nowyczas2006/008/008

Page 10

NOWYCZAS 24 listopada 2006

nowyczas.co.uk

10 TAKIE CZASY

Mniej wychowania, więcej karania Nie milkną spory i dyskusje na temat wychowania i zachowania w szkołach. Po serii tragicznych wypadków w gimnazjach w różnych częściach kraju, czasami celowo nagłaśnianych przez media i polityków, minister edukacji zaproponował nową – jego zdaniem – politykę radzenia sobie z tym problemem. Politykę, którą w skrócie można zamknąć w sloganie: mniej wychowania, więcej karania. Zapowiedziany program „Zero tolerancji”, o którym dyrektorzy szkół już powoli informują rodziców na szkolnych zebraniach, jest nie tylko wrogi wobec uczniów sprawiających problemy wychowawcze, ale również nie daje w dłuższej perspektywie szans na ukształtowanie powierzonych szkole młodych ludzi na takich członków naszego społeczeństwa, którzy będą się w nim liczyć w przyszłości. Jako rodzic i osoba czynnie związana z oświatą ubiegłotygodniowe enuncjacje ministra przyjęłam z przykrym uczuciem zawodu, jakiego doświadczamy, gdy orientujemy się, że osoba, od której tak wiele zależy, nie tylko nie jest w pełni zorientowana w sprawie, ale nawet chwilami może jej nie rozumieć. Szumne projekty kontroli wagarowiczów, czy zwiększonej czujności w szkołach de facto w moim mieście istnieją

Czy lubimy się bać? Ja osobiscie nie, ale środki masowego przekazu uważają, że tak, i przypominają mi o tym nawet nie codziennie, ale parę razy na dzień. traszenie odbywa się nieustannie: a to że świat skończy się jutro, bo zaleją nas wody z roztopionych lodowców, a to że terroryści zbombardują kolejny wieżowiec, a to że w kosmosie czekają nieznane siły czyhające na bezbronną ludzkość. Lepiej umrzeć od razu i nie czekać na kataklizmy. Od paru lat nie ma brytyjskiej gazety, która codziennie (i to jest moje podkreślenie) nie rozpisywałaby się na temat katastrofy ekologicznej, jaka dotknęła świat. Że źle się dzieje, co do tego nie ma watpliwości: ludności przybyło, a technika poszła tak daleko, iż nie wychodzi to na dobre atmosferze. Prawie każdy ma samochód, zużywa dużo energii, domy są większe, poziom życia w krajach rozwiniętych podniósł się do tak wysokiego poziomu, że nie potrafimy sobie już wyobrazić życia bez pewnych podstawowych wygód. Do obłędu może doprowadzić nieustajace straszenie przecietnego obywatela kataklizmami, które grożą światu. Temat stał się w tym kraju tak modny, że nikt nie widzi, iż skierowane jest to do zwykłego człowieka, który tak naprawdę tylko w niewielkim stopniu przyczynia się do dziury ozonowej. Dostaję furii, gdy czytam o konieczności oszczędzania energii lub wody. Tym

S

już od co najmniej trzech lat. Od takiego czasu bowiem Straż Miejska, patrolując parki i miejsca publiczne w godzinach przedpołudniowych, legitymuje i doprowadza do szkół tych, którzy dziwnym trafem tam jeszcze tego dnia nie trafili. Po każdego z tych delikwentów muszą zgłosić się rodzice i pokwitować odbiór (!) wagarowicza. Wstyd jest tak dojmujący, a kłopot tak duży, że każda następna próba zerwania się z lekcji jest znacznie lepiej przemyślana i często dzieje się w murach szkoły. To, czego minister w swoim programie nie dostrzega, a co moim zdaniem dla młodych ludzi jest czynnikiem niezwykle istotnym, to szeroko rozumiane poszanowanie prawa i przyjętych w społeczeństwie norm. Prawa wewnętrznego w szkołach, czyli obowiązującego w nich regulaminu i statutu, jak i kodeksu praw obowiązujących w

kraju. Bo jak inaczej, jeśli nie przez praworządność i brak przyzwolenia na łamanie istniejących przepisów, chcemy wychowywać tych, którzy każdą niemal chwilę poświęcają na sprawdzanie, czy może wolno im dziś więcej niż poprzednio? Ta ciągła ciekawość i doskonała pamięć sytuacji, które są dozwolone, jest dla nas wszystkich wielkim zobowiązaniem i stałym elementem kontroli. Dla nauczycieli, którzy nie mówią prawdy, a uczą, że nie godzi się kłamać, dla rodziców, którzy oszukują urząd skarbowy, a żądają prawdomówności dzieci, dla ministra wreszcie, który grzmi o „zerowej tolerancji” dla pozaprawnych zachowań, a sam ma na sumieniu wiele – od niejasnych operacji finansowych, poprzez szerzenie nienawiści, aż po tolerowanie faszystowskich zachowań podopiecznych z Młodzieży Wszechpolskiej.

Uczniowie źli, zbuntowani i niewychowani, którzy dopuszczają się chuligańskich wybryków i aktów łamania prawa, rekrutują się z chorych domów i rozbitych, niewydolnych rodzin. Trzeba mieć czas, motywację i możliwości, aby w życie tych ludzi wejrzeć i spróbować im pomóc. Pomóc, a nie przede wszystkim potępić. Praca w szkole, misyjna w swej istocie, wymaga od nauczycieli wielkiej odporności, empatii i wiedzy, głównie z zakresu psychologii i pedagogiki. Wiedzy, której nie zdobędzie się na uczelni, ani nie wyczyta z kultowego podręcznika, ale którą zdobywa się mozolnie dzień po dniu, eksperymentując na żywym materiale, jakim jest uczeń. Szkoda, że minister nie widzi tutaj wielkiej możliwości wsparcia szkoły. Najświeższe dane dotyczące demograficznej fali „becikowych dzieci” (termin nawiązuje do tzw. „becikowego”, czyli jednorazowej zapomogi w wys. 1000 zł wypłacanej od listopada 2005 na każde nowo narodzone dziecko) pozwala spodziewać się znacznie większych kłopotów wychowawczych już za lat siedem, gdy maluchy pójdą do

większej, że najgłośniej piszą o tym gazety, których właściciele mają kilkaście domów, samochodów, łazienek, prywatnych samolotów i nie liczą się z tym, czy światło w tych posiadłościach pali się dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pan Murdoch – właściel może najbardziej wpływowych gazet – nie musi oszczędzać, za to jego korporacja przedstawia przeciętnemu obywatelowi czarny obraz i konieczność ograniczania się do minimum. Przeciętnemu człowiekowi nie trzeba tłumaczyć, że ma za sobą wyłączać światło lub nie używać zbyt wiele wody, gdyż on doskonale wie, że tego typu nieroztropność natychmiast odbije się na jego rachunkach. Nie zauważyłem, jak dotad, by któraś z gazet zaatakowała wielkie korporacje czy multimilionerów, by to właśnie oni ograniczyli zużywanie energii. To nam się mówi, by nie latać samolotem – raz w roku na wypracowany urlop! To nam nakazuje się oszczedzanie wody (czerwony Ken, czyli burmistrz Londynu, na którego głosowalem, ale już nigdy nie będę, wygłosił nawet hasełko: if it’s yellow, let it mellow), a zarazem co rusz widać, jak z popękanych rur woda na ulicach wylewa się hektolitrami i nikt za to nie jest karany. I dalej straszy się ludzi możliwością braku wody. A gdzie kary dla tych, którzy tę wodę najbardziej marnują? Przyglądając się przez wiele lat Brytyjczykom uważam, iż w wielu wypadkach są naiwni jak dzieci – wierzą w cokolwiek, co zostanie napisane. Nawet nie zadają sobie trudu, by sprawdzić, co jest prawdą, a co propagandą. Jest źle, ale konsekwencje powinni ponosić przede wszytkim ci, którzy naj-

bardziej do tego zła się przyczyniają. Krew mnie zalewa i dlatego postanowiłem, iż będę żył normalnie, bez przesadnego dbania o ekologię – niech Murdoch za mnie dba o środowisko. Chyba tylko raz i to gdzieś na odległych stronach przeczytalem opinię jakiegoś mądrego naukowca, iż natura ma wyjatkową zdolność odnawiania się, a okresy ocieplania oraz oziębiania są normalne, związane z cyklicznymi procesami naszej planety. Oczywiście teraz zachodzą one szybciej niż

przed milionami lat, kiedy prawie nie było ludzi – ale są i tak nieuniknione. Naukowcem nie jestem, ale w taką interpretację mogę uwierzyć. Media to jednak ignorują, gdyż efektowniej jest straszyć przeciętnych ludzi. A mówiąc o straszeniu – w telewizji czy kinie nie można teraz znaleźć nic poza przemocą i strachem. W jednym tylko dniu (wieczorem) naliczyłem w telewizji na pięciu głównych kanałach dziesięć programów, w których krew lała się gęsto, używana była broń, a ludzie

szkół. Oto bowiem okazuje się, że niemal połowa tych dzieci wywodzi się z patologicznego marginesu społecznego, dla którego to „becikowe” właśnie jest bodźcem do dawania życia nowym dzieciom – dzieciom bez rodzin, bez wzorców i bez norm. W dzień po wyborach do samorządu lokalnego, w których LPR poniósł totalną porażkę, minister Giertych z trybuny sejmowej chwalił się, że nareszcie mamy wzrost demograficzny i Polaków jest więcej. Przyznaję, że zimny pot mnie oblał w tamtej chwili, gdy dotarło do mnie, jak bardzo i jak głęboko psują państwo aktualne rządy. Wielkie dzieło przysposabiania polskiej szkoły do wychowywania totalnego, bez udziału rodziny, zaczynać trzeba już teraz, by – gdy dotrze tam fala becikowych dzieci – sporo rozwiązań było już sprawdzonych i przećwiczonych. A zawołanie „Giertych musi odejść” powinno być rozumiane jako demonstracja postawy patriotycznej, która ministrowi zawsze tak leżała na secu.

padali jak muchy. Czy rzeczywiście nasz codzienny świat tak wyglada? Liczba policyjnych programów (fikcyjnych lub nie) doszła do absurdu. Czy odbiorcy niczego innego nie chcą oglądać? Jeśli tak, jeśli to ma być odbiciem codziennego życia, to źle z nami… Nic dziwnego, że ludzie opisujący autentyczne, tragiczne zdarzenia odwołują się do swoich doświadczeń wirtualnych: Było tak jak w telewizji – mówią.

Julia Kamieńska

Stefan Gołębiowski REKLAMA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.