczasowo sprawować tam liturgię. Sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy władze guberni warszawskiej uznały, że położenie synagogi w centrum miasta i bliskość kościoła parafii rzymskokatolickiej będzie ustawicznie generować konflikty. Postanowiono zakupić za pieniądze gostynińskich Żydów działkę na obszarze rewiru, najlepiej już zabudowaną, z możliwością pewnej przebudowy.29 Nie wiadomo dlaczego prace nad projektem budowy nowej synagogi, opiewającym na 270 rubli i 35 kopiejek, trwały długo. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego otrzymała go dopiero w 1862 roku.30 Opinia komisji wyrażona 20 marca tego roku była całkowicie negatywna. Projekty te nie zachowały się, więc trudno odnieść się do zastrzeżeń komisji. Dotyczyły one strony wizualnej synagogi

28. Tamże, k. 33 i 61. 29. Tamże, k. 111. 30. Tamże, k. 193. i względów bezpieczeństwa.31 Prace więc nie zostały podjęte. Synagoga przy rynku nadal istniała, ale jej stan techniczny był tragiczny, koszt zaś renowacji przewyższał koszty budowy nowego gmachu. Nie da się dziś powiedzieć, co stało się z tą drewnianą buźnicą. Czy została rozebrana, czy spłonęła, i kiedy to nastąpiło?

Również nie jest pewna historia synagog drewnianej i murowanej położonych na terenie rewiru żydowskiego, pomiędzy ulicami Mykwy (czyli Tylną, zwanej później Olszową, a obecnie Kardynała Stefana Wyszyńskiego) i Warszawską (lub Gąbińską, a późniejszą Floriańską).32 Na planie Gostynina wykonanym pod koniec XIX wieku (prawdopodobnie w 1895 r.) synagoga jest zaznaczona pod nr. 4.33 Właściwie znajdują się tam dwa obiekty pod wspólną nazwą – „Bożni-

31. Tamże, k. 193. 32. Nazwa „ulica Mykwy” podana jest na schematycznym planie dzielnicy żydowskiej w Gostyninie w Pinkes Gostynin, ed. Y. M. Biderman, New York, Tel Aviv 1960, s. 5. 33. Płan suszcziestwujuszczago raspołożenija ujazdnago goroda Gostynina (tytuł w transkrypcji) znajduje się w zbiorach Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Delegatura w Płocku. Plan ten udostępniła mi w 2016 r. Ewa Jaszczak, kierowniczka delegatury, której dziękuję za możliwość skorzystania z tego wartościowego źródła do dziejów Gostynina.

ca (Божница)”. Pierwszy, mniejszy, bezpośrednio przylegał do ulicy Gąbińskiej, drugi zaś, większy, położony był w głębi działki, bliżej ulicy Mykwy. Natomiast na orientacyjnym i dość uproszczonym planie dzielnicy żydowskiej w Gostyninie, zamieszczonym w Pinkes Gostynin na działce pomiędzy ulicami Mykwy i Gąbińską zaznaczono trzy obiekty: (od północy) mykwę, synagogę i cheder.34 Z ustnych informacji zebranych przez Katarzynę Barańską wynika, że przy ulicy Floriańskiej znajdowała się stara drewniana bóżnica, pod koniec XIX wieku wykorzystywana właśnie jako cheder.35 Jednak wobec braku materiału źródłowego nie da się ustalić czasu budowy tego obiektu ani jego wyglądu. Podobna trudność dotyczy dużej murowanej synagogi (to zapewne ten większy obiekt na rosyjskim planie miasta), znanej z dosłownie pojedynczych ilustracji: kartki pocztowej z końca lat 20. XX wieku i niemieckiej widokówki prawdopodobnie z 1939 roku. Z tego szczątkowego materiału można jedynie wywnioskować, że był to wysoki obiekt na planie prostokąta, o architekturze typowej dla synagog drugiej połowy XIX wieku. Dobrze widoczna elewacja wschodnia pokazuje skromność dekoracji architektonicznej: podział pionowy pilastrami, po bokach dwa wysokie, zamknięte półkoliście okna. W górnej partii ściany, pomiędzy pilastrami, znajdował się okulus. Niejako przedłużeniem pilastrów były pionowe podziały w polu tympanonu, a pomiędzy nimi niewielkie, łukowo zamknięte, okno. Synagoga ta spłonęła lub została rozebrana w pierwszych miesiącach okupacji hitlerowskiej. Na wspomnianych ilustracjach widać także budynek mykwy, również murowany i położony w niewielkiej odległości na północ od synagogi (notabene w tle znajduje się monumentalny neoromański gmach rzymskokatolickiego kościoła farnego św. Marcina).

Cmentarz żydowski (kirkut)

Problem lokalizacji i historii gostynińskiego kirkutu jest chyba najbardziej skomplikowanym zagadnieniem w badaniach historii tutejszych Żydów. Dziś in situ nie ma śladu po tym obiekcie, choć jeszcze w początkach lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku znikome pozostałości podobno dały się zauważyć.36

W niezbyt obszernej literaturze przedmiotu funkcjonują informacje o dwóch cmentarzach żydowskich w Gostyninie: starym i nowym. Co ciekawe, opracowania różnie lokalizu-

34. Pinkes…, dz. cyt., s. 5. 35. K. Barańska, Gostynin bez Żydów. Historia, etnografia, (nie)pamięć, www.archiwumetnograficzne.edu.pl, s. 12. 36. Informację tę przekazują jeszcze niektórzy mieszkańcy okolic ul. Kutnowskiej w Gostyninie. ją położenie obu cmentarzy. W przedwojennej Encyclopedia Judaica przeczytać można, że najstarszy cmentarz żydowski w Gostyninie znajdował się na peryferiach, na północny wschód od miasta.37 Informację tę podaje również Paweł Fijałkowski, datując jednocześnie założenie tego cmentarza na pierwszą połowę XVIII wieku.38 Za nim natomiast cytują ją Krzysztof Bielawski i Krzysztof Zadrożny.39 Natomiast inny portal internetowy, wirtualny sztetl, rozróżnia dwa kirkuty – stary i nowy, ale w innej lokalizacji, bowiem w południowo-zachodniej części miasta (we współczesnych granicach). Stary cmentarz miał znajdować się przy ulicy Gościnnej, nowy zaś przy ulicy Kutnowskiej.40 Takie położenie, choć bez podziału cmentarzy na nowy i stary, można znaleźć na stronie internetowej Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce. Wyraźnie widać, że mamy do czynienia z pewnym chaosem informacyjnym.

Przede wszystkim uważam, że nie było żadnego żydowskiego cmentarza na „północno-wschodnich peryferiach Gostynina”. Jest to ewidentnie błędna informacja w Encyclopedia Judaica. Ponadto czas powstania cmentarza nie może być wcześniejszy niż usamodzielnienie się kahału gostynińskiego, czyli prawdopodobnie ostatnia ćwierć XVIII wieku. Żydzi gostynińscy, stanowiąc przykahałek dla kahału gąbińskiego, korzystali z cmentarza właśnie w Gąbinie (zob. dokument przywoływany wyżej). Hipotetycznie można również przyjąć, że założenia własnego cmentarza gostynińska gmina dokonała dopiero w początkach XIX wieku.

Gostyniński kirkut założony został daleko na południowy zachód od miasta, pomiędzy drogą kutnowską a rzeką Skrwą Lewą. Kirkut ten funkcjonował do drugiej wojny światowej, a oficjalnie zamknięty został dopiero w 1964 roku uchwałą Wojewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie.41 O ile można mówić o starym i nowym cmentarzu w tym miejscu, to raczej chodzi tu o dwie fazy rozwoju cmentarza, czyli jego powiększenie w miarę potrzeb. Na wspomnianym wyżej rosyjskim planie Gostynina, kirkut zaznaczony jest jako dość spory obiekt (nr 15) między szosą kutnowską a rzeką, z drogą wiodącą doń od strony wschodniej, właśnie od szosy kutnowskiej. Z planu wynika, że cmentarz składał się z dwóch nierównych

37. Hasło „Gostynin”, [w:] Encyclopedia Judaica, t. 7, Berlin 1931, s. 545. 38. P. Fijałkowski, Żydzi…, dz. cyt., s. 73. 39. K. Bielawski, P. Zadrożny, Gostynin, www.kirkuty.xip.pl/gostynin. htm (jako współczesny odnośnik lokalizacyjny autorzy podają „okolice dworca”, chodzi zapewne o stację kolejową przy ul. J. Słowackiego). 40. Stary cmentarz żydowski w Gostyninie (ul. Gościnna); Nowy cmentarz żydowski w Gostyninie (ul. Kutnowska), www.sztetl.org.pl. 41. Uchwała Wojewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie nr XXXIX/2/9 z 15 IX 1964.

co do wielkości powierzchni (części zachodniej i wschodniej). Być może są to dwie fazy, starsza i młodsza, jego funkcjonowania. Trudny do ustalenia jest przebieg dzisiejszej ulicy Gościnnej w stosunku do cmentarza. Być może, iż jakiś jej fragment to historyczna droga dojazdowa do cmentarza. Na planie zaznaczono również jakąś budowlę przy południowo-wschodnim jego krańcu. Był to najpewniej dom pogrzebowy, podobnie jak na każdym kirkucie. Zastanawiającą sprawą jest duża odległość gostynińskiego kirkutu od granic miasta. Nawet po powiększeniu obszaru Gostynina w połowie XIX wieku odległość ta była znaczna. Zgodnie z zasadami judaizmu cmentarz powinien leżeć w odległości co najmniej około 25 m (50 łokci) od najbliższych zabudowań mieszkalnych. Powinien mieć jasno oznaczone granice, najlepiej w formie muru lub parkanu, ewentualnie okopu. Miało to zabezpieczać go przed naruszeniem grobów, ale jednocześnie wskazywać członkom rodów kapłańskich obszar nieczysty religijnie, na który nie wolno było im wkraczać. W diasporze europejskiej już od czasów średniowiecza cmentarze żydowskie niejednokrotnie znajdowały się w obrębie miast. W dobie nowożytnej nowo zakładane kirkuty starano się lokalizować poza granicami osiedli (na przykład powstały na początku XIX w. cmentarz w Warszawie przy ul. Gęsiej). Położenie cmentarza gostynińskiego szczególnie zwraca uwagę dużą odległością od zabudowy miejskiej. W przybliżeniu to 1500 m.

Brak jest dziś źródeł, które dokładnie przedstawiałyby historię cmentarza. Nieco informacji, ale o wspomnieniowym charakterze, znajduje się w Pinkesie Gostynin. Josef Keller w tekście Spotkanie na starym cmentarzu wspomina o święcie zwanym „jorcajt”, czyli rocznicy śmierci cadyka. W tym przypadku chodzi o wybitnego i znanego cadyka gostynińskiego, Jechiela Meira Lifszica.42 Do jego grobu, ohelu, przybywali wówczas licznie chasydzi z Gostynina i wielu okolicznych miast. Kilka dwudziestowiecznych fotografii pomników grobowych z cmentarza zamieszczonych jest we wspomnianym Pinkesie.

Jesienią 2010 roku całkiem przypadkowo, jak to zwykle bywa, jeden z mieszkańców Gostynina natrafił w lesie pomiędzy ulicą Kutnowską a drogą prowadzącą do wsi Skrzany na fragmenty kamiennych płyt z napisami hebrajskimi (ryc. 4). Szybko okazało się, że są to fragmenty macew, zapewne z gostynińskiego kirkutu. Wśród mieszkańców Gostynina krążyły od lat informacje o wykorzystaniu przez Niemców macew do utwardzania okolicznych dróg. Rok później powstał nawet lokalny komitet mający na celu wydobycie tych zabytków, opracowanie i odpowiednie wyeksponowanie.43 Obecnie fragmenty te znajdują się na prywatnej posesji. Prawdopodobnie

42. Na jego temat zob. P. Nowogórski, Opowieść o rebem Jechielu Meirze – cadyku z Gostynina. W dwusetną rocznicę urodzin, „Nasze Korzenie” nr 10, czerwiec 2016, s. 70-75. 43. K. Bielawski, P. Zadrożny, Gostynin, www.kirkuty.xip.pl/gostynin.htm.

4. Fragment macewy z dawnego żydowskiego cmentarza w Gostyninie z przedstawieniem ręki kapłana w geście błogosławieństwa; fot. R. Rękawiecki.

zostaną umieszczone w lapidarium wykonanym w czasie prac konserwatorskich na terenie dawnego kirkutu.44

Zakończenie

Dziś po gostynińskich Żydach nie ma śladu materialnego. Jak widać z powyższych rozważań, również źródła pisane są nieliczne i uniemożliwiają bardziej dokładną analizę historii tej społeczności. Właściwie do połowy XVIII wieku nauka dysponuje informacjami tylko o pojedynczych przypadkach obecności Żydów w tym mieście. Źródła z drugiej połowy XVIII stulecia dają już więcej nieco dokładniejszych informacji. Znane są, choć tylko w przybliżeniu, liczby domów żydowskich i mieszkających tu Żydów. Wiadomo też coś o synagodze i szkole. Interesujący mnie wycinek XIX wieku do wybuchu Powstania Listopadowego można prześledzić w kontekście powstawania rewiru żydowskiego. Mimo to, takie zagadnienia, jak historia synagog gostynińskich i gostynińskiego kirkutu nadal pozostają bardziej w sferze hipotez niż wiarygodnej teorii. Nie da się bowiem ustalić, jakie były losy synagogi przy rynku, drewnianej synagogi na terenie rewiru czy wreszcie monumentalnej synagogi murowanej. Pozostaje otwartym pytanie, czy kiedyś odnajdą się dokumenty historyczne umożliwiające wyświetlenie przywoływanych wyżej zagadnień.

Jest jeszcze inny ważny problem – historia Żydów zaciera się w pamięci miasta. Powstaje swoista niepamięć o wielokulturowym Gostyninie. I dotyczy to nie tylko Żydów, lecz w ich kontekście problem ten jest najbardziej zauważalny. Rozwijające się w wielu polskich ośrodkach naukowych badania nad historią Żydów polskich być może umożliwią wzbogacenie wiedzy także o żydowskich mieszkańcach Gostynina.

Księga cechowa szewców z Dobrzynia nad Wisłą – świadek dziejów cechu i miasta na przełomie XVIII i XIX wieku

Dobrzyń nad Wisłą jest dobrym przykładem polskiego miasta, którego historia nie rozpieszczała mieszkańców nadmiarem lat pokoju i spokoju, niezbędnych przecież dla pomyślnego rozwoju każdej miejscowości. Przez niemal dziesięć wieków swego istnienia był Dobrzyń obiektem ustawicznych najazdów, napadów, pożarów i grabieży. Wszystkie te kataklizmy doprowadziły do sytuacji, że to miasto – jak chyba żadne inne – jest obecnie niemal całkowicie pozbawione dokumentów swej dawnej i dumnej historii. Najdotkliwsze z owych klęsk, które pozbawiły je akt grodzkich, ziemskich, metrykalnych i nadanych przywilejów królewskich, miały miejsce w XVII i XVIII wieku i były wynikiem zniszczeń spowodowanych przez wojska szwedzkie (wspomagane niestety przez żydowskich mieszkańców), a także pożarów miasta. Tym cenniejsze są więc te nieliczne zachowane dokumenty, które choć trochę zapełniają białe plamy wielkiej i małej historii miasta. Jednym z nich jest księga cechowa szewców dobrzyńskich. Statut cechowi szewców w Dobrzyniu został nadany 5 grudnia 1731 roku przez króla Augusta II Mocnego, co było niemałym wyróżnieniem dla rzemieślników z tak odległego od ówczesnych centrów politycznych miasteczka.

Księga zatytułowana „Ta Książka do Zapisów Magistrowskich Konsztu Szewskiego y Kwitów z Służb Kościelnych y Cechowych po Zgorzeniu Miasta pod dniem pierwszym Mca Czerwca nastąpionym za Słłch [sławetnych – J.B.] Maychra Zalewskiego y Józefa Kozłowskiego Cechmistrzów Ru Pańskiego 1782 sprawiona” (ryc. 1) zawiera spis przyjmowanych kolejno do cechu członków i zapisy dotyczące innych ważnych zdarzeń z jego historii. W dokumencie umieszczono też, wniesione „przy okazji”, wzmianki dotyczące życia mieszczan.

Pierwsze zapisy w księdze dotyczą 1750 roku, a kończą się na roku 1850, łącznie obejmują więc 100 lat historii cechu szewców. Informacje odnoszące się do wydarzeń sprzed 1782 roku sprawiają wrażenie przytoczonych z pamięci zapisków z lat poprzednich, co jest dodatkowym potwierdzeniem, że to w tym właśnie roku postanowiono odtworzyć księgę zniszczoną we wspomnianym w jej tytule pożarze miasta. Kiedy on nastąpił? Wspomniałem już, że księga informuje o przyjmowanych do cechu członkach. Otóż w roku 1750 przyjęto sławetnego Mikołaja Magniewicza (ryc. 2). Musiała to być ważna dla cechu i miasta osobistość, skoro tylko z jej powodu cofnięto się o kilka lat, właśnie do 1750 roku. Następny bowiem wpis odnosi się już do roku 1758 i dotyczy Jana Zalewskiego (ryc. 3). Kolejnych wpisów dokonywano już corocznie. To pozwala – jak sądzę – na postawienie tezy, że ów wspomniany w tytule księgi tragiczny pożar miasta, który stał się przyczyną jej ponownego „sprawienia”, mógł mieć miejsce 1 czerwca 1757 roku.

Do 1795 roku wpisy w księdze noszą znamiona tego samego, starannego charakteru pisma. Zapewne ich autorem był specjalnie zatrudniony pisarz. Nie wydaje się to dziwne, księga cechowa bowiem jako podstawowy dokument bractwa musiała mieć odpowiednio czytelną i przejrzystą formę, tym bardziej że była ona odtwarzana z pamięci przez żyjących jeszcze, najstarszych członków cechu. Okazuje się, że ich pamięć w 1782 roku sięgała zaledwie trzydziestu lat wstecz. Nie mamy więc szansy dowiedzenia się z niej czegokolwiek o mistrzach cechowych z lat jeszcze wcześniejszych, w tym z czasu otrzymania statutu z rąk królewskich. Jedynie we wpisie z 1783 roku, dotyczącym przyjęcia do bractwa Tomasza Karaskowicza, pojawia się informacja pośrednio związana z dawniejszą historią cechu, że mianowicie ów Karaskowicz podeymuie się podług Punktów Prawa Cechowi Konsztu tegoż od Nayiaśnieyszych Krolów PP. MM. nadanych dosyć czynić [...] (ryc. 4).

Wpisy po 1795 roku są już znacznie mniej staranne i czytelne. Sprawiają wrażenie wnoszonych na bieżąco przez różnych autorów. Wśród wpisywanych kolejno nowych mistrzów cechu, pomiędzy rokiem 1758 a 1795, pojawiają się nazwiska wielu osiemnastowiecznych mieszkańców miasta. Często te same nazwiska po wielekroć powtarzają się, więc zapewne dotyczą kolejnych męskich przedstawicieli tych samych rodzin. Odnotowano tu więc następujące nazwiska: Zalewski (Jan i Ludwik), Kozłowski (Józef, Ludwik i Woyciech), Czarnomaza (Adam i Urban), Chaliński, pisany też Haliński (Andrzej, Fabian i Bogumił), Turant (Jan, Krystyan i Bogumił), Karaskowicz (Tomasz, Wawrzyniec, Franciszek i Woyciech), Bieńkowski (Szymon, Stanisław i Michał), Szafrański (Wawrzyniec i Karol), Konarzewski (Józef i Woyciech), Różalski (Woyciech, Tomasz, Paweł i Kazimierz). Natomiast pojedyncze zapisy z tamtego czasu dotyczą m.in. takich osób, jak Górczyński Walenty, Motyliński Józef, Człapski Józef, Gaydarowicz Walenty, Porczyński Jan, Łoziński Franciszek, Szczerecki Piotr, Kopciński Antoni.

Pod datami 1795 i 1796 znajdują się wpisy odnotowujące wizyty na zgromadzeniu cechu szewców ówczesnego pruskiego burmistrza Dobrzynia, Vogla. Objął on tę funkcję w roku 1793, z chwilą znalezienia się miasta w grani-

cach Prus po drugim rozbiorze Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

W latach pruskiego panowania (1793-1806) do cechu przyjmowano – jak dawniej – kolejnych jego członków, z tą różnicą, że w ciągu roku zdarzało się dokonać więcej niż jednego wpisu do księgi. Wśród członków, poza przedstawicielami wymienionych wyżej familii, znalazły się osoby reprezentujące rodziny, których męscy przedstawiciele dotąd do cechu nie należeli, a mianowicie Długoszewski Jan, Stankiewicz Woyciech, Grabowski Józef, Kowalski Franciszek, Wawrzonkowski Wojciech, Kostrzębski Jan, Kacprowicz Wojciech, Głogowski Jan, Konderski Józef i Mikołaj, Kaftański Grzegorz i Dyonizy oraz Paul Schlack – pierwszy ewangelicki członek dobrzyńskiego cechu szewców.

W 1807 roku powstało Księstwo Warszawskie, w granicach którego znalazł się Dobrzyń. Co ciekawe, nowym burmistrzem miasta został Dyonizy Kaftański, wcześniej przyjęty do miejscowego cechu szewców. Kolejne wpisy wniesione do księgi cechowej informowały już nie tylko o nowych mistrzach szewskich (braciach stołowych), ale także o czeladnikach (braciach cechowych). Nowymi mistrzami zostali: Walerian Stanczewski, Paulin Kaftański, Jakub Kowalski, Jan Konderski, Konstanty Długołęcki i Franciszek Bielicki. Ten ostatni, przyjęty do cechu w 1809 roku (ryc. 5), był synem Franciszka Bielickiego, który w tym czasie był wieloletnim już cechmistrzem dobrzyńskiego cechu piekarzy (ryc. 6). Kierowanie przezeń tym cechem odnotowano jeszcze w czasach przedrozbiorowych. Franciszka Bielickiego juniora jako szewskiego brata cechowego odnotowano w roku 1809, a w 1818 – już jako brata stołowego.

W 1815 roku kongres wiedeński w miejsce Księstwa Warszawskiego powołał do życia autonomiczne Królestwo Polskie, połączone z Cesarstwem Rosyjskim unią personalną. Dobrzyń pozostał w granicach nowego państwa. Zapisy cechowe są kontynuowane, a wśród coraz liczniejszych wpisów nowych członków znajdujemy np. Jakuba i Michała Tarnickich (1815), Leona Chęckiego (1817), Benedykta Głowackiego (1821), Jakuba Wachlewicza (1841). Pojawiają się osoby należące do kolejnych pokoleń rodzin, których przedstawiciele zasilili szeregi cechu w poprzednich dziesięcioleciach: Bieńkowskich, Kowalskich, Kozłowskich, Krajewskich, Grabowskich, Karaskowiczów, Halińskich i Bielickich. Dla przykładu, Józef Bielicki, pojawiający się w spisie członków cechu w 1829 roku (ryc. 7), był synem Franciszka, odnotowanego w księdze w latach 1809 i 1818, i wnukiem Franciszka – cechmistrza piekarskiego. W zapisie dotyczącym przyjęcia do cechu Józefa uwagę zwraca pewien ciekawy fragment. Wspomniano tam mianowicie o odbytych przez niego wędrówkach, co może oznaczać, że w swojej profesji kształcił się on także poza Dobrzyniem. Mogło to odbywać się w Płocku, Włocławku, a może nawet gdzieś we wschodniej części Kujaw.

1. Karta tytułowa księgi cechu szewców z Dobrzynia nad Wisłą.

2. Zapis z 1750 r. dotyczący przyjęcia do cechu sławetnego Mikołaja Magniewicza.

4. Zapis z 1783 r. dotyczący przyjęcia do cechu Tomasza Karaskowicza.

Od roku 1817 w uzasadnieniu wpisów do księgi wymieniano także urzędowe podstawy powołań nowych członków cechu. Były to: decyzja namiestnika Królestwa Polskiego Józefa Zajączka z 31 grudnia 1816 roku i dekret królewski z 19 marca 1817.

W 1819 roku, przy okazji opisu wizyty na zgromadzeniu cechowym ówczesnego burmistrza Bębenkowskiego, po raz pierwszy pojawia się odcisk pieczęci dobrzyńskiego cechu szewców (ryc. 8). W otoku pieczęci znajduje się napis wersalikami Urząd Starszego Zgromadzenia Kunsztu Szewców Miasta Dobrzynia i data „1818”, co zapewne oznacza, że w tym właśnie roku pieczęć ta została wykonana lub przywrócona po odnotowanym na początku księgi pożarze miasta, który strawił dokumenty i zapewne insygnia cechowe. Na pieczęci, pod koroną, widnieją też wizerunki produktów cechowych, lekkie trzewiki i wysokie buty z cholewami. Pieczęć widzimy też przy spisie starszych cechowych z 1821 roku (ryc. 9).

Dzięki omawianej księdze wiemy, że wśród mistrzów cechu obecni byli też mieszkańcy miasta wyznania ewangelickiego, a mianowicie Wawrzyniec Sztandemayer (1821), Ferdynand Krüger (1823), Mikołaj Kornbilder (1834), Jan Weyman (1841) i Józef Weyman (1847). Od końca lat trzydziestych XIX wieku pojawiają się na jej kartach również nazwiska żydowskich członków, takie jak Icek Zylber (1837), Szul Rotter (1837), Berek Kuryer (1839), Abram Jarecki (1842), Izrael Szałek (1843), Eliasz Leyb Graner (1844) i Natan Silber (1849).

Poza notatkami dotyczącymi przyjęcia nowych mistrzów cechowych, księga zawiera także zapisy o usunięciu z cechu. Dotyczy to tych członków, którzy sprzeniewierzyli się zasadom moralnym obowiązującym mistrza cechowego. Pierwszy z takich zapisów pojawia się 3 kwietnia 1786 roku i dotyczy Bogumiła Turanta, któremu zarzucono i udowodniono kradzież (ryc. 10). Skazano go na publiczną chłostę, wygnanie z miasta i wykreślenie z listy braci cechowych. Z tego samego powodu w 1842 roku wykreślono z listy braci cechowych Antoniego Grefkowicza. W tym przypadku jednak księga nie jest już tak szczegółowa i nie podaje dalszych kar zastosowanych wobec niego. Należy zauważyć, że na przestrzeni stu lat odnotowano jedynie dwa takie przypadki, co oznacza, że uczciwość braci cechowych musiała być w owym czasie przysłowiowa. Odstępstwa od niej były surowo karane. W księdze spotykamy jeszcze trzy inne przypadki wykreślenia z listy braci cechowej. Dotyczyły one niezłożenia przez kandydatów roboty mistrzowskiej. Spotkało to Macieja Różalskiego w 1809 roku, Szymona Lewandowskiego w 1815 i Izraela Szałka w 1840.

Oficjalne nadanie tytułu mistrza cechowego następowało po złożeniu przez czeladnika roboty mistrzowskiej i zaakceptowaniu jej przez komisję złożoną z cechmistrza, wicecechmistrza i wyznaczonych biegłych cechu, oraz po spełnieniu nakazanych zwyczajem powinności cechowych i kościelnych. Te zaś były następujące: ● ufundować na rzecz kościoła dobrzyńskiego od 2 do 3 funtów wosku na świece; ● wnieść na rzecz cechu opłatę wstępną w wysokości 24 gr i tzw. wkup, którego wielkość określana była zwykle na poziomie od 12 do 15 złp; ● na własny koszt ugościć wszystkich członków cechu. W księdze cechowej pojawiają się opisy takich przyjęć, ale sprowadzają się one tylko do wymienienia ilości dostarczo-

5. Zapis z 1809 r. w sprawie przyjęcia do cechu Franciszka Bielickiego.

6. Cechmistrz dobrzyńskich piekarzy Franciszek Bielicki.

7. Zapis z 1829 r. w sprawie przyjęcia do cechu Józefa Bielickiego.

8. Odcisk pieczęci cechowej (u dołu) z 1819 r.

9. Zapis z 1821 r. z wymienionymi starszymi cechu i pieczęcią cechową. nych napojów alkoholowych. Były to albo beczki piwa, albo „paterki gorzałki”. Nigdy nie podawano pojemności tych opakowań, lecz na końcu każdego takiego wpisu pojawia się zapewnienie, że bracia cechowi byli ukontentowani poziomem ich ugoszczenia przez nowego mistrza cechowego.

Analizując listę mistrzów cechowych łatwo można zauważyć, że do cechu szewców przez całe pokolenia należeli przedstawiciele najstarszych i najbardziej znanych ówczesnych rodzin dobrzyńskich. Wydaje się nawet, że przynależność do cechu była swego rodzaju nobilitacją i należała do rodzinnego i miejskiego obyczaju. Należy żałować, że do naszych czasów nie zachowały się podobne księgi dotyczące dwóch innych istniejących w tym czasie cechów dobrzyńskich – piekarskiego i garncarskiego. Znamy jedynie pojedyncze wzmianki na ich temat, w tym nazwiska cechmistrzów, obecne w innych dokumentach. Dowiadujemy się z tych zapisków, że w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów cechmistrzem garncarzy był Józef Grefkowicz (ryc. 11), a cechmistrzem piekarzy był wspominany już Franciszek Bielicki. Cechmistrze wszystkich tych trzech cechów z pewnością należeli do ówczesnej elity miasta, do której ponadto zawsze zaliczali się: burmistrz, ławnicy, sekretarz, kasjer miejski, gwardian klasztoru oo. franciszkanów, pleban kościółka pw. św. Stanisława (do-

10. Zapis z 1786 r. dotyczący wykluczenia z cechu Bogumiła Turanta.

póki kościółek ten istniał) i organista.

11. Cechmistrz dobrzyńskich garncarzy Józef Grefkowicz.

Źródła 1. Archiwum Główne Akt Dawnych (AGAD), Nabytki nieudokumentowane Oddziału I, sygn. 35. 2. AGAD, General Direktorium. Departement Neuostpreussen, sygn.170.

Mogiła

Na cmentarzu parafialnym

w prawej alejce tuż przy ogrodzeniu

w zbiorowej mogile ziemnej

z betonowym krawężnikiem

żeliwnym krzyżem

dwiema kosami postawionymi na sztorc

spoczywają bohaterowie tamtych dni

wierni synowie swojej ojczyzny

zwabieni zapachem wolności

szli walczyć z carskim wojskiem

z odwagą i nadzieją w sercu

z zaostrzonymi kosami w ręku

z siekierami zatkniętymi za pasem

szli i walczyli

aż w boju padli

przygarnęła ich rozparcelowana piastowska ziemia

zasnęli wolni w zniewolonym kraju

dziś stary cmentarny dąb

nad omszałą mogiłą roni polskie łzy

smutno lecz po słowiańsku gwiżdże wiatr

na swojską nutę szumią drzewa

w języku polskim śpiewa ptak

nad starym piastowskim cmentarzem

już zaszedł księżyc

niebo granatowo-czarne bez gwiazd

tylko jedna jasno świeci

oświetla powstańców wolne twarze

Niepodległość

Pytasz mnie córko –

co to jest niepodległość

i dlaczego tak dumnie brzmi?

niepodległość

to moje spokojne noce

i twoje beztroskie dni

wesoły śmiech dziecka

od Bałtyku aż po Tatry

gdzie błękitem niebo lśni

a na nim orzeł biały

swobodnie krąży w przestworzach

niepodległość córko

to twoje spokojne noce

gdy słodko śpisz

i moje beztroskie dni

kiedy żyjemy w wolnym kraju

język polski rozbrzmiewa donośnie

u siebie jesteśmy panami

a biało-czerwona dumnie

powiewa nam nad głowami

Czesław Falkiewicz – żołnierz Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera. Wspomnienie w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości

Błękitni! Żołnierze Błękitni! Czy pamiętacie? W tęsknoty czerwonej poświacie Polska się w dali błękitni, A Wy „Idziemy” wołacie.

Józef Rufer, Błękitni

Historia, którą chcę przedstawić czytelnikom „Naszych Korzeni”, została utkana na kanwie wspomnień mojej Babci, Krystyny Bojarskiej z domu Falkiewicz, córki halerczyka. Wykorzystałem również nieliczne dokumenty, na które natrafiłem w archiwach, m.in. w Wojskowym Biurze Historycznym w Rembertowie, i dotyczącą Błękitnej Armii literaturę przedmiotu. Niestety, w mojej rodzinie – poza przekazem ustnym – nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące mojego pradziada po kądzieli, Czesława Falkiewicza. Moja praca niekiedy miała coś z dociekań detektywa, bo niektórych spraw mogłem się jedynie domyślać. Chciałbym, aby dzięki temu tekstowi przetrwała pamięć o nim, a także o jego bracie Stanisławie (również halerczyku) i o wszystkich polskich patriotach, którzy przez USA, Francję, pola bitew Europy przybyli do odrodzonej Polski, by walczyć o jej granice.

Mój pradziadek urodził się 1893 roku w miejscowości Gutkowo, parafia Unieck, powiat sierpecki1, jako jeden z pięciu synów Stanisława (ur. 1866) i Heleny z d. Rybackiej (ur. 1866) Falkiewiczów. Oprócz niego byli jeszcze: Stanisław (wyemigrował do USA), Dionizy (ożenił się i zamieszkał z rodziną w Kossobudach pod Raciążem), Aleksander (mieszkał w Pijawni niedaleko Siemiątkowa) i Jan (pozostał w Gutkowie). Rodzina ta, reprezentująca drobną szlachtę północnomazowiecką, zajmowała się od pokoleń pracą na roli. Z czasem gospodarstwo coraz bardziej rozdrabniało się, gdyż trzeba było dzielić je pomiędzy kolejnych potomków. Tego, że rodzina była szlachecka mogę się jedynie domyślać. Otóż Babcia opowiadała mi, że gdy była jeszcze dzieckiem, inne dzieci, chcąc jej dokuczyć, krzyczały za nią ślachta, ślachta, kij i płachta.

Polska emigracja do Stanów Zjednoczonych w XIX i XX wieku objęła kilka milionów ludzi, którzy osiedlali się tam przede wszystkim ze względów ekonomicznych.2 Czasami byli to uciekinierzy przed poborem do armii rosyjskiej. Na północnym Mazowszu liczne rozdrobnione gospodarstwa,

1. Obecnie wieś Gutkowo znajduje się w pow. żuromińskim, natomiast parafialny Unieck – w płońskim. 2. Szacuje się, że tylko w latach 1870-1914 wyjechało za chlebem do Stanów Zjednoczonych ponad dwa miliony Polaków, w tym z zaboru rosyjskiego – ok. 911 tys., z zaboru austriackiego – ok. 686 tys., z zaboru pruskiego (gdzie ruch emigracyjny wystąpił najwcześniej) – ok. 550 tys. (przyp. red.).

Czesław Falkiewicz, zdjęcie z czasów okupacji niemieckiej. W zbiorach rodzinnych.

przy braku większego przemysłu, nie mogły zapewnić kolejnym wchodzącym w życie pokoleniom godziwych warunków egzystencji. Ludzie przymuszeni biedą do opuszczenia rodzinnych stron w znacznej mierze byli analfabetami i półanalfabetami. Nazywano ich żartobliwie „bosymi Antkami”.

Łatwiej było tym, którzy za oceanem mieli już jakieś oparcie w postaci krewnych lub znajomych, bowiem z początku mogli u nich zamieszkać, otrzymać pomoc finansową i wskazówki przydatne do znalezienia pracy. Tak właśnie zaczął swoje życie w Stanach Zjednoczonych, w miasteczku Reading we wschodniej części stanu Pensylwania, mój pradziadek Czesław Falkiewicz. Miejscowość ta dziś liczy ponad 80 tys. mieszkańców. Zamieszkał u swojego starszego brata Stanisława i jego żony. Jak utrzymuje moja Babcia Krysia, notabene jedyne dziecko Czesława, wyjechał on z Polski ponieważ pokłócił się z ojcem o pieniądze. Jako dorastający chłopak poprosił raz ojca o „parę groszy” na jakąś potańcówkę, ale ten mu odmówił. Więc gdy tylko nadarzyła się okazja, skorzystał z zaproszenia brata, spakował walizkę i… popłynął do Stanów Zjednoczonych. Który to był rok i jakim statkiem przepłynął Atlantyk, tego nie udało mi się jeszcze ustalić. Przypuszczam, że miał przynajmniej 18 lat, więc wyjazd mógł nastąpić po roku 1911.

Początkowo miał trudności ze znalezieniem pracy, więc przez pewien czas był „na garnuszku” swojego brata, co zresztą bardzo mu doskwierało. Później znalazł pracę w hucie szkła, a następnie w masarni. Praca w hucie była bardzo ciężka, odbywała się w ogromnym skwarze. Gdy więc otrzymał posadę w masarni uznał to za duży sukces, bowiem nowa pra-

ca wiązała się z darmowym wyżywieniem i niezłymi zarobkami. Oglądając niedawno w telewizji, na jednym z kanałów historycznych, film o polskiej emigracji w tamtych czasach dowiedziałem się, że wielu polskich emigrantów pracowało właśnie w przemyśle mięsnym. Ciekawostką jest też fakt, że na przełomie lat 80. i 90. XX wieku wnuczka Czesława Falkiewicza Ewa, wraz ze swym mężem Włodzimierzem Olewnikiem, założyła dużą firmę mięsną.

Tego czasu dotyczy przekaz Babci o grze w karty. Ponoć Czesław zagrał kiedyś w pokera „nieograniczonego”. Polegało to na tym, że uczestnicy umówili się na grę przez określony czas. Nie można było odejść od stołu przed wyznaczoną godziną, bez względu na to ile się wygrywało lub przegrywało, tym bardziej, że na stole leżała nabita broń. Czesław musiał wtedy przegrać dużo pieniędzy, bo już do końca życia nie tknął kart. Później, już w wolnej Polsce, gdy sąsiedzi schodzili się na karty, które dawniej na wsi były miłą rozrywką, Babcia raz zapytała go Może tatuś zagra?, na co on odpowiedział Ja już kochana Krysiu swoje zagrałem. I tylko przypatrywał się grze.

I wojna światowa całkowicie zmieniła ustabilizowany, jak by się wydawało, bieg życia Czesława Falkiewicza. W kwietniu 1917 roku Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny.3 Jednym z powodów takiej decyzji rządu USA było zatopienie przez niemiecki okręt podwodny U-20 parowca transatlantyckiego RMS „Lusitania”, w wyniku czego zginęło ok. 1200 osób, w tym 128 obywateli amerykańskich. Według relacji mojej Babci Czesław Falkiewicz był świadkiem zatopienia przez Niemców jakiegoś statku. Opowiadał jej, że słyszał sygnały SOS, zapaliły się wszystkie światła jakie były na tej jednostce i za chwilę statek z wszystkimi ludźmi na pokładzie poszedł na dno. Gdzie i kiedy to było? W jakim momencie wojny? A może to była „Lusitania”? Tego niestety nie wiem. Faktem jest, że niemieckie U-Booty polowały w tym czasie na Atlantyku na statki wrogich państw i wiele zatopiły. 4 czerwca 1917 roku prezydent Francji Raymond Poincaré podpisał dekret powołujący do życia polską ochotniczą formację wojskową – Armię Polską we Francji, zwaną też Błękitną Armią lub Armią Hallera.4 Było to możliwe dzięki staraniom Romana Dmowskiego i kierowanego przezeń Komitetu Narodowego Polskiego. Większość ochotników stanowili Polacy z USA oraz emigranci z Kanady i Francji.

W Stanach Zjednoczonych nabór do tej armii rozpoczął się już 6 czerwca 1917 roku. Amerykańska Polonia już wcześniej była przygotowywana do wojny m.in. dzięki or-

3. 2 IV 1917 r. Senat podjął decyzję o wypowiedzeniu wojny Niemcom. 6 IV analogiczną decyzję podjęła Izba Reprezentantów, a tego samego dnia rząd Stanów Zjednoczonych wypowiedział Niemcom wojnę. Decyzja o wojnie przeciwko Austro-Węgrom została podjęta 7 XII 1917 r. 4. Pierwszym dowódcą był Francuz, generał Louis Archinard. Dopiero 28 IX 1918 r. Komitet Narodowy Polski, na mocy porozumienia z rządem francuskim, uzyskał pełną kontrolę polityczną nad Błękitną Armią. Nieco później, 4 X 1918 r., francuskiego dowódcę zastąpił gen. Józef Haller.

Strona francuskiej księgi ewidencyjnej z nazwiskiem Czesława Falkiewicza.

ganizacjom paramilitarnym, z których największą i najbardziej znaczącą był Związek Sokołów Polskich w Ameryce5 . 27 września ukazała się odezwa Związku Sokołów Polskich, w której czytamy m.in.: Ziściły się wreszcie nasze marzenia. Stało się, że ostatnia godzina działania wybiła! […] Hasło „Do Broni!” rozlega się żywym echem wszędzie. Miejsca dla nikogo nie zabraknie. Baczmy tylko, abyśmy wszyscy się znaleźli w szeregach obrońców naszej Ojczyzny. Czas działania nadszedł!. Ogromne znaczenie dla powstania polskiej armii miała działalność Ignacego Jana Paderewskiego, człowieka lubianego i szanowanego przez Amerykanów i Polonię. Zjeździł on największe sale koncertowe w USA, wszędzie zachęcając do wstępowania do polskiego wojska. O werbunku mówiło się również w polskich kościołach, pisano w polskich gazetach. Ta aktywność spotkała się z wielkim odzewem ze strony społeczności polskiej. Oficerowie werbunkowi działali

5. Związek Sokołów Polskich w Ameryce (ang. Polish Falcons’ Alliance of America) – stowarzyszenie gimnastyczne i społeczno-wychowawcze, powstałe w 1887 r. Od 1894 r. nosiło nazwę „Związek Sokołów Polskich w Ameryce”, od 1925 – „Sokolstwo Polskie w Ameryce”.

Obóz The Tadeusz Kosciuszko Polish Army Training Camp w Niagara-on-the Lake, dla ochotników do Armii Polskiej we Francji, wrzesień 1918 r. Własność Z. Dylewskiego.

w ok. 40 punktach zlokalizowanych w największych skupiskach polskiej emigracji. Ale zgoda na werbunek była obłożona pewnymi warunkami. Do armii polskiej nie mogli zaciągać się ci, którzy podlegali poborowi do armii amerykańskiej oraz jedyni żywiciele rodzin. Pierwszy zaciąg dotyczył mężczyzn w przedziałach wiekowych 18-21 lat i 30-45 lat, a także wszystkich mężczyzn między 18 a 45 rokiem życia nie posiadających amerykańskiego obywatelstwa. Żonaci składali

Plakat rekrutacyjny Armii Polskiej we Francji, autor Władysław T. Benda. Zbiory Centralnej Biblioteki Wojskowej.

oświadczenia, że rodzina posiada wystarczające środki do życia. Większość poborowych stanowiła więc głównie młoda polska emigracja.

Wśród ochotników znaleźli się Czesław i Stanisław Falkiewiczowie. W dokumentach Czesława, urodzonego w 1893 roku, wpisano datę 1897 jako rok urodzin. Było to małe oszustwo umożliwiające mu zaciąg do wojska. Jedna z komisji rekrutacyjnych powstała w Reading, miejscu zamieszkania Czesława i Stanisława, więc tu zapewne obaj bracia zaciągnęli się do polskiego wojska.

Masowa rekrutacja rozpoczęła się 6 października 1917 roku. Odbywała się w wielu polskich ośrodkach, m.in. w Chicago, Nowym Jorku, Milwaukee, Detroit, Cleveland, Buffalo, Pittsburghu, Bostonie. Na wyposażenie i wysłanie Polaków do Francji udało się zebrać amerykańskiej Polonii ogromną sumę 10 mln dolarów. Zapał społeczeństwa do walki o ojczyznę był więc wielki. Żołnierze przeszli szkolenie w miejscowości Niagara-on-the-Lake w Kanadzie, tuż przy granicy z USA, i stamtąd statkami zostali przewiezieni do Francji. 16 grudnia 1917 roku na statku „Niagara” odpłynął do Francji pierwszy transport ochotników, który do portu w Bordeaux przybył 11 dni później. Na jego pokładzie znajdowało się ok. 1000 żołnierzy. Niedługo potem, na kolejnych statkach, do Francji przypłynęło 20 720 polskich żołnierzy ochotników. Do Francji trafili też Czesław i jego brat Stanisław. Niestety, tu znów odczuwalny jest brak dokumentów, które ujawniłyby nazwę statku i termin podróży. Istnieje tylko zapis we francuskiej księdze ewidencyjnej, w której wpisywano ochotników przybyłych do Francji. Znajdują się w niej imiona i nazwiska obu braci.

O ich pobycie we Francji wiem niewiele. Zachowała się lakoniczna informacja, przekazana przez Babcię, o udziale Czesława w II bitwie nad Marną6: Stacjonowali w jakimś le-

6. Toczyła się od 15 VII do 5 VIII 1918 r. Francuzi powstrzymali wtedy ostatnią ofensywę wojsk niemieckich.

sie, odbyła się msza a zamiast spowiedzi, na którą nie było czasu kapelan kazał tylko westchnąć do Boga. Przyjechał dowódca na białym koniu, dał znak i poszli w krwawy bój. Trupy bo bitwie leżały jak snopy zboża na najbardziej urodzajnym polu, a rzeką Marną zamiast wody płynęła ludzka krew. Były to zapewne pierwsze doświadczenia wojenne młodego żołnierza i pierwsze spotkanie ze śmiercią. Zachowały się też wspomnienia Babci dotyczące trudności językowych jakie ochotnicy mieli we Francji, z których jedno zacytuję: Chłopcy poszli do sklepu kupić chleb, który gdzieś leżał na półkach, ale był niedostępny ich oczom. Długo tłumaczyli, machali rękami, ale sprzedawczyni nie mogła nic zrozumieć. W końcu jeden nie wytrzymał i wykrzyknął na odchodne „a pocałuj ty mnie w d… francuska cholero”. Na co ona odpowiedziała „du pain, du pain” i podała im chleb.

Armia Polska we Francji liczyła w końcowym okresie jej formowania około 70 tys. oficerów i żołnierzy, głównie polskich emigrantów z USA, Kanady, Brazylii, Argentyny, Wielkiej Brytanii, Rosji. Pod względem wyposażenia i wyszkolenia znacznie górowała nad formacjami zbrojnymi w kraju. Dysponowała piechotą, kawalerią, artylerią, wojskami inżynieryjnymi, oddziałami pancernymi i lotniczymi. Dzięki wsparciu rządu francuskiego na jej wyposażeniu znajdowało się m.in. 98 samolotów i 120 nowoczesnych czołgów Renault FT-17. Na francuskiej ziemi polscy żołnierze przeszli dobrą szkołę walki na froncie, co potem przydało się w zmaganiach o utrwalenie granic odradzającej się, wyśnionej Ojczyzny.

Dalsze losy Czesława Falkiewicza wiążą się z 1 Dywizją Strzelców Polskich. Do formowania tego związku taktycznego piechoty w składzie Armii Polskiej we Francji przystąpiono w czerwcu 1918 roku. Jej formowanie trwało do grudnia tego roku. Już w listopadzie, gdy nie ukończono jeszcze formowania, dowództwo francuskie zamierzało użyć dywizji w operacji zmierzającej do zajęcia rejonu Saarbrücken. 11 listopada dywizja znalazła się na podstawie wyjściowej do natarcia w rejonie miejscowości Lunéville. Jednak podpisanie w tym dniu rozejmu w Compiègne, kończącego I wojnę światową, przekreśliło plany jej wykorzystania do walk frontowych. 19 lutego 1919 roku na bazie rozformowanego francuskiego XXXVI Korpusu utworzono I Korpus Armii Polskiej we Francji, w skład którego weszła 1 i 2 Dywizja Strzelców Polskich.

W kwietniu 1919 roku 1 DSP przetransportowano pociągami przez Niemcy do Polski. Zachowały się informacje, że Polacy po przekroczeniu granicy całowali polską ziemię, której często nie widzieli od wielu lat. Część dywizji znalazła się także w Płocku w 1919 roku, o czym pisze płocki historyk dr Grzegorz Gołębiewski (patrz literatura na końcu artykułu). W maju i sierpniu 1919 roku dywizja wzięła udział w ofensywie na Wołyniu. Zapisała się także chlubnie podczas walk w 1920 roku. W walkach na Wołyniu na pewno brał udział

Podróż Błękitnej Armii z Francji do Polski. Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Gen. Józef Haller w Płocku, 1919 r. Zbiory Muzeum Mazowieckiego w Płocku.

bohater mojej opowieści. Babcia przekazała następującą historię z tego czasu. Pewnego razu Czesław Falkiewicz z kilkoma kolegami weszli do ukraińskiego domu, gdzie spotkała ich niemiła niespodzianka. W łóżku leżała stara, chora kobieta, która – gdy tylko na moment stracili ją z oczu – wyciągnęła spod pierzyny broń i zaczęła strzelać. Czesław ledwo uszedł z życiem.

Jesienią 1919 roku rozpoczęła się pierwsza tura demobilizacji żołnierzy Błękitnej Armii, która miała zakończyć się w połowie 1920 roku. Objęła ona głównie Polaków posiadających obywatelstwo Stanów Zjednoczonych oraz Polaków z USA bez amerykańskiego obywatelstwa, którzy nie chcieli dalej służyć w wojsku. Być może wtedy Czesław i Stanisław Falkiewiczowie zakończyli swoją wojaczkę. Czesław ponoć nigdy nie chciał przyjąć amerykańskiego obywatelstwa i pozostał w Polsce. Natomiast Stanisław, który mieszkał w USA kilka lat dłużej i tam się ożenił, prawdopodobnie miał amerykański paszport, więc wrócił jednym ze statków do USA. Do Ameryki powróciło na kilku statkach przysłanych przez Amerykanów ok. 12 500 halerczyków.

Powrót ojca do domu po wieloletniej tułaczce Babcia Krysia opisała w następujący sposób: Przyszedł do studni sąsiadów, żeby się napić wody. Jego matka Helena wzięła wiadro

Tzw. Hallerówka we Władysławowie, oddział Muzeum Ziemi Puckiej im. Floriana Ceynowy. Fragment ekspozycji Gen. Józef Haller na Pomorzu – dla Ciebie Polsko i dla Twej Chwały. Życie i służba gen. J. Hallera (1873-1960). W Pucku w lutym 1920 r. gen. Józef Haller dokonał symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem.

Krystyna Bojarska z córkami: Ewą Olewnik (po lewej) i Danutą Kotkiewicz (po prawej).

i w tym samym czasie też poszła po wodę. Spotkali się przy studni. Spojrzała na niego i ze łzami w oczach powiedziała: „ty jesteś Czesław, mój syn”. Na co on zaczął żartować: „proszę Pani, coś się Pani pomyliło, ja nie jestem żaden Czesław”. Ona jednak rzuciła się mu na szyję i tak się zakończyły te żarty. Według przekazów Babci Czesław w Stanach Zjednoczonych dostał bilet, na podstawie którego mógł rzekomo podróżować po całym świecie, choć ja przypuszczam, że chodziło raczej tylko o powrót do USA. Był też właścicielem wielkiej księgi zawierającej opis całej odysei Błękitnej Armii.

Chciał wrócić do Ameryki, lecz ponieważ matka prosiła go, żeby został w Polsce, więc pozostał. Po jakimś czasie jednak żałował tej decyzji. Życie na małym gospodarstwie, które w dodatku musiał dzielić ze swym bratem okazało się trudne, a wkrótce Polska, Francja i Ameryka zapomniały o jego zasługach wojennych. Po kilku latach ożenił się z Marią z Murawskich. Z tego związku przyszła na świat ich jedyna córka Krystyna, a moja Babcia, która zmarła 20 lutego 2017 roku. Małżeństwo nie trwało długo, żona zmarła (na grypę hiszpankę?) w wieku 32 lat, gdy Babcia była pięcioletnią dziewczynką. Ożenił się ponownie. Zmarł w 1953 roku w wieku 60 lat i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Uniecku, w rodzinnym grobowcu. Jego córka wyszła za mąż za Henryka Bojarskiego i z tego związku przyszły na świat dwie córki: Danuta (moja Mama) i wspomniana już wcześniej Ewa Olewnik.

Dla mnie Czesław Falkiewicz pozostanie na zawsze chlubą mojej rodziny i polskim patriotą. Dzięki niemu i jego kolegom mogła odrodzić się po zaborach, i obronić swoje granice, nasza Ojczyzna.

Tyle udało mi się ustalić, ale moje poszukiwania ciągle trwają. Gdyby ktoś z czytelników prowadził podobne badania i potrafił mi pomóc, będę wdzięczny za kontakt za pośrednictwem redakcji „Naszych Korzeni”.

●●●

Swoją opowieść dedykuję mojej ukochanej Babci – śp. Krystynie Bojarskiej z domu Falkiewicz, dzięki której zachowała się w rodzinie pamięć o Czesławie Falkiewiczu i jego bracie Stanisławie, żołnierzach Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.

Aneks Fragment amerykańskiego rejestru polskich ochotników z nazwiskami braci Falkiewiczów

Polish Army in France Recruitment Records - Page 15, F Copyright © 1996 Polish Genealogical Society of America See the Index description.

Surname

Faber Faber Faber Faber Faber Faber Fabiak Fabiak Fabian Fabian Fabian Fabian Fabian Fabian Fabiancik Fabiancik

Givenname

Andrzej Andrzej Andrzej Jozef Jozef Jozef Wladyslaw Wladyslaw Jan Jan Jan Jan Jan Jan Jan Jan

City

Minneapolis Minneapolis Minneapolis Minneapolis Minneapolis Minneapolis Republic Republic Ashland Ashland Ashland BlackRock BlackRock Buffalo Buffalo Buffalo

State

MN MN MN MN MN MN PA PA WI WI WI NY NY NY NY NY

PageVolForm

68 45 A 54 95 C ABC 0 L 32 124 A 28 74 C ABC 0 L 58 34 A 68 5 C 126 383 A 75 97 C ABC 0 L 27 231 A ABC 0 L 19 17 C 68 8 C ABC 0 L

Fabianik Fabianowicz Fabianowicz Fabicz Fabicz Fabijaniak Fabijaniak Fabijaniak Fabinski Fabinski Fabirowski Fabis Fabis Fabisiak Fabisiak Fabisiak Fabisiak Fabisiak Fabisiak Fabisiak Fabiszak Fabiszak Fabiszak Fabiszewski Fabiszewski Fabiszewski Fabiszewski Fabiszewski Fabiszewski Fabiszewski Fabrykiewicz Fabrykiewicz Facik Fadensiak Faderowski Faderowski Fadrowski Fadrowski Fafara Fafara Fafara Faferko Faferko Faifer Faifer Fajfer Fajfer Fajkowski Fajkowski Fajlofer Fajlofer Jan Teofil Teofil Wladyslaw Wladyslaw Andrzej Andrzej Andrzej EdwardA EdwardA Jan Stanislaw Stanislaw Feliks Jozef Jozef Stanislaw Stanislaw Wladyslaw Wladyslaw Stanislaw Stanislaw Stanislaw Aleksander Aleksander Aleksander Antoni Antoni Franciszek Szczepan Teofil Teofil Jan Jan Aleksander Aleksander Aleksander Jozef Jakob Jakob Jakob Karol Karol Jozef Jozef Jozef Jozef Boleslaw Jan Marcin Marcin Buffalo Chicago Chicago Republic Republic SouthChicago SouthChicago SouthChicago Detroit Detroit Detroit Cleveland Cleveland MaspethLI Chicago Chicago Cleveland Cleveland Woburn Woburn Erie Erie Erie Scranton Scranton Scranton Conemaugh Conemaugh Everson Baltimore Brooklyn Brooklyn Southington Bridgeport Milwaukee Milwaukee Milwaukee Chicago Manchester Manchester Manchester Delray Delray BattleCreek BattleCreek BattleCreek BattleCreek IndianaHarbor IndianaHarbor Buffalo Buffalo NY IL IL PA PA IL IL IL MI MI MI OH OH NY IL IL OH OH MA MA PA PA PA PA PA PA PA PA PA MD NY NY CT CT WI WI WI IL NH NH NH MI MI MI MI MI MI IN IN NY NY 63 228 A 77 200 A ABC 0 L 68 5 C ABC 0 L 43 287 A 50 284 C ABC 0 L 100 41 A A 0 L 43 103 A 12 27 C ABC 0 L 27 221 C 11 450 A ABC 0 L 3 165 C ABC 0 L 70 330 C ABC 0 L 40 108 A 36 54 C ABC 0 L 211 282 A 209 408 C ABC 0 L 53 442 C ABC 0 L A 0 L ABC 0 L 6 393 A 33 407 C ABC 0 L 19 431 C 39 213 C ABC 0 L 84 232 A ABC 0 L 56 391 A 50 185 C ABC 0 L 108 256 C ABC 0 L 54 65 A ABC 0 L 54 65 A 83 222 C ABC 0 L ABC 0 L 3 127 A 16 6 C Fajlofer Fakan Fakan Fakan Falarski Falarski Falarski Falarski Falas Faldowski Faldowski Faldowski Faldrowicz Faldrowicz Faldrowicz Faldrowicz Faldy Falencki Falencki Falendysz Falendysz Falendysz Falenski Falenski Falik Falinski Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Falkiewicz Marcin Eman Emman Emman Jan Karol Karol Karol Antoni Antoni Antoni Antoni Marcin Marcin Marcin Marcin Jan Aleksander Aleksander JanH JanH JanH Konstanty Konstanty Jan Konstanty Czeslaw Czeslaw Czeslaw Stanislaw Stanislaw Stanislaw Waclaw Waclaw Buffalo Chicago Chicago Chicago Kensington GrandRapids GrandRapids GrandRapids IronRiver Nanticoke Nanticoke Nanticoke Buffalo Buffalo Buffalo Buffalo Kensington Natrona Natrona Detroit Detroit Detroit Pittsburgh Pittsburgh Southington Pittsburgh Reading Reading Reading Reading Reading Reading FallRiver Fall River NY IL IL IL IL MI MI MI MI PA PA PA NY NY NY NY IL PA PA MI MI MI PA PA CT PA PA PA PA PA PA PA MA MA ABC 0 L 100 359 C 81 366 A ABC 0 L ABC 0 L 121 41 A 126 257 C AC 0 L 43 187 C 188 282 A 186 408 C ABC 0 L 44 127 A 50 363 A 4 1 C ABC 0 L ABC 0 L 53 246 C ABC 0 L 161 61 A 167 259 C ABC 0 L 93 437 C ABC 0 L 64 71 C 9 260 A 3 349 A 3 345 C ABC 0 L 2 349 A 2 345 C ABC 0 L 35 167 C ABC 0 L

Literatura

Auleytner J., Komunikacja pocztowa w Błękitnej Armii Hallera w latach 1917-1920, Warszawa 2017.

Gołębiewski G., Hallerczycy w Płocku w 1919 roku, „Notatki Płockie”, 2003, nr 3/196, s. 23-28.

Gołębiewski G., Hallerczycy w Płocku 28 maja 1919 r. - 13 stycznia 1920 r., „Płocki Rocznik Historyczno-Archiwalny”, t. 8, 2016, s. 67-99.

Jarno W., 1 Dywizja Strzelców armii generała Hallera w latach 1918-1919, Łódź 2006.

Kaczmarski K., Muszyński W. J., Sierchuła R., Generał Józef Haller 1873-1960, Warszawa 2017.

Orłowski M., Generał Józef Haller 1873-1960, Kraków 2007.

Radziwiłłowicz D., Błękitna Armia – w 80 rocznicę utworzenia, Warszawa 1997.

Radziwiłłowicz D., Armia Polska we Francji – organizacja, wyszkolenie, walki (1917-1919), „Kwartalnik Bellona”, R. 99 (11), 2017, nr 2 (689), s. 107-131.

Trawiński W. H., Odyseja polskiej Armii Błękitnej, oprac. i wstępem poprzedził W. Suleja, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1989.

Żołnierska historia sprzed 100 lat jakich wiele czy... jak żadna inna?

Józef Bielicki, ok. 1919 r. Archiwum rodzinne.

Życiowe losy wielu Polaków urodzonych na przełomie XIX i XX wieku były bardzo podobne. Ci, którzy osiągnęli wiek poborowy przed wybuchem I wojny światowej byli powoływani do wojska tego państwa zaborczego, w granicach którego znajdowała się ich rodzinna miejscowość. Po otrzymaniu zwyczajowych powołań musieli stawić się w koszarach wyznaczonych im jednostek. Gdy wybuchła wielka wojna poszli na front, a potem, służąc w pułkach trzech armii, niejednokrotnie walczyli przeciwko sobie. Udokumentowanych przykładów takich zdarzeń jest aż nadto. Wszystko zmieniło się z chwilą klęski mocarstw, które tę wojnę rozpętały. Społeczeństwo polskie w pełni wykorzystało ten moment, przystępując do dzieła odbudowy własnego państwa, w tym oczywiście – do formowania własnej armii. Wtedy to ci, którzy przeżyli wojnę na froncie lub zostali zwolnieni z obozów jenieckich, do których dostali się w trakcie walk, zasilili szeregi odradzającego się Wojska Polskiego. Mieli za sobą barwne i bolesne przeżycia wojenne, które dziś mogłyby stać się kanwą niejednego scenariusza filmowego, dokumentalnego bądź fabularnego. W roli bohatera takiego filmu widziałbym na przykład carskiego huzara, potem ułana Wojska Polskiego, wreszcie wachmistrza 3 Pułku Wojskowej Straży Granicznej – Józef Bielickiego rodem z ziemi dobrzyńskiej.

Józef Bielicki urodził się w Warszawie 21 czerwca 1890 roku. Był synem Stanisława Bielickiego i Konstancji z d. Chmurskiej. Jego ojciec, pochodzący z Mokowa opodal Dobrzynia nad Wisłą, należał do rodu, który dotarł na ziemię dobrzyńską w XVII wieku. Stanisław Bielicki w latach osiemdziesiątych XIX wieku w poszukiwaniu lepszego życia przeniósł się do Warszawy. Tam w roku 1886, w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, poślubił Konstancję Chmurską. Natomiast dziad Józefa, Leon Bielicki, zmarł w początkach stycznia 1864 roku. Rodzinny przekaz głosi, że jego zgon nastąpił w wyniku ran odniesionych w jednej z potyczek Powstania Styczniowego na ziemi dobrzyńskiej.

Ponieważ Józefowi dość wcześnie zmarł ojciec, a oprócz matki miał jeszcze młodsze rodzeństwo, to zaraz po ukończeniu w 1905 roku szkoły powszechnej zmuszony był podjąć pracę. Najpierw był to skład win Bobownik i Rakowiecki, a potem znana warszawska restauracja w prestiżowym Hotelu Brül na obrzeżach Ogrodu Saskiego, gdzie zatrudnił się u bliskiego znajomego rodziny, właściciela tejże restauracji. W 1911 roku został w normalnym trybie powołany do odbycia służby wojskowej. Wcielono go do carskiej kawalerii, do 8 Łubieńskiego Pułku Huzarów stacjonującego w Kiszyniowie, w odległej Besarabii (obecnie Mołdawia). Był to nie byle jaki pułk, gdyż miał już za sobą stuletnią historię, a dowodził nim wtedy

Dyplom Józefa Bielickiego z 1921 r. Zbiory Centralnego Archiwum Wojskowego, fot. J. Bielicki.

członek rodziny panującej – Fiodor Nikołajewicz Romanow. Wkrótce Józef trafił tam do szkoły podoficerskiej, którą ukończył w 1913 roku w stopniu kaprala.

Z chwilą wybuchu I wojny światowej jego pułk został skierowany na front rosyjsko-niemiecki i nigdy już do Kiszyniowa nie powrócił. W uznaniu męstwa, którym Józef Bielicki wykazał się we frontowych bojach z Niemcami odznaczono go krzyżem św. Jerzego, orderem przyznawanym za męstwo i odwagę okazane w bezpośredniej walce z nieprzyjacielem. Wiosną 1915 roku dowódcy wyznaczyli go, jako bardzo obiecującego podoficera, do dalszej nauki w szkole chorążych, którą miał rozpocząć w lipcu tegoż roku. Do tego jednak nie doszło, bowiem w końcu kwietnia dostał się wraz ze swoim pododdziałem do niewoli. Los sprawił, że pułk Józefa walczył wtedy w jego rodzinnych stronach, na pograniczu ziemi dobrzyńskiej i płockiej, a do niewoli dostał się pod Staroźrebami. W niemieckim obozie jenieckim przebywał do połowy roku 1918. Nie mógł więc pożegnać swej matki, która zmarła w początkach tego roku. Po zwolnieniu z obozu pojechał najpierw do rodziny do Mokowa.

Jesienią, gdy Rada Regencyjna zaczęła podejmować decyzje dotyczące tworzenia polskich sił zbrojnych, Józef Bielicki dotarł do opuszczanej przez wojska niemieckie twierdzy Modlin. W pobliskim Pomiechówku został nawet komendantem straży obywatelskiej i kierował rozbrajaniem miejscowych pruskich posterunków. Gdy w twierdzy modlińskiej zaczęto formować pierwsze polskie jednostki wojskowe okazało się, że są to tylko pułki piechoty. Kawalerzyście Bielickiemu to nie odpowiadało, więc w początkach stycznia 1919 roku pojechał do Mławy, gdzie wstąpił ochotniczo do 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich, którego 2 szwadron tam się właśnie formował.1 Zatwierdzono go w stopniu plutonowego i skierowano do Ostrołęki – miejsca koncentracji całego pułku. Tam, z powodu braku wystarczającej ilości koni, jego szwadron spieszono, uzbrojono w karabiny maszynowe i – w charakterze szwadronu szturmowego pułku – wysłano na front przeciwko bolszewikom. W trakcie walk wkrótce awansowano go do stopnia wachmistrza. Ponieważ w jego szwadronie nie było odpowiedniej liczby oficerów, samodzielnie dowodził na froncie powierzonymi sobie plutonami. W roku 1919 uczestniczył w zajęciu Ejszyszek, Możejek i Wilna, gdzie w maju uzyskał awans na stopień wachmistrza sztabowego. Zdobywał centrum Wilna, klasztor sióstr wizytek oraz dworzec kolejowy, który zaatakował od strony Ostrej Bramy. Za ten zwycięski szturm jego szwadron uzyskał wtedy ustną pochwałę od Józefa Piłsudskiego oraz pochwałę w rozkazie skierowanym do całej grupy operacyjnej kawalerii.

1. 4 Pułk Ułanów Zaniemeńskich kontynuował tradycje 4 Pułku Ułanów Królestwa Polskiego. Poza Mławą poszczególne szwadrony tworzone były także w Łomży, Płocku, Włocławku, Białymstoku i Koninie.

Koszary 8 Pułku Huzarów w Kiszyniowie. Źródło: Istorija 8 Gusarskowo Łubienskowo Połka, Odessa 1913.

W sierpniu 1919 roku szwadron szturmowy 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich rozformowano, Józefa zaś odkomenderowano do 3 Pułku Wojskowej Straży Granicznej jako instruktora i szefa szwadronu szkolnego tegoż pułku, stacjonującego wtedy w Ciechanowie. Miał w nim szkolić żołnierzy powstających polskich jednostek granicznych. Zgodnie z tym przydziałem, przeszkolił tam kilka grup rekrutów, w sumie kilkaset osób. Jednak szkolenie młodego wojska nie dawało mu satysfakcji, dlatego też ustawicznie składał prośby o ponowne skierowanie na front. Były one odrzucane z prozaicznego powodu – braku w jednostce innego wachmistrza,

Tak mógł wyglądać Józef Bielicki w mundurze 8 Łubieńskiego Pułku Huzarów. Źródło: Wikimedia.

który mógłby przejąć jego obowiązki i go zastąpić. Swoją frustrację z tego powodu potrafił okazywać w iście kawaleryjski sposób, o czym świadczą zapisy z księgi kar jego szwadronu. Jeden z nich donosi o karze aresztu dla wachmistrza Józefa Bielickiego za to, że będąc w stanie wskazującym na spożycie (wiadomo czego), w jedną z niedziel wziął bez pozwolenia konia ze stajni pułku i przegalopował nim kilkakrotnie przez centrum miasta, a gdy ochłonął sam wrócił do koszar. Do-

Znak 8 Łubieńskiego Pułku Huzarów. Źródło: Wikimedia.

Order św. Jerzego. Źródło: Wikimedia. wódca pułku z wyrozumiałością i po ojcowsku potraktował tę jego ułańską fantazję i „nagrodził” go za to trzema dniami aresztu średniego. Jedyny wachmistrz w szwadronie był mu bowiem bardzo potrzebny.

Sztab jego jednostki i szwadron szkolny zmieniały kilka razy miejsce pobytu (Ciechanów, Przasnysz, Włocławek), by w końcu znaleźć się w Grudziądzu. Tutaj, po reorganizacji służb granicznych, został w maju 1920 roku przydzielony do Komendy Miasta z zadaniem pełnienia obowiązków oficera sztabowego przy Komendzie Miasta Grudziądz. Obowiązki wypełniał wzorowo i w krótkim czasie awansowano go do stopnia chorążego oraz skierowano na kurs dokształcający, przygotowujący do cenzusu oficerskiego. W maju 1921 roku odkomenderowano go do Komendy Wojewódzkiej Zachodniej Straży Obywatelskiej w tymże Grudziądzu, gdzie także pełnił obowiązki adiutanta tej Komendy. Otrzymał w niej nawet okazały dyplom za wzorowe wypełnianie obowiązków. We wrześniu 1921 roku skierowano go stamtąd na kurs do Centralnej Szkoły Podchorążych Kawalerii. W trakcie szkolenia poważnie jednak zachorował i z tego powodu nie mógł przez około dwa miesiące uczestniczyć w nauce i ćwiczeniach. Ponieważ program szkolenia był bardzo napięty i nie było już możliwości nadrobienia zaległości, zaproponowano mu ponowne rozpoczęcie kursu w kolejnym 1922 roku, w październiku. Był dopiero luty roku 1922 i wtedy to, po długich przemyśleniach, postanowił zrezygnować z dalszej kariery wojskowej i powrócić do Warszawy. W końcu lutego wystąpił z wojska i zamieszkał w stolicy.

W Warszawie początkowo był pracownikiem firmy Przemysł i Eksport S.A., a następnie podjął pracę w przedstawicielstwie handlowym mało jeszcze wtedy znanej firmy produkującej żarówki – Tungsram, obecnie światowej marki należącej do olbrzymiego koncernu oświetleniowego General Electric. Jej warszawska siedziba mieściła się wtedy przy ulicy Nowowiejskiej 13, w przejętej przez Tungsram polskiej Fabryce Lamp Elektronowych Cyrkon. Tungsram produkowała tam najpierw żarówki, a potem także lampy do pierwszych radioodbiorników.

Gdy w Polsce zaczęła rozwijać się radiofonia, Józef zainteresował się nią i w tym kierunku postanowił skierować swoją karierę. Początkowo zatrudnił się w polsko-holenderskiej firmie Polsko-Holenderska Fabryka Lampek Elektrycznych, stanowiącej spółkę koncernu Philipsa z warszawską grupą kapitałową Bracia Borkowscy, która to spółka była w owym czasie czołowym importerem radioodbiorników do Polski. Potem jednak przeniósł się do Polskiego Towa-

rzystwa Radjotechnicznego PTR, które wtedy było już spółką koncernu Marconi’s Wireless Telegraph Company LTD w Londynie z francuskimi firmami: Société Française Radio-électrique SFR i Compagnie Générale de TSF w Paryżu. PTR było wtedy czołowym wytwórcą radioodbiorników w Polsce. Wytwórnia i biura przedstawicielskie mieściły się na Mokotowie, przy ulicy Narbutta. Józef Bielicki mieszkał po sąsiedzku, w jednym z nowoczesnych budynków mieszkalnych wybudowanych przy alei Niepodległości. Powodziło mu się bardzo dobrze ponieważ jego klientami byli najbogatsi mieszkańcy ówczesnej Warszawy. Radiofonia była wtedy jeszcze rozrywką elitarną, dla zamożnych. W związku z pracą dla angielsko-francuskiej spółki musiał nauczyć się języka francuskiego, co ujawnił w swojej, ciągle uzupełnianej, dokumentacji z obowiązkowych, okresowych szkoleń wojskowych. Z czasem wszystkie udziały w spółce przejęły Polskie Zakłady Marconi S. A. Józef Bielicki pracował dla nich do września 1939 roku.

W 1926 roku chorąży Józef Bielicki został mianowany podporucznikiem rezerwy, a w roku 1929 – porucznikiem. Niezbędne okresowe szkolenia wojskowe odbywał najpierw w 7 Pułku Ułanów w Mińsku Mazowieckim, a następnie w 5 Pułku Ułanów Zasławskich w Ostrołęce.

Józef Bielicki w drugiej połowie lat trzydziestych, zbliżając się do swojej „pięćdziesiątki”, prowadził ustabilizowane życie w rozwijającej się dynamicznie stolicy. Ale potem przyszła wojna i barbarzyńskie niemieckie bombardowania Warszawy we wrześniu 1939 roku, następnie eksterminacja jej mieszkańców przez hitlerowskich okupantów, a w roku 1944 zagłada miasta podczas Powstania Warszawskiego. Gdy powstańcy prowadzili regularne walki uliczne, cywilna ludność była bestialsko mordowana przez oddziały niemieckie

Marconi 3LE – jeden z pierwszych radioodbiorników firmy Marconi. Źródło: Wikimedia.

Plakat reklamowy Polskiego Towarzystwa Radjotechnicznego. Źródło: Wikimedia.

wspomagane przez rosyjskich, ukraińskich i łotewskich kolaborantów. Józef Bielicki nie przeżył tej wojny. Data i okoliczności jego śmierci nie są do dziś znane. Najprawdopodobniej nastąpiło to podczas Powstania Warszawskiego, lecz nie wiadomo, czy jego osobę skrywa jeden z licznych nierozszyfrowanych powstańczych pseudonimów, czy był jedną z wielu tysięcy niezidentyfikowanych cywilnych ofiar zagłady miasta. W każdym bądź razie, jego waleczna przeszłość i zasługi w czasie odzyskiwania naszej niepodległości oraz kształtowania zrębów odrodzonej państwowości polskiej sprawiają, że pomimo – a może nawet na przekór – swej anonimowej śmierci, wart jest przypomnienia i zapamiętania, podobnie jak wielu innych, wydawałoby się zwyczajnych, ale przecież niezwyczajnych, bohaterów tamtego czasu.

Źródła i literatura

Archiwalia rodzinne.

Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. I. 481 B. 6551.

Historia 3. Pułku Straży Granicznej, rękopis w Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie.

S. K. Bayer, Zarys historji wojennej 4-go Pułku Ułanów Zaniemeńskich, Warszawa 1929.

Istorija 8 Gusarskowo Łubienskowo Połka, Odessa 1913.

This article is from: