Obiezyswiat 4/2010

Page 1



Własne odkrycia W dobie globalnej wioski i totalnej komunikacji, wydaje się, że wszystko zostało już odkryte. Nie szkodzi! Istotą podróżowania jest bowiem ciągłe odkrywanie świata na swój własny sposób i użytek. Tym razem zapraszamy na mało znane Wyspy Salomona na odległym, południowym Pacyfiku. Tam jeszcze nie spotkamy tabunów turystów, aczkolwiek odkryjemy polskie ślady. Na nadmiar ludzi nie będziemy narzekać również w Botswanie, podziwiając przeogromną Deltę Okawango. Prędzej możemy liczyć tam na spotkanie oko w oko ze słoniem lub hipopotamem. Wyruszymy też z piątka młodych motocyklistów na kultową już wśród polskich globtroterów trasę przez Moskwę i Irkuck do Mongolii. A wszystkich tych, którzy chcą przedłużyć lato jesienią zapraszamy do Turcji i Egiptu. Namawiamy też na wizytę u naszych sąsiadów. Na przykład niemieckie Zagłębie Ruhry w ostatnich kilkunastu latach z zadymionego regionu kopalń i hut zmieniło się w Europejską Stolicę Kultury. Tam nudzić się z pewnością nikt nie będzie, podobnie jak w szwedzkim regionie Skania. Świat również odwiedza nas. Niedawno Warszawa gościła mnichów z tybetańskiego klasztoru Drepung, a Wrocław – Dalajlamę XIV, który w krótkim czasie odwiedził Polskę po raz drugi, wierząc, że i jego naród, podobnie jak nasz, doczeka się wreszcie wolności. Redakcja OBIEŻYŚWIATA

W NUMERZE

4 Nieodkryty archipelag Wyspy Salomona

8 Polska bliska sercu Dalajlama XIV we Wrocławiu

10 Mandala w Warszawie 12 Wakacje za morzem Szwecja

14 Zagłębie Ruhry Niemcy

16 Słowacja na narty 17 Informacje i konkurs 18 Idealny klimat

na wakacje Turcja

21 Starożytność

i współczesność Turcja

OBIEŻYŚWIAT – niezwykłe podróże zwykłych ludzi Magazyn turystyczny, kwartalnik, ISSN 1641-4861 Zespół redakcyjny i współpracownicy: Bogusław Matuszkiewicz – redaktor naczelny, Łukasz Dobrzyński, Irena Matuszkiewicz, Grzegorz Micuła, Bogusław Nowak, Łukasz Wall, Monika Witkowska, Kamila Zabrocka Tłumaczenia: Marek Łukasik Marketing i reklama: Jakub Matuszkiewicz, tel. +48 695 382 943 ul. Świętokrzyska 36/31H, 00-116 Warszawa, tel. 22 42 42 772 Druk: ArtDruk www.artdruk.com Kolportaż: RUCH S.A. i KOLPORTER S.A. Okładka: Dalajlama XIV fot. Tenzin Choejor

Adres redakcji i wydawcy: SUPER URLOP, ul. Norwida 61, 76-200 Słupsk tel./fax +48 (0) 59 842 49 53, e-mail: kolumb@obiezyswiat.com www.obiezyswiat.com Wydawnictwo nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń, nie zwraca niezamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. © Copyright by SUPER URLOP. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Powielanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody SUPER URLOP jest zabronione. Zabrania się sprzedaży numerów bieżących i archiwalnych bez umowy kolportażowej oraz po innej cenie niż podana na okładce.

22 Delta jak patelnia Botswana

26 Przez Syberię

do Krainy Dżingis Chana Rosja • Mongolia

28 Na globtroterskich

szlakach

Etiopia • Indonezja

29 Najlepsze dla turystów Certyfikaty POT

30 Tu Polskie Radio

1925-2010 Warszawa

32 1200 lat historii Śląsk

34 Gmina nad wielką wodą Lubelszczyzna

35 Kolorowa kopalnia Wielkopolska

36 W starej aptece Pomorze Zachodnie

39 Przygoda w zasięgu ręki Warmia i Mazury

25 Z notatnika podróżnika 41 Książki i multimedia


ŚWIAT DO GÓRY NOGAMI

Wyspy Salomona

Nieodkryty archipelag Oczywiście, że odkryty przez hiszpańskiego nawigatora Alvaro Mendaña de Neyra w XVI wieku, ale też do dzisiaj jest nieodkryty przez tzw. masowego turystę. Mendaña znalazł tutaj złoto i myślał, że jest to złoto legendarnego króla Salomona. To właśnie na jego cześć i jego imieniem nazwał te wyspy.

bów tego kruszcu na wyspie Fauro w Prowincji Zachodniej, a także o wznowieniu wydobycia niklu w prowincji Isabel. Opieka medyczna jest bolączką tego kraju. W ramach misji międzynarodowych przyjeżdżają tutaj lekarze i pielęgniarki z całego świata. Walczą coraz skuteczniej z największą plagą wysp – malarią, a także z AIDS. Coraz większą wagę przykłada się do szkolenia własnej służby medycznej. W prasie wyczytałem, że kilkudziesięciu młodych Salomończyków kształci się na uczelniach medycznych na Kubie. Rozwija się również szkolnictwo. Walka z analfabetyzmem stała się priorytetem dla miejscowych władz.

T

Każdą podróż na te wyspy trzeba zacząć od Honiary, bo tutaj znajduje się jedyne lotnisko międzynarodowe, wybudowane w czasie wojny przez Amerykanów w miejscu nazywanym Henderson Fields. Stolica ma bezpośrednie połączenia lotnicze z Australią, Papuą Nową Gwineą, Vanuatu i Fidzi. Miejscowe linie Solomon Airlines łączą najważniejsze wyspy archipelagu. Po wylądowaniu w Honiarze z komfortu klimatyzowanej kabiny przeniosłem się w gorący klimat równikowy. Wyspy leżą kilka stopni na południe od równika i nawet w tzw. porze suchej jest tu wilgotno i duszno, nic więc dziwnego, że w ciągu kilku minut koszula przylgnęła do spoconego ciała. Z niemal pełnego samolotu lecącego dwa razy w tygodniu z australijskiego Brisbane wysiadło mniej więcej tyle samo białych, co ciemnoskórych Melanezyjczyków. Ci drudzy mieli szczęście wyemigrować do Australii i pracować tam. Teraz przyjeżdżają w odwiedziny do rodzin, którym pomagają finansowo.

urystycznie kraj ten pozostaje daleko w tyle za pobliskim archipelagiem Fidżi czy Vanuatu. Infrastruktura tu skromna – ot, parę hoteli i ośrodków wypoczynkowych, głównie w Honiarze oraz kilka na Malaicie i Nowej Georgii. Wyspy są niezwykle urodziwe – koralowe wysepki, białe plaże, pokryte dżunglą góry z najwyższym szczytem przekraczającym wysokość polskich Rysów, a ponadto niezwykle bogata, egzotyczna dla nas kultura.

Problemy i nadzieje Dzisiaj, głównie dzięki międzynarodowej pomocy finansowej, głównie Australii i Nowej Zelandii, Wyspy Salomona nadrabiają cywilizacyjne zaległości. W Honiarze, Auki, Mundzie, Gizo i innych ważnych ośrodkach powstały nowe obiekty biurowe oraz centra handlowe. W prasie sporo pisano o wznowieniu eksploatacji złota w górach prowincji Guadalcanal oraz o odkryciu nowych zaso-

4

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

Honiara – serce kraju

www.obiezyswiat.com


Fot. Richard Majchrzak

Fot. Bogusław Nowak

Zmierzch nad laguną Marovo w Zachodniej Prowincji

Melanezyjska piękność

Po ochłodzeniu się w basenie hotelowym, przyzwoitego hotelu King Solomon (uwaga: w pisowni angielskiej Solomon, w polskiej zaś Salomon), wyruszyłem na miasto. Honiara to prawie 60. tysięczne miasto i największy port morski kraju rozrzuconego na olbrzymim, ok. 1,2 mln km2 obszarze Pacyfiku. Cały archipelag składa się z prawie 1000 wysp, z których zamieszkanych jest ok. 350, a ponad 600 to pole do popisu dla Robinsonów Cruzoe. Następnie pojechałem na wzgórza Skyline Ridge. Amerykanie wznieśli tam imponujący memoriał poświecony walkom w tym rejonie Pacyfiku. Na marmurowych tablicach wykuli nazwy okrętów swoich i japońskich, zatopionych w wodach okalających Guadalkanal.

W darze od USA Położony na wzgórzu nad Honiarą budynek parlamentu swoim wyglądem przypomina z daleka zbiornik na wodę. Szczyt budynku zwieńcza coś w rodzaju beczki z blachy falistej. Sala obrad w kształcie rotundy ma świetną klimatyzację i akustykę. Pomyślałem, że w dusznym klimacie tropików, to wymarzone warunki do debat dla 50 deputowanych reprezentujących 9 prowincji kraju. Wybudowany w połowie lat 90. gmach parlamentu to dar Amerykanów, którzy w ten sposób odwdzięczyli się mieszkańcom archipelagu za pomoc jakiej udzielili im podczas walk z Japończykami w czasie II wojny światowej. A były to walki niezwykle zacięte. Gdyby japońskiej flocie udało się pokonać Amerykanów na Guadalcanal i całym archipelagu, wówczas zagrożona byłaby bezpośrednio Australia. Ślady morderczych walk, w formie rdzewiejących łodzi i okrętów wojennych, kryją wody otaczające Guadalcanal i inne wyspy archipelagu. W gęstych, tropikalnych lasach napotkać

www.obiezyswiat.com

można wraki samolotów, czołgów i dział. Ten okres historii Wysp Salomona uwiecznił James Jones w powieści „Cienka czerwona linia”, zekranizowanej w końcu lat 90. ubiegłego stulecia.

Polskie ślady W pokładowym magazynie Solomon Air spotkałem się z nazwiskiem Richard Majchrzak, fotografem i właścicielem sklepu – galerii w centrum Honiary w prestiżowym na Wyspach NPF Plaza. Ojciec Richarda urodził się pod Poznaniem, a on w Niemczech. Na Wyspach Salomona ożenił się z piękną Melanezyjką Naomi i tutaj pozostał. Razem prowadzą swój mały biznes z miejscowymi wyrobami artystycznymi. Richard jest też wziętym fotografem, a jego widokówki sprzedają galerie i sklepy w całej Honiarze. Nie zna języka polskiego, ale na widok rodaka bardzo miło zareagował. Przedstawił mnie swojej egzotycznej małżonce Naomi, pochodzącej z regionu Nowa Georgia i opowiedział mi trochę o miejscowych zwyczajach. Jednym z największych wydarzeń w powojennej historii wysp była pielgrzymka Jana Pawła II w maju 1984 roku. Domyślam się, że ze względu na klimat była to jedna z trudniejszych podróży papieża Polaka. Na poczcie kupiłem okolicznościową kopertę i znaczki upamiętniające to wydarzenie.

Sztuczne wyspy Z Honiary poleciałem do Auki na Malaicie. Bezpośredni lot miał trwać ok. 40 minut, ale okazało się, że trwał prawie 2 godziny, bo samolot poleciał jeszcze do wioski po drugiej stronie wyspy. Tam zgrabnie lądował na nierównej łące. Pilot z bagażnika wyjął jakieś paczki, po czym odlecieliśmy.

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

5


Wyspa Kennedyego

Nurkowanie do wraków przy Guadalcanal

Informacje praktyczne Położenie i ludzie: Wyspy Salomona leżą w południowo-wschodniej części Oceanu Spokojnego w Melanezji. Powierzchnia archipelagu, liczącego prawie 1000 wysp, wynosi 29 785 km2. Zamieszkuje je 450 tys. osób, głównie Melanezyjczyków. Mieszkają tu także Chińczycy, głównie w Honiarze oraz kilka tysięcy białych, przede wszystkim z Australii i Nowej Zelandii. Wyspy obecnie są członkiem Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Głową państwa jest gubernator generalny. Wybory parlamentarne odbywają się co 4 lata. Język: głównym językiem jest tzw. Pijin English, mieszanka dialektów i języka angielskiego. Melanezyjczycy posługują się 87 dialektami. Waluta: dolar salomoński, 1 SBD to ok. 0,40 PLN. Kartami kredytowymi można płacić w lepszych hotelach. Na zakupy najlepiej wybrać się z gotówką. Wiza: wizę turystyczną otrzymuje się na lotnisku na okres do 3 miesięcy. Należy mieć paszport ważny minimum 6 miesięcy od daty wyjazdu, bilet powrotny oraz środki finansowe na czas pobytu. Wiza kosztuje 40 dolarów salomońskich. Zdrowie: podróżowanie po Wyspach Salomona wymaga dobrego zdrowia ze względu na tropikalny klimat. Tabletki przeciwko malarii czy szczepienie przeciw tężcowi są wskazane. Bezpieczeństwo: wyspy ogólnie uważane są za bezpieczne. Maczety, które miejscowi noszą powszechnie, służą tylko do wycinania krzewów i trawy w dżungli. Z kim pojechać: polecamy biuro podróży Green Lite Travel z Auckland w Nowej Zelandii, które obsługuje grupy również w języku polskim – www.greenlitetravel.com. Internet: www.welkamsolomons.com

6

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

Fot. Bogusław Nowak

Sara ubiera modelkę w ceremonialny strój z muszelek, w którym przed laty brala ślub.

Fot. Mary Durden - Fotolia.com

Fot. Richard Majchrzak

Richard Majchrzak z małżonką Naomi

Fot. Richard Majchrzak

ŚWIAT DO GÓRY NOGAMI

Z niecierpliwością oczekiwałem następnego dnia, który miałem spędzić na jednej z setek usypanych przez mieszkańców wysepek w lagunie Langa Langa. To miejscowy zwyczaj budowania w płytkich wodach sztucznych wysepek, na których wznosi się domy mieszkalne. Każde nowe małżeństwo taką wyspę usypuje, a raczej układa z wydobywanych z dna laguny skał koralowych. Sztuczna wyspa, na którą popłynęliśmy, należy do Sary i jej męża Gustava, Australijczyka niemieckiego pochodzenia. Gustava martwi globalne ocieplenie. – Popatrz, oto naukowy dowód – mówi do mnie. Na tym słupku, gwoździem zaznaczam najwyższy poziom wody w lagunie. Gwóźdź wbijam coraz wyżej. W ubiegłym roku był 2 centymetry niżej. W grudniu, podczas największych przypływów zdarza się, że woda niemal zalewa naszą wyspę i wdziera się do domu oraz ogródka z warzywami i kwiatami. Obecnie, po podwyższeniu o metr części wyspy, Gustav buduje nowy dom. Do grudnia zostało parę miesięcy, twierdzi, że na pewno zdąży przed wysoką wodą. Bungalowy Sary i Gustava są proste, wybudowane w stylu melanezyjskim, ale bardzo czyste, a nad łóżkami wiszą moskitiery.

Pieniądze z muszelek Osobliwością rejonu Langa Langa jest oryginalna waluta – pieniądze od wieków wykonywane z muszelek. Używa się ich do dzisiaj, aczkolwiek w znacznie mniejszej skali niż kiedyś. Ich wytwarzaniem zajmują się kobiety, które obtłukując młotkiem na pniaku krawędzie muszli, nadają im okrągły kształt. W zależności od koloru – muszelkowe pieniądze mają większą lub mniejszą wartość. Tak jak od wieków również i dzisiaj młody chłopak może się za nie wkupić w łaski rodziny swojej wybranki, a dla panny młodej muszelkowa

www.obiezyswiat.com


Fot. Bogusław Nowak

Kolejna sztuczna wyspa i na ukończeniu dom jej właścicieli

Fot. Bogusław Nowak

waluta to ciągle nieodzowna część posagu. Jak opowiadali mi miejscowi, jeszcze dzisiaj można za muszelkowe pieniądze kupić warzywa, a nawet świnie.

Wojownik z wysp Salomona

dzie. Odwiedzał handlarzy przez ponad tydzień. Rodzice zaczęli się bać o dzieci, które lubią bawić się w wodach laguny. Policja musiała gada zastrzelić, mimo iż oficjalnie krokodyle są pod ochroną. Kiedy przypłynęliśmy na piaszczystą plażę jednej z wysepek laguny, Simon zapewniwszy mnie, że w tym miejscu nie ma krokodyli, zaproponował odświeżającą kąpiel. Wykąpałem się jednak w niemal ekspresowym tempie! Mój przewodnik okazał się bardzo interesującą osobą. Mówił mi, że nie chodził do żadnej szkoły, że jest samoukiem. Kiedy powiedziałem mu, że jestem z Polski pochwalił się iż wie, że Polska leży w Europie, że na zachodzie graniczy z Niemcami, na wschodzie z Rosją a na południu... z Jugosławią. Skorygowałem jego informacje i wspólnie na piasku nakreśliliśmy aktualną mapę Europy. Obiecałem, że następnym razem przywiozę mu aktualny atlas świata. Pomyślałem sobie przy tym, ilu Polaków, nawet bardzo wykształconych, wie z jakimi państwami sąsiadują Wyspy Salomona i w ogóle – gdzie one leżą? BOGUSŁAW NOWAK

Koralowce i wraki

bogdan@greenlitetravel.co.nz

R EK L AM A

Lotnisko w Munda – to pozostałość z czasów wojny. Bardzo długie i szerokie nie pasuje do baraku obecnego terminalu. Betonowy pas startowy wybudowali Amerykanie, a lądowały na nim największe bombowce. Dzisiaj lądują tu niewielkie samoloty Solomon Airlines, a kiedy nie lądują lotnisko służy do gry w piłkę nożną. W Munda, a potem w Gizo, stolicy Prowincji Zachodniej, spędziłem kolejne dwa dni. Munda leży na brzegu laguny Roviana, którą w ciągu dnia przemierzają liczne łodzie i czółna. Laguna jest jakby autostradą łączącą wyspy i wysepki Prowincji Zachodniej, w tym jej stolicę Gizo. Sympatyczna instruktor nurkowania, Australijka, zachwalała podwodne uroki tego rejonu twierdząc, że rafa koralowa jest tutaj piękniejsza niż australijska. Zdecydowałem się jednak na rejs czółnem po lagunie. Mój przewodnik Simon pokazywał mi podwodne doły pochodzące z wybuchów bomb lotniczych w czasie walk Amerykanów z Japończykami. W gęstym zaś buszu widziałem wrak dużej barki wojennej i szczątki samolotów. Miejscowi nie mają sprzętu ani pieniędzy na usuwanie wielotonowych wraków, a Amerykanie nie reagują na ich listy w tej sprawie.

Fot. Richard Majchrzak

Wczesny ranek na targowisku w Munda

Krokodyle i... geografia Kiedy przepływaliśmy w pobliżu mangrowców zapytałem Simona o krokodyle. – Są – odpowiedział szczerze. – Niedawno pięciometrowy gad wychodził rankiem na brzeg obok bazaru w Mun-

www.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

7


TYBET W POLSCE

DALAJLAMA XIV WE WROCŁAWIU

POLSKA BLISKA SERCU „Gdy jestem w Polsce zawsze odczuwam solidarność Polaków z Tybetem”.

W

dniach 22-23.09.2010 roku podczas pobytu w naszym kraju Dalajlama XIV odwiedził Wrocław, obejrzał wystawę „Solidarny Wrocław” przygotowaną z okazji trzydziestolecia Solidarności, a w Hali Stulecia wygłosił wykład na temat humanizmu. Uczestniczył również w konferencji prasowej, spotkał się z młodzieżą w Teatrze Lalek oraz z Wrocławianami na rynku Starego Miasta. Stolica Dolnego Śląska była jedynym miastem w Polsce, które odwiedził podczas jesiennego pobytu w Europie. Została ona wybrana spośród 85 innych propozycji. Wystawę „Solidarny Wrocław” zaprezentował Jego Świątobliwości prezydent miasta Rafał Dutkiewicz. Dalajlama kończąc zwiedzanie podkreślił, że każda żyjąca istota ma prawo do wolności, a dławienie jej, pozbywanie tego podstawowego prawa żywych istot, powoduje bunt, przeciwstawienie się czy wręcz walkę. A właśnie on, laureat pokojowej nagrody Nobla z roku 1989, stara się bez walki i przemocy, w sposób bezkrwawy przywrócić wolność dla Tybetu. Swoją działalnością nawołuje do walki o niepodległość Tybetu, ale orężem dialogu, bez przemocy. Nieustannie przypomina o prawie do samostanowienia narodów. Bardzo gorąco zostało przyjęte wystąpienie Dalajlamy XIV w Hali Stulecia, którego wysłuchało bezpośrednio 6 tys. osób. Obecność tego znakomitego mnicha buddyjskiego wprowadziła ciepły i serdeczny klimat w czasie całego spotkania. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zapewnił gościa o naszej solidarności z duchowym przywódcą Tybetu. Z kolei w swoim wystąpieniu duchowy przywódca Tybetańczyków podkreślił jak bliskie są mu polskie doświadczenia. Wyraźnie zaznaczył, że choć naród polski jest już wolny, a sytuacja ekonomiczna Polski jest dobra, to „wciąż potrzebujemy solidarności, ciężkiej pracy, szczerości i odwagi”. Zgromadzonym w Hali Stulecia przekazał również nauki wynikające ze swoich zobowiązań. Podkreślił, że nie pieniądze i dobra materialne dają szczęście ludziom, a jedynie wartości wewnętrzne. To jest jego pierwsze zobowiązanie – szerzenie tego przesłania, a dotyczy ono całej ludzkości, siedmiu miliardów ludzi na Ziemi. Zobowiązanie drugie, które spoczywa

8

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

na Dalajlamie to promowanie harmonii i tolerancji między różnymi religiami. Na ziemi rozwinęły się różne religie, różne systemy filozoficzne, które w zasadzie prowadzą do jednego – nauczają o miłości, współczuciu, tolerancji, dobroci. Różnią się pod wieloma względami, ale powinny istnieć one w harmonii między sobą i ich wyznawcami. Wierzmy we własną religię, szanujmy inną – zaapelował Dalajlama. Ostatnie trzecie zobowiązanie Jego Świątobliwości dotyczy Tybetu. Tu bardzo wyraźnie przedstawił trudną sytuację swojego kraju, nawiązując między innymi do dewastacji środowiska naturalnego. Największy na świecie Płaskowyż Tybetański jest źródłem wody dla ogromnej części ludności. Lodowce bardzo szybko tam znikają, a od wód rzek zaczynających swój bieg na Dachu Świata zależy przyszłość blisko miliarda ludzi na świecie. Dodał, że ważnym aspektem jest też pokój w tamtej części świata, a prawdziwa przyjaźń między Tybetańczykami i Chińczykami może się narodzić tylko w zaufaniu. Wrocławianie chcieli przede wszystkim dowiedzieć się, czym dla Dalajlamy XIV jest okazywanie solidarności przez inne kraje i czy jest z tego jakaś konkretna korzyść. Jego Świątobliwość odpowiedział, że wyrazy wsparcia docierają do niego z całego świata, a pragnienia wolności nie da się stłumić. Żaden reżim tego nie dokonał i nie dokona. W dużo bardziej kameralnym gronie spotkał się Dalajlama z uczniami szkół wrocławskich. W swoim wystąpieniu podkreślał konieczność dialogu i pokoju, opowiadał o buddyzmie i współczesnych zagrożeniach dla świata. Wspominał także Jana Pawła II i jego ostatnie z nim spotkanie. Kolejna wizyta Jego Świątobliwości była wielkim przeżyciem dla Wrocławian. Słuchając jego nauk na chwilę zapomnieliśmy o naszych narodowych waśniach, na chwilę staliśmy się lepsi, serdeczniejsi, bardziej wyrozumiali i tolerancyjni. Jego słowa skłaniały do refleksji, nie tylko nad losem narodu tybetańskiego, ale nad postępowaniem każdego z nas. ŁUKASZ WALL

www.obiezyswiat.com

Zdjęcia: autor, A. Lange, K. Szczerbowska

DALAJLAMA XIV


www.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

9


TYBET W POLSCE

Mandala w Warszawie D

la tybetańskich mnichów ceremonia sypania mandali nie jest tylko tworzeniem plastycznego obrazu tworzonego z kolorowego piasku, ale jest głównie przeżyciem duchowym, rodzajem modlitwy i medytacji. Do niedawna mandala była tylko sypana w klasztorach, dlatego Dalajlama XIV zaapelował, żeby w sytuacji, kiedy religia i sztuka tybetańska są zagrożone, mandale usypywać publicznie. 6 lipca br. już po raz kolejny przybyli do Warszawy mnisi buddyjscy z tybetańskiego klasztoru Drepung. Jego główna siedziba mieści się w Lhasie, ale z powodu restrykcji chińskich dwa kampusy klasztorne, liczące ponad pięć tysięcy mnichów, kontynuują swoje tradycje na wygnaniu w Indiach. Niektórzy mnisi podróżują po świecie i upowszechniają dawne obrzędy tybetańskie, zwracając tym samym uwagę na trudną sytuację swojego podbitego narodu. W Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie postanowili oni modlić się przez kilka dni dla uczczenia 75. urodzin Jego Świą-

tobliwości Dalajlamy XIV, który jest ziemską emanacją bodhisattwy Awalokiteśwary. Zademonstrowali też rytuał sypania mandali Zielonej Tary. Ceremonia ta towarzyszyła wystawie „Medytacje – Sztuka Dzanabadzara i jego Szkoły”. W trakcie kilkudniowych spotkań odbył się również wykład Rabtena Tulku Rinpoce pt. „Symbolika mandali”. – Mnisi przyjechali do Warszawy na zaproszenie Fundacji Sam Dżub Ling i Domu Tybetańskiego Acala – mówi kurator wystawy Elvira Eevr Djaltchinova-Malets. Jeden z mitów opowiada jak się narodziła Zielona Tara. Awalokiteśwara zobaczywszy ogrom cierpień, choroby, ból narodzin, wreszcie śmierć – rozczulił się i upuścił łzę. Z pierwszej łzy, wypływającej z jego prawego oka narodziła się Zielona Tara a z kolejnej łzy z lewego – Biała Tara. Zielona Tara jest tym samym co Awalokiteśwara, tylko w jego żeńskiej postaci. W sanskrycie jej imię znaczy „gwiazda albo planeta” a także „ta, która prowadzi na drugą stronę (cierpień)”. Zielona Tara jest Matką

wszystkich Buddów i jest najważniejszym kobiecym buddyjskim bóstwem. Jest także opiekunką ludzi. Jej prawa dłoń złożona jest w geście dawania (warada-mudra) a lewa dłoń w geście nauczania (witarka-mudra). Tara jest więc boginią mądrości i współczucia. Natomiast Mandala Tary jest symbolem jej pałacu, w którym mieszka. Aby zrozumieć chociaż część przesłania, jakie niesie za sobą sypanie mandali warto było przychodzić do muzeum przez kilka dni. Uczestnicząc nawet biernie w ceremonii sypania mandali, mamy szansę wejść do wnętrza Pałacu Tary, pełni wewnętrznej radości i spokoju. Tego typu medytacja pozwala nam zapanować nad nienawiścią w nas drzemiącą, a pożądanie, złość i wszystkie negatywne uczucia możemy przekształcić w miłość i radość życia w drodze do stanu nirwany. Bo wszystkie negatywne uczucia tkwiące w naszym wnętrzu są przeszkodą w drodze do radości poprzez oświecenie. Uroczystość rozpoczęcia sypania mandali zawsze poprzedza modlitwa wszyst-

Fot. Łukasz Wall

KLASZTOR DREPUNG

10

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

Nazwa oznacza stos ryżu, a został on założony w 1416 roku na Górze Gampo Uce w pobliżu Lhasy dla doskonalenia i pogłębiania nauk linii Gelugpa. W latach 1935-37 był największym klasztorem a zarazem uniwersytetem buddyjskim na świecie. W tym czasie studiowało tutaj od 7000 do 10 000 mnichów. Klasztor Drepung przykrywał Ganden Podrang, czyli tzw. klasztor w klasztorze, który był przez blisko 200 lat siedzibą pierwszych Dalajlamów, do czasu przeniesienia ich siedziby do Pałacu Potala w Lhasie.

www.obiezyswiat.com


kich mnichów. Tym razem Mistrzem Ceremonii Śpiewu Klasztornego był Lama Tashim. Prowadzącym mnichem sypania mandali był mistrz Aku Zopa. Jednego dnia pracował mnich A-Dziama, a drugiego – Ngodup Tenzin. Przez sześć dni Mistrzowi Aku Zopa codziennie towarzyszył inny mnich. Występowali oni na największych scenach świata m.in. we Francji, Japonii, Rosji, a nawet w prestiżowej Carnegie Hall w Nowym Jorku. Przy tworzeniu mandali Zielonej Tary mnisi wykorzystują idealny kwadrat, pomalowany na kolor niebieski, symbolizujący kolor czystości. Początkowo muszą wykreślić główne kierunki mandali, a jest ich pięć. Każdy symbolizuje jakiś kolor: centrum jest białe, wschód – zielony, zachód –czerwony, północ – granatowy a południe – żółty. Mnisi prezentowali sztukę i kulturę tybetańską podczas spotkań w Centrum Blue City i w Klubie „Powiększenie” przy ul. Nowy Świat. Modlili się, częstowali przybyłych potrawą ze słodkiego ryżu, sprzedawali tybetańskie ozdoby, flagi modlitewne, kadzidełka, szarfy z ośmioma symbolami pomyślności, biżuterię, wisiorki, kolorowe portmonetki, haftowane powłoczki na jaśki oraz płyty z muzyką i śpiewami klasztornymi. Mniejsze flagi modlitewne zawierają święte sylaby do modlitwy mantry: Om Ma Mi Padme Hum (Bądź pozdrowiony klejnocie w kwiecie lotosu). Jest to najświętsza buddyjska mantra. Natomiast na większych flagach są wymalowane tary. Zwyczajowo wiesza się je na wietrze. – To jest pięknie haftowana szarfa z ośmioma buddyjskimi symbolami pomyślności – pokazuje pani Elvira. Pierwszy to Parasol, symbol ochrony wiary, drugi www.obiezyswiat.com

– dwie złote Ryby, symbol wolności i życia bez lęku, trzeci to Klejnoty buddyjskie, które symbolizują przekształcenie negatywnej energii w pozytywną. Czwarty to Kwiat Lotosu, symbol czystości, piąty to Muszla, z której dźwięk nie jest doskonały, bo zawiera wszystkie dźwięki tego świata. Bardzo ciekawy jest znak szósty – Węzeł Nieskończoności, który nie ma ani początku ani końca. Tak samo jest z buddyzmem, bo nigdy nie powstał i nigdy nie zginie, ponieważ wiara (nauka o oświeceniu) była, jest i będzie. Podobnie jest z czasem, który na Dalekim Wschodzie „płynie” kołowo a nie linearnie jak w świecie Zachodu. To samo dotyczy wszechświata. Bo nikt go nie stworzył, świat był, trwa i będzie trwał, nawet, kiedy dotrwamy do nirwany, bo nie jest ona niebytem lecz jest trwaniem (ale bez cierpienia, bytem lepszej jakości). Siódmy znak na szarfie, to Sztandar Zwycięstwa, symbolizujący zwycięstwo oświecenia nad ignorancją. Jest to naturalnie symbol oświecenia Buddy. Ostatni, ósmy jest Kołem Dharmy, które symbolizuje naukę Buddy. Ten misternie haftowany pas ze znakami pomyślności zwykle zawiesza się w najważniejszym punkcie domu – dodała pani kustosz Elvira Eevr Djaltchinova-Malets. Podczas spotkań w rozmowach z Tenzingiem i dosyć dobrze władającym językiem polskim Lamą A-Dziamą dowiedziałem się, że pozyskane pieniądze ze sprzedaży pamiątek przeznaczają oni na wsparcie dla małych mnichów z ich klasztoru, który ma niestety ograniczone możliwości i dlatego

w trakcie spotkań, koncertów, jak i całego tourneé zbierane są darowizny. – Mając 6-7 lat można wstąpić do buddyjskiego klasztoru. Również mężczyzna w wieku dojrzałym może zostawić świeckie życie i wstąpić do klasztoru. Natomiast nie może już być wtedy żonatym i powrócić do życia świeckiego. Jest to droga bez powrotu – powiedział A-Dziam. Ostatniego dnia odbyła się ceremonia rytualnego zniszczenia mandali oraz wysypanie piasku wraz z modlitwami do Wisły. Grupa osób podążyła ul. Tamką w dół wraz z siedmioma mnichami nad rzekę. Akt rytualnego niszczenia mandali przypomina nam, że wszystko przemija, że nic na świecie nie jest trwałe. Część piasku mnisi rozdali wszystkim obecnym uczestnikom ceremonii. Tradycja mówi, że ta szczypta piasku trzymana w domu przyniesie pomyślność całej rodzinie. Resztki mandali wsypane do wody i błogosławieństwo dobrych życzeń dociera wtedy do największej liczby ludzi. Modlitwy i życzenia wypowiadane przez uczestników ceremonii mają przynieść szczęście i pokój oraz wszelki dobrobyt. Uroczystości zakończył koncert pieśni klasztornych i pokaz tradycyjnych tańców tybetańskich. Tekst i zdjęcia:

ŁUKASZ DOBRZYŃSKI

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

11


Z WIZYTĄ U SĄSIADÓW

Południowa Szwecja

Wakacje za morzem

Skania Jeżeli Szwecja kojarzy nam się z krajem zimnym i mało przystępnym, nasze wyobrażenie zburzy całkowicie wizyta w południowej części tego kraju w Skanii. Co ciekawe region ten jeszcze do połowy XVII w. znajdował się w granicach Danii. I o jej odzyskanie Duńczycy wielokrotnie później kruszyli kopie ze Szwedami. Sielski krajobraz Skanii, urozmaicony

12

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

pięknymi jeziorami (jak Ivösjön, Ringsjön czy Vombsjön) i rzekami, jej ciągnące się kilometrami piaszczyste plaże, pełne grzybów lasy i złote pola rzepaku, a także malownicze nadmorskie osady rybackie i liczne zamki, zaczęły przyciągać nie tylko artystów malarzy z całej Europy, ale także turystów. I rzeczywiście jest to magiczne miejsce dla wszystkich tych, którzy chcą odkryć coś nowego bez konieczności podróżowania na drugi koniec świata. Aby w pełni móc docenić uroki regionu już w 1978 roku Szwedzi utworzyli tutaj Skåneleden – system szlaków turystycznych. Pozwala on na odwiedzenie najpiękniejszych widokowo części Skanii. Przez lata system, powstały z inicjatywy Folke Friberta, rozbudowywał się i dziś liczy sobie aż 1 000 km tras podzielonych na 4 główne szlaki: Z Północy

Kamienny krąg Ales Stenar

na Południe, Od Wybrzeża do Wybrzeża, Przez Wzgórza Skanii oraz Droga Österlenleden.

Co warto zobaczyć? W Skanii bez wątpienia należy zaliczyć Ales Stenar, kamienny krąg, a raczej twór o kształcie statku lub łodzi, usytuowany w okolicach Ystad, którego czas powstania szacuje się na okres między 330 r. a 980 r. n.e. Składa się on z 59 głazów, ma 67 metrów długości i 19 metrów szerokości. Do dzisiaj nie ma ostatecznej i jednej teorii na temat powodu, dla którego kamienny kompleks powstał. Badacze przypisywali mu już rolę obserwatorium astronomicznego, miejsca odprawiania obrzędów religijnych, zegara słonecznego oraz grobowca. Olbrzymi krąg kamienny robi niesamowite wrażenie, które tą tajemniczość tylko potęguje. W czasie wizyty w Skanii nie sposób też uniknąć obejrzenia choćby jednego z blisko 200 znajdujących się tutaj zamków i dworków. Wiele z nich można zwiedzać. Wokół zachwycają znakomicie utrzymane ogrody. Godnym polecenia jest na przykład zamek Kronovall znajdujący się w gminie Tomelilla. PoFot. Svenni – Fotolia.com

Z

a górami, za lasami... Ile bajek, zaczynających się tym oto wstępem wysłuchaliśmy w dzieciństwie, trudno policzyć. I w tych właśnie miejscach dalekich zawsze znajdowało się rzecz jasna coś niezwykłego i fascynującego. Tak samo jest w przypadku krainy położonej może nie za górami i lasami, ale na pewno za morzem – w Szwecji Południowej. „Za morzem” brzmi oczywiście bardzo odlegle, jednakże do naszych sąsiadów z północy naprawdę nie jest tak daleko i stosunkowo łatwo się dostać korzystając z jednej z wygodnych przepraw promowych na trasie Świnoujście – Ystad. I już jesteśmy w Skanii – prowincji w południowej Szwecji. Naprawdę warto się tu wybrać.

www.obiezyswiat.com


Ryciny z Kivik

Fot. donkey IA – Fotolia.com

Helsingborg

Fot. NOVASOL

Fot. openyouraperture – Fotolia.com

Domki NOVASOL w Örkelljunga

Fot. Antony McAulay – Fotolia.com

Malmö

Plaża w Skanii

dróżując po tym regionie natknąć się można także na kurhany. Jeden z bardziej znanych, pochodzący z epoki brązu, znajduje się w miejscowości Kivik. Pomieszczenie grobowe wzniesione jest z ośmiu kamiennych płyt pokrytych fascynującymi rytami Z innych śladów, jakie historia pozostawiła w Skanii, warto zwrócić uwagę na Glimmingehus w gminie Simrishamn – najlepiej zachowaną w Skandynawii średniowieczną twierdzę, która została wybudowana w latach 1499-1506 i unaocznia doskonale styl budownictwa tamtego okresu dzięki wielu ślepym zaułkom, zapadniom, fosie, mostom zwodzonym oraz licznym śmiertelnym pułapkom. Grubość ścian dolnej części twierdzy wynosi aż 2,4 metra! Mając trochę czasu na pobyt w Skanii warto zainteresować się też tutejszą ceramiką, z której produkcji region słynie już od dawna. Jedna z najbardziej znanych fabryk ceramiki – Höganäs Keramik – powstała już w 1909 roku i do dzisiaj zajmuje się produkcją przyborów użytku codziennego łącząc w nich długie lata tradycji z nowoczesnym designem.

Miasta Skanii Malmö, trzecie co do wielkości miasto Szwecji (ponad 260 000 mieszkańców), dzięki mostowi nad Öresund połączone jest ściśle z Kopenhagą. Poza granicami kraju miasto znane jest dzięki Uniwersytetowi Morskiemu. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na pochowww.obiezyswiat.com

dzący z XIV w. kościół św. Piotra, zamek Malmöhus, XVI-wieczny ratusz czy chociażby zabytkowe domy mieszczańskie budowane w XVI-XVIII w. Urokliwy Lund to miasto o charakterze głównie akademickim, a to dzięki znajdującemu się tutaj największemu ośrodkowi akademickiemu w Skandynawii – uniwersytetowi zwanemu także Regia Academia Karolina, który kształci ok. 24 tys. studentów z całego świata. Warto tu także zwrócić uwagę na najstarsze Muzeum Archeologiczne w Europie – Historiska Museet vid Lunds universitet. Helsingborg – to malownicze, portowe miasto położone nad najwęższą częścią cieśniny Öresund. Od znajdującego się po duńskiej stronie Helsingør dzieli je jedynie krótka przeprawa promowa. A jest to ważna informacja dla wszystkich tych, którzy chcieliby na własne oczy zobaczyć zamek Hamleta. Natomiast Ystad kojarzy się nam głównie ze sporym portem promowym. Tymczasem warto zatrzymać się tu na chwilę, choćby na spacer, który pozwoli podziwiać nam fantastyczną średniowieczną zabudowę szachulcową miasta. Koniecznie trzeba zobaczyć gotyckie kościoły Mariacki i św. Piotra. Dzięki właśnie tym dwóm zabytkom architektury Ystad zostało umieszczone na trasie Europejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego.

Gdzie spać? Niezłym rozwiązaniem są szwedzkie domy i domki sieci NOVASOL. Wybudowane w tradycyjnym, ekologicznym skandynaw-

skim stylu są w pełni wyposażone w sprzęt kuchenny, RTV i AGD. Oferta dotyczy kategorii od 2 do 5 gwiazdek – od całkiem prostych domków letniskowych po komfortowe wille z basenem i sauną. Do wielu z nich goście mogą przywieźć swojego czworonożnego pupila gratis. Jeżeli wybierzemy się w maju, aby skorzystać z przypadających wolnych dni na początku miesiąca i zorganizować sobie przedłużony weekend, za tydzień pobytu 6 osób w domu 4-gwiazdkowym zapłacimy już od 706 PLN (a więc od 17 PLN za osobę za dzień), a w domu 3-gwiazdkowym dla 4 osób od 371 PLN za tydzień (od 13 PLN za osobę za dobę). Jeśli bardziej interesuje nas wypoczynek wakacyjny, to za tygodniowy pobyt 4 osób w 3-gwiazdkowym domu NOVASOL w pierwszej połowie lipca zapłacimy od 1069 PLN (od 38 PLN za osobę za dobę). Gdybyśmy natomiast do Skanii planowali wybrać się po sezonie, np. we wrześniu, to za tygodniowy pobyt 4 osób w 3-gwiazdkowym domu zapłacimy od 463 PLN (od 17 PLN za osobę za dobę). ANNA SZULC

Novasol Polska Sp. z o.o. ul. Mickiewicza 12/3 70-384 Szczecin tel. (0-91) 812 16 45

www.novasol.pl OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

13


EUROPEJSKA STOLICA KULTURY

ZAGŁĘBIE RUHRY Przez ponad półtora wieku Zagłębie Ruhry było przemysłowym sercem Niemiec. Królowały tu węgiel i stal. Zagłębie Ruhry jest największą aglomeracją, najgęściej zaludnionym skupiskiem miejskim i największym obszarem przemysłowym w Europie. Aglomeracja 53 miast i miasteczek na zachodzie Niemiec w kraju Północna Nadrenia–Westfalia nazwę przyjęła od płynącej tu rzeki Ruhr. Na powierzchni 4 435 km² żyje 5,3 mln mieszkańców, czyli1183 os./km². Teraz region ten postawił na kulturę, naukę i turystykę.

Sala koncertowa w hucie W latach 90. XX w. w Zagłębiu Ruhry realizowano specjalny program IBA Emscher Park, w ramach którego w ponad sto ambitnych projektów wpompowano przeszło 5 miliardów marek niemieckich. Między innymi przerobiono hutę cynku w Oberhausen na Muzeum Przemysłu, port przeładunkowy w Duisburgu na centrum rozrywki, kopalnię węgla w Bochum na Muzeum Górnictwa a miechownię huty stali na salę koncertową. Największy niegdyś na świecie zbiornik gazu w Oberhausen, o wysokości 117 m i średnicy 67 m, przekształcony został w galerię i wieżę widokową. Szklana winda wozi zwiedzających na samą górę, skąd rozciąga się znakomity widok na okolicę. Nic dziwnego, że Gazometr w Oberhausen odwiedziło już ponad trzy miliony turystów. Zagłębie Ruhry przebudowuje się z pomysłem, nie niszczy ikon przemysłowej przeszłości, ale szuka dla nich innego zastosowa-

14

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

nia. „Dortmunder U”, dawna siedziba browaru w Dortmundzie, wielki ceglany budynek jeszcze niedawno był w bardzo złym stanie. Po zainwestowaniu prawie 50 milionów euro dziś mieszczą się w nim m.in. muzeum sztuki, centrum gospodarki kreatywnej i liczne instytuty uniwersyteckie. Zagłębie Ruhry jest centrum nowoczesnych technologii i nauki. Znajduje się tu pięć uniwersytetów oraz setki instytutów badawczych. Duży nacisk kładzie się na rozwój kultury. Na terenie zagłębia znajduje się dwieście muzeów, w tym otwarty niedawno nowoczesny gmach Muzeum Folkwang ze wspaniałymi zbiorami malarstwa, zwłaszcza niemieckich ekspresjonistów. Statystycznie jedno muzeum przypada tu na 26 tys. mieszkańców, czyli średnio dwa razy więcej niż w Europie. Czynnych jest 120 teatrów oraz blisko sto sal koncertowych. Każdego roku organizowanych jest tu 250 festiwali. Na terenie Zagłębia Ruhry znajdziemy najdłuższy pasaż handlowy i CentrO w Oberhausen, największe centrum handlowo-rozrywkowe w Europie, a także niezwykłe wystawy i parki rozrywki.

Centrum kreatywności Symbolem Zagłębia Ruhry jest podwójna wieża szybowa kopalni węgla Zollverein w Essen, niezwykły pomnik kultury przemysłowej wpisany w 2001 r. na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Była ona dawniej największą i najnowocześniejszą kopalnią węgla kamiennego na świecie. Założona w 1847 roku, na początku XX w. zatrudniała ponad 5 tys. osób i wydobywała 12 tys. ton węgla na dobę. Ostatecznie zamknięto ją w 1986 roku. Za pieniądze z Unii Europejskiej kopalnia przeszła metamorfozę i stała się centrum kreatywności. Utworzono tu muzeum techwww.obiezyswiat.com

Zdjęcia: autor i Ruhr Tourismus

Z

ostało to docenione przez międzynarodową społeczność. Zagłębie Ruhry w roku 2010 wraz z miastem Pecz na Węgrzech i tureckim Istambułem zostało ogłoszone jedną z trzech kulturalnych stolic naszego kontynentu. Po raz pierwszy w historii miano Europejskiej Stolicy Kultury otrzymało nie pojedyncze miasto lecz cała aglomeracja przemysłowa. Inicjatorką pomysłu Europejskiej Stolicy Kultury była w 1985 r., ówczesna grecka minister kultury Melina Mercouri. Zwykle typowane są dwa państwa, z których chętne miasta zgłaszają swe kandydatury. Unia Europejska wybiera po jednym z obu państw. Dla wybranego miasta to wielkie wyróżnienie i prestiż, ale także wymierne korzyści – inwestycje i promocja.


niki prezentujące dawne wyposażenie kopalni i proces wydobycia węgla. Holenderski architekt Rem Koolhaas zaprojektował podświetlone na pomarańczowo ruchome schody prowadzące do wejścia dla odwiedzających. W części budynków powstało kasyno i centrum wzornictwa przemysłowego, biura projektantów, galerie sztuki, sale wystawowe, restauracje a także basen i lodowisko. Z istniejących niegdyś w Zagłębiu Ruhry 200 kopalń węgla zostały tylko cztery. Od XVIII stulecia do czasu załamania się tutejszego górnictwa, wydobyto spod ziemi łącznie siedem miliardów ton węgla.

Szlakami przez zielone zagłębie Dziś ten zapylony niegdyś i szary region jest zielony. Oprócz wielu stref zieleni otaczających kompleksy przemysłowe, znajduje się tu mnóstwo lasów i jezior. Na terenie malowniczego rezerwatu przyrody Wyspa Bislicher (Bislicher Insel) jest największa w Nadrenii Północnej-Westfalii kolonia kormoranów. Co roku przylatują tu tysiące dzikich gęsi. Wytyczony szlak przyrodniczy i krajobrazowy prezentuje nowo ukształtowany krajobraz przemysłowy. Wiele z nowych terenów zielonych powstało na zrekultywowanych hałdach. Miejsca po kopalniach odkrywkowych zalano wodą i zamieniono w sztuczne jeziora. Szlak kultury przemysłu prowadzi do zabytkowych obiektów industrialnych i zabytków techniki. Pokazuje nowe zagospodarowanie obiektów poprzemysłowych. Wytyczono mnóstwo ścieżek rowerowych umożliwiając zwiedzanie regionu na dwóch kółkach. Modne stało się też pływanie po licznych kanałach i rzekach, których stan czystości znacznie się poprawił. Sieć szlaków wodnych w całym regionie ma około 200 kilometrów długości. Obiekty na szlaku architektury leżą na terenie 17 miast, a realizowało je przeszło 200 architektów, urbanistów i architektów zieleni. Przykładem jest wieża widokowa Tetraedr zbudowana na hałdzie w Bottrop mająca formę czworościanu o wysokości 50 metrów, zbudowanego ze stalowych prętów. Wspinaczka na nią dostarcza niesamowitych wrażeń a nagrodą jest piękna panorama ze szczytu wieży. Zaszczyt bycia Europejską Stolicą Kultury kosztować będzie Niemcy ponad 60 milionów euro. Przewiduje się, że w ciągu 2010 roku Zagłębie Ruhry odwiedzi co najmniej 6 milionów turystów. Dla naszego Śląska, który doświadcza zmian, jakie w Niemczech miały miejsce kilkanaście lat temu, to co dzieje się teraz w Zagłębiu Ruhry może być wzorem jak postępować z terenami i obiektami poprzemysłowymi oraz z całym procesem restrukturyzacji regionu dawnego przemysłu ciężkiego. GRZEGORZ MICUŁA Więcej informacji: www.ruhr-tourismus.de

www.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

15


BIAŁE SZALEŃSTWO

SŁOWACJA NA NARTY N

a Słowacji do dyspozycji narciarzy jest około 950 wyciągów oraz 63 kolejki linowe z całkowitą przepustowością ponad 500 tys. osób/godz. Znajduje się tutaj 20 większych, 40 średnich i 250 mniejszych ośrodków narciarskich. W sezonie 2010/2011 ponad 100 słowackich ośrodków zimowych będzie dysponowało sztucznym naśnieżaniem na powierzchnię powyżej 600 ha i dzięki temu długość tras wynosić będzie około 200 km. Sezon narciarski na Słowacji trwa od 130 do 160 dni. Ceny dziennych karnetów kształtować się będą w granicach od 10 do 25 EUR. W sezonie zimowym 2010/2011 największą inwestycją jest budowa nowej 6-osobowej kolejki krzesełkowej firmy Doppelmayr w ośrodku narciarskim Tatrzańska Łomnica w Wysokich Tatrach – www.vt.sk. Inne inwestycje to – budowa nowej 6-osobowej kolejki krzesełkowej ZAHRADKY – PRIEHYBA w ośrodku narciarskim Jasna Niskie Tatry – www.jasna.sk, nowego odcinka systemu sztucznego naśnieżania

w ośrodku Tatrzańska Łomnica w Wysokich Tatrach – www.vt.sk oraz nowej 4-osobowej kolejki krzesełkowej w ośrodku SKI PARK Kubińska Hola – www.kubinska.sk. Nowością w nadchodzącym sezonie zimowym będzie SLOVAKIA SUPER SKIPASS, z którym można aż o 30% taniej szusować w słowackich ośrodkach narciarskich należących do Spółki TATRY MOUNTAIN RESORTS oraz PARKSNOW – Jasna Niskie Tatry, Tatrzańska Łomnica, Jamy, Stary Smokowiec, Jakubkova Luka, Strbske Pleso, Donovaly i Wielka Racza. JÁN BOŠNOVIČ www.slovakia.travel

HOTEL PLUS** w Bratysławie posiada 235 miejsc noclegowych. Znajduje się w miejskiej dzielnicy Trnávka przy obwodnicy D61, w pobliżu Portu Lotniczego. W odległości 700 m od hotelu mieści się Centrum Handlowe Avion Shopping Park. Z głównego dworca kolejowego oraz z dworca autobusowego Mlynské Nivy można dojechać trolejbusem do Hotelu Plus i również do oddalonego o 5 km centrum miasta. Dzienna taksa turystyczna dla osób dorosłych wynosi 1,65 €.

ZAKWATEROWANIE • 56 NOWYCH pokoi Standard Plus** • Apartament** • 24 Pokoje Studio System* 2- i 3-osobowe z TV, z łazienką i toaletą. Dogodne dla grup i rodzin.

USŁUGI GASTRONOMICZNE • Restauracja • Degustacja wina • Uroczyste kolacje z muzyką • Lobby bar, Bufet, Bistro POZOSTAŁE USŁUGI • Kantor • Wifi internet • Biliard, rzutki, tenis stołowy • Parking dla samochodów i autobusów na terenie hotelu

Dyrektor hotelu Milan Dvorský zaprasza na lampkę wina.

WYCIECZKI Z BRATYSŁAWY: • Organizujemy ZWIEDZANIE ELEKTROWNI ATOMOWEJ www.porteuropa.eu/atom

SU PER CEN Y

dla młodzieży 1 osoba/1 noc już od:

12 €

w zależności od sezonu

• Wiedeń /60km/ • termalne kąpielisko Mosonmagyarovar /30km/ • Aquapark Senec /25km/

ZA PR AS ZA MY

DO OD NO WIO NYC H POKOI


Więcej informacji na stronie:

www.festiwalpodrozy.pl

Magazyn Obieżyświat patronował imprezie, która udowodniła iż Bałtyk może stanowić... morze atrakcji, nie tylko na plażach. Grupa amatorów, która wzięła udział w regatach Classic Cup 2010 przekonała się o tym, że polska część wybrzeża (i nie tylko) dostarcza wiele emocji. W dniach 18-25 września br. rywalizowały 4 jachty na 6 etapach: Gdynia – Hel – Władysławowo – Grönhögen (Szwecja) – Władysławowo – Hel – Gdynia. Silny wiatr, wysokie fale i choroba morska nie raz dawały o sobie znać żeglarzom, ale w końcu wszyscy bezpiecznie wrócili do Gdyni. Ideą amatorskich regat Classic Cup 2010 jest rywalizacja dwumasztowych jachtów na pełnomorskiej trasie, bez stosowania elektronicznych urządzeń nawigacyjnych (GPS, radar, elektroniczny log, echosonda, wiatromierz), a ich podstawowym założeniem jest przybliżanie uczestnikom tajników żeglarstwa morskiego. Tego typu zawody mają swoje odpowiedniki w wielu krajach. – Najtrudniejsza była nawigacja nocą podczas silnych wiatrów i wysokich fal. Określenie dokładnej pozycji w takich warunkach nie było łatwe, co sprawiło iż zboczyliśmy 4 mile od właściwego kierunku u brzegów Szwecji i musieliśmy sporo nadrabiać. Ale się udało! – mówi uczestnik regat, red. Michał Łukasiewicz, prezenter programu „Pojechany Łikend” i „Turbonet” w TVN Turbo. W klasyfikacji generalnej kolejność była następująca: s/y „Wars” (kapitan Paweł Łaskawski), s/y „Isfuglen” (kapitan Artur Krystosik), s/y „Freya” (kapitan Michał Uziak) i s/y „Syrenka” (kapitan Piotr Seredyński). Więcej informacji na stronie:

www.classiccup.pl

DLACZEGO WYSPY SALOMONA NOSZĄ TAKĄ NAZWĘ? Wśród trzech osób, które do 31.12.2010 roku przyślą prawidłową odpowiedź na kartkach pocztowych wraz z doklejonym kuponem konkursowym pod adres: MT OBIEŻYŚWIAT, ul. Norwida 61, 76-200 Słupsk, wylosujemy książkI – Marco Polo „Opisanie świata” ufundowane przez Wydawnictwo W.A.B. Prawidłowa odpowiedź w konkursie z nr 3(23)2010 brzmiała: Polskimi Atenami nazywamy Puławy. Albumy „Warmia i Mazury” wylosowali – Danuta Dolinowska z Wasilkowa, Piotr Nowak z Pogwizdowa i Tomasz Wenta z Kartuz. Gratulujemy! Nagrody prześlemy pocztą.

www.wab.com.pl

KO K N U O K P BI U O 4( EŻ R 24 YŚ S N )/2 W O 01 IAT W Y 0

Poznański Festiwal Podróży i Fotografii to pierwszy tego typu impreza w centralnej Polsce oferujący statuetki dla obieżyświatów. Jego dodatkowym atutem była lokalizacja większości wydarzeń na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich podczas trwania Targów Regionów i Produktów Turystycznych TOUR SALON w dniach 22-23 października br., co zapewniło uczestnikom wiele atrakcji. Na nietuzinkowość festiwalu miał wpływ aktywny od czerwca br. plebiscyt na statuetki Złote Stopy – prestiżowe nagrody za największe zakończone przedsięwzięcia podróżnicze roku, przyznawane przez internautów. Godne podziwu osiągnięcia nominowane były do nagród w pięciu kategoriach: Woda, Góry, Ląd, Na kołach i Nagroda specjalna. Co ciekawe, każdy mogł zaproponować organizatorom podróż używając przycisku „Dodaj wyprawę” na stronie zlotestopy.pl. Organizatorem przedsięwzięcia jest Portal Podróżniczo-Turystyczny Tubyliśmy.pl

„Pojechane regaty” Classic Cup 2010

KO N K U R S

Statuetki dla obieżyświatów

INFOMRACJE


URLOP Z

TURCJA

Idealny klimat na wakacje

Błękitna laguna Ölüdeniz

Turcja jest krajem fascynującym, ciepłym i gościnnym. Do Turcji można jeździć co roku, można zmieniać hotele i miejscowości a zawsze pozostanie uczucie niedosytu. W Turcji można się zapomnieć, wyciszyć, zakochać… i wrzucić monetę do napotkanej fontanny, gdyż, jak głosi legenda, jest to gwarancja powrotu do tego kraju.

T

urcja należy do siódemki najbogatszych krajów, jeśli chodzi o zasób i potencjał źródeł termalnych. Ponad tysiąc gorących źródeł, których temperatura waha się od 20 do 110°C czyni z niej raj dla dbających o swoje zdrowie i urodę. Liczne sanatoria i ośrodki SPA czekają na gości okrągły rok. Odwiedziny w Turcji to przede wszystkim jednak wyzwanie dla miłośników wszelkiego rodzaju sportów. Dla wielbicieli golfa – Belek, położony niedaleko Antalyi, ze swoimi znakomicie przygotowanymi rozległymi polami jest prawdziwą Mekką. Żeglarze z całego świata zawijają do tutejszych malowniczych portów. Na speleologów czeka 40 tysięcy grot i jaskiń, zdobionych przez wielkiej urody zjawiska krasowe. Dla tych, którzy na chwilę chcieliby oderwać się od ziemi, przygotowano loty balonem nad Kapadocją, skoki ze spadochronem, przelot paralotnią czy szybowcem. Malownicze okolice zapraszają wręcz

18

by wzbić się w powietrze i z lotu ptaka delektować się ich urodą. Na wielbicieli nurkowania czekają zatopione w krystalicznej wodzie wraki, skarby, podwodne groty, ale przede wszystkim bogactwo flory i fauny. Nawet najwybredniejszych zwolenników wspinaczek i pieszych wycieczek po górach i połoninach z całą pewnością usatysfakcjonują tutejsze szlaki. Ich uroda i wielkie zróżnicowanie przyprawić może o zawrót głowy. Na terenach Turcji żyje 450 gatunków

ptaków. Zaobserwować tu można aż 9000 gatunków roślin, z czego 3000 to endemity. Dla porównania w całej Europie możemy spotkać 2750 gatunków roślin, będących endemitami. Właśnie dlatego Turcja często odwiedzana jest przez botaników i ornitologów. Liczne parki narodowe, popularne „ptasie raje” stanowią niewątpliwą zachętę dla przyrodników.

Riwiera Egejska Kraj ten dzieli się na siedem rejonów geograficznych – rejon morza Marmara, śródziemnomorski, egejski, czarnomorski, centralną, wschodnią i południowo-wschodnią Anatolię. Każdy z tych rejonów jest zupełnie inny, posiada inną przyrodę, klimat, zabytki, kusi i przyciąga czym innym. Urok regionu egejskiego najtrafniej oddają słowa Heroda: „ziemia pod najpiękniejszym niebem i o najlepszym klimacie na świecie”. Złote plaże, lazurowe zatoki – to miejsca większości wydarzeń opisanych w greckiej mitologii. Efez, Milet, Priene, Pamukkale, Afrodisias, Pergamon czy unieśmiertelniona przez Homera Troja, Foça – to tylko niektóre z antycznych miejscowości wartych zobaczenia. To właśnie na tych terenach znajdują się dwa z siedmiu cu-

Kapadocja OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

www.obiezyswiat.com


Zdjęcia: Biuro Radcy ds. Kultury i Turystyki Ambasady Turcji, www.turcja.or g.pl

Pamukkale

Błękitny Meczet w Stambule

Rafting w okolicach Antalyi

sze chrześcijańskie zgromadzenie. Rejon ten słynie także z jednej z najbardziej cenionych w świecie kuchni.

Czarnomorskie klimaty dów świata starożytnego – Grób wybudowany przez Mauzolosa w Bodrum (słynne Mauzoleum w starożytnym Halikarnasie) oraz Artemizjon efeski. Również w tym rejonie, nieopodal Fethiye, położona jest turecka błękitna laguna – Ölüdeniz.

Nad Morzem Śródziemnym Skąpane w słońcu góry Taurus, złote piaski plaż, antyczne ruiny Perge, Aspendos czy Side – to miejsca przyciągające turystów do regionu Morza Śródziemnego, zalanego słońcem przez 300 dni w roku. To raj dla spragnionych kąpieli słonecznych, morskich i sportów wodnych. Niemalże nieskażone cywilizacją nadmorskie miejscowości Olympos, Kaş czy Demre, gdzie żył święty Mikołaj i nowoczesne kurorty wakacyjne Antalya, Belek, Alanya, Side są wizytówką tej części kraju. Rejon ten słynie również z malowniczych wodospadów, pomarańczarni i jednego z największych skupisk seldżuckich kompleksów budowlanych w okolicach Alanyi. Anamur może się pochwalić średniowieczną twierdzą, okolice Mersin natomiast przepięknymi grotami zwanymi Piekło i Niebo. Położona nieco dalej na wschód Adana jest stolicą największego tureckiego zagłębia bawełnianego. Natomiast w Antakyi święty Piotr założył niegdyś pierwwww.obiezyswiat.com

Najmniej chyba znane wśród polskich turystów jest tureckie wybrzeże Morza Czarnego. Wiecznie zielone tereny, skaliste góry, plantacje herbaty, orzechów laskowych, kultura, kuchnia, klimat, nawet dialekt – zupełnienie nie przypominają reszty kraju. Tutejsze ziemie przez długie lata zamieszkałe były przez Amazonki i wiele z największych miast regionu - Amasya, Giresun, Ordu, Rize, Samsun, Sinop, Trabzon i tureckie zagłębie węglowe – Zonguldak zawdzięcza swe nazwy tym wojowniczym kobietom. Tu można znależć całe dzielnice oryginalnych osmańskich kamienic, średniowieczne zamki, twierdze, bizantyjskie klasztory – nie można opuścić tych ziem nie zobaczywczy chociażby zamku w Trabzonie czy XIV-wiecznego klasztoru Sumela.

Centralna Anatolia Region ten o równie długiej historii jest dziś sercem nowoczesnej Republiki Tureckiej, tu wszak znajduje się stolica – Ankara, przez samych Turków nazywana „mózgiem” kraju. Właśnie w tej części kraju położona jest Kapadocja, Konya, Kayseri czy Kırıkkale. Na tych ziemiach założyli niegdyś swe potężne imperium Hetyci. Dziś pozostałości tej wspaniałej kultury podziwiać można w okolicach Boğazkale (niegdyś Hattuşaş) oraz Alacahöyük. Na zachód od Ankary w starożytnym Gor-

dionie Aleksander Wielki przeciął słynny węzeł gordyjski. Nieopodal znajduje się również grób mitycznego Midasa, króla, który swym dotykiem zamieniał ponoć wszystko w złoto. Çatalhöyük, nieco na południe od Konyi, jest jedną z najstarszych znalezionych osad w historii ludzkości. W Konyi, starej seldżuckiej stolicy został założony zakon wirujących derwiszy. Nie sposób również pominąć Kapadocji, powstałej z wulkanicznych popiołów tajemniczej krainy o iście nieziemskim krajobrazie. Okolica jeziora Beyşehir już przed wiekami cieszyła się sławą przepięknego miejsca – tu wypoczywali seldżuccy władcy. Znawcy literatury tureckiej na pewno nie ominą miejscowości Eskişehir i położonego nieopodal grobu Yunusa Emre – wieszcza, barda i wielkiego tureckiego mędrca.

Tradycja i nowoczesność Nie sposób w kilku słowach wymienić choćby ułamka atrakcji, jakimi dysponuje Turcja. Kraj ten zaskakuje przyjezdnego na każdym kroku. Pełen jest kontrastów – z jednej strony nowoczesne światowe metropolie, z drugiej miasteczka, w których czas zatrzymał się dawno temu. Kraj to nowoczesny, a jednocześnie tak wierny tradycji, otwarty dla gości, a jednocześnie zazdrośnie strzeżący swych tajemnic. Mimo swej różnorodności – jedno pozostaje niezmienne – życzliwość i serdeczność gospodarzy, która sprawia, że wracający z Turcji bogatsi są nie tylko o bagaż wspomnień, ale i o nowych przyjaciół. MONIKA HAJDUK

GTI Travel Poland Sp. z .o.o. ul. Altowa 6, 02-386 Warszawa Infolinia 801 484 444 gti@gtitravel.pl

www.gtitravel.pl OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

19


URLOP Z

Z GTI Travel Poland do Turcji GTI Travel Poland od 11 lat specjalizuje się w organizowaniu wyjazdów do Turcji, w pierwszych latach wyłącznie na Riwierę Turecką, a od tego roku także do Turcji Egejskiej. Co roku stara się wprowadzać nowości, które pozwolą klientom wypocząć a także poznać bliżej ten kraj. Co roku, mniej więcej na przełomie września i października pojawia się nowa oferta wypoczynku w Turcji na kolejny już sezon letni. W tym roku na sezon „Lato 2011” pojawiła się najpierw oferta typu zwiastun, która była dostępna już na targach TT Warsaw w Warszawie. Najnowszy katalog „Lato 2011” z pełną ofertą został już wydrukowany a w wersji pdf i on-line dostępny jest na stronie internetowej www.gtitravel.pl. Zawiera on propozycje zniżek do 34% i ofertę Mega Stała Cena, która znana jest już jako tradycyjna forma oferty typu „last minute” w katalogu, pozwalająca zaplanować sobie urlop w atrakcyjnej cenie i wybranym przez siebie terminie. Nowością w ofercie są rejsy „Blue Cruise” po wyspach greckich Dodekanezu. Statki wypływać będą z Marmaris i Bodrum a po rejsie można przez kolejne 7 dni korzystać z uroków wypoczynku na Wybrzeżu Egejskim. Ponadto dla tych, którym 7 dni urlopu nie wystarczy GTI Travel Poland proponuje wyloty na 10 dni i na 11 dni ( z opcją 11 w cenie 10), które z pewnością pozwolą skorzystać z wypoczynku i mieć jeszcze chwilę wolnego przed powrotem do pracy. GTI Travel Poland uruchamia też program „GTI Family Club” w wybranych hotelach, zapewniający dzieciom animacje w języku polskim.

Z GTI Travel Poland do Egiptu Oprócz oferty wypoczynku w Turcji GTI Travel Poland zdecydowało się rozszerzyć ofertę o zimowe wyloty do Egiptu, które są już w sprzedaży. Na razie oferta obejmuje rejon Hurghady i hotele sieci Azur, ale organizator zapewnia nas, że będzie się starał poszerzyć ofertę i kontynuować jej sprzedaż również w sezonie letnim 2011. Hurghada, zwana też Riwierą Morza Czerwonego, jest jednym z najbardziej znanych miejsc wypoczynku w Egipcie. Turyści przyjeżdżają tutaj nie tylko po słońce i piękną opaleniznę, ale także by nurkować i podziwiać, jedne z najpiękniejszych na świecie, raf koralowych. Niedaleko Hurghady znajduje się El Gouna, sztucznie utworzone miasteczko hotelowe położone na wysepkach połączonych mostami, zwane egipską Wenecją. Z Hurghady można spokojnie wybrać się do takich miejsc jak Kair, Luksor, Giza, Karnak, Dolina Królów czy Abu Simbel. Sama Hurghada składa się z kilku części, z których najważniejszymi są: Dahar – najstarsza część miasta z największym bazarem, Sakkala – uznawana za centrum miasta oraz Village Road – najnowsza i najdynamiczniej rozwijająca się część miasta z restauracjami i sklepami. GTI Travel Poland Sp. z .o.o. ul. Altowa 6, 02-386 Warszawa Infolinia 801 484 444, gti@gtitravel.pl

www.gtitravel.pl

20

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

www.obiezyswiat.com


ZAPLANUJ URLOP

Starożytność i współczesność N

iecałe trzy godziny lotu z Warszawy i lądujemy w innym świecie – na Riwierze Tureckiej nad Morzem Śródziemnym. Czyste morze i pysznie ciepła woda, słońce, błękitne niebo, starożytna historia na każdym kroku, gościnni gospodarze i prawdziwa śródziemnomorska kuchnia – oto prosta recepta na udany urlop.

Antalya – historyczna mozaika W roku 158 p.n.e. król Attalos II z Pergamonu założył miasto portowe Attaleia na dogodnym szlaku kupieckim, w pobliżu łańcucha gór Taurus. W czasie swojej pierwszej podróży misyjnej do miasta dotarł Apostoł Paweł, a niecałe sto lat później Attaleia dostała się w ręce Rzymian. Miasto odwiedził wszędobylski cesarz Hadrian. Do dzisiaj o jego wizycie świadczy starożytna marmurowa Brama Hadriana. Wędrując uliczkami starego miasta znajdujemy ślady mozaiki dziejowej Antalyi – domostwa z tradycyjnymi wykuszami cikma, Yivli Minare, trzynastowieczny Minaret Żłobkowy, mauzoleum sułtańskie, dom derwiszy Mewlany, bramę twierdzy, Kesik Minare Camii – Meczet z Uciętym Minaretem z czasów rzymskich, czy muzeum archeologiczne z bogatymi zbiorami mozaik, ikon, sarkofagów i rzeźb. Krajobrazu Antalyi dopełniają malownicze szerokie plaże i hotele oraz najsmaczniejsze na świecie cytrusy.

Odkrywanie starożytności Perygrynyjąc po wybrzeżu Morza Śródziemnego, co krok napotykamy antyczne zabytki. Aspendos, Perge, Termessos, Sillyon, Olympos, Selge, Side czy Lyrbe – to miejsca, gdzie odbywamy podróż w czasie, nawet do VIII-VII w p.n.e., podążając śladami starożytwww.obiezyswiat.com

nych Greków, cesarzy rzymskich, filozofów i chrześcijańskich świętych. Perge, dawna stolica Pamphylii, założona przez Greków po zdobyciu Troi (według legendy w XIII wieku p.n.e. przez Mopsosa i Kalhasa) wzmiankowana jest w Nowym Testamencie, a przebywał tu w 46 r. n.e. św. Paweł, skutecznie krzewiąc chrześcijaństwo. Obecnie zobaczyć można tutaj zabytki z okresu panowania Rzymian – ruiny amfiteatru na 14 tys. widzów, świątyni Artemidy Pergeńskiej, łaźni rzymskiej, wież obronnych czy agory (lokalnego targu) z główną aleją z licznymi kolumnami. Na ślady prawdziwego św. Mikołaja, nie tego z reniferami z Północy i z butelką cocacoli, natrafiamy w Myrze (obecne Demre), antycznym mieście założonym w V w p.n.e., jednym z najważniejszych miast Ligi Licyjskiej. Miasto odwiedzane jest przez turystów i bardzo licznie przez wyznawców prawosławia za sprawą tego Świetego. Służył on Kościołowi, walcząc z kultami pogańskimi i pomagając bliźnim. Tu znajduje się także amfiteatr rzymski, uważany za największy w Lidze Licyjskiej i bardzo ciekawy cmentarz naskalny. Miłośnicy antyku muszą koniecznie udać się do Aspendos, do najlepiej na świecie zachowanego amfiteatru, dedykowanego Markowi Aureliuszowi, gdzie mogło się pomieścić nawet 30 tys. widzów! Widownia wzniesiona została na naturalnym zboczu, a scenę ogranicza blisko 50-metrowa fasada, stanowiącą stałą dekorację. Krajobraz tego antycznego miejsca dopełniają ruiny akweduktu.

Plaża i narty Po wizycie w kolejnym antycznym miejscu – Olymposie – czas na oderwanie się od ziemi. Udajemy się na górę antycznych bo-

Zatopione starożytne miasto w okolicach miejscowości Kekova

Amfiteatr w Aspendos

gów. W ciągu kilkunastu minut super nowoczesna kolej linowo-kabinowa pokonuje 1639 m różnicy wysokości i oto znajdujemy się na szczycie Tahtali (2365 m n.p.m.) skąd można wyruszyć na wędrówkę po górach. W zimie pokryta śniegiem, w lecie przyjemnie chłodna góra pozwala cieszyć oczy widokiem na linię brzegową Morza Śródziemnego, z szerokimi plażami i turkusowymi wodami oraz na Góry Taurus pokryte lasami cedrowymi. Zaspokoiwszy naszą ciekawość świata i jego historii pozostaje nam korzystanie z dobrodziejstw turkusowych wakacji – kąpiele w ciepłej wodzie, nurkowanie, sporty wodne, łowienie ryb, rafting, czy safari na czterokołowcach. Dużym zainteresowaniem cieszą się rejsy relaksacyjne z pokazami tańca brzucha w stylu sułtańskich nałożnic. Statkami dopływa się do dostępnych jedynie z morza starożytnych zabytków – zatopionych miast czy twierdz na wyspach. W zimie niebywałą atrakcją jest jazda na nartach z widokiem na plażę. Tekst i zdjęcia:

ŁUKASZ WALL Redakcja dziękuje Corendon Airlines za zaproszenie do tej malowniczej części Turcji. www.corendon-airlines.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

21


PODRÓŻE MARZEŃ

Botswana

Delta jak patelnia „Największa na świecie delta na wodach wewnętrznych” – dźwięczy mi w pamięci formułka wyuczona na lekcjach geografii. Nie mogę uwierzyć, że wielkie rozlewiska, nad którymi przelatuję, to właśnie znajdująca się w Botswanie słynna Delta Okawango.

Z

okna awionetki trudno rozpoznać, gdzie jest zakamuflowane pod zieloną rzęsą wodną zdradzieckie bagno, a gdzie wyspa. Nie ma dróg! Zastępują je przecinające trzciny kanały, utworzone przez przepływające łodzie. Zresztą po co drogi, jeśli poza 50-tysięcznym Maun, piątym co do wielkości miastem Botswany, zwanym „bramą Okawango”, dalej na północ, czyli w Delcie, nie ma już żadnych miejscowości. W ogóle Botswana to jedno z najsłabiej zaludnionych państw świata. Średnia stanowi niecałe trzy osoby na kilometr kwadratowy, a w Delcie Okawango jest pustkowie do potęgi. Lecimy i lecimy, a nie widać żadnych śladów cywilizacji, żadnych słupów z kablami, żadnych rur, domów, nic! Za to można dojrzeć dumne żyrafy i słonie stojące u wodopoju.

Uwaga na gości! Po 20-minutowym locie lądujemy na niewielkiej wysepce, na której poza naszymi przewodnikami komitet powitalny tworzy stado małp. Kawałek idziemy, potem przesiadamy się na szybką motorówkę i dopiero po kolejnym kwadransie dobijamy do kolejnej wyspy, na której jest „Moremi Crossing” – camp, gdzie mamy spędzić dwie noce. Głusza totalna. Nie ma Internetu, nie działają komórki, baterie do aparatu można naładować tylko przy recepcji, gdzie jest prąd z generatora. Dookoła, jak okiem sięgnąć, rozciągają się bezkresne szuwary. – Czuję się trochę jak nad Biebrzą – mówi jeden z turystów z grupy, którą pilotuję. Trochę racji ma, ale w końcu nad Biebrzą nie rosną palmy i nie spotkamy taplających się w błocie hipopotamów. – Na hipopotamy uważajcie, bo czasami po zmroku, korzystając z braku ogrodzeń, wchodzą na wyspę. Podobnie jak i słonie! – grzecznie informuje szefowa campu, którą jest biała dziewczyna pochodząca z RPA. – W każdym razie zapomnijcie o nocnych spacerach, a po kolacji wracając do swoich namiotów dostaniecie obstawę strażników – słyszymy kolejne in-

22

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

strukcje. Nie ma natomiast problemu, jeśli chodzi o zaprzyjaźnianie się z guźcami, bo pani guźcowa z warchlakami nikomu krzywdy nie zrobi, a zresztą chyba lubi być gwiazdą, więc chętnie pozuje do zdjęć. Gorzej z pawianami. Te są aż zanadto śmiałe. W pokojach naszych namioto-domków (dużo bardziej luksusowych niż się spodziewaliśmy, bo nawet i łazienki w nich są!) znajdujemy ulotki, aby dokładnie zamykać wejścia, bo małpy „o niczym bardziej nie marzą, jak o tym, by sprawdzić, co mamy”. Mało tego, ponoć: „bardzo lubią przeglądać się w lustrze, przy okazji zabierając kosmetyki”.

O umowie hipos z królem-lwem Po krótkim odpoczynku znowu wsiadamy na łódź i – na przemian omijając kępy papirusów i zachwycając się różowym liliami – płyniemy na wodne safari. Już po kilku minutach spotykamy krokodyla leżącego bez ruchu z rozdziawioną paszczą (w ten sposób reguluje temperaturę swojego ciała). Potem czas na hipopotamy. W miejscu, do którego docieramy jest ich mnóstwo. Ile, nie mamy szansy się doliczyć, bo co chwila któryś nurkuje, a może siedzieć pod wodą nawet sześć minut. – Nie możemy podpływać za blisko, bo rozwścieczone hipos są w stanie wywrócić łódź – mówi przewodnik. To jedne z najniebezpieczniejszych zwierząt Afryki. Mają na koncie więcej ludzkich istnień niż np. lwy. Fakt, sprawiające wrażenie niezdarnych, tłuściochy w rzeczywistości mogą być bardzo szybkie, nie mówiąc o tym, że są całkiem dobrymi piechurami. Pasąc się w nocy na lądzie potrafią przejść nawet kilkanaście kilometrów! Do ich upodobań nawiązuje jedna z bajek opowiadanych afrykańskim dzieciom. Wynika z niej, że kiedyś wszystkie zwierzęta żyły razem na lądzie, ale pewnego dnia hipopotamy przyszły poskarżyć się do królalwa, że jako grube i krótkonogie są wyśmiewane przez resztę zwierzęcej braci. Na dodatek mają wrażliwą na słońce skórę, więc wolą żyć w wodzie. Król-lew problem rozumiał,

W Delcie Okawango dzikie słonie ogląda się nie z okien samochodu, ale podchodząc do nich na naprawdę bliską odległość.


Fot. poco_bw, Fotolia.com


Ciekawe czy ma kompleks wyższości?

W ciągu dnia hipopotamy zjadają nawet i 50 kg pożywienia. Z okna samolotu trudno rozpoznać, gdzie jest stały ląd, a gdzie bagno.

Informacje praktyczne Jak dotrzeć: można dolecieć do Gabarone, stolicy Botswany za ok. 4000 zł. Większość podróżników dolatuje do Johannesburga w RPA (z Polski ok. 3000 zł) i stamtąd przebija się drogą lądową. Wiza: nie jest potrzebna. Waluta: pula (BWP). 1 BWP = ok. 0,50 gr. Można też płacić południowoafrykańskimi randami oraz dolarami. Nie opłacalna jest wymiana euro! Język: angielski i setswana Czas: taki sam jak w Polsce Kiedy jechać: maj lub październik Co zabrać: do chodzenia w wysokiej trawie najlepsze są buty trekingowe. Ze względu na komary i różne owady wieczorami przydają się długie spodnie i koszule z długim rękawem. Warto mieć też polar i czapkę od słońca, okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem UV i środek przeciw komarom. Oczywiście, przyda się też aparat fotograficzny lub kamera i ewentualnie lornetka. Zdrowie: wskazane jest branie tabletek antymalarycznych. Do picia należy używać tylko wody, której jesteśmy pewni (na campach jest jej pod dostatkiem). Organizacja podróży: Botswana jest drogim krajem, a powodem tego jest celowa polityka rządu chroniąca kraj przed masową turystyką, w dodatku jest trudna do zwiedzania na własną rękę, bo aby dotrzeć do wielu miejsc trzeba mieć środek lokomocji. Jeśli chodzi o Deltę Okawango można wybrać się na krótki lot widokowy (45 min kosztuje 300 USD, do podziału na liczbę pasażerów – maks. 5). Warto wykupić też pobyt (min. dwudniowy) w lodge`u w głębi Delty. Ceny – od 300 USD za noc z wyżywieniem. Im głębiej w Deltę, tym drożej. Na wysokie opłaty ma wpływ mnóstwo różnych podatków, np. na rzecz lokalnej społeczności, opłata parkowa – 30 USD od osoby dziennie i inne. Przy załatwianiu pobytu w lodge`u można skorzystać z reklamujących się w Internecie lokalnych biur. Internet: www.botswanatourism.co.bw, www.okavango-delta.net

24

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

nie chciał jednak tracić poddanych, a poza tym ptaki żywiące się rybami podniosły krzyk, że przenosząc się do wody, hipopotamy będą wyjadać im pokarm. W końcu udało się znaleźć rozwiązanie korzystne dla wszystkich i stosowane po dziś dzień: hipopotamy dostały zgodę na przebywanie w wodzie za dnia, na noc jednak wracają na ląd. Zgodnie z umową nie zmieniły nawyków żywieniowych – wciąż bazują na diecie wegetariańskiej.

Znikająca woda Wieczór spędzamy nad mapą, poznając fenomen Delty Okawango. Nazwa rzeki, w oryginale „Okawango”, dotyczy tylko Botswany, bowiem w Angoli (tam znajdują się źródła) jest to Cabango, a na krótkim odcinku kiedy płynie przez Namibię – Kavango. Mówi się, że to „rzeka, która nie może znaleźć morza”. I rzeczywiście, jej 1600 kilometrowy bieg urywa się w piaskach pustyni Kalahari, setki kilometrów od oceanów oblewających Afrykę. Oczywiście rzeka nie znika zupełnie nagle lecz rozlewa się na rozległym terenie mającym wymiary 250 x 150 km. Ze względu na jej kształt porównuje się ją do wielkiej, mającej powierzchnię 16 tys. km kw. patelni z długą rączką. Tworzące się labirynty rzeczek, kanałów i lagun najbardziej spektakularnie wyglądają od czerwca do sierpnia. ”Wielka woda” idzie od źródeł w Angoli przez w sumie 9 miesięcy. Zapoczątkowują ją silne deszcze, jakie padają na angolskich wyżynach od października do kwietnia. Granicę między Namibią i Botswaną początek fali powodziowej osiąga już w grudniu, w marcu-kwietniu zaczyna się zalewanie terenów Delty, jednak do Maun, wspomnianego już miasta nazywanego „bramą” Delty Okawango, woda dociera niekiedy dopiero w lipcu. Jak to się dzieje, że 11 kilometrów sześciennych wody, jakie co roku wpadają do

Rejs łodzią zwaną mokoro to najlepszy sposób na poznawanie Delty.

Delty, nie płynie dalej? Przyczyną jest mały spadek terenu i klimat. Jak wyliczyli naukowcy, około 60% wody „znika” w wyniku transpiracji roślin (chodzi o parowanie naziemnych części roślin), 36% przez parowanie jako takie, 2% zostaje w glebie, a zaledwie 2% wpada do niedalekiego Jeziora Ngami. To jedyna pozostałość po istniejącym tu w czasach prehistorycznych wielkim jeziorze, zasilanym właśnie przez wody Okawango. Nazywało się Makgadikgadi, a jego głębokość dochodziła do 30 metrów. Jakieś 10 tys. lat temu zbiornik zaczął wysychać. Aż trudno uwierzyć, że jego tereny to teraz pustynia Kalahari. Czy Delta Okawango, jeden z najliczniej zamieszkałych przez zwierzęta obszarów Afryki, przetrwa w takiej jak obecnie formie dla kolejnych pokoleń? Nie jest to wcale pewne, bowiem rozważa się wybudowanie na rzece elektrowni wodnej. Rozmowy, w których uczestniczą wszystkie państwa, przez które Okawango przepływa, wciąż trwają.

Poranek na mok(o)ro! O świcie kolejnego dnia znowu wsiadamy na łódź, ale tym razem jest to już tradycyjna, płaskodenna pychówka zwana mokoro. Dawniej robiono je z wydrążonych pni rosnących w tych okolicach drzew kiełbasianych lub hebanowych, ale ponieważ tego typu łódź wytrzymywała jedynie pięć lat, zaś drzewo do jej wykonania musiało rosnąć ok. stu lat, ze względów ekologicznych zaczęto robić mokoro z włókna szklanego. Na ogół łódź zabiera dwóch pasażerów, a jej kapitan to tzw. poler zręcznie odpychający się od dna długim kijem zwanym ngashi. Naszym celem jest tzw. Wyspa Wodza (Chief`s Island), największa wyspa całej Delty (70 km długości i 15 km szerokości). Jej nazwa pochodzi jeszcze z czasów, kiedy był to teren zarezerwowany do polowań miej-


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA scowych kacyków. Zwierząt jest na wyspie dużo, bo zwłaszcza w czasie kiedy zbliża się wysoka woda, znajduje na niej schronienie wiele gatunków. Ambicją naszego przewodnika staje się pokazanie nam z bliska żyraf. Chodzimy godzinę, dwie, upał staje się coraz większy i żadne to pocieszenie dla nas, że „wczoraj tu były, i to siedem!”. Wczoraj to przeszłość, a dziś widzimy jedynie kilka impali – małych antylopek, i to też jedynie z daleka. Inna sprawa, że mamy sporo ciekawostek. Przy jednej z licznych termitier dostajemy do spróbowania termity. Dowiadujemy się, dlaczego drzewo kiełbasiane ma taką dziwną nazwę. Okazuje się, że ponoć od owoców przypominających potężną kiełbasę. Widzimy jak wygląda drzewo mopane, na którego liściach żerują larwy, stanowiące w tym rejonie Afryki lokalny przysmak. Mnie akurat średnio smakują. W końcu w trzeciej godzinie chodzenia w trawach po pas, przez miejscowych zwanych „lwimi”, bo stanowią dobre ukrycie dla wielkich kotów, kiedy już chcemy namówić przewodnika do powrotu, żyrafy są! Skradamy się do nich, a one eleganckie, dostojne, przechodzą jakieś 50 metrów od nas, niczym na wybiegu mody. Dumny z siebie przewodnik, licząc zapewne na sowity napiwek, postanawia wytropić jeszcze słonie. Zgadzamy się, bo hasło „słoń” brzmi dumnie, tyle że wędrujemy kolejną godzinę, a znajdujemy co jakiś czas jedynie słoniowe odchody. Jeden z moich turystów ambitnie je liczy, a kiedy dochodzi do 83, nie wytrzymuje: – Powiem w domu, że widziałem KUPĘ słoni. Przecież nie skłamię! Sytuacja się powtarza. Kiedy już postanawiamy skapitulować, przewodnik daje znać, że mamy być cicho i pokazuje zarośla 30 metrów od nas! Serce zamiera nam z przejęcia, bo z krzaków wystaje trąba, potem pojawia się cała głowa i wielkie uszy. Rozglądam się za jakimś drzewem, gdyby słonisko rozpoczęło szarżę. Uciekać nie ma sensu – słoń będzie szybszy, jeśli więc nie ma drzewa, lepiej stać w miejscu i w razie czego próbować zrobić unik. Zresztą przewodnik wie co robi, kontroluje kierunek wiatru, doskonale zna zwyczaje zwierząt. Po kilku minutach na zdjęcia cichutko się wycofujemy. Spotkanie z największym lądowym ssakiem to jedno z moich największych przeżyć, jeśli chodzi o afrykańskie przygody. To jest jednak ogromna różnica – patrzeć na słonia z terenowego samochodu a stanąć niemal oko w oko z tak wielkim, dzikim zwierzęciem. Wieczorem, kiedy już prawie zasypiam, wśród hałaśliwych nocą odgłosów buszu, słyszę ryk słonia. Może to ten sam? Tekst i zdjęcia:

MONIKA WITKOWSKA www.monikawitkowska.pl

Miły jak Japończyk Z

racji pilotowania wycieczek różne media bombardują mnie pytaniem: jak oceniam polskich turystów? Pal sześć moje zdanie! Powiem raczej, co myślą o nas inni, a także jak owi „inni” postrzegają inne nacje. Pod koniec ubiegłego roku opublikowano wyniki ankiety portalu Expedia, który przepytał pracowników kilku tysięcy hoteli z całego świata, jak oceniają swoich gości. Najbardziej lubiani okazali się Japończycy, no bo grzeczni, spokojni i nie hałasują, nie narzekają nawet jeśli coś okaże się nie tak, a do tego dbają o porządek wokół siebie. Drugie miejsce zajęli Brytyjczycy (eleganccy, dobrze ubrani, ugrzecznieni i niby cisi), ale tutaj – uwaga! – na tak wysokie miejsce w rankingu wpłynęły głosy spoza Europy. Na Starym Kontynencie Brytyjczycy są postrzegani jako najgorzej się zachowujący, a do tego bezguścia i skąpiradła przy napiwkach! Trzecie miejsce przyznano Kanadyjczykom, czwarte Niemcom, piąte Szwajcarom. Wysoko, bo na dziewiątym miejscu, uplasowali się Amerykanie, którzy sympatię zjednują sobie, a może raczej – kupują – hojnością swojego portfela (dają wysokie napiwki i ogólnie nie oszczędzają). Tytuł „najgorszych turystów” otrzymali Francuzi, którym zarzuca się skąpstwo, arogancję w stosunku do innych oraz niechęć do choćby prób komunikowania się innym językiem niż francuski. Mogą się natomiast Francuzi pocieszać, że przyznano im bardzo dobre, trzecie miejsce, w kategorii „elegancji”, no i docenia się ich dyskrecję oraz utrzymywanie porządku.

O tym jak sklasyfikowano Polaków, źródła milczą, tak więc sama podpytałam o to w kilku krajach, zarówno hotelarzy, jak i lokalnych przewodników. Przede wszystkim wytyka nam się unikanie dawania napiwków (albo nie dajemy ich wcale, albo bardzo małe). Ogólnie jesteśmy lubiani (szczerzy, sympatyczni, można na nas liczyć), choć charakteryzujemy się też dużym procentem pieniaczy i malkontentów, którym trudno dogodzić. – Niemcy akceptują wszystko, co się im mówi i zwykle o nic więcej nie pytają. Amerykanie są kompletnymi ignorantami, nie wiedzą o reszcie świata prawie nic. Hiszpanie w autobusie na okrągło śpią… – wylicza turecki przewodnik. – A ja nie lubię Brytyjczyków – mówi mi oprowadzająca wycieczki znajoma Węgierka. – Trudno ich wyczuć. Niby dżentelmeni, uśmiechają się i nie pokazują, że coś jest nie tak, a później w ankietach wszystko i wszystkich krytykują. Kiedyś zdarzyło mi się, że sfotografowali stojący przy wyjściu ewakuacyjnym wózek hotelowej sprzątaczki i napisali do biura skargę, że w ten sposób narażone było ich życie! – opowiada dziewczyna. No cóż, w każdej nacji mogą się zdarzyć pojedyncze „czarne owce”, ale zwykle zapamiętuje się właśnie tych najgorszych, którzy potem psują opinię reszcie. Pamiętajmy o tym podczas naszych podróży po świecie. W końcu każdy z nas pracuje na opinię wszystkich turystów ze swojego kraju. MONIKA WITKOWSKA

Przejście zdobyte! U

dało się! 20 września br. bydgoski jacht „Solanus” i jego pięcioosobowa załoga przepłynęli Cieśninę Beringa, tym samym zamykając słynne wśród żeglarzy Przejście Północno-Zachodnie. Nabardziej niebezpieczny etap rejsu, od Nuuk – stolicy Grenlandii do portu Nome na Alasce, zajął „Solanusowi” 2,5 miesiąca, w trakcie których pokonano 4,5 tysiąca mil morskich (ok. 8,3 tys. km). Jak do tej pory niewiele w świecie jachtów przepłynęło tę trasę, uznawaną za największe żeglarskie wyzwanie, trudniejsze od opłynięcia Przylądka Horn. – Największe góry lodowe spotkaliśmy przy wybrzeżach Grenlandii, potem sen z powiek spędzały nam pola lodowe – relacjonował kapitan Bronisław Radliński, dowodzący jachtem klubu RTW-Lotto-Bydgostia. O szczegółach rejsu napiszemy w najbliższym numerze „Obieżyświata”. www.solanus.bydgostia.org.pl OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

25


NA GLOBTROTERSKICH SZLAKACH

Przez Syberię do Krainy Dżingis Chana K

iedy podczas zajęć na Uniwersytecie Warszawskim padło z ust profesora stwierdzenie, że Jakuci odróżniają ponad 20 rodzajów bieli – chęć poznania Syberii zaczęła krążyć, nęcić, powracać w myślach jak bumerang. Ciekawość potęgowały rodzinne opowieści o pradziadku, który na początku XX wieku pracował na Kolei Transsyberyjskiej i który musiał uciekać z Irkucka do Polski przed sprawiedliwą ręką ówczesnej władzy. W czerwcu br. cztery objuczone motocykle stanęły w kolejce na granicy polsko-ukraińskiej w Korczowej – dwa BMW R 1100 GS Tomka i Rafała oraz dwa KTM Sławka i Pawła. Jakuci pozostali nadal w sferze niedoścignionych (jeszcze!) planów, ich miejsce zajęli Rosjanie i Buriaci.

Wolność ze sierpem i młotem Jako pierwsza na wytyczonym szlaku przywitała nas Ukraina. Przekroczyliśmy granicę i zaraz znaleźliśmy się na skraju sięgającego daleko poza horyzont pola pokrytego pszenicą, żytem, jęczmieniem i wszelakim zbożem. Kolejni mieszkańcy patrzyli na nas z lekkim niedowierzaniem. Ci, którzy do nas machali okazywali się być najczęściej milicjantami, co w tym akurat wypadku nie kończyło się dla nas zawarciem słowiańskiej przyjaźni. Zatrzymując się na dzień w Kijowie mogliśmy podziwiać stojący na skraju rzeki Dniepr pomnik Matki Ojczyzny – radziecką odsłonę Statuy Wolności,

26

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

która zamiast symbolizującego pokój zapalonego znicza, podnosiła tarczę z towarzyszącym nam już od tej pory sierpem i młotem. Ukraina nie chcąc nas wypuścić pomyliła nam przedgraniczne drogi, co wraz z kilkugodzinnym oczekiwaniem na granicy, gdzie mozolnie wypełnialiśmy grażdanką druczki deklaracji celnej, zaczęło jawić się nam jako znak ostrzegawczy przed wjazdem do „tej dzikiej i nieokiełznanej Rasiji”.

Rosyjska gościnność Zainteresowanie czy wręcz sympatia, jaką okazywali nam mieszkańcy Rosji jest z pewnością godna przedstawienia jej nawet w kilku odsłonach. Odsłona pierwsza: dojazd nad Bajkał, godzina 22, ciemno, podjeżdża samochód, z którego wysiada młody chłopak, uśmiechnięty, patrzy na nas i pyta: „Rebiata, a wy kuda?”. Po krótkiej wymianie zdań wszystko jest jasne. Chłopak sam jeździ na motocyklu, a teraz wraz z siedzącymi w samochodzie przyjaciółmi pochodzącymi z pobliskiej Studzianki jedzie pod namiot… na brzeg Bajkału. Tam czeka już na nas rozpalone ognisko i gotująca się na kociołku zupa rybna – ucha. Odsłona druga: droga powrotna znad Bajkału do Irkucka. Godzina 23, za nami dzienny przebieg 900 km, na drodze tylko my i w pewnym momencie pojawia się Mercedes. Kierowca macha na nas ręką i prowadzi do sprawdzonego przez siebie hotelu.

Odsłona trzecia, ostatnia: biwak nad jeziorem. Z jednej strony rodzinka z gorączkującą córeczką, której użyczyliśmy zawartość naszej apteczki, z drugiej grupa młodych Rosjan patrząca z zaciekawieniem na obładowane motocykle. Dostaliśmy zaproszenie na kolację od jednych i drugich. Wybraliśmy wersję bardziej spokojną, czyli pierwszą rodzinkę lecz po godzinie przyszła delegacja z drugiej grupy i dość stanowczo oznajmiła „Oddajcie nam Polaków”. Po pertraktacjach cóż było robić, poszliśmy zacieśniać kolejne, polsko-rosyjskie relacje.

Mongolski festiwal W tę stronę postanowiliśmy nie zatrzymywać się w Irkucku tylko gonić stracony na bieżące naprawy czas i zdążyć do stolicy Mongolii – Ułan Bator. Tam bowiem co roku od 11 do 13 lipca, odbywa się wielki narodowy festiwal Naadam. Jest to impreza prezentująca 3 tradycyjne dyscypliny sportowe – wyścigi konne, zapasy oraz strzelanie z łuku. Pierwsza rywalizacja odbywa się na otwartym stepie, na odcinku ponad 30 km. Koni dosiadają często młodzi chłopcy, którzy nie zawsze są w stanie jechać galopem na tak długim dystansie. Druga dyscyplina jest bardziej statyczna, ale to tylko pozory. Na nagrzanej słońcem płycie stadionu siłują się zawodnicy. Ich strój, kuse spodenki i serdaczek z odsłoniętym torsem, owiany jest legendą o kobiecie, która dawno temu wygrała zawody. Było to www.obiezyswiat.com


błądów, naszych ulubionych jaków, krów, kóz i owiec. Mongolia zaraża, pozostaje w wyobraźni i nawołuje do kolejnych odwiedzin.

Wizyta w Irkucku

nie do pomyślenia w kraju wojowników-mężczyzn, więc od tej pory klatka piersiowa zawodnika musi być odsłonięta. Po zakończonej walce zwyciężca wykonuje fantastyczny taniec, rozkładając ramiona naśladuje niczym w zwolnionym filmie lot orła, pod jego prawym skrzydłem musi przelecieć pokonany zawodnik. Ostatnia konkurencja dopuszcza do rywalizacji także kobiety. Polega na strzelaniu z tradycyjnego łuku do celu położonego na ziemi. Każdemu trafieniu towarzyszy śpiew pamiętający jeszcze odległe czasy mongolskich podbojów.

Po dotarciu do Irkucka pierwsze kroki skierowaliśmy na stację kolejową, gdzie udało nam się załadować motocykle na wagony towarowe, aby po 6 dniach odebrać je na stacji Jarosławska w Moskwie. Podążając śladem przodków stanęliśmy przed polskim kościołem, w którym przed niemal stu laty brali ślub moi pradziadkowie. Jedyną możliwością jego zwiedzenia był zakup biletu na wieczorny koncert organowy. Kościół został bowiem przekształcony w filię tutejszej filharmonii, z toaletami, szatnią i wielkimi organami w miejscu ołtarza. Przemierzając w Irkucku główne i boczne uliczki, co jakiś czas zerkały na nas drewniane perły architektury syberyjskiej. Niektóre domy, zapadnięte po wiosennych roztopach, pozostawiane są własnemu losowi. Jeszcze spacer nad Angarą, jeszcze przejście głównym Placem Kirowa, zwiedzenie godnego polecenia Muzeum Krajoznawczego, wejście na pokład lodołamacza „Angara”, który torował zimą drogę promowi „Bajkał”, skosztowanie zakupionych na targu omuli – endemicznych ryb z Bajkału i oczywiście kawior i... szampan, a co!

Moskiewski smog Pokonanie dystansu Irkuck-Moskwa zmieniło się z planowanego – kolejowego na oszczędzający czas – lotniczy. Moskwa przywitała nas „żarką” – upałem, duchotą i smogiem. W temperaturze 40 stopni przeszliśmy przez Plac Czerwony i wokół Kremla, zbieraliśmy do fotograficznej kolekcji siedem Sióstr Stalina – pałaców w stylu socrealistycznym, ale większość czasu spędziliśmy pod ziemią, w przy-

jemnym chłodzie moskiewskiego metra. Na stacjach podziwialiśmy monumentalizm sklepień, rzeźb i malowideł. Wychodząc na powierzchnię dotarło do nas w końcu wyjaśnienie tego zadziwiającego braku przejrzystości powietrza. Pożary lasów i torfowisk zadymiły setki hektarów rosyjskiej ziemi minimalizując ilość dostępnego tlenu mieszkańcom Moskwy. Kiedy z bijącym sercem doszliśmy do oddziału cargo stacji Jarosławska nasze motocykle czekały już w hangarze.

Oko w oko z historią W drodze powrotnej przeżyliśmy kolejne spotkanie z przeszłością. Odwiedziliśmy trzy miejsca związane z dziadkiem Tomka, przedwojennym policjantem – Ostaszków, gdzie w monastyrze znajdującym się na wyspie przetrzymywano w 1940 roku polskich policjantów i mundurowych, Twer, gdzie w suterenach siedziby NKWD zabijano ich po kolei strzałem w tył głowy oraz Miednoje, gdzie nocą zasypywano ciała w masowych grobach. Ponad 6 300 osób! Wróciliśmy do domu po 38 dniach, przejeżdżając na dwóch kołach prawie 13 tysięcy km, samolotem pokonując dystans IrkuckMoskwa, objeżdżając Jezioro Białe na końskim grzbiecie i uciekając na własnych nogach przed chmarami syberyjskich komarów. Na koniec chcieliśmy podziękować naszym sponsorom – firmie Ret Bike za motocyklowe dżinsy i bojówki, które najlepiej służyły w czasie mongolskich upałów, firmie Brubeck za bieliznę termoaktywną, która chłodziła nasze rozgrzane plecy oraz Michałowi (vel Hiszpanowi) za wykonanie aluminiowych kufrów, które trzymały się dzielnie, nawet po spotkaniu trzeciego stopnia z mongolskim piachem i skałami. MARTA SIENKIEWICZ

Tam, gdzie kończy się asfalt Mongolia to kraj buddyjskich i szamańskich wierzeń. Ich materialnym odzwierciedleniem są piękne świątynie, których po komunistycznych czystkach lat 30. XX wieku nie pozostało zbyt wiele. Duży kompleks klasztorny Gandan znajduje się w stolicy. Mieści on w swoim obrębie kilkanaście budowli świątynnych, w jednej z nich można podziwiać posąg Buddy, wysoki na 26 metrów, wykonany ze złota, srebra i 20 ton miedzi. Poza miastem nieodłącznym elementem krajobrazu są przydrożne kapliczki – stupy bądź ovoo, które zapewniają podróżnym szczęśliwe dotarcie do celu. Krótki czas pobytu w Mongolii pozwolił nam na zwiedzenie bogatego w formacje skalne Parku Narodowego Gorchi-Tereldż z usytuowaną na zboczu góry świątynią Arjabal. Dotarliśmy też do legendarnej stolicy Dżingis Chana – Karakorum oraz nad brzeg Jeziora Białego. Wyzwaniem dla kierowców był przejazd przez mongolskie drogi. Asfalt kończył się w promieniu od kilkudziesięciu do 200 km od stolicy. Wielką przyjemność sprawiała nam możliwość wtopienia się w ten zapierający dech w piersiach krajobraz tworzony przez stada koni, wielwww.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

27


NA GLOBTROTERSKICH SZLAKACH

Radiowy Klub Obieżyświata

Zapowiedź wyprawy

ETIOPSKA PRZYGODA Historyczna Północ, Etniczne Południe i Siarkowe Piekiełko – Depresja Danakilska (luty/marzec 2011)

E

tiopia, dawniej Abisynia – to jeden z najciekawszych krajów Czarnego Lądu z bardzo bogatą historią i kulturą. Północ Etiopii jest niezwykle bogata w zabytki, gdzie przybysza zadziwia chrześcijańska kultura i architektura sakralna, korzeniami sięgająca IV wieku, gdzie spotkać można afrykańskie wioski plemion, których tradycyjny sposób życia nie zmienił się od wieków. To także piękne krajobrazy jezior, rzek i gór, gdzie historie czasów biblijnych przenikają się ze współczesnością. Z kolei Południe to prawdziwy tygiel plemion etiopskich – Mursi, Homerowie, Karo, Cushitic-Elbore i Tsemay. Prawdziwa mozaika pierwotnych społeczeństw, u których czas się zatrzymał. Wyprawa Historyczna Północ i Etniczne Południe odbędzie się w dniach 10.02.–02.03.2011 roku. Kontynuacją Etiopskiej Przygody, opcjonalnie jest 7-dniowa wyprawa do siarkowego piekiełka na Depresji Danakilskiej, z najniższym punktem położonym 125 m poniżej poziomu morza. To rozległe obniżenie w północnej części zapadliska tektonicznego, będącego przedłużeniem Rowu Środkowoafrykańskiego, jest jednym z najgorętszych miejsc na Ziemi i charakteryzuje się znaczącą aktywnością sejsmiczną. Jest to jeden z najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi terenów, bowiem panują tu skrajne warunki suchego klimatu i braku wody, z krajobrazem rodem z Marsa – bezodpływowe solne jeziora, czynne wulkany, siarkowe fumarole – prawdziwe siarkowe piekło. Podróż do tego odległego miejsca jest wyzwaniem dla odkrywcy, stanowi dobrą okazję do penetracji nieznanej Etiopii, zobaczenia miejsca unikatowego. Wyprawa Siarkowe Piekiełko – Depresja Danakilska odbędzie się w dniach 02.03.–08.03.2011 roku. Więcej informacji na stronie: www.wyprawy.info.pl, e-mail: wsky@ hoga.pl, tel. 607 52 62 33. Serdecznie zapraszam!

Gdzie zakwita raflezja… R

adiowy Klub Obieżyświata w Koszalinie powołany przeze mnie do życia przed ponad 11 laty, także z inicjatywy wydawców niniejszej gazety, rozpoczął właśnie kolejny rok spotkań. W każdy pierwszy czwartek miesiąca w studiu radiowym im. Czesława Niemena w Rozgłośni Polskiego Radia w Koszalinie spotykają się fascynaci opowieści z podróży dalekich i bliskich oraz ci, którzy przywożą ze swych kolejnych wypraw bogatą dokumentację fotograficzną. Pierwsze spotkanie po wakacjach poświęcone było Sumatrze, po której wędrowałam w marcu tego roku. Dlaczego Sumatra? Bo można tam jeszcze zobaczyć dziewiczą dżunglę równikową z całym bogactwem fauny i flory, bo mieszkańcy północnej części wyspy jeszcze 100 lat temu byli kanibalami, a wśród mieszkańców części zachodniej do dziś żywa jest tradycja matriarchatu. Oba ludy mogą się poszczycić bogatą kulturą materialną, ciekawymi wioskami i tolerancją wobec różnych religii, które tu współistnieją. W następnym numerze „Obieżyświata” zaproszę państwa na wędrówkę szlakiem od Medanu do Padangu. Trasa ta cieszy się zasłużenie od kilku lat dużą popularnością wśród globtroterów. Jedni znajdują tu znakomite trasy trekkingowe. Górzyste połacie dżungli wokół Parku Narodowego Lausera dają fantastyczne możliwości ku temu. Inni wspinają się na niezadeptane przez rzesze turystów wulkany, a jeszcze inni rozkoszują się wypoczynkiem nad pięknymi, górskimi jeziorami z krystaliczną wodą – jeziorem Toba i Maninjau. I nie straszne im położenie wyspy na zbiegu wielkich płyt tektonicznych, co niesie za sobą ciągłą aktywność sejsmiczną tego obszaru. Bo Sumatra fascynuje i zachwyca od pierwszego dnia, a jej mieszkańcy lubią się chwalić swoją kulturą i pomimo, że w dużej części to dziś muzułmanie, są otwarci na obcych. A czy państwo wiedzą, że na tej wyspie zakwita największy na globie kwiat? To raflezja Arnolda odkryta niecałe 200 lat temu na Sumatrze przez dr Josepha Arnolda i Stanforda Rafflesa zwana jest też czasami „trupim kwiatem”. Dlaczego? Opowiem o tym w nowym numerze „Obieżyświata”. A tymczasem zapraszam do słuchania cyklicznej audycji podróżniczej „Radiowy Klub Obieżyświata” w każdą niedzielę od godz. 13 do 16 w Polskim Radiu Koszalin, zarówno na falach eteru jak przez Internet – www.radio.koszalin.pl JAGODA KOPROWSKA

ŁUKASZ WALL

28

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

www.obiezyswiat.com


POLSKA nieodkryta Nowy magazyn o Polsce No i stało się! „Obieżyświat” nam się rozmnożył! A konkretnie powstał z niego nowy, drugi magazyn turystyczny pn. „Polska dla Ciebie / Poland for you”, z którym czytelnicy mogli się już zapoznać na wrześniowych targach TT WARSAW oraz październikowych TOUR SALON w Poznaniu. Pierwszy numer otwiera wywiad z Conrado Moreno pt. „Polska da się lubić” (no, bo skoro Europa da się lubić...), który mieszkając od wielu lat w naszym kraju wskazuje na ogromny potencjał turystyczny Polski. W magazynie znajdziemy wiele interesujących turystycznych prezentacji miast, gmin i całych regionów, np. przewodnik po Krainie Kanału Elbląskiego czy po klimatycznych knajpkach starej, warszawskiej Pragi. Niektórym publikacjom towarzyszą mapki bądź plany z zaznaczonymi atrakcjami i miejscami godnymi odwiedzenia. Magazyn jest w polskiej i angielskiej wersji językowej po to, by służyć informacją również gościom z zagranicy. Zapraszamy do współpracy samorządy i organizacje turystyczne z całej Polski, a czytelników do przekazywania nam swoich opinii i sugestii. Każdą uwagę wnikliwie rozważymy. Z wersją elektroniczną pierwszego numeru zapoznać się można na stronie: www.PolskaDlaCiebie.eu Redakcja

Najlepsze dla turystów ozstrzygnięta została kolejna edyR cja Konkurs Polskiej Organizacji Turystycznej na Najlepszy Produkt Tury-

styczny. Ma on na celu wyłonienie najbardziej atrakcyjnych, nowatorskich i przyjaznych dla turystów produktów oraz ich popularyzację. Złoty Certyfikat POT za rok 2010 otrzymała Manufaktura Łódzka. – Podobnie jak zdobywcy Złotych Certyfikatów z lat poprzednich, Manufaktura Łódzka objęta zostanie programem specjalnym, którym jest sfinansowana przez Polską Organizację Turystyczną profesjonalna kampania promocyjna wartości kilkuset tysięcy złotych – powiedział prezes POT Rafał Szmytke. Certyfikaty otrzymały także następujące produkty: Cykliczna Impreza Narciarska „Bieg Piastów” (woj. dolnośląskie), Planetarium im. Władysława Dziewulskiego w Toruniu (woj. kujawsko-pomor-

www.obiezyswiat.com

skie), Szlak Żelaza i Kowalskich Tradycji (woj. lubelskie), Nadodrzańska Przygoda (woj. lubuskie), Małopolska Wieś Pachnąca Ziołami (woj. małopolskie), Zespół Zabytków Osady Fabrycznej w Żyrardowie (woj. mazowieckie), Jurapark Krasiejów (woj. opolskie), Ogromnie Ekstremalne Wakacje (woj. podkarpackie), Szlak Orlich Gniazd (woj. śląskie) i XL Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego – Old Jazz Meeting – Złota Tarka – Iława (woj. warmińsko-mazurskie). Wyróżnienia otrzymały: Suwałki Blues Festival (woj. podlaskie) oraz Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych „Feta” i Subiektywna Linia Autobusowa, i Warsztat Wałęsy – dawne tereny Stoczni Gdańskiej (obydwa w woj. pomorskim). Gratulujemy! Więcej informacji na stronie:

www.pot.gov.pl

Manufaktura w Łodzi

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

29


CIEKAWE WYDARZENIA

Zamek Królewski w Warszawie

TU POLSKIE RADIO 1925-2010 Z

Budynek Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego, 1925 rok

30

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

szawy w 1939 roku. W tej części wystawy znalazł się również portret Zygmunta Chamca, założyciela i pierwszego dyrektora Polskiego Radia w latach 1925-1935, przekazany przez jego wnuka Andrzeja Tarnowskiego. Trzecia część wystawy „Gatunki” poświęcona była działalności misyjnej radia, z podziałem na cztery przestrzenie tematyczne. Przestrzeń pt. „Muzyka” zawierała m.in. prezentację fotograficzną orkiestr i chóru Polskiego Radia, aranżację studia muzycznego, galerię fotografii kompozytorów z autografami dla radia, partytury i plakaty. „Teatr” udokumentował historię Teatru Polskiego Radia za pomocą fotografii, aranżacji studia teatralnego, zawierającego m.in. kącik z akcesoriami do imitowania dźwięków oraz ścianę z podpisami znanych aktorów. W części „Edukacja” zaprezentowano zdjęcia wybitnych profesorów współpracujących z Polskim Radiem, fotografie upamiętniające akcje związane

Replika radiostacji „Błyskawica”

z popularyzacją nauki, wydawnictwa radiowe, plakaty i zeszyt ze spisem audycji z 1945 roku. W przestrzeni „Sport” bardzo ciekawe były eksponaty związane z historią sportu. Kolejna część wystawy to „Nagrody”, poświęcona nagrodom przyznawanym przez Polskie Radio – Splendorom, Diamentowym Batutom, Złotym i Diamentowym Mikrofonom. Tematem piątej części wystawy była „Technika”. Zaprezentowano sporo eksponatów: radioodbiorników, mikrofonów, magnetofonów, statywów, drutofonów oraz replikę stacji nadawczej „Błyskawica”. W części współczesnej zwiedzający mogli zapoznać się z filmami o współczesnej technice radiowej, z historią powstania stereofonii, prezentacją dźwięku wielokanałowego, a także najnowocześniejszymi radioodbiornikami cyfrowymi i projektem „Radio na wizji”, który zrealizowany zostanie w grudniu br. www.polskieradio.pl

Zdjęcia: Polskie Radio SA, Łukasz Dobrzyński

okazji 85-letniej historii Polskiego Radia od 2 września do 17 października br. w Zamku Królewskim w Warszawie zaprezentowano wystawę pn. „Tu Polskie Radio 1925-2010”, na której przedstawiono 390 fotografii, kilkadziesiąt plakatów, pokazy multimedialne z fragmentami kronik filmowych oraz unikalne nagrania ze zbiorów Archiwum Polskiego Radia. Wśród eksponatów znalazły się również pamiątki pracowników PR oraz replika radiostacji „Błyskawica”, udostępniona przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Wystawa składała się z pięciu części. Pierwsza z nich to „Prolog” – do historii Polskiego Radia. Część druga, zatytułowana „Dekady”, bogata była w fotografie i dokumenty ukazujące historię radia na przestrzeni dziesięcioleci. Można było zobaczyć studio spikerskie oraz galerię spikerów radiowych, którzy pracowali w rozgłośni w czasie obrony War-

Irena Kwiatkowska

www.obiezyswiat.com


Rancho pod Bocianem R

ancho pod Bocianem to obiekt hotelowy zaaranżowany w niezwykłym klimacie, nawiązujący stylem do staropolskiego dworu. Hotel położony jest na rozległym terenie w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego, niespełna 25 km od Warszawy. Około 20 ha terenu wokół hotelu przeznaczono na przygotowanie niezwykłych atrakcji dla przybywających Gości. Liczba atrakcji stale rośnie, tak jak rośnie liczba zadowolonych z pobytu Klientów. Oferujemy między innymi: staw z możliwością wędkowania, tor offroadowy, tor quadowy, strzelnicę, boiska sportowe oraz polanę i las do zabaw terenowych, np. paintball. Wiosną udostępniliśmy 18. dołkowe pole mini golfowe, park linowy i powiększony staw o tor flisakowy oraz wyspę z Chatą Rybaka, gdzie można zorganizować zabawę dla 60-100 osób i zjeść pyszną rybkę. Przytulne pokoje utrzymane są w romantycznym stylu i gwarantują najwyższy standard. Każdy z pokoi wyposażony jest w łazienkę z pełnym węzłem sanitarnym. Do dyspozycji Gości oddajemy 46 pokoi, 35 w Dworze i 11 w mogącym funkcjonować całkowicie samodzielnie Modrzewiowym Dworku. Restauracja hotelowa Stara Izba Cafe zaprasza na znakomity weekendowy obiad oraz do spędzenia wieczoru przy kominku w ciepłym i klimatycznym miejscu. Szef Kuchni poleca znakomite dania kuchni polskiej i europejskiej a profesjonalna obsługa kelnerska gwarantuje najwyższą jakość każdego posiłku. Zarówno biesiady, uroczyste kolacje, jak i kameralne uroczystości oraz wykwintne przyjęcia, mają niepowtarzalny urok i niezapomniany smak. Sala bankietowa jest przygotowana do przyjęcia nawet 220 osób.

Uzupełnieniem naszej oferty hotelowej jest zaplecze konferencyjno-szkoleniowe: pięć klimatyzowanych sal konferencyjnych, wyposażonych w aparaturę przydatną podczas konferencji i szkoleń. Dla naszych gości dostępna jest również bezprzewodowa sieć internetowa. Bezpośrednio przy Hotelu znajduje się ogród z dwiema Wiatami Grillowymi (dla ok. 40 osób każda) a na terenie oferującym specjalne atrakcje – dwupoziomowa, ogrzewana Chata Grillowa, która jest zdolna pomieścić 350-400 osób, a także specjalny budynek z toaletą męską i damską. To w okolicach Chaty odbywają się nasze słynne pikniki, a zimą również kuligi. Cały teren Hotelu jest ogrodzony. Bezpłatny parking hotelowy, znajdujący się tuż przy obiekcie, przygotowany jest na 150 miejsc. Miesięcznie na terenie Rancho Pod Bocianem mamy przyjemność gościć średnio 2-3 tysiące osób, między innymi z tak znanych firm i instytucji jak: BRE, BZ WBK, Compensa, Danone, Ikea, Pepsi, PZU, Schenker, Tchibo, Toyota, Urząd Gminy W-wa Ursynów, czy Uniqua. Rancho pod Bocianem ul. Nadarzyńska 15, 05–555 Tarczyn wieś Przypki tel. kom. 500 29 85 85, tel. 22 736 99 15, faks 22 736 99 16 recepcja@bocianierancho.pl, biuro@bocianierancho.pl

www.bocianierancho.pl


ŚLĄSK

Cieszyn

1200 lat historii C

ieszyn jest przygranicznym miastem leżącym na południu Polski sąsiadującym z Republiką Czeską. Należy do jednych z najstarszych miast w Polsce, powstał bowiem w końcu X w. Od końca XIII do XVII w. znajdował się pod panowaniem cieszyńskich Piastów, później rządzony był przez Habsburgów, a w 1920 r. został podzielony. Cieszyn i Czeski Cieszyn są ważnym węzłem komunikacyjnym na pograniczu polsko-czeskim, stanowią centrum oświatowe, kulturalne i administracyjne dla całego Śląska Cieszyńskiego po obu stronach Olzy. Razem tworzą stolicę Euroregionu Śląsk Cieszyński. Cieszyn ma wiele do zaoferowania każdemu odwiedzającemu go turyście. Miasto zachowało średniowieczny układ urbanistyczny wraz z zabytkami i urokliwymi miejscami. Do najciekawszych należy Wzgórze Zamkowe, na którym znajduje się m.in. romańska Rotunda z XI w. – jedna z najstarszych świątyń chrześcijańskich w Polsce i jednocześnie najcenniejszy zabytek Śląska (jej wizerunek znajduje się na banknocie 20 zł i okolicznościowej monecie o nominale 2 zł), Wieża Piastowska

32

(XIV w.) – wspaniały punkt widokowy na miasto i okolice, Wieża Ostatecznej Obrony (XIII w.) – pozostałość systemu obronnego zamku górnego, Pałacyk Myśliwski Habsburgów, w którym obecnie mieści się Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości oraz Państwowa Szkoła Muzyczna. Nie mniej interesujące są pozostałe zabytki Cieszyna, jak np. Ratusz i kamienice przy rynku, budynek Książnicy Cieszyńskiej – biblioteki z najcenniejszym zbiorem starodruków i inkunabułów, czy funkcjonujące już ponad 200 lat Muzeum Śląska Cieszyńskiego z cennymi zbiorami. Znajdują się tu m.in.

Rynek w Cieszynie

sławne na całym świecie strzelby cieszynki, filigrany i figura Madonny z Dzieciątkiem z XIV w. Warto też wstąpić do Teatru im. Adama Mickiewicza zaprojektowanego przez znakomitych wiedeńskich architektów. Godne uwagi są także cieszyńskie kościoły, m.in. Sanktuarium Matki Bożej Cieszyńskiej, Ewangelicki kościół Jezusowy, w którym znajduje się Muzeum Protestantyzmu a także zabytkowe cmentarze żydowskie, z których jeden należy do najstarszych znajdujących się na ziemiach polskich. Unikatowa i pełna specyficznego klimatu jest Cieszyńska Wenecja – dawna dzielnica tkaczy i garbarzy. W granicach miasta znajdują się rezerwaty przyrody, których ozdobą jest unikalny kwiat o bladozielonych płatkach – cieszynianka wiosenna, a także parki z zapleczem rekreacyjno-sportowym. Warto wybrać się na jedną z wielu tras rowerowych i spacerowych: śladami cieszyńskich Żydów, cieszyńskich książąt – Piastów i Habsburgów, Via Natura, Via Sacra, szlakiem pamiątek ewangelików cieszyńskich, szlakiem cieszyńskich bibliotek zabytkowych,

Cieszynianka Wiosenna OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

www.obiezyswiat.com


Zdjęcia: Renata Karpińska

Teatr im. Adama Mickiewicza

Studnia Trzech Braci Rotunda romańska z XI wieku

Wieża Ostatecznej Obrony

czy kwitnących magnolii. Dodatkowym atutem Cieszyna jest bliskość takich miast jak Oświęcim (ok. 70 km), Kraków (ok. 120 km), Wiedeń (ok. 300 km) i Praga (ok. 350 km). W roku 2010 Cieszyn obchodzi jubileusz 1200-lecia swojego legendarnego założenia. Legenda głosi, że miasto powstało w 810 r., kiedy po długiej rozłące spotkali się przy źródle trzej książęcy synowie – Bolko, Leszko i Cieszko, którzy ucieszywszy się ze spotkania założyli tutaj miasto. Jubileusz świętowany jest bardzo hucznie. W ciągu całego roku odbywa się wiele imprez, koncertów i festiwali, m.in. Przegląd Filmowy „Kino na Granicy”, Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Bez Granic”, Festiwal „Muzyka Dawna”, Święto Trzech Braci, Festiwal Viva il Canto, Festiwal Europejskich Szkół Artystycznych i Twórczości „Kręgi Sztuki”, Festiwal Filmowy „Wakacyjne Kadry”, Festiwal Kulinarny „Cieszyńskie Smaki” i wiele, wiele innych. Do jednych z najważniejszych należał Jubileuszowy Koncert Galowy, który odbył się 27 sierpnia w Kościele Jezusowym. Pod batutą mistrza Krzysztofa Pendereckiego www.obiezyswiat.com

Pałac Myśliwski Habsburgów

wystąpiła Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach oraz uznani soliści – Izabela Matuła, Agnieszka Rehlis oraz Vytautas Juozapaitis. Zgromadzeni słuchacze mieli okazję usłyszeć VIII Symfonię Krzysztofa Pendereckiego oraz „Chorał dla Cieszyna” – utwór specjalnie skomponowany z okazji 1200-lecia legendarnego założenia miasta. Wśród zaproszonych gości był Przewodniczący Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek, który razem z premierem RP Donaldem Tuskiem objął patronat nad obchodami cieszyńskiego jubileuszu. Koncert cieszył się wielkim powodzeniem i jeszcze długo po tym wydarzeniu mieszkańcy wspominali te niezwykłe chwile. Jubileuszowy rok 2010 był okazją do wydania niezwykłej pozycji książkowej pt. „Dzieje Cieszyna od pradziejów do czasów współczesnych”, napisanej pod redakcją prof. Idziego Panica. Monografia historii miasta jest efektem dziesięcioletniej pracy historyków i specjalistów. W związku z wydaniem dzieła, 16 września w Teatrze im. Adama Mickiewicza odbyła się konferencja historyczna. Prezentacji książki towarzyszy-

ły interesujące wystąpienia historyków: prof. dr hab. Jerzego Sperki, dra hab. Dariusza Nawrota, prof. dra hab. Janusza Spyry, dra Wacława Gojniczka i mgra Stefana Króla. Konferencję zakończył koncert kwintetu wiolonczelowego Kordo. Monografia Cieszyna jest trzytomowym dziełem opisującym historię miasta, jego przemiany społeczne, gospodarcze i przestrzenne. Obecnie Urząd Miejski podejmuje starania, aby umożliwić wszystkim zainteresowanym zakup tego niezwykłego dzieła w księgarniach. Rozpoczęto realizację projektu pn. „Program promocji markowych produktów turystycznych Cieszyna”. Ma on pomóc określić te atuty miasta, które najbardziej odpowiadają oczekiwaniom potencjalnych turystów. Realizacja projektu ma doprowadzić do stworzenia systemu promocji atrakcji turystycznych. Więcej informacji na stronie:

www.cieszyn.pl www.1200cieszyn.pl OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

33


LUBELSZCZYZNA

Nielisz

Gmina nad wielką wodą J

eszcze nie tak dawno prawie nikt o Nieliszu nie słyszał. Był zwykłą siedzibą jednej z kilkudziesięciu podobnych gmin na Zamojszczyźnie. Wszystko zmieniło się w II połowie lat 90. XX wieku, gdy na rzece Wieprz spiętrzono wodę i powstał zalew. I to jaki! Ogromny, prawie tysiąchektarowy akwen, którego drugi brzeg jest niemal niewidoczny. Pod względem powierzchni dorównuje „Czorsztynowi” i jest tylko dwa razy mniejszy od słynnej „Soliny”. Żeby go obejść trzeba pokonać ponad 30 kilometrów, uważając przy tym, by nie spłoszyć ptaków. Szacuje się, że w czasie wiosennej i jesiennej migracji przebywa ich tu aż 12 tysięcy, a przez cały rok gnieździ się ich ok. 8 tysięcy sztuk. Występują tu ptaki popularne i rzadkie, m.in. nur, rybołów, rybitwa białowąsa, dubelt, bąk, bączek, orlik krzykliwy, batalion, gadożer, sokół wędrowny, orzeł przedni i rzecz jasna bocian, ogółem ok. 230 z 440 gatunków sklasyfikowanych w Polsce. Zbiornik w Nieliszu to raj dla wędkarzy gdyż w jego wodach występuje wiele gatunków ryb. Z zabytków na uwagę zasługuje drewniany zespół kościelny w Nieliszu, który two-

34

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

rzy kościół, kaplica i dzwonnica. Patronat nad świątynią objął Święty Wojciech, który spogląda w ołtarzu głównym z obrazu, namalowanego przez Tadeusza Szelmowskiego. Na cmentarzu przykościelnym stoi szczególna kaplica, zwana letnią. Powstała ona z altany, w której witano ordynata Maurycego Zamoyskiego gdy w 1906 roku wracał z poślubioną właśnie małżonką. W okolicy są jeszcze trzy inne zespoły podworskie. Klasycyzm reprezentuje dworek w Stawie Noakowskim, neorenesans – dwór w Ujazdowie, zaś pałacyk w Ruskich Piaskach określany jest jako eklektyczny. Oprócz architektury poszlacheckiej, okolice Nielisza bogate są w tradycyjne budownictwo ludowe. Stare, drewniane chałupy o konstrukcji zrębowej z charakterystycznymi werandami, ustawionymi asymetrycznie spotkać można we wszystkich wsiach. Także tutaj, jak i na całej Zamojszczyźnie, znajduje się wiele obiektów kultu religijnego, typu kapliczki, figury i krzyże przydrożne, w tym rzadkie, jak figura Św. Franciszka, czy Kaplica Św. Jana Chrzciciela w Kolonii Staw Ujazdowski, przy której, jak przystało na tego patrona, bije źródełko uznawane za cudowne.

Gmina Nielisz jest coraz lepiej przygotowana na przyjęcie gości. Rozbudowuje się sieć kwater agroturystycznych, wytyczono trasy rowerowe, można także skorzystać ze spływów kajakowych po Wieprzu, czy z oferty wczasów w siodle w miejscowości Ruskie Piaski. Latem nad brzegami zalewu organizowane są atrakcyjne imprezy kulturalne, w tym tradycyjne „Sobótki”. Nielisz jest dobrym punktem wypadowym do zwiedzania renesansowego miasta Zamość oraz Roztocza. Widać wyraźnie, że Nielisz łapie wiatr w turystyczne żagle. MAREK MARCOLA Urząd Gminy Nielisz 22-413 Nielisz tel. 84 63 12 727 ugnielisz@mbnet.pl

www.nielisz.pl

www.obiezyswiat.com


WIELKOPOLSKA

Kłodawa

Kolorowa kopalnia K

Wędrujemy szarym chodnikiem, mijając pełne soli wagoniki, oczekujące na transport na powierzchnię ziemi. Po prawej stronie znajduje się oświetlona kaplica św. Kingi, której większość wystroju wykonano z różowej soli. Obok figury patronki górników znajduje się czarna tablica z nazwiskami pracowników, którzy zginęli w kopalni. Tutaj każdy górnik przed pracą modli się przez chwilę. Mijając kolejne śluzy temperatura powietrza zaczyna wzrastać do prawie 20°C. Ściany i stropy chodników nie podpierają żadne stemple ani podpory. Chodniki są bezpośrednio wykute w kolorowych pokładach soli. Niektóre ściany są brunatno-szare, miejscami rdzawe, a gdzieniegdzie znajdują się zielone skupiska połyskujących kryształków. – Są to stanowiska soli włóknistej – tłumaczy nam przewodnik. W ustach czujemy słony smak. Kolejne chodniki mienią się kolorami brudnej pomarańczy i różu. Owalne ściany posiadają specjalne wyżłobienia tzw. pikowania po to, aby wilgoć na ścianach nie formowała stalagmitów. Nie sądziłem, że kopalnia soli mieni się aż tyloma barwami.

Dochodzimy do komory, gdzie przygotowano scenę z widownią dla publiczności. Hala jest rzeczywiście imponująca. Po prostu kolos. Wyrobisko ma 20 m wysokości, tyle samo szerokości i w zależności od wielkości pokładu solnego 150 i więcej metrów długości! Takich komór w pionie jest pięć nad nami i pięć pod nami. Stropy mają przeciętnie po 15 m grubości, a ściany boczne po 10 m. Obecnie jest pod ziemią łącznie ponad 18 mln m3 pustych przestrzeni, a łączna długość wszystkich chodników i komór wynosi ok. 400 km. W części mniejszych sal zgromadzono stroje galowe górników, ich sprzęt oraz gabloty z materiałami wybuchowymi. ŁUKASZ DOBRZYŃSKI Biuro Obsługi Ruchu Turystycznego Kopalni Soli „KŁODAWA” S.A. tel. 63 273 33 04, 63 273 35 54 bot@sol-klodawa.com.pl hotel@sol-klodawa.com.pl

www.sol-klodawa.com.pl

Zdjęcia: J. Matuszkiewicz

łodawa zawsze kojarzyła mi się z solą jadalną, kupowaną w sklepie spożywczym. Okazuje się, że wydobywana w tutejszej kopalni sól znajduje zastosowanie także w przemyśle chemicznym, rolnictwie oraz do zimowego utrzymania dróg. Ale nie jest to taka „zwykła” sól. Prof. Julian Aleksandrowicz, znany internista i hematolog, mikroelementy w niej zawarte nazwał „pierwiastkami życia”. Głębinowa Kopalnia Soli „Kłodawa” od 1956 roku eksploatuje sól tradycyjną metodą górniczą z poziomów 600 i 750 metrów. Cały czas jest zakładem produkcyjnym, udostępnianym w części również turystom. Zwiedzający wędrują tymi samymi korytarzami, co górnicy, którzy przyszli do pracy. Przed zjazdem na dół wpisujemy się do specjalnej książki i zakładamy kaski ochronne. Wsiadamy do windy szybu „Michał” i z prędkością 6m/s gnamy jak pocisk w dół. Jest ciemno, telepie nami niemiłosiernie, jedyne światło z latarki przewodnika przypomina nam, że żyjemy. Na dole jest tak samo zimno jak na powierzchni ze względu na silną wentylację dostarczającą tlen do szybów. Górnicy witają nas słowami: „Szczęść Boże”.

www.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

35


POMORZE ZACHODNIE

Stargard Szczeciński

W starej aptece dwiedzając Stargard Szczeciński warto wejść do miejscowego muzeum, które przygotowało jedyną w swoim rodzaju stałą wystawę pt. „Aptekarstwo stargardzkie i pomorskie na przestrzeni wieków”. Wystawa została podzielona na trzy części. Pierwsza sekwencja przedstawia historię dawnych pomorskich i stargardzkich aptek, z eksponatami w postaci butelek aptecznych z XVI i XVII w., pojemników na plastry, a także szeregu naczyń zwrotnych na lekarstwa, odkrytych podczas wykopalisk archeologicznych w Szczecinie i Stargardzie. Druga część to izba ekspedycyjna, nosząca kiedyś nazwę oficyny. Tutaj obejrzeć można niewątpliwą ozdobę wystawy, którą są meble apteczne pochodzące z końca XIX w., z apteki „Pod Złotą Gwiazdą”, znajdującej się w Stargardzie przy dzisiejszej ul. Wyszyńskiego. W oficynie prezentowane są puszki drewniane ze stargardzkich aptek oraz różne wagi służące do codziennej pracy aptekarza, który niejednokrotnie w obecności pacjentów przygotowywał leki. Muzeum w Stargardzie Rynek Staromiejski 2-4 73-110 Stargard Szczeciński tel./faks 91 578 38 35, 577 25 56 info@muzeum-stargard.pl

www.muzeum-stargard.pl

36

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

Trzecia część to laboratorium galenowe oraz zielarnia, pomieszczenia, jakich nie ma w dzisiejszych aptekach. W dawnej aptece było to miejsce, gdzie przygotowywano leki pod różną postacią: maści, tabletki, czopki (obecnie zajmują się tym firmy farmaceutyczne). Wyeksponowane zostały przedmioty służące do rozkruszania – moździerze, wagi, odważniki, maszynka do maści, maszynka do mieszania proszków, stępka, wyciskarka do tabletek, praska apteczna do opłatków, mikroskopy i wiele ciekawych narzędzi pracy dawnego farmaceuty. Trzon wystawy stanowią eksponaty Muzeum w Stargardzie oraz m.in. Muzeum Narodowego w Szczecinie, Muzeum Farmacji Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Zakładu Historii Medycyny i Etyki Lekarskiej PAM w Szczecinie, Pracowni Archeologicznej Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie,

Biblioteki Głównej Pomorskiej Akademii Medycznej. Wszystkie pochodzą z terenu dawnego Księstwa Pomorskiego. Oprócz wystawy stałej, Muzeum w Stargardzie przygotowuje również wystawy czasowe, m.in. wystawę „David Gilly – życie i twórczość” przedstawiającą postać architekta epoki klasycyzmu, którego prace wywarły ogromny wpływ na architekturę miasta przełomu XVIII i XIX wieku. Zapraszamy do Stargardu Szczecińskiego – miasta o wielowiekowej bogatej i ciekawej historii.

Fot. Jan Rusnok, Muzeum w Stargardzie Szczecińskim

O

Urząd Miejski w Stargardzie Szczecińskim ul. Czarnieckiego 17 73-110 Stargard Szczeciński tel. 91 578 48 81, faks 91 578 48 89 urzad@um.stargard.pl

www.stargard.pl

www.obiezyswiat.com




Fot. arch. ZLOT

WARMIA I MAZURY

Kraina Kanału Elbląskiego

Przygoda w zasięgu ręki R

ok 2010 jest wyjątkowy w historii Kanału Elbląskiego. Wiąże się on ze 150 rocznicą jego uruchomienia. To również kolejny rok realizacji programu „Zintegrowany system promocji turystycznej obszaru Kanału Elbląskiego”, w którym biorą udział powiaty oraz gminy leżące na obszarze oddziaływania tego niezwykłego obiektu. Piękno krajobrazu, zabytki oraz niezliczone dziewicze zakątki przyrody stanowią magnes przyciągający w te okolice turystów z całego świata. Urządzenia pracujące na Kanale działają w swojej niezmienionej postaci od 150 lat. Inżynier odpowiedzialny za budowę Kanału – Georg Jakob Steenke – umożliwił połączenie jeziora Druzno z wyżej położonymi akwenami znajdującymi się na północ od Ostródy. Różnica poziomów wody wynosi prawie 100 metrów. Pokonywana jest ona dzięki unikatowemu systemowi pochylni w Całunach Nowych, Jeleniach, Oleśnicy, Kątach, Buczyńcu oraz dzięki 4 śluzom. Kanał Elbląski – perła regionu Warmii i Mazur – przyciąga rokrocznie kilkadziesiąt tysięcy turystów. Kraina Kanału Elbląskiego daje wiele możliwości. Podziwianie atrakcji przyrodniczych, historycznych i kulturowych to nie jedyna możliwość spędzania wolnego czasu. Można odbyć rejs statkiem pasażerskim, łodzią żaglową czy kajakiem. Obszar Kanału jest bardzo atrak-

cyjny dla wodniaków. Rozpoczynając rejs na najdłuższym jeziorze w Polsce – Jezioraku (27 km długości), można popłynąć do Miłomłyna i Ostródy, gdzie warto spróbować swoich sił na nartach wodnych lub wybrać się w dalszą podróż w kierunku Elbląga, rezerwatu jeziora Druzno, a następnie Zalewu Wiślanego. Turyści preferujący zwiedzanie Krainy na „dwóch kółkach” mają do dyspozycji ponad 600 kilometrów szlaków rowerowych. Również turyści piesi mogą skorzystać z licznych ścieżek i szlaków wytyczonych wśród lasów i łąk, gdzie zlokalizowanych jest wiele miejsc godnych uwagi każdego globtrotera. Zabytki kultury, historii oraz natury są tu bardzo dobrze oznakowane. Dogodne połączenia kolejowe, drogowe i wodne z Elblągiem, Ostródą oraz Iławą dają wiele możliwości zaplanowania zwiedzania Krainy w bardzo elastyczny sposób. Kraina Kanału Elbląskiego oddaje do dyspozycji swoim gościom ośrodki wypoczynkowe, kompleksy SPA, hotele, pensjonaty, gospodarstwa turystyczne oraz pola namiotowe z wypożyczalniami wszelkiego rodzaju sprzętu turystycznego. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Promowaniu Krainy pomaga wiele działań realizowanych m.in. przez samorządy. Jednym z nich jest stworzenie stoiska targowego Krainy Kanału Elbląskiego.

Na stoisku prezentowana jest makieta pochylni Oleśnica, która w prosty sposób przedstawia mechanizm działania urządzeń na Kanale Elbląskim. Ilość zawartych szczegółów oraz miniaturowe statki przemieszczające się z jednego zbiornika do kolejnego przyciągają rzesze zwiedzających. Stoisko Krainy Kanału Elbląskiego zostało przygotowane w ramach projektu „Zintegrowany system promocji turystycznej obszaru Kanału Elbląskiego” dofinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007 – 2013. Projekt ten realizowany jest do końca roku 2011 przez 3 powiaty: elbląski, iławski oraz ostródzki przy wsparciu gmin. Liderem projektu jest Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego. W ramach tego przedsięwzięcia partnerzy biorą udział w targach turystycznych, organizują konferencje, imprezy związane z Kanałem Elbląskim, wizyty studyjne dziennikarzy i touroperatorów. Rok 2011 przewiduje m.in. wyjazd na targi turystyczne do Kijowa, Berlina, Gdańska i Poznania. Przygotowywana jest strona internetowa Krainy Kanału oraz promocja w mediach krajowych i zagranicznych. Każdy z powiatów partycypujących w projekcie organizuje imprezę o charakterze promocyjnym.

Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy

www.obiezyswiat.com

OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

39



Mu ltimedialny

Obieżyświat

Książki

KSIĄŻKI I MULTIMEDIA

do podróży

rekomenduje Grzegorz Micuła

Niestrudzony podróżnik

Wieczne Miasto

Prawie 6500 starannie posegregowanych i opisanych zdjęć, 155 minut filmów, 15 godzin radiowych opowieści podróżników i muzyki etnicznej oraz 400 ekranów tekstu zawarte są na 4 płytach CD-ROM multimedialnej wersji magazynu OBIEŻYŚWIAT. Płyty te powstały w latach 20022004 poprzez gromadzenie i opracowanie przez Wydawnictwo KOLUMB relacji polskich podróżników z wypraw na 7 kontynentów. Trasy biegną przez kilkadziesiąt państw – od Nowej Zelandii i dalej m.in. przez wyspy Pacyfiku, Australię, Indonezję, Malezję, Laos, Tajlandię, Sri Lankę, Indie, Nepal, Tybet i Chiny, syberyjskie połacie Rosji, Oman, Jemen, Turcję, Syrię, Egipt, Togo, RPA, Norwegię, Finlandię, Litwę, Łotwę, Estonię, Słowację, Hiszpanię, Portugalię, USA, Boliwię, Peru aż po Antarktydę. Wystarczy tego na 60 godzin oglądania, słuchania i czytania. Jest to uczta duchowa dla każdego, kto kocha podróże i pomoc dydaktyczna w nauce geografii.

4 x PC CD-ROM w cenie 2 Cena promocyjna kompletu:

39,80 zł zamiast 79,60 zł (wysyłka na koszt wydawcy)

Zamów:

kolumb@obiezyswiat.com tel. 059 842 49 53 Płyty do odtwarzania na komputerze PC z Windows 95/98/2000/XP/7

Rzym – to praktyczny przewodnik z serii STEP by STEP. Znajdziemy tu 18 propozycji wycieczek lub spacerów po Wiecznym Mieście. Opis każdej wycieczki ilustrują proste mapki, na których zaznaczono wszystkie obiekty warte obejrzenia. Opis uwzględnia także miejsca, w których warto się zatrzymać, by skosztować specjałów lokalnej kuchni albo zrobić zakupy w wyjątkowej atmosferze stolicy Włoch. Przewodnik zawiera również wiele informacji praktycznych, w tym bazę miejsc noclegowych oraz składaną mapę Rzymu i okolic.

Rzym, seria przewodników Step by Step Wydawnictwo LANGENSCHEIDT Warszawa 2010, 272 str. Cena 89 zł

Maroko, seria Przewodniki Wiedzy i Życia.

Wydawnictwo HACHETTE POLSKA, Warszawa 2010. 408 str. Cena ok. 90 zł

Sztuka ludowa Ta ciekawa książka pokazuje ludową rzeźbę, grafikę i malarstwo przedstawiające zwłaszcza tematykę religijną w postaci rzeźb w przydrożnych kapliczkach czy kościółkach. Interesujący jest motyw ludowej grafiki, często o zaskakująco nowoczesnej stylistyce. Niezwykle barwne i ciekawe jest też malarstwo religijne. Ważnym przejawem sztuki ludowej było zdobnictwo drewna, żelaza czy ceramiki, ludowe tkaniny a zwłaszcza wycinanki, będące jedną z najbardziej oryginalnych dziedzin polskiej ludowej twórczości plastycznej.

Alicja Mironiuk Nikolska – Polska sztuka ludowa. Seria Ocalić od zapomnienia. Wydawnictwo SPORT I TURYSTYKA. Warszawa 2010. 254 str. Cena ok. 45 zł

„Nowa Zelandia – daleka i bliska” Książka – to pierwszy polski przewodnik po Kraju Kiwi (240 stron, 90 zdjęć, 42 mapy i ilustracje, cena 35 zł)

(wysyłka na koszt wydawcy)

Zamów:

kolumb@obiezyswiat.com tel. 059 842 49 53

Przedmowa Umberta Eco. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2010, 856 str. Cena 69 zł

Kolejny kraj w serii przewodników, które „pokazują to co inne tylko opisują”, tym razem Maroko na ponad 1200 fotografiach i kolorowych ilustracjach. Trójwymiarowe rysunki, przekroje i rzuty najciekawszych zabytków pokazują to, czego często nie widać gołym okiem. Do tego mnóstwo informacji o obyczajach, kulturze, rozrywkach, zakupach, festiwalach i świętach. Z tym przewodnikiem nie ominiemy żadnej ciekawej atrakcji tego egzotycznego kraju.

to tytuł 2 uzupełniających się publikacji.

cena 64 zł

Marco Polo – Opisanie świata

Maroko

Nowa Zelandia

Komplet 2 publikacji:

Marco Polo, kupiec wenecki, wyrusza na Wschód na początku lat siedemdziesiątych XIII wieku. Przypada do serca wielkiemu chanowi, który wielokrotnie posyła go w misjach dyplomatycznych do różnych prowincji Chin, a nawet do Indii. W trakcie wojaży poznaje także Azję Mniejszą, Persję, Półwysep Indochiński i Indonezję. Po latach nieobecności nie bez kłopotów wraca do domu. W więzieniu Marco poznaje Rustycjana z Pizy, który spisuje jego opowieści.

CD-ROM – to multimedialny przewodnik po Nowej Zelandii (interaktywne mapy, ponad 800 zdjęć, 40 min. filmu, 90 min. opowieści i muzyki maoryskiej, 150 ekranów tekstu, cena 29 zł)

Płyta do odtwarzania na komputerze PC z Windows 95/98/2000/XP/7

Jego Madryt „Jeśli kochacie Barcelonę, z pewnością pokochacie Madryt. Jeśli chcecie poznać Hiszpanię, nie możecie ominąć stolicy. Madryt to niepowtarzalny styl życia, bogata kultura, niezliczona ilość barów i restauracji, uśmiechnięci ludzie, no i najlepsze muzea i wystawy na świecie. Madryt żyje dniem i nocą, a odpoczywa jedynie w upalne letnie popołudnie” – tak Conrado Moreno zachęca do przeczytania przewodnika swojego autorstwa. Informacje urozmaica anegdotami, wspomnieniami z dzieciństwa, świeżo zanotowanymi obserwacjami, nastrojowymi opisami, dzięki czemu Madryt przedstawiony jest zarówno z perspektywy mieszkańca jak i turysty.

Conrado Moreno – Mój Madryt

Wydawnictwo PASCAL. Warszawa 2010, 256 str. Cena 32 zł OBIEŻYŚWIAT 4(24)/2010

41





Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.