4 minute read
Inflacja prawa – jak ją zatrzymać?
PREZES OKRĘGOWEJ RADY LEKARSKIEJ W WARSZAWIE PIOTR PAWLISZAK PODPISAŁ UMOWĘ DOTYCZĄCĄ WSPÓŁPRACY Z CENTRUM OCENY SKUTKÓW REGULACJI UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO. O TYM, DLACZEGO JEST TO KROK W DOBRĄ STRONĘ, I O JAKOŚCI PRAWA STANOWIONEGO W POLSCE MÓWI DR HAB. KRZYSZTOF KOŹMIŃSKI, KIEROWNIK ZAKŁADU EKONOMICZNEJ ANALIZY PRAWA ORAZ CENTRUM OCENY SKUTKÓW REGULACJI NA WYDZIALE PRAWA I ADMINISTRACJI UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO.
rozmawia OLGA RASIŃSKA
Advertisement
Jak ocenia pan jakość stanowienia prawa w Polsce? Odpowiedź na tak zadane pytanie jest dość oczywista, jednoznaczna i niekontrowersyjna – obowiązujące w Polsce prawo jest niestety marnej jakości. Często mamy do czynienia z regulacjami, które działają wstecz. Jeśli prawodawca określa konsekwencje prawne zdarzeń z przeszłości, trudno wymagać, by adresaci norm przewidzieli, które ich działania okażą się niezgodne z przepisami. Poza tym ustawodawca wprowadza nowe obowiązki „z dnia na dzień”. Przepisy są nieprecyzyjne, niejednokrotnie napisane niechlujnym językiem, a przy tym rozwlekłe, „przegadane”, wywołujące kontrowersje interpretacyjne nawet w opinii specjalizujących się w danym zakresie prawników praktyków. Czy tylko interpretacja przepisów stanowi wyzwanie? Inną bolączką jest nieadekwatność niektórych regulacji do faktycznych problemów. Przepisy nakładają przesadne, nieproporcjonalne obowiązki administracyjne. Generują koszty nieuzasadnione w kontekście mniejszych albo w ogóle wątpliwych zysków. To jedna z głównych słabości polskiego systemu stanowienia prawa, nie rozpoznajemy bowiem dostatecznie dobrze stanu w normowanej dziedzinie. Nie przeprowadzamy rzetelnie oceny społecznych i ekonomicznych skutków regulacji. Decyzji prawodawcy rzadko towarzyszy refleksja o „opłacalności” nowego prawa, tzw. costs-benefits analysis. Niestety, chodzi nie tylko o tzw. legislację covidową, czyli obserwacje z okresu ostatnich dwóch lat, choć rzeczywiście w czasie pandemii szczególnie często przyjmowano buble prawne, przepisy nieprzemyślane, czasem absurdalne, a nawet prawodawstwo wątpliwe konstytucyjnie. Problem jednak towarzyszy nam już od dawna. Czy występuje jedynie w Polsce? Choć to marne pocieszenie, trzeba przyznać, że wspomniane zjawiska obciążają nie tylko aktualnie rządzących, nie są też cechą wyłącznie polskiego porządku prawnego. Inne kraje, nawet państwa Europy Zachodniej oraz anglosaskie, również doświadczają tzw. kryzysu prawa. Mówi się czasem, że to „inflacja prawa”, ponieważ regulacji jest coraz więcej, ale ich jakość (wartość) jest coraz niższa. Nie należy też idealizować prawa Unii Europejskiej, które cierpi na podobne choroby. Czy ktoś szczególnie odczuwa „inflację prawa”? Wszyscy ponosimy konsekwencje marnej jakości prawa. Przedsiębiorcy, cudzoziemcy przebywający na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, osoby wykonujące zawody zaufania publicznego, czyli również lekarze i lekarze dentyści. Te zawody są przecież ściśle regulowane przez prawo, które w dodatku często i niekoniecznie mądrze się zmienia. Jaką rolę będzie odgrywać Centrum Oceny Skutków Regulacji? To nowa, powołana parę miesięcy temu, jednostka akademicka skupiająca kilkudziesięciu ekspertów – nie tylko prawników, również socjologów, ekonomistów, psychologów, a nawet matematyków i informatyków. Dopiero uwzględnienie różnych punktów widzenia, doświadczeń specjalistów z odmiennych dziedzin pozwoli kompleksowo dostrzec problem, zidentyfikować dysfunkcje obecnego systemu i zaproponować korzystne zmiany przynajmniej części przepisów. Centrum buduje też sieć kontaktów z instytucjami publicznymi, organizacjami pozarządowymi oraz samorządami zawodowymi. Bardzo cieszę się z możliwości współpracy z Okręgową Izbą Lekarską w Warszawie, bo uważam, że wiele dobrego możemy wspólnie zrobić. Docelowo chodzi o wypracowanie nowych płaszczyzn współpracy w trójkącie: rządzący – Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie – eksperci Uniwersytetu Warszawskiego. Co zrobić, aby powstrzymać „inflację prawa”, o której pan mówił? W Polsce brakuje przykładowo oceny skutków regulacji ex post, czyli weryfikacji prowadzonej po kilku latach obowiązywania przepisów. Powinniśmy zadać pytanie: czy przyniosły one zamierzony, pozytywny stan? Zamiast tego przyjmuje się bezpodstawnie, że skoro ustawodawca podjął decyzję, nowe przepisy ogłoszono w Dzienniku Ustaw i weszły w życie, sprawa jest zamknięta, a władza odniosła sukces, poradziła sobie z problemem. Tymczasem ocena ex post mogłaby doprowadzić do zupełnie innych wniosków, np. takich, że problem nie tylko nie został zlikwidowany, a nawet pogłębił się, przy okazji generując zupełnie nowe trudności, wywołując nieznane wcześniej koszty. Innym rozwiązaniem jest prowadzenie uczciwych i rzetelnych konsultacji, zwłaszcza z adresatami regulacji. Myślę, że dobrym przykładem jest dialog ze środowiskiem lekarskim. Skuteczna współpraca dostarczyłaby prawodawcy bezcenną wiedzę. Nie mówiąc już o tym, że przyjmowanie rozwiązań na siłę, wbrew danemu środowisku, prowadzi raczej do zaostrzenia konfliktu i paraliżu reformy, a nie do jej sukcesu. To właśnie ograniczenie i przeciwdziałanie „inflacji prawa” jest głównym celem Centrum Oceny Skutków Regulacji.
Foto: O. Rasińska