Strefa Biznesu Łódź

Page 1

egzemplarz bezpłatny

dzienniklodzki.pl/strefa-biznesu

nr 01/2022

WIOSNA 2022 ISSN 2450-8020

Łódź

Dr Piotr Krajewski z UŁ o skutkach inflacji 16-18

Czy biznesmeni idą do polityki, bo do milionów pragną władzy? 20-22

Rowery, hulajnogi i inne wiosenne atrakcje 58-60

Światowa gospodarka na wojnie z Rosją. Sankcje i rosnące ceny 80-85

FOT. DARIUSZ ŚMIGIELSKI

Wszystko zaczęło się od apteki w centrum miasta. Obecnie to silna marka sprawdzająca się w kilku branżach str. 12-15

Stulecie słynnego rodzinnego przedsiębiorstwa z Wielunia

Firma Burchacińscy


Inwestycja przy ul. Dzwonowej w Łodzi

www.yp.com.pl


Antoni Piekut:

Najwięcej klientów szuka nieruchomości na rynku pierwotnym Łódź to niezwykłe miasto położone w centralnej Polsce. To w tym właśnie miejscu przecinają się najważniejsze w kraju autostrady i magistrale kolejowe, które łączą ze sobą wszystkie zakątki Polski. Łódź to też aglomeracja zamieszkiwana przez blisko milion mieszkańców. Ambitne plany rewitalizacji i rozwoju miasta przyczyniają się do ożywienia rynku budowlanego, w szczególności mieszkaniowego, w tym wielorodzinnego. Na tym rynku obecna jest także firma Yuniversal Development. O nowych inwestycjach marki z Podlasia oraz o sytuacji w gospodarce budowlanej rozmawiamy z Prezesem firmy Yuniversal Development Antonim Piekutem. Panie Prezesie, Łódź nosi miano jednego z największych i najciekawszych rynków mieszkaniowych w Polsce. Skąd takie opinie? Oferta nowych mieszkań w Łodzi jest bardzo szeroka. Miasto rozwija się. Jest to przecież tzw. „Miasto czterech kultur”, które kusi ludzi miejscami pracy, nauki. Na tym rynku, obecnie, z różnym natężeniem, działa około stu firm deweloperskich. Najwięcej osób szuka nieruchomości na rynku pierwotnym. Łódź oferuje też domy czy apartamenty, ale najpopularniejsze wciąż pozostają lokale w nisko kondygnacyjnych blokach, w średnim przedziale cenowym, zwłaszcza położone w okolicy centrum. Naszą odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest kilka inwestycji. Jeśli chodzi o ścisłe centrum miasta, jedną z najnowszych realizacji Yuniversalu jest Biała Kamienica. Co to za nieruchomość? Ta inwestycja powstaje tuż za rogiem tętniącej życiem ulicy Piotrkowskiej, u zbiegu ulic Więckowskiego i Zachodniej. Postanowiliśmy, że architektonicznie nawiązywać ona będzie do czasów świetności miejskich kamienic. Biel jest nadal najbardziej pożądaną barwą w nieruchomościach. W połączeniu z ornamentami, ozdobami, nietypową fasadą, Biała Kamienica stanowi jedną z najbardziej atrakcyjnych nieruchomości w centrum Łodzi. Dochodzi do tego wysublimowany układ przestrzenny wnętrz, co podkreśla rangę oraz możliwości inwestycji. To siedmiokondygnacyjna bryła, w której na najwyższej kondygnacji zaprojektowano wspólny taras widokowy. Jej wzór przygotował architekt Robert Sobański. Prócz wysokiej klasy materiałów, charakterystycznego designu, mam wrażenie, iż największą zaletą tej nieruchomości jest prestiżowe położenie. Łódź znana jest z ulicy Piotrkowskiej. Jest to najbardziej rozpoznawalna ulica Śródmieścia. To tu koncentruje się życie kulturalne i rozrywkowe miasta. Ze Śródmieścia można nie tylko wygodnie dojechać do każdej dzielnicy miasta, ale też w ciągu ok. godziny znaleźć się w Warszawie

tel. 727 727 903

dzięki położonej tu stacji PKP Łódź Fabryczna. W centrum miasta znajduje się Uniwersytet Łódzki, główny ośrodek naukowy w mieście. Ta lokalizacja to również doskonały dostęp do szpitali, bo w Śródmieściu ulokowane są dwie tego typu placówki miejskie, a także Uniwersytet Medyczny. Dzielnica otoczona jest terenami zielonymi. Sama Manufaktura znajduje się w odległości 1,5 km od inwestycji. To nie jest jedyna inwestycja Yuniversalu powstająca obecnie na terenie miasta Łódź, prawda? W centralnej Polsce realizujemy też „Apartamenty Chojny”. Inwestycja powstaje przy ulicy Łazowskiego 5 – lokalizacji stanowiącej harmonijne połączenie zielonego sąsiedztwa z bardzo dobrze rozwiniętym zapleczem i infrastrukturą, zapewniającą dogodny dojazd do centrum miasta oraz innych ważnych punktów w Łodzi. W tym przypadku postawiliście na prosty design bryły. Dlaczego? Zawsze staramy się, aby nasze inwestycje wpasowywały się w zagospodarowane już otoczenie, aby nie były od niego oderwane. W tym przypadku postawiliśmy na podwyższony standard, innowacyjne technologie i oryginalne rozwiązania, a to wszystko zamknęliśmy w minimalistycznej bryle, dzięki czemu apartamentowiec doskonale prezentuje się na tle otaczającej go zieleni. Zaletą realizowanej inwestycji jest przystosowanie budynku do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie jest to ścisłe centrum Łodzi, jak w przypadku Białej Kamienicy, ale to też lokalizacja z dobrze rozwiniętą komunikacją miejską. Czy decydując się na zakup działki pod inwestycję kierujecie się zastaną infrastrukturą? Lokalizacja zawsze jest u nas na pierwszym miejscu. Nie sztuką jest kupić działkę na „odludziu” i wybudować tam nieruchomość. By nasze inwestycje zawsze miały w sobie coś wyjątkowego, ciągle poszerzamy obszar naszych działań. Poza Białymstokiem, gdzie mieści się główna siedziba firmy, budujemy obecnie w Łodzi, Warszawie, realizowa-

W 2020 r. w województwie łódzkim liczba mieszkań oddanych do użytkowania zwiększyła się o 16,0% w porównaniu do roku 2019. Zmalała natomiast liczba nowo rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych (o 16,3%) oraz mieszkań, na realizację których wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym (o 5,1%). W 2020 r. wśród budynków oddanych do użytkowania 5,1 tys. to nowe budynki mieszkalne, w których powstało 11,0 tys. mieszkań (o 17,8% więcej niż w 2019 r.) stanowiących 97,6% wszystkich mieszkań oddanych w tym okresie. W 2020 r. w województwie łódzkim oddano do użytkowania 11283 mieszkania, tj. o 16,0% więcej niż w 2019 r. (w Polsce liczba mieszkań oddanych do użytkowania wzrosła o 6,5%). liśmy inwestycje w Pruszkowie czy Ełku. Jeseśmy obecni także w Suwałkach, gdzie planujemy aktualnie budowę kompletnego osiedla, czyli 7 budynków przy ul. Przytorowej. Ciągle rozwijamy firmę, szukamy też nowych gruntów pod realizacje mieszkaniowe i usługowe. Chcemy, by przyszli mieszkańcy naszych osiedli mieli absolutną pewność, że decydując się na zakup nieruchomości w Yuniversalu, stawiają przede wszystkim na jakość, która od zawsze jest dla nas absolutnym priorytetem, zaraz po lokalizacji. Panie Prezesie, wspomnijmy jeszcze o najnowszym „dziecku” Yuniversalu w Łodzi. Nasza najnowsza inwestycja w Łodzi powstanie przy ul. Dzwonowej. To trzy minimalistyczne bryły trzykondygnacyjne, z sześćdziesięcioma mieszkaniami i taką samą liczbą zewnętrznych miejsc postojowych. Nieruchomość będzie wzbogacona o plac zabaw, wiatę na rowery, alejki wraz z ławkami, a cały teren inwestycji będzie ogrodzony. Wjazd także ulokowaliśmy od ulicy Dzwonowej. Właśnie rozpoczęliśmy realizację tej inwestycji. Znajduje się ona w pobliżu rzeki Olechówka, pomiędzy dwiema głównymi arteriami miasta: ul. Pabianicką od strony zachodniej oraz al. Jana Pawła II od strony wschodniej.


4

Materiał informacyjny Veolii

/ wiosna 2022

Ciepło systemowe w trosce o czyste powietrze i efektywne wykorzystanie zasobów Z ciepła systemowego codziennie korzysta ponad 15 mln Polaków. Dzięki niemu mieszkańcy miast mogą korzystać z ogrzewania i ciepłej wody. Dostarczane jest do budynków przez lokalne sieci ciepłownicze. Jest konkurencyjne cenowo, bezobsługowe, dostępne przez cały rok i stanowi najlepsze rozwiązanie dla ograniczania smogu w miastach.

Wymiennikownia Smulsko

Elektrociepłownia EC4

V

eolia Energia Łódź – producent i dostawca ciepła systemowego dla miasta – systematycznie modernizuje i rozbudowuje elektrociepłownie oraz rozwija sieć ciepłowniczą, która dzisiaj liczy ponad 840 km, około 10000 węzłów cieplnych i jest jedną z największych w Polsce. Firma dostarcza ciepło systemowe dla około 60 proc. łódzkich odbiorców. Zaopatruje w ciepło osiedla mieszkaniowe, największe inwestycje w mieście, w tym zakłady przemysłowe, instytucje użyteczności publicznej, centra handlowe i usługowe.

Ciepło i prąd, efektywne skojarzenie EC3 Droga ciepła systeŁódź mowego dostarczanego do mieszkań, EC4 Konstantynów domów i miejsc praŁódzki cy rozpoczyna się w elektrociepłowni. Wytwarzanie ciepła systemowego może odbywać się w drodze różnych procesów: spalania węgla, gazu, biomasy, przetwarzania energii słonecznej czy wiatrowej, geotermii i wykorzystania paliw alternatywnych. Kluczowe jest efektywne korzystanie z surowców, ich niemarnowanie oraz odzyskiwanie i ponowne użycie w procesie produkcji energii i ciepła dla mieszkańców.

Kogeneracja, czyli efektywne „2 w 1” Łódzki system ciepłowniczy, którym zarządza Veolia, składa się z dwóch elektrociepłowni: EC3 i EC4. W elektrociepłowniach energia elektryczna i ciepło systemowe wytwarzane są w jednym procesie technologicznym zwanym kogeneracją. W porównaniu do rozdzielnej produkcji ciepła w ciepłowni i prądu w elektrowni, w kogeneracji możliwe jest osiągnięcie oszczędności w zużyciu paliw na poziomie ok. 30 procent. To w prosty sposób znajduje odzwierciedlenie w ograniczeniu wpływu produkcji na środowisko. Do tego należy dodać, że ciepło systemowe wyprodukowane w kogeneracji i dostarczane sieciami ciepłowniczymi jest jednym z najlepszych sposobów walki ze smogiem w polskich miastach. Ciepło systemowe zamiast kopciucha Główną przyczyną niebezpiecznego dla zdrowia zjawiska tzw. niskiej emisji jest ogrzewanie domów słabej jakości paliwami i wszelkiego rodzaju odpadami oraz korzystanie z przestarzałych technologicznie pieców. Aby systemowo walczyć z niską emisją Veolia Energia Łódź współpracuje z Urzędem Miasta Łodzi w projekcie rewitalizacji obszarowej. Opracowuje koncepcje zasilania poszczególnych obszarów, projektuje i buduje sieci ciepłownicze umożliwiając


/ wiosna 2022

Materiał informacyjny Veolii

zasilenie wyremontowanych budynków ciepłem systemowym. Im bardziej rozbudowana sieć ciepłownicza, tym skuteczniej można zadbać o czystsze powietrze w mieście.

Ciepło systemowe to:

Dostępność

Nowa Energia dla Łodzi W łódzkich elektrociepłowniach paliwami wykorzystywanymi do produkcji ciepła i energii elektrycznej są węgiel i biomasa. Jednak mając na uwadze wyzwania środowiskowe, jakie są stawiane przed sektorem energetycznym, Veolia Energia Łódź realizuje strategię, która w ramach projektu Nowa Energia dla Łodzi zakłada dekarbonizację łódzkiego systemu ciepłowniczego. W ramach projektu Veolia planuje zastąpienie węgla gazem, paliwem alternatywnym pre-RDF, czyli frakcją resztkową powstałą w procesach odzysku i recyklingu odpadów komunalnych oraz biomasą toryfikowaną. Wdrożenie całego projektu pozwoli na ponad trzykrotne ograniczenie emisji dwutlenku węgla. W warunkach dynamicznie zmieniającego się otoczenia rynkowego i gospodarczego Veolia rozważa różne warianty produkcji ciepła i energii elektrycznej dla miasta, zakładające między innymi poprawę efektywności energetycznej urządzeń i instalacji własnych oraz klientów. Jak można oszczędzać pieniądze i środowisko? Wraz z rosnącą temperaturą, zanikiem klasycznych pór roku i nasilającymi się gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, rośnie też świadomość dotycząca zmian klimatycznych. Działania na rzecz ochrony środowiska warto zacząć od siebie. Nawet pozornie niewielkie zmiany zachowań mogą przynieść wymierne korzyści dla planety i oszczędności dla naszego portfela. Pierwszym krokiem może być oszczędzanie, a więc niemarnowanie ciepła i energii elektrycznej. Kształtowanie postaw i nawyków tak, aby efektywnie korzystać z energii jest ważnym elementem odpowiedzialności każdego z nas za rozwój i przyszłość naszej planety.

Jak oszczędzać ciepło?

5

Środowisko Bezpieczeństwo Wygoda i bezobsługowość Ekonomia Ważnym elementem edukacji środowiskowej jest śledzenie wskazań jednego z 40 czujników jakości powietrza, które Veolia we współpracy z firmą Airly oraz klientami ciepła systemowego i Urzędem Miasta Łodzi, zamontowała na terenie miasta. Dzięki nim mieszkańcy mogą szybko i łatwo sprawdzać wyniki pomiarów na stronie internetowej airly.eu/map/pl/ oraz w aplikacjach mobilnych. Jak oszczędzać prąd i ciepło? Dbając o niemarnowanie ciepła i energii elektrycznej, możemy mieć wpływ również na oszczędności w domowym budżecie. Stosując kilka prostych zasad obniżymy rachunki, oddając jednocześnie przysługę środowisku naturalnemu. Jak to zrobić? Wyjaśniamy poniżej!

Jak oszczędzać prąd?

Dostosuj temperaturę w pomieszczeniach do aktualnych potrzeb

Gaś światło, gdy wychodzisz z pomieszczenia lub światło naturalne jest wystarczające

Wyłączaj ogrzewanie, jeżeli jest otwarte okno. Wietrz krótko i przy szeroko otwartym oknie

Kupuj sprzęt energooszczędny – od żarówek po pralkę czy zmywarkę

Zamontuj termostaty i reguluj temperaturę, by zachować komfort przebywania w pomieszczeniu

Wyłączaj urządzenia w trybie czuwania

Uszczelnij drzwi i okna. Zadbaj o izolację budynku

Wyłączaj klimatyzację lub ogrzewanie, jeżeli jest otwarte okno

Odpowietrzaj grzejniki

Gotuj w czajniku tylko tyle wody, ile potrzebujesz

Nie susz prania na kaloryferze

Włączaj tylko pełną pralkę lub zmywarkę

Nie zasłaniaj grzejników – odsuń meble i zasłony

Nie wkładaj ciepłych produktów do lodówki lub zamrażarki

Więcej na www.nowaenergiadlalodzi.pl


/ wiosna 2022

6

Żyjemy w zbyt ciekawych czasach...

edytorial

a

Trzy miesiące temu, gdy ukazywało się poprzednie wydanie „Strefy Biznesu Łódź”, zastanawialiśmy się nad skutkami pandemii koronawirusa, zgadywaliśmy, kiedy się skończy i snuliśmy wizje tego, jak pandemia zmieni biznes. Próbowaliśmy przewidzieć, jakie branże stracą na znaczeniu, a dla których pandemia będzie szansą na podbój rynku. I pewnie większość z owych zapowiedzi mogłaby się spełnić, gdyby nie wojna Rosji z Ukrainą. Dzisiaj zastanawiać się nad tym, jakie będą dalekosiężne, czy choćby krótkoterminowe skutki wojny, jest rzeczą równie odpowiedzialną, jak przewidywać wyniki rzutu kostką. Nie wiemy tego, czy obecna sytuacja przypomina bardziej czas po zabójstwie austriackiego arcyksięcia w 1914 roku, czy też II wojnę czeczeńską z przełomu XX i XXI wieku. Bo czy ktokolwiek jest dziś w stanie przewidzieć to, czy po zakończeniu trwającej wojny mapa Europy zmieni się tak bardzo, jak po Wielkiej Wojnie, czy też raczej pozostanie niemal bez zmian, jak po tej w Czeczenii? Dlatego bardziej odpowiedzialnie jest rozważać to, czy skutkiem wojny Rosji z Ukrainą nie będzie zmiana definicji „bezpieczeństwa energetycznego”. Czy groźba zakręcenia przez Rosję kurka z gazem spowoduje powrót do energetyki jądrowej, węglowej, a może raczej – a tak twierdzi większość specjalistów – nastąpi jeszcze szybszy rozwój odnawialnych źródeł energii i coraz większą rolę będzie grała kwestia oszczędności i efektywności energetycznej? W jednym z najważniejszych dokumentów w zakresie energetyki, tj. „Polityka energetyczna Polski 2040”, jest zapis, że za 18 lat ponad połowę mocy do urządzeń w kraju mają dostarczać tzw. zeroemisyjne źródła (morska energetyka wiatrowa i elektrownia jądrowa). Wojna sprawiła, że takie wyliczenia należy przeprowadzić na nowo. Moim zdaniem jednym z najbardziej dalekosiężnych skutków trwającej wojny będzie fundamentalna zmiana podejścia do polityki i gospodarki, czyli uznanie, że – wbrew temu, co mówiono nam jeszcze parę

lat temu – pieniądz jednak ma narodowość. I ważny jest nie tylko rachunek ekonomiczny, ale i to, z kim się zawiera transakcje i sojusze. Ciekawe tylko, czy politycy dojdą do tego wniosku na skutek autorefleksji, czy też tylko biorąc pod uwagę sondaże i fakt, że „vox populi” nawołuje do bojkotu konsumenckiego firm powiązanych z rynkiem i kapitałem rosyjskim. PS. Komu zależy na pokoju/Ten zawsze cofnie się przed gwałtem/Wygra, kto się nie boi wojen/I tak rozumieć trzeba Jałtę – zadziwiające, jak słowa piosenki napisanej przez Jacka Kaczmarskiego z 1986 roku są aktualne... MIROSŁAW MALINOWSKI Redaktor naczelny „Strefa Biznesu Łódź”


/ wiosna 2022

Spis treści

7

NR 1 (22) Łódź

s. 16 Dr Piotr Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego mówi o rosnącej inflacji

80

s. 20 Czy do polityki idzie się robić biznes, czy biznesmen idzie do polityki, bo do konta potrzebna mu jest władza? REDAKCJA Redaktor naczelny: Mirosław Malinowski

s. 24 Handlowców zabawa w kotka i myszkę, czyli o niedzielnym handlu

Redaktor prowadzący: Dariusz Pawłowski Zespół redakcyjny: Alicja Zboińska, Matylda Witkowska, Marcin Darda, Ryszard M. Perczak

FOT. GRZEGORZ GAŁASIŃSKI

24

s. 32 Biznes trzeba zaczynać już na studiach

Prezes oddziału Marcin Polak tel. 42 665 93 00

s. 44 Paczkomaty stały się ważnym elementem polskich ulic i osiedli

Dyrektor Biura Reklamy Michał Frontczak biuroreklamy@dziennik.lodz.pl

s. 50 Wywiad z Alicją Bachledą-Curuś, aktorką

Strefa Biznesu – Biuro Reklamy Natalia Kostrzewa tel. 509 664 825

s. 54 Zmiany, czyli jak korzystać z porad coacha

Marketing Krzysztof Druszcz marketing@dziennik.lodz.pl

s. 58 Rower, hulajnoga, a może deskorolka? Klasycznie albo na prąd

Projekt graficzny, dyrektor artystyczny Tomasz Bocheński Grafik prowadzący Agnieszka Gawrońska

s. 74 Nowa, piąta generacja Kia Sportage robi wrażenie

Dział wydawniczy: Izabela Marciniak Produkcja: Dorota Czerko

50

Public Relations: Adrian Majchrzak

MATERIAŁY PRASOWE

AGENCJA UNIAN

s. 80-85 Światowa gospodarka na wojnie

WYDAWCA Polska Press Sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa, tel. 22 201 41 00 www.polskapress.pl Oddział w Łodzi ul. ks. Skorupki 17/19, 90-532 Łódź dziennik@dziennik.lodz.pl

Reklamy na stronach: 2, 3, 4, 5, 12, 13, 14, 15, 17, 19, 23, 27, 31, 35, 36, 37, 41, 42, 43, 47, 53, 57, 61, 63, 65, 67, 71, 73, 79, 87, 95, 97, 99, 100 Redakcja nie odpowiada za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk i wykorzystywanie w jakiejkolwiek innej formie bez pisemnej zgody zabronione.


8

Strefa powitalna

/ wiosna 2022

LICZY SIĘ Szacuje się, że do 2050 roku w Polsce może być nawet 14 mln ludzi w tym wieku, co oznacza, że ponad 40% społeczeństwa będzie zaliczać się do seniorów. Nadchodzi „srebrne tsunami”. Starsze pokolenie to coraz bardziej istotna grupa konsumentów. Musi się z nią liczyć także sektor bankowy, dostosowując oferty do jej potrzeb. Część pokolenia silversów, która do tej pory nie korzystała z usług bankowych (również tych online) lub robiła to w bardzo ograniczonym stopniu, powinna rozważyć zwiększenie ich udziału w codziennym życiu.

14 milionów

18 %

Wzrost zainteresowania Polaków zimowymi sportami o 18% w 2021 roku w porównaniu do 2020 roku jest związany z jednej strony z oglądanymi dyscyplinami i kibicowaniem Biało-Czerwonym, zaś z drugiej – z chęcią podjęcia aktywności, często w czasie feryjnego wyjazdu. Wśród najbardziej popularnych kategorii w Google w 2021 roku znalazły się: skoki narciarskie, hokej, narciarstwo i snowboard. W obecnie trwającym sezonie 2021/2022, w porównaniu do poprzedniego analogicznego sezonu, Polaków interesuje głównie jazda na łyżwach oraz snowboard. W kategorii sportowych aktywności zimowych najpopularniejszym hasłem w 2021 roku były skoki narciarskie. W tym przypadku Google odnotował przyrost o 41% w 2021 roku w porównaniu do roku 2020.

Osoby w wieku 60+ stają się coraz liczniejszą grupą w Polsce

Dramatycznie brakuje pracowników na budowach w Łodzi i regionie Jak podkreślają eksperci z portalu wielkiebudowanie.pl, w marcu o ok. 35 proc. spadła liczba osób szukających pracy w budownictwie – to głównie Ukraińcy którzy pojechali na wojnę. Ich zastąpienie okazuje się bardzo trudne.

Co trzeci nastolatek Zmiana hierarchii wartości

Koronawirus wywarł ogromny wpływ na młodych ludzi, którzy musieli przystosować się do życia w nowych warunkach. Co trzeci nastolatek zmienił osobistą hierarchię wartości w wyniku pandemii, doceniając zdrowie, relacje rodzinne i przyjacielskie oraz wolność. Ponad 50% nastolatków uważa, że zdecydowanie na plus rozwinęły się ich kompetencje cyfrowe. Blisko połowa pozytywnie ocenia zmianę związaną z samodzielnością, a 37% wskazuje na polepszenie relacji z rodzicami i rodzeństwem.

FOT. 123RF

Skoki narciarskie, hokej, narciarstwo oraz snowboard


/ wiosna 2022

Top 10

10 wyjątkowych kobiet (kategoria biznes/ekonomia). Wybór na podstawie rankingu 100 Kobiet 2021 roku Forbes Women

01

MAGDALENA DZIEWGUĆ

– dyrektor w obszarze rozwoju biznesu Google Cloud w regionie Europy Środkowo-Wschodniej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry). W minionym roku odpowiedzialna za otwarcie Region Google Cloud Warszawa. To inwestycja warta 2 mld dolarów. Ma zapewnić lepszą jakość i zgodność z prawem usług dla firm i instytucji. Założycielka Digital University (fundacja edukacyjna) oraz start-upu Daisy.life.

02

OLGA MALINKIEWICZ

– polska fizyk, wynalazca taniej metody wytwarzania drukowanych ogniw słonecznych na bazie perowskitów. Założona przez nią spółka Saule Technologies zaprezentowała w Bostonie pierwszy na świecie drukowany perowskit. Wyróżniona przez magazyn Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego. Uznana również za jedną z najważniejszych kobiet w świecie nowoczesnych technologii. W 2021 roku została uhonorowana nagrodą Planety Lema w dziedzinie technologii.

03

Strefa powitalna

9

w Europie studiów dla kobiet: Akademii Przywództwa Kobiet na Akademii Leona Koźmińskiego.

05

AGNIESZKA CZMYR-KACZANOWSKA i JOANNA GOTFRYD – działają w doskonale zgranym duecie pokazującym, jak pogodzić życie rodzinne i zawodowe. A wszystko toczy się za pośrednictwem ich portalu MamoPracuj.pl. Tworzy je społeczność kobiet wzajemnie się wspierających, dzielących radami i wskazówkami, jak efektywnie łączyć rolę mamy i kobiety pracującej.

06

MARTA KRUPIŃSKA

– od 2019 roku jest szefową Google for Startups w Wielkiej Brytanii i londyńskiego Campusu. Odpowiada za całość programów Google wspierających rozwój start-upów. W ubiegłym roku stanęła również na czele zarządu ACUA Ocean. ACUA Ocean monitoruje stan jakościowy wód i oceanów, zapewnia także bezpieczeństwo na drogach wodnych.

FOT. SYLWIA DĄBROWA

BOŻENA LEŚNIEWSKA

– wiceprezeska zarządu Orange, odpowiadająca za rozwój biznesowy firmy. To ona stoi za transformacją cyfrową największego polskiego telekomu. Jest również prezeską stowarzyszenia LeaderShe oraz współautorką pierwszych

– właścicielka i CEO Concordia Design – pierwszych w Polsce prywatnych centrów designu i kreatywności z inkubatorem dla młodych firm i start-upów, z przestrzenią coworkingową w Poznaniu i Wrocławiu. Wzorce biznesowe czerpała od ojca – właściciela Grupy Kapitałowej VOX oraz uczelni SWPS i Colegium da Vinci.

08

Dominika Kulczyk w 2021 roku zajęła 5. miejsce na liście najbogatszych Polaków magazynu „Forbes” z majątkiem wycenianym na 7,6 mld zł

MATYLDA SZYRLE

– reprezentuje CEO Listny Cud, start-up, który wprowadził pierwsze w Polsce wewnątrzsklepowe farmy wertykalne. Rośliny uprawiane są w kontrolowanych warunkach i nie ma potrzeby stosowania pestycydów, jako ochrony przed szkodnikami. Pełna pasji i zaangażowania w kwestie nowoczesnej ekologii.

09

DOMINIKA KULCZYK

– polska przedsiębiorczyni, inwestorka i reporterka. Założycielka i prezes Kulczyk Foundation, przewodnicząca rady nadzorczej Kulczyk Holding i Polenergia SA, współzałożycielka Grupy Firm Doradczych Values. Prowadzi projekty z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu, działania społeczne na rzecz lokalnych społeczności w Polsce i poza jej granicami, akcje charytatywne, sponsoringowe i z zakresu ekologii. Dama Orderu Uśmiechu.

10

ALEKSANDRA PĘDRASZEWSKA

– laureatka listy Forbesa „30 przed 30”. Współzałożycielka i dyrektor operacyjna (COO) brytyjskiego start-upu VividQ, oferującego wiodące na świecie oprogramowanie dla wyświetlaczy holograficznych.

04

07

EWA VOELKEL-KROKOWICZ

MAŁGORZATA SURDEK-JANICKA

– adwokat. Wyróżniona na publikowanej w „Forbes Women” liście 25. najlepszych prawniczek w biznesie. Wiceprezes w Międzynarodowym Sądzie Arbitrażowym przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu. Od kilku miesięcy współkieruje największą instytucją arbitrażową o globalnym zasięgu i ponad 100-letnim doświadczeniu w rozwiązywaniu międzynarodowych sporów gospodarczych. ą Opracowanie na podstawie Forbes Women nr 6/2021; Wikipedia – M. Nowacka-Goik


Nasz konkurs

/ wiosna 2022

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

10

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

Rok 2008: Finał I edycji konkursu

Sala Koncertowa Filharmonii Łódzkiej: uroczysta gala XI edycji konkursu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2018

Rok 2015: Finał VIII edycji

XIV edycja konkursu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2021 Wyłoniliśmy nominowanych. Zwycięzców poznamy podczas uroczystej gali 14 czerwca 2022 roku będzie się 14 czerwca 2022 roku. 2021

Tekst: Wojciech Dłubakowski

N

a początku lutego zakończyliśmy I etap konkursu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2021 – zbieranie zgłoszeń kandydatów. Kolejnym etapem była weryfikacja zgłoszonych kandydatów pod kątem spełniania przez nich kryteriów udziału w konkursie. Etap ten został też zakończony i wyłoniliśmy uczestników nominowanych do tytułu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2021. Uroczysta gala podsumowująca XIV edycję konkursu od-

Konkurs rozgrywany jest w trzech kategoriach: a Duża Firma (zatrudniająca od 250 pracowników); a Średnie Przedsiębiorstwo (zatrudniająca od 50-249 pracowników); a Mikro i Małe Przedsiębiorstwo (zatrudniająca do 49 pracowników). W kategorii Duża Firma nominowani są: a Łukasz Winiarek, Dyrektor Zarządzający – Członek Zarządu Hydro Extrusion Poland sp. z o.o.; a Marek Kapica, Prezes Zarządu Spółdzielnia Dostawców Mleka w Wieluniu

a Andrzej Skubiszewski, Prezes Zarządu JTI Polska Sp. z o.o.; a Karol Szmich, Prezes Zarządu Delia Cosmetics Sp. z o.o.; a Marcin Nocuń, Prezes Zarządu, Dyrektor Naczelny Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. W kategorii Średnie Przedsiębiorstwo nominowani są: a Paweł Łuczak, Prezes Zarządu – Dyrektor Spółki ECO Kutno Sp. z o.o.; a Michał Kośka, Dyrektor Generalny Panta Plast Sp. z o.o.; a Agnieszka Sobkiewicz, Członek Zarządu Salve Medica Sp. z o.o. Sp. k.;

PARTNERZY STRATEGICZNI

PARTNERZY

ORGANIZATORZY KONKURSU


FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

11

Gali konkursu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2016 towarzyszył koncert w Filharmonii Łódzkiej

Rok 2015: Finał VIII edycji konkursu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

Pomysłodawcami i organizatorami konkursu Menadżer Roku Regionu Łódzkiego są redakcja „Dziennika Łódzkiego” i Loża Łódzka Business Centre Club

Nasz konkurs

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

/ wiosna 2022

Gala finałowa konkursu IV edycji konkurs Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2011 a Igor Szlaski, Właściciel, Prezes Zarządu Reganta Szlascy Sp.j.; a dr n. med. Robert Mordaka, Prezes Zarządu Centrum Medyczne „Szpital Świętej Rodziny” Sp. z o.o.; a Maciej Czop,Prezes Zarządu, Dyrektor Zarządzający Immergas Polska Sp. z o.o. W kategorii Mikro i Małe Przedsiębiorstwo nominowani są: a Mateusz Lipski, Prezes Zarządu, Progressivo Sp. z o.o.; a Zbigniew Dobrynin, Prezes Zarządu komplementariusza spółki komandytowej Alerta Sp. z o.o. Sp. K.; a Konrad Kołodziejski, Dyrektor Zarządzający – Prokurent samoistny Schomburg-Polska Sp. z o.o.; a Bartłomiej Zgorzelski, Właściciel BZB Projekt Biuro Zarządza-

Gala finałowa konkursu XII edycji konkurs Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2019

nia w Budownictwie Bartłomiej Zgorzelski; a Janusz Żmijewski, Prezes Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Rojna”; a dr Sylwester Pawęta, Dyrektor Operacyjny/Prokurent HartTech Sp. z o.o.; a Marek Spiżewski, Właściciel active BHP Sp. z o.o.; a Dominik Lewandowski, Doradca Zarządu ds. rozwoju Esse Health Sp. z o.o.; a Anna Nadolska, Dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych JAWN-E Biuro Rachunkowe Biegłego Rewidenta; a Łukasz Koprowski, Dyrektor Biura PwC w Łodzi, PWC PricewaterhouseCoopers Polska Sp. z o.o. Audyt Sp. k. W dotychczasowych edycjach konkursu laureatem zostawał menedżer, który wykazał się naj-

większą skutecznością w zarządzaniu firmą, osiągnął dobre wyniki ekonomiczne i wykazywał wrażliwość na potrzeby społeczne, wspieranie lokalnych inicjatyw. W tej edycji Kapituła Konkursu będzie brała pod uwagę nie tylko dane finansowe, lecz również podejmowanie działań mających złagodzić lub przezwyciężyć skutki pandemii. Ostatecznego wyboru laureatów na podstawie nadesłanych formularzy zawierających opis osiągnięć kandydata dokona Kapituła Konkursu. Pomysłodawcami i organizatorami konkursu są redakcja „Dziennika Łódzkiego” i Loża Łódzka Business Centre Club. Wszystkie informacje o konkursie i regulamin dostępne są na stronach internetowych: dzienniklodzki.pl/mr2021 oraz menedzerroku.pl.


Jubileusz 100-lecia

Strefa Biznesu

100 lat rodzinnej firmy Burchacińskich z Wielunia Dla rodziny Burchacińskich rok 2022 to wyjątkowa data. 22 kwietnia mija bowiem sto lat od chwili, kiedy protoplasta rodu, farmaceuta Władysław Burchaciński, wszedł w posiadanie swoje pierwszej placówki, zlokalizowanej w Wieluniu przy Starym Rynku (dzisiejszy Plac Legionów). Tym samym rozpoczął długą historię rodzinnej firmy. Gdy dziś patrzymy na rodzinny biznes Burchacińskich, widzimy sieć nowoczesnych, dobrze wyposażonych placówek. Widzimy dziesiątki pracowników sprawnie prosperującej firmy. Jednak osiągnięcie tego sukcesu nie było proste a droga nie była usłana różami. Wróćmy do Władysława Burchacińskiego. 22 kwietnia 1922 roku udaje mu się spełnić swoje marzenie. Odkupuje punkt przy Starym Rynku i rozpoczyna wraz z żoną pracę „na swoim”. Przez 17 kolejnych lat, aż do 1 września 1939 roku, prosperuje w okresie historycznego pokoju. Podczas bombardowania Wielunia jego własność, jako jeden z wielu obiektów, ulega zniszczeniu. Rozpoczyna się II wojna światowa a 55-letni wówczas Władysław Burchaciński zostaje aresztowany przez niemieckie władze okupacyjne i w październiku 1939 roku wtrącony do więzienia w Radogoszczy. Pada w ten sposób ofiarą szerokiej akcji represyjnej, realizowanej przez łódzkie Gestapo a skierowanej przeciwko miejscowej inteligencji. Niemcy uznają jednak, że ze względu na

Zdjęcia z archiwum Państwa Burchacińskich

wyuczony zawód Władysław Burchaciński może być „przydatny” i zwalniają go z aresztu. Będzie on do końca okupacji zarządzać placówką w Radomsku, zastępując jej właściciela. Zakończenie wojny dla Władysława oznacza znów możliwość decydowania o własnym losie. Wraca do Wielunia i rozpoczyna odbudowę tego, co utracił. Uruchamia ponownie rodzinny biznes, tym razem przy ulicy Augustiańskiej. Chociaż

Strefa Biznesu Wiosna 2022

wokoło ruiny i ciężko znaleźć kogoś, kto nie nosi żałoby po utracie bliskich, życie toczy się dalej. Wydaje się, że skoro koszmar wojny minął, będzie można wszystko poukładać od nowa.


Strefa Biznesu Jubileusz 100-lecia

Pałeczkę zawodową od rodziców przejmuje starszy z dwóch synów, Roman Burchaciński

Zmaganie się z dniem powszednim w odbudowywanym Wieluniu i w powstającej z ruin i biedy powojennej Polsce nie jest jednak jedynym problemem. Kraj odradza się pod nowym jarzmem - komunistycznym. W 1951 ukazuje się ustawa konfiskująca wybrane biznesy bez odszkodowania. Z dnia na dzień Władysław Burchaciński zostaje zwykłym pracownikiem w kiedyś własnym a teraz znacjonalizowanym lokalu. Doświadcza również innych szykan. Jest „przerzucany” do pracy z jednej placówki do drugiej. Władysław Burchaciński ma dwóch synów, Tadeusza i Andrzeja. Obaj kończą studia farmaceutyczne. Andrzej wraca do Wielunia i poślubia Zofię Błeszyńską. To córka innego aptekarza wieluńskiego Jerzego Błeszyńskiego. Ponieważ oboje młodzi ukończyli studia farmaceutyczne, także oni, jako drugie już pokolenie, w okresie PRL-u zarządzają apteką. Wielunianie pamiętają ich z placówki zlokalizowanej przy ul. Sieradzkiej. Warto dodać, że istnieje ona do dziś. Pałeczkę zawodową od rodziców przejmuje starszy z dwóch synów, Roman Burchaciński. Po ukończeniu studiów farmaceutycznych na Akademii Medycznej w Łodzi kontynuuje rodzinne tradycje w trzecim pokoleniu. To właśnie on, wykorzystując sprzyjające okoliczności, odbuduje i rozwinie ro-

Strefa Biznesu Wiosna 2022

dzinny biznes. Na razie jednak wraz z żoną również magistrem farmacji, pracują w aptekach, do których są delegowani „odgórnie”. Szansa dla małżeństwa Burchacińskich pojawia się po przełomie ustrojowym pod koniec lat 80. Nowe przepisy niestety nie dają szans na odzyskanie zagarniętych przez „komunę” majątków. Spadkobiercy mogą je... odkupić. Ten wysiłek podejmują Roman i Halina Burchacińscy i stają się właścicielami punktu przy ul. Sieradzkiej w 1990 roku. Czeka ich jeszcze odnowa popadającego w ruinę obiektu. Ostatecznie powstaje tu pierwsza w Wieluniu placówka o tak wysokim standardzie. W 1994 roku otwierają kolejną w nowo wybudowanej kamienicy przy ul. Św. Barbary w Wieluniu, gdzie obecnie znajduje się siedziba spółki Państwa Burchacińskich. W następnych latach kupują kolejne lokalizacje. Seniorka rodu, Zofia Burchacińska z domu Błeszyńska, to kobieta szeroko znana jako świadek bombardowania Wielunia w 1939 r. Często bierze udział w spotkaniach upamiętniających wybuch II wojny światowej i opowiada o własnych tragicznych doświadczeniach z tego czasu. Jest także honorowym gościem podczas uroczystości poświęconych tym wydarzeniom w kraju i na świecie.


Jubileusz 100-lecia

Strefa Biznesu

Po ukończeniu studiów farmaceutycznych na Akademii Medycznej w Łodzi Państwo Burchacińscy kontynuują rodzinne tradycje w Wieluniu.

Roman Burchaciński, jej syn, to znany nie tylko w rodzinnej miejscowości społecznik. Wchodził w skład zespołu organizacyjnego, który dążył do stworzenia Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi. W 1991 roku został jej wiceprezesem. Był radnym miejskim i powiatowym. Jest wieloletnim przewodniczącym Rady Społecznej szpitala oraz udziela się w Fundacji na rzecz Powiatu Wieluńskiego, której jest pomysłodawcą. Halina i Roman Burchacińscy mają dwóch synów, Marcina i Piotra. Każdy z nich mógł wybrać dowolny zawód, jednak obaj ukończyli studia farmaceutyczne na Akademii Medycznej w Łodzi.

To już czwarte pokolenie farmaceutów w rodzinie. Teraz w firmie przejmują pałeczkę od rodziców. Są młodzi, aktywni, energiczni i pełni nowych pomysłów. Obecnie firma posiada placówki na terenie województw łódzkiego, opolskiego i wielkopolskiego. Zatrudnia ponad 100 osób i poszerza swoją działalność o inne działy gospodarcze. Rośnie następne pokolenie, dzieci Marcina i Piotra. Ich prapradziadkowie, pradziadkowie, dziadkowie i rodzice byli i są farmaceutami. Czy, jako piąte pokolenie, będą oni kontynuować rodzinną tradycję? Czas pokaże.

Od lewej Piotr i Marcin Burchacińscy to już czwarte pokolenie farmaceutów w rodzinie. Są młodzi, aktywni, energiczni i pełni nowych pomysłów.

Katarzyna Jasińska-Walczak

Strefa Biznesu Wiosna 2022


Strefa Biznesu Jubileusz 100-lecia

Deweloper z wieluńskim rodowodem Spółka Burchacińscy Developer zbudowała już w Wieluniu ponad 50 mieszkań, kolejna inwestycja wkrótce się rozpocznie. - Inwestycje wykonane w wysokim standardzie w dogodnej lokalizacji obronią się same – przekonują właściciele firmy Marcin i Piotr Burchacińscy.

Nazwisko Burchaciński od kilku pokoleń jednoznacznie kojarzy się mieszkańcom Wielunia z aptekami. Rodzinne przedsiębiorstwo farmaceutyczne działa już od 100 lat, obecnie prowadzi placówki na terenie trzech województw. Równocześnie jednak od kilku lat swoje miejsce na biznesowej mapie Wielunia wykuwa spółka Burchacińscy Developer. Ma już ona na koncie pierwszą zrealizowaną inwestycję, w przygotowaniu jest budowa kolejnego osiedla. Właściciele firmy również ukończyli studia farmaceutyczne i przejmują pałeczkę od rodziców w zarządzaniu aptekami. Pytani o powody wejścia w biznes deweloperski, bracia Marcin i Piotr Burchacińscy wskazują na chęć dywersyfikacji prowadzonych interesów. - Zdecydowaliśmy się na branżę deweloperską ze względu na pewne doświadczenie w branży budowlanej, jak i zadowalające stopy zwrotów z inwestycji

– mówią. - Jako deweloper stawiamy nacisk na wysoką jakość oferowanych inwestycji – podkreślają. Na pytanie, jakie czynniki decydują o atrakcyjności miasta dla przedsięwzięć mieszkaniowych, wskazują na „przede wszystkim ogromny deficyt mieszkaniowy oraz zasobny portfel mieszkańców”. Pierwsza ich inwestycja to osiedle „Cichy Zakątek” - 52 mieszkania na uboczu ścisłego centrum Wielunia. Kolejny projekt jest na etapie uzyskiwania pozwolenia na budowę. „Osiedle Urocze” będzie składać się z trzech budynków, w których powstaną łącznie 63 mieszkania. Tak jak przy poprzedniej inwestycji, przewidziano m.in. miejsca postojowe podziemne, naziemne, plac zabaw dla dzieci. - Osiedle Urocze znajduje się w bardzo dogodnej i cichej lokalizacji w pobliżu szkół i marketów z dużą ilością zieleni. 90 proc. mieszkań jest już wstępnie zarezerwowana – mówią inwestorzy.

Strefa Biznesu Wiosna 2022

W Wieluniu od kilku lat obserwowany jest boom na deweloperskie inwestycje mieszkaniowe. Jakie są dalsze perspektywy dla branży? Czy lokalny rynek mieszkaniowy staje się już nasycony? - Perspektywa na najbliższe lata jest korzystna. Na chwilę obecną brakuje mieszkań z rynku pierwotnego, a ceny na rynku wtórnym są bardzo wysokie. Wiele osób może się zdecydować na sprzedaż starego mieszkania w płycie i zakup nowego na rynku pierwotnym, część będzie chciała uciec z oszczędnościami przed inflacją. Pewną przeszkodą dla branży w najbliższych latach mogą być wysokie stopy procentowe, ograniczające zdolność kredytowa potencjalnych klientów. Uważamy jednak, że inwestycje wykonane w wysokim standardzie w dogodnej lokalizacji obronią się same – podsumowują właściciele Burchacińscy Developer S.A.


Strefa pieniądza

/ wiosna 2022

ROZMOWA Z DR. HAB. PIOTREM KRAJEWSKIM Z KATEDRY MAKROEKONOMII UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO

Jeśli ktoś ma milion złotych na koncie, to za rok będzie miał realnie 900 tys. zł i na pewno to odczuje. Ale najgorsza jest niepewność, którą niesie inflacja

Wysoka inflacja to niepewność, a w konsekwencji gospodarcze kłopoty

FOT. GRZEGORZ GAŁASIŃSKI

16


/ wiosna 2022

Strefa pieniądza

Rozmawia Matylda Witkowska W styczniu inflacja w ujęciu rok do roku wyniosła aż 9,2 proc. Ceny rosną jak szalone... Jak na obecne czasy to już nie jest duża, ale wręcz astronomiczna inflacja. Od wielu lat w Polsce nie było tak dużego wzrostu cen. Jest on odczuwalny zwłaszcza dla tych, których zarobki nie nadążają za inflacją. Z czego wynika tak wysoka inflacja? Z jednej strony pojawiła się inflacja popytowa wynikająca z wysokiego popytu ze strony konsumentów i przedsiębiorstw. Wpływ na to miały dobra koniunktura gospodarcza i niskie stopy procentowe, które tę koniunkturę jeszcze podkręcały. Z drugiej strony, wystąpiły wysokie podwyżki cen dostarczanych do Polski nośników energii takich jak gaz i ropa naftowa. Do tego polska gospodarka w dużej mierze oparta jest na węglu, a opłaty za emisję CO2 z węgla są bardzo wysokie. Wzrosły więc koszty energii i pojawiła się inflacja kosztowa. Nałożyły się dwa zjawiska i stąd taka inflacja? Dokładnie tak. Mówi się też, że inflacja to wina Unii Europejskiej, bo to przez jej decyzje koszty energii tak bardzo wzrosły... Unia ma wpływ na politykę dotyczącą praw do emisji zanieczyszczeń. Można więc powiedzieć, że polityka unijna przyczynia się do wysokich cen energii opartej na węglu. Ale można też spojrzeć na to z drugiej strony. Mechanizm wprowadzo-

17

ny przez UE ma spowodować, że w powietrzu będzie mniej zanieczyszczeń, a w rezultacie mniej będzie ludzi umierających na choroby przez nie wywołane. Po drugie, środki z praw do emisji CO2 trafiają do budżetu, zasilają finanse publiczne. Mogą więc być przeznaczone na wsparcie ludności i transformację gospodarki energetycznej. Wojna na Ukrainie i niepewna sytuacja na świecie też wpływają na inflację? Tak. Już pierwszego dnia wojny cena ropy naftowej przekroczyła psychologiczną barierę stu dolarów za baryłkę, a złoty się osłabił. Istnieje kilka mechanizmów związanych z wojną, które podbiją inflację. Wojna na Ukrainie oznacza jeszcze wyższe ceny dostarczanych do Polski surowców, zwłaszcza ropy i gazu. Do tego Polska leży bardzo blisko terenów konfliktu i tak jest postrzegana na świecie. A jeśli gdzieś jest niebezpiecznie, to inwestorzy uciekają do bezpieczniejszych miejsc. Wybiorą USA, Szwajcarię lub Europę Zachodnią. To powoduje osłabienie złotego, towary zagraniczne stają się droższe. I powstaje dodatkowa presja inflacyjna. Czy przekroczenie bariery 10 proc., ma tu znaczenie? Zasadniczo to tylko kwestia psychologiczna. Ale przekroczenie tej bariery ma wpływ na to, jak ludzie inflację postrzegają. Mogą dostrzegać ją bardziej, a to będzie mieć większy wpływ na żądania płacowe. Bo im ceny są wyższe, tym silniejsze są żądania podwyżek płac. To zaś napędza wzrost wynagrodzeń, a przedsiębiorcy przerzucają te koszty na ceny. Pob wstaje w ten sposób spirala cenowo-płacowa.

Konrad Wilijewicz, radca prawny, doradca restrukturyzacyjny Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele firm popadło w kłopoty finansowe. Jak mogą się ratować? Przede wszystkim przyznać się samemu sobie, że mamy problemy i zacząć działać. Jeśli już mamy komornika – nie zaprzestanie on działań, jeżeli wierzyciel nie zostanie zaspokojony. Nasza kancelaria zajmuje się pomocą osobom zadłużonym. Prowadzimy rozmowy z wierzycielami, negocjujemy. W ostateczności proponujemy rozwiązania prawne chroniące dłużników i ich majątek – upadłość konsumencką lub dla przedsiębiorców restrukturyzację sądową. Coraz więcej osób sięga po upadłość konsumencką. Czy to dobre rozwiązanie także dla przedsiębiorców? Upadłość konsumencka przeznaczona jest dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej. Jeżeli dłużnik nie ma majątku, który pozwoliłby na spłatę zadłużenia, to postępowanie sądowe,

kończy się umorzeniem długów w całości lub części. Wszystko dzieje się pod kontrolą sądu, a wynik w odróżnieniu od postępowania komorniczego powoduje, że jesteśmy wolni od długów. Dla przedsiębiorców procedura jest trochę bardziej skomplikowana, ale skutek osiągamy ten sam. Umorzenie długów. Niektórzy wolą uproszczoną restrukturyzację. Jakie ma zalety i wady? Restrukturyzacja to odrębna od upadłości procedura sądowa. Przeznaczana jest dla przedsiębiorców, którzy nie są niewypłacalni, ale okresowo utracili płynność finansową. Jednocześnie, zależy im na kompleksowym porozumieniu z wierzycielami. Porozumienie to z założenia ma pozwolić na złapanie oddechu i odratowanie biznesu. Obecnie to najpopularniejsze postępowanie wśród firm. Z chwilą jego rozpoczęcia, poprowadzone postępowania komornicze zostają zawieszone na cztery miesią-

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Długi niestety same nie znikną

ce, co chroni majątek firmy przed wyprzedażą. Nie jest też możliwe wypowiadanie w tym okresie umów najmu, dzierżawy czy np. leasingu. Przedsiębiorcy czasem zbyt późno informują o swoich kłopotach. Kiedy należy zwrócić się o pomoc? Jak najszybciej. Wierzyciele cenią sobie szczerość w biznesie. Nasza kancelaria, w skład której wchodzą radcy prawni, adwokaci i licencjonowani doradcy restrukturyzacyjni (też pełniący funkcje syndyka) mają bogate doświadczenie w prowadzeniu tego rodzaju postępowań, mogą zaproponować dłużnikom wiele możliwości osiągnięcia porozumienia z wierzycielami. Wilijewicz i Parnterzy Restrukturyzacje, ul. Wigury 13/4, Łódź, 42 715-80-88, www.restrukturyzacja-wip.pl, kancelaria@kancelaria-wip.pl


18

Strefa pieniądza

b Czy wzrost cen można jakoś zatrzymać? Skutecznych metod na obniżenie inflacji kosztowej nie ma. Można próbować, obniżając lub nawet likwidując VAT na część towarów, tak jak to stara się obecnie robić rząd. Ale w dłuższym czasie to i tak nie pomoże. Bo gdy VAT powróci do poziomu sprzed obniżki, ceny znowu wzrosną. Odłożona inflacja wróci, gdy skończy się obniżka VAT. Może to być za pół roku, albo później ze względu na zbliżające się wybory. Walcząc z inflacją łatwiej jest wpływać na jej element popytowy. Jest tu miejsce dla stóp procentowych, które podniesione – zmniejszają popyt. I to zarówno ten inwestycyjny jak i konsumpcyjny: na zakup towarów, usług i mieszkań. Jak działa taka podwyżka stóp procentowych? Przykładowo, obecnie jest duży boom na rynku mieszkaniowym. Wiele osób kupuje lokale, bo widzi, że oszczędności topnieją, a kredyt jest tani. Wyższe stopy procentowe zniechęcą ich do kupowania na kredyt, zachęcą raczej do oszczędzania pieniędzy niż wydawania. W ten sposób ogranicza się liczbę budowanych mieszkań, a przez to popyt na usługi i produkty budowlane. Obniżenie popytu wpływa zaś na ograniczenie inflacji. Jednak podnoszenie stóp procentowych to nie jest popularne rozwiązanie, bo ogranicza aktywność gospodarczą. Trzeba też pamiętać, że w Polsce kredyt ciągle jest bardzo tani. Mimo wprowadzonych już podwyżek realne stopy procentowe nadal są bardzo niskie. Jeśli popatrzymy na realne stopy procentowe, czyli ich wysokość w stosunku do inflacji, to zauważymy, że w Polsce cały czas odsetki płacone przez kredytobiorców, są znacznie niższe niż inflacja. Można powiedzieć, że z tego powodu wzięty kredyt z czasem topnieje. Czyli opłaca się wziąć kredyt, bo inflacja zje jego część? Tak. Do tego często zarobki pracowników rosną wcale nie mniej niż inflacja. Czyli, jeśli ludzie z powodu inflacji za rok będą zarabiać o 9 proc. więcej, a stopy procentowe wynoszą jedynie 4 proc. rocznie, to wzrost pensji z powodu inflacji będzie większy, niż koszt wziętego rok wcześniej kredytu. Wezmę kredyt w tym roku, ale w przyszłym spłacę go już ze sporo wyższej pensji? Dokładnie tak. Chociaż ludzie często nie dostrzegają związku wzrostu swoich wynagrodzeń z inflacją. Sądzą, że wyższe płace to coś, co sami osiągnęli. Zaś inflację często postrzega się jako coś negatywnego, nazywa „drożyzną”. Tymczasem inflacja to tylko zmiana metek z cenami. Nie sprawia, że stajemy się biedniejsi, przynajmniej nie w krótkim okresie. Tak samo jak nie zbiednieliśmy w czasie denominacji, gdy zamiast 10 tys. zł nagle mieliśmy w portfelu złotówkę. Bo wraz ze wzrostem cen towarów i usług, rosną też nasze wynagrodzenia. Wiele osób zauważa, że chleb lub telewizor są droższe. Ale nie łączą tego z faktem, że jednocześnie więcej zarabiają. A co inflacja oznacza dla przedsiębiorcy? Sama zmiana cen nie jest dla przedsiębiorców problemem. Ale inflacja jest nierównomierna i to już jest duży problem. W czasie inflacji ceny jednych produktów wzrosną, a innych nie. Jedni pracownicy wywalczą podwyżki, inni zostaną ze starą pensją. Jedni zyskają, inni stracą. Do tego

/ wiosna 2022

zupełnie nie wiadomo, co będzie z cenami w przyszłości. Pracownik nie wie, czy jego zarobki wrosną bardziej niż inflacja, wzrosną trochę, czy może się nie zmienią. Przedsiębiorca nie wie, czy cena jego wyrobów będzie nominalnie stała, czy będzie rosła szybciej lub wolniej niż inflacja. Jeśli byśmy się umówili, że wszystkie ceny jednocześnie wzrosną o 20 proc., to nie byłoby sprawy. Piekarz by wiedział, że 20 proc. więcej zapłaci za mąkę, 20 proc. więcej wypłaci pracownikom i o 20 proc. podniesie cenę chleba. Ale przy wysokiej inflacji ceny rosną nierównomiernie. Może więc cena chleba wzrośnie o 30 proc., a mąki tylko o 10 proc. i piekarz sporo na inflacji zyska. A może będzie dokładnie na odwrót i piekarz straci? Rośnie więc niepewność przedsiębiorcy. A niepewność nie zachęca do inwestowania, prowadzenia działalności gospodarczej i jej rozszerzania. W ten sposób gospodarka wolniej się rozwija. W perspektywie kilku lat będzie to zauważalne. Jak w tej sytuacji powinien zachować się przedsiębiorca? Niestety, trudno mu przewidzieć, co się zdarzy. Zabezpieczeniem może być stosowanie indeksowania o inflację, czyli uwzględniania inflacji w umowach długoterminowych. Tę opcję stosują osoby wynajmujące mieszkanie, które w umowie najmu uzależniają cenę od przyszłej inflacji. Także obligacje skarbu państwa są indeksowane o inflację. Wtedy nabywcy wiedzą, że dostaną za nie trochę więcej niż wyniesie inflacja. Warto dziś poddawać się presji kupienia czegoś na zapas „bo ceny wzrosną”? Trudno nazywać to presją. Jeśli wiemy, że ceny jakiegoś towaru wzrosną, a możemy go przechować, to rozsądną decyzją jest kupienie go teraz. Zwłaszcza, że cały czas mamy ujemne realne stopy procentowe. Gdyby były dodatnie, można by było trzymać pieniądze w banku i odłożyć zakup. Za rok kupiłoby się coś o 10 proc. drożej, ale też na koncie w banku z odsetek byłoby ponad 10 proc. więcej. Tak nie jest, więc trzymając pieniądze tracimy. Mówi się czasem, że inflacja to ukryty „podatek dla biednych”. Rzeczywiście bogaci mniej ją odczuwają? To zależy od charakteru inflacji i tego, które ceny rosną szybciej. Teraz mocno drożeje żywność i energia. Stanowią one większy udział w koszyku zakupów osób biednych. Ale wzrost cen energii to też problem dla przedsiębiorców. Jednocześnie bardzo szybko rosną koszty materiałów budowlanych. I to dotyka już raczej bogatszych, którzy stawiają sobie domy. Także ujemne stopy procentowe bardziej uderzają w bogatych. Jeśli ktoś ma milion złotych na koncie, to za rok będzie miał realnie 900 tys. zł i na pewno to odczuje. Ale jeszcze raz podkreślam, że inflacja sama w sobie nie jest problemem. Gorsza jest niepewność, którą ona powoduje.

Cały czas mamy ujemne realne stopy procentowe. Odsetki od lokat są niższe od inflacji. Ci, którzy trzymają pieniądze w banku, tracą. Zyskują ci, którzy spłacają kredyt


Wyjątkowa, kameralna rezydencja z wielkimi tarasami w centrum Pabianic

Dostęp do miejskich atrakcji i komunikacji oraz komfort życia w cichej i spokojnej okolicy Świetna komunikacja (S14 i A1) - 12 min. autem, 20 min. tramwajem do centrum Łodzi

Kameralny elegancki budynek 19 mieszkań o pow. od 35 do 86 m kw. Każde z dużym balkonem lub tarasem o pow. nawet 50 m kw.

Prestiż i wygoda Gwarantowane przez garaż w budynku, windę, patio, przechowalnię

Bliskość centrum Bliskość przedszkoli, żłobka, szkół, sklepów, urzędów, parku gwarantują wygodę życia rodzinom z dziećmi

Zapraszamy na prezentację! Masz pytania? Potrzebujesz pomocy z kredytem? Zadzwoń: 606600550 lub napisz: biuro@narutowicza1012.pl

www.narutowicza1012.pl


20

/ wiosna 2022

FOT. POLSKAPRESS

Mateusz Morawiecki jest pierwszym w historii RP premierem, który dotarł na szczyt przychodząc do polityki z biznesu jako milioner

Czy do polityki idzie się, by zrobić biznes, czy też biznesmen idzie do polityki, bo do milionów na koncie potrzebna jest mu jeszcze władza? Marcin Darda

S

ą trzy typy polityków-biznesmenów. Pierwszy to taki, który do polityki idzie dlatego, że miliony na koncie już ma, więc lansuje tezę, że nie idzie do niej, by kraść. Drugi typ to były poseł lub senator, który przegrał wybory i z musu zajmuje się biznesem, wykorzystując kontakty, które zdobył jako polityk. Trzeci typ to polityk, który nie musi mieć żadnych talentów biznesowych, ale partia kontrolująca rząd pośle go na kluczowe stanowisko w spółce Skarbu Państwa, gdzie ceną jest oddanie mandatu posła, ale czystym zyskiem miliony z pensji na koncie.

Trudniejszy, choć bardziej klasyczny jest model wejścia do polityki już w roli milionera. Idealny przykład to obecny premier Mateusz Morawiecki, bo jest pierwszym w historii RP premierem, który dotarł na szczyt przychodząc do polityki z biznesu jako milioner. Niby to absolwent historii, ale dołożył do niej kilka dyplomów studiów podyplomowych na europejskich uczelniach z ekonomii, finansów i prawa. Niby epizod polityczny i rządowy miał już na przełomie tysiącleci jako radny sejmiku dolnośląskiego i urzędnik państwowy, ale tak naprawdę zaczął coś znaczyć, gdy został prezesem Banku Zachodniego WBK. Jako prezes tego banku wszedł do Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku, ale szansę dostał od prezesa PiS. Wicepremierem w 2015 r. został jako milioner: 3,2 mln zł na koncie, 3,8 mln zł


/ wiosna 2022

Strefa polityki

w akcjach, wysokie polisy, sporo warte nieruchomości. Dziś Morawiecki oszczędności ma już „tylko” ok. 4 mln zł, co nie znaczy, że dorobił się na polityce, musiał tylko wyzbyć się akcji BZ WBK, choć też wiele mówi się o wartych miliony nieruchomościach, które przepisał na żonę.

Szlak przetarł poseł Drzewiecki Tego typu karier jest oczywiście więcej, co prawda nie dochodzących aż do prominentnego stanowiska premiera, ale choćby ministra już tak. Swoistym archetypem tego modelu może być Mirosław Drzewiecki. On najpierw był w biznesie, a z biznesu wszedł do polityki, i to dużej. Drzewiecki po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Łódzkim został dyrektorem handlowym w łowickiej Annmarii, należącej do Polaka osiadłego w RFN. Już w wolnej Polsce konfekcyjną spółkę przekształcono w Mode Star. Drzewiecki został jej współwłaścicielem. Inwestował też w inne firmy tej branży: Inter Mak, Moda Styl i Combi. Interesy szły tak dobrze, że w połowie lat 90.XX wieku łodzianin trafił do setki najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost” (w 1995 roku 85. miejsce, a dwa lata później – 77.). Był już wówczas posłem, a później, w rządzie Donalda Tuska, obok Jacka Rostowskiego, najbogatszym z ministrów. Był mocnym człowiekiem PO, jednym z niewielu, jeśli nie jedynym, który był „poukładany” z oboma liderami, którzy zawsze ze sobą walczyli – Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną. To u Drzewieckiego w pokoju sejmowym najbardziej wpływowi politycy PO spotykali się na winie i cygarach, by oglądać mecze. Był też Drzewiecki – nieprzypadkowo – skarbnikiem PO. Jego karierę polityczną zakończyła afera hazardowa w 2009 r. Bez rozgłosu dokończył kadencję sejmową w 2011 r. i choć prokuratura nigdy nie postawiła mu żadnych zarzutów, do polityki już nie wrócił. Dziś w jego szwalniach znów szyte są garnitury, ale Drzewiecki swój czas dzieli między Łódź a Florydę, gdzie w Miami ma apartament i grywa w golfa. Prowadzi żywot rentiera, a żyć ma z czego, nawet jeśli interes nie pójdzie. Jest właścicielem nieruchomości na łódzkim Teofilowie wynajmowanej przez rekina polskiego biznesu telekomunikacyjnego, wynajętej na wiele lat. Wino, piwo, polityka... Podobny typ to Janusz Palikot, tyle, że widać różnicę w podejściu i ambicjach. O ile Drzewieckiemu wystarczył polityczny status ministra i skarbnika PO, tak Palikot opuścił PO bo był „za krótki”, by zostać jej liderem. A że politycznym przywódcą chciał być za wszelką cenę, stworzył własną partię polityczną. To chyba najciekawsza postać polskiej polityki wywodząca się z biznesu, pełna paradoksów. Z jednej strony absolwent filozofii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, z drugiej polityk liberalny, jeśli nie libertyński. Milionów dorobił się na produkcji wina, potem na prywatyzacji lubelskiego Polmosu i produkcji wódek. Z jednej strony polityczny happener, który dużo zrobił, by nie brano go poważnie, z drugiej zaś twórca partii, która dostała się do Sejmu, acz wyglądała na produkt sztuczny, jakby z badań marketingowych wyszło, że musi być skrajnie lewicowa, choć Palikot to liberał. Twój Ruch Palikota przetrwał jedną kadencję, a jego twórca wrócił do biznesu.

21

Podobny profil polityczno-biznesowy łącznie z wysokimi ambicjami prezentował prawicowy Marek Jakubiak, twórca Browarów Regionalnych „Jakubiak” z okrętem flagowym w postaci piwa Ciechan. Jakubiak wszedł do polityki z Pawłem Kukizem, ale okazał się posłem jednokadencyjnym. Też budował własną partię, a w 2020 r. kandydował na prezydenta RP z wynikiem ósmym na 11 kandydatów. Był najbogatszym posłem swojej kadencji, jego majątek wyceniano na ponad 60 mln zł. Choć jego partia wciąż funkcjonuje, niewielu wie, jaką nosi nazwę. Jakubiak wrócił do biznesu. Podobnie zresztą jak wielu innych, którym nie poszło w wyborach. Za robotę na własne konto wziął się choćby John Godson.

Afrykańska farma byłego posła PO Nigeryjczyk z polskim obywatelstwem to przykład modelowej asymilacji w Polsce: ekspansywna osobowość pozwoliła mu wejść do polityki, co się często przybyszom nie zdarza. W każdym razie Godson osiadłszy w Łodzi był najpierw radnym osiedlowym, potem miejskim, aż w końcu został posłem. Najpierw PO, potem związał się z Jarosławem Gowinem, miał też etap niezależności, aż w końcu wszedł do klubu PSL. To z listy tej partii przegrał wybory w 2015 r. Co się stało później? Zniknął z pola widzenia, a po dłuższej nieobecności objawił się jako ranczer i obszarnik w ojczystej Nigerii. Jego „Pilgrim Ranch” ma ponad 600 hektarów. Były poseł hoduje tam świnie i kozy, przetwarza żywność. Inwestycja wciąż się rozwija, w najbliższych latach ma być warta ciężkie miliony dolarów, pracę ma tu dostać około tysiąca ludzi, a w przyszłości ma mieć też część turystyczną. Ciepło jest tam cały rok, w okolicy góry i ocean... – Aby założyć ranczo, zaciągnąłem kredyty, pozyskałem środki finansowe od partnerów i udziałowców – mówi nam Godson. – Trudno porównywać warunki w Polsce z warunkami w Nigerii. Więcej zarabiałem będąc posłem aniżeli obecnie. Poza tym nigeryjska waluta straciła na wartości od momentu mojej przeprowadzki. Cztery lata temu złotówka była warta ok. 50 nairów, dziś 100 nairów. Ale pieniądze to nie wszystko. Dla mnie istotniejsza jest możliwość wprowadzania zmiany, by ulepszać życie tu żyjących. Kiedy mieszkałem w Polsce, czasami ludzie mnie pytali, co ja robię w Polsce, kiedy jest tyle potrzeb w Afryce. Zawsze bolało, kiedy to słyszałem. Godson w Polsce bywa nadal. Kilka razy do roku przywozi grupy studyjne nigeryjskich rolników, którzy chcą tu złapać doświadczenia, podpatrzeć rozwiązania, a zwiedzają głównie przetwórnie żywności i specjalistyczne gospodarstwa rolne w woj. łódzkim. Stawia na biznes, ale przed rokiem rozważał start w wyborach do Senatu. Tylko rozważał. Stare kontakty w Sejmie wciąż podtrzymuje. Nigeryjscy rolnicy, którzy przyjeżdżają z Godsonem do Polski, w pakiecie wizyty studyjnej zawsze mają spotkanie i obiad z posłami PSL, partii jakby nie patrzeć w Polsce nieodzownie kojarzonej agrarnie. W 2023 r. w Nigerii odbędą się wybory prezydenta, a Godson stara się o nominację swojej partii. Podobną drogą po rozejściu się z politycznymi stanowiskami przeszedł Roman Jagieliński, były wicepremier, związany z PSL. Ale świat polityki i biznesu w tym jest b podobny, że sukces w obu tych przenikających się


Strefa polityki

ryturę. Z sektorem bankowym związał się także Wojciech Olejniczak, były minister rolnictwa, a także eksposeł z Łodzi i okręgu sieradzkiego. Odszedł z polityki, a w Alior Banku odpowiadał za przyciąganie klientów z branży rolno-spożywczej i przetwórczej. Teraz pracuje dla mBanku.

Niech się Staszek w biznesie sprawdzi Trzeci typ to typ polityka, który dzięki partyjnym koneksjom został gigantycznie opłacanym menedżerem spółki z udziałami Skarbu Państwa, dzięki czemu stał się milionerem. Tu szlak przecierał Stanisław Dobrzański, polityk PSL, który w 2001 r. został prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych, co ówczesny minister Wiesław Kaczmarek uzasadniał zdaniem „niech się Staszek w biznesie sprawdzi”. Wtedy jeszcze o miliony nie chodziło, ale już za premiera Tuska tak. Aleksander Grad, były poseł PO, zarabiał ponad 100 tys. zł miesięcznie w nieistniejącej elektrowni atomowej, czyli projekcie z którego kolejna premier – Ewa Kopacz – zrezygnowała. Teraz weźmy Maksa Kraczkowskiego, wiceprezesa Banku PKO BP. W PiS od 2001 r., w Sejmie od 2005 r., w 2016 r. powołany na wiceprezesa państwowego banku. Zarobki? 1,6 mln zł rocznie. Podobnych przykładów jest setki. I nie chodzi tu o to, czy ktoś kompetencje ma, czy nie ma, bo nawet jeśli ma, to wejdzie w świat wielkiego pieniądza tylko wtedy, jeśli ma poparcie polityczne. „Staszków” miała każda partia będąca u władzy a i teraz jest ich coraz więcej. A czy się sprawdzają w biznesie, to już inna sprawa.

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

b światach nie jest dany raz na zawsze. Dlatego i Jagieliński o swym biznesowym sukcesie dziś raczej może myśleć w czasie przeszłym. Grupa Producentów Roja, której były wicepremier był jednym z założycieli i prezesem, przed lata rządziła na rynku producentów owoców, głównie jabłek. Od 2013 r. bazą Roi był gigantyczny magazyn przechowalniczo-dystrybucyjny w Regnowie koło Rawy Mazowieckiej, ale Jagieliński kupił też liczące ponad 180 hektarów gospodarstwo sadownicze w Lipowej pod Opatowem. Warte 20 mln zł grunty próbuje teraz zlicytować komornik. Pierwsza próba sprzedaży od ceny startowej około 15 mln zł zakończyła się fiaskiem, gospodarstwo ponownie na sprzedaż wystawiono w lutym 2020 r., tym razem od 13 mln zł, też bezskutecznie. Grupa Roja, której majątek szacowano na 150 mln zł, dziś ma 50 mln zł długu i jest w stanie likwidacji. Główna przyczyna to embargo na eksport do Rosji, ale sprawa Roi ponoć jest bardziej skomplikowana. Z kolei w komercyjnych bankach odnaleźli się niegdyś bardzo dobrze rozpoznawalni politycy SLD. Anita Błochowiak, była posłanka z Pabianic z przeszłością w najbardziej medialnej sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina, jest dziś prezesem Pa-Co Banku. To bank lokalny o strukturze spółdzielni. Ma już jednak, choć pod różnymi nazwami, blisko 120 lat tradycji i coraz bardziej ekspansywnie wychodzi poza region. Błochowiak najpierw była wiceprezesem, zgodę na objęcie prezesury od Komisji Nadzoru Finansowego dostała w 2014 r., posadę objęła po ojcu, który odszedł na eme-

Mirosław Drzewiecki najpierw był w biznesie, potem wszedł do polityki, i to dużej

/ wiosna 2022

Była posłanka SLD Anita Błochowiak zamieniła politykę na karierę w banku

FOT. ARCHIWUM POLSKAPRESS

22

Z sektorem bankowym związał się też Wojciech Olejniczak, były minister rolnictwa


Pomost pomiędzy nauką i badaniami a biznesem Otwieramy Uczelnię na biznes i tłumaczymy wzajemne potrzeby Stron – tak działa Centrum Innowacji i Transferu Technologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Naszym celem jest wyszukiwanie i ochrona innowacyjnych rozwiązań i technologii, inkubacja Zespołów innowatorów, ale co równie ważne - realizacja usług B+R dla firm i instytucji – stwierdza Agnieszka Rzeźnik, kierownik Sekcji Transferu Technologii.

nie nasze Zespoły naukowe pracują m.in. nad wysoko czułym testem diagnostycznym w kierunku stwardnienia rozsianego czy nad nowymi metodami leczenia jaskry. Zaawansowane są również prace nad wspomaganiem leczenia i hamowaniem zdolności przerzutowych nowotworów złośliwych

Przestrzeń i akceleracja

Uczelnia to nie tylko studenci Rejestracja wyrobów medycznych? Badania bezpieczeństwa produktów? A może badania jakościowe? Uniwersytet to ponad 250 zróżnicowanych Ośrodków Badawczych, w których pracują naukowcy o różnych zdolnościach i zainteresowaniach badawczych. Zadaniem Centrum jest dostarczenie na rynek usług i technologii dla biznesu, właśnie w oparciu o zasoby Uczelni. Mamy dostęp do specjalistów z różnych dziedzin, ale również często do odbiorców końcowych – czyli pacjentów.

Akredytowane Ośrodki, ISO, MDR Projektowanie składów suplementów diety i kosmetyków, badania potwierdzające skuteczność urządzeń dezynfekujących (PN-EN 17 272), biologiczna ocena wyrobów medycznych w oparciu o procedury badawcze PN-EN ISO 10993, ocena danych klinicznych (MDR), testy in vitro i analizy laboratoryjne np. w ramach certyfikacji Halal, a nawet marketingowe opinie o produktach – to tylko część z usług, które Uczelnia świadczy dla biznesu – wylicza Agnieszka Rzeźnik.

Marketing medyczny Firmy chcą wyróżnić swoje produkty, ale jednocześnie dać odbiorcy informację o jego wysokiej jakości. Odpowiadając na tę potrzebę, wraz z przedstawicielami firm z różnych branż, wypracowaliśmy nasz Znak Jakości i Innowacyjności.

Nadawany na produkty, wraz z opinią o nim, których właściwości i skuteczność została potwierdzona przez naszych naukowców, ale również na te, które zostały opracowane we współpracy ze specjalistami Uczelni

Nowoczesne laboratoria - Molecolab Już w czerwcu kolejne Ośrodki Badawcze będą dostępne komercyjnie. Molecolab to kompleks najwyższej klasy laboratoriów naukowo-badawczych.Współpraca z biznesem przewidziana jest m.in. w ramach laboratorium oceny skuteczności bezpieczeństwa stosowania leków, czy laboratorium oceny biozgodności i bezpieczeństwa stosowania materiałów wykorzystywanych do tworzenia protez, stentów i implantów.

Nowe technologie do wdrożenia Firmy znajdą u nas również innowacje – nowe technologie do wdrożenia. Obec-

Innowacyjne rozwiązania, które powstają przy udziale naszego Centrum wymagają wsparcia w różnych obszarach - zidentyfikowaliśmy najważniejsze z nich i na tej podstawie stworzyliśmy Program Akceleracyjny MediHUB - mówi Piotr Makówka, specjalista do spraw przedsiębiorczości. Program to ścieżka rozwoju innowacji wiodąca od pomysłu do wdrożenia. W ramach jej realizacji przeprowadzamy wstępną walidację pomysłu, potwierdzamy potrzebę rynkową, na jaką miałoby odpowiadać dane rozwiązanie, kreujemy kompetencyjnie komplementarny zespół. Nasza prototypownia, wyposażona m.in. w drukarki 3D, ploter laserowy i szereg innych narzędzi, pomoże stworzyć demonstrator i prototyp wynalazku. Kolejne kroki to działania wdrożeniowe - wybór formy komercjalizacji, znalezienie partnera wdrożeniowego lub inwestora, stworzenie biznesplanu i powołanie start-upu.

Każdy może zostać wynalazcą Jesteśmy otwarci na współpracę nie tylko z naukowcami i studentami Uniwersytetu, ale z każdym, kto chciałby spróbować swoich sił jako wynalazca. Gdy myślimy o innowacjach medycznych, nasuwają nam się przede wszystkim skojarzenia z lekami bądź urządzeniami medycznymi - zauważa Piotr Makówka. Ale branża ochrony zdrowia jest o wiele szersza – rozwijamy na przykład rozwiązania związane z prawidłową utylizacją zużytych maseczek, technologie dezynfekcji pomieszczeń poprzez usuwanie z powietrza wirusów i bakterii, czy też, jako ciekawostka, masującą poduszkę relaksacyjną, imitującą kocie mruczenie. Aktywnie uczestniczymy w targach branżowych (m.in. targi żywności, przemysłu kosmetycznego i farmaceutycznego). Aktualności można śledzić w naszych mediach społecznościowych, informacje o technologiach i usługach można również znaleźć na naszej stronie internetowej, jednak szczególnie zachęcamy do bezpośredniego kontaktu z Centrum Innowacji i Transferu Technologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (lub skrótem Centrum). Czytaj więcej http://ciitt.umed.pl/


FOT. POLSKA PRESS

HANDLOWCÓW ZABAWA W KOTKA I MYSZKĘ, CZYLI O NIEDZIELNYM HANDLU Skoro nie można już otworzyć w niedzielę sklepu, który udaje pocztę, to w markecie urządza się poczekalnię dworca autobusowego, czytelnię, wypożyczalnię sprzętu sportowego albo zakład pogrzebowy... tekst: Alicja Zboińska


S

koro nie można już na „pocztę”, to się działa na dworzec autobusowy, czytelnię, wypożyczalnię sprzętu sportowego, a nawet zakład pogrzebowy. Takich sposobów chwytają się wielkie sieci handlowe, żeby otworzyć sklepy w niedziele. Robią tak od lutego, gdy uszczelnione zostały przepisy ustawy ograniczającej niedzielny handel. Jednak „pomysłowi” handlowcy muszą się liczyć z kontrolami inspektorów pracy. „Zabawę w pocztę” wielkim sieciom sklepów popsuli posłowie. W grudniu 2021 r., pod naciskiem „Solidarności” i pracowników marketów, zdecydowali, że sklep będzie mógł być placówką pocztową, jeśli minimum 40 proc. przychodu pochodzi z działalności pocztowej. Wcześniej sieciom sklepów wystarczyło podpisanie umowy z firmą, która oferowała np. odbiór paczek, by sklep stawał się automatycznie placówką pocztową. A taka placówka mogła być czynna w niedziele niehandlowe. Taki wyjątek miał być ukłonem w stronę Poczty Polskiej, jednak oddziały Poczty w znakomitej większości są w niedziele pozamykane, za to sklepom dość długo uchodziło udawanie placówek pocztowych. W niektórych sklepach nawet nie ukrywano, że załoga nie za bardzo wie, jak obsłużyć klienta, który np. chciał nadać paczkę. – Biorąc pod uwagę wielkość przychodów generowanych z usług pocztowych, od 1 lutego nasze sklepy będą nieczynne w niedziele niehandlowe – zapowiadała w styczniu Maja Szewczyk, dyrektor komunikacji korporacyjnej sieci Kaufland Polska. – Jesteśmy przy tym zdania, że regulacje prawne powinny być transparentne i równe dla wszystkich uczestników rynku. Dlatego, jeżeli konkurencja nadal będzie stosować rozwiązania pozwalające na prowadzenie handlu siedem dni w tygodniu, nasza sieć również może być zmuszona do podjęcia podobnych kroków.

100 tys. zł kary dla sieci handlowych I szybko okazało się, że konkurencja takie rozwiązania stosuje, a przynajmniej próbuje, choć na razie nie na taką skalę jak w przypadku „placówek pocztowych”. I nie przestraszyła się nawet głównej inspektor pracy, którą zaalarmowali związkowcy. – Apeluję do przedsiębiorców, aby rozważyli podjęte decyzje biznesowe

Strefa handlu

Na Śląsku w niedzielę otworzono sklep, w którym uruchomiono punkt z usługami pogrzebowymi. Zakłady pogrzebowe mogą być czynne we wszystkie niedziele pod kątem obowiązujących przepisów i nie prowadzili działalności pozorowanej – mówiła na początku lutego Katarzyna Łażewska-Hrycko, główny ins pektor pracy. – Jeżeli stwierdzimy ponad wszelką wątpliwość, że ma miejsce celowe obchodzenie obowiązujących przepisów, będziemy stosowali wszelkie dostępne nam środki prawne. Istnieje możliwość zakwalifikowania takiego działania jako wykroczenie, a wtedy kary finansowe wynoszą nawet 100 tys. zł. W uzasadnionych przypadkach można też zakwalifikować ten czyn jako przestępstwo naruszające prawa pracownicze. Katarzyna Łażewska-Hrycko podkreśla, że obowiązująca ustawa ma na celu zapewnienie pracownikom prawa do odpoczynku i spędzania niedzielnego czasu z rodziną, Państwowa Inspekcja Pracy istnieje zaś po to, by stać na straży praw pracowniczych.

25

Dworzec, czytelnia, wypożyczalnia, zakład pogrzebowy... Po wejściu w życie znowelizowanego prawa skuteczność Inspekcji Pracy postanowili sprawdzić przedstawiciele francuskiej sieci sklepów Intermarché. W Cieszynie w holu sklepu urządzono poczekalnię przy przystanku autobusowym. Handel na dworcach jest bowiem dopuszczalny w każdą niedzielę. Z tego „patentu” w kilku dużych miastach, m.in. na dworcu PKP w Krakowie, korzystają sklepy sieci Biedronka. Nad wejściem do sklepu Intermarché w Cieszynie w pierwszą niedzielę lutego pojawiły się tablice informacyjne z napisami „Poczekalnia” i „Dworzec autobusowy” (w pobliżu sklepu znajduje się przystanek linii autobusowej nr 21). Przed sklepem natomiast pojawili się związkowcy z „Solidarności”, którzy stwierdzili, że doszło do naruszenia prawa i wezwali policję. – Parodia niesamowita. To lekceważenie polskiego prawa. Kary dla podmiotów za takie postępowanie powinny być dokuczliwe – ocenił Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”. A Grupa Muszkieterów, która zarządza sklepami Intermarché, uznała, że decyzja należy do właścicieli poszczególb nych sklepów sieci.

FOT. POLSKA PRESS

/ wiosna 2022

Taką czytelnię urządzono w sklepie sieci Intermarché. Na tej podstawie prowadzący market otworzył go w niedzielę niehandlową. Zaprotestowali związkowcy i pracownicy sklepu


b „Supermarkety sieci Intermarché, zarządzanej przez Grupę Muszkieterów, prowadzą polscy niezależni przedsiębiorcy. Mają oni bezpośredni wpływ na kierowanie swoim przedsiębiorstwem. Niezależność ta dotyczy również komplementarnych usług, na wprowadzenie których decydują się właściciele. Grupa Muszkieterów nie ingeruje w decyzje przedsiębiorców, a celem Intermarché jest rozwój szyldu z poszanowaniem prawa właścicieli supermarketów do decydowania o ich spółce” – czytamy w oświadczeniu przesłanym przez biuro prasowe Intermarché. Część właścicieli sklepów Intermarché wykorzystała w niedziele niehandlowe „patent na kulturę” i otworzyła czytelnie w swoich sklepach. Szybko pojawił się kolejny pomysł, tym razem „na sport”, a konkretnie na wypożyczalnię sprzętu sportowego. Pojawiły się nawet cenniki: 3 zł za wypożyczenie rakietek do pingponga lub do badmintona, kaucja 30 zł. – Z ustawy wynika, że zakaz nie obowiązuje w placówkach handlowych, w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku – cytuje przepisy Kamil Kałużny, starszy inspektor pracy, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. – Zapis jest ogólny. To do inspektora pracy będzie należała ocena, czy przepisy zostały złamane. Każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie. A fantazja handlowców nie ma granic: na Górnym Śląsku w niedzielę otworzono sklep, w którym uruchomiono punkt z usługami pogrzebowymi. Zakłady pogrzebowe mogą być bowiem czynne we wszystkie niedziele, a jedna z sieci sklepów już dopisała sobie usługi pogrzebowe do zakresu działalności gospodarczej.

Gdy klient staje się sprzedawcą... Jest także legalny sposób na otwieranie sklepów w niedzielę, który nie budzi zastrzeżeń. Chodzi o franczyzę, czyli o sytuację, gdy za ladą tego dnia stoi właściciel sklepu lub korzysta z nieodpłatnej pomocy rodziny, która na co dzień nie jest zatrudniona w sklepie. Największą siecią franczyzową jest Żabka, która jednak daje możliwość robienia niedzielnych zakupów także dzięki kolejnej furtce w przepisach. O ile bowiem pracownikom sklepów

Strefa handlu

nie wolno tego dnia obsługiwać klientów, to mogą zajmować się np. wykładaniem towarów. W Żabkach coraz częściej pojawiają się kasy samoobsługowe, a klienci sami skanują towary, a następnie za nie płacą. I tak klient obsługuje się sam, a pracownik i tak nie ma wolnej niedzieli, tylko tego dnia nie wykonuje wszystkich czynności, za jakie ma normalnie płacone.

Otworzyć sklepy i… urzędy? Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, krytykując pomysły sieci handlowych, opowiedział się za ogólnokrajowym referendum ws. pracy w niedziele. Ale nie chce go ograniczać tylko do sklepów. –Wszystkim, którzy mówią, że odbieramy im wolność, mówię: przeprowadźmy w Polsce referendum i zdecydujmy, czy niedziela ma być wolna, czy ma być normalnym dniem pracy – tłumaczy przewodniczący. – Ale dla wszystkich, nie tylko dla handlu. Jeśli chcą, żeby w niedzielę działał handel, to niech działają też banki i urzędy publiczne. Ja też nie mam czasu w tygodniu załatwiać spraw i chętnie poszedłbym do wydziału komunikacji w niedzielę. Dlaczego tylko sklepy mają być otwarte? Jako związkowiec mówię: pracownik handlu też musi odpocząć i pobyć z rodziną. A co do wolności prowadzenia działalności gospodarczej? Sklep może działać, jeśli za ladą stoi właściciel. Bez problemu można kupić

/ wiosna 2022

chleb. Nikt głodny w niedzielę chodził nie będzie. Piotr Duda zaznaczył także, że nie mamy do czynienia z omijaniem prawa, ale ze „śmianiem się z ustawodawcy i napluciem w twarz”. W tym morzu sprzecznych interesów niemal utonął koncyliacyjny apel Business Centre Club, zgodnie z którym należałoby zapewnić pracownikom handlu dwie wolne niedziele w miesiącu. – Nie wprowadzając restrykcyjnych zakazów, można stworzyć pracownikom handlu lepsze warunki do odpoczynku i poświęcenia więcej czasu rodzinie – wyjaśnia Radosław Płonka, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego. – To rozsądne i, co istotne, łatwe do wprowadzenia rozwiązanie, nieobciążające dodatkowo polskiej gospodarki i niepogarszające jej konkurencyjności. Ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz niektóre inne dni BCC określa jako rozwiązanie nieproporcjonalne, nieprzemyślane i szkodliwe dla polskiej gospodarki. Tymczasem większość Polaków chciałaby robić zakupy w każdą niedzielę – wynika z badań firmy Uce Research dla Grupy AdRetail. W jego ramach zapytano 1017 Polaków w wieku od 18 do 80 lat. 54,9 proc. opowiedziało się za całkowitym zniesieniem zakazu niedzielnego handlu, a przeciwnego zdania było 35,8 proc.

FOT. POLSKA PRESS

26

Część właścicieli sklepów Intermarché wykorzystała w niedziele niehandlowe „patent na kulturę” i otworzyła czytelnie w swoich sklepach


Budzisz się w niedzielę rano i masz ochotę na pyszną jajecznicę, ale w lodówce ani jednego jajka?! Z pewnością każdy z nas doskonale zna to uczucie. Grupa Producentów Rolnych Suflidowo znalazła na to rozwiązanie. Przed siedzibą firmy w Teresinie (gm. Drużbice) stanął jajomat – czynny 24 h/7 automat do sprzedaży jaj. - Od początku swojej historii nie baliśmy się nowatorskich rozwiązań, które wpłynęły na poszerzenie oferty produktów, ich jakość, a teraz również sposób dystrybucji – zaznacza przedstawiciel spółki. To, co wyróżnia nas na tle konkurencji, to kontrola i nadzór nad każdym etapem produkcji jaj. Posiadamy własne pola uprawne, mieszalnię pasz, fermy i sortownię, co daje gwarancję wysokiej jakości oferowanych przez nas produktów.

Jak to działa? Zakup zajmuje zaledwie kilka chwil. Urządzenie działa w bardzo prosty sposób, tak samo jak znane nam już automaty do sprzedaży napojów i przekąsek. Po wyborze numeru skrytki i dokonaniu płatności – gotówką lub kartą – można odebrać produkt. Do wyboru są jaja pakowane po 10 lub 30 sztuk – wszystkie rodzimej marki żółteZnatury, od kur karmionych paszą skomponowaną według tradycyjnej receptury, opartej na naturalnych składnikach. Nie ma obaw, że jaja będą potłuczone, bo skrytki w jajomacie otwierają się pojedynczo – podobnie jak w paczkomacie. Do jajomatu trafiają jaja zniesione na fermach w Suflidowie poprzedniego dnia. Daje to gwarancję świeżości oferowanych produktów. Skąd pomysł na automat do sprzedaży jaj? Bardzo często stymulatorem postaw proinnowacyjnych jest sytuacja rynkowa, która przyśpiesza pewne zachowania i rozwiązania, mające na celu zaspokojenie potrzeb Klientów i spełnienie ich oczekiwań konsumenckich. Kreatywna postawa menadżerów również nie jest bez znaczenia. Tak było i tym razem. - Pomysł uruchomienia jajomatu zrodził się w Suflidowie już jakiś czas temu, ale pandemia koronawirusa przyśpieszyła naszą decyzję – wyjaśnia Agnieszka Abdelliatief-Suflida, Członek Zarządu GPR Suflidowo. Zmienił się styl życia konsumenta, pandemia przekonała Polaków do bezkontaktowej formy zakupu różnych produktów, więc czemu nie spróbować z jajami? – dodaje. Suflidowo ruszyło ze sprzedażą swoich produktów z jajomatu na początku listopada minionego roku. Pomysł przyjął się błyskawicznie. Z miesiąca na miesiąc firma obserwuje coraz wyższą sprzedaż jaj z automatu, zwłaszcza w weekendy i święta. Niewykluczone więc, że wkrótce zainwestuje w kolejne takie urządzenia. - Jajomat stanął przed siedzibą firmy z bardzo prostego powodu – podkreśla Agnieszka Abdelliatief-Suflida. – Jako producent pomyśleliśmy o takiej formie sprzedaży, która do minimum ograniczy łańcuch dostaw do Klienta.

„Solidność, jak nakazuje tradycja. Nowoczesność, jak wymaga przyszłość” To nie tylko deklaracje, ale realne działania. Grupa Producentów Rolnych Suflidowo opierając się na wysokich standardach jakości i innowacyjności, realizuje swoją strategię rozwoju sukcesywnie od ponad 40 lat.

Jeśli nie w jajomacie, to gdzie? Spółka od lat jest partnerem handlu nowoczesnego, ale jaja z Suflidowa kupić można także w wielu mniejszych, osiedlowych sklepach. Również restauratorzy, piekarze i cukiernicy cenią sobie naturalny i piękny kolor żółtka, które zachowuje swą barwę nawet podczas pieczenia, gotowania czy smażenia. Sekretem jaj żółtychZnatury jest bowiem autorska receptura paszy dla niosek – zawierająca wyciąg z kwiatu nagietka i czerwonej papryki. Firma Suflidowo znana jest swoim Klientom nie tylko ze sklepowych półek, ale także jako partner wielu społecznych inicjatyw, akcji charytatywnych i sportowych.


FOT. PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI

GALERIE HANDLOWE: RE-GENERACJA, RE-INKARNACJA, CZY RE-WOLUCJA? Ostatnie dwa lata były dla tej części branży retail niezwykle trudne i stoi przed nią ogromne wyzwanie. Co dalej z wielkimi galeriami? Właściciele szukają sposobów na wyjście z dołka. Jednak to nie tylko koronawirus jest powodem ich kłopotów: na potrzebę transformacji centrów handlowych eksperci wskazywali od dawna.

tekst: Aleksandra Chomicka


C

zasy, gdy przyciągały one nabywców wyłącznie ofertą sklepową już minęły. Dlatego centra handlowe stale ewoluują i poszukują nowych dróg dotarcia do klientów. Rynek jest już dojrzały, a konkurencja silna, co motywuje właścicieli do przebudowy i unowocześniania obiektów. Do tej pory już więcej niż co czwarta z działających w Polsce galerii handlowych przeszła rozbudowę lub gruntowną modernizację, czego doświadczaliśmy w Łodzi czy w Trójmieście.

RE-generacja Galerii Bałtyckiej Kolejne takie inwestycje przed nami: właśnie rozpoczął się „nocny lifting” Galerii Bałtyckiej. Tak jak w wielu przypadkach wiąże się to także z modernizacją i odświeżeniem części istniejącej przestrzeni handlowej. Prace w najpopularniejszej z gdańskich galerii już się rozpoczęły, a inwestor prowadzi je – by nie zamykać sklepów i restauracji – nocami. Ten model sprawdził się wcześniej w trakcie modernizacji centrum Madison. Koszt inwestycji wyniesie ok. 4,5 mln euro. – Projekt zmian w naszym centrum rozpoczęliśmy od modernizacji w strefie food court. Zależy nam, aby było to miejsce nowoczesne, a jednocześnie przytulne i komfortowe, tak by można było spokojnie się zrelaksować podczas przerwy w zakupach czy spotkania ze znajomymi – mówi Marcin Łukasiewicz, dyrektor Galerii Bałtyckiej. Przebudowa strefy gastronomicznej potrwa do końca kwietnia. Prace odbywają się przede wszystkim w nocy, dzięki czemu komfort klientów nie jest zakłócany. W tym samym trybie prowadzone będą pozostałe prace remontowe w galerii mające na celu kompleksową zmianę jej atmosfery na bardziej przytulną, komfortową i nowoczesną. Cała RE-generacja obiektu potrwa do 31 sierpnia br. To typowa regeneracja handlowej tkanki. W ramach zmian odświeżone zostaną takie elementy jak pasaże, strefy relaksu oraz korytarze prowadzące do toalet. Zmiana kolorystyki widoczna będzie m.in w postaci nowych grafik i tapet (łącznie 4500 m kw.), z których wiele zaprojektowano specjalnie dla Galerii Bałtyckiej. Boki schodów ruchomych oklejone zostaną wysokiej jakości tapetą imitującą miedź. Prace obejmować będą także wymianę po-

Strefa nieruchomości

29

Kilka miesięcy temu sensację wzbudziła informacja o zamiarach właściciela Alfy Centrum na gdańskim Przymorzu

we oznaczenie strefowe. Nowością będzie wprowadzenie systemu informującego o liczbie wolnych miejsc oraz naprowadzającego na miejsca parkingowe. Odnowione zostaną także miejsca specjalne.

sadzki (900 m), na m.in. włoskie płytki we wzorach drewna i marmuru. Każda strefa relaksu, a powstanie ich w sumie 15-10 dużych i 5 mniejszych – będzie różniła się wystrojem. Staną w nich komfortowe siedzenia, zamontowane zostanie przyjazne oświetlenie oraz udogodnienia w postaci gniazdek elektrycznych oraz USB. Nowy wygląd zyska również Punkt Informacyjny, w którym oprócz elementów przestrzennych pojawi się znacznie więcej roślinności. To dzisiaj must have w galeriach (kiedyś ich wyróżnikiem były fontanny i instalacje wodne). Rodziny z małymi dziećmi ucieszą nowe atrakcje dla najmłodszych. Na poziomie -1 w otoczeniu figur zwierzątek stanie „autobusik” z motywem pirackim, a w nim gry i ekran telewizyjny, by najmłodsi się nie nudzili. No taki typowy home staging, jak w popularnych programach lifestylowych w telewizji... Nowe udogodnienia czekać będą również na parkingu, który zyska no-

RE-wolucja planowana w centrum Alfa wpisuje się w światowe trendy Czasami właściciele decydują się na rozwiązania radykalne. Kilka miesięcy temu sensację wzbudziła informacja o zamiarach właściciela Alfy Centrum na gdańskim Przymorzu. Spółka DWS Grundbesitz (to polski oddział niemieckiej firmy, wchodzącej w skład grupy finansowej Deutsche Banku) złożyła wniosek o zgodę na zburzenie obiektu i wybudowanie w jego miejsce 54-metrowego budynku mieszkalnego, z częścią usługowohandlową w parterze. Ta propozycja wpisuje się w światowy trend, a i u nas może znaleźć licznych zwolenników. Dzisiaj przekształcenie gruntów usługowych w grunty pod inwestycje mieszkaniowe, czyli zmiana specustawy mieszkaniowej, to – zdaniem deweloperów sposób na wstrzymanie cenowego armagedonu na rynku pierwotnym i taki projekt skierowali oficjalnie do branżowego resortu. Swoją petycję złożyli na ręce Piotra b Uścińskiego, sekretarza stanu

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

/ wiosna 2022

Remont w Galerii Bałtyckiej zaczął się od strefy gastronomicznej . Jego efektem będzie nie tylko zmiana wystroju, ale również atmosfery, wynikająca m.in. z poprawy akustyki


b w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, przedstawiając raport podsumowujący sytuację na polskim rynku mieszkaniowym, głodnym terenów inwestycyjnych. Dlatego deweloperzy tak łakomym okiem patrzą na działki zarezerwowane w planach zagospodarowania pod handel i usługi. Nawiasem mówiąc rewolucyjne zmiany, jakie planuje właściciel gdańskiego centrum Alfa, wymagają przede wszystkim zmiany aktualnego mpzp, co jak wiadomo jest procedurą długotrwałą i ciągle budzącą opory.

Nie tylko my mamy problem,.. Podobna sytuacja występuje w wielu krajach europejskich, które w ostatnich latach odczuwają duże perturbacje związane z brakiem możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb mieszkaniowych, przede wszystkim przez młodych ludzi. Związane z tym niepokoje miały miejsce ostatnio w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii. Ten ostatni kraj, borykając się z poważnym problemem na rynku mieszkaniowym – jako pierwszy oficjalnie podał, że jednym ze sposobów zaradzenia mu są zmiany urbanistyczne, przedefiniowanie centrów miast, w tym zamiana galerii handlowych w budynki mieszkalne. NRC Handelsblad – ogólnokrajowa popołudniówka holenderska, opiniotwórcza gazeta inteligencji wydawana w Amsterdamie, jako przykład podaje centrum handlowe w dzielnicy Hoogvliet w Rotterdamie. „Centrum handlowe przeszło w ostatnich latach gruntowny remont i powstało 47 nowych mieszkań na wynajem” – czytamy w gazecie. Średnio około 8 proc. sklepów w Holandii jest obecnie pustych, a w niektórych miejscach nawet ponad dwukrotnie więcej – mówi „NRC” Martijn Exterkate z firmy doradztwa przestrzennego Stec Groep. – Rosnące ceny domów sprawiają, że takie projekty stają się coraz atrakcyjniejsze dla właścicieli nieruchomości i deweloperów – uważa Olaf Nieuwenhuis z Kroonenberg Groep, cytowany przez gazetę. Deweloper buduje np. mieszkania nad sklepami, na piętrach, gdzie były magazyny. Natomiast Rabobank przewiduje, że w najbliższym czasie od 10 tys. do 20 tys. sklepów w centrach holenderskich miast zostanie przekształconych w mieszkania.

Strefa nieruchomości

Odkrywanie Ameryki Profesjonaliści zwracają jednak uwagę, że to nie tylko koronawirus zawinił, że galerie handlowe pustoszeją. To, z czym obecnie mamy do czynienia w Europie, już dawno „przerobiły” Stany Zjednoczone. – Warto przyjrzeć się przykładom zza oceanu, gdzie trend przebudowywania i nadawania centrom handlowym nowych funkcji obecny jest już od dekady. Nie chodzi tu tylko o nowy wystrój, a o całkowitą zmianę przeznaczenia budynku. Jednym z inspirujących kierunków jest przekształcanie nieruchomości handlowych w mieszkania dla seniorów czy domy opieki. Rozwiązanie to sprawdza się m.in. ze względu na lokalizację. Przyjęło się, że tego typu obiekty znajdują się poza miastem (bo nastawione są na obsługę osób mniej sprawnych – przyp. red.), tymczasem seniorzy deklarują, że nie chcą z miejskiego życia rezygnować. Taką zmianę przeszło Northgate Mall w Seattle, w którym dodatkowo powstał hotel, centrum tranzytowe i ośrodek ligi hokejowej – mówi Rajmund Węgrzynek, dyrektor zarządzający Tétris w Polsce i CEE.To firma odpowiadająca za zmiany już przeprowadzone w gdańskiej Galerii handlowej Madison i za planowane, w Galerii Bałtyckiej. W Skyview on the Ridge w Irondequoit w stanie Nowy Jork realizowana jest inwestycja warta 43 miliony dolarów, w ramach której powstanie 157

/ wiosna 2022

apartamentów dla seniorów, a także centrum opieki dziennej dla dorosłych. Z kolei najstarsze centrum handlowe w Ameryce zostało zamienione w piękne mikro apartamenty Arcade Providence. Zbudowany niemal 200 lat temu budynek przekształcono w 48 malutkich mieszkań oraz przestrzeń biznesową, w której znalazły się restauracje, kawiarnia i salon fryzjerski. – Myślę, że i w Polsce doczekamy się tak imponujących projektów. Pandemia przyśpieszyła tego rodzaju procesy i według mnie w post-covidowej rzeczywistości minimum 25 proc. obiektów handlowych czekają zmiany zarówno sanitarne, jak i te związane z kierunkiem działalności. Trend „mixeduse” w rodzimych centrach handlowych jest już coraz bardziej widoczny. Zwiększają one, kosztem części handlowej, powierzchnię biurową i usługową. Zmieniają się w miejsca, w których możemy pracować, bawić się, zadbać o zdrowie, korzystać z oferty gastronomicznej i rozrywkowej. Wkrótce być może będą to również obiekty z bazą noclegową, a nawet mieszkalną – komentuje Rajmund Węgrzynek, dyrektor zarządzający Tétris w Polsce i CEE. Rosnąca popularność projektów mixed-use została dodatkowo wzmocniona przez pandemię. Według prognoz JLL, w ciągu najbliższych 5 lat podaż powierzchni w projektach wielofunkcyjnych w Polsce może ulec podwojeniu. ą

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

30

Komfortowa, bardziej przytulna atmosfera oraz wiele udogodnień - takie będą efekty zmian, które wprowadza Galeria Bałtycka w Gdańsku. Prace (nocne!) już się rozpoczęły



32

Strefa młodości

/ wiosna 2022

STUDENCI W BIZNESIE, CZYLI WCZESNY START Młode głowy pełne są śmiałych pomysłów na biznesowe przedsięwzięcia. Można wtedy snuć najbardziej wizjonerskie plany, ale najważniejsze to... po prostu zacząć. Co nie jest proste, gdy nie ma się gotówki, wsparcia, a czas „zabierają” wykłady i inne zajęcia akademickie tekst: Angelika Korlaga – Pokazałem, że można zrobić coś fajnego w młodym wieku, a do założenia własnej firmy nie trzeba mieć trzydziestu czy czterdziestu lat. Jeżeli ma się pomysł i chęci, to wszystko da się zrobić – mówi 23-letni Daniel Dziob, student i założyciel firmy Your Taste. Za marką Your Taste stoi zespół studentów i pasjonatów zdrowej żywności. Dzięki pomocy Fundacji Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, która udziela marce Your Taste swojej osobowości prawnej w celu prowadzenia działalności gospodarczej, studenci mogli stworzyć swój sklep. Pomysłodawcą i założycielem firmy jest Daniel Dziob, 23latek z Krakowa, który na co dzień studiuje na Wydziale Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Działalność Daniela polega na imporcie i sprzedaży różnych rodzajów bakalii. Firma obsługuje wiele krakowskich cukierni, takich jak: Zakręcona Kawiarenka, Słodki Bazar, Cukiernia Babka oraz liczne sklepy spożywcze. Wielu klientów pochodzi również z Łodzi, jednak jak zaznacza Daniel, są to raczej klienci detaliczni, którzy w sklepie Your Taste kupują bakalie na zapas. – Klienci detaliczni to taki „mały hurt”. Zamawiają około pięciu kilogramów produktów i wracają do nas co jakiś czas. Średnia wartość takiego zamówienia to około 150 złotych – mówi.

Orzechy, ziarna, kandyzowane owoce i firmowe mieszanki – Część produktów importujemy, część kupujemy na terenie Polski od hurtowników, w zależności od ilości jakiej potrzebujemy – na przykład bardziej chodliwe produkty opłaca nam się sprowadzać, natomiast nie ma sensu importować z zagranicy kontenerów niszowych bakalii, które sprze-

dajmy miesięcznie po kilkadziesiąt kilogramów. W naszej ofercie mamy wszystkie rodzaje orzechów, jakie są, od migdałów poprzez orzechy brazylijskie, laskowe, włoskie, aż po pistacje. Część produktów jak np. orzechy włoskie odkupujemy od lokalnych rolników. Poza tym sprzedajemy również liofilizowane, suszone oraz kandyzowane owoce. Mamy też różne rodzaje nasion, jak na przykład pestki dyni, czarnuszkę czy ziarna słonecznika. Przede wszystkim staramy się słuchać, czego potrzebują nasi klienci i o takie produkty poszerzamy naszą ofertę – opowiada. Jak to się stało, że Daniel w tak młodym wieku był w stanie osiągnąć tak duży sukces? – Wszystko zaczęło się, kiedy podczas swojej pierwszej dorywczej pracy poznałem pewnego chłopaka. W tamtym czasie zajmował się sprzedażą bakalii na terenie Krakowa, w swojej ofercie miał około dziesięciu produktów. Nasza znajomość zaczęła się rozwijać i z czasem zaczęliśmy planować wspólną działalność, która tak naprawdę miała kilka etapów. Najpierw ja brałem od niego towar i sprzedawałem na terenie Krakowa, później działaliśmy pod jedną marką. Ostatecznie nasze drogi się rozeszły, były jakieś nieścisłości we współpracy. Po odejściu z poprzedniej działalności zaczerpnąłem pomysł importu i sprzedaży bakalii, ale rozwijałem go według własnej koncepcji – wyjaśnia. Firma Daniela oficjalnie powstała w listopadzie 2020 roku. Miesięcznie sklep internetowy Your Taste ma ponad dwa tysiące zamówień, jednak w samej firmie na stałe pracuje zaledwie pięć osób. Jak to możliwe? – Nasza firma zatrudnia niewielką liczbę pracowników. Na stałe zatrudnione są dwie osoby oraz dwójka moich wspólników – mój przyjaciel i dziewczyna. Można powieb dzieć, że funkcjonujemy w pięcioosobowym zespo-


/ wiosna 2022

Strefa młodości

33

Współzałożycielka Your Taste, Wiktoria Brodalka, odpowiedzialna za logistykę, kontrolę jakości i PR FOT. GRZEGORZ OLKOWSKI


34

Strefa młodości

b le. Czasami pomagają nam rodzice, czasami zatrudniamy kogoś dorywczo, kiedy zbliża się sezon na bakalie. W przeciętnym sklepie przy takiej ilości zamówień, jaką realizujemy, prawdopodobnie pracowałoby 10-20 osób, jednak nam udało się znaleźć inne rozwiązanie, którym jest zautomatyzowanie naszego magazynu. Your Taste korzysta z nowoczesnych technologii stosowanych w magazynach, które pozwalają na zoptymalizowanie pracy tzn. jeden pracownik jest w stanie obsłużyć dużo więcej zamówień, niż przeciętnie. Firma wykorzystuje programy automatyzacji pakowania, zbierania produktów, posiadają również zautomatyzowaną linię produkcyjną z taśmociągiem i nasypywarką. – Dzięki korzystaniu z maszyn i nowych oprogramowań możemy ograniczyć liczbę pracowników do minimum – zapewnia Daniel.

Nie zawsze było kolorowo Jak opowiada Daniel, nie zawsze było kolorowo, a jego największym wrogiem był czas, którego często brakowało. Prowadzenie działalności rozpoczął, kiedy studiował swój pierwszy kierunek, który ostatecznie postanowił porzucić. – Najpierw studiowałem automatykę i robotykę, skończyłem na tym kierunku trzy semestry. Wtedy też powstawały pierwsze plany odnośnie założenia firmy. Kiedy studiowałem trudniejszy kierunek, to nie miałem wystarczająco czasu na wszystko. Z jednej strony było dużo pracy na studiach, a z drugiej musiałem podejmować pewne kroki prawne, takie jak założenie działalności, konsultacje z prawnikiem, formalności z sanepidem, utworzenie regulaminu strony internetowej i wiele innych. Tych rzeczy było bardzo dużo, a ich lista z dnia na dzień się powiększała – wyjaśnia. Jak zaznacza założyciel Your Taste, dużym ułatwieniem dla młodych osób przy tworzeniu własnej działalności jest odpowiednie wsparcie, np. rodziców. Częstą przeszkodą jest brak możliwości pogodzenia nauki i obowiązków związanych z tworzeniem własnej marki. Przez tego typu problemy, młode osoby najczęściej rezygnują z realizowania swoich, nierzadko bardzo fajnych pomysłów. – Cała procedura, konieczność dużych inwestycji zniechęca do takiej działalności. Dużo łatwiej jest iść do pracodawcy, podpisać umowę i rozpocząć pracę z dnia na dzień. Zyski są już po miesiącu, natomiast tutaj o jakichkolwiek pieniądzach przez kilka pierwszych miesięcy można było tylko pomarzyć. Tak naprawdę na początku cały czas musieliśmy dokładać z własnej kieszeni, a pracowaliśmy do późnej nocy – dodaje. Firma sama się rozwija – Jeżeli chodzi o aspekty finansowe, to nie ubiegałem się o żadne dofinansowanie, wszystko fundowałem sam z pieniędzy, które zarobiłem z poprzedniej działalności. Później był wkład własny moich obecnych wspólników. Dodatkowo zapożyczyłem się na kilka tysięcy od rodziców, natomiast te pieniądze już dawno uregulowałem – opowiada Daniel. We wrześniu tego roku właściciele Your Taste planują powiększyć powierzchnię magazynową i zatrudnić dodatkowe osoby do obsługi maszyn. – Na pewno będziemy też zwiększać ofertę, chcemy wprowadzić zestawy prezentowe i myślę, że jest to najprost-

/ wiosna 2022

szy kierunek jaki obecnie możemy obrać. Jak na razie firma sama się rozwija – mówi Daniel.

Szukamy nowych wyzwań – Pracowałem wcześniej w branży inżynierii mechanicznej i do pewnego momentu wiązałem z tym swoją przyszłość. Jest to obszar, którym od zawsze się interesowałem i mogę zdradzić, że obecnie myślimy wraz z moim wspólnikiem z Your Taste nad założeniem nowej firmy, która zajmowałaby się sprzedażą farb termoizolacyjnych oraz izolacyjnych. Te produkty dopiero wchodzą na rynek i jest to dosyć innowacyjna technologia. Pozwala ona na przykład izolować budynki, różne zbiorniki czy pojazdy farbami, które nie przepuszczają ciepła, wilgoci oraz zapewniają szczelność i sterylność. Powoli zmierzamy w tym kierunku, ponieważ tak naprawdę bakalie są już rozwinięte do pewnego poziomu i obecnie ta firma rozwija się praktycznie sama. My natomiast szukamy czegoś nowego, nowych wyzwań – opowiada Daniel Dziob. Zauważyłyśmy lukę biznesową i... postanowiłyśmy ją wypełnić Własną działalność postanowiły również założyć dwie studentki z Łodzi, 24-letnia Marta Mielcarek, która studiuje dziennikarstwo, media i projektowanie komunikacji na Uniwersytecie Łódzkim oraz 22-letnia Katarzyna Prędka, która obecnie uczy się na kierunku organizacja produkcji filmowej i telewizyjnej w Szkole Filmowej w Łodzi. Jak mówią, pomysł z założeniem własnej firmy narodził się w trakcie zajęć akademickich. – Razem z Kasią studiowałyśmy na kierunku Produkcja teatralna i organizacja widowisk na Uniwersytecie Łódzkim. Pomysł narodził się podczas zajęć ,,Green filming”. Zauważyłyśmy lukę biznesową w sektorze kultury i mediów, postanowiłyśmy ją wypełnić. Tym sposobem małymi krokami, idziemy cały czas do przodu – mamy za sobą wygraną w konkursie organizowanym przez Art_Inkubator w Łodzi, sporo konsultacji z naukowcami i specjalistami z branży – opowiada Marta. Dziewczyny dopiero zaczynają tworzyć własną działalność, która obecnie jest na etapie budowania świadomości marki. – Zależy nam na tym, aby wszystko było dokładnie przemyślane – dodaje Kasia. Pomysł narodził się spontanicznie – Działamy intuicyjnie, powoli, obserwując zmiany jakie następują w nas i w otoczeniu. Każda z nas miała marzenie, aby w przyszłości prowadzić własną firmę w branży kreatywnej – jesteśmy w trakcie realizacji tego marzenia. Chcemy również zaznaczyć, że jesteśmy założycielkami łódzkiego stowarzyszenia REkoncept, gdzie również promujemy i łączymy ekologię ze sztuką. Jednak w przypadku Slow Media Production wiedziałyśmy, że będziemy funkcjonować w sektorze biznesu i w większym zakresie skupimy się na produkcjach medialnych – mówią dziewczyny. Slow Media Production Działalność dziewczyn ma polegać na pośrednictwie w branży kreatywnej, na początku głównie w sektorze filmu. Chodzi o wsparcie produkcji od strony ekologicznej. Pod szyldem Slow Media Production studentki będą oferowały pomoc w tej


/ wiosna 2022

Strefa młodości

Najtrudniej jest zacząć Prowadzenie biznesu łączy się z mnóstwem obowiązków, co czasami wydaje się przytłaczające, jednak według Kasi, jak na razie wszystko jest na dobrej drodze. Obecnie dziewczyny są w trakcie organizacji spotkań tak, aby nie kolidowały z uczelnianymi obowiązkami. Prawdą jest, że tworzenie firmy jest nieodłącznie związane z wieloma wyzwaniami, dlatego zarówno Kasia jak i Marta muszą być dla siebie wsparciem i działać w taki sposób, aby każda czuła się komfortowo. – W pierwszej kolejności chcemy rozwijać konsultacje ekologiczne przy organizacji filmów akademickich, kolejno stworzenie ekobazy. Naszą aktywność na początku osadzamy na terenie Łodzi, a wraz ze wzrostem zainteresowania naszą ofertą będziemy i również poszerzać zakres lokalizacyjny – opowiada Marta. To oczywiście nie wszystko, dziewczyny planują kolejne przedsięwzięcia. – Aktualnie bierzemy udział w różnych konkursach oraz pracujemy nad wnioskiem, aby uczestniczyć i też uzyskać finansowanie z jednego z programów Kreatywnej Europy – dodaje Kasia.

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

dziedzinie w różnej formie: konspektu lub pracy bezpośrednio na planie w charakterze ekokoordynatorki. – Mamy również w planach założenie ekoplatformy, czyli platformy, bazy osób, firm, które w swoich usługach uwzględniają ekopraktyki. Dodatkowo realizacja audytów w zakresie CSR/ESG instytucji, organizacji związanych z branżą kreatywną – opowiada Marta.

Kemichal Polska Sp. z o.o. 97-500 Radomsko, ul. Sucharskiego 111 tel. 44 683 70 53, 502 322 970 www.kemichal.pl biuro@kemichal.pl Firma Kemichal od ponad pół wieku zajmuje się produkcją materiałów lakierniczych przeznaczonych dla drewna i płyt MDF. Znajduje się na wiodącej pozycji wśród firm tworzących produkty wykorzystywane w sektorze profesjonalnej obróbki drewna, meblarstwa oraz stolarki otworowej. Zapewnia swoim klientom wysoką jakość produktów oraz obsługi. Dzięki nowoczesnemu centrum logistycznemu znajdującemu się we Włoszech, czas realizacji zamówień jest krótszy, a zadowolenie klientów zdecydowanie większe. Firma posiada własne laboratorium, a w nim nowoczesny sprzęt do testowania wyrobów czy dopasowywania ich do różnorodnych potrzeb odbiorców. Oferta firmy zawiera cały wachlarz wodnych i rozpuszczalnikowych materiałów, dla użytku wewnętrznego i na zewnątrz, przeznaczonych zarówno dla małych stolarni, jak i dużych producentów. Wysoką jakość materiałów lakierniczych i doskonałą powtarzalność receptur zapewnia wykorzystanie wysokiej jakości surowców dostarczanych przez światowych liderów branży chemicznej, nowoczesnych urządzeń oraz udział w procesie produkcji wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W 2015 roku został utworzony Polski oddział firmy , który znajduje się w Radomsku. Znajduje się w nim nowoczesna mieszalnia kolorów, laboratorium w którym nasi specjaliści dopasują proces technologiczny do potrzeb klienta oraz magazyn.

Katarzyna Prędka (z lewej) i Marta Mielcarek swoja firmę wymyśliły podczas zajęć akademickich

35


36

Strefa designu

/ wiosna 2022

Rozmowa z Jarosławem Wojdełko, kierownikiem Centrum Nowoczesnych Inwestycji w Radomsku Projekt „Radomsko Mebluje” funkcjonuje już od 8 lat. Czy udało się osiągnąć zamierzone efekty? Projekt powstał po to, żeby wesprzeć przemysł meblarski na terenie miasta i okolic, ale też, żeby ukształtować wizerunek Radomska jako zagłębia meblowego. Dziś jesteśmy rozpoznawalni w Polsce. W tym zakresie efekty projektu „Radomsko Mebluje” są w zasadzie niemierzalne, jednak gdziekolwiek się udamy, czy jest to gremium, które się ma meblach zna, produkuje meble, tudzież handluje, osoby te bardzo dobrze wiedzą, czym jest dla polskiego meblarstwa Radomsko. Osiągnęliśmy to jeżdżąc przez 5 lat na targi Meble Polska do Poznania, gdzie organizowaliśmy wspólne stoisko prezentujące ofertę 9-11 meblarzy. Radomsko jest rozpoznawalne w branży jako zagłębie meblowe, ale co bardziej istotne, klienci rozpoznają radomszczańskie meble i chwalą wyroby za jakość, design i serwis. W tym roku będzie kolejny taki wyjazd na targi? Niestety wyjazdy ucięły się przez pandemię i do tej pory nie udało się tego odtworzyć. Oczywiście nie zamykamy możliwości uczestnictwa w targach, ale prawdopodobnie będziemy działać inaczej, być może już nie z tak dużą grupą, ale w 5-7 osobowym składzie w Nadarzynie czy Poznaniu. Ta forma promocji mebli z Radomska uzależniona jest od współpracy z producentami i od pieniędzy. Dotychczas pokrywaliśmy połowę kosztów, teraz musimy te koszty zmniejszyć. Pandemia ograniczyła możliwości promocji, ale zaczęliście szerzej działać w sieci... Stworzyliśmy na nowo stronę internetową RadomskoMebluje.pl. Ponieważ nie można było swobodnie się poruszać po kraju i kontakty były ograniczone, skoncentrowaliśmy się na tym, co możemy zrobić. Nowa strona jest

w pełni funkcjonalna, można się tu wiele dowiedzieć na temat przemysłu meblarskiego w naszym miejsce. Dodatkowo w formie wirtualnej został stworzony profesjonalny katalog radomszczańskich producentów mebli. Strona kieruje nabywców do konkretnych producentów. Naprawdę warto to zobaczyć. Jakie jeszcze działania podejmuje miasto, by wesprzeć lokalnych meblarzy? To między innymi „Meblove ABC”, czyli punkt konsultacyjny desingu. Tutaj przez 8 miesięcy specjalistka z Łodzi współpracowała w okolicznymi przedsiębiorcami, wspomagając ich właśnie w designie, nowych materiałach i trendach. Cały czas współpracujemy też z Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Producentów Mebli, dzięki czemu codziennie mamy wiadomości o tym, co dzieje się w branży. Mamy informacje na temat surowców, cen, zapotrzebowania… Przez cały ubiegły roku organizowaliśmy różnego rodzaju szkolenia pod kątem meblarskim. Zrobiliśmy też coś, by jeszcze bardziej zintegrować środowisko meblarzy… W Radomsku cyklicznie już organizujemy Bieg Stolarza, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, a biorą w nich udział całe rodziny zarówno pracowników, jak i właścicieli firm meblarskich. Po tych 8 latach projekt się rozwija i stawiacie przed sobą nowe zadania. Co w planach? Trzeba przemyśleć, jak odświeżyć formułę Radomsko Mebluje. Mamy nadzieję, że uda nam się przeprowadzić spotkanie i nad tym popracować. Pomysły mamy. Ile przedsiębiorstw zrzesza obecnie projekt Radomsko Mebluje? To dziś około 40 przedsiębiorstw, ale to tylko część ogromnej liczby meblarzy z Radomska i okolicy. W rejestrze

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Meble z Radomska to już marka

działalności gospodarczej w dziedzinie meblarstwa pracuje ponad 800 podmiotów, z czego około 150 jest czynnych i bardzo aktywnych, a w tym 10 wyjątkowo mocnych i wiodących w kraju. Pozostali przedsiębiorcy wykonują drobne usługi, ale bardzo potrzebne na rynku lub pracują dla większych zakładów. Największe i najlepsze zakłady mamy na obrzeżach miasta, ale i one z nami współpracują, stosujemy tutaj żadnego rozgraniczenia. Chcemy, aby jak najwięcej podmiotów utożsamiało się z Radomskiem. Ale wśród tej ogromnej liczby na pewno są jakieś perełki, z którym miasto może być szczególne dumne? Tak, to na pewno Fameg i jego meble gięte, zakład z największą tradycją, który w ostatnich latach odbudowuje swoją markę. Firma ma bardzo doby dział designu, robi bardzo ciekawe meble, jakościowo bardzo dobre. Bardzo dobrze się również promuje zarówno w Polsce, jak i za granicą, np. w Mediolanie. Najlepsze gatunkowo i jakościowo materiały oferuje Korner. Koleje perełki to nagradzane Meble Olejnikowski. Meblomax, Krysiak, Meble Wach, czy Mebin, który w całej Polsce ma około 100 punktów sprzedaży. To są najlepsze wyroby, rozchwytywane na rynku. Mamy też rzemiosło artystyczne, w tym tak unikalne jak intarsja reprezentowana przez Pawła Furmańczyka. Czy pandemia wpłynęła na biznes meblarski w Radomsku? Nikt nie narzekał. Ludzie na początku się przestraszyli, ale wszyscy szybko okrzepli. Wzrosty w sprzedaży na poziomie 10-15 procent cały czas się utrzymuje. W ostatnim czasie, właśnie przez pandemię, Polacy mniej wyjeżdżali, a pieniądze inwestowali w swoje domy.


Meble Gal – spełniamy oczekiwania naszych klientów

- rozmowa z Tadeuszem Galem - Podstarszym Cechu Rzemiosła w Radomsku oraz Mistrzem w Zawodzie „Stolarz” Firma działa na rynku stolarskim od 2008 r. Przez ten czas wykonała już setki realizacji mebli kuchennych na wymiar, przesuwnych szaf wnękowych, stołów, mebli pokojowych i łazienkowych. Dodatkowo firma wykonuje grafikę na szkle oraz projekty 3D. W ramach inwestycji firma wdrożyła program CORPUS umożliwiający bezpośrednie przekazanie danych do formatyzacji płyty, okleinowania i nawiertów z programu służącego do wizualizacji. Jak wspomina Tadeusz Gal - Właściciel firmy MEBLE GAL (nominowany do tytułu Menedżer Roku Regionu Łódzkiego 2020 w kategorii MIKRO I MAŁA FIRMA). - Bazujemy na wytrzymałych materiałach i sprawdzonych systemach oraz akcesoriach, takich jak Blum, Amix, Gamet, Nomet. Wszystkie projekty szczegółowo omawiamy z Klientem, dzięki czemu możemy zaproponować optymalne rozwiązania. Uwzględniamy uwagi i oczekiwania naszych Klientów oraz proponujemy praktyczne rozwiązania. Najlepszym przykładem solidnie i stylowo realizowanych projektów są wyróżnienia otrzymywane od czytelników. Kuchnia

black white firmy Meble Gal została wybrana najlepszą realizacją miesiąca wg portalu kuchnieportal.pl Aby zapoznać się z realizacjami, materiałami oraz akcesoriami zapraszamy do odwiedzenia strony: http://meblegal.com.pl/ lub oso-

bistej wizyty w salonie w miejscowości Blok Dobryszyce, ul. Kochanowskiego 65. W celu zapewnienia fachowej obsługi prosimy o wcześniejsze ustalenie spotkania pod numerem tel. 692-452-000 lub 608-268-427.

Paweł Furmańczyk – meble tworzone z pasją

Historia pracowni stolarskiej sięga lat 60. ubiegłego wieku. Jej założycielem był Antoni Furmańczyk. W latach 90. firmę przejął syn Paweł. Pracownia kreuje niepowtarzalne formy klasyczne, wykonujemy meble ręcznie, głównie na bazie drewna dębowego, wyłącznie w pojedynczych egzemplarzach. Tworzy meble z pasją, dbając o każdy

szczegół, wykorzystuje rzeźbę, intarsję i inkrustację. Firma korzysta z oklein sprowadzanych z całego świata (np. trudny do pozyskania czeczot z orzecha amerykańskiego).

Takie meble pasują do klasycznych wnętrz i dworków. Wykonanie samego kominka zajmuje ok. 8 miesięcy – opowiada pan Paweł. Jestem też zapraszany do współpracy jako podwykonawca przy wykonywaniu prac stolarskich związanych z renowacją zabytków. Wystawiając się na targach meblowych w Poznaniu, zapoznałem się i zainteresowałem meblami modernistycznymi i ich wykonywaniem. Obecnie planuję rozpocząć szkolenia z nauki intarsji i rzeźby. Zapraszamy do kontaktu architektów i projektantów zainteresowanych współpracą z Panem Pawłem w zakresie kompleksowej realizacji meblarskich, apartamentów (salony, kuchnie, garderoby, sypialnie, łazienki oraz obiektów komercyjnych). Więcej informacji na temat firmy znajdziecie Państwo na stronie internetowej: www.pawelfurmanczyk.pl e-mail: pracownia@pawelfurmanczyk.pl tel. 507-182-195


Nowoczesne biurowce stawiają na rozwiązania prośrodowiskowe i sprzyjające dobremu samopoczuciu pracowników FOT. MATERIAŁY PRASOWE


/ wiosna 2022

Stefa trendów

Nieruchomości

Zielone i bezpieczne. Takie są teraz biura Biurowiec musi być przyjazny i bezpieczny dla zdrowia fizycznego i psychicznego pracowników tekst: Jacek Klein

M

imo upowszechnienia pracy zdalnej nie dojdzie do gwałtownej rewolucji pod względem zapotrzebowania na powierzchnię biurową. Ubiegłoroczne badanie GUS „Popyt na pracę” pokazało, że zdalnie we wrześniu 2021 r. pracowało jedynie 5 proc. Polaków. W Warszawie odsetek ten był najwyższy i wyniósł 14 proc. O stabilnej sytuacji na rynku najmu powierzchni biurowej świadczy również znaczący odsetek renegocjacji (ok. 40-55 proc.). – Najemcy decydują się na przedłużanie umów i przearanżowanie swoich powierzchni, wydzielając przestrzenie pod nowe funkcje. W pandemicznej rzeczywistości rośnie popyt na usługi związane z adaptowaniem środowiska pracy (workplace strategy), pozwalające zdiagnozować potrzeby pracowników w nowej rzeczywistości. Jednocześnie zmieniają się relacje pomiędzy uczestnikami rynku – w większości lokalizacji mamy do czynienia z rynkiem najemcy, co wpływa na rosnące pakiety zachęt – ocenia firma Colliers.

Zielone i ludzkie argumenty Asem w rękawie w ostatnim czasie stają się ekologia oraz dobrostan pracowników. Kwestie ESG i zrównoważonego rozwoju stają się jednym z silniejszych nowych trendów na rynku nieruchomości, w szczególności biurowych. – Świadczy o tym m.in. szybki przyrost podaży certyfikowa-

nych, „zielonych budynków” oraz coraz liczniejsze modernizacje już istniejących biurowców. Zysk środowiskowy w realizowanych projektach w dobie zmian klimatycznych staje się nie mniej ważny niż zysk finansowy, a założenia ESG stanowią coraz ważniejsze przesłanki do decyzji biznesowych. Możemy spodziewać się, że w nadchodzących kwartałach większy nacisk wśród uczestników rynku nieruchomości będzie kładziony na tworzenie i implementowanie indywidualnych strategii w zakresie ESG i zrównoważonego rozwoju – analizuje firma Collers. Miniony rok i pierwsze tygodnie tego roku przyniosły w Trójmieście kilka spektakularnych osiągnięć w dziedzinie certyfikacji. Olivia Star, najwyższy w Polsce północnej biurowiec, uzyskał ocenę BREEAM na poziomie Excellent za energooszczędne rozwiązania, jakie są dostępne w budynku, dostępność alternatywnych form transportu oraz wysoko oszczędne technologie gospodarowania zasobami wody. Wysoko oceniony został również zainstalowany w budynku system grzewczy z pompą ciepła, wykorzystujący źródła geotermalne aż z 95 metrów poniżej najniższej kondygnacji budynku.

Przewagę konkurencyjną zyskiwać będą obiekty oferujące rozwiązania z obszaru technologii klimatycznych

39

Z kolei, położony nieopodal biurowiec Wave, zrealizowany przez Skanska, otrzymał prestiżowy certyfikat WELL Core & Shell. To pierwsze tego typu wyróżnienie na trójmiejskim rynku i pierwsze na poziomie Gold poza Warszawą. WELL Building Standard to opracowany przez International WELL Building Institute (IWBI) system certyfikacji, który mierząc jakość powierzchni biurowej, weryfikuje ponad 100 cech budynku. W procesie oceny brany jest pod uwagę jego wpływ na zdrowie i samopoczucie fizyczne oraz psychiczne ludzi. – Certyfikacja powierzchni biurowych z pewnością zwiększa też ich atrakcyjność i umacnia w przekonaniu, że warto pracować w biurze lub do niego wrócić. Jak pokazało badanie przeprowadzone w 2021 roku na zlecenie Skanska, większość polskich pracowników uznaje biura za bezpieczne, tym bardziej, jeśli posiadają one certyfikaty – mówi Konrad Ziejewski, menedżer projektu w spółce biurowej Skanska w regionie CEE. Certyfikowanie budynków biurowych jest już praktycznie standardem. Każda inwestycja zakończona w ciągu ostatnich lat, nie mówiąc o tych będących w toku, realizowana jest od początku pod kątem uzyskania określonego certyfikatu, czy to z naciskiem na rozwiązania propracownicze, czy prośrodowiskowe lub równo rozłożonym na oba obszary. Zdaniem analityków nie ma innej drogi, aby utrzymać się na rynku. – Inwestorzy i najemcy będą oczekiwać niskiej emisyjności biurowców czy planów dochodzenia do niej. Przewagę konkurencyjną zyskiwać będą obiekty oferujące rozwiązania z obszaru technologii klimatycznych. Na sile przybierać będą też trendy związane z certyfikowaniem budynków odnośnie przyjaznego wpływu na użytkowników oraz gwarantujące im pełne bezpieczeństwo – ocenia Bartłomiej Zagrodnik, partner za-

ESG (z ang. Environmental, Social, Corporate Governance) obejmuje kwestie związane z ochroną środowiska, odpowiedzialnością społeczną i ładem korporacyjnym. Akronim ten szczególnym zainteresowaniem cieszy się od 2015 r. po opublikowaniu Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ. Obowiązek raportowania zagadnień ESG przez wszystkie spółki mające powyżej 250 pracowników (bez względu na branżę) wejdzie w życie już od 2023 roku.

b


40

Stefa trendów

/ wiosna 2022

International Well Building Institute z Nowego Jorku w marcu 2021 roku przyznał kompleksowi Olivia Business Centre maksymalną ocenę 25 punktów na możliwych 25

MATERIAŁY PRASOWE

Kiedy w Trójmieście „pęknie” milion metrów? Tempo powstawania nowej powierzchni biurowej było w ostatnich latach imponujące, mimo zawirowań pandemicznych. W tym roku deweloperzy muszą jednak borykać się z innym utrudnieniem. – Wysoka inflacja stanowi odzwierciedlenie wzrostu kosztów związanych także z rynkiem biurowym, takich jak ceny materiałów budowlanych, gruntów, mediów czy płac. Estymacje analityków wskazują, że od początku pandemii koszt wybudowania biurowca wzrósł nawet o 30 proc. Przestoje w dostawach materiałów budowlanych z Azji i wzrost cen surowców oraz utrzymująca się niepewna sytuacja związana z aktywnością najemców ze względu na kolejne fale pandemii wpływają na ograniczenie planów deweloperskich nawet największych firm – oceniają analitycy Colliers. Mimo to milion metrów kwadratowych powierzchni biurowej w Trójmieście powinien zostać osiągnięty w tym roku. Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych (PINK) opublikowała dane dotyczące rynku powierzchni biurowych na ośmiu głównych rynkach regionalnych w Polsce (Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Poznań, Łódź, Lublin, Szczecin) za czwarty kwartał 2021 roku. Źródłem informacji są firmy doradcze działające na rynku nieruchomości komercyjnych (BNP Paribas Real Estate, CBRE, Colliers, Cushman&Wakefield, JLL, Knight Frank, Newmark Polska, Savills). Z ich danych wynika, że na koniec czwartego kwartału 2021 roku całkowite istniejące zasoby nowoczesnej powierzchni biurowej na ośmiu głównych rynkach regionalnych wyniosły 6 038 800 mkw. Niezmiennie największymi rynkami biurowymi w Polsce (po Warszawie) pozostawały Kraków (1 617 600 mkw.), Wrocław (1 253 100 mkw.) oraz Trójmiasto (963 300 mkw.). ą

MATERIAŁY PRASOWE

b rządzając y/CEO w Walter Herz.

Trójmiejski biurowiec Wave, zrealizowany przez Skanska, otrzymał prestiżowy certyfikat WELL Core & Shell. To pierwsze tego typu wyróżnienie na poziomie Gold poza Warszawą


React odzwierciedla charakter Łodzi Rozmowa z Katarzyną Kubicką, dyrektorem regionalnym w dziale projektów komercyjnych Echo Investment Pandemia spowodowała duże zmiany na rynku biurowym, jak i w samym przygotowaniu budynków do funkcjonowania. Jak wygląda to w przypadku kompleksu biurowego React przy al. Piłsudskiego w Łodzi? Dobrze dopasowana przestrzeń biurowa niezmiennie pełni ważną rolę w działalności wielu firm. Ze względu na zmieniający się sposób pracy – popularyzację systemu hybrydowego oraz troska o bezpieczeństwo i komfort pracowników, zmianie uległ sposób myślenia o aranżacji przestrzeni. I na te wyzwania szybko znaleźliśmy odpowiedź, dostosowując biurowiec React do nowej normalności. Na zaawansowanym etapie budowy nasi projektanci wprowadzili nowe rozwiązania technologiczne, które regulują jakość powietrza w budynku. Ich kluczową rolą jest oczyszczanie powietrza i powierzchni. Wykorzystując procesy naturalnie występujące w przyrodzie, nasze systemy wentylacyjne nie przenoszą w powietrzu szkodliwych patogenów, zanieczyszczeń, w tym wirusa SARS-CoV-2. Technologia RCI Active Pure dezaktywuje biologiczne zanieczyszczenia bakteryjne i wirusowe, zarówno z powietrza, jak i wszelkich powierzchni w pomieszczeniu. Tym samym wprowadzamy na rynek biurowy przestrzeń oferującą najwyższy standard bezpieczeństwa, co potwierdza certyfikat Well Health and Safety. Ten międzynarodowy system oceny bezpieczeństwa budynków wprowadzony został w dobie pandemii. Potwierdza, że procedury zastosowane w budynku i kontrola kluczowych systemów zmniejszają zagrożenie związane m.in. z COVID-19. Oceniane są m.in. procedury czyszczenia i dezynfekcji, dostępność opieki zdrowotnej, zarządzanie jakością powietrza i wody. React, po wrocławskim biurowcu West 4 Business Hub, to drugi budynek Echo Investment z tym certyfikatem. Bezpieczeństwo i komfort na pierwszym miejscu. Jakimi jeszcze wyróżnikami może pochwalić się biurowiec React?

a

Jakie rozwiązania ekologiczne wprowadzone zostały w biurowcu React? Już same prace projektowe inwestycji były prowadzone w myśl zasad zrównoważonego rozwoju, co potwierdza uzyskanie certyfikatu BREEAM na poziomie Excellent. Skupiliśmy się na zastosowaniu takich rozwiązań, jak energooszczędne systemy instalacyjne, zapewnienie dostępu do światła dziennego, zoptymalizowane oświetlenie, użyciu lokalnych i nietoksycznych materiałów. W budynku powstały stacje do ładowania pojazdów elektrycznych. Łódź to miasto rowerzystów, dlatego nie mogliśmy zapomnieć o tej grupie. Powstały osobne szatnie z suszarniami i prysznicami oraz odpowiednia infrastruktura dla fanów tego środka transportu. Uwagę przyciąga przestrzeń wspólna w lobby biurowca. Wprowadziliśmy do tego wnętrza roślinność, zazieleniliśmy ściany w strefie relaksu, a zimozielone gatunki porastają donice w loggiach. Jakie oczekiwania mają pracownicy biur i co oznacza to dla deweloperów? Pokolenie młodych pracowników ceni sobie takie wartości, jak spędzanie czasu

ze znajomymi i rodziną, ekologię i zdrowy tryb życia. Młodzi chcą pracować tak jak żyją: w przyjaznej atmosferze, w jasnych i nowoczesnych przestrzeniach, przyjaznych biurach. Z tego względu w biurowcu React zastosowano szereg rozwiązań, które podnoszą komfort pracy: lobby stworzone do integracji ze strefą relaksu, loggie. Dwupoziomowa przestrzeń wspólna obejmuje część wejściową z recepcją, schody antresoli z drewnianymi siedziskami oraz antresolę idealną do integracji przy kawie. Budynek wyposażyliśmy w aplikację, która usprawni pracownikom korzystanie z parkingu, części wspólnych, jak komunikację z zarządcą obiektu. Biurowiec powstał w ścisłym centrum miasta, w strefie znajdującej się pod ochroną konserwatorską. Jaki miało to wpływ na architekturę? I jak lokalizacja wpływa na odbiór budynku? Silną inspiracją dla architektury projektu jest charakter Łodzi, miasta pełnego kontrastów: związanego ze sztuką i twórczością, ale o industrialnym charakterze. Podczas projektowania kierowano się takimi symbolami, jak: struktura, porządek, ekspresja, światło, trwałość, funkcjonalność, ponadczasowość, nawiązując jednocześnie do lokalnej sztuki. Biurowiec wpisał się w krajobraz tej części Łodzi. I tu warto mocno podkreślić, że lokalizacja w centrum miasta to przede wszystkim ogromny atut biurowca React. Najemcy mają na wyciągnięcie ręki wszystko to, co najlepsze Łódź ma do zaoferowania: świetne restauracje, parki, deptaki, sklepy i usługi. Wpisuje się to w ideę 15-minutowego miasta, zgodnie z którą pracownicy mogą zaspokoić wszystkie codzienne potrzeby w najbliższej okolicy. W takim miejscu pracuje się zdecydowanie przyjemniej. Więcej informacji na: www.echo.com.pl/ hub-office,15,react.html




44

Strefa logistyki

/ wiosna 2022

PACZKOMATY, ALLEGROMATY, SZYBKOMATY... KOLEJNE NAZWY POJAWIAJĄ SIĘ WRAZ Z ROZWOJEM KONKURENCJI NA RYNKU E-COMMERCE. BIAŁE, NIEBIESKIE I ZIELONE URZĄDZENIA W KRÓTKIM CZASIE STAŁY SIĘ BARDZO WAŻNYM ELEMENTEM ULIC I OSIEDLI

Automat zwany pożądaniem


/ wiosna 2022

Strefa logistyki

Tekst: Alicja Zboińska Pandemiczne ograniczenia sprawiły, że firmy gwałtownie zaczęły przenosić sprzedaż do internetu. Skorzystali na tym ci, którzy postawili na urządzenia do odbioru paczek. A o tym, jak bardzo takie automaty są pożądane, mówią wyniki przeprowadzonych w Łodzi badań zleconych przez dewelopera, który buduje osiedle na Widzewie. W badaniu tym ankietowanych zapytano, jak wyobrażają sobie wymarzone osiedle. Aż 53 proc. respondentów podkreśla, że na takim osiedlu nie może zabraknąć automatu paczkowego. Więcej wskazań – 57 proc. – dotyczyło jedynie ograniczonego ruchu aut. Na możliwości odebrania paczki o dowolnej porze dnia i nocy zależy najbardziej kobietom (59 proc.) i osobom młodym w wieku 18-24 i 25-34 lata (63 proc. i 69 proc.).

Klient chce paczkę, firma inwestuje w logistykę W lutym ogłoszono, że przy ul. Andrzejewskiej w Łodzi – w Central European Logistics Hub – powstaje wielkie centrum logistyczne InPostu o powierzchni 8,7 tys. mkw. Budowa się już rozpoczęła, ale termin oddania obiektu do użytku nie jest znany. To, ile osób znajdzie tam pracę, będzie zależało od tego, w jakim kierunku podąży e-handel. – Mamy dobrze rozbudowane zaplecze logistyczne w Polsce, co pozwala nam realizować bardzo szybkie terminy dostaw do paczkomatów, czyli realnie D+1 (na drugi dzień po nadaniu) – zaznacza Rafał Brzoska, prezes InPostu. – Dziś efektywne połączenie pracy hubów, transportu i kurierów jest nie lada wyzwaniem, zwłaszcza przy takich wolumenach przesyłek, jakie codziennie realizujemy. To pokazuje, że świetnie rozumiemy i potrafimy zarządzać tak dużą siecią. Teraz chcemy przedstawić takie kompetencje w Europie, która boryka się z problemami w realizacji szybkich dostaw. Internetowe zakupy nabrały tempa po wybuchu pandemii. Już przed nią nie brakowało osób, które wolały klikanie od wyprawy do sklepów stacjonarnych, a kolejne fale koronawirusa sprawiły, że do tego rozwiązania przekonali się następni konsumenci. – 5-6 lat temu on-line kupowało niewiele ponad 50 proc. internautów w Polsce, dziś jest to blisko 80 proc. – podkreśla Robert Dobrzycki, prezes i współwłaściciel firmy Panattoni, do której należy Central European Logistics Hub. – Kluczowym wyzwaniem dla firm dostarczających przesyłki, jest maksymalne skrócenie czasu dostawy i w tym zadaniu doskonale sprawdzają się centra dystrybucyjne na obrzeżach lub w granicach miast. Blisko 70 proc. klientów e-commerce’owych mieszka w miejscowościach poniżej 200 tys. mieszkańców. A rosnąca baza klientów wymaga nowoczesnych obiektów w całym kraju. Konkurencja stanęła do wyścigu Wieloletnie zaniedbania na rynku automatów do przesyłek postanowiła nadrobić konkurencja InPostu. Po latach współpracy z InPostem na własne urządzenia zaczęło stawiać Allegro. W Łodzi pierwszy zielony allegromat stanął się w połowie zeszłego roku na Teofilowie. Do końca 2021 r. w różnych miejscach kraju stanęło 1,5 tys. urządzeń, a do końca tego roku ma być ich już 3 tys.

45

Allegro, zanim zaczęło montować automaty, przeprowadziło konsultacje z ruchami miejskimi i ekspertami. Pod uwagę były też brane rekomendacje lokalnych władz. Efekt? Automaty Allegro muszą być dostępne dla niepełnosprawnych. Musi być też wyznaczona strefa rozładunku dla kuriera. Ponadto urządzenia mają wpisywać się w krajobraz (w ich pobliżu mają być sadzone rośliny regularnie pielęgnowane i podlewane). Na automatach nie będą umieszczane reklamy. Firma podjęła też współpracę z Polskim Związkiem Niewidomych. Do walki o klientów korzystających z automatów dołączył też chiński gigant internetowego handlu ustawiając urządzenia z napisami Cainiao i AliExpress. Są niebieskie, mniejsze od konkurencyjnych i mają zielony daszek. Chińczycy w Konstantynowie Łódzkim otworzyli wielki magazyn, z którego dostarczane są towary do Polski, Czech, Niemiec, Austrii i na Słowację. Na szybkomaty postawiła też francuska sieć sklepów budowlanych Leroy Merlin i ma ich już kilkadziesiąt. Są ustawiane na parkingach przy marketach. W większości można odbierać zakupy z tych sklepów – maksymalnie do 2 m długości i pojemności wózka sklepowego. W niektórych jednak mieszczą się większe zamówienia. A odbiera się je tak, jak z paczkomatu. Do gry włącza się też sieć Żabka w kooperacji z firmą Retail Robotics. Dzięki tej współpracy, o czym poinformował portal branżowy dlahandlu.pl, w Żabce rozpoczął się pilotaż nowego programu i zainstalowano pierwszy automat PickupHero. Urządzenia te mogą być używane tylko w pomieszczeniach. – Przewidujemy, że już niedługo zrobotyzowane rozwiązania click&collect będą wiodły prym wśród innowacyjnych rozwiązań dla handlu i zakupów spożywczych – tak portalowi mówi Julian Kozakiewicz z firmy Retail Robotics. – Na zachodzie Europy tego typu maszyny dopiero zyskują popularność.

Od e-handlu nie ma już odwrotu Eksperci z firmy PwC przewidują, że w 2026 r. wartość brutto polskiego rynku e-commerce osiągnie poziom 162 mld zł, a średni roczny wzrost wyniesie 12 proc. Najszybciej będzie rosła sprzedaż produktów spożywczych oraz z kategorii zdrowie i uroda. – Pandemia i kolejne lockdowny sprawiły, że wiele firm przyspieszyło proces transformacji cyfrowej, stawiając na rozwój kanałów online – tłumaczy Grzegorz Łaptaś, partner w zespole Strategy&Operations PwC. – W ostatnim roku grupa konsumentów korzystających z internetowej formy zakupów istotnie się zwiększyła. Co ważne, niemal 85 proc. Polaków deklab ruje, że nawet po zakończeniu pandemii nie zamierza

Aż 53 proc. ankietowanych nie wyobraża sobie nowoczesnego osiedla bez automatu paczkowego. Najbardziej zależy na tym kobietom i osobom młodym


Strefa logistyki

/ wiosna 2022

FOT. POLSKAPRESS

46

Automaty umożliwiają odbiór paczki o dowolnej porze dnia. To dla wielu osób znacznie wygodniejsze od czekania na kuriera b zmniejszyć częstotliwości e-zakupów. To będzie stały dwucyfrowy wzrost przez najbliższe lata. Przeprowadzone na potrzeby analizy PwC badanie konsumentów pokazuje, że ponad 74 proc. Polaków po zakończeniu pandemii utrzyma poziom zakupów internetowych, a 10 proc. zamierza je zwiększyć. W 2021 r. ok. 150 tys. polskich firm prowadziło sprzedaż produktów i usług przez internet. Korzystają one z własnych sklepów i popularnych wśród konsumentów platform typu marketplace (elektroniczna platforma sprzedażowa – strona internetowa, gdzie produkty oferuje wielu sprzedawców). Eksperci PwC podkreślają, że w porównaniu do krajów zachodniej Europy Polska ma nadal relatywnie małą liczbę sklepów internetowych, dlatego w kolejnych latach ich liczba ma znacznie wzrosnąć. To efekt nowych zachowań konsumenckich, a także pojawiania się na rynku nowych graczy. – Amazon wchodząc na polski rynek stworzył kolejny kanał sprzedaży i szansę dla polskich małych przedsiębiorców – zaznacza Paweł Kowalik, manager w dziale strategii PwC. – Już teraz ponad 1/3 przedsiębiorstw prowadzących sklepy online oprócz własnej witryny jest też obecna na platformie Allegro. Dzięki temu ich zasięg jest dużo szerszy. Platforma Amazona, za którą stoją ultranowoczesne technologie, pozwoli tym firmom docierać do jeszcze większej liczby klientów i okazji zakupowych, a tym samym zwiększać sprzedaż. Będzie to też szansa

na to, by polskich sklepów internetowych powstało jeszcze więcej. Od e-handlu nie ma już odwrotu. Jak podkreślają przedstawiciele Instytutu Ekonomicznego Mastercard, po wprowadzeniu covidowych lockdownów liczba firm, które w ciągu każdego miesiąca przenosiły swą działalność do e-commerce, wzrosła trzykrotnie w porównaniu z okresem przed pandemią. Szczyt tego zjawiska nastąpił w lipcu 2020 r. Trend ten stał się widoczny z niewielkim opóźnieniem po rozpoczęciu lockdownów. Od tego czasu trend przechodzenia firm na sprzedaż cyfrową utrzymuje się na wysokim poziomie na całym świecie. To ogromna szansa dla właścicieli firm, które specjalizują się w inwestowaniu w urządzenia do odbioru paczek. W końcu towar z e-sklepu musi trafić do realnego konsumenta.

Eksperci z firmy PwC przewidują, że w 2026 roku wartość brutto polskiego rynku e-commerce osiągnie poziom 162 mld zł. Najszybciej będzie rosła sprzedaż produktów spożywczych oraz z kategorii zdrowie i uroda


/ wiosna 2022

Nieruchomości

47

Mieszkać kameralnie, nowocześnie, przyjemnie oraz ekologicznie

MATERIAŁY PRASOWE

Spółka H3 Development z Łodzi prowadzi obecnie w mieście kilka inwestycji. Trzy z nich są w trakcie realizacji, natomiast kolejne trzy w fazie opracowywania projektu

Miejsce, w którym powstaje efektowna, zachęcająca do zamieszkania Villa Bema, to jedna z najbardziej pożądanych lokalizacji w Łodzi, a jej sercem jest park Julianowski tekst: Alicja Zboińska

S

półka H3 Development z Łodzi to butikowy koncept deweloperski. Stoją za nim ludzie, którzy czują się odpowiedzialni za jakość tworzonej przestrzeni. – Wolimy mniej, a lepiej – deklarują właściciele i przedstawiciele firmy. – Można nam zaufać, partnerzy zarządzający H3 mają na koncie kilkadziesiąt projektów i realizacji w Polsce i na świecie. Wiemy, jak robić to dobrze. Ważne są dla nas architektura i dopracowanie detalu, już od etapu wyboru materiałów po barwę oświetlenia zewnętrznego. Liczy się dla nas zieleń, zamiast wycinać drzewa, sadzimy nowe. Firma prowadzi obecnie kilka inwestycji w Łodzi. Trzy z nich są w trakcie, chodzi o projekty: STAV, FORREST oraz VILLA BEMA, natomiast trzy w fazie opracowania. Zgodnie z filozofią firmy są to kameralne miejsca do życia, o ponadprzeciętnej jakości, a ich design obroni się w czasie. – Najbardziej zaawansowany jest projekt osiedla STAV, gdzie został nam w sprzedaży ostatni dom, niebawem

rozpoczniemy sprzedaż domów na osiedlu FORREST, a jesienią rozpoczynamy budowę przy ulicy Bema – wylicza Aleksandra Rutkowska, osoba odpowiedzialna za sprzedaż w H3 Development. – W opracowaniu mamy trzy kolejne inwestycje, w tym dwie w ścisłym centrum miasta. Osiedle STAV przy ul. Okólnej 62A w Nowych Łagiewnikach to zlokalizowane 15 minut od centrum Łodzi kameralne, nowoczesne i ekologiczne miejsce nad stawami. Inwestycja składa się z dziesięciu domów/lokali, każdy z osobnym wejściem, dwoma tarasami, trzema lub czterema sypialniami. Powierzchnia wynosi od 124 oraz 128 metrów kwadratowych. Każdy dom ma spiżarnię i pralnię, garderobę i miejsce na szafy w zabudowie, przestronne wejście i dużą kuchnię. Sypialnie rodziców odseparowane są od dzieci. Firma użyła naturalnych, szlachetnych materiałów, okna są wyższe, niż wynosi przeciętny standard. Developer zadbał też o prywatność, wejścia i tarasy są maksymalnie oddzielone od siebie. Osiedle FORREST przy ul. Marczyńskich 25 w Łodzi (15 minut samochodem

od centrum miasta) powstało we współpracy z firmą MPRIM. To kameralne, nowoczesne i ekologiczne osiedle dwunastu domów jednorodzinnych o trzech metrażach, powyżej 100 metrów. Domy posiadają garaż, osobne wejście, dwa tarasy i trzy sypialnie. Zastosowano tu pompy ciepła, bezodpływowy zbiornik kanalizacyjny, studnię głębinową. Zaplanowano dużo miejsca do przechowywania, budynki wyróżnia przestronna strefa wejściowa, duża kuchnia, wygodna łazienka. Znajdują się tu także pralnia z suszarnią, garderoba, zabudowane szafy. Wypocząć można na dwóch tarasach. Wysokie okna wpuszczą dużo światła. VILLA BEMA przy ul. Bema 50 to jedna z najbardziej pożądanych lokalizacji w Łodzi, a jej sercem jest park Julianowski. W ramach inwestycji powstanie sześć mieszkań o powierzchni od niespełna 83 do ponad 148 metrów. Jak podkreśla deweloper, inwestycja zapewnia długie spacery w okolicznym parku Julianowskim, poranną jogę we własnym ogrodzie w cieniu ponadpięćdziesięcioletniego kasztanowca, kąpiel w prywatnym basenie czy szybki wypad na wykwintną kolację w centrum.


Strefa sportu

/ wiosna 2022

AUTOR” ANDRZEJ SZKOCKI

48

Kacper Kozłowski jest najdroższym piłkarzem, który został sprzedany z klubu polskiej Ekstraklasy. Piłkarz przeprowadził się z Pogoni Szczecin do Brighton & Hove Albion za ponad 11 milion ów euro w styczniu 2022 roku. Przez rok będzie jednak grał w Belgii

Tanio kupić, drogo sprzedać. W piłce nieustannie trwa wielkie targowisko Transfery są niezwykle istotnym elementem budżetów. Korzystnie sprzedany zawodnik może umożliwić klubowi spokojne funkcjonowanie nawet przez kilka lat. W polskiej Ekstraklasie takich transakcji jest niewiele, ale od czasu do czasu jednak się zdarzają tekst: Rafał Musioł

P

otrzebujemy sensownych transferów, bez nich nie da się zbilansować budżetu – przyznaje Małgorzata Miller-Gogolińska, członkini zarządu Górnika Zabrze, która odpowiada w klubie za finanse. – Sprzedaż Szymona Żurkowskiego w 2019 roku (3,7 mln euro) „ustawiła” nas na dwa lata. Mogliśmy myśleć o rozwoju klubu, był komfort. A potem gdzieś musieliśmy popełnić błąd, wszystko poszło w złą stronę i nie doczekaliśmy się kolejnego takiego zawodnika. Teraz koncentrujemy się też na tym, by z naszych młodych zawodników wyrósł ktoś, za kogo dostaniemy dużą gotówkę, co znów pozwoli na samofinansowanie się spółki – dodała zabrzańska ekonomistka.

Takie podejście jest w PKO Ekstraklasie powszechne. Wpływy z transferów, biorąc pod uwagę przeciętną – poza kilkoma wyjątkami – kibicowską frekwencję oraz bardzo umiarkowane zyski ze sprzedaży koszulek i gadżetów, stanowią najważniejsze, rzecz jasna za sprzedażą praw telewizyjnych, źródło pieniędzy. Sęk w tym, że na rynku piłkarskim obowiązują takie same zasady jak na każdym innym i chętnych do wydawania gotówki nie ma zbyt wielu. Gotówkowe transakcje wewnątrzkrajowe są więc rzadkością i cała nadzieja klubowych księgowych powiązana jest z przelewami międzynarodowymi. Dzięki temu w ostatnim czasie doszło do kilku spektakularnych transferów, które zmieniły układ największych sprzedaży w historii.

W poprzednim sezonie padł rekord Ekstraklasy Przygotowany przez firmę Deloitte piętnasty już raport „Piłkarska liga finansowa”, a odnoszący się do sezonu 2020/21, przyniósł informację o nowym rekordzie Ekstraklasy. – Suma przychodów z tytułu transferów klubów Ekstraklasy w sezonie 2020/21 wyniosła aż 206 mln zł, z czego aż 199,4 mln zł pochodzi od klubów zagranicznych! Jest to najwyższy wynik w historii naszych opracowań – ogłoszono w raporcie. W praktyce oznaczało to, że pieniądze ze sprzedaży piłkarzy stanowiły blisko jedną trzecią wszystkich przychodów w całej lidze. Tyle tylko, że ten tort został podzielony na wyjątkowo nierówne kawałki – aż 82,8 procent puli zgarnął jeden tylko klub!


Mowa o Lechu Poznań. Popularny „Kolejorz” rozbił bank wzbogacając się o 82,8 mln zł. Kluczem okazał się transfer Jakuba Modera. 21-letni pomocnik w październiku 2020 związał się na pięć lat z Brighton & Hove Albion i został najdroższym piłkarzem Ekstraklasy. Kwota sprzedaży nie została ujawniona, ale łącznie z bonusami (czyli w przypadku spełnienia przez zawodnika określonych warunków, np. liczby występów czy zdobycia trofeów) poznaniacy mogą liczyć na 11 mln euro. Dodając do tego transfery Kamila Jóźwiaka do Derby County F.C. oraz Roberta Gumnego do FC Augsburg Lech osiągnął coś, co w polskiej piłce jest niespotykanym wyczynem – zarobił na transferach więcej niż z praw telewizyjnych, przychodów komercyjnych i dni meczowych razem wziętych! Powyżej 20 mln zgarnęły z rynku jeszcze tylko Zagłębie Lubin (26,4, za sprawą Bartosza Białka, który przeniósł się do niemieckiego Wolfsburga), Legia Warszawa (24,0, z największym udziałem transferu Michała Karbownika do... Brighton & Hove Albion F.C.) i Raków Częstochowa (20,4, czyli Kamil Piątkowski do Red Bull Salzburg). Potem w kolejce ustawiły się Śląsk Wrocław (16,1), Pogoń Szczecin (11,5) oraz Piast Gliwice (8,5). Reszta stawki stanowiła wyłącznie tło.

Źródło pieniędzy dla Ekstraklasy bije w jednym angielskim klubie Jak widać z powyższego zestawienia zarówno Moder jak i Karbownik trafili do jednego klubu – Brighton & Hove Albion F.C. Angielski ligowiec nie zamierzał jednak na tym poprzestać i w styczniu 2022roku kupił Kacpra Kozłowskiego z Pogoni Szczecin za 11 milionów euro od ręki, co stanowiło nowy rekord PKO Ekstraklasy. Warto w tym miejscu dodać, że reprezentant kraju został od razu wypożyczony do belgijskiego Royale USG. Nie ma w tym nic dziwnego, bo oba kluby należą do tego samego właściciela, Tony’ego Blooma. Wracając jednak do głównego wątku – w sumie występujące w Premier League Mewy wydały na tróję młodych Polaków 28 milionów euro. Nikt inny w Europie nie zbliżył się nawet do takiej hojności. W stosownym zestawieniu Anglicy o trzy długości wyprzedzili włoską Fiorentinę, która – według wyliczeń transfermarkt.pl – zapłaciła za polskich piłkarzy blisko 9 mln euro. Na tę sumę

Strefa sportu

złożyły się transfery Bartłomieja Dąbrowskiego, Rafała Wolskiego i wspomnianego już Szymona Żurkowskiego. Podobne pieniądze wysupłała sąsiedzka Sampdoria Genua za Bartosza Bereszyńskiego, Dawida Kownackiego i Karol Linetty’ego.

Polskie kluby są jak sklepowe witryny w czasie wyprzedaży Efektem ubocznym ratowania budżetu jest spadek wartości sportowej zespołów i całych rozgrywek. Górnik Zabrze, od którego zaczął się niniejszy tekst, w lutym bieżącego roku sprzedał Jesusa Jimeneza. Hiszpański napastnik był klubowym królem strzelców i asyst, a trener Jan Urban uznał go za najwartościowszego piłkarza Ekstraklasy. Sęk w tym, że 28-letniemu zawodnikowi latem kończył się kontrakt, co oznaczało, że mógłby wtedy odejść ze śląskiego zespołu za darmo. Takie ryzyko było spore, bo Jimenez nie

W poprzednim sezonie Lech osiągnął coś, co w polskiej piłce jest niespotykanym wyczynem: na transferach zarobił więcej niż z praw TV

49

przyjął proponowanego mu, zdaniem szefów klubu najwyższego w historii czternastokrotnych mistrzów Polski, kontraktu. Jedyną opcją było więc dokonanie transferu w okienku zimowym. I tak się właśnie stało, bo zapisana w kontrakcie kwota odstępnego (czyli właściwie automatycznie uruchamiająca zmianę barw klubowych) skusiła kanadyjskie Toronto FC. Czy 650.000 euro jest w tej sytuacji kwotą dużą (wszak lepszą niż nic) czy małą (biorąc pod uwagę znaczenie piłkarza dla drużyny) okaże się po zakończeniu rozgrywek, a decydującym czynnikiem będzie wynik Górnika w tabeli. Przed takimi dylematami stają prezesi, trenerzy i dyrektorzy sportowi wszystkich klubów. Na pocieszenie pozostaje im konkluzja, że rzadko osłabienie własnego zespołu oznacza wzmocnienie bezpośredniej konkurencji. – Udział transferów krajowych wynosi zaledwie 3 procent. Oznacza to, że wewnętrzny rynek transferowy prawie nie istnieje lub większość zmian klubów przez zawodników jest bezgotówkowa – podkreślili autorzy finansowego raportu o Ekstraklasie. Wychodzi więc na to, że polscy piłkarze są... towarem eksportowym. ą

FOT. ARKADIUSZ GOLA

/ wiosna 2022

Jesus Jimenez decydował o jakości gry ofensywnej Górnika Zabrze. Hiszpan został kupiony przez zespół z Toronto za zapisaną w umowie kwotę odstępnego 650.000 euro


50

Strefa gwiazd

/ wiosna 2022

Tekst: Paweł Gzyl

Alicja Bachleda-Curuś: – Mam wartości, których się trzymam

– Minęło pięć lat, od kiedy ostatnio oglądaliśmy Panią w polskim kinie. Tęskniła Pani za pracą nad Wisłą? – Zawsze tęsknię za pracą w Polsce. Nie zawsze mam jednak ku temu możliwości czasowe i techniczne. Kiedy się więc wreszcie udało, to było wyjątkowe. Tym bardziej że kręciliśmy „8 rzeczy, których nie wiecie o facetach” w czasie pandemii. Była wtedy chyba już druga fala. Dlatego dużym osiągnięciem dla całej ekipy było to, że udało nam się dokończyć zdjęcia bez przerwy.

– Myślę o tym, by stanąć po drugiej stronie kamery, aby stworzyć opowieść, która jest dla mnie istotna, a niekoniecznie muszę wcielić się w którąś z jej bohaterek jako aktorka – mówi artystka

– „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” był u nas wielkim sukcesem – obejrzało go w kinach ponad milion widzów. Skąd ta popularność? – Myślę, że zdecydowała o tym wspaniała gra aktorów. Nie mówię tu o sobie, ale o moich znakomitych kolegach i koleżankach. Poza tym to lekki i przyjemny film, ale nie głupi. Skłania bowiem widzów nie tylko do śmiechu, ale również do wzruszeń i przemyśleń. Ludziom potrzebna jest taka rozrywka, która daje odskocznię od codzienności i chwilę oddechu. Tym bardziej teraz w tych czasach. Mam nadzieję, że z tym nowym filmem wszystko się uda i będziemy mogli dotrzeć do kin. Bo i on da nam trochę przyjemności.

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

– Jak Pani zareagowała na propozycję ponownego wcielenia się w Basię? – Powiem szczerze, że spodziewaliśmy się, że ta historia będzie kontynuowana. Tylko nie wiedzieliśmy kiedy. Był to jednak nietypowy moment – czas pandemii. Nie wiadomo było, czy rozpoczęte produkcje dojdą do skutku. Dlatego tym bardziej chciałam się ponownie zobaczyć

Bardzo wcześnie wyfrunęłam z mojego bezpiecznego gniazda i próbowałam swych sił w różnych miejscach na świecie

Alicja Bachleda-Curuś: – Myślę, że kobiety nie stają się bardziej męskie, tylko podejmują się wyzwań, do których ich wcześniej nie dopuszczano


/ wiosna 2022

z innymi aktorami na planie. Wiadomo, że nie wszystkim było łatwo: teatry odwoływały spektakle, a praca w kinie i telewizji została ograniczona. Dlatego to było ważne, by jednak spotkać się zawodowo i stworzyć coś nowego w tym okresie. – Pani bohaterka jest poważną panią mecenas, która twardo stąpa po ziemi. Co odnalazła Pani w niej bliskiego sobie? – Basia jest silną kobietą, która na tym etapie swego życia podejmuje decyzje i idzie na kompromisy, na które niemal każda kobieta w pewnym momencie musi pójść. My kobiety mamy bowiem w sobie dużą dozę odwagi, by poświęcić się dla czegoś ważniejszego. I również Basia, w pewnej mierze, musi poświęcić swoją karierę zawodową dla życia prywatnego. Dlatego wspólny mianownik z moją bohaterką znajdą te kobiety, które również idą w swym życiu na takie kompromisy. Druga sprawa to taka, że Basia jest już kilka lat w związku i nauczyła się pewnej tolerancji wobec swego partnera. Postanawia jednak tupnąć nogą i postawić na swoim. Podejmuje decyzje, które mogą sprawić, że dalszą drogą życiową będzie podążała bez drugiej osoby. Tak też bywa w życiu. – Basia zachodzi w filmie w ciążę. Pani przeżywała ten moment 13 lat temu. Powróciły wspomnienia? – Trochę tak. Każdy aktor czerpie przecież ze swoich doświadczeń. Ja również nie zrezygnowałam z pracy, kiedy urodziłam syna. Tuż po tym, jak przyszedł na świat, weszłam na plan filmowy. Nie było to łatwe, bo te kilka godzin dziennie musiałam być bez Henia. On był wtedy ze mną w Nowym Jorku na planie. Żebym mogła pracować, konieczne było więc wynajęcie opiekunki. Musiałam jej zaufać – i to zaufanie obcej osobie i oddanie jej własnego dziecka pod opiekę, było dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem we wczesnym okresie mojego macierzyństwa.

– Partner Basi to Tomek – przysłowiowy Piotruś Pan, który nie chce wydorośleć. Zdarzyło się Pani spotykać takich mężczyzn? – Oczywiście. Myślę, że jest ich wielu. Każdy z nas chce zachować w sobie dziecko, bo to pielęgnuje ciekawość życia i spontaniczność. Ale z drugiej strony mamy przecież zobowiązania i obowiązki w stosunku do innych osób. Tacy mężczyźni, którzy nie chcą dorosnąć, otaczają się ludźmi podobnymi do siebie. Dlatego niekoniecznie tworzą trwałe i stabilne związki. – Jaki jest sposób na takich facetów, żeby postawić ich do pionu? – To jest bardzo różnie. Tu nie ma jakiejś sztampowej metody. Na przykładzie mojej bohaterki, może to być danie takiemu mężczyźnie wolnej ręki i pójście inną drogą. Wówczas taka osoba może się zreflektować i zrozumieć, że popełniła błąd. Oczywiście tylko wtedy, kiedy jest osobą wartościową i ten związek ma rację bytu. A jeżeli nie – to takie rozstanie będzie z korzyścią dla obu stron.

51

– Istnieje teoria, że przez to, iż kobiety stają się dzisiaj coraz bardziej męskie, to mężczyźni robią się bardziej zniewieściali. Zauważyła to Pani? – Myślę, że kobiety nie stają się bardziej męskie, tylko podejmują się wyzwań, do których ich wcześniej nie dopuszczano. Każdy jest inny. Jeżeli więc kobieta potrzebuje wspinać się po szczeblach kariery i jednocześnie zarządzać domem, to powinno leżeć w zakresie indywidualnej decyzji tej osoby. Generalizować nigdy nie lubiłam. Jeśli jest potrzeba czegoś – to istotne jest, aby była też taka możliwość. Wiele kobiet decyduje się na role żony, matki i opiekunki domu, a równie wiele chce godzić to z pracą i karierą. Dlatego trzeba im na to pozwolić. Wystarczy, by tylko znalazły sobie odpowiednią osobę, która to zaakceptuje. – Pani wychowała się w konserwatywnym mieście w rodzinie o krakowsko-góralskich korzeniach. Czy to znaczy, że oczekuje Pani od mężczyzny, żeby spełniał tradycyjny model męża i ojca? – Moje wychowanie sprawiło, b że jestem wierna pew-

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

– Żyję za oceanem: tam jest mój dom, tam jest mój syn, tam chodzi do szkoły, więc nie chcę, żeby tę szkołę opuszczał i miał zaległości. Dlatego łatwiej jest mi pracować na miejscu, równocześnie tęskniąc za Polską – ale taka jest już moja dola – opowiada Alicja Bachleda-Curuś

Strefa gwiazd

– „8 rzeczy, których nie wiecie o facetach” kręciliśmy w czasie pandemii. Była wtedy chyba już druga fala. Dlatego dużym osiągnięciem dla całej ekipy było to, że udało nam się dokończyć zdjęcia – wspomina Alicja Bachleda-Curuś


52

Strefa gwiazd

b nym wartościom w życiu. Jedną z tych wartości jest to, że w związku powinien być obopólny szacunek i zrozumienie. Ja bardzo wcześnie wyfrunęłam z tego mojego bezpiecznego gniazda i próbowałam swych sił w różnych miejscach na świecie. W ten sposób samodzielnie pokonywałam różne przeszkody, które sama sobie stawiałam na drodze. Zawsze było bowiem dla mnie ważne, aby być niezależną osobą. Aby być do pewnego stopnia samowystarczalną. Taką miałam potrzebę i tak postępowałam. Ale bardzo jestem wdzięczna moim rodzicom, że mam dzięki nim model związku oparty na dużej miłości, zaufaniu i szacunku do drugiej osoby. Bo ich małżeństwo to pięknie uzupełniający się związek. – Czy w dzisiejszych czasach takie związki też są jeszcze możliwe? – Myślę, że się zdarzają. Jeśli mamy wpojone pewne wartości i one są dość mocno zakorzenione w nas, to łatwiej się tworzy takie związki i w nich trwa. Ważne jest, by nie iść na łatwiznę, tylko akceptować wady i krótkowzroczności naszych partnerów i walczyć o związek. Pracować nad czymś, co jest ważniejsze. – Podobno nie lubi Pani oglądać filmów ze swym udziałem. Dlaczego? – Kiedy przychodzi premiera, najczęściej wychodzę z sali, ale wracam po zakończeniu projekcji. Po prostu musi minąć trochę czasu, zanim wystarczająco oddalę się od danej bohaterki, bym ze spokojem mogła oglądać ją na ekranie. Oczywiście zdarza mi się oglądać swoje filmy, szczególnie na festiwalach, kiedy nie wypada wyjść. Ale zdarzają się również miłe zaskoczenia. Tak było choćby w przypadku filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, który od pierwszych scen tak zahipnotyzował mnie podczas premierowej projekcji, że zostałam, aby go obejrzeć. – Zagrała Pani w tej produkcji wyjątkową rolę w swej karie-

rze: morderczynię o malowniczym pseudonimie „Drabina”. To było ciekawe aktorsko wyzwanie? – Wspaniałe. Zresztą ta rola przyszła do mnie tuż po zakończeniu pracy na planie „7 rzeczy”. Cieszyło mnie, że w podobnym czasie mogłam zagrać tak dwie odmienne od siebie role. „Drabina” była mi tak obca i inna ode mnie, że stanowiła wyjątkowe wyzwanie. Sama praca z Patrykiem Vegą była fascynująca. Obserwując go, widziało się, że jest on reżyserem, który dokładnie wie, czego chce i czasem kieruje aktorów w stronę, która jest wręcz wbrew nim samym. – W ostatnich latach próbuje Pani godzić występy w kinie polskim i amerykańskim. Trudno sobie z tym poradzić? – Trudno. Faktycznie żyję za oceanem: tam jest mój dom, tam jest mój syn, tam chodzi do szkoły, więc nie chcę, żeby tę szkołę opuszczał i miał zaległości. Dlatego łatwiej jest mi pracować na miejscu, równocześnie tęskniąc za Polską – ale taka jest już moja dola. – W ostatnich latach grywa Pani nieco rzadziej niż kiedyś. Czy to dlatego, że poświęciła się Pani wychowaniu syna? – To też. Ale w międzyczasie studiuję i kształcę się w kierunku historii sztuki. To była moja pasja, ale dopiero dwa lata temu postanowiłam skoncentrować się na nauce. Nawet dzisiaj mam za kilka godzin egzaminy: uczę się bowiem zdalnie i muszę napisać kolejną pracę. Mimo że uniwersytet jest w Ameryce, mam możliwość studiowania z Polski. Gram w filmach już od bodaj 30 lat. Moje zainteresowania jednak ciągle się poszerzają. Myślę też o stanięciu po drugiej stronie kamery i stworzeniu opowieści, która jest dla mnie istotna, a niekoniecznie muszę wcielić się w którąś z jej bohaterek jako aktorka. Planuję swoje aktorskie obowiązki tak, że umożliwia mi to też zajmowanie się innymi rzeczami. Bardzo się

/ wiosna 2022

cieszę, że te propozycje nadal są – tak jak w przypadku „8 rzeczy”. – Pani syn Henryk ma już trzynaście lat i podobno bardzo interesuje się kinem. Może pójdzie w ślady rodziców? – Nie wiem, czy akurat pójdzie w nasze ślady. Ale faktycznie już jakiś czas temu złapał filmowego bakcyla, przebywając na planach i u swego taty, i u mnie. Henio bardzo interesuje się filmem od strony twórczej. Wie prawie wszystko z historii kina. Potrafi wymienić wszystkich twórców, a nawet wie dużo o filmie od strony producenckiej: jaki był budżet i zysk danego obrazu. (śmiech) Ale z drugiej strony wykazuje też talent do aktorstwa. Niedawno zapisał się do teatru młodzieżowego, gdzie miał wystąpić na scenie, ale, niestety, przyszła pandemia i odwołano ten spektakl.

– Ważne jest, by nie iść na łatwiznę, tylko akceptować wady i krótkowzroczności naszych partnerów i walczyć o związek. Pracować nad czymś, co jest ważniejsze – zaznacza Alicja Bachleda-Curuś Ćwiczył jednak swoje kwestie przy mnie i ewidentnie ma ku temu dryg, ma tę niesamowitą łatwość w graniu. Na razie jest jednak tylko pasjonatem kina i bardzo lubi oglądać filmy, a potem opowiadać o nich i je recenzować. Na aktorstwo może jeszcze przyjdzie czas. – Rozmawialiśmy o Pani wychowaniu i Krakowie. To przywiązanie do Polski pomaga czy ciąży pani za granicą? – Jestem z natury osobą nostalgiczną i sentymentalną. Dlatego żyjąc za oceanem, przyzwyczaiłam się już do tęsknoty za Polską i Krakowem. Kocham to miasto i jestem z niego dumna. Zawsze się nim chwalę, gdziekolwiek jestem. Moje korzenie są bardzo mocne. To duża wartość – szczególnie w tym świecie, w którym obecnie egzystuję. Żeby wiedzieć, skąd się pochodzi i żeby być z tego dumnym. Rozmawiał Paweł Gzyl



Agnieszka Cyniak, coach, mentor oraz jedna z dwóch założycielek łódzkiej firmy Movon – napędza nas działanie FOT. KAROLINA WOJCIECHOWSKA


/ wiosna 2022

Strona kobiet

Coaching

Zmiany, zmiany, zmiany! Gdy niemożliwe, staje się możliwe Coaching, mentoring i trening mentalny – nigdy nie jest za późno, żeby zadbać o swój rozwój tekst: Dominika Kulesza

W

raz z nadejściem wiosny, a co za tym idzie, dłuższych i cieplejszych dni, budzi się w każdej z nas chęć pewnych zmian i odnowy. Ta przepiękna pora roku pozytywnie nastraja i wzbudza w nas pragnienie spróbowania czegoś, czego wcześniej nie doświadczyłyśmy. To również czas, kiedy częściej podejmujemy ważne, życiowe decyzje i chcemy zadbać o siebie, jak nigdy dotąd. Zdarza się, że to chwila na przemyślenia dotyczące życia oraz kariery zawodowej. Czasem jednak presja i potrzeba nagłej zmiany są na tyle duże, że nie wiemy, od czego zacząć i w jakim kierunku podejmować działania. Na szczęście, są wśród nas osoby, które potrafią pomóc i nakierować na właściwe tory. Coache, mentorzy oraz trenerzy mentalni. To właśnie oni pomagają walczyć z naszym „JA” i pokazują, że z odpowiednim nastawieniem jesteśmy w stanie przenosić góry.

Trzy procesy, jeden cel… Coaching, mentoring i trening mentalny to trzy procesy, którym przyświeca ten sam cel. Wspieranie ludzi w rozwoju osobistym lub zawodowym, lepszym samopoznaniu, w procesie zmiany oraz budowania pewności siebie i poczucia własnej wartości. To początek drogi ku odnalezieniu w sobie tego, co najlepsze. Na pierwszym etapie coach określa, jakie potrzeby ma

Coaching, mentoring i trening mentalny to trzy procesy, którym przyświeca ten sam cel: wspieranie ludzi w rozwoju osobistym lub zawodowym

druga osoba, jakie stoją przed nią wyzwania, z czym się zmaga, z jakim problemem musi sobie poradzić, co zamierza osiągnąć lub co chce zmienić. Dopiero po dokładnym wywiadzie podejmuje decyzję, który proces będzie najbardziej adekwatny do potrzeb oraz ustala cele i miarę sukcesu. Mimo tego, że procesy na pierwszy rzut oka wyglądają niemal identycznie, to różnią się od siebie strukturą i podejściem do danej osoby, wymagającym przede wszystkim indywidualnego spojrzenia i wzajemnego zaufania. Działania wszystkich tych procesów sprowadzają się do jednego – pomocy, wsparcia oraz motywowania do tego, aby z odwagą realizować swoje marzenia i nie poddawać się w dążeniu do celu.

Coach, czyli kto? Coaching, czyli co? Zgodnie z definicją międzynarodowej instytucji International Coaching Federation, coaching to „towarzyszenie klientowi w kreatywnym procesie, który skłania do myślenia i inspiruje do maksymalizacji zawodowego i osobistego potencjału”. Można to ująć też tak, że w coachingu chodzi o to, aby niemożliwe stało się możliwe. Coaching to również proces, który pozwala na lepsze przyjrzenie się swojej sytuacji, poszerzenie perspektywy, a dzięki temu dostrzeżenie nowych możliwości i rozwiązań. Człowiek uświadamia sobie, jakie kompetencje potrzebuje rozwijać oraz jak lepiej korzystać ze swoich mocnych stron, aby osiągać zamierzone rezultaty. Okazuje się, że najczęstszymi ograniczeniami w drodze do zamierzonych celów są nasze przekonania dotyczące życia, kariery zawodowej i nas samych. Ważne jest stworzenie spójnej i zgodnej z talentami lub pasjami wizji naszych przyszłych działań, a następnie

55

zaplanowanie jej realizacji i wdrożenie w życie. Brzmi to niezwykle prozaicznie i mogłoby się wydawać, że w procesie tym nie ma nic trudnego, lecz jest to dopiero początek przysłowiowego wejścia na szczyt. Gdyby każdej z nas wewnętrzne zmiany przychodziły tak łatwo, mielibyście same szczęśliwe kobiety, właścicielki dobrze prosperujących firm lub spełnione w rodzinach. Wiemy jednak, że tak nie jest. Wiele z nas narzeka na swoją sytuację biznesową czy życiową. Jednak, gdy w głowie i w sercu jest już marzenie i chęć do działania, to okazuje się, że mamy za sobą pierwszy krok.

Sesje coachingowe – czy naprawdę mi pomogą? Zadaniem coacha jest pomoc w odkrywaniu mocnych stron, własnego potencjału, w rozpoznawaniu potrzeb i odważnym ich realizowaniu, w wyznaczaniu kierunku życia, w zrozumieniu i akceptacji siebie. Pomaga również przekraczać wewnętrzne ograniczenia, aby można było żyć w poczuciu spełnienia, harmonii, akceptacji i radości z życia. Coach to również ekspert towarzyszący ludziom w procesie zmiany, wchodzenia w nową rolę i odkrywania tego, co w nich najpiękniejsze przy jednoczesnym zachowaniu szacunku oraz wzajemnego partnerstwa. Wszystkie te działania mają na celu wspieranie ludzi w realizowaniu ich marzeń, osiąganiu tego, co często wydaje się niemożliwe, aby na końcu czerpać satysfakcję z życia, budować silną markę osobistą, zwiększać poczucie własnej wartości i pewności siebie. Do zmiany własnego „JA” przyczyniają się sesje coachingowe, polegające na indywidualnym spotkaniu i sprecyzowaniu celu, który chcemy osiągnąć w najbliższym czasie. Oprócz tego, podczas sesji jesteśmy w stanie odkryć swoje najgłębsze wartości, skonfrontować się z ograniczającymi nas przekonaniami, rozwinąć umiejętności podejmowania trafnych decyzji, krok po kroku zaplanować działania, wzmocnić swoje zaangażowanie i motywację oraz dotrzeć do własnych, niepowtarzalnych odkryć i rozwiązań. Oczywiście, nie jest to proces jednorazowy, gdyż zmiany potrzebują czasu, nawet te, które realizowane są pod okiem eksperta. Nie oczekujmy więc nagłych przeobrażeń, gdyż wspomniany proces to walka z samym sobą, b a jak dobrze wiemy, najczęściej


56

b jest to najcięższa walka ze wszystkich możliwych.

Coaching czy mentoring? Podobne, a jednak różne Głównym celem mentora jest pomaganie tym, którym idzie źle, aby szło im dobrze i pomaganie tym, którym idzie dobrze, aby szło im jeszcze lepiej. Może kojarzyć się to z procesem coachingowym, lecz różnica polega na bardzo ważnej kwestii. Mentoring to przede wszystkim budowanie relacji, w której osoba bardziej doświadczona opiekuje się kimś posiadającym mniejsze doświadczenie. Mentor, który jest ekspertem w danej dziedzinie, przekazuje w procesie mentoringu swoją wiedzę, lecz opiera to na własnych doświadczeniach. W coachingu celem jest rozwój potencjału osobistego wystarczającego do osiągania stawianych celów, a nie przekazywanie wiedzy i doświadczeń, dlatego coach nie musi być ekspertem w danej dziedzinie. Zasadniczym celem i zadaniem mentoringu jest takie wsparcie osoby biorącej udział w procesie, aby zdefiniowała swoje cele i posiadane zasoby, konieczne do podjęcia działań dla zrealizowania swoich planów i zamierzeń, głównie biznesowych. Poprzez dyskusję, wymianę doświadczeń oraz omawianie bieżących sytuacji, następuje poszerzenie umiejętności i narzędzi klienta. Podstawowymi elementami mentoringu są partnerska relacja i wzajemne zaufanie między mentorem, a mentee (klientem). Trening dla duszy, czyli trening mentalny Celem treningu mentalnego jest budowanie pewności siebie opartej na akceptacji, radzeniu sobie z porażkami i wewnętrznym krytykiem, koncentracji i uważności, odwagi do realizacji marzeń, a także nakłonienie do wyznaczania ambitnych celów oraz życia zgodnie ze swoimi wartościami. Pojęcie treningu mentalnego wywodzi się z psychologii sportu, gdyż uznaje się, że najlepszym sposobem na poprawę osiągów sportowych jest właśnie rodzaj treningu „duchowego”. Ma on za zadanie

Okazuje się, że mamy spore obawy przed korzystaniem z pomocy coachów. Często wynika to z braku wiedzy, albo po prostu czujemy wstyd

Strona kobiet

koncentrować się przede wszystkim na pomaganiu sportowcom w przełamywaniu barier mentalnych, które utrudniają im wydobycie maksymalnego potencjału. Trening mentalny zakłada, że czynniki umysłowe, takie jak zaufanie, spokój, koncentracja i motywacja są kluczowe dla sportowych i biznesowych osiągnięć, a celem jest udoskonalanie własnego nastawienia, postaw oraz umiejętności, które mają spowodować, że dane działanie zostanie wykonane w jak najlepszy sposób. Zrozumienie barier psychicznych, to kluczowy krok w procesie treningu mentalnego. Bariery te, to przede wszystkim wysokie oczekiwania, perfekcjonizm, strach przed porażką, brak kontroli emocjonalnej czy rozproszenie uwagi, co jest częstym problemem w naszym społeczeństwie, kiedy każdego dnia jesteśmy wystawieni na tak zwany „wyścig szczurów”. Trening mentalny utrwala również nawyki zwyciężania i prawa do porażki. Pozwala również zwiększyć pewność siebie, poprawić koncentrację, spokój, zaufanie oraz przygotowanie umysłowe do wszelkiego rodzaju działań.

Boimy się walczyć o swoje ,,JA” Okazuje się, że my, kobiety, mamy jednak spore obawy przed korzystaniem z pomocy coachów. Często wynika to z braku wiedzy, lecz jeszcze częściej boimy się zwrócić o pomoc, gdyż odczuwamy wstyd, uważamy, że już nikt i nic nie jest w stanie nam pomóc i zachęcić do podjęcia działań, aby zawalczyć o nowe i lepsze życie. Uważamy, że zmiany wcale nie są dobre oraz przyjmujemy wszystko takie jakie jest, nie chcąc nawet spróbować i przekonać się, jak wiele pozytywnej energii mogą wnieść do naszego życia chociażby niewielka zmiana i rozmowa z kimś, kto może pomóc nakierować nasze działania na właściwe tory. Kiedy pomoc coacha okazuje się niezbędna… W życiu każdej z nas pojawia się etap, w którym decydujemy się wprowadzić pewną zmianę. Do najczęstszych należy chęć zmiany pracy, co dla wielu kobiet jest wielkim krokiem i wydaje się czymś nieosiągalnym. Boimy się, że nie poradzimy sobie w nowym miejscu pracy, zawiedziemy obecnego pracodawcę oraz otoczenie, które na każdym kroku usilnie wmawia nam: „Po co ci zmiana, przecież w tej pracy

/ wiosna 2022

masz tak dobrze!”. A tylko my wiemy, czy spełniamy się w obecnej pracy i czy wykonywane obowiązki przynoszą nam satysfakcję. Wiele z nas jednak nie myśli o zmianie pracy, lecz kończy na ograniczaniu postrzegania siebie oraz własnych możliwości. Bardzo często czujemy się niewystarczająco silne oraz nie dostrzegamy w sobie ogromnego potencjału, który przecież drzemie w każdej z nas. Czujemy niepewność w podejmowanych decyzjach, a nasze marzenia wydają się czymś abstrakcyjnym i niemożliwym do zrealizowania. Nie akceptujemy siebie, lecz mimo to boimy się zmian, które w dużej mierze pozwolą nam spojrzeć na siebie w inny sposób i pomogą rozkwitnąć, abyśmy dojrzały w sobie coś, na co nigdy wcześniej nie zwróciłyśmy uwagi.

Nie słuchaj innych, wsłuchaj się w siebie ,,Słuchaj, co mówisz sama sobie, ale pod warunkiem, że mówisz do siebie, jak do najlepszej przyjaciółki” – radzi Agnieszka Cyniak, certyfikowany coach, mentor oraz jedna z dwóch założycielek łódzkiej firmy Movon – napędza nas działanie. Wspomina również o bardzo ważnej kwestii, zwracając uwagę na to, że w dzisiejszych czasach wiele z nas żyje bez celu, a każdy dzień wygląda niemal identycznie. Zaczyna pojawiać się w nas frustracja, zmęczenie oraz mentalny kryzys, który przelewamy na naszych najbliższych. Potrzebujemy zmiany, lecz boimy się zrobić pierwszy krok i poprosić o pomoc, która może okazać się niezbędna i uchronić nas na przykład przed wypaleniem zawodowym, które może być konsekwencją niezadowalającej pracy i obawami przed jej zmianą, gdyż zamiast siebie, słuchamy rad innych. Zmiany są dobre I nieważne czy dotyczą pracy, myślenia o sobie czy organizacji czasu. Ludzie, którzy chcą wprowadzać w swoim życiu pewne zmiany mogą w łatwy sposób zwiększyć poczucie własnej wartości i zauważyć, że życie jest za krótkie, aby stać w miejscu. – Warto żyć tu i teraz, lecz z perspektywą patrzeć w przyszłość. – radzi Agnieszka Cyniak. – Czy warto tracić czas na niezadowalającą pracę, frustrujące i przepełnione smutkiem dni? Zdecydowanie nie, dlatego działaj. Nie jutro, nie za godzinę, nie za 10 minut, TERAZ.


PACTT SCIENCE BUSINESS INNOVATION EXPO 2022 Przedstawiciele świata nauki z całej Polski wkrótce spotkają się w Łodzi, by zaprezentować innowacyjne technologie i usługi podczas pierwszych ogólnopolskich targów PACTT SCIENCE BUSINESS INNOVATION EXPO 2022.

Wydarzenie odbędzie się w dniach 18-19 maja 2022 r. w EC1 Łódź – Miasto Kultury. Organizatorem targów jest Centrum Innowacji i Przedsiębiorczości Politechniki Łódzkiej. PACTT SCIENCE BUSINESS INNOVATION EXPO 2022 to pionierska inicjatywa, dzięki której w jednym miej-

scu przedsiębiorcy będą mieli możliwość zapoznania się z najciekawszymi rozwiązaniami i usługami oferowanymi przez polskie środowisko naukowe reprezentowane przez uczelnie i instytuty badawcze. Targom PSBI będą towarzyszyć panele dyskusyjne, seminaria tematyczne i warsztaty poświęcone najnowszym badaniom prowadzonym w polskich uczelniach oraz finansowaniu wdrożeń innowacyjnych technologii. W czasie spotkań prezentowane będą gotowe projekty inwestycyjne. Autorzy nowych technologii i innowacyjnych produktów będą mogli je zaprezentować w specjalnej strefie prototypów. W ramach targów zostanie również zorganizowana strefa networkingu. To wyjątkowe wydarzenie organizowane jest na zlecenie Ministerstwa Edu-

kacji i Nauki ze wsparciem Porozumienia Akademickich Centrów Transferu Technologii (PACTT). Honorowy patronat nad targami objęło Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Prezydent Miasta Łodzi, Wojewoda Łódzki i Marszałek Województwa Łódzkiego. Głównym patronem medialnym wydarzenia jest BUSINESS INSIDER. Przewidujemy, że w PACTT SCIENCE BUSINESS INNOVATION EXPO 2022 będzie uczestniczyć ok. 800 osób, a liczbę wystawców szacujemy na ok. 100. Przedsięwzięcie jest nieodpłatne dla gości targowych i wystawców. Więcej informacji znajduje się na stronie Targów www.psbi.pl Zapraszamy przedsiębiorców z całej Polski do odwiedzenia Naszych targów.

www.psbi.pl

Bądź z nami!

18-19.05.2022

EC1 Łódź – Miasto Kultury (Hala Maszyn) ul. Targowa 1/3

I Ogólnopolskie Targi Innowacji Polskich Uczelni i Instytutów Badawczych to wyjątkowa okazja, zapoznania się w jednym miejscu z uczelnianą ofertą: know-how, technologiami, usługami ze wszystkich gałęzi przemysłu oraz zewnętrznymi możliwościami finansowania wdrożeń.


FOT. KRZYSZTOF SZYMCZAK

ROWER, HULAJNOGA, A MOŻE DESKOROLKA? KLASYCZNIE I NA PRĄD Wiosną wiele osób postanawia przesiąść się z auta na rower, hulajnogę, a nawet deskorolkę. Jedni robią to z oszczędności, inni dla zdrowia lub ochrony środowiska. Dla jeszcze innych decydująca jest przyjemność. Możliwości alternatywnych sposobów dojazdu do firmy jest coraz więcej tekst: Matylda Witkowska


W

pierwsze słoneczne dni wiosny rozpoczyna się ruch w sklepach z rowerami, hulajnogami i elektrycznymi jeździkami. W tym roku nowych modeli nie brakuje, choć sprzedawcy radzą się pośpieszyć. Im dłużej będzie ciepło, tym wybór będzie mniejszy. Tomasz Cieniak, właściciel sklepów rowerowych Exim-Bike w Łodzi, widzi na rynku dwa trendy. Pierwszy to coraz większa popularność rowerów typu gravel zwanych szutrówkami. Drugi to rosnący rynek rowerów ze wspomaganiem elektrycznym.

Rowerem szybko, nawet bez asfaltu Rower typu gravel to połączenie roweru szosowego z terenowym. – To szybki, lekki i wygodny rower. Pojedziemy nim po ścieżkach szutrowych, po lesie, ale i dojazd do pracy też nie będzie dużym wysiłkiem – mówi Tomasz Cieniak. Rowery gravelowe powstały w USA jako specjalistyczny produkt przeznaczony do ścigania się po drogach terenowych, ale szybko zdobyły popularność. Mają dużo szersze opony niż kolarka, co pozwala na łatwą jazdę w terenie. Posiadają też znane z kolarek kierownice typu „baranek”, wyposażone jednak w dodatkowe chwyty. To, w połączeniu z bardzo krótkimi ramami, pozwala przyjąć na gravelach bardziej wyprostowaną pozycję. Rowery gravelowe dostępne są w różnych cenach. Najtańsze możemy kupić już za nieco ponad 3 tys. zł, ale są też modele wielokrotnie droższe. Prosty Kross Esker 1.0 kosztuje ok. 3,3 tys. zł, ale już model Rondo HVRT CF0 – 25 tys. zł. Z elektrycznym wspomaganiem Drugą coraz popularniejszą kategorią są rowery ze wspomaganiem elektrycznym. Oprócz tradycyjnych pedałów mają silnik. Zgodnie z przepisami, powinien wyłączać się przy prędkości 25 km/godz. Wbrew popularnym mitom na takim rowerze nadal trzeba pedałować i spala się kalorie. Można jednak pokonać dłuższe dystanse i zrezygnować z auta nawet, jeśli nasze biuro jest w drugim końcu miasta. – Dzięki doładowaniu, dojazd do pracy może być naprawdę przyjemny – mówi Tomasz Cieniak. Zgadza się z nim Hubert Barański z działającej na rzecz cyklistów łódzkiej Fundacji Fenomen. – Rower ze wspomaganiem elektrycznym jest w Polsce bar-

Strefa transportu

Na rynku widać dwa trendy: coraz większa popularność rowerów typu gravel i rosnący rynek rowerów ze wspomaganiem elektrycznym dzo niedocenionym środkiem transportu – mówi Barański. – W Europie Zachodniej, jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do wysiłku, albo ma do przejechania ponad 5 km, to wybiera rower elektryczny. Te rowery są w różnych wersjach: miejskie, górskie, trekkingowe. Natomiast łódzka firma Trybeco proponuje elektryczne składaki. Marcin Szymczak, dyrektor tej firmy, wyjaśnia, że nawet mały składak elektryczny daje dużą niezależność przy dojazdach do pracy. – Złożony rower zabrany do pociągu formalnie nie jest rowerem, lecz bagażem i nie trzeba za niego ponosić dodatkowej opłaty – wyjaśnia. – Także składane rowery elektryczne z kołami 26 cali cieszą się popularnością. Tego typu rower łatwo wchodzi do bagażnika nawet niedużego auta. Dobrze jeździ po piasku, w lesie, świetnie nadaje się na weekendowy wyjazd – mówi Marcin Szymczak. W Polsce rowery elektryczne stanowią zaledwie kilka procent sprzedawanych jednośladów. Jednak, według prognoz, za kilka lat co czwarty rower sprze-

59

dawany w Polsce może mieć wspomaganie elektryczne. W wielu krajach, np. w Belgii 40 proc. rowerów to „elektryki”. Barierą w zakupie może być cena. Rowery elektryczne są kilka razy droższe niż podstawowe modele tradycyjne. Przykładowo miejski składany rower Trybeco Kompakta 20 na grubych oponach i kołach 20 cali można mieć za ok. 5,4 zł. Ale już cena górskiego roweru Trek Rail 9.9 AXS oscyluje wokół 50 tys. zł.

Akcesoria. Im barwniej, tym lepiej Zmieniają się też akcesoria. Coraz popularniejsza jest jazda na kołach bez dętek. Opony bezdętkowe są już standardem w droższych modelach. Tego typu opona utrudnia „złapanie gumy” w trasie, a znajdujący się w środku uszczelniacz na bazie lateksu jest w stanie zasklepić niewielkie uszkodzenie. Akcesoria są coraz bardziej kolorowe. – Im jaskrawiej, tym fajniej – podsumowuje ten trend Tomasz Cieniak. Coraz popularniejsze jest też malowanie kasków i ram dwoma kolorami przechodzącymi płynnie z jednego w drugi. Zdecydowane kolory akcesoriów mają zwiększyć bezpieczeństwo rowerzystów na drogach. Ale osoby, które nie lubią jaskrawych barw, mogą wybrać coraz popularniejsze kaski pokryte farbą odblaskową, która nawet b jeśli jest ciemnej barwy,

FOT. KRZYSZTOF SZYMCZAK

/ wiosna 2022

Na ulicach rowery coraz częściej wypierane są przez hulajnogi, tradycyjne i elektryczne. Najtańsze hulajnogi elektryczne można kupić już za ok. 1 tys. zł. Ale są też dużo droższe


b po zmroku doskonale odbija światło samochodów. Powoli wychodzą z mody eleganckie rowery miejskie, ich miejsce zajmują bardziej uniwersalne rowery trekkingowe, z bogatym wyposażeniem i ramą umożliwiającą wygodną pozycję równie na weekendowych wycieczkach jak i w codziennym ruchu ulicznym.

Hulajnogi nadal bardzo modne Przez lata to rower był jedyną możliwością dla chcących zrezygnować z auta, ale dziś opcji jest więcej. Na ulicach rowery coraz częściej wypierane są przez hulajnogi, tradycyjne i elektryczne. Hulajnogi w ruchu miejskim mają wiele zalet: można je złożyć i zabrać do tramwaju lub wrzucić do bagażnika. Najtańsze nadające się do dojazdów do biura hulajnogi elektryczne można kupić już za ok. 1 tys. zł. Ale są też dużo droższe opcje, np. zaawansowane modele hulajnóg Motus wyceniane są na 14-16 tys zł. Oprócz hulajnóg dostępne są też elektryczne deskorolki i monocykle zwane popularnie kółkami. – To urządzenia dla tych, którzy oprócz przemieszczania się chcą też mieć przyjemność z jazdy – mówi Emil Wilmański, właściciel internetowego sklepu CleverBoard z Łodzi. – Korzystając z takich urządzeń przede wszystkim trzeba pamiętać o własnym bezpieczeństwie, głównie o kasku. Elektryczne deskorolki to produkt kupowany głównie dla frajdy, ale są i tacy, którzy poruszają się nimi codziennie po mieście. Na elektrycznej deskorolce nie trzeba się męczyć, odpychając nogami, a technika jazdy bardziej przypomina kierowanie deską snowboardową. Ceny elektrycznych deskorolek wahają się od 1 do ponad 10 tys. zł. Można też kupić zestaw do samodzielnej zamiany tradycyjnej deskorolki na elektryczną już za ok. 1,5 tys. zł. A jeśli ktoś chce mieć jeszcze więcej zabawy, może wybrać elektryczne rolki samobalansujące się. Każda rolka ma tylko jedno kółko, wystarczy na nich stanąć i ruszać do przodu. Kosztują od ok. 500 do 2 tys. zł. Producenci przekonują, że elektryczne jeździki to też poważne sprzęty nadające się nie tylko do zabawy. Monocykl V12 firmy InMotion po załadowaniu ma zasięg 150 km i może rozpędzić się do 70 km/godz., więc teoretycznie takim monocyklem można by w dwie godziny dojechać do Warszawy. Takie urządzenie łatwo jest jednak wziąć do pociągu. Ma wyciąganą rączkę i można je prowadzić

Strefa transportu

jak walizkę. Jedyny minus to koszt – ok. 12 tys. zł.

Jak kupować? Wielu klientów zagląda w tym roku do sklepów z pewnym niepokojem. W zeszłym roku z powodu pandemii i przerwanych łańcuchów dostaw wiele modeli weszło do sprzedaży z opóźnieniem, w trakcie lub pod koniec sezonu. To mocno utrudniło zakupy, ale dzięki temu zeszłoroczne modele w zeszłorocznych cenach są wciąż dostępne w sklepach. Wybór jest duży, ale wojna na Ukrainie prawdopodobnie wkrótce znów zamiesza na rowerowym rynku. – Rowerów jest więcej na rynku niż rok temu, ale jeśli chcemy mieć wybór, nie powinniśmy czekać z zakupem – radzi Tomasz Cieniak. Przed zakupem warto zastanowić się, czy ma być to tradycyjny rower, czy może jakiś pojazd elektryczny. Przed zakupem warto wypróbować sprzęt i zobaczyć, jak się na nim jeździ. Inną opcją jest rezygnacja z własnego pojazdu na rzecz jego wypożyczania. Sieci hulajnóg elektrycznych jest w regionie łódzkim coraz więcej, w wielu miastach można też skorzystać z sieci publicznych takich jak Łódzki Rower Publiczny lub Rowerowe Łódzkie. W przyszłości mają pojawić się systemy udostępniania kolejnych pojazdów, na przykład Trybeco planuje wejść w segment współdzielonych rowerów elektrycznych. Zbigniew Zaborowski, manager systemów współdzielonych w Trybeco, podkreśla, że w przypadku hulajnóg warto korzystać z dostępnych systemów szeringowych. – Hulajnogi są bardzo podatne na kradzież. Dlatego w codziennym użytkowaniu polecałbym wynajmowanie – radzi. Tylko na trzeźwo... Piękna wiosenna pogoda i szalejące przez konflikt na Wschodzie ceny benzyny zachęcają, by zostawić auto w garażu. Ale przesiadając się po raz pierwszy na rower, hulajnogę lub elektryczne kółko warto dobrze się przygotować. Dla zatwardziałych kierowców początki na rowerze nie zawsze są łatwe. – Przesiadka na rower może być u wymagająca – przyznaje Hubert Barański. – Zanim zacznie się dojeżdżać do firmy rowerem trzeba się przygotować, nie tylko wybierając odpowiedni rower do naszych potrzeb, ale też kupując sakwy do przewozu rzeczy biurowych.

/ wiosna 2022

Warto też wcześniej wybrać trasę dojazdu. – Większość tras samochodowych może mieć alternatywę cichszą i bezpieczniejszą, bez korków, hałasu np. przez park i spokojne ulice osiedlowe – radzi Hubert Barański. Koniecznie też trzeba odświeżyć sobie przepisy ruchu drogowego. Rok temu w prawie drogowym uregulowane zostało poruszanie się na hulajnogach i tzw. urządzeniach wspomagających ruch. Wcześniej tacy użytkownicy traktowani byli jako piesi. Teraz podstawowym miejscem do poruszania się hulajnogą jest droga lub pas dla rowerów, ale w przypadku ich braku pod pewnymi warunkami można jeździć jezdnią lub chodnikiem. Na rolkach i deskorolce można jeździć po drodze dla rowerów lub chodniku. A zgodnie z nowymi przepisami na żadnym z tych urządzeń nie wolno już jeździć pod wpływem alkoholu. Jednocześnie od 1 stycznia drastycznie zmienił się taryfikator mandatów za wykroczenia w ruchu drogowym. Za jazdę w stanie nietrzeźwości na rowerze lub hulajnodze jadąca nią osoba płaci 2,5 tys. zł. Pierwsze takie mandaty już się posypały. – Pamiętajmy, aby korzystając z tego typu sprzętu nigdy nie pozwalać sobie na spożywanie alkoholu – podkreśla aspirant sztabowy Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. Radzi też przypomnieć sobie przepisy, zwłaszcza jeśli ostatni raz mieliśmy z nimi do czynienia przed egzaminem na kartę rowerową, którą wyrabialiśmy w podstawówce kilkadziesiąt lat temu. – To zajmie 15 minut, a może uchronić nas przed wypadkiem albo mandatem – podkreśla asp. sztab. Boratyńska.

FOT. KRZYSZTOF SZYMCZAK

60

Producenci przekonują, że elektryczne jeździki to poważne sprzęty nie tylko do zabawy



Ekostrefa

Trendy

Kluby fitness, jak małe siłownie, wyprodukują energię

Godzina intensywnego treningu na bieżni czy rowerku może wygenerować nawet do 400 Wh (watogodzin) energii elektrycznej. Ćwiczący na 16 urządzeniach klubowicze mogą odzyskać około 22 kWh dziennie.

tekst: Mateusz Tkarski

O

statnie dwa lata stały pod znakiem huśtawki nastrojów, od zniecierpliwienia, zniechęcenia, do euforii. Pandemia COVID-19 odcisnęła piętno nie tylko na kondycji psychicznej ludzkości, ale także na kondycji fizycznej. Miesiące lockdownów, ograniczeń w przemieszczaniu się spowodowały, że kondycja i tężyzna fizyczna w narodzie nieco podupadły. Dzisiaj pandemia nie ustąpiła, mamy jej kolejną falę, ale słusznie czy nie powoli przechodzimy nad nią do porządku dziennego i wracamy do zaniechanych bądź ograniczonych aktywności. W tym fizycznej. Obecnie co trzeci Polak uważa, że regularny ruch ma największy wpływ na obniżenie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19, a ponad 40 proc. społeczeństwa twierdzi, że wizyta w klubie fitness poprawiłaby ich zdrowie psychofizyczne. Podczas pandemii znacząco zwiększyła się społeczna świadomość znaczenia aktywności fizycznej w codziennym życiu. Aż dwóch na pięciu mieszkańców

/ wiosna 2022

naszego kraju uważa, że wizyta na siłowni lub w klubie fitness poprawiłaby ich zdrowie psychofizyczne. Ostatnie dwa lata były także swego rodzaju roller coasterem dla branży fitness. Zamknięcia, obostrzenia, reżim sanitarny, powroty stęsknionych wysiłku klientów. Pandemia odbiła się na finansach klubów i siłowni. Straty branży z powodu lockdownu mogą sięgać nawet 2 mld zł. Siłownie widzą jednak zielone światło. Przyszłość branży fitness – podobnie jak innych sektorów gospodarki – musi rysować się w zielonych barwach. I to dosłownie.

Małe elektrownie W Polsce jest około 2700 klubów fitness. Prawie 3 miliony osób to posiadacze aktywnych karnetów, co oznacza, że Polska jest na 7. miejscu w Europie, jeśli chodzi o wielkość rynku fitness. To dane z The European Health & Fitness Market 2019. 2,7 tys. siłowni, w których miliony osób tracą kalorie, czyli wytwarzają energię. Dlaczego nie zaprząc ich i urządzeń, na których trenują, do produkcji energii elektrycznej?

75 proc. wytworzonej energii jest kierowane do sieci, 25 proc. na zasilanie urządzeń

123RF

62


/ wiosna 2022

Ekostrefa

Pierwsze siłownie już produkują prąd Do 2050 roku cała Europa ma stać się zeroemisyjna, a świadomi konsumenci wymagają od biznesu odpowiedzialnego podejścia do ochrony środowiska już dziś. Oznacza to nieuniknione zmiany w myśleniu o prowadzeniu działalności. Jeśli siłownie chcą być konkurencyjne, muszą wdrażać nie tylko nowoczesne, ale i ekologiczne rozwiązania. W Polsce zrobiło to już 16 placówek – ostatnia z nich w Szczecinie. Dzięki sprzętom Eco-Powr firmy SportsArt energia kinetyczna ćwiczących zamienia się tam w energię elektryczną, a miłośnicy fitnessu dbają nie tylko o kondycję swoją, ale i planety. Jak to działa? Energia kinetyczna, pochodząca z pracy ludzkich mięśni, zamieniana jest w energię elektryczną i wprowadzana do wewnętrznej instalacji elektrycznej 230V za pomocą mikroinwerterów. System nie wymaga akumulatorów, ponieważ energia nie jest magazynowana, a bezpośrednio wykorzystywana przez aktualnie pracujące urządzenia i sprzęty. Maszyny, które posiadają pasy kevlarowe, umoż-

liwiające bezpieczną, płynną i cichą pracę, są w stanie wyprodukować i wprowadzić do instalacji elektrycznej 230V do 75 proc. wytworzonej na nich energii. Pozostałe 25 proc. jest potrzebne do zasilenia i prawidłowego funkcjonowania samego urządzenia. W klubach fitness zainstalowanych jest ponad 40 tys. urządzeń cardio. Zdecydowana większość z nich to tradycyjne maszyny. Gdyby wszystkie z nich były urządzeniami Eco-Powr, wytworzyłyby nawet 50 MWh energii elektrycznej. To tyle, co średniej wielkości elektrownia węglowa. Jednak bez emisji CO2, która w ciągu roku spadłaby o ponad 50 ton. To również korzystna opcja dla właścicieli siłowni, którzy mogą zaoszczędzić na coraz wyższych rachunkach za energię.

Oszczędności w liczbach Godzina bardzo intensywnego treningu na bieżni czy rowerku linii ECO-POWR™ generuje nawet do 400 Wh (watogodzin) energii elektrycznej. Ćwiczący na 16 urządzeniach klubowicze mogą odzyskać około 22

63

kWh dziennie. Taka moc wystarczy do zasilenia przez cały dzień np. dwóch klimatyzatorów (1400 watów), dwóch telewizorów 50-calowych (400 watów), dwóch komputerów z drukarką i skanerem (130 watów) i 40 żarówek (400 watów). Roczne oszczędności dla klubu, związane z obniżeniem zużycia energii elektrycznej, wynoszą zatem około 9 tys. złotych i wiążą się ze zmniejszeniem emisji CO2 niemal o 8 ton.

Siła przyciągania Zielona transformacja siłowni to również szansa na zwiększenie zaangażowania klientów. Klubowicz nowoczesnej siłowni, w której może ćwiczyć na urządzeniach ECO-POWR™, staje się częścią przedsięwzięcia zmieniającego świat. Włączyć go w ten proces pomoże współpracująca z urządzeniami aplikacja mobilna WATA (Wat Accumulation Target Application). Umożliwia ona obliczanie wygenerowanej przez siebie energii oraz indywidualną i grupową rywalizację z ćwiczącymi w tym samym lub innych klubach fitness. ą

Zabieg stomatologiczny to często poważny wydatek. Jednak ist-

zwykle szybko - dlatego dzieci kontrolujemy raz na kwartał i zwykle łączymy taką wizytę kontrolną

a zarazem dużego obciążenia domowego budżetu. To regularne

pierwsza

loga? Jak wizyta? O to, dlaczego regularne wizyty kontrolne są ważne nie tylko dla naszego portfela, ale także dla zdrowia, zapyKliniki Akademii Stomatologii działającej przy ul. Obywatelskiej 100.

- Gdy pacjent po raz pierwszy zgła- Wykonujemy bardzo gruntowne badania. Przyglądamy się nie tylko

jak pracuje narząd żucia. Wykonu-

ją w jamie ustnej, jest niewidocznych - tłumaczy. - Pacjent nie jest w stanie przez długi czas gołym profesjonalne badanie w odpowiedniu powiększenia, tak jak robimy to

wygląda

choroby autoimmunologiczne, po

O tym, jak często powinno się odbyWczesne wykrycie problemu po-

- Te procesy chorobowe przebiegają bardzo często bez żadnych dolekowska. - Pacjenci bardzo długo nie

- Wizyty kontrolne u dorosłych pa-

profesjonalnemu badaniu w gabi-

historia choroby pacjenta założycielka Kliniki. - U dzieci procesy chorobowe przebiegają nie-

kosztownego leczenia. Więcej na: https://klinikastomatologii.eu/ https://www.facebook.com/KlinikaAkademiiStomatologii


Towary z drugiej ręki, ale pierwszej klasy

Moda na rzeczy z drugiej ręki. Przybywa serwisów, które umożliwiają handel i wymianę, przede wszystkim ubrań

tekst: Agata Wodzień-Nowak

C

oraz częściej chcemy widzieć ekonomię jako obieg zamknięty, gdzie zużyte materiały i surowce wprowadzane są do kolejnego cyklu życia. Kulturę dostępu zaczęła wypierać kulturę posiadania. Jak to wygląda w praktyce? Kiedy w kraju zaczęła się pandemia, szukaliśmy zajęć, które nie wymagały wychodzenia z domu. Jednym z nich były porządki, dawno planowane, zo-

stawiane na wieczne później. Doczekały się.

Reklama aplikacji: „Nie nosisz? Więc sprzedaj!” Znalazły się ubrania, które pasowały kilka kilogramów temu, zakupy nietrafione i zapomniane. Wiele w stanie znakomitym, niekiedy z metkami. Okazało się, że można na tym zarobić. Dla Vinted i innych sklepów internetowych to był dobry moment, a wiele

FOT.AGATA WODZIEŃ-NOWAK

Markowa sukienka za ułamek ceny, zakupy spożywcze za 1/3 wartości i elektronika za grosze – okazuje się, że tak można. Recykling, gospodarka cyrkularna, zrównoważony rozwój – to nie tylko hasła, to silne trendy, które zawładnęły zwłaszcza generacją Z i nie tylko.

z nas tak polubiło zakupy przez internet, że do sklepów stacjonarnych jeśli wrócą, to okazjonalnie. „Nie nosisz? Więc sprzedaj!”, słyszymy w reklamach aplikacji. Internetowy second-hand zrewolucjonizował myślenie o odzieżowych zakupach. Wystarczy zrobić zdjęcie np. swetra, opis, wskazać rozmiar, cenę i gotowe. Gdy zgłasza się klientka, system generuje etykietę wysyłkową. Pakujemy, nadajemy paczkę i kiedy kupująca


/ wiosna 2022

Strefa zakupów

obierze, pieniądze trafiają na konto w aplikacji. Można je wykorzystać na zakupy albo przelać do swojego banku. Sprzedający nie ponosi opłat. Zaczęło się w 2008 roku. Milda, jedna z założycielek Vinted chciała zmienić mieszkanie i okazało się, że wiele ubrań utrudnia przeprowadzkę. Pomoc zaoferował Justas i zbudował stronę, dzięki której mogła rozdać swoje ubrania znajomym. Potem pomysłem zainteresowały się media. Duet przyjaciół stworzył Vinted, w którym dziś pracuje około 1000 osób, działa na 15 rynkach, skupiając ok. 50 mln użytkowników. Ubrania z drugiej ręki, które znajdziemy w internetowych lumpeksach to często nowe ubrania z metkami. Są tu marki popularne jak Reserved, Zara czy 4f oraz te droższe jak Asos, Tommy Hilfiger czy znanych domów mody np. Dolce&Gabbana. Second handów online jest więcej: inspired.sklep.pl, decobazaar.com czy kwietna.pl albo tekstylowo.pl. Część z nich łączy lumpeks z outletem, a nawet własną przeróbką ubrań. Końcówki kolekcji w znacznie niższych cenach niż te pierwotne na metce ofe-

65

ruje też Zalando Lounge. Ogłoszenia z ubraniami z drugiej ręki licznie pojawiają się na Olx czy Allegro. Zdecydowanie jest w czym wybierać.

Można zarabiać na produktach, które się komuś nie podobały Warta wspomnienia jest również aplikacja Less.ap, która pozwala na sprzedaż i zakup ubrań, kosmetyków, elektroniki czy książek. Rzeczy, które zyskały nowych właścicieli przelicza się tu na oszczędność litrów wody, która byłaby potrzebna do wyprodukowania nowych towarów oraz na redukcję PPM stężenia CO2. Świadomość obiegu produktów i skali zanieczyszczenia świata sprawiły, że uważniej przyglądamy się nie tylko szafie. Według ONZ na świecie, co roku marnowanych jest 1 mld 300 mln ton żywności nadającej się do spożycia, czyli 1/3 już wyprodukowanej. Najnowsze badania przeprowadzone w Polsce, które w grudniu 2021 r. przywołała Najwyższa Izba Kontroli pokazują, że rocznie marnowanych jest w naszym kraju aż 4,8 mln ton żywności. Duży w tym udział gospodarstw domowych.

Są aplikacje, które pomagają z jednej strony ratować żywność, która danego dnia nie sprzedała się, kończy się termin ważności, jednak wciąż jest dobra, a z drugiej – zaoszczędzić. To. m.in. Too Good to Go albo Foodsi. Wystarczy taką paczkę pieczywa zarezerwować i odebrać pod koniec dnia. Płacimy 1/3 ceny! Twórcy aplikacji przeciwdziałającej marnowaniu żywności Too Good to Go podają, że przez ponad dwa lata działalności udało się uratować za pośrednictwem technologii i zaangażowania blisko półtora miliona użytkowników ponad 2 miliony posiłków. Mało tego. Na produktach, które komuś się nie spodobały i zostały zwrócone – można zarobić. Robią tak ci, którzy kupują całe palety na przykład elektroniki, pochodzącej ze zwrotów np. Amazona. W sieci znajdziemy liczne filmiki, w których zazwyczaj młodzi ludzie chwalą się takimi zdobyczami, choćby laptopami kupionymi za ułamek ceny, która w sklepie wynosi kilka tysięcy złotych. Oszczędzanie zawsze się opłaca. Nie używasz? Możesz sprzedać. Ktoś inny będzie zadowolony.

STUDIA PODYPLOMOWE Kierunek

Liczba Koszt studiów Forma semestrów za semestr kształcenia

Rekrutacja

Akademia współczesnego menedżera

2

4 500,00 zł

hybrydowa

kwiecień - sierpień 2022

Edukator zdrowotny w zakresie cukrzycy, otyłości i ich powikłań

2

3 750,00 zł

hybrydowa

kwiecień - sierpień 2022

Elementy metodologii badań empirycznych w medycynie i zastosowania statystyki w badaniach biomedycznych

2

4 400,00 zł

hybrydowa

kwiecień - sierpień 2022

Nowoczesne projekty badawcze – metodologia, prowadzenie i nadzór badań klinicznych

2

4 500,00 zł

hybrydowa

kwiecień - sierpień 2022

Psychoterapia ze szczególnym uwzględnieniem aspektów klinicznych

8

5 500,00 zł

stacjonarna

kwiecień - 15 sierpnia 2022

Studia dla osoby wykwalifikowanej – Qualified Person

2

3 750,00 zł

100 % on-line

kwiecień - sierpień 2022

Telemedycyna i teleopieka – prawne aspekty

2

4 800,00 zł

100% on-line

kwiecień - sierpień 2022

www.okp.umed.pl


66

Strefa bezpieczeństwa

/ wiosna 2022

NACIĄGACZE NIE PRÓŻNUJĄ. NIEUSTANNIE WYMYŚLAJĄ NOWE SPOSOBY, JAK WYŁUDZIĆ DANE CZY PIENIĄDZE OD PRZEDSIĘBIORCÓW. PODSZYWAJĄ SIĘ POD URZĄD SKARBOWY, MINISTERSTWO FINANSÓW CZY ZUS. PRETEKSTY SĄ RÓŻNE: ZALEGŁE SKŁADKI, PŁATNOŚĆ W VIATOLL CZY KONTROLA PODATKOWA. UWAŻAJMY!

Informacje cenne jak kasa. Oszuści chcą je wyłudzić tekst: Małgorzata Stempinska

P

an Jacek z Bydgoszczy od ośmiu lat prowadzi firmę. Jak zapewnia, regularnie płaci wszelkie składki do ZUS i rozlicza się z urzędem skarbowym. Dlatego też był bardzo zaskoczony, gdy w skrzynce mailowej znalazł wiadomość o tym, że czeka go kontrola podatkowa, bo ukrył swoje dochody. – Zdenerwowałem się. Przecież nie mam żadnych ukrytych dochodów! Po chwili przeczytałem jeszcze dwa razy tego maila. Od razu podpadło mi, że nie miał polskich znaków. Był też napisany bardzo nieskładnie, jakby pisał go cudzoziemiec. Zastanowiło mnie również, że mail przyszedł w dzień wolny od pracy. Następnego dnia zadzwoniłem do mojej skarbówki i usłyszałem, że to oszustwo i pod żadnym pozorem nie wolno mi otwierać załącznika, bo zainfekuje mi laptopa – opowiada bydgoszczanin.

Panu Januszowi z Grudziądza ciśnienie mocno podskoczyło, gdy w skrzynce zobaczył maila o rzekomym zadłużeniu w Departamencie Podatku. – Jestem uczciwym obywatelem, zawsze sumiennie płacę wszelkie rachunki i podatki. Dwa razy dokładnie przeczytałem wiadomość. Nie było w niej ani słowa, ile wynosi to moje zadłużenie. Po chwili mnie oświeciło, że przecież nie ma takiej instytucji jak Departament Podatku! – słyszymy. Inny Czytelnik opowiada o mailu rzekomo z Ministerstwa Finansów opatrzonym logo tego resortu. Jak można w nim było przeczytać, odbiorca otrzyma zwrot podatku, jeśli poda kilka informacji: imię i nazwisko na karcie płatniczej, adres zameldowania wraz z kodem pocztowym, numer karty, numer (CVV – 3 cyfry z tyłu karty), datę jej ważności, numer PIN oraz datę urodzenia. Jednym słowem wszystkie dane, by potem naciągacze mogli dobrać się do pieniędzy na koncie.

Fałszywe telefony i maile To zaledwie trzy z wielu przykładów oszustw. – Osoby podające się za pracowników urzędów skarbowych lub Ministerstwa Finansów telefonują przykładowo w sprawach dodatków do PIT lub podejrzanych przelewów. Przypominamy, że resort finansów nie prowadzi telefonicznej weryfikacji prowadzonych spraw, ani nie zbiera w ten sposób informacji o podatnikach – zapewnia Kinga Błaszczyńska, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy. Jak dodaje, podobne próby wyłudzeń mogą pojawić się w wiadomościach wysyłanych przez oszustów. Próbują w ten sposób uzyskać dane do logowania i dane autoryzacyjne do bankowości, by następnie wykraść pieniądze z konta bankowego ofiary. Ostatnio pojawiły się również fałszywe emaile wymuszające płatność w viaTOLL. Nie dajmy się na to nabrać, bo usługa viaTOLL została za-


/ wiosna 2022

kończona z końcem września 2021 roku.

Dzwoni oszust, a wyświetla się znany kontakt Oszuści podszywają się też pod pracowników ZUS. – Oszukują nie tylko seniorów, ale również przedsiębiorców. Nie tak dawno informowaliśmy o tak zwanym spoofingu telefonicznym polegającym na podszywaniu się pod dowolny numer lub nazwę kontaktu. Choć telefon odbiorcy wyświetla daną informację o dzwoniącym lub piszącym wiadomość, w rzeczywistości dzwoni lub pisze ktoś inny. W ten sposób oszuści, podszywając się pod konsultanta infolinii ZUS, dzwonili w sprawie zmiany numerów telefonów do konta na Platformie Usług Elektronicznych ZUS czy zmiany numerów telefonów używanych w komunikacji z bankami – mówi Krystyna Michałek, regionalny rzecznik ZUS województwa kujawsko-pomorskiego. Jak dodaje, konsultanci infolinii ZUS nie dzwonią do klientów w sprawie zmiany numerów telefonów do konta na (PUE) ZUS czy zmiany numerów te-

Strefa bezpieczeństwa

lefonów w bankach. Dlatego pod żadnym pozorem nikomu nie podawajmy swoich danych do logowania na PUE ZUS czy danych osobowych. Zgodnie ze standardami ZUS, kiedy jest konieczność kontaktu pracownika z klientem, konsultanci ZUS przedsta-

W UBIEGŁYM ROKU ZUS OSTRZEGAŁ PRZEDSIĘBIORCÓW PRZED FAŁSZYWYMI MAILAMI Z INFORMACJĄ O PILNEJ KONIECZNOŚCI SPŁATY ZALEGŁOŚCI SKŁADKOWYCH wiają się, podając swoje imię i nazwisko oraz przekazują informację merytoryczną zazwyczaj związaną z pytaniem klienta. Telefony z ZUS-u mogą dotyczyć wezwania na kontrolę zwolnienia lekarskiego lub są związane z prowadzoną w ZUS konkretną sprawą klienta. W ubiegłym roku ZUS ostrzegał także przed fałszywymi mailami z informacją o pilnej konieczności spłaty zaległości składkowych. Krystyna Michałek przypomina, że Zakład dro-

67

gą mailową nie kieruje do swoich klientów informacji o zaległościach składkowych. Przedsiębiorca informację o swoich rozliczeniach w ZUS może uzyskać w najbliższej jednostce terenowej Zakładu, u doradcy płatnika składek. Stan swoich rozliczeń może również sprawdzić na swoim profilu na PUE ZUS. Drogą elektroniczną ZUS kontaktuje się jedynie z tymi klientami, którzy posiadają konto na PUE i wybrali taką właśnie formę kontaktu.

Sprawdźmy, kto do nas dzwoni czy pisze W przypadku otrzymania podejrzanego telefonu, maila, SMS-a lub próby wyłudzenia danych, które dotyczą Ministerstwa Finansów oraz Krajowej Administracji Skarbowej, należy je przekazać na adres: incydent@mf.gov.pl. – Każde zgłoszenie może pomóc ochronić tysiące innych użytkowników – podsumowuje Kinga Błaszczyńska. Natomiast jeśli mamy wątpliwości, czy kontaktuje się z nami pracownik ZUS, zadzwońmy do najbliższej placówki Zakładu lub Centrum Obsługi Telefonicznej pod nr tel. 22 560-16-00. ą

Dariusz Korganowski, właściciel Biura Top Detektyw Jakie dane internetowi oszuści najczęściej próbują wyłudzić od firm? Zależy to od branży, ale najczęściej dochodzi do wyłudzeń baz danych związanych z klientami, samych produktów patentowych, know-how, posiadanych kontaktów biznesowych związanych z importem i eksportem oraz wszelkiego rodzaju danych pracowniczych i finansowych. Na jakie działania przedsiębiorcy powinni być szczególnie wyczuleni? Należy zwracać uwagę na wszelkiego rodzaju zabezpieczenia oraz mieć wprowadzone w danym przedsiębiorstwie procedury bezpieczeństwa. Ważne są zabezpieczenia wszelkich nośników, komputerów, telefonów, ale też szkolenia z zakresu zachowania się pracowników i zagrożeń, jakie na nich czyhają przy próbie agresywnego przejęcia danych. Praca operacyjna przy wyłudzeniu danych przez podmioty ze-

wnętrzne przybiera wiele form. Są to między innymi działania polegające na przeniknięciu do struktur danej firmy osób chcących pozyskać dane lub doprowadzić do infiltracji środowiska w celu na przykład zainfekowania środowiska komputerowego. Konsekwencje mogą być poważne i długofalowe. Jak można się zabezpieczyć? Form zabezpieczeń jest mnóstwo: od technicznych, cybernetycznych, po fizyczne. Musimy jednak pamiętać, że najbardziej wrogim elementem jest czynnik ludzki. Bez odpowiedniego szkolenia kadry mającej dostęp do informacji niejawnej czy wrażliwej, łatwo może dojść do wyłudzenia danych. Co zrobić, gdy wydaje nam się, że padliśmy ofiarą ataku oszusta? Należy ustalić formę ataku, aby precyzyjnie dobrać środki zapobiegawcze. I zastanowić się nad wynajęciem spe-

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Ważne są zabezpieczenia i szkolenia

cjalistów z zakresu bezpieczeństwa. Oczywiście zakładamy, iż chcemy zidentyfikować sprawcę ataku równolegle informując o tym odpowiednie służby. W jaki sposób może być pomocny prywatny detektyw? Profesjonalne biura detektywistyczne posiadają odpowiednie zaplecze do tego typu działań. Mam na myśli laboratoria do analiz kryminalistycznych, odzyski danych, ustalenia cybernetyczne, profesjonalne urządzenia do wykrywania podsłuchów i innych wrogich urządzeń, ale przede wszystkim specjalistów z zakresu pracy operacyjno-dochodzeniowej, nabytej w odpowiednich strukturach państwowych. Zapraszamy do współpracy z naszym Biurem Detektywistycznym i Ochrony Top Detektyw Dariusz Korganowski.


Strefa trendów

Ludzie pasji

Liczą się predyspozycje, doświadczenie i łut szczęścia Rekordzista wśród zdobywców najwyższych gór świata – pięć razy stawał na Mount Evereście, 34 razy zdobył Aconcaguę, 28 razy Ama Dablam, 10 razy szczyt McKinley. W Himalajach i Karakorum wspiął się na 11 ośmiotysięczników. Zorganizował dotąd ponad 300 wypraw, dzięki którym ludzie mogą spełniać swoje górskie marzenia. Był partnerem wspinaczkowym m.in. Jerzego Kukuczki, Piotra Pustelnika, Krzysztofa Wielickiego, Adama Zyzaka i wielu innych. Wspina się w górach już ponad 50 lat... Poznajcie Ryszarda Pawłowskiego, jednego z najwybitniejszych himalaistów na świecie.

/ wiosna 2022

tekst: Iwona Świetlik

Przyszedł jednak czas na nowe wyzwania. Wstąpił Pan do Akademickiego Klubu Alpinistycznego, a potem do Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Zwrócił Pan uwagę swoją determinacją i niezwykłymi umiejętnościami. Koledzy mówili o Panu „Napał” – ta ksywa została z Panem do dziś. Byłem wysportowany, więc szybko robiłem postępy, a przede wszystkim byłem bardzo zdeterminowany, stąd ta ksywa. Regularnie jeździłem w skały na Jurę Krakowsko-Częstochowską, wspinając się na coraz trudniejszych drogach, a w ramach wypraw klubowych, które były zarezerwowane dla najlepszych, jeździłem w Alpy, Dolomity, Kaukaz, Pamir. Stawiałem sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Klub Wysokogórski miał możliwość wykonywania robót wysokościowych. Zarabialiśmy duże pieniądze, malując kominy na hutach, kopalniach czy na wieżach ciśnień i dzięki temu wyjeżdżaliśmy. Dalej były Ameryka Południowa, Ameryka Północna, wyprawy do Afganistanu, gdzie zdobyłem w 1977 roku trzy pierwsze szczyty siedmiotysięczne. Tak zaczęła się trwająca już ponad 50 lat moja przygoda z górami...

Sport zawsze był obecny w Pana życiu. Już jako nastolatek ćwiczył Pan m.in. judo i sztuki walki. Przyjechał Pan z Rypina, pogranicza Pomorza i Mazowsza, na Śląsk do szkoły górniczej i... najpierw były jaskinie. Na Śląsku był nabór do szkół górniczych i z tego powodu przyjechałem tu, mając zaledwie 14 lat. Uczęszczałem do Zasadniczej Szkoły Górniczej w Katowicach i trenowałem wtedy judo wywalczyłem tytuł wicemistrza ówczesnego Województwa Katowickiego. Później zacząłem pracę w kopalni, jednocześnie studiując wieczorowo na Wydziale Elektrycznym Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz uczęszczając na spotkania grupy speleologów w Miejskim Domu Kultury w Bogucicach. Tak odkryłem jaskinie. Wyjeżdżałem w weekendy z hotelu robotniczego i spędzałem w ten sposób wolny czas. Z Jurkiem Kukuczką w Jaskini Wielkiej Śnieżnej – najgłębszej i najdłuższej w Polsce, dotarliśmy do 770 m głębokości, czyli do dna. Od najwcześniejszych lat stale chciałem coś aktywnego w swoim życiu robić.

FOT.: ARC/RYSZARD PAWŁOWSKI

68

Lista Pana sukcesów jest długa. To m.in. zdobycie 11 najwyższych, ośmiotysięcznych gór świata, wśród których są takie perełki jak piekielnie trudna K2 (8611 m n.p.m.), pochłaniająca mnóstwo ofiar Annapurna I (8091 m n.p.m.) czy góra gór - Mount Everest (8849 m n.p.m.). Która wyprawa zapadła Panu w pamięć i dlaczego? A może było takich więcej? W 1991 roku razem z Krzysztofem Wielicki i Bogdanem Stefko weszliśmy trudną południową ścianą, tzw. drogą Boningtona, na Annapurnę I, wysoką na 8091 m n.p.m. Następnie – wiele poświęcenia wymagała południowa Lhotse, wznoszącą się na 8516 m n.p.m.. Przymierzaliśmy się do niej z kolegami dwa razy. W 1985 roku na wyprawie zginął Rafał Chołda, a w 1989 roku Jurek Kukuczka, z którym byłem wtedy związany liną – wtedy niewiele brakowało do zdobycia szczytu. W końcu na Lhotse wszedłem w 1994 roku drogą klasyczną. Jeśli natomiast chciałbym się czymś pochwalić, to moim marzeniem było K2. W 1996 roku weszliśmy na szczyt od strony Chin filarem północnym, razem z Krzyśkiem Wielickim i Piotrem Pustelnikiem. Zdobyłem szczyt bez użycia dodatkowego tlenu,


co uważam za duże dokonanie. Ta droga nie miała powtórzenia przez co najmniej 11 lat. Z kolei na Mount Everest po raz pierwszy wszedłem, pełniąc rolę przewodnika. Dostałem propozycję prowadzenia wyprawy od amerykańskiej Agencji AAI. Zgodziłem się i w 1994 roku stanąłem na najwyższym szczycie świata. Taka wyprawa to był wówczas koszt około 64 tysięcy dolarów od klienta. Dzięki tej pracy miałem szansę wejścia na szczyt i w pełni to wykorzystałem. Pana imponujące osiągnięcia to nie tylko zdobywanie najwyższych szczytów świata, ale także wybitne, sportowe wejścia na inne góry w Himalajach i Karakorum, w Tatrach, Kaukazie, w Pamirze, Patagonii oraz w legendarnych, amerykańskich Yosemitach. Które z tych wymieniłby Pan jako te szczególne? Jako jeden z pierwszych Polaków w 1987 roku wspiąłem się na Fitz Roya (3375 m n.p.m.) w Patagonii drogą francusko-argentyńską. W 1992 roku jako pierwszy Polak stanąłem na Ama Dablam, pięknym szczycie w Nepalu wznoszącym się na 6856 m n.p.m. W 1997 roku na Torres del Paine, w masywie górskim Central del Paine leżącym w Chile, jako pierwsi Polacy stanęliśmy na Turni Centralnej i Północnej. To było wspinanie w ekstremalnie trudnych warunkach, gdzie często wieje, rysy są zalodzone, teren jest mikstowy i jego przejście wymaga dużych umiejętności, czasu, determinacji i szczęścia. Czy z czasem przebywania na dużych wysokościach przekonywał się Pan, ile może znieść Pana organizm? Przypomnijmy, że w 1994 toku podczas wyprawy na Lhotse, na 7700 m n.p.m. spędził

Strefa trendów

69

kiedykolwiek chciał się Pan wycofać z tego sportu? Jurek był moim dobrym kolegą z klubu wysokogórskiego, przyjaźniliśmy się. Zginął… rodzina w żałobie, koledzy w żałobie. Bardzo trudny moment. Tak, zastanawiałem się, czy warto podejmować takie ryzyko. Ale to są indywidualne sytuacje. Są osoby, które po takich tragediach, dziejących się w dodatku na ich oczach, rezygnują, a są tacy, którzy mimo wszystko podnoszą się i dalej robią to, co kochają. Nigdy nie myślałem o tym, żeby przestać się wspinać. Z biegiem lat może stałem się jedynie bardziej zachowawczy. Poza rodziną, wspinanie to całe moje życie. Co ja bym robił, przestając nagle wyjeżdżać i się wspinać?

Pan aż sześć dni i nocy, by wykorzystać tzw. „okno pogodowe” i wejść na szczyt. Dużo było takich sytuacji. Jeżeli człowiek ma dużą determinację i chce, to sam podejmuje decyzję. W 1994 roku odbyła się międzynarodowa wyprawa na Lhotse. Brytyjczycy i Niemcy zaczęli wracać, bo kończył im się wolny czas, natomiast ja czułem się dobrze, zatem stwierdziłem, że poczekam kilka dni, aby wejść na szczyt. Udało się. Ryzykowałem wiele razy. Na Gaszerbrum I i Gaszerbrum II w 1997 roku wszedłem w ciągu ośmiu dni, na K2 w 1996 roku nie używałem tlenu z butli, z kolei podczas zejścia z Everestu w 1999 roku północnym filarem, stroną tybetańską, popsuła się pogoda i nie mieliśmy lin poręczowych. Zatrzymałem się na biwaku na 8500 m n.p.m. Jeden z kolegów Belg Pascal zmarł po biwaku, a Portugalczyk Jeao miał po tym wszystkim amputowane palce i nos. Ja wyszedłem z tej sytuacji niemalże bez szwanku. Nie każdy ma tak samo wytrzymały organizm i silną psychikę. Wiedziałem, że sytuacja jest ekstremalnie trudna, ale dałem radę przetrwać.

Gdzie jest granica między rozsądkiem, a potrzebą sięgania coraz wyżej? Co kieruje alpinistą czy himalaistą? To jest osobista, wewnętrzna potrzeba. Zawsze starałem się sprawdzać, w czym jestem dobry. Jak już idę i coś robię, to chcę robić to jak najlepiej i wygrać. Nie muszę być najlepszy, ale rywalizacja mnie napędza. Ważna jest psychika nastawiona na przeżycie, wyjście bezpiecznie z sytuacji, np. podczas biwaku. Ktoś, kto ma słabą, zamarznie nawet w Tatrach czy Beskidach, a kto ma silną – może przezwyciężyć każdą skrajnie trudną sytuację. Liczą się predyspozycje, doświadczenie, łut szczęścia. Na to, co robimy mamy wpływ sami, ale trudno określić, na ile cechy wynikające z psychiki są wrodzone, a na ile nabyte z różnych doświadczeń w życiu. Każdemu jest coś dane, ale w jakim kierunku to pójdzie zależy od tego, co z tym zrobimy.

Zdobywanie szczytów to jednak nie tylko pasmo sukcesów, ale również dramaty, z którymi styka się wspinacz, kiedy to jego koledzy zostają w górach już na zawsze...24 października 1989 roku na południowej Lhotse na Pana oczach ginie Pana przyjaciel i partner wspinaczkowy, znakomity himalaista Jerzy Kukuczka. Zginęło wielu bliskich Panu osób. Sam był Pan kilka razy o krok od śmierci, np. na Pumori (7161 m n.p.m., Himalaje) w 1993 roku – za pierwszym razem zerwała się lina, za drugim razem porwała Pana lawina. Czy

FOT.: ARC/RYSZARD PAWŁOWSKI

/ wiosna 2022

Agencja górska „Patagonia”, której jest Pan założycielem, pomaga pasjonatom gór spełniać marzenia. Zorganizował Pan około 300 wypraw i poprowadził tysiące osób na przepiękne szczyty na całym świecie, w tym te najwyższe. Tak jest do tej pory. Regularnie wspina się Pan z klientami na Elbrus (5642 m n.p.m.), Ama Dablam (6856 m n.p.m.), Island Peak (6189 m n.p.m.), Aconcaguę (6962 m n.p.m.) czy wiele innych szczytów. Cieszę się, że jako instruktor alpinizmu mogę dzięki swojemu doświadczeniu przekazać wiedzę, szkolić, podpowiedzieć rozwiązania, a jako przewodnik górski pomóc komuś wejść na wy- b


b marzony szczyt. Sam znajduję w tym dużo radości, że nadal mogę na te szczyty wchodzić. Daję ludziom szansę na wejście, ale dla mnie bezpieczeństwo jest priorytetem. Od dłuższego korzystam także z pomocy miejscowych przewodników. Kiedy np. ktoś nagle źle się poczuje, miejscowy schodzi z nim, a grupa idzie dalej. Jednak oceny takiej komercyjnej działalności w środowisku górskim są różne. Jak choćby ta, że przepustką na Mount Everest czy inną wysoką górę są duże pieniądze, które ktoś ma i jest wręcz „wprowadzany” na szczyt lub nie ma na to szansy. Oczywiście. Jednak trzeba odróżnić sportowe wspinanie i osiągnięcia od turystycznych wejść wysokogórskich dla własnej satysfakcji czy spełnienia marzenia. Ale dlaczego ktoś zatem nie mógłby skorzystać z mojego sportowego doświadczenia i wejść na swoją wymarzoną górę? Trzeba też wspomnieć o tym, że niektóre agencje nie zawsze uczciwie podchodzą do tematu. Zgarniają pieniądze i byle jak najszybciej do szczytu, bez szkolenia i odpowiedniej aklimatyzacji. Ludziom nie udaje się często nawet spróbować wejść na szczyt podczas takiej wyprawy. Zazwyczaj w takich agencjach jest też taniej i wielu klientów się na to nabiera. Warto jednak zwrócić uwagę na dokonania i kompetencje prowadzących, a nie tylko na cenę. Aconcagua (6962 m n.p.m.) – w sumie 34 razy, Ama Dablam (6856 m n.p.m.) – 28 razy, Elbrus (5642 m n.p.m.) – ok. 40 razy, Island Peak (6189 m n.p.m.) – 38 razy, Mt. McKinley (6194 m n.p.m.) – 10 razy, Mount Everest (8848 m n.p.m.) – pięć razy, Gaszerbrum II (8035 m n.p.m.) – trzy razy. Jest pan absolutnym rekordzistą. Aż trudno uwierzyć... Czy z każdym kolejnym wejściem na ten sam szczyt jest trochę łatwiej? Wyjazdy sportowe, zwłaszcza pierwsze, na pewno są trudniejsze. Natomiast kiedy prowadzę grupę, mam przygotowanie techniczne, wiedzę i mogę w odpowiedni sposób pomóc ludziom począwszy od rozstawienia namiotu, zaaklimatyzowania się na wysokości, aż po opiekę tak, by założony cel został osiągnięty. Jak ktoś ma doświadczenie, to nie ma już obciążenia psychicznego.

Strefa trendów

/ wiosna 2022

Ma Pan ogromny sentyment do Patagonii, położonej w Chile i Argentynie w południowej części Ameryki Południowej. Stąd też zresztą nazwa Pana agencji – „Patagonia”. Co Pana w tej krainie zauroczyło? Zawsze interesowały mnie książki przygodowe, inna kultura, przyroda Ameryki Południowej. Jeden z moich pierwszych wyjazdów wspinaczkowych był właśnie do Patagonii, którą bardzo chciałem zobaczyć i poznać. Koledzy po 20 dniach niepogody mieli dosyć, a ja zostałem i z ogłoszenia zgłosili się Szwajcar i Hiszpan, którzy dołączyli do mnie i razem weszliśmy na Fitz Roya i Aguja Poincenot. Wspinanie było trudne pod względem technicznym, ale też warunki pogodowe nie sprzyjały. Szukam wyzwań. Poza tym liczy się nie tylko skała, ale też to, co widać dookoła. Wspinając się w Patagonii miałem nad sobą gniazdo kondorów, widziałem dzikie konie, strusie nandu i inne zwierzęta. Byłem także m.in. w Peru, Ekwadorze, Chile, Argentynie, w Meksyku. Organizował Pan wyprawy dla niepełnoprawnych sportowców na Alaskę, do Patagonii czy do Afryki w ramach Korony Nadziei. Piękna sprawa. Cudowne wspomnienia, bo to cudowni ludzie. Mój młodszy brat wspinał się ze mną. Jednak podczas robót wysokościowych spadł i zła-

FOT.: ARC/RYSZARD PAWŁOWSKI

70

mał kręgosłup. Wymyśliliśmy więc razem Koronę Nadziei, aby pokazać innym niepełnosprawnym, że siedząc na wózku też można coś zrobić, wyjechać w świat i na każdym kontynencie coś charakterystycznego zobaczyć. Zaczęliśmy od Patagonii, byliśmy m.in. na Ziemi Ognistej, dotarliśmy do kola podbiegunowego na Alasce, do Przylądka Dobrej Nadziei i Przylądka Igielnego w Afryce. Mimo kalectwa ci ludzie imprezowali, śmiali się... Mam satysfakcję, że mogłem się przyczynić do tego, sprawić im radość, a oni mogli pokazać, że można dalej żyć… Wcześniej nie dostrzegałem takich rzeczy. Chęć pomocy, większe zaangażowanie na rzecz innych – to pojawiło się z czasem. Rok 1997. Pana syn, Marcin, jako najmłodszy Polak, w wieku 15 lat stanął na McKinleyu (obecnie Denali), najwyższym szczycie Ameryki Północnej w górach Alaska. Tata jest dumny? Syn najpierw często bywał ze mną w Tatrach. Zdobywaliśmy razem wysokie góry, jeździliśmy na nartach. Kiedy miał 14 lat zabrałem go w Karakorum. Przeszedł przez prawie sześciotysięczną przełęcz Gondogoro. I rzeczywiście, rok później weszliśmy wspólnie na szczyt McKinleya (6194 m n.p.m) Jasne, że jestem z niego dumny. Nieraz ludzie pytali, czy nie myślę w ten sposób, że narażam go na niebezpieczeństwo w górach. Odpowiadałem, że znacznie niebezpieczniej jest w naszej katowickiej dzielnicy, gdzie przechodził koło osób, które ćpały czy piły. Ani przez sekundę nie miałem wątpliwości czy zabierać go do Ameryki Północnej czy w inne góry. Na Śląsku mieszka Pan już od wielu lat. Widział Pan jak się zmieniał... To prawda. Śląsk zmienił się diametralnie. Widziałem go 50 lat temu i widzę teraz. Kiedyś były tu brudne zaniedbane miasta, wręcz slumsy. Teraz stają się coraz bardziej nowoczesne, rozwijają się w różnych kierunkach, powstają w nich nowe ośrodki kulturalne. Dużo się tu dzieje. W Katowicach-Bogucicach ma powstać Centrum Himalaizmu im. Jerzego Kukuczki, które ma nie tylko upamiętnić Jurka, ale też być miejsce spotkań miłośników gór. Dziękuję za rozmowę.


Kierunki transformacji kutnowskiego ciepłownictwa Współczesna energetyka mierzy się z licznymi wyzwaniami podyktowanymi m.in. europejskimi regulacjami prawnymi związanymi z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, gdzie fundamentalne znaczenie ma szybka dekarbonizacja gospodarki. Spółka, przekuwając wyzwania stojące przed branżą ciepłowniczą na szanse rozwoju, a także odpowiadając na obserwowaną dynamicznie zmieniającą się sytuację na rynku paliw kopalnych związaną z rosnącymi cenami i zmniejszającą się płynną dostępnością surowca, od kilku lat prowadzi sukcesywną modernizację kutnowskiego systemu ciepłowniczego. Wprowadzane zmiany opierają się na zwiększeniu udziału OZE w produkcji ciepła przy jednoczesnej dekarbonizacji systemu. Podsumowanie kolejnego roku pandemii i plany na przyszłość - W ECO Kutno rok 2021 upłynął pod znakiem wytężonej pracy w zakresie bieżącego funkcjonowania i kreowania przyszłości spółki. – mówi Paweł Łuczak Prezes Zarządu – Dyrektor Spółki – Dzięki determinacji, kompetencjom i zaangażowaniu naszych pracowników przeprowadziliśmy realizację kluczowych założeń strategii rozwoju będących elementami trwającego procesu transformacji, do których należą: likwidacja sieci napowietrznej, rozpoczęcie budowy lokalnych kotłowni gazowych, wybudowanie budynku biurowo-warsztatowego będącego siedzibą spółki czy sprzedaż nieruchomości przy ul. Metalowej 10. Na kolejne lata, kutnowski dostawca ciepła systemowego zaplanował równie strategiczne zadania wpisujące się w transformację polskiego sektora wytwarzania energii. Celami rekonfiguracji systemu ciepłowniczego w Kutnie są zwiększenie udziału OZE w produkcji ciepła, ograniczenie zużycia węgla kamiennego i redukcja emisji CO2 oraz innych zanieczyszczeń. Wychodząc naprzeciw globalnym trendom, ECO Kutno prowadzi działania zorientowane na osiągnięcie statusu systemu efektywnego energetycznie. Budowa lokalnych kotłownie gazowych - Jednym z kierunków rozwoju spółki jest budowa na terenie Kutna lokalnych ciepłowni gazowych. – wymienia Paweł Łuczak Prezes Zarządu – Dyrektor Spółki – Zastosowanie takiego rozwiązania wynika z realizacji rozpoczętej w 2021 r. likwidacji blisko 6 km sieci napowietrznej i zastępuje źródła zasilania w rejonie wyłączonej Ciepłowni Miejskiej Nr 2. W 2021 r. spółka wyłoniła w drodze postępowania przetargowego Wykonawcę zadania „Budowa lokalnych kotłowni gazowych w ramach przeprowadzanej rekonfiguracji systemu ciepłowniczego ECO Kutno Sp. z o.o.” w formule „zaprojektuj i wybuduj”, a w wyniku podjętych działań trwają prace budowlane na terenie czterech kotłowni gazowych. Bieżący etap zaawansowania procesu inwesty-

Siedziba Spółki ECO Kutno – wybudowany w 2021 r. budynek biurowo-warsztatowy przy ul. Oporowskiej 10A w Kutnie.

cyjnego pozwala zakładać, że uruchomienie lokalnych kotłowni gazowych i rozpoczęcie dostawy ciepła będzie możliwe w lipcu 2022 r. Projekt wykorzystania zasobów geotermalnych Dalsze działania związane z rekonfiguracją kutnowskiego systemu ciepłowniczego dotyczą budowy na terenie Kutna ciepłowni geotermalnej. - Na zlecenie spółki w 2021 r. przeprowadzono analizy dotyczące warunków geologicznych, rozwiązań technologicznych oraz aspektów ekonomiczno-finansowych zakładające powstanie ciepłowni geotermalnej jako źródła OZE w kutnowskim systemie ciepłowniczym. Uzyskane dane wskazują na bardzo duży potencjał wykonania tego typu inwestycji. – wyjaśnia Paweł Łuczak Prezes Zarządu – Dyrektor Spółki. Pod względem budowy geologicznej Kutno jest położone na obszarze największego obszarowo rejonu geotermalnego w Polsce – Niżu Polskiego, w związku z czym według przeprowadzonego studium wykonalności budowy ciepłowni geotermalnej na terenie miasta, jest możliwe ujęcie wód termalnych o temperaturze około 90°C przy wydajności otworu około 150 m3/h, a ze względu na zakładaną mineralizację (wynoszącą ok. 10%–120 g/dm3), można mówić o istnieniu solanki geotermalnej. Na podstawie prognozowanych parametrów proponowane jest wykonanie jednego (z możliwością rozbudowy) dubletu odwiertów geotermalnych (dublet oznacza dwa odwierty: produkcyjny – wydobywczy oraz zatłaczający – chłonny). Ciepłownia Geotermalna miałaby powstać przy ul. Oporowskiej 10A w sąsiedztwie ECO Kutno. - Budowa ciepłowni geotermalnej spowoduje zmniejszenie rocznego zużycia węgla o ponad 60%–z poziomu 15 tys. ton (wg danych

za 2020 r.) do około 5,7 tys. ton, a system ciepłowniczy osiągnie poziom 51,5% energii pochodzącej z OZE. Natomiast w przypadku wykonania dwóch dubletów udział energii pochodzącej z odnawialnych źródeł w całkowitym bilansie ciepła wynosić może do 70%, a zużycie węgla spadnie wówczas o blisko 82% zmniejszając się do poziomu zaledwie 2,6 tys. ton ww. paliwa rocznie – informuje Paweł Łuczak Prezes Zarządu – Dyrektor Spółki. W 2021 r. ECO Kutno podpisało list intencyjny z Miastem Kutno dotyczący współpracy w zakresie realizacji ww. zadania. Aktualnie, spółka m.in. prowadzi rozmowy celem nabycia praw do użytkowania wieczystego nieruchomości oraz wniosła o zatwierdzenie wykonanego opracowania projektu robót geologicznych na wykonanie we wskazanej lokalizacji otworu poszukiwawczo-rozpoznawczego wód termalnych. Zrealizowanie scenariusza kompleksowej transformacji źródeł ciepła spowoduje przekształcenie kutnowskiego sytemu ciepłowniczego i osiągnięcie przez niego statusu systemu efektywnego energetycznie poprzez zwiększenie udziału OZE w produkcji ciepła, ograniczenie zużycia węgla kamiennego i redukcję emisji CO2 oraz innych zanieczyszczeń.

ECO Kutno Sp. z o.o. ul. Oporowska 10A 99-300 Kutno tel. +48 24 253 30 59 ecokutno@ecosa.pl www.ecosa.pl


72

Motostrefa

/ wiosna 2022

Alfa Romeo Tonale: La Metamorfosi. Elektryzująca wizja przyszłości Premiery Alfy Romeo są wyczekiwanym przez rynek wydarzeniem. Włoska firma od kilku lat zadziwia stylem, wyrafinowaniem i technologią. Taki jest najnowszy SUV Tonale tekst: Mateusz Tkarski

MATERIAŁY PRASOWE

A

Charakterystyczne cechy stylistyczne weszły do historii światowej motoryzacji, jak „GT Line”, która biegnie od tyłu do reflektorów, przywołując na myśl kształty Giulii GT.

MATERIAŁY PRASOWE

lfa Romeo przeżywa złoty okres. Firma zaskakuje nie tylko wyrafinowaną stylizacją. Współgra z nią zaawansowanie technologiczne oraz jakość wykonania. Takie modele jak Giulia, jej sportowa wersja Veloce czy Stelvio podbiły serca kierowców na całym świecie. Firma nie zwalnia tempa i zaskakuje kolejnymi modelami. Najnowsza Alfa, Tonale, jest jeszcze doskonalsza niż doskonała Alfa Stelvio. Włosi weszli na wyższy poziom wyrafinowania. Model stylistycznie nawiązuje do wspomnianych wcześniej samochodów. To elegancja, lekkość i sportowe zacięcie w jednym. Trudne do połączenia, włoskim stylistom się to jak zwykle udało. Najciekawsze, zaskakujące, może nawet nieco kontrowersyjne rozwiązania zostały zaaplikowane wewnątrz. Alfa Romeo jest pierwszym producentem samochodów, który połączył samochód z cyfrowym certyfikatem NFT. Technologia ta oparta jest na koncepcji „blockchain card”, poufnego i niemodyfikowalnego zapisu głównych etapów „życia” samochodu. Za zgodą klienta, NFT rejestruje dane pojazdu, generując certyfikat, który może być wykorzystany jako gwarancja, że samochód był prawidłowo utrzymywany, co ma pozytywny wpływ na jego wartość rezydualną. Tonale ma wbudowanego asystenta głosowego Amazon Alexa. Zaskakującym rozwiązaniem jest za to funkcja „Secure Delivery Service”. Tonale można wybrać jako miejsce dostawy zamówionych paczek, odblokowując drzwi i pozwalając kurierowi pozostawić je wewnątrz samochodu, a wszystko to przy zachowaniu całkowitego bezpieczeństwa. Przewidziane są dwa poziomy elektryfikacji: Hybrid i Plug-in Hybrid. Tonale debiutuje z silnikiem Hybrid VGT („Variable-Geometry Turbo”) o mocy 160 KM, zaprojektowanym specjalnie

Wnętrze Tonale wzbudza prawdziwe emocje, nie wspominając o najnowszej technologii, którą jest naszpikowane. Komfort, ergonomia, bezpieczeństwo i styl w jednym. dla Alfy Romeo. Turbosprężarka o zmiennej geometrii w zestawieniu z 7-biegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów Alfa Romeo TCT i 48-woltowym silnikiem elektrycznym „P2” o mocy 15 kW i momencie obrotowym 55 Nm sprawia, że 1,5-litrowy silnik benzynowy może napędzać koła na-

wet wtedy, gdy silnik spalinowy jest wyłączony. Najwyższe osiągi gwarantuje wyjątkowy układ napędowy Plugin Hybrid Q4 o mocy 275 KM, który przyspiesza od 0 do 100 km/h w zaledwie 6,2 sekundy, a jego zasięg w trybie wyłącznie elektrycznym wynosi nawet 80 km. ą


ABM JĘDRASZEK liderem branży w województwie łódzkim! Antoni, Bartosz, Maciej – ojciec i synowie, każdy zupełnie inny, lecz wspólnie stworzyli historię sukcesu, którą – wraz ze swoimi pracownikami – codziennie uzupełniają nowymi doświadczeniami i nieustannym dążeniem do doskonałości. Przedsiębiorstwo ABM Jędraszek to rodzinna firma, która od ponad dwudziestu lat zajmuje się produkcją stolarki okiennej i aluminium. Na każdym etapie tworzenia okien i drzwi, poddawane są one szczegółowym kontrolom, wszystko po to, aby w pełni sprostać oczekiwaniom klientów, którzy na przestrzeni lat oczekują coraz więcej. Odbiorcami okien i drzwi, wyprodukowanych w ABM Jędraszek, są zarówno duże, jak i małe firmy. Chociaż dochody firmy w większości stanowią transakcje B2B, przedsiębiorstwo oferuje także okna i drzwi klientom indywidualnym – w salonie firmowym, znajdującym się w Pabianicach. Firma stawia na rozwój i innowacyjność w działaniu, zakład produkcyjny ABM Jędraszek spełnia wszelkie standardy stawiane przez nowoczesną technologię. Park maszynowy wyposażony jest między innymi w takie maszyny, jak: automatyczne centrum tnąco-obróbcze Rotox Federhenn BSA, czy sortownik do szkła Rotox GSS. Wyprodukowane przez ABM okna dostarczane są w najdalsze zakątki Europy. Firma posiada własną flotę kilkudziesięciu nowoczesnych ciągników siodłowych, które sprawnie zabezpieczają procesy logistyczne. Również po dotarciu do miejsca docelowego, wspieramy się nowoczesną technologią – nasze pojazdy wyposażone są w czterokierunkowe wózki firmy Moffett, ułatwiające rozładunek. Niezależnie od tego, czy okna mają chronić przed upałem Półwyspu Iberyjskiego, czy też północnym mrozem – klienci firmy mogą być zawsze pewni, że produkty dotrą do nich szybko i bezpiecznie.

Bartosz i Maciej Jędraszek – właściciele firmy Motywacją i impulsem do działania w dużej mierze jest podejście samych właścicieli firmy, którzy w udzielonym wywiadzie podzielili się z nami przepisem na sukces: Jesteśmy świadomi zmian, jakie toczą się wokół nas, dlatego też postawiliśmy sobie za cel dostarczać okna i drzwi nie tylko do budowy domu, ale też do tworzenia szczęśliwej, spokojnej przestrzeni osobistej. Cieszy nas poczucie bezpieczeństwa, jakie dostarczamy klientom wraz z naszymi produktami, ponieważ wierzymy w miejsca, w których czujemy się lepiej niż gdziekolwiek indziej. Dzięki takiemu podejściu wspólnie z naszymi pracownikami stworzyliśmy historię sukcesu, którą codziennie uzupełniamy nowymi doświadczeniami. To właśnie dzięki ludziom – doświadczonym fachowcom, pełnym pasji specjalistom, niezawodnym pracownikom produkcji – dotarliśmy do miejsca, w którym obecnie jesteśmy. Wszyscy oni dbają o to, aby okna i drzwi, które trafiają do naszych partnerów handlowych w całej Europie, przez lata cieszyły odbiorców doskonałą jakością i nowoczesnym designem. Dynamiczny rozwój firmy został wielokrotnie doceniony i nagrodzony przez

instytucje oraz opiniotwórcze wydawnictwa. ABM Jędraszek jest laureatem takich nagród, jak: Gazele Biznesu, Diamenty Polskiej Jakości, Diamenty Polskiego Eksportu, jest również uczestnikiem programu Rzetelna Firma. Jednakże ostatni sukces zdecydowanie wysuwa się przed inne – Firma ABM Jędraszek po raz kolejny została laureatem Diamentów Forbesa, czyli rankingu najprężniej rozwijających się firm w Polsce, stworzonego we współpracy z Dun & Bradstreet Poland. Jednak w tym roku to nie koniec sukcesów pabianickiego producenta. ABM Jędraszek dzięki ciężkiej pracy zajęło miejsce w ścisłej czołówce producentów stolarki okienno-drzwiowej w Polsce. Tym samym stali się liderami w branży w województwie łódzkim, natomiast w zestawieniu ogólnokrajowym firma zajęła wysokie – piąte miejsce. Można powiedzieć, że dbałość o jakość i traktowanie satysfakcji klienta jako wartości nadrzędnej, to gotowy przepis na sukces. Dzięki założeniom firmy ABM Jędraszek, jej klienci mogą przez długie lata cieszyć się nowoczesnymi i świetnymi jakościowo produktami., w końcu przez takie okna o wiele łatwiej dostrzec jest NOWY PUNKT WIDZENIA.


74

Strefa motoryzacji

/ wiosna 2022

Jej przód jest prawdziwym majstersztykiem designerskim, gdzie tradycyjne elementy, jak np. lampy główne otrzymały nowy, nietypowy kształt FOT. SUBARU


SPORTAGE NR 5

NOWY SPORTAGE TO NOWY WYGLĄD, NA NOWO ZAPROJEKTOWANE WNĘTRZE, A TAKŻE NOWE, BOGATSZE WYPOSAŻENIE W SYSTEMY PODNOSZĄCE BEZPIECZEŃSTWO I KOMFORT KIEROWCY ORAZ NOWY ZESTAW NAPĘDÓW

Tekst: Ryszard M. Perczak


76

Strefa motoryzacji

Piąta generacja Kia Sportage: nowy wygląd, wyposażenie i napędy Od czasu pojawienia się Kia Sportage w 1995 roku w Polsce sprzedano ich ponad 70 tys. sztuk. Połowę z tej liczby stanowiły modele schodzącej już z rynku czwartej generacji. Tekst: Ryszard M. Perczak

O

ficjalny debiut piątego pokolenia tego aktualnie najchętniej wybieranego u nas auta marki Kia miał miejsce jesienią 2021 r. W salonach sprzedaży pierwsze egzemplarze nowej Sportage można było zobaczyć na początku lutego br. Jeszcze przez jakiś czas obie generacje będą dostępne równolegle. Łącznie plany firmy Kia Polska na ten rok zakładają sprzedaż przynajmniej 11 tys. tych aut, w tym ok. 1 tys. poprzedniej generacji.

Nowa Sportage to nie tylko nowy wygląd, choć podobne wymiary zewnętrzne, ale również na nowo zaprojektowane wnętrze. Nie powinno chyba dziwić także nowe, bogatsze wyposażenie w systemy wspomagające kierowcę, zarówno te z pakietu podnoszącego bezpieczeństwo, jak i komfort oraz nowy zestaw napędów. Tak szerokiego wyboru silników, w tym również współpracujących w hybrydach, nie oferuje żaden z konkurentów nowego crossovera Kia. A jest w tej kategorii samochodów osobowych w czym wybierać. Sportage musi rywalizować o względy potencjalnych użytkowników

/ wiosna 2022

m.in. z takimi samochodami jak Hyundai Tucson, Toyota RAV4 i Volkswagen Tiguan.

Styl made in Sportage 2022 Mimo stylistycznego podobieństwa z wersją Sportage opuszczającą już powoli polskie salony sprzedaży ta nowa ma zupełnie inny, jakże interesujący, wygląd. Jej przód jest prawdziwym majstersztykiem designerskim, gdzie tradycyjne elementy, jak np. lampy główne otrzymały nowy, nietypowy kształt. Tego samochodu nie da się pomylić z żadnym innym. W oryginalnych rysach tej części nadwozia trochę trudno dopatrzeć się charakterystycznego dla aut marki Kia „tygrysiego nosa”, ale bez wątpienia „twarz” nowej Sportage od razu zwraca na siebie uwagę. Także z tyłu styliści nie pozostawili niczego samemu sobie. Na uwagę zasługuje zespół lamp, które nawet w nocy pozwalają rozpoznać, że to jest właśnie to auto. Również w jej kabinie zapanował nowy porządek. Na pierwszym planie znajdują się pokryte jedna taflą przezroczystej szyby dwa duże ekrany (12,3” przekątnej ma każdy z nich), na których wyświetlane są wszystkie niezbędne dla kierowcy i pasażerów informacje. Ekran pośrodku deski rozdzielczej zawiera dotykowe ikonki pozwalające sterować m.in. nawigacją, radiem i ustawieniami podłączonego ewentualnie do systemu auta telefonu.

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

Większe bezpieczeństwo i komfort jazdy Opracowane przez firmę Kia systemy należące do pakietu Advanced Driver Assistance System – znanego też jako DriveWise – pomagają kierowcy tego samochodu unikać potencjalnych

W kabinie zapanował nowy porządek. Na pierwszym planie znajdują się dwa duże ekrany pokryte jedną taflą przezroczystej szyby

Przed zakrętami nowa Sportage automatycznie zmniejsza prędkość i po ponownym wyjechaniu na prostą resetuje ograniczenie i auto przyspiesza do zadanej wcześniej prędkości


FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

77

zagrożeń w czasie jazdy. W ramach DriveWise nowa Sportage ma np. system wspomagania unikania kolizji, z funkcją monitorowania pojazdów nadjeżdżających z przeciwka podczas skrętu w lewo na skrzyżowaniach. Z kolei asystent jazdy na autostradzie (HDA) utrzymuje ustaloną przez kierowcę odległość i prędkość od poprzedzającego samochodu podczas jazdy po autostradzie. Ten sam system ma za zadanie również utrzymywać auto na środku pasa ruchu. System HDA może też dostosować prędkość auta do obowiązującego na danym odcinku drogi ograniczenia prędkości. Aktywny tempomat współpracuje z systemem nawigacji i pomaga prowadzić Sportage z bezpieczną prędkością na autostradzie. Natomiast przed zakrętami nowa Sportage automatycznie zmniejsza prędkość i po ponownym wyjechaniu na prostą reseb tuje ograniczenie i samo-

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

Ceny nowej Kia Sportage zaczynają się od 105.900 zł. Będzie to wersja wyposażenia M z przednim napędem przenoszonym z silnika benzynowego 1,6 l o mocy 150 KM. Najdroższą pozycją jest odmiana GT Line z napędem AWD i hybrydą typu plug-in. Trzeba na nią wydać 200.900 zł.

Strefa motoryzacji

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

/ wiosna 2022

Nowa Sportage ma zupełnie inny, interesujący wygląd


78

Strefa motoryzacji

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

Aż trzy hybrydy W zestawie dostępnych w tym modelu napędów są turbodoładowane silniki benzynowe oraz turbodiesle, a także hybrydy „miękkie” (z jednostką benzynową i wysokoprężną), „zwykłe”(z silnikiem benzynowym) oraz typu plug-in (tylko z „benzyną”). Zakres mocy jednostek napędowych w tym modelu zaczyna się od 115 KM (turbodiesel 1,6 l), a kończy na 265 KM (hybryda plug-in). Do tego możliwość przeniesienia napędu tylko na przód bądź wszystkie koła i trzy do wybory przekładnie: manualna 6-biegowa, automatyczna 6-stopniowa i dwusprzęgłowa, automatyczna, 7-stopniowa skrzynia DCT. Jest więc w czym wybierać. Nie ma natomiast, przynajmniej na razie, jakiejkolwiek wersji Sportage z napędem wyłącznie elektrycznym. Przynajmniej na rynkach europejskich, bo trzeba wiedzieć, że Kia zaproponowała swojego crossovera w jednej wersji specjalnie przygotowując go pod oczekiwania kierowców z Europy i drugiej dla tych z innych kontynentów. Z przeprowadzonych na polskim rynku badań wynika, że należy się spodziewać u nas naj-

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

Bogactwo w standardzie, czyli... Już seryjne wyposażenie nowej Kia Sportage jest bogate, gdyż obejmuje m.in.: system autonomicznego hamowania z funkcją wykrywania pojazdów, pieszych oraz rowerzystów, asystenta utrzymania auta pośrodku pasa ruchu, światła dzienne, mijania i drogowe w technologii LED, wielofunkcyjną kierownicę pokrytą skórą z przyciskami do sterowania sprzętem audio i obsługi telefonu, system multimedialny z 8-calowym ekranem dotykowym oraz interfejsem Apple CarPlay/Android Auto, kamerę cofania oraz 17-calowe obręcze kół z lekkich stopów, a także relingi dachowe.

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

b chód przyspiesza do zadanej wcześniej prędkości.

/ wiosna 2022


większego zainteresowania wersjami napędzanymi silnikami benzynowymi. Co ciekawe, Kia Polska nie oczekuje większych niż 10-procentowe zakupów nowego Sportage z turbodieslem. Ceny nowej Kia Sportage zaczynają się od 105.900 zł. Będzie to wersja wyposażenia M z przednim napędem przenoszonym z silnika benzynowego 1,6 l o mocy 150 KM. Najdroższą pozycją jest odmiana GT Line z napędem AWD i hybrydą typu plug-in. Trzeba na nią wydać 200.900 zł. Po zeszłorocznym świetnym wyniku sprzedaży aut marki Kia w Polsce należy się spodziewać, że obecny będzie jeszcze lepszy. Przemawia za tym szeroka i relatywnie nowa gama modeli oferowanych w salonach koreańskiej marki z najnowszą Sportage na czele. Poza tym model ten nie jest jedynym z grupy crossover/SUV, a te, jak wiadomo, cieszą się z roku na rok coraz większym wzięciem. Na sukces marki Kia będą pracować także reprezentujące tę kategorię Stonic, XCeed, Niro, Sorento oraz EV6.

Strefa motoryzacji

79

FOT. SUBARU IMPORT POLSKA

/ wiosna 2022

Ekran po środku deski rozdzielczej zawiera dotykowe ikonki pozwalające sterować m.in. nawigacją, radiem i ustawieniami podłączonego do systemu auta telefonu


Na odbudowę Ukrainy po rosyjskim ataku potrzebne będą setki miliardów euro FOT. AP/ASSOCIATED PRESS/EAST NEWS


/ wiosna 2022

Strefa wojny

ŚWIATOWA GOSPODARKA NA WOJNIE

– NAPAD ROSJI NA UKRAINĘ MA REALNE KONSEKWENCJE GOSPODARCZE. PRZEŁOŻYŁ SIĘ NA WZROST CEN SUROWCÓW ENERGETYCZNYCH I PRODUKTÓW ROLNYCH – MÓWI PIOTR KUCZYŃSKI, EKONOMISTA

Tekst: Agaton Koziński

81


82

Strefa wojny

Polska gospodarka ma się dobrze, ale wojna jest nieprzewidywalna – Napad Rosji na Ukrainę ma realne konsekwencje gospodarcze. Przełożył się na wzrost cen surowców energetycznych i produktów rolnych – mówi Piotr Kuczyński, ekonomista Tekst: Agaton Koziński – Jak polska gospodarka jest przygotowana do wojny? – Zależy, o jaką wojnę pan pyta. – Za naszą granicą – po stronie ukraińskiej. – Do 24 lutego polska gospodarka była w doskonałym stanie. Za wyjątkiem inflacji, która jest uporczywie wysoka od dawna, zresztą nie tylko u nas, ale też w innych krajach europejskich i w USA. Poza tym wszystko inne wygląda doskonale. – Tak doskonale, że nawet wojna w sąsiednim kraju jej nie przeszkodzi? – Napad Rosji na Ukrainę ma realne konsekwencje gospodarcze. Przede wszystkim przełożył się na wzrost cen surowców energetycznych, a także produktów rolnych, głównie zbóż. Pójdą w górę też ceny nawozów sztucznych, co sprawi, że wkrótce zdrożeje żywność. Poza tym wojna bardzo osłabiła złotego. To uderzyło najmocniej w polską gospodarkę, zwiększając również skalę inflacji. – Czyli gospodarka miała się świetnie, ale wybuchła wojna. Jak bardzo będzie ona ciążyć polskiej ekonomii? – Nikt nie umie przewidzieć, jak długo trwać będzie wojna. Nie da się w takiej sytuacji powiedzieć, co może się dziać w gospodarce na przykład za pół roku. – Dla uproszczenia dyskusji – załóżmy więc, że wojna bę-

dzie trwała trzy miesiące w podobnym natężeniu do obecnego. – Nie, nie podejmuję się takich spekulacji. Sytuacja ukraińska może się rozwinąć na tyle różnych sposobów, że w żaden sposób nie da się tego uprościć. Poruszamy się po skali, na której po lewej stronie mamy odsunięcie Putina od władzy na Kremlu, a po prawej mamy uderzenie Rosji z wykorzystaniem broni atomowej. Pomiędzy tymi dwoma ewentualnościami mamy jeszcze mnóstwo odcieni szarości. Dlatego też nie chcę rozmawiać o scenariuszu, który jest pośrodku – bo nie da się przewidzieć, jakie jest prawdopodobieństwo jego wystąpienia. – To inaczej. Czy polska gospodarka jest w stanie się dostosować do tego, że przy naszej granicy trwa wojna? Bo na razie, patrząc po kursach walut czy indeksów giełdowych, to mamy bardzo wysoką zmienność. Notowania miotają się od ściany do ściany. – Ale tak nie będzie cały czas. Warren Buffett od dawna powtarza, że w sytuacjach takich kryzysów jak obecny w żadnym przypadku nie należy trzymać przy sobie gotówki. Według niego należy kupować akcje solidnych spółek, które tanieją w wyniku załamania koniunktury – ale które mają porządne fundamenty i po wojnie zaczną gwałtownie drożeć. Tak zresztą on się zachował w 1942 r., gdy załamała się amerykańska giełda w wyniku wojny.

/ wiosna 2022

– USA weszły do II wojny światowej w grudniu 1941 r. po ataku Japończyków na Pearl Harbor. – Buffett zaczął kupować akcje w 1942 r. – mimo że Stany Zjednoczone ponosiły potężne straty na wszystkich frontach wojennych. Jednak mimo tych problemów od maja 1942 r. na amerykańskiej giełdzie zaczęła się hossa, która trwała bardzo długo – choć przecież do zakończenia wojny były wtedy jeszcze trzy lata. – Trzymając się tego schematu, czeka nas jeszcze pół roku rozchwiania, zanim przyjdzie hossa zapowiadająca koniec wojny. – Tylko że teraz wszystko dzieje się szybciej. Kiedyś cykl trwał pół roku, teraz może trwać i dwa tygodnie. Nie wiem, czy akurat tyle teraz potrwa, ale też tego nie da się wykluczyć. Co do zasady obecnie wszystkie procesy przebiegają dużo bardziej gwałtownie niż w połowie XX wieku – wtedy nie było tak błyskawicznego obiegu informacji, ruchu pieniądza ani tak skutecznej broni jak obecnie. To całkowicie zmienia sytuację. Jednocześnie skala zdarzeń, które mogą się jeszcze zdarzyć, jest na tyle szeroka, że właściwie nie da się przewidzieć, w którą stronę rzeczywistość skręci. Oczywiście, wszyscy byśmy sobie życzyli, żeby doszło do odsunięcia Putina od władzy – ale nie można własnych pobożnych życzeń mylić z faktami. – Oczywiście, że skala potencjalnych zdarzeń jest bardzo szeroka – ale też naszą rolą jest próbować uporządkować możliwe scenariusze. – Strona ukraińska zaczęła sugerować, że jest gotowa na ustępstwa, zrezygnować choćby z chęci wejścia do NATO i stać się państwem neutralnym. Od razu przełożyło się to na rynki. Od początku wojny dominował na nich ko-

Do 24 lutego polska gospodarka była w doskonałym stanie. Za wyjątkiem inflacji, która od dawna jest uporczywie wysoka, zresztą nie tylko u nas, ale też w innych krajach europejskich i w USA


/ wiosna 2022

lor czerwony, ale po pojawieniu się tych informacji natychmiast wystrzeliły w górę. – Fakt, że rynki reagują na słowa polityków, nie jest samo w sobie zakłóceniem? Rzadko kiedy giełdy zwracają uwagę na sytuacje związane z polityką. – Tylko że teraz nie mówimy o słowach polityków. Mówimy o wojnie – a ona całkowicie zmienia kontekst. W takiej sytuacji słowa ukraińskiego prezydenta, jego ministrów czy doradców nabierają ogromnego znaczenia. Podobnie zresztą jak strony rosyjskiej, która też wysłała sygnał, że ten konflikt wolałaby zakończyć w sposób dyplomatyczny. Na razie rozmowy między Rosją i Ukrainą toczyły się na niskim szczeblu, ale ostatnio doszło już do spotkania szefów dyplomacji obu krajów. I giełdy odreagowały, indeksy zaczęły gwałtownie rosnąć. – Umocnił się także złoty. – Bo jest coraz więcej sugestii, że kolejne rozmowy doprowadzą do jakiegoś rozwiązania konfliktu. Oczywiście, to może być tylko ułuda, a Władimir Władimirowicz za chwilę naciśnie czerwo-

ny guzik, ale póki co graczom rynkowym wydaje się, że jest szansa na poprawę sytuacji. Choć ceny surowców energetycznych są ciągle dużo wyższe niż przed wojną. I pewnie na tych poziomach pozostaną, nawet gdy ta straszna wojna w sercu Europy się zakończy. – Wspomniał Pan, że do wybuchu wojny polska gospodarka znajdowała się w doskonałym stanie. A jak na ten stan wpłynie fakt, że w naszym kraju jest już ponad 2 miliony uchodźców z Ukrainy? – Znów dużo niepewności w tej materii. Nie wiemy dziś, czy ta liczba będzie jeszcze rosnąć, czy odwrotnie – konflikt się wkrótce skończy i zdecydują się wrócić do domu. – Doświadczenie innych konfliktów uczy, że wszyscy nie wracają, część zostaje. – Ale jeśli zaczną się powroty, to pewnie kilkaset tysięcy pozostanie w Polsce. Jednak profil tej migracji jest bardzo nietypowy, dominują w nim kobiety, dzieci, osoby starsze – mężczyźni zostali w kraju walczyć. Gdy wojna się skończy, rodziny będą do nich wracać. Dlatego spodziewam się,

83

że jednak zdecydowana większość zdecyduje się na powrót od razu po ustaniu walk. Ale póki co one trwają, więc uchodźców będzie przybywać, może być ich nawet 3 miliony. – Jak wpływa to na naszą gospodarkę? – Na pewno jest to dla niej obciążenie – ale pewnie dość szybko uda się je rozładować. Stany Zjednoczone już zapowiedziały, że pomogą finansowo krajom, które przyjęły uchodźców z Ukrainy. Unia Europejska też „zapomni” o tym, że Polska w 2015 r. była przeciwna relokacji migrantów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, i też nam pomoże. – Na razie Bruksela zapowiedziała pomoc w wysokości 500 mln euro do podziału między wszystkie państwa, które przyjmują uchodźców. Pieniądze daleko nieadekwatne do potrzeb. – Ale to na razie, obietnice są dużo większe. Biden zapowiada 12 mld dolarów na pomoc dla samej Ukrainy – można sobie wyobrazić, że część z tej sumy trafi do krajów opiekujących się obywatelami ukraińskimi w czasie b wojny. Nie wydaje mi się

FOT. ©PALINCHAK/123RF

Piotr Kuczyński: – Jeśli Zachód odwróci się od Moskwy, to Rosja stanie się podnóżkiem Chin. Jeszcze rok temu Biden szukał sposobu na to, aby przeciągnąć Kreml na swoją stronę, by nie poszedł on na bliższą współpracę z Pekinem. Ale w tym momencie Rosja jest skazana na Chiny

Strefa wojny

Stany Zjednoczone już zapowiedziały, że przeznaczą 12 miliardów dolarów na pomoc dla samej Ukrainy – można sobie wyobrazić, że część tej sumy trafi też do krajów opiekujących się obywatelami ukraińskimi w czasie wojny


84

Strefa wojny

b więc, by migranci w Polsce w dłuższej perspektywie jakoś mocno nas obciążyli. Natomiast spodziewam się, że ten kryzys przyspieszy akceptację Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską. – Na razie tego tematu w ogóle nie ma. Są tylko kolejne propozycje sankcji wobec Polski ze strony europarlamentu. – Jestem przekonany, że już niedługo KPO dla Polski zostanie odblokowane, a wtedy do kraju napłyną kolejne miliardy euro na inwestycje. Kwestii sądownictwa to nie pomoże rozwiązać, a przecież z tego powodu KPO było do tej pory blokowane – ale podejrzewam, że KE będzie wolała uwolnić dla nas te pieniądze niż szukać innych, nowych. Oddzielna sprawa, że komisja przymierza się do emisji czegoś na kształt obligacji wojennych, które pomogą dokonać Europie transformacji energetycznej czy rozwiązania kwestii związanych z migracjami. Tak że wszystko wskazuje na to, że pieniądze będą w najbliższym czasie. – Szef NBP Adam Glapiński na konferencji przekonywał, że polska gospodarka ma zdrowe fundamenty – i zapowiadał dalsze podwyżki stóp procentowych, aby w ten sposób opanować inflację. Uda mu się? – Mam w tej kwestii poważne wątpliwości. Zgadzam się z Glapińskim, gdy on mówi, że gotówki w Polsce nie zabraknie, a latanie do bankomatu nie jest do niczego potrzebne. – Ludzie to robili, bo przestraszyli się załamania gospodarki. – Tylko dlaczego ma się załamać? – Choćby dlatego, że wpadniemy w stagflację – będziemy mieć wysoką inflację i zerowy wzrost gospodarczy. – Tylko że taka sytuacja w najbliższym czasie na pewno nam nie grozi. – S&P już obniżył prognozę wzrostu na ten rok z 5 proc. do 3,6 proc.

– Niech nawet ten wzrost wyniesie tylko 3 proc. – dalej to nie będzie stagflacja. Bez przesady. Poza tym, jeśli konflikt na Ukrainie w jakiś sposób w końcu się rozwiąże, to nie będzie też wysokiej inflacji. Gdy Glapiński mówi więc, że polska gospodarka jest w dobrym stanie, to ja go w tym popieram. Natomiast nie rozumiem, dlaczego on zamierza w kolejnych miesiącach dalej podnosić stopy procentowe. – NBP przedstawił analizy, z których wynika, że wysoka inflacja będzie z nami jeszcze co najmniej dwa lata. – Tylko podwyżkami stóp procentowych z nią nie wygramy. Ten mechanizm działał jeszcze osiemdziesięć lat temu, ale od pewnego czasu jest on zatarty. W sytuacji, gdy ceny surowców i żywności na światowych giełdach bardzo szybko rosną, podnoszenie stóp procentowych w Polsce niczego nie zmieni. Przełoży się jedynie na spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego i wyjmie Polakom z kieszeni więcej pieniędzy na spłatę kredytów. – I przymrozi gospodarkę, bo liczba zaciąganych kredytów spadnie. – Właśnie. A jednocześnie nie pomoże ograniczyć inflacji, bo też jej źródła są zupełnie inne niż nadmierna akcja kredytowa. – Powiedział Pan, że rynki pozytywnie zareagowały na sygnał o możliwie szybkim zakończeniu wojny. Tylko że w takiej sytuacji to oznaczałoby zamrożenie konfliktu – i groźbę jego ponownego wybuchu za rok czy dwa. Trudno w tym szukać optymistycznych przesłanek. – Ukrainę rzeczywiście nie spotka nic dobrego, może poza tymi pieniędzmi, które będą do niej płynąć w ramach wsparcia z zagranicy. Ale zawieszenie broni przyniesie jedną wymierną korzyść: przestaną ginąć ludzie, wielu Ukraińców uda się ocalić. – Rosjanie oczekują, że w zamian za przerwanie walk Ukra-

/ wiosna 2022

ina ma się zrzec Krymu i uznać separatystyczne republiki w Donbasie. Bardzo wysoka cena polityczna. – Nie wiem, jak się potoczą negocjacje polityczne, ale lepszy wydaje się nawet bardzo zgniły kompromis niż pozwolenie, by dalej ginęli ludzie. – Zgniły kompromis niczego nie rozwiąże, co najwyżej okaże się przerwą – i zachęci Putina do kolejnych działań, bo znów się przekona, że siłą wojskową jest w stanie realizować polityczne cele. – Wątpię, by to doświadczenie było dla Putina zachęcające. Musiałoby nic do niego nie docierać, jeśli w czasie dwóch tygodni wojny nie zauważył, że jego „niezwyciężona armia” wcale nie jest taka przepotężna.

Jestem przekonany, że Xi Jinping patrzy z przyjemnością na to, co się dzieje w Europie – bo w ten sposób Chiny zyskają dostęp do tanich ropy i gazu, a także innych surowców z Rosji – Podobne problemy miał w 2008 r. w Gruzji i w 2014 r. w Donbasie – a jednak nie powstrzymało go to od ponownego skorzystania z argumentu siły wojskowej. – Od 2014 r. Putin starał się zabezpieczyć przed konsekwencjami gospodarczymi wojny, gromadząc rezerwy. Zebrał 640 mld dolarów – ale połowę tego mu zamrożono przy wprowadzeniu sankcji. – Konsekwencją tej wojny jest zjednoczenie Europy i NATO i zgodne zapowiedzi, że czas całkowicie odciąć się od Rosji. To tylko emocja chwili, czy ten sposób myślenia utrzyma się także po wojnie? – Zakładam, że się jednak utrzyma. Zachód odwróci się od Moskwy – a Rosja stanie się w ten sposób podnóżkiem Chin. Jeszcze rok temu Biden szukał sposobu na to, by przeciągnąć Kreml na swoją stronę, by nie poszedł on na bliż-


/ wiosna 2022

Strefa wojny

85

szą współpracę z Pekinem. Ale w tym momencie Rosja jest skazana na Chiny. Jestem przekonany, że Xi Jinping patrzy z przyjemnością na to, co się dzieje obecnie w Europie – bo w ten sposób zyskają dostęp do tanich ropy i gazu, a także innych surowców z Rosji. Absolutnie Pekin wygrywa w tym konflikcie.

– Forma kontrsankcji ze strony Rosji? – Skoro Moskwa nie może korzystać z euro, to tego typu ruch mógłby stanowić odpowiedź. Ale podkreślam – to tylko spekulacje czy wręcz bajeczki krążące po marginesach rynków. – Chyba że Europa szybciej odejdzie od rosyjskich surowców energetycznych. Teoretycznie można sobie wyobrazić większe dostawy LNG z Ameryki i więcej ropy z Bliskiego Wschodu. – Sama Polska za kilka miesięcy – mówi się, że od 6 do 10 miesięcy – stanie się niezależna od dostaw gazu z Rosji, będziemy w stanie sobie poradzić i bez niego. Gdy do tego dojdzie, nasz wzrost gospodarczy oprze się na bardziej stabilnych podstawach. Zyskamy większe bezpieczeństwo energetyczne niż to, które mają choćby Niemcy. Baltic Pipe, gazoport – inwestycje w infrastrukturę do przesyłu gazu z ostatnich lat zaczną się szybko spłacać. – Jednocześnie Polska skokowo zwiększa wydatki na obronność. Nakłady na nią podnoszą też Niemcy – a pewnie podobnie zachowa się wiele innych państw w Europie. – Zawsze byłem przeciwny zbrojeniom, ale wygląda na to, że tego trendu nie da się zatrzymać. Próba zahamowania go teraz to jak walka z wiatrakami.

FOT. ©MORRIS71/123RF

– Do tej pory na tanich surowcach z Rosji najwięcej zyskiwali Niemcy. – A teraz zostaną zmuszeni do tego, by zacząć budować gazoporty. Oddzielna sprawa, że wyraźnie widać, jak Niemcom jest trudno uciąć eksport surowców z Rosji – przecież cały czas biorą stamtąd ropę i gaz, mimo wojny oraz sankcji. I ten stan rzeczy potrwa, bo gazoport buduje się kilka lat. Swoją drogą Berlin płaci za surowce euro, z którymi Moskwa nie może nic zrobić. Coraz częściej pojawiają się różnego rodzaju spekulacje, że Rosja zmieni metodę rozliczeniową, na przykład każe sobie za surowce płacić w złocie. To byłaby rewolucja.

Warszawa. Protest przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę. Podobne manifestacje odbywają się na całym świecie – Jak to wpłynie na gospodarkę? – Jeśli pieniądze na wojsko będą wydawane w kraju, to w ten sposób nakręci się wzrost gospodarczy. – Abramsów nie produkujemy, więc wszystkiego w Polsce nie wydamy. – To jest problem z tymi wydatkami na wojsko – spora część pieniędzy na nie jest transferowana za granicę. I jeszcze jest drugi problem: bo jeśli inwestujemy w sprzęt militarny, to nie starczy na nowe komputery i laboratoria. – Kolejny Wielki Zderzacz Hadronów w Europie szybko nie powstanie. – I tego się obawiam. Zawsze uważam, że lepiej wydawać pieniądze na to, co służy rozwojowi, a nie wojsku. Ale też mam świadomość, że teraz próba zmiany tego stanu rzeczy jest niemożliwa. – Wojsko wiąże się z dużymi wydatkami, energetyka również. A kraje UE mają ograniczenia w postaci różnych progów ostrożnościowych. Co

wcześniej padnie: plany inwestycyjne czy ograniczenia w limitach zadłużenia? – Limity. Nie da się w Europie utrzymać barier w postaci 3 proc. deficytu budżetowego i 60 proc. długu publicznego. Zresztą ten drugi próg już od dawna obowiązuje tylko teoretycznie, średnia zadłużenia dla krajów UE to ponad 100 proc. w stosunku do PKB. Widać wyraźnie, że te ograniczenia są martwe. Tyle że są one wpisane do Traktatu z Maastricht – więc trzeba będzie traktaty zmieniać, a do tego potrzebna jest zgoda 27 państw. – Albo wszyscy będą udawać, że nie zauważają nieprzestrzegania traktatu. Pojawia się też pomysł kolejnych wspólnych pożyczek krajów UE. – I ten kierunek wydaje się nieunikniony. Wygląda na to, że Władimir Putin bardzo skutecznie jednoczy kraje UE. I to akurat poczytuję mu na plus. Rozmawiał Agaton Koziński Autor jest publicystą „Wszystko Co Najważniejsze”


86

Fotoreportaż

/ wiosna 2022


Fotoreportaż

87

Mieszkańcy Łódzkiego okazali serce uchodźcom z Ukrainy Od chwili rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego do Polski trafiło ponad 2 miliony osób z Ukrainy. Uciekli przed wojną ratując życie swoje i swoich bliskich. Wielu z nich Polacy przyjmują do swoich domów. Wojna zmieniła ich życia. Z dnia na dzień musieli wszystko zostawić i uciekać. Do Przemyśla ciągle docierają kolejne pociągi z wojennymi uchodźcami. A stamtąd mkną wypełnione ulgą i nadzieją w głąb Polski, także do Łodzi i naszego województwa. Polacy otworzyli swoje serca, otworzyli granice, otworzyli swój kraj dla uchodźców z Ukrainy. Fotoreporterzy „Dziennika Łódzkiego” od pierwszych chwil, godzina po godzinie, dzień po dniu, dokumentują losy uchodźców oraz niezwykłe odruchy serca niemal wszystkich Polaków. Wspieramy tych, którzy przyszli do nas i tych, którzy zostali, by z bronią w ręku bronić wolności swojej ojczyzny. Bronić także naszej wolności.

FOT.DARIUSZ ŚMIGIELSKI

/ wiosna 2022


FOT.DARIUSZ ŚMIGIELSKI

Fotoreportaż

FOT. WŁODZIMIERZ RYCHLIŃSKI

FOT. GRZEGORZ GAŁASIŃSKI

88 / wiosna 2022


89

Strefa budownictwa

/ wiosna 2022

Budownictwo przemysłowe rozkwitnie, gdy zrobi się spokojniej i nieprzerwany łańcuch dostaw są dla niego kluczowe. Jeśli obiekt realizuje się niemalże rok, a ceny wzrastają w każdym kwartale, to ciężko przewidzieć, jak ostatecznie będzie wyglądać budżet. A przecież jednym z kluczowych warunków pozyskania inwestycji jest konkurencyjność cenowa. Dlatego ważne jest szybkie działanie.

Najpierw była pandemia, teraz jest wojna na Ukrainie. Jak to wpłynęło na branżę budownictwa przemysłowego, w której działa firma Cermont? Sytuacja jest mocno skomplikowana. Najpierw pandemia i widmo globalnego lockdownu wywołały obawy, że wszystkie inwestycje zostaną wstrzymane. Na szczęście był to chwilowy szok, a między innymi dzięki finansowemu wsparciu P. F. R. inwestycje wróciły. Kolejnym problemem były przerwane łańcuchy dostaw. W 2021 roku dużą trudność sprawiało skompletowanie elementów potrzebnych do realizacji inwestycji, zwłaszcza tych, których częścią składową jest stal. Pomimo początkowych trudności, strachu i niepewności branża budownictwa przemysłowego oraz E-commerce mocno się rozwinęła. Przeniesienie zakupów do Internetu, większe potrzeby magazynowania, stały się dla nas szansą. W działalności biznesowej szczególnego znaczenia nabrały relacje z dostawcami i kreatywność Działu Zamówień. Te kwestie uporządkowały się pod koniec roku. Za to teraz pojawiło się kolejne tąpnięcie: wojna na Ukrainie. Decyzje są wstrzymywane, widzimy spowolnienie inwestycji. Nagle staliśmy się regionem o większym ryzyku. Szalejąca inflacja, embargo na Rosję i przerwane dostawy z Ukrainy powodują, iż po raz kolejny jesteśmy narażeni na szok cenowy surowców, szczególnie elementów stalowych. Ukraina i Rosja są znaczącymi graczami w branży stalowej. Jak Cermont się w tym odnajduje? Staramy się elastycznie reagować na to, co dzieje się na rynku. Duża dynamika zmian, płaskie struktury zarządzania firmy, sprawne działanie operacyjne pozwalają nam odnaleźć się w tych trudnych warunkach, a nawet przyczyniać się do racjonalnego i zrównoważonego rozwoju. Ogromny nacisk kładziemy na relacje i zgranie zespołu.

FOT. DARIUSZ ŚMIGIELSKI

Damian Cieślik, prezes zarządu firmy Cermont z Woli Krzysztoporskiej, specjalizującej się w budownictwie przemysłowym i konstrukcjach stalowych

Firmę tworzą pracownicy – to bardzo ważny aspekt, o którym powinien pamiętać każdy menager. Dużo się mówi teraz o inflacji. Jak sobie firma z nią radzi? To faktycznie duży problem. Wzrost cen surowców energetycznych powoduje wzrost cen wszystkiego, od produkcji po logistykę. To dotyczy całego spektrum produktów: od betonu, tworzywa sztuczne, po stal. Droższe są usługi, bo w tej branży znaczący udział w rynku mają pracownicy z Ukrainy. Ceny rosną skokowo i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja za kilka tygodni. Gdybym miał na ten moment powiedzieć, co jest największym wyzwaniem i zagrożeniem, to właśnie inflacja. Dają sobie państwo radę? Kluczowe są rozmowy z inwestorami. Każdy chciałby, aby warunki umowy były dotrzymane przez cały okres realizacji. Ale sytuacja jest nadzwyczajna, dlatego z każdym rozmawiamy indywidualnie. Mam też nadzieję, że trudności na rynku stali zostaną szybko zagospodarowane przez dostawców z Azji i Ameryki Południowej. Widzi Pan obecnie jakieś szanse? Po wybuchu wojny trudno dopatrzyć się czegoś pozytywnego. Mówimy o wojnie, o śmierci i tragedii milionów ludzi, dlatego skupię się na aspekcie biznesowym. Proces budowlany jest długoterminowy, stabilność cen

Co stanowi nadzieję? Jeśli tylko konflikt na Ukrainie szybko się zakończy i Polska nie znajdzie się zbyt blisko strefy zagrożenia, wszystko ma szansę ułożyć się naprawdę dobrze. Czasy lockdownów i przerwania łańcuchów dostaw sprawiły, że koncerny europejskie zaczęły relokować produkcję do Europy, by uniezależnić od Chin, czy teraz także Rosji. To otworzyło furtkę dla wielu nowych inwestycji, a to szansa dla firm budowlanych. W takich warunkach można planować rozwój firmy? Mimo wszystko rośniemy i mamy plany dalszego rozwoju. Chcemy rozbudować nasz zakład produkcyjny, czyli wytwórnię konstrukcji stalowych. Firma Cermont rok do roku zwiększa swój przychód. W 2021 w porównaniu z rokiem poprzednim urośliśmy o jakieś 35 proc. Umowy podpisane na rok 2022 pozwalają szacować, że jeśli tylko nie nastąpi jakieś gwałtowne załamanie w gospodarce, w tym roku również urośniemy o kolejne 30 proc. Cermont to grono optymistów. Cermont Sp. z o.o. ma siedzibę w Woli Krzysztoporskiej w powiecie piotrkowskim. Od początku (rok założenia 1995) jest firmą rodzinną. W tym czasie od jednoosobowej działalności gospodarczej wyrosła na firmę zatrudniającą 230 pracowników. Działalność firmy obejmuje dwa obszary. Pierwszy to Wytwórnia Konstrukcji Stalowych. Produkuje ona na potrzeby własnych budów, ale aż 60 proc. produkcji kierowana jest na rynki zagraniczne. Drugi obszar to dział Budownictwa Przemysłowego, realizujący obiekty przemysłowe w formule Generalnego Wykonawstwa. Cermont buduje duże obiekty przemysłowe, technologiczne i budynki użyteczności publicznej; realizuje hale produkcyjne i magazynowe.


90

Strefa marki/E-Commerce

Technologia

Wojna odciśnie ślad także na rynku gier Firmy z branży IT bojkotują rosyjskie produkty. Premiery wielu tytułów zostaną poważnie opóźnione tekst: Bartłomiej Romanek

B

ranża gier nie tyle poradziła sobie z pandemią, a wręcz w tym czasie rozkwitła. Jaka przyszłość czeka gaming w obliczu wojny na Ukrainie? Rosyjskie firmy w branży IT i studia gier to zdecydowanie nie jest pierwsza liga, ale i na tym rynku można odczuć wpływ działań wojennych. Tym bardziej, że w Rosji prężnie działają studia gier.

Bojkot rosyjskich firm, mimo że nie są one w pierwszej lidze Bojkot rosyjskich firm i produktów ma miejsce również na rynku gier i IT. Firmy wycofują je ze swojej oferty, co zrobiła m.in. grupa x-kom. – Rosyjskie firmy produkujące elektronikę użytkową nie należą do pierwszej ligi. Szczerze mówiąc, nie grają też w drugiej, wiec nie mieliśmy w x-komie za dużo asortymentu rosyjskich producentów. Nie chcę podawać konkretnych marek, ale podejrzewam, że sporo ludzi w pierwszej kolejności kojarzy pewnego producenta programów antywirusowych – mówi Kamil Szwarbuła, rzecznik prasowy x-komu. Bojkot jest również zauważalny przez samych graczy. EA Sports, jeden z gigantów na rynku gier, już na początku marca poinformował, że usuwa reprezentację i wszystkie inne druży-

EA Sports, jeden z gigantów na rynku gier, zapowiedział usunięcie wszystkich rosyjskich i białoruskich drużyn

ny pochodzące z Rosji. W najbliższym czasie zostaną usunięte zespoły z Białorusi oraz Rosji w grze NHL 22. W Polsce serwery gry Counter-Strike: Global Offensive stały się niedostępne dla Rosjan. Kraj ten jest wykluczany z różnych dyscyplin sportowych, zapewne podobne decyzje będą zapadać w tzw. esporcie.

Premiera ukraińskiej gry z pewnością opóźniona Jeszcze większe emocje towarzyszą grze „S.T.A.L.K.E.R. 2”, która od wielu miesięcy zapowiadana była jako wielki hit. Grę przygotowuje ukraińskie studio GSC Game World. Twórcy podjęli decyzję o zmianie pełnego tytułu gry. Jej podtytuł zmieniono z Heart of Chernobyl na Heart of Chornobyl. Zmianę łatwo wytłumaczyć, rosyjski Chernobyl zmieniono na ukraiński Chornobyl. Zmiana ma głównie charakter symboliczny, bo „S.T.A.L.K.E.R. 2” tworzony przez studio mieszczące się w Kijowie, jest niezwykle popularny w samej Rosji. W tej chwili sama premiera gry nie jest najważniejsza. Z powodu wojny wstrzymano prace nad tym tytułem i nie wiadomo, kiedy on zadebiutuje. Producenci i dystrybutorzy gier po rozpoczęciu wojny nie tylko blokowali serwery graczom z Rosji, ale w ogóle wstrzymały sprzedaż swoich tytułów w tym kraju. Sprzedaż gier wstrzymały m.in. Sony i Microsoft, dwaj potentaci w sprzedaży konsoli do gier. Trzeba jednak przyznać, że studia mogą sobie na to pozwolić, bo w przeciwieństwie do innych branż Europa i świat nie są mocno uzależnione od Rosjan.

Problemem może być dostępność sprzętu Gry od lat najlepiej sprzedają się w Stanach Zjednoczonych, Europie Zachodniej i Azji. Rosja pod względem globalnej sprzedaży zajmuje dopiero 14. miejsce na świecie. Tamtejszy rynek szacowany jest przez Newzoo na 1,8 mld dolarów. Dla porównania w Niemczech i Wielkiej Brytanii jest praktycznie trzykrotnie większy (odpowiednio 6 i 5 miliardów dolarów). Polscy producenci gier sprzedają swoje tytuły głównie w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej. Sprzedaż w Rosji szacowana jest na poziomie 1-3 procent. To jednak nie oznacza, że wojna na Ukrainie nie postawi dużych wyzwań przed dystrybutorami gier i całą branżą gamingu. Jednym z problemów może być dostępność sprzętu, która stała się hamulcowym jeszcze podczas pandemii. Wówczas brakowało nie tylko konsol najnowszej generacji, ale także kart graficznych, a bez nich granie w najnowsze, ekskluzywne tytuły jest po prostu niemożliwe. Ten problem w wyniku prowadzonych działań wojennych może nie tylko występować, ale nawet się nasilać. – Z dostępnością sprzętu nie jest łatwo od początku pandemii, wiec w tym wypadku niewiele się zmienia. Różnica jest jednak taka, że w ciągu ostatnich tygodniu granicę z Polską przekroczyło prawie 2 miliony uchodźców z Ukrainy. To są ludzie, którzy czasami zostawiali cały swój dobytek na miejscu. To są też dzieci, które potrzebują komputerów czy tabletów do nauki. Spodziewamy się zatem większego popytu na elektronikę w najbliższych miesiącach. A to, przy obecnej dostępności sprzętów na rynku, może trochę zwiększyć czas oczekiwania na wymarzony, wyczekiwany komputer – twierdzi nasz ekspert Kamil Szwarbuła. A czy wojna wpłynie na wzrost cen sprzętu komputerowego, co również mogłoby się przełożyć na dynamikę rozwoju całej branży?

/ wiosna 2022

Wiosna należy na rynku gier do trzech tytułów. – Na początku lutego wyszedł Dying Light 2 od wrocławskiego studia Techland. Gracze kupili ponad 3 miliony egzemplarzy tej gry jeszcze w preorderze. Od siebie mogę też dodać, że spędziłem w tej grze już kilkadziesiąt godzin, przeszedłem już misję główną, teraz czyszczę mapę z misji pobocznych, dawno nie grałem w tak wciągający tytuł. Również w lutym premierę miał Horizon Forbidden West, która w bajeczny sposób pokazuje możliwości techniczne nowej generacji PlayStation. Nie znam wyników sprzedażowych tego tytułu, ale poprzednia część tej gry sprzedała się w liczbie 20 milionów egzemplarzy. Ten wynik najprawdopodobniej zostanie pobity. Również w lutym wyszła gra Elden Ring. W trzy tygodnie ten tytuł nabyło 12 milionów graczy – mówi Kamil Szwarbuła.


/ wiosna 2022

Rynek gier ustabilizował się na wysokim poziomie Rynek ustabilizował się na wysokim poziomie i miał go utrzymywać w najbliższych latach. W analizach nie brano jednak pod uwagę możliwości wybuchu wojny. – Bardzo dobre pytanie. 4A Games to ukraiński twórca gier, odpowiedzialny m.in. za bardzo dobrze przyjętą serię gier Metro. Czwarta odsłona tego tytułu planowana była na przyszły rok, ale być może, z powodu obecnej sytuacji, nie uda się utrzymać tego terminu. W Rosji jest sporo firm tworzących gry i trudno jednoznacznie przewidzieć jak na wojnę w Ukrainie zareagują zarówno gracze, jak i branża. Na przykład na czerwiec planowana była premiera gry Atomic Heart od rosyjskiego studia Mundfish. Tytuł miał trafić już w dniu premiery do należącego do Microsoftu Game Passa, czyli serwisu, w którym w ramach płatnej subskrypcji ma się dostęp do bardzo wielu gier. Sam jestem ciekaw jaka będzie decyzja w kontekście

dość powszechnego bojkotu rosyjskich marek i produktów – mówi Kamil Szwarbuła.

Dla graczy pochodzenie gier nie będzie miało znaczenia? Gracze to jednak specyficzna grupa klientów. Wielu z nich jest fanami danego tytułu czy gatunku i może być im trudno zbojkotować daną grę ze względu na pochodzenie jej producenta. – W globalnym rozrachunku mam wrażenie, że gracze nie patrzą na to z jakiego kraju pochodzi dana gra. Z drugiej strony, w ostatnich tygodniach polskie tytuły miały do czynienia ze zmasowanymi falami negatywnych ocen na portalach o grach komputerowych. Były to opinie od użytkowników z Rosji. Dotknęło to na przykład Wiedźmina 3, gry z 2015 roku, która w ciągu siedmiu lat była już ograna na wszystkie możliwe strony, wiec trudno wierzyć w to, że wysyp aktualny negatywów ma merytoryczne podłoże. To jest jednak miecz obosieczny. Internau-

FOT. MARZENA BUGAŁA-AZARKO

– Tutaj sytuacja jest podobna. W pierwszej kolejności będzie większy popyt na najtańsze urządzenia, które pozwolą na swobodną pracę biurową czy naukę, ale w najnowsze tytuły gier nie będzie można na nich pograć. Jeśli takich urządzeń zacznie brakować, klienci będą szukać wśród mocniejszych maszyn, w tym gamingowych. Jeżeli popyt będzie tak duży, że również w tym segmencie pojawią się niedostatki, pewnie też to będzie miało wpływ na nieco większe ceny – analizuje Kamil Szwarbuła. Rynek gier rósł w ostatnich miesiącach niezwykle dynamicznie. Newzoo na początku 2021 roku prognozowało , że rynek przekroczy próg 200 mld USD w 2023 roku. W 2021 roku analitycy szacowali wydatki graczy na 175,8 mld USD, co oznaczałoby spadek o 1,1 proc. wobec 2020 roku. Rozwój rynku gier związany był z pandemią, kiedy ludzie szukali nowych możliwości rozrywki i chętnie kupowali konsole i gry.

Strefa marki/E-Commerce

91

ci na całym świecie potrafią się zmówić, wiec podobna negatywna fala może dotknąć, albo nawet już dotyka rosyjskie tytuły – dodaje Kamil Szwarbuła. O dużym zainteresowaniu rynkiem gier świadczą ostatnie premiery hitowych gier. Wiosną zadebiutowało kilka tytułów, które nie tylko wniosły nową jakość, ale przede wszystkim świetnie się sprzedają. Żaden z najważniejszych nowych tytułów nie zaliczył falstartu tak, jak to miało miejsce chociażby w przypadku Cyberpunk 2077. Wojna negatywnie wpływa na wiele gałęzi gospodarki, ale w przypadku rynku gier, który wciąż jest chłonny i ma możliwości rozwoju, dlatego po raz kolejny powinien się obronić. Analitycy nie biorą jednak pod uwagę jednego ważnego czynnika – czy patrząc na wydarzenia, które rozgrywają się w Roski, będziemy mieli w ogóle ochotę na rozrywkę? Może to być czynnik, który może wpływać najmocniej na wyniki sprzedażowe. ą

Po raz pierwszy w historii zdanych sprzedażowych z Ameryki Północnej oraz Europy wynika, że Xbox Series X/S sprzedaje się lepiej niż PlayStation 5 Trudno jednak jednoznacznie oceniać te wyniki, bo trzeba pamiętać, że sprzedaż konsoli jest coraz niższa ze względu na ich niską dostępność. nie ulega jednak wątpliwości, że wyścig obu gigantów w przyszłości zapowiada się fascynująco.

Wojna na Ukrainie z pewnością przełoży się na rynek gier i e-sport, z którego rosyjscy i białoruscy gracze mogą być wykluczani FOT. DARIUSZ NOWAK


92

Przyroda jako inwestycja

/ wiosna 2022

NAJLEPSZA INWESTYCJA – W PRZYRODĘ Tekst: Lena Szuster

J

uż nie tylko świetna lokalizacja w centrum miasta, dobra komunikacja, metraż, rozplanowanie pomieszczeń, place zabaw, szkoły i galerie handlowe w sąsiedztwie. Teraz przy zakupie mieszkania coraz większe – żeby nie powiedzieć największe – znaczenie ma zielone otoczenie. Popularnością cieszą się takie rozwiązania, jak zielone dachy czy łąki kwietne, mile widziane są drzewa, parki, różnego rodzaju skwery, miejsca do odpoczynku i rekreacji, zwłaszcza nad wodą, przy rzekach i stawach. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Gallupa z USA wynika, że wartość nieruchomości sąsiadujących z ob-

szarami zielonymi i zbiornikami wodnymi jest wyższa nawet o 33 proc. w porównaniu z nieruchomościami odciętymi od przyrody. Szereg podobnych badań przeprowadzono również w Polsce. W raporcie „Global Garden Report” możemy przeczytać, że 74 proc. ankietowanych Polaków jest gotowych zapłacić więcej za nieruchomość położoną w zielonej okolicy. Wśród korzyści wynikających z sąsiedztwa przyrody badani wymieniali: spacery (53 proc.), relaks (46 proc.), spokój i ciszę (43 proc.). Dla porównania – bliskość ośrodków kultury była ważna jedynie dla 22 proc., restauracji dla 19 proc., życia nocnego dla 16 proc. W badaniu CBOS „Jak Polacy mieszkają, a jak chcieliby mieszkać” aż 33 proc.

respondentów za najważniejsze kryterium wyboru miejsca do życia uznało zieleń i wolną przestrzeń wokół nieruchomości. Dlaczego możliwość obcowania z przyrodą jest dla nas tak ważna, dosłownie cenna? I czy powinniśmy patrzeć na nią w kontekście biznesowym?

Przyroda dla zdrowia i biznesu Badań na temat istotności relacji człowieka z naturą jest bez liku. Dla przykładu: z artykułu „Mindfulness and Nature” Wiliama Van Gordona, Edo Shonina i Milesa Richardsona dowiemy się, że stały, regularny kontakt z przyrodą poprawia nasze ogólne samopoczucie i codzienne funkcjonowanie, umożliwia czerpanie większej ra-


/ wiosna 2022

dości z życia, obniża poziom lęku i stresu, podnosi witalność, rozwija kreatywność oraz skłonności prospołeczne. Z kolei według Richarda Louva, autora książki „Ostatnie dziecko lasu”, brak kontaktu z naturą prowadzi do „deficytu natury”. To zespół objawów związanych z brakiem kontaktu z przyrodą. Zaliczamy do nich między innymi: stres, przemęczenie, rozkojarzenie, irytację, impulsywność, problemy z koncentracją, zaburzenia psychiczne, depresję, stany lękowe. W 2018 roku grupa badaczy z Uniwersytetu Wschodniej Anglii opublikowała w „Enviromental Research” metaanalizę ponad 140 projektów badawczych, obejmujących blisko 300 milionów ludzi z 20 krajów, w tym USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Australii i Japonii. Okazało się, że osoby, które pozostają w bezpośrednim kontakcie z naturą, mają lepsze ciśnienie rozkurczowe, wolniejsze tętno i znacznie niższy poziom kortyzolu, czyli fizjologicznego markera stresu. Jak podkreśliła Caoimhe Twohig-Bennet, współautorka metaanalizy, „spędzanie czasu na terenach zielonych lub mieszkanie w otoczeniu przyrody przynosi różnorodne zdrowotne korzyści. Obniża ryzyko przedwczesnej śmierci, cukrzycy typu drugiego, chorób układu krążenia, przedwczesnego porodu, wydłuża też sen”. Nie tylko mieszkanie w otoczeniu przyrody ma na nas dobroczynny wpływ – ważna jest także zieleń w miejscu pracy. Badania Uniwersytetu Exeter dowodzą, że osoby pracujące wśród zieleni są o 15 proc. bardziej wydajne, kreatywne i zmotywowane. Podobne badania przeprowadzono również na gruncie polskim. Firma 4Nature System we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Budownictwa Ekologicznego oraz Politechniką Śląską przez rok analizowała oddziaływanie roślin w biurze na pracowników i ich potrzeby. Aż 86 proc. ankietowanych pozytywnie oceniło wpływ roślin na komfort pracy, 88 proc. chciało mieć roślinność w biurze – maksymalnie blisko swojego stanowiska pracy. Podczas badania odnotowano znaczny wzrost poziomu zadowolenia z jakości powietrza, zauważono też poprawę koncentracji i zniwelowanie zmęczenia. Nic dziwnego – szacuje się bowiem, że w pokoju wyposażonym w odpowiednią ilość roślinności liczba kolonii bakteryjnych jest mniejsza

Przyroda jako inwestycja

o 60 proc. Różnego rodzaju badania notują także redukcję bólów głowy o 24 proc. i zmniejszenie ilości podrażnień oczu o 52 proc.

Drzewa pracują na cały etat Nie do przecenienia dla naszego zdrowia, funkcjonowania, a nawet stanu portfela jest też praca wykonywana przez drzewa. Mimo to podejmuje się próby przeliczenia drzewnych „usług” na twardą walutę. W końcu nic tak nie przemawia do wyobraźni, jak pieniądze. Kierując się tą zasadą, pracę drzew już od lat wycenia się w USA i zachodniej Europie. Powoli ten trend dociera również na nasze rodzime podwórko. Przykładowo: usługi samych tylko przyulicznych drzew w Warszawie oszacowano na około 1,8 milionów zł rocznie, w Rzeszowie natomiast pojedyncze drzewo pozwala oszczędzać energię elektryczną o wartości 60 zł rocznie. W jaki sposób? I co dokładnie wlicza się do wyceny pracy drzewa? Pod uwagę bierze się różnego rodzaju usługi, jakie drzewa świadczą dla miasta i ludzi. Będzie to na przykład: produkcja tlenu, usuwanie zanieczyszczeń, magazynowanie wody, regulowanie temperatury w mieście, tworzenie przyjaznej, kojącej przestrzeni, w której można odpocząć. O tym, co kryje się pod tymi hasłami, rozmawiamy z Marią Loskot z Fundacji Immo. Głównymi celami fundacji jest minimalizowanie skutków zmian klimatycznych w mieście, popularyzacja zrównoważonego rozwoju infrastruktury miejskiej, zwiększenie bioróżnorodności, zmniejszanie zanieczyszczeń, odpowiednie gospodarowanie wodą. Wszystko to dzięki sadzeniu drzew. – Najchętniej działamy bezpośrednio z mieszkańcami, którzy na terenie spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych sadzą ufundowane przez nas drzewa – mówi Maria Loskot. – Przyjmujemy również zgłoszenia o lokalizacjach dla potencjalnych drzew na terenach zarządzanych przez miasto. W takiej sytuacji wynajmujemy profesjonalną firmę, która wykopuje odpowiedniej wielkości doły, przywozi nowe podłoże, sadzonki spełniające narzucone normy, następnie wspólnie z wolontariuszami i mieszkańcami sadzimy drzewa. Do tej pory udało nam się ufundować ponad tysiąc drzew. Większość została posadzona w Bydgoszczy i okolicach.

93

Codzienne obowiązki drzew Ile tlenu będą produkować, kiedy urosną? – Jedno średniej wielkości drzewo wytwarza około 118 kilogramów tlenu w ciągu roku, a człowiek zużywa go około 176 kilogramów. Dojrzała sosna w ciągu doby produkuje wystarczającą ilość tlenu dla trzech osób – odpowiada Maria Loskot. – Na tym nie koniec. Drzewa są też naturalnym filtrem powietrza. Z badań wynika, że na zadrzewionej ulicy jest trzy razy mniej zanieczyszczeń niż na takiej bez drzew. Swoją pracą drzewa ułatwiają nam oddychanie, zatrzymują kurz, niwelują przykre zapachy, pochłaniają szkodliwe tlenki węgla, azotu, zmniejszają ilość ozonu, amoniaku i metali ciężkich. Przy okazji wytwarzają związki bakteriobójcze: fitoncydy. Stwierdzono, że powietrze z obszarów zadrzewionych zawiera znacznie mniej związków szkodliwych dla zdrowia niż powietrze w pobliżu aglomeracji miejskich. Lekarze w Finlandii przepisują nawet na receptę spacery po lesie! Drzewa mogą też regulować temperaturę w mieście i pomagać nam w oszczędzaniu energii elektrycznej. – Jedno dorodne drzewo zastępuje pięć klimatyzatorów – mówi Maria Loskot. – Właśnie dlatego warto otaczać budynki drzewami – latem chłodzą, a zimą chronią przed wiatrem, zmniejszając w ten sposób zużycie energii na ogrzewanie. Drzewa to też wymierne korzyści dla miejskiej infrastruktury. – W przypadku gwałtownych ulew melioracja miejska nie daje rady z odprowadzaniem wody, za to drzewa znakomicie ją retencjonują i zapobiegają podtopieniom – tłumaczy Maria Loskot. – Potrafią zmagazynować w koronie do 455 litrów wody, którą potem wyparowują, nawilżając w ten sposób powietrze. Ponadto szpalery, aleje i ciągi drzew przekładają się na zmniejszenie prędkości samochodów nawet o 25 proc., a rzucany przez nie cień o 50 proc. ogranicza uszkodzenia nawierzchni. Ostatnie, choć nie mniej ważne: drzewa są żywym korytarzem ekologicznym dla ptaków i mniejszych zwierząt, niezwykle potrzebnych do zachowania bioróżnorodności i równowagi w ekosystemie. – Dają nam dużo więcej niż myślimy – podsumowuje Maria Loskot. – Warto o tym pamiętać za każdym razem kiedy z jakiegoś powodu chcemy się ich pozbyć. Co przyniesie nam więcej korzyści: drzewo czy jego brak? Przyroda czy beton?


94

Strefa tradycji

/ wiosna 2022

Cesarstwo Bizantyjskie, ponadczasowy wzorzec kulturowy

w dalekiej Rosji. Cesarstwo Bizantyjskie pozostawiło również spuściznę w postaci wyjątkowych zasad polityki wewnętrznej. Na przykład ubogim przydzielano pracę w państwowych piekarniach i gospodarstwach ogrodniczych. „Próżniactwo wiedzie do przestępczości” — twierdził cesarz Leon III (ok. 675741). Z kolei pijaków uważano za burzycieli porządku i wywrotowców, toteż tawerny zamykano o godzinie ósmej wieczorem. Przykładowo, według kodeksu karnego „kazirodca, zabójca, osoba wyrabiająca i sprzedająca na własną rękę purpurę (zastrzeżoną dla członków rodziny królewskiej) albo zdradzająca wrogom tajniki budownictwa okrętowego mogła zostać ścięta, przybita do pala – bądź też zatopiona w jednym worku razem z wieprzem, kogutem, żmiją czy małpą. Sklepikarzowi stosującemu fałszywą miarę odcinano rękę. Podpalacze trafiali na stos”. Rzecz interesująca, obywatele bizantyjscy od kołyski aż do grobu mieli zapewnioną opiekę pod wieloma względami podobną do tej, jaką dzisiaj roztaczają państwa opiekuńcze. Cesarze i osoby zamożne nie szczędzili wysiłków, by finansować szpitale, przytułki i sierocińce. Taka szczodrość była odzwierciedleniem dobrobytu panującego w cesarstwie. Państwo kontrolowało ceny, zarobki i czynsze. Na wypadek gorszych zbiorów przechowywano zapasy pszenicy. Urzędnicy dokonywali inspekcji sklepów, sprawdzając odważniki i miarki, księgi buchalteryjne i jakość towarów. Surowo karano spekulantów, przemytników, złodziei, fałszerzy i oszustów podatkowych. Głównym kupcem i producentem w imperium był sam cesarz, który miał monopol na bicie monet, zbrojenia i renomowane bizantyjskie przedmioty zbytku. Słynny przemysł jedwabniczy rozwinął w cesarstwie Justynian, na polecenie którego przemycono z Chin jaja jedwabników. W państwie prowadzono też działalność ubezpieczeniową i kredytową. Banki podlegały ścisłemu nadzorowi. Złoty solid, moneta wprowadzona do obiegu przez Konstantyna, utrzymywała swą wartość przez dziesięć stuleci. Była to najbardziej stabilna waluta w historii. Państwo i Kościół stapiały się ze sobą w jedną nierozerwalną całość. Cesarz i patriarcha stanowili dwa filary boskiej władzy — świecki i kościelny. Cesarstwo broniło prawosławnego Kościoła, a Kościół głosił chwałę cesarstwa. Ów „cezaropapizm” nie miał żadnego odpowiednika na Zachodzie.

W roku 657 p.n.e. greccy osiedleńcy nazwali to miejsce Bizancjum od imienia swego legendarnego przywódcy Byzasa

Cesarstwo Bizantyjskie. Trwające ponad tysiąc lat stanowiło silny i sprawny organizm państwowy, a upadając pozostawiło po sobie spuściznę kulturową, trwałą i ponadczasową. Dzisiaj jest potocznie jedynie synonimem intryganctwa, tajemniczości i zdrady. Owszem, był to element obyczajów dworu cesarskiego, lecz samo cesarstwo miało zgoła zupełnie inny charakter. Zobaczmy, czym było Bizancjum. Od Kaukazu po Ocean Atlantycki, od Krymu po półwysep Synaj, od Dunaju po Saharę — taki obszar zajmowało w okresie swego największego rozkwitu Cesarstwo Bizantyjskie. Nie tylko zachowało kulturę grecko-rzymską, ale też w dużej mierze przyczyniło się do rozprzestrzenienia chrześcijaństwa. Poza tym w cesarstwie utarły się i zostały usystematyzowane panujące po dziś dzień zwyczaje związane z życiem politycznym, społecznym i religijnym. Cesarstwo zaczęło nabierać odrębnego charakteru w roku 330, kiedy to Konstantyn przeniósł stolicę swego imperium z Rzymu do Bizancjum. Na swą cześć przemianował je na Konstantynopol. Co ciekawe, ani władcy, ani obywatele cesarstwa nie nazywali siebie Bizantyjczykami. Uważali się za Rzymian, czyli Romaioi. Przymiotnik „bizantyjski” wszedł w użycie dopiero po XIV wieku. W roku 657 p.n.e. greccy osiedleńcy nazwali to miejsce Bizancjum od imienia swego legendarnego przywódcy Byzasa. Przeszło dziesięć stuleci później miasto nazywano Nowym Rzymem. W okresie jego największej świetności — od VI do XI wieku n.e. — mieszkało w nim pół miliona ludzi. Do tamtejszego portu przybijało mnóstwo statków. Na rynkach sprzeda-

wano jedwab, futra, kamienie szlachetne, wonne drewno, wyroby z kości słoniowej, złoto, srebro, emaliowaną biżuterię oraz korzenie. Nic więc dziwnego, że Konstantynopol był przedmiotem zazdrości innych mocarstw, które niejednokrotnie próbowały zrobić wyłom w jego murach. Przed podbojem Turków osmańskich w roku 1453 miasto zdobyto tylko raz — dokonali tego „chrześcijanie” biorący udział w IV krucjacie. „Wieki przeminęły, a tak wielkich bogactw, tak wspaniałych i ogromnych, nie widziano i nie zdobyto” — napisał z przejęciem krzyżowiec Robert z Clary. Ustrój, prawa, koncepcje religijne i obrzędowość Bizancjum po dziś dzień wpływają na życie mnóstwa ludzi. Na przykład słynny Kodeks Justyniana (Corpus Iuris Civilis), skodyfikowany zbiór norm prawnych, stanowi podstawę prawa cywilnego stosowanego współcześnie w Europie. Poprzez Kodeks Napoleona bizantyjskie zasady prawne dotarły do Ameryki Łacińskiej, gdzie nadal obowiązują. Ponadto bizantyjscy architekci nauczyli się wznosić dużą kopułę na planie kwadratu — taki typ sklepienia upowszechnił się nawet

FOT. WIKIPEDIA

tekst: Jędrzej Lipski

Justynian I Wielki, nadał cesarstwu zbiór praw zwany Corpus Iuris Civilis


/ wiosna 2022

Strefa kultury

95

Z Adamem Banaszakiem, dyrektorem artystycznym Teatru Wielkiego w Łodzi, rozmawia Dariusz Pawłowski Czy od objęcia stanowiska dyrektora artystycznego Teatru Wielkiego w Łodzi zmieniło się Pana spojrzenie na tę instytucję? Nie, bo jestem przede wszystkim dyrygentem. I to dobrze, jak sądzę, że szefem artystycznym teatru operowego jest dyrygent, bo mogę być niemal dosłownie ostatnimi oczami i uszami, zanim spektakl zobaczy i usłyszy widownia. Miałem to ogromne szczęście pracować już wcześniej z zespołami Teatru Wielkiego w Łodzi. Zdążyłem wtedy zakochać się w ogromnym potencjale i możliwościach ludzi, jak i samego miejsca. W orkiestrze, która ma cudowny instynkt sceniczny, w ansamblu solistów niespotykanym w skali kraju, w dobrze dysponowanym chórze, czy zespole baletowym, który rwie się do pracy, czeka na swoją najbliższą premierę, a przy tym ma wielki prestiż i renomę. Teatr Wielki to niebagatelna struktura. Czy nie ma Pan obaw, że może ona odbierać czas zaplanowany na działania artystyczne? I tak, i nie. Dyrygentem jest się w tych krótkich momentach, kiedy się stoi przed zespołem. Reszta to przygotowania, umawianie się na tę randkę. Precyzyjne zaplanowanie czasu pracy, prób, logiki przygotowania premiery, jest częścią życia dyrygenta. To, co jest niewidoczne dla widza, to konieczność rozplanowania pracy blisko pół tysiąca osób, które pracują w tym teatrze, by stwarzać światy takie, jakie sobie wymarzymy. Widz ma zobaczyć efekt, który go zachwyci. A ja mogę się bronić tylko tym, że będę tym wszystkim dobrze dyrygować – zarówno teatrem, jak i zespołami podczas spektaklu. Bycie dyrektorem to pewnie także konieczność godzenia różnych ambicji artystów zespołu.

Już wiem, że bycie dyrektorem to masterclass z asertywności. To konieczność znalezienia balansu pomiędzy artystyczną uczciwością i bezkompromisowością, a rozumieniem realiów ekonomicznych, życiowych, organizacyjnych. Wydaje mi się jednak, że teatralną kuchnię powinniśmy przed publicznością ukrywać. Także po to, żeby stwarzać atmosferę tajemnicy i ekskluzywności, która jest immanentną cechą teatru. Mam wrażenie, że ostatnio – i dotyczy to wielu teatrów – za dużo mówi się o kwestiach formalnych, a za mało o poszukiwaniu piękna. Zawsze wielkie znaczenie dla teatru miał zespół baletowy, który właśnie pracuje nad premierą. Co to będzie? Oczywistym jest, że najpierw pandemia, teraz tragiczne okoliczności wojny w Ukrainie silnie wpływają na teatralną rzeczywistość. Trzeba było przesuwać premiery i rezygnować z pewnych przedsięwzięć. Spotkało to również Łódzkie Spotkania Baletowe i zespół baletowy. Spotkania odbędą się wyjątkowo w październiku. Festiwal zakończymy premierą spektaklu „Casanova” w choreografii Graya Veredona z muzyką Antonia Vivaldiego, zaś otworzymy tryptykiem baletowym, którego premiera odbędzie się jeszcze w czerwcu. Na wieczór złożą się trzy tytuły. Pierwszy to „Mandragora” Karola Szymanowskiego - balet pantomima, tytuł w choreografii Grzegorza Brożka. Drugim będzie Koncert wiolonczelowy Edwarda Elgara, którego wizję choreograficzną zaproponuje Joshua Legge, a solo wiolonczelowe zagra Agnieszka Kołodziej, na co dzień koncertmistrzyni wiolonczel Teatru Wielkiego. I na koniec w programie mamy pewny hit, czyli „Bolero” Maurice’a Ravela, w choreografii Jacka Przybyłowicza – to był jego pomysł od dawna,

FOT. JOANNA MIKLASZEWSKA

Chcemy stwarzać światy, które sobie wymarzymy

by zmierzyć się z wybitnymi choreografiami tego dzieła. W czerwcu zaprezentujemy też Requiem Verdiego, jako koncert na rzecz pomocy ofiarom wojny w Ukrainie. Pan poprowadzi tę premierę. Czym różni się dyrygowanie spektaklu baletowego od opery? W spektaklu baletowym jestem jedynym łącznikiem pomiędzy tancerzami a orkiestrą. Podczas jednego ze spektakli, po wspaniale zatańczonej wariacji przez solistkę, gdy trwały owacje na widowni, powiedziałem do orkiestry: „jaka szkoda, że wy tego nie widzicie”. Silnie sobie wówczas uświadomiłem: „rzeczywiście, nie tylko nie widzicie, ale również nie słyszycie”. W spektaklu operowym orkiestra słucha śpiewaka. Tu, pomiędzy „górą” i „dołem”, jestem tylko ja. I można to łatwo zepsuć. Można odrobinę zmienić tempo i w przypadku baletu nie jest to niuans tylko katastrofa. To szczególna dyscyplina, odmienna w każdym zadaniu. Gdy czeka nas na przykład taka praca, jak „Bolero”, to najpierw musimy precyzyjnie ustalić tempo, potem trzymać kciuki za werblistę, a następnie razem skończyć. Koncertem wiolonczelowym rządzić będzie solistka, Szymanowski jest jeszcze innym wyzwaniem. Jestem szczęśliwy, że nasze zaproszenie do poprowadzenia kwietniowych spektakli „Don Kichota”, z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca, przyjął maestro Robert Reimer, jeden z najwybitniejszych w świecie specjalistów od dyrygowania spektaklami baletowymi, związany z Operą Wiedeńską. Wierzę, że tej klasy artysta okaże się inspirującym dla orkiestry i zespołu baletowego.


Felieton

FOT. JOANNA MATUSZYŃSKA

Strefa pasji

Jak nauczyć dziecko królewskiej gry?

S

zachy wpływają na wszechstronny rozwój dziecka. Jest wiele artykułów i badań, które potwierdzają tę tezę. Dzieci, które rozpoczynają szachową przygodę, już od najmłodszych lat uczą się logicznego myślenia, podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za nie, kreatywności, radzenia sobie z porażkami, koncentracji. Skoro sama nauka gry w szachy daje tylko korzyści, to warto ją wprowadzić już u dzieci w wieku przedszkolnym albo wczesnoszkolnym. Tylko jak wytłumaczyć zasady gry, która wydaje się skomplikowana? W jaki sposób dziecko, które ma tylko 4 lata, jest w stanie zapamiętać, jak poruszają się wszystkie bierki szachowe? W jaki sposób sprawić, by potrafiło zrozumieć, co jest celem gry i doprowadziło do sytuacji, w której można wypowiedzieć kończące rozgrywkę słowa „szach-mat”? Najważniejsze, żeby zacząć powoli. Nie nastawiajmy się na to, że nasze dziecko będzie kolejnym mistrzem szachowym. Niech to będzie dla niego zabawa i cenny czas, spędzony wspólnie z rodzicem. Na samym początku pokażmy mu szachownicę, wyjaśnijmy, że składa się z pól jasnych i ciemnych, które są nazywane białymi i czarnymi. Zwróćmy uwagę na cyfry, które są przy szachownicy – to one pomagają nam ustawić prawidłowo białe szachy przy 1, a czarne przy 8. Omówienie szachownicy powinno trwać krótko, dlatego od razu można przejść do pozycji wyjściowej. Pokażmy, jakimi bierkami (figurami i pionkami) każda ze stron dysponuje. Ustawiajmy je powoli na szachownicy, zaczynając od wież, które są w rogach, a następnie przechodząc pomału w stronę środka. Na koniec zostawmy pionki. Dziecko

Adrianna Staniszewska, trenerka II klasy PZSzach, prowadzi fanpage „Pani od Szachów”, stworzyła kurs online „Baśniowy Świat Szachów”, który uczy dzieci królewskiej gry

/ wiosna 2022

powinno naśladować nasze ustawienie u przeciwnego koloru. Na koniec zburzmy szachy i powtórzymy ustawienie razem z dzieckiem. Gdy się okaże, że ma je już opanowane, burzymy szachy po raz ostatni i sprawdzamy, czy zapamiętało. I tak możemy zakończyć pierwszy dzień nauki. A co potem? Potem po kolei wprowadzamy bierki szachowe. Ja zaczynam od najważniejszej figury, czyli króla. Można opowiedzieć historyjkę o królu, który jest dowódcą szachowej armii i to on wydaje rozkazy. Najważniejsze dla niego jest planowanie, dlatego sam porusza się dość wolno i raczej nie bierze udziału w ataku. Dziecko wtedy szybko zapamięta, że król porusza się tylko o jedno pole w każdą stronę. W ten sposób można opowiedzieć o każdej bierce szachowej, co spowoduje, że dziecku będzie łatwiej przypomnieć sobie schemat poruszania się wszystkich z nich. Kiedy bierki są już zapamiętane, czas na rozegranie pierwszej partii. Dopiero potem wprowadzamy poważniejsze tematy – wartości bierek, promocję pionka, szach, szach-mat, pat, roszadę. Później rozpoczynamy taktykę. Do każdego tematu warto dodać opowieść, bo to ona spowoduje, że dane zagadnienie będzie jeszcze bliższe dziecku. A kiedy wpleciemy w opowiadanie coś, czym interesuje się dziecko (np. porównamy królową, czyli hetmana do jego ulubionego superbohatera), to jest większa szansa na to, że częściej będzie wracało do gry. Taka nauka nie wymaga zbyt dużo czasu. Wystarczy poświęcić 15 minut w ciągu dnia, żeby efekty były widoczne. Może być to codzienne, raz w tygodniu lub dwa razy w tygodniu. Od Ciebie i od Twojego dziecka zależy, na co możecie sobie pozwolić. Jeśli okaże się, że temat przygotowany na ten dzień został wyczerpany, a Twoja pociecha chce się dalej uczyć, to możecie dołączyć kolejne zagadnienie albo rozegrać jeszcze jedną partię. Pamiętaj, ma to być zabawa w pełni dopasowana do Waszych potrzeb i możliwości. Mimo że tematy będą realizowane dość powoli, to wiedza z nich zostanie. Jeśli będziecie codziennie poświęcać chwilę szachom, to już po kilku dniach zauważysz, jak wielkie umiejętności ma Twoje dziecko. Za jakiś czas zacznie planować i zauważać, jaką odpowiedź ma przygotowaną przeciwnik na jego ruch. Dziecko, które uczy się czegoś wspólnie z rodzicem, najszybciej się rozwija. Ma wtedy największą motywację do tego, by pozyskać wiedzę w danym temacie. Spędza czas z rodzicem w atmosferze miłości, szacunku i zaufania. Wierzy, że to, co rodzic mu pokazuje, jest dla niego dobre. Zaczyna traktować szachy jako coś wyjątkowego. Dla niego szachy to wspaniała zabawa, nauka, gra, a także wyjątkowy czas spędzony z najbliższymi osobami. Zaproś swoje dziecko do magicznego świata szachów i powoli rozwiń jego kompetencje, które przydadzą mu się w przyszłości. Na koniec tylko uprzedzę, że po takiej wspólnej nauce w oczach swojego dziecka będziesz mistrzem szachowym, o którym dowie się całe przedszkole lub szkoła.


et Łódź, l t u O R A E W K R O W s Snicker olsce, P w i k r a m t e l t u o drugi kości a j j ie k o s y w o p a z zapras hronne c o ie w u b o i ą z c o b odzież ro To już rok odkąd Snickers Outlet rozpoczął swoją działalność w Łodzi. To drugi tego typu sklep marki w Polsce. Na klientów czeka wysokiej jakości odzież robocza i obuwie robocze w atrakcyjnych cenach. Spodnie, kurtki, koszule, T-shirty, swetry, bluzy i różnego rodzaju obuwie dla pracowników branży budowlanych, wykończeniowych, dekarskich, transportowych i innych, czekają na półkach łódzkiego Snickers Outlet. Oferta obejmuje również szeroki asortyment odzieży wierzchniej, a także odzież termiczną z wysoko gatunkowych materiałów. Zespół sklepu gwarantuje fachowe doradztwo, zarówno w zakresie doboru odzieży zgodnie z jej przeznaczeniem, jak i pomocy w doborze odpowiedniego rozmiaru. Sprzedawcy rozumieją, że w pracy najważniejsza jest wygoda, jaką zapewniają ubrania.

Wszystkie artykuły są oferowane z rabatem do -70% Sklep mieści się w Łodzi przy ul. Wydawniczej 17A. ZAPRASZAMY NA ZAKUPY!


Klaudia Kostrzewa, adwokat

/ wiosna 2022

Paulina Obiedzińska, aplikant radcowski

Jak zweryfikować zasady reprezentacji kontrahenta w międzynarodowym obrocie handlowym?

W

Polsce zasady reprezentacji kontrahenta ustalamy bez trudu za pomocą wyszukiwarki elektronicznej Krajowego Rejestru Sądowego (eKRS). Wyszukiwarka pozwala ustalić dane reprezentantów (osób upoważnionych do reprezentacji) oraz sposób reprezentacji danego podmiotu (który udziela nam odpowiedzi na pytanie, czy osoby te uprawnione są do samodzielnego czy też łącznego reprezentowania kontrahenta). Zaletą polskiego eKRS jest możliwość bezpłatnego generowania odpisów z rejestru, minusem natomiast – brak możliwości uzyskania odpisu w języku angielskim. Chcąc zatem wykazać należytą reprezentację po stronie polskiej spółki przed zagranicznym kontrahentem, należy posłużyć się tłumaczeniem przysięgłym odpisu z polskiego rejestru. Uwzględniając powyższe, pojawia się pytanie, jak zatem zbadać zasady reprezentacji kontrahenta, którego siedziba znajduje się poza terytorium Polski? Czy w innych państwach, jak w Polsce, funkcjonują analogiczne powszechnie dostępne rejestry przedsiębiorców? W tym zakresie warto wiedzieć, że w państwach kontrahentów mających siedzibę na terytorium Unii Europejskiej również funkcjonują oficjalne wyszukiwarki elektroniczne stanowiące odpowiedniki polskiej wyszukiwarki eKRS. Wyszukiwarki te różnią się jednakże między sobą różnymi kwestiami: 1) brakiem konieczności (jak w Polsce) lub też koniecznością uprzedniego zalogowania się do portalu celem pobrania danych dotyczących reprezentantów i sposobu reprezentacji kontrahentów; 2) możliwością uzyskania bezpłatnych (jak w Wielkiej Brytanii) lub od-

płatnych (jak we Francji czy w Niemczech) informacji dotyczących reprezentantów i sposobu reprezentacji kontrahentów; 3) brakiem możliwości (jak we Francji czy w Niemczech) lub możliwością uzyskania (jak w Hiszpanii czy we Włoszech) odpisu w języku angielskim; 4) zakresem danych ujawnionych w rejestrze, tj. rejestr może ujawniać zarówno reprezentantów, jak i sposób reprezentacji kontrahenta (jak w Polsce) lub też ujawniać wyłącznie reprezentantów kontrahenta, natomiast informacji o sposobie reprezentacji kontrahentów należy poszukiwać w dodatkowych dokumentach źródłowych, o które należy poprosić kontrahentów, np. umowach spółki oraz postanowieniach odpowiednich kodeksów handlowych obowiązujących w kraju kontrahentów (jak we Francji czy w Hiszpanii); 5) brakiem możliwości lub też możliwością uzyskania dodatkowych – poza odpisem z rejestru – zaświadczeń z rejestru potwierdzających sposób reprezentacji spółki (jak w Hiszpanii). Przy poszukiwaniu informacji o zasadach reprezentacji kontrahenta mającego siedzibę poza terytorium Polski warto zwrócić uwagę, czy strona internetowa, z której korzystamy, jest prowadzona przez odpowiedni organ rządowy czy też instytucje prywatne, aby uniknąć uzyskania informacji nierzetelnych lub nieaktualnych. Natomiast poza terenem Unii Europejskiej częstokroć informacje na temat zasad reprezentacji kontrahenta możemy uzyskać z treści pozwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej (np. w Chinach). Taki dokument pozwoli nam dodatkowo uzyskać wiedzę

FOT. MATERIAŁY FIRMOWE

FOT. MATERIAŁY FIRMOWE

Cieślak Klimkowski Radcowie Prawni

FOT. MATERIAŁY FIRMOWE

98

Beata Cieślak, partner, radca prawny co do zakresu działalności firmy, daty jej powstania, wysokości kapitału zakładowego, okresu działalności oraz numeru w rejestrze. Dokument taki będzie wymagał oczywiście przetłumaczenia na język polski z pomocą tłumacza przysięgłego, ponieważ nie jest on niestety wydawany w języku angielskim. Konkludując, w zależności od kraju, w którym ma siedzibę kontrahent, weryfikacja zasad jego reprezentacji (reprezentantów oraz sposobu reprezentacji) może być kwestią prostą lub bardzo skomplikowaną. Zasady reprezentacji kontrahenta możemy poznać bowiem w oparciu o lekturę jednego dokumentu (np. odpisu z rejestru handlowego prowadzonego w kraju, w którym ma siedzibę kontrahent) lub też poznanie ich wymagać będzie od nas lektury wielu dokumentów źródłowych (obejmujących w szczególności umowę spółki) oraz przepisów obowiązujących w kraju, w którym ma siedzibę kontrahent. W przypadku gdy dokumenty będą sporządzone w języku obowiązującym w kraju, w którym znajduje się siedziba kontrahenta, weryfikacja ich treści może wymagać ponadto konieczności zaangażowania tłumacza przysięgłego. Wysiłek związany z weryfikacją zasad reprezentacji zagranicznych kontrahentów (reprezentantów oraz sposobu reprezentacji kontrahentów) jest jednak konieczny do poniesienia, ponieważ ustalenie prawidłowej reprezentacji po stronie kontrahentów istotnie wpływa na ważność umów zawieranych z takimi kontrahentami. Zatem nawet najlepiej wynegocjowana i najbardziej korzystna dla nas umowa może nie mieć zakładanej wartości w sytuacji, gdy zaniechamy należytego sprawdzenia, jak nasz kontrahent powinien być reprezentowany przy jej zawarciu.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.