Magazyn nurkowy Perfect Diver nr 37 nurkowanie, kursy nurkowania, sklep nurkowy

Page 1


nr 37

1 (37)/2025

STYCZEŃ/LUTY

cena 45,00 zł

z dostawą na terenie PL

nurkowanie freediving pasja wiedza

CURAÇAO BONJOUR CAVES

ENDLESS POSSIBILITIES.

Wojciech Zgoła

Drodzy Czytelnicy

Przed Wami kolejne wydanie Perfect Diver, a w nim prawdziwa uczta dla miłośników podwodnego świata i tych, którzy uwielbiają przekraczać granice w poznawaniu niezwykłości natury.

Na okładce – arcydzieło w obiektywie Przemka Zybera, przedstawiające majestatyczną jaskinię Ressel we Francji. Ten połówkowy kadr to zapowiedź wyprawy w świat jaskiń, które kryją w sobie nie tylko tajemnice, ale także wyzwania dla nurków – o tym przeczytacie w środku.

Zanurzamy się głęboko – zarówno pod wodę, jak i w tematach, które fascynują. Przemierzamy malownicze Curaçao, gdzie świat podwodny przeplata się z barwną kulturą lądową. Odwiedzamy Malediwy, które – jak się okazuje – oferują znacznie więcej niż tylko rekiny i manty. Podziwiamy piękno chorwackich Kornatów i wyruszamy na Elphinstone Reef, miejsce, które nieustannie przyciąga swoją dzikością i magią. Z kolei Aldona zadaje pytanie, które wielu z nas nurtuje tej zimy: „Czy nurkowanie w zimnej wodzie przynosi korzyści zdrowotne?”.

Nie zabrakło także miejsca na refleksję i naukę. Czy delfiny mają osobowość?

Ten fascynujący temat zgłębia Jakub Banasiak w artykule, który z pewnością rozbudzi Waszą ciekawość. A od Wojtka A. Filipa dowiecie się również, ile waży woda w jackecie. Dominik Dopierała zabierze Was w wyjątkową podróż przez tematykę alkoholu i nurkowania – spojrzenie nieoczywiste, ale niezwykle cenne. Wreszcie ktoś „ośmielił się” o tym napisać.

Dla pasjonatów przyrody mamy coś specjalnego – artykuł o ptakach, które możemyspotkaćnanaszych nurkowiskach, oraz opowieść o podwodnych łąkach słodkowodnych. Nie przegapcie także wyników konkursu Nautica Safari 2024 –to inspiracja dla wszystkich, którzy marzą o podwodnej fotografii.

Zanurzcie się z nami w tej niezwykłej przygodzie. Wydanie elektroniczne czeka na Was już teraz, a jeśli wolicie tradycyjną formę, papierowa wersja także jest dostępna. Życzymy Wam wspaniałych chwil z Perfect Diver. Nurkujcie z nami –i nad wodą, i pod wodą.

Spodobało Ci się to wydanie? Postaw nam wirtualną kawę buycoffee.to/perfectdiver Odwiedź naszą stronę www.perfectdiver.pl, zajrzyj na Facebooka www.facebook.com/PerfectDiverMagazine i Instagrama www.instagram.com/perfectdiver/

PODRÓŻE

12 CURACAO i wszystko jasne :)

20 Nie tylko rekiny i manty. MALEDIWY

26 Z łez, gwiazd i oddechu. KORNATY

36 Elphinstone reef

POD SUFITEM WIEDZA

40 Czy delfiny mają swoją osobowość?

MÓJ PUNKT WIDZENIA

56 Czy nurkowanie w zimnej wodzie przynosi korzyści zdrowotne?

62 Upojenie nie tylko nurkowaniem

PLANETA ZIEMIA

52 Podwodne łąki

68 Niewidoczne, lecz słyszalne!

Zamieszczamy SPROSTOWANIE Autorki artykułu „Oddychanie, hiperwentylacja i nurkowanie“, który uazał się w wydaniu 5(35)2024. Dotyczy akapitu ze strony 64: „Nurkowanie jako terapia dla oddechu. Zostając płetwonurkiem, osoba jest zmuszona do przemyślenia swojego sposobu oddychania. Pod wodą, gdzie powietrze dostarczane jest z ograniczonych zasobów, kontrola oddechu staje się priorytetem. Nurkowie, którzy nadmiernie oddychają przez usta, szybko uczą się, że taki nawyk nie tylko marnuje powietrze, ale także może prowadzić do zmęczenia i dyskomfortu. Z czasem płetwonurek może przyswoić zdrowszy sposób oddychania, co prowadzi do bardziej efektywnego zużycia powietrza – około 4-6 litrów na minutę – co jest zalecanym poziomem zarówno pod wodą, jak i na lądzie.”

Redakcja

Sprostowanie i Wyjaśnienie: Zużycie Powietrza pod Wodą W naszym wcześniejszym artykule pojawiło się pewne niedoprecyzowanie dotyczące zużycia powietrza podczas nurkowania. Chciałbym wyjaśnić tę kwestię, aby lepiej oddać rzeczywistość i mechanikę oddychania pod wodą, uwzględniając kluczowe prawo fizyki – Prawo Boyle’a.

Na głębokości 10 metrów ciśnienie wzrasta do 2 atmosfer, co oznacza, że zużycie powietrza z butli również rośnie proporcjonalnie. Podczas gdy moje indywidualne zużycie powietrza na powierzchni wynosi około 4-6 litrów na minutę, co jest wartością zgodną z zaleceniami dr Butejki dla efektywnego oddychania, średnie zużycie u nurków rekreacyjnych wynosi zwykle 15-25 litrów na minutę na powierzchni.

WYDARZENIA

72 Wyniki konkursu fotografii podwodnej Nautica

Safari 2024

PORADY I CIEKAWOSTKI

76 Ile waży woda w jackecie?

Redaktor Naczelny Nurek techniczny Geografia świata i podróże Reportaż Reklama Tłumacze języka angielskiego Opieka prawna Grafik

Po uwzględnieniu głębokości, na 10 metrach, gdzie ciśnienie wynosi 2 atmosfery, zużycie to wzrasta dwukrotnie – do 30-50 litrów na minutę. Takie wartości są typowe dla nurków rekreacyjnych, chociaż bardziej zaawansowani nurkowie, dzięki lepszej kontroli oddechu, mogą osiągać zużycie bliższe dolnej granicy tego zakresu.

Warto podkreślić, że podczas nurkowania kontrola oddechu jest kluczowa. Nawet jeśli zużycie powietrza wzrasta z głębokością, umiejętność spokojnego, świadomego oddychania pozwala wydłużyć czas nurkowania i poprawić komfort pod wodą. Praca nad oddechem, zarówno pod wodą, jak i na powierzchni, przynosi korzyści dla zdrowia, samopoczucia i wydolności organizmu. Aldona Dreger, WeWell Diving

Wydawca PERFECT DIVER Sp. z o.o. ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com

ISSN 2545-3319

WOJCIECH ZGOŁA

TOMEK KULCZYŃSKI

ANNA METRYCKA

DOMINIKA ABRAHAMCZYK reklama@perfectdiver.com

AGNIESZKA GUMIELA-PAJĄKOWSKA, ARLETA KAŹMIERCZAK, PIOTR WITEK, TOMEK KULCZYŃSKI

Adwokat JOANNA WAJSNIS

BRYGIDA JACKOWIAK-RYDZAK

MAGAZYN ZŁOŻONO KROJAMI PISMA

Montserrat (Julieta Ulanovsky), Open Sans (Ascender Fonts), Noto Serif, Noto Sans (Google)

DRUK

Wieland Drukarnia Cyfrowa, Poznań, www.wieland.com.pl

www.perfectdiver.pl

DYSTRYBUCJA

sklep internetowy sklep.perfectdiver.pl redakcja@perfectdiver.com

Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna. PayPal.Me/perfectdiver

FOTOGRAFIA NA OKŁADCE Przemysław Zyber

MIEJSCE Francja

NA ZDJĘCIU Jaskinia Ressel

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.

WOJCIECH ZGOŁA

Pasjonat nurkowania i czystej natury. Lubi mawiać, że podróżuje nurkując. Pływać nauczył się jako niespełna 6-cio letni chłopiec. W wieku 15 lat zdobył patent żeglarza jachtowego, a nurkuje od 2006 roku. Zrealizował ponad 800 zanurzeń w różnych regionach Świata. Napisał i opublikował wiele artykułów. Współautor wystaw fotograficznych. Orędownik pozostawiania miejsca pobytu czystym i nieskalanym. Propagator nurkowania. Od 2008 r. prowadzi swoją autorską stronę www. dive-adventure.eu. Na bazie szerokich doświadczeń w 2018 roku stworzył nowy Magazyn Perfect Diver, który od 7 lat, z powodzeniem, wychodzi regularnie co 2 miesiące w języku polskim i angielskim.

Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach 

Nurkuję od 2002 roku czyli już ponad połowę swojego życia  Zaczynałam nurkowanie w polskich wodach, do których chętnie wracam w ciągu roku – i sprawia mi to ogromną przyjemność!:) Do Activtour trafiłam chyba z przeznaczenia i zostałam tutaj na stałe… już ponad 10 lat! Z zamiłowaniem spełniam ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie!  Osobiście – latam i nurkuję w różnych morzach i ocenach kiedy tylko mogę, bo to jedna z miłości mojego życia Od początku istnienia magazynu PD przelewam swoje wspomnienia z wypraw nurkowych na papier dzieląc się swoją pasją z innymi i nie potrafię przestać pisać;) Od 2023 na stałe w redakcji PD – mając nadzieję przynieść jej trochę „świeżej krwi”;) Spełnione nurkowe marzenie: Galapagos! Jeszcze przede mną… Antarktyda! Jeśli nie nurkuję to wybieram narty, tenisa albo mocne, rockowe brzmienia;)! Motto które bardzo lubię to: „Bądź realistą – zacznij marzyć”!:) anna@activtour.pl; www.activtour.pl

stała współpraca

KOSMALSKA-JURIEWICZ

Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia, jest joginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www.blog.dive-away.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest instruktorem nurkowania, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.

Dla Tomka nurkowanie zawsze było największą pasją. Zaczął swoją przygodę w wieku 14 lat, rozwijając się został instruktorem nurkowania rekreacyjnego, technicznego, Instruktorem pierwszej pomocy oraz technikiem branży nurkowej. Aktualnie prowadzi 5* Centrum Nurkowe COMPASS DIVERS Pobiedziska koło Poznania, gdzie przekazuje swoją wiedzę i umiejętności początkującym oraz zaawansowanym nurkom, co sprawia mu ogromną radość i satysfakcję z bycia częścią ich podwodnej przygody…

Zarażona pasją do nurkowania przez Perfect Diver. Wciąż poszerza swoje nurkowe umiejętności. Choć jest zdecydowanie ciepłolubna, zakłada suchy skafander i eksploruje również zimniejsze zbiorniki. Ulubione nurkowania to te z dużą ilością zwierzaków! Ostatnio bierze pod wodę telefon w obudowie i próbuje swoich sił w amatorskim fotografowaniu. Zaciekawiona medycyną nurkową. Zawodowo mgr pielęgniarstwa – instrumentariuszka.

Zoopsycholog, badacz i znawca behawioru delfinów, oddany idei ochrony delfinów i walce z trzymaniem ich w delfinariach. Pasjonat M. Czerwonego i podwodnych spotkań z dużymi pelagicznymi drapieżnikami. Członek Dolphinaria-Free Europe Coalition, wolontariusz Tethys Research Institute oraz Cetacean Research & Rescue Unit, współpracownik Marine Connection. Od ponad 15 lat uczestniczy w badaniach nad populacjami dzikich delfinów, audytuje delfinaria, monitoruje jakość rejsów whale watching. Jako szef projektu „Free & Safe” (wcześniej „NIE! dla delfinarium”) przeciwdziała trzymaniu delfinów w niewoli, promuje etyczny whale & dolphin watching, szkoli nurków z odpowiedzialnego pływania z dzikimi delfinami, popularyzuje wiedzę na temat delfinoterapii przemilczaną bądź ukrywaną przez ośrodki zarabiające na tej formie animaloterapii.

SYLWIA

WOJCIECH A. FILIP

Nurkuje od 35 lat. Spędził pod wodą ponad 16 tysięcy godzin, z czego większość nurkując technicznie. Był instruktorem i instruktorem mentorem wielu organizacji m.in. CMAS, GUE, IANTD, PADI. Współtworzył programy szkoleniowe niektórych z tych organizacji. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą i doświadczeniem praktycznym. Uczestnik wielu projektów nurkowych, w których brał udział jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy prelegent. Jako pierwszy Polak nurkował na wraku HMHS Britannic (117 m). Jako pierwszy eksplorował głęboką część jaskini Glavas (118 m). Wykonał serię nurkowań dokumentujących wrak ORP GROM (110 m). Dokumentował głębokie (100–120 m) części zalanych kopalń. Jest pomysłodawcą i konstruktorem wielu rozwiązań sprzętowych podnoszących bezpieczeństwo w nurkowaniu.

Jest Dyrektorem Technicznym w firmie Tecline, gdzie m.in. kieruje placówką badawczo-szkoleniową Tecline Academy. Jest autorem kilkuset artykułów o nurkowaniu oraz książek dotyczących diagnostyki i napraw sprzętu nurkowego. Nurkuje w rzekach, jeziorach, jaskiniach, morzach i oceanach na całym świecie.

WOJCIECH JAROSZ

Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska –piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie –jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.

Od najmłodszych lat zafascynowany wodnymi ekosystemami, jako biolog i akwarysta rozwijał swoją pasję do świata podwodnego. W 2014 spełnił swoje marzenie o osobistym eksplorowaniu głębin. Pod powierzchnią prawie zawsze z aparatem, a od 2022 również z kursantami, jako instruktor polskiej federacji IDF i nurek techniczny. Założyciel wilanowskiego centrum nurkowego Royal Divers, gdzie promuje świadome nurkowanie, zwracając uwagę na bogactwo i kruchość podwodnego ekosystemu, nawet w małym, lokalnym stawie. Tak uczył się fotografii podwodnej, nurkując po pracy z Grupą Eksplorująca Podwarszawskie Nurkowiska. Dwukrotny finalista konkursu Underwater Photographer of The Year. Aktywnie wspiera inicjatywy na rzecz ochrony środowiska, uczestnicząc w akcjach, które mają na celu zwiększenie świadomości społeczeństwa na temat potrzeby ochrony świata podwodnego. Jego największym marzeniem jest eksploracja mało zbadanych raf Oceanu Spokojnego, gdzie chciałby odkrywać i dokumentować nieznane dotąd piękno natury. www.facebook.com/bazala.fotografia www.instagram.com/michal_bazala/ royaldivers.pl, bazala.pl

PRZEMYSŁAW

Moja przygoda z fotografią zaczęła się na długo zanim zacząłem nurkować. Już od pierwszego nurkowania marzyłem, aby towarzyszył mi aparat. Wraz z nabieraniem wprawy w nurkowaniu mój sprzęt do fotografii również ewoluował. Od prostej kamerki GoPro poprzez kompakt oraz lustrzankę do pełnoklatkowego bezlusterkowca. Teraz nie wyobrażam sobie nurkować bez aparatu. Mam wrażenie, że fotografia podwodna nadaje sens mojemu nurkowaniu.

www.facebook.com/przemyslaw.zyber www.instagram.com/przemyslaw_zyber/ www.deep-art.pl

Dawno dawno temu w odległej galaktyce był chaos…

…czyli natłok myśli i zachwytów po moim pierwszym zanurzeniu głowy pod wodę w 2005 roku, w postaci INTRO, na wakacjach w Egipcie. Już wtedy całkowicie się „zatopiłem” w podwodnym świecie i chciałem, żeby odbijał on coraz większe piętno na moim życiu. 2 lata później zrobiłem kurs OWD, który dostałem w ramach prezentu z okazji 18 urodzin, a z czasem pojawiały się kolejne kursy i doskonalenie umiejętności.

„Fotografia” pojawiła się niewiele później, ale początkowo w formie jednorazowego podwodnego „kodaka” z którego zdjęcia wychodziły oszałamiająco niebieskie 

Nie jestem wielbicielem jednego typu nurkowania, choć największą słabość mam na ten moment –do dużych zwierząt pelagicznych. Wyspy Galapagos były do tej pory moją najlepszą okazją do sfotografowania tak wielu gatunków morskiej fauny. Pasję nurkowo-fotograficzną dzielę ze swoją buddy, która prywatnie jest moją żoną  IG: luke.divewalker; www.lukedivewalker.com

Laura jest dziennikarką, trenerem instruktorów, nurkiem CCR i jaskiniowym. Przez ponad dekadę rozwijała swoją karierę nurkową, zdobywając wiedzę i doświadczenie z różnych dziedzin. Jej specjalnością są profesjonalne szkolenia nurkowe, ale pasja do środowiska podwodnego i jego ochrony skłania ją do odkrywania różnych miejsc na całym świecie, od głębin Cieśniny Lombok, jaskiń w Meksyku i wraków na Malcie po Malediwy, gdzie prowadzi centrum nurkowe nagrodzone przez ministerstwo turystyki tytułem najlepszego centrum nurkowego na Malediwach. Aktywnie przyczynia się do promowania ochrony środowiska morskiego, biorąc udział w projektach naukowych, kampaniach przeciw zaśmiecaniu oceanów i współpracując z organizacjami pozarządowymi. Znajdziesz ją na: @laura_kazi_diving www.divemastergilis.com

ŁUKASZ METRYCKI / Luke Divewalker
LAURA KAZIMIERSKA

Nurkuje od zawsze, nie pamięta swoich pierwszych nurkowań. Jedyne co pamięta, że od zawsze nurkowanie było jego pasją. Całe dzieciństwo spędził nad Polskimi jeziorami, które do dziś woli od dalekich destynacji. Z wielkim sukcesem zamienił pasję w sposób na życie i biznes.

Ciekawość świata i ciągłe dążenie do doskonałości i perfekcji to główne cechy, które na pewno mocno mu przeszkadzają w życiu. Zawodowy instruktor nurkowania, fotograf, filmowiec.

Twórca Centrum Nurkowego DECO, Course Director PADI, TecTrimix Instructor Trainer TECREC.

piszą dla nas

Zodiakalna waga. Entuzjastka zdrowego stylu życia, lubiąca aktywny wypoczynek. Miłośniczka podwodnego świata i fotografii podwodnej. Pracownik HR, a po godzinach Instruktor nurkowania SDI, Mentor Witalny, Diet coach. Dzięki pasji związanej z psychologią, pracą z ludźmi oraz umiejętności słuchania, wie, że wszystko zaczyna się w głowie. Niezwykle ceni sobie umiejętność podwodnego porozumiewania się bez słów. Woda pomogła jej poznać, zupełnie nieznane jak dotąd możliwości ruchowe, a przełamanie własnych ograniczeń, jak i uczenie się czegoś nowego w naturalnym środowisku, w kontekście obcowania z przyrodą, pomogło jej w odbudowaniu kondycji psychicznej. Wspólniczka szkoły nurkowej https://wewelldiving.pl

Znany bardziej jako WĄSKI. Zawodowo główny specjalista BHP, inspektor ochrony PPOŻ oraz instruktor pierwszej pomocy. Prywatnie mąż i tata swojej córeczki. Członek stowarzyszenia Bellator Societas, w którym nazywany jest Św. Marcinem, bo corocznie wciela się w postać w trakcie imienin ulicy dnia 11 listopada w Poznaniu. Oczywiście od wielu lat zapalony nurek. Uwielbia nurkowanie techniczne, w szczególności te na wrakach oraz wszystko, co wiąże się z aktywnością nad i pod wodą :)

Absolwent Politechniki Poznańskiej, finansista, biegły rewident. Nurek zafascynowany teorią nurkowania – fizyką i fizjologią. Zakochany w archeologii podwodnej pasjonat historii Starożytnego Rzymu, aktywny Centurion w grupie rekonstrukcyjnej Bellator Societas (Rzym I w.p.n.e.). Marzy, by choć raz wziąć udział w podwodnych badaniach archeologicznych a następnie opisać wszystko w serii felietonów.

Równie często jak pod wodą spotkać go można w Japonii, której kulturą i historią fascynuje się od blisko trzech dekad.

Z zawodu radca prawny, starający się pomagać, a nie wygrywać za wszelką cenę. Wielbiciel ciepłych klimatów i błękitnej wody. Nurkowaniem zajął się w 2018 r. jako rozwinięcie ulubionego snorklowania. Teraz prawie każdy wyjazd planuje tak, aby gdzieś płetwy zamoczyć. W nurkowaniu partneruje mu syn Damian. Jego pasja do fotografii podwodnej zrodziła się z wewnętrznej potrzeby utrwalenia ulotnych wspomnień. Obecnie stara się także wykorzystywać fotografię do zwiększania świadomości konieczności ochrony życia morskiego i pokazania wpływu zmian klimatu w środowisku wodnym. Obserwuj go na Istagramie: @mydiving.pl

Podobno urodził się z aparatem w ręku… niektórzy mówią, że używa obiektywów zamiast okularów a zdjęcia wywołuje zanim jeszcze powstaną! Dzięki swoim mocom łączy podróże, fotografię i nurkowanie w jedną pasję. Człowiek sprzeczność: lubi góry, ale ciągnie go do morza, żyje przygodą, a pracuje w nudnym IT, uwielbia ciepło, a mieszka w kraju gdzie przez pół roku jest ciemno i zimno. Jego mentalnym zwierzęciem jest manat: poniżej 23 stopni marznie, choć wygląda grubo ma tylko cieniutką warstwę tłuszczu. Fanatyk technologii a zwłaszcza wszystkiego co służy do rejestracji obrazu. W wolnych chwilach przegląda i porównuje oferty lotów w ciekawe destynacje nurkowe przez co jego konto jest na wiecznym debecie.

Z zawodu handlowiec, z zamiłowania nurek i podróżnik. Nurkuje od 2011 roku. Od 12 lat jako profesjonalista zaraża swoją pasją kolejne pokolenia miłośników morskich głębin. Zaczynała jako Divemaster a później Instruktor w PADI. W 2015 roku wraz z mężem założyła w Pruszkowie koło Warszawy własną szkołę nurkowania „Lionfish”. Od 2019 roku związana z polską organizacją nurkową IDF. Największe sukcesy odnosi w szkoleniach początkowych a jej „konikiem” jest praca z nurkującą młodzieżą. Uwielbia fotografię podwodną oraz podróże w najdalsze zakątki świata. www.lionfish.pl

ALDONA DREGER
ŁUKASZ GINALSKI
KRZYSZTOF BRUDKOWSKI
ANIA PASZTA
PIOTR KOPEĆ
MICHAŁ CZERNIAK

www.compassdivers.pl

CURAÇAO I WSZYSTKO JASNE :)

Tekst ŁUKASZ GINALSKI Zdjęcia ANETA i ŁUKASZ GINALSCY

Curaçao to największa z 3 wysp ABC (Aruba, Bonair i Curaçao), kiedyś należała do Antyli Holenderskich i jest częścią archipelagu Małych Antyli. Leży 60 km na północ od wybrzeży Wenezueli i jeszcze do 1954 była terytorium zależnym od Holandii. Obecnie jest niezależnym krajem wchodzącym w skład królestwa Niderlandów. Z północy na południe mierzy 64 km, a w poprzek niespełna 16.

Raj dla nurków

Co jest najlepsze w nurkowaniu na Curaçao? Na wyspie jest dostępnych ponad 88 spotów nurkowych dla nurDing-dong! This is your capitain speaking… wyrwało mnie z lekkiej drzemki, którą udało mi się uciąć pod koniec 10-godzinnego lotu. „Właśnie zaczęliśmy manewr schodzenia i wkrótce będziemy lądować u celu państwa podróży, WYSPIE CURAÇAO. Temperatura wynosi przyjemne 27 st. C, jest bezchmurnie z lekką bryzą od strony oceanu. Tym z państwa którzy zostają na wyspie i będą spędzać tu święta życzymy udanego pobytu, tym którzy…” dalsza część zapowiedzi mnie nie interesowała. MY ZOSTAJEMY!

ków o każdym stopniu zaawansowania. W dużej mierze są one dostępne z brzegu. Umiarkowany klimat i temperatura wody, oscylująca w przedziale 27-30°C, sprawiają, że sezon jest praktycznie przez cały rok, a w krystalicznie czystej wodzie widoczność dochodzi do 30 m. I jest w niej co podziwiać! Kalejdoskop barw i kształtów podwodnego krajobrazu, dominują tu typowe dla karaibskich raf gąbki, gorgonie i korale mózgowe. Do tego bogata fauna, składająca się z wielu gatunków ryb, nierzadko pływających w ławicach, żółwi, skorupiaków i głowonogów. Przy odrobinie szczęścia, można spotkać też delfiny, płaszczki czy orlenie.

Mermaid camp na Klein Curaçao

Rogi łosia (Elkhorn coral) typowy dla karaibskich raf, choć delikatny dlatego rzadko dorasta do takich rozmiarów. Directors Bay

RYS HISTORYCZNY

Historia tej karaibskiej wyspy zaczyna się wraz z naskalnymi malowidłami, znalezionymi w jaskiniach wykonanymi przez jej pierwotnych mieszkańców. Datowane są one na 3000 lat p.n.e. Uważa się, że Arwakowie zasiedlili Curaçao przypływając z Ameryki Południowej. Pierwszymi Europejczykami, którzy przybyli na wyspę, byli Amerigo Vespucci i Alonso de Ojeda, którzy zawłaszczyli wyspę dla Hiszpanii. Jednak dopiero w 1634 r. Holendrzy, przejmując kontrolę nad Curaçao, przekształcili ją w znaczący ośrodek handlu kolonialnego pomiędzy obiema Amerykami, Afryką i Europą. Przez kolejne lata wyspa przechodziła przez różne perturbacje, wliczając w to przewrót niewolników w 1795 r., który doprowadził do zniesienia niewolnictwa prawie 70 lat później. Warto nadmienić, że w nowoczesnej historii wyspy duże znaczenie w jej rozwój wniosła budowa rafinerii przez

Royal Dutch Shell, w której przetwarzano ropę wydobywaną u wybrzeży Wenezueli. Eksport paliw stał się znaczącym źródłem dochodu wyspy, wpływając na jej rozkwit. Stolica Willemstadt, nad Zatoką św. Anny, rozwinęła się w tętniący życiem kulturalnym i handlowym ośrodek, w którym zamieszkuje obecnie ok 150.000 mieszkańców, a kolorowe holenderskie kamienice z czasów kolonialnych, stały się znakiem rozpoznawczym miasta, wpisanym na międzynarodową listę dziedzictwa UNESCO. Dwie dzielnice Punda i Otrobanda spina zarówno pływający most pontonowy Królowej Emmy, jak i wysoki na prawie 57 m drogowy most Królowej Juliany. W 2010 rozwiązano Antyle Holenderskie, a Curaçao stało się samodzielnym konstytucjonalnie państwem, z własną walutą i niezależną polityką wewnętrzną, które razem z Saint Marteen należą do Królestwa Niderlandów.

Dla wielbicieli natury jest to uczta dla oczu! Tym bardziej, że operatorzy baz nurkowych bardzo dbają o zachowanie tego, co jest pod wodą, w jak najlepszym stanie.

Większość nurkowań na Curaçao to ściany, albo bardziej lub mniej łagodnie schodzące rafowe zbocza. Ale nie tylko to. Kilka spotów zadowoli również wielbicieli wraków, a „Superior Producer”, leżący tuż przy Mega Pier w Willemstadt, został uznany za jeden z najlepszych wraków na świecie! Z kolei słynny, niewielki holownik na Beach, leży już na 5 m, co pozwala eksplorować ten wrak nawet z maską i rurką na wstrzymanym oddechu.

Ci, którzy podróżują z nienurkującą częścią rodziny, mogą odetchnąć z ulgą. Wyspa oferuje wiele możliwości zagospodarowania im czasu. Od bajecznych plaż z możliwością snorklowania, poprzez wycieczki do parków narodowych, poznawaniu kultury ka-

Flądra na Tugboat beach
Laura @laura.van.loon dziób Superior Producer
Rzeźby na Playa Kalki

Laura @laura.van.loon w sterówce Superior Producer

raibskiej, skończywszy na świetnym zapleczu gastronomicznym, obejmującym kuchnię, praktycznie, całego świata. Nikt nie będzie się tu nudził.

Zrób to sam, z partnerem, partnerką albo w grupie!

Nurkowanie na Curaçao to dla mnie El Dorado! Można skorzystać z usług jednej z wielu baz nurkowych. W zależności od twojego poziomu zaawansowania masz 3 opcje: nurkować z przewodnikiem, ze swoim buddy we własnym tempie lub zarezerwować miejsce w Dive Bus’ie, który zawiezie Cię w najlepsze miejsca nurkowe na wyspie, zapewni towarzystwo i prowiant na cały dzień. Myśmy wybrali najlepsze dla nas rozwiązanie, czyli opcję „all you can dive”. Wiele baz nurkowych oferuje za stałą dzienną stawkę, tyle nurkowań, ile zdołasz zrobić . Rano przyjeżdżasz, pobierasz butle (jest opcja Nitroxu), jedziesz nurkować, a wieczorem lub kolejnego poranka wymieniasz butle na pełne. Jest to bardzo korzystna cenowo forma nurkowania. Niektórzy operatorzy w komplecie oferują nawet samochód! W większości baz nurkowych dostępny jest też do kupienia przewodnik z serii Reef Smart Guides, po wszystkich miejscach nurkowych na wyspie z mnóstwem informacji i wskazówek, które z powodzeniem zastępują tradycyjny briefing. Butle zapakowane, więc pora w drogę! Większość miejsc nurkowych znajduje się po zachodniej, osłoniętej stronie wy-

spy, a tylko kilka od strony oceanu. Można tam nurkować tylko przy spokojnym morzu (co zdarza się raczej rzadko). Natomiast całość zachodniego wybrzeża można podzielić na 3 części, które różnią się od siebie charakterem i dostępnością. Centralna część wyspy jest dla ludzi lubiących gwar, zabawę i towarzystwo. To tu leży Willemstadt, to tu mieści się większość sklepów, barów i restauracji. Stąd będzie blisko do Fortu Amsterdam, urokliwej starówki z pastelowymi domkami znanymi z pocztówek, czy do zwodzonego mostu. Naturalnie są tu też miejsca nurkowe. Double Reef, Kokomo Beach na północy czy słynny Tugboat Beach lub leżący obok Director’s Bay, gdzie mieścił się niegdyś ośrodek dla zarządu firmy Shell.

W samym porcie leży też wspomniany „Superior Producer”. Frachtowiec, który zatonął podczas załadunku w 1977 r Nurkowanie na tym wraku trzeba wcześniej zaplanować, gdyż jest to miejsce, gdzie cumują wycieczkowce, więc jest ono możliwe tylko gdy akurat żaden nie stoi w porcie. Po zarejestrowaniu się na wartowni portu, jedziemy w kierunku pomostu, skąd możemy zejść do wody. Po zanurzeniu przywitały nas, w tańczących światłocieniach między filarami pomostu, przepływające ławice Blue Tang’ow. Wrak leży na ok. 30 m głębokości, równolegle do piers’u, ok 50 m na południe od miejsca zanurzenia. Płynąc, napotykamy kilka tarpoon’ów zawieszonych w bezruchu, jak wartownicy, gdy przed nami w niebieskiej toni, zaczyna wyłaniać się

dziób wraku. Jeśli mamy szczęście i nie będzie silnego prądu, a widoczność będzie wynosiła 15-20 m, będziemy mieli szanse w całości podziwiać wielkość stalowej struktury. Pomiędzy barwnymi koralami, gorgoniami i gąbkami porastającymi wrak, przemykają ławice kolorowych rybek, czasem możesz spłoszyć wypoczywającego żółwia. Ta sztuczna rafa, która tworzyła się od prawie pół wieku, przyciąga drapieżniki, jak Barakudy czy ławice Jack’ow. Dla fotografów podwodnych 2 nurkowania to minimum. Raz z obiektywem szerokokątnym, a drugie z makro. Ślimaki nagoskrzelne, krewetki,

ośmiornice, kraby pajęcze czy nawet żabnice zamieszkują zakamarki wraku. Otwarte ładownie oraz sterówka zachęcają do penetracji wnętrza. Czas ubiega szybko, a zbliżające się deko powoduje że trzeba powoli się wynurzać, jednak wrażenie, jakie pozostawia Superior Producer, może spokojnie równać się z wrakami Morza Czerwonego czy tymi z Palau.

Północne Curaçao

Ta część wyspy to trochę inny świat. Ci którzy szukają spokoju, bliskości natury i idealnych warunków do nurkowa-

Tugboat beach i moja zona :)
Niesamowite wachlarze i gąbki na Kathy’s Paradise
Tugboat Beach

nia znajdą tu swoje miejsce. Wąskie drogi, bliskość parków narodowych, zachęcających do wędrówek, ale też „3 kroki” do morza. Niewielkie hotele i małe, nisko zabudowane resorty, oferują zejście do wody dosłownie z tarasu bungalowu. To tu znajdują się jedne z najlepszych miejsc nurkowych. Playa Kalki (Alice in Wonderland), Playa Piscado (Turtle beach), Grote Knip czy Mushroom Forest. Od ławic doktor fish’y poprzez mureny i podwodne rzeźby, niewiarygodne formacje korali przypominający las grzybów, skończywszy na stołówce żółwi na Playa Piscado, gdzie rybacy powracający z połowu czyszczą swoją zdobycz. Wszystko oddalone jest od siebie o parę kilometrów. Na Playa Piscado szanse spotkania żółwia (i to nie jednego) są niemalże stuprocentowe, warto jednak zanurkować tam rano, zanim przyjadą

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Jak się dostać

Z Europy na wyspę stałe połączenia ma KLM z Amsterdamu. Również liczne czartery przywożą turystów na wyspę. Lot trwa ok 10 h, a różnica czasu wynosi – 5 (-6 w zimie) godzin.

Klimat

Wyspa ma klimat suchy, ciepły, na który wpływają ciepłe prądy okalające wyspę i suchy, północno wschodni pasat. Temperatura w porze zimowej wynosi ok 22-26 stopni, a latem 28-31°C Najlepszym terminem dla nurków na odwiedziny wyspy jest okres między styczniem a kwietniem, wtedy widoczność pod wodą jest najlepsza i dochodzi do 30 m. Curaçao jest wietrzną wyspą, a 95% wiatru wieje od strony wschodniej średnio z prędkością około 30 km/h, jednak zachodnia strona jest osłonięta od jego wpływu. Między majem a wrześniem zwiększa się wilgotność i ilość dni pochmurnych, a od października do grudnia przypada pora deszczowa. Gwałtowne i intensywne opady mogą tworzyć okresowe rzeki, które niosą muł do morza, powodując, że warunki pod wodą nie będą się nadawały do nurkowania. Curaçao leży poza główną trasą huraganów, więc nie trzeba się ich obawiać.

Wynajem samochodu

Na wyspie są wszystkie większe wypożyczalnie sieciowe i kilka lokalnych. Mieszczą się w bezpośredniej bliskości lotniska. Oferują one zarówno samochody z tradycyjnym napędem jak i elektryczne. Jeśli wybierasz się w wysokim sezonie, zarezerwuj samochód

autobusy z turystami z wycieczkowców i pokryją gęstym „kożuchem” okolice przystani.

Dzikie południe

Nurkowanie na południu wyspy jest niczym zanurzenie się w akwarium. Dziewicze rafy, ławice ryb, a na skraju widoczności przemykające delfiny lub orlenie. Do tego szanse na spotkanie innych nurków – znikome. Ale nic dziwnego. Żeby tam się dostać musisz zostawić samochód na parkingu przy marinie w Jan Thiel i przesiąść się na łódź. Mijając Sandals Resort, łódź kieruje się na południe wzdłuż wybrzeża. Już wiem czemu te miejsca nurkowe nie są dostępne z brzegu. Choć są tam drogi i dałoby się dojechać, to klify nie pozwalałyby na swobodne zejście do wody.

wcześniej, gdyż ich ilość na wyspie jest ograniczona, a ceny potrafią być wywindowane w kosmos! Warto mieć ubezpieczenie obejmujące opony, szyby i podwozie. Wiele dróg jest szutrowych i łatwo uszkodzić te elementy. Również niektóre bazy nurkowe dysponują samochodami, gdy wynajmujecie od nich butle. Może być to dobra alternatywa dla wynajmu z wypożyczalni.

Zakwaterowanie

Curaçao oferuje różne rodzaje zakwaterowania i praktycznie na każdą kieszeń. Od luksusowych resortów i hoteli, poprzez apartamenty z własnym wyżywieniem, B&B, apartamenty i resorty przy bazach nurkowych, na tanich pokojach skończywszy. Wystarczy zerknąć na jedną ze stron oferujących rezerwacje, by wybrać coś dla siebie. Zazwyczaj da się znaleźć również bazę nurkową w bezpośredniej bliskości naszej lokacji.

Miejsca nurkowe

● Parkingi przy nurkowiskach są w większości bezpłatne, a nierzadko wyposażone też w sanitariaty i prysznice (te jednak często wymagają drobnej opłaty).

● W niektórych przypadkach Ilość miejsc parkingowych jest ograniczona. Warto więc być wcześniej.

● Przeważnie na plażach są też przedstawicielstwa baz nurkowych, które w razie drobnych problemów technicznych są w stanie udzielić pomocy.

● Przydaje się plandeka, na której można się przebrać i folia do zabezpieczenia ba-

gażnika lub siedzenia samochodu przed mokrymi rzeczami (zapytajcie o nie w bazie nurkowej). Wypożyczalnie bardzo nie lubią plam po słonej wodzie.

● Nie muszę mówić, że najlepiej nie zostawiać żadnych rzeczy na widoku, a pusty schowek zostawić otwarty.

● Do nurkowisk na południu nie ma dostępu z lądu. Aby zarezerwować łódź poproście o pomoc centrum nurkowe. Dive Curaçao ma łódź na kilkanaście osób i mogę ich polecić z czystym sumieniem.

● Superior Producer dostępny jest tylko w dni, gdy przy Mega Pier nie cumuje żaden wycieczkowiec (https://cruisedig.com/ ports/willemstad-curacao). Wjazd do portu jest bezpłatny, ale wszyscy wjeżdżający muszą mieć dokument tożsamości i zarejestrować się na wartowni.

● Niektóre czartery pływające na Klein Curaçao (np. Marmaid) oferują możliwość wykonania 2 nurkowań w cenie rejsu. Trzeba jednak poinformować o tym operatora przy rezerwacji biletu. Są to nurkowania nadzorowane z łodzi więc musisz być w stanie samemu je przeprowadzić. Jeśli chcesz nurkować z przewodnikiem, to skontaktuj się z About Jackie Fine Diving – info@aboutjackiefinediving.com (nurkowania odbywają się w czwartki).

● Jeśli chcesz zobaczyć wyjątkowe miejsca na wyspie, zarówno te do nurkowania, jak i na powierzchni, możesz skorzystać z usług jednego z niezależnych przewodników takich jak Laura info@divewithlaura. com albo instagram:@laura.van.loon

Tym razem poszczęściło się nam. Część grupy z naszego czarteru nie dojechała na czas i będziemy nurkować sami z naszą przewodniczką. Wpadamy do wody i od razu porywa nas wyczuwalny prąd, który ciągnie nas wzdłuż ściany, którą porastają lasy gorgoni, korali pejczowych i gąbek. Tu wszystko wydaje się jakby na sterydach. Jak na filmie przewijają się podwodne krajobrazy, ściana przechodzi w równie piękne zbocze. Prąd trochę słabnie i pozwala na chwilę się zatrzymać i rozejrzeć. Jak okiem sięgnąć gęsto pokryte koralami skały i migoczące ławice ryb przemykające między nimi. Choć rafy na wyspie są w świetnym stanie, nigdzie indziej nie są tak piękne jak tu. Przewodniczka właśnie próbuje przyciągnąć naszą uwagę wskazując na toń. Przez chwile staram się zorientować, z czym mam do czynienia ale po chwili od-

głosy jasno wskazują, że na granicy widoczności mija nas ławica delfinów. Smokey’s i Kathy’s Paradise to 2 spoty, gdzie po wyjściu z wody nie będziesz mógł przestać się uśmiechać!

Klein Curaçao

Jest jeszcze jedno miejsce, o którym warto wspomnieć. Około 11 km na południe od Curaçao leży niewielka, niezamieszkana na stałe wysepka, która oferuje zarówno relaks na białej plaży z turkusową wodą w rajskiej scenerii, jak i bliskie spotkanie z naturą. Jest to miejsce wylęgu żółwi, siedlisko ptaków wodnych jak i miejsce spoczynku kilku wraków. Na Klein Curaçao jest też 5 miejsc nurkowych przy czym 3 z nich są dostępne tylko przy sprzyjającej pogodzie. Jedno mogę szczególnie polecić: The Edge. Jest to ściana, przechodząca w przepiękne plateu, w północno-zachodniej części wyspy. Często można spotkać tam mureny, a im bardziej na południe, tym większa szansa na spotkanie żółwi morskich, które lubią się tam gromadzić. Organizacja nurkowania na tej małej wyspie łączy się z pewnym wysiłkiem logistycznym. Na Klein Curaçao nie ma żadnej bazy nurkowej, więc trzeba cały sprzęt, włączając butle i balast, przywieźć ze sobą. Wysiłek jest jednak tego warty. Na pewno wycieczka będzie niezapomnianym przeżyciem, zarówno dla uwielbiających wodę, jak i dla tych, ktorzy preferują wypoczynek pod parasolem.

Co poza nurkowaniem?

Curaçao słynie z bajecznych plaż z turkusową wodą i białym piaskiem. Stolica Curaçao, Willemstad, jest wpisana na listę UNESCO. Warto odwiedzić:

Typowe podwodne krajobrazy Curaçao
Playa Piscado

Kolorowe budynki w dzielnicy Punda – charakterystyczne pastelowe fasady to symbol wyspy.

Pływający most Queen Emma – most pontonowy łączący dzielnice Punda i Otrobanda.

Fort Amsterdam – zabytkowa twierdza z XVII wieku.

Floating Market – targ w dzielnicy Punda, na którym

Wenezuelczycy sprzedają świeże owoce, warzywa i ryby prosto z łodzi.

Muzeum Kura Hulanda – opowiada historię handlu niewolnikami i kultury afro-karaibskiej.

Landhuisy – dawne plantacje przekształcone w muzea i galerie sztuki.

Kultura chichi – ręcznie malowane figurki rozmieszczone w różnych częściach miasta (ale też pod wodą) symbolizujące tradycyjną karaibską matronę

Parki narodowe i trekking – Christoffel National Park –szlaki piesze prowadzące m.in. na najwyższy szczyt wyspy, Mount Christoffel (375 m n.p.m.).

Shete Boka National Park – spektakularne klify i naturalne baseny, gdzie fale oceanu rozbijają się z hukiem.

Obserwacja flamingów we Flamingo Habitat, najlepiej rano lub wieczorem, kiedy żerują.

Jednodniowa wycieczka na niezamieszkaną wyspę Klein Curaçao to obowiązkowy punkt. Turkusowa woda, wraki statków, latarnia morska i dziewicze plaże tworzą rajską scenerię.

Kolorowe kamienice w dzielnicy Punda – jeden z najbardziej pocztówkowych widoków z Curaçao

Nie tylko REKINY I MANTY

Tekst i zdjęcia KRZYSZTOF BRUDKOWSKI

To była nasza wymarzona destynacja. Malediwy – archipelag i państwo wyspiarskie o tej samej nazwie, gdzieś tam na Oceanie Indyjskim. Z rozmów z innymi nurkami wiedzieliśmy, że rekiny i manty są „gwarantowane”, A MY WŁAŚNIE NA TEGO „DUŻEGO ZWIERZA” TYM RAZEM LICZYLIŚMY.

Nie można mieć wszystkiego, myślałem sobie, rafa poczeka, ale jak się potem okazało nie do końca tak jest, że nurkowanie pośród atoli zapewnia tylko emocje wynikające z takich spotkań, z których chyba najbardziej słyną te wyspy. Będzie i o rafie, i o koralach, ale za chwilę.

Znaleźliśmy łódź safari i trasę (centralną) trochę tak na „chybił trafił” i, nie mając zbyt dużych oczekiwań, zosta-

liśmy zaskoczeni atmosferą, rodzinnym wręcz podejściem do gości, a zwłaszcza sposobem, nie to złe słowo – „celebracja” będzie właściwsze  Tak więc zostaliśmy zaskoczeni celebracją posiłków. Niewątpliwie było tak dlatego, że operatorem łodzi Princes Dhonkamana są Włosi. Skrzyżowanie kuchni lokalnej z kuchnią włoską dało piorunujący efekt, to było delizioso!… Ale przecież miało być o nurkowaniu. Więc, wracając do tematu, mogę śmiało stwierdzić, że nie można nurkowania na Malediwach sprowadzać wyłącznie do obcowania z rekinami (różnych rodzajów), mantami czy płaszczkami.

Owszem już pierwsze zanurzenie, czyli check dive, wprawiło nas w osłupienie. Odpływamy zaledwie krótki odcinek od mariny, jakieś 20 minut od Hulhumale, wchodzimy pod wodę i spotykamy olbrzymią ilość płaszczek, do tego mureny, kłębiące się po kilka osobników w jednej kryjówce, czy też pojawiające się w każdym możliwym miejscu. Chciałbyś zrobić sefie z płaszczką? Tutaj miałbyś wspaniałą okazję. Fish tank, bo tak nazywa się to miejsce, z pewnością nikogo nie zawiedzie. Czy może być lepiej? Zastanawialiśmy się po tym nurkowaniu. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.

Kolejny spot nazywał się Shark tank. Nazwa w tym wypadku mówi wszystko. Takiej ilości rekinów i płaszczek w życiu nie widziałem. Odnotowałem w dive logu obecność żarłaczy białopłetwych i szarych rekinów rafowych, ale przy

odrobinie szczęścia można tam spotkać także rekiny młoty czy rekiny tygrysie, nam się aż tak nie poszczęściło.

Kolejne nurkowania to dalszy ciąg adrenaliny, wielkich emocji wynikających ze spotkań z rekinami, mantami, a właściwie mobulami oceanicznymi i radości, że można obcować jeszcze z takimi gatunkami w ich naturalnym środowisku. Nie będę opisywał miejsc nurkowych, bo nie to jest celem tego artykułu. Muszę jednak napisać o tych, które zapadły mi w pamięć nie tylko ze względu na obecność rekinów. Takim miejscem jest Fish head, położone na środkowo wschodniej części atolu Ari. Ze względu na występowanie silnych prądów, miejsce to polecane jest raczej doświadczonym nurkom. Faktycznie wystarczyło zakotwiczyć hak rafowy, aby „wisieć” na linie i podziwiać defiladę rekinów, w tym wypadku były to szare rekiny rafowe. Jednakże na górze thila (tak się określa jedną z formacji rafy w tym rejonie) można spotkać ogromne ilości błazenków i wszelkiego innego życia. Jak będziecie mieć szczęście to na pewno spotkacie tam też tuńczyki, które kręcą się wokół, polując w silnym prądzie. Moim prywatnym miejscem top of the top będzie chyba Emboodhoo thila, położone w pobliżu północno-wschodniej części wyspy Emboodhoo, wewnątrz atolu Ari. Górna rafa zaczyna się tu już od 5 m sięgając gdzieś do 35 metrów głębokości. Żółwie, ławice karanksów, żółtych snapperów, mureny, skrzydlice, a przede wszystkim skoropenowate: scorpion i stone fish, to chyba stali mieszkańcy

tej thila. Jeżeli nie widziałeś jeszcze kilku skoropen leżących obok siebie, czy nawet leżących jedna na drugiej, to tu masz szansę. To przepiękne miejsce, z dużą ilością życia i różnorodnością korali może być świetnym spotem dla fotografów podwodnych, jeśli warunki będą sprzyjające (np. nie będzie występował backscatter, czyli odbicie wsteczne od cząsteczek w wodzie).

Z pewnością mogę stwierdzić, że nurkowanie ma Malediwach to nie tylko te, budzące u niektórych nurków strach spotkania z rekinami, ale także można tu spotkać liczne formacje miękkich i twardych korali oraz szkoły tysiąca kolorowych ryb rafowych. Czasem – niestety – będą te formacje położone głębiej niż przyzwyczailiśmy się do tego w Morzu Czerwonym, a zatem podziwianie ich będzie wymagało do-

świetlenia. Z pewnością nurkowania dostarczą wielu wrażeń, zwłaszcza w kanałach czy po zewnętrznej stronie atoli, gdzie przy stromych ścianach i mocnych prądach spotkamy rekiny rafowe, nurse sharki, manty, płaszczki, napoleony, stada tuńczyków i barakud. Część z tych nurkowań może nie być łatwa, a część będzie na pewno wymagająca, czy nawet bardzo wymagająca. Warto więc najpierw ocenić własne doświadczenie nurkowe i możliwości fizyczne, aby móc się potem cieszyć nurkowaniem na Malediwach. Plażowanie na rajskich wysepkach, pod pełnym słońcem, na krystalicznym piasku będzie też atrakcyjnym dodatkiem do wymarzonych wakacji nurkowych.

Ledwo wróciłem, a już do tego tęsknię. Wy pewnie też tak macie? :)

Z łez, gwiazd i oddechu

KORNATY

Tekst

„W ostatnim dniu

stworzenia Bóg pragnął ukoronować swoją pracę, dlatego z łez, gwiazd i oddechu stworzył Kornati.”

Bernard Shaw

Gdzieś wewnątrz mnie tkwi niepoprawny włóczęga, który nie zważając na moje ograniczenia czasowe, finanse czy rodzinne zobowiązania nie pozwala mi usiedzieć spokojnie w domu dłużej niż dwa tygodnie. Czując narastającą presję ze strony owego duchowego nomady, chcąc nie chcąc poddaję się, pakuję bagaż i daję się poprowadzić na kolejną wyprawę.

Tym razem pcha mnie do miejsca, odwiedzonego już wielokrotnie wcześniej. To wyspa Murter w Chorwacji. Pomysł lęgnie się około marca i narasta z dnia na dzień, zaznaczam więc w kalendarzu jeden z lipcowych tygodni i zbieram grupę podobnych do mnie wariatów.

Ze względu na ilość i wagę sprzętu do nurkowania, który chcę zabrać ze sobą, wybieram podróż samochodem, jednak osoby chcące podróżować wygodniej, mogą śmiało zaplanować podróż samolotem i wypożyczyć wszystko na miejscu. Wybrzeże Chorwacji obfituje w dobrze zaopatrzone i sprawnie działające bazy nurkowe.

Wyprawa potrwa tydzień, będzie więc czas na nurkowanie i zwiedzenie okolicznych atrakcji.

Otok Murter

Murter to wyspa położona w północnej Dalmacji. Znajdują się tam obecnie cztery miasteczka: Murter, Tisno, Betina i Jezera. Pierwsze wzmianki o wyspie odnajdujemy w „Historia Naturalis” Pliniusza Starszego. Dowiadujemy się z nich o założonym przez Rzymian u podnóża góry Gradina w I wieku naszej ery miasteczku Collentum.

i zdjęcia ANIA PASZTA
Widok na Kornaty

Jezera, widok z drona Zdjęcie Robert Rosłaniec

Pozostałościami po ich obecności na wyspie jest rzymska willa i antyczna cysterna „Tamnica”. Na obszarze całej wyspy można spotkać tajemnicze kamienne kopce, będące jeszcze starszymi śladami zamieszkującego ją plemienia Liburnów. W XIII w. na wyspie założone zostało osiedle Villa Magna. Okolica słynie też z mogących się pochwalić wielowiekową historią kościołów.

Jezera, w której się zatrzymamy jest uroczym, maleńkim miasteczkiem otulającym marinę. Knajpki oferujące fantastyczną bałkańską kuchnię i zimne piwo są wszędzie. Po długiej podróży można usiąść przy stoliku na ulicy i delektować się złocistym nektarem w oszronionych kuflach patrząc na zachodzące słońce.

Z portu w Jezerach przez kolejne pięć dni będziemy wyruszać wygodną łodzią na okoliczne wody, w poszukiwaniu najlepszych miejsc nurkowych. A jest co oglądać!

Kablinac

Pierwszym punktem na naszej nurkowej mapie jest Kablinac, słynące z malowniczych formacji skalnych, tworzących korytarze i tunele oraz bogactwa adriatyckiej fauny i flory. Posród bujnych, ciemnozielonych łąk Posidonia oceanica znanej również jako Trawa Neptuna oraz pól niskich żółtozielonych traw Cymodocea nodosa można spotkać barweny, pawiki, korysy, wargacze pawiookie, tynki, ślizgi, strzępiele, graniki, amarele, salpy, mureny, kongery, piotrosze, chromisy, dziwne, płaskie sole, skarpy, skorpeny i szkaradnice.

Na dnie swoje leniwe życie spędzają liczne strzykwy, piękne, różnobarwne rozgwiazdy i groźne wieloszczety. Zieleń traw podkreślają żółte lub ciemnoczerwone skupiska gąbek. Temperatura wody waha się w granicach 20 stopni, jest ciepło, przejrzyście i jasno, co daje świetne warunki do fotografii podwodnej.

Kukuljari

Podwodne wzgórze, którego szczyt w postaci niewielkiej kamienistej wysepki wystaje ponad powierzchnię wody. Na wysepce ustawiono latarnię morską, aby żadna łódź nie rozbiła się nocą o ten kamienisty skrawek. Pod wodą wzgórze opada

tarasami aż do głębokości 40 metrów. Nurkujemy dookoła niego, najpierw opadając na największą głębokość, gdzie napotykamy liczne czerwone i beżowe gorgonie, wyglądające jak wystające ze skały koronkowe wachlarze.

Przy samym dnie snuje się zagubiona dawno temu sieć rybacka, porośnięta już mocno algami i muszlami rozmaitych mięczaków. Wypłycając się powoli możemy znaleźć mieszkające w licznych jamach i pod skalnymi nawisami langusty, kongery i małe mureny, gdzieniegdzie w norkach ozdobionych muszelkami i kolorowymi kamykami kryją się ciekawskie i bardzo inteligentne ośmiornice.

Na mniejszych głębokościach natrafiamy na ławice amareli i chromisów a na przystanku bezpieczeństwa, na 5 metrach spotykamy migoczące złotem w promieniach słonecznych, ciepłolubne salpy. Ściany tarasów porośnięte są dziwacznymi polipami, ukwiałami i żółtymi gąbkami wśród których wypatrzyć można maleńkie ślimaki nagoskrzelne i wędrujące w jakichś tam swoich sprawach, przykryte przedziwnymi muszlami kraby pustelniki.

Tutaj też po raz pierwszy mogłam zobaczyć jaja rekinka psiego. Są to przyczepione do skały twarde błonki

Dalmatyńczyki
Murena

o spłaszczonym, migdałowatym kształcie. Kiedy podświetli się je latarką, można w środku zobaczyć jeszcze nie wyklute maleńkie ciałka. W zeszłym roku na jednym z tarasów leżała jeszcze piękna amfora, porośnięta kolorowymi naroślami i muszlami, jednak ostatnio ktoś ją rozbił i obecnie możemy oglądać jedynie kawałki skorup 

Kaprije

To niewielka ale zamieszkana wysepka archipelagu szybenickiego. Łódź kotwiczy tuż przy brzegu. Zanurzamy się i po łagodnym plateau porośniętym zielonymi trawami płyniemy aż do stromo opadającego stoku. Tutaj schodzimy głębiej, zanurzając się tuż przy ścianie aż do głębokości 18–20 metrów. Po chwili otwiera się przed nami duża grota, gdzie pod nawisem skalnym oglądać można różnokolorowe polipy, gąbki, gorgonie i mszywioły. Wśród nich mieszkają krewetki, ślimaki i kraby a wokół kręcą się liczne ławice ryb. Wszystko to wybucha całą feerią barw po zapaleniu latarki.

Płynąc dalej przy pionowej ścianie pod mniejszymi nawisami spotykamy duże ośmiornice, kongery, mureny i langusty a na głębszej ściance rozpościerają swoje wachlarze ogromne beżowe gorgonie. Wypłycamy się i już na plateau płyniemy z powrotem w kierunku łodzi, korzystając z czę-

stego tutaj, delikatnego prądu, ciągnącego nas w pożądanym kierunku. Można po prostu zawisnąć i dać się ponieść wodzie, oglądając mijane pejzaże. Na płyciźnie kręcą się wypłoszone przez nas z groty ławice amareli, bawiących się pośród bąbelków powietrza przesączających się z porowatej skały pod nami. To powietrze, które wydychaliśmy w grocie 20 minut temu! Spotkaliśmy własny oddech 

Mala Mare

Kapitan płynie do małej skały z latarnią sygnałową w pobliżu wyspy Kakan. Po drodze towarzyszy nam stado delfinów. Być może będziemy mieli szczęście i uda się nam spotkać je pod wodą? Miejsce, do którego płyniemy nazywa się Mala Mare.

Tutaj na głębokości od 20 do 40 metrów rozciąga się nieregularna, podcięta od dołu skalna ścianka gęsto porośnięta gorgoniami, ukwiałami i kolorowymi gąbkami. Żyją tu langusty i mureny a w toni pływają duże ławice amareli i salp. Niekiedy spotkać można również spore tuńczyki.

Wrak Plavi Jadran

To jedna z moich ulubionych pozycji w tym miejscu – wrak transportowca Plavi Jadran, który zatonął po zderzeniu z promem Jadrolinii w 2018 roku.

Kablinac i Mala Mare
Plavi Jadran
Kaprije i Kukuljari

Leży na głębokości dostępnej dla wszystkich nurków, również OWD. Jego pokład znajduje się na 12 m. a piaszczyste, porośnięte żółtą trawą dno osiąga głębokość 18 m. Wrak osiadł na stępce, tworząc fantastyczne miejsce do nurkowania oraz sztuczną rafę, w której znalazły schronienie liczne gatunki fauny morskiej.

Powoli porasta gąbkami, ukwiałami i polipami. W zakamarkach kryją się mureny i kongery, na pokładzie wylegują się duże, czerwone skorpeny. Wokół wraku pływają malownicze, mieniące się w słońcu ławice barwen.

Dzięki niewielkiej głębokości do wraku dociera dużo światła słonecznego, jest on więc doskonałym modelem do fotografii. Promienie słońca igrają z rybami pośród elementów pokładu, co chwila tworząc nowy, interesujący kadr. W oknach i bulajach wciąż tkwią szyby, które straciły swoją przejrzystość na rzecz porastających szkło barwnych porostów, tworzących przepiękne, abstrakcyjne obrazy.

Moją uwagę przyciąga jeden z okrągłych reflektorów, którego górną krawędź objęły w posiadanie długie, beżowe włosy porostów. Pośrodku, za szkłem tkwi jeszcze żarówka.

Wygląda jak oko.

Gapi się…

Ten wrak się na mnie gapi!

Gdyby jeszcze mrugnął… 

Plić Sestre

Kolejne miejsce – Plić Sestre to dwa, porośnięte trawami łagodne podwodne wzgórza wypłycające się do samej powierzchni. Tutaj robimy spokojne, płytkie nurkowanie zajmując się szperaniem w porośniętym gąbkami i trawą dnie. Nieregularne, wyrzeźbione przez fale i prądy białe skałki tworzą płytkie wąwozy, tunele i nawisy, w których kryją się przeróżne małe, dziwacznie wyglądające stworzonka. Przydaje się latarka, po zapaleniu której odkrywamy jak obłędnie kolorowy jest podwodny świat. Jak sen szalonego impresjonisty.

Żirje

Wiejący od dwóch dni Jugo, choć słabnie, nadal daje się nam we znaki, jednak kapitan łodzi wyraża zgodę na wypłynięcie. Morze jest niespokojne a falowanie zmusza łódź do zakotwiczenia w miejscu dobrze osłoniętym od wiatru. Przy takiej pogodzie największym wyzwaniem będzie wyjście z wody na łódź.

Podczas nurkowania przy osłaniającej nas od wiatru dużej wyspie Żirje oglądamy piękne ławice ryb unoszące się nad zielonymi łanami trawy i pływające przy stromych, skalnych ścianach. Wyszukujemy jamki ośmiornic, wypatrujemy pyszczków małych muren, śledzimy kraby pustelniki. Powierzchniowa huśtawka nie dociera na większą głębo-

Plavi Jadran

kość, jednak wisząc na przystanku safety stop, na 5 metrach odczuwamy już lekkie kołysanie. Lubię to uczucie. Morze bawi się ze mną delikatnie kołysząc, jakby chciało utulić mnie do snu. Zawisam nieruchomo i daję się ponieść tej przyjemności.

Koromaśna

To świetne miejsce na nurkowanie nocne. To nurkowanie zrobimy z brzegu, z małej plaży Koromaśna nieopodal Jezer. Nurkowanie nocne ma swój niezaprzeczalny urok. Nocą wychodzą ze swoich kryjówek stworzenia, których nie zobaczymy za dnia a aktywne w świetle słonecznym ryby wiszą nad dnem śpiąc i pozwalając się oglądać z bliska. Oczywiście do takiego nurkowania potrzebne będą latarki. Każdy z uczestników musi mieć własną i najlepiej drugą, zapasową na wszelki wypadek.

Już na samym początku nurkowania napotykamy na polującą ośmiornicę, całkowicie ignorującą niezapowiedzianą widownię. Tuż nad naszymi głowami, szeroko rozpościerając skrzydła przepływa duża latająca ryba. Jest piękna! Po dnie, pomiędzy kamieniami wędrują dziwacznie ubarwione rozgwiazdy. Tak! Wędrują, poruszając się za pomocą setek maleńkich wyrostków wystających spod pięcioramiennego ciałka. Spod kamieni wysuwają się brązowo czarne długie macki, cienkie jak nić i zakończone dwoma maleńkimi wypustkami kształtem przypominającymi liść miłorzębu.

Oświetlone światłem latarki chowają się powoli w bezpiecznej kryjówce.

Wszystkie te dziwne kształty i kolory nocnych stworzeń przypominają obcych nie z tego świata. Wrażenie potęgują snopy światła naszych latarek, przecinające podwodny mrok wąskimi strumieniami. Pomiędzy czarnymi kolcami jeżowców błyszczą jasne punkciki, w toni przepływa koło nas ławica niewielkich mątw, na kamieniach żerują niesamowicie wyglądające stworzonka o regularnych fluorescencyjnych wzorach na przypominających chitynę pancerzach. Nie mam pojęcia co to może być. Nocą nie trzeba nurkować głęboko, zachwyceni taplamy się więc dobrą godzinę, zaskakiwani coraz to nowym cudakiem wyławianym z mroku światłem latarki.

Junkers JU87 STUKA

Wrak samolotu Junkers JU87 STUKA został odnaleziony niedawno, w 2014 roku w wodach u wybrzeży wysepki Żirje. Został objęty ochroną konserwatorską i jako koncesjonowany wrak udostępniony do nurkowań rekreacyjnych.

Łódź podpływa do unoszącej się na wodzie czerwonej boi. Tutaj wchodzimy do wody i po opustówce prowadzącej od boi do wraku zaczynamy zanurzać się w toni. Po chwili z daleka zaczyna majaczyć skrzydlaty kształt. Schodzimy niżej i już z 20 metrów widzimy samolot w całej krasie. Dziób skierowany jest w stronę wyspy i leży na 32 metrach, ogon

Junkers JU87 STUKA
Junkers JU87 STUKA

leży głębiej, około 36 m. Opływamy wrak, oglądając doskonale zachowane elementy.

Wraki opowiadają swoją historię. Ten zabiera mnie w czasy II wojny światowej, kiedy nad chorwackim wybrzeżem toczyły się powietrzne bitwy. W czasie jednej z takich bitew trzy bombowce Junkers JU97 STUKA, służące pilotom z włoskiej eskadry znalazły się w ogniu ostrzału. Tylko jeden z nich wyszedł z tego starcia cało. Drugi został zestrzelony a trzeci z dużymi uszkodzeniami wodował w pobliżu wyspy Żirje. Osiadł na powierzchni morza po czym zatonął. Załodze udało się prawdopodobnie wysiąść i dopłynąć wpław do wyspy. Po siedemdziesięciu latach wrak odnaleźli nurkowie. Od razu stał się sensacją, ponieważ oprócz niego jedynie dwie takie maszyny zachowały się w całości i obecnie można je oglądać w muzeach w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii. Samolot stoi na dnie na głębokości 30 metrów, wyglądając tak, jakby czekał gotowy do startu. Jedynie silnik, wyglądający jak eksponat żywcem wyjęty z powieści steampunk leży oddzielnie na dnie nieopodal wraku.

RT Ljuta

Jest to wypłycenie w okolicy wysuniętego cypla wyspy Żirje. Po zanurzeniu dopływamy porośniętą trawami płycizną do stromo opadającej ścianki. Tutaj schodzimy głębiej, aby w okolicach 20 metrów odnaleźć duże skupisko resztek starożytnych amfor i ceramiki. Prawdopodobnie zatonęła tu dawno temu jakaś drewniana

jednostka. Po łodzi nie został żaden ślad, jej ładunek wciąż jednak leży na dnie ciesząc oko interesującymi kształtami udekorowanymi przez morze artystycznymi freskami. Pomiędzy płaskimi kaflami odnajduję duży, pusty w środku walec z resztkami ucha. Szyjka od amfory! Kiedy patrzycie na taką skorupę z wierzchu, wydaje się szara, pokryta piaskiem i pyłem. Jeśli jednak odważycie się delikatnie ją unieść i na krótką chwilę odwrócić, ukaże swoją drugą, piękną naturę. Pod spodem znajdują się żywe kolory – czerwienie, błękity, fiolety, żółcie i zielenie, układające się w niesamowite wzory. Pamiętajcie jednak: delikatnie. Po obejrzeniu należy równie delikatnie odłożyć skorupę na miejsce. To samo zresztą dzieje się z kamieniami pod wodą. Sprawdźcie sami  W tym miejscu można znaleźć jeszcze kilka takich „wysypisk”, jest to więc doskonałe miejsce dla osób zainteresowanych archeologią i historią.

Kontynuujemy nurkowanie wypłycając się przy ściance. Mieszkają tam ośmiornice, skorupiaki, skorpeny i kraby. W toni uwijają się tysiące ryb. Około 10 metra ścianka przechodzi znów w łagodne, trawiaste plateau.

Jednak wyjazdy nurkowe to nie tylko pobyt pod wodą. Odwiedzając inne kraje warto zapoznać się z ich kulturą, sztuką, posmakować tutejszej kuchni i poznać ludzi, którzy żyją tutaj na co dzień. Można też oczywiście poświęcić chwile na plażowanie i beztroską kąpiel w morzu lub spokojne wylegiwanie się z dobrą książką. Jeśli Wasz czas ogranicza się tylko do popołudni po nurkowaniach, proponuję wybrać

Amfora

się na zwiedzanie wyspy i pobliskich miejscowości. Jeśli macie więcej czasu i jakiś samochód pod ręką, wybierzcie się do odległego o godzinę jazdy Trogiru.

Jezera

Miasteczko położone jest wśród wzgórz, łagodnie opadających w stronę spokojnej zatoki, w której znajduje się port, będący przystanią dla jachtów, łodzi motorowych i kutrów rybackich. W okolicy portu rozlokowane są sklepiki z rękodziełem i pamiątkami oraz liczne restauracje oferujące dania kuchni śródziemnomorskiej.

Tradycyjne dania, które trzeba spróbować to brudet –chorwacki gulasz rybny, pieczona w glinianym lub żeliwnym garnku peka z jagnięciny lub wołowiny z dodatkiem warzyw, hobotnica ispod peke czyli pieczona ośmiornica, pastićada z duszonego mięsa w sosie pomidorowym, skradinski rižot – coś w rodzaju risotto w bulionie z mięsa i warzyw. Na deser polecam fritule, ciasteczka smażone w głębokim oleju i posypane cukrem pudrem lub polane miodem.

W Jezerach są dwie plaże – piękna choć niezbyt wygodna do opalania się, kamienista Guśćica i żwirowa Loviśća. To najmniejsze miasteczko na Murter znane jest od XIII wieku. Znajdziemy tutaj liczne zabytki sztuki sakralnej, w tym malowniczy kościół Gospe od zdravlja z 1720 r.

Okoliczne wzgórza są bogato porośnięte śródziemnomorską roślinnością, piniami i drzewkami oliwnymi. Wysypane białym żwirem ścieżki wiją się po wzgórzach i oferując przepiękne widoki zapraszają do spokojnego, wieczornego spaceru.

We wrześniu każdego roku odbywają się tutaj zawody rybackie Big Game Fishing, podczas których uczestnicy walczą o palmę pierwszeństwa w konkurencji na największego złowionego tuńczyka. Pod koniec zawodów można zjeść kawałek świeżej, grillowanej ryby. Pycha!

Tisno

Późnym popołudniem, tuż przed zachodem słońca można wybrać się na spokojny spacer brzegiem morza do Tisno.

Przepiękna kilkukilometrowa żwirowa ścieżka, oświetlona wieczorem latarenkami wiedzie nas z Jezer w kierunku drugiego miasteczka. Po jednej stronie mamy porośnięte lasem, ostre skałki, po drugiej skalisty brzeg morza. Poszarpane wichrami białe głazy wcinają się w zatokę tworząc piękny, nieregularny brzeg. W wodzie można wypatrzyć kolczaste kule jeżowców, małe kraby i kolorowe rybki.

Tisno to miasteczko położone malowniczo na dwóch brzegach cieśniny, oddzielającej wyspę Murter od stałego lądu. Łączy je most zwodzony, który jest podnoszony dwa razy dziennie. Pierwsze wzmianki o miasteczku pochodzą z XV wieku. Charakteryzuje się ono niską, kamienną zabudową i długim nabrzeżem z przystanią dla łodzi. Przy porcie znajduje się mnóstwo tawern, knajpek i lodziarni. Można tam kupić również domowej roboty wino i oliwę wprost od gospodarza.

Trogir

Po południu, jeśli dysponujemy samochodem, możemy wybrać się do leżącego na południe od wyspy, odległego o godzinę jazdy piękną nadmorską drogą Trogiru.

To portowe miasto połączone jest mostem z wysepką, na której znajduje się jego najstarsza część. Zwarta, średniowieczna zabudowa, wysokie kamienne domy i wąskie kręte uliczki wysadzane kamiennymi płytami sprawiają, że spacerując tam czujemy się jak w kapsule czasu, która przeniosła nas w dawne wieki. Historia Trogiru sięga III w p.n.e.

Pomiędzy kamienicami kryją się niewielkie przypominające studnię podwórza, zwykle zastawione stolikami i parasolami pobliskich restauracji. Szarość kamienia łagodzą bujne pnącza winorośli i obsypanych kwiatami bugenwilli.

Spacer warto zacząć od przejścia Bramą Lądową i zwiedzenia dwunastowiecznej Katedry Św. Wawrzyńca z dzwonnicą z XVI w. a zakończyć spacerem szerokim nadmorskim bulwarem tuż przy Twierdzy Kamerlengo z XV w. Latem uciążliwe są tutaj tłumy turystów. Zwiedzanie warto więc zaplanować na maj/czerwiec albo dopiero we wrześniu.

Złota Gorgonia
Droga do Tisno

Czasem zdarza się że pogoda zaplanuje dla nas przerwę w nurkowaniach. Jugo – charakterystyczny nad Adriatykiem ciepły wiatr z południowego wschodu, przynosi często burze i deszcz. Na morzu oznacza to większe falowanie a dla nas trudniejsze warunki do nurkowania. Czasami wręcz nie pozwala na wypłynięcie łodzią ze spokojnego portu. W takim dniu warto wybrać się na wycieczkę w głąb Dalmacji, w miejsca które nie są tak znane na turystycznej mapie Chorwacji jak te, położone na wybrzeżu.

Bribirska Glavica

Pierwszym punktem naszej wycieczki jest położone na wysokości 300 metrów n.p.m. stanowisko archeologiczne Bribirska Glavica. Moim zdaniem to miejsce, nazywane przez archeologów Chorwacką Troją jest jednym z najpiękniejszych stanowisk archeologicznych na świecie, zaraz po Zama – jukatańskim Mieście Świtu. Z płaskiego wierzchołka wzgórza górującego nad okolicą rozciągają się wspaniałe widoki na leżące u stóp wzgórza wioski, pola, łąki i majaczące w oddali góry. Szczyt wzgórza ma powierzchnię 72 tys. m2 i można tam oglądać pozostałości z czasów sięgających prehistorii, poprzez starożytność aż do późnego średniowiecza. Wcze-

śniej nosiło nazwę Varvaria a nazwa Bribir po raz pierwszy pojawia się w X wieku n.e.

Podjeżdżając żwirową drogą parkujemy samochód tuż przy potężnych murach. Każde stanowisko jest opisane i opatrzone kodem QR, po zeskanowaniu którego można za pomocą smartfonu oglądać cyfrowe rekonstrukcje budowli, których resztki zwiedzamy. Wykopaliska rozpoczęto tam w 1908 roku i trwają one do dzisiaj.

Pierwsza osada założona w tym miejscu powstała w epoce kamienia. Jak okiem sięgnąć rozciągają się resztki zabudowań rozległego miasta, otoczonego megalitycznymi murami, datowanymi na 1500 rok p.n.e. Tu znajdował się ośrodek państwa Liburyjskiego – Varvaria. Tuż przy wejściu napotykamy nypheum – system cystern miejskich z I i II w. Gdzieniegdzie pomiędzy resztkami murów napotykamy pozostałości pięknych mozaikowych posadzek.

Dalej znajduje się brama miejska, resztki średniowiecznej wieży, staro chorwacka nekropolia ze 128 grobami, pozostałości Forum Romanum i starożytnej świątyni a także resztki ogromnej trójnawowej bazyliki św. Marii z XII w. W najwyższym punkcie wzgórza, tuż przy kościele znajduje się antyczna krypta z dwoma kamiennymi sarkofagami i resztki

Autorka z Banem
Murter
Autorka
Bribirska Glavica

fundamentów XI w chorwackiego kościoła, który był zbudowany na planie sześciolistnym. Obecny kościół otoczony jest małym, prawosławnym cmentarzem.

Pod koniec wędrówki możemy zobaczyć resztki zabudowań dworu Bana Pawła I, będącego pierwszym jedynowładcą Chorwacji. Tutaj, po zeskanowaniu kodu ukazuje nam się sam Ban Paweł I stojący na tle rozciągającego się w dole krajobrazu. Ciekawe czy uda mi się namówić go na wspólną fotkę… Proszę kolegę żeby ustawił mnie odpowiednio, ponieważ nie patrząc przez telefon nie widzę Bana. Po chwili razem oglądamy moje zdjęcie z duchem średniowiecznego możnowładcy.

Czary!

Konoba Kod Pere Głodni i zmęczeni narastającym upałem zatrzymujemy się w przydrożnej knajpce Kod Pere. Serwują tutaj miejscowe pyszne burgery, zajmujące cały talerz a także prosiaka prosto z pieca i cudowne zimne piwo Pan.

To nie jest miejsce odwiedzane przez turystów. Wszystkie okoliczne stoliki zajęte są przez miejscowych biesiadników. Ceny są o wiele niższe niż w turystycznych okolicach wybrzeża. Za obiad płacimy jedną trzecią „normalnej” ceny.

Obok knajpki, po drugiej stronie szosy znajduje się kamienny tor do kręgli i boisko do gry w bule. Ustawiamy drewniane kręgle i podejmujemy próbę zbicia ich za pomocą ciężkiej kamiennej kuli. Nie tak łatwo!

Kninska Tvrđava

Jest to druga co do wielkości taka budowla w Europie. Jej długie na 2 km mury, osiągające wysokość 20 metrów okalają obszar składający się z pięciu części: Donji Grad, Sredniji Grad, Gornji Grad, Kastel Knin i Juzni Grad. Z murów twierdzy rozciąga się piękny widok na położone w dole miasto i najwyższe w Chorwacji góry Dinara.

W pomieszczeniach poszczególnych budynków działają obecnie muzeum archeologiczne, galeria sztuki i restauracja. Wzgórze Spas, na którym położona jest twierdza zamieszkane było już w epoce kamienia łupanego. W średniowieczu, pod panowaniem węgierskiej dynastii Arpadów Knin był stolicą państwa chorwackiego.

Na zwiedzanie trzeba tu poświęcić co najmniej dwie godziny.

Cetina Vrilo – Oko Ziemi

Będąc już tak blisko można podjechać jeszcze w jedno wyjątkowo urokliwe miejsce. Położone przy granicy z Bośnią, u stóp najwyższego szczytu Gór Dynarskich, malownicze i tajemnicze Cetina Vrilo – źródło rzeki Cetiny. Miejsce to najbardziej znane jest ze zdjęć z lotu ptaka, na których wygląda jak piękne błękitne oko wpatrzone w chmury. Nazywane jest również Okiem Smoka lub Okiem Ziemi. Jego głębokość szacowana jest na 115 m a krystalicznie czysta woda ma temperaturę 4 st. C. Nie zachęca do kąpie-

li  Od 1971 roku miejsce to zostało ustanowione hydrogeologicznym pomnikiem przyrody.

Moje podróże to nie tylko odkrywanie malowniczych krajobrazów i bogatej historii, ale także chwile relaksu w towarzystwie przyjaciół, smakowanie lokalnej kuchni i czerpanie radości z każdej spędzonej chwili. Wyspa Murter, z jej urokliwymi miasteczkami, krystalicznie czystym morzem i ciepłym klimatem, stanowi doskonałe miejsce na wyciszenie i oderwanie się od codzienności. Zabiorę stąd nie tylko pamiątki i zdjęcia, ale też cudowne wspomnienia. Dla mnie Chorwacja ma w sobie coś magicznego – to miejsce, które zawsze będę nosiła w sercu i do którego z chęcią wrócę jeszcze nie raz.

Twierdza Knin

PODRÓŻE

ELPHINSTONE REEF

WEDŁUG RÓŻNEGO RODZAJU PRZEWODNIKÓW, RANKINGÓW

I OPISÓW, RAFA ELPHINSTONE ZNAJDUJE SIĘ W PIERWSZEJ DZIESIĄTCE

NAJLEPSZYCH MIEJSC DO NURKOWANIA NA ŚWIECIE!

CZY ŁATWO SIĘ TAM DOSTAĆ, CO OFERUJE, I CZY JEST TO MIEJSCE ODPOWIEDNIE DLA KAŻDEGO NURKA?

CZYTAJ DALEJ, ABY POZNAĆ ODPOWIEDZI NA TE PYTANIA ORAZ MOJE OSOBISTE ZDANIE NA TEMAT TEJ RAFY.

Elphinstone, lokalnie znana jako Sha’ab Abu Hamra, znajduje się około siedmiu mil morskich od popularnej miejscowości Marsa Alam w Egipcie. Rafa jest usytuowana na otwartym morzu i można się tam dostać wyłącznie łodzią. Dla RIB-ów (dużych pontonów z mocnymi silnikami) dotarcie na miejsce z lądu zajmuje około 20 minut. Z kolei dla łodzi safari Elphinstone to obowiązkowy punkt programu, co sprawia, że często jest tam tłoczno. Rafa nie jest osłonięta żadną zatoką, więc na miejscu często występują fale i prądy, które mogą być dość silne w zależności od warunków pogodowych.

Rafa ma 375 metrów długości, a jej głębokość przekracza100 metrów. Podzielona jest na dwa plateau – północne i południowe. Strome boki rafy pokryte są bogactwem miękkich i twardych korali, a wśród grot, szczelin i formacji skalnych kryje się niezliczona ilość fauny i flory morskiej. Na głębokości 52–65 metrów znajduje się Arch – tunel w kształcie łuku, którym można przepłynąć z jednej strony na drugą. Legenda głosi, że został tam pochowany jeden z Egipskich faraonów.

Tekst TOMEK KULCZYŃSKI
Zdjęcie Łukasz Metrycki
Zdjęcie Łukasz Metrycki
Zdjęcie Tomek Kulczyński
Zdjęcie Tomek Kulczyński

Jak wspomniałem, rafa znajduje się w pierwszej dziesiątce najlepszych miejsc do nurkowania na świecie.

W Internecie można znaleźć mnóstwo zdjęć, filmów, reportaży i artykułów na jej temat. Podczas poszukiwań wycieczek czy nurkowań w Egipcie to miejsce pojawia się wielokrotnie. Co jednak czyni je tak wyjątkowym?

Według mnie, jest to możliwość spotkania różnorodnych gatunków fauny morskiej w jednym miejscu i tak blisko brzegu. Zwykle, aby zobaczyć rekiny młoty czy wielorybie, trzeba wybrać się w odległy, egzotyczny zakątek świata lub spędzić tydzień na łodzi safari. Elphinstone oferuje taką szansę zaledwie 20 minut od brzegu! Główną atrakcją są rekiny, na których spotkanie także liczyłem. Można tu zobaczyć takie gatunki jak rekin młot czy żarłacz białopłetwy (Oceanic WhiteTip), a także żółwie, napoleony, barakudy, manty i rekiny wielorybie. Niestety, jak to w życiu bywa, nie wszystko złoto, co się świeci. Aby zapisać się na nurkowanie na Elphinstone, trzeba mieć co najmniej certyfikat Advanced oraz udo-

kumentowane 50 nurkowań. Wymogi te są rygorystycznie przestrzegane przez lokalne centra nurkowe. Co mnie zaskoczyło, w miejscu, z którego nurkowałem, obowiązywał zakaz używania nitroksu (gazu o większej zawartości tlenu niż 21%). Było dozwolone tylko powietrze.

Ze względu na lokalizację na otwartym morzu, osoby cierpiące na chorobę morską mogą ją tam odczuć. Warunki atmosferyczne mają ogromne znaczenie – nurkowanie podczas flauty to zupełnie inne doświadczenie niż przy wzburzonym morzu.

Silne prądy na rafie sprawiają, że nurkowanie zaczyna się zwykle na głębokości około 30 metrów, gdzie prąd jest słabszy. Jest to jednak wyzwanie – prądy mogą uniemożliwić opłynięcie rafy i porwać nurka. Wypłynięcia odbywają się wcześnie rano, zwykle około godziny 6, co może być problemem dla śpiochów. Dodatkowo, popularność tego miejsca sprawia, że rafa bywa tłoczna zarówno na powierzchni, jak i pod wodą.

Zdjęcie Tomek Kulczyński

Elphinstone Reef to wymagające miejsce. Silne prądy i duże głębokości powodują, że nurkowie na pojedynczej butli mogą mieć problem z ilością gazu oraz z przekroczeniem czasu bezdekompresyjnego. Robiłem tam dwa nurkowania jednego dnia i uważam, że już bym tego nie powtórzył – głównie ze względu na niewielki czas bezdekompresyjny, jaki pozostał na drugie nurkowanie.

Warto pamiętać, że rekiny, barakudy czy żółwie nie muszą akurat przebywać na rafie, gdy ją odwiedzacie. Podczas swoich nurkowań spotkałem dwa małe rekiny rafowe, ale za to ogromnego Napoleona i żółwia. Następnego ranka miałem płynąć jeszcze raz, ale postanowiłem pospać – ominęły mnie jednak rekiny młoty!

Uważam Rafę Elphinstone za miejsce kultowe, oferujące możliwość spotkania wielu gatunków fauny i flory morskiej. Czy zasługuje na miejsce w pierwszej dziesiątce miejsc nurkowych na świecie? To zależy od indywidualnych preferencji. Jedno jest pewne – to wymagające miejsce dla doświadczonych nurków, które wymaga odrobiny szczęścia zarówno pod względem warunków pogodowych, jak i spotkań z morskimi stworzeniami.

Zdjęcie Łukasz Metrycki
Zdjęcie Łukasz Metrycki

Czy delfiny mają swoją osobowość?

Wyobraź sobie, że nurkujesz w pobliżu lokalnej rafy typu dolphin house. Masz szczęście. Właśnie pojawiła się grupa kilku delfinów. Dwa z nich są Tobą wyraźnie zainteresowane. Odważnie podpływają i kilkakrotnie okrążają Cię, zbliżając się coraz bardziej. Inne wydają się bardziej wycofane i nieśmiałe. Poznajesz, że to butlonosy. Ten sam gatunek, to samo stado, te same warunki, a jednak zupełnie inne zachowania poszczególnych osobników. A może też zupełnie inne osobowości?

Czy możemy mówić o osobowości w przypadku zwierząt? Czy miary ludzkiej osobowości są adekwatne do świata zwierząt? W przypadku ludzkiego gatunku najważniejszym narzędziem psychologów używanym do mierzenia osobowości ludzi jest inwentarz osobowości NEO-FFI Paula Costy i Roberta Mc Crae (tzw. Wielka Piątka – Big Five). Na model osobowości w tym ujęciu składa się pięć czynników. Ich anglojęzyczne określenia tworzą akronim O.C.E.A.N.:

Openness – Otwartość (na ile ktoś jest otwarty na nowe rzeczy i skory do zabawy). Może to odnosić się do wyobraźni, wglądu i zwykłej ciekawości.

Conscientiousness – Sumienność (w jakim stopniu ktoś jest niezawodny i opanowany). Dotyczy to głównie tego, jak ktoś jest zorganizowany.

Extraversion – Ekstrawersja (jak przyjacielska i otwarta jest dana osoba). Ta cecha charakteryzuje osoby, które są towarzyskie i energiczne w stosunku do innych.

Agreeableness – Ugodowość (na ile ktoś jest miły i pomocny). Osoby, które osiągają wysokie wyniki w tej kwestii, są zazwyczaj bardziej uczuciowe, godne zaufania i empatyczne.

Neuroticism – Neurotyczność (jak bardzo ktoś jest niespokojny, nieprzewidywalny lub niestabilny). Często wiąże się z ne-

Tekst i zdjęcia JAKUB BANASIAK
Butlonos z Eilatu

gatywnymi emocjami, takimi jak lęk, zmienność nastrojów, drażliwość lub smutek.

Wielu badaczy używa tych pięciu czynników właśnie jako punktu wyjścia do mierzenia osobowości zwierząt. Ale czym w ogóle jest tzw. „osobowość zwierzęcia”?

Jak to ujmuje prof. Tadeusz Kaleta, znakomity zoolog i specjalista w zakresie behawioru zwierząt, osobowość zwierzęcia można zdefiniować jako indywidualny sposób reagowania osobnika danego gatunku, która to reakcja różni się od reakcji u innych osobników. Ważne jest, że ten indywidualny typ zachowania się jest stabilny, nie zmienia się w czasie, nie jest też ściśle zależny od sytuacji i kontekstu. Zwierzę może więc np. wykazywać znaczną agresywność zarówno w pozyskiwaniu pokarmu, jak i przy zdobywaniu partnera w okresie rozrodu. Czy to podejście do osobowości zwierząt można zastosować w przypadku delfinów? Potwierdzenie możemy znaleźć choćby w badaniu opublikowanym w Communications Biology, gdzie Taylor Evans i Janet Mann z australijskiego Shark Bay Dolphin Project pokazują, że tamtejsze delfiny butlonosy mają stabilne cechy behawioralne, które utrzymują się przez dziesięciolecia. Taylor Evans, doktorantka i główna autorka badania stwierdza w nim: „Te cechy osobowości zaczynają ujawniać się już na wczesnym etapie życia cielęcego i utrzymują się do późnej starości, pomimo wszystkich zmian, z jakimi delfiny mierzą się w swoim długim życiu”.

Wykorzystując 32 lata danych longitudinalnych dla 179 delfinów z Sharks Bay w Australii, naukowcy byli w stanie wykazać, że kilka miar zachowań społecznych, takich jak liczba towarzyszy, czas spędzany samotnie i czas spędzany w dużych grupach, były stabilne od niemowlęctwa do dorosłości i w okresie dorosłości. Niektóre delfiny są tutaj raczej samotnikami, podczas gdy inne są znacznie bardziej towarzyskie, a ten wzorzec utrzymuje się

przez całe ich życie. Można to porównać do osi introwertyzm –ekstrawertyzm w osobowości człowieka.

Ciekawych obserwacji dokonał też Bruno Díaz López badający delfiny butlonosy we włoskiej Zatoce Aranci. López badał 24 delfiny w latach 2004–2011. Sfilmował reakcję 24 delfinów na dwa nowe dla nich, potencjalnie zagrażające bodźce: obecność nurka i uruchomienie podwodnego alarmu, który miał odstraszać delfiny od sieci rybackich. Odkrył, że niektóre osobniki były stale bardzo odważne — to znaczy, że śmiało zbliżały się zarówno do dziwnego urządzenia emitującego nieprzyjemny dźwięk, jak i do obcej osoby. Obserwował również delfiny, które były stale nieśmiałe, trzymały się średnio na odległość kilkudziesięciu metrów od niego i inne, które stale reagowały w sposób pośredni — czasami zbliżając się, a czasami unikając bodźca. Badania nad różnymi grupami zwierząt i różnymi ich gatunkami ujawniły, że w charakterystyce osobowości największe znaczenie mają następujące cechy (wymiary), których zmienność ma charakter ciągły pomiędzy wartościami ekstremalnymi:

1. Nieśmiałość–śmiałość (shyness–boldness). Generalnie ten wymiar osobowości dotyczy skłonności do ryzykownych zachowań osobnika, na przykład w odpowiedzi na obecność drapieżnika. Wydaje się, że jest to cecha o bardzo szerokiej reprezentacji w świecie zwierząt i jeden z podstawowych mierników osobowości.

2. Eksploracja–unikanie (exploration–avoidance). Ten wymiar osobowości określa się poprzez badanie reakcji osobnika w stosunku do nowości, tj. nowych obiektów, spożywania nowego pokarmu itd.

3. Aktywność (activity). Jest to wymiar wykazujący, czy u określonego osobnika istnieje stała tendencja do utrzymania określonego poziomu aktywności ruchowej w znanym zwierzęciu środowisku.

Butlonos z Aqualand

4. Agresywność (aggressiveness). Badana wobec innych przedstawicieli gatunku, obserwowana w różnych sytuacjach (rywalizacja o pokarm, obrona terytorium itd.).

5. Tendencja socjalna (sociability). Są to nieagresywne reakcje wobec innych przedstawicieli gatunku. Ten wymiar osobowości określa, jak silnie przyciągająco działa na zwierzę obecność innych osobników.

Warto zaznaczyć, że dowody na stałe, indywidualne różnice w zachowaniu, wskazujące na indywidualne osobowości (nazywane również typami behawioralnymi lub strategiami radzenia sobie), zostały wykazane w prawie całym królestwie zwierząt, od mięczaków po ssaki. Osobowość jednostki będzie miała wpływ na to, jak radzi sobie z wyzwaniami, reaguje na stresory, wybiera partnerów i ostatecznie na to, jak dobrze radzi sobie w reprodukcji i przetrwaniu.

W badaniu osobowości bardzo ważna jest perspektywa czasowa, a jeśli chodzi o delfiny, niewiele osobników i populacji badano pod tym kątem odpowiednio długo. Poza wspomnianymi wyżej badaniami w Sharks Bay w Australii czy wcześniejszymi obserwacjami z Zatoki Aranci na Sardynii warto wymienić delfiny z Sarasoty ze Stanów Zjednoczonych, objęte projektem badawczym Sarasota Dolphin Research Program (SDRP).

Od lat 70. XX wieku naukowcy z SDRP prowadzą intensywne obserwacje i badania populacji butlonosów zamieszkujących wody wokół Sarasoty na Florydzie. Badania te ujawniły, że osobowość delfinów jest tak samo złożona jak osobowość ssaków lądowych, takich jak szympansy czy nawet ludzie. Delfiny wykazują różne cechy temperamentu, takie jak odwaga, ciekawość, a nawet skłonność do ryzyka.

Na przykład, naukowcy zauważyli, że niektóre osobniki regularnie inicjują zabawy w grupie, angażując młodsze delfiny w gonitwy czy podwodne „zabawy w berka”. Inne preferują spokojniejsze aktywności, takie jak eksplorowanie dna morskiego

w poszukiwaniu pożywienia. Co ciekawe, delfiny o bardziej odważnych i ciekawskich osobowościach częściej podejmują interakcje z ludźmi czy nawet z innymi gatunkami zwierząt.

Badania z Sarasoty pokazują, że oś nieśmiałość–śmiałość to jedno z bardziej charakterystycznych, dziedzicznych i stabilnych źródeł zmienności behawioralnej. Oś nieśmiałości–śmiałości jest podobna do tego, co uważamy za introwersję i ekstrawersję u ludzi. Zwierzęta mogą być naprawdę nieśmiałe lub naprawdę śmiałe, ale mogą też znajdować się w dowolnym miejscu spektrum pomiędzy tymi skrajnościami. Jest to również oś behawioralna, która prawdopodobnie jest najbardziej istotna jeśli chodzi o sposób, w jaki zwierzęta reagują na zmiany środowiskowe. Badając u delfinów próbki krwi, tłuszczu, kału i moczu biolodzy z SDRP stwierdzili, że osobniki różniące się zachowaniami związanymi z osią nieśmiałości–śmiałości, różnią się w reakcjach endokrynologicznych (wyrzut i poziom kortyzolu) w odpowiedzi na czynniki stresogenne. Sarasota Dolphin Research Program bada u delfinów m.in. reakcje behawioralne na nowe dźwięki poprzez eksperymenty z odtwarzaniem akustycznym, reakcje behawioralne na stresujące zdarzenie, takie jak schwytanie, oraz reakcje hormonalne na te same czynniki stresogenne.

Większość badań osobowości u delfinów dotyczy butlonosów. A jak to jest u innych gatunków? Czy np. delfiny plamiste (Stenella frontalis) mają różne osobowości? Badania prowadzone przez Nathana Skrzypczaka i jego współpracowników w ramach projektu Wild Dolphin Project (WDP) dostarczają fascynujących odpowiedzi na to pytanie. Wyniki tych prac ujawniają zróżnicowane cechy osobowości wśród młodych delfinów plamistych, a także powiązania między odwagą a neofilią, czyli ciekawością wobec nowych zjawisk.

Badania, których wyniki opublikowano w 2016 roku, obejmowały analizę zachowań 19 młodych delfinów plamistych z Baha-

Zęby – agresja

mów. Badano trzy główne cechy: odwagę, socjalność i ciekawość wobec ludzi. Odwaga była mierzona na podstawie czasu spędzanego przez młode z dala od matki, socjalność – przez interakcje z innymi delfinami, a ciekawość wobec ludzi – przez czas spędzany w ich pobliżu.

Analizy oparto na nagraniach wideo, które dokumentowały zachowania delfinów w ich naturalnym środowisku. Dla każdego osobnika stworzono tzw. fenotyp osobowości, który porównywano z resztą populacji. Wyniki ujawniły znaczną różnorodność indywidualną w zakresie każdej z cech, co wskazuje na istnienie unikalnych osobowości wśród tych ssaków.

Jednym z kluczowych odkryć było stwierdzenie umiarkowanie silnej korelacji między odwagą a ciekawością wobec ludzi. Delfiny, które spędzały więcej czasu z dala od swoich matek, częściej zbliżały się do badaczy. Co ciekawe, podobne korelacje zaobserwowano wcześniej u innych gatunków, takich jak szympansy czy makaki.

Nie stwierdzono za to związku między odwagą a socjalnością. Mimo że delfiny są gatunkiem społecznym, to skłonność do ryzyka nie wpływała na ich interakcje z innymi członkami grupy. W badaniach szczególną uwagę poświęcono neofilii, czyli skłonności do eksplorowania nowych obiektów i sytuacji. W projekcie WDP używano dwukierunkowych interfejsów komunikacyjnych, które umożliwiały badanie interakcji między delfinami a ludźmi. Sześć młodych samic wykazywało wyraźnie większe zainteresowanie tymi urządzeniami. Delfiny te, nazwane neofilnymi młodymi delfinami (NJDs), były także bardziej odważne niż ich rówieśnicy.

Z kolei badania opublikowane przez zespół naukowców pod kierownictwem F. Blake'a Mortona, skupiające się na butlonosach w niewoli, wskazują, że delfiny posiadają złożone struktury osobowościowe, które przypominają nie tylko cechy innych ssaków morskich, ale również naczelnych, takich jak szympansy

czy ludzie. Projekt badawczy rozpoczęto w 2012 roku a jego wyniki zostały opublikowane w 2021 roku w Journal of Comparative Psychology. W skład zespołu wchodzili dr Morton, dr Lauren Robinson z University of Veterinary Medicine Vienna i Georgia State University, pani Sabrina Brando z Animal Concepts i dr Alexander Weiss z University of Edinburgh.

Badania przeprowadzono na 134 delfinach z różnych ośrodków w ośmiu krajach, w tym w Meksyku, Francji, Stanach Zjednoczonych, Curacao, Holandii, Szwecji, Bahamach i Kajmanach. U 49 delfinów osobowość mierzono za pomocą 42-elementowego kwestionariusza, a u 85 delfinów za pomocą wersji kwestionariusza, która zawierała 7 dodatkowych elementów.

Po przeanalizowaniu danych odkryto, że zdiagnozowane cechy delfinów można podzielić na cztery główne obszary: otwartość (skłonność do aktywności i eksploracji otoczenia), niezgodność (skłonność do agresji, zazdrości, despotyczności i uporu), towarzyskość (przyjazne nastawienie do innych delfinów i ludzi) oraz „ukierunkowanie”, charakteryzujące się spójnością zachowania, śmiałością i niskim pobudzeniem emocjonalnym (co przypomina połączenie wysokiej sumienności i niskiej neurotyczności).

Co ciekawe, w odróżnieniu od szympansów lub goryli, domena „dominacji” nie ujawniła się u badanych delfinów. Ani delfiny, ani ludzkie grupy społeczne nie charakteryzują się bardzo silnymi hierarchiami, w przeciwieństwie np. do szympansów, gdzie dominacja jest mocno zarysowana.

U delfinów nie wykazano również domeny „neurotyzmu”, podobnie jak u kalifornijskich lwów morskich, goryli górskich i bonobo. Wydaje się, że neurotyczność częściej pojawia się u gatunków żyjących w nieprzewidywalnym środowisku, ale dane dotyczące delfinów, które, jak zauważają badacze, ewoluowały w stosunkowo nieprzewidywalnych środowiskach, przeczą tej idei.

Delfiny plamiste

Mimo że wcześniejsze badania nad innymi zwierzętami sugerują, że domena „sumienność” ewoluowała u gatunków, które regularnie angażują się w zachowania wymagające społecznej uwagi, delfiny jednak jej nie posiadają. Sumienność się u nich nie ujawnia, pomimo rozlicznych i wyrafinowanych zachowań społecznych (np. uczenie się przez obserwację, jak używać narzędzi).

A co wiemy o osobowości największych delfinów czyli orek? Według badań opublikowanych w 2018 r. orki wykazują podobne cechy osobowości jak ludzie i szympansy, takie jak skłonność do zabawy, wesołość i okazywanie uczuć. Naukowcy z Hiszpanii przeanalizowali cechy osobowości 24 orek w niewoli w SeaWorld Orlando, SeaWorld San Diego i zoo Loro Parque na Teneryfie w Hiszpanii, które prowadzi program orek we współpracy z SeaWorld. Sześć orek zostało złapanych na wolności, a pozostałe urodziły się w niewoli.

Trenerzy i inni pracownicy, którzy ściśle współpracowali z orkami, wypełnili ankiety, w których każde zwierzę zostało ocenione przy pomocy listy 38 cech osobowości, takich jak np. wesołość, niezależność, upór, odwaga, wrażliwość i opiekuńczość. Cechy te zostały przeanalizowane i porównane z poprzednimi badaniami tych samych cech osobowości u szympansów i ludzi.

W badaniu wykorzystano właśnie powszechnie stosowaną miarę osobowości zwaną modelem pięciu czynników – Big Five, która ocenia pięć wymiarów osobowości.

Naukowcy odkryli, że cechy osobowości orek były podobne do cech ludzi i szympansów, ale bardziej podobne do szympansów. Orki były podobne do szympansów i ludzi pod względem czynnika ekstrawersji (np. zabawowe, towarzyskie). Orki i szympansy miały również wspólną kombinację cech osobowości charakterystycznych dla sumienności (np. stała, uparta i opiekuńcza) i ugodowości (np. cierpliwa, pokojowa i niezastraszająca), wraz z pewnymi cechami osobowości związanymi z dominacją.

Czy przypisywanie zwierzętom „ludzkich” cech osobowości nie jest jednak ewidentnym antropomorfizmem? Czy tych kilka badań wystarczy, żeby mówić o osobowości? U delfinów trudno jest obserwować zachowania stabilne w czasie, w kontekście życia w morzu i związanych z tym wyzwań badawczych.

A przecież ta stabilność zachowań jest jednak podstawowym kryterium określania, czy są to rzeczywiście cechy osobowości. Robert Pitman, ekolog morski w National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA), przypomina nam, że musimy unikać przypisywania zwierzętom uczuć lub intencji, ponieważ każdy gatunek ma własną perspektywę i cechy, które pomagają zapewnić jego przetrwanie.

Z kolei badania nad delfinami w niewoli, mimo, że łatwiejsze do przeprowadzenia, obarczone są szeregiem innych wyzwań, a nawet błędów metodologicznych. Wróćmy do przykładu orek. Orki to niezwykle złożone ssaki morskie, które – jak pokazują badania Lori Marino opublikowane w 2020 r. – wykazują słabą przystosowalność do życia w niewoli. Środowisko kontrolowane przez człowieka skutkuje rozpowszechnieniem nienaturalnych zachowań w niewoli. Obejmują one zmiany w wokalizacji, uczeniu się, strukturze stada i agresywnych interakcjach. Zaobserwowano również inne nienaturalne zachowania, związane ze stresem, takie jak „wyuczona bezradność”. Także tworzenie sztucznych grup w niewoli jest przyczyną licznych zmian behawioralnych. Orki żyjące na wolności mają bardzo wyrafinowane życie społeczne i długie związki macierzyńskie. W niewoli grupy społeczne są tworzone sztucznie z osobników wywodzących się z różnych lokalizacji. Przedstawiciele tego samego gatunku o niskiej kompatybilności (z innych lokalizacji, operujący innymi dialektami) wykazują wzrost agresywnych zachowań (gryzienie, gonienie i agresywne odgłosy) między przedstawicielami tego samego gatunku. Fizyczne ograniczanie przestrzeni w delfinariach i oceanariach również tworzy nienaturalne sytuacje, w których zwierzęta te nie mogą uciec od agresora czy źródła stresu, co w konsekwencji zwiększa agresję międzyosobniczą. Jak pokazują badania Kremersa z 2012 r. sztuczne formowanie „stad” w delfinariach znacząco wpływa na zachowania komunikacyjne orek w niewoli,. Np. orki w niewoli rozwinęły odrębne agresywne typy odgłosów, których nie zaobserwowano na wolności.

Wreszcie, orki są bardzo wrażliwe na stresory w niewoli. Stres ten jest przyczyną wielu nienaturalnych zachowań. Nienaturalne warunki społeczne, złe samopoczucie, nuda i brak poczucia kon-

Orka z Loro Parque
Orki z Loro Parque

troli prowadzą do stereotypii, takich jak kompulsywne pływanie dokoła basenu, czy samookaleczeń (gryzienie metalowych prętów i uderzanie głową o ściany zagrody).

Jeśli mielibyśmy wziąć te wszystkie zachowania jako indykatory poszczególnych cech osobowości, wnioski mogłyby być bardzo mylące!

Zrozumienie struktury osobowości delfinów ma ogromny potencjał praktyczny. Może ono przyczynić się do opracowania bardziej efektywnych strategii ochrony tych ssaków w ich naturalnym środowisku i poprawy dobrostanu w niewoli. Wiedza o cechach osobowościowych może pomóc w wyborze odpowiednich par hodowlanych, aby minimalizować stres i promować dobrostan zwierząt. Delfiny z wysokim poziomem otwartości mogą lepiej przystosować się do nowych środowisk po reintrodukcji do naturalnych siedlisk.

Jak zwraca uwagę prof. Kaleta – niezwykle ważne jest znaczenie wiedzy o osobowości poszczególnych zwierząt dla ich dobrostanu. Gdziekolwiek je trzymamy i jakkolwiek je wykorzystujemy, należy pamiętać, że zwierzęta nie są jednolitymi kopiami, ale przez swoją nieco różną osobowość mogą mieć też różne potrzeby i oczekiwania w stosunku do środowiska, które im udostępniamy.

A jak jest w tej chwili? Coraz więcej głosów krytyki pojawia się wobec badań prowadzonych na delfinach w niewoli, szczególnie tych, które mają na celu optymalizację zarządzania tymi zwierzętami w delfinariach. Czy tego rodzaju nauka rzeczywiście służy delfinom? A może przede wszystkim wspiera interesy właścicieli delfinarów?

Gdy naukowcy starają się ocenić cechy osobowości delfinów, takie jak towarzyskość, dominacja czy eksploracyjność, by np. lepiej dopasować harmonogramy zajęć i środowisko w delfinarium do indywidualnych potrzeb tych zwierząt, to brzmi to rzeczywiście obiecująco. Ale efektem końcowym takich badań nie jest poprawa dobrostanu delfinów, lecz zazwyczaj optymalizacja ich zdolności do występowania w widowiskach czy interakcjach z ludźmi.

Dr Naomi Rose, badaczka ssaków morskich i aktywistka na rzecz ochrony delfinów, podkreśla, że dostosowywanie środowiska w niewoli do osobowości delfina to jedynie fasada. Te badania służą przede wszystkim minimalizacji problemów dla zarządzających delfinariami, a nie realnej poprawie życia zwierzęcia. Innymi słowy, to biznes jest głównym beneficjentem tych badań, a nie same delfiny.

Fakt, że delfiny wykazują wysoki poziom inteligencji, podkreślają naukowcy tacy jak Dr Lori Marino, która prowadziła badania nad mózgami delfinów. Według niej, struktura i rozmiar mózgu delfinów sugerują, że te zwierzęta mają zdolność do introspekcji, kompleksowego myślenia i empatii. „Trzymanie tak wysoko rozwiniętej istoty w niewoli jest równoznaczne z zamknięciem osoby ludzkiej w małym pomieszczeniu przez całe życie” – stwierdziła Marino w jednym z wywiadów.

Wiele delfinarów na świecie wykorzystuje wyniki badań nad osobowością delfinów do usprawnienia harmonogramów pokazów czy sesji interakcji z turystami. Przykładem może być częsta praktyka w delfinariach, gdzie na podstawie analizy zachowań i osobowości delfinów tworzy się system ro-

tacyjny, by uniknąć przepracowania niektórych osobników. Choć wydaje się to pozytywnym krokiem, realnym beneficjentem jest instytucja, która w ten sposób zmniejsza liczbę problemów behawioralnych, jednocześnie maksymalizując zyski.

Tymczasem delfiny nadal cierpią z powodu ograniczonej przestrzeni, nienaturalnego rytmu dnia oraz chronicznego stresu związanego z występowaniem przed publicznością i samymi warunkami życia w niewoli. Jak zauważa dr Ingrid Visser, badaczka orek i aktywistka, „badania nad osobowością zwierząt w niewoli nie zmieniają faktu, że ich naturalne potrzeby pozostają niezaspokojone”.

Badania nad osobowością delfinów, choć potencjalnie interesujące z naukowego punktu widzenia, stawiają poważne pytania natury etycznej. Czy mamy prawo wykorzystywać zdobytą wiedzę, by lepiej zarządzać zwierzętami w niewoli, zamiast dążyć do ich ochrony i zachowania w naturalnym środowisku? Skoro uznajemy, że delfiny są istotami wysoce rozwiniętymi, to czy nie jesteśmy zobowiązani, by respektować ich potrzeby i wolność?

Wielu naukowców, etyków i aktywistów wskazuje, że jedynym rozwiązaniem tego dylematu jest zaprzestanie trzymania delfinów w niewoli. Badania powinny być prowadzone w ich naturalnym środowisku, gdzie mogą w pełni realizować swoje potrzeby i zdolności. Tylko w ten sposób nauka może służyć zwierzętom, a nie wyłącznie ludzkim interesom.

Butlonosy
Kawałek korala ognistego w pysku

Bonjour CAVES

Tekst i zdjęcia PRZEMYSŁAW ZYBER

I przyszła pora na Francję

Jak to się stało, że do tej pory mnie tam jeszcze nie było? Podczas niemalże każdej rozmowy z nurkami jaskiniowymi uświadamiałem sobie, że w końcu muszę się tam wybrać.

Przecież to Mekka nurkowań jaskiniowych w Europie. Koniec września objawił wyczekiwane okienko w terminarzu. Musiałem wykorzystać okazję.

Przyszła pora na przypomnienie sobie języka francuskiego ze szkoły średniej i wyjazd do Francji.

Czekała nas trasa 1500 km, ilość sprzętu do zabrania wykluczała transport lotniczy, (nurkowania techniczne wymagają dużej ilości gazów, butli, reba, wapna…), do tego wszystkiego jeszcze mój niemały zestaw fotograficzny. Opcja była tylko jedna. Wynająć busa i w drogę.

Przeładowany ;)

Nasz team liczył trzy osoby. Damian Małas, Michał Szczepański no i oczywiście ja. Przy trzech płetwonurkach jaskiniowych ilość sprzętu jest gigantyczna. Do tego we Francji mało jest baz nurkowych, które szybko obsłużyłyby nas i przygotowały butle do następnego dnia nurkowego. Musimy być samowystarczalni. Tlen do rebów w butli 50 L nabity na maxa na pewno wystarczy dla nas na kilka dni nurkowych. Przy

korzystaniu z rebów, gazów dennych wykorzystuje się mało, więc po kilka steig’y powinno wystarczyć. Suchary oraz ocieplacze zdublowane, żeby nie było wpadki i wykluczenia z dalszego nurkowania w razie awarii, do tego skuter. Samochód zapakowany po dach. Prześwitu między oponą a nadkolem praktycznie nie ma.

1,2,3 – zmiana

Aby szybko dotrzeć na miejsce, zmieniamy się co 3 godziny za kółkiem.

Tankowanie, kawka i dalej w drogę.

Nie możemy piłować wozu, ze względu na przeładowanie, ani żeby nie kusić losu i nie wpaść na niebieskich ;)

Docieramy po 16 godzinach jazdy. Na szczęście w wyśmienitych humorach. Na miejscu witają nas pozostali uczestnicy wyjazdu. Pierwszym zdziwieniem jest to, że śpimy w stodole! Z zewnątrz niepozornie wiało średniowieczem. W środku zaś, wnętrze przytulnie zaadoptowane pod turystów. Na półkach w jadalni regionalne wino oraz wyroby. W sumie klimacik MEGA :)

Wieczorem już tylko przygotowanie sprzętu, aby z rana wcześnie wstać i szybko się zebrać. Jeszcze tylko wieczorek integracyjny i hop do łóżka, bo nazajutrz…

Jaskinie czekają

Wstajemy wczesnym rankiem. Rześkie powietrze, mgła i prześwitujące nieśmiało pierwsze promienie słońca. Kręte drogi z malowniczym krajobrazem umilają nam czas, choć mieszanka ekscytacji i ciekawości gnają nas już do jaskiń.

Pierwsze wyzwanie – Ressel. Kultowa jaskinia ze wspaniałymi widokami.

Docieramy na parking. Pomimo wczesnej pory jest pełny. Widzimy nurków z całej Europy. Słychać język czeski, włoski, francuski, niemiecki no i angielski.

Koledzy, którzy już tu byli, oprowadzają mnie po miejscówce.

Okrutny wysiłek

Aby dojść ze sprzętem do wody, czeka nas spory wysiłek. Najpierw 200 metrów do brzegu rzeki, a potem… 80 metrów pod prąd rzeczny. Co gorsza, stan rzeki jest bardzo niski. W niektórych miejscach po łydkę. Transport sprzętu, zwłaszcza, że odbywa się pod prąd rzeki, trzeba podzielić na etapy. Najpierw butle, potem, sprzęt foto, a na końcu ubrani w suchary z rebem na plecach musimy dojść do koryta rzeki. Chodzenie tam i z powrotem po śliskich, rzecznych kamieniach, kosztuje dużo energii oraz skupienia.

Gotowi do zanurzenia :)

Wejście do jaskini znajduje się w korycie rzeki. Zmęczeni logistyką z radością zanurzamy się w zmąconą rzeczną wodę, wiedząc, że zaraz odpoczniemy. Do wejścia prowadzi poręczówka. Wpływamy. Na początku woda zamulona, wizura sięga dwóch metrów. Niski stan wody powoduje, że zmącona woda nie wypływa z jaskini do rzeki, nie poprawiając wizury w jaskini.

Im dalej wpływamy w korytarze Ressel tym woda staje się bardziej przejrzysta.

Kiedy wizura z mlecznej nabiera przejrzystości, a zmęczenie logistyką odpuszcza, to najwyższy czas na chwycenie za aparat i szukanie kadrów. Ciekawa struktura skał, jakby zrobiona warstwowo, ukazuje piękno tutejszych jaskiń. Korytarz rozwidla się. Możliwości są dwie, lecieć główną poręczówką lub zajrzeć w niepozorny, wąski korytarz. Lecimy w bok i wybór okazuje się doskonały. Wąski, wysoki korytarz wypłyca się delikatnie. Struktura skał niesamowita. Warstwy skalne przenikają się niczym makaron w lazanii. Woda krystalicznie czysta. Kąciki moich ust unoszą się, wiedząc, że z tego miejsca będzie świetny materiał fotograficzny. Kumple, którzy nie raz brali ze mną udział w sesji, doskonale wiedzą, co robić. Kilka zdjęć i lecimy dalej. Boczny korytarz łączy się z czasem z głównym, który doprowadza do studni.

Ta zaś opada na około 40 metrów. To miejsce jest również idealne do zdjęć. Spędzamy tam chwilkę i wracamy. Na powrocie podczas dekompresji, przeglądam zrobione zdjęcia i już wiem, że nie na darmo właziłem do tej dziury. Ressel jest piękną jaskinią. Idealną do fotografii. Gdyby tylko nie ten morderczy transport sprzętu.

Kąpiel w błocie Nazajutrz wybieramy jaskinię Fontaine de Truffe. Zatrzymujemy się busem koło błotnistej kałuży. To tu? Pytam z niedowierzaniem. Wejście do jaskini prowadzi dosłownie przez bagnistą kałużę, z której wystaje kawałek liny, sugerując drogę do wnętrza.

Błoto jest tak gęste, że po zanurzeniu się, nie widać nawet czubka nosa. Gruba lina zamocowana na powietrzni wciąga nas w bagno coraz głębiej, by na 5 metrach doprowadzić do niewielkiego otworu, przez który należy się dosłownie przecisnąć. Na szczęście dno jest żwirowe, więc podkopując się zupełnie na oślep, daję radę wcisnąć się do środka. Po 20 metrach woda staje się bardziej przej-

rzysta, ale nie idealna. Przez brak opadów woda w jaskini jest bardzo mętna o brązowym zabarwieniu. Niestety wyklucza to możliwość robienia zdjęć. Dopływamy do w połowie zalanej jaskini, gdzie udało się zrobić jedyne zdjęcia z tej miejscówki. Jaskinia z całą pewnością jest warta odwiedzenia, czasami jednak warunki uniemożliwiają wykonania sesji.

Braku wizury ciąg dalszy

Niestety sytuacja z brakiem wizury powtarza się również w następnej naszej destynacji.

Jaskinia Source de Landenouse, która zazwyczaj słynie z klarownej wody, robi nam niemiłą niespodziankę. Znowu z powodu za niskiego stanu wody wizura rozczarowuje. Nie ryzykując, w kolejnym dniu powtarzamy nurkowanie w Ressel.

Wisienka na torcie

Na koniec zostawiamy sobie jaskinie praktycznie tylko dla systemu sidemount.

Marchepied bo o niej właśnie mowa, nigdy nie zawodzi w kwestii wizury. Jest położona bezpośrednio obok rzeki, więc cały czas żywo tryska z niej czysta woda.

Wejścia do niej strzeże bardzo wąska szczelina w skale. Zaleca się wpływanie do niej wyłącznie w systemie sidemount. Przez pierwsze 30 metrów trzeba się przeciskać ze wciągniętym brzuchem, żeby nie utknąć. Po tym wszystkim czeka jednak nagroda: krystalicznie czysta woda i piękne widoki. Niesamowite formacje skalne. Raj dla fotografa. Wąskie, niezbyt wysokie tunele wiją się w różne strony. Powietrze uwięzione pod stropem daje dodatkowe efekty. Czasami płyniemy przez połowicznie zalane korytarze. Jest po prostu pięknie.

Podsumowując

Jaskinie umiejscowione są w malowniczych górskich krajobrazach. Do tego kręte, wąskie uliczki, stare mosty, zamki położone na skarpach urwisk, architektura rodem ze średniowiecza.

Jakby czas tutaj stanął w miejscu. Tylko fotoradary przypominają, że jesteśmy w XXI wieku ;)

Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz. Może następnym razem bez aparatu ;) i odwiedzę jeszcze dalsze zakamarki tych jakże cudownych jaskiń?

Podwodne łąki

Tekst i zdjęcia MICHAŁ BAZAŁA

ILEKROĆ PRZYJDZIE WAM NA MYŚL, ŻE DNO WASZEGO JEZIORKA JEST NUDNE I MULISTE, ALBO ŻE NA SPOCIE

W CHORWACJI WSZĘDZIE TYLKO SKAŁY, TO ZACZNIJCIE PŁYWAĆ PŁYCEJ.

TAM, GDZIE SŁOŃCE OPERUJE NAJMOCNIEJ, NATURA ODKRYWA

SWOJE BOGACTWO.

To właśnie w płytkich wodach, często na głębokości, która nie wymaga od nas więcej niż maski i rurki, życie pulsuje w najszybszym tempie.

Dlaczego właśnie tam? Bo to tu światło dociera w najintensywniejszej formie, stymulując rozwój glonów i roślin wodnych, które z kolei tworzą doskonałe schronienie dla młodych ryb, skorupiaków i innych drobnych stworzeń.

To miejsce, gdzie fotosynteza działa na pełnych obrotach, a na łodyżkach i liściach roślin już popołudniami można dostrzec miliony drobnych bąbelków tlenu, świadczących o tym procesie.

Gdzie szukać podwodnych łąk?

Najlepsze miejsca to zaciszne zakola jezior, spokojne fragmenty rzek czy morskie zatoczki naturalnie osłonięte od wiatru i dużego falowania. Tam, gdzie woda jest spokojna i przejrzysta, życie rozwija się najbujniej. Warto unikać obszarów o intensywnym ruchu łodzi czy takich, gdzie dno jest całkowicie piaszczyste – podwodne łąki najlepiej rozwijają się na dnie mulistym lub porośniętym glonami i trawami. Jeśli zauważycie, że woda w danym miejscu wydaje się cieplejsza lub bardziej zielona/ciemna, prawdopodobnie jesteście blisko jednej z takich naturalnych oaz. Moje

Kamuflaż z wywłócznika i ramienicy.
Jezioro Narty

Ramienicowa łąka w promieniach letniego słońca stała się idealnym tłem do sportretowania Krzysztofa. Kamieniołom Hemmoor, Niemcy

Osoka aloesowata, chroniona roślina przypominająca eukaliptus. Bąbelki w wodzie to tlen powstający na drodze fotosyntezy. Jezioro Piłakno

Zanim zanurzę się na głębsze wody, sprawdzam jakie zdjęcie może podarować mi lokalny pomost.

Jezioro Narty

Surowe skały wybrzeża stanowią doskonałe tło dla kontrastowej rozgwiazdy. Dopiero później zauważyłem budynek.

Wyspa Vis, Chorwacja

Przysmak żółwi – morska trawa, kilkadziesiąt metrów od plażowych hoteli.

Zatoka Żółwi na Jukatanie, Meksyk

Ten ślizg dzięki chwytnym płetwom doskonale opiera się falom przyboju. Płytka, kamienista zatoka na północnej Sardynii

Bujając w chmurach. Jezioro Narty

ulubione miejsca na płytkie nurkowania to jeziora Piłakno, Świętajno (Narty) i lokalny Fort Zbarż w Warszawie. Szukajcie łąk gdzie osoki aloesowate w kobiercach z ramienic robią z wody szampana; długich łodyg rdestnic, będących namiastką kalifornijskich brunatnic, czy granic piasku i łąk, gdzie na skraju zieleniny czekają w ukryciu głodne okonie i małe szczupaczki.

Magia światła w płytkich wodach

Płytkie wody mają też swoją unikalną estetykę, zwłaszcza dla fotografów. Kluczową rolę odgrywa tutaj światło słoneczne, które – w zależności od pory dnia – tworzy zupełnie inne efekty wizualne. Rano snopy światła wnikające przez przejrzystą taflę wody wydobywają pastelowe odcienie zieleni i złota, podczas gdy popołudniu obraz jest bardziej kontrastowy, a na powierzchni roślin pojawiają się wspomniane wcześniej bąbelki. Wieczorem, gdy słońce znajduje się niżej, ciepłe, miękkie promienie nadają wszystkiemu nieco magicznego charakteru.

Podczas fotografowania warto zauważyć, że słońce samo w sobie jest doskonałym malarzem. Podwodne kadry najlepiej tylko delikatnie doświetlać, korzystając z naturalnych refleksów i światła rozproszonego, które wydobywa teksturę i głębię obrazu. Silne lampy czy błyski mogą nie tylko spłaszczyć kompozycję, ale również odstraszyć płochliwe stworzenia. Cierpliwość i subtelność to klucz do uchwycenia piękna podwodnych łąk. Jesteśmy płytko, mamy mnóstwo czasu, nurkując z butlą. Polecam zawisnąć na płyciźnie na kilkanaście minut. Poobserwować świat w około z perspektywy drapieżnika. Uśmiać się, patrząc na zdumienie nadpływających organizmów, które zwykle uciekają pierwsze, zanim zdążymy je zobaczyć na standardowym spacerze wzdłuż poręczówki. W tych pozornie prostych miejscach, gdzie światło i woda tworzą harmonijny duet, tkwi cała magia. Podwodne łąki to nie tylko schronienie dla drobnicy, ale również świat pełen niespodzianek i detali, które czekają, by je odkryć. To świetny poligon zarówno do zdjęć z rybim okiem jak i z obiektywem makro. Nie trzeba schodzić głęboko – wystarczy spojrzeć tuż pod powierzchnię.

Warszawskie namorzyny na brzegu Fortu Zbarż.
Mierz siły na zamiary. Jezioro Narty

CZY NURKOWANIE W ZIMNEJ WODZIE

PRZYNOSI KORZYŚCI ZDROWOTNE?

Wprowadzenie

Podczas rozmów na nurkowisku w miniony weekend usłyszałam od prowadzącego bazę nurkową na Koparkach, że w ostatnich latach coraz więcej osób decyduje się na nurkowanie zimą. To potwierdza, że zimne wody przestały być domeną jedynie najbardziej wytrwałych nurków i zyskały na popularności wśród szerszego grona pasjonatów.

Jako osoba od lat związana z nurkowaniem – zarówno w ciepłych, jak i chłodnych wodach – chciałabym podzielić się swoimi osobistymi doświadczeniami. Dla mnie nurkowanie zimą to nie tylko wyjątkowa przygoda i kontakt z naturą, ale również sposób na dbanie o zdrowie fizyczne i psychiczne. Artykuł, który oddaję w Wasze ręce, powstał w dużej mierze w oparciu o te przeżycia, które nauczyły mnie, jak wiele zalet mają chłodne akweny. Mam nadzieję, że zainspiruje Was do odkrycia ich potencjału.

Warto jednak pamiętać, że każdy organizm reaguje na zimno w sposób indywidualny, a odczuwalne efekty nurkowania w chłodnych wodach mogą różnić się w zależności od predyspozycji fizycznych i doświadczenia.

1. Zimna woda jako impuls dla zdrowia

Zimna woda, w połączeniu z warunkami nurkowania, stymuluje ciało i umysł w unikalny sposób. W tym artykule przyjrzymy się, jak niskie temperatury wpływają na organizm

nurka i dlaczego nurkowanie pod lodem jest szczególnie interesującym sposobem na poprawę zdrowia.

Zanurzenie w zimnej wodzie wywołuje gwałtowne reakcje organizmu. Zwężenie naczyń krwionośnych, przyspieszenie akcji serca i intensywny oddech to mechanizmy obronne ciała. Wbrew pozorom, takie reakcje mogą mieć długofalowe, korzystne efekty.

Chłodna woda stymuluje przepływ krwi, poprawiając ukrwienie tkanek i przyczyniając się do lepszego krążenia krwi i szybszej regeneracji organizmu.

Regularne ekspozycje na zimno mogą zwiększyć ilość białych krwinek odpowiedzialnych za zwalczanie infekcji, a to oznacza wzmocnienie układu odpornościowego. Należy jednak traktować te informacje jako obserwacje, które wciąż wymagają potwierdzenia w badaniach naukowych.

Jak podkreśla wielu płetwonurków, uczucie energii i odświeżenia po zimnym nurkowaniu to nie mit – to realna reakcja organizmu na bodziec, który zmusza go do działania. Ten argument mówi sam za siebie.

2. Wprowadzenie warunków zastanych

Aby w pełni zrozumieć korzyści zdrowotne i psychiczne płynące z nurkowania w zimnych wodach, warto najpierw określić podstawowe warunki, w jakich takie nurkowania są prowadzone. Kluczowe jest, aby:

Tekst ALDONA DREGER Zdjęcia ALDONA DREGER i JACEK TWARDOWSKI

Nurkowie byli certyfikowani, szczególnie jeśli chodzi o specjalizację w nurkowaniu podlodowym.

Nurkowanie odbywało się zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, w zorganizowanych warunkach i pod nadzorem wykwalifikowanych instruktorów.

Sprzęt był dostosowany do zimnych wód – choć suchy skafander jest zalecany, wciąż wiele osób decyduje się na nurkowanie w piankach, co wymaga dodatkowego przygotowania i ograniczenia czasu spędzonego pod wodą.

Bez odpowiedniego przygotowania nurkowanie w zimnych wodach może prowadzić do dyskomfortu, a nawet zniechęcenia, stąd konieczność dokładnego przemyślenia wyboru sprzętu i planowania każdego zanurzenia.

Warto również podkreślić, że przytoczone przeze mnie nurkowanie w zimnych wodach niekoniecznie oznacza nurkowanie podlodowe. Lód, który jak wiemy, pojawia się tylko w określonych temperaturach, jest charakterystyczny dla najbardziej ekstremalnych warunków, ale wiele chłodnych akwenów jest dostępnych do nurkowania przez cały rok, bez konieczności przecinania lodu.

3. Warunki i przygotowanie do nurkowania w zimnych wodach

Warunki zastane w nurkowaniu – oznaczają one wszystkie czynniki, które nurek zastaje na miejscu nurkowania i które

mogą wpłynąć na jego bezpieczeństwo, komfort i przebieg nurkowania.

Przykłady warunków zastanych w nurkowaniu:

Warunki środowiskowe:

● Temperatura wody i powietrza.

● Widoczność pod wodą.

● Obecność lodu, fal czy prądów.

● Głębokość akwenu i jego topografia.

Stan techniczny nurkowiska:

● Dostępność wejścia do wody (np. z brzegu, platformy, przez przerębel).

● Obecność infrastruktury, np. punktów asekuracyjnych lub liny poręczowej.

Aspekty organizacyjne:

● Liczba nurków na miejscu.

● Obecność wykwalifikowanego personelu, np. instruktorów.

● Rodzaj używanego sprzętu (suchy skafander, pianka).

Czynniki ludzkie:

● Doświadczenie i przygotowanie nurków.

● Poziom certyfikacji i znajomość zasad bezpieczeństwa.

● Gotowość psychiczna i fizyczna uczestników.

4. Korzyści fizyczne z nurkowania w chłodnych wodach

Poprawa krążenia

W chłodnych wodach ciało zmuszone jest do szybkiej adaptacji termicznej. Podczas nurkowania pod lodem, gdy temperatura wody spada nawet do 0°C, organizm reaguje gwałtownym skurczem naczyń krwionośnych na powierzchni skóry, by zachować ciepło wewnętrzne. Po wynurzeniu naczynia rozszerzają się, co poprawia krążenie krwi. Regularne nurkowanie w takich warunkach może wspierać zdrowie układu sercowo-naczyniowego.

Długofalowo poprawia się elastyczność naczyń krwionośnych, co może przeciwdziałać chorobom serca i nadciśnieniu.

Lepsza kontrola oddechu W ekstremalnych warunkach, takich jak nurkowanie pod lodem, nurkowie muszą zachować pełną kontrolę nad oddechem. Uważność i dokładność, towarzysząca zejściu w tak ekstremalne warunki, prowadzi do zwolnienia tempa oddychania. Zimno zwiększa potrzeby tlenowe organizmu, co zmusza płuca do bardziej efektywnej pracy. W efekcie zwiększa się pojemność płuc, poprawia wydolność oddechowa i umiejętność kontrolowania oddechu w stresujących sytuacjach.

Wzmocnienie mięśni i wytrzymałości

Poruszanie się w wodzie o niskiej temperaturze wymaga większego wysiłku fizycznego, ponieważ ciało zużywa więcej energii na utrzymanie temperatury oraz na walkę z oporem wody. Nurkowanie pod lodem, w którym ciężki sprzęt oraz ograniczone ruchy pod powierzchnią lodu dodatkowo obciążają organizm, wzmacnia mięśnie i rozwija wytrzymałość.

5. Korzyści dla zdrowia psychicznego

Sprzęt i warunki wpływające na doświadczenie nurka

Choć suchy skafander zapewnia najwyższy komfort termiczny, wielu nurków nadal korzysta z pianek. Należy jednak pamiętać, że nurkowanie w piance w zimnych wodach może powodować szybkie wychłodzenie organizmu, co ogranicza czas spędzony pod wodą i wymaga większej ostrożności. Dla takich nurków istotne jest wcześniejsze przyzwyczajenie ciała do chłodu poprzez morsowanie lub krótkie zanurzenia w zimnej wodzie.

Redukcja stresu i poprawa nastroju

Cisza i spokój pod lodem mają silny wpływ na redukcję stresu. Podczas nurkowania pod lodem, gdy jedynymi dźwiękami są oddech i ruch wody, umysł może osiągnąć stan głębokiego wyciszenia. Zanurzenie w zimnej wodzie ma także niezwykły wpływ na nasz umysł. Zimna woda pomaga obniżyć poziom kortyzolu, hormonu stresu, jednocześnie zwiększając produkcję endorfin – naturalnych „hormonów szczęścia”.

Dodatkowo pokonanie lęku przed zimnem i ograniczoną przestrzenią wzmacnia poczucie własnej wartości i buduje odporność psychiczną.

Warunek, aby nurkowanie w zimnych wodach spełniło powyższe

Nurkowanie w zimnych wodach rzeczywiście może być formą redukcji stresu, ale tylko wtedy, gdy jest prowadzone w sposób profesjonalny i bezpieczny. Brak odpowiedniego przygotowania lub stres związany z trudnymi warunkami może wręcz spotęgować napięcie i prowadzić do decyzji

„nigdy więcej”. Dlatego tak ważne jest, by nurkowanie odbywało się w zorganizowanych grupach, pod nadzorem instruktorów, którzy potrafią wspierać nurków w adaptacji do zimna.

Uważność i koncentracja

Nurkowanie pod lodem wymaga pełnego skupienia – zarówno na kontrolowaniu sprzętu, jak i na obserwacji otoczenia oraz pracy zespołowej. Dzięki temu rozwijają się zdolności do koncentracji oraz umiejętność działania w wymagających warunkach.

Uważność pod wodą, zwłaszcza w ograniczonym środowisku, jakim jest nurkowanie pod lodem, działa terapeutycznie, zmniejszając natłok myśli i poprawia samopoczucie. Regularne kontakty z zimnem mogą także poprawić jakość snu, zmniejszyć objawy depresji i poprawić ogólną odporność psychiczną.

Skupienie i koncentracja – różne czynniki wpływu W zimnej wodzie nurkowanie wymaga szczególnego skupienia, jednak to zależy od indywidualnej tolerancji na chłód i głębokości nurkowania. Wpływ ciśnienia, obniżona tem-

peratura ciała oraz ewentualna hipotermia mogą prowadzić do spadku percepcji, co jest szczególnie niebezpieczne w głębszych akwenach. Dlatego tak istotne jest, by przed zanurzeniem dokładnie omówić plan nurkowania i być świadomym swoich ograniczeń.

6. Wzmacnianie odporności

Ekspozycja na zimno a odporność

Regularne narażanie organizmu na zimno, jak w przypadku nurkowania pod lodem, aktywuje procesy adaptacyjne w ciele.

Podobnie jak w przypadku morsowania, nurkowanie pod lodem pomaga organizmowi lepiej reagować na zmienne warunki środowiskowe, zmniejszając podatność na infekcje i choroby sezonowe.

Hartowanie organizmu

Chłodne wody pod lodem zmuszają organizm do efektywniejszego zarządzania ciepłem i energią. Dzięki temu ciało staje się bardziej odporne na ekstremalne temperatury, a układ termoregulacyjny działa sprawniej.

Nurkowanie w chłodnych wodach zmusza organizm do adaptacji, co może poprawić jego wydolność. Wśród najważniejszych efektów adaptacyjnych warto wymienić:

Poprawę tolerancji na zimno. Regularne zanurzanie w zimnej wodzie zwiększa zdolność organizmu do radzenia sobie z niskimi temperaturami.

Lepszą pracę układu oddechowego. Intensywny oddech w reakcji na zimno trenuje przeponę i płuca, co może poprawić wydolność oddechową.

7. Nurkowanie w chłodnych wodach a sporty ekstremalne

Znaczenie odpowiedniego sprzętu

Nurkowanie pod lodem wymaga suchego skafandra, który chroni przed wychłodzeniem i umożliwia dłuższe zanurzenie. Dodatkowo sprzęt do oddychania musi być odporny na zamarzanie, a liny asekuracyjne zapewniają bezpieczeństwo.

Również rękawice, kaptur oraz wewnętrzne ocieplenie są kluczowe w minimalizowaniu ryzyka wychłodzenia.

Stopniowa adaptacja do zimna

Aby korzystać z pełni korzyści zdrowotnych zimnych wód, warto stopniowo przyzwyczajać ciało do niskich temperatur. Przykładowo, regularne morsowanie lub krótkie zimne kąpiele mogą przygotować organizm na nurkowanie pod lodem.

Praca zespołowa i szkolenia

Nurkowanie pod lodem wymaga współpracy z zespołem –osoby asekuracyjne na powierzchni są kluczowe dla bezpieczeństwa. Dodatkowo konieczne jest specjalistyczne szkolenie, które zapewnia wiedzę, jak poruszać się w ograniczonej przestrzeni i radzić sobie w sytuacjach awaryjnych.

W kontekście nurkowania pod lodem, zimna woda stawia przed nurkiem dodatkowe wyzwania. Oprócz korzyści zdrowotnych, tego rodzaju nurkowanie wymaga odpowiedniego przygotowania, które samo w sobie może wpłynąć pozytywnie na kondycję fizyczną. Regularne treningi, dbałość o sprzęt i umiejętność planowania rozwijają nie tylko ciało, ale i dyscyplinę psychiczną.

8. Wyjątkowość nurkowania pod lodem

Niespotykane wrażenia

Pod lodem świat wygląda zupełnie inaczej – światło załamuje się w unikalny sposób, tworząc magiczne efekty wizualne. Pęcherzyki powietrza, zamarznięte struktury lodu i krystaliczna woda dostarczają doznań, jakich nie można znaleźć w innych formach nurkowania.

Pokonywanie granic

Nurkowanie pod lodem jest nie tylko wymagające, ale i głęboko satysfakcjonujące. Pokonanie lęku przed zimnem i ekstremalnymi warunkami wzmacnia psychikę i daje poczucie osiągnięcia czegoś wyjątkowego.

Chociaż nurkowanie w chłodnych wodach nie jest dla każdego, to osoby zdrowe, dobrze przygotowane fizycznie i psychicznie mogą czerpać z niego ogromne korzyści. Należy jednak pamiętać, że osoby z problemami sercowo-naczyniowymi lub innymi przewlekłymi schorzeniami powinny skonsultować się z lekarzem przed podjęciem tego typu aktywności.

Podsumowanie

Nurkowanie w zimnych wodach to nie tylko wyzwanie, ale i wyjątkowy sposób na wsparcie zdrowia. Poprawa krążenia, wzmocnienie odporności i pozytywny wpływ na psychikę to tylko niektóre z powodów, dla których warto spróbować eksploracji chłodnych akwenów nurkowych.

Uwzględnienie warunków zastanych pozwala na lepsze zrozumienie potencjalnych korzyści zdrowotnych nurkowania w zimnych wodach, ale także na dostrzeżenie wyzwań, z jakimi muszą mierzyć się nurkowie. Zarówno wybór odpowiedniego sprzętu, jak i profesjonalne prowadzenie nurkowania są kluczowe dla osiągnięcia pozytywnych efektów fizycznych i psychicznych. Zimne wody to moja pasja, a wiele z opisanych korzyści zdrowotnych odkryłam dzięki własnym doświadczeniom. Każde nurkowanie przynosi nowe wrażenia i uczy czegoś o sobie. Zachęcam Was do spróbowania – kto wie, może w chłodnych wodach odnajdziecie nie tylko piękno, ale i nową jakość życia.

PODCAST SZKOŁA EVENTY BLOG

UPOJENIE NIE TYLKO NURKOWANIEM

CZĘSTO OD MOICH KURSANTÓW

SŁYSZĘ PYTANIE: DOMINIK A JAK TO JEST Z TYM CAŁYM NURKOWANIEM

I Z ALKOHOLEM?

MOJA ODPOWIEDŹ JEST ZAWSZE

TAKA SAMA. PODĄŻAM ZA

KLASYKIEM, TROCHĘ FIGLARNIE, TROCHĘ ZADZIORNIE, NA PEWNO

ODWAŻNIE I Z HUMOREM...

PRZYNOSIĆ 

Więc na pytanie Redaktora Naczelnego tego czasopisma czy podejmę się napisania artykułu o temacie, którego nikt nie chce tknąć z obawy o hejt i kontrowersje moja odpowiedź mogła być tylko jedna: Tylko niech nie przekręcają nazwiska.

Na wstępie chciałbym drogi Czytelniku, żebyś potraktował ten felieton jako wyjście do zastanowienia się nad tym tematem, trochę z przymrużeniem oka. Nie będzie to rozprawa medyczna czy naukowa poparta badaniami. Nikt ich

nie prowadzi bo to temat tabu. Będą to moje SUBIEKTYWNE obserwacje i przemyślenia. Zastanawiałem się przez chwilę czy jestem wystarczająco kompetentny do takich dywagacji i czy mam odpowiedni dystans do tematu. I po chwili zastanowienia upewniłem się, że odpowiedź na oba pytania brzmi twierdząco. Z trzech powodów. Po pierwsze jestem WYBITNYM  znawcą i miłośnikiem wody ognistej w różnych postaciach zwłaszcza tej pochodzącej z tak zwanego pewnego źródła. Po drugie natura obdarzyła mnie nie tylko ogromnym sercem, ale proporcjonalnie dużą wątrobą zapewniającą mi możliwość szybkiego metabolizowania alkoholu bez tak zwanego efektu dnia poprzedniego, czego niekwestionowanym efektem jest moje szerokie doświadczenie w temacie. No i po trzecie od ponad 25 lat jestem zawodowym instruktorem nurkowania, od ponad 35 lat intensywnie nurkuję. Zaliczyłem niezliczone wyjazdy, wyprawy z najróżniejszymi ludźmi. To co widziałem i z czym się spotkałem upoważnia mnie do próby posiłowania się z tym tematem.

Używka jaką jest alkohol jest różnie postrzegana w różnych kulturach i religiach. Nawet w obrębie tej samej cywilizacji różnice są ogromne. Jednym z kryterium jakie może pokazać różnice to dopuszczalny limit alkoholu w wydychanym powietrzu dopuszczający do prowadzenia pojazdów mechanicznych po drogach.

Tekst i zdjęcia DOMINIK DOPIERAŁA

´ 0,0 promila – Czechy, Słowacja, Rumunia i Węgry

´ 0,1 promila – Albania

´ 0,2 promila – Polska, Norwegia, Szwecja

´ 0,3 promila – Rosja, Gruzja, Czarnogóra

´ 0,4 promila – Litwa

´ 0,5 promila – Austria, Andora, Belgia, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Dania, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Islandia, Izrael, Łotwa, Niemcy, Portugalia, Słowenia, Szkocja, Szwajcaria, Turcja, Włochy

´ 0,8 promila – Wielka Brytania, Malta, Lichtenstein, USA

Co ciekawe we Francji dla nowych kierowców, z doświadczeniem poniżej trzech lat, obowiązuje niższy próg wynoszący 0,2 promila.

Pisząc ten artykuł odkryłem niezliczoną liczbę kalkulatorów w internetach, które podają ile można wypić, jaki uzyska się wynik i ile trzeźwieje się po spożyciu konkretnych dawek.

Dla przykładu: „Przyjmuje się, że zawartość alkoholu w organizmie po wypiciu jednego piwa wynosi około 0,26 promila (0,13 mg/l). Czas trzeźwienia może w tym przypadku wynieść od dwóch do nawet czterech godzin, średnio są to trzy godziny.”

To co zwraca uwagę na pierwszy rzut oka to różnice w tolerancji, tej prawnej. „Trzy piwka” (na skróty policzyłem 0,26 promila × 3 piwka), które w naszym kraju byłyby już ciężkim przestępstwem i można stracić za to prawo do prowadzenia pojazdów na 15 lat, w Anglii i USA jest normalnością. Czyli taki Anglik po wieczorze spędzonym w pubie, albo kolacji w restauracji, do której wypija dwie lampki wina wsiada do auta. Może bezkarnie wypić 4 razy więcej alkoholu co Polak.

imprez, balów karnawałowych, wesel, styp i każdej innej uroczystości. Na osoby, które nie piją patrzy się krzywo – pewnie biorą antybiotyki albo coś. Ba jesteśmy wręcz DUMNI z tego ile możemy wypić licytujemy się tym.

Według dostępnych informacji, najwyższy oficjalnie potwierdzony poziom alkoholu we krwi w Polsce to 14,8 promili, odnotowany u Tadeusza S. po spowodowaniu przez niego wypadku samochodowego. Lekarze musieli kilkukrotnie powtarzać badanie, aby upewnić się co do tak nieprawdopodobnie wysokiego wyniku.

Nieoficjalny rekord światowy należy również do Polaka i wynosi aż 22,3 promile. Miał on miejsce po tragicznym wypadku samochodowym, jednak policja zastrzegła, że krew mogła zostać zanieczyszczona.

Choć poziomy te wydają się nieprawdopodobne, osoby uzależnione od alkoholu mogą rozwinąć tolerancję pozwalającą im przetrwać dawki, które byłyby śmiertelne dla przeciętnego człowieka. Choroba alkoholowa jest cichym problemem, którego nie zauważamy. Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, że ktoś „ma problem z alkoholem”.

Dlaczego napisałem tak długi i trochę przynudzający wstęp? Bo chciałbym, żebyście zdali sobie sprawę, że jeśli alkohol towarzyszy nam wszędzie i na co dzień to jest nieuniknione, żeby nie towarzyszył w trakcie okresu kiedy mamy wypoczywać. Podczas relaksu na wakacjach, wyjazdach, podczas których również nurkujemy. Większość ludzi chce się zresetować podczas wolnego czasu i alkohol (i niestety nie tylko alkohol) jest jednym z narzędzi do tego.

Duże różnice są również w tolerancji w społeczeństwie. Alkohol jest w naszym kraju powszechnie dostępny. Podejrzewam, że jeśli mieszkasz w mieście najdalej 500 m od Ciebie możesz kupić tą używkę w godzinach między 6 rano a 22. W nocnych godzinach będziesz musiał pokonać max 2 km, żeby trafić na jakiś nocny sklep lub stację benzynową. Widzisz jego reklamy w telewizji, połowa lodówek w sklepach ma na sobie logo jakiegoś producenta. Możesz kupić nieograniczoną jego ilość. A czy próbowałeś kiedyś kupić alkohol w Skandynawii, która ma taki sam limit spożycia jak my?

A może w którymś kraju innej religii?

Alkohol przynajmniej w naszym kraju jest społecznie akceptowany. Nie wyobrażamy sobie bez niego rodzinnych

Teraz obudzą się tu „fanatycy religijni”, którzy od razu powiedzą ja nie toleruję osób które piją, a na pewno nie nurkuję z nimi. Nie będę z Wami moi drodzy polemizował. Wiarę i przekonania trzeba szanować. Nie jest moją rolą nikogo nawracać. Mogę Wam życzyć powodzenia i wytrwałości w marzeniach.

No dobra, to zastanówmy się najpierw, co dzieje się z naszym ciałem podczas nurkowania. Wchodzimy do wody po szyję (jeszcze nawet nie zaczęliśmy nurkować) i następuje obkurczenie naczyń krwionośnych w kończynach, w efekcie czego ok. 1-1,5 l krwi zostaje przepompowane do naszego korpusu. Organizm natychmiast zaczyna się bronić więc odwadnia krew (zagęszcza). A nam, po pobycie w wodzie, chce się siusiu (jakoś tej wody trzeba się pozbyć).

Więc jeśli mieliśmy jakieś stężenie alkoholu we krwi to ono „automatycznie” rośnie. Ze wzrostem głębokości oddychamy gazem pod coraz większym ciśnieniem. Nasz gaz składa się w 79 % z azotu, który jest narkotyczny. W dawnych czasach narkozę azotowa (jak nazywamy to zjawisko dzisiaj) nazywano „ekstazą głębin” lub „efektem Martini”. Najprościej było porównać ją do doświadczeń z alkoholem bo prawie każdy je miał. Był bardzo prosty przelicznik, każde 10 m głębokości – to jedna lampka Martini. W tamtych czasach nurkowanie na 60 m było nadal rekreacją  więc 6 lampek to nie był jakiś niemożliwy wynik. Sam pamiętam jak w mojej rodzimej organizacji szkoleniowej mówiło się, że nurek nie może mieć „w(ó-o)do wstrętu”. A niektórzy wręcz „trenowali” tolerancję na azot.

Jednym z zadań instruktora nurkowania jest pokazanie swoim studentom, że narkoza azotowa ma na nich duży wpływ. Są na to różne techniki, ale założenia są zawsze takie same, czyli porównanie naszych reakcji z powierzchni i reakcji na takie same bodźce pod wodą. Jak tłumaczę kursantom jak to działa to odwołuję się do ich życiowych doświadczeń – pijesz z kolegą w pokoju, jeden, drugi, piąty drink. Patrzysz na kolegę a on na Ciebie i absolutnie nie widzisz tego, że jest pijany, on ma takie same odczucia gdy patrzy na Ciebie. Wchodzi jego trzeźwa żona i widzi… dwóch pijaków. Zadanie, które otrzymują moi studenci jest proste. Dostają dwustronną tabliczkę, na której są dwa zestawy liczb od 1do 25 (przykład na zdjęciu). Mają trzy zadania na czas.

Po otrzymaniu znaku mają:

1. Odwrócić tabliczkę

2. Dotykać palcem liczby w kolejności od 1 do 25

3. Po dotknięciu liczby 25 podnieść tabliczkę nad głowę Oczywiście najpierw mierzymy czas na powierzchni. Średnie czasy uzyskiwane na powierzchni to 30–60 sekund. A potem mają powtórzyć to zadanie na nurkowaniu. Od razu moja uwaga do instruktorów nurkowania – jeśli jeszcze nie stosowałeś tej techniki i chcesz ją włączyć do swojego repertuaru to proszę bardzo, ale nie stosuj tej techniki głębiej niż 30 m. Na 30 m średnio wynik z powierzchni jest podwajany. Na nurkowaniu na 40 m mogłoby Ci zabraknąć limitu czasu bezdekompresyjnego, żeby przeprowadzić to ćwiczenie z jedną osobą 

73 15 6 13 17192111 9 5 2514 1 22 2310202416 2 1218 84

Więc jaki mamy efekt, w wyniku TYLKO nurkowania? Zwolnienie myślenia, zakłócenie orientacji, euforia – smutek, strach.

A objawy upojenia alkoholowego? Narastającemu upojeniu alkoholowemu towarzyszą problemy z orientacją i zmniejszona zdolność reakcji. Wraz z postępującym upojeniem alkoholowym pojawiają się takie objawy jak zaburzenia funkcji myślenia, percepcji i świadomości.

Wniosek : skoro alkohol SILNIE uzależnia – to nurkowanie również !!! ( to oczywiście żart)

Postawię inaczej pytanie. Czy po jednej lampce szampana można być pijanym?

Można. Skąd wiem? Bo tego doświadczyłem wielokrotnie. W moim klubie, w którym się wychowałem była tradycja picia szampana pod wodą w 5 m basenie z okazji nowego roku. Nikt wtedy nie słyszał o czymś takim jak „bez alkoholowy” szampan. Do jednej butelki ustawiało nas się kilku. Połowa nie potrafiła pić z butelki pod wodą więc „szampan” bardzo powoli ubywał. Mimo wszystko kilka łyków alkoholu pod podwyższonym ciśnieniem powodowało „kopa” w głowę.

Od razu wyjaśnię. Wielokrotnie byłem „pod wpływem” i wiem jak reaguje mój organizm na jedno czy dwa piwa. Wiem jakie odczucia mam gdy spożyję więcej alkoholu na imprezie. Tam, w tym basenie, wypiłem max 150 ml podłego szampana.

Jako młody instruktor nurkowania żyłem w idealnym świecie, gdzie ludzie są odpowiedzialni, poważni, mądrzy i nie mają żadnych problemów ze sobą. Nurkowanie jest ich wymarzoną formą rekreacji i zrezygnują dla niego ze swoich nałogów. Innym, po całej nocy balowania, nie włączy się tryb „nieśmiertelności”, bo oni są przecież „wyjątkowi”. Wydawało mi się, że ZAWSZE będę wiedział czy ludzie są pod wpływem i mnie ten problem nigdy nie dotknie.

No i miałem rację… Wydawało mi się!!! Życie bardzo szybko zweryfikowało moje wyobrażenia. Przez lata pracy widziałem i doświadczyłem wiele. Kilka krótkich historii, które możecie potraktować jako żart lub przestrogę.

I alkohol czułem prawie natychmiast w głowie. Wychodząc z wody po drabince miałem miękkie nogi, zawroty głowy –byłem pijany. Od razu ROZCZARUJĘ WAS, ten efekt nie jest ekonomiczną formą „upodlenia się”. Wraz ze zmniejszeniem ciśnienia, po chwili wytrzeźwiałem. Ale alkohol we krwi „kopie” w głowę prawie natychmiast i ze zwielokrotniona siłą kiedy jesteś poddany podwyższonemu ciśnieniu w trakcie nurkowania.

Zanim zacząłeś nurkować w nowym miejscu, czy to na wakacjach czy na nowym kursie, najprawdopodobniej dostałeś do podpisania trzy formularze (przynajmniej powinieneś je dostać). Pierwszy, z którego wynika stan Twojego zdrowia. Drugi o zrozumieniu procedur i standardów bezpiecznego nurkowania. I trzeci o akceptacji ryzyka związanego z nurkowaniem i braku odpowiedzialności osób prowadzących nurkowanie, szkolenie. Kiedy instruktor nie ponosi odpowiedzialności? Gdy jesteś pijany, na kacu lub pod wpływem różnych substancji.

Ranek, gdzieś na Morzu Czerwonym, słońce dopiero co podnosi się nad horyzont a my szykujemy się na poranne nurkowanie. Wieczór wcześniej część grupy urządziła sobie jakieś imieniny, czy inną, jakże ważną, imprezę okolicznościową. Chyba były to imieniny Ani. Ani moje, ani twoje. No i prawie wszyscy z tej imprezy, grzecznie śpią teraz w swoich kojach. Jedynie pewien pan nazwijmy go „Marek” zakończył tą imprezę w momencie, kiedy my zaczęliśmy się szykować na nurkowanie. Ostentacyjnie oświadczył, że idzie z nami bo on płaci, żąda i wymaga. Po czym zaczął ubierać piankę. Przerażenie w oczach pozostałych uczestników podwoiło się gdy pokazałem im gestem ręki, że mają na niego nie zwracać uwagi i ubierać się dalej. Po chwili cała drużyna była gotowa wejść na zodiak. No prawie cała bo „Marek” nadal ubierał piankę. Podszedłem do niego położyłem mu rękę na ramieniu i zaproponowałem: Odpuść Mareczku. Jego odpowiedź była stanowcza: NIE!!! płynę z Wami!!! Spojrzałem mu głęboko w jego zamglone oczy i ponowiłem prośbę: Odpuść Mareczku. On był nieugięty nawet mocniej i szybciej zaczął zakładać piankę. Dałem mu 30 sekund na mocowanie się po czym, kolejny raz, ponowiłem prośbę. Jednak tym razem rozwinąłem ją: Odpuść Mareczku od 20 minut wkładasz nogę do… rękawa pianki. ODPUŚCIŁ.

Przez lata mieszkałem za granicą. Miałem kliku Europejczyków jako pracowników. Gdy mieli wolny dzień zabierałem ich na statek nurkowy, żeby spędzili miło czas. Wśród nich był jeden „szwagier”, który obiektywnie był świetny w tym co robił, a z mojej perspektywy miał dwie wady. Palił

jak smok i to najpodlejszy rodzaj papierosów więc po prostu cuchnął i co jakiś czas znikał a to na 10 min, a to na 15 min, czasami na max godzinę. Na statku nigdy nie chciał spróbować nurkowania, pomimo tego że nie mógł oderwać oczu od wody. Kiedyś wywinął numer, po którym podjąłem decyzję, że rozstajemy się i wraca do kraju. Tego wieczora zadzwoniła do mnie jego płacząca żona z prośbą, żebym dał mu szansę. Oni są w trudnej sytuacji, dwójka małych dzieci, a on jako alkoholik nie utrzymuje się w żadnej pracy. JAKO KTO? Pracowałem ze „szwagrem” 5 miesięcy. Wszyscy wieczorem piliśmy piwko po pracy. Nikt z nas nie miał pojęcia, że on jest „na bani” CAŁY CZAS. Prowadził samochód, pracował i w kraju z prohibicją, gdzie kupienie alkoholu nie jest takie oczywiste, był pod wpływem NON STOP. Przyznał się, że BARDZO chciał zanurkować, ale się bał bo wiedział, że jest pijany. Gdy sprowadziłem alkomat okazało się, że nikt z nas nie widział „szwagra” trzeźwego. 2 promile miał jak był „trzeźwy”.

Lato, polskie jezioro. Pierwszy dzień nurkowań na wodzie otwartej dla grupy nowych nurków. Jak zawsze w powietrzu czuć napięcie. Po kilku sesjach w basenie nadszedł czas zastosowania nabytych umiejętności w prawdziwym nurkowa-

niu. To zawsze wiąże się z emocjami. Dzielę grupę na drużyny, dobieram pary studentów. Zawsze dobieram pary tak, żeby ludzie czuli się komfortowo w swoim towarzystwie. Tego poranka w grupie był ojciec ze swoim 17-letnim synem. W basenie synowi szło zdecydowanie lepiej, co stresowało ojca. Na młodzieńcu wydawało się, że całe to nurkowanie nie robi żadnego wrażenia. Piękna pogoda, kryształowo czysta woda, dobry plan, mała głębokość (bo to pierwsze nurkowanie) co może pójść nie tak? Zanurzamy się powoli według konturu dna. Z czasem nabieramy głębokości. Już podczas zajęć w basenie wydawało mi się, że chłopak ma problemy ze wzrokiem i powinien nosić okulary, mocno wytężał wzrok zanim odpowiedział na jakiś znak. Nawet zapytałem o to jego ojca – zaprzeczył. Stwierdził, że młody ma świetny wzrok bo badali to niedawno. Na tym nurkowaniu problem się nasilił. Chłopak, albo nie reagował na sygnały, albo jego reakcja była RADYKALNIE spowolniona. W pewnym momencie skręcił w kierunku głębszej wody i zaczął płynąć. W następnych sekundach stracił przytomność. Każdy szanujący się instruktor w takiej sytuacji przechodzi w zaprogramowany tryb i reaguje na zagrożenie. Za to GŁÓWNIE się nam płaci. Nie jesteśmy żadnymi bohaterami, herosami czy nad-istotami. Po prostu poświęciliśmy mnóstwo czasu

na ćwiczenia, umiejętności przede wszystkim zapobiegania wypadkom, ale również reagowania na nie. W bardzo bezpiecznym nurkowaniu rekreacyjnym jesteśmy kolejnym zabezpieczeniem. Nie będę opisywał tego co oczywiste, czyli że chłopak wylądował w szpitalu. Choć po wydobyciu na brzeg czuł się świetnie. I wiecie co się okazało… jego rodzony ojciec, z którym mieszkał i spędzał czas i cała rodzina nie mieli pojęcia, że młody jest narkomanem. To skąd ja (jego instruktor nurkowania) widząc go parę razy w życiu miałem to wiedzieć?

Jako zawodowy instruktor nurkowania – z jednej strony mam luz. Podpisujecie dokumenty, że będziecie trzeźwi i nie będziecie nurkować pod wpływem alkoholu, narkotyków i innych używek. Jeśli ulegniecie wypadkowi ja mam „dupo-chron”. Żaden sąd mnie nie skaże za WASZĄ nieodpowiedzialność.

Jako przedsiębiorca próbujący utrzymywać siebie i rodzinę z biznesu nurkowego – najprawdopodobniej będę skończony. Pomimo mojej ciężkiej pracy, machina hejtu, internetowych guru, będzie mnie rozjeżdżać na każdym kroku. Będą wyciągać pierwiastki z jakiś bzdur nie mając pojęcia o tym co się naprawdę wydarzyło. A tragedia będzie się ciągnęła już zawsze za mną.

Jako człowiek – będę się już zawsze zastanawiał czy mogłem temu zapobiec. Co mogłem zrobić inaczej. Czy to na pewno nie moja wina. Co tak naprawdę się wydarzyło.

Każdy z nas bierze odpowiedzialność za siebie. My liderzy nurkowań bierzemy ją dodatkowo za Was. Dbamy o bezpieczeństwo nurkowań, procedury, sprzęt. Oceniamy ludzi i ich umiejętności na danym poziomie. Podpisując certyfikat kursantowi musimy mieć pewność, że na tym poziomie sobie poradzi bo możemy nigdy więcej go już nie zobaczyć. Jednak nie odpowiadamy za to co kto ma w głowie.

Czy ludzie piją dużo na wyjazdach i wakacjach? Tak. Czy używają innych używek? Jeśli są dostępne, pewnie tak. Czy łączą to z nurkowaniem? TAK. Czy nam (zawodowcom) to się podoba czy nie. Widziałem bazy, które próbowały wprowadzać alkomaty – baza obok ich nie miała. Oczywiście można odmówić komuś możliwości nurkowania jeśli się widzi, że spożywa alkohol. A co jak nie widzisz?

Nurkowanie pod wpływem alkoholu, na kacu, po zażyciu innych środków odurzających jest BARDZO NIEBEZPIECZNE. Nie tylko dla Ciebie, ale również dla osób z którymi nurkujesz. Twoje reakcje mogą być NIEPRZEWIDYWALNE i możesz zrobić krzywdę nie tylko sobie. Jeśli nie jesteś pewien czy jesteś wystarczająco trzeźwy, żeby nurkować to przyjmij zasadę, że „jeśli są wątpliwości to – NIE MA WĄTPLIWOŚCI” i zrezygnuj. Odpocznij, prześpij się i wytrzeźwiej.

Na wakacjach, podczas których nurkujesz, jeśli pijesz alkohol, to ZAWSZE po ostatnim nurkowaniu danego dnia. Nie przed nim i nie pomiędzy nurkowaniami. Upewnij się, że kontrolujesz ilość spożytego alkoholu i dajesz sobie wystarczająco długa przerwę na sen i wytrzeźwienie przed kolejnym nurkowaniem.

Alkohol jest dla ludzi i spożywany z umiarem i świadomością oraz odpowiedzialnością może pomóc nam w relaksie podczas wakacji. Może również spowodować, że wakacje przerodzą się w tragedię. To od Ciebie zależy gdzie postawisz granicę.

Korzystając z okazji że to pierwszy artykuł w nowym 2025 roku chciałbym Wam życzyć niezapomnianych nurkowań i wypraw w najdalsze zakątki świata. I upajania się nurkowaniem.

NIEWIDOCZNE, LECZ SŁYSZALNE!

Tekst i zdjęcia WOJCIECH JAROSZ

Właśnie wschodzi słońce, poranne mgły zaczynają się romantycznie rozświetlać, drobne falki na jeziorze radośnie się skrzą, do tego kubek czegoś ciepłego w dłoni (bo to początek maja więc nie tak wcale za ciepło) i już na wyciągnięcie ręki jest zupełny spokój ducha, by nie powiedzieć błogostan… ale nie, w nadbrzeżnych trzcinach coś musiało zacząć brzęczeć!

Wwiercający się w sam środek zakrętów Heschla (rejon płatu skroniowego odpowiadający za percepcję słuchową) niemal maszynowy, jednostajny głuchy terkot niepokoi i nie pozwala rozsmakować się w niedoszłej idylli. Ki diabeł?! To brzęczy brzęczka. Wiele ptaków, podobnie jak organizmów z innych

grup taksonomicznych otrzymało nazwy gatunkowe nawiązujące do jakiejś ich charakterystycznej cechy. Nazwa brzęczki należy w tej grupie do wąskiej elity określeń dobranych bezbłędnie, a w tym wypadku wręcz… śpiewająco. Bo ów terkoczący głos jest przecież brzęczkową pieśnią, której funkcje są zbieżne ze śpiewem innych pierzastych

wokalistów, a których popisy i koncerty są zazwyczaj nieco przyjaźniejsze dla naszych uszu. Po pierwsze służy śpiewanie przyciąganiu samic w okresie lęgowym, a po drugie ostrzeganiu rywali przed wkraczaniem na zajęte terytorium. Czyli śpiewają samce (w przypadku brzęczek – brzęczą), co jest powszechne wśród ptaków, a w zasadzie powszechnie się tak uważa. Głębsza analiza zagadnienia każe zauważyć, że samice też potrafią włączać się w akustyczną sygnalizację realizując tzw. reklamę terytorialną. W rejonach klimatycznie umiarkowanych można zaobserwować wspólne śpiewy samców i samic np. u rudzików w celu obrony zimowego terytorium lub też u drozdów wędrownych, którym zdarza się śpiewać razem w celu obrony terytorium lęgowego. Ptasie duety bywają zaangażowane we wspólne śpiewanie, co jest zagadnieniem na tyle interesującym, że przyglądają mu się czujnie

ornitolodzy w swych badaniach. Wskazują oni, że szczególnie wśród ptaków tworzących długie związki (niekiedy w pełni monogamiczne), a także u tych, które przebywają na swym terytorium przez cały rok (głównie w rejonach tropikalnych) samce i samice razem sygnalizują śpiewem, że ich kawałek lasu (lub siedliska innego typu) jest już zajęty, i do tego jest pilnie strzeżony. Uważa się, że u dwóch trzecich wszystkich ptaków śpiewających samice śpiewają, przy czym najczęstszym celem damskiej aktywności wokalnej jest obrona terytorium, do czego skłaniają samice między innymi wysokie koszty inwestycji w lęgi. Temat ten jest ostatnio dość chętnie eksplorowany przez badaczy ptasiego behawioru, tym bardziej, że wcześniej bywał nieco zaniedbywany. Wróćmy jednak do śpiewu brzęczki. Jej łacińska nazwa (Locustella luscinioides) w swym drugim członie, zwanym nazwą gatunkową, odnosi się do łacińskiego luscinia oznaczającego… słowika. Z tym odniesieniem to jednak jak kulą w płot, gdy chcieć porównywać

pod względem możliwości wokalnych brzęczkę i słowika. Raczej trzeba podążać tropem podobnego ubarwienia obu stworzeń. Z kolei rodzajowa część nazwy tłumaczona być może jako mała szarańcza lub mały konik polny. I tu już wszystko pasuje, wszak rodzaj Locustella po polsku to świerszczaki! Głos brzęczki, podobnie jak innych świerszczaków (a jest w ramach tego rodzaju ponad dwadzieścia gatunków) rzeczywiście bliższy jest odgłosom wydawanym przez owady prostoskrzydłe, np. świerszcze właśnie. Najbliżsi krewni brzęczki występujący w Europie Środkowej to strumieniówka (L. fluviatilis) i świerszczak zwyczajny (L. naevia). Kuzyni z bardziej egzotycznych lokalizacji to np. świerszczak bajkalski, himalajski, wietnamski, jawajski czy chiński, by wymienić te gatunki, które mają w swej nazwie wpisane miejsce występowania. Spośród wszystkich świerszczaków brzęczka najbardziej związana jest z wodą. Gdy na nią spojrzeć nie wygląda na ptaka wodnego, bo ani nie ma długich nóg do brodzenia w płytkiej

wodzie, nie ma też umiejętności nurkowych, nie przysiada nawet na wodzie, by zdobyć pokarm lub odpocząć. Mimo to, bez wody brzęczka nie da rady, i nie chodzi o zaspokajanie pragnienia, lecz o miejsce do rozrodu. Gniazdo bowiem umieszcza ok. 20 cm nad wodą, wśród trzcin nadbrzeżnych, ewentualnie nad bagnem lub innym podmokłym terenem. I gdy takie gniazdo jest już gotowe, i zajmuje je wcześniej zwabiona doń samica, pan brzęczka terkoczącym śpiewem bronił go będzie. W zasadzie nie tylko samo gniazdo będzie podlegało czujnemu dozorowi, ale też jego okolice składające się na rewir jednej pary. Powierzchnia terytorium brzęczki wynosi między 2 a 8 tys. metrów kwadratowych, a więc jest czego doglądać. Poza momentami śpiewu, kiedy zdarza się ptakom siedzieć na nieco bardziej eksponowanych miejscach, skrywają się pośród trzcin, gdzie pozostają niemal niewidoczne. Przelatują sprawnie przez szuwarową gęstwinę pochwytując owady i inne bezkręgowce, które są podstawą brzęczkowego jadłospisu.

Brzęczkę jest zdecydowanie łatwiej usłyszeć niż zobaczyć, ale gdy już uda się wypatrzyć ptaka przysiadającego na moment na jednej z trzcin, póki się nie odezwie nie będzie pewności czy to pani brzęczkowa czy pan brzęczka – dymorfizm płciowy w zasadzie nie występuje, jak chodzi o łatwo dostrzegalne cechy morfologiczne. Co więcej, ptaki te są dość mocno podobne choćby do trzcinniczków współdzielących z nimi te same miejscówki, więc trzeba mieć sporo uważności i doświadczenia w podglądaniu ptaków, by mieć pewność, że ptak, na którego właśnie spoglądamy jest w istocie brzęczką. Wypatrzenie nie będzie jednak należało do zadań łatwych, bo brzęczki są mistrzami kamuflażu i skradania się w gęstej roślinności, co chroni je przed potencjalnymi drapieżnikami. Na szczęście wiosną i latem brzęczki się odzywają swym owadzim głosem, dając szansę ptasiarzom na stwierdzenie ich obecności. W przeciwieństwie do wielu podobnych im gatunków, brzęczki śpiewają nocą, zaczynając wieczorem, a rankiem kończąc. Nocą też zazwyczaj wędrują, bowiem miejsca, gdzie zimą robi się zimno brzęczki opuszczają udając się w cieplejsze rejony globu. W sezonie lęgowym zamieszkuje brzęczka większość środkowej i wschodniej Europy, wyspowo zachodnią i południową Europę, afrykańskie wybrzeża Morza Śródziemnego oraz Azję Mniejszą, kraje Lewantu i Azję Środkową. Nie spotkamy brzęczki w Skandynawii i na Islandii. Gdy już zakończy lęgi, zazwyczaj dwa w trakcie sezonu, udaje się na zimowiska w Afryce, przede wszystkim na południe od Sahary. W Polsce brzęczka choć ogólnie nieliczna, rozpowszechniona jest na niżu, występując wyłącznie w okolicach zbiorników wodnych. Lokalnie, nad zbiornikami z bogatymi trzcinowiskami może tworzyć całkiem liczne populacje uzupełniając skład awifauny tych ekosystemów, obok takich gatunków jak między innymi trzciniaki, trzczinniczki, wąsatki, rokitniczki czy potrzosy (o niektórych już pisaliśmy na łamach Perfect Diver, o pozostałych może kiedyś napiszemy).

Kończąc wrócę do początku, by odpowiedzieć na dość istotne pytanie: czy z tym porannym kubkiem warto czekać aż brzęczka zamilknie, by zaznać pełni stanu odprężenia na łonie natury? Może być różnie, bo brzęczki potrafią długo terkotać. Lepszą strategią będzie polubienie się z brzęczkowym brzęczeniem, czego szanownym Czytelnikom życzę! Podeprę się w tym miejscu doniesieniami brytyjskich badaczy, którzy ustalili, że widok ptaków i wydawane przez nie odgłosy poprawiają nastrój Homo sapiens nawet na osiem godzin! Niestety nie podano, czy wśród odgłosów ptasich było brzęczkowe brzęczenie, ale przecież nie samym trelem słowików człowiek żyje. W każdym razie potwierdzono to, co wiedzieli już nasi pradziadowie, że natura daje ukojenie nadwyrężonym nerwom. Dbajmy więc o nią, by mieć gdzie skutków stresu się skutecznie pozbywać.

KONKURSU

Jeśli ktoś śledził profil Nautica Safari lub Perfect Diver, wiedział, że przez wiele miesięcy trwał w 2024 roku Konkursu fotografii podwodnej Nautica Safari.

Konkurs został rozstrzygnięty dość późno, dlatego tylko zdjęcie Filipa Mikołajczaka – uchatki karmiącej małe uzyskując Grand Prix za najlepsze zdjęcie konkursu ozdobiło okładkę ostatniego wydania Perfect Diver w 2024 roku.

Nadesłano kilkaset zdjęć. Prace, które (z przykrością) zostały odrzucone nie spełniały kryteriów regulaminowych.

W konkursie było więcej kategorii konkursowych niż w 2023 roku.

W czwartek 28 listopada 2024 roku, Jury Konkursu Fotograficznego Nautica Safari w składzie: Dominika Aleksanderek, Tomasz Płociński, Marta Smaga, Irena Stangierska, Piotr Stós, Marcin Trzciński, Paweł Tworek, Wojciech Zgoła wyłoniło zwycięzców w tegorocznej edycji konkursu.

WYNIKI W KATEGORIACH TEMATYCZNYCH:

SZEROKI KĄT

1. Paweł Opałka

2. Michał Muciek

3. Małgorzata Sobońska-Szylińska Wyróżnienie – Piotr Bałazy

1 2 3 W

MAKRO

1. Małgorzata Sobońska-Szylińska

2. Filip Mikołajczak

3. Jacek Bugajski

Wyróżnienie – Barbara Glenc

PORTRET PODWODNY

1. Adam Sokólski

2. Łukasz Ginalski

3. Przemysław Zyber

Wyróżnienie – Jacek Bugajski

Wyróżnienie – Łukasz Metrycki

1. Jacek Bugajski

2. Przemysław Zyber

3. Piotr Bałazy

Wyróżnienie – Bartosz Pszczółkowski

1. Kaja Bałazy

2. Bartosz Bieniek

3. Łukasz Bałamut WODY SŁODKIE

3

OCHRONA ŚRODOWISKA

1. Bartosz Pszczółkowski

2. Małgorzata Sobońska-Szylińska

3. Dawid Wojtowicz

FOTOGRAFIA

BASENOWA

1. Michał Antoniuk

2. Barbara Glenc

3. Bartosz Bieniek

Wyróżnienie – Michał Muciek

Po nurkowaniu, w BCD zazwyczaj masz trochę wody. W czasie demontażu sprzętu

jej ciężar jest wyraźnie wyczuwalny. Czy jej ilość ma wpływ na pływalność?

ILE WAŻY WODA W JACKECIE?

Tekst WOJCIECH A. FILIP Zdjęcia TECLINE ACADEMY

Skąd woda w BCD?

W większości przypadków wpływa ona do środa wtedy, kiedy będąc w pozycji głową poniżej nóg próbujesz wypuścić powietrze przez inflator, albo kiedy głowa znajduje się wyżej niż nogi, a ty próbujesz wypuścić powietrze z BCD przez tylny zawór, tzw. „spłuczkę”. W każdej z tych sytuacji, zamiast wylatującego powietrza pojawi się wlatująca do BCD woda. Im częściej użyjesz inflatora lub spłuczki będąc w niewłaściwej pozycji, tym więcej wody znajdziesz wewnątrz BCD po nurkowaniu.

Po nurkowaniu wylałem prawie 3 litry wody z BCD. Czy to znaczy że w czasie nurkowania byłem przeważony o 3 kg?

Nie.

Jeżeli nurkowałeś w jeziorze, to litr wody z tego jeziora zanurzony w tym jeziorze jest neutralny.

Doświadczenie.

Jeżeli w czasie nurkowania napełnisz wodą litrową, plastikową butelkę, to nie stanie się ona od tego momentu cięższa

o 1 kg. Jeżeli dla przykładu przyjmiesz, że plastik z którego jest wykonana butelka jest dodatnio pływalny, to mimo litra wody w środku butelka będzie wypływać na powierzchnię.

Czy przez wodę w BCD miałem wrażenie, że jestem przeważony?

Możliwe, że to nie tylko wrażenie.

Jeżeli zwykle jesteś przeważony oraz używasz mokrego skafandra, a dodatkowo próbując wypuścić powietrze inflatorem, albo tylnym zaworem upustowym, pozostajesz w niewłaściwej pozycji, to może się okazać, że woda, którą napełniłeś BCD „zmniejszy” jego pojemność i zaczynasz się zanurzać mimo dodawania powietrza do BCD.

Czy woda w wodzie zawsze jest neutralna? Nie.

Jeżeli w doświadczeniu opisanym powyżej, do litrowej, tym razem neutralnie pływalnej butelki, wlejesz wodę słoną, to będzie ona tonąć. Jeżeli doświadczenie przeprowadzisz w Morzu Czerwonym, a do butelki wlejesz wodę słodką, to będzie ona wypływać na powierzchnię.

Dzieje się tak ze względu na większą gęstość wody słonej. Średnio, na 1 litrze różnica wyniesie ok 25 gramów.

Czy istnieje sytuacja, kiedy zalanie wodą zapasowego środka wyporu może być niebezpieczne? Tak.

Prawdopodobnie używasz powłokowego, suchego skafandra wraz z ocieplaczem.

Każdy ocieplacz charakteryzuje się kilkoma ważnymi parametrami. Jednym z nich jest pojemność gazowa. W uproszczeniu chodzi o to, ile gazu może zmieścić się w ocieplaczu biorąc pod uwagę jego konstrukcję i materiał z jakiego jest wykonany. Im więcej gazu, tym ocieplacz jest „cieplejszy”.

Uwaga! Nie chodzi tu o ilość gazu dodaną do suchego skafandra.

Ze względu na większą gęstość wody słonej będziesz potrzebował tym więcej balastu, im więcej soli będzie rozpuszczonej w wodzie. Bałtyk jest morzem o niskim zasoleniu. Nurkowie zazwyczaj stosują tam taką samą ilość balastu jak w wodzie słodkiej. Więcej balastu będziesz potrzebował w Morzu Czerwonym. Największa różnica w ilości balastu pojawi się jeżeli zanurkujesz w wodzie o bardzo dużej ilości rozpuszczonej soli np. w zalanych częściach kopalni soli. Może się okazać że zwiększenie ilości balastu o kilkanaście kilogramów nie wystarczy do zanurzenia. W polskiej kopalni soli w Wieliczce, ilość rozpuszczonej w wodzie soli może przekraczać 20% objętości, czyli 1 litr takiej wody będzie o ponad 200 gramów cięższy od wody słodkiej.

Zdjęcie Karola Takes Photos

Możesz przeprowadzić następujące doświadczenie.

Sprawdź ile waży twój ocieplacz, następnie zanurz go w słodkiej wodzie np. w wannie i postaraj się, żeby nasiąknął nią całkowicie (nie obawiaj się, nic mu się nie stanie). Włóż taki ocieplacz do wiadra i sprawdź ile waży (odejmij ciężar wiadra). Od wagi mokrego ocieplacza odejmij ciężar ocieplacza w stanie suchym. Różnica, to w przybliżeniu pojemność gazowa twojego ocieplacza.

Balast i wszystkie elementy o ujemnej pływalności równoważą m.in. pojemność gazową twojego ocieplacza, a ta wynosić może nawet kilkanaście litrów.

Dobra, ale co z tym niebezpieczeństwem?

Ok, dodajmy trochę dramatyzmu.

Jeżeli wdasz się w podwodną bójkę z jakimś krabem z ostrymi szczypcami, a on przedziurawi twój suchy ska-

fander na tyle skutecznie, że zacznie się szybko napełniać wodą, to twój ocieplacz może utracić nawet kilkanaście kilogramów wyporu. Stanie się to tym szybciej, im większa jest szybkość nasiąkania materiału, z którego wykonany jest twój ocieplacz – to kolejny, ważny parametr ocieplacza. Jeżeli nie podejmując żadnego działania będziesz ten proces z ciekawością obserwował, to zauważysz, że coraz szybciej podążasz w stronę dna.

Wniosek: bójki z niewinnie wyglądającymi krabami mogą mieć niebezpieczne następstwa.

Wszystko jasne?

Nie jestem pewien...

Wpadnij do Akademii Tecline na dobrą kawę, porozmawiamy o wodzie!

PS.

Dla wielu nurków bijatyki z krabami i ich konsekwencje to nic nowego, więc żeby zachęcić do ciekawej rozmowy i wypicia wspomnianej kawy dodam, że oprócz zasolenia, na ciężar wody wpływa również jej temperatura. Słodka woda osiąga największą gęstość (i ciężar) w temperaturze 4 stopni Celsjusza, a w temperaturze niższej gęstość maleje.

Natomiast słona woda…

Zaraz zaraz, poczekaj!

a dlaczego lód unosi się na wodzie?

Dobre pytanie.

Z pewnością nie dlatego, że ma uwięzione wewnątrz powietrze.

Do zobaczenia!

https://teclinediving.eu/pl/akademia-tecline/#/

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.