9 minute read
Czy warto nurkować w Morzu Karaibskim?
podróże
Czy warto nurkować w Morzu Karaibskim?
Tekst i zdjęcia KRZYSZTOF G. BRUDKOWSKI
Spragnieni słońca i ciepła szukaliśmy podczas polskiej styczniowej zimy ciekawej destynacji dla wypoczynku połączonego z nurkowaniem. Chcieliśmy odwiedzić inne miejsce niż tradycyjny cel wyjazdów nurkowych, jakim stał się dla nas ostatnio Egipt. Początkowo wybór padł na Zanzibar, ale ostatecznie, ze względu na stosunek ceny całej wycieczki do długości planowanego pobytu, wybraliśmy Dominikanę, leżącą we wschodniej części wyspy Haiti. Przyjęliśmy tylko założenie, że nurkowanie ma być dodatkiem do wypoczynku, a nie celem głównym wyjazdu.
Dominikana z naszej perspektywy wydawała się rajem z gwarantowaną pogodą, pięknymi plażami z drobnym jasnym piaskiem i oszałamiająco niebieską, a także ciepłą, wodą Oceanu Atlantyckiego z jednej, a Morza Karaibskiego z drugiej strony wyspy. Cała rodzina była zachwycona znalezionymi w Internecie zdjęciami bajecznych widoków nabrzeżnych zielonych lasów i długich plaż. Tylko czy warto nurkować na Dominikanie? Z dostępnych informacji wynikało, że życie pod wodą nie jest tak obfite w Morzu Karaibskim, jak w Morzu Czerwonym, ale z drugiej strony filmy z nurkowań, jakie można znaleźć na popularnym serwisie streamingowym pokazywały, że będziemy mieli co oglądać.
Na jednej z grup na Facebooku znalazłem ofertę Polaka mieszkającego od lat w Dominikanie, dotyczącą organizacji nurkowania. Leszek zaproponował, aby zatrzymać się w hotelu wg własnego wyboru w rejonie Bayahibe/Punta Cana, co ułatwi transfer do centrum nurkowego. Zanim wylecieliśmy na Karaiby, mieliśmy już ustalone mniej więcej gdzie będziemy nurkować. W planie były rafy w okolicach wyspy Catalina wraz z możliwością plażowania na wyspie oraz wraki St. George i Atlantic Princess. Ustaliliśmy ceny za 3 dni nurkowe obejmujące cały niezbędny sprzęt, co było wygodne, biorąc pod uwagę ograniczenia wagi bagażu.
Zatrzymaliśmy się w jednym z resortów położonym od strony Oceanu Atlantyckiego w rejonie hoteli Punta Cana.
Dominikana, po przylocie, zachwyciła nas nie tylko piękną słoneczną pogodą i bogatą roślinnością, ale także otwartym usposobieniem, kochających muzykę, mieszkańców. Wypoczynek zapowiadał się rewelacyjnie, a wisienką na torcie miało być nurkowanie.
Dominikana oferuje wiele możliwości spędzenia ciekawie wolnego czasu, nie musi to być tylko plażowanie na dzikich, ale często tylko tak opisanych w folderach reklamowych, plażach, czy rozsławionych z faktu nakręcenia reklamy pewnego znanego rumu. Możemy potwierdzić, że warto odwiedzić półwysep Samana, uważany za najbardziej dziewiczą cześć kraju. W trakcie takiej wycieczki można zakosztować wielu atrakcji. Można odwiedzić las deszczowy, podziwiać linię brzegową, zobaczyć wynurzające się z toni zatoki Samana humbaki, aby „polować” na najlepsze ujęcie wyrzucanego przez nie słupa wody, czy też plażować na tzw. plaży Backardi, popijając zimne mleczko kokosowe albo coś mocniejszego przez papierową słomkę.
Po kilku dniach błogiego odpoczynku przyszła pora na nurkowanie. Leszek zabrał nas spod samej bramy naszego resortu do centrum nurkowego ScubaFun w Bayahibe, dawnej wioski rybackiej, skąd mieliśmy wyruszyć motorowym katamaranem na pierwsze tego dnia nurkowanie w Morzu Karaibskim. Szybko wybraliśmy właściwe rozmiary krótkich pianek, płetw i jacketów, zaś reszta sprzętu miała czekać na nas już na pokładzie. Większość łodzi startuje z małej zatoczki, do której z pobliskiej bazy idzie się pieszo. Wejścia do zatoki „strzeże” działo zdjęte z okrętu Cara Merchant przechwyconego w lagunie wyspy Isla Catalina przez pirata Williama „kapitana” Kidda, uważanego za jednego z najokrutniejszych i najkrwawszych piratów XVII w.
W pobliżu Bayahibe znajduje się ponad 10 dostępnych oficjalnie miejsc nurkowych, do których można dotrzeć łodzią w ciągu 20–30 minut. Kolejne są bardziej oddalone, jak Shark Point i wymagają wniesienia dodatkowej opłaty paliwowej i zebrania się grupy ochotników. Swoją przygodę z nurkowaniem rozpoczęliśmy tego dnia od miejsca o nazwie ściana (ang. the wall, hiszp. pared Catalina) w pobliżu Isla Catalina, które obok akwarium (ang. the aquarium, hiszp. acuario) jest uważane za jedno z najlepszych miejsc do nurkowania w tym rejonie, a może i na Dominikanie.
Mieliśmy szczęście odwiedzić to miejsce, gdy niebo nie było zasłonięte przez chmury (przejściowe zachmurzenia były codziennością w czasie naszego pobytu), a woda nie była zmącona przez prądy, przez co rafa ukazała się w najintensywniejszych kolorach i pod wodą panowała całkiem niezła widoczność. Mamy tu dostęp do niesamowitej rafy pokrytej imponującej różnorodności koralowcami o wielu kolorach, kształtach i rozmiarach oraz zamieszkałej przez różnorodne organizmy morskie. Takich lejkowatych i rurkowatych kształtów masywnych gąbek oraz kolorów organizmów morskich, od żółtego po fioletowy, nie obserwowaliśmy w Morzu Czerwonym. Spotkaliśmy ryby z rodziny rozdymkowatych i Aulostomidae (Caribbean Trumpetfish, hiszp. Corneta), ławice ryb luszczowatych i przepięknego kraba. Notatkę w logbooku można było więc zakończyć wpisem „extra nurkowanie”. Drugim nurkowaniem tego dnia było jeszcze niezbyt głębokie nurkowanie w miejscu zwanym „akwarium”. Również tym razem było to bardzo udane nurkowanie wśród kolorowych raf, w wodzie o fantastycznej widoczności do głębokości nieprzekraczającej 13 m. Po wyjściu z wody nasze wrażenia były identyczne, jak po pierwszym zejściu. Ogrom życia, różnorodność i paleta barw powodowały, że byliśmy w fantastycznych humorach. Podsumowując nurkowania, zgodnie stwierdziliśmy, że pomimo temperatury w wodzie sięgającej (nawet na głębokości 25 m) 27°C nie czuliśmy się komfortowo, nurkując w piankach z krótkim rękawem.
Dzień miał się skończyć plażowaniem na samej wyspie Catalina, reklamowanej jako miejsce słynące z pięknych plaż, pełnych olśniewająco białego, drobnego piasku i palm. Nienurkująca część rodziny udała się tam zodiakiem już na samym początku. Niestety wycieczka reklamowana jako możliwość połączenia relaksu, plażowania w formie all inclusive i snorkeling’u na fantastycznej rafie koralowej okazała się częściowym nieporozumieniem. Ilość ludzi przypływających różnymi łodziami z Bayahibe i La Romana, stłoczona na wąskim brzegu wyspy, odbiera temu miejscu jakąkolwiek magię i możliwość relaksu, a snorkeling na pobliskich wodach nie dostarczył wrażeń zbliżonych choćby do tych znanych nam z Egiptu.
Kolejnego dnia nurkowego zamieniliśmy pianki z krótkim na długi rękaw (mój partner włożył nawet dwie). Niestety zabieg ten, jak się miało później okazać, nie zapobiegł rozwinięciu się drobnej infekcji, która musiała zostać spowodowana wychłodzeniem organizmu w dniu poprzednim i przewianiem na łodzi w trakcie powrotu z nurkowania. Bez wpływu na kondycję zdrowotną nie pozostał także deszcz, który spotkał nas w drodze powrotnej do Bayahibe. Planując nurkowanie na Dominikanie należy się więc liczyć z okresowym zachmurzeniem i przelotnymi, krótkotrwałymi opadami, nawet jeśli mają się one odbywać w porze suchej, jaka panuje na początku roku kalendarzowego. Dwa kolejne nurkowania miały się odbyć na położonych bliżej Bayahibe rafach. Wskoczyliśmy do wody w miejscu zwanym Coco Reef i nie mogliśmy uwierzyć, że to rafa w Morzu Karaibskim. Niestety trafiliśmy na tak mętną wodę i zachmurzony dzień, że nic nie miało dla nas uroku. Nurkowanie „uratowała” przepiękna ośmiornica, która wdzięczyła się do nas, rozpościerając swoje ciało niczym parasolka i dając się podziwiać przez długą chwilę, zanim uciekła w szaroburych zakamarkach korali. Po wyjściu z wody zdecydowaliśmy, że nurkowanie w takich warunkach nie ma sensu. Na szczęście miejsce nurkowe można zmienić, towarzyszący nam cały czas Leszek zaproponował nurkowanie na płytko położonym wraku Atlantic Princess, który jest dostępny nawet dla początkujących nurków.
Nurkowanie na tym wraku nie należy to trudnych. Sam wrak oferuje możliwość oglądania kolorowego życia na płytkich głębokościach. Zatopiony celowo w 2008 r. zdążył już obrosnąć miękkimi i twardymi koralami pokrywającymi elementy łodzi i stać się domem dla ławic ryb z rodziny lucjanowatych, grouperów i wszelkiej podwodnej drobnicy kochającej zakamarki. Dobrze doświetlony stanowi też fantastyczny obiekt dla podwodnych fotografów. Przy odrobinie szczęścia można tu spotkać rekiny rafowe, co niestety nie było nam dane.
Z uwagi na nieżyt nosa mojego partnera musieliśmy zrobić sobie kilkudniową przerwę od nurkowania, którą spędziliśmy na wypoczynku w resorcie, spacerach wzdłuż długo ciągnącej się plaży oraz zwiedzaniu pobliskiej części wyspy-wspomniany półwysep Saona. Przełożenie nurkowań nie stanowiło problemu dla naszego opiekuna.
Ostatniego dnia nurkowego zdecydowaliśmy się odwiedzić jeszcze raz wrak Atlantic Princess, ale nurkowanie rozpocząć od wraku Saint Gorge, wymagającego głębszego zejścia w okolice 40 metrów. Polecano nam nurkowanie na tym wraku jako jedno z najlepszych miejsc nurkowych w okolicy. Saint George, podobnie jak Atlantic Princess, także został celowo zatopiony, tylko wcześniej, bo już w 1999 r., na potrzeby uczynienia z tego atrakcji i siedliska dla życia morskiego w pobliżu Bayahibe. Jest to imponujący wrak mierzący 240 metrów, leżący na 44 metrach i szczytem sięgającym okolic 15 metrów. Wrak stał się domem dla wielu organizmów, które można łatwo zaobserwować. Zamieszkuje go okazały krab i pewnie nie jest jedynym jakiego zauważyliśmy. Często można spotkać w jego pobliżu barakudy, w zakamarkach chowają się krewetki, a obrastają go gąbki i koralowce. W wielu miejscach nie widać już prawie oryginalnego metalu.
Wrak można łatwo penetrować, wpływać do środka i wydostać się na zewnątrz przez liczne otwory. W otwartych częściach wraku panowała dobra widoczność, ale w zakamarkach unoszące się drobiny nie pozwalały łatwo przebijać się światłu ciągłemu, jakiego używaliśmy do nagrywania i fotografowania. Z uwagi na głębokość uważne pilnowanie zapasu czynnika oddechowego i czasu bezdekompresyjnego podczas nurkowania jest niezbędne. Jedno nurkowanie na tym wraku, to stanowczo za mało, aby go móc dobrze obejrzeć. Niestety nie mogliśmy sobie pozwolić na więcej.
Dominikana jest doskonałym miejscem, aby poszukać słońca i ciepłej wody, mieszanki kultur, naturalnego jeszcze piękna, a przy tym doświadczyć nowych nurkowych wrażeń. Trzeba mieć przy tym trochę szczęścia, aby docenić odmienność życia morskiego na karaibskich rafach, ale wraki mogą wręcz oszołomić swoim wtopieniem się w część ekosystemu, dając dobry przykład jak natura potrafi zagospodarować to, co jej zostawiliśmy w tym celu. Niezaprzeczalną wartością dodaną dla nurków będą cudowne krajobrazy, które zachowane na zdjęciach pozwolą wspomnieniom przetrwać do kolejnego wyjazdu.
PERFECTDIVER nr 2(20)/2022