3/2015 lipiec WYSTAWY WYDARZENIA SZTUKA KULTURA GALERIE HISTORIA
issue no.06
Od redakcji Grafika okładkowa: Dominik Jasiński
Tym numerem naszego e-magazynu kończymy pierwszy rok obecności pisma w sieci. Z tej okazji zaprosiliśmy Was do nadsyłania swoich portfolio i biografii. Ze wszystkich maili wybraliśmy 3 naszym zdaniem najciekawsze zgłoszenia. Zaprosiliśmy do opowiedzenia o swoim malarstwie Małgorzatę Sulewską, która aktywnie działa wprowadzając dzieci i młodzież w świat sztuki, poprzez warsztaty i różnego rodzaju projekty.
REDAKCJA:
www.natlesztuki.pl redakcja@natlesztuki.pl REDAKTOR NACZELNA:
Na koniec mamy dla was obszerny wywiad z Dominikiem Jasińskim który oprócz tego, że jest kuratorem wszelkiego rodzaju wystaw oraz założycielem Jasinski&friends jest również wspaniałym artystą którego prace można spotkać nie tylko w Polsce ale i na świecie.
Joanna Adamusińska joanna@natlesztuki.pl PROJEKT GRAFICZNY:
SIX.GREEN.SPOTS www.sixgreenspots.pl Six.green.spots@gmail.com
Zapraszam do lektury Joanna Adamusińska Redaktor Naczelna
Patroni:
Spis Treści
4
Małgorzata Sulewska - Czarnecka „Poszukiwanie idealnej formy”
12
WYWIAD: Dominik Jasiński
36
47
57
3
PŁEĆ czysto prywatna - wystawa artystów Stan Rzeczywisty *nocne spotkania z artystami STUDIA NA ASP: Pierwsze problemy na studiach
ZAPREZENTUJ SIĘ • Sylwia Maruszczak-Płuciennik • Krzysztof Ślachciak • Józefina Litwin
ARTYSTA Małgorzata Sulewska - Czarnecka „Poszukiwanie idealnej formy”
5
„Cienie” 2013 akryl na płótnie - 170x140 cm
„NEGATYW” 2011 akryl na płótnie, 100 x 180 cm
Wchodząc do pracowni przekraczam linię, która odcina mnie od przytłaczających spraw z zewnątrz. Krok za krokiem wodzę bezwiednie wzrokiem poszukując kształtów lub barw, które mnie przyciągną.
mam zaobserwowane zjawisko pod powiekami zanim zdecyduję się na jej zapis. Gdy nasiąknie już moimi myślami, pozwalam jej się uwolnić kreśląc przetworzony obraz. W pracach zawieram pewnego rodzaju dopełniającą się polifonię statyki i ruchu.
Ściągam buty i wygodnie zasiadam na podłodze na przeciw obiektu. Ważne jest, bym czuła się jak najbardziej komfortowo. Następuje konfrontacja - przyglądam się dokładnie, po czym mrużę oczy. Chwila zastanowienia… i maluję.
Funkcję podkładu pełni malarski szkic, zaś uzupełnieniem oglądanego zjawiska jest rytmicznie wynurzający się z głębi obrazu linearny zapis ujęć oglądanych z różnych punktów widzenia. Ów linie nakładają się na siebie i tworzą system. Pewnego rodzaju siatkę, która dodatkowo
Martwa natura jest dla mnie zagadką, którą muszę rozwiązać poszukując idealnej dla niej formy. Długo trzy7
reaguje z otaczającymi ją kolorami płaszczyzn obiektów. Moje obrazy działają na zmysł wzroku. Linie stają się labiryntem dla ludzkiego oka, krążą po płótnie i na przemian wtapiają się w tło, bądź mocno z nim kontrastują. Malarska statyka oraz linearny ruch obiektu przenikają się nawzajem budując tym samym całe przedmioty w przestrzeni wyobraźni. Najistotniejszym punktem w moim procesie twórczym jest moment przekładania szkicu na płótno. Wtedy właśnie rozstrzygam wiele aspektów związanych z budowaniem przestrzeni, czy rozwiązania kompozycyjnego. Moje obrazy mają wyrażać przetworzoną rzeczywistość. Nawiązuję do twórczości kubistów i futurystów. Z kubizmem łączy mnie przedstawianie przedmiotów z wielu punktów widzenia, natomiast z futuryzmem nakładanie kolejno warstw jedną na drugą.
„Martwa natura” 2013 akryl na płótnie, 170x195 cm
9
„Tekturowa ława” 2012 akryl na płótnie, 130x182 cm
WYWIAD Dominik Jasiński - artysta Rozmawia Tomasz Herbut nesoartpl.blogspot.de
13
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART Któregoś razu dostałem zaproszenie na wystawę sztuki Jasiński&Friends organizowaną w Galerii Przy Teatrze w Warszawie. Ponieważ dotrzeć niestety się nie udało, pozostało mi "polizać lizaka przez papierek", czyli obejrzeć relację z wystawy na YouTube. Całość robiła wrażenie. Świetny klimat, ogromna ilość odwiedzających w różnym wieku i brak sztucznego pompowania atmosferyto były moje pierwsze wrażenia(zaraz po tych, że lizak w papierku też może być intrygujący). ;) Kuratorem wystawy był Dominik Jasiński, który- jak się okazało- jest też aktywnym artystą. Zapraszamy na wywiad.
Nesoart: Jak mija Ci dzisiejszy dzień? Co ciekawego porabiałeś?
Dominik: W nocy wróciłem z Bel-
fastu, gdzie otwierałem kolejną wystawę, a od rana jestem dzisiaj na nogach. Dzisiaj kładłem kolejną warstwę na dwa obrazy na zamówienie, które chciałbym skończyć w przyszłym tygodniu, potem zacząłem pracę nad projektami na koszulki i nad dwoma obrazami, które projektuję 14
dla nowo otwartej japońskiej restauracji w Kuwejcie. Wieczorem pojadę na finisaż wystawy zbiorowej, w której biorę udział (przy okazji Dni Niepodległości Kuwejtu), potem kolacja I praca nad nową serią grafik, która od kilku tygodni siedzi mi w głowie.
Nesoart: Nieźle... Twoja aktywność
robi wrażenie. Sugeruje też, że jesteś bardzo zorganizowanym człowiekiem... Istnieje coś takiego jak Twoja "rutyna dnia"?
Dominik: Każdy mój dzień tutaj za-
czynam podobnie - wstaję o 6.00, siłownia, basen i dobre śniadanie, a od 9.00 zaczynam pracę. Zazwyczaj pracuję od 09.00 do 18.00, a potem jeszcze od 20.00 do upadłego.
Nesoart: Zostańmy na chwilę przy
Kuwejcie. Jak mieszka Ci się w państwie islamskim, sąsiadującym z dość niespokojnym Irakiem i intrygującą, ale też surową i restrykcyjną, a nawet radykalną (z punktu widzenia Europejczyka) Arabią Saudyjską?
Dominik: Im dłużej jestem w Ku-
widziałem nigdzie indziej na świecie. Teraz trwa jeszcze sezon na świeże trufle - proszę sobie wyobrazić, jaka to przyjemność nawet przejść się po takim targu, pełnym świeżych fig, granatów i innych specjałów, niewspominając o przyprawach - wszystko jest kolorowe i pachnące.
wejcie, tym bardziej mi się tutaj podoba. To bardzo "łatwy" kraj do mieszkania. Jeżeli nie patrzeć na to, że załatwienie każdej formalności zajmuje więcej czasu niż w Polsce, to jest ok. Mieszkam nad samym oceanem, pogoda jest idealna(nie lubię zimna), może brakuje trochę deszczu…
Nesoart:
Wygląda to wszystko bardzo sielankowo, ale chyba nie jest takie różowe do końca, prawda? Odczuwasz w jakiś sposób sąsiedztwo Iraku?
Nesoart: Jedzenie dobre? :) Dominik: Jedzenie pyszne i świeże–
jak mam ochotę na rybę, to wsiadam w samochód I po pięciu minutach jestem na targu rybnym, gdzie lokalni rybacy wystawiają dopiero co złowione pyszności. Z kolei w souku jest cała aleja ze straganami warzywno– owocowymi. Niektórych specjałów nie
Dominik: Jeżeli chodzi o niepokoje
związane z Irakiem, to jeszcze za wcześnie, żeby antagozimy wygasły - minęło dopiero ponad 20 lat od czasu irackiej inwazji na Kuwejt. Od czasu do czasu można zobaczyć w
15
zatoce kawalkadę okrętów zbrojnych, ale Kuwejtczycy skupiają się bardziej na celebracji swojej wolności I niepodległości niż rozpamiętywaniu przeszłości. To bardzo dumny naród.
rodzaju szokiem może być sposób traktowania w tych rejonach kobiet, podejście do różnego rodzaju uciech cielesnych czy stosunek do samej kultury Zachodu. Jak traktuje się tam artystów?
Nesoart: A sąsiedztwo Arabii Sau-
Dominik: Pamiętajmy, że nie wszę-
dyjskiej?
dzie jest tak samo. Kraje Zatoki zmieniają się dosyć szybko. Podczas gdy Arabia Saudyjska rzeczywiście może uchodzić za „kraj dzikusów” ze względu na swój fanatyzm, brak postępu, koszmarne traktowanie kobiet (mierząc miarą europejską), to Dubaj czy Katar są dosyć „rozwiązłe”. Kuwejt jest tak pośrodku. Wystarczy przejść się po centrum handlowym The Avenues, żeby dostrzec jak duży jest tu wpływ Europy czy USA. Można spotkać kobiety zakryte od głowy po czubki palców u stop, ale można spotkać też takie, które swoim drapieżnym makijażem przyciągają wzrok mężczyzn I wcale się tego nie wstydzą. Kuwejtczycy to naród bardzo bogaty, dużo podróżują po świecie, widzą, jak żyje się w innych krajach. Szczególnie to młodsze pokolenie – 30-stolatków - żyje bardzo po europejsku.
Dominik:
Związki z Arabią Saudyjską są bardzo mocne - pamiętajmy, że to jeden z krajów Zatoki Perskiej, który przyszedł Kuwejtowi z pomocą. Każda wojna niesie ze sobą dużo okrucieństwa i zniszczeń. Niedawno rozmawiałem ze znajomymi, że wybrałem się na pustynię i dojechałem prawie pod samą granicę z Irakiem, robiłem zdjęcia, oglądałem wielbłądy… Patrzyli na mnie z przerażeniem. Zapytałem, dlaczego mają takie wielkie oczy I okazało się, że mało kto się w te rejony zapuszcza, bo części terenów jeszcze nie rozminowano I nie bardzo można oddalać się od drogi. Ja, w swojej ignorancji (jak to turysta), błąkałem się tak między tymi minami, szukając fajnego ujęcia do zdjęcia.
Nesoart: Dla człowieka wychowa-
Jeżeli chodzi o pracę artystyczną, to
nego w kulturze Zachodu, pewnego
17
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART jest lepiej niż myślałem. Szybko znalazłem pierwszych klientów na portrety. Rynek sztuki jest tutaj nadal nienasycony, ponadto Kuwejtczycy lubią pokazywać swoje bogactwo I się nim chwalić. Więc kiedy zobaczą u kogoś wyeksponowany na ścianie portret to koniecznie chcą mieć coś podobnego u siebie. Nie wiem, kto wymyślił powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje - to jakaś bzdura! Gusta w Kuwejcie można podsumować dwoma słowami: na bogato.
holu), które coraz częściej wyglądem, muzyką (i jej głośnością) przypominają nocne kluby.
rozrywki?
Szczęście mają Brytyjczycy i Amerykanie, bo ich ambasady działają tu bardzo prężnie i tworzą dynamiczne społeczności, zbliżając do siebie ludzi. Mi po wizycie w ambasadzie polskiej powiedziano po otwarciu drzwi: tutaj się nic nie dzieje, jedno spotkanie w roku przy śledziu. Oczywiście placówka tej rangi to nie dom schadzek, ale może warto by odgórnie trochę rodaków w tych stronach zmobilizować…
Dominik: Brak jest muzyki, kin I
Nesoart: Powiem Ci szczerze, że
Nesoart: A sfera szeroko pojętej
alkoholu. Tzn. kina są, ale z filmów wycina się wszystkie pocałunki i takie tam amory (zostawia się przemoc i mordowanie). Skłamałbym, że alkoholu dostać nie można - co drugi pędzi tutaj domowe wino czy bimber na etanolu (to chyba jednak nie etanol, ale tak to tutaj nazywamy, bo jest baaaardzo mocny, taki przemysłowy). Natomiast przełom widać w miejscach, gdzie młodzi ludzie spotykają się socjalnie. Są to zazwyczaj restauracje (oczywiście każda ma w swoim menu drinki, takie jak mojito czy cosmopolitan - tyle, że bez alko18
jak tego słucham, to sam mam ochotę się zmobilizować i pomieszkać trochę w tych stronach. Kto wie... Ciężko było się zaaklimatyzować?
Dominik: Dla mnie - jako dla malarza głównie portretującego - sporym wyzwaniem było już samo przyjęcie do świadomości faktu, że będzie ciężko. Już przy wyborze prac na pierwszą wystawę (w galerii Dar Al Funoon) pani kurator powiedziała otwarcie - żadnych kobiet, bo zamkną galerię. I tak dziwię się, że
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART udało mi się przeforsować kilka bardzo anatomicznych rysunków. Jednocześnie rośnie młode pokolenie świadomych konsumentów sztuki, niekoniecznie głodne sztuki europejskiej, ale sztuki dobrej.
Nesoart: Możesz polecić jakichś ciekawych artystów z tych stron?
Dominik:
Reza
Abedini,
Asad
Bunashi.
Nesoart: A jak porównałbyś mentalność Polaków i Kuwejtczyków? Powiedzmy, pod kątem codziennego życia i odbioru sztuki.
Dominik: Między naszymi narodami
więcej jest chyba jednak różnic niż podobieństw. Zaczynając od tego, że Polacy są bardziej pracowici, a Kuwejtczycy od kołyski przyzwyczajeni do tego, że ktoś za nich posprząta, ktoś ugotuje, zrobi zakupy, zatankuje samochód (chyba dlatego tak mi się tam podoba). Kuwejtczycy są bardzo hojni i wystarczy niewiele, a stają się wylewni i szczodrzy, natomiast Polacy to nadal w dużej mierze naród „psów ogrodnika” i krętaczy. Być może nie-
20
ładnie z mojej strony tak kalać własne gniazdo, ale to tylko moje obserwacje. W końcu był jakiś powód dla którego zdecydowałem się na emigrację - i nastawienie Polaków do siebie nawzajem oraz nasza etyka pracy miała tu bardzo duże znaczenie. Jeżeli chodzi o podobieństwa, to zarówno Polacy, jak i mieszkańcy Kuwejtu są bardzo zorientowani na rodzinę, mają silne poczucie przynależności narodowej, duże poczucie patriotyzmu.
Nesoart: Widzisz jakąś wyraźną
różnicę w odbiorze sztuki w Polsce i w innych rejonach świata?
Dominik: Odbiór sztuki w Polsce i
w innych rejonach świata to temat na bardzo obszerny artykuł. Bo chociaż gonimy Zachód naprawdę szybko, to cały czas gonić go musimy. I dużo nam jeszcze brakuje. Trochę się poprawiło, bo coraz częściej spotykam się z klientami traktującymi sztukę jako inwestycję, jako towar, którego wartość wzrasta wraz z upływem czasu. Nadal jednak przeważają ci, którzy dobierają obraz do koloru ścian.
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART Nesoart: Muszę się niestety z tym
zgodzić. Właściwie pokrywa się to całkowicie z tym, czego dowiaduję się od innych polskich artystów, którzy wolą działać raczej za granicą niż w Polsce. No cóż... Jest jak jest. Miałeś okazję wielokrotnie wystawiać swoje prace na różnych wernisażach, ostatnio coraz częściej za granicą, jak chociażby w Moskwie czy Irlandii Północnej. Istnieje jakaś różnica w podejściu organizatorów zagranicznych i polskich w stosunku do artystów?
Dominik: Mam w Polsce kilka za-
przyjaźnionych galerii (jak choćby AMARISTO Galeria Przy Teatrze czy Galeria Van Den BERG), z którymi współpraca od samego początku i przy każdej okazji jest profesjonalna i przyjemna. To takie miejsca, gdzie nie boję się zostawić obrazów „na gębę”. Niestety wszędzie indziej pierwsza rzecz, jaką robię, to negocjacja i podpisanie umowy. Kilkakrotnie naciąłem się na zupełny brak profesjonalizmu i amatorszczyznę. Artystów nadal traktuje się u nas jak półgłówków, szczególnie tych młodych. To, co mnie jednak najbardziej denerwuje, to zawyżanie przez polskie
22
galerie marży i eksploatacja twórców. Zdarzyło mi się, że galeria chciała 60% prowizji ze sprzedanych prac - nawet nie zaczynam rozmowy. W niektórych miejscach oprócz wysokich prowizji galeria pobiera też opłaty (zazwyczaj kilkutysięczne!) za wynajem powierzchni. To jakiś absurd! Całe szczęście młodzi ludzie mają coraz więcej możliwości dotarcia do klienta. Internet hula na dobre, powoli rodzi się u nas też idea promowania tego, co polskie, kupowania naszej rodzimej sztuki, co mnie bardzo cieszy. Organizacja wystaw w Irlandii Północnej czy w Portugalii bardziej kojarzy mi się z przyjemną atmosferą, brakiem podejrzliwości, współpracy.
Nesoart: mógłbyś powiedzieć parę
słów o swoich początkach? Był jakiś przełomowy moment w którym stwierdziłeś, że tworzysz sztukę, robisz to dobrze i całkowicie się temu poświęcisz?
Dominik: Chyba cały czas jeszcze na taki moment czekam, ale nie ma
to nic wspólnego z poświęcaniem się, bo to, że się sztuce poświęcę wiedziałem już dawno temu, a czy już jest to sztuka – za bardzo to subiektywne pojęcie. Nie wiem, nie potrafię ocenić. Jak dla mnie jeszcze nie, bo cały czas wiem, że nie do końca robię to, co bym chciał, jeszcze trochę mam do przekazania, ale cały czas szukam drogi jak do tego dojść. I idąc tą drogą popełniam obrazy – niektóre dobre, niektóre mniej. Nie przemawia przeze mnie fałszywa skromność – ja wiem ile jeszcze muszę się nauczyć, mam tez cichą nadzie-ję, że zawsze będę miał taki niedosyt, że „to jeszcze nie jest to”, bo ten niedosyt motywuje mnie do większego nakładu pracy.
Nesoart:
Dostrzegasz
u
stworzyć swój indywidualny styl czy nawet zdobyć się na przełom jak chociażby Michał Anioł. Ty studiowałeś na ASP w Warszawie. Jak to jest obecnie ze szkołami uczącymi warsztatu? Prowokują do własnego poszukiwania stylu i indywidualności w tworzeniu czy raczej zmuszają do chodzenia wydeptanymi, wciąż tymi samymi ścieżkami?
Dominik: Złego słowa o swojej
uczelni powiedzieć nie mogę, bo przez długi czas była dla mnie kopalnią wiedzy i motywacji. Spotkałem tam wspaniałych, zdolnych ludzi i profesorów, którzy popchnęli mnie w dobrym kierunku. Jednocześnie wiem, że stajemy się bardziej leniwi. Widzę to po swoich studentach. Jak proszę, żeby przygotowali 200 szkiców z tygodnia na tydzień (takie szybkie szkice, 30-to sekundowe), to zawsze są jakieś wymówki. No kochani, talent to nie wszystko, talent to w zasadzie bardzo mało, bo jak się nad nim nie pracuje to łatwo można go zmarnować. Duży wpływ ma oczywiście środowisko, w jakim się obracamy i rodzina. Mi w domu zawsze wpajano, żeby pracować i uczyć się języków. I ja robiłem te 200 szkiców na tydzień w swoim
siebie
postęp?
Dominik: Oczywiście wraz z upływem lat widzę swoje postępy i wiem, że się rozwijam. Czasami robię kilka kroków do tyłu, ale zazwyczaj uczę się czegoś nowego.
Nesoart: Artyści renesansu od dziecka terminowali u wielkich mistrzów zdobywając praktyczną wiedzę techniczną. Nie wszyscy potrafili jednak 23
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART czasie, robiłem nawet 500, bo wiedziałem, ze to jedyna droga do tego, żeby kiedyś być może stać się dobrym artystą. Bez warsztatu nie da rady, bez znajomości (I to bardzo dokładnej) anatomii nie można poprawnie przedstawić człowieka. Najpierw trzeba wiedzieć jak ten człowiek jest zbudowany, zanim zacznie się go ŚWIADOMIE deformować, a nie odwrotnie.
Nesoart: No tak... warto docenić,
że żyjemy w czasach w których dość łatwo poznać anatomię człowieka. Nie musimy jak Michał Anioł ryzykować życiem i włamywać się do kostnicy, żeby kroić rozkładające się zwłoki i szkicować każdy mięsień ;) Z tego co mówisz, warto też docenić szeroką możliwość dostępu do nauczycieli...
Dominik: Tak... W każdej szkole
znajdzie się profesor pasjonat, którego trzeba się trzymać. Nie taki, który zawsze będzie wstawiał nam 5 do indeksu, ale taki, który zmusi nas do myślenia i poszukiwań, wyrażenia utartych schematów na nowo. Najważniejsze jednak to być wymagającym w stosunku do samego siebie. Tak już jest w wolnych zawodach, że bez 24
samozdyscyplinowania sie zazwyczaj nie udaje wiele osiągnąć.
Nesoart: Skąd decyzja, żeby w
swojej twórczości skoncentrować się głównie na człowieku i malarstwie portretowym?
Dominik:
Decyzja narodziła się bardzo naturalnie, z samozaparcia. Ja nigdy nie potrafiłem człowieka namalować, a wiedziałem, że na studiach bez postaci ludzkiej się nie obejdzie – więc zacząłem ćwiczyć. Tak mi się to mozolne studiowanie ludzkich głów spodobało, że do dzisiaj nie mogę przestać. Bo widzisz Tomku, człowiek jest jednak najciekawszym obiektem dla artysty (według mnie). Przez wieki zmieniały się sposoby ukazywania portretowanych modeli, zmieniały się kanony piękna, a według mnie wiele jest jeszcze do odkrycia. Teraz jestem na etapie odchodzenia od anatomii chyba trochę. Chciałbym tego „mojego” człowieka zdehumanizować, albo wzbogacić o nowe przymioty. Tak jak mówiłem wcześniej – szukam.
Nesoart:
Nesoart: Zdarzały się porównania
Patrząc na Twoje prace, mogę powiedzieć, że da się to zauważyć. Z pewnością wielokrotnie miałeś okazję poznać opinię ludzi na temat swojej twórczości. Jakaś opinia szczególnie utknęła Ci w pamięci?
do innych twórców?
Dominik: Tak oczywiście ale prze-
szkadza mi kiedy jestem porównywany do innych twórców – wręcz przeciwnie, to zawsze wielki zaszczyt usłyszeć, że Schielle, Klimt czy nawet Wyspiański gdzieś tam mi siedzi w głowie, bo siedzi!
Dominik: Byłbym hipokrytą, gdy-
bym powiedział, że nie obchodzą mnie opinie innych, że maluję dla samego siebie. Jakbym malował I nie oczekiwał żadnych reakcji, to chowałbym wszystko do szuflady. Chyba większą uwagę zwracam na krytykę, bo to mnie wzmacnia. Z krytyki zawsze można coś dla siebie wyciągnąć na przyszłość. Zdarza się, że to krytyka śmieszna, bo kwiatek na obrazie „wyrasta z twarzy”, a kwiatki powinny być w wazonie, ale pamiętajmy, że ilu odbiorców, tyle oczekiwań, sugestii i uwag.
Nesoart: Jakie opinie najbardziej Cię cieszą?
Dominik: Największa przyjemność
sprawia mi kiedy słyszę, że moje malarstwo jest energetyczne I, że jestem młodym Polskim kolorystą, natomiast jeśli chodzi o grafikę, to lubię, kiedy odbiorcy doceniają jej techniczne walory chyba bardziej niz estetyczne. 25
Nesoart: A Spotkałeś się kiedyś z
siedzi, to takie „wywalenie” siebie na białe płótno. Ale mimo, że dzielę się tym malarstwem z innymi, to w jakiś sposób te obrazy nadal pozostają tylko moje. I chciałbym, żeby tak zostało, bo ja nie jestem na pozycji, żeby mówić ludziom co jest dobre, a co nie. Z wielkim wysiłkiem udaje mi się ocenić co jest dobre dla mnie, a co dopiero dla kogoś innego?! To piękne, że każdy obraz znaczy co innego dla różnych odbiorców – w każdym odbija się człowiek, który przed nim stoi, a moja historia, którą chciałem w obrazie pokazać, zmienia się zależnie od tego, kto na tą historię patrzy.
negatywną opinią na temat swoich prac? Jak podchodzisz do tego typu opinii?
Dominik: Oj tak, martwiłbym się,
gdybym się nie spotkał. Ale chyba sam jestem swoim najbardziej surowym krytykiem. Rzadko kiedy jestem ze swojej pracy zadowolony, nigdy nie jestem zadowolony w 100 procentach, ale na tym polega cała zabawa – żeby ten niedosyt we mnie pozostał, świadomość popełnianych błędów daje mi motywację do dalszych poszukiwań. Całe piękno sztuki polega na jej subiektywności I różnych emocjach jakie potrafi wywołać artysta. Ludzie często się krępują, żeby nie urazić twórcy – ja staram się krytykę przyjmować z otwartym umysłem. Staram się, bo pewnie nie zawsze wychodzi.
Nesoart: Miałem okazję porozmawiać ostatnio z amerykańskim artystą Jeffem Langevinem. Powiedział mi, że jedna z najważniejszych rzeczy jakiej powinien nauczyć się artysta to jasne, wyraźne i zwięzłe opisywanie swojej twórczości. Pewien rodzaj samoświadomości. Jak zatem opisałbyś swoją twórczość, powiedzmy osobie niewidomej od urodzenia?
Nesoart: Zmieńmy odrobinę temat. Zastanawiam się czy w swoim malarstwie dążysz do przekazania jakichś konkretnych emocji, czy raczej wolałbyś, żeby odbiorca sam, swobodnie interpretował to, na co patrzy?
Dominik: W pierwszej chwili chciałem powiedzieć, że to jak wystawienie twarzy na słońce, ale zabrzmiałoby to tak pretensjonalnie, że aż mi
Dominik: Każdy mój obraz to wynik chęci pokazania czegoś, co we mnie
27
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART się uszy zaczerwieniły. Nie wiem jak dokładnie ją opisać, ale wiem, jakie chciałbym żeby było – jak dotykanie jednocześnie kilku powierzchni o różnych fakturach naraz, jak przyjemne gładzenie wnętrza dłoni, które sprawia, że dostaje się „gęsiej skórki”. To chyba jedna z najbardziej bezkrytycznych rzeczy jaką kiedykolwiek wygłosiłem na temat tego, co robię.
(uwielbiam szkice Mai Komorowskiej) jak i bardziej w wymiarze meta (Klimt) zawsze była dla mnie ważna miłość do życia, umiłowanie i celebracja każdego dnia – z tym rodzajem uczucia niezmiennie kojarzy mi się cała twórczość ToulouseLautrec’a, którego fantastyczny, tętniący życiem świat kolorów podziwiałem odkąd pamiętam.
Nesoart: Hehe, dla mnie z kolei to
Nesoart: Możesz wymienić innych
chyba jeden z najciekawszych opisów jakie słyszałem ;) Miłość ;) Próbowałeś ją kiedyś ująć, namalować?:)
Dominik: Tak, wielokrotnie zmaga-
łem się z tematem miłości, chociaż jako artystę bardziej pociągają mnie zagadnienia pasji czy pożądania, namiętności, a nawet nienawiści – w sumie tego, co wokół miłości oscyluje. Trochę rozkładam tą miłość na części, może wtedy łatwiej mi ją zdefiniować.
Nesoart: Masz jakieś ulubione obrazy, przedstawiające ten, nazwijmy to "stan emocjonalny" ?
Dominik: Oprócz miłości pomiędzy ludźmi, zarówno takiej fizycznej
30
artystów z obszaru których cenisz?
malarstwa,
Dominik: Temat rzeka! Szczególnie
bliscy mi są nasi artyści młodopolscy (Wyspiański, Malczewski), głównie ze względu na poruszane tematy oraz estetykę (podobnie jak artyści europejscy tego okresu – Mucha czy Klimt). Zawsze inspiruje mnie Egon Schielle ze swoim sposobem przedstawiania ciała ludzkiego, wspomniany przed chwilą Lautrec. Cenię malarstwo prerafaelitów za narrację i symbolikę, nabistów za kolory i żywioł, ale również formację „Glasgow Boys” inaturystów, bo byli „mięsiści” i prawdziwi. Sztuka współczesna stanowi dla mnie
większe wyzwanie, bo często jej nie rozumiem – chyba dlatego preferuję prace figuratywne i mocno określone. Wróblewski i Wojtkiewicz, Nowosielski. Franciszek Maśluszczak, który umocnił we mnie przekonanie, że warto wziąć sztukę na poważnie.
tym, jakie możliwości mają artyści w innych krajach europejskich – my wypadamy biednie. Pomyślałem wówczas, że nie warto czekać, że jak ja nie podejmę tematu, to nikt go nie podejmie. Nie zrozum mnie źle, ja nie mam jakiegoś silnego poczucia misyjności, nie pretenduję do miana edukatora czy eksperta w dziedzinie sztuki. Poprostu pomyślałem, że warto pokazywać to, co się u nas dzieje. Ja mam szczęście, bo życie potoczyło się tak, że mogę sobie pozwolić na pracę twórczą, która dodatkowo zapewnia mi byt, nie muszę dzielić pracy od 9.00 do 17.00 ze swoimi pasjami – mogę się w zupełności tym pasjom oddać. Jednocześnie pamiętam jak mi było ciężko, bo były takie miesiące, gdzie dzieliłem jedzenie z moimi kotami, bo na więcej nie było mnie stać. Idea cykliczności wystaw Jasinski&Friends była taka, żeby pokazać dobrych technicznie ludzi, którzy tworzą w Polsce. Niejednokrotnie to artyści, którzy wcale nie potrzebują dodatkowego wsparcia, często lepsi ode mnie. Wówczas trafiłem na Krzysztofa i Macieja z AMARISTO Galerii Przy Teatrze – pomysł się chłopcom spodobał i tak zaczęliśmy współpracę, przyjaźnimy się.
Nesoart: Czy wiszą u Ciebie w mieszkaniu pracę innych artystów?
Dominik: W domu mam kilka obrazów polskich młodych artystów (Lech Bator, Jerzy Gabryszewski), ale z każdym rokiem odkrywam nowych – jestem pod nieustającym urokiem magicznych prac Maggie Piu i kolorowych obrazów Marcina Painty. Nie sposób wymienić nawet połowy…
Nesoart: Masz za sobą zorganizo-
wany świetny wernisaż w Warszawie - Jasiński&Friends, kolejna edycja zaplanowana na jesień. Skąd pomysł zorganizowania takiej imprezy?
Dominik: Dziękuję. Tak, następną edycję planujemy na przełom września i października. Pomysł zrodził się już dawno temu. Kiedyś zostałem zapytany czy łatwo jest się u nas młodemu artyście „przebić”? Podróżuję trochę po świecie i w porównaniu z
31
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART Patrzymy w jednym kierunku. Cały projekt jest dla mnie bardzo ważny i mam nadzieję, że kiedyś stanie się obowiązkowym wydarzeniem, corocznie wartym zobaczenia na polskiej mapie kulturalnej.
Nesoart: Tego Ci życzymy i trzyma-
my kciuki! Zdaje się, że cały "lineup" ostatniej edycji wernisażu to wyłącznie artyści z Polski. Czy planujecie zaprosić na kolejne edycje artystów zagranicznych?
Dominik: Kiedy zaczęliśmy rozmowy o tegorocznej edycji był to jeden z tematów, stwierdziliśmy jednak, że zostajemy przy pierwotnej formule i pokazujemy Polaków. Moim marzeniem jest pokazywanie każdej wystawy ‘J&F’ najpierw w Polsce, a potem zagranicą, ale na razie nie zapeszam, w każdym razie plany już są.
Nesoart: Co mógłbyś powiedzieć o
młodym pokoleniu polskich malarzy, grafików, ilustratorów? Zauważasz jakieś trendy czy tendencje w ich twórczości?
Dominik: Jak zadałbyś mi to pytanie rok, dwa lata temu, to nie szczę-
32
dziłbym krytyki. Według mnie był taki okres w polskiej sztuce, kiedy szło się na łatwiznę, kiedy najważniejsze było zszokowanie odbiorcy. Od kilku lat patrząc na naszych artystów zauważam (ku mojej uciesze) powrót do warsztatu, coraz więcej jest twórców, którzy mają coś do przekazania. Wracamy do warsztatu, podróżujemy, wiemy, co się tworzy na świecie, nie odstajemy.
Nesoart: Zmieńmy odrobinę temat. Jak myślisz, skąd biorą się "kosmiczne" ceny obrazów takich artystów jak Jackson Pollock, Pablo Picasso czy chociażby ostatni rekordzista Francis Bacon i jego "Studium głowy Luciena Freuda" sprzedany za równowartość ok. 450mln złotych ?
Dominik: Bardzo mi się podoba, że
coraz częściej patrzymy na sztukę jako na przedmiot inwestycji. Jednocześnie szybko rośnie świadomość konsumentów sztuki, coraz rzadziej kierujemy się opiniami ekspertów, coraz częściej tym, co nam się podoba. Oczywiście potrzeba nam krytyków i ludzi, którzy podzielą się swoją wiedzą na temat sztuki, którzy wyznaczają trendy.
Nesoart: A jak sam rozumiesz po-
choćby na chwilę.
jęcia; "sztuka" i "artysta"
Nesoart: We Wrocławskim Muzeum Narodowym można zobaczyć ekspozycję Magdaleny Abakanowicz, w tym przykładowo "Embriologię" pokazywaną szeroko w wielu krajach świata, np. w słynnej galerii Tate. Jak nazwałbyś osobę, która określiłaby tę ekspozycję jako "bezładnie porozrzucane różnej wielkości worki kartofli" ?
Dominik: Sztuka to dla mnie owoc
świadomej pracy człowieka, ukierunkowany na to, żeby wzbudzić w nim samym i w innych określoną reakcję. Czy będzie to uczucie spełnienia estetycznego, czy pobudzi nas do intensywnego myślenia – ważne, żeby w jakiś sposób na odbiorcę zadziałało. Artystą natomiast nazwałbym każdego, który świadomie potrafi poprzez swoje działania uczulić innych, zarazić do kontemplacji, zatrzymać czas –
Dominik: Taką osobę nazwałbym właśnie świadomym konsumentem. 33
Wywiad z Dominikiem Jasińskim Rozmawia Tomasz Herbut z NESOART Ja bardzo cenię prace Pani Abakanowicz, ale cały urok w tym, że sztuka ma być subiektywna. Być może osoba, która dostrzega w tej instalacji worki na ziemniaki, dostrzeże jednocześnie piękno w pracach Bacona właśnie, którego twórczości ja na przykład nie lubię. Idąc tym samym tropem – według mnie wystarczy, że dany obraz/rzeźba/utwór muzyczny ma wartość dla jednej osoby, zmieni sposób patrzenia jednego odbiorcy – to jest podstawą, żeby nazwać taki obraz dziełem sztuki.
Nesoart:
Twoje
zainteresowania
poza sztuką.
wypuści Monika Brodka, uwielbiam Marca Ronsona, a moim idolem jest bezsprzecznie Will’I’am.
Dominik: Z filmami jest trochę gorzej, bo nie mam pamięci do tytułów. Zawsze fascynuje mnie japońskie kino grozy (najbardziej te starsze produkcje), cały świat grozy Dario D’Argente, brytyjski humor (‘League of Gentlemen’, ‘Little Britain’, ‘Benidorm’, ‘Miranda’), nałogowo wracam też to całej serii Harrego Pottera tak dla równowagi.
Nesoart: Zdarzyło się, że jakiś film lub muzyka wzruszyły Cię do łez? :)
Dominik: Należę do ludzi, którzy
Dominik: Bardzo lubię podróżować i
poznawać ludzi. Ogólnie interesuje mnie człowiek, jego złożoność, jego anatomia I biologia. Gdybym nie był artystą to zostałbym lekarzem
Nesoart: "Top 5" Twoich ulubionych
płaczą na filmach… zdarzyło mi się też płakać przy muzyce, wszystko zależy od sytuacji.
Nesoart: Miejsce na świecie w któ-
rym jeszcze nie byłeś a bardzo chciałbyś odwiedzić.
filmów i kapel ;)
Dominik: Japonia i Nowa Zelandia
Dominik: Muzycznie bardzo lubię
Nesoart: Dominik, ostatnie pytanie,
stary jazz oraz drum’n’bass (dwa bieguny). Słucham wszystkiego, co
34
które zadaję każdemu artyście, z którym robię wywiad.
Czym jest dla Ciebie wszechświat?
Dominik: Czymś ogromnie niepo-
jętym, niezbadanym i nieodkrytym, co sprawia, że za każdym razem kiedy myślę o wszechświecie to wiem, jacy my, ludzie jesteśmy mali. To daje dużą perspektywę, a świadomość ilu jeszcze rzeczy nie znamy uczy pokory.
Nesoart:
Jeszcze raz serdeczne dzięki Dominik. To była ogromna przyjemność móc pogadać z Tobą o tym wszystkim ;)
35
PŁEĆ czysto prywatna interdyscyplinarna wystawa artystów Stan Rzeczywisty *nocne spotkania z artystami
Nie mówimy o płci drzew, ale już na szczeblu owadów tak. Wszędzie zachowania płciowe powiązane są z rytuałem niezmiennym jak u owadów, modyfikowanym jak u naczelnych aż do niemal niekontrolowanej swobody i pomysłowość jak u ludzi. Wszędzie u nas wchodzą one w skład kultury wciąż tkwiąc korzeniami w biologii i chemii samej natury.
GALERIA LUFCIK I Mazowiecka 11 a I Warszawa 14 - 28 lipca 2015 wernisaż 14 lipca godz.19.00
Jednak jeden tylko gatunek, przynajmniej w większości, czyni z płci rodzaj osobniczej tajemnicy rzecz czysto i ściśle prywatną. To my ludzie.
Płeć to sprawa jednocześnie najbardziej osobista i intymna a zarazem najbardziej powszechna, bo dotyczy właściwie wszystkich żyjących stworzeń... Świadomość kim jesteśmy określa nasze życie. Nasze życie określa naszą twórczość.
Sama płeć należy u nas ludzi do zjawisk naturalnych i kulturowych na różne sposoby w sferze społecznej i publicznej również." /Janusz Cegieła/
****** "Płeć ma swoją formę typową dla każdej postaci: męskiej żeńskiej i mieszanej. Ma też znane wszystkim dojrzałym osobom funkcje. Przejawia się ponadto płeć jako meta - forma w przestrzeni publicznej kultury i sztuki, w mechanizmach społecznych i prywatnych jakie porusza, powtarzających się we właściwej sobie strukturze.
Artyści biorący udział w wystawie:
Julita Delbar, Edyta Dzierż, Leszek Gęsiorski, Dorota Gęsiorska, Magdalena Hajnosz, Zofia Kubicka, Jan Kubicki, Geno Małkowski, Jacek Mirczak, Joanna Mrozowska, Miłosz Płonka, Joanna Świerczyńska, Elżbieta Zawadzka
37
Więcej: https://www.facebook.com/events/1454076818242017/ ___________________________ ORGANIZATORZY WYSTAWY Okręg Warszawski ZPAP Galeria LUFCIK STAN RZECZYWISTY *nocne spotkania z twórcami _____________________________ www.stanrzeczywisty.pl www.facebook.com/StanRzeczywisty
41
STAN RZECZYWISTY *nocne spotkania z twórcami podczas takich wydarzeń jak Święto Pragi, Święto ulicy Ząbkowskiej, Konesera czy Noc Muzeów.
Jesteśmy grupą profesjonalnych artystów plastyków, których pracownie mieszczą się na warszawskiej Pradze. Przez cały rok w każdy piątek, można nas odwiedzić w naszych pracowniach.
Więcej informacji o naszej grupie, inicjatywach już zrealizowanych i tych planowanych oraz o poszczególnych artystach, można znaleźć na stronach:
Jest to okazja aby zobaczyć warunki w jakich tworzymy (czyli stan rzeczywisty), porozmawiać o sztuce, zobaczyć tzw. kuchnię twórczości, zadawać pytania, umówić się na warsztaty czy lekcje indywidualne. Wszyscy Goście są mile widziani.
www.stanrzeczywisty.pl www.facebook.com/StanRzeczywisty
Już od roku spotykamy się i podejmujemy wspólnie wiele inicjatyw, mających na celu przybliżenie sztuki mieszkańcom Warszawy. Organizujemy wystawy, akcje artystyczne, pokazy. Nasza obecność jest widoczna
45
STUDIA NA ASP ď ś Pierwsze problemy na studiach
47
Pierwsze problemy na studiach Pierwszy rok studiów artystycznych w większości przypadków jest multi dyscyplinarnym koszmarem. Zdając na wymarzony kierunek nie myślało się wówczas o konsekwencjach swojego wyboru tylko o tym, że w końcu będziemy mogli robić tylko to o czym zawsze marzyliśmy. Studia jednak nie dla wszystkich są rajem, a zwłaszcza w pierwszym semestrze. Co nas może zaskoczyć? Na początku edukacji na ASP mamy (w większości przypadków) zajęcia ze wszystkich możliwych odmian sztuki (malarstwo, grafika, rysunek, rzeźba, fotografia….). Dlatego pierwszą rzeczą, która może nas zaskoczyć to przedmioty z dziedzin w których nigdy nie działaliśmy nawet z tych. Jeżeli kończyliśmy liceum ogólnokształcące to już na wstępie możemy mieć problem z historią sztuki, technikami komputerowymi, rzeźbą czy fotografią. W przypadku ukończenia liceum plastycznego trudności mogą się pojawić w dziedzinach, których nie obejmował profil naszej klasy. Następnym problemem z którym na pewno się zetkniecie są pieniądze, 48
których niestety zawsze będzie brakować. Tysiące rysunków, setki obrazów, dziesiątki wydruków, a na to wszystko trzeba mieć budżet. W skali tygodnia wydajemy drobne kwoty ale jak podliczymy wszystko, to okazuje się, że w ciągu miesiąca wydaliśmy najniższą krajową. I na końcu prokrastynacja, która może spowodować olbrzymie problemy z zaliczeniem sesji, a co za tym idzie I roku studiów. Niestety cierpi na nią co drugi student I roku, a co 3, lat kolejnych. Jak pokonać pierwsze przeciwności? Wiecie już, że na swoim kierunku studiów możecie mieć przedmioty, które nie są waszą mocną stroną. Jak sobie pomóc? Przejrzyjcie stronę szkoły, poszukajcie przykładów zadań wykonywanych na zajęciach. Napiszcie do studentów, już drugiego roku i poproście o notatki, przykłady zadań albo o wymagane lektury z danego przedmiotu. Jeżeli w ciągu miesiąca przeczytacie chociaż jedną z książek to już jesteście do przodu.
Macie problem z programami graficznymi? Ściągnijcie sobie wersje trialowe na komputery, poszukajcie tutoriali i ćwiczcie. Do października na pewno opanujecie podstawy najważniejszych programów takich jak: Adobe Photoshop, Adobe Ilustrator, Rhinoceros czy 3ds Max.
które chcecie przygarnąć są nikomu już nie potrzebne. Zdarzyło się bowiem już kilka razy, że przez przypadek została zabrana czyjaś praca semestralna. No i na koniec prokrastynacja, czyli odkładanie wszystkiego na potem. Niestety z nią walczy się najtrudniej. Spotkamy się z masą powodów, które pozwolą nam usprawiedliwić niedokończenie projektu na jutrzejsze zajęcia, nienauczenie się na kolokwium z filozofii czy historii sztuki. Niestety na ten stan umysłu jest tylko jeden sposób – samodyscyplina.
Pieniądze nie będą stanowiły problemu jeżeli dobrze się zorganizujecie. W ciągu trzech miesięcy możecie zarobić i odłożyć nawet kilka tysięcy złotych, ale to nie wszystko. Przejrzyjcie stronę www uczelni i poszukajcie zakładki stypendia. Tam na pewno znajdziecie jakieś dla siebie, od stypendiów socjalnych poprzez mieszkaniowe do naukowych (na późniejszych latach studiów), które mogą powiększyć wasz budżet nawet o kilkaset złotych miesięcznie. Ważne jest aby na czas złożyć dokumenty i mieścić się w kryteriach.
Zanim pójdziemy na imprezę z kolegami, dokończmy projekt, zróbmy szkic albo chociaż raz przeczytajmy notatki z zajęć. Nie odkładajmy wszystkiego na późne godziny wieczorne. Jeżeli mam chwilę czasu w ciągu dnia to zróbmy rysunki czy projekty ubrań na zajęcia. Przybliży nas to chociaż trochę do zaliczenia semestru.
Innym sposobem na oszczędności są „czyszczenia pracowni”. Podczas takiej akcji możemy przygarnąć porzucone przez innych studentów podobrazia, farby czy pędzle. Jednorazowo możemy zaoszczędzić nawet kilkaset zł. Pamiętajcie jednak by przy takich akcjach upewnić się 3 razy, że rzeczy
Każda rzecz której nie zrobiliśmy kiedy powinniśmy, będzie powodem przez, który nie zaliczymy sesji.
53
ZAPREZENTUJ SIE Wybrani artyści
Z nadesłanych do redakcji maili wybraliśmy 3 naszym zdaniem najciekawsze zgłoszenia
57
ZAPREZENTUJ SIĘ Artystka Sylwia Maruszczak-Płuciennik Urodziłam się 2 września 1988 roku w Opolu Lubelskim, w ciele nazwanym przez rodziców Sylwia Agnieszka Maruszczak, by kilkanaście lat później stać się Sylwią Agnieszką MaruszczakPłuciennik. W latach 2004-2008 uczęszczałam do Liceum Plastycznego im. Józefa Chełmońskiego w Nałęczowie. Lata 2009-2012 spędziłam studiując na Politechnice Radomskiej im. Kazimierza Puławskiego w Radomiu na Wydziale Sztuki. W 2012 roku uzyskałam w pracowni dr hab. Andrzeja Wyszyńskiego tytuł licencjatu na kierunku architektura wnętrz. W tym samym roku rozpoczęłam studia magisterskie na Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym im. Kazimierza Puławskiego w Radomiu na kierunku sztuki mediów i edukacji wizualnej. Pod kierownictwem Prof. dr hab. Apoloniusza Stanisława Węgłowskiego wykonałam pracę dyplomową będącą cyklem prac malarskich. W 2014 roku uzyskałam tytuł naukowy magistra sztuki. W tej chwili skupiam się na malarstwie, aczkolwiek po licencjacie 58
wykonałam parę projektów wnętrz. Architektura wnętrz w pewien sposób nadal jest częścią mojego życia, chociaż jest to bardziej doradztwo niż projektowanie. Malarstwo w przeciwieństwie do projektowania daje mi poczucie wolności, które jest dla mnie bardzo istotne. Dlatego też moje prace nie są powiązane ze sobą stylem, lecz tematem co pozwala mi swobodnie operować środkami artystycznymi. Interesują mnie kolory oraz światło. Moje obrazy tworzą realistyczne formy, z których powstają kompozycje abstrakcyjne. Soczyste barwy zestawiam ze sobą na zasadzie kontrastów by dzięki temu uzyskać wyrazistość swoich przedstawień. Aby osiągnąć upragniony efekt chlapię, rozlewam, drapię i mażę. Niezależnie jednak jakiej techniki i narzędzia użyję, wszystko - każda plamka, rysa, zadrapanie - na moich płótnach, ma swoje skonkretyzowane miejsce. Podróże i muzyka są inspiracjami mojego malarstwa. Moje obrazy znajdują się w rękach prywatnych w Polsce i za granicą
Sylwia Maruszczak-Płuciennik, Głębia oceanu, cykl Mój Meksyk, olej płótno, 2015.
między innymi w Meksyku.
nad częścią bardziej pozytywną tego zestawu. Drugim zestawem mają być obrazy bardziej intuicyjne inspirowane muzyką, pełne ekspresji i koloru.
Obecnie pracuje nad dwoma cyklami obrazów olejnych. Pierwszy jest ściśle związany z moją podróżą do Meksyku, gdzie spędziłam łącznie pięć miesięcy. W cyklu tym chcę pokazać ten kraj jako miejsce pełne skrajności, gdzie cierpienie styka się z pięknem przyrody, uciemiężenie z wolnością, której Europejczyk nigdy nie zazna, bogactwo zaś ze skrajną biedą.
Poza malarstwem stworzyłam parę cykli fotograficznych, krótkich filmów oraz opowiadań. Twórczość tą gromadzę gdzieś w głębokiej szufladzie z nadzieją, że kiedyś dopracuje ją na tyle by ujrzała światło dzienne.
Cykl ma się składać z dwudziestu obrazów. W tej chwili kończę pracę 59
Sylwia Maruszczak-Płuciennik, Pejzaż wewnętrzny, kompozycja 3, olej płótno, 110 na 85 cm. 2013-2014
Sylwia Maruszczak-Płuciennik, Otchłań, cykl Mój Meksyk. Olej na płótnie, 110 na 80, 2014 r.
ZAPREZENTUJ SIĘ Artysta Krzysztof Ślachciak Urodziłem się 19.06.1983 roku. Jestem absolwentem wydziału Neofilologii UAM, mam też dyplom studiów podyplomowych z Marketingu na Rynku Międzyinstytucjonalnym Uniwersytetu Ekonomicznego z pracą dyplomową traktującą o odbiorcach fotografii reklamowej. Fotografuję od czasów liceum, a od 2008 roku prowadzę własną działalność gospodarczą w zakresie fotografii reklamowej. Od października 2011 roku, na zaproszenie profesora Włodzimierza Włoszkiewicza prowadzę zajęcia praktyczne dla studentów II roku Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej, a od 2013 roku również sekcję fotograficzną koła naukowego EduArt oraz wykłady teoretyczne z podstaw kompozycji fotograficznej. Do tej pory brałem udział w czterech wystawach zbiorowych, zorganizowałem też siedem wystaw indywidualnych, a pod moją kuratelą ukazały się trzy wystawy studenckie. Moje prace w ciągu ostatnich lat przeszły radykalną i dość szybką ewolucję. 62
Rozpoczynałem od geometrycznych form architektonicznych i portretów stylizowanych, przeszedłem przez fascynacje technikami multiekspozycji i fotosyntezy, a dziś uprawiam, jakkolwiek oksymorogicznie by to nie brzmiało, abstrakcję figuratywną. W fotografii najbardziej fascynuje mnie siła oddziaływania obrazu na ludzkie umysły i wyobraźnię. Nie szukam przy tym metod wywołania emocji dla samego tego faktu, ale metod indywidualizacji odbioru pracy. Na prawdę zadowolony z pracy jestem, gdy każdy jej odbiorca widzi w niej coś innego, czyli swojego. Poza fotografią, którą uważam za swoją największą pasję, interesuję się również historią, techniką i sportami motorowymi. Poza tym w okresie letnim żegluję i jeżdżę konno, zimą na nartach, a w czasach studenckich ścigałem się w rajdach samochodowych dwukrotnie zdobywając Wicemistrzostwo Okręgu Poznańskiego PZM.
ZAPREZENTUJ SIĘ Artysta Józefina Litwin Nazywam się Józefina Litwin, mam niespełna 25 lat, jestem studentką Uniwersytetu Zielonogórskiego na kierunku Architektura i Urbanistyka (ostatni semestr). Malarstwo to jedna z moich pasji, dzięki której poznaję siebie i daję się nieco bliżej poznać innym. Wrodzona potrzeba obserwacji sprawia, że wciąż staram się dosięgać wzrokiem, badać i utrwalać w pamięci każdy wycinek rzeczywistości, w jakiej znajduję się w danej chwili. To z kolei wzbudza we mnie konieczność interpretacji, poprzez przelanie na płótno tych wrażeń zmysłowych, które najintensywniej poruszą moją wrażliwość. Moim celem jest dotarcie do całkowicie odmiennych percepcji, a tym samym wywołanie skrajnie różnych emocji poprzez symboliczny, nieoczywisty i niejednoznaczny przekaz graficzny, jakim - mam nadzieję - są w odbiorze moje obrazy. Maluję techniką tradycyjną - pędzlem na płótnie naciągniętym na drewniany blejtram; są to obrazy o różnorodnej tematyce, m.in. portrety,
66
akty, pejzaże, kwiaty, martwe natury, abstrakcje i nie tylko. Moje obrazy znajdują się w prywatnych galeriach zarówno w kraju, jak i za granicą Od niedawna mam zaszczyt być członkiem MONDIAL ART ACADEMIA - akademii sztuki zlokalizowanej we Francji. 30 marca w Poznaniu odbył się mój pierwszy (mam nadzieję nie ostatni) wernisaż.
YOU'RE MY REVERSE, 50X70, acrylic on canvas, 2015
ABANDONED HEART, 70X100, ACRYLIC ON CANVAS, 2015
70