3 minute read

Typ C. Wielkomiejski kolaż

Next Article
BIBLIOGRAFIA

BIBLIOGRAFIA

Typ C. Wielkomiejski kolaż

Wielkomiejskość jest w modzie. Znajdziemy obecnie wiele racjonalnych argumentów na rzecz mieszkania w centrum, takich jak skrócenie czasu dojazdów do pracy czy szkół, dobra komunikacja miejska czy rozbudowana sieć usług społecznych. Przede wszystkim jednak śródmieścia przyciągają jako „centra wydarzeń”, nęcą pulsującym życiem, całodobową ofertą kulturalną i rozrywkową. Szeroko pojęta miejskość jest promowana przez lifestylowych blogerów i stanowi nieodłączne tło reklam.

Advertisement

Nie bez znaczenia jest fakt odrzucenia przez część mieszkańców monotonii towarzyszącej życiu w miejskich sypialniach, zarówno tych z wielkiej płyty, jak i tych w zespołach willowych. Masowe budownictwo XX wieku doprowadziło do wytworzenia urbanistycznych monokultur, rozległych połaci terenu zabudowywanych w tym samym czasie. Homogeniczne obszary przeżywają gwałtowny rozwój, by po latach w całości degradować się pod względem ekonomicznym, technicznym i demograficznym.

Inaczej jest w centrach miast, gdzie – jak w naturalnych ekosystemach – różnorodność jest gwarantem stabilizacji: budynki i przestrzenie publiczne różnej skali, wieku i przeznaczenia zapewniają, że degradacja jednego z elementów nie wywołuje degradacji całości. Udział historycznych budynków jest jednym z generatorów tej pożądanej miejskiej różnorodności. W naturalnie miejskim krajobrazie sąsiadują obiekty stare i nowe, a jednostkowa zabudowa podlega stałej wymianie.

Wiekowe budynki mieszczą zwykle punkty rzemieślnicze, antykwariaty czy kluby, których zaistnienie w nowej, a więc często drogiej zabudowie nie miałoby ekonomicznej racji bytu. Funkcje te mają kluczowe znaczenie w równoważeniu miejskiego ekosystemu i decydują o jego żywotności. Stare idee mogą czasem wykorzystywać nowe budynki. Nowe idee potrzebują starych budynków24 .

Specyfiką wielu miast w Polsce jest osiedlowy charakter obszarów śródmiejskich mający swe źródło w charakterze ich powojennej odbudowy. „Zabytkowe” gdańskie Główne Miasto odtworzono w latach 50. jako osiedle robotnicze, będące w istocie dużym zespołem bloków dla 6 tys. mieszkańców. W Warszawie, w miejscu zrównanej z ziemią zabudowy getta oraz części Śródmieścia, powstały osiedla Muranowa, Za Żelazną Bramą oraz inne, mniejsze zespoły mieszkaniowe. Śródmiejskie położenie nie uchroniło części z nich przed przypadłościami typowymi dla blokowisk: niedostatkiem usług społecznych i komercyjnych, niezdefiniowanymi, niczyimi przestrzeniami publicznymi, nadmierną powtarzalnością zabudowy skutkującą poczuciem anonimowości i wyobcowania.

Transformacja ustrojowa oraz zmiana modernistycznego paradygmatu w planowaniu i społecznym postrzeganiu miasta sprawiły, że śródmiejskie nieużytki urbanistyczne stały się atrakcyjnymi terenami inwestycyjnymi. W 2002 roku do polskiego prawa wprowadzone zostało pojęcie „zabudowy śródmiejskiej”, które pozwoliło na liberalizację wymogów dotyczących odległości między

budynkami i norm oświetlenia. Dogęszczenie nie ominęło żadnego ze śródmiejskich osiedli, a jego najbardziej jaskrawym przykładem pozostaje nowa zabudowa ul. Grzybowskiej, wciskająca się pomiędzy bloki Żelaznej Bramy. Nie można nie doceniać nowego, wielkomiejskiego charakteru Grzybowskiej, jednak należy przy tym pamiętać, iż powstał za cenę pogorszenia warunków życia na starym osiedlu.

Innego rodzaju zagrożeniem staje się pozorność rewitalizacji historycznych budynków. Stare obiekty, niespełniające współczesnych standardów technicznych, ekonomicznych czy estetycznych, zostają radykalnie zmodernizowane, a przy tym „wyprute” z wysłużonej substancji budowlanej i nierentownych funkcji. Zredukowane do roli estetycznego gadżetu, tracą potencjał do stymulacji i równoważenia miejskiego życia. Źle rozumiana rewitalizacja („przywrócenie do życia”) w praktyce oznacza często śmierć budynku. W wymiarze społecznym łączy się ona z gentryfikacją, to znaczy wypieraniem dotychczasowych mieszkańców przez ludzi o większych możliwościach finansowych. Wielu badaczy i przedstawicieli organizacji społecznych wskazuje Pragę-Północ jako miejsce zagrożone tego rodzaju procesami.

Z drugiej strony, senne dzielnice można budzić do życia, a wielkomiejskość – stymulować. Przyglądając się nowym modelowym i uznanym osiedlom, zauważymy, że modernistyczne strefowanie funkcji od lat ustępuje logice kolażu. Nowym paradygmatem jest miasto mieszane (mixed city), w którym sąsiadują grupy ludzi o różnym statusie i wieku, mieszkania z przemysłem, biura z zielenią, budynki niskie z wysokimi, ruch kołowy z pieszym, zabudowa nowa ze starą. Miejsca o takim potencjale znajdziemy także w Warszawie, to okolice ul. Szwedzkiej na Pradze, Kamionek czy kwartał CH Jupiter na Woli.

This article is from: