Czerwiec 2018
Nasz Świat
Dzień Patrona Szkoły Herezje Prace literackie „
„Pewnego dnia znalazłem się na innej planecie” ,,Zwykły chłopiec, część I’’
Numer 102
Strona 2
Herezje
- Jak Murzyni przekazywali informacje? - Przez ptaki pocztowe. Według mnie Staś Tarkowski jest prawdziwym bohaterem, to nie takim zwykłym jak z takich komiksów za dwa złote. Islam to wiara, którą wyznawali Afrykanowie. W Wenecji wynajmę łódź i przepłynę przez rzekę Wisłę. - Jaki miał stosunek Andrzej Radek do rusyfikacji. - Miał to gdzieś. Przymiotnik morski pochodzi od wyrazu mors. - Co widziałaś w Grecji? - Jakie imię żeńskie pojawia się w - Pantenol. czwartej zwrotce naszego hymnu - Czy jadł pan salezon? narodowego? Była mokra od stóp do głów. - Jeno Pono. Proszę o dofinansowanie wycieczSudety należą do Częstochowy. ki. Te pieniądze z pewnością ułaPalenie papierosów także jest twią sprawę. wykorzystywane do uspokojenia Mama Fredry urodziła biskupa. pszczół w ulach. W Panu Tadeuszu jest koncert Aleksander Fredro jako dziecko Jana Kiela. uczył się w domu publicznym, bo To był najlepsze sylwestra na świego nie było stać na szkołę publicz- cie. ną. Nemeczek zmarł pod koniec z po- Co Staś robił podczas podróży wodu hipotermii płuc. przez pustynię, by nie stracić RFN - Radio Fanów Nato. orientacji? Argumentem przeciwko czytaniu - Patrzył przez dziurkę. książek jest jedna wada, ze książki Staś zastrzelił porywaczy ze potrafią uczyć, wzruszać, bawić, a sznaucera. nawet rozśmieszyć. - Jakie prezenty bożonarodzenio- Neron został ikoną Chrześcijańwe dostali Staś i Nel? stwa po zamordowaniu św. Piotra - Telefony. i Pawła. Henryk Sienkiewicz nie pisze byle Św. Piotr zginął w walce z bykiem czego. Włożył w to całe serce i w koloseum, do którego była przybardzo dużo czasu. wiązana Lidia. - Dlaczego pani Olivier nie mogła Św. Piotr zginął na krzyżu, roztowarzyszyć dzieciom w drodze myślając o swojej przeszłości. do Medinet? Szanowny Panie Burmistrze! - Bo ukąsił ją robal przez ChamiAleksandra Fredrę uczył w domu sa. gubernator. Linden zmarł z powodu braku Kiedy nastała wojna, do armii nogi. wcielono nawet dzieci w pode- Dlaczego porwano Stasia i Nel? szłym wieku. - Bo byli niegrzeczni. Ta cukiernica ma dwa oka. Pierwsza ucieczka dzieci nie po- Tytus wziął udział w ryceju turwiodła się, bo King zaszczekał.
„Nasz Świat”
niejskim. Uczeń klasy V przyniósł do szkoły 14 km makulatury. Tryb przypominajacy! Pani Gąsowska miała na imię Jan. Cesarz Neuron. - Kto napisał ,,Latarnika’’ Henryka Sienkiewicza? - Henryka Latarnika napisał Adam Mickiewicz. Brat Kamila umarł na hipotermię, bo był bardzo zimny, zmrożony po odnalezieniu go. - Jaki masz program do montażu filmów? - Pomarańczowy. Rosół - nazywali go tak, bo miał rosół na okach. Pańszczyzna - to ludzie, które się zagospodarowali. - Jaka planeta połączyła się? - Księżyc połączył się z Egiptem. Przenośnia to figura mistyczna. Czasownik to odmienna część mowy pisana prozą. Tam wśród starych żołędzi i miękkiej warstwie próchna dziewczynka zdechnęła (miało być zasnęła). Czasownik - odjemna część mowy. Dowiedzieliśmy się, gdzie w Andrychowie znajduje się kikut żydowski. Tymoteusz Misiak był uważany za dziwaka, ponieważ przynosił na lekcje pomnik Katona. Uważano nawet, że profesor Misiak powinien wstąpić do klasztoru lub zostać fizjologiem.
„Nasz Świat”
Strona 3
Dzień Patrona Szkoły 13.03.2018 odbył się w naszej szkole Dzień Patrona Szkoły pt. „Moja magiczna planeta”. Najpierw uczniowie klas 4- 7 pracowali w salach, gdzie zespoły wykonywały przydzielone im zadania: - pracę plastyczną „Toruńskie pierniki”, - pracę plastyczną „Projekt książki: O obrotach sfer niebieskich”, - pracę plastyczną „Portret Mikołaja Kopernika”, - pracę literacką „Pewnego dnia znalazłem się na innej planecie”. Następnie klasa 6a i 6c w trakcie apelu zaprezentowała przedstawienie o Koperniku, po którym rozpoczął się pokaz mody, prezentujący stroje M. Kopernika XXI wieku. Wyszukane i fantastyczne kreacje wzbudziły ogromny aplauz wśród publiczności. Jury w składzie p. Lidia Siwek, p. Lucyna Fus, p. Ewa Szemla wybrało w końcu zwycięzcę, którym okazał się model z klasy 4d. W ten dzień wszyscy świetnie się bawili i na pewno długo pozostanie w naszej pamięci.
Strona 4
Prace literackie „
„Nasz Świat”
„Pewnego dnia znalazłem się na innej planecie”
Był piękny czerwcowy wieczór, na niebie świeciła duża gwiazda, siedziałem na łące i patrzyłem w niebo. Księżyc wyglądał jak rogal i mrugał do mnie. Zawsze marzyłem, żeby być w kosmosie, zobaczyć to wszystko z bliska. Nagle usłyszałem dziwny szum, tak zaczęła się moja niesamowita przygoda. Siedziałem w fotelu, a obok mnie dziwne ludki i miały wielkie oczy i uszy, były całe zielone a uśmiech nie znikał z ich dziwnych twarzy. Lecieliśmy ogromnym statkiem w kosmos. Na początku bardzo się bałem, ale stworki okazały się bardzo miłe i wytłumaczyły mi, że zabierają mnie na planetę, gdzie mieszkają. Mówiły dziwnym głosem, ale ich rozumiałem. Jeden powiedział: - Cześć Eryk, jestem Eustachy i czytam w myślach. - Cześć - odpowiedziałem. - Marzysz, aby zobaczyć inne planety. - Tak - odpowiedziałem. - To właśnie Cię na taką zabieramy, a to są moi przyjaciele: Kacper, Mi-
kuś i Borys. Jeszcze jest pilot, który steruje statkiem, a na imię ma Arek. - Bardzo mi miło was poznać - odpowiedziałem. Lecieliśmy pomiędzy gwiazdami, było ich bardzo dużo i pięknie migotały. Widziałem z bliska Księżyc, Marsa, Wenus i inne planety, nasze galaktyki. Dotarliśmy do wielkiej planety, która była bardzo piękna, z daleka świeciła swoim blaskiem. Miała ona siedem księżyców, każdy z nich miał inny kolor i kształt. Wyglądały one jak sześcienne figury geometryczne. Kiedy wylądowaliśmy, przywitały nas sympatyczne zielone ludki. Wtedy Eustachy powiedział do mnie: - Witaj na naszej planecie.
- Jest bardzo piękna! A jak się nazywa? - Shape - odpowiedział Eustachy. Poszliśmy do jego domu. Był największy na całej planecie Shape. Wszystkie domki były kolorowe i miały wielkie okrągłe okna. Cała planeta była bardzo zielona, rosło na niej dużo kolorowych kwiatów. Pływałem z Eustachym i jego przyjaciółmi w ogromnym płytkim morzu. Nagle zadzwonił budzik i obudziłem się w swoim łóżku. Był to sen, ale bardzo realny. Może kiedyś będę na takiej planecie, gdzie wszyscy są szczęśliwi i bardzo sympatyczni. KLASA 7a
„Nasz Świat” Pewnego dnia znalazłem się na planecie przypominającej Saturna. Była ze mną część klasy: Bartek, Lena i Magda. Magda zaczęła szukać form życia. Ja i Bartek szukaliśmy coś do jedzenia i wody. Bartek znalazł w głębokim rowie fiolkę żółtego płynu i starą, zardzewiałą, ciężką skrzynię… Kiedy ją donieśliśmy, Lena wyciągnęła wsuwkę z włosów i sprawnym ruchem otworzyła skrzynię. - Gotowe - uśmiechnęła się Lena. Bartek wyciągnął z kieszeni fiolkę, a ja zacząłem przeszukiwać skrzynię. Kiedy Magda zobaczyła fiolkę, klepnęła się w czoło. - To nie jest kwas. To jest … yyy… nie wiem. - Tajemniczo… - Bartek zaczął się zastanawiać. Ja znalazłem w skrzyni: mikroskop, zapalniczkę, puszki z zupą, lupę, test DNA i wodę. Magda badała tajemniczy płyn. Odkryła, że kiedy ten płyn połączy się z wodą powstanie namiot. - Jesteśmy uratowani! - Lena zaczęła skakać z radości.
Strona 5
Podróż na „Saturna”
na Ziemię. Inni się zgodzili. Zebraliśmy się i wyruszyliśmy. Po tygodniu wyNastępnego dnia… prawy w oddali zobaczyliśmy biały Byliśmy głodni i chciało nam się budynek. Podeszliśmy do niego. Na pić. Wyznaczono mnie na „rozda- jego ścianie widniał napis NASA. wacza pokarmu”. Wszystkim dałem - Tutaj jest życie! - Magpo puszce zupy. da się ucieszyła i podeszła do - Musimy się zbierać i eksplorować drzwi. - Kurczę, zamknięte… teren. - powiedziałem - chcę wrócić Lena bawiła się kodem i przypadkowo wpisała dobry szyfr i otworzyła drzwi. - Jest! - znowu zaczęła skakać. We s z l i ś m y do środka. Nie było tam ciekawie. Dużo maszyn, jakiś portal i … rakieta!
Ja i Bartek próbowaliśmy odpalić rakietę. Magda szperała przy portalu, a Lena biegała w kółko po laboratorium. Lena znalazła jakąś dźwignię. - Madzix, co to…? - Lena, co się dzieje? - Jakaś dźwignia z napisem ,,Rocket” - Rocket? Rakieta! Zaciągnęliśmy dźwignię. - Odliczanie. 10, 9, 8, 7… - usłyszeliśmy głos komputera. - Miłosz, ciągnij! - Magda krzyknęła i chwyciła Lenę za rękę. Wciągnąłem je, i ponownie usłyszeliśmy komputer: KURS ZIEMIA. Autorzy (klasa IVa): Magdalena Smaza Miłosz Mączka Bartek Waksmund Daniel Czajkowski Lena Drabczyk
Strona 6 Pewnej nocy, to chyba było 13 marca 2018 roku spałem sobie spokojnie. Miałem przyjemny sen. Byłem po prostu w siódmym niebie. Nagle obudziło mnie szczekanie mojego psa – Azorka. Spojrzałem przez okno i coś przykuło moją uwagę. Niedaleko lasu za domem ujrzałem zielony blask. Nie miałem najmniejszego pojęcia, co to jest. Natychmiast się ubrałem i wyszedłem z domu. To, co zobaczyłem, było bardzo interesujące i zadziwiające. Mały, zielony stateczek kosmiczny. Wyglądał podobnie do talerza i świecił różnymi kolorami. Nagle otworzyły się małe drzwiczki. Ujrzałem zielonego ludka. Bardzo się przestraszyłem. Aż tu to dziwne stworzonko, przerażone jeszcze bardziej niż ja. Przemówił do mnie. Dobry wieczór. Nie bój się mnie. Nie chcę zrobić Ci nic złego. Tylko popsuł się mój pojazd, więc musiałem wylądować. Nowy osobnik wydawał się być miłym i bardzo rozmownym. Nawiązałem z nim konwersację: - Jak się nazywasz i skąd przybywasz? - Jestem Rosomak, przybywam z planety Mars. - Z marsa? W szkole mi mówiono, że nie ma życia na Marsie. - Co to takiego szkoła? Tak się wydaje tylko ludziom. Ja i moja rodzina mieszkamy już tam od 159 lat. Ale tu jest zimnoo... - Chodź ze mną do domu, ogrzejesz się i coś zjesz, a jutro – jeśli będziesz chciał – mogę zabrać Cię do szkoły. Rosomak, nie mając lepszego pomysłu, zgodził się na moją propozycję. Zrobiłam nowemu znajomemu kanapki, jednak nie chciał za bardzo jeść. - Dlaczego nie chcesz jeść? - zapytałam – Nie smakuje Ci? - No właśnie, nie za bardzo, na mojej planecie jada się rośliny. - Zaczekaj chwilkę. Moja mama ma dużo roślin doniczkowych, mogę Ci trochę dać. Przybysz z innej planety najadł się do syta i w okamgnieniu zasnął. Budząc się rano, zastanawiałam się, jaki miałam dziwny sen. Jed-
„Nasz Świat”
nak po chwili ujrzałam zielonego ludka obok mojego łóżka. Wtedy musiałam się uszczypnąć, bo do tej pory nie wierzyłam w to, co mnie spotkało. Myślałam, że to kolejny fantastyczny sen, jednak to była rzeczywistość. Przypomniałam sobie obietnicę, jaką dałam Rosomakowi, że zabiorę go do szkoły. Musiałam dotrzymać słowa. Rosomak był pełen podziwu, że tyle ludzi się uczy, bo na jego planecie nikt nie znał szkoły. W ogóle nie mógł w to uwierzyć. Próbowałam to wyjaśnić, po co ci wszyscy to robią, ale bezskutecznie. W końcu po kilku godzinach wróciliśmy do domu, Musiałem odrobić lekcje. - Po co ci to? -powiedziałam. - Muszę naprawić swój statek kosmiczny i wrócić do domu. - Dobrze, ok. Mogę Ci jakoś pomóc? - Z przyjemnością mi się przydasz...
Naprawa statku trwała dwie godziny. Kiedy już wszystko było gotowe, nadszedł czas na pożegnanie. Było mi bardzo smutno, ze Rosomak już odlatuje, jednak co poradzić, przecież nie zostanie w moim świecie. Nagle popłynęło kilka łez. - Nie smutaj – rzekł Rosomak – odwiedzę Cię jeszcze. Po tych słowach pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Dałam mu na pamiątkę małe, czerwone serduszko na sznureczku, które nosiłam na szyi, aby mu mnie przypominało. Rosomak zapalił silnik i odleciał z hukiem z powrotem na Marsa. Bardzo szybko znikł z moich oczu i tak zakończyła się moja przygoda z ufolodkiem. To spotkanie było bardzo fajne. Rosomak, nie wiedział, że coś takiego może się przydarzyć, a jednak. 5d
„Nasz Świat”
Strona 7
Pewnego dnia znalazłem się na innej planecie… Dziś mój wielki dzień, na który bardzo długo czekałem, no dobra, dokładnie to 4 lata 9 miesięcy 21 dni 3h 7 minut i około 18 sekund z marginesem błędu na 3 sekundy. Naukowcy wynaleźli jakiś nowy napęd, dzięki któremu dotrzemy do Keplera 451b, w czasie krótszym światło. Działa to na podstawie zaginania czasoprzestrzeni przy pomocy czarnej materii, ale naukowcy nie udostępniają bardziej szczegółowych informacji. O 7 rano doleciałem samolotem do kosmodromu firmy Jona Maksa. po wyjściu z samolotu zobaczyłem majestatyczną i monumentalną rakietę, składającą się z trzech segmentów, które odpadną jeszcze w granicach układu słonecznego oraz sektora międzygwiezdnego. Przeszliśmy ostatnie testy przeciążeniowe. Wsadzono nas (mnie i mojego brata Mietka) do ogromnego wahadła, które rozpędzało się do ogromnych prędkości. Po wyprowadzeniu nas z niego dochodziliśmy do siebie przez pół godziny. Następnie powtórzyliśmy po raz ostatni procedury startowania. juz 5 minut po zapamiętaniu tych wszystkich sekwencji i danych siedzieliśmy na szczycie tego molocha, tego olbrzymiego
statku, który miał mnie wynieść poza znane do tej pory ludzkości terytoria. Przez komunikator usłyszałem głośne i napełnione dumą odliczanie 10,9,8... Nagle usłyszałem dziwne szumy. Po chwili dźwięk znowu stał się klarowny i usłyszałem końcówkę odliczania 3,2,1, start. Wtedy usłyszałem ogłuszający ryk silników, który ucichł w momencie przekroczenia bariery dźwięku. Wyleciałem na orbitę okołoziemską. Jedyne - co zostało mi do zrobienia, to ustalenie kursu na procę grawitacyjną za Jowiszem, ustawienie autopilota i pogrążenie się w czteroletni sen. Nagle obudziłem się, wyszedłem z komory hibernacyjnej, popatrzyłem przez okno modułu dowodzenia i zobaczyłem piękno tej wspaniałej planety. Rozpocząłem procedurę lądowania.. Po wylądowaniu i rozpakowaniu z bratem całego sprzętu rozpocząłem budowę pierwszej kopuły. Niestety, nie chodziliśmy jak na Księżycu, gdyż planeta była podobna do Ziemi. Mieliśmy miesiąc, żeby uczynić te szare skały z porozsiewanymi gdzieniegdzie jeziorami w zielone miejsce przyjazne do życia.
Minął miesiąc. Oprócz głównej kopuły zrobiliśmy jedną mniejszą, w której były dodatkowe generatory tlenu. Podczas zbierania rud dostałem wiadomość, że mamy pół godziny, aby przygotować się na przylot następnych kolonizatorów. Przygotowaliśmy lądowisko, zgromadziliśmy dodatkowy tlen oraz napisaliśmy przemówienie. Podczas kończenia przemówienia nasze radary wychwyciły trzy statki. Gdy wylądowały, oprowadziliśmy ich po ośrodku, a następnie zabraliśmy ich do sali konferencyjnej, gdzie rozpocząłem przemówienie. - Ja, Czesio Czuwalski wraz z mym bratem Mietkiem Czuwalskim skolonizowaliśmy tę planetę nie dla pieniędzy, nie dla naszej chwały, tylko dla Was, moi drodzy towarzysze. Dla naszej chwały i całego naszego narodu… Tak bardzo wczułem się w to przemówienie, że z pół godzinnego przemówiątka powstała godzinna poezja, poruszająca niemal każdą sprawę ludzkości. Tym przemówieniem kończę pierwszy rozdział mojej przygody w kosmosie. 6b
Strona 8
2.09.1937 Grażyna Roztocka właśnie przeszła na emeryturę. Niestety, jej mąż zmarł kilka dni po minionym wydarzeniu. Kobieta załamała się, twierdziła, że życie nie ma sensu, że nie ma już po co żyć. Pewnego dnia spotyka dziewczynę, która podaje się za jej córkę. Kobieta nie wie, co myśleć. Faktycznie miała córkę, ale w wieku 10 lat ta uciekła z domu i nie wróciła. Nawet policja nie zdołała jej znaleźć. Dziewczyna któregoś dnia zadzwoniła do rzekomej matki i powiedziała, że muszą się spotkać. Grażyna zgodziła się. Dwie godziny później kobiety spotkały się. Dziewczyna pokazała swój dowód osobisty. Faktycznie. Nazywała się Gilda Roztocka i miała 27 lat. Miała męża i syna. Kobieta z wielkim żalem powiedziała o śmierci ojca, gdy ta o to zapytała. Gilda zasmuciła się, ale nie jakoś bardzo, gdyż nie widziała ojca przez kilkanaście lat i w sumie nawet nie pamiętała, jak wygląda. Ale za to ogromne było zaskoczenie, kiedy kobieta dowiedziała się, że ma wnuczka o imieniu Tom Marvolo Riddle od dwóch lat. Kobieta powiedziała, że w wieku 11 lat trafiła do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Kobieta podskoczyła. - Jak to magii?! - No to jest szkoła, w której uczy się zaklęć, obrony przed czarną magią itp. Prowadzi ją największy czarodziej na świecie Albus Dumbledore. W wieku 18 lat skończyłam szkołę i poznałam Philipsa Riddle. Mojego męża. Dwa lata później urodził się Tom. Kobieta, słuchając historii, nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Tydzień później Grażyna zaprosiła Gilde z jej rodziną do domu na obiad. Niestety, stała się rzecz straszna. Riddle miała wypadek
Nasz Świat Magazyn dla uczniów Red. nacz.: Piotr Szczepański Redaguje zespół uczniów SP 4 DTP: Piotr Szczepański Druk: SP 4 w Andrychowie http://issuu.com/nasz-swiat https://www.facebook.com/gazetkasp4/
„Nasz Świat”
Scenariusz filmu ,,Zwykły chłopiec, część I’’ samochodowy. Wjechało do nich z całej siły rozpędzone auto. Gilda i Philips zginęli na miejscu, gdyż siedzieli na przednich siedzeniach. W ostatnim momencie życia Philipsowi udało się uratować Toma, rzucając na niego zaklęcie ochronne. Grażyna, gdy się o tym dowiedziała, od razu pojechała To właśnie ona przejęła teraz opiekę nad małym Tomem. Trzy lata później kobieta zmarła. Pięcioletni Tom został sam jak palec. Trafił do sierocińca, gdzie spędził następne sześć lat swojego życia. Wtedy, gdy miał 11 lat, do sierocińca przybył Albus Dumbledore. - Dzień dobry proszę pana. Czuję, że jestem inny od innych dzieci tutaj. - To znaczy? - Umiem czarować. Jak w tych wszystkich bajkach. W mojej szafie są postacie w długich czarnych szatach. Przychodzą tu węże szepczą coś, a ja rozumiem to, co mówią. Posłuchaj Tom. Twoja Matka była czarownicą. Przed twoim urodzeniem uczyła się magii w Hogwarcie. I Ciebie też chcę zaprosić do tej szkoły. Musisz podtrzymać honor swoich rodziców. Dumbledore nie zdawał sobie wteSzkoła Podstawowa nr 4 im. Mikołaja Kopernika w Andrychowie ul. Włókniarzy 10 a telefon: 875 20 82 sp4an@interia.pl http://sp4.andrychow.eu/
dy sprawy, że zaprosił do swojej własnej szkoły najpotężniejszego i najniebezpieczniejszego czarodzieja na świecie. Dzień później młody Riddle był już w pociągu zmierzającym do Hogwartu. W jednym przedziale poznał Jamesa McGonagall, z którym trzymał się do swojego ostatniego dnia w Hogwarcie. Po dojechaniu na miejsce pierwszoroczni byli przydzielani do domów. Na końcu ogromnej sali stała gadająca czapka, która przydzielała uczniów do ich domów. Tom nawet nie zorientował się, kiedy wywołano go na środek. - Tom Riddle. Zapraszam, teraz Pana kolej - powiedziała jakaś nauczycielka. Po krótszej chwili Tiara krzyknęła: - Slytherin! Młody Riddle udał się w kierunku stołu węża wyraźnie zadowolony tym, do jakiego domu trafił. Jednak w jego głowie z czasem zaczęły tworzyć się mroczne wizje… Nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy, kim stanie się ten nikomu nie rzucający się w oczy uczeń Hogwartu… Blanka