nr 36
6(36)/2024
LISTOPAD/GRUDZIEŃ
cena 40,00 zł
w tym 8% VAT
nurkowanie freediving pasja wiedza
nr 36
6(36)/2024
LISTOPAD/GRUDZIEŃ
cena 40,00 zł
w tym 8% VAT
nurkowanie freediving pasja wiedza
Redaktor Naczelny
Drodzy Czytelnicy,
Przed Wami kolejne, wyjątkowe wydanie Perfect Diver – pełne inspiracji, podwodnych przygód i praktycznych porad.
Tym razem zapraszamy Was do odkrywania świata nurkowego z wielu niezwykłych perspektyw.
Wyruszamy na Lombok, by zanurzyć się w cieniu wulkanu, podziwiamy rekiny czarnopłetwe z Raja Ampat i eksplorujemy magiczne ogrody Xibalby. Dla miłośników nurkowań w słodkich wodach mamy Macedonię i kamieniołom Dorothea, a także relację z akcji sprzątania naszych rodzimych zbiorników wodnych – bo każde czyste jezioro to wspólna wygrana.
Ciekawi Was, jak zostać podwodnym modelem lub jak najlepiej pozować do zdjęć w wodzie? W tym wydaniu znajdziecie kilka istotnych porad. Z kolei w sekcji porad i ciekawostek podpowiadamy, jakie rękawiczki wybrać na chłodniejsze nurkowania oraz jak bezpiecznie i komfortowo nurkować z osobami z niepełnosprawnościami.
Zima to czas, kiedy wielu z nas czeka na wyjątkowe nurkowania podlodowe – trzymamy kciuki, aby lód dopisał! A na koniec… mamy przyjemność zaprezentować Grand Prix konkursu zdjęć podwodnych Nautica Safari, które zdobi naszą okładkę. Więcej na ten temat w kolejnym wydaniu.
Nie przegapcie też okazji do wykupienia prenumeraty na 2025 rok! W nowym sezonie stawiamy na wygodę – wysyłki realizujemy za pośrednictwem inPost. Podajcie nam swój e-mail, numer telefonu oraz ulubioną skrzynkę pocztową, a Wasz magazyn trafi prosto do Waszych rąk.
Zanim jednak w pełni zanurzycie się w lekturze, chcemy Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia:
Pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz spełnienia wszystkich marzeń w 2025 roku!
Zanurz się z nami w tym wydaniu!
Redakcja Perfect Diver
Spodobało Ci się to wydanie? Postaw nam wirtualną kawę buycoffee.to/perfectdiver Odwiedź naszą stronę www.perfectdiver.pl, zajrzyj na Facebooka www.facebook.com/PerfectDiverMagazine i Instagrama www.instagram.com/perfectdiver/
10 ODKRYJ CENTRA NURKOWE Z PERFECT DIVER
12 LOMBOK. Nurkowanie w cieniu wulkanu
18 Rekiny czarnopłetwe z RAJA AMPAT
26 W ogrodach XIBALBY
32 MACEDONIA. Jeszcze tam wrócę...
40 Nurkowa Wielka Brytania. DOROTHEA QUARRY. Zakończenie...
18 40
46 Zabierz wspomnienia ze sobą
52 Nurko-model na celowniku
66 Odżywianie i nawadnianie w nurkowaniu. Klucz do bezpieczeństwa i komfortu pod wodą
56 W tym roku zostałem strażnikiem naszej Ziemi! Podsumowanie podwodnych Akcji Sprzątania Świata
58 Czubaci nurkowie
62 Mój kolega też tak ma. Jak? Inaczej.
Wydawca PERFECT DIVER Sp. z o.o. ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com
ISSN 2545-3319
redaktor naczelny fotograf geografia świata i podróże reklama tłumacze języka angielskiego
opieka prawna grafik
Wojciech Zgoła Karolina Sztaba Anna Metrycka reklama@perfectdiver.com Agnieszka Gumiela-Pająkowska Arleta Kaźmierczak
Reddo Translations Sp. z o.o. Piotr Witek
Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak
magazyn złożono krojami pisma
Montserrat (Julieta Ulanovsky), Open Sans (Ascender Fonts) Noto Serif, Noto Sans (Google) druk Wieland Drukarnia Cyfrowa, Poznań, www.wieland.com.pl
dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com
fotografia na okładce
Matka karmiąca Filip Mikołajczak zdobywca Grand Prix w fotokonkursie Nautica Safari 2024 miejsce Park Narodowy Espiritu Santo, Zatoka Kalifornijska, Meksyk na zdjęciu Samica uchatki kalifornijskiej z młodym Zalophus californianus
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.
Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.
PayPal.Me/perfectdiver
WOJCIECH ZGOŁA
Pasjonat nurkowania i czystej natury. Lubi mawiać, że podróżuje nurkując. Pływać nauczył się jako niespełna 6-cio letni chłopiec. W wieku 15 lat zdobył patent żeglarza jachtowego, a nurkuje od 2006 roku. Zrealizował ponad 800 zanurzeń w różnych regionach Świata. Napisał i opublikował wiele artykułów.
Współautor wystaw fotograficznych. Orędownik pozostawiania miejsca pobytu czystym i nieskalanym. Propagator nurkowania. Od 2008 r. prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure.eu
Na bazie szerokich doświadczeń w 2018 roku stworzył nowy Magazyn Perfect Diver, który od 6 lat, z powodzeniem, wychodzi regularnie co 2 miesiące w języku polskim i angielskim.
Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach
Nurkuję od 2002 roku czyli już ponad połowę swojego życia Zaczynałam nurkowanie w polskich wodach, do których chętnie wracam w ciągu roku – i sprawia mi to ogromną przyjemność!:) Do Activtour trafiłam chyba z przeznaczenia i zostałam tutaj na stałe… już ponad 10 lat! Z zamiłowaniem spełniam ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie! Osobiście – latam i nurkuję w różnych morzach i ocenach kiedy tylko mogę, bo to jedna z miłości mojego życia Od początku istnienia magazynu PD przelewam swoje wspomnienia z wypraw nurkowych na papier dzieląc się swoją pasją z innymi i nie potrafię przestać pisać;) Od 2023 na stałe w redakcji PD – mając nadzieję przynieść jej trochę „świeżej krwi”;) Spełnione nurkowe marzenie: Galapagos! Jeszcze przede mną… Antarktyda! Jeśli nie nurkuję to wybieram narty, tenisa albo mocne, rockowe brzmienia;)! Motto które bardzo lubię to: „Bądź realistą – zacznij marzyć”!:) anna@activtour.pl; www.activtour.pl
SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ
Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia, jest joginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www.blog.dive-away.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest instruktorem nurkowania, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.
PRZEMYSŁAW ZYBER
Moja przygoda z fotografią zaczęła się na długo zanim zacząłem nurkować. Już od pierwszego nurkowania marzyłem, aby towarzyszył mi aparat. Wraz z nabieraniem wprawy w nurkowaniu mój sprzęt do fotografii również ewoluował. Od prostej kamerki GoPro poprzez kompakt oraz lustrzankę do pełnoklatkowego bezlusterkowca. Teraz nie wyobrażam sobie nurkować bez aparatu. Mam wrażenie, że fotografia podwodna nadaje sens mojemu nurkowaniu.
www.facebook.com/przemyslaw.zyber www.instagram.com/przemyslaw_zyber/ www.deep-art.pl
Karolina Sztaba, a zawodowo Karola Takes Photos, jest fotografem z wykształcenia i pasji. Obecnie pracuje w Trawangan Dive Centre na malutkiej wyspie w Indonezji – Gili Trawangan, gdzie zamieszkała cztery lata temu. Fotografuje nad i pod wodą Oprócz tego tworzy projekty fotograficzne przeciw zaśmiecaniu oceanów oraz zanieczyszczaniu naszej planety plastikiem („Trapped”, „Trashion”) Współpracuje z organizacjami NGO zajmującymi się ochroną środowiska i bierze aktywny udział w akcjach proekologicznych (ochrona koralowca, sadzenie koralowca, sprzątanie świata, ochrona zagrożonych gatunków). Jest również oficjalnym fotografem Ocean Mimic – marką tworzącą stroje kąpielowe i surfingowe ze śmieci zebranych na plażach Bali. Współpracowała z wieloma markami sprzętu nurkowego, dla których tworzyła kampanie reklamowe. W roku 2019 została ambasadorem polskiej firmy Tecline. Od dwóch lat jest nurkiem technicznym.
Laura jest dziennikarką, trenerem instruktorów, nurkiem CCR i jaskiniowym. Przez ponad dekadę rozwijała swoją karierę nurkową, zdobywając wiedzę i doświadczenie z różnych dziedzin. Jej specjalnością są profesjonalne szkolenia nurkowe, ale pasja do środowiska podwodnego i jego ochrony skłania ją do odkrywania różnych miejsc na całym świecie, od głębin Cieśniny Lombok, jaskiń w Meksyku i wraków na Malcie po Malediwy, gdzie prowadzi centrum nurkowe nagrodzone przez ministerstwo turystyki tytułem najlepszego centrum nurkowego na Malediwach. Aktywnie przyczynia się do promowania ochrony środowiska morskiego, biorąc udział w projektach naukowych, kampaniach przeciw zaśmiecaniu oceanów i współpracując z organizacjami pozarządowymi. Znajdziesz ją na: @laura_kazi_diving www.divemastergilis.com
Nurkuje od 35 lat. Spędził pod wodą ponad 16 tysięcy godzin, z czego większość nurkując technicznie. Był instruktorem i instruktorem mentorem wielu organizacji m.in. CMAS, GUE, IANTD, PADI. Współtworzył programy szkoleniowe niektórych z tych organizacji. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą i doświadczeniem praktycznym. Uczestnik wielu projektów nurkowych, w których brał udział jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy prelegent. Jako pierwszy Polak nurkował na wraku HMHS Britannic (117 m). Jako pierwszy eksplorował głęboką część jaskini Glavas (118 m). Wykonał serię nurkowań dokumentujących wrak ORP GROM (110 m). Dokumentował głębokie (100–120 m) części zalanych kopalń. Jest pomysłodawcą i konstruktorem wielu rozwiązań sprzętowych podnoszących bezpieczeństwo w nurkowaniu. Jest Dyrektorem Technicznym w firmie Tecline, gdzie m.in. kieruje placówką badawczo-szkoleniową Tecline Academy. Jest autorem kilkuset artykułów o nurkowaniu oraz książek dotyczących diagnostyki i napraw sprzętu nurkowego. Nurkuje w rzekach, jeziorach, jaskiniach, morzach i oceanach na całym świecie.
Nurkuje od zawsze, nie pamięta swoich pierwszych nurkowań. Jedyne co pamięta, że od zawsze nurkowanie było jego pasją. Całe dzieciństwo spędził nad Polskimi jeziorami, które do dziś woli od dalekich destynacji. Z wielkim sukcesem zamienił pasję w sposób na życie i biznes. Ciekawość świata i ciągłe dążenie do doskonałości i perfekcji to główne cechy, które na pewno mocno mu przeszkadzają w życiu. Zawodowy instruktor nurkowania, fotograf, filmowiec.
Twórca Centrum Nurkowego DECO, Course Director PADI, TecTrimix Instructor Trainer TECREC.
ŁUKASZ METRYCKI / LUKE DIVEWALKER
Dawno dawno temu w odległej galaktyce był chaos… …czyli natłok myśli i zachwytów po moim pierwszym zanurzeniu głowy pod wodę w 2005 roku, w postaci INTRO, na wakacjach w Egipcie. Już wtedy całkowicie się „zatopiłem” w podwodnym świecie i chciałem, żeby odbijał on coraz większe piętno na moim życiu. 2 lata później zrobiłem kurs OWD, który dostałem w ramach prezentu z okazji 18 urodzin, a z czasem pojawiały się kolejne kursy i doskonalenie umiejętności.
„Fotografia” pojawiła się niewiele później, ale początkowo w formie jednorazowego podwodnego „kodaka” z którego zdjęcia wychodziły oszałamiająco niebieskie
Nie jestem wielbicielem jednego typu nurkowania, choć największą słabość mam na ten moment –do dużych zwierząt pelagicznych. Wyspy Galapagos były do tej pory moją najlepszą okazją do sfotografowania tak wielu gatunków morskiej fauny. Pasję nurkowo-fotograficzną dzielę ze swoją buddy, która prywatnie jest moją żoną IG: luke.divewalker; www.lukedivewalker.com
Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska – piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie – jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.
JAKUB BANASIAK
Zoopsycholog, badacz i znawca behawioru delfinów, oddany idei ochrony delfinów i walce z trzymaniem ich w delfinariach. Pasjonat M. Czerwonego i podwodnych spotkań z dużymi pelagicznymi drapieżnikami. Członek Dolphinaria-Free Europe Coalition, wolontariusz Tethys Research Institute oraz Cetacean Research & Rescue Unit, współpracownik Marine Connection. Od ponad 15 lat uczestniczy w badaniach nad populacjami dzikich delfinów, audytuje delfinaria, monitoruje jakość rejsów whale watching. Jako szef projektu „Free & Safe” (wcześniej „NIE! dla delfinarium”) przeciwdziała trzymaniu delfinów w niewoli, promuje etyczny whale & dolphin watching, szkoli nurków z odpowiedzialnego pływania z dzikimi delfinami, popularyzuje wiedzę na temat delfinoterapii przemilczaną bądź ukrywaną przez ośrodki zarabiające na tej formie animaloterapii.
Całe dorosłe życie „Dobroci”, bo tak do niej zwracają się przyjaciele, jest zawodowo związane z nurkowaniem. Ponad dziesięć lat nurkowała co dzień, jako zawodowy instruktor nurkowania PADI pracując i prowadząc centra nurkowe w Egipcie. Piekielnie skrupulatna i pedantycznie dbająca o bezpieczeństwo. Specjalizuje się w szkoleniu dzieci, młodzieży i kobiet. Nie sposób jej przeoczyć bo swój różowy styl życia ubiera w ten kolor pod wodą. Z wykształcenia i drugiego zawodu różowa księgowa, prywatnie mama dwóch „terrorystów”. Współwłaścicielka Centrum Nurkowego DECO.
DOMINIKA
Zarażona pasją do nurkowania przez Perfect Diver. Nieśmiało poszerza swoje umiejętności. Zdecydowanie ciepłolubna :) Ulubione nurkowania to te z dużą ilością zwierzaków! Zaciekawiona medycyną nurkową. Zawodowo mgr pielęgniarstwa – instrumentariuszka.
Znany bardziej jako WĄSKI. Zawodowo główny specjalista BHP, inspektor ochrony PPOŻ oraz instruktor pierwszej pomocy. Prywatnie mąż i tata swojej córeczki. Członek stowarzyszenia Bellator Societas, w którym nazywany jest Św. Marcinem, bo corocznie wciela się w postać w trakcie imienin ulicy dnia 11 listopada w Poznaniu. Oczywiście od wielu lat zapalony nurek. Uwielbia nurkowanie techniczne, w szczególności te na wrakach oraz wszystko, co wiąże się z aktywnością nad i pod wodą :)
Dla Tomka nurkowanie zawsze było największą pasją. Zaczął swoją przygodę w wieku 14 lat, rozwijając się został instruktorem nurkowania rekreacyjnego, technicznego, Instruktorem pierwszej pomocy oraz technikiem branży nurkowej. Aktualnie prowadzi 5* Centrum Nurkowe COMPASS DIVERS Pobiedziska koło Poznania, gdzie przekazuje swoją wiedzę i umiejętności początkującym oraz zaawansowanym nurkom, co sprawia mu ogromną radość i satysfakcję z bycia częścią ich podwodnej przygody…
Zodiakalna waga. Entuzjastka zdrowego stylu życia, lubiąca aktywny wypoczynek. Miłośniczka podwodnego świata i fotografii podwodnej. Pracownik HR, a po godzinach Instruktor nurkowania SDI, Mentor Witalny, Diet coach. Dzięki pasji związanej z psychologią, pracą z ludźmi oraz umiejętności słuchania, wie, że wszystko zaczyna się w głowie. Niezwykle ceni sobie umiejętność podwodnego porozumiewania się bez słów. Woda pomogła jej poznać, zupełnie nieznane jak dotąd możliwości ruchowe, a przełamanie własnych ograniczeń, jak i uczenie się czegoś nowego w naturalnym środowisku, w kontekście obcowania z przyrodą, pomogło jej w odbudowaniu kondycji psychicznej. Wspólniczka szkoły nurkowej https://wewelldiving.pl
Absolwent Politechniki Poznańskiej, finansista, biegły rewident. Nurek zafascynowany teorią nurkowania – fizyką i fizjologią. Zakochany w archeologii podwodnej pasjonat historii Starożytnego Rzymu, aktywny Centurion w grupie rekonstrukcyjnej Bellator Societas (Rzym I w.p.n.e.). Marzy, by choć raz wziąć udział w podwodnych badaniach archeologicznych a następnie opisać wszystko w serii felietonów.
Równie często jak pod wodą spotkać go można w Japonii, której kulturą i historią fascynuje się od blisko trzech dekad.
Od najmłodszych lat zafascynowany wodnymi ekosystemami, jako biolog i akwarysta rozwijał swoją pasję do świata podwodnego. W 2014 spełnił swoje marzenie o osobistym eksplorowaniu głębin. Pod powierzchnią prawie zawsze z aparatem, a od 2022 również z kursantami, jako instruktor polskiej federacji IDF i nurek techniczny. Założyciel wilanowskiego centrum nurkowego Royal Divers, gdzie promuje świadome nurkowanie, zwracając uwagę na bogactwo i kruchość podwodnego ekosystemu, nawet w małym, lokalnym stawie. Tak uczył się fotografii podwodnej, nurkując po pracy z Grupą Eksplorująca Podwarszawskie Nurkowiska. Dwukrotny finalista konkursu Underwater Photographer of The Year. Aktywnie wspiera inicjatywy na rzecz ochrony środowiska, uczestnicząc w akcjach, które mają na celu zwiększenie świadomości społeczeństwa na temat potrzeby ochrony świata podwodnego. Jego największym marzeniem jest eksploracja mało zbadanych raf Oceanu Spokojnego, gdzie chciałby odkrywać i dokumentować nieznane dotąd piękno natury. www.facebook.com/bazala.fotografia www.instagram.com/michal_bazala/ royaldivers.pl, bazala.pl
W Fundacji pełni funkcję głównodowodzącego Akcją Sprzątanie świata – Polska oraz kieruje pracami projektów strategicznych. Realizuje się kreatywnie w pomysłach na nowe kampanie i sposoby promocji w ramach fundacyjnych programów Sprzątanie świata – Polska i Ekoedukacja. Układa strategie i koordynuje pracami, by wszystko przebiegało zgodnie z planem. W czasie działań terenowych, zakłada żółte rękawice i wynosi z natury kilogramy odpadów. Często staje za sterami fundacyjnego profilu na Facebooku i Instagramie, by porozmawiać o tym, co możemy wspólnie zrobić dla naszego najbliższego otoczenia.
W czasie wolnym żegluje, biega i przemierza górskie szlaki.
Absolwent Wydziału Zarządzania Informatyki i Finansów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu oraz Wydziału Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Certyfikowany specjalista w zakresie pozyskiwania funduszy UE oraz komunikowania w Internecie.
Indonezyjska wyspa, położona na australijskiej linii kontynentalnej, której wiele gatunków zwierząt nie przekroczyło. Lombok i jej fascynująca historia geologiczna sprawiają, że można tu znaleźć jedne z lepszych miejsc do nurkowania, o których niewielu wie.
Dla nurków rekreacyjnych i technicznych, miłośników megafauny i makrofotografii to ogromne pole do eksploracji, nurkowania w przystępnej cenie i bez tłumów. Dodatkowo, można przyczynić się do rozwoju ekoturystyki, sadząc koralowce lub budując konstrukcje do odbudowy rafy koralowej. Zapomnij o influenserskim Bali – 30-minutowy lot na lotnisko Praya przeniesie cię w znacznie bardziej autentyczną miejscówkę.
Punkt nie do przegapienia to moje ukochane Gilis-Trawangan, Air i Meno. Tak naprawdę nie ze względu na najlepsze nurkowanie w Indonezji, którego nie możesz przegapić, ale ze względu na klimat. Nurkowa komitywa na tych beztroskich wyspach sprawia, że momentalnie poczujesz się jak w domu. Ponieważ wyspy przyciągają backpackerów i młodych entuzjastów nurkowania, to idealne miejsce nie tylko by zacząć przygodę z nurkowaniem, ale także kontynuować eduka-
cję jako pro. Jest to zdecydowanie jedno z lepszych i tańszych miejsc by wyszkolić się na Divemastera czy Instruktora. W centrum nurkowym Trawangan Dive będziesz miał okazję asystować na kursach dla początkujących i zaawansowanych nurków, zdobyć doświadczenie nurkując z silnymi prądami morskimi, a także podszkolić się z identyfikacji ryb i organizmów morskich, gdyż zróżnicowanie gatunków jest ogromne. I oczywiście żółwie. Ogromne, zielone żółwie spotkasz na większości nurkowisk.
Na jednym z nurkowań policzyłem ich aż 27! Nie, nie był to ten sam żółw pływający w kółko, obiecuję.
Nurkowanie techniczne to także świetna opcja – 20 minut od wyspy znajdziesz się na progu lini Wallace'a, gdzie zanurzysz się w głębiny pionowych ścian tworzących niesamowity ekosystem. Plato zaczyna się na około 40 metrach, a do dna jeszcze daleko, bo ponad 300 metrów. Nic dziwnego, że można tu spotkać przemykające rekiny, mola mola i wiele gatunków płaszczek. Przede wszystkim, warto tu zejść głębiej, ze względu na topografię i koralowce. Dwumetrowe gorgonie obrastające tę wertykalną rafę, starają się złapać jak najwięcej światła i przepływającego planktonu I świetnie pozują do zdjęć. Możesz tu też spotkać ogromne Antipatharia czy inaczej czarne koralowce na tle błękitnej głębiny, gdzie czas traci swoje znaczenie, a ogrom podwodnego krajobrazu uświadamia, jak malutcy jesteśmy w tej wodnej przestrzeni.
Dla entuzjastów ekologii istnieje kilka fantastycznych opcji dzięki Gili Eco Trust, organizacji non-profit zajmującej się m.in. ochroną i odbudową raf koralowych. Jednym z projektów jest BioRock, którym kieruje Delphine. Ten innowacyjny sposób odbudowy rafy koralowej, która cierpi na skutek zmian klimatycznych i wzrostu turystyki w tym regionie, zapobiega erozji linii brzego-
wej i odtwarza podwodny ekosystem. BioRock to metalowe konstrukcje wykorzystujące bezpieczny prąd elektryczny o niskim napięciu przepuszczany przez wodę morską do pobudzenia wzrostu koralowca. Podczas 2-tygodniowego kursu w Trawangan Dive Center poznasz tajniki tej techniki, zgłębisz wiedzę na temat koralowca oraz zaprojektujesz, zbudujesz i zainstalujesz na rafie stukturę BioRock.
Wyspy Gili to najpopularniejsza destynacja na Lomboku, więc jeśli szukasz ucieczki od tłumów i nie masz zamiaru szkolić się jako pro, kieruj się od razu na Lombok w okolice Belongas. Tam zapierające dech w piersiach wrażenia zapewni ci team Wild Scuba. Jay i jego załoga od lat odkrywają nurkowiska w tym regionie. Ze względu na to, że jest to małe centrum nurkowe, możesz oczekiwać przyjaznej, rodzinnej atmosfery. Wild Scuba to prawdziwi pasjonaci nurkowania, chętnie dzielą się wiedzą o podwodnych stworzeniach i gatunkach ryb, które można tu spotkać, czy technikach nurkowania z silnymi prądami morskimi.
Belongas i okolice oferuje fantastyczne miejsca do nurkowania. Magnet to podwodna skała delikatnie wynurzająca się ponad poziom morza na otwartym oceanie, znana z silnych i trudnych prądów oraz kultowe miejsce do nurkowania. A to dlatego, że jest jednym z niewielu miejsc na świecie gdzie od maja
do grudnia, gdy temperatura wody spada do 20-25 stopni, można tu spotkać grupy rekinów młotów, ale to nie wszystko. Zanurzając się tutaj zobaczysz ogromne ławice barrakud, tuńczyków, gigantycznych trevalli, almaco jacków, wielkookich trevalli, a także okazjonalne rekiny wielorybie, manty i mola mola.
Nieopodal znajdziesz też Gili Sarang z ławicą mobula rays, niesamowitą topografią i koralowcem. Na wschód od Magnet znajduje się Cathedral. Nurkowisko szczyci się dużą jaskinią na 40 metrach. Miejsce to jest również narażone na działanie prądów, gdzie często można spotkać ciekawskie węże morskie i ogromne ławice ryb szukające schronienia na rafie koralowej. Cathedral oferuje oszałamiający i niepowtarzalny podwodny krajobraz.
Z zatoki Belongas około godziny zajmie dotarcie na Manta Point, gdzie gigantyczne płaszczki zatańczą dla ciebie, zwinnie manewrując płetwami. Widok jest iście hipnotyzujący. Można tu spotkać manty rafowe jak i oceaniczne, które przypływają głównie na czyszczenie czyli takie podwodne SPA. Oprócz mant, często spotkasz tu ośmiornice, rekiny rafowe, skrzydlice i skorpeny.
Gdy temperatura wody spada do około 16-20 stopni (czyli dla mnie już suchy skafander), istnieje duża szansa na spotkanie z podwodnym dinozaurem, mówię tu o mola mola. Te dziwaczne
ryby można spotkać na kilku nurkowiskach, głównie tych wystawionych na silny prąd.
Podwodne rafy koralowe i topografia zadowolą nawet tych wybrednych, którzy już wszędzie byli i wszystko widzieli, a fiordy im z ręki jadły. Są tu małe jaskinie i przesmyki, wachlarze koralowców, skały i ścianki. Jest jednak jeden haczyk – aby nurkować z Wild Scuba w okolicach Belongas, musisz mieć minimum zaawansowany certyfikat nurkowania i udokumentować co najmniej 100 nurkowań. To z powodu potencjalnie trudnych warunków, gdzie prąd morski jest bardzo silny, wejścia do wody są zazwyczaj negatywne, a fale wokół miejsca nurkowego mogą tworzyć podwodny „roller coaster”. Ma to jednak swoje zalety – jeśli jesteś doświadczonym nurkiem, możesz spodziewać się niezapomnianych nurkowań z adrenaliną, w małych grupach i zapierających dech w piersiach spotkaniach z naturą.
Dla mniej zaawansowanych nurków, Team Wild Scuba oferuje sekretne Gili. Te nurkowiska są bardziej osłonięte od prądów i często cieszą się popularnością wśród fotografów ze względu na zróżnicowane makro. Południowe Gili to totalna ucieczka od cywilizacji i tłumów, gdzie kilka butikowych resortów oferuje komfort z dala od zgiełku, z przepięknym widokiem na zieleń małych wysepek otoczonych błękitem.
INFORMACJE:
Pytania do Kazi, autorki tekstu: email: info@divemastergilis.com
DM na insta: @laura_kazi_diving
NURKOWANIE:
Belongas
WILD SCUBA INDONESIA
WA +62(0)877 5021 5327 email: wildscubaindonesia@gmail.com www.wildscubaindonesia.com Insta @wilsscubaindonesia
Gili Trawangan
TRAWANGAN DIVE CENTRE
WA +62(0)811 3810 2929
email: info@trawangandive.com www.trawangandive.com Insta @trawangandive
Kuta Lombok
BLUE MARLIN DIVE
WA +62(0) 823-4098-6987
Email: info@bluemarlinkutalombok.com www.bluemarlindive.com/lombok_kuta Insta @bluemarlindivekutalombok
„Podróżowanie uczy skromności. Widzisz, jak niewiele miejsca zajmujesz w świecie.”
Gustave Flaubert
Każda podróż to nowa opowieść, którą sami tworzymy poprzez nasze doświadczenia i sposób w jaki patrzymy na świat. To ludzie, z którymi podróżujemy oraz ich wrażliwość sprawiają, że nawet dobrze znane nam miejsce poznajemy na nowo. Nasza historia o Raja Ampat zaczęła się siedem lat temu w Sorong, kiedy wczesnym rankiem wylądowaliśmy na lotnisku Jefman, położonym w indonezyjskiej Papui Zachodniej. Upłynęło siedem lat od kiedy po raz pierwszy odwiedziliśmy Raja Ampat – ostatni raj na ziemi. Podczas każdej z tych podróży zatrzymywaliśmy się na wyspie Yeben, którą szczegółowo opisałam na łamach magazynu Perfect Diver w numerze 4. W trakcie trzech pierwszych pobytów w tym miejscu, każdego dnia o świcie, obserwowaliśmy około pięćdziesięciu małych rekinów black tip, których czarne płetwy grzbietowe wystawały ponad taflę szmaragdowej wody, zabarwionej na amarantowo przez pierwsze promienie wschodzącego słońca. Widok ten był zjawiskowy, rekiny pływały w zwartej grupie, czujne i skoncentrowane na swoich potencjalnych ofiarach, małych rybach zebranych w ławicę. Ilość ryb i rekinów była oszałamiająca, nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim bogactwem życia podwodnego, nie zanurzając się pod powierzchnię wody.
Raja Ampat nazywane jest „Sercem Trójkąta Koralowego”, który obejmuje wody Malezji, Indonezji, Filipin oraz Papui Nowej Gwinei. Obserwujemy tu największą bioróżnorodność morską na świecie. Jest to nadal jedno z najbardziej dziewiczych miejsc na Ziemi zarówno nad, jak i pod powierzchnią wody. Znajduje się tu ponad 540 gatunków koralowców, a nowe gatunki wciąż są odkrywane. Udokumentowano również ponad
1070 gatunków ryb rafowych i 699 rodzajów mięczaków, a te liczby nieustannie rosną. Jest to prawdziwy raj dla badaczy, oceanografów, strażników życia podwodnego oraz wolontariuszy, zajmujących się sadzeniem raf i ich ochroną.
Raja Ampat słynie również z lasów deszczowych, które zamieszkują niezliczone gatunki ptaków. Przez siedem lat zaobserwowaliśmy stopniowe zmniejszanie się populacji rekinów, na które największy wpływ ma kłusownictwo w regionie oraz rozwój. Mieliśmy ogromną nadzieję, że pobyt na łodzi safari sprawi, że ponownie zobaczymy stada rekinów, które pamiętamy sprzed kilku lat. Dlatego we wrześniu wybraliśmy się w dziewięciodniowy rejs po wodach Raja Ampat, aby dotrzeć w odleglejsze miejsca niż te, które do tej pory odwiedzaliśmy.
Z lotniska w Sorong jedziemy prosto do portu. Po drodze mijamy niskie, skromne, kolorowe budynki pokryte blachą, w których mieszkają lokalni mieszkańcy. Dostępu do ich domów bronią żelazne bramy i kraty w oknach. Pobocze drogi porastają egzotyczne rośliny, koty wygrzewają się w słońcu, a dzieci w jednakowych mundurkach zmierzają do szkoły. Przez panujący upał wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie, tylko nasza taksówka mknie z zawrotną prędkością, omijając niewielkie kałuże, powstałe na skutek monsunowego deszczu. Po piętnastu minutach docieramy do portu, gdzie przesiadamy się w dhingi, czyli małe czarne pontony, które transportują nas na łódź safari, zacumowaną dziesięć minut drogi od brzegu. Statek jest przepiękny, im bardziej się do niego zbliżamy, tym bardziej budzi nasz zachwyt. Wykonany jest z drewna, wygląda tak jakby był połączony z wodą dzięki naturalnym kolorom, którymi
został pokryty. Wchodzimy na pokład po drewnianych schodach, trzymając się parcianej poręczy. Wita nas załoga, podając schłodzone ręczniki i orzeźwiające napoje. Jest wcześnie rano, a temperatura powietrza przekracza 28°C. Powoli zapoznajemy się z załogą i pięknym statkiem, na którym spędzimy dziewięć nocy. Późnym popołudniem wypływamy w rejs po wodach Raja Ampat.
Płyniemy w stronę zachodzącego słońca, tafla wody jest spokojna, gładka jak aksamit. Kapitan zatrzymuje łódź w idealnym
momencie, kiedy słońce powoli zanurza się w oceanie. Oranżowa poświata barwi krystalicznie czystą wodę na pomarańczowo. Wskakujemy do wody, aby się ochłodzić – kąpiel o zachodzie słońca to nieopisana przyjemność.
Każdy kolejny dzień jest jeszcze wspanialszy od poprzedniego, nawet wtedy, gdy wydaje się to nie możliwe. Każdego ranka budzę się przed świtem, aby podziwiać wschód słońca z górnego pokładu. Smugi kolorowego światła dotykają tafli wody. Przez
chwilę niebo i ziemia stanowią jedność. Po wschodzie słońca zbieramy się w jadalni na briefingu, podczas którego menadżer łodzi szczegółowo omawia plan nurkowania. Każdego dnia nurkujemy trzy lub cztery razy, a każde zanurzenie trwa 60–70 minut.
Podczas nurkowania w wodach Raja Ampat doświadczamy urzekającego, nieziemskie piękna, które trudno opisać słowami. Nurkujemy pośród niezliczonej ilości ryb różnej wielkości, o różnych kolorach i kształtach. Niektóre są małe i przezroczyste inne natomiast mienią się wszystkimi kolorami tęczy, niektóre pływają parami, a inne w ogromnych ławicach, jak barakudy. Ryby są nami zaciekawione, obserwują nas, otaczają, są jak jeden organizm, który w równym tempie zmienia kierunek płynięcia i kształt. Nie musimy nigdzie płynąć w poszukiwaniu rafy czy innych stworzeń. Tu wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy, że się zatrzymamy i rozejrzymy dookoła, aby w pełni doświadczyć tego miejsca.
Najczęściej nurkujemy nad dnem, które porośnięte jest zarówno przez miękkie, jak i twarde koralowce. Spotykamy ukwiały, w których ukrywają się błazenki w najróżniejszych kolorach i odcieniach. Niektóre są czarno–białe, inne łososiowe z białym paskiem wzdłuż ciała, a jeszcze inne pomarańczowe i bordowe. Na każdym nurkowaniu dostrzegamy żółwie, które w zależności od pory dnia śpią ukryte w rafie albo posilają się koralowcami. Obserwujemy ogromne manty oddające się zabiegom higienicznym, oferowanym przez małe rybki czyścicielki. Co
jakiś czas widzimy też rekiny dywanowe, które są bardzo rzadko spotykane w innych rejonach świata, śpią na piaszczystym dnie, zazwyczaj ukryte w rafie.
Wszystkie lokalizacje nurkowe w rejonie Raja Ampat są zachwycające, ale trzy spośród nich w sposób szczególny utkwiły w mojej pamięci. Pierwsza to Melissa Garden, gdzie wielokrotnie nurkowaliśmy o różnych porach roku i dnia. Każde nurkowanie w tej lokalizacji kończyło się tak samo – nie chcieliśmy wychodzić z wody. Topografia tego wyjątkowego miejsca jest niezwykle łatwa, co sprawia, że nawet początkujący nurkowie mogą cieszyć się jego urodą. Powoli zanurzamy się w ciepłej, krystalicznie czystej wodzie, gdzie przejrzystość przekracza 30 metrów. Opadamy nieśpiesznie, zatrzymujemy się nad rafą koralową na głębokości 8 metrów. Pod nami rozpościera się dywan akroporów, które wydają się walczyć ze sobą o przestrzeń. Pojęcie „ogród koralowy” w tym miejscu nabiera nowego znaczenia. Znajdujemy się w królestwie zwierząt, gdzie bioróżnorodność jest tak bogata, że trudno zdecydować, w którym kierunku patrzeć. Podziwiamy przepiękne formacje koralowe, pośród których znalazły schronienie miliony kolorowych ryb. Ogromne dwa napoleony powoli przepływają obok nas zupełnie się nami nie interesując. Spektakularna ławica barakud lśni w smugach słonecznego światła, złotymi i szarymi kolorami wirując wokół własnej osi. Nasz przewodnik dostrzega maleńkiego konika pigmejskiego, biało-różowego, zaczepionego
ogonem o gorgonię w tym samym kolorze. Murena nieśmiało wynurza się z otworu w skale, otwiera paszczę, w której tańczą małe, przezroczyste krewetki. Dwie biało–czarne rybki sweetlips nerwowo poruszają się, szukając schronienia w gąszczu koralowców. Ślimaki nagoskrzelne, o różnych barwach i kształtach, prężą się i nieśmiało poruszają przed obiektywem aparatu. Obiektów do fotografowania jest tak wiele, że trudno się zdecydować, które stworzenie uwiecznić w pierwszej kolejności.
Drugim miejscem, które zrobiło na nas szczególne wrażenie znajduje się przy wyspie Mansuar, gdzie leży wioska Sauwandarek. Zamieszkuje ją około dwustu mieszkańców, którzy są w sposób szczególny zaangażowani w ochronę fauny i flory tego regionu. Wyspa jest bardzo zielona, a tuż przy plaży usytuowane są drewniane, tradycyjne, małe domy pokryte liśćmi palmowymi. Długi, drewniany pomost łączy wyspę z morzem, stanowiąc schronienie dla setek ryb.
Do wyspy dopływamy wczesnym rankiem, gdy jej mieszkańcy powoli budzą się ze snu. W koronach drzew dokazują ptaki, a dym z palenisk, na których kobiety gotują posiłki, otula wyspę niczym kaszmirowy szal. Woda jest krystalicznie czysta; gołym okiem dostrzegamy rafę koralową i żółwia, który się na chwile wynurzył, aby zaczerpnąć powietrza. Sauwandarek nazwane jest przez mieszkańców „Miastem żółwi”, ze względu na impo-
nującą liczbę żółwi zamieszkujących przybrzeżną rafę. Od razu po zanurzeniu dostrzegamy dwa duże osobniki śpiące na rafie oraz metalowe ramy z nasadzeniami koralowców, które stworzyli lokalni mieszkańcy w ramach programu ekologicznego, który ma na celu ochronę i odbudowę rafy koralowej w tym rejonie. Właśnie takie działania, które poprzez czyny, edukację i zaangażowanie lokalnych społeczności, pokazują jak działać, aby uratować ten ostatni raj na ziemi.
Płyniemy powoli nad rafą, po kilku minutach docieramy do molo Sauwdarek, gdzie w mgnieniu oka zostajemy otoczeni przez ławice, lucjanów, karanksów, ostroboków, snaperów. Wszystkie ryby zdają się być nami zaciekawione, to wspaniałe uczucie i przywilej przebywać w ich towarzystwie. Nurkowanie w tej lokalizacji jest płytkie; nie trzeba zanurzać się głębiej niż 10 metrów, aby zachwycić się urodą tego miejsca. Dzięki staraniom lokalnych mieszkańców i ochronie tego miejsca, możemy podziwiać rafę koralową i stworzenia, które ją zamieszkują w takim stanie, który mógł doświadczyć dawno temu Jacques–Yves Cousteau.
Trzecia lokalizacja jest dość nietypowa, ponieważ wybraliśmy się na nurkowanie eksploracyjne w miejsce, w którym nikt przed nami nie nurkował. Zauroczyła nas pewna zielona wyspa, która wyrosła na środku morza jak oaza, dając schronienie eg-
zotycznym ptakom. Postanowiliśmy zanurzyć się przy tej wyspie. Płynęliśmy niespiesznie na głębokości dziesięciu metrów, widoczność była spektakularna. To, co przykuło naszą uwagę, to ławice maleńkich glassfish, które wypełniały zagłębienia w formacjach stworzonych przez miękkie i twarde koralowce. Zobaczyliśmy także żółwie śpiące w rafie, rekina dywanowego, błazenki, ośmiornicę oraz mnóstwo ślimaków nagoskrzelnych. Po powrocie z nurkowania eksploracyjnego nadaliśmy nazwę miejscu, w którym nurkowaliśmy – nazwaliśmy to miejsce Shangri–La kraina szczęścia.
Podczas każdego pobytu na Raja Ampat odwiedzamy wyspę Pulau Piaynemo, która słynie ze niesamowitego widoku rozpościerającego się ze szczytu góry. Na górę prowadzą drewniane schody, a droga wiedzie przez las deszczowy. Ze szczytu wzniesienia rozpościera się panoramiczny widok na krasowe, zielone wyspy, wyrastające ze szmaragdowego morza. Lokalna ludność nazywa to miejsce „Laguną gwiazd” ze względu na wapienne wzniesienia porośnięte egzotyczną roślinnością, które z lotu ptaka wyglądają tak, jakby tworzyły wzór gwiazdy na spokojnej wodzie. Widok z góry rekompensuje trudy wspinaczki, a kąpiel w „Lagunie gwiazd” po zejściu z góry jest niezapomnianym doznaniem.
Podczas dziewięciodniowego rejsu po szmaragdowych wodach Raja Ampat przepłynęliśmy łącznie 597 km i spędziliśmy 24 godziny pod powierzchnią wody, wykonując trzy do czterech nurkowań dziennie. Widzieliśmy zaledwie kilka rekinów black tip, które niczym duchy, pojawiły się na moment i zniknęły po chwili. Pomimo czujności lokalnych społeczności, zaangażowania rządu oraz organizacji pozarządowych w ochronę tutejszej fauny i flory, pod wodą napotkaliśmy dwa duże rekiny leżące na rafie, pozbawione płetw. Rekiny te, schwytane przez kłusowników, zostały pozbawione płetw, a następnie wciąż żywe wyrzucone za burtę, tym samym skazując je na powolną i brutalną śmierć. Większość gatunków rekinów musi stale być w ruchu, aby utrzymywać przepływ natlenionej wody przez skrzela. Rekin
pozbawiony płetw umiera w męczarniach z uduszenia. Kłusownicy są bezwzględni i trudno z nimi wygrać, dlatego tak ważna jest edukacja oraz zaangażowanie lokalnych społeczności w walce z tym procederem. Zupa z płetwy rekina jest bardzo popularna w wielu kulturach Azjatyckich; uważana jest za przysmak, który pobudza apetyt i ma właściwości regenerujące organizm. Szacuje się, że co roku dla zdobycia płetw zabijanych jest około osiemdziesięciu milionów rekinów. Te majestatyczne stworzenia odgrywają kluczową rolę w morskim łańcuchu pokarmowym, regulują populacje wielu gatunków. Bez rekinów doszłoby do nieodwracalnego w skutkach zaburzenia równowagi w ekosystemie morskim. Walka o ochronę rekinów to walka o nas wszystkich.
Gosia pod słonecznym wodospadem. Sklepienie niedługo zamkną korzenie dżungli.
Okolice Tulum, 500 lat przed Chrystusem.
Ximp biegł już za długo, jak na możliwości dwunastolatka. Nogi pokryły się siatką czerwieni od licznych zahaczeń o cierniste krawędzie zwierzęcej ścieżki. Chłopiec wiedział, że dopóki za sobą słyszy głosy nagonki, żadne zadrapanie nie może być gorsze niż konfrontacja z Hordą.
Zaczynał wątpić w swoje szanse na wyjście cało z opresji. Przeklinał cały świat za to, że skłonił go do podjęcia tej decyzji dziś rano. Chwila nieuwagi kosztowała go kolejne rozcięcie na policzku, zadanym przez bezlitośnie ostrą gałąź. Płuca paliły, w uszach dudniła krew, a przed oczami pojawiało się coraz więcej ciemnych plam. Nie da rady. Ich nogi są dłuższe, a żądza krwi i zemsty równie silna, jak jego chęć uratowania Rexiny.
Tymczasem dżungla stawała się coraz gęstsza, wciągała go w siebie niczym lepka sieć pająka, zmuszając do zwolnienia. Skąd w tym miejscu tyle zieleni, skoro żar słońca i Horda skutecznie wypalały roślinność w okolicy? Nie zdążył sobie odpowiedzieć, bo raptem poczuł, że nogi straciły grunt, a pęd powietrza rozwiał mu włosy. Głośny plusk i szok, gdy słonawa woda zaczęła drażnić świeże rany. Przerażony, otworzył oczy. Granatowa czeluść była niczym wrota zaświatów – wpadł z deszczu pod rynnę. Torturo-
Krokodyl amerykański.
Okazał się roztropny bardziej niż ja i szybko odpłynął w gęste zarośla
Podwodny las namorzynowy. Labirynt przenikających się światów – powietrza i wody.
Mętna woda cenoty Angelita stworzyła bajkowe tło dla Gosi skanującej wapienne brzegi.
wała go, ale dawała też iskierkę nadziei. Rozejrzał się. Strome ściany nie pozwolą zejść tu nikomu. Był uratowany! I jednocześnie uwięziony na zawsze.
Brzegi jeziorka pośrodku dżungli tworzyły wapienne nawisy. Bujna i ciężka od rosy zieleń, niespotykana w dżungli kilkanaście metrów wyżej, dawała doskonałe schronienie. Wilgoć i sporadyczny dostęp słońca stworzyły raj dla mchów i paproci. Ximp skrył się pod korzeniem fikusa, który drążył skałę. Pogoń przeszła obok, nawet nie dotarli nad brzeg cenoty. Może wrócą później, gdy zorientują się, że gonią tylko cień? Odetchnął i rozluźnił piekące mięśnie. Wokół niego zgromadziły się stada pielęgnic i gupików meksykańskich, zwabionych pluskiem, radośnie podskubujących jego brudną skórę. Był wśród żółtych kwiatów bananowej lilii wodnej i soczystej zieleni, muskany delikatnymi promieniami słońca, które wpadały z góry. Czy to już raj? Czy Rexinie także udało się uciec, zrzucić powrozy i spotkają się za moment w tym raju?
W tej sekundzie refleksji przed jego oczami pojawił się inny problem. Miał łuski, długi ogon i ostre, białe zęby. Pionowa źrenica krokodyla bacznie obserwowała Ximpa od momentu plusku, który zakłócił spokój gada. Jednak dla krokodyla dźwięk plusku był miły – od lat oznaczał jedno: nadchodzący posiłek, nowy smak. Dieta krokodyla meksykańskiego składa się głównie z niewielkich bezkręgowców. Chyba, że dorósł do 3 metrów długości, jak władca tej cenoty. Jego apetyt na większe zdobycze rósł proporcjonalnie do rozmiaru. Ich spojrzenia,
Delikatne łodygi lilii przy cenotach nie są tak gruboskórne jak np. nasze grążele żółte.
Płynęliście kiedykolwiek pod korzeniami lasu? Sklepienie ze skał już dawno runęło!
Wokół korzeni rozwija się małe zagłębie życia, pośród ubogiego w gatunki krajobrazu jaskiniowego.
Krzysiek doskonale wie gdzie i o jakiej porze dnia perfekcyjnie ustawić się do zdjęcia
pełne głodu i przerażenia, spotkały się i przez ułamek sekundy ważyły szanse konfrontacji. Gad nie zaatakował od razu – nigdy wcześniej, pomimo 40 lat na ogonie, nie widział takiej małpy bez sierści. Zawahał się. Ximp działał instynktownie, jak prawdziwa ofiara – zaczął uciekać wzdłuż nawisu. W pewnym momencie jednak jego ręka straciła oparcie na chropowatej powierzchni wapienia, budującego brzegi. Wpadł z nurtem do niespodziewanie dużej kawerny. Natrafił na tunel, który mógł być ślepym zaułkiem, miejscem schronienia lub wejściem do świata, o którym opowiadali Starsi. Według nich dusze mogły tymi drogami trafiać do królestwa zaświatów. Z dwojga złego, teraz bardziej realnym zagrożeniem były zęby bestii. Wziął kilka głębokich wdechów i zniknął w ciemności.
Krokodylowi tym razem nie udało się skosztować ludzkiego mięsa – nurt porwał chłopca tam, gdzie gad nie chciał się zapuszczać. Ximp czuł się niesiony niczym wódz pośród swego plemienia. Wokół niego niczym włócznie sterczały ostre szpice stalaktytów i stalagmitów. Między nimi widział białe ryby bez oczu. Czy to już zaświaty? W niektórych miejscach strop jaskini znikał, a ku jego twarzy sięgały tysiące korzeni dżungli. Resztki promieni słonecznych przebijały się miejscami przez tę gęstwinę lasu namorzynowego, tworząc świetliste wodospady. Życie przypomniało mu o sobie, gdy kończyło mu się powietrze, jednak nurt zelżał, a on wypłynął na powierzchnię podziemnego jeziora. Czy to nadal sen? Wziął kilka głębokich oddechów
i zanurkował, chcąc dotknąć tego, co go fascynowało. Zobaczył swoje odbicie w środku toni! Obraz rozmył się, a chłopiec poczuł, że woda stała się bardzo słona. Obiecał sobie, że opowie o tym wszystkim współplemieńcom, jeśli tylko znajdzie drogę wyjścia. Usłyszał daleki, regularny pogłos, jakby setki bębnów grały gdzieś w oddali. W powietrzu czuł sól. Być może wielka woda go przyciągnęła. To tam, na wybrzeżu, miał spotkać się z Rexiną. Ruszył dalej ku przeznaczeniu.
Jeśli chcesz zobaczyć wszystko to, co Ximp, wybierz się do Meksyku. Nie musisz mieć licencji na nurkowanie jaskiniowe, lecz potrzebujesz dobrej pływalności, odpowiedniego przewodnika i otwartego umysłu, by docenić piękno i bioróżnorodność wodnych ogrodów, które prowadzą do majańskich zaświatów. Dla akwarysty to nie lada gratka zanurkować wśród korzeni mangrowców i obserwować liczne stada gupikowatych, kolorowe pielęgnice, żółwie i sumy. Niestety krokodyle są nieliczne i boją się ludzi, okazy na zdjęciach mogły mieć około 1-1,5 metra długości.
Te wszystkie cuda zobaczyłem dzięki doskonałym przewodnikom i modelom: Gosi Pytel z Polish Corner oraz Krzysztofa Sienkowskiego z Cave Blue Diving. Dziękuję Wam!
A jeśli chcielibyście też zapozować i zobaczyć wraz ze mną opisane na zdjęciach lokacje i cały ten przyrodniczy raj, to zapraszam do kontaktu.
Macedonia to dla mnie kraj kontrastów.
Pierwszego dnia pobytu rozważałam powrót do domu, następnego przedłużenie tych wakacji.
Swoją wycieczkę rozpoczęliśmy w Skopje, w sumie dlatego, że poza sezonem nie ma zasadniczo lotów z Polski do Ochrydy. W rezultacie postanowiliśmy poświęcić jeden dzień aby rzucić okiem na stolicę Macedonii. Gdyby ktoś przywiózł mnie do tego miasta bez mojej wiedzy, chyba nie potrafiłabym odgadnąć w jakim kraju jestem...! Kulturowy misz-masz przyprawił mnie o mały zawrót głowy – z jednej strony dzielnica osmańska w prawobrzeżnej części miasta, elementy tureckie jak np. kamien-
ny most datowany na XV wiek, łączący oba brzegi rzeki Wardar –z drugiej strony nowoczesne budynki stawiane po wielkim trzęsieniu ziemi, które w 1963 zniszczyło 75% zabudowy. Do tego cyrylica, która jest tutaj oficjalnym alfabetem i w głowie robi się niewielki kocioł Trzeba przyznać, że Skopje to również stolica monumentów, jest ich niezliczona ilość, a wielkość niektórych z nich jest doprawdy imponująca. Cały czas zastanawiałam się czy przeważa u mnie podziw czy poczucie kiczu, ale podejrzewam, że taki du-
alizm uczuć towarzyszy niejednemu turyście. To co z łatwością udało mi się zakwalifikować do kategorii „NIE” to zatrważająca ilość śmieci. Ulice, chodniki, skwery toną w śmieciach, petach sprawiając, że pobyt w tym miejscu nie należy do najprzyjemniejszych. Czy warto zobaczyć Skopje? Tak – ciekawe było to doznanie kontrastów, jednak dłuższy pobyt tutaj to strata czasu przynajmniej dla miłośników nurkowania – bo w tym temacie Macedonia ma bardzo ciekawą propozycję, ale o tym za chwilę… ;)
Wypożyczyliśmy samochód i ruszyliśmy w stronę Ochrydy. Mieliśmy wielką radochę uiszczając opłaty drogowe w wysokości 0.5–1 euro (tak – można płacić w euro, chociaż walutą obowiązującą jest denar). Po drodze odwiedziliśmy jeszcze Kanion Matka, który faktycznie zachwyca urodą, choć i tutaj ścieżka otoczona jest śmieciami. Fajną atrakcją dla turystów jest możliwość wypożyczenia kajaków i spłynięcie kanionem. Są też wycieczki łódkami obejmujące wpływanie do grot. Samo wejście
do Kanionu Matka nie jest biletowane, płatne są jedynie dodatkowe atrakcje wodne.
Trasa pozwalała nacieszyć oczy pięknym górzystym krajobrazem. Do Ochrydy dotarliśmy już po zmroku. Przywitał nas Jovan z Centrum Nurkowego Amfora, na którego zaproszenie przybyliśmy do Macedonii. Apartamenty znajdują się kilka minut od centrum miasta, natomiast Centrum Nurkowe kilkanaście kilometrów dalej, ściśle przylega do brzegu Jeziora Ochrydzkiego, o krystalicznej wodzie i maksymalnej głębokości 289 m. Zarówno miasto jak i jezioro są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To jakby inna Macedonia niż ta z dnia poprzedniego Taka, która zachęca do dużo dłuższego pobytu. Zaraz obok CN Amfora można zauważyć rekonstrukcję osady na palach – stanowisko archeologiczne Ploca Micov Grad w Zatoce Kości. Jest to kompleks muzealny, gdzie można zobaczyć artefakty datowane na XII–II w p.n.e w postaci, kości, naczyń i narzędzi. Robi to na nas ogromne wrażenie, tym bardziej, że kolejne takie artefakty mamy zobaczyć pod wodą! Jest to cudowne przeżycie. Nurkuje się pomiędzy palami osadzonymi w dnie jeziora, na których zbudowana jest wspomniana osada. W słoneczny dzień można tu zobaczyć cudowną grę świateł. Przewodnik prowadzi do kolejnych stanowisk archeologicznych, w tym do ogromnych doskonale zachowanych amfor. Nurkowanie w Bay of Bones jest możliwe
tylko z CN Amfora. Warto wspomnieć, że to centrum poza swoją rewelacyjną lokalizacją wyróżnia się świetnym wyposażeniem i bardzo miłą atmosferą. Są tutaj też doskonałe warunki do nauki nurkowania, można więc połączyć wyjazd turystyczny z nabyciem nowych umiejętności.
Jezioro Ochrydzkie jest bardzo duże. Nurkuje się więc nie tylko w Bay of Bones Do części spotów nurkowych dojeżdżamy autem, do części łodzią – CN Amfora ma do dyspozycji dwie. Są tu bardzo ciekawe miejsca podwodne zarówno dla amatorów nurkowania w wodzie płytszej jak i dla fascynatów nurkowania „zimno, ciemno i głęboko” ;) Z zachwytem wspominam również nurkowanie w źródłach rzeki Crn Drim obok Monastyru Św. Nauma. Było to spore przeżycie, bo nie przepadam za zimną wodą, a stała temperatura w tym miejscu to 11°C, więc niespełna godzinne nurkowanie w tym miejscu było dla mnie wyzwaniem. Jednak widoki zrekompensowały trudne warunki, gdyż była to najbardziej krystaliczna woda w jakiej dotąd miałam okazję nurkować, a piękne zielone ogrody i promienie słońca rozświetlające to miejsce długo będą w mojej pamięci. W okolicy Monastyru jest sporo fajnych knajpek, można więc się rozgrzać ciepłą strawą siedząc w słoneczku (bo w październiku nadal temperatury sięgały 24 stopni C). Sam Monastyr też jest wart zobaczenia. Oto-
czony jest pięknymi ogrodami, gdzie można spacerować wśród wolno chodzących pawi.
Okolice jeziora usłane są zabytkowymi cerkwiami i kościołami. Chyba najbardziej charakterystycznymi są Cerkiew św. Jana Teologa w Kaneo, Cerkiew św. Zofii, ale super urokliwym miejscem jest okolica Kościoła Św. Matki Bożej Zahumskiej, gdzie dużo łatwiej jest dostać się drogą wodną niż lądową.
Planując kosztorys wyjazdu mamy tutaj dobre wieści dotyczące wyżywienia – ceny w Macedonii są sprzyjające turystom zarówno w restauracjach, gdzie dobry posiłek zjemy w cenie 50 zł jak i na bazarkach gdzie świeże warzywa i owoce nabędziemy z kilkanaście zł. Kuchnia macedońska jest bardzo smaczna, bogata w warzywa i sałatki różnego rodzaju oraz tradycyjne bałkańskie potrawy. Dobre wino lub rakija uprzyjemnią posiłek, po którym zachęcam do spróbowania trileche – pysznego lokalnego deseru za którym już tęsknię lub dla tradycjonalistów – lokalnej baklawy.
Ciekawostką dla Pań będzie również ochrydzka perła – pozyskiwana z łusek plaszicy – małej endemicznej rybki. Z pereł wyrabiana jest piękna biżuteria, która z pewnością jest idealną pamiątką z pobytu w Macedonii. Mała tylko wskazówka – warto sprawdzać certyfikat, aby nie kupić podróbki
BARE to marka, która
od dekad wyznacza standardy w projektowaniu i produkcji suchych skafandrów nurkowych. Dzięki połączeniu nowoczesnych technologii, ergonomii oraz niezrównanej trwałości, Bare zyskało uznanie zarówno wśród rekreacyjnych, jak i zaawansowanych nurków technicznych. Co więcej, wszystkie skafandry
Bare są produkowane na Malcie w Unii Europejskiej – co gwarantuje najwyższą jakość wykonania oraz zgodność z rygorystycznymi normami europejskimi.
Aqua-Trek 1 – Lekkość i wygoda w każdej sytuacji
Aqua-Trek 1 to wybór idealny dla nurków ceniących komfort i funkcjonalność. Wykonany z trylaminatu Cordura Nylon Oxford, skafander jest nie tylko lekki, ale także wyjątkowo wytrzymały. Oddychający materiał poprawia komfort podczas dłuższych nurkowań, zarówno pod wodą, jak i na powierzchni.
Przedni zamek błyskawiczny umożliwia łatwe zakładanie skafandra, nawet bez pomocy partnera, a teleskopowy tors z pasem krocznym i systemem szelek zapewnia idealne dopasowanie do sylwetki. To rozwiązanie eliminuje nadmiar materiału, zwiększając hydrodynamikę i swobodę ruchów. Aqua-Trek 1 jest dostępny zarówno w wersji damskiej, jak i męskiej, co czyni go uniwersalnym i praktycznym wyborem.
Aqua-Trek Evolution Tech Dry – Trwałość i wszechstronność
Model Aqua-Trek Evolution Tech Dry to esencja wytrzymałości i wygody. Wykorzystanie materiału Cordura Nylon Oxford sprawia, że skafander jest niezwykle lekki i odporny na uszkodzenia, co czyni go idealnym wyborem dla podróżujących nurków.
Inspiracja krojem z modelu X-Mission Evolution Tech Dry zapewniła skafandrowi doskonałe dopasowanie, a teleskopowy tors i przedni zamek ułatwiają zakładanie. Obszerne kieszenie techniczne pozwalają na przechowywanie niezbędnych akcesoriów, takich jak bojki czy maski zapasowe, co jest szczególnie przydatne podczas nurkowań technicznych.
X-Mission Evolution Tech Dry – Lider elastyczności i trwałości
Dla nurków technicznych i eksploratorów podwodnych jaskiń, X-Mission Evolution Tech Dry to wybór, który spełnia najbardziej wymagające oczekiwania. Skafander został zaprojektowany przy współpracy z nurkami jaskiniowymi, co zaowocowało stworzeniem wyjątkowo elastycznego i trwałego produktu. Ten model wyróżnia się innowacyjnymi, które zapewniają zarówno lekkość, jak i odporność na przetarcia. Anatomiczny krój pozwala na pełną swobodę ruchów i poprawia hydrodynamikę, co jest kluczowe podczas trudnych nurkowań. X-Mission Evolution Tech Dry to doskonały wybór dla zaawansowanych nurków, którzy potrzebują niezawodnego sprzętu do najbardziej wymagających zadań.
Expedition HD2 Tech Dry – Niezawodność na najwyższym poziomie
Expedition HD2 Tech Dry to flagowy model dla najbardziej wymagających nurków. Skafander został wykonany z mieszanki Cordury i Nylonu, co zapewnia niezwykłą trwałość i odporność na uszkodzenia. Wzmocnienia z materiału Cordura RipStop w kluczowych miejscach, takich jak pośladki czy dolne części rękawów, chronią skafander przed przetarciami nawet w najtrudniejszych warunkach. 2 mm kołnierz SMART z systemem drenażu to innowacyjne rozwiązanie, które zapewnia dodatkową ochronę i komfort. Dzięki anatomicznemu krojowi, model ten eliminuje nadmiar materiału, co poprawia właściwości hydrodynamiczne i komfort podczas długich nurkowań.
Dlaczego Bare to najlepszy wybór?
Bare to nie tylko niezrównana jakość, ale także europejska precyzja wykonania. Produkcja na Malcie – członkowskim kraju Unii Europejskiej – gwarantuje zgodność z najwyższymi standardami oraz dostęp do profesjonalnego serwisu. Od lekkich modeli podróżnych, takich jak Aqua-Trek 1, po zaawansowane technologicznie skafandry techniczne, jak X-Mission Evolution Tech Dry, Bare oferuje rozwiązania dostosowane do potrzeb każdego nurka.
Niezależnie od tego, czy eksplorujesz wraki, nurkujesz technicznie, czy po prostu cieszysz się podwodnym światem, Bare to marka, na której możesz polegać – trwałość, komfort i innowacja, z europejską jakością w tle.
Dystrybutor w Polsce:
ECN-Systemy Nurkowe www.nurkowanie-ecn.pl
Zdjęcia dostarczone przez BARE POLSKA
GOTOWI NA CIĄG DALSZY PODWODNYCH PRZYGÓD
ZWIĄZANYCH Z NURKOWANIEM W ZJEDNOCZONYM KRÓLESTWIE?
ROZSIĄDŹCIE SIĘ WYGODNIE I ZACZYNAMY!
Kontynuując perypetie z ostatniego artykułu, zakończyliśmy w trudnym miejscu – zaczął się nowy sezon nurkowy, a ja zostałem bez partnera, ponieważ mój dotychczasowy buddy został tatą. W nurkowaniu rekreacyjnym zmiana partnera nie stanowi większego problemu, ponieważ wystarczy „opływać się” z nową osobą. W nurkowaniu technicznym sprawa jest jednak bardziej skomplikowana – potrzebujemy bowiem wielu wspólnych nurkowań, starannych planów i co ważne, licznych godzin rozmów oraz dyskusji.
Na domiar złego wiedziałem już, że mój czas w Wielkiej Brytanii dobiega końca i że mam rok, by zamknąć tu swoje sprawy i zacząć nowy rozdział w Polsce. W obliczu tych wszystkich wydarzeń ponowne podjęcie projektu nurkowania na dno kamienioło-
mu Dorothea wydawało się wręcz nieosiągalne. Jednak los bywa przewrotny, a w moim przypadku okazało się, że będzie inaczej… Pierwszym zrządzeniem losu był telefon od znajomego instruktora, który zaproponował mi udział w wyprawie wrakowej do Scapa Flow w Szkocji. Więcej na ten temat możecie przeczytać w jednym z moich wcześniejszych artykułów. Jedna osoba niestety nie mogła pojechać, więc po kilku szybkich telefonach udało mi się zarezerwować miejsce. Termin wyjazdu był już za tydzień lub dwa, a ja wiedziałem, że taka wyprawa zwykle wymaga rezerwacji co najmniej rok wcześniej. Była to dla mnie wymarzona okazja! Kiedy opadła euforia, znajomy podał mi numer do osoby, która została bez buddy'ego, a ja miałem zająć jej miejsce.
Tą osobą był Karol Lewandowski. Znałem Karola z widzenia. Wiecie, jak to bywa – techniczni nurkowie spotykają się na akwenach nurkowych parę razy do roku, więc wiedziałem kto zrezygnował, kto jedzie i kim jest Karol. Nasze rozmowy ograniczały się jednak do grzecznościowych „cześć, cześć”, czasem do wymiany zdań o sprzęcie, nowinkach technicznych lub plotkach nurkowych
Szybko nadszedł czas wyjazdu do Scapa Flow. To właśnie tam nurkowania szybko zweryfikowały, kim jest Karol. Przez tydzień nurkowaliśmy technicznie, przeprowadzając dekompresję i eksplorując wraki na jednym z dwóch największych wrakowisk
na świecie (drugim jest Truk Lagoon w Mikronezji). Opinie nurków są tutaj podzielone – jedni preferują mroczne, zimne wody Scapa Flow, inni wolą tropikalne Truk. Prawda jest taka, że aby podziwiać wraki w obu miejscach, trzeba być nurkiem technicznym.
Już pierwszego dnia zauważyłem, że Karol jest bardzo dobrym nurkiem technicznym. W jaki sposób? Po pierwsze – jego odpowiedzialność nurkowa. Karol doskonale wiedział, jakie ryzyko niesie nurkowanie techniczne i upewnił się, że ja także znam zasady tej „gry”. Godziny spędzone wspólnie pozwoliły nam zgrać się jako buddy. Każde nurkowanie było starannie zaplanowane – wiedzieliśmy, jak wejdziemy do wody, ile czasu w niej spędzimy, kto wystrzeli bojkę do dekompresji i kiedy zakończymy nurkowanie.
Mieliśmy też swoje „przygody”. Ja upuściłem komputer, który odmówił posłuszeństwa, więc całą wyprawę nurkowałem z zapasowym komputerem. Karolowi natomiast awarii uległ inflator od skrzydła i nie mógł samodzielnie utrzymać się na powierzchni wody. Scapa Flow dało nam właśnie czas, który pozwala lepiej poznać partnera.
Już drugiego dnia umówiliśmy się do pubu naprzeciwko portu, gdzie cumowała nasza jednostka. Tam rozpoczęły się rozmowy o kamieniołomie Dorothea. Karol był ciekawy, jakie gazy stosowaliśmy, gdzie szukaliśmy dna i wiele innych szczegółów.
Wieczorne wypady do pubu stały się tradycją – analizowaliśmy nurkowania z każdego dnia i snuliśmy plany wspólnego nurkowania na dno Dotty.
Po powrocie ze Scapa Flow naszą główną ambicją stało się zdobycie dna Dorothea Quarry. Po tygodniu nurkowań dekompresyjnych potrzebowaliśmy tylko progresji głębokości, którą systematycznie realizowaliśmy w kamieniołomie NDAC
Chepstow, gdzie można nurkować do 76 metrów. Nasze nurkowania wydłużały się stopniowo, aż ostatnie osiągnęło 30 minut czasu dennego – to spory wyczyn, ponieważ dekompresja po takim nurkowaniu trwała aż 90 minut przy użyciu dwóch gazów dekompresyjnych.
Kiedy nadszedł czas, aby zmierzyć się z królową Dorothea Quarry, mieliśmy przygotowany szczegółowy plan. Każdy wiedział, za co odpowiada. Diametralna różnica między nurkowaniem w Chepstow a Dorothea polegała na tym, że na Dotty byliśmy sami – w razie problemów nie byłoby nikogo, kto mógłby wezwać pomoc. Musieliśmy mieć swój tlen i to nie w postaci małej butli 3-litrowej, ale dwóch 12-litrowych. Musieliśmy również zapewnić osobę do pomocy na powierzchni, co wymagało sporej logistyki. Każdy z nas miał na plecach zestaw dwubutlowy oraz cztery butle boczne typu stage. W sumie po sześć butli na osobę, plus jedna zabezpieczająca z tlenem na 6 metrach. Do tego dochodziła konieczność transportu całego sprzętu w obie strony po stromej ścieżce prowadzącej od parkingu do wody.
Część dotyczącą samego nurkowania oraz aktualne informacje o Dorothea Quarry pozostawiam Karolowi, a ja chciałbym mu serdecznie podziękować za bezcenne wspomnienia.
Część Karola na temat dnia nurkowego oraz jak aktualnie wygląda nurkowanie na Dorothea Quarry
Nasz dzień nurkowy na kamieniołomie Dorothea zaczął się dość wcześnie – pobudka o 4:30, szybki wyjazd do centrum nurkowego pod Birmingham, analiza gazów mieszanych specjalnie dla nas przez znajomego miksera-magika, a potem o 6:00 wyjazd na kamieniołom do północnej Walii.
Dzień był dość wietrzny (jak to w Walii), pochmurny (jak to w Walii) i przez to zimny (jak to w Walii). Generalnie nikt inny nie pojawił się na tym opuszczonym kawałku świata oprócz mnie z Tomkiem oraz mojej żony, Asi, służącej nam za wsparcie powierzchniowe. Asia dzielnie znosiła niesprzyjającą pogodę, wyposażona w plan ratunkowy i bardzo niedoskonały zasięg telefonu komórkowego – gdyby coś...
Tymczasem my zajęliśmy się noszeniem sprzętu nurkowego z parkingu do wody po stromej betonowej pochylni. A było co nosić – każdy wyposażony w twinset i cztery butle stage plus jedną dodatkową na powierzchni. Ubraliśmy się ciepło, gdyż nawet w środku lata woda w tym miejscu na powierzchni ma maksymalnie 16°C, a termoklina na 9 m obniża temperaturę do zwyczajowych 6°C przez cały rok.
Zaczęliśmy podnosić się z dna przy starannie ułożonym z kamieni murze oporowym, mijając krzaki i drzewa wystające z jego załomów. I na głębokości 90 m rzeczywiście znaleźliśmy mój upragniony, pięknie znajomy domek. A więc były tam dwa domki! O czym żaden opis wcześniej nie wspominał... Najważniejsze, że mieliśmy ścianę przy sobie. Zaczęliśmy się wznosić, kierując się lekko do przodu, trzymając skałę po lewej stronie. Głębokość stopniowo malała, a kiedy doszliśmy do 60 m, trzeba było zmienić gaz na miks podróżny. Patrząc w górę, widziałem lekko zielonkawą poświatę z drobinek światła docierających do takiej głębokości – bardzo ładny widok, ale niewidoczny dla kamery, niestety.
Kontynuowaliśmy wynurzenie po skalnym grzebieniu, aż dotarliśmy do końca tej samej skalnej półki na głębokości 40 m, od której zaczęliśmy naszą głęboką podróż. Hurra! Teraz czekała nas nawigacja na płytszą część bliżej wejścia, a potem ponad godzinna dekompresja. Kiedy doszliśmy po stoku do głębokości 21 m, przełączyliśmy się na pierwszy gaz dekompresyjny ean50. Na tyle, na ile pozwalał komputer, szliśmy w górę dochodząc do 9 m, gdzie przystanek wydawał się wiecznością. Było nam bardzo zimno, bo nurkowanie na mieszankach helowych mocno wychładza organizm przez płuca, a woda miała stale, chłodne 6°C. Wreszcie przyszedł upragniony moment przejścia na przystanek 6 m i natychmiast wpłynęliśmy w cieplejszą war-
stwę 16-stopniowej wody. To uczucie było jak skok do wanny z gorącą wodą! Zarówno Tomek, jak i ja krzyczeliśmy z radości. Nurkowanie szło bardzo dobrze, zdobyliśmy nasz cel nawigacyjny oraz cel głębokości. Jednak przed nami było jeszcze ponad 40 minut dekompresji na czystym tlenie plus przerwy na „air break”.
Na ostatnim przystanku czekało nas kilka atrakcji, jak stary żuraw, kilka samochodów, przy których można zrobić stację deco, oraz pojawiające się ryby. Czas powoli mijał, a my czuliśmy się świetnie. Kiedy komputer pozwolił nam wynurzać się ku powierzchni, trzymaliśmy tempo 1 metr na 2 minuty. Takie ciężkie nurkowania w zimnej wodzie wymagają dużej ostrożności. W końcu udało się! Byliśmy na powierzchni, krzycząc z radości i przybijając sobie piątki.
Moja dzielna żona, całkowicie zmarznięta, patrzyła na nas, zastanawiając się, czy nasze głośne zachowanie to na pewno tylko objaw radości, a może jednak lekki objaw szaleństwa. Na pewno nie było jej tak do śmiechu, bo stała nad brzegiem przez dobre 2 godziny na cudownym walijskim wietrze...
Teraz musieliśmy pozbierać swoje graty i zanieść wszystkie butle na parking pod stromą górkę, nikt inny nie chciał za nas tego zrobić. Zachowując spokój, butla za butlą przenieśliśmy nasze kilogramy do samochodów. Potem wizyta w kawiarni w Bangor aby omówić wrażenia i czas było wybrać się w 4-godzinną dro-
Na zdjęciu Tomek zaglądający do tunelu na 106 m
gę do domu. Wrażenia były jednak tak silne, że mimo upływu 8 lat nadal pamiętam, jakby to było wczoraj. Tomek, dzięki za świetne wspomnienia z pierwszej setki!
Kochani, to już mój ostatni artykuł z serii o nurkowaniu w UK. W każdym z nich mogliście znaleźć praktyczne wskazówki na temat danego miejsca nurkowego w Zjednoczonym Królestwie, a przy okazji dzieliłem się radami, jak być lepszym nurkiem. Dziękuję wam za to, że byliście, komentowaliście i pytaliście. Każda taka interakcja daje siłę, by pisać dalej.
Korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wam szczęśliwego Nowego Roku, gdyż jest to ostatnie wydanie w 2024 roku. Dla każdego, dla kogo był to trudny rok, przypominam część pierwszą mojego artykułu – nie zawsze wiemy, co przyniesie życie. Pamiętajcie, że nie liczy się cel, tylko droga.
A co z moją drogą? Pewnie przeczytacie o niej w nowym numerze...
NURKOWANIE TO BEZ
WĄTPIENIA JEDNA
Z NAJBARDZIEJ ATRAKCYJNYCH
I RÓŻNORODNYCH AKTYWNOŚCI
DOSTĘPNYCH DZIŚ DLA KAŻDEGO.
KAŻDE ZANURZENIE MOŻE BYĆ
NIEZAPOMNIANĄ PRZYGODĄ
I NIGDY DO KOŃCA NIE WIEMY CO NAS POD WODĄ SPOTKA.
Nawet akwen, który dobrze znamy może nas zaskoczyć i „morska kreatura” z TEGO właśnie nurkowania może wyryć się w naszej pamięci na długie lata. Jedno z pierwszych moich cyfrowych zdjęć z popularnych „Koparek” nawet po dwudziestu latach przywołuje uśmiech i wspomnienia.
Jako dziecko chętnie przeglądałem rodzinne klasery ze zdjęciami. Wtedy postanowiłem, że będę dokumentował swoje chwile warte zapamiętania. Każdy z nas z pewnym sentymentem wraca po latach do wydarzeń ze swojej przeszłości. Zwłaszcza jeśli były to miłe czasy, a przygody, które przeżyliśmy odtwarzają się w naszej głowie na widok obrazów. Wspomnienia ożywają i przenosimy się w bliższą lub dalszą przeszłość z pewną nostalgią.
W czasach kiedy zacząłem fotografować, a potem filmować pod wodą, ogólnie dostępna wiedza na ten temat była mocno ograniczona i słabo dostępna, a cyfrowa rewolucja miała dopiero nadejść. Czas od momentu naciśnięcia spustu migawki do zobaczenia efektu był długi i kosztowny. Nie było możliwości korygowania swoich błędów i poprawy efektów na bieżąco. To, co dla nas dziś jest codziennością, dwadzieścia lat temu było marzeniem. Każdy z nas w kieszeni nosi przynajmniej jeden aparat cyfrowy, a niektórzy mają lepsze obiektywy i matryce dziś w swojej komórce niż najlepsze aparaty cyfrowe z tamtych czasów. Dlatego tak bardzo dziwi mnie to, że dziś kiedy co druga osoba na nurkowanie zabiera ze sobą jakiś aparat fotograficzny, kamerkę sportową czy telefon w obudowie ich zdjęcia i filmy są tak słabe.
Aparat nie robi zdjęć i nie kręci filmów! To Ty je robisz aparatem. Możesz mieć najlepszy sprzęt i robić słabe materiały lub też robić cudne filmiki i kreować niesamowite obrazy słabym sprzętem. Nie da się bez zrozumienia zasad sztuki podwodnego rejestrowania obrazu tworzyć dobrych ujęć.
Zaskakujące jest to, jak często widzę nurków, którzy bez jakiejkolwiek konsultacji ze swoim instruktorem wydają kilka tysięcy złotych na najlepszy, oczywiście ich zdaniem, sprzęt. W tym artykule pokaże Ci jakie są opcje sprzętowe, gdy chcesz zacząć zabawę z fotografią i filmem oraz spróbuję Cię przekonać, że powinieneś zacząć od kursu z fotografii lub filmowania
podwodnego, żeby nie tracić czasu i „od razu” osiągać zadowalające efekty.
Wybór zabawek
Od tego może zakręcić się w głowie. Nie podam Ci konkretnego wyboru, ale przedstawię opcje i najpopularniejsze rozwiązania. To od Ciebie drogi Czytelniku będzie zależało jak wykorzystasz te informacje.
Kamera sportowa
Świetne rozwiązanie, bo można używać jej również do innych sportów, jak narty czy rower. Jak większość rzeczy do wszystkiego jest… mała i kompaktowa, nie zabiera miejsca w i tak już sporym, nurkowym bagażu i bez problemu może być towarzyszem na każdym nurkowaniu. Bardzo dobra stabilizacja obrazu, świetne kolory przy snorklingu i na małych głębokościach. Możliwość zabrania do kilku metrów bez obudowy i na większe głębokości, po zamknięciu w obudowę, jest wygodna. Rozbudowanie o filtry kolorowe daje opcje dopasowania kolorystyki i podkręcenia materiału. Dedykowane aplikacje ułatwiają obróbkę naszej twórczości od razu po wyjęciu z wody, nawet bez wyjmowania z obudowy i publikację na przykład w mediach społecznościowych. Stosunkowo tania, bo najtańsze modele można kupić od kilkuset złotych do trzech tysięcy za te z górnej półki.
I to „tyle” plusów. Przed użyciem musimy ją ustawić i nie mamy wpływu na żaden parametr po zamknięciu w obudowę. Jeśli wybraliśmy, na przykład, nagrywanie w 5K i akurat przypływają delfiny, a my chcemy zrobić długi film, to mogą pojawić się problemy z odprowadzaniem ciepła. Kamerki dość mocno się grzeją, a zamknięte grzeją się jeszcze bardziej i potrafią się zawiesić i to koniec używania jej do momentu wyjęcia z obudowy. Dość szybko zauważymy, że automatyka nie radzi sobie z małą ilością światła na troszkę większych głębokościach i staniemy przed problemem zamontowania oświetlenia. Ze względu na z założenia szeroki kąt obiektywów w kamerce, będziemy musieli wybrać czy zamontujemy latarkę o bardzo szerokim kącie świecenia (dedykowaną do video na przykład GRAL MARINE KX mini WIDEO) czy będziemy używać normalnej latarki i będziemy mieli „wypaloną plamę” na filmikach. Fajnym rozwiązaniem są latarki hybrydowe, które zostały zaprojektowane do normalnego używania ale mają opcję video, jak TECLINE TECLIGHT, która po włączeniu diod led świetnie oświetla przestrzeń do nagrywania i nie „wypala” dziury nawet przy oświetlaniu bliskich kadrów.
Obudowa do smartfona
Moim zdaniem najpraktyczniejsze rozwiązanie dla początkujących twórców. Im lepszy posiadasz telefon, tym ma lepsze apa-
raty i obiektywy. Podkreślę obiektywy – liczba mnoga. To jedna z najbardziej praktycznych rozwiązań; idziesz na nurkowanie z dwoma, trzema, a nawet czterema różnymi obiektywami. Możesz zrobić ultra szeroki kard z wrakiem i nurkiem, a chwilę później centymetrowemu ślimakowi kazać pokazać rogi. Wychodzisz i cały materiał masz już w telefonie więc nie musisz go zgrywać, od razu możesz się nim cieszyć i dzielić z partnerem nurkowym. Ja osobiście jestem użytkownikiem Iphona, więc od pierwszego dotyku zachwyciła mnie obudowa OCEANIC+ dedykowana do tej marki. Poza świetną aplikacją, która może poprawiać kolory, ma unikatową funkcję i przemienia się również w komputer do nurkowania po wykupieniu takiej opcji na przykład na tydzień wyjazdu. W jednej obudowie można mieć dwa urządzenia, a gdy za dwa lata będziemy mieli najnowszą wersję telefonu, również nasze możliwości twórcze automatycznie się zwiększą. Oczywiście użytkownicy innych telefonów również mogą znaleźć rozwiązania do swojego sprzętu. Cecha charakterystyczna tego rozwiązania to atrakcyjna cena, nie wydamy więcej niż trzy tysiące złotych.
Nie był bym sobą, jeśli nie widziałbym wad. Wkładając telefon do obudowy odcinamy się od świata zewnętrznego (trzeba go przełączyć w tryb samolotowy). Używanie aparatu jest bateriochłonne, więc trzeba mieć odpowiedni poziom naładowania
baterii przed albo wkładać telefon do obudowy na „ostatnią” chwilę, co nigdy nie sprzyja bezpieczeństwu sprzętu. Oczywiście pełnie możliwości sprzęt rozwinie dopiero z oświetleniem ale o tym później.
Kompakt w obudowie
Najczęściej decydujemy się na to rozwiązanie po zapoznaniu się z cenami aparatów pro. Dochodzimy do wniosku, że no jednak tyle to nie wydamy ale chcemy mieć „coś” lepszego. Aparat z wbudowanym obiektywem jest stosunkowo tani, obudowa do niego też nie zabija ceną. Mamy dostęp do wszystkich funkcji aparatu, mamy wpływ na ekspozycje i możemy sami decydować co zmienić. Bardzo dobre rozwiązanie dla osób, które nie chcą „sprzedawać nerki” żeby kupić sprzęt foto. Mamy wielorakie możliwości rozbudowy, podłączenia lamp błyskowych, stałego oświetlenia, montowania nakładek na obiektyw rozszerzających pole widzenia lub makro. Wydamy na takie rozwiązanie od kilku, do kilkunastu tysięcy złotych.
Największa wada tego rozwiązania jest taka, że kupując je mamy apetyt na więcej. Oglądamy zdjęcia w gazetach, katalogach czy w mediach społecznościowych. I nie zadowala nas efekt. Najważniejszy w tworzeniu materiału zawsze jest obiektyw, a kompakty NIGDY nie będą miły zachwycających obiektywów.
Aparat z wymienną optyką w obudowie
To wybór bezkompromisowy. Dający nieograniczone możliwości i dziś kosmiczną jakość materiału. Warto długo się zastanowić przed wyborem systemu i dokładnie sprawdzić możliwości. Bo aparat tu nawet TEN najdroższy i wymarzony jest TYLKO niewielką częścią zestawu. Do aparatu trzeba przypiąć obiektyw (w zależności jakie zdjęcia chcemy robić). Według mnie minimalny zestaw to ultra szeroki kąt i makro. I jeśli już stałeś się właścicielem wypasionego aparatu z górnej półki i przynajmniej dwóch obiektywów, niewiele ustępującym mu ceną, to tą tańszą część masz za sobą. Obudowa zawsze dedykowana do danego modelu z wyprowadzeniem wszystkich funkcji. Przez coś trzeba patrzeć robiąc profesjonalne materiały, więc albo wizjer albo zewnętrzny monitor. Do każdego obiektywu obowiązkowo odpowiedni port. Jeszcze tylko ramiona, lampy błyskowe lub stałe, kable… i zestaw wybrany. Na tym etapie warto się zastanowić nad głębokością operacyjną sprzętu, SEACAM na przykład w standardzie dostarcza sprzęt testowany do 80 m ale można zamówić go w wersji do 200 m.
Czy taki sprzęt ma jakiekolwiek wady poza ceną? Tak. Jest wielki i ciężki. Co jest drastycznie dokuczliwe w transportowaniu go. Będziecie się musieli przyzwyczaić do kontroli na wszystkich lotniskach. Taszczyć go na i z nurkowania. Na małej łódce lub
pontonie będziecie się przytulać nie do swojego partnera tylko do sprzętu. I za każdym razem będziecie spędzać godziny na składaniu i rozkładaniu tego zestawu. Ale… warto. Dużo? Rozbolała Cię głowa od opcji? Co wybrać. A nawet nie zaczęliśmy napominać o tym, jak używać tego sprzętu. Nie muszę Cię przekonywać, może techniki użycia każdego z tych sprzętów będą różne, choć zasady fotografii podwodnej są TAKIE SAME dla całego tego sprzętu. Dlatego tylko kilka punktów, które mają Cię przekonać, że powinieneś zacząć od szkolenia, na którym dostaniesz sprzęt od swojego instruktora, który pokaże Ci jak go przygotować do nurkowania, omówi z Tobą plan zdjęć, jakie kadry masz zrobić, pokaże Ci triki jak poprawić zdjęcia na etapie robienia ich, omówi je z Tobą po nurkowaniu, poprawi błędy. Będziesz miał możliwość omówienia swojego materiału i korekty podczas kolejnego zanurzenia. Na tym etapie pewnie „pobawisz” się nie tylko jednym rozwiązaniem i będziesz miał szansę wyrobić swoją opinię. Zaskoczy Cię w pozytywny lub negatywny sposób efekt
Twojej twórczości. Bez wątpienia będzie to ciekawa i interesująca przygoda. Dowiesz się o wielu zagadnieniach, z których nie zdawałeś sobie sprawy albo nie zwracałeś na nie do tej pory uwagi.
Precyzyjne przygotowanie
Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli nurkujesz i do tej pory nie zepsuł Ci się komputer do nurkowania to nie dlatego, że masz tak dobry komputer. Po prostu za mało nurkujesz. To samo tyczy się sprzętu foto. Bardzo dokładne sprawdzenie go stanie się mantrą powtarzaną przed nurkowaniem inaczej zaboli zalanie go. Warto
upewnić się, że właściwie wkładamy sprzęt do obudowy, smarujemy oringi. Wielokrotnie widziałem smarowanie oringów bez przygotowania merytorycznego… prawie tak samo często, jak zalany ten sam sprzęt potem. Polecam nauczyć się tego od profesjonalisty. To jest ta „tania” opcja.
Pływalność od nowa
Do tej chwili wydawało Ci się, że świetnie radzisz sobie z pływalnością. Pierwsze nurkowanie z aparatem lub kamerą szybko uświadomi Ci, że… wydawało Ci się. Żeby filmować lub fotografować musisz być DOKŁADNIE tam, gdzie powinieneś być, co do centymetra. I musisz poruszać się mając zajęte ręce. Więc jeśli jeszcze nie opanowałeś zawiśnięcia w toni w dowolnej pozycji to do listy rzeczy do nadrobienia dodaj od razu różne wariacje „helikoptera” czyli obrotów w miejscu i pływanie do tyłu.
Zrozumieć światło
Woda je pochłania, a konkretnie część barwną jego spektrum, tą najbardziej atrakcyjną czyli czerwień i pomarańcz. Widziałeś już pewnie taki wykres i wiesz że na 5 m już nie ma czerwieni. Nie przejmujesz się tym, kupiłeś przecież „najlepsze” lampy (błyskowe czy stałe bez znaczenia). Ale Twoje materiały nadal nie są kolorowe. Na powierzchni, gdy chcesz sfotografować całą drużynę piłkarska, po prostu podkręcasz moc lampy. Pod woda moc lampy nie będzie miała znaczenia, kolory i tak zanikną. Odległość od obiektu jest kluczowa. Te pięć metrów dla czerwieni oznacza że obiekt fotografowany przez Ciebie nie może być dalej
niż dwa i pół metra od Ciebie. Bo światło musi się odbić i wrócić czyli pokonać pięć metrów. Masz już kolor, ale na zdjęciach jest mgła i białe plamy pomimo że woda jest kryształowa. To z kolei odbicia światła od zawiesiny w wodzie, musisz nauczyć się ustawiać oświetlenie tak, żeby obiektyw aparatu tego nie widział.
Blisko, bliżej… najbliżej
Przy kadrowaniu obiektów pod woda liczy się każdy centymetr. Jeśli wydaje Ci się, że jesteś blisko, to podpłyń jeszcze bliżej. Super, moje gratulacje, to teraz ZBLIŻ się jeszcze bardziej. Prostymi aparatami i kamerkami sportowymi, i telefonami w obudowach (oczywiście wyposażonymi w zewnętrzne oświetlenie) najlepsze efekty uzyskasz gdy będziesz maksymalnie pięćdziesiąt centymetrów od obiektu, który masz na celowniku (oczywiście wyposażonymi w zewnętrzne oświetlenie). Naucz się bezszelestnie podpływać i zatrzymywać przed obiektem, nie podnosząc osadu. Ale równie istotne jest to, jak odpływasz, nie możesz niszczyć i masakrować płetwami delikatnego podwodnego życia.
Jako fotograf, filmowiec i instruktor nurkowania, posiadacz wszystkich powyższych opcji sprzętowych i wielu, wielu innych, radzę Ci drogi Czytelniku, zacznij od zapytania swojego instruktora nurkowania o radę. Nawet jeśli on sam nie jest specjalistą w fotografii, to na pewno zrobił dziesiątki nurkowań ze sprzętem foto. Pomoże Ci przygotować się do rozpoczęcia nurkowań fotograficznych, poprawi Twoją pływalność, nauczy dodatkowych technik. A jeśli uzna, że sam nie jest w stanie Ci pomóc, to na pewno świetnie Cię pokieruje do jednego ze swoich przyjaciół instruktorów, którzy specjalizują się w tym temacie. Warto wydać „troszkę” i nabyć wiedzę na kursie fotografii lub filmowania podwodnego zanim stracisz pieniądze na sprzęt, z którego nie będziesz zadowolony i który nie spełni Twoich oczekiwań.
Zdjęcia podwodne to bardzo specyficzny rodzaj fotografii. Tak naprawdę oprócz kadrowania, pozostała wiedza związana z ustawieniami aparatu i oświetlenia ma niewiele wspólnego z tradycyjnym „lądowym” fotografowaniem. Aby powstało zdjęcie, zatrzymujące wzrok odbiorcy na dłużej, musi zostać spełnionych szereg warunków.
Nie tylko piękne miejsce, prawidłowo zbudowany kadr, odpowiedni dobór balansu bieli, czyli kolorów, nastrój malowany światłem…
Jedną z kluczowych ról odgrywa model, czyli postać grająca główną rolę na zdjęciu.
Jaką tajemną wiedzę ;) i umiejętności musi posiadać model, aby sesja była efektywna, szybka, a przede wszystkim bezstresowa?
Mój jest ten kawałek wody :)
Każdy fotograf ma swój styl pracy. Wiadomo nie od dziś. Jedni idą na żywioł, pracując reportersko, inni tylko na płytkiej wodzie, żeby można było szybko się wynurzyć omawiając na bieżąco budowę kadru. Wiele zależy również od tego, jakie zdjęcia są do wykonania.
Ja zazwyczaj wykonuję sesje podczas wyjazdów nurkowych: w morzu, kopalniach, jaskiniach…Schodzimy zazwyczaj po konkretne kadry. Nie przepadam za „bezosobowymi” pocztówkami. Uwielbiam za to, fotografować modela na tle ciekawych miejsc takich jak wraki, rafy, czy zalane korytarze jaskiń lub kopalń. Nie jedną taką sesję już przeszedłem i mam kilka spostrzeżeń.
A komu po drodze z tym tematem? Zapraszam.
Podobnie jak przed każdym nurkowaniem robi się briefing (omówienie nurkowania), przed sesją zdjęciową również omawiamy, co będziemy robili i jaki efekt chcemy uzyskać. Wychodzę z założenia, że model, który nie jest zaskakiwany, który wie czego
się spodziewać, jest spokojniejszy i wyluzowany i to od razu widać na zdjęciach. Oczywiście jeśli mimo omówienia wszystkiego na briefingu, nadal czegoś nie rozumiesz – nie wahaj się dopytać pod wodą. Najlepiej jednak wypytać o wszystko przed zanurzeniem się pod wodę. Pamiętaj, że...
Komunikacja to podstawa!!!
Ponieważ pod wodą nie da się rozmawiać, wszystkie kwestie odnośnie symboli, gestów, znaków najlepiej omówić przed wejściem do wody. Wszelkie niedomówienia zaraz wychodzą pod wodą. Czas nurkowania jest ograniczony ze względu na konkretną ilość gazów oddechowych, czas bezdekompresyjny lub długą dekompresję, temperaturę, baterie zasilające sprzęt fotograficzny, czy ogrzewanie. Model znający swoją rolę oraz wykonujący polecenia fotografa daje możliwość wykonania lepszych zdjęć w krótszym czasie.
Zdarzyło mi się już dwukrotnie przerwać sesję ze względu na kompletny brak komunikacji i brak zrozumienia znaków szczegółowo omówionych wcześniej na briefingu. Dlatego bądź czujny na komunikaty fotografa, mimo iż patrzenie prosto w obiektyw nie jest pożądane, odwraca to bowiem uwagę widza. Można wtedy przeoczyć inne walory fotografii znajdujące
się na drugim planie. Dlatego pomimo odwróconego wzroku dobrze jest utrzymywać skupienie, aby w szybkim tempie reagować. Wierzcie mi, nie ma nic bardziej frustrującego niż brak komunikacji z modelem.
„Oślepłem! Oślepłem!
Czy jeszcze kiedyś zagram na skrzypcach?”1
A tak na poważnie. Jeszcze inną przeszkodą w komunikacji jest oświetlenie. Często muszę modelowi zaserwować potężną dawkę światła, aby był doświetlony. A ponieważ używam tylko lamp video, to nie widać mnie za łuną światła i gesty mogą być wówczas niedostrzegalne.
W ciemnych miejscach jak jaskinie czy kopalnie, aby wydobyć modela z ciemności, potężna lampa świeci od tyłu modela. W takiej sytuacji również trudno nawiązać kontakt ze względu na oślepienie. Dlatego tak ważne jest omówienie tych sytuacji na briefingu.
Doskonała pływalność! Po co to?
Aby sesja przebiegła sprawnie i szybko model powinien mieć dobre skills’y (umiejętności).
Podstawa to nieruchome zawiśniecie. Budując kadr, fotograf wie, gdzie musi znaleźć się model, aby zdjęcie zachowało kanony.
1 Nie mogłem się powstrzymać. Pamiętacie skąd ten cytat?
Model, który cały czas się przemieszcza, nie kontrolując swojej pływalności, bardzo utrudnia wykonanie zdjęć.
Umiejętność pływania do tyłu (żabki wstecznej) jest bardzo przydatna. Najwięcej czasu marnuje się, kiedy model pływa w kółko, podejmując kolejne próby ustawienia się we właściwym miejscu.
Helikopter, czyli możliwość obracania się w miejscu, to również bardzo przydatna umiejętność podczas pozowania.
Kolorowo mi :)
Nie bez znaczenia jest również ubiór modela. Na sesjach doskonale sprawdzają się jasne, jaskrawe kolory. Uwielbiam fotografować modeli, których pianki lub suche skafandry są żółte, pomarańczowe lub czerwone. Są zdecydowanie lepiej widoczni na zdjęciu i wyeksponowani na tle. Ciężko fotografuje się osobę ubraną całą na czarno. Weźmy przykład – czarny nurek w ciemnej jaskini. Potrzeba ogromnej ilości światła za modelem, aby go wydobyć z ciemności. Poza tym sam sprzęt fotograficzny zdecydowanie lepiej radzi sobie z ostrzeniem na jaskrawych, kontrastowych barwach.
Wdech, wydech
Mile widziana u modela jest również umiejętność wstrzymywania oddechu na chwilkę, aby bąbelki nie zakryły twarzy. Oczywiście wstrzymanie oddechu musi wiązać się z utrzymaniem neutralnej pływalności.
Ponieważ w ciemnych miejscach czas naświetlania matrycy należy wydłużyć, dynamicznie lecące bąble są nieostre i zazwyczaj prześwietlone. Dlatego też czas na wstrzymanym oddechu pozwala na pozbycie się ich z kadru. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest rebreather, który kompletnie rozwiązuje ten problem.
Diabeł tkwi w szczegółach
Wiemy, że zdjęcie to dowód rzeczowy. Pozując, nie pozwólmy, aby elementy sprzętu nurkowego były nieprawidłowo ułożone, poplątane czy odstawały. Ciężko się patrzy na zdjęcia sidemount’owca z wiszącymi czy sterczącymi butlami. Ułóżmy automat w ustach prawidłowo, aby nie wychodził po skosie, zniekształcając twarz. Latarki nie powinny wisieć, automaty w odpowiednich miejscach, ciśnieniomierz przypięty, a nie wiszący. Węże na butlach prawidłowo sklarowane, a kaptur nie robił się w czub. Niestety wszystkie tego typu uchybienia będą widoczne na zdjęciu.
Przed sesją nurkową łyknij kilka szybkich rad!
nie wyciągaj automatu z ust, bo to głupio wygląda, wcale nie kozacko (chyba, że umówisz się z fotografem, że wykonujecie tego typu sesję), nie ustawiaj się w pionie, to nie jest prawidłowa pozycja podczas nurkowania (poza sytuacjami, kiedy jest to absolutnie konieczne, bo np. nurkujesz ze stadem rekinów i tym razem korzystniej dla zdrowia i życia będzie jednak nie zachowywać idealnego trymu :), nie machaj rękami, bo zdjęcie wyjdzie nieostre i średnio to wygląda na zdjęciu, nie rozkładaj szeroko nóg, będziesz wyglądać jak żaba :), raczej nie patrz w obiektyw, chyba że poprosi Cię o to fotograf, nie świeć latarką w obiektyw, kątem oka zwracaj uwagę na fotografa, wstrzymuj oddech, zachowując neutralną pływalność, złącz nogi, kolana i przyjmij pozycję do żabki, trzymaj latarkę, aby czymś zająć ręce. rozluźnij się i ciesz się chwilą!
Gdy tylko zobaczyłem plakat jaki przygotował na rok 2024 Andrzej Pągowski wiedziałem, że w tym roku będę strażnikiem.
I choć w głębi serca od wielu lat stróżuję, głównie pod wodą, to w tym roku musiałem się upodobnić do słynnego strażnika Teksasu.
Wtym roku sprzątaliśmy w wielu różnych miejscach Polski. Jako koordynator podwodnych sprzątań koncentrowałem się na tym, czego nie widać, a tylko nurkowie wiedzą o czym piszę. Setki wolontariuszy z certyfikatami do nurkowania zeszło pod wodę w sprzęcie nurkowym, by wydobyć z dna zalegające śmieci. Wiele z nich jest przypadkowych, jednak wiele zostaje wrzuconych intencjonalnie, często może bezmyślnie, ale to nas nie usprawiedliwia.
Dzięki platformie informacyjnej, jaką w ostatnich latach stał się Magazyn Perfect Diver – Partner Fundacji Nasza Ziemia, wielu nurków mogło dowiedzieć się o kolejnych akcjach i wziąć w nich udział. Byli też tacy, którzy przeprowadzili własne akcji pod patronatem Perfect Diver i w ramach Akcji Sprzątania Świata.
Nasze działania i pokazywanie tego, jak sprzątamy światu powoduje, że mamy realny wpływ na edukację. Każdy kto chce (bo musi przede wszystkim chcieć sam z siebie) może się włączyć w nasze działania, może z nami zanurkować po śmieci. Wielu nurków poznaje się w trakcie podwodnych sprzątań, wielu przyjeżdża na kilka w sezonie. To jest ogólnie bardzo budujące. W tym roku do akcji na pod-
wodnej mapie Polski wpisujemy Hel, zbiornik „Malinka” w Zgierzu i Jezioro Białe w Skorzęcinie. Najwięcej nurków w tym roku przyjechało na akcje Czyścimy Jezioro Dominickie do Boszkowa, nad Jezioro Niedzięgiel i Białe do wspomnianego Skorzęcina i oczywiście na nasz Podwodny Finał Sprzątania Świata do Poznania nad Jezioro Kierskie.
W praktyce wygląda to tak, że nurek przygotowuje i zakłada na siebie sprzęt do nurkowania (butlę z powietrzem, specjalną kamizelkę wypornościową, automat oddechowy, płetwy, maskę i rurkę). Do tego bierze ze sobą rękawiczki, nóż i latarkę, i oczywiście niezbędną siatkę na śmieci.
Jako Perfect Diver zrobiliśy w tym roku rekonesans w poszukiwaniu zbiorników wodnych i dzikich utopisk. Niestety są one często w pobliżu kąpielisk (pomosty), w pobliżu stanowisk wędkarskich (puszki po kukurydzy) lub wrzucone intencjonalnie, bo przecież z lądu nikt tego nie zobaczy… Tegoroczny Finał przebiegał w bardzo dobrej atmosferze. Blisko 90 nurków oraz ilość zgromadzonych łodzi nurkowych (Mistral z Poznania, WOPR, czy Scuba4), pozwoliły na ogarnięcie całego brzegu Jeziora Kierskiego. Centralnym punktem, z którego wyruszaliśmy po śmie-
Jak co roku, wraz z końcem października zespół Fundacji Nasza Ziemia przystąpił do podsumowania wyników tegorocznej Akcji Sprzątanie świata – Polska. To zadanie, którego podejmujemy się od ponad 30 lat, a każde wydawnictwo staje się naszym wspólnym manifestem nie śmiecenia w naturze, w którym pokazujemy skalę problemu zaśmiecania naszej Planety, jak i rzeszę gotowych do działania rąk. Na dokładne wyniki trzeba jeszcze poczekać, ale już wiemy jedno – tegoroczny manifest wybrzmiał głośno i wyraźnie mocą BLISKO PÓŁ MILIONOWEJ grupy wolontariuszy!
Gdy spojrzeliśmy na mapę zgłoszonych do Akcji sztabów zobaczyliśmy, że działaniami objęliśmy dosłownie cały kraj, od wschodu po zachód. Od Bałtyku aż po Tatry. No i oczywiście, były to akcje nad, jak i pod wodą! I za to chciałbym na gorąco wszystkim Nurkom w Akcji Sprzątanie Świata – Polska podziękować! Wielkie Zielone Serce dla Was!
Zapraszamy do śledzenia Fundacji Nasza Ziemia w mediach społecznościowych, gdzie już niedługo pojawi się pełna treść raportu. Zapraszamy również na nasze strony: www.naszaziemia.pl i www.sprzatanieswiata.pl
GRZEGORZ MIKOSZA
Główny Koordynator Akcji Sprzątania Świata
ci i je przywoziliśmy była Plaża Parkowa. Oprócz nurków do sprzątania ruszyły również grupy lądowe. Niestety ilość śmieci znów przekroczyła nasze wyobrażenie.
Pracowity dzień uwieńczony został koncertem Jose Torres’a, który prywatnie również jest nurkiem. Porozmawialiśmy trochę o jego nurkowaniach na świecie, bo w Polsce ze względu na niską temperaturę i słabą widoczność, jeszcze nie odważył się nurkować. Ale mocno zachęcony, zobaczymy, może się zdecyduje ;)
Segregując śmieci i wyrzucając je tam, gdzie ich miejsce, przyczyniamy się do ochrony tego, co bezcenne – czystych jezior i rzek, w których możemy swobodnie nurkować i kąpać się. Wyobraź sobie piękną, przejrzystą wodę bez cieni zalegających odpadów, bez ostrych krawędzi
rozbitych butelek, bez zanieczyszczeń po farbach i toksycznych substancjach. Każda wyrzucona właściwie plastikowa butelka, każda segregowana puszka, to krok w stronę takich miejsc.
Dbając o porządek i segregację, dajemy sobie szansę na kontakt z nieskażoną naturą i zachowujemy jej piękno dla przyszłych pokoleń. Wspólnie możemy sprawić, by woda w jeziorach, rzekach i morzach była czysta – zachęcam, segregujmy odpady, nie śmiećmy i pokażmy, że zależy nam na naszej planecie.
Redaktor Naczelny Magazynu Perfect Diver
Koordynator Podwodnego Sprzątania Świata
TEGOROCZNĄ, PODWODNĄ CZĘŚĆ, AKCJI WSPARLI:
Compass Divers CN Dekompresja
Orka Poznań Scuba4
Delfin Poznań
Tecline
ECN-systemy nurkowe
Nurkowysklep.pl
GRALmarine
CN Trym
Team24
SUP Fest Poznań
Mistral Poznań
WOPR
OSP Napachanie Kurs Nurkowania Poznań-Diving
Tekst i zdjęcia WOJCIECH JAROSZ
Jeszcze tylko sprawdzenie wodoodporności upierzenia, zaczerpnięcie kilku pospiesznych i dyskretnych oddechów, po czym szybkie odepchnięcie płetwiastymi stopami i z wdzięcznym podskokiem hop pod wodę! I tak w koło.
No może nie tak całkiem w koło, a do najedzenia się lub wyczerpania zasobów lokalnej jadłodajni.
W końcu kiedyś trzeba też zająć się innymi sprawami, bo nie samym nurkowaniem człowiek żyje, znaczy kaczka. Czernica dokładniej.
Tym razem będę zachęcał drogich
Czytelników do przyjrzenia się jednej z kaczek nurkujących. Dawno już nie
zajmowaliśmy się ptasim nurkowaniem w ptasiej rubryce Perfect Diver, więc czas wrócić do źródeł, to znaczy do nurkowania właśnie. Przyglądać się będziemy wspomnianej czernicy (Aythya fuligula), która obok ogorzałek, podgorzałek, głowienek, hełmiatek, lodówek, edredonów, gągołów, uhli i markaczek należy do tak zwanych grążyc, czyli kaczek nurkujących właśnie. To są te kaczki, które potrafią w całości zanurzyć się pod powierzchnię wody, a nie jak kaczki pływające (zwane właściwymi), co najwyżej sięgać dziobem do płytkiego dna.
Nim przejdę do spraw dziejących się pod powierzchnią wody, w kilku słowach przestawię bohatera tego tekstu. Czernica jest dosyć pospolicie występującym w Europie i Azji gatunkiem, bo spotyka się ją w pasie od Islandii na zachodzie po Kamczatkę na wschodzie. W okresie zimowym ptaki z zimniejszych rejonów przelatują w rejony cieplejsze. Czernice z północnoeuropejskich skrajów występowania zlatują więc na ferie zimowe nawet do Afryki, choć częściej do Europy Zachodniej. Wiele ptaków zimuje na morskich wybrzeżach tworząc liczne, a niekiedy bardzo liczne stada, w tym również na Południowym Bałtyku. W Polsce populacja lęgowa jest generalnie mniej liczna niż zimowa, przy czym w ostatnich dekadach zauważalnie zmniejsza się liczba stanowisk lęgowych. Na szczęście nadal czernice należą
do kaczek, które dosyć łatwo jest spotkać. Tym łatwiej, rzecz jasna, im częściej przebywamy w pobliżu zbiorników wodnych. Wcale niekoniecznie tych największych, bo zdarza się spotykać te ptaki nawet na śródmiejskich oczkach wodnych, choć zazwyczaj trzeba się trochę ruszyć z miasta, by czernice popodglądać.
Po czym poznać czernicę? Po stylizacji samca, oczywiście. Należy on bowiem do tych ptasich gentlemanów, którzy zdają sobie sprawę, że klasyczna elegancja oparta na czerni i bieli robi na damach największe wrażenie. Jest jednak coś, co wykracza poza klasyczny sznyt męskiej galanterii – prawdziwie ekstrawagancka fryzura! To z jej powodu w języku angielskim czernicę nazywa się tufted duck, co oznacza kaczkę czubatą (nazwa ta i u nas niekiedy bywa używana).
Piękny czub z piór zdobi w istocie samczą potylicę, przypominając dobrze ułożony dziewczęcy kucyk. Gdy zawieje wiatr i romantycznie ten kucyk potarga, dodaje
on wtedy ptasiemu wizerunkowi jeszcze więcej ekscentryczności. Samica również posiada coś podobnego na głowie, choć w zdecydowanie mniejszej skali – należałoby powiedzieć, że to jedynie marna namiastka męskiego czuba. U kaczek to nie zaskakuje, bo należą do tych ptaków, u których to samce stroją się na potęgę, by przypodobać się, w tym wypadku… płci brzydszej. Toteż inwestują niemało kaczy panowie w czarny smoking, tak czarny, że aż połyskujący metalicznie. Słowo inwestują nie jest tu przypadkowe, bo czarna barwa zależy od obecności melaniny w piórach, a melanina wymaga sporych nakładów energii, by ją wyprodukować. Pokazują więc samce, że są w pełni sił i w pełni zasługują na powierzenie im roli dawców mocnych genów dla przyszłego potomstwa. Badacze zajmujący się ptakami donoszą, że obecność melaniny wpływa także wzmacniająco na pióra, ale to tylko jedna z interesujących konsekwencji jej obecności, a wszystkiego przecież nadal
nie wiemy. Można wręcz powiedzieć, że zagadnień do rozwikłania w zakresie biologii piór jest tyle, że zajmujący się nimi naukowcy jeszcze długo nie będą się nudzić. Tak naprawdę, to również nie wiemy czy samica czernicy przyglądająca się samcowi widzi go tak samo jak my. Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa wręcz założyć, że niekoniecznie. Wiadomo bowiem, że ptaki widzą znacznie więcej kolorów niż ludzie. Porównując budowę siatkówki oka człowieczego i ptasiego zauważamy, że my posiadamy trzy rodzaje czopków (chodzi o światłoczułe receptory) odpowiedzialnych za widzenie trzech podstawowych kolorów, tj. czerwonego, niebieskiego i zielono-żółtego, podczas gdy u ptaków jest obecny jeszcze czwarty typ receptorów. Reagują one na promieniowanie fioletowe i ultrafioletowe, a więc ptaki rzeczywiście widzą więcej barw niż my. By kwestię koloru piór zamknąć jakąś ciekawą klamrą dodam, że często barwa pierza nie jest konsekwencją obecności
określonych pigmentów, a powstaje w wyniku załamywania światła przez strukturę pióra, dlatego taką barwę nazywa się strukturalną. To właśnie dlatego grzbiet zimorodka raz wydaje nam się bardziej turkusowy, a innym razem mocno niebieski.
Wróćmy do czernic, choć jeszcze zostańmy przy kolorach. Warto bowiem zachwycić się kolorem ich oczu, bo to żywe złoto jest. Złotookie jest też kuzynostwo czernic, by przywołać gągoła (po angielsku goldeneye) czy ogorzałkę. No dobrze, miałem wrócić do nurkowania… Czernice z reguły zanurzają się na głębokość kilku metrów, choć mogą nurkować głębiej. Przebywają pod powierzchnią kilkanaście sekund, choć mogą dłużej. Dosyć dokładnie udało się ustalić to w jaki sposób nurkują, bowiem prowadzono na nich różnorodne obserwacje
w warunkach kontrolowanych. Na Uniwersytecie w Birmingham badano np. częstotliwość ruchów nóg podczas nurkowania i jej związek z prędkością przemieszczania się (sprawa, wbrew pozorom, wcale nie jest taka oczywista), przyglądano się zmianom częstości uderzeń serca podczas nurkowania i jeszcze kilku innym ciekawym kwestiom w tym zapotrzebowaniu na tlen podczas nurkowania i dla porównania podczas przebywania na powierzchni. Stworzono w tym celu specjalne komory z zamkniętym obiegiem powietrza, aby dokładnie mierzyć prężność gazów oddechowych. Oddychanie czernic, podobnie, jak innych ptaków, jest nieco odmienne od tego jak oddychamy my, czy inne ssaki. Pamiętamy (mam nadzieję!) z lekcji biologii, że ptaki nie posiadają przepony, a aktywną fazą wymiany gazowej jest wydech. Sama wymiana gazowa
zaś jest podwójna, bo tlen dwukrotnie styka się z krwią, a przy tym 75% świeżego powietrza omija rurkowate płuca i kieruje się do tylnych worków powietrznych. À propos worków powietrznych, mają one również swoją rolę do spełnienia podczas nurkowania. Ptaki muszą tak operować objętością powietrza w workach by właściwie ustawić swoją pływalność (czyli po nurkowemu odpowiednio napełnić jacket lub skrzydło nurkowe), aby nie zużywać zbyt wiele energii na samo zanurzenie (tu dominuje zasada złotego środka i swoistego balansu między kosztami a zyskami). Ponadto, worki powietrzne mogą zapewnić w zimnych wodach dodatkową izolację, wszak powietrze dobrym izolatorem jest. A po co w ogóle czernice nurkują? Po małże nurkują, które są podstawą ich diety. Poza małżami w menu mają i inne wodne bezkręgowce, a w po-
rze niedostatku mogą pociągnąć też jakiś czas na daniach jarskich.
Na koniec jeszcze trochę o tym, co dzieje się, gdy opisywany wyżej image samca ujmie samicę do imentu. Zazwyczaj późną zimą odbywają się zaloty, a powstałe w ich efekcie pary szykują się do rodzicielstwa. W zasadzie samica się szykuje, bo po wyborze miejsca na gniazdo i złożeniu jaj, samiec zazwyczaj po angielsku się ulatnia. Uznaje najwidoczniej, że nie ma co przeszkadzać samicy, która z pewnością wie co robić. Kacza mama składa zazwyczaj 8-11 jaj i zdarza się, że podrzuca część swoich jaj sąsiadkom (bywa, że nawet innym gatunkom!). To dlatego niekiedy można zaobserwować samice, które wodzą ponad 20 młodych! Pisklęta, jako zagniazdowniki szybko opuszczają gniazdo i w towarzystwie samicy uczą się życia. W pełni samodzielne stają się, gdy zaczynają latać, a więc po ok. 50 dniach. Mają szanse na przeżycie nawet kilkudziesięciu lat (odnotowany rekord to 45 lat w przypadku dzikiego ptaka), choć z reguły udaje im się toczyć nierówną walkę z losem znacznie krócej.
Gdy będziecie następnym razem nad wodą, rozglądajcie się w poszukiwaniu czarno-białych, czubatych kaczek, a gdy już je wypatrzycie, cieszcie oczy ich elegancją oraz nurkową sprawnością!
Trudny temat i zdecydowanie za rzadko poruszany – osoby z niepełnosprawnością. Ja usłyszałam różnicę i zaczęłam ją zauważać kiedy skumplowaliśmy się z Frankiem.
Krótkie przedstawienie Franka – nastolatek, mega bystry, fajny chłopak.
Właśnie zaczął liceum, ma mnóstwo zainteresowań, ciężko za nim nadążyć i gdyby nie fakt, że choruje na rzadką chorobę i nie oddycha samodzielnie, tylko cały czas ma ze sobą respirator i porusza się na wózku, to jest zupełnie normalnym nastolatkiem. Franek nie jest niepełnosprawny tylko ma niepełnosprawności. To tak edukacyjnie, teraz do rzeczy – czyli nurkowych historii.
Żyjemy w pędzie z masą różnych zajęć, jestem mamą chłopaków w wieku przedszkolnym i szkolnym, dwóch owczarków niemieckich i wszystkich Dzieci naszej szkoły nurkowej. Na miejscu jest łatwiej z przedszkolakiem, brak zadań domowych, zajęć
dodatkowych i przez cały rok te same godziny rozpoczęcia i zakończenia. Ale na wyjazdach już jest odwrotnie, od tego roku starszy nurkuje ze mną i nie przyczepia się jak Młody do mojej nogi płacząc „nie nurkuj, nie zostawiaj mnie”, choć po 3 min jest już zajęty zabawkami, które trzeba targać przez pół świata, ale scenka musi być. Ja mam jeszcze taką przypadłość, że jestem wybierana do trójek klasowych, festynów, zgłaszam się do różnych akcji, bo przecież to raz dwa się zrobi, a dzieciaki będą się cieszyły, fajnie wyjdzie, a jak ja nie zrobię to szkoda będzie bo nikt nie będzie chciał zrobić. My kobitki tak już mamy i jedziemy na tej rozpędzonej lokomotywie.
Ale my również zwalniamy, jedziemy na wakacje, powiedzmy na nasz urlop, oczywiście nad wodę. Cisza, spokój, daleko od ludzi żeby moje „potwory” nikomu nie przeszkadzały i psy luzem mogły pobiegać. Każdy spędza ten czas na swój sposób, jak chce i każdemu wolno robić co chce. Ja sięgam po obiektyw makro i robię zdjęcia – nie do oglądania i poddawania jakiejkolwiek ocenie. Dla smakosza szukamy wędzarni, a dzieciaki mogą nie myć zębów, sikać za domkiem i jeść frytki na śniadanie. A wspólnie siedzimy w wodzie, pływamy i nurkujemy. Byliśmy na takich sielankowych wakacjach w Powidzu i wtedy pierwszy raz odebraliśmy telefon od Doktora Franka, który po krótce opowiedział o schorzeniu jakie ma i jego marzeniu – oczywiście nurkowanie.
W głosie doktora za wiele nadziei nie było, próbował nas jakby trochę przekonać do pomysłu i ogromnie się zdziwił, kiedy usłyszał: „jasne, spróbujemy!”
Oczywiście nie wszystko da się zrobić, ale jeśli nie spróbujemy to nigdy nie dowiemy się, gdzie jest ta granica. Trzeba marzyć, spełniać marzenia i tak w kółko. Z Frankiem nie było tak hop siup i do wody. Już na pierwszym spotkaniu nasze wyobrażenie pękło jak bańka mydlana. Oczywiście od razu po rozmowie z Doktorem dyskutowaliśmy o możliwościach dla osób niechodzących, wymienialiśmy się swoimi doświadczeniami. Chcieliśmy użyć małych 3 litrowych butli, zastanawialiśmy się czy da się przystosować maskę z zaworem MTV z zestawu DAN’owskiego. Co to? Bardzo w skrócie – to ręczne uruchamianie wentylacji, dla ułatwienia można porównać to z przyciskiem bypass w 2 stopniu naszego automatu. Była burza mózgów. Pisząc to uśmiecham się, bo pamiętam jak bańka pękła. Butla, BCD od razu odpadły. Zakres ruchu Franka to dłonie – obsługuje joystickiem wózek i łącząc dłonie może coś lekkiego unieść. Nieużywane mięśnie zanikają, więc ciężki sprzęt został usunięty. Ważne było ubranie pianki, choć za każdym razem, jak czułam, że Frankowi jest już zimno, to on nigdy nie chciał wyjść z wody, zawsze przeciągał ile się da. Maska na twarz, żeby jak najlepiej widział i woda się nie dostawała do środka. Na koniec zostawiam najtrudniejsze, czyli oddychanie – na co dzień to rurka tracheostomijna i respirator. To co zabrać pod wodę? Bezpieczeństwo Franka w każdym momencie i na każdym etapie było na pierwszym miejscu, wszystko było konsultowane z lekarzem, a nawet pierwsze nurkowanie odbyło się z Doktorem, ponieważ sam jest nurkiem. Tego wszystkiego nie wymyśliliśmy i nie zrobiliśmy na jednym spotkaniu, były
przymiarki, modyfikacje. Ale udało się i to nie jeden raz tylko już kilka razy miałam przyjemność być z Frankiem pod wodą. Czy było warto poświecić czas i energię? Po tysiąckroć TAK! Franek spełnił marzenie, ale dzięki niemu „wyszło” z domu wiele osób z niepełnosprawnością, bo skoro Franek ze swoją chorobą może nurkować, a ja tylko nie chodzę to też spróbuję. Ania, mama Franka, prowadzi media społecznościowe i bloga @MójSynFranek, po publikacji nurkowania odezwało się sporo osób, które myślały, że one absolutnie nie będą mogły nurkować, a spróbowały i było ekstra.
Nurkowanie jest sportem rekreacyjnym, nie jesteśmy wysportowanymi komandosami, zdrowi, szczupli i młodzi – na całe szczęście! Nurkowanie jest dla (prawie – przypis red.) każdego. Ostatecznie decyduje lekarz. Dzięki temu, że nie jesteśmy idealni, producenci sprzętu wychodzą nam naprzeciw z różnymi rozwiązaniami sprzętowymi np. szkła optyczne. Teraz jest to tak popularne, że nawet nikt się nie zastanawia co zrobić z okularami tylko wybiera odpowiednią maskę, do której można zamontować szkła korekcyjne, albo decyduje się na soczewki kontaktowe. Nurkowie, którzy borykają się z problem poruszania się mają już całkiem spory wybór ultra lekkich płetw, a mogą wręcz z nich zrezygnować i używać skutera jako techniki pływania. Większość rzeczy została już wymyślona, trzeba tylko określić problem i go rozwiązać. W Polsce niestety tylko w nielicznych miejscach są windy do wody czy specjalne wejścia dla osób, które nie chodzą. W nowych obiektach jest to już standardem, jednak na starych basenach, oprócz braku wygodnego zejścia do wody, najczęściej nie ma w ogóle dostępu do basenu dla osób na wózku, bo jest mnóstwo schodów. A wody otwarte, hahaha niewiele baz w Polsce poradziło
sobie z bezpiecznym i komfortowym wejściem i wyjściem z wody dla w pełni ruchliwego nurka. Ale przecież nie nurkujemy solo, nurkowanie to bardzo towarzyski sport, zawsze ktoś może nam pomóc i zanieść sprzęt do wody, a my ubierzemy się w wodzie i analogicznie rozbierzemy. Mnie osobiście bardzo cieszy, że dostrzegamy potrzeby innych ludzi nie wytykając ich palcami tylko chcąc ułatwić im życie. Już dla młodzieży od 15 r.ż. możliwe są specjalizacje, które uczą jak być partnerem nurka z wyjątkowymi potrzebami, PADI ma specjalizację Adaptive Support Diver – tłumacząc w prosty sposób: nurek do pomocy w adaptacji. Na kursie zwraca się uwagę na empatię i indywidualne potrzeby fizyczne i psychiczne. Niepełnosprawność nie zawsze musi być widoczna, jak stres pourazowy, rak czy cukrzyca. Robimy symulację upośledzenia wzroku i mobilności, sięgnij po coś z wyższej półki, kiedy siedzisz na wózku inwalidzkim, wjedź do pomieszczenia kiedy drzwi są węższe od wózka, niestety lista jest długa. Jeśli ktoś chce „liznąć” wiedzy, to może być jedno z pięciu zajęć na Advanced Open Water Diver. We wcześniejszych artykułach pisałam o must have specjalizacji do eksplorowania świata podwodnego na poziomie nurka rekreacyjnego (deep diver, nitrox, wreck) a bez Adaptive Supprt Diver nie wyobrażam sobie Divemastera.
Od początku seria moich artykułów zmierzała do tego, jak ze swojej pasji zrobić zawód, całoroczny sposób na życie, albo tylko sezonowy. Historie, wskazówki oraz możliwości, o tym będzie cały następny artykuł.
Kiedy planowałam ten artykuł, to wiedziałam, że oprócz Franka nie może zabraknąć mojej ukochanej Dagi. To jest historia
o super kobitce, którą spotkałam, kiedy mieszkałam w Egipcie. Ja byłam Divemasterem, a Dagmara dopiero zaczynała przygodę nurkową, była świeżo upieczonym „owudziakiem”. Po wielu latach, dzisiaj, Dagmara mieszka w Polsce, jej codzienną pracą jest praca biurowa, natomiast weekendowo pracuje w stowarzyszeniu nurkowym dla osób z niepełnosprawnościami. Daga i Adaś – jej partner, też nurkuje, ale ciągnie swój do swego i opowieść będzie tylko o niej, a Adaś będzie tłem, serdecznie go pozdrawiam – i tak się ucieszy. Turystyka nie jest najłatwiejszym kawałkiem chleba, rekompensuje to podróż i przygoda, w której cały czas się jest. Często spotyka się fajnych ludzi, przylatują na tydzień, łapie się z nimi fajny kontakt na tyle, że po statku umawiamy się na wspólne wyjścia i kolacje na mieście. Czasami spotyka się takich ludzi, których zaprasza się do siebie do domu, na wspólne gotowanie krewetek i kalmarów. Jest super, wakacje mijają, nowo poznani znajomi wracają do swojej rzeczywistości, zajęć i obowiązków. Jest jakiś kontakt poprzez SMS, pogaduchy, jednak czas tą znajomość zamazuje, najczęściej na zawsze, ale czasem do kolejnego wyjazdu nurkowego. Rzadko się zdarza, że kontakt jest prawie codzienny i trwały. Najdłużej, bez żadnej przerwy, byłam w Egipcie niecałe dwa lata. To długo, każdy kto był tam dwa tygodnie może to potwierdzić. Więc przyjazd znajomych był zawsze powiewem świeżego powietrza, białej bułeczki z szyneczką i zrozumienie mojej irytacji na lokalne absurdy – to było dla mnie jak Święty Mikołaj w sierpniu. Daga i Adaś przylatywali oczywiście na nurkowania, nurkowali dużo i regularnie cały czas szkoląc się, co dawało nam możliwość żeby nurkować w miejscach, gdzie bywało się bardzo rzadko tylko z doświadczonymi nurkami. To były nurkowania głębokie, w bardzo silnych prądach i wrakowe. Na szczęście im zawsze było mało i z łatwością namawiałam na kolejnego nurka, nocą z plaży (niestety od trzech lat w Egipcie jest zabronione nurkowanie nocne z brzegu, a z łodzi tylko ze specjalnym pozwoleniem) pod pomostem. W Hurghadzie przy hotelu Sunrise Holidays jest pomost, nie duży może mieć z 8 metrów długości, ale ile tam życia było. Sekretem w dobrym nocnym nurkowaniu jest to, żeby odczekać godzinę po zmroku i wtedy wejść pod wodę. Od strony hotelu niewiele światła wpadało do wody więc tylko światło latarki ukazywało co siedzi w tej ciemności, dreszczyk emocji i nieraz podskok w górę mi się zdarzył, jak spomiędzy moich nóg murena zaatakowała rybę, którą oświetliłam światłem latarki. Po takim dniu pełnym wrażeń szło się do Pub Joly, co zainspirowało Dagę do nazwania tak pieska i to tam została podjęta decyzja o nowym członku rodziny.
Historii mamy mnóstwo, czasu minęło mnóstwo, kontakt nie musi być regularny, ale wystarczy się odezwać i kontynuować rozmowę jakby wczoraj się ją skończyło – takich ludzi dzięki nurkowaniu można mieć na całe życie. Dagmara działa teraz prężnie w Śląskim Stowarzyszeniu Niepełnosprawnych Płetwonurków, promują nurkowanie z hasłem „Nurkowanie dla Wszystkich”. Porzucają niepełnosprawności na brzegu i „leczą” wodą, a to wszystko z miłości do ludzi i wody. Poprosiłam Dagę o kilka słów o jej działalności: „Nurkować zaczęłam, żeby nie zostawać na pomoście, by pilnować butów, gdy ekipa szła na nura… każdy powód jest dobry :) Dzień po otrzymaniu swojego pierwszego
plastiku OWD i logbooka pojechaliśmy na 2 tyg do Egiptu, od razu wykupiliśmy 2-tygodniowy pakiet nurkowy i wtedy się naprawdę zakochałam w tej ciszy, swobodzie, kolorach. Usłyszałam swój oddech i już wiedziałam, że to się tak nie może skończyć. W Egipcie poznałam Dobroć i jej bliskich – Kasię i Adiego oraz wielu innych nurków, którzy przygarnęli nas do swojej nurkowej braci i czuliśmy się tam, jak w domu – dzięki tej ekipie. Po kilku, może kilkunastu wyjazdach, na których cały czas się szkoliłam (dowożąc regularnie polskie specjały łącznie z zakwasem na żurek, budząc niemałe zdziwienie celników na lotnisku), będąc w PL przeczytałam ogłoszenie – szukamy wolontariuszy by pływać i nurkować z osobami z niepełnosprawnościami i już na drugi dzień byłam na pierwszych zajęciach. Nurkując z osobami niepełnosprawnymi bardzo mocno zweryfikowałam i przewartościowałam swoje priorytety w życiu, nauczyłam się cieszyć drobnymi rzeczami, myśleć w szerszej perspektywie i znajdować rozwiązania, które w normalnych warunkach mogą budzić zdziwienie, ale w tym wypadku spełniały swoje zadania i co się okazało, najfajniejsze to to, że osoby z niepełnosprawnościami pomimo tego, by nurkować muszą pokonać dużo więcej przeszkód związanych ze swoimi ograniczeniami. Nigdy się nie skarżą, nie narzekają, a w wodzie są równorzędnymi partnerami. Są świetnymi nauczycielami cierpliwości, wytrwałości i samozaparcia. A po każdym nurkowaniu na ich twarzach gości taki sam uśmiech, jak na mojej twarzy. Woda jest świetnym środowiskiem do rehabilitacji – woda unosi i pieści, łagodzi spastykę, zmniejsza bóle i co najważniejsze – dodaje ogromu pozytywnej energii, buduje pewność siebie. Dzięki tej pasji mogą wyjść z domu i spotkać równie zakręconych ludzi na nurkowanie, a ich niepełnosprawność zostaje na brzegu.” Jak widać nurkowanie jest dla wszystkich, dbajmy tylko wszyscy o wodę.
Klucz do bezpieczeństwa i komfortu pod wodą
Tekst i zdjęcia ALDONA DREGER
NURKOWANIE, CHOĆ FASCYNUJĄCE I PEŁNE WRAŻEŃ, TO SPORT WYMAGAJĄCY
OD ORGANIZMU PEŁNEJ GOTOWOŚCI FIZYCZNEJ I PSYCHICZNEJ. KAŻDY NUREK, NIEZALEŻNIE OD POZIOMU ZAAWANSOWANIA, WIE, JAK WAŻNE SĄ ODPOWIEDNIE PRZYGOTOWANIA SPRZĘTOWE, PLANOWANIE NURKOWANIA I DBAŁOŚĆ
O KONDYCJĘ. ALE JEST JESZCZE JEDEN, CZĘSTO POMIJANY ASPEKT, KTÓRY MOŻE MIEĆ OGROMNY WPŁYW NA PRZEBIEG I BEZPIECZEŃSTWO NURKOWANIA –ODPOWIEDNIA DIETA I NAWODNIENIE.
W tym artykule przyjrzymy się, jak właściwe odżywianie może poprawić nasz komfort pod wodą i zapobiec potencjalnym zagrożeniom choroby dekompresyjnej (DCS) i innych zagrożeń zdrowotnych.
W artykule do współpracy zaprosiłam wyjątkowego specjalistę – dietetyka sportowego, wykładowcę akademickiego oraz dietetyka kadry narodowej w zapasach – Justynę Mizerę. Nasz gość jest również autorką kilku cenionych publikacji, takich jak Dietetyka sportowa oraz Żywienie młodego sportowca. Prywatnie, poza działalnością zawodową, pasjonuje się biegami długodystansowymi.
Jak dieta wpływa na nasze ciało pod wodą?
Pod wodą nasze ciało znajduje się w wyjątkowych warunkach – wzrasta ciśnienie, zmienia się gospodarka gazowa organizmu, a utrzymanie ciepłoty ciała wymaga dodatkowej energii. Dlatego to, co jemy przed nurkowaniem, może znacząco wpłynąć na naszą wydolność i samopoczucie.
Energia na dłużej
Dobre odżywianie przed nurkowaniem zapewnia nam stały dopływ energii, która jest niezbędna do zachowania odpowiedniej koncentracji i siły. Odpowiedni poziom cukru we krwi zapobiega osłabieniu i uczuciu zmęczenia, co może prowadzić do dekoncentracji i zwiększenia ryzyka popełnienia błędu. Warto sięgnąć po węglowodany złożone (pełnoziarniste pieczywo, owsianka) oraz zdrowe tłuszcze (orzechy, awokado), które będą stopniowo dostarczać energii przez dłuższy czas.
Stabilizacja poziomu cukru we krwi
Spadek cukru we krwi podczas nurkowania może objawiać się uczuciem słabości, zawrotami głowy, a w skrajnych przypadkach nawet utratą przytomności. Dlatego przed nurkowaniem zaleca się spożycie lekkiego posiłku o niskim indeksie glikemicznym. Unikajmy prostych cukrów (słodycze, napoje gazowane), które szybko podnoszą poziom glukozy, ale równie szybko prowadzą do jego gwałtownego spadku.
Utrzymanie nawodnienia
Pod wodą, wbrew pozorom, bardzo łatwo się odwodnić. Sprzęt, zimna woda a nawet zwiększone wydzielanie moczu w wyniku nacisku na nerki pod wpływem ciśnienia (tzw. diureza nurkowa) – wszystko to sprawia, że nawodnienie jest kluczowe. Należy zadbać o regularne picie wody przed nurkowaniem i unikać alkoholu czy napojów moczopędnych, takich jak kawa. Odwodnienie może prowadzić do skurczów mięśni, bólu głowy, a nawet problemów z dekompresją.
Dodatkowo suche i zimne powietrze w butli, wraz z faktem, że nurkowie oddychają ustami, zdecydowanie może zwiększać ryzyko odwodnienia. Przyjrzyjmy się, jak te czynniki wpływają na organizm nurka.
Suche powietrze w butli
Powietrze w butli nurkowej jest silnie osuszone podczas kompresji, co oznacza, że nie zawiera wilgoci. Gdy nurek oddycha takim powietrzem, organizm potrzebuje dodatkowych zasobów wody, aby nawilżyć drogi oddechowe. Wilgotność wdychanego powietrza w normalnych warunkach jest wysoka, a woda z otoczenia wspomaga ten proces, ale pod wodą cały ten wysiłek „spada” na organizm nurka, co zwiększa utratę wody.
Zimne powietrze
Gdy nurek znajduje się na większych głębokościach, temperatura wody oraz powietrza w butli może być niższa, a zimne powietrze dodatkowo wysusza śluzówki. W zimnym środowisku organizm intensywniej pracuje, aby utrzymać optymalną temperaturę, co często prowadzi do szybszej utraty płynów, nawet jeśli nie jest to od razu odczuwalne.
Oddychanie ustami
Oddychanie przez usta (a nie przez nos) również może zwiększać ryzyko odwodnienia. Wdychanie powietrza nosem pozwala na nawilżenie i częściowe podgrzanie wdychanego powietrza przed jego dostaniem się do płuc, co zmniejsza utratę wilgoci. Gdy jednak oddychamy ustami, szczególnie w warunkach nurkowych, taki mechanizm nie działa i śluzówki wysychają szybciej, co prowadzi do dodatkowej utraty wody.
Zwiększone tempo oddychania pod wodą
Pod wodą, zwłaszcza przy większym wysiłku fizycznym lub w zimnej wodzie, nurkowie oddychają szybciej. To sprawia, że organizm traci wodę jeszcze szybciej – więcej oddechów to więcej suchych i zimnych wdechów, które odwadniają drogi oddechowe.
Odwodnienie a bezpieczeństwo nurkowania
Odwodnienie to stan, w którym organizm traci więcej wody, niż jest w stanie przyjąć. Jest to stan niebezpieczny dla każdego, ale w przypadku nurków ma dodatkowe, poważne konsekwencje. Brak odpowiedniego nawodnienia może prowadzić do bólów głowy, zmęczenia, obniżonej wydolności fizycznej, dezorientacji, a nawet do zaburzeń regulacji temperatury ciała i skurczów mięśni. Co ważniejsze, odwodnienie zwiększa ryzyko wystąpienia choroby dekompresyjnej.
W czasie nurkowania, a szczególnie przy wynurzaniu, azot rozpuszczony w tkankach ciała musi być wydalony w sposób kontrolowany. Odwodnienie wpływa na zagęszczenie krwi i zmniejszenie jej objętości, co utrudnia proces wymiany gazów w organizmie. To z kolei oznacza, że organizm wolniej pozbywa się nadmiaru azotu, co może prowadzić do powstawania niebezpiecznych pęcherzyków gazu i zwiększać ryzyko DCS.
Badania prowadzone przez DAN (Diving Safety Laboratory) pokazują, że wielu nurków nie jest odpowiednio nawodnionych zarówno przed, jak i po nurkowaniu. Problem ten staje się jeszcze bardziej widoczny podczas wakacji nurkowych, gdy dochodzi do intensywnej aktywności i wpływu wysokich temperatur. Warto więc podkreślić, że odpowiednie nawodnienie to podstawa nie tylko dla komfortu, ale przede wszystkim dla bezpieczeństwa pod wodą.
Wszystkie te czynniki kumulują się, zwiększając ryzyko odwodnienia podczas nurkowania. Dlatego prawidłowe nawodnienie przed, między i po nurkowaniu jest tak istotne. Przemyślane nawadnianie się, zwłaszcza podczas intensywnych dni nurkowych lub przy dużych głębokościach, może pomóc zminimalizować te efekty i poprawić bezpieczeństwo oraz komfort nurkowania.
Nawodnienie wymaga odpowiedniego podejścia
Niewłaściwa absorpcja wody
Gwałtowne wypicie dużej ilości wody powoduje, że część płynów jest szybko wydalana z organizmu. To sprawia, że organizm nie zdąży skutecznie wykorzystać wody do nawilżenia tkanek. W efekcie można czuć pragnienie nawet po wypiciu dużej ilości wody, ponieważ organizm nie jest efektywnie nawodniony.
Rozcieńczenie elektrolitów
Picie dużych ilości wody w krótkim czasie może także prowadzić do rozcieńczenia elektrolitów w organizmie, co może być szczególnie niebezpieczne przy wzmożonym wysiłku fizycznym. Elektrolity są kluczowe dla funkcjonowania mięśni i nerwów, więc ich brak może prowadzić do osłabienia, skurczów, a nawet poważniejszych zaburzeń.
Zdaniem dietetyka sportowego – Justyny Mizery, znaczenie ma rodzaj spożywanych płynów, także wody i zawartych w niej składników mineralnych. Warto sięgać po wody średniozmineralizowane, a czasem nawet wysokozmineralizowane, ponieważ to właśnie obecność elektrolitów, a szczególnie sodu wspomaga zatrzymywanie wody na poziomie przestrzeni międzykomórkowych. Przy niskim poziomie sodu w organizmie woda jest szybciej wydalana przez nerki, co może sprzyjać odwodnieniu.
Odwodnienie między nurkowaniami
Nurkowie często popełniają błąd, starając się szybko uzupełnić płyny tuż przed nurkowaniem. Organizm potrzebuje jednak czasu na prawidłowe nawodnienie, więc optymalnym podejściem jest regularne popijanie małych ilości wody w ciągu całego dnia, zarówno przed, jak i po nurkowaniu.
Jak się prawidłowo nawadniać?
Dla nurków (i nie tylko) najlepszą metodą jest regularne picie małych ilości wody w ciągu dnia. Kilka kluczowych wskazówek:
Przed nurkowaniem
Zacznij pić wodę na kilka godzin przed planowanym nurkowaniem, popijając małe ilości co kilkanaście minut. To pozwala organizmowi dobrze wchłonąć płyny i równomiernie nawilżyć tkanki. Wybierz wodę średnio- lub wysokozmineralizowaną, ale nie gazowaną. Zwróć uwagę na zawartość elektrolitów oraz wodorowęglanów, które pełnią funkcję buforową – mówi nasz ekspert.
Po nurkowaniu
Nawodnienie po nurkowaniu jest równie ważne, ponieważ po wyjściu z wody organizm nadal może być w stanie lekkiego odwodnienia. Warto kontynuować nawadnianie małymi porcjami wody, aby wyrównać ewentualne straty.
Dodatek elektrolitów
Picie wody z dodatkiem elektrolitów może być korzystne, zwłaszcza przy długich lub intensywnych nurkowaniach. Ułatwia to uzupełnienie składników mineralnych utraconych wraz z potem oraz poprawia wchłanianie płynów.
Dzięki tym nawykom nurek zwiększa swoje bezpieczeństwo i komfort, a także zmniejsza ryzyko odwodnienia, które – jak wspomnieliśmy wcześniej – może zwiększać ryzyko choroby dekompresyjnej i innych problemów zdrowotnych.
Kluczowe zasady nawodnienia dla nurków
Odpowiednie nawodnienie zaczyna się na długo przed wejściem do wody. Oto kilka zasad, które warto mieć na uwadze, aby uniknąć odwodnienia i minimalizować ryzyko DCS:
1. Pij wodę regularnie przez cały dzień – popijaj wodę małymi łykami między posiłkami, unikaj jednorazowego spożywania dużych ilości płynów.
2. Unikaj napojów odwadniających – kawa, herbata i alkohol mają działanie moczopędne, co przyczynia się do szybszej utraty płynów. Przed nurkowaniem i po nim warto ograniczyć ich spożycie, a w zamian pić więcej wody lub naparów ziołowych.
3. Zwróć uwagę na klimat – w gorącym, tropikalnym klimacie, gdzie nurkowanie często wiąże się z intensywną ekspozycją na słońce, organizm traci więcej płynów przez pocenie. W takich warunkach konieczne jest picie większej ilości wody, aby uniknąć odwodnienia.
4. Nawodnienie po nurkowaniu – nurkowie często zapominają o tym, że po nurkowaniu organizm również potrzebuje odpo-
wiedniego nawodnienia. Proces regeneracji organizmu trwa jeszcze długo po wyjściu z wody, dlatego picie wody po zakończeniu nurkowania jest równie ważne, co przed. Zdaniem dietetyka sportowego – Tutaj można także zastosować napoje z dodatkiem glukozy. Może to być produkt naturalny, jak woda kokosowa, albo też napój izotoniczny, czy w najprostszej postaci woda z dodatkiem soli i miodu.
Przykładowa dieta płetwonurka przed, pomiędzy i po nurkowaniu
Przed nurkowaniem Śniadanie lub lekki posiłek na kilka godzin przed zejściem pod wodę to podstawa. Może to być na przykład owsianka z orzechami i owocami lub pełnoziarniste pieczywo z chudym twarogiem i warzywami. Ważne jest, by posiłek był lekkostrawny, ale jednocześnie dostarczał niezbędnych składników odżywczych.
Dobrze sprawdzają się także koktajle białkowo-węglowodanowe, np. na bazie mleka roślinnego, bananów, szpinaku i nasion chia. Są lekkie, ale dają poczucie sytości i dostarczają cennych składników, takich jak białko i składniki mineralne.
Justyna Mizera – Należy mieć na uwadze, że posiłki płynne czy półpłynne szybciej przemieszczają się przez przewód pokarmowy, a tym samym szybciej uwalniają energię, dlatego trzeba dopasować formę posiłku do czasu pomiędzy jego konsumpcją, a wejściem do wody. Ponadto ważnym dodatkiem do koktajlu jest tłuszcz, ponieważ dzięki jego udziałowi nie dochodzi do nagłego wzrostu poziomu glukozy we krwi po spożyciu zmiksowanych owoców, czy płatków.
Dodatek nasion chia, masła orzechowego, czy awokado będzie dobrym rozwiązaniem.
Między nurkowaniami
Banany są świetnym źródłem elektrolitów, w szczególności potasu, który jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania mięśni, regulacji ciśnienia krwi oraz równowagi wodno-elektrolitowej organizmu. Włączenie ich do diety nurka to dobry pomysł, zwłaszcza jako przekąska przed lub po nurkowaniu. Potas, który zawierają, może pomóc zapobiegać skurczom mięśni, co jest szczególnie przydatne przy wysiłku fizycznym, także pod wodą.
Oto, dlaczego banany mogą być cennym dodatkiem do diety nurka: banany zawierają naturalne cukry, które szybko dostarczają energii, co może być przydatne przed nurkowaniem.
Justyna Mizera – W zależności od czasu spożycia mamy do wyboru banany niedojrzałe, zielone i twarde i takie można zjeść nawet 45 minut przed wysiłkiem, natomiast banany mocno dojrzałe, a tym samym też z większym udziałem cukrów prostych to dobre rozwiązanie na szybki strzał energetyczny, nawet 10-15 minut przed aktywnością.
Potas zawarty w bananach wspomaga równowagę elektrolitową i może być pomocny w regeneracji po nurkowaniu, szczególnie w cieplejszych klimatach, gdzie organizm traci więcej elektrolitów.
Banany są wygodne do zabrania ze sobą i można je szybko zjeść między nurkowaniami, bez potrzeby dodatkowego przygotowania.
Potas z bananów pomaga organizmowi lepiej zatrzymać wodę, co wspiera ogólny stan nawodnienia.
Oczywiście, banany mogą być jednym z elementów zbilansowanej diety, ale same nie wystarczą do pełnego nawodnienia i uzupełnienia wszystkich elektrolitów. Dlatego najlepiej łączyć je z wodą oraz innymi źródłami minerałów, aby zapewnić optymalny stan organizmu przed i po nurkowaniu.
Po nurkowaniu
Dietetyk sportowy Justyna Mizera – Po zakończeniu nurkowania warto zjeść posiłek regeneracyjny powinien szybko dostarczyć porcję białka oraz węglowodany proste w ilości ok 1g/kg m.c. ponieważ po wysiłku organizm wykorzystuje je do szybszej resyntezy glikogenu mięśniowego. Warto, żeby białko też szybko zostało dostarczone do mięśni w celu naprawy mikrourazów, stąd dobrym rozwiązaniem jest jogurt wysokobiałkowy, czy baton proteinowy. Kolejny posiłek to znów porcja białka, np. z ryby czy drobiu z dodatkiem węglowodanów złożonych, jak komosa ryżowa, czy dziki ryż.
Jak dieta wpływa na dekompresję?
Niektóre badania sugerują, że odpowiednia dieta może także wpływać na proces dekompresji. Spożywanie dużych ilości tłuszczów może zwiększać ryzyko powstawania mikropęcherzyków azotu w tkankach, co z kolei może prowadzić do choroby dekompresyjnej. Z kolei dieta bogata w antyoksydanty (warzywa, owoce, orzechy) może wspierać organizm w walce z wolnymi rodnikami i zmniejszać ryzyko powikłań.
Odżywianie a choroba dekompresyjna
Choroba dekompresyjna (DCS) to poważny problem medyczny, który może wystąpić na skutek zbyt szybkiego wynurzenia lub niewykonania przystanków dekompresyjnych. Symptomy pojawiają się, gdy nadmiar gazu obojętnego, rozpuszczonego w tkankach ciała, tworzy pęcherzyki gazu, które wchodzą w interakcje z otaczającymi tkankami i układem krwionośnym. Chociaż zasady bezpiecznego nurkowania są powszechnie znane i stosowane, to jednak praktyka pokazuje, że na ryzyko wystąpienia DCS wpływa wiele dodatkowych czynników, takich jak odwodnienie, zmęczenie, zimno czy stres.
Odwodnienie to jeden z głównych czynników ryzyka DCS, ponieważ zmniejsza objętość krwi, co może prowadzić do szybszego powstawania pęcherzyków gazu. Podobnie stres oksydacyjny, czyli zaburzenie równowagi między wolnymi rodnikami a antyoksydantami w organizmie, może zwiększać podatność na uszkodzenia komórek pod wodą. Wolne rodniki, które powstają m.in. podczas przemian metabolicznych, mogą uszkadzać komórki i tkanki, co zwiększa ryzyko medycznych komplikacji podczas nurkowania.
Dlatego tak ważne jest, aby w diecie nurka znajdowały się odpowiednie ilości antyoksydantów, które neutralizują wolne rodniki. Substancje te znajdziemy w wielu produktach spożywczych, zwłaszcza w owocach, warzywach i orzechach, które powinny stanowić podstawę diety każdego nurka.
Odżywianie a stres oksydacyjny
Właściwa dieta wpływa na zdrowie nurka nie tylko na powierzch-
ni, ale również pod wodą. Jednym z kluczowych problemów, z którym mierzą się nurkowie, jest stres oksydacyjny, czyli zaburzenie równowagi między produkcją wolnych rodników a zdolnością organizmu do ich neutralizacji. Wolne rodniki, powstające m.in. podczas przemian metabolicznych i procesów oddychania, mogą uszkadzać komórki i tkanki, co prowadzi do zmęczenia, obniżenia wydolności oraz zwiększenia ryzyka DCS. Antyoksydanty, które neutralizują wolne rodniki, można znaleźć w wielu produktach spożywczych, takich jak owoce, warzywa, orzechy i nasiona. Zdrowa, bogata w antyoksydanty dieta pomaga organizmowi radzić sobie z tym problemem. Oto kilka zasad, które warto wprowadzić do swojej diety:
1. Spożywaj więcej owoców i warzyw – produkty takie jak jagody, szpinak, brokuły czy pomidory są bogate w witaminy C, E oraz karotenoidy, które pełnią funkcję silnych antyoksydantów. Włącz je do swojego codziennego menu, aby wspierać organizm w walce ze stresem oksydacyjnym. Justyna Mizera – Poza sezonem sięgaj po mrożone owoce jagodowe, jak maliny, czarne jagody, porzeczki, ponieważ do nadal doskonałe źródło antyoksydantów.
2. Unikaj przetworzonej żywności – produkty wysokoprzetworzone, bogate w tłuszcze trans i cukry proste, mogą zwiększać produkcję wolnych rodników. Wybieraj naturalne, nieprzetworzone produkty, aby wspierać zdrowie metaboliczne.
3. Zwróć uwagę na źródła tłuszczów – kwasy tłuszczowe omega-3, które znajdują się w rybach, siemieniu lnianym i orzechach włoskich, mają właściwości przeciwzapalne i pomagają w redukcji stresu oksydacyjnego. Włącz je do swojej diety, aby wspierać regenerację organizmu po nurkowaniu.
Nawodnienie a nurkowanie
Prawidłowe nawodnienie to kluczowy element wpływający na komfort i bezpieczeństwo nurkowania. Woda odgrywa istotną rolę w procesach metabolicznych, ułatwia eliminację toksyn z organizmu oraz wspiera prawidłową pracę układu krwionośnego. Nurek, który nie dba o regularne picie wody przed nurkowaniem, jest bardziej narażony na odwodnienie, co może prowadzić do zwiększonego ryzyka DCS.
Idealną praktyką jest popijanie małych ilości wody przez cały dzień, a nie jednorazowe spożywanie dużych ilości płynów. Warto pić wodę średnio lub mocno zmineralizowaną oraz unikać napojów zawierających kofeinę i alkohol, które mają działanie moczopędne i mogą prowadzić do odwodnienia.
Rola pracy jelit i detoksykacji
Dobrze funkcjonujące jelita to klucz do zdrowia. Jelita odpowiadają za absorpcję składników odżywczych, a także stanowią barierę immunologiczną. Zdrowa dieta, bogata w błonnik, pomaga w utrzymaniu prawidłowej pracy jelit, co ma bezpośredni wpływ na ogólne samopoczucie, w tym na zdolność organizmu do radzenia sobie ze stresem i regeneracją po wysiłku fizycznym, jakim jest nurkowanie.
Podsumowanie
Dobre odżywianie to klucz do bezpiecznego i komfortowego nurkowania. Odpowiednia dieta nie tylko dostarcza energii, ale także pomaga w utrzymaniu koncentracji, zapobiega odwodnieniu i wspomaga regenerację organizmu po nurkowaniu. Pamiętajmy, że to, co jemy na powierzchni, ma bezpośredni wpływ na nasze bezpieczeństwo pod wodą.
Pamiętaj, że nurkowanie to nie tylko sprzęt i technika, ale także przygotowanie ciała do zmierzenia się z ekstremalnymi warunkami, w których znajduje się pod wodą. Dbaj o siebie na co dzień, a każde nurkowanie będzie nie tylko bezpieczne, ale i przyjemne.
Tekst i zdjęcia WOJCIECH ZGOŁA
RĘKAWICZKI DO NURKOWANIA
ODGRYWAJĄ ISTOTNĄ ROLĘ
W OCHRONIE DŁONI NURKA PRZED
ZIMNEM, OTARCIAMI, UKŁUCIAMI
I KONTAKTEM Z NIEBEZPIECZNYMI
ORGANIZMAMI. JAK SIĘ NIEDAWNO
OKAZAŁO MAJĄ JESZCZE JEDEN
KONKRETNY WALOR, ALE O TYM
W DALSZEJ CZĘŚCI MATERIAŁU.
Wnurkowaniu wyróżnia się dwa główne rodzaje rękawiczek: mokre i suche. Każdy z tych rodzajów ma swoje zalety i wady, które warto rozważyć w zależności od warunków nurkowych, jak i tego o jaką moc rękawiczek nam chodzi.
Rękawiczki „mokre” (neoprenowe, choć mogą to być również połączenia neoprenu ze skórą, kewlarem, czy innym materiałem). Mogą być zakładane bez żadnych dodatkowych mocowań (przy niedostosowaniu rozmiaru rękawiczki do dłoni może sie ona zsunąć po nabraniu wody), mogą mieć zamek
błyskawiczny, który powoduje mocniejsze (lepsze) przyleganie do części nadgarstka i brak możliwości zsunięcia się takiej rękawiczki. Mogą mieć wreszcie rzep, który dostosowujemy do grubości naszego nadgarstka.
ZALETY:
1. Ochrona przed zimnem – neoprenowe rękawiczki zapewniają dobrą izolację termiczną. Po dostaniu się do środka wody, która ogrzewa się od ciała, tworzy się warstwa izolująca od chłodniejszego otoczenia.
2. Elastyczność – są elastyczne, co daje nurkowi większą zręczność i lepsze wyczucie przedmiotów pod wodą.
3. Łatwość użytkowania – są proste w zakładaniu i zdejmowaniu, nie wymagają skomplikowanych systemów uszczelniających.
4. Cena – są zazwyczaj tańsze od rękawiczek suchych.
WADY:
1. Ograniczona ochrona termiczna – w bardzo zimnych wodach mogą nie wystarczyć, ponieważ warstwa wody wewnątrz rękawiczki może się schładzać, co prowadzi do utraty ciepła.
2. Wrażliwość na uszkodzenia – neopren łatwo się przeciera i może nie zapewnić odpowiedniej ochrony w przypadkowym kontakcie z ostrymi przedmiotami czy koralowcami.
Rękawiczki „suche” – połączone pierścieniem, który się „skręca” z suchym skafandrem, często ubierane na dłoń, na której znajduje się cienka wełniana lub bawełniana rękawiczka.
ZALETY:
1. Pełna ochrona termiczna – działają na zasadzie podobnej do suchego skafandra, woda nie dostaje się do środka. Można nosić dodatkowe ocieplacze, co pozwala na długotrwałe nurkowanie w zimnych wodach.
2. Ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi – wykonane z mocnych materiałów, są bardziej odporne na przetarcia, przekłucia i kontakt z ostrymi przedmiotami.
3. Wszechstronność – dobrze sprawdzają się w ekstremalnych warunkach, takich jak nurkowanie pod lodem czy głębokie nurkowanie techniczne.
WADY:
1. Mniejsza zręczność – rękawiczki suche, szczególnie w połączeniu z ocieplaczami, mogą ograniczać ruchy palców i utrudniać precyzyjne operacje pod wodą.
2. Konieczność uszczelnienia – wymagają dokładnego dopasowania do suchego skafandra, co może być czasochłonne i kłopotliwe, zwłaszcza w terenie.
3. Cena – są zazwyczaj droższe niż rękawiczki mokre i wymagają dodatkowej konserwacji.
W nurkowaniu technicznym, na głębokościach, gdzie panuje temperatura otoczenia 3–7°C zazwyczaj i właściwie bezdyskusyjnie używa się rękawic suchych. W nurkowaniu rekreacyjnym dużo częściej używa się rękawic mokrych o grubości neoprenu od 2 do 5 mm (najczęściej).
Dotykanie zwierząt pod wodą
Z punktu widzenia etyki nurkowania, dotykanie zwierząt pod wodą nie jest zalecane. Może to prowadzić do wielu negatywnych skutków:
1. Stres dla zwierząt – nawet delikatny kontakt może wywołać stres u organizmów wodnych, zwłaszcza u gatunków, które nie są przyzwyczajone do kontaktu z ludźmi. Nie łapiemy ośmiornic i nie bawimy sie z nimi, to dla nich ogromny stres.
2. Uszkodzenie organizmów – wiele zwierząt ma delikatną skórę, koralowce są wrażliwe na dotyk, a kontakt z rękami może powodować mikrouszkodzenia lub infekcje.
3. Przenoszenie chorób – nieświadomie można przenieść patogeny z jednego organizmu na drugi.
4. Niebezpieczeństwo dla nurka – niektóre organizmy mogą być jadowite lub toksyczne. Dotykanie np. jeżowców, meduz czy niektórych gatunków ryb może prowadzić do bolesnych obrażeń.
Zamiast dotykać zwierząt, warto je obserwować z odpowiedniej odległości, aby nie zakłócać ich naturalnych zachowań i ekosystemu.
A co możemy dotykać pod wodą?
Ba nawet musimy. Są to śmieci, które ktoś inny, jakiś nasz znajomy lub nieznajomy, wrzucił do wody. Takie śmieci mu-
simy ostrożnie podnieść i wrzucić do siatki, by potem trafiły do utylizacji.
W wielu sytuacjach dochodzi do przypadkowego dotknięcia np. fragmentu rafy, która często jest niebezpieczna dla człowieka, może powodować rozcięcie skóry, często dość głębokie. Może dojść do interakcji ze stworzeniami, które spotykamy pod wodą. Foki bywają ciekawskie i mogą się otrzeć o nurka, chwycić go delikatnie za płetwy czy rękę. Zdarzają się ryby, które atakują zbyt blisko przepływających nurków i mogą „dziubnąć“ w rękę. Na przykład błazenki, czy małe groupery.
Według mnie, warto mieć ze sobą rękawiczki i używać ich dla własnej ochrony. Nigdy po to, by specjalnie dotykać zwierzęta. Dlatego niech moc rękawiczek będzie z wami. Dobrze dobierajcie rozmiar i cieszcie się z podwodnych spotkań i eksploracji.
PS.
A co odkryłem całkiem niedawno? Rękawiczki mają jakąś tajemną moc. Okazuje się, że przeciwdziałają panicznemu strachowi przed ławicami ryb, które nas otaczają. Zdarza się, że kursanci OWD, którzy pierwszy raz zanurzą głowę w przezroczystym oceanie, mogą bać się ryb. To nic, że one nie gryzą, to nic, że nie są jadowite, ale „one są blisko, z każdej strony i szybko się poruszają...“. Niesamowite jest to, że założenie rękawiczek może tak zadziałać, że ten lęk mija :)